Historie Grudniowe  Rozmyślania


"Historie grudniowe" by Miko-chan

 

Witam, jest 18 listopada, a mnie ogarnął przedwcześnie świąteczny nastrój. Stąd też mam zamiar podręczyć was nieco opowiadankami spod znaku choinki i śniegu^^. To jest pierwsze, ale czuję, że nie ostatnie. Miłej lektury.

 

"Rozmyślania."

 

Srebrzysty śnieg skrzypi pod butami. Leży wszędzie na chodnikach, ulicach, dachach i każdej innej nieosłoniętej powierzchni. Kilka dni temu napadało go tyle, że teraz wszystko przykryte jest jakby puchową kołderką. Dźwięki są wyciszone, nie słychać szumu samochodów, tysięcy ludzkich kroków, żadnego uporczywego mechanicznego zgrzytu. Tylko głosy podekscytowanych przechodniów i śmiech dzieci, a także muzyka. Ta dobywa się niemal z każdego sklepu, z większości restauracji i wszędzie jest podobna. Niezbyt melodyjna, trochę wręcz irytująca, gdy słyszy się ją w kółko, jednak posiadająca pewien specyficzny, niepowtarzalny charakter. To właśnie ta odtwarzana z kasety muzyka, bardziej niż cokolwiek innego tworzy ten niezwykły nastrój Świąt.

Mijam kolejne sklepowe witryny, przyozdobione kolorowymi lampkami, bombkami i puszystymi łańcuchami. Straszny kicz. Rzadko która wystawa została urządzona ze smakiem i wyczuciem, zwykle po prostu wieszają tam wszystko co tylko wpadnie im w ręce i uważają, że to w zupełności wystarczy. Pod drzwiami restauracji stoi gruby, mechaniczny, czerwony krasnal śpiewający w kółko tę samą zwrotkę piosenki. Mogę tylko współczuć pracownikom, po kilku dniach muszą mieć chyba mordercze instynkty względem tego urządzenia. Ale najwyraźniej właściciel uważa to za szczyt mody. Tak, teraz wszystko co związane ze Świętami jest bardzo modne, w gazetach, telewizji, radiu, nawet w supermarkecie, pełno jest odniesień do zbliżających się dni.

Dawniej było inaczej. Żyjąc już tak długo, przemierzając wieki widzę olbrzymią różnicę. W przeszłości Święta to było coś więcej niż kilka dni wolnych od pracy, coś więcej niż wielka uczta 24 grudnia. Ludzie bardziej oddawali się wtedy rodzinie, spędzali ten czas razem, zażegnywali sporów, które powstały wcześniej, naprawdę wierzyli, że tego dnia rodzi się Bóg. To były niezwykłe, magiczne dni, w czasie których można było uwierzyć w cuda. Dziś ludzie nie wierzą w cuda. Święta coraz bardziej stają się po prostu rozrywką, niezwiązaną z niczym tradycją kupowania prezentów i strojenia drzewek.

Idąc powoli ulicą, oglądając kolorowe witryny, mijam wielu ludzi. Przez chwilę mój wzrok zatrzymał się na młodej parze, on obejmuje ją w pasie, a ona śmieje się cicho, choć widać, że najchętniej rzuciłaby mu się na szyję z radości. Jest szczęśliwa, bo może w te dni być z kimś bliskim i teraz nie pragnie niczego więcej. Nie znam jej, ale po prostu czuję, że tak właśnie myśli. Dla niej te Święta będą z pewnością magiczne i życzę jej, jak najwięcej takich Świąt.

Ludziom często trudno oderwać się od codziennych spraw. W wyścigu szczurów, szkoda im czasu na zatrzymanie się i spokojne zaczerpnięcie zimowego powietrza. Nie chcą, a może już po prostu nie potrafią cieszyć się tym czasem jak dzieci. Tak, dla dzieci każde Święta to niezapomniane przeżycie, tak odmienne od szarej codzienności. Wszystko co wtedy się dzieje jest takie fascynujące i niezwykłe, że wydaje się, jakby świat został zaczarowany, przez te kilka dni zmienia się życie. Niestety z czasem to powszednieje, a im człowiek jest starszy, tym trudniej odczuć tą niezwykłość. Magia znika, zostaje jedynie przyzwyczajenie i kolorowe drzewko w kącie pokoju.

Mijam młodego mężczyznę, który szczelnie opatulony w szary płaszcz, szybkim krokiem gdzieś zmierza. Dokąd idzie? O tej porze pewnie już do domu. Na jego twarzy nie ma cienia radości, jest zimna i bez wyrazu. Zupełnie nie zwraca uwagi na świąteczne ozdoby, wydaje się wręcz rozdrażniony tym całym zamieszaniem. On pewnie w ogóle nie obchodzi Świąt. Im dłużej patrzę na niego, tym bardziej zdaję sobie sprawę z jego nieszczęścia, bo to straszne być samemu w tym czasie. Siedzi się wtedy w ciemnym pokoju, a wszystko wokoło wręcz na siłę udowadnia, że to radosny okres. W telewizji wciąż przypominają o rodzinnym wymiarze Świąt, o tym, iż ich sensem jest przebywanie z bliskimi, z tymi, których kochamy. A jeśli ktoś nie ma dokąd pójść? Jeśli jego samotność nie daje się niczym zagłuszyć? Wtedy można znienawidzić Święta. To okropne patrzyć na szczęśliwych ludzi, widzieć, jak cieszą się każdą chwilą razem, jak witają się z bliskimi, których nie widzieli przez cały rok. Wtedy najbardziej żałuje się, że w twoim własnym domu czeka jedynie kot. Jedyna istota, do której można otworzyć usta, ale która nigdy nie zastąpi towarzystwa innych ludzi, ludzi dla których jest się kimś ważnym i wyjątkowym. Nic dziwnego, że w Święta jest najwięcej samobójstw. Rzeczywiście można chcieć śmierci, jeśli człowiek uświadomi sobie, jak puste i bezsensowne jest jego życie. Kiedy zrozumie, że praca nie zagłuszy samotności, nie sprawi, że przestaniemy czuć, zapomnimy o marzeniach. Gdy dojdzie do wniosku, że tak naprawdę nie jest nikomu potrzebny. A kiedy pytać o sens życia, jeśli nie w Święta?

Mężczyzna zatrzymuje się przy ostatnim czynnym kiosku i kupuje gazety. Ja również zwalniam kroku i staję za nim. Spostrzegam gazetę prawną, notowania z giełdy, przegląd rynku i widzę jego zniesmaczone spojrzenie, gdy na pierwszej stronie dostrzega świąteczne życzenia. Przynajmniej oni mogliby mu o tym nie przypominać. Prędko płaci i chce jak najszybciej uciec do swojego domu, zamknąć się na cztery spusty i jakoś przeczekać ten czas. Byle jakoś przetrwać do poniedziałku, a wtedy wróci do pracy i wszystko będzie po staremu, przynajmniej do następnych Świąt. Ja jednak nie pozwalam mu odejść. Chwytam go za rękaw płaszcza, zwracając tym samym jego uwagę. Odwraca się nieco gwałtownie i ze zdziwieniem mi się przygląda. Ja sięgam do torby i wyjmuję tabliczkę mlecznej czekolady, po czym bez słowa wręczam mu ją. Jest zaskoczony i trochę zażenowany, chyba nie do końca rozumie o co mi chodzi, ale to nie ważne.

- Czekolada poprawia nastrój. - Mówię uśmiechając się łagodnie.

Pewnie uważa mnie teraz za jakąś wariatkę, ale mnie to nie obchodzi. Krótkie "wesołych Świąt" i odchodzę. Kątem oka widzę, jak jeszcze przez chwilę przygląda mi się uważnie, a potem chowa podarunek do kieszeni.

Jestem dla niego obca, więc nie mogę mu pomóc, ale czasami wystarczy drobny gest i można poczuć się lepiej. Przynajmniej teraz wie, że nie jest przezroczysty.

Widziałam wielu takich ludzi, zbyt wielu. Ostatnimi czasy samotność w tłumie jest niemal powszechna, a rodzinne ciepło stało się pewnym luksusem. Czasami co gorsza, człowiek czuje się obcy we własnym domu, niczym jakiś intruz czy wróg. A wtedy życie przeradza się w koszmar.

Mnie jednak to wszystko nie dotyczy. Wręcz przeciwnie, zdarza mi się marzyć o chwili samotności, w której mogłabym zaczerpnąć zimowego powietrza. Od wielu lat nie jestem sama, a to za sprawą mężczyzny idącego dwa kroki za mną, który teraz bezczelnie nabija się z mojego zachowania. Twierdzi, że jak zacznę rozdawać czekoladę wszystkim przechodniom to przed nowym rokiem nie wrócimy do domu. Niech się śmieje, ma do tego takie samo prawo, jak każdy inny. Zresztą to u niego normalne, a Święta tylko jeszcze bardziej podkręcają jego cynizm i sarkazm. Ostatecznie musi jakoś odreagować te tony lukru, jakim bombardują nas z każdej strony. Wiem jednak, że i on na swój sposób lubi ten okres, w przeciwnym razie nie chodziłby ze mną po sklepach i nie dźwigał teraz tych wszystkich paczek. Trzydzieści dwa prezenty, przynajmniej na razie.

Święta są dla mnie wspaniałym czasem. Mimo tego, że ludzie zmieniają je w wielki cyrk i przede wszystkim starają się na nich zarobić. Jednak jeśli się dobrze zastanowić to te wszystkie kiczowate krasnale, bałwanki i reniferki, także mają swój urok. Gdyby nie wszędobylskie lampki, bombki i przedwcześnie ubrane choinki, ulice byłby bardzo smutne i szare. A tak, świat przynajmniej na te kilka dni jest nieco bardziej bajkowy. Dla mnie jednak nie to jest najważniejsze, ale możliwość spotkania z tymi, których kocham najbardziej. Mimo, że mam znacznie więcej czasu niż zwykli śmiertelnicy, to nadal jest go za mało, by spędzić z nimi tyle czasu na ile zasługują. Cała moja rodzina jest dla mnie największym skarbem i moim szczęściem. W przeszłości nawet nie ośmieliłabym się marzyć o takim darze. Na szczęście czasami rzeczywistość może wykraczać daleko poza najśmielsze marzenia. Kocham ich wszystkich.

Choć przyznam, że przeraża mnie trochę perspektywa, że zjadą się wszystkie nasze dzieci. Jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, to zapanuje totalny chaos. Chyba właśnie zrozumiałam dlaczego Xellos tak bardzo lubi Święta.

 

KONIEC

 

Gratuluję wszystkim, którzy nie zniechęcili się po pierwszych dwóch akapitach, jesteście wytrwali. Końcówka nawiązuje oczywiście do "Kota na rozdrożu", a dokładnie do drugiego speciala. Wiem, że opowiadań o Świętach jest mnóstwo, ale to w końcu nie przeszkoda, by powstało jeszcze jedno^^. Do napisania tego fika przyczyniła się wizyta w Practikerze, gdzie wystrój sugerował, że to co najmniej 23 grudnia, a nie 18 listopada. Pozdrawiam.

 

Miko-chan

<Miko-chan1@wp.pl>

lub

<Miko_chan1@op.pl>

 

18. 11. 2006r.

1

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Historie Grudniowe  Mazoczane Święta
Historie Grudniowe  Opowieść Wigilijna
Historia filozofii starożytnej, Rozmyślania, Marek Aureliusz - „Rozmyślania”
Historia książki 4
Krótka historia szatana
Historia Papieru
modul I historia strategii2002
Historia turystyki na Swiecie i w Polsce cz 4
Historia elektroniki
Historia książki
historia administracji absolutyzm oświecony
Psychologia ogólna Historia psychologii Sotwin wykład 7 Historia myśli psychologicznej w Polsce
Historia hotelarstwa wukład
1Wstep i historia 2id 19223 ppt
Historia europejskiej integracji

więcej podobnych podstron