Uciekła mi przepióreczka, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)


Stefan Żeromski ,, Uciekła mi przepióreczka”

Streszczenie

Osoby:

Smugoń- nauczyciel wiejski

Dorota- jego żona

Księżniczka Celina Sieniawianka

Bęczkowski- administrator

Przełęcki- docent fizyki

Wilkosz- historyk

Ciekocki- lingwista

Radostowiec- geolog

Małowieski- botanik

Kieniewicz- antropolog

Bukański- geograf

Zabrzeziński- historyk sztuki

Akt pierwszy

Miejsce akcji- duża izba szkoły wiejskiej. Klasa urządzona skromnie- szereg ławek

i podwyższenie na którym stoi stolik i krzesło (,, katedra”).

W izbie przebywają Smugoń- nauczyciel od lat pracujący w tej szkole oraz profesorowie Ciekocki i Klniewicz- uczestniczą jako wykładowcy w wakacyjnych kursach dla wiejskich nauczycieli. Zza kulis dobiega do mężczyzn śpiew dzieci. Ćwiczą piosenkę dla specjalnego gościa, który ma niebawem przybyć. Profesorowie wypytują Smugonia o tę osobę- chodzi
o księżniczkę Celinę Sieniawiankę. Kleniewicz pyta w jaki sposób nauczyciel tytułuje tę kobietę. Żartuje, że pewnie zwraca się do niej ,, jej książęca mość”. Smugoń gorąco zapewnia, iż księżniczka nie pozwala tak to siebie mówić. Mężczyzna wychodzi nadzorować próbę dzieci.

Kieniewicz pyta Ciekockiego o poprawną formę nazwiska Smugonia. Ciekocki to lingwista- specjalista w tych sprawach.

,,Kleniewicz: Ale-ale, znawco mowy ludzkiej, jak mam mówić: panie Smugoń, czy panie Smugoniu?

Ciekocki: Mów jak ci serce dyktuje. Najlepiej, żebyś trzymał język za zębami”- element komiczny

W dalszej rozmowie poruszają temat księżniczki. Obaj są jej ciekawi. Kleniewicz wspomina, że żona Smugonia, pani Dorota, jest zaprzyjaźniona z Sieniawianką. Ciekocki wykazuje wieksze zainteresowanie osobą pani Doroty. Jego kolega to dostrzega i uprzedza go, że nie ma szans u tej kobiety.

,, Kieniewicz: Mój kochany…Oczy ma ładne i cała jest śliczności…Ale co z tego? Żebyś ty był albo żebym ja był podobny do tego Przełęckiego, to by tam może i spojrzała w naszą stronę. Teraz to patrzy na mnie, a widzi Przełęckiego, żeby stał za nią z tyłu, z boku, a nawet za drzwiami.”

Kieniewicz chce opowiedzieć koledze o swoim powodzeniu u kobiet, przerywa mu to nadejście innych uczonych. Przybyli Wilkosz( historyk), Radostowiecki- (geolog)

i Małowieski- (botanik). Panowie wcześniej stali przed szkołą czekając na księżniczkę. Gdy panna Celina przybyła dzieci odśpiewały pierwszą zwrotkę piosenki ,,Uciekła mi przepioreczka w proso”, a profesorowie razem z Przełęckim dokonali oficjalnego powitania. Teraz wrócili do szkoły i rozmawiają z Kleniewiczem i Ciekockim. Za chwile ma do nich dołączyć Przełęcki z księżniczką. Wilkoszowi, Radostowieckiemu i Małowieskiemu nie podoba się nadskakiwanie tej prowincjonalnej arystokratce. Takie polecenie wydał jednak swoim kolegom Przełęcki. Z rozmowy wynika, że ma w tym jakiś cel.

Do zgromadzonych dołącza Przełęcki z księżniczką. Docent przedstawia zgromadzonych arystokratce. Przyłącza się też żona Smugonia. Pani Dorota przedstawia wszystkim zasługi księżniczki. Otacza ona opieką szkołę, dzięki niej mają sprzęty, pomoce szkolne, bibliotekę, opał na zimę. Finansuje też letnie kursy dla nauczycieli ludowych. Inicjatorem tych zajęć jest Przełęcki. Wymyślił, że co roku nauczyciele wiejscy mogą doskonalić swoje umiejętności. Zjednał dla sprawy wybitnych uczonych - swoich kolegów uniwersyteckich. Każdy z nich prowadzi ciekawe wykłady ze swojej dziedziny. Księżniczka udzieliła tej idei wsparcia finansowego. Przedsięwzięcie odniosło wielki sukces. Z roku na rok ilość chętnych do uczestniczenia w wykładach rosła. Obecnie uczestników było tak wielu, że musieli zamieszkać w chłopskich izbach. Przełęcki z wielkim entuzjazmem opowiadał o swoim dziele. Bardzo chwalił wykładowców. Opowiadał np. o wykładzie profesora Ciekockiego.

,, Przełęcki: Z własnej chęci nigdy bym się nie zagłębiał w arkana gramatyki. Wyznaję ze wstydem, że dla mnie przyimek i przysłówek to było niemal to samo. Jednego dnia byłem tutaj w sieni, gdy odbywał się wykład profesora Ciekockiego. Drzwi były otwarte. Profesor opowiadał właśnie nauczycielom o zaimku. Jakże się nasz językoznawca zaczął unosić nad tym szczęściem, nad tym darem losu, że my oto posiadamy zaimek! Jakże nie zacznie wychwalać tego zaimka za to, że potrzebujemy powtarzać dziesięć albo i sto razy tego samego rzeczownika, ale możemy go chytrze zamienić zaimkiem! (…) Zstąpił z tej oto katedry, wszedł między nauczycieli i przejął ich takim szałem uwielbienia naprzód do zaimków jakiś osobowych, później zwrotnych, a gdy doszedł do dzierżawczych, słuchacze szaleli gromadnie ze szczęścia. O mało nie płakali tłumem wraz ze swoim mistrzem.”

Pani Smugoniowa potwierdziła słowa Przełęckiego. Jej zdaniem wykłady o języku były wspaniałe. Ciekocki chciał się odwdzięczyć kontr-odą na cześć Przełęckiego. Przełęcki jako docent fizyki mówił swoim słuchaczom o działaniu telefonu, o fotografowaniu, relatywizmie. Fizyk skarżył się na brak laboratorium i najprostszych pomocy naukowych. Między innymi

w tej sprawie chciał rozmawiać z księżniczką.

Księżniczka zachęcała zgromadzonych do wyłożenia ich prośby. Przedmiotem rozmowy miały być Porębiany- ruiny zamku należącego do księżniczki. Profesorowie Zabrzeziński

i Wilkosz prowadzili tam swoje badania. Zabrzeziński (geolog) stwierdził, że są to ruiny

z czternastego wieku. W swoich badaniach Wilkosz ( historyk) ustalił, że na miejscu tym była kiedyś posiadłość o dwa wieki starsza. Dowodził, że Porębiany były kiedyś leśnym zamkiem biskupa Pawła z Przemankowa. Uczeni przekonywali księżniczkę, że to dla niej wielkie szczęście posiadać Porębiany.

,, Księżniczka: Szczęśćie? Posiadanie nie jest szczęściem. Właściwie- dopiero uświadomienie sobie ogromu braków jest jakąś postacią posiadania. Ja tyle razy błąkałam się po ruinie Porębian, patrzyłam na nie- i nic w nich nie widziałam nadzwyczajnego. Ot- ruina. Miejsce do samotnych rozmyślań. Dopiero teraz dowiaduję się, czym one są w istocie.”

Przełęcki przedstawił damie swój pomysł. Kursy wakacyjne dla nauczycieli chciał przenieść właśnie do tego starego zamku. Tam zmieściliby się wszyscy uczestnicy, w dolnych salach można by urządzić pomieszczenia na noclegi. Pozostali uczeni dorzucali swoje pomysły:

urządzenie laboratorium i muzeum geologicznego, naukowa stacja botaniczna, pomieszczenie do pracy dla antropologa, osobna sala do ustawienia tam katalogów gwarowych. Przełęcki projektował urządzenie w piwnicy sejsmografu, a na wieży stacji meteorologicznej, ,, Będę z tych wież wystawiał czerwone latarnie świetlne, zwiastujące we żniwa burze. Czrna kula w czerwonej latarni będzie zwiastowała burzę gradową. Będę dawał znaki świetlne na słotę i na pogodę, widziane na sześć, pięć mil wokoło.”

Księżniczka była pod wrażeniem wizji jakie przed nią roztaczali profesorowie. Wyraziła ochotę włączenia się w te przedsięwzięcia. Nie chciała podejmować rzedniej decyzji finansowej bez narady z administratorem swojego majątku- panem Bęczkowskim. Smugoń nadmienił, że Bęczkowski jest we wsi. Dama poprosiła o sprowadzenie go do szkoły. Przełęcki nie tracił czasu, namówił księżniczkę do podjęcia decyzji.

,,Księżniczka: Kujemy żelazo póki gorące. A wiec tak! Ja, Celina Sieniawianka, darowuję starą ruinę zamku zwanego Porabiany, który leży w granicach moich tutejszych folwarków, panu doktorowi Przełęckiemu”

Profesorowie zaprotestowali. Protestował też Przełęcki.

,,Przełęcki: O, nie! Co to, to nie! Nie mnie, pani, lecz naszym kursom wakacyjnym.”

Kursy były instytucją prawną i na jej rzecz można było przekazywać darowizny. Wszyscy myśleli, że księżniczka to zrobi. Ona jedna został przy swej decyzji. Przełęcki zapewnił, że gdy formalnie zamek stanie się jego własnością on przepisze go na własność kursów.

Do szkoły przybył administrator księżniczki pan Bęczkowski. Arystokratka powiadomiła go o swojej decyzji. Pomysł nie zyskał przychylności administratora. Przełęcki obiecywał mu, że te zrujnowane mury po odrestaurowaniu będą wspaniale nadawały się do celów naukowych. Trzeźwo myślący Bęczkowski postawił zasadnicze pytanie- kto ma restaurować zniszczony zamek? Remont tak dużej budowli wymagałby wielkich nakładów finansowych. Pytał- kto na to wyłoży pieniądze. Profesorowie chcieli zrobić składkę- jednak ich środki byłyby tylko kroplą w morzu potrzeb. Pokrycie dachu było bardzo kosztowne. Ktoś zaproponował zastosowanie to tego celu papy, jako najtańszego materiału. Zabrzeziński sprzeciwił się temu kategorycznie:

,,Dajcież znowu pokój z papą! Także pomysł! Zamek z czternastego wieku kryty papą! Darujcie, ale ja nie mógłbym nawet należeć do podobnego interesu.”

Przełęcki jako właściciel zamku powinien podejmować w tej sprawie odpowiednie decyzje. Fizyk szukał wsparcia u księżniczki. Sieniewianka uległa jego argumentom. Dama stwierdziła, że nie można przeznaczyć na cele naukowej zrujnowanego zamku. Aby on mógł być użyteczny musi nadawać się do mieszkania. Bęczkowski wciąż protestował, ale decyzja już zapadał. Ciekawy argument dla Bęczkowskiego wymyślił Wilkosz.

,,Wilkosz: Gdyby się tak tutaj wydarzyła, w tej starej, prastarej dzielnicy- czego Boże broń!- rewolucja, przewrót, o co przecie w tych czasach nie tak znowu trudno, to najbardziej murowane interesy magnackie runą, rozsypią się, a Porabiany….(…) Wszystko przeminie, mocarstwa przeminą, a ten gmach z jego skarbem wewnętrznym nie przeminie. Chybaby go strąciło z góry trzęsienie ziemi, pożar albo inny kataklizm. Ale kataklizmy nasi przyrodnicy przewidzą….”

Ostatecznie głos Bęczkowskiego nie został wzięty pod uwagę. Księżniczka nie zmieniła zdania. Wszyscy pojechali na zamek.

Akt drugi

Profesorowie z księżniczką udali się oglądać zamek. W szkole została tylko Smugoniowa. Pod szkołę podjechała bryczka. To pani Dorota posłała gońca po Przełęckiego, żeby zawrócił. Fizyk był trochę zły na nauczycielkę. Wszyscy posądzili go o schadzkę z panią Dorotą. Kobieta wytłumaczyła, że przyszedł do niego bardzo ważny telegram- jeszcze tego samego dnia ma przyjechać jego ekscelencja minister. Smugoniowa posłała już po konie, którymi Przełęcki miał pojechać po gościa na stację- miały przybyć za pół godziny.

Dorota przyznała, że ma też do Przełęckiego inną sprawę, że pragnie z nim coś omówić. Mężczyzna stwierdził, że pewnie chodzi jej o karierę swoją i męża. Przypuszczał, że chce prosić jego ekscelencję o lepszą posadę i potrzebuje do tego wsparcia docenta. Smugoniowa wyznała, że wezwała go aby odciągnąć go od księżniczki. Nazwała ją wielbicielką Przełęckiego. Mówi mu otwarcie, że księżniczka się w nim kocha- dowiedziała się o tym od samej arystokratki. Przełęcki nie był zainteresowany tymi rewelacjami. Nauczycielka posądzała do o to, że będzie zainteresowany majątkiem damy. Przewidywała, że podczas zwiedzania zamku księżniczka może wyjawić mu swoje uczucia, że mogą nastąpić tam oświadczyny. Przełęcki zapewnił, iż jego odpowiedz w takim wypadku byłaby odmowna.

,, Przełęcki: Swoją drogą ja i teraz jeszcze nie wiem, czemu pani tak bardzo boleje nad moim ewentualnym wyjściem za księżniczkę?

Smugoniowa: Bałam się w istocie, bo pod wpływem bogactw mógłby się pan zmienić. Zmieniłby się pan na pewno. Przestałby pan być sobą, sobą samym, naszym profesorem, naszym prorokiem, naszym dobrym zwiastunem- tym, czym pan jest- ruchem w bezczynności, pędem w zastoju, głosem w ciszy, świetlanym gońcem ze świata do kraju jałowej nudy.”

Przełęcki zapytał, czy przypadkiem pani Dorota nie mówi mu tego wszystkiego, bo sama się w nim kocha i jest o niego zazdrosna. Kobieta nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Fizyk nie chce by ich stosunki były pokomplikowane przez romans.

,,Przełęcki: Proszę spojrzeć: księżniczka. Lecę obces na jej spotkanie z otwartymi ramionami, pewien, że mam przed sobą duszę ludzką rozbudzoną, człowieka ogarniętego przez szlachetność. Nagle bęc! Wiadomość: obywatelka kocha się we mnie. Dlatego tylko to wszystko robi, jeżeli co robi, że kocha się we mnie, a nawet, o parafiańszczyzno! Chce się ze mną wyżenić. Nie, proszę pani- to jest wstrętne, ohydne! Wszędzie na dnie romans, amory, tajne związki, zdrady, a przynajmniej chętki, zachcianki, marzenięta! Z wierzchu idee, czyny, prace- pod spodem brudne zabiegi o schadzkę i jej cel ostateczny.”

Pani Dorota nie zgadzała się z docentem, dla niej najważniejsza jest miłość. Wyznała Przełęckiemu swoje uczucie. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, oczarował ją.

,,Smugoniowa: Po cóż pan przychodził na tę tu smutną , pustą wieś, gdzie się życie pospolite jak młyńskie koło obraca? Po co pan przyszedł ze swoimi cudnymi oczyma, ze swym radosnym uśmiechem, z tą głową owianą wiecznie nowymi myślami? Po co? Wstąpił pan na to jałowe pastwisko codzienności mego życia i chce pan, żebym ja pana nie dostrzegła, nie zauważyła?

Przełęcki: A wiec to z nudów?

Smugoniowa: Tak z nudów. Z dukania miesiącami, kwartałami, półroczami chłopskich dzieci- a be, ce, de.. Przez całą mroczną, dżdżystą jesień…To z krótkich szarych dni zimy, kiedy się nic nie przydarza, tylko rozmowa o drożyźnie, o mleku, chlebie, cukrze i mięsie, o bieliźnie i obuwiu, o nafcie i ubraniu. To z tego.”

Opowiedziała mu historię swojej miłości. Pokochała go rok temu, kiedy przyjechał po raz pierwszy wykładać na wakacyjnych kursach. Kiedy odjechał nie mogła odnaleźć dla siebie miejsca, była nieobecna duchem, tęskniła za nim. Gdy wrócił teraz- uczucie znów wybuchło. Kobieta wymaga od niego rady, pomocy. Wyznała, że ma takie chwile w których jest zdolna do popełnienia szaleństwa- gotowa jest opuścić męża i z małym dzieckiem udać się do Warszawy, do Przełęckiego i błagać go żeby ją przyjął. Zdaje sobie sprawę jaki skandal to mogłoby wywołać.

Fizyk myśli tylko o kursach. Z powodu takiego skandalu zostały by zamknięte. Smugoniowa prosi go, aby zrobił coś by ona oprzytomniał, by takie myśli jej już nie nawiedzały, by jej miłość wygasła. Przełęcki jest bezradny, nie wie jak mógłby jej pomóc.

,,Smugoniowa: Chcę, żeby pan wyciągnął swe ręce, żeby pan nałożył sew ręce na moją głowę i zdjął ze mnie opętanie..

Przełęcki: I tę oto grzesznicę ja, zaślepiony, poczytywałem za najrozsądniejszą, najtrzeźwiejszą nauczycielkę z całego grona.

Smugoniowa: Chcę znów być taką!

Przełęcki: A nałożenie moich wszechwiednych rąk ma to sprawić? O kobiety! O, dziwaczne stwory boże! Dąży to wiecznie, wszędzie i ciągle do miłości, do obnażenia się sromotnego, do zmazy, zbrudzenia, splątania, zepsucia.

( kładzie ręce na głowie Smugoniowej. Mówi:

Rozkazuję ci, biedne serce, ucisz się! Chcę- bądź sobą. Odwróć się ode mnie!- Chcę- zapomnij..”

Na tym miała się zakończyć ich rozmowa. Pani Dorota obiecała już nie wracać do sprawy. Jednak Przełęcki nieopatrznie wyznał, że też odwzajemnia jej uczucia. Skrywał to ze względu na jej dziecko, na skandal, który może wybuchnąć, dla dobra kursów. Gdy kobieta to usłyszała była gotowa na wszystko. Na jedno jego słowo była gotowa zostawić męża i uciec ze swoim dzieckiem i docentem do miasta. Była zdecydowana. Teraz Przełęcki się wahał, żałował swego wyznania.

,,Przełęcki: Nie wiem, co robić? Muszę zebrać myśli, muszę samego siebie odnaleźć. Och wy zwodnice, anioły, lekkoduchy, paple! Nie umiecie nic uszanować, nie umiecie samej miłości uszanować. Nie umiecie ukryć w głębi siebie pięknej tajemnicy miłosnej.”

Rozmowę tej pary przerwało przybycie Smugonia.

Nauczyciel rozkazał swojej żonie powiadomić wójta o rychłym przyjeździe ministra. Gdy kobieta wyszła zaczął rozmawiać z fizykiem. Zarzucił mu zburzenie spokoju szczęśliwej rodziny. Oskarżył go o to, że pod płaszczykiem wzniosłych idei, głoszenia postępowych haseł chodziło mu tylko o miłosne przygody. Smugoń posądzał go o romans ze swoją żoną.

Smugoń: ,, Nienawidzę pana. Zdruzgotałeś moje szczęście, wdeptałeś w ziemię moje życie, zabiłeś mnie.

Przełęcki: Czyż mogłem tyle złego narobić? Czym? Czy odebrałem panu żonę?

Smugoń: Nie odebrałeś mi pan może jej ciała, bo na to jest jeszcze za uczciwa- albo jeszcze jej pan nie zdołał swymi wybiegami zdeprawować- ale zabrałeś mi jej duszę!”

Smugoń opowiada o zmianie jaka dokonała się w jego żonie od chwili przyjazdu Przełęckiego. Kobieta jest nieobecna myślami, nie ma już wcześniejszego zapału do pracy, myśli tylko o swoim uczuciu do naukowca.

Smugoń pyta Przełęckiego, czy on odwzajemnia to uczucie. On przyznaje się do miłości do pani Doroty. Obiecuje jednak nie burzyć małżeństwa Smugoniów. Zobowiązuje się wyjechać, nigdy już nie spotykać się z tą kobietą. Wierzy, że wtedy wszystko wróci do normy- nauczyciel odzyska swoją żonę. Smugoń w to wątpi.

Smugoń: ,,Na nic mi to, na nic! To ze wszystkiego najgorsze! Cóż to pomoże, choćbyś pan znikł i przepadł jak mara? Będzie marę kochała! Marę właśnie! Wyolbrzymiejesz na półboga. Będzie za marą tęskniła aż do śmierci.”

Smugoń nie widząc innego rozwiązania sprawy zastanawia się nad wywiezieniem żony
i dziecka do Ameryki. Nie chce rozstawać się z panią Dorotą, pragnie utrzymać jakoś swoje małżeństwo. Prosi o pomoc Przełęckiego. On potrafi rozwiązywać najbardziej zawiłe kwestie naukowe, niech teraz użyje swoich zdolności i pomoże mu w jego sprawie.

Docent zgodził się pomóc. Musiał wykonać na raz dwa zadania. Sprawić, aby pani Dorota na powrót pokochała swojego męża, po drugie postępować tak, aby do niego samego poczuła niechęć, obrzydzenie. Przełęcki kazał Smugoniowi spokojnie czekać, obserwować rozwój wypadków, tylko oni dwaj zrozumieją ich sens.

Rozmowę mężczyzn przerwało przybycie bryczki. Fizyk miał udać się na stację po ministra. Przełęcki jednak odmówił wyjazdu. Kazał jechać Smugoniowi- on jest gospodarzem tej szkoły, on jest miejscowy. Zapowiedział mu, że w trakcie jego nieobecności rozmówi się

z pania Dorotą. To zaniepokoiło nauczyciela, ale pojechał. Przełęcki czekał na Smugoniową.

Akt trzeci

Do Przełęckiego przyszła pani Dorota. Odgadła, że fizyk rozmawiał z jej mężem miedzy innymi o niej. Zapewniła uczonego o swoim uczuciu do niego. On powiedział jej, że sprawa jest już rozstrzygnięta. Kazał jej szykować się do wyjazdu. Mieli oboje uciec, wyjechać do miasta. Przełęcki przedstawił jej warunki Smugonia. Jej mąż najpierw miał grozić, że się zastrzeli, potem, że wywiezie rodzinę do Ameryki, ostatecznie nie zgodził się na oddanie żonie syna. Przełęcki w taki właśnie sposób relacjonował rozmowę z nauczycielem. Stwierdził, że nie będzie się upierał przy odbieraniu dziecka ojcu. Pani Dorota oświadczyła, iż nie opuści swojego syna, muszą go ze sobą zabrać. Mężczyzna uświadamia jej wszystkie związane z tym konsekwencje, wyznaje też, że on osobiście nie lubi małych dzieci. Kobieta stara się go przekonać. On bagatelizuje jej słowa, zmienia temat. Mówi jej o ich przyszłym wspólnym życiu. Przełęcki jest bardzo śmiały w stosunku do pani Doroty, obejmuje ją potem całuje w usta. Kobieta jest zaskoczona i wystraszona. Wydaje jej się, że ze szkolnych ławek patrzą na nią dzieci. Docent wyśmiewa jej skrupuły. Obiecuje wprowadzić ją w świat zupełnie inny od tego, który znała.

Przełęcki:,, Będziemy troszeczkę hulać.. Bo ja jestem człowiek wesoły, nawet pusty. Lubie knajpować nocami, patrzeć na pijany tłum, gdy wszyscy musują jak szampańskie wino.”

Dorocie nie podobają się te plany, ona nie umie tak żyć, to nie w jej stylu. Nieustannie martwi się o swojego syna- co będzie z nim, kiedy ona będzie prowadziła nocne życie. Te pytania irytują Przełęckiego.

Rozmowę tej pary przerywa przybycie Księżniczki wraz z profesorami. Wszyscy robią fizykowi wyrzuty z powodu opuszczenia wycieczki na zamek. On wyjaśnia powody swojej nieobecności, informuje o przyjeździe ministra. Naukowcy są zdziwieni tym, że Przełęcki nie pojechał odebrać jego ekscelencji ze stacji, nie rozumieją dlaczego posłużył się Smugoniem.

Księżniczka proponuje użyczenie swoich koni w celu wyjazdu po znakomitego gościa. Profesorowie chcą jeszcze zdążyć na stację. Tylko Przełęcki odmawia wyjazdu. Uczeni, sądząc, że ma on w tym swój cel i doskonale wie co robi też decydują się zostać. Naradzają się jak przywitają ministra tu na miejscu. Cieszą się, ze będą mogli przedstawić mu swój sukces- pozyskanie zamku na cele naukowe. Wszyscy są zgodni- to Przełęcki będzie opowiadał o dalszych planach, podejmie się roli gospodarza i godnie zaprezentuje się przed tak ważna osobistością. Tymczasem on odmawia wzięcia udziału w tym spotkaniu. Nie chce brać udziału w, jak to określa, mistyfikacji i dziecinadzie. Wszyscy są zaszokowani. Docent wyjaśnia- nie zamierza opowiadać ekscelencji bajek o zamku w którym maja odbywać się kursy. Mów kolegom, że te wszystkie plany to tylko fantazje. Oni mu odpowiadają, że to były przede wszystkim jego plany, to on ich w to wciągnął. Księżniczka jest oburzona. Twierdzi, że została ośmieszona. Przełęcki wyrzuca swoim kolegom i księżniczce naiwność. Przypomina im słowa pana Bęczkowskiego- jego zdaniem tylko ten człowiek wykazywał się rozsądkiem. Przypomina argument o możliwej rewolucji chłopskiej. Jeśli do takiej dojdzie

z pewnością skupi się ona na Porębianach. Tak o tym opowiada:

Przełęcki: ,, Lud ma straszliwie długa pamięć. Porabiany od niepamiętnych czasów były siedliskiem przemocy, twierdza tyranii, gniazdem gwałtu i instytucją ucisku. Wreszcie stare zamczysko runęło w gruzy. Na wieki! Oczy ludu widziały, iż na wieki. Już stara krzywda w gruzach leży. A teraz oczy ludu z najdalszych wsi zobaczą znowu dach na ruinach, nowe okna, nowe drzwi, nowe schody. Zobaczyliby, że stary zamek znowu ożył. (…) Czatowaliby, czekaliby z utęsknieniem na chwilę, żeby go na nowo zgładzić”

Pozostali nie zgadzają się z jego wróżbami. On nie chce uczestniczyć już w tej sprawie. Profesorowie i księżniczka są bardzo wzburzeni. Zastanawiają się dlaczego wcześniej docent był tak żarliwym orędownikiem sprawy a teraz się wycofuje. Czują się oszukani. Bardzo poruszona jest też Smugoniowa. Nie może słuchać obelg jakie pod adresem Przełęckiego kierują jego koledzy. Prosi go by się bronił, on jednak nie ma zamiaru. Oświadcza, że nie wierzy już w sprawę. Mówi nawet, że działania jego i innych profesorów więcej przyniosły szkody niż pożytku. Na przykład swojej tezy stawia Smugonia. Wcześniej był to spokojny, cichy, oddany swojej pracy nauczyciel. Teraz zamiast pracą, zamiast edukacją dzieci zajmuje się swoja karierą. Patrzył na wybitnych profesorów, podziwiał ich dorobek naukowy to obudziło w nim ambicję. Teraz zamiast sumiennie pracować pojechał po ministra. To on przedstawi ekscelencji plany kursów, on zapewne będzie się starał o lepsza posadę dla siebie. Po stronie męża stanęła pani Dorota. Wskazywała na jego pracowitość, oddanie dzieciom. Nie wierzyła słowom Przełęckiego.

Księżniczka zapytała fizyka co zrobi z podarowanym sobie zamkiem. On wyrzekł się darowizny, zaproponował aby arystokratka podarowała ruiny instytucji kursów. Ona stwierdziła, iż jej kaprysem było przekazanie zamku właśnie Przełęckiemu. Skoro on go nie chce ona cofa swoją darowiznę. Mężczyzna zasugerował jej, że zna prawdziwe powody obdarowania go zamkiem. Zdradził, że tę tajemnicę usłyszał od pani Doroty. Księżniczka zerwała z nią przyjaźń. Smugoniowa zawiodła się na nim.

Napięcie między Przełęckim a zgromadzonymi wciąż rosło. Doszło do ostrej wymiany zdań. W efekcie profesorowie wykluczyli fizyka ze swojego grona. Zapowiedzieli, iż zostaną w tym miejscu, nie porzucą idei dokształcania wiejskich nauczycieli, będą pracować dwa razy więcej, udowodnią, że ich dzieło ma sens, że Przełęcki się pomylił. Księżniczka oświadczyła, ze każe odbudować zamek. Zaprosiła do niego profesorów by w następnym roku tam zorganizowali kursy. Przełęcki poinformował wszystkich o swoim wyjeździe, miał zamiar odjechać jeszcze tego samego dnia. Smugoniowa postanowiła zostać z mężem. Musi nadal pracować z dziećmi, tu jest jej miejsce, będzie pomagać mężowi. Postanowiła przeprosić męża, odzyskać jego zaufanie i miłość.

Tymczasem Smugoń właśnie przywiózł ministra. Profesorowie poszli go witać. W klasie pozostali tylko Przełęcki i Smugoń z żoną. Pani Dorota opowiedziała mężowi o tym co zaszło. Powiedziała, że docent zarzuca mu karierowiczostwo. Kobieta zdecydowanie wstawiła się za mężem. Smugoń nie mógł uwierzyć w zmiany jakie w niej zaszły. Gdy został sam z Przełęckim dziękował mu za zwrócenie mu żony. Uczony obiecał, wyjechać ale rozkazał nauczycielowi pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Jeśli tego nie spełni on wróci i zabierze mu żonę. Odchodząc usłyszał śpiew dzieci dla ministra. Mali uczniowie śpiewali: Uciekła mi przepióreczka w proso, a ja za nią nieboraczek boso; trzeba by się pani matki spytać….

Przełęcki ostatni raz odwrócił się i powiedział do Smugonia: ,,Teraz do roboty! Do roboty! Pamiętaj!

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
22.KWADRYGA, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
Dwudziestolecie miedzywojenne, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
KLIMAT EPOKI, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
J. Tuwim wiersze, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
Dwudziestolecie, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
XX lecie międzywojenne, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
Deklaracja członkowska, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
noce i dnie streszczenie, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
Leśmian jako poeta nowoczesny, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
generał barcz, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
39 konwicki, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
18, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
17, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
37 szymborska, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
32 drugi obieg, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
Tuwim J., Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne
41proza historyczna po 45, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu
36 rozewicz, Filologia polska, Dwudziestolecie międzywojenne, Ogólniki do egzaminu

więcej podobnych podstron