1


1.Analiza wiersza Tadeusza Różewicza pt. „Ocalony”.

"Mam dwadzieścia cztery lata

ocalałem prowadzony na rzeź".

Wiersz Ocalony Tadeusza Różewicza jest analizą stanu umys-

łu ludzkiego, umysłu doświadczonego, dotkniętego zdarzeniami II

wojny światowej. Wydaje się, że żadna z dotychczasowych wojen

nie wyrządziła takich szkód w ludzkiej psychice, moralności, kultu-

rze. Trzeba przy tym powiedzieć, że w przeciwieństwie do pop-

rzednich, takie jej postrzeganie, jako czegoś niszczącego czło-

wieka w wymiarze uniwersalnym, było i jest powszechne.

Podmiot liryczny wiersza, przedstawiając się, mówi: „Mam

dwadzieścia cztery lata / ocalałem”. Taka jest jego tożsamość,

będąca jednocześnie tożsamością zbiorową całego pokolenia.

Należy on do pokolenia ludzi, którzy nie doświadczając życia

pod zaborami, urodzili się w niepodległej Polsce. Całe swoje

młodzieńcze życie przeżyli w pokoju i stabilizacji. Ludzi, któ-

rych pierwszym doświadczeniem dorosłego życia była nie mi-

łość, lecz wojna. Pokolenia pozbawionego części młodości,

rzuconego od razu w dorosłość. Cechą wyróżniającą podmiot

liryczny z jego pokolenia jest to, że ocalał, zachował swoje ży-

cie. Wbrew pozorom to istotny fakt, gdyż tylu innych zginęło.

Ostatni wers pierwszej zwrotki: na rzeź prowadzony wska-

zuje na przeświadczenie podmiotu, że owo ocalenie nie jest jego

zasługą, wynika ono tylko z tego, że skończyła się zawierucha

wojenna. Przez użycie słowa rzeź sprowadza on własne życie

do roli bydła prowadzonego na rzeź, które tylko dzięki przypadkowi

zostaje ocalone przed śmiercią. Człowiek nie ma żadnego wpływu

na swój los, musi się mu podporządkować, a może zostanie ocalo-

ny. Słowa: kim jest, dzięki czemu żyje, są dla podmiotu tak ważne,

że robi z nich klamrę spinającą cały utwór. Może to znaczyć, że

jest to dominujące, jedyne doświadczenie z całego życia, którego

podmiot może być pewien. Dalsze wersy wiersza wskazują jednak,

że od doświadczeń wojny nikt nie jest „ocalony”. Oprócz ciała do-

tyka ono także, a może przede wszystkim, umysłu i duszy. Podmiot

liryczny tego doświadczył, dlatego mówi: widziałem, jest świadkiem

upadku kultury, etyki, religii. Dlatego jego stwierdzenia To są naz-

wy puste i jednoznaczne czy Pojęcia są tylko wyrazami nabierają

znamion prawdy. Dalsza część udowadnia to poprzez pary parale-

lnych zwrotek będących odpowiednio tezą i jej dowodem. Zwrotki

II i IV są stwierdzeniem upadku kultury i cywilizacji. Podmiot na

zasadzie oksymoronicznych zestawień buduje kolejne wersy obu

tych zwrotek. Człowiek i zwierzę, miłość i nienawiść, wróg i przy-

jaciel, ciemność i światło stały się dla niego nazwami pustymi

i jednoznacznymi. Jednoznacznymi, czyli znaczącymi to samo.

Cnota i występek, prawda i kłamstwo, piękno i brzydota, męstwo

i tchórzostwo - te pojęcia to tylko wyrazy. Wyrazy, czyli coś,

co nie ma treści. Następne zwrotki, czyli III i V są dowodami

prawdziwości poprzednich. Człowiek to zwierzę, gdyż zabija się

go jak zwierzę i tak samo przewozi porąbane w bydlęcych furgo-

nach. Cnota jest równoważna występkowi, jedna osoba może być

jednakowo cnotliwa i występna.

Wojna ujawniła bezmiar zła tkwiącego w świecie. Doświad-

czając jej, podmiot liryczny zagubił wartości, którymi uprzednio

się kierował, stąd prośba o nowe Genesis, o nowe stworzenie

świata - niech oddzieli światło od ciemności - to bezapelacyjnie

prośba do Boga o wskazanie drogi życia. Taki sens można nadać

wersom szóstej zwrotki Szukam nauczyciela i mistrza, tak właśnie

-„nauczycielu”, „mistrzu z Nazaretu” - zwracali się Żydzi do Jezu-

sa Chrystusa. Niech przywróci mi wzrok i mowę - może być to

nawiązanie do cudów, których On dokonywał. Słowa Niech jesz-

cze raz nazwie rzeczy i pojęcia w kontekście dwóch poprzednich

wersów nabierają innego znaczenia. Niech... nazwie odnosi się do

podmiotu poprzednich wersów, czyli Chrystusa. Biblijne nadanie

nazwy to wzięcie w posiadanie. Dlatego słowa te mogą być prośbą

o powrót Boga na ziemię - paruzję, na to wskazywałby ostatni

wers, który jest prośbą o powtórne genesis, lub też powrót Boga

w postaci wartości zatraconych przez człowieka na przestrzeni

dziejów.

Wymowa tego wiersza jest pesymistyczna. Jego tytuł Ocalo-

ny wydaje się być drwiną. Ocalony? do czego. Wszak świat już

nie istnieje. Upadły wszystkie jego atrybuty - język, który przestał

już cokolwiek oznaczać, pozostaje martwą literą, gdyż wartości,

które opisywał, dawno już przestały istnieć; cywilizacja, która udo-

wodniła swoją bezradność wobec przemocy. Człowiek skazany jest

na egzystencję bez wartości, praktycznie bez sensu, bez celu. Dla-

tego jedyną zmianą jego sytuacji może być ponowne genesis.

Doświadczenie podmiotu lirycznego nawiązuje do Opowiadań

T. Borowskiego, Medalionów Z. Nałkowskiej czy Kartoteki T. Róże-

wicza. Opowiadania są obrazem świadomości ludzkiej w świe-

cie bez Boga, świecie krematoriów, pieców i głodu. Człowiek jest

tu przedstawiony jako zdrajca kultury. W takim świecie nie ma

miejsca na heroizm, wartości są relatywizowane, zabijane przez

materię. O tej rzeczywistości będzie mówił podmiot Ocalonego,

mówiąc: człowiek i zwierzę, piękno i brzydota są tożsame. Takie

jest też przesłanie Medalionów Z. Nałkowskiej.

W Kartotece T. Różewicza bohaterem jest całe pokolenie,

pokolenie doświadczone wojną, którego uosobieniem jest boha-

ter utworu. Poszukuje on swojej tożsamości i zagubionych wartoś-

ci, ma przekonanie o sztuczności, nienaturalności swojego bytu.

Szanuje wujka, bo czuje, że to jedyny stały, niezmienny punkt

w świecie. Nie może zapanować nad swoją przeszłością, nie może

jej uporządkować, nie może zapanować nad swoimi doświadcze-

niami. W jego stanie obecnym objawia się stan historii. Doświad-

czenia wojny i klaskania, czyli zniewolenia komunizmem sprawia-

ją, że bohater nie może zapanować nad swoim życiem. Posiada

właśnie taką wybrakowaną kartotekę. Jego doświadczenie, tożsa-

me z doświadczeniem podmiotu lirycznego Ocalonego, domaga

się powtórnego genesis. Zdaje się to być jedyny sposób na życie.

2.Artysta jako bohater dzieła literackiego XX wieku

(dylematy sztuki).

Nowa epoka, jaką było XX-lecie międzywojenne, przyniosła

inne spojrzenie na literaturę i na rolę twórcy. Dlatego artyści stają

się często bohaterami dzieł literackich zarówno w poezji, jak

i w prozie.

Jednym z pierwszych poetów, u którego odnajdujemy motyw

artysty i dylematy sztuki, jest Leopold Staff. W wierszu Ars poetica

z tomiku Barwa miodu poeta formułuje swój program poetycki.

Pragnie on, jako artysta, oddać nieuchwytne nastroje chwili, która

przemija. Bliski jest postawie epikurejskiej, którą wyraził rzymski

poeta Horacy, zalecając korzystać z uroków życia. Można również

doszukać się w tym programie echa tendencji symbolistów, stara-

jących się wyrazić w poezji to, co niewyrażalne. Ale Staff jedno-

cześnie podkreśla, że pragnie, aby jego wiersz był jasny jak spoj-

rzenie w oczy i prosty jak podanie ręki. Głosi więc program klasyka

i humanisty, pragnie być zrozumianym przez każdego wrażliwego

czytelnika.

Poetą z grupy Skamander, który nawiązywał w pewien sposób

do tematyki i programu Staffa, był Julian Tuwim. Zachowując

w zasadzie tradycyjny styl poetycki, szokuje ekspresja jego wypo-

wiedzi, wyrażane uczucia zachwytu, entuzjazmu dla życia i świata,

zwłaszcza w swoich pierwszych tomikach. W wierszu Do krytyków

bohaterem utworu jest sam autor, który drwi z komentatorów jego

poezji. Jest szczęśliwy, zachwyca go jazda na przedniej platfor-

mie tramwaju i takie właśnie stany ma zamiar opisywać w swo-

jej twórczości. Poeta pragnie więc ukazywać w poezji sprawy

prozaiczne i banalne, wyrażać uczucia będące udziałem zwyk-

łych ludzi, a nie tylko wyjątkowych jednostek. Chciał opiewać ludzi,

a nie tylko wyjątkowe jednostki. Chciał opiewać gromadę, nie

chciał się z tego tłumu wyróżniać. Pisze o tym wyraźnie w progra-

mowym wierszu Poezja z tomiku Czyhanie na Boga. Bohaterem te-

go wiersza jest artysta, sam poeta, którego rezygnacja z nadrzęd-

nej pozycji twórcy przejawia się również w nowym ukształtowaniu

języka poetyckiego. W wierszu Prośba o piosenkę bohaterem u-

tworu jest również poeta, twórca, który próbuje określić zadania

własnej poezji. W utworze tym do głosu dochodzi pasja społeczna,

nieodłączna cecha twórczości J. Tuwima.

W wierszu Sitowie bohaterem lirycznym jest również sam

poeta, a więc twórca. Akt tworzenia ukazany jest tutaj jako ciężka

praca, polegająca na odpowiednim dobieraniu słów. Wiersz Do la-

su należy, podobnie jak głośna oda Horacego Exegi monumentum,

do tego samego typu utworów, noszących znamiona testamentu

artystycznego. Bohaterem jest znów sam poeta, który zastanawia

się nad sensem życia i roli własnej twórczości. Z dystansem odnosi

się tu Tuwim do własnej sławy pośmiertnej, mało pocieszającej

wobec faktu przemijania.

Drugim Skamandrytą, który siebie - poetę uczynił bohaterem

swoich wierszy, był Jarosław Iwaszkiewicz. W utworze Szczęście

z tomiku Oktostychy cały świat traktuje jako obiekt własnej sztuki.

Szczęściem jest dla poety smakowanie chwili i patrzenie na świat

okiem artysty. W wierszu wyraża subtelne doznania artysty, roz-

miłowanego w sztuce i poprzez nią oglądającego świat.

Poetą należącym do grupy awangardy był Julian Przyboś,

mistrz metafory i skrótu myślowego. W wierszu Lipiec opisuje, jak

po skończonej nauce uczniowie rozjeżdżają się na wakacje i żeg-

nają profesora-poetę. Bohaterem utworu jest więc poeta, rozmi-

łowany w naturze i twórczości Jana z Czarnolasu. Przeżycia swo-

jego bohatera wyraża w sposób jak najbardziej typowy dla poety

awangardowego.

Proza XX-lecia międzywojennego także obfituje w portrety

artystów i zajmuje się dylematami ówczesnej sztuki. Ojciec narra-

tora Sklepów cynamonowych Bruno Schulza to nie tylko kupiec

z Drohobycza, ale i artysta, występujący wTraktacie o manekinach,

poważnie zainteresowany sprawami poezji. Jest on występnym

eksperymentatorem, sobowtórem samego autora. W Traktacie

o manekinach zawarta jest koncepcja twórczości artystycznej w ro-

zumieniu samego Schulza. Wypowiada się on tam na temat boskiej

i ludzkiej twórczości. Człowiek nie jest w stanie powtórzyć Bożego

planu stworzenia, ale jest twórczą indywidualnością, może powo-

ływać nowe kształty materii i nadawać im znaczenie. Wypowiada

się również na temat formy, która wysunęła się na plan pierwszy

od czasu, gdy sztuka przestała wiernie odtwarzać rzeczywistość.

Pojmuje swoją pracę jako przeciwieństwo realizmu i przeciwstawia

mu twórczą fantastykę.

W utworze pt. Ferdydurke Witolda Gombrowicza główny bo-

hater utworu, 30-letni Józio, to również artysta. Autor staje się

15-letnim chłopcem, zaś prof. Pimko, stary belfer, dąży do upu-

pienia go. W szkole zostaje ukształtowany jako uczeń i skierowany

przez profesora do państwa Młodziaków, uważających się za no-

woczesną rodzinę. Józio, wyczuwszy fałsz i pozę, wymyśla prowo-

kację, dzięki której Młodziakowie zrzucają maskę nowoczesności

i okazują się rodziną wyznającą staroświeckie zasady. Następnie

wraz z kolegą Miętusem wędruje na wieś do ziemiańskiego, trady-

cyjnego dworku pp. Hurleckich. Tutaj, podobnie jak w szkole i na

stancji u Młodziaków, Józio-pisarz demaskuje tradycyjne stosunki

feudalne panujące w Bolimowie. Po ucieczce jednak z kuzynką

Zofią zaczyna rozumieć, że przed gębą nie ma ucieczki. Początko-

wo buntuje się przeciwko formie, w jaką wtłoczyła go szkoła, ro-

dzina, społeczeństwo, poszukuje własnej tożsamości i niezależ-

ności. Nie chce przystać na rolę, jaką narzucą mu życie czy zmien-

ne okoliczności, w które wplątuje go los. Z czasem zaczyna rozu-

mieć, że ucieczka przed formą, a więc konwencją i kulturą, jest

beznadziejna, ponieważ każdy człowiek jest nimi przesiąknięty.

Określa siebie i innych poprzez różnorodne maski i dlatego system

stereotypów społecznych jest bardzo trudny do przezwyciężenia.

Gombrowicz ukazuje w Ferdydurke dwie sfery ludzkiego

życia: oficjalną, zafałszowaną, i nieoficjalną, ukrytą przed światem,

prawdziwą. Interesuje go oczywiście ta nieoficjalna sfera życia

ludzkiego, to, co jest w nim subiektywne i niepowtarzalne. W for-

mach oficjalnych widzi pisarz źródło głupoty, zła i zakazów ogra-

niczających wolność człowieka, narzucających mu sposoby zacho-

wania.

Można więc stwierdzić, że portrety artystów - bohaterów dzieł

literackich XX w. odnajdujemy w wielu utworach tego okresu. Re-

prezentują oni wszystkie dylematy sztuki, nurtujące ją w owym

czasie.

3.Bunt i afirmacja - dwie postawy wobec życia. Rozważania

na podstawie wybranych utworów literatury polskiej.

Bunt i afirmacja to dwie postawy jakże różne. Charakteryzo-

wały one jednak człowieka od najdawniejszych czasów. Zarówno

jedna postawa, jak i druga była potrzebna. Niezgoda na otaczającą

rzeczywistość prowadziła bowiem do tworzenia się nowych form

społecznych czy obyczajowych, zaś zgoda przedłużała tradycję

i pozwalała na jej kontynuację.

Literatura od najdawniejszych czasów ukazywała więc posta-

wy zarówno buntu wobec życia, jak też i jego afirmacji.

W dobie odrodzenia, w czasie rozkwitu gospodarczego I Rze-

czypospolitej w utworach pisarzy tego okresu, np. M. Reja, J. Ko-

chanowskiego, oczywiście przeważają postawy akceptacji wobec

otaczającego świata. Zarówno gospodarz ziemski, Rej, jak i Kocha-

nowski cenią sobie uroki wiejskie i pożytki płynące z pracy na roli.

Świadczy o tym Żywot człowieka poczciwego M. Reja czy fraszki

i pieśni Jana z Czarnolasu. Również życie dworskie, mimo intryg,

przynosi obu poetom wiele satysfakcji, szczególnie spotkania

w gronie wykształconych przyjaciół, z którymi można spędzać czas

przy winie, muzyce i poezji (np. pieśni biesiadne J. Kochanowskie-

go). Ale i w tej szczęśliwej epoce nie ma zgody na wszystko.

Świadczy o tym chociażby taki utwór M. Reja, jak: Krótka rozpra-

wa... czy O naprawie Rzeczypospolitej A. Frycza Modrzewskiego.

Potrzebę zmian - reform politycznych w Polsce widzieli już wyk-

ształceni ludzie tej epoki, a do takich z pewnością właśnie należeli

pisarze. Słabość pospolitego ruszenia ukazuje np. Kochanowski

w swojej pieśni O spustoszeniu Podola. Proponuje tam szlachcie

opodatkowanie się na wojsko i walkę na śmierć i życie z Turkami

i Tatarami.

W trudnej dobie oświecenia konieczność zmian ukazuje wie-

le utworów literackich tego okresu. Czasy saskie i panowanie ostat-

niego króla Polski, St. Augusta Poniatowskiego, przyniosły Polsce

utratę suwerenności. Próby reform politycznych i uchwalenie

Konstytucji 3 maja dokonały się za późno i nie przyniosły pożąda-

nych efektów. Dlatego też cała literatura tego okresu (Krasicki,

Niemcewicz) krytykuje zastaną rzeczywistość i stara się ją napra-

wić w duchu oświecenia.

Afirmację życia odnajdziemy jeszcze, co prawda, w sentymen-

talnych utworach tej epoki, takich jak Laura i Filon F. Karpińskiego,

ale te sielankowe pejzaże i uczucia szybko zostaną wyparte przez

zsyłki na Sybir i popowstaniowe represje, które nadejdą wraz z u-

tratą przez Polskę niepodległości.

Powstania XIX wieku (listopadowe, styczniowe i inne) były ni-

czym innym, jak niezgodą na niewolę narodową, wielkim buntem

całego narodu wobec zaborców. Pisarze romantyczni, chcąc pod-

nieść naród na duchu, tworzyli bohaterów zbuntowanych, poświę-

cających całe swoje życie ojczyźnie. Mickiewiczowski Konrad Wal-

lenrod buntuje się przeciwko potędze Krzyżaków, Konrad przeciw-

ko represjom carskim, zaś Kordian Słowackiego ma zamiar nawet

dokonać królobójstwa na carze, aby przywrócić Polsce utraconą

niepodległość.

W drugiej połowie XIX wieku, kiedy Polacy utracili wiarę

w szybkie odzyskanie niepodległości na drodze zbrojnej, powstaje

wiele utworów opiewających chwałę oręża polskiego w czasach

historycznego „potopu” czy wojen krzyżackich (Krzyżacy H. Sien-

kiewicza). Akceptacja dla staropolskiej tradycji i dawnego męstwa

bije z kart tych książek, zaś ich bohaterowie to Polacy „z krwi

i kości”, którzy afirmują nawet trudną rzeczywistość i starają się ją

zmienić z korzyścią dla siebie, zaś przede wszystkim swojej oj-

czyzny.

Okres Młodej Polski to okres, w którym postawy buntu i braku

afirmacji znów zaczynają przeważać zarówno w życiu, jak i w lite-

raturze. I tak w wierszach poetów tego okresu dominują nastroje

dekadenckie, pesymistyczne. Kazimierz Przerwa-Tetmajer

w swoich najbardziej charakterystycznych utworach postuluje u-

cieczkę od życia, które przynosi człowiekowi tylko ból i cierpienie.

W Hymnie do Nirwany pisze:

Od myśli i pamięci oderwij mą duszę Nirwano!

Od oczu moich oderwij złe i nikczemne twarze Nirwano!...

Zupełnie inne nastroje i postawy odnajdujemy w twórczości

pisarzy i poetów okresu międzywojennego, którzy doczekali nie-

podległości Polski.

Afirmację życia, jego pochwałę odnajdujemy u poetów Ska-

mandrytów, zaś szczególnie u Juliana Tuwima. Charakterystyczny

jest tu wiersz Życie, z którego promieniuje optymizm i radość życia.

Poeta zachwyca się samym faktem istnienia i woła: Jakie to

szczęście, że krew jest czerwona... Również epopeja M. Dąbrow-

skiej Noce i dnie jest pod tym względem utworem niezwykle inte-

resującym. Pisarka ukazuje w swej powieści perypetie pary mał-

żeńskiej, Bogumiła i Barbary Niechciców, ich problemy i trudną co-

dzienność w latach zaborów. Bohaterowie ci są silnie skontrasto-

wani. Różni ich prawie wszystko, prezentują bowiem dwie od-

mienne postawy wobec życia.

Bogumił jest ekstrawertykiem, czyli człowiekiem otwartym na

otaczający go świat. Cechują go dobre kontakty z otoczeniem,

przyrodą, ludźmi. Głównym sensem swego życia uczynił pracę,

którą traktuje jako cel istnienia. Pracuje ciężko na roli i w dodatku

cudzej, rozumie przyrodę i jej prawa i wie, że trzeba się jej podpo-

rządkować. Ocenia rzeczywistość realnie i nie wysuwa wobec niej

nierealnych roszczeń. Swój los znosi z pokorą, wytrwale walcząc

z trudnościami życia.

Przeciwieństwem męża jest Barbara, introwertyczka, skupiona

na własnych przeżyciach i marzeniach. Barbara jest niezadowolo-

na z życia i wciąż buntuje się przeciwko temu, co ją spotyka. Jest

idealistką, żyje wśród marzeń i pragnień, których często nie udaje

jej się zrealizować w życiu codziennym. Mimo iż popełnia wiele

błędów, stara się być dobrą gospodynią i matką i to właśnie naj-

bardziej godzi ją z otaczającym światem.

M. Dąbrowska w swojej powieści Noce i dnie ukazuje, że wła-

śnie te dwie odmienne postawy, buntu i afirmacji, reprezentowane

przez Bogumiła i Barbarę, poniekąd dopełniają się wzajemnie.

Niechcicowie po prostu uzupełniają się i być może dlatego, że ma-

ją tak różne podejście do życia, stworzyli trwałe, udane małżeń-

stwo. Można więc powiedzieć, że postawy wobec życia - zarówno

buntu jak i afirmacji, choć na pozór sprzeczne - w rzeczywistości

uzupełniały się i składały na to, co można nazwać człowieczeń-

stwem.

4.Bunt i ofiara - dwie postawy polskich bohaterów

romantycznych.

Sylwetka polskiego bohatera romantycznego tworzona była

pod wpływem wielu czynników. Duże znaczenie miały wpływy

zachodnioeuropejskie. Dlatego polski bohater romantyczny z wie-

lu utworów buntował się, podobnie jak jego europejscy poprzed-

nicy, przeciwko „zastanym” formom życia społecznego i politycz-

nego. Ale na stworzenie polskich sylwetek bohaterów wpływ

najistotniejszy miała sytuacja wewnętrzna w kraju, który był pod

zaborami.

Wybuchające co kilkanaście lat powstania (1830, 1848, 1863)

narodowowyzwoleńcze stworzyły potrzebę istnienia takiego boha-

tera, często wzorowanego na postaciach historycznych. Polscy

bohaterowie romantyczni tworzyli więc nowe wzorce postaw oby-

watelskich, w których właśnie najważniejszy był bunt przeciwko

zastanej rzeczywistości - niewoli narodowej i ofiara na rzecz oj-

czyzny, włącznie do poświecenia dla niej życia.

Nie byli to oczywiście bohaterowie jednorodni. Różnili się

od siebie często w zależności od czasu powstania utworu i osoby

autora. Zmienia się więc bohater romantyczny w zależności od po-

trzeb chwili, w bardzo różny sposób potrafi realizować swe zamie-

rzenia, zmienia poglądy i dążenia. Ale cel mają wszyscy jeden -

wyzwolenie kraju spod obcego panowania.

Konrad Wallenrod, tytułowy bohater powieści poetyckiej Ada-

ma Mickiewicza, jest człowiekiem zbuntowanym od urodzenia.

Najpierw więc buntuje się przeciwko Krzyżakom, którzy porwali

go za młodu z domu rodzinnego na Litwie, później, kiedy już pow-

rócił do kraju rodzinnego, buntuje się przeciwko słabości Litwinów

i potędze Krzyżaków. W domu szczęścia nie znalazł, bo go nie było

w ojczyźnie - pisze o nim Mickiewicz. Jako dorosły już człowiek

wie, że aby zwyciężyć silniejszego przeciwnika, działać może tylko

podstępnie. Opuszcza więc żonę i przechodzi na stronę wroga, aby

tam realizować od dawna zamierzony plan. Poświęca więc dla Lit-

wy wszystko - życie osobiste, dom rodzinny, honor rycerski, a póź-

niej nawet życie. Podszywa się pod słynnego rycerza krzyżackiego

Konrada Wallenroda i do końca działa podstępnie, aby zwyciężyć

Zakon od wewnątrz. Po dokonaniu swojego zamierzenia zabija się,

wypijając truciznę. Zarówno przez Krzyżaków, jak i Litwinów uzna-

wany jest za zdrajcę, jeden jedyny poeta Halban wie o jego praw-

dziwych dokonaniach. Jest więc Konrad bohaterem romantycznym

typowym dla polskiego romantyzmu. Bunt i ofiara to najważniejsze

postawy w jego życiu. Tworząc taki typ bohatera, Mickiewicz uka-

zał Polakom drogi postępowania i sposoby walki, jakie trzeba pod-

jąć z silniejszym od Polski przeciwnikiem - Rosją.

Nieco inny charakter ma historia Gustawa z II i IV części Dzia-

dów. Ale i on od wczesnej młodości przeżywa bunt. Nie może za-

aprobować zdrady ukochanej, która wyszła za mąż za bogatego

ziemianina, zaś odrzuciła biednego poetę. Jednak pod wpływem

dawnego nauczyciela, księdza, usiłuje zapomnieć o swej tragedii

i życie poświęcić Ojczyźnie. W III części Dziadów w „Prologu” Gu-

staw w sposób symboliczny przemienia się w Konrada, bojownika

o sprawę narodową. Młody Konrad jest Filaretą, ale również poetą.

Swoją twórczością chce walczyć o szczęście ludzi - Polaków na-

wet z Bogiem. Wie, że taka powinna być rola poezji - odzwiercie-

dlać potrzeby epoki, ukazywać dążenia narodu w walce o wolność.

Ten zbuntowany poeta chciałby stanąć na czele swojego narodu.

Jest gotowy wziąć na siebie wszystkie jego cierpienia, podobnie

jak mityczny Prometeusz. Ofiara Konrada ma jednak charakter sa-

motnej walki. Podejmuje ją w imię swojego narodu, dla którego

pragnie wywalczyć wolność.

Bunt przeciwko zaborcom, a nawet Bogu, który zezwolił na

klęskę listopadową Polaków, jest więc typowy dla Konrada jako

bohatera romantycznego. Również typowa jest jego późniejsza

ofiara z życia na rzecz własnego narodu.

Postawa Kordiana, głównego bohatera Kordiana Juliusza Sło-

wackiego, miała podobny charakter. Poznajemy go, gdy jest mło-

dzieńcem jeszcze niezupełnie dojrzałym. Wraz z upływem lat po-

eta-Kordian, poszukujący usilnie sensu życia, dostrzega otaczają-

cą go rzeczywistość, której, podobnie jak bohaterowie Byrona, nie

może zaakceptować. Buntuje się przeciwko kultowi pieniądza

w Europie, postawie Watykanu wobec Polski, a przede wszystkim

tyranii politycznej Rosji. Kiedy zawodzą go wszyscy i wszystko, po-

stanawia złożyć ofiarę ze swojego młodego życia i dokonać zama-

chu na cara Rosji, który jest sprawcą niewoli narodowej Polaków.

Jednak na skutek Strachu i Imaginacji załamuje się, nie dokonuje

zabójstwa i oczekuje w szpitalu wariatów na wyrok śmierci. Praw-

dopodobnie poniesie na rzecz ojczyzny największą ofiarę - życie.

Inaczej rysuje się postać innego bohatera romantycznego,

Jacka Soplicy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Utwór powstał

w roku 1834, kiedy to emigracja zdawała sobie sprawę z tego, jakie

były przyczyny klęski listopadowej. Dlatego Jacek Soplica będzie

już nowym typem bohatera romantycznego. W młodości, przeżyw-

szy nieszczęśliwą miłość do córki bogatego magnata, buntował się

przeciwko różnicom społecznym obowiązującym w świecie XIX-

wiecznym. Ten bunt i chęć zemsty prowadzą go do zabójstwa. Po-

stanawia on odtąd zmienić swoje życie. Bunt i nienawiść kieruje

przeciwko wrogom ojczyzny - zaborcom, Rosjanom. Wstępuje

do zakonu i jako ksiądz Robak staje się działaczem i emisariuszem

politycznym. Całą więc resztę swego życia ofiarowuje ojczyźnie.

Nie szczędzi dla niej zdrowia i sił, bierze udział w wielu bitwach,

np. pod Jeną, wielokrotnie osadzany jest w więzieniach ruskich

i pruskich, z których jednak zawsze wychodzi cało. Marzeniem jego

życia staje się wywołanie powstania na Litwie w momencie wkro-

czenia na nią wojsk polskich i francuskich, idących w roku 1812 na

Moskwę. Ksiądz Robak nie przypomina jednak Konrada ani Kordia-

na. Nie jest on poetą ani wielkim indywidualistą, jak tamci. Nie po-

dejmuje walki samotnej, ale agituje szlachtę i chłopów do wspól-

nego działania na rzecz kraju.

A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci;

Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci

tłumaczy ksiądz Robak zebranym w karczmie.

Jacek Soplica, jako typowy bohater romantyczny, buntuje się

i ponosi ofiarę z życia, raniony w bitwie z Moskalami. Ale jest już

nowym typem bohatera, ponieważ potrafi znaleźć wspólny język

z ludźmi i zachęcić ich do wspólnego działania na rzecz kraju.

Bohaterowie romantyczni nie wywalczyli dla Polski niepodle-

głości. Ale swoim buntem i ofiarnością przypominali rodakom,

że nie można pogodzić się z utratą niepodległości i nadal trzeba

podejmować działania na rzecz wyzwolenia. Ofiara złożona z ich

życia nie była więc daremna, uczyła postaw politycznych i przypo-

minała następnym pokoleniom o ich odrębności narodowej.

5. „Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”.

Ustosunkuj się do podanej tezy, wykorzystując

znane utwory literackie i własne przemyślenia.

Aby w sposób krytyczny móc ustosunkować się do tezy:

„Być człowiekiem - to być odpowiedzialnym”, należy najpierw od-

powiedzieć sobie na pytanie, cóż owo człowieczeństwo oznacza.

Znaczenie słowa „człowiek” rozpatrywać można w dwóch płasz-

czyznach: biologicznej i filozoficzno-teologicznej. Z biologiczne-

go punktu widzenia homo sapiens to - jak sama nazwa wskazuje -

„istota rozumna; należąca do gatunku ssaków człowiekowatych”.

Filozofowie i teolodzy przypisują jednak człowiekowi znacznie

wyższą rolę niż tylko przynależność do określonej gromady. Spec-

jalną funkcję upatrują oni bowiem w „racjonalno-duchowych”

zdolnościach człowieka i na ich podstawie budują jego prawdziwy

wizerunek.

W naszej kulturze chyba najistotniejszym wyznacznikiem czło-

wieczeństwa jest biblijny dekalog. Bycie człowiekiem w sensie

biologicznym nie jest zatem równoznaczne z filozoficznym poję-

ciem człowieczeństwa. Według tej drugiej koncepcji u podstaw

człowieczeństwa leży bowiem przestrzeganie zasad moralnych,

spośród których - w moim odczuciu - na plan pierwszy wysuwa

się szeroko pojęta miłość bliźniego. Ta zaś pociąga za sobą szereg

innych cech, m.in. dobroć, odwagę cywilną, zdolność do poświę-

ceń, wierność ideałom, godność i odpowiedzialność za czyny.

Znając ideę człowieczeństwa, można wysnuć tezę, że bycie

człowiekiem zawiera w sobie kategoryczny imperatyw absolu-

tnej odpowiedzialności: „Być człowiekiem - to być odpowiedzial-

nym” jest jednak hasłem działającym tylko w jednym kierunku.

Sama odpowiedzialność jeszcze człowieka (oczywiście w sensie

filozoficznym) nie czyni, co doskonale obrazuje przykład Jurgena

Stroopa z powieści Moczarskiego Rozmowy z katem. Był on w peł-

ni odpowiedzialny za swe czyny, wierny ideałom do końca i z ho-

norem przyjął nieuniknioną konsekwencję w postaci wyroku. To

jednak nie usprawiedliwia jego zbrodni, a tym bardziej nie czyni

zeń człowieka.

Moja teza wynika z głębokiego przeświadczenia o potrzebie

zasłużenia sobie na miano człowieka, za sprawą sprawdzenia swe-

go zachowania w momencie krytycznym. Aby moje teorie nie po-

zostały pustosłowiem, proponuję dowód w postaci analizy kilku

przykładów literackich.

Wydaje mi się, że jednym z najważniejszych okresów próby

dla ludzkości była II wojna światowa. W tym okrutnym czasie za-

chowanie pełnej odpowiedzialności za swe zachowanie było bo-

wiem wyjątkowo trudne. Dowodzi tego Tadeusz Borowski, twier-

dząc, że można być występnym i cnotliwym zarazem. Moim zda-

niem to niemożliwe, gdyż jedno wyklucza drugie. Bohaterowie

Borowskiego w rozpaczliwej walce o przetrwanie tracą zupełnie

swą godność i człowieczeństwo. Porzucają miłosierdzie i ideę po-

mocy bliźniemu, aby za wszelką cenę ratować własną skórę. Od-

powiedzialność pozostaje poza granicami obozu koncentracyjnego.

Zdaniem Borowskiego lagier jest miejscem, gdzie możliwy do wyt-

łumaczenia jest ludzki egoizm, gdyż tam panuje odwrócona moral-

ność. Lecz czy jeżeli gdzieś funkcjonują podobne wartości, może

być w ogóle mowa o człowieczeństwie? Moim zdaniem - nie!

O człowieku świadczą, w myśl behawioryzmu, jego czyny. W moim

odczuciu okoliczności nie są jednak usprawiedliwieniem dla braku

odpowiedzialności.

Aby udowodnić niewłaściwość sądów autora opowiadań i po-

kazać, że nawet w tak straszliwych warunkach zachować można

odpowiedzialność warunkującą człowieczeństwo, przedstawić pra-

gnę bohaterów Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

Więźniowie Jarkucka, mimo cierpienia i upodlenia, odnajdują

w sobie okruchy człowieczeństwa. Potrafią być szlachetni, poma-

gać sobie, słuchać cudzych wspomnień, dzielić się jedzeniem

i wspierać innych na duchu - czego dowodem jest postać Natalii

Lwownej. Dla niej i jej podobnych złagrowanie nie oznacza od-

człowieczenia, a ciężkie warunki życia nie mają wpływu na ich

system wartości. Pozostają wierni własnym ideałom i uczciwi wo-

bec samych siebie. Dlatego też w chwili śmierci nie będą musieli

wstydzić się życia. Człowiek za każdy popełniony czyn powinien

potrafić uczciwie i z podniesioną głową rozliczyć się ze sobą, in-

nymi i Bogiem. Odpowiedzialność wynika bowiem z ludzkiej mo-

ralności; jest jej tworem, a zarazem odzwierciedleniem.

Każdy człowiek musi zdawać sobie sprawę, że jego postępo-

wanie ma wpływ nie tylko na jego życie, ale także na losy innych.

Jako ludzie jesteśmy więc odpowiedzialni nie tylko przed sobą,

lecz również przed całym społeczeństwem. Problem zbiorowej

odpowiedzialności doskonale unaocznia Albert Camus w powieści

Dżuma. Walkę z zarazą, która opanowała Oran, prowadzą miesz-

kańcy tegoż miasta. Autor, opisując poszczególne postawy bohate-

rów wobec śmiertelnej choroby, głosi apoteozę życia godnego.

Tarrou, mimo iż jest w Oranie tylko przejazdem, w obliczu klęski

identyfikuje się z mieszkańcami i włącza się w akcję niesienia po-

mocy. Doktor Rieux, jako lekarz z powołania, czuje się odpowie-

dzialny za każde ludzkie życie. Choć bardzo cierpi z powodu roz-

łąki z żoną, ma świadomość, że przysięga Hipokratesa obliguje go

do pozostania w mieście i walki z zarazą. Poczucie obowiązku so-

lidarnego działania na drodze do zapobiegnięcia rozprzestrzenia-

niu się dżumy budzi się także w Rambercie, który początkowo u-

waża, że problem orańczyków jego nie dotyczy.

Camus wiele mówi o konieczności dźwigania na swych bar-

kach brzemienia własnych zachowań. Jako jeden z głównych po-

pularyzatorów filozofii egzystencjalnej twierdzi, że człowiek powi-

nien być świadomy swego istnienia (tzw. „byt dla siebie”) i sam

zdecydować, jaką drogę życia obrać. Jeżeli zaś jednostka ma pra-

wo, a nawet obowiązek decydowania o tym, kim jest, gdyż „egzy-

stencja wyprzedza esencję”, to jest w pełni odpowiedzialna za to,

co z siebie uczyni. Odpowiedzialność ta nie ogranicza się tylko do

jego osoby. Ponieważ wybierając określony sposób na życie, czło-

wiek staje się jego propagatorem, więc za swe postępowanie od-

powiadać musi przed całym społeczeństwem.

Zupełnie inną, choć równie istotną odmianą odpowiedzialno-

ści jest poczuwanie się do obowiązku odpowiadania za losy kraju.

Konrad Wallenrod z Mickiewiczowskiej powieści poetyckiej odczu-

wa konieczność walki o niepodległość Litwy. Patriotyzm Wallen-

roda jest na tyle silny, że dla ojczyzny porzuca on żonę oraz sprze-

ciwia się honorowi rycerskiemu i kodeksowi chrześcijańskiemu.

A przecież patriotyzm to nic innego, jak świadomość odpowie-

dzialności obywatelskiej.

Podobną postawę prezentuje większość polskich bohaterów

romantycznych. Bo przecież zarówno w Kordianie na górze Mont

Blanc, jak i Konradzie w więziennej celi rodzi się wewnętrzny

nakaz podjęcia walki z zaborcą.

Nazywam się Milijon,

bo za milijony kocham

i cierpię katusze - mówi Konrad w Wielkiej Improwizacji, dając

tym samym wyraz swojej odpowiedzialności za Polaków. Jak trud-

no dźwignąć na barkach jednej osoby brzemię całego narodu, po-

kazuje porażka romantycznych samotnych bojowników, a w tym

Konrada.

W swojej pracy starałam się udowodnić, jak poczucie odpo-

wiedzialności za swoje czyny wpływa na wartościowanie ludzi.

Ten, kto tę świadomość ma, stara się żyć godnie, aby zasłużyć

na miano człowieka. Warto zatem pamiętać, żeby przed podjęciem

jakiejkolwiek decyzji w sprawie naszego życia zdać sobie sprawę

z ciężaru, jaki na siebie bierzemy, bo później trzeba się będzie

z tego rozliczyć. Dlatego tak istotne jest, by każdy z nas,

wybierając swoją drogę życia, zastanowił się nad słowami:

Czy popiół tylko zostanie i zamęt

co w przepaść idzie z burzą - czy zostanie

na dnie popiołu gwiaździsty dyjament

wiekuistego zwycięstwa zaranie?

6. „Człowiek nie może żyć bez miłości” - rozwiń myśl

Jana Pawła II na podstawie literatury i własnych

przemyśleń.

Cóż to jest miłość? Definicji może być wiele i każdy to uczucie

rozumie inaczej. Jest to coś więcej niż szacunek, podziw czy na-

miętność, coś, co pozwala dzielić uczucia drugiej osoby - jej ra-

dość, smutek, rozkosz czy rozpacz. Potrzeba miłości tkwi głęboko

w każdym z nas. Gdy jesteśmy kochani, łatwiej nam przetrwać tru-

dne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni; jeżeli my kochamy, u-

miemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać, a nie je-

dynie brać.

Miłość cierpliwa jest

łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości

nie szuka poklasku [...]

[...] nie unosi się gniewem

nie pamięta złego;

Miłość może być różna: miłość mężczyzny i kobiety, miłość ro-

dzicielska, braterska, miłość do Boga, Ojczyzny aż wreszcie umiło-

wanie drugiego człowieka. Jest więc wiele odmian miłości, a każ-

da z nich jest inna, z czego innego się zrodziła i czemu innemu

służy. Kochać nie znaczy zawsze to samo, ale kto kocha, ten zdol-

ny jest do największych ofiar.

Miłość była wdzięcznym tematem dla twórców już od czasów

starożytnych. Wierna żona Penelopa przez 20 lat cierpliwie oczeki-

wała swojego ukochanego męża. W utworze Antygona Sofokles

przedstawił miłość siostrzaną, piękną i bezinteresowną. Tytułowa

bohaterka, nie zważając na konsekwencje, przeciwstawia się wła-

dzy, aby spełnić odwieczne przykazanie i swoją świętą powinność

pochowania zmarłego brata zgodnie z tradycją. Najsławniejszy ut-

wór o nieszczęśliwej miłości to Romeo i Julia Szekspira. Bohate-

rów połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Oboje są bardzo

młodzi, dzięki wielkiemu uczuciu szybko dojrzewają. Pokonują

wszelkie przeszkody i niebezpieczeństwa, są pewni swojej miłoś-

ci. Są dla siebie wszystkim. Ich świat kończy się wraz ze śmiercią

ukochanej osoby.

Dla bohaterów romantycznych miłość i nienawiść była pod-

stawą egzystencji. Targani namiętnościami, nie znajdowali szczę-

ścia. Nieszczęśliwie zakochany Werter popełnia samobójstwo.

Gustawa miłość do kobiety przeradza się w miłość do Ojczyzny.

Będzie odtąd cierpiał za miliony, na ołtarzu Ojczyzny złoży swo-

je młode życie.

W Ojcu Goriot Balzac ukazał obraz miłości ojcowskiej. Bo-

hater utworu pragnął, aby jego córki żyły w dostatku i szczęściu.

Kochał je ślepą miłością, w imię której człowiek jest zdolny do

największych wyrzeczeń. Mimo iż został przez dzieci odtrącony,

starał się zaspokoić ich zachcianki, chociaż żył w skrajnej nędzy.

Odpychał od siebie myśl, że córki go nie kochają.

Powieści pozytywistyczne głównie podejmowały problemy

społeczne. Bohaterowie utworów tego okresu, nie idąc za gło-

sem serca, nie byli szczęśliwi. Ich poświęcenie wynikało nie

z miłości do ludzi, lecz z poczucia obowiązku, odpowiedzialno-

ści za niższe warstwy społeczeństwa. Ale i oni odczuwali potrze-

bę miłości. W Nad Niemnem E. Orzeszkowej Anzelm Bohatyrowicz,

odrzucony przez kobietę, której pragnął, całe swe życie strawił

w samotności. Inaczej stało się z Justyną. Ona po przeżyciu nie-

spełnionej miłości, po zaznaniu zdrady i upokorzenia, spotyka

człowieka, dla którego rezygnuje z dotychczasowego życia. Porzu-

ca korczyński dwór, nie decyduje się na „wspaniałe” życie u boku

bogatego Różyca. Wyjdzie za mąż za Janka Bohatyrowicza, szla-

chcica z zaścianka, i wraz z ukochanym mężczyzną będzie pra-

cować, pomagać innym i wieść życie mozolne, ale szczęśliwe.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego powstawało

wiele utworów inspirowanych miłością. Miłość była bodźcem do

tworzenia. Było to uczucie odmienne od tego w epokach wcześ-

niejszych: szczęśliwe, często beztroskie, tryskające radością ży-

cia - miłość spełniona.

Tuwim pisze:

„[...] A jeżeli coś? A jeżeli tak?

Rozgołębią mi się zorze

Ogniem cały świat zagorze,

Jak czerwony mak,

Bo jeżeli tak,

No to...- Boże!! [...]

I wreszcie literatura okresu II wojny światowej i powojenna.

Powstają utwory, w których pośród okrucieństwa, nienawiści i o-

gromu nieszczęścia spotykamy się uczuciem miłości do drugiego

człowieka. Wspomnijmy choćby Dżumę A. Camusa, w której w ob-

liczu tragedii i śmierci tysięcy osób, ktoś wyciąga pomocną dłoń,

stawiając swoje życie niżej od życia bliźnich.

Człowiek musi kochać, aby żyć, a miłość to uczucie, dla któ-

rego żyć warto. Może czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Ludzie, dla których jedynym przejawem miłości jest miłość do sie-

bie samego, tak naprawdę nie żyją pełnią życia, stają się jak

„cymbał brzmiący”. Bądźmy szczęśliwi, jeżeli miłość, jakakol-

wiek by nie była, pozwala nam z radością patrzeć dokoła, zaglą-

dać w przeszłość i oczekiwać jutra.

7.Czy banał, nijaka codzienność mogą stanowić temat

wybitnego dzieła literackiego?

Myślę, że przy okazji próby odpowiedzi na pytanie postawione

w temacie, warto zdać sobie sprawę, co tak naprawdę przesądza

o tym, że dane dzieło uznaje się za wybitne. Odwołam się w tym

miejscu do zdania Emila Zoli, który napisał, że Dziełami wielkimi

i moralnymi są tylko dzieła prawdy. Jak więc ma się szara, nijaka

codzienność do szeroko pojętej prawdy, prawdy o człowieku i ota-

czającym go świecie, mającej być treścią wielkiej literatury? Za-

gadnienie banalnej powszedniości jej znaczenia i wpływu na ludzi

wydaje się być częścią owej prawdy. Spróbujmy zatem przyjrzeć

się, w jaki sposób było ono obecne w literaturze i czy rzeczywiście

może być tematem wybitnego dzieła literackiego.

Utworem, w którym nijaka codzienność odgrywa bardzo waż-

ną rolę, jest Pani Bovary Gustawa Flauberta. Autor ukazał główną

postać, Emmę Bovery, na tle drobiazgowo opisanego mieszczań-

skiego środowiska prowincji francuskiej. Jest to świat, w którym

nie może ona sobie znaleźć miejsca. Jej wybujałe emocje i egzal-

towana psychika, ukształtowane dzięki specyficznemu wychowaniu

i lekturze romansów, wykreowały własny krąg marzeń i pragnień.

Pragnienia Emmy silnie kontrastują z codzienną szarą egzysten-

cją, a próba ich realizacji kończy się tragicznie. Jednak Pani Bo-

vary to nie tylko „rozprawienie”z się z romantycznymi ideałami

i postawami, których uosobieniem jest główna bohaterka, ale rów-

nież, a może przede wszystkim, wnikliwa krytyczna analiza me-

chanizmów sterujących codzienną mieszczańską rzeczywistością.

Flaubert pokazuje, że z pozoru banalne, nijakie codzienne życie

często jest pełne obłudy, egoizmu i fałszywie pojmowanej moral-

ności i jako takie może być groźne. Czas wypełniony „szarością”

w Pani Bovary ukazany jest jako siła destrukcyjna, niszcząca

bohaterów.

Z tematem filisterskiej codzienności spotykamy się również

w Moralności pani Dulskiej. Gabriela Zapolska demaskuje obłudę

życia codziennego mieszczańskiej rodziny i jej zgubny wpływ

na młode pokolenie. Szara codzienność, pełna pozoru i udawa-

nej cnoty, podobnie jak u Flauberta, pokazana jest jako poważ-

ne zagrożenie.

Twórcą, który za wiodący motyw swojej twórczości obrał so-

bie powszednią, nieefektowną egzystencję przeciętnych ludzi, był

Antoni Czechow. Jego opowiadania i dramaty prezentują drama-

tyczne zjawisko bierności, apatii, poddawania się przez ludzi

zwykłej, ale często niebezpiecznej dla człowieka rzeczywistości.

Bohater Czechowa nie istnieje lub też przestaje istnieć w wymia-

rze duchowym. Skoncentrowany na banalnych sprawach „nijakiej

codzienności”, przytłoczony przez nią, zapomina, po co żyje.

Przyczyną tragedii bohatera, z której najczęściej nie zdaje on so-

bie sprawy, jest owa szara rzeczywistość. Nie ma on siły lub ocho-

ty z nią walczyć, czegoś zmienić. W dramacie Trzy siostry zasad-

niczym dylematem bohaterek jest nie zrealizowane marzenie o wy-

jeździe do Moskwy, wokół którego koncentrują wszystkie siły emo-

cjonalne i intelektualne, nie dostrzegając realnych problemów.

Sala nr 6 to z kolei historia klęski człowieka, który przez swoją bie-

rną postawę wobec życia daje przyzwolenie na przemoc i okru-

cieństwo. Czechow bywa określany mianem apostoła beznadziei.

Jego wybitna twórczość to próba zwrócenia uwagi na codzienną,

banalną tragedię bardzo wielu ludzi.

Inaczej ujmuje temat codzienności Adam Mickiewicz w Panu

Tadeuszu. W kompozycji tego utworu opisy zwyczajów, za-

baw szlachty polskiej mają bardzo duże znaczenie. Poeta umie-

szcza w nim banalne elementy rzeczywistości, takie jak parze-

nie herbaty, spór o harty czy polowanie. Wszystko autor opisał

w taki sposób, aby móc uchwycić sedno „polskości”, która w ta-

kiej postaci już się nie powtórzy. Opisy te, w optyce ogólnej

wymowy dzieła, są jednocześnie podstawą krytycznego spojrze-

nia na narodową kulturę i obyczaj.

Wybitnym dziełem, na które chciałbym zwrócić uwagę, są

Chłopi Władysłwa Reymonta. W realistycznym portrecie Lipiec

i lipieckich chłopów zwyczajność, codzienność odgrywa niemałą

rolę. Przedstawienie struktury społeczności chłopskiej, dnia pow-

szedniego, rytuałów związanych z ziemią i pracą czy kultury i ob-

rzędowości składa się na genialną analizę fenomenu chłopstwa

i życia na wsi. Reymont pokazuje również, że często ta najbardziej

nijaka, monotonna powszedniość, poprzez swój związek z przyro-

dą i ziemią, zawiera elementy tajemnicy bytu, świata.

Banał, nijaka codzienność nie są człowiekowi nigdy obojętne,

nie pozostają bez wpływu na niego. Myślę, że zgromadzone przy-

kłady są wymownym przykładem, jak ważny jest i w jak twórczy

sposób może być potraktowany ten z pozoru mało istotny i nieatra-

kcyjny temat.

8.Czy literatura może być sumieniem ludzkości?

Tak, literatura nie tylko może, ale zawsze była sumieniem

ludzkości. A ludzkość to przecież my - Polacy, Francuzi, Niem-

cy czy Amerykanie. Ogromna jest przecież ilość dzieł, które

podpowiadają nam, co dobre, a co złe, prezentują wzorce i anty-

wzorce postaw ludzkich, zawierają pouczenia, zestaw norm ety-

cznych. My, Polacy, a więc i nasza literatura, czerpiemy normy

z chrześcijaństwa i Biblii. To ona wyznaczyła nasz kodeks

moralny i z nim musi uporać się nasze sumienie.

Szczególne okresy historii wymagają od literatury wyjątko-

wej wrażliwości na problemy świata i człowieka. Takim czasem

w dziejach naszego narodu były zabory. Literatura XIX wieku

stała się więc w tym okresie sumieniem Polaków. Uczyła ich,

co dobre, a co złe i wskazywała drogi jego przezwyciężenia.

Oczywiście każda epoka robiła to na swój sposób: romantyzm,

nawołując do walki o wolność i rozliczając zdrajców, zaś pozy-

tywizm, nawołując do pracy i tym samym krytykując bezwartoś-

ciowe jednostki.

Literatura modernizmu zarzekała się, że nie będzie sumie-

niem narodu i zajmie się „sztuką dla sztuki”. Ale zarówno twór-

czość Wyspiańskiego, jak i Żeromskiego przeczy temu całko-

wicie.

Prawdziwym sumieniem ludzkości stała się literatura doty-

cząca czasów II wojny światowej. Potępiała ona erupcję za-

chowań nieludzkich i postaw niehumanitarnych. Podjęła walkę

ze złem. Przypominała jednostce o odpowiedzialności, ukazy-

wała prawdę, często gorzką, o istocie ludzkiej.

Medaliony Zofii Nałkowskiej powstały w oparciu o badania

i obserwacje poczynione podczas prac Głównej Komisji Badania

Zbrodni Hitlerowskich. Utwór stanowi cykl opowiadań o chara-

kterze dokumentalnym. Ludzie ludziom zgotowali ten los pisze

autorka w motcie utworu. Oto jaki więc cel przyświecał jej, kie-

dy zabierała się do napisania tych krótkich opowiadań.

Wstrząsnąć sumieniami ludzi, pokazać, do czego człowiek jest

zdolny i jaki los potrafi zgotować innemu człowiekowi. Motto

Nałkowskiej zawiera bezmiar przerażenia, że przedstawione

przez nią fakty, zeznania świadków są dziełem człowieka, że lu-

dzie stworzyli faszyzm, hitleryzm, piece i miejsca kaźni, że są

autorami tak strasznej rzeczywistości. Medaliony, dzięki prosto-

cie języka, braku moralizowania, zwykłym bohaterom i bezpośre-

dniej relacji, szokują autentyzmem. Utwór wystawia świadectwo

o zbrodni, kacie i ofierze - ukazuje tym samym tragedię ludzi

z czasów II wojny światowej i nie pozwala o niej zapomnieć.

Proza T. Borowskiego i jego wstrząsające opowiadania z to-

mu Pożegnanie z Marią w zamierzeniu miały być sumieniem

ludzkości. Pisarz pragnie uświadomić czytelnikom, że ci, którzy

przeżyli te straszną wojnę, a zwłaszcza obozy, przeżyli ją właś-

nie dzięki tysiącom innych zatłuczonych, rozdeptanych, zagazo-

wanych. Bo żywi zawsze mają rację przeciwko umarłym - stwier-

dza w opowiadaniu U nas w Auschwitzu. Tadeusz, jeden z głów-

nych bohaterów opowiadań, jest więc przedstawicielem tych, któ-

rzy odrzucając tradycyjne wartości moralne, przetrwali i powinni

stać się wyrzutem sumienia wobec tysięcy zamordowanych i zaga-

zowanych.

Tadeusz Borowski, wrażliwy pisarz i wielki moralista, chciał

wstrząsnąć sumieniem ludzkości i pokazać czytelnikom, do czego

sprawny, faszystowski system doprowadził człowieka... do tego,

że przestał już nim być, a więc do utraty człowieczeństwa i zaniku

jakichkolwiek wartości. Ukazał również, że obozy XX wieku były

konsekwencją rozwoju cywilizacji europejskiej, że ona zawsze

opierała się na zbrodni i na nią przyzwalała.

Szczególnie wiele miejsca poświęcił pisarz roli literatury

i pisarza we współczesnym świecie. Zarzucił nawet literaturze mi-

nionych epok, że nie dość wyraźnie ukazywała prawdę o istnieją-

cym świecie, krzywdę ludzką, niewolnictwo i cierpienie. Zasłania-

jąc się hasłami prawdy, piękna, dobra opisywała świat pełen ułudy

i zbyt rzadko dotykała najważniejszych konfliktów moralnych.

Zdaniem T. Borowskiego pisarz powinien dać świadectwo swoje-

mu czasowi i być sumieniem. Prawda może być, jego zdaniem,

okrutna i wstrząsająca, ale ukrycie jej jest nieetyczne.

Utwór Inny świat G. Herlinga-Grudzińskiego również w za-

mierzeniu miał być świadectwem czasów, które przedstawia. Stał

się jednak jednocześnie dziełem, które wstrząsnęło sumieniami

ludzi i otworzyło oczy wielu na to, czym był totalitaryzm sowie-

cki i obozy pracy. Miały one oczywiście na celu wychowanie no-

wego, radzieckiego człowieka, który myśli i czuje jak władza

sowiecka. Szereg aktów utraty człowieczeństwa, które przedsta-

wia Grudziński, wiedzie człowieka do refleksji: jak łatwo jest o pod-

łość, o zbrodnię, byleby uratować swe życie. Czyż nie są zaprze-

czeniem człowieczeństwa gwałty, kradzieże, donosy i brak soli-

daryzmu więźniów? Podobnie nieludzka wydaje się katorżnicza

praca i walka o każdy kęs jedzenia, jak również wyrzekanie się

przez zastraszone rodziny kontaktów z więźniami. Ale utwór ten

ukazuje także istnienie wielkiej woli człowieka do obrony swo-

jej godności. Przykładem jest przypadek Rostylewa, który walczył

o swoją niezależność przez samookaleczenie. Bywa, że aktem

człowieczeństwa i decydowania o sobie jest samobójstwo.

W utworze Grudzińskiego-moralisty łatwo więc odnaleźć

jego poglądy i myśli. Sądzi on, że wartości moralne nie ulega-

ją tak łatwo zniszczeniu, nawet w tym strasznym Innym świe-

cie. Pisarz swoją twórczością nie godzi się więc na zło - im gor-

sze istnieje, tym bardziej trzeba poszukiwać człowieczeństwa,

choćby we wspomnieniach, marzeniach, a nawet w samouni-

cestwieniu.

Można więc śmiało powiedzieć, że literatura dotycząca II

wojny światowej, a zwłaszcza przedstawiająca obozy zagłady

niemieckie i radzieckie, nie tylko chciała dać świadectwo

swoim czasom, ale i pragnęła być sumieniem ludzkości, przypo-

minać jej, do czego bywa zdolna w niektórych okolicznościach.

9. „Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek powinien

dokonywać wyboru”. Jak rozumiesz słowa M. Gandiego?

Odwołaj się do wybranych utworów literackich.

Literatura wszystkich epok, począwszy od czasów najdaw-

niejszych aż po współczesne, ukazuje rozmaite oblicza dobra i zła.

Zauważa ona, że zło niewątpliwie istnieje, ale na szczęście ist-

nieje również dobro.

Biblijne dziesięć przykazań wypisanych na kamiennych tabli-

cach, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, stanowiły

i stanowią nadal trzon moralności chrześcijańskiej, zbiór podsta-

wowych praw, wyznaczników co dobre, a co złe.

Najgorszym złem jest niewątpliwie odebranie człowiekowi

życia. Z tą właśnie zbrodnią spotykamy się już również w Świętej

Księdze - Biblii. Lecz odnajdujemy tam także dobro, ukazana jest

bowiem miłość Boga do ludzi, a także miłość człowieka do czło-

wieka. Przypowieści biblijne z kolei analizują ludzkie uczucia

i motywy postępowania, wskazują drogę ku dobru, uczą żyć god-

nie. Zawierają prawdziwe bogactwo wiedzy o psychice człowieka,

obyczajach i wszelkich postaciach dobra i zła.

Nawet literatura antyczna - pogańska - potrafiła odróżnić do-

bro od zła i nazwać to ostatnie po imieniu. Karygodnego czynu do-

puścił się władca Teb, Kreon, z tragedii Sofoklesa pt. Antygona.

Nakazał on zamknąć Antygonę w grocie skalnej, skazując ją tym

samym na powolne konanie. Znalazł się on, co prawda, w sytuacji

skomplikowanej, ponieważ, wydając ten rozkaz, miał na celu dobro

społeczne - chodziło mu o ukazanie zdrajcy Polinejkesa i utrzy-

manie autorytetu władzy. Niemniej wybrał on zło, ponieważ po-

gwałcił odwieczne prawa religijne, prastarą tradycję, która naka-

zywała chowanie zwłok zmarłego członka rodziny.

Jak więc widzimy, literatura od najdawniejszych czasów uka-

zywała trudne ludzkie wybory między dobrem a złem i konsek-

wencje, jakie z nich wynikały. Kreon zrozumiał swój błąd, pojął,

że władca nie ma prawa łamać nakazów boskich, ale było już

za późno. Utracił syna, żonę i został człowiekiem osamotnionym

i przegranym.

Literatura parenetyczna średniowieczna i renesansowa chę-

tnie ukazywała chrześcijańskie wzorce godne naśladowania.

Hołdowały one dobru, życiu poczciwemu, prawości wynikającym

z głębokiej wiary chrześcijańskiej. Do utworów głoszących podo-

bne ideały możemy zaliczyć: Żywoty świętych, kroniki i eposy

rycerskie, Kwiatki św. Franciszka z Asyżu, Żywot człowieka po-

czciwego Reja i inne. Pomagały one człowiekowi w dokonywaniu

właściwych wyborów dobra i odrzucania zła.

Z prawdziwym złem, tkwiącym w człowieku, spotykamy się

w dziełach Szekspira, zwłaszcza w tragedii Makbet. Tytułowego

bohatera dramatu poznajemy w momencie, gdy jest on odważ-

nym i dzielnym człowiekiem, wodzem wojsk biorących udział

w wojnie przeciwko Norwegom, w której wsławił się rycerskimi

czynami. Był wierny swemu królowi, a służbę jemu traktował ja-

ko honor, któremu życie poświęcił. Morderstwo króla było więc

w jego pojęciu najgorsza zbrodnią, czymś, co nie przystoi

prawdziwemu rycerzowi.

Przełomowym momentem w życiu Makbeta stała się chwila,

w której usłyszał przepowiednię czarownic, mówiącą o tym,

że zostanie królem. Od tego momentu staje się człowiekiem żąd-

nym władzy. I choć morderstwo króla napawa go grozą i przera-

żeniem, ulega żonie, zaś tak naprawdę sam wybiera zło, aby za-

spokoić swoje ambicje. Królobójstwo staje się pierwszym ogni-

wem dalszych zbrodni. Z drogi zła nie ma już więc odwrotu.

Wiliam Szekspir, znakomity znawca ludzkich dusz, ukazuje

w tym utworze, jak wybór zła pociąga za sobą kolejne zbrodnie

i jak dobry człowiek przeistacza się w mordercę, całkowicie poz-

bawionego instynktu moralnego.

Literatura romantyzmu pierwsza ukazała dwuznaczność czy-

nów uznawanych powszechnie za złe i dobre, i w związku z tym

problemy trudnych wyborów moralnych swoich bohaterów. Kon-

rad Wallenrod zdradza Krzyżaków: kłamie, oszukuje, morduje,

ale wszystko to czyni przecież dla własnej ojczyzny, której poś-

więca całe swoje życie. Podobnie postępuje Kordian z dramatu

J. Słowackiego, który zamierza zabić cara - ciemiężcę polskiego

narodu, ale jednocześnie jego króla.

Jeszcze inaczej możliwości dokonania wyboru przez człowie-

ka pomiędzy dobrem i złem widzi poeta młodopolski J. Kasprowicz

w Hymnach. Nie chce on pogodzić się z tym, że choć Bóg sam

stworzył zło, a człowieka skazał na grzech, w przyszłości będzie

go z tego właśnie rozliczał.

Zofia Nałkowska w swojej znakomitej międzywojennej powie-

ści pt. Granica stawia zasadnicze pytania - gdzie kończy się błąd

popełniany przez człowieka, a rozpoczyna czynienie zła innym?

Dla niej bowiem zło niewątpliwie łączy się przede wszystkim

z krzywdą uczynioną innemu człowiekowi czy ludziom.

Problem ten przedstawia na przykładzie dziejów głównego

bohatera swojej powieści, Zenona Ziembiewicza. Podkreśla ona,

że jej bohater od najmłodszych lat wyrastał w domu, który cecho-

wał się zakłamaniem moralnym. Zenon nie chciał zaakceptować

dwuznaczności moralnej panującej w Boleborzy, ale z biegiem

lat zaczął postępować podobnie jak ojciec. Krok po kroku, nie-

zauważalnie rezygnował ze swoich moralnych zasad, gdyż waż-

niejsza była dla niego życiowa wygoda czy osiąganie korzyści

materialnych. Najpierw pisze więc tendencyjne artykuły dla cza-

sopisma „Niwa”, później, będąc redaktorem tej gazety, staje się

potulnym narzędziem w rękach wpływowych ludzi miasteczka,

w końcu, jako prezydent, zezwala na akcję zbrojną przeciwko

strajkującym robotnikom.

Podobnie postępuje w życiu osobistym. Usprawiedliwiając

się na każdym kroku, krzywdzi zarówno żonę Elżbietę, jak i Ju-

stynę.

W trakcie rozmowy z mężem Elżbieta stwierdza, że są w ży-

ciu pewne niewidzialne granice, których jednak przekroczyć nie

wolno, gdyż wtedy przestaje się być człowiekiem:

Chodzi o to, że musi coś przecież istnieć!

Jakaś granica, za którą nie wolno przejść,

za którą przestaje się być sobą.

Nałkowska ukazuje w swojej powieści, że właśnie Ziembie-

wicz przekroczył tę granicę, zwykłej ludzkiej uczciwości wobec

drugiego człowieka, granicę etyczną. Skrzywdził swym egoistycz-

nym postępowaniem dwie kochające go kobiety, zniszczył ich ży-

cie oraz własne.

Jak widzimy, literatura ukazywała różne oblicza zła i dobra

oraz związane z tym trudne wybory. Niekiedy zło płynęło z żą-

dzy władzy, tkwiącej w człowieku, często jednak z egoizmu

i braku odpowiedzialności.

Pomimo iż w literaturze odnajdujemy tak wielu bohaterów,

którzy wybierają zło, to są również i tacy, którzy zasługują na naj-

wyższe uznanie.

Główny bohater powieści Alberta Camus Dżuma, dr Rieux,

żyje w okropnych czasach - straszliwej zarazy, która symbolizuje

wszelkie zło. Wybiera on jednak aktywną, bohaterską postawę,

uosabia szlachetność i uczciwość. Wartości, w które wierzy,

to przede wszystkim przyjaźń i miłość. Jest on lekarzem z powo-

łania. Dobrowolnie wziął na siebie obowiązek walki z zarazą,

ponieważ złożył przysięgę Hipokratesa i uważa swoje postępowa-

nie za coś oczywistego. Ma poczucie odpowiedzialności za innych

i stara się czynić dobro w tym „morzu” zła, jakie go otacza.

Z domu wyniósł przeświadczenie, że praca i obowiązek to nie

ciężar życiowy, ale coś, co powinno charakteryzować istotę ludzką.

Dla doktora dżuma to wróg numer jeden i dlatego podejmuje z nią

walkę, nie licząc się z własnymi siłami. Zdaje sobie sprawę,

że wielu chorych mieszkańców miasta potrzebuje jego pomocy

i dlatego pracuje w miarę swoich możliwości jak najlepiej.

Dżuma symbolizuje w powieści Camusa zło jako takie. Może

ono zaatakować ludzi zawsze i wszędzie. Ale jednocześnie autor

ukazuje, że w takich skrajnych sytuacjach, jak zaraza czy woj-

na, ujawnia się również dobro, takie jak chociażby zwykła ludzka

solidarność, która chroni przed dominacją tegoż zła.

10.Dramat narodu bez państwa w wybranych utworach

literatury polskiej.

Narodem bez państwa przez dłuższy czas byli Polacy. Polska

utraciła niepodległość w 1795 roku, a odzyskała ją w 1918 roku.

Likwidacja Księstwa Warszawskiego oraz potwierdzenie na Kon-

gresie Wiedeńskim dominacji rosyjskiej nad Królestwem Polskim

zmieniło w sposób zasadniczy warunki życia narodu. Odtąd wszys-

tkie jego warstwy na co dzień musiały się stykać z dyskrymina-

cją i zwalczaniem przez państwa zaborcze ich niepodległościo-

wych dążeń.

Pierwszym poetą, który ukazał dramat narodu polskiego pod-

czas kolejnych zaborów, był Franciszek Karpiński. W wierszu Ża-

le Sarmaty nad grobem Zygmunta Augusta wyraża rozpacz z powo-

du utraty przez Polskę niepodległości po III rozbiorze. Obwinia

zmarłego króla o to, że nie zostawił potomka i dlatego po jego

śmierci nastąpiły wolne elekcje i związany z nimi handel koroną.

Karpiński na własnej skórze przeżył moment utraty niepodległości,

był żywym świadkiem tego, czego doświadczył naród polski.

Innym poetą ukazującym tragizm Polski i Polaków pod zabo-

rami był Adam Mickiewicz. W I i III cz. Dziadów ukazuje prześla-

dowania, jakie spadły na Polaków pozbawionych w XIX wieku

swego państwa. Z utworu wyłania się obraz bezwzględnej anty-

polskiej polityki Rosji, chęci wyniszczenia inteligencji i kultury

narodu polskiego. Młodzież wileńska, osadzona w celi bazyliań-

skiej, nigdy przedtem nie występowała przeciwko Rosji, zaś do

organizacji stawiających sobie za cel krzewienie kultury i nau-

ki należała przed laty. Aresztowania spowodowane więc były chę-

cią zniszczenia przez Rosjan szkolnictwa polskiego, które w o-

kręgu wileńskim stało na wysokim poziomie.

Symbolem cierpiącego narodu polskiego staje się w III cz.

Dziadów pani Rollisonowa, ślepa matka jednego z uwięzionych

Filomatów. Reprezentuje ona wszystkich Polaków cierpiących

represje pod zaborem rosyjskim. O powstaniu listopadowym i jego

upadku mówi tu poeta w sposób aluzyjny. Zrozpaczony Konrad ma

pretensje do Boga, że zezwolił na upadek akcji zbrojnej Polaków.

Ksiądz Piotr, pokorny sługa Boży, ma jednak w trakcie swojej mod-

litwy widzenie, z którego dowiaduje się, że Polska zmartwychwsta-

nie. Hasło Polska Mesjaszem narodów miało podtrzymać na duchu

Polaków po klęsce listopadowej i natchnąć wiarą w odzyskanie

państwowości.

Innym przykładem, ukazującym dramat narodu polskiego

państwa, jest dramat Juliusza Słowackiego Kordian. W utworze

tym autor podejmuje krytykę przywódców ideowych i wojskowych

powstania listopadowego i próbuje dojść przyczyn jego upadku.

Głównym bohaterem utworu jest Kordian, młody człowiek, który

nie potrafi znaleźć się w otaczającym go świecie. Jego naród

znajduje się pod zaborem rosyjskim, zaś on, jako Polak, nie ma

wielkich perspektyw na przyszłość. Pod wpływem wielu doświad-

czeń i rozczarowań dojrzewa i znajduje cel, któremu pragnie

poświęcić swoje życie. Jest nim walka z tyranią rosyjską o wol-

ność i niepodległość własnego narodu. Jednak jako jednostka osa-

motniona, skazany jest na klęskę. Słowacki ukazuje więc w utwo-

rze drugą przyczynę klęski listopadowej, jaką było niewciągnięcie

przez patriotyczną młodzież spiskową do działania całego narodu.

Społeczeństwo polskie, rozbite i nie zorganizowane, nie potrafi

przeciwstawić się zaborcom i cierpi represje ze strony Rosjan.

Kolejnym utworem, ukazującym dramat narodu bez państwa,

może być Lalka Bolesława Prusa. Autor ukazuje, jak Polacy, po

klęsce kolejnego zrywu narodowego, stają się narodem poddanym

szczególnym represjom zaborców. Po kolejnej przegranej ludzie

są zniechęceni do akcji zbrojnych, skupiają się na własnych spra-

wach - powolnym dorabianiu, odkładają na później szczytne nie-

podległościowe ideały. Główny bohater powieści ponosi klęskę

zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym, co również w ja-

kimś stopniu jest związane z sytuacją kraju.

Autor ukazuje w Lalce rozległy obraz społeczeństwa polskie-

go, egzystującego bez własnej państwowości. Przedstawia podu-

padłą arystokrację, żyjącą dawną świetnością, mało prężne mie-

szczaństwo i niziny społeczne. Ci ostatni często żyją w skrajnej

nędzy. Społeczeństwo polskie jest więc podzielone - jedni żyją

w skrajnym ubóstwie, drudzy pomnażają swoje majątki. Brak

własnego rządu i organizacji państwowej powoduje, że Polacy

żyją na dużo niższym poziomie materialnym niż inne niepodle-

głe narody. Pełny rozwój jest tu tłumiony przez zaborców, zwła-

szcza Rosjan i Niemców.

Dramat narodu bez państwa ukazany jest także w powieści

Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Autorka przedstawia rozległy

obraz społeczeństwa polskiego na wsi po klęsce powstania sty-

czniowego. Ukazuje wartości moralne i etyczne, wyznawane

przez społeczeństwo, które pozwalają mu przetrwać represje

rosyjskie. Legenda o Janie i Cecylii poucza Polaków, że praca

dla kraju jest również ważna jak walka z bronią w ręku o niepod-

ległość. Mogiła powstańców z 1863 r. jest wyrazem solidaryzmu

klasowego i patriotyzmu. Orzeszkowa przekonuje czytelników,

że tylko zjednoczony naród i pracowity ma szansę ponownie zai-

stnieć na mapach Europy jako państwo.

Na podstawie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego mo-

żemy zaobserwować, jak ciężkie warunki materialne miała więk-

szość Polaków z końca XIX w. Przyczyna tkwiła między innymi

w tym, że nie mieli oni własnego państwa. Widzimy to w powie-

ści na przykładzie chociażby ulicy Ciepłej, z której wywodził

się główny bohater powieści - Tomasz Judym. W nieludzkich

warunkach żyli również chłopi z Cisów i robotnicy Zagłębia,

na rzecz których postanawia pracować główny bohater. Hi-

storia Wiktora Judyma i jego rodziny świadczy o tym, z jakimi

trudnościami materialnymi borykali się polscy robotnicy. Mimo

iż Wiktor i jego żona pracują, nie są w stanie utrzymać rodziny

i dlatego w końcu opuszczają kraj i emigrują na zachód.

Ogromne rzesze bezdomnych, ukazanych przez Żeromskiego

w powieści, i trudne warunki życia wielu Polaków były niewąt-

pliwie wynikiem nieposiadania przez naród własnej państwo-

wości.

Cała literatura polska, od Franciszka Karpińskiego po Sta-

nisława Wyspiańskiego, ukazywała dramat Polaków, którzy byli

pozbawienie przez przeszło 100 lat państwowości. Nawoływała

ona do walki zbrojnej, zastanawiała się nad przyczynami klęski,

uczyła pracy na rzecz kraju, przypominała o tradycjach, aż do

momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku.

11.Dylematy moralne bohaterów Stefana Żeromskiego.

Dylematem moralnym nazywamy sytuację, w której musimy

dokonać wyboru pomiędzy kilkoma możliwościami; wybór ten jed-

nak spowoduje rozdarcie wewnętrzne, nie będzie jasny ani oczy-

wisty. Wybranie jednej pociągnie za sobą przymus zrezygnowa-

nia z innej, równie wartościowej idei.

W wypadku bohaterów Żeromskiego dylematy moralne posz-

czególnych postaci wynikały z niemożliwości pogodzenia ideałów

pozytywistycznych z realiami życia. Chcąc służyć społeczeństwu,

doktor Judym rezygnuje z miłości do Joasi; chemik Piotr Cedzyna

nie potrafi pójść na kompromis i zaakceptować faktu, że jego stu-

dia opłacone zostały kosztem niższej płacy dla robotników, porzu-

ca ojca, poświęca miłość ojcowską, wyjeżdża za granicę, aby włas-

ną pracą zwrócić robotnikom skradzione pieniądze. Doktor Paweł

Obarecki rezygnuje ze swoich pozytywistycznych ideałów, poddaje

się presji środowiska obrzydłowskiego. Ci trzej bohaterowie prze-

żywają dylematy moralne, gdyż nie są w stanie porzucić ideałów

młodości. Czym kierują się, dokonując ostatecznych wyborów?

Czy mogą postąpić inaczej? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania,

analizując zachowania i decyzje najbardziej znacznych bohaterów

Stefana Żeromskiego.

Rozterki Tomasza Judyma symbolizują dzieła sztuki, Wenus

z Milo i Rybak Chavannesa, podziwiane przez bohatera w Paryżu.

Wenus jest symbolem urody życia, piękna, hedonistycznej rozko-

szy, natomiast Rybak to obraz przedstawiający nędzę, ubóstwo

najniższych klas społecznych. Kontrast między tymi dziełami obra-

zuje wybór między szczęściem osobistym a wyrzeczeniem się go

w imię poświęcenia się dla dobra potrzebujących warstw społe-

czeństwa. Judym nie potrafi zapomnieć o dzieciństwie spędzonym

w warszawskiej dzielnicy nędzy, pamięta bardzo wyraźnie o swoim

pochodzeniu. Ma świadomość przeklętego długu wobec klasy,

z której się wywodzi. Aby spłacić ten dług, zrezygnuje zarówno

ze szczęścia osobistego, jak i z życia rodzinnego. Jedynie żyjąc sa-

motnie, bez ciężaru obowiązków wobec rodziny, Judym może poś-

więcić się całkowicie pracy społecznikowskiej. Może zaangażować

się w nią pełnym sercem i żadne troski i kłopoty rodzinne nie będą

go od niej odciągały. Doktor Judym jest człowiekiem, który podej-

muje często decyzje, kierując się jedynie impulsami; są one

w pewnym sensie pochopne, niczym nie podparte. Zastanawiające

jest, dlaczego Tomasz Judym decyduje się nagle poślubić Joasię.

Prawie równie szybko rezygnuje z tej miłości, zrywa związek. To

pobyt w Zagłębiu zadecydował o wyborze narzuconego obowiązku,

o spłacie przeklętego długu. Jedynie rozdarta sosna obrazuje stan

ducha bohatera, tak naprawdę Judym jest rozdarty duchowo. Po-

zostaje postawić sobie pytanie, czy Judym dokonał właściwego

wyboru, czy nie poświęcił jednak zbyt wiele dla idei społecznikow-

skiej?

Podobne pytanie możemy sformułować w stosunku do chemi-

ka Piotra Cedzyny. Tkwi w nim tak silne poczucie sprawiedliwości

społecznej, że gdy dowiaduje się, skąd jego ojciec czerpał fundu-

sze na opłacenie studiów, postanawia natychmiast wyjechać do

Anglii, zarobić pieniądze, aby móc zwrócić je poszkodowanym ro-

botnikom. Piotr jest w stosunku do ojca bardzo surowym sędzią.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy Dominik Cedzyna dopuścił

się kradzieży pieniędzy. Jego zwierzchnik, Teodor Bijakowski, nie

ucierpiał finansowo na machinacjach Cedzyny, sam Bijakowski

zaproponował swojemu zarządcy produkowanie taniej. To, co miał

na tym zyskać Cedzyna, zależało tylko od niego samego. Robotnicy

zgodzili się na dwadzieścia kopiejek w miejsce trzydziestu, prze-

cież gdzie indziej nawet tylu by nie dostali. Czy więc była to kra-

dzież, czy tylko sprytne gospodarowanie pieniędzmi? W dodatku

czy pobudki, jakimi kierował się Dominik, nie usprawiedliwiają

przynajmniej częściowo jego postępowania? Piotr uznał, że dług

należy spłacić i bardzo oschle obszedł się z własnym ojcem. Odje-

chał, zostawiając starego Dominika w poczuciu nie w pełni zrozu-

miałej winy i w rozgoryczeniu. Ojciec, który żył tylko dzięki świa-

domości, że jego syn kocha go, karmił się tą miłością, zostaje nagle

porzucony przez ukochane dziecko. Dlaczego? Dlatego, że doktor

Piotr nie potrafi żyć ze świadomością, że studiował kosztem naju-

boższych. Ta myśl kłóci się z jego sumieniem. On przecież ma

swoją pracą pomagać ludziom, a nie krzywdzić, wyzyskiwać ich.

Chyba jednak decyzja podjęta przez Piotra nie jest w pełni popie-

rana, akceptowana przez czytelnika. Czy w tej sytuacji nie powi-

nien on był wybrać mniejszego zła? Czy nie łatwiej byłoby pogo-

dzić się z faktem należącym do przeszłości i zostać w kraju blisko

starego ojca? Można chyba zakwestionować siłę uczucia Piotra do

ojca. Czy w imię miłości ojcowskiej Piotr nie mógłby zapomnieć na

chwilę o ideałach społecznikowskich? Swoją decyzją zranił przede

wszystkim kochającego go ojca, samego siebie również. Trudno

powiedzieć, że dokonał właściwego wyboru, preferując ideę nad

miłość.

Nieco inaczej przedstawia się problem dylematu moralnego

doktora Pawła Obareckiego. Po ukończeniu studiów doktor Paweł,

zarażony ideami pracy u podstaw i pracy organicznej, postanowił

wyjechać do małego miasteczka Obrzydłówka i tam się osiedlić.

W jego czasach modnym był fakt mieszkania w małej mieścinie,

w celu szerzenia tam idei pozytywistycznych. Doktor Paweł posłu-

chał głosu pozytywistów i osiadł w Obrzydłówku. Po przyjeździe

do miasteczka natychmiast, niezupełnie świadomie, wydał wojnę

aptekarzowi i miejscowym felczerom. Próbował leczyć ludzi bez-

płatnie i uczyć ich higieny. Po pewnym jednak czasie, widząc

brak efektów swojej ciężkiej pracy, porzucił myśl dalszego napra-

wiania świata. Niechęć, z jaką się spotkał ze strony miejscowej eli-

ty, spowodowała, że Obarecki zaprzestał pracy społecznikowskiej.

Uległ presji otoczenia i zrezygnował ze swoich młodzieńczych ide-

ałów. Zdał sobie sprawę, że samotnie nie zdoła uczynić wyłomu

w konserwatywnej strukturze społecznej i nie uda mu się zmienić

sposobu myślenia mieszkańców Obrzydłówka. Prawdą jest, że dok-

tor Paweł raz lub dwa razy do roku doświadczał „metafizyki”, kil-

kugodzinnego świadomego samobadania bystro, z szaloną gwał-

townością napływających wspomnień [...], postanowień niezłom-

nych, ślubów, zamiarów. Jednak to wszystko nie prowadziło do

żadnej zmiany na lepsze i przemijało. Mimo negatywnej samooceny

doktor Obarecki nie był już zdolny do poświęceń. Można nawet

stwierdzić, że ani śmierć Stasi, ani wywołany przez to wstrząs, nie

zmienią w żaden istotny sposób życia Pawła Obareckiego. Wydaje

się, że kiedy porównujemy go z Judymem i Cedzyną, Obarecki wy-

padnie najsłabiej. Mimo iż kwestionuje się właściwość postępowa-

nia dwóch pierwszych, to z drugiej strony należy ich podziwiać za

odwagę w dokonywaniu bardzo trudnych i kontrowersyjnych wy-

borów. Paweł Obarecki natomiast na tle Judyma i Cedzyny zacho-

wał się prawie jak tchórz, przyjął postawę konformistyczną. Miał

chyba zbyt słaby charakter, by bronić idei pozytywistycznych. Może

też sam nie był do końca przekonany o ich słuszności i powodze-

niu, co spowodowało, że w zetknięciu z realiami życia codzienne-

go został zmuszony do złożenia broni. Tu nasuwa mi się następu-

jące pytanie: na ile człowiek ma obowiązek wobec siebie, a na ile

wobec zbiorowości? Jeśli uznamy, że najważniejszy jest obowią-

zek wobec siebie, to musimy przyznać słuszność decyzji Obarec-

kiemu.

Bohaterowie Żeromskiego widzieli różnie obowiązek wobec

siebie i wobec społeczeństwa. Tomasz Judym i Piotr Cedzyna pod-

jęli decyzję, że pomaganie innym, praca dla innych jest ważniejsza

niż szczęście osobiste. Idee społecznikowskie postawili oni ponad

szczęście rodzinne. Paweł Obarecki zachował się inaczej. On

zrezygnował z idei, zweryfikował swoje założenia i postanowił

przystosować się do otaczającej go rzeczywistości. Każdy z tych

trzech bohaterów stał przed dylematem, każdy z nich dokonał wy-

boru, decydował, jakimi drogami będzie kroczył w przyszłości.

A ocenę czy ich decyzje były słuszne, Stefan Żeromski pozosta-

wił czytelnikowi.

12.„Dziełami wielkimi i moralnymi są tylko dzieła prawdy”

(Emil Zola). Skomentuj tę opinię, odwołując się do

wybranych utworów literackich.

Sztuka, tworzona przez człowieka i dla człowieka, jest nieod-

łącznym elementem naszej egzystencji. Jako stałej towarzyszce

ludzkiego życia, zwykliśmy wyznaczać jej funkcję nośnika ponad-

czasowych prawd i uniwersalnych wskazówek. Wielkimi dziełami

określamy więc utwory, które - oprócz walorów estetycznych - za-

wierają naukę moralną. Dla mnie wzorem takiego arcydzieła jest

Biblia, która nie tylko mówi o świętości, ale także nią jest. Idealnym

dziełem jest bowiem utwór, który, mówiąc o życiu, jest zarazem je-

go częścią. Mam na myśli jedność pracy z rzeczywistością, a więc

„zlanie się” jej z naturą. Pamiętając jednak o arystotelesowskim

mimesis, czyli naśladowczym charakterze sztuki, mam świado-

mość, że osiągnięcie takiego ideału jest praktycznie niemożliwe.

Możliwe jednak jest zbliżenie się do tego wzorca, poprzez reali-

styczne obrazowanie świata. Prawdy wielkie i moralne płyną bo-

wiem z samego życia.

Źródłem ludzkiej moralności są, moim zdaniem, prawdy pier-

wotne, prawdy czerpane z natury. Według filozofii taoistycznej,

która dla mnie stała się podstawą do odnalezienia własnej „drogi

życia”, najistotniejsze prawdy tkwią w naturze i codzienności.

Trzeba umieć obserwować rzeczywistość, dostrzec, jakie prawa

rządzą ludzkim działaniem, aby z nich zbudować własny kodeks

moralny.

Światem jednak często kierują fałszywe odruchy ludzkie, dla-

tego aby odnaleźć istotę jego funkcjonowania, należy przebić się

przez grubą warstwę zakłamania. Trzeba odnaleźć prawdę o lu-

dziach, która często skrywana jest pod płaszczem pozorów. Wysi-

łek ten chyba najczęściej podejmują literaci, jako ci, których szcze-

gólna wrażliwość nie pozwala na tolerowanie zakłamania. Na

przestrzeni wieków wielu twórców usiłowało odsłaniać prawdziwe

oblicze świata, ale niewielu jest takich, którym się to udało.

Dla mnie twórca, który napiętnował zakłamanie, w obojętnie

jakiej dziedzinie życia, godzien jest miana mistrza, jego utwór zaś

gotowa jestem okrzyknąć arcydziełem.

Wydaje mi się bowiem, że literatura powinna być w pewien

sposób utylitarna, jeżeli chodzi o jej treści moralne. Chciałabym

przytoczyć kilka przykładów dzieł literackich, które właśnie ze wzglę-

du na zawartą w sobie prawdę o życiu nazwać można „wielkimi i mo-

ralnymi”.

Jak już wspomniałam, problem prawdy o życiu nękał literatów

już od najdawniejszych czasów.

Dla udowodnienia własnych słów, chciałabym podać przykład

Antygony Sofoklesa - utworu z IV wieku p.n.e. Tytułowa bohater-

ka, wbrew woli władcy państwa, Kreona, postanawia pochować

zwłoki swego brata, Polinejkesa. Sofokles ukazuje prawdę o boha-

terce, która, będąc rozdartą wewnętrznie, popada w konflikt tragi-

czny. Chcąc być w zgodzie z prawami boskimi, Antygona łamie

zakazy Kreona. Decyduje się na pochowanie brata, a tym samym

skazuje się na śmierć.

Kreon jest przykładem władcy-tyrana, który, pragnąc realizo-

wać własne wyobrażenia na temat państwa, postępuje wbrew pra-

wu boskiemu. Przyrównać go można do Hitlera lub Stalina, którzy

w miejsce tradycyjnej religii wprowadzają kult silnej władzy. Przy-

pomnijmy sobie w tym miejscu decyzję Stalina o zburzeniu cerkwi

Chrystusa Zbawiciela i planie budowy na jej miejscu Pałacu So-

wietów, aby zobrazować proces wypierania religii jednowładz-

twem. Ofiarami takiego procesu padają zwykle ludzie, tacy jak An-

tygona lub jej współczesny odpowiednik - ks. Popiełuszko.

Sofokles sugeruje nam refleksję, że mimo śmierci Antygony,

triumfuje moralność. Antygona jest reprezentantką całego społe-

czeństwa, Kreon zaś - jednostką o wielkiej władzy. Moim zdaniem

racja tkwi więc w zbiorowej świadomości, a nie w umyśle i wyo-

brażeniach jednostki. Sofokles pokazuje nam prawdę na temat re-

lacji władza-społeczeństwo, a także wskazuje rozbieżności mię-

dzy prawem boskim a ziemskim. Opisując określone postawy, skła-

nia do wyciągnięcia wniosków z przedstawionych faktów. Prawda

niesie bowiem ze sobą naukę moralną. Tylko odwieczna i ciągle

ta sama etyka, nakazująca miłość do drugiego człowieka i głębo-

ka wiara są wartościami ponadczasowymi. Prawo boskie zawsze

zwycięża ziemskie zakazy. Człowieka można zabić, ale jego ra-

cje pozostaną niepodważalne i wciąż żywe. Antygona zginęła,

ale klęskę poniósł Kreon. Popiełuszko został zabity, ale nadal fun-

kcjonuje w społeczeństwie polskim przeświadczenie o słuszności

jego poglądów i działania, którego się podjął.

Według mnie Antygonę należy zaliczyć się do tych utworów,

które, ze względu na zawartą w nich prawdę o człowieku, wzbo-

gacają nasze wnętrze i niosą bezwzględne nakazy walki o własną

moralność, o zgodę z samym sobą i zachowanie godności.

Myślę, że rozważając problem moralności na podstawie od-

krywania prawdy o człowieku, warto wspomnieć o Innym świecie

Herlinga-Grudzińskiego. Lagier sowiecki, przedstawiony przez

Grudzińskiego, zupełnie inaczej wygląda „zza drutów”, a inaczej

widziany od wewnątrz. Czyżby prawda miała dwa oblicza?

Pokój przeznaczony dla odwiedzających, utrzymany w przy-

tulnej, prawie domowej atmosferze, daje podstawę, aby sądzić, że

cały obóz wygląda podobnie. Rzeczywistość jest jednak całkowicie

odmienna. Prawdziwy jest tylko obraz postrzegany przez więźniów,

oni tylko upoważnieni są do wypowiadania opinii na temat swoich

warunków życia. Tylko ci, którzy doświadczą konkretnej rzeczy,

znajdą się w określonej sytuacji lub spróbują życia w danych wa-

runkach, mają prawo do nazywania swoich spostrzeżeń prawdzi-

wymi. Prawda nie uznaje bowiem światłocieni. Herling-Grudziń-

ski, obrazując nieludzkie warunki życia w obozie i bestialski spo-

sób traktowania więźniów, wskazuje na sylwetki bohaterów, którzy

pośród odczłowieczenia umieli zachowywać się jak ludzie.

Michaił Kostylew i Natalia Lwowna potrafili postępować zgodnie

z samym sobą, być godnymi i wolnymi tym specjalnym rodzajem

wolności, która pozwala decydować o własnej śmierci. I choć autor

ma świadomość, że podobne postępowanie wymagało heroicznego

wysiłku, nie usprawiedliwia jednak tych, którzy go nie podjęli,

a tym samym dali się odczłowieczyć, skrzywdzić i poniżyć.

Manichejska struktura dzieła (prześwity w mrokach) wskazuje

na dualizm natury ludzkiej oraz daje bezwzględny nakaz walki

o zachowanie godności. Herling-Grudziński na przykładzie boles-

nej prawdy o obozie przekazuje czytelnikowi naukę moralną. Nau-

kę, która mówi o konieczności zachowania silnego charakteru na-

wet w najtrudniejszych sytuacjach. Głosi potrzebę stworzenia sobie

ugruntowanego systemu wartości, który może stać się dla człowie-

ka „ostatnią deską ratunku”. Herling-Grudziński, poprzez ukazanie

prawdy o człowieku, w naturze którego leży uzależnienie własnych

poglądów od sytuacji, udowadnia, że relatywizm zasad moralnych

prowadzi do zabicia osobowości. Wydaje mi się, że właśnie ukaza-

nie łagrowej rzeczywistości w sposób realistyczny jest punktem

wyjścia do rozważań nad ludzką moralnością. Tylko ukazanie pra-

wdy o zachowaniu się ludzi w warunkach ekstremalnych może do-

prowadzić do właściwych wniosków. Poznanie warunków determi-

nuje bowiem ich analizę.

Kolejnym utworem, który pragnę zaprezentować jako nośnik

ponadczasowych prawd, jest III część Dziadów. Mickiewicz, wska-

zując na podział społeczeństwa na część zainteresowaną losami

kraju i obojętną wobec nich, demaskuje prawdziwe oblicze Pola-

ków. Podczas gdy młodzież i weterani torturowani są za swą dzia-

łalność niepodległościową, arystokracja stara się nie angażować

w politykę. Jedni widzą w Nowosilcowie kata narodu, inni - dosko-

nałego wodzireja balów. Mickiewicz wyraźnie wartościuje obie

części Polaków. Jego sympatia jest zdecydowanie po stronie akty-

wnych, którzy zachowali honor, uczciwość i chęć walki o ojczyznę.

Są oni spadkobiercami najlepszych polskich tradycji, do których

należą: głęboka wiara, rycerskość i służba krajowi. Młodzi pozo-

stali wierni ojczyźnie, zachowali ideę niepodległościową, wbrew

ogólnemu przeświadczeniu o klęsce Polski. Arystokracja natomiast

zaprzedała się Rosji. Postawami arystokratów rządzi chęć zysku -

zdobywania kontaktów, urzędów i pieniędzy. Analiza podziału

społecznego w Polsce dziewiętnastowiecznej skłania nas do re-

fleksji na temat uczciwości wobec własnego kraju.

Można powiedzieć, że arystokracja zdradziła Polskę, niczym

Piłat umyła ręce od odpowiedzialności. Mickiewicz wyraźnie kry-

tykuje podobne zachowanie. Popiera natomiast Polaków aktyw-

nych, którym nawet zadedykował swoją pracę:

Narodowej chwały męczennikom poświęcam

- Autor

Poparcie młodzieży jest zarazem pochwałą moralności, naka-

zującej wierność własnym przekonaniom, rycerską odpowiedzial-

ność za ojczyznę oraz zdolność do poświęceń.

Bywają sytuacje, w których bezpośrednie przekazywanie pra-

wdy jest niemożliwe. Realistyczny przekaz zastępuje wówczas me-

tafora, a konkretne cechy uosabiają np. zwierzęta. Mam na myśli

bajki I. Krasickiego, które stanowią krytykę określonych postaw

i zachowań. Krasicki piętnuje ludzkie wady, a żeby krytyka nie była

zbyt zjadliwa, okrywa ją płaszczem metafory. Lis u niego staje się

symbolem sprytu i chytrości, ptak - wolności, jagnię - potulności.

Prawda nie jest przekazana w sposób dosłowny, ale niesie jednak

naukę moralną.

Prawda pozwala na stworzenie zasad moralnych, obrazuje złe

lub dobre postawy, ale jej nadrzędną funkcją jest, jak sądzę, prze-

kaz istotnych zdarzeń lub informacji. Tylko za sprawą rzeczywiste-

go opisu możemy poznać fakty dotyczące historii. Przypomnijmy

sobie reportaż Zofii Nałkowskiej pt. Dwojra Zielona. Jest w nim za-

warty wizerunek kobiety, która za wszelką cenę pragnie przeżyć

wojnę. Nie ma co jeść, nie ma gdzie spać, jest ranna i zmęczona,

ale tkwi w niej ogromna wola przetrwania. Dlaczego? W kilka lat

po wojnie Dwojra przyzna się reporterce, że w ciągu tych strasz-

nych dni wojennych czuła, że musi przeżyć, aby móc opowiedzieć

o cierpieniach innych. Niech świat wie, co oni robili - powie Dwoj-

ra, tłumacząc pragnienie przeżycia.

Prawdziwa relacja obiektywnej osoby jest jedyną możliwością

odtworzenia dziejów. Medaliony Nałkowskiej są właśnie takim

beznamiętnym, suchym, pozbawionym komentarza zapisem fak-

tów. Dają czytelnikowi wierny obraz rzeczywistości, pozostawiając

mu ocenę. Aby udowodnić wartość dzieła zawierającego obiekty-

wny opis zdarzeń, chciałabym podać przykład Kroniki Wincen-

tego Kadłubka, która, mimo że ma duże walory artystyczne, jest

pracą zupełnie bezwartościową z punktu widzenia nauki. Kadłu-

bek upiększał bowiem swoje dzieło, do historii Polski wplatał fik-

cyjne wątki, dodawał cytaty.

Zastanawiając się nad istotą prawdy, dochodzę do wniosku,

że jej największą zaletą jest krytycyzm. Prawda ma ściśle okreś-

lone granice, a jej łagodzenie, zaostrzenie lub jakiekolwiek ko-

loryzowanie sprawia, że granice te przesuwają się. Prawda prze-

staje być prawdą. Dzieła prawdy godzą w ludzkość, a zarazem do-

skonalą ją.

Wydaje mi się, że ludziom bardzo trudno jest pogodzić się

z krytycznymi uwagami na ich temat, a jeszcze trudniej wykorzy-

stać je do pracy nad sobą. Realistyczne prace pełnią więc rolę

wychowawcy - wskazują błędy i nawołują do poprawy poprzez

naśladowanie określonych wzorów.

13.Dzieła oświeceniowe jako apel do czytelników.

Oświecenie było epoką rozumu i filozofów. Ludzie, którzy

jej idee tworzyli, byli racjonalistami. Myślenie i fakty doświad-

czalne były jedynymi wyznacznikami prawd w tych czasach.

Oświecenie na Zachodzie walczyło o wolność, podczas kiedy

w Polsce o jej ograniczenie i nowe rozumienie. Literaturę pol-

skiego oświecenia charakteryzują najlepiej trzy prądy litera-

ckie: klasycyzm, sentymentalizm, rokoko.

Klasycyzm kładł duży nacisk za zagadnienia społeczno-poli-

tyczne i obyczajowe. Przedstawiciele tego nurtu to zazwyczaj pisa-

rze, którzy dostrzegali potrzebę zreformowania ustroju Polski, aby

konsekwencją panującej anarchii nie stała się utrata niepodległoś-

ci. W swoich dziełach apelowali więc do zacofanego społeczeń-

stwa o to, by brało udział w życiu politycznym i kulturalnym kraju

i edukowało się w duchu epoki oświecenia.

Jednym z większych dział tego okresu jest Monachomachia

Ignacego Krasickiego. Monachomachia czyli wojna mnichów to

utwór, który swoim przesłaniem nawiązuje do europejskiego kry-

tycyzmu i myśli Kartezjusza. Utwór jest krytyką ówczesnego ducho-

wieństwa, jego stylu życia, zaś szczególnie braku wykształcenia.

Jest równocześnie apelem do czytelników, aby sprawy szkolnictwa

i wychowania młodzieży nie powierzało w ręce ludzi, którzy się

do tego po prostu nie nadają. Utwór jest również apelem skierowa-

nym do polskiego kleru, ukazującym potrzebę zmian w różnych

dziedzinach jego życia.

Innym utworem jest pierwsza nowożytna powieść polska, Mi-

kołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego. Pisarz

przedstawia w nim drogę, którą musi przejść Sarmata, aby stać się

człowiekiem oświeconym. W części I ukazuje w sposób krytyczny

życie i obyczaje polskiej szlachty. Apeluje więc tym samym do czy-

telników, aby zmienili sposób wychowania młodzieży na bardziej

racjonalny i opamiętali się w wydawaniu pieniędzy - uważa bo-

wiem, że przepuszczanie przez szlachtę polskich majątków poza

granicami jest skandalem i prowadzi do upadku kraju.

Utwór przedstawia historię młodego szlachcica, Mikołaja Doś-

wiadczyńskiego, którego liczne podróże i doświadczenia nauczyły

racjonalnego, a więc nowoczesnego patrzenia na świat. Dopiero

więc po powrocie do kraju z utopijnej wyspy Nipu, Mikołaj zabiera

się do pracy na roli w swym rodzinnym majątku, a jedną z pier-

wszych nowości, jakie wprowadza, jest zamiana pańszczyzny na

czynsz. Oto jakie rozwiązania proponuje Krasicki polskiej szlach-

cie - racjonalną gospodarkę na własnej ziemi. Apel o zmianę sto-

sunku ziemiaństwa do chłopów jest więc w utworze wyraźny. Od-

najdujemy go również w dziełach politycznych Hugo Kołłątaja

i Stanisława Staszica. Świetny przykład stanowią tu Przestrogi dla

Polski, w których Staszic pisze:

Widzę miliony stworzeń, z których jedne wpółnago chodzą,

drugie skórą albo ostrą siermięgą okryte, wszystkie wyschłe,

znędzniałe, obrosłe, zakopciałe. Oczy głęboko w głowie

zapadłe. Posępne, zadurzałe i głupie, mało czują i mało

myślą: to ich największą szczęśliwością [...] Dobrzy Polacy!

Oto rozkosz tej części ludzi, od których los waszej

Rzeczypospolitej zawisł! Oto człowiek, który was żywi! Oto

stan rolnika w Polszcze!

Wydaje mi się, że Stanisław Staszic doskonale zdawał sobie

sprawę z roli chłopów w polskim społeczeństwie. Może właśnie

dlatego wyżej przytoczony apel jest tak dramatyczny. Zarówno

Krasicki jak i Staszic chcieli zaalarmować ziemiaństwo i wywrzeć

wpływ na jego postępowanie. Uwłaszczenie chłopów proponuje

również Powrót posła J.U. Niemcewicza.

Oświeceni Polacy kładli duży nacisk na szkolnictwo i rozwój

intelektualny kraju. Celnym utworem krytykującym ciemnotę i za-

cofanie polskiego społeczeństwa jest Chudy literat Adama Stani-

sława Naruszewicza i Powrót posła Juliana Ursyna Niemcewicza.

Z dzieł tych dowiadujemy się, jak mało czytali Polacy i jak bardzo

byli zamknięci na wszelkie nowości dotyczące chociażby tak po-

trzebnych w państwie chylącym się ku upadkowi zmian ustrojo-

wych. Apelują w nich pisarze o zmianę sposobu myślenia i wyjście

z zamkniętego kręgu złotej wolności szlacheckiej.

W Powrocie posła - pierwszej polskiej komedii politycznej -

ukazuje Niemcewicz dwa obozy polityczne, działające w ówczes-

nej Polsce: oświeconych reformatorów i konserwatywnych Sar-

matów, bojących się jakichkolwiek zmian ustrojowych. Utwór jest

apelem do czytelników, a właściwie widzów, o poparcie zmian

w Polsce i wyeliminowanie z jej życia politycznego liberum

veto i wolnej elekcji, które są przyczyną upadku kraju. Komedia

została wystawiona na kilka miesięcy przed uchwaleniem Kon-

stytucji 3 maja i miała wielki wpływ na zawarte w niej reformy.

Podobne propozycje reform ustrojowych w Polsce odnajdu-

jemy w dziełach politycznych Hugo Kołłątaja i Stanisława Staszi-

ca. W swoim utworze Powrót posła apeluje również J. U. Niemce-

wicz o czystość języka polskiego i nieuleganie cudzoziemskim

modom. Aby to osiągnąć, w sposób krytyczny ukazuje tych bohate-

rów, którzy, jak Starościna, choć mówi po polsku, używa prawi-

deł gramatyki francuskiej i co drugie słowo wtrąca w tym języku.

Bardzo jestem rozgniewana, że nie mogę udać się na przyjemne

ich śniadanie - pisze w liście do Podkomorzyny.

Przeciwieństwem tej damy modnej jest postać Podkomorzyny

- prawdziwej polskiej matrony, wzorowej obywatelki i patriotki.

Szanuje ona język ojczysty i w tym duchu wychowała swoich

dwóch synów. J. U. Niemcewicz, tworząc w swoim dziele wzorce

i antywzorce, apelował tym samym do czytelników o zmianę po-

glądów politycznych i pewnych przyzwyczajeń życiowych.

Wydaje mi się, że cały dorobek polskiego oświecenia, a zwła-

szcza jego nurt klasycystyczny, jest jednym wielkim apelem do

czytelników - próbą jego wychowania w duchu oświecenia i postę-

pu. Niemal wszystkie dzieła tej epoki apelują o unowocześnienie

szkolnictwa, zmiany w dziedzinie mentalności i obyczajowości Po-

laków, a także o wielkie reformy ustrojowe, które miały zapobiec

upadkowi politycznemu Polski. Krytykując i przedstawiając wzorce,

literatura tego okresu chciała wychować nowego człowieka w du-

chu oświecenia, kierującego się w życiu rozsądkiem i wiedzą.

14.Eros i Tanatos w wybranych epokach literackich.

Eros - bóg miłości, Tanatos - bóg śmierci często występują

obok siebie w utworach literackich i pojawiają się w nich od najdaw-

niejszych czasów. Epoka średniowiecza ukazywała właśnie te o-

bydwa zjawiska razem, ponieważ zdaniem pisarzy tej epoki, praw-

dziwe uczucia trwają nawet po śmierci.

Najlepszym przykładem może tu być Legenda o Tristanie

i Izoldzie z XII wieku, która jest najgłębszym poematem o miłości

i śmierci zarazem.

Utwór opowiada o tragicznych kochankach, którzy - ogarnięci

namiętnością, świadomi zła i zdrady, jaką popełniają - żyją w ciąg-

łym napięciu emocjonalnym, przez całe życie poszukując się i roz-

łączając. Miłość sprowokowana tajemniczym napojem jest przepo-

jona cierpieniem, którym kochankowie płacą za chwile radości by-

cia ze sobą. Żyją w kłamstwie, zdradzają człowieka, którego oboje

kochają - Izolda męża, Tristan swojego wuja i najlepszego przyja-

ciela, króla Marka. Nie zostało oszczędzone im żadne cierpienie.

Miłość ich jest przede wszystkim duchowa, umożliwiająca pełne

zrozumienie, absolutną harmonię. Dlatego trwała ona również po

ich śmierci, a ... w nocy z grobu Tristana wybujał zielony głóg [...],

który zanurzył się w grobie Izoldy... Bohaterowie tej pięknej opo-

wieści, choć nie mogli żyć bez siebie, nie byli szczęśliwi. Umierają

przedwcześnie, umierają z miłości.

Myśl o śmierci zajmowała ważne miejsce, jak widać, w dorob-

ku literackim średniowiecza. Wynikało to również i z tego, że czło-

wiek tej epoki żył krótko, a częste wojny i epidemie dziesiątkowały

ludność. Śmierć była więc na porządku dziennym, obcowało się

z nią niemal bez przerwy. W XIII wieku zaczęto przedstawiać spot-

kania osób żywych ze zmarłymi oraz dialog, jaki podejmuje z czło-

wiekiem upersonifikowana Śmierć.

Do najdawniejszych tekstów tego rodzaju należy anonimowy

wiersz pt. Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią. W utworze ma

ona różne oblicza. Posiada cechy władczyni, ale równocześnie jest

kaznodzieją, gdy objaśnia Polikarpowi kwestie egzystencjalne, u-

kazana w sposób alegoryczny rozpoczyna tańce - dance makabre,

w których jej partnerami stają się wszyscy ludzie. Uzmysławia im

ich równość w godzinie zakończenia życia, pragnie wywołać lęk

i skruchę. Opisana jest jako rozkładające się ludzkie zwłoki, posia-

da nieodłączny atrybut - kosę.

W czasach średniowiecza istniało przekonanie, że śmierć

człowieka uzależniona jest od tego, jak żył. Ludzie prawi i uczciwi

powinni zatem umierać lekko, zaś ludzie źli i występni - w mękach

i cierpieniu. Odnosi się to m.in. do tytułowego bohatera Pieśni

o Rolandzie. Śmierć Rolanda na polu walki przedstawiona została

przez autora w sposób niezwykle patetyczny. Sam moment umie-

rania wypełniony jest wieloma gestami i zachowaniami bohatera.

Roland - obrońca wiary i ojczyzny - umiera z przeświadczeniem, że

zasłużył na zbawienie, gdyż wypełnił swój rycerski obowiązek do

końca. Gdy umiera, ... Bóg zsyła mu swego Anioł a Cherubina...

i innych świętych, którzy niosą duszę hrabiego do raju.

Z zagadnieniem śmierci i problemem odpowiedzialności za

niegodziwe życie wiąże się idea ascezy. Literackimi przykładami

spokojnego oczekiwania na śmierć są żywoty świętych i legendy

o męczennikach. Drogę do zbawienia poprzez ubóstwo, prostotę

i pokorę wskazuje autor Legendy o św. Aleksym. Dlatego po

śmierci tego ascety mają miejsce niezwykłe wydarzenia: dzwony

same dzwonią, zaś niewinne dziecko prowadzi papieża z kardy-

nałem do domu jego ojca. Tam odnajdują zmarłego Aleksego, zaś

ze zwiniętej kartki papieru, którą trzymał w ręku, dowiadują się,

kim był naprawdę ten żebrak.

Często spotykany w literaturze średniowiecznej motyw śmierci

miał służyć podkreśleniu znikomości życia, przypominać o jego do-

czesności oraz odpowiedzialności za nie przed Bogiem. Uwalniała

ona tych, co na to zasłużyli, od wszystkiego, co ziemskie i pozwa-

lała odczuć szczęście niebieskie.

Romantyzm, podobnie jak średniowiecze, traktował człowieka

przede wszystkim jako istotę duchową. Dlatego też twórcy niejed-

nokrotnie czynili śmierć tematem swoich rozważań. Można nawet

spotkać się z opinią badaczy tej epoki, że tragiczne, pełne lęku

pojmowanie śmierci jest charakterystyczne właśnie dla literatury

tego okresu. Filozofia i literatura wcześniejszych czasów przedsta-

wiały bowiem śmierć jako bliską człowiekowi, zjawisko naturalne,

dotyczące wszystkich - ukazywana była jako element życia.

W romantyzmie miłość i śmierć są ze sobą związane. Funkcjo-

nuje w poezji i dramacie tego okresu powtarzający się motyw sa-

mobójstwa z miłości, staje się ono nawet przełomowym momentem

w biografii bohatera romantycznego. Popełnia samobójstwo Gu-

staw z IV części Dziadów A. Mickiewicza, Kordian w dramacie

J. Słowackiego, ginie śmiercią samobójczą hrabia Henryk z Nie-

Boskiej komedii Z. Krasińskiego.

Poeci romantyczni opisują stan duszy człowieka zakochanego,

eksponując cierpienie, mękę, ból i rozpacz. Przedstawiają także

jego postać bladą o obłąkanym spojrzeniu. W ujęciu romantycznym

miłość pełna jest więc tragizmu. Śmierć zaś wcale nie bywa wy-

zwoleniem od cierpienia tego świata. Widmo, upiór, dusze pokutu-

jących są równorzędnymi z ludźmi żywymi bohaterami literatury ro-

mantycznej. Motywy te odnajdujemy w II i IV części Dziadów Ada-

ma Mickiewicza. Zemsta zza grobu, trupia bladość - tak przedsta-

wiali romantycy pozaziemskie istnienie (Ballady i romanse, Roman-

tyczność, Lilie). Dziewica z Nie-Boskiej komedii w pewnym mo-

mencie przybiera formę rozkładającego się ciała - przypomina

więc średniowieczne opisy rozpadu zwłok.

W utworze J. Słowackiego pt. Anioł ognisty - mój anioł lewy

motywem centralnym jest grób. Z niego wyrastają kwiaty i dobywa

się muzyka. Poeta opisuje tu genezyjską definicję śmierci jako ko-

niecznej zmiany formy, ofiary, którą musi ponieść jednostka, zrzu-

cając skorupę-ciało, aby móc osiągnąć wyższy stopień doskona-

łości.

Grób i śmierć pojawiają się także w twórczości C.K. Norwida.

W Bema pamięci żałobnym rapsodzie poeta stwierdza, że idea, któ-

rej człowiek służył, nie umiera wraz z nim, ale podejmują ją nastę-

pne pokolenia. Utwór W Weronie przedstawia grobowiec słynnej

pary kochanków z tragedii Szekspira Romeo i Julia. Wzorem Tris-

tana i Izoldy pomarli oni przedwcześnie, nie mogąc żyć bez siebie.

W utworze Do obywatela Johna Browna Norwid przedstawia

obraz egzekucji człowieka, który służył idei wolności i równości.

Można więc powiedzieć, że miłość i śmierć były stałymi elementa-

mi literatury romantycznej. Organizowały one często fabułę w ut-

worach, wpływały na postawy bohaterów i filozofię życia, którą

oni wyznawali. Zarówno w epoce średniowiecza jak i romantyzmu

miłość, choć często tragiczna i krótka, generowała jednak pochwa-

łę tych kilku radosnych chwil życia, które niosła. Była jednocześ-

nie pewnym antidotum na lek przed śmiercią, pozwalała ją czasem

nawet oswoić.

... Kto potrafi

pomiędzy miłość i śmierć

wpleść anegdotę o istnieniu?...

- pisała polska poetka współczesna Halina Poświatowska.

15. „Forma jest zawsze funkcją idei” - o zależności między

wyborem określonych konwencji i gatunków literackich

a tendencjami epoki (światopogląd, filozofia, sytuacja

społeczno-polityczna). W rozważaniach odwołaj się do

literatury pozytywistycznej i modernistycznej.

Wiek XIX był okresem wielkich zmian w literaturze. Pozyty-

wizm cechowało zmęczenie idealizmem, fantastyką, a przede

wszystkim walką, która nie przynosiła efektów. Następna epoka,

Młoda Polska, wystąpiła z kolei przeciw realizmowi pozytywisty-

cznemu, preferując powrót do idealizmu i indywidualizmu.

Sytuacja narodu polskiego w ciągu całego wieku XIX pozo-

stawała jednak taka sama: brak suwerenności, wynaradawianie,

kolejne zrywy do walki. Pokolenie pozytywistyczne to „poburzo-

wcy”, często uczestnicy powstania styczniowego, których dotknę-

ły, jak wszystkich Polaków, represje popowstaniowe. Nacisk za-

borców i próby odebrania narodowi jego tożsamości wywołały na-

turalną reakcję - obrony. Głównym celem stało się zachowanie

polskości i przekazanie jej przyszłym pokoleniom.

Bohaterem pozytywistycznym, szczególnie pierwszego okresu

tej epoki, stał się obywatel broniący swej ziemi, jak Benedykt Kor-

czyński z Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.

Najodpowiedniejszą formą do wyrażania haseł pozytywistycz-

nych była powieść, a autor jej stał się moralizatorem i przewodni-

kiem społeczeństwa na drodze do przetrwania, umocnienia, roz-

woju. Pierwsza faza pozytywizmu, to rozkwit literatury tendencyj-

nej, tzw. powieści z tezą, które najlepiej wyrażały optymizm pozy-

tywistów, ich głęboką wiarę w możliwości przebudowy świata na

lepsze, kształtowania ludzi przez literaturę. Pozytywizm to także

epoka wiary w potęgę nauki, w możliwości zrozumienia praw

i prawd rządzących światem. Były to filozoficzne podstawy

realizmu w literaturze, konwencji, która zakładała możliwość dia-

gnozy rzeczywistości i obiektywnego przedstawienia jej w dziele

literackim. Już naturalizm, głęboko związany z realizmem, ukazał,

że obiektywne poznanie nie jest możliwe, ograniczył więc sferę

swego zainteresowania do grup „upośledzonych” - biedoty, ludzi

chorych i zdemoralizowanych.

W Polsce konwencja ta nie znalazła wielu zwolenników, ele-

menty naturalizmu zawierają niektóre tylko powieści polskich po-

zytywistów (np. w Lalce opis biedoty z Powiśla). Polscy pozytywiści

postawili swej twórczości jeszcze jeden cel (poza narodowym) -

zapoczątkowanie odnowy moralnej społeczeństwa i poruszenie

najistotniejszych kwestii społecznych swojego czasu. Artysta stał

się więc pisarzem społecznikiem, człowiekiem aktywnym, jak jego

bohaterowie. Chciał dzielić się z innymi swoją wiedzą i koncepcjami

dotyczącymi przebudowy rzeczywistości.

Potrzeby zmiany nie odczuwali polscy moderniści. Ich sytua-

cja była podobna do tej, w której żyła poprzednia generacja. Jed-

nak moderniści korzystali z większych swobód, a pod koniec wieku

kontakty z zaborcami były poprawne. Głównym ogniskiem moder-

nizmu był przecież Kraków, a z nim i cała Galicja, zabór, w którym

Polacy mieli najlepszą sytuację polityczną i społeczną. Pod koniec

wieku to nie lojalizm wobec zaborcy wzbudzał sprzeciw, ale po-

stawa konformizmu życiowego, aprobaty dla stagnacji. Moderniści

bowiem powrócili do ideałów swych „dziadków” - romantyków,

a odrzucili myśli „ojców” - pozytywistów. Modernizm to epoka,

w której króluje indywidualizm, także twórczy. Artyści końca wie-

ku XIX odmawiali użyczenia swego talentu dla celów ogólnospo-

łecznych moralizatorstwu. Szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu

XIX w. przeważa ta z dwóch koncepcji Młodej Polski, która opo-

wiada się za absolutnym wyzwoleniem artysty z powinności wobec

społeczeństwa, nawet narodu. Jednak koniec wieku to prawdziwy

„fin de siecle” - ludzie poddają się nastrojom dekadenckim.

Pojawia się także przekonanie o niemożności obiektywnego po-

znawania świata, o nieistnieniu praw ogólnych i niezmiennych.

Wyrazem tych przekonań stały się nowe konwencje literackie:

impresjonizm i symbolizm. Pierwszy jedyną prawdę widział w do-

znaniach chwilowych i ulotnych, jak najbardziej osobistych,

które zależą zarówno od zmieniającego się świata, jak i od czło-

wieka, który ten świat obserwuje. Drugi także opierał się na kon-

cepcji doznania jednostkowego, przydając jeszcze indywidualną

możliwość odbioru tekstu, różnego jego rozumienia w zależności

od czytelnika.

Formą, która pozostawia jednocześnie czytelnikowi własną

interpretację, była liryka. Dlatego też modernistyczni autorzy uko-

chali poezję, prozę poetycką, stylizowany dramat. Poeta moderni-

styczny to najczęściej dekadent i kosmopolita - „cygan”. To także

często człowiek niezaangażowany, uciekający od problemów rze-

czywistości i trudów życia w sferę rozważań filozoficznych i me-

tafizycznych, uniwersalnych bądź osobistych. Nawet poeci tacy jak

J. Kasprowicz, którzy wkraczali w życie pełni ideałów i woli czynu,

którzy swe pierwsze utwory poświęcali problematyce społecznej

(sonety Z chałupy), w późniejszych utworach zwracali się ku no-

wym konwencjom (m.in. Krzak dzikiej róży - cykl symboliczny),

nowym tematom, choć prastarym (cykl Hymnów Kasprowicza).

Pozytywistom ich filozofia nakazywała konfrontację z przeci-

wnościami, jakie niesie życie, walkę z trudnościami, doskonalenie

się w ciągłej pracy i edukacji. Filozofia pozytywna A. Comte'a za-

kładała nie tylko poznanie świata rozumowe, naukowe i ekspery-

mentalne, ale i możliwość jego kreowania przez człowieka, jeśli

nie przez jednostkę, to przez społeczeństwo, z którym jednostka

współpracuje.

Moderniści odrzucili możliwość konsolidacji społeczeństwa,

gdyż dostrzegali w nim głębokie podziały. Nie zaowocowało to

jednak postawą aktywną, kontynuacją idei pozytywistycznej pra-

cy u postaw, która by podniosła lud do poziomu inteligencji. Wyz-

nawcy filozofii Nitchschego, polscy moderniści, byli przekonani

o wyjątkowości artysty i niemożności porozumienia się ze społe-

czeństwem. Polskim wyrazicielem myśli tego filozofa o nadlu-

dziach i ich zobowiązaniach wyłącznie wobec siebie był S. Przy-

byszewski, którego Confiteor stał się manifestem polskich moder-

nistów. W swej prozie poetyckiej Przybyszewski przedstawił artys-

tę jako maga - kapłana, który żyje sztuką i dla sztuki. „Sztuka dla

sztuki” stało się hasłem polskiego modernizmu, a było wyrazem

zmęczenia ciągłą aktywnością oraz chęcią oderwania się od rze-

czywistości.

Inny filozof modernizmu, Schopenhauer, widział życie jako

pasmo cierpień. Niemożliwość osiągnięcia szczęścia doprowadza,

według niego, człowieka do pragnienia - nirwany. Kult nirwany

(K. Przerwa-Tetmajer Nie wierzę w nic czy Hymn do Nirwany)

był logicznym następstwem postawy dekadenckiej. Moderniści bo-

wiem nie byli w stanie nigdzie znaleźć szczęścia, w przeciwień-

stwie do pozytywistów, dla których łączyło się ono z pracą, przed-

siębiorczością, działaniem na rzecz ogółu. Moderniści nie cenili

pracy na tyle, aby nie dokonywać mylnego przecież założenia,

że każdy, kto poświęca się pracy i dąży do zabezpieczenia mate-

rialnego, jest dorobkiewiczem i filistrem. To wyzwisko określało

każdego, kto nie był artystą. W modernizmie nie trzeba było two-

rzyć, aby być artystą. Modernistą wystarczyło się czuć, twórczość

była jedynie dowodem. Stąd też wybór liryki, formy krótkiej, pię-

knej, prawie tak ulotnej jak uczucie.

Pozytywistyczna forma to powieść - długa, skomplikowana,

dokładnie opracowana faktograficznie (Lalka z całą rozległą pa-

noramą Warszawy lat 70. XIX wieku, Nad Niemnem - krajobrazy

dobrze znane autorce). Pozytywizm to przywiązanie do szczegółu,

wynikające z przeświadczenia o konieczności pokazania świata

we wszystkich jego przejawach (np. Lalka - problematyka społecz-

na). Pozytywizm to epoka powieści, czas „niepoetycki”, w którym

poeci niewiele różnili się od pisarzy. A. Asnyk i M. Konopnicka,

główni poeci tej epoki, wyrażali w wierszach te same idee co

współcześni im pisarze w powieściach czy nowelach, mówili (swo-

istym, poetyckim głosem) o problemach społecznych i narodowych.

Nie uciekali od ponadczasowych tematów (przemijania, śmierci),

ale nawet wtedy, kiedy o nich pisali, ich celem było oddziaływa-

nie na czytelnika i przybliżenie mu współczesności.

Moderniści to wyznawcy hasła „sztuka dla sztuki” z jednej

strony, zaś z drugiej to artyści przeświadczeni o nieuchwytności

rzeczywistości, niemożności jej całkowitego poznania. Nawet poz-

nanie intuicyjne, proponowane przez filozofa Bergsona, nie mogło

zapewnić poznania absolutnego. Z tych przekonań wynikało zami-

łowanie modernistów do ulotnych form poezji, których sens tworzy

czasem bardziej odbiorca niż autor.

Jedno z pewnością łączyło pozytywistów i modernistów -

przeświadczenie, że wybór formy służy nadaniu kształtu myśli,

uczuciom - idei.

16.Indywidualista - jednostka społeczna.

Bohater literacki szuka tożsamości.

Każdy człowiek jest pod wpływem społeczeństwa i epoki,

w której żyje. Wynika to ze wspólnej dla całej społeczności historii

i tradycji, które generują takie lub inne zachowania. Dlatego odi-

zolowanie się od własnych korzeni wydaje się być bardzo trudne,

wręcz niemożliwe. Człowiek nie może się od nich odciąć, ale może

podjąć próbę kształtowania swojego życia samodzielnie, próbując

przełamać otaczające go stereotypy. To świadomy indywidualizm,

postawa bardzo trudna do realizacji.

Początek zainteresowania na szerszą skalę problemami rela-

cji jednostka-zbiorowość wiąże się, moim zdaniem, z pojawieniem

się nowożytnego społeczeństwa w XIX wieku, z relacjami między-

ludzkimi w formie znanej nam do dziś - gdyż zwłaszcza w tych

warunkach pojawia się problem odnalezienia i zachowania swojej

tożsamości. Dlatego właśnie literatura tamtego okresu najlepiej zi-

lustruje problem przedstawiony w temacie. To zainteresowanie

szczególnie silne było w prozatorskich prądach literackich, realiz-

mie i naturalizmie. W realizmie - gdyż tematem go interesującym

było wierne oddanie obrazu epoki, podstawą tego wizerunku była

analiza zachowań społecznych. W naturalizmie - dlatego że w or-

bicie jego zainteresowań była psychika jednostki, psychika słaba,

podatna na wpływy otoczenia.

Weźmy kilka przykładów: Eugeniusza de Rastignac, panią de

Bovary czy wreszcie Radiona Raskolnikowa. Z Rastignaca otocze-

nie tworzy oportunistę. Romantyczny indywidualizm pani de Bova-

ry doprowadza ją do samobójstwa. Raskolnikow buntuje się prze-

ciw niesprawiedliwościom własnej epoki, jednak sposób walki

z nimi wskazuje na głęboką zależność od poglądów tejże. Postaci

te pokazują, jak trudną jest sztuka zachowania tożsamości w świe-

cie. Droga życia Rastignaca ukazana w Komedii ludzkiej jest ob-

razem przejścia od młodzieńczego buntu i indywidualizmu do kon-

formizmu i hedonizmu. Najważniejszy krok na tej drodze został

dokonany w Ojcu Goriot. Tu poznajemy Rastignaca, który zaczyna

dostrzegać reguły rządzące światem. Dostrzega „żądzę władzy”,

która jest motorem świata. Dostrzega upośledzenie jednostki, która

sama, bez pomocy innych, niewiele może. Dostrzega wreszcie roz-

bieżność pomiędzy prozą życia a wartościami wyniesionymi z do-

mu. Musi dokonać wyboru: pragmatyka czy moralność? Wybiera to

pierwsze. Czy może być inaczej w tym „najdoskonalszym ze świa-

tów”? Przykład Bianchona - który kontynuuje naukę, zostaje wy-

bitnym chirurgiem i leczy ludzi niezależnie od ich sytuacji finanso-

wej - dowodzi, że można.

John Stuart Mill powiedział, że to, co niszczy indywidualność,

to żądza panowania, niezależnie jak ją określimy. Rastignac za-

czyna ją odczuwać. Wyzbywa się cech ludzkich, nawet miłość staje

się dla niego tylko powodem społecznym, czysto ambicjonalnym.

Pomaga mu ona znaleźć kogoś, kto go przedstawi w odpowiednim

środowisku, dzięki komu nawiąże kontakty. Wreszcie, która zapew-

ni mu pieniądze, gdyż one są motorem poruszającym świat. Rasti-

gnac przeżywa momenty buntu, jakby miał jeszcze jakieś skrupuły,

czy może chciałby pozostać w stanie jakiejś dziwnej równowagi.

Odrzuca kryminalne oferty Voutrina, opiekuje się ojcem Goriot.

Prawie równocześnie zaś wyłudza od swej rodziny oszczędności.

Wydawać by się mogło, że jest to jakaś dziwna gra pozorów,

w której jeden czyn pozytywny ma być przykrywką dla innych, ne-

gatywnych. Rastignac idzie po najmniejszej linii oporu, twierdzi,

że świata nie można zmienić, dlatego trzeba się weń wtopić, by

móc później stanąć na jego czele. Nie, nie po to, żeby go przeo-

brazić - Rastignac nie jest Wallenrodem - ale żeby wykorzystać dla

własnej wygody, hedonizmu. Poddaje się on żądzy władzy i pie-

niądza, która pozbawia człowieka wszelkiego indywidualizmu.

Taka jest moja diagnoza Rastignaca. Utracił on swoją tożsamość,

przyjmując jakąś inną, ogólnoludzką.

Rozważaniom na temat kolejnego bohatera literackiego -

Raskolnikowa - można nadać motto „Czy wolność osobista może

stanowić cel sam w sobie?”. Jest on postacią, która kontestuje

zasady społeczne, jego świat wartości jest odmienny niż ogółu. Czy

w związku z tym żyje poza społeczeństwem? Nie, Raskolnikow

kontestuje jego prawa, ale ma poczucie przynależności do jego

struktur. Jak inaczej bowiem nazwać ukrywanie dowodów zbrodni

i zacieranie śladów? Nie jest to zgodne z jego systemem wartości,

według tegoż zrobił dobrze - wszę zabiłem, nie człowieka. Robi to

dlatego, że odczuwa, jako jednostka, przynależność do społeczeń-

stwa. Dalsze jego cierpienia będą powodowane tym, że coraz sil-

niej uświadamia sobie związek z nim. Otwierają się przed nim

dwie drogi - ucieczka w szaleństwo lub powrót do normalności.

Raskolnikow wybiera normalność. Jego odrodzenie odbywa się

poprzez kontakty z bliźnimi: z Sonią, z Porfirym Piotrowiczem i ty-

luż innymi, poprzez miłość i cierpienie. Co ciekawe, społeczeństwo

u Dostojewskiego, przeciwnie niż u Balzaca, odgrywa pozytywną

rolę. Jest ono przedstawione jako normalność, do której trzeba

wrócić. To ono uświadomiło bohaterowi powieści, że za zbrodnie

jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą, ale też przed Bogiem

i ludźmi. To odkrycie, że jest odpowiedzialny przed każdym, nawet

przed jakimś dzielnicowym prokuratorem, załamuje go psychicz-

nie. Poddaje się i poprzez karę odkupuje swoje winy.

Raskolnikow jest jednostką żyjącą własnymi ideami, która

w miarę upływu czasu i wpływu społeczeństwa zmienia swój

światopogląd. Jest przykładem individuum, które zmienia się

w procesie, bardziej lub mniej świadomym, na część społeczeń-

stwa, ale - inaczej niż u Balzaca - jest to pozytywne. Pozytywne

dlatego, że wymaga wysiłku odtwarzania swojej moralności i wyz-

nawanych wartości. Mottem przemiany może być to, że człowiek

nie żyje tylko dla siebie, ale też dla innych. Tym różni się przykład

Raskolnikowa od Rastignaca. Postawa tego pierwszego jest już

bliska świadomemu tworzeniu własnego życia i wartości z niego

wypływających. Drugiego zaś - tylko hedonistycznym poszukiwa-

niem szczęścia.

Problem indywidualizmu dotyczył również pani de Bovary.

Wychowana w klasztorze, z dala od normalnego życia, czerpie

swoją wiedzę o świecie głównie z romansów. Tego typu sytuacja,

w połączeniu z brakiem kontaktu z rzeczywistością, powoduje

u niej stałą tęsknotę za owym nieznanym, wielkim światem. Towa-

rzyszy jej poczucie, że coś jej w życiu umyka, że coś traci, czegoś

nie doznaje. To nie pozwala jej się cieszyć swoim względnym,

mieszczańskim szczęściem. Mąż, dostatnio urządzony dom, czy

wreszcie dziecko - to wszystko pogłębia tylko jej apatię. Pragnie

ona owego romantycznego szczęścia, jakie możliwe jest tylko w po-

wieściach. Pragnie żyć w świecie, do którego nie miała dostępu.

I udaje jej się to częściowo, jednak ceną za nie jest ciągły strach

przed wydaniem się tajemnicy, kłamstwa i długi. Pani de Bovary

jest postacią tragiczną, nie potrafi żyć w społeczeństwie, ono ją

brzydzi, jest zbyt prymitywne dla niej. Nie może odnaleźć swojej

tożsamości, zawieszona pomiędzy światami - tym, z którego po-

chodzi i którym pogardza, i tym, do którego pragnie wejść, ale nie

ma do niego dostępu. To rozdwojenie powoduje jej zagładę. Pani

de Bovary jest przykładem osoby, która żyje poza światem, poza

społeczeństwem. Ale tak żyć nie można, bo to prowadzi do auto-

destrukcji.

Człowiek jest istotą społeczną. Przykład pani de Bovary jest

najlepszym tego dowodem. Rastignac zawdzięcza temu swoją for-

tunę. Do prawdy tej dochodzi też Raskolnikow na zesłaniu; w jego

wypadku możemy, moim zdaniem, mówić o najbardziej twórczych

zmaganiach z własną tożsamością. Rezygnuje on z własnego ni-

hilistycznego indywidualizmu, gdyż uświadamia sobie, że nie żyje

wyłącznie dla siebie.

17.Interpretacja wiersza C.K. Norwida

„Coś ty Atenom zrobił Sokratesie”.

I

Coś ty Atenom zrobił Sokratesie,

Że ci z e z ł o t a s t a t u ę lud niesie

Otruwszy pierwej?...

Coś ty Italii zrobił, Alighieri,

Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,

Wygnawszy pierwej?...

Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,

Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,

Okuwszy pierwej?...[...]

Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,

Że d w a c i ę g ł a z y w e d w u s t r o n a c h g n i e c i e,

Bez miejsca pierwej?...

Coś ty uczynił światu, Napolionie,

Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie,

Zamknąwszy pierwej?...

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?

................................................

................................

II

Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,

Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?

Bo grób Twój odemkną powtórnie,

Inaczej będą głosić Twe zasługi

I łez wylanych dziś będą się wstydzić,

A lać Ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j

Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć...

III

Każdego z takich jak T y ś w i a t nie może

Od razu przyjąć na spokojne łoże,

I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,

Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,

Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem

Później... lub pierwej...

Pisałem w Paryżu 1856, w styczniu

Utwór Norwida jest refleksją nad losem wybitnej jednostki -

artysty, geniusza, poety - która, głosząc trudną i niewygodną dla

świata prawdę, spotyka się z odrzuceniem i lekceważeniem. Poeta

rozpoczyna rozważania, odwołując się do Sokratesa, który - nie

chcąc wyrzec się głoszonych przez siebie poglądów - zginął w

imię prawdy i honoru. Cały panteon wymienionych w kolejnych

zwrotkach wielkich postaci, takich jak Dante czy Napoleon, które

spotkał podobny do sokratesowego los, sugeruje pewną prawidło-

wość dotyczącą wszystkich wybitnych. Norwid stawia tezę, że ge-

niusz zawsze będzie nie zrozumiany, nie doceniany przez ludzi.

Jego twórczość i dokonania, będące owocem głębszego rozumie-

nia rzeczywistości i wielkiej wrażliwości, będą dezawuowane.

Interpretując wiersz zauważamy również, że nie tylko trudne

życie doczesne wspólne jest wielkim jednostkom. Wspominając

każdą z nich, autor daje do zrozumienia, że - po ich śmierci -

świat zdał sobie sprawę z doniosłości ich osiągnięć. Ostatnią z wy-

mienionych postaci jest Mickiewicz. Fragment wiersza, który jego

dotyczy, nie jest dokończony. Nie kończąc go, autor podkreśla,

iż „niespokojne” życie jest pisane bez wyjątku wszystkim wielkim.

Dwie ostatnie zwrotki są zwrotem do wyimaginowanego arty-

sty, stanowią komentarz będący jednocześnie konkluzją potwier-

dzającą nasze intuicje, przypuszczenia wynikające z interpretacji

pierwszej opisowej części. Norwid mówi o łzach potęgi drugiej, la-

nych przez tych, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć. Pisząc, każ-

dego z takich jak Ty świat nie może od razu przyjąć na spokojne

łoże, autor daje wyraz przekonaniu czy też świadomości, że taka

sytuacja jest koniecznością, że taka jest kolej rzeczy. Autor suge-

ruje, że nie należy przejmować się pozorną klęską za życia, gdyż

prawdziwy geniusz i tak kiedyś zostanie odkryty i doceniony przez

ludzkość.

Wiersz ten zyskuje dodatkowy wymiar, gdy zestawimy go

z niełatwym życiem Cypriana Norwida, analogicznym do losu każ-

dego z wielkich, o których pisał. Współcześni mu Polacy nie chcieli

go słuchać, gdyż to, co miał im do powiedzenia, przerastało ich.

Ciążące nad Norwidem fatum nie opuściło go do samego końca -

zrujnowany, umiera w przytułku dla biedoty w Paryżu. Dopiero

w kilkadziesiąt lat po śmierci zostaje „odkryty” przez Miriama

Przesmyckiego, redaktora jednej z polskich gazet. Szybko staje się

jednym z najważniejszych poetów kultury polskiej. Omawiany

wiersz jest więc w pewnym sensie profetyczny. Przedstawiając u-

niwersalny, ponadkulturowy schemat odczytywania i powolnej ak-

ceptacji nowych wartości, kiedy to z jednej strony mamy „roman-

tycznego tytana”, widzącego błędy ludzkości, z drugiej zaś nie-

dojrzały do przyjęcia jego postulatów świat - Norwid napisał wiersz

o sobie samym. Być może poeta znalazł w ten sposób potwierdze-

nie własnej misji w stosunku do Polski, w której było laurowo i cie-

mno. Poprzez swoją poezję chciał wyrwać ojczyznę z „romanty-

cznego letargu”, w którym była pogrążona. Polacy jednak woleli

dalej klaskać, pomimo obrzękłych prawic.

Mówiąc o fenomenie życia i twórczości Cypriana K. Norwida,

warto nawiązać do wiersza Klaskaniem mając obrzękłe prawice.

W jednej z jego zwrotek poeta odnosi się do własnej twórczości

w ten sposób: ... piszę pamiętnik artysty, ogryzmolony i w siebie

pochylon - obłędny!... ależ wielce rzeczywisty. Warto by się zasta-

nowić, jak się ma ogryzmolony, obłędny i w siebie pochylon pamię-

tnik do poety odrzuconego. Czy jest to przyznanie się artysty do

własnych niedociągnięć, niedoskonałości czy może jest to parado-

ksalne potwierdzenie niemożności porozumienia pomiędzy poetą

a współczesnymi: w siebie pochylon, obłędny!... ale rzeczywisty.

18.Jak literatura polska XIX lub XX wieku tworzy

i demaskuje mity narodowe?

Literatura, towarzysząc człowiekowi w każdej z następujących po sobie epok, starała się zawsze w pewien sposób kształto-

wać jego światopogląd. Za jej pośrednictwem pisarze i myśliciele

wyznaczali drogę rozwoju ludzkiej osobowości. Poeci i twórcy,

stając się moralnym autorytetem narodu, brali niejednokrotnie na

swe barki odpowiedzialność za poziom intelektualny przyszłych

pokoleń, za to także, by wpajane wartości i prawdy zaowocowały,

dając społeczeństwo moralnie i światopoglądowo rozwinięte i u-

kształtowane. Stąd więc daje się zaobserwować dydaktyczny i mo-

ralizatorski charakter literatury, literatury „w służbie narodu”,

której zadaniem miało być wpłynięcie bezpośrednio na psychikę

odbiorcy, poruszenie w nim „strun” ambicji patriotycznej i zaraże-

nie go ideą narodową.

To właśnie najtrudniejsze czasy wymagały od literatury, by

stanąwszy na czele narodu, jak na przywódcę przystało, porwała

za sobą serca, opanowała umysły i powiodła naród ku wolności

i sławie. Miała więc literatura zagrzewać do walki, głosić hasła

wolnościowe i wyrażać sprzeciw zniewolonego narodu, ale także

wskazywać odpowiednią drogę, drogę zorganizowanego działania,

a nie bezrozumnego buntu.

Szczególnie w epoce romantyzmu, kiedy to Polski nie było

na mapach Europy, w literaturze znalazły oddźwięk wolnościowe

hasła i treści patriotyczne. Dla spotęgowania efektu, nadania gło-

szonym postulatom wyrazistości, odwoływano się często do polskiej

tradycji. Narodowa tradycja rozumiana była dwojako: jako związek

wzajemnie wspierających się pokoleń żywych i umarłych, jak to

obserwujemy w II części Dziadów, oraz historycznie - jako skarbni-

ca narodowych wartości i mitów, pozwalających na zachowanie

tożsamości narodowej w okresie niewoli. Z tym ostatnim rozumie-

niem spotykamy się między innymi w III części Dziadów, Panu Ta-

deuszu i Kordianie. Artystycznym wyrazem tych poglądów były po-

pularne w romantycznej literaturze obrazy „grobu-kolebki”, ziar-

na ukrytego w ziemi lub wulkanu. Przetwarzając grecki mit o Per-

sefonie, która każdej wiosny wraca z podziemi na świat, romantycy

objaśniali w ten sposób śmierć narodu jako konieczny warunek od-

rodzenia. Groby ukrywały więc w sobie zalążki życia. Były one ob-

razem pozbawionego wolności narodu i przyszłego ruchu wyzwo-

leńczego, który ujawnić miał się gwałtownie i nieoczekiwanie.

Powstać i rozwinąć się miało to, co przez pewien czas musiało być

ukryte.

Zrodził się także w owym czasie kult narodowych pamiątek,

z czym wiązało się też umieszczanie motywów historycznych w li-

teraturze. Polegało to na określonych sposobach rekonstrukcji na-

rodowej przeszłości i na tworzeniu koncepcji filozoficznej, wyjaś-

niającej najogólniejsze prawa kierujące rozwojem historii polskiej.

Z tego miała wynikać wskazówka dla narodu, by popełnione błędy

nie powtórzyły się, by wykluczone zostały dzięki doświadczeniu.

Jedną z form literackiego odwołania się do narodowej przeszłości

była tak zwana „historyczna maska”, pod którą autor ukrywał aktu-

alne problemy. Spotykamy się z nią w utworach takich, jak Konrad

Wallenrod czy Grażyna, w których przedstawiona epoka to tylko

kostium.

Inną formą było wyraźne beletryzowanie rekonstruowanie wy-

darzeń historycznych w celach polityczno-dydaktycznych. Roman-

tycy szukali w historii trwałych wartości, które mogłyby uchronić

naród przed zatraceniem poczucia swojej odrębności. Tak więc li-

teratura miała za zadanie objawienie narodom prawd, pokazywa-

nie ideałów i perspektywy przyszłości. Dzieło literackie musiało

odznaczać się odpowiednią siłą ekspresji, aby mogło spełniać te

doniosłe funkcje.

Po roku 1831 literatura rzeczywiście zaczęła przewodzić na-

rodowi. Kreowała jego świadomość, kształtowała duszę. Stała się

w owym czasie siłą polityczną. Odwołując się do świetności naro-

dowej tradycji, literatura tworzyła narodowe mity. Należą do nich

zarówno mit bohatera - patrioty, przywódcy społeczeństwa - szla-

chty, a także mity dotyczące sposobu walki o niepodległość. W do-

bie romantyzmu mity narodowe tworzone były głównie przez

dwóch poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Wypa-

da zaznaczyć, że Słowacki, polemizując z Mickiewiczem w swoich

utworach, dopuszczał się w pewnym sensie dewaluacji pewnych

narodowych mitów tworzonych przez wieszcza.

Pierwszym z mitów był mesjanizm romantyczny, przypisujący

narodowi polskiemu szczególną rolę, specjalne posłannictwo.

Rozwinął się on po klęsce powstania listopadowego i był niejako

próbą tłumaczenia poniesionych ofiar, jako niezbędnego warunku

do wypełnienia przez polski naród swej szczególnej misji. Misja

owa polegać miała na wyzwoleniu i uszczęśliwieniu wszystkich lu-

dów Europy, przy czym nie dzięki walce zbrojnej, ale drogą cier-

pień i męczeństwa, które miały zagwarantować odkupienie. Była to

swego rodzaju optymistyczna interpretacja bolesnej sytuacji narodu

i swoisty sposób „pokrzepienia serc”. W III części Dziadów widzi-

my Polskę jako ukrzyżowanego Chrystusa narodów. Właśnie tej

koncepcji przeciwstawił się w Kordianie J. Słowacki, wykazując

absurdalność hasła Polska Winkelriedem narodów. Różnica pole-

gała również na tym, że winkelriedyzm postulował walkę zbrojną,

aktywną działalność, a nie bierną postawę męczeństwa i zgody

na cierpienie.

Słowacki twierdził bowiem, że jest to tylko ze strony Mickie-

wicza usypianie aktywności narodu, poddał w ten sposób teorię

mesjanizmu demitologizacji. Polemizował w tym przypadku także

z Zygmuntem Krasińskim, który głosił, że wypełnienie przez Polskę

owej szczególnej misji powinno polegać na tak zwanym „czynie

etycznym”, to jest pokornym cierpieniu i osiągnięciu wewnętrznej

doskonałości. Takie jest przesłanie całej twórczości Krasińskiego,

który, obawiając się rewolucji społecznej towarzyszącej ruchom

wolnościowym całego narodu polskiego, nie mógł wyzbyć się kon-

serwatyzmu szlacheckiego. Utwory Przedświt i Psalmy przyszłości

prezentują przekonanie, że jedynym właściwym sposobem na od-

zyskanie niepodległości jest mesjanistyczne cierpienie i cze-

kanie na ingerencje kierującej procesem dziejowym opatrzności.

Cała twórczość Juliusza Słowackiego nacechowana jest sil-

nym krytycyzmem w stosunku do powszechnie przyjętych w pol-

skiej literaturze romantycznej wzorców i schematów, bardzo często

nierozerwalnie związanych z mitami narodowymi. Nawiązująca

do przedchrześcijańskich legend i historii Lilla Weneda to alego-

ryczny obraz Polski po powstaniu listopadowym. W utworze tym

autor kwestionuje zasadność romantycznego, heroicznego czynu

jednostki, wątpi w przywódczą, wieszczą siłę poezji. Słowacki

zwraca uwagę na wewnętrzne rozdarcie narodu polskiego, stojące

na przeszkodzie odzyskaniu niepodległości, mówi o konieczności

ofiary i wymianie niezdolnych do przewodzenia narodowi elit.

Podobną wymowę ma Balladyna, dewaluująca romantyczne war-

tości, takie jak lud, poezja.

W bogatej twórczości Juliusza Słowackiego, obok utworów

takich jak Grób Agamemnona, tematycznie nawiązujących do

omówionych wyżej, znajdujemy cykl patriotycznych wierszy, będą-

cych wezwaniem do wolnościowego porywu narodu, np. Hymn

odwołujący się do tradycji świetności polskiego oręża czy też Oda

do wolności. Wiersze te są przykładem twórczości związanej z mi-

tem poezji trytejskiej, w której wartość Słowacki wielokrotnie po-

wątpiewał.

Na szczególną uwagę zasługuje dygresyjny poemat Juliusza

Słowackiego, zatytułowany Beniowski. Obserwujemy w nim demi-

tologizację wzoru bohatera romantycznego. Beniowski ukazany

jest bowiem jako hulaka, lekkoduch, wyruszający w świat po fortu-

nę, a nie po sławę bohatera i patrioty. Jest to postać wyraźnie

odheroizowana, będąca jakby swoistym przeciwieństwem Mickie-

wiczowskiego Konrada. Utwór ten jest kolejnym przykładem pole-

miki między dwoma narodowymi wieszczami.

W następnym okresie literackim, pozytywizmie, akcentowano

potrzebę kulturalno-oświatowej i gospodarczej odbudowy Polski,

wyciągając wnioski z nieudanych powstań zbrojnych. Demitologi-

zacji romantycznych idei zrywów wolnościowych sprzyjało samo

ludzkie życie; wrażliwość psychiki i słabość charakteru były

niejednokrotnie triumfatorami w konfrontacji ideałów z życiem.

W dobie pozytywizmu „patriotyzm walki” został zastąpiony „pa-

triotyzmem pracy”. Młody pozytywista miał dużo z młodego ro-

mantyka, u niego także dominowało szlachetne dążenie do wpro-

wadzenia w życie wyznaczonej idei i on także stawiał dobro lu-

dzi na pierwszym planie.

Jak już wspomniałem, w pozytywizmie nastąpiła zamiana

„patriotyzmu walki” na „patriotyzm pracy”. Doskonałym przykła-

dem są losy Rzeckiego, subiekta z Lalki Bolesława Prusa. W mło-

dości jako młody romantyk brał udział w walkach, a gdy okaza-

ły się one bezskuteczne, nie spełniły jego oczekiwań, oddał się

całkowicie pracy.

Demitologizację narodowych koncepcji propagowanych

w romantyzmie obserwujemy w opowiadaniach S. Żeromskiego.

Pierwsze z nich zatytułowane jest Rozdzióbią nas kruki i wrony...

i odnosi się do czasów powstania. Główny bohater, powstaniec,

zostaje zatrzymany przez Moskali w czasie przewozu broni. Ma

on wiele wspólnego z konwencją i mitem narodowego bohatera

romantycznego; jest bowiem osamotniony w swym działaniu,

a ponadto ryzykuje życiem w imię dobra Ojczyzny. Demitologiza-

cja następuje wówczas, gdy zatrzymany powstaniec prosi przed

śmiercią o litość. Górę bierze naturalny człowiekowi strach

przed śmiercią. Żeromski chciał w ten sposób podkreślić, że czło-

wiek jest tylko człowiekiem, że ma prawo do lęku; nie może być

zaś skazany na coś z góry, nie mogło być w nim wymuszone pożą-

dane zachowanie, jak to było preferowane w romantyzmie, kiedy

to wtłoczony w machinę historii człowiek raz zadecydowawszy,

chcąc nie chcąc, musiał brnąć do końca.

Kolejne opowiadanie Żeromskiego nosi tytuł Echa leśne i tak

jak poprzednie odnosi się do wydarzeń z okresu walk powstań-

czych. Demitologizację określonej postawy obserwujemy na przy-

kładzie bratanka Rozłuckiego. Bratanek ów, występujący nawet

pod pseudonimem „Rymwid”, co wiąże go z utworem Adama Mic-

kiewicza Grażyna, dopuszcza się zdrady. Plami przyjęte imię

i tradycję mitu narodowego bohatera. Rymwid w Grażynie jest bo-

wiem ukazany jako patriota i ucieleśnienie idei patriotyzmu naro-

dowego.

Zagadnienia patriotyczno-niepodległościowe również uległy

swoistej destrukcji w części literatury modernistycznej, chociażby

z racji preferowanej postawy dekadenckiej. Manifestując brak wia-

ry w jakikolwiek sens, odrzucała ona wszelką aktywność, każdy

rodzaj walki, propagując zniechęcenie i marazm. Jako programo-

wy wyraz takiej tendencji przytoczyć można wiersz Kazimierza

Przerwy-Tetmajera Nie wierzę w nic, w którym podmiot liryczny

stawia pod znakiem zapytania wszystkie uznawane od wieków

wartości. Ogólny kryzys wartości sprzyjał więc w dużym stopniu

obalaniu mitów szczytnych i wzniosłych.

Diametralnie zmienił się stosunek literatury do człowieka

w okresie międzywojennym, a także w latach wojny i okupacji.

Szczególnie w tym ostatnim okresie stało się jasne, że istnieją

pewne granice ludzkiej wytrzymałości, które - przekroczone -

automatycznie niwelują wszystko, co nazwane zostało honorem,

męstwem, godnością. W obozach koncentracyjnych, w gettach,

w okupowanych miastach upadały mity narodowe. Zdemaskowana

została ich utopijność, nierealność, nieprawdziwość. W miejscach,

gdzie - jak pisał Borowski w swych opowiadaniach - człowiek pod-

dany był ciągłej presji, tresurze, gdzie ciągły terror odbierał atry-

buty człowieczeństwa, nie było miejsca na winkelriedyzm. Kiedy

człowiek pozbawiony został swej godności i uczuć, pozostawał

już tylko ciałem. Ciało to z kolei opanowane zostało przez głód.

Pozostawały instynkty, z których najsilniejszy był instynkt chęci

przeżycia.

W Medalionach Zofii Nałkowskiej nadzieja była szansą prze-

życia, zaś w opowiadaniach obozowych Tadeusza Borowskiego

stała się czynnikiem destrukcyjnym, wyzwalającym najgorsze in-

stynkty, obalającym mity szlachetności. Tu nie było na nie miejsca,

tu miało miejsce tylko Dziwne opętanie człowieka przez człowieka.

Bo gdzie podziały się owe mity, kiedy ludzie odczłowieczani przez

faszystów zatracili poczucie własnej godności do tego stopnia, że,

jak pisała Nałkowska w Dnie, wygłodzone więźniarki jadły mięso

trupów, zdemoralizowane dzieci bawiły się z kolei patykami w pa-

lenie Żydów, a Jurek Szretter z Popiołu i diamentu Jerzego An-

drzejewskiego posunął się do zabójstwa kolegi?

Z podobną sytuacją spotykamy się w Innym świecie Herlinga-

Grudzińskiego, który pisał, że najwyższa instytucja, jaką było

NKWD, uznawała, że nie ma ludzi niewinnych; wszyscy mogli być

aresztowani, a każdy mógł dopiero udowodnić swą niewinność.

Czy człowiek w takiej sytuacji mógł uwierzyć w siebie, być wierny

swym ideałom? Schemat funkcjonowania łagrów radzieckich zde-

cydowanie usuwał zagadnienia narodowych roszczeń i mitów.

Więzienna hierarchia, trzy kotły z jedzeniem, z których każdy od-

powiadał „zasługom” więźniów, działały destrukcyjnie na psychikę

i osobowość. Tu, gdzie ludzie walczyli o każdą kromkę chleba, nie

było miejsca na potwierdzenie prawdziwości narodowych mitów.

Jak pisał Różewicz w wierszu Przystosowanie, tylko ten, kto

potrafił przystosować się do narzuconych warunków, przeżył,

lecz przeżył już zmieniony, jako inny twór - „nowotwór” wyzuty

z ludzkiej godności i uczuć. Mit romantycznego bohatera obalała

postawa sędziego Antoniego Kosseckiego z Popiołu i diamentu.

Ten szanowany człowiek, cieszący się autorytetem w rodzinnym

miasteczku, w obozie, chcąc bronić własną skórę, stał się katem

współwięźniów. Znów więc zwyciężył strach przed śmiercią, zwy-

ciężyła słabość.

Literatura współczesna demaskowała narodowe mity w spo-

sób dość zdecydowany i jednoznaczny, nie przebierając też w środ-

kach. Okazało się bowiem z czasem, że nie są one na tyle ideal-

ne, by oprzeć się próbie czasu i próbie ludzkiego charakteru. Jasne

stało się, że skończyły się czasy sztandarowych utworów, których

bohaterowie nie byli ludźmi - byli bohaterami. Mity upadły, a czło-

wiek przetrwał, kształtowany okolicznościami epoki, lecz zawsze

ten sam - ze swoimi zaletami i wadami. Gotów do działania i wal-

ki, ale nie jest doskonały i nie jest nieomylny.

19. „Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni” - o tradycji

niepodległościowej w literaturze i sztuce.

Historia Polski i trudna droga Polaków do odzyskania nie-

podległości miały ścisły związek ze sztuką w szerokim tego sło-

wa znaczeniu. Najbardziej wrażliwi, czyli artyści, postrzegali

Ojczyznę jako jedną z wartości najważniejszych. Często, gdy pra-

wie całe społeczeństwo traciło nadzieję na jej odzyskanie i było

zniechęcone do dalszej walki o wolność, właśnie artyści - poeci,

pisarze, malarze - próbowali wskrzesić w narodzie ducha walki.

Jednak nie zawsze przeżywali Polacy załamanie wiary w odzyska-

nie niepodległości. Wielkie zrywy powstańcze, działalność kons-

piracyjna, stały się dla społeczeństwa tak ważne, że przeistoczy-

ły się w mit, który utrwalała sztuka. Walka niepodległościowa sta-

ła się jednym z ważniejszych tematów w literaturze i sztuce XIX

i XX wieku.

Problem ten najwyraźniej uwydatnił się w romantyzmie, co

miało związek z najcięższą sytuacją polityczną Polaków w tym

okresie, gdy nie mieli własnego państwa, zaś kolejne zrywy nie-

podległościowe kończyły się klęską. Adam Mickiewicz odniósł się

do tych zagadnień w III części Dziadów i w Panu Tadeuszu. Swój

szacunek do tradycji narodowych ukazuje w koncercie Jankiela,

odzwierciedlającym przeszłość narodu polskiego, jego zrywy i u-

padki. Dużo miejsca też poświęcił powstaniu listopadowemu z 1830

roku, do którego powracał myślami w utworach: Śmierć pułkowni-

ka, Reduta Ordona i III część Dziadów. W Konradzie Wallenrodzie

przedstawił swoją koncepcję walki narodowowyzwoleńczej - po-

konania wroga przez uśpienie jego czujności i atak z zaskoczenia.

Bohaterowie jego utworów to patrioci. Konrad Wallenrod szczę-

ścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. Jacek Soplica,

bohater Pana Tadeusza, jako ksiądz walczy w Legionach, a przed

śmiercią przygotowuje powstanie na Litwie. Postawę pełną patrio-

tyzmu i poświęcenia prezentuje młodzież z III części Dziadów.

Konrad bardzo głęboko odczuwał cierpienia całego narodu. Dzie-

sięcioletnie dziecko wywożone w kibitce na Sybir krzyczy, że je-

szcze Polska nie zginęła. Ksiądz Piotr w swoim widzeniu określa

Polskę Chrystusem narodów; utożsamia ją z Mesjaszem, który po-

przez cierpienie i śmierć, a następnie zmartwychwstanie odkupi

świat.

Drugi wieszcz tej epoki, Juliusz Słowacki, również nie pozo-

staje obojętny na sprawy narodu. On także wytycza swój program

walki. Kordian i Grób Agamemnona to ostra krytyka powstania

listopadowego, w szczególności jego przywódców. Poeta twierdzi,

że Polska może liczyć tylko na własne siły; jeżeli Polacy sami nie

zadbają o wolność, to nikt im jej nie przywróci. Krytykuje szlachtę,

ten czerep rubaszny okrywający duszę anielską narodu. Słowacki

jest zwolennikiem włączenia do walki również chłopów, bo wtedy

naród - już solidarnie - może zdobyć niepodległość.

Hasło Za wolność naszą i waszą, ideologia sformułowana

w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa ... A. Mickiewicza

w czasie Wiosny Ludów i podczas powstania listopadowego, przy-

świecały również wojskowym, takim jak Józef Bem. Jemu to właś-

nie składa hołd Cyprian K. Norwid (Bema pamięci żałobny rapsod).

Ten nie doceniany w okresie romantyzmu poeta głosi ideę walki

o wyzwolenie ujarzmionych narodów, potępia każdą formę ucisku

czy niewoli (Do obywatela Johna Browna). Norwid daje również wy-

raz uznania i ogromnego uwielbienia dla talentu Fryderyka Chopi-

na (Fortepian Szopena). Ów genialny pianista, kompozytor, zdołał

stworzyć sztukę całkowicie polską. Jego muzyka, zawierająca pier-

wiastki ludowe, była symbolem polskości, wówczas kiedy Polski nie

było na mapach Europy. Została nawet zakazana przez władze

carskie. Na powstanie wiersza wpłynął przykry incydent z czasów

powstania styczniowego. W ramach odwetu za zamach na genera-

ła Berga zdemolowano pałac Zamojskich, skąd padł strzał i wyrzu-

cono na bruk fortepian mistrza. Jednak to, wbrew oczekiwaniom

władz carskich, stało się jeszcze jednym symbolem, wydarzeniem,

które wywyższało muzykę Chopina. Przyćmiewał on wszystkich

innych, którzy wtedy tworzyli, choćby swoją Etiudą rewolucyjną.

Inni kompozytorzy tworzący, w odróżnieniu od wielkiego Fry-

deryka, w kraju to między innymi Karol Kurpiński i Stanisław Mo-

niuszko. Kurpiński skomponował wiele melodii do pieśni wojsko-

wych i patriotycznych (Warszawianka). Moniuszko tworzył muzykę

do utworów poetów romantycznych (np. Adama Mickiewicza czy

Władysława Syrokomli).

Tradycję narodowowyzwoleńczą podtrzymywali także pozy-

tywiści. Legenda powstania styczniowego żywa jest w Nad Niem-

nem Elizy Orzeszkowej. Pielęgnowana przez szlachtę zaściankową

mogiła powstańców - to symbol bratniej walki o wolność.

Literatura i muzyka to nie wszystkie dziedziny sztuki kultywu-

jące tradycję niepodległościową. Podtrzymywali ją również artyści

teatralni. Wymienić tu trzeba przede wszystkim Helenę Modrzejew-

ską. Artystka grała między innymi w sztukach Juliusza Słowackiego

i Stanisława Wyspiańskiego.

Wspomnieć należałoby też o malarzach. Tacy pisarze, jak:

Z. Kraszewski, C.K. Norwid czy T. A. Lenartowicz również rysowali.

Juliusz Kossak ilustrował powieści Henryka Sienkiewicza, ale też

namalował wiele obrazów o tematyce batalistycznej, związanych

głównie z insurekcją kościuszkowską. Artur Grottger był autorem

czarno-białych cyklów rysunków pt. Polonia, Lituania czy Wojna.

Duży wpływ na tematykę jego twórczości miało powstanie stycz-

niowe. W cyklu obrazów pt. Warszawa upamiętnił wystąpienia

niepodległościowe warszawiaków przeciwko carskiemu zaborcy.

Problematyką wolnościową przepojone są również obrazy Jana

Matejki i Wojciecha Kossaka.

Mimo wielkich różnic w światopoglądzie romantyzmu i pozy-

tywizmu, te dwie epoki połączyła wspólna historia i pragnienie

odzyskania niepodległości. Tradycja walki o wolność była również

żywa w polskiej literaturze epoki młodopolskiej. Kultywował ją

Stanisław Wyspiański, w nieco jednak odmienny sposób niż jego

poprzednicy. Również później twórcy byli niejako „zmuszeni” do

pisania na ten temat; okres I i II wojny światowej inspirował do po-

wstawania takich utworów.

20.Każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów.

Antyk stworzył Achillesa, średniowiecze Rolanda.

Kim był bohater XIX wieku?

Myślę, że prawdziwe jest stwierdzenie zawarte w temacie, iż

każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów. W ciągu

wieków dokonała się ewolucja tego bohatera literackiego, innych

cech był on nosicielem w wiekach średnich, zupełnie innych w XIX

wieku. Jednocześnie był wyrazicielem pragnień i marzeń ludzi,

żyjących w danym okresie, które pisarze potrafili wyartykułować.

Na przestrzeni wieków dostrzegamy istotne zmiany w postrze-

ganiu świata i człowieka. Ciekawą epoką pod tym względem był

antyk. Na starożytny sposób widzenia człowieka i jego miejsca

w świecie wpływał świat bogów. Starożytni wierzyli, że to oni

wpływali na nasze życie i wszystko, co jego dotyczy. Epoka ta da-

wała również wiarę w celowość każdej rzeczy. To dlatego spośród

wszystkich wartości najbardziej cenił on życie. Sam fakt zaistnie-

nia czynił każdego człowieka wyjątkowym i nadawał sens jego

poczynaniom.

W tych odległych czasach ludzie współżyli z bogami i starali

się ich naśladować. Dlatego często przypominali oni nieśmiertel-

nych, byli równie silni czy odważni jak oni. Nawet bogowie włą-

czeni przecież byli w celowość światową i podlegali fatum, sile

nadprzyrodzonej, która kierowała wszystkim.

Jednym z najwspanialszych bohaterów antyku jest przedsta-

wiony w Iliadzie Homera - człowiek urodzony z bogini - Achilles.

Legenda głosiła, że matka zapewniła mu nieśmiertelność, kąpiąc

w Styksie. Miał tylko jeden słaby punkt - piętę, co czyniło go bar-

dziej ludzkim. Dlatego Achilles był odporny na wszelką broń, męż-

ny i odważny. Jego nadprzyrodzona siła wzbudzała respekt, zwła-

szcza wśród wrogów, zaś u swoich podziw i szacunek.

Achilles, jak każdy na świecie człowiek, zdawał sobie sprawę

z ulotności życia. Wiedział, że ten dar zostanie mu kiedyś odebra-

ny, dlatego też chciał żyć pełną piersią, spełnić się w walce z Tro-

jańczykami i zyskać sławę. Bardzo cenił przyjaźń, jego stosunek do

Patroklosa świadczy o głębokim przywiązaniu. W pojedynku z He-

ktorem pokazał, jak bardzo potrafił być mściwym i bezlitosnym wo-

jownikiem. Był on więc najdzielniejszym rycerzem spośród Gre-

ków. Kiedy wychodził do walki, szerzył postrach wśród Trojan.

Obok takich cech, jak odwaga czy męstwo, wykazywał również

i takie, jak sprawiedliwość i opanowanie. W życiu kierował się żą-

dzą sławy i nie mającą miary ambicją.

Achilles był jednak postacią tragiczną. Doprowadził do śmierci

swojego przyjaciela, a mszcząc się na Hektorze, przyspieszył chwi-

lę własnej śmierci. Wolał on jednak życie krótkie, opromienione

glorią, niż długie, bez sławy.

Takiego właśnie bohatera mógł stworzyć tylko antyk. Jego od-

waga i nadludzkie cechy brały się stąd, że był synem Tetydy,

a przecież tylko ludzie z tamtej epoki wierzyli w bogów. To, że jako

wojownik przewyższał pod każdym względem innych, wynikało

również i stąd, iż uosabiał pragnienia ludzi tamtej odległej epoki.

Potrzebowali oni siłacza, który będzie bronił ich sprawy i zdobywał

dla nich wspaniałe łupy wojenne.

Kolejna epoka, średniowiecze, trochę inaczej widziała ten

problem. Podporządkowana Bogu i Kościołowi, wyznająca chrze-

ścijańskie ideały, potrzebowała rycerza, który będzie bronił jej

zdobyczy duchowych i rozszerzał wpływy. Dlatego Roland, główny

bohater eposu rycerskiego z Pieśni o Rolandzie, skupiał w sobie

cechy najbardziej cenione w tej epoce: szlachetność, waleczność,

męstwo, pobożność, odwagę, nadludzką siłę, sprawność fizyczną,

wierność Bogu, królowi i ojczyźnie. Jednocześnie dbał on o sławę

rycerską, honor własny i króla, którego reprezentował, będąc do-

wódcą straży tylnej. Przy tym był rycerzem młodym i nadzwyczaj

urodziwym, co - zgodnie z przekonaniami ludzi tej epoki - świad-

czyło o szlachetności jego duszy.

Można więc powiedzieć, że obaj bohaterowie, zarówno Achil-

les jak i Roland, uosabiali cechy najbardziej cenione przez ludzi

swoich czasów. Podobnie rzecz się miała z bohaterami XIX wieku.

Zmieniły się tylko potrzeby i wymagania epoki.

Wiek XIX to dla Polski okres niewoli i zaborów, powstań naro-

dowych i licznych represji politycznych. Bohater stworzony przez

literaturę romantyczną miał więc przypominać Polakom o konie-

czności walki za ojczyznę, uczyć jej sposobów i poświęcenia dla

swojego narodu.

Gustaw-Konrad z Dziadów A. Mickiewicza to wzorcowy

przykład takiego bohatera. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości

przechodzi metamorfozę i zmienia się w bojownika sprawy naro-

dowej, który dla ojczyzny gotów jest poświęcić wszystko, nawet

życie.

Przypomina go Jacek Soplica z Pana Tadeusza A. Mickiewi-

cza. Po tragedii miłosnej i zabójstwie Stolnika wstępuje do zako-

nu i poświęca życie walce o wolność. Różni się jednak od Konrada

tym, że nie jest poetą, nie wyróżnia się wśród tłumu i podejmuje

współpracę ze społeczeństwem, aby je zachęcić do udziału w wal-

ce.

I połowa XIX wieku obfituje w dążenia niepodległościowe,

które popiera czynem i dlatego bohater romantyczny przede wszy-

stkim bierze udział w walce o wolność. Taka była potrzeba chwili.

II połowa wieku XIX - to już zupełnie inne czasy. Hasło walki

zbrojnej zostaje zastąpione hasłem pracy dla społeczeństwa. Dla-

tego do realizacji haseł epoki pozytywistycznej zostają „przymu-

szeni” bohaterowie utworów literackich.

St. Wokulski z Lalki B. Prusa wraz z innymi Polakami prze-

żywa klęskę styczniową. Ale kiedy powraca z zesłania, musi dos-

tosować się do nowych czasów, znaleźć miejsce w życiu. Zawsze

marzył o pracy w nauce, ale tych pragnień nigdy nie mógł zreali-

zować, ponieważ musiał z czegoś żyć, jak wielu innych. Żeni się

więc z właścicielką sklepu i razem z nią handluje. Po śmierci

żony wyjeżdza z kraju. Gdy wraca do Polski, jest człowiekiem bo-

gatym, otwiera elegancki sklep - jest kupcem, ale zakochuje się

w zubożałej arystokratce Izabeli Łęckiej. Klęska bohatera, spo-

wodowana porażką miłosną, nie zmienia faktu, że realizuje on dą-

żenia swoich czasów. Pracuje lub robi interesy z myślą o kraju,

pomaga finansowo naukowcom, wspiera biednych, a nawet pier-

wsze emancypantki.

Wokulski reprezentuje, podobnie jak jego poprzednicy, ce-

chy najbardziej cenione przez tę epokę: zdolności do nauk ścis-

łych, przedsiębiorczość, skłonności do ryzyka, ambicję.

Podobnie Benedykt Korczyński z Nad Niemnem Orzeszkowej,

pracując w swoim majątku - Korczynie, pracuje jednocześnie dla

kraju. Pragnie go przecież przekazać w polskie ręce.

Podane przeze mnie przykłady bohaterów różnych epok

świadczą o tym, że każda z nich tworzyła ich na miarę swych cza-

sów. Byli oni nosicielami cech, które najbardziej ceniła i poważała.</

Postacie literackie XIX wieku to przede wszystkim ludzie

walczący o wolność kraju i poświęcający życie tej sprawie. Zaś

przedstawiciele II połowy wieku XIX to młodzi kapitaliści, ziemia-

nie czy przemysłowcy, którzy starali się utrzymać rozwój gospo-

darczy na ziemiach polskich znajdujących się pod zaborami. Za-

chowali oni przy tym nadzieję na wybicie się w przyszłości Polski

na niepodległość. Bohater literacki XIX wieku to więc patriota,

walczący na różne sposoby o Polskę wolną i stabilną gospodarczo.

21. „Każdy z nas jest Odysem, co wraca do swej Itaki” (L. Staff

„Dziewięć muz”). Co według Ciebie znaczą słowa poety?

Rozważania na podstawie własnych przemyśleń i literatury.

Jedną z zalet poezji jest - w moim odczuciu - możliwość jej

różnorakiej interpretacji. Każdy człowiek, ze względu na swe oso-

biste skłonności, nosi w sobie własną wizję odbioru konkretnych

słów poety, a ich odczuwanie uzależnione jest dodatkowo od na-

stroju, okoliczności, okresu życia. Interpretacja poezji jest zatem

zjawiskiem zdecydowanie subiektywnym. Nie dość tego, interpreto-

wać można bowiem na dwóch płaszczyznach: dosłownej i głęb-

szej - uniwersalnej, opartej na odszukiwaniu metaforyczno-sym-

bolicznego sensu słów.

Podobnie rzecz się ma z przytoczonym wyżej cytatem Leo-

polda Staffa. Spróbujmy przedstawić kilka możliwości odczytania

znaczenia tego fragmentu, rozpoczynając od wyjaśnienia dosłow-

nego sensu słów.

Przypomnijmy sobie zatem postać Odyseusza - bohaterskie-

go wojownika spod Troi, któremu wędrówka do rodzinnej Itaki po

zdobyciu okupowanego miasta zajęła aż 10 lat. Przez ten długi

czas dzielny heros, powodowany tęsknotą za ojczyzną, żoną i sy-

nem, musiał znosić szereg niebezpieczeństw, które były skutkiem

gniewu Bożego. I tak między innymi stawiał czoła cyklopowi i cza-

rodziejce Kirke, uniknął zwodzącego głosu syren, więziony był

przez zakochaną nimfę Kalypso, błądził po Hadesie i znosił gniew

Zeusa za jedzenie mięsa świętego wołu Heliosa. Upór i determina-

cja pomogły jednak Odysowi przezwyciężyć te wszystkie przeszko-

dy i zrealizować marzenie ujrzenia domu.

Życie Odyseusza - wygnańca i tułacza - odnieść można do

losów wielu Polaków w czasie naszej burzliwej historii. Podczas

II wojny światowej naszych rodaków wywożonych na roboty lub

do obozów (sowieckich i niemieckich) przy życiu trzymała jedynie

nadzieja powrotu do domu. Gustaw Herling-Grudziński w Innym

świecie mówi, iż myśl ta - podobnie jak mitycznemu Odysowi -

dawała siłę, by przetrwać. Wspomnienie bliskich osób, znajomych

miejsc, ulubionych sprzętów oraz sposobu życia, jakie niegdyś się

wiodło, dawały więźniom moc przetrwania. Wiara, że nastąpi

dzień, w którym powróci się do tamtego życia, była motywacją

do znoszenia cierpienia, męki i okrucieństwa ze strony wroga.

Pragnienie powrotu do normalności, do rodziców i cywilizo-

wanego świata motywuje do walki o życie małego chłopca z po-

wieści Jerzego Kosińskiego pt. Malowany ptak. Tułając się po

wsiach, osamotniony w wojennej zawierusze, nieludzko doświad-

czony przez ciemnych i zacofanych chłopów, robi wszystko, aby

przetrwać i odnaleźć dom. W podobnych temu przypadkach należy

zastanowić się, jak wpływa na psychikę człowieka walka o życie,

prowadzona za wszelką cenę, jak zmienia ona wizję świata. Czy

Odys także stać się musiał malowanym ptakiem - odrzuconym, wy-

alienowanym i zadziobanym przez inność, którą reprezentuje, aby

powrócić do Itaki? Czy warto znosić piekło poszukiwań, jeśli istnie-

je możliwość, że nie dla każdego znajdzie się miejsce w wymarzo-

nej Itace?

Powrót do własnej Itaki wcale nie musi odbywać się w sposób

dosłowny. Przypomnijmy sobie sytuację polskiej emigracji dzie-

więtnastowiecznej, dla której Mickiewiczowski Pan Tadeusz był

przypomnieniem rodzinnych stron. Geneza tego eposu ściśle wią-

że się z wszechobecną nostalgią Polaków za ojczyzną i gorącym

pragnieniem powrotu do niej. Owa droga do domu, do ojczyzny,

czyli Itaki, odbywać się więc może za sprawą literatury, jak

w przypadku Mickiewicza lub Konwickiego, który - można powie-

dzieć - powracał na Kresy Wschodnie na kartach powieści Bohiń.

Motyw życia jako wiecznej tułaczki w poszukiwaniu miejsca

dla siebie odnajdujemy także w Ludziach bezdomnych Stefana

Żeromskiego. Każdy człowiek potrzebuje odnaleźć w świecie swą

własną, symboliczną Itakę, czyli dom, ciepło, do którego zawsze

będzie mógł powracać. Ów dom możemy rozumieć jako budynek,

w którym mieszkamy, rodzinę, którą kochamy, ale także jako pozy-

cję i funkcję, jaką pełnimy w społeczeństwie. Dopiero gdy człowiek

zapewni sobie te trzy podstawowe warunki, może czuć się w pełni

ustabilizowany, szczęśliwy. Bohaterowie Żeromskiego, doktor Ju-

dym i Joasia Podborska, są ciągle jakby „w drodze”, czyli wciąż po-

szukują. Oni nie powracają do znanego i ukochanego miejsca jak

Odys, lecz dopiero takiego miejsca szukają.

Inaczej rozumiane słowa Staffa mogą, jak już wspomniałam,

wyrażać prawdy bardziej ogólne, uniwersalne, stanowią bowiem

odniesienie do życiowych ideałów. Ważne jest to, by pozostać

wiernym sobie, swojemu systemowi wartości. Oczywisty jest fakt,

że człowiek ulega zmianom i weryfikuje swoje poglądy wraz z po-

głębieniem wiedzy o świecie, wraz z rosnącym doświadczeniem.

Istotne jest jednak, by naprzód iść śmiało, pracować nad sobą i dą-

żyć do samorealizacji, a jednocześnie pozostawać wiernym wew-

nętrznym priorytetom, którym winny być podporządkowane wszel-

kie drogi rozwoju. W tym rozumieniu ową Itaką, do której każdy

z nas wraca, są nasze serce i rozum. One bowiem nie podlegają

dewaluacji bez względu na warunki, czego dowiedli bohaterowie

literatury wojennej. Zachowanie własnego światopoglądu i moral-

ności w obliczu zagrożenia życia jest bardzo trudne, ale utwierdza

człowieka w jego wartości i daje siłę przetrwania.

Słowa Staffa interpretować można także jako nawiązanie do

starożytnej szkoły fiozoficznej - stoicyzmu. Itaka wzrasta w takim

rozumieniu do symbolu spokoju, do miejsca, które pozostaje poza

emocjami. Czy jest to nasze serce czy dom, którego ściany odgra-

dzają nas od ziemskich namiętności - zaznajemy tam harmonii, ła-

godności i odpoczynku.

Powrót do Itaki, wędrówka Odysa oznaczać może także ludz-

kie zmagania z życiem i powrót w nicość, jaką jest śmierć. Być mo-

że jest to wyraz zamkniętej, nieodwracalnej i dla wszystkich nas

nieuniknionej cyrkulacji natury - od narodzin do umierania. Wszak

to śmierć czyni nas równymi wobec siebie - każdego z nas prędzej

czy później zabierze z tego świata. W metaforycznym rozumieniu

całe nasze życie stanowi wędrówkę, której ostatecznym celem jest

Itaka. Każdy z nas nosi w sobie wizję własnego kraju wiecznej

szczęśliwości, jednak niezależnie od obrządku, ideologii i wiary

większość ludzi na Ziemi wierzy gorąco i z całego serca pragnie,

by po śmierci połączyć się z własnym Bogiem i doświadczyć zba-

wienia. Czyżby dopiero gdzieś w innym świecie istniała prawdziwa

Itaka?

Wydaje mi się, że występuje tu analogia do naszego ziems-

kiego życia. Doświadczamy wielu przyjemności i radości życia co-

dziennego, nieraz obserwujemy miłość i piękno, ale - powtarzając

słowa Platona - stwierdzić należy, że choć raz ujrzy człowiek

prawdziwe piękno, jakim jest Bóg, nie chce on już więcej oglądać

ziemskich błyskotek. W moim odczuciu miejscem oglądania pię-

kna, o którym mówił Platon, jest właśnie Itaka, przez chrześcijan

nazwana rajem.

Każdy człowiek jest indywidualnością, inaczej odbiera poezję,

ma swój cel w życiu. Itaka może zatem oznaczać po prostu sens

istnienia, a wędrówka do niej stanowić może symbol poszukiwań

owego sensu.

W swojej pracy usiłowałam przedstawić kilka możliwych spo-

sobów interpretacji fragmentu wiersza Staffa podanego w temacie.

Kolejność prezentacji owych sposobów nie jest przypadkowa.

Uważny czytelnik powinien zwrócić uwagę na prawidłowość pole-

gającą na swego rodzaju hierarchii - od interpretacji dosłownej,

konkretnej i logicznej, do coraz bardziej metaforycznych, symboli-

cznych i abstrakcyjnych.

Na koniec moich rozważań proponuję zestawienie słownych

ambiwalentów Itaki dla poszczególnych sposobów interpretacji.

I tak Itakę określa się kolejno jako: ojczyznę, dom, rodzinę, serce

i rozum, raj, aż wreszcie sens życia. To wyliczenie unaocznia je-

szcze jedną ważną kwestię. Itakę postrzegamy jako cel. W zależ-

ności od tego, co dla konkretnej osoby jest życiowym celem, będzie

on nadawał różne znaczenia Itace. Dla patrioty będzie to ojczyzna,

a dla kochającej matki - dom i rodzina. Nie dane jest nam rozsą-

dzać o tym, czy któreś z tych znaczeń, czyli celów życia jest

ważniejsze, nadrzędne. Jednak nie o klasyfikację tu chodzi. Isto-

tny jest fakt, że Itaka zawsze kojarzona jest z czymś najważniej-

szym, najbardziej znaczącym. Mam tylko nadzieję, że nie będzie

musiała pozostawać w sferze mitycznych wyobrażeń, marzeń.

Chciałabym, aby każdemu udało się, podobnie jak Odysowi,

kiedyś do niej dotrzeć. A jeśli zmuszeni będziemy pokonać podob-

ną ilość przeszkód - ujrzenie Itaki da nam więcej satysfakcji.

22.Literackie obrazy okrucieństwa wojny w literaturze dawnej

i współczesnej.

Z obrazami wojny możemy się spotkać w wielu utworach

literackich różnych epok, od starożytności aż po czasy współ-

czesne. Związane jest to z tym, że wojny toczyły się od najdaw-

niejszych czasów, zaś literatura była jak gdyby „zwierciadłem”

rzeczywistości. Wojny możemy podzielić na zaborcze i obronne.

Zgadzam się ze słowami A. Frycza-Modrzewskiego, wielkie-

go publicysty czasów renesansu, że:

Ci, którzy dają się popchnąć do wojny, nie jakąś inną konie-

cznością, ale żądzą sławy i rozszerzenia swego panowa-

nia, najmniej troszczą się o sprawy ludzkie. Bo podczas,

gdy chcą rozsławić swoje imię, narażają na niebezpieczeń-

stwo mienie i głowy obywateli, napełniają wszystko rzezią

i nie kończącymi się klęskami obu stron, a sami przy tym

nie dość sobie zdają sprawę z tego, czego tak bardzo

pożądają.

A więc rzezie, okrucieństwo - oto co cechuje, według Modrze-

wskiego, każdą wojnę.

Najstarszą wojną w dziejach Europy, ukazaną przez starożyt-

nego pisarza Homera, była wojna trojańska z XII wieku p.n.e. Jak

podają stare mity, przyczyną jej było porwanie przez Parysa, kró-

lewicza trojańskiego, Heleny, żony króla Sparty. Grecy w pełnym

uzbrojeniu przepłynęli Morze Śródziemne, otoczyli Troję, nie mo-

gąc zdobyć jej przez 10 lat. W ostatnim roku wojny, kiedy toczy się

akcja Iliady, Homer opisuje liczne pojedynki pomiędzy wojowni-

kami i bitwy toczące się wokół miasta. Poeta szczegółowo opisuje

pojedynki sławnych rycerzy, ich uzbrojenie, a przede wszystkim

podkreśla ich odwagę, zarazem jednak i okrucieństwo. Szczegól-

nie widoczne jest ono w czasie słynnego pojedynku Hektora, syna

króla Troi, i Achillesa, najdzielniejszego z greckich wojowników.

Okrucieństwo, zwłaszcza Achillesa, nie ma miary. Mści się on bo-

wiem za śmierć przyjaciela nawet na zwłokach dzielnego Hektora.

Homer oddaje hołd wojownikom zarówno jednej, jak i drugiej

strony, ale zarazem ukazuje wielkie straty, jakie powoduje wojna.

Ginie bowiem nie tylko Hektor, ale i jego bracia: Parys i Deisob.

Okrucieństwo jej jest więc ogromne.

Średniowieczna Pieśń o Rolandzie również przedstawia nie

tylko cele, dla jakich wojna była prowadzona, ale również jej okru-

cieństwo.

Roland był dowódcą straży tylnej króla Karola Wielkiego. Pod-

czas powrotu z krucjaty został zaskoczony przez Saracenów w wą-

wozie górskim. Autor pieśni maluje bitwę, która rozegrała się

w wąwozie i wielką przegraną chrześcijan - Francuzów. Obraz bit-

wy jest niezwykle plastyczny, zaś pisarz podkreśla okrucieństwo,

zwłaszcza pogan. Ginie również Roland raniony w głowę, jak i cały

kwiat rycerstwa francuskiego. Wojna ta miała charakter religijny.

Autor pieśni podkreśla męstwo chrześcijan i okrucieństwo pogan.

Najciekawszym utworem polskim ukazującym okrucieństwa

wojny jest Transakcja wojny chocimskiej W. Potockiego. Utwór

przedstawia słynną bitwę pod Chocimiem z 1721 roku, w której

Sarmaci odnieśli wielkie zwycięstwo nad Turkami, poganami. Jest

to również wojna religijna, ponieważ Polska w owym czasie była

przedmurzem chrześcijaństwa. Poeta w sposób niemal naturali-

styczny przedstawia bitwę, podkreślając nie tylko odwagę chrze-

ścijan, ale również ich okrucieństwo. Autor jest przekonany, że sam

Bóg pomagał Polakom, ponieważ walczyli w słusznej sprawie za

wiarę i zagrożoną ojczyznę.

Obrazy bitew zawarte są również w Pamiętnikach J. Ch. Pas-

ka. Wiek XVII w Polsce to czasy wojen z Turkami, Szwedami, Mos-

kwą. Pasek służył pod Czarnieckim i zawędrował z nim aż do Da-

nii. W swoim dziele rysuje obraz żołnierza-Sarmaty, który jest

odważny i zachowuje się mężnie w bitwach, ale o tym decyduje

bardziej przywiązanie do wodza, ambicje osobiste i chęć zdobycia

łupów niż świadomy patriotyzm. Bierze on udział w wojnach obro-

nnych, jest więc zacięty w walce. Szczególne okrucieństwo zacho-

wuje wobec pogan, którzy napadli na jego rodzinny kraj.

Kolejnym utworem, który powstał w II połowie XVII wieku, był

Potop H. Sienkiewicza, pisany „ku pokrzepieniu serc” Polaków

znajdujących się pod zaborami. Przedstawia on wojnę obronną,

polsko-szwedzką w XVII wieku. Najwspanialszym opisem jest o-

brona klasztoru na Jasnej Górze, którą dowodził ksiądz Kordecki,

a brał w niej udział główny bohater powieści A. Kmicic-Babinicz.

Polacy bronili Częstochowy z wielkim poświęceniem, gdyż była

ona ostoją wiary i polskości. Ale i tu odnajdujemy sceny pełne

okrucieństwa, mrożące krew w żyłach czytelnikowi. Po wysadze-

niu szwedzkiej kolubryny Kmicic zostaje przez Szwedów wzięty do

niewoli i zdrajca Kuklinowski mści się na nim, przypalając mu roz-

palonym żelazem boki. H. Sienkiewicz przedstawia w powieści

wiele okrutnych scen, jednak ponieważ Polacy bronili swojego

kraju i swojej wiary, ich postępowanie jest usprawiedliwione.

Obrazy okrucieństwa wojny odnajdujemy w wielu utworach

literatury powojennej. Cechą charakterystyczną II wojny świato-

wej było to, że toczyła się nie tylko na frontach. Hitlerowcy

podejmowali walkę z ludnością cywilną, ponieważ faszyzm zakła-

dał wyniszczenie podludzi. Planował podporządkować sobie lud-

ność krajów okupowanych i zmusić do pracy dla Wielkiej Rzeszy.

Temu służyły obozy koncentracyjne, w których gazowano więk-

szość ludzi, zaś silnych i młodych zmuszano do pracy.

Pisarze, którzy przeżyli wojnę: Z. Nałkowska, T. Borowski

i G. Herling-Grudziński byli wstrząśnięci zbrodniczą działalnoś-

cią hitlerowców i sowietów, toteż zaraz po wojnie napisali utwory

poświęcone tym zagadnieniom.</i

Utworem, który szczegółowo przedstawia wojnę w okupowa-

nej Warszawie, było opowiadanie T. Borowskiego Pożegnanie

z Marią. Obrazy Warszawy z tego okresu są pełne okrucieństwa;

autor ukazuje bombardowania, zaciemnienia, godziny policyjne,

a także łapanki uliczne. W takiej właśnie łapance została zatrzy-

mana Maria, narzeczona Tadeusza i wywieziona następnie do o-

bozu koncentracyjnego. Borowski opisuje sposoby zdobywania ży-

wności w owym czasie czy wykupywania ludzi z więzień. Z war-

szawskiego getta do dzielnicy aryjskiej przedostają się uciekinierzy

żydowscy, którzy szukają schronienia u Polaków. Jednak Tadeusz

i Maria starają się żyć normalnie, w tym „nienormalnym” świecie,

w którym śmierć czyha na każdym kroku.

Kwintesencją II wojny światowej były obozy koncentracyjne,

tak zwane obozy pracy i piece krematoryjne, w których gazowano

wielu, zwłaszcza starych, słabych ludzi czy dzieci. Opisała ten fakt

Z. Nałkowska w Medalionach oraz T. Borowski w swoich opowia-

daniach obozowych, np. U nas w Auschwitzu czy Proszę państwa

do gazu. W scenach opisanych przez T. Borowskiego tkwi praw-

dziwe okrucieństwo faszystów, którzy inne nacje traktowali jak

podludzi. Przedstawia transporty ludzi przeznaczonych na zagła-

dę, selekcje, gazowanie słabych i chorych i ciężką pracę silnych

i młodych. Racje żywnościowe dla więźniów były tak małe, że po

kilku tygodniach zaczynali chorować i umierali z wycieńczenia.

Pisarz ukazuje spekulacje żywnością, ponieważ ludzie usiłowali

przeżyć za wszelką cenę.

Okres II wojny światowej słusznie został nazwany epoką pie-

ców, ponieważ taka zbrodnia w naszej cywilizacji nigdy jeszcze

nie miała miejsca.

Inną zbrodnią była wytwórnia mydła z trupów ludzkich, zało-

żona przez profesora Spanera. Obrazy, które pisarka tam zobaczy-

ła po wojnie i opisała, pracując w Komisji do Badania Zbrodni Hi-

tlerowskich, wstrząsają do dzisiaj. Gdy Komisja weszła do Akade-

mii Medycznej, oczom jej ukazały się szczątki ludzkie w kadziach,

przygotowane do przetworzenia na mydło.

Powstało jeszcze wiele utworów przedstawiających okrucień-

stwa ostatniej wojny na wielu jej frontach. Jedną z takich książek

jest A. Fiedlera Dywizjon 303, która przedstawia bitwę o Anglię

i udział w niej Polaków.

Od 50 lat na szczęście na terenie Polski i w jej najbliższych

okolicach nie toczą się żadne wojny. W lokalne konflikty mające

miejsce daleko od Polski nie jesteśmy bezpośrednio zaangażowa-

ni. Jest to więc okres wyjątkowo szczęśliwy dla Polski, w którym

dorastające pokolenia wojnę i okrucieństwo, jakie ona niesie,

znają tylko z utworów literackich, dokumentów i opowiadań dziad-

ków.

23.Literatura i sztuka wobec ludzkiego cierpienia.

Ale ten płacz Antygony,

Co szuka swojego brata,

To jest zaiste nad miarę

Wytrzymałości

(Czesław Miłosz)

Jesienią 1846 roku ulicą Petersburga szedł młody, dwudziesto-

kilkuletni człowiek. Gdy zobaczył idącego z przeciwnej strony Tur-

gieniewa, krzyknął: Nikt mi niestraszny, nikt, dajcie mi tylko czasu,

a ja was wszystkich wdepczę w błoto! Dostojewski, bo to on był o-

wym młodym człowiekiem, pytany potem o ten gwałtowny wybuch,

odpowiedział, iż jego celem i największym marzeniem jest ukaza-

nie tragizmu ludzkiego losu, jakiegoś wewnętrznego rozdarcia

i cierpienia, które są udziałem każdego z nas.

Gdy przeczytałam o tym incydencie, to (choć sama postać Do-

stojewskiego jest niewątpliwie postacią fascynującą) uwagę moją

zwróciło nie zachowanie pisarza, a fakt nieco inny. Otóż pewnym

zaskoczeniem stała się dla mnie świadomość, iż największym ma-

rzeniem jednego z najdoskonalszych, według mnie, twórców było

oddanie pełni ludzkiego cierpienia. Wniknięcie w jego przyczyny,

głęboka analiza, próba odnalezienia jego sensu - oto zadanie,

które postawił przed sobą Dostojewski, ale chyba nie tylko on...

Słowa przez niego wypowiedziane są dla mnie bowiem swoistym

symptomem zjawiska pojawiającego się w literaturze i sztuce

wszystkich epok. Problem ludzkiego cierpienia w twórczości wielu

artystów jawi się jako niezwykle istotny, czasem wręcz fundamen-

talny. Warto więc go przeanalizować.

Patrząc na to, czym jest dla twórcy cierpienie, w jaki sposób

stara się je udokumentować, zrozumieć, wyjaśnić, dość wyraźnie

dostrzegamy pewną ewolucję patrzenia na ten problem, jakby ko-

lejne etapy na drodze poznawania i przedstawiania cierpienia.

Odczuwanie cierpienia z pewnością nie jest obce nikomu. Niewa-

żne, czy jest to „ból istnienia” Wertera czy „dramat bezideo-

wości” Kordiana, ból Antygony czy nie mniej bolesna samotność

pani Bovary. Jakimkolwiek to cierpienie by było, to oprócz lęku

i bólu niesie ze sobą pragnienie nazywania go, zarysowania

choćby jego konturów. U twórców pragnienie to jest tak silne,

że często jak gdyby zagłusza samą istotę cierpienia. Tak więc ar-

tysta, człowiek wrażliwy, z pewnością na cierpienie nie pozostaje

obojętny, podejmuje próbę poznania go, przekazania poprzez

swoje dzieło. Niejednokrotnie ta próba okazuje się trudna i drama-

tyczna. Wystarczy wspomnieć wypowiedź Tuwima szukającego

słów dla żywego świata:

Boże dobry moich lat chłopięcych

Moich jasnych świtów Boże święty

Czy już nigdy nie będzie więcej

Szumiącej nad słowem mięty

Czy to już tak zawsze i wszędzie

Będą słowa wyrywał z rozpaczy

I sitowia, sitowia zwyczajnego

Nigdy zwyczajnie nie zobaczę.

Być może spostrzeżenia podmiotu lirycznego są subiektywne,

ale nie ma dla mnie w całej literaturze słów dobitniej mówiących

o cierpieniu. Co prawda, mowa tu jest o odczuciach twórcy nie

znajdującego słów, by nazywać to uczucie, ale jednak przecież

o cierpieniu. Istotny jednak wydaje mi się tutaj jeszcze jeden

fakt - ukazanie ludzkiego cierpienia poprzez literaturę i sztukę jest

co najmniej niełatwe, a być może w ogóle nie jest do zrealizowa-

nia.

Jednakże wobec ogromu cierpienia, o którym wspomniałam

wcześniej, próba ta będzie, moim zdaniem, na nowo podejmowa-

na. I w tym momencie rozpoczyna się jakby kolejny etap. Artysta

zaczyna szukać przyczyn cierpienia, analizować motywy postępo-

wania, konsekwencji czynów człowieka, chce dotrzeć do najgłębiej

ukrytych zakamarków jego duszy. W efekcie powstaje swoiste stu-

dium cierpienia. Wystarczy tu wspomnieć chociażby rozterki Ras-

kolnikowa czy Makbeta. Od twórcy tylko zależy, na ile dokładnie

i na ile doskonale odda to, co dzieje się w jego wnętrzu. Nie spo-

sób nie odwołać się tutaj do (moim zdaniem) jednej z najdosko-

nalszych, najbardziej udanych realizacji tego zamierzenia, mia-

nowicie do Niepokojów wychowanka Törlessa Roberta Musila.

Opisy cierpień i rozterek bohatera czującego między swoim naj-

wewnętrzniejszym „ja” a tym, co wypowiada i nazywa - jakąś od-

ległość nie do pokonania, mur nie do rozbicia - są wręcz mistrzo-

wskim zapisem ludzkiego cierpienia. Tak głęboka analiza, obecna

przecież u wielu twórców, prowadzi także do poznania różnych ro-

dzajów cierpienia, specyfiki takiego stanu. Różni się przecież

bardzo cierpienie Syzyfa czy Prometeusza od cierpienia Hioba.

Inaczej czuje się opuszczona małżonka św. Aleksego, inaczej Ju-

styna Bogutówna. Cierpień Lorda Jima nie można porównać

z przeżyciami Wertera.

A więc potrafi artysta w większym lub w mniejszym stopniu,

dokonując analizy zachowań, reakcji, sposobu myślenia, dotrzeć

do „środka duszy” swojego cierpiącego bohatera. I w tym momen-

cie możliwe są dwie drogi. Temat wymaga, abym przedstawiła o-

bie, choć jedna z nich wydaje mi się bardziej warta uwagi. Gdy

stwierdzimy bowiem, że znamy człowieka, jego pragnienia, ogra-

niczenia, cele, z których wypływa cierpienie (bo w zasadzie litera-

tura i sztuka wykazały, iż cierpienie to nic innego, jak dramat

bezideowości lub niemożności realizacji tejże), to jedynym, co nam

pozostaje, jest poszukiwanie wyjścia z tego swoistego labiryntu bó-

lu i lęku. Pomijam oczywiście modernistyczną rezygnację z wszy-

stkiego i chęć „zanurzenia się w nirwanie”, gdyż koncepcja ta,

według mnie, jest raczej ucieczką od problemu niż próbą jego roz-

wiązania. Poszukiwanie drogi do szczęścia w zasadzie znane jest

chyba każdemu człowiekowi, więc jest ono niezwykle istotne.

W artystyczny sposób powinno być cenne i niezastąpione.

I po raz kolejny słuszne wydaje mi się nawiązanie do Zbrodni

i kary Dostojewskiego, a mianowicie do postaci Soni, która sugeru-

je Raskolnikowowi, by przyjął cierpienie i tym sposobem odkupił

swoje winy. Jest to chyba pewien fenomen - zarówno w prozie,

w poezji, dramacie, jak i malarstwie. Sposobem na wyjście z kry-

zysu, na zrozumienie cierpienia staje się etyka chrześcijańska.

Nieprzypadkowo bowiem obok „przegranego”, wydawałoby się,

Raskolnikowa pojawia się Sonia. W pewien sposób do niego podo-

bna, bo oboje „sprzedali siebie”, staje się jednak swoistym cudem,

który (tak jak w przypowieści o Łazarzu) pozwala odzyskać wiarę,

nadzieję, oddalić smutek, cierpienie i rozpacz.

Piszę tak dużo o tej sytuacji, gdyż jest ona charakterystyczna

dla wielu twórców. Wystarczy przypomnieć treny Kochanowskiego,

wizję Pankracego w ostatniej scenie Nie-Boskiej komedii czy

hymny Kasprowicza, by zobaczyć, jak istotne miejsce zajmuje ety-

ka chrześcijańska. Warto przypomnieć niezawinione cierpienie

Hioba, który z pokorą poddał się woli Boga, choć nie rozumiał,

dlaczego Stwórca tak okrutnie go karze (bogobojny Hiob utracił

rodzinę, majątek i zdrowie). Hiob rozumiał, że plany Boga nigdy

nie będą zrozumiałe dla człowieka i że jedyne, co może zrobić,

to cierpliwie czekać na boskie miłosierdzie.

Cierpienie nierozerwalnie złączone jest z miłością i wiarą,

dzięki którym człowiekowi łatwiej jest je znosić. To zagadnienie

ukazane jest w filmie Kieślowskigo Niebieski. Kiedy cierpienie

staje się doświadczeniem większym niż cokolwiek, dane nam było

poznać w życiu (bohaterka filmu Julie traci w wypadku męża

i dziecko), a na dodatek zabiera nawet wspomnienia, mogące

przecież stać się - jak pisał o tym Borges - swoistym „rajem utraco-

nym” (Julie nie zostają nawet wspomnienia, bo małżeństwo, które

wydawało się jej szczęśliwe, było złudą i jakimś totalnym fałszem,

jedynie iluzją - jej mąż związany był jeszcze z inną kobietą), to o-

kazuje się, że tylko niezwykle silna wiara, wielka nadzieja i ogar-

niająca wszystkich miłość mogą stać się większe niż cierpienie.

Próby odnalezienia sensu cierpienia, jego wyjaśnienia, zwy-

kle zakończone zostają sukcesem, bo człowiek potrafi chyba jed-

nak rozwiązywać każdy problem. Lecz napisałam wcześniej,

że kiedy człowiek pozna swoje cierpienie, to zwykle są dwie moż-

liwości działania. Dokładna analiza, wyciąganie wniosków, swoje-

go rodzaju „wyzwalanie się” dokonywane przez twórców jest na

pewno trudne, ważne, ale czy... potrzebne? Moja ocena jest oczy-

wiście subiektywna, ale przyznam, że czasami czuję przesyt, nuży

mnie zbyt drobiazgowa analiza, zbyt boleśnie i dramatycznie prze-

żywane życie. Czytając Antygonę, nie mogłam oprzeć się dziwne-

mu wrażeniu, iż jej ból, rozpacz są trochę sztuczne, trochę „nad

miarę wytrzymałości”. Jej trwanie w podjętej decyzji ocierało się

czasem o jakąś przekorę, a nawet wręcz fanatyzm. Jej płacz nie

wzbudzał we mnie współczucia, a drażnił i irytował, to jej dziwny

upór (a nie istnienie dwóch równorzędnych, lecz przeciwstawnych

racji) był dla mnie przyczyną zaistniałej tragedii.

Celowo dopiero w tym momencie nawiązałam do fragmentu

wiersza Czesława Miłosza - dopiero teraz bowiem mogę pokazać

to, wcale nie tak rzadkie, zjawisko przedstawienia ludzkiego cier-

pienia tak, iż jest ono „zaiste nad miarę wytrzymałości”. Bolesław

Prus w jednym z wywiadów porównał kiedyś dzieło literackie do

obrazu, na którym jest las. Powiedział, że czasami widać dokładnie

wszystkie drzewa, a nie widać... lasu. Tymczasem zadaniem arty-

sty, i to nie tylko literata, jest przede wszystkim ukazanie owego

lasu. I trochę podobnie jest z przedstawieniem ludzkiego cierpienia

- widać mnóstwo detali, tymczasem zatarta zostaje sama istota ta-

kiego stanu. Postacie (jak chociażby Antygona) stają się zbyt sztu-

czne, zresztą chyba dlatego, że ich twórca chce, by były jak naj-

bardziej naturalne.

A więc wręcz ciśnie się na usta pytanie: czy taki sposób przed-

stawienia, obrazowania ludzkiego cierpienia jest sposobem najdo-

skonalszym? Otóż, moim zdaniem, nie! Jest bowiem jeszcze owa

druga możliwość, o której już wspomniałam, dużo bardziej pocią-

gająca i atrakcyjna, bo przynosząca znacznie lepsze efekty.

Jest taki obraz Muncha, który artysta zatytułował Krzyk

- kilka barwnych plam, nieskomplikowana linia, a jednak... A jed-

nak krzyk ukazanej postaci jest na tyle przejmujący, że gdy patrzę

na ten obraz, to mam wrażenie, iż to ten potworny wrzask wręcz

„niebo w pasy drze”, sprawia, że wszystko zamiera w bezruchu.

A owa postać, mimo prostej przecież linii, ma na twarzy wypisa-

ne więcej niż gdyby była namalowana realistycznie. Jej nieme

cierpienie (nieme - bo swoistym paradoksem tego obrazu jest,

według mnie, to, że zawiera on w sobie jednocześnie najpotwor-

niejszy krzyk, jak i najbardziej upiorną, przerażającą ciszę, łączy

dynamikę i statystykę) wyraża dużo więcej niż potrafi zrobić jaki-

kolwiek inny obraz. Krzyk jest jednym z moich ulubionych obra-

zów, bo stanowi swoisty symbol tego, o co (według mnie) chodzi

w sztuce.

Realne i wierne oddanie cierpienia nie jest możliwe, tak

więc dużo doskonalsze i dojrzalsze artystycznie będzie przyję-

cie nieco innej konwencji. Mam na myśli wykorzystanie tylko

pewnego symbolu, niedomówienia, niejasności, by wyrazić to,

co teoretycznie niewyrażalne. I nie jest konieczne posługiwanie

się, tak jak Munch, techniką symbolizmu i ekspresjonizmu. Przed

oczami stają mi bowiem także grafiki Bruna Schulza, którego

o ekspresjonizm trudno posądzić. Jednakże grafiki, na których

pokazywał Edzia czy Adelę i jej adoratorów (będące, notabene,

ilustracjami do utworów), mimo zupełnie innego charakteru,

są czasami równie wymowne jak obrazy Muncha. Wobec pewnego

ciepła, pogody, które zawsze niesie ze sobą twórczość Schulza,

niekiedy jeszcze brutalniej potrafią obnażyć ludzką samotność.

Co jednak będzie się działo, gdy droga artystyczna pójdzie

właśnie w kierunku owej umowności i symboliczności w ukazywa-

niu cierpienia? Od symbolu niedaleko chyba do karykatury i gro-

teski, do czegoś, co dla mnie jest szczytem artyzmu w pokazywaniu

ludzkiego bólu.

Widziałam niedawno reprodukcję obrazu, który podobno o-

bejrzał Beckett, zanim napisał Czekając na Godota. Obraz niezwy-

kle prosty - noc, droga, księżyc, dwie postacie zaznaczone dość

grubą kreską. Skojarzenie z Estragonem i Vladimirem jest natych-

miastowe. W zasadzie, znając ten obraz, sztukę Becketta, jak i li-

czne interpretacje sceniczne, można zastanawiać się, czy „to”

w ogóle jest o cierpieniu, przecież bohaterowie są śmieszni, kary-

katuralni, nie mają żadnej idei (bo trudno potraktować czekanie

jako ideę - jeśli nawet, to nie mają szansy realizacji), nie po-

szukują - próba samobójstwa kończy się ze złamaniem jedynej

uschniętej gałęzi - a jednak... A jednak jest to chyba „rzecz o cier-

pieniu”, i to bardziej wymowna niż analizy Dostojewskiego czy

Szekspira, niż rozpacz Kochanowskiego w trenach czy porywy na-

miętności Wertera. Taki człowiek najpierw budzący śmiech, naj-

wyżej litość, staje się swoistym fenomenem literatury, bo litość

szybko przeradza się w coraz głębsze współczucie, aż w pewnym

momencie, nagle, ukazuje się nam ktoś, czyja sytuacja jest o wie-

le trudniejsza i bardziej tragiczna niż rozpaczającej Antygony czy

Hioba. Gdy czytamy jedną z powieści Dostojewskiego, autor przy-

gotowuje nas w pewien sposób do tego, iż ukaże cierpienie; nasza

świadomość takiego stanu rośnie stopniowo, u Becketta jest ona

szokiem. Przypomina mi to trochę ekranizację powieści Homo Fa-

ber Maxa Frischa. O ile czytając książkę, ma się świadomość roz-

grywającej się tragedii, o tyle oglądając film, w pewnym momencie

czuje się zaskoczenie. Cierpienie pokazane jest w ten sposób,

że właśnie szokuje, ma dużo istotniejszą moc przekazu. Pusta sce-

na w sztukach Becketta (uschłe drzewko w Czekając na Gogota lub

góra piasku w Radosnych dniach stanowią jedyny jej wystrój) du-

żo więcej powiedziała o cierpieniu niż przebogata czasami sceno-

grafia dramatów szekspirowskich. Są jednak sytuacje, których u-

jąć w ramy przedstawionego przeze mnie schematu nie można.

Dotychczas rozważałam jedynie problem cierpienia jednostki,

co jednak robić, gdy cierpią miliony? Myślę o twórcach okresu woj-

ny i okupacji. To, co działo się wtedy (obojętne czy opisane jest to

w Innym świecie czy Dzienniku pisanym nocą G. Herlinga-Gru-

dzińskiego, czy w chaotycznej relacji w Pamiętniku z powstania

warszawskiego Mirona Białoszewskiego), przekracza ludzką wyo-

braźnię. Każdy z ludzi, który doświadczył cierpienia, jakie niesie

ze sobą wojna, mógłby powtórzyć za Krzysztofem Kamilem Ba-

czyńskim:

Boże mój ja przed Tobą

Ołtarz ciała rozdarty

Jedynym sumieniem zrodzony

Dymię tysiącem martwych

I każdy taki zapis będzie dokumentem ludzkiego cierpienia.

Dokumentem w pewien sposób doskonałym, bo nie wymagającym

jakiejkolwiek analizy; każdy komentarz, analiza takiej literatury

czy sztuki będzie tylko jej spłyceniem.

Ludzie zawsze cierpieli. Motyw cierpienia pojawia się więc

literaturze i sztuce od zawsze. Myślę, że artysta nigdy na ból

nie zareaguje obojętnością, jednak każdy przedstawia ten motyw

w sposób bardzo różny. Artystycznym rozważaniom o cierpieniu

towarzyszyć musi zawsze nadzieja, bo tak naprawdę tylko ona jest

silniejsza niż samo cierpienie. Dlatego też chciałabym zakończyć te

rozważania fragmentem wiersza Adama Asnyka:

Miejcie nadzieję nie tę lichą naszą

Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera

Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno

Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.

24.Literatura lat powojennych jako próba oceny systemu

totalitarnego.

Państwa o charakterze totalitarnym istniały na długo przed

sprecyzowaniem pojęcia „totalitaryzm” i jednoznacznym określe-

niem cech podobnego ustroju. Sam termin po raz pierwszy został

użyty w 1934 roku przez Gentile'a na oznaczenie państwa, które-

mu przysługuje pełna władza nad obywatelami. W tym sensie to-

talitaryzm był odrzuceniem idei społeczeństwa obywatelskiego,

postulował zarówno rozszerzenie dziedzin władzy państwowej,

jak i jej zakresu. Państwo totalitarne to zatem takie, w którym

nic nie jest obojętne organom rządowym i w którym nic nie po-

winno dziać się bez ich wiedzy i oddziaływania. Jeżeli za więk-

szością badaczy przyjmiemy Włochy Mussoliniego za pierwsze

państwo o ustroju totalitarnym, pozostaje pytanie: czym w takim

razie był starożytny Rzym z centralną i autokratyczną władzą ce-

sarza oraz Egipt za czasów faraonów? Być może tego rodzaju py-

tania skłoniły część naukowców zajmujących się tym problemem

do poszukiwań sięgających daleko wcześniej niż pierwsze 30 lat

naszego stulecia. Analiza starożytnej myśli politycznej nasuwa

spostrzeżenie, że genezy totalitaryzmu można szukać w rozważa-

niach Platona. Inna teoria głosi, iż korzenie totalitaryzmu tkwią

w filozofii Hegla, Machiavellego, Rousseau oraz Marksa.

O ile totalitaryzm jako koncepcja polityczna rozwinął się

we Włoszech, o tyle powszechnie uznawana jest teoria, że reżim

faszystowskich Włoch w rzeczywistości nie miał charakteru totali-

tarnego. Za egzemplifikację tegoż ustroju zdecydowanie uważa się

reżim hitlerowskich Niemiec, stalinizm w ZSRR i niektórych państw

Europy Zachodniej (do 1956 r.) oraz państwo Czerwonych Khmerów

w Kampuczy. Totalitaryzm postrzegany jest jako syndrom sześciu

elementów:

- monopolu oficjalnej ideologii

- monopolu jednej masowej partii

- terrorystycznej kontroli policyjnej

- monopolu środków komunikacji społecznej

- monopolu centralnie sterowanej gospodarki

- monopolu wszelkich środków przemocy

Polska, z racji swego położenia geograficznego, generalnie

stykała się z dwoma systemami totalitarnymi, czyli stalinizmem

i hitleryzmem. Ingerencja dwóch państw: Niemiec i ZSRR (a wcześ-

niej Rosji Radzieckiej) wywarła ogromne piętno na Polsce i Pola-

kach, czego odbicie odnajdujemy w literaturze, która wielokrotnie

podejmowała ów temat.

Stanisław Ignacy Witkiewicz już w pierwszych latach naszego

stulecia odczuwał obsesyjny lęk przed Rosją, obawiał się „czerwo-

nej zarazy” i imperialistycznej zaborczości rosyjskiej. Był to okres

tuż po rewolucji październikowej, czyli czas, kiedy w Rosji zacho-

dziły ogromne zmiany - rodził się system komunistyczny. Obsesją

Witkacego stało się przeświadczenie, że wschodni sąsiedzi „zale-

ją” Polskę, a tym samym zabiją nasze indywidualności. Rozwój

cywilizacji, urbanizacja i uprzemysłowienie budziły w nim niepo-

koje, które znalazły odbicie w jego twórczości. Uosobieniem swo-

ich lęków uczynił Witkacy Hiper-robociarza - silnego, bezkom-

promisowego robotnika, prostaka z dramatu Szewcy. Hiper-ro-

bociarz jest posiadaczem hochexplosiv bomb - symbolu postępu

cywilizacji, który ma ułatwić mu dokonanie przewrotu. Chce on

rewolucji przemysłowo-naukowej, stawia na postęp i pracę. Pla-

nuje zastraszenie społeczeństwa i podporządkowanie sobie jego

reprezentantów poprzez terror. Autor wyraża niechęć i strach przed

robociarzem, a w warunkach jego władzy dostrzega przyczynę

rychłej śmierci wszelkiej indywidualności. Witkacy jako jeden

z pierwszych jakby intuicyjnie wyczuwa zamiary Rosji, co napawa

go lękiem przed zniewoleniem człowieka przez system totalitarny.

Niepokoje Witkiewicza znacznie wyprzedzały bieg historii.

Zanim bowiem Rosja stała się faktycznym katem Polaków, zmie-

rzyć się musieliśmy z hitleryzmem. Ideologia faszystowska oparta

o koncepcje filozoficzne Nietzschego, a realizowana za sprawą

totalitaryzmu, jest niewątpliwie bestialskim zaprzeczeniem jakich-

kolwiek idei humanizmu. Wywarła ona krwawe piętno na niezli-

czonej ilości osób - wypaczyła nie tylko wojenne ofiary Niemiec,

ale także tysiące członków NSDAP. Zniewolenie przez hitleryzm

było zatem dwojakie - bezpośrednio atakował on Polaków,

a w sposób nieco złagodzony Niemców. Moczarski w swojej ksią-

żce Rozmowy z katem w dokładny sposób ukazuje wewnętrzne

struktury partii NSDAP oraz zasady jej funkcjonowania. Jürgen

Stroop stanowi obraz typowego wzorowego hitlerowca. Jako mało

wykształcony i niezbyt błyskotliwy młody człowiek, był dla partii

doskonałym materiałem na działacza. SS rekrutowało bowiem na

swoich członków ludzi nie zepsutych wykształceniem i zdolnością

samodzielnego myślenia. Hitlerowiec miał być wierny, oddany

i miał sumiennie wypełniać rozkazy führera, a nie zastanawiać

się nad ich sensem. Mózgiem był sam Hitler i jego zausznicy,

a jemu poddani stanowili tylko bezwolną masę, zręcznie wykorzy-

stywaną do realizowania określonych zamierzeń. Jeśli ktoś wyka-

zywał się oddaniem partii, czyli w rzeczywistości był wyjątkowo

zaślepiony i omamiony, a przy tym dostatecznie reprezentacyjny

jako aryjczyk i okrutny jako Germanin, mógł wówczas (jak Stroop)

zajść wysoko. Potęga faszystów tkwiła właśnie w bezwolnej i zas-

traszonej „szarej masie”, zdolnej do najstraszliwszych czynów.

Moczarski przytacza także teorię czystości rasy germańskiej i jej

przewagi nad innymi ludźmi. Założenia systemowe NSDAP głosiły

potrzebę poszerzania przestrzeni życiowej „nadludzi”, czyli zdo-

bycia całej Europy jako terytorium, na którym powinna panować

rasa panów - czystych Germanów. Hasła Hitlera były swego rodza-

ju kokieterią narodu, w tradycji którego leży waleczność i wojsko-

we wychowanie. Ideałem Hitlera było mocarstwo na wzór staroży-

tnego Rzymu, uwodził więc Niemców wizją powrotu do średnio-

wiecznych czasów świetności Prus, łechtał próżność społeczeńs-

twa, obiecywał realizację dawnych nie spełnionych ambicji narodu.

Naszą wiedzę o hitleryzmie w Niemczech uzupełnia także

swoim utworem Początek A. Szczypiorski. Bohater powieści

Stückler, także Niemiec, jest - podobnie jak Stroop - wiernym hi-

tlerowcem. Jego rozważania przybliżają czytelnikowi mechanizm

funkcjonowania III Rzeszy. Hitler wymagał absolutnego podporzą-

dkowania, lojalności wobec partii i zdyscyplinowania, w zamian

za co obiecywał stworzenie kraju-potęgi, w którym każdy praw-

dziwy Niemiec będzie miał zapewnione godne Germanina warunki

życia. Udało mu się w pełni pozyskać społeczeństwo, częściowo

ze względu na wrodzone zamiłowanie Niemców do „ordnungu”

oraz ich dumę z bycia narodem panów, a częściowo ze względu

na ambicje poszczególnych członków NSDAP do posiadania mają-

tków i wysokich stopni partyjnych.

Stosunkowo obiektywne spojrzenie Moczarskiego i Szczypior-

skiego na totalitaryzm niemiecki uświadamia czytelnikom istnienie

drugiej, równie okrutnej strony faszyzmu. Za sprawą ich powieści

Polak jest w stanie dostrzec w kacie ofiarę. Ofiarę nie w sensie

fizycznej porażki, ale psychicznej manipulacji, która doprowadzi-

ła do sytuacji, w której nastolatkowie z „Hitler Jugend” z zimną

krwią mordują ludzi.

O ile w samych Niemczech rzadko dostrzegamy ofiary hit-

leryzmu, o tyle przyzwyczajeni jesteśmy do oskarżania ich za zbro-

dnię dokonaną na naszym narodzie. Opowiadania Borowskiego,

proza Szczypiorskiego i Nałkowskiej nie pozwalają bowiem za-

pomnieć o okrucieństwie i ogromnej winie hitlerowców za losy

tysięcy istnień. Reakcje ludzi w bezpośrednim zagrożeniu śmiercią

z rąk faszystów świadczą o tym, iż totalitaryzm niemiecki zbierał

znacznie bardziej krwawe żniwo poza swą ojczyzną. Jego niszczą-

ca siła została skierowana daleko poza granice III Rzeszy - zabijała

niewinnych ludzi lub niszczyła ich psychiki. Hitlerowcy zamordo-

wali miliony osób, a drugie tyle doprowadzili do psychicznej ruiny.

Ten, kto uniknął kaźni, resztę życia spędzał bowiem z napiętnowa-

nym sercem i sumieniem. Warunki, jakie stworzyli hitlerowcy Pola-

kom, wymagały od nich wyboru między zgodnością z własnym ko-

deksem moralnym a zatraceniem człowieczeństwa ułatwiającym

przetrwanie. Postawa czystości moralnej wiązała się najczęściej

z wydaniem na siebie wyroku śmierci. W obozach koncentracyj-

nych następowała najtrudniejsza z możliwych prób dla ludzkości.

Był nią ów wybór, dokonywany w obliczu szerzącej się śmierci -

między godnością a życiem.

Totalitaryzm niemiecki wychował okrutne i wypaczone po-

tomstwo. Ze względu na szeroki zasięg wpływów Hitlera i ich

intensywność jeszcze długo po wojnie żyli i żyją nadal ludzie ska-

żeni faszyzmem. Polskie pokolenie Kolumbów - wychowane

w afirmacji pokoju na świecie, miłości i szacunku - pokolenie,

które tworzyć miało nową niepodległą Polskę, przeżyło to chyba

najsilniej. Dowodem może być przepełniona bólem i cierpieniem

poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

I mnie przecież jak dymu laska

wytryskała gołębia młodość;

teraz na dnie śmierci wyrastam

ja - syn dziki mego narodu - mówi młody poeta we wzruszają-

cym liryku Z głową na karabinie. W innym wierszu oskarża wojnę,

a pośrednio hitleryzm, za upośledzenie, jakie stało się udziałem

młodych Polaków. Tym upośledzeniem nazywa bezduszność, brak

litości, sumienia, serca i miłości, a wszystko po to, by przeżyć.

Jednak jakie to życie, jeśli człowiek nie czuje się człowiekiem?

Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,

żeby nie umrzeć rojąc to wszystko.

Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.

Szukamy serca - bierzemy w rękę,

nasłuchujemy wygaśnie męka,

ale zostanie kamień - tak - głaz.

(wiersz Pokolenie)

Po wojnie, czyli zderzeniu się z niemieckim totalitaryzmem,

Polacy nie przestają walczyć. Powojenna sytuacja naszego kraju

przypomina zdarzenia, opisywane przez Herberta w wierszu Raport,

z oblężonego miasta:

oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać

nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady

Goci Tatarzy Szwedzi [...] Cesarza pułki Przemienienia

Pańskiego

kto ich policzy

kolory sztandarów zmieniają się jak las na horyzoncie

od delikatnej ptasiej żółci na wiosnę przez zieleń czerwień

do zimowej czerni.

- dla Polaków okupacja nie kończy się wraz z klęską Niemiec.

Trwa nadal - zmienia się tylko okupant. Rozpoczynają się czasy

stalinizmu, kiedy okrucieństwo porównywalne jest do hitlerows-

kiego. Wciąż giną ludzie, wciąż są poniżani, głodzeni i maltreto-

wani, tyle że dzieje się to w sposób zakamuflowany, skrywany pod

przykrywką dobra publicznego. Zasady funkcjonowania radzieckie-

go totalitaryzmu i jego prawdziwe oblicze ujawniają nam: George

Orwell, Ryszard Kapuściński, Gustaw Herling-Grudziński i Zbig-

niew Herbert.

Utopijny obraz Orwella - Folwark Zwierzęcy - jest odkryciem

prawdy na temat sfer rządzących w ZSRR. Autor poprzez metaforę

przyrównującą ludzi do zwierząt ukazuje manipulację, intrygi

i nadużywanie władzy przez elitę. Powszechnym zjawiskiem jest

okłamywanie społeczeństwa i naciąganie prawa do własnych wy-

gód. Regulamin zapisany na drzwiach obory folwarku zmienia się

w zależności od zachcianek wodza - Napoleona. Kiedy on prze-

prowadza się do domu pana Jonesa i zaczyna sypiać w jego łóżku,

do prawa zwierzę nie będzie nigdy spało w łóżku dodane zostaje:

w pościeli. Napoleon, podobnie jak Stalin, ewidentnie nadużywa

swojej władzy. Pomocne w tym procederze jest zastraszanie

zwierzęcej społeczności i odbieranie jej osobistej wolności. Nad

porządkiem w folwarku czuwają wściekłe psy, a zwierzęta w oba-

wie przed nimi wypełniają wolę przywódcy. W ludzkich społecz-

nościach takie zjawisko określamy mianem terroru i tymże było

ono w ZSRR i innych państwach podległych Stalinowi. „Obywate-

lom” folwarku odebrany jest wolny czas - w chwilach wolnych

od pracy organizowane są wiece, zebrania, marsze lub prace

społeczne. Dla przywódców takie działanie ma swój głęboki sens -

podczas odpoczynku zwierzęta mogłyby rozmyślać i analizować

sytuację, czego konsekwencją byłby bunt.

Kolejną typowo radziecką cechą folwarku jest nagminne fał-

szowanie statystyki w celu zatuszowania opłakanej sytuacji ekono-

micznej. Komunikaty ogłaszają wzrost średniej liczby pożywienia

przypadającego na każdego obywatela, podczas gdy w rzeczywisto-

ści wycieńczone coraz dłuższym dniem pracy zwierzęta dostają

minimalne racje żywieniowe. W obawie przed buntem Napoleon

organizuje pokazowe procesy, podczas których bestialsko morduje

odstępców od uznawanych zasad. Celem owych rozpraw jest zas-

traszenie mieszkańców i przestrzeżenie ich przed ewentualnym

naśladownictwem. Jako żywo przypomina to wyreżyserowane

procesy w ZSRR, o których szerzej pisał G. Herling-Grudziński.

Stosunek do „przodowników pracy” bijących rekordy efektywności

i wydajności działania w imię dobra partii jest taki sam w fol-

warku i państwach komunistycznych. Przodownicy są hołubieni

tylko w momencie, kiedy wyrabiają 300% normy, ale gdy zaczynają

chorować z przepracowania, zapomina się o nich. Losy ofiarnego

idealisty Boksera - konia folwarcznego - kojarzą się z tytułowym

bohaterem filmu Andrzeja Wajdy pt. Człowiek z marmuru. Rzeczy-

wistość, w jakiej żyją i pracują zwierzęta, znacznie odbiega

od wizji, którą niegdyś roztaczał przed nimi Major. Podobnie dzia-

ło się w Rosji Radzieckiej - hasła rewolucji z 1917 roku nigdy nie

zostały zrealizowane.

Lektura Folwarku Zwierzęcego, a także innych książek Orwel-

la, pośród których szczególne miejsce wyznaczyć trzeba powieści

pt. Rok 1984, nasuwa refleksję, że totalitaryzm opiera się na kłam-

stwie, bladze, udawaniu, wykorzystywaniu i terrorze. W takim sys-

temie człowiek jest zniewolony przez władzę, nie może rozwijać

się, swobodnie żyć i pracować. Podczas gdy jedni opływają w luk-

susy, wykorzystując swoje stanowiska - inni biednieją mimo coraz

cięższej pracy.

Totalitaryzm radziecki wytworzył ideologię, której realizacja

bliska jest absurdowi. Nonsens niektórych decyzji władz ZSRR na

drodze do budowania potęgi ojczyzny w doskonały sposób uchwy-

cił Ryszard Kapuściński w swoich reportażach. Dowodem na bez-

myślność rządzących może być przykładowo historia cerkwi Chrys-

tusa Zbawiciela, zabytku klasy zerowej, sąsiadującego z Kremlem.

Owa cerkiew padła ofiarą ateistycznej polityki Stalina. Była najbar-

dziej okazałym budynkiem w okolicy Kremla, a że stanowiła przy-

bytek sakralny - Stalin postanowił ją zniszczyć, gdyż godziło to

w jego wizję boskiego wymiaru partii. Społeczeństwo, dla którego

cerkiew stanowiła duchowe sacrum, nie reaguje na decyzję Stali-

na. Pozostaje całkowicie bierne, co świadczy o jego zastraszeniu

i niemocy w obliczu potęgi partii. Działanie Stalina jest ewident-

nym ciosem w narodową tradycję i historię. Zburzenie zabytku,

pozbawienie wierzących miejsca kultu i plan wybudowania na jego

miejscu pałacu Sowietów w rzeczywistości kłócą się z interesami

społeczeństwa. Znamienny dla radzieckiej mentalności jest także

fakt, iż planowany pałac Sowietów miał być wyższy od najwięk-

szych „drapaczy chmur” w USA. Pałac miał stanowić dowód świe-

tności ZSRR, według zasady, że to, co radzieckie, jest najlepsze.

Do zbudowania pałacu oczywiście nie doszło, a zabytkowe ruiny

cerkwi rozkradziono. Rabowanie mienia państwowego - oto kolej-

na specyficzna cecha narodu radzieckiego, a liczenie planów na

zamiary, nie zaś środki - jego przywódców.

Interesującą, metaforyczną wizję życia człowieka w totali-

taryzmie przedstawia Herbert w wierszu Sprawozdanie z raju.

Na razie w sobotę o dwunastej w południe

Syreny ryczą słodko

i z fabryk wychodzą niebiescy proletariusze

pod pachą niosą niezgrabne swe skrzydła jak skrzypce

- ironicznie puentuje poeta refleksje na temat rozbieżności między

deklarowaną przez władze wizją warunków życia w państwie tota-

litarnym a stanem rzeczywistym.

Szczególnie istotną kwestią w ocenie totalitaryzmu radziec-

kiego jest funkcjonowanie sowieckich obozów pracy na Syberii.

Temat ten wyczerpująco podejmuje Herling-Grudziński w swej

powieści Inny świat, w której przedstawia paradoksalne zasady

funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w ZSRR i okrutne meto-

dy resocjalizacji więźniów.

Skazanym może być każdy, a dowodem przeciw niemu stać

się może nawet fakt posiadania zachodnich kaloszy lub czytanie

dzieł zachodnioeuropejskich autorów w oryginale. Śledztwo jest

jedynie grą pozorów, winy - zmyślone od początku do końca.

Oskarżony jest bity, źle karmiony i dręczony psychicznie, wskutek

czego przełamuje się i przyznaje do zupełnie abstrakcyjnej winy.

Procedura śledztwa jest przerażającym cyklem absurdów, ale pra-

wdziwa kaźń to resocjalizacja więźniów. Wysyłani są oni na dzikie

tereny północy, aby rozpocząć zabójczą dla zdrowia pracę w łag-

rach. Łagry są doskonałą inwestycją dla ZSRR z punktu widzenia

ekonomiczno-gospodarczego. Na dalekim i prawie nie zamiesz-

kanym Sybirze więźniowie wykonują pracę, której żaden normal-

ny człowiek nie podjąłby się. Skazani pracują zaś po kilkanaście

godzin na dobę. Władze ZSRR nie zapewniają im nawet minimal-

nych warunków socjalnych - są niedożywieni, brudni, chorzy

i wciąż narażeni na śmierć. Położenie geograficzne łagrów poz-

wala na rezygnację z większej ilości strażników pilnujących

skazanych. Od obozu do najbliższej stacji kolejowej dzieli więź-

niów odległość, na pokonanie której przeznaczyć trzeba kilka ty-

godni, co w syberyjskim klimacie grozi zamarznięciem. Jeśli więc

nawet pośród skazanych znajdzie się śmiałek, który spróbuje ucie-

kać, istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że uda mu się

przeżyć.

W obozach nie funkcjonują żadne zasady dotyczące wyroków.

Kary są ponadto przedłużane bez uzasadnienia; w prawodawstwie

panuje chaos. Prawda o obozie, w którym pracują na wpół żywe

istoty, jest pilnie strzeżona. Podobnie jak w obozie koncentracyjnym

w Oświęcimiu przyjeżdżających Żydów łudził napis Arbeit macht

frei, tak i w sowieckich łagrach jest zachowany pozór humanita-

ryzmu. Istnieje bowiem specjalny, pokazowy budynek, przeznaczo-

ny dla oczu ludzi z zewnątrz. W tym budynku jest tzw. pokój dla

odwiedzających (niekiedy któremuś z więźniów dopisze szczęście

i władze obozu zgodzą się na odwiedziny kogoś z bliskich) -

schludne i przytulne pomieszczenie, będące jakoby normalnym

miejscem zamieszkania skazanego. Podczas gdy na co dzień ska-

zańcy chodzą w łachmanach i śpią na zawszonych pryczach - na

spotkanie z rodziną dostają świeże i całe ubranie, a na noc prze-

bierają się w pidżamy i kładą do łóżka pod kołdrę. Jest to kolejny

przykład na to, że władze radzieckie - wbrew szarej i okrutnej rze-

czywistości - zachowują pozory dobrobytu.

Mnogość bezsensownych, ale niszczących człowieka działań

władz totalitarnych - początkowo niemieckich, a później radziec-

kich - doprowadziły Polskę i jej naród niemalże do ruiny. Zabita zo-

staje - zgodnie z przepowiedniami Witkacego - indywidualność,

co w drastyczny sposób ukazuje Tadeusz Konwicki w Małej Apo-

kalipsie. Bohater Konwickiego skazany jest na twórczą bezpłod-

ność, tylko ona bowiem zapewnia mu wolność. Warszawa pod

władzą totalitaryzmu jest obskurna, szara i zniszczona. Społeczeń-

stwo jest notorycznie okłamywane, do tego stopnia, że nikt nie zna

prawdziwej daty. Obywatele są bezustannie kontrolowani przez

milicję i tajne służby. Nawet opozycja sterowana jest przez partię.

W takich warunkach ludzie prowadzą podwójne życie, które jest

jedyną możliwością walki z systemem, o czym pisał Czesław Miłosz

w Umyśle zniewolonym.

25.Literatura romantyczna - relikt przeszłości czy wciąż

żywa tradycja?

Romantyzm polski porównać można do wielkiego przełomu,

rewolucji wynoszącej nowych bogów na piedestał. To nurt samo-

istnie wytworzony na ojczystym gruncie, różniący się znacznie od

założeń romantyzmu ogólnoeuropejskiego. Nie dość, że na tle in-

nych państw odrzuca oryginalność, to jeszcze stanowi zaprzecze-

nie i podważenie dotychczasowych norm i schematów.

Podobnie jak Mitologia (formułująca wizerunek człowieka,

charakteryzująca jego złożoną naturę) i Biblia (określająca abstrak-

cyjne pojęcia dobra i zła), literatura romantyczna ogółem wyzna-

cza nowe formy i wartości. Zerwane zostają więzy krępujące artys-

tę, pozostawiona mu zostaje swoboda twórcza. Literatura wyrywa

się spod jarzma klasycyzmu, uwalnia od uciążliwych zasad; dóbr

formy i środków jest dowolny. Powszechne staje się zjawisko syn-

kretyzmu, brakiem czystości rodzajowej charakteryzują się między

innymi Dziady Adama Mickiewicza lub Beniowski Juliusza Słowa-

ckiego. Powstają nowe gatunki literackie: Mickiewicz, tworząc

Ballady i romanse, daje początek polskiej balladzie, sprowadza na

rodzimy grunt powieść poetycką (Konrad Wallenrod), rozwija sonet

oraz poemat epicki (Pan Tadeusz). Słowacki natomiast przyswaja

literaturze polskiej poemat dygresyjny, poprzez swój utwór pt. Be-

niowski, a także tworzy wiersz polemiczny, odpowiadając na

Psalmy przyszłości Zygmunta Krasińskiego. Twórcy zaczynają po-

szerzać zasób środków artystycznych - operują symbolami, szerzej

rozumieją pojęcie metafory. W ich utworach często fikcja łączy się

z realizmem, metafizyka z rzeczywistością, nie kolidując wzajem-

nie. Wywodzi się to z tendencji romantyków do czerpania wzorów

z poezji ludowej. Uznawano ją bowiem za skarbnicę kultury naro-

dowej, podstawę odmienności Polaków na tle Europy. Rozpow-

szechniano ludowe zasady moralne, a ludowe pojęcie sprawiedli-

wości i wartości przyjęto za pewnik. Od ludu przejęto skłonność do

integrowania się z naturą, zgodnie z pierwotnymi zasadami. Czło-

wieka uznano za jej cząstkę, a co za tym idzie, element składowy

wszechświata. Współgranie z przyrodą umożliwiało człowiekowi

bliższe poznanie własnej osoby, wniknięcia do wnętrza duszy.

Wszystkie przekonania romantyków odnajdywały odbicie

w ich twórczości. Przypomnijmy sobie osobę podmiotu lirycznego

z Sonetów krymskich Mickiewicza. Stan ducha, jakim obdarzył go

autor, jest obrazem jego własnych uczuć podczas bezpośredniego

kontaktu z przyrodą. Ballady i romanse są praktycznie zbiorem za-

sad moralnych propagowanych przez wieszcza.

W dziedzinie teorii literatury romantycy jakby otwierają zam-

knięte dotychczas drzwi. Przecierają nowe szlaki, burząc stary po-

rządek klasycyzmu. W tej kwestii z całą pewnością kontynuujemy

ich dzieło, korzystamy z form, jakie wytworzyli dla siebie i potom-

nych. W tym momencie należy oddać hołd panu Cyprianowi Nor-

widowi, który poprzez swoją twórczość stworzył podwaliny poezji

intelektualnej, a którego eksperymenty w tej dziedzinie kontynuo-

wał Miron Białoszewski. Czyż nie był on mistrzem neologizmów

i ekonomiki słowa?

kosmatyka

zjawisk

Tysk

Tysk

kosmotronia

Czy obecnie poeci, podobnie jak Słowacki w Beniowskim,

nie lubują się w ironii?

Belzelub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci

i jego malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma

lepszą sztukę, ma lepszy rząd - to jasne. Niedługo będą

się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu Światów. I wtedy

zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha

- ironizuje Herbert o pozycji artystów we współczesnym świecie.

Wykorzystują też literaturę do wypowiedzenia osobistych dyg-

resji, jak to na wzór Słowackiego czynił Julian Tuwim w Kwiatach

polskich.

Zajmijmy się teraz głównymi treściami twórczości romantyków

i spróbujmy znaleźć współczesne odpowiedniki świadczące o ist-

nieniu pewnej ciągłości, ponadczasowości i niezniszczalności nie-

których wartości. Poezja romantyczna praktycznie „wyrosła” na

problemie walki o niepodległość, a w wyrażaniu pragnienia wol-

ności i potrzeby walki osiągnęła prawie doskonałość.

Obecnie żyjemy w wolnym kraju i raczej próbujemy dołączyć

do całej Europy, aniżeli się od niej odseparować. Wspomnijmy jed-

nak czasy bezpośredniego zagrożenia bytu państwa - okres II woj-

ny światowej. Wówczas propagowane były, jak u romantyków,

określone wzorce zachowań i postaw obywatelskich. W miejsce

walczących studentów z III części Dziadów pojawili się młodzi har-

cerze, ryzykujący życie dla Ojczyzny. Rollisona i jemu podobnych

Aleksander Kamiński zastąpił Zośką, Rudym lub Czarnym. Próbę

charakterystyki i obrazu psychologicznego wroga zawiera dramat

Leona Kruczkowskiego pt. Niemcy.

W obliczu zniewolenia poeta był w romantyzmie przewodni-

kiem wskazującym drogę, wskrzesicielem nadziei i żołnierzem

„walczącym piórem”. Poezja była wszechpotężną siłą, absolutną

i wieczną. Poeta, według Mickiewicza, to przewodnik duchowy

i w jego kompetencjach leży utwierdzanie ludzi w narodowej toż-

samości, rozbudzenie ich świadomości. Trafia głęboko do psychiki

i świadomości, porusza i inspiruje człowieka.

Sądzę, że obecnie rola poety zmieniła się niewiele, natomiast

znacznie zmalało grono odbiorców gotowych podążyć za słowami

wieszcza. Sami twórcy wciąż są bowiem świadomi swojej funkcji,

czują się odpowiedzialni za przekazywanie pewnych wartości.

Przytoczmy fragment wiersza Czesława Miłosza pt. W Warszawie,

w którym poeta wypowiada się na temat własnej postawy twórczej:

Nie chciałem kochać tak,

Nie było to moim zamiarem.

Nie chciałem litować tak,

Nie było to moim zamiarem.

Moje pióro jest lżejsze

Niż pióro kolibra. To brzemię

Nie jest na moje siły [...]

Nie mogę nie napisać, bo pięcioro rąk

Chwyta mi moje pióro

I każe pisać ich dzieje,

Dzieje ich życia i śmierci.

Poezja istotnie opiewa dzieje bohaterów, wspomina ważne

wydarzenia historyczne, dlatego romantycy traktowali ją jako nie-

zastąpione źródło informacji. Jest przy tym nienaruszalna, jak po-

wiedział Mickiewicz, w trudnych warunkach ucieka w góry, do

gruzów przylega / I stamtąd dawne opowiada czasy. Dwieście lat

później ze słowami wieszcza zgadza się Czesław Miłosz, czego

wyraz daje w wierszu Który skrzywdziłeś:

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.

Możesz go zabić - urodzi się nowy

Spisane będą czyny i rozmowy.

Zauważmy także pewną zbieżność światopoglądów konkret-

nych twórców romantycznych i współczesnych. Należy przypom-

nieć krytyczne nastawienie Słowackiego do miernych poetów,

gryzipiórków, oczekujących jedynie na przychylność krytyki. Po-

dobnie odczuwa Herbert, określając to nawet w bardziej obrazowy

sposób:

Kura jest najlepszym przykładem, do czego

doprowadza bliskie współżycie z ludźmi.

Zatraciła zupełnie ptasią lekkość i wdzięk [...]

Jej rzadkie dwoiste uniesienia [...] są wstrząsająco

obrzydliwe.

I w dodatku ta parodia śpiewu,

poderżnięte suplikacje nad rzeczą

kiedy powiedziane śmieszą [...]

Kura przypomina niektórych poetów.

Krytyka konformizmu, bezmyślnego przystosowania się i za-

tracenia osobowości stanowiła także temat rozważań Norwida.

W wierszu Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie zwraca on uwagę

na silne indywidualności, oryginalne jednostki, które - ze względu

na swą osobowość - nie były akceptowane w środowisku szarych

ludzi. Niektórzy, jego zdaniem, są zbyt szokujący, awangardowi

i wyprzedzający epokę, by mogli być tolerowani i rozumiani

w społeczeństwie. Poruszając temat nieprzeciętnych jednostek,

ciśnie mi się na papier piękny cytat Herberta z liryki Tren Fortyn-

brasa:

Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia

wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką

żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery

łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś

nie musiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie

musiałeś

Przykłady na podobieństwo poruszanych problemów, analo-

giczne światopoglądy i przesłania do czytelnika prawdopodobnie

można by było mnożyć w nieskończoność. Cytatów jest bowiem

wiele, jednak wydaje mi się, że to nie wyliczanie słów, ale jakiś

przewspaniały związek, który łączy świat cały, według słów Bronie-

wskiego, stanowi kwintesencję moich rozważań.

Romantycy pokazali nowy sposób postrzegania świata. Wska-

zali wartości uczucia i intuicji na drodze poznania, przedłożyli ser-

ce i metafizykę nad mędrca szkiełko i oko. I choć od czasów roman-

tyzmu światopoglądy i filozofie zmieniły się niejednokrotnie, to jed-

nak pewien szlak został przetarty, jak sądzę, na wieczność. Indywidu-

alną jest rzeczą, jaką postawę przyjmie człowiek w życiu, lecz od

czasów Mickiewicza do wyboru ma również szalenie subtelną i uczu-

ciową drogę romantyka. Podobna zasada dotyczy artystów, którzy

może, będąc bardziej wrażliwymi, nieco częściej podążają śladami

zbuntowanych idealistów sprzed lat dwustu i kontynuują ich dzieło.

26.Małżeństwa literackie - od św. Aleksego do Ziembiewiczów.

Małżeństwo to związek dwojga ludzi - kobiety i mężczyzny.

Religia chrześcijańska dowodzi, iż pierwsze małżeństwo ustano-

wił Bóg, stwarzając Adama i Ewę - pierwszych rodziców. Dwie

osoby, które winna łączyć miłość, wzajemny szacunek, zrozumie-

nie..., nie tyle istotne jest zalegalizowanie związku w odpowied-

nim urzędzie, co uczucia, które decydują o jego trwałości i szczę-

ściu. Zawarcie małżeństwa równa się założeniu rodziny, zasadze-

niu winnej latorośli, która wyda owoce. Dzieci są radością, troską,

lecz przede wszystkim wielkim szczęściem rodziców - małżeństwo

bezdzietne to często wielki dramat.

Początkowa fascynacja kobiety i mężczyzny ulega z czasem

uspokojeniu - istnieje miłość, ale nie szaleńcze zapatrzenie, które

rozjaśniało pierwsze chwile znajomości. W takim momencie

w małżonkach rodzi się potrzeba czegoś nowego, co zapobiegłoby

stopniowemu popadaniu w rutynę. Zmianą, która ożywia i często

na nowo spaja dwoje ludzi, są dzieci - początek dużych radości

i dużych kłopotów.

Przedstawiony przeze mnie obraz małżeństwa jest niewątpli-

wie wizją piękną, lecz to niestety tylko ogólny zarys związku, który

w rzeczywistości jest sprawą bardziej skomplikowaną i trudną. Aby

pełniej przeanalizować podany temat, warto sięgnąć do literatury,

gdyż małżeństwo jest częstym motywem zarówno w epice, liryce,

jak i w dramacie.

Już w średniowieczu bezimienny twórca, opiewając św. Alek-

sego, wspomniał o tym, że bohater, realizując swą ascezę, opuścił

rodziców i żonę. Ów czyn daje dużo do myślenia, gdyż sugeruje, że

istnieją prawa i zasady, które są ważniejsze od nierozerwalności

związku małżeńskiego. Lecz czy rzeczywiście tak jest? To kwestia

dyskusyjna. Aleksy porzucił młodą żonę, aby dążyć do zbawienia.

Miłość do kobiety poświęcił na rzecz miłości do Boga i samoreali-

zacji. Niewątpliwie jego pobudki były bardzo szczytne i wzniosłe,

ale w jego działaniu dostrzegam cień egoizmu. Biorąc ślub, Aleksy

zdeklarował się żyć z małżonką i troszczyć się o nią aż do śmierci.

Odchodząc od niej, pozostawił ją samą sobie i skupił się jedynie

na własnej osobie. Jego dalsze losy świadczą o tym, że Bóg przyjął

ten czyn jako część poświęcenia i samoumartwiania się Aleksego

i bohater dostąpił zbawienia.

Moim zdaniem decyzja zawarcia małżeństwa powinna nieść

za sobą konieczność uwzględniania dobra małżonka przy każdym

życiowym wyborze. Wynika to z dbałości o szczęście drugiej oso-

by i z szacunku dla niej. Wiążąc się świętym węzłem małżeństwa,

dwoje ludzi ma tworzyć „jedno ciało”. Często nawet w mowie po-

tocznej mąż lub żona nazywani są „drugą połową”.

Jak Kochanowski w Pieśni X pisał: Dobra żona - to męża ko-

rona, a Mikołaj Rej w Żywocie człowieka poczciwego podkreślał,

że małżonkowie, którzy wspólnie pracują, a każde z nich wypełnia

swoje obowiązki, żyją w dostatku, szczęściu i harmonii. Rej dosko-

nale zilustrował także oddziaływanie małżeństwa na otoczenie,

przypominał, że jest to zalążek podstawowej komórki społecznej,

czyli rodziny. Z tej małej cząstki rodzą się szersze wspólnoty, które

na drodze do samoistnego rozwoju tworzą społeczeństwo danego

państwa. Charakter rodziny, sposób, w jaki wychowywane są w niej

dzieci, ma przy tym ogromny wpływ na losy narodu, gdyż właśnie

w tych podstawowych komórkach wzrastają przyszli królowie

i przywódcy.

W tym momencie moich rozważań warto chyba wspomnieć

o Janie i Helenie Skrzetuskich, których losy znane są z pewnością

czytelnikom Trylogii Henryka Sienkiewicza. Skrzetuski był cenio-

nym rycerzem, znał swój obowiązek wobec Reczpospolitej, ale nie

zapominał przy tym o obowiązku wobec żony. Według słów poety

Ojczyzna to zbiorowy obowiązek, ale pogodzenie spraw osobistych

i obywatelskich nie jest często łatwe, szczególnie gdy w grę wcho-

dzą uczucia. W takich okolicznościach odezwać się powinna

w człowieku życiowa mądrość, która pozwala pogodzić uczucie

i powinność. Jan Skrzetuski walczył u boku króla, opuszczał dom,

Halszkę, dzieci, lecz wszystko to czynił w porozumieniu z żoną

i za jej aprobatą.

Kilka wersów wcześniej wspomniałam o mądrości życiowej.

To cecha niezwykle ważna w małżeństwie, dlatego między innymi

do jego zawarcia wymagany jest określony wiek. On i ona to już

nie dzieci. To dorośli, którzy sami decydują o swoim losie. Rola ich

rodziców powinna ograniczać się jedynie do porad i sugestii.

Wielkim dramatem jest sytuacja, w której rodzice wywierają wpływ

na postanowienia małżonków, lub - co gorsza - wybierają dzie-

ciom towarzysza życia. Ginie wówczas istota związku - uczucie,

które ma łączyć. Gdy rodzice narzucają dziecku wybór współmał-

żonka, związek najczęściej oparty jest na biernym przyzwoleniu

lub skrywanej niechęci. Na tej zasadzie zawierano małżeństwa

w średniowieczu i chyba dopiero emancypacja kobiet przyniosła

ważne w tej kwestii zmiany. Wcześniej zdarzały się jedynie wy-

jątki od tej reguły.

Julian Ursyn Niemcewicz w Powrocie posła obnażył perfidię

paktów małżeńskich. Starosta Gadulski chce wydać córkę za Szar-

manckiego, gdyż ten nie żąda posagu. To, ile panna otrzyma od

rodziców po ślubie, decydowało często o jej wartości. Jan Chry-

zostom Pasek w Pamiętnikach wspomina, iż ożenił się z kobietą

z powodu jej majętności. Pan Piotr z satyry Ignacego Krasickiego

Żona modna zawarł związek, gdyż panna miała cztery wsie

dziedziczne. Owe wsie były mu chyba osłodą w trudach małżeń-

skiego życia.

Sprowadzanie małżeństwa do układu handlowego jest kary-

godne. Czy człowiek to maszyna, przedmiot, który nie ma duszy,

nie czuje? Sądzę, iż o istocie człowieczeństwa decydują między

innymi stany duchowe, to, jakim uczuciem jesteśmy w stanie ob-

darzyć drugiego człowieka. Takiej istoty nie można zniewolić i do

niczego przymuszać. Nie ma bowiem przyzwolenia na ignorowa-

nie cudzych myśli i uczuć, jeżeli z daną osobą współżyjemy.

Przedstawiając w Panu Tadeuszu ślub Zosi i Tadeusza, Adam

Mickiewicz pokazał, ile radości daje połączenie się z osobą kocha-

ną, jak piękna może być wzajemna harmonia dwojga ludzi. Są ra-

zem, gdyż tego właśnie pragną, i kochają się, a co będzie dalej -

pokaże przyszłość. Podobnie romantyczny początek miało małżeń-

stwo przedstawione przez Zygmunta Krasińskiego w Nie-Boskiej

komedii. Hrabia Henryk - Mąż - zachwyca się swoją młodą żoną,

która jawi mu się jako ideał. Początkowa sielanka Marii i Męża

przerodziła się jednak w koszmar. Między nimi stanęła poezja,

ta nierealna zjawa, która zajęła miejsce Marii. Jest to małżeństwo

tragiczne - Mąż okazał się samolubny i zniszczył, unieszczęśliwił

kobietę, którą dawniej uwielbiał. Jeden błąd, a tyle uczynił zła -

czy można szukać usprawiedliwienia? Tworząc ten dramat rodzin-

ny, Zygmunt Krasiński chciał przestrzec przed romantycznym idea-

lizowaniem i nieuwzględnianiem szarej rzeczywistości jako zagro-

żeniami dla małżeńskiego szczęścia i stabilizacji.

Podobnie rzecz się miała w przypadku Emilii i Benedykta Kor-

czyńskich - bohaterów powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.

Ona - romantyczka i sentymentalistka, on - niegdyś romantyk,

a potem realista. Różnice w podejściu do życia stały się podstawą

niezrozumienia. Małżonkowie żyją w dwóch różnych światach,

mówią różnymi językami - na tym polega problem ich związku.

Z każdym dniem przepaść pomiędzy nimi pogłębia się, stają się

dla siebie coraz bardziej obcy. Dopóki mieszkają z dziećmi, one

stanowią pewien łącznik i pocieszenie, ale w którymś momencie

dzieci dorosną i opuszczą dom, w którym pozostanie dwójka nie

rozumiejących się ludzi.

Zupełnie inaczej zapowiada się związek Justyny Orzelskiej

i Jana Bohatyrowicza. Wkraczają oni w nowe życie z miłością

i realnymi oczekiwaniami. Być może to oni będą właśnie godnymi

następcami dzieła legendarnego Jana i Cecylii, którzy dzięki mi-

łości i wspólnej pracy dali początek rodowi Bohatyrowiczów.

To takie piękne, gdy dwoje ludzi zespolonych w jedność jest

w stanie dokonać tyle dobrego.

Małżeństwa literackie poznajemy zwykle w jakimś momencie

ich dziejów bądź też narrator opisuje ich całą historię w zarysie.

Od tej reguły odbiega powieść Marii Dąbrowskiej Noce i dnie, która

jest obszerną panoramą małżeństwa Barbary Ostrzeńskiej i Bogu-

miła Niechcica. Autorka epopei przeanalizowała psychikę bohate-

rów, ukazała blaski i cienie ich współżycia, radości i smutki - sło-

wem wszystko, co jest udziałem życia zwyczajnych ludzi. Niechci-

ców od początku nie łączyła gorąca miłość; było to częściowo mał-

żeństwo z rozsądku. Sądzę, że przede wszystkim łączyła ich chęć

wzajemnego „budowania”, więź oparta na sympatii, mimo braku

pełnego zrozumienia. Bogumił i Barbara reprezentują zupełnie

odmienne osobowości. Ona jest niespokojną w uczuciach roman-

tyczką, często niepewną swego, ale jednocześnie pełną dobroci;

widzi świat jako miejsce tworzenia, chce ulepszać, poprawiać...

Jej działania często nie znajdują zrozumienia, poparcia u Bogu-

miła. On został bowiem inaczej wychowany, stąd jego prostodusz-

ność i skrytość. Małżonkowie mają inne ideały, inaczej widzą

przyszłość swoich dzieci.

Powstaje zatem pytanie: co zadecydowało, iż wytrwali razem

tyle lat i razem zestarzeli się? Barbara - często zalękniona i zagu-

biona - znalazła w Bogumile stabilizację, ostoję. W zamian za to

do jego życia wprowadziła odrobinę kolorytu, radości i piękna.

Chociaż nie kochała Bogumiła, dobrze wypełniała obowiązki żony.

Bardzo wiele uwagi poświęcała domowi i dzieciom. Ona troszczyła

się o dom, on pielęgnował gospodarstwo - obrazek jakby wprost ze

Zwierciadła Mikołaja Reja. Niewątpliwie łączyła ich wspólna praca

o zapewnienie bytu i wspólna troska o dzieci. Oboje chcieli, aby

wyrosły one „na porządnych ludzi”, ale nie zgadzali się co do rea-

lizacji tych planów. Skłonni byli do rezygnacji z własnych ambicji,

aby zadowolić partnera i dać szansę dzieciom. Możliwość zrezyg-

nowania z własnych dążeń wynikająca z rozumnej kalkulacji jest

bardzo ważna w małżeństwie. Niechcicowie z pewnością wiele jej

zawdzięczali; dzięki kompromisom wytrwali razem. Zrozumieć

drugiego człowieka, oznacza poznać jego duszę, ideały, dążenia

i uczucia. Barbara dopiero po śmierci Bogumiła zrozumiała, ile dla

niej znaczył i jaka pustka wytworzyła się po jego odejściu. To uczu-

cie pustki świadczy o tym, jak wiele dla siebie znaczyli, kim dla

siebie byli. Ideały nie istnieją, więc ich małżeństwo także miało

usterki. Osobiście widzę w nim jednak wiele dobrego - potrafili

wspólnie tworzyć i osiągnęli wiele.

Tragiczny przykład zupełnie nieudanego małżeństwa ilustruje

Zofia Nałkowska w Granicy. Państwo Ziembiewiczowie mieszkają

w Boleborzy, gdzie pan Walery jest rządcą. Jest on nieudolnym

gospodarzem i niewiernym małżonkiem. Stwarza jedynie pozory

„porządnego męża”. W ich domu panuje obłuda i zakłamanie. Ten

„schemat boleborzański” jak fatum wisi nad Zenonem Ziembiewi-

czem. Nie chce on powtarzać błędów ojca, ale los okazuje się

nieubłagany. Jego małżeństwo z Elżbietą jest powtórzeniem zwią-

zku rodziców. Chora roślina wydała swoje owoce. Zenon przekro-

czył granicę moralną - unieszczęśliwił siebie i rodzinę, zniszczył

swoje małżeństwo i doświadczył tragicznie Justynę Bogutównę.

Zapomniał, iż należy kontrolować swoje postępowanie i pamiętać

o relatywnej ocenie człowieka. Poszedł drogą własnych dążeń,

do których nie włączył żony.

Małżeństwa literackie są różne, jak różne są losy człowieka

- czasami mniej, a czasami bardziej udane. Zawsze są jednak na-

uką dla innych. Mimo upływu lat, nie zmieniły się czynniki decydu-

jące o istnieniu prawdziwego związku, a za taki uważam ten,

w którym on i ona dopełniają się wzajemnie i tworzą wspólne do-

bro. Musi istnieć miłość, musi być szacunek, zrozumienie i wzaje-

mne wspieranie się na trudnej drodze życia. Często nie jest łatwo

zapomnieć o samolubnych ideałach, niełatwo przyjmuje się cudze

racje, gdy ma się świadomość słuszności własnych. Małżeństwo

to wielka sztuka dwóch aktorów w roli głównej, ale są chwile dla

których żyć i umrzeć warto, które każdy przechowuje jak perełki

w szkatułce wspomnień.

27.„Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa

rozwoju...” Jaki sens nadała literatura temu motywowi?#1#

Od wieków miasta wydawały się ludziom synonimem lepsze-

go, łatwiejszego życia, awansu społecznego, nobilitacji. Uciecz-

ka do miasta stwarzała możliwość zdobycia wykształcenia, osią-

gnięcia sukcesu. Ogromne skupiska ludności zdawały się ozna-

czać nieograniczone możliwości rozwoju, często jednak realia

okazywały się zgoła odmienne.

Początek kariery miasta na szerszą skalę to druga połowa

wieku XVIII, kiedy to zaczyna się ono stawać kolebką cywilizacji,

miejscem narodzin wielkich wynalazków, daje szansę rozwoju

twórczej myśli. Epoka „oświeconych umysłów” widzi w nim prog-

nostyk świetlanej przyszłości, choć są i tacy, którzy zaczynają

przeczuwać związane z nim zagrożenia. Boją się zagubienia jed-

nostki w wielkiej masie, utraty indywidualizmu, skoncentrowania

się na materialnym aspekcie życia. Dlatego też rodzi się pewna

sprzeczność cywilizacja - natura; niektórzy uważają, że najlep-

szym lekarstwem na pojawiające się problemy jest powrót do te-

go, co pierwotne, naturalne.

Znakomitą ilustracją tego zagadnienia jest twórczość Jana

Jakuba Rousseau, który za przyczynę większości nieszczęść ludz-

kości uznał cywilizację. Tymczasem tempo życia w mieście wzra-

sta, wielka rewolucja przemysłowa przynosi wytwory niewyobra-

żalne dotychczas dla człowieka. Cywilizacja staje się zjawiskiem

coraz bardziej kontrowersyjnym, w związku z czym coraz częściej

staje się przedmiotem literackich rozważań. Motyw miasta w lite-

raturze to jednak nie tylko analiza i diagnoza problemów z nim

związanych; środowisko miejskie było wykorzystywane również

do prezentacji innych problemów.

Jednym z pierwszych polskich autorów, którzy umieścili swo-

jego bohatera w środku wielkiego miasta, był Adam Mickiewicz.

W III części Dziadów więzień Konrad przygląda się Petersburgowi.

Obraz stolicy imperium to jednocześnie wizerunek zmęczonego,

zniewolonego okrucieństwem i tyranią cara społeczeństwa rosyj-

skiego. Charakter wzniesionego na bagnach miasta-kaprysu jest

dla Konrada przerażający. Zewnętrzny blichtr nie robi na nim wra-

żenia, wie, że fundamentem Petersburga są krew i cierpienie ty-

sięcy ludzi, dlatego mówi o samotności wśród świeżo małpowa-

nych budowli.

W tym samym czasie na zachodzie rozwija się kapitalizm,

wielkie miasta rosną i potężnieją, coraz bardziej przytłaczając ma-

łego człowieka. Coraz częściej tłem panoramicznym powieści XIX

wieku są europejskie metropolie. Paryż ukazany w najbardziej

znanej z powieści Balzaca - Ojcu Goriot - to środowisko ludzi,

których jedyną pasją jest bezwzględne pomnażanie majątku, któ-

rzy wszystkie dziedziny życia podporządkowują temu celowi. Za

motyw przewodni całej Komedii ludzkiej obrał autor żądzę bogac-

twa, swoistą „hipnozę pieniądza” i towarzyszący jej zanik indywi-

dualizmu. Historia Rastignacka pokazuje, w jaki sposób jednostka

zatraca własną tożsamość na rzecz tej „wyznawanej” przez

większość. Miasto w Ojcu Goriot to obszar panowania mamony,

przestrzeń ujednolicania się ludzkich postaw.

Rozważając sens, jaki nadała literatura motywowi miasta,

warto również zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dosto-

jewskiego. Miejscem akcji tej powieści jest Petersburg; autor nie

porusza wątku wspaniałości miasta, nie zachwyca się nim, ale

„schodzi niżej”, tam, gdzie można ujrzeć jego prawdziwe oblicze.

Stolica potężnej Rosji jawi się nam jako miasto ciasnych uliczek,

krętych zaułków, ciasnych bram i brudnych schodów. Raskolnikow,

spacerując przez plac Sienny, zmierza do dzielnicy szynkarzy,

prostytutek, lumpenproletariatu - właśnie w takiej okolicy mieści

się jego obskurna klitka. Wreszcie mieszkańcy Petersburga to nie

wysoko postawieni urzędnicy, arystokracja, ale głównie zwykli,

biedni, cierpiący ludzie, tacy jak rodzina Marmieładowów. Jednym

ze źródeł patologii czynu Raskolnikowa jest właśnie dramatyczna

sytuacja socjalna tych, dla których kapitalizm nie okazał się łaska-

wy. Dostojewski pokazuje drugie oblicze wielkiego rozwijającego

się miasta - oblicze nędzy i cierpienia.

Dość szybko dostrzegli ten problem polscy pozytywiści, którzy

jeszcze kilka lat wcześniej głęboko wierzyli w kreatywną siłę cywi-

lizacyjnego postępu. Zafascynowani myślami europejskich ewoluc-

jonistów, nie potrafili o rozwoju myśleć inaczej niż jako o sile po-

zytywnej, kierującej świat ku dobremu. Okazywało się jednak, że

nie wszyscy są beneficjentami przemian. Bardzo wyraźnie, nie-

malże z kronikarską pasją, uwidacznia to Bolesław Prus w Lalce -

powieści ukazującej Warszawę w dobie przemian cywilizacyjnych.

Widzimy walczącą o utrzymanie majątku i pozycji arystokrację,

zacięcie i bezwzględność rywalizujących ze sobą kupców, wresz-

cie beznadziejną sytuację najbiedniejszych, którzy walczą o prze-

trwanie. Warszawa w Lalce to również miejsce bankructwa do-

tychczasowych ideologii - wobec nowych zjawisk wyznaczających

rozwój świata.

Mówiąc o negatywnych zjawiskach towarzyszących przemia-

nom związanym z rozwojem kapitalizmu, nie sposób pominąć

pierwszej powieści naszego „narodowego sumienia” - Ludzi bez-

domnych Stefana Żeromskiego. W powieści tej pisarz daje świa-

dectwo wielkiej wrażliwości na nędzę. Sytuacja robotników

pracujących w przerażających warunkach, mieszkających w ru-

derach przy ulicy Ciepłej wydaje się być bez wyjścia; jedynym

ratunkiem okazuje się emigracja.

Miasto to jednak nie tylko kariera i pieniądze jednych obok

nędzy i ubóstwa drugich, lecz również zwykła szara egzystencja

tych przeciętnych - szeroko rozumianego mieszczaństwa. Litera-

tura modernizmu bardzo gwałtownie krytykuje fasadową moral-

ność, egoizm i obłudę tej grupy społecznej. Miasto dla artystów

moderny to przede wszystkim siedziba filistrów i prostaków, któ-

rych podstawowym zajęciem jest dorabianie się. Taka właśnie jest

geneza buntu artysty przeciw społeczeństwu. Wiersze Koniec wie-

ku XIX i Evviva l'arte Kazimierza Przerwy-Tetmajera mówią o dra-

macie dekadenta, który nie może funkcjonować wśród ludzi, u któ-

rych fałsz zastępuje cnotę, a miejsce prawdziwych wartości zajął

pieniądz. Gabriela Zapolska w dramacie pt. Moralność pani Duls-

kiej demaskuje degradację moralną w rodzinie mieszczańskiej.

Autorka pokazuje rozdźwięk między deklarowanym przez rodzinę

Dulskich przywiązaniem do wartości a ich faktycznym dniem co-

dziennym, rządzącym się zupełnie innymi zasadami.

Niosąca nowe nadzieje sztuka awangardowa prezentuje mia-

sto zupełnie inaczej - jako przestrzeń znaczącą, szansę rozwoju.

Rozwijający się tuż przed pierwszą wojną światową na zachodzie

futuryzm chce zerwać z dotychczasową tradycją, wartościami,

uznając je za przyczynę ogólnego kryzysu kultury. Urbanizacja,

industrializacja, postęp i spychany na margines społeczny w „sta-

rym” układzie społecznym proletariat miał doprowadzić do pow-

stania nowego, lepszego świata. W Polsce, na fali euforii związa-

nej z odzyskaniem niepodległości, wyznawcami podobnych teorii

stali się poeci z kręgu Awangardy Krakowskiej. Znajdowały one

wyraz w haśle „miasto, masa, maszyna”. Przedstawiciele Awan-

gardy, między innymi Tadeusz Peiper i Julian Przyboś, apoteozo-

wali życiowy pęd, rozwój miast, cywilizacji, techniki. Poeta miał

być wykrzyknikiem ulicy. Optymizm nie trwa jednak długo, wielu

twórców dwudziestolecia pisze o groźbie umasowienia i zaniku

wszelkiej indywidualności. Julian Tuwin w utworze Mieszkańcy

wraca do tematu bezrefleksyjnej egzystencji mieszczan. Jarosław

Iwaszkiewicz w wierszu Jesień w Warszawie boi się, że zatraci

własną osobowość, że podda się masie, tłumowi. Literatura znowu

zaczyna dostrzegać zagrożenia dla człowieka w stylu życia gene-

rowanym przez miasto, cywilizację, postęp. Twórcy zwracają uwa-

gę fakt, iż ciągły wzrost tempa życia, konieczność podporządko-

wania się tendencjom, jakie narzuca świat, w konsekwencji pro-

wadzą do utraty części osobowości.

Miasto - „przestrzeń znacząca”, od początku XIX wieku od-

grywające zasadniczą rolę w naszej cywilizacji, budziło i będzie

budzić kontrowersje. Związane z nim szanse i zagrożenia dla

człowieka idealnie dają się streścić w formule „szansa rozwoju,

miejsce destrukcji”, jednak przyglądając się literaturze i obserwu-

jąc nasze współczesne miasta, zauważamy, iż o rozwoju można

mówić raczej tylko w odniesieniu do nauki i techniki.

28.„Miasto - przestrzeń znacząca, miejsce destrukcji, szansa

rozwoju...” Jaki sens nadała literatura temu motywowi?#2#

Miasto jest wielką szansą rozwoju nie tylko dla ludzi miesz-

kających w nim, ale także z prowincji. Od kiedy dochody z rolnic-

twa stały się niewystarczające, ogromne rzesze ludzi, szlachty

i chłopstwa, postanowiły wyruszyć do ośrodków miejskich w po-

szukiwaniu lepszych warunków życia. Tym, których stać było na

naukę, miasto stwarzało warunki kształcenia w wybranym zawo-

dzie. Tym, którzy mieli oszczędności, pozwalało na rozwinięcie wła-

snego interesu i nawiązanie nowych znajomości, a nawet szybsze-

go awansu. Dzięki częstym kontaktom między ludźmi łatwiej było

również w nim spotkać przyszłą wybrankę swojego życia.

Ale miasto stało się również przyczyną destrukcji. Jego

mieszkańcy stawali się anonimowi w tłumie, łatwiej było im uk-

ryć się z nałogami, takimi jak pijaństwo, złodziejstwo, łobuzers-

two. Podobnie i ci, którzy przyjeżdżali do miasta bez oszczędno-

ści, często bezskutecznie poszukiwali stałej pracy i dachu nad

głową. Kiedy znajdowali pracę, była bardzo ciężka i wykonywanie

jej łączyło się nierzadko z utratą zdrowia. Tak więc miasto było

dla jednych szansą rozwoju, zaś dla innych miejscem biedy i de-

strukcji.</i

Obraz życia w mieście ukazuje Bolesław Prus w powieści

Lalka. Przykładem człowieka, który wykorzystał szansę stworzo-

ną mu przez miasto, był Stanisław Wokulski. Po przyjeździe ze wsi

do Warszawy zaczyna pracę jako chłopak na posyłki w winiarni

Hopfera. Jest on młodzieńcem ambitnym, zdolnym, chce się uczyć

dalej. Jednak wybucha powstanie i to nie pozwala mu kontynuo-

wać nauki, ponieważ jako jeden z pierwszych bierze w nim udział.

Po powrocie z Syberii bez skutku szuka pracy w Warszawie,

ale dzięki znajomościom żeni się z wdową po Janie Minclu, właś-

cicielką dużego sklepu w Warszawie. Wykorzystuje szansę, jaką

daje mu miasto, i staje się kupcem z prawdziwego zdarzenia.

Wciąga go praca w handlu i choć marzył, żeby być naukowcem,

staje się kupcem z powołania. Po śmierci żony zapragnął arysto-

kratki - Izabeli Łęckiej. Po to jednak, aby wejść do jej sfery, musi

zdobyć duże pieniądze. Po powrocie z Bułgarii postanawia zbliżyć

się do wybranki swojego serca i pojąć ją za żonę. Kiedy był już bli-

ski celu i zaręczył się z panną Izabelą, przekonał się, że jego wy-

branka nie jest idealną istotą, za jaką ją uważał. Spotykając się

z Wokulskim, stwarzała pozory zainteresowania jego osobą, ukry-

wając, że zależało jej jedynie na jego pieniądzach i pozycji. Z jed-

nej strony miasto stworzyło Wokulskiemu wielkie możliwości roz-

woju, które wykorzystał, z drugiej strony stało się przyczyną des-

trukcji - spotkał tam kobietę, która go zraniła.

Nie wszystkim bohaterom powieści Lalka powiodło się w życiu

tak jak głównemu bohaterowi. Na Powiślu mieszkało tysiące ludzi,

którzy przywędrowali z odległych wsi, aby znaleźć jakiś zarobek

i szansę na przeżycie. Z powodu braku stałego zajęcia ludzie ci

mieszkali na śmietnikach, bieda powodowała, że imali się nieucz-

ciwych zajęć. Nękały ich różne choroby, które były nierzadko przy-

czyną przedwczesnej śmierci. Tak więc nie dla wszystkich Warsza-

wa stała się upragnionym rajem i nie wszystkim dała szansę roz-

woju. Ogromne rzesze ludzi żyły w biedzie, na przedmieściach,

ulegając demoralizacji.

Obraz miasta - Warszawy przedstawia również Maria Ko-

nopnicka w swojej noweli Mendel Gdański. Tytułowy bohater to

stary, 67-letni Żyd, który mieszka w Warszawie od dzieciństwa

i prowadzi od 27 lat zakład introligatorski. Czuje się bardzo zwią-

zany z tym miastem, w którym się urodził i spędził całe swoje ży-

cie, pracując uczciwie w swojej małej firmie. Miasto to uczyniło go

człowiekiem szczęśliwym, umożliwiło mu znalezienie domu, pracy,

a nawet prowadzenie własnego interesu, bez którego kształcenie

jego wnuczka, po zmarłej córce, byłoby niemożliwe. Jednak pew-

nego dnia miasto to się zmieniło, a powodem były szerzące się po-

głoski o pogromie Żydów. Narastały uliczne napady i wybijanie

szyb w oknach zakładów, sklepów i domów żydowskich. Wszyscy

sąsiedzi, a szczególnie student z facjatki ostrzegają go, aby ucie-

kał, ponieważ biją Żydów. Mendel był zdziwiony, gdyż w tym mie-

ście się urodził, w tym domu wychował swoje dzieci i nigdy tu ni-

kogo nie skrzywdził. Wkrótce pojawia się przed domem starego

Żyda uliczna zgraja i zaczyna obrzucać kamieniami zakład, przy-

padkowo trafiając w głowę wnuczka - Jakuba. Chociaż sąsiedzi

stanęli w obronie Mendla i jego wnuczka, a rana chłopca nie oka-

zała się groźna, w starym Żydzie „umarło serce” do tego miasta.

Miasto to było związane z jego całym życiem i dało mu wszystko -

pracę, dom, a jednak okazało się miejscem destrukcji, w którym

panowała nienawiść i szerzący się wciąż antysemityzm.

Innym pisarzem, który przedstawia zalety i wady życia w mie-

ście, jest Stefan Żeromski. Tomasz Judym, bohater jego powieści

Ludzie bezdomni, wykorzystał szansę stworzoną mu przez miasto,

ale również odczuł je w dzieciństwie jako miejsce destrukcji. Wy-

chowywał się w Warszawie pod opieką ojca - szewca, który wie-

cznie chodził pijany, i matki wiecznie chorej. Mieszkali w suterenie,

która była źródłem wilgoci i wielu chorób. Złe warunki życia przy-

czyniły się do szybszej śmierci jego matki. Na wychowanie wzięła

go ciotka. Była ona kobietą lekkich obyczajów i dzięki temu mogła

wyrwać się ze swojego środowiska. W pierwszych latach Tomasz

był u niej chłopcem na posyłki, czyścił podłogi i mył naczynia, ale

ciotka wynajęła tanio pokój studentowi, który miał obowiązek

przygotowywać go do gimnazjum. Sypiał on jednak w przedpokoju

na sienniku, który wolno mu było rozłożyć dopiero wówczas, gdy

goście opuścili mieszkanie ciotki. Był bity przez ciotkę, służącą,

a nawet stróża, musiał znosić humory opiekunki, która go nieraz

wypędzała ze swego domu. On zaś na klęczkach błagał ją, aby mu

pozwoliła pozostać. W dzieciństwie był skazany na poniewierkę

i ciągłą niepewność losu, a w młodości na samotność. Mimo takich

trudnych warunków, miasto dało Judymowi szansę ukończenia

szkoły średniej, a nawet wyższych studiów.

Po zdobyciu zawodu wyjeżdża do Paryża, na praktykę lekar-

ską, gdzie zaczyna interesować się i pogłębiać wiedzę dotyczącą

sztuki. Miasto daje mu szansę nawiązania nowych znajomości, np.

poznaje tam panią Niewadzką i jej wnuczki oraz ich opiekunkę,

Joannę Podborską. Po upływie roku Judym powraca do Warszawy,

gdzie pierwsze kroki kieruje do rodzinnego domu.

Mimo że miasto dało Judymowi szansę kształcenia się i zdo-

bycia dobrze płatnego zawodu, to nie zapomniał on o swoim pocho-

dzeniu. Postanowił poświęcić się pracy społecznej w celu poprawy

losu biedoty warszawskiej, do której kiedyś należał. Rozpoczyna

walkę z nędzą najbiedniejszych od wystąpienia w gronie lekarzy

warszawskich z odczytem, w którym opisuje całą sytuację biedoty.

Wystąpienie Judyma spotyka się z krytyką wszystkich tam zgroma-

dzonych lekarzy i powoduje, że nikt nie przychodzi leczyć się do

jego prywatnego gabinetu. Tym razem miasto nie daje szansy Ju-

dymowi spełnienia marzeń i rozwinięcia własnej praktyki lekar-

skiej. Tak naprawdę miasto dla Judyma było miejscem, w którym

przeżył całe swoje dzieciństwo, spotykając się z nędzą, brudem

i chorobami. Jedynie umożliwiło mu kształcenie się i zdobycie za-

wodu, bez którego nie mógłby marzyć o lepszym życiu.

Niecodzienny obraz miasta ukazuje nam Tadeusz Borowski

w jednym ze swoich opowiadań pt. Pożegnanie z Marią. Akcja

opowiadania toczy się w Warszawie, w czasie niemieckiej okupa-

cji. Miasto jest tu miejscem destrukcji, zaś kłamstwo, oszustwo

i szachrajstwo jest jedyną szansą na przeżycie. Rzeczywistość

stworzona przez okupanta zmusza ludzi do kombinowania i dzia-

łania na lewo, bo inaczej nie dałoby się żyć. Żandarmi handlują

ludźmi uwięzionymi w szkole, a sklepikarz sprzedaje towary spod

lady, bez kartek, oszukuje na wadze, bo musi jakoś żyć, mając na

utrzymaniu żonę, syna i córkę, która uczęszcza na tajne komplety.

Prowadzone przez właściciela firmy interesy z Niemcami czy lewe

transakcje kierownika z woźnicami, jego handel z gettem, stają się

czymś normalnym i pozwalającym na przetrwanie okupacji. Czło-

wiek staje się towarem, jego los nie jest istotny, liczą się tylko inte-

resy, które zapewniają byt i chleb. Mimo tak trudnych warunków,

jakie przyniosła ostatnia wojna, miasto Warszawa nadal dawało

pewne możliwości.

Tylko tu można było kształcić się na tajnej polonistyce, jak

również debiutować w pisemkach konspiracyjnych czytywanych

przez warszawiaków. Łatwiej było o książkę i spotkanie towarzys-

kie. Mimo pozytywów miasto stało się miejscem destrukcji, w któ-

rym okupanci starali się zniszczyć polską kulturę i edukację.

Ogromne rzesze ludzi odnalazły się jednak w nowych, miej-

skich warunkach: znalazły tu pracę, dom i możliwości kształcenia.

Nie mogła im tego dać przeludniona polska wieś. Jednym miasto

pozwoliło więc na znalezienie dobrej pracy czy otwarcie własnego

interesu, co wiązało się z większymi zarobkami i lepszym życiem.

Dobra sytuacja materialna dała z kolei szansę na kształcenie dzieci

w szkołach średnich, a nawet wyższych. Dla innych miasto stało się

miejscem destrukcji, w którym nie mogli się odnaleźć i zapewnić

należytych warunków egzystencji sobie czy swojej rodzinie.

29.Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny... Galeria

postaci i postaw ludzkich w III cz. „Dziadów” lub „Lalce”.

XIX wiek był bardzo trudnym okresem w dziejach naszego

kraju. Polska znajdowała się wówczas w ciężkiej sytuacji zarówno

politycznej, jak i gospodarczej. Ciągłe represje i prześladowania

szerzyły strach wśród społeczeństwa. Postawy ludzi wynikały głów-

nie z cech charakteru, jakimi obdarzył ich Stwórca. Jedni ulegali

przemocy i bezwzględnemu terrorowi, drudzy zaś mężnie stawiali

opór. Niektórzy, widząc zagrożenie własnego bytu, zrywali z ogól-

nie przyjętymi zasadami moralnymi, takimi jak: miłość, oddanie,

poświęcenie i wkraczali w szeregi wroga. Nie wszyscy jednak byli

osobami tak głęboko zdemoralizowanymi. Dla wielu szczęście,

dobro i wolność Ojczyzny, jak i ogółu obywateli, znaczyło więcej

niż korzyści jednostkowe. W myśl hasła Tyrtajasa: Rzecz to piękna

zaprawdę, gdy krocząc w pierwszym szeregu, ginie człowiek odwa-

żny, walczący w obronie ojczyzny... stawali do walki, spiskując mi-

mo represji zaborcy.

Utworem, który doskonale ukazuje nam tamtejszych ludzi i ich

postawy, są I i III część Dziadów Adama Mickiewicza. W dziele tym

dostrzegamy następujące typy bohaterów: męczenników, proro-

ków, karierowiczów, kanalie i błaznów. Przykładem pierwszej po-

stawy jest cały naród polski, którego cierpienia autor przedstawił

w sposób analogiczny do męki Chrystusa. Kiedy miara cierpień się

wypełni, Polska - podobnie jak Syn Boży - zmartwychwstanie

i zbawi ujarzmione narody, przynosząc im wolność. Męczennikiem

jest także Konrad, główny bohater utworu, który, przebywając

w więzieniu w Klasztorze Bazylianów, dostrzega cel życia, zrywa

z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowo-

wyzwoleńczej. Gustaw umarł, narodził się Konrad. Jest on człowie-

kiem o wielkiej indywidualności, cierpi z powodu ojczyzny, na sku-

tek wielu przemyśleń dostrzega ogromny tragizm narodu. Buntuje

się, pragnie walczyć, jego wielka miłość do ojczystej ziemi spra-

wia, że zwraca się do Boga. Szuka ratunku w ufności religijnej,

a jednocześnie oskarża Pana o obojętność wobec losu Jego pod-

danych. Żąda, aby Bóg dał mu władzę nad światem, wówczas bę-

dzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Jak mityczny

Prometeusz, chce sam podjąć walkę z zaborcą. Niestety, jego in-

tencje zawodzą. Poszczególne jednostki są zbyt słabe, aby odnieść

zwycięstwo.

Mickiewicz w Wielkiej Improwizacji wskazywał na przyczyny

klęski listopadowej, która wynikała z tego, że spiskowcy samotnie

podjęli walkę, zapominając o ludzie.

Postawy męczenników reprezentuje także cała młodzież wi-

leńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi

- pełna patriotyzmu i zaangażowania. Tomasz Zan, jeden z jej

przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyja-

ciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak To-

masz mogli żyć choć chwilę dłużej. Pięknie zachował się także

Janczewski, który - mimo cierpienia i bólu - zachowuje trzeźwość

umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibit-

ce, krzyknął trzy razy: Jeszcze Polska nie zginęła. Takich młodych

ludzi było znacznie więcej. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-

silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity

i zniszczono totalnie jego psychikę, mimo to nie wydał swoich

współtowarzyszy. Zginął w imię miłości, braterstwa i oddania bliź-

nim. To zdrajcy i kanalie doprowadzili do jego śmierci. Do takich

ludzi należą Doktor i Pelikan, będący na usługach senatora Nowo-

silcowa, człowieka nie lepszego od nich obu. Na uwadze mają oni

jedynie własne korzyści, płynące ze zdradzieckiej służby. Losy

ojczyzny są im obce, dołożą się nawet do jej zguby, jeśli przyniesie

im to pożytek. Głównym ich celem jest pomnażanie własnego ma-

jątku i robienie kariery, przy boku wroga.

Wśród społeczeństwa dostrzegamy także błaznów, którzy, ko-

rzystając ze swego bogactwa, bawią się w towarzystwie senatora,

nie dbając o losy kraju. Należą do nich urzędnicy, oficerowie,

spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim, dyskutując

o balach wyprawianych przez Nowosilcowa.

Piotr Wysocki, działacz powstania, tak mówi o nich:

Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna

i twarda, sucha i plugawa...

Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, których cechuje ozię-

błość i oschłość uczuć. Niczym plugawe stwory pełzają po ziemi,

ignorując otoczenie.

Nieco optymizmu przynosi uciskanemu ludowi Widzenie księ-

dza Piotra. Widzi on młodzież wileńską, straszliwie umęczoną,

którą w kibitkach wywożą na Sybir. Wśród nich dostrzega także

dziecko, któremu udało się przeżyć i uciec. Wyrośnie ono na ob-

rońcę, mściciela narodu i zapewni stabilny byt przyszłym pokole-

niom. Ksiądz Piotr reprezentuje proroka. Jawi mu się wizja Polski,

kraju umęczonego, okrutnie cierpiącego. Wie, że Bóg wybrał Pol-

skę na odkupiciela ujarzmionych narodów (Polska Chrystusem na-

rodów). Od owych cierpień kraj może uwolnić wyżej wspomniane

dziecię, które zdobędzie siłę, wciągając do walki całą ludzkość.

Zło musi kiedyś minąć! Przyszłość ludzkości związana jest

wyłącznie z pokojem. Jestem przekonana, że nadejdą takie czasy,

kiedy miłość zwycięży nienawiść, dobro pokona zło, a ludzie nau-

czą się wzajemnie kochać i szanować. Dlatego też należy uczynić

wszystko, aby słowo „człowiek” brzmiało dumnie!

2

Męczennicy, prorocy, karierowicze, kanalie, błazny... Galeria

postaci i postaw ludzkich w III cz. „Dziadów” lub „Lalce”.

XIX wiek był bardzo trudnym okresem w dziejach naszego

kraju. Polska znajdowała się wówczas w ciężkiej sytuacji zarówno

politycznej, jak i gospodarczej. Ciągłe represje i prześladowania

szerzyły strach wśród społeczeństwa. Postawy ludzi wynikały głów-

nie z cech charakteru, jakimi obdarzył ich Stwórca. Jedni ulegali

przemocy i bezwzględnemu terrorowi, drudzy zaś mężnie stawiali

opór. Niektórzy, widząc zagrożenie własnego bytu, zrywali z ogól-

nie przyjętymi zasadami moralnymi, takimi jak: miłość, oddanie,

poświęcenie i wkraczali w szeregi wroga. Nie wszyscy jednak byli

osobami tak głęboko zdemoralizowanymi. Dla wielu szczęście,

dobro i wolność Ojczyzny, jak i ogółu obywateli, znaczyło więcej

niż korzyści jednostkowe. W myśl hasła Tyrtajasa: Rzecz to piękna

zaprawdę, gdy krocząc w pierwszym szeregu, ginie człowiek odwa-

żny, walczący w obronie ojczyzny... stawali do walki, spiskując mi-

mo represji zaborcy.

Utworem, który doskonale ukazuje nam tamtejszych ludzi i ich

postawy, są I i III część Dziadów Adama Mickiewicza. W dziele tym

dostrzegamy następujące typy bohaterów: męczenników, proro-

ków, karierowiczów, kanalie i błaznów. Przykładem pierwszej po-

stawy jest cały naród polski, którego cierpienia autor przedstawił

w sposób analogiczny do męki Chrystusa. Kiedy miara cierpień się

wypełni, Polska - podobnie jak Syn Boży - zmartwychwstanie

i zbawi ujarzmione narody, przynosząc im wolność. Męczennikiem

jest także Konrad, główny bohater utworu, który, przebywając

w więzieniu w Klasztorze Bazylianów, dostrzega cel życia, zrywa

z rolą tragicznego kochanka Gustawa i staje do walki narodowo-

wyzwoleńczej. Gustaw umarł, narodził się Konrad. Jest on człowie-

kiem o wielkiej indywidualności, cierpi z powodu ojczyzny, na sku-

tek wielu przemyśleń dostrzega ogromny tragizm narodu. Buntuje

się, pragnie walczyć, jego wielka miłość do ojczystej ziemi spra-

wia, że zwraca się do Boga. Szuka ratunku w ufności religijnej,

a jednocześnie oskarża Pana o obojętność wobec losu Jego pod-

danych. Żąda, aby Bóg dał mu władzę nad światem, wówczas bę-

dzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Jak mityczny

Prometeusz, chce sam podjąć walkę z zaborcą. Niestety, jego in-

tencje zawodzą. Poszczególne jednostki są zbyt słabe, aby odnieść

zwycięstwo.

Mickiewicz w Wielkiej Improwizacji wskazywał na przyczyny

klęski listopadowej, która wynikała z tego, że spiskowcy samotnie

podjęli walkę, zapominając o ludzie.

Postawy męczenników reprezentuje także cała młodzież wi-

leńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie wyziębi

- pełna patriotyzmu i zaangażowania. Tomasz Zan, jeden z jej

przedstawicieli, chce całą winę skierować na siebie. Jego przyja-

ciel Frejend mówi, że dałby się powiesić, żeby tacy ludzie jak To-

masz mogli żyć choć chwilę dłużej. Pięknie zachował się także

Janczewski, który - mimo cierpienia i bólu - zachowuje trzeźwość

umysłu i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibit-

ce, krzyknął trzy razy: Jeszcze Polska nie zginęła. Takich młodych

ludzi było znacznie więcej. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-

silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity

i zniszczono totalnie jego psychikę, mimo to nie wydał swoich

współtowarzyszy. Zginął w imię miłości, braterstwa i oddania bliź-

nim. To zdrajcy i kanalie doprowadzili do jego śmierci. Do takich

ludzi należą Doktor i Pelikan, będący na usługach senatora Nowo-

silcowa, człowieka nie lepszego od nich obu. Na uwadze mają oni

jedynie własne korzyści, płynące ze zdradzieckiej służby. Losy

ojczyzny są im obce, dołożą się nawet do jej zguby, jeśli przyniesie

im to pożytek. Głównym ich celem jest pomnażanie własnego ma-

jątku i robienie kariery, przy boku wroga.

Wśród społeczeństwa dostrzegamy także błaznów, którzy, ko-

rzystając ze swego bogactwa, bawią się w towarzystwie senatora,

nie dbając o losy kraju. Należą do nich urzędnicy, oficerowie,

spędzający beztrosko czas w salonie warszawskim, dyskutując

o balach wyprawianych przez Nowosilcowa.

Piotr Wysocki, działacz powstania, tak mówi o nich:

Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna

i twarda, sucha i plugawa...

Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, których cechuje ozię-

błość i oschłość uczuć. Niczym plugawe stwory pełzają po ziemi,

ignorując otoczenie.

Nieco optymizmu przynosi uciskanemu ludowi Widzenie księ-

dza Piotra. Widzi on młodzież wileńską, straszliwie umęczoną,

którą w kibitkach wywożą na Sybir. Wśród nich dostrzega także

dziecko, któremu udało się przeżyć i uciec. Wyrośnie ono na ob-

rońcę, mściciela narodu i zapewni stabilny byt przyszłym pokole-

niom. Ksiądz Piotr reprezentuje proroka. Jawi mu się wizja Polski,

kraju umęczonego, okrutnie cierpiącego. Wie, że Bóg wybrał Pol-

skę na odkupiciela ujarzmionych narodów (Polska Chrystusem na-

rodów). Od owych cierpień kraj może uwolnić wyżej wspomniane

dziecię, które zdobędzie siłę, wciągając do walki całą ludzkość.

Zło musi kiedyś minąć! Przyszłość ludzkości związana jest

wyłącznie z pokojem. Jestem przekonana, że nadejdą takie czasy,

kiedy miłość zwycięży nienawiść, dobro pokona zło, a ludzie nau-

czą się wzajemnie kochać i szanować. Dlatego też należy uczynić

wszystko, aby słowo „człowiek” brzmiało dumnie!

30.Motyw biesiady (uczty, wesela, zgromadzenia) i jego

funkcja w dziełach literatury polskiej.

Motyw biesiady pojawiał się często w utworach literatury

polskiej zarówno starych, jak i nowych. Pełnił on w nich wielo-

rakie funkcje, w zależności od czasów, w jakich one powstawały.

Biesiada, zwłaszcza wesele, to święto radosne - uwieńczenie mi-

łości. Śmiało więc może stać się pretekstem do zaprezentowania

optymistycznego spojrzenia w przyszłość, nadziei na zgodę naro-

dową. Bywa też opisane dla prezentacji obyczajów związanych

z tym świętem, bywa tematem parodii lub ukazywania przemian

dziejowych.

Wiersz Słoty O zachowaniu się przy stole z XV wieku przed-

stawia biesiadę zamożnych warstw społeczeństwa polskiego: ry-

cerzy, giermków, dam dworu. Ukazuje obyczaje biesiadne, które

przenikały w owym czasie do Polski z zachodu. Biesiada ta pełni

więc w utworze Słoty funkcję religijną, towarzyską i kulturalną,

a także wzmacnia więzi między ludźmi.

Zupełnie inne funkcje spełnia biesiada w II i III cz. Dziadów

Adama Mickiewicza. W cz. II poeta przedstawia biesiadę cmen-

tarną, urządzaną przez żywych zmarłym przodkom w dniu ich

święta. Wskazuje ona na ścisłe reakcje pomiędzy światem żywych

i umarłych oraz jedność tych dwóch światów w wymiarze poza-

ziemskim. Uczy również żyjących niesienia sobie wzajemnej po-

mocy i przypomina, że zło zostanie ukarane. Zgromadzenie w kap-

licy cmentarnej pełni funkcję filozoficzną, moralną, a nawet społe-

czną (przypomina, że panom nie wolno znęcać się nad chłopami).

W III cz. Dziadów, która powstała po upadku powstania lis-

topadowego, dostrzegamy już nie tylko funkcje omówione wyżej.

W scenie I zgromadzeni więźniowie w Wigilię Bożego Narodzenia

dzielą się dobrym słowem. Opowiadają o sprawach związanych

z procesem Filomatów i Filaretów. To wigilijna uczta pełniąca

obok funkcji religijnych również filozoficzne i polityczne. W scenie

pt. „Salon warszawski” poeta przedstawia spotkania towarzyskie

warstw wyższych. Mimo iż kraj w tym czasie cierpi z powodu re-

presji politycznych, na tym spotkaniu mówi się tylko o balach i do-

konaniach literackich. Tylko nieliczni Polacy mówią - szeptem -

o sprawach dotyczących wyzwolenia kraju. Spotkanie towarzyskie

ukazane w tej scenie służy Mickiewiczowi do scharakteryzowania

społeczeństwa polskiego doby listopadowej.

W scenie „Bal u senatora” ukazany jest autentyczny bal, nie

tylko spotkanie towarzyskie. Ksiądz Piotr przepowiada doktorowi

Becu śmierć, a kiedy ten ginie, rażony piorunem, zło moralne zo-

staje ukarane. Nastrój zgrozy ogarnia rozbawione przedtem towa-

rzystwo, zaś aria Komandora z Don Juana zapowiada katastrofę.

Muzyka ta jest zapowiedzią rozprawy ze złem - zdrajcami, którzy

poszli na współpracę z zaborcą. Bal ten pełni więc znów funkcję

zarówno metafizyczną, jak i polityczną.

W Panu Tadeuszu z biesiadą, spotkaniem towarzyskim, we-

selem spotykamy się niemal w każdej księdze. Uczta odbywająca

się na zamku w I księdze ukazuje staropolskie tradycje i obyczaje

związane z biesiadowaniem. Rodzi ona więzi patriotyczne, łączy

Polaków i uświadamia im ich odrębność narodową w trudnych

czasach niewoli. Ostatnia księga epopei kończy się wspaniałą ucz-

tą staropolską z okazji zaręczyn Zosi Horeszkówny z Tadeuszem

Soplicą. Wojski wydobywa z tej okazji staropolski serwis, zaś Jan-

kiel gra melodie narodowe, związane z historią Polski. Przy stołach

zasiedli żołnierze, również i w polskich mundurach. Jest to więc

uczta nadziei na zmiany polityczne w Polsce, które mają nastąpić

wraz ze zwycięstwem Napoleona.

W powieści Nad Niemnem Eliza Orzeszkowa przedstawia dom

polski jako ostoję tradycji i patriotyzmu w trudnych latach niewoli

narodowej. Imieniny pani Emilii to nie tylko wspólny posiłek i spot-

kanie towarzyskie z rodziną i sąsiadami, ale również okazja

do dyskusji nad realizacją programu pozytywistycznego na wsi.

Wesele w Bohatyrowiczach charakteryzuje zaścianek, ukazuje jego

obyczaje i mentalność.

Wesele wiejskie przedstawione jest również w dramacie Sta-

nisława Wyspiańskiego Wesele. Na nim miało dojść do zjednocze-

nia różnych warstw narodu we wspólnej walce o wolność. Widzimy

więc, że i w tym utworze biesiada, jaką było wesele dziewczyny

wiejskiej z inteligentem z miasta, pełni funkcje wielorakie: towa-

rzyskie, kulturalne, społeczne, a przede wszystkim polityczne.

Niestety, rozwiewa nadzieje Polaków na wspólne wystąpienie

zbrojne.

Chłopi Władysława Reymonta to epopeja chłopska, mówiąca

o życiu gromady wiejskiej w końcu XIX w. Tym razem opisane ma-

my wesele typowo wiejskie, Jagny z Boryną. Bogaty chłop żeni się

z dziewczyną średnio zamożną. Na takie wesele zaproszeni są o-

czywiście najbogatsi gospodarze z całej wsi. I znów mamy okazję

do poznania barwnych obyczajów i poglądów, które różnią ich cał-

kowicie od innych warstw. Młodzież i starzy zbierali się także

na wspólne darcie pierza czy szatkowanie kapusty. Razem wyko-

nywana praca staje się okazją do bliższego poznania, zwrócenia

na siebie uwagi ładnym wyglądem czy ubiorem, zacieśnienia więzi

międzyludzkich. Wspólna zabawa, opowieści i śpiewy zacierają

nieco różnice społeczne i powodują, że gromada wiejska powoli

staje się jednością. Również karczma była miejscem spotkań mie-

szkańców wsi i różnych uroczystości. Tu odbywały się także dys-

kusje nad rozwiązaniem wiejskich konfliktów. Ale wieś polska za-

wsze związana była przede wszystkim z tradycją chrześcijańską

i dlatego w powieści odnajdujemy spotkania rodzinne z okazji

świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiejnocy. Biesiady i zgromadze-

nia z okazji świąt religijnych nawiązywały do tradycji staropolskiej

w trudnych czasach niewoli. Pełniły funkcje nie tylko religijne czy

towarzyskie, ale również polityczne.

Motyw biesiady - uczty, wesela, zgromadzenia - pełnił wielo-

rakie funkcje w utworach literatury polskiej. W czasach niepodle-

głości były to funkcje: religijne, kulturalne i towarzyskie. Zaś

w czasach zaborów doszły jeszcze funkcje polityczne, ponieważ

tylko ucieczka w sferę życia prywatnego dawała możliwość zacho-

wania i pielęgnowania polskich tradycji.

31.Motyw domu i rodziny w literaturze polskiej.

Motyw domu i rodziny pojawia się od najwcześniejszych wie-

ków w literaturze polskiej. Oczywiście w różnych utworach i róż-

nych epokach pełni zupełnie inne funkcje i przedstawiany jest

w różny sposób.

Po raz pierwszy pojawia się on w twórczości Jana Kochano-

wskiego, w jego znanej fraszce pt. Na dom w Czarnolesie. Jest to

dom rodzinny, odziedziczony po przodkach, w którym nie ma mar-

murów ani złoconych ścian. Ale można żyć w nim dostatnio i spo-

kojnie w gronie rodzinnym, zachowując czyste sumienie i życzli-

wość sąsiadów. Rodzina szlachecka zamieszkująca dwór w Czar-

nolesie wyznaje oczywiście wartości chrześcijańskie i powierza się

całkowicie opiece boskiej. Dwór szlachecki mieści się w otoczeniu

pięknej przyrody i starej lipy, pod którą tak chętnie przesiadywał

poeta (fraszka Na lipę). Innych szczegółów o mieszkańcach tego

dworu dowiadujemy się nie tylko z krótkich fraszek J. Kochanow-

skiego, ale również z dłuższych utworów - pieśni, a nawet trenów.

W Pieśni świętojańskiej o Sobótce opowiada poeta o tym, jak

wielką rolę w takim domu pełniła gospodyni i matka. I jak oboje

z mężem i dziadkami przygotowywali młode pokolenie do pracy

w gospodarstwie, a także przekazywali im podstawowe wartości

moralne.

Dom miał więc zapewnić w owych czasach Polski niepodległej

nie tylko godziwe warunki materialne rodzinie, ale również wpoić

młodemu pokoleniu zasady chrześcijańskie, które miały być dla

nich oparciem w przyszłym życiu. Funkcja domu i rodziny była

więc w owych czasach ogromna. Wychowywał i przygotowywał do

życia zgodnie z tradycją młode pokolenia Polaków. Czym mógł się

stać dom bez dzieci - spadkobierców, ukazują Treny J. Kochano-

wskiego. Tylko więc pełna rodzina z ojcem, matką i dziećmi,

w której każdy pełnił właściwą sobie rolę, dawała szczęście.

Ponieważ większość utworów tego okresu pisana była przez

szlachtę, dlatego też przedstawiały one przede wszystkim domy

i rodziny szlacheckie.

W okresie oświecenia w XVIII w. Pojawia się sporo utworów,

w których motyw domu i rodziny, znów szlacheckiej, przewija się

dość często. Sądy o domu i panujących w nim stosunkach w tym

okresie są dość krytyczne. Celował w nich biskup Ignacy Krasicki,

który, chcąc uchronić Rzeczpospolitą przed upadkiem, naśmiewał

się w swoich utworach z Polaków, przepijających ojcowizny, i dam

modnych, przerabiających stare dwory szlacheckie na zachodnie

pałace.

Idealny dom szlachecki, godny naśladowania, przedstawił Ju-

lian Ursyn Niemcewicz w komedii Powrót posła. Autor ukazuje sta-

ropolski dwór pod Warszawą, pełen tradycji, w którym dwa pokole-

nia Polaków żyją w zgodzie i harmonii. Dom zawsze ustępować

powinien krajowi - stwierdza Podkomorzy, jeden z głównych bo-

haterów komedii. I w tym duchu właśnie wychowuje on swoich

synów, którzy obaj pełnią służbę publiczną. Pracują nie tylko we

własnym gospodarstwie, ale i na rzecz kraju. Walery, na przykład,

jest posłem na Sejm Wielki, zaś w przerwach obrad przyjeżdża

do rodziców na wieś. To otwarcie się rodziny na politykę wskazuje

na to, że potrafi ona zręcznie połączyć szacunek do tradycji z po-

parciem dla nowego - reform głoszonych przez obóz patriotów.

Rozumie ona, że zmiany te są koniecznością dla chylącej się ku

upadkowi Ojczyzny. Podkomorostwo są kochającą się rodziną,

w której każdy z jej członków pełni właściwą sobie funkcję. Prze-

ciwieństwem jest rodzina Sarmaty, Starosty Gadulskiego, ożenio-

nego dla wiosek z damą modną. Dom w komedii Niemcewicza peł-

ni więc funkcje wychowawcze. Nie tylko zapewnia warunki mater-

ialne rodzinie, ale jest miejscem, w którym wychowuje się przy-

szłe pokolenia w tradycji i w duchu miłości do Ojczyzny.

Zupełnie inną funkcję pełnił dwór szlachecki i rodzina w mro-

cznych czasach zaborów. Najpiękniej jest on ukazany w utworach

romantycznych, takich jak: Śluby panieńskie A. Fredry czy Pan Ta-

deusz A. Mickiewicza. Opis dworku w Soplicowie wskazuje, że był

on niezbyt duży, ale czysto utrzymany i przestronny. Wystrój

wnętrz, obrazy wiszące na ścianach: Kościuszki, Rejtana, Jasiń-

skiego wskazywały na to, że stał się on w czasach niewoli ostoją

tradycji staroszlacheckiej i polskości. Zegar kurantowy wygrywał

słynnego Mazurka Dąbrowskiego. Rodzina Sopliców, choć niepeł-

na, (sędzia był przecież starym kawalerem i wychowywał bratan-

ka), promieniowała na okolicę i dawała przykład wielkiego patrio-

tyzmu.

Podobnie przedstawiony zostanie dwór szlachecki w Korczy-

nie w powieści E. Orzeszkowej Nad Niemnem. Jednak sytuacja

materialna rodziny zamieszkującej go będzie już nieco inna. Po

upadku powstania styczniowego w 1864 roku, w czasach wzmo-

żonych represji, na rody szlacheckie nakładane były przez zabor-

ców ogromne podatki. Polaków zamierzano wyrugować z ich ziemi

i przekazać ją w ręce Rosjan. Dlatego Benedykt Korczyński pracuje

od świtu do nocy, chce utrzymać ziemię i dwór w swoich rękach,

aby przekazać ją później synowi - Witoldowi. Życie w Korczynie to

już nie same zabawy i przyjemności, jak w Soplicowie. Goście by-

wają tu znacznie rzadziej i jest ich znacznie mniej. A kiedy przyja-

dą, na przykład na imieniny pani Emilii, rozmawiają o trudnej rze-

czywistości, panie noszą przerabiane suknie, zaś panowie rozma-

wiają o interesach. Bywają oczywiście i tacy, którzy nie przejmują

się niczym (Różyc, Kiryłło), ale majątki ich i domy są w opłakanym

stanie, zaś byt ich rodzin zagrożony. Trudne warunki życia i ciężka

praca Benedykta odcisnęła się również na jego stosunkach mał-

żeńskich z Emilią. W Nad Niemnem ukazuje pisarka domy i rodzi-

ny polskie od najbogatszych (Gorce) do biedniejszych (Bohatyro-

wicze).

Noce i dnie M. Dąbrowskiej to również epopeja szlachecka,

powstała ona jednak już w okresie międzywojennym. Ukazuje pol-

ski dom i rodzinę szlachecką w trudnych latach po klęsce powsta-

nia styczniowego. Bogumił i Barbara Niechcicowie to już ludzie

„wysadzeni z siodła”. Nie posiadają własnej ziemi i z konieczności

pracują na cudzej. Powieść obrazuje życie codzienne w zaborze

rosyjskim, zamknięte w rodzinnym kręgu, wypełnione pracą, co-

dziennymi troskami i pozbawione niezwykłych wydarzeń. Jednak

i w domu Bogumiła i Barbary odnajdujemy dawne tradycje i pra-

stare wzorce. To biedniejące ziemiaństwo nadal więc kultywuje

polskość w trudnych latach niewoli.

Stanisław Wyspiański w swoim wielkim dramacie Wesele

przedstawia także motyw domu i rodziny polskiej. Chata wiejska,

w której na weselu chłopki z inteligentem z miasta spotykają się

dwa światy, staje się symbolem Polski walczącej z zaborcami. I tu

dom polski i rodzina przechowuje tradycje polskie do lepszych cza-

sów. Ale w tym utworze z przełomu wieku ukazane są również trady-

cje ludowe, które - podobnie jak szlacheckie - staną się skarbnicą

polskości. Ten dom jednak gromadzi Polaków również i po to, aby

podjęli wspólną walkę o Polskę niepodległą. Dom staje się więc

cichą przystanią, miejscem rozmów i dyskusji przedstawicieli róż-

nych warstw.

Motywowi domu i rodziny poświęcił wiele miejsca S. Żeromski

w swojej powieści Ludzie bezdomni. Dom jest dla pisarza symbo-

lem stabilizacji życiowej, a więc posiadania stałej pracy. Jest rów-

nież symbolem bliskości z drugim człowiekiem, a więc możliwości

posiadania rodziny i cieszenia się szczęściem osobistym. Niestety,

niemal wszyscy bohaterowie powieści to ludzie nie posiadający

własnych domów ani rodzin. Domy z prawdziwego zdarzenia, które

zabezpieczają warunki materialne rodzinie, posiadają tylko nie-

liczni: doktor Czernisz w Warszawie, czy dyrektor kopalni. Jest to

więc obraz przygnębiający, który wiele mówi o życiu Polaków pod

zaborami w końcu XIX wieku.

Dom i rodzina mieszczańska ukazana jest w tragifarsie G. Za-

polskiej pt. Moralność pani Dulskiej. Rodzina pani Dulskiej ma, co

prawda, zapewnione warunki egzystencji, ponieważ posiada ka-

mienicę czynszową, która stanowi jej źródło utrzymania. Głowa ro-

dziny - pan Dulski, jak i syn - Zbyszko pracują jako urzędnicy, więc

ta rodzina nie ma prawdopodobnie kłopotów materialnych. Jednak

cechuje ją kult pieniądza, tak charakterystyczny dla wielu miesz-

czańskich rodzin tego okresu. Podwójna moralność - oto co cechu-

je główną bohaterkę sztuki. Dulska ma dwie twarze: jedną dla ob-

cych - kobiety godnej, która dba o swoją rodzinę, chodzi do koś-

cioła, uznaje zasady moralne i prowadzi porządny dom. Zaś druga,

to twarz kobiety tyrana domowego, dla której najważniejszy w ży-

ciu to pieniądz i zachowanie pozorów. Nie jest to więc już obraz

szczęśliwej, polskiej rodziny. Pieniądz i cywilizacja powodują, że

więzi rodzinne stają się coraz słabsze.

W powieści Gombrowicza Ferdydurke z okresu międzywo-

jennego odnajdujemy również motywy domu i rodziny. W nowo-

czesnym domu Młodziaków Gombrowicz dostrzega fałsz i pozę,

z którą Józio, główny bohater, nie może się pogodzić. Równie gro-

teskowo przedstawiony jest dworek szlachecki państwa Hurleckich.

Przyjaźń Miętusa ze służącym Walkiem podważa fundamenty zie-

miańskiej tradycji i powoduje, że Bolimowo w niczym już nie

przypomina Soplicowa czy Korczyna. Motyw domu służy więc tu

Gombrowiczowi do ukazania buntu Józia przeciwko rodzinie i spo-

łeczeństwu, które usiłowało narzucić mu swoje poglądy i konwe-

nanse.

Dramat pt. W małym dworku S. I. Witkiewicza jest parodią lite-

racką melodramatu T. Rittnera W małym domku. Witkacy pragnie

umożliwić widzowi przeżycia metafizyczne i dlatego pisze swój

dramat w tonacji groteskowej, w którym zostały naruszone normy

podyktowane przez zdrowy rozsądek i doświadczenie życiowe.

Sztuka ta zawiera realistyczną krytykę stosunków międzyludzkich

i postaw moralnych. Ukazuje rodzinę polską, przeżywającą konfli-

kty i dramaty, która przestaje być przystanią i schronieniem dla

domowników.

Motyw domu i rodziny, jak widać, odnajdujemy we wszystkich

epokach literackich. Może właśnie dlatego, że rodzina stanowiła

i stanowi podstawową komórkę, na której opiera się całe społe-

czeństwo. W dawnych epokach, w okresie Polski niepodległej, dom

zapewniał rodzinie warunki materialne i był „szkołą życia” dla

przyszłych pokoleń. W okresie zaborów był również ostoją tradycji

i polskości. Czym bliżej jednak współczesności, tym więcej utwo-

rów literackich przedstawia konflikty panujące w rodzinach pol-

skich, a nawet tragedie, do których w nich dochodzi. Dom i rodzina,

coraz częściej targana konfliktami, zatraca z czasem swoje pod-

stawowe funkcje, przestaje zapewniać bezpieczeństwo materialne

i psychiczne.

32.„Nic pożądańszego, a nic trudniejszego na ziemi jak

prawdziwa rozmowa” - Adam Mickiewicz. Dlaczego

ludziom tak trudno porozumieć się ze sobą? Skomentuj

słowa poety, posługując się przykładami literackimi.

Rację miał Adam Mickiewicz, pisząc, że szczera rozmowa

między ludźmi jest bardzo ważna, chociaż najczęściej trudno im

się porozumieć. Konwersacje ułatwiają życie, poprawiają stosunki

między ludźmi, czasami są lekarstwem na problemy i zmartwienia.

Szczera rozmowa z drugim człowiekiem, nawet obcym, może

zmienić kogoś na całe życie.

Ale zdarza się także, że ludzie ukrywają swoje zamiary, nie

mogą rozmawiać o dręczących ich kłopotach, wolą skrywać wszy-

stko w sobie. Nie mają zaufania do rozmówców. Możemy się także

spotkać u ludzi z niechęcią wyrażania swoich poglądów, opinii,

być może boją się oni odtrącenia czy wyśmiania.

Obecnie, w końcu XX wieku, kiedy cywilizacja rozwinęła się

tak bardzo, ludzie nie mają czasu na rozmowy, są zabiegani, ro-

bią kariery. Poza tym mogą się porozumiewać za pomocą kompu-

terów, internetu albo wpatrywać na przykład w telewizję. Szczere,

prawdziwe rozmowy są więc obecnie rzadkością, chociaż świat

jest pełen kłamstw, obłudy i zła.

Uczuciem, które wyzwala w człowieku chęć do rozmów, wy-

miany poglądów, dzielenia się swoimi kłopotami i radościami, jest

miłość. Doskonałym tego przykładem są bohaterowie z poematu

Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod - Walter i Aldona, dwoje

ludzi, którzy zakochują się w sobie i planują wspólną przyszłość.

Ich rozmowy nie mają końca:

... oczy i myśli (Aldony)

tylko oczu Waltera, rozmów Waltera

szukają.

Większość czasu spędzają na wspólnych spacerach, dyskus-

jach, które zawsze są pełne szczerości i ciepła. Ponieważ oboje </

doskonale się rozumieją, jest im dobrze ze sobą, postanawiają się

pobrać. Niestety, ich szczęście nie trwa długo. Walter musi doko-

nać wyboru pomiędzy służbą Ojczyźnie a miłością do ukochanej.

Bohater wybiera Ojczyznę, której poświęca młodość i życie. Rezy-

gnuje ze spokojnego i dostatniego życia rodzinnego u boku kocha-

jącej żony. W tym czasie zaczynają się nieporozumienia między

nimi, sprzeczki, kłótnie, ponieważ Aldona pragnie zatrzymać męża

przy sobie.

Tak więc trudność w porozumiewaniu się czasami wynika nie

tylko z niedopasowania, ale również z odmiennych poglądów,

pragnień i celów, jakie ludzie stawiają przed sobą.

Inna parą, mającą szansę żyć zgodnie i szczęśliwie, była Ma-

ria i Henryk, bohaterowie dramatu Zygmunta Krasińskiego Nie-

Boska komedia. Niestety miłość, którą się darzyli, nie zbliżyła ich.

Każde z nich miało inne potrzeby i stawiało sobie inne cele. Dra-

mat zaczyna się w dniu ślubu, kiedy Henryk jako Pan Młody widzi

w ukochanej wcielenie piękna i poezji, chce, aby była jego muzą

i natchnieniem. Mówi jej nawet:

Jakżeś mi piękna w osłabieniu swoim...

... o wiecznie, wiecznie

będziesz pieśnią moją.

Henryk uważa, że jego przeznaczeniem jest poezja. Wrażli-

wość i uczuciowość bohatera powoduje, że nie interesuje się

zwykłym i codziennym życiem ani sprawami rodzinnymi. Świat

marzeń i fantazji, w którym żyje, sprawił, że jest niezdolny do nor-

malnego życia. Ma ciągłe poczucie pustki, bezsensowności i sa-

motności. Szybko zaczyna mieć wątpliwości co do wyboru małżon-

ki. Jest rozczarowany, widzi, że Maria jest zwykłą, wierną kobietą,

dbającą o dom, dziecko i niego.

W dramacie Nie-Boska komedia brak szczerej rozmowy mię-

dzy bohaterami wynikał z różnego podejścia do świata, patrzenia

na niego „innymi oczami”. Henryk był człowiekiem o bujnej fan-

tazji, żyjącym w świecie marzeń, widzącym w żonie tylko muzę,

natchnienie i piękno fizyczne. Maria z kolei była zwykłą, kochającą

żoną, która zajmowała się swoimi codziennymi obowiązkami.

Szczera rozmowa nie zdarzyła się również między Izabelą

Łęcką i Stanisławem Wokulskim, głównymi bohaterami powieści

Lalka Bolesława Prusa. Stanisław Wokulski był o wiele starszy od

swojej wybranki, sprytniejszy, ale widział w Izabeli tylko anioła,

podczas gdy dziewczyna była rozpieszczoną egoistką, o oschłym

sercu. Udaje ona przed ludźmi kobietę światową, znającą się na

sztuce i dobrych manierach. W rzeczywistości jest leniwą panną,

o dużych wymaganiach, zaś Wokulskiego pragnie poślubić tylko

ze względu na jego pieniądze i bankructwo ojca. Sądziła, że po

ślubie będzie mogła spotykać się ze swoimi przyjaciółmi, a nawet

mieć kochanka.

Stanisława i Izabelę różnił również wiek, poglądy, a co naj-

ważniejsze - pochodzenie społeczne. Ona była młodą panną, ma-

jącą w głowie zabawy, przyjęcia i flirty z mężczyznami, zaś on był

dojrzałym mężczyzną, który pragnął odnaleźć sens życia, zakłada-

jąc rodzinę z ukochaną kobietą. Ulubionym zajęciem Izabeli było

robienie zakupów i chodzenie do teatrów, zaś Wokulski większość

swego czasu przeznaczał na pracę i interesy. Gdy wreszcie zapla-

nowali wspólną przyszłość, każde z nich widziało ją inaczej. Iza-

bela wyobrażała sobie, że Wokulski stanie się pantoflarzem, które-

go będzie mogła wodzić za nos i nawet nie podejrzewała, jak się

bardzo myliła.

Problemy w porozumiewaniu się mieli także Benedykt i Emilia

Korczyńscy, bohaterowie powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszko-

wej. Pobrali się z miłości, ale wkrótce okazało się, że różni ich

wszystko. Benedykt był pracowitym, szlachetnym człowiekiem, któ-

ry poświęcił całe swoje życie ziemi i rodzinie. Po powstaniu prze-

żył wstrząs, zmienił nawet swoje poglądy - z romantyka walczące-

go w powstaniu stał się pozytywistą, zamkniętym w sobie, ponurym

i walczącym o utrzymanie ziemi w polskich rękach. Ciągłe kłótnie

i nieporozumienia między nimi były spowodowane także zachowa-

niem żony. Po ślubie stała się kobietą rozkapryszoną, rozhisteryzo-

waną, która myślała tylko o swoich dolegliwościach i pragnieniach.

Narzekała na nudę, wciąż zajętego pracą męża oraz na dzieci,

które właściwie wychowywała Marta. Brak porozumienia mógł tak-

że wynikać z odmiennych zainteresowań Benedykta i Emilii. Ona

czytała romanse, on gazety rolnicze. Brakowało w ich związku to-

lerancji i wyrozumiałości dla zainteresowań i pragnień drugiej oso-

by. Dlatego szczera rozmowa przestała być z czasem między ni-

mi możliwa i ograniczała się do krótkiej wymiany zdań dotyczą-

cych codzienności.

Współczesną powieścią, która porusza wiele istotnych proble-

mów, w tym i brak porozumienia między ludźmi, jest Pestka Anny

Kowalskiej. Jest to jedna z najbardziej przejmujących historii miło-

snych, zmuszających do głębokiej refleksji.

Borys i Teresa - małżeństwo ze stażem kilkunastoletnim i ma-

jące dwóch synów - od dłuższego czasu nie może dojść do porozu-

mienia:

... zastanawiam się nad sobą i nad nami

na pewno z nadmiaru czasu

robię rachunek sumienia.

Jestem okropną żoną,

myślę za dużo o sobie,

to się zmieni, zobaczysz.

Dlaczego tak nie mamy dla siebie cierpliwości

Co się z nami dzieje? (Mówi Teresa do męża).

Borys jest wziętym i zapracowanym architektem, ona scho-

rowaną kobietą, która myśli tylko o sobie. To, co kiedyś ich łączyło,

wspólne wartości i zainteresowania, teraz zaczęło ich dzielić. Sy-

tuacja się pogarsza, kiedy Teresa dowiaduje się, że Borys ma ko-

chankę. Ciągłe awantury, stresy i nieprzyjemności stają się przy-

czyną całkowitego braku porozumienia między nimi. Bohaterowie

powieści Pestka mówią różnymi językami, jest to tym bardziej

smutne, że przeżywają kryzys, chociaż kiedyś byli wspaniałym

małżeństwem.

Myślę, że rację miał Adam Mickiewicz, twierdząc, że ludziom

jest niezwykle trudno porozumieć się ze sobą. Czasami przyczyną

tego jest różnica wieku, odmiennych poglądów lub zainteresowań,

czasami znów niezgodność charakterów. Brak porozumienia i chę-

ci do prawdziwej rozmowy może wynikać z dominacji jednego

człowieka nad drugim i pragnienia podporządkowania go sobie.

33. „Nie wszystek umrę.” Rozważania o roli literatury

w budowaniu uniwersalnego systemu wartości.

Non omnis moriar - nie wszystek umrę, te słowa po raz pier-

wszy zostały wypowiedziane przez wybitnego poetę rzymskiego,

Horacego. Uświadomił on sobie fakt i wierzył w to, że jego poezja

zyska nieśmiertelność i będzie przekazywała pewne ważne warto-

ści następnym pokoleniom. Inni poeci, żyjący po Horacym, również

podejmowali ten motyw, np. J. Kochanowski i J. Tuwim pragnęli

tego samego - przetrwać w poezji i przekazywać następnym poko-

leniom wartości nieprzemijające.

Walka dobra ze złem obecna była w literaturze od najdaw-

niejszych czasów, nie tylko polskiej. Dziesięć przykazań, które Bóg

wręczył Mojżeszowi na górze Synaj, jak również wymowa wielu

ksiąg Pisma Świętego, stanowiły od zarania dziejów dla pisarzy

z kręgu kultury chrześcijańskiej pewien trzon etyczny. Dopiero

na bazie tych wyznaczników - co dobre, a co złe - tworzyli oni

dzieła, dzięki którym przyczyniali się do budowania uniwersalnego

sytemu wartości.

W średniowieczu twórczość miała przede wszystkim charak-

ter moralizatorski i parenetyczny. Powstawały utwory przedstawia-

jące pewne wzorce zachowań. Głosiły one ideał rycerza - obrońcy

wiary chrześcijańskiej, ascety, rezygnującego z przyjemności życia,

na rzecz życia wiecznego, czy w końcu ideał władcy (Pieśń o Ro-

landzie, Legenda o św. Aleksym).

Kwiatki św. Franciszka na przykładzie życia świętego uczyły

wiary radosnej, potępiały ascezę i umartwianie ciała. Pisarze epo-

ki renesansu również tworzyli dzieła parenetyczne, pouczające jak

żyć. M. Rej w Żywocie człowieka poczciwego twierdził, że tylko

życie na wsi, na łonie natury, umożliwia przestrzeganie zasad

chrześcijańskich i życie w cnocie. Podobne myśli odnajdujemy

w twórczości J. Kochanowskiego, zwłaszcza w Pieśni świętojań-

skiej o Sobótce. W pieśni Serce roście poeta podkreśla, że życiem

potrafią cieszyć się naprawdę tylko ci ludzie, którzy mają czyste

sumienie. Jan Kochanowski przyczynił się więc swoją twórczością

do budowania uniwersalnego systemu wartości. W swojej twórczo-

ści przekonywał czytelników, że optymistyczne nastawienie

do świata i ludzi, godzenie się z losem, życie cnotliwe w harmonii

z Bogiem i przyrodą, powinno być podstawą naszego postępowa-

nia. Jednocześnie krytykował materializm - pogoń za pieniądzem

czy stanowiskiem. Uważał, że nie dają one szczęścia człowiekowi,

przynoszą tylko ciągły niedosyt i rozczarowania. Uczył poeta rów-

nież Polaków mądrego patriotyzmu. Uważał, że sławę można zys-

kać, właśnie służąc ojczyźnie (Pieśń o cnocie, Pieśń o dobrej sławie).

Literatura okresu romantyzmu również w dużym stopniu przy-

czyniła się do budowania uniwersalnego systemu wartości. Pod-

kreślała np. niejednoznaczność moralną niektórych czynów, zasta-

nawiała się, czy cel może uświęcać środki. Odpowiedź daje Adam

Mickiewicz w Konradzie Wallenrodzie, kiedy twierdzi, że dla wyz-

wolenia własnej ojczyzny każdy czyn jest właściwie dozwolony,

nawet zdrada, kłamstwa czy morderstwo.

Juliusz Słowacki w wierszu Testament mój też spodziewał

się pośmiertnej sławy. Chciał on jednak, aby jego poezja zagrze-

wała Polaków do walki o wolność, aż do zwycięstwa. Uczył roda-

ków, że wolność jest najwyższą wartością i nie wolno nigdy z niej

rezygnować.

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,

Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi - pisał o swojej

twórczości poeta.

Epoka Młodej Polski podejmuje dyskusję na temat dobra i zła

inaczej. H. Ibsen w swoim dramacie Dzika kaczka zastanawia się,

czy prawda jest zawsze wartością pozytywną i stwierdza, że cza-

sem potrafi wyrządzić wielkie szkody.

Moralność pani Dulskiej G. Zapolskiej podejmuje z kolei walkę

z fałszywą moralnością, z kłamstwem i obłudą typową dla środo-

wisk mieszczańskich. Ukazuje, jak wielkie szkody ona wyrządza,

prowadzić nawet może do rozluźnienia więzów rodzinnych.

Te i inne utwory zmuszały czytelników do ponownego prze-

myślenia własnego postępowania i tym samym poszerzały i utrwa-

lały system norm moralnych, który w społeczeństwie obowiązywał.

Tematem literatury pokoleń doświadczonych przez II wojnę

światową jest głównie zmiana rozumienia dobra i zła, zupełne

przestawienie hierarchii wartości w warunkach zagrożenia, łagru

czy obozu niemieckiego (Z. Nałkowska, T. Borowski, G. Herling-

Grudziński).

Zapomnijcie o nas

O naszym pokoleniu

żyjcie jak ludzie

zapomnijcie o nas. - pisał T. Różewicz, któremu udało się prze-

żyć ten „straszny czas”, czas wojny.

Po raz pierwszy twórca nie pragnie w swojej poezji nic prze-

kazać następnym pokoleniom. Chce tylko jak najszybciej nauczyć

się na nowo żyć, tzn. zgodnie z normami moralnymi przekazywa-

nymi przez tradycję.

Szukam nauczyciela i mistrza

niech przywróci mi wzrok słuch mowę

niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia

niech oddzieli światło od ciemności - prosił.

Poezja współczesna często powraca do problematyki związa-

nej z etyką, normami postępowania w życiu. Czesław Miłosz, nob-

lista, w Traktacie moralnym ustala wręcz zestaw reguł i czynów,

które - według poety - świadczą o moralności człowieka. Wielkim

moralistą jest również poeta współczesny Z. Herbert, zwłaszcza

w tomiku Pan Cogito. W zakończeniu do tego tomiku, czyli Prze-

słaniu pana Cogito, zestawia szereg pouczeń, jak żyć w sposób

odpowiedzialny wobec siebie i innych.

Powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy

bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz - pisze.

Można więc powiedzieć, że w każdej epoce wielu pisarzy

w swoich utworach, które dedykowali współczesnym i następnym

pokoleniom, poszerzało system wartości moralnych.

34. „Nowoczesność nie ma nic wspólnego z datą publikacji.”

Czy podzielasz tę opinię? Odpowiedź uzasadnij przykładami

literackimi.

Na wstępie moich rozważań na temat wpływu czasu na litera-

turę chciałabym wprowadzić zasadnicze rozróżnienie pojęć nowo-

czesność, a styl awangardowy, niekonwencjonalność czy nawet

niezrozumiałość. Często bowiem, stykając się z pewnymi awanga-

rdowymi zjawiskami mającymi miejsce współcześnie, określamy

je mianem nowoczesności. W moim odczuciu jest to błędne, gdyż

o ile awangarda i niekonwencjonalność nie podlegają przedaw-

nieniu wraz z upływem czasu, o tyle bycie nowoczesnym zawsze

wymaga konkretnego umiejscowienia w nim. Aby dokładniej

przedstawić tę zależność, proponuję przyjrzeć się następującemu

przykładowi literackiemu. Otóż specyficzny styl Juliana Przybosia

do dziś określamy mianem awangardowego, lecz chcąc go nazwać

nowoczesnym, musimy dodać: „jak na owe czasy”. Dlaczego takie

dopowiedzenie jest konieczne? Ponieważ wraz z biegiem lat roz-

wija się wyobrażenie człowieka o możliwościach sztuki, techniki

i nauki, a to, co pół wieku temu było „świeżutką nowinką”, dla nas

stanowi już normę. W podobny sposób odnosimy się do awangardy

- mimo iż czasem nadal pozostaje dla nas szokująca i niezrozu-

miała, to jednak oswoiliśmy się z faktem, że istnieje i nie stanowi to

dla nas już nowości. Poezja Przybosia była nowatorska w pierwszej

połowie XX wieku, a dla nas, ludzi z końca tego stulecia, pozostaje

jedynie awangardowa.

Przypomnijmy dziewiętnastowieczną walkę klasyków z ro-

mantykami. Zanim wydanie Mickiewiczowskich Ballad i romansów

ostatecznie przypieczętował triumf młodego pokolenia nad starym,

na kulturowej scenie polskiej wrzała zażarta dyskusja na temat no-

wości, jakie przenikały do naszego kraju za sprawą Byrona, Goet-

hego czy Chateaubrianda. Klasycy, z Janem Śniadeckim na czele,

ostro krytykowali nowe tendencje, które - ich zdaniem - były ujmą

dla prawdziwej sztuki, opartej na poetyce i estetyce antycznej.

Szokująco nowatorski był dla nich Szekspir, którego Śniadecki ok-

reślił mianem grafomana, rzucającego sztuką o bruk. Przed rokiem

1822, czyli datą wydania wyżej wspomnianych Ballad i romansów,

metafizyka romantyczna to były duby smalone, a transcendentalna

filozofia to jedynie niebezpieczeństwo chorób psychicznych i dziw-

nych stanów wewnętrznych. Klasycy zatem buntowali się przeciw-

ko nowościom napływającym do Polski z zachodu. Dla nich Giaur

i Rene czy Cierpienia młodego Wertera były książkami zbójeckimi,

co dziś określilibyśmy jako książki wywrotowe, niosące ze sobą

przewartościowanie i mające ogromny wpływ na czytelnika. Czy

my mamy o nich takie samo zdanie? W moim odczuciu - nie! Zna-

mienną cechą ludzkiej natury jest bowiem ciągły rozwój. To, co dla

dziewiętnastowiecznych intelektualistów było wynikiem opętania

przez Lucypera, my traktujemy jako stan umysłu. Przez prawie

dwieście dzielących nas lat działalność psychologów i psychiatrów

zaowocowała szeregiem rozpraw i traktatów, które w naukowy

sposób tłumaczą samobójstwo Wertera i apatie Giaura. Współcze-

snego człowieka nie dziwi już i nie oburza Gustaw, który za przyja-

ciela obrał sobie gałązkę, gdyż ma on świadomość, że podobne

zachowanie to jedynie teatr. Śmierć Wertera to dla nas konwencja

nie wzbudzająca (jak i u klasyków) większego poruszenia. Roman-

tyczne ideały i schematy zdają się być zatem lekko przebrzmiałe.

Ale czy Śniadecki i Brodziński mogli to przewidzieć? Dla nich ro-

mantyzm był niezrozumiałą nowością, która burzyła dotychczaso-

wy ład. Istnieją więc dwa sposoby patrzenia na utwory literackie:

oczyma współczesnych autorów oraz z perspektywy minionych lat.

O ile romantyczne tendencje były na wskroś nowoczesne dla lite-

raturoznawców początku XIX wieku, o tyle dla dzisiejszych bada-

czy jest to tylko okres w dziejach historii literatury. Jak więc nowo-

czesne może być coś, co należy już do historii? Przecież nawet

samo takie określenie stanowi sprzeczność.

Wymowa i ideowe przesłanie utworów omawianej przeze

mnie wyżej epoki mogą dla niektórych odbiorców zachowywać ak-

tualność. Dotyczy to jednak raczej problemu ponadczasowości niż

nowoczesności. Nie mylmy zatem tych dwóch określeń, gdyż aktu-

alność danego dzieła literackiego jest rzeczywiście wolna od dzia-

łania czasu, czego dowodem może być wciąż żywe i funkcjonalne

przesłanie bajek Ignacego Krasickiego.

Dotychczas usiłowałam udowodnić, że zjawiska opisywane

w literaturze, poglądy i idee autorów tracą swój nowatorski chara-

kter wraz z upływem czasu. Już bowiem sam fakt pojawienia się

pierwszej publikacji, zawierającej nowe, odkrywcze, a więc kontro-

wersyjne treści, jest ogromnym krokiem na drodze do przejścia nad

podobnymi utworami do porządku dziennego. Prekursor nowej

myśli w jakiejkolwiek dziedzinie zawsze budzi ożywione dyskusje.

I nawet jeżeli nie zyskuje poparcia znawców, to jego publiczne

zaistnienie jest faktem dokonanym, którego krytyka nie jest w sta-

nie cofnąć. Niezależnie od tego czy owa nowość została uznana

przez kompetentne środowisko czy też nie, pewna działalność zo-

stała zainicjowana, więc wszystko, co w podobnym duchu będzie

po niej stworzone, jest jedynie kontynuacją bądź naśladownic-

twem. Aby lepiej zrozumieć to zjawisko, proponuje przyjrzeć się

poezji lingwistycznej. Tendencje poetów Nowej Fali do budowania

innego świata poezji poprzez sięganie do tzw. peryferii kultury

bezwzględnie połączyć należy z sytuacją Polski po 1956 roku. Po

śmierci Stalina część twórców, a wśród nich Miron Białoszewski,

szukało inspiracji w zupełnie innej sferze życia. Białoszewski te-

maty odnajdował pośród rupieci i odpadków, czyli wychodził poza

krąg tzw. cywilizacji wysokiej. Wprowadzał do poezji jarmarczny

kicz, tandetę i małomiasteczkowe pejzaże - można więc stwier-

dzić, że sięgał do tradycji ballady dziadowskiej, podwórzowej.

Treść przekazywał za pomocą peryferii językowych; w języku inte-

resowało go to, co kalekie i znajdujące się poza systemem grama-

tycznym oraz znaczeniowym. Mowa jest zasadniczym kontekstem

jego wierszy - wykorzystywał polisemię, rozbijał konwencje se-

mantyczne, grał z idiomami, składnią i stylistyką. U podstaw poezji

Białoszewskiego leży świadomość ograniczoności języka jako

wyraziciela ekspresji. Ów system nie jest bowiem w stanie sprostać

nadanej mu funkcji - stosując jego zasady i poruszając się w gra-

nicach normy językowej, człowiek nie zawsze może oddać głębię

swoich myśli. Stąd też poszukiwanie innych środków wyrazu. Bia-

łoszewski nie był jednak ani pierwszym, ani ostatnim poszukiwa-

czem sposobu na przekazanie określonych treści umysłu. Tradycja

poezji lingwistycznej sięga bowiem czasów Awangardy Krakow-

skiej i twórczości Przybosia, a z drugiej strony ów rodzaj sztuki ma

swoich późniejszych od Mirona wyznawców, np. Stanisława Ba-

rańczaka, Ryszarda Krzywickiego. W latach socjalizmu naśmiewa-

nie się z możliwości języka było zakamuflowaną walką z systemem

politycznym, gdyż głównie koncentrowało się na demaskowaniu

i kompromitowaniu słów propagandy. Wówczas lingwista był pos-

tacią opozycyjną, walczącą, a jego poezja - szokującą nowoczes-

nością. Dziś, kiedy propagandy ujawniać nie trzeba, a twórczość

Białoszewskiego na stałe weszła do historii literatury (czego dowo-

dem może być jej obecność w programie szkolnym), postrzegamy

ją inaczej. Czytając wiersze z ostatniego tomiku Krzywickiego

Niepodlegli nicości (wyd. 1989), nie traktujemy ich jako wytworu

jakiejś nowej sztuki. Wiemy, że Krzywicki jest kontynuatorem okre-

ślonych tendencji z lat wcześniejszych, więc jego poezji nie nada-

jemy miana nowoczesnej. O ile więc Miron Białoszewski był nowo-

czesny i szokujący w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych,

o tyle dla nas jest on po prostu reprezentantem jeszcze jednego

stylu literackiego. Analogiczna sytuacja jest z poezją Krynickiego,

która - moim zdaniem - nie jest nowoczesna, lecz jedynie nieco

różna od klasycznego pojęcia.

Kolejnym argumentem świadczącym o nierozerwalnym zwią-

zku nowoczesności z datą publikacji jest fakt, że utwory zwykle

interpretuje się w odniesieniu do tła historycznego. Wyjątkiem są

oczywiście prace o ponadczasowej tematyce, np. rozprawki filozo-

ficzne lub metafizyczna poezja Sępa-Szarzyńskiego, ale - jak już

wyżej wspomniałam - ponadczasowości i aktualności nie należy

utożsamiać z nowoczesnością.

Dowodem na ową zasygnalizowaną już zależność od sytua-

cji dziejowej, politycznej, etc., może być literatura wojenna i powo-

jenna, która dla pokolenia, które doświadczyło okrucieństwa hitle-

rowskiego, była szczególnie ważna. Problem okupacji, męczeń-

stwa i cierpienia był wówczas jedyną możliwą tematyką. Ludzie

oczekiwali od literatury swego rodzaju rozliczenia się z czasem

wojny, a także odzwierciedlenia i udokumentowania osobistych

dramatów. Hanna Krall, Baczyński, Nałkowska byli w owym czasie

na wskroś nowocześni - doświadczenia ludzkie były na tyle silne,

że konieczna była wówczas ich analiza. Dla mojego pokolenia

wojna to już historia. Nie doświadczyliśmy jej „na własnej skórze”,

znamy ją jedynie z podręczników, filmów i literatury. Młodzież

zdaje sobie sprawę z tego, jakim bestialstwem była wojna i usiłuje

zrozumieć tragiczną sytuację ludzi, którzy w niej uczestniczyli.

Podobnie traktuje literaturę podejmującą tematykę tamtych lat.

O historii traktuje, historią więc jest.

Szczególnym rodzajem literatury, która wyjątkowo silnie

związana jest z wydarzeniami aktualnymi, jest publicystyka.

Współczesny czytelnik, aby w pełni zrozumieć rozprawy Frycza

Modrzewskiego lub Hugo Kołłątaja, musi zapoznać się z sytuacją

polityczną oświeceniowej Polski.

Rozważając problem nowoczesności, dochodzę do wniosku,

iż tym mianem określić można utwór poruszający nową, dotąd nie

podejmowaną tematykę lub rzucający nowe światło na stare za-

gadnienie. Jeżeli zaś chodzi o formę literacką - nowoczesny ozna-

cza: dotąd nie stosowany. Skoro jednak literatura również podlega

działaniu czasu, rodzi się pytanie: na jak długo dany utwór pozos-

taje nowoczesny? Wydaje mi się, że miano to jest uzasadnione

i właściwie do momentu, w którym powstanie kolejna praca, wno-

sząca coś świeżego w określoną dziedzinę literatury, lub do czasu,

kiedy wydarzy się coś, co - podobnie jak II wojna światowa - ustali

nowoczesną tematykę dla całego pokolenia lub nawet kilku.

35.Od afirmacji do kontestacji. Literackie sposoby różnych

postaw wobec Boga i świata.

Wizja Boga i świata stworzonego przez niego, różnie prze-

kształcana w literaturze, bierze się oczywiście z Biblii. Już w Księ-

dze Świętej Bóg ma różne oblicza - raz jest srogim Ojcem karzą-

cym, innym razem jest miłosierny i wybaczający.

W surowym średniowieczu chrześcijańskim grzesznicy boją

się zwracać bezpośrednio do Boga i dlatego swoje modlitwy kie-

rują najczęściej do Matki Boskiej, prosząc ją o wyjednanie łaski

u Najwyższego. Dlatego kwitnie wówczas kult maryjny, który od-

najdujemy w wielu utworach tego okresu. Bóg jest więc dla ludzi

średniowiecza surowym i karzącym ojcem, zaś ziemia to padół

łez i rozpaczy.

Zupełnie inny wizerunek Boga i świata ukazują Pieśni i Psal-

my Jana Kochanowskiego, wielkiego poety doby renesansu. W hy-

mnie Czego chcesz od nas Panie ukazuje on Boga jako stwórcę

materialnego świata i człowieka. Przedstawia Go jednocześnie ja-

ko artystę, który stworzył wspaniały świat, rządzący się swoimi pra-

wami. Człowieka otoczył łaską i miłosierdziem i dał mu władzę nad

światem, ponieważ obdarzył go rozumem. Pieśń ta ma charakter

pochwalny, jest wyrazem uwielbienia dla Boga. Stwórca przedsta-

wiony w utworze to przyjaciel człowieka, ofiarowujący mu piękny

świat i nakazujący cieszenie się nim w życiu.

Nad tłumaczeniem Psałterza Dawidów pracował Kochanowski

wiele lat. Do swojego przekładu wprowadził renesansowe ideały,

takie jak afirmację życia i skupienie uwagi na sprawach doczes-

nych. Bóg traktowany jest w nich przez poetę jako opiekun i przy-

jaciel człowieka.

Mikołaj Sęp-Szarzyński w swoich Sonetach inaczej ukazuje

człowieka i jego stosunek do Boga. Podkreśla dualizm natury ludz-

kiej i jego rozdarcie. Człowiek musi wciąż wybierać między świę-

tością a grzechem, wyrzeczeniem a urokami życia. Świat to, według

poety, miejsce walki - ścieranie się sił dobra i zła. Życie niesie ze

sobą ciągłe zmagania się z samym sobą, z grzechem. Jedynym ra-

tunkiem dla zagubionego człowieka jest Bóg.

W sonecie O nietrwałej miłości rzeczy świata tego wyróżnia

dwa rodzaje miłości: nietrwałą, do ziemskich dóbr i wartości,

i trwałą, której obiektem jest Bóg.

Daniel Naborowski, poeta barokowy, w swoich wierszach Mar-

ność, Krótkość żywota, Cnota grunt wszystkiemu prezentuje nie tyl-

ko rozpacz i trwogę istnienia, lecz pogodzenie się z wyrokami Bo-

ga. W Krótkości żywota przypomina człowiekowi, iż jest śmiertel-

ny. W Marności, że świat jest marnością, ponieważ przemija, i że

tylko życie cnotliwe może uratować człowieka przed karą boską.

Prawość w życiu i wierność Bogu - to tylko może zapewnić mu

nieśmiertelność.

Nad wszystko bać się Boga -

Tak fraszką śmierć i trwoga.

Po bezbożnej epoce czasów oświecenia romantyzm okazał

się nurtem powracającym chętnie do biblijnych korzeni. Szczegól-

nie Adam Mickiewicz w Dziadach przywołuje tematy biblijne, takie

jak: problem winy i kary, piekła i nieba, aniołów i diabłów. W Wiel-

kiej Improwizacji Konrad kieruje gorące słowa do Boga, w których

domaga się rządu dusz, by móc wyzwolić i zbawić swój naród,

który znajduje się pod zaborami. W szaleńczym uniesieniu bliski

jest bluźnierstwu, grozi Bogu i zarzuca mu, że rządzi nie sercem,

lecz rozumem. Przypisując więc twórcy cechy charakterystyczne

dla klasyków: mądrość, wiedzę, potęgę, sam zaś przepełniony jest

uczuciem. Świat przedstawiony przez poetę to dżungla, w której

silniejsze narody wyniszczają słabsze. Nic wiec dziwnego, że nie

może go zaaprobować główny bohater - Konrad, który walczy

o wyzwolenie ojczyzny.

Na początku XX wieku, w epoce modernizmu, ukazują się Hy-

mny Jana Kasprowicza, w których znów odnajdujemy, przypomi-

nający Mickiewiczowski, bunt przeciw Bogu. Poeta oskarża w nich

Stwórcę o współtworzenie zła na Ziemi, tym samym obarcza go

winą za grzech ludzki. Świat ukazany w Hymnach dotknięty jest

klęskami i cierpieniem ludzkim i zmierza do katastrofy - wspólnej

mogiły.

Pod koniec życia Jan Kasprowicz pogodził się z Bogiem i tra-

ktuje Go jako bliskiego przyjaciela człowieka. Widzimy to zwłasz-

cza w wierszu Przeprosiny Boga, w którym Stwórca towarzyszy

mu na co dzień, nawet w karczmie.

Bolesław Leśmian w swoich wierszach: Dusiołek, Dziewczyna,

Trupięgi również wyraża swój sprzeciw przeciw Bogu, który w los

człowieka wpisał ból, cierpienie, kalectwo.

Zupełnie inaczej ukazuje Boga i świat przez Niego stworzony

ksiądz J. Twardowski - poeta XX wieku. Prezentuje on w swojej

poezji układ Bóg-człowiek, oparty na najważniejszym z przyka-

zów boskich, na przykazie miłości. Bóg znów staje się bliski czło-

wiekowi i przejawia się w elementach jego zwykłego życia,

w świecie codzienności, radości istnienia.

Można więc powiedzieć, że zarówno Bóg, jak i stworzony

przez niego świat był ukazywany na różne sposoby przez pisarzy

różnych epok. Często była to afirmacja, czasem kontestacja. Naj-

ważniejsze jednak, że był on obecny w utworach dawnych i jest

obecny we współczesnych.

36.Od naśladownictwa rzeczywistości do deformacji

- tradycja i nowoczesność w literaturze XX wieku.

Najdawniejsze tradycje literackie sięgają czasów Arystotele-

sa, który znormalizował literaturę i przeprowadził jej teoretyczną

analizę. Klasyczne normy Arystotelesa, z zasadą mimesis na czele,

funkcjonują aż do XVIII wieku, czyli okresu neoklasycyzmu, w któ-

rym powstał kolejny traktat teoretyzujący literaturę - Sztuka poe-

tycka. Buallo, autor dzieła, otwiera przed literatami furtkę fantazji,

umożliwia odejście od naśladowczego charakteru sztuki na rzecz

subiektywnego obrazowania świata. Tę szansę wykorzystują ro-

mantycy, dla których już nie mędrca szkiełko i oko, lecz czucie

i wiara stają się sposobem patrzenia na otaczającą rzeczywistość.

Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie romantycy

są pradziadami dwudziestowiecznych kreatorów czy może raczej

deformatorów świata.

Do wieku XVIII literat był uwięziony, zniewolony przez otacza-

jącą go rzeczywistość. Romantyzm jest pierwszą epoką, w której

to artysta kreuje świat, nie zaś świat jego. Niewątpliwie najstarszą

formą opisu rzeczywistości, bo - jak już wspomniałam - sięgającą

czasów Arystotelesa, jest jej odwzorowywanie, literackie naślado-

wanie. Mimesis zmusza autora do obiektywnej obserwacji i kryty-

cznej oceny. Podstawą takiego działania jest więc racjonalizm,

czyli rozumowe postrzeganie świata, które wyklucza możliwość

odnoszenia rzeczywistości do stanów psychicznych człowieka, peł-

nej i subiektywnej ekspresji. Kierowanie się intuicją i uczuciami

w procesie poznawczym niesie bowiem obraz świata zniekształco-

ny za sprawą osobistych skłonności obserwatora. Te dwa sposoby

percepcji: rozumowy i uczuciowy są całkowicie sprzeczne ze sobą,

czego dowód odnajdujemy w balladzie Król olch J.W. Goethego.

Podczas drogi wśród śnieżnej zamieci wyobraźnia dziecka prze-

kształca widziane obrazy - chłopiec dostrzega zmory i strachy,

które dla trzeźwo myślącego ojca są jedynie wiatrem i mgłami.

Wrażliwość człowieka i jego wyobraźnia są źródłem deformacji

w odbiorze rzeczywistości, natomiast racjonalizm niesie za sobą

jej wierne odwzorowanie. Dlatego też epoki literackie hołdujące

racjonalizmowi bogate są w dorobek realistyczny, te zaś, w których

uczuciom i sercu wyznacza się rolę środka umożliwiającego poz-

nanie świata, „rodzą” deformację. Wiek XX jest czasem wzajem-

nego przenikania się tradycji realistycznych i kreatorskich, dlatego

proponuję analizę zmian zachodzących zarówno w jednej, jak

i drugiej koncepcji.

Rodzajem literackim, który jako pierwszy odszedł od realizmu,

była liryka. W Balladach i romansach Adama Mickiewicza świat

przedstawiony jest tylko iluzją, wyobrażeniem samego autora.

Ludowe podania i legendy inspirują poetę do tworzenia fantastycz-

nych obrazów pełnych duszków i świtezianek. W romantycznych

lirykach rzeczywistość łączy się z metafizyką, zjawiska i uczucia

przyjmują ludzkie kształty (np. Kordian, bohater tytułowy Słowac-

kiego, podczas próby zabójstwa cara napotyka ucieleśnienie swo-

ich uczuć - strach i imaginację).

Liryka dwudziestowieczna, głównie poezja ekspresjonistyczna,

jest bezpośrednim nawiązaniem do tradycji romantycznej. Ekspre-

sjoniści, których reprezentuje w mojej pracy Jan Kasprowicz,

sprzeciwiają się naturalizmowi, krytykując kopiowanie rzeczywi-

stości; pragną bowiem stworzyć własną wizję świata, opartą na

przeżyciach wewnętrznych. Okres „wadzenia się z Bogiem”

w twórczości Kasprowicza cechuje mistycyzm, proroczy charakter

i katastrofizm, co w dużej mierze zbliża go do Mickiewicza (por.

Wielka Improwizacja). Hymn Dies Irae jest apokaliptyczną wizją

poety, literackim zapisem jego obaw, obsesji i katastroficznych

wizji. Mistrzem w kształtowaniu nowej rzeczywistości jest Julian

Przyboś. Poeta ten nie naśladuje realiów, lecz sam je tworzy. Przy-

boś w przedstawieniu pejzażu nie posługuje się po prostu jego opi-

sem, ale wprawia go jakby w ruch, wypełnia sytuacjami kojarzący-

mi się z danym widokiem. Przykładem może być wiersz pt. Z Tatr,

który jest opisem zdarzenia mającego określić charakter gór. Nie

jest to charakterystyka wyglądu Tatr, ale jakby refleksja nad ich

możliwościami.

Liryka XX wieku nie opiera się jednak wyłącznie na przeksz-

tałcaniu rzeczywistości. Twórczość Władysława Broniewskiego

niechaj będzie dowodem na to, że nie tylko kreacyjne tradycje są

żywe, ale także zachwyt nad istniejącym światem. Poezja Bronie-

wskiego, szczególnie tomy Troska i pieśń i Krzyk ostateczny,

w których łączy się tematyka społeczna z rewolucyjną, mają cha-

rakter mimetyczny. Poeta nawiązuje do faktycznych zdarzeń, rze-

czywistych miejsc, charakteryzuje historyczne postaci, np. Elegia

o śmierci Ludwika Waryńskiego, Komuna Paryska, Łódź.

W dziedzinie epiki również zgodnie współistnieją naśladow-

nictwo z kreacją. Realistyczne i naturalistyczne tendencje pozyty-

wizmu (Lalka, Nad Niemnem) są nadal konsekwentnie eksploato-

wane, czego dowodem są Chłopi W. Reymonta. Artysta odwzoro-

wuje rzeczywistość - przedstawia dokładny opis wsi Lipce, zawie-

rający szczegóły położenia geograficznego, zabudowy. Życie jej

mieszkańców określone jest poprzez opis zasad funkcjonowania

zbiorowości wiejskiej i stosunków społecznych. Wybór metody

opisu rzeczywistości często podporządkowany jest jakiemuś okre-

ślonemu celowi. W twórczości Stefana Żeromskiego tym celem było

rozdrapywanie ran, aby nie zabliźniły się błoną podłości. Epika Że-

romskiego miała bowiem piętnować wady, przedstawiać bolączki

i problemy, z jakimi borykała się Polska, aby ukazać konieczność

wprowadzania reform. Ludzie bezdomni zawierają rzeczywisty

obraz stosunków społecznych początków XX wieku. Autor często

korzysta z naturalistycznej techniki opisu, nie wahającej się przed

pokazywaniem najbardziej drastycznych szczegółów. Technikę tę

stosuje w celu wzmocnienia sugestywności utworu - odsłania naj-

bardziej bolesne problemy, np. drobiazgowe i podkreślające brzy-

dotę opisy dzielnic nędzy w Warszawie.

Po II wojnie światowej za sprawą Zofii Nałkowskiej i Hanny

Krall rozwinął się w Polsce reportaż. Ta forma literacka narzuca

wyjątkowo surowe rygory dotyczące opisu rzeczywistości; repor-

taż jest bowiem obiektywną relacją, pozbawioną jakichkolwiek u-

wag i komentarzy odautorskich. Nałkowska w Medalionach przed-

stawia jedynie „suche” fakty - wstrząsające i szokujące czytelnika,

mające sprawić, aby wydarzenia wojenne znane były na całym

świecie i nie zostały nigdy zapomniane.

W epice, podobnie jak w liryce, równolegle rozwija się w XX

wieku nurt awangardowy, propagujący artystyczne przekształcenia

otaczającej człowieka rzeczywistości. Z nowatorskich poszukiwań

środków wyrazu wyrasta proza Bruna Schulza. Kreuje on świat

baśniowy, oderwany od realiów - tworzy mitologię. Wkracza

w nadrzeczywistość poprzez przejście od realnego bytu do stop-

niowego przekształcania go w marzenia. Świat, który ukazuje nam

Schulz, jest nie tylko widzialny, ale także odczuwalny wszystkimi

innymi zmysłami. Dlatego, aby w pełni wchłonąć atmosferę opo-

wiadań, należy zintegrować wrażenia wzrokowe, słuchowe, doty-

kowe, smakowe i węchowe (synestezja). Żeby wychwycić tajemni-

czość cynamonowych sklepów - obiektu dziecięcych marzeń, nale-

ży wyczuć specyficzny zapach wnętrza, ujrzeć i dotknąć regały pe-

łne tkanin w kolorach jesieni. W opowiadaniach Schulza brak jest

logicznego ciągu, czas przenika się, nie jest on bowiem istotny -

jak mówi sam autor, akcja dzieje się w trzynastym miesiącu roku.

Tajemniczość prozy potęgowana jest poprzez neologizmy i obco

brzmiące słowa, ułatwiające czytelnikowi oderwanie się od rze-

czywistości podczas czytania utworu. Świat przedstawiony w Skle-

pach cynamonowych widziany jest oczyma dziecka. Tylko dziecko

może bowiem nie uznawać granic między wnętrzem, psychiką

a otaczającym je światem, między snem a jawą, między fantazją

a rzeczywistością.

Innym przykładem kreacyjnej powieści jest Ferdydurke Witol-

da Gombrowicza. Pełne groteski sceny (np. wydarzenia w dworku

Hruściewskich) oraz wszechobecny absurd (np. trzydziestolatek ja-

ko uczeń) sprawiają, że autor wielokrotnie stawia pytanie: Czy to

sen, czy jawa? Ferdydurke ma fabułę, istnieje bowiem ciąg zda-

rzeń, ale nie sposób ich ze sobą połączyć ze względu na przyczynę

i skutek. Widzimy niekonwencjonalność symboli, którymi w powie-

ści stają się powszechnie funkcjonujące pojęcia, tj. pupa, gęba,

łydka. Udziwniony język i przebogata stylistyka oraz fakt, że sam

autor kpi z siebie samego, sprawiają, że niemożliwa jest jednozna-

czna interpretacja utworu. Wykreowany przez Gombrowicza świat

każdy człowiek odbiera inaczej. Dzięki brakowi konkretnej konce-

pcji odczytywania sensu treści każdy czytający - zgodnie z tym,

o co walczył Gombrowicz - zachowuje indywidualność, nie podda-

je się określonej „Formie”.

XX wiek wnosi nowe tendencje także do dramatu. Prekurso-

rami dramatycznych nowości i awangardy w tej dziedzinie byli: Sa-

muel Beckett - Czekając na Godota, Eugeniusz Jonesco - Łysa

śpiewaczka oraz Bertolt Brecht - Kariera Artura Ui. Nowością jest

prawie całkowita eliminacja akcji oraz pozbawienie bohaterów ty-

powo ludzkich cech. Postaci Becketta przypominają tragiczne kukły,

niezdolne do wzajemnego porozumiewania i współżycia. Podobna

koncepcja jest wyrazem stosunku do świata, który - chyląc się ku

upadkowi - sprawia, że ludzie oddalają się od siebie, nie mogą

nawiązać kontaktu. Pojawia się dramat absurdu, w którym funkcjo-

nują świadome przerysowania i specyficzny humor, mające na celu

demaskowanie bezsensu współczesnego świata.

Awangardowy dramat na grunt polski sprowadził Witkacy.

Przeciwstawiał się on wszelkiej dramatycznej tradycji, głównie

dramatowi realistycznemu i mieszczańskiemu. Polemizując z Ripp-

nerem i krytykując realizm, napisał dramat W małym dworku, bę-

dący parodią ustabilizowanego życia, konwenansów i tradycji.

Kreacja świata u Witkiewicza polega na brzmieniu jego zewnętrz-

nego ładu i wewnętrznej harmonii, poprzez wprowadzenie fanta-

stycznych postaci i duchów, które normalnie uczestniczą w życiu

ludzi. Witkiewiczowskie zjawy, oprócz iście pozaziemskiego prze-

nikania przez ściany, jedzą, piją, dyskutują ze zwykłymi śmiertel-

nikami. Zdaniem Witkacego zadaniem sztuki nie jest naśladowanie

rzeczywistości, ale dostarczenie odbiorcy metafizycznych przeżyć,

zbliżających go do poznania „Tajemnicy Istnienia”. W jego drama-

tach, obok słów, istotną rolę odgrywa konstrukcja barw, dźwięków

i działań całkowicie niezależnych od prawdopodobieństwa i życio-

wego sensu. Działanie bohaterów może być wręcz całkowitym

bezsensem, ale istotne jest to, by wynikało z artystycznej koniecz-

ności. Oglądając lub czytając dramat, odbiorca ma bowiem dozna-

wać artystycznych przeżyć.

Szlakiem przetartym przez Witkacego podążał ku awangar-

dzie Tadeusz Różewicz. Autor Kartoteki nie wykorzystywał tradycji

realistycznych i naturalistycznych, zrezygnował bowiem z kopio-

wania rzeczywistości na rzecz jej samodzielnej kreacji. Z tej przy-

czyny jego sztuki nazywane są często antydramatami. Kartoteka

składa się z luźno połączonych epizodów, które określić można

mianem obrazów strumienia świadomości przepływającego przez

mózg Bohatera. Dramat ma swobodną kompozycję; napisany jest

techniką kolażu. Różewicz umieszcza różne rodzaje estetyki -

wzniosłość graniczy u niego z trywialnością. Wzniosłym tonem wy-

powiadane są kwestie Bohatera na temat wojny, groteskowe są

natomiast sceny erotyczne, a szczególnie rozmowa z Tłustą Kobie-

tą. Świat przedstawiony przez Różewicza ogranicza się do jednego

pokoju, Bohaterem jest człowiek symbolizujący całe pokolenie.

Rzeczywistość, w której przyszło mu żyć, jest jakby odbiciem nor-

malnego świata w krzywym zwierciadle. Maturę zdają osiemdzie-

sięciolatkowie, a do łóżka Bohatera „wskakują” ledwo co poznane

kobiety. Przyczyną owego wykrzywienia w postrzeganiu rzeczywi-

stości są przeżycia wojenne.

W XX wieku coraz bardziej powszechna staje się tendencja

do twórczego przerabiania czy wręcz tworzenia świata. Rzeczywi-

stość jest doskonale znana z życia codziennego, literatura powinna

być zatem jakąś odskocznią od problemów, jakie niesie ze sobą

każdy zwyczajny i szary dzień. Kreowanie własnego świata lub de-

formacja rzeczywistości stają się dla artystów szansą na wyrażenie

światopoglądu, filozofii życiowej poprzez metafizyczną dyskusję.

Deformatorzy i kreatorzy nie operują codziennością. Wykraczają

poza ramy zwyczajnego życia, zarazem poza ziemskie problemy,

np. społeczne czy polityczne. Ich literatura jest wyzwolona spod

jarzma utylitaryzmu, uzależniona jedynie od myślenia i wyobraźni.

Nie rozdrapują więc ran, nie piszą dokumentów dla potomnych; oni

nie dają świadectwa. Głównym celem jest dotarcie do odbiorcy po-

przez prowokację i szok, a nie urzekanie go doskonałością fotogra-

ficznego odwzorowania. Sztuka przestaje być zatem na usługach

czegokolwiek, staje się wartością samą w sobie.

37.Od realizmu do mityzacji, czyli rzecz o literaturze okresu

XX-lecia międzywojennego.

Mityzacja w literaturze okresu XX-lecia międzywojennego

zaczęła wypierać elementy realistyczne, zaś w niektórych utwo-

rach wyparła je niemal całkowicie. Pisarze sięgali do nich wtedy,

kiedy pragnęli ukazać rzeczywistość skomplikowaną i niewyraża-

lną w sposób tradycyjny. Przekazywali jednocześnie swoje prze-

myślenia, pragnienia czy marzenia. Powoływali się na stare mity

antyczne, chrześcijańskie czy prastare agrarne, które przechowały

się na wsi, jak również na te, związane z naszą historią, czy wręcz

naszymi cechami narodowymi. Służyły one do podejmowania dys-

kusji na tematy narodowe czy wręcz polityczne. Stawały się prete-

kstem do ustosunkowania się do naszej narodowej przeszłości

i współzależności.

Leopold Staff jako jeden z pierwszych w okresie międzywo-

jennym zmityzował realną rzeczywistość. W tomiku Ścieżki polne

nawiązał do prastarych mitów, stworzonych przez agrarne kultury

pierwotne, które przetrwały w życiu i obyczaju współczesnej wsi.

Prace rolnicze, trud drwala czy siewcy, kopanie kartofli czy udój

mleka potraktował jako obrzęd sakralny. Dlatego np. w wierszu

Kartoflisko kobiety pracujące przy wykopkach i ich mozolna praca

przedstawione są przez poetę w sposób podniosły. Wieśniaczki

stały się więc postaciami mitycznymi, zaś praca świętym rytuałem.

Bolesława Leśmiana fascynował szczęśliwy, jego zdaniem,

świat ludzi pierwotnych, którego poszukiwał w kulturach ludowych.

Dlatego właśnie z folkloru stworzył własną wizję świata. W wierszu

pt. W malinowym chruściaku kochankowie, schronieni wśród ma-

lin, postrzegają świat podobnie, jak przeżywali go ludzie pierwotni.

O ile L. Staff był poetą - realistą, zaś mitem posługiwał się

w celu przybliżenia problemu, o tyle Leśmian odszedł od realizmu

w większym już stopniu, właśnie w kierunku mityzacji. Jego świat

to subiektywny obraz, przetworzony całkowicie przez marzenia,

sny czy najpierwotniejsze pragnienia.

Poeci związani z grupą Skamander wprowadzili do swych

utworów mity, często związane z naszą historią, wskazując tym

samym na swe przywiązanie do tradycji i chęć przyrównania jej

do rodzącej się nowej rzeczywistości.

Jan Lechoń w Karmazynowym poemacie przetwarzał mity

sprzed lat, krytykując je i akceptując jednocześnie. W wierszu

Sejm cechy narodowego charakteru Polaków potraktował właśnie

w sposób mityczny. Zagłoba - bohater wiersza - jest tu nosicielem

cech typowo szlacheckich, ale i typowo polskich. W ten oto sposób

ukazywał autor swój stosunek do historii i tradycji, jak również

swojego pokolenia.

Inny poeta, K. Wierzyński, w Wolności tragicznej podjął

trudny problem rozrachunku z rzeczywistością Polski międzywo-

jennej. Ukazując konflikt pomiędzy ideą wolności, realizowaną

przez wodza J. Piłsudskiego, a egoizmem narodu, ożywił stare

polskie mity z okresu romantyzmu i modernizmu.

J. Iwaszkiewicz z kolei w swoim tomiku Powrót do Europy

wykreował mit wspólnoty europejskiej, którego fundament wi-

dział w identyczności doświadczeń ludzi tworzących kulturę

śródziemnomorską.

Możemy więc powiedzieć, że liryka okresu międzywojennego,

nie rezygnując z realizmu, sięgała do mitów i mityzowała rzeczy-

wistość, ażeby lepiej wyrazić problemy swoich czasów.

Podobnie czyniła i proza tego okresu. Jako pierwszy pojawia

się mit w Przedwiośniu S. Żeromskiego, stworzony zresztą przez

samego pisarza. „Szklane domy” to symbol marzeń pisarza o no-

wej Polsce i utraconych przez nią możliwościach wejścia na drogę

rozwoju cywilizacji technicznej. Można więc powiedzieć, że więcej

on mówi czytelnikowi o straconych złudzeniach pisarza niż długie,

nużące realistyczne opisy.

W Sklepach cynamonowych B. Schulza odnajdujemy również

mityzację nawiązującą do świata biblijnego. Realistyczne czynniki

fabularne zostały tu zepchnięte na drugi plan. Na pierwszy wysunął

pisarz rzeczywistość zmitologizowaną, zdeformowaną, zniekształ-

coną. A wszystko po to, aby ukazać istotny problem - lęk przed

zdehumanizowaniem człowieka na skutek przemian społeczno-

ekonomicznych i cywilizacyjnych XX wieku. Dlatego w utworze nie

ma realistycznych opisów, zaś konkrety dotyczące życia w Droho-

byczu zostały przetworzone w taki sposób, że przybierają kształty

mitów - nabierając sensu uniwersalnego. I tak np. Ojciec nie jest

zwykłym kupcem z małego miasteczka, ale człowiekiem w całym

tego słowa znaczeniu - marzycielem, czarodziejem i twórcą.

Mamy w utworze również do czynienia z mityzacją dzieciń-

stwa i wieku dorastania. Świat ukazany w utworze widziany jest

oczyma dziecka, a więc odrealniony, cudowny. Posłużenie się

mityzacją i odejście od realizmu pozwoliło więc pisarzowi ukazać

zagrożenia, jakie niósł ze sobą wiek XX - komercjalizację i odhu-

manizowanie kultury i człowieka. Podobnie postąpił Gombrowicz

w utworze Ferdydurke. Sięgnął do mitów funkcjonujących w świa-

domości ludzi lub stworzył nowe, aby przypomnieć, że człowiek

żyjący w społeczeństwie i wśród ludzi musi być aktorem. Narzu-

cają mu to najbliżsi, wychowanie, tradycja, literatura.

Witkacy w dramacie Szewcy przedstawia rzeczywistość

całkowicie zmitologizowaną. Wszystkie postacie w utworze są

nosicielami pewnych cech uniwersalnych, zaś kolejne przewroty,

ukazane w sztuce, również charakteryzują typowe systemy polity-

czne XX wieku. Mityzacja posłużyła więc Witkacemu do przybliże-

nia widzom najważniejszego problemu czasów nowożytnych: za-

grożenia kultury europejskiej poprzez ciągłe przewroty i rewolucje.

Odejście od realizmu w kierunku mityzacji w literaturze XX-

lecia międzywojennego spowodowało, że zaczęła się ona wypo-

wiadać pełnym głosem na temat problemów trudnych do wyraże-

nia w sposób tradycyjny.

38. „Pierwowzory greckie bierzcie do rąk i czytajcie i w dzień

i w nocy” (Horacy). Jak dzisiaj potraktowałbyś polecenie

Horacego?

W dziełach literackich znajdują odzwierciedlenie epoki „bu-

rzy i naporów”, a także okresy ciszy, milczenia, spokoju. Wszystkie

jednak właśnie poprzez literaturę, jej cudotwórczą, fantastyczną,

magiczną niemalże moc prowadzą ludzkość wciąż wyżej i na-

przód. Od zarania dziejów aż po współczesne nam dni człowiek

ingeruje z całą swą mocą w postępujący nieustannie rozwój świa-

ta. Czasem zwraca swój wzrok ku nowemu, pozostawiając gdzieś

tam, na uboczu, dorobek i dziedzictwo minionych pokoleń, wpro-

wadzając często nowatorskie, odbiegające niebywale od już ist-

niejących rozwiązania. Czasem jednak ma pełną świadomość

wielkości dzieł swych przodków, które nabierają dlań w pełni sa-

kralnego wymiaru, niemal boskiego majestatu, charakteru świętych

ołtarzy, których nie można deptać.

Historia uczy, że niejednokrotnie to wszystko, co w pewnym

konkretnym czasie wydaje się znaczące, odkrywcze, wybitne, traci

po latach swój pierwotny wymiar wielkości, aby przykryć się pyłem

zapomnienia. To zupełnie naturalne prawo historiozoficzne. To tak

jak przypływ i odpływ, wschód i zachód słońca. Wszystko podlega

destrukcyjnej, szatańskiej, niszczycielskiej sile pędzącego naprzód

czasu. Wszystko razem z nim przemija i wszystko, pomimo swej

najwyższej choćby wartości, odchodzi w zapomnienie - ale nie an-

tyczne wzory... Ich prymarność i uniwersalizm stanowi o nieśmier-

telnym wymiarze tych najdawniejszych czasów, których filozoficzne

treści, mądre przesłania moralne pozostają aktualne zawsze

i wszędzie. I dziś.

Cała niemalże antyczna kultura, „greckie pierwowzory”, po-

zostaje wciąż niewyczerpanym, bezustannie na nowo odradzają-

cym się źródłem, które nie podlega niszczycielskiej mocy czasu,

które - pomimo trudnych, beznadziejnych wydarzeń - trwa niepo-

dzielnie. Przecież dzieła antycznej literatury to tekst historii żywy

i dziś. Ot, choćby mity - są przecież bogatą skarbnicą ponadczaso-

wych motywów, archetypów i toposów, w których zakorzenione są

pierwotne i jedyne wzorce ludzkich zachowań, form naszego pos-

tępowania. Wzorzec kochającej matki, utrwalony w opowieści

o Demeter i Korze, mit buntownika Prometeusza czy choćby ikaryj-

ski archetyp marzyciela i idealisty - wszystkie przez wieki stanowi-

ły pewien punkt odniesienia, źródło, ku któremu chętnie i z upodo-

baniem zwracali wzrok twórcy literatury. I choć niekiedy dochodzi-

ło do pewnych przewartościowań mitów greckich, choć historia

wymusiła pewne uproszczenia bądź też narzuciła konieczność ich

weryfikacji, to przecież nadal żyją one w naszej świadomości, wy-

tyczając niejednokrotnie drogi postępowania ludzkości.

Jak zatem nie przyznać racji Horacjańskiemu przeświadcze-

niu, jego przekonaniu o nieśmiertelności antycznego artysty i jego

dzieła? Jego swoiste exegi monumentum przetrwało najstraszliw-

szą próbę czasu. A przecież współczesny poeta z ironią odnosi się

do antycznego motywu, powątpiewa w możliwość oddziaływania

dzieła w przyszłości i przedłużenia krótkotrwałego życia twórcy.

Jednakże na ten diametralnie odmienny pogląd A. Słonimskiego

z pewnością wpłynęły rewolucyjne niemalże doświadczenia na-

szego wieku, kiedy ideał sztuki zostaje odtrącony, aby ustąpić dziś

miejsca wartościom tak często przecież przyziemnym, tym niższego

rzędu. Ta jakże niebezpieczna postawa utrwala się w ludziach

nam współczesnym i może być najpierwszym symptomem zaniku

wrażliwości człowieka, jego moralnej wartości, tego, co dobre,

mądre, spokojne. Wisława Szymborska, współczesna poetka, którą

cenię i podziwiam, powiedziałaby tutaj, że prawdziwym bohaterem

naszego czasu staje się bynajmniej nie mędrzec, filozof, poeta czy

człowiek w pełni świadom swej wewnętrznej wartości. Prawdzi-

wym bohaterem naszego czasu pozostaje kulturysta i właśnie jemu

na „Konkursie piękności męskiej” z uwielbieniem biją brawa. Za-

gubienie naprawdę wartościowych jednostek i dramatyzm sytuacji

niejednego człowieka stale pogłębiały się w istniejącej rzeczywis-

tości, a jego najpełniejszy wyraz daje wspomniana poetka, przed-

stawiając zdeterminowanego człowieka w płynącym świecie, za-

nurzonego w otchłani rzeki Heraklita. Ja ryho pojedyńcza, ja ryho

odrębna - tak niewiele tu znaczę. Oto nadchodzi koniec świata.

Koniec mojego świata. Oto nadchodzi era takich ludzi, jak choćby

Witkiewiczowski Hiper-Robociarz czy Edek z dramatu S. Mrożka.

W pełni świadomi zdają się tego być dzisiejsi artyści. Choćby poeci,

których postawa przypomina literacką kreację Wisławy Szymbor-

skiej, właśnie takiej Kasandry, złowróżbnej prorokini, zwiastunki

nieszczęścia, zapowiadającej upadek już nie Troi, lecz całej ludz-

kości.

W obliczu takich problemów, wobec których staje twarzą

w twarz współczesność, w obliczu egzystencjalnych lęków i niepo-

kojów „człowieka końca wieku”, zupełnie naturalne okazuje się

Miłoszowe pytanie: Gdzież jest, poeto, ocalenie, / Czy coś ocalić

może Ziemię?

Ale poezja współczesna nie daje jednoznacznej odpowiedzi

na pytania o wartości, przypomina raczej twórczość pytań i wątpli-

wości, nie tak jasno rozstrzyga przeklęte problemy dotyczące na-

tury ludzkiej. Ocalenie tkwi jednak niepodzielnie w wartościach

w pełni humanistycznych, w wewnętrznym dobru człowieka, sile

jego umysłu i serca. Dążenie do odnalezienia tych wartości to

prawie jak u Marcela Prousta poszukiwanie straconego czasu,

czasu dawnego, minionego, który może być pewną gwarancją

ocalenia ludzkości. To poszukiwanie właśnie antycznego czasu...

Lekarstwem dla współczesnego świata z powodzeniem może być

owo Horacjańskie branie do ręki i czytanie w dzień, i w nocy tych

„pierwowzorów greckich”. Przecież w nich tkwi nieujarzmiona

i budująca siła, „fatalna moc”, najbogatsza galeria pierwotnych

wartości, które dziś znikają, a które wskrzesić należy. Gdzież więc

szukać ocalenia? - właśnie u prastarych źródeł naszej kultury, źró-

deł, które nie zostały pokalane ani skażone cywilizacyjnym rozwo-

jem świata.

Pełną świadomość największej i niebywałej wartości tych ko-

rzeni ma jeden ze współczesnych twórców. Zbigniew Herbert, bo

właśnie o nim mowa, pozostaje bez wątpienia poetą wartości kul-

turowych, który obserwuje i bada współczesne zachowania w kon-

frontacji z minionym, antycznym czasem. Niejednokrotnie i w nie-

jednym z przebogatej galerii jego poetyckich wierszy dźwięcznie

pobrzmiewają echa kultury starożytnej, co przejawia się nie tylko

w przywołaniu szeregu najróżniejszych motywów antycznych.

Dlaczego klasycy? Skąd poszukiwania odpowiedzi właśnie

tam, w zamierzchłej, pradawnej rzeczywistości? Taka postawa

wyrasta z Herbertowskiego filozoficznego przekonania o jedności

obydwu kultur. Nie znajduje przecież poeta jakiejś bezgranicznej

przepaści pomiędzy „greckimi pierwowzorami” i doświadczeniami

współczesnego czasu. I choć w ludzkiej świadomości od czasów

Horacego i Owidiusza dokonały się niezaprzeczalne, ogromne

zmiany, to jednak poeta z powodzeniem przerzuca pomost łączący

obydwie epoki. Nieodłącznie towarzyszyć teraz będzie Herbertow-

skim wierszom owo tchnienie minionego wieku, wieku będącego

przecież ostoją prawdy - tego, co dobre i tego, co piękne. Wspom-

niany utwór jest świadectwem pełnej godności, człowieczeństwa

i ludzkiej tożsamości, zasługującej na szczery podziw i nieme naś-

ladowanie godności zakorzenionej głęboko w sercach i postawach

antycznych generałów. Niech oni będą przykładem i wzorem dla

współczesnych, dla ludzi, którym brak godności i najprawdziw-

szych, bezcennych skarbów - wartości humanistycznych. Dzisiejsi

generałowie poszukują winnych i usprawiedliwień, dlatego w nich,

ale i niemal w całą współczesną społeczność wymierzona jest ostra

krytyka poety, który poszukuje ocalenia i zmartwychwstania w lu-

dziach tamtych dawnych wartości, „pierwowzorów greckich”. Jed-

ność i nierozerwalność obydwu czasów wytyczą paralelę pewnych

doświadczeń obecnych i minionych w Herbertowskiej „opowieści”

O Troi. Zniszczone i pogrzebane, obrócone w proch mury legen-

darnego miasta posłużyły poecie do zobrazowania dokonujących

się w dzisiejszym świecie spustoszeń. Gruzy antycznej Troi są jakże

trafną metaforą cywilizacyjnego upadku, który przerasta swym

ogromem nawet wyobraźnię artysty.

Konfrontacje przeszłości z teraźniejszością wskazują na prze-

ogromną potrzebę naprawy współczesności poprzez odwoływanie

się do pradawnych i niezmiennych wzorów starożytności, będących

największą chyba szansą ratunku i ocalenia.

Ale był taki czas, kiedy sponiewierano, zbezczeszczono an-

tyczną tradycję, upatrując jedynie w cywilizowanym rozwoju świa-

ta i techniki jedynej drogi prowadzącej ludzkość ku lepszemu. To

okres międzywojennych doświadczeń, hołdujących czysto mate-

rialnym dobrom (futurystyczna „masa, maszyna, miasto”) i odcina-

jących się zasadniczo od przeszłości, tradycji, kulturalnego dzie-

dzictwa. Jak złudne i iluzoryczne pozostawało jednak takie prze-

konanie, w pełni obrazuje droga poetycka niejednego z między-

wojennych twórców. Chciałabym odwołać się do sylwetki Juliana

Tuwima, którego doświadczenia i długotrwałe poszukiwania skie-

rowały ostatecznie na drogę klasycyzmu. A przecież w młodzień-

czych jego lirykach do głosu dochodziła niebywała fascynacja

postępem, urzeczenie rozwojem techniki i kult dla tego, co nowe.

Niejednokrotnie podkreślał poeta żywiołowość i biologiczny wy-

miar życia, mówił o krzyku radości i niepowstrzymanym pędzie

tramwaju, aby wkrótce doszukać się w świecie pędzącej śmierci.

(Ekstroblott). I oto najpewniejsze lekarstwo na opanowanie wciąż

pogłębiającego się chaosu okresu międzywojennego odnajduje nie

żywiołowy, lecz refleksyjny Tuwim w późniejszych utworach, w ci-

szy i spokoju, kontemplując wartość tradycji. Okazało się bowiem

ponownie, że właśnie ona daje człowiekowi poczucie pewnej nie-

zależności, tak potrzebnej zagubionym w naszych zakamarkach

codziennego życia, daje możliwość wyciszenia emocji, złagodze-

nia wdzierającego się natarczywie w życie chaosu.

Tuwim wypełnił Horacjańskie „polecenie” i odnalazł chyba to

coś, czego tak nieustannie poszukiwał. A przecież „pierwowzory

greckie” brali do rąk swoich i jego poprzednicy. Dla Leopolda Staf-

fa zawarte w nich klasycystyczne wartości stały się w pełni udaną

próbą wyzwolenia się spod młodopolskich nastrojów dekadenckich.

Bo kiedy trudno było poecie odnaleźć własne „ja” i sens pustej,

marnej egzystencji stojącego w strugach Jesiennego deszczu czło-

wieka, kiedy wydawało się, że wszystko jest beznadziejne - wów-

czas odnalazł Leopold Staff nadzieję i epikurejską radość życia

w ideałach starożytności. Klasycyzm Staffa zamanifestował się naj-

pełniej w Przedśpiewie, gdzie przywołał poeta hasło antycznego

Terencjusza, gdzie wskrzesza filozoficzne założenia stoicyzmu Se-

neki i Aureliusza. Oto kolejne potwierdzenie tego, jak wielką szan-

są, choćby na radość życia, pozostają ideały starożytnych. Ale pa-

miętajmy, że są one i szansą ocalenia ludzkości. Najznamienitsi

twórcy, a przewodził im Jan Kochanowski, artyści tacy, jak choćby

Daniel Naborowski i wspomniany już Staff, odkryli wartość filozofii

stoickiej. Wspomniany wyżej Zbigniew Herbert znosi stoicyzm jakby

z piedestału, pozbawiając posągowego Marka Aureliusza aureoli

niezłomności i dostojeństwa mędrca. To właśnie owo przewarto-

ściowanie niektórych znaczeń antycznych motywów, symboli -

przewartościowanie wywołane przez czas, narzucone przez histo-

rię. Poeta Zbigniew Herbert raz jeszcze podaje dłoń minionym cza-

som, zbliżając posągowego Marka do doświadczeń współczesnego

człowieka.

Czytanie i w dzień, i w nocy „greckich pierwowzorów”, choć

trudne dziś i wymagające chyba pewnych wyrzeczeń, ma w sobie

jednak niepodważalny moralny cel. Horacjańskie „polecenie”

człowieka współczesnego niech nie będzie jedynie słowem, pro-

pozycją, którą odbiorca bierze pod rozwagę. Przeciwnie, niech bę-

dzie wręcz wyzwaniem narzuconym człowiekowi, nakazem, a mo-

że nawet i obowiązkiem. Cóż bowiem pozostanie po naszym świe-

cie, który bliski wydaje się być zapowiadanej niejednokrotnie przez

artystów-profetów zagładzie wartości, jeśli odwrócimy się od naj-

pewniejszej chyba drogi ocalenia? Jest nią przecież zwrot ku lite-

rackim dziejom, ku jasnej i prostej zdawałoby się przeszłości,

na której kartach znajdują się odpowiedzi na dręczące człowieka

pytania natury egzystencjalnej. Prawdziwą wartość tej antycznej

księgi uświadamiali nam przez wieki literaccy twórcy i filozofowie.

Właśnie oni, wnikając w tajniki starożytnej kultury, wyzwolili się

z chaosu rzeczywistości, w której przyszło im trwać. Odnaleźli

w niej przecież wszystkie te ideały, których na próżno szukać

w świecie rozchwianego kodeksu moralnego, umierających warto-

ści, zanikającej ludzkiej wrażliwości.

„Polecenie” Horacego? nie, raczej ten etyczny nakaz należa-

łoby chyba dopisać do dekalogu moralnego współczesnych nam

czasów. Czasów szczególnie niepokojących i wyzwalających

w człowieku najgorsze instynkty. Czasów zagrożenia, w których

przecież brakuje godności mitycznych herosów, poświęcenia i mi-

łości mitologicznych bogiń. Lecz czy do tych ideałów wystarczy je-

dynie sięgać właśnie wtedy, gdy mamy świadomość zanikania

pewnych wartości, kiedy wzmaga się niebezpieczeństwo i pogłębia

ludzkie zagubienie w świecie, kiedy zło przychodzi, kiedy światem

zaczyna rządzić absurd, w końcu - gdy dżuma zbiera największe

plony? Nie. Chyba nie. Te pierwotne, prymarne ideały niech będą

treścią człowieczego życia zawsze i wszędzie, niech nigdy nie

przykryje ich pył zapomnienia. Życiodajne źródło antyku - ta nie-

skończona księga ma w sobie tę magiczną właściwość, że zawsze

pozostaje otwarta i zawsze możemy odnaleźć w niej odpowiedź na

niejedno pytanie: pytanie o wartości, o los. Choćby takie, jak to

Edwarda Stachury:

Czy wszystko już dla mnie stracone, skończone?

Wróżbiarzu, co czytasz z obłoków jak z ksiąg,

Spójrz i przeczytaj, co pisze tam o mnie.

Weź przebij, weź odsłoń mi nieco ten gąszcz!

39.Piękne i szlachetne postaci kobiece w literaturze.

Kobiecość zwykła się nam kojarzyć z kokieterią, urodą i wra-

żliwością. W ustach niektórych ludzi to pojęcie zyskuje czasem ne-

gatywny wydźwięk, bo interpretują to jako zbytnią drobiazgowość

i czułość, przesadną delikatność. Często podsumowują to słowami:

„Ach! To przecież takie kobiece”. Czy ta opinia jest słuszna? Wy-

daje mi się, że nie. Takie rozumowanie jest bowiem nacechowane

konserwatyzmem i bardzo jednostronnym spojrzeniem na kobiety.

Być może moje słowa zabrzmią bardzo feministycznie, ale twier-

dzę, że ograniczanie charakteru kobiecego do romansowych skło-

nności i przesadnej delikatności jest błędne. Już bowiem w Biblii

pojawiają się fragmenty głoszące chwałę kobiet:

Kobieta nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż;

też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.

(I List do Koryntian)

Prawa kobiet i mężczyzn są zatem równe - kobieta jest uzu-

pełnieniem mężczyzny i vice versa. Tak więc oboje mogą mieć

szlachetne ideały i swoją postawą służyć innym. Literatura dostar-

cza nam wielu przykładów pięknych i szlachetnych postaci kobie-

cych. Zanim jednak przyjrzymy im się bliżej, proponuję wyjaśnić

znaczenie słów „piękny” i „szlachetny”. Piękno nie ogranicza się

bowiem do urody, ale obejmuje również zalety osobowościowe.

W tym przypadku mamy do czynienia z platońskim rozumieniem

piękna, w myśl którego jest ono jedną z najwyższych wartości,

równą dobru i prawdzie. Zdaniem Platona wewnętrzne piękno jest

w stanie zapewnić człowiekowi nieśmiertelność. Kobiety piękne

i szlachetne to zatem osoby godne naśladowania ze względu na

ich pozytywne przymioty.

Aby udowodnić, że płeć piękna ma, oprócz urody, także inne,

ważniejsze zalety, przyjrzyjmy się kilku bohaterkom literackim. Ja-

ko pierwszą, gdyż, moim zdaniem najsilniejszą, reprezentantkę

płci pięknej chciałabym przedstawić Antygonę - tytułową bohater-

kę tragedii Sofoklesa. To bowiem niezwykła kobieta, potrafiąca

zażarcie i do końca bronić swoich racji. Cechuje ją bezkompromi-

sowa wierność własnym zasadom - mimo kategorycznego zakazu

Kreona, decyduje się wypełnić prawo Boskie i pochować Polinej-

kesa. Jest wyjątkowo odważna - z premedytacją łamie prawo us-

tanowione przez władcę, by zapewnić bratu godne przejście w za-

światy. Dla miłości i zgodności z wyznawanymi ideałami gotowa

jest złożyć ofiarę z życia. Jest przy tym w pełni odpowiedzialna

za swe czyny, nie ucieka przed konsekwencjami własnych zacho-

wań. Nie godzi się również na propozycję Ismeny, która pragnie

współodpowiadać za popełnione przestępstwo. Antygona daje

świadectwo ogromnej siły charakteru, tkwiącej w kobietach. Jest

samodzielna, gdyż sama decyduje, co uznać za słuszne i w jaki

sposób postępować.

Spadkobierczynią pewnych cech Antygony nazwać można

bohaterkę wiersza Adama Mickiewicza Śmierć Pułkownika. Jest

nim, jak sam poeta mówi:

Litwinka, dziewica - bohater,

Wódz Powstańców - Emilija Plater.

Jej nieugiętą, żołnierską postawę podczas powstania listopa-

dowego artysta uznał za precedens godny upamiętnienia. Przed-

stawił więc Plater jako wyjątkowo walecznego wojownika, który

mimo że był reprezentantem płci pięknej, dorównywał odwagą

i poświęceniem innym dowódcom. Miernikiem wielkości Emilii u-

czynił Mickiewicz ogrom żalu, jaki żołnierze i prości ludzie okazali

przy jej śmierci. Przy umierającej czuwały bowiem tłumy wieśnia-

cze, które zbiegły się z okolicznych wiosek, oraz partyzanci, którym

przewodziła. Odejście bohaterskiej dziewczyny wzbudza gorycz

i smutek nawet u najbardziej oswojonych ze śmiercią kościuszko-

wców:

Nawet starzy Kościuszki żołnierze,

Tyle krwi swej i cudzej wylali,

łzy ni jednej - a teraz płakali

I mówili z księżami pacierze.

U wielu zgromadzonych przy zwłokach rycerza zaskoczenie

wzbudza fakt, iż ten nieprzeciętnej odwagi wojownik okazał się

kobietą. Jej łagodne oblicze i dziewczęce kształty nie pasują bo-

wiem do wizerunku pułkownika zaprawionego w boju. Ale to wła-

śnie kobieca czułość i wrażliwość stała się przyczyną ogromnego

przywiązania, jakim darzyli ją ludzie. Ta krucha kobietka umiała

w doskonały sposób wyważyć w sobie cechy mężnego bojownika

i delikatnej niewiasty. Pogodzenie bezwzględności i surowości

z ciepłym i matczynym stosunkiem do żołnierzy uczyniło z niej

świetnego dowódcę. Sławiąc imię Emilii Plater, warto zaznaczyć,

iż jest to postać prawdziwa, historyczna, a poetycka wizja jej śmie-

rci zawarta w liryku Śmierć Pułkownika jest tylko oddaniem hołdu

bohaterce przez wieszcza.

Emilia Plater znacznie odbiega od wizerunku kobiety, jaki

funkcjonował w Europie czasów Mickiewicza. Ta szlachetna

i dzielna dziewica bliższa jest bowiem mitycznym amazonkom niż

romantycznym kochankom rodem od Goethego czy nawet Mickie-

wiczowskiej Maryli. Przyczyny tego należy upatrywać w nieco od-

miennym charakterze polskiego romantyzmu, na którym ogromne

piętno wywarło zniewolenie kraju. Dlatego też obok typowych pos-

taci kochanek w rodzimej literaturze romantycznej istnieje specy-

ficzny rodzaj bohaterek kobiecych, które zmuszone są poświęcić

szczęście osobiste na rzecz walki narodowowyzwoleńczej. Owo

poświęcenie jest - w moim odczuciu - gestem wyjątkowo szla-

chetnym, świadczącym o duchowym pięknie jego wykonawczyni.

Przedstawicielką tego typu kobiet warto uczynić Aldonę, żonę

Waltera Alfa z powieści poetyckiej Mickiewicza pt. Konrad Wallen-

rod. Ona również zdolna jest do poświęcenia szczęścia osobistego,

a konkretnie małżeństwa, w imię wyższych idei. Rozumie decyzję

swego ukochanego, który odchodzi od niej, by walczyć o Litwę.

Bezgranicznie wierna Walterowi, postanawia rozpocząć życie pu-

stelnicze i godzi się zamurować w wieży. Podtrzymuje swego mał-

żonka na duchu, przyczynia się do wybrania go mistrzem zakonu.

Jest wierna i pełna miłości aż do śmierci. Kiedy Konrad popełnia

samobójstwo, ona decyduje się na ten sam krok.

Zwykle analizując Konrada Wallenroda, koncentrujemy się na

tragicznych losach i niezłomnej postawie tytułowego bohatera. Al-

dona natomiast pozostaje w cieniu małżonka. Jej ofiarność i poś-

więcenie nazwać można cichym heroizmem ogarniętego miłością

serca. Zmuszona wyrzec się szczęścia u boku męża, targana troską

o jego życie, przeżywa swój dramat w samotności. Lojalna w spo-

sób godny podziwu, przeżywa każde posunięcie Wallenroda.

Chcąc połączyć się z ukochanym, odbiera sobie życie.

Przykład Aldony, która nie może zachować ukochanego dla

siebie, lecz zmuszona jest go oddać Litwie, zbliżony jest do sytuacji

polskich matek, które w obliczu zagrożenia niepodległości ojczyz-

ny muszą się godzić na to, że ich synowie giną na polu walki. Pro-

blem matek, które wbrew chęci zatrzymania ukochanych dzieci

przy sobie godzą się na ich udział w konspiracji, obrazuje postać

pani Rollison z III cz. Dziadów. Kobieca szlachetność i szeroko ro-

zumiane piękno wiążą się w okresie romantyzmu w sposób niero-

zerwalny z patriotyzmem. Płeć piękna również bierze udział

w walce. Czy to bezpośrednio - jak Emilia Plater, czy biernie - jak

Aldona lub pani Rollison; ich bohaterstwo jest ogromne.

Szlachetność i piękno są wartościami niezmiennymi, stałymi,

jednak w zależności od sytuacji kraju i charakterystycznego dla

danego czasu światopoglądu można w różny sposób zasłużyć sobie

na nie. Stasię Bozowską z Siłaczki Stefana Żeromskiego z całą

pewnością zaliczyć należy do grona kobiet godnych podziwu,

a droga życia, jaką obrała, zasadniczo różni się od romantycznych

koncepcji. Ta młoda i urodziwa dziewczyna z płowym warkoczem

odrzuciła możliwość robienia kariery naukowej w stolicy oraz rea-

lizowania się jako żona, aby osiedlić się w małej wsi i krzewić oś-

wiatę wśród chłopów. Zgodnie z ideą „pracy u podstaw” panna

Stanisława pragnęła w utylitarny sposób wykorzystywać swą wie-

dzę. Otwarta na świat i świadoma sytuacji politycznej kraju, posta-

nowiła być jednostką pożyteczną w społeczeństwie, które potrze-

bowało pomocy i podobnej służby. W pracy nad zwalczaniem

ciemnoty chłopskiej była wytrwała i zdeterminowana. Nieustrasze-

nie pokonywała trudności. Swą niezłomną postawą zyskała sobie

miłość i szacunek mieszkańców wioski. Zapracowana Stasia odda-

wała się bez reszty innym, nie troszcząc się o siebie. Nie zwracała

uwagi na owe słabości, usiłując dać z siebie jak najwięcej. To do-

prowadziło ją do śmierci.

Bohaterstwo Stasi Bozowskiej i jej moralna wielkość polegały

na umiejętności zrezygnowania z kuszącego sposobu życia, kariery

naukowej i szczęścia małżeńskiego, odrzucenia wygodnictwa. Jej

działalność w małej wiosce świadczy o głębokim zaangażowaniu

w sprawy społeczne oraz wrażliwości na los najuboższych. Bezin-

teresowna pomoc chłopom, pełne oddanie się tej sprawie, świad-

czą o wielkoduszności panny Stanisławy. Warto również dodać,

iż jest to niewiasta w pełni wyemancypowana - sama decyduje

o swoim losie i porzuca konserwatywne przyzwyczajenia współ-

czesnych sobie kobiet.

Ostatnią postacią, którą z czystym sumieniem określić można

epitetami wskazanymi w temacie, jest Natalia Lwowna, pozornie

mało znacząca, drugoplanowa bohaterka Innego świata Gustawa

Herlinga-Grudzińskiego. Jest to więźniarka sowieckiego łagru, ko-

bieta mało atrakcyjna, ale wyjątkowo życzliwa, cierpliwa i bezin-

teresowna. Wielkość tej małej i chorej na serce kobiety polega,

moim zdaniem, na zachowaniu ludzkiej godności w warunkach

kaźni. Jest ona bowiem jedną z niewielu osób, które w obliczu

śmierci zachowują człowieczeństwo. Dobra i uprzejma dla współ-

więźniów, daje świadectwo, że nawet w skrajnej sytuacji zagro-

żenia można kierować się wyższymi wartościami, nakazującymi

miłosierdzie i niesienie pomocy bliźnim. Znając bestialski charakter

łagrów, postawę Natalii uznać należy za akt heroizmu. Ta kobieta

posuwa się jednak jeszcze dalej! Udowadnia, że nawet w warun-

kach zniewolenia zachować można świadomość i tożsamość. Wy-

znaje bowiem zasadę, iż nawet wobec uwięzienia pozostać można

wolnym. Wyznacznikiem tej wolności staje się wówczas prawo

do decydowania o własnej śmierci. Jest to bowiem ostatni akt woli

człowieka, dowodzący jego niezależności. Czyny i poglądy Natalii

są świadectwem jej szlachetności. W nieludzkich okolicznościach

pozostaje człowiekiem, który z czystym sumieniem może powie-

dzieć o sobie, że żyje zgodnie z zasadami etyki. Natalia jest do

końca wierna samej sobie, co w podobnych warunkach staje się

jedną z nadrzędnych wartości. Jakże piękna i wzniosła jest myśl

więźniarki, że należy żyć dla własnych ideałów i w zgodzie z wła-

sną moralnością, a kiedy w ten sposób już nie można - nie żyć

w ogóle.

Szukając odpowiednich przykładów postaci kobiecych i anali-

zując ich cechy, dochodzę do wniosku, iż w literaturze bardzo nie-

wiele jest osławionych pięknych i szlachetnych niewiast. Zwykle

bowiem funkcja kobiet ogranicza się w utworach do towarzyszenia

mężczyźnie. To on jest głównym bohaterem, to na nim skupia się

uwaga czytelników i to on jest opiewany. Dziewczyna najczęściej

pozostaje jego tłem - albo cierpi, kochając bohatera, albo staje się

obiektem jego uczuć. Jej rola opiera się głównie na byciu małżon-

ką, narzeczoną, siostrą lub matką. Dlatego, być może, jeżeli już

uda się czytelnikowi odnaleźć kobietę samodzielną lub bez bar-

dziej znaczących dla wymowy jej losów koligacji z mężczyzną, jej

postać zdaje się być lekko zhiperbolizowana. Owa samodzielność

w decydowaniu o własnym losie urasta niemalże do rozmiarów

heroizmu, a czynne zaangażowanie w sprawy narodowe to ewe-

nement opiewany przez wieszczów. Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedź pozostawmy feministkom.

40. „Poezjo! Jakie twoje imię? Tworząca? Cóż ty tworzysz?

Siebie.” Skomentuj słowa J. Tuwima, pisząc

o możliwościach kreacyjnych artysty.

Poezja była już wszystkim: twórczynią wartości, postaw i po-

glądów. Próbowała także odkrywać tajniki ludzkiej duszy, to znów

podejmowała zabawę słowami. Od wieków istniało wiele sądów

na temat, jaką powinna pełnić ona rolę i jakie możliwości w zwią-

zku z tym powinien mieć artysta.

Epoką, która ugruntowała w świadomości ludzi wielkie zna-

czenie poezji, był romantyzm. Wytworzony wówczas wzorzec ist-

niał w świadomości społecznej, aż do czasów odzyskania niepod-

ległości, a ściślej do czasów powojennych. Romantyczny poeta to

olbrzym, posiadający talent tworzenia, którego słowo miało kiero-

wać zniewolonym społeczeństwem, będący wyrazicielem tejże

wspólnoty. Był wielką indywidualnością, człowiekiem wyjątkowym,

który dzięki słowu zmieniał ludzkie postawy i zachowania, a nawet

świat. Najlepszym przykładem jest tu postawa Konrada z II części

Dziadów A. Mickiewicza. Bohater buntuje się przeciwko Bogu,

ponieważ wierzy, że jako poeta ma wielką moc. Chce ją użyć dla

dobra swojego narodu.

Poeci moderniści podjęli wątek porzucony przez pozytywis-

tów i podobnie jak romantycy, przyznali artyście, poecie, miejsce

szczególne. Pragnął on teraz wyrażać to, co niewyrażalne, najwię-

ksze tajniki ludzkiej duszy, przekazać tajemnicę bytu. Miał zamiar

uchwycić to, co nieosiągalne dla rozumu, sferę ludzkiej psychiki,

wobec której dotychczasowe pojęcia i terminy stały się bezradne.

Formuła symbolizmu i impresjonizmu pomagała poetom w wyra-

żaniu myśli i nastrojów.

K. Przerwa-Tetmajer w utworach takich, jak Evviva l'arte,

Nie wierzę w nic uważa poezję (za filozofem niemieckim Scho-

penhauerem) za jedną z możliwości ucieczki od zła tego świata.

Poeta ma jednak moc nie tylko tworzenia, ale równocześnie i siłę

niszczenia. Artyści w tym okresie stają się grupą coraz bardziej

zamkniętą, nie pragną już za sobą pociągać tłumów czy narodu...

Poezja ma być piękna i wyrażać to, co niewyrażalne. Nie musi być

rozumiana przez filistra, mieszczucha, masy. Z założenia ma być

elitarna i podziwiana przez wąskie grono wybrańców. Poezja ro-

mantyczna miała wyrażać wspólnego ducha narodu, zaś moderni-

styczna nastroje dekadenckie, schyłkowe, przeżywane przez wąs-

kie grono twórców. Nie był to już bunt romantyczny przeciwko nie-

sprawiedliwemu światu i Bogu, ale obyczajowy, przeciwko moral-

ności mieszczańskiej.

Wiek dwudziesty charakteryzował się wielością kierunków

i prądów, zaś grupy poetyckie rozpadają się po II wojnie światowej

na pojedynczych twórców. Dwudziestolecie międzywojenne repre-

zentuje zupełnie nowe spojrzenie na poezję i na rolę poety. Odrzu-

cam z ramion płaszcz Konrada - pisze Antoni Słonimski, jeden

ze skamandrytów. Odzyskanie niepodległości zwalnia poetów

ze służby narodowi. Pisze o tym również J. Lechoń w swoim wier-

szu Herostates. Julian Tuwim, czołowy skamandryta, uważa,

że miejsce poety jest w tłumie, nie zaś ponad nim. Będę ostatni

wśród równych pisze w swym wierszu pt. Poezją. W utworze

Do krytyków uważa, że poezja powinna opiewać uroki codzienno-

ści, oddawać nastrój chwili, opisywać bohatera z ulicy, zwykłego

człowieka. Lecz już w pięknym wierszu Sitowie mówi o tym,

że jest ona siłą przekształcającą wspomnienia, mękę twórczą.

W Prośbie o piosenkę zdradza pragnienie, by słowo jego było orę-

żem trafnym jak błysk ostrej stali. Kazimierz Wierzyński, również

skamandrysta, w wierszu Manifest szalony przeciwstawia się po-

dejmowaniu sztuki jako sfery świętej. Pisze:

Precz z poezjami! Z duszą tromtadrata!

Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!

Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!

Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!

Futuryści B. Jasieński i A. Steru przeciwstawiali się starym

formom, w tym i dawnym pojmowaniu poezji. Głosili, że wzorem

dzieła sztuki powinna być dobra maszyna. Poeci Awangardy z kolei

głosili postulat szeroko rozumianej wolności sztuki, odkrywania

nowych horyzontów. Dla J. Przybosia poezja staje się rzemiosłem,

zaś poeta rzemieślnikiem, który musi pracować nad dążeniem

do maksymalnej skrótowości, kondensacji znaczeń, intelektualiz-

mu, zaś w tematyce do przedstawienia 3M - Miasta, Masy, Maszyny.

Wszyscy więc poeci dwudziestolecia międzywojennego two-

rzyli dla tworzenia. Tworząca? Cóż ty tworzysz? Siebie! - odpo-

wiada Tuwim. W programach poetyckich tego okresu nie znajduje-

my słowa o celach wyższych czy wyrażaniu tego, co niewyrażalne.

Poeci czasów wojny i okupacji, którzy nawiązywali do tradycji ro-

mantycznej, zarzucali twórcom dwudziestolecia międzywojennego

brak celów wyższych właśnie i układanie tylko ładnych wierszy.

K.K. Baczyński i T. Gajcy - poeci straceńcy, uczestnicy pow-

stania warszawskiego, wskrzesili mit poezji tyrtejskiej, typ roman-

tycznego poety-żołnierza poświęcającego swe życie walce

o wolność. Poezja była dla nich także ucieczką od koszmaru świata

- Apokalipsy, jaką była wojna. W wierszu Ocalony T. Różewicz

obrazowo przedstawia stan świadomości człowieka, który przeżył

wojnę. Pisze:

to są nazwy puste i jednoznaczne

człowiek i zwierzę

wróg i przyjaciel

miłość i nienawiść...

Różewicz, poeta, który przeżył, określa już swoje credo poe-

tyckie w opozycji do poezji romantycznej dającej nadzieję, pory-

wającej. Ukazuje upadek dawnych wartości, epatuje niewiarą.

Poeta poszukuje mistrza, który na nowo oddzieli światło od ciem-

ności - dobro od zła.

Innym poetą powojennym, uznającym za punkt odniesienia trady-

cję romantyczną, jest Cz. Miłosz, który pragnie z niej czerpać siłę.

W Ars poetica - w swoim twórczym wyznaniu wiary pisze, że

wiersze należy tworzyć rzadko, tylko będąc w kontakcie z natu-

rą, czy też w obronie człowieka przed historią lub po to, aby dać

świadectwo prawdzie (Który skrzywdziłeś). Miłosz wierzy, podobnie

jak romantycy, że poeta może być ostoją prawdy i innych wartości.

Wiersze Z. Herberta i W. Szymborskiej raczej opisują świat,

niż wyrażają emocje twórcy. Możliwości kreacyjne Szymborskiej są

wielkie właśnie dzięki bezprogramowości, którą głosi. Jest stale ot-

warta i poszukująca, często używa słowa nie wiem: Niektórzy lu-

bią poezję pisze, a ja nie wiem... Według Szymborskiej możliwość

tworzenia unieśmiertelnia to, co chwilowe. Zbliża to więc poetkę

do Horacego (Non omnis moriar) i Kochanowskiego (Nie wszystek

umrę...). Traktuje ona siebie z ironią i dystansem. Tworzenie dla

niej to odpowiadanie na nie wiem właśnie, daje ono przy tym ra-

dość poecie. Nie płynie z tego jednak żadna chwała dla autora,

który pozostaje w cieniu.

Można więc powiedzieć, że od czasów romantyzmu, który

uznał możliwości kreacyjne artysty za nieograniczone, rola poety

i poezji zaczęła się kurczyć od wyrażania niewyrażalnego, poprzez

doświadczenia zmysłowe przekazujące chwilę (Julian Tuwim) i zi-

mne eksperymenty słowne Awangardy, do Różewicza, który uznał

słowa za puste pojęcia.

Myślę, że możliwości kreacyjne artysty są ogromne, jeśli tylko

ma on coś do przekazania czytelnikowi. Dlatego najbardziej cenię

poezję Z. Herberta, który stara się zinterpretować na nowo dawne

wartości i ukazać ich aktualność.

41.Pokora i bunt jako dominujące postawy wobec Boga.

Bóg jest postacią, czy jak chcą inni, zbiorem wartości, dog-

matów dotyczących naszego życia, wobec których trzeba przyjąć

jakieś stanowisko. Trudno być wobec niego czy też wobec nich

obojętnym, gdyż obojętność świadczy o braku zainteresowania,

a wydaje się, że nie można być takim wobec najważniejszych, naj-

silniej dotyczących życia wartości. Wiara lub jej brak powinna po-

ciągać za sobą przyjęcie pewnego świata wartości moralnych,

których realizacja jest jej dowodem. Nie może być wiary bez u-

czynków, to przecież jedno z podstawowych przesłań Nowego Te-

stamentu. Obserwując na przestrzeni dziejów relacje pomiędzy Bo-

giem i człowiekiem, można odnieść wrażenie, że wraz z upływem

czasu więź pomiędzy nimi rozluźnia się. Można by to porównać

do relacji pomiędzy dzieckiem a ojcem, na początku silnej, z upły-

wem czasu słabnącej, zmieniającej się w stosunki równorzędne.

Stary Testament obrazuje Boga - władcę wszechwładnego,

który za dobre wynagradza, a za złe karze. W starotestamentalnym,

w pewnym sensie mitycznym świecie, bogatym w przypowieści

i hiperbolizację rzeczywistości nie ma miejsca na bunt. Pan jest

jedynym oparciem swojego ludu, wspiera go tylko wtedy, gdy ten

jest Mu wierny. Natomiast gdy lud od Niego się odwraca, surowo,

dla przykładu, go karze. Taki schemat istnieje w przypowieści

o Kainie zabijającym Abla. Abel i Kain składają ofiary Bogu, jednak

ta od Abla z jakichś względów jest milsza Bogu. To wywołuje za-

wiść u Kaina, który zabija brata, za to zostaje przez Boga wyklęty

i skazany na wieczną tułaczkę po ziemi. W kontekście biblijnych

realiów nawet przykład walki, najbardziej spektakularnej i brze-

miennej w skutki ze Starego Testamentu, tej pomiędzy Jakubem

a Bogiem, nabiera zupełnie nowego znaczenia. Jakub walczy, nie-

jako zmusza Boga do błogosławieństwa, aby dał mu siłę do walki

z Jego wrogami (taki jest sens nadanego Jakubowi imienia Izrael

- Bóg walczy). To nie jest przeciwstawianie się Bogu. To paradoksal-

nie forma prośby Pokonałem cię w uczciwej walce, to prawda jesteś

Panem wszechwładnym, możesz zrobić wszystko, ale uznaj moją

wytrwałość i mi pobłogosław. Starotestamentalni bohaterowie byli

oczywiście zmuszani do pokory. Była ona przede wszystkim pro-

bierzem ich wiary. Wystarczy przywołać tu postać Hioba, którego

Bóg wydał szatanowi, by go wypróbować. Hiob utracił wszystko,

na czym mu w życiu zależało, dom, rodzinę, przyjaciół, ale pozo-

stał Mu wierny i za to został w końcu wynagrodzony. Jednak satys-

fakcja nie jest pełna, przesłaniem tej księgi jest zerwanie automa-

tyzmu, w którym mówi się, że czyn dobry i czyn zły zostaną na zie-

mi od razu nagrodzone lub ukarane. Postać Hioba burzy ten obraz

i pozostawia niepewność co do planów Boskiej Opatrzności. Dlate-

go trudno oprzeć się wrażeniu, że ta parabola, której przesłaniem

jest bezwarunkowa wiara i zaufanie do Boga, niezależnie od pro-

blemów życia, tak naprawdę obrazuje życie każdej osoby wierzą-

cej. Podobny jest też powód Boskiego zadania, aby Abraham prze-

znaczył swojego pierworodnego syna na ofiarę ciałopalną. Gdy

Pan przekonuje się o jego lojalności, zmienia przedmiot ofiary,

a jego samego obdarowuje wieloma łaskami. Właściwie w ten

sposób będzie wyglądał świat relacji aż do końca średniowiecza.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tak dlatego, że człowiek jest

jeszcze słaby, cały czas potrzebuje wsparcia. Dlatego czuje się

bezpieczny w Teocentrycznym świecie. Taki obraz można udowo-

dnić na podstawie egzemplów z tej epoki. Pokora wobec Boga,

wynikająca z niej modlitwa i skrajna asceza powodują, że Książe

Aleksy, bohater Legendy o św. Aleksym, zaraz po śmierci dostaje

się do panteonu świętych.

Renesans burzy dotychczasowy porządek świata. Słowa Ema-

nuela Kanta o wychodzeniu z niepełnoletniości nie powinno się

odnosić do oświecenia, a właśnie do tej epoki. Świat odkrywa na

powrót kulturę antycznych Greków i Rzymian. Prądy intelektualne

humanizm i reformacja zmieniają oblicze świata. Również zmianie

podlega stosunek człowieka do Boga; przechodzi on od silnej

i bezwarunkowej Mu podległości do stosunków bardziej równorzę-

dnych, do antropocentryzmu i humanizmu, uznającego rozwój in-

telektualny człowieka za podstawową wartość, wartość większą niż

ślepe posłuszeństwo Bogu. Oczywiście odrodzenie nie neguje ist-

nienia Boga. Ateizm jest jeszcze nie do przyjęcia. Ale człowiek

rozwija się, dorasta, pierwiastki buntu już się w nim zalęgły. Od tej

pory są one cały czas obecne w podświadomości i będą wyczeki-

wać odpowiedniego momentu na ujawnienie się. Jednak na razie

w kulturze objawiają się tylko pozytywne pierwiastki dziedzictwa

antyku. Przywiązanie do piękna świata, przejęcie twórczości Ho-

racego, pozytywne rozwijanie jego myśli Carpe diem, powodują,

że świat wydaje się miejscem optymalnym dla ludzkiego rozwoju,

miejscem arkadyjskim. Kochanowski w Pieśniach rysuje taki jego

obraz, w którym człowiek może rozwijać swoje talenty (komu dow-

cipu równo z wymową staje...), świata przyjaznego, będącego przez

to niemą pochwałą tego, który go stworzył - Boga. Takie jest prze-

słanie psalmu, którego pierwsze słowa Czego chcesz od nas Panie

za twe hojne dary, czego za dobrodziejstwa których nie znasz miary

tak silnie i trafnie oddają uwielbienie Boga, że do tej pory są śpie-

wane w kościele jako pieśń dziękczynna. Ale nawet w twórczości

Kochanowskiego samodzielność człowieka prowadzi do buntu

przeciw Stwórcy. Tak jest w Trenach. Śmierć własnego dziecka

wywołuje w poecie pytania o sens wiary. W Trenie X podmiot liry-

czny zadaje podstawowe dla wiary pytanie: szukając swojej córki

po rajach różnych kultur i nie mogąc jej znaleźć, prosi, aby się uka-

zała gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest. To jeśliś jest wskazuje na za-

łamanie się owej pełnej optymizmu wiary, postawienie pytania od

tej pory na stale obecnego w kulturze: a co, jeżeli nie ma świata

pozagrobowego? To pytanie wywołuje bunt, bunt przeciw sytuacji,

w której jego nie ma, w której można zachowywać się dowolnie.

Choć dylematy podmiotu lirycznego Trenów znajdują rozwiązanie

(W Trenie XXI podmiotowi lirycznemu pojawia się we śnie matka

trzymająca jego córeczkę na kolanach), to jednak problem pozos-

tanie. Pascal będzie starał się go rozwiązać za pomocą swojego

słynnego zakładu: Zachowujmy się tak jakby Bóg istniał, nawet je-

żeli nie istnieje, to nic nie tracimy, a jeśli istnieje, to możemy wiele

zyskać. W zasadzie przyniesie to skutek, ale wiara nigdy już nie

będzie tak bezwarunkowa jak dawniej. Jawnym zaś przeciw niej

buntem będzie oświecenie z postulatami racjonalizmu i scjentyz-

mu. W tym porządku nie było już miejsca dla Boga, nie mieścił się

on wszak ani w scjentystycznym, ani w empirycznym porządku

poznania świata.

Romantyzm, starający się być przeciwieństwem oświecenia,

ostentacyjnie powraca do Boga, sposobem poznania świata staje

się mistycyzm, czyli przekonanie o możliwości kontaktu pozama-

terialnego, pozarozumowego z Absolutem. Romantyczne widzenie

świata zdecydowanie uwzględnia obecność jakiejś siły wyższej.

Ale jednocześnie to epoka buntu przeciw dotychczasowym wartoś-

ciom, autorytetom i Bogu. Taka jest wymowa Fausta Goethego,

w którym tytułowy bohater jest wydany, podobnie jak Hiob, na pas-

twę szatana, by mógł doświadczyć życia i odnaleźć jego sens.

Jednak Faust daje się skusić potędze mocy uzyskanej od zła, mówi

chwilo trwaj! jesteś tak piękna! Stawia się na równi z Bogiem

i dlatego musi zostać potępiony. Zresztą motyw buntu, buntu prze-

ciw Bogu, przekonanie, że jednostka dzięki swojej uczuciowości

jest bardziej predestynowana do kierowania światem niż On, jesz-

cze wielokrotnie będzie się ujawniało. Choćby w III części Dziadów,

kiedy to Gustaw-Konrad będzie śpiewać pieśń zemsty, której prze-

wodnim motywem jest refren: Zemsta, zemsta, zemsta na wroga,

z Bogiem a choćby mimo Boga. Dalsza eskalacja buntu przeciw

Stwórcy nastąpi w Wielkiej Improwizacji, w której Gustaw-Konrad

domaga się od Boga rządu dusz, jest przecież wybitną jednostką,

wyjątkowo wrażliwą i cierpiącą, czuje, że może objąć swoim ser-

cem cierpienia całego narodu i dzięki nim uporządkować świat.

Żeby to zrobić, musi zwalczyć uosabiającego rozum Boga. Jednak

człowiek musi przegrać. Jego pycha, która kazała równać mu się

z Bogiem, zostaje złamana. Gdyż On mu nie odpowiada, milczy.

Dlatego żądania człowieka przekształcają się w histeryczne bluź-

nierstwa, których ukoronowaniem jest nazwanie Boga Carem. Wte-

dy okazuje się, że prometejska walka Konrada jest walką szatań-

ską. Konrad, ocalony przez księdza Piotra, odnajduje prawdziwą

drogę ku zbawieniu narodu, zostaje pielgrzymem. W tej postaci

urasta do roli prawdziwego zbawiciela ojczyzny, podkreśla to jego

nowe imię czterdzieści i cztery - imię Mesjasza. Bunt okazuje się

zwodniczy, jedyną prawdziwą drogą jest pokora.

Zagadnienie buntu wobec Boga znajdujemy również w litera-

turze Młodej Polski. Artysta, przyjmując definicję jego funkcji od

Przybyszewskiego, stoi ponad światem, ponad życiem, jest stwórcą,

którego dzieło równe jest Bogu. Bóg zaś jest sprawcą ludzkiego

nieszczęścia, to jego winą jest, że człowiek musi żyć w tym złym

świecie, pełnym melancholii, pustki, samotności, poczucia wyczer-

pania. W Dies irae Kasprowicza, utworze w formie hymnu, czyli

mającego chwalić Boga, o treści pełnej wyrzutu w stosunku

do Niego i niepewności co do sensu życia. Podmiot liryczny jest

obserwatorem paruzji, powtórnego przyjścia Chrystusa na świat.

Dostrzega On małość i grzech ludzki, który istnieje nawet w tak

ostatecznej perspektywie. Widzi, że plemię ludzkie zostanie starte

z powierzchni ziemi, ale pomimo jego małości, zostaje jego samo-

istnym obrońcą. Stawia on Bogu zarzut, że to On jest sprawcą

grzechu na ziemi, przecież on dał człowiekowi Ewę - kochankę

szatana - za towarzyszkę życia, wszak zaprojektował on grzech

jako część ludzkiego życia. Tryumf Boga przedwiecznego, który

został ukazanego jako starotestamentalny obiektywny sędzia,

wzbudza w podmiocie lirycznym i w nas, odbiorcach, poczucie

buntu. Buntu przeciw nieproporcjonalnie dużej, nie do końca za-

winionej karze.

Doświadczenie II wojny światowej jeszcze ten bunt powiększa.

Rodzi pytania o miejsce, o obecność Boga w świecie. Medaliony

Nałkowskiej czy Opowiadania Borowskiego są relacją ze świata

wojny. Świata bez Boga. Jest to straszny, nieludzki świat. Pytanie,

dlaczego On nie ingerował, cisnęło się wszystkim na usta. Jak Bóg

mógł pozwolić na Oświęcim? - pytało wielu. W tym kontekście

trzeba powrócić do przesłania Księgi Hioba: człowiek musi Mu ufać

bezwarunkowo, niezależnie od okoliczności, taki jest wyraz pokor-

nej wiary - ufać. To trudne, prawie niemożliwe. Wojna ukazała też

inny problem, problem zaniku wartości w świecie. Mówi o tym

podmiot liryczny Ocalonego T. Różewicza. Szuka on nauczyciela

i mistrza, który przywróci mu zagubione wartości. Nie ma tu miej-

sca na bunt, potrzeba wartości, nazwania od nowa świata, wymaga

Mistrza - do którego ma się bezgraniczne zaufanie, które pozwala

pokornie odtwarzać zatracone wartości. W ten sposób, paradoksal-

nie, koło ewolucji zostało zamknięte. Człowiek, wychodząc od po-

stawy pokory na początku świata, poprzez bunt i próbę tworzenia

własnego, opartego na innych niż boskie wartościach, doszedł

znowu - po załamaniu się jego własnej konstrukcji - do momentu,

w którym może powiedzieć już tylko: Abba ratuj, nie wiem co robić.

42.Polaków portret własny w literaturze romantyzmu.

Literatura jest zwierciadłem, w którym można obejrzeć własną

twarz. Nie zawsze mówi ono prawdę, czasem gloryfikuje, niekiedy

zniekształca. Portret Polaków stał się tematem wielu wypowiedzi

literackich epoki romantyzmu.

Wizerunek Polaków i ich postawy zostały ukazane przez Ada-

ma Mickiewicza w III cz. Dziadów. Większość to męczennicy, któ-

rych cierpienia autor przedstawił analogicznie do męki Chrystusa.

Młodzież wileńska, będąca jak wewnętrzna lawa, której sto lat nie

wyziębi, przepełniona jest patriotyzmem i zaangażowana w sprawy

narodowe.

Tomasz Zan, jeden z jej przedstawicieli, chce całą winę skie-

rować na siebie. Jego przyjaciel Frejend mówi, że dałby się po-

wiesić, żeby tacy ludzie jak Tomasz mogli żyć choć chwilę dłużej.

Janczewski, mimo cierpienia i bólu, zachowuje trzeźwość umysłu

i głęboki patriotyzm. Stojąc w odjeżdżającej na Sybir kibitce, woła:

Jeszcze Polska nie zginęła. Na uwagę zasługują: Ciechowski, Wa-

silewski i syn pani Rollison, który, choć został dotkliwie pobity, nie

wydał swoich współtowarzyszy. Młodzież polska ukazana w utwo-

rze to przecież autentyczni koledzy Adama Mickiewicza z Uniwer-

sytetu Wileńskiego, więzieni w roku 1823 za winy nie popełnione.

Autor ukazuje jednak i zdrajców, którzy donosili na rodaków

i wysługiwali się senatorowi Nowosilcowowi. Profesorowie doktor

Becú i Pelikan mieli na uwadze tylko własne kariery i korzyści

i dlatego współpracowali z zaborcą. Jeden z nich ginie rażony pio-

runem, ukarany za winy, które popełnił. Oni również są postaciami

autentycznymi. Świadczy to o tym, że Dziady są utworem doku-

mentalnym, a więc obraz Polaków jest tu ukazany prawdziwie.

Wśród Polaków dostrzegamy i takich, którzy bawią się, nie dbając

o losy kraju, w tym czasie, kiedy ich współrodacy są męczeni. Na-

leżą do nich urzędnicy, oficerowie, literaci spędzający beztrosko

czas w salonie warszawskim. Dyskutują o własnych karierach

i balach urządzanych przez Nowosilcowa. Piotr Wysocki, działacz

powstania, tak ich charakteryzuje:

Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna

i twarda, sucha i plugawa...

Są więc oni ludźmi bezwartościowymi, cechuje ich oziębłość

i oschłość uczuć.

Niepełny byłby obraz społeczeństwa polskiego bez sylwetek

wybitnych Polaków. Postacie te były nieco wyidealizowane przez

narodowych poetów i stanowiły pewne wzorce do naśladowania.

Konrad, główny bohater utworu, zrywa z rolą tragicznego kochanka

Gustawa i staje do walki narodowowyzwoleńczej. Jest poetą, wiel-

kim indywidualistą, który dostrzega cierpienia swojego narodu.

Polacy z III cz. Dziadów reprezentują zarówno trwałe i cenne

wartości swojego narodu, jak i to, co w nim jest zepsute i fałszywe.

Jednak dzięki scenie Widzenie księdza Piotra wiemy już, że dla

Adama Mickiewicza stanowili oni naród przez Boga wybrany,

przeznaczony do wielkich celów. Wpływało to z pewnością

na charakterystykę poszczególnych postaci.

W dramacie Juliusza Słowackiego Kordian autor podkreśla

negatywne cechy narodu polskiego doby listopadowej. Czytelnik

dowiaduje się z utworu o reakcji Polaków na objęcie tronu polskie-

go przez cara. Prości ludzie wyczuwali zagrożenie, ale nie potrafili

przeciwstawić się wrogiemu władcy. Dowcipkowali tylko i drwili

po cichu. Kiedy car przejeżdżał obok tłumu, ten zachował pełne

grozy milczenie.</u

Arystokrację cechował serwilizm, była zafascynowana potęgą

cara i nie rozumiała, że ten akt jest klęską dla narodu.

Polacy, którzy myślą o podjęciu działań politycznych, nie wy-

kazują jednomyślności. Część z nich spisek traktowała jako niemo-

ralny, zaś inni - szlachetni rewolucjoniści - chętni byli oddać życie

w samotnej walce o wolność. Główny bohater dramatu, Kordian,

to człowiek wyidealizowany, o skomplikowanej osobowości, wraż-

liwy. Podejmuje on sam rozpaczliwą próbę uratowania Ojczyzny

i chce dokonać zamachu na koronującego się w Warszawie cara.

Strach i Imaginacja przeszkadzają mu jednak w wykonaniu tego

zamierzenia i Kordian oczekuje na karę śmierci. Mimo błędów,

które popełnia, jest więc jednostką szlachetną i sam ocenia się

w następujący sposób:

Każdy człowiek, który się poświęca

Za wolność - jest... nowym Boga tworem...

Polacy przedstawieni więc zostali w Kordianie również z du-

żą dozą realizmu. Słowacki nie bał się spojrzeć na nich krytycznie,

ale potrafił również ocenić męstwo, odwagę i poświęcenie dla Oj-

czyzny.

Pan Tadeusz Adama Mickiewicza jest dokładnym studium Po-

laków z końca XVIII i początku XIX wieku. Mickiewicz w tym utwo-

rze przedstawił rodaków w sposób realistyczny, idealizując tylko

niektóre postacie. Ukazane są zarówno zalety, jak i wady bohate-

rów. Miejscem akcji utworu jest Soplicowo - posiadłość szlachec-

kiego rodu Sopliców. Autor opisuje codzienne życie mieszkańców

tego zakątka kraju, stosunek do sąsiadów, a przede wszystkim

do Ojczyzny.

Charakterystyczną cechą szlachty polskiej było jej przywiąza-

nie do tradycji. Cecha ta przejawiała się chociażby w przysłowio-

wej polskiej gościnności. Szlachta często zapraszała się na wspól-

ne biesiady. Tradycyjny był również sposób ubierania się miesz-

kańców Soplicowa. Szlachcic nosił kontusz lub żupan i szablę bę-

dącą „duszą” jej właściciela. Zachowano staropolskie tytuły i god-

ności urzędników państwowych, jak Wojski, Podkomorzy, Rejent

czy Asesor. Charakterystyczna była także hierarchia, jaką zacho-

wywali uczestnicy polowań lub biesiadnicy podczas wieczerzy.

Każdy wiedział, gdzie według ważności lub wieku ma usiąść.

Wśród szlachty żywa była pamięć o bohaterach narodowych:

Kościuszce czy Jasińskim. Polacy miłowali swój kraj, bo jak stwier-

dziła Telimena:

Trzeba wiedzieć, że to jest Sopliców choroba,

że im oprócz Ojczyzny nic się nie podoba.

Szlachta, powodowana miłością do Ojczyzny, była zawsze go-

towa o nią walczyć. Nawet kiedy Polacy zbrojnie występowali

przeciwko sobie, w obliczu najazdu obcych, zwaśnione strony jed-

noczyły się w celu wspólnej obrony kraju.

Ukazana w utworze szlachta nie była wolna od wad. Do głów-

nych należały kłótliwość i pieniactwo. Polacy z upodobaniem pro-

cesowali się, nawet jeśli mieli na sprawę wydać fortunę i zakoń-

czyć proces po wielu latach. Zabicie niedźwiedzia także stwarzało

okazję do kłótni o najlepszego uczestnika polowania. Zaściankowy

szlachcic Gerwazy Rębajło stanowi przykład dumy i pychy sarmac-

kiej. Poróżnił on Hrabiego z Soplicami, aby móc doprowadzić do

przejęcia zamku po Horeszce. Kłótnia ta doprowadziła w końcu

do zajazdu na Soplicowo.

Może to być przykładem powszechnej anarchii i bezprawia

panujących zarówno wśród bogatej, jak i zaściankowej szlachty.

Urządzanie zajazdów na sąsiada w czasie realnego zagrożenia

ze strony Rosji świadczyło o jej lekkomyślności.</

Spośród szlachty pełnej wad wyróżniły się jednostki wybitne,

mające pozytywny wpływ na otoczenie. Taką osobą był Jacek So-

plica, wcześniej zabijaka, utracjusz i pieniacz, później bohaterski

emisariusz - ksiądz Robak. Za sprawą swoich czynów, stał się po-

wszechnie znanym i szanowanym obywatelem - patriotą.

Inną indywidualnością był stary Maciej Dobrzyński, zwany

Kurkiem na kościele. Ten godny zaufania, mądry i rozważny czło-

wiek zawsze był tam, gdzie toczyła się walka o wolność. Wsławił

się jako uczestnik powstań narodowych. Ideałem świata był dla

niego zaścianek, w którym nic się nie zmienia. Był więc, podobnie

jak Sędzia Soplica, tradycjonalistą, dbającym o zachowanie daw-

nych obyczajów i narodowych wartości.

Uzupełnieniem obrazu Polaków są emigranci, bohaterowie

„Epilogu” Pana Tadeusza. To ludzie pełni żalu po utracie Ojczyzny,

którzy z czasem utracili nadzieję na odzyskanie przez Polskę nie-

podległości. Właśnie „ku pokrzepieniu ich serc” napisał Mickiewicz

swoją epopeję i dlatego nieco wyidealizował obraz kraju i niektó-

rych rodaków.

Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki tworzyli w czasie, kiedy

Polski nie było na mapach Europy. Mimo to istniał naród - jego

kultura i tradycja. Na podstawie własnych wspomnień i spostrzeżeń

poeci portretowali zwykłych ludzi i narodowych bohaterów, takich

jak Konrad lub Kordian. Jednostki te miały stanowić przykład dla

przyszłych wyzwolicieli narodu polskiego.

43. „Polska - stwór nie do życia”. „Polska - kraj, w którym

zawsze ktoś przygarnie skrzywdzonego”. Którą opinię

podzielasz?

Przy lekturze literatury wojennej wielokrotnie zastanawia-

łam się, jaką postawę przybraliby dzisiejsi Polacy w podobnej sytu-

acji. Jak zachowałaby się bierna dzisiaj młodzież i wreszcie co

zrobiłabym ja? Te wątpliwości skłoniły mnie do rozmyślań, na ile

ja, młoda osoba, identyfikuję się ze swoim krajem. Jaki naprawdę

on jest, czy ma jakąś specyfikę, czy w Polakach istnieje coś, co od-

różnia ich od innych narodów?

Wydaje mi się, że odpowiedzi nie trzeba daleko szukać; wys-

tarczy bowiem spojrzeć na położenie geograficzne Polski. Przecież

kraj, który utrzymuje się od wieków przy życiu, mając za sąsiadów

dwie duże potęgi, musi być niezwykły. Śledząc historię Polski,

można dojść do wniosku, że kraj ten już dawno powinien zniknąć

z mapy. I owszem, zniknął, ale okazuje się, że nawet to nie zabiło

Polski. Przez ponad dwieście lat Polska żyła... nie istniejąc. Nie by-

ło państwa w sensie geograficznym i politycznym, ale ono nie-

zmiennie trwało w sercach Polaków, funkcjonowało w oparciu

o ducha narodowego. A duch narodowy istnieje chyba w dosłow-

nym tego słowa znaczeniu. Przecież fakt, że udało się Polsce wyz-

wolić spod jarzma zaborów, graniczy z cudem. Wbrew logice, pra-

wom fizyki i natury w 1918 roku Polska odzyskała wolność. Czyż-

byśmy rzeczywiście mieli konszachty z jakimiś siłami nieczystymi?

To chyba romantyzm - mit, w jakim wychowany jest prawie

każdy Polak. Dążenie, za wszelką cenę, do wolności, godności, nie

licząc się z bólem i świadomie skazując na cierpienie. Polacy z u-

porem maniaków podtrzymywali polskość, tłumacząc niepowodze-

nia w cudowny sposób. Zagrożenie, niepewność polityczna i nieu-

dane powstania zamiast zniechęcać, podniecały jeszcze patrio-

tyzm, wzmagały uczucia i więzi narodowe.

Podobnie zachowują się Polacy podczas II wojny światowej.

Szczególnie kampania wrześniowa ukazuje upór Polaków w obro-

nie niepodległości, zaciętość i wolę walki. Wobec miażdżącej

przewagi zarówno liczebnej, jak i technicznej Niemiec, Polacy rwą

się do walki, jeszcze 19 września 1939 r. biją się, nie dopuszczając

myśli o kapitulacji. Nie mają najmniejszych szans, ale walczą. Na

ataki ciężkiej artylerii odpowiadają ułani na koniach. Bronią się,

choć już dawno powinni ulec. W ataku na Polskę wzięło udział

2/3 sił Wermachtu, wszystkie dywizje pancerne i zmechanizowane

- Hitler spodziewał się natychmiastowego opanowania Polski. Wo-

bec tak olbrzymiej przewagi wroga kampania wrześniowa powinna

trwać trzy dni, a nie miesiąc. Przecież tak niewiele, prócz ducha

walki i oddania, mógł nasz kruchy kraj przeciwstawić Hitlerowi...

Uważam, że Polska rzeczywiście jest „stworem nie do życia”,

a jej dotychczasowy żywot polega na balansowaniu na granicy

rzeczywistości i marzeń, jawy i snu. A może powtórzyć powinnam

za Szczypiorskim, że kraj nasz to ofiara strasznych figlów historii

albo może szyderczej anegdoty, opowiadanej światu przez Boga,

której na imię Polska? We mnie jednak także odzywa się polska

skłonność do wyolbrzymiania zasług swego kraju, wyszukiwania

mistycznych wersji działania czasu. Wydaje mi się bowiem,

że nie może być dziełem ironii kraj, który zawsze zwycięsko wy-

chodzi z opresji i jak mityczny Feniks podnosi się z popiołów.

I choć to śmieszne, że chcemy zniszczyć wroga uzbrojeni w kosy

i widły przeciw bagnetom lub z szabelkami i koktajlami Mołotowa

uderzamy na czołgi, to jednak coś musi być w tych Polakach,

że odnoszą sukcesy, omijając prawa logiki.

Może - jako romantyczka - mało obiektywnie oceniam sytua-

cję, ale nawet obalająca mity powieść Szczypiorskiego nie zmieni

mojego przekonania o wyjątkowości Polaków. Mam bowiem swoją

niezbitą rację - jesteśmy, choć teoretycznie być nas nie powinno.

I chyba każdy przyzna mi słuszność, że nie jest to wcale zasługa

naszego oręża, bo - choć nie umniejszam jego znaczenia - nie

zawsze mogło zdziałać wiele. Głęboko wierzę, że „cud nad Wisłą”

nie był jednorazowym zdarzeniem, lecz powtarzać się będzie, do-

póki Polacy pozostaną romantykami. Chciałabym zacytować słowa

Müllera, który, moim zdaniem, doskonale uchwycił mentalność Po-

laków - szaleńców i fantastów, porywających się „z motyką na

słońce”:

Panie Boże, ileż musi wycierpieć Niemiec taki jak ja [...]

który to wszystko widzi przez słowiańskie doświadczenie,

taki Niemiec zarażony błogosławioną chorobą polskości, która

w tym właśnie jest piękna, że niedoskonała, poszukująca,

kapryśna, nieokiełznana, całkiem jak wariat prowadzony za rękę

przez anioła.

Zdaję sobie sprawę, że nie każdy Polak jest romantykiem

i oczywiście nie każdy zdolny jest lub raczej na tyle szalony, by

móc rzucić się z gołymi pięściami do walki o wolność ojczyzny.

Wiem, że na co dzień jesteśmy dla siebie okrutni, pozbawieni

tolerancji i zrozumienia dla innych. Owszem - awanturnicy z nas

i prowokatorzy, zawistni intryganci, cieszący się z krzywdy sąsiada,

zdaję sobie z tego sprawę, dlatego niezupełnie podzielam drugą

teorię, mówiącą o braterskiej pomocy Polaków. Uważam,

że w czasie pokoju zachowujemy się całkiem odwrotnie: „Hejże

na Soplicę!” - zajechać, najechać - oto nasza codzienna mental-

ność. Dopiero w czasie bezpośredniego zagrożenia solidaryzujemy

się ze sobą, pomagamy innym, bratamy. Kiedy jest potrzeba, jeste-

śmy w stanie poruszyć świat, aby odbić więźnia, jak w przypadku

Irmy, która wyciągnięta została z Alei Szucha. Znajdzie się też łóż-

ko i chleb dla zbiegłego z getta Henia Fitchelbauma oraz siostra

Weronika, ratująca żydowskie dzieci.

Polacy - lubujący się w wielkich słowach, bohaterowie,

współcześni Prometeusze, Wallenrodzi i mesjaniści, a jednocześ-

nie cwani, bluźnierczy i próżni. Jacy są naprawdę? Tak ciężko po-

wiedzieć.

Ja jednak, tak jak Müller, mimo świadomości przywar polskich,

zachowuję sentyment do swojego kraju i rodaków. Wierzę w Pola-

ków, ufam w ich dobroć w trudnych chwilach oraz szaleńczy zapał.

44.Portret Justyny Orzelskiej na tle innych postaci

kobiecych w literaturze.

Justyna Orzelska, bohaterka powieści Nad Niemnem Elizy

Orzeszkowej, jest inną postacią niż jej literackie poprzedniczki.

Ciekawe kreacje bohaterek literackich to takie, przy których two-

rzeniu autor odchodzi od schematu „białego” lub „czarnego”

i prezentuje je w całej bogatej złożoności i wielowymiarowości.

Do pewnego stopnia taką właśnie bohaterką jest Justyna Orzelska.

Jedną z najstarszych postaci kobiecych w literaturze jest An-

tygona z tragedii Sofoklesa, bohaterka sprzed 2,5 tysiąca lat. Wy-

dawać by się mogło, że czas i patyna zrobiły już swoje i że w tej

postaci trudno by było znaleźć coś interesującego. Okazuje się,

że jest jednak zupełnie inaczej i wiele jej cech możemy odnaleźć

w postaciach kobiecych późniejszych epok. Antygona była młodą

i ładną dziewczyną. We wczesnej młodości przeżyła jednak dra-

mat, który wstrząsnął nią do głębi. Jej matka, królowa Jokasta, do-

wiedziawszy się prawdy o swoim małżeństwie z Edypem, popełniła

samobójstwo, zaś ojciec wykuł sobie z rozpaczy oczy i na zawsze

opuścił Teby. Dwaj bracia zginęli w bratobójczej walce o władzę

w mieście. Nic więc dziwnego, że Antygona była przedwcześnie

dojrzała i obowiązki wobec tradycji i rodziny stawiała wyżej niż

miłość, a nawet życie. Była odważna, nie bała się przeciwstawić

władzy Kreona ani opinii ogółu.

Myślę, że choć Justyna Orzelska żyła w zupełnie innych cza-

sach i w innym środowisku, była w pewien sposób podobna do An-

tygony. I ona przecież przeżyła we wczesnej młodości tragedię ro-

dzinną. Matka jej umarła z żalu na skutek zdrady męża hulaki, któ-

ry nie tylko zaniedbał rodzinę, ale na dodatek dopuścił do utraty

majątku. W powieści Justyna jest młodą, ładną dziewczyną, jest

jeszcze niezamężna. Podobnie jak Antygona, wyznawała poglądy,

których umiała bronić i nie bała się przeciwstawić opinii publicz-

nej. Wbrew wszystkim, postanowiła wyjść za mąż za Janka Boha-

tyrowicza - zaściankowego szlachcica, który nie dorównywał jej

urodzeniem. Pogardziła bogatym arystokratą, Różycem, który rów-

nież starał się o jej rękę. Wykazała więc odwagę, idąc za głosem

serca, łamiąc wszelkie konwenanse, wychodząc za mąż niemalże

za chłopa. W tej kwestii wykazała się ogromnym zdecydowaniem

i uporem.

Główną bohaterką XIII-wiecznego poematu Dantego Boska

Komedia jest Beatrycze - przewodniczka poety po zaświatach.

Dzięki niej wznosi się Dante-wędrowiec na coraz wyższe stopnie

olśnienia, aż do Raju. Jest więc Beatrycze symbolem piękna i dob-

ra, jest też duchem przewodnim mężczyzny - Dantego, który dzięki

niej osiąga coraz to wyższe stopnie poznania.

Myślę, że Justyna Orzelska, która w powieści Elizy Orze-

szkowej jest dziewczyną z krwi i kości, pełną temperamentu, ma

również coś z Beatrycze. Jest piękną i zdrową dziewczyną, jest

również dobra i wrażliwa. Może być dobrym duchem mężczyzny,

po prostu jego życiową podporą. Justyna Orzelska mieszka we

dworze w Korczynie, jako kuzynka Benedykta Korczyńskiego ma

możliwość poznania mężczyzn ze sfer ziemskich. Mimo że ma

tylko powierzchowne wykształcenie i jest panną niezamożną, za-

chwyca płeć przeciwną nie tylko urodą, ale przede wszystkim zale-

tami ducha, ujmującymi cechami charakteru. Jest więc uczciwa,

wrażliwa i delikatna, a jednocześnie wytrwała i uparta. Łączy więc

w sobie dwie sprzeczności: wielką uczuciowość ze zdecydowaniem

w działaniu i siłą psychiczną. Może dlatego zarówno narkoman

Różyc, jak i Janek Bohatyrowicz pragną uczynić z niej swoją Bea-

trycze.

Sądzę, że Justyna Orzelska potrafiła zafascynować mężczyz-

nę w nie mniejszym stopniu niż Laura - bohaterka XIV-wiecznych

Sonetów do Laury F. Petrarki. Dla Bohatyrowicza stała się ona, podo-

bnie jak Laura dla Petrarki, symbolem piękności fizycznej i ducho-

wej. Janek, kiedy patrzył zakochanymi oczyma na jej postać, idea-

lizował ją, podobnie jak Petrarka swoją Laurę. Myślę, że fascynacja

Janka udzieliła się poniekąd samej Elizie Orzeszkowej, a tym sa-

mym i czytelnikom jej powieści, którzy w Justynie widzą tylko

wcielenie piękna i dobra.

Jest jednocześnie Orzelska przeciwieństwem żony modnej -

bohaterki głośnej satyry Ignacego Krasickiego z okresu oświecenia.

Justyna, jak już pisałam, jest panną wychowaną na wsi i ma po-

wierzchowne wykształcenie, gdyż ze względu na warunki rodzin-

ne nie mogła uczęszczać do szkół. Zna słabo język francuski, któ-

rego uczyła się w dzieciństwie, kiedy jeszcze miała guwernantki.

Umie również trochę grać na fortepianie. Żona modna z satyry Kra-

sickiego jest więc jej przeciwieństwem. Wychowana w mieście,

rozczytuje się we francuskich romansach i przestrzega wszelkich

konwenansów. Jest również „niewolnicą” francuskiej mody, co po-

woduje, że nie potrafi w pełni cieszyć się życiem, a przy tym jest

ciągle sfrustrowana, goniąc za nowościami.

Justyna Orzelska jest zupełnie inna. Ubiera się skromnie i jest

osobą bardzo ludzką w stosunku do innych, zarówno ze swojej sfe-

ry, jak i niżej urodzonych. Żona modna nie ma żadnych obowiąz-

ków i czas spędza na zabawach i modnych przyjęciach. Justyna

lubi być użyteczna i pomocna innym. Dlatego szuka nowych obo-

wiązków, na przykład udaje się do zaścianka Bohatyrowiczów

na sianokosy. Kocha naturę, w przeciwieństwie do żony modnej,

preferującej miasto.

Myślę, że choć Justyna Orzelska ma wiele cech kobiecych,

typowych dla wielu znanych bohaterek literackich, skupia w sobie

również cechy charakterystyczne dla postaci pozytywistycznych.

Mimo że miłość i małżeństwo stawia na pierwszym planie, chce

również pracować i być użyteczną, chce być podporą dla wybrane-

go przez siebie mężczyzny. Jej delikatność i dobroć, i jednoczesny

upór w dążeniu do wytyczonego celu powodują, że mnie kojarzy

się ona z „aniołem”, a jednocześnie z prawdziwą kobietą, którą

darzymy sympatią i której problemy potrafimy zrozumieć, mimo

upływu wieku.

45 „Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”.

Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego

gatunku w XIX i XX wieku.

Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest ofi-

cjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku,

gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu z restrykcjami formalnymi

organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie prob-

lematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istot-

nym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej

i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności.

Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyj-

rzenia się genezie gatunku.

Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako

zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory pro-

zą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicz-

nych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu

Arturze, będące zapisem anglo-normandzkich legend o św. Gra-

alu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecz-

nego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców za-

czerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko

do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskie-

go. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski

czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje

się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problema-

mi, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans

rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka

tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zaba-

wą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących

określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był konieczno-

ścią istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu,

w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony

mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony

i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być

Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy

rozwój „powiastek filozoficznych”, w których akcja jest tylko pre-

tekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów może-

my zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Diderota, twórczość Voltaira

czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie

bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych

rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi.

„Powiastki filozoficzne” były kamieniem milowym na drodze ku

„prawdziwej powieści” i chcąc być ścisłym, należałoby powie-

dzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmo-

wanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej „gościńca”,

przedstawiających problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie

się ze światem.

Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do zało-

żeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki prze-

mianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efek-

tem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką

skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało

sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powie-

dzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie

się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kie-

runek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego

po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż

Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego

prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło

ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem

zachowań, przedstawieniem szczegółów życia, wreszcie wiernym

odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany

był cykl kilkudziesięciu powieści Balzaca zatytułowany Komedia

ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat,

w którym panuje „hipnoza” pieniądza. Balzac, podobnie jak

i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezenta-

tywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany

problem.

Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach rea-

lizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące

się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci.

Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był

Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie

znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić

o „zwierciadle”, lecz skierowanym bardziej na konkretnego czło-

wieka niż na „gościniec”.

Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle z realizmem,

był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przy-

padku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany

z wielkimi przełomowymi odkryciami, dziewiętnastowieczny opty-

mizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można

dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli

do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filo-

zofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, któ-

ry tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideo-

logia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci na-

turalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy,

brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych

mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha

była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina

i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór

dociekań naukowych. Czołowy przedstawiciel tego kierunku, Emil

Zola, pisał: Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i czło-

wieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje.

Naturalizm, bardziej niż miało to miejsce w realizmie, uwypuklał

znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka

twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu

naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez

temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szcze-

gólny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w czło-

wieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utwo-

rów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwiercia-

dło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym

tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również po-

wieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już

nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasa-

dniczym.

Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur

Schopenhauer, który napisał: powieść staje tym lepsza i szlachet-

niejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż zewnętrzne-

go. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest Na Wspak Huysman-

sa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antyna-

turalistyczną powieść. Scena pełna jest szczegółów, które dopro-

wadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje,

że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami na-

turalizmu.

Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodze-

nie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku

podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego

wieku; realność staje się już tylko pewną protezą wprawiającą

w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twór-

cy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw

przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie,

miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Zna-

komitym przykładem jest Czarodziejska góra Tomasza Manna. Jej

główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki

prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głów-

nym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych,

rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo

Prousta, Kafki czy też Joyce'a, który zapisuje przeżycia bohaterów

na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwu-

dziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną,

która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis

zachowań, sytuacji.

Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego

psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskie-

go, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład

w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelek-

tualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny

tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji

konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać

określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi

z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając nie zbadany do-

tychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświad-

czeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.

Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się eta-

pom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób

prawdziwe są powieści Balzaca, a w jaki utwory Kafki? Co jest

prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy.

Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są „praw-

dziwe”, jednak każde na swój sposób.

3

„Powieść jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu”.

Skomentuj zdanie Stendhala, pamiętając o rozwoju tego

gatunku w XIX i XX wieku.

Powieść jest bardzo elastyczną formą literacką i brak jest ofi-

cjalnych reguł rządzących nią. Jest to naturalne dla tego gatunku,

gdyż wykształcił się on dzięki zerwaniu z restrykcjami formalnymi

organizującymi epos. Struktura, język, narracja czy wreszcie prob-

lematyka, od momentu powstania powieści podlegała dość istot-

nym zmianom, które są odzwierciedleniem sytuacji historycznej

i związanych z nią potrzeb, zainteresowań twórców i publiczności.

Komentarz do stwierdzenia Stendhala będzie więc wymagał przyj-

rzenia się genezie gatunku.

Upraszczając nieco problem, powieść możemy określić jako

zdegradowaną formę eposu wierszowanego. Pierwsze utwory pro-

zą to nic innego jak przekształcenia, odmiany poematów heroicz-

nych, legend. Doskonałym przykładem są tu opowiadania o królu

Arturze, będące zapisem anglo-normandzkich legend o św. Gra-

alu. Podobnie rzecz ma się w przypadku Lancelota, średniowiecz-

nego bohatera, który został wykreowany przy użyciu wzorców za-

czerpniętych z Pieśni o Rolandzie. Stąd jest już bardzo niedaleko

do kolejnego stadium prapowieści, mianowicie romansu rycerskie-

go. Zasadniczym tematem tych powieści jest przygoda, bohaterski

czyn lub idealna miłość. To właśnie tego typu utworami zaczytuje

się Don Kichot, który zaczyna żyć w iluzji i boryka się z problema-

mi, które nie istnieją, co najdobitniej świadczy o tym, że romans

rycerski nie był zwierciadłem obnoszonym po gościńcu. Tematyka

tych utworów była zdeterminowana potrzebami epoki, czyli zaba-

wą dworską lub też kreacją mitów narodowych propagujących

określone cnoty. Dalszy rozwój prozy naznaczony był konieczno-

ścią istnienia przygody czy też podróży jako pewnego fundamentu,

w oparciu o który autor prezentował swoje teorie. Z jednej strony

mamy do czynienia z powieściami, w których świat przedstawiony

i jego bohaterowie są całkowicie fikcyjni, przykładem mogą tu być

Podróże Guliwera Johnatana Swiffta, z drugiej zaś obserwujemy

rozwój „powiastek filozoficznych”, w których akcja jest tylko pre-

tekstem do rozważań filozoficznych. Do tego typu utworów może-

my zaliczyć Kubusia Fatalistę Denisa Diderota, twórczość Voltaira

czy też Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Są one znacznie

bliższe formule głoszonej przez Stendhala, gdyż miejsce fikcyjnych

rzeczywistości zastępują realia dostępne każdemu człowiekowi.

„Powiastki filozoficzne” były kamieniem milowym na drodze ku

„prawdziwej powieści” i chcąc być ścisłym, należałoby powie-

dzieć, że to właśnie one zapoczątkowały rozwój powieści pojmo-

wanej nowocześnie, czyli utworów będących bliżej „gościńca”,

przedstawiających problemy zwykłych ludzi, ich psychikę i zmaganie

się ze światem.

Zdanie Stendhala wydaje się najbardziej adekwatne do zało-

żeń realizmu, który wykształcił się w głównej mierze dzięki prze-

mianom ekonomiczno-społecznym dziewiętnastego wieku. Efek-

tem wspomnianych przeobrażeń było pojawienie się na szeroką

skalę nowej grupy społecznej, mieszczaństwa, które potrzebowało

sztuki mówiącej o jego problemach. Generalizując, można powie-

dzieć, że olbrzymie zmiany cywilizacyjne spowodowały pojawienie

się nowych problemów i to właśnie nimi zajmuje się realizm. Kie-

runek ten działał dokładnie na zasadzie zwierciadła obnoszonego

po ulicy, a trafność tego określenia nie jest przypadkowa, gdyż

Stendhal był przecież jednym z czołowych przedstawicieli tego

prądu w literaturze. Realizm opierał się na przekonaniu, że dzieło

ma być pełnym sprawozdaniem z ludzkich doświadczeń, opisem

zachowań, przedstawieniem szczegółów życia, wreszcie wiernym

odwzorowaniem charakterów. Według tych zasad zorganizowany

był cykl kilkudziesięciu powieści Balzaca zatytułowany Komedia

ludzka. Opisują one całokształt życia porewolucyjnej Francji, świat,

w którym panuje „hipnoza” pieniądza. Balzac, podobnie jak

i Stendhal w Czerwonym i czarnym, dobiera postaci reprezenta-

tywne i dokonując wnikliwej analizy postaw, wyszczególnia dany

problem.

Specyficzną odmianą powieści, rozwijającą się w ramach rea-

lizmu, były utwory powieściopisarzy rosyjskich, charakteryzujące

się pogłębionym realistycznym studium psychologicznym postaci.

Największym twórcą, obok Lwa Tołstoja i Iwana Turgieniewa, był

Fiodor Dostojewski, w którego utworach szczególne uwzględnienie

znalazła problematyka moralna. W tym przypadku można mówić

o „zwierciadle”, lecz skierowanym bardziej na konkretnego czło-

wieka niż na „gościniec”.

Kierunkiem, który rozwijał się niemal równolegle z realizmem,

był naturalizm. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim przy-

padku, naturalizm był odpowiedzią na potrzeby epoki. Związany

z wielkimi przełomowymi odkryciami, dziewiętnastowieczny opty-

mizm naukowy prowadził do przekonania, że dzięki nauce można

dotrzeć do prawdy. Z tego też powodu niektórzy twórcy doszli

do przekonania, iż nauka powinna mieć zasadniczy wpływ na filo-

zofię i literaturę. Powyższy pogląd sformułował August Comte, któ-

ry tym samym zapoczątkował ideologię pozytywistyczną. Ta ideo-

logia, połączona z założeniami realizmu, dała efekt w postaci na-

turalizmu. Naturaliści postulowali całkowity obiektywizm naukowy,

brak komentarza autorskiego, analityczność i obnażanie ukrytych

mechanizmów sterujących ludzkimi postawami. Ta ostatnia cecha

była wynikiem poważnego potraktowania odkryć Karola Darwina

i przekonania, że społeczeństwo można badać, odkrywać na wzór

dociekań naukowych. Czołowy przedstawiciel tego kierunku, Emil

Zola, pisał: Naturalizm w literaturze jest to zwrot do natury i czło-

wieka, bezpośrednia obserwacja i pojmowanie tego co istnieje.

Naturalizm, bardziej niż miało to miejsce w realizmie, uwypuklał

znaczenie jednostki, jej przeżyć, świata wewnętrznego. Praktyka

twórcza naturalizmu pokazywała jednak, że obok obiektywizmu

naukowego powieści naturalistyczne silnie określane były przez

temperament artysty i jego stosunek do świata. Naturaliści w szcze-

gólny sposób eksponowali biologizm, zwierzęce instynkty w czło-

wieku. Taki stan rzeczy powodował, że wymowa większości utwo-

rów była jednoznacznie pesymistyczna. Stendhalowskie zwiercia-

dło jest więc w tym wypadku krzywym lustrem i to obnoszonym

tylko po niektórych gościńcach. Naturaliści posuwają również po-

wieść w kierunku zmiany struktury - opowiadanie odbywa się już

nie tylko poprzez akcję, lecz scena zaczyna być elementem zasa-

dniczym.

Dalszą ewolucję powieści znakomicie charakteryzuje Artur

Schopenhauer, który napisał: powieść staje tym lepsza i szlachet-

niejsza, im więcej przedstawia życia wewnętrznego niż zewnętrzne-

go. Pierwszym sygnałem tego typu zmian jest Na Wspak Huysman-

sa, który, wychodząc z naturalistycznych założeń, napisał antyna-

turalistyczną powieść. Scena pełna jest szczegółów, które dopro-

wadzają ją do absurdu, roztrząsanie pewnych kwestii powoduje,

że stają się one nierealne, co już jest sprzeczne z założeniami na-

turalizmu.

Ważnym symptomem zmian w rozwoju powieści jest schodze-

nie narracji w kierunku eseju, dywagacji. W tym właśnie kierunku

podążyła powieść na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego

wieku; realność staje się już tylko pewną protezą wprawiającą

w ruch. Wykorzystując niezbyt rozbudowane wątki fabularne, twór-

cy dają impuls do rozważań filozoficznych. Fabuła jako zestaw

przygód, przeżyć, wydarzeń traci swoje pierwotne znaczenie,

miejsce przygody fabularnej zajmuje przygoda intelektualna. Zna-

komitym przykładem jest Czarodziejska góra Tomasza Manna. Jej

główny bohater - Hans Castorp - w ciągu siedmiu lat akcji książki

prawie niczego nie przeżywa. Pobyt w sanatorium, będący głów-

nym wydarzeniem, jest okazją do wielu dyskusji ideologicznych,

rozważań na temat czasu itp. W tym kierunku także idzie pisarstwo

Prousta, Kafki czy też Joyce'a, który zapisuje przeżycia bohaterów

na zasadzie strumienia świadomości. Równie często w prozie dwu-

dziestowiecznej mamy do czynienia z powieścią behawiorystyczną,

która, nawiązując do założeń naturalizmu, zawiera wyłącznie opis

zachowań, sytuacji.

Powieść dwudziestowieczna odżegnuje się od tradycyjnego

psychologizmu - psychologia tradycyjna, taka jak u Dostojewskie-

go, idzie w kierunku symbolu, alegorii, spotykanych na przykład

w powieściach Franza Kafki. Obowiązuje technika skrótu intelek-

tualnego w postaci paraboli, nierzadko groteski, parodii, sceny

tworzą luźną kompozycję. Niewątpliwie możemy mówić o redukcji

konwencjonalnych struktur fabularnych, a próbując wykorzystać

określenia Stendhala, należałoby powiedzieć, że lustro schodzi

z gościńca do wnętrza duszy, umysłu, odbijając nie zbadany do-

tychczas przez literaturę w dostatecznym stopniu obszar doświad-

czeń wewnętrznych, również tych nie do końca świadomych.

Przyglądając się kolejnym, czasem bardzo różniącym się eta-

pom ewolucji powieści, można zadać sobie pytanie: W jaki sposób

prawdziwe są powieści Balzaca, a w jaki utwory Kafki? Co jest

prawdziwe, opis czy metafora? Jest to pytanie o naturę prawdy.

Oczywiście nie ma wątpliwości, że oba wielkie dzieła są „praw-

dziwe”, jednak każde na swój sposób.

46. „Powołał mnie Pan na bunt.” Zinterpretuj tę myśl,

odwołując się do wybranych utworów.

Temat buntu to odwieczny motyw literacki, ponieważ towarzyszy on człowiekowi od zawsze. Różne są zarówno formy buntu,

jak i „obiekty”, przeciwko którym człowiek występował.

Bunt przeciwko zastanej rzeczywistości epoka romantyczna

wpisała w swój program literacki. Bohater romantyczny to przede

wszystkim buntownik, który występuje przeciwko konwencjom spo-

łecznym, przeciw twierdzeniom nauki, normom klasycznym, spis-

kuje przeciwko zaborcy, a nawet występuje przeciwko Bogu.

Czucie i wiara silniej mówią do mnie

Niż mędrca szkiełko i oko...

- stwierdza młody Mickiewicz w balladzie Romantyczność.

Powyższy cytat jest kwintesencją romantycznej ideologii, która

zmieniła hierarchię wartości i czuciu oraz wierze przyznała rację w tej

klasyczno-romantycznej polemice. Uczucie jest równie ważne jak

myślenie, stwierdza poeta w wielu swoich wczesnych balladach

i dlatego we wszystkim przyznaje rację ludowi.

IV część Dziadów Mickiewicza to nie tylko wielkie studium mi-

łości, ale przede wszystkim bunt romantyczny przeciwko różnicom

społecznym, które uniemożliwiają małżeństwo ludziom z różnych

stanów i o różnym stanie majątkowym. Gdy sprawa przybiera po-

ważny charakter, rodzice panny kładą kres miłosnej idylli i dziew-

czynę wydają za bogatego człowieka. Ostatnie spotkanie, rozsta-

nie, rozpacz kochanka w dzień wesela ukochanej - to typowy

schemat nieszczęśliwej miłości romantycznej, który odnajdujemy

zarówno w IV części Dziadów, jak również w Panu Tadeuszu

i w innych lirykach poety.

Niezgodę na zastaną sytuację polityczną, na zabory odnajdu-

jemy niemal we wszystkich utworach romantycznych, zaś bohate-

rowie tego okresu, Konrad Wallenrod, Konrad czy Kordian, życie

poświęcają walce o wolność. Również poezja tyrtejska romanty-

ków krajowych nawołuje do walki z gnębicielami ojczyzny i nie

chce przystać na rzeczywistość polityczną, która skazała Polskę

na nieistnienie.

Bohaterowie romantyczni buntują się nawet przeciwko Bogu,

jeśli zezwolił On na klęskę ich ojczyzny. Konrad w Wielkiej Impro-

wizacji woła:

Jeśli w milion ludzi krzyczących „ratunku!”

Nie patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku...

Jeśli miłość jest na co w świecie Twym potrzebną

I nie tylko Twoją omyłką liczebną...

Po Konradzie pretensje do Stwórcy wyraża na przełomie XIX

i XX wieku Jan Kasprowicz, młodopolski poeta, w swoich Hym-

nach. On również ma żal do Boga, że cierpienie, ból i nędzę

wszczepił w los ludzki. Również i B. Leśmian w swoich wierszach,

wzorowanych na balladach ludowych, buntuje się przeciwko Bogu,

że dotknął on człowieka bólem i cierpieniem niezasłużonym.

W epoce Młodej Polski pojawia się w literaturze bunt przeciw-

ko społeczeństwu i jego konwenansom. Poeci młodopolscy nie

mogą zaaprobować mieszczuchów-filistrów, którzy na pierwszym

miejscu w życiu stawiają pieniądz.

W Moralności pani Dulskiej autorka ostro krytykuje hipokryzję,

obłudę i ciasnotę horyzontów mieszczuchów. Zbyszek, który po-

czątkowo postanawia zrzucić z siebie mieszczański blichtr, prze-

ciwstawić się rodzinie i konwenansom i ożenić ze służącą - Hanką,

szybko jednak z tego rezygnuje. Okazuje się człowiekiem słabym,

sterowanym przez matkę, która nie pozwala mu wydobyć się z krę-

gu dulszczyzny.

Utwór Zapolskiej śmiało więc można nazwać tragifarsą, ponie-

waż jest to farsa o istotnej problematyce społecznej i obyczajowej,

która mogłaby być tematem tragedii. Prezentuje charakterystykę

ówczesnego mieszczaństwa, piętnuje dulszczyznę, hipokryzję i kult

pieniądza panujący w tych kręgach.

W okresie międzywojennym bunt przeciwko mieszczaństwu

i jego moralności kontynuował J. Tuwim w swoich znanych wier-

szach, takich jak Mieszkańcy.

Najgorszy jednak z możliwych to bunt prowadzący do przew-

rotu rewolucyjnego. Znalazł on swoje miejsce w literaturze nie tyl-

ko jako konkretny fakt historyczny, lecz również jako abstrakcyjny

temat do dyskusji. Odnajdujemy go w takich utworach, jak: Nie-

Boska komedia Z. Krasińskiego, Przedwiośnie S. Żeromskiego

czy Szewcy Witkacego.

Bunt przeciwko konwencjom literackim zaowocował z kolei

nowatorskimi gatunkami w prozie i dramaturgii, wzniecili go ro-

mantycy - przekreślając reguły ustalone przez klasyków, wprowa-

dzając do literatury pierwiastek duchowy, uczuciowy i fantastyczny.

Twórcy epoki międzywojennej wprowadzili do literatury wiele form

awangardowych, które zburzyły stare reguły powieści i dramatu

(np. Gombrowicz Ferdydurke, Schulz Sklepy cynamonowe czy

Witkacy Szewcy). Futuryzm i awangarda poetycka zmieniły z kolei

oblicze poezji międzywojennej, zaś turpizm poezji współczesnej,

ponieważ postulował równouprawnienie wszystkiego co brzydkie,

kalekie i odrażające.

Niezgoda na rzeczywistość i bunt wobec niej był, jest i będzie

konieczny i obecny w literaturze zawsze. Jest on bowiem bodźcem

do odkrywania czegoś nowego, co poszerza widzenie i pojmowa-

nie przez człowieka otaczającego go świata. Najlepiej wyraził to

poeta współczesny S. Grochowiak w wierszu Święty Szymon Słu-

pnik, myśląc o roli poety w społeczeństwie:

[...] A ludzie mych wierszy słuchając powstają

I wilki wychodzą żerującą zgrają...

Powołał mnie Pan

Na bunt.

47. „Praca miernikiem wartości człowieka” - czy słusznie?

Przedstaw swoje refleksje na ten temat w oparciu

o przykłady literackie z różnych epok.

Polscy pozytywiści nadali pracy rangę czynnika odradzającego

i umoralniającego jednostkę i społeczeństwo. Filozofia pozytywis-

tyczna traktowała bowiem człowieka jako cząstkę ogółu i przeciw-

stawiała się indywidualizmowi w wydaniu romantycznych przy-

wódców. Hasła pracy organicznej i u podstaw, głoszone przez pol-

skich pozytywistów, nabrały więc głębokiego sensu. Gdy zawiodły

zrywy powstańcze, właśnie praca dla kraju stała się najważniejsza.

Ukazywała zachowanie polskości i podjęcie swoistej walki o utrzy-

manie ziemi w polskich rękach, jak również dbałość o warstwy

najniższe.

Dla pisarzy pozytywistów praca stała się rzeczywiście mierni-

kiem wartości człowieka. Możemy to prześledzić chociażby na

przykładzie powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Autorka

podziela pozytywistyczny pogląd o rozwoju organicznym społe-

czeństwa opartym na zasadzie harmonijnego wzrostu, co wymaga

wzajemnej wymiany usług. W ramach tej wymiany każdy członek

społeczeństwa powinien, jej zdaniem, wykonywać przypadającą

na niego cząstkę pracy. Ci, którzy ani pracą własnych rąk, ani

umysłu nie uczestniczą w tym nieustającym procesie tworzenia -

są zbędną, martwą częścią społeczeństwa.

Znaczenie pracy w życiu człowieka podkreśla wprowadzona

do powieści legenda o Janie i Cecylii. Symboliczne znaczenie ma

tu nazwisko, jakie król nadaje rodowi Jana i Cecylii: Bohatyrowicze

- od bohaterstwa waszego wywiedzione. Orzeszkowa zwraca więc

uwagę, że bohaterem można zostać nie tylko na polu bitwy, ale

również jest nim ten, kto każdego dnia, wytrwale dokłada cegiełkę

po cegiełce do gmachu cywilizacji. Dlatego bohaterowie czynni,

ci którzy pracują, jak Kirłowa, Bohatyrowicze czy Benedykt Kor-

czyński zostali przez pisarkę ocenieni pozytywnie. Justynę i Janka

bardziej niż miłość łączy praca i wspólnota ideałów.

W swojej powieści autorka ukazuje również zjawiska społecz-

ne i ludzi, których ocenia negatywnie. Bezsensowne wychowanie

uczyniło z pani Emilii Korczyńskiej lalkę salonową. Niepraktyczne,

oderwane od realnego życia wychowanie odbiło się także na życiu

Zygmunta Korczyńskiego i uczyniło z niego prawdziwego pasożyta,

mało dbającego o własny majątek i kraj rodzinny.

A więc pisarka-pozytywistka jasno i wyraźnie wypowiada się

w swojej powieści na temat kryteriów oceny swoich bohaterów.

Pozytywni to przede wszystkim ci, którzy kochają swój kraj rodzin-

ny, pracują w pocie czoła dla niego i swoich najbliższych.

Lalka B. Prusa przedstawia również bohaterów pozytywnych,

użytecznych dla społeczeństwa, jak również i pasożytów, żyjących

kosztem innych. Ponieważ rodzina nie mogła zapewnić Stanisła-

wowi Wokulskiemu, głównemu bohaterowi powieści, godziwej e-

dukacji, pracował on i zdobywał pieniądze sam, aby ukończyć gi-

mnazjum i Szkołę Główną. Mozolnie zgłębiał tajniki wiedzy przy-

rodniczej, którą był zafascynowany. Pragnął dokonywać pożytecz-

nych odkryć naukowych. Został jednak kupcem i to był jego sposób

na życie. Rozwijać polską gospodarkę, robić interesy na wielką

skalę - oto jego dewiza. Powieść Lalka ukazuje wielu bohaterów

- ludzi cichej codziennej pracy, którzy dzień po dniu tworzą ota-

czającą ich rzeczywistość.

Podobnie oceniła swoich bohaterów Maria Dąbrowska w po-

wieści Noce i dnie. Bogumił Niechcic to bohater pozytywny, który

znajduje w pracy szczęście. Jego żona Barbara, romantyczka, ży-

je wizją świata innego niż przyziemna codzienność i być może

dlatego nie jest całkiem szczęśliwa.

Podsumowując twórczość pisarzy pozytywistycznych (i później-

szych), można zatem powiedzieć, że praca uznana została przez

nich za wielką wartość i jedyny miernik oceny człowieka. Trzeba

jednak pamiętać, że ukazywali oni pracę wolnych ludzi, pracują-

cych z wyboru, a nie z nakazu.

Zupełnie inaczej przedstawia Stefan Żeromski pracę chłopów

w swoich wczesnych opowiadaniach. Ich praca to niewolnicza ha-

rówka, która nie tylko nie uszlachetnia, ale wręcz upadla i powo-

duje otępienie. Gibałowie z opowiadania Zmierzch to niemal

zwierzęta, które od świtu do zmierzchu pracują w pocie czoła.

Podobnie ukazana jest praca w niemieckich obozach koncen-

tracyjnych, w których - jak na ironię - znajdował się szyderczy na-

pis u wejścia: „Praca czyni wolnym...” Medaliony Zofii Nałkowskiej,

Opowiadania Tadeusza Borowskiego, Inny świat Herlinga-Grudziń-

skiego ukazują, czym była „praca” w obozach i jaką „wolność”

przynosiła więźniom. Człowiek był tu eksploatowany do maksi-

mum, dopóki mógł pracować - żył. Niezdolny do pracy, chory, ka-

leki lub zbyt młody - był likwidowany. Praca w niewoli nie mogła

być więc żadną wartością, ale stała się jeszcze jedną z metod tor-

turowania, otępiania i zabijania ludzi.

Myślę, że we współczesnym świecie praca świadczy o naszym

zaangażowaniu i otwartości. Dzięki niej ujawnia się nasza postawa

moralna, a jej skutki są miarą naszej przydatności dla społeczeń-

stwa. Zgadzam się więc ze słowami prezydenta Stanów Zjednoczo-

nych J. F. Kennedy'ego:

Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie

Zapytaj, co ty możesz zrobić dla niego...

48.Prywatność i powinność w literaturze polskiej.

W trudnych okresach historii Polacy zmuszeni byli do zadawania sobie pytań, co ważniejsze: życie osobiste czy służba dla kraju, czyli prywatność czy powinność?

Twórcą, który po raz pierwszy stawia to pytanie, jest Julian

Ursyn Niemcewicz. W Powrocie posła, pierwszej polskiej komedii

politycznej, zmusza swoich bohaterów do dokonania takiego wy-

boru. Pamiętajmy, że komedia ta powstała na kilka miesięcy przed

uchwaleniem Konstytucji 3 maja i miała przekonać Polaków

do planowanych reform ustrojowych.

Bohaterem, który nie ma wątpliwości i twierdzi, że Dom zaw-

sze ustępować powinien krajowi jest Podkomorzy, wielki patriota

i zwolennik reform. W takim właśnie duchu wychował on dwóch

synów, którzy nie tylko wzorowo gospodarują na roli, ale również

zajmują wysokie stanowiska polityczne w państwie. Uważają to

bowiem za swój obowiązek patriotyczny. Walery pełni więc funkcję

posła w Sejmie Czteroletnim i jest zwolennikiem reform, podobnie

jak jego ojciec.

Jego przeciwieństwem jest Szarmancki, kawaler modny, któ-

ry w tym czasie zabawia się wesoło w towarzystwie, jeździ konno

i przepuszcza odziedziczony po przodkach majątek. Ażeby nadal

żyć na wysokim poziomie, poszukuje bogatej żony, którą jest gotów

zdobyć nawet dzięki oszustwom i krętactwom. Tak więc przeciwni-

cy reform stawiają wyżej prywatność niż powinność.

Szczególnie mocno kwestię wyboru pomiędzy obowiązkiem

a życiem osobistym stawiała epoka romantyzmu. W tym bowiem

czasie wybuchały kolejne powstania narodowe i Polacy zmuszani

byli przez życie do dokonywania ciągłego wyboru. Bohaterem,

który poświęcił dla Ojczyzny wszystko, był Konrad Wallenrod. Aże-

by ratować Ojczyznę, porzucił on ukochaną żonę i uciekł się do

podstępu, zdrady i zabójstwa. Szczęścia w domu nie znalazł, bo go

nie było w Ojczyźnie - mówił Mickiewicz, ucząc tym samym Pola-

ków, że dla ojczyzny będącej w potrzebie należy poświecić wszys-

tko, nawet życie.

Człowiekiem, który również rozumiał, że najważniejsza jest

walka o wyzwolenie kraju spod obcego okupanta, Szweda, był

Andrzej Kmicic - bohater Potopu Henryka Sienkiewicza. Rezygnu-

je on nawet z widywania ukochanej do czasu, kiedy nie rozstrzyg-

ną się losy wojny ze Szwedami. Ryzykuje wielokrotnie swoim ży-

ciem, zostaje ranny, mimo to nie rezygnuje z walki. Przykładem

jego ofiarności może być udział w obronie klasztoru na Jasnej Gó-

rze, zaś później wysadzenie szwedzkiej kolubryny, która zagrażała

Częstochowie. Za swoją odwagę i męstwo został później zrehabili-

towany i otrzymał rękę ukochanej Oleńki. Pisząc ukochaną trylogię

ku pokrzepieniu serc, Henryk Sienkiewicz chciał przekonać Pola-

ków znajdujących się pod zaborami, że tylko solidarna walka może

zmienić ich sytuację w Europie.

Eliza Orzeszkowa, autorka pozytywistycznej powieści Nad

Niemnem, również stawia swoich bohaterów przed koniecznością

dokonywania wyboru: prywatność czy powinność? Inaczej jednak

rozumiana jest ona w II połowie XIX wieku. Powinność łączy się,

w mniemaniu pozytywistów, z pracą dla kraju, działalnością spo-

łeczną, zachowaniem polskości, dbałością o tradycję i udziałem

w walkach o wolność Ojczyzny, kiedy kraj jest w potrzebie. Jednak

nie wszyscy bohaterowie tej powieści zasługują na pochwałę au-

torki. Pochwala ona wszystkich tych, którzy w młodości walczyli

w powstaniu styczniowym za wolność Ojczyzny, ponieważ była to

zdaniem Orzeszkowej największa powinność. W powieści ukazuje

ona, że w okresie powstania panowała pełna solidarność między

dworem i zaściankiem Bohatyrowiczów. Andrzej Korczyński poś-

więcił dla Ojczyzny wszystko, nawet młode życie. Benedykt Kor-

czyński, jego brat, po przegranej 1863 roku rozumie jako obowią-

zek utrzymanie Korczyna w rękach polskich, to znaczy przekazanie

go w przyszłości synowi Witoldowi. Dla Benedykta i Marty Korczyń-

skiej praca w gospodarstwie to nie tylko obowiązek, ale i sens ży-

cia. Bohaterką, która mądrze łączy prywatność z powinnością, jest

Justyna Orzelska. Przełamuje ona przesądy społeczne i wychodzi

za mąż za szlachcica zaściankowego - Jana Bohatyrowicza.

W swoim przyszłym życiu mają oni zamiar pracować także na wła-

snej ziemi, broniąc jej przed zaborcami; będą wierni tradycji i his-

torii. Orzeszkowa negatywnie ocenia tych bohaterów, którzy

o swoich powinnościach zapominają. Do nich należy Emilia Kor-

czyńska, żona Benedykta, i Zygmunt Korczyński.

Utworem modernistycznym, w którym autor również stawia

swojego bohatera przed koniecznością wyboru: prywatność czy

powinność? jest doktor Tomasz Judym z Ludzi bezdomnych Stefa-

na Żeromskiego. Pisarz rozumie tu przez powinność pracę społecz-

ną na rzecz ludzi biednych, których w okresie zaborów było w Pol-

sce bardzo wielu. Tomasz Judym poświęca życie osobiste - rozstaje

się z ukochaną Joasią po to, aby lepiej służyć robotnikom z Zagłę-

bia Dąbrowskiego. Jest to oczywiście dla niego trudny wybór, zaś

jego stan ducha symbolizuje rozdarta sosna. Nie ma on jednak

wątpliwości, że tylko takiego wyboru musi dokonać.

W okresie wolnej Polski powinność rozumiana już była jako

poszukiwanie dla niej najlepszych dróg rozwoju. Trudne czasy o-

kupacji hitlerowskiej zmusiły pokolenie młodych, często poetów,

do walki z okupantem. Pisze o tym między innymi Krzysztof Kamil

Baczyński w wierszach z tego okresu. W sytuacji zagrożenia raz

jeszcze okazało się, że prywatność musiała ustąpić miejsca powin-

ności. Tylko bowiem w czasach pełnej suwerenności prywatność

nie musi ustępować powinności i staje się nie mniej ważna niż ta

pierwsza.

49. „Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera.”

Ustosunkuj się do słów Adama Asnyka, odwołując się do

wybranych utworów literackich.

Myślę, że rację miał poeta Adam Asnyk, twierdząc, że Przesz-

łość nie wraca jak żywe zjawisko, jednak nie umiera. Jako jeden

z pierwszych podkreślał on świadomie w swoich utworach, takich

jak Daremne żale czy Do młodych, rolę przeszłości w kształtowa-

niu teraźniejszości i przyszłości.

W wierszu programowym Do młodych ukazał przeszłość

w kontekście ewolucyjnym. Poeta przekonuje w nim młode poko-

lenie pozytywistów, że w budowaniu przyszłości biorą też udział

wieki minione. Dlatego apeluje, aby nie zapominać o niej, ponie-

waż „za chwilę” i czasy obecne staną się przeszłością.

W innym wierszu, Daremne żale, tłumaczy, że ewolucja jest

procesem nieuniknionym, nieodwracalnym, a przeszłość ma w niej

również swój wielki udział.

Doskonale rozumieli te kwestie pisarze epoki staropolskiej.

W Transakcji wojny chocimskiej autor Wacław Potocki przypo-

mina współczesnemu pokoleniu Polaków minione sarmackie idea-

ły, które - wcielane w życie przez obrońców spod Chocimia - przy-

niosły im wielkie zwycięstwo. Pamięć o przodkach, dzielnych ry-

cerzach z czasów Bolesława Chrobrego, i ich cnotach żyła wśród

żołnierzy Chodkiewicza i była wśród nich wiecznie żywa. A więc

przeszłość nie umiera, jak słusznie zauważył Asnyk.

Romantyzm był epoką, która szczególnie ceniła historię. Oczy-

wiście wynikało to z sytuacji politycznej kraju, który znajdował się

pod zaborami. Poeci często powracali do dziejów minionych, aby

pokazać ich wielki wpływ na czas teraźniejszy. Obserwujemy to

chociażby w utworze Adama Mickiewicza Konrad Wallenrod, któ-

rego akcja rozgrywa się w głębokim średniowieczu. To „prze-

szłość”, a więc opowieści Wajdeloty - Halbana stworzyły Konrada

Wallenroda, przyszłego patriotę. Dzięki niemu dowiedział się on

o swoim dzieciństwie i dalekiej ojczyźnie - Litwie. Halban obudził

w młodym „Krzyżaku” miłość do rodzinnego kraju i obowiązek

służenia mu. Właśnie pamięć o przeszłości, domu rodzinnym i ro-

dzicach sprawiły, że Wallenrod wybrał drogę służby Ojczyźnie,

choć nie była ona łatwa. Przeszłość ożyła więc w jego czynach

i inspirowała jego wszystkie poczynania. Dla Mickiewicza - roman-

tyka nie ulegało więc wątpliwości, że przeszłość żyła w sercach

wajdelotów i Konradów i ze względu na nią byli oni zdolni do naj-

większych poświęceń. Wielką rolę historii i tradycji, a więc przesz-

łości, w życiu narodu pozbawionego niepodległości ukazał Adam

Mickiewicz w Panu Tadeuszu. To ona nie pozwoliła na wynarodo-

wienie się Polaków i powodowała, że nie pogodzili się oni z utratą

wolności. W utworze występuje ona na każdym kroku i jest obecna

w życiu codziennym mieszkańców Soplicowa. W dworku soplico-

wskim na ścianach wiszą obrazy bohaterów narodowych, takich

jak Kościuszko, Rejtan, Jasiński. Nawet stary zegar wygrywa Ma-

zurka Dąbrowskiego, obiecując Polakom wyzwolenie.

Ród Sopliców zachowuje prastarą sarmacką tradycję, co po-

woduje, że czują się oni wciąż Polakami i promieniują polskością

na okolicę. Bohaterowie utworu doskonale znają przeszłość histo-

ryczną nie tylko swojego kraju, ale i okolicy, którą zamieszkują.

Wykazał się nią Jankiel w swoim koncercie, który odegrał na cym-

bałach w dniu zaręczyn Zosi z Tadeuszem. Przy pomocy muzyki

przedstawił historię Polski ostatnich lat. Nie pominął żadnego wy-

darzenia z dziejów ojczyzny. W koncercie pojawiły się więc: ra-

dość z uchwalenia Konstytucji 3 maja, rozpacz na skutek zawiąza-

nia Targowicy i III rozbioru Polski, klęski powstania kościuszkow-

skiego i rzezi Pragi, i kolejna radość z powstania Legionów. Cały

koncert był świadectwem, jak mocno zakorzeniona była prze-

szłość w sercach Polaków i stała się przyczyną tego, że z ra-

dością czekali na Legiony Polskie, kroczące u boku Napoleona

na Litwę w 1812 roku. Mickiewicz ukazał więc wpływ przeszłości

na chwilę obecną społeczeństwa i jednostek.

Wielkim romantykiem, doceniającym wielki wpływ przeszłości

na teraźniejszość i przyszłość, był Juliusz Słowacki. Poeta w utwo-

rze Grób Agamemnona ocenia ostatnie lata historii Polski, przyrów-

nując ją do przeszłości Grecji. Niestety, tradycja antyczna niewiele,

zdaniem poety, nauczyła Polaków.

O wpływie historii i tradycji na teraźniejszość przekonuje nas

Maria Konopnicka w Rocie, napisanej na 500-lecie zwycięstwa

grunwaldzkiego. Utwór ten to swoisty manifest patriotyzmu. Poetka

ukazuje w tej pieśni, że właśnie ze względu na przeszłość Polacy

nie poddają się germanizacji w okresie zaborów. W ich świadomo-

ści głęboko zakorzenione jest przekonanie, że pochodzą od kró-

lewskiego rodu Piastów i dlatego nie mogą zapomnieć polskiego

języka, mowy swoich ojców. Rota przypomina o konieczności walki

za kraj i dom rodzinny. Kult historii i tradycji ucieleśnił się w posta-

ci „ducha narodu”, który będzie Polakom „hetmanił” i właśnie

dzięki niemu polskie społeczeństwo przetrwa długą „noc” zabo-

rów. Przeszłość w utworze poetki jest więc źródłem, z którego lu-

dzie czerpią siłę, aby przetrwać.

Podobnie ukazuje to zagadnienie Eliza Orzeszkowa w powie-

ści Nad Niemnem. Współcześni Polacy czerpią ideały ze starej le-

gendy o Janie i Cecylii, która uczy ich pracy dla własnego kraju.

Mogiła nadniemeńska, w której leży pochowanych 40 powstańców

styczniowych, również jest miejscem szczególnej pamięci i przypo-

mina następnym pokoleniom o konieczności dalszej walki za Oj-

czyznę, gdy tylko nadarzy się właściwa okazja.

Nie wszyscy bohaterowie powieści szanują historię i tradycję

i ci zostają przez pisarkę potępieni. Uważa ona bowiem, że nie

wolno zapominać o przeszłości i trzeba w nowych warunkach gos-

podarczych i politycznych kontynuować zamierzenia poprzednich

pokoleń. Zygmunt czy Emilia Korczyńska są obojętni zarówno

na przeszłość, jak i na teraźniejszość narodu. Interesują się wy-

łącznie własnym życiem osobistym, nie odnajdują w nim jednak

szczęścia. Zdaniem pisarki szczęście to można osiągnąć, pamięta-

jąc jedynie o własnych, polskich korzeniach i tradycji.

Przeszłość miała więc i ma nadal wielki wpływ na dążenia

i pragnienia następnych pokoleń. Jest ona częścią „ducha narodu”

i dlatego warunkuje jego dalsze losy. W tym „duchu narodu” za-

warty jest dorobek kolejnych jego pokoleń, pozwalający mu trwać

i budować przyszłość.</

[...] jedynym tylko lekarstwem na męki

Jest dobrowolne samobójstwo ducha [...] - pisał A. Asnyk w Sone-

cie XXIX z cyklu Nad głębiami.

Zgadzam się całkowicie z poetą, który twierdził, że śmierć na-

rodu związana jest z „samobójstwem ducha”, wymazaniem z jego

pamięci swojej historii i tradycji. Dlatego słowa zawarte w temacie

wypracowania, które mówią, że: Przeszłość nie wraca jak żywe zja-

wisko, jednak nie umiera, są w pełni prawdziwe.

50. „Przeszłość ocala, co jej potrzebne” (C.K. Norwid).

Rozważania o obecności Biblii i antyku w literaturze polskiej.

Myślę, że rację miał Cyprian Kamil Norwid, twierdząc,

że Przeszłość ocala, co jej potrzebne. Widać to w stałej obecności

wątków biblijnych i antycznych w naszej literaturze. Zarówno pro-

za, jak i poezja polska chętnie odwołują się do mitologii i kultury

starożytnej. Nawiązywano do niej na różne sposoby. Po pierwsze

czerpano z motywów, wątków, symboli zawartych w mitach, epo-

sie, tragedii, poezji, jak również z filozofii i etyki starożytnej. Tra-

dycja antyczna znajduje także odbicie we współczesnej poezji

i prozie.

Epoka renesansu, która na nowo odkryła antyk, może poch-

walić się utworem nawiązującym bezpośrednio do mitu o wojnie

trojańskiej. Jan Kochanowski w dramacie Odprawa posłów grec-

kich przypomina mit o pięknej Helenie i Iliadę Homera i wykorzys-

tuje do przedstawienia problemów polskich XVI w. W całej twór-

czości tego poety, wykształconego humanisty, odnajdujemy nie

tylko wątki czy postacie mityczne, ale również nawiązania do filo-

zofii starożytnych. Epikureizm, stoicyzm wyziera niemal z każdej

pieśni i fraszki poety. Szczególnie upodobał on sobie rzymskiego

poetę Horacego, za którym często powtarza: carpe diem lub non

omnis moriar (co znaczy: nie wszystek umrę!). Elegia, pieśń, epi-

gramat, tragedia - oto gatunki zaczerpnięte z antyku i wprowadzo-

ne w owym czasie przez poetów do polskiej literatury.

Sama zresztą idea humanizmu i antropocentryzmu także ro-

dowodem swym sięgają filozoficznych założeń antyku. Człowie-

kiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce - to maksyma zapoży-

czona od rzymskiego poety Terencjusza.

Także literatura romantyczna nawiązywała chętnie do kultury

antycznej. Konrad z III cz. Dziadów to polski Prometeusz, biorący

na siebie cierpienia narodu. Wadzi się on nawet z Bogiem, aby

zdobyć władzę nad duszami Polaków, uszczęśliwić ich, to znaczy

wywalczyć im niepodległość. Utwór Grób Agamemnona Juliusza

Słowackiego tematycznie związany jest z pobytem w Grecji

w 1836 roku. Czuje on, jako poeta, swoją nicość wobec potęgi po-

ezji Homera, która przetrwała tyle wieków. Historia Grecji, Termo-

pile - symbol zwycięstwa i Cheronea - symbol klęski przywołują

mu na pamięć przegraną listopadową i zmuszają do zastanowienia

się nad przyczynami klęski narodu.

Także C.K. Norwid w utworze Fortepian Chopina nawiązuje

do antyku, przywołuje dzieła wielkich twórców tej epoki: rzeźbia-

rza Fidiasza, tragika Ajschylosa czy psalmistę Dawida. W wierszu

Moja piosnka odżywa pradawny motyw arkadyjski. Odnajdujemy

go również w Panu Tadeuszu Adama Mickiewicza. Dla poetów

-emigrantów Arkadia to kraj ojczysty utraconego dzieciństwa,

do którego już nie ma powrotu.

Wydawać by się mogło, że czasy współczesne są zbyt odległe

od obrazu świata kreowanego przez starożytnych. A jednak te naj-

dawniejsze postawy i wartości okazały się ponadczasowe. Dlatego

w poezji współczesnej odnajdujemy wiele utworów bezpośrednio

nawiązujących do antyku. A oto przykłady: Ikar S. Grochowiaka,

Nike czy Apollo i Marsjasz Z. Herberta. Dzięki upowszechnieniu

przez literaturę polską motywów antycznych, bohaterowie tamtych

czasów funkcjonują w naszym życiu codziennym jako symbole

wartości uniwersalnych, które cenimy do dziś.

Podobnie dzieje się z postaciami biblijnymi i wartościami,

które przekazuje Pismo Święte. Biblia była niepodważalnym auto-

rytetem moralnym już w okresie średniowiecza. Stanowiła nat-

chnienie dla wielu myślicieli, artystów, pisarzy. Krzyż stał się sym-

bolem tej epoki, która wszystkie wartości podporządkowała Bogu.

Ze średniowiecznymi tekstami związany jest kult ascezy czy ma-

ryjny. Bogurodzica - najstarsza pieśń religijna i Lament święto-

krzyski nawiązują bezpośrednio do Jezusa i jego matki Marii z No-

wego Testamentu. Motywem bardzo popularnym w tej epoce był

również wątek spotkań ze śmiercią (Rozmowa mistrza Polikarpa

ze Śmiercią). Przypominał on ludziom o nietrwałości i przemija-

niu życia na ziemi, nawiązując tym samym do Księgi Koheleta.

W krytycznej wobec Kościoła epoce renesansu tworzyło jed-

nak wielu poetów, którzy na co dzień w swojej twórczości obcowali

z Bogiem. Do wizji biblijnego Boga odwołuje się w swych wier-

szach Jan Kochanowski. We fraszce O żywocie ludzkim nazywa

Boga wieczną myślą. W hymnie pochwalnym Czego chcesz od nas

Panie nawiązuje do Księgi Rodzaju - stworzenia świata. Przedsta-

wia Boga jako Stwórcę - artystę, opiekuna człowieka.

Epoka romantyzmu, która doceniła uczucie i jego wielką rolę

w życiu człowieka, stworzyła piękne postacie księży i zakonników.

Do Boga odwołuje się Konrad z III cz. Dziadów Adama Mickiewicza,

prosząc go o władzę nad swoim narodem. W Widzeniu ks. Piotra

klęska powstania listopadowego i cierpienie narodu polskiego zos-

taje porównane do Chrystusa cierpiącego na krzyżu. Mamy tu więc

wyraźne nawiązanie do Ewangelii z Nowego Testamentu. Również

idea mesjanizmu i hasło Polska Mesjaszem narodów nawiązują

bezpośrednio do Pisma Świętego.

Literatura XIX w. chętnie czerpała z tradycji biblijnej. Dziełem,

które już w tytule nawiązuje do Starego Testamentu, jest Potop

Henryka Sienkiewicza. Tytuł nawiązuje do osławionego potopu,

z którego ratuje się człowiek na wskroś moralny - Noe. Potop jest

powieścią „ku pokrzepieniu serc” Polaków będących pod zabora-

mi. Przekonuje ich, że wspólnym wysiłkiem można zdobyć niepod-

ległość, mimo wszystko.

Literatura czasów wojny i okupacji (Medaliony Zofii Nałkow-

skiej i Opowiadania Tadeusza Borowskiego) ukazywała czas speł-

nionej Apokalipsy, nawiązywała więc do ostatniej księgi Biblii -

Apokalipsy św. Jana.

Współczesność równie chętnie nawiązuje do tej tradycji.

W wierszu Czesława Miłosza Piosenka o końcu świata odnajdujemy

odniesienia do Apokalipsy św. Jana. Przedstawiony jest w nim ko-

niec świata, jednak różni się on zasadniczo od opisu biblijnego.

Według poety koniec świata następuje w każdej chwili, gdyż z każ-

dą chwilą jesteśmy bliżsi śmierci - przemijamy. Dlatego należy

zawsze liczyć się ze zbliżającym się Sądem Ostatecznym.

Na przedstawionych przykładach można więc powiedzieć,

że tradycja mityczna i biblijna była i jest obecna w literaturze pol-

skiej zarówno w tej dawnej, jak i współczesnej.

51. „Przeszłość wróci ideą, nie powróci sobą” - o biblijnym

i antycznym dziedzictwie w tekstach współczesnych.

Nie wchodzi się dwa razy do tej

samej rzeki

(Heraklit z Efezu)

Jest rzeczą naturalną, że przeszłość nie powraca, choćby-

śmy nie wiadomo jak tego pragnęli. A przynajmniej nie może po-

wrócić tak, byśmy jeszcze raz przeżyli stare smutki i radości.

Czy można jednak cofnąć czas w inny sposób? Owszem, można,

sięgając po osiągnięcia starożytnych cywilizacji, osiągnięcia

w formie idei, filozofii, poglądów.

Dwie cywilizacje wywarły wpływ na formowanie się kultury

europejskiej. Cywilizacja grecko-rzymska, pięknych, fantastycz-

nych mitów, tolerancji, swobody działania, i cywilizacja żydowska,

judajska, o ileż od tamtej surowsza, pełna rygorystycznie przes-

trzeganych nakazów. Zarówno liberalna kultura grecko-rzymska,

jak i obecna poprzez chrześcijaństwo kultura judajska znajdują

swoje odbicie w poezji wielu wieków, w tym także i współczesnej.

Rola kultury grecko-rzymskiej, tej, która uczyła ludzi umiłowa-

nia mądrości i nauki, która uczyła patrzenia na piękno i dostrzega-

nia piękna, tej, której twórcy uważali człowieka za istotę tak dos-

konałą, że aż bliską bogom - rola tej właśnie kultury w poezji jest

ogromna i można odnaleźć mnóstwo odniesień do ideałów staro-

żytnych w poezji współczesnej. Przykładem tego są wiersze Wisła-

wy Szymborskiej, np. Woda. Nie starczy ust do wymówienia przelot-

nych imion twoich wodo - pisze poetka. Nie starczy, bo deszcz spa-

dający z nieba wziął się z któregoś z europejskich jezior, by opaść

chmurą kropel do morza. I podobnie jest chyba z kulturą antyczną,

która mimo tryumfu chrześcijaństwa i ponurej surowości średnio-

wiecza, przetrwała pokryta kurzem w kątach zapomnianych biblio-

tek. Wyszła z nich znowu w renesansie.

Wiersz W rzece Heraklita jest chyba też próbą pokazania,

że nic w przyrodzie nie ginie. Zawsze czyjeś myśli, uczucia, spos-

trzeżenia odradzają się w innym człowieku. Podobnie brzmi prze-

cież wiersz Z. Herberta Do Marka Aurelego.

Forma sztuki antycznej, wolna od inwigilacji w pracę artysty,

uduchowiona, jest poetom szczególnie bliska ze względu na umi-

łowanie piękna. To podstawa do refleksyjnej zadumy nad przesz-

łością (Szymborska, Herbert) albo do potraktowania starożytnych

jak zwykłych ludzi, którzy mają swoje problemy i słabostki.

Tak został potraktowany Sokrates w wierszu Juliana Tuwima.

Wbrew utartej konwencji, która każe przedstawiać uczonych jako

dostojnych starców, traktowanych z szacunkiem, Sokrates u Tuwi-

ma robi wrażenie przekornego staruszka, którego ulubioną rozry-

wką jest gorszenie innych i działanie im na nerwy; lekkomyślnego

optymisty, który ma swoje nałogi. Maria Pawlikowska-Jasnorzew-

ska pokazała Safonę (w wierszu Róże dla Safony) jako zwyczajną

kobietę, która cierpi z powodu nie odwzajemnionej miłości. Sądzę,

że ani Safona, ani Sokrates nie mieliby nic przeciwko właśnie ta-

kiemu pokazaniu ich postaci.

W poezji współczesnej znajdujemy również liczne odniesienia

do kultury judajskiej, przekazanej nam przez chrześcijaństwo, jako

że pierwsi chrześcijanie, wywodzący się przecież od Żydów, nie

odrzucili Starego Testamentu - kroniki najdawniejszych dziejów Iz-

raela. Wspomniany wiersz Wisławy Szymborskiej o wodzie kończy

się słowami: Cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek się działo, spi-

sane jest na wodzie Babel.

Tadeusz Różewicz w wierszu Syn marnotrawny nawiązuje do

obrazu Hieronima Boscha pod tym samym tytułem, a przez niego

do biblijnej przypowieści. Ale u Różewicza podmiot liryczny jest

człowiekiem współczesnym - i tu się kryje sedno sprawy. Człowie-

kiem współczesnym, doświadczonym przez jakiś kataklizm histo-

ryczny - najprawdopodobniej II wojnę światową. Człowiekiem,

który pragnie wrócić do przeszłości, wydającej mu się we wspom-

nieniach oazą bezpieczeństwa (znany motyw „dawnych, dobrych

czasów”), i nagle stwierdza, że nikt go już nie poznaje, wszyscy się

zestarzeli i jakby zmaleli - i ten świat z przeszłości jest mniejszy

i mniej atrakcyjny niż był w jego pamięci.

Wiele jest cyklów poetyckich i poematów nawiązujących

do opowieści biblijnych - jak poemat Ofiarowanie Izaaka J. Brod-

skiego czy cykl Motywy biblijne A. Achmatowej. Jednak trzeba za-

znaczyć, że pośrednictwo chrześcijaństwa odegrało wielką rolę

w przekazywaniu tradycji i kultury żydowskiej. Świadczy o tym

między innymi fakt, że J. Brodski, znakomity poeta rosyjski, Żyd

z pochodzenia, pisał wiersze o Bożym Narodzeniu, święcie chrześ-

cijańskim.

W poezji nawiązującej do symboli i tradycji chrześcijaństwa

ważna jest także postać Dziewicy Marii - zwłaszcza jako Matki

Boskiej, patrzącej na mękę i śmierć swego Syna. W wierszu Bellini

„Pieta” Stanisława Grochowiaka Matka Boska jest jakby zdeformo-

wana, stara, zmęczona, nieświadoma ofiary Chrystusa. Robi wra-

żenie zniszczonej życiem kobiety, która z trudem utrzymuje swoją

rodzinę, brak jej wykształcenia, a nawet kłóci się z przekupką na

targu o cenę kartofli. I w tym wszystkim, w tej codzienności, jej

zniszczonych rękach, pomarszczonej twarzy kryje się piękno i pro-

stota. To nie majestatycznie daleka Madonna, o nieskazitelnie

pięknej, zadumanej twarzy.

Inny obraz Marii znajdziemy w Ukrzyżowaniu Anny Achmato-

wej (Z cyklu Requiem), gdzie następuje przeniesienie historii bib-

lijnej w teraźniejszość, jak w Synu marnotrawnym Tadeusza Róże-

wicza. Ale gdzie w milczeniu Matka stała nikt nawet spojrzeć się nie

odważył - kończy wiersz poetka. A zatem Maria jest sama ze swoim

bólem i rozpaczą - sama, mimo obecności św. Jana i Marii Magda-

leny. Nikt nie patrzy na nią. Wszyscy wiedzą, że ona - jako matka -

cierpi najwięcej. Podwójna symbolika tego wiersza polega na tym,

że Achmatowa pisała cykl Requiem w latach trzydziestych, w czasie

stalinowskiego terroru politycznego, czystek, kiedy mnóstwo nie-

winnych ludzi zsyłanych było na Syberię do obozów pracy. Syn

Achmatowej był kilkakrotnie aresztowany i poetka spędziła długi

czas w nie kończącym się szpalerze kobiet stojących pod bramą

więzienia i oczekujących na możliwość przekazania wiadomości

czy uzyskania informacji. Requiem to apoteoza tych właśnie matek,

które z rozpaczliwym uporem starały się porozumieć ze swoimi sy-

nami lub choćby dowiedzieć się, za co zostali aresztowani.

Jeszcze raz przychodzi mi na myśl wiersz Woda Wisławy

Szymborskiej. Chociaż w zasadzie jest odniesieniem do Biblii (mo-

tyw wieży Babel), to można by jej użyć jako symbolu wzajemnego

przenikania się obu kultur i oddziaływania na umysły ludzkie. Kro-

pla zwykłej wody może być myślą, jaka zrodziła się w głowie filo-

zofa starożytnej Grecji i przeniknęła do wiersza poety w dwa tysią-

ce lat później.

52.Radość życia - jej źródła i przejawy w literaturze polskiej.

Każdy człowiek choć raz w życiu przeżywa radość istnienia,

niezależnie od wieku, w którym się urodził. Jest to stan tak fascy-

nujący, że wielu poetów polskich poświęciło swoje utwory temu

zagadnieniu. Niektóre epoki literackie radość życia wpisywały

w swój program, lecz każda z nich czyniła to inaczej.

Już w epoce renesansu Mikołaj Rej i Jan Kochanowski w swo-

jej twórczości propagowali pewien sposób bycia człowieka: życie

chwilą. Szczególnie Jan Kochanowski, rozmiłowany w poezji

rzymskiego poety Horacego, carpe diem wpisał w swoją filozofię

życiową.

W Żywocie człowieka poczciwego zawarł Rej opis życia szla-

chcica-ziemianina, któremu gospodarowanie zapewnia dostatek

i jest źródłem radości z życia i satysfakcji. Byt ziemianina jest,

według niego, podporządkowany prawom natury i nakazom bos-

kim. Poeta udziela wskazówek szlachcie mieszkającej na wsi, jak

ma osiągnąć szczęście. W młodości zaleca ćwiczenia związane

z obyciem towarzyskim i rzemiosłem wojskowym. Każdy mężczyz-

na musi mieć poczucie sprawiedliwości, stałości, roztropności,

powinny go cechować umiarkowanie, miłosierdzie, stateczność.

Gdy młody szlachcic dorośnie, powinien zająć się gospodarstwem

i ożenić. Związek małżeński trzeba zawierać z osobą równego

stanu i majętności. W ciągu roku przewidział również Rej zaję-

cia dla gospodarza, który wiosną sadzi drzewa i krzewy w ogrodzie,

szczepi je, obcina gałęzie, zbiera mszyce itp.; latem można z tych

przygotowanych wiosną krzewów i drzewek mieć wspaniałe owoce.

Są już wtedy jabłka, gruszki, śliwki, ogórki, maliny. Latem gospo-

darstwo daje także masło, ser świeże jaja, są też kury, jagnięta

i ryby. Wszystko dla dobra gospodarza i jego rodziny. W lasach

może odbywać polowania z przyjaciółmi, a także łowić ryby w prze-

ręblach, zastawiać sidła i potrzaski na zwierzęta futerkowe. W do-

mu wszystko przygotowane jest do biesiady. Z całorocznych zapa-

sów szlachcic może czerpać korzyści. Jednak i zimą należy doglą-

dać gospodarstwa. Widzimy, że Rej dba o wygodę szlachcica i po-

kazuje mu, jak wielką radość może osiągnąć z życia na wsi.

Jan Kochanowski także podejmuje w swych utworach tematy-

kę ukazującą radość życia. W Czarnolesie powstało wiele pięknych

tego typu utworów. Na lipę - to wiersz o drzewie specjalnie przez

poetę cenionym. Autor zwraca uwagę na zalety lipy, miód, szept

liści, cień, śpiew ptaków. Wszystko to powoduje, że człowiek na-

prawdę może cieszyć się życiem. Pieśń świętojańska o Sobótce

to utwór, w którym poeta przedstawił miłość jako jeden z elemen-

tów szczęścia. W utworze rozbrzmiewają nuty radości. Jest mowa

o miłości, tańcu i śpiewie. Ostatnia panna w pieśni swej zawiera

pochwałę życia wiejskiego. Chwali wesołość i spokój wsi. Mówi,

że wieśniak może, pracując na roli, utrzymać siebie i rodzinę,

a zawód jego jest znacznie spokojniejszy i bezpieczniejszy niż ma-

rynarza, żołnierza czy pisarza. Pieśń świętojańska o Sobótce jest

odbiciem radości życia w czasie święta Sobótki, mającego swe

pogańskie tradycje.

W Lalce Bolesława Prusa też możemy dojrzeć różne źródła

i przejawy radości. Rzecki prezentuje w utworze pokolenie roman-

tyków, ale ma także przymioty pozytywisty: jest rzetelny, uczciwy,

pracowity. Żyje bardzo pracowicie, całe dnie poświęca na prowa-

dzenie firmy Wokulskiego. Zamyka się w sklepie, który daje mu po-

czucie bezpieczeństwa i spokoju. Jego świat odnajdujemy na kar-

tach pamiętnika. Poznajemy idee, którym służył i był wierny. Jedna

z nich to idea napoleońska, z którą wiązał nadzieje na odzyskanie

przez Polskę niepodległości. Ale tak naprawdę Ignacy Rzecki ra-

dość życia czerpał z najprostszych spraw codziennych i one przy-

nosiły mu satysfakcję.

W Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej radość życia czerpią bo-

haterowie również i z pracy na roli. Sytuacja popowstaniowa, wy-

sokie podatki nałożone na majątki polskie zmuszają Benedykta

Korczyńskiego do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność zie-

mi. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, odarły

ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed wybu-

chem powstania bardzo były żywe kontakty dworu z zaściankiem.

Mimo że w jednym grobie leżą Andrzej Korczyński oraz Jerzy Bo-

hatyrowicz, Benedykt procesuje się z zaściankiem o szkody przez

nich wyrządzone. Przynosi to jedynie konflikty z własnym synem

Witoldem, młodym pozytywistą, który chce nieść w lud wiedzę

zdobytą na studiach rolniczych. Mimo trudnych chwil Benedykt

Korczyński radość życia czerpie z bliskich kontaktów z synem

i z tego, że gospodarstwo udaje mu się utrzymać w polskich rę-

kach. Główna bohaterka tej powieści Justyna Orzelska odnajdu-

je szczęście w pracy, co bardzo zbliża ją do Janka Bohatyrowi-

cza. Przez długi czas mieszkała u Korczyńskich, ale zadowolenie

znalazła w pracy w ogrodzie, sadzie, na polu, zaś szczęście

w kontaktach z Jankiem Bohatyrowiczem, umiejącym czerpać ra-

dość życia z pracy własnych rąk. Odrzuciła bogatego Teofila Róży-

ca, gdyż właśnie w zaścianku ujrzała szansę na prawdziwe, akty-

wne i pożyteczne życie. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Bene-

dykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś sama zre-

zygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem.

Radość życia ukazywał także w swoich utworach młodopol-

skich poeta Leopold Staff, który jako jedyny przeciwstawił się na-

strojom dekadenckim. Twórczość tego autora cechuje afirmacja

świata, pochwała natury i całego stworzenia. I tak w utworze

Przedśpiew przewodnią myślą są słowa Terencjusza: Człowiekiem

jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Staff wyjawia w tym wier-

szu tajemnicę szczęśliwego życia i mądrej, dojrzałej poezji: Ko-

chałem i wiem teraz, skąd się rodzą pieśni. Smutne myśli, które to-

warzyszą człowiekowi, poeta nazywa pogodnymi starcami w sa-

dzie. Nie mogą one zaćmić radosnego obrazu życia, osłabić miło-

ści. Utwór ten jest wyrazem akceptacji i umiłowania świata takim,

jaki jest. Poeta prezentuje postawę stoicką, aprobuje życie, nawet

jeśli przynosi cierpienie.

Dwudziestolecie międzywojenne, a zwłaszcza młodzi poeci

z grupy Skamander, zrywa z nastrojami dekadenckimi i propaguje

w swoich utworach radość życia oraz witalizm. Wynika to również

z faktu, że w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, co u ogro-

mnej większości rodaków wywołało nastroje entuzjazmu i wiary

w lepszą przyszłość. Jan Lechoń w utworze Herostrates odrzuca

tradycję, która każe zajmować się sprawami narodowymi. Poeta

pisze o wiośnie, nie jako o momencie do powstania narodowego,

ale czasie szczęścia, miłości i radości. Inny skamandryta, Julian

Tuwim, w swojej twórczości ukazuje również, że właśnie rzeczy

najprostsze, codzienne mogą przynieść pełnię życia i szczęście.

Poeta stwierdza, że poezja powinna zajmować się rzeczami naj-

prostszymi, które przynoszą człowiekowi satysfakcję, zaś zrezyg-

nować z niepotrzebnych polemik i rozważań filozoficznych. Poezja

skamandrytów wyraża również radość życia poprzez prosty potocz-

ny język, którym trafia do przeciętnego czytelnika. Odrzuca tradycje

modernistyczne, nastroje dekadenckie i głosi programowy wita-

lizm.

Myślę, że programowo radość życia mogli głosić poeci piszący

w czasach niepodległości kraju. Najpełniej wyraził tego typu po-

glądy poeta renesansu Jan Kochanowski, który żył w czasach po-

tęgi i dobrobytu I Rzeczypospolitej. Zafascynowany filozofią epiku-

rejską i poezją Horacego, pochwalał poświęcenie czasu wolnego

na rozrywki i zabawy, z których można było czerpać radość życia.

Przekonywał nawet swoich czytelników, że statek powinien chodzić

koleją z żartem. Natomiast poeci Skamandra w swojej twórczości

wyrażali nastroje entuzjazmu i radości życia, ponieważ wiązali

nadzieje na lepszy byt z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.

Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną

Na klombach mych myśli sadzone za młodu.

Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną.

I które mi świeci bez trosk i zachodu.

W ciężkich czasach niewoli pisarze potrafili czerpać radość

życia z rzeczy najprostszych, a także z nadziei na poprawę pol-

skiego losu.

53.Relacje, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem a Bogiem,

między sferą sacrum a profanum w literaturze średniowiecza,

renesansu i baroku. Omów, nie stroniąc od kontekstów

filozoficznych.

Niezwykle ciekawe wydaje mi się zagadnienie ewolucji myśli

religijnej, rozwoju świadomości człowieka i kształtowania się jego

osobistej relacji z Bogiem. Zarówno w średniowieczu, renesansie,

jak i w baroku inaczej wyglądały zmagania z tajemnicą bytu i dua-

lizmem ludzkiej natury. Próby przezwyciężenia lub też afirmacji

zmienności i znikomości doczesnego życia za każdym razem opie-

rały się na nieco innych założeniach filozoficznych.

Epoka średniowiecza była zdominowana przez wizję teolo-

giczną. Według św. Augustyna człowiek jest bytem zawieszonym

pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami, duchem i materią.

Ta sytuacja jest przyczyną jego samotności i cierpienia, a jedynym

wyjściem jest wiara, podporządkowanie całego swojego życia Bo-

gu i oderwanie się od doczesności. Literatura, szczególnie we

wczesnym średniowieczu, miała za zadanie propagowanie okreś-

lonych treści związanych z powszechnie wyznawanym światopoglą-

dem. Znaczną jej część stanowią pieśni, hagiografie czy kazania

mówiące o Stwórcy, jego świętych. Quasi-teatralne misteria słu-

żyły kontemplacji wydarzeń historii zbawienia. Wymownym świa-

dectwem tamtych czasów jest Legenda o św. Aleksym, opisu-

jąca człowieka, który tuż po ślubie opuszcza swoją małżonkę,

by oddać się surowej ascezie, za co po śmierci zostaje świętym.

Jednocześnie otaczająca rzeczywistość - wojny, epidemie,

fale wielkiego głodu powodowane nieurodzajem - często przypo-

minają o kruchości ludzkiego życia, stanowiąc w ten sposób jakby

uzasadnienie głoszonej przez Kościół potrzeby skierowania wszys-

tkich pragnień, działań człowieka ku Bogu, ku życiu wiecznemu.

Dlatego też tematem wielu średniowiecznych dzieł był motyw va-

nitas - marności wszystkiego, co związane z życiem doczesnym,

z materią postrzeganą jako potencjalne źródło zła. Ta atmosfera

powoduje, że jednym z kluczowych zagadnień wieków średnich

staje się właśnie śmierć. Utwór Skarga umierającego wyraża lęk

przed niewłaściwym zachowaniem się w kluczowym momencie

przejścia na tamten lepszy świat, które może zniweczyć dotychcza-

sowe wysiłki w celu osiągnięcia zbawienia. Realizacji hasła „me-

mento mori” służyły również takie utwory, jak Rozmowa mistrza

Polikarpa ze Śmiercią czy też obrzęd będący jednocześnie moty-

wem w sztuce - taniec śmierci - pokazujący, że wszyscy są równi

wobec Boga i śmierci, która jest wszechobecna i zabierze wszys-

tkich bez względu na stan społeczny, pochodzenie.

Świat był wyraźnie podzielony na sacrum, związane z tym,

co duchowe, wzniosłe, i profanum, jednoznaczne z tym, co ziem-

skie - z cielesnością, zmysłami. Ludzkość, żyjąc moralnie, miała

służyć sacrum i w ten sposób dotrzeć do Niebieskiego Królestwa,

do Boga postrzeganego jako sprawiedliwego, surowego sędziego.

Ze względu na tę powszechność dążeń, istnienie jednego uniwer-

salnego zamysłu, nie czyniono między ludźmi rozróżnień - jednos-

tka była jedynie elementem zbiorowości. Jej indywidualne dążenia

nie liczyły się wobec nadrzędnego celu - zbawienia świata. Każdy

miał zająć swoje wyznaczone miejsce w „drabinie bytów” św. To-

masza, cnotliwie pełniąc swoje obowiązki. Jedynym autorytetem

w sprawach wiary był określający dogmaty Kościół, a subiektywne

doświadczenie religijne nie miało znaczenia. Przekonania te zna-

lazły odbicie w literaturze i sztuce - jej anonimowości, uniwersal-

nym języku i parenetyczności. Artysta miał w dziele prezentować

nie siebie, lecz wyznaczone przez teologię wzorce. Wartość czło-

wieka objawiała się nie w nim samym, lecz w Bogu.

Kultura średniowiecza koncentrowała się w głównej mierze

na sacrum, jednak nie oznacza to bynajmniej, że sfera profanum

była w niej nieobecna. Jednym z jej elementów był karnawał, kil-

ka dni, w czasie których odwracano istniejący porządek społeczny,

wyśmiewano święte historie i postaci, aby odreagować istniejący

przez cały rok porządek. Romanse rycerskie czy Wielki Testament

Villona są dowodem na inne zainteresowania niż te, związane

bezpośrednio z teologią.

Symptomów nowej epoki można by się doszukiwać już u św.

Franciszka, który zapoczątkował nowe spojrzenie na otaczający

świat - dostrzegał w nim wielki dar Stwórcy, świadectwo jego

obecności, a nie coś, co należy bezwzględnie odrzucić. Jeden

z prekursorów humanizmu - prądu umysłowego, będącego zwia-

stunem renesansu - Francesco Petrarca, czytając św. Augustyna,

dostrzega przede wszystkim nawoływanie do refleksji nad sobą sa-

mym, do zgłębiania istoty człowieczeństwa. Humanizm, nawiązu-

jąc do antycznych filozofii stoicyzmu i epikureizmu, w centrum

swoich zainteresowań stawia indywidualnego człowieka, „wydo-

bywając” go ze średniowiecznego uniwersum. Zgodnie z wyzna-

waną terencjuszowską zasadą, człowiekiem jestem i nic co ludzkie

nie jest mi obce, zadaniem człowieka było harmonijne formowanie

osobowości i rozwijanie twórczych zdolności. Człowiek renesansu

przeżywa zachwyt otaczającą rzeczywistością, jednak źródło opty-

mizmu nie leży już - tak jak to było w przypadku św. Franciszka -

w ufności w Boże miłosierdzie, lecz w odkryciu twórczej mocy sa-

mego człowieka. Człowiek renesansu polega bardziej na sobie niż

na dogmatach teologicznych; receptą na kruchość życia staje się

horacjański postulat carpe diem, rozumiany jako poszukiwanie, re-

alizowanie szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia, jako har-

monijne życie w cnocie i umiarze. Przeciwwagą nietrwałości do-

czesnej egzystencji, ulotności jej radosnych momentów, nieszczęść

miał być stoicyzm, nakazujący niewzruszoną postawę wobec od-

mian losu, połączony z wiarą w znającego przyszłość Boga. Odpo-

wiedzialność za zły los, chaos świata ponosi nie Bóg, lecz fortuna.

Afirmacja świata i człowieka spowodowała, iż Bóg postrzegany był

raczej jako wielki artysta i budowniczy, który stworzył piękny świat

i obdarza człowieka hojnymi darami niż jako surowy sędzia, karzą-

cy za grzechy. Taka jest wymowa Pieśni - utworu największego

polskiego poety renesansu Jana Kochanowskiego. W tej epoce

średniowieczne ideały Bóg i Niebo stają się drugorzędne, ich miej-

sce zajmują świat i piękno. Znika anonimowość sztuki, która staje

się w pełni autonomiczna, mająca przysparzać nieśmiertelnej sła-

wy genialnym twórcom.

Drugim silnym prądem w epoce renesansu była reformacja,

będąca odpowiedzią na kryzys Kościoła katolickiego. Reformacja -

odrzucona przez Kościół próba reformy - zdecydowanie różniła się

od humanizmu, gdyż podobnie jak średniowiecze, była teocen-

tryczna, a nadrzędnym celem człowieka, według jej doktryny, było

życie wieczne. Zauważamy jednak również pewne podobieństwa:

humanistyczny indywidualizm przekładał się tutaj na zalecenia sa-

modzielnej lektury Pisma Świętego, rezygnację ze stawianej u ka-

tolików na równi z Biblią tradycji. Odtąd jednostka, znacznie ogra-

niczając pośrednictwo Kościoła, w większym niż dotychczas stop-

niu dąży do osobistej relacji z Bogiem. Wzmaga się kult chrystia-

nizmu ze względu na dualizm natury Chrystusa - Madonna rene-

sansu to matka żywa i ludzka, rozkochana w swym dziecku.

Wydaje się, że za genezę kolejnej epoki, XVII-wiecznego ba-

roku, można uznać wzajemne oddziaływanie i wpływ humanizmu

i reformacji. Doskonałą ilustracją kryzysu renesansowego świa-

topoglądu są Treny Jana Kochanowskiego. Idee humanizmu oka-

zały się niewystarczające do ogarnięcia wszystkich paradoksów

istnienia, „fortuna” okazała się jednak zbyt okrutna, pozbawiając

autora ukochanej córeczki. Nie można jednak uznać Trenów

za dzieło barokowe, gdyż autor, przezwyciężając kryzys, odbudo-

wuje swój humanistyczny światopogląd, choć na innych zasadach.

Zwraca się przy tym niejednokrotnie do Boga, jednak to nie w Nim

na nowo odnajduje nadzieję - ośrodkiem świata pozostaje nadal

człowiek mający nosić ludzkie przygody.

Inny charakter ma twórczość żyjącego w tym samym czasie

Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Poeta nie znajdował w życiu docze-

snym żadnej nadziei - zmienność losu, cierpienie, sprzeczności

targające człowiekiem, który z jednej strony dąży do Boga, z dru-

giej zaś ulega pokusom świata, budziły w nim niepokój i trwogę.

Osamotniony w kosmosie człowiek okazuje się - wbrew filozofii

głoszonej przez humanistów - słaby i bezbronny. Poezję Sępa-

Szarzyńskiego, tworzącego w późnym renesansie, można uznać

za barokową, dlatego że - przeciwnie niż Kochanowski - jedyną

szansę dla człowieka widział w wierze w Boga, jego szczególnej

łasce, która pozwoli obronić się przez zakusami szatana. Mimo

iż opatrzność działa w sposób dla ludzi niezrozumiały, nie pozo-

staje nic innego poza zaufaniem. Taka będzie wizja człowieka -

pascalowskiej trzciny najwątlejszej w przyrodzie - w baroku metafi-

zycznym. Relacje między Bogiem a jednostką ulegają dalszej indywi-

dualizacji, poezja angielskich metafizyków pełna jest zapisów mi-

stycznych doświadczeń. Kartezjusz, mówiąc myślę więc jestem,

afirmuje świat i Boga, opierając się na jednostkowym istnieniu.

Religijność barokowa jest inna od średniowiecznej, w której doś-

wiadczenie wewnętrzne nie miało większego znaczenia.

Inne zjawisko artystyczne baroku - nurt dworski - dotyczy

sfery profanum. Poezja J.A. Morsztyna w niezwykle wyrafinowany

sposób opisuje miłość. Dla tzw. poetów światowych rozkoszy, np.

Hieronima Morsztyna, niepokój przemijania stał się powodem fascy-

nacji krótkotrwałą, ale pociągającą urodą świata. Przykład postawy

starającej się pogodzić świadomość marności, przemijania z uro-

kami życia znajdujemy w poezji jednego z przedstawicieli nurtu

dworskiego - Daniela Naborowskiego. W jednym z utworów pisze

on: żartujmy i miłujmy [...] jeno pobożnie i uczciwie.

Myślę, że można spróbować porównać ewolucję myśli religij-

nej w trzech opisanych epokach do dość powszechnej drogi do-

chodzenia do religijnej dojrzałości osoby wierzącej. Zaczyna się

ona od bezkrytycznego przyjęcia pewnych prawd w dzieciństwie

(prostota i podporządkowanie się autorytetom w średniowieczu),

przez ich młodzieńcze zakwestionowanie i próbę racjonalizowania

świata (aspiracje renesansu), po dojrzałą refleksję i indywidualne

doświadczenia Boga (barok).

54.Rola świata nadprzyrodzonego w dramatach różnych epok.

Potęga świata nadprzyrodzonego leży poza ludzkimi możli-

wościami empirycznego poznania. Człowiek nie zna charakteru tej

przestrzeni, nie potrafi zamknąć jej w fizycznych wzorach i twier-

dzeniach, niczego nie jest w stanie dowieść, nie wie nawet, czego

oczekiwać - może więc co najwyżej uwierzyć w jej istnienie.

Ludzie różnie wyobrażają sobie świat nadprzyrodzony. Wizje

te dostarczają kulturze nowych elementów i przekazywane są nas-

tępnym pokoleniom jako część wiedzy o świecie. Wiara w to, że i-

stnieje jeszcze inny poziom bytów, porządkuje, harmonizuje życie

doczesne, daje nadzieję na lepsze, na inne. Tamtejszy świat, tam-

tejsze istoty są doskonałe, silne, wieczne, posiadają władzę nad

ludzkim duchem i ciałem, mądrość i wiedzę. Część swej „absolut-

nej prawdy” bogowie, duchy czy inne tajemne postaci udostępniają

człowiekowi w postaci systemów norm moralnych, dzięki którym

dostąpić będzie mógł on godności doskonałego. Jeśli przestrzegać

będziesz nakazów i zakazów, spotka cię nagroda - nęcą. W zależ-

ności od kultury, religii czy koncepcji filozoficznej jest to wieczne

życie w Niebie, idealna harmonia wewnętrzna lub uniknięcie kaźni

w mitycznym Tartarze.

Świat nadprzyrodzony ujawnia się też w przepowiedniach,

tajemniczych zjawiskach, bezpośredniej jego ingerencji w życie

śmiertelników, czyli - jak to nazwali starożytni - Deus ex machina.

W taki sposób zakorzeniły się w świadomości ludzkiej religie, ma-

gia, zabobony czy prosta ufność, że istnieje coś ponad nami,

że natura nas wyróżniła i nie poddała władzy przypadku i statysty-

ki, że jest może jakiś cel, jakiś sens. Dużo ważniejsza od społecz-

nego wymiaru tej wiary jest jednak indywidualna strefa relacji

świat nadprzyrodzony - człowiek. Nie mówię tu tylko o wybitnych

jednostkach - prorokach, szamanach czy alchemikach. Każdy czło-

wiek jest w jakiejś małej cząstce mistykiem. Tego nie doświadcza-

nego umysłem dotyka za każdym razem, gdy porzuca racjonalność

i zdaje się na wolę i intuicję. To pozarozumowe poznanie jest

świętem dla duszy, objawieniem, iluminacją. Jest przeżyciem nie

tylko absolutu, ale też nareszcie próbą analizy własnego „ja”, po-

przez odsłonięcie tych najmroczniejszych miejsc, których istnienia

często nawet nie jesteśmy świadomi.

Ten właśnie rodzaj psychoanalizy ilustrował często w swych

dramatach Wiliam Szekspir. Jego bohaterowie byli indywidualista-

mi, jednostkami wyróżnionymi zdolnościami czytania tajemnych

symboli „księgi prawdy”. Mieli także, a może przede wszystkim,

wolę i możliwość wyboru. Czymże jest bowiem umiejętność poz-

nania prawdy o przeszłości i przyszłości, bez możliwości wykorzys-

tania tej wiedzy według własnego pomysłu na życie? Czyny postaci

mają więc swoje źródło w charakterze, w osobowości, a nie - jak

to miało miejsce w starożytnych dramatach - wynikały z fatum,

z góry określonego przez bogów losu. Możliwość wyboru jest przy-

czyną stałego konfliktu wewnętrznego: którą drogę wybrać? jakie

są priorytety? Dla szekspirowskich bohaterów powstaje hybris

w chrześcijańskim wydaniu. Jest to lęk i przewrotna satysfakcja,

a przede wszystkim świadomość czynienia grzechu, przyjmowania

na siebie dobrowolnej winy. Świat nadprzyrodzony gra więc w ży-

ciu Hamleta, Ryszarda III czy Makbeta jedynie dodatkową rolę. Nie

jest czynnikiem sprawczym, a tylko ukierunkowaniem, pretekstem

do poznania własnych pragnień i aspiracji, towarzyszy w momen-

tach przełomowych na drodze życia. Fabuła Makbeta oparta jest

na przepowiedni, a sama scena wróżby rozpoczyna dramat. Przy

wtórze wichury, błysków, tętentu koni, tajemniczych chichotów

dwóm jeźdźcom objawiają się trzy mary. Są jak trzy Mojry - przędą

nić przeznaczenia, znają czas i bawią się tą wiedzą. Prowokują

Makbeta przez wyjawienie rąbka tajemnicy o przyszłym losie. Noc-

ne zjawy nie reagują na groźby rycerzy, istnieją na wyższym po-

ziomie, doczesność ich nie dosięga. Być może są tylko senną marą,

sen bowiem, jak mówi Freud, jest odzwierciedleniem podświado-

mości. Jest pierwszym etapem walki moralności z żądzami. Być

może Makbet w ten sposób zmaterializował swoje marzenia.

Makbet jako król i morderca nie zaznaje spokoju. Pokonał

sam siebie. Usidlił swoje życie w pułapkę podejrzeń, intryg, tajem-

nic. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, a może jest to lęk przed od-

powiedzialnością, lęk przed samym sobą - do czego byłem zdolny,

co jeszcze jestem gotów zrobić, by zrealizować przepowiednię?

Makbeta nawiedzają duchy umarłych. Nie widzi ich nikt poza królem.

Są to wizje chorego ducha, będące wyrzutami sumienia. Nieprawy

władca umiera - w ten sposób, zgodnie z jego pragnieniami, wróżba

spełnia się. Nic nie dzieje się jednak poza sprawiedliwością. Przy-

chodzi czas na rozliczenie, wtedy - zgodnie z odwieczną regułą -

przychodzi nagroda lub kara.

Romantyzm jeszcze mocniej fascynował się tym, co w czło-

wieku i świecie nie wyjaśnione, tajemnicze i niecielesne. Bohater

romantyczny źle się czuł w zwykłym ludzkim świecie. Aspirował

do boskości, wolności od przyziemnych spraw i potrzeb. Chciał

wzlatywać w nieskończoną przestrzeń, pragnął władzy i wiedzy,

nieograniczonych możliwości. Stąd bliskość i poufałość, z jaką

odnosił się do świata nadprzyrodzonego. Dla niego był on częścią

rzeczywistości, a jednocześnie reprezentantem absolutu, magii.

Romantycy „uciekali” w metafizykę, dzięki temu eskapizmowi pró-

bowali odkryć sens istnienia, wartości ponadczasowe, do istoty

własnego „ja”.

Dziady Adama Mickiewicza przedstawiają ludzkie życie jako

wzajemne przenikanie się dwóch światów - rzeczywistego i poza-

ziemskiego. Wiara ta ma swoje źródło w ludowych przekonaniach,

iż nawiązanie dialogu między żywymi i umarłymi przynosi oczysz-

czenie zarówno doczesnym, jak i tym, którzy już znaleźli się po

tamtej stronie. Idea nierozerwalnego związku cielesności i metafi-

zyki jest głównym ogniwem łączącym wszystkie części dramatu,

stąd też motto wieńczące utwór: Są dziwy w niebie i na ziemi,

o których ani śniło się waszym filozofom.

Akcja II części Dziadów rozgrywa się w kaplicy, nocną porą.

Odbywają się tu tajemnicze obrzędy przywoływania duchów zmar-

łych. Należą one do trzech różnych kategorii. Przychodzą więc

widma dzieci, które nie są, co prawda, obarczone żadną winą, lecz

ponieważ nie zaznały ziemskiej goryczy, nie dane im będzie poznać

słodyczy niebiańskiej wieczności. Zaklęcia Guślarza przywołują

inną zjawę - dziewczynę, która nie kochała i nie zaznała miłości,

nie dotknęła ziemi ni razu, nie może więc przebywać w niebie.

Kaplicę nawiedza też upiór - zły pan, który od śmierci pozostaje

w mocy złego ducha. Jest to kara za okrucieństwo i kamienne ser-

ce w doczesnym życiu. Dla niego nie ma ani zbawienia, ani pocie-

szenia. Rytuał zakłóca jedynie pojawienie się milczącego widma,

które następnie przewodzi w IV części Dziadów. Jest to pustelnik

zmarły dla świata, którego zabiło romantyczne usposobienie, wiara

w miłość, literatura. Zatracił się w uczuciu do kobiety, zamknął

przed zwyczajnym światem; to go zniszczyło. Nawiązując do II cz.

dramatu, młodzieniec przekazuje żywym przestrogę.

W III części Dziadów Gustaw przeżywa przemianę. W więzien-

nej celi walczą o niego dobre i złe duchy. Niefrasobliwy kochanek

Gustaw przeradza się w Konarda - nowego Prometeusza, żywiciela

narodu, bojownika gotowego zmierzyć się z Bogiem. Walka ta to

Wielka Improwizacja. W monologu padają oskarżenia, groźby

i bluźnierstwa pod adresem Boga. Jednym z nich jest nazwanie

Boga Carem, jednak to słowo wypowiada za Konrada zniecierpli-

wiony diabeł. Mickiewicz, nawiązując do biblijnej walki Jakuba

z aniołem, obdarza Konrada znamieniem, które ma świadczyć

o kontakcie, walce z Bogiem - światem nadprzyrodzonym.

Kolejnym utworem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest

Sonata Widm Augusta Strindberga. Dramat przepojony jest poetyką

marzenia sennego, sceny przenikają się nawzajem. Elementy

świata nadprzyrodzonego nawiązują do innych znanych w kulturze

wyobrażeń przestrzeni nierzeczywistej. Sama lokalizacja duchów

ma pewne znaczenie, jest symboliczna. Te dobre stoją po prawej

stronie, złe po lewej. Są one jakby normalnymi postaciami sztuki,

równoległymi bohaterami. Uczestniczą w życiu śmiertelników, roz-

mawiają z ludźmi, są świadkami zdarzeń. Nie mają jednak mocy

zmieniania losów, decydowania o postawach i zachowaniach zwy-

kłych bohaterów dramatu. Widma detronizują fałsz, którym czło-

wiek jest przeniknięty, obrazują świat jako grę pozorów, wzajemne

oszukiwanie się, przybierania masek. U Strindberga tylko widma

i duchy potrafią być czyste i prawdziwe. Tylko ich przestrzeń żyje

życiem szczerym, a w człowieku prawdziwy jest tylko lęk, wszystko

poza tym jest iluzją i mistyfikacją.

Fascynacja światem nadprzyrodzonym jako tajemniczym, nie-

zbadanym, od zawsze towarzyszy ludzkości w procesie tworzenia

kultury. Jest to motyw niezwykle płodny, który poszczególni artyści

wykorzystywali niezwykle twórczo, prezentując własną wizję świa-

ta nadprzyrodzonego i jego roli, funkcji w rzeczywistości lub też

posługując się nim jako metaforą różnorodnych wewnętrznych

i zewnętrznych doświadczeń i przeżyć człowieka.

55.Romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu

na wybranych przykładach z literatury polskiej.

W epoce romantyzmu patriotyzm rozumiany był przez pisarzy

i obywateli jako podjęcie walki o wyzwolenie ojczyzny spod jarzma

zaborów, tyrteizm i poświęcenie wszystkiego, nawet życia, dla

sprawy. Czasy te są przecież epoką niewoli i dwóch powstań na-

rodowych: listopadowego i styczniowego.

Już w Konradzie Wallenrodzie, powieści poetyckiej, która po-

wstała na wygnaniu w Rosji, ukazał Adam Mickiewicz ofiarną i bo-

haterską walkę za ojczyznę. Historia - akcja utworu rozgrywa się

w czasach rycerskich w XV wieku - jest tutaj płaszczem ochronnym

przed carską cenzurą. Główny bohater utworu, rycerz Konrad Wal-

lenrod, działa podstępnie: zdradza i zabija po to, aby wywalczyć

wolność dla swojej ojczyzny - Litwy. Poeta przekonuje w tej po-

wieści Polaków, że sprawa wolności narodu jest najważniejsza

i z silniejszym przeciwnikiem (aluzyjnie Rosją) trzeba walczyć pod-

stępnie.

W kolejnym utworze, II i IV części Dziadów, który powstał po

klęsce listopadowej, Adam Mickiewicz ukazuje męczeństwo mło-

dzieży i cierpienia całego narodu, znajdującego się pod zaborami.

Przedstawia również Konrada - wybitną jednostkę i poetę, który

buntuje się nawet przeciwko Bogu, narażając się na potępienie,

dlatego iż zezwolił on na klęskę narodową. W scenie Widzenie

księdza Piotra tłumaczy Mickiewicz Polakom, że klęska listopado-

wa i upadek narodu jest wstępem do zmartwychwstania i odrodze-

nia się. Hasło Polska Mesjaszem narodów nadawało sens polskim

cierpieniom i ofiarom. Dawało również pokrzepienie na przyszłość.

W utworze tym w scenie Salon warszawski i Bal u senatora potępia

Polaków, którzy nie umieli zachować godności narodowej, szcze-

gólnie zaś tych, wysługujących się zaborcom.

W kilka lat po klęsce listopadowej powstała na emigracji wiel-

ka epopeja narodowa Pan Tadeusz. Poeta przenosi swoją duszę u-

tęsknioną do utraconej ojczyzny i przypomina Polakom cierpiącym

pod zaborami o wielkim zrywie narodowym w epoce Napoleona,

kiedy walczyli o wolność na wszystkich frontach. Główny bohater

Jacek Soplica - ksiądz Robak - to nowy typ bohatera romantycz-

nego, który nie walczy z osamotnieniem, jak Konrad Wallenrod czy

Konrad, ale współpracuje z przedstawicielami całego narodu, aże-

by porwać go do walki. Wykreowanie takiego bohatera wiązało się

z pewnością z dyskusjami emigracyjnymi na temat przyczyn klęski

listopadowej. Emigracja wiedziała już - powstanie upadło przede

wszystkim dlatego, że nie miało oparcia w narodzie. Należało to

w przyszłości zmienić i dlatego Adam Mickiewicz usiłuje o tym prze-

konać czytelników. Ksiądz Robak działa we wszystkich trzech za-

borach i jest gotowy do ponoszenia wszelkich ofiar na rzecz swojej

ojczyzny i wolności.

Wybuch powstania listopadowego został ukazany entuzjasty-

cznie przez Juliusza Słowackiego w Hymnie, Kuliku, Bogurodzicy

i Odzie do wolności. Wyrażał w nich zapał młodzieży powstańczej,

wzywał do walki i przekonywał, że jest ona obowiązkiem każdego

Polaka. W Kordianie, który powstał kilka lat po klęsce 1830 r., za-

stanawia się poeta nad przyczynami klęski listopadowej. W drama-

cie przedstawia obraz społeczeństwa polskiego w latach 1829-31.

W Przygotowaniu piętnuje ugodowość przywódców politycznych

i wojskowych powstania, ich niedołęstwo militarne, a nawet zdra-

dę. Doprowadzają oni naród do zguby. Arystokracja przybiera po-

stać służalczą, zaś przedstawiciele ludu warszawskiego bezczyn-

nie obserwują pochód koronacyjny Mikołaja I. Tylko nieliczni, np.

żołnierz kościuszkowski, wyrażają swoją wrogość wobec cara,

który właśnie koronuje się na króla Polski. Również krytycznie

ukazani są spiskowcy z Prezesem na czele, którzy planują zabój-

stwo Mikołaja I. Konflikt w samym łonie spisku świadczy o braku-

dojrzałości jego uczestników. Jeden tylko Kordian podejmuje się

śmiałego czynu, ale jest samotnym poetą i to powoduje, że nie

dokona dzieła swojego życia - nie zabije tyrana Europy i Polski.

I choć popełnia wiele błędów, swoją postawą przypomina Polakom,

że dla ojczyzny poświęcił coś najcenniejszego - życie i że nie

powinni się oni nigdy pogodzić z niewolą narodową.

Przyczyny klęski listopadowej przeanalizował również poeta

w Grobie Agamemnona. Literatura romantyczna rozumiała więc

patriotyzm jako obowiązek całkowitego poświęcenia się dla oj-

czyzny i prowadzenia walki z zaborcą wszelkimi dostępnymi środ-

kami. Analizowała ona błędy popełniane przez Polaków, ażeby nie

powtórzyły się w przyszłości. W epoce tej pretendowała ona do roli

przewodniczki narodu, a pisarz do roli jego przywódcy.

Młode pokolenie pozytywistów, które doszło do głosu po 1864

roku, widząc daremność zrywów niepodległościowych, zaczęło na-

woływać do skupienia wysiłków na działaniach ekonomicznych,

jak również podniesieniu na wyższy poziom kultury ludu, aby

w przyszłości mógł on poprzeć zryw narodowy. Dla pozytywistów

patriotyzm to praca dla narodu i społeczeństwa. Dlatego z zachwy-

tem pisali oni o postępie nauki, głosili kult wiedzy i rozumu, nawo-

ływali do rozwijania produkcji kapitalistycznej i techniki. Pisarz po-

zytywista miał więc dzięki swojej twórczości wychowywać społe-

czeństwo w duchu pracy na rzecz kraju.

Bohaterem, który poświęca całe swoje życie pracy na roli, jest

Benedykt Korczyński z powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.

Pragnie on nie dopuścić do utraty majątku i przekazuje go w ręce

syna. Rozumie, że przyszły nowe czasy, kiedy Polacy toczą walkę

również na śmierć i życie, jak w czasach romantyzmu, ale na polu

gospodarczym.

Stanisław Wokulski, bohater Lalki Bolesława Prusa, po pow-

rocie z Syberii, dokąd został zesłany za udział w zrywie 1863 roku,

doskonale rozumie, że w czasach, które nadeszły, trzeba myśleć

o rozwijaniu przemysłu i handlu i organizować społeczeństwo pol-

skie wokół tych problemów. I choć motorem jego postępowania

jest miłość do kobiety, niemniej robi wszystko, ażeby utrzymać się

na powierzchni życia, a nawet wypłynąć na wierzch. Odrzuca

przesądy i uprzedzenia swojego środowiska i zdobywa majątek

w sposób może niezbyt właściwy dla byłego powstańca, ale sku-

teczny. A wszystko po to, aby móc działać na większą skalę i nie

tylko wśród mieszczaństwa, ale i wśród arystokracji. Wspomaga

przy tym naukowców, ponieważ wierzy, że tylko rozwój nauki mo-

że przyczynić się do zlikwidowania nędzy.

Możemy więc śmiało powiedzieć, że choć romantyczny i po-

zytywistyczny sens patriotyzmu wyglądał nieco inaczej, w gruncie

rzeczy dotyczył wciąż tej samej sprawy - Polski. Metody stosowa-

ne były inne: w pierwszym przypadku chodziło o walkę i ofiarę,

w drugim o pracę i poświęcenie. Ale cel, ten najważniejszy pozo-

stawał ten sam - wyzwolenie Ojczyzny spod panowania obcego

i utrzymanie polskiej obecności kulturowej i gospodarczej na tych

terenach.

56.Rozmowa z Bogiem - forma, funkcje.

Nie ma nic trudniejszego niż szczera rozmowa. Wydawać by

się mogło, że to banalne stwierdzenie, ale nie do końca. Aby roz-

mawiać, do niedawna jeszcze, dopóki nie wymyślono telefonów,

trzeba było stanąć twarzą w twarz z rozmówcą. To powodowało,

że oprócz słów dostrzegaliśmy też mimikę i bezpośrednią reakcję

na nią i wypowiadane treści. W bezpośredniej rozmowie trudniej

jest nam kłamać, gdyż niepokój i obawa przed zdemaskowaniem

zawsze będą widoczne.

Literackie rozmowy człowieka z Bogiem zawsze były pełne

dramatyzmu, napięcia, zawsze okazywały się brzemienne w skut-

kach. Ukazuje je również Stary Testament; był to czas, kiedy Pan

prowadził swój lud, starając się go bronić i ochraniać. Można to

porównać do relacji pomiędzy ojcem a jego dzieckiem. Ojciec,

chroniąc dziecko, karze je za błędy - wskazując właściwą drogę.

Stawia to człowieka w trudnej sytuacji istoty zależnej, gorszej,

wiecznie karanej za swoje słabości, dlatego uciekającej się do kła-

mstwa i ucieczki od rzeczywistości. Rozmowy z Bogiem napawają

człowieka przerażeniem. Dowodem jest postać Adama, który po

zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła, wołany przez Bo-

ga, chowa się i nie chce z Nim rozmawiać. Boi się, że gdy stanie

z Nim twarzą w twarz, to prawda o jego grzechu wyjdzie na jaw.

Metaforycznym określeniem tego lęku jest stwierdzenie jestem

nagi, w znaczeniu: nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem grzeszny.

Adam chowa się, a gdy nie przynosi to skutku, próbuje obarczyć

odpowiedzialnością Ewę. Podobnie Kain, po zabójstwie Abla nie

chce rozmawiać z Bogiem, mówi: czy to ja jestem stróżem brata

mego, szuka ucieczki przed nieuniknioną karą.

Zupełnie inną postać mają rozmowy Hioba z Bogiem. Trudno

się zresztą temu dziwić, gdyż Księga Hioba powstała dużo później

niż wspomniane wyżej historie z Księgi Rodzaju i głównie to wpły-

wa na zmianę relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Tu Bóg tłu-

maczy Hiobowi swoje zachowanie, odchodząc od mechanizmu

czynu i podążającej za nim natychmiastowej kary.

Postać Hioba - człowieka bezgrzesznego, a pomimo tego wy-

danego na pokuszenie i tracącego wszystko - zrywa oczywistość

relacji pomiędzy dobrym lub złym czynem a nagrodą lub karą ob-

jawiającą się na ziemi. Bóg stara się wytłumaczyć człowiekowi,

że troszczy się o wszystkie istoty na świecie, że je kocha. Mówi,

że Hiob nie może mieć do niego pretensji, gdyż człowiek nie jest

w stanie przeniknąć planów Boga i jedyne, co mu pozostaje, to

wiara i ufność. Potwierdzeniem jego słów jest Nowy Testament,

w którym Chrystus umiera za grzechy ludzkości. W tym kontekście

najbardziej znacząca jest rozmowa pomiędzy Bogiem Ojcem

a Chrystusem, jego Synem, który, będąc Bogiem, materialnie jest

człowiekiem - rozmowa w Ogrójcu. Jest ona kwintesencją boskiej

miłości do człowieka. Chrystus, doświadczając takich ludzkich u-

czuć, jak strach, przerażenie, pyta, czy nie ma innej drogi do zba-

wienia ludzkości. Prosi: Odsuń ten kielich ode mnie. Milczenie Bo-

ga jednoznacznie wskazuje na to, że nie ma innej drogi. Jednak

istotą rozmowy w Ogrójcu jest dobrowolność ofiary Chrystusa. Sam

dochodzi do takiego wniosku - nie zmuszany przez swojego Ojca.

Od tej pory Bóg pozostawia człowieka samego. Okres jego

ciągłych ingerencji w ludzkie życie bezpowrotnie mija. W pewnym

sensie sytuacja odwraca się, teraz to człowiek szuka kontaktu z Bo-

giem. Obrazem tej zmiany mogą być pozostawione przez Chrystusa

sakramenty; aby otrzymać związane z nimi łaski, trzeba najpierw

do Niego przyjść. Jest to zerwanie automatyzmu zależności i przej-

ście do bardziej dobrowolnych związków. Oczywiście wywołuje to

samotność i poczucie opuszczenia. Człowiek próbuje sobie to re-

kompensować, taki jest choćby powód budowy gotyckich katedr

- ich potęga i przytłaczająca wielkość mają uosabiać Boga i zmu-

szać do pokory, wymuszanej poprzednio Jego słowami. Jednak

teraz inicjatywa spotkania wychodzi od człowieka.

Renesans zmienia dotychczasowe relacje pomiędzy człowie-

kiem a Bogiem. Siłą rzeczy zmienić się też musi sposób dialogu

pomiędzy nimi. Odrodzeniowy humanizm, zmieniając punkt cięż-

kości w świecie, przenosi go z Boga na człowieka, powoduje tym

samym, że ich rozmowa nabiera cech równorzędności. Zanika owa,

tak silna poprzednio, bojaźń przed Nim. Dowodem może być spo-

sób parafrazy biblijnego Psalmu CXXX przez Kochanowskiego.

Podmiot liryczny, zwracając się do Boga, poprzez ukazanie pozy-

tywnych jego cech, kreśląc obraz Boga, zwraca przede wszystkim

uwagę na jego dobroć, litość i miłosierdzie. Te cechy pozwalają

patrzeć człowiekowi z nadzieją w przyszłość. Z nadzieją, że zosta-

nie on wyswobodzony z grzechu i trosk życia doczesnego.

Istotna zmiana stosunku do Boga nastąpi w baroku. Tu stale

powiększający się straszny i nieznany świat zacznie przerażać

człowieka. Znowu jedynym ratunkiem będzie ucieczka w ramiona

wszechmogącego Boga. O to będzie prosił Mikołaj Sęp-Szarzyń-

ski. W Sonecie IV podmiot liryczny, mówiąc z manichejskim wręcz

przekonaniem o marności życia doczesnego, będzie błagał Boga

o postawienie się przy sobie, o powrót do relacji tak dobrze już

znanych ze Starego Testamentu. Ciekawe i warte zauważenia jest,

jak bardzo różne są parafrazy tego samego biblijnego psalmu -

Psalmu CXXX w wykonaniu Kochanowskiego i Sępa-Szarzyńskie-

go. Ten pierwszy interpretuje go w duchu humanizmu chrześcijań-

skiego. Podmiot liryczny u Szarzyńskiego będzie podkreślał mar-

ność, grzeszność, a przede wszystkim brak samodzielności ludzkie-

go żywota. Będzie mu się marzył powrót do stosunków, w których

Bóg wychowuje człowieka.

Po okresie względnego braku zainteresowania Bogiem, spo-

wodowanym przez głoszone przez oświecenie teorie racjonalizmu,

empiryzm i scjentyzm, problem dialogu z Nim powrócił w roman-

tyzmie. Przyjmując, przypominając istnienie siły wyższej, świata

nadprzyrodzonego, obsesyjnie starano się nawiązać z Nim kontakt.

Ma temu służyć mistycyzm, czyli pozamaterialny, pozarozumowy

kontakt z Absolutem. Jednak pojawiająca się znowu w tym kontek-

ście rozmowa ma zupełnie inne znaczenie, odwrotnie niż w Starym

Testamencie, tu człowiek chce wpłynąć na Boga. Przykładem może

być choćby Wielka Improwizacja w III części Dziadów. Gustaw -

Konrad prosi Go o rząd dusz nad światem. Jest jednostką wybitną,

czującą i widzącą więcej niż inni, dlatego ma do tego - wedle ro-

mantycznej filozofii - pełne prawo. Aby udowodnić swoje racje,

zadaje pytanie, w jego mniemaniu retoryczne, kto powinien rzą-

dzić światem - czy uosabiający rozum Bóg, czy też może czujący

sercem człowiek, nie mogący się pogodzić z cierpieniem ludzi -

własnego narodu? Człowiek przegrywa to starcie. Bóg pozostaje

głuchy na jego żądania, co siłą rzeczy sprowadza je do roli histery-

cznych oskarżeń, z których najcięższe to nazwanie Boga Carem.

Tej postawie satanicznego buntu przeciwstawia się Bernardyn,

ksiądz Piotr. Odprawiając egzorcyzmy nad Gustawem, odkrywa,

że za ideą prometejskiego buntu kryje się szatan. Za swoją posta-

wę chrześcijańską, pełną pokory i wiary, zostaje nagrodzony. Otrzy-

muje od Boga mistyczną wizję losów narodu, o którą bezskutecznie

prosił Konrad. Ma ona w tym kontekście podkreślić specjalny,

święty, metafizyczny wymiar historii narodowej.

Zupełnie inny jest cel młodopolskiego buntu przeciw Bogu.

Problem historiozofii, tak frapujący romantyków, nie jest już dla

twórców interesujący. Pojawia się natomiast problem bezsensu ży-

cia, pustki, samotności, niespełnienia. Zdaniem twórców młodopol-

skich sprawcą tego jest Bóg. To On umieścił człowieka w nędznym,

pełnym cierpienia świecie, to On jako Twórca odpowiedzialny jest

za jego wady, za grzechy. Nie może za nie winić człowieka, który

jest tylko Jego marnym stworzeniem. Takie jest przesłanie Dies irae

Jana Kasprowicza. Autor przekazuje jedynie wyrzuty w stosunku

do Boga, chce ukazać szokującą prawdę, że nie ma, naprawdę nie

ma za co Go chwalić. Podmiot liryczny jest obserwatorem Sądu

Ostatecznego. Dostrzega ludzką małość, grzech, które są obecne

w tej sytuacji. Jednakże perspektywa wyniszczenia plemienia

ludzkiego z powierzchni ziemi, a przede wszystkim nieproporcjo-

nalny w stosunku do win rozmiar kary powodują, że staje się sa-

moistnym jego obrońcą. Stawia Bogu zarzut, że to Jego winą jest

grzech na ziemi, to On go stworzył, tworząc szatana, czy Ewę - je-

go kochankę. Nie może więc karać człowieka za coś, co sam stwo-

rzył. Jednak ludzka obrona nie zostaje wysłuchana. Tryumf Boga

przedwiecznego, ukazanego jako surowego starotestamentalnego

sędziego, jest pełen. Jedynie w odbiorcach pozostaje uczucie nie-

proporcjonalnej krzywdy i wynikający z tego bunt i niewiara w Je-

go sprawiedliwość.

Tragiczne doświadczenia XX wieku, doświadczenia wojny,

chaosu, zniszczenia polaryzują ludzkie postawy. Z jednej strony

stają się przyczyną postaw ateistycznych, niewiary w dopuszczają-

cego do tak wielkiego cierpienia Boga, z drugiej zaś powodują

przywrócenie zaufania do Boga. W świecie nihilizmu wydaje się

być on jedynym niezmiennym elementem, tak stałym, że aż wzbu-

dzającym pytania - czy rzeczywiście kontroluje On to, co dzieje się

w stworzonym przez Niego świecie? Taka, według mnie, jest wy-

mowa Powrotu Tadeusza Różewicza. Podmiot liryczny, wracając

do Nieba, nie ma odwagi powiedzieć Bogu Ojcu śpiącemu pod ko-

minem, że człowiek człowiekowi skacze do gardła. Słowa te para-

doksalnie są prośbą o powrót Boga w nasze, ludzkie życie. Usamo-

dzielniając się, człowiek pokazał, że tak naprawdę nie może

sobie bez Boga poradzić.

57.Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury

antycznej, staropolskiej i współczesnej.

Widziałem wszystkie dzieła czynione

pod słońcem

a oto wszystko marność

i gonienie za wiatrem

Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie

o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem,

jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzy-

stencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno

bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu?

Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie nasze-

go bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pier-

wszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara

w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pier-

wszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego

czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej

potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, naj-

ważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym

możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.

Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model

człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu

istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi,

które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury,

można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny

w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jesz-

cze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach

ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie

i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba

tu poświęcić analizie wartości owych kultur.

Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześci-

jaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad

marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszys-

tko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może

poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom,

korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć

o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć

i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Czło-

wiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Po-

winien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie

wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim

życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten arche-

typ zachowań doczekał się wielu kontynuacji.

Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała

inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność

pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margi-

nes ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym

ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego

wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest

uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza

człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy

w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły,

ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek

otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielo-

krotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach

świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy re-

zygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym

prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia

obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wpro-

wadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem

były dzwony, gdy Aleksy umierał.

Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy

człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego nie-

pokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozo-

stawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje sa-

motny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu czło-

wieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa

-Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie

przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca

kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sone-

cie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem

i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego

świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest cią-

głym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako

przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny

w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli

walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę

szatana.

Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopo-

glądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej

optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona

do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś repu-

blikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wyda-

wać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej ar-

kadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego

tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności

człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed

skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji

świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postu-

lat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie

trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX po-

dmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w ży-

ciu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu

i męstwa, i cnota - skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk

Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycz-

nej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego

fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten,

że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci - kultywowanie

cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.

Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji

europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem

jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew po-

dmiot liryczny - za przykładem Terencjusza - zdaje się mówić:

Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie

swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.

Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu

innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączo-

ny czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie

zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności - gdyż

tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzek-

nięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia

zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna - to nie na-

miętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej

tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu,

przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm

za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz,

a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej.

Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przy-

padki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi

przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mecha-

nizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść

od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa

natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem.

Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem

jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia

pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako

chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem - stanowią one

podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.

W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie,

paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa

podmiotu lirycznego w sonetach Sępa-Szarzyńskiego. Człowiek

jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami.

Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku

wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie,

wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie

jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań

ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego niezna-

nego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca

wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one

nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej

z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się

w Fin de siecle'u - epoce kontestującej świat mieszczańskich war-

tości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem eko-

nomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej

poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie

oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc.

Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,

[...]

Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?

[...]

W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właści-

wie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć,

gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw

włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił

niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonisty-

stycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. Przerwa-Tetmajer pi-

sze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia się

podstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie.

Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych

z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innym

wierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny,

mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia - omdlenia

myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki

doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata

nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak

nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samotny.

Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu.

Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego

będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych

XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne

przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się

wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy

też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć,

jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa pod-

miotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczy-

ciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze

raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności.

Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych

już wzorów.

58.Różne sposoby obrazowania przyrody w poezji,

na przykładzie wybranej epoki literackiej.

Epoką, która wielką wagę przywiązywała do natury i na różne

sposoby ją przedstawiała w poezji, był romantyzm. Już w okresie

preromantyzmu w liryce pojawiły się opisy typowo romantycznego

pejzażu. Angielscy „poeci jezior” opisywali dziką przyrodę zalanej

jeziorami Szkocji. Na jej łonie dumali nad kruchością życia (T. Per-

cy Ballady ludowe). Chętnie opisywali gwałtowne burze, spieniony

brzeg morza, dzikie, niedostępne skały, ruiny starych, gotyckich

zamków. Jednocześnie romantycy często opisy krajobrazu trakto-

wali jako swoiste odzwierciedlenie stanów duszy.

Bardzo ciekawe obrazy przyrody odnajdujemy w balladach

Adama Mickiewicza. Staje się ona bohaterką na równi z człowie-

kiem, ilustruje też dramatyczne przeżycia ludzi. W balladzie Lilie

tragicznym przeżyciom mężobójczyni towarzyszą odpowiadające

tym uczuciom obrazy przyrody:

Zmrok zapada, wietrzyk wieje. Ciemno, wietrzno, ponuro.

Wrona gdzieniegdzie kracze. I puchają puchacze.

Niejednokrotnie w balladach przyroda nie tylko ilustruje prze-

życia wewnętrzne bohaterów, ale też bierze bezpośredni udział

w akcji. Zaciera się wówczas granica między światem przyrody

a światem ludzi, poeta dokonuje personifikacji zjawisk przyrody.

W balladzie Świteź jezioro o tej samej nazwie, choć niezwykle

piękne o wieczornej porze, rzadko jest podziwiane, gdyż co noc

staje się miejscem straszliwych wydarzeń:

Bo jakie szatan wyprawia tam harce,

Jakie się larwy szamocą.

Uczestnictwo upersonifikowanej przyrody w akcji to także po-

kazywanie jej nadprzyrodzonej siły. Taką czarodziejską moc miały

kwiaty, które rosły nad brzegiem Świtezi. Lud nadał im nazwę cary,

gdyż to carscy żołnierze zaatakowali bezbronne miasto w tym

czasie, kiedy rycerze wyruszyli na bój. Miasto zostało zatopione,

gdyż tylko taki ratunek mógł zesłać los przerażonym kobietom.

Zguba czekała jednak także każdego ruskiego żołnierza, który pró-

bował zerwać piękny kwiat.

W Sonetach krymskich A. Mickiewicza przyroda stała się

przedmiotem zachwytu i artystycznego opisu. Na przykład w sone-

cie Stepy akermańskie roślinność stepowa została porównana

do rozkołysanych morskich fal, a kwitnące krzewy burzanu -

do wysp koralowych. Obfitość stepowego kwiecia pozwoliła poecie

na porównanie ich do kwiatów powodzi.

W literaturze polskiej rozwijającej się w warunkach niewoli

narodowej opis piękna ojczystego krajobrazu ma patriotyczną wy-

mowę.

Tak właśnie dzieje się w epopei Pan Tadeusz Adama Mickie-

wicza. Autor, poeta-wygnaniec, nie miał już nadziei na powrót do Oj-

czyzny, toteż powracał do kraju lat dziecinnych oczyma wyobraźni,

przywoływał obrazy pól malowanych zbożem rozmaitem, pozłaca-

nych pszenicą, posrebrzanych żytem. W Panu Tadeuszu odnajduje-

my bardzo wiele takich opisów przyrody. Urzekający swą prostotą

i plastyką jest opis stawów, zamieszczony w księdze VIII.

Stawy opisane są nocą, w świetle księżyca. Na lewym brzegu rosną

kępy łozy, ocieniają go też wierzby. Prawy brzeg stawu jest piasz-

czysty, toteż intensywnie odbija blask księżyca. Ze stawów wypływają

dwa strumienie, które potem łączą się w wąwozie. W opisach przyrody

poeta często stosuje personifikację. Opisywane stawy pochylają

ku sobie oblicza, jako para kochanków. Łozy i wierzby wyglądają jak

bujna czupryna młodzieńca, a strumyk na równinie płynie wolno, jakby

drzemał. Równie plastyczny jest opis wschodu i zachodu słońca, sadu,

lasu, chmur, matecznika. Szczególnie charakterystyczny jest opis chmur,

który stanowi swoistą reakcję Tadeusza na zachwyty Hrabiego nad

pięknem lazurowego włoskiego nieba:

U nas dość głowę podnieść ileż to widoków,

Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków,

Bo każda chmura inna...

Tak więc przyroda w Panu Tadeuszu jest wyrazem patriotycz-

nych odczuć poety przebywającego z dala od kraju. Jest także tłem

przedstawionych wydarzeń, tworzy odpowiedni nastrój, a czasem

nawet sprzyja bohaterom - burza po bitwie z Moskalami zalewa

mosty i uniemożliwia szybkie rozejście się wieści.

W czasie pobytu Adama Mickiewicza w Lozannie poeta doznał

przypływu natchnienia. Powstały wówczas Liryki lozańskie, arcy-

dzieła romantycznej poezji. Przepojone uczuciem smutku, dosko-

nale odzwierciedlają przeżycia wewnętrzne poety, ale także są

przepięknym opisem alpejskiego krajobrazu:

Nad wodą wielką i czysta

Przebiegły czarne obłoki,

I woda tonią przejrzystą

Odbiła kształty ich marne...

Juliusz Słowacki był także mistrzem w opisywaniu piękna

krajobrazu. Przykładem może być hymn Smutno mi, Boże, utwór

napisany w czasie podróży na wschód, o zachodzie słońca na mo-

rzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 roku. Zachodzące słoń-

ce porównane zostało do gwiazdy ognistej, która złocąc niebo

i wodę, topi się w morzu. Oprócz zachwytu czysto estetycznego, ob-

serwacja przyrody wywołuje u poety żal, poczucie własnej nicości

w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody.

Tęsknotę do ojczystej przyrody, do utraconego raju dzieciń-

stwa wyraża Juliusz Słowacki w wierszu W pamiętniku Zofii Bob-

równy. Utwór dedykuje autor córce Joanny Bobrowej. Przyznaje,

że ojczysta przyroda była najwspanialszym źródłem natchnienia

poetyckiego. Kwitnące kwiaty, spadające gwiazdy same układają

się w słowa najpiękniejszego poematu:

Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone,

Będą ci całe poemata składać

Ja bym to samo powiedział co one,

Bo ja się od nich nauczyłem gadać.

59.Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich.

Problem cierpienia i zła - wymykający się racjonalnym ka-

tegoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od za-

rania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale

również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragicz-

ny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza

to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens,

znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak

wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncie

naszej kultury judeochrześcijańskiej często rozpatrywane było

w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańską wszechmocy

i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.

Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w któ-

rym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba.

Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświad-

czony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swo-

ista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzające-

go go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens

niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie

wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpie-

niu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hio-

bem przyjaciele próbują za wszelką cenę zracjonalizować cierpie-

nie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa,

że cierpienie jest wynikiem przypadku ze względu na rządzący

światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie,

że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia.

Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł

się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. Kończące

Księgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siła-

mi zła - symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta

i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, któ-

ry jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa

Hioba jest zatem właściwa.

Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie

cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św.

Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę,

by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu

ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna

zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię śred-

niowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu

materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zba-

wienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na wy-

stępujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwier-

dzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.

Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze

i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego pol-

ską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzy-

żem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji

dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa

tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba - cierpienie

Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości.

Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i po-

kory w stosunku do Boga.

Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia

w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureiz-

mem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teo-

centryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą

wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzial-

nością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną

na wszystko, zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim archi-

tektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną

„fortuną” miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc

zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu

odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest

tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Tre-

nów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyz-

nawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humani-

stycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą,

gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowie-

ka, który ma nosić ludzkie przygody - czyli z godnością znosić

ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do po-

glądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego

Pieśniach, humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do

ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed

cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego zna-

czenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego

dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi,

że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się

do transcendencji.

Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia

spotykamy się w Dziadach Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu

polskiego - niewola pod zaborami - zostało uzasadnione przez

koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do speł-

nienia szczególną misję powierzoną im przez Boga, polegającą

na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części

Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako

Chrystus narodów ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek

państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia

symbolizowane przez opisywany proces Filomatów i spotykające

ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji

dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.

Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń

nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę

na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa

bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskol-

nikow po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumie-

nia, przeżywa dezintegrację osobowości - dramatyczny konflikt

wewnętrzny dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie

„spotyka się” z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem,

w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy

Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrze-

ścijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów

przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się

do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie

duchowe, dramatyczny konflikt rozum - wartości wypływające

z wiary powodują przemianę bohatera.

Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje Dżuma Alber-

ta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mó-

wi: inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata,

gdzie dzieci są torturowane. Doktor nie nadaje cierpieniu metafizy-

cznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bez-

względne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu

trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na włas-

nych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz re-

prezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką py-

chę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc

Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich

racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumie-

my. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doś-

wiadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym

przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie

dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące

się postawy i poglądy reprezentowane przez poszczególnych bo-

haterów realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą

-złem, solidarności i współczuciu cierpiącym, przemianie pojmowa-

nia świata i człowieka.

Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pyta-

nia, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając

się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym

„bolącym” problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje

przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do roz-

wiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagad-

nienia. Fryderyk Nietsche powiedział: nie wiem, czy cierpienie czy-

ni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi.

60. „Samotność, cóż po ludziach?” - najciekawsze Twoim

zdaniem literackie portrety bohaterów skazanych

na samotność z wyboru.

Bohaterowie opisywani przez literaturę różnych epok, którzy

nie byli rozumiani przez otoczenie, bardzo często doświadczali u-

czucia samotności. Myślę, że takiej samotności doświadczali prze-

de wszystkim ci, którzy przerastali innych ludzi pod różnymi wzglę-

dami. Najczęściej inteligencją, wyobraźnią i predyspozycjami wo-

dzowskimi. Niektórzy wybierali samotność, aby zrealizować ideę,

która im przyświecała, i poświęcali jej całe swoje życie.

Samotność, cóż po ludziach? Słowa te wypowiedział główny

bohater III części Dziadów Adama Mickiewicza w Wielkiej Impro-

wizacji. Konrad, filareta, zdaje sobie sprawę z tego, że jest równo-

cześnie poetą, który siłą przeżyć i uczuć przerasta swoich towarzy-

szy więziennych. I dlatego czuje się nie zrozumiany i samotny.

Pragnie dokonać sam wielkich rzeczy - przyczynić się do wyzwo-

lenia umęczonej Ojczyzny. I tylko on - jego zdaniem - poeta, ma

prawo domagać się tego od Boga. Godzi się więc na osamotnienie,

wręcz skazuje na nie, ponieważ chce osiągnąć cel, który przed so-

bą postawił.

Większość polskich bohaterów romantycznych to samotnicy

z wyboru, którzy - właśnie dlatego, że przerastali otoczenie pod

każdym względem - stawiali przed sobą wielkie cele. Kordian

z dramatu Juliusza Słowackiego przypomina bardzo Konrada. Po-

dobnie jak tamten, postanawia życie poświęcić wyzwoleniu Polski.

Aby osiągnąć swój cel, godzi się z samotnością. W podziemiach

katedry św. Jana liczy jeszcze na współpracę z innymi, ale wyniki

głosowania uświadamiają mu, że został skazany na samotność

z wyboru, w momencie kiedy zdecydował się na zabicie cara -

króla Polski. Kiedy pełni służbę w przedpokoju monarchy, czuje się

samotny i opuszczony przez wszystkich i być może również dlatego

nie jest w stanie dokonać zabójstwa. Również przed śmiercią,

na która został skazany, odczuwa Kordian głęboko swoje osamot-

nienie. Ale właśnie owa samotność, którą wybrał, spowodowała,

że był w stanie skoncentrować się na jednym wybranym celu i je-

mu poświęcić całe swoje życie.

Innym bohaterem, który doświadczył samotności wśród ludzi,

był Jacek Soplica - ksiądz Robak z Pana Tadeusza Adama Mickie-

wicza. Początkowo był człowiekiem bardzo towarzyskim, miał licz-

nych przyjaciół, znajomych i popleczników. Los jednak skazuje go

na to, że zmuszony jest wybrać samotność. Po przeżyciu nieszczę-

śliwej miłości do Ewy i zabiciu Stolnika postanawia zrezygnować

z życia świeckiego i wybiera życie samotne w zakonie bernardy-

nów. Pragnie odpokutować za swoje winy i resztę życia poświęcić

działalności patriotycznej. Z oddalenia kieruje tylko życiem i wy-

chowaniem swojego jedynego syna Tadeusza, który dorasta w So-

plicowie. Ksiądz Robak zdawał sobie z pewnością z tego sprawę,

że samotność, którą wybrał, pozwoliła mu poświęcić się całkowicie

działalności politycznej i patriotycznej.

Następnym bohaterem, którego chciałabym przedstawić, jest

hrabia Henryk z dramatu Krasińskiego Nie-Boska komedia. Przy-

czyną osamotnienia bohatera jest poetyckość jego natury, na którą

został skazany przez los. Hrabia również wybiera samotność. Jako

poeta czuje się nie zrozumiany przez żonę i rodzinę i dlatego ucie-

ka w marzenia i świat poezji. Egoizm Hrabiego spowodował, że nie

dostrzegł on duchowych cierpień żony, a później syna. Wybrał sa-

motność, ponieważ sądził, że najbliżsi mu ludzie nie będą w stanie

zrozumieć tego, czym jest dla niego poezja. Hrabia czuje się rów-

nież wyobcowany, w momencie gdy podejmuje się przywództwa

nad własną klasą - arystokracją. Pragnie bronić świata, w którym

sam dostrzega wiele zła, co również wzmaga jeszcze jego osamot-

nienie. W końcu popełnia samobójstwo.

Zupełnie innym, zdawać by się mogło, bohaterem, który skazał

się na samotność wśród ludzi, był doktor Judym z powieści Stefana

Żeromskiego Ludzie bezdomni. Był to młody człowiek, któremu

udało się zdobyć wykształcenie i uciec od „rynsztokowego” życia,

jakie wówczas pędzili ludzie z jego sfery. Nie bardzo potrafił zna-

leźć sobie właściwe miejsce w społeczeństwie. Wyobcowany

ze środowiska proletariatu miejskiego, z którego się wywodził,

z odrazą patrzył na życie ludzi z tych sfer. Ale choć współczuł bie-

dakom, nie miał już z nimi wspólnego języka. Wejście w świat lu-

dzi dobrze sytuowanych nie spełniło jego oczekiwań. Poznaje nie-

wielką wartość moralną tego środowiska, egoizm i pogardę dla lu-

dzi niżej stojących w hierarchii społecznej. Początkowo próbuje

walczyć z oportunizmem i obojętnością ludzi bogatych, ale nie od-

nosi sukcesów. Nie znajduje zrozumienia najpierw w środowisku

warszawskich lekarzy, zaś później u właścicieli Cisów. Dzięki swo-

jej wrażliwości na krzywdę ludzką i chęci działania na rzecz naj-

biedniejszych, pozostaje do końca bezdomny i osamotniony. Jest

więc Judym skazany na samotność dzięki własnej naturze, która

nie pozwala mu pogodzić się ze złem tego świata. Wybiera życie

w pojedynkę - bez żony i rodziny tylko dlatego, ażeby poświecić

się dla innych. Odrzuca szczęście z ukochaną Joasią, by nie prze-

szkadzała mu w pracy społecznej.

Myślę, że wszyscy bohaterowie, których opisałam wyżej, mi-

mo iż żyli wśród ludzi, czuli się samotni i wyalienowani. Wszyscy oni

zostali w jakiś sposób na ten stan skazani, dzięki sytuacji w jakiej

się znaleźli lub naturze, którą obdarzył ich los. Świadomie często

wybierali samotność, aby poświęcić się idei, którą uważali za naj-

ważniejszą. Dzięki temu większość z nich dokonała jednak czegoś

w życiu i potrafiła skierować uwagę społeczeństwa w pożądanym

przez siebie kierunku.

61. „Serce ma swoje racje, których rozum nie ma.” Udowodnij,

że dewiza B. Pascala była bliska wielu bohaterom literackim.

Dewiza Pascala była bliska wielu bohaterom literackim, żyją-

cym w różnych okresach historycznych, a szczególnie tym, którzy

żyli w epokach stawiających sobie za cel właśnie kult uczucia, ser-

ca. Taką epoką z pewnością był romantyzm, który opisywał świat

przez pryzmat uczucia. Ale w każdej epoce, nawet takiej, która

stawiała przed sobą cele utylitarne, żyli bohaterowie kierujący się

w życiu osobistym i w działaniu publicznym bardziej sercem niż

rozumem.

Ludzie najczęściej usiłują kierować się rozumem, ale często

zawierzają sercu. Podążanie za głosem serca nadaje bowiem na-

szemu działaniu spontaniczności. Parą bohaterów literackich, któ-

ra całkowicie zawierzyła racji swoich serc, byli Tristan i Izolda

z XII-wiecznego romansu rycerskiego Dzieje Tristana i Izoldy.

Tristan z Lonii, siostrzeniec króla Kornwalii Marka, był dziel-

nym i szlachetnym rycerzem. Długo uczył się rzemiosła wojennego

i miał już w swoim życiu sukcesy - uwolnił kraj od potwora Mar-

chołta. Wydawać by się mogło, że był młodym, rozsądnym czło-

wiekiem, który stawiał przed sobą konkretne cele i słuchał racji

swego rozumu. Jednak kiedy wiózł złotowłosą Izoldę, którą miał

poślubić Marek, wypił napój nasycony ziołami i zakochał się bez

pamięci. Izolda też zapałała do niego miłością i od tego momentu

nic nie było w stanie pokonać ich wzajemnego uczucia. Miłość

przyniosła im ogromne cierpienie.

Dla Izoldy z pewnością byłoby lepiej zapomnieć o Tristanie,

zaś dla Tristana ożenić się z jakąś bogatą dwórką i dbać o honor

i miłość swojego wuja. Ale oni słuchali jedynie głosu własnych

serc. Racje rozumu nie przemawiały do nich zupełnie.

Gdy król Marek dowiedział się o potajemnych spotkaniach ko-

chanków i zagroził im śmiercią, wówczas oboje schronili się w le-

sie i tam wiedli tułacze życie. Później próbowali słuchać rozsądku.

Izolda wróciła do męża, Tristan poślubił inną kobietę. Ale serce to

nie sługa, nie słucha, gdy rozum i rozsądek mówią „nie”. Rozdzie-

leni kochankowie musieli się spotkać - w chwili śmierci, która po-

łączyła ich na zawsze.

Kolejnym bohaterem idącym za głosem serca był Werter, ty-

tułowy bohater powieści epistolarnej Goethego. Żył on w czasach

preromantyzmu, a epoka ta uznawała tylko racje serca. Nic więc

dziwnego, że miłości poświęcił Werter swoje młode życie. Za-

kochał się w dziewczynie zaręczonej z innym mężczyzną. Choć

wiedział, że Lotta nigdy nie będzie należała do niego, nie potrafił

odejść. Pragnienie spotkania, rozmowy było silniejsze od wszel-

kich racji rozumu. Nie miało dla niego znaczenia to, że był młody,

mógł żyć, robić karierę, znów kochać. Wiedział, że jego uczucie

nigdy się nie spełni, a mimo to nie potrafił, a może nie chciał uwo-

lnić się od niego. To doprowadziło go do depresji, a w końcu

do samobójstwa.

W literaturze pozytywistycznej spotykamy Stanisława Wokul-

skiego, bohatera powieści Bolesława Prusa Lalka. Wokulski jest

człowiekiem ambitnym, pragnącym osiągnąć w życiu określoną

pozycję, z pozoru bardzo rozsądnym, jak najdalszym od wszelkich

porywów serca i namiętności. A jednak w imię miłości do ojczyzny

po wybuchu powstania styczniowego przyłączył się do walczących,

porzucając wszystko, przede wszystkim marzenia o nauce. To serce

podyktowało mu ten krok. Tak samo było, gdy spotkał Izabelę Łęc-

ką. Miłość do tej pięknej arystokratki wyzwoliła w nim tyle energii,

że mógłby góry przenosić. Dla niej rzucił się w wir pracy. Jedno-

cześnie zaczął postępować nielogicznie, jakby zatracając cały swój

rozsądek, a wszystko po to, by jego uczucie zostało odwzajemnio-

ne. Pragnął tego, co - jak mu się wydawało - da mu szczęście.

Powyższe wzmianki o kilku bohaterach literackich pozwalają

zrozumieć, że częstokroć racje serca są silniejsze od rozsądku,

którym trudno jest się tylko kierować w życiu. Racje serca są dro-

gowskazem dla ludzkich uczuć, pragnień i dążeń. Rozsądek nie

pozwoliłby kochać, nienawidzić, brać udział w z góry skazanej

na klęskę walce o wolność ojczyzny, rezygnować z wygody i spo-

koju w imię miłości do drugiego człowieka, albo wspinać się na

kolejny nie zdobyty szczyt.

62.Skarbiec, przekleństwo czy rupieciarnia?

Temat dziedzictwa historycznego w wybranych

dziełach literackich z XIX i XX wieku.

Dzieje narodu polskiego to dzieje bardzo tragiczne, ale bogate

w wydarzenia, które dodają otuchy, jednoczą wszystkich Polaków

i czynią z nich zbiorowość dumną z własnego dziedzictwa. Posia-

damy zatem wspaniały skarbiec narodowych pamiątek. Wydawa-

łoby się, że problem z oceną naszej historii i jej roli w dzisiejszym

życiu nie istnieje - a jednak... Gdy przyjrzymy się literaturze XIX

i XX w., odnajdziemy wiele wątpliwości. Jak można zatem nazwać

nasze dziedzictwo historyczne - skarbcem, przekleństwem czy

rupieciarnią?

Warto zauważyć, że na tę ocenę wpływa znacząco rzeczywis-

tość polityczna, aktualne przeżycia narodu. Dlatego w pierwszej

połowie XIX w. Adam Mickiewicz sięga do skarbnicy narodu i pisze

Pana Tadeusza, by pogodzić skłóconą emigrację, aby podnieść

na duchu rodaków w kraju. W tym czasie Polacy czują się dziedzi-

cami pierwszego pokolenia powstańców, ponieważ idą ich śladem,

pozostawiając wnukom daty pełne treści - lata 1830 i 1863. Po zry-

wie styczniowym przychodzi załamanie; dla niektórych dziedzictwo

powstań staje się przekleństwem. Takie stanowisko zajęli dzienni-

karze konserwatywnego czasopisma „Czas”. W literaturze nie było

jednak jednoznacznych potępień. W Nad Niemnem Elizy Orzeszko-

wej historia zajmuje ważne miejsce w życiu mieszkańców Korczy-

na i bohatyrowickiego zaścianka - w świetle tego utworu w pełni

zasługuje ona na miano skarbnicy narodowej.

A zatem w dwudziesty wiek wkracza naród w większości

świadomy bogactwa odziedziczonego po swych przodkach. Tym

razem pojawia się chęć odrzucenia tradycji jako zbędnego ciężaru

dla ludzi żyjących w wolnym państwie. Lecz czy uda się oczyścić

własną twórczość z „rupieci”? Chyba nie. A zatem, czy są to rze-

czywiście rupiecie?

Powróćmy do utworu, który rozpoczął naszą krótką wędrów-

kę po literaturze XIX i XX w. W Panu Tadeuszu mamy dwa rodzaje

dziedzictwa historycznego. Jeden to przeszłość w pamięci bohate-

rów, drugi - dziedzictwo autora, marsz Napoleona na wschód, któ-

ry dla mieszkańców Soplicowa jest przeżyciem chwili bieżącej. Ani

sędzia, ani młody Tadeusz nie znają jego tragicznego finału. Zna

go za to Mickiewicz, lecz smutne doświadczenie nie zmienia sto-

sunku poety do wojsk maszerujących przez Litwę pod wodzą Fran-

cuza. Wizja wskrzeszenia Polski jednoczy naród, kończy sąsiedz-

kie kłótnie. Mickiewicz nie odrzuca tego dziedzictwa, wręcz prze-

ciwnie, ofiarność, odwaga i patriotyzm bohaterów to wartości, któ-

rych nie może przekreślić nawet niesprawiedliwe zrządzenie losu.

Podobnie traktują treści historii mieszkańcy Soplicowa. Sam

dworek można nazwać skarbcem dziedzictwa historycznego. Wraz

z Tadeuszem, który powraca do domu po długim okresie rozłąki

z najbliższymi, oglądamy wnętrze domostwa. Jest tam i Rejtan roz-

dzierający szaty na sejmie rozbiorowym z 1773r., jest i Kościuszko,

bohaterski naczelnik powstania z 1794r., nie zapomnieli również

mieszkańcy o Jasieńskim na szańcach Woli. Oto rozlega się Mazu-

rek Dąbrowskiego, a wraz z nim powraca tradycja legionów z 1797

roku. Wszystkie symbole narodowe, traktowane przez bohaterów

jak skarby, pozwalają przetrwać narodowi, wyznaczają mu drogę,

która prowadzi do niepodległego państwa. Tradycje historyczne

istniejące w ludzkich sercach przywoływane są również dzięki

muzyce. Koncert Jankiela przypomina nie tylko wspaniałe dzieło

Sejmu Czteroletniego - Konstytucję 3 maja, ale i straszliwą rzeź

Pragi, wcześniej także Targowicę, a wraz z nią zdrajców narodu.

Żadnych treści nie wypiera się ani Mickiewicz, ani jego bohatero-

wie - gromadzą je w swej skarbnicy, pamiętając, że nie wszyscy

podpisali akt konfederacji z 1792 roku.

Śladem Mickiewicza idzie również Eliza Orzeszkowa, pisar-

ka epoki pozytywizmu. Jej powieść Nad Niemnem bardzo często

historycy literatury porównują z Panem Tadeuszem. Najważniej-

szym wspomnieniem z przeszłości jest dla bohaterów powstanie

styczniowe z 1863r., jego tragizm i związane z nim nadzieje. I choć

w Korczynie „o tym się nie mówi”, wszyscy (z nielicznymi wyjątka-

mi) pamięć o zabitych pielęgnują we własnym sercu. Jest przecież

mogiła, w której leżą i chłopi, i ich dziedzic, polegli w czasie pow-

stania. Powraca do niej Benedykt w tajemnicy przed rodziną; grób

powstańców odwiedza także Anzelm, a potem Jan z Justyną. Moż-

na chyba powiedzieć, że właśnie ta tradycja, tradycja podejmowa-

nych z różnorodnym skutkiem prób wspólnej walki chłopa i pana,

stanie się podstawą późniejszej zgody między Korczynem i Boha-

tyrowiczami. W powieści żywe są także i inne tradycje, sięgające

początku państwa. Historia pary, która zasiedliła nadniemieńskie

ziemie, najlepiej udowadnia, iż są to tereny, które niemalże z wy-

roku Bożego należą się Polakom. Nagrodzeni przez Zygmunta Au-

gusta szlachectwem za pracowitość i poświęcenie, złożeni po

śmierci w jednej mogile, Jan i Cecylia stają się patronami Benedy-

kta, Anzelma w walce o polskość ziem zasiedlanych przez wroga.

Tradycja walki narodowo-wyzwoleńczej ma swoje źródło

także w historii legionów polskich. Powraca do niej Eliza Orzesz-

kowa, wprowadzając na karty powieści dziadunia Jadwigi Domun-

tównej, byłego żołnierza napoleońskiego. Ziemia nadniemieńska

jest również skarbnicą narodowych pamiątek, w niej spoczywają

powstańcy z 1863 r., ona przechowuje prochy Jana i Cecylii, wre-

szcie na niewielkim wzgórzu odkrywa Zygmunt ślady potopu

szwedzkiego. Powraca zarazem wspomnienie wydarzeń, które

zagroziły istnieniu narodu, lecz nie złamały go do końca - Polska

przetrwała, zniszczona, ale niepodległa. Zygmunt nie potrafi do-

cenić wartości dziedzictwa historycznego, dla niego jest ono prze-

kleństwem, a szczególnie tradycja powstań. Swego ojca nazywa

szaleńcem, ponieważ uczestnicząc w powstaniu, sprowadził hańbę

na cały ród. Pozbawiony w wyniku kontrybucji części majątku, Zyg-

munt musiał się wstydzić w salonach światowych, gdzie pieniądz

decyduje o pozycji człowieka. Zygmunt jest jednak postacią zdecy-

dowanie negatywną, nie reprezentuje absolutnie przekonań autor-

ki. Sprawia wrażenie bohatera powołanego do życia dla kontras-

tu, który uwydatnia rolę tradycji historycznej w życiu Polaka.

W przeciwieństwie do życia Jana, Benedykta czy Justyny, życie

młodego Korczyńskiego jest puste, nudne, pozbawione sensu.

W powieści Nad Niemnem dziedzictwo historyczne nie tylko

jednoczy naród, ale umacnia go także w dalszej, może już nieco

innej walce o przetrwanie. Jest skarbnicą takich wartości, jak pa-

triotyzm, pracowitość, przyjaźń - wartości zawsze aktualnych.

Rolę tradycji, treści przekazywanych przez historię docenił

także Reymont, pisząc Chłopów. We wspaniałej epopei wsi są one

czynnikiem jednoczącym wiejską gromadę, a także pozwalającym

na nawiązanie bliższych kontaktów z dworem, jak również tradycją

walk narodowowyzwoleńczych.

Podczas rozmowy w karczmie Ambroży wspomina i legiony,

i naczelnika z drewnianą nogą, a zatem i powstanie listopadowe.

Podczas pogrzebu Boryny od brata dziedzica dowiadujemy się

o bohaterskiej postawie Macieja w czasie powstania styczniowego.

Mają zatem chłopi świadomość dziedzictwa, jakie zostawiła naro-

dowi historia. Być może właśnie dlatego ukrywają przed policją

Rocha, który uczył dzieci mówić po polsku, walczą z osadnikami

niemieckimi i protestują przeciwko szkole pozbawionej narodowe-

go charakteru. Już jednak w Chłopach pojawiają się echa wątku

narodowego dziedzictwa, który wywołuje wstyd i bywa często po-

mijany. Myślę oczywiście o walce wsi z dworem, walce często

krwawej. Reymont zaznacza ten problem bardzo delikatnie. Oto

jeden z gromady uważa walkę z zaborcą za sprawę dworu i nie

poczuwa się do wspólnego działania na szkodę wroga.

Dziedzictwo to powróci w Weselu Stanisława Wyspiańskiego.

Jeden z duchów odwiedzających bronowicką chatę okaże się przy-

wódcą rabacji chłopskiej z 1846 roku. Przerazi wspomnienie zda-

rzenia, gdy do stłumienia powstania krakowskiego Austriacy wyko-

rzystali polskich chłopów, na czele z Jakubem Szelą. Ten przykry

motyw przewijający się w polskich utworach nie jest jednak powo-

dem do nazywania go przekleństwem dziedzictwa historycznego.

Tym bardziej, że wiele wspaniałych kart historii łagodzi obraz na-

szych dziejów. Obok Jakuba Szeli pojawia się w Weselu również

legendarna postać Wernyhory, rzecznika zgody narodowej z koń-

ca XVIII w., oraz Stańczyka, błazna królewskiego, który widział

Polskę silną i zwycięską.

Symbolem mocy, siły i walki, które są wartościami ze skarbni-

cy dziedzictwa historycznego, jest postać Zawiszy Czarnego. Widać

zatem, że Polacy sięgają do dziedzictwa historycznego, że doce-

niają jego wartość i rolę w życiu narodu.

Do tej pory analizowaliśmy dzieła powstałe pod zaborami,

kiedy to sięganie po pamiątki narodowe zapewniało przetrwanie.

Sytuacja zmieniła się po 1918 roku, kiedy Polska odzyskała niepod-

ległość i dziedzictwo historyczne dla wielu twórców stało się „ru-

pieciarnią".

Już Lechoń w swoim Herostratesie wzywa do zburzenia prze-

szłości, zabicia Kilińskiego, zniszczenia Łazienek. A wiosną, niech

wiosnę, nie Polskę zobaczę - mówi. Jednak wielu interpretatorów

twórczości poety podkreśla pewien paradoks. Oto ten manifest zer-

wania z dziedzictwem historycznym staje się jednocześnie utwo-

rem z niego wyrastającym i taka jest cała twórczość Lechonia. Nie

udało się zatem poecie Skamandra zapomnieć o skarbcu narodo-

wym, szybko przebrzmiała sława futurystów, którzy zdecydowanie

odrzucili dorobek dziejów.

Problem ten pojawi się także w literaturze powojennej. Na py-

tanie: skarbiec czy rupieciarnia? Tadeusz Konwicki odpowiedział,

używając drugiego określenia. Ale była to jednak pomyłka, do

której pisarz przyznał się w utworze zatytułowanym Kompleks

polski. Okazało się bowiem, że w powieściach Konwickiego za-

równo krytycy, jak i czytelnicy odnajdują nawiązania do dziedzic-

twa historycznego, który nadaje utworowi bardzo polski charakter.

Tymczasem sam autor próbował wykreować siebie na pisarza

światowego, wolnego od piętna polskości. Prawdopodobnie pod-

świadomie czerpał ze skarbca narodowego. W Kompleksie polskim

pojawia się lustrzane odbicie autora - pisarz, który przyznaje się

do pomyłki. Dlatego odnajdziemy w utworze fragmenty poświęcone

powstaniu styczniowemu.

Wydaje mi się, że nie ma wątpliwości, które ze słów będących

tematem rozważań w niniejszej pracy są bardziej odpowiednie

na określenie dziedzictwa historycznego. Jest ono niewątpliwie

skarbcem dla narodu i dla pisarza, który może dowolnie korzystać

z jego bogactw.

63.Słowa Stachury „Chodzę tu, chodzę tam, z tłumem ludzi

zawsze sam” uczyń mottem rozważań o bohaterach

literackich, którzy doświadczyli samotności w tłumie.

Życie jest dla człowieka rzeczą nieodgadnioną. Wiele filozo-

ficznych tez, ideologii konstruowanych było w związku z pytaniami:

czym jest życie?, jaki jest cel istnienia?, po co zostaliśmy stworze-

ni? Niestety, nigdy nie uda nam się znaleźć jedynej prawdziwej

odpowiedzi. Nie można przecież wystawić recepty na szczęście

i dobrobyt w życiu. Stanisław Przybyszewski mówi o człowieku, iż

jest tylko małpą Boga, a tym się różni od zwierząt, że jest świadomy

swej śmieszności i małości. Wiedza o własnej niedoskonałości,

o samotności w nieogarnionej, chaotycznej przestrzeni budzi

w człowieku strach i zwątpienie w sens istnienia.

Ludzkość mimo wszystko uporała się z własnym zagubieniem.

Stworzyła bogów, którzy umieścili ją w czasie i przestrzeni, nadali

porządek, system i powagę. Od tej pory człowiek miał swoją misję

i przestał się czuć samotnym we wszechświecie. Jednocześnie po-

jawiło się jednak nowe zjawisko: wraz z rozwojem kultury, cywili-

zacji człowiek coraz bardziej indywidualizował się. Nie zawsze

czynił to, co wydawałoby się zgodne z ustalonymi regułami. Zda-

rzało się że jego myśli odbiegały od schematów. Proces ten obej-

mował ludzi wyjątkowych, nieprzeciętnych, tych, którzy swoją mą-

drością i wrażliwością prześcigali epokę, w której żyli. Nie rozu-

miano ich, wyśmiewano, a wszystko to ze względu odmienność,

niepojętą wyższość. Stawali się „samotnymi wśród tłumu”.

Na przestrzeni epok spośród zwykłych ludzi najbardziej wy-

różnia się poeta. Został on obdarzony niezwykłą mocą kreowania,

stwarzania od nowa, „nazywania”. To, na co poeta kieruje „sło-

wo”, powstaje i żyje. Owa siła fatalna (J. Słowacki) jest zarazem

błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Ona wyróżnia poetę spo-

śród motłochu, obdarza wrażliwością właściwą geniuszom. Poeta

żyje jakby podwójnie, dwa razy silniej. Jednocześnie trudno jest

twórcy odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Współcześni

poetom nie rozumieli przesłań twórczości, nie traktowali poważnie

wizji ani przepowiedni. Zazwyczaj potrafili zdobyć się na odrobinę

kpiny i szyderstwa. Odmienność w pojmowaniu i odczuwaniu

świata była nie do pokonania, poeta zostawał sam. Artysta ma

świadomość klęski, co prowadzi go do osamotnienia, duchowej

izolacji; realizacja jego osobowości może się dokonywać wyłącz-

nie na kartach papieru.

Najprościej wyraził swoją pozycję w świecie Baudelaire

w wierszu Albatros. Porównuje on poetę do ptaka, który w prze-

strzeni, na wolności wygląda pięknie, bo tylko wtedy jest w swoim

żywiole.

Poeta jest podobny księciu na obłoku,

co brata się z burza i szydzi z łucznika,

lecz stracony na ziemie i szczuty co kroku

wiecznie się o swe skrzydła zbyt długie potyka.

Oczywiście skrzydła zbyt długie to charakterystyczna dla poe-

ty nadwrażliwość. Jest ona przedmiotem dumy, gdyż tak jak skrzyd-

ła umożliwia lot ducha, jednak w konfrontacji z rzeczywistością sta-

je się obiektem drwiny innych. Baudelaire nienawidzi tłumu filistrów,

bo zasadniczym celem ich życia jest pieniądz i władza, natomiast

uczucia, wartości są dla nich tylko fasadą. Są prości, bezbarwni

i głupi. W Litanii do szatana Baudelaire wsławia swojego „boga”,

swojego stwórcę. Jest to swoista sublimacja poczucia osamotnie-

nia. Szatan jest bogiem opuszczonych, wzgardzonych i poniżo-

nych, nie mieszczących się w porządku społecznym poetów. Jest

bogiem tych, którym bóg mieszczan i sprawiedliwych nie pomaga,

tych, których nie widzi i nie uznaje.

Romantycy polscy także zauważyli nieprzystosowanie swojej

poezji do poglądów ludzi im współczesnych. Cyprian Kamil Norwid

w Klaskaniem mając obrzękłe prawice... z żalem mówi o pokole-

niach, które muszą przeminąć, zanim ich wizje zostaną docenione.

Jest zrozpaczony, bo mimo iż pracuje dla Polaków, ludzkości, nie

znajduje aprobaty ani zrozumienia. Juliusz Słowacki w Testamen-

cie moim nazywa poezję siłą fatalną, która go ujarzmiła, a jedno-

cześnie obdarowała mocą przekształcania zwykłych ludzi w anio-

łów. Poeci cierpią, gdy nie są przez otoczenie zrozumiani, mimo

wszystko wiedzą jednak, że sensem ich twórczości jest przekazy-

wanie swej mądrości dalej, by cierpienia innych uczynić lżejszymi.

Romantyzm nie tylko stawia swojego bohatera przed tłumem

nie rozumiejących go ludzi. Ma jeszcze inne oblicze. Do dylema-

tów ducha dochodzi problem historycznej odpowiedzialności ob-

darzonej tytanicznymi zdolnościami jednostki. Romantyk jest ucie-

kinierem ze świata rzeczywistego - samotnikiem z wyboru. Pragnie

wolności, przestrzeni, absolutnego poznania i zrozumienia, chce

kreować. Faust, bohater wielkiego dzieła Goethego, jest gotowy

zbratać się z diabłem, by osiągnąć to, co zwykłym śmiertelnikom

nigdy nie będzie dane - wieczną mądrość, młodość, miłość. To,

o czym marzył, nie dało mu szczęścia; tytaniczne umiejętności

i wiedza Fausta zniszczyły zwykłą miłość Małgorzaty i ją samą.

Tragedia ta uświadomiła Faustowi, iż jego wybitna osobowość,

moc, nie może doprowadzać do destrukcji, nie może wywyższać,

izolować od rzeczywistości. Faust musi realizować się poprzez

przewodnictwo, pracę dla dobra ludzkości, musi stać się jej „żywi-

cielem”.

Podobną metamorfozę obserwujemy w Dziadach Adama Mic-

kiewicza. W momencie kiedy Gustaw zamienia się w Konrada, au-

tor zaznacza, iż nowy duch całkowicie odwraca się od dotychcza-

sowej niedojrzałości. Gustaw uciekał od świata w miłość, zatracał

się w niej. Konrad chce rządu dusz, chce przewodniczyć, pragnie

pomóc narodowi w przetrwaniu okresu niewoli.

Romantycy polscy - Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Fry-

deryk Chopin, Cyprian Kamil Norwid - byli samotni w różny sposób.

Cierpieli jako wielcy poeci osamotnieni w rozumieniu świata czy

też jako przewodnicy niechciani przez społeczeństwo. Byli samotni

w Paryżu, Petersburgu, wszędzie tam, gdzie zaniosła ich emigra-

cja, wygnanie. Mickiewicz pisze w Ustępie i Panu Tadeuszu o swej

tęsknocie za Ojczyzną, o samotności wśród obcych ludzi, na obcym

bruku, wśród niepolskich odgłosów.

Osamotnieniem człowieka wyjątkowego zajmowali się także

pisarze rosyjscy. Bardzo cenili ten wątek, zdaje się on być chara-

kterystycznym dla ich narodu. Sam Mikołaj I był według markiza

de Custina (Listy z Rosji) najsamotniejszym spośród Rosjan. Tytuł

cara oznaczał władzę, możliwość kierowania ludźmi, równocześ-

nie jednak brak przyjaźni, normalnych stosunków międzyludzkich.

Despotyczny władca był odgrodzony od swoich poddanych murem

nie do przebicia. Samotny car rządził samotnymi ludźmi. Naród

rosyjski żył w ciągłym strachu, ludzie bali się odkrywać siebie, by

nie okazać się kimś niezwykłym, by nie wyróżniać się spośród tłu-

mu. Żyli więc według schematów. Rasolnikow ze Zbrodni i kary

Fiodora Dostojewskiego przeciwstawia się tym zasadom. Jest po-

dobny do „übermenscha” Nietschego, człowieka, któremu wolno

działać wbrew wszelkim regułom, jeśli tylko posłuży to realizacji

i ewolucji jego ducha, ponadprzeciętnej osobowości. Raskolnikow

zabija lichwiarkę; okazuje się jednak, że czyn ten, wymierzony nie

tylko w jedną osobę, ale w całe skłócone z nim, schematyczne

społeczeństwo, nie może nie pozostawić na duszy Raskolnikowa

piętna. Sposobem na oczyszczenie okazuje się być cierpienie.

Jednym z ważniejszych motywów Zbrodni i kary jest obraz Peters-

burga. To miasto - kaprys cara - zostało zbudowane na tysiącach

ciał zamęczonych robotników, na błotach północy. Ze względu

na swą wielkość stało się ono siedliskiem tłumu anonimowych lu-

dzi, pozbawionych możliwości współczucia i przyjaźni, nie połą-

czonych ze sobą żadną więzią emocjonalną. Symbolem tej sytuacji

może być scena na jednym z miejskich placów. Oto Raskolnikow

w przypływie rozpaczy klęka na błotnistym bruku, płacze. Peters-

burg jest daleki od niego, dla przechodniów Raskolnikow jest tylko

kolejnym widowiskiem, chwilową uciechą, zwykłym pejzażem, nikt

nie wie, jaka przemiana zachodzi w byłym mordercy.

Literatura rosyjska w głębokim zrozumieniu zjawiska samot-

ności idzie dalej. Zauważa także, że szczęśliwy człowiek może nie

znajdować dla swej radości zrozumienia. Opis tego rodzaju sytuacji

znajdujemy w noweli Agrest Antoniego Czechowa. Jej bohater

przeżywa coś w rodzaju olśnienia. Pływa w stawie, cieszy się blis-

kim kontaktem z przyrodą, jest nadzwyczaj szczęśliwy. Wybuch ta-

kiego prostego, radosnego optymizmu nie znajduje jednak zrozu-

mienia u obserwatorów, którzy mają go za błazna.

Czas II wojny światowej był okresem masowego cierpienia.

Gustaw Herling-Grudziński pisze w Innym świecie, że nie ma takiej

granicy, której człowiek by nie przekroczył, próbując ratować,

chronić swoje życie. „Ludzie wojny”, skazani na codzienne obco-

wanie ze śmiercią, często patrzyli na nią obojętnie, cudze unices-

twienie przestawało być dla nich przeżyciem. Sytuację tę opisuje

Czesław Miłosz w wierszach Campo di Fiori i Biedny chrześcijanin

patrzy na getto. Miłosz zastanawia się w nich, jak daleko zaszliśmy

w swej obojętności wobec cierpienia i samotności innych. W Cam-

po di Fiori wspomina Giordana Bruna, którego egzekucja nie prze-

szkadzała normalnemu handlowi. W następnych strofach poeta na-

wiązuje do powstania w getcie i osamotnienia ginących tam ludzi.

Podczas gdy oni, zamknięci przed światem, desperacko walczyli

o życie, inni bawili się na niemieckich karuzelach. W Biednym

chrześcijaninie... Miłosz nazywa takich ludzi nieobrzezanymi po-

mocnikami śmierci.

Bolesław Prus w jednej ze swych powieści napisał, że jedynie

rozkosze i cierpienia przeżywane razem dają człowiekowi w pełni

doznać człowieczeństwa. Istota wyjątkowa, bardzo wrażliwa i tym

wykraczająca poza ramy przeciętności, doświadcza życia we

wszystkich jego aspektach, wymiarach. Wynika stad zasadnicza

różnica pomiędzy odbiorem i postrzeganiem świata i jego proble-

mów przez artystę czy jednostkę postawioną w sytuacji, która jest

dla niej źródłem doświadczeń niedostępnych człowiekowi żyjące-

mu w zwykłej, szarej rzeczywistości, a obrazem świata jednostki

przeciętnej, schematycznej. Różnica ta uzewnętrznia się w postaci

zachowań, postaw, poglądów niezrozumiałych przez większość

i niezgodnych z jej schematami. Jednocześnie stawia to wybitną

jednostkę ponad społeczeństwem, w opozycji do tłumu pospolitych,

to staje się przyczyną osamotnienia.

64. „Społeczeństwo, któremu trudno wyzbyć się wad narodowych,

buduje kolejne kaplice” - odnosząc się do wybranej epoki

(epok) skomentuj zdanie księdza profesora Józefa Tischnera.

Człowiek, popełniając poważny błąd, najczęściej stara się

zracjonalizować swoje zachowanie, tak aby ewentualną winę zre-

dukować do minimum. Będące jej skutkiem przeszkody, trudnoś-

ci czy nawet tragedie przedstawiane są jako rezultat niepomyślne-

go zbiegu okoliczności, efekt działania czynników niezależnych

od naszej woli. Przyznanie się do winy jest rzeczą bardzo trudną

i racje ma ten, kto mówi, że większym człowiekiem jest ten, który

przyznaje się do winy, od tego, który szczyci się tym, że nie zrobił

nic złego.

Wedle powyższego schematu można rozpatrywać zachowa-

nia społeczeństwa tworzącego naród jako całości, a więc biorąc

pod uwagę jego kulturę, wartości, obyczaje. Problem kapliczek na-

rodowych, będących symbolem kreacji określonych mitów, towarzy-

szy ludzkości od zarania dziejów. Mit narodowy, obok bycia lekars-

twem na wady i niedociągnięcia społeczeństwa, stanowił i stanowi

czynnik integrujący. Między innymi z tego powodu powstała Eneida

Wergiliusza; powstające cesarstwo rzymskie potrzebowało legen-

darnego uzasadnienia swojej wielkości. Obszar mitu to wspólnota

określonych wierzeń, przekonań, zwyczajów danego społeczeń-

stwa, tworzących się wskutek właściwych mu doświadczeń histo-

rycznych i społecznych. Tak więc mit to nie tylko sposób na kom-

pleksy narodowe, lecz bywa on również nośnikiem treści ważnych

i prawdziwych - dlatego też oceniając tę czy inną kapliczkę, nale-

ży być ostrożnym. Kwestia prawdziwości i fałszywości w tak zwa-

nych wartościach i tradycji narodowej dotyczy nas Polaków szcze-

gólnie, gdyż nasza narodowa historia - między innymi ze względu

na geopolityczne położenie Polski - obfituje w wydarzenia sprzy-

jające powstawaniu kaplic. Nie należy popadać w tym momencie

w przesadę, gdyż inne narody również mają niemałe problemy

z własną tradycją. Wystarczy sobie przypomnieć twórczość Fiodora

Dostojewskiego, który - obok niezwykle istotnych uniwersalnych za-

gadnień - niemalże w każdej swojej powieści zamieszcza fragment

mający służyć kreacji mesjanizmu rosyjskiego. Antykatolicka tyrada

księcia Myszkina w Idiocie czy też fragment o Wielkim Inkwizytorze

w Braciach Karamazow są dobitnymi przykładami. Prawosławie po-

wiązane z nacjonalizmem rosyjskim mają zbawić świat od pano-

szącego się na zachodzie nihilizmu. Podobnie ma się sprawa

w przypadku Niemców, którzy stworzyli swoje państwo jak na wa-

runki europejskie stosunkowo późno i narodowe bolączki i uprze-

dzenia próbowali „obejść” przez mit „krwi i ziemi” oraz przy-

wództwo „rasy panów”.

Spróbuję teraz przeanalizować, w jaki sposób doszło do wyt-

worzenia się naszych kaplic narodowych. Jedną z głównych był

sarmatyzm, mający uzasadniać i wyjaśniać nadrzędną pozycję

szlachty oraz specyficzny ustrój polityczny w Rzeczpospolitej. Te-

orie sarmatyzmu, będące mityczną genealogią narodową, głosiły,

że szlachta polska wywodzi się z antycznego rodu bitnych Sarma-

tów, w związku z czym obdarzona jest szczególnymi przymiotami.

Szlachcic-Sarmata miał być uczciwym, dobrodusznym i religij-

nym człowiekiem, nade wszystko ceniącym sobie wolność i rów-

ność wewnątrzstanową, jednocześnie miał on dbać o sprawy Oj-

czyzny, a gdy zajdzie potrzeba, mężnie i bohatersko jej bronić.

Wzorzec ten, funkcjonujący dzięki kulturze sarmackiej w świado-

mości szlachty, zdecydowanie jednak obiegał od zachowań wię-

kszości jej przedstawicieli. Sarmatyzm rodził więc iluzoryczne

przekonanie, że ustrój demokracji szlacheckiej gwarantuje pomyśl-

ność Polsce; gloryfikacja panujących stosunków społecznych i poli-

tycznych, samozadowolenie powodowało niechęć do jakichkolwiek

zmian. Rzeczywisty wizerunek szlachcica prezentują Pamiętniki

Jana Chryzostoma Paska. Ich bohater, realizując ideały Sarmaty,

doprowadza do ich zwyrodnienia. Umiłowanie złotej wolności oz-

naczało bardzo często prywatę i anarchię, niechęć do koniecznego

dla kraju wzmocnienia władzy króla - bohaterska walka z najeź-

dźcą umotywowana była przede wszystkim chęcią zysku. Chwalone

są ideały obywatelskie i ziemiańskie, ale nie doczekują się reali-

zacji; ich miejsce zajmuje swoista megalomania narodowa, pole-

gająca na pogardzie dla innych narodów i „delektowaniu się” sa-

mowolą szlachecką. Pasek nie widzi niebezpieczeństw takiej sytu-

acji, realnym zagrożeniem jest dla niego tylko wróg zewnętrzny.

W XVII wieku Rzeczpospolita zaczyna chylić się ku upadkowi,

w wyniku błędów politycznych; u naszych granic rosną w siłę dwie

przyszłe potęgi - Rosja i Prusy, niefortunny sojusz z Habsburgami

powoduje, że zyskujemy dwóch zawziętych wrogów: Szwecję

i Turcję. Jedną z głównych przyczyn tej sytuacji, która da efekt

w postaci upadku państwowości polskiej pod koniec XVIII wieku,

były właśnie obyczaje polityczno-społeczne panujące w Rzeczpo-

spolitej. Złota źrenica wolności - liberum veto, brak sprawnie dzia-

łającego wojska i administracji były w dużej mierze skutkiem pry-

waty i przekupstwa sarmackiej przecież szlachty. Sublimacją po-

czucia winy i obawy przed realnym zagrożeniem zewnętrznym by-

ło odwoływanie się do mitu Polaka-Sarmaty, nade wszystko ce-

niącego sobie wolność, broniącego Europy przed zalewem bar-

barzyństwa i pogaństwa. Teoria przedmurza chrześcijaństwa zro-

dziła się głównie z konieczności odpierania ataków tureckich; ra-

cjonalizowano w ten sposób również wojny ze Szwecją i Rosją ja-

ko walkę z innowiercami. Narodowi „bitnych Sarmatów”, jako

obdarzonemu przez Boga szczególnymi przymiotami, została po-

wierzona misja obrony Europy. Sukcesy na odcinku tureckim potę-

gowały poczucie wyższości względem innych nacji, które z kolei

przyczyniało się do wzrostu ksenofobii. Dobitnym świadectwem

tamtych czasów jest Transakcja wojny chocimskiej Wacława Poto-

ckiego, która, krytykując pewne zwyrodniałe elementy sarmatyzmu,

jest jednocześnie jego manifestem - Potocki odwołuje się do pier-

wotnych ideałów sarmackich.

W epoce oświecenia, kiedy to los Polski zdawał się być już

przesądzony, niektórzy twórcy podejmowali próby zwrócenia uwa-

gi szlachty na sytuację w kraju. Przykładem tego typu działań jest

chociażby twórczość biskupa Krasickiego. Jednak nawet w ówcze-

snych warunkach świadomość większości szlachty, cały czas trwa-

jącej w micie własnej wielkości i wyjątkowości, była ograniczona.

Jeden z jezuitów w swych broszurkach z tego okresu pisał, że Bóg

ma Polskę w szczególnej prowidencyji swojej i nie da Polsce zgi-

nąć. Tezę swoją uzasadniał tym, że skoro jesteśmy tacy słabi, to nie

stanowimy dla nikogo zagrożenia, w związku z czym nikt nas nie

zaatakuje.

Okres zaborów to moment historyczny ewidentnie niekorzys-

tny dla narodu polskiego, jednak i on doczekał się racjonalizacji.

Jedną z zasadniczych kwestii tego czasu była sprawa zasadności

wynikającego z romantycznych idei czynu powstańczego. Atmosfe-

ra romantyzmu generowała często nie do końca przemyślany epi-

gonizm powstańczy, który rodził opłakane, tragiczne skutki. Zgod-

nie z „wytycznymi” epoki, liczyło się samo pragnienie i spektakular-

ny czyn, a nie przemyślana i rozsądna działalność. „Czarno-biała”

konstrukcja rzeczywistości w III części Dziadów, podział na wyłącz-

nie dobrych i całkowicie złych, atmosfera mistycyzmu i tajemni-

czości powodowała, że ukazany w niej obraz, nawiązujący do fak-

tycznego procesu Filomatów, stawał się wzniosłym obrazem całej

martyrologii narodu polskiego. Scena widzenia księdza Piotra na-

daje głęboki sens narodowym cierpieniom, włącza je w boski plan

wybawienia narodów Europy spod panowania tyranów. Polska

miała cierpieć na krzyżu trzech zaborców w imię wolności innych

narodów. Teorie mówiące o Polsce jako o mesjaszu narodów, bę-

dące swoistą kontynuacją mitu przedmurza chrześcijaństwa, przy-

czyniały się do odwrócenia uwagi od konieczności rozwiązania

poważnych problemów stojących na przeszkodzie niepodległości,

takich jak na przykład kwestia uwłaszczenia chłopów. To właśnie

przeciwko tej atmosferze protestował Norwid, mówiąc było w Oj-

czyźnie laurowo i ciemno czy też klaskaniem mając obrzękłe pra-

wice.

Omawiając bolesny czas zaborów, warto zwrócić uwagę

na pozytywne działanie mitu, który - jak każdy mit - nie niósł obie-

ktywnych treści, a jedynie elementy rzeczywistości, które choć by-

ły prawdziwe, odzwierciedlały i podkreślały jedynie część postaw

i zachowań opisywanych czasów i sytuacji. Mam tu na myśli twór-

czość Henryka Sienkiewicza, a zwłaszcza jego trylogię. Powieści te

pisane ku pokrzepieniu serc, korzystające z „pozytywnych” treści

sarmatyzmu, niewątpliwie pomogły przetrwać Polakom w trudnych

chwilach.

Wydaje mi się, że epoka romantyzmu miała największy wpływ

na tworzenie się polskich kaplic. Źródło swoich niepowodzeń Pola-

cy prawie zawsze potrafią znaleźć „na zewnątrz”, a ewentualny

rachunek sumienia odbywa się w drugiej kolejności. Nadanie w ro-

mantyzmie narodowym dziejom wymiaru niemal metafizycznego

przyczyniło się do mitologizowania późniejszych krwawych pol-

skich doświadczeń. Dobrym przykładem jest w tym miejscu „spór”

między G. Herlingiem-Grudzińskim a T. Borowskim. Obaj autorzy,

opisując ten sam koszmar rzeczywistości obozowej z czasów II

wojny światowej, robią to w nieco odmienny sposób. Borowski po-

kazuje różne postawy ludzi, obrazując zezwierzęcenie człowieka,

które jest efektem nie tylko olbrzymiego cierpienia, lecz również

zwykłego wyrachowania. Grudziński zarzuca Borowskiemu niemo-

ralność i w swoim Innym świecie kładzie nacisk na tragedię i cier-

pienie, które doprowadzają więźniów do barbarzyńskich zachowań.

Myślę, że dużą przesadą byłoby uznanie Innego świata za mitolo-

gizację cierpienia, jednak różnica między tymi pisarzami jest zna-

mienna.

Ciekawym rozliczeniem z narodowej kapliczki, powiązanej

zarówno z sarmatyzmem, jak i z roszczeniami romantyzmu, mia-

nowicie z heroicznym bohaterstwem jako cesze właściwej każde-

mu niemal Polakowi, jest film Andrzeja Munka Eroica. Jego boha-

ter staje się uczestnikiem wielkich i ważnych wydarzeń, odgrywa-

jąc w nich przez przypadek doniosłą rolę. Mimo tego od razu, bez

wnikania w okoliczności, zostaje okrzyknięty wielkim bohaterem.

Niewątpliwie kaplice niosą w sobie sporo zła, gdyż zawsze

przekazują nieco zafałszowany obraz rzeczywistości byłej lub o-

becnej i jako takie mogą być groźne. Nie można ich jednak bez-

względnie krytykować i potępiać, ponieważ przekazują pewne

zbiorowe emocje. Myślę, że poruszając temat naszych mitów naro-

dowych, należy pamiętać o tym, że dzieje Polski szczególnie naz-

naczone były „niepokojem”. Warto w tym miejscu przyspomnieć

wiersz Zbigniewa Herberta Rozważania o problemie narodu. Poeta

formułuje wątpliwości co do treści narodowych mitów, jednak kon-

kluduje, mówiąc, że nie można przerwać okrwawionego węzła,

w którym paradoksalnie widzi sedno więzi narodowej.

65. „Stał dwór szlachecki z drewna, lecz podmurowany.”

Rola tradycji szlacheckiej w kształtowaniu polskiej

kultury narodowej.

Tradycja odgrywała i odgrywa wielka rolę w życiu człowieka,

ponieważ przekazuje obyczaje i poglądy przodków, które my z ko-

lei powinniśmy wpoić naszym dzieciom. Zasady postępowania i o-

byczaje, przechodzące już od wieków z ojca na syna, ukształtowa-

ły polską kulturę. Dzięki niej właśnie przetrwaliśmy my - Polacy

okres zaborców i trwamy do dziś jako odrębny naród. Już od cza-

sów renesansu polskość utożsamiana była z tradycją szlachecką

- sarmacką. Tradycja ta miała bowiem przez długie wieki, aż do

XIX stulecia, największy wpływ na kulturę naturę narodową. Szlach-

ta była to bowiem warstwa liczna, zamożna, wykształcona i dlate-

go jej właśnie tradycja promieniowała na resztę narodu. Warstwy

takie, jak mieszczaństwo czy chłopstwo doszły do głosu znacz-

nie później i wtedy dopiero również ich obyczaje i poglądy zaczęły

rzutować na kulturę narodową.

Pierwszym pisarzem, w którego twórczości możemy odnaleźć

kult tradycji szlacheckiej, jest Mikołaj Rej z Nagłowic, tworzący

w końcu XVI wieku. W swoim utworze Żywot człowieka poczciwego

przedstawił nam wzór życia młodego szlachcica, od dzieciństwa,

poprzez wiek dojrzały, aż do późnej starości. Mikołaj Rej jako szla-

chcic ustosunkowuje się do szlachectwa w ogóle. W jednym z roz-

działów pisze, że poczciwy szlachcic nie powinien szczycić się naz-

wiskiem czy herbem. Według niego prawdziwe szlachectwo polega

na przestrzeganiu cnót, prowadzeniu życia ziemiańskiego, rodzin-

nego, jak również na udziale w życiu politycznym. Jednym słowem,

prawdziwym szlachcicem jest ten, który nie kala gniazda ojców.

W pierwszej części swojego dzieła Rej poucza, jak należy wy-

chowywać młodego szlachcica, jakie nauki powinien on pobierać

i jak ważną rolę powinny odgrywać w jego wychowaniu zasady

postępowania, wpajane mu od dzieciństwa. Pokazuje również za-

sady postępowania, jakimi powinien kierować się szlachcic, wy-

bierając małżonkę. A więc przyszła wybranka powinna pochodzić

z rodziny szlacheckiej i wykazywać zdolności gospodarskie. Zało-

żenie rodziny wiąże się oczywiście z prowadzeniem życia zie-

miańskiego we własnych włościach.

W utworze Żywot człowieka poczciwego Rej ze szczegółami

opisuje, jak powinno wyglądać życie ziemianina, jakimi zajęciami

powinien on się parać. Uzależnione muszą one być oczywiście

od pór roku - natury. A więc wszelkie obyczaje, obrzędy i prace

ściśle powinny być splecione z ziemiańskim życiem za tle natury.

Obyczaje szlacheckie i poglądy na życie przedstawione są

również w utworze Jana Kochanowskiego Pieśń świętojańska

o Sobótce. Autor przedstawia tutaj święto Sobótki, przypadające

na najkrótszą noc w roku, noc św. Jana. Była to schrystianizowana

forma dawnego obrzędu pogańskiego, związanego z kultem wody

i ognia. Podczas tego święta przy ognisku lud i szlachta śpiewali,

tańczyli, bawili się, głosząc pochwałę życia na wsi. W pieśniach

panien ukazana jest tradycja szlachecka, obyczaje związane z pra-

cami rolnymi w lecie i z zajęciami związanymi z jesienią i zimą.

Wylicza tu również Kochanowski tańce wówczas modne, takie jak

cenar czy goniony. Opisuje, w jaki sposób rodzina i czeladź spę-

dzała czas wolny w długie, zimowe wieczory. Podkreśla wielką ro-

lę gospodyni, matki, żony.

Sarmacka tradycja wielką wagę przywiązywała do wychowa-

nia w rodzinie następnych pokoleń, w duchu cnoty, uczciwości

i pobożności.

A niedorości wnukowie,

Chyląc się ku starszej głowie,

Wykną przestawać na male

Wstyd i cnotę chować w cale

Tradycja szlachecka ukazana jest również w utworach pisa-

rzy XVII wieku, np. Wacława Potockiego, a szczególnie w Pamię-

tnikach Jana Chryzostoma Paska. Wacław Potocki ceni tradycje

przodków, ale krytycznym okiem spogląda na zniewieściałość

i wady współczesnych sobie Polaków. Szczególnie w Wojnie cho-

cimskiej, eposie rycerskim, ukazuje zalety dawnych Sarmatów,

zwycięzców spod Chocimia w roku 1621, jak również tych, którzy

wytyczali razem z Chrobrym granice dawnej Polski. Podkreśla ich

odwagę, waleczność i to, że byli urodzonymi rycerzami.

Typowym Sarmatą był Jan Chryzostom Pasek, który w swoich

Pamiętnikach przedstawia nam tradycję szlachecką. Jest człowie-

kiem bezkrytycznym wobec własnego stanu i żyje zgodnie z zale-

ceniami ojców i dziadów. W pierwszej części Pamiętników ukazuje

wojenne tradycje szlachty polskiej, w drugiej zaś codzienne zie-

miańskie życie. A więc opisuje swoje przygody i życie na wsi,

przedstawia nam jednocześnie zwyczaje, upodobania, zasady po-

stępowania i poglądy charakteryzujące szlachtę polską. I tak na

przykład w jednym z rozdziałów opowiada historię zawarcia swo-

jego małżeństwa. Zawierano je w domach szlacheckich w dość

specyficzny sposób. Przyszły pan młody najpierw musiał wywie-

dzieć się, jaki majątek posiada jego wybranka, z jakiej pochodzi

rodziny, jaka była jej matka, ponieważ uważano, że jaka mać, taka

nać. Kiedy narzeczony przyjeżdżał z pierwszą wizytą, zwracał uwa-

gę na gospodarność dziewczyny i porządek panujący w domu.

Dopiero wtedy mógł sobie pozwolić na zachwycanie się jej urodą

i decydował się na małżeństwo. Dla szlachcica najważniejsza była

wiara, ziemia i rodzina. Wszystko inne pozostawało na drugim pla-

nie. Szlachta XVII wieku posługiwała się również językiem pełnym

kolokwializmów, chcąc pochwalić się przed resztą narodu swoim

wykształceniem.

Przełom XVIII/XIX wieku to okres szczególnie trudny dla Pol-

ski; wiąże się on z utratą wolności i popadnięcie przez nią w niewo-

lę narodową. Dopiero wtedy Polacy przekonali się, jak bardzo waż-

na jest tradycja szlachecka, przekazywana z pokolenia na pokole-

nie. Uświadomili sobie w pełni, że mimo niewoli, stanowią odrębny

naród, który, na szczęście, różni się wszystkim od na przykład Ros-

jan: ubiorem, sposobem bycia czy myślenia. Tradycja szlachecka

traktowana jest wówczas przez wszystkich Polaków jako ogólno-

narodowe dobro. Tradycję szlachecką, która w okresie zaborów

promieniowała na całe społeczeństwo, ukazał Adam Mickiewicz

w swojej epopei Pan Tadeusz. W utworze Mickiewicz w sposób re-

alistyczny przedstawił życie i obyczaje najważniejszej warstwy

społecznej - szlachty polskiej. Szczególnie przedstawiciele stare-

go pokolenia, jak: Sędzia Soplica, Wojski, Podkomorzy, Gerwazy,

Protazy szanują tradycję sarmacką. Młodzi, choć szanują decyzje

przodków, ulegają już czasem wpływom zachodnim. Szlachecka

tradycja, w której na co dzień żyją mieszkańcy Soplicowa, to cen-

trum polszczyzny. Szlachta zamieszkująca Soplicowo i pobliskie

okolice w domu i poza nim posługuje się wyłącznie piękną pol-

szczyzną - mową swoich ojców. Ubiera się w stroje sarmackie za-

równo od święta, jak i na co dzień. Kontusz, pas złotolity, konfede-

ratka czy wysokie buty były charakterystycznym strojem mieszkań-

ców Soplicowa i jego gości. Szable, rapiery i szpady - to broń uży-

wana przez ówczesne pokolenie Polaków. Mieszkańcy Soplicowa,

jak również ich goście, nie tylko posługiwali się polską mową, ale

hołdowali polskim obyczajom.

Polskość ta nawet przejawiała się w architekturze i w umeblo-

waniu dworu szlacheckiego. Na wzór dawnych domów szlachec-

kich, Soplicowo było zbudowane z drewna na podmurówce, zaś

ściany jego były pobielane. Za parkiem, obok dworu znajdowały się

pomieszczenia gospodarcze. Na ganek wjeżdżało się przez bramę

parku, która wciąż otwarta, przechodniom ogłasza, że gościnna

i w gościnę zaprasza. A więc mieszkańcy Soplicowa hołdowali

szlacheckiemu obyczajowi wielkiej gościnności, która z czasem

zaczęła charakteryzować wszystkich Polaków.

Sędzia, gospodarz Soplicowa, dbał nie tylko o porządek i in-

wentarz, ale również o ludzi, którzy u niego pracowali. Zwykł on

przyjmować gości z wielką serdecznością i częstować zgodnie ze

staropolską gościnnością. W czasie jego nieobecności zastępował

go Wojski.

Wyposażenie dworu w Soplicowie miało również charakter

szlachecki - polski. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające

polskich patriotów, takich jak: Kościuszko, Rejtan, Jasiński. W alko-

wie stał stary zegar, który wygrywał Mazurka Dąbrowskiego.

W Soplicowie goście nie nudzili się. Uczestniczyli w space-

rach, grzybobraniu. Na spacerze według dawnej tradycji polskiej

obowiązywała hierarchia, z przodu szły dzieci z opiekunem, potem

starszyzna. Za starszymi szły panny, o pół kroku z tyłu młodzież

męska. Porządek obowiązywał również w czasie wspólnych posił-

ków, do których przywiązywali Polacy wielką wagę. Goście wcho-

dzili do jadalni w zależności od wieku i zajmowanego stanowiska.

Główne miejsce przy stole zajmował Podkomorzy, ponieważ pias-

tował najwyższy urząd. Obok niego zasiadał Sędzia, tuż przy Ber-

nardynie. Przed rozpoczęciem posiłku odmawiany był po łacinie

krótki pacierz, świadczy to, że Polacy byli ludźmi religijnymi. Spo-

żywanie wieczerzy odbywało się w absolutnej ciszy. Podawano

staropolskie potrawy. Porę posiłków obwieszczał gościom dzwon,

tak było w licznych dworach we zwyczaju - pisze poeta.

W Soplicowie panował zwyczaj zbierania grzybów. Na grzy-

bobranie zakładano ubiory codzienne, czasem nawet zbieranie

grzybów miało charakter konkursowy. Największym zainteresowa-

niem ze strony panów cieszyły się polowania. Już dzień wcześniej

szykowano się na nie. Zwoływano naganiaczy i przygotowywano

psy myśliwskie. Przewodnikiem polowania był Wojski, który rozpo-

czynał i kończył je trąbieniem w róg. Zawsze po polowaniu był go-

rący posiłek, na którym podawano staropolski bigos i popijano

wódką gdańską.

Mieszkańcy Soplicowa byli bardzo przywiązani do starych

szlacheckich obyczajów, co obserwujemy na każdej stronie utwo-

ru. I tak na przykład zaręczyny Tadeusza i Zosi odbywają się na

murawie, gdzie ma odbyć się następnie uczta. Tadeusz i Zosia,

choć z możnego rodu, do stołu nie zasiedli, ponieważ częstowali

okolicznych włościan - starożytny był zwyczaj, iż dziedzice nowi na

pierwszej uczcie sami służyli ludowi. Przykład ten ukazuje nam wy-

raźnie, jak tradycja szlachecka stawała się ogólnonarodową. Na u-

czcie zaręczynowej podawano tylko potrawy polskie, które Wojski

kazał przygotować według starej księgi pt. Kucharz doskonały.

W czasie tej uroczystej biesiady, jak to było w zwyczaju staropols-

kim, wznoszono wiwaty na cześć wodzów napoleońskich, przysz-

łych wyzwolicieli Polski. Obyczaj staropolski nakazywał zaręczać

się i żenić przy wiejskiej muzyce. W taki sposób tradycja szlache-

cka mieszała się z tradycjami ludowymi. Na murawie tańczono tań-

ce takie jak polonez czy mazur. Szczególnie uroczystym tańcem

był polonez, którego w trakcie zaręczyn Tadeusza i Zosi poprowa-

dził sam Podkomorzy z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza.

Jak więc widzimy, Soplicowo promieniowało szlachecką kul-

turą na całą okolicę, przekazując innym warstwom wszystko, co

było w niej najlepsze.

Na przełomie XIX i XX wieku związki tradycji szlacheckiej

z ludową ukazał Stanisław Wyspiański w swoim wielkim drama-

cie Wesele. Pan Młody, Lucjan Rydel, inteligent wywodzący się ze

szlachty, żeni się z dziewczyną wiejską, mieszkającą w podkra-

kowskiej wsi Bronowice. Młodzi wyprawiają swoje wesele „na nu-

tę” szlachecko-chłopską. W dworku szlacheckim, którego właści-

cielem był Gospodarz, spotykamy się z wystrojem wnętrz typowym

dla izby chłopskiej. Znajduje się tam łoże z pierzyną i poduszkami,

obrazy świętych i Matki Bożej. Obrazy Matejki, wiszące na ścianie,

wskazują jednak na rodowód szlachecki mieszkańców tego dworu.

Znajdują się tam również książki i biurko.

W taki oto sposób wszystko, co było najlepsze w tradycji szla-

checkiej, przenikało do kultury narodowej i wraz z tradycją ludową

stało się esencją polskości. Dzięki tradycji właśnie udało się Pola-

kom przetrwać około 150 lat niewoli i zbudować w okresie między-

wojennym nową Polskę.

66.Starożytny rodowód humanizmu i jego artystyczna

realizacja w poezji Jana Kochanowskiego.

Renesans - tym historyczno-literackim terminem, okreś-

lającym epokę przypadającą na XV wiek i częściowo wiek XVI, po

raz pierwszy świadomie posłużyli się uczeni w XIX wieku. Począ-

tkowo oznaczać miało ono odrodzenie się kultury i literatury anty-

cznej, później jego wymowę poszerzono o symboliczne odrodzenie

się ludzkości. Renesans bowiem sięga do doświadczeń antycznych,

mówi się, że „wskrzesza jego duszę”. Ideały grecko-rzymskie zy-

skują współczesny, odpowiadający XV-XVI w. wyraz. Wśród tych

ideałów centralne miejsce wyznacza się człowiekowi - rozumnemu

twórcy kultury; z zafascynowania antyczną wiedzą o człowieku,

poznawanej za pośrednictwem starożytnych pisarzy, filozofów, ro-

dzi się pojęcie humanizmu. Zgodnie z nim wzorcem kultury jest

dorobek epoki starożytnej, należy więc rozwijać studia nad litera-

turą klasyczną, kształcić umysł, zgłębiać wiedzę.

Humanizm dowartościowuje człowieka, głosi wiarę w jego ro-

zum i możliwości. Humanizm otwiera człowiekowi drogi, zamykane

dotąd przez średniowieczne normy. Życie ziemskie nabiera warto-

ści, zaakceptowany zostaje człowiek ze swoimi skłonnościami, do-

ceniane jest jego działanie. Ucieczka przestaje być występkiem.

Zdaniem Terencjusza staje się swego rodzaju wykładnikiem moral-

nym: Człowiekiem jestem, więc nic co ludzkie nie jest mi obce.

Przestaje funkcjonować zasada anonimowości, człowieka traktuje

się imiennie, indywidualnie.

Antyczna wiedza o człowieku była inspiracją dla ludzi rene-

sansu, a starożytne filozofie stały się bazą dla nowego nurtu. Hu-

manizm jest bowiem połączeniem dwóch najistotniejszych szkół

filozoficznych - stoicyzmu i epikureizmu, funkcjonuje na zasadzie

„złotego środka”, propagowanego przez Horacego. Epikureizm

wniósł za sobą szeroko rozumianą tolerancję na ziemskie zacho-

wania człowieka, zachęcił do czerpania przyjemności z doskonałe-

go dzieła bożego. Stoicyzm natomiast nakłaniał do życia harmonij-

nego, zalecał umiar, rozsądek, panowanie nad emocjami. Cnotę

i spokój wznosił ponad przyjemność.

Wybitnym przedstawicielem polskiego renesansu, a zarazem

czołowym humanistą-koracjonistą, był Jan Kochanowski. Wsze-

chstronnie wykształcony, tzw. „poeta doctus”, studiujący literaturę,

znający filozofię i języki starożytne, stawiał człowieka w centrum

zainteresowania myśli. Jego poezja, podobnie jak liryka Horace-

go, odznacza się bogactwem refleksji, dążeniem do doskonałości

formy oraz filozoficznym podłożem. Utwory J. Kochanowskiego,

a zwłaszcza fraszki i pieśni, są zróżnicowane emocjonalnie i nas-

trojowo. Część stanowi afirmacja życia ze wszystkimi jego ziemski-

mi elementami, inne natomiast - ubolewanie nad ciężkim losem

człowieka, poszukiwacza sensu bytu. Kochanowski poszukuje filo-

zofii łączącej elementy stoicyzmu i epikureizmu; od pochwały za-

bawy przechodzi do rozważań na temat cnoty i godności. Za Hora-

cym powtarza twierdzenie o braku wpływu człowieka na zapisane

mu losy. Bezsensem jest zastanawianie się nad tym, co przyniesie

następny dzień, wpływ na to ma tylko Bóg czy Fortuna, a człowiek

nie jest w stanie tego przewidzieć.

Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,

Kiedy się człowiek troszczy więcej, niźli trzeba.

Nie należy zastanawiać się nad przyszłością, gdyż jedyną pe-

wną rzeczą, której możemy się spodziewać, jest śmierć. Pamięta-

jąc o niej, korzystajmy z życia. Wydaje się, że między strofami Pie-

śni IX Jana Kochanowskiego powtarza się motto Horacego carpe

diem. Wszak, jak powtarzał ten rzymski poeta, bez względu na

posiadane cnoty, tryb życia czy bogactwo i tak umrzemy, dlatego

jedyną słuszną drogą jest chwytanie każdej chwili i maksymalne jej

wykorzystywanie. Życie bowiem przemija bardzo szybko, poddane

jest cyklicznemu rytmowi natury. Więc baw się za młodu, przeżyj

miłość, ciesz się sztuką, winem i wolnością, bo:

Nie zawżdy piękna Zofija,

Róża kwitnie i lelija;

Nie zawżdy człek będzie młody

Ani tej, co dziś urody.

Toteż Kochanowski proponuje zabawę w miłym towarzystwie,

przy obficie zastawionym stole i butelce dobrego wina. Zgodnie

z duchem renesansu Kochanowski mówi: miło szaleć, kiedy czas

ku temu, przestrzega jednak, aby pośród zabawy i uciechy zacho-

wać trzeźwość umysłu, spokojnie i rozumnie podchodzić do rze-

czywistości, a w każdej sytuacji pamiętać o umiarze.

A nigdy nie zbłądzi,

Kto tak umysł zarządzi,

Jakoby umiał szczęście i nieszczęście znosić.

Dystans wobec życia, stateczne i rozumne szczęście to wyraź-

ne przejawy stoicyzmu w twórczości Kochanowskiego. Tak samo

sklasyfikować można ideę odrzucającą dobra materialne, które,

w przeciwieństwie do cnoty, nie dają człowiekowi szczęścia i we-

wnętrznego spokoju.

Bogactwa nie przydały wpadwszy gdzie między skały;

Tak ja bezpiecznym sercem i pełen otuchy

W równej fuście popłynę przez morskie rozruchy.

O ile sprawy doczesne człowieka, dobra materialne, bogactwa

przemijają wraz z jego lub jego bliskich śmiercią, o tyle pamięć

o nim trwać może wiecznie. A żeby tę pamięć zapewnić sobie, na-

leży przysłużyć się ludzkości, zyskać sławę.

Służymy poczciwej sławie - a ona stanie się dla nas

trwalszym niż ze spiżu pomnikiem.

Kochanowski znał wartość swojej poezji i miał nadzieję,

że pamięć o nim, jako o poecie, nie skończy się wraz z jego śmier-

cią. Non omnis moriar - pozostanie na ziemi jego cząstka, w ser-

cach i rozumach ludzi będzie żył tak długo, jak długo jego dzieła

będą czytane.

Proszę, niech za mną zaraz

me rymy nie giną

Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną.

Zgodnie z duchem humanizmu Kochanowski proponował oce-

nę ludzi nie według ich wyglądu czy majątku, ale na podstawie ich

wiedzy i kultury. Nade wszystko chwalił cnotę, która jest najwyższą

wartością człowieka, darem bożym, najcenniejszą nagrodą, jaką

może otrzymać człowiek.

Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody

Ani się też ogląda na ludzkie nagrody;

Sama ona nagrodą i płacą jest w sobie

I krom nabytych przypraw świetna w swej ozdobie.

Sposobu na szczęście szukał Kochanowski w starożytności.

Podążał śladami Horacego, kierował się jego filozofią w poszuki-

waniach właściwej drogi życia. Uważał, że życie trzeba przeżyć jak

najlepiej, zachowując jednocześnie równowagę duchową, spokój

i trzeźwość umysłu. Proponował życie zgodne z naturą, zbliżenie

się do przyrody - źródła mocy, a zarazem relaksu.

Forma utworów Kochanowskiego zaczerpnięta jest także

ze starożytności. Pieśni, jeden z gatunków, jakie stosował, to gatu-

nek literacki ukształtowany pod wpływem liryki Horacego, który ze-

brał ich około 100 w tomiku Carmina sive Odarum libri IV. Odzna-

czają się one różnorodnością i bogactwem tematów. Inspirowany

tą twórczością, Kochanowski pragnął stworzyć podobny zbiór wier-

szy. Na grunt polski przeniósł także unowocześnioną wersję anty-

cznego epigramatu, nazywając go fraszką (z wł. gałązka). Dzięki

Janowi Kochanowskiemu stała się ona z czasem określeniem kon-

kretnego gatunku literackiego.

Szukając poetyckiego wyrazu dla swych uczuć po stracie cór-

ki, sięgnął Kochanowski do antycznej tradycji żałobnej i wykorzys-

tał technikę trenu.

Bezpośrednim nawiązaniem do tej epoki jest także Odprawa

posłów greckich (mimo licznych nowatorskich rozwiązań), nie tylko

ze względu na tematykę. Poeta wzorował się na Mitologii, Iliadzie,

Odysei i innych starożytnych utworach. Swoją córeczkę Urszulkę

porównał poeta do greckiej poetki Safony, W wierszu Ku muzom

zwraca się z prośbą o natchnienie, a Fatum obarcza odpowiedzial-

nością za ludzkie losy.

Kochanowski, mimo inspiracji antykiem, nadał jednak swoim

utworom specyficzny, odmienny i niepowtarzalny charakter. Zgod-

nie z renesansowymi i humanistycznymi przekonaniami był indy-

widualnością obdarzoną poetyckim talentem. Posiadanie umieję-

tności twórczych w dziedzinie literatury stawia go ponad tłumem,

daje moc kreacji i czyni go wiecznym.

67.Subiektywne postrzeganie świata - pamiętniki i motywy

autobiograficzne w literaturze.

Utwory o charakterze autobiograficznym i pamiętnikarskim

zajmują znaczące miejsce w literaturze od czasów najdawniej-

szych po współczesne. Wielu autorów gustowało w takich właśnie

formach wypowiedzi, ponieważ wówczas mogli ukazać świat, który

ich otaczał, i jego problemy przez pryzmat własnych, subiektyw-

nych spostrzeżeń i odczuć.

Już w czasach renesansu, kiedy to autorzy świadomie zaczęli

podpisywać się pod swoimi dziełami, znajdujemy sporą ilość utwo-

rów o charakterze autobiograficznym. Szczególnie w twórczości

wielkiego poety XVI wieku Jana Kochanowskiego odnajdujemy

wiele utworów tego typu. Fraszki, pisane na dworze królewskim,

jak i w Czarnolesie, nazywają niektórzy krytycy pamiętnikiem liry-

cznym poety. Niektóre z nich, jak Do gór i lasów, mają wyraźnie

charakter autobiograficzny, inne zawierają tylko pewne motywy

z biografii pisarza. W wyżej wspomnianej fraszce opisuje poeta ca-

łe swoje życie: młodość i studia poza granicami kraju, dalekie po-

dróże i przygody, także swoje życie na dworach magnackich i kró-

lewskim, na którym pełnił funkcję sekretarza. Autor fraszki opisuje,

jak został księdzem i choć nie miał wyższych święceń kapłańskich,

otrzymywał jednak beneficjum z probostwa katedralnego. We frasz-

ce tej przyrównuje się poeta do Proteusa - greckiego bożka wodne-

go, który dowolnie odmieniał swoją postać. Jan Kochanowski

napisał tę fraszkę po powrocie do majątku, po wielu latach nieo-

becności w rodzinnych stronach. Był już wtedy człowiekiem w śre-

dnim wieku i jak sam pisze o sobie, ma w głowie srebrne nici. I mo-

że dlatego, że zna już dobrze życie, bo przeżył tak wiele, zdaje so-

bie sprawę, iż należy cenić każdą chwilę, którą ono niesie. Powta-

rza więc za swoim ulubionym poetą rzymskim Horacym, że naj-

chętniej przebywa z tymi, którzy umieją właściwie wykorzystać

czas - chwilę. Spojrzenie na życie zawarte w tej fraszce ma więc

wyraźnie subiektywny charakter. Poeta-humanista cieszy się

z niego, potrafi je cenić i odpowiednio opisać.

Fraszka O doktorze Hiszpanie opowiada o tym, jak Jan Kocha-

nowski - dworzanin królewski - zabawiał się z kolegami, pijąc wi-

no i weseląc do woli. Krytykuje w niej poeta nadmierne pijaństwo,

ale jednocześnie pochwala godziwą rozrywkę, która, według nie-

go, należała się również ludziom poważnym i uczonym.

Również większość fraszek miłosnych powstała na dworze

królewskim, kiedy poeta, jeszcze młody, miał czas i energię

na przeżywanie miłosnych zgryzot. Dowiadujemy się z nich, jak

przeżywał sukcesy i porażki miłosne poeta-humanista XVI wieku.

Część fraszek powstaje już później w okresie czarnoleskim. Opo-

wiadają one o życiu Jana Kochanowskiego w domowych piele-

szach, kiedy założył rodzinę i cieszył się z jej posiadania.

We fraszce Na dom w Czarnolesie prosi Boga, do którego czę-

sto zwracał się jako człowiek głęboko wierzący, nie o bogactwa

i zaszczyty, ale skromne i dostatnie życie w swej rodzinnej posiad-

łości. Chciałby się w niej bowiem zestarzeć i do późnych lat cie-

szyć czystym sumieniem i życzliwością ludzką.

We fraszce Na lipę opisuje starą lipę czarnoleską, pod którą

spędzał wiele wolnych chwil, odpoczywając i tworząc.

Bardzo wiele fraszek poświęcił poeta swojej twórczości.

W jednej z nich zwraca się do Muz - opiekunek sztuki - z prośbą

o obdarzenie go talentem. Jako prawdziwy humanista, pragnie

bowiem, aby jego rymy nie zginęły z nim razem, ale przynosiły

mu sławę jeszcze po śmierci.

Również w pieśniach odnajdziemy wiele wątków autobiogra-

ficznych, które sporo mówią o życiu poety. Wyraźnie autobiografi-

czny charakter ma cykl Trenów Jana Kochanowskiego, w których

opisał on historię choroby i śmierci swojej ukochanej córki Urszul-

ki. Przedstawia w nich poeta przeżycia ojca po śmierci dziecka,

załamanie psychiczne, które doprowadza nawet do zwątpienia

w wiarę i zbawienie. Uświadomienie sobie jednak, że dziecko już

nie cierpi, ale jest szczęśliwe w niebie, powoduje uspokojenie się

poety i pogodzenie z tą straszną tragedią. Dom rodzinny pusty

i smutny - oto jak ukazał nam rzeczywistość poeta przez pryzmat

tragedii, którą przeżył.

Okres baroku - wiek XVII obfitował w ciągłe wojny i utarczki

rycerskie. Dlatego w okresie tym powstało wiele dariuszy i pamięt-

ników, pisanych często przez szlachtę, która niewiele wspólnego

miała z pisarstwem. Niewątpliwie najlepszymi okazały się, wydane

dopiero w XIX wieku, Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska. Nie był

on szlachcicem szczególnie wykształconym - nauki pobierał bo-

wiem w kolegium jezuickim w Rawie. W swych Pamiętnikach, które

spisał na stare lata, opisywał w sposób barwny, jak walczył jako

żołnierz pod dowództwem Czarnieckiego przeciw Szwedom i Ra-

koczemu. Przedstawił również wyprawę do Danii i wojnę przeciw

Moskwie. Po latach osiedlił się u siebie na wsi, ożenił i dla potom-

nych w Pamiętnikach przedstawił dzieje swego bujnego żywota.

Pamiętniki, choć nie mają wartości historycznej, są jednak kopalnią

wiedzy o epoce baroku - życiu szlachty w XVII wieku, jej obycza-

jach i języku. Świat i jego problemy przedstawione w Pamiętnikach

są subiektywne, przedstawia je bowiem i opisuje szlachcic-Sar-

mata, który ma poglądy zdecydowanie konserwatywne.

Epoka romantyzmu wręcz gustowała w utworach autobiogra-

ficznych, w których autor ukazywał świat przefiltrowany przez wła-

sne przeżycia. A wiemy, jak wielkimi indywidualistami byli roman-

tycy. Wyraźnie taki właśnie charakter ma dramat romantyczny

Adama Mickiewicza, który powstał w Wilnie w 1823 roku - II i IV

część Dziadów. Zwłaszcza część IV jest liryczną spowiedzią poety,

dotyczącą historii jego uczucia do Maryli Wereszczakówny i tragi-

cznego końca tej miłości - kiedy jego ukochana wyszła za mąż za

bogatego ziemianina W. Putkamera. Z utworu przebija żal do ko-

biety, która dla bogactwa i stabilizacji życiowej wyrzekła się miło-

ści. Gustaw to sam Adam Mickiewicz, który „umarł dla świata”,

i po stracie ukochanej kobiety błąka się samotnie po świecie. Wie-

my z życiorysu Mickiewicza, że on również po wyjściu za mąż Ma-

ryli myślał o samobójstwie. Kobieta-mężatka, szukająca w noc

zaduszną na cmentarzu duszy byłego kochanka - to Maryla.

W Rosji na wygnaniu powstaje utwór, który jest pamiętnikiem

lirycznym poety-romantyka z podróży po Krymie. W Sonetach

krymskich opisuje Mickiewicz to, co widział i przeżywał podczas

swej wędrówki, a także niekończącą się tęsknotę za Polską - Litwą.

III część Dziadów, która powstała po upadku powstania listo-

padowego w Dreźnie w 1832 roku, to utwór-dokument. Przedsta-

wił w nim poeta historię procesu Filomatów i Filaretów z roku 1823,

ich zsyłkę na Sybir, gdzie pomarli z zimna i głodu i skąd nigdy nie

powrócili do kraju. Sam Mickiewicz został wówczas wraz z innymi

aresztowany. W utworze występuje on jako Gustaw, który dojrzewa

i staje się Konradem, poświęcającym życie walce o sprawę naro-

dową. Postacie oprawców - Rosjan i Polaków - są również w dra-

macie autentyczne. Są to senator Nowosilcow, doktor Becú, ojczym

J. Słowackiego, i doktor Wacław Pelikan - profesorowie Uniwersy-

tetu Wileńskiego.

Poeta przedstawił część swego życia, swej młodości, kiedy

wraz z kolegami, aresztowany bez podstaw, cierpiał maltretowany

przez zaborców, ale i zarazem dojrzewał politycznie. Idea podpo-

rządkowania życia osobistego sprawie narodowej - oto subiektyw-

ne widzenie tych problemów przez poetę.

Pan Tadeusz - największa epopeja polska, zawiera również

akcenty autobiograficzne. Zwracając się w Inwokacji z modlitwą

do Matki Bożej, poeta przypomina sobie chorobę z okresu dzieciń-

stwa i to, że zrozpaczona matka ofiarowała go pod Jej opiekę.

W Epilogu opowiada o przyczynach powstania utworu: o sporach

emigracyjnych w Paryżu i chęci przeniesienia się, chociaż w wyo-

braźni, do kraju dzieciństwa - Litwy. Przypomina szczęśliwe dni,

kiedy w roku 1812 wkroczyły na Litwę, wraz z oddziałami francus-

kimi, Legiony Polskie. Mickiewicz pamiętał, miał wtedy 14 lat i cie-

szył się wraz z innymi, gdy zobaczył po raz pierwszy mundury pol-

skie. Kraj lat dziecinnych przedstawiony jest więc w Panu Tadeuszu

bardzo subiektywnie. Opisywana Litwa widziana jest tu przez pryz-

mat tęsknoty za ojczyzną poety-emigranta, do której nie mógł po-

wrócić.

Wyraźnie autobiograficzny charakter mają również Liryki lo-

zańskie Adama Mickiewicza, pisane już w wieku dojrzałym, kiedy

to poeta pracował na uniwersytecie w Lozannie. Zwierza się w nich

czytelnikowi ze swojego życia. Młodość ocenia jako durną i chmur-

ną, zaś lata dojrzałe jako okres klęski. Jest to również spojrzenie

na życie z pozycji poety-emigranta, który wraz z całym narodem

poniósł klęskę w walce o wolność i dlatego tak, a nie inaczej oce-

niał własną egzystencję.

Sporo momentów autobiograficznych odnajdujemy w Kordia-

nie Juliusza Słowackiego. Zwłaszcza młodość głównego bohatera

i fakty z nią związane przypominają nam ten okres życia samego

poety. Kordian, podobnie jak J. Słowacki i jego przyjaciel L. Spitz-

nagel, przeżywa nieszczęśliwą miłość do Ludwiki Śniadeckiej. Po-

czucie samotności i niemożność działania doprowadzają Ludwika

S. do samobójstwa. Wiele przygód i przemyśleń Kordiana ma swe

źródło w przeżyciach i refleksjach samego poety.

W Grobie Agamemnona, który jest fragmentem poematu Pod-

róż do Ziemi Świętej z Neapolu, opisuje poeta wędrówkę po Grecji

i swoje przemyślenia dotyczące losów Polski. Straciła ona nadzieję

na odzyskanie niepodległości wraz z upadkiem powstania listopa-

dowego. Poeta usprawiedliwia się w tym utworze, że sam nie

wziął w nim udziału i czuje się z tego powodu winny.

W Hymnie, pełnym nostalgii emigracyjnej, opisuje swoje pod-

róże po Aleksandrii. Czuje się tułaczem i emigrantem, tęskniącym

za krajem, do którego nie może powrócić ze względów politycz-

nych.

Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego jest również u-

tworem o charakterze autobiograficznym, zwłaszcza jej I część.

Życie rodzinne hrabiego Henryka zawiera wiele elementów z życia

samego Krasińskiego, a nawet jego rodziców. Podobnie jak Orcio-

wi, również i samemu poecie groziła ślepota i leczył się u okulis-

tów, aby nie dopuścić do kalectwa. Hrabia Henryk, podobnie jak

Z. Krasiński, broni arystokracji i wypowiada się ostro przeciwko re-

wolucji społecznej. Arystokrata - Krasiński momentami oceniał na-

wet surowo klasę, z której się wywodził, jednak to właśnie z jej

punktu widzenia ocenił rewolucję społeczną.

Jak więc widzimy, niemal cała literatura romantyczna przesy-

cona była wątkami autobiograficznymi, ponieważ pisarze tej epoki

najchętniej ukazywali życie w sposób subiektywny - poprzez włas-

ne przeżycia i przemyślenia.

Twórcy epoki pozytywistycznej byli mniej wylewni i mniej pi-

sali o sobie w swoich utworach. Lalka, wielka realistyczna powieść

Bolesława Prusa, zawiera jednak Pamiętnik starego subiekta. Jest

to próba innego, subiektywnego spojrzenia na Warszawę i ludzi

żyjących w tym mieście w II połowie XIX wieku - poprzez pryzmat

przeżyć i przemyśleń idealisty i romantyka Ignacego Rzeckiego.

Wychowany w czasach romantyzmu, w kulcie Napoleona, na zaw-

sze pozostanie człowiekiem biorącym udział w każdym zrywie na-

rodowym, czy to w roku 1848, jako młody człowiek - osobiście, czy

jako starszy już mężczyzna, popierający tylko uczestników powsta-

nia 1863 roku - St. Wokulskiego i studentów. Nawet będąc już zu-

pełnie starym człowiekiem, będzie subiekt Rzecki szukał w gaze-

tach konfiguracji politycznych na arenie międzynarodowej, które

umożliwić mogą Polsce odzyskanie niepodległości. I mimo że

z czasem nabył bohater wiele cech typowych dla pozytywisty, po-

został do śmierci idealistą brzydzącym się lichwą, nieuczciwością

i zarabianiem pieniędzy.

Modernizm, podobnie jak romantyzm, gustował w utworach

autobiograficznych, zawierających wynurzenia autorów. Jan Kas-

prowicz już pierwsze swoje utwory, sonety Z chałupy, poświęcił

rodzinnej wsi - Szymborzu. Ukazał panującą tam biedę i nędzę

oraz trudną drogę dziecka wiejskiego do szkoły. Przeżył biedę

osobiście i pewnie dlatego tak wzruszająco potrafił ją opisać.

Wyraźnie autobiograficzny charakter ma Wesele Stanisława

Wyspiańskiego. Opisuje w nim poeta wesele kolegi z ławy szkolnej

Lucjana Rydla, na które był zaproszony. Bohaterami dramatu uczy-

nił wielu swoich przyjaciół - i tych pochodzących ze wsi, i tych

z miasta. Jego spojrzenie na współczesnych, zarówno chłopów jak

i panów, było krytyczne. Było to spojrzenie poety-malarza, który

potrafił dostrzec w społeczeństwie jego zasadnicze wady. Swoje

spostrzeżenia i wizje wyraził w sposób symboliczny i malarski.

Szczególnie obfitujące w pamiętniki, wspomnienia i utwory

autobiograficzne okazały się czasy po II wojnie światowej. Pisarze

tego okresu uważali, że forma dokumentu będzie najbardziej od-

powiednia do opisania tych strasznych „czasów pogardy”, kiedy

to Polacy, napadnięci z dwóch stron przez sąsiadów, Niemców

i ZSRR, cierpieli, ginęli i walczyli w obozach niemieckich i sowiec-

kich. Rzeczywistość w łagrach sowieckich ukazał Gustaw Herling-

Grudziński, który sam przez kilkanaście miesięcy był ich więźniem.

Miał więc możność poznania życia obozowego: od aresztowania

i śledztwa, po wyczerpującą pracę fizyczną i niszczenie moralne

więźniów. Wyniszczenie fizyczne doprowadzało do działania na

psychikę i łamało charaktery ludzi, pozbawiając ich szansy powrotu

do normalnego życia. Pisarz ukazał, jak stalinowska machina pla-

nowo niszczyła miliony ludzi, z reguły niewinnych, Rosjan i Pola-

ków. Mimo wszystko jednostki próbowały zachować człowieczeń-

stwo, ocalić wartości, takie jak przyjaźń czy miłość. Niektórzy wię-

źniowie znajdowali ukojenie w religii, inni popadali w obłęd, ucie-

kając od strasznej rzeczywistości tego „innego świata”.

Gustaw Herling-Grudziński okazał się pisarzem moralistą.

Uważał, że mimo koszmaru obozów, człowiek nie przestał być czło-

wiekiem, ponieważ cenił wartości wynikające z religii i moralności

chrześcijańskiej. Był moralistą, ponieważ sam przeżył koszmar ła-

grów, pozostając jednak człowiekiem.

Zupełnie inną w swojej wymowie była proza Tadeusza Bo-

rowskiego, a zwłaszcza Opowiadania. Zrodziły się one z listów do

narzeczonej Marii, która wraz z pisarzem przeżyła „piekło” Oświę-

cimia. Już pierwsze opowiadanie Pożegnanie z Marią zawiera opi-

sy przedstawiające życie Tadeusza i Marii w okresie okupacji: pra-

cę zarobkową, studia na tajnym uniwersytecie, pracę twórczą, dru-

kowanie tajnych gazetek. W opowiadaniach obozowych zawarł

autor wiele momentów autobiograficznych. T. Borowski opisuje fa-

szystowską machinę obozową w sposób niezwykle subiektywny.

Stwierdza, że przetrwać je mógł tylko ktoś, kto myślał tylko i wyłą-

cznie o własnym losie. Niewiele więc było w nich miejsca na bo-

haterskie gesty, które zdarzały się niezmiernie rzadko.

Chcę wspomieć w tej pracy jeszcze jeden utwór: Pamiętnik

z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego. Opisuje w nim

pisarz, dzień po dniu, swoje przeżycia z czasów powstania warsza-

wskiego. Ale powstanie ukazane w tym utworze to nie walka na

barykadach i konieczna śmierć. To świadome odrzucenie etosu

żołnierza przedstawionego przez poetów z „pokolenia Kolumbów”.

Myślę, że i taki rodzaj spojrzenia na powstanie, bardzo subiektyw-

ny, był jednak potrzebny, ponieważ poszerzał prawdę o tych trud-

nych czasach.

Wiele wątków autobiograficznych zawierają wiersze pokole-

nia Kolumbów: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego

czy Tadeusza Różewicza.

Rozmowy z katem Kazimierza Moczarskiego są także utwo-

rem autobiograficznym. Można je zaliczyć do literatury faktu, z któ-

rej wyłania się postać hitlerowskiego zbrodniarza - J. Stroopa.

Starałam się pokazać w swojej pracy utwory o charakterze

pamiętnikarskim i autobiograficznym, które zajmowały zawsze

znaczące miejsce w literaturze polskiej. Szczególnie cenione były

w czasach i epokach, które przywiązywały wagę do subiektywnego

postrzegania świata. Na takie postrzeganie stać jednak było jedynie

wybitne indywidualności, które miały odwagę akcentować swoją

odmienność.

68.Świat wartości biblijnych i ich kontynuacja w literaturze

i sztuce późniejszych epok.

Ogromna ilość dzieł traktuje o tym, co dobre, a co złe, prezen-

tuje wzorce i antywzorce postaw ludzkich, zawiera pouczenia i ze-

staw norm etycznych - bezpośrednio lub parabolicznie.

Biblia - najstarsza księga świata - zawiera nie tylko dekalog

przykazań, ale również wiele wzorów ludzkich losów i postaw. Jest

ona świętą księga wyznawców judaizmu(Stary Testament) i chrześ-

cijan (Stary i Nowy Testament), lecz jest również skarbnicą prawd

etycznych dla ludzi wszelkich wyznań, naucza bowiem podstawo-

wych norm, takich jak miłość bliźniego.

Klasycznym archetypem (prawzorem) jest Księga Rodzaju,

która może być interpretowana jako porządkowanie przez Boga

rzeczywistości. Człowiek stworzony przez Boga jest kreatorem,

ma kontynuować dzieło stworzenia, dokonywać wyboru pomiędzy

dobrem i złem.

Motyw ogrodu symbolizuje ład, harmonię, porządek, dobro

i bezpieczeństwo. Pierwsi ludzie żyli w nim i zostali z niego wypę-

dzeni na skutek nieposłuszeństwa wobec Boga. Symbolizuje on

w literaturze raj, a także tęsknotę człowieka do utraconego szczę-

ścia.

Motyw Kaina i Abla, pierwsze bratobójstwo, ukazuje, że

w człowieku oprócz dobra drzemią siły zła. Czyn Kaina świadczy

o tym, że nie zawsze jest on w stanie się przeciwstawić. Pokory,

cierpliwości w cierpieniu i bezgranicznego zaufania w dobroć, mi-

łość i nieomylność Boga uczy z kolei postawa Hioba. Nie buntuje

się on przeciwko woli Najwyższego, znosi z godnością drwiny

i szyderstwa innych ludzi. Za stałość swoich przekonań, siłę wia-

ry zostaje wynagrodzony szczęściem już na ziemi.

Inne wzory postaw zawierają postacie Józefa czy choćby

Chrystusa. Najważniejszym jednak przesłaniem, zwłaszcza Nowe-

go Testamentu, jest miłość człowieka do Boga i człowieka do czło-

wieka, która jest fundamentem wszelkiego dobra. Do jednej z przy-

powieści ewangelicznych nawiązuje chociażby obraz Rembrandta

Krajobraz z miłosiernym samarytaninem.

Literatura i sztuka późniejszych epok pełnymi garściami czer-

pała z wartości ukazywanych przez Biblię. I tak choć wiele pouczeń

z literatury parenetycznej średniowiecza uległo już dezaktualizacji,

jednak są treści, które i dziś nie pozostały nam obce. Miłość

do świata, poczucie więzi z przyrodą, wiara radosna i postawa

człowieka szczęśliwego, cieszącego się życiem - oto co możemy

czerpać z Kwiatków św. Franciszka z Asyżu. Ciesz się pięknem

świata i nie krzywdź nikogo - oto wartości moralne, jakie odnajdu-

jemy w tym utworze.

Innym dziełem, które traktuje o sprawach ludzkich nieprzemi-

jających, takich jak zło, zbrodnia, miłość, jest Makbet Szekspira.

Dramat ukazuje, jak nakręca się machina zbrodni, a zło rodzi zło.

Przestrzega jednocześnie, że człowiek strzec się powinien ukrytych

w nim namiętności, ambicji i pożądania władzy, ponieważ może

on zniszczyć samego siebie.

Literatura okresu romantyzmu zwraca uwagę odbiorcy na

dwuznaczność pewnych czynów, na trudność dokonywania wybo-

rów, na to, jak dobro i zło potrafią być do siebie podobne. Machia-

velli usprawiedliwiłby czyn Konrada, który - według kodeksu rycer-

skiego - dopuścił się zdrady. Ale przecież wallenrodyzm stał się me-

todą walki o wolność, ponieważ dla własnej ojczyzny trzeba być

lwem i lisem, pisał Mickiewicz.

W końcu XIX wieku powstały Hymny J. Kasprowicza, w któ-

rych autor rozważa pojęcie grzechu, zła i odpowiedzialności człowie-

ka za własne czyny. Poeta-modernista buntuje się przeciw tej odpo-

wiedzialności i ma pretensje do Boga o to, że zło i cierpienie wpi-

sał w los świata i człowieka. Powieść F. Dostojewskiego pt. Zbrod-

nia i kara, na przykładzie Raskolnikowa-mordercy, przeprowadza

dogłębną analizę zbrodni i jej konsekwencji psychologicznych.

Literatura XX wieku wielokrotnie porusza temat norm etycz-

nych obowiązujących człowieka. Zwłaszcza utwory dotyczące II

wojny światowej: Nałkowskiej, Borowskiego, Herlinga-Grudziń-

skiego ukazują erupcję zachowań nieludzkich, ale również i pos-

taw głęboko humanitarnych. Przedstawiają one walkę człowieka

ze złem, zastanawiają się także nad odpowiedzialnością jednostki

za dzieje ludzkości, rozważają prawdę o istocie ludzkiej.

Wieża i Inny świat G. Herlinga-Grudzińskiego, choć dotyczą

różnych miejsc i epok, jednak przedstawiają ten sam problem -

sprawdzian człowieka w warunkach straszliwych prób: choroby,

samotności, cierpienia, obozu. Lebrasso jest chory na trąd, ludzi

łagru gnębią choroby, głód i strach. Autor stawia więc swoich bo-

haterów w sytuacjach ostatecznych, aby tym bardziej pytać o mi-

łość bliźniego, czyli te prawdziwe wartości, które są miarą czło-

wieczeństwa.

W zbiorze esejów Przed nieznanym trybunałem autor (J. J.

Szczepański) rozważa podstawowe kwestie moralne: dobro i zło.

Dochodzi on do przekonania, że każdy człowiek odpowie za czy-

ny swojego życia przed nieznanym właśnie trybunałem.

Utworów, które mogą kształtować ludzką moralność, pomóc

w ustalaniu kodeksu etycznego, jest naprawdę wiele. Do nich zali-

czyłabym jeszcze Mistrza i Małgorzatę M. Bułhakowa czy Małą A-

pokalipsę T. Konwickiego.

Omawiając powyższe zagadnienia, chciałabym wspomnieć

o zasługującym na pewno na uwagę filmie Dekalog K. Kieślow-

skiego. Jest to dzieło, które sprawdza wieczną trwałość i aktual-

ność Dziesięciu Przykazań Bożych nie jako kodeksu chrześcijan,

lecz jako propozycji współczesnego systemu wartości. Przy oka-

zji porusza aktualne, wręcz głośno dyskutowane problemy: kary,

śmierci, aborcji, seksu. Składa się on z dziesięciu odcinków; każ-

dy z nich to interpretacja odpowiedniego przykazania, pytanie

o funkcjonalność danego nakazu we współczesnym świecie.

W podsumowaniu należy stwierdzić, że utworów - dzieł sztuki,

które kształtują ludzki system wartości, jest naprawdę wiele. Wszy-

stkie one biorą swój rodowód z Biblii i są poniekąd jej kontynuacją.

69. „Świat to labirynt, teatr, sen...” - która z koncepcji

mówienia o świecie przez literaturę jest najbliższa

Twojemu sposobowi postrzegania rzeczywistości?

Świat - wstęp

Na początku była nicość

(Księga Rodzaju)

Człowiek od najdawniejszych czasów próbował zgłębić istotę

wszechświata. Wraz z jego rozwojem ewoluowały sposoby pos-

trzegania rzeczywistości i wyrażania jej. Najstarsze literackie za-

piski związane ze światem dotyczą dociekań genezy wszechrzeczy.

Można je odnaleźć w mitologicznej czy biblijnej kosmogonii. Księ-

ga Rodzaju mówi: Na początku była nicość. Podobny element moż-

na odnaleźć w buddyjskich Sutrach :

- Najpierw była pustka, a zarazem pełnia.

Nic było wszystkim, a wszystko niczym.

Cóż znaczą słowa wobec świata. Próby określenia i poznania

świata są niczym. Czy człowiek, istota biologiczna i śmiertelna,

może pojąć nieskończoność? Mimo całej wrażliwości i intelektu,

każdy jest jedynie ziarnkiem na nieogarniętej pustyni. Gdy zawieje

wiatr - przemija.

Od wieków filozofowie podejmowali próbę poznawania świa-

ta, lecz niezbyt daleko rozwinęły się ich teorie. Zawsze pozostają

wątpliwości. Co było początkiem? Co było wcześniej? Cóż znaczą

określenia: pustka, pełnia? Wszystko to nicość. Człowiek jest jak

mrówka. Owad zna jedynie swoje mrowisko i najbliższe otoczenie.

Nie może wyobrazić sobie różnorodności form świata - nawet naj-

bliższego mu lasu. Podobnie ludzie ze swoim ograniczonym zmy-

słowym sposobem postrzegania, intuicją, uczuciami oraz intelek-

tem. Jak więc można nazwać jednoznacznie świat przy pomocy tak

ułomnego narzędzia, jakim jest konwencjonalny język? Myślę, że

nie można. Autor co najmniej może starać się ukazać swój indywi-

dualny, subiektywny sposób widzenia świata; jego formy, genezy

czy celu. Świata „wielkiego” - kosmosu i całej nieskończoności,

świata „małego” - który zamyka się w obrębie kilku ulic i życia

jednostki.

Wielokropek pozostawiony w temacie wskazuje na tę nieogra-

niczoność form. Właśnie jako niepojęty i nie nazwany postrzegam

świat. Może on być zarówno labiryntem, teatrem, jak i snem. Może

być wszystkim i niczym - jest to względne i zależy od punktu wi-

dzenia.

Teatr - kurtyna w górę

Czy życie ludzkie to przedstawienie, a wszechświat to sceno-

grafia? Słowo teatr kryje w sobie wiele pojęć. Jedno z nich odnosi

się do przedstawienia kukiełkowego, gdzie bohater kierowany jest

za pomocą sznurków. Według mnie tak właśnie postrzegali rzeczy-

wistość starożytni Grecy. Człowiek ukazany w antycznej mitologii

osadzony był ze wszech stron fatum, nadprzyrodzonymi mocami

i nieodwracalnym losem, które to kierowały jego poczynaniami

i determinowały ich rezultat. Przykładem tego może być los Hele-

ny, która została obiecana Parysowi. Bogini Wenus zaaranżowała

całą sytuację, która umożliwiła porwanie pięknej małżonki króla

Menelaosa. Podobną sytuację dostrzegam w Iliadzie Homera, gdzie

wynik walk o Troję, jak również sam ich przebieg, bezpośrednio

zależał od bogów.

Odyseusz (Odyseja Homera) za oślepienie Cyklopa, syna Po-

sejdona, został przeklęty przez Pana Mórz i skazany na dziesięcio-

letnią tułaczkę, z której nie mógł powrócić do rodzinnej Itaki. Jego

los, tak jak wielu innych antycznych bohaterów, został narzucony

przez wolę bogów. Byli oni tylko pionkami w wielkiej grze prowa-

dzonej przez nieśmiertelnych.

Podobną sytuację odnajduję w Nowym, wspaniałym świecie

Aldousa Huxleya, gdzie wszyscy bohaterowie zostali przedstawieni

jako ludzie bezwolni, sterowani przez wielką maszynę systemu.

Henryk Foster, główny bohater, nie mógł zrobić nic, co byłoby nie-

zgodne z zadaniami systemu rządzącego światem. Wszelkie próby,

jakie podejmował, aby uświadomić innych, napotykały na brak

zrozumienia. Postępowanie Henryka było obserwowane przez rzą-

dzącego Mustafę Monda, który przeprowadzał swoisty eksperyment,

i wszystko, co czynił bohater, było efektem manipulacji. Innym

przykładem zniewolenia jest postać Lenina, który, programowany

jak wszyscy, wiernie odgrywa nadaną mu rolę. Postacie te były jak

marionetki - manipulowane. Chciały czegoś dokonać, a efekt ich

działań często był odwrotny, gdyż to nie one decydowały o tym, jak

potoczą się losy. Myślę, że życie często bywa takie, że próbujemy

coś osiągnąć, lecz wszystko sprzeciwia się naszej woli. Czasem

odnoszę wrażenie, że rzeczywiście jesteśmy jak lalki.

Uwaga!

Ein, zwei, drei - zaczynamy przedstawienie!

(Michał Bułhakow Mistrz i Małgorzata)

Czy świat, w którym toczy się nasze życie, czy to nie jest spek-

takl? Czym jest codzienność, jeśli nie jedną wielką grą pozorów?

Budzimy się i przywdziewamy nasze maski - tak zwane „prawdzi-

we oblicza”. Pod teatralnym strojem skrywamy uczucia, myśli i na-

sze prawdziwe „ja”. Tę koncepcję ukazuje nam Witold Gombro-

wicz w powieści pod tytułem Ferdydurke, za pomocą metaforyczne-

go pojęcia - „gęby”. Mają ją wszyscy. Tak jak Miętus i Syfon przy-

bierali sztuczne pozy, tak każdy mniej lub bardziej odgrywa „sie-

bie” przed otoczeniem. Człowiek nie może uniknąć konwencji.

Nawet największy nonkonformizm staje się konformizmem, jak

chociażby w przypadku Stomila i Eleonory (Tango S. Mrożka).

Postacie te, burząc wszelkie normy i zasady w imię wyzwole-

nia, w pewnym momencie zatraciły pierwotny sens swojego buntu.

Ich sprzeciw stracił spontaniczność i stał się sztuczną pozą. Myślę,

że świat można nazwać teatrem, ale czy określenie teatr wyczer-

puje złożoność, wielorakość świata? Ludzie są jak aktorzy lub jak

reżyserzy własnych spektakli, lecz można inaczej spojrzeć na rze-

czywistość.

„Jesteśmy snem”

Myślę, że jest to bliska mi koncepcja, lecz pojęcie sen kryje

w sobie wiele znaczeń. Sen - czyj? - czy nasz?

Sen - jaki? - dobry czy zły?

Sen - a kiedy przebudzenie?

Już w indyjskiej mitologii odnajdujemy porównania świata

do snu. Cała materia to Maja - bóg, złudzenie. Człowiek śni całe

swoje życie, a budzi się dopiero w momencie śmierci. Podobne

koncepcje można odnaleźć we współczesnej literaturze fantasty-

czno-naukowej. W powieści Droga Rogera-Żelaznego cały świat

został ukazany jako twór wyśmiany przez ogromnych bogów w po-

staciach chińskich smoków. Skąd możemy widzieć, czy tak nie

jest? Nasz aparat poznawania przecież jest tak ubogi. Wielokrotnie

rano, gdy się budzę i pamiętam realizm całego snu, zastanawiam

się, co jest rzeczywiste. Gdy idę ulicą, myślę, czy zaraz wszystko

się nie skończy. Może jesteśmy tylko snem obłąkanego boga lub

narkotycznym snem bohatera opowiadania Richarda Dicksona

Śnimy. Gdy moje życie jest pełne smutku i cierpienia, a cały świat

wydaje się wrogi, postrzegam świat jak koszmar senny, niczym

z twórczości Franza Kafki. Kiedy pragnę osiągnąć jakiś cel, a nie-

spodziewane trudności, jak z powieści Zamek, krzyżują moje plany,

rzeczywistość wydaje mi się marą, w której wszystko jest możliwe.

Czasem przeciwności losu są tak niewiarygodne, że mogę uwie-

rzyć w to, że za progiem czają się strażnicy, aby mnie aresztować.

Koncepcja świata - sennego koszmaru - jest mi bardzo bliska. Dla

wielu cierpiących właśnie taka jest rzeczywistość. Na strychach

mają swe siedziby rządy, strażnicy zjadają cudze śniadania (Proces

Franz Kafka), a barmanka Frieda może zostać małżonką każdego

bez ceremonii ślubu (Zamek Franz Kafka). Świat jest pełen para-

doksów, a życie może być koszmarem. Wszystko zależy od punktu

widzenia. Kiedy ogarnia mnie to, co potworne, gdy nie mogę uciec,

czuję się spętany. Wreszcie, gdy budzę się z krzykiem, zalany po-

tem, a koszmar nie mija, myślę, że życie to sen.

Labirynt

Zatrzasnęły się wrota mrocznych lochów i stanąłem w progu

nieskończoności, lecz długa droga przede mną i łatwo tu zabłądzić.

Czym jest labirynt? Jest to pewnego rodzaju zagadka. Składa

się z krętych dróg i ślepych korytarzy. Trudno jest pokonać labirynt,

lecz na końcu zawsze czeka jakaś nagroda. Mogą się tego podjąć

tylko śmiałkowie, a nieliczni z nich wygrają. Myślę, że mówienie

o świecie jako o labiryncie jest słuszną koncepcją. Świat jest pew-

nego rodzaju zagadką, a podejmowanie decyzji życiowych wyma-

ga ograniczonej siły i odwagi. Większość ludzi jest niesionych

przez prąd istnienia. Tylko nieliczne jednostki mogą podjąć się

marszu przez ten labirynt. Słabi są zgubieni już w momencie startu.

Świat jest wyzwaniem. Jest labiryntem dla indywidualisty. Dla

człowieka silnego, który z dumnie podniesioną głową wychodzi na

przeciw trudnościom. Takim kimś była Antygona (Antygona Sofok-

lesa). Była ona silna psychicznie i dumna. Mimo że wiedziała,

iż spotka ją okrutna kara, nie dała zhańbić zwłok brata. Wbrew ca-

łemu światu podjęła desperacką decyzję. W przeciwieństwie do

„śmiałych” ludzi potrafiła się zdobyć na tak zdecydowany bunt. Nie

dała sobą manipulować jak kukiełka.

Aby świat postrzegać jak labirynt, trzeba być nieugiętym i u-

mieć kierować się własną wolą - wyzywająco krzyczeć przeciwno-

ściom losu Jam czarny jest wśród wichrów płomień boży! (Lucifer,

Tadeusz Miciński). Konrad z III części Dziadów Adama Mickiewicza

również świadomie kierował swym życiem. Podjął wyzwanie

i wpłynął na swoje losy. Jego decyzja walki z Bogiem okazała się

zła i jej skutki były tragiczne. Było to jak gdyby wkroczenie w ślepy

tunel. Mimo to był to jego własny wybór, a nie uleganie zewnę-

trznym czynnikom.

Zakończenie

A jego imię Legion - bo zaprawdę jest ich wielu.

(parafraza imienia diabła i słów Chrystusa z Ewangelii

według świętego Marka)

Legion, a więc wielość - tak powinien nazywać się świat.

Jeszcze lepiej brzmiałoby - nieskończoność. Bo jest on niepozna-

walny. Myślę, że rzeczywistości przedstawione w utworach literac-

kich nie są w stanie wyczerpać wszystkich sposobów postrzegania

świata. Myślę, że jest ich tyle co ludzi albo nawet jeszcze więcej,

a każdy z nich jest subiektywny i niedoskonały. Należałoby zapytać

więc niczym starożytny filozof - czy istnieje jedna niezależna pra-

wda? Czy świat można sformułować jednoznacznie? Która z kon-

cepcji mówienia o świecie jest najdoskonalsza? Żadna. Wszystkie

są w równym stopniu prawdziwe, jak i fałszywe. To, co ktoś myśli

o rzeczywistości, jest prawdą dla tego człowieka, a dla innego

może być niczym. Wszystko jest względne. Podchodzę krytycznie

do wszystkich sposobów postrzegania, bo jak można ujrzeć nie-

poznawalne? Dlatego wszystkie koncepcje są mi równie bliskie,

jak i dalekie. Zależy to od sytuacji, w jakiej jestem. Czasem patrzę

na świat tak, czasem inaczej. Czasem rzeczywistość jawi się jako

sen, kiedy indziej czuję się manipulowany. Niekiedy się buntuję

i kroczę przez labirynt. Mój sposób postrzegania świata to są te trzy

kropeczki występujące w temacie. Widzę go tak, jak zapisane jest

w wielu starożytnych kosmogoniach - jako nieskończoność, jako

pustkę i jako jedność zarazem: dobro i zło, czerń i biel oraz wszys-

tkie barwy tęczy. Ale ten punkt widzenia jest równie fałszywy, jak

i prawdziwy. Jest taki, jak wszystkie inne - względny. Dlatego trud-

no mi sobie wyobrazić jedyną koncepcję. Może również dlatego,

że sam jestem zmienny. Moje imię Legion - bo zaprawdę jest nas

wielu.

70.Topos wędrówki i doświadczeń wynikających z podróży

w dziełach literatury polskiej i powszechnej.

W literaturze różnych epok często występuje motyw wędrówki.

Podróż w życiu człowieka może mieć bardzo wiele znaczeń: może

przynosić nowe doświadczenia, oznaczać chęć poznania, ucieczkę,

tułaczkę, poszukiwanie szczęścia czy lepszych warunków życia,

wreszcie może wiązać się z misją, posłannictwem. Zwykle wiąże

się z porzuceniem na zawsze lub na pewien czas dotychczasowych

warunków, środowiska i otoczenia.

Jedną z pierwszych wielkich wędrówek odnajdujemy w staro-

testamentalnej Księdze Wyjścia. Wybawiony przez Boga z egipskiej

niewoli Naród Wybrany kroczy pod przewodnictwem Mojżesza

przez pustynię, w drodze do ziemi obiecanej Kanann. Czterdzieści

lat na pustyni jest trudnym doświadczeniem dla Izraelitów, próbą

zaufania, wiary w Boga. Podróż ta jest przejściem od stanu niewoli

do wyzwolenia i szczęścia, zarówno w sensie dosłownym, jak

i metaforycznym, dotyczącym sfery duchowości człowieka. Jest

swoistą alegorią życia człowieka, pojmowanego jako pełna trudów

pielgrzymka.

Bardzo ważnymi literackimi podróżami były wyprawy w zaś-

wiaty, umożliwiające kontakt z umarłymi, jako tymi, którzy prze-

kroczywszy granicę życia i śmierci, wiedzą więcej i znają ukrytą

istotę świata. Ludzkość od początku swego istnienia zadawała

sobie pytanie o los człowieka po śmierci, o życie na „tamtym świe-

cie”. Systemy religijne gwarantujące życie po życiu są bardzo la-

koniczne, jeżeli chodzi o szczegóły jego dotyczące, dlatego ludzie

szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sztuce, w literaturze.

Dzięki swej uniwersalności motyw podróży w zaświaty jest niejako

motywem „wędrującym” przez literaturę na przestrzeni wieków.

Znajdujemy go w starożytnej Odysei, jak i w twórczości współcze-

snego poety Rainera Rilkego, który w wierszu Orfeusz, Eurydyka,

Hermes nawiązuje do postaci greckiego mitu, będącego pierwszym

znanym nam zapisem literackim, zapisem podróży do krainy umar-

łych. Treścią tego mitu jest historia Orfeusza, któremu udało się

uzyskać od władcy Hadesu zgodę na zejście do krainy umarłych

i wydobycie stamtąd swej ukochanej - Eurydyki. Choć znaczenie

tego mitu nie polega bezpośrednio na ukazaniu zaświatów, to stał

się on asumptem do rozważań na ten temat dla wielu poetów,

twórców. Homer w Odysei, która cała może służyć za ilustrację

motywu wędrówki w literaturze, opisuje pobyt Odysa w krainie cie-

ni i jego rozmowę z duchami. Znają one przeszłość i przyszłość,

dzięki czemu Odys zostaje pocieszony. W podobny sposób Wergi-

liusz aranżuje spotkanie z umarłymi głównemu bohaterowi Eneidy

Eneaszowi. W średniowieczu topos wędrówki w zaświaty odnajdu-

jemy w Boskiej Komedii Dantego. Autor w czasie swojej wizyjnej

wędrówki po krainach Piekła, Czyścia i Raju spotyka się z umarły-

mi. Jego przewodnikiem są kolejno Wergiliusz i wybranka Beatry-

cze, którą autor umieszcza w niebie. Napotkani po drodze zmarli

uczeni, filozofowie, artyści udzielają Dantemu nauk i rad. Pozna-

jemy bardzo dokładnie poszczególne kręgi piekła i umieszczone

tam zgodnie z teologią postaci antyczne, jak i szczegółową hierar-

chię aniołów w niebie. Poruszając zagadnienie pośmiertnego losu

wielkich postaci antycznej, kultury i sztuki, autor przypomina świa-

tu o istnieniu zapominanej tradycji antycznej. Z tego typu podróżą

spotykamy się również w dziele Franciszka Rabelaisa Gargantua

i Pantagruel. Rabelais nawiązuje do wielkiej literackiej tradycji

w sposób prześmiewczy. Jedna z postaci powieści, Epistemon,

opowiada o swoim pobycie w piekle. Kontakt z umarłym ukazany

jest w sposób komiczny, autor degraduje wielkich tego świata

i cały oficjalny ziemski porządek.

W literaturze epoki oświecenia podróż miała znaczenie prze-

de wszystkim dydaktyczne. Doskonałym przykładem jest tutaj Ku-

buś Fatalista i jego pan Denisa Diderota. Jest to napisana lekkim

i dowcipnym językiem historia podróży służącego Kubusia i jego

pana, którzy w czasie jej trwania rozmawiają na różne, pozornie

błahe, tematy. Przytrafiające im się przygody są pretekstem do li-

cznych dygresji i komentarzy. Sprytny i inteligentny Kubuś jest mą-

drzejszy od swojego pana, a za żartobliwą formą kryją się poważne

tematy, takie jak problem wolnej woli, przeznaczenia. Podobnie

dydaktyczny charakter ma podróż, którą ukazuje pierwsza nowo-

żytna powieść polska Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Jej

autor, Ignacy Krasicki, za jeden z wątków obrał podróż wychowa-

nego w ksenofobicznym domu szlacheckim młodzieńca. Pierwszy

etap tej podróży jest przestrogą. Przebywający w Paryżu młody

człowiek, Mikołaj, wskutek własnej niewiedzy i naiwności zostaje

oszukany i traci wszystkie pieniądze. Następne trafia na Wyspę Ni-

pu - miejsce zamieszkiwane przez oświeconych rolników, którzy,

zgodnie z oświeceniowym mitem, dzięki pracy blisko natury mieli

receptę na szczęście. Mikołaj poznaje relacje oparte na pracy,

równości, wzajemnym szacunku. Drugi etap podróży jest doświad-

czeniem pedagogicznym. Po powrocie do Polski młodzieniec, wi-

dząc absurdalność systemu społecznego funkcjonującego w ro-

dzinnym kraju, postanawia go reformować. Jednak jego wysiłki nie

dają żadnych rezultatów. W tej powieści podróż służy krytyce oby-

czajów panujących w Rzeczpospolitej.

Niezwykle interesującą podróż, również o charakterze dyda-

ktycznym, przedstawia powieść Jonatana Swifta Podróże Guliwera.

Utwór jest pamfletem na sytuację społeczną i polityczną panującą

w Anglii w XVIII wieku i wielką dyskusją z mitami oświeceniowymi.

Guliwer odwiedza społeczności liliputów i gigantów, w jego pod-

róży jest też epizod z pobytu w krainie rozumnych koni i dzikich

ludzi.

Bardzo znaczącą literacką podróżą jest podróż romantyczna.

Była ona jednym z eskapizmów realizowanych przez romantyków

po to, by stłumić w sobie „weltschmerz”, zmniejszyć rozbieżność

między marzeniem, nie spełnionymi pragnieniami i osobowością

a szarą, często okrutną rzeczywistością. Chcieli oni w ten sposób

przybliżyć ideał do rzeczywistości. Wynikała również z konieczno-

ści obcowania z kryjącą w sobie istotę rzeczy naturą, której krajo-

brazy odzwierciedlały stany duszy wrażliwej osobowości, będąc

zarazem źródłem natchnienia. Wreszcie podróż w dzikie i niezna-

ne miejsca oznaczała przybywanie w bezkresnej przestrzeni koja-

rzącej się z ukochaną przez romantyzm, nieograniczoną wolnością

i niezależnością. Jeden z głównych europejskich romantyków, lord

Byron, ogarnięty heroiczną ideą walki o wolność narodów, wyrusza

do Grecji, by walczyć z Turkami, gdzie ginie. W napisanym przez

niego poemacie Giaur akcja rozgrywa się w pełnej egzotycznych

krajobrazów Grecji, a przewodnim motywem jest tajemnica tragi-

cznej miłości jednostki, prezentowana w dramatycznym kontekście

walki o niezależność narodu.

Nasi romantycy również podróżowali. Obszarem ich „ucie-

czek” był szeroko pojęty wschód i wschodnie rubieże Rzeczpospo-

litej. Sonety krymskie Adama Mickiewicza czy Maria Antoniego

Malczewskiego są utworami, w których krajobrazy dzikiego wscho-

du, a zwłaszcza wielkiego stepu, odgrywają bardzo ważną rolę.

Służą do stworzenia pejzażu wewnętrznego, pozwalają poczuć się

prawdziwe wolnym, czy odnaleźć w naturze ekwiwalenty doznań

targanej ogromnymi namiętnościami i emocjami nieprzeciętnej

duszy.

Literatura pokazuje, jak wiele znaczeń może mieć podróż,

wędrówka. Może być źródłem wiedzy, bogatych doświadczeń we-

wnętrznych, zarówno tych estetycznych, jak i intelektualnych. Z tej

perspektywy warto przyjrzeć się naszym podróżom. Wydaje się,

że w dobie błyskawicznej komunikacji i kultury masowej, sprawia-

jącej, że cały świat zaczyna wyglądać podobnie, są one znacznie

uboższe od prezentowanych przez literaturę.

71.Tradycja czy awangarda, realizm czy deformacja? Który

sposób interpretowania świata bardziej odpowiada Twoim

gustom czytelniczym? Uzasadnij swój wybór, odwołując się

do wybranych tekstów literatury I połowy XX wieku.

Podczas ostatnich kilku miesięcy analizowaliśmy utwory XX-

lecia międzywojennego, ale nie sądziłam, że przyjdzie chwila,

w której będę musiała postawić samej sobie pytanie: który sposób

interpretowania świata, tradycyjny czy awangardowy, realisty-

czny czy deformujący bardziej mi odpowiada? Żeby móc odpowie-

dzieć na to pytanie, należałoby najpierw ustalić zależność mię-

dzy pojęciami tradycja i awangarda, a realizm i deformacja.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że konwencja realistyczna

jest bezpośrednio związana z tradycją, którą należałoby chyba

w tym wypadku kojarzyć z utworami takimi, jak Noce i dnie Marii

Dąbrowskiej czy z Chłopami Reymonta z początków XX wieku. Nie

można jednak zapomnieć o obecności elementów realistycznych

w prozie Schulza, na których dopiero konstruuje autor świat zde-

formowany, mający cechy wspomnień i snów.

Pozostała mi teraz odpowiedź na pytanie: czy pojęcie awan-

gardy jest równoznaczne z faktem stosowania przez twórców de-

formacji rzeczywistości, która pozwoliłaby ujrzeć świat takim, jakim

on w rzeczywistości jest? Myślę, że tak, gdyż niektórzy pisarze

i poeci okresu międzywojennego ujawniają, że realizm wyczerpał

już wszystkie możliwości ukazywania prawdy o świecie. Witkacy

i Gombrowicz sięgają po groteskę, która staje się instrumentem

skonstruowanym w tym celu, aby przybliżał głębsze prawdy.

Należałoby więc wyciągnąć wniosek, że deformacja bliższa

jest awangardzie, zaś realizm kojarzony jest częściej z tradycją.

Zanim poznałam literaturę międzywojenną, sądziłam, że jedy-

nie realistyczna wizja świata będzie w stanie sprostać moim ocze-

kiwaniom i gustom czytelniczym. To właśnie naturalizm wypływa-

jący z realizmu pokazywał życie takim, jakie było ono w rzeczywi-

stości. Nigdy sielankowa wizja świata nie wzbudzała we mnie

zachwytu, zawsze wiedziałam, że literatura powinna pokazywać

prawdziwe życie, a nie jego wizerunek wyidealizowany. Nie zda-

wałam sobie sprawy, że to właśnie deformacja, odejście od logiki

życiowej, naruszenie zdroworozsądkowej wizji świata będzie

w stanie najlepiej, najwierniej ukazać absurdy świata, w którym

żyjemy. Z pewnością deformacja daje więc człowiekowi możliwość

uzmysłowienia sobie absurdalności wielu sytuacji w życiu codzien-

nym. Dlatego dzisiaj mogę chyba powiedzieć, że właśnie awan-

gardowy sposób przedstawienia świata, często w sposób zdefor-

mowany, pobudza mój umysł do refleksji nad wszystkim, co mnie

otacza, stymuluje moje myśli, zmusza mnie do refleksji na temat

życia. Literatura tradycyjna nie była w stanie mnie do tego zmusić,

a nawet zachęcić. Dzisiaj po dokładnej analizie utworów Witkace-

go, Schulza i Gombrowicza czuję, że poznałam coś innego, uświa-

domiłam sobie groteskowość wielu sytuacji, które muszę zaakcep-

tować.

Dlatego teraz chciałabym, analizując dzieła wyżej wymienio-

nych twórców, ukazać, dlaczego oni zdecydowali się w pełni świa-

domie wprowadzić groteskę do swojej twórczości.

W Polsce początki groteski w literaturze współczesnej wiążą

się z nazwiskiem Witkiewicza. Przykładem utworu, w którym ta ka-

tegoria estetyczna jest zastosowana, są Szewcy. Witkacy ukazuje

w dramacie rzeczywistość zdeformowaną, jest to świat w pewnym

sensie umowny, niezgodny z realiami. Uwagę pisarz kieruje na

relację jednostki z tymże fikcyjnym w swym zamierzeniu światem.

W Szewcach nie jest zachowane prawdopodobieństwo zdarzeń,

brak jest ciągów przyczynowo-skutkowych, świat umowny daleki

jest od rzeczywistego, umowna jest również akcja (warsztat szew-

ski, więzienie). Zdarzenia schodzą na drugi plan, zaś najważniejsze

stają się tu poglądy wypowiadane przez bohaterów. Również kon-

strukcja bohatera ma charakter groteskowy. Bohaterowie, mimo

iż posiadają cechy ludzkie, zachowują się jak marionetki, mają

świadomość, że grają role, są nośnikami pewnych idei, często au-

tora. W Szewcach brak jest indywidualizacji języka, często wypo-

wiadane przez bohaterów kwestie są niezgodne z ich poziomem

umysłowym. Przykładem mogą być szewcy, którzy dyskutują na te-

maty filozoficzne. Psychika bohaterów jest zdeformowana, cechy

ludzkie pozorne, myślą oni jedynie o zaspokojeniu podstawowych

instynktów biologicznych. Potwierdzają to znaczące i szokujące

nazwiska: Zbereźnicka-Podberezka, prokurator Scurvy. Postacie

podporządkowane są katastroficznej wizji świata, o tym świadczy

zarówno ich zachowanie, jak i wygląd. Absurdalna postać prokura-

tora-psa palącego papierosy, księżnej ubranej w pióra ptaka oraz

absurdalna sytuacja, w której Sajetan Tempe zastrzelony przez Hi-

per-Robociarza wciąż uczestniczy w sztuce, a także język boha-

terów (neologizmy, zwroty pseudonaukowe, wulgaryzmy, miesza-

nie stylów) - to właśnie cechy groteskowości w Szewcach.

Groteska służy Witkacemu do oceny świata współczesnego,

wiąże się z katastroficzną jego wizją. Jest pretekstem do rozwa-

żań nad zagładą ludzkości, do której może doprowadzić „nieusta-

jąca” rewolucja.

U Schulza w Sklepach cynamonowych występują tendencje

podobne jak u Witkacego, prowadzące do groteski. Przemieszanie

niewspółmiernych płaszczyzn (realna i wyobrażeniowa, czasowa

i pozaczasowa, subiektywna i obiektywna), przewartościowanie

zmierzające do mitologizacji, tak wyglądają cechy groteskowości

u tego autora. Świat przedstawiony tworzony jest za pomocą sym-

boli i metafor. Ten nowy świat ma na celu upoetycznienie codzien-

ności. Realistyczne czynniki fabularne zepchnięte są na drugi plan,

a na pierwszy wysuwa się rzeczywistość zdeformowana, zmitolo-

gizowana, uniwersalna dla każdego czasu. Czynnikiem organizują-

cym świat przedstawiony jest retrospektywny powrót bohatera

-narratora do czasów dzieciństwa. Dlatego jest on ukazany z pozycji

dziecka - narratora w pierwszej osobie, w konsekwencji marzenia

sennego. Wspomnienia są zniekształcone, mało istotne zagadnie-

nia urastają do rangi symbolu, podczas gdy ważne niegdyś sprawy

stają się mało istotne. Obraz świata jest płynny, nie ma w nim nic

stałego. Symbolami w tym utworze stają się: ulica krokodyli (sym-

bol nowoczesności, tandety i rozpusty), sklepy cynamonowe (sym-

bol marzeń i pragnień bohatera-narratora, rzeczy zakazanych

i osobliwych) oraz postać Ojca. Jest on symbolem prób wyzwolenia

się spod przytłaczającej, małomiasteczkowej atmosfery, symbolem

dążenia do ideałów. Ojciec przybiera różne wcielenia. Raz jest

kupcem bławatnym, innym razem prorokiem Jakubem, jest też ar-

tystą, magiem lub hodowcą ptaków. Schulz ukazuje w utworze sy-

tuację jednostki zdegradowanej do roli manekina, odhumanizowa-

nej na skutek komercjalizacji, która przyszła wraz z początkiem

XX wieku.

Ciekawym utworem jest również Ferdydurke W. Gombrowicza.

W świecie przedstawionym przez tego autora brak jest jednolitego

systemu zasad nim rządzących. Akcja ma pewne cechy prawdopo-

dobieństwa, ale niektóre jej momenty mają posmak absurdu.

Na groteskowy obraz rzeczywistości składają się wydarzenia i po-

stacie w dużej mierze przejaskrawione i absurdalne. Fabuła ma

charakter groteskowy, narusza zdroworozsądkową wizję świata.

Absurdalne wydają nam się sytuacje takie, jak traktowanie trzy-

dziestoletniego mężczyzny jak kilkunastoletniego chłopca, zapro-

wadzanego do szkoły i na stancję, pojedynek na miny, lekcja pol-

skiego lub chociażby wydarzenia w Bolimowie.

Do rangi symbolu podnosi Gombrowicz części ciała, które ni-

gdy wcześniej nie zostały symbolicznie uwznioślone: łydka (symbol

nowoczesności), pupa (symbol niedojrzałości), gęba (forma, którą

narzuca człowiekowi drugi człowiek lub społeczeństwo). Kreacja

bohaterów oraz konstrukcja fabuły służą autorowi do wyekspono-

wania dwóch tematów w powieści. Pierwszy, to rozważania nad

rolą konwenansów i konwencji w życiu jednostki narzuconym jej

przez kulturę i cywilizację, które zmuszają do przybierania różnych

masek i udawania. Drugi to krytyka międzywojennej rzeczywistości

i obyczajowości. Przedmiotem krytyki stają się trzy środowiska:

szkoła, postępowe mieszczaństwo i konserwatywne ziemiaństwo.

Aby ukazać prawdę o tych środowiskach, bezsens różnych wartości

przez nie propagowany, Gombrowicz zmuszony był poddać świat

przedstawiony deformacji; realistyczny obraz tego świata nie byłby

w stanie przemówić do czytelnika tak dobitnie.

Jak widać na powyższych przykładach, wybrałam deformację,

jako sposób interpretowania świata bardziej przemawiający do

mnie jako czytelnika. Lektura dzieł Witkacego, Schulza, Gombro-

wicza nie jest lekturą łatwą, wielokrotnie trzeba ją przerywać, aby

potem móc do tych dzieł powrócić z nowym zapałem. Ale jeśli do

nich powrócimy, za każdym razem będziemy odkrywać w tych ut-

worach nowe prawdy, które nam przy pierwszej lekturze umknęły

pod natłokiem wrażeń.

72.„Tragedia jest tam, gdzie jest wybór” - jakie interpretacje

tego pojęcia można odnaleźć w literaturze na przestrzeni

wieków?

Dramat trudnego wyboru od zarania dziejów towarzyszył czło-

wiekowi w jego zmaganiach ze światem. Problem wolnej woli

i związanej z nią możliwości wyboru, będącej jedną z zasadni-

czych treści człowieczeństwa, często stawał się przedmiotem lite-

rackich dyskusji.

Na jeden z pierwszych śladów zainteresowania tym tematem

natrafiamy w Biblii, w Starym Testamencie. Historie Abrahama

i Hioba w centrum stawiają człowieka i dokonany przez niego wy-

bór. Tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku człowiek posta-

wiony w skrajnie trudnej sytuacji musi dokonać wyboru pomiędzy

zaufaniem, zawierzeniem Bogu a buntem, bluźnierstwem czy też

próbą realizacji własnej racji. Tragizm sytuacji polega na tym,

że z racjonalistycznego punktu widzenia słuszność jest po stronie

zdruzgotanego cierpieniem Hioba i Abrahama - bojącego się utra-

cić jedynego syna. Tak więc w optyce Biblii dramatyczna decyzja

jest swoistym probierzem zaufania i wierności człowieka względem

Boga.

Starożytni Grecy ukazywali kwestie wyboru w innym kontek-

ście. Istotą tragedii greckiej było fatum, tajemnica losu, przezna-

czenia. Bohater tragedii antycznej obciążony jest hamartią - winą

tragiczną, która sprawia, że każde jego posunięcie, niezależnie

od dobrych intencji, gmatwa jego los. W związku z tym dokonywa-

ne przez bohaterów wybory traktowane są instrumentalnie, jako

element służący wypełnieniu się ich przeznaczenia. Doskonałym

przykładem jest tu król Edyp, który, nieświadomie poślubiając swo-

ją matkę, zrealizował dawne proroctwo. Bohater nie ma wyjścia,

wypełnia swoje fatum, jego decyzja, niezależnie od jej treści, koń-

czy się porażką. Pochodząca z kazirodczego związku Antygona jest

skazana na klęskę, gdyż jej zadaniem jest wybór którejś z dwóch

równorzędnych racji. Prawo moralne stoi tu w opozycji do prawa

państwowego racji stanu.

Z zupełnie inną koncepcją człowieka i dokonywanych przez

niego wyborów spotykamy się w dramatach Szekspira. Postaci

szekspirowskie nie są „targane” przez los, tragedia ma źródło

w dokonanym przez bohatera w pełni świadomym wyborze. Mak-

bet doskonale zdaje sobie sprawę, że czyni źle, wie, że nie ma

prawa zabijać, a jednak to robi. Bohaterowie u Szekspira zyskują

wymiar psychologiczny, dzięki czemu tragizm zależy w głównej

mierze od ich postępowania, a nie od sytuacji zewnętrznej.

Klasyczny teatr francuski, reprezentowany przez twórców

takich, jak Pierre Corneille czy Jean Racine, jako podstawowe za-

gadnienie obrał sobie rodzący wiele dylematów wybór. Nawiązu-

jąc do form tragedii greckiej, prezentował jednak odmienne niż

ona problemy. Na tym etapie rozwoju kultury europejskiej powrót

do tematów, które były przedmiotem zainteresowania twórców an-

tycznych, był niemożliwy, gdyż w tych kwestiach rozwiązań dostar-

czała oficjalnie wyznawana filozofia chrześcijańska. Między innymi

dlatego klasycyści podejmują inne zagadnienia. Corneille w Cydzie

zarysowuje konflikt polegający na walce honoru z miłością, tragizm

budowany jest przez niego w oparciu o dylematy wewnętrzne i os-

tateczną decyzję bohatera. Również Racine konstruuje swoje tra-

gedie na bazie sprzeczności między wielką namiętnością a obo-

wiązkiem. Jego utwory charakteryzują się pogłębionym studium

psychologicznym postaci.

Kolejne „rozumienie” tragedii jako trudnego wyboru znajdu-

jemy w okresie romantyzmu. Dojrzewająca do przyjęcia postawy

zaangażowania się w sprawy ludzkości jednostka tytaniczna jest

jednym z głównych motywów w literaturze tej epoki. Postać Fausta

z tragedii Goethego znakomicie ilustruje taką metamorfozę.

Geniusz, który posiadł wszelką wiedzę, przeżywa rozpacz z powo-

du odkrycia, iż jest ona niewystarczająca do zbadania wszelkich

tajemnic bytu. Żal ten przeradza się w hedonistyczną chęć skorzy-

stania z życia, jednakże próby realizacji przez Fausta własnego

szczęścia kończą się cierpieniem innych. Zaczyna on rozumieć,

że jako jednostka tytaniczna, nie może żyć życiem przeciętnych lu-

dzi. Kulminacją sztuki jest jego decyzja o działaniu dla dobra ludzi,

czego symbolem ma być osuszanie przez niego bagien. Podobną

przemianę bohatera obserwujemy w Dziadach - tutaj Gustaw prze-

mienia się w żarliwego patriotę Konrada - czy też w Nie-Boskiej

komedii, gdzie metamorfozę przeżywa postać bajroniczna - hrabia

Henryk.

Myślę, że w trakcie poszukiwań po literaturze różnych ujęć

tragedii, postrzeganej jako konieczność dramatycznego wyboru,

warto wspomnieć o dwóch powieściach - Zbrodni i karze i Lordzie

Jimie. Kluczowym zagadnieniem pierwszej z nich jest decyzja głó-

wnego bohatera o przyznaniu się do winy po popełnieniu zbrodni.

Zastanawiając się nad tym, co ma zrobić, przeżywa on dezintegra-

cję osobowości wskutek strachu, rozterek moralnych i reliktów da-

wnych przekonań, które doprowadziły go do popełnienia morder-

stwa. Druga z wymienionych powieści za punkt wyjścia obiera sy-

tuację nawiązującą do antycznej hamartii. Marynarz Jim musi de-

cydować w okolicznościach, w których każde rozwiązanie oznacza

klęskę. Jego wybór jest początkiem tragedii.

Przytoczone powyżej przykłady utworów literackich z różnych

okresów, poruszających przedmiotową kwestię, świadczą o tym,

jak duże znaczenie ma dla człowieka zagadnienie wyboru. Drama-

tyczna decyzja, zawsze oznaczająca rezygnację z czegoś, zwykle

łączy się z przeżyciem „tragedii” w takiej czy innej formie.

73.Tragedie jednostek i ich ponadczasowy wymiar na wybranych

przykładach literackich z różnych epok.

W każdej z epok jest przykład bohatera przeżywającego au-

tentyczną tragedię. Tragizm tych postaci ma zazwyczaj ponadcza-

sowy wymiar. Zacznijmy od wyjaśnienia pojęcia sytuacji tragicznej,

z którym po raz pierwszy spotykamy się w czasach antycznych.

Otóż sytuacja tragiczna to taka, w której bohater musi dokonać wy-

boru pomiędzy dwiema racjami, przy tym każda jego decyzja spo-

woduje tragiczne dla niego konsekwencje.

Pierwszą bohaterką, którą chciałabym w związku z tym przed-

stawić, jest Antygona z tragedii Sofoklesa. Musi ona dokonać wy-

boru pomiędzy dwiema sprzecznymi ze sobą, równorzędnymi rac-

jami. Jako kochająca siostra, posłuszna prawom boskim i odwiecz-

nej tradycji, czuje się zobowiązana do pochowania zwłok brata Po-

linejkesa. Jeśli tego nie uczyni, ciało zmarłego nie tylko zostanie

pohańbione, ale także, według wierzeń religijnych Greków, dusza

nie zazna spokoju po śmierci. Postępując zgodnie z odwieczną

tradycją, wyda na siebie wyrok śmierci, ponieważ król Kreon zabro-

nił pochować Polinejkesa. Antygona - sama niewinna - musi więc

wybierać pomiędzy posłuszeństwem prawu boskiemu a ludzkiemu.

Sumienie nakazuje jej postąpić zgodnie z prawem boskim, odwie-

czną tradycją, i dlatego wybiera śmierć.

Ponadczasowość tego wyboru polega na tym, iż wciąż żywe

są konflikty pomiędzy dobrem społecznym i jednostki. Wciąż ist-

nieje walka o władzę i zdrada, wciąż trzeba dochodzić swoich

praw, wciąż istnieją konflikty pomiędzy sferą uczuć a obowiązku.

Nadal istotne jest dla nas pojęcie sprawiedliwości i nadal pragnie-

my, aby człowiek skupiający w swym ręku władzę dbał o jej auto-

rytet, postępował stanowczo i zabiegał przede wszystkim o interes

ogółu. Bliskie jest nam również uczucie siostrzane, jakim Antygona

obdarzała Polinejkesa, i szacunek dla zmarłych. Wszystko to spra-

wia, że problemy zawarte w Antygonie są wciąż aktualne, ponad-

czasowe.

Myślę również, że człowiek XX wieku nieraz znalazł się w sy-

tuacji podobnej jak bohaterka dramatu antycznego, z której trudno

mu było znaleźć właściwe wyjście.

Następnym bohaterem, który - moim zdaniem - znalazł się

w sytuacji tragicznej, był Kordian z dramatu Juliusza Słowackiego.

Tragizm tego bohatera romantycznego polegał na wewnętrznym

rozdarciu. Kordian zobowiązał się, że zabije cara - tyrana i cie-

miężcę Polski. Wierzył głęboko, że czynem tym przyczyni się do

uwolnienia Ojczyzny spod jarzma zaborów. Jednocześnie zdawał

sobie sprawę z tego, że car Rosji był jednocześnie królem Polski.

Zabijając go, stawał się bohater jednocześnie królobójcą, popeł-

niał czyn sprzeczny z kodeksem rycerskim - przysięgą wojskową.

Poza tym zabijał człowieka, a więc jako chrześcijanin popełniał

grzech śmiertelny i narażał swoją duszę na wieczne potępienie.

Wszystko to sprawiło, że Kordian pod wpływem Strachu i Ima-

ginacji nie był w stanie dokonać planowanego zabójstwa, mimo to

został przez zaborców skazany na śmierć. Ponadczasowość sytua-

cji tragicznej, w której znalazł się Kordian, polega na tym, że czę-

sto i dziś ludzie przeżywają rozdarcie wewnętrzne, paraliżujące

całkowicie ich zdolność działania. Wynika ono ze zrozumienia

dwóch równorzędnych racji i w związku z tym niemożności podję-

cia jakiejkolwiek decyzji. A przecież wiemy, że nie podejmując

działania, dokonujemy jednak wyboru.

Literatura okresu Młodej Polski miała również bohaterów, któ-

rzy znaleźli się w sytuacji tragicznej. Tu wymienię postać doktora

Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Stoi on przed

podjęciem decyzji: związać się z Joasią, założyć dom, rodzinę

i wieść szczęśliwe życie, czy poświęcić się całkowicie pracy spo-

łecznej, niesieniu pomocy biedocie Zagłębia? Zdaje sobie sprawę,

że jeśli się ożeni, „wrośnie” w życie rodzinne, będzie dbać o dom

i zabraknie mu czasu na pracę społeczną na rzecz innych - najbie-

dniejszych. Natomiast gdy poświęci się pracy dla społeczeństwa,

skrzywdzi kochającą go Joasię i zniszczy swoją jedyną miłość. Ma

więc świadomość, że cokolwiek uczyni, będzie cierpiał. Tomasz

Judym znalazł się więc niewątpliwie w sytuacji tragicznej, ponie-

waż każdy wybór wiązał z wyrzeczeniem.

Myślę, że jest to również sytuacja ponadczasowa, ponieważ

człowiek XX wieku często musi dokonywać wyboru, czemu poś-

więcić się bardziej: rodzinie czy pracy zawodowej? Zdaje sobie

przy tym sprawę, że poświęcając się całkowicie pracy, krzywdzi

rodzinę, zaś zaniedbując ją, postępuje jeszcze gorzej. Zwłaszcza

w tak trudnych sytuacjach znajdują się współczesne kobiety, dla

których każdy wybór jest po prostu zły.

Omawiając bohaterów tragicznych, występująch w utworach

literackich, nie można - moim zdaniem - pominąć postaci Zenona

Ziembiewicza z powieści Zofii Nałkowskiej Granica. Jego tragizm

jest trochę bardziej skomplikowany niż postaci prezentowanych

przeze mnie wcześniej. Uległ moralności, którą gardził w młodości.

Jako uczeń gimnazjum nie mógł pogodzić się z fałszem i obłudą

panującą w rodzinnej Boleborzy. Tymczasem w swoim dojrzałym

życiu i on postąpił podobnie jak ojciec. Zdradza Elżbietę z Justyną,

po czym opowiada jej o wszystkim, żądając przebaczenia. Ocze-

kuje od Elżbiety tej samej tolerancji i przyzwolenia na swoje grze-

chy, jakich jego ojciec wymagał od matki. Podobnie nie potrafi być

uczciwy, robiąc karierę. Rezygnuje stopniowo ze swojej niezależ-

ności i staje się marionetką w rękach „możnych tego świata”. Pod-

porządkowuje się kolejnym przełożonym, których poglądami kie-

dyś gardził. Jako prezydent przestaje zajmować się problemami

zwykłych ludzi, ponieważ nie jest w stanie ich rozwiązać.

Tragizm Zenona Ziembiewicza, który doprowadził go do sa-

mobójczej śmierci, polegał na tym, że bohater powieści Granica

sprzeniewierzył się samemu sobie i poglądom, które kiedyś wyz-

nawał. Do jego załamania przyczyniła się również porażka, jaką po-

niósł w życiu osobistym. Wybrał śmierć, nie chciał żyć jako czło-

wiek kaleki. Dokonał więc wyboru, mimo wszystko.

W dzisiejszych czasach często spotykamy podobne sytuacje.

Człowiek współczesny, podobnie jak Ziembiewicz, zbyt łatwo

przekracza granice moralne, których przekraczać nie powinien.

Musi więc wtedy być przygotowany na tragiczny finał.

Jak więc widzimy, można znaleźć wiele przykładów tragedii

jednostek w literaturze. Wybór między dwiema równorzędnymi ra-

cjami nigdy nie był i nie jest łatwy. Tragizm bohaterów opisanych

przeze mnie jest z pewnością ponadczasowy. Każdy z nas może

znaleźć się w sytuacji tragicznej, z której trudno znaleźć właściwe

wyjście. Decyzje zaś przez nas podejmowane mogą pociągać za

sobą skutki trudne do przewidzenia.

74.Tragizm pokolenia Kolumbów na przykładzie wybranych

wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Krzysztof Kamil Baczyński był najwybitniejszym poetą pokole-

nia, które w chwili wybuchu II wojny światowej osiągnęło dojrza-

łość. Był poetą-żołnierzem w stopniu podchorążego w harcerskim

Batalionie Szturmowym „Zośka”. Zginął jako uczestnik powstania

warszawskiego, w pierwszych jego dniach. Całość jego twórczości

ukazuje dramat pokolenia, które doznało apokalipsy - II wojny

światowej. Utwory poety zostały w całości wydane pośmiertnie po

wojnie, w 1962 roku.

Poezja K.K. Baczyńskiego różni się od twórczości poetów

starszego pokolenia, którzy ukazywali bohaterską walkę narodu,

ogrom klęski i okrucieństwo okupantów. W poezji Baczyńskiego

dominuje uczucie przerażenia i świadomość spustoszenia, jakie

czyni wojna w psychice młodych. Ich dotychczasowy świat, w któ-

rym było tyle marzeń i tęsknot za miłością, został brutalnie zburzo-

ny. Mówi o tym wiersz pt. Ten czas. Ten czas to wojna mroczna,

przerażająca, krwawa. Wydarzenia okupacyjne przygniatają poetę

i jego ukochaną. Człowiek jest mały i bezbronny. W utworze tym

przeplatają się dwie kontrastowo ukazane płaszczyzny rzeczywi-

stości: miłości, życia i piękna oraz okrucieństwa przeżyć wojen-

nych. Ta druga płaszczyzna dominuje jednak nad pierwszą. Trwa

więc okupacyjna noc bez gwiazd, krwawego nieba, huku wiatru

i trzasku łamanych czaszek. Poeta jest przerażony tym otaczają-

cym go światem.

Szczególnie wyraźnie dramat pokolenia poety ukazuje wiersz

pt. Pokolenie. Młodzi ludzie żyją w ciągłym strachu, śnią im się bli-

zny, brat, który zginął, któremu oczy żywcem wykłuto. Dla porażo-

nych wojną nie ma miłości. Litości, sumienia. Ich świat to krew,

cierpienia, strach, nienawiść. Wszystkie ideały, które dotąd uważali

za najważniejsze, straciły swą wartość. Wojna bowiem zniszczyła

psychikę tego pokolenia. Spowodowała, że młodzi ludzie zamiast

się uczyć, pracować, kochać czują się w obowiązku podjąć walkę

za ojczyznę. Ten okrutny świat kontrastuje z przyrodą, gdzie panuje

spokój i pozorna cisza. Okrucieństwo człowieka niszczy bowiem

nie tylko ludzi, ale i otaczającą ich naturę. Świadomość życia

w czasie nieludzkim nie oznacza postawy biernej wobec zła. Jeśli

trzeba umrzeć, jedynym sensownym wyjściem dla młodych jest

walka z wrogiem.

Odrzucenie bierności i wybór walki nie oznaczały jednak dla

poety końca duchowych zmagań. Instynkt życia i pragnienie twór-

czej egzystencji zaznaczają się wyraźnie w wierszu pt. Spojrzenie.

Tak pisał poeta w tym utworze o dramatycznie odczuwanej przez

siebie dwoistości życia:

I jeden z nas - to jestem ja,

którym pokochał...

A drugi z nas - to jestem ja,

którym nienawiść drżącą począł...

W wierszu Elegia o... [chłopcu polskim] poeta ukazuje przeży-

cia chłopca polskiego z czasów niemieckiej okupacji. Umieszczona

w tytule nazwa gatunku literackiego - elegia - zapowiada smutny,

żałobny temat utworu. Podmiotem lirycznej wypowiedzi jest kobie-

ta, matka. Adresatem swojej wypowiedzi czyni ona bohatera wier-

sza, jasnego synka, który musi iść z czarną bronią w noc. Poeta o-

peruje w tym utworze kontrastami, np. jasności i ciemności, które

symbolizują świat pokoju, miłości oraz wojny i zła. Przedstawia

również rzeczywistość wojenną za pomocą wielu metafor.

Utwór ten, podobnie jak poprzednie, ukazuje tragiczny los po-

kolenia K.K. Baczyńskiego, wciągniętego przez historię do udziału

w wydarzeniach sprowokowanych przez siły zła. Mówi o tym poeta

wyraźnie w wierszu Historia. Historia, według niego, nie rządzi się

żadnymi prawami logicznymi. Jest siłą niszczącą i niweczy prag-

nienia człowieka, depcze jego prawa. Bunt jednostki nosi więc

w sobie piętno tragizmu, ponieważ jest ona wobec historii bez-

bronna.

W wierszu Rodzicom opowiada o sobie i swoim czasie wojen-

nym jakby o czymś minionym.

Byłem jak lipy szelest,

na imię mi było Krzysztof,

i jeszcze ciało - to tak niewiele...

Matka i ojciec to wspomnienie o czasie przedwojennym, pełnym

uniesień i miłości. Noc kontrastująca z białym dniem to - jak zwy-

kle u poety - symbol wojny i okupacji, panoszenie się zła i niena-

wiści. W końcowych strofach tego utworu K.K. Baczyński, przed-

stawiciel całego pokolenia przerażonego wojną, stwierdza, że i-

dzie walczyć właśnie ze złem, które go otacza. To od Was mam,

że śmierci się nie boję - zwróci się poeta do rodziców w ostatniej

zwrotce swojego utworu, oddając im tym samym hołd i szacunek.

Nieco inny charakter ma wiersz pt. Biała magia, poświęcony uko-

chanej żonie Basi. Biała magia to prawdopodobnie coś, co jest

przeciwieństwem czarnej magii, a więc czarów, które mogą przy-

nieść tylko zło i szkody. Miłość i uroda kobieca ma magiczny cha-

rakter. Przenosi w świat marzeń, w którym czas płynie cicho i me-

lodyjnie. Nastrój wiersza oddaje niepowtarzalne piękno chwili,

w której liryczna bohaterka wiersza Barbara staje przed lustrem.

Miłość i marzenia są dla Baczyńskiego w tym utworze ucieczką

od okrutnego i złego świata wojny.

Pokolenie, do którego należał i o którym pisał K.K. Baczyński,

mimo poczucia bezsensu wojny i tragizmu wydarzeń, bez wahania

spełniło swój obowiązek wobec ojczyzny, podjęło walkę z okupan-

tem i wyszło z niej przerażone i okaleczone.

75.Trwałe wartości czy przemijająca maniera? - przedstaw

na dowolnie wybranej epoce literackiej.

Myślę, że powyższy temat najzręczniej będzie mi omówić

na epoce baroku, ponieważ właśnie te czasy hołdowały swoistej

manierze, jaką na przykład był marinizm.

Barocco po włosku znaczyło: dziwaczny, niezgodny z dobrym

smakiem. Styl barokowy w sztuce i literaturze cechowała widowi-

skowość, przepych, bogactwo formy przytłaczające treść i dyna-

mizm obrazów. Sztuka stawiała sobie za cel zadziwić, poruszyć

odbiorcę. Były to bowiem czasy wielkiego kryzysu ideałów rene-

sansowych i tryumfu kontrreformacji, kiedy ludzie poszukiwali

trwałych wartości w okrutnym świecie ustawicznych wojen, który

podlegał procesowi przemijania.

W epoce baroku można wyróżnić trzy okresy:

1 - do lat dwudziestych XVII w., kiedy obok renesansowych pojawi-

ły się nowe nurty w literaturze,

2 - lata 1620-80, kiedy nastąpił rozkwit literatury barokowej, zwła-

szcza poezji i pamiętnikarstwa,

3 - schyłkowy, po 1730 r., który przyniósł upadek piśmiennictwa.

Dwa wzory kultury barokowej: dworski, czerpiący z europejs-

kiej mody i stylu, i ziemiański, rodzinny, uprawiający kult ojczystych

pamiątek i realiów, nadawały charakter tej epoce.

Myślę, że oprócz utworów mało wartościowych, nacechowa-

nych tylko manieryzmem, wniósł barok wiele trwałych elementów

do literatury polskiej.

Mimo że literatura baroku nie zawsze była najwyższych lotów,

jednak cechował ją demokratyzm i pewna masowość produkcji li-

terackiej. Wiązało to się z ogólną dostępnością wykształcenia i za-

nikiem analfabetyzmu wśród szlachty, przy jednoczesnym obniże-

niu poziomu nauczania. Szlachta była więc odbiorcą wszystkiego,

co ukazywało się na rynku. Patriotyzm mas szlacheckich, a także

wypadki historyczne, wielkie zwycięstwa, np. pod Chocimiem czy

Wiedniem, spowodowały powstanie wielu pamiętników, często

na użytek domowy, czasem nigdy nie publikowanych. Najlepszymi

z nich okazały się Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska, które zre-

sztą ukazały się drukiem dopiero w XIX wieku. Rozwija się również

epika historyczna. Najlepszym utworem z tego gatunku była Wojna

chocimska Wacława Potockiego, która przypominała współczes-

nym Polakom sławne zwycięstwo chocimskie.

Trwałą wartością tej epoki, oprócz wymienionych wyżej, była

również wrażliwość pisarzy na przejawy życia dworu szlacheckie-

go i miasta. Opisy życia obozowego, oświadczyn, polowań, odwie-

dzin sąsiedzkich, przygód i awantur z sąsiadami, a także prac

w gospodarstwie - wszystko to odnajdujemy nie tylko w Pamiętni-

kach Paska, ale i w wierszowanych opowiadaniach W. Potockiego

- W ogrodzie fraszek czy Moraliach. Są te utwory rodzajem ency-

klopedii życia domowego, niewyczerpanym źródłem informacji dla

badacza dawnego obyczaju.

Dorobkiem tej epoki jest z pewnością zainteresowanie się fol-

klorem i pojawienie się w utworach tej epoki motywów fantasty-

cznych. Najbardziej znana była wierszowana powieść Hieronima

Morsztyna Historia mieszana o zacnej królewnie Banialuce, fantas-

tyczna baśń o poszukiwaniu utraconej żony.

Trwałą wartością epoki barokowej, a nie przemijającą manie-

rą, nazwałabym również wzbogacenie stylu i języka, które było

bardzo charakterystyczne właśnie dla tej epoki. Poeci i pisarze

wprowadzają do swoich utworów przysłowia i wyrażenia potoczne.

Szczególnie J. Ch. Pasek używa w Pamiętnikach rodzimej mowy

potocznej. Język, którym posługuje się on sam i jego bohaterowie,

jest barwny, jędrny i dosadny. Inny przedstawiciel tej epoki, Jan And-

rzej Morsztyn, potrafił wydobyć z polszczyzny niezwykłe wartości

uczuciowe i obrazowe. W utworach pojawiają się malownicze opi-

sy przyrody, jak również opisy budowli czy liczne sceny batalisty-

czne. Na skutek ciągłych wojen z Turcją w życiu szlacheckim poja-

wiły się silne wpływy orientalne, pojawiają się w utworach takie

wyrazy, jak bukłak, horda, burka.

Napływ do Polski środkowej masy uchodźców szlacheckich

po wojnach kozackich był przyczyną z kolei wzbogacenia się lite-

ratury polskiej i języka o pierwiastki ukraińskie. Dwory magnackie

i królewski w Warszawie hołdowały przede wszystkim modzie wło-

skiej i francuskiej, stąd pojawienie się w języku polskim wyrazów

takich, jak karoca, forteca, kawaleria, kuranty.

Zasługą baroku jest również i to, że nastąpił w nim rozwój

dróg ekspresji poetyckiej. Myślę, że nawet maniera literacka, jaką

był w twórczości J.A. Morsztyna marinizm, choć była przemijająca,

pozostawiła po sobie trwałe wartości. Przerost kunsztownej formy

nad błahą treścią wymagał od twórcy niezwykłej sprawności poe-

tyckiej, wręcz kunsztu artystycznego. Dlatego poeta uprawiający

poezję tego typu musiał wciąż poszukiwać wyszukanych koncep-

tów, kontrastów, szokujących paradoksów i zaskakującej pointy.

Ta przesadna ozdobność stylu wymagała znajomości wielu orygi-

nalnych środków stylistycznych, jak i niewątpliwie talentu.

Myślę więc, że choć niecały dorobek literacki epoki baroku

zasługuje na pamięć potomnych, jednak ogromnej ilości utworów

tego okresu należy się wysoka ocena. Wszystkie one złożyły się

na to, że epoka ta wniosła do literatury polskiej trwałe wartości.

76. „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać

muszę” - Jerzy Liebert. Przedstaw bohaterów literackich

w sytuacji wyboru i oceń ich postawy.

Wybór wpisany jest w ludzkie życie. Świadomie bądź nie

człowiek codziennie dokonuje selekcji, usiłując odnaleźć to, co dla

niego najlepsze. Od najprostszych decyzji - w co się ubrać lub co

ugotować na obiad - do tych szczególnie istotnych, czyli dotyczą-

cych naszego życia; każdy wybór niesie za sobą konieczność po-

noszenia konsekwencji w postaci dostosowywania pozostałych

czynników do pierwotnego rozstrzygnięcia. Założenie karminowe-

go swetra wyklucza dodatki w kolorze błękitu, a zrobienie na obiad

barszczyku aż prosi się o podanie do niego pasztecików. Te z po-

zoru banalne przykłady obrazują działanie ciągu przyczynowo-

skutkowego, któremu podporządkowane jest ludzkie życie. Raz

podjąwszy decyzję, musimy konsekwentnie egzekwować ją, ponie-

waż czasu, niestety, cofnąć nie można, więc i owej decyzji zmienić

się nie da. Problem pojawia się w momencie, gdy wybór jest nie

przemyślany, dokonany pod wpływem silnych emocji lub innych

czynników i bodźców zewnętrznych. Nawet gdy takiego wyboru

żałujemy, powinniśmy brać go pod uwagę i pozostawać mu wier-

nym lub postępować w taki sposób, aby godnie wycofać się z nie-

go, biorąc na siebie ewentualne konsekwencje. Człowiek nie ma

bowiem monopolu na właściwe ocenianie sytuacji i nie zawsze to,

co postanowi, jest dobre. Powziętej raz decyzji nie można zmienić,

więc w warunkach, kiedy dochodzimy do wniosku, że była ona

błędna, pozostaje tylko pogodzić się z jej skutkami i następnym ra-

zem lepiej się zastanowić.

Jeden wybór pociąga za sobą widmo następnych. Aby zrozu-

mieć tę sentencję, sięgnijmy do prawyboru, przed którym stanęli

pierwsi ludzie. Bóg obdarzył swoje dzieci wolną wolą, dając im

tym samym możliwość rozstrzygnięcia o ich życiu. Adam i Ewa

świadomie sprzeciwili się Boskim nakazom; dokonali wyboru mię-

dzy własnym namiętnościami a prawami Pana. Za swój czyn mu-

sieli odpowiedzieć przed Stwórcą, przyjąć jego bezpośrednie skutki

w postaci wygnania z raju. Decyzję Ewy o zerwaniu jabłka z zaka-

zanego drzewa po dziś dzień odczuwają wszyscy chrześcijanie.

Tylko Bóg jest wszechmocny i wszechwiedzący, on tylko potrafi

ocenić, co dla człowieka jest dobre, a co złe. Pierwsi ludzie przez

swój czyn pozbawili całą ludzkość Boskiego kierownictwa, skazali

potomnych na konieczność ciągłego dokonywania selekcji, bez

pewności co jest właściwe, a co nie. Nie mając takiej wiedzy, jedy-

ną efektywną drogą dla człowieka jest konsekwentne postępowa-

nie i wierność pierwotnym postanowieniom. Bezkarne wycofywa-

nie się jest zaś po prostu tchórzostwem. Człowiek jest bowiem od-

powiedzialny za swoje czyny przed sobą, ludzkością i Bogiem.

Z moich wstępnych rozważań wynika, że każdy wybór, w za-

leżności od jego wagi, jest zjawiskiem mniej lub bardziej wiążą-

cym. Dowodem na słuszność tego twierdzenia niechaj będą litera-

ckie przykłady bohaterów, którzy „uczyniwszy na wieki wybór,

w każdej chwili wybierać [musieli]”. Wybór jest czynnością uzależ-

nioną od moralności, o czym świadczy sytuacja Antygony i Kreona

w obliczu śmierci Polinejkesa. Tytułowa bohaterka jest zdeklaro-

waną wyznawczynią określonej wiary. Fakt ten obliguje ją do pos-

tępowania zgodnie z zasadami wybranej religii. Czuje się więc

zobowiązana do godnego pochowania brata, co w konsekwencji

prowadzi ją do utraty życia.

Prześledźmy zatem ciąg przyczynowo-skutkowy, wedle któ-

rego toczy się życie Antygony. Jej pierwszym wyborem jest dobór

religii. Konsekwencją przyjęcia pewnego wyznania jest absolutny

imperatyw życia w zgodzie z jego prawami. Pierwotny wybór wy-

maga zatem konkretnego postępowania w późniejszych problemo-

wych sytuacjach. Antygona musi więc pochować brata, mimo iż

stanowczo zakazał tego Kreon. Decydując się na ten krok, boha-

terka dokonuje jednocześnie najważniejszego wyboru, przed jakim

może być postawiony człowiek. Świadomie skazuje się na śmierć.

Postępuje w sposób godny - wierna jest swoim pierwszym posta-

nowieniom i drodze, którą podjęła się kroczyć.

W sytuacjach wyboru postawiony jest również Kreon. On tak-

że zmuszony jest stawić czoła podobnemu problemowi. Na jednej

szali kładzie konsekwencję i konieczność dotrzymania danego sło-

wa, na drugiej zaś życie bratanicy. Mimo tragicznych skutków,

decyduje się na zachowanie wiążącej mocy własnych zakazów.

Pomijając kwestię, czy jego postępowanie było humanitarne czy

też nie, należy oddać Kreonowi hołd za bezwzględną stałość prze-

konań i wierność własnym słowom. Pokornie przyjmuje efekty swej

decyzji - śmierć żony i syna. Wygrywa w nim siła charakteru i od-

porność na czynniki z zewnątrz.

Bolesne skutki serii dokonywanych wyborów znosi także Wal-

ter Alf z powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. Pierwotnym wy-

borem, który pociągnął za sobą konieczność następnych, było

w przypadku Waltera określenie własnej przynależności narodo-

wej. Wychowany w zakonie chłopak ma bowiem w tej dziedzinie

dwie możliwości: w dalszym ciągu utożsamiać się z Krzyżakami

bądź uwierzyć Halbanowi, że jest Litwinem. Zdecydowawszy się

na narodowość litewską, Walter zmuszony jest wypełnić obywatel-

ski obowiązek wobec ojczyzny. Ucieka więc z zakonu, a znając sy-

tuację polityczną, musi podjąć walkę ze swymi dotychczasowymi

opiekunami. Patriotyczna postawa Waltera determinuje podjęcie

przez niego określonej decyzji w kolejnym wyborze, przed jakim

zostanie postawiony. Tym razem musi wybrać pomiędzy szczęś-

ciem osobistym u boku Aldony a szczęściem narodowym. Kiedy

postanawia ruszyć do walki w obronie ojczyzny, w jego życiu po-

jawia się następny dylemat. Walter zdaje sobie sprawę, że otwarty

bój z Krzyżakami z góry skazany jest na przegraną. Ma świado-

mość, że w uczciwy sposób nie da się złamać potęgi Zakonu. Zna

drogę walki, lecz po stokroć ją przeklina, gdyż niesie ona za sobą

potrzebę pogwałcenia honoru rycerskiego i moralności chrześci-

jańskiej. Musi wybierać między etyką i zgodą z własnymi przeko-

naniami a dobrem kraju. W efekcie przyjmuje imię Konrad Wallen-

rod i rozpoczyna nieuczciwą, podstępną grę z Zakonem. Mimo

iż czuje się wewnętrznie rozdarty i oszukany, do końca trwa przy

swoim wyborze. Osiągnął cel - nie dopuścił do najazdu Krzyżaków

na Litwę, lecz cena, jaką przyszło mu za to zapłacić, była ogromna.

Ostateczną konsekwencją licznych wyborów, których dokonał, było:

poświęcenie miłości żony, splugawienie własnego imienia, zatrace-

nie nadziei na zbawienie i w końcu - samobójstwo.

Na podstawie wyżej przedstawionych przykładów widać,

że konieczność dokonywania ciągłych wyborów - przy zachowaniu

pamięci o nadrzędnym, wiążącym charakterze pierwotnego roz-

strzygnięcia - jest bardzo męcząca i trudna. Niejednokrotnie pozo-

stawanie wiernym obranej początkowo drodze życia niesie za sobą

cierpienie, a nawet śmierć. O ile jednak ta pierwsza decyzja była

słuszna, człowiekowi łatwiej jest znosić jej skutki. Gorzej, jeżeli

przez całe życie pokutujemy za popełnione niegdyś błędy i nieu-

stannie dręczymy się myślą o własnej pomyłce. W takiej sytuacji

jest bohaterka Przedwiośnia Stefana Żeromskiego, matka Cezarego,

pani Jadwiga Barykowa. Jako młoda dziewczyna zakochana była

w Szymonie Gajowcu, lecz wbrew głosowi serca wyszła za mąż

za Seweryna Barykę. Wybierając męża, wybrała status majątkowy

i dostatnie życie, odrzuciła zaś ojczyznę i miłość. O błędzie prze-

konała się, odczuwając głęboką nostalgię za Polską i prawdziwym

związkiem. Konsekwencją jej wyboru była konieczność zamieszka-

nia na obczyźnie - w Baku, bolesne doświadczenie rewolucyjne

i potrzeba ryzykowania życia w celu zdobycia środków na utrzy-

manie syna. Gdyby nie poślubiła Seweryna, mieszkałaby w Polsce,

a rewolucja nie zniszczyłaby ostatecznie jej życia. Jednak raz pod-

jęty wybór determinuje dalsze działanie - jako żona musi dbać

o męża i dom, a jako matka - o syna.

Przedstawieni przeze mnie bohaterowie, niezależnie od tego,

jaki mają stosunek do swej pierwszej decyzji (żałują jej czy poch-

walają), bronią swego wyboru i dążą do realizacji postanowień,

jakie niegdyś poczynili. W moim odczuciu tak właśnie postępuje

odpowiedzialny i świadomy człowiek. Przychylam się do twierdze-

nia Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, że bez względu na warunki

należy być wiernym sobie, czyli swemu pierwotnemu wyborowi.

Porzucanie i łamanie go (jak czynią bohaterowie T. Borowskiego)

graniczy bowiem z oportunizmem. Nauczmy się zatem ponoszenia

konsekwencji i brania odpowiedzialności za swe decyzje. Traktując

je „po macoszemu”, krzywdzimy nie tylko siebie, ale też innych.

Jako że każdy wybór jest wieczny, gdyż raz podjętego postanowie-

nia zmienić się nie da, pamiętajmy, że będąc w sytuacji, kiedy za-

chodzi konieczność wyboru, należy zachować pełną świadomość

i trzeźwość myślenia. Inaczej - będziemy płacić za błędy przez ca-

łe życie. Codzienność daje nam jednak swego rodzaju trening w do-

konywaniu wyborów, więc z prostszych doświadczeń czerpmy nau-

kę, która niewątpliwie przyda się nam w obliczu życiowej decyzji.

77.Warszawa z lat wojny i okupacji w utworach literackich

dotyczących tego okresu.

Warszawę z lat wojny i okupacji odnajdujemy w wielu utwo-

rach tego okresu. Dotyczą one życia codziennego okupowanej sto-

licy, literackich ujęć powstania w getcie warszawskim i powstania

warszawskiego. Obraz Warszawy z okresu wojny ukazany został

w utworze A. Kamińskiego Kamienie na szaniec. Jest to opowieść

o losach warszawskiej młodzieży, działającej w organizacjach

harcerskich. Bohaterami książki są m.in. Zośka, Rudy i Alek, którzy

podejmują działalność konspiracyjną w latach 1939-1943.

Szczególnie wyraziście ukazana jest Warszawa z czasów oku-

pacji hitlerowskiej w opowiadaniach Tadeusza Borowskiego. W ut-

worze Pożegnanie z Marią na przyjęciu weselnym u pary muzyków

znajduje się na wpół pijana grupa przyjaciół. Uciekinierka z getta,

żydowska pieśniarka, przypomina, że za oknem jest okupacja.

Młodzi ludzie Tadeusz (narrator) i jego narzeczona Maria są człon-

kami tajnych kompletów uniwersyteckich, dyskutują o miłości i lite-

raturze. Jednocześnie pracują w firmie budowlano-przewozowej,

handlują, produkują i rozprowadzają samogon. Godzina policyjna,

łapanki, ciągłe zagrożenie życia - oto obraz Warszawy z tego ok-

resu. Rzeczywistość okupacyjna podważyła dotychczasowe normy

moralne, ukazała - według Borowskiego - ich umowność i fałsz.

A. Szczypiorski w powieści Początek ukazuje również Warsza-

wę i warszawiaków w okresie wojny i okupacji, a szczególnie sto-

sunek Polaków do holokaustu. Przedstawia zarówno akty bohater-

stwa w ratowaniu Żydów, jak również postawy niskie i podłe -

dzięki czemu zyskuje pisarz obiektywizm. Z zestawienia postaw

prezentowanych w powieści wynika, że jednostki szlachetne i pod-

łe są w każdym narodzie, niezależnie od przynależności rasowej

czy etnicznej.

Ziele na kraterze M. Wańkowicza to wzruszająca opowieść

o losach rodziny pisarza w okupowanej stolicy i o śmierci córki

pisarza, która zginęła podczas powstania warszawskiego.

Inny utwór, Ikar J. Iwaszkiewicza, opowiada z kolei o chłopcu

aresztowanym w Warszawie przez Niemców w latach okupacji hit-

lerowskiej.

Powstanie w getcie warszawskim ukazują utwory takie, jak:

Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem i K. Moczarskiego Rozmo-

wy z katem. H. Krall w swoim reportażu prezentuje walkę i boha-

terstwo Żydów w okresie wojny, jak również wstrząsające obrazy

życia w getcie warszawskim. Dobrodziejstwem staje się tu odstą-

pienie cyjanku, samobójstwo i brak żywności oto rzeczywistość,

którą przedstawia. W Rozmowach z katem Moczarski ukazuje mar-

tyrologię Żydów w aspekcie historycznym. Obraz płonącego getta

warszawskiego ukazany jest tu od strony Niemca - hitlerowca, lik-

widatora getta, wysoko postawionego oficera SS.

Utworem ukazującym powstanie w getcie warszawskim jest

również broszura napisana przez Edelmana, zastępcę komendanta

ŻOB, pt. Getto walczy. Wiele utworów literackich ukazuje powstanie

warszawskie z roku 1944.

Kolumbowie rocznik 20 R. Bratnego to słynna już powieść

o żołnierzach AK i ich zrywie powstańczym. Kolumb, Jerzy, Olo,

Niteczka to główni bohaterowie opowieści o walce, miłości

i śmierci powstańców Warszawy. Utwór ten, opowiadający o po-

koleniu Kolumbów, doczekał się realizacji filmowej, przedstawił

Warszawę i jej mieszkańców w tym niezwykle dla niej trudnym

momencie historycznym.

Zośka i Parasol A. Kamińskiego to relacja o dalszych losach

bohaterów opisywanych w Kamieniach na szaniec. W okresie pow-

stania warszawskiego narażają oni życie, walcząc z okupantem.

Pamiętnik z powstania warszawskiego M. Białoszewskiego to

opowieść będąca rejestrem obserwacji i odczuć bohatera patrzą-

cego na walczącą stolicę. Również Stawińskiego Kanał i Krzyszto-

nia Kamienne niebo to opowieści z czasów powstania warszaw-

skiego, które doczekały się odpowiednich realizacji filmowych.

Warszawa z lat wojny i okupacji przedstawiona została nie

tylko w prozie, ale również w poezji tego okresu. Alarm A. Słonim-

skiego to wiersz nawiązujący do alarmów z września 1939 roku.

Poezja Kolumbów - Baczyńskiego, Gajcego i innych również

przedstawia Warszawę i jej mieszkańców w okresie wojny i oku-

pacji.

W wierszu Pokolenie Baczyński przedstawia straszliwą wizję

świata i pokolenia wojny. Młodzi, dwudziestoletni ludzie dorośli już

do trumny - śmierć grozi im w każdej chwili, w mieście podobnym

do Apokalipsy. Odwaga i męstwo tworzą maskę żołnierza - War-

szawy, lecz w sercu ma on zwykły, ludzki ból, lęk śmierci, tęsknotę

za miłością i możliwością tworzenia. Chwilą bez imienia nazywa

poeta czasy swojej młodości wojenno-powstańczej. Groza wojny,

realia bombardowań, śmierć - oto otaczająca rzeczywistość.

Warszawa z tego okresu ukazana jest również przez Cz. Miło-

sza w jego utworach Campo di Fiori czy W Warszawie. W pier-

wszym wierszu uwiecznia poeta karuzelę koło murów getta, zaś

w utworze Biedny chrześcijanin patrzy na getto przyjmuje postać

pełną grozy, przerażenia i poczucia odpowiedzialności, opisując

śmierć Żydów w getcie.

Zupełnie innym utworem jest wiersz J. Twardowskiego

pt. Matka Boska Powstańcza. Jest on rodzajem modlitwy do Matki

Bożej - patronki i pocieszycielki powstańców, napisanej przez

księdza, uczestnika powstania warszawskiego.

Inne utwory opowiadające o Warszawie z okresu wojny i oku-

pacji to Lechonia Pieśń o Stefanie Starzyńskim, prezydencie stoli-

cy, czy Wyszyńskiego Modlitwa za zmarłych. Wszystkie utwory

przedstawiane przeze mnie, zarówno prozatorskie, jak i poetyckie,

ukazywały stolicę i jej mieszkańców w różnych okresach okupacji

hitlerowskiej: we wrześniu 1939 roku, w okresie powstania war-

szawskiego i powstania w getcie. Codzienność okupacyjna i boha-

terstwo mieszkańców oto obrazy, które odnajdujemy w utworach

opisujących stolicę tego okresu.

78.Wiara, nadzieja i miłość, czyli inspiracje biblijne

w poezji Czesława Miłosza.

Czesław Miłosz, laureat nagrody Nobla, profesor języka i lite-

ratur słowiańskich w Berkeley w USA, jest od 1990 roku częstym

gościem naszego kraju.

Debiutował przed II wojną światową w grupie poetyckiej Ża-

gary tomikiem pt. Trzy zimy, który dobrze zapowiadał jego niez-

miernie interesującą twórczość. Wiersze z lat wojny zebrał w tomie

pt. Ocalenie, zaś emigracyjne w Świetle dziennym. Pisał pamflety

polityczne, np. Zniewolony umysł, eseje i przekłady, w tym uderza-

jący doskonałością poetyki przekład Księgi Psalmów. Stanowi to

dowód umiłowania tradycji biblijnej przez poetę i traktowania war-

tości chrześcijańskich jako ważnego składnika tradycji śródziem-

nomorskiej.

W utworach powojennych, takich jak np. cykl Świat (poematy

naiwne), poeta starał się przezwyciężyć wojenną Apokalipsę. Dos-

trzegamy w tych utworach, jak poszukuje dla człowieka wartości

trwałych. Ojciec jest dla Miłosza symbolem mądrości życiowej, dom

rodzinny dającą wytchnienie oazą spokoju, zaś uroki codzienności

koją groźny niepokój.

Według poety trzy cnoty biblijne: Wiara, Nadzieja i Miłość są

fundamentem ładu świata, gwarantem jego harmonii. Poeta radzi,

aby z wiarą patrzeć na świat, rozejrzeć się dobrze dookoła i odna-

leźć radość i spokój w zwyczajności:

... Wiara jest wtedy, kiedy ktoś zobaczy

Listek na wodzie albo kroplę rosy

I wie, że one są, bo są konieczne...

(Wiara).

Zaleca także, aby nie tracić nadziei.

... Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,

że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,

I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie...

(Nadzieja).

Natomiast miłość, według poety, pomaga zrozumieć ludzi

i świat, bo:

... Kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,

ze zmartwień różnych swoje serce leczy...

(Miłość).

Jest więc poemat symbolicznym przedstawieniem losu ludz-

kiego, życiowej drogi człowieka dążącego poprzez poznanie

i cierpienie do doskonałości. Osiągnięcie jej jest możliwe właśnie

poprzez praktykowanie trzech cnót: wiary, nadziei, miłości. Sens

tych trzech pojęć metafizycznych tłumaczy kochająca matka, nie

zaś ojciec uosabiający mądrość.

Przedmiotem wiary jest istnienie świata, w którym wszystko

ma swój sens metafizyczny (ponadzmysłowy i pozarozumowy).

Przedmiotem nadziei jest przekonanie, że świat widzialny ist-

nieje naprawdę, nie jest jedynie złudzeniem ludzkiego umysłu, jak

twierdzą niektórzy filozofowie. Jest także istnienie tych zjawisk

niedostępnych ludzkiemu poznaniu, okrytych wielką tajemnicą.

Miłość to uczucie wszechogarniające, skierowane do wszys-

tkiego, co istnieje, które przyczynia się do rezygnacji z egoistycznej

miłości własnej, bo jesteś tylko jedną z rzeczy wielu.

Miłość jest także, według poety, źródłem wszelkiego pożytecz-

nego działania, wszelkiej twórczości, podstawowym warunkiem

tworzenia, o wiele ważniejszym niż rozumienie. [...] nie ten najle-

piej służy, kto rozumie - pisze poeta.

Wiara, nadzieja, a zwłaszcza miłość są więc spoiwem ludz-

kiego świata, podstawą i najważniejszą zasadą jego istnienia. Co

dzieje się, gdy światu, nagle zabraknie zasady, mówi Czesław Mi-

łosz o tym w wierszu pt. Oeconomia di vina.

Człowieka nie można więc zredukować tylko do rozumu, po-

nieważ poznanie rozumowe jest ubogie, jednostronne i niewystar-

czające. Według poety życie ludzkie należy oprzeć na wartościach,

których źródłem jest chrześcijaństwo, a których sensu nie da się

uzasadnić rozumowo.

Miłosz - moralista końca XX wieku - odrzuca katastroficzne

fobie i na otaczający nas świat radzi spoglądać z nadzieją.

... Pod koniec dwudziestego wieku, urodzony na jego

początku,

po napisaniu książek złych czy dobrych, ale pracowitych,

po zdobywaniu, traceniu i odzyskiwaniu,

jestem tutaj z nadzieją, że można zaczynać na nowo...

... całe życie zawodzi mnie nadzieja...

(Pod koniec XX wieku)

Można więc powiedzieć, że nawiązując w swojej twórczości

do Biblii, dołączył Czesław Miłosz do swoich poprzedników w lite-

raturze polskiej, takich jak: J. Kochanowski, A. Mickiewicz, J. Sło-

wacki, Z. Krasiński, C.K. Norwid, S. Wyspiański, J. Kasprowicz

i inni.

Czesław Miłosz - poeta doctus i poeta kultury, umysł renesan-

sowy, a jednak współczesny - zajmuje się w swojej twórczości

człowiekiem, jego systemem wartości, sposobami na życie. Poszu-

kuje więc dla niego wartości trwałych i znajduje je właśnie w Biblii

- najstarszej księdze świata.

79. „Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół

optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).

Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.#1#

Rozpoczynając rozważania na ten temat, należałoby zadać

sobie pytanie - jakie zadanie ma spełniać utwór literacki, by moż-

na go było określić mianem wielkiego dzieła literackiego na skalę

światową?

Oczekuje się, że będzie zawierał treści ogólnoludzkie, warto-

ści nieprzemijające, nie tylko w danej epoce, ale w ogóle, na prze-

strzeni stuleci. Można go nazwać takim dziełem, jeśli wywrze

wpływ na literaturę wielu krajów lub też wywoła dyskusje i spory

w gronie ludzi ją współtworzących i z nią związanych. Poszerza

ono ludzkie horyzonty myślowe, odkrywa nowe ścieżki, którymi li-

teratura dotąd nie kroczyła, lub też przyczynia się do nowego uję-

cia tradycyjnych zagadnień, dotychczas podejmowanych proble-

mów. Dzieła takie często są prekursorskimi powodującymi bez-

pośrednio rozwój danej dziedziny literatury.

Osobiście zgadzam się z twierdzeniem, że przeważnie nie

są one optymistyczne. Lecz zapytamy; czy istotnie mogą nimi

być? Moja odpowiedź brzmi - nie.

Losy ludzkości, koleje historii podlegające temu samemu cy-

klowi przez wieki wskazują dobitnie, iż optymizm, chociaż zawsze

nam towarzyszący w życiu, nie zawsze zwycięża. Wielokrotnie

człowiek ponosi klęskę, czasem tak druzgoczącą, że nie może się

z niej podźwignąć. Dlatego też tak wielu wybitnych pisarzy ukazuje

chaos świata, niepokój nękający człowieka nieustannie, nie pomija

wszakże wewnętrznych sprzeczności istniejących w jego naturze,

które to właśnie często są przyczyną jego zguby. Poprzez fakt,

że dzieła te dotykają w takim stopniu bolączek człowieka, stają mu

się bliskie, a jednocześnie otwierają mu oczy na sprawy, których

dotychczas może w pełni sobie nie uświadomił, chociaż istniały

one zawsze w głębi jego psychiki.

Prawdą jest, że dzieła te nie odbierają ludziom nadziei. Nie

mogą tego czynić, mogłyby bowiem przyczynić się nawet do zni-

szczenia jego wiary w przyszłość. Nadzieja - to ona właśnie pod-

trzymuje na duchu ludzi, nawet tych, wydałoby się przegranych, już

straconych, dodaje otuchy i pozwala przetrwać ciężkie chwile.

Prawie zawsze twórca pozostawia choć nutkę nadziei, by nie poz-

wolić na załamanie się człowieka.

By poprzeć przykładami cytat stanowiący podstawę mojej pra-

cy, chciałabym przedstawić kilka znamiennych dla literatury świa-

towej utworów. Przede wszystkim Ulissesa Jamesa Joyce'a, dzieła

Prousta i twórczość Kafki. Można ich nazwać prekrusorami nowej

powieści w okresie dwudziestolecia międzywojennego, a ich twór-

czość nowatorską. W swojej powieści Joyce po raz pierwszy zasto-

sował technikę symultaniczną. Jej istotę stanowi ujęcie tego same-

go wydarzenia widzianego oczami kilku osób. Jak różni są ludzie,

tak też odmienne są ich relacje. Są one naturalnie subiektywne,

każdy z nich bowiem ma pewien stosunek emocjonalny do relacjo-

nowanego wydarzenia. Utwór ten określa się również mianem me-

tafory ludzkiego losu, który jawi się tu jako nigdy nie kończąca się

wędrówka człowieka. Ulisses ukazał wizję świata - chaosu, w któ-

rym trudno się człowiekowi odnaleźć. O tym, jak ważny był poru-

szony przez Joyce'a problem wzajemnych relacji świata i człowie-

ka, świadczy szeroki rozgłos i spory wokół utworu.

Takie samo poruszenie wywołał siedmiotomowy cykl powieś-

ciowy Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Ukazał

on zjawisko upływu czasu w niezwykle osobliwy sposób. Na nie-

których wydarzeniach z dzieciństwa - świat jest tu bowiem ukaza-

ny oczami dziecka - koncentruje się przez dłuższy czas, inne zu-

pełnie pomija. Powieść Prousta to niezwykle subiektywnie ujęte

wspomnienia i wrażenia z dzieciństwa. Ukazane są oczami niez-

wykle wrażliwego małego chłopca, wychowującego się w ciepla-

rnianych warunkach dobrze sytuowanej rodziny. Nowatorstwem

jest tutaj waga wrażeń zmysłowych: wzroku, zapachu, a co naj-

ważniejsze, smaku. Młody chłopiec ma tak silne wrażenia zmysło-

we, że smak ciastka kojarzy mu się z określonym wydarzeniem,

wywołuje nagle niezwykle wyraźne wspomnienia obrazu, miasta,

jakiejś sytuacji. Wspomnienia pojawiają się w najmniej spodzie-

wanym momencie, nieoczekiwanie, najczęściej pod wpływem

bodźca - wrażenia zmysłowego. Ich ostrość świadczy o tym, jak

mocno wrażenia z dzieciństwa utkwiły w jego świadomości. Proust

zajmuje się badaniem świadomości człowieka, interesuje go, jak

można ją pobudzić, jaki jest jej zakres.

Jego utwór wydaje się być całkowicie odrębny, obce mu są

wydarzenia epoki, burze dziejowe (jak wiemy cykl powstał również

w okresie pierwszej wojny). Powstaje pytanie - co w takim razie

jest najważniejsze dla Prousta? Przede wszystkim ludzka psychika

i świadomość. Pisarz zajmuje się psychologią głębi ludzkiej, meto-

da introspekcji, czyli wewnętrznego badania, jest tu podstawą. Nur-

tuje go problem przemijania czasu, interesuje świat widziany ocza-

mi dziecka, jego odczucia, podkreśla rolę zmysłów jako narzędzi

poznawania świata.

Dzieło Prousta wydaje się być dowodem na to, iż tylko subiek-

tywne widzenie świata może być jedynym, właściwym, które jest

w stanie stworzyć wielkie w swoim nowatorstwie dzieło. Pomimo

ukazania problemu przemijania czasu, przerastającego człowieka,

nawet proste wydarzenia mogą być źródłem pocieszenia, nadziei.

Znamienna dla światowej literatury jest twórczość Franza Kaf-

ki. Jego świat to koszmar. Człowiek jest bardzo samotny, a wszel-

kie jego usiłowania skazane są na niepowodzenia, z góry zajmuje

on przegraną pozycję, niezależnie od tego, jakie będą jego wysiłki.

Zarówno w Procesie jak i w Zamku człowiek miota się, ograniczony

koszmarnym funkcjonowaniem instytucji. Wydają się one być po-

dobne do przerażających, niemal groteskowych machin, które krę-

pują człowieka, unieruchamiają, a w rezultacie prowadzą do nieu-

chronnej zguby. Najgorsza jest tu bezsilność człowieka, który nie

ma wpływu na rozwój wydarzeń, jest niemalże bezludzką istotą.

W Procesie ukazana jest sytuacja Józefa K. Jest ona tragiczna,

ponieważ bohater nie wie, o co został oskarżony, a próby uzyska-

nia jakichkolwiek informacji w gmachu sądowym okazują się bez-

skuteczne, ukazując jedynie jego słabość, samotność, opuszcze-

nie, nieprzychylne mu otoczenie. Nigdy dotychczas nie przedstawio-

no sytuacji człowieka w otaczającym go świecie w taki sposób,

jak uczynił to z wielką ekspresją Kafka. Perspektywa pesymistycz-

nej wizji świata musiała wywrzeć głęboki wpływ na literaturę świa-

tową, ale czyż nie zawiera ona w sobie głębokiej prawdy?

Dzieła wymienionych przeze mnie twórców zapoczątkowały

swoistą ewolucję w dziedzinie konstrukcji utworu, a także w ujęciu

i nowym spojrzeniu na jego problematykę. Wydaje mi się, że nie

będzie dużą przesadą umieszczenie niektórych utworów Witkace-

go na liście wielkich dzieł.

Stanisław Ignacy Witkiewicz to twórca naprawdę wielkiej

miary, świadczy o tym jego rozgłos i wpływ m.in. na literaturę eu-

ropejską. To wybitny twórca w wielu dziedzinach - pisarz, drama-

turg, malarz. Jego literatura pełna jest niepokoju, pobrzmiewa nutą

katastrofizmu, który może być uznany za znamienny, nieodłączny

element jego twórczości. Dominuje subiektywne widzenie świata

- stąd przecież deformacja, groteska, fantastyczne fragmenty prze-

nikające przez utwory.

Charakterystyczny dla jego twórczości jest dramat Szewcy.

Rewolucja ukazana jest tu jako niezmienny, powtarzający się cykl

- każda rewolucja przynosi nową władzę, która wkrótce i tak zos-

tanie zastąpiona przez nową. Jego utwory są dowodem, iż Witka-

cy wyraźnie widzi nadchodzącą zagładę cywilizacji, co gorsza, wie,

że jest ona nieuchronna, pierwsze jej oznaki widzi w upadku kul-

tury. Twórczość jego pozostaje wyraźnie pod znakiem lęku o przy-

szłość egzystencji człowieka, a przeczuciu temu nieodłącznie to-

warzyszy katastrofizm. Dla Witkiewicza katastrofą, która się dopeł-

niła, było wkroczenie wojsk radzieckich do Polski we wrześniu

1939 roku. Popełnił samobójstwo, życie wydawało się już nie mieć

sensu; utracił już nadzieję, jego przewidywania się spełniły.

Twórczość Witkacego jest tak różnorodna i skomplikowana,

że mogłam jedynie nakreślić najważniejsze i najbardziej charakte-

rystyczne jej cechy.

Wymieniając wielkie dzieła, nie sposób pominąć Zbrodni i ka-

ry Fiodora Dostojewskiego. Głównym bohaterem utworu jest Ras-

kolnikow, młody student. Przeżywa wewnętrzne rozterki, wyolbrzy-

mione przez jego skomplikowaną, rozchwianą psychikę. Brak pie-

niędzy na utrzymanie ogranicza jego możliwości, w rezultacie po-

woduje, że decyduje się na morderstwo bogatej lichwiarki. Jest

całkowicie świadom wagi swego czynu, lecz zdaje sobie sprawę,

że musi tak postąpić - nie widzi innej drogi. Wyrzuty sumienia oka-

zały się jednak silniejsze, przyznał się do popełnionego czynu, cho-

ciaż nie zostałby ujęty - jego czyn można określić mianem morde-

rstwa doskonałego. Dostojewski również interesował się złożo-

nością ludzkiej psychiki, motywami, którymi kieruje się człowiek,

jego pobudkami. Można wyciągnąć wniosek, że ludzie są zdolni

do wszystkiego i to może się stać źródłem pesymizmu. Lecz czyż

nie ma w tym utworze nuty nadziei? Jest. Istnieje szansa, że od-

bywszy karę, Roskolnikow powróci jednak do normalnego życia,

zwyciężą uczucia rodzinne, bohater znajdzie swoją drogę.

Wybitnym dziełem jest Dżuma Alberta Camusa. Określenie

jej jako paraboli ludzkiego losu dodatnio świadczy o jej wadze i ro-

li, jaką odegrała w dziejach literatury. Powieść tę można rozumieć

bardzo dosłownie jako ukazanie epidemii, która dotknęła miasto,

problemów ludzi skazanych na pobyt w zadżumionym mieście,

do końca niepewnych swego losu. Można wszakże interpretować

dżumę nieco inaczej - jako zło, a może zagrożenie, które czyha

na ludzi, by znienacka uderzyć, zaatakować akurat w jak najmniej

spodziewanym momencie. Koniec wydaje się być złowrogi; narra-

tor, obserwując nareszcie wolnych od epidemii, szczęśliwych lu-

dzi, dochodzi do wniosku, że nigdy nie wiadomo, kiedy taka epide-

mia może powrócić i zebrać znów straszliwe żniwo śmierci.

Wszakże Camus nie pozbawia nas, czytelników, nadziei. Mogą ją

budzić przede wszystkim szlachetne postawy ludzkie; jednostki

takie jak dr Rieux i Tarron budzą otuchę, wiarę w siły człowieka

i możliwość zwycięstwa, nawet w przegranej, jaką jest zmaganie

człowieka z potężną siłą.

Camus to twórca, którego poglądy kształtował egzystencja-

lizm, kierunek, który rozważał pozycję człowieka w świecie. Jego

założenia mogły niemal jedynie budzić pesymizm, zakładały bo-

wiem, że człowiek jest samotny, opuszczony, nie wierzy w Boga

(podobnie bohaterowie tzw. pozytywni Rieux i Tarron), a więc po

śmierci nic go nie czeka. Jest zmuszony do obrony swojej egzy-

stencji i chociaż nie jest ona wartością, to stanowi jedyną rzecz,

jaką on może chronić. Sytuację człowieka można ocenić jako dra-

matyczną. Mimo to w Dżumie pobrzmiewają nutki optymizmu, jed-

nak warto jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli istnieje mała nadzieja

na zwycięstwo.

Kończąc moje rozważania na temat dzieł literatury światowej,

chciałabym je podsumować w kilku zdaniach. Uznałam za słuszny

cytat umieszczony w temacie, starałam się mój pogląd udowodnić,

poprzeć przykładami. Twórczość Joyce'a i Kafki nie tchnie optymi-

zmem, wręcz przeciwnie, ukazuje chaos i koszmar świata, a na je-

jego tle uwikłaną jednostkę ludzką. Twórcy ci, dogłębnie badając

relacje człowiek - świat, a także psychikę istoty ludzkiej, kształto-

wali swój światopogląd, budowali koncepcje istnienia świata

i ludzkości w ogóle. Wydaje mi się, że dzieła Camusa i Dostojew-

skiego budzą więcej optymizmu, budują nadzieję wśród odbior-

ców, są dowodem na to, iż nadzieja pomaga przetrwać nawet naj-

trudniejsze momenty. Moim zdaniem mianem pisarza humanisty

można określić każdego twórcę, który nie waha się podjąć najważ-

niejszych problemów nurtujących ludzi. Prawdziwy pisarz zawsze

pozostawi choćby najmniejszy cień optymizmu, a już od wrażliwe-

go odbiorcy zależy, czy go odnajdzie, rozpali tlącą się iskrę na-

dziei.

Wielkie dzieła nie mogą być optymistyczne - byłyby bowiem

nieprawdziwe. W życiu człowieka niepokój i harmonia, szczęście

i tragedia, miłość i nienawiść, przeplatają się, tworzą łańcuch,

którego nie można rozerwać. Tylko i wyłącznie od twórcy zależy,

w jakiej proporcji umieści te uczucia, jaką koncepcję stworzy.

Nadzieja to uczucie silniejsze chyba od wszystkich innych,

często niezależne od nas, prawie zawsze nam towarzyszące, więc

zauważalne także w wielkich dziełach literackich, które zasłużyły

na swą szansę, ukazując mniej lub bardziej subiektywnie wszystkie

dziedziny życia i psychiki człowieka.

80. „Wielkie dzieła literatury światowej nie są na ogół

optymistyczne, ale nie odbierają nadziei” (J. Przyboś).

Skomentuj tę myśl, odwołując się do wybranych utworów.#2#

Myślę, że rację ma J. Przyboś, twierdząc, że Wielkie dzieła li-

teratury światowej nie są na ogół optymistyczne, ale nie odbierają

nadziei. Postaram się to udowodnić analizując powieść F. Dosto-

jewskiego Zbrodnia i kara.

F. Dostojewski tak pisał w liście do przyjaciółki po śmierci żo-

ny: ... Jestem dziecięciem stulecia, dziecięciem niewiary i zwątpienia

[...] Ileż straszliwej udręki kosztuje mnie pragnienie wiary, które jest

w mej duszy tym silniejsze, im więcej we mnie dowodów przeciw-

nych...

To właśnie kwestia istnienia Boga oraz pragnienie wiary drę-

czyły go najbardziej. Stąd też bohaterowie Dostojewskiego dużo

mówią o Bogu, ale tak naprawdę jest to mówienie o sposobie ży-

cia. Wszyscy oni, żyjący w świecie petersburskich zaułków, uwikła-

ni w światopoglądowy spór, akceptują dewizę Iwana Karamazowa:

Jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone. A zatem dozwolone

jest przede wszystkim dokonanie podstawowego wyboru: przyjęcie

bądź odrzucenie ideologii chrześcijaństwa. Punktem wyjścia dla

Dostojewskiego jest przekonanie o kryzysie i nieuniknionym zmie-

rzchu chrześcijaństwa i szerzeniu się ateizmu.

Bohaterowie Zbrodni i kary żyją w świecie dalekim od dosko-

nałości. Sonia, jedyna chrześcijanka, skazana jest na życie całko-

wicie zaprzeczające zasadom jej wiary. Sfidrygajłow popełnia sa-

mobójstwo, by skrócić sobie życie beznadziejne i pełne złudzeń.

Dunia chce poświęcić swe życie idei, która nigdy nie przyniesie jej

prawdziwego szczęścia. Raskolnikow, człowiek myślący i wrażliwy,

cierpiący nad niesprawiedliwością świata, zanegował sensowność

etyki chrześcijańskiej, której zasady nie sprawdziły się w życiu. Był

przekonany o zbędności i bezużyteczności wiary. Stworzył zatem

system moralny oparty na prawidłach czystego rozumu, uwolnio-

nego od odróżniania dobra i zła. Razem z tą filozofią zrodziła się

koncepcja społeczeństwa, którą bohater opisał w swoim artykule.

Jej istota sprowadza się do podziału na dwie kategorie: na klasę

ludzi zwykłych (niższych), będących materiałem, którzy służą wy-

łącznie do wydawania na świat sobie podobnych oraz ludzi wła-

ściwych tzn. posiadających dar..., który im pozwala wygłosić nowe

słowo. Przy czym ci ostatni nie muszą liczyć się z zasadami etycz-

nymi ani z odwiecznym prawem sumienia.

Przywodzi mi to na myśl teorię nietykalności wielkich w obli-

czu historii, zawartą w Filozofii dziejów Hegla, dziele tak popular-

nym w czasach Dostojewskiego.

Na takim fundamencie myślowym oprze Raskolnikow swoją

czysto arytmetyczną teorię prawa do zbrodni: jedna śmierć w za-

mian za sto żywotów. Teoria ta, zezwalająca na mord i wręcz go

zakładająca, uczyniła z Raskolnikowa, który uważał się za czło-

wieka niezwykłego, zbrodniarza. Zanim jednak bohater podjął os-

tateczną decyzję o zbrodni, zetknął się z tragedią niewinnych -

rodziny Marmieładowa, swej siostry Duni i matki, jak również ze

starą lichwiarką - obrzydliwą gnidą. Można by powiedzieć, że to

owe tragedie, skazanych na niesprawiedliwość przez los, stały się

bezpośrednim czynnikiem, który pchnął Raskolnikowa-teoretyka

do czynu.

Z drugiej strony zdawać by się mogło, że stanowiły one nie

tylko pretekst czy usprawiedliwienie w udowodnieniu słusznego

prawa do zbrodni. Był więc Raskolnikow przedstawicielem laickie-

go tragizmu, co w następstwie przyniosło jego rozdarcie wewnę-

trzne i zachwianie równowagi moralnej. Był on bowiem jedynie

niedoskonałym teoretykiem, ale praktyka - zbrodnia - to zupełnie

co innego. Rodion Romanycz obrał sobie za wzór postać wielkiego

Napoleona Bonaparte, który istotnie wpłynął na bieg historii. Teoria

bohatera miała jednak niedociągnięcia. Zastanawiamy się, czy on

naprawdę wierzył w to, że zabijając lichwiarkę, może nie tylko po-

móc cierpiącym, ale i zmienić bieg dziejów, zreformować system

społeczny? Był człowiekiem inteligentnym i wykształconym. A za-

tem błąd w jego myśleniu należy przypisać niedojrzałości i szaleń-

stwu, które nie pozwoliły mu na trzeźwą ocenę sytuacji.

Rodion dokonał zbrodni, zabił lichwiarkę i jej siostrę Lizawie-

tę, zrealizował plan, który długo dojrzewał w umyśle tego idealisty,

marzyciela i szaleńca. Dopiero po dokonaniu zbrodni zaczął rozu-

mieć, że ona się nie powiodła. Popadł w obłęd, zaczęły go dręczyć

wyrzuty sumienia. Nie mógł jednak zrozumieć przyczyny swego

załamania i jeszcze przez długi czas wierzył, że jego teoria jest

bezwzględnie słuszna. Kiedy Rodion pojął, że nie ma w morders-

twie, którego dokonał, patetycznego, wielkiego celu na miarę Na-

poleona, że brak mu siły i woli wielkich ludzi, przeraził się.

W wersji pierwotnej F. Dostojewski zamierzał zakończyć po-

wieść samobójstwem Raskolnikowa, jednakże w wersji, którą otrzy-

maliśmy, wielką rolę odgrywa Sonia. Ta szlachetna ladacznica, bie-

dna dziewczyna, która prostytucją zarabia na życie rodziny, siłą

swej miłości do Boga i do Raskolnikowa nakłania Rodiona do pod-

dania się i zgłoszenia na policję. Rodion, który jechał zesłany na ka-

torgę, otrzymał od niej Biblię, która właśnie wyzwoliła w nim nadzie-

ję. Owo przygnębiające zakończenie, które autor powieści planował

początkowo, znalazło odzwierciedlenie w pesymistycznej historii

losu Sfidrygajłowa. Przez całe życie poszukiwał on miłości, lecz

w końcu zdał sobie sprawę, że to były tylko złudzenia.

Co się zaś tyczy Raskolnikowa, jego los Dostojewski nakreślił

jedynie w zarysie. W niejasnym i krótkim Epilogu autor pisze

o stopniowym jego odradzaniu się, stopniowym przechodzeniu

z jednego świata w drugi. O ile punkt wyjścia Raskolnikowa jest jas-

ny, o tyle ostateczny punkt dojścia Dostojewski pozostawia naszym

domysłom. Zwiastuje on jednak narodziny człowieka wierzącego,

tryumf prawdy wiary - metafizycznej natury człowieka.

Powolny więc upadek Raskolnikowa-immoralisty, który jest

motywem przewodnim Zbrodni i kary, nie odbiera nadziei, lecz

przeistacza się w stopniowe powstawanie nowego człowieka

- wierzącego.

81.Wielkość i tragizm powstań narodowych w znanych

Ci utworach literatury polskiej.

Powstania - zrywy niepodległościowe Polaków są niezmiernie

istotnym tematem naszej literatury. Nie można się temu dziwić, po-

nieważ zabory, okupacja - tragiczne dzieje narodu - zaowocowały

takim właśnie biegiem wypadków, a wydarzenia takie, jak powsta-

nie kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe, warszawskie musia-

ły znaleźć odbicie w literaturze.

Powstanie kościuszkowskie z roku 1794 znalazło odzwiercied-

lenie w poezji powstania kościuszkowskiego już w czasach sobie

współczesnych. W późniejszych epokach wielokrotnie nawiązywa-

no do tego wydarzenia.

I tak na przykład imię głównego bohatera Pana Tadeusza Ada-

ma Mickiewicza było bezpośrednim odwołaniem do osoby Tadeusza

Kościuszki. To po nim otrzymał młody szlachcic Soplica imię Tade-

usz. Wspomnienie insurekcji pojawia się także, jako radosny mo-

tyw, w grze Jankiela na cymbałach w tym utworze.

Bitwa pod Racławicami J. Matejki ozdabia z kolei chatę brono-

wicką w Weselu Wyspiańskiego i symbolizuje solidarną postawę

chłopów i szlachty w walce o wolność.

Najwięcej jednak utworów literackich dotyczyło powstania li-

stopadowego, które rokowało wielkie nadzieje na zwycięstwo.

Warszawianka 1830 napisana przez C. Delavigne'a, a w pol-

skiej wersji przez K. Sienkiewicza, propagowała program powsta-

nia należący do romantycznej poezji tyrtejskiej. Do tekstu Warsza-

wianki muzykę skomponował Karol Różyński.

Do wierszy, które przedstawiały bohaterstwo prawdziwych

powstańców, możemy zaliczyć Redutę Ordona i Śmierć pułkow-

nika A. Mickiewicza oraz utwór J. Słowackiego Sowiński w oko-

pach Woli.

Pierwszy z nich przedstawiał wysadzenie reduty powstańczej

przez jej obrońcę ppor. Ordona, wzór patrioty i honoru, który wolał

śmierć niż klęskę. Kolejny wiersz Adama Mickiewicza poświęcony

był bohaterskiej Emilii Plater, uczestniczce powstania listopadowe-

go. Trzeci opowiadał o obrońcy szańców na Woli, generale Sowiń-

skim, starcu z drewnianą nogą, którą utracił, walcząc o wolność

Ojczyzny.

W utworach literackich dotyczących powstania z 1830 roku

autorzy powoływali również bohaterów fikcyjnych, którzy wrośli

na zawsze w polską świadomość narodową. Konrad z III cz. Dzia-

dów A. Mickiewicza to polski Prometeusz, bez reszty oddany Ojczy-

źnie. Kordian z dramatu J. Słowackiego to polski Winkelried, który

musi przebyć trudną drogę, aby odnaleźć cel w życiu - walkę

za Ojczyznę. Oni - porywający siłą myśli i bohaterstwem czynów,

walczący o wolność kraju - realizowali pragnienia Polaków wybicia

się na niepodległość.

Ale III cz. Dziadów i Kordian to dramaty, które powstały już po

klęsce listopadowej. Dlatego są one próbą oceny społeczeństwa

polskiego tego okresu, ukazania jego wielkości, ale i tragizmu -

przyczyn jego klęski. Zarówno Mickiewicz jak i Słowacki jako przy-

czyny klęski wskazują: po pierwsze, romantyczny indywidualizm

jego przywódców, który z jednej strony był ich siłą, z drugiej jed-

nak przyczynił się do ich upadku (Konrad, Kordian); po drugie, na

samotność walczących i obojętność części społeczeństwa, które

w całości nie poparło powstania (Salon warszawski, Katedra Św.

Jana); po trzecie, na przywary narodowe, takie jak prywata, ego-

izm (Grób Agamemnona); po czwarte, złe doradztwo - nieudolne,

opieszałe, zbyt wcześnie decydujące o kapitulacji (Przygotowanie).

Powstanie styczniowe również odbiło się szerokim echem

w polskiej literaturze.

Eliza Orzeszkowa w noweli Gloria victis (chwała zwyciężo-

nym) jako pierwsza składa hołd uczestnikom powstania z 1863

roku. Postacią historyczną jest w tym utworze Romuald Traugutt.

W powieści Nad Niemnem również funkcjonuje mit powstania

jako „czas święty”, zaś mogiła powstańców to „miejsce święte”.

Historia ożywa podczas opowiadania Janka Bohatyrowicza, który

jako dziecko był świadkiem chwili pożegnania powstańców odcho-

dzących do lasu. Między nimi znajdował się Andrzej Korczyński

i Jerzy Bohatyrowicz - ojciec Janka. Obaj zginęli tragicznie, poś-

więcili Ojczyźnie to, co mieli najlepszego - młode życie. Orzeszko-

wa w powieści otacza czcią to wielkie wydarzenie historyczne

i jego bohaterów.

W Lalce B. Prusa epizod powstańczy jest ledwie zarysowany

i wiąże się z biografią Wokulskiego. Wątek powstania oraz hero-

icznej, wielkiej miłości Ojczyzny powraca także w Pamiętniku

starego subiekta.

Do powstania styczniowego nawiązywali również pisarze epok

późniejszych. Prawdziwą wielkość i tragizm zrywu z roku 1863 od-

najdujemy w opowiadaniu S. Żeromskiego - Rozdzióbią nas kruki,

wrony... Wielkość tkwi w desperackiej postawie powstańca Winry-

cha, bestialsko zabitego przez Moskali. Tragizm w tym, że ten bied-

ny, ciemny chłop polski, znajdując zwłoki bohatera, ściąga zeń bu-

ty i rabuje Polaka. Opowiadanie jest więc próbą odpowiedzi na py-

tanie: dlaczego powstanie styczniowe upadło?

Zupełnie odrębne miejsce w naszej literaturze zajmuje pow-

stanie warszawskie z 1944 roku. Wybuchło ono w stolicy okupowa-

nej przez hitlerowców Polski 1 sierpnia 1944 roku, trwało ponad 2

miesiące. Zakończyło się klęską, ponieważ pomoc sojusznicza za-

wiodła. W powstaniu zginęła niemal cała młodzież AK, jak również

wielkie były straty wśród ludności cywilnej. Warszawa została do-

szczętnie zniszczona. Zginęli również świetnie zapowiadający się

poeci: K.K. Baczyński i T. Gajcy.

Kolumbami nazwano potem pokolenie tych właśnie młodych

poetów, wychowanych w wolnej Polsce, którzy brali udział w wal-

ce powstańczej i polegli na ulicach Warszawy. Piosenki powstań-

cze Pałacyk Michla czy Żądamy amunicji śpiewane są do dziś.

Wiele utworów literackich przedstawiających powstanie pow-

stało już po wojnie. Można tu wymienić: R. Bratnego Kolumbowie

rocznik 20 czy M. Białoszewskiego Pamiętnik z powstania warszaw-

skiego. Według opowiadania J. Stawińskiego Kanał Andrzej Wajda

nakręcił swój, wielokrotnie nagradzany, film pod tym samym tytu-

łem. Do ciekawszych książek o tym okresie można zaliczyć A. Ka-

mińskiego Zośkę i Parasol - ciąg dalszy Kamieni na szaniec. </i>

Powyższe utwory w różny sposób podejmują temat powstania.

Ukazują panoramę walczącej Warszawy lub wycinek, tragizm sier-

pnia 1944 roku, psychikę człowieka zaplątanego w wir historii,

a nawet humor i fantazję literacką, przemieszaną z realiami.

Bohaterowie powstań romantycznych byli przez naród czczeni,

składano im hołdy, ich potomkowie są z nich dumni.

Jakże odmienny był los powstańców warszawskich z 1944 ro-

ku. Ci wielcy ludzie, którzy poświęcili Ojczyźnie rzecz najcenniej-

szą - życie, często również przeżyli tragedię przegranej. Tragizm

ich losów pogłębiał fakt, że kłamliwa ideologia po II wojnie świa-

towej w Polsce odebrała im miano bohaterów. Jedni ginęli w wal-

ce, inni umierali po zakończeniu działań wojennych, zagubieni

w nowej, wrogiej im rzeczywistości, jak Maciek Chełmicki z Popio-

łu i diamentu J. Andrzejewskiego.

Powstania narodowe pokazały wielkość narodu polskiego, sta-

ły się sprawdzianem honoru i godności Polaków. Jednocześnie by-

ły tragiczne w skutkach, był to bowiem czas wykrwawiania się

Ojczyzny, czas utraty najlepszych jej synów.

82.Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność,

pokusa... Do jakich refleksji na ten temat skłania Cię

literatura wybranych dzieł literackich?

Czy jest na świecie choć jeden człowiek, który z czystym su-

mieniem i z pełną odpowiedzialnością mógłby powiedzieć, że nig-

dy w całym swoim życiu ani przez chwilę nie pragnął władzy?

Władzy, niekoniecznie rozumianej jako zasiadanie na tronie, bycie

prezydentem, ministrem czy jakimkolwiek innym urzędnikiem, ma-

jącym z urzędu prawo stanowienia o losie innych? Z tym, że nie

każdy chce być ministrem, mogę się zgodzić. Lecz jestem przeko-

nany, że każdy chciałby mieć w którymś momencie swojego życia

siłę narzucania swojej woli drugiemu człowiekowi. Aż trudno sobie

wyobrazić, o ile łatwiejsze i przyjemniejsze byłoby życie człowie-

ka, jeżeli mógłby stanowić o swoim losie w drodze wydawania

rozkazów i poleceń. Lecz właśnie ta łatwość osiągania różnych

rzeczy i otrzymywania wszystkiego, czego dusza zapragnie, czyni

człowieka bezbronnym wobec działania różnych pokus, podatnym

na działanie zła, a to prowadzi nawet do zbrodni.

Literatura na przestrzeni wieków ukazywała różnych władców

w różnych sytuacjach życiowych. Nie zawsze to byli ludzie źli i sła-

bi, co jakiś czas zdarzały się jednostki wybitne, urodzeni przywód-

cy, których celem było dobro podwładnych. Jednakże w większości

przypadków władza ukazywana w utworach literackich sprawowa-

na jest przez grupę zdeprawowanych ludzi, którzy poprzez zbrod-

nię lub kłamstwo dążą do osiągnięcia własnego celu, którym bar-

dzo często jest po prostu bogactwo. Na ich czele stoi zawsze czło-

wiek, który, pozbawiony skrupułów, nie cofa się przed niczym, by

władzę utrzymać. Władców można podzielić ze względu na spo-

sób, w jaki władzę osiągnęli: „dobrzy” zyskiwali ją najczęściej

drogą legalną, pokojową, „źli” drogą spisku, podstępu i morders-

twa (co oczywiście także nie było zasadą, ponieważ i tym „dob-

rym” zdarzało się osiągnąć władzę podstępnie).

Według powyższych kryteriów chciałbym dokonać podziału

i charakterystyki niektórych władców ukazanych w utworach lite-

rackich na przestrzeni wieków. Chcę podzielić się refleksjami

na temat władzy i ludzi ją sprawujących, ukazując sposób, w jaki

swoje stanowiska osiągali, a następnie charakteryzując ich posta-

wy już w czasie rządzenia. Zgodnie z tym podziałem postaram się

porównać pewnych bohaterów, ukazując podobieństwa ich zacho-

wań, mimo iż są to często ludzie pochodzący z różnych epok.

W antyku powstał dramat Antygona Sofoklesa. Autor ukazał

postać króla Kreona, władcy Teb, który zakazał pod karą śmierci

grzebania zwłok zdrajcy, Polinejka, mimo iż należał on do jego ro-

dziny. Siostra Polinejka Antygona złamała zakaz króla, za co zos-

tała skazana na śmierć. Antygona przeciwstawiła się Kreonowi,

ponieważ uważała, iż prawa boskie (niepochowanie zwłok Poli-

nejka łączyło się z niemożliwością dostania się jego duszy do Ha-

desu) są ważniejsze niż ludzkie, stanowione przez króla. Kreon był

władcą, nie mógł, a wręcz nie powinien, cofać raz wydanego roz-

kazu. Król, chcąc mieć posłuch u swoich poddanych, nie może

zmieniać zdania i narażać się na śmieszność, niezależnie od tego

czy w grę wchodzi życie człowieka obcego czy też członka rodziny

królewskiej. Można się zastanawiać, czy rozkaz Kreona był spra-

wiedliwy, jednak jedno jest pewne: król Teb wykazał się jako

władca, pozostając przy raz wydanym rozkazie i skazując Antygo-

nę, mimo łączących ich prywatnych więzów. Wydaje mi się, iż Kre-

on był powołany do tego, by być królem. Sprawował władzę, wie-

dząc, do czego to zobowiązuje i jaki styl życia narzuca.

Biorąc pod uwagę sposób sprawowania władzy, chciałbym

porównać Kreona z Karolem Wielkim, jednym z bohaterów śred-

niowiecznej Pieśni o Rolandzie. Karol był średniowiecznym idea-

łem władcy, w związku z czym pewne jego cechy zostały w utwo-

rze wyolbrzymione. Był on wspaniałym rycerzem, największym

i najodważniejszym. Był przykładnym chrześcijaninem - powiódł

Francuzów na wojnę z niewiernymi Saracenami do Hiszpanii. Był

także władcą mądrym, zasięgającym rady u swoich poddanych.

Nie da się ukryć, iż ostatnia z wymienionych przeze mnie cech Ka-

rola zasadniczo różni go od Kreona, który swój rozkaz wydał, nie

pytając nikogo o zdanie. Mimo to Karol i Kreon mają jedną główną,

wspólną cechę, wiedzą, co znaczy być królem, wiedzą, do czego

to zobowiązuje, są powołani do rządzenia. Karol, podobnie jak Kre-

on, po wydaniu rozkazu oczekiwał, że osoba lub też grupa osób,

których ten rozkaz dotyczy, przystąpi do wykonania polecenia bez-

zwłocznie. Oczekiwał także, iż jego rozkazy czy też zakazy nie

będą łamane.

Antyk i średniowiecze to epoki będące początkiem historii li-

teratury światowej. Zapoczątkowały one wielką i piękną tradycję

przekładania myśli i odczuć, legend i opowieści na słowo pisane,

tak że teraz możemy poznać i podziwiać wspaniałych bohaterów,

a między nimi władców. Możemy krytykować Kreona i podziwiać

Karola, a także uczyć się, iż sprawowanie władzy nie jest tylko

przyjemnością. Rządzenie ma swoje zasady, czasem może być

wręcz okrutne, lecz tylko sprawowanie rządów sprawiedliwych,

ale i twardych, daje efekty.

Przeczytany ostatnio przeze mnie renesansowy dramat Szek-

spira pt. Makbet skojarzył mi się z utworem pisarza współczesnego

G. Orwella, zatytułowanym Folwark Zwierzęcy. Mimo iż są to utwo-

ry, które powstały w bardzo odległych epokach, to sposób dążenia

do władzy Makbeta i Napoleona wydaje się być pod pewnymi

względami podobny. Obaj, by osiągnąć pełnię władzy, musieli usu-

nąć z drogi przeciwników. Obaj doszli do władzy w drodze siły.

Makbet był jednym z najlepszych rycerzy króla Szkocji Dunkana.

Podjudzany przez żonę, mimo wcześniejszych skrupułów, zabija

króla i zasiada na tronie. Podobnie Napoleon, przy pomocy psów

uzyskuje władzę w folwarku, oczerniając i wyganiając swojego

przeciwnika Snowballa. Rządy Makbeta jako króla są bardzo krwa-

we. Wierzący w przepowiednie wiedźmy nowy król Szkocji zaczy-

na popadać w pewien rodzaj krwiożerczego obłędu. Swoich daw-

nych przyjaciół Makduffa i Banka stara się zabić, obawiając się ich

zemsty. Makbet boi się głównie Banka, któremu wiedźmy przepo-

wiedziały, iż jego potomkowie będą królami. Szaleństwo Makbeta

objawia się w jeszcze inny sposób - widzi ducha zmordowanego

króla.

Makbet jest więc władcą, o którym można powiedzieć, iż po-

kusa władzy doprowadziła go do popełnienia zbrodni. Zbrodnia ta

spowodowała rozdarcie wewnętrzne bohatera, którym zaczęły

szarpać ogromne namiętności. Z jednej strony Makbet uwielbiał

rządzić, do tego stopnia, że stał się tyranem, z drugiej strony cały

czas miał wyrzuty sumienia, zwiększające się po każdym nowym

morderstwie. Tak więc pokusa władzy jest niekiedy tak wielka, że

prowadzi do zbrodni, a zbrodnia ta powoduje wyrzuty sumienia,

których nie zawsze da się zagłuszyć.

Władza sprawowana przez Napoleona w Folwarku Zwierzęcym

była władzą totalitarną, a jej negatywne cechy będę chciał ukazać

w dalszej części pracy.

Zachowując chronologiczny układ epok literackich, chciałbym

wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze literackim, dla którego

sprawowanie władzy było, w pewnym sensie, przekleństwem.

Myślę o Konradzie Wallenrodzie, bohaterze utworu Adama Mickie-

wicza. Jest to postać o tyle ciekawa, że nie mieści się w moim po-

dziale na „dobrych” i „złych” władców. Konrad doszedł do władzy

podstępem. Walter Alf (bo tak początkowo nazywał się Wallenrod)

był Litwinem, który przyjął nazwisko po Niemcu Wallenrodzie po

to, by wstąpić do Zakonu Krzyżackiego. Wkrótce potem został

Wielkim Mistrzem. Po co to zrobił? Założenie Konrada i jego sługi

Wajdeloty Halbana było takie: Konrad zostanie Wielkim Mistrzem

i poprowadzi Krzyżaków do zguby. Plan powiódł się, jednak nie

zmniejsza to tragizmu sytuacji Wallenroda. Jest to tragizm czło-

wieka, który zmuszony jest opuścić młodą żonę i kraj ojczysty. Jest

to także tragizm średniowiecznego władcy i rycerza, który podstę-

pem skazuje na śmierć i zagładę ludzi, którzy mu zaufali. Do czego

więc prowadzi władza na podstawie Konrada Wallenroda? Czy jest

zaszczytem? Powołaniem? Chyba nie. Władza dla Wallenroda jest

nieszczęściem, jest złem koniecznym, jest nieznośnym obowiąz-

kiem, jest poświęceniem się człowieka dla ojczystego kraju.

Pora powrócić do G. Orwella i jego Folwarku Zwierzęcego.

Na folwarku pana Jonesa dochodzi do przewrotu i władzę przejmu-

ją zwierzęta, na których czele stają świnie jako najmądrzejsze. Po-

jawiają się dwaj chętni do sprawowania głównej władzy: Napole-

on i Snowball. Napoleon ma za sobą psy, a więc siłę fizyczną, dlate-

go właśnie on przejmuje władzę. Jak wyglądają działania nowego

władcy? Zamyka zebrania zwierząt, polecenia dla podwładnych

przekazuje za pośrednictwem rzecznika Squelera, który wspaniałą

wymową, argumentem w postaci psów, potrafi przekonać zwierzę-

ta do racji Napoleona. Zakazane zostaje śpiewanie hymnu „Zwie-

rzęta Anglii”, na jego miejsce pojawiają się pieśni wychwalające

towarzysza Napoleona. Zaczynają zmieniać się główne przykaza-

nia zwierząt na takie, które odpowiadają świniom. Dochodzi

w końcu do tego, że elita rządząca, czyli świnie, którym - w odróż-

nieniu od innych zwierząt - żyje się coraz lepiej, zaczyna chodzić

na dwóch nogach. Świnie mają wszystkiego pod dostatkiem, za to

reszta zwierząt, ciężko pracująca przy budowie wiatraka, dostaje

żywności wcale nie więcej niż za czasów pana Jonesa. Napoleon,

posługując się Squelerem i psami, przekazuje zwierzętom coraz

to nowsze i wspanialsze dowody rozwoju folwarku, ale tylko

w postaci liczb, a te, naiwne i ogłupiane, nie widzą, że wcale nie

jest im lepiej, i wierzą w kłamstwa serwowane przez władzę.

Czym jest władza totalitarna, z którą mieliśmy do czynienia

przez kilkadziesiąt lat u nas, w Polsce? Władza totalitarna to wła-

dza sprawowana przez pewną uprzywilejowaną grupę ludzi. Nie

są to ludzie powołani, by rządzić, są to po prostu ci, którzy mają

dostatecznie silne argumenty (w postaci wojska, policji), aby wła-

dzę osiągnąć, a następnie ją utrzymać. Tego typu władza jest „nie-

widoczna” dla społeczeństwa, a jej postanowienia przekazywane

są przez rzeczników. Władza ta operuje kłamstwem politycznym.

Naród, będąc pod rządami siły i przemocy, popada w amok i uś-

pienie. Zapomina o hasłach i ideach głoszonych wcześniej, idzie

za władzą, ogłupiony i oszukany, tak jak to ukazuje Z. Herbert

w wierszu Pieśń o bębnie. Idzie wsłuchany w rytm bębna, idzie

prosto do piachu. Podobną wizję uśpionego totalitaryzmem naro-

du znajdujemy w Małej Apokalipsie T. Konwickiego, gdzie ludzie

są już tak otumanieni, że nie znają nawet prawdziwej daty.

Władza - powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność,

pokusa..., ale również cierpienie, wykorzystywanie, mordowanie

i wiele, wiele innych określeń, w większości przypadków negatyw-

nych. Problem władzy faktycznie zmusza do zastanowienia. Obser-

wując dzieje bohaterów literackich, poznajemy ich podejście do

władzy, widzimy, jak ludzie do władzy dążyli, jak ją osiągali i jak

później rządzili. Poznaliśmy Kreona, który nie zmienił wydanego

rozkazu i nie bał się skazać na śmierć narzeczonej swojego syna,

która ten rozkaz złamała. Przenieśliśmy się wraz z Karolem Wiel-

kim i Rolandem do Hiszpanii, gdzie podziwialiśmy wspaniałego,

mężnego i mądrego władcę, jakim był król Francji. Mogliśmy wraz

z Makbetem i jego żoną przeżywać noc morderstwa, a potem

wszystkie wielkie namiętności, jakie targały duszą mordercy. Ob-

serwowaliśmy Konrada Wallenroda, jak poświęcał się dla ojczyzny,

niszcząc sobie życie i łamiąc zasady średniowiecznego kodeksu

rycerskiego. Świat literatury pozwolił nam także uczestniczyć w re-

wolucji w folwarku pana Jonesa i obserwować późniejszy rozwój

wydarzeń, jakim było wprowadzenie systemu władzy totalitarnej.

Wszystko to ukazało nam, jak bardzo ludzie pragnęli i cały

czas pragną władzy. By ją osiągnąć, gotowi są zabijać, oszukiwać

i kłamać. Są także gotowi robić to dalej, po to, by władzę utrzy-

mać. Władza jest więc często pokusą nie do odparcia. Rzadko kie-

dy zdarzają się ludzie sprawujący władzę z powołania, którzy dot-

rzymują zobowiązań wobec narodu i dbają o dobro obywateli, po-

nieważ władza jest czymś, co niszczy człowieka. Gdy człowiek

zaczyna rządzić i wydawać polecenia, to jest mu bardzo trudno zo-

stać znowu zwykłym, szarym obywatelem, wykonującym rozkazy.

Dlatego też nawet porządny początkowo człowiek, gdy zacznie

rządzić, będzie się chciał piąć coraz wyżej, by osiągnąć najwyższą

władzę, a każdy szczebel drabiny prowadzący na szczyt będzie ko-

lejną złamaną zasadą moralną czy też zapomnianą ideą młodości.

83.Władza to przywilej, obowiązek czy przekleństwo?

Rozpoczynając rozważania nad problemem czy władza jest

obowiązkiem, przywilejem czy też przekleństwem, warto się naj-

pierw zastanowić, czym jest władza w ogóle. Zwykle określamy ją

jako możliwość kierowania innym człowiekiem bądź grupą ludzi

i konieczność brania odpowiedzialności za podejmowane decyzje.

Im więcej osób podporządkowanych jest owemu kierownictwu,

tym szerszy jest zakres władzy. Dlatego właśnie władzę najczęściej

kojarzymy ze zwierzchnictwem nad państwem. Pamiętajmy jednak,

że władza zaczyna się już na dużo prostszych płaszczyznach.

Pierwszą wspólnotą, w której pojawiają się elementy domina-

cji, czyli swego rodzaju władzy, jest związek kobiety i mężczyzny.

Już w tej wspólnocie któraś ze stron, świadomie bądź nie, odgrywa

rolę przewodnika. Jest to zwykle osoba obdarzona zdolnościami

przywódczymi, swego rodzaju charyzmą, która ułatwia sterowanie

i koordynację działania w grupie. Podobny proces zachodzi na po-

ziomie zgromadzenia rodzin, czyli wsi, osiedla, miasteczka, etc.,

aby wreszcie rozszerzyć się na całe miasto, region, a w końcu

państwo. Skoro zauważyliśmy, że już na etapie współistnienia

dwojga ludzi istnieje zjawisko przewodnictwa, zatem w państwie,

jako konsekwencji naturalnego procesu gromadzenia się ludzi

we wspólnoty, zachodzić musi analogiczna prawidłowość. Propor-

cjonalnie do wzrostu zakresu władzy, spoczywającej na barkach

przywódcy, rośnie odpowiedzialność za podejmowane decyzje.

A przywódca jest tylko człowiekiem, nie jest zatem doskonały, gdyż

nie jest mu przypisana nieomylność. Targają nim (jak każdym

z nas) namiętności, skłonny jest do poddawania się emocjom,

do subiektywnego myślenia.

Władza kusi, fascynuje, podnieca... Możliwość decydowania

w imieniu tłumów i przewodzenie im daje prawie nieograniczone

możliwości. Jak więc być władcą w obliczu ludzkiej słabości?

Arystoteles w swojej rozprawie pt. Polityka mówi, że państwem

powinny rządzić prawa, a to prawa właściwie ujęte - nie ludzie. Rola

władcy powinna zaś ograniczać się do egzekwowania tych praw

i rozstrzygania w tych sprawach, których prawa określić nie zdołają

dokładnie ze względu na to, że niełatwą jest rzeczą w ogólnym uję-

ciu wyczerpać wszystkie poszczególne wypadki.

Prawa, o których wspomina Arystoteles, to wykładniki moral-

ne, te bowiem są trwałe i niezmienne w przeciwieństwie do ustaw,

które zmieniają się wraz z władcami. Wizja Arystotelesa jest jed-

nak utopijna, gdyż już owo rozstrzygnięcie w kwestiach nie sprecy-

zowanych w prawach niesie możliwość błędu.

Jakie „pułapki” szykować może sprawowanie władzy i jakie

istnieją z nich wyjścia, proponuję prześledzić, opierając się na ut-

worach literackich różnych epok.

Jednym z najwcześniejszych utworów, w których poruszony

jest problem władzy, jest Antygona Sofoklesa. Autor przedstawia

w nim tragiczny konflikt Kreona, który, będąc królem Teb, wybierać

musi między prawem państwowym a boskim. Chcąc zachować ład

i sprawiedliwość w państwie, doprowadza do śmierci trzech osób:

Antygony, Eurydyki i Hajmona. Czy czyni słusznie? - sprawa dysku-

syjna. Jako głowa państwa, przekonany jest o konieczności wyraź-

nego odróżnienia dobra od zła, dlatego decyduje się na wydanie

zakazu grzebania zwłok zdrajcy - Polinejkesa. Sprzeciwia się tym

samym prawom boskim, w myśl których należy godnie pogrzebać

zmarłego, niezależnie od tego kim był. Decyzja Kreona ma głęboki

charakter moralny, gdyż król nie ma prawa decydować o pośmier-

tnych losach poddanego. Jego kompetencje ograniczają się do ży-

cia doczesnego, ziemskiego, a po śmierci człowiek przechodzi pod

władanie innego króla - Hadesa. Konieczność zachowania spra-

wiedliwości w państwie i uniknięcia podobnych sytuacji w przysz-

łości sprowadza na Kreona boży gniew. W momencie kiedy zacho-

dzi konflikt między polityką państwa a religią, władza zdaje się być

przekleństwem. Kreon jest bowiem wyznawcą tej samej religii co

zwolennicy pochowania Polinejkesa. Zatem występek przeciw jej

nakazom dotyka go bezpośrednio. Jednak przede wszystkim jest

królem Teb i jego naczelnym obowiązkiem jest prowadzenie pra-

worządnej i sprawiedliwej polityki. Inne względy musi usunąć

na bok. Kara, jaka spada na Kreona za przekroczenie praw bos-

kich, jest okrutna. Aby konsekwentnie egzekwować swoje zakazy,

skazać musi na śmierć własną bratanicę Antygonę. Jej śmierć

pociąga za sobą samobójstwa dwóch bliskich mu osób: Hajmona

i Eurydyki.

Czy władza w rękach Kreona jest więc przywilejem? W moim

odczuciu - absolutnie! To jedynie obowiązek bycia bezwzględnym

wobec wszystkich przedstawicieli społeczeństwa w celu zachowa-

nia ładu w państwie oraz przekleństwo wynikające z konfliktu

dwóch wartości. Kreon wprowadza praworządność w państwie,

ale koszty, jakie ponosi, są ogromne.

Władza to także wyrzeczenia, konieczność poświęceń, pono-

szenie okrutnych czasem konsekwencji własnych decyzji oraz ab-

solutny imperatyw porzucenia troski o względy osobiste.

W przypadku Kreona władza stała się ciężkim brzemieniem,

które musiał dźwigać. W nieco podobnym położeniu znalazł się

Konrad Wallenrod - tytułowy bohater powieści poetyckiej Adama

Mickiewicza. W trosce o losy swej ojczyzny Konrad zmuszony jest

sprzeciwić się dwóm kodeksom: rycerskiemu i religijnemu. Znając

potęgę Prus, ma świadomość, że jedyna skuteczna droga walki

z nimi to podstęp. Przeklina ją jednak, gdyż jest ona niezgodna

z zasadami honoru rycerskiego, któremu hołduje. W rozmowie

z żoną bohater wyznaje:

Jeden sposób, Aldono, pozostał Litwinom

skruszyć potęgę zakonu, mnie ten sposób wiadomy.

Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,

w której od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu.

Mimo iż system wartości Konrada zakazuje mu skorzystać z tej

haniebnej drogi, jednak bohater, targany troską o losy Litwy, decy-

duje się z niej skorzystać. Skazuje się w ten sposób na wewnętrzne

rozdarcie, życie w niezgodzie z własnymi ideałami. W imię dobra

powszechnego godzi się realizować słowa Machiavellego (motto

utworu):

Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia

Trzeba być lisem i wilkiem.

Dla ratowania swego kraju młody Walter musiał także poś-

więcić szczęście osobiste. Plan pokonania Prus wymagał bowiem

rezygnacji z miłości do Aldony, porzucenia domu i stabilizacji,

a tym samym unieszczęśliwienia małżonki. Tragiczne życie boha-

tera wieńczy samobójcza śmierć. Cena, jaką przyszło zapłacić

Wallenrodowi za władzę, jaką zyskał, wychowując się w zakonie

krzyżackim, była wielka. Fakt, że dorastał wśród Prusaków, co póź-

niej stanowiło podstawę jego władzy, stał się przekleństwem mło-

dego mężczyzny. Nawet spędzając upojne chwile u boku Aldony,

Wallenrod wciąż gnębiony był przez własne poczucie obywatel-

skiego obowiązku: Szczęścia w domu nie zaznał, bo go nie było

w ojczyźnie.

Powyższe dwa przykłady obrazują nam władzę jako obowią-

zek, którego spełnienie staje się przekleństwem. Zarówno Kreon

jak i Walter kierują się interesem publicznym. Ich szczęście osobi-

ste koliduje ze szczęściem całego społeczeństwa, więc kierując się

obowiązkiem wobec państwa, wybierają dobro powszechne. Co

jest dla nich rekompensatą za to poświęcenie? Chyba jedynie

świadomość dobrze spełnionej powinności w imię patriotyzmu.

To jednak, moim zdaniem, zbyt mało. Dowodem czego jest samo-

bójcza śmierć Wallenroda.

Są jednak władcy, których władza opiera się przede wszys-

tkim na czerpaniu zeń osobistych korzyści, z prawie całkowitym

pominięciem obywatelskiego obowiązku. To przywódcy, dla których

wysoka pozycja w sferach rządzących łączy się jedynie z uciechą

rozlicznych przywilejów i możliwością bogacenia się. Przypomnij-

my przykładowo Senatora Nowosilcowa - kata polskiego społe-

czeństwa z Mickiewiczowskich Dziadów cz. III. Jest to człowiek ob-

łudny i fałszywy, który dba jedynie o zapewnienie sobie jak najlep-

szych warunków, nie przebierając przy tym w środkach. Stosuje

nieczyste reguły gry, aby za wszelką cenę osiągnąć cel. Celem tym

jest zdobycie poparcia i łaski Cara Mikołaja, środkiem zaś - aresz-

towanie jak największej ilości polskich spiskowców. Wysuwa zatem

bezpodstawne i nieuzasadnione oskarżenia, karze śmiertelnie nie-

winnych ludzi. Przykładem okrucieństwa i bezwzględności Nowo-

silcowa na drodze realizacji chytrych ambicji jest morderstwo

młodego Rollisona:

Niech Pan Senator uważy,

Iż mimo czujności i straży

O biciu Rollisona niechętne osoby

Wieść roznoszą, i może wynajdą sposoby

Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci,

Jeśli się temu śledztwu prędko łeb nie skręci.

Nowosilcow pragnie wzbudzić zazdrość ludzką, chce, by łas-

ka carska uczyniła z niego człowieka powszechnie znanego, po-

dziwianego. Poszukuje poklasku wśród towarzystwa. Scena Sen se-

natora, w której senatorowi śni się, że wśród glorii i chwały idzie do

gabinetu Cara, ujawnia jego pychę i zarozumiałość. Senator urzą-

dza wystawne bale i rauty, aby w ten sposób zyskać poparcie zna-

czących osób. Jest pusty, chciwy i żądny zaszczytów. Politykę trak-

tuje jako przysłowiową „walkę o stołek” oraz niewyczerpane źród-

ło przyjemności. Nie egzekwuje praw moralnych, dla niego bowiem

jedynym wyznacznikiem wartości człowieka jest bogactwo i wzbu-

dzany u innych respekt. Władza dla Nowosilcowa jest środkiem

do realizacji osobistych ambicji.

Władzę jako źródło przywilejów, dobrobytu i zaszczytów zdo-

bytych kosztem obywateli przedstawia także George Orwell w Fol-

warku zwierzęcym. Rządy pod wodzą Napoleona i jego popleczni-

ka, demagoga Krzykały, są autokratyczne i bezwzględne. Wódz

Napoleon i jego współpracownicy żyją „ponad prawem”. Korzysta-

jąc ze swego wysokiego stanowiska, śpią w łóżkach, piją alkohol

i uprawiają hazard, co jest surowo zabronione w kręgach pozosta-

łych obywateli folwarku. Podstawowy kodeks, ustalony jeszcze za

czasów Chyżego, jest naginany i przerabiany stosownie do polityki

i zachcianek dyktatora Napoleona. Obywatele są zastraszeni i ter-

rorem zmuszeni do posłuszeństwa. Elita folwarku (czyli władza)

troszczy się jedynie o własne wygody i przyjemności, pomijając

zupełnie kwestię dobra pozostałych zwierząt. One bowiem są jedy-

nie po to, aby umożliwić władzy prowadzenie dostatniego, rozryw-

kowego życia. W miarę bogacenia się Napoleona warunki życia na

farmie pogarszają się - zaczyna brakować jedzenia, a zwierzęta

zmuszane są do niewyobrażalnego wysiłku przy pracy. Ten typ

władzy, czyli totalitaryzm, ogranicza się w głównej mierze do ko-

rzystania ze stanowiska przywódcy w celu zapewnienia sobie dos-

tatniego życia. Obowiązek obywatelski, konieczność dobrego gos-

podarowania państwem, podnoszenie poziomu warunków socjal-

nych obywateli i ich ochrona - praktycznie w ogóle nie pojawiają

się w systemach totalitarnych. Możliwość dowodzenia społeczeń-

stwem, zdobywana często (jak w przypadku Napoleona) w oparciu

o kłamstwo i demagogię, to dla tyranów podobnych Napoleonowi

jedynie kopalnia przywilejów i okazja do zadbania o samego sie-

bie. Folwark Zwierzęcy jest przestrogą przed tego rodzaju władzą,

która jest przekleństwem dla obywateli.

Interesującą kwestią, stanowiącą uzupełnienie do naszych

rozważań, jest problem władzy sprawowanej przez rewolucjonis-

tów. Rewolucja rodzi się z niezgody na panujące warunki, potrzeby

obalenia dotychczasowych elit rządzących. Wodzirejami tego ro-

dzaju przewrotów są zwykle charakterystyczni mówcy, obdarzeni

zdolnością porywania ludzi za serca i gromadzenia ich wokół sie-

bie. Niebezpieczeństwo ich władzy zachodzi wówczas, gdy są oni

jedynymi osobami znającymi założenia ideowe buntu. W takich o-

kolicznościach przemówienia organizatorów przewrotu stać się

mogą jedynie demagogią, a siła rewolucjonistów może im posłu-

żyć do osiągnięcia osobistych celów. Władcy rewolucyjni mają bo-

wiem to do siebie, że po obaleniu starej władzy sami stają się

zamkniętą wyższą sferą rządzącą.

Potwierdzenie tej teorii odnajdujemy w trzech utworach o te-

matyce rewolucyjnej, czyli Szewcach Witkiewicza, Nie-Boskiej

komedii Krasińskiego i Przedwiośniu Żeromskiego. Ostateczny re-

zultat rewolucji, której zadaniem było - we wszystkich trzech przy-

padkach - wprowadzenie zmian społecznych, jest sprzeczny z po-

czątkowymi założeniami. Przywódcy, wykorzystując swoją pozycję

podczas walki, wyniesieni zostają na miejsce starych elit. U Krasiń-

skiego Leonard i Pankracy stają się reprezentantami najwyższej

sfery; w Przedwiośniu - czerwona policja i moskiewscy komisarze

tworzą rewolucyjną arystokrację, a szewcy z utworu Witkacego

awansują z prostych rzemieślników do rangi kierowniczej. Ciąg re-

wolucji przypomina zatem błędne koło - kiedy jedni rządzą, drudzy

muszą wykonywać ich rozkazy, zaś kiedy zmęczeni nadzorem

zbuntują się - role się odwracają. W tym przypadku potrzeba do-

wodzenia ludźmi rodzi się z obowiązku walki o prawa własne i ca-

łego społeczeństwa, jednak kiedy znienawidzeni starzy władcy zo-

stają obaleni, przywódcy rewolucji chętnie korzystają z przywile-

jów przysługujących sprawującemu władzę. Jak już wspomniałam,

władza kusi swym szerokim zakresem możliwości, a na przykładzie

wyżej podanych trzech utworów dowiadujemy się, że nawet naj-

bardziej zaangażowani w sprawy społeczne politycy łatwo dają się

uwieść jej urokowi.

Po dokładnej analizie różnych modeli władzy dochodzę do

wniosku, iż jest ona połączeniem obowiązku, przywileju i prze-

kleństwa. W poszczególnych przypadkach występują jednak różne

proporcje tego połączenia. Kreonowi zabrakło przywileju, Napole-

on zaś miał go zbyt dużo. Walter miał bardzo silne poczucie obo-

wiązku wobec ojczyzny, natomiast przywódcy rewolucji 1917 roku

mieli go niewiele. Idealna władza powinna, moim zdaniem, wy-

nikać z patriotyzmu, czyli obowiązku wobec państwa, dawać na ty-

le dużo satysfakcji i samozadowolenia, aby wynagrodzić swego

rodzaju przekleństwo, wynikające z konieczności stawiania dobra

ojczyzny na pierwszym miejscu. Przywileje zaś, w moim rozumie-

niu, służyć mają ułatwianiu lub przyspieszaniu działania na rzecz

państwa, a nie bogaceniu się i realizowaniu osobistych celów.

Jednak, jak już zaznaczyłam, człowiek jest istotą słabą i omylną,

a potęga, jaką daje sprawowanie pieczy nad społeczeństwem,

może go wodzić na pokuszenie. Dlatego też usiłując odnieść moje

dywagacje do dzisiejszej rzeczywistości, uważam, że działanie

sprawującego władzę winno być kontrolowane przez reprezentan-

tów ogółu społeczeństwa.

84.Wyjaśnij, co powoduje, że „Nad Niemnem” kończy się

happy endem, a „Lalka” katastrofą.

Niewątpliwie najwybitniejszymi dziełami literackimi polskiego

pozytywizmu, dziełami, które przedstawiają realia epoki postycz-

niowej, są Nad Niemnem E. Orzeszkowej i Lalka B. Prusa. Ciekawe,

że chociaż tak jeden, jak i drugi utwór powstał w latach osiemdzie-

siątych XIX w., ich wymowa jest zupełnie różna. E. Orzeszkowa ide-

alizuje przedstawioną rzeczywistość, B. Prus podejmuje raczej

polemikę z programem epoki.

Nad Niemnem można by porównać do miłej, sentymentalnej

bajki, o której z góry wiadomo, że dobrze się skończy, bo nie ma

prawa skończyć się inaczej. Justyna Orzelska i Witold Korczyński

używają w rozmowach wręcz haseł głoszonych przez młodych po-

zytywistów, zwłaszcza dotyczy to wypowiedzi Witolda o koniecz-

ności zmiany sytuacji ludzi. Justyna, wychodząc za mąż za Janka

Bohatyrowicza, wprowadza niejako w życie wymarzoną przez po-

zytywistów konsolidację dwóch klas społecznych. Agitacja Witolda

zmienia poglądy Benedykta Korczyńskiego, który ze łzami w oczach

przypomina sobie, że kiedyś miał też tyle zapału i wiary w lepsze

jutro. To Benedykt, Witold i Marta błogosławią małżeńskie projekty

Justyny. Okazuje się, że na Litwie w ubiegłym wieku istniało je-

szcze coś, co można by nazwać namiastką raju utraconego.

Panna ze dworu wychodzi za mąż za chłopa, ku radości opiekuna

-szlachcica, a nowa rodzina przyjmuje ją z otwartymi ramionami.

Razi niewątpliwie w tym utworze nazbyt jaskrawy podział na bo-

haterów „złych” i „dobrych”. „Dobrzy” to ci, którzy chcą zbratania

szlachty z ludem, a przede wszystkim utrzymują się z pracy włas-

nych rąk. „Źli” to rozkapryszona, wiecznie chora na globus, znu-

dzona i rozhisteryzowana Emilia Korczyńska; próżniak Kirło, któ-

remu nie przeszkadza, że żona haruje na gospodarstwie, kiedy on

siedzi godzinami w salonie Emilii; T. Różyc, dekadent, morfinista

i hulaka. To wreszcie Zygmunt Korczyński, mający wszelkie wady

rozpieszczonego jedynaka, nieuczciwy zarówno wobec żony, jak

i wobec Justyny, którą usiłuje odzyskać. Nikt z bohaterów negatyw-

nych nie jest tak naprawdę szczęśliwy - poszukują ciągle nowych

wrażeń, żyją w świecie fantazji, wieś mnie nudzi - powtarzają bez

przerwy. A przecież recepta na szczęście, satysfakcję w życiu jest,

zdaniem autorki, prosta - wystarczy pracować ciężko własnymi rę-

kami. Dlatego najsympatyczniejszą i najbardziej chyba wiarygodną

postacią w utworze jest Benedykt Korczyński, ziemianin, patriota,

który na tyle, na ile pozwalają mu możliwości, walczy o utrzymanie

swego stanu posiadania - ziemi.

Podstawową kwestią, jaką porusza E. Orzeszkowa, jest eman-

cypacja kobiet. Justyna Orzelska zyskuje świadomość nowej sytu-

acji społecznej i nie waha się postawić wszystkiego na jedną kartę.

Co prawda, trudno jej się dziwić, że od Różyca wolała Jana, ale

w powieści brak psychologicznego umotywowania tej decyzji. Nad

Niemnem - kraina ludzi szczęśliwych tylko wtedy, kiedy pracują,

musi się kończyć happy endem. Jest to powieść z tezą, która ma

udowodnić słuszność haseł nowej epoki. Dlatego i schematyzacja

bohaterów służy czytelnikowi do tego, aby mógł odnaleźć w tej po-

wieści odbicie własnych przeżyć i rozważań. I zastosować do sie-

bie radę autorki: pracuj, a będziesz szczęśliwy.

Lalka różni się zatem od Nad Niemnem nie tylko zakończe-

niem, ale przede wszystkim tym, że Prus kwestionuje to, co opiewa

Orzeszkowa. Jego główny bohater - Wokulski - pracuje chyba naj-

więcej ze wszystkich, pracuje ciężko od wczesnej młodości, osiąga

nawet sukcesy - a mimo to nie jest szczęśliwy.

B. Prusowi z całą pewnością nie można zarzucić zbytniego

uproszczenia portretów psychologicznych bohaterów. Dowodem na

to mogą być chociażby spory o Wokulskiego. Czy jest on karierowi-

czem, który za wszelką cenę usiłuje dostać się na salony arystokra-

cji, błaznem, ośmieszającym się nieszczególną miłością do Izabeli,

a może tejże miłości męczennikiem? Jest on jednak chyba przede

wszystkim pozytywistycznym idealistą, człowiekiem, który uwierzył,

że pracą można osiągnąć wszystko. Wszystko, w sensie pieniędzy

i pozycji. To prawda, ale Wokulski nie chce tylko pieniędzy i pozy-

cji. Nie umie zachowywać się tak jak arystokraci. Bojąc się popełnić

jakąś gafę towarzyską, milczy, zdobywa sobie więc opinię mruka

i gbura. W dodatku ma skryte gdzieś głęboko, w podświadomości,

przekonanie, że z chwilą, w której straci pieniądze - przestanie się

liczyć dla towarzystwa.

Klęska Wokulskiego jest zarazem klęską całej ideologii pozy-

tywistycznej. Nie zyskała poparcia idea pracy organicznej. Arysto-

kracja nie wykazuje najmniejszych chęci do sprzymierzenia się

z ludem i mieszczaństwem przeciwko zaborcy. Realizacja haseł

pozytywistycznych polega na wypowiadaniu przez księcia frazesów

typu: Wszystko dla kraju, panowie, wszystko dla kraju! Książę

w rzeczywistości nie czyni dla kraju nic, ale powszechnie uważany

jest za wielkiego patriotę. Zbankrutowała idea asymilacji Żydów, co

Prus pokazuje dobitnie na przykładzie Szlaubaumów. Właściwie

wszystkie klasy społeczne żyją osobno, nie utrzymując ze sobą

kontaktów innych, jak bardzo oficjalne. Próba wydostania się

z własnej klasy i wejścia do innej skazana jest z góry na niepowo-

dzenie. Tak jest np. w przypadku baronowej Krzeszowskiej, miesz-

czanki, która nigdy nie zostaje w pełni zaaprobowana przez środo-

wisko męża.

Kobietę wyemancypowaną - a więc nowoczesną, zdolną za-

rabiać na siebie - reprezentuje w Lalce pani Stawska. Żadna inna

kobieta nie bierze na siebie odpowiedzialności za utrzymanie do-

mu. Pani Stawska traktowana jest przez towarzystwo jako niebez-

pieczny dziwoląg; częściej jednak, co charakterystyczne, pogardza-

ją nią kobiety niż mężczyźni.

Oczywistym przeciwieństwem pani Stawskiej jest główna po-

stać kobieca utworu, Izabela. Na zasadzie przyciągania się przeci-

wieństw, to w niej właśnie zakochuje się Wokulski. Można obser-

wować stopniową metamorfozę tej miłości - o ile na początku Wo-

kulski idealizuje Izabelę całkowicie, nie dostrzegając w niej żad-

nych wad, o tyle później już nie chce ich dostrzegać. Owszem,

zdarza mu się widzieć w zachowaniu Izabeli jakieś niepokojące

dla siebie sygnały - ale spycha je czym prędzej na samo dno świa-

domości. Zważywszy, że czytelnik nie ma co do gry Izabeli żadnych

złudzeń - Wokulski jest bohaterem, który wzbudza współczucie.

Lalka to powieść o straconych złudzeniach: politycznych Rze-

ckiego, naukowych Ochockiego i miłosnych Wokulskiego. To po-

wieść o przegranych idealistach. Rzecki umiera w samotności, nie

doczekawszy się Napoleona. Losy Wokulskiego są niejasne; praw-

dopodobnie jednak ginie. Nie powiodła mu się nie tylko próba zdo-

bycia miłości Izabeli, ale także wejście do nowej klasy; arystokra-

cja nie angażuje się ani społecznie, ani politycznie w życie kraju.

Na koniec widać jasno, że poszczególne grupy w ogóle się w tej

powieści nie rozumieją. Owszem, Wokulski i Ochocki znajdują

wspólny język - ale jeden traktowany jest przez „swoich” jako do-

robkiewicz, drugi, jako nieszkodliwy wariat. Rozumieją się nawza-

jem, ponieważ nie są rozumiani przez innych, i dlatego, że każdy

marzy o czymś wielkim, czego osiągnąć nie może.

Mimo że Lalka jest powieścią rozrachunkową, krytyczną wo-

bec rzeczywistości i kończy się katastrofą, to przecież jest to utwór

również optymistyczny. Część złudzeń umarła razem z Wokulskim

i Rzeckim, ale pozostał Ochocki (Non omnis moriar). Dlatego za-

kończenie Lalki nie jest zupełnie pozbawione nadziei. Wręcz prze-

ciwnie - nawet jeśli zginie trzech, czterech, dziesięciu, to zawsze

pozostanie ten jeden, który będzie coś tworzył i o czymś marzył,

aby przekazać to następnym pokoleniom.

Zakończenia Nad Niemnem i Lalki są dlatego tak odmienne,

że inny cel przyświecał ich autorom. Orzeszkowa zamierzała udo-

wodnić, że życie według zasad pozytywistycznych będzie piękne,

satysfakcjonujące i szczęśliwe. Prus dostrzegał klęskę tego progra-

mu i niedoskonałość „nowej rzeczywistości”. A przecież po lekturze

obu powieści ma się wrażenie, że to raczej Justynę rozczarują uro-

ki codziennej wiejskiej pracy, zaś Wokulski wygra, mimo że po

śmierci. Czy wynikałoby stąd, że krytycyzm, choćby i bolesny, ma

przewagę nad optymistycznym zaślepieniem?

85.Zinterpretuj słowa: „Od nas także zależy, co w dziełach

widzimy” („Toast” Czesława Miłosza). Moje spotkanie

z klasyką literacką.

Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - w stwierdzeniu

tym zawiera się cały sens powstawania dzieł literackich, których

celem jest porozumienie między autorem i czytelnikiem. Forma te-

go porozumiewania się pozwala jednak na udaną interpretację

treści głoszonych przez twórcę. Jeśli swobody takiej brak, książka

przestaje być rozmową, staje się monologiem lub rozkazem.

Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - oznacza to,

iż myśl zrodzona w umyśle jednego człowieka przedostaje się do

świadomości drugiego i pokonuje tam własną drogę, często jakże

odmienną od pierwotnej. Na tym właśnie polega niebezpieczeń-

stwo opacznego zrozumienia intencji autora. Jego zadaniem jest

zatem łagodne wysterowanie biegu myśli czytelnika. Bez tego za-

biegu porozumienie także nie zostanie nawiązane.

Od nas także zależy, co w dziełach widzimy - jest to jedno-

cześnie wskazówka dla czytelnika, który podczas lektury winien

dołączyć do swego subiektywnego odbioru nieco obiektywnego

spojrzenia. W ten sposób zdołała dostrzec więcej.

Każde dzieło literackie nabiera nowych wartości, kiedy zostaje

przetworzone w świadomości czytelnika. Rodzą się w niej refleksje,

których autor nie zdołał przewidzieć. Moim zdaniem dzieła praw-

dziwie wartościowe powinny być na tyle pojemne, aby zdołały po-

mieścić wszystkie przemyślenia autora i odbiorcy. Formą szczegól-

nie pojemną jest poezja, w której między wersami jest wystarcza-

jąco dużo miejsca na myśli czytelnika. Wierszy się nie czyta, wier-

sze się myśli. Sama ich struktura jest dostosowana do szybkiego

i wielokierunkowego skojarzenia. Czytając utwory Mirona Białosze-

wskiego, poznaję świat w sposób właściwy owadom, które dłu-

gimi i wrażliwymi czułkami dotykają fragmentów przedmiotów

i ciał. Słowa i półsłowa Białoszewskiego atakują jak strzępy rze-

czywistości, niektóre wyolbrzymiane, niepoznawalne, inne znów

swojskie i znajome. Poezja ta nie bada rzeczy ostatecznych, inte-

resuje się wybranym fragmentem świata, jego sposobem funkcjo-

nowania. Białoszewski jest mistrzem ciekawej obserwacji i uczy

tej sztuki swoich czytelników. Jego utwory są typowym przykładem

dzieł, w których wiele zależy od czytelnika. Poezja ta oddziaływuje

nań bezpośrednio, natychmiast skłaniając do działania.

W inny sposób odbierane są wiersze Jarosława Iwaszkiewicza.

Ich charakter można zobrazować następującym fragmentem:

Wszystko jest bez sensu,

Wszystko pogmatwane,

Jak te winorośla

Gąszcze cmentarniane.

Wszystko, co się złączy -

Znowu się rozłączy

Na kształt pogmatwanych

Na cmentarzach pnączy.

Poezja taka skłania do głębszych refleksji, co niewątpliwie

angażuje czytelnika, w którego świadomości powinno zaistnieć

to wszystko, co zasugerował poeta kilkoma zwykłymi słowami.

Poezja może też angażować w inny sposób. Może pokazywać

realne sytuacje, obrazy, prawdziwych ludzi.

Udział odbiorcy polega wówczas na uważnej obserwacji

przedstawionych zdarzeń i zadaniu sobie pytania o własne reakcje

w danych sytuacjach, o swoje odbicie w lustrach słów poety. Moim

zdaniem poezja taka cieszy się największym uznaniem, co nieko-

niecznie musi wynikać z nieskomplikowanego odbioru takich treści.

Głównym powodem staje się możliwość poznania samego siebie.

Takim typem poezji osobistej jest, według mnie, twórczość

Edwarda Stachury. Poeta ten w bezpośredni sposób pyta mnie

o wszystko, co w moim życiu jest najważniejsze, pomaga znaleźć

odpowiedź. Stachura pokazuje też piękny świat, który został stwo-

rzony dla mojej radości, nie zaś dla smutku. Moim ulubionym poetą

jest K.I. Gałczyński. Jego wiersze są jednocześnie zabawą, głębo-

ką refleksją, trafnym komentarzem, ciekawą obserwacją, pytaniem

i odpowiedzią. Poezja, w której można odnaleźć wszystko, co war-

te zainteresowania, staje się moją własną poezją. Porozumienie

między mną a autorem zostało nawiązane i trwa.

Proza w odmienny sposób oddziałuje na czytelnika. Wydaje

mi się, iż prozaikowi trudniej nawiązać prawdziwy kontakt z od-

biorcą. Wśród powodzi zdań skłonny jest on przeoczyć wiele kon-

kluzji, przemyśleń, pytań do niego skierowanych. Mimo iż pozornie

pisarz przemawia do czytelnika prostym językiem, jakiego używa

on na co dzień, jednak język ten nie potrafi wszystkiego wypowie-

dzieć. Autor nie powinien jednak starać się o to, aby jego mowa

docierała wprost. Powinien posługiwać się odpowiednimi środka-

mi stylistycznymi, które uchronią jego dzieło od zgubnej komuni-

katywności.

Istnieje utarte sformułowanie, iż dobrej książki nie można zro-

zumieć do końca. Oznacza to, iż dobra książka powinna pozosta-

wić niezatarte wspomnienie u czytelnika, który wciąż będzie do

niej powracał, odnosił realia życia codziennego do jej realiów.

Książka powinna trwać w czytelniku jak przeszłość lub jeszcze

lepiej - jak teraźniejszość.

Trwają we mnie utwory F. Kafki. Posunę się do stwierdzenia,

iż świat Procesu czy Zamku jest naszym światem współczesnym,

gdzie bohaterowie Kafki nie mają swego miejsca i zajęcia, gdzie

wszystko rządzi się nie formułowanymi prawami i gdzie śmierć

przychodzi znienacka. Gmatwanina problemów, obcych twarzy

i własnych odbić, długich i krótkich godzin oraz uczuć, co nic nie

znaczą - to wszystko widzę oczami bohaterów Kafki.

Powstaje pytanie, czego oczyma tymi zobaczyć nie mogę?

Czy kiedykolwiek dane mi będzie ujrzeć prawdziwe zakończenie

Procesu ? Zgodnie z wypowiedzią Miłosza, nie zobaczę tego, czego

we mnie nie ma. Do tej pory usiłowałam znaleźć odpowiedź na py-

tanie: jaki jest świat? Teraz spróbuję odpowiedzieć, jaki jest czło-

wiek.

Bohater Sklepów cynamonowych B. Schulza, ojciec, reprezen-

tuje typ człowieka zdeterminowanego przez otaczającą go rzeczy-

wistość. Próbuje zastąpić ją, tworząc swój własny świat, na przy-

kład świat ptaszego poddasza. Człowiek ten zamienia się w kupkę

śmieci, którą usuwa się z domu wraz ze stuletnim kurzem. Lecz za-

nim koniec ten nastąpi, człowiekowi dane jest przeżyć młodość,

która według Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą

jest długim snem o błądzeniu po znanych i nieznanych ulicach, jest

podobna tysiącu zamazanych w szaleńczej wizji czerwonych i nie-

bieskich kartek, jest także przypatrywaniem się swojemu odbiciu

w kałużach. Tyle widząc w utworach B. Schulza, ktoś inny zoba-

czyć może w nich wizję piekła, jeszcze inny - obrazy chorej wyo-

braźni pisarza.

Taka względność odbioru dzieł literackich i różnice ich inter-

pretacji świadczą o różnorodności ludzkich światopoglądów, men-

talności i upodobań. Odmienność taka jest charakterystyczna dla

każdego człowieka, chroni świat od monotonii i nudy. Stanowi też

powód rozważań nad interpretacją poszczególnych dzieł literac-

kich. Z problemem tym zetknęłam się w szkole, która nierzadko na-

rzuca swym uczniom sposób interpretacji. Zrozumiałe jest, iż szkoła

winna uczyć krytycznego spojrzenia na literaturę, nie może jednak

nakazywać określonego sposobu myślenia. Jeżeli uczeń klasy pier-

wszej twierdzi, iż to nie Antygona była postacią tragiczną, lecz

Kreon, nie można negatywnie ocenić jego teorii, o ile znajduje ona

uzasadnienie w tekście utworu literackiego. Młody człowiek często

utożsamia się z bohaterami utworów romantycznych, nie należy

mu zatem wpajać przekonania, iż byli oni wyjątkowo słabi, egois-

tyczni i rozhisterowani, ponieważ uczeń ten widzi w tych bohate-

rach samego siebie. Warto natomiast zastanowić się, czy może

właśnie ten młody człowiek nie rozumie najlepiej intencji autora.

Z tych samych powodów nie wolno lekceważyć i pogardliwie

traktować człowieka, który stale czyta Chatkę Puchatka, tylko dla-

tego, że bohaterowie tej książki przypominają mu członków rodzi-

ny. Mąż przypomina Kłapołuchego, a syn zachowuje się identycz-

nie jak Prosiaczek - to wystarczy, aby ktoś rozumiał klimat tej ksią-

żeczki i cieszył się tym światem.

Szkoła nie powinna zatem narzucać interpretacji poszczegól-

nych utworów. Powinna pokazywać kierunki i drogi, którymi może

pójść uczeń, szukając siebie w danych utworach. W przeciwnym

wypadku uczy się młodzież nietolerancji dla cudzych poglądów,

zawęża się automatycznie jej horyzonty myślowe i możliwości po-

znawcze.

Szkołą sztuki interpretacyjnej są utwory symbolistów z osła-

wionym Krzakiem dzikiej róży Jana Kasprowicz na czele. Możli-

wości interpretacji wymowy tego utworu jest nieskończenie wiele,

dlatego wiersz ten jest doskonałym przykładem na istnienie wielu

interpretacji jednego dzieła. Uczeń powinien pojąć, że każdy ma

prawo rozumieć i odbierać dany utwór inaczej i nie świadczy to

wcale o jego niższym czy wyższym poziomie intelektualnym.

W przeciwnym razie mogą „narosnąć” w nim kompleksy, które

uniemożliwią w przyszłości prawidłowy rozwój zainteresowań

czytelniczych.

Każdy człowiek poszukuje w literaturze odpowiedzi na nurtu-

jące go pytania. Chociaż pytania te są zazwyczaj podobne, odpo-

wiedzi, jakie poszczególni czytelnicy znajdują w książkach, są róż-

ne. Zależy to od tego, w jakich dziełach poszukiwali, a także od

tego, jaką odpowiedź pragnęli uzyskać.

Ważne jest, aby każdy człowiek odnalazł autora, książkę,

wiersz, który stałby się niejako jego dewizą życiową, kluczową od-

powiedzią na wszystkie pytania, szkiełkiem, przez które patrzy się

na świat. Zazwyczaj pozycji takich bywa kilka, a ich gatunek lite-

racki, poziom i przesłanie mogą się bardzo od siebie różnić.

Mogą to być więc: Ania z Zielonego Wzgórza, Pożegnanie jesieni

Witkacego i np. Biblia. Może to być Mały książę w parze z Czaro-

dziejską Górą i Teatrzykiem Zielona Gęś. Zestawy takie świadczą

o tym, iż dany czytelnik dużo poszukiwał, błądził, lecz w końcu

wybrał. Czy szczęśliwie? Nie nam o tym sądzić, gdyż był to indy-

widualny wybór innego człowieka.

86. „Żaden utwór literacki nie przerobi ludzi, są wszakże

takie, które ich pobudzają do przetwarzania się.”

Potwierdź słuszność aforyzmu Świętochowskiego

wybranymi przykładami literackimi.

Literatura od najdawniejszych czasów jest istotnym dopełnie-

niem ludzkiego życia. Już w starożytności wyznaczono jej ważne

zadanie; Arystoteles przypisał literaturze funkcję oczyszczającą,

tragedia antyczna miała być wstrząsem uczuciowym, wyzwalającym

i oczyszczającym widza z win. Wzbudzała litość i trwogę, skłaniała

do refleksji nad nieszczęściem bohaterów i przyrównywania ich do

siebie.

W późniejszych wiekach odchodzono od katharsis, ale litera-

tura miała nadal w wyjątkowy sposób oddziaływać na czytelnika.

Pobudzać do walki miała literatura parenetyczna, propagować ide-

ały, krzepić strapione serca, namawiać do zmian lub wskazywać

rozwiązania. Literatura bowiem, ze względu na jej powszechność,

ma ogromne możliwości. Od czasu wynalezienia ruchomej czcionki

przez Guttenberga, kiedy książki stały się tańsze, przez co bardziej

dostępne, stanowi doskonały środek rozpowszechniania informacji,

poglądów. Literaci mają więc możliwość niejako kierowania ludź-

mi poprzez swoje sugestywne prace. Spostrzeżenia i wnioski,

przekazane w literackiej formie, mogą ukształtować odpowiednio

postawy lub poglądy odbiorców, w zależności od koncepcji ich au-

torów.

Dla zobrazowania tej tezy przytoczmy przykład twórczości

Adama Mickiewicza, który, obserwując i analizując sytuację Pol-

ski XVIII wieku, wynosi ojczyznę do rangi narodu wybranego, ma-

jącego do wypełnienia szczególną misję. Polacy, załamani klęską

powstania listopadowego, chętnie przyjęli koncepcję mesjanizmu,

mimo iż propagowanie jej przez Mickiewicza było wynikiem oso-

bistych zainteresowań ruchem Towiańskiego. Poprzez III część

Dziadów Mickiewicz rozpowszechnił ideę dającą Polakom ukoje-

nie; rodacy hołdowali jej tym chętniej, że umacniała ich w wierze

o własnej wyjątkowości, budowała wizerunek uduchowionych lu-

dzi, którzy poprzez własne cierpienie zbawią świat. Adam Mickie-

wicz - uznany literat, chluba i pewnego rodzaju autorytet dla ów-

czesnych Polaków - przychyliwszy się do mistycznej wizji Towiań-

skiego, sprawił, że szerokie rzesze jego czytelników uwierzyły

w mesjanizm.

Przyjrzawszy się literaturze późniejszych okresów, można

stwierdzić, że może ona kształtować nie tylko ducha, oddziaływać

nie tylko na psychikę, ale także budować konkretne wzorce osobo-

we, propagować określony sposób zachowania się, namawiać do

danego działania. W tym przypadku jako przykład poleciłabym Nad

Niemnem Elizy Orzeszkowej. Jest to powieść o dość banalnej fabu-

le, ale bardzo wyraźnie zarysowanych sylwetkach bohaterów. To

oni bowiem stanowią o pozytywnym charakterze utworu. Orzesz-

kowa nawołuje do zmiany sposobu działania Polaków na drodze

do odzyskania niepodległości. Zgodnie z pozytywistyczną tendenc-

ją szansę dla Polaków upatruje w wewnętrznym doskonaleniu i u-

macnianiu się społeczeństwa. Podstawą nowej koncepcji było dą-

żenie do polepszenia sytuacji ekonomiczno-gospodarczej w Pol-

sce poprzez zmiany społeczne. Autorka nawołuje przede wszyst-

kim do reform społecznych, gdyż jedynie w dobrze funkcjonującym

społeczeństwie widzi ratunek dla ojczyzny. Propaguje zbliżenie

zasad funkcjonowania społeczeństwa do organicznego ideału.

Za wzór podaje zaścianek Bohatyrowiczów, którego reprezentan-

ci, pomagając sobie nawzajem, stanowią silną jedność.

Obserwując rozwarstwienie i przerażające kontrasty w spo-

łeczeństwie polskim, Orzeszkowa naświetla problem zacofania

i ciemnoty najniższych warstw. Mówi więc o potrzebie zadbania

o chłopstwo, zazwyczaj pomijane w polityce. Propaguje utylita-

ryzm, czyli wykorzystywanie umiejętności wybitnych jednostek

dla dobra ogólnego. Przykładem tego może być Witold Korczyński,

starający się w praktyczny sposób wykorzystywać wiedzę zdobytą

podczas studiów. Duże znaczenie nadaje pisarka edukacji. Jej

zdaniem dobrze funkcjonujące społeczeństwo - to społeczeństwo

wykształcone.

Pozytywistyczne hasła, propagowane przez Orzeszkową, zna-

lazły szerokie poparcie wśród społeczeństwa. Kiedy zawiodły ro-

mantyczne ideały, a Polacy załamani byli kolejną klęską, potrzebny

był nowy program ideowy, dzięki któremu mogliby wykorzystać

swój zapał, energię oraz znaleźć pokrzepienie. Autorce powieści

udało się dokładnie, a nawet szczegółowo sprecyzować nowator-

ską postawę, jaką winni przyjąć rodacy. Był to odpowiedni czas na

wniesienie nowych wartości, więc złaknieni i potrzebujący Polacy

pochwycili je natychmiast.

Obok Orzeszkowej byli naturalnie inni twórcy hołdujący pozy-

tywizmowi i rozpowszechniający jego hasła. Zaliczyć do nich moż-

na Prusa, Sienkiewicza czy Świętochowskiego, ale Nad Niemnem

jest powieścią-wykładnikiem, która wręcz w tendencyjny sposób

propaguje nową politykę.

Inną formą oddziaływania literatury na czytelnika jest ukazy-

wanie problemów, z jakimi zmagają się bohaterowie tragedii, jaka

może stać się konsekwencją ich działania, lub bolączek, które mo-

gą być przyczyną ich niepowodzeń. Innymi słowy - jest to bezwzglę-

dne ukazywanie prawdy, choćby najgorszej, pozbawione zahamo-

wań opisywanie „czarnej rzeczywistości”, czyli naturalizm. Taką

technikę stosował Stefan Żeromski, który, znając potęgę słowa pi-

sanego, podjął się propagowania określonych wartości i postaw.

Jego credo literackim stało się rozdrapywanie ran, aby nie zabliźni-

ły się błoną podłości, a na drodze do jego realizacji ukazywał naj-

bardziej zaniedbane i bolące dziedziny życia, odnajdywał i przed-

stawiał to, co zostało zapomniane lub pominięte. Szczególnie blis-

kie były mu sprawy biedoty polskiej; rozgoryczony faktem istnieją-

cych kontrastów społecznych, winą za warunki życia najuboższych

obarczał bogaczy, żyjących w zbytku. Poprzez drastyczne i w natu-

ralistyczny sposób przerysowane obrazy brudu, głodu, chorób

i ciężkiej pracy najniższych warstw pragnął uczulić społeczeństwo

na ten problem. Postać Obali z opowiadania Zapomnienie jest za-

rzutem skierowanym do Polaków, obwiniającym ich o tolerowanie

podobnych sytuacji, o bierność i brak zainteresowania. Jak można

pozwolić na to, by jedni umierali w nędzy, a drudzy psuli się

w zbytku? Pytanie to kieruje Żeromski do czytelnika, do całego

społeczeństwa, które jest odpowiedzialne za istnienie takich sytu-

acji. Pisarz chce popchnąć Polaków do działania, przerwać ich uś-

pienie i zerwać „klapki” z oczu, nie pozwalające dojrzeć piekących

problemów. Krytykuje bezczynność społeczeństwa, które jest na

tyle ospałe i pełne zwątpienia, za to, że neguje i wyśmiewa zacho-

wanie pojedynczych aktywnych jednostek, buntujących się i podej-

mujących działanie. Na przykładach doktora Judyma czy Cezarego

Baryki udowadnia, że jednostka działająca w osamotnieniu nie jest

w stanie wiele zdziałać. Chce aktywizować uśpioną część społe-

czeństwa, nawołuje do działania, do poparcia reform i planów na-

prawy stosunków społecznych. Walka wybitnych jednostek, jego

zdaniem, będzie bezskuteczna, o ile nie poprą ich szersze rzesze.

Inicjatywa reformatorska konieczna jest także dla zachowania su-

werenności Polski. W Przedwiośniu autor zawiera przestrogę dla

Polaków, do czego może doprowadzić ich bierność i ignorancja.

Żeromski widział wiele mankamentów młodej Rzeczypospoli-

tej, która niedawno dopiero odzyskała niepodległość. W obawie

przed ponowną jej utratą, chciał przestrzec Polaków, dać im wska-

zówki, jak uchronić się od zniewolenia. Jego twórczość nazwać

można próbą skłonienia Polaków do zastanowienia się nad sytua-

cją kraju oraz wybrania drogi postępowania, obrazem mającym

zainspirować uśpioną masę.

Literatura towarzyszy narodowi przez całą jego historię. Jak

pisał Adam Mickiewicz w Pieśni Wajdeloty, literatura ma tę wielką

zaletę, że jest niezniszczalna; czasem tylko wegetuje uśpiona, gdy

brak warunków, by w odpowiednich okolicznościach rozbudzić się

na nowo. Można powiedzieć, że narodziła się wraz z człowiekiem

i będzie mu towarzyszyć aż do śmierci. Jest więc jak matka, która

czuwa przy dziecku i od niemowlęcia wychowuje. Czasem skarci,

skrzyczy, wypomni zaniedbania, innym razem przytuli do serca

i pocieszy, innym znów wskaże właściwe rozwiązanie, ale wszys-

tko to ma jeden cel - kształtowanie osobowości dziecka. Podobnie

jest z literaturą - bywa karcąca i przypominająca o błędach (jak

twórczość Żeromskiego), czasem krzepi nasze zbolałe serca, wspo-

minając o minionych sukcesach (jak np. Sienkiewicz w Trylogii)

lub jak Orzeszkowa czy Mickiewicz dają wskazówki, jak żyć, ewen-

tualnie chce umilić czas i upiększyć życie (poezja skamandrycka).

Literatura ma nad ludźmi ogromną władzę. Obrazy i wizerunki

powstające w naszych umysłach podczas zagłębiania się w lektu-

rze, filozofia autorów, ich poglądy i wyobrażenia, z jakimi się za-

poznajemy, wzbogacają nas wewnętrznie, poszerzają horyzonty

i budują osobowość.

Bardzo duża sugestywność książek sprawia, że często przy-

równujemy się, a nawet identyfikujemy z głównymi bohaterami.

Etyka każe nam podziwiać dobre wróżki, a nienawidzić czarownic,

sprawia, że chcemy naśladować pozytywne postaci i unikać czar-

nych charakterów. Potęga literata w tej kwestii jest prawie nieo-

graniczona - w zależności od własnej sugestywności może on

w konkretny sposób kierować swymi czytelnikami.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1
1
X~1
SEM18 ~1
1
1
1
1
1
1
14 gal~1
1
1
11-nkb~1, wisisz, wydzial informatyki, studia zaoczne inzynierskie, podstawy programowania, l2
2-eukl~1, wisisz, wydzial informatyki, studia zaoczne inzynierskie, podstawy programowania, l2
1-algo~1, wisisz, wydzial informatyki, studia zaoczne inzynierskie, podstawy programowania, l2
1

więcej podobnych podstron