Polska Politka Zagraniczna


Polska Politka Zagraniczny, prof. M. Muszyński

Poza konkurencją:

Treści merytoryczne:

1. Wstęp historyczny.

1.1. Polityka zagraniczna I Rzeczpospolitej (walka z Rosją o panowanie Europie Środkowej i Wschodniej).

1.2. Polityka zagraniczna II Rzeczpospolitej (porządek wersalski i jego wrogowie).

2. Tradycje polskiej polityki zagranicznej:

2. 1. Realizm Dmowskiego (antyromantyczna krytyka polityki zagranicznej Rzeczpospolitej szlacheckiej).

2. 2. Idealizm Piłsudskiego (federacjonizm i prometeizm).

2. 3. Polityka równowagi (polityka zagraniczna Polski w latach 30. XX wieku)

2.4. Polityka zagraniczna PRL (poczatki powojennej panstwowości, polityka gomułkowska, PRL i proces KBWE, polityka zagraniczna okresu stanu wojennego)

3. Polityka zagraniczna III Rzeczpospolitej.

3. 1. Rys historyczny

3. 1. 1. Odzyskanie suwerenności jako efekt zakończnia zmagań zimnowojennych (postzimnowojenna konstelacja międzynarodowa jako podstawowe miedzynarodowe uwarunkowanie polskiej polityki zagranicznej).

3. 1. 2. Polska na drodze do NATO i UE. (Polska polityka zagraniczna do roku 2004).

3. 1. 3. Polska polityka zagraniczna po 2004 roku - główne wyzwania.

3. 2. Prawno-konstytucyjne uwarunkowania (władza, instytucje, struktury, spory polityczne dotyczące spraw kompetencyjnych)

3. 3. Pozadyplomatyczne instrumenty polskiej polityki zagranicznej (media, soft power, gospodarka, polityka bezpieczeństwa, dyplomacja publiczna).

3. 4. Polska Polityka Zagraniczna a instytucje międzynarodowe (dyplomacja wielostronna):

3. 4. 1. UE.

3. 4. 2. NATO.

3. 4. 3. Grupa Wyszehradzka a rola Polski w Europie Środkowej.

3. 4. 4. ONZ i Rada Europy.

3. 4. 5. Organizacje współpracy gospodarczej.

3. 5. Stosunki bilatelarne:

3. 5. 1. Stosunki polsko-niemieckie.

3. 5. 2. Stosunki polsko-rosyjskie.

3. 5. 3. Stosunki polsko-białoruskie i polsko-ukraińskie.

3. 5. 4. Stosunki polsko-amerykańskie.

3. 5. 5. Stosunki polsko-francuskie.

Granica pomiędzy PL a NRD/RFN

Granica Polski i Niemieckiej Republiki Demokratycznej istniała od 1949 roku do zjednoczenia Niemiec, tj. do 3 października 1990 roku. Granica z NRD ustanowiona na konferencji poczdamskiej miała w wielu miejscach absurdalny przebieg. Dlatego jeszcze w 1945 dokonano szeregu korekt.

Pierwotnie miejscowości Rieth i Altwarp miały być polskie. Przeszły na rzecz strony niemieckiej w zamian za Stolec i Buk. Polsce przyznano także w całości miejscowości Bobolin, Barnisław, Rosówek, Pargowo oraz drogę Stobno - Kołbaskowo. Cztery lata później dokonano regulacji granicy na wysokości skrzyżowania i drogi Linki - Neu Lienken - Buk. Po zatwierdzeniu granicy w 1945 roku miasto Świnoujście straciło dostęp do wody pitnej, dlatego przez sześć lat sprowadzano wodę zza granicy. Sytuację zmieniła dopiero korekta granicy na wyspie Uznam w czerwcu 1951 roku, kiedy to włączono do Polski obszar o powierzchni około 76,5 ha wraz ze stacją uzdatniania wody, tworząc wysunięty w obszar niemiecki charakterystyczny cypel[9]. W zamian Niemcom przyznano podobny obszar w okolicach Gryfina. Po zatwierdzeniu granicy w 1945 roku miasto Świnoujście straciło dostęp do wody pitnej, dlatego przez sześć lat sprowadzano wodę zza granicy. Sytuację zmieniła dopiero korekta granicy na wyspie Uznam w czerwcu 1951 roku, kiedy to włączono do Polski obszar o powierzchni około 76,5 ha wraz ze stacją uzdatniania wody, tworząc wysunięty w obszar niemiecki charakterystyczny cypel[9]. W zamian Niemcom przyznano podobny obszar w okolicach Gryfina. Chciaż nadal istnieje spory co do korytarza pn, i kotwicowisk nr 2 i 3.

Wielka trójka arbitralnie ustanawiając w Jałcie powojenny podział Europy (w Poczdamie nastąpiły tylko pewne korekty i uzupełnienia postanowień jałtańskich) przychyliła się do żądań Stalina utrzymania przez ZSRR jego zdobyczy terytorialnych powziętych kosztem Polski w wyniku ataku z 17 września 1939 doprecyzowanych 28 września 1939 w porozumieniu z Niemcami zwanym drugim paktem Ribbentrop-Mołotow. W ich wyniku zagarnięta w 1939 Zachodnia Ukraina ze Lwowem i Stanisławowem, Zachodnia Białoruś z Brześciem nad Bugiem, Baranowiczami i Grodnem oraz Wileńszczyzna pozostała w rękach ZSRR, a granicę pomiędzy Polską a ZSRR ustanowiono na zaproponowanej ćwierć wieku wcześniej linii demarkacyjnej rozdziału wojsk sowieckich i polskich w 1920 zwanej linią Curzona. Jako rodzaj "rekompensaty" zdecydowano przyznać Polsce terytoria leżące przed II wojną światową w granicach Niemiec, tzn. część Prus Wschodnich - Warmię i Mazury (Olsztyn i Elbląg) oraz Pomorze - ze Szczecinem i Gdańskiem na północy, ziemię lubuską oraz Śląsk - Górny i Dolny z Gliwicami, Opolem i Wrocławiem. Koncepcja tak ustanowionej granicy opierała się m.in. na dążeniu do maksymalnego skrócenia linii granicznej polsko-niemieckiej. Argument ten był często później przedstawiany na porównanie do przebiegu granic Polski sprzed 1939 roku, kiedy Niemcy "obejmowały" Polskę z praktycznie trzech stron i zdolne były wprowadzić swe wojska we wrześniu 1939 ze wszystkich tych kierunków. Przebieg nowej granicy nie był do końca ściśle ustalony, szczególnie na odcinku północnym (istniało kilka wariantów przebiegu granicy przez Puszczę Wkrzańską i Zalew Szczeciński). Szczecin jako całość (bez podziału między Niemcy a Polskę) został przyznany Polsce dopiero po konferencji poczdamskiej tj. 4 października 1945[3], skrawek lądu na wyspie Uznam z ujęciem wody pitnej dla Świnoujście Polska uzyskała od NRD latem 1951, a ostatnie ustalenia graniczne w obrębie Frankfurtu nad Odrą dokonane zostały we wrześniu 1951 . Decyzja wielkiej trójki skutkowała także tym, że Polacy zamieszkali na Kresach Wschodnich musieli - chcąc żyć w państwie polskim - pozostawić swoje ziemie i przenieść się wraz ze wszystkim, co im się udało zabrać ze sobą, na zachód. Równocześnie zamieszkali na terytoriach przyznanych Polsce obywatele niemieccy zmuszeni zostali do wyprowadzki na zachód, poza granicę na Odrze i Nysie; proces ten odbywał się często bez zachowania dostatecznych standardów i w niemieckiej nomenklaturze nazywany jest Vertreibung ("wypędzeniem")[5].

Jednocześnie z operacją przemieszczania Niemców w głąb Niemiec i Polaków z Kresów do nowych województw zachodnich i północnych (nazywanych w polskiej powojennej propagandzie "Ziemiami Odzyskanymi") przeprowadzane były operacje przymusowego rozpraszania na Ziemiach Zachodnich mieszkającej w Bieszczadach i wschodniej Małopolsce ludności ukraińskiej i łemkowskiej w ramach Akcji "Wisła".

Pierwszym formalnym potwierdzeniem międzypaństwowym ustalającym przebieg granicy na Odrze i Nysie był układ zgorzelecki z 6 lipca 1950 zawarty między PRL i NRD. Dalsze zabiegi o uznanie międzynarodowe tej granicy napotykały na liczne opory zarówno w samych Niemczech, których straty terytorialne w wyniku wywołanej i przegranej II wojny światowej były - wobec zaistnienia tej granicy - znaczne, jak i w niektórych innych krajach zachodnich, które w okresie zimnej wojny stosowały różne taktyczne zagrania używając jako karty przetargowej m.in. sprawę uznania granicy na Odrze i Nysie. Ostatecznie do ratyfikacji układu granicznego pomiędzy Polską a Niemcami[6] doszło dopiero blisko pół wieku po zakończeniu wojny, dwa lata po upadku muru berlińskiego i rok po zjednoczeniu Niemiec, podczas posiedzenia Bundestagu 16 grudnia 1991. Decyzja niemieckiego parlamentu uprawomocniła się i weszła w życie miesiąc później - 16 stycznia 1992.

Konferencja dwa plus cztery - zorganizowana w 1990 roku seria spotkań przedstawicieli dwóch państw niemieckich oraz czterech mocarstw koalicji antyhitlerowskiej, dotyczących zjednoczenia Niemiec podzielonych po II wojnie światowej. W spotkaniach tych udział brali: Niemiecka Republika Demokratyczna, Republika Federalna Niemiec, Francja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. 12 września 1990 roku w Moskwie kraje te podpisały Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec, zwany także Traktatem dwa plus cztery, który otworzył drogę do zjednoczenia Niemiec.

Podczas konferencji omawiano polityczne aspekty zjednoczenia, kształt granic, przynależność do struktur międzynarodowych czy wielkość armii.

Spotkania odbywały się w:

Postanowienia traktatu 2 + 4:

Umowę podpisali ministrowie spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher z RFN, Lothar de Maizičre z NRD, Roland Dumas z Francji, Eduard Szewardnadze z ZSRR, Douglas Hurd z Wielkiej Brytanii i James Baker z USA.

Umowy o stowarzyszeniu - umowy zawierane na mocy art. 310 TWE, zgodnie z którym Wspólnota może z jednym lub więcej państwami lub też z organizacją międzynarodową zawrzeć umowę ustanawiającą wzajemne prawa i obowiązki oraz szczególne procedury. Ich celem jest stworzenie warunków do współpracy handlowej oraz w innych dziedzinach gospodarczych, w tym zagwarantowanie pomocy ekonomicznej krajom słabiej rozwiniętym. Umowy tego typu mogą przewidywać utworzenie strefy wolnego handlu, unii celnej lub też wprowadzenie innych systemów preferencji. Z reguły umowy o stowarzyszeniu zawierane są z państwami kandydującymi do członkostwa we Wspólnocie, nie muszą jednak zawsze prowadzić do przystąpienia danego kraju do Wspólnoty.

Występują cztery rodzaje umów tego typu:

1.2 Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej Polskiej

W listopadzie 1918 r., po 123 latach niewoli państwo polskie odzyskało niepodległość. Ale proklamacja niepodległości była dopiero początkiem drogi. Trzeba było jeszcze uzyskać międzynarodowa akceptację tej niepodległości, a przede wszystkim ułożyć stosunki z sąsiadami-do niedawna jeszcze zaborcami.

Konferencja pokojowa w Paryżu w 1919 r.

Najważniejsze dla władz państwa polskiego było uznanie jego istnienia przez zwycięskie w wojnie mocarstwa zachodnie: tj. Francję, Wielką Brytanie i Stany Zjednoczone, a także najbardziej korzystne dla Polski ustalenie jej granic. W tym celu delegacja polska udała się na konferencję pokojową do Paryża. Rozpoczęła się ona 18 I 1919 r. jedną z najważniejszych spraw omawianych a konferencji była kwestia zachodnich granic Polski. Państwo polskie reprezentował Ignacy Jan Paderewski, znakomity pianista, orędownik niepodległości Polski działający w Stanach Zjednoczonych, doskonale znany tamtejszym politykom i bardzo przez nich ceniony, a także Roman Dmowski, założyciel i prezes Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu.

Polska delegacja w czasie konferencji pokojowej była bardzo aktywna, zabiegając o jak najkorzystniejsze rozwiązania graniczne na zachodnich kresach rodzącego się państwa. Traktat pokojowy podpisano 28 VI 1919 r. (ratyfikowany został 10 I 1920 r. i wtedy wszedł w życie). Na mocy jego postanowień Polska uzyskała Pomorze Gdańskie bez Gdańska, który uzyskał status wolnego miasta i Wielkopolskę. Na Śląsku oraz Warmii i Mazurach miały odbyć się plebiscyty, w których ludność miała zadecydować o przynależności państwowej tych ziem.

Plebiscyty na Śląsku i Warmii i Mazurach.

W plebiscycie mogli wziąć udział wszyscy urodzeni na terenach plebiscytowych, a więc także ci, którzy Śląsk opuścili Niemcy przywozili na Śląsk ludzi, którzy dawno już tam nie mieszkali. Na skutek takich działań, ale także zbyt małej pomocy władz polskich, które czasie trwania akcji plebiscytowej zajęte były przede wszystkim organizowaniem oporu przeciw nacierającej Armii Czerwonej i propagandy niemieckiej, która przedstawiała Polskę jako państwo, które niedługo upadnie, plebiscyt został wygrany przez stronę niemiecką. Odbył się 20 III 1921 r. 59 % głosujących opowiedziało się za przyłączeniem Śląska do Niemiec. Polacy otrzymali jedynie niewielką cześć obszaru Śląska (powiaty: pszczyński i rybnicki). Przeciwko takim decyzjom mocarstw Polacy za Śląska postanowili wystąpić zbrojnie. Tzw. trzecie powstanie śląskie, które wybuchło 2/3 V 1921 r. i trwało 2 miesiące zakończyło się pełnym sukcesem politycznym. W efekcie zrywu rada Ligi narodów zmieniła swoją decyzję i bardziej sprawiedliwie podzieliła Śląsk. Polsce przypadło 30 5 obszaru plebiscytowego zamieszkałego przez 46 % ludności. Ważne było to, że wcielone do państwa polskiego ziemie były bardziej uprzemysłowione: był tu więcej kopalni, hut i zakładów przemysłowych.

Plebiscyt odbyła się także na Warmii i Mazurach. Został przeprowadzony 11 VII 1920 r., czyli w czasie kiedy Armia Czerwona zbliżała się już do Warszawy. W tej sytuacji niemiecka propaganda miała ułatwione zadanie. Wyniki plebiscytu były bardzo niekorzystne dla strony polskiej. Obszar plebiscytowy został w zasadzie w całości przyznany Niemcom. Polsce przypadło jedynie kilka miejscowości.

Granica z Czechosłowacją.

Czechosłowacji, wykorzystując zaangażowanie Polaków na wschodzie i swą przewagę militarna na spornych terenach 23 I 1919 r. wkroczyli do polskich powiatów cieszyńskiego, frysztackiego i bielskiego oraz na Spisz i Orawę. Złamali tym samym wcześniejsze ustalenia graniczne z 5 XI 1918 r. Specjalna komisja międzysojusznicza w lipcu 1920 r. przyznała Czechosłowacji sporne tereny.

Wojna z Rosją radziecką.

Polska granica wschodnia nie była tematem rozmów podczas konferencji paryskiej. Rosja nie została na nią zaproszona. Polacy musieli o ziemie na wschodzie stoczyć walkę z rządzoną przez komunistów Rosją. W pierwszej fazie wojny przewagę miała armia polska. W 1919 oddziały polskie zajęły Wileńszczyznę z Wilnem (21 IV 1919 r.). Wkroczyły także na ziemie białoruskie i opanowały szereg miast, w tym Mińsk. W drugiej połowie 1919 r. Józef Piłsudski, Tymczasowy Naczelnik Państwa nakazał wstrzymać ofensywę. Nie chciał bowiem pomagać wojskom tzw. białych, czyli carskich generałów dążących do pobicia komunistów i przywrócenia przedrewolucyjnego ustroju. Na nowo Polacy podjęli ofensywę na wiosnę 1920 roku. Piłsudski zawarł wówczas układ sojuszniczy z Semenem Petlurą, przywódcą Ukraińskiej Republiki Ludowej, w którym w zamian za pomoc Polsce obiecywano utworzenie państwa ukraińskiego. W maju 1920 r. Polacy zajęli Kijów. Był to koniec ich sukcesów. Na przełomie maja i czerwca rozpoczęła się kontrofensywa Armii Czerwonej. Trwała ona nieprzerwanie aż do połowy sierpnia 1920 r. W lipcu sytuacja Polski była krytyczna. Utworzono Radę Obrony Państwa. Zwróciła się ona do mocarstw zachodnich o pomoc. W tym celu do Spa wyjechała polska delegacja, na czele której stał Władysław Grabski. Mocarstwa zachodnie zgodziły się na próbę mediację. Warunkiem była zgoda Polski na wyznaczenie jej wschodniej granicy na tzw. linii Curzona (była ona mniej więcej zgodna z dzisiejszą granicą Polski, z tym, że pozostawiała w granicach państwa polskiego Lwów). Ostatecznie Polska musiała sama obronić swoją niezależność. W kraju miała miejsce wielka mobilizacja ludności do walki z bolszewickim najeźdźcą. W połowie sierpnia Armia Czerwona zbliżyła się do Warszawy. I był to koniec jej ofensywy. W tzw. bitwie warszawskiej rozegranej w dniach 15-16 VIII, określanej mianem "cudu nad Wisłą" wojsko polskie odniosło zwycięstwo i przeszło do kontrofensywy. Rozejm podpisano 12 X 1920 r., pokój zaś 12 III 1921 r. w Rydze.

Zajęcie Wileńszczyzny - "bunt" gen. Żeligowskiego

9 X 1920 r. Polacy zajęli Wilno, które wcześniej bolszewicy oddali Litwie. Upozorowano bunt dywizji dowodzonej przez gen. Lucjana Żeligowskiego, która rzekomo samowolnie bez porozumienia z władzami polskimi wkroczyła do Wilna. Ponieważ większość mieszkańców miasta stanowili Polacy Żeligowski i jego żołnierze zostali radośnie przywitani. Żeligowski utworzył na wileńszczyźnie państewko Litwę Środkową. Jej sejm w lutym 1922 r. opowiedział się za przyłączeniem do terytorium państwa polskiego.

Polsce udało się obronić swą niezależność, ale jej pozycja wcale nie była mocna. Przez Niemcy i Rosje sowiecką traktowana była jako "państwo sezonowe" i nazywana "wersalskim bękartem". Najważniejszym zadaniem, jakie stanęło przed dyplomacją polską był zapewnienie jej mocnej i stabilnej pozycji na arenie międzynarodowej. To zaś można było osiągnąć poprzez zawieranie korzystnych sojuszy. Ponieważ kraje ościenne były w większości wrogie państwu polskiemu (i stan taki utrzymał się w zasadzie do drugiej wojny światowej) i wysuwały wobec niej różne żądania terytorialne Polska szukała porozumienia głównie ze zwycięskimi mocarstwami zachodnimi.

19 II 1921 r. zawarto układ sojuszniczy z Francją, który 21 II uzupełniono konwencją wojskową. Układ przewidywał wzajemną pomoc w razie niemieckiego ataku oraz militarną i materialną pomoc Francji dla Polski, jeśli ta zostałaby zaatakowana przez Rosją radziecką (ZSRR od 1922 r.)

3 III 1921 w Bukareszcie zawarto sojusz z Rumunią. Układ gwarantował wzajemną pomoc na wypadek agresji Rosji na jedno z państw. Z kolei 6 XI 1921 r. podpisano układ polsko-czechosłowacki, uznający terytorialne "status quo". Przeciwko temu układowi protestowała polska opinia publiczna, a sejm go nie ratyfikował. 17 III Polska zawarła wielostronny układ z Łotwa, Estonią i Finlandią przewidujący współprace gospodarczą i konsultacje w polityce zagranicznej krajów, które przystąpiły do układu.

Podstawą polskiej polityki zagranicznej był z całą pewnością sojusz z Francją. To ona w oczach polskich dyplomatów miała stać na straży ładu wersalskiego, którego częścią było powstanie niezależnego państwa polskiego. Podważać powersalski porządek chciały zaś Niemcy i ZSRR. W związku z tym we Francji widziano w pewnym sensie gwaranta niezależności Polski. Ale jak się miało okazać Francja nie potrafiła obronić zasad ustalonych na konferencji pokojowej i pod naciskiem ZSRR a przede wszystkim Niemiec przestawała ich bronić.

Genua-Rapallo 1922

W dniach 10 IV- 22 V 1922 r. odbywała się konferencja w Genui poświęcona sprawom gospodarczym. Wzięło w niej udział 29 państw w tym Polska, reprezentowana przez ministrów Konstantego Skirmuta i Gabriela Narutowicza. Od dyskusji i decyzji podjętych w czasie konferencji większe znaczenie, szczególnie dla międzynarodowego położenia Polski miało zawarte w czasie jej trwania porozumienie pomiędzy Niemcami a ZSRR zawarte w Rapallo (miejscowość położona niedaleko Genui) 16 kwietnia 1922 r. Oba państwa nawiązały normalne stosunki dyplomatyczne, a także, co bardzo istotne, gospodarcze. Posuniecie to wywołało w Polsce uzasadnione zaniepokojenie. Dogadały się bowiem dotąd izolowane państwa z największą wrogością odnoszące się do Polski.

Koncepcja Międzymorza.

Jednocześnie Polakom nie udało się stworzyć silnego bloku państw od położonych od Bałtyku do Morza Czarnego. Państwa te powiązane sojuszami miałyby wspólnie stanowić zaporę przeciwko ekspansji ZSRR lub Niemiec. Wobec dużych antagonizmów pomiędzy krajami, które miałyby tworzyć planowany blok, przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem. Inne propozycje wielostronnych sojuszy wymierzonych w Niemcy lub ZSRR formułowane przez Polskę także nie zostały zrealizowane.

Osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej

Tymczasem Niemcy, główny przeciwnik ładu wersalskiego rosły w siłę i wymuszały coraz większe ustępstwa od mocarstw zwycięskich w wojnie. W 1924 r. zmieniono zasady wpłacania przez Niemcy reparacji wojennych, co było pierwszym złamaniem ustaleń traktatu wersalskiego.

Dla Polski szczególnie groźne było podpisanie układu w Locarno w roku następnym. Był on efektem konferencji, jaka odbyła się w tym szwajcarskim mieście w dniach 5-16 X 1925 r.. Udział w niej wzięli ministrowie spraw zagranicznych Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Belgii i Niemiec. Do Locarno przyjechali również przedstawiciele Polski - minister Skrzyński i Czechosłowacji - Edward Benesz, ale nie brali udziału w najważniejszych rozmowach. Najważniejszym efektem konferencji było zawarcie tzw. paktu reńskiego pomiędzy Niemcami a Francją, Wielką Brytanią, Włochami i Belgią. Bardzo poważnie naruszał on ustalenia wersalskie. Została w nim zagwarantowana nienaruszalność granic Niemiec z Francją i Belgią. Było to bardzo duże osiągniecie niemieckiego ministra spraw zagranicznych Gustawa Stressemanna i sukcesem Niemiec jako państwa, ale dla krajów graniczących od wschodu z Niemcami - Polski i Czechosłowacji było bardzo niekorzystne. Oznaczało, że granice Niemiec dzielą się na te nienaruszalne (na zachodzie) i takie, które będzie można w przyszłości zmieniać (na wschodzie). Kolejna porażką Polski na arenie międzynarodowej było przyjęcie Niemiec do Ligi Narodów (organizacji powołanej na konferencji paryskiej, której członkiem była także Polska) w 1926 r. z prawem stałego zasiadania w jej Radzie. O to stanowisko od dłuższego już czasu zabiegała bez widocznych rezultatów Polska. Wobec protestów strony polskiej zaoferowano jej tzw. miejsce półstałe na trzy lata. Możliwa jednak był jednak wybór na kolejne kadencje. W ten sposób Polska zasiadała w Radzie Ligi Narodów do 1938 roku.

Polska polityka zagraniczna po zamachu majowym

Pozycja polski w pierwszej połowie lat dwudziestych systematycznie słabła. Francja okazała się nie być pewnym sojusznikiem. Stąd polscy ministrowie po zamachu majowym i dojściu obozu sanacyjnego do władzy starali się przede wszystkim aktywnie działać na forum Ligi Narodów i próbować zbliżenia z drugim z zachodnioeuropejskich mocarstw - Wielką Brytanią. Jednak Polsce nie udało się ani przeforsować swoich pomysłów w Lidze Narodów ani zawrzeć korzystnego układu z Wielką Brytanią. Liga Narodów, która miała służyć rozwiązywaniu konfliktów miedzy państwami, była organizacją mało sprawną i nie spełniającą swej roli. W tej sytuacji rozwiązaniem było zawieranie układów dwustronnych pomiędzy zainteresowanymi krajami. Zrozumieli to także polscy politycy na czele z najważniejszą osobą w państwie - Józefem Piłsudskim. Celem polityki zagranicznej Polski, której architektem był właśnie Piłsudski stało się ułożenie poprawnych stosunków z każdym z potężnych sąsiadów Polski - Niemcami i Związkiem Radzieckim. Dodatkowym bodźcem podjęcia takich kroków było rozpoczęcie przez Francję budowy systemu umocnień na granicy z Niemcami tzw. Linii Maginota. Stało się jasne, że Francja ma na celu przede wszystkim obronę własnych granic, a nie swojego wschodnioeuropejskiego sojusznika.

Dosyć szybko udało się dojść do porozumienia z ZSRR. Pakt o nieagresji zawarto w Moskwie 25 VII 1932 r. Został podpisany na trzy lata. Strony paktu miały nie używać siły w rozwiązywaniu wzajemnych sporów w czasie jego obowiązywania, nie przystępować do sojuszy skierowanych przeciw drugiemu z państw, a także były zobowiązane do nieudzielania żadnej pomocy państwu atakującemu jednego z sygnatariuszy paktu. Po podpisaniu układu stosunki polsko radzieckie, dotąd bardzo chłodne, wyraźnie się poprawiły.

To zbliżenie z ZSRR wpłynęło na pogorszenie stosunków z Niemcami. Doszło do kilku incydentów w Wolnym Mieście Gdańsku w latach 1931-33.

Stosunek Niemiec do Polski zaczął zmieniać się w roku 1933 r. wraz z dojściem Hitlera do władzy. Nowy kanclerz dążył podobnie jak strona polska do ułożenia (w jego zamyśle tymczasowo) dobrych stosunków z Polską. W efekcie 24 I 1934 r., w Berlinie podpisano polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy we wzajemnych stosunkach. Miała ona obowiązywać przez następnych 10 lat. Porozumienie na kilka lat uspokoiło niemiecką propagandę antypolską i zakończyło serie prowokacji niemieckich w Gdańsku.

W lutym 1934 r., by uspokoić radzieckich polityków, zaniepokojonych zbliżeniem polsko-niemieckim, polski minister spraw zagranicznych odwiedził Moskwę. W czasie jego wizyty przedłużono polsko-radziecki pakt o nieagresji o kolejnych 10 lat.

Polska polityka zagraniczna w drugiej połowie lat trzydziestych.

Dogmatem polskiej polityki zagranicznej od początku lat trzydziestych było utrzymywanie "równej odległości" od Berlina i Moskwy. Zarówno ZSRR jak i Niemcy wystosowywali do władz w Warszawie propozycje poszerzenia współpracy wymierzonej w przypadku ofert niemieckich w ZSRR, albo w Niemcy, jeśli sojusz oferował Związek radziecki. Szczególnie wiele determinacji wykazała tu strona niemiecka. Pierwsze propozycje tajnego porozumienia antyradzieckiego pojawiły się już w 1935 r., ale wszystkie one były konsekwentnie odrzucane przez stronę polską.

Jednocześnie politycy sprawujący władzę w Polsce dążyli do zachowania dobrych stosunków z Francją. Do wyraźnego zbliżenia polsko-francuskiego doszło w 1936 r. wynikało to z coraz agresywniejszej polityki Niemiec. Od 1935 r. w kraju tym znów obowiązywała powszechna służba wojskowa, a w 1936 r. Hitler zdecydował o zajęciu zdemilitaryzowanej Nadrenii, czym złamał postanowienia z Locarno. Niemcy wyraźnie dążyły do konfrontacji. I Francja była tym zaniepokojona. Stąd właśnie polepszenie stosunków z Polską. We wrześniu delegacja polska na czele z gen. Edwardem Rydzem-Śmigłym gościła z wizytą we Francji. Wtedy to właśnie podpisano umowę, na mocy której Francja zobowiązywała się udzielić Polsce pożyczki na zakup sprzętu wojskowego. Pożyczka wynosiła 2,6 mln franków.

Sytuacja w Europie w drugiej połowie lat trzydziestych stawała się coraz bardziej napięta. Żądania Niemiec szły coraz dalej, a mocarstwa zachodnioeuropejskie stosowały politykę dawania im zadość (tzw. polityka appeasementu). Sternicy polskiej polityki chcieli skorzystać te sytuacje międzynarodową, dla załatwienia nierozwiązanych konfliktów z sąsiadami. Tak więc siłą, poprzez zbrojna demonstrację nad granicą, wymuszono nawiązanie kontaktów dyplomatycznych z Polską przez Litwę w 1938 r. Działo się to w kilka dni po wkroczeniu wojsk niemieckich na terytorium Austrii (tzw. Anschluss). Sprawiało to wrażenie współpracy obu państw.

Ale jeszcze większe konsekwencje dla pozycji Polski na arenie międzynarodowej miało wkroczenie na terytorium Czechosłowacji i zajęcie tzw. Zaolzia, czyli terenów odebranych Polsce przez czechosłowackie wojsko w 1919 r. Nastąpiło to 2 października 1938 r. i zostało przeprowadzone w tym samym czasie co zajęcie Sudetów przez Niemcy, które zresztą dokonane zostało za zgodą mocarstw zachodnich (konferencja w Monachium). Przyłączenie niewielkiego w sumie terytorium do Polski ekipa rządząca, podobnie ja większość społeczeństwa polskiego traktowała jako wielki sukces. W rzeczywistości opanowanie Zaolzia przyniosło Polsce więcej szkody niż pożytku, bo uważana ona była za wspólnika Hitlera.

W tym czasie Niemcy zaczęli wysuwać coraz śmielej żądania dotyczące terytorium polskiego. Domagali się włączenia Gdańska do Niemiec i eksterytorialnej linii kolejowej oraz drogi prowadzącej do Prus Wschodnich przez Pomorze Gdańskie. Wszystkie te żądania zostały odrzucone. Niemcy wciąż rośli w siłę. W marcu 1939 r. opanowali Kłajpedę, wkroczyli do Czechosłowacji, gdzie utworzyli protektorat Czech i Moraw oraz zależne od siebie państwo - Słowację, rządzoną przez księdza Tiso. Politycy zarówno we Francji jak i w Wielkiej Brytanii zdawali sobie sprawę, że następnym celem Hitlera będzie Polska. By nie dopuścić do podporządkowania Polski Hitlerowi 31 III 1939 r. Wielka Brytania udzieliła jej gwarancji. Premier Chamberlain zadeklarował gotowość przyjścia Polsce z pomocą, gdyby ta została zaatakowana. Dwa tygodnie później także Francuzi zadeklarowali gotowość wypełnienia zobowiązań sojuszniczych. Tak naprawdę zarówno zapewnienia francuskie jak i brytyjskie nie były wiele warte. Przede wszystkim dlatego, że ani Francuzi ani Brytyjczycy nie byli w stanie przyjść Polsce w 1939 r. z pomocą. Służyły one tylko wywarciu nacisku na Hitlera.

28 IV 1939 r. Niemcy wypowiedziały zawarty z Polską w 1934 r. pakt o nieagresji. Niemcy wyraźnie parli do wojny. 23 VIII 1939 r. został zawarty układ niemiecko-radziecki zwany paktem Ribbentrop-Mołotow. W jego tajnym protokole dokonano podziału stref interesów na ziemiach polskich i w krajach bałtyckich. W odpowiedzi na porozumienie niemiecko-radzieckie Wielka Brytania zawarła z Polską układ sojuszniczy 25 VIII 1939 r. opóźniło to o kilka dni niemiecką agresję na Polskę pierwotnie zaplanowaną na 26 VIII.

Wkroczenie wojsk niemieckich na terytorium Polski 1 IX 1939 r., potem także atak Armii czerwonej 17 IX a jednocześnie brak reakcji ze strony sojuszników, mimo formalnego wypowiedzenia przez nich wojny Niemcom były najlepszymi dowodami klęski polskiej polityki zagranicznej w międzywojennym dwudziestoleciu. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystko zależało tu od Polaków.

2.1 Realizm Dmowskiego (antyromantyczna krytyka polityki zagranicznej Rzeczpospolitej szlacheckiej)- Przedstawiał własną wizję patriotyzmu opartego na narodowych interesach i realizmie politycznym. Uważał, że Polacy, tak jak inne narody, mają do odegrania własną misję cywilizacyjną. Piętnował wady polskie takie jak bierność, lenistwo, niezdolność do pracy zbiorowej czy niezdyscyplinowanie. W pierwszych latach działalności długo był krytyczny wobec chrześcijaństwa, którego normy moralne uważał za sprzeczne z założeniami i potrzebami "zdrowego, narodowego egoizmu", skłaniał się raczej do podporządkowanego interesom państwa lub narodu na wzór protestantyzmu w wydaniu niemieckim lub angielskim. Później, w publikacji Kościół, naród i państwo (1928) zmienił poglądy i podkreślił znaczącą rolę, jaką odgrywa dla narodu polskiego wiara katolicka i Kościół - Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznym stopniu stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu. Z jego publikacji wywodzi się idea Polski jako wielkiego państwa katolickiego narodu polskiego. Jednym z istotnych elementów głoszonej przez Dmowskiego ideologii był antysemityzm. Uważał Żydów za sprzyjających Niemcom wrogów Polski, element niepewny i niepożądany, sprzeciwiał się ich asymilacji.

Wizja inkorporacyjna - wizja Dmowskiego sprowadzała się do pragnienia zbudowania państwa polskiego o charakterze narodowym i przyłączenia do tego państwa ziem wschodnich, kiedyś należących do przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, tych ziem, które jak to mówił Dmowski albo są zamieszkane przez Polaków, albo ciążą cywilizacyjnie do Polski.

2.2 Idealizm Piłsudskiego (federacjonizm i prometeizm) - wizja federacyjna, czy też federalistyczna, to pomysł zbudowania niezawisłych państw narodom ukraińskiemu, białoruskiemu, litewskiemu, a przede wszystkim ukraińskiemu i związania ich następnie z Polską tak, aby one utworzyły federację. Józef Piłsudski nie był federalistą w ścisłym tego słowa znaczeniu, jeżeli przyjąć, że federalista to człowiek wyznający ideę federalizmu w rozumieniu takim jak to wypracowała europejska myśl polityczna, a więc wspólne państwo, wspólne organa władzy centralnej. Za federalistę uznać należy na przykład hr. Coudenhove-Calergi albo Aureliana Popovici, rumuńskiego profesora i pisarza politycznego, który proponował przekształcenie Austro-Węgier w Stany Zjednoczone Europy Środkowej na początku XX wieku. W tym sensie federalistą był na przykład Ignacy Paderewski, Józef Piłsudski zaś był politykiem realistycznym - w ideę federacji jako taką nie wierzył, będąc natomiast jednocześnie zwolennikiem zbudowania odrębnego państwa ukraińskiego i wyznając pogląd, że owo państwo, zagrożone przez Rosję, będzie ciążyło w stronę Polski. Był przekonany, co do tego, że Ukraina niepodległa i Polska niepodległa są na siebie skazane i że powinny być one związane sojuszem wojskowym prowadząc wspólną politykę zagraniczną. Prawdopodobnie wyobrażał sobie rozwiązanie problemu litewskiego, z wariantem nieistnienia odrębnego państwa białoruskiego ze względu na nierozwiniętą świadomość narodową Białorusinów. W takim układzie sił Białoruś włączona byłaby do wspólnego państwa litewsko - białoruskiego, a to państwo znowu związane byłoby sojuszem polityczno - wojskowym z Polską. Oczywiście na przeszkodzie temu wszystkiemu stanął rozwinięty silnie ekskluzywistyczny nacjonalizm litewski, silnie antypolski. Po zajęciu Wilna w październiku 1920 r. Józef Piłsudski zaproponował Litwinom zwrot Litwy Środkowej, czyli Wilna i Wileńszczyzny za cenę wstąpienia Litwy do federacji. Na ten temat toczyły się rozmowy w Brukseli przez cały rok 1921 - niestety zakończone niepowodzeniem.

Roman Dmowski był przekonany, że procesy rozwoju świadomości narodowej u narodu białoruskiego, ale też ukraińskiego są jeszcze niedostatecznie zaawansowane i że być może uda się spolonizować przedstawicieli tych narodowości, którzy weszliby w skład ludności odrodzonego państwa polskiego. Dla Dmowskiego było nie do pomyślenia, ażeby Polska zrzekła się ziem wschodnich. Był absolutnie przeciwny dogmatycznemu stawianiu postulatu odzyskania granic z 1772 roku, uważał, że należy przyłączyć do Polski terytoria, na których społeczność polska ma znaczne wpływy: Wileńszczyznę, Lwów. Oprócz tego pragnął on pewnego geopolitycznego zaokrąglenia granic, stąd postulat, żeby do Polski weszła znaczna część Wołynia, aby przyłączyć do Polski Kamieniec Podolski, część Podola. Wyobrażał sobie, że te tereny "ciążą cywilizacyjnie" ku Polski, że one będą z Polską związane i że kultura polska niejako je opanuje i prawdopodobnie uda się na tych terenach ludność niepolską spolonizować. Dmowski nie chciał polonizować Litwinów, uznawał to za niemożliwe, godząc się z faktem, że Litwini zbudowali już własne państwo czy raczej państewko (jak je nazywali Polacy) w granicach Litwy Kowieńskiej. Postulował włączenie Litwy Kowieńskiej oraz Republiki Litewskiej do państwa polskiego i przyznanie w jego ramach autonomii kulturalnej. Przedkładał to na konferencji pokojowej w Paryżu, gdzie oczywiście nie uzyskał aprobaty. Dmowski żywił również przekonanie, że uda się doprowadzić do jakiegoś trwałego modus vivendi między Polską a Rosją. Oczywiście między Polską niepodległą i Polską będącą państwem narodowym, a Rosją będącą państwem niekomunistycznym. Prawdopodobnie, jak większość Europejczyków tamtego czasu, uważał, że bolszewizm wcześniej czy później się załamie, wobec czego wyobrażał sobie, że przyłączenie do Polski znacznej części ziem wschodnich, które Polska utraciła w dobie rozbiorów zostanie przez Rosję zaakceptowane. Porzucił pogląd o modus vivendi, kiedy okazało się, że bolszewizm jest ustrojem trwałym, zrozumiał, że wizja taka była iluzją, bowiem Rosjanie absolutnie nie zamierzali darować nam jakichkolwiek rewindykacji terytorialnych na wschód od Bugu, czyli wschód od tego, co nosi nazwę linii Curzona. Kiedy podpisano traktat w Rydze 17 marca 1921 roku, Aleksander Kiereński były premier rządu tymczasowego napisał artykuł obwiniając delegację bolszewicką o sprzedaż części Rosji Polsce i nazywając sowieckich sygnatariuszy traktatu ryskiego zbrodniarzami i grabarzami swojej ojczyzny. Pisał to polityk liberalny, jeden z przywódców partii konstytucyjnych demokratów, polityk, który bądź, co bądź miał pewne zasługi w wydaniu historycznej deklaracji rządu tymczasowego 30 marca 1917 roku, na mocy której Rosja, nowa Rosja demokratyczna przyznała narodowi polskiemu prawo do niepodległości. Dmowski sądził także, iż utworzenie niepodległej Ukrainy nie jest dla Polski żadną korzyścią, jak myślał Piłsudski i piłsudczycy, lecz jest tragedią - niepodległe państwo ukraińskie będzie mieć bowiem oblicze antypolskie i będzie szukało sojusznika w Berlinie. Przewidywał, że sojusz ukraińsko - niemiecki spowoduje wzięcie Polski w kleszcze, a co za tym idzie wyraźne pogorszenie geopolityczne dla państwa polskiego. Dlatego niedopuszczenie do wybicia się Ukraińców na niepodległość jawiło mu się ważnym celem polskiej polityki zagranicznej. Piłsudski z kolei uważał, że trzeba doprowadzić do geopolitycznej przebudowy Europy Środkowo - Wschodniej. Była ona według niego warunkiem sine qua non, ażeby państwo polskie odrodzone po kataklizmie dziejowym I wojny światowej mogło stanąć na nogi i utrwalić swoją niepodległość. Oderwanie od Rosji narodów przez nią zniewolonych, przede wszystkim Ukrainy, ale także innych narodów, narodów bałtyckich i kaukaskich, ponieważ o tym regionie także Piłsudski nigdy nie zapomniał, widział jako wielkie zadanie dziejowe, które stoi przed Polską i że Polska mimo całej swojej słabości powinna zebrać wszystkie siły, aby wykorzystać pięć minut, które miała do dyspozycji. Należy podjąć próbę odwrócenia koła historii, jak się wyraził Marszałek Piłsudski w jednym ze swoich wywiadów. Taka jest geneza koncepcji, którą nieściśle nazywa się federacyjną. Piłsudski nie przejmował się detalami, nie interesowały go żadne zagadnienia ustrojowo - prawne, nie rozpatrywał nigdzie, o ile mi wiadomo, żadnych koncepcji natury instytucjonalnej, takich jak: forma stosunku prawno - państwowego niepodległej Polski do niepodległej Ukrainy albo niepodległej Polski do niepodległej Litwy. Interesowało go to, aby zaistniała niepodległa Litwa i niepodległa Ukraina lub niepodległa Ukraina i niepodległe państwo litewsko - białoruskie, obydwa te państwa związane oczywiście z Polską. Z całą pewnością Piłsudski wiedząc, iż państwa te mogą mieć do Polski w przyszłości różne zastrzeżenia, że w przyszłości może dojść do konfliktów polsko - ukraińskich, uważał, iż one czując się zagrożone ze strony Rosji będą szukały jednak jakiegoś oparcia w objęciach Polski. Wiemy, że Piłsudski był politykiem bardzo realistycznym i usiłowanie przedstawienia go jako człowieka, który kieruje się sentymentami lub uczuciami jest wielką wyrządzaną mu krzywdą, jest błędem, jest po prostu ahistoryczne. Piłsudski nie miał żadnych przesłanek, by kochać Ukraińców, Białorusinów, zapewne też Litwinów. Sądził natomiast, że polityka, jak mówią Niemcy Realpolitik, jest w dużej mierze polityką siły, w tym sensie, że konkretne konfiguracje militarno - polityczne decydują o tym, co można osiągnąć, a czego nie można osiągnąć i z tego powodu stawiał takie a nie inne postulaty, absolutnie porzucając sentymenty. Klucza do sprawy wschodniej Piłsudski upatrywał nie w Litwie, chociaż tam były jego korzenie, stamtąd się wywodził i tam były jego uczucia, ale w Ukrainie. Niepodległa Ukraina ze względu na swoje rozmiary terytorialne, Ukraina ze stolicą w Kijowie to jest klucz do przebudowy Europy Środkowo - Wschodniej, jak się wyraził pułkownik Haraszkiewicz, jeden z oficerów polskiego wywiadu, wychowany w kręgu wielkiej wizji Piłsudskiego. Podsumowując, można by zatem wyodrębnić trzy koncepcje wschodniej polityki odrodzonej Polski: koncepcję inkorporacyjną, koncepcję federalistyczną i koncepcję Piłsudskiego, która nie była ani inkorporacyjna, ani federalistyczna, lecz stanowiła pomysł zasadniczej przebudowy Europy Środkowo - Wschodniej w duchu oderwania od Rosji tych terytoriów, które ona zdobyła w drodze rozbiorów, tak aby radykalnie zmienić geopolityczny układ sił.

2.3. Polityka równowagi - PL lata 30 XX w.

chodzi o niezawieranie sojuszy ani z Niemcami ani z ZSRR. Należy postępować tak, aby utrzymywać równowagę i „neutralność” w stosunkach Pol - niem i Pol - ZSRR, nie można faworyzować żadnej strony.

Do czasu zanim Hitler doszedł do władzy polityka Niemiec skierowana była na przestrzeganiu układów i traktatów z państwami Europy zachodniej oraz ze Związkiem Radzieckim. Celem takiego postępowania Niemiec było powolne odejście od traktatów wersalskich. Władze niemiecki natomiast, które przegrały II wojnę światową zmierzali jedynie do rozstrzygnięcia kwestii spornych jeśli chodzi o granicę z Polską na drodze dyplomatycznej. Nie dążono do agresywnych i militarnych roszczeń w stosunku do Polaków.

Polityka ta zmieniła się kiedy Hitler przejął władzę w Niemczech. Zmierzał on do przewartościowania i łamania traktatu wersalskiego oraz świata po I wojnie światowej. Swoje poglądy i koncepcję przyszłej polityki niemieckiej opisał w książce pt. "Mein Kampf", co oznaczało z języka niemieckiego - "Moja Walka". Hitler twierdził, że Niemcy powinny zająć tereny na wschodzie, a ekspansja ta powinna być wymierzona szczególnie w Związek Radziecki. Hitler w swojej książce jeszcze nic nie wspomina na temat naszego państwa. To podejście kłóciło się z koncepcją prusko-niemiecką, zmierzającą do podboju Polski, aby w ten sposób połączyć Prusy Wschodnie z Rzeszą niemiecką. Koncepcja Hitlera uznawała, że należy rozpatrzyć rewizję Traktatu Wersalskiego. Następnie należało zdobyć kolejne ziemie wykorzystując w tym celu siły zbrojne, ponieważ to był oczywisty środek do wykonania tego postanowienia. Koncepcja ta nazywana była zdobyciem przestrzeni życiowej. W Niemczech program faszystowski był ogólnie znany, lecz mało kto wierzył w to, że Hitlerowi uda się zrealizować swoje poglądy opisane w "Mien Kampf".

Hitler od samego początku, gdy zaczął rządzić w Niemczech wysuwał agresywne tezy. Przykładem na to jest jego wypowiedź z dnia 12 lutego 1933 r. w czasopiśmie "Sunday Express", w której wręcz żąda by rozstrzygnąć jak najszybciej granicę miedzy Polską, a Niemcami. Strona Polska w osobie Becka wystosowała odpowiedź na słowa Hitlera dnia 15 lutego 1933 r. Polski minister spraw zagranicznych stwierdził, że nasz kraj wyraża zgodę na dialog ze stroną niemiecką w tej sprawie, poza tym Polacy postąpią w tej kwestii podobnie jak Niemcy w stosunku do naszych rodaków. Dodatkowo nasze państwo dnia 6 marca wzmocniło siły zbrojne na Westerplatte, co było sprzeczne z traktatami. Celem takiego postępowania rządu polskiego było pokazanie Niemcom, że Polska jest w stanie zbrojnie przeciwstawić się Hitlerowi, gdyby ten próbował agresji na Pomorze. Strona niemiecka jednak w tym okresie nie była w stanie prowadzić wojny z Polską. Wódz w Niemczech dnia 23 marca 1933 r. w Reichstagu oficjalnie wypowiedział się, że jest otwarty w kwestii rozwiązania jakichkolwiek problemów z przeszłości, aby zakończyć spory. Już od dłuższego czasu strony polska i niemiecka spierały się o Gdańsk, dlatego nasz rząd dążył do ostatecznego rozwiązania tej sprawy. W dniu 2 maja 1933 r. odbyła się rozmowa między Hitlerem, a Wysockim. Strona niemiecka wyraziła postanowienie, że stosunki między oboma państwami polepszą się. Dnia 4 marca tego samego roku gazety w Niemczech jak i w Polsce rozpisywały się o tym, że kanclerz chciałby poprawy stosunków z Polakami. Deklaracja Hitlera była jednak fałszywa, zależało mu tylko na zyskaniu na czasie w związku z tym, że koła wojskowe w Niemczech obawiały się polskiej wojny prewencyjnej, która w rzeczywistości była fikcją. W naszym kraju deklarację kanclerza Niemiec utożsamiano z tym, że nie pochodzi z Prus dlatego ma bardziej umiarkowane podejście do Polski. W Gdańsku po rozmowach polsko-niemieckich zaprzestano wystąpień antypolskich, mało tego mniejszość polska w tym mieście została uprzywilejowana. We wrześniu 1933 r. podczas Zgromadzenia Ogólnej Ligi Narodów minister Beck spotkał się z przedstawicielami Niemiec: Neurathem i Goebbelsem. Wówczas wspólnie znów potwierdzono wcześniejsze propozycję, aby ustabilizować stosunki polsko-niemieckie. Następnie dnia 14 października 1933 r. strona niemiecka ostentacyjnie opuściła Konferencję Rozbrojeniową, a 19 października tego roku zrezygnowała z uczestnictwa w Lidze Narodów. Strona polska odebrała wyżej wspomniane decyzje Niemców jednoznacznie. Uznano, że Hitler prowadził działania zbrojeniowe już od jakiegoś czasu, a kraje Europy zachodniej tolerowały te postępowanie. Polacy, aby nie zniszczyć dotychczasowych stosunków dyplomatycznych wprowadzili cenzurę na antyniemieckie teksty w prasie. Następnie strona polska wystosowała pytanie czy Francja w razie konfliktu polsko-niemieckiego podejmie się interwencji i wesprze naszych rodaków przesuwając swoje wojsko na granicę z Niemcami. W związku z tym, że strona zapytana nie odpowiedziała konkretnie na to pytanie marszałek postanowił aby w końcu rozwiązać problem polsko-niemiecki. W tym czasie nikt w Polsce nie przypuszczał, że Niemcy w tak szybkim czasie osiągną potęgę militarną jaką stały się w 1939 r. Dlatego Ministerstwo Spraw Zagranicznych postanowiło zawrzeć z Niemcami jakikolwiek układ, który przytłumiłby antypolski rewizjonizm. 27 listopada 1933 r. Piłsudskiego odwiedził Helmuth von Moltke, który przedstawił stronie polskiej projekt traktatu o nieagresji. Nawiązywał on do układu arbitrażowego z 1925 r. podpisanego w Lokarno, a także do paktu Kellogga. Projekt ten zakładał, że Niemcy chcą rozmawiać ze stroną polską na tematy sporne oraz nie prowadzenia działań militarnych przez 10 lat. Podczas uroczystości sylwestrowych w 1935 r. Hitler wspomniał naszemu ambasadorowi Lipskiemu, że może nadejść czas, w którym wspólnie Polska i Niemcy będą się wspierać w walce przeciw Związkowi Radzieckiemu. W styczniu tego samego roku Georing przedstawił Piłsudskiemu pomysł wspólnego ataku na Sowietów. Strona polska wówczas stwierdziła, że granica polsko-rosyjska jest zbyt rozległa aby móc jej strzec przed Rosjanami. Nikt w Polsce wtedy nie zdawał sobie sprawy z planu Hitlera zaatakowania naszego kraju. Uważano, że Niemcy zaatakują Czechosłowację co zrekompensuje im tereny sporne Pomorza i Śląska. W lutym 1936 r. niemiecki admirał Canaris powiadomił Lipskiego, że armia Hitlera chciałaby z wojskiem polskim wspólnie działać i szkolić się. Dnia 7 marca tego samego roku wojska niemieckie przekroczyły obszar zdemilitaryzowany, co oznaczało jednocześnie złamanie traktatu wersalskiego oraz paktu reńskiego zawartego między Niemcami, a Francją. Dyplomacja w Polsce wiedziała o tym planie Hitlera już od lutego 1936 r., lecz widząc wcześniejsze poczynania państw zachodnich stwierdził, że nikt nie zareaguje na postępowanie Niemców. Ta sytuacja pozwoliła Polakom na balansowanie między sojusznikami Francją i Niemcami. Następnie strona polska poinformowała Francję, że jeśli zajdzie potrzeba wywiąże się z obowiązków sojuszniczych. Francuzi jednak nie zareagowali na postępowanie Hitlera. Spoglądała na reakcję Anglii, która w ogóle nie zareagowała na to co się działo. W naszym państwie takie czasopisma jak "Iskra" i "Gazeta Polska" nie wprowadzały krytyki pogwałcenia traktatu wersalskiego przez Rzeszę. Niemcy widząc, że ich postępowanie nie wywarło żadnej reakcji ze strony państw Europy zachodniej poszli jeszcze dalej. Faszyści wypowiedzieli ważność traktatu wersalskiego odnośnie umiędzynarodowienia rzek : Ren, Łaba, Odra, Niemno i kanału Kilońskiego. Sprzeciwił się temu rząd naszego państwa, lecz Hitler odrzucił tą apelację. Państwa Europy zachodniej znowu nie zareagowały na postępowanie faszystowskich Niemiec, dlatego dnia 30 stycznia 1937 r. Hitler anuluje podpis swojego kraju spod dokumentu, w którym jego kraj był odpowiedzialny przede wszystkim za rozpętanie I wojny światowej. Minister spraw zagranicznych Józef Beck dopatrywał się w tym działaniu zakończenie układów lokarneńskich, co także mogło dać Polsce pewne korzyści. W latach 1936-1937 stosunki polsko-niemieckie mimo poprawnych stosunków dyplomatycznych zaczęły się pojawiać nieporozumienia odnośnie Gdańska. Niemcy należały do układu antykominternowskiego i dążyły, aby Polska też została członkiem tego paktu. Propozycja ta była coraz częściej wysuwana od stycznia 1935 r. kiedy to Goring przyjechał na polowanie do naszego państwa. Nasi rodacy odrzucili jednak tą propozycję ponieważ oznaczałoby to, że jedynym sojusznikiem Polski byłyby Niemcy. W październiku 1937 r. na konferencji, w której uczestniczyli Beck, Lipski oraz marszałek Rydz-Śmigły ustalono, że w polityce międzynarodowej zachować należy równowagę dyplomatyczną jeśli chodzi o Niemcy i Związek Radziecki. Pozytywne stosunki polsko-niemieckie były osłabione kwestią Gdańska, dlatego Minister Spraw Zagranicznych dążył do porozumienia w tej sprawie poza Ligą Narodów. Wówczas przybył ambasador Moltke do generała Rydza-Śmigłego i stwierdził, że nie należy poruszać sprawy Gdańska, gdyż to zburzyłoby dobre stosunki między oboma państwami. Z kolei wysunął propozycję, aby rozpatrzyć sprawę Rosji sowieckiej. Strona polska postanowiła zostawić w spokoju kwestię sporną z zastrzeżeniem, aby Polacy w wolnym mieście mogli się cieszyć swoimi prawami, gdyż ludność niemiecka w tym mieście otrzymywała zdecydowanie większe wpływy i przywileje. Hitler pomimo obietnic, że nie zmierza do przyłączenia Pomorza i Gdańska do swojego państwa wcale nie zrezygnował z tych terenów. Przeciwnie czekał na odpowiedni moment, w którym mógłby dojść do porozumienia z Polakami w tej sprawie. Następnie Polacy postanowili polepszyć stosunki z Francją, gdyż Niemcy już wówczas znacznie rozwinęły swą potęgę militarną i nie zależało im na dobrych stosunkach z naszym krajem. To wpłynęło na pogorszenie się polityki polsko-niemieckiej.

W 1937 r. minął piętnastoletni okres konwencji odnośnie Górnego Śląska, w której mniejszości polska i niemiecka na tym terenie były objęte ochroną praw obywatelskich. Wówczas na konferencji w tej sprawie przedłużono deklarację odnośnie specjalnego traktowania mniejszości narodowych. Dzięki temu mniejszość polska uzyskała prawa, które wcześniej w najmniejszej formie były przestrzegane. Dyplomacja Polska chciała również przy okazji przeforsować sprawę nienaruszalności status quo Gdańska, lecz Niemcy nie chcieli poruszać tej sprawy. Można uznać, że był to sukces w polityce polsko-niemieckiej, gdyż prawa mniejszości polskiej w Gdańsku zostały zatwierdzone, a które wcześniej była raczej w minimalnym stopniu respektowane.

Tymczasem w Gdańsku faszyści przeprowadzali demonstracje, w których głośno mówiono o tym, że wolne miasto zostanie włączone do III Rzeszy. W odpowiedzi na wystąpienia na wybrzeżu Hitler dnia 5 listopada 1937 r. oficjalnie oświadczył, że w sprawie Gdańska nic się nie zmieniło oraz będą respektowane prawa mniejszości polskiej w tym mieście. Co uspokoiło przywódcę partii faszystowskiej oraz jego członków w wystąpieniach antypolskich. Mimo tego co mówił przywódca Niemców plan odzyskanie wolnego miasta istniał w zamiarze ekspansywnym faszystów. Świadczyła o tym rozmowa Neuratha z lipskim 18 października 1937 r., kiedy to Minister spraw Zagranicznych Rzeszy stwierdził, że Gdańsk niemiecki znajdzie się ostatecznie w tam gdzie leży jego naturalne miejsce czyli w Niemczech.

U schyłku 1937 r. Niemcy przygotowywali się do pierwszych zdobyczy terytorialnych Austrii i Czechosłowacji w ramach planu "przestrzeni życiowej", aby następnie wyruszyć na Zachód. Początkowo Hitler nie myślał o podboju Polski, gdyż rząd naszego kraju nie sprzeciwiał się wcześniejszym łamaniem postanowień traktatu wersalskiego

Dnia 12 marca 1938 r. niemieckie wojska faszystowskie weszły do Austrii oraz doszło do likwidacji tego państwa pod nazwą Anschluss. Minister Spraw Zagranicznych w Polsce nie zareagował twierdząc, że nasz kraj w tym państwie nie ma żadnych interesów. Po tym wydarzeniu Hitler stwierdził, że inne granice nie będą zagrożone z jego strony poza Czechosłowacją. Doszło do wielu wystąpień mniejszości niemieckiej w Czechosłowacji w związku z wydarzeniami w Austrii i wypowiedziami przywódcy Niemiec. Hitler w czasie spotkania z przedstawicielem faszystów czeskich stwierdził, że wkrótce rozwiąże problem w tym kraju podobnie jak w Austrii. Tym razem zareagowały w sprawie Czechosłowacji państwa zachodnie, a przede wszystkim Wielka Brytania. Ta sprawa miała swój dalszy ciąg w Monachium w dniu 30 września 1938 r. Na konferencji uczestniczyli przedstawiciele Anglii, Francji, Włoch i Niemiec. Ustalono wówczas, że obszar sudecki, w którym żyje większość niemiecka zostanie włączony do Rzeszy. Wielka Brytania wtedy nie była przygotowana do prowadzenia wojny, Francja natomiast wciąż spoglądała na działania Anglii. Strona polska z kolei upomniała się o zwrot od Czechosłowacji Śląsku Cieszyńskiego. Nasz rząd nawet zwrócił się z zapytaniem do Hitlera, czy poprze Polaków w ewentualnej wojnie polsko-czechosłowackiej. Niemcy odpowiedziały, że poprą stronę polską w tej sprawie. Ten fakt doprowadził do tego, że rząd polski wierzył w dobre stosunki polsko-niemieckie, nie zwracając w ogóle na fakt, że ziemie polskie zostały okrążone poprzez nowe zdobycze terytorialne III Rzeszy. Wszelkie działania dyplomatyczne w sprawie pozyskania sojuszników poza Niemcami legły w gruzach. W dniu 2 listopada 1938 r. Włochy podpisały sojusz z Niemcami, Rumunia była niechętna jeśli chodzi o sojusz z Polską, która była związana z Niemcami, Słowacja była przeciwna temu układowi w związku z roszczeniami o Śląsk Cieszyński, a Francja dnia 6 grudnia zawarła układ o akceptacji granic z Niemcami.

Tymczasem w dniu 24 października 1938 r. minister spraw zagranicznych Niemiec Ribbentrop przedstawił Lipskiemu program rozwiązania wszystkich spraw spornych między Polską, a Niemcami. Rzesza proponowała, aby Gdańsk został włączony do ich państwa, poza tym przez Pomorze miała biec eksterytorialna kolej, a także autostrada do Niemiec z Prus Wschodnich. Strona polska natomiast uzyskałaby w Gdańsku autostradę, kolej i wolny port. Dodatkowo przedłużono pakt o nieagresji na czas od 10 do 25 lat, a Polska miała włączyć się w obóz antykominternowski. Ribbentrop poza tym jako rekompensatę dla Polski zaproponował zgodę na wspólną granicę polsko-węgierską. Ten projekt układu polsko-niemieckiego, gdyby wszedł w życie doprowadziłby do tego, że Polska zostałaby podporządkowana wpływom III Rzeszy. W związku z tym w dniu 19 października 1938 r. Beck z Lipskim postanowili odrzucić postanowienia Ribbentropa, co doprowadziło do zerwania dobrych stosunków polsko-niemieckich i Polska stała się państwem opozycyjnym jeśli chodzi o Niemcy.

Dnia 26 listopada 1938 r. strona polska zawarła deklarację ze Związkiem Radzieckim co ociepliło stosunki między tymi krajami, a jeszcze bardziej ochłodziło z Rzeszą.

Stosunki polsko-niemieckie w 1939 r.

Dnia 5 stycznia 1939 r. Hitler spotkał się z Beckiem w celu ponownego przekonania strony polskiej, aby przyjęła postanowienia Ribbentropa. Wódz Rzeszy wówczas określił, że polityka polsko-niemiecka jest dokładnie taka sama jeśli chodzi o Związek Radziecki oraz, że każda dywizja polska oszczędza jedną dywizję niemiecką. Rozmowa ta toczyła się w dobrej atmosferze w przeciwieństwie do tej jaka rozegrała się dzień później między Ribbentropem, a Beckiem. Wówczas strona niemiecka wręcz naciskała na ministra spraw zagranicznych Polski, by ten przyjął postanowienia przedstawione stronie polskiej 24 października 1938 r. Beck się nie zgodził na nie. W dniu 26 stycznia 1939 r. tym razem do Polski przyjechał Ribbentrop ponownie próbując przekonać stronę polską do przyjęcia postulatów Hitlera, wtedy Beck utwierdził go w przekonaniu, że Polska nie zmieni zdania. Postawa ministra spraw zagranicznych Polski była bardzo stanowcza i nieustępliwa. Parlamentarzyści niemieccy byli zdenerwowani i oburzeni postawą polskiej dyplomacji a w szczególności Robbentrop. Jeszcze tego samego dnia Francja oficjalnie oświadczyła, że wciąż aktualne są sojusze we wschodniej Europie z Polską i Związkiem Radzieckim.

Hitler widząc nieustępliwy stosunek Polski oraz deklarację Francji postanowił jak najszybciej wchłonąć w swoje państwo Czechosłowację. Słowacja dnia 14 marca 1939 r. stała się państwem niepodległym, a 23 marca stała się sojusznikiem Niemiec. Czechy natomiast po przybyciu do Berlina ich ministra spraw zagranicznych oraz prezydenta, którzy zostali zastraszeni wojną z Rzeszą poddał swój kraj pod panowanie Niemiec. Dnia 23 marca 1939 r. Hitler zajął Kłajpedę bez najmniejszego sprzeciwu Litwy, tymczasem Rumuni swą gospodarkę uzależnili od Berlina.

Wyżej wspomniane wydarzenie były sprzeczne z postanowieniami monachijskimi, dlatego 19 marca 1939 r. Anglia, Francja, Związek Radziecki oraz Polska wspólnie zaproponowały projekt o tym, aby we wschodniej i południowo wschodniej Europie zostały w tych samych granicach te państwa, które się tam znajdują. Strona polska wycofała się ostatecznie z tej deklaracji, gdyż obawiała się, że Niemcy w związku z tym zaatakują nasz kraj.

W dniu 21 marca 1939 r. odbyła się kolejna rozmowa Lipskiego z Ribbentropem, w której przedstawiciel Niemiec zaczął grozić Polsce, że jeśli nie przyjmie porozumień z 24 października 1938 r. to Gdańsk może czekać podobny los do Kłejpady.

W dniu 24 marca 1939 r. strona Polska ponownie odrzuciła propozycję układu zaproponowanego przez Hitlera, co oznaczało walkę o Gdańsk z Niemcami. Mało tego Polska nie tolerowała jakichkolwiek narzucanych sugestii ze strony Niemiec, spór o to miasto był po prostu sporem symbolicznym dla Polski. W ten sposób pokazała nasza dyplomacja, że w identyczny sposób Polska będzie walczyć o każdy skrawek swojej ziemi i żadne groźby nie przestraszą strony polskiej. Beck twierdził, że należy w końcu przeciwstawić się Niemcom a nie unikać konfliktu jak to czyniły państwa Europy zachodniej Anglia czy Francja. Ponadto Beck twierdził, że Hitler traci umiar w postępowaniu i myśleniu racjonalnym. Uważał, że może się to zmienić w przypadku kiedy ktoś się mu przeciwstawi. Minister Spraw Zagranicznych Józef Beck, który był przede wszystkim odpowiedzialny za politykę międzynarodową Polski stwierdził, że Polska wytrzyma pierwszą fazę wojny z Niemcami do czasu interwencji Anglii. Sojusz z Anglią był najważniejszym atutem odrzucenia ultimatum w sprawie wolnego miasta z Berlinem. W ówczesnym wiecie istniał pogląd, że Wielka Brytania nie przegrywa wojen dlatego to właśnie na tym sojuszniku Minister Spraw Zagranicznych Polski opierał walkę z Niemcami. Takie postępowanie w relacjach polsko-niemieckich były konsekwentnie przestrzegane przez dyplomację naszego państwa aż do rozpoczęcia II wojny światowej we wrześniu 1939 r.

Pod koniec marca 1939 r. stosunki polsko-niemieckie były niestabilne. Myślano wówczas, że uda się jeszcze przekonać drugą stronę do zmiany decyzji. Sama kwestia Gdańska nie rozwiązałaby problemu polsko-niemieckiego. W wyniku czego Doszło wtedy do wielu spotkań Lipskiego z Ribbentropem i Becka z Moltkiem, które przyniosły raczej rozdrażnienie i wyrzucanie sobie wspólnie wystąpień i demonstracji przeciwko drugiej stronie. Dodatkowo strona niemiecka oznajmiła Polakom, że jakakolwiek zbrojna interwencja w stosunku do Gdańska oznaczać będzie wojnę. Dnia 28 marca 1939 r. podobne oświadczenie wystosowała strona polska jeśli chodzi o sporne miasto. Po tej deklaracji Hitler zrezygnował z dalszego przekonywania Polaków do swojego projektu z 24 października 1938 r. Stwierdził on wtedy, że strona polska nie zmieni swojego postępowania i żadne jego propozycje nie zostaną przyjęte oraz nie zdołają załagodzić konfliktu.

Tymczasem w dniu 31 marca 1939 r. premier Anglii Chamberlain oficjalnie zadeklarował, że jeśli dojdzie do wojny, w której poszkodowana będzie strona naszego państwa to jego kraj wesprze Polaków. Swą pomoc zaoferowała także Francja. Dnia 6 kwietnia Józef Beck będąc z wizytą w Anglii odwzajemnił deklarację Wielkiej Brytanii w przypadku napaści niemieckiej na Anglię. Tego samego dnia Weizsacker w zastępstwie za Ministra Spraw Zagranicznych Robbentropa oficjalnie oświadczył, że wcześniejsze deklaracje porozumienia polsko-niemieckie są nieaktualne. Natomiast Lipski odpowiedział, że porozumienie angielsko-polskie ma na celu zabezpieczenie granic Rzeczypospolitej i nie jest wymierzone przeciwko III Rzeszy w związku z czym układ o nieagresji polsko-niemiecki z 1934 r. będzie przestrzegany przez Polskę. Strona niemiecka jednak nie odwzajemniła tej koncepcji, gdyż była ona po prostu zbędna, armia faszystowska Hitlera była już wystarczająco silna i nie potrzebowała tego sojuszu. Ponadto docierały informacje do polskiego Ministra Spraw Zagranicznych, że Hitler zbroi się do wojny z Polską, lecz odrzucał je gdyż był mocno przekonany o prawdziwych deklaracjach Wielkiej Brytanii jeśli chodzi o pomoc militarną w przypadku napaści Niemiec na nasz kraj.

Napięta sytuacja w Gdańsku niepokoiła Becka. Mogło dojść do rozruchów w tym mieście ze strony polskiej czego konsekwencją byłoby wejście wojsk Hitlera do wolnego miasta. Państwa zachodnie mogłyby wówczas wywierać nacisk na nasz kraj, aby nie rozpoczynać wojny przez Gdańsk. W związku z tym władze polskie wzmocniły pozycję wojskową na Westerplatte oraz uzbrojono pracowników poczty w wolnym mieście. Dodatkowo wysłano w okolice Gdańska korpus interwencyjny, który mógłby szybko zareagować na działania zbrojne w spornym mieście. Polski minister spraw zagranicznych do samego rozpoczęcia II wojny światowej myślał, że spór toczy się tylko o Gdańsk oraz o swobodny dostęp do morza. Tymczasem 3 kwietnia Hitler wydał rozkaz o kryptonimie "Fall Weiss", którego celem było ostatecznie zakończenie zbrojenia wojennego przeciwko Polsce do dnia 1 września 1939 r.

Dnia 28 kwietnia 1939 r. Hitler w parlamencie niemieckim anulował oficjalnie pakt o nieagresji, wysuwając tezę, że kłóci się on z układem polsko-brytyjskim. Józef Beck w odpowiedzi na poczynanie w Reichstagu napisał depeszę 5 maja 1939 r. z zapytanie dlaczego Niemcy zerwali pakt o nieagresji skoro mniejszość niemiecka w Gdańsku nie została zaatakowana przez Polaków. Czy może chodziło o dostęp do morza i odsunięcie strony polskiej od Bałtyku, na co się Polska nie zgodzi. Minister Spraw Zagranicznych dodał, że pokój ma swoją cenę, lecz w Polsce jest on postrzegany nie za wszelką cenę. Najważniejszą wartością, która stoi ponad pokojem, a jest najcenniejszą cnotą w życiu ludzi, narodów i państw jest honor.

W dniu 23 maja 1939 r. wódz Niemców stwierdził, że konflikt między Rzeszą, a Polską nie toczy się jedynie o Gdańsk, ale chodzi tu o zdobycie przestrzeni życiowej dla społeczeństwa niemieckiego. Rząd naszego kraju czekał i prowadził konsekwentnie swoją politykę, poza tym starał się zacieśniać stosunki z Francją oraz Anglią. Z kolei stosunki polsko-niemieckie po przemówieniu Hitlera z 23 maja wygasły. Ambasador polski w Niemczech Lipski opuścił konsulat w Auswartiges Amt. Faszystowska strona dyplomacji natomiast pojawiała się w Polsce tylko w celu złożenie sprzeciwu w kwestii artykułów antyniemieckich w prasie polskiej oraz na prześladowania mniejszości niemieckiej w naszym kraju. Od tamtej chwili Hitler podburzał faszystów, aby prowokowali Polaków dzięki czemu Niemcy mieliby powód wypowiedzenia wojny naszemu państwu. W Polsce tymczasem namawiano, aby nie dać się podpuścić faszystom. Polacy nie chcieli zrezygnować z Gdańska a Hitler nie zamierzał już prowadzić rozmów z Polską o pokojowe rozwiązanie konfliktu, gdyż termin wybuchu wojny był już ustalony. Tymczasem do Gdańska przybywały z Prus Wschodnich coraz częściej transporty wojska i uzbrojenia. Do Polski przenikały informacje, że polityka Niemiec w kierunku do naszego kraju zmierza do wojny, co starała się taić Rzesza szczególnie przed Francją i Anglią.

Następnie doszło do rozmów między Francją, Anglią, a Związkiem Radzieckim, po których Rosjanie opuścili koalicję z państwami zachodnimi. Konsekwencją tej decyzji był podpisany pakt o nieagresji w dniu 23 sierpnia 1939 r. między Stalinem, a Hitlerem co miało istotny wpływ na dalsze losy naszego państwa. Ten układ zadecydował o prowadzeniu przez państwa Europu zachodniej jak Francja i Wielka Brytania taktyki obronnej w stosunku koalicji niemiecko-radzieckiej.

Hitler zaplanował rozpoczęcie działań wojennych przeciwko Polsce na dzień 26 sierpnia 1939 r. jednak zrezygnował z tej daty z dwóch powodów. Po pierwsze 25 sierpnia został zawarty sojusz polsko-angielski, drugim powodem był list Mussoliniego do wodza Rzeszy, że nie jest gotów na prowadzenie wojny do roku 1942. Zmiana w dacie rozpoczęcia wojny z polską nie została przekazana do wszystkich oddziałów i dywizji faszystowskich stąd doszło do niezaplanowanej agresji niemieckiej. Z tych poczynań później sam Hitler tłumaczył się niepoczytalnością swoich dowódców. Dnia 25 sierpnia 1939 r. do Gdańska wpłynął niemiecki pancernik Schleswig-Holstein, aby wkrótce zaatakować Westerplatte. Od tego momentu władze polskie wiedziały już, że wojna jest blisko, dlatego minister praw zagranicznych Beck poinformował państwa sojusznicze o przygotowywaniu się strony polskiej do wojny. Anglia jednak wywarła nacisk na Polaków, aby wstrzymali się z przygotowywaniem się do wojny do 30 sierpnia, a przedstawiciel Wielkiej Brytanii Henderson próbował jeszcze pogodzić zwaśnione strony. Przybył on na rozmowę z Ribbentropem w nocy z 30 na 31 sierpnia 1939 r. Strony polskiej na tym spotkaniu nie było, gdyż obawiała się, że podzieli los Czechosłowacji. Na spotkaniu Hendersona z Ribbentropem nie było mowy o pokojowym rozpatrzeniu sprawy polsko-niemieckiej. Było to oczywiste, gdyż rozkaz Hitlera o rozpoczęcia wojny był już wydany na dzień 1 września 1939 r. Pod wpływem Włochów Niemcy zgodzili się jeszcze spotkać z Lipskim 31 sierpnia 1939 r. o godzinie 18.00. w Auswartges Amt. Ribbentrop zadał jedno pytanie, czy strona polska zgadza się na warunki proponowane przez Rzeszę, kiedy ambasador polski przedstawił odmowną odpowiedź rozmowa dobiegła końca. To była ostatnio rozmowa dyplomacji polsko-niemieckiej przed rozpoczęciem działań wojennych przez Hitlera. Wieczorem tego samego dnia faszyści przebrani w polskie mundury zaatakowali radiostację niemiecką w Gliwicach co uznano za powód do rozpoczęcia wojny z Polską. Konflikt zbrojny między Polską, a Niemcami rozpoczął się dnia 1 września 1939 r. w piątek o godzinie 4:45 ostrzałem placówki Westerplatte przez pancernik niemiecki Schleswig-Holstein.

OGÓLNIE: Sześć lat stosunków polsko-niemieckich od objęcia władzy w Niemczech przez Hitlera do rozpoczęcia II wojny światowej było bardzo trudnym okresem dla polskich polityków. Dyplomaci polscy musieli uważać i cały czas balansować w polityce międzynarodowej, aby utrzymać równowagę ze wszystkim stronami. W pierwszej fazie tych lat można było zaobserwować dobre stosunki z Niemcami, świadczy o tym choćby pakt o nieagresji z 1934 r. Błędem Polaków w późniejszym czasie było to, że nie dopuszczali do siebie myśli, że Hitler może zaatakować nasz kraj, przez co nie byliśmy przygotowani na wojnę w 1939 r. Kolejną sprawą był stosunek państw Europy zachodniej, które nie wsparły nas w kluczowym momencie wojny z Faszystowskimi Niemcami i ze Związkiem Radzieckim. Nikt jednak w Polsce nie przypuszczał w jaki sposób potoczą się losy II wojny światowej.

3.2. Kompetencje Prezydenta i Premiera

Co może prezydent?

Prezydent jest głową państwa, ale realna władza w Polsce należy do premiera. Prezydent ma głównie uprawnienia symboliczne. Jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, nadaje ordery. Może jednak proponować Sejmowi własne projekty ustaw, a także wetować te uchwalone przez parlament lub odesłać je do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent wraz z rządem prowadzi politykę zagraniczną. Może rozwiązać parlament.

Co może premier?

Kompetencje organizacyjne

Kompetencje merytoryczne

Uprawnienia jako naczelnego organu administracji rządowejj

Obsługę urzędu Prezesa Rady Ministrów zapewnia Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Prezesowi Rady Ministrów podlega Rządowe Centrum Legislacji oraz wiele innych jednostek organizacyjnych.

Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zwrócił się do Trybynału Konstytucyjnego o umorzenie postępowania. Trybunał na wniosek premiera ma rozstrzygnąć kto na posiedzeniach Rady Europejskiej powinien reprezentować sanowisko polskie, a także kto ma ostateczny wpływ na kształty naszej delegacji. Według Piotra Kownackiego wydanie orzeczenia w tej sprawie jest niedopuszczalne. Trybunał zakończył druga część postępowania. Teraz sędziowie przystąpią do zadawania pytań stronom. Trybunał Konstytucyjny zajął się wnioskiem Donalda Tuska o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem a szefem rządu w sprawie reprezentacji Polski podczas posiedzeń Rady Europejskiej. Premiera w Trybunale Konstytucyjnym reprezentują szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek oraz Piotr Gryska - dyrektor biura prawnego RCL. Lecha Kaczyńskiego reprezentuje szef jego kancelarii Piotr Kownacki. Lech Kaczyński pytany w czwartek, czy rzeczywiście jest spór kompetencyjny w związku ze szczytami UE ocenił, że zgodnie z konstytucją prezydent - jako najwyższy przedstawiciel RP - przewodzi każdej delegacji w której jest.

- Natomiast pan premier przyjmuje taką formułę, że prezydent towarzyszy delegacji. No, to ja myślę, że tutaj jest pewna różnica. Szczególnie, że artykuł 126 konstytucji mówi wyraźnie - prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej Polskiej - podkreślił.


- Pan premier jest przełożonym całej administracji rządowej, w tych ramach - też zgodnie z konstytucją - może wyznaczać lub nie wyznaczać kogoś do delegacji. Natomiast, jeżeli chodzi o prezydenta, to jest inna sprawa - powiedział Lech Kaczyński. W październiku zeszłego roku Tusk zwrócił się do TK o rozstrzygnięcie, czy prezydent może samodzielnie decydować o udziale w szczycie Unii i prezentowaniu tam stanowiska Polski, czy też ostateczna decyzja w tej sprawie należy do szefa rządu. Wniosek do TK to pokłosie sporu między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem z października 2008 r. o skład polskiej delegacji na szczyt UE. Temperatura konfliktu była tak wysoka, że kancelaria premiera odmówiła prezydentowi samolotu rządowego, Lech Kaczyński poleciał do Brukseli wyczarterowanym samolotem. Strona rządowa twierdzi, że to premier jest uprawniony do wyznaczania osób reprezentujących Polskę na szczytach unijnych. Argumentuje, że konstytucja ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi przyznaje Radzie Ministrów w ramach prowadzonej przez nią polityki zagranicznej. Trybunał Konstytucyjny obraduje w pełnym składzie. Piątkowej rozprawie przewodniczy prezes TK Bohdan Zdziennicki, a sprawozdawcą jest sędzia TK Marian Grzybowski. Zgodnie z art. 189 konstytucji TK, poza orzekaniem o zgodności z konstytucją aktów normatywnych rozstrzyga także spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi organami państwa.

SPÓR ROZSTRZYGNIĘTY:

7 marca i 20 maja 2009 r. Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie rozpoznawał wniosek Prezesa Rady Ministrów dotyczący sporu kompetencyjnego w sprawie określenia centralnego konstytucyjnego organu państwa, który uprawniony jest do reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej w posiedzeniach Rady Europejskiej, sygn. Kpt 2/08.

Stan faktyczny i prawny:

Spór kompetencyjny dotyczy określenia podmiotu władnego do określenia składu delegacji na posiedzenie Rady Europejskiej oraz uprawnionego do prezentowania na nim stanowiska Rzeczpospolitej Polskiej. Koncentruje się na uczestniczeniu Prezydenta RP w posiedzeniach Rady Europejskiej i sprowadza do rozstrzygnięcia, czy o uczestnictwie Prezydenta RP decyduje on samodzielnie, czy też ostateczna decyzja należy do Prezesa Rady Ministrów. Zdaniem wnioskodawcy, skoro konstytucja ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi przyznaje Radzie Ministrów w ramach prowadzonej przez nią polityki zagranicznej RP, to uprawnienie do wyznaczania osób reprezentujących RP na posiedzeniach Rady Europejskiej ma Prezes Rady Ministrów. Przemawia za tym - wynikające z art. 146 konstytucji - domniemanie kompetencji Rady Ministrów oraz brak przepisu przyznającego uprawnienie w tym zakresie Prezydentowi RP. Naruszenie konstytucji polegało na wyinterpretowaniu przez Prezydenta RP z art. 126 ust. 1 konstytucji samoistnych uprawnień do wzięcia udziału w posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli 15 -16 października 2008 r. wbrew stanowisku Prezesa Rady Ministrów. Stanowiło to wkroczenie w kompetencje Prezesa Rady Ministrów wynikające z art. 146 ust. 1, ust. 2 i ust. 4 pkt 9 w związku z art. 148 pkt 1, 4 i 5 konstytucji oraz wykraczało poza kompetencje Prezydenta RP wynikające z art. 133 ust. 3 konstytucji.

W postanowieniu z 20 maja 2009 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł:

1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Rada Ministrów i Prezes Rady Ministrów w wykonywaniu swych konstytucyjnych zadań oraz kompetencji kierują się zasadą współdziałania władz, wyrażoną w Preambule oraz w art. 133 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, jako najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej, może, na podstawie art. 126 ust. 1 Konstytucji, podjąć decyzję o swym udziale w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej, o ile uzna to za celowe dla realizacji zadań Prezydenta Rzeczypospolitej określonych w art. 126 ust. 2 Konstytucji.

3. Rada Ministrów, na podstawie art. 146 ust. 1, 2 i 4 pkt 9 Konstytucji, ustala stanowisko Rzeczypospolitej Polskiej na posiedzenie Rady Europejskiej. Prezes Rady Ministrów reprezentuje Rzeczpospolitą Polską na posiedzeniu Rady Europejskiej i przedstawia ustalone stanowisko.

4. Udział Prezydenta Rzeczypospolitej w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej wymaga współdziałania Prezydenta Rzeczypospolitej z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem na zasadach określonych w art. 133 ust. 3 Konstytucji. Celem współdziałania jest zapewnienie jednolitości działań podejmowanych w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z Unią Europejską i jej instytucjami.

5. Współdziałanie Prezydenta Rzeczypospolitej z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem umożliwia odniesienie się Prezydenta Rzeczypospolitej - w sprawach związanych z realizacją jego zadań określonych w art. 126 ust. 2 Konstytucji - do stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej ustalanego przez Radę Ministrów. Umożliwia też sprecyzowanie zakresu i form zamierzonego udziału Prezydenta Rzeczypospolitej w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej.

Przedmiotem sporu kompetencyjnego (art. 189 konstytucji) rozstrzygniętego postanowieniem Trybunału Konstytucyjnego z 20 maja 2009 r., była kwestia ujęta w pytaniu Prezesa Rady Ministrów, kto “uprawniony jest do reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej w posiedzeniach Rady Europejskiej w celu prezentowania na nim stanowiska Państwa”.

Trybunał przyjął, że istotą realnego sporu są dwie funkcjonalnie powiązane kompetencje: - “określanie” centralnego konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej, uprawnionego do reprezentowania państwa na posiedzeniach Rady Europejskiej; - “prezentowanie” (przedstawianie) na posiedzeniach Rady Europejskiej stanowiska Rzeczypospolitej.
Problem powstaje w sytuacji, gdy Prezydent Rzeczypospolitej wyrazi zamiar wzięcia udziału w posiedzeniu Rady Europejskiej, podczas gdy udziału tego nie przewidywała Rada Ministrów.

Zarówno Prezydent Rzeczypospolitej i Rada Ministrów mają właściwe dla każdego z nich zakresy działania i kompetencji przy jednoczesnym wskazaniu sytuacji wymagających wzajemnego i lojalnego współdziałania. W kształtowaniu relacji pomiędzy RP a instytucjami Unii Europejskiej, oba organy występujące w sporze uczestniczą w sposób zróżnicowany w zakresie i w formach zdeterminowanych konstytucyjnie oraz ustawowo (zgodnie z art. 126 ust. 3 oraz art. 146 ust. 1, 2 i 4 konstytucji).

Przedmiotem obrad Rady Europejskiej są zagadnienia z zakresu wszystkich trzech “filarów” Unii: Wspólnoty Europejskiej i jej polityk, wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz współpracy policyjnej i sądowej w sprawach karnych.
W posiedzeniu Rady Europejskiej, na którym przyjmowane są wnioski, każdej delegacji państwa członkowskiego przysługują dwa miejsca. Określenie (art. 4 Traktatu o Unii Europejskiej) “szefowie państw lub rządów”, którzy uczestniczą w posiedzeniach Rady Europejskiej - odsyła do konstytucji i ustawodawstw krajowych.
Ponieważ określenie organu państwa uprawnionego do reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej w posiedzeniach Rady Europejskiej w celu przedstawiania na nim stanowiska Państwa nie zostało konstytucyjnie uregulowane w sposób literalny i jednoznaczny, konieczna jest wykładnia systemowa odpowiednich unormowań konstytucyjnych.

Zgodnie z art. 146 ust. 1 konstytucji Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej. Trybunał stwierdza, że materia “europejska” (unijna) pozostaje w ścisłym związku z tradycyjnie rozumianą “polityką wewnętrzną” (taką jak: polityka gospodarcza, rolna, transportowa, ekologiczna). Im bardziej przedmiot obrad Rady Europejskiej wiąże się z polityką wewnętrzną, którą prowadzi i za którą politycznie odpowiada Rada Ministrów, tym mniej zasadne jest uczestnictwo w posiedzeniach Rady Europejskiej innych niż Rada Ministrów organów państwa.

Rada Ministrów realizuje konstytucyjną funkcję “ogólnego kierownictwa w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi” (art. 146 ust. 4 pkt 9). Zapewnia ona zewnętrzne bezpieczeństwo państwa (art. 146 ust. 4 pkt 8). Prowadzi też politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej (art. 146 ust. 1). Dysponuje także kompetencją zawierania umów międzynarodowych. Na rzecz Rady Ministrów działa domniemanie właściwości w sprawach “polityki państwa” niezastrzeżonych dla innych organów państwowych i samorządu terytorialnego (art. 146 ust. 2).

Właściwość Rady Ministrów w “prowadzeniu polityki zagranicznej” nie jest równoznaczna z wyłączną kompetencją (właściwością rzeczową) Rady Ministrów w zakresie reprezentowania Rzeczypospolitej Polskiej wobec innych państw i organizacji międzynarodowych. Uwzględnić tu bowiem należy treść art. 133 ust. 1 określającego Prezydenta Rzeczypospolitej jako “reprezentanta państwa w stosunkach zewnętrznych”. Zgodnie z art. 146 ust. 2 konstytucji do Rady Ministrów należą zatem wszystkie sprawy reprezentacji państwa, z wyjątkiem tych, które w wyraźny sposób zostały - w zakresie art. 133 ust. 1 i 2 - zastrzeżone na rzecz Prezydenta Rzeczypospolitej. Realizacja konstytucyjnych kompetencji Prezydenta Rzeczypospolitej określonych w art. 133 ust. 1 wymaga współdziałania z Prezesem Rady Ministrów, ministrem spraw zagranicznych, a nadto - w zakresie art. 133 ust. 1 pkt 1 - z Sejmem i Senatem.

Prowadzenie polityki wewnętrznej i zagranicznej należy do Rady Ministrów. Prezes Rady Ministrów zaś na podstawie art. 148 pkt 4 “zapewnia wykonanie polityki Rady Ministrów i określa sposoby jej wykonywania”.
Działania Prezesa Rady Ministrów są zatem pochodną konstytucyjnej funkcji “reprezentowania Rady Ministrów” (art. 148 pkt 1) oraz konstytucyjnego zadania “zapewnienia realizacji polityki Rady Ministrów i określania sposobów jej wykonywania” (art. 148 pkt 4). W ramach zadania wskazanego w art. 148 pkt 4 Konstytucji mieści się określanie przez Prezesa Rady Ministrów sposobu reprezentacji Rady Ministrów na posiedzeniach Rady Europejskiej.
Prowadzenie przez Radę Ministrów polityki zagranicznej i sprawowanie “ogólnego kierownictwa” w stosunkach z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi oraz pozostawanie organem właściwym w sprawach “nie zastrzeżonych dla innych organów państwowych” obejmuje ustalanie treści stanowiska Rzeczypospolitej we wszystkich zakresach jej stosunków zewnętrznych, w tym: we wszystkich zakresach (i na wszystkich forach) relacji z Unią Europejską. Ustalenie stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej na każde posiedzenie Rady Europejskiej należy, zgodnie z art. 146 ust. 2 konstytucji, do wyłącznej właściwości Rady Ministrów.

Prezes Rady Ministrów ma generalne uprawnienie do reprezentowania Rady Ministrów i określa sposoby wykonywania polityki kierowanej przez siebie Rady Ministrów. Uczestnictwo Prezesa Rady Ministrów w posiedzeniach Rady Europejskiej jest bezpośrednią konsekwencją jego funkcji ustrojowych w Radzie Ministrów i w systemie organów państwowych.

Prezydent Rzeczypospolitej urzeczywistniając przypisane mu przez prawo funkcje oraz zadania działa niezależnie od Rady Ministrów, “na własny rachunek”. Dotyczy to funkcji Prezydenta określonych w art. 126 ust. 1 konstytucji.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie ma wynikających wprost z konstytucji uprawnień służących samodzielnemu prowadzeniu polityki zagranicznej Rzeczypospolitej.
Nie jest też upoważniony do samodzielnego prowadzenia polityki zagranicznej ani do sprawowania kierownictwa w dziedzinie stosunków z organizacjami międzynarodowymi. Zadania Prezydenta, określone w art. 126 ust. 2, jak też kompetencje wskazane w art. 133 ust. 1 konstytucji wykazują szereg odniesień do sfer polityki: zagranicznej, wewnętrznej oraz “unijnej”, prowadzenie których pozostaje w gestii Rady Ministrów.

Konstytucja RP czyni Prezydenta “najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej” nie rozciągając analogicznej funkcji na inne organy państwowe, ani nie przewidując udziału tych organów w pełnieniu tak określonej funkcji Prezydenta. Stąd wynika, że Prezydent - na zasadach i w granicach wyznaczonych przez konstytucję i ustawy (art. 126 ust. 3 konstytucji) - samodzielnie postanawia o miejscu i formach urzeczywistnienia funkcji określonej w art. 126 ust. 1 konstytucji.
Rola Prezydenta jako “najwyższego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej” i “gwaranta ciągłości władzy państwowej” została przedmiotowo ukierunkowana - w art. 126 ust. 2 jako: czuwanie nad przestrzeganiem konstytucji, stanie na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Przepis ten wyznacza zakres zadań, jakie konstytucja stawia przed Prezydentem, określając ramy, sferę realizacji i charakter jego ról określonych w art. 126 ust. 1 konstytucji.

Treść art. 126 ust. 2 konstytucji określa zadania, a nie kompetencje. Wymienione w art. 126 ust. 2 zadania są realizowane przez Prezydenta wspólnie i w porozumieniu z innymi organami władzy państwowej. W zakresie żadnego ze wskazanych zadań Prezydent nie ma wyłączności ich realizacji w formach władczych. Ustalonych w art. 126 ust. 2 zadań (celów) Prezydent nie może realizować w sposób dowolny. Realizując je może sięgać bowiem jedynie po kompetencje określone w konstytucji i ustawach. Sięganie przez Prezydenta po te kompetencje następować może jedynie w sytuacji, gdy służy to realizacji celów, wyrażonych w art. 126 ust. 2 konstytucji.

Stanie na straży nienaruszalności i niepodzielności terytorium państwa polskiego oznacza zobowiązanie do przeciwdziałania wszelkim próbom cesji najmniejszej choćby części obszaru terytorialnego Polski, w tym również wód terytorialnych; przeciwdziałanie politycznej dezintegracji terytorium Polski, powstawaniu zróżnicowanych porządków publicznych, wykraczających poza konstytucyjnie dopuszczalną decentralizację władzy. Dotyczy także przeciwdziałania podejmowaniu prób wprowadzenia autonomii terytorialnej oraz dążeniom do federalizacji Polski.
Wystąpienie w ramach Unii Europeskiej zagrożeń dla integralność terytoriów państw członkowskich jest w wysokim stopniu nierealne. Okoliczność ta istotnie zawęża potrzebę udziału Prezydenta w posiedzeniach Rady Europejskiej motywowanego staniem na straży “nienaruszalności i niepodzielności terytorium” Rzeczypospolitej (art. 126 ust. 2 in fine).

Troskę o bezpieczeństwo (rozumianą jako śledzenie, przeciwdziałanie i zwalczanie przeszkód w funkcjonowaniu państwa) Prezydent urzeczywistnia przede wszystkim jako zwierzchnik Sił Zbrojnych RP. Decydujące są kompetencje wiążące się z wprowadzaniem stanu wojennego i wyjątkowego oraz zarządzenia (powszechnej lub częściowej) mobilizacji.
Przedmiotem rozstrzygnięć Rady Europejskiej są sprawy uprzednio przekazane przez państwa członkowskie do wspólnego wykonywania za pośrednictwem instytucji Unii Europejskiej. Zarówno tryb przekazania, jak i przedmiot przekazania “kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach” zachowuje cechę pozostawania “w zgodzie z Konstytucją” jako “najwyższym prawem Rzeczypospolitej”. Natomiast zmiana zakresu przekazania kompetencji organów władzy państwowej na rzecz Unii Europejskiej wymaga zmiany traktatów, stanowiących podstawę Unii.
Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że posiedzenia Rady Europejskiej poświęcone zmianom traktatów, stanowiących podstawę Unii, mogą się wiązać z zagadnieniem suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej, co uzasadniałoby udział w nich Prezydenta RP.

Z Preambuły do konstytucji i z art. 133 ust. 3 wynika trwałe zobowiązanie Prezydenta Rzeczypospolitej i Prezesa Rady Ministrów oraz właściwego ministra dotyczące współdziałania w realizacji zadań nieobjętych zakresami ich wyłącznej właściwości. Współdziałanie to stanowi ciąg czynności, podejmowanych bądź to z inicjatywy Prezydenta, bądź Prezesa Rady Ministrów lub obydwu wymienionych organów w sferze konstytucyjnie i ustawowo określonej. W odniesieniu do zadań Prezydenta wymóg współdziałania z Prezesem Rady Ministrów i właściwymi ministrami występuje w znacznie szerszym zakresie. Nie ma zatem pełnej symetrii dotyczącej zakresów konstytucyjnej powinności współdziałania.

Konstytucja nie determinując wyczerpująco zasad i sposobu współdziałania pozostawiając je praktyce politycznej i organizacyjnej Prezydenta Rzeczypospolitej i Prezesa Rady Ministrów. Tak rozumiane współdziałanie obejmuje także wypracowywanie stanowiska Rzeczypospolitej Polskiej w związku z posiedzeniem Rady Europejskiej, niezależnie od woli udziału w posiedzeniu Prezydenta RP, w zakresie, w jakim stanowisko to mieści się “w zakresie polityki zagranicznej”.
Oznacza w szczególności rzetelne informowanie Prezydenta Rzeczypospolitej przez Prezesa Rady Ministrów lub Ministra Spraw Zagranicznych o porządku planowanego posiedzenia.

W przypadku oficjalnie zgłoszonego zainteresowania Prezydenta Rzeczypospolitej sprawą objętą porządkiem obrad Rady Europejskiej, (a wchodzącą w zakres zadań Prezydenta określonych w art. 126 ust. 2 konstytucji), Rada Ministrów udziela informacji o stanowisku rządu w tym zakresie.

Oficjalna decyzja dotycząca udziału Prezydenta w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej winna być efektem współdziałania między określonymi w art. 133 ust. 3 konstytucji organami państwa. Może być ogłoszona jako rezultat uzgodnienia, a nawet - jako wspólna decyzja Prezydenta Rzeczypospolitej i Rady Ministrów reprezentowanej przez Premiera.
Współdziałanie Prezydenta Rzeczypospolitej, Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra w ramach art. 133 ust. 3 konstytucji oznacza obustronną otwartość na współpracę i efektywną gotowość jej podjęcia. Ustrojodawca objął dyrektywą współdziałania wszystkie formy aktywności Prezydenta, Rady Ministrów i Prezesa Rady Ministrów skierowane “na zewnątrz” Rzeczypospolitej Polskiej.

Współdziałanie określone w art. 133 ust. 3 konstytucji dotyczy w pierwszym rzędzie sytuacji, gdy Prezydent zgłosi zamiar uczestniczenia - ze względu na realizację zadań określonych w art. 126 ust. 2 konstytucji - w posiedzeniu Rady Europejskiej. Założeniem jest, iż Rzeczpospolitą Polską reprezentuje na posiedzeniu Rady Europejskiej Prezes Rady Ministrów lub wyznaczony minister (członek Rady Ministrów); przedstawia on stanowisko Rzeczypospolitej Polskiej ustalone przez Radę Ministrów. Uzgodnienie pomiędzy Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem a Prezydentem Rzeczypospolitej może dopuścić inne formy przedstawiania wskazanego tu stanowiska Rzeczypospolitej, obejmujące udział Prezydenta w tych czynnościach.

Prezydent Rzeczypospolitej może zgłaszać uwagi do stanowiska Rzeczypospolitej na posiedzenie Rady Europejskiej w zakresie, który uzna za celowy dla realizacji jego konstytucyjnych zadań, niezależnie od uczestnictwa w posiedzeniu.

Rozprawie przewodniczył prezes TK Bohdan Zdziennicki, sprawozdawcami byli sędzia TK Marian Grzybowski i sędzia TK Mirosław Wyrzykowski.

Postanowienie podlega ogłoszeniu w Monitorze Polskim.

3.1.2. Droga Polski do UE

Współczesny świat jest urządzony tak, że decyzje o jego losach zapadają zaledwie w kilku miejscach. Te miejsca to Waszyngton i Bruksela, w mniejszym wymiarze Moskwa, Pekin i Tokio.Gra toczy się, zatem o to, czy mamy kontynuować tradycje Kongresu Wiedeńskiego, Traktatu Wersalskiego, Konferencji Jałtańskiej czy Poczdamskiej, a wiec "wszystko o nas bez nas", czy też złamać tą tradycje i sprawić, ze faktycznie i praktycznie obowiązywała będzie zasada "nic o nas bez nas". I w tym właśnie celu przystąpiliśmy do UE. Był to JEDYNY sposób na autentyczne zabieganie o polski interes narodowy w miejscu, gdzie zapadają decyzje o losach Europy, czyli w Brukseli. Natomiast nieprzystapienie do UE oznaczało ze nie chcemy, aby Polska miała jakiekolwiek znaczenie polityczne we współczesnym świecie".

Najważniejszym argumentem przeciw była zależność polityczna. Strąciliśmy istotna cześć swobodnego decydowania o niektórych sferach życia głównie gospodarczego. Istnieje ryzyko, że możemy nie być traktowani jak równi partnerzy (obowiązujące traktaty przewidują, ze każde państwo członkowskie ma jednego przedstawiciela w Komisji, a tym samym Francja i Niemcy wprowadziły już po trzech bez zmiany traktatu). Kraje członkowskie i kandydujące brały pod uwagę fakt, że choć wszyscy od zawsze jesteśmy w Europie, to jednak nasze kultury i historia mogą być źródłem konfliktów.

A oto kalendarium:

3.1.2. Droga Polski do NATO:

Proces przystępowania Polski do NATO został zapoczątkowany w 1989 roku, po odzyskaniu przez Polskę suwerenności w realizowaniu polityki zagranicznej. W tym roku po raz pierwszy w historii NATO na obrady Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Rzymie zostali zaproszeni parlamentarzyści z Polski. Rok później Polska i NATO nawiązały stosunki dyplomatyczne. Po likwidacji Układu Warszawskiego (1991) i rozpadzie ZSRR Polska znalazła się przejściowo w strefie zmniejszonego bezpieczeństwa. W tej sytuacji uznano, że sojusz jest jednym z niezbędnych filarów bezpieczeństwa europejskiego i w 1992 oficjalnie sformułowano dążenie do uzyskania pełnego członkostwa w NATO. Mimo sprzeciwu Rosji Polska i pozostałe kraje tego regionu coraz bardziej integrowały się z paktem północnoatlantyckim. Jednak już w 1993 Borys Jelcyn oświadczył, że Rosja nie ma obiekcji odnośnie wstąpienia Polski do NATO.W 1994 roku Polska przystąpiła do programu „Partnerstwo dla pokoju”, którego celem było przygotowanie do współdziałania wojskowego z krajami NATO przez wspólne ćwiczenia wojskowe i zwiększanie kontroli cywilnej nad siłami zbrojnymi. Kolejnym krokiem przybliżającym moment wejścia Polski do NATO było opowiedzenie się obradującego w Budapeszcie Zgromadzenia Północnoatlantyckiego za przyjęciem do NATO Polski, Czech, Węgier, Słowacji i Słowenii do końca 1998 roku. W Brukseli Polska podpisała Umowę między Państwami- Stronami Traktatu Północnoatlantyckiego a innymi państwami uczestniczącymi w Partnerstwie dla Pokoju dotyczącą statusu ich sił zbrojnych oraz jej Protokół dodatkowy, sporządzone w Brukseli 19 czerwca 1995 roku. 11 grudnia Polska oficjalnie potwierdziła przyjęcie zaproszenia NATO do udziału w operacji IFOR w Bośni. Polscy żołnierze z 6. Brygady Desantowo - Szturmowej zostali włączeni w skład Brygady Nordyckiej, operującej w ramach amerykańskiej 1. dywizji pancernej. W 1996 przyjęto ustawy o cywilnej kontroli nad armią i strukturze Ministerstwa Obrony Narodowej. Przeprowadzono zmiany w samych siłach zbrojnych pod kątem przyszłego współdziałania z siłami NATO. Jednocześnie przeprowadzono zabiegi dyplomatyczne w celu uzyskania zgody państw NATO na przystąpienie Polski do sojuszu.
Badania przeprowadzone w Polsce w 1997 roku wykazały, że aż 90% ogółu Polaków opowiada się za wstąpieniem Polski do NATO. W tym samym roku sekretarz stanu USA Madeleine Albright zaprosiła 3 kraje: Polskę, Czechy i Węgry do rozmów na temat uzyskania członkowstwa. W listopadzie 1997 roku Polska po raz pierwszy wzięła udział w sesji wielostronnego planowania obronnego NATO, wyjaśniając sojusznikom szczegóły stanu swoich sił zbrojnych i infrastruktury obronnej oraz plany ich rozwoju w przyszłości. Po zakończeniu rokowań umowa akcesyjna została ratyfikowana przez parlamenty państw członkowskich oraz przez Sejm RP. Szefowie dyplomacji 16 państw NATO podpisali w Brukseli protokoły o przystąpieniu Polski, Czech i Węgier do Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO). Po ratyfikacji protokołów przez 16 parlamentów i następnie przystąpieniu trzech krajów do Traktatu staną się one formalnie pełnymi członkami Sojuszu dokładnie 16 grudnia 1997roku. W styczniu 1998 Polska po raz pierwszy uczestniczyła w cotygodniowym posiedzeniu Rady NATO (na szczeblu ambasadorów). Tematem obrad była sytuacja w Bośni. Przedstawiciel Polski poinformował o pracach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, której Polska przewodniczyła w 1998 roku. 12 marca 1999 roku w miejscowości Independence (USA) przez ministra Bronisława Geremka dokumentów ratyfikacyjnych o wstąpieniu Polski do NATO. Od tego momentu Rzeczpospolita Polska formalnie stała się członkiem NATO. W tym samym dniu Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski i inni najwyżsi przedstawiciele władz państwowych wzięli udział w ceremonii podniesienia na maszt flagi NATO na Placu Marszałka Piłsudzkiego w Warszawie. Ceremonię poprzedziła uroczysta zmiana wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza. W 1999, jeszcze w ramach programu ?Partnerstwa dla pokoju?, Prezydent RP, zwierzchnik Sił Zbrojnych Aleksander Kwaśniewski, na wniosek Rady Ministrów, wydał postanowienie o użyciu Polskiej Jednostki Wojskowej w Siłach Międzynarodowych w Kosowie w składzie KFOR (Kosovo Force). Polscy żołnierze weszli w skład Brygady Nordyckiej i objęli swoją placówkę w Bośni. Będąc już pełnoprawnym członkiem paktu, Polska wydzieliła także batalion do sił KFOR, odpowiedzialnych za pokój i bezpieczeństwo w Kosowie.

3.5.1. Stosunki polsko - niemieckie

Po II wojnie światowej stosunki polsko-niemieckie aż do zjednoczenia Niemiec w 1990 r. opierały się na układach i porozumieniach Polski z dwoma państwami niemieckimi. Do najważniejszych należały: tzw. "Układ Zgorzelecki" między Polską a Niemiecką Republiką Demokratyczną z 1950 r. oraz Traktat między Polską a Republiką Federalną Niemiec o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków, podpisany podczas pamiętnej wizyty kanclerza W. Brandta w grudniu 1970 r. w Warszawie. To wtedy kanclerz Republiki Federalnej Niemiec ukląkł przed warszawskim pomnikiem Bohaterów Getta.

Przełom demokratyczny w Polsce zapoczątkowany przez "Solidarność", upadek Muru Berlińskiego i zjednoczenie Niemiec to historyczne wydarzenia, które stworzyły przesłanki dla prawdziwego, polsko-niemieckiego pojednania i porozumienia. Zgodne przekonanie, że zjednoczenie Niemiec i pełna, obejmująca "oba płuca" Europy - jak powiedział przed laty Jan Paweł II - integracja europejska, leżą w żywotnym interesie naszych Państw i Narodów, stanowiło fundament polsko - niemieckiego współdziałania po 1989 r. Polacy poparli zjednoczenie Niemiec. Z kolei Niemcy stanowczo opowiedzieli się za uczestnictwem Polski w strukturach europejskich i euroatlantyckich. Wtedy to minister spraw zagranicznych RP, K. Skubiszewski, sformułował pojęcie "polsko-niemieckiej wspólnoty interesów". Do historii przeszła "msza pojednania" w Krzyżowej z udziałem premiera T. Mazowieckiego i kanclerza H. Kohla w 1989 r. Obaj szefowie rządów przyjęli tzw. "Wspólne Oświadczenie", które stało się podstawą do nadania stosunkom Polski ze zjednoczonymi rok później Niemcami nowego charakteru i stworzenia odpowiednich ram traktatowych.

W ślad za tym w dn. 14 listopada 1990 r. Polska i Niemcy zawarły Traktat o potwierdzeniu istniejącej granicy, w którym zjednoczone Niemcy uznały ostateczny charakter polskiej granicy zachodniej. Następnie w dn. 17 czerwca 1991 r. zawarto Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Stanowi on solidną bazę dla rozwoju wzajemnych stosunków we wszystkich dziedzinach współpracy.  

Polska i Niemcy powołały do życia szereg instytucji, które zasłużyły się dla budowania wzajemnego zrozumienia i pojednania. Jedną z nich jest Forum Polsko-Niemieckie (Deutsch-Polnisches Forum), które stanowi ważną płaszczyznę dialogu elit politycznych i społecznych. Forum zostało powołane do życia w 1976 r. Idea Forum wyrosła z przekonania, iż po podpisaniu bilateralnego układu o podstawach normalizacji 7 grudnia 1970 r. i multilateralnego Aktu Końcowego w Helsinkach (1975) niezbędna jest wspólna debata społeczna. Traktat z 1991 roku potwierdza w art. 29 potrzebę istnienia Forum. Ostatnie, XII Forum odbyło się 7 grudnia 2005 r. w Warszawie, a kolejna edycja Forum planowana jest w 2008 r. w Berlinie.

Instytucją niezwykle zasłużoną dla budowania zrozumienia miedzy Polską a Niemcami jest  Organizacja „Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży" (niem. „Deutsch-Polnisches Jugendwerk"). Powołana w 1991 r. i finansowana ze wspólnego polsko-niemieckiego budżetu wnosi istotny wkład w przełamywanie wzajemnych uprzedzeń. Poprzez wspólne działania młodzi Polacy i Niemcy uczą się siebie nawzajem, poznają język i kulturę kraju sąsiada. W czasie 17 lat działalności we wspólnych projektach uczestniczyło już ponad 1,7 miliona młodych ludzi z obu krajów.

Republika Federalna Niemiec konsekwentnie udzielała swego poparcia na rzecz członkostwa Polski w Unii Europejskiej, podobnie jak i w NATO. Stanowiło to zasadniczy element polsko-niemieckiej wspólnoty interesów rozwijanej od początku poprzedniego dziesięciolecia i odegrało istotną rolę w określaniu warunków i terminu polskiego członkostwa w Unii. Niemiecki Bundestag był jednym z pierwszych parlamentów, które ratyfikowały Traktat Akcesyjny. Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w dniu 1 maja 2004 roku nadało polsko-niemieckiej współpracy nowy wymiar.

Ważną płaszczyznę dialogu politycznego między Polską a Niemcami stanowią konsultacje międzyrządowe. Świadczą one o znaczeniu, jakie Polska i Niemcy przywiązują do wzajemnych stosunków. RFN praktykuje bowiem tę formę współpracy m. in. z Francją, Wlk. Brytanią, Hiszpanią, Ukrainą, Rosją i Izraelem, zaś Polska z Francją, Hiszpanią, a zamierza również z Włochami. Pierwsze polsko - niemieckie konsultacje międzyrządowe miały miejsce 14 lipca 1997 r. w Bonn. W wyniku konsultacji przeprowadzonych w Krakowie w sierpniu 2004 r. ustanowiono funkcje Przedstawiciela Ministra Spraw Zagranicznych ds. Współpracy Polsko-Niemieckiej i Koordynatora Niemiecko-Polskiej Współpracy Społecznej i Przygranicznej. Ze strony polskiej funkcję pełnomocnika pełnili prof. Irena Lipowicz oraz M. Muszyński, natomiast ze strony niemieckiej pełni ją prof. Gesine Schwał. Obecnie zadania Przedstawiciela ds. Współpracy Polsko-Niemieckiej przejął Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. Dialogu Międzynarodowego prof. W. Bartoszewski.

Od 1993 r. corocznie wręczana jest Nagroda za szczególne zasługi dla rozwoju stosunków polsko-niemieckich. Wśród laureatów są m.in. W. Brandt (pośmiertnie), T. Mazowiecki, K. Skubiszewski, H.-D. Genscher, hrabina M. Dönhoff, S. Stomma, "Tygodnik Powszechny", uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i Collegium Polonicum w Słubicach. Laureatem ostatniej edycji Nagrody (za rok 2005) został biskup opolski, abp A. Nossol. Uhonorowanie abp A. Nossola nawiązuje do obchodzonej w 2005 roku 40. rocznicy listu biskupów polskich do biskupów niemieckich oraz Memorandum Wschodniego Kościoła Ewangelickiego Niemiec. W osobie jednego laureata rządy Polski i Niemiec w sposób symboliczny doceniły wkład kościołów: katolickiego i ewangelickiego w dzieło pojednania i porozumienia polsko-niemieckiego.

Dla zbliżenia polsko-niemieckiego istotne znaczenie miało powołanie w 1991 r. Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie". Fundacja dokonywała wypłaty świadczeń ze środków niemieckiej Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość", powołanej ustawą federalną z dnia 2 sierpnia 2000 r. Był to wspólny fundusz o wartości 10 mld DM utworzony przez przemysł niemiecki oraz rząd federalny w celu wypłacenia świadczeń byłym robotnikom przymusowym III Rzeszy. Od połowy 2004 r. FPNP realizowała również szereg programów humanitarno-socjalnych wspierających obywateli polskich - ofiary niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej. W październiku 2006 r. Fundacja zakończyła wypłaty odszkodowań dla robotników przymusowych. W sumie - w latach 1992-2006 - FPNP wypłaciła około 1 mln ofiar nazizmu w Polsce świadczenia o wartości prawie 5 mld zł.

Duży wkład w rozwój przyjaznych stosunków polsko - niemieckich ma również Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Od 1991 roku wspiera ona inicjatywy stanowiące przedmiot zainteresowania Polski i Niemiec. Jej działalność koncentruje się  na współpracy samorządów,  działalności instytucji krzewiących język i kulturę niemiecką w Polsce oraz język i kulturę polską w Niemczech, badaniach naukowych z zakresu wiedzy o Niemczech oraz Europie Środkowej i Wschodniej, projektach służących integracji Polski z Unią Europejską, działalności literackiej i artystycznej, działaniach edukacyjnych na rzecz ochrony środowiska, kontaktach gospodarczych między Polska a Niemcami. Na dorobek Fundacji składa się m.in. ponad 7000 projektów obejmujących takie dziedziny jak: wymiana młodzieży, edukacja i nauka, ekologia, ochrona zabytków, ochrona zdrowia, transport, telekomunikacja.

Elementem dyskursu społecznego były w ostatnim czasie kwestie upamiętniania wydarzeń związanych z II wojna światową. Nawiązuje do tego idea powołania międzynarodowej sieci instytucji, które współpracowałyby przy dokumentowaniu i upamiętnianiu wydarzeń z historii Europy Środkowo-Wschodniej wysunięta w 2003 r. przez Pełnomocnika Rządu Federalnego RFN ds. Kultury i Mediów, Ch. Weiss i ówczesnego Ministra Kultury RP, W. Dąbrowskiego. Impulsem politycznym do podjęcia współpracy w tym zakresie była tzw. Deklaracja Gdańska w sprawie osób wysiedlonych, zmuszonych do ucieczki i wypędzonych w Europie podpisana 20 października 2003 r. przez prezydentów A. Kwaśniewskiego i J. Raua. 2 lutego 2005 r. w Warszawie podpisano deklarację o powołaniu„Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność" z udziałem Polski, Niemiec, Węgier i Słowacji. Po blisko trzyletnim okresie małej aktywności inicjatywa Sieci została ponownie podjęta przez Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu Międzynarodowego W. Bartoszewskiego i Federalnego Przedstawiciela ds. Kultury i Mediów B. Neumanna na ostatnim spotkaniu 5 lutego 2008 r. w Warszawie. W ramach sieci realizowane będą projekty związane z historią XX wieku, naznaczonego tragicznymi skutkami dwóch totalitaryzmów.

Niemcy wyrażają gotowość współpracy przy inicjatywach związanych z historią II wojny światowej, w tym przy renowacji miejsca pamięci na Westerplatte oraz przy przygotowywaniu projektu „Muzeum Wojny i Pokoju w XX wieku". Potwierdzają też swe zainteresowanie uczestnictwem w projekcie „sieci". Niemniej jednak nie rezygnują z upamiętnienia niemieckich wysiedleń w formie wystawy „Widoczny znak przeciw ucieczce i wypędzeniu". Zamiarem twórców jest przedstawienie kontekstu historycznego i  w tym także uwzględnienie deportacji ludności polskiej. Mimo to Polska nie przewiduje formalnego uczestnictwa w tym  projekcie, co nie wyklucza udziału polskich historyków.

3.5.5. Stosunki polsko - francuskie:

Zaczynają się w średniowieczu. Znaczące są później osoby Henryka III Walezego i Jana III Sobieskiego. Stosunki polsko-francuskie uległy znaczącym zmianom w okresie Napoleona, Księstwa Warszawskiego i Wielkiej Emigracji. W okresie międzywojennym Polskę i Francję łączyło przymierze militarne. Obecnie obydwa państwa znajdują sie w Unii Europejskiej. Po 1989 stosunki polsko-francuskie ukladały się bardzo dobrze. Umocniły je powstanie Trójkąta Weimarskiego (Warszawa - Berlin - Paryż).

Pod względem wielkości terytorium jest trzecim - po Rosji i Ukrainie - państwem europejskim, a pod względem liczby ludności piątym - po Rosji, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Jako jedno z pięciu wielkich mocarstw, stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, jedno z pięciu mocarstw jądrowych, członek założyciel Sojuszu Północnoatlantyckiego, Unii Zachodnioeuropejskiej i Wspólnot Europejskich oraz uczestnik spotkań siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata, Francja wywiera liczący się wpływ na kształtowanie sytuacji międzynarodowej w Europie i w świecie.


Stosunki polityczne


W czasach historycznych f Francja była dla Polaków ważnym kulturowo punktem odniesienia. Była w czasach wielkiej emigracji miejscem przechowania i rozwoju polskiej kultury oraz myśli niepodległościowej. Sympatia dla Polaków miała źródła zarówno emocjonalne, jak i polityczne. Polska miała w sobie potencjał rewolucyjny - nie akceptowała stanu po rozbiorach - co w różnych momentach sprzyjało interesom Francji. Pamiętajmy też, wracając do historii, o roli Francuzów jako doradców, chociażby marszałka Ferdinanda Focha w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Jednak te dobre relacje zaczęły się psuć.


Istotne załamanie nastąpiło w 1939 r. Ucierpiał mit Francji i poczucie bliskości. Jest pewna sztampa, którą posługują się Polacy w opisie tragedii kampanii wrześniowej, a słowa: samotność, porzucenie, zdrada Zachodu, odgrywają istotną w niej rolę. Np. we Francji nikt nie powie, że uległa Niemcom w 1940 r. z powodu osamotnienia i zdrady. To wobec Czechów i Słowaków dopuszczono się zdrady w Monachium, wynikającej z głupoty, krótkowzroczności politycznej i pacyfizmu. W Polsce natomiast rozegrał się dramat słabego kraju wciśniętego między dwie wrogie mu potęgi. Jeżeli Francja popełniła błąd, to znacznie wcześniej, gdy nie interweniowała na czas, uniemożliwiając zbrojenie się Niemiec. Dla inteligenta polskiego w czasie wojny klęska Francji była wielkim szokiem, oznaczająca nie tylko załamanie się tego kraju, ale i koniec Europy. Politycznie Francja, kontynentalna Europa, znika wtedy z pola widzenia Polaków. Poczynając od II wojny światowej, a zwłaszcza od lat “zimnej wojny”, alternatywą dla władzy sowieckiej był Zachód, a więc w istocie USA. Nie Europa, a już na pewno nie Francja.


Dzisiejsze kłopoty polskiej pamięci i świadomości z Francją dotyczą przede wszystkim okresu po 1989 r. Wcześniejsza historia upadku wielkiej Francji jest jednak gdzieś w tle. Prezydent Franois Mitterrand uważał, że wychodzenie Polski i innych krajów regionu z chaosu zajmie dziesiątki lat. Dlatego zaproponował koncepcję Federacji Europejskiej jako w istocie substytutu dla członkostwa nowych demokracji we Wspólnocie Europejskiej. Nie było w niej miejsca dla Ameryki, za to było dla ZSRR czy później Rosji. W Polsce i u sąsiadów odebrano to, słusznie, jako wegetariański substytut dla prawdziwego mięsa, czyli członkostwa w Unii. Francuska nieufność wobec rozszerzenia wynikała też z obawy przed zmianą układu sił w Europie na korzyść Niemiec. Paryż pesymistycznie zakładał, że wschodnia Europa stanie się niemiecką domeną. Polacy dostrzegali brak entuzjazmu Paryża, co było źródłem napięć.


Narastające nieporozumienia mają też źródła w priorytetach francuskiej polityki. Francja, mimo wielkich aspiracji, nie jest już światowym mocarstwem. W obliczu konieczności dokonywania wyborów Paryż koncentruje uwagę na południowych a nie wschodnich sąsiadach Unii. Zresztą, nie tylko w wyniku kalkulacji geopolitycznych, ale też ze względu na problemy wewnętrznej stabilności. We Francji mieszkają miliony muzułmanów, naturalnie powiązanych z krajami pochodzenia i światem islamu. Przenikają też do nich tendencje skrajne. Dlatego dla Francji priorytetowe znaczenie ma unijna polityka rozwoju i stabilizacji jej południowych, zamorskich sąsiadów, a nie Europy Środkowo-Wschodniej. Francja się od nas oddaliła. Musimy to zrozumieć i uznać wagę jej problemów, przekonując zarazem Paryż do naszej polityki wschodniej. Rozbieżność interesów to nie konflikt ani wrogość. Zamiast spisywać protokół rozbieżności, szukajmy wspólnych interesów.


W 1967 r., Charles de Gaulle przybył z oficjalną wizytą do Polsce. W Krakowie powiedział, że postęp wymaga bliskiej współpracy z sąsiadami, byle tylko współpraca nie oznaczała wchłonięcia przez obcy aparat państwowy. Francja dopiero co wystąpiła ze struktur NATO i w tym kontekście padają w polskim parlamencie słowa de Gaulle'a że Francji udało się odzyskać pełne prawo do stanowienia o sobie samej. Doprowadziło to do zmiany programu jego wizyty w Polsce i trudnej rozmowy z sekretarzem PZPR - Władysławem Gomułką. Choć de Gaulle namawiał w istocie do wspólnej polityki przeciwko USA i ZSRR, Warszawa nie była oczywiście samodzielnym podmiotem. Po 1989 r. Polska prowadziła politykę realizacji własnych interesów: integrowała się ze strukturami świata zachodniego przystępując do NATO i UE, prowadziła samodzielną politykę wschodnią.


Dzisiejsza współpraca polsko-francuska opiera się na różnego rodzaju dwustronnych porozumieniach. Do najważniejszych z nich należą:


1. Układ o rozwoju współpracy gospodarczej, przemysłowej, naukowej i technicznej z 5 października 1972 r.;
2. Program rozwoju współpracy gospodarczej, przemysłowej i technicznej z 21 listopada 1980 r.;
3. Umowa o zapobieganiu podwójnemu opodatkowaniu w zakresie podatków od dochodu i majątku z 20 czerwca 1975 r.;
4. Umowa o wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji z 15 lutego 1989 r.;
5. Umowa o współpracy kulturalnej z 20 maja 1966 r. W ramach umowy zawierane są dwu- lub trzyletnie programy wykonawcze.


Nad realizacją zawartych porozumień gospodarczych czuwa Międzyrządowa Komisja ds. Współpracy Gospodarczej. W jej ramach działają cztery grupy branżowe: rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego, przemysłu (ogólna), przemysłu chemicznego oraz telekomunikacji. Istnieją ponadto wspólne grupy robocze i komisje mieszane w zakresie ochrony środowiska, ochrony zdrowia, turystyki i transportu, działające na podstawie umów międzynarodowych. Ustanowiony został system corocznych konsultacji między ministrami spraw zagranicznych Francji i Polski. Poza zapewnieniem harmonijnego rozwoju wzajemnych stosunków sprzyjają one wyjaśnieniu kwestii, do których obie strony mają odmienne podejście. Przyczyniają się również do stopniowego wzbogacania o nowe treści współpracy polsko-francuskiej we wszystkich dziedzinach.


1991 - 1992


Stosunki Polski z Francją reguluje szereg porozumień, z których najważniejszy jest Traktat o przyjaźni i solidarności podpisany 9 kwietnia 1991 r. W Traktacie oba kraje wyrażają pragnienie rozwijania tradycyjnych między nimi stosunków przyjaźni i umacniania współpracy w dziedzinie polityki, gospodarki i kultury. Francja zobowiązuje się sprzyjać rozwojowi ścisłych kontaktów między Polską i Wspólnotami Europejskimi. Wprowadza się mechanizm regularnych konsultacji w sprawach dwustronnych oraz na temat istotnych problemów międzynarodowych, w szczególności dotyczących bezpieczeństwa. Wzajemnym stosunkom gospodarczym i finansowym obie strony nadają charakter priorytetowy zarówno w ramach współpracy dwustronnej, jak i w perspektywie budowy solidarnej Europy. Planują rozwijać współpracę zwłaszcza w takich dziedzinach, jak telekomunikacja, transport i infrastruktura, ochrona środowiska, przemysł, energetyka, rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy, ochrona zdrowia, administracja, środki audiowizualne i komunikowania się. W tym celu Polska i Francja uzgadniać będą między sobą odpowiednie programy.
W stosunkach z Francją Polska przede wszystkim stara się o uzyskanie poparcia rządu francuskiego dla swych starań o włączenie do struktur zachodnioeuropejskich oraz o podjęcie wspólnych wysiłków, "aby wypełnić życiem traktat o przyjaźni i solidarności".


W sferze politycznej wspólnym celem Polski i Francji jest przezwyciężenie podziału Europy, zarówno w dziedzinie ekonomicznej, jak i bezpieczeństwa. Zniesienie tego podziału oba państwa uważają za podstawowy warunek stabilizacji sytuacji w Europie i w poszczególnych krajach europejskich. Dlatego Polska zabiega o bardziej zdecydowane poparcie Francji dla jej członkostwa w Unii Europejskiej, jak też w zachodnich strukturach bezpieczeństwa.


W 1992 r. najważniejszym wydarzeniem politycznym w stosunkach polsko-francuskich była marcowa wizyta oficjalna premiera rządu polskiego Jana Olszewskiego we Francji. Premier odbył rozmowy z prezydentem Francois Mitterrandem, premier Edith Cresson, ministrem spraw zagranicznych Rolandem Dumasem, ministrem finansów oraz merem Paryża Jacquesem Chirakiem.


W 1992 odbyło się spotkanie premiera Jana Olszewskiego z przedstawicielami francuskich kół przemysłowych oraz przeprowadzono indywidualne rozmowy z prezesami takich firm, jak Total, Citroen-Peugeot i Renault. Głównym celem wizyty było ożywienie polsko-francuskich stosunków gospodarczych, które w tym czasie utraciły swą dynamikę. Ważnym z tego punktu widzenia wynikiem wizyty było powołanie przez rząd francuski komisji usprawniającej podejmowanie decyzji w sprawach inwestycji zagranicznych. Ponadto podpisano umowę o współpracy w dziedzinie administracji publicznej. Podczas wizyty premier Olszewski podkreślił znaczenie, jakie rząd polski przywiązuje do współpracy politycznej obu państw w odniesieniu do kluczowych kwestii międzynarodowych.


Najwyższym dostojnikiem francuskim, który w 1992 r. (w październiku) złożył oficjalną wizytę w Polsce, był Georges Kiejman, minister delegowany do spraw zagranicznych przy ministrze stanu Republiki Francuskiej. Został on przyjęty przez prezydenta Lecha Wałęsę, premier Hannę Suchocką, a także odbył rozmowy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych. Celem wizyty Georgesa Kiejmana było przede wszystkiem zintensyfikowanie współpracy politycznej pomiędzy obu krajami. Strona polska podniosła sprawę ratyfikacji przez Francję Układu Europejskiego o stowarzyszeniu ze Wspólnotami, który Polska podpisała w grudniu 1991 r. (Układ ten Francja ratyfikowała dopiero w lipcu 1993 r.). Ponadto rozmowy dotyczyły kwestii odblokowania kilku inwestycji francuskich w Polsce, takich jak Total, Thomson-Polcolor, Hotel CBC na placu Trzech Krzyży w Warszawie. Francuzi interesowali się możliwością nabycia udziałów w prywatyzowanych przedsiębiorstwach polskich. Nie ukrywali przy tym, że dla większości francuskich inwestorów Polska jest pierwszym etapem na drodze do ekspansji gospodarczej na obszar byłego ZSRR.

1996 - 1998


W 1998 r. obserwowaliśmy wyraźną, jakościową zmianę w stosunkach polsko-francuskich, spowodowaną szybko zmieniającym się obrazem Polski we Francji. Francuskie elity polityczne zaczęły postrzegać Polskę jako kraj stabilny politycznie i gospodarczo, a przede wszystkim jako ważnego i pewnego partnera w Europie Środkowej. Zmianę podejścia francuskiej klasy politycznej do Polski spowodowało niewątpliwie umocnienie systemu demokratycznego w naszym kraju i konsekwentne wprowadzanie w życie reform gospodarczych. Ważną przesłanką w kształtowaniu korzystnego wizerunku Polski była także coraz bliższa perspektywa przyjęcia do NATO. Paradoksalnie również kryzys rosyjski w 1998 r. przyczynił się do wzmocnienia pozytywnego obrazu Polski, wskazując na różnice między państwami Wspólnoty Niepodległych Państw a państwami Europy Środkowej, w tym przede wszystkim Polską.
Zauważana w 1998 r. we Francji zmiana obrazu Polski i podejścia do naszego kraju była również wynikiem konsekwentnych działań polskiej dyplomacji. "Francja - jak stwierdził minister Geremek - mogłaby znaleźć w Polsce partnera, którego potrzebuje, aby poszerzyć swoje pole manewru w Europie Środkowej. Związki między naszymi krajami, ugruntowane przez tradycję, budowane są dziś na realizacji interesów korzystnych dla obu krajów. Polska jest krajem politycznie stabilnym, przyszłym członkiem UE i nadal szybko rozwijającym się rynkiem. Z tego punktu widzenia Polska jest i może być w przyszłości interesującym partnerem dla Francji. Polska nie sprzeciwia się również francuskiej koncepcji strategicznej, w której Europa zajmuje centralne miejsce w polityce światowej.
Drugą cechą stosunków dwustronnych w 1998 r. było zwiększenie liczby kontaktów i wzmocnienie współpracy polsko-francuskiej na płaszczyznach wielostronnych. Złożyło się na to kilka czynników: przewodnictwo Polski w OBWE i kryzys w Kosowie, rozpoczęcie negocjacji w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej oraz wejście w decydującą fazę procesu przyjęcia Polski do NATO. Dzięki temu Polska była postrzegana jako zyskujący na znaczeniu partner, a współpraca z nią stała się istotnym czynnikiem w polityce europejskiej. Przewidywał to Zbigniew Brzeziński w 1997 r., wskazując, że zbliżenie Polski do NATO wywrze wpływ na stosunki polsko-francuskie i podkreślił, że "kiedy tylko znajdzie się ona w strukturach paktu, może pojawić się wspólna francusko-polska perspektywa geopolityczna. Rok 1998 wskazał na początki bardzo ciekawego procesu, który w przyszłości może doprowadzić do takiej wspólnej, polsko-francuskiej perspektywy.
W 1998 r. w stosunkach polsko-francuskich brakowało tak spektakularnych zdarzeń, jak wizyty szefów państw i rządów, których znaczną liczbę odnotowano w okresie 1996-1997. Najważniejszym wydarzeniem była oficjalna wizyta ministra spraw zagranicznych Polski B. Geremka w Republice Francuskiej (w dniach 13-16 lipca 1998 roku). Minister B. Geremek przeprowadził rozmowy z francuskim ministrem spraw zagranicznych Hubertem Vedrine'em, został przyjęty przez prezydenta republiki Jacquesa Chiraca, przewodniczącego senatu Rene Monory'ego i premiera Lionela Jospina oraz spotkał się z przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Zgromadzenia Narodowego Jackiem Langiem i sekretarzem generalnym OECD Davidem Johnstonem. W czasie rozmów w Paryżu wysoko oceniono aktualny stan stosunków dwustronnych między Polską i Francją. Vedrine określił je jako znajdujące się "w stanie bardzo silnego rozwoju". Podkreślano również wolę wzmocnienia współpracy między Francją i Polską w ramach procesów integracji europejskiej. Francuska wizja rozszerzonej Europy wychodzi poza strefę wolnego handlu. Francja uważa jednak, że bez reformy instytucjonalnej powiększenie UE nie będzie możliwe. Dopiero ona stworzy warunki dla efektywnego procesu negocjacji dotyczących członkostwa krajów kandydujących do UE. W rozmowach obie strony położyły nacisk na strategiczne znaczenie wejścia Polski do Unii. Wskazywano na kluczową rolę Polski w historycznej zmianie architektury europejskiej, podkreślając, że w rozszerzonej Unii Polska zajmie miejsce odpowiednie do jej znaczenia jako najważniejszego z kandydatów. Zdaniem strony francuskiej, Polska powinna widzieć i budować własną politykę europejską w dłuższej perspektywie czasowej oraz poszukiwać stałych partnerów i punktów odniesienia. Według niektórych polityków francuskich Polska po wstąpieniu do UE mogłaby zostać strategicznym partnerem Francji w Europie. Taki pogląd wyraził m.in. Pierre Moscovici, minister delegowany ds. europejskich, na konferencji prasowej po rozmowach z ministrem Ryszardem Czarneckim, Paryż, 1 lipca 1998 r. Rozmowy w Paryżu B. Geremka potwierdziły, że Francja coraz częściej postrzega Polskę jako ważnego partnera, zarówno w bliskiej, jak i strategicznej perspektywie, również w aspekcie stosunków Polski z UE, pomimo że data naszego wstąpienia do Unii nie została jeszcze określona.
W latach 90. w stosunkach między Francją i krajami Europy Środkowej i Wschodniej możemy wyróżnić kilka etapów. Od fazy pewnego niedoceniania przez stronę francuską skutków przemian w Europie Środkowej na początku lat 90. aż do żywej aprobaty spowodowanej wyzwoleniem się krajów środkowoeuropejskich z komunizmu. Dał jej wyraz J. Chirac, prezydent Republiki Francuskiej, podczas wizyt w Warszawie, Pradze i Budapeszcie w latach 1996-1997. We wrześniu 1996 r. po raz pierwszy J. Chirac wskazał na możliwość przyjęcia Polski do UE w 2000 roku. Deklarację tę powtórzył później w Pradze i Budapeszcie. W trakcie licznych w latach 1996-1997 spotkań prezydentów i premierów Polski i Francji strona francuska deklarowała poparcie dla polskich aspiracji europejskich i euroatlantyckich. Nie zawsze jednak deklaracje polityków francuskich znajdowały swoje potwierdzenie w praktyce. Wyjątek stanowi tutaj dynamicznie rozwijająca się od kilku lat współpraca gospodarcza, dla której rozwoju silnym impulsem były z pewnością polsko-francuskie kontakty polityczne na najwyższym szczeblu w 1996 i 1997 roku.
Rok 1998 był czasem stopniowej "normalizacji" stosunków między Polską i Francją. Mniej było deklaracji, a więcej praktycznych działań. W dobrej atmosferze politycznej rozwijano kontakty i współpracę między agendami rządowymi, parlamentarnymi i samorządowymi. Polska, w ocenie wielu polityków francuskich, z kraju aspirującego do członkostwa staje się stabilnym i wiarygodnym partnerem, dzięki osiągnięciom politycznym i gospodarczym, członkostwu w NATO i rozpoczęciu negocjacji z UE.
Ważnym czynnikiem w stosunkach polsko-francuskich jest fakt że od 1991 roku Niemcy, Polska i Francja współpracują w ramach tzw. Trójkąta Weimarskiego. Jest to obecnie jedna z najbardziej "inteligentnych" i zorientowanych na przyszłość inicjatyw w Europie. Nie ma wątpliwości, że te uprzywilejowane stosunki, które obecnie w trójkę rozwijamy, będą szczególnie przydatne w rozszerzonej Europie. Trójkąt Weimarski był w 1998 r. jedną z najważniejszych form współpracy polsko-francuskiej. Dla Polski pozostawał przede wszystkim płaszczyzną współdziałania z głównymi partnerami europejskimi, Francją i Niemcami, powszechnie uważanymi za "motor Europy". Trójkąt był również ważnym środkiem realizacji głównych celów polskiej polityki zagranicznej, pozwalającym na rozszerzenie przyszłej zintegrowanej współpracy francusko-niemieckiej na Polskę. Spośród kilku ukształtowanych już form współpracy weimarskiej (współpraca MON, komisji spraw zagranicznych parlamentów, konsultacje poszczególnych departamentów MSZ itd.), najważniejszą pozostają coroczne spotkania ministrów spraw zagranicznych, zainicjowane w Weimarze w 1991 roku.
W 1998 r. najważniejszym wydarzeniem w ramach współpracy trójstronnej Polski, Francji i Niemiec był szczyt Trójkąta Weimarskiego w Poznaniu (21 lutego 1998 r.) z udziałem prezydentów Polski Aleksandra Kwaśniewskiego, Francji J.Chiraca i kanclerza Niemiec Helmuta Kohla. Szczyt był potwierdzeniem woli kontynuacji współpracy trójstronnej i podniesieniem jej na najwyższy poziom - spotkań szefów państw i rządów. Spotkanie w Poznaniu było pierwszym dorocznym szczytem Trójkąta Weimarskiego, kolejny zaplanowano na 7 maja 1999 r. w Nancy (Francja). Podczas rozmów w Poznaniu omówiono strategiczne problemy związane z bezpieczeństwem europejskim i rozszerzeniem UE oraz perspektywy współpracy Polski, Francji i Niemiec. Prezydenci Polski i Francji oraz kanclerz Niemiec potwierdzili, że współpraca weimarska ma przede wszystkim kontekst europejski. Trójkąt Weimarski ma do spełnienia misję w Europie, polegającą na stabilizacji sytuacji na kontynencie, ze szczególnym uwzględnieniem oddziaływania na Wschód Europy. W tym względzie Francja i Niemcy liczą na Polskę zarówno obecnie, jak i po przystąpieniu Polski do UE i NATO.
Innym ważnym wydarzeniem we współpracy trójstronnej było kolejne spotkanie ministrów obrony Polski, Francji i Niemiec, które odbyło się w dniach 19-20 kwietnia 1998 r. w Salon de Provence (Francja). Dużo miejsca w czasie spotkania poświęcono dyskusji na temat nowej koncepcji strategicznej NATO, co świadczyło m.in. o pewności partnerów co do naszego członkostwa w Sojuszu. Wskazywano na konieczność dalszego rozwijania współpracy w dziedzinie przemysłu obronnego, naukowo-technicznej, zapobiegania i rozwiązywania kryzysów oraz wspólnych ćwiczeń wojskowych.

2000 - 2005


15 maja 2000 we Francji odbyło się spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego z prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem. Obaj prezydenci ocenili stosunki polsko-francuskie jako "doskonałe" i że w sprawach europejskiego bezpieczeństwa Francja i Polska mają takie samo stanowisko. Wizyta Kwaśniewskiego stwarzała nowe możliwości we współpracy wojskowej i przemysłów obronnych obu krajów. Chirac uważał że rozszerzenia Unii Europejskiej w 2003 roku, m.in. o Polskę, jest całkowicie realne. Dotychczas za "lokomotywę" ciągnącą Polskę do Unii Europejskiej uważane były Niemcy. W opinii polskich dyplomatów, teraz ma stać się nią Francja. Problem polega na tym, że Niemcy chcą nas w Unii, ale załatwienie tego zostawiają Francji, a Francja Niemcom. Francja, która otrzymuje duże dotacje z Unii Europejskiej dla swoich rolników, niechętnie patrzy na członkostwo Polski w Unii ze względu na duży udział rolnictwa w polskiej gospodarce. Jednak - zdaniem obserwatorów - Francji zależy na sukcesie swojego przewodnictwa w Unii, tj. zakończeniu jej reformowania i daniu jasnego sygnału dla rozszerzenia UE o kraje środkowoeuropejskie.


Gotowość do przyjęcia nowych członków 1 stycznia 2003 roku została potwierdzona na spotkaniu premiera Jerzego Buzka z premierem Francji Lionelem Jospinem 18 września 2000. Premier Francji powiedział wyraźnie że miejsce Polski w UE jest pewne i nie można sobie wyobrazić przyszłej Unii bez Polski. Zadeklarował również, że Francja jest za szybkim zakończeniem konferencji międzyrządowej UE w grudniF. Podczas tej konferencji może zapaść decyzja o ostatecznym kształcie reformy wewnętrznej Unii. Francja nie wyklucza równoległego ratyfikowania wyniku konferencji i traktatu z przyszłymi członkami UE. Podczas spotkania wskazywał także na konieczność wprowadzenia ułatwień dla polskich pracowników we Francji i na potrzebę wzajemnego uznawania dyplomów. Apelował także o większą swobodę działalności polskich firm we Francji.
Polski premier spotkał się również z prezydentem francji. Według Jacquesa Chiraca przyjaźń polsko-francuska winna skłaniać Francję do wspierania przyjęcia Polski do UE na polskich warunkach oraz do tego zeby w czasie przewodnictwa w UE zrobić wszystko, by Polska mogła przystąpić do Unii na tych warunkach, na jakich do tego dąży. Chirac mówił też, że Francja docenia wysiłki Polski w przystosowaniu do wymogów UE. Zapewnił, że stosunki polsko- francuskie są na płaszczyźnie politycznej, kulturalnej i gospodarczej "znakomite". Francja jest niezmiernie dumna z faktu, że stała się obecnie największym inwestorem zagranicznym w Polsce
Nieporozumienia w stosunkach polsko - francuskich zaczęły się 7 grudnia 2000, kiedy to odbył się szczyt w Nicei. W wyniku zatwierdzonej na szczycie reformy UE, której celem było dostosowanie instytucji UE do przyjęcia 12 nowych państw, w tym Polski. Jednak zanim na szczycie zapadła ostateczna decyzja, Francja podczas zakończonego w poniedziałek szczytu proponowała, żeby przyznać Polsce w przyszłej Radzie Ministrów mniej głosów niż Hiszpanii, mimo że ma prawie tyle samo ludności. To co się stało raczej wynikało z taktyki przyjętej przez Francję, a prezydenta Chiraca w szczególności. Niektórzy nazywali tę taktykę taktyką wstrząsową. Miała ona na celu wywarcie presji na Hiszpanię, żeby odstąpiła od swoich ambicji dorównania "wielkim" pod względem liczby głosów w unijnej Radzie.


Zdarzenie te zostało wyjaśnione na spotkaniu w marcu 2001 Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Francji Władysław Bartoszewski i Hubert Vedrine zapewnili w piątek w Warszawie, że wszystkie nieporozumienia między naszymi krajami zostały wyjaśnione. Zapadła decyzja o ułatwieniach dla polskich studentów i pracowników niektórych firm. "Od września 2001 polscy studenci, którzy zechcą podjąć studia we Francji, będą mogli to zrobić bez wiz" - powiedział. Dodał, że będą mieli prawo pracy podczas wakacji i otrzymają kartę stałego pobytu. Te same regulacje będą dotyczyć również profesjonalistów i stażystów, którzy przyjadą do firm francuskich mających swoje filie w Polsce i zrzeszonych w Polsko-Francuskiej Przemysłowo-Handlowej Izbie Gospodarczej. Obaj ministrowie poinformowali, że ich rozmowy dotyczyły przede wszystkim stosunków bilateralnych i integracji europejskiej. Według polskiego premiera, Hubert Vedrine zaakceptował ambitne plany negocjacyjne strony polskiej. Polska przewiduje intensywne negocjacje w 11 rozdziałach i rozpoczęcie jeszcze w tym półroczu poważnych negocjacji w trzech najważniejszych: rolnictwo, polityka regionalna oraz budżet i finanse.
Stosunki polsko-francuskie uległy znacznemu ochłodzeniu wiosną 2003 roku związane było przede wszystkim z kryzysem irackim. Francja była przeciwna interwencji zbrojnej w Iraku, Polska poparła politykę USA i przyłączyła się do koalicji przeciwko reżymowi Saddama Husajna. Polska i Francja różniły się też podczas prac nad konstytucją UE w sprawie systemu głosowania w Radzie Unii oraz propozycji wprowadzenia do preambuły odwołania do tradycji chrześcijańskich Europy. Francuzi źle odebrali polskie decyzje - podpis pod “listem ośmiu”, udział w działaniach wojennych i tzw. siłach stabilizacyjnych. Francuzi odczytali to jako wybór przeciwko Francji i koncepcji Europy, którą ona tradycyjnie głosiła. Z drugiej jednak strony, uświadomiono sobie zarówno w Paryżu, jak w Berlinie, że pojawił się nowy znaczący podmiot w stosunkach międzynarodowych.
Do dużego ocieplenia stosunków polsko-francuskich i "otwarcia nowego etapu przyczyniła się spotkanie Kwaśniewskiego z prezydentem Jacquesem Chirakiem w maju 2004 a potem we wrześniu podczas spotkania Włodziemierza Cimoszewicza z ministrem spraw zagranicznych Francji Dominikiem de Villepin. Obaj politycy zadeklarowali wolę obu państw współpracy na rzecz budowy zjednoczonej Europy. Rozmawiali też o problemach dotyczących Iraku, o stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi oraz o Bliskim Wschodzie. Włodzimierz Cimoszewicz i Dominique de Villepin ustalili, że uruchamiają konsultacje polsko-francuskie między ministerstwami. Będą one dotyczyły, między innymi, nowej perspektywy budżetowej Unii Europejskiej, przyszłości ONZ, a także polityki wobec sąsiadów wschodnich.


W pażdzierniku doszło do następnego spotkania Aleksandra Kwaśniewskiego z Jacquesem Chirakiem Kwaśniewski określił rozmowy jako bardzo dobre i owocne, niezależnie od różnicy zdań w kilku sprawach, na przykład Iraku. Prezydent Chirac zaproponował, aby wzorem kontaktów francusko-niemieckich i francusko-brytyjskich odbywały się konsultacje na najwyższym szczeblu. Chciałby tę tradycję rozpocząć jak najszybciej. Prezydenci umówili się, że będą odbywać się konsultacje między Polską, Francją i Niemcami, tradycyjnie w Trójkącie Weimarskim, a także wraz z Hiszpanią. Taka była propozycja francuska. Obaj prezydenci omawiali m.in. kwestie rynku pracy i postanowili utworzyć dwustronną grupę roboczą w celu omawiania tych kwestii. Tematem rozmów obu prezydentów był też Irak. Kwaśniewski powiedział prasie, że nie ma żadnej decyzji w sprawie wycofania polskich wojsk z Iraku.


W styczniu 2005 z wizytą do Warszawy przybył ministrem spraw zagranicznych Francji Michel Barnierem. Szef MSZ Adam Daniel Rotfeld ocenił że to wszystko, co się wiąże zarówno ze sprawami dwustronnymi na płaszczyźnie politycznej, jak i wielostronnymi czyli Unia Europejska, OBWE i Narody Zjednoczone - w tych sprawach stanowiska Polski i Francji są identyczne. Barnier podkreślił, że celem jego wizyty jest "tchnięcie nowego zapału w stosunki polsko-francuskie". Według niego, relacje francusko-polskie powinny być stale doskonalone poprzez dialog i przezwyciężanie trudności, z jakimi mieliśmy do czynienia w przeszłości. Jest wiele powodów dla bliskiej współpracy Polski i Francji. Wymienił m.in. prace nad budżetem UE na lata 2007-2013, przekonywanie społeczeństw do konstytucji europejskiej, zmiany zachodzące na Ukrainie, odbudowę polityczną i ekonomiczną Iraku, wspieranie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie oraz współpracę w zwalczaniu klęsk żywiołowych w rodzaju tej, która dotknęła państwa Azji Południowo-Wschodniej. Szef francuskiej dyplomacji przypomniał też, że pracuje specjalna grupa robocza, która zajmuje się kwestią otwarcia francuskiego rynku pracy. Był on zamknięty dla Polaków przez co najmniej dwa lata od wstąpienia Polski do UE.


Temat ten był głównym na spotkaniu francuskego premiera Jean-Pierre Raffarina z premierem Markiem Belką w styczniu 2005. Raffarin stwierdził, że wszystko zależy od wniosków polsko-francuskiej grupy roboczej ds. swobodnego przepływu pracowników. Grupa ta w ciągu sześciu miesięcy powinna zakończyć swoje prace. Najdalej do końca przyszłego roku miałby być gotowy kalendarz ewentualnego znoszenia ograniczeń w dostępie do francuskiego rynku pracy oraz warunków, na jakich miałoby to nastąpić. Chodzi na przykład o korzystanie z francuskiego systemu opieki społecznej.


W lutym 2005 w Arras na północy Francji odbył się pierwszy szczyt francusko-polski, wzorowany na regularnych konsultacjach, jakie - przynajmniej raz do roku - przywódcy V Republiki prowadzą od lat ze swoimi najważniejszymi partnerami z Unii Europejskiej. Decyzja o włączeniu Polski do tego grona zapadła w październiku, podczas paryskiego spotkania prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Jacques'a Chiraca. Na szczycie w Arras nie zapadły raczej żadne konkretne postanowienia. Strona francuska mówiła natomiast o wyraźnym sygnale politycznym, dotyczącym "nowego startu" w kontaktach Paryża z Warszawą. W spotkaniu wzięli udział prezydenci obu państw, a także szefowie resortów spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, gospodarki i finansów, pracy, rolnictwa i spraw europejskich. Sprawa ratyfikacji konstytucji europejskiej, a ściślej: przekonania do niej obywateli obu państw, była jednym z głównych tematów rozmów Chiraca i Kwaśniewskiego. Prezydenci zajęli się oceną głównych problemów europejskich (w tym kwestią budżetu UE i jej stosunków sąsiedzkich z Rosją, Ukrainą i Białorusią) oraz międzynarodowych (Bliski i Środkowy Wschód). Ministrowie rozmawiali o stosunkach dwustronnych.


Niedawno odbyły się w Polsce wybory prezydenckie. Jako pierwszy depeszę gratulacyjną dla Lecha Kaczyńskiego wręczył Jacques Chirac zaraz po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników wyborów. Prezydent zaprosił go na rozmowy do Paryża. Zwycięstwo Kaczyńskiego Chiracowi odpowiada. Dużo trudniej byłoby mu zaprosić do Paryża Rokitę czy Tuska, gdyż Platforma nie szczędziła mu gorzkich słów. Tymczasem Kaczyńscy krytykowali Rosję i Niemcy, ale nie Francję. Co więcej, mają podobny pogląd na europejską gospodarkę (model socjalny) i mogą pomóc Francji w utrzymaniu unijnej wspólnej polityki rolnej. V Republika najwyraźniej szuka sojuszu z IV Rzeczpospolitą. Możemy mieć "nowe otwarcie" w stosunkach Polski z Francją. Pod warunkiem że zaproszenie Chiraca nie okaże się pustym gestem.


Gazety francuska zastanawiają się nad rozwojem sytuacji w Polsce w najbliższej przyszłości. Prasa pisze o rozłamie w polskiej prawicy. Jest zdania, że utworzenie rządu mniejszościowego może stanowić początek okresu braku stabilizacji sytuacji w Polsce. Na niepewną przyszłość polskiej sceny politycznej i grożący Polsce kryzys natychmiast zareagowały rynki finansowe przez co spadł kurs polskiej waluty wobec euro poniżej psychologicznej bariery czterech złotych za euro.

Struktura MSZ - w załącz nom obrazku

Stopnie dyplomatyczne Stopień dyplomatyczny - stopień nadawany członkom personelu dyplomatycznego przez ministerstwo spraw zagranicznych państwa, które wysyła dyplomatów. Stopnie określają rangę, pozycję w hierarchii i zakres pracy danego dyplomaty.

Konwencja Wiedeńska o stosunkach dyplomatycznych ustaliła następujące stopnie dyplomatyczne:

Dla szefów placówek dyplomatycznych:

Dla członków personelu dyplomatycznego:

Najniższym stopniem jest attaché. Stopnie dyplomatyczne nie są stanowiskami pracy, tylko rangami, toteż może się zdarzyć, że na danej placówce będzie trzech radców i ani jednego attaché. Do szefa placówki (gdy funkcję tę pełni ambasador lub poseł) zwracamy się per Wasza Ekscelencjo.

Reszta w załączonym pliku

Polsko - Niemiecka Komisja podręcznikowa - powołano w 1972 roku. Komisja przez lata przez lata prowadziła dialog podręcznikowy w kwestiach spornych między historykami i geografami z Polski i RFN. W 1976 roku opublikowała zalecenia do nauczania o stosunkach polsko-niemieckich (26 punktów dotyczyło historii, 7 geografii). Nakład niemieckiego wydania zaleceń wyniósł ok. 300 tys. (do początku lat 90.), natomiast w Polsce były raczej mało znane nauczycielom. Ponieważ sprawy edukacji były wówczas centralnie sterowane przez rząd i ministerstwo oświaty a wszelkie publikacje podlegały cenzurze, łatwo się domyślić, że nie wspierano należycie akcji rozpowszechniania efektów pracy Komisji. Inaczej było w RFN − po opublikowaniu zaleceń doszło do bardzo ożywionej dyskusji. Podjęto ją także na forum parlamentów krajowych, a w prasie ukazały się liczne recenzje i omówienia, nie brakowało przy tym głosów krytycznych. Publikacja zaleceń wywołała pierwszą ogólnoniemiecką dyskusję na temat stosunków polsko-niemieckich. Członkowie Komisji także aktywnie uczestniczyli w debacie. Kto w 1945 roku przepowiedziałby - pisał jeden z niemieckich członków Komisji, Gotthold Rohde − że polscy i niemieccy historycy i geografowie wywodzący się z generacji wojennej będą dyskutować wprawdzie twardo, ale rzeczowo i w sposób kolegialny w Warszawie w języku niemieckim, byłby uznany za człowieka niespełna rozumu. Takie reminiscencje pokazują, że nie jest konieczne obserwowanie pracy przy takim dziele jedynie sceptycznie.

W Berlinie rozpoczęło się trzydniowe posiedzenie Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej. Historycy z obu krajów zbadają tym razem, w jaki sposób w polskich i niemieckich podręcznikach przedstawiane są wschodnie tereny obu krajów. Przewodniczący komisji ze strony polskiej profesor Włodzimierz Borodziej wyjaśnił, że członkowie komisji będą analizować wschodnie rubieże Polski i Niemiec w kontekście polityki zagranicznej obu krajów, a także zmian granic po zakończeniu II Wojny Światowej. Będą porównywać podręczniki polskie, niemieckie i - po raz pierwszy w pracach komisji - ukraińskie. Profesor Borodziej zapowiedział, że w trakcie konferencji po dziesięciu latach przewodniczenia komisji ustąpi z funkcji. W charakterze polskiego współprzewodniczącego zastąpi go szef centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie, profesor Robert Traba. Zmianę musi zatwierdzić prezydium komisji.

Polsko Nagroda Niemiecka nagroda dziennikarska - Polsko-Niemiecka Nagroda Dziennikarska przyznawana jest za najlepsze prace, które otwarcie i rzetelnie informują o kraju sąsiada i które zostały opublikowane - ukazały się drukiem, zostały wyemitowane bądź udostępnione w internecie - w roku poprzedzającym przyznanie nagrody. Wysokość nagrody w każdej kategorii wynosi 5 000 euro. Niezależne jury wybiera najlepsze spośród zgłoszonych prac. Prace zgłaszane do konkursu powinny przybliżać życie codzienne i problemy społeczne sąsiedniego kraju. Powinny przyczyniać się do poszerzania wiedzy Polaków i Niemców o sobie nawzajem, a także pomagać zrozumieć politykę, zjawiska gospodarcze, osiągnięcia nauki i kultury obu państw. Dla fundatorów nagrody ważne jest, aby poprzez poruszanie takich zagadnień wspierać integrację obu narodów w Unii Europejskiej. Polsko-Niemiecka Nagroda Dziennikarska przyznawana jest od 1997 roku. W 2008 roku po raz pierwszy nagroda została wręczona podczas Polsko-Niemieckich Dni Mediów. Fundatorami nagrody są trzy kraje związkowe: Brandenburgia, Meklemburgia-Pomorze Przednie i Wolne Państwo Saksonia oraz trzy województwa: Dolnośląskie, Lubuskie i Zachodniopomorskie jak również Fundacja Roberta Boscha i Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej. Gospodarzem Polsko-Niemieckich Dni Mediów w 2010 roku jest Wolne Państwo Saksonia.

25 XI 2009

Polska polityka zagraniczna po 1 maja 2004 r. (Wg profesora Muszyńskiego nie liczą się daty, a fakty, które się na siebie nakładają). Po przystąpieniu do UE nastąpiła pewna instytucjonalizacja PL w strukturach zachodnich.

Członkostwo jest narzędziem do realizacji polityki zagranicznej - jest więc celem instrumentalnym a nie strategicznym. (Niepotrzebne jest więc umacnianie PL w tych strukturach, gdyż to też jest cel instrumentalny, który został już osiągnięty). Dzięki członkostwu PL w UE PL znów powróciła do gry jako podmiot w polityce międzynarodowej (wcześniej, od rozbiorów PL nie istniała w takiej formie).

Pojawienie się PL jako podmiotu w polityce międzynarodowej wywołało pewną niechęć i zdziwienie - nie było bowiem zwyczaju lub kultury kontaktowania się z Warszawą- gdyż wcześniej decydowała za nas Moskwa.

Ten dość bolesny zwrot w polityce- przypadł na okres rządów PiS, który musiał udowodnić, że PL nie jest już petentem a równoprawnym uczestnikiem - zaczęła definiować swoje cele i stawiać żądania; a także na zmianę pokoleniową (do głosu zaczęły dochodzić osoby nie pamiętające PRLu). PL została postawiona przed wyzwaniem ochrony swoich wpływów.

Pomarańczowa rewolucja -kwestia przeciwdziałania odrodzeniu się Imperium rosyjskiego na wschodzie, bez względu jaki podkład ideologiczny miałoby mieć to imperium. Cała polityka skoncentrowana została na zapewnianiu bezpieczeństwa. Instrumenty tej polityki: współpraca z zainteresowanymi państami Europy Wsch., współpraca z USA, współdziałanie z UE i NATO, neutralizowanie działań Rosji.

Cel: bezpieczeństwo ze strony zachodu:

- jak największe wpływy UE,

- dążenie do przedefiniowania polityki franc - niem, która nie funkcjonuje tak jak dawniej,

- realizacja naszych celów i interesów jako wspólnych - europejskich,

Wyzwanie: reforma instytucjonalna - jej charakter przedstawiony został w TL.

Wątpliwości:

- system głosowania w RUE - likwidacja tworzenia realnych koalicji w celu przeforsowania swoich wniosków - groźba marginalizacji,

- kwestia projektu ekskluzywnej Europy, tj. Unii Obronnej w oparciu o antyamerykanizm państw prorosyjskich (obecność wojsk amerykańskich w Europie),

- problem pojawienia się Ministrwa SZ UE - jako osłabienie prezydentury UE, gdyż cele definiowane by były przez urzędnika bez zaplecza państwa,

- odejście d zasady 1 państwo - 1 komisarz,

- uprzywilejowanie RFN do pomocy na rzecz przedsiębiorstw w byłym NRD - dlaczego tej pomocy nie zaoferowano Europie Śr. I Wsch.?

- kwestia odwołania się do chrześcijańskich korzeni we wstępie do konstytucji.

Resztę kwestii PL dyplomacja sobie darowała, bo podejmowanie dyskusji na innych kierunkach byłoby nieskuteczne.

Parę rzeczy samo się rozwiązało: np. Europejska Unia Obronna, która, nie wyrosła ponad hasło polityczne, Minister SZ UE został zmarginalizowany, 1 państwo 1 komisarz zostały podważone brakiem logiki, + znaczenie moralne a nie polityczne podnoszonych kwestii.

To dowód, że rząd 2005 - 2007 słusznie dobrał wyzwania i cele jakie należy realizować. Podobno więc wiedział co robi i jak ma rozumieć sytuację. Nie ugięto się przed nierealnymi groźbami odcięcia dotacji i ustalenia Nowej Perspektywy Finansowej. PiS wygrał także wojnę nerwów z Niem i Fran.

Styczeń 2006 r. - spotkanie Kaczyńskiego i Merkel na Helu, Niem. Dostały błogosławieństwo PL aby TL był oparty na trupie Konstytucji Europ. Z perspektywy prawnej i politycznej podstawą do wyjścia powinny być jednak Traktaty obowiązujące. Być może opracowanie TL od podstaw byłoby lepszym rozwiązaniem, ale dyplomacja PL- Niem. Zniknęła na polu dwustronnym, co było błędem bo można się było targować - Niem w czasie prezydentury oddałyby prawie wszystko, żeby osiągnąć zakładane cele.

Trwała także walka o proces decyzyjny w UE - PL negocjatorzy mieli ponadpartyjne poparcie, dopóki nie pojawiła się wizja przyspieszonych wyborów, a system negocjacyjny był opracowany przez PO i przyjęty przez PiS pomimo konfliktów politycznych, tak aby nie negocjowały tego MSZ tylko szefowie dyplomacji, co sprzyjało odsunięciu od tego tematu Niem. SDP. Chociaż tak naprawdę można wątpić także w lojalność szefów dyplomacji (w PL finansowani byli przez Centrum Europejskie w Natolinie).

Co osiągnęliśmy - przedłużenie systemu Nicejskiego do 2014 r. i na żądanie do 2017 r., sle pojawiły się spory na temat systemu hamowania z Joaniny. Zyskaliśmy więc ogromnie dużo, bo aż 10 lat na nasza korzyść.

W ciągu 10 lat na pewno dojdzie do rozszerzenia i następnych zmian. Być może rozwiąże się problem Turcji, która jako silne państwo mogłaby decydować. Na pewno będą zmiany i jakieś przetasowania polityczne. Jest mnóstwo szans, możliwości i zagrożeń. W ciągu 10 lat będą podejmowane ważne decyzje, np. UE będzie Unią Liberalną czy Socjalną zgodnie z systemem Nicejskim; ratować konkurencyjność czy dobra socjalne? Inny problem, który wymaga szybkiego rozwiązania to Wspólna Polityka Rolna, koszty które WPR generuje są coraz wyższe, to już ponad 50% unijnego budżetu. Rozstrzygnie się też spór o kształt polityki regionalnej - czy warto o nią walczy czy nie? (tj. czy lepiej pchać pieniądze w PL czy może w badania naukowe w państwach wyżej rozwiniętych). Konieczne będzie przedefiniowanie modelu Unijnej Polityki Wschodniej.

Ogólnie, w tym czasie podjęto słuszne decyzje, przyjęto słuszny priorytet i dobrano dobre instrumenty. Całość prowadzonych działań też była dobra. Jeżeli były jakieś koszty tych działań, to poniósł je rząd, a nie PL jako całość. Efektem walki było zdobycie pozycji przewodniczącego PE. Polityka Wschodnia była zwycięstwem ponadpartyjnym.

Równolegle toczyła się gra o upodmiotowienie PL w relacjach UE z Rosj. - ciągle odróżniano stare i nowe państwa członkowskie, np. w sporze o mięso. Wspólna Polityka Handlowa należy do Brukseli, próba rozróżnienia i nakładania embarga uderzyło w fundamenty UE. Rozwiązanie: moment prezydencji niemieckiej i fińskiej, koniec umowy i walka PL o system instytucjonalny osłabiło pozycję PL. Zastosowana metodą było weto obłożone żądaniem zniesienia embarga i Karty Energetycznej.

Maj 2005 r. - szczyt Unijny z os. W Samarze, Angela Merkel skrytykowała Rosję. Szczyt po raz pierwszy nie zakończył się wspólnym komunikatem. Wywarliśmy na UE wspólne stanowisko wspierające naszą stronę. Problem: musieliśmy to wymuszać, chociaż racje były po naszej stronie. Podobno osiągnęliśmy wtedy wspólne korzyści: staliśmy się państwem regionu mogącym wysuwać żądania.

Kwestie Ukraińskie i Białoruskie - zaktywizowanie UE w procesie demokratyzacji i wsparcia poglądów prozachodnich na Ukrainie. W ten sposób PL zapewniła ochronę osób walczących o demokracje na Białorusi. Na Ukrainie koalicja prozachodnia się rozsypała i zaczęła walkę między sobą.

Wchodząc do Schengen nie zdołaliśmy przygotować na to Ukrainy.

Bezpieczeństwo energetyczne - gazociąg północny, Europejska polityka energetyczna oparta na solidarności. W tej materii rząd za wybór priorytetów i podjęcie działań jest chwalony. Początkowo mieliśmy poparcie państw regionu, ale po dwóch latach zaczęliśmy tracić argumenty, bo Ros. Z sukcesem zaczyna omijać PL.

Pakt Muszkieterów - zbudowanie polityki energetycznej na zas. Wzajemnego wsparcia w razie przerwania dostaw ropy i gazu. Ale czy było warto? Może lepiej było pójść w kierunku elektrowni atomowej, bo miejce do budowy elektrowni atomowej można rozgrywać politycznie. Można było współpracować z Fran., żeby podważyć współpracę Fenc. - Niem.

Problem: pomysł polityczny, a nie sprowadzono kwestii technologicznej. A jak się okazało instrumenty do przesyłu energii znajdują się poza UE. Lepiej było postawić na dywersyfikację źródeł energii i energię alternatywną.

PL była pozytywnie nastawiona do Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. Mówiono o wspólnej armii europejskiej i wspólnych interwencjach, bo i tak Europa razem wchodziła do NATO. Ale ta kwestia zostaje na poziomie deklaratywnym. (Akcje wojskowe z ramienia UE są raczej niemozliwe). To tylko polityczne manifestacje mające na celu demonstrowanie pewnych dążeń politycznych.

Współpraca z państwami na terytorium UE - krytyka za brak zdolności koalicyjnej i ze względu na arogancję rządu. Współpracowaliśmy z Litwą i Czech. A także z państwami bałtyckimi odnośnie Nord Stream. Nie było możliwe budowanie koalicji z Fr., Niem., Hiszp. Hiszp. Ukierunkowana była na państwa M. Śródziemnego. Węgry z kolei popierały Gazprom, co przekreśliło współpracę.

Polityka w ramach UE zasługuje na pozytywną ocenę, jeżeli podkreśli się moment przełomu też i wejścia do UE z duży przyspieszeniem. Były błędy taktyczne i opór ze strony UE, ale to co można było zrobić - zrobiliśmy. Zamanifestowaliśmy też naszą obecność. Błąd w ocenie może opierać się na walce politycznej wewnątrz kraju. To jednak kwestia słabości ludzkiej…

9 XII 2009

Relacje PL - Niem

1949 - 1970 - okres polityki współpracy z dwoma państwami niemieckimi. Chociaż w praktyce ta wspołpraca zawężała się tylko do NRD. Po stronie niem. - doktryna Hallsteina - kto utrzymuje kontakty z NRD jest nieuznawany przez RFN. To także okres antagonizmów związanych z przesiedleniem po II wojnie światowej w latach 50. Podpisano odpowiednie protokoły i negocjacje w tym celu. NRD cierpiało z powodu braku ludzi - póki nie było muru berlińskiego wszyscy emigrowali na zachód. Inna kwestią były odszkodowania dla ofiar wojny. PL posiadała w RFN nieformalna misję - biuro handlowe. Do zmiany stosunków doszło po dojściu do władzy SPD. Do tego okresu patrzyliśmy na problem niemiecki z perspektywy Moskwy (traktat pokoju i zimna wojna). Problem niemiecki nie istniał zatem bezpośrednio.

Polityka Gomułkowska - polityka oparta na hasłach zagrożenia niemieckiego.

1970 - 1990 - Układ o normalizacji stosunków, który nie usunął wszystkich problemów, ale stanowił rozwiązanie prowizoryczne do czasu uregulowania pokojowego.

1972 - Umowa zapobiegająca podwójnemu opodatkowaniu

1975 - Umowa rentowa - państwo przyjęło odszkodowanie za pracę pod władza niemiecką. Umowę tę zmieniono niekorzystnie w 1990 r.

1975 - Umowa o współpracy kulturowej - ustalono forum dialogu Pl - niem., a także Komisje Podręcznikową. Z tym, że forum nie żyło praktycznie do 1998 r. Przewodniczących do komisji podręcznikowej wybiera przewodniczący UNESCO każdego z tych krajów.

1976 - Komisja Podręcznikowa po raz pierwszy przyjęła zalecenia do podręczników szkolnych. Ostatnie zalecenia z kolei pochodzą z 2001 r. Ta komisja to bardzo ważna forma działania, chociaż ma trochę negatywny charakter, bo nikt nad nią nie panuje i nie sprawuje władzy. UNESCO i MEN twierdzą, że Komisja jest instytucją niezależna, chociaż MEN powinien kontrolować opracowywanie programów nauczania. Z kolei PL - Ukr. i PL- Litew. Komisje podręcznikowe już MEN podlegają. Negatywne efekty: komisja jest poza wpływem struktur państwowych, a sama komisja nie jest w stanie wywierać wpływów na stronę niemiecką, chociaż z PL strony były one wdrożone. Po PL stronie pracują naukowcy finansowani przez stronę niemiecką. Po PL stronie sekretarzem był prof. Borodziej, jego ojciec był dowódcą „operacji żelazo” - wysyłano do RFN kryminalistów, którzy napadali na banki i przez NRD przenosili kosztowności do PL. Próby polityczne wymiany komisji zakończyły się niepowodzeniem.

To były dwie formy dialogu obywatelsko- politycznego. Nowa forma współpracy miała powstać w 1989 r. (prawica - tradycyjnie nieufna; komuniści - tradycyjnie komunistycznie; nowa władza - tradycyjnie naiwni).

P 1990 r. - Miało powstać pojednanie PL - Niem. Na wzór Niem - Fran. W 1990 r. pierwszą kwestią była sprawa granicy. Kwestie relacji granicy łączą się z II w.ś.

Układ o podstawie normalizacji stosunków z 1975 - istniejąca linia graniczna stanowi istniejącą granicą PRL, strony szanują własna integralność i nie mają żadnych roszczeń terytorialnych. Mnóstwo było zastrzeżeń - np. tymczasowość Niemiec, układ miał dwa brzmienia - w wersji niem. Było słowo „nie narusza” a nie `nie dotyczy”. Oznaczało to, że po zjednoczeniu niem. Mogą ulegać renegocjowaniu, co potwierdził rzecznik rządu. Zjednoczenie potrzebuje bowiem nowych rozmów na temat granicy. Układ z 1970 r. zaskarżony był do Trybunału Konstytucyjnego w Niemczech - bo oznaczało to wywłaszczenie Niem. Wniosek odrzucono, ale stwierdzono, że przesunięcie granicy nie doprowadza do zbycia praw osób prywatnych. Podczas obrad Bundestag ustalił, że to nie narusza praw NRD i RFN do zjednoczenia.

1990 r. - Kohl wcale sprawy granicy nie chciał regulować, a;e zmuszony został do tego przez USA.

14.11.1990 - Umowa o potwierdzeniu granicy, między RFN a PL o potwierdzeniu istniejących między nimi granicy - a przebieg jej określono w układzie z 6.07.1970, w załączniku znalazły się umowy traktujące o granicy. Po stornie niem. Ratyfikacja znowu trafiła do TK. Podkreślono jednak niezbywalność ich praw.

1991 - 1992 - rozmowy między PL a NRD w sprawach sukcesji umów po byłym NRD (umowy dalej obowiązujące, umowy nieobowiązujące, umowy polityczne, które miały wygasnąć - zaliczały się tu także umowy o kształtowaniu granicy PL z NRD).

Spisano protokół, str. Niem. Spisała jednostronny wykaz umów, które ich zdaniem wygasły. Odrzucono pomysł PL aby odwołać się w tym zakresie do PMP.

Problem dot. zatoki Pomorskiej - konflikty dot. tego zakresu zaczęły pojawiać się od 1950 r. Stawiano na zatoce okręty wojenne, itd. NRD próbował to rozstrzygać w Moskwie, próbowano także przejąć Szczecin, który z punktu widzenia PL był oknem na świat. Inne konflikty w tej materii: o pogłębienie Zat., o zduszenie przemysłu portowo - stoczniowego w Szczecinie, aby mogło go przejąć RFN. Ostatecznie zakończyło się spółką PetroBaltic poszukującą ropy naftowej, która dokładnie zbadała Zat. (ale nic z tej spólki nie uzyskaliśmy - po zjednoczeniu Niemiec zapłaciliśmy im 2 mln dolarów, a budynek oddaliśmy Ros.)

Granica PL - Niem. Na szelfie nie była zgodna z granicą na morzu terytorialnym, a także ze strefą rybołówstwa. Efekt: 18,4 mili toru pn., 80 % kotwicowiska nr 2, kotwicowisko nr 3, tor Zach. - pozostały na morzu terytorialnym NRD.

Lata 1980 - 1987 - negocjacje Honecker w końcu wsparł Jaruzelskiego i zawarto umowę rozgraniczającą wody Zat. Pomorskiej.

29.05.1989 - mieliśmy bezpośredni dostęp do Szczecina, ustalono bezpośrednią granicę na morzu, objęliśmy tor pn. i kotwicowisko.

Zjednoczenie Niem. Napotkało uregulowana sytuację na Morzu, ale problem nie został zamknięty bo RFN na nowo otworzyło spór.

1994 - RFN wytyczyło granicę na morzu, która objęła kotwicowisko nr 2,

1995 - RFN stworzył tam akwen ćwiczeń wojskowych, cały czas próbowano nam zamknąć drogę do portu. Oznaczało to konieczność uzyskania zgody na pogłębienie toru pn. dodatkowo PL ustanowiła redę i okazało się, że mamy część wspólna morza. Efekt: czasem nad Szczecinem potrafił przelecieć pocisk.

2002 r. - PL pogłębiarka została zatrzymana i przegoniona przez Niem. Straż graniczną. Taka sama sytuacja miała miejsce w 2005 r. W 2006 r. PL celnicy próbowali kontrolować statek Niem., kapitan statku uciekł. Incydenty w tej materii zdarzają się mniej więcej co 2, 3 lata. To specyficzna formuła protestu, wyrażenie niezgody na zastany stan prawny. To problem granicy wewnątrz UE

1991 - Traktat o dobrym sąsiedztwie i wzajemnej współpracy (II fundament obok umowy o granicy)

- budowanie środków zaufania,

- Niem. Mieli popierać PL aspiracje integracyjne,

- zapewniono otwarty dostęp do archiwów, bibliotek,

- budowanie porozumienia i współpracy kulturowej i naukowo - techn.

- otwarcie wymiany kulturowej,

- poparcie dla działań Komisji Podrę., I Forum PL- Niem.

- uproszczenie stosunków konsularnych i obrotu handlowego,

Miało to poszerzyć współprace między instytucjami, rządem, administracją. Zostały podjęte i regularnie prowadzone przez większość ministerstw kontakty, Pl - Niem. Komisja, komitety, grupy eksperckie, coroczne konsultacje rządowe. Formalnie był to przejaw stałości dialogu i chęci do jego prowadzenia.

Minister Skubiszewski - teza o wspólnocie interesów - wola utrzymania dobrych stosunków, zbieżnych interesów. Musimy tylko stwarzać dobry klimat, a Niemcy sami będą martwic się o nasze interesy.

Od 1997 r. - przyznawana jest PL - Niem. Nagroda dziennikarska za wybitne osiągnięcia dla stosunków Pl- Niem. Wypłacana z MSZ.

Rozwija się współpraca z landami przygranicznymi - inicjatywa spotkania premierow landow z naszym premierem.

Dialog między parlamentami - powstały grupy przyjaźni, np. PL - Niem. Grupa posłów w Sejmie i Bundestagu. Są też wspólne posiedzenia Prezydiów Sejmu.

Negocjacje w sprawie akcesji PL do UE - Niem.: „nie można UE rozszerzyć na wschód bez PL”. Ale trudno dopatrywać się tu Niem., troski o PL. Niemcy jako pierwsi wpuścili naszych pracowników do siebie, ale po wejściu do UE tamtejszy rynek pracy jest zamknięty dla nas do 2011 r.

1996 - wspólna grupa koordynowania w zakresie wojskowości. Przeniosło się to także na grupę weimarską.

Traktat otworzył też płaszczyznę współpracy gospodarczej. Niem. Były pierwszym partnerem handlowym PL.

Kwestia mniejszości narodowych - 17 traktatów o dobrosąsiedztwie z różnymi państwami. RFN był natomiast jedynym państwem, które nie uznało Polaków jako mniejszości narodowej. Uznali tylko prawa, jakie mogą uzyskać obywatele niem. Pochodzenia PL. Prawa te jednak nie są niczym nadzwyczajnym - to powielenie Paktu Praw Politycznych. Po stronie PL przepis ten jest przestrzegany, po stronie Niem. Nie.

Nakłady na mniejszości: Pl->Niem. 30 mln., Niem.-> Pl 3 mln.

Zgodnie z tym co mówią Niem. - mniejszość narodowa musi mieć powiązania historyczne, co tak naprawdę jest sprzeczne z zaleceniami ONZ. Kwestie kultury należą do kompetencji landów (chociaż umowy zawiera się na szczeblu federalnym). Ale…Konwencja wiedeńska o prawie traktatów mówi co innego, tj. to, że nie można powoływać się na prawo krajowe w celu niedotrzymywania umów na szczeblu międzynarodowym.

I tak Niem. Zamykają szkoły dwujęzyczne mówiąc, że nie mogą ich finansować. Po 2000 r. wszystkie (tj. 4) katedry polonistyki i polonoznawstwa zostały zamknięte. Niemcy z kolei pozwalają nauczać języka PL w ramach slawistyki, co wiąże się z dominacja Ros.

Wrócił też problem mienia polonii zagarniętego w czasie wojny - Niem. Napisały, że umowy o mniejszościach nadal są ważne, co oznacza, że te umowy były ważne do czasu nowego uregulowania. Popełniliśmy więc bląd podpisując nowe uregulowanie w 1990 r.

Ten traktat był jednak przydatny do uregulowania innych kwestii, np.:

1990 - Umowa o wizach, o zniesieniu obowiązku wizowego (Niem. Na dowód, my na paszport),

1992 - o małym ruchu granicznym

Powstała też PL-Niem. Mieszana komisja ds. kultury -dzięki czemu uczestniczymy w projekcie Expo, targach książki

Wady traktatu:

- sprawa listów wymienionych przy okazji traktatów - są to dokumenty o charakterze interpretacyjnym. Stwierdza się, że niniejszy traktat nie zajmuje się sprawami obywatelstwa i majątkowymi - co pozostawia tę kwestię otwartą. Po stronie PL jest to więc zamknięte, po stronie Niem. W dalszym ciągu otwarte do rozmów.

Na pocz. XXI w. pokazało to, że próba ucieczki od tego nie powiodła się. Pojawiły się problemy z powiernictwem rosyjskim, odwołanie do Trybunału Praw Człowieka (który stwierdził, że działania związane z wysiedleniami były podejmowane na podstawie Konwencji Poczdamskiej).

16 XII 2009

Pomysł Wysiedlenia Niem. Był pomysłem Czechów i Anglików, a w Teheranie przepchnął go Churchill.

Sierpień 1944 - Rada Ministrów wydała zarządzenie, że obywatele PL narodowości niemieckiej pozbawieni zostali obywatelstwa Polskiego.

Maj 1945 - dekret o wydaleniu ze społeczeństwa elementów wrogich, dekret o wyłączeniu ze społ. PL obywateli niemieckich. Te akty pozbawiały osoby mające związek z państwem niemieckim obywatelstwa (tal aby umożliwić wysiedlenie) dot. to terenów wschodnich PL bez nabytków terytorialnych, a więc nie były to duże liczby. Większy problem dotyczył mieszkańców Śląska.

1946 - Zarządzenie Ministra ds. Ziem odzyskanych - Miało to charakter proceduralny - trzeba było udowodnić swoją polskość.

28 kwietnia 1946 - Ustawa o obywatelstwie państwa polskiego + okólnik Ministra Ziem Odzyskanych - ten kto udowodnił swoja polskość mógł stanąć przed Komisją weryfikacyjną, gdzie wydawano zaświadczenie i przyjmowano przysięgi

Styczeń 1951 - Ust. O obywatelstwie PL - która stwierdzała kto posiada obywatelstwo polskie

- osoby które posiadają jena podstawie dotychczasowych przepisów,

- repatrianci,

- osoby, które uzyskały zaświadczenie z Komisji Weryfikacyjnej,

NRD w tym czasie cierpiało na chroniczny brak rąk do pracy, dlatego też premier Groetebarg zwrócił się z prośbą do aliantów o uwalnianie Niemców

1945 - tajna umowa PL z ZSRR o dostarczaniu węgla po cenie 1/10 ceny węgla światowego

Styczeń 1950 - negocjacje z NRD, zgoda na wyjazd:

- os. Posiadających obywatelstwo niemieckie w dn. 1.09.1939,

- od. Narodowości niemieckiej pozbawionych obywatelstwa niemieckiego.

1950 - 1951 - intensywne rokowania w wyniku których wyjechało ok. 75 tys. osób.

Do 1955 - liczba ta wzrosła do 100 tys. os.

Po tym stwierdzono, że problem już nie istnieje.

W 1955 r. ogłoszono również oficjalnie, że zakończono stan wojny, jednakże traktat pokojowy nie powstał.

Czerwony Krzyż „łączenie rodzin” - ten proces został zaakceptowany przez władze PRLu, a rozmowy na ten temat wspierane były administracyjnie.

Do lat '70 - żył problem RFN dot. przesiedleń i doktryny Hollsteina.

„Informacja rządu PRL” - akt jednostronny - rząd PL zgadza się na wyjazd osób o bezspornie niemieckim pochodzeniu i rodzin mieszanych w oparciu o prawo krajowe

1975 - KBWE - Konferencja w Helsinkach, doszło do podpisania tzw. zapisu protokolarnego (przez MSZ). Było to jednostronne oświadczenie PL - zgoda na wyjazd do 125 tys. osób w oparciu o prawo krajowe.

1956 - Uchwała Rady Państwa Nr 37/56 ws. zezwolenia na zmianę obywatelstwa PL os. Wyjeżdżających do Niemiec (klauzula poufna Uchwały). Ta Ust. Działała po części wstecz, obejmowała tych, którzy opuścili bądź opuszczą PL i udadzą się do NRD lub RFN. Obowiązywała do 1984 r. Osoba z chwila opuszczenia PL traciła obywatelstwo PL jako repatriant. A Rada Państwa badała sytuację, wydawała dokument podróżny stwierdzający obywatelstwo niem. - to był bilet w jedna stronę.

Problem: W aspekcie Konstytucji z 1952 r. - czy Rada Państwa miała kompetencje konstytucyjne do działania ws. obywatelstwa? Procedura zawarta była nie w konstytucji, a w ustawie z 1951 r. Powstały więc w sumie dwie procedury - bo działanie Rady Państwa nie zawsze opierało się na ustawie (???!!)

Zrzeczenie obywatelstwa - nie samowolne, za zgodą państwa. Aby zapobiec zrzekaniu się obywatelstwa powstała procedura pozbawiania obywatelstwa na podst. Uchwały w związku ze zobowiązaniami międzynarodowymi.

1962 r. - Ustawa o obywatelstwie, uchylająca stara ustawę.

Problem: Czy uchwała Rady Państwa była ważna przy nowej Ustawie?

1975 r. - konwencja o uregulowaniu przypadków podwójnego obywatelstwa - osób które wyjeżdżały i zakładały rodziny. Ta norma jest tak sformułowana, że obejmuje wszystkich, którzy wyjeżdżali w ramach wymiany ludności. Osoba mogła zgłosić się do konsulatu i wybrać obywatelstwo. Ci którzy się nie zgłosili, otrzymywali obywatelstwo tego państwa, w którym stale przebywali.

Sprawy obywatelstwa powinno się rozwiązać przy okazji Umowy o granicy. Ale w listach oświadczono, że umowa nie reguluje spraw majątkowych i dot. obywatelstwa. Te listy potwierdzały stanowisko niemiecki i zinterpretowały stan prawny dot. tej materii w stosunkach PL - Niem. Pod koniec lat 90 pojawiły się pierwsze wzmianki o potwierdzenie obywatelstwa polskiego. Przez wiele lat odmawiano tego potwierdzenia, uważając, że uchwała z 1956 r. jest w mocy.

Pewien pan (Rygol) na odmowę złożył skargę do sądu wojewódzkiego, i sąd ten stwierdził, że Rygol obywatelstwo polskie utracił. NSA stwierdził, że wniosek Rygola powinien być rozpatrzony w trybie ustawy z dn. 1962 r., a nie uchwały z 1956 r. NSA uchylił decyzję bo procedura nie została wyczerpana, a Rygol w dalszym ciągu posiada obywatelstwo polskie.

Zrobiono rewizje prawa i otworzył się worek…

Mimo takiego stanowiska MSW trzymało się swojej racji i sprzecznie z prawem odmawiało przywrócenia obywatelstwa.

Powód: Chodzi o kwestie majątkowe. Państwo przegrane płaci reparacje państwu wygranemu. Niemcy miały spłacić reparacje z majątku prywatnego. Miały one być pobierane 3 lata po wojnie. Ros. Rozebrała więc wszystko jak leciało i miała się z nami podzielić, ale się nie podzieliła , oddano nam tylko Ziemie Odzyskane do nacjonalizacji. W związku z czym osoby, które mają w dalszym ciągu obywatelstwo polskie nie straciły swojego majątku na rzecz reparacji.

Główny akt przejmowania majątku niem.: Marzec 1946 - Dekret o przejęciu mienia niem.

Ci, którzy wyjeżdżali zostawili swój majątek, który w wyniku zmiany obywatelstwa z polskiego na niemieckie zostawał majątkiem poniemieckim. I jeżeli ktoś udowodni, że nie stracił obywatelstwa polskiego, to należy mu się odszkodowanie za utratę majątku. Tę procedurę mogły stosować także dzieci tych, którzy wyjechali - chociaż ich ustawa nie obowiązywała, ale miała zastosowanie administracyjne.

Urzędy ds. wyrównawczych - niem. Wyjeżdżający do Niem. Nie uzyskiwali odszkodowania, a świadczenia wyrównawcze. Te osoby (a także ich dzieci), które mogły odzyskać majątek były zobowiązane do oddawania świadczeń wraz z odsetkami ustawowymi. Zas. - chcesz odzyskać majątek, oddaj świadczenia wraz z odsetkami za np. 40 lat.

W Niem. Urzędy ds. wyrównawczych wzywały poszczególne osoby i żądały wyciągów z ksiąg wieczystych, że dany majątek już do nich nie należy. Komunistom jednak na księgach nie zależało, o chcieli tworzyć kołchozy i sowchozy a nie majątki prywatne. Nie dokonywano więc wpisów do ksiąg wieczystych. W związku z czym ci Niem., którzy wyjeżdżali i brali świadczenia ciągle widnieli w księgach jako właściciele tych majątków. Schroeder zakazał wzywania obywateli i żądania zwrotu świadczeń, ale pojedyncze przypadki w dalszym ciągu się zdarzają.

Dodatkowo w 2004 r. Sejm RP wydał uchwałę w celu uzyskania od Niem. Reparacji - wszyscy jednogłośnie głosowali za uchwałą, choć było to niezgodne ze stanowiskiem rządu.

Powiernictwo Pruskie

Europejski Trybunał Praw Człowieka - W kwestii wypędzeń Niemców PL nie była władna, bo decydowały o tym mocarstwa. W kwestii majątków Trybunał nie mógł wydać orzeczenia, bo działo się to przed jego powstaniem.

Protokół do Europ. Konwencji Praw Człowieka zakazujący masowych wysiedleń.

Ustawa Niem. W Ust. O wypędzonych z 1992 r. było sformułowanie, że dawne tereny niemieckie znajdują się pod obcą administracją. Niem. Przesiedleniom nadali więc ładunek negatywny. PL nie akceptowała tego pojęcia i ignorowała działanie Niem. w tym kierunku oraz cały ten Związek Wypędzonych.

Rosati - podjął kontakty ze związkiem wypędzonych. Do 1995 r. powołano dialog na szczeblu lokalnym, co oznaczało dopływ pieniędzy.

1998 - Bundestag zażądał od PL traktowania wypędzonych zgodnie z prawami człowieka. W odpowiedzi Parlament PL stwierdził, że po wojnie wszystko było przejęte zgodnie z prawem. Była to tzw. wojna na ustawy.

Sprawa Eriki Steinbach - jedyny Polak, który miał zasiadać w radzie muzeum zrezygnował ze swojej funkcji.

Pomysł budowania sieci muzeów prywatnych (na cale szczęście rząd RFN stwierdził, że jednak lepiej będzie zbudować muzeum pod kontrolą rządu). Bartoszewski (pomimo odmiennego stanowiska rządu) zgodził się na to muzeum, ale nie wiedzieć czemu zaczął blokować Steinbach. Chociaż tak naprawdę złem jest polityka wypędzeń i samo to pojęcie, a nie osoba Steinbach.

Podsumowanie - nie ma bieżącej polityki PL- Niem. ciągle rozpatrywane są stare sprawy…



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Polska Politka Zagraniczna, Politologia - materiały na zajęcia, Stosunki międzynarodowe
Polska polityka zagraniczna po zmianach zapoczątkowanych w89
6 konspekt. Niemcy II, Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
2 Rosja (20.02.), Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
3 konspekt. Rosja II, Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
Polska polityka zagraniczna wykłady, Polska polityka zagraniczna
8 konspekt. Stany Zjednoczone, Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
PPZ , Polska Polityka Zagraniczna
Polska polityka zagraniczna oraz jej wpływ na politykę
9 konspekt. Ukraina i Białoruś I, Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
7 konspekt. Niemcy III, Stosunki Międzynarodowe, Polska Polityka Zagraniczna
polska polityka zagraniczna
Polska polityka zagraniczna
POLSKA POLITYKA ZAGRANICZNA W LATACH 1936 1939

więcej podobnych podstron