Religia w rozważaniach filozoficznych, Rola religii we współczesnym świecie


Religia w rozważaniach filozoficznych

Człowiek bez religii nie byłby już człowiekiem”

Religia od wieków oddziałuje na rozwój i kulturę. Jest czynnikiem kształtującym osobowości poszczególnych jednostek i całych społeczeństw. Nierozerwalnie związana z narodami, wpływa na postrzeganie przez nich świata, konfliktów, innych narodów a nawet poszczególnych sytuacji. Czym więc jest ta ogromna siła posiadająca tak wielką władzę nad całymi narodami, co ją charakteryzuje i czy można ją okiełznać? Skąd się wzięła i z czego wypływa?

Od najdawniejszych czasów człowiek zdawał sobie sprawę z sił drzemiących w naturze, z tego, że nie jest „panem świata”, że istnieje siła kierująca jego losem. Moc żywiołów uświadomiła ludziom jak kruche jest ich życie, jak niewiele znaczy w zderzeniu z wiecznością świata. Zaczęli uświadamiać sobie własną zależność od otaczającego ich świata, od przyrody, która karmiąc ich pomagała rozwijać się - jednocześnie mogąc zniszczyć wszystko i wszystkich w jednej chwili.

Przez całe wieki filozofowie zastanawiali się nad sensem istnienia religii, nad jej znaczeniem w życiu pojedynczego człowieka i całych społeczeństw. Niewiadomy jest jej wpływ na ludzi. Zdajemy sobie sprawę z jej istnienia, lecz nie potrafimy wytłumaczyć czym tak na prawdę jest.

Analiza problemu pozwala na wyróżnienie kilkunastu definicji religii. Socjologowie twierdzą, że są one uwarunkowane kulturowo i społecznie, co oznacza, iż w zależności od geograficznego miejsca zamieszkania i stopnia rozwoju społecznego inaczej traktujemy religię jako taką. Nie da się więc ustalić jednolitej wersji, która wyrażałaby odczucia wszystkich.

Według jednych „[…]religia jest rozumiana jako dziedzina kultury obejmująca doktrynę przyjmującą określony typ dualizmu ontologicznego, inspirowaną przez tę doktrynę praktykę (kult) oraz zespół form organizacyjnych, które umożliwiają utrzymanie i upowszechnianie doktryny oraz realizację praktyki”. Tak więc religia jest częścią naszej kultury, świadomości społecznej. Jest niezbędna do naszego rozwoju, to od niej jest on zależny. Składa się z dwóch podstawowych elementów, którymi są: doktryna, czyli część teoretyczna, całokształt twierdzeń danej religii (pewnych wierzeń) oraz kult, czyli praktyka zawarta w obrzędach religijnych. Te dwa elementy wsparte są instytucją, która ma za zadanie scalać kult z doktryną, popierać, wspierać i umożliwiać ich rozwój.

Inna definicja mówi, że „religia to system wierzeń (dogmatów) i praktyk (rytuałów) odnoszących się do odczucia boskości i utrzymujących w jednej wspólnocie tych, którzy do niej przystali”. Ponownie mamy odniesienie do: dogmatu, kultu i wspólnoty scalającej wiernych. Wszelka religia, wg tego samego źródła, wynika z pewnych elementów. To znaczy oparta jest na jakimś historycznym wydarzeniu. Np. na wyprowadzeniu Żydów z Egiptu; opisie dalszych losów tego ludu i jego wędrówek, bądź na historii jakiegoś objawienia, czy też opisie życia proroka, którego nauka i czyny wpłynęły na rozwój danej religii, stanowiąc wzór do naśladowania.

Z jeszcze innej strony religia uważana jest za „zespół zmistyfikowanych wierzeń dotyczących świata, ludzkości i człowieka, związanych z nimi zachowań oraz form organizacji społecznych. Jest zjawiskiem społeczno-kulturowym”. W tym wypadku mowa jest tylko o doktrynie, wynikających z niej zachowaniach i organizacjach podtrzymujących i rozpowszechniających dogmaty. Wszystkie te definicje nie odpowiadają nam jednak na pytania związane ze zjawiskiem religijności. Należałoby więc poszukać pomocy w genezie słowotwórczej.

Wielu filozofów zajmujących się zagadnieniem religii poszukuje jej korzeni w języku łacińskim. W różny sposób modyfikując wymowę wyjaśniają znaczenie i rolę religii w życiu człowieka. Między innymi Laktacjusz uważał, iż podstawowym słowem, od którego pochodzi „religia” jest łacińskie „religare”, oznaczające ponowne związanie się człowieka z Bogiem i siłami nadprzyrodzonymi. Cyceron, wywodząc je od łacińskiego słowa „relegeve”, twierdził, iż oznacza ono zdolność odczytywania wszystkiego co związane jest z Bogiem, skrupulatne oddawaniem mu czci. Natomiast Massusiusz Sabinus wychodząc od łacińskiego słowa „relinquere” dowodził, iż religia oznacza oddzielenie sacrum od profanum. Wg Św. Augustyna z Hippony podstawą słowotwórczą wspomnianego terminu jest łacińskie „reeligere” oznaczające obranie sobie Boga za przedmiot czci.

Inni filozofowie, nie zawsze podając słowotwórczą genealogię, przedstawiają własną interpretację tego słowa (nie samego zjawiska). Immanuel Kant przykazania Boże odczytywał jako „nasze obowiązki”, twierdził iż te „święte przykazania” determinują życie człowieka i kierują jego przebiegiem. Fryderyk Schleiermacher uważał, że religia jest uczuciem bezwzględnej zależności, która jest niezbędna człowiekowi (musi mieć on świadomość istnienia siły nim kierującej), a James Frazer rozszerzył tę teorię o potrzebę zjednywania sobie przychylności tych sił, które nami kierują. Edward Taylor religią nazwał wiarę w istoty duchowe, a Friedrich Heiler uznał, że istotą religii jest samo obcowanie ze świętością (nie precyzując, czym jest owa świętość). Dla Josefa Schmidta sam wyraz „religia” jest po prostu przyjęciem do wiadomości, że istnieje jedna lub kilka istot posiadających zdolności panowania nad światem. Natomiast Thomas Luckman uważał, że podstawowym zadaniem religii jest wtłaczanie człowieka w pewną strukturę determinującą kulturę, człowiek został stworzony już jako istota religijna, a społeczeństwo bez religii jest wręcz nie do pomyślenia. Uznał więc, że religia jest jedynie determinantą kultury i to jest właśnie jej rola - kierowanie rozwojem społecznym.

Filozofowie przekazywali więc własne, subiektywne odczucia wobec religii, bądź też analizowali podstawę słowotwórczą i jej interpretację. Nie dali jednak odpowiedzi na pytanie, do czego właściwie służy, jaką rolę pełni w społeczeństwie, prócz kształtowania kultury?

Wydaje się, iż zadaniem religii jest uspokajanie ludzkich lęków, tłumaczenie i uzasadnianie niezrozumiałych dla ludzi zjawisk przyrodniczych. Dla człowieka rozumnego miała być ona pociechą w otaczającym go złowrogim świecie, miała zapewniać mu przeżycie. Religia stała się nieodzownym czynnikiem kultury, kształtującym osobowość człowieka i wpływającym na jego postrzeganie oraz kontakty z innymi. Pozostaje jednak pytanie, w jaki sposób zdołała tego dokonać?

Sofiści byli zdania, iż religia jest wyłącznie wymysłem człowieka. Kritiasz twierdził, że istnienie prawa nie gwarantowało, całkowitego jego przestrzegania przez ludzi. Gdy nikt nie widział, nie było groźby kary, więc występek można było spokojnie popełnić i nie ponieść konsekwencji. Dlatego, jak mawiał „ […] chytry i mądry człowiek wymyślił dla śmiertelników strach przed Bogami, aby istniało coś co budzi postrach w ludziach złych nawet wtedy, gdyby w skrytości mięli czynić, mówić lub myśleć coś złego”. Dla Kritiasza religia była więc swoistym sumieniem, mającym bronić nas podświadomie od popełniania złych uczynków, miała być hamulcem wyznaczającym granice dozwolonego działania, nawet gdy nie ma realnej groźby kary w obecnym życiu. Jest to tzw. projekcja dla wzmocnienia prawa. Prodikos natomiast twierdził, że „Bogowie są wyrazem ludzkich uczuć, szczególnie wdzięczności. Wszystko to co ludziom przynosi korzyść, przypisują Bogom”. Uważał więc, że za to co osiągamy, co się nam udaje jesteśmy wdzięczni właśnie siłom wyższym, uważamy, że to ich zasługa („dzięki Bogu”), mając przy tym nadzieję na dalszą pomoc z ich strony. Nazywa się to projekcją korzyści.

Urodzony ok. 580 roku przed naszą erą Ksenofanes z Kolofonu uważał natomiast, że Bóg jest tylko jeden, jak „pojedyncza jest zasada świata” i że jest On wszechobecny. Tłumaczył nawet w jaki sposób - mimo swojej pojedynczości - Bóg ma patrzenie na cały świat „Bóg jest cały patrzeniem, cały myśleniem, cały słuchaniem […] zawsze pozostając w tym samym miejscu, nie ruszając się nigdzie […] bez trudu siłą ducha wywija światem”. Twierdził jednak, że sam wizerunek boga tworzą ludzie na własne podobieństwo. Jak pisał: „ […] gdyby byki i konie i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i dzieła tworzyć, […] to konie malowały by postaci bogów podobne do koni i takież ciała im dawały, a byki podobne do byków takie dając im kształty, jakie dany gatunek posiada”. Oznacza to, że sami tworząc Boga nadajemy mu własne kształty, nie tylko zewnętrzne - widoczne w wizerunku, ale także i wewnętrzne - wyrażane w odzwierciedleniu naszych cnót i uczuć, naszym patrzeniu na świat.

Już na samym początku filozofii łączono władzę, a więc i politykę, z religią. Słowa Platona, wybitnego filozofa starożytności, ukazują jego stosunek do zjawiska religii: „[…] ci którzy rządzą mają prawo kłamać również w sprawach religii, a więc wolno im świadomie wykorzystywać mity religijne dla umocnienia swej władzy. Wolno im przeprowadzać cenzurę mitów, odrzucać mity nieprzydatne i szkodliwe, wybierać i propagować mity użyteczne, a nawet tworzyć nowe”. Faktem jest, iż nadrzędną dla niego wartością było państwo i właśnie dla jego dobra „zezwalał” manipulować nie tylko prawdą, ale i religią. Ta jest wg niego tylko narzędziem, dzięki któremu władcy-filozofowie (posiadający wiedzę) kreują społeczeństwo i państwo, rządzą nim i kierują dla jego własnego dobra. Narzędzie to może zarówno rozwinąć państwo jak i doprowadzić do jego upadku.

Po upływie kilkuset lat Dawid Hume odświeżył pogląd, iż religia jest produktem ludzkiego ducha, wytworem jego osobowości i emocji nim targających. Jest ona kwestią wiary, a nie wiedzy. Jej źródłem są stany psychiczne, takie jak strach czy nadzieja, wynikające z uświadomienia sobie przez człowieka własnych słabości i niepewności losu, jaki go czeka. Nie jest ona jednak wymysłem społecznym do kierowania ludem - jak to określał Platon, a jedynie subiektywnym wytworem ludzkiej psychiki. Zastanawiał się: „Jakaż prawda jest tak oczywista i tak pewna jak istnienie Boga? Uznawano ją w czasach najgłębszej niewiedzy; najsubtelniejsze umysły pragnęły przytoczyć na jej rzecz nowe dowody i argumenty. Jakaż prawda jest tak doniosła jak ta, która stanowi podstawę wszystkich naszych nadziei, najpewniejszy fundament moralności, najtrwalszą podporę społeczeństwa i jedyną zasadę, jakiej nigdy ani przez chwilę nie powinno zabraknąć w naszych myślach i rozważaniach? Ale gdy zająć się bliżej tą oczywistą i doniosłą prawdą, jakże niejasne wyłaniają się problemy co się tyczy natury owej boskiej Istoty, jej atrybutów, jej wyroków, jej opatrznościowych planów. Sprawy te były zawsze przedmiotem sporów między ludźmi; rozum ludzki nie doszedł tu żadnych pewnych rozstrzygnięć; są to jednak rzeczy tak zajmujące, że nie możemy powstrzymać się od nieustającego ich roztrząsania, choć jak dotąd tylko wątpienie, niepewność i sprzeczności są owocem naszych najskrupulatniejszych badań?”. Choć istnienie Boga jest bardzo niepewne i nie poparte, żadnymi dowodami, to jednak wiara w niego jest człowiekowi niezbędna do „prawidłowego” egzystowania.

Prawie wiek później, dwóch filozofów Fryderyk Schleiermacher i William James potwierdzili pogląd, iż religia jest produktem indywidualnej świadomości człowieka. Jej istotą są ludzkie odczucia i kontemplacja własnego „ja”. Tylko wiara wywodząca się z naszego wnętrza może powodować, że przyjmujemy religię: „Tak więc religia w naszym dowolnie przyjętym znaczeniu oznaczać będzie takie uczucia, czyny i doświadczenia odosobnionej jednostki ludzkiej, o których jednostka ta mniema, że odnoszą się one do czegoś, co ona sama uznaje za boskie”. Sama wiara wynika natomiast ze spontanicznych przeżyć człowieka, wzbogacających jego życie religijne. Schleiermacher nie potrzebował wiary w osobowego Boga, dogmatów, ani nawet obietnicy nieśmiertelności. Dla niego religia była wyłącznie uczuciem „całkowitej zależności” człowieka od istoty wyższej. James natomiast uważał, że religia jest niezbędna w życiu człowieka, gdyż daje mu przekonanie iż „nie wszystko jest próżnością”, że życie ma sens. W końcu „[...]rzeczą najzupełniej niemożliwą jest natchnąć wolą osobistą i wysiłkiem kogoś pokonanego już przez osłabienie i poczucie bezsiły, od której nie masz ratunku. To, czego potrzeba takiemu człowiekowi, to pociechy w samej jego bezsilności; pragnie on czuć, że duch wszechświata pamięta i ma pieczę o nim, chociaż jest on już tak bliski upadku ostatecznego. [...] Tutaj przychodzi nam na pomoc religia i los nasz ujmuje w swe ręce. Znajdujemy wówczas stan umysłu nie znany nikomu prócz ludzi religijnych, w którym wola potwierdzania siebie samego i utrzymywania się własnym wysiłkiem ustępuje miejsca pragnieniu zamilknięcia i sprowadzenia się do znikomej drobiny w falach i potokach bożych. W stanie tym, to czego obawialiśmy się najbardziej, stało się siedzibą naszego bezpieczeństwa, a chwila naszej śmierci moralnej zamieniła się w narodziny duchowe”.

Kolejny filozof George Hegel religię tłumaczył jako zespół wyobrażeń, naiwne obrazowanie przedstawionej rzeczywistości „[...] religia jest dla naszej świadomości tym rejonem, w którym rozwiązane są wszystkie zagadki świata, wyjawione wszystkie sprzeczności głębiej zastanawiającej się myśli, [...] rejonem wiecznej prawdy, wiecznego spokoju, wiecznego pokoju.” Jest więc dla nas swoistym wytłumaczeniem świata, tego co niewytłumaczalne dla nauki, jak greckie mity. Wg Hegla religia jest zjawiskiem nieuchronnym, z którego wyrasta ludzkość i jego kultura oraz dzięki któremu się rozwija. Na boską doskonałość, niebiańską rzeczywistość składa się wiedza posiadana przez człowieka. Sami kreujemy wizerunek „naszego” Boga i jego otoczenia. To my określamy jego cechy i przymioty, ogranicza nas tylko własna wiedza i wyobraźnia: „Człowiek zna Boga tylko w takim stopniu w jakim Bóg w człowieku poznaje samego siebie.” Człowiek przez całe życie dąży do szczęśliwości i podświadomie szuka jej właśnie w religii: „[...] wszystko, co ma dla człowieka wartość i znaczenie, wszystko, w czym szuka on swojego szczęścia, swojej chwały, dumy z siebie, znajduje swój ostateczny punkt centralny w religii[...]” Hegel doszedł jednak do wniosku, że religia jest niezbędna w życiu człowieka, że istnieje w życiu każdego z nas. Nawet jeśli tego nie chcemy, czy nie zauważamy, wpływa ona na nasze wybory. Nie tylko jest wytłumaczeniem niezrozumiałego, ale także określa pewien cel w naszym życiu: „Ale w istocie żaden człowiek nie jest tak zepsuty, tak zbłąkany, ani tak zły (schlecht); i nie możemy uważać nikogo za tek nędznego, żeby w ogóle nie miał w sobie ani krzty religii, choćby tylko tyle, że odczuwa przed nią lęk, albo tęskni do niej, albo jej nienawidzi; bo nawet w tym ostatnim przypadku jest w nią wewnętrznie zaangażowany i uwikłany”

W książce „Istota chrześcijaństwa” autorstwa Ludwika Feuerbacha zawarta została teza, iż religia jest wynikiem alienacji człowieka. Sam człowiek tworzy Boga na własne podobieństwo, wciela w ten wizerunek swoje potrzeby i dążenia. Nadaje mu najlepsze cechy rodzaju ludzkiego, pozbawiając jednocześnie tych cech siebie samego, przez co przestaje być sobą: „[...] boskość nie jest boska, Bóg nie jest Bogiem, lecz jedynie w najwyższym stopniu potwierdzającą siebie, kochającą i uznającą samą siebie istotą człowieka [...].” Feuerbach uzależniał poznanie siebie, własnego wnętrza od poznania Boga. Twierdził, że Bóg jest przedstawieniem nas samych, gdyż podświadomie oddajemy mu nasze człowieczeństwo. Podobnie jak Ksenofanes z Kolofonu Feuerbach uważał, że: „Nie człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, lecz odwrotnie, Bóg przez człowieka na jego własny obraz i podobieństwo.” Twierdził, iż dążenie człowieka do bycia doskonałym jest właśnie uwidocznione w istotach boskich. Wszystko, czego człowiek pragnie, do czego dąży, czego się obawia, czy co wychwala, wyrażone jest w boskości: „Czym człowiek pragnąłby być, to wyobraża sobie jako urzeczywistnione w swych bogach: bogowie są pragnieniami ludzkimi, wyobrażonymi, jak gdyby były urzeczywistnione i przekształconymi w realne istoty.” Czym jest dla niego Bóg? Naszymi pragnieniami, czy nawet nami samymi: „Bogiem mym jest to, czym nie jestem, czym jednak pragnę być i czym stać się staram. Bóg [...] nie jest niczym innym jak istotą spełniającą życzenia człowieka, zaspakajającą jego potrzeby - niezależnie od tego, jakiego są rodzaju. Jeżeli więc wyleczysz chorego lub tylko „opanowanego przez jakieś idee fixe”, gdy nakarmisz głodnego, to mówiąc prozaicznie, jesteś jego dobroczyńcą lub dobroczynnym człowiekiem, mówiąc zaś poetycko - jesteś Bogiem, gdyż to, co człowiekowi podoba się i sprawia mu przyjemność, to nazywa on panegirycznie Bogiem.” Czy też w innym miejscu: „Taki twój Bóg, jakie masz serce. Jakie są życzenia ludzi, tacy są ich bogowie.”

Ludźmi, których poglądy wywarły ogromny wpływ na losy świata, na kształtowanie się światopoglądu byli Karol Marks i Fryderyk Engels. Uważali oni, iż religia jest formą świadomości społecznej, która kształtuje osobowość poszczególnych jednostek. Pozwala na kierowanie ludem zapatrzonym w urojone obrazy, można ją więc traktować jako narzędzie do obrony interesów klasowych. Dlatego też Marks i Engels „zezwalali” na dowolną interpretację dogmatów wiary, czy innych treści religijnych, wręcz na manipulację religią jako narzędziem. Uważali, że religia to twór ludzki, kształtowany przez społeczeństwo i na jego potrzeby, jako że za jej treściami często kryły się inne przesłania, np. programy rewolucyjne. Marks pisał: „Człowiek tworzy religię, nie zaś religia człowieka. Religia jest to mianowicie samowiedza i poczucie siebie człowieka, który siebie bądź jeszcze nie odnalazł, bądź już się znowu zagubił. […] To państwo, społeczeństwo stwarzają religię, odwróconą na opak świadomość świata […]. Religia jest opium dla ludu.” Jako że religia jest właściwie lustrzanym odbiciem świata, urojonym obrazem szczęśliwości, „opium dla ludu”, niszczy szczęśliwość rzeczywistą. Marks twierdził więc, że należało by zniszczyć ją, aby społeczeństwo mogło być zadowolonym ze swej wolności. Wiedział jednak, iż jest to niemożliwe. „Każda mitologia - twierdził Marks - przezwycięża, opanowuje i kształtuje siły przyrody w wyobraźni […] znika więc wraz z jej opanowaniem. Rychło jednak obok sił przyrody zaczynają działać siły społeczne, które przeciwstawiają się ludziom jako tak samo obce i na pozór tak samo niewytłumaczalne, panujące nad nimi z tą samą na pozór koniecznością naturalną, co same siły przyrody.” Religią staje się więc to, co niezrozumiałe i niewytłumaczalne. Przestaje nią być w momencie rozwoju nauki, kiedy zrozumiemy na pozór niewytłumaczalne zjawiska. Na ich miejsce pojawiają się jednak kolejne, a po nich następne. Engels w całości popierał tę teorię mówiąc: „Wszelka religia jest tylko fantastycznym odzwierciedleniem w ludzkich głowach tych zewnętrznych sił, które rządzą codziennym bytem ludzi, odzwierciedleniem, w którym siły ziemskie przybierają postać sił poza ziemskich […] Bóg jest tylko refleksem abstrakcyjnego człowieka.” Stworzona przez człowieka z jego obaw i nadziei, zawładnęła nim i umożliwiła manipulację jednostką przy użyciu ogromnego ładunku siły jaki w sobie posiadła.

Podobnie jak Marks, religię postrzegał Henri Bergson, który uważał, że „[…] religia działa jako obrona przed strachem i niepewnością, w dynamicznej jedności ze Stwórcą” także przypisywał istnienie Boga ludzkiej świadomości. Religia wg niego składa się z dwóch składników: statycznego i dynamicznego. Źródłem tego pierwszego są naturalne potrzeby człowieka, takie jak poczucie bezpieczeństwa, czy reakcja obronna na pewne sytuacje czy niezrozumiałe fakty. Wg niego człowiek potrzebuje wierzyć, że jego życie nie skończy się wraz ze śmiercią, że później czeka go coś więcej, a cierpienia są uzasadnione np. próbą narzuconą na niego przez Boga. Wtedy łatwiej jest człowiekowi przeżyć trudne chwile. Niezrozumiałe sytuacje, czy zjawiska, wytłumaczone przez religię przestają być przerażające i stają się faktami. Mówił, że: „[...] człowiek jest igraszką w ręku sił niezmiernie przewyższających jego moc. Zaliczamy do nich wielkie wstrząsy, trzęsienia ziemi powódź, huragan. Już starożytna teoria przypisywała pochodzenie religii lękowi, jaki wzbudza w nas w podobnych sytuacjach natura[...]. Lecz powtórzmy to raz jeszcze, religia jest w mniejszym stopniu lękiem niż reakcją przeciw lękowi[...]”. Drugi, dynamiczny składnik ma po części tworzyć naszą moralność. Stawiając za wzór świętych i mistyków, daje tym samym „drogowskaz” do dalszego postępowania w życiu. „[...] Prawdą jest, że inteligencja na początku będzie doradzała egoizm. To w tym kierunku pospieszy istota inteligentna, jeśli nic jej nie powstrzyma. Lecz natura czuwa. Natychmiast, przed uniesioną barierką, pojawił się strażnik, który nie pozwolił wejść i odepchnął osobę naruszającą przepisy. Tu będzie to bóg - opiekun polis, który broni, grozi, karze. [...] Religia [...] jest więc reakcją obronną natury przeciwko wywrotowej sile inteligencji”.

Podobnie Zygmunt Freud, sławny psychoanalityk, przypisywał powstanie religii samemu człowiekowi i jego psychice. Jej źródeł szukał w popędach i nieświadomych instynktach ludzi. Z jednej strony definiował religię jako postawę obrony przed ludzką słabością - człowiek dokonał personifikacji sił natury i wyniósł je na wyżyny chroniących potęg. Wg niego „[...] uczłowieczenie natury wynika z potrzeby położenia kresu ludzkiej bezradności i rozpaczy w obliczu sił, których człowiek się obawia, nawiązania z nimi jakiegoś stosunku i wywierania na nie jakiegoś wpływu.” Jednocześnie stwierdzał, że człowiek pragnie zapanować nad wszystkim, a przede wszystkim nad własnym życiem. Ludzie nadają więc osobową formę temu czego nie znają i czego się obawiają, by wyzbyć się tego strachu: „[...]Na przykładzie osób należących do swego pierwszego otoczenia człowiek przekonał się, że jeśli nawiązuje z nimi relacje, to jest to sposób wywarcia na nie wpływu, dlatego później, mając ten sam zamiar, traktuje on w ten sposób wszystko z czym ma do czynienia. [...] dla człowieka jest czymś doprawdy naturalnym personifikowanie wszystkiego, co pragnie pojąć, gwoli późniejszego zdominowania [...]”. Dla przykładu Bóg jest ucieleśnieniem „ojca” którego człowiek obawia się już jako dziecko, a jednocześnie ma świadomość, że „ten ojciec” zawsze stanie w jego obronie. Dla Freuda religia była tylko system zakazów i nakazów, dzięki którym człowiek może tłumaczyć własne odczucia i postępowanie. Istota ludzka jest bezradna wobec samej natury - także wobec popędu seksualnego - dlatego tworzy sobie iluzoryczne wytłumaczenie siebie w formie religii. Poprzez religię człowiek pragnie zrekompensować wszelkie ograniczenia narzucone na niego przez kulturę: „[...] Usiłowałem wykazać, że idee religijne powstały z tych samych potrzeb, co inne osiągnięcia kultury. Mianowicie, z konieczności obrony przed druzgocącą przewagą natury. I był w tym jeszcze drugi motyw: namiętne pragnienie naprawienia tak boleśnie doznawanych niedoskonałości kultury.”.

Dla Emila Durkheima religia była formą życia społecznego: „[...] W bóstwie - pisał - widzę jedynie społeczeństwo, przekształcone i przedstawione symbolicznie. Nie zgadzał się z Feuerbachem, Heglem czy Ksenofanesem, zaprzeczał bowiem poglądowi, iż jest ona osobistym stosunkiem człowieka do boga „Życie religijne i zbiorowe to to samo.” Religia jest dla niego reprezentacją społeczeństwa, nie opiera się ona na osobistych wierzeniach, lecz na obrzędach, pewnych formach kultu, których przestrzegania społeczeństwo wymaga od jednostki: „Przez obrzędy religijne dokonuje się inicjacja jednostki do życia zbiorowego. System zakazów uczy ją powściągliwości i wyrzeczeń [...] Obrzędy religijne służą zespalaniu zbiorowości, będąc środkami, za pomocą których dokonuje ona okresowo swej reafirmacji. Życie codzienne oddala jednostki od siebie [...] okresowe obrzędy i uroczystości potrzebne są po to, aby jednostki mogły znowu odczuć swą jedność [...].” W tym ujęciu religia nie jest tylko wyobrażeniem, ale realną siłą wpływającą na życie społeczeństw, kształtującą je. Samo jej powstawanie jest uwarunkowane przez „ciężkie” chwile w życiu społeczeństwa, a one same są odpowiedzią na wstrząsające wydarzenia. Religia „[…] Jest siłą, która go (człowieka) przerasta, i przez to jest potęgą, która go podtrzymuje przy życiu. Jest siłą, która powstaje w aktach zbiorowych i zachowuje piętno swego zbiorowego pochodzenia […].” Czy tego chcemy, czy też nie, nawet nie zauważamy, że kieruje naszym życiem czy postępowaniem. Kreuje je wg wyobrażeń i oczekiwań społecznych: „Skoro więc religia zrodziła to, co jest istotą społeczeństwa, to znaczy, że idea społeczeństwa jest duszą religii.” Zespala społeczeństwo i stoi na straży tradycji. Religia wg Jerzego Szackiego jest czynnikiem, który przekształcił nierozumne jednostki - człowieka pierwotnego, którego porównuje do zwierzęcia - w nas, ludzi tworzących społeczeństwo: „[...] Dzięki religii okazuje się przeto możliwe owo przejście od zwierzęcia do człowieka, nad którym na próżno głowili się filozofowie. To ona wytwarza nakazy i zakazy, które sprawiają, że jednostka nie zasklepia się w czysto zwierzęcej egzystencji, lecz staje się zdolna do uczestnictwa w zupełnie innym świecie, zostaje zmuszona do przeobrażenia się w człowieka.”

Wg Bronisława Malinowskiego umysł ludzki, tak przecież złożony, dąży zawsze do upraszczania wszelkich zjawisk. Najbardziej skomplikowany fakt próbuje upchnąć w uproszczony schemat. Takim uproszczonym schematem jest właśnie religia, która ma pełnić trzy podstawowe funkcje. Pierwszą z nich jest ustanawianie pewnych wartości moralnych, schematów postępowania, którymi kierować się mają wierni. Drugą jest utwierdzanie ludzi w słuszności takiego postępowania, w szacunku dla tradycji, życiu w harmonii z otoczeniem, w odwadze i nadziei. Trzecią funkcją religii jest wywyższenie pozytywnych przymiotów ludzkich nad niegodne, niskie cechy ludzkiego charakteru. Religia jest więc w tym wypadku wymysłem ludzkim mającym chronić nasz umysł przed komplikacjami i zawiłościami życia w naszej rzeczywistości.

Czym więc jest religia? Zdaniem Felipe Fernanez-Armesto „Religia to droga, na której zyskujemy odziedziczoną mądrość. Bez niej ludzkość nie byłaby tym, czym jest.” Jest jednak nie tylko wyznacznikiem drogi, ale i w pewien sposób chroni nasz umysł przed zawiłością świata. Tłumaczy zjawiska niezrozumiałe, zaspakaja pytania bez odpowiedzi. Maskuje niedoskonałości, nadaje sens, usprawiedliwia pewne działania. Wszystko to jest prawdą, gdyż jest tym, czym chcemy aby była, daje nam to, czego akurat potrzebujemy: wiarę, nadzieję, miłość, zemstę, pociechę …

Jak wielka jest jej siła? Już Platon zauważył jej ogromne znaczenie w życiu społeczeństw. To on jako pierwszy „zezwolił” na jej użycie jako broni do rządzenia państwem, utrzymywania ładu. Tworzy ona świadomość człowieka, towarzyszy mu w każdym momencie istnienia, przez co jej siła jest ograniczona jedynie rozumem i świadomością poszczególnych jednostek, składających się na całe społeczeństwo. Jako broń w nieodpowiednich rękach jest zabójcza, w innych może stać się trwałym budulcem cywilizacji.

M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, Warszawa 1997, s. 1.

A. Łapiński, Historia religii. Słownik terminologiczny, Warszawa 1995, s. 129.

J. Dider, Słownik filozofii, Katowice 1996, s. 338 - 342.

Mały słownik religioznawczy, red. Z. Poniatowski, Warszawa 1969, s. 37.

Zarys encyklopedyczny religii, red. Z. Drozdowicz, Poznań 1992, s. 279.

Leksykon religii, red. H. Waldenfels, Warszawa 1992, s. 392-394. Zob. także: J. Bohdanowicz, Religie w dziejach cywilizacji, Gdańsk 1995, s. 13.

Atlas Filozofii, red. W. Krzemień, F. Modrzejewski, Warszawa 1991, s. 35.

Tamże.

W. Tatarkiewicz, Historia filozof , t. I, Warszawa 1958, s. 36.

Tamże.

Z. Kawecki, W. Tyloch, dz. cyt., s. 7.

red. W. Krzemień, F. Modrzejewski, dz. cyt., s. 126-127.

D. Hume, Dialogi o religii naturalnej, Edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl, s. 4-5.

W. James, Doświadczenia religijne, Warszawa 1958, s. 30.

Tamże, s. 45.

Hegel, Wykłady z filozofii religii, t. I, Warszawa 2006, s. 3-4.

red. W. Krzemień, F. Modrzejewski, dz. cyt., s. 157.

Hegel, dz.cyt., s. 3-4.

Tamże, s. 7.

L. Feuerbach, Wybór pism, t. II: Zasady filozofii Przyszłości, Warszawa 1988, s. 168.

W. Tatarkiewicz, dz. cyt., t. III, s. 55.

Tamże.

L. Feuerbach, dz.cyt.,s. 169

Tamże, s. 266.

A. Tokarczyk, Religie współczesnego świata, Warszawa 1978, s.6.

Z. Kawecki, W. Tyloch, dz. cyt., s. 15.

L. Pełka, Polska demonologia ludowa, Warszawa 1987, s. 9.

Z. Kawecki, W. Tyloch, dz. cyt., s. 15.

Tamże, s. 193.

H. Bergson, Dwa źródła moralności i religii, Kraków 1993, s. 153.

Tamże, s. 124.

Z. Freud, Przyszłość pewnego złudzenia [w:] Człowiek, religia, kultura, Warszawa 1967, s. 135.

Tamże, s. 136.

Z. Freud, dz. cyt., s. 164-165.

Jerzy Szacki, Historia myśli socjologicznej, Warszawa 2002, s. 378.

Z. Kawecki, W. Tyloch, dz. cyt., s. 28.

Jerzy Szacki, dz. cyt., s. 390.

W. Tatarkiewicz, dz. cyt., s. 431.

J. Szacki, dz. cyt., s. 389.

Tamże, s. 378

B. Malinowski, Wierzenia pierwotne i formy ustroju społecznego, Warszawa 1984, s. 92.

F. Fernanez-Armesto, Religie, Warszawa 1998, s. 17-18.

13



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Społeczno-kulturowe aspekty religii., Rola religii we współczesnym świecie
Fundamentalizmy religijne, Rola religii we współczesnym świecie
KONFLIKTY ETNICZNE I RELIGIJNE WE WSPÓŁCZESNYM ŚWIECIE
Terroryzm polityczny i religijny we współczesnym świecie
Rola asertywności we współczesnym świecie
Stobiecki ''Rola historyka we współczesnym świecie''
Rola kosmetyki we współczesnym świecie
Artykuł Rola negocjacji we współczesnym świecie
12 Rola socjologów we współczesnym świecie
Marek Safjan Rola prawnika we współczesnym świecie
Rola kobiet we współczesnym świecie
11 Rola mediów we współczesnym świecie
Rola Masonerii we współczesnym świecie
Ogrody zoologiczne i ich rola we wspolczesnym swiecie
Johannes B. Lotz SJ - Bóg we współczesnym świecie, Filozofia
42 RUCHY RELIGIJNE WE WSPÓŁCZESNEJ POLSCE
Organizacja Narodów Zjednoczonych i rola we współczesnym świecie

więcej podobnych podstron