Narkomania, studia, II ROK, Resocjalizacja


NARKOMANIA

0x08 graphic

„(...)Zdawało mi się-

że jestem wyrzyganą kupą gnoju,

z naderwanymi wargami sromowymi,

ssącym bólem w piersiach,

rozgniecionymi pośladkami...”

Barbara Rosiek - „Kokaina”

Mam świadomość, że problem narkomanii, który poruszę, nie jest tematem na kilka stron białego jak śnieg („proszek”?) papieru. Czas, który poświęcę nie będzie wystarczającym by zaspokoić moją „nieświadomość”. Pójście „na skróty” zagłodzi surrealistyczną chęć odnalezienia „złotego strzału”. Oto cała rzeczywistość. Początek wielkiej wyprawy na tamtą stronę świata...

Trochę cynizmu i ironii nie zaszkodzi, bowiem śmiem stwierdzić, że większość studentów rozdzierających ten problem, ucieknie przed „książkowymi wykopaliskami”. Zadławią się typowo encyklopedycznym opisem powszednich narkotyków i społecznymi aspektami narkomanii. Stwierdzą jedynie, że śmierć jest nazbyt sprytna, a walka z nałogiem bezcelowa. Niektórzy rozsieją panikę w związku z AIDS, zagłębiając się w dosyć istotnych faktach, iż choroba atakuje narkomanów opiatowych. W podsumowaniu swej pracy będą zadawać pytania...same pytania...(???)...im bliżej końca tym więcej pytań- „Dlaczego narkotyki tak wyniszczają?”; „Dlaczego potrzeba ich coraz więcej i więcej, aż do dawek niewyobrażalnych, śmiertelnych, które przecież nie uśmiercają?”; „Dlaczego nikt nie postarał się o to, by nie odbierały zdrowia, rozumu, duszy, miłości?”; „Ile razy można się unicestwić? Ostatecznie. Raz?”...

Oni boją się bardziej niż ja (oby nie wszyscy ). Boją się wszystkiego- szefa, podwładnego, profesora, ludzi z ulicy, męża, żony, rodziców...nawet śmierć jest zakłamana, lecz ONI się boją!

Na sam początek zaaplikuję solidną dawkę historii w pigułce. Nie jest istotne czy dokonam przeskoku w miejscu i czasie. Daty nie istnieją. „Liczą się tylko FAKTY” (z góry przepraszam za kryptoreklamę ).

Trochę prehistorii i „geonarkomanii” nie zaszkodzi... Substancje psychoaktywne i ich „spopularyzowana działalność” sięga ery kamienia łupanego (najprawdziwsza prawda!). Na długo przed alkoholem używano środków halucynogennych, takich jak konopie i opium. Tyczy się to całego globu. Pewna grupa brytyjskich naukowców (archeolodzy, czy genetycy?) na terenach dzisiejszej Danii odnalazła „niezbite” dowody na używanie kokainy wśród północnoeuropejskiej społeczności przed kilkunastoma tysiącami lat! Historycy pukają się w czoło. W jaki sposób liście koki zawędrowały do Europy, skoro krzew ów rośnie tylko w Ameryce Południowej? I w tym miejscu rodzi się kontrowersja. Jeśli odkrycie opiera się na rzetelnych przesłankach, trzeba by dokonać gwałtu na całej historii starożytnej i przyznać, że na długo przed Kolumbem prowadzono obszerną wymianę handlową między Ameryką i Starym Światem. Podobnych odkryć jest niewiele. Przykładem niegodnym uwagi (moim niefachowym zdaniem) wydaję się być rewolucyjne odkrycie tzw. „kokainowych mumii”. Chciałbym wierzyć w to, że śladowe ilości kokainy odnalezione w zmumifikowanych zwłokach Egipcjan mają wymiar odkrycia naukowego. Niedorzeczność powstała sama z siebie- najbardziej prawdopodobne jest to, że do skażenia mumii kokainą doszło w czasie badań, zważywszy, że laboratorium, w którym dokonano odkrycia, było wcześniej wykorzystywane przez specjalistów z policji (CIA?) do próbkowania dowodów na obecność narkotyków. Nasuwa się zatem wniosek, że do skażenia badanych próbek kokainą doszło więc w dzisiejszych czasach...A jeśli nie?

„Ścieżka ducha”- takim mianem określa się wędrówkę duszy szamana, z okolic Nazca (Peru), w ciało jednego ze świętych zwierząt, najczęściej jaguara. Metafizyczna wędrówka nie mogła jednak dojść do skutku bez silnego środka halucynogennego. Jedną z kultowych substancji, wykorzystywanych w elementach szamanizmu, była i jest meskalina, pozyskiwana z kaktusa San Pedro. Klasycznym objawem po spożyciu meskaliny jest uczucie uwolnienia ducha z ciała. Ci, którzy spróbowali tego narkotyku, twierdzą, iż mieli wrażenie, że ich dusza unosiła się swobodnie nad ziemią. Oczywiście szamani, którzy zażywali narkotyk, wiedzieli o jego uzależniających i szkodliwych właściwościach.

Północnoamerykańscy szamani od tysiącleci wprowadzali się w trans wypijając halucynogenny wywar z bielunia dziedzięrzawy (Datura Stramonium). Bieluń ma białe lub fioletowe kwiaty i zielone, kolczaste owoce. Roślina ta występuje na całym świecie, również w Polsce (jednym ze „smakoszy” był niejaki S. I. Witkiewicz- „Witkacy”). Znali i cenili ją Hindusi, jej piękne kwiaty były świętą rośliną Sziwy. Kwiaty, nasiona i liście bielunia zawierają silne alkaloidy- skopolaminę, hioscyjaminę i atropinę. Również dzięki leczniczym właściwościom stosuje się bieluń w medycynie. Cenna może być informacja dla poszukiwaczy „rośliny mocy”- bieluń wykorzystuję się jako afrodyzjak! Ale „nie ma róży bez ognia”. W dużych dawkach nasiona mają zbyt silne działanie narkotyczne. Mianowicie spowalniają wiele autonomicznych procesów w organizmie człowieka, a przedawkowanie kończy się śmiercią.

„Odmienny stan świadomości” wywoływany przez bardzo silny halucynogen- pochodną tryptaminy, o nazwie chemicznej- N, N- dimetylotryptamina (DMT), to sposób na „spędzanie wolnego czasu” przez niektóre pierwotne plemiona obu Ameryk. Są to m.in. ayabuasca oraz psylocybina, zawarta w halucynogennych grzybkach. Pierwszy z narkotyków używany był przez Indian Amazońskich. Pozyskiwany z pnącza o łacińskiej nazwie Banisteriopsis caapi, występuje w postaci wywaru lub proszku. Bardziej popularne nazwy tej rośliny to caapi czy yage (yaje). Jednak samo pnącze nie zawiera DMT i wizje po spożyciu surowej rośliny są raczej bladoniebieskie lub nawet szare, chyba że mikstura zostanie uzupełniona innymi roślinami, bogatymi w DMT. Banisteriopsis zmieszane z DMT zapewnia wizje o intensywnych barwach, a efekt halucynogenny takiej mieszanki jest znacznie silniejszy. Indianie od niepamiętnych czasów spożywali miksturę ayahuasca podczas ceremonii inicjacyjnych i wierzyli, że jej właściwości otwierają drzwi do poznania duchowego. Z naukowego punktu widzenia, narkotyk ów wpływa w pewien sposób na system nerwowy, powodując pobudzenie wszystkich zmysłów i zdolności umysłu. Potem następują zawroty głowy i zaburzenia równowagi, a w rezultacie czuje się „unoszenie do góry”. Mimo „wielkich możliwości” po spożyciu boskich mikstur, Indianie wiedzieli o szkodliwych właściwościach substancji, a przedawkowanie groziło otworzeniem kolejnych wrót...ku wiecznym niebiosom.

Wśród Azteków „królowały” święte grzybki- teonanacatl- „ciało bogów”. Dochodzą tu kolejne „cudowne” właściwości- przepowiadanie przyszłości, duchowe wędrówki w czasie i przestrzeni pod postacią ptaka lub innego zwierzęcia. Prawdopodobne skutki przedawkowania- pierwszoplanowa rola w ceremonii pogrzebowej.

Powszechność w użyciu DMT w czasach pra, pra dziadów miała globalny zasięg. Od Haiti, poprzez Chiny i Indie, a kończąc na Australii. Czy są kultury, które nigdy nie używały substancji zmieniających świadomość? Panuje pogląd, że jedyną kulturą nie mającą kontaktów z narkotykami są Eskimosi. Opinia ta opera się na założeniu, że w rejonach arktycznych nie występują rośliny i grzyby o właściwościach halucynogennych. Założenie to jest z gruntu błędne. Wiadomo, że niektóre porosty i grzyby, zwane potocznie halunami, są używane przez rdzennych mieszkańców Alaski.

W średniowieczu i w czasach późniejszych na stosach Europy spłonęły tysiące ludzi oskarżonych o praktyki czarnoksięskie. Ich oskarżyciele twierdzili, że czarownice latają na kozłach, demonach i miotłach. Mało tego- gromadzą się na sabatach- orgiach i uprawiają obrzędy ku czci szatana! Historycy twierdzą, że większość (jeśli nie wszystkie) kobiet, które straciły życie na stosie, nie należała do żadnych kultów satanistycznych, lecz padła ofiarą masowej histerii. Tradycyjny wizerunek nieodmiennie przedstawia czarownicę nad kociołkiem, w którym bulgocze tajemniczy wywar. Praktykantki szatana (sic!) musiały zatem nieźle znać się na chemii i botanice, skoro wiele receptur, które zachowały się po dzisiejsze czasy, zadziwia naukowców. Wiedza w czasach średniowiecznych stała naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Wyższym niż mniemano. „Czarownice” mimo realnego zagrożenia gotowały w swym kociołku przeróżne „świństwa”- maści, zaciery, mikstury- i inne „niewinne” dobra o właściwościach psychoaktywnych. Jednym z głównych składników produktów wyklętych kobiet był tojad. Roślina ta wywołuje silne swędzenie skóry. Po wmasowaniu w ciało tego środka wydaje się, że porasta ono futrem. Mamy zatem bardzo zbliżone do praktyk szamańskich- „przeobrażenie” w zwierzę (wilkołaka?). Czy zatem średniowieczne czarownice odbywały swe sabaty wyłącznie w wyobraźni, odurzone narkotykiem, czy też ich tajemnicze zebrania rzeczywiście miały miejsce? Śmiem stwierdzić (choć teoria przybrała nieco humorystyczną formę), że sabaty to nic innego jak współczesne transowe imprezy w stylu techno, a nie jakieś czarne msze rodem z tandetnego, włoskiego horroru klasy B. Zatem- „ Sex, Drugs `n'...Techno Party!”.

Jeśli już „wślizgnąłem się” do humorystycznej (wpływ eteru?) wizji przeszłości, to usiądę pod „czerwonym grzybkiem i opowiem bajeczkę”. Mam na myśli grzyba o wdzięcznej nazwie Amanita muscaris- pospolicie znany wśród grzybiarzy jako muchomor czerwony. Bardzo smaczny grzyb jadalny. Jadalny z pewnością, lecz tylko raz. Chyba, żeby zamarynować go w...()*&(*^^%#$). Udanych prób! Ale przejdźmy do rzeczy. Zastanawiające jest to, że grzybek ów często pojawia się na ilustracjach książek z baśniami (pozdrowienia dla braci Grimm!). Wtajemniczeni w dawkowaniu (porcjowaniu) jasnoczerwonego grzybka upstrzonego białymi plamkami wiedzą o jego silnych halucynogennych właściwościach. Osobiście znam jednego „alchemika”, który wiedział ile, z czym i jak, oby tylko nie przebrać miarki (z drugiej strony wspaniały z niego grzybiarz i znawca). Podobno substancje zawarte w muchomorach wywołują pomniejszenie lub wyolbrzymianie rzeczywistości. Zjawisko to określane jest w nauce mianem mikro i makroskopii. Zatem opowieści o krasnoludkach i olbrzymach to nie są bzdury wyssane z palca (z grzybka?). To kolejny dowód na to, że tradycja ludowa mocno związana jest z używaniem substancji odurzających.

Wyszedłbym na heretyka, gdybym postawił znak równości miedzy religią i narkotykiem. Przeciwnie, narkotyki uważane są za sprzeczne z religią, za symbol hedonizmu. Jeżeli jednak sięgniemy po dane historyczne, okaże się, że w starożytności szeroko wykorzystywano rośliny o właściwościach halucynogennych do wywołania wizji o charakterze mistycznym. Do dziś używa się ich w społeczności praktykującej szamanizm. Wizje narkotyczne były i są formą wkraczania w inny wymiar, celem nawiązania kontaktów z bóstwami i duchami przodków. Wierzono, że wzbogacają duchowo i pozwalają zdobyć wiedzę niedostępną zwykłym śmiertelnikom. Jest to jedna z funkcji środków psychoaktywnych, stąd strażnikiem tych substancji był zwykle kapłan lub szaman. Nie jestem zwolennikiem kampanii antynarkotykowych, bo wiem, że jeszcze żadna nie przyniosła zamierzonych skutków. Trudno przypuszczać by nagle dało się wyplenić tak „ważny” składnik kultury, uświęcony dodatkowo długą tradycją. Osobiście wątpię, aby człowiek po tysiącleciach mówienia „tak”, zdolny był nagle i stanowczo powiedzieć „nie”. Nie tylko moim zdaniem „podróż w odmienne stany świadomości” jest naturalną, biologiczną i instynktowną potrzebą każdego człowieka, ale broń Boże nie za pomocą narkotyków.

Możemy przejść w końcu do głównego celu- delirium narkomani. Od prehistorii do LSD, amfetaminy, ecstasy , czyli czasów współczesnych. O heroinie, opium, morfinie (opiaty, produkowane z maku), kokainie (koka), marihuanie, haszyszu (konopie) mówi się dużo, a „bierze” jeszcze więcej. Wszyscy dzielą dragi na „miękkie” i „twarde”. „Miękkie” przypala cała rzesza zabakanych skunoli- od przedszkola do profesora. „Twardsze” pozostają dla „wtajemniczonych”. Zaczyna się zazwyczaj niewinnie, kończy- tragicznie. Osoby zażywające narkotyki „miękkie” zaczynają zazwyczaj od uzależnienia się od nikotyny. Twarde zaś to „wyższa jazda”- najczęściej na rozdmuchaną kieszeń. A czym właściwie jest sama „narkomania”? To pojęcie ma wiele twarzy. Najprostszym wytłumaczeniem jest stwierdzenie, iż narkomania to zjawisko nadużywania narkotyków, prowadzące do zmian chorobowych i wyniszczenia organizmu. Stwierdzenie jest jednak zbyt ogólnikowe. Ja nazwałbym zjawisko narkomanii zaburzeniem (psychopatologią) i wywoływaniem zaburzenia przez nadużywanie, a w konsekwencji uzależnienie się, nie tylko tych substancji pochodzenia naturalnego i syntetycznego, jak wszystkie narkotyki „miękkie” i „twarde”, ale także nadużywanie substancji halucynogennych, wziewnych, fenylocyklidów, leków uspokajających, nasennych, pobudzających (niektóre barbiturany, benzodiazepiny) i innych, a także przez jednoczesne nadużywanie wielu. Narkomanów i lekomanów umieściłbym w tej samej szufladzie, tylko dlatego, że istnieją u mnie jeszcze przejawy tolerancji i współczucia. Jeżeli chodzi o narkomanów- ich się tępi. Lekomanów- kuruje. Dokąd zmierzamy?

Uznaję to za przejaw głupoty i pozostawię to bez komentarza. .......................................................................................................................................................

Na rozpowszechnienie nadużywania narkotyków wpływają trzy główne czynniki: ich oddziaływanie na organizm, cena i łatwość dostępu. W przypadku niektórych substancji istotne są skutki uboczne wywoływane ich zażywaniem. Dobrym tego przykładem jest metamfetamina. Wśród społeczności amerykańskiej ma potoczną nazwę- „crank”, czyli „korba”. Nazwana tak, ponieważ była często przewożona w osłonie wału korbowego przez motocyklistów i kierowców ciężarówek, którzy jako pierwsi spopularyzowali ją w latach pięćdziesiątych. Narkotyk ten chętnie zażywany jest przez białe kobiety wraz z „lodem”, metamfetaminą do palenia. Powoduje on wiele skutków ubocznych i ma niską cenę. Popularny jest również dlatego, że powoduje on pożądaną u większości kobiet utratę masy ciała. Metamfetamina jest jednak tylko młodszą siostrą amfetaminy (amfa, proszek, speed, feta;), która dzięki dużej wydajności i łatwości dostępu jest obok marihuany i haszyszu (trawa, zioło, grass, ganja, hasz, skun) najbardziej popularnym narkotykiem wśród „biorącej” młodzieży. Białe proszki to cała grupa środków psychostymulujących pochodnych fenylopropylanu. Środki te powodują długotrwałe pobudzenie. W ciągu ostatnich stu lat były one wykorzystywane w różnorodny sposób: od zastosowań leczniczych w medycynie, poprzez stosowanie ich jako środki odchudzające przez osoby otyłe; były również powszechne wśród sportowców jako doping w sporcie. Metamfetamina różni się od amfetaminy tylko obecnością grupy N-metylowej. Jeśli chodzi o amfę to w zależności od spożytej dawki pobudzenie trwa 2-3 godziny, a nawet dłużej. Zarówno amfetamina jak i metamfetamina występuje w sprzedaży ulicznej, w postaci bezwonnego proszku o gorzko-cierpkim smaku, w kolorze od białego do ceglastego (w zależności od zanieczyszczeń oraz użytych w produkcji składników). Czysty chlorowodorek metamfetaminy nadający się do palenia, występuje w postaci przezroczystych kryształów. W nielegalnej sprzedaży znajduje się również nieoczyszczona metamfetamina, produkowana nielegalnie w prymitywnych laboratoriach i jest to białożółty proszek o zapachu jaj. Mimo „speeda” do życia amfetamina i metamfetamina pozostawia duży uszczerbek na zdrowiu. Drażliwość i agresywność, formikacje (wrażenie obecności insektów na skórze), przymglona świadomość to tylko niektóre negatywne odczucia po zażyciu tych narkotyków. Uzależnienie fizyczne jest znikome, zaś zależność psychiczna jest podobna do tej, która jest spowodowana przez kokainę. Niebezpieczeństwem przy nadużywaniu jest anhedonia (utrata zdolności odczuwania przyjemności) i psychoza amfetaminowa (omamy słuchowe i urojenia prześladowcze). Także mogą wystąpić zaburzenia na tle seksualnym oraz stan podobny do schizofrenii. Teraz coś dla miłośników zioła. W jednym z portali internetowych można wyczytać: „Długotrwałe zażywanie trawy zwiększa ryzyko nieprawidłowego wykształcenia narządów płciowych, zmniejsza ilości spermy i zaburzeń jej składu...”. Szkoda, że taki tekst nie widnieje na papierosowych opakowaniach. Świadomość już tak ogłupionego społeczeństwa może by wzrosła. Ale to tylko niepotrzebne mrzonki. Chcecie to palcie! Nikt wam przecież nie każe. Ktokolwiek miałby ochotę przejąć spore zasoby wiedzy na temat narkomanii, a w szczególności dane z półki uzależnień od kokainy i heroiny, odwołuję do niecodziennych lektur- „Heroina” Tomka Piątka (jakieś 20 złotóweczek) i „Kokaina” Barbary Rosiek (podobna cena). To prawdziwe kompendium wiedzy! („soczyście” opisanej).

Terminy nadużywanie i uzależnienie są definiowane analogicznie dla wszystkich substancji. Uzależnienie oznacza patologiczny wzorzec jej zażywania, co powoduje upośledzenie funkcjonowania i pogorszenie samopoczucia danej osoby. Stawiając diagnozę nadużywania, zakłada się, że nie było wcześniej rozpoznania uzależnienia. Różne objawy muszą występować aby zdiagnozować, czy to nadużywanie, czy uzależnienie. Zajmę się jednak tylko uzależnieniem, bo ono nas najbardziej interesuje. Diagnozę uzależnienia można postawić wtedy, gdy przez ostatni rok wystąpiły przynajmniej trzy z poniżej opisanych objawów:

  1. tolerancja- potrzeba zwiększania dawki w celu uzyskania takiego samego efektu,

  2. objawy odstawienne- występowanie charakterystycznych dla różnych substancji objawów odstawienia lub przyjmowanie substancji w celu uniknięcia lub złagodzenia nieprzyjemnych objawów, jaki wywołuje w organizmie niedobór nadużywanej substancji,

  3. przyjmowanie substancji w dużych ilościach lub przez dłuższy czas, niż było to zamierzone,

  4. brak kontroli nad przyjmowaniem lub uporczywe pragnienie zażywania substancji,

  5. duża ilość energii i czasu przeznaczana na zdobywanie substancji, przyjmowanie jej lub dochodzenie do siebie po jej zażyciu,

  6. rezygnacja z poważnych funkcji i zajęć z powodu zażywania środka,

  7. przyjmowanie środka pomimo problemów fizycznych i psychicznych spowodowanych uzależnieniem.

Jeśli już praca ma przybrała charakter typowo naukowo- poznawczy, to chcę w skrócie nadmienić pojęcia występujące w literaturze powszechnej dotyczące uzależnień:

Mnie, jako zwykłego zjadacza chleba, najbardziej trapi szeroko rozpowszechniony rynek narkotyków. Narkotyki to biznes i polityka. Aby zobrazować „narkotykowy zawrót głowy” podam kilka niewątpliwie interesujących danych statystycznych dotyczących narkobiznesu. Przepraszam, popełniłem gafę. Takiego szmalu z pewnością nikt nie potrafi sobie wyobrazić.

200 milionów konsumentów- ponad 500 miliardów (ile to będzie zer???) dolarów obrotów w skali roku. 8 milionów ćpunów bierze heroinę, 14 milionów kokainę, 140 milionów marihuanę i haszysz z konopii, 30 milionów to amatorzy amfetaminy i ekstazy. Same USA konsumuje ponad połowę światowej produkcji narkotyków. W ciągu ostatnich 10 lat nastąpiła eksplozja produkcji narkotyków pochodzenia roślinnego. Na dzień dzisiejszy powierzchnia upraw wynosi prawie 10 mln hektarów! A tak rysuje się wzrost cenowy kokainy od producenta do konsumenta: 75 $ za 250 kg liści koki w Boliwii- po przetworzeniu 1 kg kokainy w Kolumbii to 2250 $- 1 kg w sprzedaży detalicznej w Europie Zachodniej to bagatelka: 140000 $! Piękny biznes, nieprawdaż?! Dragi są żyłą złota dla bossów napychających sobie portfele pieniądzem śmierci. Utopcie się w tym szmalu mordercy!

Przechodząc do spraw bardziej przyziemnych wspomnę o akademickim życiu schizofrenika XXI wieku- studenta. Widziałem napisy w dworcowych tunelach: „Lepszych stu ćpunów niż jeden Pec!”. W toaletach publicznych małych chłopców żebrzących o kilka złotych na klej. Studentów z głowami w muszli klozetowej. Techno imprezy gdzie rozwydrzone małolaty hektolitrami wlewały w siebie alkohol, synchronizując się z wciąganiem w nozdrza „białej ścieżki” amfetaminy lub wcierając ją sobie w dziąsła. Transowe pokrzykiwanie („Narkomani i złodzieje wypierda...!”) Szanownego Pana Jerzego O.- patrona honorowego najbardziej „zakwaszonej” imprezy w Polsce- przystanku Woodstock w Żarach. Młodych „przydupasów” jarających niezliczone ilości skrętów. Starszą kobietę zaczepianą przez „napompowane karki”- sterydowców i koksiarzy- bezmózgie Yeti. Masowe wyprawy na pola pełne halunów. Pieczenie pizzy z „grzybków mocy” w akademickiej kuchence gazowej. Doniczki „ziela” i całe „plantacje” hodowców konopii mieszczące się w wynajętych mieszkaniach i stancjach... Nic mnie już nie zdziwi, a zadziwiam sam siebie. Im więcej widziałem, tym bardziej stałem się tolerancyjny. Co z tego, że posiadam wiedzę na temat progresywnego charakteru narkomanii? Wiem ,że jeżeli ja bym spróbował, to skończyłbym tak jak i inni. Z głową w rynsztoku. Nie wiedziałbym jak wrócić do „normalnego” społeczeństwa. „Plaga” pochłonęłaby mą duszę i ciało. Prawdopodobnie wylądowałbym w Monarze lub innym ośrodku dla uzależnionych i czekałbym...ku końcowi. Tolerancja ma to traktowanie narkomanów jak ludzi chorych, którym potrzeba pomocy, przyjaciół. Współczucie w dzisiejszym świecie traktuje się jako niepotrzebny luksus. Większość społeczeństwa głównie koncentruje się na budowaniu barier między narkomanami a resztą świata. Na pewno łatwiej potępić niż pomóc. Ale czy separowanie się od „trędowatych” to nie zwykły strach przed niebezpieczeństwem dla własnego zdrowia? Sam już nie wiem...przestałem się bać...dopiero zacznę dźwigać swoje życie...choć nie chciałbym by było krótkie, niech waży jednak sporo.

0x08 graphic

0x08 graphic

BRAK DANYCH SPOWODOWANY UZALEŻNIENIEM OD TLENU

0x08 graphic

AUTOR NIE ODPOWIADA ZA TREŚĆ I FORMĘ ZAŁĄCZONEGO MATERIAŁU

W MATERIALE WYKORZYSTANO MIĘDZY INNYMI:

www.radiohead.prv.pl

ZAPRASZAMY!

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przejawy niedost. społ. wśród uczniów klas gimnazjalnych, studia, II ROK, Resocjalizacja
NS, studia, II ROK, Resocjalizacja
Diagnoza Resocjalizacyjna Skalą Nieprzystosowania Społeczneg, studia, II ROK, Resocjalizacja
Program Tęcza, studia, II ROK, Resocjalizacja
Nieprzystosowanie społeczne 1, studia, II ROK, Resocjalizacja
Zawód nauczyciel - M. Grzegorzewska, studia, II ROK, Resocjalizacja
Program Alternatywa, studia, II ROK, Resocjalizacja
Ujemne determinanty oddziaływania penitencjarnego, studia, II ROK, Resocjalizacja
Dzieci ulicy w Polsce i na świecie, studia, II ROK, Resocjalizacja
Resocjalizacja - studenci, studia, II ROK, Resocjalizacja
Skąd się biorą sieroty społeczne, studia, II ROK, Resocjalizacja
Diagnoza Resocjalizacyjna Skalą Nieprzystosowania Społec (1), studia, II ROK, Resocjalizacja
ZARZĄDZENIE Nr 9 DYREKTORA CZZK z 24 lipca 1987, studia, II ROK, Resocjalizacja
Program Księżniczka, studia, II ROK, Resocjalizacja
Program Wychowawca podwórkowy, studia, II ROK, Resocjalizacja
Mój przyjaciel skazaniec, studia, II ROK, Resocjalizacja
Badania weryfikacyjne, studia, II ROK, Resocjalizacja
Przejawy niedost. społ. wśród uczniów klas gimnazjalnych, studia, II ROK, Resocjalizacja
NS, studia, II ROK, Resocjalizacja

więcej podobnych podstron