8077


Donald Davidson METODA PRAWDY W METAFIZYCE

I Mając wspólny język, w sensie wymaganym do komunikacji, mamy wspólny obraz świata, który w swych najogólniejszych cechach musi być prawdziwy. Wynika z tego, że ujawniając najogólniejsze cechy naszego języka, ujawniamy najogólniejsze cechy rzeczywistości. Jednym ze spo­sobów uprawiania metafizyki jest zatem badanie ogólnej struktury naszego języka. Korzystali z tej metody Platon, Arystoteles, Hume, Kant, Russell, Frege, Wittgenstein, Carnap, Quine i Strawson.

Ci, którzy rozumieją wzajemnie swą mowę, muszą mieć wspólny pogląd na świat, bez względu na to, czy jest to pogląd trafny. Powodem jest to, iż unicestwiamy sensowność naszego odczytywania wypowiedzi innych, jeśli nasza metoda odczytywania sta­wia innych w sytuacji, którą my uważamy za sytuację wielkiego błędu. Tak jak nie możemy się z kimś zgadzać, tak też nie możemy się z kimś spierać bez daleko idącej wzajemności.

Przekonania są identyfikowane i opisywane tylko w ramach gęstej sieci przekonań. Mogę żywić przekonanie, że chmura przesuwa się przed słońcem, ale tylko dlatego, iż jestem przekonany, że istnieje słońce, itp. itd. Musi istnieć jakiś odpowiedni zbiór powiązanych przekonań. Jeśli mam rację przypisując wam to przekona­nie, musicie mieć sieć przekonań bardzo podobną do mojej.

Dla utworzenia bazy komunikacji lub rozumienia potrzebna jest znaczna wspólnota przekonań prowadzi to do szerszego twierdzenia, że obiek­tywny błąd może występować tylko w otoczeniu przekonań, które są w dużej mierze prawdziwe. Zgoda nie daje prawdy, lecz wiele z tego, na co się zgadzamy, musi być prawdziwe, jeśli coś z tego, na co się zga­dzamy, jest fałszywe.

Przypisanie zbyt dużego błędu grozi tym, że podmiot zo­stanie pozbawiony swego przedmiotu, a zbyt duży rzeczywisty błąd „okrada” osobę z rzeczy, co do których się ona myli.

Dokonując interpretacji, zakładamy, że wiele z tego, co uważamy za wspólne, jest prawdziwe, ale nie możemy oczywiście założyć, że wiemy, gdzie leży prawda. Nie możemy interpretować na podstawie znanych prawd dlatego, że nie zawsze wiemy, które to są prawdy. Wszechwiedzący interpretator - przypisuje przekonania in­nym i interpretuje ich mowę na podstawie swych własnych przekonań, tak jak czynią to pozostali z nas. Ponieważ dokonuje on tego tak, jak czynią to pozostali z nas, musi on z konieczności przystać na taką zgod­ność, jaka jest potrzebna, aby zrozumiałe były jego przypisywania i inter­pretacje, a w tym oczywiście przypadku to, w zakresie czego stwierdza się zgodność, jest na mocy założenia prawdziwe.

Całkowity błąd dotyczący świata jest niezrozumiały, gdyż zakładając jego zrozumiałość, zakładamy po prostu, że mógłby ist­nieć interpretator (wszechwiedzący), który poprawnie zinterpretowałby kogoś innego jako tego, kto znajduje się w całkowitym błędzie, a to - jak pokazaliśmy - jest niemożliwe.

II

Skuteczna komunikacja dowodzi istnienia wspólnego i w dużej mierze prawdziwego poglądu na świat.

Uznajemy, że zdania uważane za prawdziwe - językowe reprezentacje przekonań - określają znaczenia składających się na nie słów. Tak więc wspólny pogląd kształtuje wspólny, podzielany przez nas język. Dlatego też wiarygodne jest twierdzenie, że badając najbardziej ogólne aspekty języka, będziemy badali najogól­niejsze aspekty rzeczywistości.

Język jest instrumentem komunikacji bo jego wypowiedzi i napisy są zdolne do bycia prawdziwymi lub fałszywymi. Badanie tego, jakie zdania są prawdziwe, leży w gestii różnych na­uk, natomiast badanie warunków prawdziwości jest domeną semantyki.

Chcąc wydobyć ogólne cechy świata, musimy zwrócić uwagę, na czym polega prawdziwość dowolnego zdania w języku. Jeśli warunki prawdziwości zdań umieści się w kontekście całościowej teorii, to tak powstała struktu­ra językowa będzie odzwierciedlała najogólniejsze cechy rzeczywistości. Celem jest więc teoria prawdy dla odpowiednio ważnej i znaczącej części języka naturalnego. Od zasięgu tej teorii będzie zależała wartość jakichkolwiek rezultatów metafizycznych.

Frege pokazał wyjaśnienie, jak prawdziwość zdania zależy od cech semantycznych jego części. Wprowadził ujednoliconą notację, której składnia odzwierciedlała wprost zamierzoną interpretację, a następnie nalegał, że ta nowa notacja, po zinterpretowaniu, ma tę samą moc ekspresywną co ważne części ję­zyka naturalnego (pod pewnymi wzglę­dami uważał, że jego nowy język jest lepszy). Fregego interesowała semantyczna struktura zdań oraz semantyczne relacje między zdaniami, w takiej mierze w jakiej powodują one to, że jedne zdania pociągają inne. Nie przyświe­cała mu idea ogólnej formalnej teorii prawdy dla języka jako całości brak zainteresowania paradoksami semantycz­nymi i chęć przyjęcia nieskończoności znaczeń (sensów) i referentów dla każdego denotującego zwrotu języka.

Ponieważ uważał, że zastosowanie funkcji do argumentu jest jedynym sposobem kombinacji semantycznej, musiał traktować zdania jako rodzaj nazw - nazw wartości logicznej. Jeśli spojrzeć na to jako na sprytny chwyt w celu charakterystyki warun­ków prawdziwości zdań, to jest on bezbłędny.

Ponieważ zdania nie funkcjonują w języku tak, jak funkcjonują nazwy, wydaje się, że ontologia potrzeb­na mu do opracowania semantyki nie ma bezpośredniego związku z ontologią kryjącą się w języku naturalnym. Nie jest więc jasne, czego można dowiedzieć się o metafizyce z metody Fregego.

Quine pokazał jak holistyczne podejście do problemu rozumienia języka dostarcza potrzebnych podstaw empirycznych. Jeśli z teorii praw­dy mają zostać wyprowadzone konkluzje metafizyczne, to podejście do języka musi mieć charakter holistyczny. On sam nie nadaje holizmowi bezpośredniego metafizycznego znaczenia:

Logika języka pierwszego rzędu jest prosta i dadzą się na nią przełożyć ważne z naukowego powodu części języka naturalnego. Ale ponieważ nie interesuje mnie ulepszenie języka naturalnego, lecz jego zrozumienie, traktuję języki formalne czy notacje kanoniczne jako środki badania struktury języka naturalnego.

Tarski - wylicza semantyczne własności elementów skończonego słownika i na tej podstawie rekursywnie charakteryzuje prawdę dla każdego zdania z nieskończo­nego ciągu zdań. Wychodząc z tej podstawy, prawdę osiąga się za po­średnictwem subtelnego i mocnego pojęcia (spełniania), które wiąże za­równo zdania, jak i wyrażenia niezdaniowe z przedmiotami w świecie. Charakterystyka predykatu prawdy „x jest prawdziwe w L" jest przyjmowana tylko wtedy, gdy dla każdego zdania języka L pociąga ona twierdzenie mające postać „x jest prawdziwe w L wtedy i tylko wtedy, gdy ...”, gdzie „x” zostaje zastąpione przez opis zdania, a kropki przez przekład tego zdania na język teorii.

teoria prawdy dla języka naturalnego musi relatywizować prawdziwość zdania do okoliczności wypowiedzi, a kiedy to się uczyni, wówczas warunki prawdziwości podane przez T-zdania nie będą już przekładać opisywanego zdania, zaś w podawaniu warunków prawdziwości zdań z elementami okazjonalnymi nie będzie można uniknąć posłużenia się pojęciami, które są być może semantyczne.

pojęcie przekładu, które można uczynić precyzyjnym w odniesieniu do języków sztucznych, gdzie interpretacje są dziełem odpowiednich decyzji, nie ma precyzyjnego czy nawet wyraźne­go zastosowania do języków naturalnych.

Teoria prawdy dla języka naturalnego (tak, jak ja ją pojmuję) od­biega znacznie pod względem celu i sposobu jej wykorzystania od Tarskiego definicji prawdy. Zagubiona zostaje wyraźność zastosowania, a wraz z nią znaczna część tego, co interesuje matematyków i logików (np. odniesienie do niesprzeczności). Tarski mógł uważać, że przekład jest syntaktycznie określony, i przejść do de­finicji prawdy. W zastosowaniu do języka naturalnego sensowniej jest założyć częściowe rozumienie prawdy, a posłużyć się tą teorią do naświetlenia znaczenia, interpretacji i przekładu. Spełnienie konwencji T Tarskiego pozostaje dezyderatem teorii, ale nie jej formalnym testem.

Teoria prawdy języka naturalnego, traktując każde zdanie jako złożone w dający się wytłumaczyć sposób ze skończonej liczby relewantnych dla prawdziwości słów, ujawnia jego strukturę. Kiedy badamy terminy i zdania bezpośrednio, nie w świetle całościowej teorii, musimy wprowadzać metafizykę do języka - powstaje problem uniwersaliów; istnienia nieistniejących bytów odpowiadających nie denotującym nazwom czy deskrypcjom; czy zdania odpowiadają faktom lub sądom w sensie logicznym.

III Wymóg, aby warunki prawdziwości zdania formułować, wykorzystując jedynie zasoby pojęciowe owego zdania, pomimo całej swej niejasności, ma ważne im­plikacje.

musiałby istnieć postulat dla każdej nazwy i predykatu, a to mogłoby mieć miejsce tylko wtedy, gdyby lista nazw i predykatów pierwotnych była skończona - a wtedy istniałaby tylko skończona liczba zdań składających się z nazwy i jednoargumentowego predykatu i nic nie sta­łoby na przeszkodzie, by z miejsca podać warunki prawdziwości dla wszystkich takich zdań - same T-zdania mogłyby służyć za aksjomaty.

Zachowanie skończonego słownika po­zwala na eliminację pojęć semantycznych; kiedy zbuduje się teorię wytwarzającą T-zdania bez nadmiernego bagażu semantyczne­go, znika potrzeba bytów, które odpowiadałyby predykatom. W rozważanym tu przypadku teoria nie musi w ogóle ustalać wy­raźnej odpowiedniości między wyrażeniami i obiektami, a zatem nie wchodzi tu w grę żadna ontologia; jest tak, bo ze­staw zdań, których warunki prawdziwości są podawane, jest skończony.

Ogólnie semantycznie relewantna struktura domaga się ontologii:

nie można ich traktować są jak nazwy własne, bo istnieje nieskończenie wiele wyrażeń cudzysłowowych.

przypisując wyrażeniom cudzysło­wowym strukturę, musieliśmy wyróżnić w tych wyrażeniach powtarzalne i niezależne „słowa”:

Ujawnia to ontologiczny fakt, który nie był widoczny, kiedy wyrażenia cudzysłowowe były traktowane jako pozba­wione struktury nazwy, a polegający na przyjęciu istnienia liter. Otrzymu­jemy możliwą do zbudowania teorię, kiedy wyjaśniamy molekuły jako złożone z atomów należących do skończonej liczby rodzajów; ale przez to otrzymujemy również atomy.

Przykład, jak następstwem postulo­wania potrzebnej struktury języka może być ontologia: Według Fregego zdanie w rodzaju „Daniel jest przekonany, że w jaskini znajduje się lew” jest zdominowane przez dwuargumentowy predykat „jest przekonany”, którego pierwszym argumentem jest termin jednostkowy „Daniel”, a drugim termin jednost­kowy, który nazywa sąd w sensie logicznym lub „sens”.

musimy nie tylko uważać zdania za terminy jednostkowe, lecz i wynaleźć byty, które one nazywają

miejsce po zwrocie „Daniel jest prze­konany, że ...” może zająć nieskończona liczba zdań. Jeśli mamy zatem podać definicję prawdy, musimy odkryć strukturę semantyczną tych terminów jednostkowych: należy pokazać, jak można je potraktować jako deskrypcję sądów.

Teoria prawdy musi potraktować każde słowo języka jako wieloznaczne, mającego jedną interpretację w zwykłych kontekstach, a drugą, gdy pojawia się ono po „jest przeko­nany, że” itp. Frege obstawał przy wieloznaczności na przekór językowi naturalnemu. Church wyeliminował wieloznaczność przez wprowadzenie odmiennych wyrażeń różniących się indeksem dolnym.

Frege sugerował, że za każdym wprowadzeniem przez wyrażenie referencjalne czasownika postawy propozycjonalnej, wyrażenie to zaczy­na odnosić się do bytu z wyższego poziomu semantycznego. A zatem każde słowo i zdanie jest nieskończenie i na wiele sposobów wielo­znaczne; z kolei w teorii Churcha będzie istniał nieskończony słownik podstawowy. W obu przypadkach nie da się zbudo­wać takiej teorii prawdy, jaką chcemy.

Frege uważał wartość logiczną każdego zdania za funkcję semantycznych ról jego części czy aspektów, nie zdawał sobie jednak sprawy z dodatkowych ograni­czeń, szczególnie dotyczących skończoności słownika, które płyną z wymogu sformułowania całościowej teorii prawdy.

Samodzielna operacja, która pozwala nam wydobyć ukrytą strukturę za pomocą charakterystyki predykatu prawdy:

„Jack i Jill weszli na wzgórze”. W jakich warunkach jest to zdanie prawdziwe? Jest w tym zdaniu iteratywny me­chanizm - koniunkcja. Możemy to zdanie rozwijać, dodając po słowie „Jill” zwroty w rodzaju „i Mary”. A zatem każde sformułowanie warunków prawdziwości tego zdania musi mieć na uwadze nieskończoność zdań, generowanych za pomocą tego samego mechanizmu, które trzeba w dalszej perspektywie uwzględnić.

Definiuje się prawdę dla podstawowego i skończonego repertuaru najprostszych zdań, takich jak: „Jack wszedł na wzgórze”, „ Jill weszła na wzgórze”, a następnie uzależ­nia się warunki prawdziwości zdania „Jack i Jill weszli na wzgórze” od warunków prawdziwości dwóch prostych zdań. Uzyskujemy zatem:

„Jack i Jill weszli na wzgórze” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy Jack wszedł na wzgórze i Jill weszła na wzgórze.

Po lewej stronie opisane jest zdanie z mowy potocznej; po pra­wej stronie znajduje się zdanie z tej samej mowy potocznej, ale z tej jej części, którą wybiera się z uwagi na jej zdolność wyraźnego przedstawienia, drogą wielokrotnego stosowania tych samych prostych środków, podstawowej struktury semantycznej.

Wielkim ułatwieniem jest też przekształcenie wszystkich zdań zawierających negację w zdania z frazą negacyjną „nie jest tak, że”.

Sprawa ontologii wypływa na powierzchnię dopiero tam, gdzie teoria odkrywa strukturę kwantyfikacyjną, i tam też właśnie teoria najle­piej tłumaczy schemat zależności prawdziwościowych przez systematycz­ne powiązanie wyrażeń z obiektami.

Aporia: jak dowieść asymetrii (o ile takowa istnieje) podmiotu i orzecznika.

Czasami to, co wydaje się nam terminami jed­nostkowymi, przechodzi w coś mniej ontycznego co do swych implikacji, kiedy zbada się ich logiczne relacje z innymi zdaniami, gdy tymczasem wymogi teorii mogą sugerować, że jakieś zdanie odgrywa rolę dającą się wyjaśnić jedynie przez potraktowanie go jako zdania o strukturze kwan­tyfikacyjnej, która nie jest widoczna na powierzchni. Oto znany przykład.

Jaka jest ontologia następującego-zdania: „Jack upadł, zanim Jack złamał swoją koronę”? Wydaje się, że Jack i jego korona to jedyne by­ty, które muszą istnieć, aby to zdanie było prawdziwe. Ale „Jack upadł, zanim Jack złamał swoją koronę” nie pozwala zastąpić „zanim” przez „i”, ponieważ „zanim” nie może być uważane za semantyczny spójnik praw­dziwościowy aby to zdanie było prawdziwe, oba zdania składowe muszą być prawdziwe, lecz to jeszcze nie wystarczy do jego prawdziwości, gdyż przestawienie owych zdań składowych uczyni całe zdanie fałszywym.

Frege: to zdanie jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje jakiś czas t i istnieje jakiś czas t1, taki, że Jack upadł w t, Jack złamał swoją koronę w t1 i t istniał, zanim zaistniał t1.

uznając każde takie zdanie za prawdziwe, przyjmujemy istnienie momen­tów. Jeśli zważyć na holistyczny charakter definicji prawdy, to odkrycie ukrytej ontologii w zdaniach zawierających „zanim” musi przenosić się na inne zdania: „Jack upadł” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje czas t, taki, że Jack upadł w t.

„Upadek Jacka spowodował złamanie jego korony”. Wydaje się tu, że „upadek Jacka” i „złamanie jego korony” są terminami jednostkowymi opisującymi zdarzenia, a „spowodował” jest dwuargumentowym czy relacyjnym predykatem. Ale wobec tego, jaka jest relacja semantyczna między takimi ogólnymi terminami, jak „upadek” w „upadek Jacka” a takimi czasownikami, jak „upadł” w „Jack upadł”? Jak w związku z tym „Upadek Jacka spowodował złamanie jego korony” różni się pod względem swych warunków prawdziwości od „Jack upadł, co spowodo­wało to, iż Jack złamał swoją koronę”, gdzie zwrot „co spowodowało to, iż” jest na pierwszy rzut oka spójnikiem zdaniowym?

Sugeru­ję, że „Jack upadł, co spowodowało złamanie jego korony” jest prawdzi­we wtedy i tylko wtedy, gdy istnieją zdarzenia e i f, takie, że e jest upadkiem, który przydarzył się Jackowi, f jest złamaniem, jakiego doznała jego korona, i e spowodowało f. Zgodnie z tą propozycją predykat „jest upadkiem”, prawdziwy o zdarzeniach, staje się pierwotny, a konteksty zawierające czasownik są pochodne. A zatem „Jack upadł” jest prawdzi­we wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje upadek, który przydarzył się Jac­kowi, „Jack poszedł na spacer” jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy istnieje spacer, na który on poszedł itd. Przy tej analizie fraza rzeczowni­kowa, taka jak „upadek Jacka”, staje się prawdziwą deskrypcją i opisuje ona pewien upadek, który przydarzył się Jackowi.

Mechanizm ten funkcjonuje, ale potrzebuje ontologii zawierającej ludzi ze względu na zdanie „Ktoś upadł i złamał swoją koronę”, a ponadto onto­logii zdarzeń ze względu na zdanie „Jones skaleczył swój policzek w łazience w sobotę”.

Dostosowując się do obecności w języku natu­ralnym wyrażeń wskazujących, i takich elementów wskazujących, jak czas, teoria prawdy musi traktować prawdę jako atrybut wypowiedzi, które zależą (między innymi) od wypowiedzianego zdania, osoby mó­wiącej i czasu. Inaczej mówiąc, możliwe jest traktowanie prawdy jako relacji między mówiącymi, zdaniami i momentami czasowymi. Tak więc wypowiedź „Mam pięć stóp wzrostu” jest prawdziwa, jeśli zostanie wy­powiedziana w pewnym określonym czasie w życiu większości ludzi, oraz prawdziwa, jeśli zostanie wypowiedziana w dowolnym momencie stosunkowo długiego okresu w życiu niezbyt wielu ludzi. „Widać ci hal­kę” może być prawdziwe, kiedy jest wypowiedziane przez mówiącego, gdy obrócony on jest ku zachodowi, chociaż może ono nie być praw­dziwe, jeśli obróciłby się on ku północy. Z kolei zdanie „Hillary wspiął się na Mount Everest” było przez długi czas fałszywe, a obecnie jest na zawsze prawdziwe.

„Metoda prawdy” w metafizyce nie eliminuje uciekania się do bardziej standardowych, często istotnie niejęzykowych, argumentów czy rozstrzygnięć. Na przykład to, co można zrobić w teorii prawdy, zależy w dużej mierze od logicznych środków, które są rozwija­ne przez samą teorię, lecz tej sprawy sama teoria już za nas rozstrzygnąć nie może. Jak widzieliśmy, metoda ta nie sugeruje też, jakie prawdy - pomijając prawdy traktowane przez nią jako logiczne - musimy przyjąć za warunek wzajemnego zrozumienia. To, co robi teoria prawdy, polega na opisie schematu, jaki prawda musi ustanowić w obrębie zdań, lecz bez dokładnej lokalizacji tego schematu. Tak więc dowodziłem na przy­kład, że bardzo duża liczba naszych potocznych twierdzeń o świecie nie może być prawdziwa, jeśli nie ma zdarzeń. Ale teoria prawdy, nawet jeśli przybierze proponowaną przeze mnie postać, nie określa, które zdarze­nia istnieją, ani nawet, że jakiekolwiek z nich istnieją. Niemniej jednak, Jeśli nie mylę się w sprawie formy logicznej zdań dotyczących zmiany, to gdy nie ma zdarzeń, nie ma też prawdziwych zdań w rodzaju bardzo powszechnych zdań o zmianie. A jeśli nie ma prawdziwych zdań o zmia­nie, nie ma też prawdziwych zdań o obiektach, które się zmieniają. Me­tafizyk, który jest gotów przyjąć, że żadne zdania w rodzaju „Wezuwiusz wybuchł w marcu 1944 r.” albo „Cezar przekroczył Rubikon” nie są prawdziwe, nie będzie zmuszony przez teorię prawdy do przyjęcia ist­nienia zdarzeń czy nawet ludzi lub gór. Ale jeśli przyjmie, że wiele z tego rodzaju zdań jest prawdziwych (bez względu na to, które to są zdania), to jest oczywiste, że musi przyjąć istnienie ludzi i wulkanów oraz - jeśli mam rację - istnienie takich zdarzeń, jak wybuchy i prze­kroczenia.

Zaletą metody prawdy nie jest to, że rozstrzyga takie sprawy raz na zawsze, ani nawet to, że rozstrzyga je bez dalszej refleksji metafizycznej. Metoda ta służy do tego, by uczulić nas na istniejące alternatywy i dać nam całościowy pogląd na konsekwencje podjętej decyzji. Celem metafi­zyki jest ogólność; metoda prawdy wyraża ten wymóg żądając teorii, któ­ra dotyka podstaw w całej ich rozciągłości. A zatem problemy metafizyki, chociaż nie zostają ani rozwiązane, ani zastąpione, zaczynają być widzia­ne jako problemy budowania w pełni dobrej teorii. Chcemy teorii, która jest prosta i jasna, o zrozumiałym i uzasadnionym aparacie logicznym, oraz takiej, która tłumaczy fakty dotyczące funkcjonowania naszego języ­ka. Sporne może być to, jakie to są fakty, a już z pewnością sporna bę­dzie sztuka rozmaitych kompromisów, powiedzmy między prostotą a jas­nością. Zagadnienia te będą, w co nie wątpię, dawnymi zagadnieniami metafizyki w nowym kształcie. Ale ów nowy kształt jest pod wieloma względami atrakcyjny.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Baterie i akumulatory 2 id 8077 Nieznany (2)
8077
8077
8077
8077
praca-magisterska-wa-c-8077, Dokumenty(2)
8077
8077
Baterie i akumulatory 2 id 8077 Nieznany (2)

więcej podobnych podstron