Badanie potrzeb społecznych - wersja wydrukowana, Metody i techniki badań socjologicznych


Gdyby Pan cytował - proszę napisać następującą notę: A. Lisowski: Badanie potrzeb społecznych, Biblioteka Pracownika Socjalnego, Interart, Warszawa 1996, s. (według zapisu komputerowego udostępnionego przez autora).... Przypisy w wersji wydrukowanej są numerowane w ramach rozdziałów.

ADAM LISOWSKI

BADANIE POTRZEB SPOŁECZNYCH

WARSZAWA 1996

SPIS TREŚCI

Wstęp ......................................................

7

Rozdział I. Definiowanie potrzeb w dorobku nauk społecznych

11

1.1. Znaczenie poznawania potrzeb .......................

11

1.2. Psychologiczne koncepcje potrzeb ...................

18

1.3. Pojęcie potrzeby w socjologii i ekonomii ...........

26

1.4. Prakseologiczna koncepcja potrzeb ..................

31

1.5. Funkcjonalna definicja potrzeb - propozycja ........

37

1.6. Potrzeby społeczne .................................

42

Pytania do rozdziału. Pod rozwagę .......................

47

Rozdział II. Potrzeby w badaniach społecznych ..............

48

2.1. Uwagi wstępne ......................................

48

2.2. Badania dysfunkcji systemów społecznych ............

50

2.3. Obserwacja i studium przypadku jako podstawa
do formułowania potrzeb społecznych ................

58

2.4. Wskaźniki o charakterze społecznym i inne
podstawy określania potrzeb społecznych ............

64

Pytania do rozdziału. Pod rozwagę .......................

84

Rozdział III. Sytuacja kobiet w Polsce jako źródło potrzeb

86

3.1. Potrzeby wynikające z pracy zawodowej kobiet .......

86

3.2. Potrzeby wynikające z dyskryminacji kobiet w Polsce

95

Pytania do rozdziału. Pod rozwagę .......................

110

Rozdział IV. Potrzeby rodzin z osobą niepełnosprawną .......

112

4.1. Badana empiryczne ..................................

112

4.2. Studium przypadku (case study) .....................

130

4.2.1. Uwagi wstępne .................................

130

4.2.2. Przykłady trzech rodzin .......................

133

4.2.3. Potrzeby społeczne - analiza sytuacji trzech
rodzin ........................................

167

Pytania do rozdziału. Pod rozwagę .......................

168

Podsumowanie ...............................................

169

Bibliografia ...............................................

175


Wstęp

Ekonomia, polityka społeczna, filozofia człowieka, psychologia operują pojęciem zaspokojenia potrzeb jako ważnym dla ludzkiej egzystencji i jednocześnie jednym z podstawowych dla ludzkiej aktywności. Problemy aktualne i ważne dla badań naukowych są ważne w ogóle i jako takie stanowią pole dociekań dla wszystkich instytucji, których cel działania stanowi pomyślny rozwój społeczny. Ocena działania systemu społecznego poprzez pryzmat potrzeb społecznych jest - jak to postaram się wykazać - najbardziej efektywna. Ujęcie takie wymaga przede wszystkim sprecyzowania pojęcia potrzeby, a w szczególności określenia, co się rozumie pod pojęciem potrzeb społecznych.

Praktycznym celem tej książki jest próba uściślenia pojęcia „potrzeba” oraz pojęć z nim związanych takich jak zaspokojenie potrzeb, hierarchizowanie ważności potrzeb, a także wykazanie, na podstawie krytycznej analizy wyników badań, że w operatywnej, przydatnej w procesie badań empirycznych formie pojęcie to stanowi dobrą podstawę do poszukiwania wskaźników efektywności działania społecznego.

Racjonalna polityka gospodarcza i społeczna powinna się opierać na odpowiednim rozpoznaniu rzeczywistości i prawidłowej ocenie roli, znaczenia i wagi poszczególnych elementów tej rzeczywistości. Konieczne są więc różnorodne badania empiryczne służące wykrywaniu nieznanych faktów, procesów i związków oraz wyjaśnianiu obserwowanych prawidłowości.

Badania społeczne stanowią same w sobie nowe fakty społeczne. Istnieje szereg skutków tego stanu rzeczy. Jednym z nich jest niejednoznaczność ocen przydatności badań na określony temat i konieczność rozpatrywania ich przydatności w szerokim kontekście. Wiąże się z tym także zdolność instytucji społecznych do spożytkowania wyników badań. W badaniach na użytek polityki społecznej istnieje sytuacja, w której z jednej strony występuje postulat możliwie wszechstronnego poznania stanu rzeczy w ramach problematyki konkretnego badania, a więc postulat braku ograniczeń badań na podstawie innych względów niż rzeczowo-techniczne. Z drugiej zaś strony niektóre tematy są ważne a niedostępne z powodów politycznych i zwyczajowych. W praktyce oznacza to, że niektóre tematy nie są podejmowane ze względu na drażliwość, a niektóre techniki badawcze uważa się za niedopuszczalne.

Dla badacza społecznego podejmującego nowe badania punktem wyjścia jest zawsze jakaś siatka teoretyczna, na której dają się umieścić znane mu fakty i postrzegane w tym układzie braki informacji. Siatka ta podlega prawom kulturowym - jest w danym środowisku zawodowym powszechnie akceptowana, czasem akceptowana przez szkołę dominującą w życiu naukowym, czasem zaś jedynie przez wąski krąg uznawany za outsiderów.

W tej książce, w toku dochodzenia do definicji potrzeb, dokonano próby rekonstrukcji tego, co badacze społeczni uważają za potrzeby społeczne. Rekonstrukcję tę poprzedzono krótkim przeglądem literatury na temat potrzeb, z którego wynika, że badacze i teoretycy zajmujący się człowiekiem w rozmaitych relacjach ludzkiej aktywności są dalecy od jednomyślności w zakresie definiowania tego, co rozumieją przez potrzeby, a najczęściej zajmując się potrzebami wcale ich nie definiują. Zajmowanie się na przykład potrzebami oświatowymi społeczeństwa, potrzebami zdrowotnymi, potrzebami w zakresie zabezpieczenia społecznego, a zwłaszcza pomocy społecznej, stanowi standard we współczesnych krajach rozwiniętych i niezależnie od niuansów, a nawet znacznych różnic w definiowaniu potrzeb społecznych, problematyka tych bardzo konkretnych potrzeb nie wykracza poza zakres przyjmowanych definicji. Tymczasem, gdy mowa o zabezpieczeniu społecznym, czy systemie opieki zdrowotnej itd., to zupełnie inne potrzeby zjawiają się w zamożnych społeczeństwach, które wytworzyły już bardzo efektywne systemy zabezpieczenia czy lecznictwa, a inne w społeczeństwach nie zamożnych, doskonalących lub budujących dopiero te systemy. Daleko idące zabezpieczenie (bezpieczeństwo socjalne) rodzi w niektórych krajach (np. w Szwecji) problemy egzystencjalne, co wynika stąd, że potrzeby bezpieczeństwa nie da się zaspokoić tylko drogą stałego doskonalenia standardowych systemów - w pewnym momencie osiągają one maksimum swojej efektywności, a dalsze doskonalenie może już tylko powodować nowe dysfunkcje społeczne.

W pierwszym rozdziale dokonuję przeglądu literatury w zakresie definiowania potrzeb oraz przedstawiam własne podejście do ich rozumienia i definiowania. W rozdziale drugim wskazuję na to, jak bada się potrzeby społeczne w rozmaitej skali, głównie na użytek polityki społecznej i omawiam stosowane w takich badaniach techniki i metody, podając konkretne przykłady. Rozdziały trzeci i czwarty stanowią egzemplifikację ustalania potrzeb na podstawie badań. Egzemplifikacje te prezentują jednocześnie dwie ważne dla pracownika socjalnego grupy potrzeb: potrzeby wynikające z sytuacji kobiet w Polsce i potrzeby rodzin z osobami niepełnosprawnymi.

Chciałbym złożyć podziękowanie pani prof. Jolancie Supińskiej za cenne uwagi, które w dużym stopniu wpłynęły na ostateczny kształt tej książki, a pani doktor Alicji Majewskiej-Gałęziak za wskazanie potrzeb pracowników socjalnych, dla których książka jest przeznaczona. Dziękuję również swoim kolegom z Instytutu Gospodarstwa Społecznego SGH w Warszawie, za wielokrotne dyskusje i rozmowy na tematy poruszone w tej książce i współpracę w badaniach, które służyły poznaniu potrzeb społecznych. Specjalne podziękowania składam swoje żonie, która zajmuje się naukowo podobnymi zagadnieniami i była cierpliwym i wyrozumiałym konsultantem przyczyniającym się na co dzień do powstania tej książki.

Warszawa, maj 1996 r.


Rozdział I. Definiowanie potrzeb w dorobku nauk społecznych

1.1. Znaczenie poznawania potrzeb

Pojęcie „potrzeby” ma duże znaczenie dla działalności człowieka. Nawet nie wchodząc głębiej w sens i definicję tego pojęcia, można stwierdzić, że wiedza dotycząca przyczyn powstawania potrzeb i możliwych sposobów ich zaspokajania ułatwia ustalanie celów i środków ludzkiego działania. Tym samym znajomość potrzeb i metod ich badania sprzyjają racjonalnemu i harmonijnemu przebiegowi procesów społecznych. Pojęcie potrzeby pełni kluczową rolę w tych dziedzinach, które uznają za swój przedmiot celową działalność ludzi. Niektóre definicje ekonomii politycznej i polityki społecznej są sformułowane z użyciem pojęcia potrzeby.

„Pod nazwiskiem ekonomii politycznej rozumie się to publiczne gospodarstwo [...], które [...] na potrzebę powszechną pochodzących zarządza...”. „Ekonomia polityczna [...] jest nauką o społecznych prawach rządzących produkcją i podziałem środków zaspokojenia potrzeb ludzkich”. „Właściwą rolę polityki społecznej określamy [...] najlepiej stwierdzając, że jest ona powołana do zaspokojenia potrzeb ludzkich w tym szerokim zakresie, który decyduje o prosperowaniu jednostek, a przez to o prawidłowym rozwoju całego społeczeństwa”.

Również wiele definicji podstawowych pojęć ekonomicznych i z dziedziny polityki społecznej odwołuje się do pojęcia „potrzeby”. Są to definicje takich podstawowych pojęć, jak produkcja i praca.

„Produkcja jest świadomą i celową działalnością ludzką, która przystosowuje zasoby i siły przyrody do potrzeb człowieka”.

„Praca to wszelki splot czynów [...] mający charakter pokonywania trudności dla uczynienia zadość czyimś potrzebom istotnym”. Przy czym „[...] jasne to chyba, że istotność potrzeby zależy od miary grożącego zła...” w przypadku nie zaspokojenia potrzeby.

Ważkie zagadnienia współczesnej gospodarki rynkowej nie obchodzą się bez odwołania do potrzeb. Działalność marketingowa, oddziaływanie na konsumenta w taki sposób, by jego zachowania były korzystne dla producentów i dystrybutorów wymagają poznania potrzeb, a także manipulowania potrzebami.„U źródeł kształtowania się postawy nabywcy na rynku znajdują się odczuwane przez niego potrzeby. Każdy człowiek mający indywidualny zakres potrzeb, podlega jednocześnie ukierunkowaniom wewnętrznym i zewnętrznym. Te trzy elementy łącznie kształtują postawę nabywcy i w efekcie jego zachowania na rynku.” W tej samej książce znajdujemy również następujące stwierdzenie:„...potrzeby są podstawowym elementem kształtującym zachowania nabywców, ich rozpoznanie jest niezbędne dla skutecznego działania marketingowego”.

Znajomość własnych potrzeb jednostki pozwala jej na lepsze, bardziej sprawne kierowanie swoim życiem. „Mądrość kierowania życiem jest umiejętnością wczucia się w rytm swego organizmu, w rytm jego życia, zaspokajania potrzeb rzeczywistych, unikania narzucania mu rytmu z nim niezgodnego”. Doświadczanie bólu i nieszczęścia ma także pozytywną wartość, ponieważ pozwala na lepsze rozumienie potrzeb innych ludzi i czyni jednostkę bardziej wrażliwą społecznie. „Doświadczenie (...) wskazuje, że (...) w nieszczęściu raczej niż w szczęściu rodzi się moralny stosunek do życia, zrozumienie potrzeb innych ludzi”.

Uczenie poprzez rozbudzanie i zaspokajanie wartościowych potrzeb ludzkich uważa się za jedno z istotnych zadań szkoły we współczesnych społeczeństwach.

Wynika z powyższego, że potrzeby należy w jakiś sposób oceniać, że mogą być dla człowieka korzystne, bądź niekorzystne, właściwe lub niewłaściwe.„Stoicy (...) widzieli źródło nieszczęścia w niewłaściwych potrzebach”.

Obok terminu „potrzeba” pojawiają się zatem często określenia „istotna”, „rzeczywista”, „wartościowa”, „prawdziwa” albo przeciwnie - „niewłaściwa”, „urojona”, „nieważna”. Wskazuje to, że pojęcie potrzeb nie jest tak oczywiste, jakby to wynikało z potocznej obserwacji. Nie budzi raczej wątpliwości, gdy ktoś stwierdza np., że jego potrzebą jest jedzenie, ubranie lub mieszkanie. Ale zastanawia już stwierdzenie, że X ma potrzebę przyjemności, a wręcz może budzić wątpliwości zdanie: Y ma potrzebę narkotyku. Ta możność nadawania terminowi „potrzeba” różnorodnego sensu prowadzi do stosowania dodatkowych określeń, takich jak wyżej wspomniane, a także innych - np. „podstawowe” i „naturalne”. „Pożywić się, zabezpieczyć przed wszystkimi wypadkami lub też ochronić się przed nimi, wreszcie zaspokoić czyjąś ciekawość: oto wszystkie naturalne potrzeby”.

Kwestię uznawania jednych potrzeb za konieczne lub ważniejsze, innych za mniej istotne można odnaleźć już w poglądach Epikura, poszukującego recepty na szczęśliwe życie. „Dążenie do przyjemności nie polega na [...] oddawaniu się wszelkiej rozkoszy, na zaspokojeniu wszelkich potrzeb i pragnień. Bywają bowiem potrzeby różnego rodzaju. Te, które są naturalne i konieczne, jak pragnienie zaspokojenia głodu, czy zdobycia rzetelnej wiedzy. Te, które są naturalne, lecz wcale nie konieczne, które mogą, ale nie muszą być zaspokajane, jak na przykład potrzeba wykwintnego jadła [...]. Wreszcie te, które nie są ani naturalne, ani konieczne [...] jak dążenie do znaczenia, sławy, bogactwa”.

Próby oddzielenia potrzeb koniecznych, czyli tych, których zaspokojenie jest niezbędne do przetrwania, od niekoniecznych, czy wręcz uznawanych, z jakichś powodów, za szkodliwe dla człowieka, wiążą się z ewidentną prawdą: źródła zaspokojenia potrzeb są zwykle nieadekwatne do potrzeb odczuwanych czy uświadamianych, zaś ograniczenia stają się źródłem rywalizacji między ludźmi, walki i konfliktu społecznego. „Stanem notorycznym ludzkości jest niewspółmierność pragnień lub potrzeb do źródeł ich zaspokajania”. „Potrzeby konsumpcyjne jednostek wyznaczają teren, na którym toczyły się od wieków różnego rodzaju walki i rywalizacje”.

Świadomość ograniczonych możliwości zaspokojenia wszystkich potrzeb prowadzi - zarówno na poziomie życia jednostek, jak i na poziomie funkcjonowania społeczeństw - do podziału potrzeb na te, które muszą być zaspokojone i na te, które tylko mogą lub nawet wcale nie powinny być zaspokajane. Stanowi także o rodzącej się tendencji lepszego ich poznania w kontekście złożonych uwarunkowań przeszłości.

W programowaniu struktury konsumpcji „problemem wyjściowym jest sposób poznania potrzeb [...], kto określa jakie są te potrzeby...”. „Zarówno bieżąca, jak i planowana działalność w zakresie polityki społecznej wymaga badań diagnostycznych kompleksowych uwarunkowań [...] indywidualnych celów i potrzeb (dążeń, aspiracji)”. „Bez badania potrzeb nie może być mowy o jakościowej analizie procesów społeczno-gospodarczych, planowania (...)”.

Przemiany związane z rewolucją naukowo-techniczną naszych czasów prowadzą wręcz do tego, iż niektórzy uważają, że należy budować nową filozofię społeczną, opartą na antycypacji potrzeb, które pojawią się w przyszłości. „Zmuszeni [...] jesteśmy do próby dokonania dwóch trudnych rzeczy, do jednoczesnego przewidywania przyszłości i opracowywania nowej filozofii społecznej opartej na potrzebach przyszłości”. Ocena potrzeb i wyznaczanie priorytetów wiążą się z problematyką wartości i ich systemów. Zauważymy tu, że poszanowanie takich podstawowych wartości jak współcześnie rozumiane prawa człowieka stanowi podstawę zaspokojenia potrzeby istnienia i bezpieczeństwa jednostki.

Skoro poznanie potrzeb ma tak duże, od dawna dostrzegane znaczenie, to zastanawiający jest fakt, że brak do tej pory zgodnie przyjmowanej definicji tego terminu. Przede wszystkim każda z dziedzin nauk społecznych formułuje definicje o zakresie typowym dla swojego pola zainteresowań: psychologia łączy potrzeby z funkcjonowaniem jednostki; socjologia - nie negując ujęć psychologicznych - zwraca uwagę na rolę procesów kulturowych w kształtowaniu potrzeb jednostek; ekonomia koncentruje się na potrzebach zobiektywizowanych - popycie efektywnym. Ujęcia etyczne i prakseologiczne wplatają do pojęcia potrzeby swoją charakterystyczną terminologię. Stwarza to trudne do przezwyciężenia wrażenie, że problematyka potrzeb jest na tyle złożona, że nie jest w ogóle możliwe sformułowanie takiej definicji, która byłaby do zaakceptowania przez wszystkich i do wszystkich celów.

Niemniej jednak właściwie każdy badacz i teoretyk społeczny, a także wielu spośród praktyków, nie może ominąć problemu definiowania potrzeb. Wynika to z ich kluczowej roli w życiu jednostek i społeczeństw. Jest wiele definicji potrzeb, ale wobec złożonego charakteru tego zagadnienia są to przeważnie definicje nie w pełni, nie do końca zadowalające, stąd wynika konieczność tworzenia definicji ad hoc, co zwiększa tylko chaos panujący w tym zakresie.

Jednym z ważniejszych czynników stanowiących o trudności definiowania potrzeb jest to, że każdy człowiek odczuwa różnorodne potrzeby, których nie zaspokojenie wiąże się z przeżywaniem silniejszych lub słabszych emocji, a to sprzyja subiektywnemu podejściu do tej problematyki.

S.Nowak zajmujący się metodologią i metodami badań społecznych zauważył, że „termin (potrzeba) pojawia się w trzech różnych znaczeniach: w sensie subiektywnym, behawioralnym i obiektywnym.

»W sensie subiektywnym P jest potrzebą U, gdy U chce (pragnie, pożąda) P. W sensie behawioralnym stwierdzenie iż P jest potrzebą U oznacza, że układ U ma względnie stałą tendencję (dyspozycję) do podejmowania działań zmierzających do zdobycia P., ilekroć znajdzie się w stanie ~P. W sensie obiektywnym P jest potrzebą U, gdy U nie może istnieć (w ogóle lub w pewnych wyróżnionych stanach) bez posiadania P.«”

Takie podejście do potrzeb nie wyjaśnia ich istoty w sposób zadowalający badacza tego zagadnienia. Ujęcia powyższe mają charakter leksykalny, tzn. wyjaśniają w jakich okolicznościach i w jakim kontekście można używać terminu „potrzeba” nie popełniając błędu językowego. Ale też mogą wprowadzić w błąd - ujęcie „potrzeby” w znaczeniu subiektywnym utożsamia pragnienia, pożądania z potrzebami; definicja behawioralna utożsamia z potrzebami nawyki (przy czym likwidacja stanu ~P [czytaj: stanu nie P] nie musi wcale polegać na zdobyciu P); zaś definicja w sensie obiektywnym pokazuje najbardziej dowodnie, że pojęcie potrzeb należy łączyć z wartościami i nie nadaje się do wykorzystania w definiowaniu potrzeb „obiektywny” paradygmat nauk przyrodniczych. Jest bowiem bezsensem każde podstawienie w proponowanej definicji, które nie uwzględnia subiektywnych (choćby) korzyści podmiotu odczuwającego lub określającego swoje potrzeby. Podstawmy do definicji P = alkohol we krwi, U = pan X, wyróżniony stan - upojenie alkoholowe. Zdanie „pan X nie może istnieć w stanie upojenia alkoholowego bez alkoholu we krwi” jest obiektywne w tym sensie, że można pozytywnie zweryfikować jego prawdziwość. Ale wcale nie oznacza to, że stan upojenia alkoholowego jest potrzebą pana X w sensie obiektywnym! Owszem może tak być, ale wówczas, gdy pan X jest alkoholikiem.

1.2. Psychologiczne koncepcje potrzeb

Cytowany już wyżej filozof francuski Condillac sformułował następującą definicję potrzeby:

[1] „... potrzeba, czyli znajomość pewnego dobra, którego posiadanie uważa [się] za konieczne”.

Z rozwojem psychologii definicje potrzeb pojawiają się na jej gruncie, z racji tego, że właśnie w psychologicznych badaniach nad czynnikami ludzkich zachowań trzeba często posługiwać się tym pojęciem.

Z natury badań psychologicznych wynika, że problematykę potrzeb najczęściej wiążą z organizmem człowieka, właściwościami organizmu jako systemu i cechami jego zachowań. Oto kilka dalszych definicji psychologicznych, które wiążą potrzebę z zakłóconym stanem wewnętrznym organizmu człowieka:

[2] „Gdy warunki w organizmie odbiegają znacznie od warunków optymalnych dla przetrwania jednostki lub gatunku, wówczas mówi się, że istnieje stan potrzeby i pojawia się mniej lub bardziej ciągła stymulacja.” (Hull)

[3] Potrzeba to „stan braku w organizmie czegoś, co jest niezbędne do jego życia. W psychologii współczesnej najbardziej zasadny jest podział potrzeb na biologiczne i społeczne.”

[4] Potrzeba, to „Świadomie zdefiniowany lub podświadomie określony brak elementu koniecznego do funkcjonowania czy to systemu biofizycznego człowieka czy też funkcjonowania w systemie zewnętrznym i środowiskowym, wywołujący działania, zmierzające do rozładowania powstałego napięcia.”

[5] „Potrzeba (organiczna) jest stanem niedostatku lub nadmiaru w organizmie.”

[6] „Potrzeba jest to stan osobnika, będący odchyleniem od jego optimum życiowego.”

Słabością definicji [2]-[6] jest przede wszystkim to, że odnoszą pojęcie potrzeby do wewnętrznych stanów organizmu i posługują się mało zobiektywizowanym pojęciem nadmiaru lub niedoboru, lub inaczej braku. Zauważmy przy okazji tych definicji, ze termin „potrzeba” w języku potocznym oznacza zarazem, że coś, co stanowi przedmiot tej potrzeby i jest zarazem „potrzebne” - jak na przykład: głód = potrzeba jedzenia, jedzenie jest potrzebne. Ta zależność lingwistyczna dyskwalifikuje definiowanie potrzeb przez brak czy niedostatek, ponieważ brak, odchylenie od optimum życiowego i niedostatek nie są zazwyczaj nikomu potrzebne.

Ponadto definicje te są nielogiczne: są ludzie, którzy nie odczuwają potrzeb, a mają z pewnością obiektywny niedobór lub brak wielu przedmiotów czy składników w swoim organizmie - są to przede wszystkim rzeczy zbędne, albo tylko niewiadome. Nadto powyższe definicje utożsamiają stan osobnika z potrzebą, gdy w istocie potrzeba może stanowić reakcję na jakiś stan. Gdy potraktować np. ostatnią [6] z zacytowanych definicji dosłownie i podstawić pod pojęcie stanu, który jest odchyleniem od optimum życiowego, „niedobór protein” - otrzymamy na tej podstawie zdanie: „Potrzeba osobnika to niedobór protein.”, co jest oczywistym nonsensem, ponieważ potrzebą jest raczej ich dostatek. Pomimo tych ewidentnych ułomności definiowanie potrzeb w związku z brakami ciągle ma powodzenie w literaturze naukowej.

W jeszcze większym stopniu narażone na subiektywizm są potrzeby definiowane w kontekście procesu motywacyjnego. Za Kocowskim, który wyróżnił tę kategorię definicji potrzeb, można przytoczyć następujące:

[7]„Potrzeba jest to napięcie wewnątrz organizmu, które prowadzi do zorganizowania pola działania organizmu odpowiednio do pewnych podniet lub celów i pobudza aktywność skierowaną na ich osiągnięcie”. (McKinnon)

[8]„Potrzeba to stan odczuwania braku, pożądanie czegoś albo też wymaganie powodzenia w pewnym działaniu”. (Drever)

Oto definicja, która należy do tej kategorii, zacytowana przez K.Jankowskiego:

[9] „Potrzeba jest sytuacją niestałej lub zaburzonej równowagi w zachowaniu się organizmu”. (Cameron, Magaret)

Definicje [7]-[9] nie dość, że są subiektywne, to zawierają podobny błąd semantyczny, jak definicje odwołujące się do stanu organizmu [2]-[6]. Błąd ten wynika z dwuznaczności terminu potrzeba: potrzeba jest zarazem terminem określającym przedmiot, jak i stan - informację, że coś jest w danej sytuacji potrzebne, o czym już wspomniałem. Niemniej w tej dwuznaczności, właściwej nie tylko językowi polskiemu, mieści się głęboki sens: trudno sobie wyobrazić, aby ktoś rzeczywiście uważał za potrzebę to, co niepotrzebne.

Niektóre spośród definicji psychologicznych włączają do pojęcia potrzeby, obok stanów wewnętrznych, również bliżej nie określone cele życiowe jednostki i sytuację psychologiczną, rozumianą chyba jako uwarunkowanie zewnętrzne. Według Lewina

[10] „Potrzeby to specyficzne stany psychiczne powstające w wyniku interakcji celów życiowych jednostki z jej aktualną sytuacją psychologiczną”.

Wracając do wyczerpującej krytyki definicji potrzeb, jaką przeprowadził Kocowski, należy wspomnieć również definicje potrzeb w znaczeniu obiektywnym.

Oto dwie przykładowe definicje tego typu:

[11] „Potrzeba przedmiotu Y to trwała właściwość osobnika X polegająca na tym, że osobnik X bez przedmiotu Y nie może normalnie funkcjonować, tj. uzyskać optymalnej sprawności w zachowaniu siebie i gatunku oraz w zapewnieniu własnego rozwoju.”

Dodajmy jeszcze skróconą wersję ostatniej [11] definicji, opisującą sytuację, w której występuje potrzeba:

[12] „X potrzebuje Y wtedy, gdy normalne funkcjonowanie X zależy od stanu Y.”

Definicja [11] posługuje się zbyt ogólnym pojęciem „właściwość”, które w rzeczy samej nic nie wyjaśnia, niemniej odwołanie się do „normalnego funkcjonowania” stanowi - moim zdaniem - bardzo ważny element tej definicji. Następna [12] stanowi opis sytuacji, w której może się pojawić potrzeba.

Definicje o charakterze psychologicznym są przyjmowane do takich dziedzin, dla których ustalenia psychologiczne mają istotne znaczenie, jak teoria organizacji i zarządzania [13] lub etyka [14].

[13] „Doznanie potrzeby, to najogólniej mówiąc chyba to samo, co doznanie braku czegoś lub niemożność zachowania się w zwykły sposób, poczucie, że byłoby doznającemu lepiej, gdy by mógł za pomocą tego czegoś lub w toku owego (zwykłego) zachowania się (takiego jak ruch, jedzenie, picie, stosunki płciowe) osiągnąć pożądany stan, którego jest pozbawiony.”

[14] „Przeżycie braku może też być nazwane przeżyciem potrzeby, bowiem przeżycie braku wiąże się od razu z pragnieniem zaspokojenia braku.”

Nie wszyscy psychologowie zajmujący się potrzebami definiowali to pojęcie. Trwałe miejsce w literaturze poświęconej potrzebom i wielu zwolenników zyskał Maslov, który przedstawił koncepcję hierarchii potrzeb i ich klasyfikacji. „Potrzeby ludzkie sklasyfikował on dzieląc je na siedem grup stanowiących hierarchiczny szereg. Nazywa je podstawowymi (...). Oto odpowiedni schemat.

góra hierarchii 1. potrzeby estetyczne

2. potrzeby wiedzy i zrozumienia

3. potrzeby samourzeczywistnienia

4. potrzeby uznania

5. potrzeby przynależności i miłości

6. potrzeby bezpieczeństwa

dół hierarchii 7. potrzeby fizjologiczne

(...) wg Maslova potrzeba (wyższa) w hierarchii dochodzi do głosu wówczas, gdy nastąpiło uprzednie zaspokojenie potrzeb (niższych).”

Maslov dokonał podziału potrzeb na potrzeby niedostatku i potrzeby wzrostu. Łatwo zaobserwować, że zaspokojenie takich potrzeb jak fizjologiczne, czy potrzeby bezpieczeństwa ma tą cechę, że im więcej działań na rzecz zaspokojenia tych potrzeb tym ich nasilenie mniejsze - tego typu potrzeby wynikają z niedostatku. W przypadku potrzeby samorealizacji każde działanie na rzecz zaspokojenia tej potrzeby powiększa obszar dalszych możliwych działań i powoduje nasilenie się potrzeby - zaspokajanie tej potrzeby prowadzi do rozwoju, wzrostu.

Istotnym dorobkiem koncepcji Maslova jest wiązanie potrzeb z genezą życia i ich występowaniem, jako czynnika o charakterze homeostatycznym, w procesach życiowych organizmów. Zakłada ona zatem, że potrzeby pełnią ważne funkcje dostosowawcze. Teoria Maslova ma charakter probabilistyczny, to znaczy, że obrazuje pewną tendencję, a nie bezwarunkową zależność, i bywa często atakowana z pozycji deterministycznych, gdyż łatwo jest wskazać przykłady faktó zaspokajania potrzeb wyższego rzędu pomimo nie zaspokojenia potrzeb niższego rzędu. Nie stanowi to jednak reguły, a incydent i krytykę taką można uznać za opartą na nieporozumieniu. Teoria Maslova, licząca dziś kilkadziesiąt lat, ulegała w toku rozpowszechnienia i popularyzacji licznym wulgaryzacjom, przeważnie związanym z subiektywnym podchodzeniem do znaczenia, jakie mają poszczególne potrzeby.

Oceniając ogólnie psychologiczne definicje potrzeb, należy stwierdzić, to co wnoszą najważniejszego do rozumienia tego pojęcia da się określić, jako powiązanie z funkcjonowaniem człowieka. Zdecydowana większość definicji ma charakter subiektywny i sprawozdawczy zarazem, co nie sprzyja ich przydatności w naukach społecznych.

1.3. Pojęcie potrzeby w socjologii i ekonomii

Istnieje sprzeczność pomiędzy rozumieniem potrzeb w ekonomii i socjologii. Polega ona na tym, że w ekonomii, podobnie jak w psychologii, upatruje się źródeł wielu potrzeb w kulturze. Oskar Lange tak pisał o potrzebach i ich genezie:

„Człowiek ma różnego rodzaju potrzeby, jak żywność, odzież, mieszkanie, wychowanie dzieci, rozrywki i wiele innych. Część z tych potrzeb ma charakter biologicznych, których zaspokojenie jest niezbędne do życia. Inne potrzeby są wynikiem (...) kultury danego społeczeństwa (...). Potrzeby bywają indywidualne albo zbiorowe.”

Sprzeczność, o której mowa nie dotyczy potrzeb biologicznych, nie budzą one na ogół wątpliwości; zmiany poglądów na potrzeby w tym zakresie są odpowiedzią na rozwój wiedzy z zakresu nauk biologicznych. Natomiast upatrywanie źródeł potrzeb w kulturze i jej instytucjach napotyka na odmienne poglądy socjologa i antropologa kulturowego B.Malinowskiego: „...poprzez zaspokojenie podstawowych potrzeb swoich człowiek do pewnego stopnia przekształca swoją czysto zwierzęcą naturę”, zaś „korzystanie z (...) wyposażenia, którym człowiek posługuje się jako przez kulturę udzieloną mu bronią przeciwko otoczeniu i losowi, zawiera szereg implikacji. Posługiwanie się narzędziami oznacza (...) technikę rękodzielniczą, to znaczy tradycję rękodzieł i rzemiosła. Ta zaś nieuchronnie wiąże się z pewną teoretyczną wiedzą, więcej nawet, opiera się na niej. Ciągłość techniki i tradycja teoretycznej wiedzy możliwe są (...) dzięki szczególnej cesze człowieka, jaką jest mowa.”

Gdzie indziej, ten sam autor, pisze: „Żaden system czynności nie może przetrwać, jeżeli nie jest związany bezpośrednio lub pośrednio z ludzkimi potrzebami i ich zaspokajaniem.”

A więc podstawowe elementy oraz instytucje kultury pochodzą od podstawowych potrzeb (biologicznych) a nadawanie im samodzielnych własności może wskazywać na swoistą alienację kultury lub jest kwestią różnicy horyzontu czasowego, jaki dla danej dziedziny nauki stanowi standard - dla antropologii kulturowej obejmuje o wiele dłuższe okresy niż dla ekonomii.

Rozwój cywilizacyjny, mieszczący się w ramach przeobrażeń kultury, powoduje bezkrytyczne uznawanie niektórych kompleksów kulturowych, instytucji społecznych za równie oczywiste, jak cechy biologiczne ludzi i uznawanie za podstawowe niektórych potrzeb cywilizacyjnych (wynikających z rozwoju cywilizacji). „Program (...) w dziedzinie [funduszy spożycia zbiorowego - A.L.] zakłada (...) kontynuację generalnych linii polityki społecznej, dążącej do stworzenia systemu powszechnego zaspokajania pewnych potrzeb uznanych za podstawowe.”

Z punktu widzenia polityka, organizatora zaspokajania potrzeb w skali społecznej, potrzeby kulturowe mogą być także przedmiotem manipulacji: „Potrzeby ogólne (...) nie mają ustalonego ani charakteru, ani repertuaru: można je stymulować i rozwijać lub hamować i utrzymywać w stanie utajonym.”

Stymulacja potrzeb pozabiologicznych jest z pewnością nieodzowna dla polityki społecznej. Klasycy ideologii, która doprowadziła do powstania obejmującego wiele milionów ludzi systemu bardzo rozbudzającego potrzeby, a nie będącego w stanie ich zaspokoić, czyli systemu komunistycznego, formułowali przesłanki, które powinny stanowić memento dla polityki społecznej: „bogaty człowiek jest człowiekiem potrzebującym w pełni przejawów ludzkiego życia, człowiekiem, w którym jego własne urzeczywistnienie istnieje jako wewnętrzna konieczność, jest człowiekiem w potrzebie.” Oczywiście w cytowanym zdaniu chodzi o bogactwo osobowości człowieka.

W naukach społecznych i ekonomicznych, silniej niż w psychologii, daje się odczuć brak teorii potrzeb. Wynika to między innymi stąd, że w psychologii pojęcie potrzeb funkcjonuje głównie w ramach teorii motywacji, zaś dla nauk społecznych teoria potrzeb ma potencjalnie pozycję nadrzędną wobec teorii ekonomicznych i socjologicznych średniego szczebla. M.Pohorille tak przedstawia tą sytuację: „...otrzymujemy wiele przyczynków do wiedzy o potrzebach, jednak wciąż jeszcze brak ogólnej teorii wyjaśniającej wielostronne aspekty tego skomplikowanego zjawiska. Trudności piętrzące się na drodze do stworzenia takiej teorii są zupełnie oczywiste. Ogólna teoria potrzeb byłaby bowiem ogólną teorią człowieka, teorią zachowań ludzkich i motywacji, teorią tłumaczącą funkcjonowanie człowieka w wielu wymiarach oraz warunki decydujące o zmianie relacji między człowiekiem (jednostką, społeczeństwem) a jego otoczeniem.” Zdanie to słusznie podkreśla wagę teorii potrzeb, lecz - jak się wydaje - przecenia rolę, jaką mogłoby mieć stworzenie takiej teorii.

Brak teorii potrzeb powoduje, że ich definiowanie w naukach społecznych ma często charakter nawiązujący do koncepcji psychologicznych, jak np. ma to miejsce w rozwinięciu hasła „potrzeba” („need”) we współczesnym słowniku socjologicznym: „teoria motywacji indywidualnej działania jest tłumaczona przez odniesienie do potrzeb. Ogólnie uznaje się pewne potrzeby uwarunkowane psychologicznie - odżywianie, sen, bezpieczeństwo, które muszą być zaspokojone, aby człowiek przetrwał; potrzeby ulegają wpływom kultury (...). Wg B.Malinowskiego instytucje społeczne działają, by zaspokoić potrzeby społeczne. Socjologowie uznają również potrzeby o charakterze niepsychologicznym - współuczestnictwa, uznania, czy zrozumienia. Termin ma też znaczenie krytyczne - społeczeństwo kapitalistyczne uważa się za tworzące fałszywe potrzeby poprzez reklamę”.

Odejście od psychologicznego pojmowania potrzeb dokonuje się w socjologii w stronę koncepcji funkcjonalnych, a więc zarazem systemowych: „W teorii systemów społecznych jest [potrzeba - A.L.] częścią koncepcji jako wstępny warunek funkcjonalny. Np. T.Parsons uważa, że każdy system społeczny ma cztery potrzeby (lub imperatywy funkcjonalne), które muszą być spełnione, jeżeli system ma przetrwać. Te potrzeby odpowiadają czterem podsystemom: ekonomicznemu, politycznemu, motywacyjnemu oraz integracyjnemu.”

A oto próba definicji, która ostrożnie zmierza ku koncepcjom funkcjonalnym:

[15] „Potrzeba to coś, co w związku z biologią jednostki, jej rolą społeczną, kulturą grupy, doświadczeniem i aktualnymi warunkami sytuacyjnymi, w których ona funkcjonuje, wytwarza w niej nie tylko poczucie zaspokojenia (lub jego brak) w określonym zakresie spraw, ale także (w przypadku zaspokojenia potrzeby) poczucie sensu trwania w tym zaspokojeniu.”

W pełni funkcjonalny i systemowy charakter ma definicja A.Sicińskiego:

[16] „Potrzeba systemu to taka cecha, ze względu na którą warunkiem niezakłóconego funkcjonowania tego systemu w jego otoczeniu jest pewien określony stan tego otoczenia.”

Jest to [16] definicja zobiektywizowana i uniwersalna, bowiem nie precyzuje jaka jest natura systemu. Odnosi się więc również do systemów technicznych i tworzonych przez przyrodę nieożywioną. Ograniczeniem tej definicji jest uprzedmiotowienie potrzeb i zarazem nadanie potrzebom charakteru atrybutu systemu, gdy w istocie potrzeby wynikają z istnienia życia i zasad funkcjonowania systemu oraz ograniczeń, jakie napotyka system funkcjonując, zarówno na skutek działania czynników zewnętrznych, jak i swojej wewnętrznej organizacji.

Interesującą współczesną definicją potrzeby, mającą potencjalnie szerokie zastosowanie, jest następująca definicja Jana Szczepańskiego:

[17] „Każda (...) potrzeba jest określana przez funkcje jakiegoś systemu funkcjonalnego w którymś z wymiarów istnienia człowieka” i dalej: „Potrzeba jest (...) brakiem jakiegoś elementu koniecznego do funkcjonowania czy to systemu biopsychicznego, czy też do funkcjonowania w jakimś systemie zewnętrznym, środowiskowym”, przy czym brak „musi być uświadomiony lub zasygnalizowany.”

Mankamentem definicji [17] jest to, że budzi wątpliwość o charakterze semantycznym, która wynika z utożsamiania potrzeby z brakiem. W istocie bowiem potrzeba nie jest brakiem, lecz wynikiem niektórych braków lub rezultatem innych dysfunkcji, podobnie oddziałujących.

1.4. Prakseologiczna koncepcja potrzeb

W polskiej literaturze interesujący punkt widzenia na potrzeby przedstawia T.Kocowski. Wychodząc z przesłanek interdyscyplinarnych formułuje całościową koncepcję potrzeb na gruncie prakseologicznym. Koncepcję teoretyczną T.Kocowskiego można przedstawić najogólniej jako wszechstronną i przekonującą krytykę z pozycji interdyscyplinarnego podejścia do problematyki potrzeb, próbę zewidencjonowania podstawowych grup potrzeb człowieka i ich wzajemnych powiązań oraz propozycję definicji potrzeb. Próby te uzupełnia operacjonalizacja empiryczna w postaci „sygnalizatora niedoborów”. Koncepcje te przedstawione są przez Autora w licznych jego artykułach i pracy pt. „Potrzeby człowieka - koncepcja systemowa”. Tytuł ten ma pewną dwuznaczność, która jest istotna dla problematyki potrzeb. Może bowiem oznaczać wiązanie pojęcia potrzeb człowieka z pojęciem systemu, może też być wyrazem dążności do systemowego powiązania poszczególnych potrzeb lub ich grup. Praca ta reprezentuje to drugie podejście. Rozważania są skoncentrowane na koncepcji potrzeb człowieka rozumianych jako jego trwała właściwość. Punktem wyjścia jest sformułowanie definicji o charakterze leksykalnym, zbliżonej do przedstawionej powyżej definicji sformułowanej przez Nowaka. „Zarówno w mowie potocznej, jak w literaturze naukowej pojęcie potrzeby jest używane wieloznacznie. W naukach społecznych, zwłaszcza w psychologii (...) pojęcie to występuje w trzech głównych odmianach znaczeniowych:

a) Potrzeba jako aktualny stan człowieka lub jego organizmu, polegający na niespełnieniu określonych ważnych warunków (...)

b) Potrzeba jako subiektywne odczucie braku, nie zaspokojenia lub też pożądania przedmiotów czy warunków (...)

c) Potrzeba jako trwała właściwość (dyspozycja) człowieka, polegająca na tym, że bez spełnienia określonych warunków człowiek nie może osiągnąć lub utrzymać pewnych ważnych stanów lub celów (...). Należy podkreślić, że wszystkie te pojęcia są przydatne, a nawet niezbędne (...). W koncepcji systemowej przyjęliśmy następującą konwencję: - termin potrzeba rezerwujemy dla trzeciego z wymienionych znaczeń.”

Następnym krokiem wynikającym z takiego podejścia jest próba zewidencjonowania owych właściwości, będących potrzebami. T.Kocowski wyróżnia „kategorie treściowe” potrzeb, które ujmuje w pięć następujących grup: egzystencjalne, prokreacyjne, społeczne (koegzystencjalne), funkcjonalne i subiektywne (gdzie indziej nazywa je psychicznymi).

Następnie w ramach tych grup T.Kocowski wyróżnia 38 następujących kategorii potrzeb człowieka:

Grupa pierwsza (potrzeby egzystencji) - 1. pokarmowe, 2. ekologiczne, 3. zdrowotne, 4. bezpieczeństwa, 5. wypoczynku, 6. mieszkaniowe, 7. odzieżowe;

Grupa druga (potrzeby prokreacji) - 8. reprodukcji, 9. opieki, 10. dydaktyczne, 11. wychowawcze;

Grupa trzecia (potrzeby społeczne) - 12. przynależności, 13. łączności (wymiany informacji), 14. integracji, 15. normatywne (norm akceptowanych przez grupę), 16. kooperacji, 17. socjalizacji, 18. konformizmu (przestrzegania norm grupowych), 19. uczestnictwa, 20. demokratyzmu;

Grupa czwarta (potrzeby funkcjonalne) - 21. praworządności, 22. zorganizowania, 23. informacyjne, 24. sprawnościowe (sprawności działania), 25. instrumentalne (dysponowania narzędziami), 26. dyslokacji (przemieszczania się w przestrzeni), 27. swobody (możliwości wybierania przez jednostkę sposobu realizacji celu), 28. innowacji,

Grupa piąta (potrzeby subiektywne/psychiczne) - 29. samorealizacji, 30. organizacji osobowości (zapewnienia stanu zdrowia psychicznego i zadowolenia), 31. erotyczne, 32. estetyczne, 33. aktywnej rekreacji, 34. ludyczne (zabaw i rozrywki), 35. odwzorowane potrzeby egzystencji (świadomość i motywy własnych potrzeb egzystencji), 36. odwzorowane potrzeby prokreacji (świadomość potrzeb i motywy aktywności prokreacyjnej), 37. odwzorowane potrzeby koegzystencji (społeczne) - świadomość potrzeb i motywacja aktywności prospołecznej, 38. odwzorowane potrzeby funkcjonalne (efektywności i rozwoju).

Z koncepcją repertuaru potrzeb człowieka wiąże się ściśle sposób definiowania potrzeb. Spośród dyskutowanych trzech, zbliżonych treściowo, swoich propozycji definiowania potrzeb T.Kocowski przyjmuje następującą:

[18] „Potrzebą człowieka realizującego dowolny cel jest każdy niezbędny lub sprzyjający warunek tego celu, dający się określić obiektywnie.”

Kluczowym pojęciem dla tak rozumianej potrzeby staje się pojęcie celu, które nie jest jednoznaczne. Kocowski wyróżnia następujące rodzaje celowości: 1. morfologiczna (cecha systemu umożliwiająca jego przetrwanie lub pełnienie określonej funkcji); 2. organizacyjna (narządy, organy lub podsystemy podporządkowane są funkcjom całości systemu); 3. homeostatyczna (system osiąga stany lub utrzymuje procesy wbrew zakłóceniom ze strony otoczenia); 4. behawioralna (zachowanie systemu obserwowanego z zewnątrz zmierza różnymi drogami i wbrew zakłóceniom ku pewnym efektom); 5. planowa (system jest zdolny do działania według ułożonego uprzednio planu - według informacji zawartej w samym systemie lub podsystemie); 6. świadoma (system sam wytwarza plan na podstawie informacji bieżącej ze środowiska oraz antycypacji przebiegu procesów).

Spełnienie warunków realizacji tak pojmowanych celów, a więc zaspokojenie potrzeb można nazwać zmniejszeniem lub brakiem wad funkcjonowania. Potrzeba stanowi zatem, w myśl definicji Kocowskiego, reakcję na dysfunkcję, choć została określona jako niezbędny lub sprzyjający warunek celu. Przyznaje to zresztą Kocowski krytykując definicję potrzeb zaproponowaną przez Tomaszewskiego i Jankowskiego: „Czy jednak owe zależności są potrzebami? Czy nie lepiej powiedzieć, że potrzeby wynikają z owych zależności? (...) człowiek nader często usiłuje się od tych zależności uwolnić.”

Przeciw definicji potrzeb sformułowanej przez Kocowskiego przemawia również okoliczność, że cele podejmowane świadomie wynikają z potrzeb: „Dążenie człowieka do zaspokojenia swych potrzeb (...) wywołuje angażowanie jego świadomości. Dzięki świadomemu charakterowi tego dążenia następuje transformacja potrzeb człowieka w jego cele.

Należałoby więc raczej tłumaczyć w pewien sposób pojmowane cele przez potrzeby, nie odwrotnie. Przeciw swojej definicji potrzeb występuje również w pewnym sensie sam Kocowski, bowiem podejmując próbę empirycznych ustaleń potrzeb niezaspokojonych nie poszukuje celów i niespełnionych warunków celów, a odwołuje się wprost do jakości funkcjonowania człowieka w rozmaitych zakresach.

Przedstawioną przez T.Kocowskiego klasyfikację potrzeb człowieka można traktować przede wszystkim jako wyróżnienie pól poszukiwania konkretnych potrzeb jednostki, nie zaś jako zamkniętą listę potrzeb.

Prakseologiczne podejście do definiowania potrzeb prezentuje współczesny angielski filozof G.Thomson. Uważa on, że:

- przedmiot potrzeby jest koniecznością w oczywistym sensie, gdy stanowi warunek konieczny;

- potrzeba jest w sensie szerokim koniecznością, gdy treść potrzeby wynika z natury podmiotu: potrzeba A jest istotna dla A. Pociąga to za sobą trzy implikacje, tj. że potrzeba A jest istotna lub niezbywalna, że jest konieczna i - wreszcie - że jest nie do uniknięcia. Trzecia z tych implikacji ma najbardziej oczywiste znaczenie. Niemniej pierwsze dwie są również ważne, ponieważ określają jaki typ warunków koniecznych mamy na uwadze, gdy używamy słowa potrzeba w znaczeniu podstawowym;

- źródłem potrzeby jest konieczność w tym sensie, że jest to coś ważnego dla A. Termin potrzeba zawiera myśl, że A potrzebuje X albo aby być A, albo funkcjonować jako A, i implikuje, że cel dla którego A potrzebuje X wynika z istoty natury A. Szerokie znaczenie potrzeby wymaga, aby źródłem potrzeby A było życie A lub jakość tego życia, lub w szczególnych przypadkach obecność specjalnie ważnych zagrożeń. W znaczeniu konieczności, potrzeba w szerokim sensie terminu wymaga również, by rodzaje zagrożeń wobec A były zdefiniowane w odniesieniu do podstawowej i niezbywalnej natury A.

Podsumowując prezentację koncepcji potrzeb definiowanych jako warunek realizacji celu, należy podkreślić szerokie i kompleksowe podejście oraz bogactwo zawartych w nich interesujących wątków. Definiowanie potrzeb poprzez cele i warunki ich realizacji nie stanowi jednak użytecznego podejścia w badaniach mających na celu rozpoznanie nowych potrzeb. Wydaje się bowiem, że nie idzie o to, by potrzeby zewidencjonować, ale o to aby poznać mechanizm ich powstawania i redukcji, a dzięki temu potrzeby nie tylko zaspokajać, ale i aktywnie kształtować.

1.5. Funkcjonalna definicja potrzeb - propozycja

Potrzeby mają swoje źródło w ekspansji życia. Z rozwojem potrzeb i form ich zaspokajania można wiązać cały dotychczasowy przebieg ewolucji gatunków żywych. Zmieniające się losowo warunki zewnętrzne we wczesnych fazach rozwoju życia i ich negatywne oddziaływanie wywoływały konieczność przystosowania zarówno w skali pojedynczych żywych osobników, jak i w skali gatunkowej. Osobniki reagujące adekwatnie na zagrożenia egzystencji mogły przetrwać i przekazać swoje cechy potomstwu, gatunki lepiej przystosowujące się zyskiwały przewagę nad tymi, które robiły to gorzej i mogły odnosić szereg korzyści - od zaboru przestrzeni do bezpośredniej konsumpcji osobników gorzej przystosowanych. Z pewnością konieczność przystosowania była i jest do dziś potrzebą, której zadośćuczynienie jest konieczne dla istnienia życia.

Potrzeba jest pojęciem dynamicznym. W badaniach społecznych, w których obok celów teoretycznych występują cele praktyczne, takie ujęcie potrzeb jest bardzo płodne. Głównym celem praktycznym badań jest wskazywanie na zbiorowości wymagające aktywnego oddziaływania polityki społecznej, albo określanie skutków decyzji z tego zakresu, po to by je korygować, gdy skutki te są negatywne i niezamierzone. Przedmiot badań stanowią odczuwane potrzeby rozmaitych zbiorowości społecznych i potrzeby obiektywne wynikające z funkcjonowania rozmaitych, rozumianych szeroko, instytucji społecznych.

Przegląd badań ukierunkowanych na problemy społeczne wymagające aktywnego podejścia w celu ich rozwiązania prowadzi do wniosku, że wielekroć nie formułując explicite definicji potrzeb badacze wypracowali efektywne podejście do ich pojmowania, pozwalające na operatywne określanie potrzeb rodzin, gospodarstw domowych, różnorodnych grup i kategorii społecznych. Istota tego podejścia polega na uznaniu dynamiki zjawisk składających się na powstawanie potrzeb. Można w nim zawsze wydzielić system funkcjonalny, który stanowi źródło potrzeb, a także brak ważnego elementu systemu, zakłócenie jego działania, bądź ograniczenie na jakie napotyka działając, czyli dysfunkcję tego systemu, co w efekcie powoduje rozmaite, mniej lub bardziej złożone reakcje. Jedną z takich reakcji jest odczuwanie potrzeby. Biorąc to pod uwagę proponuję następującą definicję:

Potrzeba to specyficzna reakcja organizmu żywego na dysfunkcję systemu oddziałującego na funkcjonowanie tego organizmu. Istotą tej reakcji jest gotowość do przeciwdziałania powstałej dysfunkcji. W szczególności potrzeby ludzi to kulturowo lub biopsychicznie uwarunkowane formy reakcji na dysfunkcje funkcjonowania jednostek i organizacji oraz instytucji społecznych.

Przez dysfunkcję systemu rozumiem takie jego działanie, które powoduje, że system można zaliczyć do co najmniej jednej z poniższych kategorii:

a) swoim działaniem system narusza podstawowe wartości społeczne;

b) system nie osiąga celów, jakie są powszechnie uznane za jemu właściwe;

c) zakłóca działanie innych systemów społecznie akceptowanych;

d) system jest niesprawny;

e) system jest nieefektywny.

Formy reakcji (potrzeby) cechują się bardzo dużym zróżnicowaniem i często mają przypadkowy charakter. Tak więc analizując potrzeby z obiektywnego punktu widzenia należy zawsze określić system funkcjonalny i charakter dysfunkcji, z których te potrzeby wynikają. Z definicji tej da się wyprowadzić wniosek, że potrzebę można zredukować czyli wywołać jej przejściowe lub stałe niewystępowanie) poprzez:

- zmianę układu funkcjonalnego systemu;

- przeobrażenie (adaptację) tego układu;

- usunięcie dysfunkcji systemu (usunięcie źródła potrzeb);

- wyjście jednostki (lub jakiegoś podsystemu społecznego) z danego układu niefunkcjonalnego (eliminacja oddziaływania źródła potrzeb).

Możliwości wyżej wymienione są dostrzegane m.in. w badaniach psychologicznych w przypadkach niekorzystnych układów indywidualnych potrzeb jednostki i poszukiwania możliwości zmian tego stanu rzeczy drogą odpowiednich wzmocnień, przeobrażających układy zależności, w których jednostka funkcjonuje.

Powyższy pogląd wskazuje na jedną spośród możliwości klasyfikowania potrzeb - według sposobu redukcji. Definicja proponowana przeze mnie nie przeczy definicji prakseologicznej Kocowskiego: w sytuacji, gdy zaspokojenie potrzeb staje się celem, to w myśl obu definicji stanowi to potrzebę - i jako środek realizacji celu, i jako sposób na usunięcie lub zapobieganie dysfunkcji.

Forma reakcji będąca potrzebą ma charakter poznawczy ponieważ obiektywnie rzecz biorąc, trzeba poznać dysfunkcję, aby skutecznie na nią zareagować. W związku z tym reagowanie na dysfunkcję może się dokonywać na zróżnicowanych poziomach - na poziomie odruchu utrwalonego genetycznie, bądź na poziomie zachowań stereotypowych, czyli utrwalonych wzorców reakcji, bądź na poziomie bardzo złożonego systemu poznawczego, uwzględniającego cały kompleks kulturowy. Tak więc potrzeby można również klasyfikować w płaszczyźnie czynników świadomościowych, na kanwie których się zrodziły.

Duże obiektywne znaczenie dla podejmowania decyzji o zaspokojeniu konkretnej potrzeby człowieka ma jej relacja do potrzeb o charakterze podstawowym, to jest takich, które mają charakter konieczny, związany z istnieniem człowieka jako jednostki lub gatunku. Można zaproponować następujące klasy potrzeb koniecznych, dających się wyprowadzić z genezy gatunku ludzkiego: istnienia, bezpieczeństwa, poznania, swobodnego działania oraz estetyczne i moralne.

Klasyfikacja potrzeb byłaby niepełna, gdyby nie uwzględnić również ważnych zagadnień powszechności ich występowania i form w jakich się pojawiają. Jest to szczególnie istotne z punktu widzenia działań polityki społecznej, bo wskazuje jakimi potrzebami polityka ta ma się zajmować i w jaki sposób należy potrzeby redukować.

Osobną kwestię stanowi problem uświadamiania sobie potrzeb. Czy reakcja na dysfunkcję systemu, która jest potrzebą, może być nieuświadomiona? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Potrzeba może być bowiem uświadomiona w różny sposób. Człowiek „potrzebuje spokoju”, a lekarz stwierdza, że „potrzebuje magnezu”, albo „wyjścia z sytuacji stresowej”. Wobec różnorodności systemów, których dysfunkcje, lub wręcz całe systemy, nie są rozpoznane, ale dają poczucie niezaspokojonej potrzeby, lepiej jest mówić o różnych poziomach reakcji na dysfunkcje, związanych z rozmaitym poziomem wiedzy o sytuacji, niż o potrzebach nieuświadomionych.

1.6. Potrzeby społeczne

Zdefiniowanie czym są „potrzeby społeczne” prowadzi w konsekwencji do wyraźnego zarysowania celów polityki społecznej, a także sprzyja wypracowaniu dyrektyw jej działania w zakresie rozwiązywania konkretnych problemów życia społecznego, czyli przyczynia się do określania celów działania społecznego.

O potrzebach społecznych mówi się na ogół, gdy:

[a] takie same potrzeby jednostek występują powszechnie, a ich zaspokojenie wymaga istnienia odpowiednich instytucji. Np. potrzeby edukacyjne (poznania) jednostek i potrzeba społeczna - istnienie instytucji, która służy zaspokajaniu tych potrzeb jednostek - szkoły; potrzeby ochrony zdrowia jednostek i potrzeba społeczna - istnienie instytucji służby zdrowia;

[b] niezaspokojone potrzeby jakichś zbiorowości narosną do stopnia, który uzasadnia zastosowanie rozwiązań instytucjonalnych lub systemowych. Np. zjawisko narkomanii i potrzeba społeczna powołania i istnienia instytucji badających i zaspokajających specyficzne potrzeby tej zbiorowości; AIDS i potrzeba społeczna badań epidemiologicznych oraz poszukiwania środków leczniczych i zapobiegawczych;

[c] pewne instytucje społeczne (jako systemy) cechują dysfunkcje (ograniczenia w ich funkcjonowaniu), to za potrzebę społeczną uważa się eliminację tych dysfunkcji. Np. zbyt niski poziom eksportu stwarza potrzebę działań proeksportowych, nieefektywny system społeczno-polityczny stwarza potrzebę doskonalenia go lub zastąpienia innym. Nie jest przy tym oczywiste o czyją reakcję na dysfunkcję chodzi - w jednych wypadkach potrzeby są definiowane przez gremia decyzyjne administracji państwowej, w innych przez osoby kompetentne - ekspertów, kiedy indziej są formułowane przez opinię publiczną.

Zwraca uwagę, że w podanych wyżej kontekstach terminu „potrzeba społeczna” używa się nie tylko na podstawie odmiennych przesłanek, ale i w relacji do odmiennych, sytuacji. W sytuacji [a] mamy do czynienia z potrzebami lepiej lub gorzej zaspokajanymi, ponieważ instytucje, które je zaspokajają ugruntowały się w życiu społecznym. W sytuacji [b] potrzeby są niezaspokajane do momentu powołania i uaktywnienia odpowiednich instytucji. W sytuacji [c] jest na ogół trudno określić, co stanowi potrzebę, którą należy zaspokoić, a co powinno się wyrugować wraz z systemem z życia społecznego. Należy sięgnąć głęboko do źródeł obserwowanej (odczuwanej) potrzeby, aby ją zaspokoić w taki sposób, by na jej miejsce nie pojawiły się nowe, niezaspokojone i trudniejsze do zaspokojenia potrzeby.

Sytuacje, w których mówi się o potrzebach społecznych bywają więc odmienne ze względu na środki, które należy przedsięwziąć, aby zaspokoić te potrzeby, a także ze względu na kontekst, z którego wynika użycie terminu „potrzeba”. W sytuacji [a] o potrzebach społecznych mówi się bądź w toku analizy przyczyn powstania instytucji, bądź gdy instytucje nie zaspokajają w oczekiwany sposób potrzeb, do których zaspokajania są powołane. W sytuacji potrzeb niezaspokajanych [b] przyczyną orzekania o potrzebach jest odczuwany lub uświadamiany brak pewnych rozwiązań instytucjonalnych. W sytuacji potrzeb nierozpoznanych [c] o potrzebach mówi się, gdy obserwowane (odczuwane) są negatywne skutki funkcjonowania jakiegoś systemu, przy czym częste jest dostrzeganie i łączenie potrzeb z objawami, a nie z przyczynami, które są przeważnie ukryte.

Omówiona wcześniej funkcjonalna definicja potrzeb stanowi punkt wyjścia do określenia czym w istocie są potrzeby społeczne. W definicji tej zakłada się, że pojawienie (ujawnienie) się dysfunkcji w istniejącym systemie leży u podstaw powstania potrzeby. Nie dzieje się tak dlatego, że dysfunkcja jest w swojej istocie zła lub dobra, a dlatego, że potrzeba jest reakcją na dysfunkcję, niezależną od tego, jak dysfunkcję ocenić. Proces zaspokajania potrzeby staje się bodźcem rozbudowy lub zmiany systemu funkcjonalnego. Rozbudowanie systemu może prowadzić nie tylko do zaspokojenia istniejących, ale - najczęściej - do powstawania nowych potrzeb. Dlatego decyzja o rozbudowie systemu w kierunku zaspokojenia potrzeb powinna być poprzedzona analizą systemu rodzącego niezaspokojoną potrzebę pod kątem możliwości jego udoskonalenia w taki sposób, by nie miał dysfunkcji rodzących nowe potrzeby lub pod kątem możliwości wyeliminowania całych systemów rodzących trudne do zaspokojenia potrzeby. Rozbudowanie jakiegoś systemu w związku z procesem zaspokajania potrzeb wymaga więc dobrego rozpoznania istoty tego systemu i sprawnego zaprojektowania systemu, który ma tę potrzebę zaspokajać, o ile zaspokajanie uzna się za nieodzowne. Można w nowo powstały system wbudować pewne mechanizmy ochronne zakładając z góry, że wszystkich skutków podjętych decyzji nie można przewidzieć. Do takich mechanizmów ochronnych należą ewaluacja i monitoring nowych rozwiązań, które polegają na ciągłym badaniu i następnie korygowaniu na podstawie wyników badań zaobserwowanych negatywnych i niezamierzonych skutków działań. Przekształcenie systemu poprzez dobudowanie nowego systemu zaspokajającego potrzeby lub spowodowanie by potrzeba nie występowała można określić jako systemową redukcję potrzeby.

Proces uwalniania się od dysfunkcji systemów, w których uczestniczy człowiek staje się przyczyną przeobrażeń społecznych czy zmian. Usunięcie dowolnych dysfunkcji poprzez zaspokojenie wynikających z nich potrzeb rozwija system funkcjonalny i rodzi powstanie nowych dysfunkcji i towarzyszących im potrzeb „wyższego rzędu”. Dążność do zaspokojenia tych nowych potrzeb stanowi przesłankę powstawania nowych zależności itd.

Można wyróżnić sześć poziomów reakcji na dysfunkcje systemów człowieka i społeczeństwa, które decydują o sposobie myślenia o dysfunkcji - ostatecznie - o sposobie zaspokajania potrzeb. Są one następujące: 1) magiczny; 2) zdroworozsądkowy; 3) racjonalno-techniczny (technomorficzny); 4) racjonalny, humanistyczny; 5) racjonalny, humanistyczny, systemowy; i 6) racjonalny, humanistyczny, systemowy, historyczny. Wyróżnione poziomy poprzedzają jeszcze dwa inne: wegetatywny i odruchowy, które są właściwe również zwierzętom. Wszystkie te poziomy reakcji na dysfunkcje współwystępują w życiu jednostek ludzkich, a te spośród nich, które są właściwe jedynie ludziom - także w kulturze i życiu społecznym. Współwystępowanie nie oznacza bynajmniej, że potrzeby na różnych poziomach są między sobą skoordynowane czy zharmonizowane. Widać to nawet w życiu codziennym jednostki: często występuje konflikt pomiędzy potrzebą odczuwaną a potrzebą dobrze zrozumianą - między pożądaniem a wiedzą o tym, co jest dla człowieka zdrowe i korzystne w ogóle lub w dłuższym okresie. Nie oznacza to, że jedna z przeciwstawnych potrzeb musi pozostać niezaspokojona. Psychoterapia może przeobrażać odczucia na bardziej korzystne, gdy przyjąć, że bardziej korzystne jest zaspokojenie potrzeb określonych na wyższym poziomie. W życiu społecznym przykładem takich przekształceń potrzeb jest, prowadzona z indywidualnych pobudek, oddolna, ale powszechnie występująca, walka z osobniczymi nałogami lub niekorzystnymi przyzwyczajeniami w zakresie dietetyki, sposobów spędzania wolnego czasu itd. Również prawodawstwo może przyczyniać się do podobnych skutków - przykładem mogą być ograniczenia wolności osobistej palaczy, gdy z różnych względów zabrania się im palenia tytoniu w miejscach publicznych.

Natomiast konflikt potrzeb na poziomach funkcjonowania społeczeństwa objawia się bardzo często, ponieważ wiedza o właściwościach i przyszłości systemów społecznych oraz ich wpływie na zaspokajanie podstawowych potrzeb jednostek jest bardzo młoda i uboga, zaś powiązania bardzo rozległe i często ukształtowane żywiołowo, co utrudnia dostrzeganie dysfunkcji. Ponadto z wiedzy o potrzebie nie wynika możność jej zaspokojenia, czyli usunięcia dysfunkcji lub jej skutków.

Pytania do rozdziału

1. W jakich naukach społecznych pojęcie potrzeby pełni ważną rolę?

2. Podaj przykłady potrzeb według różnych definicji w wybranych zakresach: wyżywienie, oświata, środowisko pracy, zabezpieczenie społeczne.

3. Która z podanych definicji potrzeby jest najbliższa Twemu rozumieniu i dlaczego?

4. Jaka jest różnica pomiędzy brakiem czegoś a potrzebą?

5. Jak się przedstawia i na czym polega hierarchia potrzeb Maslova?

6. Jak zdefiniował potrzeby T.Kocowski?

7. Jakie znasz potrzeby, których źródłem jest kultura?

8. Jak rozumiesz stwierdzenie, że bogaty człowiek jest człowiekiem w potrzebie?

9. Jak rozumie się potrzeby w tej książce?

Pod rozwagę

Jakie są Twoje najważniejsze potrzeby? Czemu służyłoby zaspokojenie tych potrzeb? Jak sądzisz - czy potrzeby innych są podobne do Twoich?


Rozdział II. Potrzeby w badaniach społecznych

2.1 Uwagi wstępne

Badanie potrzeb społecznych, ze względu na swoją problematykę i przyjmowane explicite lub implicite cele, jest jednocześnie deklaracją uznawanych przez badacza wartości i w tym sensie stanowi odstępstwo od naukowego obiektywizmu przyjmującego paradygmat nauk przyrodniczych. Należałoby z tym wiązać występowanie w socjologii swoistego kamuflażu: często obserwowanym zjawiskiem związanym z badaniami społecznymi jest ich pozorny obiektywizm, polegający na ograniczaniu się badacza do przedstawiania faktów. Rzecz w tym, że badanie takich a nie innych faktów stanowi wybór wynikający z wartościowania. Jednocześnie pozostawienie formułowania ocen i konkretnych wniosków innym osobom ze świata polityki i biurokracji uwalnia co prawda badaczy od skutków swoich pomyłek, ale nie zawsze pozostaje w zgodzie z zamierzeniami autorów badań. W długim okresie czasu można jednak obserwować tendencję polegającą na ugruntowywaniu się pewnych typów badań społecznych w życiu społecznym - tego rodzaju badania stają się standardem, bez którego życie społeczno-polityczne nie może się toczyć normalnie, a w wielu przypadkach ich wyniki są nieodzownym czynnikiem decyzji politycznych. Są to badania dotyczące potrzeb społecznych. Poniżej zostanie dokonana próba zrekonstruowania istotnych elementów obejmowanej badaniami rzeczywistości społecznej - elementów, które są nieodzowne, gdy pragnie się ustalić istniejące potrzeby społeczne, a następnie podejmować decyzje polityczne dotyczące tych potrzeb.

Formalnie badania tego rodzaju przeważnie nie zawierają w swoich tytułach terminu “potrzeba”. Częściej występuje tu pewien problem społeczny, który oglądany z bliska można określić jako dysfunkcję jakiegoś ważnego systemu społecznego: systemu państwowego, systemu gospodarczego, systemu politycznego, systemu demograficznego... Z potrzebami społecznymi można wiązać powstanie w 1920 roku i działalność przedwojennego Instytutu Gospodarstwa Społecznego (IGS).

Badania tego Instytutu i samo jego powstanie wywołała przede wszystkim empatia i wrażliwość społeczna pewnych kręgów inteligencji na tragiczną sytuację wielu warstw społecznych w okresie międzywojennym. Niewyobrażalna dziś bieda dotykała wiele zbiorowości - byli to bezrobotni, ludność zapadłych a zarazem przeludnionych wsi, zwłaszcza we wschodniej i południowej części kraju. Budująca się państwowość i rozwijający się kapitalizm stopniowo organizowały życie zbiorowe. Okres po I Wojnie Światowej był bardzo trudny i standardy godziwego bytowania ograniczały się, z konieczności w dominującej masie przypadków, do zapewnienia rodzinie jedzenia na co dzień i niezbędnego ubrania. Badania IGS tamtego okresu stanowiły próbę uczulenia sfer decyzyjnych i opinii publicznej na tragiczną nędzę, doświadczaną przez wielu oraz na jej skutki w postaci emigracji i upodlających warunków egzystencji. Badania dostarczały rzeczowej informacji na ten temat i tworzyły sugestywny, dramatyczny obraz egzystencji warstw upośledzonych, odsuniętych na margines życia społecznego, odpowiadając tym samym na podstawowe potrzeby społeczne budującego się społeczeństwa demokratycznego. Potrzeby te stanowiło unowocześnienie struktur społecznych i politycznych oraz przyjęcie standardów warunków egzystencji ludności, odpowiadających roli i położeniu państwa. Zastosowana metoda charakteryzowania tych potrzeb polegała przede wszystkim na upowszechnianiu informacji dotyczących szczególnie upośledzonych warstw społecznych, a zarazem - najbardziej istotnych dysfunkcji organizmu państwowego.

Przedwojenne badania IGS ukształtowały jego profil, jako instytucji przedstawiającej obraz niezaspokojonych potrzeb społecznych. Dziś większość badań o takim zakresie należy do rutyny urzędów statystycznych nowoczesnych państw. W czasach budowania zasad statystyki państwowej badania IGS działały na rzecz zaspokojenia ważej potrzeby społecznej, jaką stanowiło unowocześnianie systemu młodej polskiej państwowości.

Na gruncie IGS ukształtowało się specyficzne podejście do wyboru problemów badawczych. Główną cechą tego podejścia było poszukiwanie kwestii społecznych, czyli najbardziej nabrzmiałych problemów społecznych, które wymagają rozwiązania. Wyrażając to językiem dnia dzisiejszego - tematów ważnych, wymagających „nagłośnienia”, uczulenia opinii publicznej na ludzkie sprawy. Piszę o tym dlatego, że od ponad 25 lat jestem związany z IGS-em, co w dużym stopniu wpłynęło na to, jak rozumiem potrzeby społeczne.

2.2. Badania dysfunkcji systemów społecznych

Pokazywanie dysfunkcji organizmu państwowego jest współcześnie koniecznym warunkiem jego usprawniania. Falsyfikowanie „prawd” dotyczących zasad funkcjonowania organizmu państwowego jest naukową drogą poprawiania rzeczywistości społecznej.

Na tej drodze ważnym czynnikiem jest rzetelna informacja o tych wszystkich elementach i funkcjach organizmu państwowego, które najłatwiej ulegają niekorzystnym dla społeczeństwa odchyleniom. Niemniej nie są to jedyne dysfunkcje ważne dla polityki społecznej. Istotne znaczenie mają niektóre dysfunkcje pojawiające się w życiu poszczególnych jednostek i małych grup. Istotnym dla badań zagadnieniem stają się prawidłowości, które powodują ich powstawanie. Wyżej wspomniano o jednym z takich mechanizmów: są to niekorzystne, niesłuszne zasady funkcjonowania państwa. Są też - oczywiście - potrzeby społeczne wynikające w skali makro z dysfunkcji systemów niezależnych od polityki: z prawidłowości biologicznych, ekologicznych, przyrodniczych (w tym z klęsk żywiołowych), potrzeby wynikające z prawidłowości demograficznych i w pewnym stopniu - ekonomicznych. Dysfunkcje wynikające z tych systemów, lub powstające w ich ramach, są często przedmiotem badań. W każdej z tych dziedzin świadoma działalność człowieka, podejmowanie działań służących bezpieczeństwu i zapobieganiu negatywnym skutkom wydarzeń może - chociaż w pewnym stopniu - ograniczyć zakres potrzeb niemożliwych do zaspokojenia.

Istnieją również instytucje społeczne, których funkcjonowanie jako całości jest negacją idei humanistycznych, demokratycznych, choć nie idei efektywności. Jest to system zależności instytucjonalnych, jaki powstaje w toku napastniczej wojny, albo wewnątrz organizacji przestępczych, np. terrorystycznych. Niemniej jednak w systemie pokojowym państwa istnieją elementy umożliwiające przejście do systemu wojennego i do terroru. Jako szczególnie brzemienne w potencjalne skutki dla potrzeb społecznych, powinny być wszechstronnie badane.

We wszystkich tych makrosystemach obowiązują dwie istotne dla badacza potrzeb społecznych zasady analizy i sposoby dochodzenia do formułowania potrzeb: albo system zostaje uznany generalnie za słuszny i poszukuje się problemów, na jakie napotyka w działaniu - wówczas potrzebę społeczną stanowi rozwiązanie tych problemów; albo system jest uznawany za niesłuszny i wówczas potrzebę społeczną stanowi spełnienie tych wszystkich warunków, jakie są niezbędne do zastąpienia nieakceptowanego systemu przez inny. Ważna jest także optymalizacja przejścia.

W skali mikro występują często te same sposoby dochodzenia do formułowania potrzeb, co w skali makro. Zjawiskiem istotnym w mikro skali jest przeradzanie się potrzeb jednostek w potrzeby społeczne i wpływ prawidłowości funkcjonowania małych grup społecznych na powstawanie i zaspokajanie potrzeb w skali makro. W tym zakresie cennych obserwacji dostarczają trzy przykłady badań:

- badania nad rodzinami z osobą niepełnosprawną;

- badania nad pracą zawodową kobiet w kontekście funkcjonowania rodziny;

- badania prawidłowości rozwojowych nowych struktur osiedleńczych.

Rodziny z osobą niepełnosprawną można traktować jako swego rodzaju laboratorium, w którym daje się zaobserwować wiele mechanizmów funkcjonujących także w innych układach, w których „potrzebująca” jednostka zaspokaja specyficzne potrzeby poprzez swoje relacje w małej grupie. Obserwacje transmitowania potrzeb jednostki na potrzeby społeczne małej grupy dokonywane w rodzinach z osobą niepełnosprawną można odnosić również do małych zespołów pracowniczych i społeczności sąsiedzkich, w których pojawia się jednostka o nietypowych potrzebach indywidualnych. Sytuacje tego rodzaju - jeżeli występują w szerszej skali - stają się źródłem potrzeb społecznych w skali makro. Potrzebom rodzin z osobą niepełnosprawną poświęcam rozdział IV.

Praca zawodowa kobiet jest źródłem potrzeb jednostkowych, które wynikają z konfliktu dwóch systemów funkcjonowania: systemu wyznaczonego przez rolę matki, żony i pani domu z jednej strony i systemu określonego wynikającego z pełnienia roli pracownika. Systemy te są w pewnym stopniu wzajemnie dysfunkcjonalne dopóki role domowe są wyznaczone przez tradycje, a role pracownicze przez współczesne wymogi organizacji pracy. Pracująca matka nie jest w stanie wykonywać pełnego zakresu funkcji wyznaczanych jej przez wzory kulturowe; funkcjonowanie w domu według tradycyjnych reguł ogranicza jej oddanie pracy zawodowej, a chęć efektywnego funkcjonowania w pracy może wpłynąć na ograniczanie zakresu lub czasu poświęcanego domowi i rodzinie. Już jednak fakt, że chodzi o konflikt ról o genezie kulturowej, a nie fizjologicznej lub przyrodniczej, czyni sytuację odmienną. Ponadto kobieta ograniczając swoje tradycyjne funkcje rodzinne na rzecz funkcjonowania w sferze ekonomicznej w inny sposób zaczyna działać na rzecz rodziny - podnosi bowiem jej status materialny i poszerza dostęp rodziny do towarów i usług. Na przykładzie pracujących kobiet rysuje się wyraźnie pewien rodzaj potrzeb społecznych wynikających ze sprzeczności funkcjonowania dwóch systemów społecznych: reprodukcyjnego (w demograficznym sensie) i wytwórczego, a w skali mikro - rodziny i zakładu pracy. Klasycznym przykładem z tego zakresu jest godzenie przez kobiety roli matki z rolą pracownicy, a potrzebą społeczną (inaczej: zadaniem polityki społecznej) jaka rodzi się z tego konfliktu, jest stosowanie nowych rozwiązań prawnych (urlopy: macierzyński, opiekuńczy, wychowawczy) i instytucjonalnych (żłobki, przedszkola), które dziś uznane za standardowe są historycznie nowym rezultatem włączania się kobiet do życia ekonomicznego. O sytuacji kobiet w Polsce i wynikających stąd potrzebach piszę szerzej w rozdziale trzecim.

Standardowe rozwiązania osiedleńcze stosowane w Polsce, dające dostęp do mieszkania większości osobom zamieszkałym w miastach, to budowa osiedli mieszkaniowych. Jednorazowe oddawanie do użytku dużych zespołów mieszkaniowych staje się źródłem wielu potrzeb, które nie wystąpiłyby, gdyby w tym zakresie przyjmowano inne rozwiązania. Analiza skutków wadliwego rozwiązania w zakresie zaspokajania podstawowej potrzeby społecznej (w sensie: powszechnego i koniecznego warunku normalnego życia), jaką stanowi potrzeba dachu nad głową jest płodna, bowiem negatywne skutki rozwiązania są łatwe do zaobserwowania, a ich negatywne długotrwałe oddziaływanie jest ewidentne.

Jak wykazały badania prowadzone m.in. IGS osiedla mieszkaniowe są tworzone jako całość urbanistyczna w sposób uwzględniający przede wszystkim maksimum wygody ich twórców, a jednocześnie zaspokajający ambicje projektantów. Późniejsze tego skutki dla zasiedlających je mieszkańców są długotrwałe - trwają w ciągu życia 3-4 pokoleń. Łączą się one przede wszystkim z tworzeniem patologicznej struktury demograficznej: mieszkania oddawane do użytku są zajmowane najczęściej przez młode rodziny w pierwszej lub drugiej fazie cyklu życia rodzinnego, a więc młode bezdzietne pary, które mają pierwsze dziecko wkrótce po zamieszkaniu w nowym osiedlu, albo też młode pary z małymi dziećmi. Koncentracja częstotliwości osiedlania nowych mieszkańców jest tym większa im sprawniej budowane jest nowe osiedle. Im większa ilość mieszkań oddawana jest do użytku w krótkim okresie czasu, tym większa deformacja struktury demograficznej, której istota polega na relatywnym nadmiarze osób w wieku 0-15 i 22-37 lat (por. rys. 1).

Zaburzenia struktury demograficznej nie ustępują z czasem, przesuwają się jedynie na osi wieku i nawet w tak starych osiedlach warszawskich objętych badaniem jak Muranów nadal, już w drugim pokoleniu, struktura demograficzna osiedla była zaburzona.

Rys 1. Charakterystyczne cechy struktur demograficznych dużych osiedli mieszkaniowych w momencie zasiedlenia

0x01 graphic

Zaburzenia struktury wiekowej ludności osiedli są znaczne. Aby zbliżyć obserwowaną w osiedlach dysfunkcję systemów demograficznych do problematyki potrzeb można wskazać, że relacja maksymalnej i minimalnej liczby dzieci w wieku szkoły podstawowej w najbardziej korzystnych przypadkach wynosiła 1:2, a w niektórych przekraczała 1:6. Jeżeli wziąć pod uwagę, że program budownictwa na rzecz szkół wynika z normatywów obejmujących globalną liczbę ludności osiedli mieszkaniowych i na ogół bywa realizowany ze znacznym opóźnieniem, to staje się jasne, że potrzeby kształcenia dzieci wynikające z obowiązku szkolnego nie mogą być zaspokojone w osiedlach w pierwszym okresie ich istnienia, a po upływie 10-15 lat powstaje problem o przeciwnym charakterze, polegający na zbędności wielu budynków szkolnych. Pomimo intuicyjnej wiedzy w tym zakresie projektanci osiedli nie przewidują dla szkół wielofunkcyjnych rozwiązań.

Problem młodzieży szkolnej jest najbardziej drastycznym przykładem na to, jak rozwiązania techniczne w swoim charakterze i jednocześnie podejmowane w imię zaspokajania ważnych potrzeb społecznych, prowadzą do powstawania nowych, bardzo trudnych do zaspokojenia potrzeb o innym charakterze. Drastyczny przykład dzieci i młodzieży w wieku obowiązku szkolnego jest najbardziej przekonujący i przemawiający do wyobraźni. Inne usługi, z których korzystają mieszkańcy osiedli nie mają charakteru obligatoryjnego i zainteresowani muszą sobie radzić sami z nieobecnością wielu podstawowych usług, które mają charakter lokalny, jak np. miejsce w przedszkolu, dostęp do placówki służby zdrowia.

Istnieją jednak skutki dysfunkcyjnego systemu demograficznego osiedli, które mają charakter pośredni i nie są tak oczywiste. Należy do nich np. wzrost ilości zachowań o patologicznym charakterze, który wynika z faktu, że struktura demograficzna jest niespójna z wzorami kulturowymi społeczeństwa - względnej przewadze młodych rodziców i ich dzieci w pierwszych fazach istnienia osiedli towarzyszy wręcz nieobecność osób starszych, które jako mniej aktywne częściej pozostają w godzinach pracy w domu pełniąc społeczne funkcje kontroli i nadzoru, dzięki samej obecności zapobiegając przestępczości. Po upływie 10-15 lat istnienia osiedli młodzi rodzice stają się rodzicami w średnim wieku, nadal zaabsorbowanymi swoją aktywnością zawodową, a ich dzieci - młodzieżą pozbawioną przez wiele godzin rodzicielskiej opieki, co powoduje wzrost liczby zachowań o chuligańskim, a nawet przestępczym charakterze.

Tak więc potrzeby zaspokajane przez osiedla mieszkaniowe wymagają wysokiego poziomu wiedzy od ich twórców i projektantów, a także interdyscyplinarnego podejścia.

2.3. Obserwacja i studium przypadku jako podstawa

formułowania potrzeb społecznych

Obserwacja i studium przypadku mogą dostarczyć wartościowej informacji o potrzebach. Mogą też prowadzić do pochopnych wniosków. Dlatego stosowanie tych metod wnioskowania wymaga od badacza potrzeb wyjątkowej ostrożności i skrupulatności. Zauważmy, że rozumowanie zdroworozsądkowe opiera się często na obserwacji. Dlaczego więc metoda, którą stosuje każdy, także nieprzygotowany do badań naukowych, zyskuje rangę metody naukowej? Właśnie dzięki zachowaniu dużej ostrożności we wnioskowaniu, dzięki kontrolowaniu poszczególnych faz zbierania informacji i odrzucaniu informacji nieistotnych z punktu widzenia badanego problemu.

Podobnie ma się rzecz ze studium przypadku. Studium takie, to kompleksowo zebrana informacja o przedmiocie badań, łącząca wiele obserwacji w systemową całość, która jak najbardziej wszechstronnie opisuje przedmiot badań w zgodzie z ich celem. W tym rozdziale przedstawię na przykładach zastosowanie obserwacji do wnioskowania o potrzebach społecznych, a studium przypadku zostanie omówione w rozdziale o rodzinach z dzieckiem niepełnosprawnym.

Przykład na obserwację, która pozwoliła sformułować potrzeby społeczne o charakterze organizacyjnym na wysokim poziomie zaczerpnąłem z pracy prof. Balcerowicza ponieważ bardzo dobrze pokazuje, jak prosta w swojej treści obserwacja, odpowiednio zinterpretowana może prowadzić do trafnego sformułowania potrzeb i skutecznego ich zaspokajania.

Prezentowany przykład nie jest prosty, choć jest klarowny. Zanim dokonano obserwacji istniała potrzeba, która jest współcześnie powszechnie akceptowana: potrzeba eliminowania biedy z życia społecznego. Nie trzeba szeroko uzasadniać, że rozwój społeczny i bogacenie się społeczeństwa sprzyjają zaspokajaniu podstawowych potrzeb. Świadczy o tym choćby prosty wskaźnik makrospołeczny o charakterze demograficznym, jakim jest przeciętne trwanie życia, znacznie dłuższe w krajach bogatych niż w krajach ubogich. Toteż potrzeba pomocy ubogim, by stawali się bogatsi jest powszechnie odczuwana i akceptowana. Rzecz jednak w tym, jak przełożyć taką potrzebę na konkretne działania, które należy podejmować, aby tę potrzebę zaspokoić? Chodzi więc o strategię zaspokajania potrzeby walki z ubóstwem. Taka strategia stanowi pewien system społecznych działań i sama w sobie może być funkcjonalna lub dysfunkcjonalna. Jeżeli jest dysfunkcjonalna - rodzi nowe, czasem nieprzewidywalne potrzeby i zazwyczaj nie zyskuje społecznej akceptacji oraz należnego miejsca w życiu społeczeństw. Jeżeli jest funkcjonalna prowadzi do sukcesu, czyli do bogacenia się ludzi ubogich. Funkcjonalna strategia zaspokajania akceptowanej powszechnie potrzeby zostaje wówczas upowszechniona: jest naśladowana przez coraz to inne społeczności, bywa adaptowana - jak w przedstawionym na dalszych stronach przykładzie - nie tylko przez ubogich, ale też przez bardziej zamożnych, którzy chcą się bogacić. Staje się nowym elementem życia społecznego. Funkcjonalna strategia walki z biedą musi się opierać na realiach psychologicznych, społecznych, ekonomicznych i organizacyjnych. Jedną z jej podstaw musi więc być akceptacja bezspornego faktu, że lepiej nauczyć kogoś samodzielnie zaspokajać swoje potrzeby niż zaspokajać te potrzeby za niego, wyrażająca się w obrazowym powiedzeniu, że lepiej ludziom dawać wędkę, a nie rybę.

Autorem przykładowej obserwacji, która dała początek sformułowaniu wielu potrzeb był naukowiec, dr Moahammad Yunus, który powrócił do swego ojczystego kraju z USA, kiedy w 1971 roku Bangladesz uzyskał niepodległość. Dr Yunus zajął się nauczaniem ekonomii na uniwersytecie w Ciffagong, miejscowości położonej na bardzo ubogich obszarach wiejskich. W kontekście doświadczeń amerykańskich ubóstwo mieszkańców okolicznych wiosek musiało się wydawać dr Yunusowi nie do zniesienia: jeden posiłek dziennie, jeden komplet używanej odzieży. Toteż potrzebę pomocy tym ubogim ludziom, swoim rodakom, odczuwał on bardzo silnie.

Doszliśmy do momentu, w którym dr Yunus dokonał obserwacji: usłyszał od jednej z wiejskich kobiet o jej kłopotach. „Kobieta ta zajmowała się wyplataniem bambusowych stołków i była tak biedna, że nie mogła sama sfinansować zakupu surowca. Pożyczała więc pieniądze od kupca, któremu musiała potem sprzedawać stołki, a ten dawał jej tak niską cenę, że po potrąceniu pożyczki bardzo niewiele zostawało na opłacenie jej pracy. Gdyby otrzymała kredyt z innego źródła, to miałaby swobodę wyboru nabywcy swoich wyrobów i mogłaby uzyskać wyższą cenę.” Ta wyjściowa obserwacja została pogłębiona. „Wędrówka po wiosce pokazała, że w takiej sytuacji były 42 osoby, które potrzebowały łącznie tylko 30 dolarów amerykańskich, aby się z niej wyrwać.” Trzecia obserwacja wiązała się z początkowym sformułowaniem potrzeb społecznych tej ubogiej społeczności przez doktora Yunusa: pożyczyć tym ludziom własne pieniądze. „Rychło jednak uświadomił sobie, że jest to kropla w morzu potrzeb i że taką działalnością powinien zajmować się bank.”

Dalsze obserwacje wiązały się z coraz doskonalszym formułowaniem potrzeb ludzi, którym chciał pomóc dr Yunus. Banki nie chciały udzielać kredytów bez gwarancji, więc dr Yunus podjął się gwarantowania pożyczek. Mimo spłacenia pożyczek w terminie banki nie chciały zająć się taką działalnością na rzecz najuboższych. Dr Yunus założył więc własny bank pod nazwą Grameen. „W 1991 r. bank Grameen miał milion pożyczkobiorców i działał w 23 tys. spośród 68 tys. wsi Bangladeszu. Pożyczkobiorcy są jednocześnie udziałowcami banku, nabywając po jednej akcji w cenie trzech dolarów. 92 proc. klientów to kobiety. Średnia wielkość pożyczki wynosiła 75 dolarów, a maksymalna - 180 dolarów.” Bank cechował się wysokim udziałem spłaty kredytów i działaniem na zasadach rynkowych: oprocentowanie przewyższało inflację i bank był samowystarczalny. Na takie wyniki miały wpływ specyficzne założenia organizacyjne banku, dostosowane do charakteru klienteli - ludzi ubogich (dla których fakt przyznania kredytu miał duże znaczenie motywujące jako podnoszący samoocenę), wśród których dominującą część stanowiły kobiety przeciętnie bardziej odpowiedzialne niż mężczyźni. „Te specjalne siły motywacji niewiele by jednak dały, gdyby nie specjalny układ organizacji i bodźców stosowane w banku Grameen. Biedna osoba, która zwraca się o kredyt, może go otrzymać tylko wtedy, gdy wcześniej utworzy grupę pięciu potencjalnych kredytobiorców w podobnej sytuacji. Potem następuje faza szczegółowego przedyskutowania zasad udzielonego kredytu. Przewidują one m.in., że spośród utworzonej piątki pożyczkę otrzymują najpierw dwie osoby, a szansa pozostałych na uzyskanie kredytu zależy od jego spłaty przez pierwszą dwójkę. W ten sposób uruchamia się czynnik kolektywnej presji i nadzoru nad właściwym wykorzystaniem pożyczki, ale też i pomocy w razie trudności. Wykorzystanie tych spontanicznych sił obniża koszty administracyjne banku. (...) W ostatnich kilku latach pojawiły się próby naśladowania banku Grameen w środowiskach ubogich, ale w krajach bogatszych niż Bangladesz: m.in. w Malezji, na Filipinach, w Indonezji, a nawet - w Stanach Zjednoczonych. Wszędzie osiągano bardzo wysoki współczynnik zwrotu kredytów - na poziomie 99-100 proc. Wszędzie był on zdecydowanie wyższy niż spłacalność konwencjonalnych kredytów rolnych, które trafiają do znacznie bogatszych ludzi. U podłoża tego sukcesu leży, jak się sądzi, przestrzeganie pewnego zestawu warunków, które można nazwać uogólnionym kodeksem Grameen. Kodeks ten obejmuje m.in. wyłączną koncentrację banku na ludziach biednych, priorytet dla kobiet, mechanizm grupowej odpowiedzialności, ale i pomocy w ramach grupy, ścisłą dyscyplinę i nadzór, staranne kształcenie personelu banku, powiązanie działalności bankowej z szerszymi zmianami społecznymi, które ułatwiają dobre wykorzystanie pożyczek, popieranie indywidualnego oszczędzania wśród klientów - mimo ich niskiego standardu życia. U podłoża tego wszystkiego leży zasada mądrego głębokiego współczucia, a nie - taniej filantropii.”

Z ostatniego zdania przytoczonego cytatu wynika, że sama obserwacja nie dostarcza informacji wystarczającej do tego, aby sformułować potrzeby społeczne. Na wnioski wynikające z obserwacji wpływają: system wartości formułującego, jego zrozumienie mechanizmów psychologicznych, społecznych i - w omówionym przykładzie - ekonomicznych. Podobnie ma się rzecz z wnioskami płynącymi ze studium przypadku, omówionego w następnym punkcie i wnioskami płynącymi z analizy wskaźników oraz innych informacji o dysfunkcjach, o czym mowa w następnym rozdziale. Formułowanie potrzeb wymaga refleksji naukowej i moralnej. Zależy również od środków materialnych, jakimi dysponuje badacz.

Formułowanie potrzeb społecznych na wysokim poziomie wymaga ponadto dużych talentów organizacyjnych, wyobraźni i twórczego myślenia. W omówionym przykładzie widać bardzo wyraźnie, że sformułowanie potrzeb nie odbywa się jak jednorazowy akt, stanowi raczej proces dochodzenia do zadowalającej formuły. Proces ten ma charakter eksperymentu: wyniki podejmowanych działań na rzecz zaspokojenia podstawowej potrzeby przynoszą obok zamierzonych, również niezamierzone rezultaty. Chęć uniknięcia rezultatów niezamierzonych, i jednocześnie niekorzystnych, prowadzi do wzbogacania pierwotnego określenia potrzeby i do działań na rzecz jej zaspokojenia, do momentu, kiedy nowy system organizacyjny zacznie funkcjonować sprawnie i zgodnie z celami, jakie mu przyświecały.

2.4. Wskaźniki o charakterze społecznym i inne podstawy

określania potrzeb społecznych

Przez wskaźnik społeczny statystycy rozumieją „określoną informację liczbową o wybranych aspektach stanów i procesów społecznych”. Wskaźniki społeczne w rozumieniu statystycznym często pozwalają na określenie występujących dysfunkcji życia społecznego grup i zbiorowości, choć budowane są również z myślą o uchwyceniu skutków pewnych procesów społeczno-ekonomicznych. „Ruch wskaźników społecznych narodził się w latach sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych. Wynikał on z poszukiwań miar dla analiz i ocen procesów społecznych (...). Ich zadanie wynikało z potrzeby wyeliminowania „ułomności dochodu narodowego, jako jednowymiarowego i wartościowego wskaźnika efektów społeczno-ekonomicznych danego kraju.”

Współczesne badania służące uzyskiwaniu wskaźników społecznych są bardzo rozległe tematycznie i kosztowne. Na przykład amerykański urząd statystyczny - Bureau of the Census - publikuje specjalne wydawnictwo zawierające wskaźniki społeczne uzyskiwane w toku badań powtarzanych corocznie od wielu lat. Corocznie na blisko 600 stronach prezentuje dane ujęte w 11 rozdziałach:

1) Ludność i rodzina (skład i wzrost liczby ludności, wielkość i struktura rodziny, skład gospodarstw domowych, stan cywilny).

2) Zdrowie i wyżywienie (zasoby, użytkowanie i koszty, przeciętne trwanie życia, stan zdrowia, zapobieganie chorobom, odżywianie).

3) Warunki mieszkaniowe i jakość środowiska (zasoby mieszkaniowe i wyposażenie w urządzenia komunalne i udogodnienia, kierunki popytu na mieszkania, usługi społeczne, jakość środowiska).

4) Transport (rola transportu w kraju, kierunki zmian w podróżach międzymiastowych, koszty społeczne i wypadki, zużycie energii).

5) Bezpieczeństwo publiczne (środki, przestępczość i jej ofiary, inne wskaźniki bezpieczeństwa publicznego).

6) Nauczanie i szkolenie (środki, uczniowie i absolwenci, ocena osiągnięć, nauka i szkolenie dorosłych).

7) Zatrudnienie (zasoby pracy, zatrudnienie i bezrobocie, warunki i jakość miejsca pracy).

8) Zabezpieczenie i dobrobyt społeczny (środki, rodzaje świadczeń).

9) Dochody i wydajność pracy (wydajność pracy, dochody i wydatki, wyposażenie w dobra trwałego użytku, dochody, zbiorowość poniżej linii ubóstwa).

10) Partycypacja społeczna (udział w głosowaniach, wolontariusze, członkostwo w organizacjach).

11) Kultura, wypoczynek i budżet czasu (wydatki, rodzaje aktywności kulturalnej, formy wypoczynku, wykorzystanie czasu).

Każda z 11 powyższych grup wskaźników społecznych zawiera również wskaźniki obrazujące wyniki badań opinii publicznej w jej zakresie oraz porównania międzynarodowe. Wskaźniki są prezentowane w przekrojach uwzględniających najważniejsze zmienne społeczne, jak płeć, charakter miejsca zamieszkania, przynależność rasowa, dochody, poziom wykształcenia. Łącznie prezentuje się ponad 330 wskaźników w szeregach czasowych obejmujących kilkadziesiąt lat.

Aktualnie dzięki rozwojowi światowej sieci informatycznej, można przez komputery przyłączone do Internetu uzyskiwać dostęp do baz danych obejmujących wskaźniki społeczne (i ekonomiczne). Jedną z takich baz, najbardziej rozbudowanych, jest baza udostępniana przez Bank Światowy. Obok licznych wskaźników o charakterze ekonomicznym można w niej odnaleźć następujące wskaźniki społeczne: liczba ludności, współczynniki płodności, surowe współczynniki urodzeń, przeciętne dalsze trwanie życia, produkcję żywności per capita, udział zatrudnionych w rolnictwie, udział kobiet w zasobach siły roboczej oraz współczynniki skolaryzacji na poziomie podstawowym i średnim. Wśród ekonomicznych znajdują się również wskaźniki ważne ze społecznego punktu widzenia: wielkość konsumpcji indywidualnej, dochód narodowy. Łącznie obliczono 244 wskaźniki. Wszystkie dane są dostępne dla 189 krajów, dla lat 1950-1992

Taki rozwój praktycznego stosowania wskaźników społecznych na świecie i coraz łatwiejszy dostęp do tej informacji stwarza nową jakość w zakresie systemów społecznych. Istotną cechą tej nowej jakości jest bezpośrednia reakcja na obserwowane zróżnicowanie międzynarodowe wskaźników. Tą reakcją jest przede wszystkim potrzeba rozwoju społecznego i ekonomicznego w krajach mniej rozwiniętych.

Ze wspomnianego wyżej źródła wiadomo na przykład, że dochód narodowy na jednego mieszkańca wynosił w 1991 r. (w przeliczeniu na dolary amerykańskie) - 1790 dolarów w Polsce, a w najuboższym kraju Wspólnoty Europejskiej, Portugalii - 5930 dolarów. Daje to sugestywny obraz dystansu, jaki dzieli nas od krajów Europy Zachodniej i jednocześnie skłania do artykulacji i sprecyzowania potrzeb Polski. Należy mieć na uwadze, że dochód narodowy przypadający na jednego mieszkańca ma tę zaletę, że w syntetyczny sposób oddaje funkcjonowanie systemu państwowego jako całości, ale jako miara syntetyczna ma również swoje wady, bowiem pomija zróżnicowania społeczne (będące źródłem napięć społecznych, a więc dysfunkcji i potrzeb).

Innym ważnym wskaźnikiem społecznym jest wskaźnik średniego dalszego trwania życia dla osoby nowonarodzonej - wskaźnik długości życia. Spadek tego wskaźnika może wynikać z wielu przyczyn, ale nie wchodząc w jego wielorakie uwarunkowania można przyjąć, że skracanie się przeciętnej długości życia w jakimś kraju jest wyrazem dysfunkcji ważnych systemów społecznych, ekonomicznych lub ekologicznych i pogorszenia warunków życia. W tym zakresie mamy w Polsce pewne podstawy do optymizmu, bowiem „przeciętne dalsze trwanie życia noworodka chłopca wzrosło w latach 1991-1994 z 66,1 lata do 67,5 lat (...), noworodka dziewczynki z 75,3 lat do 76,1 lat (...)..

W ujęciu statystyki społecznej są więc wskaźniki społeczne zawsze liczbami.

Metodologia nauk społecznych ujmuje pojęcie wskaźnika znacznie szerzej, najogólniej wskaźnik „to (...) coś, po czym możemy poznać, że coś zaszło, czy występuje”, a zatem wskaźnik społeczny oznaczałby możność rozpoznania, że zaszło jakieś zjawisko o charakterze społecznym. Ogólna kategoria wskaźników dzieli się na wskaźniki rzeczowe i definicyjne.

Wskaźniki rzeczowe, to takie, które wynikają z empirycznego związku pomiędzy zjawiskiem wskazywanym a wskaźnikiem.

Wskaźniki definicyjne są rezultatem przyjęcia jakiejś konwencji, która czyni opis jakiegoś zjawiska tożsamym z zasadą konstrukcji wskaźnika. Jeżeli np. przez sprawowanie przywództwa w szerokiej rodzinie (rodzie) będziemy rozumieli uzyskanie największej liczby wskazań na daną osobę jako przywódcę przez członków tej szerokiej rodziny (rodu), to wskaźnikiem definicyjnym takiego przywództwa będzie największa liczba wskazań uzyskana przez konkretną osobę.

Wskaźniki rzeczowe można podzielić na dwie kategorie: empiryczne, dla których to, co definiuje wskaźnik i sam wskaźnik można zaobserwować oraz inferencyjne, dla których to, co definiuje wskaźnik nie jest obserwowalne, a obserwować można sam wskaźnik.

Przykładem wskaźnika empirycznego mogą być wypowiedzi osób badanych ankietowo - można przyjąć np., że zapowiadane zachowania wyborcze będą odpowiadały z prawdopodobieństwem wyższym od przeciętnego zachowaniom rzeczywistym (wypowiedzi i zachowania wyborcze są zjawiskami obserwowalnymi). Przykład wskaźnika inferencyjnego stanowi obserwowalna ilość praw grupy i ich surowość, i jest to wskaźnik nieobserwowalnego bezpośrednio zjawiska nietolerancji grupy.

Tak więc pojęcie wskaźnika społecznego używane przez statystyków można uznać za węższe niż w ujęciu socjologicznym. W tym opracowaniu wskaźniki są rozumiane w szerszym znaczeniu, z tym jednak, że przedstawione przykłady często odpowiadają również statystycznemu pojęciu, aczkolwiek wykraczają poza to, co utarło się określać mianem wskaźników społecznych w środowiskach związanych ze statystyką państwa. Aby uniknąć nieporozumień, będzie tu mowa o wskaźnikach mających charakter społeczny.

Przykłady wnioskowania o potrzebach na podstawie wskaźników dobrałem w ten sposób, by dotyczyły aktualnych kwestii społecznych i wynikały z realiów współczesnej Polski, a więc, aby były to przykłady jak najbardziej „z życia”, nie obarczone abstrakcyjnością akademickich wywodów. Konkretnie dotyczą potrzeb, jakie wynikają z dyskryminacji kobiet w życiu społecznym w Polsce i potrzeby walki z bezrobociem. Oczywiście przykładów tego rodzaju „wielkich dysfunkcji” polskiego społeczeństwa jest znacznie więcej, żeby wymienić globalne skutki wpływu losów Polski na stan świadomości polskiego społeczeństwa z negatywnymi rezultatami w postaci nieprzystosowania do demokratycznego ładu, skłonności do poddawania się monopolowi jednej („słusznej”) ideologii, braku poszanowania wspólnego dobra, braku poszanowania dla władzy, dla prawa, braku narodowej godności, nietolerancji itd. Można też podać bardziej namacalne przykłady dysfunkcji życia społecznego: życie poniżej linii ubóstwa jakie wiedzie współcześnie 20% rodzin w Polsce, wady rozwojowe u 40% dzieci polskich.

Dyskryminacja kobiet występuje nie tylko w Polsce i jest głęboko zakorzeniona w kulturze (jest więc dysfunkcją systemu społecznego o genezie kulturowej), w której dominująca rola mężczyzny była funkcjonalna dla przetrwania. Budzi wiele wątpliwości, czy jest taką nadal. Zwłaszcza w świetle faktów zgromadzonych w raporcie przygotowanym przez pozarządowe organizacje kobiece na IV Światową Konferencję Kobiet (Pekin 1995), który zawiera szereg interesujących wskaźników o charakterze społecznym, dokumentujących różne sfery dyskryminowania kobiet. Potrzeby społeczne kobiet formułowane są w tym raporcie jako postulaty. Na marginesie zwrócę uwagę, że forma postulatów, w jakiej przedstawia się potrzeby jest charakterystyczna dla potrzeb nie posiadających pełnej społecznej akceptacji. Forma, jaką jest raport o sytuacji i postulaty wyprowadzone z przedstawionych faktów wyrażają potrzebę zmiany: przyjęcia do wiadomości faktów i zaakceptowania postulatów w jak najszerszym zakresie. Szerzej piszę o tym w rozdziale III poświęconym sytuacji kobiet.

Odmienny charakter pod względem akceptacji ma program walki z bezrobociem. Potrzeba zmniejszania bezrobocia jest powszechnie akceptowana i dlatego nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że z bezrobociem należy walczyć, że jest to ważną potrzebą społeczną, której zaspokojenie można przyjąć za cel działania. Szczegółowo określone potrzeby prowadzące do tego celu mają charakter organizacyjny. Program zawiera poparte solidną argumentacją propozycje konkretnych kroków, jakie należy podjąć, aby zmniejszenie bezrobocia stało się faktem.

Program walki z bezrobociem, to program każdego współczesnego państwa demokratycznego, ponieważ poważna dysfunkcja systemu społecznego i ekonomicznego, jaką stanowi bezrobocie, generuje potrzebę wzrostu zatrudnienia, a żaden kraj nie rozwiązał problemu bezrobocia w sposób zadowalający, co obliguje władze do przeciwdziałania. Bezrobocie, choć wszędzie stosuje się taki sam wskaźnik dla ukazania jego rozmiarów, ma różne przyczyny w różnych krajach i w różnych regionach tego samego kraju. Bezrobocie w Polsce różni się od bezrobocia w krajach wysoko rozwiniętych m.in. tym, że ludzie w Polsce są znacznie bardziej „uwiązani” do mieszkań niż w innych krajach i w związku z tym nie mają łatwości przemieszczania się do miejsc, w których mogą znaleźć pracę i zmiana miejsca zamieszkania w celu podjęcia zatrudnienia po prostu im się najczęściej nie opłaca. Wyraża się to w języku makroekonomii twierdzeniem, że siła robocza w Polsce jest mało mobilna przestrzennie. Ponadto bezrobocie w krajach wysoko rozwiniętych wiąże się z zamożnością społeczeństw i związanym z tym nasyceniem rynku, co zmusza do ograniczania produkcji, na którą nie ma popytu, a to pociąga za sobą bezrobocie. W Polsce społeczeństwo jest ubogie, zubożałe dodatkowo w okresie zachodzących przemian zwanych powszechnie transformacją systemową. To ubóstwo powoduje, że istnieje silna potrzeba poprawy sytuacji bytowej znacznej części społeczeństwa (w co trzeba włożyć wiele pracy i co stanowi silny czynnik zmniejszania bezrobocia), ale jednocześnie ogranicza popyt na rynku, bo mała jest siła nabywcza ludności, co jest czynnikiem ograniczającym popyt, a następnie - produkcję i zatrudnienie. Koło się zamyka.

Generalnie ujmując proponowany program walki z bezrobociem zawiera założenia wyjściowe dotyczące faktów społecznych i gospodarczych oraz założenia wartościujące przyjęte arbitralnie i wyłożone explicite. Założenia zawierają także informacje o metodach, jakie autorzy programu uważają za odpowiednie do rozwiązywania problemu i formułowania programu. Założenia są przedstawione krótko. Reszta programu, to konkretne elementy w sferze makroekonomicznej, rynku pracy, form zatrudnienia i zmian instytucjonalnych. Uzupełnieniem logicznie wynikającym z programu są propozycje dotyczące dostosowania i zmian istniejących programów związanych z bezrobociem. Program zawiera również wnioski co do konkretnych decyzji jakie należy podjąć by rozpocząć jego realizację oraz ocenę wzrostu produktywnego zatrudnienia jakie nastąpi do 2000 roku na skutek zrealizowania programu. Ponadto program przewiduje powołanie przy Radzie Ministrów zespołu odpowiedzialnego za jego realizację.

Z punktu widzenia badania potrzeb społecznych program jest więc projektem nowego systemu funkcjonalnego o charakterze organizacyjnym, którego cel stanowi zdefiniowanie szczegółowych potrzeb, które wynikają z ogólnej potrzeby wyeliminowania lub ograniczenia dysfunkcji społecznej i ekonomicznej, jaką jest bezrobocie w Polsce.

Fakty społeczne i gospodarcze leżące u podstaw programu są następujące:

Liczba bezrobotnych w Polsce w marcu 1995 r. wynosiła 2754 tys. osób, czyli 15,4% czynnych zawodowo. Stopa bezrobocia w Polsce była dwukrotnie wyższa niż średnia w krajach OECD*), a gdyby miała taki sam poziom jak w tych krajach, to bezrobocie w Polsce wynosiłoby 1,4 mln osób. Niekorzystne cechy polskiego bezrobocia to duży udział osób pozostających bez pracy ponad 12 miesięcy (45%) oraz wysoka stopa bezrobocia młodzieży (32,9%) i bardzo silne zróżnicowanie przestrzenne poziomu bezrobocia. Stopa bezrobocia długookresowego była w Polsce 9-krotnie wyższa niż np. w USA i 14-krotnie wyższa niż w Republice Czeskiej. Niekorzystne relacje w porównaniu z innymi krajami charakteryzują również stopę bezrobocia młodzieży w Polsce. Wskaźniki o charakterze społecznym nie oddają w pełni sytuacji. Istotnym jej elementem jest interpretacja niepokojących zjawisk w kręgach decyzyjnych. Istnieje tendencja do umniejszania wymowy faktów przez wysuwanie tez, które interpretują wysoki poziom bezrobocia jako wyraz sztucznego zawyżenia stopy bezrobocia przez rejestrowanie się w charakterze bezrobotnych osób, które nigdzie nie pracowały lub osób które pracują „na czarno”, a rejestrują się po to, żeby niesłusznie pobierać zasiłek. Autorzy programu zwracają uwagę, że we wszystkich krajach, w których istnieje bezrobocie pewna jego część ma charakter pozorny: 10-25% osób zarejestrowanych jako bezrobotne w rzeczywistości pracuje, co jednak nie daje podstaw do lekceważenia problemu bezrobocia, tym bardziej, że w Polsce możliwość pracy „na czarno” występuje głównie w dużych miastach i ich okolicach oraz w miejscowościach przygranicznych, a gdzie indziej możliwości te są poważnie ograniczone.

Bezrobocie jako negatywne społecznie zjawisko cechuje się pewnymi wewnętrznymi procesami i pewnymi warunkami zewnętrznymi, które pogłębiają jego negatywny charakter. Takim procesem wewnętrznym jest narastanie liczby tzw. bezrobotnych zniechęconych do poszukiwania pracy, czyli osób, które nie poszukują pracy aktywnie, bo straciły nadzieję na jej uzyskanie (wg szacunków GUS jest takich osób 214 tys.) Pewna liczba osób bezrobotnych w wieku 45 lat i więcej (ok. 400 tys.) ma w istniejących warunkach obiektywnie nikłą szansę na uzyskanie pracy.

Problem bezrobocia można widzieć w szerszym kontekście zagadnienia dezaktywacji ludności czynnej zawodowo, który obejmuje także emerytów i rencistów i to stanowi o jego zewnętrznych uwarunkowaniach. W tym szerszym kontekście widać niepokojące zjawisko szybkiego narastania liczby osób nie tworzących dochodu narodowego, a uczestniczących w jego podziale. „Relacja między liczbą biernych zawodowo a pracujących podwoiła się [od 1990 roku - A.L.], osiągając 79%, co oznacza, że na 100 pracujących przypada obecnie [koniec 1994 roku - A.L.] 79 osób biernych zawodowo (emerytów, rencistów i bezrobotnych).” Taki proces działa na rzecz relatywnego zubożenia państwa, a jego kontynuacja szybko doprowadzi Polskę do statusu państwa socjalnego, to znaczy takiego, w którym większość dorosłych obywateli nie utrzymuje się z pracy.

Ograniczenie bezrobocia opiera się na przyroście miejsc pracy. Ocena ilości nowych miejsc pracy, stanowiąca podstawę programu przyjmuje, że będzie potrzeba 0,8 mln nowych miejsc dla młodych ludzi wkraczających w wiek produkcyjny, 0,9 mln miejsc dla dotychczas nieujawnionych osób w rzeczywistości bezrobotnych i 1,4 mln miejsc aby zatrudnić osoby aktualnie bezrobotne i zmniejszyć poziom bezrobocia. W rezultacie przyjęcie celu w postaci zmniejszenia bezrobocia do 2000 roku o połowę oznacza konieczność zwiększenia zatrudnienia o 3,1 mln osób.

Przyjęto następujące założenia wartościujące:

Pierwszeństwo w programie wzrostu zatrudnienia powinno mieć zatrudnienie produktywne, czyli zatrudnienie społecznie użyteczne w sferze produkcji i szeroko pojmowanych usług, a nie zatrudnienie dla samego zatrudnienia. Program ma być realizowany w warunkach gospodarki rynkowej, w której o zmianach poziomu zatrudnienia decydują samodzielne podmioty gospodarcze, kierujące się prawami rynkowymi. Państwo w tych warunkach tworzy samodzielnie miejsca pracy jedynie w sferze budżetowej i administracji, nie zaś w sektorze przedsiębiorstw. Państwo kreuje warunki wzrostu gospodarczego i oddziałuje na zatrudnienie „przez politykę podatkową, kredytową, inwestycyjną, stopy procentowej, gwarancji kredytowych, kursu walutowego, który w znacznym stopniu określa skłonność do eksportu i importu”, a więc wpływa na relację konsumowania tego, co wyprodukowano we własnym kraju i tego, co wyprodukowano w innych krajach, czyli określając to samo inaczej - na saldo importu i eksportu bezrobocia. Państwo dysponuje także specjalnym funduszem (funduszem pracy), który służy zmniejszaniu społecznych kosztów bezrobocia i może stwarzać warunki do promowania zatrudnienia pod warunkiem racjonalnego i efektywnego wykorzystywania.

Odrzuca się koncepcję wzrostu zatrudnienia przez wzrost deficytu budżetowego (proinflacyjnego wzrostu zatrudnienia). Taki sposób prowadzi do produkowania usług i dóbr, które nie znajdują następnie nabywców, a pieniądze wypłacone jako wynagrodzenia producentom zbędnych towarów nie spotykają po stronie podaży odpowiednich dóbr i stanowią czynnik inflacji.

Odrzuca się ponadto „twierdzenie, że im wyższe bezrobocie tym niższa inflacja, z którego wynika, że zmniejszenie bezrobocia musi prowadzić nieuchronnie do wzrostu cen i inflacji. W polskiej rzeczywistości jest zupełnie inaczej; to właśnie bezrobocie lub wydatki publiczne, które ono [za sobą - A.L.] pociąga są jednym ze źródeł inflacji w naszej gospodarce, [w której] bezrobocie pociąga [za sobą - A.L.] ogromne koszty bezpośrednie. W 1995 r. planuje się wydatkowanie na bezrobocie ok. 62 bln starych zł, co stanowi ponad 2% PKB. Dalsze 47 bln złotych kosztują wcześniejsze emerytury i renty spowodowane bezrobociem (ok. 1,2 mln wcześniejszych emerytur i rent przyznanych w poprzednich czterech latach). Znaczna część funduszu pracy ma charakter proinflacyjny”, tworzy on dodatkowy popyt wprowadzając na rynek pusty pieniądz i nie tworząc dodatkowej podaży dóbr i usług. Straty wynikające z istniejącego bezrobocia, a zatem - z wyłączenia wielkiej rzeszy ludzi zdolnych do pracy z procesu wytwarzania szacuje się 12-15% produktu krajowego brutto.

Nie zdała egzaminu metoda „osłonowego” podejścia do bezrobocia stosowana dotychczas w Polsce, ponieważ łagodzi skutki, a nie eliminuje przyczyn bezrobocia.

Przedstawione wyżej przesłanki rzeczowe i wartościujące prowadzą do sformułowania pełnozatrudnieniowej strategii wzrostu gospodarczego, czyli kompleksowego określenia potrzeb społecznych, jakie wynikają z przyjętej konieczności zaspokojenia potrzeby spadku bezrobocia w Polsce.

A. Podstawowe potrzeby tak pojętego celu stanowią w zakresie makroekonomicznym:

1) Potrzeba stymulowania nieinflacyjnego wzrostu popytu efektywnego.

2) Potrzeba podnoszenia zatrudnienia przez wzrost zmianowości i wykorzystania istniejących miejsc pracy.

3) Potrzeba wzrostu produktywnego zatrudnienia przez lepsze wykorzystanie ziemi uprawnej.

4) Potrzeba wzrostu zatrudnienia przez stymulowanie inwestycji.

5) Potrzeba wzrostu zatrudnienia przez stymulowanie rozwoju małych przedsiębiorstw i rzemiosła.

6) Potrzeba wzrostu zatrudnienia przez eksport i optymalizację importu.

7) Potrzeba rozwoju zatrudnienia przez rozwój budownictwa mieszkaniowego.

8) Potrzeba restrukturyzacji i racjonalnej ochrony istniejących miejsc pracy.

B. W zakresie aktywnej polityki na rynku pracy występują następujące potrzeby szczegółowe:

1) Potrzeba zwiększenia efektywności programów aktywizujących rynek pracy.

2) Potrzeba zwiększenia efektywności funduszu pracy.

3) Potrzeba koordynowania kierunków kształcenia z popytem na rynku pracy.

4) Potrzeba zastąpienia zasiłków dla bezrobotnych bardziej aktywizującą formą, np. stypendiami.

5) Potrzeba innych, nowych form aktywizacji bezrobotnych.

C. W zakresie działań o charakterze organizacyjnym występują następujące potrzeby:

1) Potrzeba wzrostu zatrudnienia przez dzielenie stanowisk pracy i czasu pracy.

2) Potrzeba zwiększania zatrudnienia krótkookresowego i doraźnego,

3) Potrzeba wzrostu roli państwa w promowaniu i koordynacji polityki pełnozatrudnieniowej.

4) Potrzeba aktywnego pośrednictwa pracy i ograniczania monopolu państwowego w tym zakresie.

Przedstawione potrzeby znajdują szerokie uzasadnienie w postaci wskaźników o charakterze społecznym i gospodarczym. Z bogactwa wątków programu szerzej przedstawię jeden, który dotyczy nie tylko potrzeb związanych z bezrobociem, ale i potrzeb indywidualnych obywateli. Wątek ten uzasadnia tezę o możliwości wzrostu wynagrodzeń bez wytwarzania presji inflacyjnej. Rozumowanie to zacytuję w całości, ponieważ dotyczy problemu kontrowersyjnego w dyskusjach ekonomistów, polityków gospodarczych i polityków społecznych.

„(...) Wzrost popytu stanowi główny warunek wzrostu produkcji i zatrudnienia, więc także zmniejszenia bezrobocia. Na globalny popyt efektywny składają się cztery główne elementy:

[a] popyt konsumpcyjny ludności,

[b] popyt kreowany przez sferę budżetową (tzw. konsumpcja zbiorowa),

[c] popyt inwestycyjny,

[d] popyt wynikający z nadwyżki eksportu nad importem.

We wszystkich wymienionych wyżej składnikach popytu istnieją możliwości wzrostu prowadzące do spadku bezrobocia. Badania I[nstytutu] R[ozwoju] G[ospodarczego] SGH wskazują, że główną barierą wzrostu produkcji jest niedostateczny popyt, którego elementem jest popyt konsumpcyjny ludności.

Tablica 3. Dynamika realnych dochodów osobistych ludności (1989 = 100,0)

[Rodzaj dochodu]

1990

1991

1992

1993

1994

Ogółem

w tym:

1. Wynagrodzenia

2. Świadczenia społeczne pieniężne

3. Dochody z pracy w gospodarstwach indywidualnych w rolnictwie

85,4

67,7

87,5

50,1

90,4

65,9

111,2

40,7

93,6

57,9

110,0

46,3

90,8

54,8

109,1

.

92,2

54,5

113,9

.

Źródło: Roczniki Statystyczne 1993, s. 195, 1994, s. LXIX, Informacja o sytuacji społeczno-gospodarczej kraju, rok 1994, GUS styczeń 1995, s. 49-50.

Tablica 4. Wskaźnik przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń realnych w gospodarce narodowej, 1989-1994

Lata

Dynamika (1989=100)

Przyrost(spadek) w stosunku do roku poprzedniego w %

19901991199219931994

75,675,473,371,372,6

-24,4

-0,3

-2,8

-2,9

+1,8

Źródło: Rocznik Statystyczny 1994, s. LXIX; Biuletyn Statystyczny 1995, nr 21, GUS, s. 20.

(...) Popyt konsumpcyjny ludności zdeterminowany jest przez dochody osobiste ludności, które są ciągle niższe niż przed pięciu laty; znaczna ich część odbiega od standardów pożądanych (np. minimum socjalnego). Nastąpił bardzo głęboki spadek ogólnego funduszu wynagrodzeń, a także dochodów rolników indywidualnych. Przeciętne płace realne były w 1994 r. niższe o ok. 27% niż w 1989 r. (por. tabl. 3 i 4)

(...) Wynika stąd płytkość popytu wewnętrznego, pogłębiona przez duży import, często subsydiowanych towarów z zagranicy. Tak więc wzrost poziomu wynagrodzeń i dochodów rolników, a także innych dochodów stanowi rezerwę zwiększenia popytu i zatrudnienia. Jednakże wzrost ten nie może prowadzić do wzrostu cen i zwiększenia presji inflacyjnej i obniżenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. Istnieje możliwość szybszego bezinflacyjnego wzrostu.

(...) Warto [to - A.L.] zilustrować na przykładzie wynagrodzeń, których poziom znacznie się obniżył i jest jednym z najniższych w Europie. Ma to następstwa zarówno ekonomiczne (płytki popyt blokujący szybszy wzrost zatrudnienia) i społeczne (strajki, napięcia i konflikty społeczne). Nieinflacyjny wzrost wynagrodzeń jest oczywiście możliwy, pod warunkiem powiązania go w podmiotach gospodarczych ze wzrostem sprzedaży, dochodu lub produktywności. Płace mogą się zwiększać proporcjonalnie do wzrostu sprzedaży lub dochodu przedsiębiorstwa, wówczas udział kosztów pracy nie rośnie, a cały przyrost płac jest funkcją wzrostu efektów (mierzonych sprzedażą, dochodem, etc.) i ma charakter efektywnościowy i partycypacyjny (stanowi udział pracowników w owocach ich pracy).

(...) Realizacja koncepcji wzrostu zatrudnienia przez szybszy nieinflacyjny wzrost wynagrodzeń wymaga zmiany obecnego systemu kształtowania płac, przyjętego przez Komisję Trójstronną.

System centralnego ustalania limitu wzrostu przeciętnych wynagrodzeń nie wiąże bezpośrednio wzrostu płac z efektami ekonomicznymi, prowadzi do blokowania wzrostu wydajności pracy w najlepszych przedsiębiorstwach i do wysuwania roszczeń płacowych w przedsiębiorstwach ekonomicznie słabszych bez odpowiedniego wzrostu wydajności pracy. Poza tym nawet niski procentowy wzrost wynagrodzeń może pobudzać inflację, jeżeli nie towarzyszy mu wzrost wydajności. Natomiast wysoki wzrost wynagrodzeń nie musi prowadzić do wzrostu kosztów i cen jeżeli jest proporcjonalny do wzrostu sprzedaży lub dochodu przedsiębiorstwa. Generalnie, wzrost dochodów z pracy prowadzący do wzrostu popytu efektywnego powinien sprzyjać także wzrostowi podaży dóbr i usług, co ogranicza niebezpieczeństwo inflacji.

(...) Przedstawione powyżej problemy mają także inne aspekty wiążące wzrost popytu z zaspokojeniem elementarnych potrzeb dużych grup społecznych.

W Polsce, w odróżnieniu od krajów bogatych, bezrobocie (...) występuje (...) w warunkach znacznej skali ubóstwa, niepełnego zaspokojenia elementarnych potrzeb dużych grup ludności i niepełnego wykorzystania potencjału wytwórczego gospodarki. Obecnie blisko 30-33% Polaków -według szacunków GUS nie uzyskuje dochodów na poziomie minimum socjalnego. Pod koniec lat siedemdziesiątych, gdy zaczęto prowadzić systematyczne obliczenia minimum socjalnego - wskaźnik ten nie przekraczał 10%.

(...) Nawet eksperci banku światowego zauważyli w Polsce nie tylko rosnącą liczbę samochodów i kolorowych telewizorów, lecz także szeroką sferę ubóstwa. W raporcie o ubóstwie w Polsce stwierdzają oni, że obejmuje ono 5,5 miliona osób. Są to osoby, które nie osiągnęły w czerwcu 1993 r. dochodu na poziomie najniższej emerytury, która wynosiła wówczas 928 tys. zł (71 USD), co stanowiło mniej więcej połowę minimum socjalnego, wynoszącego wówczas na 1 osobę pracującą w pracowniczej rodzinie 4-osobowej 1678 [tys. - A.L.] zł miesięcznie. Przyjęto więc faktycznie niezwykle niską granicę ubóstwa. Dlatego wskaźnik ubóstwa (procent ludności ubogiej) obliczony przez BŚ jest znacznie niższy niż szacunki GUS.

(...) Według tych samych ocen BŚ co trzeci ubogi był bezrobotnym, co oznacza, że prawie 2 miliony bezrobotnych znalazło się w sferze ubóstwa. Ograniczenie ubóstwa jest możliwe tylko przez rozszerzenie sfery pracy, stworzenie ludziom bezrobotnym szansy zdobywania dochodów przez pracę, a nie w formie pomocy społecznej. Wzrost dochodów [z] pracy powiązany z wydajnością prowadzi do zmniejszenia sfery ubóstwa, stymuluje popyt i podaż, nie stwarzając niebezpieczeństwa inflacji.

(...) Wzrost nieinflacyjnego efektywnego popytu stanowi główny warunek także realizacji innych elementów tego programu: wzrostu zatrudnienia przez wzrost zmianowości i lepsze wykorzystanie zdolności wytwórczych, wzrostu inwestycji, rozwoju budownictwa mieszkaniowego, rozwoju małych przedsiębiorstw. Czynnikiem rozstrzygającym o możliwości wzrostu gospodarczego będą nie tylko inwestycje ale wzrost popytu efektywnego kreowany przez dochody ludności.”

Potrzeba sformułowana jako stymulowanie nieinflacyjnego wzrostu popytu efektywnego jest więc głęboko uzasadniona mechanizmami społeczno-ekonomicznymi i konkretami sytuacji społeczno-gospodarczej Polski. Na podobnych zasadach określono inne potrzeby.

Wszystkie potrzeby szczegółowe sformułowane w programie są nie tylko nie sprzeczne wzajemnie, ale także często ich zaspokajanie prowadzi do efektu przyspieszającego, jak w sytuacji zaspokajania potrzeby inwestycji mieszkaniowych i potrzeby mobilności siły roboczej w Polsce. Zaspokajanie potrzeby mieszkań prowadzi nie tylko do spadku bezrobocia, ale również do większej łatwości uzyskiwania mieszkań i zmian miejsca zamieszkania. W skali masowej zwiększenie mobilności siły roboczej tym powodowane sprzyja łatwiejszemu dostosowywaniu się popytu na pracę z jej podażą, a zatem - spadkowi bezrobocia.

W cytowanym przykładzie programu w zakresie stymulowania nieinflacyjnego wzrostu popytu efektywnego wystąpił pewien rodzaj wskaźnika bardzo ważny dla ustalania potrzeb społecznych. Jest to wyrażona w pieniądzach kwota dochodu, poniżej którego uznaje się kogoś za należącego do ubogich. Tu wystąpiły dwie takie graniczne kwoty: minimalna emerytura i minimum socjalne obliczone dla pracowniczej rodziny 4-osobowej. Różny poziom tych kwot w oczywisty sposób decydował o udziale procentowym ubogich w społeczeństwie, obliczonym na ich podstawie i na podstawie wskaźnika realnie uzyskiwanych dochodów. Niemniej w jakiś sposób obiektywizował określanie sfery ubóstwa i skalę potrzeb wynikających z zaakceptowania implicite tezy, że likwidacja (ograniczanie) ubóstwa stanowi ważną potrzebę społeczną.

Takie wskaźniki, obliczane nie na zasadzie oddawania realnej rzeczywistości, a na zasadzie jakichś założeń co do tego jak ma wyglądać ta rzeczywistość, są pomocne w określaniu potrzeb i bardzo często stosowane w technicznych środkach zaspokajania potrzeb. Tego typu wskaźniki techniczne to normatywy różnego rodzaju, mówiące np. o tym ile szkół powinno być zbudowane w osiedlu mieszkaniowym na podstawie planowanej liczby mieszkańców, którzy w nim zamieszkają, albo ile „oczek” powinny mieć sanitariaty w zakładzie pracy w zależności od liczby zatrudnionych itp. Takich przykładów jest bardzo wiele. Niektóre z tych normatywów - jak np. ostatni, zostają wprowadzone do odpowiednich przepisów i potrzeby, które wynikają z jego istnienia mają bardzo wymierny charakter. Istnieje tendencja do rozszerzania zakresu stosowania tego rodzaju wskaźników definiujących potrzeby.

Pytania do rozdziału

1. Jakie kolejne kroki trzeba podejmować, aby na podstawie obserwacji wnioskować o potrzebach społecznych?

2. Jaki przykład potrzeb społecznych ustalonych na podstawie obserwacji przedstawiono w tym rozdziale?

3. Jakie są najważniejsze czynniki, które decydują o tym, jak się formułuje potrzeby społeczne na podstawie obrazu zbadanej sytuacji?

4. Podaj 5 przykładów wskaźników społecznych i spróbuj określić, na jakie potrzeby społeczne mogą one wskazywać.

5. Jaki przykład wskaźnika definicyjnego możesz przytoczyć?.

6. Jakie możesz podać przykłady wskaźnika będącego normatywem?

7. Jakie wskaźniki charakteryzują specyfikę bezrobocia w Polsce (odróżniają je od bezrobocia w innych, bardziej rozwiniętych krajach)?

8. Jakie wskaźniki linii ubóstwa podano w tym rozdziale?

Pod rozwagę

Czego powinien poszukiwać badacz, który chce działać na rzecz zaspokojenia potrzeb społecznych? Dlaczego w wielu nowych osiedlach mieszkaniowych dzieci korzystają ze szkół na 2 lub 3 zmiany? Co ci się podobało w sposobie podejścia doktora Yunusa do problemu ubogich mieszkańców wiosek? Jak uważasz, czy bank Grameen powinien przynosić doktorowi Yunusowi zyski? Czy to dobrze, czy źle, że niektóre badania stawiają przed badaczem więcej pytań niż odpowiedzi? Czy ograniczanie bezrobocia zapobiega zarazem dyskryminacji kobiet?


Rozdział III. Sytuacja kobiet w Polsce jako źródło potrzeb

3.1. Potrzeby wynikające z pracy zawodowej kobiet

Badania nad tym zagadnieniem są rozwijane przez socjologie szczegółowe (przede wszystkim socjologię pracy i socjologię rodziny), ale znajdują się też w związku z tym w polu zainteresowania antropologii, filozofii człowieka, psychologii i pedagogiki. Nie ma jednoznaczności i zgody w kwestii istotnych różnic predyspozycji poznawczych i behawioralnych mężczyzn i kobiet, a dyskusja z racji ewidentnej przynależności dyskutujących do jednej z grup adwersarzy jest na ogół wyzbyta koniecznego dystansu.

Niemniej współcześnie w Polsce jest faktem nie ulegającym wątpliwości, że rodzicielstwo i funkcje prokreacyjne w większym stopniu (w społecznej skali) obciążają kobiety, co staje się jednym z argumentów racjonalizujących ich dyskryminację w pracy zawodowej. Dyskryminacja ta polega przede wszystkim na przeciętnie mniejszych niż wśród mężczyzn zarobkach za pracę wykonywaną na równorzędnych stanowiskach, na rzadszym osiąganiu wyższych stanowisk w hierarchiach różnych instytucji, a także na większym zagrożeniu bezrobociem w okresie transformacji systemowej.

Praca zawodowa kobiet poza rolnictwem upowszechniła się w Polsce i w krajach rozwiniętych w okresie po II Wojnie Światowej. Wzrost aktywności zawodowej w najwyższym stopniu objął zbiorowość kobiet zamężnych. Proces aktywizacji zawodowej kobiet miał liczne uwarunkowania zarówno subiektywne, jak obiektywne. Do najistotniejszych uwarunkowań obiektywnych można zaliczyć rozwój szkolnictwa i wzrost poziomu wykształcenia społeczeństw, w tym kobiet, bowiem uzyskiwanie wyższego poziomu wykształcenia wpływa z reguły na silniejsze motywacje i skłonność do samorealizacji w życiu zawodowym. Ze wzrostem oświecenia skorelowany jest rozwój cywilizacyjny i gospodarczy, co powoduje radykalne zmiany struktur gospodarczych, wśród których na czoło wysuwa się gwałtowny wzrost sektora usług i powstawanie nowych zawodów. W tych nowych zawodach dziedzictwo kulturowe nie waży w tym, czy są uznawane za kobiece, czy za męskie.

W PRL do tych i innych obiektywnych czynników wzrostu aktywności zawodowej kobiet dochodziło doktrynalnie rozumiane i stanowiące podstawę wielu haseł propagandowych równouprawnienie kobiet, odrzucające programowo podział zawodów na męskie i kobiece. Inna doktryna - doktryna intensywnej industrializacji - wywoływała, poprzez ekstensywny charakter wzrostu gospodarczego, tendencję do szukania rezerw siły roboczej, a te - z natury rzeczy - łatwiej odnajdywano wśród kobiet.

Praca zawodowa kobiet miała coraz większe znaczenie dla gospodarki, a w każdym indywidualnym przypadku miała i ma istotne znaczenie dla funkcjonowania ich rodzin: z jednej strony doraźną korzyść stanowią dla rodziny dochody uzyskiwane przez kobietę oraz możność samorealizacji kobiety w nowym, bardziej społecznie prestiżowym zakresie, jaki stwarza praca zawodowa, z drugiej - ograniczeniu ulega udział kobiet w realizowaniu funkcji rodzicielskich - kobiety bardziej wykształcone rodzą przeważnie mniej dzieci, ogólnie mniej czasu poświęcają na opiekę nad nimi i wychowanie, mniej też mają okazji do uczestnictwa w procesie socjalizacji. Ponadto wnosząc finansowy wkład w utrzymanie rodziny uzyskują w niej nową pozycję społeczną. Punktem wyjścia do tych przemian jest jednak rodzina tradycyjna, w której mąż jest głównym dostarczycielem środków utrzymania, a żona strażniczką domowego ogniska, główną osobą odpowiedzialną za organizację i wykonywanie czynności niezbędnych dla funkcjonowania domowego gospodarstwa i rodziny. Toteż podjęcie przez kobietę roli zawodowej nie powoduje automatycznej przemiany ról innych członków rodziny: obowiązki podejmowane przez kobietę poza domem są nowe i w sferze pracy zawodowej upodabniają ją do mężczyzny, natomiast obowiązki domowe ulegają jedynie niewielkiemu ograniczeniu, w pierwszym rzędzie przez poświęcanie na nie mniejszej ilości czasu, a dopiero w dalszym - przez zwiększony udział innych domowników w wykonywaniu czynności gospodarskich i opiekuńczych. Tak więc praca zawodowa kobiety daje jej nowe możliwości rozwoju osobistego i stanowi źródło dodatkowych dochodów rodziny, ale zarazem staje się źródłem zakłóceń funkcji opiekuńczej, wychowawczej, socjalizacyjnej i gospodarczej rodziny, a także czynnikiem przeciążenia kobiety obowiązkami. Rodzi to potrzeby społeczne, których zaspokojenie wymaga rozwoju instytucji wspomagających rodzinę w tym zakresie bezpośrednio i takich działań, które przyspieszą adaptację organizmu rodzinnego do nowej sytuacji, a więc propagowania nowych, pomocnych matce, wzorów zachowań mężczyzn i dzieci w rodzinie.

Problemem staje się macierzyństwo kobiety pracującej, ponieważ stawia przed nią poważny dylemat - albo częściowa przynajmniej rezygnacja z kariery zawodowej, albo nie zapewnienie dziecku należytej opieki, wychowania i warunków socjalizacji, a także często - nie zaspokojenie sfery emocjonalnej matki, wymagającej bliskiego kontaktu z dzieckiem. W rodzinie dwupokoleniowej, jakich jest zdecydowana większość, funkcje matki nie mogą zostać podjęte przez babcię, toteż istotnym czynnikiem wyboru staje się poziom rozwoju infrastruktury socjalnej dla dzieci i młodzieży. Tych czynników wyboru jest znacznie więcej: waga dla kobiety jej roli zawodowej (związana w dużym stopniu z poziomem wykształcenia kobiety), pomoc jaką może uzyskać od innych członków gospodarstwa domowego, uregulowania prawne w zakresie czasu trwania rozmaitych urlopów związanych z urodzeniem dziecka, zasiłki finansowe związane z tymi urlopami, a także towarzyszące im uprawnienia do zabezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego.

Ostatnio, w Polsce okresu transformacji gospodarczej i społecznej, istotnym czynnikiem hamującym młode matki przed korzystaniem ze swoich uprawnień socjalnych związanych z urodzeniem dziecka jest niekorzystna - zwłaszcza dla kobiet - sytuacja na rynku pracy.

W momencie narodzin dziecka w rodzinie kobiety pracującej zawodowo w najsilniejszym stopniu ujawnia się konfliktowość systemów „praca” i „rodzina”. Dla systemu „praca” najbardziej istotne znaczenie ma dyspozycyjność pracownika i adekwatność jego kwalifikacji. Jeżeli jest nim kobieta, która urodziła dziecko, to traci swoją pełnowartościowość w tym systemie - albo odchodzi na urlop i wymaga skierowania innej osoby na swoje miejsce oraz zapewnienia stanowiska pracy dla siebie po urlopie, albo pracując nie jest w pełni zaangażowana w czynności zawodowe, nie mogąc się w pełni na nich skoncentrować. Dla systemu „rodzina” praca kobiety, to konieczność korzystania z rozmaitych form zastępowania matki przez innych członków rodziny, albo przez instytucje takie jak żłobek lub przedszkole, albo przez osoby świadczące odpłatnie usługi. Ten konflikt powoduje nacisk na rozwiązania instytucjonalne. W okresie PRL dominujący socjalny charakter zatrudnienia powodował jego przerost, a jednocześnie ciągły niedobór miejsc w przedszkolach. Nieumiejętność lub ekonomiczna niemożność rozwiązania tego problemu przez władze państwowe i terytorialne była jednym z wielu czynników ugruntowywania potrzeby zanegowania systemu politycznego, który tak objawiał swoją nieudolność.

Na marginesie można zauważyć, że niezależnie od konfliktu między pracą zawodową kobiet a ich rodzicielstwem problematyka rodziny, która towarzyszyła w badaniach nad aktywizacją zawodową kobiet wiązała się również z podejmowaniem zagadnień rodzin, dla których źródło dysfunkcji stanowiły czynniki inne niż praca kobiety. Problemy rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne, rodzin niepełnych, wielodzietnych i rodzin osób starszych mogły być badane z zastosowaniem podobnych narzędzi badawczych i wszystkie prowadziły do postulowania rozwoju różnorodnych świadczeń i usług, a zatem - krystalizacji potrzeb społecznych. Z czasem okazało się, że „nowy ustrój” nie rozwiązał problemów poprzedniego systemu, ani tym bardziej nowych, wynikających z gospodarki rynkowej, a główną jego cechą jest ta, że ma mniej środków na ich rozwiązanie.

Cenne dla analizowania konfliktu pomiędzy rolą rodzinną i zawodową kobiet są zwłaszcza wieloletnie polskie studia nad zachowaniami kobiet pracujących wobec pracy w związku z urodzeniem dziecka. Badania te pozwoliły na odnotowanie w okresie trzech dziesięcioleci odsetka kobiet powracających do pracy po urodzeniu dziecka i tych, które na dłuższy lub krótszy okres przerywają pracę. Wzory zachowań matek pracujących w tym zakresie mają ważkie znaczenie dla prognoz rynku pracy. Wypracowano także syntetyczny wskaźnik ciągłości pracy, który charakteryzuje badane kobiety według udziału okresu zatrudnienia (i nauki) w dorosłym życiu. Ten właśnie wskaźnik pozwala m.in na stwierdzenie wagi pracy zawodowej dla kobiet o wysokich kwalifikacjach, ponieważ stanowi obiektywną informację o postawach względem pracy zawodowej w wieku produkcyjnym. Badania A. Kurzynowskiego i inne badania nad aktywizacją zawodową kobiet pokazują, że praca zawodowa jest podejmowana współcześnie przez kobiety nie tylko w celu poprawy warunków materialnych rodziny, ale jest także istotnym, pozamaterialnym elementem ról współczesnej kobiety, tym istotniejszym im wyższe kwalifikacje ogólne i zawodowe kobieta posiada. Praca zawodowa jest w tych okolicznościach ważnym elementem systemu ról społecznych i jako taka stanowi ważną potrzebę kobiet. Jednocześnie występuje sprzeczność postaw mężów i żon wobec pracy zawodowej kobiet, bowiem praca kobiet podważa tradycyjną pozycję mężczyzny w rodzinie i w celu zachowania zadowalającego go znaczenia dla rodziny mężczyzna musi podjąć znaczny wysiłek polegający na przyjęciu roli partnera w zamian za patriarchalną rolę zwierzchnika. Partnerstwo małżonków umożliwia adaptację rodziny do ról zawodowych kobiet. Wymaga od mężczyzny zrozumienia psychiki partnerki, włączenia się w wykonywanie prac w gospodarstwie domowym, opiekę i wychowanie dzieci, a także wolnego od uprzedzeń i emocji spojrzenia na predyspozycje zawodowe i rodzinne obojga partnerów, aby móc optymalnie wykorzystywać istniejące w tym zakresie możliwości. Zatem praca zawodowa kobiet w kontekście przeobrażeń ich ról społecznych może być pojmowana jako ważne źródło nowych potrzeb społecznych związanych z funkcjonowaniem kobiet jako pracownic wykorzystujących swoje kwalifikacje, i z funkcjonowaniem rodziny; potrzeb zaspokajanych poprzez nowe rozwiązania organizacyjne w sferach prawnej i socjalnej.

Jednocześnie patrząc z drugiej strony - podstawowym ograniczeniem funkcji produkcyjnej rodziny jest konieczność uzyskiwania wyręki w czynnościach gospodarskich i opiekuńczych, z którymi koliduje praca zawodowa dorosłych osób w rodzinie, nie tylko kobiet. Rozwój sfery usług bytowych stwarza możliwość uwolnienia czasu i podejmowania pracy przez osoby, które mogą z tych usług korzystać, a także stwarza miejsca pracy - nowe pole aktywności zawodowej dla osób, które te usługi wykonują. Rozwój usług stanowi więc nieodzowny czynnik aktywizacji społeczeństwa, a niezaspokojone potrzeby w tym zakresie są szczególnie silnie odczuwane. Istnieje dodatnie sprzężenie zwrotne: czynniki wzrostu aktywności zawodowej kobiet zwiększają zapotrzebowanie na usługi na rzecz gospodarstwa domowego i dzieci, stwarzając następnie nowe miejsca pracy, gdzie znajdują zatrudnienie również kobiety. W sytuacji braku koniunktury i zaburzeń gospodarczych ta korzystna sytuacja się załamuje i następuje upadek: kobiety są w większym stopniu narażone na utratę zatrudnienia.

Utrata pracy przez matkę powoduje spadek dochodów rodziny i -związane ze wzrostem ilości wolnego od pracy czasu, którym dysponuje matka - ograniczenie wykorzystywania usług świadczonych na rzecz rodziny i dzieci, a po pewnym czasie - upadek infrastruktury lokalnej w tym zakresie. Jednocześnie okazuje się, że specyficzne cechy kobiet predestynują je do bardziej trwałych niekorzystnych sytuacji. Z wielu badań wiadomo, że dla rodzin i gospodarstw domowych czynnikami zagrożenia ubóstwem są: mała aktywność zawodowa członków rodziny, starszy wiek osób pozostających bez pracy, niski poziom wykształcenia i większa liczba dzieci na utrzymaniu. W badaniu przeprowadzonym jesienią 1992 roku wśród bezrobotnych i podopiecznych pomocy społecznej dziesięciu miast wśród osób scharakteryzowanych według powyższych kryteriów zagrożone były wyłącznie kobiety.

Jest to znamienny wynik, który wskazuje na to, że aktywizacja zawodowa kobiet w Polsce, choć rozpowszechniona na znaczną skalę, nie pociągnęła za sobą głębokich przemian kulturowych - sprawia to wrażenie, że role zawodowe kobiet, jakie obserwowano i opisywano w ostatnich latach nie stanowiły rezultatu zharmonizowanych przeobrażeń społecznych, a raczej dodatek do tradycyjnych, związanych z rodziną i gospodarstwem domowym, ról społecznych kobiet. Jednocześnie istnieje cezura w postaci wysokiego poziomu wykształcenia, która niweluje sytuację rodzinną i zawodową kobiet: sytuacja zawodowa i rodzinna kobiet i mężczyzn z wyższym wykształceniem jest podobna, nie występują znaczne różnice związane z płcią. Pokazuje to jedną z dróg przezwyciężania niezaspokojonych potrzeb wynikających z konfliktu roli zawodowej i pracowniczej kobiet. Jest to ułożenie stosunków rodzinnych oparte na kompromisie wynikającym z racjonalnego podziału obowiązków, idącego za rzeczową oceną sytuacji każdej rodziny i oceną predyspozycji członków rodziny do wykonywania czynności niezbędnych dla funkcjonowania gospodarstwa domowego. Racjonalizacja i zobiektywizowana ocena są bardziej prawdopodobne w rodzinach osób z wyższym wykształceniem, nawykłych do świadomej oceny sytuacji i rozwiązań opartych na takiej ocenie. Jest to oczywiście prawidłowość o charakterze statystycznym i w indywidualnych przypadkach sytuacja może się przedstawiać odmiennie.

W zarysowanych wyżej wynikach badań nad aktywnością zawodową kobiet i jej konfliktem z funkcjonowaniem rodziny, co generuje trudne do zaspokojenia potrzeby, mieszczą się ważne elementy, które należy brać pod uwagę definiując potrzeby społeczne. Są nimi:

- istnienie więcej niż jednego systemu współdziałającego z innym równorzędnym systemem lub kilkoma równorzędnymi systemami w ramach jakiegoś szerszego systemu społecznego;

- brak zharmonizowania tych równorzędnych systemów wynikający z jakichkolwiek przyczyn (w omawianej sytuacji z odmiennej genezy historycznej, antropologicznej i kulturowej);

- zróżnicowane możliwości określania konkretnych potrzeb, zależnie od wiedzy zainteresowanych.

3.2. Potrzeby wynikające z dyskryminacji kobiet w Polsce

Dyskryminacja kobiet na rynku pracy. Ze wskaźników ustalanych przez GUS wynika, że stopa bezrobocia wśród kobiet jest wyższa niż wśród mężczyzn, a na podstawie danych Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu, że wśród bezrobotnych kobiet udział posiadających wykształcenie średnie zawodowe i ogólne wynosi 37,8%, (maj 1993 r.), gdy wśród mężczyzn 19,1%. Często tracą pracę kobiety w wieku 35-44 lat, a więc w wieku który jest korzystny dla kobiet pragnących pracować, bo w tym wieku na ogół spada obciążenie obowiązkami rodzinnymi i domowymi.

O dyskryminacji kobiet na rynku pracy świadczą wyniki sondażowego badania przeprowadzonego na przełomie maja i czerwca 1993 r. pt. „Warszawski rynek pracy kobiet”, którym objęto 407 pracodawców państwowych i prywatnych. Badanych pytano o opinie na temat cech, które decydują o przyjmowaniu do pracy i o zwalnianiu. Cel badania był praktyczny, bowiem chodziło o sformułowanie takich zasad szkolenia i przekwalifikowywania kobiet, aby ich szanse na rynku pracy wzrastały. Badanie wykazało, że: „Wśród nowo zatrudnionych pracowników dwukrotnie częściej zatrudniano mężczyzn niż kobiety. Nowym zjawiskiem jest zainteresowanie zatrudnianiem mężczyzn w zawodach dotychczas typowo kobiecych, np. w handlu i usługach (...), występuje także mniejsze zainteresowanie zatrudnianiem kobiet w zawodach, które wymagają wysokich kwalifikacji biurowo-administracyjnych. (...) Kobiety wyraźnie rzadziej zajmują miejsca w kadrze kierowniczej przedsiębiorstw, przy czym dotyczy to w większym stopniu sektora prywatnego niż państwowego. (...) Najbardziej zagrożone zwolnieniami są kobiety w wieku 40 lub więcej lat, zatrudnione na stanowiskach biurowych w przedsiębiorstwach państwowych i właśnie takie kobiety dominują wśród klienteli agencji pracy.” Analiza pytań, które stawiane są kandydatom do zatrudnienia wykazuje, że „dyskryminacja kobiet na warszawskim rynku pracy jest ewidentna.”

Z analizy przyczyn dyskryminacji kobiet na rynku pracy wynika, że u jej podłoża leży tradycyjne pojmowanie roli kobiety, jako tej, której właściwym miejscem jest dom, a główną rolą społeczną - rola matki i żony, a ponadto prawnie gwarantowane przywileje dla kobiet pracujących zawodowo, które w obecnej sytuacji obracają się przeciw kobietom. Dane GUS wskazują także na inny aspekt dyskryminacji kobiet na rynku pracy: w 1993 r. wśród ogółu czynnych zawodowo 50% miało wykształcenie średnie lub powyżej średniego, a analogiczny odsetek wśród mężczyzn wynosił 34%. Tak więc pracownice są lepiej wykształcone, a bardziej zagrożone zwolnieniem niż pracownicy.

Jedną z dróg przeciwdziałania skutkom dyskryminacji kobiet na rynku pracy jest sprzyjanie tym spośród nich, które są aktywne i pragną zakładać własne firmy. Aby podjąć odpowiednie działania należy rozpoznać specyficzne potrzeby, jakie się wiążą z zakładaniem firm przez kobiety. Problemom tym zostało poświęcone badanie sondażowe, które wykazało, że kobiety właścicielki firm przeważnie nie napotykają na jakieś specyficzne problemy, które by były charakterystyczne jedynie dla kobiet. Tylko sporadycznie kobiety prowadzące własne firmy uważały, że są traktowane w sprawach biznesu gorzej niż mężczyźni - przedsiębiorcy. Wśród problemów utrudniających funkcjonowanie w biznesie najczęściej badane wymieniały niestabilność przepisów podatkowych, brak czasu na wypoczynek, na życie osobiste i dla rodziny, a także brak środków na rozwój firmy oraz niedostatek wiedzy prawniczej i ekonomicznej. Ponad połowa badanych dostrzega dużą konkurencję w prowadzonej przez siebie branży, a także brak zasad i nieuczciwość kontrahentów, co składa się na obraz początkowej fazy polskiego kapitalizmu. Mimo tych trudności ocenia się, że istnieją znaczne możliwości zakładania przez kobiety własnych firm, co mogłoby zaktywizować zawodowo zwłaszcza bezrobotne kobiety w wieku 35-45 lat.

W związku z dyskryminacją kobiet na rynku pracy wyłaniają sie następujące potrzeby społeczne:

1) potrzeba stosowania zindywidualizowanych programów szkolenia i przekwalifikowywania bezrobotnych, dzięki czemu specyficzne potrzeby kobiet w tym zakresie zostaną uwzględnione,

2) potrzeba wprowadzania programów ukierunkowanych na kształcenie kobiet w kierunkach zgodnych z zapotrzebowaniem rynku a także w wysokopłatnych zawodach uważanych dotąd za niekobiece.

Dyskryminacja kobiet w życiu publicznym. Z badań Uniwersytetu Warszawskiego, wynika, że udział kobiet wśród posłów na Sejm wynosi aktualnie 13% (od 1976 r. nie przekroczył 21%), a wśród senatorów od 1989 roku wynosił po kolejnych wyborach odpowiednio 6%, 8% i 13% obecnie. Tak mały udział kobiet w najwyższych władzach tłumaczy się niechęcią kobiet do uczestnictwa w pracach partii politycznych i jednoczesną niechęcią partii politycznych do umieszczania kobiet na swoich listach wyborczych.

Dane Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu wykazują, że w wyborach samorządowych lat 1990 i 1994 udział kobiet wynosił odpowiednio 15% i 18% wśród ogółu kandydatów, a wśród wybranych - 11% i 13%. Badania ankietowe przeprowadzone rok po wyborach 1990 r. pokazały, że wśród osób pełniących funkcje przewodniczących rad i funkcje wójtów udział kobiet był jeszcze mniejszy niż wśród wybranych radnych. Kobiety częściej były wybierane na wójtów małych gmin niż na prezydentów miast. Kobiety sprawujące funkcje kierownicze w samorządowych organach lokalnych zajmowały na ogół niższe stanowiska niż mężczyźni. Objęte ankietą kobiety wskazywały jako przyczynę swojej niższej partycypacji we władzach lokalnych konflikt ról rodzinnej i wynikającej z uczestnictwa w życiu publicznym oraz brak zaufania do możliwości kobiet w zakresie piastowania funkcji, które wymagają stanowczości i poczucia własnej wartości, a także brak tradycji uczestnictwa kobiet w życiu publicznym i brak zainteresowania tym życiem, jaki cechuje kobiety.

O ile wśród studentów prawa kobiety stanowią 50%, to wśród sędziów Sądu Najwyższego - 25%, wśród sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego 34%, a w jego oddziałach terenowych 29%.

Niski jest także udział kobiet w partiach politycznych. Dla przykładu wśród członków Unii Wolności kobiety stanowią 30%, w klubie parlamentarnym tej partii - 20%, w radzie krajowej 12%.

Na podstawie przytoczonych informacji można sformułować potrzebę społeczną wzrostu partycypacji kobiet w życiu publicznym i następujące potrzeby szczegółowe:

1) potrzeba wzmocnienia mechanizmu promowania kobiet przez partie polityczne i zachęcania kobiet do udziału w życiu politycznym,

2) potrzeba działań na rzecz większego udziału kobiet w życiu publicznym na szczeblu lokalnym,

3) potrzeba usuwania barier utrudniających kobietom udział w życiu publicznym.

Dyskryminacja kobiet w rodzinie. Stosunkowo wysoka aktywność zawodowa kobiet jest dość mocno ugruntowana w polskim społeczeństwie. Większość aktywnych zawodowo mężatek nie chce rezygnować z pracy i chce mieć odpowiednie warunki do łączenia pracy i obowiązków domowych, co przejawia się w preferowanym przez 55% kobiet partnerskim modelu małżeństwa, w którym oboje małżonkowie na równi angażują się w pracę zawodową i zajmowanie się domem i dziećmi, zależnie jedynie od aktualnej sytuacji zawodowej, a nie od ścisłego odróżniania roli kobiety i mężczyzny w domu i w rodzinie. Zwolenniczek takiego tradycyjnego podziału ról (mąż zarabia na utrzymanie, kobieta zajmuje się domem) jest dwukrotnie mniej (28%) niż zwolenniczek nowoczesnego, partnerskiego modelu. Najrzadziej (14%) jest wybierany model pośredni. „Niemniej jednak ten najrzadziej wybierany model jest w istocie najczęściej realizowany w polskich rodzinach.” Tak więc kobiety najczęściej są w sytuacji, kiedy pragną modelu partnerskiego małżeństwa i rodziny, a w praktyce funkcjonują w modelu o zabarwieniu tradycyjnym:

- przygotowywanie posiłków w 67% rodzin należy do żony, w 3% do męża, w 14% - do obojga,

- zmywanie naczyń odpowiednio 53%, 4% i 13%,

- sprzątanie - 46%, 2%, 17%; pranie 78%, 1%, 4; prasowanie 75%, 0%, 4%; codzienne zakupy 49%, 10% i 18%.

Nie można liczyć na męża, ani też na usługi zakupywane poza rodziną, bo są trudno dostępne - w ostatnich latach przede wszystkim ze względów finansowych, co odzwierciedla wskaźnik określający udział rodzin, którym wystarcza na wszystko, bez specjalnego oszczędzania: wynosi on 6%, co oznacza, że pozostałe 94% rodzin z dziećmi na utrzymaniu w Polsce nie osiąga takiego stanu. Na wsi sytuacja jest trudniejsza.

Potrzeby są następujące:

1) potrzeba stworzenia mechanizmu umożliwiającego osobom wychowującym małe dzieci (matce lub ojcu) pracę na część etatu lub w systemie ruchomego czasu pracy.

2) potrzeba rozwoju łatwo dostępnych usług dla rodziny i gospodarstwa domowego.

3) potrzeba upowszechniania w społeczeństwie partnerskiego modelu małżeństwa.

Potrzeby wynikające z dyskryminacji kobiet w rodzinie należy łączyć z potrzebami wynikającymi z przemocy wobec kobiet, bowiem większość przypadków przemocy przypada na rodzinę.

Przemoc wobec kobiet. Z punktu widzenia dochodzenia do ustalania potrzeb społecznych jest to problem bardzo interesujący, ponieważ punkt wyjścia stanowi doświadczenie innych krajów. Na tle tego doświadczenia można wysnuć dwa podstawowe wnioski: [1] nie ma powodów, aby w Polsce sytuacja była odmienna niż gdzie indziej (są raczej powody by była pod tym względem gorsza) i [2] Brak jest w Polsce rozwiązań prawnych i organizacyjnych zapobiegających zjawisku maltretowania kobiet i pomocy maltretowanym. Te dwie ogólne przesłanki wystarczają do sformułowania oczywistej potrzeby społecznej - wykraczającej poza środowisko kobiet, ponieważ dotyczy wszystkich słabszych i zależnych, głównie dzieci - jaką stanowi zorganizowanie ochrony przed maltretowaniem i pomoc maltretowanym.

Znęcanie się nad członkiem rodziny i zgwałcenia to główne formy przemocy. Ofiary tych przestępstw, to przeważnie kobiety. „Liczba skazań z tytułu tych przestępstw wzrosła w latach 1990-1993 (z ok. 9 tys. w 1990 r., do ok. 10,5 tys. w 1993 r.) Liczba gwałtów zgłaszanych na policji w 1993 r. wynosiła 1313 i była wyższa o ponad 40% w stosunku do 1981 r. »Specjaliści twierdzą, że przestępstw tych jest dziesięciokrotnie więcej niż to odnotowuje policja. Wiele kobiet ze strachu, wstydu czy poczucia winy, które zaszczepiła w nich tradycja i kultura, w ogóle nie zgłasza przestępstw policji«”. „Z badań Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadzonych na reprezentatywnej próbie 1087 dorosłych kobiet w 1993 r. wynika, że 8% kobiet było wielokrotnie bitych przez męża, a dalsze 8% - sporadycznie, czyli 16% kobiet przyznaje się do stosowania wobec nich przemocy. Wyraźnie częściej przyznają się do tego kobiety rozwiedzione: 41% stwierdziło, że mąż bił je wielokrotnie, i 21% - że zdarzało się to sporadycznie. Część (...) kobiet ukrywa to, że bywają bite przez męża.”

Inną formę przemocy wobec kobiet stanowi prostytucja i handel kobietami. Fakty wskazują na istnienie tych zjawisk w Polsce i ich narastanie.

Przemoc wobec kobiet ma nie tylko aspekt przestępczy. Na znacznie szerszą skalę występuje przemoc usankcjonowana niehumanitarnymi obyczajami, jakie ugruntowały się w polskim szpitalnictwie położniczym. Ma ona przede wszystkim charakter psychiczny. Jej składowe to: podporządkowanie rygorom szpitalnym, pozostawanie bez kontaktu z bliskimi w czasie całego pobytu w szpitalu, pozbawienie godności i prywatności, brak istotnych informacji w czasie porodu, przedmiotowe traktowanie w czasie ostatniej fazy porodu - bezceremonialne zwracanie się do rodzącej. Odbiega to od norm i zwyczajów w krajach cywilizowanych.

Przedstawione przesłanki wystarczają do sformułowania szeregu ważnych i szczegółowych potrzeb społecznych.

1) Potrzeba wprowadzenia mechanizmów egzekwowania istniejących przepisów prawa polskiego i międzynarodowego (w zakresie ochrony przed przemocą). W szczególności wynikają z tego potrzeby uświadamiania kobietom przysługujących im praw i możliwych form ochrony; potrzeba szkolenia kadry organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości ukierunkowanego na wyeliminowanie patriarchalnej interpretacji prawa; potrzeba procedur prawnych chroniących interes ofiary; potrzeba szkolenia lekarzy (szczególnie domowych) ukierunkowanego na rozpoznawanie zjawisk przemocy w rodzinach i dokonywanie obdukcji; potrzeba darmowej obdukcji; potrzeba merytorycznego i finansowego wspierania przez państwo organizacji pozarządowych i innych działających przeciwko przemocy kobiet; potrzeba mechanizmów prawnych i ukształtowania norm obyczajowych przeciwdziałających natarczywości seksualnej i molestowaniu seksualnemu, także w miejscu pracy i nauki.

2) Potrzeba edukacji ukierunkowanej na zmianę postaw społeczeństwa wobec przemocy. W tym celu należy zaspokoić: potrzebę zmiany szkodliwych stereotypów i uprzedzeń dotyczących kobiet, potrzebę uświadomienia dzieciom i młodzieży zakresu ich praw radzenia sobie w sytuacjach zagrożenia lub użycia przemocy, potrzebę informacji i edukacji (przez środki masowego przekazu) ukierunkowanej na podniesienie społecznego statusu kobiet oraz potrzebę kompleksowych badań na temat przemocy wobec kobiet oraz potrzebę informacyjną jaka stanowi uwzględnianie w statystykach przestępczości podziału wg płci.

3) Potrzeba stworzenia systemu przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i pomocy ofiarom. Wiążą się z tym następujące potrzeby szczegółowe: potrzeba powszechnego poradnictwa prawnego, rodzinnego i zdrowotnego; potrzeba sieci telefonów zaufania i kryzysowych oraz ośrodków terapeutycznych, czynnych całą dobę.

4) Potrzeba usprawnienia aktualnie obowiązującej procedury rozwodowej poprzez przeniesienie kompetencji prowadzenia spraw rozwodowych z sądów wojewódzkich do rejonowych.

5) Potrzeba umożliwiania na życzenie strony włączania się przedstawicieli organizacji społecznych w procesach rozwodowych i sprawach związanych ze stosowaniem przemocy wobec kobiet (jako forma wsparcia kobiet).

Wszystkie sformułowane powyżej potrzeby (w raporcie o sytuacji kobiet przedstawione jako postulaty) wynikają ze społecznej dysfunkcji, jaką jest maltretowanie kobiet. Ich szczegółowość, sugerowanie potrzebnych rozwiązań, powszechna dezaprobata społeczna liczących się środowisk wobec zjawiska przemocy, stanowią dobrą podstawę do sformułowania programu eliminowania przemocy z życia społecznego.

Zwróćmy jednak uwagę na szerszy aspekt zjawiska przemocy i potrzeby społeczne jakie się w związku z tym rysują. Nie wszystkie rodzaje przemocy należy potępiać. Tzw. przymus bezpośredni stosowany przez policję jest formą przemocy akceptowaną przez prawo i nie budzącą sprzeciwu ludzi uczciwych. Przemoc stanowi jedną z form życia społecznego, która pozwala na to, aby strona silniejsza w życiu społecznym narzucała swoją wolę stronie słabszej. Czasem przemoc pozwala nie tylko na narzucenie woli stronie słabszej, ale i na uzasadnienie samej przemocy, jak to ma miejsce w Czeczenii, gdzie obok siłowego utrzymywania tego kraju w ramach Federacji Rosyjskiej niemałe znaczenie ma dyskredytacja dotychczasowych, prowolnościowych władz tego kraju i odwoływanie się do imperialnej konstytucji, jako do legitymacji sprawowania władzy. Generalną podstawę ideologiczną uzyskuje przemoc w społecznym darwinizmie, akceptującym ewolucję i rozwój droga zwyciężania słabszych przez silniejszych. Trudno też o zapobieganie przemocy w życiu społecznym i prywatnym, gdy np. polska prywatyzacja ma służyć zwiększeniu konkurencyjności przedsiębiorstw na rynku, a więc mechanizmom eliminowania słabych z życia gospodarczego, które wprawdzie kieruje się autonomicznymi regułami, ale stanowi istotną część życia społecznego.

Dyskryminacja w zakresie ochrony zdrowia. Działania sprzyjające zdrowiu kobiet są nakierowane jedynie na okres macierzyństwa, a obserwuje się niedostatek opieki nad kobietami młodszymi i po menopauzie: brakuje specjalistycznych gabinetów ginekologii dziecięcej, niedostateczna jest profilaktyka zaburzeń hormonalnych kobiet, nie dość rozwinięte monitorowanie i profilaktyka kobiecych schorzeń onkologicznych. Występuje duża umieralność z powodu raka sutka, na którego zapada ok. 8 tys. kobiet rocznie, z których połowa umiera. Prawie 1/3 ludności Polski mieszka na obszarach zagrożenia ekologicznego. „Na skutki zanieczyszczenia powietrza, wody i żywności metalami ciężkimi i innymi substancjami szkodliwymi szczególnie narażone są dzieci i kobiety ciężarne.” W województwach o wysokiej koncentracji przemysłu i ludności (katowickie, wałbrzyskie, łódzkie) umieralność kobiet jest o 10% wyższa od przeciętnej dla reszty kraju.

Sformułowano następujące potrzeby:

1) Potrzeba rozwoju dziedzin medycyny związanych z problemami zdrowia kobiet.

2) Potrzeba kształcenia i dokształcania specjalistów w dziedzinach medycyny związanych z problemami zdrowia kobiet.

Dyskryminacja kobiet w edukacji i oświacie. Analiza treści podręczników nauczania początkowego wykazuje, że postaci chłopców i dziewcząt są przez piszących te podręczniki opatrywane tradycyjnymi atrybutami, jakie przypisuje się społecznym rolom męskim i kobiecym; chłopcy zajmują się sprawami „męskimi”, a dziewczęta „kobiecymi”. Dziewczynka wykonuje takie „czynności, jak podawanie do stołu, karmienie kur, bawienie się lalką, nalewanie soku, zmywanie naczyń. Chłopiec klei model samolotu, gra w szachy, ogląda obrazki lotów w kosmos, bierze udział w wyprawie na raki, kolekcjonuje znaczki.” Podobne zróżnicowania treści dotyczą planów bohaterów czytanek w zakresie przeszłości zawodowej i rodzinnej. Sylwetki osób dorosłych, rodziców są budowane według tej samej reguły. Takie przedstawianie kobiet jest sprzeczne z podpisaną przez Polskę konwencją o eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet.

Ukształtowały się kierunki nauczania o charakterze „kobiecym” i o charakterze „męskim”. Np. gdy upada przemysł odzieżowy zamyka się technika krawieckie, co ogranicza dostęp dziewcząt do wykształcenia średniego. Znacznie więcej dziewcząt niż chłopców kończy licea ogólnokształcące, nie dające przygotowania zawodowego. Wśród studentów w 1991 r. kobiety stanowiły 51,4%. Udział kobiet na poszczególnych kierunkach był bardzo zróżnicowany; w roku akademickim 1990/91 „kobiety stanowiły: 75,5% studentów nauk humanistycznych, 69,5% studentów kierunków nauczycielskich, 62,5% studentów akademii medycznych, 60,3% studentów nauk matematycznych (ścisłych), 55,1% studentów ekonomii, 50,7% studentów wyższych szkół artystycznych, 50,3% studentów prawa i administracji, 43,8% studentów akademii rolniczych, 37,2% studentów akademii wychowania fizycznego i 17,4% studentów kierunków technicznych.” Jednak im wyższy szczebel kariery akademickiej tym udział kobiet mniejszy. W roku akademickim 1990/91 udział kobiet wśród nauczycieli akademickich - pracowników wyższych uczelni w Polsce wynosił na stanowiskach asystenckich 43,1%, wśród adiunktów - 34,6%, wśród docentów - 19,3%, a wśród profesorów 15,1%. Są to wskaźniki nieco wyższe niż dla roku akademickiego 1985/86. Wskaźniki procentowe udziału kobiet wśród nowo promowanych doktorów i doktorów habilitowanych oraz wśród otrzymujących tytuły profesorskie potwierdzają tę tendencję. „W Polsce nie istnieją mechanizmy, które wspierałyby kobiety w osiąganiu wyższych stopni naukowych. Obowiązki rodzinne stają się przyczyną rezygnacji wielu kobiet z kariery naukowej”.

Potrzeby są następujące:

1) Potrzeba wyeliminowania tekstów lub całych podręczników, które utrwalają stereotypy ról kobiecych i męskich.

2) Potrzeba sprzyjania rozwijaniu przez kobiety zainteresowań technicznych.

3) Potrzeba utworzenia w ramach studiów uniwersyteckich kierunku dotyczącego problematyki kobiet (Women's Studies).

Można by tu dodać potrzebę informowania w środkach masowego przekazu o negatywnym wpływie stereotypów związanych z płcią na życie społeczne.

Dyskryminacja kobiet w polskim prawie. Wnioskowanie o potrzebach wynikających z nierównego traktowania kobiet i mężczyzn przez prawo opiera się na analizie przepisów konstytucji, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, prawa rodzinnego, prawa karnego i przepisów odnoszących się do prawa kobiety do decydowania o urodzeniu dziecka. Kryterium oceny prawa w tych zakresach stanowi zasada równości obu płci. Przepisy prawa stanowią ważny wskaźnik o charakterze społecznym, ponieważ w skodyfikowanej formie wyrażają zakaz i przyzwolenie odnoszące się do ludzkich zachowań. Potrzeby, jakie wynikają z analizy przepisów prawnych dotyczą różnych sfer obejmowanych przepisami i dotyczą zmian przepisów odnoszących się do odpowiednich sfer życia społecznego.

1) Potrzeba zagwarantowania w konstytucji neutralnych wobec płci praw socjalnych związanych z rodziną i rodzicielstwem.

2) Potrzeba konstytucyjnego zobowiązania państwa do prowadzenia aktywnej polityki na rzecz równouprawnienia, również poprzez wprowadzanie przejściowo pewnych przywilejów dla grup szczególnie narażonych na dyskryminację.

3) Potrzeba zagwarantowania w konstytucji prawa do wniesienia indywidualnej skargi do Trybunału Konstytucyjnego.

4) Potrzeba wprowadzenia do kodeksu pracy przepisów zakazujących dyskryminowania w sferze zatrudnienia oraz stworzenia prostych i łatwo dostępnych mechanizmów dochodzenia roszczeń przez osoby dyskryminowane lub (oraz) opracowania całościowej ustawy antydyskryminacyjnej (równościowej).

5) Potrzeba opracowania kryteriów wartościowania pracy oraz wprowadzenia zasady równej płacy za pracę o tej samej i porównywalnej wartości.

6) Potrzeba przyznania rodzicom na równych zasadach prawa do urlopu wychowawczego

7) Potrzeba rozważenia możliwości zastąpienia urlopu macierzyńskiego i wychowawczego urlopem rodzicielskim, przysługującym na zasadach równości obojgu rodzicom.

8) Potrzeba przepisów gwarantujących skuteczną ochronę pracy osób przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych.

9) Potrzeba uregulowania na zasadach równoprawności sprawy nazwisk małżonków, wieku uprawniającego do zawarcia małżeństwa i kwestii nazwiska dziecka.

10) Potrzeba uproszczenia procedury rozwodowej.

11) Potrzeba prowadzenia badań na rzecz ustalania przyczyn nieskuteczności obowiązujących przepisów oraz badań obejmujących instytucje odpowiedzialne za stosowanie tych przepisów.

12) Potrzeba wyodrębnienia płci ofiary przemocy w statystykach dotyczących przemocy w rodzinie.

13) Potrzeba szkolenia sędziów, prokuratorów i policji w celu ich uwrażliwienia na problem bitych kobiet.

14) Potrzeba ścigania przestępstwa zgwałcenia z oskarżenia publicznego.

15) Potrzeba opracowania nowej ustawy zapewniającej kobiecie prawo wyboru w sferze prokreacji.

Przesłanki sformułowanych w tym punkcie potrzeb społecznych, które najogólniej można nazwać potrzebami usunięcia dyskryminacji kobiet z życia społecznego, istniały zanim powstał raport Sytuacja kobiet w Polsce. Zebranie tych przesłanek w jednej publikacji i dobranie odpowiednich wskaźników w taki sposób, by charakteryzowały trafnie dysfunkcje społeczne powoduje, że raport przekonuje czytelnika o znacznym zakresie dyskryminacji kobiet i powadze problemu. Raport jest skoncentrowany na dysfunkcjach systemu społecznego w Polsce i dlatego umożliwia określenie wielu realnych potrzeb.

Pytania do rozdziału

1. Jakie potrzeby wywołuje w skali rodziny i w skali społeczności globalnych łączenie przez kobiety ról zawodowych i rodzinnych?

2. Jakie potrzeby zmian roli mężczyzny w rodzinie wywołuje praca zawodowa kobiet-żon?

3. Jaki wskaźnik społeczny wskazuje na dyskryminację kobiet na rynku pracy?.

4. W jakich zakresach kobiety w Polsce są dyskryminowane?

5. Co stanowi główne podłoże dyskryminacji kobiet w Polsce?

6. Jakie są szczegółowe potrzeby społeczne wynikające z dyskryminacji kobiet w Polsce (wymień 6 takich konkretnych potrzeb)?

7. Jaki wskaźnik obrazujący dyskryminację kobiet w Polsce zwrócił twoją szczególną uwagę; dlaczego?

Pod rozwagę

Na którą z potrzeb społecznych wynikających z dyskryminacji kobiet w Polsce należałoby zwrócić szczególną uwagę; dlaczego? Czy możesz podać przykłady dyskryminacji kobiet w twoim miejscu pracy lub nauki; jakie to przykłady? Jakie dysfunkcje (utrudnienia funkcjonowania) napotykasz w swoim życiu osobistym? Jak się odnosisz do tych utrudnień? Czy zastanawiasz się, co zrobić, żeby te utrudnienia usunąć, albo poprawić sytuację?


Rozdział IV. Potrzeby rodzin z osobą niepełnosprawną

4.1. Badania empiryczne

Badania tego rodzaju dotyczą rodzin, które opiekują się którymś ze swoich członków nie będącym w stanie samodzielnie egzystować - niepełnosprawnym od urodzenia dzieckiem, osobą która uległa wypadkowi o skutkach nie przemijających w dłuższym okresie czasu, lub osobą przewlekle chorą. Niepełnosprawność od urodzenia dotyczy głównie dzieci i młodzieży: dziecko niepełnosprawne od urodzenia jest przyjmowane przez swoją rodzinę i najczęściej jest pod jej opieką do śmierci swoich rodziców; gdy pomimo swojej niepełnej sprawności dożyje tego momentu przechodzi pod opiekę wyspecjalizowanych instytucji. Rodzina wychowująca dziecko niepełnosprawne ze względu na czas, wiek rodziców i na ogół pozytywną motywację do opieki nad dzieckiem w pełni rozwija systemy adaptujące do tego stanu rzeczy, a zatem stanowi miarodajne pole do obserwacji interesującego nas mechanizmu transmisji potrzeb jednostkowych na potrzeby rodziny, a dalej - na potrzeby społeczne w skali makro.

Z badań empirycznych przeprowadzonych w Polsce wynika, że ograniczenia funkcjonalne rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi uświadamiane przez rodziców są w najwyższym stopniu różnicowane przez poziom wykształcenia matek.

Generalnie można wyróżnić dwie kategorie dysfunkcji uświadamianych przez rodziców dzieci niepełnosprawnych. Pierwsza, to dysfunkcje, których odczuwanie lub nie odczuwanie zależy od wpływu różnorodnych czynników nie związanych bezpośrednio ze stanem dziecka. Dysfunkcje te dają się sprowadzić do jednej o charakterze bardziej ogólnym - braku środków materialnych do podejmowania różnych działań, których podjęcie wydaje się być koniecznym lub jest naprawdę konieczne w związku z niepełną sprawnością dziecka.

Do drugiej grupy można zaliczyć dysfunkcje, które w małym stopniu zależą od czynników zewnętrznych w stosunku do dziecka niepełnosprawnego, a w dużym stopniu wiążą się z defektem dziecka i specyficznymi problemami poszczególnych rodzin, jakie z tego defektu płyną.

Do pierwszej z wyróżnionych grup należą następujące szczegółowe dysfunkcje:

- nadmierne niszczenie ubrania i obuwia powodowane niepełną sprawnością dziecka,

- dodatkowe koszty niezbędnych zabiegów terapeutycznych,

- ograniczona możność rekreacji dziecka niepełnosprawnego i jego rodziny;

- dodatkowe koszty płatnej opieki lub rezygnacji z pracy zarobkowej matki;

- dodatkowe koszty przekazania dziecka pod stałą opiekę poza domem rodzinnym;

- nieprzystosowanie mieszkania do specyficznych wymagań dziecka niepełnosprawnego;

- dodatkowe koszty koniecznej opieki lekarskiej i/lub pielęgniarskiej;

- dodatkowy koszt leków;

- dodatkowy koszt dietetycznego odżywiania dziecka niepełnosprawnego;

- dodatkowe wydatki na usługi transportowe i komunikacyjne związane z koniecznym przemieszczaniem dziecka niepełnosprawnego;

- dodatkowe wydatki na zakup sprzętu rehabilitacyjnego lub protetycznego;

- dodatkowe wydatki na naukę dziecka niepełnosprawnego.

Do drugiej grupy szczegółowych dysfunkcji należą:

- trudności organizacyjne i społeczne poruszania się z dzieckiem poza domem;

- niesprawność służby zdrowia wobec potrzeb dziecka;

- ciężar i czasochłonność opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym oraz jego pielęgnacji;

- trudności organizowania nauki dziecka wobec dysfunkcji sieci szkół specjalistycznych;

- kłopoty wychowawcze w kontekście braku instytucji o charakterze poradni;

- trudności organizowania życia codziennego rodziny.

Analiza funkcji rodziny, jakie mogą ulegać zakłóceniom w związku z dysfunkcją dziecka potwierdza w znacznej mierze to, co dostrzegają rodzice.

Niepełna sprawność dziecka wpływa w różnym stopniu i rozmaitymi drogami, poprzez rozmaite powiązania funkcjonalne, na potrzeby rodziny, której członkiem jest to dziecko. Spośród sześciu podstawowych funkcji rodziny: seksualnej, prokreacyjnej, wychowawczej, ekonomicznej, opiekuńczej oraz ekspresyjnej i rekreacyjnej dwie zostają nacechowane specyfiką związaną z niepełnosprawnością dziecka. Są to funkcje wychowawcza i opiekuńcza, których zakres ulega znacznemu poszerzeniu i jednocześnie staje się w wielu szczegółach odmienny od tego, który jest właściwy rodzinom z dziećmi sprawnymi. Zwiększone obciążenia rodziny w zakresie opieki i wychowania wpływają wtórnie na pozostałe funkcje. Szczególne znaczenie ma wpływ polegający na ograniczeniu pełnienia w zadowalający sposób funkcji ekonomicznej, a także ekspresyjnej i rekreacyjnej. Pod względem ilości czasu i wysiłku dziecko niepełnosprawne angażuje często rodziców w podobnym stopniu co noworodek lub niemowlę, wymagając przy tym cięższej pracy fizycznej i w znacznie dłuższym okresie. Jednocześnie ograniczone szanse dziecka niepełnosprawnego na przyszłą samodzielność powodują najczęściej, że ten rodzicielski wysiłek nie ma normalnego zwieńczenia w postaci pełnego rozwoju osobowości dziecka i realnych perspektyw na uzyskanie przez nie samodzielności. W przypadku poważnych zaburzeń sprawności fizycznej dziecko ma co najwyżej szansę na samodzielną egzystencję, lecz - nawet gdy ta szansa jest realna - rodzice muszą się liczyć z przedłużeniem okresu zależności dziecka od ich pomocy. W przypadku poważniejszych dysfunkcji psychicznych perspektywa jest gorsza: dalsze losy dziecka, zwłaszcza po śmierci rodziców, zależą od instytucjonalnych form opieki i pomocy. Z tego wynika obciążenie psychiczne rodziców i ich nieustający stres, a to z kolei najczęściej staje się źródłem zagrożenia dla ich zdrowia psychicznego. Ponadto, gdy niepełnosprawność dziecka wynika z jego wady wrodzonej, rodzi się w takiej sytuacji obawa o możliwość wystąpienia podobnej wady u następnych dzieci, co może się przyczyniać do ograniczania funkcji prokreacyjnej rodziny. Natomiast wspomniany stres nie sprzyja prawidłowemu przebiegowi funkcji seksualnej. Wyniki badań przeprowadzonych wśród rodziców dzieci niepełnosprawnych nie potwierdzają w sposób bezpośredni takich wniosków, co wynika zapewne z faktu, że rodzice dostrzegają ograniczenia w tych zakresach, w których czasochłonność opieki nad dzieckiem ma wpływ bezpośredni na funkcjonowanie. Są to wspomniane już funkcje rodziny - ekonomiczna oraz ekspresyjna i rekreacyjna. Innym czynnikiem składowym negatywnego mechanizmu oddziaływania dysfunkcji dziecka na aktywność ekonomiczną i rekreacyjną jest stres rodziców. Podobnie jak w sytuacji wychowywania małego dziecka opieka jest absorbująca do tego stopnia, że jedno z rodziców - przeważnie matka - bądź w ogóle musi zrezygnować z pracy zawodowej, bądź napotyka poważne trudności w jej wykonywaniu. Przebywająca w miejscu pracy matka jest przeważnie zaabsorbowana stanem dziecka i jego nie zaspokojonymi potrzebami, musi często zwalniać się z pracy, korzystać z bezpłatnych urlopów, zwolnień lekarskich itd. Rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym jest więc w sytuacji w pewnym stopniu podobnej do sytuacji rodziny wychowującej zdrowe, małe (w wieku 0-3 lat) dziecko, gdyż na ogół wychowuje dziecko niesamodzielne. Rodzice wychowujący dziecko niepełnosprawne napotykają ponadto na znacznie trudniejsze do pokonania bariery ze strony służby zdrowia. Zwiększony wysiłek opiekuńczy i wychowawczy jest potęgowany przez relatywnie mniejsze możliwości uzyskania wyręki w tych funkcjach. Występuje bowiem niedorozwój bezpłatnych instytucji specjalnych świadczących opiekę dzienną, a opieka płatna jest znacznie droższa niż dla dzieci zdrowych.

Rozszerzony zakres funkcji opiekuńczej i wychowawczej w rodzinach z dziećmi niepełnosprawnymi i wynikające stąd skutki dla pozostałych funkcji powodują, że funkcje te mają podstawowe znaczenie dla analizy wpływu niepełnej sprawności dziecka na funkcjonowanie i potrzeby rodziny. Na rozszerzenie funkcji opiekuńczej i wychowawczej, a zwłaszcza na ich zwiększoną czasochłonność, składa się konieczność wykonywania szeregu czynności o specyficznym charakterze, nie wykonywanych w rodzinach z dziećmi zdrowymi, czynności polegających głównie na pielęgnacji oraz udziale rodziców w terapii i rehabilitacji, a także poszerzenie zakresu ilościowego niektórych czynności wykonywanych również w rodzinach z dziećmi zdrowymi. Ten przerost funkcji opiekuńczej i wychowawczej redukuje często pozostałe funkcje do koniecznego minimum.

Istotnymi elementami funkcji opiekuńczej i wychowawczej rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym są więc wszystkie te, które stanowią źródło specyficznych napięć. Elementy te wpływają także w możliwy do zidentyfikowania sposób na pozostałe funkcje rodziny i stanowią o specyfice obrazu jej funkcjonowania.

Czynniki zwiększające czasochłonność funkcji opiekuńczej i wychowawczej można podzielić na trzy grupy. Do pierwszej z nich można zaliczyć te czynniki, które są związane z koniecznością ciągłej obecności opiekuna przy dziecku niepełnosprawnym. Niemożność pozostawienia dziecka bez opieki wynika z różnorodnych sytuacji. Mogą to być sytuacje powodowane rodzajem choroby somatycznej lub kalectwa - np. padaczka, cukrzyca, niedorozwój narządów ruchu, w przypadku których pozostawienie nawet większego (starszego) dziecka bez dozoru może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla jego życia. Odmiennie wygląda sytuacja w przypadku niedorozwoju psychicznego dziecka, gdy stała opieka stanowi dla niego ochronę przed różnego rodzaju urazami, dla fizycznego otoczenia ochronę przed zniszczeniem, zaś dla społecznego - przed agresją. Oto wypowiedzi rodziców ilustrujące tego rodzaju sytuacje:

„Dziecko chore na cukrzycę wymaga stałej troskliwej opieki. Trzy razy na dobę trzeba badać zawartość cukru w moczu. Zapewnić dobre wyżywienie i wiele innych rzeczy, bez których zdrowe dziecko może się obejść.” „Zasadnicza trudność to niemożność pozostawienia córki samej w domu [...] Szybko się męczy, potrzebuje dużo snu i wypoczynku.” „Dziecko bardzo nerwowe, nie można samego wypuścić na dwór, bo ciągle gdzieś ucieka, bardzo się brudzi, drze ubrania na sobie i obuwie.” „Cały czas trzeba się dzieckiem opiekować i nie można sobie pozwolić na żadne rozrywki, ponieważ w każdej chwili mogłoby dojść do nieszczęścia”.

Druga grupa czynników zwiększających nakłady czasu na opiekę nad dzieckiem niepełnosprawnym jest - ujmując generalnie - związana z koniecznością kontaktowania się rodziców z rozmaitymi instytucjami świadczącymi usługi na rzecz ich dzieci. W tej grupie czynników mieści się przede wszystkim zwiększona czasochłonność opieki wynikająca z kontaktów z instytucjami świadczącymi bezpośrednio na rzecz dzieci niepełnosprawnych i tylko na ich rzecz, jak np. przychodnie specjalistyczne, zakłady rehabilitacyjne, przedszkola i szkoły specjalne, zakłady opieki społecznej dla przewlekle i nieuleczalnie chorych bądź dzieci z niedorozwojem umysłowym, zakłady pracy chronionej (dzieci starsze). Czasochłonność opieki powiększa się także poprzez zwiększony kontakt z instytucjami przeznaczonymi dla ogółu jak apteki, przychodnie, szpitale, sanatoria, transport publiczny, przedszkola i szkoły dla dzieci zdrowych. Podstawową wadą instytucji świadczących na rzecz dzieci defektywnych jest współcześnie w Polsce niedostateczna baza materialna i organizacyjna. W okresie po II Wojnie Światowej instytucje te nigdy nie były dostatecznie rozwinięte; obecnie w dobie komercjalizacji, wiele z nich upada, ponieważ przestają być subsydiowane, a rodzice dzieci niepełnosprawnych nie stanowią dostatecznie zamożnej klienteli. Załatwienie odpowiedniego do stanu zdrowia dziecka leczenia, kształcenia, czy pomocy dla rodziców w opiekowaniu się dzieckiem, a także zapewnienie wykorzystania nabytych umiejętności dziecka (starszego) w zakładzie pracy chronionej, wymaga najczęściej czasochłonnych, wielokrotnych i uciążliwych dla rodziców starań. Także nabywanie specjalistycznych leków, korzystanie ze szkół dla dzieci zdrowych przez dzieci z dysfunkcjami wymagają dopełnienia wielu formalności i obciążają nadmiernie budżet czasu rodziców stwarzając konieczność wielu formalnych kontaktów z instytucjami, a to z kolei powoduje dodatkowe przejazdy i poszukiwania. Nawet w przypadku uzyskania świadczeń instytucjonalnych, korzystanie z nich jest często czasochłonne ze względu na niepełną ich sieć i związane z tym rozproszenie. Sytuacje takie są przez rodziców postrzegane jako dotkliwe i uważane często za główną trudność związaną z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego. Oto na jakie kłopoty z tego zakresu uskarżają się rodzice: „[...] Mała ilość szkół i przedszkoli specjalnych [...], daleki dojazd z dziećmi bardzo utrudniony ze względu na kalectwo [...] wielkie trudności z zakwalifikowaniem dziecka do szkoły lub przedszkola specjalnego [...] Do wychowania tego typu dzieci nasze szkolnictwo specjalne nie jest przystosowane.” „Trzeba prowadzić [syna - A.L.] do szkoły, do lekarza, na gimnastyki 2 razy w tygodniu, a dwóch młodszych nie ma z kim zostawić, trudno się poruszać z trojgiem dzieci.” „Z uwagi na uciążliwe dojazdy [...] na rehabilitację uważam, że mało jest ośrodków rehabilitacji jak na stolicę”. „Największe kłopoty: wyjazd na kolonie lub do sanatorium, masaże są robione prywatnie, ponieważ nie chcą ich robić w pracowni fizykoterapii. Tłumaczą, że dla dziecka 12 lat nie ma masażysty.” „W naszym przypadku ulżyłoby nam istnienie przedszkola specjalnego tygodniowego [...] Chodzi tu o trudności w dojazdach, dzieci źle znoszą podróże i budzą sensację wśród ludzi. Powinno być więcej miejsc w zakładach specjalnych, żeby nie czekać latami.”

Trzecia grupa czynników wzrostu czasochłonności opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym ma specyfikę związaną tylko częściowo z dysfunkcją dziecka. Złe warunki mieszkaniowe i niedostatek różnych udogodnień technicznych są czynnikami zwiększającymi czasochłonność aktywności o bardzo zróżnicowanym charakterze. Istnieje jednak wiele typów dysfunkcji, dla których braki mieszkaniowej infrastruktury i niedostatki wyposażenia gospodarstwa domowego - np. brak telefonu, własnego środka lokomocji, za małe mieszkanie, brak ciepłej wody - niewspółmiernie potęgują czasochłonność opieki nad dzieckiem. Ciasnota w mieszkaniu oraz brak podstawowych urządzeń komunalnych oddziałują szczególnie destrukcyjnie na funkcję opiekuńczą rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym, bowiem podnoszą nie tylko czasochłonność opieki, ale zwiększają wysiłek fizyczny i psychiczny rodziców. Na przykład w niektórych schorzeniach fizycznych (jak niedowłady kończyn) do standardowych metod terapii należą kąpiele połączone z odpowiednimi ćwiczeniami. W takiej sytuacji brak łazienki w mieszkaniu uniemożliwia lub bardzo utrudnia stosowanie tych metod, co stanowi dodatkowy stres dla rodziców, bowiem sytuacja powoduje poczucie nie spełnienia obowiązku wobec dziecka. Gdy w podobnej sytuacji dziecka niepełnosprawnego łazienka jest, ale brak w niej ciepłej wody bieżącej, to niezbędne czynności są przedłużone i utrudnione. Podobne mechanizmy działają w przypadku innych dysfunkcji dzieci i innych niedogodności.

„Ze względu na potrzebną swobodę chorego dziecka, zapewnienie higieny oraz czystości, wykonywanie codziennych, niezbędnych zabiegów i analiz związanych z chorobą, lokal który obecnie zajmujemy jest stanowczo za mały, a przy tym pozbawiony podstawowych urządzeń sanitarnych.”

W większości przypadków z pozycji badacza i zewnętrznego obserwatora można się jedynie domyślać wpływu złych warunków mieszkaniowych na zwiększenie czasochłonności opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym, gdyż w momencie odpowiadania na ankiety, albo w toku wywiadów zależność ta nie jest formułowana explicite przez rodziców. Można ją jednak dedukować z przedstawianych sytuacji. Na przykład: „26 m2, 1 maleńki pokoik, całkowity brak warunków sanitarnych, kuchnia nie posiada wodociągu, brak wanny i ciepłej wody, natomiast chory ze względu na swój ogólny stan, chorobową otyłość, ma wskazaną przez lekarza codzienną kąpiel. Ponadto jest nerwowy i często staje się agresywny w stosunku do domowników...”

Z cytowanej wyżej wypowiedzi można również wnioskować, że w podobnych sytuacjach powstaje ciągłe zaabsorbowanie i nakład czasu na obserwację osoby niepełnosprawnej w celu uniknięcia otwartych konfliktów.

Brak takich podstawowych sprzętów jak lodówka, czy wspomniany telefon utrudnia życie rodzin z dzieckiem niepełnosprawnych w stopniu proporcjonalnym do ułatwień, jakie płyną w konkretnej sytuacji z ich posiadania. Brak lodówki, to w niektórych przypadkach niemożność sprawnej organizacji dietetycznego karmienia; brak telefonu, to zwiększony niepokój w sytuacjach wymagających natychmiastowej porady lekarza i zwiększony czas na uzyskanie niezbędnych informacji. Brak telefonu bywa traktowany przez rodziców w takich sytuacjach jako szczególne źródło trudności. W niektórych sytuacjach uważa się, że jest nieodzowny, zwłaszcza, gdy stan dziecka wymaga sprawnego i systematycznego przepływu informacji lub jest zmienny i rodzi nagłe zagrożenia: „Brak telefonu uniemożliwia kontaktowanie się z lekarzami.” [...] „Brak telefonu. Chodzi o kontakty z lekarzem i kontakty z domem w przypadku, gdy jedno z małżonków musi dłużej zostać w pracy, co często się zdarza...” Brak nam telefonu, co uniemożliwia szybkie wezwanie pogotowia ratunkowego, a od chwili urodzenia dziecka pogotowie wzywane było 20 razy.” „Telefon jest konieczny [...] Domaga się go doktor, która leczy dziecko [...] Mieszkam sama z dzieckiem, dziecko jest pozbawione jakiejkolwiek pomocy lub opieki od 8 do 16. Ma często niedocukrzenia, co może spowodować śpiączkę. Ma aceton w moczu, w takich przypadkach trzeba alarmować i dodatkowo wstrzykiwać insulinę.”

Wspomniano, że czynniki powodujące wzrost czasochłonności opieki nad dzieckiem niepełnosprawnym i wiele innych codziennych trudności związanych z jego wychowywaniem wywołują napięcia psychiczne i stres rodziców. Napięcie jest zwiększane dodatkowo przez postrzeganie sytuacji, jako takiej, z której nie ma wyjścia, bo nie sposób uzyskać wyrękę, a dziecko nie ma perspektywy uzyskania kiedykolwiek samodzielności. Wiedz rodziców na temat niepełnej sprawności dziecka rośnie z upływem czasu i początkowe złudzenia - jeżeli miały miejsce - zastępuje chłodny osąd sytuacji: dziecko nigdy się nie usamodzielni, a po śmierci swoich rodziców będzie zdane na łaskę losu, bez opiekuna i materialnych środków egzystencji. Rodzi to potrzebę uzyskania konkretnych rozwiązań zabezpieczających byt dziecka w przyszłości. Ponieważ potrzeba ta jest trudna do zaspokojenia w polskich warunkach, zwłaszcza ze względu na słaby rozwój instytucji permanentnej opieki nad osobami niepełnosprawnymi nie mogącymi bytować samodzielnie, powstaje nowy stres dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Napięcie rodziców jest często potęgowane przez reakcję otoczenia na odbiegający od stereotypów wygląd lub sposób zachowania dziecka niepełnosprawnego. Same dzieci przeżywają często napięcia psychiczne związane ze swoją dysfunkcją, co staje się powodem ich nadmiernej pobudliwości i agresji, kłopotów z nauką, konfliktów z najbliższymi i rozmaitych charakteropatii, występujących zwłaszcza w przypadku dysfunkcji o charakterze fizycznym jako zjawisko wtórne.

Obciążenia psychiczne rodziców w różny sposób powiązane z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego, są potęgowane przez ograniczenia potencjału ich aktywności zarobkowej związanej głównie z czasochłonnością opieki nad dzieckiem i ze skutkami tego: kłopotami finansowymi, trudnymi warunkami mieszkaniowymi, brakami wyposażenia mieszkania i gospodarstwa domowego itd. Różne napięcia psychiczne przeżywane przez rodziców wychowujących dziecko niepełnosprawne wysuwają się na pierwszy plan w ich wypowiedziach w toku badań. „Ciągła opieka nad chorym eliminuje korzystanie z kina, teatru, wczasów, wycieczek [...] Kalekie dziecko nie ma odrażającej twarzy, ale nie wiem jak przejść, żeby nie zwrócić uwagi otoczenia [...] Spacerując, wożąc wózkiem inwalidzkim dziecko po ulicy lub po parkach, jestem obiektem gapiostwa [...] Jak można normalnie żyć, bez trudności wychować dziecko, które samo nie je, nie chodzi, nie mówi, nie siedzi [...] Nie oddając dziecka do zakładu, trzeba zrezygnować ze wszystkiego. Nie można skorzystać z wypoczynku [...] Jak wyjechać na urlop, jak dokonać zakupów bez zmiany warty.” „Straszne jest przygnębienie psychiczne, spowodowane niemożliwością zmniejszenia kalectwa dziecka. Obawa, czy znajdą się ludzie życzliwi i zechcą przyjąć córkę do pracy choćby tylko na okres niezbędny do wypracowania renty. Jeżeli nie to widzimy przyszłość tragicznie.” „Braki spowodowane chorobą dziecka to przede wszystkim strata uczuciowa (niespełnione plany, marzenia związane z dzieckiem).” „W związku z chorobą dziecka nie mamy żadnych możliwości odizolowania dziecka od pozostałych dzieci. Nie mamy czasu praktycznie na nic. Do tego stopnia, że nie zawsze jest czas na to, aby robić zakupy. Niekiedy jesteśmy z żoną tak załamani, iż gotowi jesteśmy skoczyć z mostu do Wisły.”

Zmęczenie psychiczne rodziców potęguje się niejednokrotnie na skutek fizycznego ciężaru związanego z funkcjami opiekuńczymi. Wszystkie czynniki zwiększające czasochłonność opieki i wychowania zwiększają również wysiłek fizyczny (ilość pracy w czysto fizykalnym aspekcie). Jednocześnie wysiłek ten jest związany często w sposób bezpośredni z dysfunkcją dziecka i wzmagany przez obiektywnie niekorzystną sytuację materialną, a w szczególności - w polskich warunkach - mieszkaniową. Dziecko niesprawne fizycznie, zwłaszcza z upośledzeniem kończyn dolnych lub niedowładami, wymaga pomocy w chodzeniu lub wręcz noszenia i wożenia, a niekiedy także noszenia ciężkiego sprzętu pomocniczego, jak np. wózek inwalidzki po schodach. Występująca konieczność wyręczania dzieci w czynnościach samoobsługowych (ubieranie i rozbieranie, mycie, karmienie) należy również do tego rodzaju uciążliwości, które w sytuacji rodzin z dziećmi zdrowymi występują tylko w początkowym okresie ich życia, z tendencją do zanikania i zmniejszania się niezbędnego wysiłku rodziców, zaś w przypadku rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi występowanie takiej sytuacji jest - w najlepszym razie - relatywnie dłuższe, ale może też nie ustąpić do końca życia rodziców i obciążenia mogą się nasilać. Obciążenie funkcjami opiekuńczą i wychowawczą cechuje się więc synergicznym oddziaływaniem wzrostu czasochłonności prac związanych z dzieckiem niepełnosprawnym, wzrostem wysiłku fizycznego i obciążenia psychicznego rodziców. Powoduje to poważne utrudnienia funkcjonowania rodziny. Następnie godzi w normalny przebieg pozostałych funkcji rodziny.

Przerost funkcji opiekuńczej i wychowawczej w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym oraz specyfika potrzeb osobistych dziecka niepełnosprawnego, w najwyższym stopniu odbijają się ujemnie na funkcji ekonomicznej rodziny. Praca rodziców nie przebiega prawidłowo, albo też - przeważnie matka - nie może w ogóle wykonywać pracy zarobkowej. Ma to negatywne skutki dla rodzinnego budżetu. Jednocześnie dysfunkcja dziecka jest poważnym powodem dodatkowych wydatków rodziny. Rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym ma zatem w porównaniu z rodziną wychowującą zdrowe dzieci ograniczone możliwości pozyskiwania materialnych środków egzystencji, a jednocześnie wydatki zwiększone o te, które wiążą się z chorobą dziecka. Trudności materialne są silnie odczuwane przez większość rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym. Rozwiązaniem, jakie upatrują często rodzice jest możność wykonywania pracy w domu. W sytuacjach, gdy rodzice mają wysokie kwalifikacje zawodowe i wybór pomiędzy kontynuacją pracy i opieką nad dzieckiem rozstrzygają na korzyść pracy, są zmuszeni wynajmować płatną opiekę dla dziecka. Odbija się to ujemnie na budżetach takich rodzin: pracochłonność, uciążliwość i niewdzięczny charakter takiej opieki powodują, że jest ona kosztowna. Stosowane w Polsce zwiększone zasiłki na dzieci niepełnosprawne w małym stopniu rekompensują obciążenia finansowe - zarówno związane z ograniczaniem dochodów, jak i te, które się wiążą ze wzrostem wydatków powodowanych przez wychowywanie dziecka niepełnosprawnego.

Wszystkie problemy wynikające ze zwiększonego zakresu funkcji opiekuńczej i wychowawczej, a także poważne zakłócenia pełnienia funkcji ekonomicznej przez rodzinę z dzieckiem niepełnosprawnym mają znaczny wpływ na przebieg funkcji ekspresyjnej i rekreacyjnej. Reakcja uczuciowa na uzależnione od nich na długie lata dziecko bywa często skrajna - albo sytuacja potęguje ich starania, albo - zazwyczaj w okresie późniejszym - dziecko zostaje przez rodziców odrzucone psychicznie. W rodzinach, w których dziecko z dysfunkcją ma sprawne rodzeństwo występuje szereg specyficznych sytuacji konfliktowych: zaspokajanie potrzeb chorego dziecka dokonuje się niejednokrotnie - w subiektywnym odczuciu rodziców - kosztem dzieci zdrowych; dziecko niepełnosprawne w niektórych sytuacjach bywa stałym źródłem otwartych konfliktów ze swoim zdrowym rodzeństwem. Czasochłonność funkcji opiekuńczej znacznie ogranicza możliwość wypoczynku i relaksu, a jednocześnie powiększa zapotrzebowanie rodziców na relaks i odpoczynek w ramach budżetu czasu rodziny i organizowany przez wyspecjalizowane instytucje. Przewlekłe stany napięcia emocjonalnego rodziców godzą przede wszystkim w funkcję ekspresyjną.

Powyżej zarysowany, dość szczegółowy obraz funkcjonowania rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi nie definiuje potrzeb społecznych, jakie się wiążą z ich sytuacją, choć sugeruje pewne działania organizacyjne, jakie można podejmować, gdy postawi się za cel pomoc takim rodzinom.

Część potrzeb społecznych, czyli przemyślanych reakcji na swoją sytuację wywołaną niepełną sprawnością dziecka, formułują sami zainteresowani w swoich wypowiedziach - wiąże się to przede wszystkim z usprawnieniem organizacji tych instytucji, z którymi mają do czynienia opiekując się swoim dzieckiem i próbując czynić to, co jest uważane współcześnie za pewien - mniej lub bardziej zdefiniowany - standard w tym zakresie. Chcą też uzyskać pomoc w poprawie swojej sytuacji ekonomicznej poprzez możność pracy w domu. Aby zaspokoić potrzeby społeczne, jakie rodzi sytuacja rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne, należałoby dać rodzicom możność poprawy funkcjonowania w tych wszystkich zakresach, w których funkcjonowanie rodziny zostało w poważniejszy sposób naruszone, a także stworzyć przychylny klimat społeczny wobec takich rodzin. Ten bardziej korzystny klimat po pewnym czasie może owocować bardziej korzystnymi dla rodzin decyzjami, jakie będą podejmowane w życiu jednostek i w rozwiązaniach przyjmowanych przez władze rozmaitych szczebli, a także powstawaniem instytucji oraz akcji społecznych na rzecz rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi.

Zwróćmy uwagę, że sformułowanie „dać rodzicom możność poprawy funkcjonowania w tych wszystkich zakresach, w których funkcjonowanie [ich] rodzin zostało w poważniejszy sposób naruszone [przez wychowywanie dziecka niepełnosprawnego]” oraz „stworzyć przychylny klimat społeczny wobec takich rodzin” mają formę postulatów, a jednocześnie stanowią wyobrażenie potrzeb ujmowanych jako zadania dla zbiorowości, a więc - potrzeb społecznych. Rozwinięciem takiego sposobu rozumowania jest stwierdzenie, że istnieją trzy podstawowe sfery działania z zewnątrz na rzecz takich rodzin:

a) badania naukowe;

b) działania organizacyjne;

c) bezpośrednia pomoc materialna.

Badania naukowe mogą dotyczyć terapii i profilaktyki, tego, zapobiegać i leczyć dysfunkcje oraz - w przypadkach braku sukcesów w tych zakresach - jak usprawniać dziecko niepełnosprawne. Rehabilitacja, by mogła być skuteczna, angażuje dalsze dziedziny nauki, poza medycyną: psychologię z pedagogiką, socjologię, a także wymaga wspomagania natury technicznej związanego z naukami technicznymi.

Badania naukowe z zakresu statystyki społecznej są także niezbędne, bowiem warunkiem organizowania akcji (wiążących się z bezpośrednim kontaktem z zainteresowanymi) na rzecz rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi jest rozpoznanie ich ilości, typów schorzeń, typów dysfunkcji dzieci, charakterystyki rodzin, rozmieszczenia terytorialnego tych przypadków, a także uwarunkowań ekologicznych i społeczno-ekonomicznych braków i trudności odczuwanych przez rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi.

Rozważając kwestię organizowania działań na rzecz rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi, stwierdzono konieczność ustalenia hierarchii zadań, co wynika z sytuacji ograniczonych środków i obiektywnych reguł rządzących organizacją działań. Ważnym zagadnieniem staje się pomiar efektywności podejmowanych działań. Wydaje się, że najbardziej istotną potrzebą społeczną pierwszej fazy działania organizacyjnego jest rozpoznanie sytuacji, a następnie zapewnienie rodzinom dopływu potrzebnych im informacji. Ale jest to potrzeba, nad której zasadnością można dyskutować. Rozumowanie oparte w większym stopniu na przesłankach emocjonalnych mogłoby prowadzić do wniosku o konieczności udzielenia bezpośredniej pomocy najbardziej potrzebującym, w najwyższym stopniu dotkniętym skutkami dysfunkcji dziecka, bądź nawet tylko tym, których egzystencja została zagrożona.

Bezpośrednia pomoc materialna wymaga z jednej strony środków materialnych i organizacyjnych, z drugiej zaś takiej hierarchizacji celów, by była efektywna, a zaangażowane środki wykorzystane optymalnie.

Od wartościowania i tradycji w tym zakresie zależy w najwyższym stopniu model polityki społecznej współprzyczyniający się do formułowania potrzeb społecznych, a zarazem będący odpowiedzią na akceptowane wartości.

4.2. Studium przypadku (case study)

4.2.1. Uwagi wstępne

Poniżej przedstawię zapis trzech wywiadów magnetofonowych, jakie zostały przeprowadzone w ramach badań Instytutu Gospodarstwa Społecznego. Dwa pierwsze nagraliśmy w październiku 1993 r. z osobami, które otrzymują świadczenia pomocy społecznej, trzeci - w lipcu 1994 r. z osobą, która prowadzi własną firmę. Wszystkie trzy wypowiedzi pochodzą od kobiet, matek wychowujących dziecko niepełnosprawne. Wszystkie badane kobiety zamieszkują to samo miasto liczące ok. 60 tys. mieszkańców, w centralnej Polsce. W mieście tym jest jeden duży zakład przemysłowy, którego zatrudnienie pomiędzy 1989 rokiem a momentem badania spadło z ponad 13 tys. do ok. 2,5 tys. Stopa bezrobocia wynosiła w okresie prowadzenia badania ok. 30%.

Wszystkim badanym kobietom zadano podobne pytania, koncentrujące się wokół centralnego zagadnienia badań - poszukiwania czynników, które powodują kształtowanie się postaw przedsiębiorczych, sprzyjających wychodzeniu z trudności. Uwzględniono:

1) główne elementy życiorysu - charakterystykę przestrzenną i społeczną miejsca urodzenia, charakterystykę kulturową i ekonomiczną oraz skład rodziny pochodzenia, ważne (mające wpływ na przyszłe życie) wydarzenia dzieciństwa i młodości, przebieg nauki szkolnej z uwzględnieniem zamiłowań i trudności oraz osiągniętego poziomu wykształcenia, stosunek do nauki szkolnej i zdobywania wiedzy, obecny stosunek do uczenia się, przebieg pracy zawodowej z uwzględnieniem charakteru miejsc pracy i zajmowanych stanowisk oraz zdobytego doświadczenia zawodowego i życiowego, źródeł obecnej sytuacji;

2) główne elementy charakteryzujące postawy i osobowość - skłonność (lub jej brak) do walki z przeciwnościami w doświadczeniach lub zamiarach życiowych, stosunek do kłopotów i trudności napotykanych w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym, bierność lub aktywność w kwestii kształtowania swego losu, próby podejmowania własnej aktywności gospodarczej (przyczyny porażek, sukcesów), ocenę perspektyw życiowych, stosunek do pomocy społecznej, znajomość przykładów rozwiązywania problemów (podobnych do własnych) przez znajomych i bliskich, oczekiwania wobec rodziny, środowiska lokalnego i państwa, stosunki rodzinne i sąsiedzkie, pomoc rodziny i rodzinie, charakterystyka grona przyjaciół i sąsiadów.

3) warunki bytu - sytuacja finansowa, dochody (jakiej wysokości, z jakich źródeł), ewentualny brak pieniędzy na ważne wydatki, rezerwy, ubranie, odżywianie; warunki mieszkaniowe (charakterystyka budynku, liczba pokoi, kuchnia, powierzchnia mieszkania, liczba posłań, wspólne posłania), wyposażenie gospodarstwa domowego i braki w tym zakresie, problemy zdrowotne (choroby, choroby przewlekłe respondentki i członków jej rodziny, inwalidztwo w rodzinie, problemy zdrowotne wymagające rozwiązania), leczenie szpitalne, nałogi.

4) opinie - ocena sytuacji w miejscu zamieszkania i w Polsce, ocena odpowiedzialności za obserwowane zjawiska negatywne, preferencje polityczne, obserwowane zjawiska społeczne (powstawanie nowych elit, bieda, korupcja), stosunek do zagrożeń życia społecznego (przestępczość, wyludnianie się) miasta; dostrzeganie w życiu społecznym i gospodarczym (kraju, miasta) zjawisk ocenianych pozytywnie; ocena przyszłości własnej, rodziny, znajomych, wskazanie na działania prowadzące do poprawy sytuacji własnej, rodziny.

Wszystkie te kwestie poruszane w wywiadach miały na celu określenie i scharakteryzowanie systemów kształtujących potrzeby badanych, m.in. społecznego systemu środowiskowego pochodzenia, systemu oświaty, systemu społeczno-ekonomicznego kształtującego warunki egzystencji, rodziny jako systemu funkcjonalnego, gospodarstwa domowego jako systemu ekonomicznego rodziny, społeczności lokalnej, narodowej i ponadto indywidualnych systemów wartości oraz cech osobowości wyrażających się w postawach. Niski poziom samodzielności i aktywności może świadczyć o dysfunkcjach któregoś z tych systemów i występowaniu niezaspokojonych potrzeb na wysokim poziomie. Oddajmy więc głos badanym.

4.2.2. Przykłady trzech rodzin

Rodzina 1. Wywiad z matką, jedyną żywicielką korzystającą z pomocy społecznej.

Urodziłam się w 1949 r., na wsi, która niedawno uzyskała prawa miejskie. Było nas sześcioro dzieci - mamy córka, ojca syn i nas czwórka. Moi rodzice byli owdowiali, kiedy się pobierali. Całe moje rodzeństwo żyje do dziś, każde założyło własną rodzinę. Mieszkają w Naszym Mieście*) i w małych miastach w tym i innych województwach. Rozsialiśmy się po Polsce.

Mój ojciec pracował od przedwojennych czasów w walcowni, potem prawie 30 lat w Dużym Zakładzie w Naszym Mieście, obecnie pracuje tam siostra. Mama zajmowała się wychowywaniem nas i ogródkiem, nie było żadnej gospodarki, żyliśmy z tego ogródka i z pracy ojca. Moje dzieciństwo upływało spokojnie, bez żadnych ważniejszych wydarzeń.

Do szkoły podstawowej, potem do zawodowej, w której się wykształciłam na tokarza, jeździłam do Naszego Miasta. Szkołę skończyłam w 1966 r. i od razu podjęłam pracę w Głównym Zakładzie. W 1971 r., po wyjściu za mąż przeprowadziłam się do Naszego Miasta. Mieszkałam przez wiele lat blisko tego miasta (8 km) i byłam z nim związana. Szkoła, sklep, praca, dom kultury - wszystko to było zawsze dla mnie w Naszym Mieście.

W Głównym Zakładzie pracowałam do 1975 r., do urodzenia syna; córka urodziła się wcześniej (w 1974 r.), ale po urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy, więc nie miałam przerwy. A po urodzeniu syna w listopadzie 1975 r. miałam urlop macierzyński do marca 1976 r. i potem 4 lata urlopu bezpłatnego, nie było jeszcze wtedy zasiłków wychowawczych, które weszły w życie ustawą dopiero od 1 lipca 1980 r. W 1980 r. musiałam się zwolnić z pracy, bo nie chciano mi przedłużyć urlopu bezpłatnego, a już wiedziałam, że syn jest chory i nie będę mogła pracować. Syn ma dziecięce porażenie mózgowe z niedowładem wszystkich kończyn.

Pracy nie próbowałam potem podjąć, ale stale śledziłam losy przepisów prawnych, które wiązały się z moimi uprawnieniami, zwłaszcza ustawy o uprawnieniach opiekunów wychowujących dzieci niepełnosprawne. Miałam wówczas 10 lat nieprzerwanej pracy i pojawiła się dla mnie, jako matki dziecka niepełnosprawnego, perspektywa przejścia na wcześniejszą emeryturę. W 1983 r. podjęłam pracę w przedszkolu nr 11 [...], gdzie uruchamiałyśmy oddział specjalny (który tam jest do dzisiaj), byłam jedną z osób, które bardzo starały się o utworzenie takiego oddziału. Zostałam dzięki tej aktywności radną i pracowałam. W 1985 r. wzięłam znów urlop, bo stan syna się pogorszył, przechodził niejedną operację. Nie mogłam wtedy pracować. Potem sytuacja rodzinna się skomplikowała i w 1987 r. zostałam sama z dziećmi. Podjęłam znów pracę świadoma, że istnieją przepisy, które po wypracowaniu 20 lat umożliwiają mi przejście na wcześniejszą emeryturę. Podjęłam w 1987 r. pracę w „P”, gdzie przepracowałam 3 lata. Miałam początkowo przez 11 miesięcy pracę chałupniczą, musiałam ją jednak wykonywać głównie nocami, bo nie byłam jej w stanie wykonywać w dzień. Zorganizowałam to więc tak, że synem w ciągu dnia opiekowali się rodzina i sąsiedzi, a ja pracowałam na miejscu, w zakładzie. W ten sposób przepracowałam jeszcze 2 lata i od 1 lipca 1991 r. przeszłam na emeryturę.

Z pomocy społecznej korzystam sporadycznie, wtedy kiedy sobie po prostu nie mogę poradzić. Korzystałam w takich sytuacjach, jak, na przykład, pobyt z synem w sanatorium nad morzem. Sama odpłatność [za pobyt w sanatorium] jest niewielka, ale są koszty związane z wykupieniem dodatkowych zabiegów, dodatkowym jedzeniem (nie palę, żeby raczej kupić dziecku owoce) - wszystko to trochę kosztuje, a w uzdrowisku jest droższe niż tu. Pożyczyłam na to pieniądze, dwie raty oddałam, a jedną mi umorzono. To był dla mnie duży plus. Mój syn wyjeżdża rokrocznie na wczasy - rekolekcje organizowane przez opiekę społeczną i studentów. Ma je dofinansowane. W ubiegłym [1992] roku było to trochę ponad milion, w tym roku też ponad milion i dzięki temu dofinansowaniu pojechał. Leżałam w tym roku 3 razy w szpitalu, bo mój kręgosłup „się rozlatuje”. Przez 3 pierwsze miesiące tego roku dostawałam pomoc na zakup niezbędnych leków. Tak więc pomoc otrzymuję przeważnie na leczenie. Syn jest całe życie na lekach, muszę na nie mieć i dlatego na leki dla mnie potem brakuje [pieniędzy].

Trudności mnie mobilizują. Przeszłam już tyle ciosów w życiu, że potrafię wiele przyjąć z humorem. Trudności pokonuję przez pracę społeczną. [Taki wniosek mogę wyciągnąć] z mojej 16-letniej pracy społecznej na rzecz dzieci niepełnosprawnych w mieście; byłam przez długie lata przewodniczącą koła pomocy dzieciom specjalnej troski. W tej chwili jest to ktoś inny, bo już brak mi sił i zdrowia, ale nadal pracuję społecznie i kieruję matki, które mają podobne problemy do odpowiednich urzędów. W poprzedniej kadencji byłam też [radną] w naszej miejskiej radzie narodowej. Pilotowałam tam problemy rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. W rozwiązywaniu trudnych problemów jest łatwiej występować nie indywidualnie, a jako organizacja. Organizacja działa na rzecz dzieci niepełnosprawnych i może występować w imieniu rodziców, którzy się takimi dziećmi zajmują, do urzędów, do ministerstw, do sejmu. Dobrze się nam układa współpraca z miejskim ośrodkiem opieki społecznej, z miejscową gazetą - ogłaszamy apele, publikujemy wyrazy podziękowania dzięki przychylnej postawie [redakcji] gazety bez jakichkolwiek trudności. Problem naszych dzieci - a przez nie problemy naszych rodzin - są dostrzegane przez wydział zdrowia, władze miejskie i kolejnych prezydentów. Mamy już dwa oddziały przedszkola specjalnego: jeden jest dla dzieci upośledzonych umysłowo, a fizycznie sprawnych, drugi jest dla dzieci z porażeniami mózgowymi, fizycznie niesprawnych. Opieka w tych oddziałach jest wspaniała. Nauczyciele, rehabilitanci, cały personel, dyrektorka tego przedszkola - wszyscy są ludźmi o dużych zdolnościach i wielkich sercach. W czasie, gdy zaczynałam - było ciężko. Gdy przyjęłam funkcję przewodniczącej, mieliśmy 28 członków, a kiedy odchodziłam było ich ok. 200.

Kiedyś może mogłabym powiedzieć: „dlaczego moje dziecko jest chore, dlaczego to właśnie ja?” Życie biorę dziś takim, jakie jest - nie obwiniam, nie obarczam nikogo za swoje kłopoty, bo do niczego to nie prowadzi; staram się po prostu rozwiązywać problemy, jakie stoją przede mną. Pracowałam nad synem tak ciężko i mozolnie... Doszliśmy do tego, że skończył szkołę zawodową, że potrafi się samodzielnie poruszać. Nie żałuję, że poświęciłam mu tyle czasu, zdrowia i swoich młodych lat. Nie żałuję nawet minuty.

Teraz już trochę odpoczęłam. Jestem trochę podleczona przez szpital w równorzędnym mieście w tym województwie, do którego jednak muszę raz w roku pojechać, żeby kurować ten swój kręgosłup. I zaczęłam znów myśleć o pracy. Może na pół etatu, na 4 godziny dziennie. Poszukuję czegoś, nawet może 1/4 etatu. Córka zacznie wkrótce studia. Dzieci dostają alimenty, ja rentę i pomoc w [stałych] opłatach, ale jeszcze by się coś przydało. Nie boję się żadnej pracy, ale mam pewne ograniczenia [obiektywne]. Mam na przykład ukończony kurs kroju i szycia, mogłabym coś szyć. Ale nie w domu, bo dom nie pozwala wiele zrobić, trzeba dokądś wyjść. Da się to rozplanować, bo syn jest wystarczająco samodzielny. Na razie bardzo się cieszę, że córka dostała się na studia, jeszcze nie myślę o konkretnych trudnościach i tej czarnej stronie, ale zaczynam się obawiać o to, jak sobie poradzę i wiem, że będę musiała pracować.

Nie uważam, żeby pomoc społeczna była czymś wstydliwym, powinna istnieć. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie pomoc społeczna konkretnie dla mnie, ale w ogóle, dla ludzi. Tylko powinna mieć większe uprawnienia niż dziś. Tak jak jest w innych krajach. Na przykład matka samotna nie jest równa matce samotnej. Są rodziny, w których rzeczywiście jest matka samotna, tak jak ja. A są takie, to mnie bulwersuje, w których się formalnie rozwodzą, a mieszkają nadal razem, albo nadal żyją wspólnie, a taki niby ex mąż czy konkubin ma świetne dochody z pracy za granicą, świadczy na rodzinę, która jest traktowana przez pomoc społeczną jak moja rodzina, znajdująca się w zupełnie nieporównywalnej sytuacji. Tu nie pomoże wywiad społeczny, bo w opiece społecznej mają dobre rozeznanie, ale odpowiedni przepis, który pracownikom pomoże rozstrzygnąć sprawiedliwie. We Francji takie przypadki by się nie zdarzyły. A przecież pieniądze pomocy społecznej to pieniądze nas wszystkich. Pomoc musi być, żeby ludzi nie zostawić [samych sobie], ale pomoc społeczna powinna mieć większe [niż dotąd] uprawnienia. Nasz ośrodek pracuje dobrze, przeprowadza dokładne wywiady środowiskowe i powinien móc opierać się w decyzjach na swoim rozeznaniu. Jeden ma więcej na osobę, ale wiadomo, że nie pali, nie pije, potrzebuje na leki; inny ma mniej, ale pije i pali - któremu dać więcej? Niech rozstrzygają ci, którzy dobrze znają konkretną sytuację. Inny przykład: zniesiono uprzywilejowanie w pomocy na rzecz matek samotnie wychowujących dzieci - w zeszłym roku te o niskich dochodach mogły dostawać zapomogę podwyższoną o 50%, w tym roku to zniesiono. Jest to dla wielu matek krzywdzące, nie mówię o sobie, bo mnie zwykła pomoc daje przekroczenie pułapu uprawniającego do pomocy... Sama słyszałam jak premier Suchocka mówiła w telewizji, że osłona socjalna zostaje, ale będzie coraz mniejsza. W rzeczywistości nie ma już ulg w opłatach za energię, za mieszkanie... Tej osłony w ogóle nie ma. Nie można kłamać publicznie, trzeba ludziom to wprost powiedzieć, że nie ma i nie będzie. Przecież to się decyduje w momencie, gdy uchwalany jest budżet [państwa]. Co dom to tragedia rodzin, ludzie są pozostawiani sami sobie, a opieka nie ma pieniędzy. A tu - proszę - jest komunikat, że będą eksmitować dłużników, którzy nie uregulują czynszów do 31 sierpnia. Dzisiejsza gazeta leży przede mną [czyta]: „Mając na uwadze dramatyczną sytuację finansową [spółdzielni mieszkaniowej], zmuszeni jesteśmy nadać temu zjawisku rangę społeczną i zagrozić radykalnymi działaniami wobec członków Spółdzielni nie płacących czynszu, a żyjących na pewnej stopie życiowej”. Może jest tu ratunek w sformułowaniu na pewnej stopie, a więc potrzebne będzie jakieś rozeznanie. Ale dziś powszechnie zaczyna się grozić ludziom: na bruk i koniec. Dla mnie jest to coś, czego nie rozumiem.

Sama chętnie podejmę, jak wspomniałam, pracę stałą lub na część etatu, albo pracę doraźną. Nie rejestruję się w biurze pracy, raczej kontaktuję się ze znajomymi. Dowiedziałam się właśnie, że w „O” jest szycie, ale godziny pracy mi nie odpowiadają, bo nie mogę [wyjść z domu] na 6-7 godzin. Ale będę tam jeszcze chodzić, bo ta firma się rozkręca i być może uda się zrobić tak, że weźmiemy szycie pościeli we dwie. Byłam też u dyrektora szkoły specjalnej, może tam będę czymś w rodzaju dozorcy. Chodzi o to, że po wyjściu pracowników biurowych a przed rozpoczęciem pracy przez nocnego dozorcę trzeba przypilnować porządku w internacie, zwłaszcza żeby nie wchodził tam nikt nieporządny. Może dostanę pracę w szwalni, tam niektóre starsze pracownice przechodzą na emeryturę i zanim przyjdzie młoda i to opanuje, trzeba kogoś. Ważne dla mnie, żeby to było blisko, niedaleko od domu.

Znajomych mam zresztą we wszystkich miastach, w całym kraju - my rodzice dzieci niepełnosprawnych jesteśmy dla siebie jak rodzina, czasem nawet lepiej niż rodzina.

Nie mam przykładu na rozwiązywanie podobnych do moich trudności wśród znajomych mi matek. O pracę jest niesamowicie ciężko. Jeżeli nie znajdzie się kogoś, kto zrozumie [sytuację], na przykład w rejonowym biurze pracy, to bardzo trudno cokolwiek dostać. Uważam, że młodzi powinni wyjeżdżać do pracy tam, gdzie ją mogą dostać. Czytam w gazetach o możliwości zatrudnienia w innych miejscowościach i uważam, że młody, który zarobi milion więcej niż dostaje zasiłku, powinien z tego skorzystać. Nawet na pół roku. Choćby po to, żeby się troszkę usamodzielnić. Młodzież jest obecnie i niesamodzielna, i często bardzo leniwa. Widzę także duże, niewykorzystane możliwości rozwinięcia prac interwencyjnych w mieście. Mamy chodniki krzywe i z powyłamywanymi płytami, dziury w jezdniach, połamane drzewa, trawniki nie obsiane. Choćby więźniowie mogliby to robić; czytam, że nie ma teraz dla nich pracy. [W tej sytuacji, która teraz jest] miasta powinny lśnić. Nad pracownikami zatrudnianymi z kasy komunalnej powinien być lepszy nadzór, nieraz widziałam, jak taki stoi oparty na łopacie i sprawia wrażenie, jakby liczył gołębie. Jeden do drugiego bez żenady wrzeszczy czy już piwo kupione... Nie mam pewności, czy to przedsiębiorstwo komunalne, czy inne, mówię po prostu o tym, co widzę na naszym podwórku. Nie ma ludzi do remontów, ciekną dachy - a może by to robić z funduszu interwencyjnego? U nas na klatce [schodowej] leje się z dziurawego dachu, a kierownik powiada, że ma tylko dwóch dekarzy na czterotysięczne osiedle i nie ma kto tego zrobić... Czy nie lepiej trochę zmniejszyć ilość zasiłków na rzecz funduszu interwencyjnego? Wiem, że jest wielu, którzy dostają skierowanie do pracy i robią wszystko, żeby ich do pracy nie przyjęto. Wolą dostawać mały zasiłek, nie chcą pracować. A lament jest wtedy, kiedy się kończy zasiłek, albo jak teraz - idzie wrzesień i zaczyna się szkoła, trzeba dzieci wyposażyć.

Uważam, że państwo nie może zostawić ludzi bez pomocy. Nie wolno. Pomoc należy dostosowywać do konkretnej sytuacji poprzez większe uprawnienia pracowników socjalnych. Są dobre przykłady w tym zakresie, wiem o matce, która otrzymała 3,5 mln zł na zakup wózka inwalidzkiego dla dziecka. Takie sytuacje są, wiem, że się je załatwia i chwała Bogu, że tak jest. Ale także uważam, że trzeba, żeby powiedziano wyraźnie w telewizji, co może, a czego nie może opieka społeczna, niezbędny jest przepływ informacji. Najbardziej bulwersujący są pijacy, czyli jak się to nazywa „z chorobą alkoholową” - dlaczego im pomagać, skoro sami wybrali sobie takie życie? Ja się nie kwalifikuję, bo przekraczam o 50 tys. zł miesięcznie dochód na osobę, a taki ktoś, kto nie skalał sobie rąk żadną pracą [dostaje pomoc]. Nie wiem naprawdę, co się powinno z tą sytuacją zrobić. Bo w przypływie goryczy każdy z nas powie, że takiemu pijanicy nie powinno się nic dać, ale potem przyjdzie refleksja, że to przecież jest żywy człowiek... Ale jak państwo powinno reagować na osoby, które notorycznie nie chcą się leczyć? Czy takiemu, który wybrał swój zły los trzeba nadal pomagać? Znam takie sprawy, w których jest już nakaz sądowy, a podsądny ucieka, bo nie chce się leczyć.

Ważna jest sytuacja ludzi chorych. Leki bardzo podrożały i wielu na nie nie stać. Są oczywiście darmowe, albo o cenie zryczałtowanej te leki, które są niezbędne dla ratowania życia. Wiele jest jednak przypadków, w których główna choroba wymaga leków pomocniczych, a te już są bardzo drogie. Na przykład mój syn ma związany z główną chorobą zastój nerek, a wynika z tego nadciśnienie. Cały czas, całe życie musi być na lekach i mieć odpowiednią dietę, a ja muszę za to wszystko zapłacić. Takich sytuacji jest wiele. Byłam kiedyś na spotkaniu w związku niewidomych - ludzie płaczą. Ja dostałam dziś 6 recept i nie wykupię na razie, bo nie mam za co. Nie wiem, jakiego to ministerstwa rola, ale ktoś musi pomyśleć o tych chorych i tych, którzy mają najmniej.

W tym mieszkaniu mieszkam prawie 17 lat, od 1977 r. Mieszkam z dwójką dzieci - córka 19 lat skończyła w marcu, syn skończy 18 w listopadzie. Jak mówiłam, córka zdała na studia, na Wydział Dziennikarstwa UW - kierunek polityka społeczna, od października zaczyna naukę, a w tej chwili ma jeszcze wakacje. Syn skończył w trybie indywidualnym szkołę zawodową i na razie nie będzie robił nic, choćby z powodu zaostrzenia swojej choroby. Z tego względu będzie miał chyba rentę socjalną (głównie z powodu nadciśnienia). Dzieci - w sensie wychowawczym i nauki - nie przysparzały mi dotąd żadnych problemów. Korzystałam cały czas z pomocy mamy; nie finansowej, bo ma niską rentę. Głównie przez całe ich życie pomagała mi w opiece nad dziećmi. Teraz, w kwietniu, miała drugi zawał i sama potrzebuje pomocy. Pomagała mi siostra, która mieszka z mamą w rodzinnym, pobliskim mieście i brat mieszkający w innym województwie. Rodzina daje mi poczucie bezpieczeństwa. Nie dotyczy to drugiej strony rodziny, rodziny ojca moich dzieci.

Natomiast coraz mniej bezpieczne jest dla mnie Nasze Miasto. Odczuwam jakiś lęk, wieczorami z zasady nie chodzę, a jak już wypadnie, że muszę, to bardzo się boję. Nawet w dzień widzę tu chuligaństwo, które się szerzy w bardzo szybkim tempie. A już czasem, gdy idę po zakupy - owoce i chleb na Bronx, to ci ludzie z Ukrainy, wiecznie pijani, strasznie grubiańscy, powodują, że nie można tamtędy spokojnie przejść. Nawet na naszym podwórku, jest przejściowe, widać skutki siadania młodzieży na ławkach - deski powyłamywane. Często [na tym podwórzu] czuwam przy synu, który boi się psów i w ogóle dla jego bezpieczeństwa, bo łatwo się przewraca i obserwuję: ordynarne plucie, plugawe słownictwo. Czasem zwracam uwagę, czasem się boję, bo reakcje bywają takie, że w głowie się nie mieści. Moim zdaniem ma na to w 90% wpływ dom. Kościół się przykłada, szkoła też, więc wina za to spada na dom. Bieda powoduje konflikty w domu, a młodzi wychodzą na ulicę. Młodzież ucieka od konfliktów. Zauważyłam, że wielu nawet w domu nie nocuje. Czasem słyszę o tym, gdy rozmawiają obok na podwórzu, czasem widzę jak rano wychodzą z piwnic, albo klatek schodowych. Wychodzę z domu o szóstej rano po chleb i mleko, i widzę, że to coraz bardziej częste zjawisko. To jest pewne, bo gdy ktoś wychodzi rano ze swojego mieszkania, to jest schludny i czysty, uczesany, a wielu młodych nie jest. To mnie przeraża.

Nie czuję się ubogą. Może dlatego, że koncentruję się od prawie 18 lat na zdrowiu syna i przede wszystkim chcę, żeby był zdrowy. Ale na ważne wydatki brak. Nie wiem, na przykład, ile będzie kosztowało rozpoczęcie studiów przez córkę. Trzeba będzie z pewnością coś zapłacić, a ja nie mam ani złotówki oszczędności. Miałam trochę, ale mój pobyt w szpitalu wymagał płacenia za każdy zabieg i każdą tabletkę. Wydałam wszystkie pieniądze. Żyję na bieżąco i nie wiem, z czym córka pojedzie. Nigdy nie miałam większych oszczędności, ale było coś na wszelki wypadek. Teraz nie ma. Zauważam to w naszej kuchni, na podstawie tego co jemy i jak się ubieramy - brakuje pieniędzy. Brakuje na podstawowe rzeczy, na przykład na owoce. Nie mówię o ubraniu, zresztą od dawna sama szyję i robię na drutach - o tu, pani widzi -ale czasem jestem dosłownie wściekła, bo córce albo sobie nie mogę kupić butów. I od zeszłego roku znów sytuacja obróciła się na gorsze. Nie wiem jakiego rządu, jakiej władzy trzeba, żeby wreszcie wstrzymała te podwyżki. Jestem tak znerwicowana, że czasem dziecko coś powie, a ja krzyczę. Nie mówię o innych, mówię o sobie. Wiem, że w innych domach tak jest. Kiedy człowiek ma sto tysięcy na cztery dni... na co to ma mi wystarczyć?

Moja emerytura jest taka, że co drugi miesiąc idzie cała na stałe opłaty. Emerytura trochę ponad milion trzysta; wraz z zasiłkiem rodzinnym i pielęgnacyjnym na syna wynosi 1809400 zł. Mieszkanie kosztuje 576400 zł, światło oszczędzam jak mogę, ale za dwa miesiące zapłaciłam teraz 339100 zł. Do tego za telefon i ponad milion, prawie cała emerytura wychodzi. Dochód stanowi też 2,1 mln zł alimentów na dzieci, [co w praktyce] musi wystarczyć na wszystko, na cały miesiąc. Ktoś „na górze” wymyślił sobie, że jeżeli się przekroczy 1321 tys. zł na osobę, to pomoc się nie należy... A wiem, że administracja państwowa przydzieliła sobie po 5 milionów miesięcznie podwyżki... Płaczą ludzie, którzy ciężko pracowali 30, 40 lat, a teraz muszą prosić o pomoc. Pracowałam 20 lat, opieka nad dzieckiem niepełnosprawnym obciążała mnie, nie państwo.

Jestem po ślubie już dwadzieścia parę lat i dorobiłam się podstawowych urządzeń i sprzętu gospodarstwa domowego, ale to się już zaczyna psuć. Dobrze, że mam naprawy telewizora za darmo, robi je mąż koleżanki. Mam do spłacenia jeszcze 4 raty za kolorowy telewizor, stary się całkiem zepsuł, a czarno-białego już w sklepie nie było, więc wzięłam najtańszy „Curtis”, ale dobry. Wersalki są już do wymiany, bo stare. Brak nowego żelazka. Pralka ledwie chodzi, mam i automatyczną, ale dla oszczędności przeprosiłam się ze starą „Franią”.

W czerwcu leżałam w szpitalu. Wspaniałym człowiekiem jest ordynator reumatologii, doktor J.G. Stwierdził, że powinnam tam bywać dwa razy w roku. Kiedy wyjaśniłam mu swoją sytuację, zrozumiał mnie i umówiliśmy się, że jeżeli tylko syn będzie miał zapewnioną opiekę, to wystarczy, że zadzwonię i od razu mnie przyjmą. Moja choroba to zwyrodnienie wszystkich trzech odcinków kręgosłupa (szyjny, piersiowy i lędźwiowy). W tym roku pogorszyło mi się o tyle, że mam zwyrodnienie stawów kolanowych i śródstopia, i z tym wiążą się bóle. Wiele problemów zdrowotnych - moich i syna - odkładam. Gdyby były na to środki, trzeba by natychmiast wyjechać do sanatorium. W tej chwili mnie na to nie stać. Są bardzo dobre zabiegi i leki, na które mnie nie stać. Są badania, które mogą sprecyzować diagnozę. Nie mam na nie pieniędzy i ich nie robię. Może uda mi się w związku niewidomych załatwić dla syna badanie komputerowe wzroku i będzie miał je przeprowadzone we wrześniu w Warszawie; będzie to prawdopodobnie badanie bezpłatne. Na zdrowie powinny być pieniądze; pacjent nie powinien aż tak płacić, jak płaci dziś. Wchodzę w fazę swego, jak to nazywam, rozwoju, w której muszę brać pewne leki ginekologiczne i muszę leczenie skrócić ze względu na brak pieniędzy. Nie palę, rzuciłam palenie i jest mi z tym bardzo dobrze. Ujemny skutek jest ten, że sporo przytyłam.

Uważam, że społeczeństwo nie jest dobrze informowane o tym, co robi rząd, jakie jest jego przesłanie, jakie są jego plany. Pan minister pracy serwuje nam po 7 minut [tygodniowo], które są dla mnie coraz bardziej niezrozumiałe. Pan Kuroń dobrze wie, jak dramatyczna jest sytuacja, i że będzie taka, dopóki będą ludzie, którzy dostają po milion dwieście renty, minus jeszcze podatek od tego. Nie może być tak, że ktoś zarabia 10-15 milionów miesięcznie, a inni mają wyżyć za takie grosze. Czuję bardzo silną niesprawiedliwość. Muszę to podkreślić i rękami, i nogami! Rozumiem, że są grupy, które muszą zarabiać więcej, bo rządzić krajem to jest sztuka, to są silne stresy. Ale nie można powiedzieć, że tak jak jest, być musi, że cała szara reszta ma siedzieć cicho, bo tak jak jest, jest dobrze.

Odpowiedzialność za złą sytuacje można rozpatrywać w dwóch fazach. Najpierw to były lata PRL, potem jakieś niesamowite rozpalenie, wzniosłe idee związkowców, ale to w sumie poszło na inny tor. I uważam, że nie można psów wieszać na tych ludziach, którzy rządzili przez lata komuny, bo rządy ostatnich lat wcale nie są lepsze. Robią wielkie pomyłki. Niby są wykształceni, ale potrafią się bardzo brzydko nawzajem opluwać i oczerniać. Dla mnie jest to coś strasznego. Przecież młodzież się temu przygląda: widzi jak politycy się nawzajem poniżają w brudny sposób [i wątpi w jakiekolwiek autorytety]. Brak nam kultury politycznej, zatraciliśmy kulturę w ogóle.

Byłam na kilku spotkaniach przedwyborczych, bo mnie to interesuje. Podoba mi się Unia Demokratyczna, Kongres Liberalno-Demokratyczny, a także PSL i ich programy. Audycje przedwyborcze w telewizji są źle prowadzone, redaktorzy są stronniczy, a powinni szanować poglądy wszystkich, nawet „Samoobrony” pana Lepera. To jest manipulacja, którą ogląda cała Polska. Na spotkaniach przedwyborczych każdy program partyjny wygląda na dobry. Ale chodziłam na zebrania przed poprzednimi wyborami i mam wrażenie, że kończy się na słowach. Dużo jest słów. Chyba w genach Polaków jest dużo gadania, a mało roboty. Wypaczyliśmy swoje prawo - ludzie mogą się nawzajem bezkarnie i publicznie znieważać. Nawet znieważony musi czasem udowadniać swoją niewinność.

Widzę złą przyszłość Polski. Tego nie trzeba nawet komentować. Dopóki różne ugrupowania będą się koncentrować na pluciu na siebie nawzajem, a nie na konsekwentnej poprawie bytu nas wszystkich - będzie coraz gorzej. Trzeba podnieść diety, trzeba podnieść panu ministrowi, ale trzeba też podnieść temu, który ma milion dwieście, a może przede wszystkim temu, bo jak nie zje, to i nie będzie zdrowy [i podniesie koszty społeczne]. Nie będzie miał siły do pracy.

Sytuacja w Naszym Mieście też jest bardzo zła. Na przykład w Dużym Zakładzie wielu nie miało w lipcu wypłaty za czerwiec. Czy nikt nie jest w stanie powiedzieć, że państwowy zakład splajtował? Jak długo zamierza się ludzi zwodzić? Jestem społecznikiem od wielu lat i moja praca jest typowo społeczna, nie biorę za nią ani złotówki. Uważam, że taką postawę powinni mieć wszyscy na publicznej scenie; może nie za darmo, ale nie dla własnej wygody. Mam dobre doświadczenia ze swoich kontaktów ze służbą zdrowia, rzeczywiście wielu ludzi chce coś załatwić i pomóc. Osobiście napotykam na krąg ludzi dobrej woli. Gdybym chciała ich wszystkich wymienić, to trwałoby wiele czasu. Może przede wszystkim powiem o dyrektorze szkoły i jego kadrze nauczycielskiej. Pracownicy tej szkoły zawodowej uczyli mojego syna. Ludzie ci byli nadzwyczaj bezinteresowni, potrafili swoim kosztem dostosować się do choroby syna, który nie zawsze był predysponowany do lekcji. Potrafili poświęcać na to swoje wolne soboty. Osobny rozdział to lekarze. Mam wielu dobrych, sprawdzonych znajomych, a nawet przyjaciół. W środku nocy, o północy, mam na kogo liczyć, a to chyba jest najważniejsze.

Jestem jednak optymistką i uważam, że ktoś się opamięta, ktoś zacznie wreszcie rządzić tak, że nam będzie lepiej. Ważne, żeby był spokój w kraju. Nie chcę wiele. Chcę żebym mogła kupić zawsze warzywa, o których wiem, że zawierają potrzebny potas, albo owoce zawierające magnez - wtedy nie będę być może musiała kupować drogich lekarstw. Nie mam wakacji. Córkę wzięła do siebie koleżanka znad morza na 2 tygodnie, która jest bogata i pomogła, zapłaciła za podróż, dała utrzymanie. To jest - jak ja - matka dziecka niepełnosprawnego i stąd się znamy. A ja nie mogłam córce dać dziś 30 tys. na dezodorant...

Rodzina 2. Wywiad z matką dziecka niepełnosprawnego, korzystającą z pomocy społecznej

Urodziłam się w 1951 r. na wsi w sąsiednim województwie, w rodzinie chłopskiej. Rodzice mieli gospodarstwo rolne. Oprócz mnie było pięcioro dzieci. Rodzicom powodziło się nie najgorzej - na nic specjalnie nie brakowało. Nie była to jednak rodzina bogata. Rodzice utrzymywali się ze swojej gospodarki i nie pracowali poza rolnictwem.

Dzieciństwo upłynęło bez wydarzeń ważących na dalszym przebiegu życia. Ukończyłam szkołę podstawową, a potem zawodową - krawiectwo - bez specjalnych problemów. Zawód wynikał nie z jakichś specjalnych zamiłowań, raczej z podpowiadania rodziców. Nauka w szkole zawodowej szła mi dobrze. Do dziś wszystkie prace krawieckie dla domowników są wykonywane przeze mnie. Szkołę ukończyłam w 1968 r. W toku nauki nie występowały specjalne problemy czy trudności. Nie lubiłam jedynie fizyki. Po ukończeniu szkoły nie od razu podjęłam pracę. Pomagałam rodzicom, a dopiero potem podjęłam pracę w swoim zawodzie. W 1973 r. wyszłam za mąż.

Mam dziecko niepełnosprawne i to jest głównym powodem, dla którego korzystam z pomocy społecznej. Po urodzeniu dziecka w 1974 r. nie mogłam pracować. Najpierw był to urlop wychowawczy, ponieważ dziecko jest takie, że nie może zostawać samo. Następnie byłam przez rok na zasiłku dla bezrobotnych, bo nie było dla mnie pracy. A teraz od dwóch lat jestem na emeryturze i korzystam z pomocy społecznej. W poprzednim okresie korzystałam z pomocy społecznej jedynie sporadycznie, przypominam sobie jeden raz, że zapłacono za mnie zaległy czynsz. Teraz pomoc społeczna stanowi uzupełnienie mojej emerytury i dochodów męża. Jestem zadowolona z tej pomocy, że w ogóle jest. Gdyby pomocy nie było - jakoś by musiało być, nie wiem... Obecna pomoc społeczna polega na tym, że przez trzy [kolejne] miesiące dostaję 800-900 tys. zł. Po upływie trzech miesięcy starania o zasiłek trzeba ponawiać, składając odpowiednie dokumenty. Nie mam specjalnych trudności z uzyskiwaniem zasiłku, bo dochód na osobę nie jest wysoki, a dziecko jest niepełnosprawne i mam jeszcze dwoje innych dzieci.

Trudności, na jakie napotykam w życiu, raczej mnie mobilizują. Nie daję się załamać. Nawet trudności ze znalezieniem pracy mnie nie załamały. Najgorzej czułam się, byłam może trochę załamana, gdy nie mogłam sobie przedłużyć urlopu wychowawczego na moje niepełnosprawne dziecko. Wykorzystałam tylko 3 lata z przysługujących sześciu i zostałam zwolniona, to może troszkę mnie załamało. Na zasiłku udało mi się potem przesiedzieć rok. Miałam w tym czasie oferowaną pracę, ale jej nie brałam, bo w sytuacji, jaka jest u mnie w domu, właściwie jej brać nie mogę.

Uważam, iż to co mnie spotyka, to wynik tego, że los tak chciał. Trudno mi powiedzieć, żebym kierowała swoim życiem. Nie podejmowałam prób własnej aktywności gospodarczej. Uważam, że mąż powinien zarabiać tyle, żeby nie było trzeba korzystać z pomocy społecznej. No, ale jeżeli zarobki są jakie u nas są, a ja do pracy nie pójdę, to dobrze, że w ogóle jest u nas ta pomoc społeczna. Czuję się usprawiedliwiona - moja sytuacja jest taka, że korzystania z pomocy społecznej nie uważam za wstydliwe. Nie mam możliwości uzyskania pomocy od rodziny i mogę liczyć tylko na siebie.

Rodzin w takiej sytuacji jak moja i nawet w gorszej sytuacji jest teraz dużo. One też korzystają z pomocy społecznej. Ludzie nie idą do pracy, choć - mnie się wydaje - gdyby ktoś bardzo chciał, to zawsze może pracę znaleźć.

Państwo powinno ludziom zapewnić godziwe warunki do życia, żeby tym ludziom pieniędzy nie brakowało, żeby to wszystko było tańsze. Mam dziecko specjalnej troski i uważam, że państwo powinno się bardziej zajmować takimi dziećmi. Chciałabym, żeby w Naszym Mieście coś dla takich dzieci było - teraz nie ma przedszkola, właściwie niczego. Od września do czerwca mogę oddać dziecko do sezonowego przedszkola, ale na 3 godziny. To jest za mało, abym mogła cokolwiek robić [poza domem].

Mam przyjaciół. Można z nimi zawsze porozmawiać o swoich problemach. Zwłaszcza z matkami [innych] dzieci niepełnosprawnych. Najbardziej wszystkie ubolewamy, że nie mamy praktycznie żadnej pomocy dla [naszych] upośledzonych dzieci. Od miasta oczekuję [usuwania barier architektonicznych], gdyż z dzieckiem niepełnosprawnym nie mogę wjechać do sklepu, pojechać [autobusem] na inne osiedle, problemem jest nawet pokonanie 2-3 schodków, bo dziecko i wózek są ciężkie.

Zajmujemy mieszkanie M4 w pięć osób. Dzieci w wieku 19, 17 i 5 i pół. Mąż pracuje w Głównym Zakładzie. Mam rodzeństwo poza Naszym Miastem. Mam poczucie, że w razie czego na pewno pomogą, ale na razie staram się sobie sama jakoś dawać radę. Rodzina [dalsza] daje mi poczucie bezpieczeństwa, jakoś liczę na tę swoją rodzinę. Konfliktów w naszej rodzinie nie ma. Mamy też przyjaciół i sąsiadów, nasze spotkania mają charakter towarzyski. Szczególne więzi mam z mamami innych dzieci niepełnosprawnych -czasem im pomagam. Np. niedawno przyszła do mnie jedna z nich, której pierwsze dziecko jest niepełnosprawne, aby dowiedzieć się, jak wygląda praca z takim dzieckiem. Dzięki takiemu kontaktowi ta załamana mama widzi, że nie tylko ją taki los spotkał. Można ją w ten sposób podtrzymać na duchu i przekonać, że tylko praca z takimi dziećmi może dać jakieś wyniki.

Odczuwam to, że jestem uboga. Jest dużo potrzeb, na które brakuje pieniędzy, są szczególnie dotkliwe braki - od października najstarszy syn idzie na studia i zastanawiam się skąd ja na to wezmę pieniądze. Nie mam żadnych oszczędności. Wcześniej, kiedy ja też pracowałam, oszczędności były i żyło się lepiej. Sytuacja pogorszyła się w momencie urodzenia ostatniego dziecka, ponad 5 lat temu. Gdy już wiedzieliśmy, [że jest to dziecko niepełnosprawne], rozpoczęło się jeżdżenie, szukanie lekarzy, a to wszystko kosztuje. Odtąd nasze oszczędności były z roku na rok szczuplejsze, aż się właśnie wyczerpały. Teraz trzeba oszczędzać na wszystkim, żeby jako tako wystarczyło.

Na budżet domowy składa się pensja męża, moja emerytura i zasiłek pomocy społecznej. Łącznie wypada 4,5 mln zł miesięcznie, czyli 900 tys. zł na osobę brutto.

Starsze dzieci zajmują jeden pokój, a my we trójkę - drugi. Jeśli chodzi o sprzęt gospodarstwa domowego, uważam, że to co mamy, musi nam wystarczyć. Jeśli nawet marzyłoby mi się coś nowego, jest to nie do zrealizowania. Nie zastanawiam się naprawdę, czego mi najbardziej brakuje, bo gdybym miała jakieś pieniądze to i tak nie mogłabym nic kupić, są ważniejsze potrzeby [np. studia syna]. W domu po prostu trzeba wiele rzeczy zmienić, bo te co są, są w okropnym stanie. Musimy wszystko robić w jednym pokoju i dywan jest tak zniszczony, obszarpany i brudny, że nie można go już doczyścić. Może właśnie chciałabym przede wszystkim [wymienić] ten dywan, ale dziś jest to zupełnie niemożliwe, bo dywany są takie drogie... Najwięcej pieniędzy pochłaniają właśnie wszystkie wizyty lekarskie z dzieckiem niepełnosprawnym. Gdy ma się takie dziecko, to człowiek udaje się wszędzie, gdzie usłyszy, że jest ktoś, kto takiemu dziecku pomoże. Ale to dużo kosztuje. Najwięcej kosztują przejazdy, choć czasem korzystamy z darmowej karetki. Leki są bezpłatne. Marzyło mi się wcześniej leczyć dziecko grasicą, ale to już są koszty... Roczne leczenie w granicach 16-20 mln zł. Nasz dochód w porównaniu z tym jest tak niewielki... Palę papierosy.

Czas mi nie pozwala na śledzenie sytuacji w Polsce. Mało czytam, nie oglądam [telewizji]. Nawet gdy jest włączona „Panorama”, czy jakieś inne wiadomości, to przeważnie robię właśnie coś przy dziecku i nie jestem w stanie nic usłyszeć. Ale wiem, że w Naszym Mieście jest straszna sytuacja - 13 tys. bezrobotnych. Nie wiem, kto za to odpowiada, czy tu już naprawdę nic nie da się zrobić, czy tak już musi być? Nie wiem, trudno mi powiedzieć, czy są to błędy władz. Jeżeli będzie dalej jak jest, to nie widzę przyszłości. Nie zajmuję się raczej polityką i nie wiem, co by się musiało stać, aby było lepiej.

Komunikację miejską widzę przez [pryzmat] odwożenia dziecka gdziekolwiek - autobusy mamy niewygodne. Mają tylko dwoje drzwi, jest mało miejsca na środku. Uważam, że właśnie takie wyroby jak autobusy powinniśmy produkować u nas w kraju - będą pieniądze dla ludzi na wypłaty. Nie podoba mi się chamstwo na ulicach. Jeżeli bym miała coś do powiedzenia, to zlikwidowałabym to od razu. Nie podoba mi się handel na bazarach, bo chyba po to budowało się kiedyś sklepy, pawilony [żeby nie handlować na ulicy]. W ostatnich przemianach nie widzę nic dobrego, nic mi się nie zauważyło. Nie ma nic takiego, co mogłabym [uznać] za pozytywne. Znowu wracam do swojego dziecka niepełnosprawnego - nie da się nawet chodnikiem jechać, taki jest nierówny. Chciałabym, żeby się nam troszkę wygodniej żyło. Musimy wychodzić z takimi dziećmi na spacer, a gdy się jedzie po chodniku to stale coś turkoce, taki jest nierówny, nie wiem, czy na to nie ma pieniędzy, czy ktoś po prostu nie chce tego zrobić.

Starszy syn pójdzie teraz na studia. Córka chodzi do trzeciej klasy liceum. Trudno mi powiedzieć, jak będzie za te kilka lat. Naprawdę trudno jest dziś powiedzieć, co będzie za kilka lat. Syn podejmuje studia - politologię w Lublinie. Wynika to z jego zainteresowań. Wybrał sobie ten kierunek sam. Nie wie jeszcze, co będzie robił po tych studiach. Mówi, że to odległy czas - 5 lat. Moja przyszłość najbliższa, to opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem, a mężowi grozi bezrobocie, gdy upadnie Główny Zakład.

Nie mogę sobie pozwolić na żadną zmianę. Muszę mu [dziecku niepełnosprawnemu - A.L.] robić kilka razy dziennie ćwiczenia usprawniające; nie mogę go zostawić, nie robić nic. Nie mam możliwości zarabiania, nie mogę pójść do pracy. Nawet praca chałupnicza nie jest możliwa, bo za dużo czasu poświęcam dziecku. Nie jestem w stanie po prostu podjąć żadnej pracy, nawet chałupniczej. Budżet gospodarstwa domowego będzie musiał być wzmacniany przez opiekę społeczną.

Jeżeli mam cokolwiek postulować, to cały czas będę wracać do ludzi i dzieci niepełnosprawnych. Mają małą pomoc. Nie ma rehabilitacji. Są nie tylko dzieci małe, są i już dorosłe. Nie ma się nimi kto zająć. Mój syn [jest nieuleczalnie chory], ma mózgowe porażenie dziecięce. Takich dzieci jest dużo, są w różnym wieku. Jest w Naszym Mieście przedszkole na G., jest w nim jedna grupa dzieci z porażeniem mózgowym, ale w tej grupie jest dwanaścioro dzieci, to niczego w skali miasta nie rozwiązuje. A co z takimi dziećmi, co mają lat 15, 20? Są wśród nich nawet dzieci starsze, które nigdy nie chodziły do szkoły. Byliśmy w tych sprawach u władz miasta, ale się teraz tłumaczą stale brakiem pieniędzy. Brak dla dzieci starszych domu dziennego pobytu. Mogłabym wtedy zaprowadzić i zostawić tam dziecko, żeby coś załatwić. Taki dom nie łatwo utworzyć, bo potrzeba na to dużych środków - lokalu, wykwalifikowanej obsługi. Myślę, że nie jest to tylko nasz problem, myślę, że wszędzie [w Polsce] tak jest.

Rodzina 3. Wywiad z matką dziecka niepełnosprawnego, prowadzącą własną firmę

Urodziłam się w bardzo małej miejscowości w 1955 r. w rodzinie rolniczej. Rodzice mieli wykształcenie zawodowe, zajmowali się sadownictwem. Mam dwoje młodszego rodzeństwa. Atmosfera w domu była bardzo dobra. Nie było kłótni, konfliktów. Ja jestem wesołego usposobienia, nie nerwowa i wydaje mi się, że jest to odbicie mojego wychowywania. Kiedy byłam w wieku szkolnym moi rodzice budowali dom, budowali sami. Wioska spokojna, nie pamiętam większych kłótni czy problemów. Jeśli chodzi o sytuację finansową, to nie była ona najlepsza, bo budowa domu dużo kosztowała. Mama zajmowała się hodowlą, a ojciec sadownictwem, nie mieli zbyt dużo czasu na to, żeby zajmować się dziećmi. Mieszkała z nami jeszcze babcia, która opiekowała się dziećmi.

Szkołę podstawową kończyłam w innej miejscowości, do której dochodziłam 3 kilometry. W szkole byłam najlepszą uczennicą, miałam dobre stosunki z koleżankami. Później kończyłam zawodową szkołę handlową w S., a następnie technikum ekonomiczne dla pracujących. Moja pierwsza praca to praca w spółdzielni ogrodniczej, która trwała aż 15 lat. Najpierw chciałam być nauczycielką, a gdy w końcu zdecydowałam się na szkołę handlową, to nauczyciele byli bardzo zdumienie: uczennica z samymi piątkami do szkoły zawodowej! Gdy byłam w szkole dla pracujących, jej dyrektor kierował mnie na studia do Poznania - na handel zagraniczny. Byłam bardzo dobra z matematyki. Była to dla mnie wielka szansa, ale z niej nie skorzystałam, bo rodzice nie chcieli mnie puścić tak daleko. Była to dla mnie szansa, jaka później się już nie zdarzyła, ale właściwie nie żałuję.

Później ukończyłam informatykę, kursy komputerowe, kroju i szycia, gotowania, języka niemieckiego. Nawet gdy byłam w ciąży to biegałam na kursy. Nie myślałam o tym, żeby skończyć studia. Po prostu nie myślałam. W życiu człowiek powinien się przede wszystkim kierować samym sobą. Moje dziecko miało uszkodzoną (wyrwaną) rękę przy porodzie, więc ukończyłam kurs rehabilitacji, żeby je rehabilitować [w domu]. I mogę być zatrudniona w Centrum Zdrowia Dziecka od zaraz. Nawet rehabilituję teraz także inne dzieci. Bezinteresownie pomagam innym. Gdy byłam na urlopie wychowawczych zrezygnowałam z pracy w spółdzielni, żeby zająć się dzieckiem, a niedługo po tym zdecydowałam się na działalność prywatną. Zaczęłam od jednego sklepu. Właściwie to cały czas się uczę. Nie ukończyłam kursu księgowości, ale dobrze się na tym znam. Księgowość trzeba zrozumieć, tego nie można się nauczyć na pamięć.

Zaczęłam pracować w spółdzielni ogrodniczej, w bardzo trudnej branży, najbrudniejszej i najtrudniejszej, bo towar jest krótkotrwały pod względem przechowywania i trzeba umieć go szybko kupić i szybko sprzedać. Przepracowałam tam 15 lat, bez żadnego manka i wszyscy byli ze mnie bardzo zadowoleni. I ja także byłam zadowolona. Jestem tam cały czas zatrudniona - do dnia dzisiejszego, bo mam tam urlop wychowawczy na dziecko. I oni mają nadzieję, że kiedyś wrócę. Przez cały czas pracowałam na jednym stanowisku, od godziny piątej rano do jedenastej w nocy. Własną firmę mam od pięciu lat, pod nazwą „S.”, od mojego imienia.

Trudności są ciągle, na każdym kroku, to nie to, że czasem są, one są bez przerwy. Ale ja z dystansu na nie patrzę i nie wyolbrzymiam ich, staram się podchodzić do nich na luzie i uważam, że każdy jest człowiekiem i jeśli ja z każdym porozmawiam uczciwie, to będzie w porządku. Żadne trudności mnie nie załamują, bo przez życie trzeba iść przebojem i ponosić wszelkie ryzyko. Moja branża jest ogromną branżą i bardzo różnorodną, asortyment dwudziestu pozycji i ja to wszystko mam w głowie.

Moja aktualna pozycja to przede wszystkim wynik mojej własnej pracy. Uważam, że osoby, które wchodzą do handlu bez żadnego doświadczenia, to nie będą sobie dobrze radzić. Żadne szczęście, żadne nic, ja bardzo kocham swoją pracę i nie wyobrażam sobie żadnej innej, dlatego wykonuję ją dobrze i dlatego powiodło mi się. Do wszystkiego trzeba podchodzić normalnie. To, że jestem kobietą - na starcie na pewno mi nie pomogło, później - może tak, czasem, ale głównie liczy się osobowość, kim się jest.

Gdy pracowałam w spółdzielni, to bardzo udzielałam się, bez dodatkowego wynagrodzenia. Poszłam np. na punkt, który miał iść do likwidacji i zrobiłam z niego najlepszy punkt w mieście. W tej chwili zajmuję się branżą dziecięcą - ubrania, jedzenie i inne artykuły. Są to sklepy, których w mieście mam sześć, inne na południu i na północy Polski, hurtownia artykułów dziecięcych, hurtownia rajstop i od roku otworzyłam produkcję pieluch, koszulek i bielizny dziecięcej. Najpierw zaczęłam od tego, żeby kupować z hurtowni towar, bo miałam sklep, teraz kupuję bezpośrednio od producentów, bo mam hurtownię, a obecnie produkuję sama, żeby mieć najniższą cenę. Muszę cały czas dbać o to, żeby mi to wszystko nie upadło. Wszystko prowadzę sama i nie chcę żadnej spółki, miałam kilka propozycji wejścia w spółkę, ale nigdy tego nie zrobię. Na początku nie ufam nikomu, to jest handel, i zawsze kontroluję swoich pracowników i kontrahentów, w taki sposób, że nawet nie wiedzą jak i kiedy to robię.

Jestem mężatką. Męża zwolniłam z państwowej posady i pracuje teraz u mnie - wykonuje moje polecenia, jakieś drobne wyjazdy, zaopatrywanie moich punktów na terenie Polski, konsultacje na zewnątrz i to jest jego praca.

Mam duże plany jeśli chodzi o produkcję, ale nie mogę ich zdradzić, mówić o tym, bo gdy opowiem to się nie sprawdzi. Może jestem staroświecka, podobnie gdy muszę się po coś wrócić, to na pewno nie załatwię sprawy. Przekonałam się o tym już tysiąc razy. Prowadzę duże samochody, jeżdżę nimi po całej Polsce. Dzieci, dom są na mojej głowie i wszystko jest na mojej głowie. Nie wyobrażam sobie nie pracować, czułabym się niedowartościowana. Nigdy nie mam pretensji do męża, że on robi mniej. Robi po prostu to co umie.

Nigdy z pomocy społecznej nie korzystałam, a innych dotowałam. Sama robię paczki na Mikołaja dla dzieci.

Od rodziny nie oczekuję pomocy, ale ja każdemu pomagam, mam taką naturę - z czego mąż jest bardzo niezadowolony - że bezinteresownie robię bardzo dużo rzeczy. Uważam, że to może pomóc mojej pracy. Jeśli ja jestem życzliwa dla ludzi, to inni też będą dla mnie tacy sami. Brać jest bardzo łatwo, ale dawać dużo trudniej.

Zatrudniam ludzi i mogę w ten sposób zmniejszyć bezrobocie i cieszę się z tego. U mnie pracuje się na dwie zmiany. Pracownikom dałam jeden luz - mogą przychodzić sobie kiedy chcą - byle były dwie osoby i praca była zawsze zrobiona. W każdą sobotę pracujemy, ale pracowników obowiązują dwie soboty robocze. Jest tyle osób zatrudnionych, że można to zorganizować.

Moja rodzina jest czteroosobowa, dwaj chłopcy: 18 i 8 lat. Mąż ma wykształcenie techniczne. Jest sumiennym pracownikiem i uważam, że to co robi, robi dobrze, bo jest przeze mnie przeszkolony. Starszy syn jest w technikum budowlanym. Uzdolniony muzycznie i plastycznie. Większych problemów z dziećmi nie ma.

Rodzina jest zawsze gotowa pomóc, ale na bieżąco z żadnej pomocy nie korzystam. Konfliktów nie ma. Brat i siostra mają wykształcenie średnie. Mam bardzo dużo znajomych, przyjaciół. Uważam, że nie mam wrogów. Nie jestem osobą konfliktową. Często się ze znajomymi spotykam, a spotkania te służą głównie rozprężeniu się. Sąsiedzi może trochę z zazdrością patrzą na moje sukcesy. Pomagam rodzinie i osobom biednym - jest to pomoc finansowa, albo np. talony do moich sklepów, żeby sobie coś kupili. Dotuję Centrum Zdrowia Dziecka, domy dziecka.

Na ważne inwestycje zawsze brakuje, ale mam nadzieję, że z czasem na wszystko wystarczy. Nie mam rezerw, bo w mojej pracy to nie jest opłacalne. Na stroje wydaję bardzo mało. Kilka razy do roku robię jakieś zakupy. Na jedzenie nie żałuję pieniędzy, ale staram się oszczędzać - robić np. posiłki bardziej pracochłonne ale tańsze. Na utrzymanie domu wydaję mniej więcej 5 mln. Mieszkamy w trzypokojowym mieszkaniu, o powierzchni 85 m2, warunki są dobre. Wyposażenie gospodarstwa domowego jest dobre. Telefon, antena satelitarna, magnetowid, samochody osobowe i ciężarowe. W sumie nie odczuwam braków. Uważam, że mieszkanie jest w miarę ładne, ale chciałabym mieć ładniejsze mieszkanie - własny dom, który zaczęliśmy budować.

Większych problemów zdrowotnych w tej chwili nie ma, ale - jak już mówiłam - mój młodszy syn miał podczas porodu uszkodzoną rękę i potrzebował bardzo intensywnej rehabilitacji - 25 tys. zabiegów dziennie, w dzień i w nocy. Zerwałam wszystkie kontakty towarzyskie, nie miałam czasu na nic innego. Efekty są bardzo dobre, gdy byłam na konsultacji w Centrum Zdrowia Dziecka to podziwiano mnie, że ja matka potrafiłam to osiągnąć. Jestem z tego bardzo dumna i uważam, że jest to mój największy sukces w życiu. Na początku każdy mi mówił, najwięksi specjaliści, że dziecko nie będzie miało ręki. Przed konsultacją na operację powiedzieli mi, że można ciąć, ale bezwład ręki zostanie. Lepiej spróbować ćwiczenia. Gdy co miesiąc jechałam na konsultację do Warszawy to pytali mnie co ja robię, że są tak dobre efekty. Mówiłam, że ćwiczę non stop. Oni tam nie mieli dotychczas takiego przypadku, żeby ktoś mógł ćwiczyć na okrągło, żeby mógł to psychicznie wytrzymać. Chciałam zrobić wszystko co jest możliwe, żeby mieć spokojne sumienie. I wiem, że robiłam to przede wszystkim dla siebie, bo dziecko nigdy nie będzie za to wdzięczne.

Nie palę, mąż pali i pije czasem, częściej ode mnie.

Sytuacja w Naszym Mieście. jest bardzo trudna. Rynek słaby. Duże bezrobocie. Każda władza popełnia jakieś błędy. Polacy nie umieją utrzymać swoich zakładów we własnych rękach, większość akcji oddają obcym kapitalistom. Pomimo prywatyzacji my jeszcze nie dorośliśmy do tego. Wszystko co robimy, robimy dużym kosztem osób, zyski wchodzą w podatki, nie możemy zatrudnić więcej osób, bo podatki zabierają dochody. Nie korzystałam z kredytu, zaczynałam od swoich pieniędzy, ponieważ mąż był za granicą. Kredyt jest ostatecznością i nikomu bym nie radziła rozpoczynać działalności od zaciągania kredytu. Trudno jest spłacić kredyt.

Jeśli chodzi o ugrupowania polityczne to nie angażuję się w to i nie będą wyszczególniała.

Na pewno jest ogrom ludzi, którym się teraz bardzo źle powodzi. Jeśli chodzi o korupcję, to nie wnikam, nie interesują mnie te sprawy osobiste, nigdy nie kierowałam się ciekawością odnośnie drugich ludzi. Tylko w zakresie, gdy mogę coś pomóc. Być może są takie grupy, nie wiem. Mówi się, że pojawiły się takie grupy.

Jest dużo sklepów, reklama jest widoczna na ulicy, dba się o czystość miasta, to co najgorsze w mieście, to brak dobrych dróg. Coś się dzieje w mieście. Jak jest teraz w zakładach, to też nie wiem.

Raczej nie mam problemów z urzędami, podatki staram się płacić na bieżąco. Czy mężczyzna, czy kobieta to będą napotykać podobne trudności. Nie zauważam większych różnic z tego tytułu.

Kobiety powinny pracować. Można wszystko pogodzić: i dom i pracę i opiekę nad dziećmi. Jeśli tylko kobieta czuje się na siłach, to powinna pracować. Nie trzeba mieć dużego kapitału, jeśli kobieta jest w czymś dobra, coś potrafi, to może zakładać własne przedsiębiorstwo. Trudno jest komuś radzić. O tym trzeba decydować samemu. Ja słucham tylko siebie.

Staram się nie myśleć o tym co będzie. Pracuję i uważam, że gdy człowiek pracuje to jest pewny tego co robi. Na giełdzie trzeba być codzień, śledzić.

Zaczynałam od dwóch sklepów kosmetycznych i zatrudniałam dwie osoby, bo sama zajmowałam się rehabilitacją dziecka. Później były następne sklepy i hurtownie, wreszcie produkcja. Teraz mniej pracuję niż na początku. Wszędzie chodziłam z dzieckiem, załatwiałam wszystkie sprawy z dzieckiem.

Gdy czuję się zmęczona biorę dzieci i wyjeżdżam na jakiś czas, żeby odpocząć od spraw, od telefonów. Relaks jest naprawdę konieczny. Urlopów nie planuję, są one wtedy, gdy w firmie jest trochę luźniej. Wcześniej wyjeżdżałam za granicę, ale ostatnio nie. Byłam w RFN i bardzo mi się tam podobało. Nawiązałam nawet kontakty, które mogą wkrótce zaowocować.

Gdyby nie te wysokie podatki, to naprawdę byłoby wspaniale. Bo bardzo kocham swoją pracę i świetnie mi się pracuje.

4.2.3. Potrzeby społeczne - analiza sytuacji trzech rodzin

Z pewnością łatwą do diagnozy potrzebą pierwszych dwóch rodzin, tych które otrzymywały pomoc społeczną, stanowi dysponowanie wystarczającymi środkami utrzymania. Ale zarówno państwa nie stać na zasiłki pomocy społecznej o odpowiedniej wysokości, ani filantropia osób prywatnych takich potrzeb nie zaspokoi. Nie zmienia to faktu, że poprawa sytuacji rodzin korzystających z pomocy społecznej jest potrzebna. Przedstawione trzy rodziny posłużą nam tu do naszkicowania hipotez, jakie należałoby zweryfikować, aby zdefiniować potrzeby społeczne rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi w Polsce. Pierwszym krokiem takiej analizy jest porównanie podstawowych cech prezentowanych rodzin i autorek wypowiedzi o tych rodzinach. Skoncentrujemy się na tym, co różni te rodziny, a zbiorczo przedstawimy cechy wspólne. Te wspólne cechy to:

- Wieś jako miejsce urodzenia.

- Wychowywanie niepełnosprawnego syna w wieku 15-19 lat,

- Liczba dzieci 2-3 (rodzeństwo dziecka niepełnosprawnego - sprawne).

- Ocena sytuacji w miejscu zamieszkania i w kraju - respondentki zgodne co do tego, że jest to sytuacja zła.

Cechy różniące badane kobiety i ich rodziny między sobą przedstawia tab. 3

Tablica 3. Podstawowe cechy respondentek i ich rodzin

Cechy badanych i ich rodzin

Rodzina I

kobiety otrzymującej pomoc społeczną

Rodzina II

kobiety otrzymującej pomoc społeczną

Rodzina III

kobiety prowadzącej własną firmę

Wiek respondentki w momencie badania

44 lata

42 lata

39 lat

Rodzina pochodzenia

robotnicza

rolnicza

sadowników

Liczba dzieci w rodzinie pochodzenia

respondentka i 5 rodzeństwa

respondentka i 5 rodzeństwa

respondentka i 2 rodzeństwa

Wykształcenie respondentki

zasadnicze zawodowe

zasadnicze zawodowe

średnie zawodowe

i liczne kursy

Stan cywilny respondentki

rozwiedziona

zamężna

zamężna

Charakter nie-pełnej sprawności dziecka

neurologiczny, fizyczny

psychiczny,fizyczny

fizyczny

Źródła utrzymania rodziny

renta, alimenty, pomoc społeczna

praca zawodowa męża, renta, pomoc społeczna

praca własna i męża we własnej firmie

Aktywność społeczna respondentki

działalność w radzie miejskiej, organizowanie przed-szkoli dla dzieci nie-pełnosprawnych

pomoc matkom innych dzieci niepełnosprawnych

pomoc innym, zdobycie kwalifikacji do pomocy (kurs rehabilitacji)

Stosunek do problemów życiowych, trudności

mobilizacja

„raczej” mobilizacja

„na luzie”, problemy są zawsze, prze-bojowość

Usytuowanie wobec pomocy społecznej

Wewnątrz systemu, akceptacja, asymilacja, wykorzystanie

Zewnątrz systemu, akceptacja, wykorzystanie

Zewnątrz systemu, akceptacja, świadczenia na rzecz potrzebujących

Funkcja pomocy społecznej

przydatne stałe wspomaganie na rzecz badanej rodziny

konieczne sporadyczne wspomaganie na rzecz badanej rodziny

forma pomocy innym

Główny skutek pomocy społecznej

chęć podjęcia pracy

poświęcenie się opiece nad dzieckiem

poczucie własnej wartości i użyteczności społecznej

Sposób na stres związany z dysfunkcją dziecka

działalność społeczna

pogodzenie się z losem

zdobycie kwalifikacji, samodzielne leczenie

Szanse usamodzielnienia się dziecka niepełnosprawnego

małe

żadne

pełne

Postrzegane problemy społeczne

wiele, o różnym zakresie, koncentracja na brakach

nieliczne, szczegółowe, głównie związane z chorobą dziecka

nieliczne, o charakterze ogólnym, dotyczące kraju

Opcje polityczne

Unia Demokratyczna (Wolności), PSL

nie ma rozeznania

brak czasu na zaangażowanie polityczne z powodu zaabsorbowania pracą

Oczekiwania na działania władz (krajowych, miejskich)

duże

duże

żadne

Źródło: opracowanie własne. Wszystkie kobiety były w momencie badania w zbliżonym wieku.W zestawieniu różnic pominięto oczywiste różnice sytuacji materialnej gospodarstw domowych, które bezpośrednio wynikają ze zróżnicowania źródeł utrzymania rodzin.

Generalnym podobieństwem rodzin jest to, że dysfunkcja dzieci wywołała wśród nich ważne potrzeby. Charakter tych potrzeb jest jednak różny, zapewne w związku z różnymi rokowaniami, co do przyszłości niepełnosprawnych - największą aktywność przejawiała matka dziecka o niepełnosprawności fizycznej, która osiągnęła sukces dzięki wytrwałym zabiegom rehabilitacyjnym - przynosiły one poprawę stanu dziecka, a ich ostatecznym rezultatem jest eliminacja dokuczliwej dysfunkcji i pełne usamodzielnienie się dziecka. Mniejszą i odmiennie ukierunkowaną aktywność przejawiała matka dziecka normalnego umysłowo, ale cierpiącego z powodu dysfunkcji neurologicznych i niemożliwych do wyeliminowania ograniczeń sprawności fizycznej. Najbardziej bierną postawę przyjmuje matka dziecka niepełnosprawnego psychicznie. Te zależności mogą mieć charakter podstawowy, ale określanie potrzeb na tej podstawie wymagałoby dalszych badań.

Zastanówmy się chwilę, co oznacza, że matka mająca własną firmę stwierdziła w swojej wypowiedzi, że do problemów podchodzi „na luzie”, a obie matki otrzymujące pomoc społeczną mobilizują się wobec trudności życiowych. Może to oznaczać, że stały poziom aktywności matki posiadającej firmę jest bardzo wysoki, toteż intensywnie działając, stale napotyka na różne problemy i nie musi się specjalnie mobilizować do ich pokonywania, ponieważ jest stale zmobilizowana, w odróżnieniu od obu pozostałych matek, z których jedna użyła nawet określenia, że trudności ją „raczej” mobilizują. Może to oznaczać bierną postawę tej ostatniej. Do dalszych badań płynie stąd sugestia, że deklarowana konieczność silnej mobilizacji wobec przeszkód działania lub bierność mogą być wskaźnikami postawy życiowej, która prowadzi do potrzeby uzyskiwania pomocy społecznej. Przyglądając się dokładniej relacjom badanych kobiet i instytucji pomocy społecznej, widać wyraźnie zupełnie odmienne podejście tych kobiet do pomocy. Właścicielka firmy pomoc daje, a obie pozostałe matki głównie pomocy potrzebują, ale postępują odmiennie: matka z rodziny I (por. tablica 3) weszła wręcz do wewnątrz systemu pomocy społecznej, gdy jako działacz społeczny organizowała przedszkole dla dzieci niepełnosprawnych i dzięki swojej aktywności w tym zakresie została następnie radną. Jest dzięki temu znana w środowisku urzędników zajmujących się pomocą społeczną i jest dobrze zorientowana, jakiej pomocy może żądać i jakiej może oczekiwać, a swoje potrzeby w zakresie pomocy społecznej dobrze dostosowała do realiów; można stwierdzić, że korzystanie z pomocy jest pod jej kontrolą. Odmiennie kształtuje się sytuacja matki z rodziny II. Wie ona jedynie jakie kroki trzeba podjąć, żeby otrzymać pomoc, ale nie jest pewna, czy zawsze ją otrzyma i w pełni się zdaje w tym zakresie na cudze decyzje, co jest w zgodzie z przyjmowaną przez nią postawą poddawania się okolicznościom i życiowej bierności. W rezultacie stała pomoc społeczna w rodzinie I jest przydatna, ale nie konieczna, w rodzinie II nie musi być stała, ale jest konieczna ze względu na nieporadność życiową. W rodzinie I pomoc społeczna przynosi pozytywne skutki w postaci odczuwania potrzeby podjęcia pracy zawodowej, w II rodzinie pomoc pogłębia koncentrację na nieuleczalnie chorym dziecku, w rodzinie III ma zupełnie inną funkcję - podnosi samoocenę matki, ponieważ to ona jest osobą świadczącą pomoc.

Można przyjąć, że urodzenie się dziecka niepełnosprawnego we wszystkich trzech badanych rodzinach stanowiło źródło silnego stresu i stworzyło potrzebę przystosowania się do tej nowej, niekorzystnej (dysfunkcjonalnej wobec osobowości) sytuacji. Każda z matek przystosowała się do niej, każda w odmienny sposób: matka z I rodziny zaangażowała się w pracę społeczną na rzecz dzieci i rodzin w podobnej sytuacji, matka z II rodziny pogodziła się z losem, a matka z III rodziny skoncentrowała się na zdobyciu kwalifikacji i podjęciu samodzielnie (bez uzależniania się od innych) działań eliminujących dysfunkcje dziecka, przy czym w początkowej fazie wcale nie miała pewności, że jej aktywność zakończy się sukcesem. Jeżeli zestawić te formy przystosowania z charakterem dysfunkcji dziecka, można uznać, że każda z nich przystosowała się do życiowego problemu optymalnie. Być może nawet postrzeganie przez badane matki problemów społecznych zostało ukształtowane przez doświadczenie z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego: matka z I rodziny dostrzega wiele problemów i koncentruje się na brakach, ponieważ dostosowała się do sytuacji przez działalność społeczną, w toku której miała styczność z wieloma problemami podobnych rodzin. Matka z II rodziny z konieczności koncentruje się na dysfunkcji swego dziecka i jako problemy widzi głównie te, które wynikają bezpośrednio z dysfunkcji, zaś matka III wszystkie problemy, które dotykają ją bezpośrednio rozwiązuje sama, „na luzie”, więc jako nierozwiązane dostrzega te problemy, które są dla niej odległe i nie dotyczą jej bezpośrednio.

Inne badania wskazują, że ważną zmienną decydującą o poziomie potrzeb jest poziom wykształcenia. Nie wiadomo jednak, czy w podanych przykładach najbardziej skuteczne postępowanie matki o najwyższym poziomie wykształcenia wynika ze wspomnianej prawidłowości, czy też stanowi rezultat przypadku. Na podstawie prezentowanych badań uprawniona jest jedynie hipoteza odnośnie występowania tej prawidłowości i należałoby sprawdzić tę hipotezę w specjalnie zaprojektowanych badaniach.

Podobnie tylko przypuszczenia można wysnuć odnośnie wpływu rodzin pochodzenia badanych matek dzieci niepełnosprawnych - matka najlepiej radząca sobie w trudnej sytuacji pochodzi z rodziny stosunkowo mniej liczebnej, miała mniej rodzeństwa i można przypuszczać, że rodzice poświęcali jej rozwojowi więcej uwagi. Czy jako sadownicy reprezentowali wzory bardziej aktywnych zachowań w rozwiązywaniu problemów życiowych niż rodzice pozostałych dwóch kobiet - robotnicy i rolnicy, czy te wzory zostały zinternalizowane w procesie socjalizacji przez córkę - można by dociekać.

Kobiety samotnie wychowujące dzieci są w wyższym stopniu narażone na niezaspokojenie potrzeb. W analizowanych przypadkach mamy jednak do czynienia również z kobietą zamężną, która musi korzystać z pomocy społecznej, więc konkretne wyniki porównania nie sugerują, że samotne wychowywanie dzieci stanowi najbardziej istotny czynnik potrzeby pomocy.

Oczekiwania wobec władz i preferowane opcje polityczne potwierdzają, że matka z I rodziny dobrze uspołeczniła swoje trudności zachowując autonomię mimo korzystania z pomocy, matka z II rodziny staje się coraz bardziej zależna od pomocy, a dla matki z rodziny III główny problem stanowi efektywne prowadzenie firmy i w czasie badania problem dziecka niepełnosprawnego nie był dla niej pierwszoplanowy.

W sumie prezentowane studium trzech przypadków pozwala na dobrą ocenę potrzeb badanych rodzin. W zakresie ogólniejszych prawidłowości analiza trzech przypadków rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Pytania takie są jednak potrzebne, aby podejmować dalsze, pogłębione badania nad potrzebami.

Pytania do rozdziału

1. Jakie cechy łączą badania nad rodzinami wychowującymi dzieci niepełnosprawne, badania nad pracą zawodową kobiet i jej wpływem na funkcjonowanie rodziny oraz badania nad prawidłowościami rozwojowymi nowych struktur osiedleńczych?

2. Jakie funkcje rodziny są zagrożone przez niepełnosprawność dziecka?

3. Jakie potrzeby (których nie ma w innych rodzinach) pojawią się w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym?

4. Jak można scharakteryzować potrzeby trzech rodzin prezentowanych w tym rozdziale jako studium przypadku?

5. Co ma największy wpływ na takie, a nie inne kształtowanie się potrzeb trzech prezentowanych rodzin?

6. Czy określenie potrzeb społecznych jakiejś zbiorowości lub grupy społecznej dokonuje się na podstawie badań jednorazowo, czy też w inny sposób?

Pod rozwagę

Jakie dysfunkcje (utrudnienia funkcjonowania) napotykasz w swoim życiu osobistym? Jak się odnosisz do tych utrudnień? Czy zastanawiasz się, co zrobić, żeby te utrudnienia usunąć, albo poprawić sytuację? Do której z matek z trzech prezentowanych w tym rozdziale rodzin jest najbardziej podobna twoja matka? Czy to dobrze, czy źle, że niektóre badania stawiają przed badaczem więcej pytań niż odpowiedzi?


Podsumowanie

Przyjrzyjmy się treści tej książki z punktu widzenia tego, co wnosi do procesu badania potrzeb. Z licznych przytoczonych w pracy przykładów widać, że badacze i działacze społeczni oraz gospodarczy nie znając zaproponowanych definicji potrzeb, nie definiując ich w ogóle lub nie zastanawiając się nad nimi dochodzą mimo wszystko do określenia potrzeb społecznych w mniej lub bardziej zadowalający sposób. Trzeba przyznać, że byłoby co najmniej dziwne, gdyby czekali na zadowalające zdefiniowanie potrzeb społecznych nie badając potrzeb!

Spójrzmy więc krytycznie, co wnosi ta książka do wiedzy o potrzebach, a co jedynie sygnalizuje lub pomija.

Po pierwsze wykazuje, że nie było dotąd zgody, co do tego, czym są potrzeby. Do dziś wielu autorów na całym świecie obraca się wokół sformułowania utożsamiającego potrzebę z brakiem czegoś. Wielu też widzi potrzeby, które sięgają głęboko w podstawy naszego życia i pragnienia błahe, nieważne i usiłuje ustalić obiektywne kryteria, które pozwoliłyby oddzielić jedne od drugich. A przecież niezaspokojenie błahych pragnień może prowadzić nawet do samobójstwa, jak to bywa czasem w miłosnym zawodzie młodych ludzi, a niezaspokojenie podstawowych potrzeb może być tolerowane choćby z powodu niewiedzy. Badacze znacznie lepiej rozumieją potrzeby implicite, czyli wyższy poziom reprezentuje to rozumienie potrzeb, które kryje się w założeniach badań nad potrzebami, badań, prowadzących do formułowania postulatów i programów służących korzystnej zmianie, a mniej są skłonni rozważać zagadnienie definiowania potrzeb.

Przekonałem się o tym na podstawie wyników badań innych badaczy i na podstawie tych badań, w których sam uczestniczyłem. Takie trzy badania, które dają dużo do myślenia na temat istoty potrzeb przedstawiłem w rozdziałach trzecim i czwartym. Zawierają one implicite wszystkie założenia potrzebne do sformułowania definicji potrzeb: to, że potrzeby wynikają z jakiejś dysfunkcji, że dysfunkcję tę należy wiązać z działaniem jakiegoś systemu, który zawiera się w jednostce ludzkiej lub systemu, w którym człowiek uczestniczy, że ta sama dysfunkcja może prowadzić do rozmaitego określania potrzeb, w zależności od poziomu wiedzy osoby, która te potrzeby określa i od refleksji nad własnym systemem wartości.

Jednocześnie przyjęcie, że potrzeby stanowią klasę reakcji na dysfunkcje systemów pozwoliło na zrozumienie, że badanie potrzeb musi się koncentrować na dysfunkcjach systemów, mieć je za podstawę, a za istotny wymóg metody badań nad potrzebami uznać żądanie, określenia w założeniach takich badań, systemu, którego dotyczy badanie. Z punktu widzenia badania potrzeb społecznych można wyróżnić trzy takie ważne, podstawowe systemy: przyrodniczy, kulturowy i organizacyjny, ponieważ diametralnie różnicują sytuację wyjściową określania potrzeb społecznych: potrzeby o genezie przyrodniczej podlegają zależnościom typu funkcjonalnego o charakterze bezwarunkowym; potrzeby formułowane na podstawie dysfunkcji systemów przyrodniczych mają charakter przymusu - ludzie muszą jeść i pić, żeby utrzymać się przy życiu, muszą mieć w pożywieniu mikroelementy, żeby nie chorować, muszą mieć czas, żeby pokonać przestrzeń i muszą usprawniać środki transportu, żeby tę przestrzeń pokonywać prędzej lub taniej itd. Potrzeby generowane przez systemy przyrodnicze obligują ludzi do zaspokojenia i do poznania, choć skutki niezaspokojenia takich potrzeb mogą być niejednokrotnie odsunięte w czasie, jak np. skutki dysfunkcji systemu ekologicznego Ziemi, przez co wydają się niektórym ludziom mniej groźne. Potrzeby kulturowe wynikają z reguł funkcjonowania społeczeństwa i mają czasem większe praktyczne znaczenie dla jednostek niż zależności przyrodnicze. Jednak ktoś, kto nie poddaje reguł kulturowych osądowi krytycznemu może odczuwać potrzeby, jakie rodzi ich naruszanie bardzo silnie i reagować równie silnie, jak gdyby stanowiło to bezpośrednie zagrożenie życia. Dlatego formułowanie potrzeb na podstawie dysfunkcji systemu kulturowego może mieć dwojaki charakter: [1] potrzeba jest generowana przez naruszanie powszechnie zaakceptowanej normy i wówczas da się sformułować w postaci wymogu powrotu do stosowania tej normy, albo [2] naruszanie normy stanowi wynik dysfunkcji szerszego systemu społecznego i potrzebą może być negacja tej normy i usunięcie jej z życia społecznego, jak można to zaobserwować ostatnio np. odnośnie normy usankcjonowanej prawnie, każącej zabijać sprawców niektórych przestępstw (podstawową dysfunkcją tej normy jest jej sprzeczność z ogólniejszą zasadą poszanowania życia).

Klasyfikację potrzeb wynikających z przyjętej definicji należałoby uzupełnić dodatkowo, aby móc doprecyzować pojęcie potrzeb społecznych. Pojęcie potrzeb odnosi się bowiem zarówno do: specyficznych potrzeb jednostek; powszechnie występujących potrzeb jednostek i do systemów o charakterze społecznym. Potrzeby organizacyjne wynikają ze stawianych sobie przez ludzi celów, a cele te wynikają z potrzeb. Potrzeby, które można nazwać organizacyjnymi stanowią inaugurację procesu osiągania postawionych celów. Ponieważ cele te stanowią rezultat potrzeb, to pierwszym pytaniem jest to, czy rzeczywiście cele odpowiadają potrzebom. Zaakceptowane cele stanowią źródło potrzeb organizacyjnych, rozumianych tak, jak definiuje potrzeby Kocowski. Ponieważ ten rodzaj potrzeb dobudowuje do rzeczywistości społecznej nowe systemy o charakterze społecznym, trzeba zachowywać dużą rozwagę, by nie wprowadzić do życia społecznego czegoś, co bardziej zaszkodzi niż pomoże. To różni zdecydowanie potrzeby o podłożu organizacyjnym od kulturowych, bowiem potrzeby kulturowe odnoszą się do dysfunkcji systemów dobrze poznanych (bo tkwiących w kulturze).

Należałoby również oddzielić dysfunkcje o charakterze cyklicznym od pojawiających się sporadycznie, co pewien czas. Dysfunkcje o charakterze cyklicznym, wywołują takie potrzeby, które pojawiają się co pewien czas, wiadomo, że się pojawią i wiadomo jak należy na nie reagować: np. rekrutacja do armii, która na zasadzie przyjętych reguł organizacyjnych zwalnia co pewien czas żołnierzy do cywila i co pewien czas musi powołać nowych dla uzupełnienia swego składu. Ma w tym celu pragmatykę działania i odpowiednie przepisy państwowe dotyczące ludności cywilnej. Właśnie ta pragmatyka i te przepisy stanowią potrzeby dla armii. Potrzeby sporadyczne pojawiają się, gdy system w aktualnych warunkach zaczyna źle funkcjonować. Potrzeby są wówczas znacznie trudniejsze do określenia, wymagają głębokiej refleksji w celu uniknięcia popełnienia błędu, a pochopne ich określenie i zaspokojenie może pogorszyć sytuację: spowodować trudniejsze do wyeliminowania dysfunkcje.

W rozdziale drugim dałem przykłady stosowania technik, które może zastosować właściwie każdy, nawet nie posiadający wiedzy specjalistycznej czytelnik. Każdy bowiem może zaobserwować jakieś zjawisko społeczne i na tej podstawie określić istniejące potrzeby. Jeżeli podejdzie do tego rozważnie, tak jak twórca banku Grameen, to określenie potrzeb społecznych może być trafne, a ich zaspokojenie może przyczynić się do rozwoju społecznego i/lub gospodarczego w korzystnym dla społeczeństwa kierunku. Podobnie ma się rzecz ze studium przypadku, ponieważ studium takie może się przyczynić do poczynienia obserwacji. Jednak studia przypadków, ich analiza, mają znaczenie szersze niż obserwacja, ponieważ pozwalają na odtworzenie, odkrycie nowych, rodzących się systemów funkcjonalnych o społecznym charakterze i na postawienie hipotez o nowych potrzebach, pytań do dalszych badań. Taką hipotezą, opartą na podanym przykładzie trzech rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne, jest np. zróżnicowanie potrzeb rodzin w zależności od charakteru dysfunkcji dziecka. Studium przypadku opiera się na założeniu reprezentatywności o innym charakterze niż statystyczna: każdy człowiek nie jest jedynie jednostką o określonych cechach, ale także dzięki oddziaływaniu środowiska, w którym tkwi, w jakimś zakresie reprezentantem tego środowiska. Analiza sytuacji jednostki w celu uchwycenia prawidłowości społecznych wymaga jednak od badacza dużej wiedzy i intuicji, bowiem nie znając mechanizmów i zależności społecznych łatwo o pochopne wnioski.

W ostatnich rozdziałach przedstawiłem trzy aktualne przykłady potrzeb społecznych: potrzebę zmniejszenia bezrobocia w Polsce, potrzebę wyeliminowania dyskryminacji kobiet w życiu społecznym i potrzebę pomocy rodzinom z osobą niepełnosprawną. Przykłady opierają się o liczne badania i stanowią ilustrację wykorzystania wskaźników o charakterze społecznym do ustalania potrzeb. Dobrałem je umyślnie w ten sposób, by jeden miał swoje uwarunkowania przede wszystkim w organizacji - bezrobocie jest kwestią szeroko pojętej organizacji gospodarstwa społecznego, drugi w kulturze - kultura determinuje miejsce kobiety w społeczeństwie, a trzeci w dysfunkcji jednostki oddziałującej na swoje otoczenie społeczne.

Z podanych przykładów wynika, że potrzeby społeczne mogą w ogólnych formach być łatwe do sformułowania, a „diabeł chowa się w szczegółach”. Sformułowanie programu konkretnych potrzeb szczegółowych wymaga dobrego rozpoznania i możliwości przewidywania skutków podejmowanych działań. Nie jest to z reguły możliwe w zadowalającym stopniu, więc pojawiające się skutki niezamierzone i niekorzystne powinny być eliminowane. Toteż określanie potrzeb społecznych jest w znacznej mierze procesem. Autonomiczną potrzebą procesu badania potrzeb społecznych jest samokontrola, monitoring. Dotyczy to zwłaszcza bardzo szybkich przemian, jakie dokonują się obecnie w Polsce i na świecie.

BibliografiaPrace teoretyczne

Andrykiewicz-Feczko Z., Hierarchia potrzeb konsumpcyjnych i czynniki ją kształtujące, „Zeszyty Naukowe AE” 1985, Kraków

Balcerowicz L., Wolność i rozwój. Ekonomia wolnego rynku, Wyd. „Znak” 1995, Kraków

Bielecki J., Uwagi o wskaźnikach społecznych, w: Wskaźniki społeczne, Seria „Biblioteka Wiadomości Statystycznych”, t. 41, GUS 1991, Warszawa

CARTER N., KLEIN R., DAY P., How Organisations Measure Success. The Use od Performance Indicators in Government, Routledge 1995, London - New York

Cofer C.N., Motywacja, teoria i badania, PWN 1972, Warszawa

de Condillac E.B., Traktat o wrażeniach, PWN 1958, Warszawa

Danecki J. (red.), Perspektywiczna polityka społeczna. Przesłanki i problemy, PWE 1981, Warszawa

DOYAL L., GOUGH I., A Theory of Human Need, The Guilford Press 1991, New York

Dyoniziak R., Stratyfikacja i hierarchia potrzeb konsumpcyjnych w społeczności wielkomiejskiej, Wyd. WSE w Krakowie, „Zeszyty Naukowe” 1966, nr 9, Kraków

Edukacja w warunkach zagrożenia. Podstawowe tezy raportu Komitetu Ekspertów ds. Edukacji Narodowej, PWN 1990, Warszawa-Kraków

Golinowska S., Nurty w ruchu wskaźników społecznych, w: Wskaźniki społeczne, Seria „Biblioteka Wiadomości Statystycznych”, t. 41, GUS 1991, Warszawa

Grzegorczyk A., Filozofia czasu próby, PAX 1984, Warszawa

Grzegorczyk A., Próba treściowego opisu świata wartości i jej etyczne konsekwencje, Ossolineum 1983, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Hertz A., Ludwik Krzywicki jako historyk rozwoju społecznego i kultury, w: Ludwik Krzywicki, praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, IGS 1938, Warszawa

Kabaj M., Partycypacyjny mechanizm kształtowania wynagrodzeń, IPiSS 1995, Warszawa

Kocowski T., Potrzeby człowieka. Koncepcja systemowa, Ossolineum 1982, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Kocowski T., Schemat głównych uwarunkowań w systemie potrzeb człowieka, „Prakseologia” 1976, nr 2

Kocowski T., Systemowa koncepcja repertuaru potrzeb człowieka, „Prakseologia” 1975, nr 3-4

Kotarbiński T., Traktat o dobrej robocie (wyd. VII), Ossolineum 1982, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Lange O., Ekonomia polityczna - tom II, 1968, PWN 1968, Warszawa

Lange O., Ekonomia polityczna. Zagadnienia ogólne, t. I, PWN 1974, Warszawa

Lisowski A. (red.), Współczesne problemy rozwoju lokalnego w Polsce, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 1995 , „Monografie i Opracowania SGH”

Lisowski A., Ku nowej definicji potrzeb, „Biuletyn IGS” 1985, nr 3-4

Ludwik Krzywicki, praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, IGS 1938, Warszawa

Malinowski B., Prawo i zwyczaj, „Przegląd Socjologiczny” 1938, zeszyt 1-2

Malinowski B., Szkice z teorii kultury, PWN 1958, Warszawa

Marks K., Engels F., Dzieła t.I, KiW 1960, Warszawa

Maslov A.H., Teoria hierarchii potrzeb, w: Problemy osobowości i motywacji w psychologii amerykańskiej, PWN 1964, Warszawa

Misztal M., Elementy systemu wartości współczesnego społeczeństwa polskiego, PWN 1990, Warszawa

Mokrzycki E., Założenia socjologii humanistycznej, PWN 1971, Warszawa

Nax J.F., Wybór pism, PWN 1956, Warszawa

Nowak S., Studia z metodologii nauk społecznych, PWN 1965, Warszawa

Olędzki M., Wstęp do teorii polityki społecznej, PWE 1981, Warszawa

Ossowski S., O osobliwościach nauk społecznych, PWN 1962, Warszawa

Pajestka J., Problemy strukturalnej polityki konsumpcji na obecnym etapie rozwoju, w: Perspektywiczny model konsumpcji, Ossolineum 1970, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Perspektywiczny model konsumpcji, Ossolineum 1970, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Pohorille M., Potrzeby. Podział. Konsumpcja, PWE 1985, Warszawa

Problemy osobowości i motywacji w psychologii amerykańskiej, PWN 1964, Warszawa

Scott W.E. jr., Cummings L.L. (red.), Zachowanie człowieka w organizacji, t. II, PWE 1983, Warszawa

Siciński A., Pojęcia „potrzeby” i „wartości” w świetle koncepcji systemu, „Studia Filozoficzne” 1976, nr 12

Siemieńska R., Academic Careers in Poland: Does Gender Make a Difference? „Higher Education in Europe” 1992, vol. XVII, No 2

Siemieńska R., Płeć, zawód, polityka, UW 1990, Warszawa

Skinner P.F., Warunki wzmacniania w modelu kultury, w: W.E.Scott jr., L.L.Cummings (red.), Zachowanie człowieka w organizacji, t. II, PWE 1983, Warszawa

Słaby T., System wskaźników społecznych w polskich warunkach transformacji rynkowej, „Monografie i opracowania SGH” nr 392, Oficyna Wydawnicza SGH 1994, Warszawa

Suchodolski B., Rozwój kultury i wykształcenia a model konsumpcji, w: Perspektywiczny model konsumpcji, Ossolineum 1970, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Szczepański J., Konsumpcja a rozwój człowieka. Wstęp do antropologicznej teorii konsumpcji, PWE 1981, Warszawa

Szczepański J., Nauki społeczne a rozwiązywanie problemów praktyki, „Zeszyty naukowe Akademii Spraw Wewnętrznych1974, nr 6, Warszawa

Szczepański J., Siciński A., Strzelecki J., Przeobrażenia stylu życia w Polsce socjalistycznej na tle aktualnych hipotez przemian struktury społecznej, w: Perspektywiczny model konsumpcji, Ossolineum 1970, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź

Szmatka J., Małe struktury społeczne. Wstęp do mikrosocjologii strukturalnej, PWN 1989, Warszawa

Szubert W., Studia z polityki społecznej, PWE 1973, Warszawa

Szumlicz T., Jaki model polityki społecznej, w: Pracownicy i ich organizacje wobec aktualnych zagrożeń i wyzwań społeczno-gospodarczych. Praca zbiorowa pod. kier. L.Gilejko, SGH 1993, Warszawa

Tatarkiewicz W., O szczęściu, PWN 1990, Warszawa

Technika a społeczeństwo. Antologia, t. 2, PIW 1974, Warszawa

Thomson G., Needs, Routledge & Kegan Paul 1987, London - New York

Tomaszewski T., Aktywność człowieka, w: K.Maruszewski, J.Reykowski (red.), Psychologia jako nauka o człowieku, KiW 1966, Warszawa

Tyszka A., Potrzeby w dziedzinie kultury, w: J.Danecki (red.), Perspektywiczna polityka społeczna. Przesłanki i problemy, PWE 1981, Warszawa

Wskaźniki społeczne, Seria „Biblioteka Wiadomości Statystycznych”, t. 41, GUS 1991, Warszawa

Zaborowski Z., Współczesne problemy psychologii społecznej i psychologii osobowości, „Profi” 1994, Warszawa

Prace prezentujące wyniki badań

Co to znaczy być kobietą w Polsce, praca zbiorowa pod. red. A. Titkow i H. Domańskiego, IFiS PAN 1995, Warszawa

Drozdowski A., Ginsbert-Gebert A., Lisowski A., Program usług socjalno-kulturalnych jako zmienna przemian demograficznych na przykładzie warszawskich osiedli mieszkaniowych, „Monografie i Opracowania SGPiS" 1980, nr 74, Warszawa

Frąckiewicz L.(red.), Inwalidztwo jako problem polityki społecznej, Śląski Instytut Naukowy 1988, Katowice

Kobiety o swoim życiu osobistym, komunikat z badań CBOS, październik 1993, Warszawa

Kurzynowski A., Aktywizacja zawodowa kobiet zamężnych w Polsce Ludowej. Geneza - czynniki rozwoju - perspektywy, KiW 1979, Warszawa

Lisowska E., Kobiety właścicielki firm w Polsce, „Kobieta i biznes” 1995, nr 2-3.

Lisowska E., Lisowski A., Ludzie sukcesu średniego miasta w świetle własnych wypowiedzi, w: Współczesne problemy rozwoju lokalnego w Polsce, praca zbiorowa pod red. A.Lisowskiego,, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 1995, „Monografie i Opracowania SGH”

Lisowski A.(opr.), Wypisy z ankiet z badania warszawskich rodzin wychowujących dzieci kalekie, IGS-SGPiS 1979, Warszawa

Lisowski A., Bezrobotni i ubodzy w średnim mieście. Studium 40 przypadków. „Monografie i opracowania SGH” nr 397, Oficyna Wydawnicza SGH 1995, Warszawa

Lisowski A., Charakterystyka demograficzna i społeczna bezrobotnych oraz podopiecznych pomocy społecznej, „Biuletyn IGS” 1992, nr 1-2

Lisowski A., Charakterystyka rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym, w materiałach ogólnopolskiej konferencji demograficznej, pt. „Współczesna rodzina polska. Przeobrażenia, uwarunkowania i kierunki rozwoju” zorganizowanej przez Instytut Cybernetyki Ekonomicznej AE w Poznaniu, Akademia Ekonomiczna w Poznaniu 1982 Poznań

Lisowski A., Funkcjonowanie rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne, w: L.Frąckiewicz (red.), Inwalidztwo jako problem polityki społecznej, Śląski Instytut Naukowy 1988, Katowice

Materialne warunki życia rodzin z dziećmi, CBOS, listopad 1994

Pracownicy i ich organizacje wobec aktualnych zagrożeń i wyzwań społeczno-gospodarczych. Praca zbiorowa pod. kier. L.Gilejko, SGH 1993, Warszawa

Skrzypczak W., Szkolnictwo, w: Ursynów. Z badań nad Zespołem Osiedlowym, „Monografie i Opracowania SGPiS” 1989, nr 282, Warszawa.

Titkow A., Kobiety pod presją? W: Co to znaczy być kobietą w Polsce, praca zbiorowa pod. red. A. Titkow i H. Domańskiego, IFiS PAN 1995, Warszawa

Ursynów. Z badań nad Zespołem Osiedlowym, „Monografie i Opracowania SGPiS” 1989, nr 282, Warszawa

Waszkiewicz J., Ogólne i dyskusyjne uwagi o nauczaniu matematyki, „Matematyka. Czasopismo dla nauczycieli" 1993, nr 2

Wiśniewski W., Przemiany w poczuciu zaspokojenia potrzeb, „Studia Socjologiczne” 1983, nr 3

Young P., Motivation and Emotion. A Survey of the Determinants of Human and Animal Activity, J.Wiley Inc. 1961, New York

Podręczniki akademickie

Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 1994, Gdańsk

Daszkowska M. (red.), Zarys marketingu usług, Uniwersytet Gdański 1993, Gdańsk

Kurnal J., Zarys teorii organizacji i zarządzania, PWE 1969, Warszawa

Maruszewski K., Reykowski J. (red.), Psychologia jako nauka o człowieku, KiW 1966, Warszawa

Obuchowski K., Psychologia dążeń ludzkich, PWE 1965, Warszawa

Piotrowski J., Społeczne problemy rodziny, w: A.Rajkiewicz (red.), Polityka społeczna, PWE 1979 Warszawa

Rajkiewicz A. (red.), Polityka społeczna, PWE 1976 i 1979 Warszawa

Sanocki W., Przedmowa do: B.W.Zeigarnik, Podstawy patopsychologii klinicznej, PWN 1983, Warszawa

Szarski H., Mechanizmy ewolucji, PWN 1989, Warszawa

Szczepański J., Elementarne pojęcia socjologii, PWN 1970, Warszawa

Szewczuk W., Psychologia, t. II, PZWS 1966, Warszawa

Tomaszewski T. (red.), Psychologia, PWN 1978, Warszawa

Tomaszewski T., Kozielecki J., Reykowski J. i inni, Struktura i mechanizmy regulujące czynności człowieka, w: T.Tomaszewski (red.), Psychologia, PWN 1978, Warszawa

Woodworth R., Scholosberg R., Psychologia eksperymentalna, t.II, PWN 1963, Warszawa

Zeigarnik B.W., Podstawy patopsychologii klinicznej, PWN 1983, Warszawa

Zieleniewski J., Organizacja i zarządzanie, PWN 1969, Warszawa

Zimbardo P.G., Ruch F.L., Psychologia i życie, PWN 1994, Warszawa

Materiały

Ciura G., Zdrowotność kobiet - wybrane zagadnienia. Kancelaria Sejmu, Biuro studiów i ekspertyz, maj 1994, Warszawa

Fiszer B., Przemoc wobec kobiet w Polsce. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, grudzień 1994, Warszawa (maszynopis powielany)

Lisowska E., Kobiety w rodzinie, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Raport organizacji pozarządowych. Opracowanie zbiorowe, Społeczny Komitet Organizacji Pozarządowych - Pekin 1995, marzec 1995, Warszawa.

Nowakowska U., Prawa kobiet, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Raport organizacji pozarządowych. Opracowanie zbiorowe, Społeczny Komitet Organizacji Pozarządowych - Pekin 1995, marzec 1995, Warszawa.

Osiecka J., Kobiety w wyborach do samorządu terytorialnego, Kancelaria Sejmu, Biuro Studiów i Ekspertyz, listopad 1994, Warszawa

Program promowania produktywnego zatrudnienia i zmniejszenia bezrobocia. Projekt wstępny (II wersja). Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, kwiecień 1995, Warszawa.

Sytuacja kobiet w Polsce. Raport organizacji pozarządowych. Opracowanie zbiorowe, Społeczny Komitet Organizacji Pozarządowych - Pekin 1995, marzec 1995, Warszawa.

Pozycje z zakresu popularyzacji nauki

von Ditfurth H., Duch nie spadł z nieba, PIW 1979, Warszawa

von Ditfurth H., Dzieci wszechświata, PIW 1978, Warszawa

Horgan J., Sylwetka: Karl R.Popper. Myśliciel walczący, „Świat Nauki” 1993, nr 1(17)

Jankowski K., Od psychiatrii biologicznej do humanistycznej, PIW 1975, Warszawa

Lorentz K., Regres człowieczeństwa, PIW 1986, Warszawa.

Moir A., Jessel D., Płeć mózgu, PIW 1993, Warszawa

Perkins V.C., W stronę tworzenia człowieka techniki, w: Technika a społeczeństwo. Antologia, t. 2, PIW 1974, Warszawa

Sikora A., Spotkania z filozofią, Iskry 1970, Warszawa

Szczepański J., Sprawy ludzkie, Czytelnik 1984, Warszawa

Szymański J.M., Życie systemów, WP 1991, Warszawa.

Słowniki i encyklopedie

Dictionary of Sociology, Penguin Books 1984, Middlesex - New York - Victoria - Ontario - Auckland

Encyklopedia powszechna PWN (wyd. III), t. III i IV, PWN 1985, Warszawa,

KOPALIŃSKI W., Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Wiedza Powszechna 1968, Warszawa

Słownik psychologiczny pod red. W.Szewczuka, WP 1979, Warszawa

SŁOWNIK wyrazów obcych PWN. PWN 1971, Warszawa

Wydawnictwa statystyczne

Social Indicators III, U.S. Department of Commerce and Bureau of the Census 1980

WSKAŹNIKI przemian warunków życia w okresie przechodzenia do gospodarki rynkowej w latach 1989-1994, GUS 1996, Warszawa

Komputerowe bazy danych

WORLD Tables of Economic and Social Indicators, 1950-1992. Baza Banku Światowego dostępna w sieci Internet. Adres: http:// www.lib.virginia.edu/socsci/world/world.html.

 Por. np. A. Rajkiewicz (red.), Polityka społeczna, Warszawa 1976, PWN, s.14-16.

 Zagadnieniom specyfiki faktów społecznych i badań społecznych poświęcone jest np. obszerne studium S. Ossowskiego: O osobliwościach nauk społecznych, Warszawa 1962, PWN. Por. zwłaszcza s. 310-317.

3 J.F.Nax, Wybór pism, Warszawa 1956, PWN, s. 8.

 O.Lange, Ekonomia polityczna. Zagadnienia ogólne, t. I, Warszawa 1974, PWN, s. 17.

 W.Szubert, Studia z polityki społecznej, Warszawa 1973, PWE, s. 92.

 O.Lange, Ekonomia polityczna - tom II, Warszawa 1968, PWN, s. 16.

 T.Kotarbiński, Traktat o dobrej robocie (wyd. VII), Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź, 1982, Ossolineum, s.81.

 Cytat za: Zarys marketingu usług. Praca zbiorowa pod red. M.Daszkowskiej, Uniwersytet Gdański 1993, Gdańsk, s. 50, 51

 J.Szczepański, Sprawy ludzkie, Warszawa 1984, Czytelnik, s. 265.

 W.Tatarkiewicz, O szczęściu, Warszawa 1990, PWN, , s. 557.

 Edukacja w warunkach zagrożenia. Podstawowe tezy raportu Komitetu Ekspertów ds. Edukacji Narodowej, Warszawa-Kraków 1990, PWN, s. 13.

 W.Tatarkiewicz, O szczęściu, op.cit., s. 263 i 264.

 E.B.de Condillac, Traktat o wrażeniach, Warszawa 1958, PWN, s. 235.

 A. Sikora, Spotkania z filozofią, Warszawa 1970, Iskry, s. 71.

 A.Grzegorczyk, Filozofia czasu próby, Warszawa 1984, PAX, s. 13.

 B.Suchodolski, Rozwój kultury i wykształcenia a model konsumpcji. [W:] Perspektywiczny model konsumpcji, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź 1970, Ossolineum, s. 36-37.

 J.Pajestka, Problemy strukturalnej polityki konsumpcji na obecnym etapie rozwoju, [w:] Perspektywiczny..., op.cit., s. 16.

 M.Olędzki, Wstęp do teorii polityki społecznej, PWE, Warszawa 1981, s. 102.

 M.Pohorille, Potrzeby. Podział. Konsumpcja, Warszawa 1985, PWE, s.55.

 V.C.Perkins, W stronę tworzenia człowieka techniki, [w:] Technika a społeczeństwo. Antologia, t. 2, Warszawa 1974, PIW, s. 205.

 Por. A.Lisowski, Ku nowej definicji potrzeb, „Biuletyn IGS” nr 3-4/1985.

 Cyt. za: M.Pohorille, Potrzeby. Podział Konsumpcja, Warszawa 1985, PWE, s. 43.

 Paradygmat, to w znaczeniu metodologicznym „ogólnie uznane osiągnięcie naukowe, które w pewnym okresie dostarcza modelowych rozwiązań w danej dziedzinie nauki; paradygmatami są np. system kopernikański, mechanika Newtona, teoria Einsteina.” Por. hasła: „Paradygmat” i „Paradygmatów teoria” w Encyklopedii powszechnej PWN (wyd. III), t. III, PWN 1985, Warszawa, s. 464.

 E.B.de Condillac, Traktat o..., op.cit., s. 23.

 Za: T.Kocowski, Potrzeby człowieka. Op.cit., s.48 [Cytat z: C.N.Cofer, Motywacja, teoria i badania, Warszawa 1972, s.395].

 Słownik psychologiczny pod red. W.Szewczuka, Warszawa 1979, WP, s.204, hasło „potrzeba”.

 Z. Andrykiewicz-Feczko, Hierarchia potrzeb konsumpcyjnych i czynniki ją kształtujące, „Zesz. naukowe AE w Krakowie” 1985. Za: Zarys marketingu usług. Praca zbiorowa pod red. M.Daszkowskiej, UG 1993, Gdańsk, s. 51.,

 R.Woodworth, R.Scholosberg, Psychologia eksperymentalna, t.II, PWN, Warszawa 1963, s. 197. Cyt. za T.Kocowski, Potrzeby ..., op.cit., s.46.

 W.Szewczuk, Psychologia, t. II, PZWS, Warszawa 1966, s. 120, Cyt. za: T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit., s. 48.

 Por. krytykę definicji potrzeb jako stanu niedoboru, (w:) T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit. s. 49.

 Z.Zaborowski omawiając książkę Bhlera pt. „The Course of Human Life. A Study of Goals in the Humanistic Perspective” przytacza taką definicję potrzeb sformułowaną przez omawianego Autora: „(...) przez potrzeby (...) rozumie [Bhler] tendencje do zachowań wynikające z istnienia braków w organizmie; braki te generują napięcia.” Z. Zaborowski, Współczesne problemy psychologii społecznej i psychologii osobowości, Warszawa 1994, „Profi”.

 Por. K.Obuchowski, Psychologia dążeń ludzkich, PWE 1965, Warszawa, s. 96, 97.

 Cyt. za: T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit., s. 50.

 Cytat wg P.Younga, Motivation and Emotion. A Survey of the Determinants of Human and Animal Activity, J.Wiley Inc., New York 1961, (cyt. za K.Jankowski, Od psychiatrii biologicznej do humanistycznej, PIW, Warszawa 1975, s. 137).

 Por. T.Kocowski, Potrzeby..., op. cit., s. 51.

 W.Sanocki, Przedmowa do: B.W.Zeigarnik, Podstawy patopsychologii klinicznej, PWN, Warszawa 1983, s. 13, 14.

 K.Obuchowski, Psychologia, op.cit., s. 95 i 105.

 T.Tomaszewski, J.Kozielecki, J.Reykowski i inni, Struktura i mechanizmy regulujące czynności człowieka, [w:] T.Tomaszewski (red.), Psychologia, PWN, Warszawa 1978, s. 491.

 J.Zieleniewski, Organizacja i zarządzanie, PWN, Warszawa 1969, s. 516.

 A.Grzegorczyk, Próba treściowego opisu świata wartości i jej etyczne konsekwencje, Ossolineum 1983, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź, s. 20.

 R.Dyoniziak, Stratyfikacja i hierarchia potrzeb konsumpcyjnych w społeczności wielkomiejskiej, Wyd. WSE w Krakowie, „Zeszyty Naukowe” nr 9, Kraków 1966, s. 49, 50.

 Por. M.Misztal, Elementy systemu wartości współczesnego społeczeństwa polskiego, PWN 1990, Warszawa, s. 88.

 A.H.Maslov, Teoria hierarchii potrzeb, [w:] Problemy osobowości i motywacji w psychologii amerykańskiej, PWN, Warszawa 1964, s. 137-164.

 O.Lange, Ekonomia, op.cit., s. 17.

 B.Malinowski, Prawo i zwyczaj, „Przegląd Socjologiczny” 1938, z. 1-2.

 B.Malinowski, Szkice z teorii kultury, PWN, Warszawa 1958, s. 109.

 J.Szczepański, A.Siciński, J.Strzelecki, Przeobrażenia stylu życia w Polsce socjalistycznej na tle aktualnych hipotez przemian struktury społecznej, [w:] Perspektywiczny model konsumpcji..., op.cit., s. 147.

 A.Tyszka, Potrzeby w dziedzinie kultury. [W:] J.Danecki (red.), Perspektywiczna polityka społeczna. Przesłanki i problemy, PWE, Warszawa 1981, s. 408.

 K.Marks, F.Engels, Dzieła t. I, KiW, Warszawa 1960, s. 586, 589.

 M.Pohorille, Potrzeby..., op.cit., s. 38.

 Dictionary of Sociology, Penguin Books, Middlesex - New York - Victoria - Ontario - Auckland 1984, s. 142.

 Ibidem, s. 142.

 W.Wiśniewski, Przemiany w poczuciu zaspokojenia potrzeb, „Studia Socjologiczne”, nr 3/1983, s. 117, 118.

 A.Siciński, Pojęcia „potrzeby” i „wartości” w świetle koncepcji systemu, „Studia Filozoficzne” nr 12/1976, s. 37.

 J.Szczepański, Konsumpcja a rozwój człowieka. Wstęp do antropologicznej teorii konsumpcji, PWE, Warszawa 1981, s. 139, 140.

 T.Kocowski, Systemowa koncepcja repertuaru potrzeb człowieka, „Prakseologia”, nr 3-4/1975, s. 38, 39.

 Ibidem, s.67-84; por. też T.Kocowski, Potrzeby człowieka. Koncepcja systemowa, Ossolineum 1982, Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź, s.199.

 Za: T.Kocowski, Schemat głównych uwarunkowań w systemie potrzeb człowieka, „Prakseologia”, nr 2/1976, s. 37-50. Lista ta została zmodyfikowana i rozszerzona do 42 pozycji, [w:] T.Kocowski, Potrzeby człowieka. Op.cit., s. 199.

 T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit., s. 64.

 Ibidem, s. 75, 76.

 „Zależność człowieka od otoczenia pod jakimkolwiek względem określa się jako (potrzebę)” - T.Tomaszewski, Aktywność człowieka, [w:] K.Maruszewski, J.Reykowski (red.), Psychologia jako nauka o człowieku, KiW, Warszawa 1966, s. 198, 199 (Cyt. za: T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit., s. 53-55).

 J.Kurnal, Zarys teorii organizacji i zarządzania, PWE, Warszawa 1969, s. 413, 414.

 T.Kocowski, Potrzeby..., op.cit., s. 292-297.

 G.Thomson, Needs, Routledge & Kegan Paul, London & New York 1987, s. 132.

 Jest to zmodyfikowana wersja definicji opublikowanej w: A. Lisowski, Ku nowej definicji potrzeb, „Biuletyn IGS” 3-4/1985, s. 76.

 Słownik wyrazów obcych PWN nie wyróżnia hasła dysfunkcja, traktując je jako złożenie przedrostka dys-, oznaczającego zaprzeczenie, i terminu funkcja w znaczeniu: czynność, działanie (Por. Słownik wyrazów obcych PWN, Warszawa 1971, s. 166 i 237). W Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych W. Kopalińskiego (Wiedza Powszechna 1968, Warszawa) definiuje hasło dysfunkcjonalny - „nie przystosowany, nie dostosowany do potrzeb, celów zwłaszcza ludzkich, społecznych” (s. 189).

 „Lekceważymy uwarunkowania wzmocnienia, ponieważ poszukujemy rozwiązania wszystkich problemów poprzez zaspokojenie potrzeb” - P.F.Skinner, Warunki wzmacniania w modelu kultury. [W:] W.E.Scott jr., L.L.Cummings (red.), Zachowanie człowieka w organizacji, t. II, PWE, Warszawa 1983, s. 239.

 W przekonujący sposób przedstawił tę genezę H.von Ditfurth w pracach: Dzieci wszechświata, PIW 1978, Warszawa oraz Duch nie spadł z nieba, PIW 1979, Warszawa

 Przyjmuje się tu, że człowiek zawsze istnieje społecznie, stąd np. ważna potrzeba prokreacji została zaliczona do potrzeb istnienia.

 P.F.Skinner, Warunki..., op.cit, s. 239.

 Szerzej na ten temat - A.Lisowski: Koncepcja potrzeb społecznych a cele polityki społecznej, „Biuletyn IGS” 1988, nr 2-3.

 W ten ostatni sposób rozumie się potrzeby w pracy pod red. J. Daneckiego: Perspektywiczna polityka społeczna. Przesłanki i problemy, PWE 1981, Warszawa.

 „Nikt nie potrafi przewidzieć, co stanie się z ludzkością w przyszłości, zadecydują o tym procesy przebiegające wyłącznie w samym człowieku. Wszystkie czynniki zewnętrzne prowadzące do twórczej ewolucji o charakterze genetycznym, czy też kulturowym, straciły swą moc. To czy ludzkość stanie się wspólnotą prawdziwie humanitarnych istot, czy też sztywną organizacją ubezwłasnowolnionych nieludzkich stworzeń, zależy wyłącznie od tego, czy pozwolimy, by kierowały nami nasze nieracjonalne odczucia wartości” - K.Lorenz, Regres..., op. cit., s. 59.

 Por.: J.Horgan, Sylwetka: Karl R.Popper. Myśliciel walczący, “Świat Nauki”, nr 1(17) 1993, s. 15.

 Oczywiście te trzy kategorie badań stanowią jedynie egzemplifikację, której podstawowym celem jest wskazanie na najważniejsze cechy potrzeb społecznych.

 „Stresotwórczych zagrożeń, będących konsekwencją podjęcia pracy zawodowej, upatruje się przede wszystkim w konflikcie ról i przeciążeniu nimi (...) W przypadku polskich kobiet bardziej trafna jest hipoteza mówiąca, że drastycznego konfliktu ról raczej nie było.” A. Titkow, Kobiety pod presją? [w:] Co to znaczy być kobietą w Polsce, praca zbiorowa pod. red. A. Titkow i H. Domańskiego, IFiS PAN 1995, Warszawa, s. 31.

 Była to specjalność okresu PRL, kiedy to państwo decydowało o takich lokalnych sprawach, jak preferowany typ zabudowy i charakter inwestycji w budownictwie mieszkaniowym.

 U podstaw takich potrzeb leży potencjalna dysfunkcja; wiedza o niej jest tak dobra i powszechna, a skutki wystąpienia dysfunkcji tak poważne, że uznaje się tego rodzaju potrzebę za oczywistą.

 Badania prowadzono w latach 1976-1980 w ramach tematu „Ruchliwość przestrzenna mieszkańców wybranych osiedli i jej wpływ na struktury i procesy demograficzne” w sześciu osiedlach warszawskich (Muranów Południowo-Wschodni, Koło-Zachód, Wierzbno, Dolna-Sobieskiego, Bródno IV i Bródno VIII), którego wyniki opublikowano m.in. w pracy A.Drozdowski, A.Ginsbert-Gebert, A.Lisowski, Program usług socjalno-kulturalnych jako zmienna przemian demograficznych na przykładzie warszawskich osiedli mieszkaniowych, „Monografie i Opracowania SGPiS" 1980, nr 74. oraz w latach 1980-1985 w ramach tematu „Zespół osiedlowy Ursynów - jego powstanie i rozwój” na osiedlach Ursynowa, wyniki opublikowano m.in. pracy zbiorowej: Ursynów. Z badań nad Zespołem Osiedlowym,„Monografie i Opracowania SGPiS” 1989, nr 282.

 A.Drozdowski, A.Ginsbert-Gebert, A.Lisowski, Program usług socjalno-kulturalnych..., op.cit.

 L. Balcerowicz, Wolność i rozwój. Ekonomia wolnego rynku, Wyd. Znak 1995, Kraków, ss. 85-90.

 Zaspokajanie potrzeby za kogoś skazuje stronę wspomaganą i pomagającą na siebie nawzajem: pomagający nigdy się nie uwolni od konieczności pomagania, a otrzymujący pomoc nigdy nie usamodzielni się.

 Gwoli ścisłości i ze względu na proponowaną w tej książce definicję potrzeb zauważmy, że „kłopoty” kobiety stanowiły dysfunkcję systemu funkcjonalnego: systemu zdobywania środków utrzymania przez produkcję.

 L. Balcerowicz, Wolność i rozwój..., op.cit., s. 86.

 Ibidem.

 Ibidem, ss. 86-87.

 Ibidem, s. 87.

 Ibidem, ss. 88, 89.

 Bielecki J., Uwagi o wskaźnikach społecznych, w: Wskaźniki społeczne, Biblioteka „Wiadomości statystycznych”, t. 41, GUS 1991, Warszawa, s. 130. Nie jest to jedyna definicja wskaźników społecznych, istnieje wiele definicji różnych autorów. Szerzej omawia wskaźniki społeczne: Słaby T., System wskaźników społecznych w polskich warunkach transformacji rynkowej, „Monografie i opracowania SGH” nr 392, Oficyna Wydawnicza SGH 1994, Warszawa, ss. 12-44, definicje - ss. 18-19.

 Golinowska S., Nurty w ruchu wskaźników społecznych, w: Wskaźniki społeczne. Op. cit., s. 24

 Por.: Social Indicators III, A publication of the Federal Statistical System, U.S. Departmet of Commerce, Bureau of the Census 1980, Washington.

 Baza danych „World Tables of Economic and Social Indicators, 1950-1992” dostępna pod adresem World Wide Web: http://www.lib.virginia.edu/socsci/world/world.html.

 Ibidem.

 Wskaźniki przemian warunków życia w okresie przechodzenia do gospodarki rynkowej w latach 1989-1994, GUS 1996, Warszawa, s.24.

 S. Nowak, Studia z metodologii nauk społecznych, PWN 1965, Warszawa, s. 248.

 Por. S. Nowak, Studia z metodologii..., op. cit., ss. 245-265 i E. Mokrzycki, Założenia socjologii humanistycznej, PWN 1971, Warszawa, ss. 62-69.

 Z informacji Pełnomocnika Rządu do spraw Kobiet i Rodziny Jolanty Banach cytowanej w telewizyjnych „Wiadomościach” 24 VII 1995.

 Sytuacja kobiet w Polsce. Raport organizacji pozarządowych. Opracowanie zbiorowe, Społeczny Komitet Organizacji Pozarządowych - Pekin 1995, marzec 1995, Warszawa.

 Program promowania produktywnego zatrudnienia i zmniejszenia bezrobocia. Projekt wstępny (II wersja). Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, kwiecień 1995, Warszawa.

 Jest to stopa bezrobocia, czyli procentowo wyrażony iloraz liczby osób sklasyfikowanych jako bezrobotne do liczby osób pracujących.

 W tym tkwi zasadnicza różnica metody formułowania potrzeb pomiędzy omawianym programem, a postulatami wynikającymi z analizy sytuacji kobiet w Polsce, które omówię w III rozdziale.

 Na podstawie: Program promowania produktywnego zatrudnienia... op. cit., ss. 1-5.

*) OECD to Organisation for Economic Cooperation and Development, czyli Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

 Ibidem, s. 3.

 Ibidem, ss. 5-9.

 Ibidem.

 Ibidem, s. 6.

 Szerzej w: Kabaj M., Partycypacyjny mechanizm kształtowania wynagrodzeń, IPiSS 1995, Warszawa. Za ibidem, s. 14.

 Program promowania produktywnego zatrudnienia... op. cit., ss. 12-16. Cytat obejmuje cały punkt I. pt. „Stymulowanie nieinflacyjnego wzrostu popytu efektywnego.”

 W przykładzie minimum socjalnego i minimalnej emerytury uznaje się arbitralnie (ale z racjonalnym uzasadnieniem) pewną kwotę dochodu za granice ubóstwa. Bank Światowy przyjął za taki dochód kwotę minimalnej emerytury zapewne (mylnie) przyjmując, że minimalna emerytura jest kształtowana w taki sposób, żeby wystarczała na minimum egzystencji, albo po prostu chcąc sobie ułatwić obliczenia, bowiem minimum socjalne (przyjęte w badaniach GUS-u) określa różne poziomy minimalnego dochodu dla różnych typów gospodarstw domowych i arbitralnie przyjmuje koszyk dóbr, na które takie minimum musi wystarczać.

 Interesujący przyczynek do niekończącej się dyskusji na ten temat stanowi obserwacja nauczyciela matematyki w jednej ze szkół dla młodzieży uzdolnionej matematycznie. Zaobserwował on relatywne obniżenie zainteresowania matematyką wśród dziewcząt po roku nauki i upatrywał przyczyn tego w krótszym u dziewcząt niż u chłopców okresie niedojrzałości i braku odpowiedzialności, które - z kolei - stanowią nieodzowny element aktywności poznawczej. Brak jednak dowodu na to, że wcześniejsza dojrzałość społeczna dziewcząt jest biologicznym rezultatem ich płci, może stanowić rezultat socjalizacji wzorców kulturowych. Patrz: J.Waszkiewicz, Ogólne i dyskusyjne uwagi o nauczaniu matematyki, „Matematyka. Czasopismo dla nauczycieli" 1993, nr 2, s. 81-85.

Interesujące zagadnienie różnic w budowie mózgu kobiet i mężczyzn szeroko omówiono w pracy A.Moir, D.Jessel, Płeć mózgu, PIW 1993, Warszawa. Jednak należy podkreślić, że zbadane różnice mają charakter statystyczny, co oznacza, że niemal zawsze można wśród kobiet wskazać na posiadające bardziej „męski” mózg od dowolnie wskazanego mężczyzny i przeciwnie - wśród mężczyzn na takich, którzy posiadają bardziej „kobiecy” mózg niż dowolnie wskazana kobieta.

 Kompleksowe ujęcie tego zagadnienia zawiera praca: A.Kurzynowski, Aktywizacja zawodowa kobiet zamężnych w Polsce Ludowej. Geneza - czynniki rozwoju - perspektywy, Warszawa 1979, KiW. Por. zwłaszcza rozdz. III, Urządzenia socjalne a praca zawodowa matek, s. 75-97.

 Por. wyniki badań IGS z maja 1991 roku: A. Lisowski, Charakterystyka demograficzna i społeczna bezrobotnych oraz podopiecznych pomocy społecznej, „Biuletyn IGS” 1992, nr 1-2, s.9.

 Taki obraz ukazują badania przeprowadzone przez Katedrę Polityki Społecznej Wydz. Ekonomiczno-Społecznego SGH pod kierunkiem prof. A.Kurzynowskiego jesienią 1992 roku w 10 wybranych miejscowościach w Polsce. Por. A.Lisowski, Związki funkcjonowania infrastruktury lokalnej i zaspokojenia potrzeb badanych rodzin (synteza), maszynopis powielany opracowany jako część raportu tego badania.

 Ibidem.

 M.A.Knothe, E.Lisowska, E.Włodyka, Kobiety a gospodarka, w: Sytuacja kobiet..., op. cit. s. 17-21.

 Ibidem, s. 18. Za: M.A.Knothe, Warszawski rynek pracy kobiet, „Kobieta i Biznes” 1993, nr 2.

 Ibidem.

 Por.: E.Lisowska, Kobiety właścicielki firm w Polsce, „Kobieta i biznes” 1995, nr 2-3.

 R.Siemieńska, Płeć, zawód, polityka, UW 1990, Warszawa; dane z konferencji „Udział kobiet w życiu publicznym”, Uniwersytet Warszawski, 3-4 grudnia 1994 r.

 E.Kalinowska, Kobiety w życiu publicznym, w: Sytuacja kobiet..., op. cit., s. 22-28.

 J.Osiecka, Kobiety w wyborach do samorządu terytorialnego, Kancelaria Sejmu, Biuro Studiów i Ekspertyz, listopad 1994, Warszawa, za: E.Kalinowska, Kobiety w życiu publicznym, op. cit., s. 24.

 Z: E.Kalinowska, Kobiety..., op.cit, s. 24-25.

 Ibidem, s. 25.

 E.Kalinowska, własne notatki z konferencji UW „Udział kobiet w życiu publicznym”, Warszawa 3-4 grudnia 1994 r. Za: Kobiety w życiu publicznym. Op. cit., s. 25.

 Ibidem, s. 26.

 E.Lisowska , Kobiety w rodzinie, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op.cit., s. 29-33.

 Kobiety o swoim życiu osobistym, komunikat z badań CBOS, październik 1993, Warszawa. Za: ibidem.

 Ibidem.

 Dopełnienie tych udziałów do 100% stanowi wykonywanie obowiązków przez inne osoby w gospodarstwie domowym, częściej przez córki i babcie niż przez synów i dziadków. Bardzo rzadkim wypadkiem jest wykonywanie obowiązków domowych przez płatną pomoc domową.

 Materialne warunki życia rodzin z dziećmi, CBOS, listopad 1994. Za: ibidem, s. 31.

 Z rozmowy z mieszkańcem Nowej Zelandii, jaką przeprowadziłem w lipcu 1994 r. wynika, że obrona maltretowanych może przerodzić się w prześladowania domniemanych maltretujących. Mój rozmówca podał przykład szantażowania rodziców przez dzieci doniesieniem o maltretowaniu na policję: w razie takiego doniesienia za pierwszym razem policja ostrzega lub aresztuje, a za drugim - bezwarunkowo aresztuje zanim zostaną przeprowadzone jakiekolwiek dowody na prawdziwość doniesienia.

 B.Fiszer, Przemoc wobec kobiet w Polsce. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, grudzień 1994, Warszawa, s. 28; za: Przemoc wobec kobiet, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op.cit., s.46.

 Wg: Kobiety o swoim życiu osobistym. Komunikat z badań, CBOS, październik 1993, Warszawa, s. 30-31, za: ibidem.

 Ibidem.

 E.Kalinowska, A.Kozińska-Bałdyga, B.Moskalewicz, Zdrowie kobiet, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op. cit., s. 34-39.

 Dane GUS, za: ibidem.

 Wg: Trendy zachorowalności przypisywanej negatywnym skutkom zanieczyszczenia powietrza, gleby, wody. [W:] Charakterystyka zagadnień uznanych za kluczowe dla zdrowia kobiet. Profile zdrowia kobiet (wybrane zagadnienia programu WHO Zdrowie dla wszystkich do roku 2000). Raport. Warszawa, wrzesień 1993, s. 154-158, za: ibidem, s. 34.

 Wg: G.Ciura, Zdrowotność kobiet - wybrane zagadnienia. Kancelaria Sejmu, Biuro studiów i ekspertyz, maj 1994, Warszawa, za: E.Kalinowska, A.Kozińska-Bałdyga, B.Moskalewicz, Zdrowie kobiet, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op. cit., s. 34.

 E.Kalinowska, Kobiety i edukacja, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op.cit., s. 50-54.

 Ibidem, s. 50.

 Wg: R.Siemieńska, Academic Careers in Poland: Does Gender Make a Difference? „Higher Education in Europe” 1992, vol. XVII, No 2, za: ibidem, s. 52.

 Ibidem, s. 53.

 E.Kalinowska, Kobiety i edukacja, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op.cit., s. 53.

 U.Nowakowska, Prawa kobiet, w: Sytuacja kobiet w Polsce. Op.cit., s. 9-16

 Wszystkie potrzeby na podstawie postulatów w: ibidem.

 Na podstawie: A.Lisowski, funkcjonowanie rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne. [W:] L.Frąckiewicz (red.), Inwalidztwo jako problem polityki społecznej, Śląski Instytut Naukowy 1988, Katowice, ss. 108-134.

 Poza wykształceniem matki brano pod uwagę takie czynniki jak: wiek dziecka niepełnosprawnego, przewidywania rodziców co do usamodzielnienia się dziecka w przyszłości, charakter dysfunkcji dziecka, samodzielność dziecka w poruszaniu się poza domem, to czy dziecko się uczy, fakt posiadania zdrowego rodzeństwa przez dziecko niepełnosprawne, przynależność społeczno-zawodową matki i ojca, aktywność zawodową matki i ojca, wykształcenie ojca oraz dochody rodziny - łącznie 13 czynników. (Por.: A. Lisowski, Charakterystyka rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym, w materiałach ogólnopolskiej konferencji demograficznej, pt. „Współczesna rodzina polska. Przeobrażenia, uwarunkowania i kierunki rozwoju” zorganizowanej przez Instytut Cybernetyki Ekonomicznej AE w Poznaniu, Akademia Ekonomiczna w Poznaniu, Poznań 1982, t. 4)

 Por. J.Piotrowski, Społeczne problemy rodziny, [w:] A.Rajkiewicz (red.), Polityka społeczna, Warszawa 1979, ss. 242-254.

 Wypowiedź rodziców 15-letniego chłopca (por.: A. Lisowski (opr.), Wypisy z ankiet z badania warszawskich rodzin wychowujących dzieci kalekie, IGS-SGPiS, Warszawa 1979, ankieta nr 0801-2118).

 Wypowiedź matki 14-letniej dziewczynki cierpiącej na wadę serca, tamże, ankieta 0841-2160.

 Wypowiedź matki 10-letniego chłopca z niedorozwojem umysłowym, niedosłuchem, ubytkiem oka. Tamże, ankieta nr 0763-2079.

 Wypowiedź ojca 9-letniego chłopca cierpiącego na wrodzony niedorozwój umysłowy, tamże, ankieta 0900-2219.

 Wypowiedź matki 11-letniej dziewczynki cierpiącej na padaczkę z wyraźnymi następstwami psychoneurologicznymi, tamże, ankieta nr 0553-0123.

 Wypowiedź matki 8-letniego chłopca cierpiącego na wady rozwojowe z niedowładem kończyn, tamże, nr ankiety 0819-0126.

 Wypowiedź matki 4-letniej nie chodzącej dziewczynki, tamże, ankieta nr 0681-0325.

 Tamże, cytowana ankieta nr 0801-2118.

 Wypowiedź rodziców 8-letniego chłopca z niedorozwojem umysłowym, tamże, nr ankiety 1029-0755.

 Wypowiedź rodziców 7-letniej dziewczynki chorej na cukrzycę, tamże, ankieta nr 0733-2048.

 Wypowiedź matki 28-letniego mężczyzny z wrodzonym niedorozwojem umysłowym, tamże, ankieta nr 0042-0342.

 Wypowiedź rodziców 6-letniego chłopca z niedorozwojem umysłowym, tamże, ankieta nr 0560-0134.

 Wypowiedź rodziców 8-letniego chłopca z niedorozwojem umysłowym, tamże, ankieta nr 0578-0165.

 Wypowiedź rodziców 2-letniej dziewczynki z wrodzonym niedorozwojem umysłowym, tamże, ankieta nr 0700-2013.

 Wypowiedź matki 14-letniego chłopca z ciężką postacią cukrzycy, tamże, ankieta nr 0080-0445.

 Procesy psychiczne, jakie tu występują zostały przekonująco przedstawione przez E.B.Hurlock, Rozwój dziecka, PWN, Warszawa 1985, t. 1, ss. 216-549.

 Wypowiedź matki 16-letniego chłopca z niedorozwojem umysłowym, cytowane wypisy z ankiet, ankieta nr 0125-0521.

 Wypowiedź rodziców 21-letniej kobiety po Heine-Mediana przebytej w 4 roku życia, tamże, nr ankiety 0120-0515.

 Wypowiedź matki 6-letniej dziewczynki cierpiącej na padaczkę z wyraźnymi następstwami psychoneurologicznymi, tamże, ankieta nr 0676-0319.

 Wypowiedź ojca niemowlaka z wadą wrodzoną powodującą znaczne upośledzenie sprawności ogólnej oraz konieczność opieki i pomocy rodziców w leczeniu i rehabilitacji, a także ochrony przed możliwością doznania urazu, tamże, ankieta nr 0937-2257.

 Por. T.Szumlicz, Jaki model polityki społecznej. [W:] Pracownicy i ich organizacje wobec aktualnych zagrożeń i wyzwań społeczno-gospodarczych. Praca zbiorowa pod. kier. L.Gilejko, SGH, Warszawa 1993, ss. 175-287.

 Na podstawie: A.Lisowski, Bezrobotni i ubodzy w średnim mieście. Studium 40 przypadków. Monografie i opracowania nr 397, Oficyna Wydawnicza SGH 1995, Warszawa, ss. 276-285.

*Nasze Miasto, to umowna nazwa miasta, w którym prowadziliśmy wywiady; respondentki chciały pozostać anonimowe i dlatego zdecydowaliśmy się na ten zabieg. W dalszym ciągu wywiadów w tym punkcie kursywą zapisano dosłowne wypowiedzi badanych, a w nawiasach prostokątnych treści, których można się było domyślić z przebiegu wywiadu. Całość została zredagowana w formie wypowiedzi przy zachowaniu treści.

 Źródło to samo, co w wypadku rodziny 1., ss. 229-237.

 Według: E.Lisowska, A.Lisowski, Ludzie sukcesu średniego miasta w świetle własnych wypowiedzi, w: Współczesne problemy rozwoju lokalnego w Polsce, praca zbiorowa pod red. A.Lisowskiego, Monografie i Opracowania SGH, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 1995, s. 201-205.

 Przez wskaźnik rozumiem tu zjawisko obserwowalne, które wskazuje na występowanie innego zjawiska.

1

- 2 -



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Metodologiczna specyfika nauk społecznych 1, szkoła, metody i techniki badań socjologicznych
Metody i techniki badan socjologicznychsciaga, Socjologia 2 rok, Metody badań społecznych
Metody i techniki badan socjologicznych sciagawka, Socjologia 2 rok, Metody badań społecznych
Źródła w badaniach socjo, szkoła, metody i techniki badań socjologicznych
metoda badania socjometryczego, Metody i techniki badan socjologicznych
Metody i techniki badań socjologicznych 1 sem, Stosunki międzynarodowe - materiały, II semestr, Meto
Analiza treści, szkoła, metody i techniki badań socjologicznych
Ankieta Aud. i wyw. telefon.(2), socjologia, skrypty i notatki, metody i techniki badań socjologiczn
ZOGNISKOWANE WYWIADY GRUPOWE, Metody i techniki badan socjologicznych
Metody i techniki badań socjologicznych, szkoła, metody i techniki badań socjologicznych
MiT koło, socjologia, skrypty i notatki, metody i techniki badań socjologicznych
Metody kowers, Metody i techniki badań socjologicznych
Metody i techniki badan socjologicznych Skrypt
Metody i techniki badan(1), szkoła, metody i techniki badań socjologicznych
metody badawcze, Metody i techniki badan socjologicznych
sciaga2, Metody i techniki badan socjologicznych
Tabela Korelacyjna, Metody i techniki badan socjologicznych

więcej podobnych podstron