1 (107)

1 (107)



214 Wybór autorów polskich

ELŻBIETA JARACZEWSKA ZOFIA I EMILIA* (Fragment)

To mówiąc wprowadził pan Sławiński Władysława do apartamentu Emilii. Szedł za nim z radością młody sąsiad, mocno ciekawy go zwiedzić w przekonaniu, iż ułożenie apartamentu najlepszym jest obrazem zamieszkałej w nim osoby.

Ujrzał najprzód mały pod krucyfiksem klęcznik, na którym leżały książka z ewangeliami, wymowne rady duchowne Fenelona i piękne dziełp O naśladowaniu Chrystusa, tak płynnie przez Matuszewicza tłumaczone. Dalej stała mała wyborcza biblioteka, w której pierwsze trzymali miejsce najsławniejsi pisarze narodowi, tak dawni, którzy i u postronnych nawet na imię klasycznych zasłużyli, jak i spółcześni, Potocki, Niemcewicz, Woronicz, Kropiń-ski, Feliński. Brodziński i wielu innych, których dzieła pełne smaku i piękności do potomnych przejdą. Było tam widać Morawskiego obok Byrona, Jana z Tęczyna i Po jatę koło romansów Walter Scotta i Coopera, Pamiątkę po dobrej Matce i „Rozrywki dla Dzieci”, obok dzieł pani Genlis i Berquina, a zaraz przy klasykach francuskich szczytne ich tłumaczenie przez Osińskiego, który wszystkie ich piękności przelał w naszą mowę i jej szlachetnym brzmieniem czasem nawet je wywyższył nad zastarzałe francuskiego oryginału wyrazy. Między Wergiliuszem zaś i Delille’m słuszne trzymało miejsce Ziemiaństwo Kożmiana, te polskie „Georgiki”, które, powabne narodowe przedstawiając obrazy, podwójnego nabywają wdzięku od harmonii ojczystej mowy, tak nam drogiej jak odgłos zawieszonej na cyprysie umilkłej lutni dla tęschnych dzieci Syjonu. Ujrzał Władysław w innych częściach apartamentu Emilii wszystkie do malowania i robót kobiecych właściwe porządki, duży zielnik, zaczętą z batystu różę przy więdnącym już modelu, pieszczoną na oknie wiewiórkę, smaczno gryzącą obracany w łapkach cukier, wolnego ptaszka Emilii wesoło latającego po pielęgnowanych przez nią kwiatach, ładne ogrodnicze narzędzia i wygodny stół do pisania, na którym leżały w safian oprawne zbiór różnych wypisów i niemniej porządna domowych rejestrów książka. Te wszystkie szczegóły rozwinęły przed Władysławem niewinnego Emilii życia swobodne i użyteczne dotąd zatrudnienia. Mały stoliczek tylko, ozdobiony eleganckimi fraszkami w różnych czasach od siostry i matki przysłanymi Emilii, jak gość się w jej pokoju wydawał.

Zofia i Emilia. Warszawa 1958.

*

,t

2/5


Stanisław Jachowicz

STANISŁAW JACHOWICZ

KILKA SŁÓWEK*

Bajki. I znowu bajki! I nic więcej tylko bajki — powie niejeden. Tak, bajki i to jeszcze dla dzieci. Bajki małe, proste, po większej części bez wszelkich ozdób, czasem tylko powszechny, codzienny wypadek, mały obrazek, powiastka, żarcik, zabawka, nic ważnego. Szkoda czasu. O przebaczcie, na to jedno się nie zgadzam. Ja czasu mego na to wcale nie żałuję. Piosnka przebrzmi, poemat zachwyci, wielka drama wzruszy namiętność, ale bajka nauczy, bajka w pamięci zostanie; z pamięci przejdzie do serca, z serca w życie praktyczne i wyda owoc, owoc pożyteczny. Ja też więcej nie pragnę. Nie pragnę sławy, nie chcę być liczonym w rząd poetów, nawet do tytułu literata nie wzdycham: zresztą nic innego pisać nie umiem; co w moich siłach, tym służę, proszę przyjąć łaskawie. Dość, żem nie próżnował, starałem się użyć koizystnie chwil, które mi od zwykłych zatrudnień pozostają, a cóż ja temu winien, że wysoko latać nie mogę? Nie każdy urodził się orłem.

Proszę mnie surowo nie sądzić; ja znam swoje wady. Nie piszę dla krytyków, piszę dla dzieci różnego wieku i stanu, dzieci niech mnie sądzą. Jeżeli moje dziełko zawiera jaką mniej stosowną naukę, jeślim się ciemno wyraził, jeślim za wysokiej użył przenośni, chętnie się poprawię na przyszłość; ale w tym zbiorze są moje dawniejsze prace, nie dla samych dzieci poświęcone. Znam miejsca, które bym wypuścić lub zamienić powinien; ale zdaje mi się, że już do tego nie mam prawa. Gdybym wypadki przekręcał, zdawałoby się może moim małym czytelnikom, że ja nieprawdę piszę; a to taka prawda! Jeśli dziś czego nie zrozumieją, zrozumieją później, niech zostanie; co napisałem, to już napisałem. Zresztą niejeden krytyk powie może — myśli nie nowe.

A cóż nowego na świecie?— Rymy łatwe. — Bom już wyżej powiedział, że nie piszę dla pochwał. — Częste powtarzania pewnych wyrażeń, a nawet myśli. — Bo piszę dla dzieci, bo chcę, żeby im się było łatwiej nauczyć na pamięć, żeby pewne pożyteczne nauki silniej utkwiły. Dzieci nie znają się na wykwint-ności rymu, jak dla nich piszę, nie będą ode mnie tego wymagały; to tak podobne do tego, co same czasem ukleją. Powtórzą, zaśpiewają moją bajeczkę, a ja tego pragnę, bo ja dla nich pisałem. Panowie krytycy! schowajcie wasze recenzje na coś ważniejszego, o mnie tylko powiedzcie, tak jak już wielu waszych znakomitych poprzedników powiedziało: są to tylko bajki i gdyby były najlepsze, zawsze tylko bajki. Ja się o to nie urażę: bo któż by się

Wstęp do zbioru Powiastki i bajki. Warszawa 1842 (wyd. VI).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1 (121) 2 242 Wybór autorów polskich PRZYGRYWKA do PIOSNEK WIEJSKICH* (Fragment) Do braci Wielkopola
1 (101) 202 Wybór autorów polskich Część czwarta ROZMOWY HELENKI Z MAMĄ Rozmo wa cl z iewię t nas ta
1 (102) 2 204 Wybór autorów polskich Matka jego miała przyjaciela zegarmistrza; za dobrych czasów ni
1 (103) 2 206 Wybór autorów polskich nach wiszą piękne zbroje, komora niepróżna; wódki gdańskiej naw
1 (105) 2 nu Wybór autorów polskich wyrzekł K rólewic —jako innej żony mieć nie chcę, tylko tę Franc
1 (106) 3 212 Wybór autorów polskichDrugą grą niemowlęcą jest spotykanie się czoła, schylanie główki
1 (109) 3 21ii Wybór autorów polskich CHORY KOTEK Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku, I przyszed
1 (110) 2 220 Wybór autorów polskich O UŻYCIU TYCH POWIASTEK1 Powiastki te nie są próżną igraszką fa
1 (111) 3 _ .    Wybór autorów polskich Część pierwsza WST£P* Raz powiedziałem: ja dl
1 (114) 228 Wybór autorów polskich ciekawości zadajesz pan te pytania, jednakże radeśmy wiedzieć, cz
1 (116) 232 Wybór autorów polskich namiotu, mogącego mieć u spodu blisko ośm łokci przestrzeni i wyb
1 (117) 2 234 Wybór autorów polskich Emma, prócz modlitwy i nauki, na zabawie trawiła czas cały; już
1 (118) 236 Wybór autorów polskich Stój, koniczku mój, Stój, koniczku, stój, Jak podjesz dobrze obro
1 (119) 2 238 Wybór autorów polskich Nas powarzy zima, A gałązki nie ma. Wiosenko nadobna, Aniołom p
1 (120) 3 240    Wybór autorów polskich Co dzień on zza rdzawej kraty Śpiewa piosnkę
1 (123) 246 Wybór autorów polskich NARCYZA ŻMICHOWSKA DAŃKO Z JAWURU* I GŁÓD Roku Pańskiego 1325, w
1 (124) 2 248 Wybór autorów polskich W głodzie ludzie ludzi na okrętach pożerają, u nas biedny wieśn
1 (125) 2 250 Wybór autorów polskich psów ojcowskich: rosły, silny, zły taki, że go wszyscy domownic
1 (126) 2 252 Wybór autorów polskich stwo; jeśli nad nimi pan Kaszuba zacznie się srożyć, to już chy

więcej podobnych podstron