PICT2699

PICT2699



160 Cif V. Śmierć na opak

początkowo nic rozróżniano. Ten świat ma swój idealny wzorzec: tzpiuu z jego komórkową dyscypliną.

Poza tym ciężar pielęgnacji chorego i znoszenie wstrętnych objawów choroby dźwigała dawniej i dzieliła z rodziną cała mała wspólnota sąsiadów, przyjaciół, liczniejsza wśród warstw ludowych i na wsi, ale utrzymująca się jeszcze i wśród mieszkańców miasta. Otóż ta niewielka uczestnicząca w śmierci społeczność kurczyła się nieustannie, aby w końcu ograniczyć się do bliskich krewnych, a nawet samej pary małżeńskiej bez dzieci. W dodatku w miastach wieku XX obecność ciężko chorego w niewielkim mieszkaniu wymagała heroicznego wysiłku, aby jednocześnie pielęgnować go i pracować zawodowo.

Wreszcie ostatnie postępy chirurgii, długie i trudne kuracje, stosowanie ciężkich aparatów, częściej skłaniały poważnie chorych, aby wybierali szpital. Odtąd, choć nie zawsze się ludzie do tego przyznają, szpital ofiarowuje rodzinom azyl, gdzie mogą ukryć kłopotliwego pacjenta, którego ani obcy, ani one same nie mogły dłużej znosić; z czystym sumieniem przekazują innym opiekę, zresztą niefachową, aby powrócić do normalnego życia.

Pokój umierającego przeniesiono z domu do szpitala. Przeprowadzka ta, podjęta z przyczyn techniczno-medycznych, została przez rodziny zaakceptowana i przez ich współudział upowszechniona i ułatwiona. Od tej chwili szpital jest jedynym miejscem, gdzie śmierć może uniknąć jawności — albo tego, co z niej pozostało — uważanej teraz za chorobliwą nieprzyzwoitość. Dlatego szpital jest miejscem samotnej śmierci: G. Gorer, przeprowadziwszy w roku 1963 ankietę na temat stosunku Anglików do tej sprawy, wykazał, że tylko jedna czwarta z bereaved (noszących żałobę) była obecna przy śmierci bliskich krewnych.4

ŚMIERĆ MELISANDY

Omówiliśmy śmierć brudną i śmierć w szpitalu. Trzeci szlak prowadzi od Tołstoja do Maeterlincka, do Debussy’ego i ich dzisiejszego komentatora, Jankelevitcha. Jest to śmierć skromna i dyskretna, ale nie wstydliwa, równie daleka od śmierci Sokratesa i Elwiry, jak i bohatera Muru: śmierć Melisandy.

Jankelevitch nie lubi pięknej śmierci romantyków. „U muzyków romantycznych [muzyka bowiem jest jednym z jego ulubionych sposobów sięgania do istoty rzeczy), którzy oddają hołd przede wszystkim majestatowi śmierci, napuszoność i emfaza [moje podkreślenie] rozdymają chwilę, aby uczynić z niej wieczność... Wielkie żałobne święto z uroczystymi orszakami i przepychem sprawia, że chwila wykracza poza swoją chwilowość, lśni jak słońce w zenicie. Zamiast niezauważalnej chwili jest chwila bo-haterska.” Tak, to jest sedno rzeczy; Jankelevitch jasno dostrzegł historyczny związek pomiędzy tą gloryfikacją śmierci a antropomorficzną escha-

tołogią, „któm zaludnia nicość cieniami, okno smirru c/.yni równic przejrzystym jak jasna not , z zaświatów robi blade duplicatum tego śwuia, wymyśla nie wiadomo jakie absurdalne związki pomiędzy żywymi a duchami”/

Odnajdujemy również u Jankelćviuha dobrze już znam pot/.utur nie przyzwoitości śnucrci, o którym pisał I olstoj. Ale ta nieprzyzwoitość zmieniła twoją naturę: nic chodzi już o mdłości na widok oznak śmierci, których on zresztą nie pomija, ta nieprzyzwoitość mc jest czymś, czego się mc robi, co wykracza przeciw konwenansom i co trzeba ukrywać: przeobraziła się we wstyd. „Rodzaj wstydu, o jaki przyprawia nas śmierć, rodzi się w znacznej mierze z niepojętego i niewyrażalnego charakteru, jakirn odznacza się stan letalny. Istnieje bowiem zarówno wstyd z powodu przerwy mctempiryc/nej, jak wstyd z powodu kontynuacji biologicznej. Jeżeli powtarzanie się potrzeb okresowych ma w sobie coś nieprzystojnego, to fakt, że skrzep krwi przerywa nagle życie, jest z kolei nieprzyzwoity (moje podkreślenie)/* 'Ia nieprzyzwoitość, w złagodzonej formie wstydu, według niego stanowi źródło współczesnego interdyktu, jakim objęto śmierć. Zależność bardzo dla bistr; ryka interesująca. „Czyż wyraz tabu: śmierć, nic jest przede wszystkim ta monosylaba niemożliwą do wymówienia, do nazwania, do wyjawienia, którą zwykły człowiek, przyzwyczajony do stanu niepewności, musi sobie wstydliwie owijać w stosowne i przyzwoite peryfrazy.” ł.atwo dopatrzyć się związku pomiędzy dzisiejszym interdyktem a romantyczną emfaza („peryfrazy pierwszą próbą zamaskowania niemożliwej do nazwania rzeczywistości. Przy pierwszej próbie posłużono się retoryką, a przy drugiej, w wieku XX, milczeniem.

A więc nieprzyzwoitość Iwana Ilicza przeobraziła się we wstydliwosć, a modelem śmierci skromnej jest śmierć Melisandy. Nic jest to śmierć samotna. W domu nad morzem są ludzie, jest bardzo mądry i wymowny stary król; mówi dużo, bez końca [jak ludzie naprawdę żywi). W czasie kiedy tak rozprawia, Mclisanda niepostrzeżenie umiera: „Nic nie widziałem... nic nie słyszałem... Tak nagle... tak nagle... niespodzianie... Odeszła bez słowa/’

Melisanda jest na pewno jedną z pierwszych postaci, które odeszły, jak mówi Jankelevitch, „pianiśsimo i, żeby się tak wyrazić, na puentach”. „Um teranie nie sprawia hałasu. Wstrzymanie pracy serca również. Dla Debus$y’ego, poety pianissima i doskonałej zwięzłości, chwila była naprawdę ulotną minutą”8 — dla Debussy’ego wczoraj, dla Jankćlćvitcha i dla intelektu' alistów-agnostyków dzisiaj, ale również dla niektórych nam współczesnych, zwykłych ludzi, wierzących albo niewierzących, którzy odwagę czerpią z miJ~ czeńia.

Działo się to z początkiem lat sześćdziesiątych naszego stulecia. Pewien miody człowiek zwierzył się ze swojej troski księdzu, który^ czuwał przy jego siedemdziesięcioletniej matce, chorej na bardzo zaawansowanego raka. Nie zdawał on sobie sprawy z ewolucji ludzkich uczuć wobec śmierci,

36 — Człowiek i śmierć


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
63645 PICT2693 Rozóaaś ómmMtf ŚMIERĆ NA OPAK GDZIE KRYJE SIE ŚMIERĆ? Jtfjnr z początkiem wieku XX, p
57589 PICT2695 552 Część V. Śmierć na opak Wytworzył się nowy stosunek między umierającym a jego oto
71699 PICT2698 1 1 558 Częić V. Śmierć na opak a łagodnym ruchem konających, którzy zdają się już ca
82983 PICT2694 550 Część V. Śmierć na opak Ale nie ma już charakteru absolutnej powszechności, jakim
PICT2696 554 Część V. Śmierć na opak duje naturalny bieg rzeczy, którego nie powinien zmieniać: panu
PICT2692 Część V ŚMIERĆ NA OPAK
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
PICT2714 590 Część V. Śmierć na opak reformę pogrzebów, która by je uprościła, a jednocześnie wyelim

więcej podobnych podstron