PICT2696

PICT2696



554 Część V. Śmierć na opak

duje naturalny bieg rzeczy, którego nie powinien zmieniać: panuje przekop że kiedy Albert de La Ferronays skończy trzydzieści lat, sama natura czy. Do tego czasu będzie chorował... i może lekarz dodaje w duchu* ^ dożyje! Kiedy choroba nasila się i lekarz okazuje się bezradny, rodzina się do człowieka, który nic zajmuje się pielęgnowaniem chorych i prawej uspokajających słów, do uczonego, który przybywa z Paryża poipicsjn dyliżansem, niby deus ex machina. Może nauka porwie się na rzecz niciaJ? wą. W tym przypadku lekarz wydaje się ostatnią ucieczką, oczywiście i!' bogaczy. Bardzo rzadko i bardzo późno wymienia on rodzaj i określa choroby. Otoczenie interesuje się symptomami (gorączka, plwociny), (puszczanie krwi, lewatywa), ale nie dba o klasyfikację przypadku. Zresztą^ ma jeszcze przypadku, lecz tylko seria zjawisk.

Dla Iwana Ilicza jego choroba jest od razu przypadkiem, jednostb chorobową, która powinna mieć nazwę. Jaką? Rzeczą lekarza jest to określą a wtedy będzie wiadomo, czy to sprawa poważna, czy nie. Istnieją bowiem przypadki niebezpieczne i łagodne. Decyduje o tym diagnoza.

Od tej pierwszej wizyty u lekarza Iwan Ilicz czepia się go jak pasożyt Wczuwa się w jego wahania. „Nie chodziło tu o życie Iwana Ilicza, tylko o spór pomiędzy błędną nerką a ślepą kiszką.” Usiłuje on zinterpretować słowa lekarza, odgadnąć, co się za nimi kryje. „Z tego resume Iwan Ilicz wywnio. skował, że sprawa stoi niedobrze i że jego, doktora, a może i wszystkich nic to nie obchodzi, a dla niego jest niedobrze.” Jego los zależy teraz od diagnozy, trudnej diagnozy, której jeszcze nie postawiono.

Wróciwszy do domu, opowiada wszystko żonie, która udaje optymizm i obojętność. Jest głupia i samolubna, ale inna, bardziej przywiązana, zachowałaby się tak samo: najważniejsza rzecz to uspokajać; „...kiedy wyszła, ciężko westchnął. No cóż — powiedział sobie — może rzeczywiście jeszcze nic jest tak źle...”

Z tą chwilą Iwan Ilicz dostał się w zamknięty krąg medycyny. „Głównym zajęciem od czasu wizyty u lekarza było ścisłe przestrzeganie przepisów dotyczących higieny i przyjmowania lekarstw i uważne przysłuchiwanie się swemu bólowi oraz wszystkim funkcjom organizmu [objawy niezbędne do postawienia diagnozy]. Głównym zainteresowaniem Iwana Ilicza stały się teraz ludzkie choroby i ludzkie zdrowie.” Interesują go choroby, które przypominają jego przypadłości. Czytuje rozprawy lekarskie, znowu zasięga porad u lekarzy. Stopniowo czuje coraz większy niepokój. „Ból się nie zmniejszał, ale Iwan Ilicz czynił wysiłki, aby kazać sobie myśleć, że mu jest lepiej. Mógł nawet oszukiwać siebie [moje podkreślenie] dopóty, dopóki nic go nie wytrącało z równowagi. Ale gdy tylko żona robiła mu jakąś przykrość czy nie udawało mu się coś w urzędzie lub przyszły złe karty w wincie, natychmiast odczuwał całą siłę swej choroby.”

Dwie zmienne decydują teraz o jego niepokoju albo zadowoleniu: rozpo-

znanie choroby i skuteczność leczenia, śledzi wyniki kuracji i od nich zależy jego dobry albo zly humor. Rozpoznanie choroby daje poczucie bezpieczeństwa. Ale kiedy doktor zaczyna wątpić, czy istotnie chodzi tutaj o ślepą kiszkę albo nerkę, Iwan Ilicz wpada w rozpacz. I on, wysoki urzędnik, człowiek wykształcony i rozsądny, przyłapał siebie na tym, że gdy „jakaś znajoma opowiadała mu o wyleczeniu przez święte obrazy**, „przysłuchiwał się uważnie jej słowom i uwierzył w opowiadane fakty**. Choroba zamknęła go jak wiewiórkę w klatce.

POSTĘPY KŁAMSTWA

„Ból w boku wciąż dokuczał... Nie mógł już siebie oszukiwać dłużej: działo się teraz z nim coś strasznego i pełnego powagi, powagi większej niż cokolwiek, co dotychczas przeżywał. Sam jeden wiedział tylko o tym [moje podkreślenieJ.** Opanowuje się i ukrywa swoje cierpienia ze strachu, zarówno dlatego, aby nie alarmować otoczenia, jak i dlatego, aby tej rzeczy, która w nim wzbiera, nie nadać większej realności przez samo jej nazwanie. Podobnie jak diagnoza ucisza niepokój, tak wyznanie może go podsycić. Wielka jest moc słów w moralnym osamotnieniu chorego! „...całe... otoczenie nie rozumiało czy też nie chciało rozumieć, i myślało, że na święcie wszystko idzie jak dawniej”. Trzeba unikać manifestowania wzruszeń i patetycznych rozmów, utrzymać klimat codziennej banalności; pod tym warunkiem chory może zachować swoje morale. Musi w tym celu wytężyć wszystkie siły. Nie osłabiajmy go.

Komedia zaczyna się na dobre: „...jego przyjaciele poczynali nagle po przyjacielsku podśmiewać się z jego hipochondrii, jak gdyby to coś przeraźliwego i strasznego, coś niesłychanego, co zamieszkało w nim i bez przestanku ssało go i niepowstrzymanie pociągało nie wiadomo dokąd, było najprzyjemniejszym tematem do żartów”. Żona zachowuje się tak, jakby wierzyła, iż jest chory, bo nie zażywa systematycznie leków i nie zachowuje diety. Traktuje go jak dziecko.

Wszystko to ciągnęłoby się jeszcze długo, gdyby Iwan Ilicz nie podsłuchał przypadkiem rozmowy na temat jego choroby między żoną a szwagrem: „Ty tego nie widzisz, ale to trup”brutalnie zawołał szwagier. Było to coś nowego. Iwan Ilicz ani zapewne jego żona nie przypuszczali, że tak widzą go inni. Czy go to załamie? Z początku zachował się, jak gdyby naprawdę nie rozumiał ostrzeżenia. Nie zdradzając swej obecności, „...odszedł od drzwi, poszedł do siebie i zaczął myśleć”. O czym? O śmierci, którą nosi w sobie i którą każdy może zobaczyć? Wcale nie: o błędnej nerce; „Nerka, błędna nerka”powtarzał, jak gdyby chcąc zagłuszyć jadowite słowa, które na wskroś go przeniknęły. „Przypomniał sobie wszystko, co mu mówili lekarze,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
57589 PICT2695 552 Część V. Śmierć na opak Wytworzył się nowy stosunek między umierającym a jego oto
82983 PICT2694 550 Część V. Śmierć na opak Ale nie ma już charakteru absolutnej powszechności, jakim
PICT2692 Część V ŚMIERĆ NA OPAK
PICT2699 160 Cifić V. Śmierć na opak początkowo nic rozróżniano. Ten świat ma swój idealny wzorzec:
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
PICT2714 590 Część V. Śmierć na opak reformę pogrzebów, która by je uprościła, a jednocześnie wyelim
PICT2709 HO Część V. Śmierć na opak głos Alberta albo Aleksandry de La Ferronays; w pełni XX wieku r
71699 PICT2698 1 1 558 Częić V. Śmierć na opak a łagodnym ruchem konających, którzy zdają się już ca
28753 PICT2705 572 Część V. Śmierć na opak uczucia. Stworzyła ona między nami a innymi ludźmi więzy,
32243 PICT2700 562 Część V. Śmierć na opak z tego, że coraz częściej obejmuje się ją zakazem; zachow
62959 PICT2704 570 Część V. Śmierć na opak społeczeństwa. Społeczeństwo uważa żałobę za zjawisko cho
PICT2708 578 Część V. Śmierć na opak stanowczo przeciwny prawdzie.” (Stanowisku temu towarzyszy skru

więcej podobnych podstron