Ruchome Marginesy 61

Ruchome Marginesy 61



T

głosu wszelkich postaw, zwłaszcza postaw ekstremalnych, a swoją strategię odnalazł w wypróbowywaniu deklaracji, jakie o społeczeństwie wygłaszają autorytety. Hasłem przełomu była przecież wolność i tolerancja, więc „bruLion” publikował tekst rasistowski, by ową tolerancję sprawdzić; pułapką opozycyjnego myślenia schyłku lat osiemdziesiątych było zapisywanie całej elity europejskiej do stronnictwa obrońców demokracji przed totalitaryzmem, więc „bruLion” przypomniał, że można być wybitnym pisarzem i równocześnie tęsknić za upaństwowioną przemocą.

Jak wyglądała zawartość następnych numerów? W numerze 16: liberalizacja narkotyków, słownik komunałów Flauberta; apel o stworzenie teologii sacrum Marka Tabora, rozmowa z polską gwiazdką filmów porno, tekst Francisa Kinga o magii, wywiady z politykami. W numerze 17/18: rasistowskie teksty Pounda, Kazania Himmlera, fragment Ezoterycznych źródeł nazizmu Marka Tabora, magia Kinga i tekst METa, który opisywał jako skandal przyznanie nagrody Kościelskich Wildsteinowi za powieść Jak woda-, w numerze 19 - feminizm, magia, sadomasochizm. Komentowana bibliografia zawartości numerów „bruLionu” pokazuje zatem kilka rzeczy: nie jest prawdą, że „bruLion” od numeru 13 powielał sam siebie, prawdą natomiast jest, że poszerzenie formuły pisma o wszelkie marginesy kultury właściwie zamknęło przed „bruLionem” możliwość ukazania czegoś nowego. Zmniejszyła się zatem nieprzewidy-walność, a wzrosła konsekwencja. Pragmatycznie jednak rzecz biorąc, „bruLion” dokonał tego, co redaktorzy zamierzyli: stał się wyrazicielem przełomu, podpowiedział - nie w ramach programu ideowego, lecz praktyki - przełomową strategię. Potem, po numerze 17, nie miał już nic do odkrycia.

Oto zatem dziedzictwo komunikacyjne „bruLionu” - dziedzictwo ukazujące, że pismo może być nie tyle płaszczyzną wymiany poglądów, salonem kulturalnym, ile poligonem indywidualnej ekspresji, obszarem praktykowania autentyczności nielimitowanej, bycia sobą bez konieczności redukowania siebie do zachowań pożądanych czy mile widzianych. To już jednak zapowiada program.

„Najtrudniejsze do zdefiniowania postawy”

Większość komentatorów historii „bruLionu” stwierdza, że pismo nie miało programu, choć dorobiło się strategii. Pozornie potwierdzają to słowa samego Roberta Tekielego, który w jednym z wywiadów stwierdził: „U podstaw »bL« nie tkwił żaden program artystyczny ani ideologia, tylko pewna intuicja. Intuicja polegająca z grubsza na tym, że uznaliśmy, iż twórczość przeniosła się z obszarów uznawanych dotąd za »wysokie«, czyli te, które dotąd zajmowała literatura, na inne obszary. [...] Wśród tematów uznawanych za literackie, kulturalne doświadczenie mojego pokolenia się nie mieści”1. Wspomniana przez Tekielego „intuicja” stanowiła punkt wyjścia, bo kiedy współtwórcy pisma uświadomili sobie, że ich kulturowe doświadczenie pozbawione jest reprezentacji, poczęli szukać zarówno wyjaśnień, jak i literatury przedstawiającej ich światy.

Późniejsze losy pisma pokazują, że wstępna intuicja oraz stosowana strategia wspomogły narodziny programu. Jego krystalizację przyspieszyły - podobnie jak w przypadku pism awangardowych - dwa czynniki, wymuszając niejako na redaktorach ewolucję od praktyki do koncepcji ideowej. Pierwszym z nich było publiczne oburzenie przeciwników (którzy z całą naiwnością odsłonili słabe miejsca zajmowanego przez siebie układu), drugim - rosnąca popularność, która popychała do radykalizmu i ostrości definicji.

Program, jaki z działań się wyłonił, można chyba nazwać projektem maksymalizacji uczestnictwa w kulturze. W 1990 roku, korzystając z łamów zaprzyjaźnionego „Tygodnika Literackiego”, redaktorzy „bruLionu” stwierdzali: „Od początku istnienia »bruLionu« zrezygnowaliśmy z lansowania jakiegokolwiek sposobu życia i myślenia. Z własnej i nieprzymuszonej woli (i we własnym nieprzymuszonym interesie) staramy się prezentować najtrudniejsze do zdefiniowania postawy, ponieważ to właśnie w konfrontacji ekstremalnych zachowań złożoność relacji człowiek-świat objawia się w sposób najbardziej wyrazisty”2. Warto zauważyć, jak

53

1

   Rzecznicy neogówniaierii. Z Robertem Tekielim rozmawiają J. Gondowicz i A. Pawlak. „Gazeta Wyborcza” 1991, nr 274.

2

   Dwa intelektualizmy, (w dziale Listy; podpisane: J. Baran, W. Bockenheim, K. Koeh-ler, R. Tekieli). „Tygodnik Literacki” 1990, nr 12.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ruchome Marginesy 11 gują? Chyba tak. Uda się wyciągnąć tę naukę, gdy zrozumiemy, że każda hiperbol
Ruchome Marginesy 41 W numerze 11/12 ten sam autor opublikował podobną w tonie charakterystykę „Tyg
Ruchome Marginesy 51 T T niezwykle skromnymi - tekstami krytycznymi sprowokował starszych do wyłoże
60549 Ruchome Marginesy 81 omawianiu tych zjawisk jako marginalnych, lecz na wprowadzeniu marginesó
73154 Ruchome Marginesy 31 nia z mediami polegała na odkryciu, że nie ma współpracy między niskonak
Ruchome Marginesy 21 Dziedzictwo instytucjonalne to przede wszystkim te rodzaje aktywności, które w
Ruchome Marginesy 71 szczególna była to wypowiedź. Autorzy wprowadzili - bez szczególnej dbałości o
Ruchome Marginesy 91 że tęsknoty tego rodzaju były dość powszechne wśród czytelników i że wynikały

więcej podobnych podstron