powrot posla-akt3, SCENA I


SCENA I

Teresa i Agatka

TERESA

Powiedasz, e czek, co to przebywa kryjomo,

By to malarz z Warszawy?

AGATKA

Tu wszystkim znajomo.

Ja sama nie wiedziaam (powiem dzisiaj szczerze),

Czemu ten Niemczyk wszystko kreli po papierze,

I gdzie móg, na wapann spoziera ukradkiem;

Ali si dowiaduje mój Jakub przypadkiem,

e kochany Szarmantcki sprowadzi go skrycie

I przyrzekszy zapaci prac naleycie,

Tajnie portret wapanny kaza odmalowa,

Pewnie eby si potem móg z nim popisowa.

eby si chwali.

TERESA

na boku

Otó caa moja wina!

Otó, Walery, twoich podejrze przyczyna!

AGATKA

Nieborak malarz! musia dni tu kilka straci,

A przy kocu Szarmantcki nie chcia mu zapaci;

Rozgniewany, rzecz ca przed ludmi powiedzia.

TERESA

O, niesuszny Walery! Gdyby bd twój wiedzia,

Aniby niestaoci mia mojej wyrzuca,

Ani serca czuego na chwil zasmuca

AGATKA

Panna jest, widz, smutna! Ach, có bym nie daa,

Gdybym j cho raz w yciu szczliw widziaa!

TERESA

Wiem, Agatko, e serce twe dla mnie przychylne,

Ale szczcie w tym yciu tak zwodne, tak mylne,

Tyle przeszkód dla niego!

SCENA II

Ci sami i Walery

WALERY

w gbi teatru

alem obciony,

Jake stan w jej oczach, smutny, obwiniony!

Ach, czyme jej zmartwienie potrafi nadgrodzi?

AGATKA

na boku

Ma przytomno mogaby ich zgodzie przeszkodzi.

do Teresy

Panna pozwoli, e tu duej nie zostan,

Mam jeszcze dla jejmoci obszywa falban.

Odchodzi

SCENA III

Walery, Teresa

TERESA

Walery! wiesze bduú twojego przyczyn,

Chcesze duej unika?

WALERY

z ogniem

Wyznaj m win.

O, Tereso! miej lito nad smutnym mym stanem:

Nie byem w pierwszym razie czucia mego panem,

Gdy mi zdrajca pokaza ten obraz, tak wity.

Zadziwieniem, zazdroci i alem przejty,

Nieszczliwy! nie mogem atoli winowa

Ciebie; przywyky tylko kocha i szanowa,

Tumic al w sercu moim, który mi przenika,

Niespokojny, wejrzeniam twojego unika.

Dzi jedno twoje sowo spokojno mi wraca,

Tyle frasunków jeden rzut oka zapaca.

Ach, gdy w sercu nie zgasy cnotliwe pomienie,

atwo si wraca ufno, atwe pogodzenie.

Zbrodzie, który podstpów mia takich si way,

Który mia moj mio, tw saw znieway,

We krwi swej chyba zmyje urazy nieznone.

TERESA

Nie poszukuj twej krzywdy przez kroki zbyt gone;

Serce moje napeni niepokojem, trwog,

O prdsz jeszcze zgub przyprawi nas mog.

Wierz mi, czowiek ten: próny, zepsuty i hardy,

Nie zemsty, ale raczej godzien jeste pogardy.

Corazem nieszczliwsza: z ojcem moim zmownie

Macocha rk moj daa nieodzownie.

W tym okropnym przymusie jak sobie poradz?

Lub posuszestwo, lub te mio moja zdradz.

WALERY

Mio z nami, Tereso! ta niech koi trwog:

Mog rodziców twoich zakazy zbyt srogie

Przymusza, by niecnocie oddaa tw rk?

Duej znosi nie mogc tak okropn mk,

Pójd do ojca twego z moimi probami,

Pójd i u nóg jego wyznam mu ze zami

Mój stan i moj mio, i me niepokoje;

Powiem, e ciebie kocham, e ty bóstwo moje,

Ze serca, myli moich ty pani jedyn,

Ze nieszczcia naszego stanie si przyczyn,

Jeli trwa duej bdzie w swojej surowoci.

A jeli serce jego przystpne litoci,

Oddali od obojga ten cios tak gboki,

Zmikczy si na me proby, cofnie swe wyroki.

TERESA

Bodajby móg go zmikczy i móg go uprosi!

Ty stalszy, mniej moesz przeciwnoci znosié

Ja pod nimi upadam, biedna i trwoliwa,

Wiem tylko, e ci kocham i em nieszczliwa.

SCENA IV

Ci sami i Podkomorzyna

PODKOMORZYNA

Smutnymi was, me dzieci kochane, znajduj,

I zmartwienia waszego przyczyn zgaduj;

To i mnie równie ywo, jak i was, obchodzi.

WALERY

Ach, matko, twoja dobro troski nasze sodzi,

Nic tobie nie jest tajne, ty sama patrzaa,

Jak szczera nasza mio z latami wzrastaa;

Karmia j nadzieja, dzi i ta ju znika.

PODKOMORZYNA

Mój Walery! al ciki serce mi przenika;

Starosta ju Teres innemu oddaje,

Cae moje staranie dzi prónym si staje.

Wychowujc was sama z dziecistwa oboje,

Wierzcie: najsodsze byy te nadzieje moje,

Ze czc was w przyszoci zwizkami wiecznymi, ;

Syná i wychowank ujrz szczliwymi!

Cnotliwe w was skonnoci nie byy mi tajne,

Nie szam nigdy przez drogi rodzicom zwyczajne,

Co surowoci ufno w dzieciach wytpiaj;

Wasze szczcie i troski moimi si staj.

Kochany mój Walery! mam ciebie za wiadka,

Najlepsza, przyjacióka bya twoja matka.

WALERY

Ty bya zawsze nasz pociech jedyn

TERESA

Ach! sta si dzisiaj szczcia naszego przyczyn.

Zaklinaj ojca mego na krwi obowizki,

Niech przynajmniej oddali te nieszczsne zwizki,

Niech si dzisiaj nie spenia ten przymus tak srogi.

Ach! nie pojmujesz mojej aoci i trwogi,

Miej lito nad mym stanem!

PODKOMORZYNA

al twój ywo czuj:

jam niegdy kochaa, i atwo pojmuj

T bole, te cierpienia, t niepewno srog

Niewiele proby moje na twym ojcu mog,

Ale pójd do niego alem przejta

Powiem mu: niech na swoj powinnoé pamita,

Niech wspomni, e jest ojcem, e w twoim zamciu

Winien najprzód pamita o przyszym twym szczci

Nie zas, gwatowny wybór przywodzc do skutku,

Sta si przyczyn twego nieszczcia i smutku.

podajc im rce, które Walery i Teresa cauj z przejciem.

O, me dzieci! wszak znacie czuo m dla siebie,

Nie opuszcz was pewnie w tak smutnej potrzebie.

sycha za teatrum Starost mówicego

STAROSTA

To próno: czek z wapanem nigdy si nie zgodzi

Ale gdzie ten Walery?

TERESA

ze dreniem

Ojciec mój nadchodzi

Oddal si i tobie poruczam m cao.

PODKOMORZYNA

Patrz, jak si lka, jaka z swym ojcem niemiao!

Przykro w swych dzieciach wzbudzi uczucia podobne.

SCENA V

Podkomorzyna, Walery, Podkomorzy, Starosta

STAROSTA

A, wapastwo tu macie kolokwia osobne!

Moe przeszkadzam?

PODKOMORZYNA

Owszem, jestemy mu radzi

STAROSTA

do Podkomorzyny

Kóciem si z mulkiem, i có to poradzi?

PODKOMORZY

Ja si na moim zdaniu nie zwykem zasadza,

Nawet o polityce nie chciabym ju gada.

STATOSTA

Wszak, co dzi przyszo z poczty, ju zgadem we wtorek

postrzegajc Walerego

A, jake mi si miewa mój legislatorek?

Có tu wapan przede mn ustawicznie zmykasz,

Przechadzasz si w zamysach, ud ludzi unikasz!

Moe jeszcze i w domu komponujesz mowy?

Có tam, prdko bdziemy mieli sejm gotowy?

z zgroz

Godzio si w tym rzdzie o sukcesji gada?

I gorszy jeszcze naród, i w tym si go bada?

WALERY

Naród jest panem naszym, wie, co poyteczne,

Co dla kraju szkodliwe, a co jest bepieczne.

STAROSTA

Naród u takich rzeczach gada nie powinien!

WALERY

Ale kiedy chce gada, ja temu nie winien.

do matki

Smutne uczucia moj napeniaj dusz;

Mój al i moj rozpacz ju mu odkry musz.

PODKOMORZYNA

Wstrzymaj si! moglibymy rzecz ca zepsowa.

Trzeba go uagodzi, z wolna postpowa.

STAROSTA

Jakie on tajemnice wapani odkrywa?

Radz, niech si z materi tak nie odzywa,

Bo okrutnych przypadków ja sam wiadkiem byem.

Pamitam, gdy w Radomiu trybuna sdziem,

Jeden panicz, chcc z wiatem swym si popisywa,

Przeciw wolnym elekcjom zacz przebkiwa;

Wanie to byo, gdymy od stou wstawali;

Jakemy si na niego do szabel porwali,

Nas byo wielu, ledwie zosta si przy duszy,

Wzi przez eb krys z pitnacie, a obydwie uszy

Ledwie mu yd, cyrulik, jedwabiem pozszywa.

ze miechem

No, ju si potem wicej nigdy nie odzywa!

PODKOMORZY

Prawda, e to by jeden sposób przekonania.

STAROSTA

Ale jake te mona mie tak dzikie zdania

I przez sukcesj naród chcie jarzmem uciska!

W tym przypadku, pytam si, co kto moe zyska?

Król dzi umrze, nazajutrz syn po nim nastaje:

Wszystko si w spokojnoci jak wprzódy zostaje,

I Wszystko cicho i nikt si nikomu nie skoni;

W elekcji kady swego kandydata broni

Wszyscy na ko wsiadaj i, podug zwyczaju,

Zaraz panowie partie formuj po kraju;

Ten mówi do mnie z min rubasznie przyjemn:

„Kochany panie Pietrze , prosz, bd wa ze mn!

Midzy nami, t wiosk we niby w dzieraw”;

Drugi, ebym by za nim, puszcza mi zastaw,

Ten daje sum i tak czek si zapomoe.

Prawda, z tego wszystkiego przyj do czubów moe;

I tak byo po mierci Augusta Wtórego:

Ci bili Sasów, owi bili Leszczyskiego,

Palili sobie wioski; no i có to szkodzi?

Obce wojsko jak wkroczy, to wszystko pogodzi.

Potem amnestia , panom buawy, urzdy,

Szlachcie dadz wójtostwa, obietnice, wzgldy,

Nie byo to tak dobrze? I có wapan na to?

PODKOMORZY

Mówi o tym byoby czasu prón strat.

Niech naród decyduje w zjazdach sejmikowych;.

My tu za raczej mówmy o sprawach domowych.

PODKOMORZYNA

O dzieci naszych szczciu i postanowieniu.

Jeli mona krewnego wierzy przyrzeczeniu,

Kiedy staraniom naszym córk sw powierzy,

Midzy owiadczeniami, z którymi si szerzy,

Powiedziae, e miaby za najwiksze szczcie,

Aeby poczone przez wczesne zamcie

Móg oglda te dzieci razem wychowane.

Dzi w sowie jego now znajduj odmian;

Nie szemrz na ni ani chciwa jestem zysku,

Lecz bym nierada widzie dzieci tych w ucisku:

Kochali si z dziecistwa; jake bez litoci

Czynisz wbrew córki swojej woli i skonnoci?

Przymusem niechtnemu chcesz jej odda rk

I, ojciec, wasnej córce chcesz zadawa mk?

STAROSTA

Co za mka! Wszak pójdzie za czeka modego,

Czeka, co jest swym panem, czeka majtnego.

szedem dawniej z wapastwem w niejakie umowy,

Lecz nie na pimie, wszak to byo tylko sowy.

Naówczas ich fortuna w lepszym bya stanie

Dzi j zmniejszyo sprawy ostatniej przegranie,

A jak si reszta midzy trzech synów podzieli,

Pytam si, pastwo modzi z czegó by y mieli?

PODKOMORZY

Ani mnie wapan wstydzisz, ani te zasmucasz,

Kiedy mierno majtku mojego wyrzucasz.

Mierny jest, lecz za mstwo przodkom mym nadany,

Nie wydarty ani te podoci zebrany;

Z cnot oddam go synom. Córki-m jego yczy

Nie dlatego, eby z ni syn mój krocie liczy,

Ale em sdzi, i z ni szczliwym y bdzie.

STAROSTA

U wapana maksymy w najpierwszym s wzgldzie,

Co u mnie, to pienidze.

WALERY

Jeli o to chodzi,

A Ach, wiem, e si Teresa na to ze mn zgodzi:

Wyrzekam si majtku, lecz dam osoby.

Mio, mio cnotliwa, ta poda sposoby,

Ze przy zgodzie, przy pracy i przy rzdzie dbaym

Bdziemy szczliwymi przestajc na maym.

Racz si wapan dobrodziej probom mym nakoni,

Nie chciej, u nóg twych prosz, szczcia mego broni!

Powic ycie moje, by jej sta si godnym,

By ci dowie, e synem nie bd odrodnym.

STAROSTA

Gdybym lawet innego nie mia przedsiwzicia,

Jake bym móg wzi czeka takiego za zicia,

Co w zdaniach swoich ze mn ustawnie jest sprzeczny?

Dobrodzieju! niepokój miabym w domu wieczny:

Rzd nasz dawny ustawnie chciaby przeistacza.

Przykady Rzymian, Greków, Anglików! Przytacza;

Na staro chciaby moe uczy mi tej sztuki,

Jake si; ona zowie? tej mdrej nauki.

Co to wy teraz wszyscy tak bardzo, chwalicie.

Lo...gi....ki... Oj, eby tak które moje dzieci

Umie miao logik zadabym ja jemu!

A potem, ciko chybi sowu raz danemu:

Dla Szarmantckiego córka moja przyrzeczona

Otó z reszt kompanii nadchodzi ma ona

SCENA VI

Ci sami, Starocina, Teresa, Szarmantcki

STAROCINA

Cest lne chose bien afjreuse, to rzecz niesychana:

Wszak to Teresa sprzeczna rozkazom wapana

Nie chce za ma chopca najczulszego w wiecie.

STAROSTA

Co tam wapani suchasz, co dziewczyna plecie?

Ja wiem, co robi... Wanie wskórabym te wiele.

Gdybym chcia jeszcze zwaa na te ceregiele!

Rzecz ju raz uoona dzi si nie odmieni,

Kawaler koczy pragnie, indult ju w kieszeni.

Ksidz kanonik o mil, wraz si moe stawi,

A tak mona wesele dzi jeszcze odprawi.

obracajc si do Szarmantckiego

No, zawczasu ju ciskam kochanego zicia.

SZARMANTCKI

Peen radoci, peen czuego przejcia

Przyjmuj wyrok z dawna ode mnie yczony.

Lecz jest podobno zwyczaj, e obydwie strony,

Nim je na cae ycie wite zcz zwizki,

Wchodz w jakie umowy, w jakie obowizki,

Ze si posag naznacza, intercyza pisze.

Ja o tych formalnociach nic dotd nie sysz;

Szlub nasz potem mógby by za niewany wzity;

Nie chcc za nigdy zrywa ten zwizek tak wity,

Chciabym otwarcie wiedzie na pimie, nie sowy,

Jak wielki bdzie posag i czyli gotowy.

STAROSTA

porywajc si za gow

Jak wielki bdzie posag? Ach, có si to dzieje!

To takie wapan sobie powzie nadzieje,

Za ycia chcesz mi jeszcze wydziera majtek?

obracajc si do ony

I có wapani na to? Wszake zapewniaa,

e mio jego za cel posagu nie miaa,

e si fruktami, mlekiem karmi tylko bd,

e w jakici kabance nad rzek osid.

A, dobrodziko! widzisz, nie o mleko chodzi:

Jegomo oczywicie na majtek godzi.

STAROCINA

O cie! quelle bassesse! ! ja jej nie pojmuj!

W adnym romansie rzecz si taka nie znajduje!

Fi donc, monieu Szarmantcki! Wstyd mi za wapana.

STAROSTA

do córki cicho

Bardzo dobrze robia, Teresiu kochana,

e si nie chciaa wdawa z takim sowizdrzaem:

Ch posagu pokrywa mioci zapaem,

Takiemu paniczowi nie oddam twej rki

TERESA

z uczuciem

Ach, ojcze! przyjm najczulsze serca mego dziki!

W rado zamieniasz srog i rozpacz, i trwog.

STAROSTA

do Szarmantckiego

Cho ojciec, córki mojej przymusza nie mog:

Wstrtu jej przeoenie adne nie zwycia,

Przez aden sposób nie chce wapana za ma.

SZARMANTCKI

Z wstrtem walczy nie mona; z miejsc si tych oddal,

Niejedna rada bdzie ukoi me ale.

na boku

Tu mnie nie chc; czek inn szczliw uczyni.

STAROCINA

Sil a le coeur sensible , umrze na pustyni.

WALERY

z cicha do odchodzcego Szarmantckiego

Nie chc ci tu zawstydza zdrad twoich odkryciem,

Oddaj portret Teresy, lub stracisz go z yciem.

SZARMANTCKI

oddajc portret

We go, nie s to rzeczy tak dla mnie udzce.

Wszakem ci pokazywa, mam tego tysice

odchodzi

STAROSTA

ogldajc si

liczny mi praat! w targi chcia wchodzi o on!

Nie ucieko to jeszcze, co jest przewleczone.

do córki

Wiem, e ci jego strata nie bardzo dotyka,

Zobaczysz, e ci znajd ot, tak frysz chopczyka.

Nie znasz go ani ci si mona dorozumie.

TERESA

Ojcze! nie mog duej uczué moich tumi,

U nóg je twych wyjawiam; szuka nie potrzeba

Tego, co mi z dziecistwa przyznaczyy nieba;

Walery w sercu moim wzbudzi mio tkliw,

Z nim jednym tylko w wiecie mog by szczliw.

Oddaj mi jemu... albo, rozpacz przejta,

Niechaj w pospnych murach klasztoru zamknita

Dokonam opakanych dni moich ostatki!

Zaklinam ci na pami ukochanej matki,

Tej matki, która, gdyby na stan mój patrzya.

U nóg twoich ze zami za mn by prosia!

STAROSTA

Niech Walery wapannie przestanie si marzy,

Na co si pieszy? moe bogatszy si zdarzy.

Lepiej mie zawsze wasny swój kawaek chleba.

Ja owiadczam, e na mnie spuszcza si nie trzeba.

PODKOMORZY

I jake, myl bogactw tylko zatrudniony,

zami nieszczsnej córki nie jeste zmikczony?

O có chodzi? Mówiem z samego pocztku,

e Walery si zrzeka posagu, majtku;

Zapisz go wapan, komu zdawa mu si bdzie;

U mnie szczcie mych dzieci w najpierwszym jest

wzgldzie.

STAROSTA

Wszystko to bardzo dobrze, lecz nie moja wina,

Jeli bdzie narzeka ta biedna dziewczyna

PODKOMORZYNA

Z tej strony chciej sw wapan uspokoi trwog.

Ujrzysz córk szczliw, zapewni go mog.

Znajdzie dobro waniejsze nad wszystkie dostatki:

W mu wzajemno, we mnie tkliwo drugiej matki.

Wierz mi: nie stado, które wiele bogactw liczy,

Szczliwego poycia doznaje sodyczy,

Niesmak w nim i niezgoda najczciej panuje

I ta syto wszystkiego, co nam ycie truje;

Szczcia szuka naley w spokojnej miernoci,

W tej dobranej umysów i serca skonnoci,

Kdy rado i troski razem si ponosz,

Tam, gdzie cnoty domowe pierwsz s rozkosz,

Kdy ma i ony najpierwsze staranie:

Cnotliwe i rozsdne dzieci wychowanie,

Dzieci, co postpujc przykadn kolej,

Staj si ich pociech i kraju nadziej.

Wierz mi: takie to szczcie dzieci nasze czeka,

Jest w twoim rku, niech si duej nie odwleka.

STAROCINA

Mon ange, jétais contraire na te ich pobranie,

Mas, mais voyant cle plus Trés tak czue kochanie,

Il serait crue ! duej sprzeciwia si temu.

prosz ci; chciej ju odda córk Waleremu.

STAROSTA

I wapani ju take? to jaka choroba!

Có ja poczn, kiedy si tak wszystkim podoba?

na boku

Cho nierad, i w tym musz mej onie dogodzi;

Zaraz zemdleje albo zechce si rozwodzi.

z ywoci

Róbcie sobie, co chcecie...

TERESA

Wic, ojcze kochany,

Zezwalasz na me szczcie?

WALERY

Jue przebagany;

Pozwól, niech u nóg zo twych najczulsze dziki.

STAROSTA

Porzu wapan te wszystkie wzdychania i jki,

e si, gdy takie szczcie ma si w tym znajdowa.

Ja tylko bd jeden przypadek warowa,

To jest: eby mi nigdy ni dzieci, ni ony

Nie uczy zda, którymi same napeniony.

Synów wezm do siebie, w ustroniu osid,

Nauk, rzdu, pryncypiów  sam ich uczy bd;

Bo wapan, jakby zacz dawa im logik,

Porobiby subiekta równie jak sam dzikie.

WALERY

Bdziemy caym yciem o to si starali,

Bymy wszyscy ask jego godnymi si stali

PODKOMORZYNA

O! jakem ja szczliwa!

TERESA

Nieba nas pocz.

Walery! umartwienia dzi si nasze kocz!

WALERY

Tereso! szczcie moje zaledwie pojmuj.

STAROCINA

Prawdziwie, e mi widok ich attandrysuje.

SCENA VII i ostatnia

Jakub i Agatka przychodz

PODKOMORZYNA

Có tam powiesz, Agatko?

AGATKA

Ja bym prob miaa

Do pani... ale nie wiem... co jestem niemiaa...

Niech Jakub powie pani...

PODKOMORZY

No, có tam, Jakubie?

JAKUB

Nie wiem, czy mam powiedzie?... Ja Agatk lubi

I Agatka mi lubi.

PODKOMORZY

Có dalej, mów szczerze.

JAKUB

Oto, gdy panicz pann Teres ju bierze,

Niechaj nam pastwo take dadz pozwolenie,

Niechaj i ja si z moj Agatk oeni.

PODKOMORZY

Chcesze ty go, Agatko?

AGATKA

Chc i, prosz pani,

Ja go ju dawno lubi

PODKOMORZY

No, moi kochani,

Agatka obyczajna, ty czowiek poczciwy,

Ja dwakro w dniu dzisiejszym sdz si szczliwy,

Ze i takiej synowej Pan Bóg da mi doy

I razem do waszego szczcia si przyoy.

Wszak wszyscy, co w obrbie mej woci mieszkacie,

Po dzieciach pierwsze miejsce w sercu moim macie;

Sodko mi byo waszym zatrudnia si stanem,

By raczej waszym ojcem anieli panem

Mie nad wami staranie, chciwoci dalekie,

Rozciga nie surowo, lecz tkliw opiek.

Dzie dzisiejszy jest dla mnie wity i radony,

Nie chc, aeby obchód oznaczy go gony,

Milej mi bdzie, e ci, z których yjem pracy,

Stwierdz go szczciem swoim poczciwi wieniacy,

Niech ich podlego ze dniem dzisiejszym ustaje:

Ciebie i wo m ca wolnoci nadaj .

JAKUB

Panie dobry, askawy, pod rzdy twoimi

My i rodzice nasi byli szczliwymi.

W dobrej i zej przygodzie z tob razem wspolni,

Nie porzuciem ci nigdy, cho bdziemy wolni.

PODKOMORZY

Agatko! ona moja los twój zabepieczy

do Jakuba

Ja ciebie nie zapomn.

STAROSTA

Potrzebne to rzeczy!

Do czego to znów przypi te ich uwolnienie?

To tylko wapan robisz dla drugich zgorszenie.

Jak wszystko, akt ten chcecie odby nowomodnie.

Ja go chc odby dawnym zwyczajom dogodnie:

Najprzód prosz, niech si to odprawi przy wiecy,

Anta starego wina ka doby z piwnicy;

Niechaj modzierze hucz za kadym wiwatem,

Niech panna moda z kumem, a pan mody z swatem,

Ukoniwszy si wprzódy, id w pierwsz par;

Jak za dobrze zagrzeje gow wino stare,

Jak si tylko da sysze kochana bandurka ,

Czek cho stary, z gosposi wytnie si mazurka.

STAROCINA

Vraiment, mnie si nie bardzo chce by na tej fecie;

Wy sobie bourgeosement tacowa bdziecie.

Ja si koo pónocy poka na chwil.

STAROSTA

Ale czemu tak póno?

STAROCINA

Nie jest to w mej sile,

Nie lubi tego zgieku i tego haasu;

Wiesz, ce nest pas du bon ton przyjeda zawczasu.

PODKOMORZY

Te tak chlubne dla syna mego zjednoczenie

Najczulsze serca mego dopenia yczenie;

W nim wszyscy znajdziem szczcia naszego przyczyny.

Bodajbymy, wraz dzielc pomylne godziny

Midzy sodkim staraniem krewnym i domowi.

I tym, co si naley wasnemu krajowi,

Cnotliwie wszyscy w zgodzie i jednoci yli

I na szczcie ojczyzny i dzieci patrzyli!

Zakoczono dnia 7 listopada 1790 w Warszawie



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
powrot posla-akt2, SCENA I
powrót posła, 3, SCENA I
Powrót posła - komedia polityczna powstała w atmosferze Sejmu, Oświecenie(4)
Powrót posła, Nauka, Język Polski
Powrót Posła komedia obyczajowa i polityczna
Omówienie lektur, Powrót posła, Powrót posła Jak wiesz w tej lekturze poglądy polityczne osób możn
Omówienie lektur, Powrót Posła komedia polityczna, "Powrót Posła komedia polityczna
powrot posla 5HWDWAUWZZMDDUXSYVQVNWYUBBP2MNXYJWGIUCA
Powrót posła
powrot posla
35.Stosunek pisarzy polskich do pogoni za cudzoziemszczyzna , „PowrĂłt posĹ‚a”
J U Niemcewicz Powrót posła
powrot posla niemcewicz 4GLLHJ Nieznany
powrot posla-streszczenie
Powrót Posła, Szkoła
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 33. Julian Ursyn Niemcewicz, Powrót posła (Przedmowa, Do czyt
J.U. Niemcewicz - Powrót posła, Oświecenie
powrot posla 6V4AU472MYVDY7N6MZ Nieznany

więcej podobnych podstron