Jest to komedia polityczna i obyczajowa, powstała na zamówienie obozu reform i miała spełniać funkcje agitacyjne. Jej zadaniem było ukazanie niezbędności
i słuszności postulowanych zmian ustrojowych. Wydany w czasie obrad Sejmu Czteroletniego, miał oddziaływać na szeroki kręgi odbiorców, szczególnie
na szlachtę. Miał on propagować program i zamierzenia stronnictwa patriotycznego, czyli reformy kraju i jednocześnie ośmieszać stare tradycje sarmackie.
Porusza on wszystkie ważniejsze kwestie i problemy rozpatrywane przez sejm: sprawę liberum veto, sukcesję tronu, przymierze z Prusami przeciw Rosji, ofiary dziesiątego grosza itp. Niemcewicz był posłem inflandzkim na Sejm Czteroletni, należał do stronnictwa patriotycznego, popierał dążenia obozu reform, czynnie
zwalczał z trybuny sejmowej poglądy konserwatystów. W swojej komedii pragnął ośmieszyć zacofaną szlachtę, zaagitować na rzecz reform, przekonać, że interes osobisty zawsze powinien ustępować dobru Rzeczypospolitej. Jest to również komedia obyczajowa, bo autor ośmiesza obyczaje panujące w XVIII wieku
wśród szlachty. Poddaje krytyce bezmyślne naśladowanie cudzoziemszczyzny i wszelkie zachowania pokrewne. "Powrót posła" jest typowy dla oświecenia (komedia polityczna, charakter dydaktyczny). Postacie w utworze nie są jednostkowe, lecz zbiorowe. Działaczy stronnictwa patriotycznego reprezentują w utworze: Podkomorzy i jego syn Walery, zaś obrońców starego porządku - starosta Gadulski, jego żona i Szarmancki. Gadulski chwali się swoim nieuctwem. Sądzi, że stary porządek ze "złotą wolnością szlachecką", z liberum veto jest najlepszy. Wspomina czasy (saskie), kiedy to "człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni"
i "wszyscy byli kontenci, robiono, co chciano". Ostro atakuje "nowomodne głowy". Według starosty Polska nie powinna zawierać sojuszów z najbliższymi sąsiadami i siedzieć cicho (najwłaściwsze państwa do paktów to według starosty: Hiszpania, Portugalia, Ameryka). Tyranizuje córkę i służbę. Sam przyznaje:
"Ja co nie czytam lub przynajmniej mało,
Wiem, że najlepiej jak przedtem bywało."
Niemcewicz demaskuje w "Powrocie posła" nieuctwo, ograniczoność horyzontów myślowych konserwatystów, ukazując jednocześnie nicość staroszlacheckiej,
sarmackiej moralności. O istnieniu wysokich wartości moralnych nie świadczy bowiem prostota obyczajów. Nic tu nie było prostego, było najwyżej nieokrzesane,
a to wynikało z ciemnoty i nieuctwa, za którym kryła się chciwość, niczym nie opanowana żądza zdobycia majątku, tyranizowanie dzieci. Pieniądz stał się
głównym motorem postępowania ("U waćpana maksymy w najpierwszym są względzie - co u mnie, to pieniądze" - mówi Starosta). Zanikło poczucie sprawiedliwości. Starosta wezwany przez rozjemcę przy podziale majątku między synów Chorążego, nie tylko dopuszcza do niesprawiedliwości,
ale jeszcze pochwala ją, a droga, która do niej prowadzi, napełnia go zachwytem. Mówi:
"Powiadam, że uparty człek zawsze wygrywa.
Świeży mam tego przykład: rok ledwie upływa,
Kiedy byłem na dziele Chorążego synów
Najstarszy jak się uparł o kilka tam młynów,
Niesłusznie, prawda cośmy się go naprosili,
I nie, i nie! Nareszcie bracia ustąpili -
Powiedzże waćpan teraz, że uparty traci".
Ta pochwalna prostota okaże się zwykłym frazesem, gdy przypomnimy sobie, jak ci ludzie gonią za blichtrem, za swoiście pojętą "ogładą". Tak więc z tego wynika owo zarozumiałe politykowanie i wiara w swą przenikliwość, owa pochwała gadulstwa ("poseł gadać powinien"), tego gadulstwa, z którym tak walczyli członkowie stronnictwa patriotycznego. Fałszywy jest także patriotyzm konserwatystów szlacheckich, będący w istocie tylko ślepym, bezrozumnym przywiązaniem do tradycji, przywiązaniem wypływającym z dogmatycznego sposobu myślenia, ze strachu przed logiką. Jest to tylko wstręt do wszelkiej nowości, wszystko jedno jakiej, uparte
powtarzanie, że "tak jest najlepiej, jak przedtem bywało". Tych osobliwych patriotów nie obchodzi, czy własne państwo jest suwerenne, samodzielne, zdolne
do obrony, czy rozwija się gospodarka. Gadulski peroruje:
"Prawda, z tego wszystkiego przyjść do czubów może
I tak było po śmierci Augusta Wtórego.
Ci bili Sasów, owi Leszczyńskiego,
Palili sobie wioski, no i cóż to szkodzi?
Obce wojsko jak wkroczy, to wszystko pogodzi".
Wspomniane przykrości są przy tym drobnostką w porównaniu z korzyściami, jakie przynosi wolna elekcja i bezkrólewie:
"Potem amnestia: panom buławy, urzędy,
Szlachcie dadzą wójtostwo, obietnice, względy".
A więc i tu motorem wszystkiego jest nadzieja zysku. Przeciwnikiem Starosty jest Podkomorzy i Walery. Jednak postacie te są nieco sztywne. Język jest owszem czysty i rzeczowy, ale brak w nim dowcipu, jakim obdarzony jest język Gadulskiego. Głoszą oni wszystkie poglądy stronnictwa patriotycznego i cechy, jakimi powiniem charakteryzować się prawy obywatel. W szczególności chwalony jest patriotyzm i poświęcenie dla ojczyzny. Podkomorzy mówi: "Dom zawsze ustępować powinien krajowi". Podkomorzy krytykuje wszystko to, co chwali Starosta, a więc wszelkie przywary i zbytki szlacheckie.
"Ten nieszczęsny nierząd, to sejmików zrywanie
Kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie"
"Gnijąc w zbytkach, lenistwie i biesiad zwyczaju
Myśleliśmy o sobie, a nigdy o kraju".
Podkomorzy to nie tylko wzorowy i mądry ojciec, ale także dobry i ludzki opiekun poddanych, dla których "był raczej ojcem aniżeli panem". Nadaje chłopom wolność. Wątkiem obyczajowym jest wyśmiewanie popularnego wśród szlachty "życia na zachodnią modę". Nowomodnymi są żona Starosty i Szarmancki. Starościna wiecznie nękana "modnymi chorobami", m.in. nudą, nie zwraca uwagi na świat zewnętrzny, buja w obłokach, myśli, że świat jest taki, jaki ona sobie
wymarzy. Próbuje namówić męża do przebudowania ogrodu na taki, jakie się spotyka na zachodzie i nie zwraca przy tym uwagi, że zniszczy młyn i karczmę. Najbardziej wyśmiewany jest język, jakim się ona posługuje. Śmieje się z tego Podkomorzy:
"Głowa źle mi zrobiła - co za nowy wyraz".
Szarmancki jest typowym przedstawicielem modnych paniczów, którzy życie spędzają na hulankach, zabawach, podróżach, czyli na próżniactwie. Życie ich
jest życiem pasożytniczym, oni nic nie zrobią dla innych, a dla spraw ojczyzny nie mają czasu i głowy. Szarmancki nie interesuje się niczym poza jego przyjemnościami. Jest także nieuczciwy i chciwy. Chce się ożenić z córką Starosty z nadzieją, że dostanie duży posag. Kiedy dowiaduje się, że posagu nie będzie, szybko rezygnuje. Niemcewicz, przedstawiając tych ludzi, ośmieszył modny wówczas trend do przejmowania wszystkich zachowań, mody z zachodu. Szlachcice uczyli dzieci francuskiego, ubierali po francusku. Potem żadne z dzieci nie mówiło dobrze po polsku, nie mówiąc już o znajomości tradycji polskiej.