NAUKA REKOLEKCYJNA
PODRÓŻ DO NIEBA: PUNKTY POMOCY NA DRODZE DO NIEBA
(dla dzieci)
Kochane dzieci, kilka dni temu wyruszyliśmy wspólnie w cudowną podróż, w podróż do nieba. Odnaleźliśmy cel naszej podróży (w naszych sercach), wytropiliśmy i rozszyfrowaliśmy wiele znaków, które możemy spotkać przy „niebodrodze”, czyli drodze do nieba. Wybudowaliśmy też cudowny pojazd, którym możemy dotrzeć do tego celu. Powiedzieliśmy sobie, że każdy z nas jest właścicielem takiego „niebolotu”. Skoro posiadamy taki cudowny pojazd, to musimy o niego bardzo dbać, musimy stać na straży jak żołnierz na warcie, aby nasz „niebolot” nie stracił swojej cudownej mocy, aby się nie zepsuł.
Rekolekcje są takim specjalnym zlotem „niebolotów”, podczas którego dokonujemy gruntownego przeglądu technicznego naszych duchowych pojazdów i wykrywamy wszelkie usterki, wszelkie uszkodzenia.
Aby naprawić nasz „niebolot” musimy pozbyć się grzechu, wyrzucić go z naszych myśli, z naszych serc, z naszego życia.
Pewna dziewczynka o imieniu Beatka często jeździła z rodzicami na działkę. Miała też tam swoją własną grządkę, którą sama uprawiała. Rosły tam same dobre rzeczy: sałata, rzodkiewka, marchewka, piękne kwiaty. Któregoś dnia Beatka zauważyła, że z ziemi wyrosło kilka nowych zielonych listków.
Mamusiu popatrz - zawołała dziewczynka - już wzeszły tulipany!
Nie Beatko - odpowiada mama - to nie tulipany, to zwykłe zielsko. Trzeba je wyrwać i to wyrwać z korzeniami, bo inaczej znów odrośnie, rozsieje się i zniszczy twoje roślinki.
Kochane dzieci, Pan Jezus też ma swoją działkę i też ma swoje grządki. Te grządki to ludzkie serca. Na tych grządkach, czyli w naszych sercach, mogą wyrosnąć piękne kolorowe kwiaty, z których będzie można ułożyć wspaniały, wielobarwny bukiet dla naszego Zbawiciela. Te kwiaty to nasze dobre uczynki, szlachetne myśli i uczucia. Niestety na tych grządkach mogą też wyrosnąć dzikie chwasty, zwykłe zielska. To są nasze złe przyzwyczajenia, brzydkie słowa, niedobre myśli i czyny. Musimy te chwasty, to bezwartościowe zielsko powyrzucać, powyrywać z naszych serc i to z korzeniami, aby nie zagłuszyły pięknych kwiatów. Musimy pozbyć się grzechu.
Chcę wam dzisiaj powiedzieć o jeszcze dwóch znakach, które przyjdą wam z pomocą w walce z grzechem, czyli w naprawie uszkodzonego „niebolotu”.
Czasem przy drodze spotykamy taki znak z namalowanym kluczem (tzw. technicznym), służącym do napraw. Znak ten informuje nas, że gdzieś blisko znajduje się specjalny zakład, w którym możemy naprawić uszkodzony samochód czy inny pojazd.
Gdzie możemy natrafić na taki znak przy naszej „niebodrodze”, czyli drodze do Pana Jezusa? Każdy kościół, każda kaplica, każdy przydrożny krzyż to miejsce, przy którym możemy spotkać taki znak. W każdym z tych miejsc możemy porozmawiać z Panem Bogiem, pomodlić się, przeprosić Go za nasze zaniedbania, złe myśli, złe uczynki, za nasze grzechy. Możemy też poprosić Go o pomoc, o tak potrzebną nam Bożą opiekę, dzięki której pokonamy zło. A powiedzcie mi, gdzie moglibyśmy umieścić ten znak tu w naszej świątyni?
(wypowiedzi dzieci)
Przy konfesjonale. Konfesjonał jest takim miejscem szczególnym, które pozwala nam pozbyć się grzechu. Każda szczera spowiedź, poprzedzona rachunkiem sumienia, gorącym żalem za grzechy i obietnicą sumiennej poprawy, naprawia nasz „niebolot”. Grzech jest chorobą duszy, spowiedź jest lekarstwem, które nas z tej choroby leczy.
Był kiedyś książę bardzo bogaty. Znalazł sierotę, przybrał go sobie za syna. Obdarzył go swoją miłością. Wykształcił go, a później powierzał mu najwyższe stanowiska i urzędy. Po latach książę dowiedział się, że na jego życie uknuto spisek, a na czele tego spisku stanął nie kto inny, tylko jego ukochany przybrany syn. Zapłakało serce księcia, wszystkich spiskowców kazał stracić. Wszystkich z wyjątkiem jednego, z wyjątkiem swojego przybranego syna. Przywołał go do siebie i tak rzekł:
Tobie pierwszemu powinienem kazać ściąć głowę. Oszczędziłem ci tego, daruję ci życie. Nie chcę cię jednak więcej widzieć. Precz z mego domu! Odchodząc zabierz ze sobą tę szkatułkę. Jeżeli kiedyś napełnisz ją jakimś płynem, to możesz wrócić. Wówczas wszystko ci przebaczę i wszystko będzie jak dawniej.
Uradował się młody człowiek, że darowano mu życie. Chwycił szkatułkę i pomyślał: zaraz tu wrócę, przecież łatwo jest napełnić szkatułkę jakimś płynem.
Pobiegł na rynek miasta. Na środku stała pompa. Podstawia szkatułkę i pompuje z całych sił, ale na próżno, szkatułka nie przyjęła ani kropli wody. Myśli sobie: widać trzeba tu wody bieżącej. Idzie nad rzekę, zanurza szkatułkę. Trzymał ją długo, ale także na próżno. Może trzeba nalać wody źródlanej? Idzie w góry, nadstawia szkatułkę u źródła i znowu na próżno. A może tu trzeba mojej krwi? - myśli młodzieniec. Przyłącza się do żołnierzy księcia i idzie na wojnę, idzie w największy bój. Zostaje ranny, broczy obficie krwią. Nadstawia szkatułkę, ale ona i krwi nie przyjmuje.
Próbuje jeszcze wielu sposobów, wszystko na darmo. Zrozpaczony wraca do miasta, siada na przydrożnym kamieniu i myśli: jaki ten książę był dobry. Za syna mnie przyjął, obsypał bogactwem, wyniósł mnie do najwyższych godności. A ja? Ja odważyłem się wystąpić przeciw niemu. Chciałem odebrać mu życie. Jaki ja jestem podły!
Gdy tak rozmyślał, łza zakręciła mu się w oku, potoczyła się po policzku i wpadła do szkatułki, którą trzymał na kolanach. I o dziwo! Ta jedna łza napełniła szkatułkę po brzegi. Uradowany spieszy na zamek, oddaje szkatułkę księciu, a ten mówi:
Mój drogi, tylko tej jednej łzy od ciebie chciałem!
Kochane dzieci, ta legenda uczy nas, jak łatwo jest zgrzeszyć, obrazić tych, którzy nas kochają i skręcić z „niebodrogi”. Ale jednocześnie pokazuje nam, jak możemy naprawić wyrządzone zło, jak możemy wrócić na „niebodrogę” - przez sakrament pokuty.
Chciałbym abyście na zakończenie naszego dzisiejszego spotkania rozszyfrowali jeszcze jeden, ostatni już znak. Oznacza on stację benzynową, czyli miejsce, gdzie możemy kupić paliwo konieczne do pracy silnika, bo przecież każdy silnik musi się posilić.
Zupełnie tak samo musi się posilić silnik naszego „niebolotu”. Gdzie znajduje się takie miejsce, taka stacja, przy której moglibyśmy posilić naszą duszę? Oczywiście, w kościele. A co jest pokarmem dla naszej duszy? Każda rozmowa z Panem Bogiem, czyli modlitwa. Msza św., a w szczególności Komunia św. jest najpiękniejszym spotkaniem z Panem Jezusem, jest wyrazem naszej miłości i szacunku, którym Go obdarzamy.
Słyszycie nieraz jak ludzie skarżą się na brak sprawiedliwości, narzekają, że ktoś drugi postąpił niesprawiedliwie, tzn. że nie uczynił tego co powinien. Rzeczywiście, jeżeli ktoś postępuje inaczej niż należy, to jest niesprawiedliwy. Bo sprawiedliwy człowiek zawsze oddaje każdemu to, co mu się należy. Jeżeli my chcemy, aby o nas mówiono, że jesteśmy sprawiedliwi, to na pierwszym miejscu musimy być sprawiedliwi wobec Pana Boga. Musimy oddać Panu Bogu to, co Jemu się należy.
Pewien ksiądz poprosił, żeby dzieci napisały zadanie na temat: co byś dał Jezusowi zmartwychwstałemu, gdybyś Go spotkał?
Mały Jasio napisał: Ja dałbym Panu Jezusowi tonę złota. Ewelinka chciała dać tonę srebra. Marta całe swoje oszczędności, a mała Ala napisała tak: - Ja dałabym Jezusowi zmartwychwstałemu całe moje serce.
Muszę wam powiedzieć, że dla Pana Jezusa najcenniejszy był dar Ali. Pan Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych, kosztownych czy szczególnie trudnych. On oczekuje głębokiej wiary, czyli ufności Jego słowom, posłuszeństwa, dobroci i szacunku dla innych, jednym słowem - miłości.