HLP - barok - opracowania lektur, 54. Kasper Twardowski, Lekcyje Kupidynowe, oprac. Karolina Bobula


  1. Kasper Twardowski, Lekcyje Kupidynowe, oprac. R. Grześkowiak, Warszawa 1997 (BPS, t. 7), oprac. Karolina Bobula

  1. Informacje wstępne:

- Książka składa się z: „Do czytelnika” + dziesięciu lekcyj + „Lament na to”

- Utwór napisany jedenastozgłoskowcem, rymy AABB.

- „LekcyjeKupidynowe” zostały wydane w 1617 roku.

- Język nie jest łatwy do zrozumienia. Występuje wiele archaizmów.

- Pięć etapów miłości w „Lekcyjach”: wzrok, rozmowa, dotyk, pocałunek, zbliżenie

  1. Omówienie.

„Do czytelnika”

Krókie, ośmiowersowe wprowadzenie do tekstu.

Bohater mówi o tym, że chce, by inni mogli korzystać z doświadczenia dotyczącego miłości, które nabył. Uważa, że jeśli ktoś chce poznać jego historię i to, czego się nauczył, powinien przeczytać tą książkę. Zastrzega również, że jeżeli komuś nie będzie podobać się ta lektura, to może ją odłożyć i miłować po swojemu, bez jego rad.

„Lekcyja pierwsza”

Osoba mówiąca wypowiada się w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Wspomina swoją młodość. Opowiada o tym, że za młodu usiłował zostać poetą i był na jak najlepszej drodze do tego, by zrealizować swoje plany. Jednak nie udało mu się to z powodu tego, że wpadł w sidła miłości. („Ale mi Wenus drogę zabieżała i sposób inszy do tego podała”) Wenus poczęła przekonywać bohatera, że pisanie nie jest mu przeznaczone. Twierdzi, że powinien z nią pójść. Tylko wtedy będzie szczęśliwy. Bohater wreszcie ulega jej namowom i podąża za nią. Udali się oni do miejsca, gdzie „Śródziemne Morze żyznego Cypru piękne brzegi porze”. Bohater napił się wody ze źródła, lecz był tak spragniony, że ze swojej łapczywości „wypiłem razem z piaskiem pomącony dziwny jad jakiś i miasto ochłody dodałem sercu płomienistej wody”. Skutkiem czego nasz bohater ledwie uszedł z życiem. Zemdlał na zielonej trawie, a gdy się ocknął począł płakać. Sam nie rozumie swojej zmienności uczuć. („wzdycham, narzekam, chce się, nie wiem czego, a serce pała od ognia skrytego”) Wenus patrząc na to śmiała się z dziwnego zachowania bohatera. Podany zostaje opis kozaczków, którzy strzelają z łuków do ludzi. Łuki te są niezwykłe, ponieważ powodują uczucie zakochania. Nie wszyscy kozaczkowie mają jednak takie same przywileje. Jedni strzelają do jednego rodzaju ludzi, inni do szlachty, jeszcze inni do niewinnych panien, a kolejni do ludzi słusznego wieku. Wenus poprosiła bohatera, by podszedł do niej (wówczas gdy ona siedziała na tronie) i oddała go w ręce swego syna. Przedstawiła go swemu synowi pokrótce. (opowiedziała mu o tym, że przyjęła dzisiaj do swojego pocztu naszego bohatera, jednak zastrzegła, że jest on bardzo niedoświadczony, więc jak na razie nie może zostać jej sługą. Stwierdziła, że ktoś musi go ćwiczyć do tej posługi. Syn Wenus zgodził się wziąć bohatera pod swoją opiekę. Wyjął pięć strzał i począł celować w naszego bohatera. Pierwsza niemal trafiła go w serce, jednak bohater stwierdził, że była ona magiczna, ponieważ wyleczyła wszystkie jego dolegliwości. („A ta, nie wiem, czym przyprawiona była, że mi mdłość i ból wszytek uleczyła”) Bohater zwraca się do Feba (Apollo). Chce, by ten nie miał mu za złe tego, że od niego odstąpił. Twierdzi, że Kupido nim owładnął. Wysuwa również przypuszczenie, że nie może się mu w żaden sposób przeciwstawić. Nie może przed nim uciec.Opiewa Kupidyna i opowiada o jego wielkiej mocy. Uważa, że nie może nic poradzić na to, co teraz odczuwa. („Mogę za laty z hippokreńskiej wody strudzonej myśli nabywać ochłody, a teraz ognia nie ugasi mego, chyba z potoku napój cypryjskiego”)

„Lekcyja wtóra”

Bohater mówi, że dopóki nie zaznał miłości, nie odczuwał bólu. Wcześniej nie znał tego uczucia. Porównuje przeszłość z tym, co dzieje się z nim teraz. Mówi, że wcześniej mógł patrzeć na piękne kobiety i nie robiło to na nim żadnego wrażenia, a teraz za każdym razem czuje, że jego serce raduje się na ten widok. Wspomina tutaj po raz pierwszy o pewnej dziewczynie- Zosi, na której patrzenie powoduje właśnie takie rewolucje w sercu. Wyznaje, że jest ona dla niego ważniejsza, niż jego własne zdrowie. Czuje się zagubiony, nie wie, co ma robić. W końcu uznaje, że musi złożyć jej pokłon, co ma być znakiem tego, że upodobał sobie właśnie ją. Zdaje sobie sprawę z tego, że tajenie tego uczucia nie ma najmniejszego sensu, a z kolei nie czuje się na siłach, by wyznać to przed nią używając słów. Bohater chciałby móc zwierzyć się komuś ze swoich odczuć, jednak jego zdaniem wszyscy prawdziwi przyjaciele, tacy, którym mógłby wyjawić swój sekret, nie żyją. Wyraża nadzieję, że jest w stanie nauczyć się okazywania miłości, co najlepiej obrazują słowa: „Próżno to, przydzie raz sobie odważyć, a w tym rosole dłużej się nie smażyć: dobry mistrz Amor, dawno zwyczajony, nauczy mówić język nie ćwiczony”.

„Lekcyja trzecia”

Zwraca się tutaj do jakiejś Basi. Prosi ją o pośrednictwo. Uważa, że jest ona postacią bardziej doświadczoną niż on. Czuje, że zaczyna wariować z tej miłości i z tego, że nie może się z nikim podzielić swymi wrażeniami. Bohater jest pewien tego, że jego wybranka ma serce dobre i wrażliwe, więc z całą pewnością nie odmówiłaby spotkania, gdyby tylko odważył się o to ją poprosić. Wie, że problem tkwi w nim. To on nie potrafi się przełamać i podejść do niej, gdyż jej piękno go onieśmiela. Prosi więc Basię, by ta poleciła go Zosi i by to ona wyznała jej miłość w imieniu naszego bohatera.

„Lekcyja czwarta”

Tym razem wypowiada się Basia. Twierdzi, że ona od razu poznała, że żywi on miłość do Zosi, jednak nie wspominała mu o tym wcześniej, gdyż sądziła, że w złym guście byłoby wspominać cokolwiek na ten temat. Uspokaja naszego bohatera, mówiąc że Zosia również go kocha, a co więcej- jest świadoma tego, co czuje do niej nasz bohater. Basia wie o tym, ponieważ zwykła rozmawiać z Zosią, a ta z kolei bardzo często o nim wspomina. Mówi, że upewniła ona jego wybrankę w tym, że może liczyć na jego przychylność, jeszcze zanim on jej się zwierzył i zanim poprosił ją o to. Mówi, że z początku Zosia może się nieco opierać, jednak bohater powinien zdobyć jej zaufanie poprzez komplementy.

„Lekcyja piąta”

Bohater nie może uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Jest bardzo szczęśliwy z tego, że doczekał się odwzajemnienia w miłości, której nie musiał zdobywać żadnym trudem. Uważa, że pomogła mu w tym sama Wenus. Nie może doczekać się pierwszego spotkania ze swoją lubą. („Czekam z radością czasu szczęśliwego: dzisia mam zażyć kochania mojego”) Traktuje ją jak boginię, wychwala jej osobę. Zwraca się do „szczęśliwej ziemi” i do „szczęśliwych progów”, po których jego ukochana będzie stąpać. Nie poprzestaje jednak na tym- zwraca się również do „szczęśliwych ścian”, które będą ją gościć, do „szczęśliwego łoża” i do „szczęśliwych poduszek”. Za chwilę jednak nabiera odrobiny rozsądku i poprzestaje swojej tyrady w obawie, że jakaś osoba niepowołana usłyszy o tej wspaniałej istocie i sama zechce przekonać się o jej cudowności.

„Lekcyja szósta”

Rozpoczyna się apostrofą do syna Afrodyty, czyli do Kupidyna. Bohater chwali go. Mówi, że jego sława jest znana na całym świecie. Przysięga, że jeśli „ziści dar obiecany” to bohater będzie go sławił, zbuduje mu ołtarzyk na znak wdzięczności oraz zatroszczy się o to, by pamięć o Kupidynie nigdy nie zanikła i by w przyszłości młodzi ludzie zwracali się do niego w swych kłopotach miłosnych. Prosi go o to, by dodał mu śmiałości oraz by uczynił miłość bohatera z Zosią czymś trwałym. Chce, by ich związek trwał wieki. Zaznacza przy tym, że nie ma obawy o to, że to on ukocha sobie inną kobietę, lecz martwi go niestałość kobiet i boi się, że Zosia może nie dochować wierności. („Acz o mnie nie masz żadnej wątpliwości, bym miał zaczętej przestać stateczności, lecz białegłowy ten obyczaj mają, że obietnice rady odmieniają”) Opowiada o tym, że sam tego nie doświadczył, ponieważ jest to jego pierwsza kobieta, jednak słyszał, że kiedyś ktoś powiedział: „Pisz na wietrze słowa, kiedy co komu rzecze białogłowa”.

„Lekcyja siódma”

Bohater zwraca się do Zosi. Jest jej niezmiernie wdzięczny za to, że zgodziła się z nim porozmawiać. Uważa, że nie zna innej osoby, która rozumie go w takim stopniu. Nie widzi sensu w rozmowie z kimś innym. Mówi, że ją kocha. Dostrzega też, że i jej nie jest on obojętny. Stwierdza przy tym, że Basia miała rację. Zauważa, że Zosia nie ucieka od niego. Ponadto nie broni się nawet, gdy bohater chce dotknąć jej dłoni. Zdarza mu się ją pocałować, a wtedy ona jedynie udaje, że się gniewa. Bohater zauważa, że w rzeczywistości sprawia jej to przyjemność. Bohater uważa, że skoro są młodzi to mogą korzystać ze wszystkich zalet miłości i powinni się śpieszyć, ponieważ starość nadchodzi.

„Lekcyja ósma”

Bohater stwierdza, że już nadszedł maj i wpada na pomysł, by zagrać w zielone. Gra polega na tym, że każde z nich musi mieć zawsze przy sobie coś zielonego (liść, kawałek trawy), a jeśli okaże się (po uprzednim zapytaniu przez osobę drugą), że któreś z nich nie ma tej zielonej rzeczy przy sobie- przegrywa. Zosia zgadza się. Ustalają, że jeżeli Zosia przegra to wtedy nasz bohater będzie mógł ją bez żadnych oporów pocałować oraz że Zosia odda mu się w całości, jeśli natomiast wygra to chce, by bohater coś jej podarował, jednak nie określa, co to dokładnie ma być. Mówi, że bohater z pewnością coś wymyśli. Ten jednak jest pewien, że wygra. Prosi Wenus o pomoc. Opowiada nawet, w jaki sposób to uczyni- uda się do niej z samego rana, podczas gdy ona będzie jeszcze spała. Wtedy z pewnością nie będzie miała przy sobie niczego zielonego i będzie zmuszona oddać pocałunek ukochanemu.

„Lekcyja dziewiąta”

Bohater po raz kolejny wychwala aparycję Zosi. Wspomina też o jej licznych zaletach. Twierdzi, że jest bardziej podobna do Amora, niż do człowieka, gdyż na świecie nie ma żadnej kobiety, która choć w połowie dorównywała jej piękności. Porównuje się do niewolnika. Mówi, że oddał jej swe serce i że teraz ona ma nad nim wszelką władzę. Może uczynić z nim wszystko. Wyraża nadzieję, że i ona wkrótce podaruje mu swoje serce, które jest dla niego droższe niż wszelkie złoto, klejnoty, czy inne drogie kamienie. Mówi, że miłość jest znacznie cenniejsza od bogactw. Uważa, że ona czyni go osobą najbogatszą na świecie.

„Lekcyja dziesiąta”

Z samego rana bohater udał się do domu Zosi. Basia postanowiła mu w tym pomóc, więc poszła z nim i stanęła na czatach. Obiecała, że da znać, jeżeli w kierunku pokoju dziewczyny zacznie zbliżać się ktoś niepowołany. Bohater wszedł do pokoju Zosi, zbudził ją i spytał, czy to prawda, że nie ma przy sobie nic zielonego. Ona zarumieniła się, lecz przyznała, że przegrała ten zakład. Jednak kiedy Zosia miała złożyć pocałunek na jego ustach, Basia dała im znać, choć trochę zbyt późno, że jakaś kobieta ma zamiar wejść do pokoju dziewczyny. Nasz bohater spłoszony widokiem „przemierzłej baby” musiał czym prędzej uciekać z domu Zosi. Skarży się na swój zły los. Porównuje siebie nawet do Prometeusza, który musi cierpieć wieczne męki. („Sęp żywe serce szarpa rozgniewany, a on się próżno mieceprzykowany!”)

„Lament na to”

Czternastozgłoskowe zakończenie.

Bohater zastanawia się, kim była wiedźma, która rzuciła na niego czar miłości. Uważa, że moc tego uczucia jest ogromna. Czuje się zhańbiony i oszukany. Najpierw został obdarowany, a później gwałtownie odebrano mu jego dobra. Tym razem porównuje się do Tantala, który nie mógł dostać tego, na co miał ochotę, choć miał to pod ręką. Jego zdaniem miłość jest słodsza niż nektar, czyli napój bogów. Ma pretensje, że zaznał tego uczucia, a teraz musi żyć jedynie ze świadomością, że coś takiego istnieje.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HLP - barok - opracowania lektur, 11. Wespazjan Kochowski, Nieporóżnujące próżnowanie, oprac. Karoli
HLP - barok - opracowania lektur, 11. Wespazjan Kochowski, Nieporóżnujące próżnowanie, oprac. Karoli
HLP - barok - opracowania lektur, 19. Kasper Miaskowski, Zbiór rytmów, Elegia pokutna do Najświętsze
HLP - barok - opracowania lektur, 22. Kasper Miaskowski, Zbiór rytmów, Waleta włoszczonowska, oprac.
HLP - barok - opracowania lektur, 55. Samuel ze Skrzypny Twardowski, Nadobna Paskwalina, oprac. Sylw
HLP - barok - opracowania lektur, 25. Hieronim Morsztyn, Światowa rozkosz - Dwunasta Panna UCIECHA,
HLP - barok - opracowania lektur, 45a. Wacław Potocki, Wiersze wybrane – Transakcyja wojny chocimski
HLP - barok - opracowania lektur, 16. Stanisław Herakliusz Lubomirski, Rozmowy Artaksesa i Ewandra (
HLP - barok - opracowania lektur, 42. Łukasz Opaliński, Wybór pism – Coś nowego…, oprac. Agnieszka W
HLP - barok - opracowania lektur, 13. Stanisław Herakliusz Lubomirski, Poezje zebrane, Tobiasz wyzwo
HLP - barok - opracowania lektur, 43d. Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki, R.P. 1662-1664, oprac. Małg
HLP - barok - opracowania lektur, 5. Sebastian Grabowiecki, Rymy duchowne – z Setnika pierwszego I,
HLP - barok - opracowania lektur, 43a. Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki, RP 1656 - 1659, oprac. Gabr
HLP - barok - opracowania lektur, 29. Jan Andrzej Morsztyn, Wybór poezji, Pokuta w kwartanie, oprac.
HLP - barok - opracowania lektur, 44. Poeci polskiego baroku, t. 1, oprac. J. Sokołowska, K. Żukowsk
HLP - barok - opracowania lektur, 27. Jan Andrzej Morsztyn, Wybór poezji, Kanikuła, oprac. Katarzyna
HLP - barok - opracowania lektur, 36. Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy, Emblemata 29, 38, oprac. Emi
HLP - barok - opracowania lektur, 45b. Wacław Potocki, Wiersze wybrane – Transakcyja wojny chocimski
HLP - barok - opracowania lektur, 6. Sebastian Grabowiecki, Rymy duchowne - z Setnika pierwszego III

więcej podobnych podstron