Tomik III
„Kałuża pod hipermarketem”
18 grudzień 2005
Zbiór wierszy napisanych przez autorów
zamieszczających swoje utwory w serwisie
Wiersze.bej.pl
~ ~ 1 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mała handlarka poezją
zapominam karmić empatię
ledwo schnie
w doniczce
ceramiczno-palczastej
przy nodze
na krótkiej smyczy
prowadzę się
jak tania dziwka
sprzedając otwarte złamania
nienaruszalnych zasad
łamią się rusztowania
kośćca mojej duszy
mad*lene
~ ~ 2 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oddanie
mamy stół, mamy krzesło
uderz w stół - nożycami przyKrzyżuję
cię do blatu (krze, sło
roz
dar
t(e)!
"słodkich snów!" (i sto lat setek
niedojedzonych (...)
)
odlew
brązowy zdobiony plastikiem
z robiony
pik (las) nikiem
drzewo, stół, krzesło, krzyż
odlało się z nas dawno -
(zasta(na)wiam się
ziemia jest lombardem
)
nightranger
~ ~ 3 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lekcja wychowania przy stole 1939
Союз Советских Социалистических Республик
widelec i nóż
trzepocze serweta
savoir-vivre
przekroczyło granice
widelec na nóż
czerwona żółć
na zabór
żywi
widelec w nóż
wylana zupa
cieknie biel
nie mamy co jeść
sweeter
~ ~ 4 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Opowieść o pewnym łagodnym świetle w Portland
Człowiek na końcu nocy miał rację;
to było siedemnastego lipca. Tego dnia
powietrze było pełne nieporozumień,
ale wiedziało jedno, nigdy już nie dotknie trawy.
Cień sosny stał się dłuższy
i zniknęły kontury w kwadracie chodnika.
Więcej słońca po zmroku,
prosiłem o to całą noc, w międzyczasie
terakotowa podłoga obrosła mchem,
zawirowała Ziemia. Słońca czy gwiazdy
spojrzały na mnie zawiedzione, śmierć
przysiadła na wzgórzu czekając na zachód.
Trzysta metrów poniżej,
wertowany wiatrem,
zostawiłem swoje ciało jak porzuconą muszlę i
zamieszkałem na jakiś czas w sekwoi.
Ulica, którą znałem, stała się zaproszeniem do wejścia
w łagodne światło alei. Chłodny obszar pustki i
księżyc,
mój niedaleki krewny -
wszystko zaszło bawełną ducha T.S Eliota.
...a ty,
stojąc na lnianej zatoce, pobłogosławiłeś
czy przekląłeś mnie?
Tomasz Pietrzak
~ ~ 5 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie-Tak
ironicznie
światłocień
blask ciemni
mały olbrzym
niby świat
za nim muł
z chciwą twarzą
królem wrażliwości
w katedralnym chłodzie
akt w kożuchu
ciepłem przecież
pomiędzy sepią
pozytywny negatyw
bezużyteczny
potrzebny do zażycia
przed smutkiem
na zapas
homeopatia
na dotyk powietrza
chaka
~ ~ 6 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tylko
na wygarbowanej skórze pleców
pisał sonety miłosne
raz w części refleksyjnej
zaplątała się myśl
o destrukcyjnym wpływie
przemocy na jednostkę
pozbawioną złudzeń
to był tylko wers
czasami w codziennym zapędzie
grał długie nokturny
na zszarganych nerwach
wszystkie dźwięki
z najwyższej linii
mocno uderzały
metalicznym brzmieniem
to były tylko nuty
któregoś dnia postanowił
wyrzeźbić posłuszeństwo
miękki materiał wił się
plastycznie w zaciśniętych dłoniach
resztki naturalnych kolorów
ginęły pod sinicą
zgaszonego oddechu
to było tylko życie
Kwiaty we włosach
~ ~ 7 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moje miasto
(za moim oknem zbyt mało wyobraźni
by uciec w lepszą rzeczywistość)
przekładam przez palce przystanki
wyrwane zza potłuczonych gablot
wszyte w człowieka który przepala
dwie paczki cierpliwości
prężą się żywe elewacje -
barwne wizytówki dla przejezdnych
skrępowane sznurem rusztowań
ze smutnym żurawiem
garbate ulice płynące w słońcu
błagają swoich twórców -
oni wiedzą jakim asfaltem
opisać przyszłość
są jeszcze ludzie...
patrzący pod nogi
na cudzą kałużę paranoi
Marcin Dydyna
~ ~ 8 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pas mistrzowski
Strwożył się wielce Muhammad Ali
na newsy z Polski patrząc z niesmakiem,
trwa pojedynek bokserskiej gali,
śmiertelne starcie Donalda z Duckiem.
Jeden z mazowsza drugi z pomorza,
obaj zwycięstwa jednako głodni.
Waga kogucia, rzekłbym kaczorza
o pięcioletni tytuł przechodni.
Jeden drugiemu błędy wytyka,
widzom na głowie jeżą się włosy
kiedy przyparci do narożnika
poniżej pasa zadają ciosy.
Znienacka pada "Lewy Czerwcowy",
Donald trafiony w linach się zwija
lecz wyprowadza cios atomowy
waląc po oczach Radiem Maryja.
Kruszą szlachetne boksu zasady
swych adwersarzy kładąc pokotem.
Gdy prawym prostym nie daje rady
trzeba przywalać sierpem i ... młotem.
Ja znam rezultat wojny na górze
i niech to będzie krótka pointa.
Skończy się wszystko na drugiej turze.
Kaczor dostanie pas prezydenta
Paweł Knobloch
~ ~ 9 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czerwone jabłka
po kilku tonowym wyroku
za przepaścią krawężnika
słyszę jak czerwone jabłka
biją w czarno białe pola
ktoś mnie słowami potrząsa
że tu zostawia się więcej
niż kreślony palcem uśmiech
na zaparowanym lustrze
coś ponad małe rozkazy
wiszących żółtych karteczek
by kupić gdzieś za ulicą
chleb, wodę, czerwone jabłka
321 Atak
~ ~ 10 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Za-nie-pokojony
piszę do pana list
panie doktorze
dziś zawisłem
swetrem na ciele
od dwudziestu siedmiu lat
odżywiam się regularnie
naturalną codziennością
menu podają mi co dzień
w wiadomościach
grubym drukiem
na pierwszej stronie
tak wiem –
nie należy przesadzać
z surowym mięsem
nałogi ?
(właśnie wybieram się na odwyk !)
co wieczór
zalewam się krwią
dziurą w nos
dotleniam mózg gazetą
w końcu to resztki drzewa
które rosło dwadzieścia siedem lat
przed moim domem
~ ~ 11 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
uprawiam sport wyczynowo
(wy)pływam
słowami
na papier
i tak :
‘wpatruję się w niebo –
ścigam się z ptakami
przydeptuję liść –
tym samym doganiam wiatr
wsiadam do nocnego pociągu –
przeganiam księżyc’
żadnych chorób
nie odziedziczyłem
poza miłością
ale to nic poważnego
jedynie czasem mdli
waga - może nie będę
kłamstwem rzucać na szale
wzrost - ponad przeciętność
(podaję na wyrost)
znaki szczególne -
znamię na brzuchu
(pamiątka po matce)
panie doktorze
przepraszam za kłopot
już znalazłem diagnozę
metką na plecach
nie ma nadziei
wszystko przekreślone
~ ~ 12 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
jeśli nie zmechacieje
może owinę się
szalem wokół szyj
i na żyrandolu
Kraina Latarek
~ ~ 13 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wyszło
Ostatnim razem
gdy była u mnie Śmierć
zrzuciłem ją ze schodów
ot tak
Dzisiaj przyszła drugi raz
trochę odmieniona
anioły przypchały ją na wózku
deus ex machina
ariel
~ ~ 14 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak ognisty ptak...
Choć ostatni promień słońca
zniknie z naszej ziemi.
Choć ostatnia kropla rosy
w nicość się zamieni.
Choć ostatni raz odmierzy
serce cichy takt.
Pogrzebany raz w popiele
znów się zrodzi ptak.
I natchniony ciepłym słowem
co iskrę rozpala,
będzie mógł rozwinąć skrzydła
i znów powstać z rana.
Poszybuje znów w błękitne
szlaki niezmierzone
bo natchnieniem z iskry serca
na nowo zrodzony.
I tak trwają niczym Feniks
w życiu czy w popiele:
wiara w człowieka,
nadzieja dla ludzi,
i miłość ...
SHADOW
~ ~ 15 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rosarium
linia horyzontu
delikatnie rozmazywała
granicę pomiędzy nocą a dniem
stary pomost usiłował
przypomnieć sobie
smak prawdziwej wody
uginając się pod ciężarem liści
zbliżał się koniec jesieni
w lekkim powiewie nagle
wszystko zatańczyło
liście miotały swoje odbicia
spowite kryształkiem kurzu
część z nich skleiła
materiał z idealnie gładką
powierzchnią tafli
by w końcu stracić swą dawną
lekkość
pax !
pax et bonum !
kołyszą fale drewniany różaniec
codeguy
~ ~ 16 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1 liść opadł
Pierwszy liść opadł
ze starości
drugi
ze smutku
trzeci
z rozpaczy
czwarty
z bólu się z(a)winął
piąty
udusił się ze śmiechu
szósty
toczył wojny ( cześć jego pamięci! )
siódmy
tragicznie przetrącony
ósmy
utopił się w kloace świata
dziewiąty
zjadł go rak
dziesiąty
(u)padł z głodu
jedenasty
i dwunasty
popełnili samobójstwo
trzynasty
... miał pecha
jak długo jeszcze?
wesołych świąt
PQL
~ ~ 17 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zamki z piasku
Zanurzona, w mętnej
otchłani turkusu.
Poprzez który
ledwie dostrzega
świetlistą kulę.
Wspomina jak
brunatno-złote
kamyki oblepiały stopy.
To nic, że czasem
trafiała na szkło.
Teraz nachalnie
muł wciska się
w próby wytchnienia.
Nie daje sięgnąć
do nieba zmysłom.
Chce wierzyć,
że kiedyś przypływ
wyrzuci ją na brzeg.
I będzie mogła od nowa
budować zamki z piasku.
Serce
~ ~ 18 ~ ~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Umysł w butelce
krzyknę powietrzem
przez zęby zaciśnięte
w chwilach cichych
do białości
natłokiem materii
podeprę głowę
o dwie wrogie strony
bez twarzy
wrzeszczę, wrzeszczę, wrzeszczę!
ślina spływa po brodzie;
żebra rozszarpane
z braku przeszłości
Gothi
~ ~ 19 ~ ~
Koniec...
Zapraszamy na
www.Wiersze.bej.pl
~ ~ 20 ~ ~