naszemu pokrzepieniu, że Bóg działa przez nasze wzloty i upadki. Nie zraża się i nie rezygnuje z nas, chociaż nieraz noga nam
się powinie.
Ponadto, rodowód Jezusa pośrednio dowodzi, iż jakość naszej przeszłości, rodziny i środowiska, w których się wychowaliśmy,
nie determinuje nas w sposób absolutny. Bóg stoi ponad naszą przeszłością i gwarantuje, że nie jest ona nieprzezwyciężalną
przeszkodą na drodze do naszego uświęcenia. Kiedyś poznałem mężczyznę, męża i ojca kilkorga dzieci, który w swoim
dzieciństwie doświadczył wiele zła ze strony rodziców. Ojciec wmawiał mu, że nie poradzi sobie kiedy dorośnie i będzie
życiowym niedorajdą. Dzisiaj ten mężczyzna, świadom swoich braków, trudności i ran, potrafi zatroszczyć się o rodzinę,
znajdując również czas na społeczne zaangażowanie.
Jak to się dzieje, że z sytuacji, w których my widzimy zło, Bóg wyprowadza dobro? Ta zagadka pozostanie pewnie długo bez
odpowiedzi. Chrześcijaństwo nie jest dla czystych jak łza. Z drugiej strony, żaden człowiek nie jest na tyle pogmatwany, aby w
którymś momencie Bóg nie znalazł dostępu do jego serca i powołał go, jako grzesznika, do pójścia nową drogą. Taka jest
nasza nadzieja.
O duchowości z krwi i kości / DEON.pl
http://www.deon.pl/religia/rekolekcje/adwent-2010-rekolekcje/piorko...
1 z 1
2010-12-21 23:41