Droga w światy nadzmysłowe Radza Joga J A S

background image

1

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

J.A.S.

DROGA W WIATY NADZMYSŁOWE. RAD A JOGA

SPIS TRE CI:

I CEL I RODKIII ZASADYIII SZKOŁY TAJEMNEIV CIE KAV

WYNIKIVI JAMA (OCZYSZCZANIE)VII NIJAMA (NABYWANIE

CNÓT)VIII ASANA (POSTAWA YCIOWA)IX PRANAJAMA (RYTM

YCIOWY)X PRATJAHARA (WŁADANIE UWAG )XI

PRZYGOTOWANIEXII DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)XIII

IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)XIV DHJANA

(MEDYTACJA)XV INSPIRACJA (NATCHNIENIE)XVI SAMADHI

(TRANS JOGINÓW)XVII KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE

SI )XVIII SAMJAMA (NAD WIADOMO

)XIX INTUICJA

(SUMIENIE)XX O WIECENIE (U WRÓT MIERCI)XXI NA DROG

BIBLIOGRAFIA

I

CEL I RODKI

Je eli bierzesz do r ki t ksi k , to poza ciekawo ci powodowała tob , by mo e, ch

znalezienia drogi, po której mógłby pój sam, zamiast tylko czyta o drodze, któr inni szli

oraz id . Mo e ju od dawna bł kasz si i szukasz, bo czujesz, e ta droga szeroka i udeptana,

po której st paj wszyscy wokoło, nie jest dla ciebie odpowiednia. Jest ju mo e zbyt prosta,

zbyt łatwa, a przede wszystkim, zbyt pozioma. Id ni wszyscy powoli, wygodnie, bez

wysiłku, a te i bez widoków. Niewiele musz dawa z siebie, ale te i niewiele za to

otrzymuj . A ty wolałby ofiarowa wi cej, aby wi cej osi gn . Wolałby wło y cho by

najwi kszy wysiłek, da siebie całego, ale za to otrzyma tyle, ile wart jest ten wysiłek, ile ty

cały jeste wart.

To dobrze, e tamta droga szeroka i ludna ju jest zbyt pozioma dla ciebie. Dobrze, e chcesz

zej z niej, a wst pi na cie k krótsz i bardziej strom , aby szybciej na szczyt si wspina .

Dobrze to wiadczy o tobie, bo wskazuje, e dorosłe ju do wst pienia na " cie k ". Zbadaj

siebie jednak dokładnie i oblicz swe siły. Przeprowad ocen siebie, surow i trze w , czy

rzeczywi cie chcesz da całego siebie, całego bez reszty? Czy nie zniech cisz si wkrótce i

background image

2

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nie spadniesz ze " cie ki" z powrotem na dawn drog ? Spada z niej b dziesz nie raz, nim

na pochyło ci stromej zdołasz utrzyma si stale, idzie tylko o to, aby , gdy spadniesz,

podniósł si rychło mimo potłucze i poranie , aby nie biadał nad sob , lecz bez zwłoki

wyt ył wszystkie siły do ponownego wspinania si po cie ce. Idzie o to, aby zdał sobie

sumiennie spraw z tego, czy twój zapał do wst powania na cie k , to nie chwilowy kaprys

tylko, lub – co gorsza – zniech cenie yciem normalnym na skutek jakiego niepowodzenia.

Skoro jednak ksi k wzi łe do r ki i chcesz j czyta , to mo e ch ci twe s szczere i trwałe.

Mo e rzeczywi cie nie znajdujesz w swym yciu tera niejszym nic, co by ci si wydawało

celowe i godne wysiłków. Mo e patrzysz na tych współ ludzi jak na dzieci, ponad które ju

wyrosłe i chcesz porzuci ich bezmy lne zabawy, a zabra si do czego powa niejszego.

Je eli ycie ich wydaje ci si bezmy lne i płaskie nie chwilowo tylko, pod wpływem jakiego

rozczarowania, lecz je eli nawet w ród powodzenia i zadowolenia odczuwasz stale co

podobnego do pustki i niedosytu, to mo e ju naprawd dorosłe do " cie ki". Zwa jednak,

e cie ka, o której tu czytasz jest najkrótsza i najbardziej stroma ze wszystkich, e bardzo

rychło odbiegniesz od drogi wygodnej zbyt daleko, aby móc potem na ni wróci . S cie ki

mo e nieco dłu sze, ale nie tak strome i uci liwe, a przede wszystkim, nie odbiegaj ce tak

daleko od drogi, po której kroczy powoli ogromna wi kszo ludzko ci. Z tamtych cie ek

masz ł czno ci gł z tym wszystkim, co ludzie nazywaj wiatem, masz w ka dej chwili

odwrót otwarty. Nie s tak strome i trudne, ale wiod równie w gór , chocia nie tak szybko.

Droga studiów naukowych, twórczo artystyczna, praca społeczna, oto cie ki, zbyt trudne

dla pró niaków, ale dla ciebie ju dost pne. Mo e ci która z nich wystarczy, bo wysiłków

mo esz wkłada w ka d tyle, ile tylko sam zechcesz i doj na ka dej tak wysoko, jak

wysoko zechcesz. Wygodniejsze s o tyle, e nie wymagaj takiego nakładu pracy nad sob ,

skierowuj c działalno w przewa aj cej cz ci na zewn trz, na przedmioty, nie na podmiot –

a to jest łatwiejsze.

Je eli jednak i to jest dla ciebie zbyt łatwe, to zwa jeszcze, e i w pracy nad sob masz ró ne

cie ki le ce mi dzy dwoma biegunami tak odległymi od siebie jak "Hatha joga" ["Hatha

joga" jest to nazwa jednej z metod rozwijania zdolno ci paranormalnych powstałej w Indiach,

w redniowieczu. Jest to metoda mechaniczna, nie daj ca uzdolnie wysokich i trwałych.

Stosuj j np. fakirzy – przyp. J.A.S.][Wła ciwie Hatha joga jest uwa ana za metod

wiczenia ciała i umysłu stanowi c najni szy, podstawowy stopie jogi. Za najwy sz i

najbardziej wszechstronn uznaje si Rad a jog – jog królewsk , która rozwija pot g woli

i ducha – przyp. red.] z jednej strony, a droga wi tych – z drugiej. Niech ci nie razi

zestawienie obok siebie rzeczy tak bardzo ró nych. S to równie cie ki, i to cie ki

niełatwe. Na nich jednak mo na jeszcze oczekiwa czego dla siebie, mo na wst puj c na nie

powiedzie sobie: daj wszystko czym jestem, cał moj warto i za to oczekuj w zamian

tyle, ile jestem wart.

A na tej cie ce, o której tu czytasz, powiedzie tego nie mo esz. Tu nie czeka ci nic, adna

korzy , adna nagroda, tylko poczucie, e spełniłe wszystko, do czego byłe zdolny, e nic

nie zmarnowałe , nic nie zaniedbałe .

Dlatego te konieczne jest, aby u wiadomił sobie jak najwyra niej cel, do którego chcesz

d y . Nie wystarczy tu powiedzie sobie ogólnikowo: "Nie zadowala mnie takie ycie, jakie

wiod wszyscy ludzie w otoczeniu, musz znale dla siebie co wi cej". Idzie o to, jak w

twych wyobra eniach wygl da to "co wi cej" i na czym ono polega. Je eli pragniesz wi cej

zadowolenia dla siebie, to go nie znajdziesz na tej cie ce. Zwró si wtedy do hatha jogi.

background image

3

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Je eli wiedzie ci ciekawo poznania wiatów nadzmysłowych, to poznasz je na " cie ce",

ale dopiero wtedy, gdy przestaniesz pragn ich poznania. Je eli chcesz uzyska władze

magiczne, zdolno ci cudowne, uzyskasz je, ale dopiero wtedy, gdy b dzie zupełnie

wykluczone, e b dziesz je kiedykolwiek chciał zu ytkowa w celach osobistych. Zatem,

niewiele obiecuje ci ta cie ka. Je eli jednak szukasz jej pomimo tego, a mo e wła nie

dlatego, e nie obiecuje ci adnych korzy ci osobistych, to dorosłe do niej naprawd .

Dorosłe do niej, bo wyrosłe z tego mniemania bł dnego, jakoby mogła istnie jaka inna

korzy rzeczywista poza korzy ci ogółu.

Cel twój musi by najzupełniej niesamolubny. Niczego nie wolno ci pragn dla siebie,

niczego po da dla przyjemno ci własnej lub korzy ci osobistej. Jedynym pragnieniem,

jedynym d eniem twoim, musi by zawsze tylko dobro ogółu, dobro nie tylko wszystkich

ludzi bez ró nicy narodu, rasy, wyznania, kultury, poziomu moralnego, lecz tak e dobro

całego wszech wiata, a wi c zarówno dobro duchów i aniołów, jak dobro zwierz t, ro lin i

wszelkiego stworzenia. Nie s d , e jeste za słaby na to, aby twoje siły mogły si przyda na

co aniołom czy ro linom, bo gdy znajdziesz si na cie ce, siły twoje wzmaga si b d do

pot gi nadludzkiej, wprost niepoj tej. Wszak b dziesz si zbli a coraz bardziej do Boga,

wiec te coraz wi cej uczestniczy b dziesz w boskiej wszechwiedzy i wszechpot dze.

Ale Bóg niczego nie chce dla siebie, a ty b dziesz szedł cie k bo , wi c te coraz bardziej

musisz pozbywa si egoizmu, coraz wi cej zapomina o sobie. Czy jeste gotów na to, aby

swoje "Ja" przekre li raz na zawsze? Aby zawsze mówi – nie tylko ustami, ale i w

najgł bszym swoim przekonaniu: "Nie moja, ale Twoja niech si dzieje wola?". Je eli tak,

je eli naprawd i szczerze gotów jeste wyrzec si wszelkiej my li o sobie, wszelkiego

egoizmu, to dojrzałe do cie ki. Wst puj zatem na ni miało, ale wst puj zaraz, dzisiaj, bo

gdy zaczniesz si waha i odkłada , to widocznie jeszcze do niej nie dorosłe .

Wkrótce spostrze esz, ile ci da ta cie ka, ile skarbów nieocenionych znajdziesz, na niej

wła nie dlatego, e ich nie pragniesz i nie szukasz. Znajdziesz, przede wszystkim, spokój

ogromny, słodki i cichy, bo spokój Bo y. Znajdziesz zdrowie duszy, a nawet fizyczne, tak

kwitn ce i trwałe, jakiego nie dałyby ci najpomy lniejsze warunki zewn trzne. Znajdziesz

wiedz nieogarnion – nie t ksi kow , nabywan pami ciowo i poj ciowo – lecz t

bezpo redni , która wie, bo widzi i rozumie. Znajdziesz i to, co ludzie zw jasnowidzeniem,

chocia w nie nie wierz : b dziesz mógł patrze we wn trze Ziemi i w wiaty dalekie, na

dusze ludzkie i na duchy aniołów, b dziesz mógł rozmawia zarówno z tak zwanymi

zmarłymi, jak i z ywymi, cho by najbardziej oddalonymi. Znajdziesz wreszcie te wszystkie

władze magiczne i moce niepoj te, które ludziom zjednywały przydomki albo wi tych, albo

czarowników. B dziesz je miał do dyspozycji nieograniczonej wszystkie, bez wyj tku.

Znajdziesz na cie ce to wszystko, a raczej b dziesz to znajdował kolejno, coraz wi cej z

ka dym krokiem, bez adnych z twej strony stara lub wysiłków. Ujrzysz, e jeste otoczony

bogactwami, władz , zaszczytami, sław , ale wszystko to b dzie ju dla ciebie bez warto ci.

B d to tylko ci ary coraz to nowe i coraz to wi ksze, obowi zki coraz to ci sze, ale

zdołasz im wszystkim sprosta , bo nie b dziesz niczego pragn ł dla siebie.

Ty dotychczas szukał tej cie ki, nie wiedz c mo e nawet jasno, czego szukasz. Czułe

tylko, e poza tym wszystkim, co poznałe dotychczas, czego si dowiedziałe i czego

do wiadczyłe w yciu, musi by co wi cej jeszcze, co innego, wy szego, a przede

wszystkim, bardziej rzeczywistego. To, co dla innych ludzi jest najbardziej realne i

background image

4

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

rzeczywiste, straciło ju dla ciebie warto czego realnego i prawdziwego. Szukałe czego

wi cej ponad to wszystko, bo nie wystarczaj ci ju te zwykłe, poziome, powszednie

pragnienia i d enia ludzkie. A czy wiesz dlaczego ci nie wystarczaj ? Oto dlatego, e w

tobie yje co wi cej, ni w twoich współbraciach. yje ju w tobie Iskra Bo a. Iskra taka

sama yje równie we wszystkich twych bli nich, ale oni o niej nie wiedz . Dla nich za

wcze nie jeszcze, aby mogli poczu , e j maj w sobie. Ty jednak ju j zaczynasz

odczuwa , mo e najpierw nie wiadomie, ale niew tpliwie. W duszy twojej, w gł bi wn trza

twej istoty, poczyna y co nie znanego tobie dotychczas, podobnie jak w łonie matki

poczyna si budzi ycie nie znanego jej jeszcze dzieci cia. Poczyna y w tobie Iskra Bo a,

bo ju dojrzałe do tego, aby ona mogła ycie wiadome rozpocz . U innych ona pi, u

ciebie jednak ju si budzi. Dlatego wi c pragniesz czego nieznanego, czego naprawd

realnego i rzeczywistego, czego nie znalazłe na wiecie.

Czujesz ju wyra nie i niew tpliwie, e w tobie jest co wi cej ponad twe "ciała", twe

powłoki widome lub nieuchwytne. Wiesz, e przeszedłszy przez wrota mierci, zdejmiesz je z

siebie kolejno: naprzód ciało fizyczne, potem eteryczne, jeszcze pó niej astralne, a wreszcie

my lowe [Szczegóły o tych "ciałach" wzgl dnie powłokach znajdzie Czytelnik w ksi ce

Chodkiewicza "Anatomia ciał niewidzialnych człowieka" – przyp. J.A.S. Ciałami tymi s :

ciało fizyczne, przypisane wiadomo ci; ciało eteryczne, które zaopatruje ciało fizyczne w

energi i daje mo liwo postrzegania subtelnych wiatów; ciało mentalne (my lowe) i

astralne – przyp. red.]. A kto je zdejmie z ciebie? Wła nie ty, prawdziwy ty. Czujesz ju , e te

ciała twoje, to nie ty, e s one tylko sukienkami dla ciebie. Ty w nich tylko mieszkasz, ale

nimi nie jeste . Có wi c pozostanie z ciebie, gdy je zdejmiesz wszystkie po kolei? –

Pozostaniesz wła nie ty, Iskra Bo a, ja wy sza. Pozostanie z ciebie to, co jest w tobie

nie miertelne, realne, rzeczywiste, co przetrwa poza mier i poza wszystkie zgony.

Budzi si w tobie do wiadomo ci ta twoja cz stka nie miertelna i dlatego nie wystarcza ci

ju to, co wystarcza jeszcze zupełnie twym współbraciom. Dlatego wła nie zaczynasz szuka

czego wi cej, bo sam masz w sobie ju co wi cej. Nauczyłe si ju słysze "głos

bezd wi czny", przemawiaj cy w tobie bez słów, twój głos sumienia. Umiesz go słucha ,

mo e jeszcze nie zawsze, ale w wi kszo ci wypadków. On to powiada ci, e te powłoki twoje,

to nie ty, on daje ci uczucie niezadowolenia z siebie i ze wiata. Mo esz go jeszcze nie

usłucha nieraz, ale zdławi go i stłumi w sobie ju nie zdołasz, bo ja wy sza, Iskra Bo a

yje w tobie.

Zatem, ju nieco wyra niej zaczyna ci si zarysowywa przed oczyma twój cel. Chciałby ,

aby panem w tobie było nie to, co miertelne, co znikome, lecz to, co wieczne, co Boskie. Nie

chcesz by dłu ej sług swych ciał, cho by tak subtelnych jak astralne lub my lowe. Chcesz

nauczy si włada nimi, posługiwa si nimi jako narz dziami posłusznymi twej ja ni

wy szej. Wiesz tak e, i tego nie nauczysz si nigdzie na wiecie i dlatego bł kasz si i

szukasz.

Dotychczas rz dziły tob ciała twoje, robiły z tob , co chciały, a ty słuchałe bez oporu, bo

nie wiedziałe , e mo na nie posłucha . Ale twoja ja wy sza ju si budzi i upomina o swe

prawa. Rz dy w tobie ma obj Bóg, podczas gdy dotychczas rz dziło w tobie zwierz .

Gdyby rozpocz ł walk sam ze sob , to znaczy, z twoimi ciałami, nie osi gn łby celu. Nie o

rozdwojenie idzie, nie o walk , lecz o zjednoczenie. To, co ni sze W tobie, ma wej w

zgodno z tw ja ni wy sz , ma si dostroi , zjednoczy . D enia tych dwóch cz ci nie

mog by ju dłu ej rozbie ne, lecz maj by zgodne. Twa ja ni sza ma si zjednoczy z

background image

5

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wy sz . Zjednoczenie takie nazywa si w sanskrycie jog , je eli wolisz wyraz nowoczesny,

nazwij to syntez .

Zatem, celem twoim jest joga. Nie wzbraniaj si wymieni gło no tej nazwy tylko dlatego, e

była znana pradawnym Indom. Od ich czasów ludzko post piła ju bardzo znacznie

naprzód w rozwoju, ale nie tak daleko jeszcze, aby joga nie była nam ju dzi potrzebna. Sam

widzisz, jak mało jest w twym otoczeniu ludzi, którzy ju byli zjednoczeni ze sw ja ni

wy sz . Oczywi cie, czym innym jest joga jako idea, jako cel, a czym innym metody

prowadz ce do osi gni cia tego celu, czyli systemy jogi. Cel został ten sam od prawieków,

ale rodki zmieniaj si w miar post pu ludzko ci. Dzi ju dawna rad a joga indyjska nie

tylko nie byłaby owocna, lecz nawet oznaczałaby pewne cofni cie w procesie rozwoju. W

staro ytno ci, u pradawnych Indów, zjednoczenie ja ni wy szej z ni sz nie było jeszcze

mo liwe "na jawie", w stanie wiadomo ci dziennej, bo do tego ówczesny człowiek nie

osi gn ł jeszcze odpowiedniego poziomu rozwoju. Osi gni cie jogi czyli zjednoczenia

dost pne było wówczas tylko w stanie "samadhi" czyli w stanie takim, który dzi nazywamy

transem lub snem magnetycznym. Dzi natomiast, idzie o jog nie w krótkich chwilach transu

i stanu nieprzytomno ci, lecz o jog na jawie, przy zachowaniu pełnej wiadomo ci. I to da

si dzi osi gn , bo ju posun li my si odpowiednio dalej w rozwoju. Niech ci zatem nie

dra ni wyraz joga lub inne wyrazy sanskryckie, skoro nie mamy na nie nazw polskich.

Zrozumiesz, e joga nowoczesna musi by inna ni joga staroindyjska, je eli j traktujesz

jako " cie k ", jako metod . Wielu rzeczy, które pradawni Indowie musieli dopiero rozwija

dzi ki systematycznym wiczeniom, ty ju nie musisz rozwija , bo s ju w tobie gotowe i

rozwini te. Natomiast kształci i rozwija musisz to, co Praindom nieznane było nawet z

nazwy i zupełnie niedost pne nawet ich rad a joginom, bo do tego wówczas jeszcze nie

doro li. Nie myl zatem metody rad a jogi z celem rad a jogi. Podobnie bł dne byłoby

mylenie metody "wtajemniczenia" egipskiego lub chrze cija skiego z ich celem.

Idzie ci zatem o rodki i tych rodków szukałe , lecz nigdzie ich znale nie mogłe .

Napotkałe mo e ksi ki o tytułach mniej lub wi cej tajemniczych, zawieraj ce rzekomo

wskazówki prawdziwe jak wiczy jog , ale twój głos nieomylny powiedział ci ju , e tym

wskazówkom i pouczeniom ufa nie mo na. Oto masz jeszcze jeden dowód wi cej, jak

rz dzi tob potrafi twoja Iskra Bo a, gdy j do głosu dopu cisz, gdy jej powierzysz rz dy

nad sob . Gdyby ona ci powiedziała, e i to, co tu czytasz, jest złe dla ciebie, przesta czyta

dalej bez wahania, bo "głos twój bezd wi czny" poradzi ci zawsze najlepiej. Ale on ci tego

czyta nie zabroni, raczej ludzie by mogli zabrania , a czy masz ich posłucha , powie ci

znowu twoje sumienie.

Wyboru rodków do wiczenia jogi, czyli do wst pu na " cie k " najlepiej równie dokona

twój głos sumienia, twoja ja wy sza, bo ona sama wie nieomylnie, co jest dla niej

odpowiednie. rodki znakomite znajdziesz w małej ksi eczce, któr znasz od dziecka i mo e

jeszcze umiesz na pami . Jest ni "Katechizm", najzwyczajniejszy katechizm chrze cija ski.

Zaprowadzi ci on na cie k równie pewnie jak przepisy "szkół" najtajniejszych, oczywi cie,

pod warunkiem, e nie tylko b dziesz go umiał na pami , lecz i wykonywał go zawsze w

yciu. Katechizm dlatego wydaje si niezrozumiały lub niewystarczaj cy, bo ludzie znaj go

tylko z samego czytania, lecz nie z wcielania jego postanowie we własnym yciu. Posługuj

si jedynie słowami, zamiast wykonywa w yciu to, co w nim zawarte. Mo e jednak droga

katechizmu wydaje ci si zbyt powolna. We w takim razie inn ksi eczk , zapewne równie

ci znan : "Na ladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis [Zob. bibliografia]. O tej cie ce nie

background image

6

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

powiesz ju , e jest zbyt prosta, je eli j przeczytałe z uwag i zrozumieniem. Mo e

natomiast powiesz, e jest dla ciebie mniej dost pna, bo przeznaczona była dla zakonników, a

ty yjesz w ród wiata. Jednak na ladowa Chrystusa mo e ka dy, kto tylko tego naprawd

zechce. Dlatego te w dalszych rozdziałach spotkasz si z cytatami z tej ksi eczki i

zauwa ysz, e jest ona niezrównana. To, co dalej powiem, b dzie co najwy ej uzupełnieniem

jej, ale nie ulepszeniem.

Tytuły tych dwóch ksi eczek wyja niły ci ju , jakimi rodkami mo esz uzyska wst p na

cie k .

"Je eli chcesz wnij do Królestwa Niebieskiego, chowaj przykazania". Bez nich nie dotrzesz

nigdy do wrót cie ki, cho by zgł bił przepisy wszystkich szkół tajemnych. Do tych wrót

musisz by nie tylko dojrzały, ale i przygotowany. Masz przygotowa przybytek odpowiedni

na mieszkanie dla twej ja ni wy szej, dla Iskry Bo ej w tobie. Mieszkanie to musi by

odpowiednio jasne i czyste. Dlatego te musisz oczy ci nie tylko ciało fizyczne, ale i dusz ,

czyli ciała niewidzialne. Musisz pracowa nad ciałem fizycznym tak samo jak nad

eterycznym, astralnym i my lowym, czyli nad tym wszystkim, co dotychczas nazywałe

"sob ". A ta praca nad sob nie jest niczym innym jak tym, co zawiera katechizm lub

"Na ladowanie Chrystusa".

Nie s d , e prac nad sob mo na pomin , e mo na j zast pi czym innym. S cie ki,

które rzeczywi cie podaj sposoby zdobycia pewnych umiej tno ci bez takiej pracy

umoralniaj cej nad sob . Te sposoby zast pcze daj jednak i władze zast pcze, daj surogaty,

imitacj , ale nie to, czego ty szukasz. Twój głos wewn trzny powiedział ci ju , e nie na

tamtych cie kach jest droga dla ciebie. One s dla tych, którzy inn cie k jeszcze pój nie

potrafi lub nie chc . Ale ty ju potrafisz, a przede wszystkim chcesz, chcesz silnie i szczerze.

"Gdy ucze jest gotów, pojawia si Nauczyciel" – mówili staro ytni. Musisz by zatem

przygotowany, zanim Mistrza znajdziesz. Bez tego przygotowania daremne b d Wszelkie

twe usiłowania, aby zwróci uwag Mistrza na siebie. B d jednak pewny i nie miej

w tpliwo ci, e Mistrz z pewno ci dojrzy ci i zbli y si do ciebie, gdy b dziesz "gotów",

ale nie wcze niej. Je eli zatem wydaje ci si , e Nauczyciela ju powiniene znale , lecz nie

spotkałe go dotychczas, to widocznie nie jeste jeszcze dostatecznie przygotowany, nie jeste

jeszcze godny tego, aby On wejrzał na ciebie. Nie w tp jednak nigdy, e b dziesz godny tego,

gdy tylko przygotujesz si w wymaganym stopniu.

Słusznie pisze A. Besant (A. 273): "Wst p na t cie k wprowadza człowieka na stanowisko

ucznia czyli czeladnika próbnego, a który z Mistrzów bierze go w opiek , uznawszy go za

człowieka, co wyst pił z szerokiej drogi ewolucji i szuka Mistrza, który by go poprowadził po

cie ce bardziej stromej... i kierował jego krokami. Nauczyciel ten oczekuje go ju u wej cia

na cie k , a chocia nowicjusz nie zna jeszcze swego Mistrza, On zna go ju , widzi jego

usiłowania, kieruje jego krokami, wprowadza go w sytuacje najlepsze dla jego rozwoju,

czuwaj c nad nim z pieczołowito ci matki. Droga mo e si wydawa samotna i ciemna, ale

Przyjaciel jest zawsze w pogotowiu...".

Do tej ciemno ci i samotno ci musisz przywykn ju od chwili samego wej cia na cie k ,

bo one b d ci towarzyszy przez wi ksz cz

drogi. Zauwa , e wychodzisz w gór , ponad

Ziemi . Dotychczas st pałe po Ziemi, byłe otoczony lud mi, wszystko wydawało ci si

pełne ruchu, d wi ku i wiatła. A teraz wkraczasz tam, gdzie przestrzeni jest bardzo wiele,

background image

7

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

lecz ludzi bardzo mało. Wchodzisz na cie ki nie ucz szczane. Ludno i pełno dotychczas

zreszt nie było, bo sam wiesz, e ci si tylko tak wydawało. Czułe samotno i pustk w ród

zgiełku wiata. Zatem samotno dalsza nie powinna ci trwo y . B dzie ona zreszt tylko

pozorna, bo Mistrz zawsze jest w "pogotowiu", chocia Go nie widzisz.

Nad ka dym twoim krokiem czuwa On, ten Wielki Niewidzialny, i ka dym krokiem kieruje.

Skoro wst pisz na cie k , wkrótce zauwa ysz wpływ Jego opieki. ycie twoje, dotychczas

do jednostajne i spokojne, zacznie si ustawicznie zmienia , jakby przyspieszało swe t tno.

Warunki wygodne i trudne poczn nast powa po sobie coraz szybciej. Okresy czynno ci

wyt onej ust powa b d kolejno czasom głuchym i pustym, a po nich nast pi znów

tygodnie lub miesi ce zdwojonych obowi zków, jakim zwykły człowiek nie miałby sił

podoła . To nast pstwo szybkie burz i pogody zsyła na ciebie Mistrz, aby do wiadczył

zmienno ci i zni-komo ci wszystkiego, co ziemskie, aby mógł łatwiej my l oderwa od

rzeczy doczesnych. Wszystko, czego zapragniesz, mie b dziesz, ale nigdy w tej chwili, gdy

pragniesz, lecz dopiero wtedy, gdy ju pragn przestaniesz. Aby poznał, e warto rzeczy

tkwi nie w nich samych, lecz w twoim pragnieniu. Osoby lub rzeczy, do których przywi załe

si najsilniej, opuszcza ci b d wła nie wtedy, gdy ich posiadanie wyda ci si najbardziej

pewne. Wła nie w takich chwilach samotno i pustka wyda ci si wprost nieludzka, nie do

zniesienia, ale pami taj, e Mistrz b dzie wówczas szczególnie blisko przy tobie. Wszak ty

postanowiłe ofiarowa wszystko, wyrzec si wszystkiego, aby tylko uzyska wst p na

cie k , aby pój w lady Tego, który "nie miał gdzie głowy skłoni ".

Oto s rodki wiod ce do wrót cie ki. Nic dziwnego, e poza tymi wrotami tak mało ludzi

napotkasz. Dla nich to zbyt ci kie jeszcze i trudne: wyrzec si wszystkiego, wszelkich

zamiłowa osobistych, wszelkiej my li o sobie. Dlatego tam tak pusto i ciemno. Ale ciemno

na razie tylko. Ciemno b dzie chwilowo dla ciebie, bo i ty sam ciemny jeszcze. Pó niej, gdy

Iskra Bo a w tobie roznieci si w ogie pot ny, roz wietli przestrze wokół ciebie. Wtedy

jasno b dzie na twej drodze, bo ty sam wiatłem si staniesz. Tam nie ma takiego Sło ca jak

na Ziemi, tam ka dy sam musi by Sło cem.

II

ZASADY

Postanowiłe ju nieodwołalnie wst pi na cie k , wst pi nie połowicznie tylko, lecz

całkowicie i zupełnie. Gdy sobie to powiedział powa nie i stanowczo, w gł bi duszy

odczułe zaraz, jakby ci z barków spadł ci ar wielki, odczułe przedsmak wyzwolenia, jakie

ci czeka u ko ca cie ki. Ale odczułe zarazem co jak strach wi ty, podobny temu, który

si odczuwa przed mierci . Nie jest to obawa przed tym, co nast pi, lecz poczucie, e b dzie

to co wielkiego, co niesłychanie doniosłego, czego nigdy dotychczas nie przechodziłe . Ta

cze wi ta dla tego nieznanego i wielkiego, co ci czeka na cie ce, niechaj ci b dzie

sprawdzianem, e ju dorosłe . Gdyby jeszcze nie dorósł, przyst powałby do wrót cie ki

nie ze czci wi t , nie z obaw , ale z t pewno ci siebie, jak maj ludzie zarozumiali. To

poczucie czci piel gnuj w sobie i rozwijaj troskliwie, bo z niego rozkwitnie ci pó niej jedna z

władz najpot niejszych.

Masz przygotowywa mieszkanie godne twej ja ni wy szej, dlatego musisz w sobie

wykształci uczucia rodzajów całkiem odr bnych, ni dotychczas. Uczucia zgry liwo ci,

background image

8

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

smutku, przygn bienia, zazdro ci, niezadowolenia lub te pychy, pewno ci siebie, ambicji, to

wszystko byłoby mieszkaniem zbyt marnym dla tej Iskry Bo ej, która ma w twych ciałach

zamieszka . Nie zaszedłby daleko na cie ce, gdyby chciał i po niej tylko my lowo, bez

rozwijania w sobie i piel gnowania uczu odpowiednich. Dlatego te i to, co czytasz tutaj,

czytaj tak, aby nie tylko zrozumiał i przetrawił w my lach, ale tak e odczuł jak naj ywiej.

Nie s d , e opanowanie siebie jest jednoznaczne ze zniszczeniem w sobie wszelkiej

zdolno ci do uczu . Byłoby to wyjałowieniem duszy i zubo eniem, a ty masz dusz

wzbogaca i wykształca . Tak oschło serca mógłby czu tylko ten, kto chciałby wedrze

si na cie k przed doro ni ciem do niej.

Czas teraz, aby zaznajomił si z zasadami, na których " cie ka" polega. S one wsz dzie i

zawsze te same, bo wiod do tego samego celu. Zasad ka dej szkoły jest nauka, a chocia

nauka jest w ka dej klasie inna, jednak w ka dej s uczniowie i nauczyciele. Zasad podobn

jest, e nauczycielem mo e by tylko ten, kto przedtem był uczniem. Mistrz twój na cie ce

sam kiedy był równie takim uczniem, jakim ty jeste dzisiaj. Byłby nauczycielem

fałszywym taki, który by chciał udziela innym wskazówek, nie przeszedłszy sam przez

szkoł . Tu samouków nie ma, bo samouk stworzyłby sobie system indywidualny, bez

warto ci dla drugich, a nawet dla nich szkodliwy. Nie s d tedy, e Mistrz twój da ci

cokolwiek osobistego, e wpoi w ciebie jakie zapatrywania osobiste lub przeka e co ze

swych do wiadcze . On ci tylko poprowadzi, wska e drog , ale i ni musisz sam.

Mistrz nie da ci nic gotowego, nic nie zrobi za ciebie. Wska e ci tylko, jak mo na to zrobi ,

stworzy ci warunki, pomo e wywikła si z pomyłek, ale nie doda ci ani sił, ani wiedzy, ani

zach ty nawet. Ty sam musisz chcie , sam musisz wykrzesa z siebie zawsze ochot i siły.

Je eli czego nie rozumiesz, On ci nie wyja ni, tylko wprowadzi ci w takie warunki, w

których sam b dziesz mógł znale wyja nienie, je eli b dziesz szczerze pragn ł i szukał. Nie

byłoby to pomoc dawa komu co gotowego, byłoby to tylko jałmu n . Naucz si tego i ty

od Mistrza. Nie pomo esz nikomu przez to, e mu dasz co , czy to materialnego czy

duchowego, prawdziw pomoc dasz tylko wtedy, gdy mu pomo esz doj do tego, aby sam

sobie pomógł.

Dlatego te nie oczekuj, e ujrzysz Mistrza w ciele fizycznym, bo ł czno z nim uzyskuje si

nie przez znajomo osobist , lecz przez doro niecie duchem do niego. "Ł czno z Guru

(Mistrzem) mo esz uzyska tylko przez to, e wzniesiesz si do tej równi duchowej, na której

Mistrzowie przebywaj , ale nie przez to, e b dziesz usiłował ci gn ich na nasz równi

(ziemsk ). Nie oczekuj zobaczenia którego z nich, ale b d zawsze gotów odpowiedzie , gdy

do ciebie przemówi . Laik "czela" (ucze ) nie jest jeszcze niczym innym jak yj cym w ród

wiata człowiekiem, który szczerze pragnie o wiecenia w rzeczach duchowych. Przekroczył

tylko lini graniczn dziel c go od Mistrzów i zwrócił niejako ich uwag na siebie. Pracuje a

Mistrzowie go obserwuj . Czy on Mistrza widuje czy nie, pozostaje bez wpływu na wynik

pracy. Jego dobre my li i post pki przynios równie owoc jak złe" (B).

Masz tu znowu słowa sanskryckie, musisz si z nimi pogodzi . "Guru" oznacza nauczyciela,

tj. Mistrza takiego, który ma w swej opiece ucznia i prowadzi go po cie ce. "Czela" zawiera

ten sam ró-dłosłów co polskie słowa "czeladnik, czelad " i oznacza ucznia, który ju odbył

okres próby. Przed tym okresem jest jeszcze laikiem, czeladnikiem próbnym, uczniem. Z

samych nazw mo esz wnioskowa , e do cie ki wiedzie okres przygotowawczy, okres

próbny. Istnieje tu podobie stwo do dawnych zwyczajów w rzemio le. Kto chciał zosta

rzemie lnikiem, wst pował naprzód na nauk , na praktyk , do "terminu". Był wówczas

background image

9

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

uczniem, terminatorem i nie miał jeszcze prawa nic wykonywa . Miał tylko "słu y ",

zapoznawa si z narz dziami i rzemiosłem. Majster obserwował go, a gdy uznał za

przydatnego, dopuszczał do swego warsztatu na prób , na czeladnika. Dopiero wtedy, gdy

ucze okazał si zdolny, mógł dost pi wyzwolenia na samodzielnego czeladnika, aby w

ko cu zosta majstrem. Te warunki w cechach rzemie lniczych były wzorowane na

warunkach w dawnych szkołach tajemnych i zaczerpn ły od nich takie nazwy jak "czeladnik,

czelad ". Je eli si nad tym zastanowisz, to łatwiej pojmiesz zasady szkół tajemnych.

Zasady swego kształcenia ludzi na czeladników dawne rzemiosło brało z zasad szkół

tajemnych. Rzemiosło ka de było zreszt tak e "wiedz tajemn ". Majster posiadał swe

tajemnice zawodowe, do których doszedł przez lata doskonalenia si w swym rzemio le.

Musiał zatem dobiera uczniów sumiennie, aby mie ludzi pewnych, którzy nie zdradziliby

jego tajemnic na zewn trz. Podobnie jest do dzi w szkołach tajemnych. Tam ucze musi

zło y pewne zobowi zania, pewne " luby", e tajemnic nie zdradzi. Nie s d jednak, e to

"zdradzenie tajemnic" mo e polega na wyjawieniu ich komu obcemu. Takich tajemnic tu

nie ma, s tylko takie, które człowiek obcy, nie przygotowany, zrozumiałby fałszywie, bo do

zrozumienia wła ciwego nie dorósł. Spróbuj dzi powiedzie komukolwiek z twego

otoczenia, e pracujesz nad przygotowaniem mieszkania dla Iskry Bo ej w tobie, a nie

zrozumie ci wcale lub zrozumie ci bł dnie. Oto ju jest pierwsza z twych "tajemnic", zatem

pojmiesz łatwo, e "zdradzi " jej nikomu nie mo esz. Podobnie b dzie z innymi tajemnicami,

które poznasz na cie ce.

Gdy ucze sprosta próbie, wolno mu wst pi do " wi tyni poznania wy szego". "To, co ma

teraz uczyni , przedstawiane bywa nieraz jako przysi ga, któr ma zło y , e nie zdradzi nic z

nauk tajemnych. Ale wyrazy "przysi ga" i "zdradzi " nie s odpowiednie i pocz tkowo

wprowadzaj w bł d. Nie idzie tu o przysi g w zwykłym znaczeniu. Raczej zdobywa si na

tym stopniu pewne do wiadczenie. Dowiaduje si , jak nale y stosowa wiedz tajemn , jak

jej u ywa w słu bie ludzko ci. Zaczyna si dopiero wtedy wła ciwie rozumie ludzko . Nie

idzie tu o "zamilczanie" prawd wy szych, lecz raczej o sposób odpowiedni ich

reprezentowania i o takt stosowny. Tak wła ciwo cenn przyswaja si w odniesieniu do

wielu rzeczy, o których si dawniej mówiło, a zwłaszcza w stosunku do sposobu, w jaki si

mówiło. Złym byłby wtajemniczonym ten, kto uzyskanych tajemnic nie oddałby na usługi

wiata, je eli to tylko mo liwe. Do udzielania wiadomo ci w tej dziedzinie nie ma przeszkody

adnej prócz tej, jak jest niezrozumienie ze strony osoby odbieraj cej dane wiadomo ci. W

ka dym razie wy sze tajemnice nie nadaj si do tego, aby by tematem swobodnych

rozmów. Nikomu jednak nie "zabrania si " mówi o nich, gdy osi gn ł odpowiedni stopie

rozwoju. Nikt inny nie przyjmuje w zwi zku z tym adnej "przysi gi". Wszystko bierze on

sam na własn odpowiedzialno , musi sam znale w sobie rozstrzygni cie, jak ma w

danych warunkach post pi . "Przysi ga" za nie znaczy nic innego jak to, e został on uznany

za zdolnego do ponoszenia takiej odpowiedzialno ci" (C 117).

Teraz rozumiesz na czym polegaj te przysi gi i te "tajemnice" w szkołach tajemnych. Nie

oczekuj wi c, e przed kimkolwiek b dziesz kiedykolwiek składał jakie przysi gi lub

lubowania. Podobnie jest z twoim zobowi zaniem przy wst pieniu do "terminu" jako "ucze

tajemny". Nie zobowi zujesz si do niczego przed nikim innym jak jedynie przed samym

sob . Je eli to zobowi zanie b dzie dla ciebie mniej wa ne i mniej wi te ni zło one wobec

innej osoby, to jeszcze nie dorosłe do cie ki. Zrozumiesz teraz ja niej to, co o tym

zobowi zaniu pisze Bławatska:

background image

10

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

"Je eli człowiek dojrzały do o wiecenia, pragnie by przyj ty przez Mistrza na czeladnika,

musi mie w pami ci umow z Mistrzem, zawart czy to milcz co, czy formalnie, nie mo e

zapomina nigdy, e zobowi zanie to jest wi te. Idzie tu o siedmioletni okres próby.

Je eli przez ten czas ucze b dzie mimo wszelkiej pokusy wierny Mistrzowi..., to mo e

zosta wtajemniczony i odt d ju obcowa bezpo rednio ze swym Guru. Zale y to od uznania

Mistrza, czy w okresie próby czeladnik, mimo swych bł dów i grzechów, ma otrzymywa

znaki lub wskazówki. Guru znaj c przyczyny i motywy, popychaj ce do grzechu kandydata,

jest wył cznie uprawniony do os dzania czy ma zach ca przyszłego czeladnika. Zatem,

warunkiem pierwszym i nieodzownym jest, aby ucze przez okres próby pozostał oddany i

wierny Mistrzowi... Im cz ciej przerywa si zwi zek magnetyczny mi dzy nimi dwoma, tym

trudniej nawi za go ponownie. Nie mo na zatem da od Mistrzów, aby swe siły

marnowali na nawi zywanie ł czno ci z kim u kogo przewiduj przyszłe koleje jego ycia i

to, e w ko cu ostatecznie odpadnie. Jak e wielu jest takich, którzy ju z góry oczekuj

dowodów wyró nienia bez spełnienia tych da i czyni z tego zarzut Mistrzom, zamiast

uzna bł dy własne! Przerywaj po dziesi razy na rok zwi zek i chc , aby on si znów

naprawiał. Do tych to, co s niezadowoleni, chocia nikt niczego im nie obiecywał,

chciałabym rzec: Czy wypełniali cie swe obowi zki i przyrzeczenia? Czy wy, co Mistrzów,

owe wcielenia miłosierdzia, cierpliwo ci i miło ci, obwiniacie o to, e was niedostatecznie

forytowali – czy prowadzili cie ycie wi te i wypełniali cie nało one na siebie warunki? Kto

z czystym sercem i sumieniem mo e powiedzie , e nie popełnił nigdy bł du powa nego, nie

pow tpiewał nigdy w m dro Mistrza, w swej niecierpliwo ci zdobycia sił tajemnych nie

szukał nigdy obcych wskazówek, nie uchybił nigdy swym obowi zkom ani my lami, ani

post pkami, ten jedynie mógłby obwinia drugich, nie siebie... Bez w tpienia wielu jest

powołanych, ale mało wybranych; niewielu tylko ma cierpliwo wytrwania a do ko ca,

innym bowiem nie w smak jest prosta wytrwało i jednolito celu" (B 962).

Z tych gorzkich słów Bławatskiej-czeladnika [Helena P. Bławatska (1831-1891) córka

pochodz cego z Niemiec rosyjskiego pułkownika hr. Hahn-Rottensterna, w 1848 r. wyszla za

m za gen. Bławatskiego, z którym rozstała si po 3 latach. Przez

12 lat podró owała po

Europie, Ameryce, Egipcie i Indiach. W 1870 r. zało yła w Kairze Towarzystwo Teozoficzne,

przeniesione pó niej do Stanów Zjednoczonych, wreszcie do Indii do m. Adjar k. Madrasu.

Autorka fundamentalnych dzieł ezoterycznych: "Izys odsłoni ta" (1877) i "Nauka tajemna" (l

888), które napisała w Niemczech, Dzieła te obejmuj kosmogoni , prehistori , zasady etyki,

psychologie, eschatologi oraz wiele przedmiotów pokrewnych. Rozwini ciem "Doktryny

tajemnej" jest dzieło Alice Bailey (1880-1949) pt. "A Treatise on Cosmic Fire" – "Traktat o

Ogniu Kosmicznym" – przyp. red.] nauczy si mo esz bardzo wiele. Zwróciła je do tych,

którzy, nie dorósłszy jeszcze do cie ki, uwa ali si w swej zarozumiało ci za uprawnionych

do próby na czeladników. Zapami taj to sobie, bo zdarza si mo e nieraz, e

przez długie

siedem lat próby upadniesz, zniech cisz si i odst pisz od cie ki, a potem powiesz, e

widocznie nie istniej Mistrzowie, skoro ci nie dali adnej wie ci o sobie.

Przygotuj si na to, e co najmniej siedem lat sp dzisz na terminowaniu jako ucze poddany

próbie. Je-teli po tych siedmiu latach przygotowania nie b dziesz jeszcze dostatecznie

przysposobiony, musisz zacz dalszych siedem lat próby, albo te odej ze cie ki l wróci

na szerok drog wiatowego ycia. Zasada ka dej szkoły tajemnej, czy to starodawnej czy

te nowoczesnej jest ta sama: najpierw okres siedmioletniej próby czyli "przygotowania".

Gdy ta próba wypadnie zadowalaj co, nast puje drugi okres siedmioletni, okres "o wiecenia".

W nim ucze , który przeszedł przez prób zwyci sko, uczy si tego, co ma przyswoi sobie

background image

11

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

juko czeladnik. Dopiero potem mo e dost pi "wtajemniczenia", zosta czeladnikiem

przyj tym i pracowa wspólnie z Mistrzami. Ka dy okres siedmioletni mo e by podwojony,

a nawet potrojony, je eli nie wypadnie pomy lnie. Jednak trzykrotne niepowodzenia próby

wykluczaj stanowczo takiego ucznia ze szkoły tajemnej.

Ponowne wst pienie musi wtedy odło y a do czasu nast pnego wcielenia.

Dlaczego s to okresy obejmuj ce po siedem lat a nie np. po cztery lub po dziesi ,

zrozumiesz, gdy przypomnisz sobie, e ycie człowieka składa si równie z okresów

siedmioletnich. Przez pierwsze siedem lat ycia człowiek buduje swe ciało fizyczne, przez

nast pne siedem lat – ciało eteryczne, przez nast pne 7 – astralne, przez dalsze siedem lat –

ciało my lowe. Dopiero w 29 roku ycia ja ni sza człowieka jest ju "gotowa". Jednak te

wytworzone ju ciała gruntownie zmieniaj si co lat siedem, a raczej mog si zmienia . Po

upływie siedmiu lat nie pozostaje w ciele ani jedna cz steczka ta sama, a od woli człowieka

zale y, czy na miejsce dawnych wbuduje cz steczki takie, jak poprzednio czy te inne, lepsze.

Czeladnik ma przebudowa gruntownie swe ciała, ma wszystkie ich cz steczki wymieni na

nowe, szlachetniejsze. Do tego potrzebuje lat siedmiu , bo w krótszym czasie przebudowy

wykona nie zdoła. Je eli nie uko czył pracy w czasie lat siedmiu, to musi przebudow

przedłu y na okres nast pny.

Przestanie ci ju teraz zdumiewa to, e na samo "przygotowanie" potrzeba pełnych siedmiu

lat – co najmniej. Dotychczas, mo e wyobra ałe sobie, e jeste ju przygotowany, skoro

czujesz pragnienie wst pienia na cie k , skoro bł kasz si i szukasz. Ty dopiero zapragn łe ,

aby rozpocz przygotowanie. Nie oczekuj zatem, e od razu, dzi odczujesz przy sobie

Mistrza, e ujrzysz jakie oznaki Jego obecno ci i opieki. Ty masz dopiero przez tych siedem

lat okaza si godnym takiej opieki. Natomiast nie miej w tpliwo ci, e i w ci gu tych lat

przysposabiania si znajdziesz nieuchronnie objawy tej Jego opieki, je eli tylko zasłu ysz

sobie na nie. Znajdziesz ich dokładnie tyle i dokładnie takie, na jakie zasłu ysz. Nie b d to

oczywi cie listy Mistrza znajdowane w sposób cudowny w twym pokoju szczelnie

zamkni tym, albo ksi ki, które nie wiadomo sk d zjawi si w twoim posiadaniu. Nie

zajdzie na pozór nic cudownego, nic takiego, czym mógłby si pochwali swoim bli nim

jako dowodem wyró nienia przez Mistrza. Je eli jednak potrafisz uwa nie ledzi wydarzenia

w twym yciu i wi za je ze sob w ła cuch przyczyn i skutków, spostrze esz bez w tpienia,

e jednak dzieje si co , co ci przedtem nie spotykało. Zaczniesz, pozornie przypadkowo,

poznawa ludzi, którzy wprawdzie nie s wcale Mistrzami, ale s narz dziami w Ich r kach,

narz dziami lepymi i całkiem tego nie wiadomymi. Ludzie tacy powiedz ci co

zasłyszanego od kogo trzeciego lub przynios ci ksi k dla nich samych bezu yteczn .

Zawsze jednak przynios ci to, czego ty wła nie potrzebujesz i co zu ytkowa potrafisz.

Pami taj, e to wszystko s wskazówki twego Mistrza, które masz tylko wybra odpowiednio

spo ród reszty nieu ytecznej i zastosowa do celów twego przygotowania.

Na czym polega przygotowanie, dowiesz si w szczegółach z dalszych rozdziałów, tu tylko

powtórz sobie raz jeszcze, e przygotowanie musi by inne dzisiaj, w wieku XX ni było w

czasach wczesnego chrze cija stwa, a tym bardziej inne od przygotowania w czasach

egipskich lub indyjskich. Urodziłe si ju z wieloma umiej tno ciami takimi, jakie ludzie

ówcze ni dopiero musieli mozolnie w sobie rozwija . Masz teraz natomiast rozwija takie, z

którymi ludzie rodzi si b d dopiero za lat tysi ce. Musisz wyprzedzi bieg rozwoju

naturalnego, stan na czele ludzko ci jako przodownik jej post pu. Przypomnij sobie tak e,

e idzie o przygotowanie twych ciał niewidzialnych, bo w nich ma zamieszka twa ja

background image

12

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wy sza. Nie szukaj wiec na dalszych kartkach tej ksi ki adnych przepisów higienicznych, a

tym bardziej gimnastycznych, cho by tylko wicze oddechu. Przepisy takie mógłby znale

w Hatha jodze, ale dla ciebie s one zbyteczne.

Gdy po latach przygotowa odb dziesz pomy lnie "prób ", b dziesz nale e do tych

nielicznych, którzy ju po pierwszym okresie siedmioletnim dost pili o wiecenia. Ten drugi

okres jest bez porównania powa niejszy od pierwszego, ale łatwiejszy mo e o tyle, e ju nie

grozi co krok usuwanie si gruntu pod nogami, bo ju nauczysz si sta mocno na stromej

pochyło ci. B dziesz natomiast ci gle napotyka na ró ne pułapki i sidła nieoczekiwane,

coraz to nowe i coraz to inne. Nie zastawi ich twój Mistrz ani kto trzeci, tylko ty sam

b dziesz je sobie zastawiał. Na stopniu o wiecenia b dziesz kolejno dost pował coraz to

wi kszej wiedzy i władzy, a to dla twej ja ni ni szej, dla twej zarozumiało ci i egoizmu

b dzie pokusa niebezpieczna, aby uzna si za wszechwiedz cego i wszechmocnego. Gdy ci

ta pycha uwiedzie, przestaniesz i w lady Mistrza, a zechcesz i w swoje własne.

Zawiedzie ci to za ka dym razem na bezdro a, z których odwrót jest smutny i upokarzaj cy.

Podczas o wiecenia masz przej przez drug z rz du "hal ", których jest ogółem trzy,

odpowiednio do trzech "gun" sanskryckich: tamas, rad as i sattwa i odpowiednio do trzech

pot g ró okrzy owych: Aryman, Lucyfer i Chrystus. O tych halach mówi "Głos milczenia"

(D. 13):

"Trzy hale, w drowcze strudzony, powiod ci do kresu trudów. Trzy hale, zwyci zco mar,

poprowadz ci przez trzy stany wiadomo ci (d agrat, swapna i suszupti) do czwartego

(turija), a st d w siedem wiatów, wiatów spoczynku wiecznego. Je eli chcesz wiedzie ich

nazwy, to słuchaj i zapami taj:

Imi hali pierwszej jest awidja. To jest hala, w której ujrzałe wiatło dzienne, w niej yjesz i

w niej umrzesz.

Imi drugiej jest hala nauki. W niej dusza twa znajduje kwiaty ycia, ale pod ka dym

kwiatem czai si w .

Imi trzeciej jest hala m dro ci, a poza ni rozlewaj si wody bezbrze ne ak ary, ródła

niezniszczalnego wszechwiedzy.

Chc c przekroczy na pewno hal pierwsz , nie zezwalaj umysłowi łudzi si mniemaniem,

jakoby płon ce w niej ognie po da były wiatłem słonecznym twego ycia.

Chc c szcz liwie przej przez hal drug , nie zatrzymuj si dla wdychania woni upojnej jej

ro lin. Aby by wolnym od p t karmy, nie szukaj Guru w tych dziedzinach szału. M drcy nie

przebywaj w tych rozkosznych ogrodach zmysłowo ci, nie nadsłuchuj zwodniczych

wezwa złudy. Tego, który ci w odrodzeniu si pomo e, szukaj w hali m dro ci, w halach

poza ni le cych, w których nie ma cieni, a wiatło prawdy wieci jasno ci nigdy nie

malej c . Chc c przez hal m dro ci dotrze do doliny błogo ci, zamknij uczniu swe zmysły

przed szałem gro nym twej ahamkary [ dza ycia osobistego, cielesnego, nie zł czonego z

Bogiem przyp

. J.A.S.] pozbawiaj cym ci spokoju".

Wiesz zapewne, e "Głos milczenia" jest fragmentem ksi gi "Nauk złotych" istniej cej w

Indiach od prawieków, a pochodz cej od Arjasangi, nie zdziwi ci zatem jej ton archaiczny.

background image

13

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wiesz tak e, e od tych czasów indyjskich posun li my si w rozwoju daleko, potrafisz wi c

sobie wytłumaczy odpowiednio jej tre , a zwłaszcza fragment ostatni z tu przytoczonych.

Indowie musieli jeszcze "zamyka zmysły przed szałem ahamkary", aby dotrze do "doliny

błogo ci" (nirwany). My dzi jednak mamy ju inne zadanie. Nie wolno nam ju ucieka w

"dolin błogo ci", bo zada swych mamy szuka na tej Ziemi. Podobnie bł dne byłoby

"zamyka zmysły" dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz opanowa , nie zamkn . Uczy

si tego b dziesz na pi tym szczeblu cie ki. Ahumkara twoja nie jest ci ju dzi zawad , lecz

pomoc , bo dzi ki tej d no ci do ycia indywidualnego mo esz by w ogóle u yteczny dla

swych bli nich. Bez

niej byłby tylko nieproduktywnym członkiem społecze stwa, jego

ci arem.

Hala pierwsza, to równia ziemska, fizyczna. Panuje nad ni awidja (niewiedza, tamas,

Aryman), ale ty ju ponad ni wyrastasz, skoro szukasz dost pu do cie ki. "Ognie po da "

ju nie s " wiatłem twego ycia", nie kierujesz si ju dzami i pop dami, bo nie chcesz

by ich niewolnikiem, lecz władc .

W hali drugiej znajdziesz "kwiaty ycia", bo równia astralna jest niezwykle bogata w formy.

Ale pod kwiatami "kryje si w " (rad as, Lucyfer). Dlatego te Eliphas Levi zwie równi

astraln "wielkim w em". Tam szybko znalazłby "nauczyciela", ale byłby to Guru fałszywy

[Eliphas Levi – wła ciwie: Alphonse-Louis Constant (1810-1875), francuski pisarz, ilustrator,

autor ksi ek o magii – red. Z równi astralnej pochodz "duchy opieku cze" u spirytystów,

szamanów, derwiszów i fakirów – przyp. J.A.S.]. W tych "dziedzinach szału" znajduj

mistrzów tylko czarnoksi nicy lub nieu wiadomieni spiryty ci. Jest to tylko hala nauki, masz

pozna jej złudy zwodnicze a pi kne, lecz nie pozosta w niej.

Dopiero w hali trzeciej mo esz znale twego Mistrza, bo równia my lowa, to najni sza z

dziedzin, na których On działa. Dopóki wi c nie dotrzesz do tej hali, nie oczekuj ujrzenia Go

lub otrzymania od Niego jakich bezpo rednich wie ci. Ponad t hal dopiero bije " ródło nie

wysychaj ce wszechwiedzy" (akszara, intuicja), tam dopiero wieci wiatło prawdy nie

osłoni tej. Do hali m dro ci dochodziłe tylko we nie najgł bszym (suszupti), z którego nie

zachowywałe adnych wspomnie po obudzeniu si do stanu wiadomo ci dziennej

(d agrat). Na " cie ce" nauczysz si przenosi do wiadomo ci inspiracje uzyskiwane na

równi my lowej, podobnie jak nauczysz si zdawa sobie na jawie spraw z imaginacji wiata

astralnego, które dotychczas przypominałe sobie tylko szcz tkowo z twych marze we nie

lekkim (swapna). Po przej ciu przez te szczeble najwy sze cie ki dojdziesz do "czwartego

stanu wiadomo ci" (turija), który Indom pradawnym był dost pny tylko w transie (samadhi),

tobie jednak, b dzie dost pny w ka dej chwili, na jawie, bez tracenia przytomno ci i pami ci.

Wtedy jednak b dziesz ju czeladnikiem, a do tego droga jeszcze daleka.

Trzy hale wspomniane w "Głosie milczenia" ju teraz zaczynaj ci si ł czy z tymi trzema

etapami, na których polega wst p na cie k . Przygotowanie do niej odbywa si na równi

fizycznej. Masz na niej przyswoi sobie wszystko, co si w ogóle na niej da uzyska , aby móc

wej do "hali nauki". Tam b dziesz stopniowo przechodził przez "o wiecenie" całkiem

odmienne od tego, które mógłby uzyska zmysłami fizycznymi. Zaczn si otwiera twe

zmysły astralne; b dziesz wchodził stopniowo na t równi "wielkiej złudy" (mara), na której

rz dzi "król mar", który ma w swej koronie klejnot o takim blasku, e od niego lepn

miertelni. Znasz mo e pi kne podanie o Lucyferze, który spadaj c z nieba str cony, zgubił

ze swej korony ów klejnot i z niego to potem powstało naczynie przechowuj ce w sobie w.

Graala. Jest to wi cej ni symbol i pó niej go zrozumiesz. Zrozumiesz tak e, e Lucyfer, to

background image

14

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nie szatan ani w ogóle jaka "moc ciemna", lecz, stosownie do swego imienia,

" wiatłodawca", któremu ludzko zawdzi cza niesłychanie wiele dobrego i pi knego. Jest to

pot ga ogromna, ale nie zła. Jednak mo e zaprowadzi ludzi na bezdro a, je eli jej ulegn . Ty

jednak nauczysz si korzystania z niej jako ze rodka pot nego, nie myl c go jednak z celem.

Nie b dziesz jego niewolnikiem, lecz b dziesz nad nim panował.

III

SZKOŁY TAJEMNE

Wiesz ju jakiego rodzaju "tajemnice" czekaj ci na cie ce i dlaczego ich zdradzi nie

mo esz. Wiesz tak e

, e cel cie ki pozostał ten sam od prawieków i e taki sam b dzie do

ko ca manwantary ziemskiej [Wg hinduizmu manwantara jest "okresem Manu", wielk

jednostka czasu kosmiczmego, która składa si z jednostek zwanych kalpa. Manwantara liczy

14 kalp. Kalpa zwana jest "dniem Brahmy" i składa si z 1000 cykli zwanych mahajuga.

Jedna mahajuga trwa 3 320 000 lat ludzkich. Zatem manwantara jest dla człowieka okresem

niewyobra alnie długim – przyp. red.]. Jednak rodki prowadz ce do tego celu zmieniaj si

stosownie do stopnia, na jaki ludzko wst puje kolejno w rozwoju. Dlatego te systemy

szkół tajemnych były w ró nych okresach czasu ró ne.

Je eli szkoły te nosiły miano "tajemnych", to jasne jest, dlaczego je nosiły. Nie były tajemne

same w sobie, nie kryły si ze swym istnieniem, bo kry si nie potrzebowały. Gdyby do nich

wdarł si kto niepowołany, nie znalazłby nic zdro nego, nic przeciwnego religii, pa stwu lub

ludzko ci. Znalazłby tylko rzeczy niezrozumiałe, niedost pne dla swego poziomu

umysłowego, a wi c, dla niego tylko tajemne. Je eli natomiast, szkoły to mie ciły si w

okolicach niedost pnych i nikomu poza nimi nie znanych, to powód był całkiem inny ni

ch

zachowania tajemnicy. Celem szkół było, jak i dzi , kształcenie ciała astralnego i my lowego,

potrzebne były zatem odpowiednie warunki otoczenia. W obecnych czasach ka da szkoła

zwyczajna, elementarna czy uniwersytecka, nie mo e mie ci si w okolicy gwarnej,

ruchliwej, niespokojnej, bo to przeszkadzałoby w nauce. Tym wi kszej ciszy i spokoju oraz

odosobnienia wymagaj szkoły, w których maj działa narz dy astralne lub my lowe, w

których sama obecno człowieka przeci tnego byłaby ju bardzo powa nym zakłóceniem. W

tym le y powód wła ciwy niedost pno ci szkół tajemnych. Jednak e z biegiem lat i post pu

równie niedost pno szkół tajemnych zmieniła si . Nie s d , e dzi musiałby podró owa

do Tybetu lub Grenlandii, aby wst pi do szkoły tajemnej. Dzi nauczyli my si ju znacznie

lepiej panowa nad warunkami zewn trznymi ni to było mo liwe przed wiekami. Szkoły

staroindyjskie mie ciły si rzeczywi cie nie tylko w gł bi wi ty , do których nikt obcy nie

miał dost pu. Same wi tynie równie budowano na wyspach, w ród szerokich jezior albo w

lasach nieprzebytych, albo w ród skał niedost pnych, albo pod ziemi . Egipcjanie umie cili je

w swych piramidach i w innych tajemnych, odosobnionych, budowlach, których

przeznaczenie prawdziwe jest dzi mało komu znane. Wiesz o chrze cijanach pierwotnych, e

gromadzili si w katakumbach i pieczarach podziemnych nie tylko na modlitwy. W

redniowieczu klasztory były odpowiednim schronieniem dla szkół tajemnych. Nowoczesne

szkoły takich schronisk osobnych nie maj , ale i nie potrzebuj . Mog one istnie wsz dzie i

nigdzie. Pó niej zrozumiesz dlaczego.

Znasz zapewne Bhagavad Git [Zob.: Bhagavad-Gita taka jak jest. Kompletne wydanie z

tekstem sanskryckim, polskim oraz komentarz ri Srimad A.C. Bhaktivedanty Swami

background image

15

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Prabhupady. Warszawa 1990 – przyp. red.] i wiesz;, e wymienia pi cie ek jogi: Sankhja

jog , Karma jog , D nia-na jog , Karunasanjasa jog i Atma Samjama jog . Chc c mie

pełn siódemk promieni Logosu [Zob. Alice Bailey: "A Treatise on Cosmic Fire" – "Traktat

o Ogniu Kosmicznym" lub w podr cznikach filozofii indyjskiej i greckiej] mo esz doł czy

Hatha jog i Rad a jog , ale to b dzie tylko "maska". Na miejsce Hatha jogi wstaw raczej

Bhakti jog , bo ta naj ci lej odpowiada tej drodze, po której szła np. wi kszo wi tych

chrze cija skich. Hatha joga nie nale y w ogóle do siedmiu pierwotnych cie ek indyjskich i

powstała dopiero znacznie pó niej, gdy pod wpływem Tantrików [Tantryzm – jedna z

najbardziej tajemniczych doktryn wi zanych z jog , której ródła pochodz z VIII w. n.e.

Podstawowym bóstwem jest bogini Shakti jako uosobienie e skiej zasady kosmicznej przyp.

red.] filozofia indyjska zacz ła nabiera coraz bardziej materialistycznego zabarwienia.

Zatem, oprócz Hatha jogi, ka da z tych cie ek prowadzi do zjednoczenia ja ni wy szej z

ni sz czyli wła nie do jogi. Jednak adna / . nich nie była tak wszechstronna, nie dawała tak

doskonałego rozwoju wszystkich władz wy szych człowieka jak Rad a joga. Znana równie

na Zachodzie Bhakti joga dawała tyle, co Rad a joga, ale wyprowadzała człowieka niejako

ponad Uni jego rozwoju ziemskiego. Ludzko nowo ytna potrzebuje przodowników

doskonałych, którzy b d dla niej wzorami dla dalszego post pu. Dlatego te , obecnie nawet

Rad a joga byłaby niewystarczaj ca, gdyby pozostała w swej formie pierwotnej. Dlatego

szkoły nowoczesne zachowały z niej tylko szkielet ogólny, a wypełniły go materiałem

dostosowanym do obecnego poziomu rozwoju.

Dotychczas, mo e nie wiadomie, szedłe cie k Karma jogi i pójdziesz ni dalej, ale ju z

pełn wiadomo ci . Jest to cie ka nie wymagaj ca szkół tajemych, zatem, dost pna dla

ka dego, w ka dych wa-unkach yciowych, bez szczególnych nauk lub przygotowa .

Potrzeba do niej tylko dobrej woli, niczego wi cej. Przestudiuj sobie dziełko Vivekanandy

"Karma joga" dla sprawdzenia czy idziesz t cie k [Zob. Swami Wiwekananda:

"Karmajoga", przekład Wandy Dynowskiej Biblioteka Polsko-Indyjska, 1962 – przyp. red.].

Poł czeniem Bhakti jogi z Karma jog jest "Na ladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis

[Zob. Tomasza a'Kempis: "O na ladowaniu Jezusa Chrystusa". Ksi g czworo. Z łaci skiego

przeło ył X.A.J. Nowe wydanie. Kraków i Warszawa, Nakład Gebethnera i Wolfa. Zob. te :

Paramhansa Jogananda: "Jak mo ecie rozmawia z Bogiem?". Odczyty z 19, 26 marca 1944

r. wyd. polskie: Wydawnictwo Pluton, widnica, 1991 – przyp. red.]. D niana joga idzie

przewa nie w kierunku filozoficzno-naukowym, dlatego była zawsze cie k kapłanów

wykształconych. O innych cie kach mo esz si dowiedzie z dziełek specjalnych jak

równie o szczegółach pradawnej Rad a jogi. Tutaj nie jest ci to potrzebne, przydatne

natomiast b dzie poznanie najogólniejszych zasad wtajemnicze stosowanych w ró nych

epokach. Wiesz ju , e do wtajemniczenia prowadzi o wiecenie po odpowiednim

przygotowaniu i e dopiero po wtajemniczeniu ucze mógł by przyj ty na czeladnika.

Podczas o wiecenia przyswajał sobie zdolno czynienia spostrze e narz dami

nadzmysłowymi, a samo wtajemniczenie było prób tych zdolno ci, było niejako egzaminem.

Kapłan wtajemniczaj cy kandydata wprawiał go passami magnetycznymi w stan u pienia

podobny do gł bokiego transu nowoczesnego, a wi c zbli ony do mierci. W tej martwocie

ucze pozostawał przez trzy dni i cztery noce. Była to owa " mier mistyczna", o której

ludzie tym wi cej mówi , im mniej o niej wiedz . Przez trzy i pół doby "ogie Kundalini"

przechodził swoje "trzy i pół" skr ty po siedmiu szczeblach i dostawał si do "otworu

Brahmy" [Kundalini (ind. kundala – zwój sznura, kundalini – zwini ty w rodzaju

e skiego) – boska energia kosmiczna, któr przedstawia si jako zwini tego i u pionego

w a znajduj cego si u podstawy kr gosłupa, wokół ko ci guzicznej i czakry Muladhara.

Dzi ki praktyce jogi ucze pobudza Kundalini, powoduje najpierw obrót "głowy w a" do

background image

16

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

góry, potem podniesienie w kanale kr gosłupa, przej cie przez wszystkie czakry a do czubka

głowy, do o rodka zwanego w tradycji indyjskiej "tysi cpłatkowym lotosem". Energia

Kundalini znajduje uj cie przez otwieraj cy si w czaszce kanalik zwany Brahmarandhra –

otwór Brahmy i powoduje o wiecenie czy zjednoczenie energii człowieka ze Stwórc , Bytem

Najwy szym, Bogiem. Zob. B.K.S. Lyengar: Joga", PWN, Warszawa, 1990, Keith Sherwood:

"Czakroterapia. Rozwój osobowo ci i zdrowie". Wyd. Interfibro, Warazawa, 1993 – podano

opis czakr – przyp. red.]. Inaczej mówi c, ucze w swym ciele astralnym wysuwał si z ciała

fizycznego i stawał oko w oko z pot gami wiata astralnego. Musiał wobec nich wytrzyma

bez trwogi i bez utraty równowagi umysłu, je eli był dobrze przygotowany. Stawał wówczas

sam na sam, w ciemno ci, bez pomocy i opieki swego Guru, a tym bardziej kogo trzeciego.

Gdy prób t przebył szcz liwie, budzono go do przytomno ci passami magnetycznymi, a

potem uczono samemu wprawia si w stan transu i z niego samemu si budzi .

Po tym wtajemniczeniu czeladnik otrzymywał miano pariwrad aka (w drowiec) w j zyku

sanskryckim lub rotapatti (ten, co w nurt wst pił) w j zyku palijs-kim. W drowcem był od

tej chwili, poniewa nie miał ju ojczyzny stałej na ziemi, lecz w drował po wiatach

niewidzialnych. Ł czyły go wprawdzie z ziemi jeszcze ró ne "wi zy" lub "p ta", ale mógł

si ich pozbywa tylko stopniowo. Najpierw zrzucał z siebie p ta trojakie: złudzenie "ja"

osobistego, potem "zw tpienie", u wreszcie "przes dy". Dowiesz si pó niej na czym te

"p ta" polegaj , zanotuj tylko w pami ci, e zrzucenie ich wymagało nieraz kilku wciele

kolejnych, tak ci le były zł czone z istot człowieka. Tym trudniejsze do wzucenia s teraz,

w naszych czasach materializmu i wysokiego stopnia rozwoju ja ni ni szej.

Dopiero po zrzuceniu tych trojga p t mógł wst pi na szczebel nast pny czeladztwa, czyli

dost pi drugiego z rz du wtajemniczenia. Po tej drugiej inicjacji otrzymywał miano

sanskryckie kuticzaka (buduj cy chat ) albo palijskie sakridagami (ten, co tylko raz ma si

narodzi ). Po przew drowaniu przez równi astraln , zakładał sobie siedzib na równi

my lowej, budował sobie tam mieszkanie. Otrzymywał tu nowy "klucz wiedzy", bo

poprzednio otrzymał ju jeden po pierwszym wtajemniczeniu; wówczas była to znajomo

wiata astralnego, teraz za i my lowego. Albo jeszcze w tym samym wcieleniu, albo te

dopiero w nast pnym, czeladnik dochodził do trzeciego z rz du wtajemniczenia czyni cego

go "łab dziem" (Hamsa – dosiadaj cym łab dzia) u Indów lub anagami (nie wcielaj cym si

wi cej) u buddystów. Zrzucał tu z siebie wi zy czwarte i pi te z rz du: wi zy po dania

czegokolwiek dla siebie, a nadto wi zy sympatii i antypatii. Dost pował wówczas inicjacji

czwartej i ostatniej, po której zostawał paramahams (poza "ja" stoj cym) u Indów, wzgl dnie

arhatem ( wi tym, dostojnym) u buddystów. Pozbywał si wi zów ostatnich, a zatem

wszelkiej skłonno ci do ycia w jakiejkolwiek formie, a wreszcie i bez formy. To pozbycie

si ahamkary było przeci ciem ju ostatniego ł cznika wi

cego go z yciem

indywidualnym, po nim "kropla wracała w ocean", wtajemniczony znikał ze wiata, a

pogr ał si w nirwan . To był kres ostateczny Rad a jogi staroindyjskiej. Znane ci s

opaczne poj cia o nirwanie, które maj o niej materialistyczne umysły Zachodu. Dla nich,

uwa aj cych za swoje "ja" tylko swe ciała ni sze, istnienie bez tych ciał jest, oczywi cie,

jednoznaczne z nie-istnieniem. Tobie jednak, który odczuwasz niew tpliwie tw ja wy sz

i masz si z ni zjednoczy , takie istnienie bez form (arupa) nie jest unicestwieniem, lecz

przeciwnie, wszechistnieniem. Dla ciebie zatem, nirwana nie jest kresem istnienia, lecz

rozszerzeniem i wzbogaceniem istnienia. Idzie jednak o stopnie cie ki. Dla Indów stopniem

ostatnim było zrzucenie wi zów ł cz cych Iskr Bo z ciałami ni szymi, aby je mogła

porzuci i wróci do swego Pra ródła. W tamtych pradawnych czasach było to naturalne, bo

Iskra ta stosunkowo od niedawna zamieszkała w powłokach cielesnych. Czuła si w nich

background image

17

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

obco, a t sknota poci gała j z powrotem w jej ojczyzn arupa. Od tych czasów jednak

post pili my ogromnie w ewolucji. Chrystus nie po to zst pił na Ziemi , aby dusze nasze z

niej zabra , lecz po to, aby im wskaza mo liwo rozwijania si na niej. Zadanie nasze nie

polega na uciekaniu z Ziemi, lecz na wykorzystaniu na niej wszelkich mo liwo ci naszego

rozwoju. Indowie byli jak małe dzieci, które dopiero po raz pierwszy s w szkole i chciałyby

z niej uciec do domu. My, to ju uczniowie starsi, którzy rozumiej , e uciekanie ze szkoły

byłoby bezcelowe, którzy przebywaj w niej ch tnie, aby nauczy si jak najwi cej.

Dusze Indów miały jeszcze w pami ci ywej swój byt błogi na równiach arupa, bez tych

powłok cielesnych, które kr powały je i ci yły niezno nie. Dlatego tez, ich szkoły tajemne

posługiwały si metodami, które umo liwiały m.in. najszybsze nawi zanie ł czno ci z tymi

równiami b d cymi ojczyzn ja ni wy szej, aby si z ni zjednoczy .

W okresach pó niejszych dusze ludzkie pogodziły iii; ju ze swym losem, pocz ły coraz

wi cej interesowa si swymi powłokami cielesnymi i swym otoczeniem. Chaldejczycy np.

zachowali ju z dawnych zdolno ci tylko zdolno odczuwania wpływów ciał niebieskich na

swój organizm, dlatego to u nich powstała astrologia, uwa ana dzi na Zachodzie za przes d,

chocia jeszcze do czasów. Keplera tworzyła jedno nierozdzieln z astronomi . Chaldejskie

szkoły tajemne były ju , zatem, bardziej materialne w porównaniu z indyjskimi, obejmowały

bowiem prócz pracy uczniów nad sob tak e to, co dzi nazywamy naukami cisłymi.

Wtajemniczony chaldejski był to nie tylko jogin lub wi ty, lecz i uczony, posiadaj cy

rozległ wiedz rozumow , podczas gdy u Indów wtajemniczony tylko podczas pogr enia

si w stan turija mógł poda otoczeniu pewne wie ci czerpane wprost ze wiata arupa, a

zatem nie wie ci wyrozumo-wane, lecz gotowe objawienia. Jak zapewne ci wiadomo, u

Egipcjan materializm poszedł jeszcze dalej objawiaj c si nawet w balsamowaniu zwłok i w

otaczaniu ich przedmiotami powszedniego u ytku. W ich szkołach tajemnych zachowała si

ju tylko tradycja dawnej ł czno ci człowieka ze wiatem arupa, dlatego wtajemniczeni u

nich mieli pewien nastrój rezygnacji. Izis była ju odł czona od Ozyrysa, a nie umieli

przywróci miedzy nimi ł czno ci. Tote i poziom wtajemniczenia był u nich obni ony.

Szkoła tajemna nie zdołała postawi na własnych nogach indywidualno ci zbyt młodej

jeszcze i zbyt słabej u czeladnika, zatem doprowadzała go tylko do czytania w stanie turija

my li obcych, nie mog c w nim rozwin samoistnych. Było to co podobnego do dzisiejszej

telepatii. Zrozumiesz ja niej ten zwi zek, gdy sobie uprzytomnisz, e nasza epoka obecna jest

powtórzeniem egipskiej, ale oczywi cie jako biegun przeciwny ówczesnemu.

Czasy bezpo rednio poprzedzaj ce zst pienie Chrystusa były tym gł bszym zst pieniem

ducha w materi , ale zarazem budzeniem si duszy indywidualnej. Tote w Grecji ani w

Fenicji nie było ju szkół tajemnych w znaczeniu wła ciwym. Istniały natomiast misteria oraz

szkoły filozoficzne. Nauka w nich była ju zupełnie rozumowa, a misteria miały za zadanie

uzmysławia przedstawieniami dramatycznymi to, co jeszcze uj si dało w cisłe słowa

wykładu. Dopiero chrze cija stwo przywróciło szkołom tajemnym ich poziom, równy

wysoko ci pierwotnemu, ale wzbogacony o cały ten dorobek duchowy, jaki dał Chrystus

ludzko ci. Dopiero od czasów Chrystusa nawi zała si na nowo ł czno miedzy wiatami

ni szymi a wy szymi, ale nawi zała si w sposób nowy, ci le indywidualny. Dzi ki ofierze

Chrystusa ludzie nie musz ju ucieka z ziemi, nie musz pogr a si w "sen joginów", aby

obcowa ze wiatami wy szymi, lecz mog tu, na ziemi, nawi zywa ł czno z tymi

wiatami. Na tym polega " wi tych obcowanie", czego dotychczas mo e nie rozumiałe w

katechizmie.

background image

18

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Tak oto, zaczynasz ju lepiej rozumie , dlaczego nie ma obecnie takich szkół tajemnych jak

dawniej, i dlaczego mog one by "wsz dzie i nigdzie". Po prostu, nie potrzeba takich szkół

oddzielnych. Chrystus wskazał drog [Zob. "Ja jestem drog i prawd i yciem. Nikt nie

przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". – cyt. wg Ewangelia według w. Jana, 14,

6. Biblia Tysi clecia, 1980, Wyd. Pallotinum – przyp. red.], po której mo e pój ka dy

człowiek bez wyj tku, cho by jego warunki yciowe były najbardziej trudne i niedogodne do

jakiejkolwiek pracy nad sob . Nie ma takiego poło enia yciowego, w którym człowiek nie

mógłby wznosi si a do tych wiatów niebia skich, w których znajdzie Chrystusa. Ka dy to

mo e, je eli tylko naprawd chce tego. Teraz jasna b dzie dla ciebie wa no niesłychana tej

ksi eczki, o której ci wspomniałem – "Na ladowanie Chrystusa", i nie wyda ci si dziwne,

e obecnie nawet Indowie zabieraj si do studiów nad ni . Przestan ci równie myli

słyszane mo e tu i ówdzie twierdzenia o rzekomej wy szo ci religii buddyjskiej nad

Chrystusow . Pomy l, e dopiero w sze wieków po działalno ci Buddy zst pił Chrystus na

Ziemi , e zatem ludzko była ju o sze wieków starsza. Posun ła si o sze wieków w

rozwoju, potrzebowała zatem ju czego wi cej ponad to, co jej mógł da Budda. A to "co

wi cej" dał ludzko ci wła nie Chrystus. Powiedział "krótko: "Jam jest droga, prawda i

ywot", w kilku słowach wskazał ludzko ci drog w wiaty wy sze – poprzez siebie. Nie

zbija ci ju zapewne z tropu to, e raz mówi o wiatach wy szych, innym razem o ja ni

wy szej, wiesz bowiem, e wiaty wy sze, w których ona mieszka nale ju do równi arupa.

Na tych równiach nie ma form, nie ma ogranicze , nie ma odr bno ci. Tam twa Iskra Bo a i

Chrystus – to jedno. Skoro nawi esz ł czno stał miedzy tw ja ni ni sz a wy sz , to

nawi esz tym samym ł czno mi dzy sob a Chrystusem. To jest joga nowoczesna, ani o

włos nie ró na od jogi pradawnej, je eli uwzgl dnisz, e nirwana, to Chrystus. Zapami taj

dobrze ten fakt, a nie zbij ci z tropu adne twierdzenia przeciwne rzekomych "joginów" lub

okultystów.

Teraz jasne jest dla ciebie, e joga nowoczesna adnych szkół tajemnych nie potrzebuje.

Twoja szkoła tajemna jest wła nie tu, w tym miejscu, gdzie siedzisz. Tworzycie j wy dwaj:

ty i Twój Mistrz, nieznany ci jeszcze, ale ju obecny. Mimo to, znajdziesz i dzi szkoły

tajemne, rozsiane po ró nych krajach i miejscowo ciach Europy, Azji i Ameryki. Niektóre z

nich uprawiaj rzeczywi cie jog , inne za , obliczone s na niewiedz swych uczniów lub

nawet na ich pró no . Prawdziwsze z nich id w kierunku albo indyjskim, albo egipskim.

Niektóre utworzyły sobie dziwaczn kombinacj Hatha jogi z kabał . S i takie, które si zw

hermetycznymi lub ró okrzy owymi, nie maj c z tymi kierunkami nic wspólnego prócz

nazwy.

Tobie jednak to wszystko jest niepotrzebne. Prawdziwa szkoła tajemna nie polega na

miejscowo ci, ani na budowli, ale na pracy. Nie o to idzie, aby znajdowa si w jakim

osobliwym otoczeniu, tylko o to, aby pracowa . Prac za mo esz podj w ka dej chwili i w

ka dym miejscu. W szkołach publicznych te s "eksterni ci", którzy do tych szkół

przychodz tylko na egzamin po uko czeniu nauki. Tobie równie szkoła tajemna b dzie

potrzebna dopiero wtedy, gdy b dziesz dojrzały do egzaminu. Dowiesz si o tym w sam por

– ale nie wcze niej – dok d masz si uda na egzamin. Przed czasem nie wypytuj si o ni , bo

nikt ci o niej nic prawdziwego nie powie. We wła ciwej porze otrzymasz wskazówki o swej

szkole i tak e nic o niej nie powiesz nikomu. Nie zdradzisz nawet tego, e wiesz o niej co

realnego. Niechaj ona do tego czasu zostanie mitem dla ciebie.

Zatem, szkoła b dzie dla ciebie czym aktualnym, gdy zaczniesz si zbli a do

wtajemniczenia. W chwili odpowiedniej zetkniesz si z lud mi, którzy ci co o tym powiedz .

background image

19

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nie b dzie to nic szczególnego, nic tajemniczego, a jednak b dzie prawdziwe. Wówczas

b dziesz ju tak wysoko na cie ce, e od razu spo-strze esz, jak prawdziwe jest to, co ci

powiedz . Na razie nie zaprz taj sobie tym głowy, a zajmij si prac nad sob z cał

cierpliwo ci i wytrwało ci do jakiej tylko jeste zdolny. Zobaczysz pó niej, e cierpliwo ci

i wytrwało ci potrzeba na cie ce o wiele wi cej ni jej masz dotychczas. Jednym z twych

stałych zada b dzie wyrabianie w sobie tych zdolno ci w coraz to wi kszym stopniu.

Obecnie trzeba tylko, aby pozbył si uprzedzenia, jakoby którakolwiek ze szkół

prawdziwych mogła prowadzi do czego innego ni pozostałe. Podobnie, jak siedem cie ek

ró nych jogi staroindyjskiej było tylko siedmioma wiatłami barwnymi jednego promienia

słonecznego, rozszczepionego w pryzmacie równi ziemskiej, tak i ró ne szkoły nowoczesne,

to tylko dopływy jednej wielkiej rzeki. Nie jest zatem w niczym odmienna szkoła np.

ró okrzy owa od chrze cija skiej, adjar-skiej, szkockiej, hermetycznej itd., je eli tylko jest

prawdziwa. A czy jest prawdziwa – poznasz nieomylnie na odpowiednim stopniu cie ki po

tych jej cechach, które wówczas stan ci si zrozumiałe.

Pami taj tak e (i przed tym ci przestrzega ju od samego progu cie ki "Głos milczenia"),

aby "nie szukał Guru w dziedzinach szału". Nie jest z pewno ci Wtajemniczonym ten, który

sam siebie "wtajemniczonym" mianuje, chyba e pod t nazw rozumie si adepta Hatha jogi.

Prawdziwy Wtajemniczony nie u ywa adnych tytułów i na pozór nie ró ni si niczym od

przeci tnego człowieka. Mo esz sp dzi z nim lata w za yło ci, a nie dowiesz si od niego

nawet tego, e jest on Wtajemniczonym. Musisz mu dopiero dorówna , aby dowiedzie si

kim on jest, a raczej, aby to rozpozna . Mi dzy Wtajemniczonymi nie potrzeba zawierania

znajomo ci, nie potrzeba wzajemnego przedstawiania si , a tym bardziej nie jest potrzebne

wymienianie jakich tajemniczych słów lub znaków. Tam ka dy widzi od razu kim jest drugi,

zna go zreszt od dawna na równiach wy szych, pomyłki zatem lub w tpliwo ci s tu

niemo liwe.

To widzenie innych Wtajemniczonych, ta wiadoma ł czno z nimi w ciałach

nadzmysłowych, jest dla człowieka mo liwa dopiero od czasów Chrystusowych. Dlatego te

od tych czasów szkół tajemnych w dawniejszym znaczeniu ju nie potrzeba. Zbyteczna ju

jest obecno ci gła ucznia w pobli u Mistrza w ciele fizycznym. Dlatego te dopiero od tych

czasów jest mo liwe "samowtajemniczenie". Za pierwszego "samowtajemniczonego"

uchodził Paracelsus [Paracelsus (wła c. Theophrastus von Hohenheim), 1493-1541, alchemik,

lekarz, twórca tzw. jatrochemii (chemii leków), któr wyło ył w dziele "Archidoxae" (ok.

1525) – przyp. red.]. Wtajemniczył si o tyle "sam", e nie miał adnego Mistrza w ciele

fizycznym, ale pojmiesz łatwo, e go musiał mie w ciele astralnym lub my lowym. Równie

wi ci chrze cija scy lub ró okrzy owcy [Tajemnicze stowarzyszenie teozoficzno-

alchemiczne, które pojawiło si na pocz tku XVII w. w Europie pod nazw

Ró okrzy owców, którego zało ycielem miał by Chrystian Rosenkreutz z Niemiec. Jak głosi

legenda Zakonu, zwłoki Chrystiana Rosenkreutza zachowały si doskonale w

skonstruowanym przez niego grobowcu, który miał by modelem wszech wiata. Znaleziono

przy nich ksi eczk , która na ko cu zawierała słowa: "Ex Deo nascimur, in Jesu morimur,

per Spiritum Sanctum reviviscimus" (Z Boga si rodzimy, w Jezusie umieramy, przez Ducha

wi tego zmartwychwstajemy). Zob. Józef witkowski: "Okultyzm i magia w wietle

parapsychologii", reprint, Oficyna Wydawnicza POLCZEK, Kraków, 1990- przyp. red.][Zob.

Mas Heindel: " wiatopogl d Ró okrzy owców. Ezoteryczne chrze cija stwo przyszło ci".

Wydawnictwo Pegaz, Warszawa, 1993 – przyp. red.] nie odbywali przewa nie nauki w

szkołach tajemnych przed swym wtajemniczeniem.

background image

20

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W rozdziale nast pnym przeczytasz o stopniach przygotowawczych i o stopniach o wiecenia.

Zorientujesz si , e do wicze na tych stopniach nie potrzeba osobnej szkoły. A je eli w

ezoteryce chrze cija skiej napotkasz takie terminy jak: concentratio, meditatio lub

contemplatio, to b dziesz tylko miał wskazówk , e wiczenia tajemne nie były obce

klasztorom redniowiecznym. Tak e u ró okrzy owców znajdziesz takie terminy, które

pó niej przeszły nawet do nauki wieckiej i tam zostały wypaczone ich pierwotne znaczenia

pod wpływem kierunku materialistycznego tej nauki. Zastanów si tylko nad znaczeniem w

jakim dzi u ywa si wyra e : imaginacja, inspiracja lub intuicja. Mówi si o kim , e

"imaginuje sobie", gdy wyobra a sobie co nie istniej cego, zatem, gdy miewa złudzenia,

halucynacje. Inspiracji szukaj dzi ludzie nierzadko w alkoholu lub w narkotykach. A o

intuicji mówi nawet wtedy, gdy maj "intuicyjny" wstr t do pewnych potraw lub gdy

"intuicyjnie" klepi pacierze my l c przy tym o czym innym.

Z tego, co ci przedstawiłem, nie wynika, e nie istniej dzi szkoły tajemne ró okrzy owe,

chrze cija skie, buddyjskie lub inne. Istniej do dzi , ale ustała ju niezb dno przebywania

w nich osobi cie. Je eli to w niczym nie przeszkodzi twym obowi zkom, twemu zadaniu

yciowemu, mo esz wst pi do takiej szkoły. Nie oczekuj jednak, e napotkasz gdzie o niej

jakie ogłoszenia lub, e ci j poleci kto ze znajomych. Gdy ci szkoła taka b dzie potrzebna,

wska e ci j twój Mistrz, chocia dotychczas nie przeczuwasz nawet jego istnienia. Te szkoły,

które ogłaszaj si publicznie i które za nauk bior wynagrodzenie – s na pewno fałszywe.

IV

CIE KA

Skoro nauczyłe si odpowiednio ocenia ró nice mi dzy jog staroindyjsk a nowoczesn ,

potrafisz pogodzi si tak e z tym, e stopnie tej jogi b d odpowiada naszemu obecnemu

poziomowi rozwoju, mimo zachowania ich nazw pradawnych. Zachowamy zatem nazwy

sanskryckie, cho by z tego powodu, e w j zyku polskim – ani w adnym europejskim – nie

ma słów, które by równie zwi le i ci le charakteryzowały to, co zawieraj w sobie wyrazy

sanskryckie.

Nazwy te napotyka si w przeró nych kompilacjach i plagiatach europejskich, tym bardziej

zwykle bezkrytycznych, e i Hatha joga posługuje si tymi samymi, co Rad a joga nazwami,

chocia oznaczaj w niej całkiem co innego. S one nast puj ce: jama, nama, asana,

pranajama, pratjahara, dharana, dhjana i samadhi. Wiesz zapewne e tych stopni nie nale y

myli z o mioma stopniami "szlachetnej o miorakiej cie ki" zawartej w pismach

buddyjskich. Zobaczysz pó niej, e cała ta o mioraka cie ka, to jeden ze stopni jogi [Zob.

Paul Carus: "Nauka Buddy". Przekład Wanda Dynowska. Oficyna Wydawnicza UNUS,

Wałbrzych, 1991; Andrzej Szyszko-Bohusz: "Hinduizm, buddyzm i islam". Wyd.

Ossolineum, Wrocław, 1990. Paul Brunton. cie kami jogów. Wyd. Pegaz, Warszawa,

reprint. 1992 – przyp. red.].

Zaraz przy pierwszym ze stopni spostrze esz jak dalece ró ni si on dzi od stopnia Rad a

jogi praindyjskiej. Jama oznacza dosłownie "wstrzymanie" (zakaz), jest to zatem

oczyszczanie si bierne. Nie masz tu wbudowa w swe ciała własno ci nowych, tylko

powstrzymywa si od popadania w dotychczasowe bł dy. U Indów "jama" obejmowała

background image

21

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

"pi przykaza " (zalece , zakazów): nie zabija , nie kłama , nie kra , y umiarkowanie i

nie bra podarków.

Ju z tego widzisz jak daleko post pili my naprzód w rozwoju od czasów Rad a jogi. Dla nas

dzi ka de z tych przykaza , mo e z wyj tkiem pi tego, jest czym tak rozumiej cym si

samo przez si , e wła ciwie wyliczanie ich byłoby zbyteczne. Jednak pó niej zobaczysz, e i

dzi maj te przykazania swoje uzasadnienie, je eli rozumie si je wła ciwie i odpowiednio

do naszego aktualnego poziomu rozwoju.

Drugim stopniem jest nama (nakazy). Na nim wyra nie zaznacza si rozbie no mi dzy

Hatha jog a Rad a jog . Hatha joga obejmuje praktyki przewa nie fizyczne (zabiegi natury

higienicznej) w sze ciu swych przepisach: basti, neti, laukiki, dhauti, tratakam i kapa-labhati,

których znaczenie jest dla ciebie oboj tne. Rad a joga zawiera równie sze reguł czyli

"szatsam-patti", ale zupełnie innych w swej tre ci. ankaraczarja okre lił to

"sze ciostopniowe przygotowanie" w terminach nast puj cych: 1. sama – kontrola my li, 2.

dama – kontrola post pków, 3. uparama – przyjmowanie ycia takim, jakie jest, 4. titiksza –

cierpliwo w znoszeniu przykro ci, 5. szradha – wiara w Guru i w siebie, 6. samadhana –

równowaga wewn trzna, jednolito d enia. Jak wida , jest to ju praca czynna, bo nie

ogranicza si do wstrzymywania si od grzechów, lecz zmierza do wbudowania wła ciwo ci

całkiem nowych w twe ciało eteryczne, astralne i my lowe.

Stopie trzeci asana oznacza dosłownie układ ciała. W Hatha jodze, odpowiednio do jej

kierunku materialnego, jest to stopie pierwszy z niezb dnych i niesłychanie wa ny.

Obejmował ogromn ilo przepisów szczegółowych na przeró ne pozycje ciała przy

wiczeniach oddechowych i innych. Niektóre z tych asan s bardzo uci liwe (mudra) lub po

prostu perwersyjne (wad roli). W Rad a jodze asana przepisywała swobodny układ ciała pod

jednym warunkiem, aby go mo na było zachowa bez zm czenia podczas długotrwałych

wicze w pratjaharze i dharanie. Dla Indów dogodn tu była np. pozycja "lotosowa"

(padmasana, padma – lotos); dla Europejczyków, którzy nie s przyzwyczajeni do siedzenia

na ziemi z odpowiednio skrzy owanymi nogami, ta pozycja byłaby nu ca.

Pranajama oznacza dosłownie tłumienie oddychania. Jest to stopie czwarty z kolei, w Hatha

jodze jeden z wa niejszych, poniewa przez ró ne wiczenia oddechowe zmierzał do

rozbudzenia "ognia Kundalini" i pobudzania go, aby oddziaływał na "kwiaty lotosu" ["kwiaty

lotosu", "padmy", te : czakry, czakramy: o rodki, centra energetyczne rozmieszczone wzdłu

kr gosłupa a do szczytu głowy, niewidoczne zwykłym okiem. Wnikliwemu Czytelnikowi

polecamy zapoznanie si z dost pnymi w Polsce pracami, które ujmuj to zagadnienie nieco

obszerniej ni J.A.S. Zob.: Keith Sherwood, Sztuka duchowego uzdrawiania, Cz. I,

Warszawa, 1990, wyd. R. R. Ulman. Keith Sherwood, Czakroterapia. Rozwój osobowo ci i

zdrowie, wyd. Interfibro, Warszawa 1993. Claude Bragdon, Joga dla Ciebie – Czylelniku!

Wyd. 3, Biblioteka Polsko-Indyjska, 1970, tłum. Wanda Dynowska. Choa Kok Sui, Stara

sztuka uzdrawiania. PWN, Warszawa, 1992, tłum. Sławomir Bubicz. (Zawiera ilustracje i

bibliografi ). Cennym uzupełnieniem b dzie lektura: Jeste kolorem. Joga, aura i energie.

Autorki – Annie Wilson i Lilii Bek. Wyd. Pusty Obłok. dum. Teresa Tarkowska. Warszawa,

1993. Swoistym potwierdzeniem staro ytnej wiedzy indyjskich jogów staj si wyniki bada i

rozwa a naukowców uprawiaj cych współcze nie biologi , warto zajrze do: Włodzimierz

Sedlak, Wykłady o bioelektronice, wyd. Almapress, RN ZSP, 1987, oraz innych prac tego

autora. Zob.: Kuthumi. Studia nad aur ludzk . Wyd. Summit University, 1993 – przyp. red.]

w ciele eterycznym. Rad a joga, natomiast, uzyskiwała rozwój tych "lotosów" na drodze

background image

22

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

całkiem innej, czyli dzi ki wiczeniom ciała eterycznego i astralnego. "Ogie Kundalini"

budził si z u pienia sam przez si , gdy "kwiaty lotosu" były ju czynne prawidłowo. Po tej

samej linii idzie joga nowoczesna zast puj c rytmem wiczenia oddechowe jako wprost

niebezpieczne dla organizmów europejskich. Strze si zatem i ty, aby nie skusiła ci

niecierpliwo lub podszepty fałszywych "mistrzów" i aby nie próbował jakichkolwiek

wicze oddechowych. Wskazówki do wicze nieszkodliwych dla zdrowia znajdziesz w

odpowiednim miejscu tej ksi ki, a o zaczerpni tych z Hatha jogi pami taj, e wszystkie

wymagaj doprowadzenia ich do ko ca, je eli nie maj by gro ne dla płuc i dla mózgu. Nie

dorósłby jednak do " cie ki", gdyby si nie oparł pokusom prób Hatha jogi. Wiedz jednak,

e pokusy takie, wła nie ze strony Hatha joginów na równi astralnej nachodzi ci b d

cz sto i to z coraz wi ksz sił . A pokarmem najlepszym dla takich pokus b dzie zawsze

twoja niecierpliwo i zarozumiało . Nieraz w przyszło ci b dzie ci si wydawa , e

"wła ciwie jeste ju do daleko" na cie ce i ju powiniene dostrzec jakie objawy

działalno ci tych "lotosów", a e ich nie widzisz, to "widocznie droga przez ciebie obrana jest

zbyt powolna lub nawet wcale nie wiedzie do celu". Tak b d wygl da pokusy, aby

spróbowa dróg innych.

Stopie pi ty – pratjahara jest ostatnim z niezb dnych w Hatha jodze, bo ju obejmuje

wiczenia umysłowe, a tych Hatha jogin nie lubi. W Rad a jodze jest to natomiast stopie

jeden z najbardziej koniecznych i równie niezb dny pozostał do dzisiaj. Pratjahara jest po

prostu wiczeniem uwagi, zmierza do tego, aby uwaga nie zwracała si tam, gdzie przywołuje

j najsilniejsze odbierane wra enie, lecz aby zale ała całkowicie od woli człowieka, od jego

swobodnego wyboru, od tego, na co chce on swoj uwag zwróci . Oto np. czytasz ksi k i

cał uwag zwróciłe na zdanie, które wła nie w tej ksi ce czytasz. Nagle rozlega si hałas w

s siedztwie lub nawet tylko szmer deszczu. Twoja uwaga odrywa si od razu od ksi ki i

zwraca si w stron szmeru lub hałasu. Uwaga twoja nie zale y od ciebie, lecz od wra e

zewn trznych, które przez zmysły dochodz do twojej wiadomo ci. W pratjaha-rze twoim

zadaniem jest wła nie całkowite opanowanie uwagi oraz posługiwanie si ni jak posłusznym

narz dziem. Masz nauczy si tego, aby uwag przytwierdza tam, gdzie ty chcesz, a nie tam,

gdzie ona sama biegnie za wra eniem. Gdy czytasz, uwaga ta nie mie odrywa si od

ksi ki, nie mie odwraca si od niej w stron wra e słuchowych lub dotykowych. Je eli

skierujesz uwag na jeden zmysł np. na zmysł wzroku, inne zmysły musz milcze , nie wolno

im uwagi ci ga na siebie, a tym bardziej nie wolno jej rozdwaja lub dzieli na kilka

kierunków. Gdy wykonasz takie wiczenia z ka dym z twoich zmysłów kolejno, to nauczysz

si włada twoj uwag tak samo, jak w centrali telefonicznej kieruje si poł czeniami z

ka d ze stacji. Mo na w ka dej chwili przerwa poł czenie z jedn ze stacji, a nawi za je z

inn . Jednak bł dnie urz dzona byłaby taka centrala, w której podczas rozmowy z jedn ze

stacji wł czałaby si wbrew woli druga i przerywała rozpocz t rozmow . Gdy dojdziesz do

wprawy nauczysz si tak e wył cza całkowicie wszystkie stacje, nie przywi zywa uwagi

do niczego, nie odbiera adnych wra e , gdy nie zechcesz.

Na tych pi ciu stopniach ko czy si to, co nazwałem uprzednio przygotowaniem. Jak wida z

tego kró-Ikiego zestawienia, ogromnej i bardzo powa nej pracy nad sob wymaga samo

przysposobienie si do wst pu na cie k o wiecenia. Wszystkie wiczenia obj te tymi

pi cioma stopniami s tylko wiczeniami przygotowawczymi do wła ciwych wicze

tajemnych. Wszystkie zmierzaj do opanowania tw wol twych ciał, zarówno ciała

fizycznego, jak i ciał niewidzialnych, aby ciała te przetworzy na narz dzia sprawne i

niezawodne do kwicze wła ciwych. Doszedłby do wyników całkiem mylnych i

karykaturalnych, gdyby wiczenia wy sze odbywał narz dziami nieodpowiednimi,

background image

23

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nieposłusznymi twej woli, lecz działaj cymi na własn r k . Dopiero wiczenia wy sze dadz

ci o wiecenie, podczas ni -n)ych byłoby ono przedwczesne. Byłoby nawet czym

anormalnym, czym takim, jak zmuszanie nieletnich dzieci do pracy dost pnej tylko

dorosłym. Nie s d jednak, e podczas długich siedmiu lat po wi conych pokonywaniu pi ciu

ni szych stopni jogi, b dziesz pracował w ciemno ci, e nie dostrze esz nigdy ani jednego

błysku, który by ci upewnił, e jeste na dobrej drodze i wiczenia twoje prowadz do

zamierzonych wyników. Cz stokro , najcz ciej w chwilach, gdy zaczniesz traci ufno i

nadziej , prze yjesz co , co now otuch wleje ci w dusz . O tych prze yciach powiem ci

jeszcze pó niej. Wspominam o nich teraz dlatego, aby wiedział, e chocia droga twoja

b dzie trudna i mozolna, bo cie ka jest bardzo stroma, to jednak wła nie z powodu jej

stromo ci, po pokonaniu ka dego stopnia, otwiera si przed tob b d coraz to nowe i coraz

wspanialsze widoki.

Wy sze stopnie Rad a jogi zmierzaj ju w zupełnie innych kierunkach ni stopnie Hatha

jogi, chocia nazwy pozostaj wspólne. Zatem, nie b d wi cej wspominał o Hatha jodze, bo

sam bez trudu zauwa ysz, jak puste s w niej takie nazwy jak: dharana, dhjana i samadhi.

Natomiast w Rad a jodze zachowuj sw tre w całej pełni, w jodze nowoczesnej ta tre

jest jeszcze bardziej bogata. Szóstym stopniem z rz du, a pierwszym w wiczeniach

wy szych jest dharana odpowiadaj ca terminowi europejskiemu koncentracji. Skupianie

uwagi przez dłu szy czas na pewnym przedmiocie nale ało ju do zada pratjahary, poniewa

nale ało wy wiczy to, aby uwaga twoja nie bł kała si "samopas", od wra enia do wra enia,

lecz utrzymywała si na jednym, przez ciebie wybranym i nie dawała si odci gn

postronnymi wra eniami. Jednak e, pratjaha-ra jest wiczeniem raczej biernym, ogranicza si

bowiem głównie do tego, aby uwaga nie wymykała si spod twej władzy. Mówi c j zykiem

potocznym, zmierza do tego, aby ty nie był "roztrzepany": Dharana natomiast wymaga, aby

był czynny, aby maj c w swej władzy uwag utrzymywał j dowolnie długo na tym

przedmiocie, na którym zechcesz. To skupienie uwagi, ta jej koncentracja, odbywa si tu na

wybranym przedmiocie zewn trznym. Mo e by nim tak e pewien punkt twego ciała, punkt

w przestrzeni, a nawet obraz pami ciowy. Jest to stopie przygotowawczy do nast pnego

szczebla twej cie ki.

Dhjana w terminologii europejskiej odpowiada medytacji czyli "rozmy laniu". Jednak nie

powinno to by rozmy lanie w znaczeniu potocznym, a wi c bł kanie si my lami tu i

ówdzie, wahanie si mi dzy ró nymi przypuszczeniami i mo liwo ciami. Nie mo e te by

sylogistycznym wnioskowaniem. Przedmiotem wicze w dhjanie nie s ju rzeczy

materialne, zmysłowe, lecz abstrakcje. Wszelkie rozmy lanie o przedmiotach fizycznych, o

ich własno ciach, nawet rozmy lanie o rzeczach tak na pozór nie-fizycznych jak np. plan

jakiego nowego przyrz du, opracowanie pomysłu do poematu lub obrazu, nale jeszcze do

dharany. Dhjana porusza si tylko w abstrakcjach, w poj ciach "oderwanych", przedmiotem

jej zatem mo e by tylko co , co istnieje dopiero na równiach arupa. Je eli rozmy lasz o psie,

którego widziałe , o jego wygl dzie, ma ci, rasie, przymiotach, to uprawiasz dharan . Je eli

natomiast za przedmiot twych rozmy la we miesz nie tego psa, znanego ci zmysłami, lecz

psa w ogóle, jako gatunek, jako typ, dopiero to b dzie dhjan . Medytujesz wtedy o cechach

psa w ogóle, o jego własno ciach, o jego roli w przyrodzie, o jego stosunku do człowieka,

jednym słowem, o rzeczach, które nie istniej na równi fizycznej, chocia wyra aj si na tej

równi ich działania. Rozmy lanie o niedawnym dobrym uczynku twego przyjaciela b dzie

jeszcze dharan , ale medytacja o dobroci w ogóle, jako o cesze człowieka, to ju dhjan .

background image

24

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Gdy na skutek szeregu wicze dojdziesz do sprawnego wykonywania zarówno dharany jak i

dhjany, spostrze esz zasadnicz ró nic w objawach towarzysz cych obu tym stanom. Po

dharanie trwaj cej dłu szy czas, b dziesz czuł znu enie umysłu, podobnie jak po rozwi zaniu

nie tyle trudnego, co wymagaj cego licznych oblicze zadania rachunkowego lub po

przeczytaniu z uwag jakiego opisu maszyny czy urz dzenia gospodarczego. Natomiast po

dhjanie, cho by najdłu ej uprawianej, nie odczujesz adnego znu enia, przeciwnie

zwi kszenie sprawno ci umysłu i jego wie o ci. A wiesz, dlaczego? Oto w dhjanie po raz

pierwszy napotykasz wiczenia, do których nie u ywasz mózgu fizycznego. Po prostu, nie

my lisz mózgiem, zatem ten twój narz d fizyczny nie nu y si , tylko wypoczywa przez cały

czas medytacji. Oczywi cie, nie znu ysz si tylko pod warunkiem, gdy uprzednio osi gn łe

ju biegło w pratjaharze i dharanie, inaczej mówi c, je eli uwaga twoja umie ju utrzyma

si tam, gdzie j umocujesz. Gdy wra enia zewn trzne odci gaj j ustawicznie na boki,

musisz wyt a umysł na zwrócenie jej ponownie w pierwotnym kierunku, a wtedy nu ci

te wysiłki.

Usłyszysz nieraz, a zdarzy si to i tobie, e medytacja powoduje senno , a nawet rzeczywiste

za ni cie. Powodem tego mo e by albo, wła nie wspomniane, znu enie umysłu na skutek

niedostatecznej biegło ci w pratjaharze, albo te senno nast puje po prostu dlatego, e

umysł jest podczas dhjany zupełnie bezczynny, a wi c zasypia. Je eli wi c wy wiczysz si

sumiennie w pratjaharze i dharanie, a mimo to w ród uprawiania dhjany ogarnia ci senno

lub nawet sen, to powodu do zaniepokojenia nie masz. W dhjanie nie my lisz mózgiem, tylko

twym ciałem my lowym, cho by nawet zasn ł, to we nie prowadzisz dalej sw medytacj i

taka b dzie równie owocna, jak prowadzona na jawie. Nie umniejsza jej warto ci to, e po

obudzeniu si nic z niej nie pami tasz, bo nadejdzie czas, w którym zdołasz pami ta

wszystko, co we nie prze yłe , a zatem przypomnisz sobie tak e tre medytacji. O innym

powodzie usypiania przy medytowaniu nie wspominam, bo zdarza si on tylko u ludzi, którzy

do medytacji w ogóle jeszcze nie doro li. Zrozumiesz sam łatwo, e człowiek, który jeszcze

wcale nie umie my le abstrakcyjnie, u nie z nudów – nie ze znu enia – gdy jest zmuszony

zajmowa my l przedmiotem całkowicie mu niedost pnym. Umie bowiem u ywa tylko

mózgu fizycznego, a mózg zadaniu nie sprosta.

Ostatnim ze stopni, o których mo esz mie jeszcze jakiekolwiek wiadomo ci z ksi ek, jest

samadhi. W Rad a jodze zwie si on tak e "snem joginów". Wiesz ju , e Indowie byli zdolni

dochodzi do równi arupa tylko w transie b d cym dla nich jedynym sposobem doj cia do

stanu turija. Nawet do dhjany zdolni byli u Praindów tylko najwybitniejsi uczniowie tajemni,

bo zdolno my lenia abstrakcyjnego nie była jeszcze w owych czasach rozwini ta. To, co

znajdziesz w starych ksi gach indyjskich, i co budzi twój słuszny podziw dla ich tematów

nadzwyczaj wzniosłych ideowo, to wszystko pochodzi nie z umysłów ludzi ówczesnych,

tylko z objawie bezpo rednich, uzyskiwanych wła nie w stanach samadhi. To, co jogin

mówił w tym " nie natchnionym", notowali inni w jego otoczeniu, nie rozumiej c tego, ale

wiedz c, e jest nieomylnie prawdziwe. Sam jogin, po obudzeniu, nie rozumiał tego, co w

swym samadhi powiedział, bo umysłem obj tego nie mógł. Dost pne mu to było tylko w

stanie turiji. Masz tu now sposobno do zmierzenia odległo ci, o jak od tych czasów

post pili my naprzód w rozwoju.

W dhjanie wynikiem twego rozmy lania jest rozszerzenie zakresu twej wiedzy o tym

przedmiocie, który obrałe . Medytacj wznosisz si do równi arupa, na której nie ma form,

nie ma odr bno ci. Tam my li twoje s my lami innych istot tej równi, a ich my li s zarazem

twoimi. Z równi tej przynosisz sobie my li obce, inaczej mówi c, przynosisz sobie inspiracje.

background image

25

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Dlatego wła nie medytacja wzbogaca zakres twych wiadomo ci o danym przedmiocie, bo

oprócz tego, co ty sam zdołasz dowiedzie si o nim, dowiadujesz si i tego, co o nim wiedz

inni. Postaraj si prze y w my lach to, co teraz tu przeczytałe , a pocznie ci wita poj cie o

tym, czym jest "natchnienie". Nie umniejsza to w niczym warto ci natchnie , e człowiek

otrzymuje je niejako z "zewn trz", a nie ze swego wn trza. Nie mo esz zreszt twierdzi , e

te inspiracje nie pochodz od twej ja ni wy szej, a wi c od ciebie samego, a nie mo esz tego

twierdzi , bo ja ta przebywa wła nie na równiach arupa, na których nie ma oddzielno ci ani

odr bno ci.

Taki jest stan rzeczy w dhjanie, a je eli j dobrze poj łe , to potrafisz tak e zrozumie czym

jest stopie tu ponad ni le cy – samadhi. Mam tu na my li samadhi w jodze nowoczesnej,

bo wiesz, e w dawnej był to stan transu. Otó , w dhjanie jednoczysz si z my lami obcymi o

danym przedmiocie, a w samadhi jednoczysz siebie z samym przedmiotem. Po prostu stajesz

si nim. Spróbuj uprzytomni sobie jak najja niej te słowa: ty sam stajesz si przedmiotem.

Zatapiasz si w nim i pogr asz, stapiasz si z nim w jedno . Dlatego to przez samadhi

uzyskujesz o danym przedmiocie wiedz najdoskonalsz jak o nim w ogóle mie mo na, bo

sam nim jeste . W dhjanie otrzymywałe wiedz o nim przez to, e poznawałe my li obce o

nim, nie tylko swoje. Tu za , zatapiaj c si w samadhi, poznajesz przedmiot sam

bezpo rednio, nie przez my l. Czujesz si sam tym przedmiotem, yjesz jego yciem,

odbierasz jego wra enia, przechodzisz jego koleje.

To pogr anie si , czyli kontemplacja zgodnie z terminologi europejskich szkół tajemnych,

prowadzi wprost do intuicji. Zwa jednak, e wyraz "intuicja" bywa zwykle stosowany

bł dnie, bo mało kto rozumie, co on wła ciwie oznacza. Bardzo cz sto uto samia si intuicj

z "instynktem", ale wiesz zapewne, e pierwsza jest stanem nad wiadomym, a drugi

pod wiadomym. Intuicja zatem jest biegunem przeciwnym instynktu, a nie tym samym.

Instynkt maj zwierz ta i maj go jako cech wrodzon , intuicj natomiast mog mie tylko

ludzie, a i to pod warunkiem, e j rozwin wiadomymi wysiłkami, a raczej, e si do niej

wznios dzi ki tym wysiłkom. Bywaj ludzie, którzy maj zdolno intuicyjn niejako

wrodzon , ale ty wiesz jak to tłumaczy . Ludzie ci rozwin li j w sobie w ywotach

poprzednich i dlatego we wcieleniu obecnym maj j ju jako co gotowego.

Zatem kontemplacja prowadzi do uzyskania intuicji. Pierwsza jest czynno ci , druga jej

wynikiem. W Rad a jodze staroindyjskiej trzy stopnie najwy sze czyli dha-ran , dhjan i

samadhi, obejmowano wspóln nazw "samjama". Kontemplacja w znaczeniu wła ciwym jest

to dopiero samjama, bo samadhi, to tylko stan, w którym jogin mógł uprawia kontemplacj .

Rzecz prosta, e do powodzenia w kontemplacji potrzebna jest i dharana, i dhjana, bo bez

skupienia si i bez medytacji nie jest mo liwe osi gni cie kontemplacji, a wi c doj cie do

takich wyników jakie daje intuicja.

Nie s d , e dharana, dhjana i samadhi s wiczeniami wył cznie my lowymi. Podobnie

dobrym wiczeniem jak skupianie my li i pogr anie si w nich jest skupianie si na

uczuciach i zanurzanie si w nich. Takie wiczenia medytacyjne i koncentracyjne b dziesz

uprawiał nie tylko ciałem my lowym, lecz tak e eterycznym i astralnym. S one równie

wa ne i równie niezb dne, bo same wiczenia my lowe prowadziłyby tylko do rozwoju

jednostronnego. Wykształciłby tylko niektóre narz dy nadzmysłowe, a inne pozostawiłby w

u pieniu, zatem, zbudowałby organizm niekompletny, okaleczony. Zale nie od sposobu w

jaki dan medytacj uprawiasz, otrzymujesz ró ne wyniki, kształcisz ró ne narz dy

nadzmysłowe.

background image

26

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Medytacje nie s wi c jedynie wiczeniami teoretycznymi. Ich wyniki s od razu widoczne w

ciałach nad-zmysłowych, powoduj bowiem rozbły ni cie i ruch padm czyli "kwiatów

lotosu" (czakr) w tych ciałach. Twój Guru spostrze e je i oceni czy dobrze działaj , a ty sam

zobaczysz je tak e na stopniu odpowiednim. Nim je zobaczysz, b dziesz ju miał dowody ich

działania, bo wła nie zaczniesz uzyskiwa wiedz o twych ywotach poprzednich, a nawet

wcieleniach naszej Ziemi.

W dharanie, dhjanie i samadhi pracujesz twymi ciałami niewidzialnymi, rzecz prosta zatem,

e wyniki tej pracy ujawni si wła nie w tych ciałach. Zrozumiesz teraz, na ile jest bł dna

droga Hatha jogi, która wiczeniami mechanicznymi usiłuje wywoła rozwój narz dów

nadzmysłowych, a zatem niemechanicznych. Uruchomienie do pewnego stopnia tych

narz dów da si oczywi cie uzyska równie wiczeniami mechanicznymi, podobnie, jak nie

posiadaj c słuchu ani znajomo ci nut, mo na mechanicznie wyuczy si odegrania kilku

utworów na instrumencie muzycznym. Bez trudno ci zrozumiesz teraz, e nie jest to droga

wła ciwa.

V

WYNIKI

Zaznajomiłe si z ogólnymi zasadami wicze , na których polegaj stopnie cie ki i

zrozumiałe , e narz dów niefizycznych nie mo na rozwin wiczeniami fizycznymi,

ponadto zaczyna tworzy si w twoim poj ciu obraz ogólny systemu, którym posługuje si

ka da szkoła tajemna. Jest to dosłownie ten sam system, którego przestrzega człowiek, gdy

przyst puje do przebudowy domu. Przede wszystkim, oczyszcza go starannie ze wszystkich

rzeczy niepotrzebnych i zawadzaj cych. Dopiero po takim oczyszczeniu mo e zabra si do

wła ciwej pracy czyli do wbudowywania cz stek z lepszego materiału w miejsce dawnych.

Bez oczyszczenia nie mógłby si dosta do miejsc, nad którymi ma pracowa , nie władałby

przedmiotem swej pracy. Nie mógłby nawet zbada , która cz

wymaga przebudowy.

Zadanie twoje jest zupełnie podobne. Przede wszystkim, masz oczy ci z rzeczy

niepotrzebnych i szkodliwych mieszkanie, które chcesz przygotowa dla twej ja ni wy szej.

A mieszkaniem tym ma by twe ciało my lowe, astralne, eteryczne i fizyczne. Oczy ci je

zatem musisz ze wszystkiego, co w ka dym z nich jest zbyteczne. Ciało my lowe musisz

oczy ci z otaczaj cej je chmury g stej i nieprzejrzystej, jak tworz otaczaj ce je my laki

[My lakami nazwałem istoty stworzone my leniem czy to ludzkim, czy czyim innym. S to

istoty ywe, realne, yj ce dłu ej lub krócej, literatura obca zwie je my lami-formami –

przyp. J.A.S. Stosuje si te nazw my lo-formy, my lo-kształty – przyp. red.]. Oczy cisz

ciało astralnie z dz i pop dów niepotrzebnych, zaprowadzisz w nim spokój.

Z ciała eterycznego usuniesz złe nawyki i niepotrzebne lub bł dne nałogi, cho by najbardziej

zastarzałe. Ciała fizycznego oczyszcza nie potrzebujesz, bo ono nie ma adnych własno ci

ani złych, ani dobrych. To tylko maszyna, działaj ca dopóty, dopóki w niej jest ciało

eteryczne i działaj ce tak, jak j to ciało popycha. Gdy zatem oczy cisz swe ciało eteryczne,

czyste b dzie tym samym i ciało fizyczne.

background image

27

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Praca twa powinna prowadzi od góry w dół, to znaczy, zacz si od ciała my lowego i

schodzi w powłoki coraz to grubsze. Gdy oczy cisz ciało my lowe, gdy usuniesz otaczaj c

je g st chmur my laków, osi gniesz to samo, co po oczyszczeniu okien w mieszkaniu.

Dotychczas ta chmura nieprzebita zasłaniała ci widok na zewn trz. Po oczyszczeniu ciała

my lowego zdołasz wygl da nim na zewn trz, czyli odbiera my li obce. A wiesz ju , e

takie korzystanie z my li obcych zwie si inspiracj . Inny jego kierunek, bardziej materialny,

zwie si telepati , niesłusznie zreszt , bo ci le rzecz bior c telepati byłoby "odczuwanie na

odległo ".

W parze z oczyszczeniem i musi opanowywanie ciała my lowego. Przetłumacz to na

sanskryt, a otrzymasz pratjahar i dharan . Gdy b dziesz ju miał w r ku władz nad swym

ciałem my lowym, zniknie niepostrze enie to, co dotychczas mo e było tw wad jako

roztrzepanie, roztargnienie. My li twe b d jasne, wyra ne, dokładne i silne. Stwierdzisz na

sobie do wiadczalnie prawdziwo znanego zdania: "Ludzie tyle rzeczy niepotrzebnych

czyni , mówi i my l , e na potrzebne ju im brak czasu". Przestaniesz tworzy my li

niepotrzebne, do niczego nie wiod ce i nauczysz si raz zacz t my l doprowadza zawsze do

ko ca, nie urywa jej w połowie. Przez to poj cia twoje b d niesłychanie jasne,

wszechstronne i logiczne. Zamiast tworzy nieustannie chmur my laków w tłych, nikłych,

bezsilnych, b dziesz ich tworzył mniej, ale pełnych siły i ywotno ci. W yciu praktycznym

oznacza to wzmo enie twych zdolno ci umysłowych, trze wo s du, logik wnioskowania,

pewno wiadomo ci.

Praca nad twym ciałem astralnym przyniesie ci, przede wszystkim, ogromny spokój, mimo

zwi kszenia subtelno ci uczu . Dzi jeste mo e niezdolny do niektórych uczu , a inne z

kolei wprawiaj ci w zaburzenie równowagi duszy, opanowuj ci całkiem wbrew twej woli.

Wpadasz, nawet z błahego powodu, w zniech cenie lub smutek, a za chwil przeskakujesz do

rado ci wybujałej, chocia sam rozumiesz, e pobudka była zbyt mała do wybuchu tak

wielkiego. Takie ustawiczne wahania, takie dominowanie coraz to innych uczu nad cał tw

dusz , ust pi pewnej ciszy wewn trznej, pewnemu uspokojeniu. wiczeniami w pratjaharze

nauczysz si panowa nad uczuciami, wybiera sobie stosowne, a innych nie wpuszcza do

duszy. Nauczysz si ponadto ekonomii w uczuciach. Nie b dziesz nimi szafował bez

potrzeby, b dziesz w nich pow ci gliwy wobec przedmiotów małych, ale tym bardziej hojny

wobec przedmiotów, które zasługuj na uczucia gł bokie. Wra liwo twa na bod ce

uczuciowe zwi kszy si znacznie, ale od woli twej zale e b dzie czy zechcesz im si podda

czy pozosta wobec nich oboj tnym. B dziesz panem wszystkich swych uczu , podczas gdy

dotychczas jeste tylko ich niewolnikiem.

Najbardziej uderzaj ca zmiana zajdzie w twym ciele eterycznym. Przekształci si zupełnie

twój charakter, nawyki, a nawet głos i ruchy: staniesz si całkiem innym człowiekiem. Znika

b d , jedne po drugich, wady twego charakteru, nawet nieznaczne, rozwiej si w nico

nałogi, rozkwitnie tak e twe zdrowie w stopniu dotychczas nie znanym. Ludzie, którzy znali

ciebie od szeregu lat, b d przypisywa te zmiany jakim niezwykle pomy lnym warunkom

zewn trznym. A tymczasem zdziała to wszystko tylko jeden warunek wewn trzny: twoja

wola, twoja ch dobra. Na pewnym stopniu cie ki zauwa ysz, e bez stara z twej strony

budz si w twym ciele eterycznym zdolno ci mesmeryczne [Mesmeryzm – nazwa pochodzi

od nazwiska niemieckiego lekarza Franciszka Antoniego Mesmera (1736-1815), który

uzdrawiał pacjentów tzw. magnetyzmem zwierz cym, czyli pr dami energii przenoszonymi

od terapeuty na chorego. J.A.S. był równie praktykuj cym mesmeryst – przyp. red.].

B dziesz mógł ich u ywa do leczenia ludzi w twym otoczeniu, nawet zwierz t i ro lin. Ale

background image

28

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nie traktuj tego zawodowo. To tylko podarek ofiarowany ci ze wiatów wy szych, uwa aj go

wi c za dar, a nie za przedsi biorstwo zarobkowe.

Wiesz ju , e ciało fizyczne to tylko maszyna, zbudowana z pierwiastków chemicznych, któr

ciało eteryczne utrzymuje w ruchu. Wraz z przekształceniem ciała eterycznego zajdzie

równoczesne przekształcenie ciała fizycznego. Wspomniałem ci ju o rozkwicie zdrowia,

jednocze nie nab dziesz sił fizycznych i niezwykłej wytrzymało ci na trudy, głód i

bezsenno . Ulegnie zmianie twój smak, stracisz ochot na potrawy ostre, korzenne, napoje

wyskokowe i narkotyki. Ludzie cz sto zaczynaj "przerabianie siebie" od ciała fizycznego,

zamiast zacz od góry. Zmieniaj po ywienie na jarskie, zakazuj sobie tytoniu lub kawy i

s dz , e przez to rozwin im si jakie władze wy sze. Myl jednak przyczyn ze skutkiem.

Skłonno do potraw jarskich pojawia si jako skutek wicze tajemnych, nie mo e zatem

pokarm jarski by przyczyn jakiegokolwiek rozwoju nadzmysłowego.

Zrozumiesz ju teraz – a pó niej sprawdzisz sam na sobie – dlaczego nie znajdujesz tu

adnych przepisów dotycz cych od ywiania ciała fizycznego. Takich wskazówek ani

nakazów nie ma na " cie ce". Organizm fizyczny człowieka (uz bienie, jelita) jest

przystosowany zarówno do pokarmu ro linnego jak i zwierz cego. Ponadto wiekowe

przyzwyczajenie do takich u ywek jak kawa, tyto , herbata, uodporniło ludzko na zgubne

działanie zawartych w nich alkaloidów. Gdyby jednak bez trudno ci i bez ujemnych

nast pstw dla zdrowia fizycznego mógł obywa si bez mi sa, kawy i herbaty, to wolno ci

wykre li je z rz du twych pokarmów. Zyskasz przez to pewne uspokojenie ciała astralnego,

które mo e zbyt łatwo ulegało wybuchom uczu i wymykało si spod twej władzy. Je eli

jednak brak tych pokarmów, do których od lat przywykłe , powoduje w twym ciele

fizycznym, eterycznym lub astralnym jakiekolwiek niedomagania (niepokój, zdenerwowanie)

i niedomagania te nie ust puj z czasem przy dalszej wstrzemi liwo ci, to lepiej jej

zaniechaj. Walka – bezskuteczna w dodatku – z przyzwyczajeniem do pewnych potraw lub

napojów, zabierałaby ci zbyt wiele sił, których potrzebujesz do powa niejszych celów.

Od u ywek w rodzaju kawy, herbaty, tytoniu, musisz odró ni narkotyki we wła ciwym

znaczeniu, a wi c alkohol w ró nych postaciach, morfin , kokain itp. Ju samo to, e

u ywek potrzebuje organizm stale w mniej wi cej jednakowej ilo ci, a potrzebna ilo

narkotyków wzrasta ci gle w miar upływu czasu ich za ywania, wskazuje ci jakie

niebezpiecze stwo zagra a ze strony tych drugich. Opanowuj człowieka coraz

wszechstronniej, niszcz sił woli, czyni go wprost niezdatnym jako kandydata na ucznia

tajemnego. Zwracam ci na to uwag , nie dlatego, e ju jeste narkomanem – bo takich nie

ma na " cie ce", lecz dlatego, aby zdawał sobie spraw z ujemnych nast pstw u ycia

alkoholu lub narkotyków. Zna je musisz, bo nieraz znajdziesz si w sytuacjach – bardzo

rzadkich – kiedy odpowiednia dawka alkoholu lub narkotyku b dzie konieczna po prostu jako

lekarstwo. B dzie konieczna oczywi cie nie dla ciebie, lecz dla twych ciał, twych "zwierz t".

Wiesz zapewne, e konie wy cigowe dostaj wino przed biegiem, a słonie rum po wykonaniu

ci kiego zadania. Otó , podobnie i ty, w niektórych wypadkach, mo esz pobudzi energi

twych ciał odpowiednimi dawkami alkoholu, kofeiny itp.

W jakich wypadkach takie rodki podniecaj ce b d na miejscu, os dzisz sam, gdy b dziesz

ju do wysoko na cie ce, teraz tylko zapami taj sobie jako rzecz sam przez si

zrozumiał , e te rodki tylko wtedy mog spełni swe zadanie, wywiera po dany wpływ

na organizm, je eli ten organizm nie jest do nich przyzwyczajony przez stałe u ywanie.

Zamiast ulega nałogowi i dostarcza organizmowi takich u ywek jak to ludzie najcz ciej

background image

29

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

robi , ty b dziesz panował nad swymi ciałami, b dziesz im wydzielał stosowne dawki

u ywek tylko w tych wypadkach, w których ty sam uznasz je za wskazane.

Na podstawie tego, co ci przedstawiłem dotychczas, masz ju zarys obrazu wyników, jakie ci

przynios wiczenia tajemne. Ale to jeszcze nie wszystko. To jest dopiero ta cz

wyników,

któr mógłby uzyska i bez wicze w jodze nowoczesnej, tylko usiln i wytrwał prac nad

sob , nad przekształceniem charakteru i umysłu. Je eli zatem tak po dane wyniki mo na

otrzyma ju prac wiod c niejako normalnymi torami, to tym wi cej masz prawo

oczekiwa od pracy – nie anormalnej – tylko ponadnormalnej, jak s wiczenia tajemne.

Wyniki tej pracy ponad norm wyrastaj równie ponad norm , ponad normalne zdolno ci

człowieka.

Ju inspiracja, tłumaczona słusznie w naszym j zyku wyrazem "natchnienie" jest

uzdolnieniem nadnormal-nym. Podobnym jest telepatia, chocia rodzi si coraz wi cej ludzi z

wrodzonymi uzdolnieniami telepatycznymi. Wła ciwo ci mesmeryczne nie mog by

wrodzone, a rozwin je potrafi tylko człowiek o ponadprzeci tnym poziomie etycznym. Ty

jednak nab dziesz ich sam przez si . Do twej inspiracyjnej zdolno ci rozumienia my li ludzi

otaczaj cych doł czy si zdolno odczuwania ich uczu i nastrojów. Nie s d jednak, e taka

znajomo my li obcych lub uczu mo e by ródłem niedyskrecji. Na tej twojej zdolno ci

nikt nie ucierpi, bo twój poziom moralny b dzie tak wysoki, e nie pozwoli ci na adn ,

najbłahsz nawet ch tk wykorzystania tej zdolno ci.

Nikt – nawet w arcie – nie dowie si od ciebie ani odrobiny z tego, co wyczytasz w

uczuciach lub my lach obcych. Ty sam nawet nauczysz si nie wysnuwa z nich adnych

wniosków dla ciebie. Gdyby si tego nie nauczył, to wady ludzkie, które spostrze esz,

brzydkie my li i niskie uczucia, napawałyby ci niech ci do ludzi, obni ałyby twój dla nich

szacunek i miło . Ty musisz dla wszystkich ludzi, dla dobrych i złych, rozumnych lub

głupich, mie sympati , miło i wyrozumiało . Ułomno ci ich nie powinny ci od nich

odpycha , budzi twego lekcewa enia, przeciwnie, musz budzi współczucie tym wi ksze i

wi ksz ch pomocy. Zrozumiesz zreszt , e nie istnieje zło, e nie ma ludzi złych, s tylko

bł dz cy, a bł dz dlatego, bo nie wiedz . Grzech, to niewiedza (awidja, tamas), ale nie zło.

Aryman i Lucyfer, to nie diabły, ani demony zło liwe. To pot gi, które nie s złe same w

sobie, a ludziom dopiero wtedy szkodliwe, gdy im ludzie ulegaj w swej niewiedzy, zamiast

korzysta z ich mocy w celu post pu własnego.

Najbardziej pon tn dla ambitnych jest zwykle zdolno jasnowidzenia we wszystkich jego

formach. Uzyskasz j i ty, a co wa niejsze, uzyskasz bez adnych wysiłków rozwini cia jej w

sobie. Zbudzisz j wiczeniami zmierzaj cymi do całkiem innych celów. Otrzymasz j

gotow jako produkt uboczny, jako proste nast pstwo tego, e zbudzisz do działania twe

narz dy nadzmysłowe. Ju podczas uprawiania pratjahary, poczn ci si pojawia pierwsze

imaginacje – o ile przebłysków ich nie zauwa ysz jeszcze wcze niej. B d to mo e barwne

plamy lub figury nie zwi zane z adnym przedmiotem fizycznym. Stopniowo imaginacje te

b d si stawa coraz wyra niejsze, a dojdzie do widzenia istot astralnych. Równie twoje

rozumienie my li obcych rozwinie si stopniowo a do widzenia my laków w ich barwach i

kształtach, a potem do spostrzegania istot wy szych posiadaj cych tylko ciało my lowe jako

najni sz z powłok. O skarbach, które uzyskasz dzi ki Intuicji mówi teraz byłoby

przedwcze nie. Zdołasz je poj i oceni dopiero wtedy, gdy ich dost pisz.

background image

30

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Rozwój ciała eterycznego i jego padm (lotosów, czakr) da ci, po pierwsze, przypominanie

sobie coraz to dokładniejsze twoich prze y we nie, a potem zdolno u ywania tego ciała

niezale nie od ciała fizycznego. B dziesz mógł, podobnie jak media nowoczesne, wysuwa

swe ciało eteryczne z fizycznego, porusza nim przedmioty oddalone, materializowa je

widomie dla drugich. Ale tej zdolno ci nie zechcesz nigdy wykorzystywa dla wzbudzenia

czyjego podziwu lub szacunku dla ciebie. U yjesz jej jednak zawsze, gdy spostrze esz

prawdziw tego konieczno , a wi c w chwilach niebezpiecze stwa czyjego lub twojego,

gdy ratunek zwykłymi rodkami ludzkimi byłby niemo liwy lub spó niony. Twoja zdolno

posługiwania si ciałem eterycznym zapozna si ponadto z przepi knym wiatem istot

eterycznych, które ciała fizycznego nie maj , a wi c ze wiatem gnomów, skrzatów, rusałek i

krasnoludków.

Dodaj do tego zdolno przechodzenia przez mury, wnikania we wn trze Ziemi i unoszenia

si w powietrzu, a w innych dziedzinach, zdolno komunikowania si z oddalonymi

przyjaciółmi lub nawet Mistrzami, zdolno obcowania z tymi, którzy jako tak zwani "zmarli"

opu cili ju równi fizyczn , a b dziesz miał poj cie dlaczego Tantrikowie wymy lili sobie

Hatha jog , aby chocia w cz ci móc posi

podobne zdolno ci bez wyrzekania si swego

materialistycznego wiatopogl du.

Pokusa wykorzystywania takich uzdolnie w celach samolubnych jest rzeczywi cie wielka i

zwi ksza si ci gle wraz ze wzrostem tych uzdolnie . Dlatego te i ty przygotuj si na

niebezpiecze stwa, na jakie nara a ci b d te pokusy. Szczególnie gro n jest tu "hala

nauki", bo w niej dosłownie pod ka dym kwiatem w si czai. Wszak e jest to królestwo

Lucyfera, władaj cego broni tak pot n jak rad as. On nas ju raz skusił za czasów

"rajskich", wi c ju nam nie tak łatwo teraz wyzwoli si z jego władzy. A wyzwoli si

zdołasz wła nie oczyszczeniem si tak starannym, aby w twej istocie nie pozostało ju nic

lucyferycznego. Dwóch władców nie mo e rz dzi twymi ciałami. Je eli ma w nich

zamieszka Chrystus, musi Lucyfer ust pi . Oczywi cie, musi ust pi przedtem Aryman, ale

on ju ust puje z ciebie, skoro " cie ka" ciebie poci ga.

Jednak długotrwał walk musisz toczy , tym trudniejsz , e rozegra si wewn trz ciebie, w

gł bi twej istoty. B d to do wiadczenia ci kie i tak ró norodne, e wydadz ci si

niewyczerpanymi w swej pomysłowo ci. Jednym z takich przej niechybnych jest

wychodzenie na jaw wszystkiego, co w człowieku było dotychczas pokryte pokostem

"kultury" i form towarzyskich.

"Gdy czeladnik ma cho by jedn wad ukryt , wyjdzie ona na wiatło dzienne podczas tych

walk, cho by j zatajał najtroskliwiej. Wyst pek wdziewa mask najbardziej dla kusz c , a

nami tno ci le opanowane ci gaj go w gł b poni enia psychicznego. Walka ta odbywa si

tylko mi dzy wol ucznia a jego natur zwierz c , Karma za zabrania mieszania si w ni

Aniołom lub Mistrzom, dopóki wynik walki nie b dzie znany. Wszelkie złe skłonno ci,

najusilniej tajone, wyrosn niechybnie, tak samo i dobre. Okazuje si wtedy, kim jest ucze

naprawd " (B).

Dosłown prawd jest, e w takiej walce nie pomo e ci nikt, dopóki wynik jej nie b dzie

niew tpliwy. Nie wmiesza si w ni nikt po twej stronie, musisz j stacza samotnie, a na

dobitk w ciemno ci. Wszystkie moce ni sze podaj sobie wówczas r ce, aby utrudni

zwyci stwo. Ogarnia ci ciemno duchowa, nie widzisz przed sob wyj cia, nie widzisz nad

sob opieki, a pod sob , nie widzisz gruntu, na którym mógłby si oprze . Za sob natomiast

background image

31

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

czujesz – nie widzisz – e wszystko popycha ci w t przepa za mion , e w ni wpa

musisz bez ratunku. Ze wszech stron wisz nad tob kl ski, nieszcz cia, choroby twoje lub

twoich najbli szych, trudno ci materialne, gro ba utraty maj tku lub stanowiska, obni enie

nieoczekiwane twego znaczenia, oszczerstwa uwłaczaj ce twej dobrej sławie, a do tego

rozstrój nerwowy, zgry liwo , zniech cenie, zw tpienie w swe siły i we wszystko. Je eli

mimo tego rozp tania si wrogich mocy nie upadniesz, je eli zachowasz sił i hart ducha, nie

zw tpisz w siebie i w Mistrza, je eli nie poddasz si rozpaczy, wszystkie te grozy wisz ce nad

tob , zaczn rozwiewa si , jak chmury pod promieniami Sło ca. Zachwiane poło enie

wyrówna si samo przez si , choroby lub zgryzoty ust pi i dopiero odetchniesz pełn piersi .

Poczujesz, e przez cały czas tej udr ki Mistrz twój był przy tobie, e ledził ze współczuciem

przebieg twych zmaga , ale nie ingerował w nie. Pozostawił ci umy lnie w samotno ci, aby

nie szukał oparcia w nikim i na niczym, tylko na sobie samym, aby ani na chwil nie stracił

samodzielno ci i zaufania do własnej wytrwało ci.

Takich okresów ciemno ci duchowej b dziesz miał cały szereg, coraz to gro niejszych i

bardziej rozpaczliwych. Za ka dym razem ciemne moce ciska ci b d obr czami tak

gniot cymi, e znale wyj cie z tej matni, b dzie ci si wydawa niemo liwo ci . Ale je eli

wytrwasz, w zeł taki rozwikła si sam przez si , w sposób naturalny i spostrze esz, e tylko

na skutek owej ciemno ci duchowej wyj cia nie widziałe . Jednak e i podczas tych walk

rozpaczliwych i po nich pozostaniesz samotnym. B dziesz stale w takim stosunku do innych

ludzi jak nauczyciel do dzieci. Jest w ród nich, kocha je, opiekuje si nimi, ale to nie s równe

mu istoty. To osamotnienie b dzie ci towarzyszy od pierwszych stopni cie ki a do jej

ko ca. B dziesz je odczuwał bardzo dojmuj co, zanim pojmiesz, e tak by musi, e wobec

wszystkich ludzi, czy obcych czy najbli szych masz zachowywa si tak, jak wobec

współtowarzyszy podró y w poci gu: jedni wsiadaj , drudzy wysiadaj na stacjach

po rednich, a ty nie wi esz si z nikim; ka demu yczysz dobrze, ka demu ch tnie

pomo esz, ka demu wybaczysz wady i brak wychowania, ale te ka dego egnasz bez alu,

gdy wysiada.

VI

JAMA (OCZYSZCZANIE)

Wiesz ju , e "Jama", pierwszy stopie cie ki, obejmuje "pi przykaza ", które uczniowie

tajemni w Indiach musieli zachowywa ju przed wst pieniem na cie k . Wiesz tak e, e

przykazania te, obowi zuj ce ich w swoim znaczeniu dosłownym, s ju dzi dla nas

przepisami moralno ci najelementarniejszej. Przejd jednak kolejno ka de z tych przykaza i

zastanów si nad wszystkim, co ono w sobie mie ci, a zobaczysz, e nie s tak proste, jak si

wydaje. "Nie zabija " znaczy nie tylko nie u mierca człowieka lub zwierz cia. Zabija

mo na nie tylko w sposób dora ny, gwałtowny. Mo na tak e szkodzi powoli, stopniowo i

tym zabija . Ponadto, mo na zabija nie tylko ciało fizyczne, lecz tak e astralne lub my lowe.

Je eli budzisz w kim uczucia szkodliwe lub my li niepokoj ce, je eli zachwiewasz jego

ufno w dobro i prawd , zabijasz go tak samo, jak wtedy, gdy mu dajesz prac ponad siły,

pokarm niedostateczny lub zapłat zbyt nisk . Zabijasz go tak e iwtedy, gdy patrzysz biernie,

jak kto drugi mu szkodzi, chocia masz moc zapobie enia temu. Zabijasz, wreszcie, i wtedy,

gdy kr pujesz czyj wolno osobist , gdy nadu ywasz twej władzy nad kim po to, aby go

wbrew woli zmusi do czego , co tobie, ale nie jemu, wydaje si dobre dla niego. Nie

background image

32

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

powiniene oczywi cie wyci ga tu wniosków zbyt skrajnych i mówi np. "Nie b d ratował

ton cego, bo i mo e w jego poj ciu dobre jest, aby si utopił". Je eli on naprawd uwa a

utopienie si za dobre, to mimo twego ratunku, spróbuje si topi powtórnie, gdy ciebie nie

b dzie w pobli u. Pami taj tak e, e cz sto karma [Karma (te : karman) – "działanie,

czynno " – okre la sum wszelkich działa jednostkowych w obecnym oraz w poprzednich

wcieleniach, warunkuj c byt istoty ludzkiej w przyszło ci (w kolejnych reinkarnacjach), zob.

Mały słownik klasycznej my li indyjskiej, wyd. Semper, Warszawa, 1992 – przyp. red.

"Zasada reinkarnacji wi e si tak ci le z zasad karmy, e jedna bez drugiej byłaby

niezrozumiała i bezcelowa. Karma oznacza w sanskrycie działanie (od "kri" – działa ), a

poniewa wszelkie działanie ma pewne nast pstwa na mocy prawa przyczyny i skutku, karma

oznacza tak e nast pstwo, skutek działania. Ka dy post pek człowieka czy to my l , mow

czy uczynkiem, poci ga za sob pewne skutki, nie tylko na zewn trz, lecz tak e dla niego.

Je eli post pek był zły, zaszkodził oczywi cie drugiemu, a tak e samemu sprawcy zaszkodził

przez to, e "zwi zał" go z pokrzywdzonym, e stworzył "win ", która musi by odrobiona.

Nie jest to jaka "kara za winy", tylko proste nast pstwo post pku. Post pek mo e nie

"szkodzi " nikomu drugiemu, a mimo to powoduje nast pstwo dla sprawcy." – zob. Józef

witkowski: "Okultyzm i magia w wietle parapsychologii", POLCZEK, Kraków, 1990.]

obróci w niwecz tw pomoc, ale ju wiesz zapewne, e dla ucznia tajemnego rozstrzygaj cy

jest nie wynik, lecz intencja. Gdy bronisz kogo pokrzywdzonego, ale obroni go, mimo

wszelkich ch ci nie zdołałe , to karma jego przeszkodziła twej obronie, ale ty nie masz

grzechu przeciw przykazaniu, bo zrobiłe , co do ciebie nale ało.

Drugie z przykaza "nie kłama " obejmuje równie znacznie wi cej, ni si przez to rozumie.

Kłama mo na nie tylko ustami, lecz tak e post pkami, a nawet my lami. Gdy udajesz, e

pracujesz, aby tylko zmyli nadzór przeło onego, cho by on na ciebie nie patrzył, to kłamiesz

tak samo, jak wtedy, gdy silisz si na uprzejmo wobec kogo , od kogo spodziewasz si co

uzyska . Gdy mówi c o kim , przemilczasz jego zalety, a wymieniasz tylko wady, kłamiesz

tak samo, jakby mówił o nim rzeczy nieprawdziwe, a wi c oszczerstwa. Wówczas zabijałby

go tak samo, jak wtedy, gdy nie prostowałby czyich oszczerstw o nim, wiedz c, e to

oszczerstwa. Gdy my lisz o kim nieprawdziwie, kłamiesz, bo wiesz ju , e my li to istoty,

które yj i działaj . Te twoje my laki kłamliwe pójd w wiat, b d przylegały do ludzi i

pobudzały ich do my li podobnie kłamliwych. Tak samo kłamiesz, gdy my lisz

nieprawdziwie nie o kim , lecz o czym ; gdy nie my lisz o tym zgodnie z tym, co wiesz, lecz

przeciwnie. Kłamiesz, gdy zapatrujesz si pesymistycznie na ycie, gdy przypuszczasz

wsz dzie złe nast pstwa, chocia nie masz adnej podstawy do tego. Kłamiesz wreszcie, gdy

tw bezczynno motywujesz brakiem sił, podczas gdy czujesz, e przy dobrej woli

wykrzesałby z siebie jeszcze dosy sił. Znasz pewnie przysłowie: "Kto kłamie, ten kradnie".

Dlatego drugie przykazanie wi e si ci le z trzecim. Kradniesz nie tylko wtedy, gdy

drugiemu co zabierasz bez jego wiedzy, lecz i wtedy, gdy zatajasz przed nimi co , co mógłby

zdoby , gdyby o tym wiedział. Milczenie mo e by równie dobrze kradzie jak i

kłamstwem. Gdy czas przeznaczony na wypełnianie obowi zków, marnujesz na co innego,

kradniesz go równie jak kradniesz czas drugiemu, gdy go sw osob zajmujesz. Je eli

natomiast spełniasz za kogo jego obowi zek, przeszkadzasz mu tym w jego spełnieniu i

kradniesz mu sposobno do odrobienia cz ci jego karmy. Gdy sobie przypisujesz czyje

zasługi, kradniesz mu je, pomimo e on na tym nic mo e nie ucierpi. Gdy natomiast chciałby

by przesadnie altruistycznym i swoje zasługi przypisywa komu drugiemu, kradłby je

sobie, a jego nara ałby na podejrzenie o kłamstwo. Nie działaj nigdy za kogo innego i nie

strój go w twoje piórka! Wszelka przesada jest grzechem. Kradniesz, je eli jako

przemysłowiec wyzyskujesz prac twych robotników lub jako bankier wyzyskujesz obce

background image

33

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

pieni dze. Kradniesz jako kupiec, gdy zarabiasz, ile tylko zarobi mo na, a nie tylko tyle, ile

powinno wynosi twoje wynagrodzenie za prac w kupiectwie. Kradniesz jako Urz dnik, gdy

przyjmujesz wynagrodzenie za czynno ci, za które ju pobrałe płac od pracodawcy.

Kradniesz jako nauczyciel, gdy zamiast uczy , zajmujesz twych wychowanków czym innym,

nie mówi c ju o posługach dla siebie. Kradniesz jako polityk lub poseł, gdy zamiast dba o

sprawy twych wyborców, kierujesz nimi na swoj korzy . Kradniesz wreszcie, gdy od

kogokolwiek wymagasz dla siebie posług, którym sam sprostałby bez uszczerbku dla twych

obowi zków.

Najbardziej zmieniło sw tre od czasów praindyjskich przykazanie czwarte. " y bez

wyuzda " łatwiej było niegdy Indom, ni nam dzisiaj. Mamy dzi nie tylko nie znan

dawniej ró norodno rodków dogadzania zmysłom, lecz wysubtelnili my te zmysły do

wysokiego poziomu. Tyto , kawa, herbata, ró ne rodzaje alkoholi, potrawy

najwymy lniejsze, urz dzenia techniczne udogadniaj ce ycie fizyczne, wszystko to jest

przeciwne przykazaniu czwartemu. Nowoczesna technika wspiera przemysł i handel, aby

ludziom stworzy jak najwi cej potrzeb, poniewa te potrzeby tworz sens istnienia

przemysłu i handlu. A od wszelkich potrzeb, które nie s niezb dne, musisz by wolny, bo

one wła nie wi

ci do ycia "tamasowego", zabieraj ci niepotrzebnie tyle czasu i uwagi,

e niewiele go zostaje na czynno ci potrzebne.

Twoje ycie powinno by jak najprostsze, bez adnych wymaga zb dnych zarówno w

urz dzeniu mieszkania jak i w wy ywieniu, odzie y i rozrywkach. Nie oznacza to bynajmniej

ascetyzmu. Umartwianie siebie byłoby grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu, a w

dodatku byłoby ci przeszkod w dalszych wiczeniach. Dbaj o ciała swoje o tyle, o ile dba o

konie wła ciciel. Daj im wszystko, czego im potrzeba, aby były zdrowe i silne, ale chro je od

rozwi zło ci. Gdy b dziesz czytał o asanie, znajdziesz jeszcze niektóre wskazówki z tym

zwi zane. Teraz zapami taj tylko, e przykazanie dotycz ce umiarkowania yciowego odnosi

si nie tylko do twej osoby, lecz obejmuje i twych bli nich, którzy od ciebie zale w

jakimkolwiek stopniu. Zatem, grzechem b dzie dogadzanie twym najbli szym, rozpieszczanie

ich, albo tzw. "miło małpia", tak cz sto, niestety, napotykana u rodziców i wychowawców.

Równocze nie zbytnia surowo byłaby grzechem przeciw przykazaniu pierwszemu. Przeciw

czwartemu – grzeszy mo na równie po rednio.

Pi te przykazanie mo e ci si wyda niezrozumiałe, bo przecie , na pozór, nic nie mo e ci

zaszkodzi , gdy przyjmiesz podarek dobrowolny. W poj ciu podarku mie ci si jednak co

niezasłu onego, a nic takiego ci si nie nale y; ponadto obci a ci karmicznie, bo wi e ci z

obdarowuj cym obowi zek odwzajemnienia. Otó , wła nie niezasłu ono jest w tym

przykazaniu rzecz główn . Nie na samym tylko przyjmowaniu podarunków grzech polega.

W równym stopniu grzechem jest po danie podarków, yczenie ich sobie. B d zawsze

pewny i nie miej tu w tpliwo ci, e tyle, ile jeste wart, otrzymasz bezwarunkowo, ale ponad

to nie daj niczego. Z takich nadmiernych po da rodzi si chciwo i zawi , a z tego

powodu, e si nie spełniaj , rodzi si niezadowolenie ze wiata, uczucie krzywdy, niech do

ycia. Ty od wszelkich uczu tego rodzaju masz si oswobodzi , masz z nich oczy ci swe

ciało astralne.

Nie oczekuj niczego ponad to, co ci si sprawiedliwie nale y. Wi cej nie otrzymasz nigdy,

raczej otrzymasz mniej, bo mo e sw karm ci gn łe na siebie takie uszczuplenie. Gdy ci

si wydaje, e powiniene mie lepsze ni masz warunki yciowe, pomy l najpierw o tym,

czy potrafiłby lepszym warunkom sprosta . Te lepsze warunki, to zarazem i ci sze

background image

34

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

obowi zki. Je eli jeste pewien, e dorosłe do lepszego stanowiska, to, przede wszystkim, na

tym dotychczasowym wykonuj swe obowi zki jak najsumienniej, bo to mo e tylko pomost do

wy szego, i tylko wtedy lepsze otrzymasz, je eli do ni szego oka esz si odpowiednim.

Przede wszystkim, nie w tp nigdy, e je otrzymasz. Je eli pragniesz spełnienia, a my lisz

ci gle o przeszkodach, sam tymi my lami powstrzymujesz spełnienie. Wszystko, czego ci

naprawd potrzeba, b dziesz mie , ale te nic ponad to, co rzeczywi cie potrzebne, nic

takiego, co tylko miłe lub wygodne. Gdy b dziesz na stopniach wy szych, przestaniesz ju

pragn czegokolwiek dla siebie. Teraz ucz si tego, pozbywaj si po da , kolejno, jednego

po drugim, oczyszczaj z nich ciało astralne i my lowe.

Zaczynasz teraz patrze z innego punktu widzenia na te pi przykaza , które na pierwszy

rzut oka wydawały ci si do naiwne. Widzisz, e da si w nich pomie ci i dekalog

Moj eszowy i przykazania chrze cija skie, o ile s zakazami biernymi, nie nakazami

czynnymi. Do czynnych przyst pisz na stopniu nijamy, tu masz do pracy przed sob , zanim

tych pi biernych przyswoisz swym ciałom. Widzisz ju , jak niesłychanie wiele obejmuje w

sobie jama, owych skromnych pi przykaza . Przejd kolejno my l wszystkie znane ci

wady i usterki charakteru ludzkiego, a znajdziesz je bez wyj tku w tych przykazaniach.

Bior c dla ułatwienia katechizm, pomie cisz bez trudno ci wymienione w nim "siedem

grzechów głównych" w pi ciu zakazach jamy. Pycha jest naruszeniem zakazu pi tego i

trzeciego, łakomstwo drugiego i czwartego, nieczysto pierwszego i czwartego, zazdro

pierwszego i pi tego, ob arstwo i pija stwo – pierwszego i czwartego, gniew – pierwszego,

lenistwo trzeciego i czwartego. Je eli pójdziesz dalej w poszukiwaniach wad ludzkich,

pomie cisz je równie w zakazach nijamy. Sk pstwo np. powi esz z trzecim, zgry liwo z

trzecim, oszustwo z pierwszym i trzecim itd.

Gdyby nie był jeszcze dojrzały do cie ki, szybko stałaby si dla ciebie uci liwa

konieczno zajmowania si na niej rzeczami tak niemiłymi jak wady i grzechy, zwłaszcza, e

samo słowo "grzech" jest ju dla wielu ludzi tylko pust nazw , bez adnej tre ci. Ty jednak

wiesz, e nie jeste bez grzechu, bo poczynasz ju pozbywa si pychy i fałszywego

mniemania o sobie. Rozumiesz tak e, e musisz si oczy ci ju nie z samych grzechów, lecz

ze skłonno ci do nich w ogóle. Ciała twe maj by tak czyste, aby i bez twojego ci głego

nadzoru nie groziła im mo liwo popadni cia ponownie w który z tych grzechów.

Zastanów si teraz nad tym, co nast pi, gdy ciała twe b d ju czyste, gdy usuniesz t cał

gór niepotrzebnego miecia, które ci zawadza. Oto, powstanie w nich bardzo wiele, miejsca

wolnego na wbudowanie skłonno ci przeciwnych. Dotychczas wbudowa ich nie mogłe , bo

nie było gdzie. Wszelkie wolne miejsca były szczelnie zapełnione tym mieciem. Usun wszy

skłonno do "zabijania", do szkodzenia, przestaniesz komukolwiek le yczy , a na to

miejsce zaczniesz rozwija miło i sympati do wszelkiego stworzenia. Usun wszy zdolno

do kłamstwa, nie sprawisz nikomu przykro ci, nawet w arcie; ponadto zaczniesz, w miejsce

pychy, rozwija skromno , pokor i cze dla ka dej istoty. Po wyplenieniu skłonno ci do

"kradzie y" zdołasz dopiero zrozumie swe obowi zki wy sze, swe zadanie ziemskie.

Nauczysz si , na czym polega prawdziwe pomaganie twoim bli nim w .rozwoju. ycie "bez

wyuzda " da ci spokój nadzwyczajny i panowanie nad sob . Nie b dziesz ju musiał

"walczy " z adnym ze swych ciał, bo b d tak czyste, e ich pop dy nie narusz

przykazania. Wreszcie, pi ty zakaz, da ci ogromn niezale no od ludzi i od otoczenia, a

ponadto ustrze e ci przed szeregiem rozczarowa i zawodów yciowych. Nauczy ci działa

nie dla pewnego wyniku upatrzonego, lecz dla samego działania, cho by wynik był całkiem

ró ny od zamierzonego lub nawet nie był wcale widoczny. Buddha-Dharma wymienia pi sił

background image

35

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

moralnych, które pot guj si przez wykonywanie wskaza jamy: ufno w siebie,

wytrwało , czujno (przytomno umysłu), skupienie i kontrola nad sob . Siłom tym

odpowiada pi duchowych narz dów spostrzegania: wiara, zdolno do czynu, gł boko

my li, uwaga i roztropno . Stwierdzisz pó niej, e tych narz dów duchowych jest nie pi ,

lecz siedem, na obecnym stopniu naszego rozwoju.

Wiesz ju wi c, od czego masz si powstrzymywa na stopniu jamy, z czego oczyszcza swe

ciała. Idzie teraz o sposób w jaki to wykona , a raczej wykonywa , bo oczyszczanie nie

ko czy si nigdy. Im bardziej mieszkanie wy szej ja ni oczy cisz, tym dotkliwiej razi ci

b d pozostałe jeszcze drobne usterki, których dawniej, w stanie ogólnego zanieczyszczenia

nawet nie mogłe dostrzec. Sposoby i rodki do tej pracy nad oczyszczeniem nastr czy ci

ycie samo w obfito ci.

Przyjmuj tylko ka de zdarzenie, które ci spotyka jako sposobno do nauczenia si czego , a

nie jako niezrozumiały przypadek. Gdy np. dotychczas zdarzało ci si czeka na co lub na

kogo , uwa ałe to mo e za niepotrzebn strat czasu, niecierpliwiłe si , a nawet gniewałe .

Gdyby wtedy zamiast bezmy lnie si zło ci , opanował niecierpliwo , mógłby podczas

czekania nauczy si wielu rzeczy po ytecznych. Mógłby spostrzec jak przykre jest czekanie

i wysnu z tego nauk , aby w przyszło ci nikogo na takie czekanie, od ciebie zale ne, nie

nara ał. Je eli musisz czeka w ludzkim rozgwarze i tłoku, mo esz uprawia w ród ludzi dwa

wiczenia, bardzo potrzebne: jedno w pratjaharze, usiłuj c w tym gwarze nic nie czu i nie

słysze , nawet nie poddawa si falom rozdra nienia, które ci otaczaj . Drugie w dharanie,

rozmy laj c wtedy o czym zupełnie innym, nie zwi zanym z otoczeniem. "Ka dy odruch

zniecierpliwienia działa parali uj co, a nawet zabójczo na drzemi ce w człowieku zdolno ci

wy sze" (C. 41). Przekonasz si na wy szych stopniach, jak dosłownie prawdziwe jest to

zdanie. Tej samej niecierpliwo ci musisz pozby si w zwi zku z wynikami twych wicze .

Rób wszystko, co potrzebne, ale nie pozwól sobie na niecierpliwo , gdyby ci si wydawało,

e za długo czekasz na przejawy jakich wyników. Zniecierpliwieniem opó niasz je tylko, ale

nie przy pieszasz.

Nie pozwól sobie równie nigdy na gniew z adnych powodów. Gdy ci kto obrazi, a ty

wpadniesz ,W gniew, to obrazisz go równie i tylko zło powi k-iszysz. Je eli natomiast,

pomy lisz sobie, e ta obraza ;w niczym nie obni a twej warto ci, a obra aj cy działał tylko

w chwili rozdra nienia lub pod wpływem swej głupoty, wówczas zdołasz o wiele bezstronniej

oceni przykro jaka ci spotkała i post pi o wiele taktowniej. Nie mam tu na my li

dosłownego wykonania nakazu Ewangelii: "Je eli ci kto wymierzy jeden policzek, nadstaw

mu i drugi", lecz o zdolno do tego. Zniewag powiniene przyj tak spokojnie, e

zdołałby znie i drug , bez lepego gniewu. Dopiero gdy taki spokój potrafisz zachowa ,

b dziesz mógł zareagowa odpowiednio na zniewag wzajemn : "Nie idzie tu o

przyjmowanie bierne ka dej zniewagi, lecz o zachowanie si tak, jakby si było tylko

sekundantem lub obro c kogo zniewa onego" (C. 42).

Pomy lisz mo e, e łatwo jest prawi kazania teoretyczne o wstrzymywaniu si od gniewu,

ale trudniej je wykona , bo "człowiek ju ma tak natur ", a poza tym mylnie przypuszczasz,

e swej natury – nawet gdyby taka była – zmieni nie mo esz. Wszak jeste uczniem

tajemnym i wła nie masz przebudowa twe ciała od podstaw, masz zupełnie zmieni sw

natur . A to si uda, nie mów sobie tylko, e si nie da. Gdy czujesz, e ci gniew ogarnia,

pomy l sobie w tej chwili: , jestem uczniem tajemnym", a nast pnie obiecaj sobie: "Ja b d

si zło cił, b d szalał ze zło ci, ale nie zaraz, lecz dopiero za pi minut, tymczasem za ,

background image

36

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zachowam zupełn równowag umysłu". Taka obietnica, dana twemu ciału astralnemu,

posłu y ci na to, aby to ciało w ryzach utrzyma : po owych pi ciu minutach zapewne ju twe

ciało astralne uspokoi si na tyle, e przestan nim wstrz sa fale gniewu, a wtedy zachowasz

nad nim władz .

"Do wad, które, równie jak gniew, powinno si zwalcza , nale y trwo liwo , pró no ,

zabobonno i uprzedzenia, nast pnie ciekawo , niepotrzebna dza nowinek, ró nicowanie

ludzi według stanowiska zewn trznego, rodu lub szczepu" (C. 42). Spójrz szczerze w gł b

duszy, a spostrze esz, e jeste równocze nie tchórzliwy i zarozumiały, chocia te dwie wady

obok siebie s głupstwem. Je eli pró ny, je eli masz przesadne wyobra enie o sobie, to

powiniene by nie trwo liwym, lecz wła nie zbyt pewnym siebie. Trwo y si mo esz tylko

o co , czego nie jeste całkiem pewny.

Tchórzostwo jest cech ludzi niskich moralnie, a ty ju dorastasz do cie ki, wi c tym

gorliwiej wypleniaj w sobie resztki twej trwo liwo ci. Nie obawiaj si niczego i nikogo, bo

ty, to ja wy sza, a tej nic uszkodzi nie zdoła. Masz wchodzi w wiaty nad-zmysłowe,

masz w nie wst powa sam bez niczyjej pomocy i osłony, jak e wi c mógłby si w nich

osta , gdy trwo y ci ka da rzecz nieznana, nawet ka da mo liwo ? Paradoks, e "nie ma

nic straszniejszego ni strach", zrozumiesz w całej doniosło ci, gdy zdołasz widzie astralnie.

Wtedy spostrze esz, jak pod wpływem trwogi kurczy si i drga ciało astralne, jak ciskaj je

ciasno obr cze "strachu zielonego", jak kr puj w nim wszelk swobod ruchów. Przes dy i

uprzedzenia uwa asz zapewne za balast, którego pozbyłe si ju dawno. Czy jednak jeste

pewny zupełnie, e nie jest przes dem np. twoje poj cie o Sło cu jako o kuli ognistej, o

kamieniach jako o przedmiotach martwych i nieruchomych, o elektryczno ci jako o "sile

lepej" itd.? Spostrze esz tak e, i przes dem jest, ja-koby nie mógł unosi si w powietrzu

wbrew "sile ci ko ci" lub e czarnoksi nicy "nie istniej ". Podobnym przes dem jest, e nie

mo na my le bez mózgu lub istnie bez formy.

Przes dem i uprzedzeniem jest tak e całe twe do wiadczenie yciowe, je eli z nim

przyst pujesz do oceniania rzeczy nowych, jeszcze ci nie znanych. Cały twój "rozum

yciowy", cały balast twych do wiadcze dotychczasowych, b dzie ci tylko przeszkod w

poznawaniu wiatów nadzmysłowych, b dzie ci je zasłaniał lub przynajmniej zabarwiał

fałszywie. Je eli do badania rzeczy nowej przyst pujesz z gotowym ju s dem o niej, poznasz

nie j sam , lecz tylko ten twój s d o niej. Musisz do niej przyst pi bez adnego uprzedzenia,

bez jakiegokolwiek z góry powzi tego mniemania. Je eli, zamierzaj c wznie si w

powietrze, powiesz sobie ju z góry, e to sprzeciwia si prawu ci ko ci, to uniemo liwisz

sobie wzniesienie.

Dziecko nie dlatego nauczy si chodzi , e widzi, jak inni chodz , tylko dlatego, e mu nikt

nie powiedział, i chodzenie jest dla niego niemo liwe.

Uprzedzenia i przes dy to sugestie i autosugestie bardzo pot ne, a od nich musisz by

wolny. Musisz nawet wypleni w sobie zdolno ulegania w ogóle sugestiom. Jako wiczenie

w tym wybierz sobie sugesti tak wszechpot n jak jest "opinia publiczna". To or

najdzielniejszy, którym włada nad lud mi Lucyfer. Wejd w gł b siebie i zbadaj, czy wolny

od tych p t opinii publicznej, czy najzupełniej ci jest oboj tne mniemanie drugich o tobie.

Zbadaj siebie tak e czy ju pozbył si uprzedzenia, jakoby religia była przes dem. Jest to

jedna z najpot niejszych sił moralnych, a przes dem jest tylko dla ludzi przes dnych. Gdy

si z niej "rzekomo wyzwol " pozbawiaj si sami jednej z władz duchowych, okaleczaj si

background image

37

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

dobrowolnie. Posiadanie wyrostka robaczkowego jest dla ludzi tak e przes dem, bo "bez

niego y mo na" a jednak mi dzy uczniami tajemnymi nie ma takich, którzy mieliby

wn trzno ci w taki sposób okaleczone.

Ciekawo jest wad , która zu ywa bardzo wiele sił duszy. Za mieca niepotrzebnie twe ciało

eteryczne. Sam ju zauwa yłe , e ciekawo nowinek jest bezmy lna. Podobnie

bezwarto ciowa jest ciekawo w czytaniu. Gdy czytasz po to, aby tylko "wiedzie ",

obci asz niepotrzebnie pami . Przykładem typowym jest lektura dzienników z której ju po

tygodniu nic nie wiesz. Podobnie bezwarto ciowa jest dza wiedzy, je eli obci asz ni

pami mechanicznie. Z tych szczegółów, dat, cyfr i nazw nie b dziesz miał po ytku,

podobnie jak z pokarmu niestrawionego, który tylko przeładowuje oł dek. To czego si

dowiadujesz, musisz sobie przyswoi , je eli ma mie warto istotn . Nie wystarczy

wpakowa to w mózg i w pami , lecz musisz to przetrawi prac my low . Wtedy dopiero

stanie si twym trwałym dorobkiem. Sama ciekawo nowo ci powoduje tylko roztargnienie i

płocho my lenia, nie zgł bia niczego, tylko przeskakuje od przedmiotu do przedmiotu

powoduj c powierzchowno i płytko s dów.

Z własnego do wiadczenia wiesz jak cz sto ciekawo staje si ródłem ró nych grzechów.

Gdy dowiesz si o czym nowym, nieraz zapragniesz to mie , chocia poprzednio, nie znaj c

tego, nie czułe jego braku. St d si rodzi chciwo i dza. Gdy dowiedziawszy si o czym

nowym, powtarzasz to innym nie stwierdziwszy prawdziwo ci, mo esz łatwo popełni

kłamstwo, a nawet oszczerstwo. Dlatego te bardzo wa n dla ciebie jest sztuka milczenia.

Dopóki czego nie wypowiesz, masz to jeszcze w swej mocy, gdy z ust twych wyjdzie, tracisz

nad tym władz . Masz prawo mówi tylko to, co wydob dziesz z gł bi duszy jako dojrzałe do

wypowiedzenia, a wi c przetrawione i opracowane w my lach, ponadto rozwa one

gruntownie, czy ma by wypowiedziane.

Lepiej czego nie powiedzie , ni pó niej cofa lub prostowa . Je eli mówisz, mów

dokładnie i ci le. Nie mnó słów zbytecznych, ale nie sk p potrzebnych, aby potem nie

ałował, e za mało powiedziałe . Zwłaszcza, wydaj c polecenia lub wskazówki, b d jak

naj-zwi lejszym ale i najdokładniejszym. Czasem jedno słówko opuszczone obraca w nico

cał czynno polecon . Gdy opowiadasz, nie zaczynaj od ko ca, aby potem wróci do

pocz tku, ale nie zaczynaj tak e od "stworzenia wiata", tylko od tego punktu, który jest dla

cało ci opowiadania niezb dny. A przede wszystkim, nie "ubarwiaj" i nie wplataj szczegółów

nie istniej cych. Jedno słówko zbyteczne mo e nada całemu opowiadaniu cech kłamstwa, a

je eli mowa o człowieku, cech oszczerstwa. Gdy kogo pouczasz, nie przedstawiaj mu

gotowych wniosków, lecz podaj mu tylko przesłanki, aby z nich własn prac my low

doszedł do tego wniosku, jaki zamierzyłe . Gdy popracuje sam my l , zapami ta nauk o

wiele lepiej, ni gdyby j podał w formie słów gotowych.

Umiej milcze nie tylko ustami, lecz i my l , gdy od kogo odbierasz wiadomo ci.

Przeciwstawiaj c mu swoje my li, nie mo esz zwróci dokładnie uwagi na tre tego, co on

mówi, a wi c i to, czego si dowiadujesz, straci na dokładno ci. Słuchaj c innej osoby,

zamilknij zupełnie swymi my lami i uczuciami, bo one b d ci utrudnia zrozumienie tego,

co ta osoba mówi. Sta si na chwil ni , słuchaj c odczuwaj jej uczuciami i my l jej

my lami. Wtedy potrafisz zrozumie cudz wypowied tak dokładnie jak j dana osoba sama

rozumie, a mo e i jeszcze dokładniej. Tego milczenia swoim wn trzem nauczysz si lepiej na

stopniu pratja-hary, teraz wystarczy ci zrozumienie, jak bardzo jest ci to potrzebne.

background image

38

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Tak samo, dopiero na wy szych stopniach, stanie si dla ciebie mo liwe " ycie bez

wyuzda ", bo wtedy twe ciała b d tak oczyszczone, e nie powstan w nich adne niskie

dze. Wtedy zdołasz bez szkody dla siebie znie to, co teraz byłoby "wyuzdaniem" lub

cho by tylko dogadzaniem sobie. Wówczas napój najsmaczniejszy, potrawa najbardziej

wykwintna, mieszkanie najwspanialsze i najwygodniejsze, rozkosz najbardziej upajaj ca,

wszystko to przestanie by dla ciebie pokus do po dania tego pó niej na nowo. W chwili

gdy sposobno ci si nadarz , skorzystasz z nich ch tnie i z całym odczuciem ich wra e , ale

bez wi zania si nimi, bez ch ci powtarzania i bez uczucia braku, gdy min . Zanim do tego

dojdziesz, wicz si w umiarkowaniu i w znoszeniu bez przykro ci jakiegokolwiek braku.

Dopiero wtedy b dziesz miał wszystko, gdy ci przestanie dolega to, e nie masz.

O przykazaniu pi tym wiesz ju , e nie tylko zabrania łapówek", lecz oczekiwania

jakichkolwiek zamierzonych przez ciebie wyników. wicz si w tym, aby nie powstał w tobie

ani cie uczucia rozczarowania, gdy wynik twej pracy nie jest taki, jak sobie obiecywałe .

Bezwarto ciow zatem b dzie twoja praca dopóty, dopóki nie przestaniesz po da nawet

uczucia zadowolenia z jej spełnienia. Gdy cieszysz si po spełnieniu uczynku dobrego, sam

obni asz jego warto , bo budzisz w sobie pró no .

Uczynki dobre nie s zasług , tylko powinno ci i nic ci si za nie nie nale y. Cieszy si z

nich byłoby tak sam naiwno ci , jak cieszy si z wypełnienia obowi zków, które przecie

zobowi załe si wypełnia . A gdy cieszysz si z nich dlatego, bo widzisz, e inni swoich nie

wypełniaj , to budzisz nie tylko pró no , ale grzeszysz przeciwko nakazowi drugiemu i

trzeciemu, bo nie mo esz wiedzie , czy oni nie wypełniliby ich równie dobrze jak ty, gdyby

byli w twoich warunkach.

Nazwiesz to mo e wymaganiem zbyt wysokim, ale zwa , e cie ka tajemna prowadzi ponad

poziom człowieczy, zatem wymaga słusznie od uczniów wła ciwo ci ponadludzkich.

Przytocz ci przykład, na którym zmierzysz wysoko tych wymaga . Nakaz trzeci zabrania

kłama , ale nie nakazuje prostowa za wszelk cen kłamstw obcych. Na dalszych stopniach

b dziesz si wprawiał w tym, aby słuchaj c mów nielogicznych, a nawet wprost bł dnych,

umie wobec nich zachowa si zupełnie milcz co, nawet nie pomy le przy tym, e ty to

wiesz lepiej. A ju wprost grzechem byłoby odczu przy tym zadowolenie lub dum , e ty to

wiesz lepiej.

VII

NIJAMA (NABYWANIE CNÓT)

Uprawianie jamy miało za cel oczy ci twe ciała z przeszkadzaj cych zanieczyszcze .

Usuwaj c je robisz wolne miejsce dla wbudowania w twe ciała zalet, które uprzednio nie

mogły si w nich zmie ci . Wiesz ju , e nijama obejmuje "szatsampatti", czyli sze cnót

zdefiniowanych ci le jeszcze za czasów ankaraczarji. Podobnie, jak w przypadku pi ciu

przykaza jamy, tak i poj cie sze ciu cnót rozszerzyło si znacznie od czasów

staroindyjskich.

Pierwsze z tego "sze ciostopniowego przygotowania" nosi nazw "szama" i obejmuje

kontrol nad my lami. Idzie o to, aby o ka dej my li swojej wiedział, e ona jest i co robi;

inaczej mówi c, aby nie dopuszczał do powstawania my li pod wiadomych. Dotychczas

background image

39

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zdarzało ci si bardzo cz sto, e w czasie, gdy miałe czym zaj t uwag , my l twoja

pracowała w całkiem innym kierunku, a mało kiedy u wiadamiałe sobie potem przebieg tej

my li. Obserwuj c siebie uwa nie, spostrze esz, jak cz sto podczas czytania, pisania, nawet

liczenia, my lisz równocze nie o czym zupełnie innym. Nawet podczas my lenia o czym z

uwag , biegnie druga my l pod wiadomie w innym kierunku.

Z takich my li pod wiadomych rodz si owe niewytłumaczone na pozór, nastroje

przygn bienia i zgry -liwo ci, bo my li tych nie kontrolujesz, wi c bez przeszkody dochodz

do pesymistycznych nielogiczno ci. Ró ne pokusy cz sto maj równie ródło w takich

my lach niekontrolowanych, bo zanim si spostrze esz, my l taka wzbudzi ju współdrganie

w ciele astralnym, a ono nast pnie zadziała dalej w dół a do ciała fizycznego.

Albowiem naprzód przychodzi proste pomy lenie, potem ywe wyobra enie, potem

upodobanie, potem wyst pne poruszenie serca, na koniec przyzwolenie" (E. 80). A to "proste

pomy lenie" bywa cz sto pod wiadome, nie wiesz nawet, e takie pomy lenie ju w tobie

powstało, a spostrzegasz si dopiero, gdy pokusa ju rozkołysze twoje ciało astralne.

Drugim zadaniem, równie wa nym, jest kontrolowanie my li pod wzgl dem ich "wieku".

Zwyczajni ludzie, zwłaszcza tzw. "praktyczni", bywaj bardzo wygodni. Zamiast tworzy

nowe my li, posługuj si z upodobaniem my lami dawnymi, wydobytymi z lamusa

pami ciowego, nawet nie własnymi, lecz wpojonymi im jeszcze na ławie szkolnej lub

zaczerpni tymi w ogóle sk d z zewn trz. Takie my li gotowe, tylko od wie one w mózgu na

nowo, rzadko kiedy dadz si dostosowa ci le do rzeczy nowych. Dlatego te takie

"praktyczne" my lenie jest, co najmniej, bardzo zacofane, je eli nie wprost bł dne. A od tego

musisz by wolny. W wiatach nadzmysłowych b dziesz napotykał ci gle zjawiska

najzupełniej nowe, do których nie dorosło twoje dawne my lenie, wydobyte ze starych

zasobów. Je eli zatem obserwujesz jakiekolwiek zdarzenie lub zjawisko, uwa aj pilnie, czy

poj cie o nim urabiasz sobie nowymi my lami, wła nie wydobytymi z przedmiotu

obserwowanego, czy te wpadasz w nałóg dotychczasowy i operujesz my lami gotowymi z

twych do wiadcze dawniejszych.

Trzecim zadaniem jest umiej tno odró niania nie tylko my li starych od wie ych, lecz

tak e my li własnych od obcych. Zapewne nie zwracałe na to dotychczas uwagi, ile my li

bierzesz z zewn trz, bez kontrolowania ich warto ci. W tym roju my laków, który owija

chmur twe ciało my lowe, stosunkowo niewiele mie ci si "inspiracji" warto ciowych, bo

wiesz ju , e obce my li, to inspiracje, bez wzgl du na ich warto . "Równe przyci ga

równe", zatem otaczaj ci my li dorównuj ce swym poziomem twoim my lom. Gdy

oczy cisz swe ciało my lowe, przerzedzi si ten obłok my laków, które ci dotychczas

otaczały, bo my li wysokie s stosunkowo rzadsze. Wysokie drgania twego oczyszczonego

ciała my lowego b d odtr ca wszelkie ni sze my laki, podobnie jak widełki stroikowe

odtr caj zbli one do nich przedmioty. Dopiero wtedy twoje inspiracje zaczn przybiera na

warto ci, zasługiwa na miano natchnie prawdziwych. Wówczas b d pochodzi ju nie od

ludzi zwyczajnych, lecz od Mistrzów lub od innych wzniosłych Istot hierarchii duchowej.

Czwartym zadaniem jest kontrola logiczno ci my lenia. Nie wystarczy my le pod wiadomie,

a u wiadomi sobie tylko wniosek ko cowy. Powiniene zanalizowa krytycznie cały ła cuch

my lowy, zbada , czy jego ogniwa wi

si ze sob logicznie, sprawdzi , czy nie ma w nim

przerw lub przeskoków, a zwłaszcza skontrolowa czy nie wł czaj si do ła cucha

wnioskowania jakie my li zabł kane z zewn trz. Wtedy b dziesz mógł mie gwarancj , e

background image

40

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

cały ła cuch my lowy zbudowałe prawidłowo, a zatem wniosek ostateczny musi by

logiczny. W ten sposób dojdziesz do my lenia naprawd "zdrowego", a takie zdrowe ciało

my lowe b dzie oddziaływało uzdrawiaj co na twe ciała ni sze.

Drugim z sze ciu "przygotowa " jest dama czyli kontrola nad post pkami. Nie idzie tu od

razu o post pki doniosłe, ale, przede wszystkim, o te mniej wa ne, które wła nie najłatwiej

uchodz twej kontroli. Zwa , ile to ruchów wykonujesz nie wiadomie. Id c machasz r kami

lub kiwasz głow , siedz c bawisz si palcami lub pierwszym lepszym przedmiotem, który ci

w r ce wpadnie. Czynisz to bezmy lnie, a całkiem niepotrzebnie. Marnujesz na to wiele

energii ciała eterycznego, któr mógłby spo ytkowa owocniej. Przypatrz si sobie, a

spostrze esz, e ty nawet chodzi nie umiesz. Id c uderzasz o chodnik obcasami tak mocno,

jakby go miał rozbi lub posuwasz si po nim, jakby nogi twe miały go oszlifowa obuwiem.

W dodatku niesiesz bez potrzeby r kawiczki lub ci k lask , któr si nie podpierasz, tylko

uderzasz ni z całym skupieniem o kamienie chodnika. Bez tych przedmiotów nie wyszedłby

na ulic , ale pakunek półkilowy ju by ci ci ył, wi c ka esz go ze sklepu dostarczy sobie do

domu. Wychodz c z domu, zamykasz drzwi bezmy lnie, a potem w połowie drogi wracasz,

bo nie wiesz, czy zamkn łe drzwi czy zostawiłe otwarte. Jedz c czytasz lub rozmawiasz z

tak uwag , e potem nie wiesz, co zjadłe , ile zjadłe i czy w ogóle ju jadłe . Pisz c list

przypominasz sobie dopiero po jego zaklejeniu, e wła ciwie napisałe o wszystkim innym,

tylko nie o tym, co było celem twego listu.

Otó , takie wypadki – i tysi ce podobnych – nie powinny si zdarza uczniowi tajemnemu.

Ka da czynno , czy to drobna, czy wa na musi mie swe umotywowanie logiczne, w

przeciwnym razie byłaby niepotrzebna. Ponadto, ka da powinna wynika logicznie z

poprzedniej. Je eli idziesz na przechadzk , aby u y powietrza, nielogiczne byłoby

kierowanie si w ludne dzielnice miasta. Słuchaj c koncertu, nie zyskasz nic z niego, je eli

b dziesz wówczas my lał o swych interesach lub rozmawiał z s siadk . Udaj c si w podró

kilkugodzinn , nie masz po co zabiera ze sob zapasów ywno ci. Maj c do załatwienia

jedn spraw zaraz, a drug bez ograniczenia terminu, nie zaczynaj od tej drugiej, bo mo e ci

potem zabrakn czasu na pierwsz . Chowaj c przedmioty do szaf lub szuflad, zwró uwag

na to, gdzie je kładziesz. Gdyby to czynił bezmy lnie, nie tylko nie znalazłby ich potem,

lecz na dodatek poprzewracałby inne przedmioty, o których jeszcze pami tasz, gdzie le , a

potem musiałby szuka i tamtych.

Układaj c je, popełniałby nielogiczno , kład c na spodzie te, których cz sto potrzebujesz, a

na wierzchu mniej u ywane. Wszystko to s rzeczy zrozumiałe wprawdzie same przez si , a

jednak przyznasz sam sobie, e nie zawsze trzymałe si tu najprostszej logiki. Do kontroli

post pków nale y zatem układanie czynno ci w pewnym porz dku logicznym, aby jedna z

drugiej wynikała, a nie sprzeciwiała si jej lub j niweczyła. wicz c si w tym starannie,

dopiero spostrze esz, ile to czynno ci musiałe wykonywa bez potrzeby, bo unikn łby ich

przy odrobinie uwagi i zastanowienia. Wówczas ocenisz, ile czasu i energii na nie

marnowałe .

Uparama jako trzecie przygotowanie, zawiera w sobie, przede wszystkim, wytrwało w

utrzymywaniu si na swej drodze yciowej, a nast pnie liczenie si z rzeczywistymi

warunkami tej drogi. Mo na to okre li jednym słowem: obowi zkowo . Je eli podj łe si

czego z pełn wiadomo ci, to jest ju twój obowi zek i masz go wykonywa z cał

sumienno ci . Zanim przyjmiesz na siebie nowe zobowi zanie oblicz dokładnie czy sprostasz

mu, a przede wszystkim, czy to potrzebne. Podejmuj c si lekkomy lnie nowych

background image

41

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

obowi zków, mógłby dla nich zaniedbywa dawniejsze, mo e wa niejsze od nowych.

Oczywi cie, e wszelka zmiana jest miła i przyjemnie byłoby co pewien czas zmienia swe

obowi zki, swe czynno ci ni wykonywa ci gle te same. Ale obowi zki spełniasz nie po to,

aby ci było przyjemnie, lecz po to, aby był na wiecie potrzebny. Nie robi c nic, byłby

paso ytem, trutniem, zabierałby tylko miejsce innym na wiecie. Je eli s dzisz, e gdyby

miał swobod wyboru, potrafiłby wybra sobie obowi zki o wiele bardziej odpowiadaj ce

twym zdolno ciom i korzystniejsze dla bli nich, to po prostu blu -nisz, bo przypisujesz sobie

rozum wi kszy ni tym wzniosłym Istotom, które rz dz zarówno wiatem jak i tob .

Gdyby był naprawd zdatny do innych obowi zków, otrzymałby je niew tpliwie. Spełniaj

zatem twe dotychczasowe obowi zki z cał miło ci i dokładno ci , aby wykazał tym, e

potrafisz wykonywa ka de. Wtedy dopiero do innych doro niesz. Nie uwa aj jednak twych

obowi zków za przymus, za niewol . Wykonuj c je nie strój miny galernika. Wszak nikt ci

do nich nie zmuszał, wzi łe je na siebie sam, z cał wiadomo ci tego, e przyjmujesz je po

to, aby je wypełnia . Skoro dobrowolnie je na siebie przyj łe , mógłby je z własnej ch ci

porzuci , nawet dzi , natychmiast. Jednak, przyj wszy je na siebie, przyj łe te ich

nast pstwa. Porzucaj c, poniesiesz te konsekwencje tego porzucenia. Masz wolny wybór i

zupełn swobod , nikt ci tu nie ponagla, ani w tym, ani w tamtym kierunku.

Zastanów si jednak powa nie i zajrzyj w gł b duszy, a zobaczysz to, czego by chciał

naprawd . Chciałby , aby mo na było porzuci obowi zki i by kto inny, a nie ty, ponosił

nast pstwa tego porzucenia. Tak si jednak nie godzi post powa , zabrania ci tego twoje

sumienie. A wi c, sumienie chce czego innego, a ty czego innego. Jeste w niezgodzie z

sumieniem. St d wynika niech do obowi zków. Bo jeste w niezgodzie nie ty, tylko twoja

ja ni sza, twe ciała. One nie lubi obowi zków, wolałyby zabaw i przyjemno ci. A nie

lubi dlatego, bo jeszcze nie s oczyszczone, jeszcze w nich tkwi egoizm, zarozumiało , całe

góry tego miecia, które masz dzi ki wykonywaniu zalece jamy usun .

Tutaj, w uparamie, idzie o co innego. Masz nie usuwa , lecz wbudowywa . Masz wbudowa

w sw natur to stałe i silne prze wiadczenie, e ty nic nie musisz. Jeste istot woln i

swobodn najzupełniej. Masz zawsze i wsz dzie niczym nie skr powany wybór. Mo esz w

ka dej chwili post pi w sposób wprost przeciwny ni dotychczas, a je eli tak nie

post pujesz, to tylko dlatego, e sam nie chcesz. A nie chcesz dlatego, bo my lisz ju o tyle

logicznie, e nie oczekujesz, aby mo na było wybra sam przyczyn , bez skutków. Wolisz

zatem te, a nie inne, nast pstwa.

Je eli spotykaj ci przykro ci lub cierpienia, które pozornie nie s nast pstwami tych

obowi zków, jako wprost z nimi nie zwi zane, to zauwa , e wła nie dlatego wybrałe te, a

nie inne obowi zki, aby móc przy nich odcierpie owe przykro ci. Wybrałe je mo e nie

wczoraj i nie przed rokiem, ale sam je wybrałe na pewno. Wiesz ju tyle o reinkarnacji i o

karmie, aby poj , e te warunki, w których teraz yjesz wybrałe sobie przed swym obecnym

wcieleniem. Czy wybrałe sam czy przez Lipika [Wg ródeł ezoterycznych: Lipika

(Lipikowie) s to Władcy Karmy zbudowani z kosmicznych eterów. Duchy Uniwersum.

Zob.: Alice Bailey: A Treatise on Cosmic Fire. ("Traktat o Ogniu Kosmicznym" – masz.

powielony) – przyp. red.], to rzecz oboj tna, bo wybór odbywał si na równiach arupa, na

których nie jeste czym innym ni Lipika. Patrz c z tego punktu widzenia na swe zadania

yciowe, b dziesz układał je zgodnie z celami rozwoju, zarówno własnego, jak całej

ludzko ci. Zrozumiawszy swój cel, b dziesz do d ył wytrwale, bez zniech cania si i

background image

42

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zbaczania z drogi obranej dla uzyskania jakich ubocznych celów lub unikni cia przeszkód i

konieczno ci ich przezwyci ania.

"Dobrze jest, e do wiadczamy niekiedy przykro ci i przeciwno ci, albowiem one cz stokro

budz serce w człowieku, przypominaj c mu, e jest na wygnaniu i e przeto nie ma pokłada

nadziei w adnej rzeczy tego wiata" (E. 75).

Titiksza opiera si wła nie na takim zrozumieniu swych zada yciowych i na wynikaj cej

st d cierpliwo ci w znoszeniu niepowodze i przykro ci. Obejmuje nadto tolerancj wobec

wszystkich ludzi i stworze . O tej wyrozumiało ci dla bli nich mówi si wiele, ale rozumie

si pod ni cz ciej pobła liwo i słabo ni tolerancj . W swoim otoczeniu masz ludzi

ró nych: złych i dobrych, głupich i rozumnych. Jednych nie znosisz, drugich lubisz, chocia

wiesz ju , e nie ma ludzi złych ani głupich, a s tylko bł dz cy, bo nie wiedz ["Je li chcesz,

aby ci drudzy znosili, zno drugich. Patrz, jak ci jeszcze daleko do owej prawdziwej miło ci

i pokory, która na nikogo nie umie si gniewa albo obrusza , jeno na siebie. Niewielka to

rzecz, umie obcowa z dobrymi i łagodnymi: to bowiem z przyrodzenia wszystkim si

podoba; bo ka dy lubi spokój i bardziej miłuje tych, którzy si z nim zgadzaj " (...) (E. 146)].

Gdyby ci jednak powiedziano, e jutro wszyscy wyjad do Ameryki i nie wiadomo czy

wróc , to zachowałby si całkiem inaczej wobec tych ludzi, z którymi si stykasz. Byłby

bardziej wyrozumiały dla ich bł dów i słabostek, nie dałby od nich, aby byli takimi, jakimi

ty chciałby ich mie , nie kierowałby si wobec nich tak bardzo swymi upodobaniami i

niech ciami. A przede wszystkim, nie czułby si tak osobi cie ura ony przez lada drobiazg

lub słówko z ich strony. Powiedziałby sobie: "Jutro ju si z nimi rozstan i mo e nigdy ich

nie zobacz " i łatwiej przebaczyłby im te drobnostki, których im teraz wybaczy nie mo esz.

Zdobyłby si na znacznie wi cej serdeczno ci i współczucia dla nich i starałby si

szczerzej, aby nie by dla nich przykrym. Niejedn przysług , której im wy wiadczy dzi ci

si "nie chce", bo mo esz jutro, wy wiadczyłby im zaraz, nim odjad , aby zachowali dobr

pami o tobie. O ile gorliwiej wykonywałby to wszystko, gdyby ci powiedziano, e oni ju

jutro umr . Nawet dla twego wroga znienawidzonego wykrzesałby iskierk sympatii i

pojednania. Przecie nie mo esz wiedzie , czy który z nich nie umrze do jutra. Zostaniesz

wówczas z wiecznym wyrzutem w duszy, e si z nim nie pojednał, nie wybaczył mu uraz i

nie naprawił krzywd, jakie mu dawniej wyrz dzałe . Titiksza wła nie da od ciebie, aby

wobec wszystkich współludzi zachowywał si zawsze tak, jakby widział ich po raz ostami,

jakby jutro mieli z pewno ci umrze . Postaraj si przemy le to w duszy jak naj ywiej i

przyswój to sobie jako zasad post powania z lud mi w yciu. Natomiast wobec rzeczy

zachowaj si w sposób nieco odmienny. Zachowuj si wobec nich tak, jakby ty miał jutro

umrze . Przez to one przestan by dla ciebie tak niesłychanie wa ne i cenne, tak warte

posiadania, tak zazdro nie bronione, aby ich kto inny nie u ywał. Podobnie zachowuj si

wobec zdarze , wobec rozczarowa lub przykro ci. Zniesiesz je o wiele łatwiej, gdy

pomy lisz, e one jutro ju si sko cz . Nie b dziesz miał nawet ochoty ali si na nie

komukolwiek, aby nie wyda si mu tak marnym i niecierpliwym w chwilach ostatnich.

Pi t w grupie sze ciu przygotowa jest raddha czyli wiara i ufno w siebie. Nie ma to

jednak nic wspólnego ze zbytni pewno ci siebie jak cechuj si ludzie zarozumiali lub

bezczelni. raddh nosi si w sobie, nie na sobie. Na zewn trz nikt jej nie spostrzega, bo ona

odnosi si do zdarze , nie do ludzi. Wspomniałem ci ju , e na " cie ce" b dziesz stawał oko

w oko ze zdarzeniami dotychczas ci nie znanymi, a b dziesz stawał sam, bez niczyjej opieki

lub ochrony. Jak e wi c wytrzymałby je, skoro wobec zdarze codziennych, dobrze ci

znanych rozumem i do wiadczeniem yciowym, tracisz ufno w siebie?

background image

43

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Sam wiesz, jak marne s czasem przeszkody lub przeciwno ci, które odbieraj ci ufno w

siebie, zniech caj do dalszych prób. Jednak e nawet dziesi tki i setki niepowodze nie

powinny ci zra a do prób ponownych. Jedynym powodem do zaprzestania dalszych

wysiłków powinno by tylko prze wiadczenie, e na drodze wybranej nie jest mo liwe

osi gni cie celu i to dla nikogo, nie tylko dla ciebie jednego. Zapami taj przy tym zdanie w.

Augustyna: "Potuerunt hi et hae, cur non tu Augustine?" ("Mog inni, dlaczego nie ty,

Augustynie?"). Je eli inni mogli doj do celu t drog , to dlaczegó i ty miałby nie doj ?

Przecie masz i w lady Mistrza, a jak e pój zdołasz, skoro potykasz si ju przed

progiem? Jak e ma Mistrz poda ci r k pomocn , skoro tracisz ufno w ni , skoro nawet

tracisz wiar w istnienie tej r ki?

Rzecz prosta, e te pot gi, które chciałyby ci zatrzyma na ziemi, w swym panowaniu, b d

wszelkimi sposobami zaciemniały i podwa ały w tobie wiar w Mistrza i ufno we własne

siły. To s wła nie te okresy ciemno ci duchowej, o której ci wspominałem. W nich b dzie ci

si wydawa , e cała wiedza tajemna ze swymi naukami o Mistrzach i o siłach wy szych w

człowieku, to brednie lub obł d, szydz cy ze zdrowego rozs dku, e droga, któr idziesz nie

wiedzie do wiatła, lecz prosto w jak ciemno bezdenn . Je eli wówczas stracisz wiar w

Mistrza, przestanie on istnie dla ciebie naprawd . Gdy stracisz wiar we własne siły, stracisz

i te siły, a wówczas staniesz si łupem rozpaczy lub obł du. Dlatego to tak niezb dna jest

samokontrola my li, jako pierwsze z przygotowa . Ciemno duchow mog podsyca tylko

twe my li stare, pochodz ce jeszcze z czasów przed twym wst pieniem na cie k . One to

przeszkadzaj ci wierzy w co nowego dlatego tylko, e jest to sprzeczne z nimi.

Dlatego te , nie b d zbyt po pieszny w s dach, a zwłaszcza w zaprzeczaniu. Gdy słyszysz

lub czytasz o czym odmiennym od twych dotychczasowych poj lub do wiadcze , nie mów

pochopnie, e to nieprawda lub, e to istnie nie mo e. Wstrzymaj si ze swym s dem, aby

go potem nie musiał poprawia . B d jednak zawsze gotów zmieni swój s d bez alu, gdy

tylko przekonasz si , e był mylny. Inaczej mówi c, pozb d si uporu w my lach, bo upór,

to zacofanie. Taki upór miewaj zwykle ludzie, gdy mówi , e "zasady" nie pozwalaj im

zmieni zdania. Zwłaszcza wobec rzeczy nowych, nie upieraj si przy swych "zasadach"

starych, lecz b d zdolny wyrobi sobie poj cia całkiem nowe, tym rzeczom odpowiednie.

Szóstym, ostatnim przygotowaniem jest samadhana, równowaga wewn trzna, co oczywi cie

nie jest równoznaczne z wewn trzn oboj tno ci . Stoicyzm polega wła nie na oboj tno ci

wobec wra e przykrych i miłych, zmierza zatem do pewnego przyt pienia wra liwo ci.

Samadhana natomiast, jest jednym z przygotowa , nie mo e zatem by jego brakiem, a wi c

np. brakiem wra liwo ci. Stopnie cie ki b d rozwija w tobie wra liwo we wszystkich

kierunkach. Czym innym jest jednak odczuwanie wra e , a czym innym poddawanie si

wra eniom. Mamy na my li osi gni cie tego, aby odczuwaj c wra enia, zarówno

najsilniejsze jak i najsubtelniejsze, umiał nie ulega adnemu z nich, nie dał si im opanowa .

Powiniene stale zachowywa pełn władz nad oddziaływaniem wra e na ciebie, nie da

si im nigdy wytr ci z równowagi.

Gdy ci spotkała rado wielka, oddawałe si jej bez pami ci i bez miary, po prostu "nie

posiadałe si " z rado ci, jak to si słusznie okre la. Gdy natomiast spotkało ci

niepowodzenie lub bole , wpadałe od razu w bezdenn rozpacz. Otó , od takich wyskoków

i wybuchów masz si odzwyczai , masz si zawsze "posiada ", nigdy siebie nie traci . ¬le

wiadczyłyby o twej równowadze wewn trznej takie ci głe wahania, takie przeskoki od

rado ci do rozpaczy, od optymizmu do pesymizmu. Wiesz, e nie idzie tu o zoboj tnienie.

background image

44

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wolno ci odczuwa rado i smutek, a nawet potrzeba, aby je odczuwał jak naj ywiej, bo z

tego odczuwania ukształtuj ci si i dojrzej narz dy duszy. Idzie o to, aby nie wpadał w nie

bez miary, nie ton ł w nich całkiem, nie tracił w nich siebie i zdrowego s du o rzeczach.

Poddaj c si takim wahaniom, zu ywałby niepotrzebnie wiele energii duszy na te gwałtowne

drgania twego ciała astralnego, a tej energii potrzebujesz do wa niejszych celów. Jest to tak

samo, jakby maj c pisa wzi ł r k ogromny zamach i ugodził w papier piórem tak silnie, e

zostałby przebity, natomiast do pisania wystarczy znacznie mniej energii. Zatem oszcz dzaj

siły duszy tak samo, jak oszcz dzasz siły fizyczne, bo to, co zaoszcz dzisz da ci zwi kszenie

twej warto ci ponad ludzk przeci tno . Siły te b d ci bardzo potrzebne w chwilach

niebezpiecze stwa lub za mienia duchowego, w chwilach nieszcz

lub zawodów, aby pod

ich brzemieniem nie upadał, nie tracił wiary w swe siły. Masz teraz lepsze wyobra enie o

tym, czym jest szatsampatti. Nie wyczerpuje ona jednak zakresu twych zada na stopniu

nijamy, bowiem to "sze ciostopniowe przygotowanie", a wiec cała szatsampatti razem,

tworzy dopiero jedn z czterech cnót, które masz wbudowa w twe ciała. Cnoty te, znane w

szkołach tajemnych, tak e pod mianem czterech kwalifikacji, s nast puj ce: 1. viveka,

rozró nianie rzeczy trwałych od znikomych, 2. viraga, moc nie dbaj ca o wyniki stara , 3.

szatsampatti – znane ci ju sze ciostopniowe przygotowanie i 4. mumukszu – d enie do

wyzwolenia [Wyzwolenie (ind. moksza, muktu): "zbawienie", osi gni cie stanu wiecznej

szcz liwo ci (ananda), wolnego od zmian, mierci i narodzin, oswobodzenie z "koła

narodzin i mierci" (sansara). Zob. Mały słownik klasycznej my li indyjskiej, wyd. Semper,

Warszawa, 1992 – przyp. red.]. Przy wyliczaniu stopni cie ki nie było potrzeby ich

wymienia , spostrze esz sam, jak te "kwalifikacje" s zbie ne z zadaniami jamy i nijamy,

które poznałe dotychczas.

Najwi cej szczególnych stara wymaga viveka. Dobrym do niej przygotowaniem jest takie

zachowanie wobec ludzi, jakby oni ju nazajutrz mieli umrze , a wobec rzeczy takie, jakby

ty sam miał umrze jutro. Zachowuj c odpowiedni dystans, łatwiej dostrze esz to, co w

ludziach i rzeczach jest przemijaj ce, a co ma znaczenie trwałe. Zaczniesz wówczas

pojmowa , e słowa, a nawet post pki twych bli nich, to szczegóły przemijaj ce, chwilowe,

bez trwałego znaczenia, a wa ne s w nich tylko ich skłonno ci, ich uzdolnienia, ich linie, po

których id , a raczej tylko same kierunki tych linii.

.Człowiek bez wykształcenia, który w słowach nieudolnych i post pkach szorstkich, ujawnia

sw prawo charakteru i altruizm, b dzie dla ciebie warto ciowy, bo jego prawo i miło

do ludzi, to linia, po której idzie, a brak wykształcenia i szorstko w zachowaniu si , to tylko

szczegóły przemijaj ce, bez trwałego znaczenia. Staniesz si natomiast całkowicie oboj tny

na czyje stanowisko społeczne, wpływy, maj tek, ogład towarzysk , nawet zasób

wykształcenia ksi kowego. Nie zwiod ci słówka pochlebne lub pi knie brzmi ce frazesy,

je eli pod nimi wyczujesz fałsz, egoizm, interesowno , bo u takiego człowieka nie

dopatrzysz si adnej linii yciowej lub, co gorsza, ujrzysz lini wyra nie w dół biegn c .

Nawet działalno społeczna, praca naukowa lub twórczo artystyczna znajdzie twe uznanie

wtedy tylko, gdy dany człowiek uprawia j nie z pobudek egoistycznych, bo rozstrzygaj ce w

twym warto ciowaniu b d zawsze same pobudki, a nie to, jakimi rodkami s

urzeczywistniane.

Podobny sprawdzian zastosujesz do przedmiotów, do zjawisk natury i do zdarze . Patrz c na

kwiat, zauwa ysz w nim to, co jest trwałe, a wi c kwitni cie, d enie do rozwoju, i odró nisz

od rzeczy tak znikomych jak jego kształt szczególny, barwa, liczba płatków itp. Ogl daj c las,

background image

45

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

podkre lisz jego cechy trwałe takie jak: ochrona przed wiatrem, mieszkanie dla ptactwa i

zwierzyny, zbiornik o ywczego powietrza, i odró nisz od cech przemijaj cych jak jego wiek,

drzewostan, warto opałowa lub budulcowa itd. Rozmy laj c o wojnie, pominiesz jej stosy

trupów, zniszczenie mienia i przesuni cie granic politycznych, ale zwrócisz uwag na zmian

formy rz dów po wojnie, objawy bohaterstwa jednych wojsk wobec tchórzliwego egoizmu

drugich, rozwój mierciono nej techniki, zasady układów pokojowych. Rzecz tak powszednia

jak np. lampa, odkryje ci sw warto dla nauki, pracy, komunikacji, bezpiecze stwa, a nie

zaprz tnie ci uwagi szczegółami tak znikomymi jak jej warto w pieni dzu, nawet

artystyczna, materiał o wietleniowy, wygodna konstrukcja lub zalety dla zdrowia.

Viraga opiera si na wynikach twych wicze w Karma jodze. W poprzednim rozdziale

znalazłe wskazówki, e najzupełniej oboj tne powinno by dla ciebie to, czy wynik twych

czynno ci odpowiada oczekiwanemu. Teraz masz pój jeszcze dalej. Oboj tne powinno ci

by jeszcze to nawet, czy zamiary twe w ogóle zdołasz wprowadzi w czyn, nie mówi c ju o

owocach tego czynu. Gdy wst pisz na cie k , zdarza ci si b dzie coraz cz ciej, e

czynno ciom, nawet najprostszym i najłatwiejszym, b dzie stawa na przeszkodzie jakie

zadanie niespodziewane i pilne, dla którego b dziesz musiał zaplanowan czynno odło y

na pó niej. B dzie dosłownie tak, e ilekro powiesz sobie: "Teraz zajm si tym a tym" ju

przed zacz ciem pojawi si konieczno zaj cia si czym innym. Nie b dziesz mógł czyni

tego, co chcesz, lecz co całkiem innego, nieoczekiwanego i nieprzewidzianego.

Takie sposobno ci zsyła ci Mistrz, aby mógł uprawia virag , a zarazem sprawdza , jak

daleko posun łe si naprzód w oczyszczaniu si ze zniecierpliwienia. Pocz tkowo nie b dzie

ci łatwo zwalczy zniecierpliwienie gdy np. wła nie wychodzisz z domu w pilnej sprawie, a

w drzwiach zast puje ci drog go , którego musisz przyj . Nawet najbłahsze drobnostki

b d ci uczyły viragi. Gdy sobie powiesz: "Teraz b d czytał" wła nie po otwarciu ksi ki

b dziesz musiał oderwa si od niej, aby załatwi jak piln spraw lub wykona czynno ,

której wcale nie przewidywałe . Gdy uło ysz si w łó ku do snu, aby rozkoszowa si

spokojnym wypoczynkiem, b dziesz musiał wsta , nawet kilkakrotnie, zanim wreszcie

poło ysz si spokojnie, rozmy laj c o tym, ile to rzeczy nieprzewidzianych mo e si mie ci

"mi dzy ustami a brzegiem pucharu". Taki los b dzie ci si wydawał prawdziwym

utrapieniem, ale tylko dopóty, dopóki nie zaczniesz reagowa na krzy owanie twych planów

z niezm conym spokojem, bez cienia niecierpliwo ci. Dopiero wówczas odzyskasz swobod

działania, chocia od czasu do czasu ponowi si jeszcze takie próby, aby mógł sprawdzi ,

czy nawyk niecierpliwienia si z byle powodu nie wkradł si w dusz na nowo.

Trzeci kwalifikacj tworzy znana ci ju szatsampatti, a czwart jest mumukszu. Wyraz ten

bł dnie tłumaczono jako "pragnienie wyzwolenia" lub "t sknot do nirwany", chocia

znacznie pro ciej byłoby przetłumaczy jako "d enie do wybawienia". Mumukszu była dla

pradawnych uczniów tajemnych rzeczywi cie t sknot do nirwany, bo wiesz ju , e

Praindowie wie o t nirwan opu cili i czuli si le w skr powaniu ziemskim. Jednak dla

nas, ludzi współczesnych, zbawienie nie polega na samolubnym uciekaniu z Ziemi, lecz na

zł czeniu si z Chrystusem. To zjednoczenie si jest naszym ideałem, aby my mogli z cał

wewn trzn szczero ci mówi : "Nie moja, ale Twoja niech si dzieje wola!". Je eli zatem,

mumukszu ma oznacza "pragnienie wyzwolenia", to wyzwolenie b dzie si odnosiło do

naszej ja ni ni szej. Masz si wyzwoli z p t twych ciał ni szych, oswobodzi si od ich

władzy, pragn tego oswobodzenia. Tego wła nie pragn łe i dlatego szukałe wst pu na

cie k . To pragnienie utrzymuj w sobie ywe i piel gnuj starannie, bo ono dodaje ci sił do

wspinania si po stopniach stromych i trudnych.

background image

46

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Gdy dojdziesz a tam, na szczyt, do Chrystusa, b dziesz oswobodzony. Ciała twe b d

wówczas nie władcami twoimi, lecz narz dziami posłusznymi i sprawnymi, którymi b dziesz

si posługiwał przy współpracy nad post pem ludzko ci, nad jej zbawieniem. Nie b dziesz

t sknił do uciekania z Ziemi, lecz do pracy na niej, zostaniesz czeladnikiem Chrystusowym.

Rzecz prosta, e nie oznacza to przywi zania si do dóbr ziemskich. B dziesz wówczas ju na

tym stopniu, na którym nie wi e ci nikt i nic. B dziesz oswobodzony. Wszystko, co masz,

b dziesz oddawał na usługi ludzko ci, dla jej dobra. Sam dla siebie niczego nie zapragniesz i

wła nie dlatego b dziesz miał do rozporz dzenia rodki najpot niejsze, jakie mo e mie

mocarz najwi kszy wiata, aby tych rodków mógł dla wiata u ywa .

Na stopniu nijamy masz przed sob wbudowanie całkiem nowych wła ciwo ci na miejsce

tego miecia, które usuwasz dzi ki uprawianiu jamy. Rzecz prosta, e z tym wbudowaniem

nie b dziesz zwlekał a do zupełnego oczyszczenia, zwłaszcza e ono nie ko czy si nigdy,

lecz w miar jak b dzie przybywa opró nionego i oczyszczonego miejsca, b dziesz w nie

wstawiał stopniowo nowe własno ci. Dostrze esz wtedy, e stopnie cie ki nie id kolejno po

sobie, lecz biegn równolegle obok siebie, tylko pocz tek ich jest kolejny. Na dalszych

stopniach spostrze esz to jeszcze wyra niej.

VIII

ASANA (POSTAWA YCIOWA)

Niemowl dlatego najpierw uczy si siedzie , potem sta , a na ko cu chodzi , bo do tych

pozycji ciała dostosowuje swoje ciała niewidzialne. Taki porz dek koLejny w układaniu ciała

przy wiczeniach b dziesz musiał zachowa i ty, aby wiczenia odbywały si prawidłowo.

Dla Indów pozycja ciała podczas wicze była warunkiem bardzo szczegółowo

opracowanym, bo ciała te wdziewali na siebie dopiero od niedawna. Przepisy najbardziej

drobiazgowe opracowała materialistyczna Hatha joga i np. dla pranajamy stworzyła a 66

ró nych pozycji ciała: 32 asany, 24 mudry i 10 kumbhak. Rad a joga nie przywi zywała

takiej wagi do ciała fizycznego, przepisywała zatem pozycj ciała swobodn na tyle, aby

mo na j było zachowa bez zmiany przez czas dłu szy. Jedynym warunkiem było takie

uło enie ciała, aby głowa, szyja i kr gosłup tworzyły lini prost , potrzebn dla

niezakłóconego przepływu pr dów eterycznych. Lini prost zachowaj i ty w układzie ciała

podczas pratjahary, dharany, dhjany i samadhi. Pocz tkowo uprawiaj te wiczenia w pozycji

poziomej, uło ywszy si jak najwygodniej, pó niej mo esz przej do pozycji pionowej,

siedz c prosto lub stoj c.

Warunki asany nie ograniczaj si jednak tylko do układu ciała. Nazwa ta oznacza w

sanskrycie "postaw ", zatem postaw nie tylko cielesn , lecz tak e psychiczn lub duchow .

Nawet postawa cielesna, to nie tylko sam układ ciała, lecz tak e stan jego zdrowia, jego

nastrój, jego sprawno , wreszcie warunki jego otoczenia. Na nic ci si nie przyda

najstaranniej uło ona pozycja, je eli oł dek masz obci ony trudno strawnymi potrawami

lub je eli wła nie cierpisz na jak chorob lub dolegliwo , cho by tak niewinn jak katar

albo wreszcie je li jeste wyczerpany nadmiern prac . Tak samo nie poprawi sytuacji układ

ciała, je eli jeste rozdra niony, przygn biony lub zaniepokojony. Bezwarto ciowe b dzie

tak e układanie ciała, je eli nie jeste pewien, czy za minut nie przeszkodzi ci kto lub co

pilnego. Do wicze zatem potrzebny jest, oprócz warunków fizycznych, tak e odpowiedni

nastrój i otoczenie.

background image

47

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wiesz ju , e w Hatha jodze "jama" zawiera oczyszczenie si , lecz nie wewn trzne, a cielesne

i obejmuje przepisy tak dla nas proste jak codzienne mycie si , płukanie gardła i nosa,

czyszczenie z bów, opró nianie i utrzymywanie w sprawno ci jelit itp. To wszystko

wykonujesz i bez znajomo ci jogi, tylko na podstawie przyzwyczaje nabytych ju w

dzieci stwie. Przypomn ci tylko w tym miejscu, e taka higiena ciała nie jest czym , ponad

co mógłby czu si "wy szym", bo nie wolno ci jej zaniedbywa , ani nie docenia . Mo e

niektóre z tych wskaza zarzuciłe jako zbyteczne, ale przywró je w yciu codziennym, a

zauwa ysz jak s po yteczne. Wska ci tylko dwa, mo e lekcewa one przez ciebie. Myj c

si rano, nabierz na dło wody i wci gnij jaw oba nozdrza jak tylko mo esz najgł biej, aby

wypłuka wn trze jamy nosowej. Uchroni ci to od kataru, a głosowi nada d wi czno i

czysto . Tak samo szklanka zwykłej wody stawiana co dzie wieczorem przy łó ku, a

wypijana rano nie od razu, lecz ły kami co minut , podwy szy sprawno twych jelit tak, e

rodki apteczne nie b d ci potrzebne. Wiesz zapewne jak jest wskazane mycie wieczorem,

przynajmniej r k, je eli nie całego ciała, a to nie z powodu czysto ci po cieli, lecz przede

wszystkim, aby uwolni ciało od przyczepionych do niego cz steczek eterycznych tych ludzi i

przedmiotów, z którymi przez cały dzie si stykałe .

Wiesz ju , e prawdziwy "ty", to twoja ja wy sza, nie s zatem tob twe ciała: ani

eteryczne, ani astralne, ani nawet my lowe, a tym bardziej – ciało fizyczne. Musisz wi c

wobec twych ciał zaj postaw podpowiadaj c uczniowi tajemnemu. Ciało fizyczne to

tylko mechanizm, silnik, któremu siły nap dowej u ycza ciało eteryczne. Ciało astralne, to

stworzenie ywe i maj ce własny organizm i własne pop dy, ale to równie jeszcze nie ty.

Nawet ciało my lowe, to tak e nie ty, tylko twoja maszyna do my lenia, a wi c do

porównywania i s dzenia. Te ciała nadzmysłowe, to twoje zwierz ta, które – gdy chcesz –

zaprz gasz do twego wozu (ciała fizycznego), aby porusza si i działa na równi ziemskiej.

Ustosunkowuj si zatem tak do twych ciał, jak wła ciciel do swych zwierz t. Nie mów – i nie

my l nigdy – "boli mnie" lub "jestem zm czony, zły, smutny", bo to nie ty czujesz ból,

zm czenie, smutek. To one je czuj , twoje ciała, twoje zwierz ta. Dbaj o nie tylko tyle, ile

dba o swe konie rozumny wła ciciel: daj im ywno , spoczynek, staraj si o utrzymanie ich

w czysto ci i na siłach, ale nie wypuszczaj nigdy z r k cugli władzy nad nimi. miałby si z

takiego je d ca, który mimo cugli w r kach jedzie nie tam, gdzie on chce, lecz tam, dok d go

ko ponosi. Ciała twe musz by tak "uje d one", aby nigdy nie poniosły ci w kierunku

przez ciebie nie zamierzonym. One nie ponios ci , gdy w tobie b d miały pana nad sob .

Mówi c lub my l c o nich mów zawsze: "ono jest głodne" lub "ono si cieszy". Ty za ,

prawdziwy ty, nie czujesz nigdy ani głodu, ani uciechy, jeste zawsze tylko bezstronnym

wiadkiem tego, e one głoduj lub si ciesz . Zachowuj c tak postaw wobec twych ciał,

zdołasz o wiele łatwiej znie ich dolegliwo ci, bo wszak e mniej dolega to, co boli kogo

innego, ni to, co boli ciebie osobi cie. A ciebie – twoj ja wy sz – nie mo e przecie

bole z b, ani nie mo e cieszy zarobek pieni ny w przedsi biorstwie.

Warunki otoczenia nie zawsze s od ciebie zale ne. Je eli jednak mo esz mie na nie wpływ

do pewnego stopnia, to wybierz sobie do wicze miejsce chronione przed gwarem i ruchem,

nie nara one na ci głe zmiany o wietlenia i w miar mo liwo ci wolne od obcych

przedmiotów. Najlepsza jest do tego mała przestrze , nie wypełniona niczym prócz sofy lub

le anki. Dobrze jest, je eli da si przyciemni wiatło, wystrzegaj si jednak, przynajmniej w

pocz tkach, ciemno ci zupełnej, bo lubi j tylko duchy ciemne, a przede wszystkim, zwa aj,

aby do niej nie wchodził nikt prócz ciebie, idzie bowiem o stworzenie w tym pomieszczeniu

background image

48

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

aury jak najczystszej i najspokojniejszej. Nawet ty sam tam nie wchod , je eli jeste

wzburzony, przygn biony lub chory. Uwa aj to miejsce za swoje sanktuarium.

Z tego nie wynika, e niemo liwe s dla ciebie wiczenia tajemne, je eli warunki nie

pozwalaj ci na wydzielenie takiego sanktuarium dla siebie. Jest ono tylko dogodne, ale nie

jest niezb dne ["Kto umie post powa według wewn trznych natchnie , a na zewn trzne

rzeczy mało uwa a, temu wszelkie miejsce i wszelki czas dobre s do wicze ..." (E. 141) –

przyp. J.A.S.]. Nawet w warunkach najskromniejszych mo esz z powodzeniem uprawia

wiczenia, je eli tylko b dziesz szczerze chciał, a nie korzystał z ka dej niedogodno ci, aby

si od nich wymawia . Co dzie wieczorem przed za ni ciem lub rano tu po obudzeniu,

znajdziesz woln chwil na wiczenia. Wystarczy 5 minut dziennie, a tych kilka minut

mo esz po wi ci bez uszczerbku dla obowi zków, cho by najliczniejszych. Ponadto, zdarz

ci si w toku zaj codziennych chwile odpoczynku lub oczekiwania na co , które mo esz

równie wykorzysta na wiczenia. Je eli spacerujesz, to rób to z dala od hałasu i ruchu

przechodniów, najlepiej w ogrodzie lub na polach, a tam znajdziesz spokój i cisz nie tylko na

wytchnienie, lecz tak e i na skupienie do wicze . Ciało fizyczne i mózg nie bior udziału w

wiczeniach wy szych stopni, b d to zatem dla nich okresy całkowitego wypoczynku.

Postaw duchow przygotowujesz sobie dzi ki wykonywaniu zalece jamy i namy. Jednak

psułby sobie postaw duchow , gdyby to, co wiesz z nauki tajemnej, zachowywał sobie

tylko na czas wicze , a podczas codziennych zaj posługiwał si tymi samymi torami

my lowymi, które miałe dawniej wspólne z przeci tnymi lud mi.

Jako ucze tajemny powiniene wobec wszystkiego, co ci ycie przynosi, zachowa postaw

całkiem inn ni zwyczajny człowiek. Sposób, w jaki tworzysz sobie poj cia, nawet o

rzeczach najpowszedniejszych, ma by całkiem inny od dotychczasowego. Ka de poj cie,

jakie sobie tworzysz o rzeczy, musi ci o niej mówi co okre lonego, co , co ma znaczenie, z

czego mógłby wysnuwa logiczne wnioski. Tymczasem tworzyłe cz sto poj cia, które nie

mówiły ci nic, były pustymi nazwami. Teraz wystrzegaj si przyswajania sobie takich nazw

pustych, nie zawieraj cych adnej tre ci dla ciebie, bo nie zbadałe ich istoty; nie szafuj nimi

w my lach ani w słowach. Zauwa ysz jak cz sto ludzie rzucaj na prawo i lewo takimi

słowami jak: histeria, linotyp, modernizm, radiograf, popularno , bałagan itp., nie maj c

poj cia, czy i jaka jest tre tych słów. Wystrzegaj si tak e przypatrywania si ró nym

rzeczom bezmy lnie, tylko dla nasycenia wzroku lub zaspokojenia ciekawo ci. Na nic si nie

zda patrzenie tylko po to, aby "widzie ". Patrz po to, aby "wiedzie ", aby wzbogaci swe

poj cia. Odpowiedni postaw zachowuj równie w chwilach podejmowania postanowie .

Nawet w sprawach małej wagi nie bierz si do działania bez rozwa enia przedtem potrzeby i

celu tego działania. Do czego ci nie skłania adna rozumna motywacja, tego zaniechaj. Nie

pozwalaj sobie równie na podejmowanie działania pod wpływem wra e lub nastrojów

chwilowych. Nie znaczy to jednak, e zalecam ci wahanie i namy lanie si bez ko ca.

Szybko decyzji nie znajduje si w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do jej motywacji.

B dziesz nawet coraz cz ciej znajdował si w sytuacjach, których pomy lne rozwi zanie

zale y wła nie od decyzji natychmiastowych, w których ka da zwłoka byłaby ju utrat

korzystnej sposobno ci, jaka ju si nie powtórzy.

Tak samo powinna si ró ni twoja postawa w mówieniu od postawy dotychczasowej. Ka de

twoje słowo niech ma wag odpowiedni , bo wiesz, e tracisz nad nim władz , gdy je

wypowiesz. Dlatego te bezwarto ciowe s dla ciebie zwykłe rozmowy towarzyskie, w

których przeskakuje si setki razy z przedmiotu na przedmiot, w których dotyka si tematów

tylko "po łebkach" bez zgł bienia ich, bez zostawienia nawet czasu na zastanowienie si nad

background image

49

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nimi. Nie unikaj jednak takich płytkich towarzystw, bo w nich masz sposobno do poznania,

jak ludzie my l zazwyczaj, a nieraz mo esz im si przyda rzuciwszy w rozmowie jakie

ziarno my li gł bszej, które padnie im w dusze i kiedy , pó niej, wykiełkuje. Strze si przy

tym tonu mentorskiego lub zachowania si takiego, jakby ty wszystko lepiej wiedział i tylko

pobła liwie innych słuchał.

Twoja postawa w działaniu przede wszystkim powinna si Uczy z warunkami otoczenia.

Działania dostosuj, je eli to mo liwe, do uwarunkowa otoczenia, a wystrzegaj si działa

przeciw otoczeniu. Byłoby bł dne, gdyby np. w towarzystwie ludzi zajmuj cych si prac

umysłow chciał odbywa wiczenia w grze na fortepianie lub uczył si gło no recytacji.

Podobnie byłoby niewła ciwe, gdyby oczekiwał, e ucisz si wszyscy wokół ciebie,

poniewa ty chcesz np. spa o niezwykłej porze. Niezr czne byłoby np. wej cie do winiarni i

wygłaszanie do pij cych wykładów o szkodliwo ci alkoholu. Znacznie wi cej pomo e ci w

tym harmonizowaniu własnych działa z otoczeniem twój wrodzony takt, ni setki

przykładów. Streszcza si to w prostej wskazówce: działaj zawsze w stosownym miejscu i w

stosownej porze.

Podobn postaw zajmiesz wobec całego ycia. Uwa aj ycie nie za szereg cierpie , a tym

bardziej nie za szereg osobistych satysfakcji, lecz za szkoł , w której jeste po to, aby nauczy

si jak najwi cej. Uwa aj swoje ciało fizyczne za mechanizm, którego jeste wła cicielem i

dbaj o nie dokładnie tyle, ile dbałby o maszyn . Daj mu wszystko, czego mu potrzeba do sił i

zdrowia, ale te u ywaj tych sił do pracy bez oszcz dzania ich i bez roztkliwiania si nad

ciałem. Wówczas łatwiej przezwyci ysz skłonno do lenistwa i dogadzania ciału, łatwiej

równie zniesiesz niewygody i cierpienia fizyczne.

Ł czy si z tym twa postawa duchowa wobec d e , bo zdołasz bezstronnie oceni swe siły i

zdolno ci. Nie b dziesz d ył do niczego takiego, co by przerastało te siły, ale te nie

zaniedbasz niczego, na co wystarczy twych sił i zdolno ci. Wypełniaj c swe obowi zki nie

poddawaj si im bezmy lnie, jak ko poci gowy, który nie rozumie co i po co ci gnie, lecz

staraj si je zrozumie i odkry ich nast pstwa dla ogółu ludzko ci. Poznasz wtedy stopniowo,

e ka da twoja czynno , cho by najmniejsza z pozoru, jest potrzebna dla cało ci. B dziesz

si starał zaniecha ka dej czynno ci zb dnej lub przeciwnej harmonii w ogólnym post pie

ludzko ci.

Nauczysz si tak e działa zawsze ze skupieniem, cho by to były czynno ci drobne lub

krótkotrwałe. Odzwyczaisz si od my lenia o czym innym, gdy pracujesz lub od

rozpraszania uwagi w ró nych kierunkach. Nawet id c ulic powiniene i ze skupieniem,

nie zatapia si w my lach lub rozmowie, lecz zwa a na otoczenie. Zbierzesz wówczas wiele

spostrze e , które w roztargnieniu mógłby pomin lub nawet uchronisz si do przykrego

wypadku.

Tak e wobec własnego wn trza powiniene zachowa odpowiedni postaw , nie zapomina ,

e ono istnieje, nie y wył cznie tylko wra eniami i zdarzeniami zewn trznymi, lecz

zagł bia si od czasu do czasu w swe wn trze. W chwilach takiego pogr enia si w sobie

odsu na bok wszystko zewn trzne, odł cz uwag od twych ciał i od ich prze y , a staraj si

u wiadomi sobie jak naj ywiej twoj ja wy sz , odczu , e ona i ty, to jedno; e ona

włada twymi ciałami jako jedyna rzeczywisto naprawd realna. Potem dokonaj przegl du

twych czynno ci, uczu i my li z całego dnia lub tygodnia – zale nie od tego, kiedy ostatnio

wykonywałe taki przegl d wewn trzny. Taki "rachunek sumienia" znany ci ju z

background image

50

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

katechizmu, nie jest, bynajmniej, czym błahym lub zb dnym. Gdy przed oczyma duszy

przesun ci si twe post pki, słowa i my li, gdy spojrzysz na nie z odwag i szczero ci

zupełn , jak s dzia bezstronny, dopiero wtedy sprawdzisz, ile ci jeszcze zostaje do zrobienia

w pracy nad swoim oczyszczeniem.

Aby ci egoizm nie m cił tej bezstronno ci s du, patrz na te post pki, uczucia i my li, jak nie

na twoje własne, lecz czyje inne. Łatwiej jest bez pobła ania s dzi kogo innego ni

samego siebie. Mam tu na my li, przede wszystkim, szczero i n jzupełniejsz prawd .

Skoro tylko zaczniesz sam przed sob uniewinnia si z którego ze swych post pków lub

uczu , zasłonisz przed sob jego doniosło i wytr cisz sobie z r ki mo liwo wykorzenienia

tego chwastu z twej duszy. Na dalszym stopniu poznasz wiczenie zwane "przegl dem

wstecznym", które ułatwi ci takie bezstronne ocenianie swych post pków. Teraz tylko

postanów wykonywanie takiego rachunku sumienia, takiego s du nad sob , wieczorem,

codziennie, przed za ni ciem i tego przyrzeczenia dotrzymuj wi cie, cho by dla wiczenia

si w dokonywaniu postanowie .

Osiem tych wła ciwo ci, które maj cechowa twoj postaw duchow znajdziesz tak e w

ksi gach indyjskich pod nazw "szlachetnej o miorakiej cie ki", która obejmuje nast puj ce

ogniwa:

1. wła ciwe spostrze enia;

2. wła ciwe my lenie;

3. wła ciwa mowa;

4. wła ciwe post powanie;

5. wła ciwe ycie;

6. wła ciwe d enia;

7. wła ciwa rozwaga;

8. wła ciwe zatopienie si w sobie (medytacja) [Zob. Andrzej Szyszko-Bohusz: "Hinduizm,

buddyzm, islam". Ossolineum 1990, str. 89-90 i dalsze – przyp. red.].

Nie b dziesz zatem mylił tej "o miorakiej cie ki" i jej ogniw z o mioma stopniami jogi,

bowiem tworzy ona cała zaledwie jeden ze szczebli. Znaczenie tej cie ki dla rozwoju

jednego ze zmysłów niewidzialnych stanie si dla ciebie zrozumiałe pó niej. Teraz tylko

zwróc ci uwag na szczególn wa no postawy, jak powiniene zachowywa wobec

swego otoczenia.

Mej na uwadze, e jako ucze tajemny, zaczynasz zmienia swoje relacje i stosunki z

otoczeniem, chocia ono tej zmiany stosunku nie dostrzega i nie powinno spostrzega . W

dotychczasowym yciu ju nieraz do wiadczałe tego, jak silnie oddziałuj na ciebie czyje

my li, uczucia i nastroje. W otoczeniu ludzi smutnych lub zdenerwowanych sam przesi kałe

ich nastrojami. W taki sposób twoje własne nastroje oddziałuj na innych w twym otoczeniu.

Je eli wi c, na pocz tku twego "przygotowania" nie umiesz jeszcze od razu opanowa twoich

background image

51

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

my li i uczu , to przynajmniej nie pozwalaj sobie na nie w otoczeniu twych bli nich. Gdy ci

przykra my l, zło lub rozpacz opanuje, a stłumi jej w zarodku nie umiesz, to nie zara aj ni

twego otoczenia, lecz usuwaj si w samotno , a do ludzi wracaj dopiero wtedy, gdy potrafisz

nie tylko pokaza im pogodn twarz, ale i twoje wn trze b dzie zupełnie spokojne.

We pod uwag , ze wraz z post pem twego rozwoju tajemnego b dzie si wzmaga nat enie

twych my li i uczu , a takie my li pot ne i nastroje wybitne b d oddziaływały tym

gwałtowniej na ludzi w twym otoczeniu. Tak samo dzieje si w odniesieniu do otaczaj cych

ci przedmiotów i sprz tów, które przesi kaj twymi my lami, uczuciami i nastrojami. Na

cianach i sprz tach osiadaj one i przylegaj do nich warstw niezwykle trwał . Dlatego te ,

osoby bardziej wra liwe, po wej ciu do czyjego mieszkania od razu odczuwaj warto

duchow jego mieszka ca, cho by chwilowo był nieobecny.

Szczególnie za , wystrzegaj si ujemnego oddziaływania twymi my lami lub uczuciami na

dzieci. Natura ich, nieodporna jeszcze i wra liwa, to gleba nadzwyczaj yzna, na której ka dy

posiew, czy to dobry, czy zły, kiełkuje niezwykle szybko. Nieraz rodzice w rozmowach

uskar aj si na swe dzieci, e one "nie wiadomo sk d" nabieraj skłonno ci do kłótni, do

kłamstwa, do obmowy itp., chocia rzekomo w domu "nic podobnego nie słysz ". Mo liwe,

e naprawd nie słysz , bo rodzice wystrzegaj si tych wad w obecno ci dzieci, ale nie

hamuj si wtedy, gdy dzieci s nieobecne. Ich kłótnie, wybuchy gniewu, ploteczki

towarzyskie, mo e nawet słowa dwuznaczne, przylepiaj si do cian i do sprz tów, unosz

si obłokiem brudnym w powietrzu i gdy dzieci wróc do domu, wciskaj si w ich dusze, jak

zarazki niewidzialne. Dzieci staj si złe, opryskliwe, kłamliwe, podst pne, chocia rodzice

wobec nich staraj si zachowa przykładno .

Na ciebie samego te oddziałuj zwrotnie twe uczucia i my li dawniejsze. Gdy w ród

czterech cian twego pokoiku oddajesz si my lom pesymistycznym, zgry -liwo ci,

zw tpieniu, niech ci do wiata i ludzi, a po przechadzce, uspokoiwszy si znacznie, wrócisz

do tego pokoiku, wyda ci si on od razu wstr tny i brzydki. To twoje własne my li i uczucia

tak go zabrudziły poprzednio, e teraz wydaje ci si brudny i nieprzyjemny. Je eli

przebywasz w nim przez chwil , to ponownie wpadniesz w zgry liwo i pesymizm, bo ze

cian i ze sprz tów b d na ciebie działa te wpływy pesymistyczne, które poprzednio sam na

ciany rzuciłe . Dlatego te ostrzegam ci , aby nigdy do twego sanktuarium nie wchodził w

nastroju zgry liwym lub przygn bionym.

Twoja postawa wobec otoczenia nakłada na ciebie jeszcze inne wymagania. Idzie tu nie tylko

o my li i uczucia, lecz tak e o zachowanie si czynne wobec bli nich. Ka dy, czy to jako

ojciec lub matka, brat lub siostra, czy jako wychowawca, komendant, opiekun, kupiec,

urz dnik, jest w pewnym, niejako obowi zkowym, otoczeniu ludzi bli szych mu lub

dalszych. Otó zasad twoj ma by to, e nie wolno ci nigdy da od innych wi cej ni

dasz od siebie. Wprost przeciwnie, wolno ci tylko mniej da od innych ni od siebie.

Przede wszystkim, nie wolno ci wpada w gniew o to, e oni nie s tacy, jakimi chciałby ich

widzie . Uwagi lub nagany masz prawo im czyni tylko wtedy, gdy upowa nia ci do tego

twoje wobec nich stanowisko, a wi c: opiekuna, wychowawcy, przeło onego, stró a prawa.

Nie tylko uwag słownych nie wolno ci wypowiada , je eli nie s konieczne. Tak e twe

zachowanie si w ich otoczeniu staraj si uło y sobie tak, aby twoja obecno w ród nich

była dla nich jak najmniej uci liwa. Nie daj si nigdy skusi do nakazywania im czynno ci

takiej, która wła nie tobie si podoba. Nie przerywaj im zaj tylko dlatego, e tobie ju si

background image

52

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

sprzykrzyły. Twoja obecno powinna stale tak harmonizowa z otoczeniem, aby ono nigdy

nie odczuwało jej przykro, z wyj tkiem tych wypadków, w których otoczenie to rzeczywi cie

bł dzi. Poza tym jednak miej na uwadze to, aby twoja obecno nigdy nie była dla nikogo

uci liwa. A nie b dzie, je eli dzi ki twojemu ci głemu staraniu b dziesz od tego otoczenia

dał jak najmniej dla siebie. Wsz dzie tam, gdzie to nie jest konieczne, nie daj od nikogo,

aby tobie ust pił miejsca, aby dla ciebie si uciszył, aby tobie w czymkolwiek pomagał lub

usługiwał. Ty za , odwrotnie, ust puj ka demu, gdzie tylko mo esz, zachowuj si jak

najciszej i jak najspokojniej, b d zawsze gotów do pomocy lub usługi, ale tylko na czyje

yczenie. Nie narzucaj si nigdy nikomu sw pomoc lub swymi radami. Nie narzucaj si

tak e sw pieczołowito ci , nawet własnym dzieciom lub krewnym. Wkrótce zaci yłaby im

twoja przesadna troskliwo , sprzykrzyłyby si im twoje nieustanne pytania jak si czuj i czy

im czego nie potrzeba. Jest to, inaczej mówi c, poszanowanie cudzej indywidualno ci.

Im wy ej b dziesz wst pował na stopnie cie ki, tym bardziej b dziesz rozwijał swoj

subtelno uczu , swój takt wewn trzny, który bez wicze i osobnych wskazówek podda ci

zawsze sposób post powania jak najbardziej dostrojony harmonijnie do otoczenia.

IX

PRANAJAMA (RYTM YCIOWY)

W swej "Ezoteryce" pisze Bławatska: "Pranajama oznacza dosłownie " mier oddechu", a

przytłumiania go zakazuj zgodnie nasi Mistrzowie. Nauka o "pi ciu oddechach" ma dwa

znaczenia i dwa zastosowania. Tantrikowie bior j dosłownie, ale Rad a jogini stosuj do

oddechu my lowego czyli do oddechu woli jako wył cznie wiod cego do najwy szych

zdolno ci jasnowi-dztwa, do aktywno ci "trzeciego oka" (czakra Ad na, mi dzy brwiami,

sanskryckie: diwja driszti – Boskie oko – przyp. red.) i do uzyskania władz tajemnych. Hat-ha

jogini u ywaj pi ciu tattw ni szych [Tattwa (dosł. "owo ", "ono "), prosty pierwiastek

bytu, rozumiany równocze nie jako jego zasada, zob.: Mały słownik klasycznej my li

indyjskiej. Wyd. Semper, Warszawa, 1992, str. 109 -110 -przyp. red.], a Rad a jogini

zaczynaj od stosowania trzech wy szych wył cznie w celu rozwoju umysłu i woli, a

pozostałych dopiero wtedy, gdy trzy tamte opanuj w zupełno ci".

Wst p ten pomo e ci zrozumie powody, dla których nie znajdziesz w tej ksi ce adnych

wskazówek oddechowych, które powoduj przy pieszenie dojrzewania czakr (lotosów, padm)

w twych ciałach niewidzialnych. Dost pne ci b d dopiero wówczas, gdy wiczeniami w

dharanie, dhjanie i samadhi zdołasz w te ciała wprowadzi rytm psychiczny czyli "oddech

woli". W tym miejscu podam ci tylko proste wskazówki dotycz ce wicze oddechowych,

które nie s niczym tajemnym, ani nie powoduj adnych nast pstw w twoich czakrach. Te

same wskazówki znajdziesz w ró nych oryginalnych pracach i plagiatach na temat indyjskich

systemów oddechowych, ale tak pomieszane ze szkodliwymi lub bł dnymi, e wybra z nich

odpowiednie, nie jest rzecz łatw .

Słusznie mówi Indowie, e my w Europie nie umiemy oddycha . Uruchamiamy tylko cz

płuc i dlatego musimy oddycha niepotrzebnie szybko, aby płucom dostarczy dostateczn

ilo tlenu. Kobiety u nas oddychaj przewa nie górn cz ci płuc, m czy ni za rodkow

lub doln . Spróbuj, le c w pozycji wyprostowanej lub stoj c, wci gn w płuca jak

najwi cej powietrza. Wdychaj do chwili, w której uniesiesz w gór łopatki i górne ebra.

background image

53

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wtedy zauwa ysz, e znacznie wi cej wci gniesz powietrza w płuca ni to dotychczas

robiłe . Takich kilka wdechów i wydechów gł bokich i powolnych, wystarczy ci na dzie

jako oddechowa gimnastyka płuc. Zbyt cz sto jej nie powtarzaj, aby si na rozedm płuc nie

narazi . Po wysiłku fizycznym, po znu eniu lub wyczerpaniu, takich kilka gł bokich

wdechów przywróci ci od razu siły i rze ko , ale musisz wykona je z całym spokojem i

skupieniem. Gdy zmarzniesz, kilka takich samych oddechów przywróci twemu ciału o ywcze

ciepło. Jest to działanie czysto fizyczne i nie spodziewaj si adnych innych nast pstw.

Drugie wiczenie, które ci podam, mo esz wykonywa dopiero po sumiennym wy wiczeniu

jamy, poniewa oddziaływuje na jedn z czakr (padm) ciała eterycznego. Przed starannym

oczyszczeniem ciała eterycznego z nałogów i uprzedze wykonywanie tego wiczenia byłoby

przedwczesne, a nawet szkodliwe i to zarówno dla ciebie jak i dla otoczenia, poniewa

mógłby na nie przenie swoje własne nałogi! To wiczenie oddechowe mo esz równie

wykonywa tylko w nastroju zupełnie spokojnym i to pod warunkiem, e jeste całkiem

zdrów fizycznie.

Połó si wygodnie na plecach tak, aby głowa, kark oraz kr gosłup tworzyły lini prost .

Głowa musi le e poziomo, nie pochylona naprzód, zatem odłó zbyt wysokie poduszki.

Skrzy uj r ce na piersiach, prawa dło na lewej, stopy zetknij kraw dziami i w tej pozycji

wci gnij do płuc tyle powietrza, ile b dziesz mógł. Gdy ju wypełnisz powietrzem nie tylko

płuca ale i brzuch, nie wydychaj powietrza, lecz usiłuj mi niami brzusznymi przesun

powietrze z brzucha do płuc, mimo e s ju pełne. Zobaczysz, e ci si to powiedzie i a

rozszerz ci si ebra i łopatki. Gdy zwolnisz z napi cia przepon i mi nie brzucha,

powietrze z płuc przesunie si ponownie do brzucha i dopiero wtedy wykonaj wydech. Na

pocz tku wystarczy ci jeden taki wdech i wydech. Po nabraniu pewnej wprawy dojdziesz do

tego, e bez wydychania przemie cisz kilka razy powietrze z brzucha do płuc i z powrotem.

Wi cej jak pi razy przemieszcza nie próbuj, bo mogłoby ci to zaszkodzi [Zaniechaj tych

wicze natychmiast na kilka miesi cy, gdyby zauwa ył cho by lekki ból w piersiach lub

przeponie – przyp. J.A.S.]. Tak samo nie uprawiaj tego wiczenia wi cej ni raz dziennie, to

znaczy jeden wdech, przemieszczenie i wydech. Poza działaniem na czakr eteryczn , które

zauwa ysz dopiero na dalszym stopniu cie ki, to wiczenie przyniesie ci, na skutek

gimnastyki oddechowej mi ni, podwy szenie sprawno ci jelit i wzmo one poczucie zdrowia

i ywotno ci. Rzecz prosta, e nie tylko przy takich wiczeniach, ale i w ogóle podczas

oddychania przez cały dzie , musisz si przyzwyczai do tego, aby stale oddycha nosem,

nigdy za ustami.

Jak widzisz, powy sze wiczenia nie maj nic wspólnego z jakimkolwiek przytłumieniem

oddechu, wr cz przeciwnie, ucz ci oddycha dopiero "pełn piersi ". Jest to tym bardziej

potrzebne, e na szczeblach dalszych, uprawiaj c dharan lub dhjan zauwa ysz jak

bezwiednie maleje rozmiar oddechów podczas napi cia uwagi w medytacji. Jest to tak samo

jak wtedy, gdy np. siedzisz jakie zdarzenie z takim nat eniem uwagi, e a ci "dech w

piersiach zapiera". Dlatego te to obni enie oddechów musisz wyrówna nast pnie

wskazanymi ci wła nie wiczeniami w gł bokim oddychaniu.

Czym zupełnie odmiennym od w tpliwej warto ci wicze oddechowych, jakie wybieraj

autorzy europejscy bezkrytycznie z ksi g indyjskich, jest nadanie rytmu oddechowi. Rytm

zast puje w wielu wypadkach wysiłek, jak to wiesz zapewne z mechaniki. Kropla ci gle

spadaj ca z czasem wydr y skał . Oddział wojska maszeruj cy przez most rytmicznymi

krokami mógłby ten most tak rozkołysa , e p kłyby jego prz sła, dlatego te wojsko idzie

background image

54

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

lu nym, mieszanym krokiem, gdy przechodzi przez most. Ryta, czyli powtarzanie czego w

stałych odst pach czasu, to pot ga ogromna, w naszych czasach materialistycznych,

niedoceniana. Zarzucamy rytm nawet w sprawach tak nieodzownych dla zdrowia jak jedzenie

lub spanie. Jadamy nie o stałych porach, lecz wtedy, kiedy mamy czas lub ochot , sypiamy

równie nieregularnie i dlatego "karłowacieje nasze pokolenie", jak to z niepokojem

stwierdzaj higieni ci. O rytmie w mowie, w muzyce, w budowlach, nawet ju nie my limy w

XX wieku, poematy nowoczesne maj rytm równie niedoł ny jak nowsze utwory muzyczne

i uwa amy to nawet za zalet .

Dla ciebie jednak rytm, i to rytm jak najwybitniejszy, powinien istnie we wszystkim: w

oddechu, w chodzeniu, w mowie, w czynno ciach, w jedzeniu, spaniu, nawet w uczuciach i w

my lach. Przyjrzyj si przyrodzie, jak w niej wszystko odbywa si rytmicznie, z jak

regularn kolejno ci . Dzie nast puje po nocy, wiosna po zimie, wi dni cie ro lin po ich

rozkwicie, a wszystko ma swe stałe pory, w których si odbywa. Nic nie dzieje si na

wyprzódki, nic zbyt po piesznie, nic z opó nieniem. Taka rytmiczno powinna sta si

twoim przyzwyczajeniem yciowym we wszystkim: powiniene do niej tak si przyzwyczai ,

aby stała si po prostu nałogiem twego ciała eterycznego. Id c zachowuj stale krok równy i

rytmiczny, ale nie ci ki ani wielki. Podczas chodzenia pami taj równie o rytmicznym

oddychaniu i dostosuj je do kroków, np. jeden wdech na ka de trzy kroki i wydech na trzy

nast pne. Wybierz pory posiłków w stałych odst pach, oczywi cie nie za małych, w stałych

godzinach. Pami taj, e na strawienie pokarmów oł dek zu ywa 2 godziny, nie jadaj zatem

nigdy cz ciej jak co trzy godziny, lepiej nawet rzadziej. Sen musi si tak e odbywa w

rytmicznych odst pach i o regularnych porach. Wystarczy ci zupełnie po wi ci na sen

trzeci cz

doby, sypia ponad 10 godzin byłoby zbyteczne, a mniej ni 6 godzin

szkodziłoby ci na zdrowiu i siłach. Odzwyczaj si od jedzenia w łó ku, zaraz po obudzeniu,

bo oł dek pi dłu ej ni narz dy zewn trzne. Przed jedzeniem rozruszaj si , cho by tylko

myj c si i ubieraj c. Rytmiczno zachowaj równie – o ile mo esz – w zaj ciach. Zaczynaj

je co dzie o tych samych godzinach i o stałych godzinach przechod do innych zaj ,

przeplataj c zaj cia umysłowe fizycznymi, trudniejsze l ejszymi itd. Rodzaj zaj staraj si

tak e dostosowa do rytmu pór dnia w przyrodzie i do pór roku nawet. Godziny poranne

odpowiednie s do pracy trze wej, materialnej, cho by nie fizycznej, lecz umysłowej, np. w

obliczeniach, w my leniu logicznym itp., natomiast wieczorne sprzyjaj pracy twórczej, a

wi c zaj ciom artystycznym, studiom sztuki, wszystkiemu, co zale y od polotu fantazji i

uczucia. Miesi ce letnie lepiej odpowiadaj pracy zewn trznej, studiom przyrody,

obserwacjom, a zimowe pracy syntetycznej i twórczej. Do odczuwania tych subtelnych ró nic

twym ciałem eterycznym dojdziesz jednak dopiero na stopniach wy szych. Wszystko to

oczywi cie obowi zuje ci tylko w miar mo liwo ci, je eli adne zmiany dotychczasowych

warunków nie s w twej mocy, b d pewien niezłomnie, e w tych warunkach jakie masz,

znajdziesz pod dostatkiem sposobno ci do uprawiania zarówno pranajamy jak i wszelkich

innych wicze potrzebnych ci na cie ce.

Dalszym stopniem w pranajamie, do którego jednak dojdziesz dopiero powoli, b dzie

uzgodnienie twego rytmu oddechu z rytmem bicia serca. Dojdziesz do tego, e na ka dy

wdech i wydech przypadnie pewna ci le okre lona i stale ta sama liczba uderze pulsu.

Dojdziesz do tego nie na podstawie jakich wicze szczególnych, lecz niejako sam z siebie,

gdy ju do tego stopnia opanujesz swe ciała i uspokoisz je tak, e b d ze sob w doskonałej

harmonii wewn trznej. A e zbli asz si do tej harmoni, poznasz po czym , co dzi uwa asz,

by mo e, za niemo liwe. Otó spostrze esz, e twój puls, twe uderzenia serca, s zale ne od

twej woli, e mo esz je dowolnie przy piesza lub zwalnia . Wiesz zapewne z anatomii, e

background image

55

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

ciało fizyczne posiada mi nie dwojakie: gładkie i pr kowane. Jedne słu do wykonywania

ruchów wiadomych, drugie do ruchów niezale nych od woli, np. do ruchów oł dka i jelit.

Otó , serce jest jedynym organem zło onym z mi ni pr kowanych, mimo e ruchy jego nie

s zale ne od wiadomej woli. Ale b d kiedy zale ne w przyszło ci, a ty, jako ucze

tajemny, wyprzedzasz rozwój ogólny, wi c wykształcasz w sobie tak zdolno władania

ruchami serca. Nie wynika z tego, oczywi cie, e nie jest mo liwe uzyskanie tej zdolno ci na

innej drodze, np. Hatha jogi lub mie j wrodzon . Tak e inne zdolno ci wy sze – chocia nie

wszystkie – mo na rozwin wiczeniami mechanicznymi, ale to nie jest droga wła ciwa. Ty

zdolno władania sercem, władania kr eniem krwi w ciele, uzyskasz jako wytwór uboczny,

o który nie starasz si wcale. Uzyskasz go na pewnym stopniu cie ki, podobnie jak uzyskasz

zdolno jasnowidzenia, wysuwania ciała eterycznego itp. Tu wskazałem ci tylko zwi zek tej

zdolno ci z rytmem oddechu. Na stopniu, na którym do tego dojdziesz, poziom twój b dzie

ju tak wysoki, e ani ci przez my l nie przemknie ch tka popisania si przed kim innym t

zdolno ci , b dziesz j miał dla siebie, jako sprawdzian twego poziomu.

Na odpowiednim stopniu spostrze esz tak e, jak warto ma przerwa mi dzy wdechem a

wydechem przeznaczona na zatrzymanie w płucach powietrza i jaki jest jej zwi zek z przerw

mi dzy wydechem i wdechem nast pnym, gdy płuca s opró nione z powietrza. B dzie to

jednak dopiero na tym stopniu, do którego dojdziesz po oczyszczeniu si tak dokładnym, e

b dzie ju wykluczona mo liwo , e opanuj ci jakiekolwiek uczucia niskie. Wówczas

musi ju by naprawd niemo liwo ci , aby ci np. gniew " ciskał za gardło", aby serce

"zamierało" ci z trwogi lub, aby si musiał rumieni ze wstydu. A wiesz z własnego

do wiadczenia, jak bardzo wybuchy takich uczu wpływaj na oddech i na t tno serca, jak

opanowuj nawet twe ciało fizyczne.

Teraz ju wyra niej dostrzegasz ró nic miedzy pranajam jogi nowoczesnej a wiczeniami

mechanicznymi w pranajamie Hatha jogi. Odpowiednio ró ne b d te wyniki. To, co jest dla

Hatha jogi celem prana-jamy, a wi c rozniecenie ognia Kundalini i poprowadzenie go w

czakrach (padmach) eterycznych a do "otworu Brahmy", to samo ty uzyskasz bez adnych

wysiłków w tym kierunku. Przypadnie ci w udziale samo, bo czakry twe dojrzej do pełnego

otwarcia (rozkwitni cia). Jest to podobne, jak pobudzanie ro lin do wzrostu ró nymi

sztucznymi i gwałtownymi rodkami. Mo na je doprowadzi , wprawdzie, nawet do rozkwitu,

ale chorobliwego, przedwczesnego. Natomiast twoje czakry (padmy) rozwin si i rozkwitn

ci w sposób naturalny, jak ro liny pod o ywczym działaniem sło ca i powietrza.

Wykształcisz w sobie zdolno ci do rozwijania tych czakr wiadomie i zdolno ci te zachowasz

w twej ja ni wy szej na wszystkie wcielenia nast pne. B dzie to zatem twój dorobek trwały,

nie gin cy po mierci, lecz zdatny do przeniesienia w twe ciała nowe, jakie w dalszych

inkarnacjach otrzymasz.

X

PRATJAHARA (WŁADANIE UWAG )

W filozofii indyjskiej znajdziesz poj cie, które jest nie znane systemom filozoficznym

Europy. Jest to "sutratma" – w przekładzie z sanskrytu oznacza to "dusza nitkowata". W

dharanie dojdziesz do imaginacji wyra niejszej na temat tego, czym jest sutratma, teraz

wystarczy ci, gdy j sobie wyobrazisz jako np. przewód, który ł czy słuchawk twego

telefonu z innymi stacjami po wło eniu ko cówki w odpowiedni ł cznik. Po wł czeniu raz do

background image

56

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

jednego, potem do drugiego otworu, ł czysz si przemiennie z ró nymi stacjami

telefonicznymi i odbierasz od nich wiadomo ci. Podobn funkcj spełnia twoja sutratma.

Ł czysz j z nerwami ucha, aby słysze , z j zykiem, aby odczu smak, ze skór , aby odbiera

wra enie zimna lub dotyku. Ł cz c, zawsze zwracasz uwag na dany zmysł, odbierasz od

niego wra enia. Jednak, najcz ciej jeste poł czony ze wszystkimi zmysłami jednocze nie.

Odbierasz równocze nie ró ne wra enia i nie wiesz, na które z nich zwróci uwag .

Wszystkie stacje telefoniczne dzwoni jednocze nie i daj poł czenia, wybierasz zwykle t ,

która dzwoni najbardziej natarczywie.

Twoim zadaniem w pratjaharze jest zaprowadzenie pewnego ładu w tym dzwonieniu,

naprawienie centrali telefonicznej tak, aby nie dzwoniły ci naraz ró ne stacje, lecz aby sam

mógł wybra t , z któr chcesz si poł czy . Inaczej mówi c, idzie o to, aby nauczył si

odbiera tylko te wra enia, które odbiera zechcesz, u nie zwraca uwagi na inne.

Najlepszych wicze dostarczy ci samo ycie. Pewne z tych wicze odbywałe nawet ju

dotychczas, mimo woli. Gdy szedłe zatłoczon ulic z kim innym, zaj ty rozmow ,

zwracałe uwag tylko na to, co ci on mówi – pomijałe słowa innych przechodniów. Nawet

nie zauwa ałe ich wygl du, nie wiedziałe , kto przechodził obok was, ani nie spostrzegłe

mo e ukłonu kogo znajomego, chocia miałe oczy otwarte.

Innym razem, stałe przed wystaw sklepu, np. przed witryn ksi garsk i tak zaj łe uwag

ogl daniem okładek ksi ek, e nie słyszałe ani hałasu pojazdów za sob , ani nawet

pozdrowienia twego przyjaciela. Siedz c przy wspólnym obiedzie, podczas zajmuj cej

rozmowy, wcale nie odczuwasz smaku jedzonych potraw, nawet nie wiesz w ogóle co zjadłe .

W czasie koncertu z tak uwag słuchasz piewaka, e nie widzisz nie tylko s siadów obok

siebie, ale nawet samego piewaka, zamieniasz si "cały w słuch" i to do tego stopnia, e

nawet przestałe odczuwa ból z ba, który ci przed chwil dolegał.

To wszystko były wiczenia przypadkowe, mimowolne, bo zwracałe uwag w kierunku

najbardziej ci zajmuj cym w danej chwili. Teraz masz podj wiczenia wiadome:

wybiera nie t stacj telefoniczn , która dzwoni najgło niej, ani tak , z której spodziewasz

si najbardziej interesuj cych wiadomo ci, lecz wła nie t , która w danej chwili jest ci do

oboj tna. Wybierzesz j dlatego, aby wiczy si w kierowaniu swej uwagi własn wol . Na

przykład, czytaj c niezwykle interesuj c ksi k , przerwij czytanie w połowie fragmentu,

który przykuwa twoj uwag i zwró j na kształt czcionek, którymi ksi k wydrukowano

lub na liczb wierszy na jednej stronicy. Czytaj c i wyobra aj c sobie "oczami wyobra ni"

przebieg zajmuj cego zdarzenia, u wiadom sobie nagle, jaka jest temperatura powietrza lub

te , w którym miejscu stopy obuwie najmniej (nie najwi cej) ci uwiera. Słuchaj c koncertu

staraj si u wiadomi sobie niuans zapachu perfum twej s siadki tak intensywnie, aby na

chwil przestał słysze muzyk . Obfito takich sposobno ci do wicze znajdziesz w ka dej

chwili ycia i w ka dych warunkach. Przytoczone przykłady wystarcz ci do wyrobienia

sobie poj cia o tym, w jakim kierunku maj zmierza te wiczenia i na czym polegaj . Ich

celem jest zdoby władz nad zmysłami do tego stopnia, aby odbiera wra enia tylko od tego

zmysłu, na który zwrócisz uwag , z którym nawi esz ł czno przez sutratm . Masz nauczy

si nawi zywania ł czno ci z wybranym zmysłem i przerywa ł czno w wybranej chwili,

nawi zywa j z innym zmysłem, który, by mo e, nie przesyła ci adnego wyra nego

wra enia. W ten sposób, stopniowo uporz dkujesz swoj "central telefoniczn ". Podczas

tych wicze wystrzegaj si jednostronno ci. Mijałyby si one z celem, gdyby przyzwyczaił

si zawsze zwraca uwag tylko na jeden zmysł, bo wtedy mogłyby ci cz sto omin

wra enia bardzo cenne. Masz si nauczy panowania nad twoj central telefoniczn i to nie

background image

57

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

tylko na tyle, aby potrafi poł czy uwag z dowolnym zmysłem. Masz całkowicie opanowa

swoj "central zmysłów" i potrafi wł czy nie zawsze tylko po jednej stacji, lecz tak e po

dwie lub trzy jednocze nie, a nawet wszystkie równocze nie. Np. wychodz c z domu

postanów sobie: "Teraz b d miał wszystkie zmysły otwarte, b d nie tylko widział, słyszał i

czuł wszystko, co si koło mnie dzieje na ulicy, lecz tak e b d to wszystko dokładnie

pami tał". Wiesz ju , e pami ta si tylko to, na co zwróci si wiadom uwag . W podobny

sposób wicz tylko na dwóch lub trzech zmysłach na raz. Zwró uwag np. raz na wra enia

tylko słuchowe i dotykowe z wył czeniem innych, drugi raz na wra enia w chowe i

wzrokowe.

Gdy dojdziesz do pewnej wprawy w wiadomym ł czeniu sutratmy ze zmysłami i w jej

odł czaniu zgodnym z twoj wol , zacznij dalszy stopie wicze w pratjaharze. Z wra e

jednego zmysłu wybieraj tylko pewne grupy. W tym miejscu musimy porzuci robocze

porównanie ze stacjami telefonicznymi, bo byłoby myl ce. Pij c kaw – je eli j pijasz,

pomi zupełnie jej smak, a zwró uwag wył cznie na smak cukru w tej kawie. Słuchaj c gry

na fortepianie, pomi zupełnie melodi utworu, zwró wył cznie uwag na jego harmonizacj

lub te odwrotnie, zajmij uwag tylko melodi , a staraj si nie słysze akordów. Na koncercie

orkiestry wybierz sobie tylko jeden instrument np. wiolonczel lub flet i staraj si nie słysze

innych, chocia graj o wiele gło niej. Patrz c na malowidła, staraj si widzie osobno linie

bez barw i cieni, potem osobno plamy barwne bez linii, wreszcie sam wiatłocie z

pomini ciem barw i konturów. Gdy znajdziesz si w tłumie rozmawiaj cych ludzi, wybierz

sobie jedn lub dwie osoby i zwró wył cznie uwag na to, co one mówi , staraj c si nie

słysze niczyich słów. Celem tych wicze jest, aby umiał zauwa y wra enia słabsze,

pomimo natłoku wra e silniejszych. Nie tylko zauwa y , lecz ledzi je dalej. Idzie o to,

aby rozwin ł w sobie zdolno wyławiania wra e subtelnych z powodzi wra e bardzo

intensywnych, które silnie pobudzaj twoje narz dy zmysłów. Dzi ki temu doprowadzisz nie

tylko do wysubtelnienia i wyostrzenia zmysłów fizycznych, lecz otworzysz sobie drog do

odbierania takich wra e , do których zwykłego odbioru ciało fizyczne nie ma zmysłów.

Albo ju na tym stopniu, albo nieco pó niej, zauwa ysz takie wyostrzenie zmysłów. Pisk

nietoperza zawiera tony tak wysokie, e wielu ludzi nie słyszy ich wcale. Mo e i ty nie

słyszałe ich dotychczas, teraz jednak zaczniesz je słysze . wiatło słoneczne, załamane w

szklanym pryzmacie, rozszczepia si na wi zk barwnych promieni, od czerwonego przez

ółty, zielony i niebieski do fioletowego. Poza czerwonym i fioletowym – dla oka ludzkiego

panuje ciemno . Ty jednak zdołasz spostrzec na tych ko cach ciemnych jeszcze dalsze

wiatła barwne, niewidzialne dla innych ludzi. Spostrze esz promienie podczerwone i

nadfioletowe. Pierwsze b d koloru czarno-fioletowego, drugie goł bkowo-szarego.

Oprócz tego, zauwa ysz inne zjawiska wzrokowe, niedost pne dla wi kszo ci ludzi.

Spostrze esz, e bieguny magnesu stalowego lub elaznego elektromagnesu, wysyłaj barwne

promienie. Na biegunie pomocnym magnesu zobaczysz wiatło niebieskie, na południowym

pomara czowe. Ciało ludzkie, zwłaszcza głowa i r ce, uka e ci si równie otoczone

promieniuj c po wiat . Z palców, oczu i ust wytryskuj całe snopy promieni. Zauwa ysz

równie , e wiec ro liny, a nad kwiatami zobaczysz całe opary barwnych mgieł. Przy

wiczeniach dharany dojdziesz do dalszego rozwoju twych zmysłów ju nie fizycznych, lecz

eterycznych i astralnych i b dziesz spostrzegał rzeczy coraz cudowniejsze. Ponadto, zwi kszy

si sprawno innych twoich zmysłów, np. poznasz w ciemno ci dotykiem elazo, nawet

przykryte tkanin i odró nisz je dotykiem od innych metali. Słuchem zaczniesz rozró nia

background image

58

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

d wi ki dla innych nie istniej ce. W ch wyostrzy ci si do tego stopnia, e odró nisz nim

kamie od metalu lub drzewa, wod osolon od słodzonej itp.

W osi gni ciu tych wra liwo ci b d ci pomocne opisane wiczenia. Ponadto, czekaj ci

jeszcze inne wiczenia, wa niejsze ni dotychczasowe, idzie bowiem o wył czanie

wszystkich zmysłów fizycznych jednocze nie. Pomostem do tego jest zajmowanie uwagi

jakim przedmiotem umysłowym, np. wspomnieniami dawniej prze ytych zdarze . Oboj tne

tu b dzie czy we miesz pod uwag jaki wypadek, który zdarzył si przed godzin , czy te

taki, który był kilka lat temu. Wyobra go sobie ywo, zajmij nim uwag wył cznie tak, aby

wówczas nic nie widział, nie słyszał i nie czuł. W celu wykonywania tych wicze nie chro

si do twojego samotnego k cika, gdzie masz spokój, cisz i półcie , lecz wła nie wybieraj

dzie jasny, otoczenie niespokojne i hała liwe. Spróbuj równie w takich warunkach,

najbardziej niekorzystnych, czyta co z jak najwi ksz uwag . Nie wybieraj jednak tematów

interesuj cych ci osobi cie, poniewa takie przykułyby nawet uwag bez wysiłku woli z twej

strony, lecz wybierz wła nie tematy, które wcale ci nie zajmuj , a wymagaj wyt enia

uwagi, aby je zrozumie . To wiczenie mo esz poł czy z poprzednimi, przerywaj c

czytanie, aby zauwa y czy niebo jest zachmurzone lub dla zauwa enia koloru włosów osoby

stoj cej przed tob . Rób to jednak wtedy, kiedy ty chcesz, a nie np. wtedy, gdy wła nie jaki

człowiek zajmie miejsce przed tob i ten jego ruch dojdzie mimo woli do twej wiadomo ci.

Musisz si bowiem wystrzega wszelkich wra e pod wiadomych.

wiczenia tego rodzaju mo esz mno y w niesko czono , urozmaicaj c je własn

pomysłowo ci . Nie uwa aj ich jednak za jakie wiczenia teoretyczne, pozbawione

bezpo rednich wyników. Jest to przygotowanie ci le praktyczne i realne, na stopniach

wy szych przekonasz si , jak jest doniosłe i niezb dne. Je eli na wy szych stopniach masz

opanowa my lenie "bez mózgu", to ten mózg musi by przedtem zupełnie wyciszony, nie

mie ci nigdy przerywa tego czystego my lenia swymi ci kimi i powolnymi drganiami.

Musi zamilkn na ten czas i nie powa y si na przerwanie milczenia pod adnym

warunkiem, dopóki ty sam tego nie zechcesz. A "ty" to nie jest twe ciało ani twój mózg, lecz

twoja ja wy sza.

XI

PRZYGOTOWANIE

Pi stopni, o których przeczytałe dotychczas, tworzy razem, jak wiesz, cie k

przygotowawcz . Przez siedem lat b dziesz miał do pracy nad sob i b dziesz mógł nazwa

si szcz liwym, je eli w ci gu siedmiu lat osi gniesz na niej tyle, aby by dostatecznie

dojrzałym do wst pu na cie k czeladnika. Je eli niektóre z zada wykonasz mniej

doskonale ni inne, wolno ci b dzie mimo to wst pi , ale na cie k czeladnika próbnego. Nie

jest warunkiem koniecznym, aby najpierw wykonał całkowicie przygotowanie, zanim

dost pisz o wiecenia. Dopuszczalne jest, aby w niektórych kierunkach uprawiał nadal

przygotowanie, podczas gdy w innych otrzymujesz ju o wiecenie. Jest tu podobnie, jak w

szkołach. Je eli w niektórych przedmiotach wyka esz tylko mierne post py, ale w innych

bardzo dobre, to wynik ogólny wiadectwa uprawni ci do przej cia do wy szej klasy. W niej

musisz oczywi cie uzupełni braki, bo inaczej nie podołasz jej zadaniom.

background image

59

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Przygotowanie to tylko jedna klasa, a jama, nama, asana, pranajama i pratjahara to ró ne

przedmioty nauki. Szczeble te nie nast puj kolejno po sobie, lecz biegn równocze nie obok

siebie. Je eli czytałe o pranajamie np. pó niej ni o jamie, to powód jest ten, e bez

pewnego, cho by bardzo pocz tkowego, oczyszczenia si , niemo liwe jest oddawanie si

wiczeniom stopni dalszych. Podobnie b dzie w klasie wy szej. I tam dharana, dhjana i

samadhi biegn równolegle obok siebie, tworz c razem samjam , ale bez pewnej biegło ci w

dharanie nie zdołasz owocnie uprawia dhjany.

Wprawdzie o trzech wy szych stopniach mógłby nie wiedzie nic i odło y zainteresowanie

nimi a do czasu, gdy po siedmiu latach oka esz si dojrzałym do o wiecenia, ale na tych

stopniach pojawi si owoce tego, co zasiałe , uprawiaj c przygotowanie, a ka da prawdziwa

szkoła tajemna, daj c uczniowi jakiekolwiek zadania, zawsze wyja nia mu, jaki b dzie wynik.

Powiniene zatem wiedzie , do jakich wyników dojdziesz przez przygotowanie.

Ogólnym zadaniem okresu przygotowawczego jest, jak wiesz, oczyszczenie i opanowanie

twego ciała my lowego, astralnego i eterycznego, a przez to i fizycznego. Po ich całkowitym

opanowaniu, b dziesz dopiero mógł je przekształci , czyli "prze wietli " tym, co da ci

o wiecenie. To przetwarzanie siebie w innego człowieka jest wła nie wynikiem jogi. Twoja

ja wy sza prze wietli twe ciała tak, e blask jej b dzie si przez nie przebijał. Stopnie

przygotowawcze maj tylko umo liwi jej to prze wietlenie. Maj oczy ci twe ciała, da ci

do r ki całkowit władz nad nimi i naprawi ich funkcje tak, aby były dla ciebie sprawnymi

narz dziami, posłusznymi ci na ka de skinienie i funkcjonuj cymi bez zarzutu. Dostosowanie

tych narz dzi do funkcji, jakich b dzie od nich wymaga "o wiecenie" nast pi na wy szych

stopniach; teraz celem było ich oczyszczenie i naprawa.

Opanowanie ciała fizycznego, a przez nie tak e ciał niewidzialnych jest – jak wiesz – celem

Hatha jogi. Przez intensywne wiczenia, cz ciowo bardzo bolesne (tzn. "tapas"), Hatha jogin

zmierza do zdobycia tak wszechstronnej władzy nad swym ciałem, aby mógł zadawa mu ból,

kierowa funkcjami jego narz dów wewn trznych, wprawia je w katalepsj i wysuwa ze

na zewn trz ciało eteryczne lub astralne. Oprócz wykonywania tych wicze , Hatha jogin

"oczyszcza" swoje ciało fizyczne, wstrzymuj c si od spo ywania mi sa, alkoholu i u ycia

płciowego, aby w ten sposób, niejako "od dołu" oddziała przez ciało fizyczne tak e na ciało

eteryczne i astralne. Jest to, bez w tpienia, mo liwe do osi gni cia, ale tylko cz ciowo, do

pewnego stopnia, a objawem tego osi gni cia jest uzyskanie zdolno ci medialnych [Gło ne

media parapsychiczne czasów obecnych s wła nie wcieleniami dawniejszych Hatha joginów,

dlatego poziom moralny mediów bywa bardzo ró ny – przyp. J.A.S.]. Hatha jogin b dzie

potrafił dzi ki prostemu napi ciu woli wywoływa zjawiska lewitacji, felekinezy, aportów, a

wi c czyni "cuda" w przekonaniu ludzi nieo wieconych. Zdoła tak e osi gn pewien rodzaj

jasnowidzenia ni szego stopnia (w dolnych sferach astralnych) i nawi zywa ł czno z

"duchami" spirytystów.

Wiesz ju , e to nie jest droga wła ciwa, poniewa pomija oczyszczenie ciała my lowego i

nawi zanie ł czno ci z ja ni wy sz . Nie mo na rozwija ducha przez ciało, lecz odwrotnie:

tylko rozwój moralny mo e trwale wpływa na ciała jako narz dzia ducha. Dlatego nie

podawałem ci adnych wskazówek, jak opanowa ciało fizyczne, nie zalecałem ci

wstrzemi liwo ci od mi sa, od u ywek, od zadowalania pop dów fizycznych. Przecie

rozumny wła ciciel konia nie b dzie go głodził ani nie b dzie zwalczał jego pop dów, lecz

b dzie nimi kierował do swoich celów. Je eli uwa asz, e w pocz tkach twego

background image

60

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

przygotowania łatwiej ci b dzie opanowa niektóre nami tno ci przez wstrzemi liwo

fizyczn , mo esz j uprawia , ale nie spodziewaj si po niej zbyt wiele.

Logiczne jest, aby oczyszczanie zaczynało si od góry i schodziło coraz ni ej. Dlatego te

zacz łe oczyszczanie od ciała my lowego. Starałe si usun ten obłok drobnych i marnych

my laków, obcych lub swoich własnych, który otaczał przedtem twoje ciało my lowe

nieprzeniknion chmur . Teraz przestrze wokół twego ciała my lowego jest wolna i czysta,

nie zasłania ci ju widoku i dzi ki temu b dziesz mógł na wy szym stopniu otrzymywa

inspiracje, spostrzega my li obce. B d to nie tylko my li ludzi, bo taka zdolno niewiele

by si ró niła od telepatii, lecz b d to przede wszystkim my li istot wy szych nad ludzi, istot

zamieszkuj cych te wiaty, z których ludzie czerpi natchnienia.

Zdołasz zatem ciałem my lowym si ga w gór , ale wpływ tego ciała oczyszczonego spłynie

te w dół, na ciała ni sze. Zarzucisz my li niepotrzebne, a zaczniesz my le o rzeczach

potrzebnych. Przez to w ciele astralnym b dzie powstawało o wiele mniej uczu

niepotrzebnych, o wiele mniej pokus i po da . Oczyszczenie ciała my lowego z całego

balastu my li niepotrzebnych i nikłych uczyni ze narz dzie niezwykle sprawne i dokładne.

My li twoje b d tak jasne, wyraziste i logiczne, e nie byłoby to w ogóle mo liwe dla

człowieka, który nie przeszedł przez przygotowanie podobne do twojego.

Zmieni si równie twoje ciało astralne. Dotychczas wygl dało jak ró nobarwny obłok,

pozbawiony okre lonych zarysów, zmieniaj cy ustawicznie form i barwy, kł bi cy si i

migaj cy raz ciemniej, raz ja niej. Pr dy i wiry astralne wnikały we bez przeszkody,

zmieniały jego kształt i zabarwienie, powodowały w nim wybuchy i wrzenia coraz to inne. Po

przygotowaniu ciało to zyska przede wszystkim kształt okre lony i wyra ny kontur. Znikn w

nim ró ne nagłe wybuchy i nie uregulowane drgania, chocia nie ustanie jego ruch wirowy i

ustawiczne przepływanie pr dów, teraz ju pr dów własnych, nie narzuconych z zewn trz.

Znikn z niego ponadto albo przynajmniej strac na nat eniu niektóre mniej pi kne barwy,

takie jak: krwista czerwie , szara ziele , nieprzejrzysta czer lub m tny fiolet. Pojawi si

natomiast kilka barw nowych, niezwykle szlachetnych i czystych.

Tak samo wyniki przygotowania b d zauwa alne w ciele eterycznym. Zamiast bezkształtnej

masy wypełniaj cej w przybli eniu kontury ciała fizycznego, jednak z licznymi naro lami i

guzami, m tnej i ciemnej, roz wietlonej tylko w niektórych punktach, jakby słabo arz cymi

si w glami, pojawi si teraz posta wyra nie ukształtowana, zło ona z trzech cz ci

wyra nie oddzielnych, błyszcz ca kilkoma gwiazdami kolorowymi, miedzy którymi wij si

barwne pr dy. Te wietlne gwiazdy, to padmy twego ciała eterycznego, czyli "kwiaty lotosu"

(czakry). Rozwin ły osie przez wykonywanie przygotowania, a pó niej wiec ju jasno i

wiruj ruchem prawidłowym. Gwiazdy te maj , jak wiesz, ka da inn liczb promyków, czyli

"szprych koła" (płatków lotosu). Mniej wi cej w rodku ciała wieci lotos

dziesi ciopłatkowy; z p czka zawieraj cego pi płatków ywych, a drugie pi u pionych,

rozwijałe , spełniaj c pi przykaza jamy, te pi płatków z u pienia, a do rozkwitu

doprowadziłe cały "kwiat" (czakr splotu słonecznego) wiczeniem oddechowym

przesyłaj cym powietrze z brzucha do płuc i odwrotnie. Gdyby go zacz ł budzi do ruchu od

razu wiczeniem oddechowym, nie o ywiwszy go poprzednio wykonywaniem jamy, wtedy

wprawiłby czakr w ruch przeciwny normalnemu! Na skutek tego równie pr dy w ciele

eterycznym kr yłyby nieprawidłowo, posiadłby zdolno ci mesmeryczne, ale ten

mesmeryzm działałby na innych ludzi jak alkohol: zamiast leczy usypiałby tylko ich choroby

i znieczulałby ich chwilowo na cierpienia. Natomiast twój mesmeryzn b dzie czysty i

background image

61

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zdrowy, bo i twoje ciało eteryczne jest zdrowe i oczyszczone. Nadmiaru tego mesmery-zmu,

tych sił witalnych b dziesz mógł u ywa do leczenia bli nich i przynoszenia im ulgi w

cierpieniach. Zadanie główne, które masz wykona , nie zmierza jednak w tym kierunku. Nie

masz wybra zawodu lekarza -mesmerysty, bo czekaj ci wa niejsze zadania: b dziesz

leczył i wzmacniał dusze, nie ciała.

Oprócz czakry 10-płatkowej zbudzisz z u pienia tak e inne, chocia jeszcze nie wszystkie, bo

do niektórych jest potrzebne wykonywanie wicze dharany i dhjany. "Sze ciostopniowe

przygotowanie", które sobie przyswoiłe , stosuj c zalecenia nijamy, rozwinie ci czakr 12-

płatkow mieszcz c si w pobli u serca (czakra anahata). W niej poprzednio poruszało si

sennie sze jej płatków, a drugie sze było nieczynnych, teraz za wiec si wszystkie i

wiruj prawidłowo. W głowie, mniej wi cej w tym punkcie, w którym przewód nosowy ł czy

si z gardłem wieci czakra 16-płat-kowa (visuddha czakra). Doprowadziła j do rozkwitu

"szlachetna cie ka o mioraka". Natomiast, pozostała jeszcze w p czku czakra 8-płatkowa

(svadhistana), chocia dzi ki pracy nad "czterema kwalifikacjami" rozbudziłe z u pienia

cztery jej płatki i wprawiłe w ruch zgodny z czterema drugimi. Do pełnego rozkwitu dojdzie

ten "kwiat lotosu" (czakra) dopiero na cie ce czeladnika.

Te czakry, które dotychczas o ywiłe daj ci cały szereg całkiem nowych spostrze e , bo ju

działaj prawidłowo jako "zmysły nadzmysłowe". Czakra 12 -płatkowa, oprócz wzmo enia

twej ywotno ci i uzdolnienia mesmerycznego, pozwala ci odczuwa usposobienie ludzi w

taki sposób, e jednych nazwiesz ciepłymi, innych chłodnymi, chocia b dzie to oczywi cie

tylko opis. Czakra 16-płatkowa doł czy do tego doznania wietlne; tych, których okre liłe

jako ciepłych, nazwiesz jasnymi, zimnych – ciemnymi, oboj tnych – szarymi. Spostrze enia

te otrzymaj ponadto pewne formy: odró nisz kształt my li jednych ludzi od drugich, a nawet

formy, jakimi wyra aj si prawu zjawisk w przyrodzie. Nie b d to jeszcze spostrze e ni

cisłe, lecz wra enia ogólne, ale umocni ci w za ufaniu do tej drogi, po której idziesz, bo

b dziesz mógł sprawdzi , e idziesz ni nie na pró no, skoro ju pojawiaj si wyniki.

Jednak nie tylko po ró ach b dziesz st pał. Ta roz budzona wra liwo narz dów

nadzmysłowych (czakr) da ci, oprócz prze y ciekawych, tak e szereg przej przykrych.

B dziesz w takim poło eniu, jak dziecko, na które działaj z wszystkich stron wra enia

dodatnie i ujemne, a ono nie umie jeszcze poradzi sobie z nimi, nie umie si broni przed

nimi. Twoje zmysły niewidzialne, dopiero wie o zbudzone z u pienia, b d pocz tkowo

równie nieudolne w odbieraniu wra e , jak i w zamykaniu si przeciwko nim.

Jednym z takich przykrych objawów, z którym nie od razu b dziesz umiał sobie poradzi ,

b dzie uczucie duszno ci i skr powania, gdy znajdziesz si w ludzkim tłumie. Ciało astralne

si ga przeci tnie o pół metra poza obr b ciała fizycznego, zatem, w ludzkim tłumie obce ciała

astralne b d wnikały w twoje i sprawiały ci uczucie ucisku pot guj ce si czasami a do

mdło ci. Duchowy chłód ludzi wyczuwany czakr 12-płatkow b dzie dla ciebie niezwykle

przykry, dopiero po upływie pewnego czasu b dziesz umiał np. poda bez uczucia odrazy

r k takiemu człowiekowi. Uczucia i nastroje obce b d z niezwykł łatwo ci pobudzały do

harmonijnych wibracji twoje ciało astralne. Człowiek zrozpaczony wzbudzi w tobie od razu

rozpacz, a czyj wybuch gniewu tak samo rozkołysze twoje ciało astralne. Spostrzeganie

my li ludzkich b dzie w tobie budziło podobne my li, a je eli b dziesz si starał im opiera ,

to znów łatwo popadniesz w pogard dla tych ludzi za ich my li marne i egoistyczne.

background image

62

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W ród takich prze y – bolesnych i radosnych oraz w ród mnóstwa jeszcze innych, wije si

cie ka twojego przygotowania. Do tego musisz doda okresy "ciemno ci duchowej", które

b d ci nawiedzały z coraz to wi ksz sił oraz stałe poczucie pustki i osamotnienia, które

b dzie ci towarzyszy ci gle na cie ce. Nie zapominaj tak e, e im wy ej b dziesz

wst pował na stopniach cie ki, tym bardziej b dzie si wzmaga zaciekło tych pot g

ni szych, które uwa ały ci za swój dotychczasowy łup i tym usilniej b d podsuwały ci

przeró ne pokusy i sidła, aby w nich uwi zł i zszedł ze cie ki. Pomocne im w tym b dzie

tak e za lepienie ludzi, bo ludzie nie lubi , aby kto ró nił si od nich. Dopóki byłe

człowiekiem przeci tnym, dopóki miałe ułomno ci, które inni mogli ci wybacza , dopóty

byłe do nich podobny, nie przerastałe ani o włos ich poziomu. Jednak z chwil , gdy

zaczynasz przerasta ich o głow , zwracasz uwag wszystkich wokół na siebie. Nie jest to

bynajmniej uwaga przyjazna, raczej zawistna. Nie mog c doj , dlaczego ich przerosłe ,

zaczynaj wyszukiwa wszystkie twoje słabostki, strony ujemne, nie dla poprawienia ciebie,

lecz dla uspokojenia siebie, e oni nie s gorsi, a twoje wyro ni cie nie jest dowodem twej

wy szej warto ci. Pami taj, e w takich wypadkach bystro wzroku osób z twego otoczenia

zaostrza si nadzwyczajnie.

Najdrobniejsz usterk w twym charakterze, najdrobniejsz wad , odkryj w tobie, cho by j

taił jak najstaranniej, ponadto wyci gn j przed "opini publiczn " i rozdmuchaj do

rozmiarów potwornych, aby tylko cieszy si , e znale li "plam na sło cu". Nie jest to ich

zło , tylko niewiedza. S tylko lepymi narz dziami w r kach tych mocy niskich, które

spostrzegaj , e im si wymykasz i tym usilniej walcz o zatrzymanie ciebie w swych

pazurach. Pami taj zatem, e na nic ci si nie zda, je eli chciałby jak cho by

najdrobniejsz plamk na duszy zostawi i uniewinniał j przed sob lub chciał ukry przed

swym sumieniem. Ludzie j niechybnie wyszperaj , wyci gn na jaw i powi ksz

dziesi ciokrotnie. Przypomn ci nawet grzechy twej młodo ci, które mo e uwa asz za ju

dawno odrobione. Uzbrój si zatem w sił i wytrwało , aby wytrzyma z godno ci ataki

zewsz d, które b d ci ju stale towarzyszyły.

Bez w tpienia nie b dzie to miłe, ale musisz si z tym pogodzi . B dzie ci bardzo przydatne,

bo gdyby chciał sam przed sob ukry jak cho by mał niedoskonało w twym

charakterze, wynajd j inni i postawi ci j przed oczami. B dzie to dla ciebie zbawiennym

lekarstwem przeciwko zarozumiało ci i przeciw pobła aniu sobie. Dopiero wówczas

zobaczysz, jak trudno jest oczy ci si najdokładniej z wszelkiej pró no ci, z wysokiego

mniemania o sobie. Nie raz powiesz sobie: "Czego oni ode mnie chc ? Przecie jestem ju o

tyle od nich wy szy, e aden mi nie dorówna, a jeszcze im tego za mało?". Gdy tak powiesz,

b dziesz nie wy szy, lecz ni szy od nich, bo oni wiedz , e s ułomni, a ty nie chcesz si do

tego przyzna przed samym sob . I nie koniec na rym. Zamiast niech ci do bli nich, pozornie

całkiem słusznej, masz rozwin i utrzymywa stale w sobie ju nie wyrozumiało dla nich,

nie "przebaczenie" za "przykro ci", jakie ci wyrz dzaj "niezasłu enie", lecz miło i

wdzi czno . B d im wdzi czny za t nauk , któr ci daj , za to wytykanie bł dów, do

jakich ty sam przed sob nie chcesz si przyzna . Oni pomagaj ci w oczyszczeniu, a nie

szkodz . Zatem nie powiniene ywi do nich uczucia pogardy lub niech ci, bo byłby to

jeden z najbardziej przykrych twoich upadków na cie ce, z którego nie podniósłby si

łatwo. Bierz ludzi takimi, jacy s , a nie takimi, jakimi ty chciałby ich mie . Jednak siebie

kształ tak, aby był naprawd taki, jakim siebie chcesz widzie .

W miar swego wst powania w gór po stopniach cie ki, b dziesz otrzymywa coraz

wy sze uzdolnienia, b dziesz po prostu stawał si coraz bardziej ponad-przeci tnym

background image

63

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

człowiekiem. Nie s d jednak, e te zdolno ci otrzymasz dla siebie. Od zdolnego da si

wi cej, ni od mniej uzdolnionego. Zasada ta obowi zuje nawet w szkołach, nie tylko na

cie ce. Wszystkie wy sze uzdolnienia, które b dziesz kolejno otrzymywał na cie ce, dane

ci b d po to, aby mógł tym wi cej pomaga innym ludziom. Jak e jednak zdołasz im

pomaga , je eli odsuniesz si od nich z pogard lub cho by tylko z tajon uraz ? Jak

nazwałby matk , która dla swoich dzieci ywiłaby pogard dlatego, e mniej wiedz od niej

lub która by miała dla nich niech za to, e sprawiaj jej przykro ci sw niewiedz ? Nie

mów, e bli ni to nie twoje dzieci, bo wła nie s twoimi dzie mi. Masz im by opiekunem

duchowym, masz ich uczy i prowadzi , a przede wszystkim masz im wieci przykładem.

Masz ka demu z nich mówi nie słowami lecz własnym przykładem: "Ja zdołałem si nieco

wznie i oczy ci , to zdołasz i ty, zechciej tylko!".

Jak e jednak zdołałby by im opiekunem, by im "bratem starszym" gdyby ich nie kochał?

Zapewne znane ci jest to zdanie niesłychanie doniosłe i maj ce zastosowanie we wszystkich

dziedzinach wiedzy tajemnej: "Objawi ci si mo e tylko to, co pokochasz; do czego odnosisz

si z niech ci , tego nie poznasz nigdy, bo twa niech stawia mur mi dzy nim a tob ". Do

serca ludzi trafisz tylko sercem, a nie pogard . Musisz pozyska ich zaufanie, je eli masz ich

prowadzi . Pomocy z r k wrogich nikt nie przyjmie. Zatem za mało byłoby tylko wybaczy

im, e wyci gaj na jaw twe ukryte bł dy. Musisz im przyzna słuszno i odczu dla nich

wdzi czno . Musisz im wpoi niezachwiane przekonanie, e ci to nie dotkn ło, e nic

przykrego nie zrobili – owszem pomogli, wi c nie wpłyn ło to ujemnie na twe dla nich

uczucia.

Wówczas sprawdzisz w yciu słowa Ewangelii: "Kto na ciebie kamieniem, ty na niego

chlebem", bo rozumiesz ju , e nie jest to dla ciebie przykazanie teoretyczne, ale maj ce

znaczenie praktyczne. Wtedy tak e – ale dopiero wtedy – wytr cisz bro z r ki mocom

ni szym, dla których ludzie s tylko lepymi narz dziami. Gdy to wyjawianie twych ukrytych

bł dów nje sprawi ci przykro ci, nie dotknie ura onej dumy, nie natrafi w ogóle na

zarozumiało , lecz przeciwnie, na wdzi czno i uznanie, dopiero wówczas st pi si ta bro ,

która jest postrachem dla zwykłych ludzi. Przez to "biczowanie" moralne musisz przej , bo

przecie wst pujesz w lady Chrystusowe. Dalsze stacje jego m ki oczekuj ci na stopniach

wy szych. Po przej ciu stopni przygotowania, mo esz jeszcze zawróci . Mo esz jeszcze zej

ze cie ki i wróci na drog szerok i wygodn , któr bez wielkich wysiłków kroczy powoli

ogół ludzko ci.

Nie jeste jeszcze przyj ty na czeladnika, nie zło yłe adnych zobowi za , wolno ci

wyst pi ze szkoły. Wróciwszy do wiata, b dziesz tam, dzi ki przebytemu przygotowaniu,

niezwykle po ytecznym i cennym członkiem społecze stwa. Rozwini te dotychczas

uzdolnienia wysun ci na odpowiednie stanowisko w yciu. B dziesz nawet miał prawo

owoce tego uzdolnienia obraca cz ciowo na korzy osobist , bo w wiecie, na jego drodze

szerokiej, nie obowi zuj jeszcze prawa Nowego, lecz Starego Zakonu. Obowi zywa ci

b dzie tylko jeden warunek: aby swoich uzdolnie nie u ywał na niczyj szkod . Wtedy

utraciłby je nieuchronnie.

Je eli jednak naprawd dorosłe do cie ki, to nie zatrzymasz si w połowie drogi. Nie

odstrasz ci dalsze jej trudno ci. Nie odstraszy ci równie przykazanie: "Nic dla siebie,

wszystko dla drugich". W twej duszy coraz ja niej b dzie wita prawda mało komu

dost pna, e tylko to, co czynisz dla drugich, czynisz naprawd dla siebie. Prze wiadczenie to

wzmo e tym silniej i umocni twoje postanowienie doj cia t cie k a do szczytu, bo im

background image

64

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wy ej b dziesz, tym wi cej zdołasz czyni dla drugich. Zapragniesz zosta wiadomym

"pomocnikiem Pomocników", wej u szczytu w te koła Istot Wzniosłych, które rzeczywi cie

w swym r ku dzier losy Ziemi. Wtedy ze zdwojon energi , z niewyczerpan wytrwało ci ,

przyst pisz do opanowania trzech stopni wy szych.

XII

DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)

Pierwszym ze stopni wy szych, a szóstym z rz du w ich ogólnym szeregu na cie ce, jest

dharana lub koncentracja. Wiesz ju , e wiczenia dharany zmierzaj do uzyskania biegło ci

w skupianiu uwagi na jednym przedmiocie, bez odwracania jej przez czas oznaczony na

przedmioty postronne. Wiesz tak e, e przedmiotem uwagi nie musi tu by jaka rzecz

fizyczna, lecz równie dobrze mo e nim by wra enie zmysłowe lub pami ciowe. Dzi ki

wy wiczeniu pratjahary nauczyłe si włada sw uwag , podł cza j do czego zechcesz i

zgodnie z własn wol odł cza . Wy wiczyłe uwag tak, e bez twej woli nie oderwie si od

wybranego przedmiotu i nie pod y za innym, cho by ten inny wywierał nawet niezwykle

silne wra enie na zmysłach. Teraz masz ze sprawno ci twej uwagi korzysta , masz jej, jak

posłusznego narz dzia, u ywa do dalszych celów.

Tłumaczenie terminu "dharana" jako "koncentracja" nie jest cisłe. Utrzymywanie uwagi na

wybranym przedmiocie jest wła nie skupieniem jej na nim, i to wykształciłe pratjahar .

Teraz zdolno skupienia si masz wykorzysta po to, aby nie tylko przez czas dowolny

utrzyma uwag na danym przedmiocie, ale i dowiedzie si o nim jak najwi cej przez takie

skupienie.

Zatem dharana jest sposobem uzyskiwania wiedzy, jest o wiecaniem si o własno ciach

przedmiotów. Fakt, e na tej drodze mo na uzyskiwa wiedz o przedmiotach, zrozumiesz,

gdy wykonasz dwa małe do wiadczenia. We w r k szpilk i ukłuj si w drug r k tak

lekko, aby ledwie lad krwi si pokazał. Odczujesz ukłucie jako ból, niewielki zreszt , i na

tym zako czysz do wiadczenie. Dowiesz si , e ukłucie jest bolesne, to znaczy dowiesz si

tyle, ile z takiego do wiadczenia dowie si dziecko, gdy ukłuje si po raz pierwszy w yciu.

Przejd teraz do drugiego do wiadczenia. Zwró uwag wył cznie na miejsce ukłute i

zatrzymaj j na nim przez chwil . Spostrze esz, e przede wszystkim ukłucie – niezbyt

gł bokie – nie jest wcale bolesne. Samego momentu ukłucia nie odczujesz bynajmniej

przykro i tu ju mo esz sprostowa twe dawniejsze do wiadczenie, jakoby ukłucie bolało.

Utrzymuj c uwag na ukłutym miejscu, odczujesz, e ból zaczyna si pojawia dopiero po

chwili, e jest najwi kszy wtedy, gdy krew wyst pi i e mo na ból rozdzieli na dwa odr bne

wra enia: jedno wra enie bólu szczypi cego, a drugie wra enie jakby w miejscu ukłucia

tkwiło jakie ciało obce, którego rozmiary staj si coraz wi ksze. Dalsze skupianie uwagi na

tym miejscu nauczyłoby ci jeszcze wi cej. To, co przytoczyłem, wystarczy ci jednak, aby

ocenił wyniki, do jakich mo na doj dharan . Nie ma tu nic nadzmysłowego, nic

cudownego. Dzi ki prostemu skupieniu uwagi przez dłu szy czas, dochodzisz do wiedzy o

wiele wi kszej i dokładniejszej ni mógłby uzyska bez takiego skupienia uwagi na

obserwowanym przedmiocie.

background image

65

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Oczywi cie wiczenia dharany nie ograniczaj si do zmysłu dotyku ani do twojego ciała.

Oto słyszysz np. wierkanie ptaszka. Zwróciwszy na nie uwag , spo-strze esz, e ptaszek

musi by gdzie w pobli u, ocenisz słuchem kierunek, z którego wiergot pochodzi, uznasz

go za dono ny lub słaby, za miły dla ucha lub przykry. Powtórzysz wi c to samo, co nie raz

ju w yciu zauwa yłe . Teraz jednak przez chwil zatrzymaj na tym wierkaniu skupion

uwag . Spostrze esz, e wierkanie to składa si z kilku d wi ków ró nej wysoko ci, e s

przerwy mi dzy poszczególnymi wierkni ciami i e ptaszek co mówi tym swoim j zykiem,

e jest to co wi cej ni wiergot dla twej przyjemno ci lub przykro ci, jak mo e s dziłe

dotychczas. Wsłuchuj c si z najwi ksz uwag , zaczniesz do pewnego stopnia odczuwa

współczucie z ptaszkiem. W twej duszy zaczn si budzi uczucia pokrewne tym, jakie

ptaszka skłoniły do wierkania. Odczujesz jakby przestrach, mo e ból lub rado i

zadowolenie. Dowiesz si , co ptaszek wyra a swym wiergotem: zaczniesz rozumie jego

mow , a tego by bez dharany nie umiał.

Inny przykład. Spójrz na krzesło, stoj ce obok ciebie. Gdy przyjrzysz mu si uwa nie,

spostrze esz, e jest drewniane, politurowane, dobrze zachowane mimo u ywania, e

sporz dzone jest z drzewa twardego i bardzo trwale zbudowane. Wydaje ci si , e ju nic

wi cej ponad to nie zdołasz spostrzec, cho by uwag wyt ał przez godzin . Spróbuj jednak

utrzyma na nim nadal skupion uwag . Oto widzisz ju co nowego. Oparcie dla pleców jest

szczególnie mocno wytarte, a nogi przednie s zarysowane, jakby posiekane. Zniszczył je tak

człowiek, który w nim cz sto siadywał. Nie jest to wi c krzesło u ywane przy pracy

spokojnej i skupionej, lecz w jadalni albo w pokoju dzieci cym. Ponadto na kraw dzi krzesła

s lady zaci cia no ykiem, zatem krzesło stało w pokoju dziecinnym i to w pokoju

chłopczyka. Wiesz ju znacznie wi cej o tym krze le ni poprzednio. Gdyby przedłu ył

skupianie uwagi na nim, dowiedziałby si jeszcze nowych szczegółów. Nie s d jednak, e

taka dharana jest dla ciebie bez warto ci, a potrzebna byłaby co najwy ej agentom policji

ledczej. Sherlock Holmes uprawiał wła nie dharan i dlatego mógł wy ledzi szczegóły

niedost pne dla innych. Tobie za taka dharana uprawiana na przedmiotach "martwych" jest

przydatna nie jako cel, lecz jako rodek, jako wiczenie w stosowaniu skupienia uwagi.

Dalszy przykład. Masz na stole przez sob kwiat bzu w wazonie. Przygl daj c mu si z

uwag , spostrze esz, e ma mił barw fiołkow , e widocznie został niedawno zerwany, bo

nie wida ladów wi dni cia, e niektóre kwiatki s jeszcze zamkni te w p czkach, a inne ju

w pełni rozkwitłe. Spostrze esz ponadto, e ubarwienie nie u wszystkich jest jednakowe;

niektóre kwiatki s ja niejsze od innych; zauwa ysz, e ka dy ma cztery płatki, a tylko bardzo

rzadko napotkasz pi płatków lub wi cej. Teraz zastosuj dharan , to znaczy utrzymuj nadal

uwag skupion . Oto zaczynasz ju odró nia kwiatki starsze od wie o rozkwitłych, bo

starsze s ja niejsze ubarwieniem, po prostu "siwiej ". Ponadto barwa ich jest bardziej

matowa, wie ych natomiast błyszcz ca. Patrz c dalej z uwag , widzisz, e nie jest to

"błyszczenie", które wie ym kwiatkom nadaje wie o , wygl daj raczej, jakby były

wilgotne. Ale nie jest to i wilgo , co mo esz sprawdzi dotykiem. Namy laj c si jak to

okre li , zmniejszasz na chwilk nat enie wzroku i zauwa asz co , co pocz tkowo bierzesz

za skutek znu enia wzroku: kwiatki s powleczone ja niej c mgł . Jednak to nie

halucynacja, bo kwiatki starsze widzisz wyra nie, a kontury wie szych rozwiewaj si w

pewn puszysto . Oto doszedłe , dzi ki dharanie, do pierwszych spostrze e aury eterycznej

kwiatów, ich po wiaty.

Na podstawie tych kilku przykładów potrafisz ju stworzy sobie poj cie o kierunku, w jakim

maj i twoje wiczenia w dharanie. Zrozumiesz tak e, e uprawia je mo esz wsz dzie i

background image

66

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zawsze, nie potrzeba do nich ani szczególnych przedmiotów, ani odr bnych godzin, bo

sposobno ci do wiczenia znajdziesz codziennie i w ka dych warunkach otoczenia. Ka dy

przedmiot ujrzany, ka dy d wi k usłyszany, ka de wra enie odczute, dostarczy ci takich

sposobno ci.

Nie s d jednak, e dharana nakazuje posługiwanie si koniecznie tylko jednym zmysłem. W

pratjaharze nauczyłe si wył cza i wł cza dowolnie ró ne "stacje telefoniczne", teraz

stosuj nabyt umiej tno . Im wi cej zmysłów jednocze nie lub kolejno zwrócisz na badany

przedmiot, tym rozleglejsz wiedz o nim uzyskasz. Obserwuj c kwiat, zwró nie tylko na

wzrok, lecz tak e dotknij go, pow chaj, nawet posmakuj. Zebrawszy w ten sposób jak

najwi cej wra e , zwró uwag na działanie tych wra e w twej duszy, a dowiesz si jeszcze

czego wi cej. Dowiesz si , jakie wra enie wywiera dany przedmiot nie tylko na twych

zmysłach fizycznych, lecz tak e na twych zmysłach wewn trznych, na twoich czakrach

("kwiaty lotosu", padmy). Zaczniesz ten przedmiot nie tylko widzie , słysze , w cha ,

smakowa , lecz tak e odczuwa jego działanie na twe wn trze. Odczuwanie to b dzie

najpierw słabe i niewyra ne, w miar uprawiania wicze zyska na wyrazisto ci i nat eniu.

To jest ju stopie wy szy w uprawianiu dharany. Takich sposobno ci do wicze znajdziesz

w twym otoczeniu pod dostatkiem o ka dej porze, bez odrywania si od obowi zków i zaj

codziennych. Niektóre z tych wicze dr R. Steiner poleca uprawia ju w okresie

przygotowania (C). Przytocz ci tu jego wskazówki: "Zwracaj c cz sto uwag na objawy

rozkwitu i dojrzewania, dozna si wra enia, które mo na by było z grubsza porówna do

wra enia przy wschodzie Sło ca. Natomiast objawy wi dni cia i obumierania wywołuj

uczucia podobne nieco do wra e , które wywiera widok ksi yca wschodz cego z wolna na

widnokr gu. Oba te odczucia to siły, które rozwijane coraz ywiej, prowadz do

najwi kszych wyników tajemnych. Nale y najpierw ogl da przedmioty jalc najdokładniej, a

dopiero potem podda si uczuciu powstaj cemu w duszy". Nie zra aj si tym, e uczucia

podobne nie pojawi si zaraz przy pierwszych próbach, a tym bardziej wystrzegaj si

wmawiania ich sobie. Pojawiaj si niechybnie dzi ki cierpliwo ci i wytrwało ci w ci głym

powtarzaniu wicze od nowa. Gdyby za sugerował je sobie, zamiast je odczuwa

naprawd , to zamkn łby sobie mo liwo odczucia jich w ogóle, w przyszło ci.

Je eli powy sze wiczenia potrafisz uprawia z powodzeniem, mo esz po pewnym czasie

doł czy do nich dharan skierowan na przedmioty nadzmysłowe, np. narz dy w twym ciele

eterycznym. W takim wypadku musisz wybra odpowiedni por i otoczenie, a wi c cisz i

ciemno lub przynajmniej półcie .

Ułó ciało wygodnie, jak do wicze oddechowych, wywołaj w sobie spokojny nastrój i

wył cz działanie wszystkich zmysłów fizycznych. Nast pnie zwró uwag na jeden, dowolny,

ale ci le okre lony punkt ciała, np. du y palec u lewej nogi. Umie w tym palcu uwag tak

wyt on , aby nic innego nie czuł, nie słyszał i nie widział. Przez chwil nie b dziesz w nim

czuł nic wi cej jak tylko wzmo one ciepło. Wywoła je prana napływaj ca szybciej do tego

palca pod wpływem twej uwagi. Pó niej jednak odczujesz co wi cej: zauwa ysz, e twoja

wra liwo dotykowa przeniosła si z całego ciała w ten punkt, w ten palec. Gdy teraz nog ,

chocia jest osłoni ta obuwiem, dotkniesz kraw dzi łó ka lub krzesła, odczujesz to dotkni cie

niezwykle wyra nie, nawet bole nie.

Je eli potrafisz skupion i wyt on uwag utrzyma jeszcze dłu ej, zauwa ysz jeszcze inne,

bardziej niezwykłe zjawiska. Nawet w pierwszej chwili nie uwierzysz w ich rzeczywisto .

background image

67

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Oto wra liwo dotykowa z całego twojego ciała przeniosła si nie tylko w ten jeden palec u

nogi, ale ponadto rozprzestrzeniła si nad nim w powietrzu. Cały palec jest jakby otoczony

warstewk wra liwo ci unosz c si nad nim wokół. Odczuwasz nie tylko obuwie, ale nawet

pobliski materiał łó ka lub nakrycia sofy, chocia palec ich nie dotyka. Na tym zako cz

do wiadczenie, poniewa prowadzenie go dalej mogłoby mie dla ciebie na tym stopniu

cie ki niepo dane nast pstwa, z którymi nie umiałby sobie poradzi . Rzecz prosta, e za

pierwsz prób nie dojdziesz do adnego wyniku, lecz musisz powtarza wiczenie.

Przygotuje ci ono do nast pnego, prowadz cego ju do wra e zupełnie nadzmysłowych.

Jednak bez uzyskania wyników w tym wiczeniu przygotowawczym nie przechod do

dalszego. Punkty ciała do tych wicze mo esz oczywi cie – a nawet powiniene – wybiera

dowolnie, coraz to inne. Nie wolno ci przedłu a wiczenia ponad miar . Wystarczy 3-5

minut, po których przerwij je, cho by jeszcze nie doszedł do adnego wyniku. ! Zapami taj

sobie, e tego rodzaju wiczenia nie nale ; do obowi zkowych, wył cznie od twej woli

zale y, czy zechcesz je w ogóle próbowa . Bez nich dojdziesz tak samo dobrze do szczebli

wy szych, podobnie jak i bez wicze oddechowych opisanych w pranajamie mo esz bez

trudno ci doj do nast pnych stopni. S to tylko "przedmioty nadobowi zkowe", jak w nauce

szkolnej. Mo na bez nich uzyska dobre wiadectwo, a słu tylko tym, którzy maj na nie

ochot i zamiłowanie do nich.

Podobnie nadobowi zkowe s wiczenia nast pne, które ci teraz opisz . Odwró – jak w

poprzednim wiczeniu – uwag od wszystkich zmysłów, a skieruj j na jedn z czakr w twym

ciele eterycznym, np. na czakr serca (anahata). Staraj si , przy całkowitym skupieniu uwagi,

wczu w jeden punkt, chocia na razie nie zdołasz nawet okre li jego poło enia. Dopiero po

kilku bezskutecznych próbach odczujesz wyra niej czakr serca i okre lisz dokładniej, gdzie

si ona znajduje. B dzie to uczucie (gdy go doznasz po raz pierwszy) tak bardzo nowe i obce

w porównaniu ze znanymi ci uczuciami, e mo na je chyba porówna do uczucia kobiety,

która pierwszy raz ma zosta matk i czuje wewn trz ciała pierwsze ruchy przyszłego

dzieci cia. W wypadku czakry, nie s to ruchy f zyczne, a jednak odczujesz je wyra nie w

pewnym okre lonym punkcie ciała fizycznego. Nie okre lisz te , na jakiej gł boko ci pod

powierzchni ciała le y ten punkt. Czasem b dzie ci si wydawało, e ten poruszaj cy si

punkt le y tu pod skór albo znacznie gł biej, niemal przy samym sercu (je eli wybrałe

czakr serca, 12-płatkow , anahata).

Oprócz tego zauwa ysz, e nie jest to punkcik mały, lecz co , co zajmuje znaczn przestrze ,

chocia jej rozmiarów równie nie b dziesz umiał okre li . Du o osi gniesz, je eli dojdziesz

do u wiadomienia sobie jakiego rodzaju ruch odbywa si w tej czakrze (narz dzie). Nie

spiesz si jednak z sugerowaniem sobie, e odczuwasz ruch obrotowy, bo uczucia te bywaj

bardzo ró ne, indywidualne. Zauwa ysz tylko, e jest to ruch całkiem innego rodzaju ni ruch

serca fizycznego. W podobny sposób mo esz próbowa dharany na innych czakrach. Gdy

b dziesz te wiczenia uprawiał wytrwale, mo esz pó niej doj tak e do widzenia tych czakr

w ich barwach i wiatłach, a wtedy zobaczysz wyra nie rodzaj ich ruchów.

Uprawiaj c te wiczenia, nie zapominaj ani na chwil , e potrzeba tu nadzwyczajnej

wytrwało ci i cierpliwo ci. Bardzo mo liwe, e mimo długiego powtarzania tych wicze

pozornie nie spostrze esz adnych wyników. Mo liwe jest tak e, e zauwa ysz całkiem inne,

ni sobie wyobra ałe . Bł dem byłoby, gdyby sobie z góry wytwarzał jakiekolwiek

wyobra enie o tym, jak te wyniki maj wygl da , bo pó niej naginałby wiczenia do tego

wyobra enia, które b dzie si ró ni od rzeczywisto ci. Wiesz ju , e na cie ce masz si

background image

68

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wystrzega mniema z góry powzi tych, nie opartych na faktach. Zatem tym bardziej

wystrzegaj si wyobra enia sobie ju naprzód, jaki ma by wynik. Uprawiaj tylko wiczenia z

cał cierpliwo ci i wytrwało ci , na jak mo esz si zdoby , uprawiaj je dla samych

wicze , nie dla wyniku. Wynik pojawi si nieuchronnie, chocia nie wtedy, kiedy zdawa ci

si b dzie, e ju powinien si pojawi . Masz przed sob co najmniej siedem lat, a mo e i

czterna cie, je eli w ci gu pierwszych siedmiu nie starczy ci wytrwało ci.

Niech ci jednak ten szereg lat nie przera a, ani nie zniech ca. Nie mów sobie: "Je eli mam

tak długo czeka na wyniki, to mo e mi i ycia nie starczy na ich osi gni cie". Przede

wszystkim zauwa , e pracujesz nie dla wyników, tylko dla samej pracy; po drugie miej na

uwadze, e przed sob masz nie tylko ten jeden ywot, ale cały szereg nast pnych. Nie znaczy

to, e w twym tera niejszym wcieleniu nie dojdziesz wcale do adnych wyników. Zale y to

wył cznie od ciebie! Od twej cierpliwo ci i wytrwało ci. Nie ma na to tak e adnego wpływu

twój wiek, cho by ju miał młodo dawno za sob . Cz sto bywa, e dopiero u schyłku

ycia odbywa si w człowieku przemiana poj : dawniej materialistycznych na wprost

przeciwne i w nast pstwie tego zwrot ku " cie ce". Tacy ludzie zostaj potem

najdzielniejszymi czeladnikami, bo nie maj ju utrudnie na cie ce ze strony dz

cielesnych, ambicji, przywi zania do ycia itp., łatwiej wi c mog przej stopnie

przygotowania, zda od razu egzamin do wy szej klasy. Tym bardziej, e ycie samo mogło

by dla nich wy mienit szkoł przygotowawcz .

Oto co mówi o sobie Leadbeater (H. 469,1): "Osobi cie nie czyniłem adnych wysiłków

s dz c, e nie mam odpowiedniego ciała eterycznego, a raz wskazał mi Mistrz pewn

medytacj , która mo e do wyników prowadzi . Uprawiałem j w praktyce i ujrzałem

powodzenie... Nie słyszałem nigdy, jakoby istniała tu jaka granica wieku". Zwró uwag na

trzy rzeczy, na to, e nie ma granicy wieku, nie potrzeba niczego wi cej prócz odpowiedniej

medytacji i na spraw jako ci ciała eterycznego. Dwie pierwsze ju zapewne poj łe , a co do

trzeciej, to zwa , e gdyby nie miał odpowiedniego ciała eterycznego, nie odczuwałby , e

wła ciw dla ciebie jest " cie ka", wówczas o wiele lepsz wydałaby ci si np. Hatha joga i

poszedłby w jej kierunku.

?

Teraz opisz ci wiczenie, wskazane przez W. Judge'a [Wiliam

Q. Judge (1851-1896), z zawodu prawnik, pochodził z Irlandii, jeden z zało ycieli

Towarzystwa Teozoficznego w 1875. Interesował si magi , mesmeryzmem i

ró okrzy owcami – przyp. red.], które jest tak zbawienne, e musisz je wliczy do twych

wicze obowi zkowych i to codziennych. Zapewne nawykłe ju do tego na stopniu

przygotowawczym, aby co wieczór odbywa krótki "rachunek sumienia", przegl da i

os dza swe post pki, uczucia i my li, jakie miałe przez cały dzie . Wiesz ju tak e, e w

tym rachunku sumienia wi kszy nacisk kładzie si nie tyle na przypominanie sobie

wszystkich zdarze codziennych, ile raczej na zaj cie wobec nich odpowiedniej postawy.

Masz na swe post pki, słowa i my li patrze tak i os dza je tak, jakby to nie ty był ich

sprawc , lecz kto inny. W ten sposób ocenisz je o wiele bardziej bezstronnie.

Ten codzienny – jakim powinien by – rachunek sumienia, poł cz z nast puj cym

wiczeniem. Zamiast przegl d odbywa w zwykły sposób, id c od poranka do południa i

wieczora, odwró ten porz dek dla zwykłych ludzi normalny. Zacznij od wieczora, od tego,

co czyniłe lub my lałe przed chwil i wracaj my l wstecz do zdarze coraz

wcze niejszych. Zamiast uj my l jedno zdarzenie i przypomina sobie, co było potem, id

w kierunku przeciwnym i przypomnij sobie, co było przedtem, a co jeszcze wcze niej. W ten

sposób przejd my l miniony dzie , ale wstecz, od wieczora przez południe do poranka.

background image

69

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nie idzie tu o to, aby ka de, bez wyj tku, zdarzenie, ka d my l i ka de słowo sobie

przypomniał, lecz o to, aby utrzymał uwag na tym jednym ła cuchu my lowym, którego

ogniwami s obrazy pami ciowe uło one w porz dku zale nym od twej woli. Masz

przypomina sobie zdarzenia dzienne, ale nie w tym porz dku, w jakim nast powały po sobie,

tylko w odwrotnym. Brak ci tego rodka pomocniczego, jakim jest w yciu zwyczajnym

przyczynowe ł czenie zdarze ; nie układasz ich tak, jakby jedno z drugiego wypływało, lecz

przeciwnie: najpierw ujrzysz oczami wyobra ni skutek, a dopiero potem przyczyn . Musisz

wi c silniej wyt y wol dla utrzymania uwagi na tak odwróconym ła cuchu zdarze .

Korzy z tego jest potrójna. Przede wszystkim uczysz si ocenia zdarzenia same dla siebie,

bez wchodzenia w przyczyny, które je spowodowały, a to jest ocena o wiele bezstronniejsza.

Rozwa np. proste zdarzenie: rano miałe si z kim widzie we wspólnej sprawie, lecz ten

kto nie przyszedł na umówione miejsce. Wzburzyło ci to, posłałe po niego, czekałe , a

przyjdzie, a potem powiedziałe mu kilka cierpkich słów. Rozmy laj c wieczorem o dniu

minionym, dochodzisz najpierw do tych słów cierpkich i widzisz, e one były niegodne ciebie

jako ucznia tajemnego. Gdyby zacz ł rozmy lanie od zdarze porannych, wzburzyłby si

ponownie, przypominaj c sobie niemiłe oczekiwanie na t osob i doszedłszy potem pami ci

do swych cierpkich słów, uznałby je za słuszne. Otó masz sposób patrzenia

bezstronniejszego na swe post pki. Dalsza korzy polega na tym, e uczysz si my le

obrazami. Gdyby ten rachunek sumienia odbywał w zwykły sposób, my lałby raczej

słowami ni obrazami. Mówiłby sobie w my li: "Nie przyszedł, czekam, posyłam, mówi

mu słowa prawdy" itd., bo tu jedno wypływa z drugiego jak przyczyna i skutek. Ale my l c

wstecz, masz przed sob np. owe słowa cierpkie bez ich przyczyny, aby je sobie przypomnie

wyra nie, musisz w pami ci odtworzy sobie obraz sytuacji. Stoisz naprzeciw niego i mówisz

do z wyrzutem. Do przypomnienia sobie tej sceny potrzebujesz jej obrazu, nie słów. Wła nie

zale y nam tu na tworzeniu obrazów pami ciowych. Przebiegaj c wspomnieniami dzie

ubiegły od wieczora, wstecz do poranka, masz siebie widzie we wspomnieniach tak

wyra nie jak w lustrze lub w kinie. Masz patrze na zdarzenia tak, jak patrzyłby na film

wy wietlony w odwrotnym kierunku, od ko ca do pocz tku. Nie pomijaj nawet szczegółów

pozornie tak mało znacz cych jak ten np., e wracaj c do domu wieczorem, szedłe po

schodach. Musisz widzie siebie najpierw przy drzwiach mieszkania, potem wychodz cego

przez nie tyłem i tyłem schodz cego po schodach (w rzeczywisto ci szedłe po nich w gór ).

Podobnie post pisz, przypominaj c sobie drog do miasta. Zawsze masz widzie siebie tak

jak obc osob , na któr patrzysz.

Trzeci korzy ci jest samo odwracanie kolejno ci, niejako odwracanie czasu. Wdra aj c

siebie w ten sposób w przebieganie my l wypadków wstecz: od najpó niejszych do coraz

wcze niejszych, przygotowujesz sobie grunt do my lenia astralnego, które pó niej b dzie ci

koniecznie potrzebne. Gdy zaczniesz wchodzi wiadomie na równi astraln , nie b dziesz

miał orientacji w jej zdarzeniach, b dziesz brał przyczyny za skutki, je li zachowasz ziemski

sposób my lenia. Przykładów tej "odwrotno ci czasu" w wiecie astralnym dostarcz ci

własne sny. Oto np. ni ci si , e wchodzi do twego pokoju zbój, aby ci zamordowa .

Bronisz si rozpaczliwie, ale on ci zwyci a i z bliska strzela do ciebie z rewolweru.

Słyszysz huk, ból w sercu i stopniow utrat ycia, odczuwasz wyra nie... i budzisz si . To

dramat zbudowany na pozór całkiem logicznie, bo wszystko nast puje kolejno jako przyczyna

i skutek. Jednak w rzeczywisto ci rzecz si miała wprost przeciwnie. Zbudziłe si z tego

powodu, e poprzednio obróciłe si we nie na lewy bok, silnie uciskałe serce. Ten ucisk

skłonił twe ciało do ruchów mimowolnych, przy których potr ciłe krzesło. Stukni cie krzesła

wywołało twoje sny o wystrzale z rewolweru i zabójcy. A wi c najpierw był ból serca,

background image

70

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

pó niej stukni cie, a jeszcze pó niej dokomponowałe sobie obraz zabójcy. Po obudzeniu si ,

odwracasz ten porz dek zdarze wprost przeciwnie do stanu faktycznego.

Rozumiesz teraz cał doniosło tego "przegl du wstecznego" (niem. Ruckschau) przy

os dzaniu sumiennie swych post pków codziennych i wiesz, co w nim jest rzecz istotn . Nie

idzie zatem o to, aby w tym "przegl dzie wstecznym" nie pomin ł jakiego zdarzenia

drobnego, jakiego słowa mało znacz cego lub my li, ale o to, aby ten przegl d odbywał w

porz dku rzeczywi cie wstecznym, od ko ca do pocz tku, aby siebie widział w nim

obrazowo, nie opowiadał o sobie my lowo. Nie idzie tu tak e o to, aby koniecznie dotarł w

tym przegl dzie a do zdarze porannych, wystarczy, gdy dojdziesz do południa, a nawet

jeszcze mniej. Celem tego wiczenia jest nadanie my lom nowego kierunku i nowej jako ci.

Masz uzyska wpraw w układaniu porz dku zdarze wspominanych według twej woli, a nie

według tego porz dku, w jakim nast powały po sobie. Ten porz dek "normalny" jest

niezale ny od ciebie, jest ci narzucony przez rzeczywisto zewn trzn , a ty masz by wolny

od tego. Ponadto konieczna jest jak najwi ksza wyrazisto obrazów pami ciowych. Do

czego ci jest potrzebna, zrozumiesz, czytaj c rozdział nast pny. Teraz potrafisz ju oceni

warto przegl du wstecznego dla bezstronno ci twego rachunku sumienia. B dziesz ju

inaczej patrzył na swe post pki, słowa i my li, b dziesz je oceniał bardziej bezstronnie, bo s d

twój nie zostanie zm cony tak silnie jak dotychczas, uczuciami i pobudkami tylko pozornie

logicznymi.

XIII

IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)

Uprawianie dharany toruje ci drog do imaginacji, czyli do "spostrzegania obrazowego".

Wiesz ju , e imaginacj nie ma nic wspólnego z halucynacj , złudzeniem, autosugesti itp.

objawami patologicznymi. Obraz nazywa si w j zyku łaci skim imago, ale obraz nie jest

wcale złudzeniem. Bez istnienia przedmiotu rzeczywistego nie mógłby powsta jego obraz w

zwierciadle. To, co za po rednictwem zmysłów wiesz o wiecie zewn trznym, to wszystko s

równie tylko obrazy, a nie sama rzeczywisto .

Np. "stół" jest dla ciebie obrazem pewnego przedmiotu, uzyskanym przez sum twych wra e

dotykowych, wzrokowych, w chowych itd. Przypatrzyłe si stołowi, dotkn łe go,

podniosłe , i ta suma wra e zmysłowych utworzyła w twym umy le obraz "stołu". Tak

sum wra e nazywasz "stołem" i mo esz j sobie wyobrazi w pami ci, ile razy zechcesz;

pojawi si w niej wówczas wyobra enie tego stołu. Wyobra enie to nie mogłoby si pojawi ,

gdyby przedtem nie zebrał niezb dnej sumy wra e wzrokowych, dotykowych itd.

Gdy ci kto opowiada jakie zdarzenie, mo esz je sobie "wyobrazi ", mo esz sobie wywoła

w my lach obrazy faz poszczególnych tego zdarzenia, mo esz je sobie Jmaginowa ". Twoje

wyobra enie stołu widzianego jest imaginacj tego stołu, utworzon na podstawie twych

własnych wra e zmysłowych. Wyobra enie zdarzenia, zasłyszanego lub odczytanego, jest

natomiast imaginacj utworzon z wra e wewn trznych. Zdarzenia, które ci kto opowiada,

nie widziałe , a jednak pod wpływem opowiadania powstaj w twej duszy obrazy tego

zdarzenia. Powstaj dlatego, e opowiadanie wywiera wra enie na tobie.

background image

71

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Zatem imaginacje mog si tworzy z wra e zewn trznych lub z wra e wewn trznych. To,

e słuchanie opowiadania jest wra eniem słuchowym, a wi c zewn trznym, nie zmienia

postaci rzeczy. Słuchanie budzi w twej duszy wra enia wewn trzne, i to tak silne, e

wywołuje wyobra enia równie wyra ne, jakby patrzył na opowiadane zdarzenie. Przypomnij

sobie jak wyra ne imaginacje wywołuj w duszy utwory dobrych powie ciopisarzy.

Wró teraz do imaginacji stołu. Jest to przedmiot fizyczny, zewn trzny, mo esz go bada

zmysłami. Badaj c zwracasz na uwag , i od stopnia nat enia uwagi zale y, jak wyra n

imaginacje potrafisz sobie o nim potem wytworzy . Badanie to nie budzi adnych uczu w

twej duszy, jeste wobec stołu zupełnie oboj tny. Inne przedmioty mog budzi w duszy

pewne uczucia, a wówczas imaginacje takich przedmiotów b d o wiele wyra niejsze.

Istniej ponadto przedmioty (i istoty), których adnym zmysłem fizycznym zbada nie

mo esz, bo same nie s fizyczne. Istniej jednak i wywieraj wra enia na zmysły niefizyczne.

Z tych wra e mog równie powstawa imaginacje i do takich imaginacji otwiera drog

dharana.

Rzecz prosta, e opis imaginacji powstałej z wra e nadzmysłowych natrafia na trudno ci,

poniewa brak jest nazw na okre lenie takich wra e . Chc c posługiwa si słowami

zrozumiałymi dla ka dego, musisz u ywa nazw zaczerpni tych ze wiata zmysłowego,

oddaj cych w przybli eniu to, co chcesz wyrazi . B d to zatem tylko nazwy podobne. Np.

przedmiot nadzmysłowy mo e wywiera wra enie podobne do tego, jakie na wzrok fizyczny

wywiera barwa niebieska. Powiesz w takim wypadku: "widz bł kit", chocia nie b dzie to

widzenie oczami, lecz tylko wra enie podobne do tego, które odniósłby , patrz c na barw

bł kitn . Pami taj c o tym, e nazwy takich wra e musz by tylko zbli one, bo na cisłe

nie mamy słów, wykonaj nast puj ce wiczenie: przypatrz si jak najuwa niej dowolnie

wybranemu zwierz ciu, aby potem mógł sobie wytworzy o nim imaginacj jak najbardziej

wyrazist . B dzie to imaginacja z wra e zmysłowych. Tak samo przypatrz si ro linie i

utwórz sobie znowu imaginacj dokładn . Wreszcie przypatrz si tak samo kamieniowi,

najlepiej przejrzystemu kryształowi. Masz wi c w duszy trzy odr bne imaginacj . Teraz

zestaw je obok siebie i staraj si dostrzec to, co ka da z nich ma w sobie indywidualnego,

ró ni cego j od innych.

Pewn form , pewn posta ma i kamie , i ro lina, i zwierz . Ale kamie nie porusza si i nie

wzrasta, nie ma adnych narz dów ani członków, on tylko istnieje. Ro lina istnieje równie i

równie nie zmienia miejsca, ale wzrasta, kwitnie, dojrzewa, zmienia posta , ma pewne

narz dy wzrostu i owocowania. Zwierz równie wzrasta i dojrzewa, ponadto porusza si pod

wpływem pop dów i dz, odbiera wra enia zmysłami. Posta kamienia utworzyły siły wolne

od dz, ro lina zawdzi cza sw posta siłom wzrostu, zwierz dzom. Wyt teraz uwag

na te trojakie siły, wyt j tak ywo, aby powstały w duszy uczucia odr bne, a po szeregu

wicze dojdziesz do imaginacji całkiem nowej, bo wewn trznej.

Uczucie budz ce si w duszy pod wra eniem kamienia wywoła ci imaginacj , któr , w

porównaniu z wra eniami wzrokowymi, nazwiesz fiołkowoniebiesk . Imaginacja pod

wpływem ro liny da ci wra enie podobne do tego, które odczuwasz przy barwie zielonej.

Imaginacja wywołana przez zwierz da ci uczucie czerwieni pomara czowej. Wiadomo ci

ju , e nie b dzie to wra enie wzrokowe, nie zobaczysz kamienia na fioletowo, a zwierz cia

na pomara czowo, lecz tylko odniesiesz wra enia zbli one do tych, jakie wywieraj na tobie

dane barwy. Przy dalszych wiczeniach zauwa ysz, e ka dy kamie daje inny odcie

background image

72

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wra enia bł kitno-fiołkowego, ka de zwierz ma swój odcie czerwieni ółtawej; ka da

ro lina ma inny odcie zielony, przechodz cy a w jasny ró owy.

Je eli wiczenia – wykonywane z odpowiedni cierpliwo ci i wytrwało ci – doprowadzisz

do opisanych wyników, to doznasz pierwszych imaginacji nad-zmysłowych. B dziesz miał

przykład tego, jak przedmioty zewn trzne, fizyczne, wyra aj si dla twych narz dów

wewn trznych. Gdy b dziesz umiał ju odczuwa takie wra enia nadzmysłowe, pochodz ce

od przedmiotów zmysłowych, wzniesiesz si tak e do odczuwania wra e , jakie wywieraj

przedmioty nadzmysłowe, nie istniej ce dla zmysłów fizycznych. Na równi eterycznej i

astralnej istnieje mnóstwo przedmiotów i istot nie wywieraj cych adnego wra enia na

zmysłach fizycznych. Ujrze je mo na dopiero zmysłami "nadzmysłowymi", a wi c

narz dami ciała eterycznego lub astralnego

Wiesz ju z do wiadcze , które wykonywałe w okresie przygotowawczym, e wobec

niektórych ludzi lub przedmiotów odczuwasz wra enie chłodu, wobec innych ciepła. Jednych

nazywasz ciemnymi, drugich jasnymi. Teraz do tych wra e ciepła i jasno ci doł cz si

wra enia takie, które mo esz porówna z barwami. B d to wra enia barw nie pochodz ce od

adnego przedmiotu widzialnego. Patrz c okiem fizycznym, widzisz barw i jednocze nie

widzisz przedmiot, który t barw posiada, widzisz jego barwn powierzchni . Ale barwa nie

jest czym , co zawsze musi by zł czone z przedmiotem. Barwa sama w sobie wywiera du e

wra enie, nawet bardzo intensywne, nale y tylko wy wiczy si w u wiadamianiu sobie tego

wra enia.

Spójrz w gł b nieba bł kitnego i staraj si u wiadomi sobie nie istot tej warstwy powietrza,

lecz sam barw , sam bł kit. Oddaj si uczuciu barwy, nie powietrza. Po pewnej wprawie

u wiadomisz sobie, e bł kit nie tylko wywiera wra enie koj ce, ale wprost poci ga ku sobie,

a poci gaj c rozprzestrzenia. Zatracasz w bł kicie poczucie ograniczenia wymiarami

przestrzeni, pod asz w gł b tego bł kitu, w dal od siebie samego. Nie czujesz jego granic ani

swoich granic. Wykonaj teraz podobne do wiadczenie z inn barw , np. czerwon . Skieruj

wzrok na czerwone sukno lub papier, staraj si nie widzie materii sukna lub papieru, tylko

sam barw , sam czerwie . Po kilku próbach odczujesz, e ta czerwie wyst puje silnie

naprzeciw ciebie, e ci ogranicza i przyciska, e jest wprost natr tna i egoistyczna. Stosuj c

wiczenia pratjahary, nauczyłe si wybiera dowolnie wra enia, którym chcesz si oddawa ,

a pomija inne równoczesne, teraz wi c potrafisz nie widzie sukna lub papieru, tylko sam

barw .

W wiatach nadzmysłowych s istoty, których wra enia wywierane na tobie, potrafisz

okre li zwykłym j zykiem jako podobne do barw. Barwy te nie s samymi istotami, tylko

ich wyrazem. Je eli zatem odbierzesz nagle wra enie barwy unosz cej si swobodnie w

przestrzeni przed tob bez adnego widzialnego przedmiotu, to masz przed sob istot

astraln , która wyra a si t wła nie barw . Masz tu imaginacj nie utworzon z adnych

wra e zmysłowych ani z wyobra e pami ciowych. Pocz tkowo b dziesz takie barwne

wizje brał za halucynacje lub za objawy znu enia wzroku. Szybko jednak zauwa ysz, e nie

wywołuje ich adna przyczyna fizyczna i e nie maj nic wspólnego ze złudzeniami. Z

czasem, gdy zauwa ysz pewn ilo takich imaginacji barwnych, nauczysz si tak e zwraca

na nie piln uwag natychmiast, gdy si pojawi . Zauwa ysz, e zjawiaj si nagle i trwaj

bardzo krótko, najwy ej kilka sekund. Zauwa ysz tak e, e te zjawiska barwne nie maj

adnych wymiarów przestrzennych: nie potrafisz okre li ich rozmiarów ani gł boko ci, a

nieraz odniesiesz wra enie, e jeste wewn trz barwnego obłoku. Pó niej zdołasz ponadto

background image

73

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

oceni pewne ró nice w jako ci samych barw, "nie mówi c o ich odcieniach. Czasami b d to

barwy szlachetne, ale jakby m tne i nieprzejrzyste, czasem znowu tak czyste jak barwne

wiatła, a czasem o naturze promienistej i iskrz cej. Pó niej do tych spostrze e doł czy si

poczucie, e barwy m tne s imaginacjami ni szych istot astralnych, barwy wietliste

wy szych, a promienie iskrz ce dostrze esz tylko wyj tkowo jako imaginacje istot

najszczytniejszych.

Gdy zaczniesz prze ywa takie widzenia imaginacyjne, mo esz si nimi cieszy i zachwyca ,

ale nie usiłuj ich sobie tłumaczy . Staraj si tylko zapami ta je jak najdokładniej, ale nie

próbuj spekulacjami my lowymi tworzy sobie jakichkolwiek wniosków o tym, co te barwne

widzenia oznaczaj . Staraj si nawet nie ubiera ich w słowa, a tym bardziej nie wolno ci

mówi o nich komukolwiek. Ci, którzy s wy ej ni ty na cie ce, spostrzeg o wiele lepiej

to, co ty widzisz, ni gdyby im to dopiero opisywał. A ci, którzy s ni ej od ciebie, nie

zrozumieliby, co im mówisz, bo byłoby to dla nich przedwczesne. Im wi cej zbierzesz

do wiadcze imaginacyjnych, tym dokładniej pojmiesz, jak bardzo nieprzydatny jest j zyk

ludzki, gdy chce je uzmysławia . Oprócz irnagi-nacji barwnych b dziesz miewał tak e

cieplne, smakowe, w chowe i jeszcze inne, dla których w j zyku ludzkim brak słów, nawet

przybli onych. Brak ci jednak b dzie imaginacji takich, które mógłby porówna z

wra eniami d wi kowymi. Równia astralna jest niema i cicha przy całym swym

niesłychanym bogactwie barw, wiateł, woni itd.

Z biegiem czasu do tej barwno ci wra e astralnych doł czy si ich kształtno (foremno ).

Imaginacje otrzymaj oprócz barw tak e pewne zarysy, pewne kontury, chocia nie stałe.

Cech wiata astralnego jest wła nie jego "płynno ", jego ustawiczna zmienno postaci i

kształtów. Tam nie ma nic stałego, nic skrzepni tego. Ka da istota, ka dy przedmiot zmienia

tam ci gle swe kształty, dlatego te nawet trudno mówi o ró nicy mi dzy istotami a

przedmiotami. Trudno je dzieli na ywe i martwe. Tam wszystko yje, wszystko si rusza,

wszystko zmienia posta . Jest to prawdziwa "hala nauki" dla ciebie. Naprawd "pod ka dym

kwiatem czai si w ", bo posta na pozór miła i wdzi czna mo e si od razu zmieni w

szpetn i gro n . dza niska mo e przybra posta na pozór niewinn , a tylko odcie barwy

i jej m tno b dzie dla ciebie ostrze eniem.

Rozumienie tego wiata astralnego, tak odmiennego od naszego ziemskiego, uzyskasz

dopiero na stopniach nast pnych. Teraz studiuj go, poznawaj, ale jeszcze nie os dzaj. Przede

wszystkim nie tra stałego gruntu pod nogami w wiecie fizycznym. Tu na Ziemi masz

wyobra enia pochodz ce od przedmiotów lub istot, dzi ki dharanie otrzymujesz wyobra enia

pozornie nie zwi zane z adnym przedmiotem. Tym bardziej jest ci potrzebny zdrowy s d i

logika w my leniu, aby nie popadł w pokus nie kontrolowanego fantazjowania nie opartego

na niczym rzeczywistym.

Dlatego tak bardzo jest ci niezb dna i koniecznie potrzebna jak naj ci lejsza kontrola twych

my li i uczu , któr miałe sobie przyswoi podczas przygotowania. Tak samo niezb dna jest

biegło w pratja-harze, aby podczas wicze w imaginacji nie m ciły ci skupienia adne

wra enia niepo dane. Uczucia i my li, opanowane ju poprzednio, masz teraz zwraca na

tory zupełnie nowe, dotychczas ci nie znane. Masz ich u ywa do wykształcenia całkiem

nowych zdolno ci duszy. Musisz mie do tego jak najwi cej sił, skupi je wszystkie razem, w

jednym kierunku, bez rozstrzeliwania ich na uporanie si z my lami natr tnymi lub

niepo danymi wra eniami. Zaczynasz coraz lepiej rozumie , a w miar uprawiania dalszych

wicze b dziesz rozumiał coraz pełniej, jak bardzo jest konieczna dokładna praca i

background image

74

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wy wiczenie si na stopniach przygotowawczych, je eli chcesz z powodzeniem wst powa

na wy sze.

Opisz ci teraz jeszcze jedno z wicze wskazanych przez dr. Steinera (C), które jest

nadzwyczaj owocne w wiczeniu dharany: "Połó przed sob dowolne nasienie ro liny...

Przyjrzyj si dokładnie kształtowi nasienia, jego barwie i innym cechom. Potem rozwa , e z

tego nasienia powstanie ro lina rozczłonkowana, gdy si je w ziemi zasadzi. Uprzytomnij

sobie sam ro lin , odbuduj sobie j w wyobra ni. A dalej my l: "To, co teraz przedstawiam

sobie wyobra ni , kiedy naprawd wykluj z tego nasionka siły Ziemi i Sło ca. Gdybym

miał przed sob ziarenko sztucznie zrobione, na laduj ce dokładnie to nasienie, to z niego siły

Sło ca i Ziemi nic by wyklu nie zdołały".

Gdy my l t utworzysz jak najwyra niej, gdy j prze yjesz wewn trznie, zdołasz utworzy

sobie obok uczucia odpowiedniego tak e my l nast pn : "W sposób utajony tkwi ju w

nasieniu – jako zdolno całej ro liny – to, co pó niej z niego wyro nie. W sztucznym

na ladownictwie nie ma takiej zdolno ci". A jednak dla twoich oczu oba ziarenka s równe.

W ziarenku prawdziwym zawiera si co niewidzialnego, czego nie ma w namiastce. Na to,

co niewidzialne, wyt teraz my l i uczucie. Uprzytomnij sobie, e to niewidzialne zmieni si

pó niej w ro lin widzialn z formami i barwami. Prze yj w sobie my l: niewidzialne stanie

si widzialne. Gdyby nie mógł my le , nie zdołałby wyobrazi sobie tego, co dopiero

pó niej b dzie widzialne.

To, co przemy lasz, musisz jednocze nie odczuwa jak naj ywiej... i powtarza wiczenia tak

długo, aby ci a wrosły te my li i uczucia w dusz . Przez nie rozwiniesz w sobie now

zdolno , która otworzy ci now imaginacj . Spostrze esz, e nasionko jest jakby powleczone

wietlistym obłoczkiem. Odczujesz to w duszy jako rodzaj płomyka. rodek płomyka da ci

wra enia podobne jak przy odczuwaniu barwy liliowej, brzegi płomyka odczujesz natomiast

niebieskawo. Oto pojawia ci si co , czego przedtem nie widziałe . Wytworzyła to zdolno ,

któr zbudziłe w sobie siłami uczucia i my li".

Gdy w tym wiczeniu dojdziesz do opisanego wyniku, podejmij nast pne wiczenie, które

ci le wi e si z poprzednim. (C) "Sta przed ro lin w pełni rozwini t . Przypatrz si jej, a

nast pnie oddaj si my li, e nadejdzie czas, w którym zamrze ta ro lina. Nie zostanie nic z

tego, co teraz na niej widzisz. Ale wówczas ro lina wyda nasiona, które znowu stan si

ro linami. Oto zauwa ysz ponownie, e w tym, co widzisz, tkwi co utajonego, czego nie

spostrzegasz. Pogr si całkiem w tej my li, e ta posta ro linna ze swymi barwami

przestanie istnie w przyszło ci. Ale poj cie o nasieniu poucza ci , e ona nie zniknie w

nico ci. A to, co j uchroni od nico ci, jest tak samo niewidzialne dla twych oczu, jak dawniej

niewidzialn była ro lina w nasieniu. Jest w niej zatem co , czego oczami nie mo esz

zobaczy . Gdy my l ta yje w tobie i gdy j wi esz z uczuciami odpowiednimi, rozwinie si

znowu po pewnym czasie nowe spostrze enie. Z ro liny wyro nie znowu rodzaj płomienia

nadzmysłowego. B dzie to oczywi cie płomyk innych rozmiarów, ni płomyczek nad

nasieniem. Odczujesz go jako niebieskozielony po rodku, a ółtoczerwony na kra cach".

Rzecz prosta, e do takich wicze musisz mie przed sob rzeczywi cie nasienie lub ro lin ,

bo nie wystarczy samo wyobra enie ich sobie. Byłoby to fantazjowaniem oderwanym od

rzeczywisto ci, a w nauce tajemnej nie idzie o to, aby ty sobie sam tworzył w duszy dowolne

imaginacje, lecz aby ci je wywoływała w duszy rzeczywisto zewn trzna. Owe płomyki

barwne otaczaj ce nasiona i ro liny nie s czym nie istniej cym, co sobie tylko wyobra asz.

background image

75

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Ka dy ucze tajemny widzi je takie same, w tym samym kształcie i w tej samej barwie dla

danej ro liny, je eli tylko zdoła je zobaczy naprawd . Gdyby ka dy opisywał inaczej to, co

widzi, chocia wszyscy obserwuj t sam ro lin , miałby słuszne powody do nazwania

takich widze halucynacjami lub autosugestiami. Tak jednak nie jest. Na dalszych stopniach,

gdy przyjdzie kolej na nauk "pisma tajemnego", spostrze esz, e te płomyki barwne nale

niejako do liter tego pisma, musz zatem posiada form stał , je eli maj by rozumiane

przez wszystkich wtajemniczonych.

Skoro powiod ci si wiczenia opisane poprzednio, mo esz przej do nast pnych, których

przedmiotu dostarczy ci zwierz lub człowiek. Zastosuj cał biegło zdobyt dzi ki

pratjaharze, aby przyjrze si jak najuwa niej człowiekowi lub zwierz ciu w chwili, gdy on

lub ono czego po da usilnie. Zwró uwag na sam dz , nie na istot po daj c , ani na

przedmiot po dany. Gdy dza ta dochodzi do napi cia najwy szego – bez pewno ci

zaspokojenia – staraj si zachowa jak najwi kszy spokój wewn trzny, a oddaj si całkowicie

wra eniu, jakie ta dza wywiera na twej duszy. Spokój potrzebny ci jest na to, aby ty sam

nie wzbudził w sobie dzy podobnej, masz by tylko wiadkiem uwa nym, ale oboj tnym.

Pojawi ci si wówczas w duszy uczucie całkiem nowe, jakby fala jedyna na spokojnej

powierzchni jeziora. Dr Steiner (C) porównuje to uczucie do chmurki nadci gaj cej na

widnokr gu pogodnego nieba. Uczucie to, cz sto powtarzane, doprowadzi ci równie do

pewnej zupełnie nowej imaginacji. Pojawi ci si w duszy wra enie czego wiec cego i

barwnego, jakby płomie ółtoczerwony w rodku, a liliowy po brzegach. B dzie to

uciele nienie astralne tej dzy, któr obserwujesz. Przebłyski takiej imaginacji miewałe

mo e ju w okresie twego przygotowania. Patrz c na człowieka, który mo e był ci znany ze

swej bladej cery, odbierałe – na pozór bez powodu – wra enie, e barwa jego twarzy mieni

si od pomara czowej do fioletowej, a to wtedy, gdy człowiek ten usilnie czego po dał.

Uzupełnisz to wiczenie, przygl daj c si w taki sam sposób człowiekowi, który wła nie

zaspokoił sw dz . Imaginacja, do której dojdziesz takim wiczeniem, da ci wra enie

płomienia ółtego o brzegach zielonkawych. Przy obu wiczeniach zauwa ysz, e forma

płomienia i jego barwa s niezale ne od indywidualno ci człowieka lub zwierz cia, u ka dego

bowiem zauwa ysz taki sam płomie i o tych samych barwach. Rozmiar płomienia natomiast

– jakkolwiek trudny do okre lenia – zale y od nat enia dzy, podobnie jak nasycenie barw.

Klarowno barw tego płomienia jest stosowna do jako ci dzy. Pop dy czysto zmysłowe

maj barwy m tne, nieprzejrzyste; pragnienia mniej materialne ja niej bardziej czystymi

barwami.

Rzecz prosta, e takie obserwacje ludzi nie mog w adnym wypadku by dla ciebie

powodem do krytykowania ich lub lekcewa enia. Tym bardziej nie mo esz nigdy zdradzi

komukolwiek, jakie dze spostrzegłe u niego lub u kogo innego. Maj to by dla ciebie

do wiadczenia czysto naukowe, z których nie wolno ci wysnuwa ujemnych dla człowieka

wniosków. Nie wa si nawet mu wspomnie , e cokolwiek w nim dostrzegłe i sam o tym,

co zauwa yłe , zapomnij w yciu codziennym. Nie jest wa ne u kogo zauwa yłe , lecz co

zauwa yłe . Nie zapominaj tak e, e to, co nazwałem "płomieniem", tylko wywiera wra enie

podobne do tego, jakie oku fizycznemu daje płomie . Nie ma zatem nic podobnego np. do

uczucia gor ca. Wiesz ju , e uczucie ciepła i chłodu duszy oznacza zupełnie co innego ni

dza. Daje ci raczej pogl d na poziom moralny w stosunku do twego poziomu. Wystrzegaj

si tak e oschło ci i pozornej "naukowej" oboj tno ci wobec innych przedmiotów twych ob-

serwacji. Przygl danie si ro linom w celu rozwoju imaginacji nie powinno umniejsza twego

background image

76

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

umiłowania przyrody, ani czyni ci niezdolnym do uczu zachwytu wobec zwierz t, ro lin,

minerałów itp. Piel gnuj w sobie i rozwijaj ze szczególn staranno ci zamiłowanie do

przyrody, a wówczas ona b dzie odsłaniała przed tob swoje tajemnice.

"Objawi ci si tylko to, co ukochasz", ten pewnik wiedzy tajemnej b dziesz sprawdza na

ka dym stopniu cie ki do wiadczeniami własnymi. A kocha powiniene wszystko, nie

tylko ludzi i istoty ywe, lecz równie zjawiska przyrody, dzieła sztuki, pi kne my li i

szczytne uczucia. Ju na stopniu nast pnym zauwa ysz, e mo na kocha my li, e bez tego

umiłowania niczego nie osi gniesz. Czego nie kochasz, przed czym si zamykasz, co

odtr casz, to równie zamyka si przed tob i unika ciebie. Jest spraw oboj tn , czy tym

czym jest kamie , deszcz, mucha lub człowiek.

XIV

DHJANA (MEDYTACJA)

Na stopniu dharany poznałe wiczenia w skupianiu si , czyli koncentracji, prowadz ce do

widzenia obrazowego, imaginacyjnego. Nabyłe zdolno odbierania wra e wiadomych z

równi astralnej. Teraz przyst pujesz do wicze , które w podobny sposób otworz przed tob

równi my low . Do wej cia na równi astraln potrzebne ci było skupianie jak naj ywszego

uczucia na przedmiocie twej uwagi, bo równia ta, jak wiesz, jest wiatem uczu , dz i

pop dów. Teraz masz uzyska wst p w wiat my lowy, musisz zatem rozwija siły twego

ciała my lowego podobnie, jak w dharanie rozwijałe siły ciała astralnego. Nie s d jednak,

e poniewa nale ysz do ludzi inteligentnych i kulturalnych, to tym samym masz ju ciało

my lowe dobrze rozwini te. Na stopniach przygotowawczych miałe sposobno przekona

si , jak nieudolnie władałe dotychczas swym ciałem my lowym. Wła nie na tych stopniach

przeszedłe wiczenia, które maj na celu uczynienie tego ciała narz dziem posłusznym twej

woli i działaj cym bez zarzutu.

W dhjanie oka e si , czy to narz dzie działa rzeczywi cie bez zarzutu. Je eli s w nim jeszcze

jakiekolwiek usterki i niedomagania, wszelkie wiczenia dhjany b d bezowocne dla ciebie.

Nie doprowadzisz nimi do adnych wyników lub osi gniesz całkiem inne ni zamierzone. Nie

wystarczy ci tu zwykła zdolno rozs dnego i logicznego my lenia, musisz nie tylko umie

my le , ale i przypatrywa si uwa nie tym funkcjom my lowym. Przede wszystkim musisz

umie tworzy my li ywotne, pełne tre ci i siły, bo tylko takie zdołaj zbudzi i rozwin

nowe zdolno ci w twym ciele my lowym. Dotychczas twe my li w znacznym stopniu

zale ały od uczu i one tak e dostarczały twej woli pobudek do działania. My l, czucie i wola

były ze sob zwi zane przyczynowo. Teraz jednak maj si odł czy od siebie i

usamodzielni , aby ka da z tych sił mogła działa niezale nie od drugiej. W dhjanie wła nie

czucie i wola dostarczaj tego yznego gruntu, z którego twoja my l wyhoduje sobie zdolno

widzenia inspiracyjnego.

Teraz zaczniesz rozumie znaczenie tego, co mo e ju nieraz słyszałe o tzw.

"Rozszczepieniu osobowo ci" przed wtajemniczeniem. Te trzy władze twej istoty: my l,

uczucie i wola, które s zwi zane ze sob nierozdzielnie w pewien sposób prawidłowy,

tworz jednolito człowieka. Za normalnego uchodzi taki człowiek, u którego my l, uczucie

i wola s zwi zane w jedno . Mówisz o sobie: "czuj , my l , chc ", wyra aj c przez to, e

we wszystkich trzech wypadkach ty, ten sam ty, jeste podmiotem. Uchodziłby za

background image

77

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

anormalnego, gdyby po dał rzeczy niemiłych lub post pował inaczej, ni to wynika z

logicznego rozumowania. Jednak we wtajemniczeniu dojdziesz do tego, e te trzy władze

twej istoty rozlu ni swój wzajemny zwi zek. Nie b dziesz ju miewał wra enia, e to ty

my lisz, lecz e "co " my li w tobie. Podobnie w wypadku uczu : b dziesz miał wra enie –

"co czuje we mnie". W przypadku objawów woli, b dziesz miał wra enie: "co chce we

mnie". Twoje "ja" roz-padnie si na trzy "ja" odr bne: jedno "ja" b dzie my lało, drugie

b dzie odczuwało, a trzecie b dzie przejawiało wol . Aby doj do tego, musisz wła nie

wykona wiczenia dharany, dhjany i samadhi, rozwijaj ce samodzielno trzech władz twej

istoty. Jednak przede wszystkim musisz doprowadzi do całkowitej harmonii te trzy władze.

Uczucie nie powinno nigdy manifestowa niech ci wtedy, gdy twoja my l oceniła, e jest

potrzebna sympatia. Wola nie mie nigdy skłania ci do post pku niezgodnego z my l lub

uczuciem. Bez takiego zharmonizowania, która z tych trzech władz mogłaby uzyska

przewag nad innymi, a wówczas dopiero byłby naprawd anormalnym, podobnym do

pewnych osób, które zapewne nieraz w yciu mogłe spotka . S ludzie, u których wola

nadmiernie rozwini ta zabija my l i uczucie, s inni, u których oschło serca i zanik woli

idzie w parze z rozpanoszeniem si intelektu; s wreszcie takie niedoł gi yciowe, które

kieruj si wył cznie uczuciami i pop dami. Podobne niebezpiecze stwa groziłyby tobie,

gdyby nie zrównowa ył jak najharmonijniej tych trzech władz twej istoty, zanim same

uzyskaj samodzielno .

Rozumiesz wi c, e konieczne jest takie zharmonizowanie władz uczucia, woli i my li, zanim

dost pisz wtajemniczenia. Potrzebne jest to tak e w innym celu. Harmonijny rozwój tych

trzech władz rozwija równie harmonijnie drug połow twego "lotosu" (czakry) 6-

płatkowego, a wiesz ju , e do wtajemniczenia wszystkie czakry musisz mie rozwini te w

pełni i działaj ce normalnie. Podobnie jak w wypadku innych czakr, tak e w 6-płatkowej,

połowa płatków jest od dawna czynna nie wiadomie dla ciebie, masz teraz obudzi i

doprowadzi do rozwoju nast pne trzy płatki tej czakry. Rozwój ten, jak i wszystkich

pozostałych czakr, zale y nie od rodków fizycznych, lecz od wbudowania odpowiednich

własno ci w twe ciała niewidzialne.

Jedn z takich własno ci jest umiłowanie prawdy. Nie jest to oczywi cie narz d fizyczny, lecz

wewn trzny. Twoja wra liwo na wszystko co prawdziwe i słuszne musi si wzmóc do tak

wysokiego stopnia, jakiego do tej pory nie wyobra ałe sobie. To poczucie prawdy musi by

tak ywe, aby wszystko, co fałszywe i bł dne, sprawiało ci od razu wyra n przykro , a

nawet niemal fizyczny ból. Jako biegun przeciwny tego poczucia prawdy, rozwijaj w sobie

jak najdalej posuni t wyrozumiało dla ludzkich bł dów w mowie i post pkach. Nie pozwól

sobie nigdy na uczucie niech ci wobec człowieka, który kłamie wiadomie lub w niewiedzy

swej powtarza fałszywe s dy i opinie. "Szcz liwy ten, kogo prawda uczy nie przez znaki i

słowa przemijaj ce, lecz sama przez siebie, ukazuj c mu si tak – jak jest w sobie" –

twierdzi Tomasz a'Kempis, a w innym miejscu (E) dodaje: "Zwykle s dzimy o rzeczy według

tego, jak nam do serca przypada, albowiem miło własna pozbawia nas łatwo s du

prawego".

Rozwijaj c w sobie umiłowanie prawdy obok tolerancji dla bł dów ludzkich, pracujesz

równocze nie nad wzmocnieniem pewno ci swych s dów i szybko ci decyzji. Oddziaływuje

to równie na rozwój woli przy stanowczym rozstrzyganiu w tpliwo ci, jak post pi . Trzeci

kierunek twej pracy zmierza do wykształcenia zdolno ci my lenia, a do tego potrzeba ci

naprawd powa nych studiów. Oprócz lektury znakomicie rozwijaj cej twe władze umysłowe

(my lowe), potrzebne ci jest koniecznie zagł bianie si w wiedz tajemn w jej ró nych

background image

78

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

kierunkach. Oprócz wi tych ksi g ró nych narodów staro ytnych, b d ci przydatne prace

nowoczesnych okultystów, takich jak: Bławatska, Sinnet, Olcott, Hartmann, Besant,

Leadbeater, Collins, Steiner, a nawet Papus, Aksakow, De Rochas i inni.*

Twój zmysł prawdy pomo e ci wyłuska prawd z powłoki, cz sto niepozornej lub

dziwacznej, ostrze e ci te przed fantazjowaniami autorów, mimowolnymi lub wiadomymi.

Wszystko to s w dhjanie prace przygotowuj ce ci podstawy do wła ciwych wicze w

medytacjach. Tematów do rozmy la , czyli medytacji, b dziesz miał mnóstwo w ksi kach,

które ci przytoczyłem na wst pie, ponadto s jeszcze tematy medytacji, powoduj cych ci le

okre lone nast pstwa. Zanim jednak do nich przyst pisz, przyswój sobie pewn biegło

techniczn dotycz c samego sposobu przeprowadzania takich rozmy la , bior c do nich

tematy z ksi ek, które studiujesz. Bli sze wskazówki znajdziesz w rozdziale nast pnym.

Podam ci tam kilka tematów do medytacji, powoduj cych ci le okre lone nast pstwa. Teraz

zwróc ci jeszcze uwag na utrzymywanie pewnego stałego sposobu odnoszenia si do

zjawisk i zdarze yciowych.

Poczucie prawdy, które masz w sobie piel gnowa , zacz łe budzi ju podczas

przygotowania. Przypomnisz sobie bez trudno ci, e na stopniu nijamy pracowałe nad

"kwalifikacj poczwórn ", a pierwsz spraw było odró nianie rzeczy znikomych od

wiecznych, prawdy od domniemania. Wówczas uczyłe si tego raczej intelektem, umysłem

zewn trznym, teraz za masz kształci w sobie wewn trzne poczucie prawdy. Piel gnuj c

rozwój tego zmysłu prawdy, b dziesz mógł tak e przeprowadza owocnie medytacje nad

wła ciwym ocenianiem rzeczy znikomych wobec wiecznych i odwrotnie. Nauczysz si nie

przecenia rzeczy doczesnych, ale zarazem nauczysz si tak e docenia ich znaczenie wobec

rzeczy wiecznych. Znane zdanie Goethego: "Wszystko, co znikome, jest tylko porównaniem",

dostarczy ci tematu do medytacji bardzo płodnej.

W dhjanie prowadzisz dalej prac zacz t jeszcze w nijamie. Poczucie prawdy i ocenianie

odpowiednie rzeczy doczesnych wobec wiecznych, to dwie pierwsze spo ród "czterech

kwalifikacji". Trzeci jest, jak wiesz, "przygotowanie sze ciostopniowe", które miałe

uprawia równie w nijamie. Wiesz tak e, e "kwalifikacja poczwórna" budzi z u pienia

cztery płatki czakry 8-pła-tkowej. Zatem na stopniu dhjany masz ju trzy płatki obudzone i

ruchome. Pozostaje jeszcze do obudzenia tylko płatek czwarty, którym jest "pragnienie

oswobodzenia" (wyzwolenia) lub "pragnienie zbawienia", je eli je wolisz tak nazwa . To

pragnienie b dzie si w tobie budzi stopniowo pod wpływem medytacji na okre lone tematy,

ale do pełnego rozkwitu dojdzie dopiero na stopniu samadhi.

Zanim wst pisz na ten stopie , masz jeszcze du o pracy przed sob przy uprawianiu dhjany.

Kształcenie umiłowania prawdy b dzie zwi ksza tw biegło w odró nianiu rzeczy

wiecznych od doczesnych, bo tylko wieczne s prawdziwe. Doczesne s pozorem, złud ,

mar , majakami (wyraz polski "majak" pochodzi z sans-kryckiego "maja"-złuda). B dziesz

stopniowo spostrzegał, e do wiecznych mo esz zalicza tylko potencjalne zdolno ci,

mo liwo ci, ale nic takiego, co ju istnieje.

Post pek niesłychanie dobry przestaje ju by czym wiecznym w chwili, w której go

wykonasz. Staje si doczesnym, przemijaj cym, znikomym. Natomiast wieczna jest twoja

zdolno czynienia dobrze. Wszystko, czego si nauczysz, co przyswoisz umysłem, cho by to

były rzeczy niezwykle trudne do poj cia, wszystko to nie jest wieczne, bo cały ten dorobek

background image

79

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

umysłowy stracisz razem z twym ciałem przy opuszczeniu dewahanu [Dewahan, devachan –

kraj szcz liwo ci, wiat niebia ski, raj, (sansk. Suklevati); zob. dr. F. Hartman: "Niektóre

tajemne wiadomo ci z Koła Tybeta skich Mistrzów", wyd. Liberał, Warszawa, 1992, str. 69-

72. – przyp. red.]. Natomiast wieczn , bo tworz c twój dorobek trwały, jest zdolno

pojmowania rzeczy trudnych, zdolno uczenia si , przyswajania ich sobie. Tym bardziej

znikome i przemijaj ce s wszelkie rzeczy materialne.

Nawet uczucia nie s wieczne ani zewn trzne nast pstwa tych uczu . Wieczn jest tylko

zdolno do uczu , bo gdy j w sobie rozwiniesz, pozostaje twym dorobkiem trwałym przez

wszystkie wcielenia nast pne. Gdy pomy lisz nad tym, dojdziesz do zrozumienia, e nie

dotyczy to wszystkich uczu bez wyboru. Wieczne s tylko zdolno ci do takich uczu , które

ty sam rozwiniesz w sobie wiadom prac . Uczucia niskie otrzymałe gotowe w spu ci nie

ciał i wła nie twa praca ma polega na zast pieniu ich wy szymi. A to, z czego masz si

oczy ci , nie mo e by wieczne, bo przeczyłoby prawu post pu.

Wła ciwa ocena rzeczy znikomych w relacji do wiecznych b dzie ju teraz dla ciebie

dost pna. Cierpienia same w sobie s znikome i przemijaj ce, ale maj warto jako rodek

do wbudowania w twe ciała cierpliwo ci i wytrwało ci. Stanowisko społeczne mo e mie

warto równie tylko jako rodek, maj c bowiem w r ku wi kszy zakres władzy, masz

wi cej mo liwo ci czynienia dobrze i wspierania post pu. Natomiast sława i zaszczyty to

wcale nie rzeczy wieczne, a poza tym ^eo najmniej bezwarto ciowe, je eli nie szkodliwe.

Mog łatwo budzi pych i przesadne mniemanie o własnej warto ci, a ponadto stawa na

przeszkodzie wypełnianiu innych obowi zków, mo e mniej zaszczytnych, ale owocniejszych.

Tak samo bezwarto ciowy jest maj tek, bo przynosi ze sob zwi kszenie ci arów

yciowych, a odwodzi uwag od drogi wła ciwej. Zdrowie ciała fizycznego nie ma samo w

sobie warto ci, potrzebne jest tylko do tego, aby mógł si posługiwa ciałem jako

narz dziem działaj cym bez zarzutu. Pomy l kolejno nad ró nymi dobrami doczesnymi, o

które ubiegaj si ludzie z takim wysiłkiem, a spostrze esz, e adne z tych dóbr nie

przedstawiaj warto ci. Maj co najwy ej warto po redni , jako rodki do innych celów.

Cz ciej jednak s tylko balastem spychaj cym ci na poziom ni szy lub utrudniaj cym

wznoszenie si w gór .

Rozmy lania o dobrach doczesnych i o ich warto ci dadz ci bardzo cenne przygotowanie do

wła ciwych medytacji. Zobaczysz w takich rozmy laniach jak bł dne i jak płytkie były twoje

dotychczasowe s dy oceniaj ce warto ci, a ponadto spostrze esz co bez porównania

wa niejszego. Oto dojdziesz do całkiem nowych poj o tych rzeczach, w ród których yjesz,

zaczniesz na nie patrze zupełnie inaczej. A poj cia nowe utworzysz sobie sam, b dziesz ich

twórc .

Dojdziesz do nich rozmy laniami, do których – oprócz samego przedmiotu – nie bierzesz nic

z zewn trz, nic od kogo drugiego, lecz wszystko czerpiesz wył cznie ze swego wn trza.

Budujesz sobie te nowe poj cia z materiałów własnych, jeste zatem ich twórc wył cznym i

jedynym. Nikt ci w tym nie pomaga, wszystko tworzysz siłami własnymi. A siły te daje ci

wła nie medytacja. Obywasz si w niej bez wsze-Mch wra e zewn trznych, pracujesz tylko

siłami wewn trznymi. Nawet pobudki zewn trzne nie były ci tu potrzebne, nic ci nie

skłaniało do rozmy lania o tych rzeczach, lecz zabrałe si do tego sam, wewn trznym aktem

woli.

background image

80

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Dzi ki uruchamianiu sił wewn trznych nawi zujesz ł czno coraz to cz stsz i coraz bli sz

z twoj ja ni wy sz . To, czego si dowiadujesz w medytacjach, nowe poj cia, nowe s dy i

now ocen , wszystko to otrzymujesz od niej wła nie. Nie daje ci tego twój rozum, twój

mózg fizyczny, tylko twoja ja wy sza. A wiesz, e ona nale y ju do równi arupa, do

wiatów nie ograniczonych formami. To, co ona tam wie, jest własno ci wspóln wszystkich

istot tej równi, bo tam nie ma granic indywidualnych. Mo e to by wiedza ludzi wybitnych na

Ziemi albo te wiedza istot czysto duchowych. Tam nie ma autorów, nie ma wła cicieli.

Wiedza, któr czerpiesz stamt d przez twoj ja wy sz , jest niczyja i wspólna, jest

inspiracyjna. Drogami nie wiadomymi dla siebie otrzymuj swe inspiracje poeci, muzycy,

malarze i rze biarze. Ty otrzymujesz je wiadomie, uprawiaj c wiczenia medytacyjne.

W jaki sposób przeprowadza si medytacj , wska ci na przykładzie, do którego tematu

dostarczy zdanie (F): "Nim oko zdoła widzie , musi od łez odwykn " [Rozwini t

interpretacj ksi ki Mabel Collins znajdzie Czytelnik w dziele Jo Rama-Czaraki pt "Drogi

doj cia jogów indyjskich", tłum. A. Lange, wyd. Trzaska, Evert i Michalski, Warszawa, 1923

– przyp. red.]. Po pierwsze staraj si odczu jak naj ywiej kolejno tre ka dego z tych słów,

a potem rozmy laj mniej wi cej w ten sposób: "Oko jest narz dem wzroku. W wiecie

fizycznym widz nim przedmioty, niezale nie od tego, czy s w nim łzy, czy jest czyste. Ale

łzy, chocia s objawem czysto fizycznym, maj sw przyczyn w ciele astralnym. Mog

płaka z gniewu, z alu, a równie dobrze z rado ci, ze współczucia. Ale dany nastrój duszy

zabarwia mi to, na co patrz okiem fizycznym. W stanie rado ci wszystko wydaje mi si

bardziej pi kne i milsze ni w stanie przygn bienia. A zatem uczucia wpływaj nawet na

widzenie fizyczne.

Abym wi c mógł widzie jasno, bez zabarwienia osobistego, musz uspokoi uczucia, musz

"od łez odwykn ". Niesłuszny był mój s d pocz tkowy, jakoby oko, bez wzgl du na łzy,

widziało zawsze jednakowo. Gdybym rozwin ł w sobie zmysł prawdy, odczułbym

natychmiast, e to moje pierwotne mniemanie było mylne. Ale skoro ju na widzenie fizyczne

maj wpływ uczucia, to ten wpływ mego ciała astralnego b dzie tym silniejszy, gdy idzie o

widzenie astralne. Przy imaginacjach wi c odcie barwny obrazów jest ci le zwi zany z

mymi uczuciami osobistymi. Musz nie tylko dosłownie, ale i w przeno ni "odwykn od

łez", aby móc patrze trze wo, bez zabarwienia osobistego, na zjawiska czy to fizyczne, czy

astralne. Nie wystarczy mi takie opanowanie ciała astralnego, aby przy ywszych uczuciach

nie wyciskało mi łez z oczu, lecz musz opanowa je całkowicie, aby bez mej woli nie

pojawiło si w nim adne uczucie, cho by najsłabsze. Najłatwiej wyciskaj łzy uczucia

egoistyczne, a z takich starałem si oczy ci me ciało astralne w nijamie. Teraz musz mie to

ciało w takiej władzy, aby czuło tylko to, na co mu pozwol , i tylko wtedy, kiedy mu

pozwol . A to jest po prostu pratjahara w uczuciach. Gdy mi si to powiedzie, dopiero wtedy

moje widzenie astralne b dzie wyra ne, nie zakłócone osobistymi zabarwieniami."

Podałem ci tu tylko jeden tor my lowy, ale z łatwo ci zrozumiesz, e ten sam temat: ,,Nim

oko zdoła widzie ...", mo e prowadzi do ró nych torów my lowych i na ka dym z nich

mo esz przeprowadzi owocn medytacj . Podsumuj teraz, ile nowej wiedzy zdobyłe

medytacj na temat tych kilku prostych słów. Gdyby nie znał wcale nijamy ani pratjahary,

ju z tej medytacji dowiedziałby si , e masz oczy ci si z egoizmu i e masz opanowa

uczucia. Zrozumiałe tak e, e konieczne jest tu zupełne opanowanie uczu , a nie tylko

połowiczne.

background image

81

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Poniewa znasz ju drog wicze imaginacyjnych, zastosuj je do tego wła nie opanowania

uczu . Wyobra sobie jak naj ywiej, e kto z twoich znajomych o niezbyt wysokim

poziomie etycznym, spotyka ci i oskar a o jakie post pki bardzo niskie, wprost zbrodnicze.

Ty starasz si przeczy , ale on obrzuca ci coraz to nowymi oszczerstwami, potem obelgami,

a w ko cu zniewa a ci czynnie. Staraj si wyobrazi sobie to zaj cie jak naj ywiej, ale zaka

sobie przy tym wszelkich uczu . Niechaj podczas tej imaginacji nie pojawi si w twej duszy

nawet cie uczucia krzywdy, przykro ci, ani jedna fala oburzenia lub gniewu. Dopiero wtedy

b dziesz miał ciało astralne w swej władzy.

XV

INSPIRACJA (NATCHNIENIE)

Dzi ki uprawianiu dharany rozwijałe w sobie zdolno spostrzegania imaginacyjnego.

Do wiadczyłe pewnych widze barwnych, nie pochodz cych od adnego widzialnego

przedmiotu. Liczba takich do wiadcze mno yła si . Zebrałe ich tyle, e mogłe ju dzieli

te zjawiska barwne na m tne, jasne i iskrz ce. Zacz łe zdawa sobie spraw z tego, e s to

przejawy istot o ró nym poziomie istnienia. Je eli miałe cierpliwo powstrzyma si od

wszelkich prób domy lania si , co to mog by za istoty, nie utworzyłe sobie o ich naturze

przedwczesnego s du i teraz uprawa dhjany da ci mo liwo tworzenia sobie stopniowo s du

wła ciwszego. Wiesz, e dhjana prowadzi swoimi medytacjami do inspiracji, a dopiero

inspiracja jest tym stopniem, na którym mo na poznawa tzw. "pismo tajemne". Obrazy

twych imaginacji były jakby poszczególnymi literami tego pisma. Nie wpływały na siebie, nie

były od siebie zale ne, ale musisz szereg takich imaginacyjnych obrazów postawi obok

siebie, aby dopiero one razem, jak litery słowa pisanego, utworzyły co , co mówi, co ma

znaczenie.

Zrozumienie tego znaczenia uzyskujesz wła nie przez inspiracj . Czytasz to pismo tajemne,

na które patrzyłe imaginacj jak na list w nieznanym j zyku, chocia znasz jego

poszczególne litery. Je eli uprawiałe dobrze dhjan , to medytacja na temat: "Nim oko zdoła

widzie ..." nauczyła ci ju czego niesłychanie doniosłego. Dała ci poj cie, e to, co

widziałe w ima-ginacjach, widziałe nie takim, jakie ono jest naprawd , bo zabarwiałe je

własnymi nastrojami i uczuciami. Patrzyłe na te barwne zjawiska nie wprost, lecz przez

swoje "zabarwione szkiełka". Gdyby inny ucze tajemny patrzył na to samo co ty, zobaczyłby

to inaczej od ciebie, poniewa patrzyłby znów przez swoje szkiełka. Zatem to, co

spostrzegasz na pocz tku twego wchodzenia w wiat astralny i co bierzesz za przedmioty lub

istoty tego wiata, jest nimi zaledwie w nieznacznej cz stce. Najcz ciej i najłatwiej

spostrzegasz to, co ty sam w ten wiat rzuciłe swymi uczuciami, nastrojami lub dzami.

Tym, co tam spostrzegasz przede wszystkim, jeste ty sam. U progu wiata astralnego

spostrzegasz najpierw siebie.

Wiesz, e poj cie odległo ci w wiecie astralnym jest całkiem inne ni w wiecie fizycznym.

Tam to jest dalekie, co ci jest obce, z czym ci nie wi e nic lub niewiele. Natomiast bliskie

jest to, co ci jest pokrewne z czym ci ł czy podobie stwo lub zainteresowanie. Dlatego

spostrzegasz tam przede wszystkim siebie samego, bo przecie ty jeste sobie najbli szy. W

wiecie fizycznym tak e patrzysz na siebie i tak e uwa asz siebie za bliskiego sobie. Ale

wszystko, o czym mówisz "ja", zaliczasz do swego wn trza. Gdy mówisz "czuj , pragn ",

uwa asz to pragnienie lub uczucie za co , co mie ci si w tobie. Na zewn trz tego nie

background image

82

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

widzisz, nie przychodzi to do ciebie, lecz wychodzi z twego wn trza. W wiecie astralnym

twoje własne uczucia i nastroje, które tam spostrzegasz imaginacjami, widzisz na zewn trz

siebie jako co przedmiotowego, istniej cego poza tob . Musisz dopiero stopniowo oswaja

si z tym, e to, co widzisz tam jako zjawiska przedmiotowe, jest twoim wn trzem. Musisz

przyzwyczai si do takiego patrzenia na siebie samego, jakby ty był zewn trznym

przedmiotem, na który patrzy kto inny.

Zaczynasz wi c powoli odczytywa to pismo tajemne. Znasz ju niektóre jego litery i

próbujesz układa z nich słowa. Patrzysz w imaginacjach na barwy unosz ce si swobodnie w

przestrzeni wokół ciebie i zaczynasz je czyta : "ja, moje wn trze". Zaczynasz tak e po trochu

domy la si , jak nale y odczytywa to pismo, w jaki sposób z tych liter dochodzi do

zrozumienia tre ci słowa. Nie czytasz ich wprost, dosłownie: "czerwie , bł kit", tylko czytasz

je symbolicznie, przeno nie.

Na razie odczuwasz co w rodzaju rozczarowania przy tym odkryciu, e to "pismo" czyta si

symbolicznie. Wydawało ci si mo e, i w wiatach nadzmysłowych wszystko powinno by

równie zakrzepłe i ostro odgraniczone, jak w wiecie materialnym, w którym masz podane

litery czarno na białym, dost pne dla ka dego, kto si ich nauczy. Jednak e ta symboliczno

wiata astralnego lub my lowego nie jest mniej cisła od liter ziemskich. W wiecie astralnym

uczucie jest barw , a w wiecie my lowym ka da my l jest kształtem, figur . Barwa nie jest

symbolem uczucia ani figura nie jest symbolem my li, lecz my l sam . To tylko ty tworzysz

sobie sam te symbole, bo my lisz po ziemsku i nie mo esz jeszcze oswoi si z tym, e

uczucie, to barwa, a my l, to posta . Pó niej, gdy wro niesz w te wiaty, gdy zaczniesz si w

nich orientowa , ta symboliczno b dzie dla ciebie czym tak niesłychanie wyra nym i

cisłym, e najwyra niejsze znaki ziemskie wydadz ci si niepewne i wieloznaczne.

W miar jak wzrasta b dzie twoja znajomo "liter", czyli jak mno y si b d twoje

widzenia imaginacyjne, zaczniesz stopniowo dochodzi do obserwowania ró nic w tych

zjawiskach astralnych. Oprócz ró nic w jasno ci barw i kształtów zauwa ysz tak e, i

niektóre z nich zmieniaj si pod twoim wpływem, a inne s od niego niezale ne. Nieraz

pojawi ci si barwa szczególnie pi kna lub figura symetryczna i harmonijna. Z chwil , gdy

tylko poczujesz dla niej zachwyt, barwa lub kształt zmieni si w mgnieniu oka.

Jednak przewa aj ca cz

tych zjawisk pozostanie niezmienna pod wpływem twych uczu i

my li, najwy ej zniknie od razu. Przekonasz si pó niej, e wszystkie te zjawiska, których nie

mo esz zmieni , s tob , pochodz z twego wn trza. Natomiast te, pocz tkowo bardzo

nieliczne, które ulegaj twym wpływom, s wyrazem istot odr bnych od ciebie. To

spostrze enie b dzie dalszym krokiem w twojej nauce czytania "pisma tajemnego". Nim do

tego dojdziesz, musisz – jak ju wspomniałem – niejako wrasta w t symboliczno wiata

astralnego. Musisz umie posługiwa si symbolami tak pewnie i niezachwianie, jak w yciu

codziennym posługujesz si cyframi lub literami. Symboliczno musisz znale wsz dzie, w

ka dym ziemskim zjawisku, a wtedy zrozumiesz cał prawdziwo zdania, e "wszystko

znikome jest tylko porównaniem". Do wrastania w ten symbolizm b d ci potrzebne odr bne

wiczenia medytacyjne, które mo esz sobie wynajdywa sam, na wzór np. nast puj cego,

wskazanego przez dr R. Steinera (I, 323): "Wyobra sobie jak naj ywiej ro lin tkwi c

korzonkami w ziemi, potem rozwijaj c stopniowo listki, a wreszcie kwiaty. Obok niej

wyobra sobie człowieka. Staraj si odczu jak najwyra niej, na ile człowiek ma doskonalsze

wła ciwo ci ni ro lina. Mo e i swobodnie za swymi uczuciami i sw wol , a ro lina jest

przykuta do ziemi. Ale wła nie to, czego brak ro linie, czyni j pod pewnym wzgl dem

background image

83

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

doskonalsz od człowieka. On działa pod wpływem dz i przez to bł dzi, ona za słucha

tylko czystych praw ro ni cia, otwiera bez dz swój kielich niewinnym promieniom

słonecznym. Człowiek góruje nad ro lin pewnym udoskonaleniem si na tyle, e do

niewinnych sił ro liny doł cza si dza, pop d, nami tno . (...) Wyobra sobie teraz sok

zielony, kr

cy w ro linie jako wyraz jej beznami tnych praw wzrastania, a obok przedstaw

sobie krew czerwon , kr

c w yłach człowieka jako wyraz jego dz i pop dów. Do tych

ywych my li doł cz dalsze o tym, e człowiek ma mo liwo rozwoju, oczyszczaj c, dzi ki

wy szym zdolno ciom duchowym, swoje pop dy i dze. Przez to niknie nisko tych

pop dów, które odradzaj si na wy szym poziomie. Wyrazem takich oczyszczonych i

uduchowionych mo e by nadal czerwona krew. W ró y zielony sok ro liny przemienił si w

czerwon barw kwiatu, a ten kwiat stosuje si do czystych praw wzrastania, tak samo jak

zielony li . Czerwie ró y mo e by symbolem tej krwi, która jest wyrazem oczyszczonych

pop dów po odrzuceniu wszystkiego, co niskie. Krew taka jest równie czysta jak siły

działaj ce w czerwonej ró y (...).

My li te musz nie tylko ywo pracowa w umy le, lecz tak e budzi uczucia zachwytu nad

czysto ci i beznami tno ci ro liny. Z tego wyniknie zrozumienie, e pewne wy sze

udoskonalenie musi by okupione otrzymaniem dz i pop dów".

Masz organizm bardziej udoskonalony ni ro lina – masz wolno ruchu, masz narz dy

zmysłów, ale za to masz i pop dy, i dze. Zachwyt nad niewinno ci ro liny prowadzi ci tu

do nastroju powagi na my l o tym okupieniu doskonało ci dzami. Masz jednak mo liwo

oswobodzenia si od tych niskich pop dów. Mo esz własn wol oczy ci si i uszlachetni

a do stopnia niemal ro linnego. Ta nadzieja oswobodzenia budzi my l radosn o czerwieni

krwi tak czystej, jak przeczysta jest czerwie kwiatu ró y, bo taka krew uszlachetniona

umo liwi ci prze ycia wewn trzne, podobnie jak nie zm cone adn dz nisk , jak nie

zm cone dzami jest ycie ro liny.

Nie idzie tu bynajmniej o przedmioty, które we miesz jako tre medytacji, bo mo esz sobie

takie przedmioty wybiera dowolnie. Zadanie polega na tym, aby w medytacji jak naj ywiej

prze ywał to, o czym rozmy lasz, aby my lom towarzyszyły uczucia. Dopiero drgania uczu ,

cz sto powtarzane, zbudz ci w duszy i rozwin now zdolno wewn trzn , przez któr

symbole b d dla ciebie równie rzeczywiste i równie wyra ne, jak były dla ciebie do tej pory

tylko litery lub cyfry. Ziele soku ro linnego jako symbol istnienia beznami tnego, powie ci

to samo, co czerwie krwi ludzkiej jako wyraz dz i pogl dów; powie ci, e sama barwa, a

wi c ziele lub czerwie ju wyra a co okre lonego. Nie przedmiot zewn trzny jest tu

wa ny, lecz barwa. Wiesz przecie , e w wiecie astralnym barwy s przedmiotami, a

przedmioty barwami.

Dzi ki takiemu wczuwaniu si w symbole b dziesz dochodził do coraz bieglej szego czytania

"pisma tajemnego". Ju na podstawie tego, co poznałe dotychczas, potrafisz odczyta

niejedno. Gdy w imaginacji pojawi ci si krwista czerwie , odczytasz j jako dz , a je eli

pod wpływem twej niech ci do tej barwy – b d co b d nie pi knej – nie zmieni swego

odcienia, odczytasz to jako twoj własn dz . Powiesz sobie: "Oto, jak wygl da moja

dza" i uznasz, e musi by silna, skoro wywarła wra enie na twych zmysłach astralnych,

bardzo jeszcze niewprawnych w spostrzeganiu objawów.

B dzie to dla ciebie do niespodziewane odkrycie, bo przypuszczałe zapewne, e tego

rodzaju niskie dze ju zupełnie wypleniłe . Ale ta krwista czerwie , która nie zmienia si

background image

84

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

pod twoim wpływem, jawi si przed tob jak wyra ny napis mówi cy ci, e nie wypleniłe w

sobie dzy, tylko j stłumiłe , ukryłe na samo dno duszy. W wiecie astralnym wyszła ona

na jaw tak, jak wychodzi na jaw całe twe wn trze; zobaczyłe j przed sob i poczułe

przera enie. Symbol tak prosty i nieskomplikowany w jednym błysku czerwieni powiedział ci

wi cej i wyra niej ni całe zdanie. Powiedział ci jasno: "bł dnie siebie os dzałe , bo uwa ałe

si za oczyszczonego z dz zmysłowych, a teraz widzisz, jak wyra nie wyst puj te dze

przed twym wzrokiem astralnym".

Nad tym, co teraz przeczytałe , zastanów si dobrze, a nabierzesz przekonania, jak

niesłychanie wyra nie przemawiaj symbole, gdy si je umie czyta . Wystrzegaj si jednak

poszukiwania symboli tam, gdzie ich nie ma, to znaczy wystrzegaj si traktowania ka dego

barwnego wra enia jako imaginacji. Gdy nadmiernie znu ysz oko fizyczne, to zacznie

dostrzega unosz ce si przed nim krwiste plamy w przestrzeni, ale to nie b dzie imaginacja,

tylko przekrwienie narz du wzroku. Gdy patrzysz przez dłu szy czas na czyst ziele

wiosenn , a potem skierujesz wzrok na przedmiot szary lub biały, spostrze esz na nim

czerwonawe plamy. To równie nie b dzie imaginacja, tylko prosty objaw fizjologiczny.

Zatem wystrzegaj si starannie wszelkiego łudzenia si i mylenia wra e fizycznych z

astralnymi. Łnaginacje pojawiaj si nagle, nieoczekiwanie i znikaj równie błyskawicznie

jak si pojawiły. Nie potrafisz ich wywoła dowolnie, nie zdołasz ich przytrzyma , ani

powtórzy . Dopiero po długich latach zaczniesz stopniowo dochodzi do znajdowania

sposobów, jakimi mógłby dowolnie – to znaczy kiedy zechcesz – odbiera wra enia

imaginacyjne, czyli patrze wiadomie w wiat astralny.

Tymczasem nadal uprawiaj medytacje. Tematy mo esz sobie wybiera dowolne, ale im

wy szy tre ci jest temat twej medytacji, tym wy ej ci wzniesie, tym wy sze zdolno ci

b dzie budził w twej duszy. Wiesz ju , e medytacje czysto my lowe, bez współudziału

uczu , b d stosunkowo mało skuteczne. Gdyby uprawiał wył cznie takie medytacje,

rozwin łby jednostronnie tylko władze ciała my lowego. A wiesz, e masz harmonijnie

rozwin tak e uczucie i wol , to znaczy ciało astralne i eteryczne. Zatem powiniene tak

dobiera medytacje, aby im mogły towarzyszy jak naj ywsze uczucia i aby budziły w tobie

przejawy woli. Ta sama medytacja mo e by stosowana raz w celu rozwini cia uczucia,

innym razem woli. Przykład medytacji na temat ro liny i człowieka posłu y ci równie dobrze

do budzenia uczu , jak i do budzenia woli. Czerwie kwiatu ró anego, jako symbol

oczyszczonej krwi ludzkiej, mo e budzi w tobie wol wła nie takiego oczyszczenia twej

krwi, aby była całkowicie wolna od m tnych odcieni dz i pop dów.

Wykonywanie tego rodzaju wicze jednocze nie słu y rozlu nieniu wzajemnego zwi zku

trzech władz twej istoty: my lenia, uczucia i woli. Gdy zwi zek ten si rozlu ni, władze te

b d mogły działa samoistnie, ka da sama dla siebie, niezale nie od drugiej. Medytacje na

tematy niezmysłowe nadaj tym władzom nowy kierunek. Zamiast zwraca je na przedmioty

zewn trzne, kieruj je do wn trza, w gł b twej istoty. Pó niej spostrze esz, jak pot nym

dorobkiem duchowym s takie władze: oswobodzone i nie marnowane na przedmioty

zmysłowe. Oswobodzon sił my low , kierowan do wn trza, dotrzesz do u wiadamiania

sobie twej ja ni wy szej. Tak samo, gdy nie zwracasz na zewn trz twej siły uczucia, aby

mow lub w inny sposób da wyraz swym uczuciom, lecz potrafisz zatrzyma j w swym

wn trzu swobodn , dopiero wówczas mo e ona by nadzmysłow władz . To samo dotyczy

tak e twej woli. Z chwil , gdy oswobodzisz j ze zwi zku z my lami i uczuciami, aby nie

musiała działa pod ich wpływem, zdołasz utrzyma j we wn trzu jako władz wy sz ,

działaj c bez posługiwania si narz dami fizycznymi.

background image

85

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

XVI

SAMADHI (TRANS JOGINÓW)

"Somnambulizmem (K, 218) nazwałbym wyst powanie człowieka wewn trznego, albo jaw

duchow człowieka. Taka jawa duchowa człowieka nast puje jednak tylko w chwilach, w

których somnambulik zatapia si w sobie lub z siebie wychodzi. Wówczas duch jest zupełnie

wolny: mo e si oddzieli od duszy i ciała i i dok d zechce, jak promie wiatła. Wówczas

somnambulik nie jest z pewno ci zdolny do czego bezbo nego, chocia by dusza jego była

mniej lub wi cej nie oczyszczona. Na pewno nie zdoła wtedy kłama ani oszukiwa ". W ten

sposób okre la somnam-bulizm pani Hauffe, somnambuliczka wieku XIX, a wi c

nowoczesna. To okre lenie mo esz niemal bez zmian przyj jako okre lenie stanu samadhi u

pradawnych Indów. Mo esz dosłownie odnie to do nich – "w takich chwilach somnambulik

pogr a si w sobie lub z siebie wychodzi", a mówi c j zykiem potocznym "traci

przytomno " w stopniu mniejszym lub wi kszym.

Samadhi – był to u Indów stan "snu wi tego", stan zupełnego wył czenia czynno ci

zmysłów fizycznych, a nawet ycia fizycznego. Podczas snu samadhi ciało fizyczne jogina

było w stanie martwoty, któr nauka nowoczesna nazywa katalepsj . Niemo liwy był dla

Indów, na ówczesnym poziomie ich rozwoju, stan takiej ruchliwo ci, jaki dzi zna

psychologia pod nazw "somnambulizmu czynnego". W tym stanie człowiek zachowuje

niemal zupełn władz nad ciałem fizycznym. Mo e chodzi , porusza si , mówi , czyta ,

pracowa , a mimo to jest w gł bokim somnambulizmie. Jedyn ró nic zewn trzn mi dzy

tym stanem a jaw człowieka zwyczajnego jest pewne "zw enie wiadomo ci", jak to, z

wła ciw sobie bystro ci , scharakteryzował Ochorowicz [Julian Ochorowicz (1850-1917),

fizyk i psycholog, prekursor psychotroniki, filozof i literat; wynalazca w dziedzinie telefonii –

przyp. red.].

Takie zw enie wiadomo ci jest ju dla ciebie stanem, do którego nawykłe dzi ki

wiczeniom. Ka de skupienie uwagi na jednym przedmiocie jest zw eniem wiadomo ci, bo

poza przedmiotem twej uwagi nic nie widzisz, nie słyszysz i nie czujesz. Dlatego dla ciebie

samadhi nie b dzie u pieniem magnetycznym, katalepsj ani w ogóle jakim stanem

szczególnym, w który miałby wprowadza si sam lub dzi ki pomocy kogo innego. Nie

potrzebujesz zapadania w jakikolwiek sen lub trans, po prostu odczepiasz "przewody

telefoniczne" od swych zmysłów, aby ci nie przeszkadzały w medytacji lub kontemplacji.

Ka de twoje wiczenie w dharanie i dhjanie wymagało podobnego zw enia wiadomo ci,

chocia ani na chwil nie straciłe wówczas przytomno ci. Tak samo nie b dziesz tracił

wiadomo ci w twej samadhi.

Masz tu przykład bardzo wyra ny tego, jak zasadniczo ró ni si Hatha joga od Rad a jogi

nowoczesnej. Hatha jogin dzisiejszy kształci w sobie zdolno , któr wier wieku temu na

nowo odkryto i nazwano "statuvolence". Ten "stan zale ny od woli" nie jest niczym innym

jak dowolnym wprawianiem ciała w anestezj lub nawet zesztywnienie. Anestezja zmysłów

zast puje Hatha joginowi to, co ty uzyskujesz pratjahar . Gdy takie znieczulenie dojdzie a do

mózgu, Hatha jogin zapada w trans i to jest jego samadhi. W transie mo e ciałem astralnym

wyj z fizycznego, mo e zatem osi gn pewien stopie jasnowidzenia astralnego, ale ponad

background image

86

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

ten stopie nie si ga. Wiesz przecie , jak nieudolne rno e by jego jasnowidzenie, skoro

zasłaniaj mu widnokr g chmury my laków, a zabarwiaj mu go jego własne uczucia.

Do podobnego stopnia widzenia astralnego dochodz te nowocze ni "jasnowidze", którzy

zdolno posługiwania si narz dami astralnymi maj albo wrodzon , albo rozbudzon raczej

praktykami hipnotycznymi ni magnetycznymi. Zrozumiesz, jak mał warto maj takie

widzenia, gdy dojd do nich ludzie bez tej całej sumiennej pracy nad sob , jak obejmuje pi

stopni przygotowania. Zrozumiesz te , e tak zwane "kształcenie" mediów jasnowidz cych

przez rzekomych magnetyzerów jest w rzeczywisto ci tylko wypaczaniem ich rozwoju.

Całkiem innego rodzaju b dzie twoje jasnowidzenie. Niepotrzebne, a nawet szkodliwe,

byłyby dla ciebie wszelkie transy, "statuvolence" i u pienia. Od patrzenia fizycznego do

astralnego przejdziesz równie łatwo, jak łatwo przenosisz wzrok z ksi ki czytanej na widok

za oknem. Po prostu zwracasz uwag na co innego; w pierwszym wypadku na zmysły

fizyczne, w drugim na astralne. To odwracanie uwagi od zmysłów fizycznych, a zwracanie jej

na zmysły astralne lub my lowe, to jest samadhi w jodze nowoczesnej. Na zewn trz objawia

si to wspomnianym ju "zw eniem wiadomo ci", ale niczym wi cej. Nie ma tu

bezwładno ci ciała ani nieczuło ci zmysłów fizycznych, nie ma w ogóle 'nic takiego, co

mogłoby by poczytane za najl ejszy nawet objaw patologiczny.

Podczas samadhi jeste w pełni władz fizycznych i psychicznych. Nie tracisz ani na chwil

wiadomo ci, bo do trzech stanów wiadomo ci znanych ludziom ogólnie, doł czyłe stan

czwarty, turija [Turija (asanprad niata samadhi, nirwikalpa samadhi), stan identyfikacji z

Najwy sz wiadomo ci – zob. Rammurti S. Mishra: "Podstawy jogi królewskiej", l, 2.

Ang. "Fundamentals of Yoga", The Julian Press, inc. New York, maszynopis powielony –

przyp. red.]. Trzy stany znane to: jawa zwykła, dzienna, w której jeste codziennie od

obudzenia si rano do za ni cia wieczorem, dalej sen gł boki, ko cz cy si zwykle kilka

godzin po północy i sen lekki nad ranem, z którego zachowujesz w pami ci wspomnienia jako

twoje "sny". Stan czwarty – turija, to ten, w którym jeste podczas medytacji i kontemplacji,

to stan nad wiadomo ci.

To jest strona fizjologiczna twego stanu samadhi. Zatrzymałem umy lnie nad ni twoj uwag

na dłu ej, aby mógł pozby si wszelkiej obawy przed tym stanem, zwanym u Indów "snem"

joginów. Wiesz zatem, e dla ciebie nie b dzie to aden sen ani stan anormalny. Przejdziemy

teraz do strony psychologicznej. Stron t jest wła nie turija, czwarty stan wiadomo ci,

zwany słusznie nad wiadomo ci , a jeszcze słuszniej wszech wiadomo ci . Dla Indów

dawnych turija była nad wiadomo ci , bo wchodz c w ni , tracili wiadomo codzienn , po

prostu zasypiali. Dla ciebie jednak b dzie turija wszech wiadomo ci , bo wchodz c w turij ,

nie tracisz wiadomo ci codziennej. Jeste równocze nie w stanie jawy, snu i

nad wiadomo ci.

Jeszcze ekstaza mistyków chrze cija skich w redniowieczu (jakkolwiek równa cechami

turiji) była stanem, w którym tracili zwykł wiadomo . Wpadłszy w zachwycenie, nie

widzieli i nie słyszeli nic, co si wokół nich działo – nie dlatego, e słysze nie chcieli, tylko

dlatego, e nie mogli. Wspomniałem ci, e rozwijali wiadomie tylko jeden ze swych

"kwiatów lotosu" (jedn czakr ) i dzi ki temu mogli wchodzi w ekstaz , ale nie potrafili

zachowywa ł czno ci ze zmysłami fizycznymi. Ty natomiast rozwijasz wszystkie pa-dmy

(czakry) zarówno w ciele astralnym, jak w eterycznym, zdołasz zatem, podczas turiji,

zachowa ł czno z ciałem fizycznym.

background image

87

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nawet wtedy, gdy b dziesz wychodził z ciała fizycznego, nie pozostawisz tego ciała w

letargu ani w ka-talepsji. Hatha jogin musi je podczas samadhi wprawia w letarg lub w sen

gł boki, bo wychodzi ze ciałem astralnym, a nawet cz ci eterycznego. W ciele fizycznym

podtrzymuje ycie wtedy tylko cz

ciała eterycznego. Jest to zatem ycie bardzo stłumione,

prawie ro linne. Ty natomiast, wychodz c z ciała, bierzesz ze sob tylko ciało my lowe, a

zostawiasz przy ciele fizycznym ciało eteryczne i astralne. A to s wła nie te ciała, które

przeci tny człowiek ma rozwini te i któ-, rych najwi cej u ywa. Gdy zatem wyjdziesz ciałem

my lowym, nie zmienisz si wcale dla twego otoczenia. B dziesz mógł porusza si , patrze ,

słysze , mówi i czu jak poprzednio. Nikt z otaczaj cych nie zauwa y w tobie zmiany.

Odwrócisz od rzeczy zewn trznych uwag twej ja ni wy szej, ale ja ni sza pozostanie w

twym ciele fizycznym, razem z eterycznym i astralnym, bo te trzy ciała wła nie si na ni

składaj . Dla ludzi w otoczeniu b dziesz taki sam jak oni, bo oni za swoje "ja" uwa aj

wła nie sw ja ni sz , czyli te trzy ciała.

Zrozumiałe wi c, e twoje samadhi nie b dzie adnym stanem anormalnym, który mógłby

budzi w tobie niepokój o twe zdrowie, a w innych ludziach obaw o cało twych zmysłów.

Rzecz prosta, e do samadhi nie b dziesz szukał towarzystwa ludzi, lecz b dziesz je uprawiał

w ciszy i w samotno ci. Na stopniach wy szych nauczysz si włada twym ciałem

eterycznym na tyle, e nie tylko b dziesz wiadomie kierował jego pr dami przepływaj cymi

w obr bie ciała fizycznego, lecz tak e zdołasz cz ci ciała eterycznego wysuwa dowolnie na

zewn trz, poza obr b ciała fizycznego. Wtedy tak e zdołasz zachowa pełn przytomno

umysłu, bo b dziesz wysuwa tylko te cz ci ciała eterycznego, których chwilowo nie

potrzebujesz w ciele fizycznym. A których nie potrzebujesz i kiedy ich nie potrzebujesz,

zdołasz rozezna wiadomie.

Nie b dzie to wi c nic podobnego do objawów mediumizmu. Przykład tego mo esz wzi z

ycia Bławatskiej, która pragn c przekona niedowiarka o mo liwo ci wysuwania ciała

eterycznego przy zachowaniu pełnej wiadomo ci, stan ła w pewnej odległo ci od niego, a

potem swym ciałem eterycznym zapukała silnie w z by niedowiarka, i to od wn trza jego

jamy ustnej. Oczywi cie nie przekonała go, bo niedowiarek przera ony w pierwszej chwili

tak niezbitym dowodem, ju na drugi dzie zaprzeczył wszystkiemu twierdz c, e widocznie

padł ofiar halucynacji. Dla ciebie jednak, jego zaprzeczenie b dzie zrozumiałe jako obawa

uznania faktu, który mu si w głowie nie mie cił. B dzie to dla ciebie tak e przestrog , aby

wtedy, gdy ju podobn zdolno uzyskasz, nie pokusił si o ch tk "przekonywania"

kogokolwiek o tej zdolno ci, bo nie przekonasz nikogo, a narazisz si tylko na o mieszenie.

Gdy ludzie czego poj nie umiej , wówczas wol raczej zaprzeczy , ni zmieni swe

poj cia dawno zakorzenione.

Aby mógł wiadomie włada pr dami ciała eterycznego, musisz mie rozwini te jego

narz dy (czakry), a ponadto narz dy ciała astralnego, bowiem impulsy twej woli b d z

reguły szły z góry w dół, to znaczy od ciała my lowego, przez astralne, do eterycznego.

Zatem wszystkie twe czakry musz by czynne, musz wirowa i wieci . Na stopniu dhjany

pracowałe m.in. nad rozwojem czakry o miopłatkowej, ale nie doprowadziłe jej jeszcze do

pełnego rozkwitu. Od niej zale , w znacznej mierze, pr dy w ciele eterycznym. Rozwój

pierwszego płatka tej czakry polega na odró nianiu pozorów od istoty rzeczy, mniemania od

prawdy, inaczej mówi c, na odró nianiu tego, co znikome, od tego, co ma trwałe znaczenie.

Gdy ten sposób odró niania przyswoisz sobie tak zupełnie, e stanie si ju niejako twym

nawykiem, cech twego charakteru, utworzysz sobie w głowie o rodek dla tych pr dów

eterycznych, którymi masz kierowa wiadomie. Te wiczenia medytacyjne, które uprawiałe

background image

88

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

dotychczas, przygotowuj ci mo liwo przesuni cia o rodka nieco w dół i w gł b głowy, a

ku czakrze 16-płatkowej (czakra krtani, vishuddha).

Odpowiednie ocenianie rzeczy znikomych w relacji do prawdziwych, umacnia ów o rodek

pr dów eterycznych w czakrze 16-płatkowej, a ponadto wywiera doniosły wpływ

przekształcaj cy na całe twe ciało eteryczne. Dotychczas ciało to było niejako nie osłoni te

od zewn trz. Pr dy eteryczne z otoczenia wnikały w nie swobodnie i uchodziły twej

wiadomo ci. Teraz za , twe własne pr dy, którymi sam kierujesz, rozgał ziaj si na

powierzchni ciała eterycznego i splataj coraz g ciej ze sob , tworz c rodzaj delikatnej

siatki. Gdy wi c pr dy zewn trzne, docieraj ce z otoczenia, dotkn twego ciała eterycznego,

nie mog ju w nie wnika niepostrze enie dla ciebie. Napotykaj na ow subteln siatk ,

któr ty sam utworzyłe , pobudzaj j do drga podobnie, jak wiatło pobudza do drga

siatkówk oka i przez drugi płatek czakr docieraj do twej wiadomo ci. Nabierasz zdolno ci

odczuwania pr dów zewn trznych, czyli zdolno ci odbierania wra e eterycznych z

otoczenia. Trzeci płatek czakry 8-płatkowej mógł rozwija si dzi ki "sze ciostopniowemu

przygotowaniu", które zacz łe uprawia w nijamie, to przygotowanie zbudziło z u pienia

czakr 12-płatkow (czakr serca) le c w s siedztwie serca. Teraz idzie o przeniesienie

jeszcze dalej w dół tego o rodka pr dów, któremu przygotowałe miejsce w czakrze

krtaniowej (16-płatkowej). Przenie go mo esz dopiero wtedy, gdy nie tylko czakra 12-

płatkowa, ale i czakra 8-płatkowa b dzie w pełni rozbudzona i dojrzała do ruchu.

Przychodzi wi c kolej na rozwini cie czwartego płatka w czakrze 8-płatkowej. W tym celu

masz w sobie piel gnowa "pragnienie oswobodzenia" tak usilnie, aby, podobnie jak trzy

poprzednie, nadało trwał cech twemu charakterowi. Dopiero wtedy, gdy przestaniesz

patrze na rzeczy i istoty zewn trzne z twego ciasnego stanowiska osobistego, b dziesz

oswobodzony od wszystkiego, co wi e si z wła ciwo ciami twej natury osobistej. Twoje

ciasne "ja" musi znikn wobec istot i zjawisk wiatów wy szych, aby mógł uzyska dost p

do tych wiatów. Bez tego patrzyłby na owe istoty i zjawiska przez pryzmat twego

zabarwienia osobistego, wnosiłby tam ostre granice swego "ja", od których odskakiwałyby te

istoty, nie mog c wnikn w twe wn trze. Tak samo i ty nie mógłby wnika w nie swoj

istot , bo stawiałaby ci opór nieprzebita powierzchnia twej osobowo ci, poza któr nie

umiałby wyj .

Oczywi cie, to oswobodzenie si od patrzenia na wszystko ze stanowiska osobistego nie ma

nic wspólnego z jakim , cho by najl ejszym, przytłumianiem poczucia osobistego "ja".

Poczucie takie musisz zachowa , a nawet starannie je wzmacnia . Wiesz przecie , e w

wiatach wy szych nie ma granic tak cisłych jak w wiecie fizycznym, które by oddzielały

"ja" od "nie ja". Co innego jest mie silne poczucie ja ni, a co innego umie odczuwa ja

obc . Te dwie rzeczy musisz umie pogodzi ze sob . Poczucie twej ja ni chroni ci od

wpadni cia w bez wiadomo podczas medytacji uprawianej ciałem astralnym lub

eterycznym. W powszednim yciu przywykłe do my lenia mózgiem i zapewne ju podczas

pierwszych prób w medytowaniu miałe sposobno zauwa y , jak łatwo tracisz poczucie

siebie, gdy my leniem masz wyj ponad mózg, gdy go zostawiasz na uboczu, jak narz dzie,

którego chwilowo nie u ywasz. Mo e nawet wpadłe w sen wówczas, bo po prostu

wchodziłe w te same warunki, w jakie wchodzi si przy zasypianiu: traci si wiadomo z

chwil wył czenia mózgu od działania. Teraz ju umiesz my le bez mózgu fizycznego, ale

mo e nie umiesz jeszcze zachowywa wiadomo ci siebie tak e wtedy, gdy wcale nie my lisz

– ani mózgiem, ani bez mózgu.

background image

89

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Je eli dobrze zdawałe sobie spraw z twych prze y podczas wicze medytacyjnych, to

mogłe zauwa y wra enie do przykre, jakiego si pocz tkowo do wiadcza. Jest to uczucie

pustki, prawie nico ci, a w parze z tym uczucie rozczarowania. Wchodzisz w wiat

nadzmysłowy, o którym mimowolnie wytworzyłe sobie wyobra enie czego niesłychanie

wzniosłego, jasnego, pełnego ycia i ruchu. Wchodzisz we i oto ogarnia ci ciemno i

najzupełniejsza pustka. Nie napotykasz w nim nic, nie odbierasz adnych wra e , nie

odczuwasz nawet siebie. Czujesz si zawiedziony w oczekiwaniach, a nawet czujesz obaw

przed t pustk lodowat . Boisz si wst pi w ni , zanurzy si w niej, zanurzy to, co jedynie

zatrzymałe w swej wiadomo ci: poczucie siebie. A musisz je utrzyma , bo pocz tkowo w

tym wiecie nie napotykasz nic innego prócz tego poczucia siebie, poczucia twego istnienia.

Tak jest jednak tylko pocz tkowo. Podobnie zachowuje si człowiek lepy od urodzenia, gdy

mu operacja oczu umo liwi widzenie. Boi si po prostu tych wra e wietlnych; pocz tkowo

zamyka oczy i woli nadal chodzi po omacku, ni powierzy si swemu nowemu zmysłowi,

którego jeszcze nie umie u ywa . Dopiero stopniowo nabiera wprawy w patrzeniu. Tak samo

i ty dopiero powoli b dziesz wprawiał si i wczuwał w wiaty nadzmysłowe, b dziesz czuł si

w nich coraz pewniejszy i swobodniejszy.

Masz wi c utrzyma poczucie siebie, nie traci go nawet na chwil , cho by w wypadkach,

gdy medytujesz nie my l , lecz uczuciem lub wol , A utrzyma to poczucie zdołasz tym

pewniej, im lepiej rozwiniesz sw czakr dwupłatkow (ad na czakra). Wiesz ju , e cza-kra

ta mie ci si na czole, mi dzy brwiami i e nazywaj j tak e lotosem o 96 płatkach.

Przedwczesne jej rozwijanie byłoby chybione, poniewa nie miałoby zastosowania, a nawet

mogłoby by szkodliwe. Wiesz ju , e czeka ci "rozszczepienie osobowo ci" na trzy odr bne

władze, działaj ce niezale nie od siebie. Władze te, to: my l, uczucie i wola, a narz dami,

którymi si posługuj s czakry: ad na (nosi te nazw trzecie oko, boskie oko), krtani i serca.

Gdyby np. za wcze nie rozwin ł czakr dwupłatkow (ad na), twa władza my lenia mogłaby

uzyska tak przewag nad innymi, e ju tamte nie zdołałyby wykształci si samodzielnie.

Dlatego wi c dotychczas pracowałe równomiernie nad wszystkimi trzema władzami czyli

nad trzema ciałami: my lowym, eterycznym i astralnym. Medytacje, które ju uprawiałe i te,

które ci wska w dalszych rozdziałach, doprowadz tw czakr dwupłatkow do dojrzało ci

[Ta czakra ma 96 płatków, ale ich połowa ma głównie barw ró owozłotaw , a druga

liliowoniebieska. Dwie cz ci wyra nie si zaznaczaj i wygl daj jakby stanowiły tylko dwa

du e płatki, dlatego te w wielu ksi gach indyjskich nazywa si t czakr dwupłatkow . Gdy

czakra ta, i jej odpowiednik astralny, jest w pełni rozwini ta, daje jasnowidzenie. Rozwój

doskonałego jasnowidzenia w sferze fizycznej i astralnej wymaga du o systematycznej pracy

i wysiłku – zob. Claude Bragdon: "Joga dla Ciebie, Czytelniku". Wyd. 3. Biblioteka Polsko-

fodyjska, 1970, tłum. Wanda Dynowska – przyp. red.].

XVII

KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE SI )

Te wiczenia, które wykonywałe na stopniu dharany i dhjany przygotowały ci do

przeprowadzenia medytacji w odpowiedni sposób. Uprawiaj c je wytrwale, doszedłe do

spostrze enia, e nie wystarczyłaby ci sama znajomo sposobu, w jaki prowadzi si

medytacj . Oprócz zaznajomienia si ze sposobem "technicznym", potrzebne s tu siły

background image

90

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

szczególne, których w yciu codziennym nie mógłby w sobie rozwin . Bez tych sił twe

medytacje zostałyby tylko zwyczajnymi rozmy laniami, nie o wiecaj cymi ci bardziej ni

wyniki my lenia mózgowego. Wiesz ju jakimi drogami doszedłe do tych sił w sobie.

Przede wszystkim, były to twoje własne "oszcz dno ci" w uczuciach, nastrojach i my lach.

Oduczyłe si my le o rzeczach niepotrzebnych, oduczyłe si przeskakiwa uczuciami od

rado ci do wybuchów rozpaczy, oduczyłe si zniecierpliwienia, zgry liwo ci, pesymizmu,

wi c te zapasy energii, które przedtem na to marnowałe , pozostały nie zu yte i do twej

wolnej dyspozycji. Nast pnie, nauczyłe si milcze my lami, uczuciami i wol ,

uniezale niaj c je od wra e zewn trznych. Dzi ki temu mogłe te władze my li, czucia i

woli kierowa do twego wn trza, zamiast wysyła je na zewn trz, by odpowiada na

wra enia. Ponadto, zharmonizowałe je wszystkie ze sob .

Uporz dkowanie i oczyszczenie ciała my lowego, uwolnienie go od niepotrzebnych

my laków i wdro enie do tworzenia my laków ywotnych, dało ci władz nad tym ciałem i

nad jego energiami. Ponadto, uniezale niłe si od my lenia wył cznie mózgowego,

uprawiałe bowiem medytacje na tematy niedost pne mózgowi. Potrafisz teraz zatrzymywa

siły my lowe w ciele my lowym, zamiast marnowa je na pobudzenie mózgu do drga

ci kich i powolnych, bo do innych nie jest zdolny.

Ten nadmiar sił my lowych, zatrzymany we wn trzu, słu y ci teraz do budzenia i rozwijania

twej czakry dwupłatkowej (ad na czakra).

Zewn trznym objawem tego rozwoju, zanim jeszcze zaczniesz wiadomie odczuwa ruch tej

czakry, b dzie pewna zmiana w twych zdolno ciach pami tania, która pocz tkowo mo e

wzbudzi w tobie pewien niepokój. Zauwa ysz, e słabnie twoja pami mechaniczna.

Szczegóły, które dawniej z łatwo ci zapami tywałe , takie jak: nazwiska, liczby, wiersze,

arie muzyczne, teraz ulatuj z niej bez ladu.

Wzrasta natomiast twoja zdolno tworzenia nowych poj i zachowywania ich w pami ci

obok poj dawniejszych, je eli takie poj cia sam sobie utworzyłe własn prac my low , a

nie wtłoczyłe ich mechanicznie ju gotowych, wyczytanych lub zasłyszanych od kogo .

Pocz tkowo b dzie ci to mo e martwiło, je eli jeszcze w ogóle jeste zdolny do martwienia

si czymkolwiek. Wkrótce jednak zauwa ysz, e na tej zmianie zdolno ci pami ci nic nie

tracisz, przeciwnie, wiele zyskujesz. Zamiast posługiwania si cudzymi poj ciami, które

przyswoiłe sobie tylko mechanicznie, zaczynasz coraz cz ciej u ywa poj własnych, nie

przej tych od nikogo.

Opanowanie ciała astralnego przywiodło je do znacznego stopnia spokoju. Nie poddajesz si

biernie uczuciom, których nie chcesz, ani te sam nie budzisz w sobie niepotrzebnych uczu .

Je eli nie chcesz, nie odpowiadasz uczuciami na wra enia zewn trzne. Dzi ki temu

zatrzymujesz w sobie ogromny zapas energii uczuciowej, który przedtem marnowałe na

mimowolne wysyłanie tej energii na zewn trz. To "zatrzymywanie słowa" w duszy, jak je

zw okulty ci, doprowadza do rozkwitu czakr 16-płatkow , daj c jej to, co sło ce, deszcz i

ziemia daje ro linie.

Jak pot na jest ta energia ciała astralnego zrozumiesz wtedy, gdy u wiadomisz sobie, e to

ona umo liwia człowiekowi mówienie. Pierwsze d wi ki, które człowiek w zamierzchłych

czasach wydawał swym narz dem głosowym wyra ały tylko jego wewn trzne uczucia, stan

background image

91

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

jego ciała astralnego. Były mow jego duszy, wyrazem tego, co odczuwał, składały si

wył cznie z samogłosek. Dopiero znacznie pó niej człowiek doszedł do wymawiania

spółgłosek, wtedy, gdy zacz ł sobie u wiadamia swe otoczenie, gdy zacz ł posługiwa si

zmysłami ciała fizycznego. Wtedy to usiłował na ladowa brzmieniem spółgłosek zjawiska

zewn trzne, a ł cz c je z wra eniami wewn trznymi, jakie na nim te zjawiska wywierały,

ł czył samogłoski ze spółgłoskami w zło one d wi ki.

W ten sposób powstały dzisiejsze zgłoski, a z nich wyrazy, pocz tkowo jednozgłoskowe,

pó niej bardziej zło one. W obecnych czasach ludzie nadu ywaj mowy, nie posługuj si

ni po to, aby wyrazi wra enia, jakie na nich wywieraj zdarzenia zewn trzne, ani te by

wyrazi stan duszy, lecz po to, aby ukry i zatai stan swej duszy przed innymi. Dlatego te

marnuj te siły wewn trzne, które maj słu y do o ywiania czakry krtaniowej (czakra

vishuddha) i dlatego tej cza-kry nie mog rozwin . Ty jednak umiesz ju "zatrzymywa w

duszy słowo" i dzi ki temu potrafisz doprowadzi do rozkwitu twoj czakr 16-płatkow .

wiczenia wykonywane na stopniach dotychczasowych oczy ciły i przekształciły tak e twoje

ciało eteryczne. Oduczyłe si wszelkich ruchów mimowolnych i zbytecznych, natomiast

zacz łe uzyskiwa władz nad pr dami eterycznymi. Twoja wola wyzwalaj ca si coraz

bardziej z przymusowego zwi zku z uczuciem i my l , mo e by coraz bardziej niezale na od

twych

ciał, mo e słu y coraz doskonalej jako narz dzie twej ja ni wy szej. Dlatego te , z

pewno ci cz sto zauwa asz, e to nie "ty" chcesz tego czy tamtego, lecz e "co " chce w

tobie. Zauwa asz to w chwilach, gdy jeste w nastroju powszednim, gdy my lisz po ziemsku i

starym zwyczajem uwa asz za twoje "ja" swe ciała, a one bynajmniej nie chc tego, czego

wła nie chce owo "co " w tobie, twoja ja wy sza.

Oprócz tego, zauwa asz, e twoja wola spot niała do granic dawniej ci niedost pnych.

Prosty nakaz woli wystarcza, aby bez oci gania si podj ł czynno trudn , nie przynosz c

ci ani przyjemno ci, ani najmniejszej korzy ci. Otó , twoja wola dlatego jest teraz tak

pot na, bo nie marnujesz jej na wysługiwanie si impulsom z otoczenia, nie zwracasz jej na

odpowiadanie wra eniom zewn trznym, nie zmuszasz jej do wysiłków nad pobudzaniem do

ruchu materii tak grubej, jak fizyczna, dlatego te mo esz ni włada w materii eterycznej.

Zaczynasz teraz ja niej pojmowa czym jest to rozszczepienie osobowo ci, o którym

wspominałem ci dawniej. Przypatrz si tylko ró nicy mi dzy tob dzisiejszym, a tob sprzed

lat siedmiu. Wówczas zachowywałe si w yciu podobnie jak inni ludzie, to znaczy: my l,

uczucie i wola były w tobie zwi zane ze sob w pewien sposób wszczepiony ci przez

wychowanie i stosowanie si do otoczenia. Gdy spostrzegłe poci gaj cy przedmiot, budził

on tw dz i obmy lałe rodki, jakimi mógłby go zdoby . Inaczej mówi c, przedmiot

przez wywieranie wra enia na twym ciele astralnym pobudzał je do drga ; zwi zane z nim

ciało my lowe pracowało nad sposobami zaspokojenia dzy, a wreszcie ciało eteryczne,

ci le zwi zane z tamtymi, wpływało swoj wol na ciało fizyczne zmuszaj c je do działa ,

aby zdoby ten przedmiot upragniony.

Teraz ju tego nie ma. Przedmiot, cho by najbardziej upragniony dla innych, wywiera

wprawdzie wra enie na twych zmysłach, ale na tym koniec. Wra enie to mo e jest nawet

silniejsze dla ciebie ni dla innych, bo masz wysubtelnione zmysły fizyczne, ale to wra enie

nie budzi – je eli nie chcesz – ani twego uczucia, ani my li, ani woli. Wra enie to dochodzi

background image

92

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

przez zmysły do twej wiadomo ci, ale nie pobudza ci do niczego. Przyjmujesz je po prostu

do wiadomo ci, jak jak wiadomo z zewn trz, któr zajmiesz si dopiero pó niej. Jedynie

ty sam os dzasz, czy masz odpowiedzie na to wra enie i jak masz odpowiedzie : my l ,

uczuciem czy wol . Jeste wolny, jeste zupełnie oswobodzony. Nic z zewn trz nie zmusza

ci do my lenia, do odczuwania lub do działania.

Sam swobodnie wybierasz: czy masz działa i czym działa . Mo esz działa sam tylko

my l , a wi c wra enia wywartego na tobie przez ów przedmiot u y jako tematu do

medytacji. Mo esz działa uczuciem, to znaczy, wzbudzi w swym ciele astralnym drgania

jakie zechcesz, a wi c drgania zachwytu nad tym przedmiotem lub te drgania dzy, je eli je

uznasz za potrzebne. Mo esz wreszcie działa wol , to znaczy: wywrze ciałem eterycznym

nacisk na ciało fizyczne, aby ów przedmiot przyniosło tobie lub oddało go komu innemu,

zale nie od twego uznania.

Twoj cech jest teraz niezale no twej my li, twych uczu i twej woli od wra e

zewn trznych. Nie jest to bezwra liwo , bo wra enia odbierasz i u wiadamiasz je sobie.

U wiadamiasz je sobie nawet dokładniej ni inni, bo je odbierasz nie zam cone twymi

my lami, ani uczuciami. Zachowujesz wobec wra e pełn wiadomo , nie odcinasz si od

nich transem, jak to czynili Indowie w samadhi. Trwasz zatem, we wszech- wiadomo ci. To

jest dla ciebie turija, ów "czwarty stan wiadomo ci". Indom był dost pny tylko w transie,

tobie za zawsze, jest to twój stan normalny. Dopiero w tym stanie zdołasz uprawia

odpowiednio kontemplacj czyli pogr a si wiadomo ci w dowolnie obrany przedmiot,

rozpami tywa go, bo kontemplacja to "rozpami tywanie". Oczywi cie, mo e to by równie

dobrze przedmiot fizyczny jak uczucie, poj cie zmysłowe lub idea abstrakcyjna. Teraz b dzie

dla ciebie zrozumiały zwi zek miedzy rozszczepieniem osobowo ci, a tworzeniem w głowie

o rodka pr dów eterycznych. Dopóki nie była w tobie rozlu niona wzajemna ł czno

my lenia, czucia i chcenia, nie mogłe pokusi si o swobodne kierowanie ciałem

eterycznym, bo ono wła nie było skr powane w swych ruchach zwi zkiem z innymi ciałami.

Działa mogło tylko ł cznie z ciałem astralnym i my lowym, miało wi c nie jeden, lecz trzy

o rodki, z których promieniowały jego pr dy. Dopiero wtedy, gdy oswobodziłe my lenie od

przymusowego zwi zku z uczuciem i wol , uwolniłe od skr powania o rodek w głowie.

Oswobadzaj c uczucie od zwi zku z wol , uwalniasz o rodek drugi z rz du, le cy w okolicy

krtani. Gdy go umocnisz na tyle, aby mogły z niego rozchodzi si pr dy po ciele

eterycznym, mo esz przyst pi do przygotowywania o rodka trzeciego, przy sercu.

Umocnienie ka dego z tych o rodków powoduje rozkwit i dojrzało odpowiedniej czakry, a

wi c: dwupła-tkowej, 16-płatkowej i 12-płatkowej. Jednak, czakra serca (anahata czakra) nie

powinna by czynna wcze niej, zanim całe ciało eteryczne pokryje si ow plecionk g sto

utkan z drobniutkich pr dów na powierzchni. Sposób, w jaki si do odbywa, poznasz jednak

dopiero pó niej. Teraz mo esz tylko dzi ki kontemplacji przybli a si do tego, bior c za

przedmiot rozpami tywania własne ciało eteryczne.

Do takiego rozpami tywania potrzebne ci jest pewne przygotowanie medytacyjne, którego

przedmiotem jest czynno ciała eterycznego. Z cennych wskazówek dr Steinera (I) podam

ci tu jeden taki przedmiot medytacji, wzi ty z symboli ró okrzy owych [Zob. bibliografia]. Z

rozdziału o inspiracji pami tasz zapewne temat rozmy lania o ró nicy miedzy ro lin a

człowiekiem. Powtórz sobie to rozmy lanie z towarzyszeniem uczu jak naj ywszych, a

nast pnie zbuduj sobie symbol zło ony z krzy a prostego, czarnego, na tle bł kitnym, a

uwie czonego na skrzy owaniu swych ramion gwiazd z siedmiu czerwonych ró . Czarny

background image

93

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

krzy symbolizuje unicestwienie tego wszystkiego, co w pop dach i dzach ludzkich jest

niskie. Dopiero dzi ki ukrzy owaniu dze te otrzymaj czerwie czyst , jak ma tylko kwiat

ró y. Staraj si prze ywa w duszy jak najgł biej to uszlachetnienie barwy twej oczyszczonej

krwi, a do odcienia kwiatu ró anego, prze ywa je jak najdłu ej i jak najwyra niej.

Nast pnie odłó na bok imaginacj tego symbolu, to znaczy, odwró uwag od obrazu wianka

ró na ramionach krzy a unosz cego si w przestrzeni bł kitnej, a zwró uwag na sam

czynno twej wiadomo ci, któr utworzyłe sobie ów symbol.

Ró a, bł kit, krzy to s przedmioty zewn trzne, ale działalno , która je razem zestawiła w

jeden symbol, jest ju działalno ci czysto wewn trzn . Ty swoj wol zbudowałe sobie ów

symbol. Pogr si teraz w t czynno twej woli, rozpami tuj jej działalno twórcz , która

zestawiła symbol mówi cy ci tak wiele. Je eli takie pogr enie si zdołasz doprowadzi do

odpowiedniej gł bi, prze yjesz co dotychczas ci nie znanego: oto, ty sam staniesz si tym

krzy em, ró i bł kitem. Odczujesz e masz sam posta krzy a, na którym rozpi łe twe

dze i pop dy, a czerwie niewinna siedmiu ró zmieni ci si w czyste promieniowanie

twych siedmiu czakr (lotosów).

Tak kontemplacj przygotowawcz uprawiaj co dzie a do wyniku wła nie okre lonego, a

dopiero potem przejd do nast pnej. Werset pocz tkowy (prolog) Ewangelii w. Jana zawiera

jeden z najpot niejszych tematów i je eli potrafisz przeprowadzi odpowiednio

kontemplacj , sam spostrze esz jak doniosłe jest jej działanie. S to te proste zdania: "Na

pocz tku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na pocz tku u

Boga. Wszystko przez Nie si stało, a bez Niego nic si nie stało, co si stało" [Cyt.

Ewangelia według w. Jana, Biblia Tysi clecia, Wyd. Pallotinum, Pozna , Warszawa, 1980,

wyd. 3.].

Zdania nast pne posłu ci ju za temat do drugiej kontemplacji odr bnej: "W nim było ycie,

a ycie było wiatło ci ludzi, a wiatło w ciemno ci wieci i ciemno jej nie ogarn ła".

Nie zra aj si tym, gdy od razu, za pierwszym wiczeniem nie dojdziesz do wyniku, gdy

mo e nawet nie pojmiesz gł bi tej tre ci mieszcz cej si w tych pozornie prostych wersetach.

Tu wła nie b dziesz mógł sam przed sob zda egzamin z wytrwało ci i niezra ania si

niepowodzeniami. Jednak nie przechod do drugiego tematu kontemplacji, dopóki w

pierwszym nie osi gniesz niew tpliwego wyniku.

Nie b d ci dalej podawał gotowych wzorów my lowych, według których mógłby prowadzi

kontemplacj . Poprzednie wskazówki wystarczaj co jasno mówi ci, jak masz sobie tworzy

te wzory. Twórz je sobie zatem sam. Próbuj nie opiera si na nikim i na niczym, tylko na

sobie samym. Je eli pójdziesz bł dnym torem, twój zmysł prawdy na czas ci ostrze e, aby

zawrócił z manowców. Zapewne, zawrócisz wiele razy, zanim uda ci si znale wła ciwy

tor. B dziesz bogatszy o cały szereg do wiadcze , jakie dadz ci te pocz tkowe

niepowodzenia. Idzie o to wła nie, aby nie szedł cudz drog , lecz własn , aby nie

wykonywał nic lepo i biernie, lecz zawsze wszystko wiadomie i z własnej woli. Mistrz poda

ci tylko warunki, którym masz sprosta , wska e ci wyniki, jakie masz osi gn , ale adnych

rodków mechanicznych ci nie dostarczy. "Nie mo esz pój t drog , nim si ni sam nie

staniesz" – mówi Guru do przyj tego ucznia, a czeladnikowi mówi ju inaczej: "Ty jest

cie k ". Porównaj teraz z tym słowa Chrystusa: "Jam jest droga, prawda i ywot" ["Ja jestem

drog i prawd , i yciem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".

Ewangelia w. Jana, 14.6. cyt. wg Biblii Tysi clecia – przyp. red.].

background image

94

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Drog wiec musisz znale sam, własnymi siłami i w sobie samym. Gdyby j otrzymał z

zewn trz, gotow , np. ode mnie, poszedłby moj drog , nie swoj . Je eli za podaj ci

tematy do medytacji i kontemplacji, to nie wynika z tego, e s to "moje" tematy. S one

ogólnoludzkie. Temat z Ewangelii w. Jana mo esz uwa a za istniej cy od 19 wieków,

zanim spostrze esz, e jest bez porównania starszy. Ka dy z tematów, które ci przytoczyłem,

jest ogólnoludzki, daj cy si zastosowa w ka dej epoce rozwoju ludzko ci. Zale nie od

poziomu rozwoju tych epok, b dzie w ka dej budził co innego, ale w ka dej z nich zbudzi

wła nie najwznio lejsze zdolno ci, jakie w danej epoce w ogóle mo na osi gn .

Temat ró okrzy a, jakkolwiek istnieje zaledwie od sze ciu wieków, jest równie

ogólnoludzki. W ka dym bowiem temacie, rzecz istotn jest to, co on budzi, a tre my lowa

jego le y na planie podrz dnym. Idzie nie o szczegóły jego budowy, nie o materiał, lecz o

siły, które go budowały i o zdolno ci, które budzi. Temat jest tylko rodkiem do zbudzenia

pewnych sił w duszy, a one same powiod ci ju do wyników, cz stokro mo e całkiem

odmiennych od tematu. Z tego punktu widzenia bierz zarówno tematy dotychczasowe jak i

dalsze, które znajdziesz w tej ksi ce. Teraz podam ci jeszcze trzy, zaczerpni te (F) z "hali

nauki", s to:

"Nim słysze zdoła twe ucho, musi w nim znikn wra liwo ".

"Nim głos przed Mistrzem przemówi, niech straci mo no ranienia".

"Nim dusza stanie przed Mistrzem, krew serca ma spłuka ci stopy".

Gdy szczerze zabierzesz si do wykonywania tych wicze , stopniowo zaczniesz rozumie

czym jest kontemplacja i jaki jest jej zwi zek ze stanem samadhi. Na stopniu dharany miałe

koncentracj , na stopniu dhjany medytacj , a dopiero na stopniu samadhi masz kontemplacj .

Takie pogr enie si zupełne i zatopienie si , które nazywamy kontemplacj , jest mo liwe

dopiero po doj ciu do stopnia samadhi. Musisz by wówczas panem nie tylko swej uwagi –

bo to opanowałe dzi ki dharanie – nie tylko umie medytowa – bo do tego doszedłe na

stopniu dhjany – lecz ponadto, musisz pogr a si całkiem w przedmiot twego rozmy lania,

"rozpami tywa " go, y w nim, stawa si nim samym. Dawniej nazywano to

"zapami tywaniem si " w czym , co było okre leniem bardzo trafnym. Kontemplacja b dzie

dopiero wtedy doskonała, gdy zapami tasz si najzupełniej w przedmiocie twej medytacji,

gdy stracisz na ten czas pami siebie.

Zastanów si teraz nad tym, co znaczy straci pami siebie. Czym jest w ogóle cało tego,

co nazywasz sob ? Tym, czym jeste zrobiła ci suma twych prze y , twych do wiadcze

my lowych, uczuciowych i fizycznych, tego wszystkiego, co nagromadziłe w pami ci. Je eli

wi c nagle straciłby teraz pami , przestałby by sob . Nie wiedziałby , kim jeste , jak si

nazywasz, sk d pochodzisz, kogo znasz, co wiesz, jednym słowem, nie wiedziałby nic o

sobie, nie byłby sob . W kontemplacji, w zapami taniu si , masz wła nie straci t pami ,

masz przesta by sob . Nie znaczy to jednak, jakoby miał straci pami na zawsze. Masz

j tylko na bok odło y , jako niepotrzebny balast, aby ci nie przeszkadzał w kontemplacji.

Pó niej, po uko czeniu rozpami tywania, znowu wrócisz do swych zasobów pami ciowych,

wrócisz do tego, co nazywasz sob , inaczej mówi c: "przyjdziesz do siebie". Jest to znowu

jedno z dawnych wyra e , niesłychanie trafnych, chocia dzi ludzie stracili zrozumienie, co

ono oznacza. Przychodzisz "do siebie" wtedy, gdy odzyskujesz pami ; przychodzisz

ponownie do swej pami ci. Je eli zatem przychodzisz "do siebie", to poprzednio musiałe

background image

95

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

"wyj z siebie". Niemcy maj na to wyra enie "ausser sich sein" (by poza sob ), my

zachowali my tylko podobne: "nie posiada si " z gniewu, z rado ci itp.

W kontemplacji, wiec, "wychodzisz z siebie", a po niej "przychodzisz do siebie" i to jest

dosłown prawd . Twoja ja wy sza wychodzi ze swych powłok: z ciała fizycznego,

eterycznego i astralnego, a zabiera ze sob tylko ciało my lowe. Dokładnie to samo czynili

indyjscy jogini w swym nie samadhi. Ale oni czynili to we " nie", czyli w transie, a ty to

czynisz na jawie. Pami , jak wiesz, nale y do ciała eterycznego, zostawiasz zatem pami w

tym ciele, nie bierzesz jej ze sob . W ten sposób "zapami tujesz si ", tracisz pami w

przedmiocie twej kontemplacji. Twa ja wy sza jej nie potrzebuje. Ale potrzebuje jej ja

ni sza (ta, któr inni ludzie za "ja" uwa aj ) i ma j , bo została w twym ciele eterycznym.

Dlatego nie tracisz przytomno ci podczas twego samadhi, nie zapadasz w sen, lecz

zachowujesz przytomno .

XVIII

SAMJAMA (NAD WIADOMO )

Trzy szczeble najwy sze: dharana, dhjana i samadhi razem wzi te, nazywaj si Rad a joga

samjama. Wiesz ju , e stopnie te nie id kolejno po sobie, lecz biegn równolegle obok

siebie. Zatem samjama nie jest czwartym stopniem po tamtych trzech poprzednich, lecz ich

sum , ukoronowaniem. Do samjamy potrzebne s zdolno ci, wykształcone w dharanie,

dhjanie i samadhi. Tymi wykształconymi zdolno ciami s uzdolnienia w koncentracji,

medytacji i kontemplacji. Stosuj c je wszystkie trzy razem, uprawiasz samjam . Podczas

dotychczasowych wicze zapewne zauwa yłe , e tylko koncentracj mo na uprawia sam

dla siebie, ale medytacji ani kontemplacji – nie mo na.

Medytuj c musisz zarazem stosowa koncentracj , bo bez skupienia uwagi niepodobna

rozmy la dłu ej o jednym przedmiocie. Do kontemplacji potrzeba ci nie tylko koncentracji,

lecz i medytacji. Pogr y si w przedmiot wybrany i rozpami tywa go zdołasz tylko wtedy,

gdy umiesz utrzyma na nim stale uwag przez odpowiedni czas i zjednoczy si z nim

rozmy laniem. Dlatego wi c samjama wymaga równocze nie dharany, dhjany i samadhi, i

dlatego jest nimi wszystkimi jednocze nie.

Je eli naprawd doszedłe do samjamy, to znaczy, je eli doszedłe do niej nie czytaniem

tylko i rozumieniem czym ona jest, to osi gn łe co niesłychanie doniosłego. Po prostu

do wiadczalnie sprawdziłe , e duch istnieje. Sprawdziłe , e nie tylko mózgiem mo na

my le , lecz i duchem, e nie tylko w ciele fizycznym mo na by wiadomym siebie, lecz i

poza nim, a nawet poza ciałem eterycznym i astralnym. Sprawdziłe , e poza tym, co

dotychczas nazywałe swoim "ja" istnieje drugie "ja", nie tylko równie rzeczywiste jak tamto,

ale i niesko czenie warto ciowsze od niego.

To drugie "ja", czyli twoja ja wy sza, pocz tkowo wydawa ci si b dzie czym nieco

obcym, jakby jak obc i odr bn istot , która nie wiadomo sk d przybyła i zaczyna wtr ca

si w twoje sprawy. Ale istota ta wydaje ci si obc tylko wtedy, gdy my lisz po ziemsku, gdy

po staremu, z nawyku, za swoje "ja" uwa asz swe ciała. To wła ciwie im, tym ciałom, wydaje

si obca ta istota, nie tobie. To one miałyby nieraz ochot zbuntowa si przeciwko niej,

background image

96

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wypowiedzie jej posłusze stwo. Ale ty im na to nie pozwalasz, bo wiesz, e ta druga istota

to wła nie ty, prawdziwy i nie miertelny.

Jednak, aby doj do tego, musiałe uprawia medytacje i kontemplacje odpowiednio długo i

odpowiednio gł boko. Ka dy z tematów, które ci dotychczas podałem, starczy co najmniej na

dwa miesi ce, masz wi c ł cznie zapas tematów na kilka lat! Wspomniałem ci ju , e

zbyteczne byłoby przechodzenie do nowego tematu wcze niej, zanim poprzedni wywrze

swoje wła ciwe działanie na twe ciała. Zauwa , e medytacja działa od ciała my lowego w

dół, na ciało astralne i eteryczne, a na ka de z nich zu ywa co najmniej tydzie , je eli j

uprawiasz regularnie codziennie. Zatem, aby działanie przeniosło si z ciała my lowego a do

eterycznego, wymaga to w najlepszych warunkach trzech tygodni. A ile razy odb dziesz

medytacj niedokładnie, tylko powierzchownie lub nawet j całkiem opu cisz? Jednak e,

ka de opuszczenie, ka dy dzie przerwy, odbija si podwójnie niekorzystnie na wyniku.

Medytacja ma wytworzy rytm duchowy, ma wdro y ci do codziennego, o stałej porze,

nawi zywania ł czno ci wiadomej z tw wy sz ja ni . Zatem, ka dy dzie stracony

utrudnia ju nawi zanie tej ł czno ci nast pnym razem, zakłóca kolejny rytm, opó nia

rozkwit twoich czakr (lotosów). Teraz zrozumiesz cał doniosło tego, co mo e zapami tałe

z wst pnych rozdziałów tej ksi ki, gdy mówiłem, e pi minut dziennie wystarczy na

wykonywanie wicze jogi, je eli b dziesz im po wi cał pi minut stale, codziennie.

Teraz tak e potrafisz zrozumie cał prawdziwo zdania, z którym spotkałe si zapewne ju

poprzednio, a które mo e uwa ałe za twierdzenie raczej teoretyczne, ni mo liwe do ci le

praktycznego zastosowania. Zdanie to brzmi: Gdy stawiasz jeden krok ku wiedzy, postaw

jednocze nie trzy kroki ku uszlachetnieniu si moralnemu. Bez takich trzech kroków w

kierunku oczyszczenia si etycznego, twój krok w kierunku wiedzy byłby bezcelowy.

Rozumiesz bowiem, e t wiedz , to poznanie wy sze mo esz osi gn tylko wtedy, gdy

potrafisz wznie si do wy yn tej wiedzy. A wznie si zdołasz tylko wtedy, gdy nie b dzie

ci obci ał balast materialny, gdy ciała twe wszystkie b d tak czyste, e nic w nich nie

znajdzie si niskiego, co by je w dół, ku ziemi spychało.

Drabina, po której ucze wst puje, składa si z cierpie i bólów, a zwyci y je mo e tylko

pot ga cnoty... Dolny koniec drabiny stoi w grz skim błocie twych grzechów i bł dów, a nim

zdołasz przekroczy przepa gł bok materii, musisz obmy nogi w wodzie zaparcia si

siebie. Zwa , aby brudn stop nawet na szczebel dolny nie st pn ł. Biada temu, kto stopami

nieczystymi brudzi drabin . Brud lepki przyschnie i przyklei nogi wst puj cemu, jak łowi

si na lep ptak nieopatrzny, a przez to dalszy post p w gór powstrzyma" (D). Oto słowa

poetyczne, ale gł boko prawdziwe, z "Głosu ciszy" Bławatskiej wyj te.

Bez takiego oczyszczenia si moralnego, samjama byłaby zupełnie chybiona. Spostrzegłby

tu objaw czysto fizyczny, a wi c zewn trzny, który by ci to do wiadczenie potwierdził.

Usiłuj c wznie si do wy yn samjamy bez najsurowszego oczyszczenia i uszlachetnienia

swych ciał, nie zdołałby utrzyma wiadomo ci i przy ka dym wysiłku w stron samjamy

bezwiednie wpadałby w trans. Po prostu musiałby zostawia swe ciała, zrzuca je, bo

byłyby zbyt ci kie i brudne dla tych wy yn, do których wiedzie samjama. Dlatego Hatha

jogin, cho by na ogół nie szedł w kierunku wyra nie czarnoksi skim, nie zdoła inaczej

wst powa w wiaty wy sze, jak tylko w transie. Ciała swe musi zostawia na ziemi, bo

byłyby dla niego niezwyci on przeszkod , mimo e i te wiaty "wy sze", do których on ma

dost p, nie nale jeszcze do najwy szych. Jak ju wiesz, jest to zaledwie równia astralna

background image

97

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

albo co najwy ej dolne regiony równi my lowej, a wi c wiaty, w których ty ju od dawna

umiesz przebywa z pełn wiadomo ci , uprawiasz bowiem imaginacj i inspiracj .

Je eli wi c zdarzy ci si , e wbrew woli i mimo wszelkich wysiłków wpadniesz w

bez wiadomo podczas wicze w samjamie, to nie obwiniaj o to samjamy, ale siebie

samego. Widocznie niezbyt dokładnie uprawiałe jam i nijam , niezbyt ci le i bezstronnie

przeprowadzałe swe rachunki sumienia, skoro w twych ciałach ukryły si jeszcze osady tak

ci kie, e ich unie ze sob nie mo esz. Je eli wi c, podczas stjauny spostrzegasz, e coraz

trudniej ci zachowa wiadomo , bo zaczynasz traci przytomno , to zaniechaj na pewien

czas wicze w samjamie, a tym dokładniej przejrzyj własne wn trze. Mo liwe, e podczas

wst powania na stopnie dharany i dhjany mniejsz uwag zwracałe na swe wn trze i mo e w

nim, bez twej wiedzy, wykiełkowało co zgoła niepo danego. Najcz ciej b dzie to pycha,

ale zamaskowana tak mistrzowsko, e nie od razu spostrze esz jej istnienie. W parze z ni

idzie egoizm, bo nje mo na by pysznym nie b d c samolubnym.

Pomy l teraz nad tym, czym jest samjama i na czym polega. Wiesz ju , e składa si na ni :

dharan , dhjana i samadhi. Ale to jest tylko wyliczenie składników, a nie okre lenie istoty.

Nie staraj si jednak formułowa sobie definicji, cho by najbardziej cisłych i

wyczerpuj cych, bo definicje, nawet najznakomitsze, nie mog nigdy obj istoty

wszystkiego. Zamiast definiowa , zbieraj cechy charakterystyczne, a wi c charakteryzuj.

Definicje s w wiedzy tajemnej bezwarto ciowe, ju cho by z tego powodu, e tu ka da rzecz

ma co najmniej siedem znacze . Mógłby wi c, dla ka dej poda siedem ró nych definicji i

wszystkie byłyby równie dobre, to znaczy, równie jednostronne. Wspomnij tylko, czym jest

dla ciebie samjama, czym dla Hatha jogina. Pomy l tak e, czym byłaby dla zdecydowanego

czarnoksi nika. Ponadto zwa , e istota rzeczy zmienia si z biegiem czasu, po prostu,

rozwija si i udoskonala, chocia nazwa pozostaje nie zmieniona. Taka samjama, jak twoja,

nie byłaby w dawnych Indiach mo liwa. Nawet najznakomitsi z ich Rad a joginów nie

zdołaliby uprawia jej przy pełnej wiadomo ci, bo do tego wówczas nie doro li poziomem

swego rozwoju.

Uprawiaj c samjam , stosujesz dharan , dhjan i samadhi. One wszystkie trzy s tu niezb dne

i to jest cech charakterystyczn samjamy. Samadhi jest, jak wiesz, stanem odmiennym od

stanu jawy człowieka zwykłego i w tym stanie samadhi posługujesz si dharan i dhjan . Bez

samadhi miałby nie samjam , lecz koncentracj i medytacj . Dopiero podczas samadhi

mo liwa jest kontemplacja. Wiesz ju , e ów stan, w którym jeste podczas samadhi, zwie si

turija. Zatem, zdefiniowałby samjam jako "turij kontemplacyjn ". Wkrótce jednak

spostrze esz, jak jednostronna jest taka definicja, mimo e wydaje ci si mo liwie

naj ci lejsza. Samjam mo esz uprawia nawet na przedmiotach najpowszedniej szych, do

których wystarczy zwykła obserwacja codzienna. Jednostronno i cz st-kowo ka dej

definicji tkwi w samym jej zało eniu. Definiuj c co , czynisz je sko czonym, zakrzepłym,

ograniczonym, martwym, a samjama jest zdolno ci , jest mo liwo ci , jest zatem czym

zawsze ywym, czym staj cym si ci gle i zmieniaj cym, a nie gotowym, skostniałym. Nie

jest faktem, lecz zdolno ci stwarzania ró nych faktów bez ograniczenia.

Czytaj c, a raczej wczytuj c si w ksi k , mo e zauwa yłe , e w ró nych jej rozdziałach

mówi o tych samych rzeczach co innego. W ró nych miejscach charakteryzuj ci te same

rzeczy z ró nych stron. Stwórz sobie imaginacj trójk tnej latarni, zło onej z trzech szybek

kolorowych, pomi dzy którymi jest zamkni ta wieca. Otó raz pokazuj ci t wiec od

strony szybki czerwonej, drugi raz od strony ółtej, innym razem od niebieskiej. Przecie za

background image

98

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

ka dym razem widzisz t sam wiec . Tylko za ka dym razem widzisz j od innej strony i

przez inn szybk , chocia za ka dym razem widzisz j dobrze i dokładnie. Pomy l teraz jaki

to ma zwi zek z ró nic mi dzy definicj a charakterystyk .

Je eli we miesz za temat samjamy Trójc wi t , a wi c Ojca, Syna i Ducha jako Boga

jednego w trzech Osobach, dojdziesz szybko do spostrze enia ró nicy jaka jest mi dzy

scholastyczn definicj tej Trójcy a mi dzy tym, co odczujesz jako cech charakterystyczn

trójjedno ci. Wówczas potraktujesz z pobła aniem frazeologi , która na pozór logicznie chce

dowie , e "Ojciec nie mo e by starszy od Syna, bo jest Ojcem dopiero od tej chwili, od

której ma Syna".

Jako temat nieobowi zkowy podam ci tu jeden z "aforyzmów o jodze" Patand alego (L., IIIl,

34): "Sanjama, stosowana na serce, daje wiadomo zdolno ci my lenia". Zwa , przed ilu

wiekami spisano te aforyzmy i porównaj z nimi słowa jasnowidz cej z Pre-vorst (K): "W

stanie zupełnego jasnowidzenia my l tylko samym duchem w okolicy dołka sercowego... Ta

jawa duchowa nast puje tylko w chwilach, w których człowiek zapami tuje si w sobie lub z

siebie wychodzi". Pani Hauffe dzieliła, jak wiesz, ustrój człowieka na trzy człony: ducha,

dusz i ciało. Było to zgodne z trójczłonowym podziałem u ró okrzy owców, chocia o nich

nigdy nie słyszała. Masz tu znów trójc , poł cz j w samjamie z trzema czakrami w twym

ciele: z czakr 2-płatkow , 16-płatkow i 12-płatkow , a nast pnie doł cz jeszcze w tej samej

samjamie trzy władze twej istoty: my l, uczucie i wol .

Gdy t samjam zdołasz przeprowadzi poprawnie, dojdziesz do jednego z poj o tym, czym

jest duch człowieka. Mówi ci wyra nie o jednym z poj , bo wiesz ju , e poj cia mog by

bardzo ró ne, a mimo to jednako prawdziwe. Sposobu przeprowadzania tej samjamy nie b d

ci tu ju podawał w szczegółach, idzie bowiem o to, aby doszedł do swojego, a nie mojego,

poj cia o duchu. A lini ogóln , po której ma si toczy ka da samjama, ju znasz. Zaczynasz

od dharany, a wi c od skoncentrowania uwagi na przedmiocie sam-jamy, tworzysz sobie o

nim imaginacj jak najwyra -niejsz , potem oddajesz si medytacji o nim, a wreszcie

odrzucasz sam przedmiot, a zatapiasz si tylko we wra enia, jakie te imaginacj i twoja

działalno medytacyjna wywarła na twym wn trzu. Zapami tujesz si najzupełniej w tym

wra eniu i dochodzisz do wy yny nad- wiadomo ci. Idzie tylko o to, aby to, czego si tam

dowiesz, umiał wpoi w twe ciało eteryczne czyli przenie do wiadomo ci powszedniej.

Trudno ci takiego przenoszenia prze y wy szych w wiadomo dzienn s niezwykle

wielkie. Przygotuj si na to, e pocz tkowo mo e jedynym wynikiem twej samjamy b dzie

wra enie, i wszedłe w jak pustk , nico zupełn , z której wracasz do normalnej

wiadomo ci z miłym uczuciem ulgi i pewno ci. Podobnych wra e do wiadczyłby , gdyby

znalazł si w nieznanym miejscu, w ród g stych ciemno ci, przerwanych wreszcie błyskiem

jasnego wiatła. Równia nad wiadomo ci, do której wchodzisz dzi ki samjamie, jest tak

bardzo odmienna od wszystkich znanych ci stanów wiadomo ci, e pierwszym wra eniem

jest nieuchronnie pustka i ciemno . Nie napotykasz tam nic znanego, nic okre lonego, w

ogóle nic, czemu mógłby przeciwstawi siebie i powiedzie : "To jestem ja, a tamto jest "nie

ja", jest czym ró nym ode mnie". Chciałby powiedzie : "tat twam asi" ("to jeste Ty"), ale

nie masz o czym. Wszystko jest nico ci , nawet ty sam jeste nico ci . Dobrze jeszcze, je eli

zdołasz utrzyma poczucie siebie, poczucie swego istnienia, bo nawet my lenia nie masz tam

ze sob .

background image

99

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nic dziwnego, e po takich pocz tkowych prze yciach, b dziesz cierpiał z powodu za mienia

duchowego, o którym ci wspominałem ju dawniej. Okresy takiego za mienia b d ci

opanowywa wtedy zwłaszcza, gdy i z zewn trz bi b d w ciebie gromy, które ch tnie

nazwałby gromami zawistnego losu. Nawiedzi ci albo choroba, albo zmartwienia

materialne, albo niespodziewane pogorszenie warunków, w których yłe dotychczas

spokojnie, a równocze nie z tym – lub raczej na skutek tego – popadniesz w ów znany ci ju z

dawniejszych do wiadcze , okres za mienia duchowego. Wydawa ci si b dzie, e opu cili

ci wszyscy i wszystko. Odczujesz to nawet jako krzywd osobist mniemaj c, e skoro jeste

ju tak "wysoko na cie ce", to nale ci si jakie "prawa szczególne" i jakie udogodnienia

yciowe. Zw tpisz w celowo twych d e , zw tpisz nawet w istnienie wiatów wy szych,

chocia ju tyle razy wchodziłe w nie dawniej. B dziesz si czuł najnieszcz liwszym

człowiekiem na wiecie, samotnym i bez oparcia w kimkolwiek, a dojdziesz wreszcie do

przekonania, e oparcia musisz szuka nie na zewn trz, lecz tylko w samym sobie, e ty

wła nie masz by oparciem nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich wokół ciebie. Dopiero w

takiej chwili zacznie znika to za mienie duchowe, rozpraszane wiatłem twoim własnym.

Takie za mienia b d dla ciebie gro ne tylko na pocz tku. Im wi cej ich przetrwasz, tym

bardziej si z nimi oswoisz i tym dzielniej – chocia b d coraz gro niejsze – stawisz im

czoło. Dopiero, gdy wyrobisz w sobie taki hart ducha, e wsz dzie i zawsze zdołasz polega

na sobie samym wył cznie, bez ogl dania si na jak kolwiek pomoc z zewn trz, dopiero

wtedy ujrzysz jasno i niew tpliwie, e nie tylko ty sam jeste na wiecie. Ujrzysz innych,

którzy równie mozolnie jak ty przebijaj si przez ciemno ku wiatłu. Ujrzysz ich wy ej lub

ni ej od siebie, ale odczujesz, e z nimi tworzysz ł czno ; e wszyscy razem idziecie

wspólnie do jednego celu... do wiatła!

XIX

INTUICJA (SUMIENIE)

W tytule nazwałem intuicj sumieniem, aby uczyni zado twej skłonno ci do definiowania

wszystkiego cisłymi wyrazami, chocia wiesz ju , e definicja nie mo e by nigdy cisła.

Podobnie jest i tu, bowiem intuicja mie ci w sobie znacznie wi cej ni sumienie. Ma tylko

podobny jak sumienie charakter.

Nauczyłe si ju obserwowa swe prze ycia wewn trzne, potrafisz wi c zda sobie spraw z

tego, jaki charakter ma sumienie. Nie rozumuje, nie udowadnia niczego, nie "my li"

logicznie, tylko po prostu wydaje wyrok: "Nale ało post pi tak a tak!". Wyst puje jak

dogmatyczne twierdzenie, ale nie da od ciebie – jak dogmat – lepej wiary; pozwala ci

rozumowa i docieka my lami, dlaczego ono ci tak radziło post pi . To tylko ono samo nie

rozumuje, lecz twierdzi, a tobie wolno potem my le i rozumowa , ile zechcesz.

Sumienie zatem nie my li, a intuicja równie nie my li. Stoi o tyle wy ej nad my leniem, o ile

ciało przyczynowe (kauzalne) stoi wy ej nad ciałem my lowym (mentalnym). A wiesz, e

ciało przyczynowe nale y ju do równi arupa, na której nie ma adnych form odr bnych.

Dlatego tam nie mo e by my lenia, bo tam nie ma kto my le , tam wszystkie istoty s

jednym i twoja istota jest tam jednym z wszystkimi. Teraz zrozumiesz sk d pochodzi nazwa

"intuicja", oznaczaj ca w j zyku łaci skim dosłownie "zanurzanie si ". Oto w chwili intuicji

background image

100

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

przestajesz by sob , zanurzasz si duchem w ten Ocean, z którego jeste tylko jedn kropl .

Ł czysz si z wszystkimi innymi kroplami, które razem tworz ów Ocean i przez to

uczestniczysz we wszechwiedzy i wszechpot dze Oceanu. Sam, jako kropla, nie masz tej

wszechwiedzy, dlatego te , oddzieliwszy si od Oceanu, po krótkim przebłysku intuicji,

musisz mozolnie dochodzi my lowym wnioskowaniem do motywów, dla których intuicja

kazała ci tak a tak post pi .

Pewne porównanie mi dzy intuicj a my leniem mózgowym wyja ni ci nast puj cy przykład.

Zwyczajny człek zapytuje ciebie, w jakim kierunku od Warszawy le y Londyn. Odpowiadasz

mu, e w kierunku zachodnim i spostrzegasz, jak on zacina konia i p dzi prosto na zachód.

Dop dzasz go i mówisz krótko: "Nie mo na!". Oto była intuicja, ty ni byłe dla owego

zwykłego człowieka. Nawet nie miałe czasu pomy le , dlaczego nie mo na. Wiedziałe

tylko, e nie mo na, ale przyczyn nie miałe czasu sobie u wiadomi . Dopiero pó niej, gdy

ów człowiek zwykły zatrzymał si i spytał, dlaczego nie mo na, zacz łe mu powoli

tłumaczy , e to bardzo daleko i e koniem przez morze nie da si przejecha . Je eli

zrozumiał twoje wyja nienia i nie pojechał, to znaczy, e posłuchał twej intuicji. Je eli za jej

nie posłuchał, lecz wybrał si w drog , to dostał si po długiej podró y na brzeg morza i

dopiero wówczas do wiadczalnie przekonał si , e intuicja miała słuszno .

Tak te jest zawsze z intuicj . Przychodzi do ciebie nagle – nie uczucie lub my l – lecz raczej

poczucie, które byłby skłonny nazwa bezwiednym pop dem. Przekonasz si pó niej, e nie

jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny, na razie jednak, nazwij go sobie pop dem.

Otó , pojawia si nagle i popycha ci do post pku wydaj cego si rozumowi twemu nie

umotywowanym, nawet nielogicznym. Je eli temu "pop dowi" nie oprzesz si , nie wykonasz

tego, do czego ci popycha, to przekonasz si , mo e po latach, e zbł dziłe , nie

posłuchawszy go. Je eli za posłuchasz bez namysłu, od razu, a dopiero potem zaczniesz

wnioskowaniem my lowym dochodzi do motywów, które ten post pek usprawiedliwiłyby

logicznie, mo e wtedy, cho nie zawsze, zdołasz zrozumie , e słusznie post piłe .

Najcz ciej jednak dopiero nast pstwa twego post pku przekonaj ci , e był celowy i

słuszny.

Zatem intuicja nie ma nic wspólnego z pop dem, chyba jedynie to, e równie jak on, nie jest

wynikiem wnioskowania my lowego. Najpierw pojawia si intuicja, a dopiero po niej praca

my lowa, usiłuj ca zrozumie motywy. W tym tkwi tak e ró nica zasadnicza pomi dzy

intuicj a sumieniem. Intuicja pojawia si nagle i w przebłysku, zanim zd ysz cokolwiek

pomy le lub postanowi . Zjawia si zawsze nieoczekiwanie – przynajmniej w yciu

codziennym, i dyktuje ci, co masz robi , chocia nieraz wcale jeszcze nie zamierzałe robi

czegokolwiek.

Mo e si pojawi tylko wtedy, gdy ty milczysz swym ciałem my lowym (i oczywi cie

mózgiem), a wi c wtedy, gdy ty nic nie my lisz.

A poniewa my lisz ci gle, mo e zjawi si tylko w tym króciutkim okamgnieniu, które

upływa mi dzy jedn my l a drug . Dlatego to pojawienie si intuicji jest zawsze jak

przebłysk. Dlatego najwyra niej pojawia si wtedy, gdy stajesz na chwil nie my l c,

zaskoczony jakim nagłym wypadkiem i gro nym. Wtedy popycha ci od razu do decyzji, do

czynu, a gdy jej posłuchasz, milknie, bo ju ci ocaliła. Sam potem nie wiesz, sk d ci

"przyszło do głowy", aby tak wła nie post pi .

background image

101

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Natomiast sumienie wyst puje albo w chwili, gdy si wahasz, jak post pi , gdy jest jeszcze

czas na wahanie, albo ju po czynie, gdy chcesz go sam przed sob usprawiedliwi

my leniem. Wtedy gani twój czyn, zawstydza ci przed tob samym, nie daje ci spokoju

cz sto przez całe lata. S to znane ci dobrze "wyrzuty sumienia". Nie jest to nazwa

przypadkowa, podobna do okre lenia chorobliwej wysypki na skórze. Gdy rozwiniesz

zdolno jasnowidzenia, cz sto b dziesz spostrzegał takie "wyrzuty" na aurze ludzi, szpec ce

aur , a dolegaj ce nieraz bardzo dotkliwie jej wła cicielom. Zrozumiesz teraz, e wyrzuty

sumienia mog trwa tak e po ziemskiej mierci, poniewa utrzymuj si podobnie jak krosty

i liszaje na ciele astralnym i my lowym.

Jednak e nie tylko post pki bywaj nast pstwami intuicji. Post pek to objaw woli, a intuicja

działa nie tylko na wol . Równie cz sto, je eli nie cz ciej, działa jako objaw wiedzy. Gdy

wyst puje jako objaw woli, mo esz przyj , e jej ródłem s owe Istoty Wzniosłe, które w

ezoteryce chrze cija skiej s nazywane "Tronami" [Trony – Duchy li'oli. Zob. R. Steiner, op.

cit. – red.], gdy za objawi si jako wiedza, ma ródło w innych, równie wzniosłych Istotach,

zwanych "Kyriotetes" (Panowania, Duchy M dro ci). A jedne i drugie nale do najwy szych

Hierarchii Duchowych.

Jako wyraz wiedzy, intuicja poucza ci od razu i wszechstronnie, jakby w "jednym słowie".

Skoro dojdziesz do cz stych i wyra nych intuicji, b dziesz mógł obserwowa je podobnie, jak

dotychczas nauczyłe si obserwowa tw własn zdolno my lenia. Wówczas spostrze esz,

e to "jedno słowo", w którym intuicja zamyka wyczerpuj c wszechwiedz o danym

zagadnieniu, ma charakter raczej liczby ni słowa. Liczba taka – inna oczywi cie dla ka dej

rzeczy – zamyka w sobie i warto tej rzeczy, i wszystkie jej cechy charakterystyczne,

stosunek jej do innych rzeczy i jej energi potencjaln , w ogóle wszystko, co o tej rzeczy

wiedzie mo na.

To niejasne poczucie, e intuicja wyra a si liczbami, nie słowami, wyda ci si pocz tkowo

wprost sprzeczne z logik , bowiem przywykłe uwa a liczby za znaki matematyczne, a wi c

czysto abstrakcyjne, nie zwi zane z niczym realnym. Zwa jednak, e samo to poczucie, i

intuicja wyra a si liczbami, jest równie intuicyjne, a zatem nie od razu zdołasz jego

słuszno sprawdzi my leniem logicznym. W jasnowidzeniu liczby b d przemawiały do

ciebie równie jasno i wyra nie, jak słowa w yciu codziennym. Przykładu dostarczy ci tu

"Jasnowidz ca z Prevorst" swymi "liczbami wewn trznymi" (K. 257), którymi oznaczała

nazwy i własno ci rzeczy. Zrozumiesz tak e ów drugi, o wiele tajniejszy, szereg jej liczb

wewn trznych, z których jedna np. obok jej imienia okre lała zarazem dat jej mierci. Oto

jeden szereg liczb wewn trznych pochodził od "Tronów", drugi za , ów najgł bszy, od

"Kyriotetes". Tych liczb wi tych nie wolno ci jednak myli z liczbami Kabały, b d cymi

tylko zm conymi odbiciami tamtych na równi astralnej.

Oto niektóre, nie wszystkie oczywi cie, cechy charakteryzuj ce intuicj . Z innych stron

o wietlałem ci j w poprzednich rozdziałach, do tego bowiem punktu widzenia, który ci teraz

podałem, wówczas jeszcze nie dorosłe . Dopiero teraz, gdy ju umiesz my le bez mózgu,

mo esz wznosi si jeszcze wy ej, do uzyskiwania wiedzy bez jakiegokolwiek my lenia. A

dopiero taka wiedza zasługuje w pełni na miano intuicyjnej. Teraz b dzie dla ciebie

zrozumiałe, dlaczego "czeladnik", cho by umiał zaledwie czyta i pisa , przewy sza jednak

wiedz najgło niejszego "uczonego". Przewy sza go niesko czenie, bo przewy sza go o tyle

wła nie, o ile intuicja przewy sza wiedz rozumow , to jest t , do której my leniem doj

mo na.

background image

102

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Do wy yn intuicji mog dochodzi i urodzeni jasnowidze (magnetyzmem, lecz nie

hipnotyzmem) wprawieni w gł boki trans, o ile, oczywi cie, s odpowiednio czy ci moralnie.

Jasnowidze ni szego poziomu moralnego równie ch tnie szafuj liczbami kabalis-tycznymi,

ale te s to tylko liczby naprawd kabalistyczne, a wi c zaledwie astralne, bo do wy szych

nie s zdolni. Zatem nie oczekuj, e od razu dojdziesz do zdolno ci wyra ania twych intuicji

liczbami, bo je eli oceniasz siebie szczerze, bez ukrytej pychy, to przyznasz, e daleko ci

jeszcze do takiego poziomu moralnego, na którym mógłby dosi gn Istot tak wzniosłych

jak Trony lub Kyriotetes. Twoje wiczenia w rozwijaniu intuicji zmierzaj w kierunku innym

ni u mediów lub jasnowidzów. Zmierzaj do tego, aby mógł dochodzi do intuicji przy

zachowaniu pełnej wiadomo ci, a to jest znacznie trudniejsze, ni zapada w trans i w nim

wzbija si na wy yny arupa. Taka zdolno do intuicji z pełn wiadomo ci b dzie dopiero

udziałem człowieka przyszło ci. Zatem ty masz wyprzedzi bieg wypadków o całe tysi ce lat.

Jest to oczywi cie trudniejsze, ni chronienie si transem od wra e zewn trznych lub

wewn trznych, przeszkadzaj cych w zanurzaniu si w wiaty arupa.

Ju Patand ali (L.) mówi słusznie, e istniej przeszkody pi ciorakie, a to: poj cia bł dne,

poj cia słuszne, wyobra nia, sen i pami , a stłumienie tych przeszkód jest jog . Czym e

innym jest zatem joga, jak nie zjednoczeniem? Zjednoczeniem twej ja ni ni szej z wy sz ,

wiadomo ci codziennej z nad wiadomo ci . A nad wiadomo to intuicja. Idzie wi c o

zjednoczenie wiadomo ci powszedniej z intuicj . Zakłócaj to zjednoczenie przeszkody

wyliczone przez Patand alego, a wi c: poj cia słuszne i mylne, czyli w ogóle wszelkie

poj cia, nast pnie wyobra nia, sen i pami . Poj cia tworzysz sobie o rzeczach, które

poznałe i one składaj si na tw wiedz rozumow , uzyskan działaniami my lowymi. Bez

wyobra ni nie mógłby utworzy sobie wyobra e o rzeczach, które wywieraj na tobie

wra enie, a z tych wyobra e tworzysz sobie dalej poj cia. We nie wprawdzie nie odbierzesz

wra e zmysłowych, bo twe ciało astralne wysuwa si z fizycznego, ale odbierasz wra enia

astralne, których strz pki przypominasz sobie po obudzeniu. Pami umo liwia ci

odtwarzanie sobie wyobra e i poj , a siedliskiem jej jest – jak wiesz – ciało eteryczne.

Sumuj c to wszystko, dochodzisz do wniosku, e przeszkodami w intuicji s wszystkie twe

powłoki miertelne, a wiec: ciało fizyczne, eteryczne, astralne i my lowe, czyli wszystko to,

co razem tworzy tw ja ni sz . Zauwa wi c, e twoja ja ni sza jest dla ciebie

przeszkod w intuicji, a ty, mimo to, masz j nie zwalczy , nie odsun , lecz zatrzyma przy

sobie, bo wszak e masz intuicj uzyskiwa wiadomie.

Teraz zrozumiesz, e to jest niemo liwe bez jogi, bez zjednoczenia twej ja ni ni szej z

wy sz . Dopiero, gdy ja wy sza zjednoczy si z ni sz , gdy nie ma w tobie ju dwu istot

odr bnych, lecz jedno , dopiero wówczas ciała twe przestaj ci by przeszkod w intuicji.

Wtedy bowiem mo esz dowolnie odbiera wra enia lub nie odbiera , my le lub nie my le ,

pami ta lub pami wył cza . Teraz b dzie dla ciebie tak e zrozumiałe, dlaczego intuicja

pojawia si wła nie w tych krótkich momentach, w których nie my lisz. Ty, jako "Iskra

Bo a", jeste jedno ci , nie mo esz zatem rozdwaja si i rozdziela . Je eli my lisz, jeste w

ciele my lowym, nie mo esz wi c równocze nie zanurzy si w wiaty arupa, w wiaty

intuicji. Musisz chocia na ułamek sekundy wycofa si z ciała my lowego, aby wej w

wiat intuicji. Skoro wi c stwierdziłem, e twa ja ni sza – a wi c i ciało my lowe – nie

mo e ci by przeszkod , nie znaczyło to, e masz to ciało my lowe zabiera ze sob w wiat

intuicji. Nie mogłoby tam wej , jest na to za grube, za ci kie, jest po prostu rupa (posta ,

Jorma). Ono ma ci tylko nie przeszkadza , musi na chwilk przesta niepokoi ci my lami.

A do tego wła nie zmierzały twoje wiczenia w opanowaniu my lenia. Wykonuj c pilnie

wiczenia pratjahary nauczyłe si odł cza dowolnie uwag od wra e zewn trznych, od

background image

103

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

pami ci i od my lenia. Widzisz teraz jak konieczne i niezb dne jest teraz wykonywanie takich

wicze , które, na pozór, nie maj adnego zwi zku z rozwojem duchowym. Zwi zek ten

dostrzega si dopiero pó niej.

Poznałe szereg cech charakteryzuj cych intuicj i niektóre warunki, bez których jest ona

niemo liwa. Gdyby te warunki zachował, to znaczy, gdyby odł czył uwag od wra e

zewn trznych i przestał na chwil czu i my le , dost powałby wprawdzie intuicji, ale tylko

przypadkowych. Byłoby to podobne do otwierania ksi ki naukowej na chybił trafił i czytanie

jej na tej stronicy, na któr przypadkiem padnie twój wzrok. Oczywi cie, w ten sposób te

mo na si czego nauczy . Ty jednak chcesz sam sobie wybiera to, czego si pragniesz

nauczy , inaczej mówi c, chcesz sam wybiera sobie przedmiot twej intuicji. A do tego nie

wystarczy wył czy si od wra e i czeka bezmy lnie, a intuicja sama ci si nasunie.

Potrzeba tutaj zł czenia si z przedmiotem intuicji, potrzeba zjednoczenia si z nim, stania si

nim samym. Sta si przedmiotem twej intuicji zdołasz jednak tylko w ten sposób, e si we

zanurzysz, e si w nim pogr ysz cał tw istot . W tym miejscu masz drugie z dosłownych

znacze słowa "intuicja" (zanurzenie). Ciałem fizycznym pogr y si w ciele fizycznym

przedmiotu nie zdołasz, bo oba te ciała odgraniczaj si od siebie wzajemnie. Maj

powierzchnie twarde, przez które nie mog przenikn . Cho by twym przedmiotem badania

intuicyjnego była woda, to tak e w ni nie "zanurzysz" si w znaczeniu tu przyj tym, bo-

zanurzaj c si nie wnikasz w wod , tylko j wypychasz swym ciałem. W miejscu przez twe

ciało zaj tym, nie ma wody, nie jeste wi c jednym z ni , bo dzieli was powierzchnia twego

ciała. Ty nie jeste wod , tylko w wodzie, a dla uzyskania intuicji powiniene sam sta si

wod . Tak samo nie zdołasz dokona tego ciałem eterycznym, ani astralnym, ani my lowym.

Zjednoczenie z przedmiotem zdołasz uzyska tylko tam, gdzie wszystkie rzeczy s jedno ci ,

to znaczy na równi arupa (bez odr bnej formy, bez kształtu). Tam s jedno ci wszystkie

rzeczy, wszystkie istoty, wszystkie idee. Nie s d , e zjednoczy si z ide jest trudniej ni z

rzecz lub z istot . Przykładem mo e by twórczo Juliusza Słowackiego [Ur. 4 IX 1809 r.,

Krzemieniec, zm. 3 IV 1849 r., Pary – przyp. red.]. Jak wiesz, nie był on nigdy ojcem, a

jednak stworzył prawdziwy poemat bole ci rodzicielskiej w swym "Ojcu zad umionych".

Intuicj poetyck zanurzył si w ide "ojca" i zjednoczył si z ni tak zupełnie, e zdołał

odczu wszelkie stopnie cierpie ojca, trac cego kolejno swoje dzieci.

Gdyby s dził, e dzieło to nie powstało pod wpływem intuicji lecz psychometrii, s dziłby

słusznie, ale

1

tylko w połowie. Inspiracj do napisania "Ojca zad umionych" otrzymał

Słowacki pod wpływem opowiadania, które usłyszał wła nie w miejscu, w którym zaszły

wspominane w opowie ci wypadki. Wpływ tego, co usłyszał i obecno na miejscu zdarze ,

wszystko to razem, podziałało na wra liw natur poety, daj c mu wizj wypadków. Wizje te

przej ły go natchnieniem do napisania poematu, były dla niego inspiracj , ale jeszcze nie

intuicj . Słowacki nie był "czeladnikiem" cie ki tajemnej, zatem nie kształcił w sobie

uzdolnie do wiadomej intuicji, ale wizja i inspiracja podniosły go na ów poziom, na którym

mógł otrzyma intuicyjne odczucie bólu ojcowskiego. A czym e innym jest wizja, je eli nie

imaginacj ? Masz tu zatem te same trzy stopnie, do których i ty si przyznajesz: najpierw

imaginacja, potem inspiracja, wreszcie intuicja. Przez równi astraln wznosił si Słowacki

do równi my lowej, a st d dostał si na równi arupa. A taka sama zupełnie jest twoja droga.

Ró nica jest tylko ta, e ty t drog idziesz wiadomie, a Słowacki kroczył ni bezwiednie.

Jednak on był poet , a ty b dziesz czeladnikiem. Poniewa doszedł a do intuicji, zasługuje w

pełni na miano "wieszcza", podobnie jak Mickiewicz i Krasi ski.

background image

104

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Na tym drobnym przykładzie widzisz, e wiedza tajemna mo e si przyda nawet w

literaturze, gdy idzie o zrozumienie dróg twórczo ci. Podobnie przydatna b dzie ci do

zrozumienia zjawisk tej dziedziny, która w nowszych czasach zyskała nazw parapsychizmu

(parapsychologii). Do tej dziedziny nale y te psycho-metria. Definicja jej jest nast puj ca:

"Niektóre osoby wra liwe zdołaj za dotkni ciem lub zbli eniem si do obranego przedmiotu

odczu nie tylko jego substancj , kształt, barw i opisa go dokładnie, lecz nadto poda

miejsce, sk d pochodzi, osob , do której nale y, a nawet przytoczy zdarzenia, które

rozegrały si w pobli u tego przedmiotu". To jest dla parapsychizmu wszystko, co wiedzie

mo na o psychometrii. Zatem, bada on jej objawy, gromadzi dane statystyczne: jaki procent

ludzi i w jakim stopniu jest wra liwy psychometrycznie, bada prawdziwo ich zezna ,

mierzy ich puls i temperatur ciała i na tym wyczerpuje swój program docieka . Ty jednak

zdołasz z innego stanowiska patrze na psychometri . Mniej ci zajmuj jej zjawiska, bo w

nie nie w tpisz, a główn wag przywi zujesz do jej istoty, któr chcesz zgł bi i poj . Dla

ciebie nie b dzie to nawet trudne, bowiem znasz ju po cz ci równi astraln i my low .

Wiesz tak e, e na ka dej z tych równi istniej mniej lub wi cej zm cone odbicia obrazów

tego wspaniałego kosmicznego kinematografu (dzi mo na by powiedzie – gigantycznego

komputera!) jakim jest Kronika Akaszy [Zob. bibliografia]. Zatem, dla ciebie psychometria

jest po prostu ogl daniem obrazów akasnych w odbiciach astralnych lub my lowych. Obrazy

te doznaj na ka dej równi nowego załamania, s zatem tym bardziej zm cone i niedokładne,

im ni sza jest ta równia, na której je ogl dasz.

Zwi zek miedzy psychometria a intuicj mo e ci si pozornie wydawa do lu ny, miałe

jednak przykład ju na Słowackim, e taki zwi zek istnieje. Nadto zauwa , e cały ten dział

wiedzy tajemnej, który obejmuje dzieje Wszech wiata, nie jest niczym innym, jak

odczytywan przez "czeladników" kronik aka n . Niewy wiczeni jasnowidze czytaj j

tak e, ale nie rozumiej , co znacz zjawiska przez nich widziane, nie umiej ich odpowiednio

tłumaczy . Ty tak e, chocia masz ju za sob lata wicze , byłby jeszcze niewprawny w

rozumieniu tych widziadeł akasnych. Dlatego te nie usiłuj na razie próbowa tego. Mo esz

natomiast posługiwa si psychometri , jako drog po redni w tych wiczeniach, w których

zmierzasz do uzyskania intuicji o wybranych przedmiotach. Takie wiczenia s oczywi cie

nieobowi zkowe, a sposób ich uprawiania jest nast puj cy:

We dany przedmiot do r ki lub połó go sobie na oł dku. Zamknij oczy i staraj si wnikn

tw istot we wn trze przedmiotu. Nie my l o niczym, nie próbuj odgadywa lub odczuwa

czegokolwiek, tylko czekaj biernie i spokojnie. Po chwili zaczn si wynurza wra enia lub

obrazy. Odczujesz do przedmiotu sympati lub wstr t, mo e pojawi ci si obraz osoby, do

której ten przedmiot nale ał lub te obrazy otoczenia, w którym si znajdował. Staraj si

gorliwie o to, aby ani przez chwil nie ł czy z tymi obrazami własnych domysłów lub

s dów. Masz by tylko oboj tnym widzem, nieczułym i nie my l cym, lecz pami taj cym

dokładnie wszystko, co widzi. Gdy ju nauczysz si zapami tywa te obrazy, przesta na nie

zwraca uwag , lecz zajmij si wył cznie wra eniami, które na twym wn trzu wywiera ten

przedmiot. Jest to trudniejsze ni psychometri , ale dojdziesz i do tego. Ujrzysz wtedy nie

odbicia aka ne z otoczenia przedmiotu – ale form astraln lub my low jego samego, a st d

ju tylko krok do intuicji, do uzyskania wiedzy najgł bszej i najwszechstronniejszej o tym

przedmiocie, a przede wszystkim, wiedzy najprawdziwszej, czerpanej wprost u ródła, nie

zm conej załamaniami przez równi astraln lub my low .

background image

105

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

XX

O WIECENIE (U WRÓT MIERCI)

Trzy stopnie ostatnie: dharana, dhjana i samadhi, tworz razem " cie k próby". Na pi ciu

poprzednich stopniach przygotowywałe si do tego, aby by godnym "o wiecenia". Tego

o wiecenia dost powałe wła nie w imaginacjach, inspiracjach i intuicjach. Imaginacje

o wiecaj ci o wiecie astralnym, inspiracje o my lowym, a intuicje wprowadzaj ci ju w

wiaty arupa (bez kształtu). Wiedza, któr na tych ró nych równiach zdobywasz, jest wła nie

"o wieceniem", którym górujesz nad zwykłymi lud mi.

Sam zrozumiesz, e podczas lat próby to o wiecenie nie mo e jeszcze przekracza pewnych

granic. B d c dopiero "na próbie" nie dajesz jeszcze zupełnej r kojmi, e wiedzy nabytej

podczas o wiecenia, nie u yjesz w sposób bł dny lub nawet szkodliwy. Tak r kojmi b dzie

dopiero twoje "wtajemniczenie". Mam tu na my li to samo, co czytałe ju w rozdziałach

pocz tkowych, gdy porównałem cie k jogi z latami nauki jako terminatora rzemie lniczego,

a potem czeladnika na próbie. Ucze wyzwolony na czeladnika, nie dost pował jeszcze do

wszystkich naraz tajemnic zawodowych. Dopiero w miar , jak okazywał si godnym

zaufania, dopuszczał go majster do dalszych tajników swego rzemiosła. Tak samo ty, jako

czeladnik na próbie, nie jeste jeszcze ostatecznie przyj ty. Pracujesz, a mistrzowie ci

obserwuj , przygl daj si twej pracy, twemu zachowaniu, a przede wszystkim, twemu

wn trzu, twym uczuciom i my lom.

Nie zapominaj o tym ani na chwil , e w okresie "o wiecenia", a wi c przez cały czas próby,

jeste pod nieustannym nadzorem, chocia niewidzialnym. Mistrzowie obserwuj ci

dokładniej i ci lej ni ty sam by potrafił. Widz w tobie znacznie wyra niej wszystko ni

sam ujrze potrafisz. Widz wszystkie twoje post py, ale i twoje zaniedbania, a tych jest

wi cej ni s dzisz.

Wyobra sobie człowieka, który ma kawał ziemi pod upraw ogrodu. Pracował przez siedem

lat nad jej wykarczowaniem i wyplewieniem chwastów, zasiewał w niej jarzyny i szczepił

drzewka owocowe. Przez ten czas dochodził oczywi cie do wielu do wiadcze ogrodniczych,

zyskiwał pewien zasób "o wiecenia" w tej dziedzinie. Na podstawie tej wiedzy sieje dalej i

sadzi spodziewaj c si wyników lepszych ni poprzednie. Siej c jednak i sadz c nowe ro liny

zaniedbuje plewienie chwastów, które krzewi si nie zauwa one przez niego. Czy zatem

wiedza obecna da mu lepsze ni dawniej plony, czy te pójdzie na marne z powodu

zachwaszczenia ogrodu?

Zachowujesz si bardzo podobnie jak ten ogrodnik. Na pi ciu stopniach ni szych starałe si

– niew tpliwie szczerze i usilnie wypleni z siebie wszystkie wady i nałogi, a na ich miejsce

zaszczepi własno ci wymagane przez cie k . Po przej ciu z tego "przygotowania" na

cie k próby, powiedziałe sobie: "Oto wyple-wiłem w sobie złe nałogi i wady, a zasadziłem

własno ci dane, zatem teraz mog szczepi dalej spokojnie i zbiera owoce, bo chwastów

ju si pozbyłem". Nie pomy lałe jednak nad tym, e chwasty, podobnie jak w ziemi, tak i w

twej duszy, rozrastaj si ci gle na nowo, je eli ich nie t pisz bez przerwy, bez wytchnienia.

Spocz ci nie wolno ani chwil , bo ka dy spoczynek, to ju cofni cie si na cie ce, to krok

wstecz. Kto nie idzie naprzód, ten si cofa. Nie post puj c, zostaje w miejscu, a tymczasem

inni id dalej i zostawiaj go w tyle.

background image

106

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Spójrz uwa nie w gł b siebie, bez pobła liwo ci i bez nieszczero ci wobec samego siebie.

Czy ju adnej, ale naprawd adnej wady, w sobie nie znajdziesz? Czy rzeczywi cie

wypleniłe ju tak dokładnie wszystkie chwasty, e aden nie rozrósł si na nowo? Czy ju

nic, faktycznie nic, nie zagłusza tych dobrych ro linek, które wyhodowałe w duszy z tak

pieczołowito ci i takim trudem? Je eli dasz odpowied przecz c , to oszukasz sam siebie.

Zataisz przed sob faktyczny stan rzeczy.

We jako przykład, rzecz tak drobn cho by, jak to, o czym przepi knie pisze Krisznamurti

(G.), gdy przedstawia cechy przysługi prawdziwie bezinteresownej. Czy ty naprawd

potrafisz wznie si do tego, aby wy wiadczywszy komu przysług , cho by rzeczywi cie

wielk , nie pochwali si tym, je eli nie przed nim, to przed kim trzecim? Czy potrafisz

zosta "dobroczy c nieznanym" i to naprawd nikomu nieznanym? A je eli nawet czasami

potrafisz, to czy nie przemknie ci przez dusz uczucie zadowolenia z siebie lub nawet my l:

"No, teraz dokonałem czego naprawd niezwykłego, niechby to kto inny potrafił!".

A przecie to jest rzecz całkiem drobna i zwykła. Zapewne nie jest zwykł i drobn u ludzi

zwyczajnych, ale na " cie ce" jest czym , co si samo przez si rozumie. Widzisz ju z tego,

jak trudno wypleni doszcz tnie miło własn i pych . Obie chodz w parze, chocia

przybieraj nieraz pozory bardzo niewinne. Czy nie przychodzi ci nigdy na my l, e przecie

jeste ju "tak daleko" na cie ce, wi c nale y ci si jaka specjalna pieczołowito ze strony

owych Istot Wzniosłych, które rz dz losem? Odczuwasz, jakby pod wiadomie, jakie

niezwykłe zasługi i ch dania za nie dla siebie jakich przywilejów równie niezwykłych.

Zapominasz o tym, e im wy ej wst pujesz, tym wi ksze masz obowi zki, ale tym mniej

masz prawo oczekiwa dla siebie. Przecie tylko to jest dobre dla ciebie, co zrobisz dobrego

dla innych, wcale o sobie nie my l c.

Imaginacje twoje, których ju do wiadczyłe i które b dziesz miewał coraz cz ciej, pouczaj

ci bardzo wyra nie o jako ci i warto ci twego wn trza. Pokazuj ci, jaki jeste naprawd ,

stawiaj ci przed oczami ciebie samego jak inn istot , na któr mo esz patrze i ocenia . To

widywanie siebie jako sobowtóra astralnego, b dzie si pojawiało coraz wyra niej, a po

"wtajemniczeniu" b dzie towarzyszyło ci stale. Steiner (C) nazywa to spotkaniem ze

"stra nikiem progu". Jest rzeczywi cie stra nikiem ten twój sobowtór, broni ci bowiem

przej cia przez próg wtajemniczenia, je eli nie jeste oczyszczony dokładnie ze wszystkich

chwastów na duszy.

Wtajemniczenia nie zdołasz wymusi adnymi rodkami nieprawidłowymi. Do niego musisz

dorosn , ale wedrze si w nie przed doro ni ciem nie potrafisz. Jeszcze w czasach

dawniejszych, gdy wtajemniczenie odbywało si niejako z zewn trz, dzi ki pomocy innych,

ju wtajemniczonych, mo liwe bywały wtajemniczenia nieprawidłowe, przedwczesne, a

nawet wprost nienale ne. Teraz jednak – od czasów Chrystusa – wtajemniczenia mo na

dost pi tylko z pełn samowiedz , a nie na odpowiedzialno drugich. Trzeba po prostu

dorosn i dojrze , podobnie jak ro lina najpierw musi dorosn , zanim dojrzeje. Musi

rozwin li cie i kwiaty nim b dzie zdolna do wydania owocu. Tak samo i ty musisz

rozwin kwiat twego ducha: ja wy sz . Kwiat ten musi rozkwitn tu, na równi fizycznej,

a nie pozosta tylko na równi noumenów jako "mo liwo ". Znaczy to, e twa ja wy sza

musi wrosn silnie w równie rupa, w twe ciała; musi opanowa je i zosta ich władczyni

niepodzieln . Nasionko jej, drobne i w tłe, które zasadziłe w gruncie twej duszy, musi mie

ten grunt czysty i zupełnie wolny od chwastów, aby nie zagłuszały wzrostu i nie hamowały

rozkwitu.

background image

107

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

A do rozkwitu potrzebne jest o wiecenie. Działa ono tak, jak promienie Sło ca na ro lin .

"Przygotowaniem" uprawiłe grunt, usun łe ze chwasty i zasadziłe nasionko. Teraz

potrzeba promieni słonecznych, aby ono wzrastało i trzeba je piel gnowa , aby chwasty go

nie przytłumiły. Gdyby zacz ło kwitn obok chwastów, kwiat byłby nikły i nie wydałby

dobrych owoców, lecz cierpkie lub truj ce. Ci gła kontrola i sprawdzanie czy si chwasty nie

krzewi , jest wi c konieczna. Tylko ty sam bierzesz na siebie odpowiedzialno za wszystko.

Mistrz twój wska e ci drog , ostrze e przed bł dami, nawet podtrzyma w chwili upadku, ale

nic za ciebie nie zrobi i za nic odpowiada nie b dzie.

Aby mógł z pełn odpowiedzialno ci przej próg wtajemniczenia, potrzebny ci jest

wła nie ten zakres o wiecenia, którego dost pujesz kolejno imaginacjami, inspiracjami i

intuicjami. Widzenia astralne barw i po wiat, które tworzyły mo e jedne z pierwszych twych

prze y nadzmysłowych, wprowadziły ci w "hal nauki". Dały ci tej nauki dokładnie tyle, ile

ci potrzeba do o wiecenia si o wiecie astralnym. Teraz rozumiesz, e te widzenia

imaginacyjne, chocia do nich nie d yłe , były przecie wcale nie przypadkowe, lecz

celowe. Wydawały ci si przypadkowe, niezale ne od twej woli i ch ci tylko dlatego, e

mogły si pojawia tylko w miar rozwoju twych czakr, twych "zmysłów nadzmysłowych".

Ty za tego ich rozwoju dostrzec nie mogłe , bo ich samych jeszcze widzie nie byłe zdolny.

Podobnie jest z dzieckiem, które nie widzi swoich oczu, przekonuje si o tym, e je ma,

dopiero wtedy, gdy zacznie nimi dostrzega wiat zewn trzny. Teraz ju wiesz, e czakry twe

s w pełni rozkwitłe i czynne, bo odbierasz nimi wra enia astralne. Inspiracjami nauczyłe si

je czyta , wiesz, co one oznaczaj , od kogo pochodz . Intuicjami wreszcie dochodzisz do

porozumiewania si wprost z tymi Istotami, od których te wra enia pochodz , a ponadto z

takimi istotami, które nie potrzebuj równi astralnej, ani nawet my lowej, do swej

działalno ci. Umiesz ju odró nia istoty astralne od my lowych, a te od karmicznych.

Na skutek wej cia w styczno z Istotami tak wzniosłymi zmienia si tak e twój stosunek do

twej karmy. Jako człowiek zwykły ulegałe karmie lepo i nieodwołalnie. Odmierzały ci j

Lipika na ka de twe wcielenie w takiej ilo ci, aby j w danym wcieleniu mógł odrobi bez

nadmiernego wyt enia, ale i bez pró nowania. Po prostu "stosowały wiatr do wełny

jagni cia". Byłe sw karm skr powany w ka dym yciu tak ciasno, e chc c nie chc c

musiałe j odrobi . Nawet sposób odrobienia był ci narzucony i ci le okre lony. Dlatego te

ycie popychało ci nieubłaganie w tym kierunku, który miałe zakre lony ju przed twoim

urodzeniem. Własne twe wady i nami tno ci wprowadzały ci w takie warunki yciowe, jakie

wła nie były najodpowiedniejsze dla twej karmy. Warunki te z twego osobistego punktu

widzenia były oczywi cie dla ciebie najcz ciej "niepowodzeniami" lub "nieszcz ciami".

Przypisywałe je lepemu trafowi lub niesprawiedliwemu losowi. A tymczasem to Lipika

poci gały tylko za sznureczki utkane z twych dz i bł dów lub posługiwały si nimi jak

młotami, które bij c w ciebie miały wykrzesa ow iskierk bo , ja wy sz w tobie

u pion .

Je eli uwa nie przegl dasz swe tera niejsze ycie, to spostrzegasz, e obecnie nie jest ju tak.

Z biernej ofiary swej karmy, ze zwierz cia jucznego, pop dzanego przez kogo z zewn trz,

zmieniasz si powoli w poganiacza tego zwierz cia. Ty sam ju nakładasz ci ary, sam je

dobierasz, sam okre lasz kierunek. Z roli biernej przechodzisz w czynn . To, co dawniej

Lipika (Władcy Karmy) robiły za ciebie, teraz ty sam zaczynasz robi za siebie. Bierzesz

swój los w r ce i to bierzesz wiadomie. Z niewolnika przedzierzgasz si we władc .

Przemieniasz si dlatego, e ju w znacznej cz ci oczy ciłe si z wad i dz samolubnych,

wi c one ju nie mog by w dkami wci gaj cymi ci w warunki karmiczne. Brak ju tych

background image

108

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wi zów, które ci p tały dotychczas, brak rodków do przymusowego prowadzenia ci .

Dlatego nie mog c ju by kierowanym, masz sam sob kierowa . Wolno ci teraz wybiera ,

w jaki sposób chcesz sw karm odrabia , wolno ci nawet zwi ksza sobie jej zakres w tym

yciu, aby tym szybciej odrabianie zako czy . Do tego wła nie słu y ci twoje o wiecenie.

Ono umo liwia ci co wi cej. Umo liwia ci wgl d w działalno ogóln , jak nad karm

wiata rozwijaj owe Istoty Wzniosłe zwane Lipikami. Mo esz przygl da si ich czynno ci i

rozumie motywy, którymi one si kieruj przy wydzielaniu karmy pojedynczym ludziom,

rodzinom, miastom, narodom i całemu globowi ziemskiemu. Stajesz si ich pomocnikiem,

pracujesz wraz z nimi i ch tnie bierzesz na siebie cz

karmy "nieosobistej", to znaczy cz

karmy ogólnej twego miasta i twego narodu. Czujesz si współodpowiedzialny za t karm ,

bo przez swe intuicje wchodzisz w ł czno z istotami tak wysokimi jak duchy narodu,

szczepu lub rasy. Stajesz si ich cz stk , uczestniczysz w ich karmie, ale i w ich pot dze.

Jest to bowiem pot ga nadludzka mie w r ku swój los, koleje swego ycia, bieg wypadków.

A ty to masz teraz w r ku. Ponadto, uczestniczysz we władzy stokro wi kszej: masz wpływ

na karm wiata, władasz ni wiadomie i rozumnie. Pomy l nad cał doniosło ci tych słów:

ty tworzysz dzieje! Historia wiata potoczy si tak, jak ty jej wska esz. Ty, człowiek mały,

niepozorny, nikomu nieznany, ty tworzysz dzieje wiata. Zostałe dopuszczony do tej władzy

nad dziejami wiata dlatego, e wyzbyłe si egoizmu, zatem nie ma obaw, e nadu yjesz tej

władzy do celów samolubnych, niezgodnych z ide powszechnego post pu.

Zwa , jak niesłychane szkody tej idei mógłby wyrz dzi kto , kto posiadłby władz podobn

do twojej, ale nie miał twojego poziomu moralnego. Zwa , e oprócz tej władzy nad karm ,

ty masz jeszcze szereg innych zdolno ci nadludzkich. Masz zdolno widzenia astralnego i

my lowego: znasz uczucia ludzi i ich my li, fle to nadu y popełniałby na twoim miejscu

kto inny, jak wykorzystywałby to czytanie w my lach i uczuciach ludzkich, jak

bezwzgl dnie posługiwałby si nimi do swoich celów! Ty jednak tego nie robiłe i nie

zrobisz, bo jeste na " cie ce".

Nast pnie zastanów si gł boko nad tym, jak niezwykle, wprost nadludzko, przewy szasz

sw wiedz nie tylko filozofów i przyrodników, lecz tak e psychologów, fizjologów,

socjologów, wreszcie historyków. A tej wiedzy nie nadu ywasz do adnych ubocznych

celów, nie chełpisz si ni nawet. Nikt nie wie, e j posiadasz, bo nie masz jej na pokaz, na

wzbudzanie podziwu, tylko, aby pomaga innym, którzy tej pomocy rzeczywi cie potrzebuj .

Pomagasz im bezimiennie i zaraz znikasz, aby nawet nie zauwa yli, komu maj by

wdzi czni. Wiesz ju , e wszystko masz czyni bez oczekiwania jakichkolwiek owoców

(korzy ci osobistych), a wi c tak e pomagasz ludziom bez oczekiwania ju nie tylko

wdzi czno ci, ale nawet wyników – tej pomocy. Nie idzie ci bynajmniej o to, czy twa pomoc

była rzeczywi cie pomoc , czy w ogóle była pomoc , a nie szkod . Zrobiłe swoje, to znaczy,

zrobiłe to, co uwa ałe za wskazane w danych warunkach i odszedłe . Nawet w gł bi duszy

nie zachowałe uczucia zadowolenia z samego siebie. Tym bardziej, nie zachowałe tam

pychy, e oto "pomagasz wiatu". Tak naiwnie zarozumiały ju nie jeste , aby s dzi , e

twojej marnej pomocy wiat oczekuje, e jej po da, e bez niej utkn łby w swym post pie.

Gdyby ty uchylił si od pomocy, pojawiłoby si na twoje miejsce stu innych, którzy by

pomogli za ciebie, ty za obci yłby tylko swoj karm tym uchybieniem. Pomagaj c wiatu,

pomagasz tylko sobie, a wi c ani zasługi w tym nie ma adnej, ani prawa do wdzi czno ci lub

uznania. Aby za ta pomoc, udzielana drugim, była dla ciebie naprawd pomoc , musi by

wolna od spodziewania si owoców. Gdy pomagaj c drugiemu, nie my lisz przy tym wcale o

sobie, wtedy pomagasz sobie naprawd . Zyskujesz, gdy o zysku nie my lisz, gdy nie dbasz o

background image

109

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zysk wcale. A "zyskiem" byłoby tu nawet twe liczenie na wdzi czno lub uczucie

zadowolenia z siebie.

U kresu tej cie ki o wiecenia czeka ci próg wtajemniczenia. Aby mógł ten próg przest pi ,

musisz by gotów zostawi przed nim wszystko, co wi e ci z ziemi i z jej sprawami. A

liczenie na owoce twych czynów wi załoby ci do nich podobnie jak liczenie na wdzi czno

ludzi za tw pomoc wi załoby ci z tymi lud mi. Jako "czeladnik" masz by dosłownie

"umarłym dla wiata", bo dopiero wtedy b dziesz mógł działa dla wiata owocnie, gdy w

nim tkwi przestaniesz. Nie mógłby obsługiwa maszyny, gdyby sam był jej cz ci

składow . Musisz by poza ni , nie tkwi w niej sw istot . Dlatego masz stan u wrót

mierci, dlatego masz przez mier przej , aby dost pi wtajemniczenia.

Masz przej przez mier , a jednak y dalej na ziemi, nosi w sobie tajemnic tego, co jest

po tamtej stronie zgonu. Tajemnic takich nie powierza si byle komu. Zdarza si , e i ludzie

zwyczajni powracaj jeszcze do ycia, przeszedłszy przez mier czy to w letargu, czy w

chorobach, ale przechodz j nie wiadomie, nie pami taj c nic, co tam widzieli. Ty za masz

przej przez mier wiadomie, masz zapami ta wszystkie szczegóły tego zdarzenia i nie

wolno ci nikomu ich wyjawi . Dost pienia tej tajemnicy musisz by godnym bez zastrze e i

dlatego cie ka o wiecenia ci gle jeszcze jest tylko " cie k próby", której mo esz nie

przetrwa .

XXI

NA DROG

Na rozdziale XX sko czyłem zadanie, które sobie postawiłem przy opracowywaniu tej

ksi ki. Przeprowadziłem ci przez przygotowanie do o wiecenia, temat jest wiec ju

wyczerpany. Po doj ciu do intuicji, nie potrzebujesz ju adnych ksi kowych wskazówek,

ani moich, ani obcych, bo wszystkiego, co pragniesz wiedzie , dost pisz intuicj o wiele

wszechstronniej i pewniej ni dzi ki najlepszym ksi kom.

Nie wynika z tego oczywi cie, e nie s ci potrzebne adne studia ksi kowe. Masz działa

w ród ludzi, zatem powiniene wiedzie , co ludzie umiej , czym zajmuj umysły, jakie maj

pogl dy, w jakich kierunkach d

. Ponadto istnieje potrzeba, aby zapoznał si kolejno z

wybitniejszymi dziełami ze wszystkich dziedzin okultyzmu, a wi c nie tylko z wiedz

tajemn w znaczeniu ci lejszym, lecz równie z astrologi , alchemi , chiromancj , kabał ,

spirytyzmem, mediumizmem, a nawet z czarn magi i kultem Bafometa. Powiniene

bowiem zna wszystko, co ludzie poznali.

Zna jednak, a wykonywa , to dwie ró ne rzeczy. Zbyteczne byłoby ostrzega ci , e nie

wolno ci praktykowa czarnej magu lub spirytyzmu, wiesz o tym sam dobrze, a w razie

w tpliwo ci ostrze e ci w por twoja intuicja. Tak samo nie skusi ci alchemia do

poszukiwania sposobów wytwarzania złota, bo wiesz ju , jak alchemi nale y rozumie w jej

prawdziwym znaczeniu, a złota robi nie potrzebujesz, bo b dziesz go miał zawsze do na

wszystkie potrzeby. Tak samo, nie b dziesz badał astrologicznie swego horoskopu, bo wiesz,

e twój horoskop musi by zawodny, skoro sam jako czeladnik, kierujesz swym losem.

Wreszcie nie poci gnie ci stosowanie kabały, bo przez wiat kabały, jako przez hal nauki,

przeszedłe i ju nie zamierzasz do niej wraca .

background image

110

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Jednak powiniene to wszystko zna i to zna gruntownie, bo nieraz wypadnie ci ratowa

kogo nieopatrznego, kto zapl tał si w te zwodnicze dyscypliny i traci w nich dusz , bior c

szych za złoto. Twej pomocy wymaga b d równie media czy to tzw. jasnowidz ce, czy

spirytystyczne lub telekinetyczne, bo one wszystkie nie maj mocy, aby wypl ta si z sideł,

którymi op tały je puste istoty astralne. Wreszcie wypadnie ci nieraz zmierzy si oko w w

oko ze zdecydowanymi czarownikami, a wi c pot nymi naprawd i sparali owa ich

zamysły lub przeciwdziała złu, które ju wyrz dzili. B dziesz miał tu do dyspozycji

wszystkie dobre moce, je eli tylko nie zechcesz ich nadu y .

Jednak przede wszystkim stale b dziesz miał do czynienia ze zwyczajnymi lud mi, twoimi

bra mi młodszymi. Przecie po to wszedłe na " cie k ", na to wspinasz si po jej szczeblach

a do stopnia czeladnika, aby działa w ród ludzi. Wst pisz mi dzy nich jako ich opiekun i

przywódca na drodze post pu, ale nie wst pisz na adn wy yn , na aden piedestał, z

którego mógłby z góry na nich patrze , kazania wygłasza lub drogi wskazywa . Wejdziesz

miedzy nich jako równy mi dzy równych, a nawet zst pisz jeszcze ni ej, bo czeladnik nie

pracuje na powierzchni, lecz na samym dnie. Nie b dzie ci nikt widział, nikt nie b dzie ci

podziwiał, ani oklaskiwał, ni hołdów składał. Wejdziesz mi dzy tych zwyczajnych ludzi jako

nie znany, nie doceniany, cz sto nie rozumiany, a nawet wyszydzany. Nie l kasz si jednak

tego, bo ju umiesz pracowa nie dla owoców ani dla uznania, lecz dla pracy samej.

Na twoj drog , szar i niewdzi czn , lecz pełn niewysłowionej błogo ci, pragn ci da – nie

wskazówki, nie pouczenia ani nakazy, lecz mały promyczek wiatła, który w twym sercu

powinien podtrzymywa wi ty ogie wszechogarniaj cej miło ci, aby opromieniała ci ka d

chwil twej pracy. Masz i mi dzy ludzi, a to nie znaczy rzuci wszystko, czym zajmowałe

si dotychczas i wyst pi jako w drowny kaznodzieja, oznacza to co bez porównania

trudniejszego. Masz zosta tam, gdzie jeste , nie zmienia w niczym twego dotychczasowego

ycia, a mimo to działa na ludzi i dla ludzi. Sam rozmiesz, e nie masz działa fizycznie,

materialnie, lecz duchowo. Masz wrasta w dusze ludzi, nie w ich zaj cia codzienne, a

wrasta tak, aby oni wcale tego nie spostrzegli. Masz sta si im drogim i po danym,

chocia b d stronili od ciebie, spotwarzali ci i nienawidzili. Masz zachowywa si tak, aby

nie mogli spostrzec, e wła nie kamienuj tego, bez kogo y im trudno.

Pami taj o tym bez przerwy, ile to zdolno ci wyrobiłe w sobie, ile dzi ki nim masz

mo liwo ci dobrego działania, zatem ile powiniene da twym bli nim. Dla przykładu wska

ci na jako twych ciał niewidzialnych. Dzi ki wykonywaniu sumiennemu wicze na

cie ce, oczy ciłe twe ciało my lowe, opanowałe jego funkcje i uczyniłe ze narz dzie

sprawne i udoskonalone. Twoje my li s nie tylko czyste i jasne, lecz tak e nadzwyczaj

pot ne. Ich drgania rozchodz si daleko wokół i działaj bardzo silnie na wszystkich w

twym otoczeniu.

Nie potrzebujesz wi c stosowa kaza ani poucze wobec ludzi, lecz wystarcz twe jasne,

logiczne i pot ne my li. One promieniuj daleko i działaj na ciała my lowe twego

otoczenia. Czy ono sobie u wiadamia ten wpływ telepatycznie, czy te nie zdaje sobie z tego

sprawy, to rzecz oboj tna. To oddziaływanie mo e ujawni si dopiero po pewnym czasie,

nawet długim, ale swój wpływ wywrze niezawodnie. Wła nie w ten sposób b dziesz na ludzi

oddziaływał najpot niej. Ilekro usłyszysz u ludzi jakie zapatrywania bł dne lub

niedorzeczne, nie usiłuj ich od razu poprawia i krytykowa .

background image

111

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Pozosta milcz cy, cho by to miało uchodzi za twoje potwierdzenia, a tylko my lami prostuj

bł dne s dy. Twoje my laki pot ne b d działały powoli, ale stale i mo e sam po pewnym

czasie usłyszysz od tych samych ludzi s d wprost przeciwny do poprzedniego, a zgodny z

twoim. My lami swymi dasz ludziom po prostu inspiracj , natchniesz ich my lami

prawdziwymi.

W ogóle b d wstrzemi liwy w swych ch ciach do poprawiania ludzi, pouczania ich i

udzielania im rad słownych. Rady ludzie przyjmuj tylko wtedy, gdy one potwierdzaj ich

zamiary, poza tym pytaj o rady tylko po to, aby ich nie usłucha . Gdy wyj tkowo zdarzy si

kto , kto ci prosi o rad ze szczerym zaufaniem do ciebie i ze szczer ch ci usłuchania, nie

podawaj mu równie adnej rady, adnego rozstrzygni cia gotowego, jak ma post pi . Staraj

si tylko o wietli mu strony złe i dobre ró nych mo liwych w jego wypadku sposobów

post powania. Wska mu wyniki, do których ka dy z tych sposobów doprowadzi, a

rozstrzygni cie pozostaw jemu samemu. Nie dziw si jednak ani nie patrz na lekcewa co,

je eli on wła nie wybierze sposób post powania najmniej rozs dny twoim zdaniem, poniewa

bardzo cz sto jego karma popchnie go do tej wła nie, a nie innej decyzji. Nie daj mu te

nigdy odczu , e rozczarowała ci jego decyzja, lecz przyjmij j do wiadomo ci spokojnie,

bez dalszych ch ci prostowania jego zapatrywa .

Równie pot nie oddziałuj na otaczaj cych ci ludzi twoje uczucia i nastroje. Uczu

ujemnych jak gniew, niecierpliwo , zawi , pycha pozbyłe si ju na stopniu

przygotowania. Podobnie wystrzegasz si nastrojów pesymizmu, smutku, przygn bienia i

zgry -liwo ci. Umiesz ju milcze uczuciami i nastrojami, ale ponad to masz jeszcze

wytwarza uczucia i nastroje dodatnie, aby one promieniowały na twe otoczenie. Codziennie

rano, zanim wyjdziesz z domu do swoich zwykłych zaj , zostaw w nim dla twego otoczenia

pogodny nastrój, ochoczy, zadowolony. Współtowarzyszom pracy przyno równie co dnia

nastrój optymistyczny, kole e ski, wyrozumiały. Gdy u którego z nich odczujesz

przygn bienie lub zniech cenie, skieruj na sw opiek szczególn i staraj si podnie go na

duchu nie tylko słowami bezpo rednio pocieszaj cymi, bo te brzmiałyby najcz ciej pusto,

lecz raczej zwróceniem my li jego na tory pogodniejsze, a przede wszystkim, posyłaj c mu

milcz co uczucia pokrzepienia i siły. Zasypiaj c wieczorem, nigdy nie zaniedbuj posła na

wszystkie strony wiata twych uczu błogosławi cych, pełnych miło ci i ukojenia. Nie ma

chyba potrzeby dodawa , e przedtem masz posła serdeczne przebaczenie (i prawdziwie

szczere) ka demu z tych bli nich, którym zdarzyło si , e w ci gu dnia urazili ci lub nawet

skrzywdzili w swej niewiedzy.

Gdy b dziesz stale pami tał o tym, e nie ma ludzi złych, a s tylko nie wiedz cy, łatwiej ci

b dzie ustrzec si nawet najl ejszego uczucia niech ci do ludzi, odrazy lub pogardy. Na to nie

pozwól sobie nigdy, lecz przeciwnie, do ludzi podchod zawsze z szacunkiem i sympati , bo

w ka dym z nich tli si Iskra Bo a taka sama, jak w tobie. Nie patrz na ich wady i ułomno ci,

lecz staraj si widzie w ka dym jego strony dodatnie. Zauwa ysz, e nie ma takiego

człowieka, cho by to był najgorszy zbrodniarz, w którym nie mo na znale nic dobrego.

Nieraz zalety ludzi kryj si pod powłok szorstk , nawet odpychaj c , nieraz oni sami

zatajaj je w sobie, zniech ceni ozi bło ci otoczenia lub jego niewdzi czno ci . Ty jednak

masz wła nie za zadanie odgrzebywa spod popiołu te iskry dobre, ledwie si tl ce. Wi c

staraj si odnale je w ka dym człowieku, bez wzgl du na jego wygl d, stanowisko, opini ,

jak cz sto nawet niesłusznie, maj o nim inni ludzie.

background image

112

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Tw najwyra niejsz cech w stosunku do ludzi niech b dzie, przede wszystkim,

wyrozumiało jak najwi ksza, a nawet bez granic. Wyrozumiało dla ich wad, ich

niewiedzy i bł dów, lecz tak e, co jest znacznie trudniejsze, dla ich post powania wobec

ciebie. Pomo e ci tu wskazówka, znana ci ju z rozdziałów tej ksi ki, aby na ludzi patrze

tak, jakby mieli jutro umrze . Dzi ki temu zdołasz łatwiej przyj bez zniecierpliwienia ich

zachowanie wobec ciebie, mo e nawet krzywdy od nich zadawane ci rozmy lnie. Z tego

punktu widzenia zdołasz tak e bezstronniej ocenia doniosło ich post pków i bł dów

popełnianych, zdołasz odró nia w nich to, co jest trwałe, od drobnych, przemijaj cych, bez

znaczenia wobec wieczno ci, nie przywi zywa wagi takiej, jak przywi zuje si wtedy, gdy

jest si z kim codziennie. Ta tolerancja bezgraniczna musi jednak by w tobie czym tak

samo przez si zrozumiałym, aby nigdy nie rzucała si w oczy. Nie byłaby to tolerancja

prawdziwa, gdyby stroił si w ni jak w pancerz i z odcieniem wy szo ci patrzył na bli nich

tak, jak na niesfornych uczniaków w parku patrzy przechodzie . Twoja wyrozumiało nie

mo e ci odgradza nieprzebitym pancerzem od ludzi, lecz ł czy ci z nimi i do nich

poci ga .

Ta ł czno z lud mi, jak nawi e twoja dla nich wyrozumiało , nie powinna ci jednak

wi za z nimi i kr powa twojej niezale no ci yciowej. Wiesz ju , jakie jest wła ciwe

znaczenie słów – nie wi za si z nikim i z niczym. Jeste "w drowcem", który wsz dzie,

gdziekolwiek jest, znajduje ludzi obcych i otoczenie obce. yczy im dobrze, pomaga im i

słu y, ale nie przywi zuje si do nich. Gotów jest w ka dej chwili opu ci ich i przenie si

w inne rodowisko, bez alu za poprzednim. W jaki sposób masz z tym niewi za-niem si

pogodzi miło dla wszystkich ludzi, wiesz ju z rozdziałów poprzednich. Miło prawdziwa

daje wszystko, a nie da niczego. Nie oczekuj c niczego, nie licz c na nic, nie wi esz si

tym samym, a dobrze yczysz zawsze. Istniej oczywi cie zwi zki karmiczne, silniejsze ni

zwi zki krwi. One przykuwaj ci do pewnych ludzi na okre lony czas. Ale to nie ty si z

nimi wi esz, to karma wi e ci do nich i rozwi zuje z t chwil , z któr karm odrobisz.

Takie wypadki b dziesz miał w dalszym yciu i miałe je ju dotychczas. Wiesz teraz, jak je

rozumie .

Szczególnego taktu i ostro no ci wymaga twoje zachowanie si wobec osób, które we

własnym mniemaniu, znaj si "na wiedzy tajemnej". Skoro dowiedz si lub domy la, e i ty

prowadzisz studia podobnego rodzaju, b d uwa ali ci za "swego", a siebie za uprawnionych

do oczekiwania od ciebie zwierze lub poucze o "tajemnicach". B d to ludzie ró nego

pokroju. Oprócz maniaków i fantastów niepoczytalnych, spiryty ci, hipnotyzerzy i "pogromcy

jasnowidzów" lub mediów, wró biarze i "okulty ci" ogólnikowi, obok nich za tak e powa ni

badacze, teozofowie i antropozofowie. Zachowuj si wobec nich z rezerw . Słuchaj

cierpliwie, bo zwykle lubi wiele mówi , ale sam mów mało i nie prostuj ich twierdze . Gdy

ci wprost o zdanie zapytaj , wybierz to, co jest słuszne w ich zapatrywaniach i potwierd , ale

bł dów nie podno . Nie zrozumieliby ci zapewne, a gdyby nawet poj zdołali, nie

przyznaliby ci słuszno ci, poniewa im milsze s ich uprzedzenia. Ze swych studiów znasz

zapewne te kierunki na wpół filozoficzne, które dzi szerz si pod hasłami teozofii i

antropozofii, wiesz zatem, e nie nale y ich nie docenia . Dla wi kszo ci swych zwolenników

s szczeblem najwy szym, do jakiego w ogóle s zdolni si wznie , nie burz im zatem kultu

dla autorytetów ich i dogmatów, bo ludzie na ró nych szczeblach w ró ne wierz powagi i

ró ne twierdzenia przyjmuj za swoje, ale do wzniesienia si ponad kult jakichkolwiek powag

obcych, zewn trznych, jeszcze nie doro li. W ka dym razie te szczeble przygotowawcze, na

których s , zasługuj na uznanie. Podobnie wstrzemi liwy b d wobec "badaczy

naukowych", a wi c psychologów lub metapsychików. Mo esz im, znaj c ciała wy sze,

background image

113

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wskaza nieraz kierunek, w którym swe badania mogliby doprowadzi do wyników

pozytywnych, ale nie wychod wtedy poza ich poziom materialistycmy w my leniu, bo od

razu straciłby ich zaufanie, nie do ciebie, lecz ufno w prawdopodobie stwo tego, co im

mówisz. Rzecz prosta, e nie dasz si nigdy skusi i nie pozwolisz na poddanie twych

zdolno ci badaniom eksperymentalnym. Najlepiej nawet b dzie, je eli nigdy si nie

dowiedz , e jakie zdolno ci paranormalne posiadasz. Cho by wszystkie ich eksperymenty z

tob dawały niezbity wynik, nie przyznaj ci, e s to zdolno ci nadnormalne, tylko

anormalne, a wi c patologiczne.

Twój takt i intuicja dla granicy, je eli zawsze na ni b dziesz zwa ał, ustrzeg ci we

wszystkich stosunkach z lud mi od post pków niezr cznych i od zapuszczania si w sytuacje

niełatwe do naprawienia. Trudniej ci b dzie utrzyma ten takt i spokój umysłu w wypadkach,

w których ze strony bli nich spotka ci ju nie tylko niezrozumienie lub lekcewa enie, lecz

nawet nienawi lub prze ladowanie. Jednak, ci le wypełniaj c nakaz "niewi zania si ",

zdołasz łatwiej znosi takie objawy niewiedzy bli nich, zachowasz w ród nich spokój i nie

zniech cisz si do dalszej, równie wymagaj cej wytrwało ci, pracy.

Do spokojnego znoszenia niepowodze osobistych miałe sposobno wyrabia w sobie hart

ju na stopniach przygotowania, teraz zatem, potrafisz ju równie pogodnie znosi

powodzenie jak i rozczarowanie. Gdy nad tw głow gromadz si chmury przykro ci lub

nieszcz

, nie cofasz si trwo nie, lecz wychodzisz im nieustraszenie naprzeciw, zanurzasz

si w te sploty karmiczne z niezachwian odwag , bez wahania i bez ch ci odwlekania, bo

masz w sobie ufno w Moce dobre i w siły własne. Po przej ciu przez próg wtajemniczenia

spostrze esz, e ten hart ducha, ta nieustraszono i niezachwiana ufno s ci potrzebne po

to, aby zdołał zwyci sko przej "prób ognia" czekaj c ci po spotkaniu ze Stra nikiem

Progu.

Na drog prowadz c ci do tego spotkania daj ci tych kilka słów ostatnich. Nie s to rady,

bo rad ju nie potrzebujesz i sam sobie radzi nadal powiniene zawsze, s to tylko

podkre lenia tych rzeczy, o których ci gle masz w yciu pami ta . Im dalej wst pujesz po

stopniach cie ki, tym bardziej stajesz si samodzielny, tym bardziej musisz polega na sobie

samym. A tym "sob samym" jest twoja ja wy sza, owa Iskra Bo a, która w tobie z iskierki

drobnej rozwin ła si ju w wiatło pot ne. Im ci lej b dziesz si z tym wiatłem jednoczył,

tym ja niej o wieca ci ono b dzie drog , tym pełniejsze i doskonalsze b dzie twe

o wiecenie. Id c t drog jasn , ra no i niezachwianie, sam nawet nie spostrze esz, kiedy

dojrzejesz do wtajemniczenia. Zaskoczy ci niespodziewanie chwila, w której zjawi ci si

posta jasna, ów "Wielki Stra nik" progu, ujmie ci za r k – dosłownie czy w przeno ni, o to

mniejsza – i poprowadzi do wrót " wi tyni m dro ci". Za progiem jej czekaj ci próby

wiod ce do wtajemniczenia, a po nich usłyszysz z ust Mistrza słowa: "Ty jest cie k ".

Gdy egnasz kogo wybieraj cego si w dalek drog , chciałby w chwili rozstania

powiedzie mu wiele, bardzo wiele, chciałby da mu na drog mnóstwo rad, wskazówek i

ostrze e , nie mówisz mu jednak nic, bo słowa wydaj ci si zbyt marne i nieudolne. Dopiero

w ostatniej chwili rzucasz mu słów kilka, w których zamykasz wszystkie twe dobre yczenia

dla niego. Tak i ja, zamiast słów pustych, dam Ci na dalsz drog tylko to yczenie:

Niech Ci Bóg prowadzi!

background image

114

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

LITERATURA CYTOWANA W TEJ KSI

CE

(Litery oznaczaj tytuł dzieła i nazwisko autora, cyfry rzymskie tom, cyfry arabskie stronic )

A. – Besant Annie: "Uralte Weisheit"

B. – Bławatska H. P.: "Lotusblten" (1900)

C. – Steiner R. Dr.: "Wie erlangt ma Erkenntnisse herer Welten"

D. – Bławatska H. P.: "Głos ciszy"

E. – T. a'Kempis: "O na ladowaniu Jezusa Chrystusa"

F. – Collins M.: " wiatło na drog "

G. – Kriszna – Mufti: "U stóp Mistrza"

H. – Leadbeater C. W.: "Das innere Leben" (2 tomy)

J. – Steiner R. Dr.: "Die Geheimwissenschaft"

K. – Kerner J. D.: "Die Seherin von Prevorst"

L. – Patand ali: "Joga-Sutra" (tłum. Oppenmanna)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
J A S Droga w Światy Nadzmysłowe Radża Joga
J A S Droga w światy nadzmysłowe Radża joga
J A S Droga w Swiaty Nadzmyslowe Radza Joga
J A S Droga w zaświaty nadzmysłowe Radża Joga
Droga w światy nadzmysłowe, SOUL
Radża Joga i Królewska Sztuka
#04 Radża Joga Rama Czaraka
JOGA droga do zbawienia czy odprezenia
Australijski egzorcysta Joga, tai chi i reiki to droga prosto w szpony szatana
joga a chrzescijanska droga zbawienia
Joga a chrześcijańska droga do zbawienia Ks Aleksander Posacki
Joga a chrześcijańska droga zbawienia
stosowanie lekow droga wziewna
Choroby przenoszone droga płciową
Edukacja prawna droga do przyjaznej i bezpiecznej szkoly[1]
Erhard trzecia droga

więcej podobnych podstron