1
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
J.A.S.
DROGA W WIATY NADZMYSŁOWE. RAD A JOGA
SPIS TRE CI:
I CEL I RODKIII ZASADYIII SZKOŁY TAJEMNEIV CIE KAV
WYNIKIVI JAMA (OCZYSZCZANIE)VII NIJAMA (NABYWANIE
CNÓT)VIII ASANA (POSTAWA YCIOWA)IX PRANAJAMA (RYTM
YCIOWY)X PRATJAHARA (WŁADANIE UWAG )XI
PRZYGOTOWANIEXII DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)XIII
IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)XIV DHJANA
(MEDYTACJA)XV INSPIRACJA (NATCHNIENIE)XVI SAMADHI
(TRANS JOGINÓW)XVII KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE
SI )XVIII SAMJAMA (NAD WIADOMO
)XIX INTUICJA
(SUMIENIE)XX O WIECENIE (U WRÓT MIERCI)XXI NA DROG
BIBLIOGRAFIA
I
CEL I RODKI
Je eli bierzesz do r ki t ksi k , to poza ciekawo ci powodowała tob , by mo e, ch
znalezienia drogi, po której mógłby pój sam, zamiast tylko czyta o drodze, któr inni szli
oraz id . Mo e ju od dawna bł kasz si i szukasz, bo czujesz, e ta droga szeroka i udeptana,
po której st paj wszyscy wokoło, nie jest dla ciebie odpowiednia. Jest ju mo e zbyt prosta,
zbyt łatwa, a przede wszystkim, zbyt pozioma. Id ni wszyscy powoli, wygodnie, bez
wysiłku, a te i bez widoków. Niewiele musz dawa z siebie, ale te i niewiele za to
otrzymuj . A ty wolałby ofiarowa wi cej, aby wi cej osi gn . Wolałby wło y cho by
najwi kszy wysiłek, da siebie całego, ale za to otrzyma tyle, ile wart jest ten wysiłek, ile ty
cały jeste wart.
To dobrze, e tamta droga szeroka i ludna ju jest zbyt pozioma dla ciebie. Dobrze, e chcesz
zej z niej, a wst pi na cie k krótsz i bardziej strom , aby szybciej na szczyt si wspina .
Dobrze to wiadczy o tobie, bo wskazuje, e dorosłe ju do wst pienia na " cie k ". Zbadaj
siebie jednak dokładnie i oblicz swe siły. Przeprowad ocen siebie, surow i trze w , czy
rzeczywi cie chcesz da całego siebie, całego bez reszty? Czy nie zniech cisz si wkrótce i
2
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
nie spadniesz ze " cie ki" z powrotem na dawn drog ? Spada z niej b dziesz nie raz, nim
na pochyło ci stromej zdołasz utrzyma si stale, idzie tylko o to, aby , gdy spadniesz,
podniósł si rychło mimo potłucze i poranie , aby nie biadał nad sob , lecz bez zwłoki
wyt ył wszystkie siły do ponownego wspinania si po cie ce. Idzie o to, aby zdał sobie
sumiennie spraw z tego, czy twój zapał do wst powania na cie k , to nie chwilowy kaprys
tylko, lub – co gorsza – zniech cenie yciem normalnym na skutek jakiego niepowodzenia.
Skoro jednak ksi k wzi łe do r ki i chcesz j czyta , to mo e ch ci twe s szczere i trwałe.
Mo e rzeczywi cie nie znajdujesz w swym yciu tera niejszym nic, co by ci si wydawało
celowe i godne wysiłków. Mo e patrzysz na tych współ ludzi jak na dzieci, ponad które ju
wyrosłe i chcesz porzuci ich bezmy lne zabawy, a zabra si do czego powa niejszego.
Je eli ycie ich wydaje ci si bezmy lne i płaskie nie chwilowo tylko, pod wpływem jakiego
rozczarowania, lecz je eli nawet w ród powodzenia i zadowolenia odczuwasz stale co
podobnego do pustki i niedosytu, to mo e ju naprawd dorosłe do " cie ki". Zwa jednak,
e cie ka, o której tu czytasz jest najkrótsza i najbardziej stroma ze wszystkich, e bardzo
rychło odbiegniesz od drogi wygodnej zbyt daleko, aby móc potem na ni wróci . S cie ki
mo e nieco dłu sze, ale nie tak strome i uci liwe, a przede wszystkim, nie odbiegaj ce tak
daleko od drogi, po której kroczy powoli ogromna wi kszo ludzko ci. Z tamtych cie ek
masz ł czno ci gł z tym wszystkim, co ludzie nazywaj wiatem, masz w ka dej chwili
odwrót otwarty. Nie s tak strome i trudne, ale wiod równie w gór , chocia nie tak szybko.
Droga studiów naukowych, twórczo artystyczna, praca społeczna, oto cie ki, zbyt trudne
dla pró niaków, ale dla ciebie ju dost pne. Mo e ci która z nich wystarczy, bo wysiłków
mo esz wkłada w ka d tyle, ile tylko sam zechcesz i doj na ka dej tak wysoko, jak
wysoko zechcesz. Wygodniejsze s o tyle, e nie wymagaj takiego nakładu pracy nad sob ,
skierowuj c działalno w przewa aj cej cz ci na zewn trz, na przedmioty, nie na podmiot –
a to jest łatwiejsze.
Je eli jednak i to jest dla ciebie zbyt łatwe, to zwa jeszcze, e i w pracy nad sob masz ró ne
cie ki le ce mi dzy dwoma biegunami tak odległymi od siebie jak "Hatha joga" ["Hatha
joga" jest to nazwa jednej z metod rozwijania zdolno ci paranormalnych powstałej w Indiach,
w redniowieczu. Jest to metoda mechaniczna, nie daj ca uzdolnie wysokich i trwałych.
Stosuj j np. fakirzy – przyp. J.A.S.][Wła ciwie Hatha joga jest uwa ana za metod
wiczenia ciała i umysłu stanowi c najni szy, podstawowy stopie jogi. Za najwy sz i
najbardziej wszechstronn uznaje si Rad a jog – jog królewsk , która rozwija pot g woli
i ducha – przyp. red.] z jednej strony, a droga wi tych – z drugiej. Niech ci nie razi
zestawienie obok siebie rzeczy tak bardzo ró nych. S to równie cie ki, i to cie ki
niełatwe. Na nich jednak mo na jeszcze oczekiwa czego dla siebie, mo na wst puj c na nie
powiedzie sobie: daj wszystko czym jestem, cał moj warto i za to oczekuj w zamian
tyle, ile jestem wart.
A na tej cie ce, o której tu czytasz, powiedzie tego nie mo esz. Tu nie czeka ci nic, adna
korzy , adna nagroda, tylko poczucie, e spełniłe wszystko, do czego byłe zdolny, e nic
nie zmarnowałe , nic nie zaniedbałe .
Dlatego te konieczne jest, aby u wiadomił sobie jak najwyra niej cel, do którego chcesz
d y . Nie wystarczy tu powiedzie sobie ogólnikowo: "Nie zadowala mnie takie ycie, jakie
wiod wszyscy ludzie w otoczeniu, musz znale dla siebie co wi cej". Idzie o to, jak w
twych wyobra eniach wygl da to "co wi cej" i na czym ono polega. Je eli pragniesz wi cej
zadowolenia dla siebie, to go nie znajdziesz na tej cie ce. Zwró si wtedy do hatha jogi.
3
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Je eli wiedzie ci ciekawo poznania wiatów nadzmysłowych, to poznasz je na " cie ce",
ale dopiero wtedy, gdy przestaniesz pragn ich poznania. Je eli chcesz uzyska władze
magiczne, zdolno ci cudowne, uzyskasz je, ale dopiero wtedy, gdy b dzie zupełnie
wykluczone, e b dziesz je kiedykolwiek chciał zu ytkowa w celach osobistych. Zatem,
niewiele obiecuje ci ta cie ka. Je eli jednak szukasz jej pomimo tego, a mo e wła nie
dlatego, e nie obiecuje ci adnych korzy ci osobistych, to dorosłe do niej naprawd .
Dorosłe do niej, bo wyrosłe z tego mniemania bł dnego, jakoby mogła istnie jaka inna
korzy rzeczywista poza korzy ci ogółu.
Cel twój musi by najzupełniej niesamolubny. Niczego nie wolno ci pragn dla siebie,
niczego po da dla przyjemno ci własnej lub korzy ci osobistej. Jedynym pragnieniem,
jedynym d eniem twoim, musi by zawsze tylko dobro ogółu, dobro nie tylko wszystkich
ludzi bez ró nicy narodu, rasy, wyznania, kultury, poziomu moralnego, lecz tak e dobro
całego wszech wiata, a wi c zarówno dobro duchów i aniołów, jak dobro zwierz t, ro lin i
wszelkiego stworzenia. Nie s d , e jeste za słaby na to, aby twoje siły mogły si przyda na
co aniołom czy ro linom, bo gdy znajdziesz si na cie ce, siły twoje wzmaga si b d do
pot gi nadludzkiej, wprost niepoj tej. Wszak b dziesz si zbli a coraz bardziej do Boga,
wiec te coraz wi cej uczestniczy b dziesz w boskiej wszechwiedzy i wszechpot dze.
Ale Bóg niczego nie chce dla siebie, a ty b dziesz szedł cie k bo , wi c te coraz bardziej
musisz pozbywa si egoizmu, coraz wi cej zapomina o sobie. Czy jeste gotów na to, aby
swoje "Ja" przekre li raz na zawsze? Aby zawsze mówi – nie tylko ustami, ale i w
najgł bszym swoim przekonaniu: "Nie moja, ale Twoja niech si dzieje wola?". Je eli tak,
je eli naprawd i szczerze gotów jeste wyrzec si wszelkiej my li o sobie, wszelkiego
egoizmu, to dojrzałe do cie ki. Wst puj zatem na ni miało, ale wst puj zaraz, dzisiaj, bo
gdy zaczniesz si waha i odkłada , to widocznie jeszcze do niej nie dorosłe .
Wkrótce spostrze esz, ile ci da ta cie ka, ile skarbów nieocenionych znajdziesz, na niej
wła nie dlatego, e ich nie pragniesz i nie szukasz. Znajdziesz, przede wszystkim, spokój
ogromny, słodki i cichy, bo spokój Bo y. Znajdziesz zdrowie duszy, a nawet fizyczne, tak
kwitn ce i trwałe, jakiego nie dałyby ci najpomy lniejsze warunki zewn trzne. Znajdziesz
wiedz nieogarnion – nie t ksi kow , nabywan pami ciowo i poj ciowo – lecz t
bezpo redni , która wie, bo widzi i rozumie. Znajdziesz i to, co ludzie zw jasnowidzeniem,
chocia w nie nie wierz : b dziesz mógł patrze we wn trze Ziemi i w wiaty dalekie, na
dusze ludzkie i na duchy aniołów, b dziesz mógł rozmawia zarówno z tak zwanymi
zmarłymi, jak i z ywymi, cho by najbardziej oddalonymi. Znajdziesz wreszcie te wszystkie
władze magiczne i moce niepoj te, które ludziom zjednywały przydomki albo wi tych, albo
czarowników. B dziesz je miał do dyspozycji nieograniczonej wszystkie, bez wyj tku.
Znajdziesz na cie ce to wszystko, a raczej b dziesz to znajdował kolejno, coraz wi cej z
ka dym krokiem, bez adnych z twej strony stara lub wysiłków. Ujrzysz, e jeste otoczony
bogactwami, władz , zaszczytami, sław , ale wszystko to b dzie ju dla ciebie bez warto ci.
B d to tylko ci ary coraz to nowe i coraz to wi ksze, obowi zki coraz to ci sze, ale
zdołasz im wszystkim sprosta , bo nie b dziesz niczego pragn ł dla siebie.
Ty dotychczas szukał tej cie ki, nie wiedz c mo e nawet jasno, czego szukasz. Czułe
tylko, e poza tym wszystkim, co poznałe dotychczas, czego si dowiedziałe i czego
do wiadczyłe w yciu, musi by co wi cej jeszcze, co innego, wy szego, a przede
wszystkim, bardziej rzeczywistego. To, co dla innych ludzi jest najbardziej realne i
4
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
rzeczywiste, straciło ju dla ciebie warto czego realnego i prawdziwego. Szukałe czego
wi cej ponad to wszystko, bo nie wystarczaj ci ju te zwykłe, poziome, powszednie
pragnienia i d enia ludzkie. A czy wiesz dlaczego ci nie wystarczaj ? Oto dlatego, e w
tobie yje co wi cej, ni w twoich współbraciach. yje ju w tobie Iskra Bo a. Iskra taka
sama yje równie we wszystkich twych bli nich, ale oni o niej nie wiedz . Dla nich za
wcze nie jeszcze, aby mogli poczu , e j maj w sobie. Ty jednak ju j zaczynasz
odczuwa , mo e najpierw nie wiadomie, ale niew tpliwie. W duszy twojej, w gł bi wn trza
twej istoty, poczyna y co nie znanego tobie dotychczas, podobnie jak w łonie matki
poczyna si budzi ycie nie znanego jej jeszcze dzieci cia. Poczyna y w tobie Iskra Bo a,
bo ju dojrzałe do tego, aby ona mogła ycie wiadome rozpocz . U innych ona pi, u
ciebie jednak ju si budzi. Dlatego wi c pragniesz czego nieznanego, czego naprawd
realnego i rzeczywistego, czego nie znalazłe na wiecie.
Czujesz ju wyra nie i niew tpliwie, e w tobie jest co wi cej ponad twe "ciała", twe
powłoki widome lub nieuchwytne. Wiesz, e przeszedłszy przez wrota mierci, zdejmiesz je z
siebie kolejno: naprzód ciało fizyczne, potem eteryczne, jeszcze pó niej astralne, a wreszcie
my lowe [Szczegóły o tych "ciałach" wzgl dnie powłokach znajdzie Czytelnik w ksi ce
Chodkiewicza "Anatomia ciał niewidzialnych człowieka" – przyp. J.A.S. Ciałami tymi s :
ciało fizyczne, przypisane wiadomo ci; ciało eteryczne, które zaopatruje ciało fizyczne w
energi i daje mo liwo postrzegania subtelnych wiatów; ciało mentalne (my lowe) i
astralne – przyp. red.]. A kto je zdejmie z ciebie? Wła nie ty, prawdziwy ty. Czujesz ju , e te
ciała twoje, to nie ty, e s one tylko sukienkami dla ciebie. Ty w nich tylko mieszkasz, ale
nimi nie jeste . Có wi c pozostanie z ciebie, gdy je zdejmiesz wszystkie po kolei? –
Pozostaniesz wła nie ty, Iskra Bo a, ja wy sza. Pozostanie z ciebie to, co jest w tobie
nie miertelne, realne, rzeczywiste, co przetrwa poza mier i poza wszystkie zgony.
Budzi si w tobie do wiadomo ci ta twoja cz stka nie miertelna i dlatego nie wystarcza ci
ju to, co wystarcza jeszcze zupełnie twym współbraciom. Dlatego wła nie zaczynasz szuka
czego wi cej, bo sam masz w sobie ju co wi cej. Nauczyłe si ju słysze "głos
bezd wi czny", przemawiaj cy w tobie bez słów, twój głos sumienia. Umiesz go słucha ,
mo e jeszcze nie zawsze, ale w wi kszo ci wypadków. On to powiada ci, e te powłoki twoje,
to nie ty, on daje ci uczucie niezadowolenia z siebie i ze wiata. Mo esz go jeszcze nie
usłucha nieraz, ale zdławi go i stłumi w sobie ju nie zdołasz, bo ja wy sza, Iskra Bo a
yje w tobie.
Zatem, ju nieco wyra niej zaczyna ci si zarysowywa przed oczyma twój cel. Chciałby ,
aby panem w tobie było nie to, co miertelne, co znikome, lecz to, co wieczne, co Boskie. Nie
chcesz by dłu ej sług swych ciał, cho by tak subtelnych jak astralne lub my lowe. Chcesz
nauczy si włada nimi, posługiwa si nimi jako narz dziami posłusznymi twej ja ni
wy szej. Wiesz tak e, i tego nie nauczysz si nigdzie na wiecie i dlatego bł kasz si i
szukasz.
Dotychczas rz dziły tob ciała twoje, robiły z tob , co chciały, a ty słuchałe bez oporu, bo
nie wiedziałe , e mo na nie posłucha . Ale twoja ja wy sza ju si budzi i upomina o swe
prawa. Rz dy w tobie ma obj Bóg, podczas gdy dotychczas rz dziło w tobie zwierz .
Gdyby rozpocz ł walk sam ze sob , to znaczy, z twoimi ciałami, nie osi gn łby celu. Nie o
rozdwojenie idzie, nie o walk , lecz o zjednoczenie. To, co ni sze W tobie, ma wej w
zgodno z tw ja ni wy sz , ma si dostroi , zjednoczy . D enia tych dwóch cz ci nie
mog by ju dłu ej rozbie ne, lecz maj by zgodne. Twa ja ni sza ma si zjednoczy z
5
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wy sz . Zjednoczenie takie nazywa si w sanskrycie jog , je eli wolisz wyraz nowoczesny,
nazwij to syntez .
Zatem, celem twoim jest joga. Nie wzbraniaj si wymieni gło no tej nazwy tylko dlatego, e
była znana pradawnym Indom. Od ich czasów ludzko post piła ju bardzo znacznie
naprzód w rozwoju, ale nie tak daleko jeszcze, aby joga nie była nam ju dzi potrzebna. Sam
widzisz, jak mało jest w twym otoczeniu ludzi, którzy ju byli zjednoczeni ze sw ja ni
wy sz . Oczywi cie, czym innym jest joga jako idea, jako cel, a czym innym metody
prowadz ce do osi gni cia tego celu, czyli systemy jogi. Cel został ten sam od prawieków,
ale rodki zmieniaj si w miar post pu ludzko ci. Dzi ju dawna rad a joga indyjska nie
tylko nie byłaby owocna, lecz nawet oznaczałaby pewne cofni cie w procesie rozwoju. W
staro ytno ci, u pradawnych Indów, zjednoczenie ja ni wy szej z ni sz nie było jeszcze
mo liwe "na jawie", w stanie wiadomo ci dziennej, bo do tego ówczesny człowiek nie
osi gn ł jeszcze odpowiedniego poziomu rozwoju. Osi gni cie jogi czyli zjednoczenia
dost pne było wówczas tylko w stanie "samadhi" czyli w stanie takim, który dzi nazywamy
transem lub snem magnetycznym. Dzi natomiast, idzie o jog nie w krótkich chwilach transu
i stanu nieprzytomno ci, lecz o jog na jawie, przy zachowaniu pełnej wiadomo ci. I to da
si dzi osi gn , bo ju posun li my si odpowiednio dalej w rozwoju. Niech ci zatem nie
dra ni wyraz joga lub inne wyrazy sanskryckie, skoro nie mamy na nie nazw polskich.
Zrozumiesz, e joga nowoczesna musi by inna ni joga staroindyjska, je eli j traktujesz
jako " cie k ", jako metod . Wielu rzeczy, które pradawni Indowie musieli dopiero rozwija
dzi ki systematycznym wiczeniom, ty ju nie musisz rozwija , bo s ju w tobie gotowe i
rozwini te. Natomiast kształci i rozwija musisz to, co Praindom nieznane było nawet z
nazwy i zupełnie niedost pne nawet ich rad a joginom, bo do tego wówczas jeszcze nie
doro li. Nie myl zatem metody rad a jogi z celem rad a jogi. Podobnie bł dne byłoby
mylenie metody "wtajemniczenia" egipskiego lub chrze cija skiego z ich celem.
Idzie ci zatem o rodki i tych rodków szukałe , lecz nigdzie ich znale nie mogłe .
Napotkałe mo e ksi ki o tytułach mniej lub wi cej tajemniczych, zawieraj ce rzekomo
wskazówki prawdziwe jak wiczy jog , ale twój głos nieomylny powiedział ci ju , e tym
wskazówkom i pouczeniom ufa nie mo na. Oto masz jeszcze jeden dowód wi cej, jak
rz dzi tob potrafi twoja Iskra Bo a, gdy j do głosu dopu cisz, gdy jej powierzysz rz dy
nad sob . Gdyby ona ci powiedziała, e i to, co tu czytasz, jest złe dla ciebie, przesta czyta
dalej bez wahania, bo "głos twój bezd wi czny" poradzi ci zawsze najlepiej. Ale on ci tego
czyta nie zabroni, raczej ludzie by mogli zabrania , a czy masz ich posłucha , powie ci
znowu twoje sumienie.
Wyboru rodków do wiczenia jogi, czyli do wst pu na " cie k " najlepiej równie dokona
twój głos sumienia, twoja ja wy sza, bo ona sama wie nieomylnie, co jest dla niej
odpowiednie. rodki znakomite znajdziesz w małej ksi eczce, któr znasz od dziecka i mo e
jeszcze umiesz na pami . Jest ni "Katechizm", najzwyczajniejszy katechizm chrze cija ski.
Zaprowadzi ci on na cie k równie pewnie jak przepisy "szkół" najtajniejszych, oczywi cie,
pod warunkiem, e nie tylko b dziesz go umiał na pami , lecz i wykonywał go zawsze w
yciu. Katechizm dlatego wydaje si niezrozumiały lub niewystarczaj cy, bo ludzie znaj go
tylko z samego czytania, lecz nie z wcielania jego postanowie we własnym yciu. Posługuj
si jedynie słowami, zamiast wykonywa w yciu to, co w nim zawarte. Mo e jednak droga
katechizmu wydaje ci si zbyt powolna. We w takim razie inn ksi eczk , zapewne równie
ci znan : "Na ladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis [Zob. bibliografia]. O tej cie ce nie
6
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
powiesz ju , e jest zbyt prosta, je eli j przeczytałe z uwag i zrozumieniem. Mo e
natomiast powiesz, e jest dla ciebie mniej dost pna, bo przeznaczona była dla zakonników, a
ty yjesz w ród wiata. Jednak na ladowa Chrystusa mo e ka dy, kto tylko tego naprawd
zechce. Dlatego te w dalszych rozdziałach spotkasz si z cytatami z tej ksi eczki i
zauwa ysz, e jest ona niezrównana. To, co dalej powiem, b dzie co najwy ej uzupełnieniem
jej, ale nie ulepszeniem.
Tytuły tych dwóch ksi eczek wyja niły ci ju , jakimi rodkami mo esz uzyska wst p na
cie k .
"Je eli chcesz wnij do Królestwa Niebieskiego, chowaj przykazania". Bez nich nie dotrzesz
nigdy do wrót cie ki, cho by zgł bił przepisy wszystkich szkół tajemnych. Do tych wrót
musisz by nie tylko dojrzały, ale i przygotowany. Masz przygotowa przybytek odpowiedni
na mieszkanie dla twej ja ni wy szej, dla Iskry Bo ej w tobie. Mieszkanie to musi by
odpowiednio jasne i czyste. Dlatego te musisz oczy ci nie tylko ciało fizyczne, ale i dusz ,
czyli ciała niewidzialne. Musisz pracowa nad ciałem fizycznym tak samo jak nad
eterycznym, astralnym i my lowym, czyli nad tym wszystkim, co dotychczas nazywałe
"sob ". A ta praca nad sob nie jest niczym innym jak tym, co zawiera katechizm lub
"Na ladowanie Chrystusa".
Nie s d , e prac nad sob mo na pomin , e mo na j zast pi czym innym. S cie ki,
które rzeczywi cie podaj sposoby zdobycia pewnych umiej tno ci bez takiej pracy
umoralniaj cej nad sob . Te sposoby zast pcze daj jednak i władze zast pcze, daj surogaty,
imitacj , ale nie to, czego ty szukasz. Twój głos wewn trzny powiedział ci ju , e nie na
tamtych cie kach jest droga dla ciebie. One s dla tych, którzy inn cie k jeszcze pój nie
potrafi lub nie chc . Ale ty ju potrafisz, a przede wszystkim chcesz, chcesz silnie i szczerze.
"Gdy ucze jest gotów, pojawia si Nauczyciel" – mówili staro ytni. Musisz by zatem
przygotowany, zanim Mistrza znajdziesz. Bez tego przygotowania daremne b d Wszelkie
twe usiłowania, aby zwróci uwag Mistrza na siebie. B d jednak pewny i nie miej
w tpliwo ci, e Mistrz z pewno ci dojrzy ci i zbli y si do ciebie, gdy b dziesz "gotów",
ale nie wcze niej. Je eli zatem wydaje ci si , e Nauczyciela ju powiniene znale , lecz nie
spotkałe go dotychczas, to widocznie nie jeste jeszcze dostatecznie przygotowany, nie jeste
jeszcze godny tego, aby On wejrzał na ciebie. Nie w tp jednak nigdy, e b dziesz godny tego,
gdy tylko przygotujesz si w wymaganym stopniu.
Słusznie pisze A. Besant (A. 273): "Wst p na t cie k wprowadza człowieka na stanowisko
ucznia czyli czeladnika próbnego, a który z Mistrzów bierze go w opiek , uznawszy go za
człowieka, co wyst pił z szerokiej drogi ewolucji i szuka Mistrza, który by go poprowadził po
cie ce bardziej stromej... i kierował jego krokami. Nauczyciel ten oczekuje go ju u wej cia
na cie k , a chocia nowicjusz nie zna jeszcze swego Mistrza, On zna go ju , widzi jego
usiłowania, kieruje jego krokami, wprowadza go w sytuacje najlepsze dla jego rozwoju,
czuwaj c nad nim z pieczołowito ci matki. Droga mo e si wydawa samotna i ciemna, ale
Przyjaciel jest zawsze w pogotowiu...".
Do tej ciemno ci i samotno ci musisz przywykn ju od chwili samego wej cia na cie k ,
bo one b d ci towarzyszy przez wi ksz cz
drogi. Zauwa , e wychodzisz w gór , ponad
Ziemi . Dotychczas st pałe po Ziemi, byłe otoczony lud mi, wszystko wydawało ci si
pełne ruchu, d wi ku i wiatła. A teraz wkraczasz tam, gdzie przestrzeni jest bardzo wiele,
7
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
lecz ludzi bardzo mało. Wchodzisz na cie ki nie ucz szczane. Ludno i pełno dotychczas
zreszt nie było, bo sam wiesz, e ci si tylko tak wydawało. Czułe samotno i pustk w ród
zgiełku wiata. Zatem samotno dalsza nie powinna ci trwo y . B dzie ona zreszt tylko
pozorna, bo Mistrz zawsze jest w "pogotowiu", chocia Go nie widzisz.
Nad ka dym twoim krokiem czuwa On, ten Wielki Niewidzialny, i ka dym krokiem kieruje.
Skoro wst pisz na cie k , wkrótce zauwa ysz wpływ Jego opieki. ycie twoje, dotychczas
do jednostajne i spokojne, zacznie si ustawicznie zmienia , jakby przyspieszało swe t tno.
Warunki wygodne i trudne poczn nast powa po sobie coraz szybciej. Okresy czynno ci
wyt onej ust powa b d kolejno czasom głuchym i pustym, a po nich nast pi znów
tygodnie lub miesi ce zdwojonych obowi zków, jakim zwykły człowiek nie miałby sił
podoła . To nast pstwo szybkie burz i pogody zsyła na ciebie Mistrz, aby do wiadczył
zmienno ci i zni-komo ci wszystkiego, co ziemskie, aby mógł łatwiej my l oderwa od
rzeczy doczesnych. Wszystko, czego zapragniesz, mie b dziesz, ale nigdy w tej chwili, gdy
pragniesz, lecz dopiero wtedy, gdy ju pragn przestaniesz. Aby poznał, e warto rzeczy
tkwi nie w nich samych, lecz w twoim pragnieniu. Osoby lub rzeczy, do których przywi załe
si najsilniej, opuszcza ci b d wła nie wtedy, gdy ich posiadanie wyda ci si najbardziej
pewne. Wła nie w takich chwilach samotno i pustka wyda ci si wprost nieludzka, nie do
zniesienia, ale pami taj, e Mistrz b dzie wówczas szczególnie blisko przy tobie. Wszak ty
postanowiłe ofiarowa wszystko, wyrzec si wszystkiego, aby tylko uzyska wst p na
cie k , aby pój w lady Tego, który "nie miał gdzie głowy skłoni ".
Oto s rodki wiod ce do wrót cie ki. Nic dziwnego, e poza tymi wrotami tak mało ludzi
napotkasz. Dla nich to zbyt ci kie jeszcze i trudne: wyrzec si wszystkiego, wszelkich
zamiłowa osobistych, wszelkiej my li o sobie. Dlatego tam tak pusto i ciemno. Ale ciemno
na razie tylko. Ciemno b dzie chwilowo dla ciebie, bo i ty sam ciemny jeszcze. Pó niej, gdy
Iskra Bo a w tobie roznieci si w ogie pot ny, roz wietli przestrze wokół ciebie. Wtedy
jasno b dzie na twej drodze, bo ty sam wiatłem si staniesz. Tam nie ma takiego Sło ca jak
na Ziemi, tam ka dy sam musi by Sło cem.
II
ZASADY
Postanowiłe ju nieodwołalnie wst pi na cie k , wst pi nie połowicznie tylko, lecz
całkowicie i zupełnie. Gdy sobie to powiedział powa nie i stanowczo, w gł bi duszy
odczułe zaraz, jakby ci z barków spadł ci ar wielki, odczułe przedsmak wyzwolenia, jakie
ci czeka u ko ca cie ki. Ale odczułe zarazem co jak strach wi ty, podobny temu, który
si odczuwa przed mierci . Nie jest to obawa przed tym, co nast pi, lecz poczucie, e b dzie
to co wielkiego, co niesłychanie doniosłego, czego nigdy dotychczas nie przechodziłe . Ta
cze wi ta dla tego nieznanego i wielkiego, co ci czeka na cie ce, niechaj ci b dzie
sprawdzianem, e ju dorosłe . Gdyby jeszcze nie dorósł, przyst powałby do wrót cie ki
nie ze czci wi t , nie z obaw , ale z t pewno ci siebie, jak maj ludzie zarozumiali. To
poczucie czci piel gnuj w sobie i rozwijaj troskliwie, bo z niego rozkwitnie ci pó niej jedna z
władz najpot niejszych.
Masz przygotowywa mieszkanie godne twej ja ni wy szej, dlatego musisz w sobie
wykształci uczucia rodzajów całkiem odr bnych, ni dotychczas. Uczucia zgry liwo ci,
8
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
smutku, przygn bienia, zazdro ci, niezadowolenia lub te pychy, pewno ci siebie, ambicji, to
wszystko byłoby mieszkaniem zbyt marnym dla tej Iskry Bo ej, która ma w twych ciałach
zamieszka . Nie zaszedłby daleko na cie ce, gdyby chciał i po niej tylko my lowo, bez
rozwijania w sobie i piel gnowania uczu odpowiednich. Dlatego te i to, co czytasz tutaj,
czytaj tak, aby nie tylko zrozumiał i przetrawił w my lach, ale tak e odczuł jak naj ywiej.
Nie s d , e opanowanie siebie jest jednoznaczne ze zniszczeniem w sobie wszelkiej
zdolno ci do uczu . Byłoby to wyjałowieniem duszy i zubo eniem, a ty masz dusz
wzbogaca i wykształca . Tak oschło serca mógłby czu tylko ten, kto chciałby wedrze
si na cie k przed doro ni ciem do niej.
Czas teraz, aby zaznajomił si z zasadami, na których " cie ka" polega. S one wsz dzie i
zawsze te same, bo wiod do tego samego celu. Zasad ka dej szkoły jest nauka, a chocia
nauka jest w ka dej klasie inna, jednak w ka dej s uczniowie i nauczyciele. Zasad podobn
jest, e nauczycielem mo e by tylko ten, kto przedtem był uczniem. Mistrz twój na cie ce
sam kiedy był równie takim uczniem, jakim ty jeste dzisiaj. Byłby nauczycielem
fałszywym taki, który by chciał udziela innym wskazówek, nie przeszedłszy sam przez
szkoł . Tu samouków nie ma, bo samouk stworzyłby sobie system indywidualny, bez
warto ci dla drugich, a nawet dla nich szkodliwy. Nie s d tedy, e Mistrz twój da ci
cokolwiek osobistego, e wpoi w ciebie jakie zapatrywania osobiste lub przeka e co ze
swych do wiadcze . On ci tylko poprowadzi, wska e drog , ale i ni musisz sam.
Mistrz nie da ci nic gotowego, nic nie zrobi za ciebie. Wska e ci tylko, jak mo na to zrobi ,
stworzy ci warunki, pomo e wywikła si z pomyłek, ale nie doda ci ani sił, ani wiedzy, ani
zach ty nawet. Ty sam musisz chcie , sam musisz wykrzesa z siebie zawsze ochot i siły.
Je eli czego nie rozumiesz, On ci nie wyja ni, tylko wprowadzi ci w takie warunki, w
których sam b dziesz mógł znale wyja nienie, je eli b dziesz szczerze pragn ł i szukał. Nie
byłoby to pomoc dawa komu co gotowego, byłoby to tylko jałmu n . Naucz si tego i ty
od Mistrza. Nie pomo esz nikomu przez to, e mu dasz co , czy to materialnego czy
duchowego, prawdziw pomoc dasz tylko wtedy, gdy mu pomo esz doj do tego, aby sam
sobie pomógł.
Dlatego te nie oczekuj, e ujrzysz Mistrza w ciele fizycznym, bo ł czno z nim uzyskuje si
nie przez znajomo osobist , lecz przez doro niecie duchem do niego. "Ł czno z Guru
(Mistrzem) mo esz uzyska tylko przez to, e wzniesiesz si do tej równi duchowej, na której
Mistrzowie przebywaj , ale nie przez to, e b dziesz usiłował ci gn ich na nasz równi
(ziemsk ). Nie oczekuj zobaczenia którego z nich, ale b d zawsze gotów odpowiedzie , gdy
do ciebie przemówi . Laik "czela" (ucze ) nie jest jeszcze niczym innym jak yj cym w ród
wiata człowiekiem, który szczerze pragnie o wiecenia w rzeczach duchowych. Przekroczył
tylko lini graniczn dziel c go od Mistrzów i zwrócił niejako ich uwag na siebie. Pracuje a
Mistrzowie go obserwuj . Czy on Mistrza widuje czy nie, pozostaje bez wpływu na wynik
pracy. Jego dobre my li i post pki przynios równie owoc jak złe" (B).
Masz tu znowu słowa sanskryckie, musisz si z nimi pogodzi . "Guru" oznacza nauczyciela,
tj. Mistrza takiego, który ma w swej opiece ucznia i prowadzi go po cie ce. "Czela" zawiera
ten sam ró-dłosłów co polskie słowa "czeladnik, czelad " i oznacza ucznia, który ju odbył
okres próby. Przed tym okresem jest jeszcze laikiem, czeladnikiem próbnym, uczniem. Z
samych nazw mo esz wnioskowa , e do cie ki wiedzie okres przygotowawczy, okres
próbny. Istnieje tu podobie stwo do dawnych zwyczajów w rzemio le. Kto chciał zosta
rzemie lnikiem, wst pował naprzód na nauk , na praktyk , do "terminu". Był wówczas
9
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
uczniem, terminatorem i nie miał jeszcze prawa nic wykonywa . Miał tylko "słu y ",
zapoznawa si z narz dziami i rzemiosłem. Majster obserwował go, a gdy uznał za
przydatnego, dopuszczał do swego warsztatu na prób , na czeladnika. Dopiero wtedy, gdy
ucze okazał si zdolny, mógł dost pi wyzwolenia na samodzielnego czeladnika, aby w
ko cu zosta majstrem. Te warunki w cechach rzemie lniczych były wzorowane na
warunkach w dawnych szkołach tajemnych i zaczerpn ły od nich takie nazwy jak "czeladnik,
czelad ". Je eli si nad tym zastanowisz, to łatwiej pojmiesz zasady szkół tajemnych.
Zasady swego kształcenia ludzi na czeladników dawne rzemiosło brało z zasad szkół
tajemnych. Rzemiosło ka de było zreszt tak e "wiedz tajemn ". Majster posiadał swe
tajemnice zawodowe, do których doszedł przez lata doskonalenia si w swym rzemio le.
Musiał zatem dobiera uczniów sumiennie, aby mie ludzi pewnych, którzy nie zdradziliby
jego tajemnic na zewn trz. Podobnie jest do dzi w szkołach tajemnych. Tam ucze musi
zło y pewne zobowi zania, pewne " luby", e tajemnic nie zdradzi. Nie s d jednak, e to
"zdradzenie tajemnic" mo e polega na wyjawieniu ich komu obcemu. Takich tajemnic tu
nie ma, s tylko takie, które człowiek obcy, nie przygotowany, zrozumiałby fałszywie, bo do
zrozumienia wła ciwego nie dorósł. Spróbuj dzi powiedzie komukolwiek z twego
otoczenia, e pracujesz nad przygotowaniem mieszkania dla Iskry Bo ej w tobie, a nie
zrozumie ci wcale lub zrozumie ci bł dnie. Oto ju jest pierwsza z twych "tajemnic", zatem
pojmiesz łatwo, e "zdradzi " jej nikomu nie mo esz. Podobnie b dzie z innymi tajemnicami,
które poznasz na cie ce.
Gdy ucze sprosta próbie, wolno mu wst pi do " wi tyni poznania wy szego". "To, co ma
teraz uczyni , przedstawiane bywa nieraz jako przysi ga, któr ma zło y , e nie zdradzi nic z
nauk tajemnych. Ale wyrazy "przysi ga" i "zdradzi " nie s odpowiednie i pocz tkowo
wprowadzaj w bł d. Nie idzie tu o przysi g w zwykłym znaczeniu. Raczej zdobywa si na
tym stopniu pewne do wiadczenie. Dowiaduje si , jak nale y stosowa wiedz tajemn , jak
jej u ywa w słu bie ludzko ci. Zaczyna si dopiero wtedy wła ciwie rozumie ludzko . Nie
idzie tu o "zamilczanie" prawd wy szych, lecz raczej o sposób odpowiedni ich
reprezentowania i o takt stosowny. Tak wła ciwo cenn przyswaja si w odniesieniu do
wielu rzeczy, o których si dawniej mówiło, a zwłaszcza w stosunku do sposobu, w jaki si
mówiło. Złym byłby wtajemniczonym ten, kto uzyskanych tajemnic nie oddałby na usługi
wiata, je eli to tylko mo liwe. Do udzielania wiadomo ci w tej dziedzinie nie ma przeszkody
adnej prócz tej, jak jest niezrozumienie ze strony osoby odbieraj cej dane wiadomo ci. W
ka dym razie wy sze tajemnice nie nadaj si do tego, aby by tematem swobodnych
rozmów. Nikomu jednak nie "zabrania si " mówi o nich, gdy osi gn ł odpowiedni stopie
rozwoju. Nikt inny nie przyjmuje w zwi zku z tym adnej "przysi gi". Wszystko bierze on
sam na własn odpowiedzialno , musi sam znale w sobie rozstrzygni cie, jak ma w
danych warunkach post pi . "Przysi ga" za nie znaczy nic innego jak to, e został on uznany
za zdolnego do ponoszenia takiej odpowiedzialno ci" (C 117).
Teraz rozumiesz na czym polegaj te przysi gi i te "tajemnice" w szkołach tajemnych. Nie
oczekuj wi c, e przed kimkolwiek b dziesz kiedykolwiek składał jakie przysi gi lub
lubowania. Podobnie jest z twoim zobowi zaniem przy wst pieniu do "terminu" jako "ucze
tajemny". Nie zobowi zujesz si do niczego przed nikim innym jak jedynie przed samym
sob . Je eli to zobowi zanie b dzie dla ciebie mniej wa ne i mniej wi te ni zło one wobec
innej osoby, to jeszcze nie dorosłe do cie ki. Zrozumiesz teraz ja niej to, co o tym
zobowi zaniu pisze Bławatska:
10
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
"Je eli człowiek dojrzały do o wiecenia, pragnie by przyj ty przez Mistrza na czeladnika,
musi mie w pami ci umow z Mistrzem, zawart czy to milcz co, czy formalnie, nie mo e
zapomina nigdy, e zobowi zanie to jest wi te. Idzie tu o siedmioletni okres próby.
Je eli przez ten czas ucze b dzie mimo wszelkiej pokusy wierny Mistrzowi..., to mo e
zosta wtajemniczony i odt d ju obcowa bezpo rednio ze swym Guru. Zale y to od uznania
Mistrza, czy w okresie próby czeladnik, mimo swych bł dów i grzechów, ma otrzymywa
znaki lub wskazówki. Guru znaj c przyczyny i motywy, popychaj ce do grzechu kandydata,
jest wył cznie uprawniony do os dzania czy ma zach ca przyszłego czeladnika. Zatem,
warunkiem pierwszym i nieodzownym jest, aby ucze przez okres próby pozostał oddany i
wierny Mistrzowi... Im cz ciej przerywa si zwi zek magnetyczny mi dzy nimi dwoma, tym
trudniej nawi za go ponownie. Nie mo na zatem da od Mistrzów, aby swe siły
marnowali na nawi zywanie ł czno ci z kim u kogo przewiduj przyszłe koleje jego ycia i
to, e w ko cu ostatecznie odpadnie. Jak e wielu jest takich, którzy ju z góry oczekuj
dowodów wyró nienia bez spełnienia tych da i czyni z tego zarzut Mistrzom, zamiast
uzna bł dy własne! Przerywaj po dziesi razy na rok zwi zek i chc , aby on si znów
naprawiał. Do tych to, co s niezadowoleni, chocia nikt niczego im nie obiecywał,
chciałabym rzec: Czy wypełniali cie swe obowi zki i przyrzeczenia? Czy wy, co Mistrzów,
owe wcielenia miłosierdzia, cierpliwo ci i miło ci, obwiniacie o to, e was niedostatecznie
forytowali – czy prowadzili cie ycie wi te i wypełniali cie nało one na siebie warunki? Kto
z czystym sercem i sumieniem mo e powiedzie , e nie popełnił nigdy bł du powa nego, nie
pow tpiewał nigdy w m dro Mistrza, w swej niecierpliwo ci zdobycia sił tajemnych nie
szukał nigdy obcych wskazówek, nie uchybił nigdy swym obowi zkom ani my lami, ani
post pkami, ten jedynie mógłby obwinia drugich, nie siebie... Bez w tpienia wielu jest
powołanych, ale mało wybranych; niewielu tylko ma cierpliwo wytrwania a do ko ca,
innym bowiem nie w smak jest prosta wytrwało i jednolito celu" (B 962).
Z tych gorzkich słów Bławatskiej-czeladnika [Helena P. Bławatska (1831-1891) córka
pochodz cego z Niemiec rosyjskiego pułkownika hr. Hahn-Rottensterna, w 1848 r. wyszla za
m za gen. Bławatskiego, z którym rozstała si po 3 latach. Przez
12 lat podró owała po
Europie, Ameryce, Egipcie i Indiach. W 1870 r. zało yła w Kairze Towarzystwo Teozoficzne,
przeniesione pó niej do Stanów Zjednoczonych, wreszcie do Indii do m. Adjar k. Madrasu.
Autorka fundamentalnych dzieł ezoterycznych: "Izys odsłoni ta" (1877) i "Nauka tajemna" (l
888), które napisała w Niemczech, Dzieła te obejmuj kosmogoni , prehistori , zasady etyki,
psychologie, eschatologi oraz wiele przedmiotów pokrewnych. Rozwini ciem "Doktryny
tajemnej" jest dzieło Alice Bailey (1880-1949) pt. "A Treatise on Cosmic Fire" – "Traktat o
Ogniu Kosmicznym" – przyp. red.] nauczy si mo esz bardzo wiele. Zwróciła je do tych,
którzy, nie dorósłszy jeszcze do cie ki, uwa ali si w swej zarozumiało ci za uprawnionych
do próby na czeladników. Zapami taj to sobie, bo zdarza si mo e nieraz, e
przez długie
siedem lat próby upadniesz, zniech cisz si i odst pisz od cie ki, a potem powiesz, e
widocznie nie istniej Mistrzowie, skoro ci nie dali adnej wie ci o sobie.
Przygotuj si na to, e co najmniej siedem lat sp dzisz na terminowaniu jako ucze poddany
próbie. Je-teli po tych siedmiu latach przygotowania nie b dziesz jeszcze dostatecznie
przysposobiony, musisz zacz dalszych siedem lat próby, albo te odej ze cie ki l wróci
na szerok drog wiatowego ycia. Zasada ka dej szkoły tajemnej, czy to starodawnej czy
te nowoczesnej jest ta sama: najpierw okres siedmioletniej próby czyli "przygotowania".
Gdy ta próba wypadnie zadowalaj co, nast puje drugi okres siedmioletni, okres "o wiecenia".
W nim ucze , który przeszedł przez prób zwyci sko, uczy si tego, co ma przyswoi sobie
11
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
juko czeladnik. Dopiero potem mo e dost pi "wtajemniczenia", zosta czeladnikiem
przyj tym i pracowa wspólnie z Mistrzami. Ka dy okres siedmioletni mo e by podwojony,
a nawet potrojony, je eli nie wypadnie pomy lnie. Jednak trzykrotne niepowodzenia próby
wykluczaj stanowczo takiego ucznia ze szkoły tajemnej.
Ponowne wst pienie musi wtedy odło y a do czasu nast pnego wcielenia.
Dlaczego s to okresy obejmuj ce po siedem lat a nie np. po cztery lub po dziesi ,
zrozumiesz, gdy przypomnisz sobie, e ycie człowieka składa si równie z okresów
siedmioletnich. Przez pierwsze siedem lat ycia człowiek buduje swe ciało fizyczne, przez
nast pne siedem lat – ciało eteryczne, przez nast pne 7 – astralne, przez dalsze siedem lat –
ciało my lowe. Dopiero w 29 roku ycia ja ni sza człowieka jest ju "gotowa". Jednak te
wytworzone ju ciała gruntownie zmieniaj si co lat siedem, a raczej mog si zmienia . Po
upływie siedmiu lat nie pozostaje w ciele ani jedna cz steczka ta sama, a od woli człowieka
zale y, czy na miejsce dawnych wbuduje cz steczki takie, jak poprzednio czy te inne, lepsze.
Czeladnik ma przebudowa gruntownie swe ciała, ma wszystkie ich cz steczki wymieni na
nowe, szlachetniejsze. Do tego potrzebuje lat siedmiu , bo w krótszym czasie przebudowy
wykona nie zdoła. Je eli nie uko czył pracy w czasie lat siedmiu, to musi przebudow
przedłu y na okres nast pny.
Przestanie ci ju teraz zdumiewa to, e na samo "przygotowanie" potrzeba pełnych siedmiu
lat – co najmniej. Dotychczas, mo e wyobra ałe sobie, e jeste ju przygotowany, skoro
czujesz pragnienie wst pienia na cie k , skoro bł kasz si i szukasz. Ty dopiero zapragn łe ,
aby rozpocz przygotowanie. Nie oczekuj zatem, e od razu, dzi odczujesz przy sobie
Mistrza, e ujrzysz jakie oznaki Jego obecno ci i opieki. Ty masz dopiero przez tych siedem
lat okaza si godnym takiej opieki. Natomiast nie miej w tpliwo ci, e i w ci gu tych lat
przysposabiania si znajdziesz nieuchronnie objawy tej Jego opieki, je eli tylko zasłu ysz
sobie na nie. Znajdziesz ich dokładnie tyle i dokładnie takie, na jakie zasłu ysz. Nie b d to
oczywi cie listy Mistrza znajdowane w sposób cudowny w twym pokoju szczelnie
zamkni tym, albo ksi ki, które nie wiadomo sk d zjawi si w twoim posiadaniu. Nie
zajdzie na pozór nic cudownego, nic takiego, czym mógłby si pochwali swoim bli nim
jako dowodem wyró nienia przez Mistrza. Je eli jednak potrafisz uwa nie ledzi wydarzenia
w twym yciu i wi za je ze sob w ła cuch przyczyn i skutków, spostrze esz bez w tpienia,
e jednak dzieje si co , co ci przedtem nie spotykało. Zaczniesz, pozornie przypadkowo,
poznawa ludzi, którzy wprawdzie nie s wcale Mistrzami, ale s narz dziami w Ich r kach,
narz dziami lepymi i całkiem tego nie wiadomymi. Ludzie tacy powiedz ci co
zasłyszanego od kogo trzeciego lub przynios ci ksi k dla nich samych bezu yteczn .
Zawsze jednak przynios ci to, czego ty wła nie potrzebujesz i co zu ytkowa potrafisz.
Pami taj, e to wszystko s wskazówki twego Mistrza, które masz tylko wybra odpowiednio
spo ród reszty nieu ytecznej i zastosowa do celów twego przygotowania.
Na czym polega przygotowanie, dowiesz si w szczegółach z dalszych rozdziałów, tu tylko
powtórz sobie raz jeszcze, e przygotowanie musi by inne dzisiaj, w wieku XX ni było w
czasach wczesnego chrze cija stwa, a tym bardziej inne od przygotowania w czasach
egipskich lub indyjskich. Urodziłe si ju z wieloma umiej tno ciami takimi, jakie ludzie
ówcze ni dopiero musieli mozolnie w sobie rozwija . Masz teraz natomiast rozwija takie, z
którymi ludzie rodzi si b d dopiero za lat tysi ce. Musisz wyprzedzi bieg rozwoju
naturalnego, stan na czele ludzko ci jako przodownik jej post pu. Przypomnij sobie tak e,
e idzie o przygotowanie twych ciał niewidzialnych, bo w nich ma zamieszka twa ja
12
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wy sza. Nie szukaj wiec na dalszych kartkach tej ksi ki adnych przepisów higienicznych, a
tym bardziej gimnastycznych, cho by tylko wicze oddechu. Przepisy takie mógłby znale
w Hatha jodze, ale dla ciebie s one zbyteczne.
Gdy po latach przygotowa odb dziesz pomy lnie "prób ", b dziesz nale e do tych
nielicznych, którzy ju po pierwszym okresie siedmioletnim dost pili o wiecenia. Ten drugi
okres jest bez porównania powa niejszy od pierwszego, ale łatwiejszy mo e o tyle, e ju nie
grozi co krok usuwanie si gruntu pod nogami, bo ju nauczysz si sta mocno na stromej
pochyło ci. B dziesz natomiast ci gle napotyka na ró ne pułapki i sidła nieoczekiwane,
coraz to nowe i coraz to inne. Nie zastawi ich twój Mistrz ani kto trzeci, tylko ty sam
b dziesz je sobie zastawiał. Na stopniu o wiecenia b dziesz kolejno dost pował coraz to
wi kszej wiedzy i władzy, a to dla twej ja ni ni szej, dla twej zarozumiało ci i egoizmu
b dzie pokusa niebezpieczna, aby uzna si za wszechwiedz cego i wszechmocnego. Gdy ci
ta pycha uwiedzie, przestaniesz i w lady Mistrza, a zechcesz i w swoje własne.
Zawiedzie ci to za ka dym razem na bezdro a, z których odwrót jest smutny i upokarzaj cy.
Podczas o wiecenia masz przej przez drug z rz du "hal ", których jest ogółem trzy,
odpowiednio do trzech "gun" sanskryckich: tamas, rad as i sattwa i odpowiednio do trzech
pot g ró okrzy owych: Aryman, Lucyfer i Chrystus. O tych halach mówi "Głos milczenia"
(D. 13):
"Trzy hale, w drowcze strudzony, powiod ci do kresu trudów. Trzy hale, zwyci zco mar,
poprowadz ci przez trzy stany wiadomo ci (d agrat, swapna i suszupti) do czwartego
(turija), a st d w siedem wiatów, wiatów spoczynku wiecznego. Je eli chcesz wiedzie ich
nazwy, to słuchaj i zapami taj:
Imi hali pierwszej jest awidja. To jest hala, w której ujrzałe wiatło dzienne, w niej yjesz i
w niej umrzesz.
Imi drugiej jest hala nauki. W niej dusza twa znajduje kwiaty ycia, ale pod ka dym
kwiatem czai si w .
Imi trzeciej jest hala m dro ci, a poza ni rozlewaj si wody bezbrze ne ak ary, ródła
niezniszczalnego wszechwiedzy.
Chc c przekroczy na pewno hal pierwsz , nie zezwalaj umysłowi łudzi si mniemaniem,
jakoby płon ce w niej ognie po da były wiatłem słonecznym twego ycia.
Chc c szcz liwie przej przez hal drug , nie zatrzymuj si dla wdychania woni upojnej jej
ro lin. Aby by wolnym od p t karmy, nie szukaj Guru w tych dziedzinach szału. M drcy nie
przebywaj w tych rozkosznych ogrodach zmysłowo ci, nie nadsłuchuj zwodniczych
wezwa złudy. Tego, który ci w odrodzeniu si pomo e, szukaj w hali m dro ci, w halach
poza ni le cych, w których nie ma cieni, a wiatło prawdy wieci jasno ci nigdy nie
malej c . Chc c przez hal m dro ci dotrze do doliny błogo ci, zamknij uczniu swe zmysły
przed szałem gro nym twej ahamkary [ dza ycia osobistego, cielesnego, nie zł czonego z
Bogiem przyp
. J.A.S.] pozbawiaj cym ci spokoju".
Wiesz zapewne, e "Głos milczenia" jest fragmentem ksi gi "Nauk złotych" istniej cej w
Indiach od prawieków, a pochodz cej od Arjasangi, nie zdziwi ci zatem jej ton archaiczny.
13
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Wiesz tak e, e od tych czasów indyjskich posun li my si w rozwoju daleko, potrafisz wi c
sobie wytłumaczy odpowiednio jej tre , a zwłaszcza fragment ostatni z tu przytoczonych.
Indowie musieli jeszcze "zamyka zmysły przed szałem ahamkary", aby dotrze do "doliny
błogo ci" (nirwany). My dzi jednak mamy ju inne zadanie. Nie wolno nam ju ucieka w
"dolin błogo ci", bo zada swych mamy szuka na tej Ziemi. Podobnie bł dne byłoby
"zamyka zmysły" dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz opanowa , nie zamkn . Uczy
si tego b dziesz na pi tym szczeblu cie ki. Ahumkara twoja nie jest ci ju dzi zawad , lecz
pomoc , bo dzi ki tej d no ci do ycia indywidualnego mo esz by w ogóle u yteczny dla
swych bli nich. Bez
niej byłby tylko nieproduktywnym członkiem społecze stwa, jego
ci arem.
Hala pierwsza, to równia ziemska, fizyczna. Panuje nad ni awidja (niewiedza, tamas,
Aryman), ale ty ju ponad ni wyrastasz, skoro szukasz dost pu do cie ki. "Ognie po da "
ju nie s " wiatłem twego ycia", nie kierujesz si ju dzami i pop dami, bo nie chcesz
by ich niewolnikiem, lecz władc .
W hali drugiej znajdziesz "kwiaty ycia", bo równia astralna jest niezwykle bogata w formy.
Ale pod kwiatami "kryje si w " (rad as, Lucyfer). Dlatego te Eliphas Levi zwie równi
astraln "wielkim w em". Tam szybko znalazłby "nauczyciela", ale byłby to Guru fałszywy
[Eliphas Levi – wła ciwie: Alphonse-Louis Constant (1810-1875), francuski pisarz, ilustrator,
autor ksi ek o magii – red. Z równi astralnej pochodz "duchy opieku cze" u spirytystów,
szamanów, derwiszów i fakirów – przyp. J.A.S.]. W tych "dziedzinach szału" znajduj
mistrzów tylko czarnoksi nicy lub nieu wiadomieni spiryty ci. Jest to tylko hala nauki, masz
pozna jej złudy zwodnicze a pi kne, lecz nie pozosta w niej.
Dopiero w hali trzeciej mo esz znale twego Mistrza, bo równia my lowa, to najni sza z
dziedzin, na których On działa. Dopóki wi c nie dotrzesz do tej hali, nie oczekuj ujrzenia Go
lub otrzymania od Niego jakich bezpo rednich wie ci. Ponad t hal dopiero bije " ródło nie
wysychaj ce wszechwiedzy" (akszara, intuicja), tam dopiero wieci wiatło prawdy nie
osłoni tej. Do hali m dro ci dochodziłe tylko we nie najgł bszym (suszupti), z którego nie
zachowywałe adnych wspomnie po obudzeniu si do stanu wiadomo ci dziennej
(d agrat). Na " cie ce" nauczysz si przenosi do wiadomo ci inspiracje uzyskiwane na
równi my lowej, podobnie jak nauczysz si zdawa sobie na jawie spraw z imaginacji wiata
astralnego, które dotychczas przypominałe sobie tylko szcz tkowo z twych marze we nie
lekkim (swapna). Po przej ciu przez te szczeble najwy sze cie ki dojdziesz do "czwartego
stanu wiadomo ci" (turija), który Indom pradawnym był dost pny tylko w transie (samadhi),
tobie jednak, b dzie dost pny w ka dej chwili, na jawie, bez tracenia przytomno ci i pami ci.
Wtedy jednak b dziesz ju czeladnikiem, a do tego droga jeszcze daleka.
Trzy hale wspomniane w "Głosie milczenia" ju teraz zaczynaj ci si ł czy z tymi trzema
etapami, na których polega wst p na cie k . Przygotowanie do niej odbywa si na równi
fizycznej. Masz na niej przyswoi sobie wszystko, co si w ogóle na niej da uzyska , aby móc
wej do "hali nauki". Tam b dziesz stopniowo przechodził przez "o wiecenie" całkiem
odmienne od tego, które mógłby uzyska zmysłami fizycznymi. Zaczn si otwiera twe
zmysły astralne; b dziesz wchodził stopniowo na t równi "wielkiej złudy" (mara), na której
rz dzi "król mar", który ma w swej koronie klejnot o takim blasku, e od niego lepn
miertelni. Znasz mo e pi kne podanie o Lucyferze, który spadaj c z nieba str cony, zgubił
ze swej korony ów klejnot i z niego to potem powstało naczynie przechowuj ce w sobie w.
Graala. Jest to wi cej ni symbol i pó niej go zrozumiesz. Zrozumiesz tak e, e Lucyfer, to
14
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
nie szatan ani w ogóle jaka "moc ciemna", lecz, stosownie do swego imienia,
" wiatłodawca", któremu ludzko zawdzi cza niesłychanie wiele dobrego i pi knego. Jest to
pot ga ogromna, ale nie zła. Jednak mo e zaprowadzi ludzi na bezdro a, je eli jej ulegn . Ty
jednak nauczysz si korzystania z niej jako ze rodka pot nego, nie myl c go jednak z celem.
Nie b dziesz jego niewolnikiem, lecz b dziesz nad nim panował.
III
SZKOŁY TAJEMNE
Wiesz ju jakiego rodzaju "tajemnice" czekaj ci na cie ce i dlaczego ich zdradzi nie
mo esz. Wiesz tak e
, e cel cie ki pozostał ten sam od prawieków i e taki sam b dzie do
ko ca manwantary ziemskiej [Wg hinduizmu manwantara jest "okresem Manu", wielk
jednostka czasu kosmiczmego, która składa si z jednostek zwanych kalpa. Manwantara liczy
14 kalp. Kalpa zwana jest "dniem Brahmy" i składa si z 1000 cykli zwanych mahajuga.
Jedna mahajuga trwa 3 320 000 lat ludzkich. Zatem manwantara jest dla człowieka okresem
niewyobra alnie długim – przyp. red.]. Jednak rodki prowadz ce do tego celu zmieniaj si
stosownie do stopnia, na jaki ludzko wst puje kolejno w rozwoju. Dlatego te systemy
szkół tajemnych były w ró nych okresach czasu ró ne.
Je eli szkoły te nosiły miano "tajemnych", to jasne jest, dlaczego je nosiły. Nie były tajemne
same w sobie, nie kryły si ze swym istnieniem, bo kry si nie potrzebowały. Gdyby do nich
wdarł si kto niepowołany, nie znalazłby nic zdro nego, nic przeciwnego religii, pa stwu lub
ludzko ci. Znalazłby tylko rzeczy niezrozumiałe, niedost pne dla swego poziomu
umysłowego, a wi c, dla niego tylko tajemne. Je eli natomiast, szkoły to mie ciły si w
okolicach niedost pnych i nikomu poza nimi nie znanych, to powód był całkiem inny ni
ch
zachowania tajemnicy. Celem szkół było, jak i dzi , kształcenie ciała astralnego i my lowego,
potrzebne były zatem odpowiednie warunki otoczenia. W obecnych czasach ka da szkoła
zwyczajna, elementarna czy uniwersytecka, nie mo e mie ci si w okolicy gwarnej,
ruchliwej, niespokojnej, bo to przeszkadzałoby w nauce. Tym wi kszej ciszy i spokoju oraz
odosobnienia wymagaj szkoły, w których maj działa narz dy astralne lub my lowe, w
których sama obecno człowieka przeci tnego byłaby ju bardzo powa nym zakłóceniem. W
tym le y powód wła ciwy niedost pno ci szkół tajemnych. Jednak e z biegiem lat i post pu
równie niedost pno szkół tajemnych zmieniła si . Nie s d , e dzi musiałby podró owa
do Tybetu lub Grenlandii, aby wst pi do szkoły tajemnej. Dzi nauczyli my si ju znacznie
lepiej panowa nad warunkami zewn trznymi ni to było mo liwe przed wiekami. Szkoły
staroindyjskie mie ciły si rzeczywi cie nie tylko w gł bi wi ty , do których nikt obcy nie
miał dost pu. Same wi tynie równie budowano na wyspach, w ród szerokich jezior albo w
lasach nieprzebytych, albo w ród skał niedost pnych, albo pod ziemi . Egipcjanie umie cili je
w swych piramidach i w innych tajemnych, odosobnionych, budowlach, których
przeznaczenie prawdziwe jest dzi mało komu znane. Wiesz o chrze cijanach pierwotnych, e
gromadzili si w katakumbach i pieczarach podziemnych nie tylko na modlitwy. W
redniowieczu klasztory były odpowiednim schronieniem dla szkół tajemnych. Nowoczesne
szkoły takich schronisk osobnych nie maj , ale i nie potrzebuj . Mog one istnie wsz dzie i
nigdzie. Pó niej zrozumiesz dlaczego.
Znasz zapewne Bhagavad Git [Zob.: Bhagavad-Gita taka jak jest. Kompletne wydanie z
tekstem sanskryckim, polskim oraz komentarz ri Srimad A.C. Bhaktivedanty Swami
15
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Prabhupady. Warszawa 1990 – przyp. red.] i wiesz;, e wymienia pi cie ek jogi: Sankhja
jog , Karma jog , D nia-na jog , Karunasanjasa jog i Atma Samjama jog . Chc c mie
pełn siódemk promieni Logosu [Zob. Alice Bailey: "A Treatise on Cosmic Fire" – "Traktat
o Ogniu Kosmicznym" lub w podr cznikach filozofii indyjskiej i greckiej] mo esz doł czy
Hatha jog i Rad a jog , ale to b dzie tylko "maska". Na miejsce Hatha jogi wstaw raczej
Bhakti jog , bo ta naj ci lej odpowiada tej drodze, po której szła np. wi kszo wi tych
chrze cija skich. Hatha joga nie nale y w ogóle do siedmiu pierwotnych cie ek indyjskich i
powstała dopiero znacznie pó niej, gdy pod wpływem Tantrików [Tantryzm – jedna z
najbardziej tajemniczych doktryn wi zanych z jog , której ródła pochodz z VIII w. n.e.
Podstawowym bóstwem jest bogini Shakti jako uosobienie e skiej zasady kosmicznej przyp.
red.] filozofia indyjska zacz ła nabiera coraz bardziej materialistycznego zabarwienia.
Zatem, oprócz Hatha jogi, ka da z tych cie ek prowadzi do zjednoczenia ja ni wy szej z
ni sz czyli wła nie do jogi. Jednak adna / . nich nie była tak wszechstronna, nie dawała tak
doskonałego rozwoju wszystkich władz wy szych człowieka jak Rad a joga. Znana równie
na Zachodzie Bhakti joga dawała tyle, co Rad a joga, ale wyprowadzała człowieka niejako
ponad Uni jego rozwoju ziemskiego. Ludzko nowo ytna potrzebuje przodowników
doskonałych, którzy b d dla niej wzorami dla dalszego post pu. Dlatego te , obecnie nawet
Rad a joga byłaby niewystarczaj ca, gdyby pozostała w swej formie pierwotnej. Dlatego
szkoły nowoczesne zachowały z niej tylko szkielet ogólny, a wypełniły go materiałem
dostosowanym do obecnego poziomu rozwoju.
Dotychczas, mo e nie wiadomie, szedłe cie k Karma jogi i pójdziesz ni dalej, ale ju z
pełn wiadomo ci . Jest to cie ka nie wymagaj ca szkół tajemych, zatem, dost pna dla
ka dego, w ka dych wa-unkach yciowych, bez szczególnych nauk lub przygotowa .
Potrzeba do niej tylko dobrej woli, niczego wi cej. Przestudiuj sobie dziełko Vivekanandy
"Karma joga" dla sprawdzenia czy idziesz t cie k [Zob. Swami Wiwekananda:
"Karmajoga", przekład Wandy Dynowskiej Biblioteka Polsko-Indyjska, 1962 – przyp. red.].
Poł czeniem Bhakti jogi z Karma jog jest "Na ladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis
[Zob. Tomasza a'Kempis: "O na ladowaniu Jezusa Chrystusa". Ksi g czworo. Z łaci skiego
przeło ył X.A.J. Nowe wydanie. Kraków i Warszawa, Nakład Gebethnera i Wolfa. Zob. te :
Paramhansa Jogananda: "Jak mo ecie rozmawia z Bogiem?". Odczyty z 19, 26 marca 1944
r. wyd. polskie: Wydawnictwo Pluton, widnica, 1991 – przyp. red.]. D niana joga idzie
przewa nie w kierunku filozoficzno-naukowym, dlatego była zawsze cie k kapłanów
wykształconych. O innych cie kach mo esz si dowiedzie z dziełek specjalnych jak
równie o szczegółach pradawnej Rad a jogi. Tutaj nie jest ci to potrzebne, przydatne
natomiast b dzie poznanie najogólniejszych zasad wtajemnicze stosowanych w ró nych
epokach. Wiesz ju , e do wtajemniczenia prowadzi o wiecenie po odpowiednim
przygotowaniu i e dopiero po wtajemniczeniu ucze mógł by przyj ty na czeladnika.
Podczas o wiecenia przyswajał sobie zdolno czynienia spostrze e narz dami
nadzmysłowymi, a samo wtajemniczenie było prób tych zdolno ci, było niejako egzaminem.
Kapłan wtajemniczaj cy kandydata wprawiał go passami magnetycznymi w stan u pienia
podobny do gł bokiego transu nowoczesnego, a wi c zbli ony do mierci. W tej martwocie
ucze pozostawał przez trzy dni i cztery noce. Była to owa " mier mistyczna", o której
ludzie tym wi cej mówi , im mniej o niej wiedz . Przez trzy i pół doby "ogie Kundalini"
przechodził swoje "trzy i pół" skr ty po siedmiu szczeblach i dostawał si do "otworu
Brahmy" [Kundalini (ind. kundala – zwój sznura, kundalini – zwini ty w rodzaju
e skiego) – boska energia kosmiczna, któr przedstawia si jako zwini tego i u pionego
w a znajduj cego si u podstawy kr gosłupa, wokół ko ci guzicznej i czakry Muladhara.
Dzi ki praktyce jogi ucze pobudza Kundalini, powoduje najpierw obrót "głowy w a" do
16
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
góry, potem podniesienie w kanale kr gosłupa, przej cie przez wszystkie czakry a do czubka
głowy, do o rodka zwanego w tradycji indyjskiej "tysi cpłatkowym lotosem". Energia
Kundalini znajduje uj cie przez otwieraj cy si w czaszce kanalik zwany Brahmarandhra –
otwór Brahmy i powoduje o wiecenie czy zjednoczenie energii człowieka ze Stwórc , Bytem
Najwy szym, Bogiem. Zob. B.K.S. Lyengar: Joga", PWN, Warszawa, 1990, Keith Sherwood:
"Czakroterapia. Rozwój osobowo ci i zdrowie". Wyd. Interfibro, Warazawa, 1993 – podano
opis czakr – przyp. red.]. Inaczej mówi c, ucze w swym ciele astralnym wysuwał si z ciała
fizycznego i stawał oko w oko z pot gami wiata astralnego. Musiał wobec nich wytrzyma
bez trwogi i bez utraty równowagi umysłu, je eli był dobrze przygotowany. Stawał wówczas
sam na sam, w ciemno ci, bez pomocy i opieki swego Guru, a tym bardziej kogo trzeciego.
Gdy prób t przebył szcz liwie, budzono go do przytomno ci passami magnetycznymi, a
potem uczono samemu wprawia si w stan transu i z niego samemu si budzi .
Po tym wtajemniczeniu czeladnik otrzymywał miano pariwrad aka (w drowiec) w j zyku
sanskryckim lub rotapatti (ten, co w nurt wst pił) w j zyku palijs-kim. W drowcem był od
tej chwili, poniewa nie miał ju ojczyzny stałej na ziemi, lecz w drował po wiatach
niewidzialnych. Ł czyły go wprawdzie z ziemi jeszcze ró ne "wi zy" lub "p ta", ale mógł
si ich pozbywa tylko stopniowo. Najpierw zrzucał z siebie p ta trojakie: złudzenie "ja"
osobistego, potem "zw tpienie", u wreszcie "przes dy". Dowiesz si pó niej na czym te
"p ta" polegaj , zanotuj tylko w pami ci, e zrzucenie ich wymagało nieraz kilku wciele
kolejnych, tak ci le były zł czone z istot człowieka. Tym trudniejsze do wzucenia s teraz,
w naszych czasach materializmu i wysokiego stopnia rozwoju ja ni ni szej.
Dopiero po zrzuceniu tych trojga p t mógł wst pi na szczebel nast pny czeladztwa, czyli
dost pi drugiego z rz du wtajemniczenia. Po tej drugiej inicjacji otrzymywał miano
sanskryckie kuticzaka (buduj cy chat ) albo palijskie sakridagami (ten, co tylko raz ma si
narodzi ). Po przew drowaniu przez równi astraln , zakładał sobie siedzib na równi
my lowej, budował sobie tam mieszkanie. Otrzymywał tu nowy "klucz wiedzy", bo
poprzednio otrzymał ju jeden po pierwszym wtajemniczeniu; wówczas była to znajomo
wiata astralnego, teraz za i my lowego. Albo jeszcze w tym samym wcieleniu, albo te
dopiero w nast pnym, czeladnik dochodził do trzeciego z rz du wtajemniczenia czyni cego
go "łab dziem" (Hamsa – dosiadaj cym łab dzia) u Indów lub anagami (nie wcielaj cym si
wi cej) u buddystów. Zrzucał tu z siebie wi zy czwarte i pi te z rz du: wi zy po dania
czegokolwiek dla siebie, a nadto wi zy sympatii i antypatii. Dost pował wówczas inicjacji
czwartej i ostatniej, po której zostawał paramahams (poza "ja" stoj cym) u Indów, wzgl dnie
arhatem ( wi tym, dostojnym) u buddystów. Pozbywał si wi zów ostatnich, a zatem
wszelkiej skłonno ci do ycia w jakiejkolwiek formie, a wreszcie i bez formy. To pozbycie
si ahamkary było przeci ciem ju ostatniego ł cznika wi
cego go z yciem
indywidualnym, po nim "kropla wracała w ocean", wtajemniczony znikał ze wiata, a
pogr ał si w nirwan . To był kres ostateczny Rad a jogi staroindyjskiej. Znane ci s
opaczne poj cia o nirwanie, które maj o niej materialistyczne umysły Zachodu. Dla nich,
uwa aj cych za swoje "ja" tylko swe ciała ni sze, istnienie bez tych ciał jest, oczywi cie,
jednoznaczne z nie-istnieniem. Tobie jednak, który odczuwasz niew tpliwie tw ja wy sz
i masz si z ni zjednoczy , takie istnienie bez form (arupa) nie jest unicestwieniem, lecz
przeciwnie, wszechistnieniem. Dla ciebie zatem, nirwana nie jest kresem istnienia, lecz
rozszerzeniem i wzbogaceniem istnienia. Idzie jednak o stopnie cie ki. Dla Indów stopniem
ostatnim było zrzucenie wi zów ł cz cych Iskr Bo z ciałami ni szymi, aby je mogła
porzuci i wróci do swego Pra ródła. W tamtych pradawnych czasach było to naturalne, bo
Iskra ta stosunkowo od niedawna zamieszkała w powłokach cielesnych. Czuła si w nich
17
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
obco, a t sknota poci gała j z powrotem w jej ojczyzn arupa. Od tych czasów jednak
post pili my ogromnie w ewolucji. Chrystus nie po to zst pił na Ziemi , aby dusze nasze z
niej zabra , lecz po to, aby im wskaza mo liwo rozwijania si na niej. Zadanie nasze nie
polega na uciekaniu z Ziemi, lecz na wykorzystaniu na niej wszelkich mo liwo ci naszego
rozwoju. Indowie byli jak małe dzieci, które dopiero po raz pierwszy s w szkole i chciałyby
z niej uciec do domu. My, to ju uczniowie starsi, którzy rozumiej , e uciekanie ze szkoły
byłoby bezcelowe, którzy przebywaj w niej ch tnie, aby nauczy si jak najwi cej.
Dusze Indów miały jeszcze w pami ci ywej swój byt błogi na równiach arupa, bez tych
powłok cielesnych, które kr powały je i ci yły niezno nie. Dlatego tez, ich szkoły tajemne
posługiwały si metodami, które umo liwiały m.in. najszybsze nawi zanie ł czno ci z tymi
równiami b d cymi ojczyzn ja ni wy szej, aby si z ni zjednoczy .
W okresach pó niejszych dusze ludzkie pogodziły iii; ju ze swym losem, pocz ły coraz
wi cej interesowa si swymi powłokami cielesnymi i swym otoczeniem. Chaldejczycy np.
zachowali ju z dawnych zdolno ci tylko zdolno odczuwania wpływów ciał niebieskich na
swój organizm, dlatego to u nich powstała astrologia, uwa ana dzi na Zachodzie za przes d,
chocia jeszcze do czasów. Keplera tworzyła jedno nierozdzieln z astronomi . Chaldejskie
szkoły tajemne były ju , zatem, bardziej materialne w porównaniu z indyjskimi, obejmowały
bowiem prócz pracy uczniów nad sob tak e to, co dzi nazywamy naukami cisłymi.
Wtajemniczony chaldejski był to nie tylko jogin lub wi ty, lecz i uczony, posiadaj cy
rozległ wiedz rozumow , podczas gdy u Indów wtajemniczony tylko podczas pogr enia
si w stan turija mógł poda otoczeniu pewne wie ci czerpane wprost ze wiata arupa, a
zatem nie wie ci wyrozumo-wane, lecz gotowe objawienia. Jak zapewne ci wiadomo, u
Egipcjan materializm poszedł jeszcze dalej objawiaj c si nawet w balsamowaniu zwłok i w
otaczaniu ich przedmiotami powszedniego u ytku. W ich szkołach tajemnych zachowała si
ju tylko tradycja dawnej ł czno ci człowieka ze wiatem arupa, dlatego wtajemniczeni u
nich mieli pewien nastrój rezygnacji. Izis była ju odł czona od Ozyrysa, a nie umieli
przywróci miedzy nimi ł czno ci. Tote i poziom wtajemniczenia był u nich obni ony.
Szkoła tajemna nie zdołała postawi na własnych nogach indywidualno ci zbyt młodej
jeszcze i zbyt słabej u czeladnika, zatem doprowadzała go tylko do czytania w stanie turija
my li obcych, nie mog c w nim rozwin samoistnych. Było to co podobnego do dzisiejszej
telepatii. Zrozumiesz ja niej ten zwi zek, gdy sobie uprzytomnisz, e nasza epoka obecna jest
powtórzeniem egipskiej, ale oczywi cie jako biegun przeciwny ówczesnemu.
Czasy bezpo rednio poprzedzaj ce zst pienie Chrystusa były tym gł bszym zst pieniem
ducha w materi , ale zarazem budzeniem si duszy indywidualnej. Tote w Grecji ani w
Fenicji nie było ju szkół tajemnych w znaczeniu wła ciwym. Istniały natomiast misteria oraz
szkoły filozoficzne. Nauka w nich była ju zupełnie rozumowa, a misteria miały za zadanie
uzmysławia przedstawieniami dramatycznymi to, co jeszcze uj si dało w cisłe słowa
wykładu. Dopiero chrze cija stwo przywróciło szkołom tajemnym ich poziom, równy
wysoko ci pierwotnemu, ale wzbogacony o cały ten dorobek duchowy, jaki dał Chrystus
ludzko ci. Dopiero od czasów Chrystusa nawi zała si na nowo ł czno miedzy wiatami
ni szymi a wy szymi, ale nawi zała si w sposób nowy, ci le indywidualny. Dzi ki ofierze
Chrystusa ludzie nie musz ju ucieka z ziemi, nie musz pogr a si w "sen joginów", aby
obcowa ze wiatami wy szymi, lecz mog tu, na ziemi, nawi zywa ł czno z tymi
wiatami. Na tym polega " wi tych obcowanie", czego dotychczas mo e nie rozumiałe w
katechizmie.
18
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Tak oto, zaczynasz ju lepiej rozumie , dlaczego nie ma obecnie takich szkół tajemnych jak
dawniej, i dlaczego mog one by "wsz dzie i nigdzie". Po prostu, nie potrzeba takich szkół
oddzielnych. Chrystus wskazał drog [Zob. "Ja jestem drog i prawd i yciem. Nikt nie
przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie". – cyt. wg Ewangelia według w. Jana, 14,
6. Biblia Tysi clecia, 1980, Wyd. Pallotinum – przyp. red.], po której mo e pój ka dy
człowiek bez wyj tku, cho by jego warunki yciowe były najbardziej trudne i niedogodne do
jakiejkolwiek pracy nad sob . Nie ma takiego poło enia yciowego, w którym człowiek nie
mógłby wznosi si a do tych wiatów niebia skich, w których znajdzie Chrystusa. Ka dy to
mo e, je eli tylko naprawd chce tego. Teraz jasna b dzie dla ciebie wa no niesłychana tej
ksi eczki, o której ci wspomniałem – "Na ladowanie Chrystusa", i nie wyda ci si dziwne,
e obecnie nawet Indowie zabieraj si do studiów nad ni . Przestan ci równie myli
słyszane mo e tu i ówdzie twierdzenia o rzekomej wy szo ci religii buddyjskiej nad
Chrystusow . Pomy l, e dopiero w sze wieków po działalno ci Buddy zst pił Chrystus na
Ziemi , e zatem ludzko była ju o sze wieków starsza. Posun ła si o sze wieków w
rozwoju, potrzebowała zatem ju czego wi cej ponad to, co jej mógł da Budda. A to "co
wi cej" dał ludzko ci wła nie Chrystus. Powiedział "krótko: "Jam jest droga, prawda i
ywot", w kilku słowach wskazał ludzko ci drog w wiaty wy sze – poprzez siebie. Nie
zbija ci ju zapewne z tropu to, e raz mówi o wiatach wy szych, innym razem o ja ni
wy szej, wiesz bowiem, e wiaty wy sze, w których ona mieszka nale ju do równi arupa.
Na tych równiach nie ma form, nie ma ogranicze , nie ma odr bno ci. Tam twa Iskra Bo a i
Chrystus – to jedno. Skoro nawi esz ł czno stał miedzy tw ja ni ni sz a wy sz , to
nawi esz tym samym ł czno mi dzy sob a Chrystusem. To jest joga nowoczesna, ani o
włos nie ró na od jogi pradawnej, je eli uwzgl dnisz, e nirwana, to Chrystus. Zapami taj
dobrze ten fakt, a nie zbij ci z tropu adne twierdzenia przeciwne rzekomych "joginów" lub
okultystów.
Teraz jasne jest dla ciebie, e joga nowoczesna adnych szkół tajemnych nie potrzebuje.
Twoja szkoła tajemna jest wła nie tu, w tym miejscu, gdzie siedzisz. Tworzycie j wy dwaj:
ty i Twój Mistrz, nieznany ci jeszcze, ale ju obecny. Mimo to, znajdziesz i dzi szkoły
tajemne, rozsiane po ró nych krajach i miejscowo ciach Europy, Azji i Ameryki. Niektóre z
nich uprawiaj rzeczywi cie jog , inne za , obliczone s na niewiedz swych uczniów lub
nawet na ich pró no . Prawdziwsze z nich id w kierunku albo indyjskim, albo egipskim.
Niektóre utworzyły sobie dziwaczn kombinacj Hatha jogi z kabał . S i takie, które si zw
hermetycznymi lub ró okrzy owymi, nie maj c z tymi kierunkami nic wspólnego prócz
nazwy.
Tobie jednak to wszystko jest niepotrzebne. Prawdziwa szkoła tajemna nie polega na
miejscowo ci, ani na budowli, ale na pracy. Nie o to idzie, aby znajdowa si w jakim
osobliwym otoczeniu, tylko o to, aby pracowa . Prac za mo esz podj w ka dej chwili i w
ka dym miejscu. W szkołach publicznych te s "eksterni ci", którzy do tych szkół
przychodz tylko na egzamin po uko czeniu nauki. Tobie równie szkoła tajemna b dzie
potrzebna dopiero wtedy, gdy b dziesz dojrzały do egzaminu. Dowiesz si o tym w sam por
– ale nie wcze niej – dok d masz si uda na egzamin. Przed czasem nie wypytuj si o ni , bo
nikt ci o niej nic prawdziwego nie powie. We wła ciwej porze otrzymasz wskazówki o swej
szkole i tak e nic o niej nie powiesz nikomu. Nie zdradzisz nawet tego, e wiesz o niej co
realnego. Niechaj ona do tego czasu zostanie mitem dla ciebie.
Zatem, szkoła b dzie dla ciebie czym aktualnym, gdy zaczniesz si zbli a do
wtajemniczenia. W chwili odpowiedniej zetkniesz si z lud mi, którzy ci co o tym powiedz .
19
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Nie b dzie to nic szczególnego, nic tajemniczego, a jednak b dzie prawdziwe. Wówczas
b dziesz ju tak wysoko na cie ce, e od razu spo-strze esz, jak prawdziwe jest to, co ci
powiedz . Na razie nie zaprz taj sobie tym głowy, a zajmij si prac nad sob z cał
cierpliwo ci i wytrwało ci do jakiej tylko jeste zdolny. Zobaczysz pó niej, e cierpliwo ci
i wytrwało ci potrzeba na cie ce o wiele wi cej ni jej masz dotychczas. Jednym z twych
stałych zada b dzie wyrabianie w sobie tych zdolno ci w coraz to wi kszym stopniu.
Obecnie trzeba tylko, aby pozbył si uprzedzenia, jakoby którakolwiek ze szkół
prawdziwych mogła prowadzi do czego innego ni pozostałe. Podobnie, jak siedem cie ek
ró nych jogi staroindyjskiej było tylko siedmioma wiatłami barwnymi jednego promienia
słonecznego, rozszczepionego w pryzmacie równi ziemskiej, tak i ró ne szkoły nowoczesne,
to tylko dopływy jednej wielkiej rzeki. Nie jest zatem w niczym odmienna szkoła np.
ró okrzy owa od chrze cija skiej, adjar-skiej, szkockiej, hermetycznej itd., je eli tylko jest
prawdziwa. A czy jest prawdziwa – poznasz nieomylnie na odpowiednim stopniu cie ki po
tych jej cechach, które wówczas stan ci si zrozumiałe.
Pami taj tak e (i przed tym ci przestrzega ju od samego progu cie ki "Głos milczenia"),
aby "nie szukał Guru w dziedzinach szału". Nie jest z pewno ci Wtajemniczonym ten, który
sam siebie "wtajemniczonym" mianuje, chyba e pod t nazw rozumie si adepta Hatha jogi.
Prawdziwy Wtajemniczony nie u ywa adnych tytułów i na pozór nie ró ni si niczym od
przeci tnego człowieka. Mo esz sp dzi z nim lata w za yło ci, a nie dowiesz si od niego
nawet tego, e jest on Wtajemniczonym. Musisz mu dopiero dorówna , aby dowiedzie si
kim on jest, a raczej, aby to rozpozna . Mi dzy Wtajemniczonymi nie potrzeba zawierania
znajomo ci, nie potrzeba wzajemnego przedstawiania si , a tym bardziej nie jest potrzebne
wymienianie jakich tajemniczych słów lub znaków. Tam ka dy widzi od razu kim jest drugi,
zna go zreszt od dawna na równiach wy szych, pomyłki zatem lub w tpliwo ci s tu
niemo liwe.
To widzenie innych Wtajemniczonych, ta wiadoma ł czno z nimi w ciałach
nadzmysłowych, jest dla człowieka mo liwa dopiero od czasów Chrystusowych. Dlatego te
od tych czasów szkół tajemnych w dawniejszym znaczeniu ju nie potrzeba. Zbyteczna ju
jest obecno ci gła ucznia w pobli u Mistrza w ciele fizycznym. Dlatego te dopiero od tych
czasów jest mo liwe "samowtajemniczenie". Za pierwszego "samowtajemniczonego"
uchodził Paracelsus [Paracelsus (wła c. Theophrastus von Hohenheim), 1493-1541, alchemik,
lekarz, twórca tzw. jatrochemii (chemii leków), któr wyło ył w dziele "Archidoxae" (ok.
1525) – przyp. red.]. Wtajemniczył si o tyle "sam", e nie miał adnego Mistrza w ciele
fizycznym, ale pojmiesz łatwo, e go musiał mie w ciele astralnym lub my lowym. Równie
wi ci chrze cija scy lub ró okrzy owcy [Tajemnicze stowarzyszenie teozoficzno-
alchemiczne, które pojawiło si na pocz tku XVII w. w Europie pod nazw
Ró okrzy owców, którego zało ycielem miał by Chrystian Rosenkreutz z Niemiec. Jak głosi
legenda Zakonu, zwłoki Chrystiana Rosenkreutza zachowały si doskonale w
skonstruowanym przez niego grobowcu, który miał by modelem wszech wiata. Znaleziono
przy nich ksi eczk , która na ko cu zawierała słowa: "Ex Deo nascimur, in Jesu morimur,
per Spiritum Sanctum reviviscimus" (Z Boga si rodzimy, w Jezusie umieramy, przez Ducha
wi tego zmartwychwstajemy). Zob. Józef witkowski: "Okultyzm i magia w wietle
parapsychologii", reprint, Oficyna Wydawnicza POLCZEK, Kraków, 1990- przyp. red.][Zob.
Mas Heindel: " wiatopogl d Ró okrzy owców. Ezoteryczne chrze cija stwo przyszło ci".
Wydawnictwo Pegaz, Warszawa, 1993 – przyp. red.] nie odbywali przewa nie nauki w
szkołach tajemnych przed swym wtajemniczeniem.
20
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
W rozdziale nast pnym przeczytasz o stopniach przygotowawczych i o stopniach o wiecenia.
Zorientujesz si , e do wicze na tych stopniach nie potrzeba osobnej szkoły. A je eli w
ezoteryce chrze cija skiej napotkasz takie terminy jak: concentratio, meditatio lub
contemplatio, to b dziesz tylko miał wskazówk , e wiczenia tajemne nie były obce
klasztorom redniowiecznym. Tak e u ró okrzy owców znajdziesz takie terminy, które
pó niej przeszły nawet do nauki wieckiej i tam zostały wypaczone ich pierwotne znaczenia
pod wpływem kierunku materialistycznego tej nauki. Zastanów si tylko nad znaczeniem w
jakim dzi u ywa si wyra e : imaginacja, inspiracja lub intuicja. Mówi si o kim , e
"imaginuje sobie", gdy wyobra a sobie co nie istniej cego, zatem, gdy miewa złudzenia,
halucynacje. Inspiracji szukaj dzi ludzie nierzadko w alkoholu lub w narkotykach. A o
intuicji mówi nawet wtedy, gdy maj "intuicyjny" wstr t do pewnych potraw lub gdy
"intuicyjnie" klepi pacierze my l c przy tym o czym innym.
Z tego, co ci przedstawiłem, nie wynika, e nie istniej dzi szkoły tajemne ró okrzy owe,
chrze cija skie, buddyjskie lub inne. Istniej do dzi , ale ustała ju niezb dno przebywania
w nich osobi cie. Je eli to w niczym nie przeszkodzi twym obowi zkom, twemu zadaniu
yciowemu, mo esz wst pi do takiej szkoły. Nie oczekuj jednak, e napotkasz gdzie o niej
jakie ogłoszenia lub, e ci j poleci kto ze znajomych. Gdy ci szkoła taka b dzie potrzebna,
wska e ci j twój Mistrz, chocia dotychczas nie przeczuwasz nawet jego istnienia. Te szkoły,
które ogłaszaj si publicznie i które za nauk bior wynagrodzenie – s na pewno fałszywe.
IV
CIE KA
Skoro nauczyłe si odpowiednio ocenia ró nice mi dzy jog staroindyjsk a nowoczesn ,
potrafisz pogodzi si tak e z tym, e stopnie tej jogi b d odpowiada naszemu obecnemu
poziomowi rozwoju, mimo zachowania ich nazw pradawnych. Zachowamy zatem nazwy
sanskryckie, cho by z tego powodu, e w j zyku polskim – ani w adnym europejskim – nie
ma słów, które by równie zwi le i ci le charakteryzowały to, co zawieraj w sobie wyrazy
sanskryckie.
Nazwy te napotyka si w przeró nych kompilacjach i plagiatach europejskich, tym bardziej
zwykle bezkrytycznych, e i Hatha joga posługuje si tymi samymi, co Rad a joga nazwami,
chocia oznaczaj w niej całkiem co innego. S one nast puj ce: jama, nama, asana,
pranajama, pratjahara, dharana, dhjana i samadhi. Wiesz zapewne e tych stopni nie nale y
myli z o mioma stopniami "szlachetnej o miorakiej cie ki" zawartej w pismach
buddyjskich. Zobaczysz pó niej, e cała ta o mioraka cie ka, to jeden ze stopni jogi [Zob.
Paul Carus: "Nauka Buddy". Przekład Wanda Dynowska. Oficyna Wydawnicza UNUS,
Wałbrzych, 1991; Andrzej Szyszko-Bohusz: "Hinduizm, buddyzm i islam". Wyd.
Ossolineum, Wrocław, 1990. Paul Brunton. cie kami jogów. Wyd. Pegaz, Warszawa,
reprint. 1992 – przyp. red.].
Zaraz przy pierwszym ze stopni spostrze esz jak dalece ró ni si on dzi od stopnia Rad a
jogi praindyjskiej. Jama oznacza dosłownie "wstrzymanie" (zakaz), jest to zatem
oczyszczanie si bierne. Nie masz tu wbudowa w swe ciała własno ci nowych, tylko
powstrzymywa si od popadania w dotychczasowe bł dy. U Indów "jama" obejmowała
21
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
"pi przykaza " (zalece , zakazów): nie zabija , nie kłama , nie kra , y umiarkowanie i
nie bra podarków.
Ju z tego widzisz jak daleko post pili my naprzód w rozwoju od czasów Rad a jogi. Dla nas
dzi ka de z tych przykaza , mo e z wyj tkiem pi tego, jest czym tak rozumiej cym si
samo przez si , e wła ciwie wyliczanie ich byłoby zbyteczne. Jednak pó niej zobaczysz, e i
dzi maj te przykazania swoje uzasadnienie, je eli rozumie si je wła ciwie i odpowiednio
do naszego aktualnego poziomu rozwoju.
Drugim stopniem jest nama (nakazy). Na nim wyra nie zaznacza si rozbie no mi dzy
Hatha jog a Rad a jog . Hatha joga obejmuje praktyki przewa nie fizyczne (zabiegi natury
higienicznej) w sze ciu swych przepisach: basti, neti, laukiki, dhauti, tratakam i kapa-labhati,
których znaczenie jest dla ciebie oboj tne. Rad a joga zawiera równie sze reguł czyli
"szatsam-patti", ale zupełnie innych w swej tre ci. ankaraczarja okre lił to
"sze ciostopniowe przygotowanie" w terminach nast puj cych: 1. sama – kontrola my li, 2.
dama – kontrola post pków, 3. uparama – przyjmowanie ycia takim, jakie jest, 4. titiksza –
cierpliwo w znoszeniu przykro ci, 5. szradha – wiara w Guru i w siebie, 6. samadhana –
równowaga wewn trzna, jednolito d enia. Jak wida , jest to ju praca czynna, bo nie
ogranicza si do wstrzymywania si od grzechów, lecz zmierza do wbudowania wła ciwo ci
całkiem nowych w twe ciało eteryczne, astralne i my lowe.
Stopie trzeci asana oznacza dosłownie układ ciała. W Hatha jodze, odpowiednio do jej
kierunku materialnego, jest to stopie pierwszy z niezb dnych i niesłychanie wa ny.
Obejmował ogromn ilo przepisów szczegółowych na przeró ne pozycje ciała przy
wiczeniach oddechowych i innych. Niektóre z tych asan s bardzo uci liwe (mudra) lub po
prostu perwersyjne (wad roli). W Rad a jodze asana przepisywała swobodny układ ciała pod
jednym warunkiem, aby go mo na było zachowa bez zm czenia podczas długotrwałych
wicze w pratjaharze i dharanie. Dla Indów dogodn tu była np. pozycja "lotosowa"
(padmasana, padma – lotos); dla Europejczyków, którzy nie s przyzwyczajeni do siedzenia
na ziemi z odpowiednio skrzy owanymi nogami, ta pozycja byłaby nu ca.
Pranajama oznacza dosłownie tłumienie oddychania. Jest to stopie czwarty z kolei, w Hatha
jodze jeden z wa niejszych, poniewa przez ró ne wiczenia oddechowe zmierzał do
rozbudzenia "ognia Kundalini" i pobudzania go, aby oddziaływał na "kwiaty lotosu" ["kwiaty
lotosu", "padmy", te : czakry, czakramy: o rodki, centra energetyczne rozmieszczone wzdłu
kr gosłupa a do szczytu głowy, niewidoczne zwykłym okiem. Wnikliwemu Czytelnikowi
polecamy zapoznanie si z dost pnymi w Polsce pracami, które ujmuj to zagadnienie nieco
obszerniej ni J.A.S. Zob.: Keith Sherwood, Sztuka duchowego uzdrawiania, Cz. I,
Warszawa, 1990, wyd. R. R. Ulman. Keith Sherwood, Czakroterapia. Rozwój osobowo ci i
zdrowie, wyd. Interfibro, Warszawa 1993. Claude Bragdon, Joga dla Ciebie – Czylelniku!
Wyd. 3, Biblioteka Polsko-Indyjska, 1970, tłum. Wanda Dynowska. Choa Kok Sui, Stara
sztuka uzdrawiania. PWN, Warszawa, 1992, tłum. Sławomir Bubicz. (Zawiera ilustracje i
bibliografi ). Cennym uzupełnieniem b dzie lektura: Jeste kolorem. Joga, aura i energie.
Autorki – Annie Wilson i Lilii Bek. Wyd. Pusty Obłok. dum. Teresa Tarkowska. Warszawa,
1993. Swoistym potwierdzeniem staro ytnej wiedzy indyjskich jogów staj si wyniki bada i
rozwa a naukowców uprawiaj cych współcze nie biologi , warto zajrze do: Włodzimierz
Sedlak, Wykłady o bioelektronice, wyd. Almapress, RN ZSP, 1987, oraz innych prac tego
autora. Zob.: Kuthumi. Studia nad aur ludzk . Wyd. Summit University, 1993 – przyp. red.]
w ciele eterycznym. Rad a joga, natomiast, uzyskiwała rozwój tych "lotosów" na drodze
22
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
całkiem innej, czyli dzi ki wiczeniom ciała eterycznego i astralnego. "Ogie Kundalini"
budził si z u pienia sam przez si , gdy "kwiaty lotosu" były ju czynne prawidłowo. Po tej
samej linii idzie joga nowoczesna zast puj c rytmem wiczenia oddechowe jako wprost
niebezpieczne dla organizmów europejskich. Strze si zatem i ty, aby nie skusiła ci
niecierpliwo lub podszepty fałszywych "mistrzów" i aby nie próbował jakichkolwiek
wicze oddechowych. Wskazówki do wicze nieszkodliwych dla zdrowia znajdziesz w
odpowiednim miejscu tej ksi ki, a o zaczerpni tych z Hatha jogi pami taj, e wszystkie
wymagaj doprowadzenia ich do ko ca, je eli nie maj by gro ne dla płuc i dla mózgu. Nie
dorósłby jednak do " cie ki", gdyby si nie oparł pokusom prób Hatha jogi. Wiedz jednak,
e pokusy takie, wła nie ze strony Hatha joginów na równi astralnej nachodzi ci b d
cz sto i to z coraz wi ksz sił . A pokarmem najlepszym dla takich pokus b dzie zawsze
twoja niecierpliwo i zarozumiało . Nieraz w przyszło ci b dzie ci si wydawa , e
"wła ciwie jeste ju do daleko" na cie ce i ju powiniene dostrzec jakie objawy
działalno ci tych "lotosów", a e ich nie widzisz, to "widocznie droga przez ciebie obrana jest
zbyt powolna lub nawet wcale nie wiedzie do celu". Tak b d wygl da pokusy, aby
spróbowa dróg innych.
Stopie pi ty – pratjahara jest ostatnim z niezb dnych w Hatha jodze, bo ju obejmuje
wiczenia umysłowe, a tych Hatha jogin nie lubi. W Rad a jodze jest to natomiast stopie
jeden z najbardziej koniecznych i równie niezb dny pozostał do dzisiaj. Pratjahara jest po
prostu wiczeniem uwagi, zmierza do tego, aby uwaga nie zwracała si tam, gdzie przywołuje
j najsilniejsze odbierane wra enie, lecz aby zale ała całkowicie od woli człowieka, od jego
swobodnego wyboru, od tego, na co chce on swoj uwag zwróci . Oto np. czytasz ksi k i
cał uwag zwróciłe na zdanie, które wła nie w tej ksi ce czytasz. Nagle rozlega si hałas w
s siedztwie lub nawet tylko szmer deszczu. Twoja uwaga odrywa si od razu od ksi ki i
zwraca si w stron szmeru lub hałasu. Uwaga twoja nie zale y od ciebie, lecz od wra e
zewn trznych, które przez zmysły dochodz do twojej wiadomo ci. W pratjaha-rze twoim
zadaniem jest wła nie całkowite opanowanie uwagi oraz posługiwanie si ni jak posłusznym
narz dziem. Masz nauczy si tego, aby uwag przytwierdza tam, gdzie ty chcesz, a nie tam,
gdzie ona sama biegnie za wra eniem. Gdy czytasz, uwaga ta nie mie odrywa si od
ksi ki, nie mie odwraca si od niej w stron wra e słuchowych lub dotykowych. Je eli
skierujesz uwag na jeden zmysł np. na zmysł wzroku, inne zmysły musz milcze , nie wolno
im uwagi ci ga na siebie, a tym bardziej nie wolno jej rozdwaja lub dzieli na kilka
kierunków. Gdy wykonasz takie wiczenia z ka dym z twoich zmysłów kolejno, to nauczysz
si włada twoj uwag tak samo, jak w centrali telefonicznej kieruje si poł czeniami z
ka d ze stacji. Mo na w ka dej chwili przerwa poł czenie z jedn ze stacji, a nawi za je z
inn . Jednak bł dnie urz dzona byłaby taka centrala, w której podczas rozmowy z jedn ze
stacji wł czałaby si wbrew woli druga i przerywała rozpocz t rozmow . Gdy dojdziesz do
wprawy nauczysz si tak e wył cza całkowicie wszystkie stacje, nie przywi zywa uwagi
do niczego, nie odbiera adnych wra e , gdy nie zechcesz.
Na tych pi ciu stopniach ko czy si to, co nazwałem uprzednio przygotowaniem. Jak wida z
tego kró-Ikiego zestawienia, ogromnej i bardzo powa nej pracy nad sob wymaga samo
przysposobienie si do wst pu na cie k o wiecenia. Wszystkie wiczenia obj te tymi
pi cioma stopniami s tylko wiczeniami przygotowawczymi do wła ciwych wicze
tajemnych. Wszystkie zmierzaj do opanowania tw wol twych ciał, zarówno ciała
fizycznego, jak i ciał niewidzialnych, aby ciała te przetworzy na narz dzia sprawne i
niezawodne do kwicze wła ciwych. Doszedłby do wyników całkiem mylnych i
karykaturalnych, gdyby wiczenia wy sze odbywał narz dziami nieodpowiednimi,
23
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
nieposłusznymi twej woli, lecz działaj cymi na własn r k . Dopiero wiczenia wy sze dadz
ci o wiecenie, podczas ni -n)ych byłoby ono przedwczesne. Byłoby nawet czym
anormalnym, czym takim, jak zmuszanie nieletnich dzieci do pracy dost pnej tylko
dorosłym. Nie s d jednak, e podczas długich siedmiu lat po wi conych pokonywaniu pi ciu
ni szych stopni jogi, b dziesz pracował w ciemno ci, e nie dostrze esz nigdy ani jednego
błysku, który by ci upewnił, e jeste na dobrej drodze i wiczenia twoje prowadz do
zamierzonych wyników. Cz stokro , najcz ciej w chwilach, gdy zaczniesz traci ufno i
nadziej , prze yjesz co , co now otuch wleje ci w dusz . O tych prze yciach powiem ci
jeszcze pó niej. Wspominam o nich teraz dlatego, aby wiedział, e chocia droga twoja
b dzie trudna i mozolna, bo cie ka jest bardzo stroma, to jednak wła nie z powodu jej
stromo ci, po pokonaniu ka dego stopnia, otwiera si przed tob b d coraz to nowe i coraz
wspanialsze widoki.
Wy sze stopnie Rad a jogi zmierzaj ju w zupełnie innych kierunkach ni stopnie Hatha
jogi, chocia nazwy pozostaj wspólne. Zatem, nie b d wi cej wspominał o Hatha jodze, bo
sam bez trudu zauwa ysz, jak puste s w niej takie nazwy jak: dharana, dhjana i samadhi.
Natomiast w Rad a jodze zachowuj sw tre w całej pełni, w jodze nowoczesnej ta tre
jest jeszcze bardziej bogata. Szóstym stopniem z rz du, a pierwszym w wiczeniach
wy szych jest dharana odpowiadaj ca terminowi europejskiemu koncentracji. Skupianie
uwagi przez dłu szy czas na pewnym przedmiocie nale ało ju do zada pratjahary, poniewa
nale ało wy wiczy to, aby uwaga twoja nie bł kała si "samopas", od wra enia do wra enia,
lecz utrzymywała si na jednym, przez ciebie wybranym i nie dawała si odci gn
postronnymi wra eniami. Jednak e, pratjaha-ra jest wiczeniem raczej biernym, ogranicza si
bowiem głównie do tego, aby uwaga nie wymykała si spod twej władzy. Mówi c j zykiem
potocznym, zmierza do tego, aby ty nie był "roztrzepany": Dharana natomiast wymaga, aby
był czynny, aby maj c w swej władzy uwag utrzymywał j dowolnie długo na tym
przedmiocie, na którym zechcesz. To skupienie uwagi, ta jej koncentracja, odbywa si tu na
wybranym przedmiocie zewn trznym. Mo e by nim tak e pewien punkt twego ciała, punkt
w przestrzeni, a nawet obraz pami ciowy. Jest to stopie przygotowawczy do nast pnego
szczebla twej cie ki.
Dhjana w terminologii europejskiej odpowiada medytacji czyli "rozmy laniu". Jednak nie
powinno to by rozmy lanie w znaczeniu potocznym, a wi c bł kanie si my lami tu i
ówdzie, wahanie si mi dzy ró nymi przypuszczeniami i mo liwo ciami. Nie mo e te by
sylogistycznym wnioskowaniem. Przedmiotem wicze w dhjanie nie s ju rzeczy
materialne, zmysłowe, lecz abstrakcje. Wszelkie rozmy lanie o przedmiotach fizycznych, o
ich własno ciach, nawet rozmy lanie o rzeczach tak na pozór nie-fizycznych jak np. plan
jakiego nowego przyrz du, opracowanie pomysłu do poematu lub obrazu, nale jeszcze do
dharany. Dhjana porusza si tylko w abstrakcjach, w poj ciach "oderwanych", przedmiotem
jej zatem mo e by tylko co , co istnieje dopiero na równiach arupa. Je eli rozmy lasz o psie,
którego widziałe , o jego wygl dzie, ma ci, rasie, przymiotach, to uprawiasz dharan . Je eli
natomiast za przedmiot twych rozmy la we miesz nie tego psa, znanego ci zmysłami, lecz
psa w ogóle, jako gatunek, jako typ, dopiero to b dzie dhjan . Medytujesz wtedy o cechach
psa w ogóle, o jego własno ciach, o jego roli w przyrodzie, o jego stosunku do człowieka,
jednym słowem, o rzeczach, które nie istniej na równi fizycznej, chocia wyra aj si na tej
równi ich działania. Rozmy lanie o niedawnym dobrym uczynku twego przyjaciela b dzie
jeszcze dharan , ale medytacja o dobroci w ogóle, jako o cesze człowieka, to ju dhjan .
24
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Gdy na skutek szeregu wicze dojdziesz do sprawnego wykonywania zarówno dharany jak i
dhjany, spostrze esz zasadnicz ró nic w objawach towarzysz cych obu tym stanom. Po
dharanie trwaj cej dłu szy czas, b dziesz czuł znu enie umysłu, podobnie jak po rozwi zaniu
nie tyle trudnego, co wymagaj cego licznych oblicze zadania rachunkowego lub po
przeczytaniu z uwag jakiego opisu maszyny czy urz dzenia gospodarczego. Natomiast po
dhjanie, cho by najdłu ej uprawianej, nie odczujesz adnego znu enia, przeciwnie
zwi kszenie sprawno ci umysłu i jego wie o ci. A wiesz, dlaczego? Oto w dhjanie po raz
pierwszy napotykasz wiczenia, do których nie u ywasz mózgu fizycznego. Po prostu, nie
my lisz mózgiem, zatem ten twój narz d fizyczny nie nu y si , tylko wypoczywa przez cały
czas medytacji. Oczywi cie, nie znu ysz si tylko pod warunkiem, gdy uprzednio osi gn łe
ju biegło w pratjaharze i dharanie, inaczej mówi c, je eli uwaga twoja umie ju utrzyma
si tam, gdzie j umocujesz. Gdy wra enia zewn trzne odci gaj j ustawicznie na boki,
musisz wyt a umysł na zwrócenie jej ponownie w pierwotnym kierunku, a wtedy nu ci
te wysiłki.
Usłyszysz nieraz, a zdarzy si to i tobie, e medytacja powoduje senno , a nawet rzeczywiste
za ni cie. Powodem tego mo e by albo, wła nie wspomniane, znu enie umysłu na skutek
niedostatecznej biegło ci w pratjaharze, albo te senno nast puje po prostu dlatego, e
umysł jest podczas dhjany zupełnie bezczynny, a wi c zasypia. Je eli wi c wy wiczysz si
sumiennie w pratjaharze i dharanie, a mimo to w ród uprawiania dhjany ogarnia ci senno
lub nawet sen, to powodu do zaniepokojenia nie masz. W dhjanie nie my lisz mózgiem, tylko
twym ciałem my lowym, cho by nawet zasn ł, to we nie prowadzisz dalej sw medytacj i
taka b dzie równie owocna, jak prowadzona na jawie. Nie umniejsza jej warto ci to, e po
obudzeniu si nic z niej nie pami tasz, bo nadejdzie czas, w którym zdołasz pami ta
wszystko, co we nie prze yłe , a zatem przypomnisz sobie tak e tre medytacji. O innym
powodzie usypiania przy medytowaniu nie wspominam, bo zdarza si on tylko u ludzi, którzy
do medytacji w ogóle jeszcze nie doro li. Zrozumiesz sam łatwo, e człowiek, który jeszcze
wcale nie umie my le abstrakcyjnie, u nie z nudów – nie ze znu enia – gdy jest zmuszony
zajmowa my l przedmiotem całkowicie mu niedost pnym. Umie bowiem u ywa tylko
mózgu fizycznego, a mózg zadaniu nie sprosta.
Ostatnim ze stopni, o których mo esz mie jeszcze jakiekolwiek wiadomo ci z ksi ek, jest
samadhi. W Rad a jodze zwie si on tak e "snem joginów". Wiesz ju , e Indowie byli zdolni
dochodzi do równi arupa tylko w transie b d cym dla nich jedynym sposobem doj cia do
stanu turija. Nawet do dhjany zdolni byli u Praindów tylko najwybitniejsi uczniowie tajemni,
bo zdolno my lenia abstrakcyjnego nie była jeszcze w owych czasach rozwini ta. To, co
znajdziesz w starych ksi gach indyjskich, i co budzi twój słuszny podziw dla ich tematów
nadzwyczaj wzniosłych ideowo, to wszystko pochodzi nie z umysłów ludzi ówczesnych,
tylko z objawie bezpo rednich, uzyskiwanych wła nie w stanach samadhi. To, co jogin
mówił w tym " nie natchnionym", notowali inni w jego otoczeniu, nie rozumiej c tego, ale
wiedz c, e jest nieomylnie prawdziwe. Sam jogin, po obudzeniu, nie rozumiał tego, co w
swym samadhi powiedział, bo umysłem obj tego nie mógł. Dost pne mu to było tylko w
stanie turiji. Masz tu now sposobno do zmierzenia odległo ci, o jak od tych czasów
post pili my naprzód w rozwoju.
W dhjanie wynikiem twego rozmy lania jest rozszerzenie zakresu twej wiedzy o tym
przedmiocie, który obrałe . Medytacj wznosisz si do równi arupa, na której nie ma form,
nie ma odr bno ci. Tam my li twoje s my lami innych istot tej równi, a ich my li s zarazem
twoimi. Z równi tej przynosisz sobie my li obce, inaczej mówi c, przynosisz sobie inspiracje.
25
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Dlatego wła nie medytacja wzbogaca zakres twych wiadomo ci o danym przedmiocie, bo
oprócz tego, co ty sam zdołasz dowiedzie si o nim, dowiadujesz si i tego, co o nim wiedz
inni. Postaraj si prze y w my lach to, co teraz tu przeczytałe , a pocznie ci wita poj cie o
tym, czym jest "natchnienie". Nie umniejsza to w niczym warto ci natchnie , e człowiek
otrzymuje je niejako z "zewn trz", a nie ze swego wn trza. Nie mo esz zreszt twierdzi , e
te inspiracje nie pochodz od twej ja ni wy szej, a wi c od ciebie samego, a nie mo esz tego
twierdzi , bo ja ta przebywa wła nie na równiach arupa, na których nie ma oddzielno ci ani
odr bno ci.
Taki jest stan rzeczy w dhjanie, a je eli j dobrze poj łe , to potrafisz tak e zrozumie czym
jest stopie tu ponad ni le cy – samadhi. Mam tu na my li samadhi w jodze nowoczesnej,
bo wiesz, e w dawnej był to stan transu. Otó , w dhjanie jednoczysz si z my lami obcymi o
danym przedmiocie, a w samadhi jednoczysz siebie z samym przedmiotem. Po prostu stajesz
si nim. Spróbuj uprzytomni sobie jak najja niej te słowa: ty sam stajesz si przedmiotem.
Zatapiasz si w nim i pogr asz, stapiasz si z nim w jedno . Dlatego to przez samadhi
uzyskujesz o danym przedmiocie wiedz najdoskonalsz jak o nim w ogóle mie mo na, bo
sam nim jeste . W dhjanie otrzymywałe wiedz o nim przez to, e poznawałe my li obce o
nim, nie tylko swoje. Tu za , zatapiaj c si w samadhi, poznajesz przedmiot sam
bezpo rednio, nie przez my l. Czujesz si sam tym przedmiotem, yjesz jego yciem,
odbierasz jego wra enia, przechodzisz jego koleje.
To pogr anie si , czyli kontemplacja zgodnie z terminologi europejskich szkół tajemnych,
prowadzi wprost do intuicji. Zwa jednak, e wyraz "intuicja" bywa zwykle stosowany
bł dnie, bo mało kto rozumie, co on wła ciwie oznacza. Bardzo cz sto uto samia si intuicj
z "instynktem", ale wiesz zapewne, e pierwsza jest stanem nad wiadomym, a drugi
pod wiadomym. Intuicja zatem jest biegunem przeciwnym instynktu, a nie tym samym.
Instynkt maj zwierz ta i maj go jako cech wrodzon , intuicj natomiast mog mie tylko
ludzie, a i to pod warunkiem, e j rozwin wiadomymi wysiłkami, a raczej, e si do niej
wznios dzi ki tym wysiłkom. Bywaj ludzie, którzy maj zdolno intuicyjn niejako
wrodzon , ale ty wiesz jak to tłumaczy . Ludzie ci rozwin li j w sobie w ywotach
poprzednich i dlatego we wcieleniu obecnym maj j ju jako co gotowego.
Zatem kontemplacja prowadzi do uzyskania intuicji. Pierwsza jest czynno ci , druga jej
wynikiem. W Rad a jodze staroindyjskiej trzy stopnie najwy sze czyli dha-ran , dhjan i
samadhi, obejmowano wspóln nazw "samjama". Kontemplacja w znaczeniu wła ciwym jest
to dopiero samjama, bo samadhi, to tylko stan, w którym jogin mógł uprawia kontemplacj .
Rzecz prosta, e do powodzenia w kontemplacji potrzebna jest i dharana, i dhjana, bo bez
skupienia si i bez medytacji nie jest mo liwe osi gni cie kontemplacji, a wi c doj cie do
takich wyników jakie daje intuicja.
Nie s d , e dharana, dhjana i samadhi s wiczeniami wył cznie my lowymi. Podobnie
dobrym wiczeniem jak skupianie my li i pogr anie si w nich jest skupianie si na
uczuciach i zanurzanie si w nich. Takie wiczenia medytacyjne i koncentracyjne b dziesz
uprawiał nie tylko ciałem my lowym, lecz tak e eterycznym i astralnym. S one równie
wa ne i równie niezb dne, bo same wiczenia my lowe prowadziłyby tylko do rozwoju
jednostronnego. Wykształciłby tylko niektóre narz dy nadzmysłowe, a inne pozostawiłby w
u pieniu, zatem, zbudowałby organizm niekompletny, okaleczony. Zale nie od sposobu w
jaki dan medytacj uprawiasz, otrzymujesz ró ne wyniki, kształcisz ró ne narz dy
nadzmysłowe.
26
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Medytacje nie s wi c jedynie wiczeniami teoretycznymi. Ich wyniki s od razu widoczne w
ciałach nad-zmysłowych, powoduj bowiem rozbły ni cie i ruch padm czyli "kwiatów
lotosu" (czakr) w tych ciałach. Twój Guru spostrze e je i oceni czy dobrze działaj , a ty sam
zobaczysz je tak e na stopniu odpowiednim. Nim je zobaczysz, b dziesz ju miał dowody ich
działania, bo wła nie zaczniesz uzyskiwa wiedz o twych ywotach poprzednich, a nawet
wcieleniach naszej Ziemi.
W dharanie, dhjanie i samadhi pracujesz twymi ciałami niewidzialnymi, rzecz prosta zatem,
e wyniki tej pracy ujawni si wła nie w tych ciałach. Zrozumiesz teraz, na ile jest bł dna
droga Hatha jogi, która wiczeniami mechanicznymi usiłuje wywoła rozwój narz dów
nadzmysłowych, a zatem niemechanicznych. Uruchomienie do pewnego stopnia tych
narz dów da si oczywi cie uzyska równie wiczeniami mechanicznymi, podobnie, jak nie
posiadaj c słuchu ani znajomo ci nut, mo na mechanicznie wyuczy si odegrania kilku
utworów na instrumencie muzycznym. Bez trudno ci zrozumiesz teraz, e nie jest to droga
wła ciwa.
V
WYNIKI
Zaznajomiłe si z ogólnymi zasadami wicze , na których polegaj stopnie cie ki i
zrozumiałe , e narz dów niefizycznych nie mo na rozwin wiczeniami fizycznymi,
ponadto zaczyna tworzy si w twoim poj ciu obraz ogólny systemu, którym posługuje si
ka da szkoła tajemna. Jest to dosłownie ten sam system, którego przestrzega człowiek, gdy
przyst puje do przebudowy domu. Przede wszystkim, oczyszcza go starannie ze wszystkich
rzeczy niepotrzebnych i zawadzaj cych. Dopiero po takim oczyszczeniu mo e zabra si do
wła ciwej pracy czyli do wbudowywania cz stek z lepszego materiału w miejsce dawnych.
Bez oczyszczenia nie mógłby si dosta do miejsc, nad którymi ma pracowa , nie władałby
przedmiotem swej pracy. Nie mógłby nawet zbada , która cz
wymaga przebudowy.
Zadanie twoje jest zupełnie podobne. Przede wszystkim, masz oczy ci z rzeczy
niepotrzebnych i szkodliwych mieszkanie, które chcesz przygotowa dla twej ja ni wy szej.
A mieszkaniem tym ma by twe ciało my lowe, astralne, eteryczne i fizyczne. Oczy ci je
zatem musisz ze wszystkiego, co w ka dym z nich jest zbyteczne. Ciało my lowe musisz
oczy ci z otaczaj cej je chmury g stej i nieprzejrzystej, jak tworz otaczaj ce je my laki
[My lakami nazwałem istoty stworzone my leniem czy to ludzkim, czy czyim innym. S to
istoty ywe, realne, yj ce dłu ej lub krócej, literatura obca zwie je my lami-formami –
przyp. J.A.S. Stosuje si te nazw my lo-formy, my lo-kształty – przyp. red.]. Oczy cisz
ciało astralnie z dz i pop dów niepotrzebnych, zaprowadzisz w nim spokój.
Z ciała eterycznego usuniesz złe nawyki i niepotrzebne lub bł dne nałogi, cho by najbardziej
zastarzałe. Ciała fizycznego oczyszcza nie potrzebujesz, bo ono nie ma adnych własno ci
ani złych, ani dobrych. To tylko maszyna, działaj ca dopóty, dopóki w niej jest ciało
eteryczne i działaj ce tak, jak j to ciało popycha. Gdy zatem oczy cisz swe ciało eteryczne,
czyste b dzie tym samym i ciało fizyczne.
27
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Praca twa powinna prowadzi od góry w dół, to znaczy, zacz si od ciała my lowego i
schodzi w powłoki coraz to grubsze. Gdy oczy cisz ciało my lowe, gdy usuniesz otaczaj c
je g st chmur my laków, osi gniesz to samo, co po oczyszczeniu okien w mieszkaniu.
Dotychczas ta chmura nieprzebita zasłaniała ci widok na zewn trz. Po oczyszczeniu ciała
my lowego zdołasz wygl da nim na zewn trz, czyli odbiera my li obce. A wiesz ju , e
takie korzystanie z my li obcych zwie si inspiracj . Inny jego kierunek, bardziej materialny,
zwie si telepati , niesłusznie zreszt , bo ci le rzecz bior c telepati byłoby "odczuwanie na
odległo ".
W parze z oczyszczeniem i musi opanowywanie ciała my lowego. Przetłumacz to na
sanskryt, a otrzymasz pratjahar i dharan . Gdy b dziesz ju miał w r ku władz nad swym
ciałem my lowym, zniknie niepostrze enie to, co dotychczas mo e było tw wad jako
roztrzepanie, roztargnienie. My li twe b d jasne, wyra ne, dokładne i silne. Stwierdzisz na
sobie do wiadczalnie prawdziwo znanego zdania: "Ludzie tyle rzeczy niepotrzebnych
czyni , mówi i my l , e na potrzebne ju im brak czasu". Przestaniesz tworzy my li
niepotrzebne, do niczego nie wiod ce i nauczysz si raz zacz t my l doprowadza zawsze do
ko ca, nie urywa jej w połowie. Przez to poj cia twoje b d niesłychanie jasne,
wszechstronne i logiczne. Zamiast tworzy nieustannie chmur my laków w tłych, nikłych,
bezsilnych, b dziesz ich tworzył mniej, ale pełnych siły i ywotno ci. W yciu praktycznym
oznacza to wzmo enie twych zdolno ci umysłowych, trze wo s du, logik wnioskowania,
pewno wiadomo ci.
Praca nad twym ciałem astralnym przyniesie ci, przede wszystkim, ogromny spokój, mimo
zwi kszenia subtelno ci uczu . Dzi jeste mo e niezdolny do niektórych uczu , a inne z
kolei wprawiaj ci w zaburzenie równowagi duszy, opanowuj ci całkiem wbrew twej woli.
Wpadasz, nawet z błahego powodu, w zniech cenie lub smutek, a za chwil przeskakujesz do
rado ci wybujałej, chocia sam rozumiesz, e pobudka była zbyt mała do wybuchu tak
wielkiego. Takie ustawiczne wahania, takie dominowanie coraz to innych uczu nad cał tw
dusz , ust pi pewnej ciszy wewn trznej, pewnemu uspokojeniu. wiczeniami w pratjaharze
nauczysz si panowa nad uczuciami, wybiera sobie stosowne, a innych nie wpuszcza do
duszy. Nauczysz si ponadto ekonomii w uczuciach. Nie b dziesz nimi szafował bez
potrzeby, b dziesz w nich pow ci gliwy wobec przedmiotów małych, ale tym bardziej hojny
wobec przedmiotów, które zasługuj na uczucia gł bokie. Wra liwo twa na bod ce
uczuciowe zwi kszy si znacznie, ale od woli twej zale e b dzie czy zechcesz im si podda
czy pozosta wobec nich oboj tnym. B dziesz panem wszystkich swych uczu , podczas gdy
dotychczas jeste tylko ich niewolnikiem.
Najbardziej uderzaj ca zmiana zajdzie w twym ciele eterycznym. Przekształci si zupełnie
twój charakter, nawyki, a nawet głos i ruchy: staniesz si całkiem innym człowiekiem. Znika
b d , jedne po drugich, wady twego charakteru, nawet nieznaczne, rozwiej si w nico
nałogi, rozkwitnie tak e twe zdrowie w stopniu dotychczas nie znanym. Ludzie, którzy znali
ciebie od szeregu lat, b d przypisywa te zmiany jakim niezwykle pomy lnym warunkom
zewn trznym. A tymczasem zdziała to wszystko tylko jeden warunek wewn trzny: twoja
wola, twoja ch dobra. Na pewnym stopniu cie ki zauwa ysz, e bez stara z twej strony
budz si w twym ciele eterycznym zdolno ci mesmeryczne [Mesmeryzm – nazwa pochodzi
od nazwiska niemieckiego lekarza Franciszka Antoniego Mesmera (1736-1815), który
uzdrawiał pacjentów tzw. magnetyzmem zwierz cym, czyli pr dami energii przenoszonymi
od terapeuty na chorego. J.A.S. był równie praktykuj cym mesmeryst – przyp. red.].
B dziesz mógł ich u ywa do leczenia ludzi w twym otoczeniu, nawet zwierz t i ro lin. Ale
28
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
nie traktuj tego zawodowo. To tylko podarek ofiarowany ci ze wiatów wy szych, uwa aj go
wi c za dar, a nie za przedsi biorstwo zarobkowe.
Wiesz ju , e ciało fizyczne to tylko maszyna, zbudowana z pierwiastków chemicznych, któr
ciało eteryczne utrzymuje w ruchu. Wraz z przekształceniem ciała eterycznego zajdzie
równoczesne przekształcenie ciała fizycznego. Wspomniałem ci ju o rozkwicie zdrowia,
jednocze nie nab dziesz sił fizycznych i niezwykłej wytrzymało ci na trudy, głód i
bezsenno . Ulegnie zmianie twój smak, stracisz ochot na potrawy ostre, korzenne, napoje
wyskokowe i narkotyki. Ludzie cz sto zaczynaj "przerabianie siebie" od ciała fizycznego,
zamiast zacz od góry. Zmieniaj po ywienie na jarskie, zakazuj sobie tytoniu lub kawy i
s dz , e przez to rozwin im si jakie władze wy sze. Myl jednak przyczyn ze skutkiem.
Skłonno do potraw jarskich pojawia si jako skutek wicze tajemnych, nie mo e zatem
pokarm jarski by przyczyn jakiegokolwiek rozwoju nadzmysłowego.
Zrozumiesz ju teraz – a pó niej sprawdzisz sam na sobie – dlaczego nie znajdujesz tu
adnych przepisów dotycz cych od ywiania ciała fizycznego. Takich wskazówek ani
nakazów nie ma na " cie ce". Organizm fizyczny człowieka (uz bienie, jelita) jest
przystosowany zarówno do pokarmu ro linnego jak i zwierz cego. Ponadto wiekowe
przyzwyczajenie do takich u ywek jak kawa, tyto , herbata, uodporniło ludzko na zgubne
działanie zawartych w nich alkaloidów. Gdyby jednak bez trudno ci i bez ujemnych
nast pstw dla zdrowia fizycznego mógł obywa si bez mi sa, kawy i herbaty, to wolno ci
wykre li je z rz du twych pokarmów. Zyskasz przez to pewne uspokojenie ciała astralnego,
które mo e zbyt łatwo ulegało wybuchom uczu i wymykało si spod twej władzy. Je eli
jednak brak tych pokarmów, do których od lat przywykłe , powoduje w twym ciele
fizycznym, eterycznym lub astralnym jakiekolwiek niedomagania (niepokój, zdenerwowanie)
i niedomagania te nie ust puj z czasem przy dalszej wstrzemi liwo ci, to lepiej jej
zaniechaj. Walka – bezskuteczna w dodatku – z przyzwyczajeniem do pewnych potraw lub
napojów, zabierałaby ci zbyt wiele sił, których potrzebujesz do powa niejszych celów.
Od u ywek w rodzaju kawy, herbaty, tytoniu, musisz odró ni narkotyki we wła ciwym
znaczeniu, a wi c alkohol w ró nych postaciach, morfin , kokain itp. Ju samo to, e
u ywek potrzebuje organizm stale w mniej wi cej jednakowej ilo ci, a potrzebna ilo
narkotyków wzrasta ci gle w miar upływu czasu ich za ywania, wskazuje ci jakie
niebezpiecze stwo zagra a ze strony tych drugich. Opanowuj człowieka coraz
wszechstronniej, niszcz sił woli, czyni go wprost niezdatnym jako kandydata na ucznia
tajemnego. Zwracam ci na to uwag , nie dlatego, e ju jeste narkomanem – bo takich nie
ma na " cie ce", lecz dlatego, aby zdawał sobie spraw z ujemnych nast pstw u ycia
alkoholu lub narkotyków. Zna je musisz, bo nieraz znajdziesz si w sytuacjach – bardzo
rzadkich – kiedy odpowiednia dawka alkoholu lub narkotyku b dzie konieczna po prostu jako
lekarstwo. B dzie konieczna oczywi cie nie dla ciebie, lecz dla twych ciał, twych "zwierz t".
Wiesz zapewne, e konie wy cigowe dostaj wino przed biegiem, a słonie rum po wykonaniu
ci kiego zadania. Otó , podobnie i ty, w niektórych wypadkach, mo esz pobudzi energi
twych ciał odpowiednimi dawkami alkoholu, kofeiny itp.
W jakich wypadkach takie rodki podniecaj ce b d na miejscu, os dzisz sam, gdy b dziesz
ju do wysoko na cie ce, teraz tylko zapami taj sobie jako rzecz sam przez si
zrozumiał , e te rodki tylko wtedy mog spełni swe zadanie, wywiera po dany wpływ
na organizm, je eli ten organizm nie jest do nich przyzwyczajony przez stałe u ywanie.
Zamiast ulega nałogowi i dostarcza organizmowi takich u ywek jak to ludzie najcz ciej
29
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
robi , ty b dziesz panował nad swymi ciałami, b dziesz im wydzielał stosowne dawki
u ywek tylko w tych wypadkach, w których ty sam uznasz je za wskazane.
Na podstawie tego, co ci przedstawiłem dotychczas, masz ju zarys obrazu wyników, jakie ci
przynios wiczenia tajemne. Ale to jeszcze nie wszystko. To jest dopiero ta cz
wyników,
któr mógłby uzyska i bez wicze w jodze nowoczesnej, tylko usiln i wytrwał prac nad
sob , nad przekształceniem charakteru i umysłu. Je eli zatem tak po dane wyniki mo na
otrzyma ju prac wiod c niejako normalnymi torami, to tym wi cej masz prawo
oczekiwa od pracy – nie anormalnej – tylko ponadnormalnej, jak s wiczenia tajemne.
Wyniki tej pracy ponad norm wyrastaj równie ponad norm , ponad normalne zdolno ci
człowieka.
Ju inspiracja, tłumaczona słusznie w naszym j zyku wyrazem "natchnienie" jest
uzdolnieniem nadnormal-nym. Podobnym jest telepatia, chocia rodzi si coraz wi cej ludzi z
wrodzonymi uzdolnieniami telepatycznymi. Wła ciwo ci mesmeryczne nie mog by
wrodzone, a rozwin je potrafi tylko człowiek o ponadprzeci tnym poziomie etycznym. Ty
jednak nab dziesz ich sam przez si . Do twej inspiracyjnej zdolno ci rozumienia my li ludzi
otaczaj cych doł czy si zdolno odczuwania ich uczu i nastrojów. Nie s d jednak, e taka
znajomo my li obcych lub uczu mo e by ródłem niedyskrecji. Na tej twojej zdolno ci
nikt nie ucierpi, bo twój poziom moralny b dzie tak wysoki, e nie pozwoli ci na adn ,
najbłahsz nawet ch tk wykorzystania tej zdolno ci.
Nikt – nawet w arcie – nie dowie si od ciebie ani odrobiny z tego, co wyczytasz w
uczuciach lub my lach obcych. Ty sam nawet nauczysz si nie wysnuwa z nich adnych
wniosków dla ciebie. Gdyby si tego nie nauczył, to wady ludzkie, które spostrze esz,
brzydkie my li i niskie uczucia, napawałyby ci niech ci do ludzi, obni ałyby twój dla nich
szacunek i miło . Ty musisz dla wszystkich ludzi, dla dobrych i złych, rozumnych lub
głupich, mie sympati , miło i wyrozumiało . Ułomno ci ich nie powinny ci od nich
odpycha , budzi twego lekcewa enia, przeciwnie, musz budzi współczucie tym wi ksze i
wi ksz ch pomocy. Zrozumiesz zreszt , e nie istnieje zło, e nie ma ludzi złych, s tylko
bł dz cy, a bł dz dlatego, bo nie wiedz . Grzech, to niewiedza (awidja, tamas), ale nie zło.
Aryman i Lucyfer, to nie diabły, ani demony zło liwe. To pot gi, które nie s złe same w
sobie, a ludziom dopiero wtedy szkodliwe, gdy im ludzie ulegaj w swej niewiedzy, zamiast
korzysta z ich mocy w celu post pu własnego.
Najbardziej pon tn dla ambitnych jest zwykle zdolno jasnowidzenia we wszystkich jego
formach. Uzyskasz j i ty, a co wa niejsze, uzyskasz bez adnych wysiłków rozwini cia jej w
sobie. Zbudzisz j wiczeniami zmierzaj cymi do całkiem innych celów. Otrzymasz j
gotow jako produkt uboczny, jako proste nast pstwo tego, e zbudzisz do działania twe
narz dy nadzmysłowe. Ju podczas uprawiania pratjahary, poczn ci si pojawia pierwsze
imaginacje – o ile przebłysków ich nie zauwa ysz jeszcze wcze niej. B d to mo e barwne
plamy lub figury nie zwi zane z adnym przedmiotem fizycznym. Stopniowo imaginacje te
b d si stawa coraz wyra niejsze, a dojdzie do widzenia istot astralnych. Równie twoje
rozumienie my li obcych rozwinie si stopniowo a do widzenia my laków w ich barwach i
kształtach, a potem do spostrzegania istot wy szych posiadaj cych tylko ciało my lowe jako
najni sz z powłok. O skarbach, które uzyskasz dzi ki Intuicji mówi teraz byłoby
przedwcze nie. Zdołasz je poj i oceni dopiero wtedy, gdy ich dost pisz.
30
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Rozwój ciała eterycznego i jego padm (lotosów, czakr) da ci, po pierwsze, przypominanie
sobie coraz to dokładniejsze twoich prze y we nie, a potem zdolno u ywania tego ciała
niezale nie od ciała fizycznego. B dziesz mógł, podobnie jak media nowoczesne, wysuwa
swe ciało eteryczne z fizycznego, porusza nim przedmioty oddalone, materializowa je
widomie dla drugich. Ale tej zdolno ci nie zechcesz nigdy wykorzystywa dla wzbudzenia
czyjego podziwu lub szacunku dla ciebie. U yjesz jej jednak zawsze, gdy spostrze esz
prawdziw tego konieczno , a wi c w chwilach niebezpiecze stwa czyjego lub twojego,
gdy ratunek zwykłymi rodkami ludzkimi byłby niemo liwy lub spó niony. Twoja zdolno
posługiwania si ciałem eterycznym zapozna si ponadto z przepi knym wiatem istot
eterycznych, które ciała fizycznego nie maj , a wi c ze wiatem gnomów, skrzatów, rusałek i
krasnoludków.
Dodaj do tego zdolno przechodzenia przez mury, wnikania we wn trze Ziemi i unoszenia
si w powietrzu, a w innych dziedzinach, zdolno komunikowania si z oddalonymi
przyjaciółmi lub nawet Mistrzami, zdolno obcowania z tymi, którzy jako tak zwani "zmarli"
opu cili ju równi fizyczn , a b dziesz miał poj cie dlaczego Tantrikowie wymy lili sobie
Hatha jog , aby chocia w cz ci móc posi
podobne zdolno ci bez wyrzekania si swego
materialistycznego wiatopogl du.
Pokusa wykorzystywania takich uzdolnie w celach samolubnych jest rzeczywi cie wielka i
zwi ksza si ci gle wraz ze wzrostem tych uzdolnie . Dlatego te i ty przygotuj si na
niebezpiecze stwa, na jakie nara a ci b d te pokusy. Szczególnie gro n jest tu "hala
nauki", bo w niej dosłownie pod ka dym kwiatem w si czai. Wszak e jest to królestwo
Lucyfera, władaj cego broni tak pot n jak rad as. On nas ju raz skusił za czasów
"rajskich", wi c ju nam nie tak łatwo teraz wyzwoli si z jego władzy. A wyzwoli si
zdołasz wła nie oczyszczeniem si tak starannym, aby w twej istocie nie pozostało ju nic
lucyferycznego. Dwóch władców nie mo e rz dzi twymi ciałami. Je eli ma w nich
zamieszka Chrystus, musi Lucyfer ust pi . Oczywi cie, musi ust pi przedtem Aryman, ale
on ju ust puje z ciebie, skoro " cie ka" ciebie poci ga.
Jednak długotrwał walk musisz toczy , tym trudniejsz , e rozegra si wewn trz ciebie, w
gł bi twej istoty. B d to do wiadczenia ci kie i tak ró norodne, e wydadz ci si
niewyczerpanymi w swej pomysłowo ci. Jednym z takich przej niechybnych jest
wychodzenie na jaw wszystkiego, co w człowieku było dotychczas pokryte pokostem
"kultury" i form towarzyskich.
"Gdy czeladnik ma cho by jedn wad ukryt , wyjdzie ona na wiatło dzienne podczas tych
walk, cho by j zatajał najtroskliwiej. Wyst pek wdziewa mask najbardziej dla kusz c , a
nami tno ci le opanowane ci gaj go w gł b poni enia psychicznego. Walka ta odbywa si
tylko mi dzy wol ucznia a jego natur zwierz c , Karma za zabrania mieszania si w ni
Aniołom lub Mistrzom, dopóki wynik walki nie b dzie znany. Wszelkie złe skłonno ci,
najusilniej tajone, wyrosn niechybnie, tak samo i dobre. Okazuje si wtedy, kim jest ucze
naprawd " (B).
Dosłown prawd jest, e w takiej walce nie pomo e ci nikt, dopóki wynik jej nie b dzie
niew tpliwy. Nie wmiesza si w ni nikt po twej stronie, musisz j stacza samotnie, a na
dobitk w ciemno ci. Wszystkie moce ni sze podaj sobie wówczas r ce, aby utrudni
zwyci stwo. Ogarnia ci ciemno duchowa, nie widzisz przed sob wyj cia, nie widzisz nad
sob opieki, a pod sob , nie widzisz gruntu, na którym mógłby si oprze . Za sob natomiast
31
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
czujesz – nie widzisz – e wszystko popycha ci w t przepa za mion , e w ni wpa
musisz bez ratunku. Ze wszech stron wisz nad tob kl ski, nieszcz cia, choroby twoje lub
twoich najbli szych, trudno ci materialne, gro ba utraty maj tku lub stanowiska, obni enie
nieoczekiwane twego znaczenia, oszczerstwa uwłaczaj ce twej dobrej sławie, a do tego
rozstrój nerwowy, zgry liwo , zniech cenie, zw tpienie w swe siły i we wszystko. Je eli
mimo tego rozp tania si wrogich mocy nie upadniesz, je eli zachowasz sił i hart ducha, nie
zw tpisz w siebie i w Mistrza, je eli nie poddasz si rozpaczy, wszystkie te grozy wisz ce nad
tob , zaczn rozwiewa si , jak chmury pod promieniami Sło ca. Zachwiane poło enie
wyrówna si samo przez si , choroby lub zgryzoty ust pi i dopiero odetchniesz pełn piersi .
Poczujesz, e przez cały czas tej udr ki Mistrz twój był przy tobie, e ledził ze współczuciem
przebieg twych zmaga , ale nie ingerował w nie. Pozostawił ci umy lnie w samotno ci, aby
nie szukał oparcia w nikim i na niczym, tylko na sobie samym, aby ani na chwil nie stracił
samodzielno ci i zaufania do własnej wytrwało ci.
Takich okresów ciemno ci duchowej b dziesz miał cały szereg, coraz to gro niejszych i
bardziej rozpaczliwych. Za ka dym razem ciemne moce ciska ci b d obr czami tak
gniot cymi, e znale wyj cie z tej matni, b dzie ci si wydawa niemo liwo ci . Ale je eli
wytrwasz, w zeł taki rozwikła si sam przez si , w sposób naturalny i spostrze esz, e tylko
na skutek owej ciemno ci duchowej wyj cia nie widziałe . Jednak e i podczas tych walk
rozpaczliwych i po nich pozostaniesz samotnym. B dziesz stale w takim stosunku do innych
ludzi jak nauczyciel do dzieci. Jest w ród nich, kocha je, opiekuje si nimi, ale to nie s równe
mu istoty. To osamotnienie b dzie ci towarzyszy od pierwszych stopni cie ki a do jej
ko ca. B dziesz je odczuwał bardzo dojmuj co, zanim pojmiesz, e tak by musi, e wobec
wszystkich ludzi, czy obcych czy najbli szych masz zachowywa si tak, jak wobec
współtowarzyszy podró y w poci gu: jedni wsiadaj , drudzy wysiadaj na stacjach
po rednich, a ty nie wi esz si z nikim; ka demu yczysz dobrze, ka demu ch tnie
pomo esz, ka demu wybaczysz wady i brak wychowania, ale te ka dego egnasz bez alu,
gdy wysiada.
VI
JAMA (OCZYSZCZANIE)
Wiesz ju , e "Jama", pierwszy stopie cie ki, obejmuje "pi przykaza ", które uczniowie
tajemni w Indiach musieli zachowywa ju przed wst pieniem na cie k . Wiesz tak e, e
przykazania te, obowi zuj ce ich w swoim znaczeniu dosłownym, s ju dzi dla nas
przepisami moralno ci najelementarniejszej. Przejd jednak kolejno ka de z tych przykaza i
zastanów si nad wszystkim, co ono w sobie mie ci, a zobaczysz, e nie s tak proste, jak si
wydaje. "Nie zabija " znaczy nie tylko nie u mierca człowieka lub zwierz cia. Zabija
mo na nie tylko w sposób dora ny, gwałtowny. Mo na tak e szkodzi powoli, stopniowo i
tym zabija . Ponadto, mo na zabija nie tylko ciało fizyczne, lecz tak e astralne lub my lowe.
Je eli budzisz w kim uczucia szkodliwe lub my li niepokoj ce, je eli zachwiewasz jego
ufno w dobro i prawd , zabijasz go tak samo, jak wtedy, gdy mu dajesz prac ponad siły,
pokarm niedostateczny lub zapłat zbyt nisk . Zabijasz go tak e iwtedy, gdy patrzysz biernie,
jak kto drugi mu szkodzi, chocia masz moc zapobie enia temu. Zabijasz, wreszcie, i wtedy,
gdy kr pujesz czyj wolno osobist , gdy nadu ywasz twej władzy nad kim po to, aby go
wbrew woli zmusi do czego , co tobie, ale nie jemu, wydaje si dobre dla niego. Nie
32
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
powiniene oczywi cie wyci ga tu wniosków zbyt skrajnych i mówi np. "Nie b d ratował
ton cego, bo i mo e w jego poj ciu dobre jest, aby si utopił". Je eli on naprawd uwa a
utopienie si za dobre, to mimo twego ratunku, spróbuje si topi powtórnie, gdy ciebie nie
b dzie w pobli u. Pami taj tak e, e cz sto karma [Karma (te : karman) – "działanie,
czynno " – okre la sum wszelkich działa jednostkowych w obecnym oraz w poprzednich
wcieleniach, warunkuj c byt istoty ludzkiej w przyszło ci (w kolejnych reinkarnacjach), zob.
Mały słownik klasycznej my li indyjskiej, wyd. Semper, Warszawa, 1992 – przyp. red.
"Zasada reinkarnacji wi e si tak ci le z zasad karmy, e jedna bez drugiej byłaby
niezrozumiała i bezcelowa. Karma oznacza w sanskrycie działanie (od "kri" – działa ), a
poniewa wszelkie działanie ma pewne nast pstwa na mocy prawa przyczyny i skutku, karma
oznacza tak e nast pstwo, skutek działania. Ka dy post pek człowieka czy to my l , mow
czy uczynkiem, poci ga za sob pewne skutki, nie tylko na zewn trz, lecz tak e dla niego.
Je eli post pek był zły, zaszkodził oczywi cie drugiemu, a tak e samemu sprawcy zaszkodził
przez to, e "zwi zał" go z pokrzywdzonym, e stworzył "win ", która musi by odrobiona.
Nie jest to jaka "kara za winy", tylko proste nast pstwo post pku. Post pek mo e nie
"szkodzi " nikomu drugiemu, a mimo to powoduje nast pstwo dla sprawcy." – zob. Józef
witkowski: "Okultyzm i magia w wietle parapsychologii", POLCZEK, Kraków, 1990.]
obróci w niwecz tw pomoc, ale ju wiesz zapewne, e dla ucznia tajemnego rozstrzygaj cy
jest nie wynik, lecz intencja. Gdy bronisz kogo pokrzywdzonego, ale obroni go, mimo
wszelkich ch ci nie zdołałe , to karma jego przeszkodziła twej obronie, ale ty nie masz
grzechu przeciw przykazaniu, bo zrobiłe , co do ciebie nale ało.
Drugie z przykaza "nie kłama " obejmuje równie znacznie wi cej, ni si przez to rozumie.
Kłama mo na nie tylko ustami, lecz tak e post pkami, a nawet my lami. Gdy udajesz, e
pracujesz, aby tylko zmyli nadzór przeło onego, cho by on na ciebie nie patrzył, to kłamiesz
tak samo, jak wtedy, gdy silisz si na uprzejmo wobec kogo , od kogo spodziewasz si co
uzyska . Gdy mówi c o kim , przemilczasz jego zalety, a wymieniasz tylko wady, kłamiesz
tak samo, jakby mówił o nim rzeczy nieprawdziwe, a wi c oszczerstwa. Wówczas zabijałby
go tak samo, jak wtedy, gdy nie prostowałby czyich oszczerstw o nim, wiedz c, e to
oszczerstwa. Gdy my lisz o kim nieprawdziwie, kłamiesz, bo wiesz ju , e my li to istoty,
które yj i działaj . Te twoje my laki kłamliwe pójd w wiat, b d przylegały do ludzi i
pobudzały ich do my li podobnie kłamliwych. Tak samo kłamiesz, gdy my lisz
nieprawdziwie nie o kim , lecz o czym ; gdy nie my lisz o tym zgodnie z tym, co wiesz, lecz
przeciwnie. Kłamiesz, gdy zapatrujesz si pesymistycznie na ycie, gdy przypuszczasz
wsz dzie złe nast pstwa, chocia nie masz adnej podstawy do tego. Kłamiesz wreszcie, gdy
tw bezczynno motywujesz brakiem sił, podczas gdy czujesz, e przy dobrej woli
wykrzesałby z siebie jeszcze dosy sił. Znasz pewnie przysłowie: "Kto kłamie, ten kradnie".
Dlatego drugie przykazanie wi e si ci le z trzecim. Kradniesz nie tylko wtedy, gdy
drugiemu co zabierasz bez jego wiedzy, lecz i wtedy, gdy zatajasz przed nimi co , co mógłby
zdoby , gdyby o tym wiedział. Milczenie mo e by równie dobrze kradzie jak i
kłamstwem. Gdy czas przeznaczony na wypełnianie obowi zków, marnujesz na co innego,
kradniesz go równie jak kradniesz czas drugiemu, gdy go sw osob zajmujesz. Je eli
natomiast spełniasz za kogo jego obowi zek, przeszkadzasz mu tym w jego spełnieniu i
kradniesz mu sposobno do odrobienia cz ci jego karmy. Gdy sobie przypisujesz czyje
zasługi, kradniesz mu je, pomimo e on na tym nic mo e nie ucierpi. Gdy natomiast chciałby
by przesadnie altruistycznym i swoje zasługi przypisywa komu drugiemu, kradłby je
sobie, a jego nara ałby na podejrzenie o kłamstwo. Nie działaj nigdy za kogo innego i nie
strój go w twoje piórka! Wszelka przesada jest grzechem. Kradniesz, je eli jako
przemysłowiec wyzyskujesz prac twych robotników lub jako bankier wyzyskujesz obce
33
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
pieni dze. Kradniesz jako kupiec, gdy zarabiasz, ile tylko zarobi mo na, a nie tylko tyle, ile
powinno wynosi twoje wynagrodzenie za prac w kupiectwie. Kradniesz jako Urz dnik, gdy
przyjmujesz wynagrodzenie za czynno ci, za które ju pobrałe płac od pracodawcy.
Kradniesz jako nauczyciel, gdy zamiast uczy , zajmujesz twych wychowanków czym innym,
nie mówi c ju o posługach dla siebie. Kradniesz jako polityk lub poseł, gdy zamiast dba o
sprawy twych wyborców, kierujesz nimi na swoj korzy . Kradniesz wreszcie, gdy od
kogokolwiek wymagasz dla siebie posług, którym sam sprostałby bez uszczerbku dla twych
obowi zków.
Najbardziej zmieniło sw tre od czasów praindyjskich przykazanie czwarte. " y bez
wyuzda " łatwiej było niegdy Indom, ni nam dzisiaj. Mamy dzi nie tylko nie znan
dawniej ró norodno rodków dogadzania zmysłom, lecz wysubtelnili my te zmysły do
wysokiego poziomu. Tyto , kawa, herbata, ró ne rodzaje alkoholi, potrawy
najwymy lniejsze, urz dzenia techniczne udogadniaj ce ycie fizyczne, wszystko to jest
przeciwne przykazaniu czwartemu. Nowoczesna technika wspiera przemysł i handel, aby
ludziom stworzy jak najwi cej potrzeb, poniewa te potrzeby tworz sens istnienia
przemysłu i handlu. A od wszelkich potrzeb, które nie s niezb dne, musisz by wolny, bo
one wła nie wi
ci do ycia "tamasowego", zabieraj ci niepotrzebnie tyle czasu i uwagi,
e niewiele go zostaje na czynno ci potrzebne.
Twoje ycie powinno by jak najprostsze, bez adnych wymaga zb dnych zarówno w
urz dzeniu mieszkania jak i w wy ywieniu, odzie y i rozrywkach. Nie oznacza to bynajmniej
ascetyzmu. Umartwianie siebie byłoby grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu, a w
dodatku byłoby ci przeszkod w dalszych wiczeniach. Dbaj o ciała swoje o tyle, o ile dba o
konie wła ciciel. Daj im wszystko, czego im potrzeba, aby były zdrowe i silne, ale chro je od
rozwi zło ci. Gdy b dziesz czytał o asanie, znajdziesz jeszcze niektóre wskazówki z tym
zwi zane. Teraz zapami taj tylko, e przykazanie dotycz ce umiarkowania yciowego odnosi
si nie tylko do twej osoby, lecz obejmuje i twych bli nich, którzy od ciebie zale w
jakimkolwiek stopniu. Zatem, grzechem b dzie dogadzanie twym najbli szym, rozpieszczanie
ich, albo tzw. "miło małpia", tak cz sto, niestety, napotykana u rodziców i wychowawców.
Równocze nie zbytnia surowo byłaby grzechem przeciw przykazaniu pierwszemu. Przeciw
czwartemu – grzeszy mo na równie po rednio.
Pi te przykazanie mo e ci si wyda niezrozumiałe, bo przecie , na pozór, nic nie mo e ci
zaszkodzi , gdy przyjmiesz podarek dobrowolny. W poj ciu podarku mie ci si jednak co
niezasłu onego, a nic takiego ci si nie nale y; ponadto obci a ci karmicznie, bo wi e ci z
obdarowuj cym obowi zek odwzajemnienia. Otó , wła nie niezasłu ono jest w tym
przykazaniu rzecz główn . Nie na samym tylko przyjmowaniu podarunków grzech polega.
W równym stopniu grzechem jest po danie podarków, yczenie ich sobie. B d zawsze
pewny i nie miej tu w tpliwo ci, e tyle, ile jeste wart, otrzymasz bezwarunkowo, ale ponad
to nie daj niczego. Z takich nadmiernych po da rodzi si chciwo i zawi , a z tego
powodu, e si nie spełniaj , rodzi si niezadowolenie ze wiata, uczucie krzywdy, niech do
ycia. Ty od wszelkich uczu tego rodzaju masz si oswobodzi , masz z nich oczy ci swe
ciało astralne.
Nie oczekuj niczego ponad to, co ci si sprawiedliwie nale y. Wi cej nie otrzymasz nigdy,
raczej otrzymasz mniej, bo mo e sw karm ci gn łe na siebie takie uszczuplenie. Gdy ci
si wydaje, e powiniene mie lepsze ni masz warunki yciowe, pomy l najpierw o tym,
czy potrafiłby lepszym warunkom sprosta . Te lepsze warunki, to zarazem i ci sze
34
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
obowi zki. Je eli jeste pewien, e dorosłe do lepszego stanowiska, to, przede wszystkim, na
tym dotychczasowym wykonuj swe obowi zki jak najsumienniej, bo to mo e tylko pomost do
wy szego, i tylko wtedy lepsze otrzymasz, je eli do ni szego oka esz si odpowiednim.
Przede wszystkim, nie w tp nigdy, e je otrzymasz. Je eli pragniesz spełnienia, a my lisz
ci gle o przeszkodach, sam tymi my lami powstrzymujesz spełnienie. Wszystko, czego ci
naprawd potrzeba, b dziesz mie , ale te nic ponad to, co rzeczywi cie potrzebne, nic
takiego, co tylko miłe lub wygodne. Gdy b dziesz na stopniach wy szych, przestaniesz ju
pragn czegokolwiek dla siebie. Teraz ucz si tego, pozbywaj si po da , kolejno, jednego
po drugim, oczyszczaj z nich ciało astralne i my lowe.
Zaczynasz teraz patrze z innego punktu widzenia na te pi przykaza , które na pierwszy
rzut oka wydawały ci si do naiwne. Widzisz, e da si w nich pomie ci i dekalog
Moj eszowy i przykazania chrze cija skie, o ile s zakazami biernymi, nie nakazami
czynnymi. Do czynnych przyst pisz na stopniu nijamy, tu masz do pracy przed sob , zanim
tych pi biernych przyswoisz swym ciałom. Widzisz ju , jak niesłychanie wiele obejmuje w
sobie jama, owych skromnych pi przykaza . Przejd kolejno my l wszystkie znane ci
wady i usterki charakteru ludzkiego, a znajdziesz je bez wyj tku w tych przykazaniach.
Bior c dla ułatwienia katechizm, pomie cisz bez trudno ci wymienione w nim "siedem
grzechów głównych" w pi ciu zakazach jamy. Pycha jest naruszeniem zakazu pi tego i
trzeciego, łakomstwo drugiego i czwartego, nieczysto pierwszego i czwartego, zazdro
pierwszego i pi tego, ob arstwo i pija stwo – pierwszego i czwartego, gniew – pierwszego,
lenistwo trzeciego i czwartego. Je eli pójdziesz dalej w poszukiwaniach wad ludzkich,
pomie cisz je równie w zakazach nijamy. Sk pstwo np. powi esz z trzecim, zgry liwo z
trzecim, oszustwo z pierwszym i trzecim itd.
Gdyby nie był jeszcze dojrzały do cie ki, szybko stałaby si dla ciebie uci liwa
konieczno zajmowania si na niej rzeczami tak niemiłymi jak wady i grzechy, zwłaszcza, e
samo słowo "grzech" jest ju dla wielu ludzi tylko pust nazw , bez adnej tre ci. Ty jednak
wiesz, e nie jeste bez grzechu, bo poczynasz ju pozbywa si pychy i fałszywego
mniemania o sobie. Rozumiesz tak e, e musisz si oczy ci ju nie z samych grzechów, lecz
ze skłonno ci do nich w ogóle. Ciała twe maj by tak czyste, aby i bez twojego ci głego
nadzoru nie groziła im mo liwo popadni cia ponownie w który z tych grzechów.
Zastanów si teraz nad tym, co nast pi, gdy ciała twe b d ju czyste, gdy usuniesz t cał
gór niepotrzebnego miecia, które ci zawadza. Oto, powstanie w nich bardzo wiele, miejsca
wolnego na wbudowanie skłonno ci przeciwnych. Dotychczas wbudowa ich nie mogłe , bo
nie było gdzie. Wszelkie wolne miejsca były szczelnie zapełnione tym mieciem. Usun wszy
skłonno do "zabijania", do szkodzenia, przestaniesz komukolwiek le yczy , a na to
miejsce zaczniesz rozwija miło i sympati do wszelkiego stworzenia. Usun wszy zdolno
do kłamstwa, nie sprawisz nikomu przykro ci, nawet w arcie; ponadto zaczniesz, w miejsce
pychy, rozwija skromno , pokor i cze dla ka dej istoty. Po wyplenieniu skłonno ci do
"kradzie y" zdołasz dopiero zrozumie swe obowi zki wy sze, swe zadanie ziemskie.
Nauczysz si , na czym polega prawdziwe pomaganie twoim bli nim w .rozwoju. ycie "bez
wyuzda " da ci spokój nadzwyczajny i panowanie nad sob . Nie b dziesz ju musiał
"walczy " z adnym ze swych ciał, bo b d tak czyste, e ich pop dy nie narusz
przykazania. Wreszcie, pi ty zakaz, da ci ogromn niezale no od ludzi i od otoczenia, a
ponadto ustrze e ci przed szeregiem rozczarowa i zawodów yciowych. Nauczy ci działa
nie dla pewnego wyniku upatrzonego, lecz dla samego działania, cho by wynik był całkiem
ró ny od zamierzonego lub nawet nie był wcale widoczny. Buddha-Dharma wymienia pi sił
35
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
moralnych, które pot guj si przez wykonywanie wskaza jamy: ufno w siebie,
wytrwało , czujno (przytomno umysłu), skupienie i kontrola nad sob . Siłom tym
odpowiada pi duchowych narz dów spostrzegania: wiara, zdolno do czynu, gł boko
my li, uwaga i roztropno . Stwierdzisz pó niej, e tych narz dów duchowych jest nie pi ,
lecz siedem, na obecnym stopniu naszego rozwoju.
Wiesz ju wi c, od czego masz si powstrzymywa na stopniu jamy, z czego oczyszcza swe
ciała. Idzie teraz o sposób w jaki to wykona , a raczej wykonywa , bo oczyszczanie nie
ko czy si nigdy. Im bardziej mieszkanie wy szej ja ni oczy cisz, tym dotkliwiej razi ci
b d pozostałe jeszcze drobne usterki, których dawniej, w stanie ogólnego zanieczyszczenia
nawet nie mogłe dostrzec. Sposoby i rodki do tej pracy nad oczyszczeniem nastr czy ci
ycie samo w obfito ci.
Przyjmuj tylko ka de zdarzenie, które ci spotyka jako sposobno do nauczenia si czego , a
nie jako niezrozumiały przypadek. Gdy np. dotychczas zdarzało ci si czeka na co lub na
kogo , uwa ałe to mo e za niepotrzebn strat czasu, niecierpliwiłe si , a nawet gniewałe .
Gdyby wtedy zamiast bezmy lnie si zło ci , opanował niecierpliwo , mógłby podczas
czekania nauczy si wielu rzeczy po ytecznych. Mógłby spostrzec jak przykre jest czekanie
i wysnu z tego nauk , aby w przyszło ci nikogo na takie czekanie, od ciebie zale ne, nie
nara ał. Je eli musisz czeka w ludzkim rozgwarze i tłoku, mo esz uprawia w ród ludzi dwa
wiczenia, bardzo potrzebne: jedno w pratjaharze, usiłuj c w tym gwarze nic nie czu i nie
słysze , nawet nie poddawa si falom rozdra nienia, które ci otaczaj . Drugie w dharanie,
rozmy laj c wtedy o czym zupełnie innym, nie zwi zanym z otoczeniem. "Ka dy odruch
zniecierpliwienia działa parali uj co, a nawet zabójczo na drzemi ce w człowieku zdolno ci
wy sze" (C. 41). Przekonasz si na wy szych stopniach, jak dosłownie prawdziwe jest to
zdanie. Tej samej niecierpliwo ci musisz pozby si w zwi zku z wynikami twych wicze .
Rób wszystko, co potrzebne, ale nie pozwól sobie na niecierpliwo , gdyby ci si wydawało,
e za długo czekasz na przejawy jakich wyników. Zniecierpliwieniem opó niasz je tylko, ale
nie przy pieszasz.
Nie pozwól sobie równie nigdy na gniew z adnych powodów. Gdy ci kto obrazi, a ty
wpadniesz ,W gniew, to obrazisz go równie i tylko zło powi k-iszysz. Je eli natomiast,
pomy lisz sobie, e ta obraza ;w niczym nie obni a twej warto ci, a obra aj cy działał tylko
w chwili rozdra nienia lub pod wpływem swej głupoty, wówczas zdołasz o wiele bezstronniej
oceni przykro jaka ci spotkała i post pi o wiele taktowniej. Nie mam tu na my li
dosłownego wykonania nakazu Ewangelii: "Je eli ci kto wymierzy jeden policzek, nadstaw
mu i drugi", lecz o zdolno do tego. Zniewag powiniene przyj tak spokojnie, e
zdołałby znie i drug , bez lepego gniewu. Dopiero gdy taki spokój potrafisz zachowa ,
b dziesz mógł zareagowa odpowiednio na zniewag wzajemn : "Nie idzie tu o
przyjmowanie bierne ka dej zniewagi, lecz o zachowanie si tak, jakby si było tylko
sekundantem lub obro c kogo zniewa onego" (C. 42).
Pomy lisz mo e, e łatwo jest prawi kazania teoretyczne o wstrzymywaniu si od gniewu,
ale trudniej je wykona , bo "człowiek ju ma tak natur ", a poza tym mylnie przypuszczasz,
e swej natury – nawet gdyby taka była – zmieni nie mo esz. Wszak jeste uczniem
tajemnym i wła nie masz przebudowa twe ciała od podstaw, masz zupełnie zmieni sw
natur . A to si uda, nie mów sobie tylko, e si nie da. Gdy czujesz, e ci gniew ogarnia,
pomy l sobie w tej chwili: , jestem uczniem tajemnym", a nast pnie obiecaj sobie: "Ja b d
si zło cił, b d szalał ze zło ci, ale nie zaraz, lecz dopiero za pi minut, tymczasem za ,
36
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zachowam zupełn równowag umysłu". Taka obietnica, dana twemu ciału astralnemu,
posłu y ci na to, aby to ciało w ryzach utrzyma : po owych pi ciu minutach zapewne ju twe
ciało astralne uspokoi si na tyle, e przestan nim wstrz sa fale gniewu, a wtedy zachowasz
nad nim władz .
"Do wad, które, równie jak gniew, powinno si zwalcza , nale y trwo liwo , pró no ,
zabobonno i uprzedzenia, nast pnie ciekawo , niepotrzebna dza nowinek, ró nicowanie
ludzi według stanowiska zewn trznego, rodu lub szczepu" (C. 42). Spójrz szczerze w gł b
duszy, a spostrze esz, e jeste równocze nie tchórzliwy i zarozumiały, chocia te dwie wady
obok siebie s głupstwem. Je eli pró ny, je eli masz przesadne wyobra enie o sobie, to
powiniene by nie trwo liwym, lecz wła nie zbyt pewnym siebie. Trwo y si mo esz tylko
o co , czego nie jeste całkiem pewny.
Tchórzostwo jest cech ludzi niskich moralnie, a ty ju dorastasz do cie ki, wi c tym
gorliwiej wypleniaj w sobie resztki twej trwo liwo ci. Nie obawiaj si niczego i nikogo, bo
ty, to ja wy sza, a tej nic uszkodzi nie zdoła. Masz wchodzi w wiaty nad-zmysłowe,
masz w nie wst powa sam bez niczyjej pomocy i osłony, jak e wi c mógłby si w nich
osta , gdy trwo y ci ka da rzecz nieznana, nawet ka da mo liwo ? Paradoks, e "nie ma
nic straszniejszego ni strach", zrozumiesz w całej doniosło ci, gdy zdołasz widzie astralnie.
Wtedy spostrze esz, jak pod wpływem trwogi kurczy si i drga ciało astralne, jak ciskaj je
ciasno obr cze "strachu zielonego", jak kr puj w nim wszelk swobod ruchów. Przes dy i
uprzedzenia uwa asz zapewne za balast, którego pozbyłe si ju dawno. Czy jednak jeste
pewny zupełnie, e nie jest przes dem np. twoje poj cie o Sło cu jako o kuli ognistej, o
kamieniach jako o przedmiotach martwych i nieruchomych, o elektryczno ci jako o "sile
lepej" itd.? Spostrze esz tak e, i przes dem jest, ja-koby nie mógł unosi si w powietrzu
wbrew "sile ci ko ci" lub e czarnoksi nicy "nie istniej ". Podobnym przes dem jest, e nie
mo na my le bez mózgu lub istnie bez formy.
Przes dem i uprzedzeniem jest tak e całe twe do wiadczenie yciowe, je eli z nim
przyst pujesz do oceniania rzeczy nowych, jeszcze ci nie znanych. Cały twój "rozum
yciowy", cały balast twych do wiadcze dotychczasowych, b dzie ci tylko przeszkod w
poznawaniu wiatów nadzmysłowych, b dzie ci je zasłaniał lub przynajmniej zabarwiał
fałszywie. Je eli do badania rzeczy nowej przyst pujesz z gotowym ju s dem o niej, poznasz
nie j sam , lecz tylko ten twój s d o niej. Musisz do niej przyst pi bez adnego uprzedzenia,
bez jakiegokolwiek z góry powzi tego mniemania. Je eli, zamierzaj c wznie si w
powietrze, powiesz sobie ju z góry, e to sprzeciwia si prawu ci ko ci, to uniemo liwisz
sobie wzniesienie.
Dziecko nie dlatego nauczy si chodzi , e widzi, jak inni chodz , tylko dlatego, e mu nikt
nie powiedział, i chodzenie jest dla niego niemo liwe.
Uprzedzenia i przes dy to sugestie i autosugestie bardzo pot ne, a od nich musisz by
wolny. Musisz nawet wypleni w sobie zdolno ulegania w ogóle sugestiom. Jako wiczenie
w tym wybierz sobie sugesti tak wszechpot n jak jest "opinia publiczna". To or
najdzielniejszy, którym włada nad lud mi Lucyfer. Wejd w gł b siebie i zbadaj, czy wolny
od tych p t opinii publicznej, czy najzupełniej ci jest oboj tne mniemanie drugich o tobie.
Zbadaj siebie tak e czy ju pozbył si uprzedzenia, jakoby religia była przes dem. Jest to
jedna z najpot niejszych sił moralnych, a przes dem jest tylko dla ludzi przes dnych. Gdy
si z niej "rzekomo wyzwol " pozbawiaj si sami jednej z władz duchowych, okaleczaj si
37
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
dobrowolnie. Posiadanie wyrostka robaczkowego jest dla ludzi tak e przes dem, bo "bez
niego y mo na" a jednak mi dzy uczniami tajemnymi nie ma takich, którzy mieliby
wn trzno ci w taki sposób okaleczone.
Ciekawo jest wad , która zu ywa bardzo wiele sił duszy. Za mieca niepotrzebnie twe ciało
eteryczne. Sam ju zauwa yłe , e ciekawo nowinek jest bezmy lna. Podobnie
bezwarto ciowa jest ciekawo w czytaniu. Gdy czytasz po to, aby tylko "wiedzie ",
obci asz niepotrzebnie pami . Przykładem typowym jest lektura dzienników z której ju po
tygodniu nic nie wiesz. Podobnie bezwarto ciowa jest dza wiedzy, je eli obci asz ni
pami mechanicznie. Z tych szczegółów, dat, cyfr i nazw nie b dziesz miał po ytku,
podobnie jak z pokarmu niestrawionego, który tylko przeładowuje oł dek. To czego si
dowiadujesz, musisz sobie przyswoi , je eli ma mie warto istotn . Nie wystarczy
wpakowa to w mózg i w pami , lecz musisz to przetrawi prac my low . Wtedy dopiero
stanie si twym trwałym dorobkiem. Sama ciekawo nowo ci powoduje tylko roztargnienie i
płocho my lenia, nie zgł bia niczego, tylko przeskakuje od przedmiotu do przedmiotu
powoduj c powierzchowno i płytko s dów.
Z własnego do wiadczenia wiesz jak cz sto ciekawo staje si ródłem ró nych grzechów.
Gdy dowiesz si o czym nowym, nieraz zapragniesz to mie , chocia poprzednio, nie znaj c
tego, nie czułe jego braku. St d si rodzi chciwo i dza. Gdy dowiedziawszy si o czym
nowym, powtarzasz to innym nie stwierdziwszy prawdziwo ci, mo esz łatwo popełni
kłamstwo, a nawet oszczerstwo. Dlatego te bardzo wa n dla ciebie jest sztuka milczenia.
Dopóki czego nie wypowiesz, masz to jeszcze w swej mocy, gdy z ust twych wyjdzie, tracisz
nad tym władz . Masz prawo mówi tylko to, co wydob dziesz z gł bi duszy jako dojrzałe do
wypowiedzenia, a wi c przetrawione i opracowane w my lach, ponadto rozwa one
gruntownie, czy ma by wypowiedziane.
Lepiej czego nie powiedzie , ni pó niej cofa lub prostowa . Je eli mówisz, mów
dokładnie i ci le. Nie mnó słów zbytecznych, ale nie sk p potrzebnych, aby potem nie
ałował, e za mało powiedziałe . Zwłaszcza, wydaj c polecenia lub wskazówki, b d jak
naj-zwi lejszym ale i najdokładniejszym. Czasem jedno słówko opuszczone obraca w nico
cał czynno polecon . Gdy opowiadasz, nie zaczynaj od ko ca, aby potem wróci do
pocz tku, ale nie zaczynaj tak e od "stworzenia wiata", tylko od tego punktu, który jest dla
cało ci opowiadania niezb dny. A przede wszystkim, nie "ubarwiaj" i nie wplataj szczegółów
nie istniej cych. Jedno słówko zbyteczne mo e nada całemu opowiadaniu cech kłamstwa, a
je eli mowa o człowieku, cech oszczerstwa. Gdy kogo pouczasz, nie przedstawiaj mu
gotowych wniosków, lecz podaj mu tylko przesłanki, aby z nich własn prac my low
doszedł do tego wniosku, jaki zamierzyłe . Gdy popracuje sam my l , zapami ta nauk o
wiele lepiej, ni gdyby j podał w formie słów gotowych.
Umiej milcze nie tylko ustami, lecz i my l , gdy od kogo odbierasz wiadomo ci.
Przeciwstawiaj c mu swoje my li, nie mo esz zwróci dokładnie uwagi na tre tego, co on
mówi, a wi c i to, czego si dowiadujesz, straci na dokładno ci. Słuchaj c innej osoby,
zamilknij zupełnie swymi my lami i uczuciami, bo one b d ci utrudnia zrozumienie tego,
co ta osoba mówi. Sta si na chwil ni , słuchaj c odczuwaj jej uczuciami i my l jej
my lami. Wtedy potrafisz zrozumie cudz wypowied tak dokładnie jak j dana osoba sama
rozumie, a mo e i jeszcze dokładniej. Tego milczenia swoim wn trzem nauczysz si lepiej na
stopniu pratja-hary, teraz wystarczy ci zrozumienie, jak bardzo jest ci to potrzebne.
38
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Tak samo, dopiero na wy szych stopniach, stanie si dla ciebie mo liwe " ycie bez
wyuzda ", bo wtedy twe ciała b d tak oczyszczone, e nie powstan w nich adne niskie
dze. Wtedy zdołasz bez szkody dla siebie znie to, co teraz byłoby "wyuzdaniem" lub
cho by tylko dogadzaniem sobie. Wówczas napój najsmaczniejszy, potrawa najbardziej
wykwintna, mieszkanie najwspanialsze i najwygodniejsze, rozkosz najbardziej upajaj ca,
wszystko to przestanie by dla ciebie pokus do po dania tego pó niej na nowo. W chwili
gdy sposobno ci si nadarz , skorzystasz z nich ch tnie i z całym odczuciem ich wra e , ale
bez wi zania si nimi, bez ch ci powtarzania i bez uczucia braku, gdy min . Zanim do tego
dojdziesz, wicz si w umiarkowaniu i w znoszeniu bez przykro ci jakiegokolwiek braku.
Dopiero wtedy b dziesz miał wszystko, gdy ci przestanie dolega to, e nie masz.
O przykazaniu pi tym wiesz ju , e nie tylko zabrania łapówek", lecz oczekiwania
jakichkolwiek zamierzonych przez ciebie wyników. wicz si w tym, aby nie powstał w tobie
ani cie uczucia rozczarowania, gdy wynik twej pracy nie jest taki, jak sobie obiecywałe .
Bezwarto ciow zatem b dzie twoja praca dopóty, dopóki nie przestaniesz po da nawet
uczucia zadowolenia z jej spełnienia. Gdy cieszysz si po spełnieniu uczynku dobrego, sam
obni asz jego warto , bo budzisz w sobie pró no .
Uczynki dobre nie s zasług , tylko powinno ci i nic ci si za nie nie nale y. Cieszy si z
nich byłoby tak sam naiwno ci , jak cieszy si z wypełnienia obowi zków, które przecie
zobowi załe si wypełnia . A gdy cieszysz si z nich dlatego, bo widzisz, e inni swoich nie
wypełniaj , to budzisz nie tylko pró no , ale grzeszysz przeciwko nakazowi drugiemu i
trzeciemu, bo nie mo esz wiedzie , czy oni nie wypełniliby ich równie dobrze jak ty, gdyby
byli w twoich warunkach.
Nazwiesz to mo e wymaganiem zbyt wysokim, ale zwa , e cie ka tajemna prowadzi ponad
poziom człowieczy, zatem wymaga słusznie od uczniów wła ciwo ci ponadludzkich.
Przytocz ci przykład, na którym zmierzysz wysoko tych wymaga . Nakaz trzeci zabrania
kłama , ale nie nakazuje prostowa za wszelk cen kłamstw obcych. Na dalszych stopniach
b dziesz si wprawiał w tym, aby słuchaj c mów nielogicznych, a nawet wprost bł dnych,
umie wobec nich zachowa si zupełnie milcz co, nawet nie pomy le przy tym, e ty to
wiesz lepiej. A ju wprost grzechem byłoby odczu przy tym zadowolenie lub dum , e ty to
wiesz lepiej.
VII
NIJAMA (NABYWANIE CNÓT)
Uprawianie jamy miało za cel oczy ci twe ciała z przeszkadzaj cych zanieczyszcze .
Usuwaj c je robisz wolne miejsce dla wbudowania w twe ciała zalet, które uprzednio nie
mogły si w nich zmie ci . Wiesz ju , e nijama obejmuje "szatsampatti", czyli sze cnót
zdefiniowanych ci le jeszcze za czasów ankaraczarji. Podobnie, jak w przypadku pi ciu
przykaza jamy, tak i poj cie sze ciu cnót rozszerzyło si znacznie od czasów
staroindyjskich.
Pierwsze z tego "sze ciostopniowego przygotowania" nosi nazw "szama" i obejmuje
kontrol nad my lami. Idzie o to, aby o ka dej my li swojej wiedział, e ona jest i co robi;
inaczej mówi c, aby nie dopuszczał do powstawania my li pod wiadomych. Dotychczas
39
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zdarzało ci si bardzo cz sto, e w czasie, gdy miałe czym zaj t uwag , my l twoja
pracowała w całkiem innym kierunku, a mało kiedy u wiadamiałe sobie potem przebieg tej
my li. Obserwuj c siebie uwa nie, spostrze esz, jak cz sto podczas czytania, pisania, nawet
liczenia, my lisz równocze nie o czym zupełnie innym. Nawet podczas my lenia o czym z
uwag , biegnie druga my l pod wiadomie w innym kierunku.
Z takich my li pod wiadomych rodz si owe niewytłumaczone na pozór, nastroje
przygn bienia i zgry -liwo ci, bo my li tych nie kontrolujesz, wi c bez przeszkody dochodz
do pesymistycznych nielogiczno ci. Ró ne pokusy cz sto maj równie ródło w takich
my lach niekontrolowanych, bo zanim si spostrze esz, my l taka wzbudzi ju współdrganie
w ciele astralnym, a ono nast pnie zadziała dalej w dół a do ciała fizycznego.
Albowiem naprzód przychodzi proste pomy lenie, potem ywe wyobra enie, potem
upodobanie, potem wyst pne poruszenie serca, na koniec przyzwolenie" (E. 80). A to "proste
pomy lenie" bywa cz sto pod wiadome, nie wiesz nawet, e takie pomy lenie ju w tobie
powstało, a spostrzegasz si dopiero, gdy pokusa ju rozkołysze twoje ciało astralne.
Drugim zadaniem, równie wa nym, jest kontrolowanie my li pod wzgl dem ich "wieku".
Zwyczajni ludzie, zwłaszcza tzw. "praktyczni", bywaj bardzo wygodni. Zamiast tworzy
nowe my li, posługuj si z upodobaniem my lami dawnymi, wydobytymi z lamusa
pami ciowego, nawet nie własnymi, lecz wpojonymi im jeszcze na ławie szkolnej lub
zaczerpni tymi w ogóle sk d z zewn trz. Takie my li gotowe, tylko od wie one w mózgu na
nowo, rzadko kiedy dadz si dostosowa ci le do rzeczy nowych. Dlatego te takie
"praktyczne" my lenie jest, co najmniej, bardzo zacofane, je eli nie wprost bł dne. A od tego
musisz by wolny. W wiatach nadzmysłowych b dziesz napotykał ci gle zjawiska
najzupełniej nowe, do których nie dorosło twoje dawne my lenie, wydobyte ze starych
zasobów. Je eli zatem obserwujesz jakiekolwiek zdarzenie lub zjawisko, uwa aj pilnie, czy
poj cie o nim urabiasz sobie nowymi my lami, wła nie wydobytymi z przedmiotu
obserwowanego, czy te wpadasz w nałóg dotychczasowy i operujesz my lami gotowymi z
twych do wiadcze dawniejszych.
Trzecim zadaniem jest umiej tno odró niania nie tylko my li starych od wie ych, lecz
tak e my li własnych od obcych. Zapewne nie zwracałe na to dotychczas uwagi, ile my li
bierzesz z zewn trz, bez kontrolowania ich warto ci. W tym roju my laków, który owija
chmur twe ciało my lowe, stosunkowo niewiele mie ci si "inspiracji" warto ciowych, bo
wiesz ju , e obce my li, to inspiracje, bez wzgl du na ich warto . "Równe przyci ga
równe", zatem otaczaj ci my li dorównuj ce swym poziomem twoim my lom. Gdy
oczy cisz swe ciało my lowe, przerzedzi si ten obłok my laków, które ci dotychczas
otaczały, bo my li wysokie s stosunkowo rzadsze. Wysokie drgania twego oczyszczonego
ciała my lowego b d odtr ca wszelkie ni sze my laki, podobnie jak widełki stroikowe
odtr caj zbli one do nich przedmioty. Dopiero wtedy twoje inspiracje zaczn przybiera na
warto ci, zasługiwa na miano natchnie prawdziwych. Wówczas b d pochodzi ju nie od
ludzi zwyczajnych, lecz od Mistrzów lub od innych wzniosłych Istot hierarchii duchowej.
Czwartym zadaniem jest kontrola logiczno ci my lenia. Nie wystarczy my le pod wiadomie,
a u wiadomi sobie tylko wniosek ko cowy. Powiniene zanalizowa krytycznie cały ła cuch
my lowy, zbada , czy jego ogniwa wi
si ze sob logicznie, sprawdzi , czy nie ma w nim
przerw lub przeskoków, a zwłaszcza skontrolowa czy nie wł czaj si do ła cucha
wnioskowania jakie my li zabł kane z zewn trz. Wtedy b dziesz mógł mie gwarancj , e
40
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
cały ła cuch my lowy zbudowałe prawidłowo, a zatem wniosek ostateczny musi by
logiczny. W ten sposób dojdziesz do my lenia naprawd "zdrowego", a takie zdrowe ciało
my lowe b dzie oddziaływało uzdrawiaj co na twe ciała ni sze.
Drugim z sze ciu "przygotowa " jest dama czyli kontrola nad post pkami. Nie idzie tu od
razu o post pki doniosłe, ale, przede wszystkim, o te mniej wa ne, które wła nie najłatwiej
uchodz twej kontroli. Zwa , ile to ruchów wykonujesz nie wiadomie. Id c machasz r kami
lub kiwasz głow , siedz c bawisz si palcami lub pierwszym lepszym przedmiotem, który ci
w r ce wpadnie. Czynisz to bezmy lnie, a całkiem niepotrzebnie. Marnujesz na to wiele
energii ciała eterycznego, któr mógłby spo ytkowa owocniej. Przypatrz si sobie, a
spostrze esz, e ty nawet chodzi nie umiesz. Id c uderzasz o chodnik obcasami tak mocno,
jakby go miał rozbi lub posuwasz si po nim, jakby nogi twe miały go oszlifowa obuwiem.
W dodatku niesiesz bez potrzeby r kawiczki lub ci k lask , któr si nie podpierasz, tylko
uderzasz ni z całym skupieniem o kamienie chodnika. Bez tych przedmiotów nie wyszedłby
na ulic , ale pakunek półkilowy ju by ci ci ył, wi c ka esz go ze sklepu dostarczy sobie do
domu. Wychodz c z domu, zamykasz drzwi bezmy lnie, a potem w połowie drogi wracasz,
bo nie wiesz, czy zamkn łe drzwi czy zostawiłe otwarte. Jedz c czytasz lub rozmawiasz z
tak uwag , e potem nie wiesz, co zjadłe , ile zjadłe i czy w ogóle ju jadłe . Pisz c list
przypominasz sobie dopiero po jego zaklejeniu, e wła ciwie napisałe o wszystkim innym,
tylko nie o tym, co było celem twego listu.
Otó , takie wypadki – i tysi ce podobnych – nie powinny si zdarza uczniowi tajemnemu.
Ka da czynno , czy to drobna, czy wa na musi mie swe umotywowanie logiczne, w
przeciwnym razie byłaby niepotrzebna. Ponadto, ka da powinna wynika logicznie z
poprzedniej. Je eli idziesz na przechadzk , aby u y powietrza, nielogiczne byłoby
kierowanie si w ludne dzielnice miasta. Słuchaj c koncertu, nie zyskasz nic z niego, je eli
b dziesz wówczas my lał o swych interesach lub rozmawiał z s siadk . Udaj c si w podró
kilkugodzinn , nie masz po co zabiera ze sob zapasów ywno ci. Maj c do załatwienia
jedn spraw zaraz, a drug bez ograniczenia terminu, nie zaczynaj od tej drugiej, bo mo e ci
potem zabrakn czasu na pierwsz . Chowaj c przedmioty do szaf lub szuflad, zwró uwag
na to, gdzie je kładziesz. Gdyby to czynił bezmy lnie, nie tylko nie znalazłby ich potem,
lecz na dodatek poprzewracałby inne przedmioty, o których jeszcze pami tasz, gdzie le , a
potem musiałby szuka i tamtych.
Układaj c je, popełniałby nielogiczno , kład c na spodzie te, których cz sto potrzebujesz, a
na wierzchu mniej u ywane. Wszystko to s rzeczy zrozumiałe wprawdzie same przez si , a
jednak przyznasz sam sobie, e nie zawsze trzymałe si tu najprostszej logiki. Do kontroli
post pków nale y zatem układanie czynno ci w pewnym porz dku logicznym, aby jedna z
drugiej wynikała, a nie sprzeciwiała si jej lub j niweczyła. wicz c si w tym starannie,
dopiero spostrze esz, ile to czynno ci musiałe wykonywa bez potrzeby, bo unikn łby ich
przy odrobinie uwagi i zastanowienia. Wówczas ocenisz, ile czasu i energii na nie
marnowałe .
Uparama jako trzecie przygotowanie, zawiera w sobie, przede wszystkim, wytrwało w
utrzymywaniu si na swej drodze yciowej, a nast pnie liczenie si z rzeczywistymi
warunkami tej drogi. Mo na to okre li jednym słowem: obowi zkowo . Je eli podj łe si
czego z pełn wiadomo ci, to jest ju twój obowi zek i masz go wykonywa z cał
sumienno ci . Zanim przyjmiesz na siebie nowe zobowi zanie oblicz dokładnie czy sprostasz
mu, a przede wszystkim, czy to potrzebne. Podejmuj c si lekkomy lnie nowych
41
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
obowi zków, mógłby dla nich zaniedbywa dawniejsze, mo e wa niejsze od nowych.
Oczywi cie, e wszelka zmiana jest miła i przyjemnie byłoby co pewien czas zmienia swe
obowi zki, swe czynno ci ni wykonywa ci gle te same. Ale obowi zki spełniasz nie po to,
aby ci było przyjemnie, lecz po to, aby był na wiecie potrzebny. Nie robi c nic, byłby
paso ytem, trutniem, zabierałby tylko miejsce innym na wiecie. Je eli s dzisz, e gdyby
miał swobod wyboru, potrafiłby wybra sobie obowi zki o wiele bardziej odpowiadaj ce
twym zdolno ciom i korzystniejsze dla bli nich, to po prostu blu -nisz, bo przypisujesz sobie
rozum wi kszy ni tym wzniosłym Istotom, które rz dz zarówno wiatem jak i tob .
Gdyby był naprawd zdatny do innych obowi zków, otrzymałby je niew tpliwie. Spełniaj
zatem twe dotychczasowe obowi zki z cał miło ci i dokładno ci , aby wykazał tym, e
potrafisz wykonywa ka de. Wtedy dopiero do innych doro niesz. Nie uwa aj jednak twych
obowi zków za przymus, za niewol . Wykonuj c je nie strój miny galernika. Wszak nikt ci
do nich nie zmuszał, wzi łe je na siebie sam, z cał wiadomo ci tego, e przyjmujesz je po
to, aby je wypełnia . Skoro dobrowolnie je na siebie przyj łe , mógłby je z własnej ch ci
porzuci , nawet dzi , natychmiast. Jednak, przyj wszy je na siebie, przyj łe te ich
nast pstwa. Porzucaj c, poniesiesz te konsekwencje tego porzucenia. Masz wolny wybór i
zupełn swobod , nikt ci tu nie ponagla, ani w tym, ani w tamtym kierunku.
Zastanów si jednak powa nie i zajrzyj w gł b duszy, a zobaczysz to, czego by chciał
naprawd . Chciałby , aby mo na było porzuci obowi zki i by kto inny, a nie ty, ponosił
nast pstwa tego porzucenia. Tak si jednak nie godzi post powa , zabrania ci tego twoje
sumienie. A wi c, sumienie chce czego innego, a ty czego innego. Jeste w niezgodzie z
sumieniem. St d wynika niech do obowi zków. Bo jeste w niezgodzie nie ty, tylko twoja
ja ni sza, twe ciała. One nie lubi obowi zków, wolałyby zabaw i przyjemno ci. A nie
lubi dlatego, bo jeszcze nie s oczyszczone, jeszcze w nich tkwi egoizm, zarozumiało , całe
góry tego miecia, które masz dzi ki wykonywaniu zalece jamy usun .
Tutaj, w uparamie, idzie o co innego. Masz nie usuwa , lecz wbudowywa . Masz wbudowa
w sw natur to stałe i silne prze wiadczenie, e ty nic nie musisz. Jeste istot woln i
swobodn najzupełniej. Masz zawsze i wsz dzie niczym nie skr powany wybór. Mo esz w
ka dej chwili post pi w sposób wprost przeciwny ni dotychczas, a je eli tak nie
post pujesz, to tylko dlatego, e sam nie chcesz. A nie chcesz dlatego, bo my lisz ju o tyle
logicznie, e nie oczekujesz, aby mo na było wybra sam przyczyn , bez skutków. Wolisz
zatem te, a nie inne, nast pstwa.
Je eli spotykaj ci przykro ci lub cierpienia, które pozornie nie s nast pstwami tych
obowi zków, jako wprost z nimi nie zwi zane, to zauwa , e wła nie dlatego wybrałe te, a
nie inne obowi zki, aby móc przy nich odcierpie owe przykro ci. Wybrałe je mo e nie
wczoraj i nie przed rokiem, ale sam je wybrałe na pewno. Wiesz ju tyle o reinkarnacji i o
karmie, aby poj , e te warunki, w których teraz yjesz wybrałe sobie przed swym obecnym
wcieleniem. Czy wybrałe sam czy przez Lipika [Wg ródeł ezoterycznych: Lipika
(Lipikowie) s to Władcy Karmy zbudowani z kosmicznych eterów. Duchy Uniwersum.
Zob.: Alice Bailey: A Treatise on Cosmic Fire. ("Traktat o Ogniu Kosmicznym" – masz.
powielony) – przyp. red.], to rzecz oboj tna, bo wybór odbywał si na równiach arupa, na
których nie jeste czym innym ni Lipika. Patrz c z tego punktu widzenia na swe zadania
yciowe, b dziesz układał je zgodnie z celami rozwoju, zarówno własnego, jak całej
ludzko ci. Zrozumiawszy swój cel, b dziesz do d ył wytrwale, bez zniech cania si i
42
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zbaczania z drogi obranej dla uzyskania jakich ubocznych celów lub unikni cia przeszkód i
konieczno ci ich przezwyci ania.
"Dobrze jest, e do wiadczamy niekiedy przykro ci i przeciwno ci, albowiem one cz stokro
budz serce w człowieku, przypominaj c mu, e jest na wygnaniu i e przeto nie ma pokłada
nadziei w adnej rzeczy tego wiata" (E. 75).
Titiksza opiera si wła nie na takim zrozumieniu swych zada yciowych i na wynikaj cej
st d cierpliwo ci w znoszeniu niepowodze i przykro ci. Obejmuje nadto tolerancj wobec
wszystkich ludzi i stworze . O tej wyrozumiało ci dla bli nich mówi si wiele, ale rozumie
si pod ni cz ciej pobła liwo i słabo ni tolerancj . W swoim otoczeniu masz ludzi
ró nych: złych i dobrych, głupich i rozumnych. Jednych nie znosisz, drugich lubisz, chocia
wiesz ju , e nie ma ludzi złych ani głupich, a s tylko bł dz cy, bo nie wiedz ["Je li chcesz,
aby ci drudzy znosili, zno drugich. Patrz, jak ci jeszcze daleko do owej prawdziwej miło ci
i pokory, która na nikogo nie umie si gniewa albo obrusza , jeno na siebie. Niewielka to
rzecz, umie obcowa z dobrymi i łagodnymi: to bowiem z przyrodzenia wszystkim si
podoba; bo ka dy lubi spokój i bardziej miłuje tych, którzy si z nim zgadzaj " (...) (E. 146)].
Gdyby ci jednak powiedziano, e jutro wszyscy wyjad do Ameryki i nie wiadomo czy
wróc , to zachowałby si całkiem inaczej wobec tych ludzi, z którymi si stykasz. Byłby
bardziej wyrozumiały dla ich bł dów i słabostek, nie dałby od nich, aby byli takimi, jakimi
ty chciałby ich mie , nie kierowałby si wobec nich tak bardzo swymi upodobaniami i
niech ciami. A przede wszystkim, nie czułby si tak osobi cie ura ony przez lada drobiazg
lub słówko z ich strony. Powiedziałby sobie: "Jutro ju si z nimi rozstan i mo e nigdy ich
nie zobacz " i łatwiej przebaczyłby im te drobnostki, których im teraz wybaczy nie mo esz.
Zdobyłby si na znacznie wi cej serdeczno ci i współczucia dla nich i starałby si
szczerzej, aby nie by dla nich przykrym. Niejedn przysług , której im wy wiadczy dzi ci
si "nie chce", bo mo esz jutro, wy wiadczyłby im zaraz, nim odjad , aby zachowali dobr
pami o tobie. O ile gorliwiej wykonywałby to wszystko, gdyby ci powiedziano, e oni ju
jutro umr . Nawet dla twego wroga znienawidzonego wykrzesałby iskierk sympatii i
pojednania. Przecie nie mo esz wiedzie , czy który z nich nie umrze do jutra. Zostaniesz
wówczas z wiecznym wyrzutem w duszy, e si z nim nie pojednał, nie wybaczył mu uraz i
nie naprawił krzywd, jakie mu dawniej wyrz dzałe . Titiksza wła nie da od ciebie, aby
wobec wszystkich współludzi zachowywał si zawsze tak, jakby widział ich po raz ostami,
jakby jutro mieli z pewno ci umrze . Postaraj si przemy le to w duszy jak naj ywiej i
przyswój to sobie jako zasad post powania z lud mi w yciu. Natomiast wobec rzeczy
zachowaj si w sposób nieco odmienny. Zachowuj si wobec nich tak, jakby ty miał jutro
umrze . Przez to one przestan by dla ciebie tak niesłychanie wa ne i cenne, tak warte
posiadania, tak zazdro nie bronione, aby ich kto inny nie u ywał. Podobnie zachowuj si
wobec zdarze , wobec rozczarowa lub przykro ci. Zniesiesz je o wiele łatwiej, gdy
pomy lisz, e one jutro ju si sko cz . Nie b dziesz miał nawet ochoty ali si na nie
komukolwiek, aby nie wyda si mu tak marnym i niecierpliwym w chwilach ostatnich.
Pi t w grupie sze ciu przygotowa jest raddha czyli wiara i ufno w siebie. Nie ma to
jednak nic wspólnego ze zbytni pewno ci siebie jak cechuj si ludzie zarozumiali lub
bezczelni. raddh nosi si w sobie, nie na sobie. Na zewn trz nikt jej nie spostrzega, bo ona
odnosi si do zdarze , nie do ludzi. Wspomniałem ci ju , e na " cie ce" b dziesz stawał oko
w oko ze zdarzeniami dotychczas ci nie znanymi, a b dziesz stawał sam, bez niczyjej opieki
lub ochrony. Jak e wi c wytrzymałby je, skoro wobec zdarze codziennych, dobrze ci
znanych rozumem i do wiadczeniem yciowym, tracisz ufno w siebie?
43
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Sam wiesz, jak marne s czasem przeszkody lub przeciwno ci, które odbieraj ci ufno w
siebie, zniech caj do dalszych prób. Jednak e nawet dziesi tki i setki niepowodze nie
powinny ci zra a do prób ponownych. Jedynym powodem do zaprzestania dalszych
wysiłków powinno by tylko prze wiadczenie, e na drodze wybranej nie jest mo liwe
osi gni cie celu i to dla nikogo, nie tylko dla ciebie jednego. Zapami taj przy tym zdanie w.
Augustyna: "Potuerunt hi et hae, cur non tu Augustine?" ("Mog inni, dlaczego nie ty,
Augustynie?"). Je eli inni mogli doj do celu t drog , to dlaczegó i ty miałby nie doj ?
Przecie masz i w lady Mistrza, a jak e pój zdołasz, skoro potykasz si ju przed
progiem? Jak e ma Mistrz poda ci r k pomocn , skoro tracisz ufno w ni , skoro nawet
tracisz wiar w istnienie tej r ki?
Rzecz prosta, e te pot gi, które chciałyby ci zatrzyma na ziemi, w swym panowaniu, b d
wszelkimi sposobami zaciemniały i podwa ały w tobie wiar w Mistrza i ufno we własne
siły. To s wła nie te okresy ciemno ci duchowej, o której ci wspominałem. W nich b dzie ci
si wydawa , e cała wiedza tajemna ze swymi naukami o Mistrzach i o siłach wy szych w
człowieku, to brednie lub obł d, szydz cy ze zdrowego rozs dku, e droga, któr idziesz nie
wiedzie do wiatła, lecz prosto w jak ciemno bezdenn . Je eli wówczas stracisz wiar w
Mistrza, przestanie on istnie dla ciebie naprawd . Gdy stracisz wiar we własne siły, stracisz
i te siły, a wówczas staniesz si łupem rozpaczy lub obł du. Dlatego to tak niezb dna jest
samokontrola my li, jako pierwsze z przygotowa . Ciemno duchow mog podsyca tylko
twe my li stare, pochodz ce jeszcze z czasów przed twym wst pieniem na cie k . One to
przeszkadzaj ci wierzy w co nowego dlatego tylko, e jest to sprzeczne z nimi.
Dlatego te , nie b d zbyt po pieszny w s dach, a zwłaszcza w zaprzeczaniu. Gdy słyszysz
lub czytasz o czym odmiennym od twych dotychczasowych poj lub do wiadcze , nie mów
pochopnie, e to nieprawda lub, e to istnie nie mo e. Wstrzymaj si ze swym s dem, aby
go potem nie musiał poprawia . B d jednak zawsze gotów zmieni swój s d bez alu, gdy
tylko przekonasz si , e był mylny. Inaczej mówi c, pozb d si uporu w my lach, bo upór,
to zacofanie. Taki upór miewaj zwykle ludzie, gdy mówi , e "zasady" nie pozwalaj im
zmieni zdania. Zwłaszcza wobec rzeczy nowych, nie upieraj si przy swych "zasadach"
starych, lecz b d zdolny wyrobi sobie poj cia całkiem nowe, tym rzeczom odpowiednie.
Szóstym, ostatnim przygotowaniem jest samadhana, równowaga wewn trzna, co oczywi cie
nie jest równoznaczne z wewn trzn oboj tno ci . Stoicyzm polega wła nie na oboj tno ci
wobec wra e przykrych i miłych, zmierza zatem do pewnego przyt pienia wra liwo ci.
Samadhana natomiast, jest jednym z przygotowa , nie mo e zatem by jego brakiem, a wi c
np. brakiem wra liwo ci. Stopnie cie ki b d rozwija w tobie wra liwo we wszystkich
kierunkach. Czym innym jest jednak odczuwanie wra e , a czym innym poddawanie si
wra eniom. Mamy na my li osi gni cie tego, aby odczuwaj c wra enia, zarówno
najsilniejsze jak i najsubtelniejsze, umiał nie ulega adnemu z nich, nie dał si im opanowa .
Powiniene stale zachowywa pełn władz nad oddziaływaniem wra e na ciebie, nie da
si im nigdy wytr ci z równowagi.
Gdy ci spotkała rado wielka, oddawałe si jej bez pami ci i bez miary, po prostu "nie
posiadałe si " z rado ci, jak to si słusznie okre la. Gdy natomiast spotkało ci
niepowodzenie lub bole , wpadałe od razu w bezdenn rozpacz. Otó , od takich wyskoków
i wybuchów masz si odzwyczai , masz si zawsze "posiada ", nigdy siebie nie traci . ¬le
wiadczyłyby o twej równowadze wewn trznej takie ci głe wahania, takie przeskoki od
rado ci do rozpaczy, od optymizmu do pesymizmu. Wiesz, e nie idzie tu o zoboj tnienie.
44
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Wolno ci odczuwa rado i smutek, a nawet potrzeba, aby je odczuwał jak naj ywiej, bo z
tego odczuwania ukształtuj ci si i dojrzej narz dy duszy. Idzie o to, aby nie wpadał w nie
bez miary, nie ton ł w nich całkiem, nie tracił w nich siebie i zdrowego s du o rzeczach.
Poddaj c si takim wahaniom, zu ywałby niepotrzebnie wiele energii duszy na te gwałtowne
drgania twego ciała astralnego, a tej energii potrzebujesz do wa niejszych celów. Jest to tak
samo, jakby maj c pisa wzi ł r k ogromny zamach i ugodził w papier piórem tak silnie, e
zostałby przebity, natomiast do pisania wystarczy znacznie mniej energii. Zatem oszcz dzaj
siły duszy tak samo, jak oszcz dzasz siły fizyczne, bo to, co zaoszcz dzisz da ci zwi kszenie
twej warto ci ponad ludzk przeci tno . Siły te b d ci bardzo potrzebne w chwilach
niebezpiecze stwa lub za mienia duchowego, w chwilach nieszcz
lub zawodów, aby pod
ich brzemieniem nie upadał, nie tracił wiary w swe siły. Masz teraz lepsze wyobra enie o
tym, czym jest szatsampatti. Nie wyczerpuje ona jednak zakresu twych zada na stopniu
nijamy, bowiem to "sze ciostopniowe przygotowanie", a wiec cała szatsampatti razem,
tworzy dopiero jedn z czterech cnót, które masz wbudowa w twe ciała. Cnoty te, znane w
szkołach tajemnych, tak e pod mianem czterech kwalifikacji, s nast puj ce: 1. viveka,
rozró nianie rzeczy trwałych od znikomych, 2. viraga, moc nie dbaj ca o wyniki stara , 3.
szatsampatti – znane ci ju sze ciostopniowe przygotowanie i 4. mumukszu – d enie do
wyzwolenia [Wyzwolenie (ind. moksza, muktu): "zbawienie", osi gni cie stanu wiecznej
szcz liwo ci (ananda), wolnego od zmian, mierci i narodzin, oswobodzenie z "koła
narodzin i mierci" (sansara). Zob. Mały słownik klasycznej my li indyjskiej, wyd. Semper,
Warszawa, 1992 – przyp. red.]. Przy wyliczaniu stopni cie ki nie było potrzeby ich
wymienia , spostrze esz sam, jak te "kwalifikacje" s zbie ne z zadaniami jamy i nijamy,
które poznałe dotychczas.
Najwi cej szczególnych stara wymaga viveka. Dobrym do niej przygotowaniem jest takie
zachowanie wobec ludzi, jakby oni ju nazajutrz mieli umrze , a wobec rzeczy takie, jakby
ty sam miał umrze jutro. Zachowuj c odpowiedni dystans, łatwiej dostrze esz to, co w
ludziach i rzeczach jest przemijaj ce, a co ma znaczenie trwałe. Zaczniesz wówczas
pojmowa , e słowa, a nawet post pki twych bli nich, to szczegóły przemijaj ce, chwilowe,
bez trwałego znaczenia, a wa ne s w nich tylko ich skłonno ci, ich uzdolnienia, ich linie, po
których id , a raczej tylko same kierunki tych linii.
.Człowiek bez wykształcenia, który w słowach nieudolnych i post pkach szorstkich, ujawnia
sw prawo charakteru i altruizm, b dzie dla ciebie warto ciowy, bo jego prawo i miło
do ludzi, to linia, po której idzie, a brak wykształcenia i szorstko w zachowaniu si , to tylko
szczegóły przemijaj ce, bez trwałego znaczenia. Staniesz si natomiast całkowicie oboj tny
na czyje stanowisko społeczne, wpływy, maj tek, ogład towarzysk , nawet zasób
wykształcenia ksi kowego. Nie zwiod ci słówka pochlebne lub pi knie brzmi ce frazesy,
je eli pod nimi wyczujesz fałsz, egoizm, interesowno , bo u takiego człowieka nie
dopatrzysz si adnej linii yciowej lub, co gorsza, ujrzysz lini wyra nie w dół biegn c .
Nawet działalno społeczna, praca naukowa lub twórczo artystyczna znajdzie twe uznanie
wtedy tylko, gdy dany człowiek uprawia j nie z pobudek egoistycznych, bo rozstrzygaj ce w
twym warto ciowaniu b d zawsze same pobudki, a nie to, jakimi rodkami s
urzeczywistniane.
Podobny sprawdzian zastosujesz do przedmiotów, do zjawisk natury i do zdarze . Patrz c na
kwiat, zauwa ysz w nim to, co jest trwałe, a wi c kwitni cie, d enie do rozwoju, i odró nisz
od rzeczy tak znikomych jak jego kształt szczególny, barwa, liczba płatków itp. Ogl daj c las,
45
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
podkre lisz jego cechy trwałe takie jak: ochrona przed wiatrem, mieszkanie dla ptactwa i
zwierzyny, zbiornik o ywczego powietrza, i odró nisz od cech przemijaj cych jak jego wiek,
drzewostan, warto opałowa lub budulcowa itd. Rozmy laj c o wojnie, pominiesz jej stosy
trupów, zniszczenie mienia i przesuni cie granic politycznych, ale zwrócisz uwag na zmian
formy rz dów po wojnie, objawy bohaterstwa jednych wojsk wobec tchórzliwego egoizmu
drugich, rozwój mierciono nej techniki, zasady układów pokojowych. Rzecz tak powszednia
jak np. lampa, odkryje ci sw warto dla nauki, pracy, komunikacji, bezpiecze stwa, a nie
zaprz tnie ci uwagi szczegółami tak znikomymi jak jej warto w pieni dzu, nawet
artystyczna, materiał o wietleniowy, wygodna konstrukcja lub zalety dla zdrowia.
Viraga opiera si na wynikach twych wicze w Karma jodze. W poprzednim rozdziale
znalazłe wskazówki, e najzupełniej oboj tne powinno by dla ciebie to, czy wynik twych
czynno ci odpowiada oczekiwanemu. Teraz masz pój jeszcze dalej. Oboj tne powinno ci
by jeszcze to nawet, czy zamiary twe w ogóle zdołasz wprowadzi w czyn, nie mówi c ju o
owocach tego czynu. Gdy wst pisz na cie k , zdarza ci si b dzie coraz cz ciej, e
czynno ciom, nawet najprostszym i najłatwiejszym, b dzie stawa na przeszkodzie jakie
zadanie niespodziewane i pilne, dla którego b dziesz musiał zaplanowan czynno odło y
na pó niej. B dzie dosłownie tak, e ilekro powiesz sobie: "Teraz zajm si tym a tym" ju
przed zacz ciem pojawi si konieczno zaj cia si czym innym. Nie b dziesz mógł czyni
tego, co chcesz, lecz co całkiem innego, nieoczekiwanego i nieprzewidzianego.
Takie sposobno ci zsyła ci Mistrz, aby mógł uprawia virag , a zarazem sprawdza , jak
daleko posun łe si naprzód w oczyszczaniu si ze zniecierpliwienia. Pocz tkowo nie b dzie
ci łatwo zwalczy zniecierpliwienie gdy np. wła nie wychodzisz z domu w pilnej sprawie, a
w drzwiach zast puje ci drog go , którego musisz przyj . Nawet najbłahsze drobnostki
b d ci uczyły viragi. Gdy sobie powiesz: "Teraz b d czytał" wła nie po otwarciu ksi ki
b dziesz musiał oderwa si od niej, aby załatwi jak piln spraw lub wykona czynno ,
której wcale nie przewidywałe . Gdy uło ysz si w łó ku do snu, aby rozkoszowa si
spokojnym wypoczynkiem, b dziesz musiał wsta , nawet kilkakrotnie, zanim wreszcie
poło ysz si spokojnie, rozmy laj c o tym, ile to rzeczy nieprzewidzianych mo e si mie ci
"mi dzy ustami a brzegiem pucharu". Taki los b dzie ci si wydawał prawdziwym
utrapieniem, ale tylko dopóty, dopóki nie zaczniesz reagowa na krzy owanie twych planów
z niezm conym spokojem, bez cienia niecierpliwo ci. Dopiero wówczas odzyskasz swobod
działania, chocia od czasu do czasu ponowi si jeszcze takie próby, aby mógł sprawdzi ,
czy nawyk niecierpliwienia si z byle powodu nie wkradł si w dusz na nowo.
Trzeci kwalifikacj tworzy znana ci ju szatsampatti, a czwart jest mumukszu. Wyraz ten
bł dnie tłumaczono jako "pragnienie wyzwolenia" lub "t sknot do nirwany", chocia
znacznie pro ciej byłoby przetłumaczy jako "d enie do wybawienia". Mumukszu była dla
pradawnych uczniów tajemnych rzeczywi cie t sknot do nirwany, bo wiesz ju , e
Praindowie wie o t nirwan opu cili i czuli si le w skr powaniu ziemskim. Jednak dla
nas, ludzi współczesnych, zbawienie nie polega na samolubnym uciekaniu z Ziemi, lecz na
zł czeniu si z Chrystusem. To zjednoczenie si jest naszym ideałem, aby my mogli z cał
wewn trzn szczero ci mówi : "Nie moja, ale Twoja niech si dzieje wola!". Je eli zatem,
mumukszu ma oznacza "pragnienie wyzwolenia", to wyzwolenie b dzie si odnosiło do
naszej ja ni ni szej. Masz si wyzwoli z p t twych ciał ni szych, oswobodzi si od ich
władzy, pragn tego oswobodzenia. Tego wła nie pragn łe i dlatego szukałe wst pu na
cie k . To pragnienie utrzymuj w sobie ywe i piel gnuj starannie, bo ono dodaje ci sił do
wspinania si po stopniach stromych i trudnych.
46
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Gdy dojdziesz a tam, na szczyt, do Chrystusa, b dziesz oswobodzony. Ciała twe b d
wówczas nie władcami twoimi, lecz narz dziami posłusznymi i sprawnymi, którymi b dziesz
si posługiwał przy współpracy nad post pem ludzko ci, nad jej zbawieniem. Nie b dziesz
t sknił do uciekania z Ziemi, lecz do pracy na niej, zostaniesz czeladnikiem Chrystusowym.
Rzecz prosta, e nie oznacza to przywi zania si do dóbr ziemskich. B dziesz wówczas ju na
tym stopniu, na którym nie wi e ci nikt i nic. B dziesz oswobodzony. Wszystko, co masz,
b dziesz oddawał na usługi ludzko ci, dla jej dobra. Sam dla siebie niczego nie zapragniesz i
wła nie dlatego b dziesz miał do rozporz dzenia rodki najpot niejsze, jakie mo e mie
mocarz najwi kszy wiata, aby tych rodków mógł dla wiata u ywa .
Na stopniu nijamy masz przed sob wbudowanie całkiem nowych wła ciwo ci na miejsce
tego miecia, które usuwasz dzi ki uprawianiu jamy. Rzecz prosta, e z tym wbudowaniem
nie b dziesz zwlekał a do zupełnego oczyszczenia, zwłaszcza e ono nie ko czy si nigdy,
lecz w miar jak b dzie przybywa opró nionego i oczyszczonego miejsca, b dziesz w nie
wstawiał stopniowo nowe własno ci. Dostrze esz wtedy, e stopnie cie ki nie id kolejno po
sobie, lecz biegn równolegle obok siebie, tylko pocz tek ich jest kolejny. Na dalszych
stopniach spostrze esz to jeszcze wyra niej.
VIII
ASANA (POSTAWA YCIOWA)
Niemowl dlatego najpierw uczy si siedzie , potem sta , a na ko cu chodzi , bo do tych
pozycji ciała dostosowuje swoje ciała niewidzialne. Taki porz dek koLejny w układaniu ciała
przy wiczeniach b dziesz musiał zachowa i ty, aby wiczenia odbywały si prawidłowo.
Dla Indów pozycja ciała podczas wicze była warunkiem bardzo szczegółowo
opracowanym, bo ciała te wdziewali na siebie dopiero od niedawna. Przepisy najbardziej
drobiazgowe opracowała materialistyczna Hatha joga i np. dla pranajamy stworzyła a 66
ró nych pozycji ciała: 32 asany, 24 mudry i 10 kumbhak. Rad a joga nie przywi zywała
takiej wagi do ciała fizycznego, przepisywała zatem pozycj ciała swobodn na tyle, aby
mo na j było zachowa bez zmiany przez czas dłu szy. Jedynym warunkiem było takie
uło enie ciała, aby głowa, szyja i kr gosłup tworzyły lini prost , potrzebn dla
niezakłóconego przepływu pr dów eterycznych. Lini prost zachowaj i ty w układzie ciała
podczas pratjahary, dharany, dhjany i samadhi. Pocz tkowo uprawiaj te wiczenia w pozycji
poziomej, uło ywszy si jak najwygodniej, pó niej mo esz przej do pozycji pionowej,
siedz c prosto lub stoj c.
Warunki asany nie ograniczaj si jednak tylko do układu ciała. Nazwa ta oznacza w
sanskrycie "postaw ", zatem postaw nie tylko cielesn , lecz tak e psychiczn lub duchow .
Nawet postawa cielesna, to nie tylko sam układ ciała, lecz tak e stan jego zdrowia, jego
nastrój, jego sprawno , wreszcie warunki jego otoczenia. Na nic ci si nie przyda
najstaranniej uło ona pozycja, je eli oł dek masz obci ony trudno strawnymi potrawami
lub je eli wła nie cierpisz na jak chorob lub dolegliwo , cho by tak niewinn jak katar
albo wreszcie je li jeste wyczerpany nadmiern prac . Tak samo nie poprawi sytuacji układ
ciała, je eli jeste rozdra niony, przygn biony lub zaniepokojony. Bezwarto ciowe b dzie
tak e układanie ciała, je eli nie jeste pewien, czy za minut nie przeszkodzi ci kto lub co
pilnego. Do wicze zatem potrzebny jest, oprócz warunków fizycznych, tak e odpowiedni
nastrój i otoczenie.
47
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Wiesz ju , e w Hatha jodze "jama" zawiera oczyszczenie si , lecz nie wewn trzne, a cielesne
i obejmuje przepisy tak dla nas proste jak codzienne mycie si , płukanie gardła i nosa,
czyszczenie z bów, opró nianie i utrzymywanie w sprawno ci jelit itp. To wszystko
wykonujesz i bez znajomo ci jogi, tylko na podstawie przyzwyczaje nabytych ju w
dzieci stwie. Przypomn ci tylko w tym miejscu, e taka higiena ciała nie jest czym , ponad
co mógłby czu si "wy szym", bo nie wolno ci jej zaniedbywa , ani nie docenia . Mo e
niektóre z tych wskaza zarzuciłe jako zbyteczne, ale przywró je w yciu codziennym, a
zauwa ysz jak s po yteczne. Wska ci tylko dwa, mo e lekcewa one przez ciebie. Myj c
si rano, nabierz na dło wody i wci gnij jaw oba nozdrza jak tylko mo esz najgł biej, aby
wypłuka wn trze jamy nosowej. Uchroni ci to od kataru, a głosowi nada d wi czno i
czysto . Tak samo szklanka zwykłej wody stawiana co dzie wieczorem przy łó ku, a
wypijana rano nie od razu, lecz ły kami co minut , podwy szy sprawno twych jelit tak, e
rodki apteczne nie b d ci potrzebne. Wiesz zapewne jak jest wskazane mycie wieczorem,
przynajmniej r k, je eli nie całego ciała, a to nie z powodu czysto ci po cieli, lecz przede
wszystkim, aby uwolni ciało od przyczepionych do niego cz steczek eterycznych tych ludzi i
przedmiotów, z którymi przez cały dzie si stykałe .
Wiesz ju , e prawdziwy "ty", to twoja ja wy sza, nie s zatem tob twe ciała: ani
eteryczne, ani astralne, ani nawet my lowe, a tym bardziej – ciało fizyczne. Musisz wi c
wobec twych ciał zaj postaw podpowiadaj c uczniowi tajemnemu. Ciało fizyczne to
tylko mechanizm, silnik, któremu siły nap dowej u ycza ciało eteryczne. Ciało astralne, to
stworzenie ywe i maj ce własny organizm i własne pop dy, ale to równie jeszcze nie ty.
Nawet ciało my lowe, to tak e nie ty, tylko twoja maszyna do my lenia, a wi c do
porównywania i s dzenia. Te ciała nadzmysłowe, to twoje zwierz ta, które – gdy chcesz –
zaprz gasz do twego wozu (ciała fizycznego), aby porusza si i działa na równi ziemskiej.
Ustosunkowuj si zatem tak do twych ciał, jak wła ciciel do swych zwierz t. Nie mów – i nie
my l nigdy – "boli mnie" lub "jestem zm czony, zły, smutny", bo to nie ty czujesz ból,
zm czenie, smutek. To one je czuj , twoje ciała, twoje zwierz ta. Dbaj o nie tylko tyle, ile
dba o swe konie rozumny wła ciciel: daj im ywno , spoczynek, staraj si o utrzymanie ich
w czysto ci i na siłach, ale nie wypuszczaj nigdy z r k cugli władzy nad nimi. miałby si z
takiego je d ca, który mimo cugli w r kach jedzie nie tam, gdzie on chce, lecz tam, dok d go
ko ponosi. Ciała twe musz by tak "uje d one", aby nigdy nie poniosły ci w kierunku
przez ciebie nie zamierzonym. One nie ponios ci , gdy w tobie b d miały pana nad sob .
Mówi c lub my l c o nich mów zawsze: "ono jest głodne" lub "ono si cieszy". Ty za ,
prawdziwy ty, nie czujesz nigdy ani głodu, ani uciechy, jeste zawsze tylko bezstronnym
wiadkiem tego, e one głoduj lub si ciesz . Zachowuj c tak postaw wobec twych ciał,
zdołasz o wiele łatwiej znie ich dolegliwo ci, bo wszak e mniej dolega to, co boli kogo
innego, ni to, co boli ciebie osobi cie. A ciebie – twoj ja wy sz – nie mo e przecie
bole z b, ani nie mo e cieszy zarobek pieni ny w przedsi biorstwie.
Warunki otoczenia nie zawsze s od ciebie zale ne. Je eli jednak mo esz mie na nie wpływ
do pewnego stopnia, to wybierz sobie do wicze miejsce chronione przed gwarem i ruchem,
nie nara one na ci głe zmiany o wietlenia i w miar mo liwo ci wolne od obcych
przedmiotów. Najlepsza jest do tego mała przestrze , nie wypełniona niczym prócz sofy lub
le anki. Dobrze jest, je eli da si przyciemni wiatło, wystrzegaj si jednak, przynajmniej w
pocz tkach, ciemno ci zupełnej, bo lubi j tylko duchy ciemne, a przede wszystkim, zwa aj,
aby do niej nie wchodził nikt prócz ciebie, idzie bowiem o stworzenie w tym pomieszczeniu
48
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
aury jak najczystszej i najspokojniejszej. Nawet ty sam tam nie wchod , je eli jeste
wzburzony, przygn biony lub chory. Uwa aj to miejsce za swoje sanktuarium.
Z tego nie wynika, e niemo liwe s dla ciebie wiczenia tajemne, je eli warunki nie
pozwalaj ci na wydzielenie takiego sanktuarium dla siebie. Jest ono tylko dogodne, ale nie
jest niezb dne ["Kto umie post powa według wewn trznych natchnie , a na zewn trzne
rzeczy mało uwa a, temu wszelkie miejsce i wszelki czas dobre s do wicze ..." (E. 141) –
przyp. J.A.S.]. Nawet w warunkach najskromniejszych mo esz z powodzeniem uprawia
wiczenia, je eli tylko b dziesz szczerze chciał, a nie korzystał z ka dej niedogodno ci, aby
si od nich wymawia . Co dzie wieczorem przed za ni ciem lub rano tu po obudzeniu,
znajdziesz woln chwil na wiczenia. Wystarczy 5 minut dziennie, a tych kilka minut
mo esz po wi ci bez uszczerbku dla obowi zków, cho by najliczniejszych. Ponadto, zdarz
ci si w toku zaj codziennych chwile odpoczynku lub oczekiwania na co , które mo esz
równie wykorzysta na wiczenia. Je eli spacerujesz, to rób to z dala od hałasu i ruchu
przechodniów, najlepiej w ogrodzie lub na polach, a tam znajdziesz spokój i cisz nie tylko na
wytchnienie, lecz tak e i na skupienie do wicze . Ciało fizyczne i mózg nie bior udziału w
wiczeniach wy szych stopni, b d to zatem dla nich okresy całkowitego wypoczynku.
Postaw duchow przygotowujesz sobie dzi ki wykonywaniu zalece jamy i namy. Jednak
psułby sobie postaw duchow , gdyby to, co wiesz z nauki tajemnej, zachowywał sobie
tylko na czas wicze , a podczas codziennych zaj posługiwał si tymi samymi torami
my lowymi, które miałe dawniej wspólne z przeci tnymi lud mi.
Jako ucze tajemny powiniene wobec wszystkiego, co ci ycie przynosi, zachowa postaw
całkiem inn ni zwyczajny człowiek. Sposób, w jaki tworzysz sobie poj cia, nawet o
rzeczach najpowszedniejszych, ma by całkiem inny od dotychczasowego. Ka de poj cie,
jakie sobie tworzysz o rzeczy, musi ci o niej mówi co okre lonego, co , co ma znaczenie, z
czego mógłby wysnuwa logiczne wnioski. Tymczasem tworzyłe cz sto poj cia, które nie
mówiły ci nic, były pustymi nazwami. Teraz wystrzegaj si przyswajania sobie takich nazw
pustych, nie zawieraj cych adnej tre ci dla ciebie, bo nie zbadałe ich istoty; nie szafuj nimi
w my lach ani w słowach. Zauwa ysz jak cz sto ludzie rzucaj na prawo i lewo takimi
słowami jak: histeria, linotyp, modernizm, radiograf, popularno , bałagan itp., nie maj c
poj cia, czy i jaka jest tre tych słów. Wystrzegaj si tak e przypatrywania si ró nym
rzeczom bezmy lnie, tylko dla nasycenia wzroku lub zaspokojenia ciekawo ci. Na nic si nie
zda patrzenie tylko po to, aby "widzie ". Patrz po to, aby "wiedzie ", aby wzbogaci swe
poj cia. Odpowiedni postaw zachowuj równie w chwilach podejmowania postanowie .
Nawet w sprawach małej wagi nie bierz si do działania bez rozwa enia przedtem potrzeby i
celu tego działania. Do czego ci nie skłania adna rozumna motywacja, tego zaniechaj. Nie
pozwalaj sobie równie na podejmowanie działania pod wpływem wra e lub nastrojów
chwilowych. Nie znaczy to jednak, e zalecam ci wahanie i namy lanie si bez ko ca.
Szybko decyzji nie znajduje si w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do jej motywacji.
B dziesz nawet coraz cz ciej znajdował si w sytuacjach, których pomy lne rozwi zanie
zale y wła nie od decyzji natychmiastowych, w których ka da zwłoka byłaby ju utrat
korzystnej sposobno ci, jaka ju si nie powtórzy.
Tak samo powinna si ró ni twoja postawa w mówieniu od postawy dotychczasowej. Ka de
twoje słowo niech ma wag odpowiedni , bo wiesz, e tracisz nad nim władz , gdy je
wypowiesz. Dlatego te bezwarto ciowe s dla ciebie zwykłe rozmowy towarzyskie, w
których przeskakuje si setki razy z przedmiotu na przedmiot, w których dotyka si tematów
tylko "po łebkach" bez zgł bienia ich, bez zostawienia nawet czasu na zastanowienie si nad
49
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
nimi. Nie unikaj jednak takich płytkich towarzystw, bo w nich masz sposobno do poznania,
jak ludzie my l zazwyczaj, a nieraz mo esz im si przyda rzuciwszy w rozmowie jakie
ziarno my li gł bszej, które padnie im w dusze i kiedy , pó niej, wykiełkuje. Strze si przy
tym tonu mentorskiego lub zachowania si takiego, jakby ty wszystko lepiej wiedział i tylko
pobła liwie innych słuchał.
Twoja postawa w działaniu przede wszystkim powinna si Uczy z warunkami otoczenia.
Działania dostosuj, je eli to mo liwe, do uwarunkowa otoczenia, a wystrzegaj si działa
przeciw otoczeniu. Byłoby bł dne, gdyby np. w towarzystwie ludzi zajmuj cych si prac
umysłow chciał odbywa wiczenia w grze na fortepianie lub uczył si gło no recytacji.
Podobnie byłoby niewła ciwe, gdyby oczekiwał, e ucisz si wszyscy wokół ciebie,
poniewa ty chcesz np. spa o niezwykłej porze. Niezr czne byłoby np. wej cie do winiarni i
wygłaszanie do pij cych wykładów o szkodliwo ci alkoholu. Znacznie wi cej pomo e ci w
tym harmonizowaniu własnych działa z otoczeniem twój wrodzony takt, ni setki
przykładów. Streszcza si to w prostej wskazówce: działaj zawsze w stosownym miejscu i w
stosownej porze.
Podobn postaw zajmiesz wobec całego ycia. Uwa aj ycie nie za szereg cierpie , a tym
bardziej nie za szereg osobistych satysfakcji, lecz za szkoł , w której jeste po to, aby nauczy
si jak najwi cej. Uwa aj swoje ciało fizyczne za mechanizm, którego jeste wła cicielem i
dbaj o nie dokładnie tyle, ile dbałby o maszyn . Daj mu wszystko, czego mu potrzeba do sił i
zdrowia, ale te u ywaj tych sił do pracy bez oszcz dzania ich i bez roztkliwiania si nad
ciałem. Wówczas łatwiej przezwyci ysz skłonno do lenistwa i dogadzania ciału, łatwiej
równie zniesiesz niewygody i cierpienia fizyczne.
Ł czy si z tym twa postawa duchowa wobec d e , bo zdołasz bezstronnie oceni swe siły i
zdolno ci. Nie b dziesz d ył do niczego takiego, co by przerastało te siły, ale te nie
zaniedbasz niczego, na co wystarczy twych sił i zdolno ci. Wypełniaj c swe obowi zki nie
poddawaj si im bezmy lnie, jak ko poci gowy, który nie rozumie co i po co ci gnie, lecz
staraj si je zrozumie i odkry ich nast pstwa dla ogółu ludzko ci. Poznasz wtedy stopniowo,
e ka da twoja czynno , cho by najmniejsza z pozoru, jest potrzebna dla cało ci. B dziesz
si starał zaniecha ka dej czynno ci zb dnej lub przeciwnej harmonii w ogólnym post pie
ludzko ci.
Nauczysz si tak e działa zawsze ze skupieniem, cho by to były czynno ci drobne lub
krótkotrwałe. Odzwyczaisz si od my lenia o czym innym, gdy pracujesz lub od
rozpraszania uwagi w ró nych kierunkach. Nawet id c ulic powiniene i ze skupieniem,
nie zatapia si w my lach lub rozmowie, lecz zwa a na otoczenie. Zbierzesz wówczas wiele
spostrze e , które w roztargnieniu mógłby pomin lub nawet uchronisz si do przykrego
wypadku.
Tak e wobec własnego wn trza powiniene zachowa odpowiedni postaw , nie zapomina ,
e ono istnieje, nie y wył cznie tylko wra eniami i zdarzeniami zewn trznymi, lecz
zagł bia si od czasu do czasu w swe wn trze. W chwilach takiego pogr enia si w sobie
odsu na bok wszystko zewn trzne, odł cz uwag od twych ciał i od ich prze y , a staraj si
u wiadomi sobie jak naj ywiej twoj ja wy sz , odczu , e ona i ty, to jedno; e ona
włada twymi ciałami jako jedyna rzeczywisto naprawd realna. Potem dokonaj przegl du
twych czynno ci, uczu i my li z całego dnia lub tygodnia – zale nie od tego, kiedy ostatnio
wykonywałe taki przegl d wewn trzny. Taki "rachunek sumienia" znany ci ju z
50
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
katechizmu, nie jest, bynajmniej, czym błahym lub zb dnym. Gdy przed oczyma duszy
przesun ci si twe post pki, słowa i my li, gdy spojrzysz na nie z odwag i szczero ci
zupełn , jak s dzia bezstronny, dopiero wtedy sprawdzisz, ile ci jeszcze zostaje do zrobienia
w pracy nad swoim oczyszczeniem.
Aby ci egoizm nie m cił tej bezstronno ci s du, patrz na te post pki, uczucia i my li, jak nie
na twoje własne, lecz czyje inne. Łatwiej jest bez pobła ania s dzi kogo innego ni
samego siebie. Mam tu na my li, przede wszystkim, szczero i n jzupełniejsz prawd .
Skoro tylko zaczniesz sam przed sob uniewinnia si z którego ze swych post pków lub
uczu , zasłonisz przed sob jego doniosło i wytr cisz sobie z r ki mo liwo wykorzenienia
tego chwastu z twej duszy. Na dalszym stopniu poznasz wiczenie zwane "przegl dem
wstecznym", które ułatwi ci takie bezstronne ocenianie swych post pków. Teraz tylko
postanów wykonywanie takiego rachunku sumienia, takiego s du nad sob , wieczorem,
codziennie, przed za ni ciem i tego przyrzeczenia dotrzymuj wi cie, cho by dla wiczenia
si w dokonywaniu postanowie .
Osiem tych wła ciwo ci, które maj cechowa twoj postaw duchow znajdziesz tak e w
ksi gach indyjskich pod nazw "szlachetnej o miorakiej cie ki", która obejmuje nast puj ce
ogniwa:
1. wła ciwe spostrze enia;
2. wła ciwe my lenie;
3. wła ciwa mowa;
4. wła ciwe post powanie;
5. wła ciwe ycie;
6. wła ciwe d enia;
7. wła ciwa rozwaga;
8. wła ciwe zatopienie si w sobie (medytacja) [Zob. Andrzej Szyszko-Bohusz: "Hinduizm,
buddyzm, islam". Ossolineum 1990, str. 89-90 i dalsze – przyp. red.].
Nie b dziesz zatem mylił tej "o miorakiej cie ki" i jej ogniw z o mioma stopniami jogi,
bowiem tworzy ona cała zaledwie jeden ze szczebli. Znaczenie tej cie ki dla rozwoju
jednego ze zmysłów niewidzialnych stanie si dla ciebie zrozumiałe pó niej. Teraz tylko
zwróc ci uwag na szczególn wa no postawy, jak powiniene zachowywa wobec
swego otoczenia.
Mej na uwadze, e jako ucze tajemny, zaczynasz zmienia swoje relacje i stosunki z
otoczeniem, chocia ono tej zmiany stosunku nie dostrzega i nie powinno spostrzega . W
dotychczasowym yciu ju nieraz do wiadczałe tego, jak silnie oddziałuj na ciebie czyje
my li, uczucia i nastroje. W otoczeniu ludzi smutnych lub zdenerwowanych sam przesi kałe
ich nastrojami. W taki sposób twoje własne nastroje oddziałuj na innych w twym otoczeniu.
Je eli wi c, na pocz tku twego "przygotowania" nie umiesz jeszcze od razu opanowa twoich
51
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
my li i uczu , to przynajmniej nie pozwalaj sobie na nie w otoczeniu twych bli nich. Gdy ci
przykra my l, zło lub rozpacz opanuje, a stłumi jej w zarodku nie umiesz, to nie zara aj ni
twego otoczenia, lecz usuwaj si w samotno , a do ludzi wracaj dopiero wtedy, gdy potrafisz
nie tylko pokaza im pogodn twarz, ale i twoje wn trze b dzie zupełnie spokojne.
We pod uwag , ze wraz z post pem twego rozwoju tajemnego b dzie si wzmaga nat enie
twych my li i uczu , a takie my li pot ne i nastroje wybitne b d oddziaływały tym
gwałtowniej na ludzi w twym otoczeniu. Tak samo dzieje si w odniesieniu do otaczaj cych
ci przedmiotów i sprz tów, które przesi kaj twymi my lami, uczuciami i nastrojami. Na
cianach i sprz tach osiadaj one i przylegaj do nich warstw niezwykle trwał . Dlatego te ,
osoby bardziej wra liwe, po wej ciu do czyjego mieszkania od razu odczuwaj warto
duchow jego mieszka ca, cho by chwilowo był nieobecny.
Szczególnie za , wystrzegaj si ujemnego oddziaływania twymi my lami lub uczuciami na
dzieci. Natura ich, nieodporna jeszcze i wra liwa, to gleba nadzwyczaj yzna, na której ka dy
posiew, czy to dobry, czy zły, kiełkuje niezwykle szybko. Nieraz rodzice w rozmowach
uskar aj si na swe dzieci, e one "nie wiadomo sk d" nabieraj skłonno ci do kłótni, do
kłamstwa, do obmowy itp., chocia rzekomo w domu "nic podobnego nie słysz ". Mo liwe,
e naprawd nie słysz , bo rodzice wystrzegaj si tych wad w obecno ci dzieci, ale nie
hamuj si wtedy, gdy dzieci s nieobecne. Ich kłótnie, wybuchy gniewu, ploteczki
towarzyskie, mo e nawet słowa dwuznaczne, przylepiaj si do cian i do sprz tów, unosz
si obłokiem brudnym w powietrzu i gdy dzieci wróc do domu, wciskaj si w ich dusze, jak
zarazki niewidzialne. Dzieci staj si złe, opryskliwe, kłamliwe, podst pne, chocia rodzice
wobec nich staraj si zachowa przykładno .
Na ciebie samego te oddziałuj zwrotnie twe uczucia i my li dawniejsze. Gdy w ród
czterech cian twego pokoiku oddajesz si my lom pesymistycznym, zgry -liwo ci,
zw tpieniu, niech ci do wiata i ludzi, a po przechadzce, uspokoiwszy si znacznie, wrócisz
do tego pokoiku, wyda ci si on od razu wstr tny i brzydki. To twoje własne my li i uczucia
tak go zabrudziły poprzednio, e teraz wydaje ci si brudny i nieprzyjemny. Je eli
przebywasz w nim przez chwil , to ponownie wpadniesz w zgry liwo i pesymizm, bo ze
cian i ze sprz tów b d na ciebie działa te wpływy pesymistyczne, które poprzednio sam na
ciany rzuciłe . Dlatego te ostrzegam ci , aby nigdy do twego sanktuarium nie wchodził w
nastroju zgry liwym lub przygn bionym.
Twoja postawa wobec otoczenia nakłada na ciebie jeszcze inne wymagania. Idzie tu nie tylko
o my li i uczucia, lecz tak e o zachowanie si czynne wobec bli nich. Ka dy, czy to jako
ojciec lub matka, brat lub siostra, czy jako wychowawca, komendant, opiekun, kupiec,
urz dnik, jest w pewnym, niejako obowi zkowym, otoczeniu ludzi bli szych mu lub
dalszych. Otó zasad twoj ma by to, e nie wolno ci nigdy da od innych wi cej ni
dasz od siebie. Wprost przeciwnie, wolno ci tylko mniej da od innych ni od siebie.
Przede wszystkim, nie wolno ci wpada w gniew o to, e oni nie s tacy, jakimi chciałby ich
widzie . Uwagi lub nagany masz prawo im czyni tylko wtedy, gdy upowa nia ci do tego
twoje wobec nich stanowisko, a wi c: opiekuna, wychowawcy, przeło onego, stró a prawa.
Nie tylko uwag słownych nie wolno ci wypowiada , je eli nie s konieczne. Tak e twe
zachowanie si w ich otoczeniu staraj si uło y sobie tak, aby twoja obecno w ród nich
była dla nich jak najmniej uci liwa. Nie daj si nigdy skusi do nakazywania im czynno ci
takiej, która wła nie tobie si podoba. Nie przerywaj im zaj tylko dlatego, e tobie ju si
52
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
sprzykrzyły. Twoja obecno powinna stale tak harmonizowa z otoczeniem, aby ono nigdy
nie odczuwało jej przykro, z wyj tkiem tych wypadków, w których otoczenie to rzeczywi cie
bł dzi. Poza tym jednak miej na uwadze to, aby twoja obecno nigdy nie była dla nikogo
uci liwa. A nie b dzie, je eli dzi ki twojemu ci głemu staraniu b dziesz od tego otoczenia
dał jak najmniej dla siebie. Wsz dzie tam, gdzie to nie jest konieczne, nie daj od nikogo,
aby tobie ust pił miejsca, aby dla ciebie si uciszył, aby tobie w czymkolwiek pomagał lub
usługiwał. Ty za , odwrotnie, ust puj ka demu, gdzie tylko mo esz, zachowuj si jak
najciszej i jak najspokojniej, b d zawsze gotów do pomocy lub usługi, ale tylko na czyje
yczenie. Nie narzucaj si nigdy nikomu sw pomoc lub swymi radami. Nie narzucaj si
tak e sw pieczołowito ci , nawet własnym dzieciom lub krewnym. Wkrótce zaci yłaby im
twoja przesadna troskliwo , sprzykrzyłyby si im twoje nieustanne pytania jak si czuj i czy
im czego nie potrzeba. Jest to, inaczej mówi c, poszanowanie cudzej indywidualno ci.
Im wy ej b dziesz wst pował na stopnie cie ki, tym bardziej b dziesz rozwijał swoj
subtelno uczu , swój takt wewn trzny, który bez wicze i osobnych wskazówek podda ci
zawsze sposób post powania jak najbardziej dostrojony harmonijnie do otoczenia.
IX
PRANAJAMA (RYTM YCIOWY)
W swej "Ezoteryce" pisze Bławatska: "Pranajama oznacza dosłownie " mier oddechu", a
przytłumiania go zakazuj zgodnie nasi Mistrzowie. Nauka o "pi ciu oddechach" ma dwa
znaczenia i dwa zastosowania. Tantrikowie bior j dosłownie, ale Rad a jogini stosuj do
oddechu my lowego czyli do oddechu woli jako wył cznie wiod cego do najwy szych
zdolno ci jasnowi-dztwa, do aktywno ci "trzeciego oka" (czakra Ad na, mi dzy brwiami,
sanskryckie: diwja driszti – Boskie oko – przyp. red.) i do uzyskania władz tajemnych. Hat-ha
jogini u ywaj pi ciu tattw ni szych [Tattwa (dosł. "owo ", "ono "), prosty pierwiastek
bytu, rozumiany równocze nie jako jego zasada, zob.: Mały słownik klasycznej my li
indyjskiej. Wyd. Semper, Warszawa, 1992, str. 109 -110 -przyp. red.], a Rad a jogini
zaczynaj od stosowania trzech wy szych wył cznie w celu rozwoju umysłu i woli, a
pozostałych dopiero wtedy, gdy trzy tamte opanuj w zupełno ci".
Wst p ten pomo e ci zrozumie powody, dla których nie znajdziesz w tej ksi ce adnych
wskazówek oddechowych, które powoduj przy pieszenie dojrzewania czakr (lotosów, padm)
w twych ciałach niewidzialnych. Dost pne ci b d dopiero wówczas, gdy wiczeniami w
dharanie, dhjanie i samadhi zdołasz w te ciała wprowadzi rytm psychiczny czyli "oddech
woli". W tym miejscu podam ci tylko proste wskazówki dotycz ce wicze oddechowych,
które nie s niczym tajemnym, ani nie powoduj adnych nast pstw w twoich czakrach. Te
same wskazówki znajdziesz w ró nych oryginalnych pracach i plagiatach na temat indyjskich
systemów oddechowych, ale tak pomieszane ze szkodliwymi lub bł dnymi, e wybra z nich
odpowiednie, nie jest rzecz łatw .
Słusznie mówi Indowie, e my w Europie nie umiemy oddycha . Uruchamiamy tylko cz
płuc i dlatego musimy oddycha niepotrzebnie szybko, aby płucom dostarczy dostateczn
ilo tlenu. Kobiety u nas oddychaj przewa nie górn cz ci płuc, m czy ni za rodkow
lub doln . Spróbuj, le c w pozycji wyprostowanej lub stoj c, wci gn w płuca jak
najwi cej powietrza. Wdychaj do chwili, w której uniesiesz w gór łopatki i górne ebra.
53
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Wtedy zauwa ysz, e znacznie wi cej wci gniesz powietrza w płuca ni to dotychczas
robiłe . Takich kilka wdechów i wydechów gł bokich i powolnych, wystarczy ci na dzie
jako oddechowa gimnastyka płuc. Zbyt cz sto jej nie powtarzaj, aby si na rozedm płuc nie
narazi . Po wysiłku fizycznym, po znu eniu lub wyczerpaniu, takich kilka gł bokich
wdechów przywróci ci od razu siły i rze ko , ale musisz wykona je z całym spokojem i
skupieniem. Gdy zmarzniesz, kilka takich samych oddechów przywróci twemu ciału o ywcze
ciepło. Jest to działanie czysto fizyczne i nie spodziewaj si adnych innych nast pstw.
Drugie wiczenie, które ci podam, mo esz wykonywa dopiero po sumiennym wy wiczeniu
jamy, poniewa oddziaływuje na jedn z czakr (padm) ciała eterycznego. Przed starannym
oczyszczeniem ciała eterycznego z nałogów i uprzedze wykonywanie tego wiczenia byłoby
przedwczesne, a nawet szkodliwe i to zarówno dla ciebie jak i dla otoczenia, poniewa
mógłby na nie przenie swoje własne nałogi! To wiczenie oddechowe mo esz równie
wykonywa tylko w nastroju zupełnie spokojnym i to pod warunkiem, e jeste całkiem
zdrów fizycznie.
Połó si wygodnie na plecach tak, aby głowa, kark oraz kr gosłup tworzyły lini prost .
Głowa musi le e poziomo, nie pochylona naprzód, zatem odłó zbyt wysokie poduszki.
Skrzy uj r ce na piersiach, prawa dło na lewej, stopy zetknij kraw dziami i w tej pozycji
wci gnij do płuc tyle powietrza, ile b dziesz mógł. Gdy ju wypełnisz powietrzem nie tylko
płuca ale i brzuch, nie wydychaj powietrza, lecz usiłuj mi niami brzusznymi przesun
powietrze z brzucha do płuc, mimo e s ju pełne. Zobaczysz, e ci si to powiedzie i a
rozszerz ci si ebra i łopatki. Gdy zwolnisz z napi cia przepon i mi nie brzucha,
powietrze z płuc przesunie si ponownie do brzucha i dopiero wtedy wykonaj wydech. Na
pocz tku wystarczy ci jeden taki wdech i wydech. Po nabraniu pewnej wprawy dojdziesz do
tego, e bez wydychania przemie cisz kilka razy powietrze z brzucha do płuc i z powrotem.
Wi cej jak pi razy przemieszcza nie próbuj, bo mogłoby ci to zaszkodzi [Zaniechaj tych
wicze natychmiast na kilka miesi cy, gdyby zauwa ył cho by lekki ból w piersiach lub
przeponie – przyp. J.A.S.]. Tak samo nie uprawiaj tego wiczenia wi cej ni raz dziennie, to
znaczy jeden wdech, przemieszczenie i wydech. Poza działaniem na czakr eteryczn , które
zauwa ysz dopiero na dalszym stopniu cie ki, to wiczenie przyniesie ci, na skutek
gimnastyki oddechowej mi ni, podwy szenie sprawno ci jelit i wzmo one poczucie zdrowia
i ywotno ci. Rzecz prosta, e nie tylko przy takich wiczeniach, ale i w ogóle podczas
oddychania przez cały dzie , musisz si przyzwyczai do tego, aby stale oddycha nosem,
nigdy za ustami.
Jak widzisz, powy sze wiczenia nie maj nic wspólnego z jakimkolwiek przytłumieniem
oddechu, wr cz przeciwnie, ucz ci oddycha dopiero "pełn piersi ". Jest to tym bardziej
potrzebne, e na szczeblach dalszych, uprawiaj c dharan lub dhjan zauwa ysz jak
bezwiednie maleje rozmiar oddechów podczas napi cia uwagi w medytacji. Jest to tak samo
jak wtedy, gdy np. siedzisz jakie zdarzenie z takim nat eniem uwagi, e a ci "dech w
piersiach zapiera". Dlatego te to obni enie oddechów musisz wyrówna nast pnie
wskazanymi ci wła nie wiczeniami w gł bokim oddychaniu.
Czym zupełnie odmiennym od w tpliwej warto ci wicze oddechowych, jakie wybieraj
autorzy europejscy bezkrytycznie z ksi g indyjskich, jest nadanie rytmu oddechowi. Rytm
zast puje w wielu wypadkach wysiłek, jak to wiesz zapewne z mechaniki. Kropla ci gle
spadaj ca z czasem wydr y skał . Oddział wojska maszeruj cy przez most rytmicznymi
krokami mógłby ten most tak rozkołysa , e p kłyby jego prz sła, dlatego te wojsko idzie
54
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
lu nym, mieszanym krokiem, gdy przechodzi przez most. Ryta, czyli powtarzanie czego w
stałych odst pach czasu, to pot ga ogromna, w naszych czasach materialistycznych,
niedoceniana. Zarzucamy rytm nawet w sprawach tak nieodzownych dla zdrowia jak jedzenie
lub spanie. Jadamy nie o stałych porach, lecz wtedy, kiedy mamy czas lub ochot , sypiamy
równie nieregularnie i dlatego "karłowacieje nasze pokolenie", jak to z niepokojem
stwierdzaj higieni ci. O rytmie w mowie, w muzyce, w budowlach, nawet ju nie my limy w
XX wieku, poematy nowoczesne maj rytm równie niedoł ny jak nowsze utwory muzyczne
i uwa amy to nawet za zalet .
Dla ciebie jednak rytm, i to rytm jak najwybitniejszy, powinien istnie we wszystkim: w
oddechu, w chodzeniu, w mowie, w czynno ciach, w jedzeniu, spaniu, nawet w uczuciach i w
my lach. Przyjrzyj si przyrodzie, jak w niej wszystko odbywa si rytmicznie, z jak
regularn kolejno ci . Dzie nast puje po nocy, wiosna po zimie, wi dni cie ro lin po ich
rozkwicie, a wszystko ma swe stałe pory, w których si odbywa. Nic nie dzieje si na
wyprzódki, nic zbyt po piesznie, nic z opó nieniem. Taka rytmiczno powinna sta si
twoim przyzwyczajeniem yciowym we wszystkim: powiniene do niej tak si przyzwyczai ,
aby stała si po prostu nałogiem twego ciała eterycznego. Id c zachowuj stale krok równy i
rytmiczny, ale nie ci ki ani wielki. Podczas chodzenia pami taj równie o rytmicznym
oddychaniu i dostosuj je do kroków, np. jeden wdech na ka de trzy kroki i wydech na trzy
nast pne. Wybierz pory posiłków w stałych odst pach, oczywi cie nie za małych, w stałych
godzinach. Pami taj, e na strawienie pokarmów oł dek zu ywa 2 godziny, nie jadaj zatem
nigdy cz ciej jak co trzy godziny, lepiej nawet rzadziej. Sen musi si tak e odbywa w
rytmicznych odst pach i o regularnych porach. Wystarczy ci zupełnie po wi ci na sen
trzeci cz
doby, sypia ponad 10 godzin byłoby zbyteczne, a mniej ni 6 godzin
szkodziłoby ci na zdrowiu i siłach. Odzwyczaj si od jedzenia w łó ku, zaraz po obudzeniu,
bo oł dek pi dłu ej ni narz dy zewn trzne. Przed jedzeniem rozruszaj si , cho by tylko
myj c si i ubieraj c. Rytmiczno zachowaj równie – o ile mo esz – w zaj ciach. Zaczynaj
je co dzie o tych samych godzinach i o stałych godzinach przechod do innych zaj ,
przeplataj c zaj cia umysłowe fizycznymi, trudniejsze l ejszymi itd. Rodzaj zaj staraj si
tak e dostosowa do rytmu pór dnia w przyrodzie i do pór roku nawet. Godziny poranne
odpowiednie s do pracy trze wej, materialnej, cho by nie fizycznej, lecz umysłowej, np. w
obliczeniach, w my leniu logicznym itp., natomiast wieczorne sprzyjaj pracy twórczej, a
wi c zaj ciom artystycznym, studiom sztuki, wszystkiemu, co zale y od polotu fantazji i
uczucia. Miesi ce letnie lepiej odpowiadaj pracy zewn trznej, studiom przyrody,
obserwacjom, a zimowe pracy syntetycznej i twórczej. Do odczuwania tych subtelnych ró nic
twym ciałem eterycznym dojdziesz jednak dopiero na stopniach wy szych. Wszystko to
oczywi cie obowi zuje ci tylko w miar mo liwo ci, je eli adne zmiany dotychczasowych
warunków nie s w twej mocy, b d pewien niezłomnie, e w tych warunkach jakie masz,
znajdziesz pod dostatkiem sposobno ci do uprawiania zarówno pranajamy jak i wszelkich
innych wicze potrzebnych ci na cie ce.
Dalszym stopniem w pranajamie, do którego jednak dojdziesz dopiero powoli, b dzie
uzgodnienie twego rytmu oddechu z rytmem bicia serca. Dojdziesz do tego, e na ka dy
wdech i wydech przypadnie pewna ci le okre lona i stale ta sama liczba uderze pulsu.
Dojdziesz do tego nie na podstawie jakich wicze szczególnych, lecz niejako sam z siebie,
gdy ju do tego stopnia opanujesz swe ciała i uspokoisz je tak, e b d ze sob w doskonałej
harmonii wewn trznej. A e zbli asz si do tej harmoni, poznasz po czym , co dzi uwa asz,
by mo e, za niemo liwe. Otó spostrze esz, e twój puls, twe uderzenia serca, s zale ne od
twej woli, e mo esz je dowolnie przy piesza lub zwalnia . Wiesz zapewne z anatomii, e
55
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
ciało fizyczne posiada mi nie dwojakie: gładkie i pr kowane. Jedne słu do wykonywania
ruchów wiadomych, drugie do ruchów niezale nych od woli, np. do ruchów oł dka i jelit.
Otó , serce jest jedynym organem zło onym z mi ni pr kowanych, mimo e ruchy jego nie
s zale ne od wiadomej woli. Ale b d kiedy zale ne w przyszło ci, a ty, jako ucze
tajemny, wyprzedzasz rozwój ogólny, wi c wykształcasz w sobie tak zdolno władania
ruchami serca. Nie wynika z tego, oczywi cie, e nie jest mo liwe uzyskanie tej zdolno ci na
innej drodze, np. Hatha jogi lub mie j wrodzon . Tak e inne zdolno ci wy sze – chocia nie
wszystkie – mo na rozwin wiczeniami mechanicznymi, ale to nie jest droga wła ciwa. Ty
zdolno władania sercem, władania kr eniem krwi w ciele, uzyskasz jako wytwór uboczny,
o który nie starasz si wcale. Uzyskasz go na pewnym stopniu cie ki, podobnie jak uzyskasz
zdolno jasnowidzenia, wysuwania ciała eterycznego itp. Tu wskazałem ci tylko zwi zek tej
zdolno ci z rytmem oddechu. Na stopniu, na którym do tego dojdziesz, poziom twój b dzie
ju tak wysoki, e ani ci przez my l nie przemknie ch tka popisania si przed kim innym t
zdolno ci , b dziesz j miał dla siebie, jako sprawdzian twego poziomu.
Na odpowiednim stopniu spostrze esz tak e, jak warto ma przerwa mi dzy wdechem a
wydechem przeznaczona na zatrzymanie w płucach powietrza i jaki jest jej zwi zek z przerw
mi dzy wydechem i wdechem nast pnym, gdy płuca s opró nione z powietrza. B dzie to
jednak dopiero na tym stopniu, do którego dojdziesz po oczyszczeniu si tak dokładnym, e
b dzie ju wykluczona mo liwo , e opanuj ci jakiekolwiek uczucia niskie. Wówczas
musi ju by naprawd niemo liwo ci , aby ci np. gniew " ciskał za gardło", aby serce
"zamierało" ci z trwogi lub, aby si musiał rumieni ze wstydu. A wiesz z własnego
do wiadczenia, jak bardzo wybuchy takich uczu wpływaj na oddech i na t tno serca, jak
opanowuj nawet twe ciało fizyczne.
Teraz ju wyra niej dostrzegasz ró nic miedzy pranajam jogi nowoczesnej a wiczeniami
mechanicznymi w pranajamie Hatha jogi. Odpowiednio ró ne b d te wyniki. To, co jest dla
Hatha jogi celem prana-jamy, a wi c rozniecenie ognia Kundalini i poprowadzenie go w
czakrach (padmach) eterycznych a do "otworu Brahmy", to samo ty uzyskasz bez adnych
wysiłków w tym kierunku. Przypadnie ci w udziale samo, bo czakry twe dojrzej do pełnego
otwarcia (rozkwitni cia). Jest to podobne, jak pobudzanie ro lin do wzrostu ró nymi
sztucznymi i gwałtownymi rodkami. Mo na je doprowadzi , wprawdzie, nawet do rozkwitu,
ale chorobliwego, przedwczesnego. Natomiast twoje czakry (padmy) rozwin si i rozkwitn
ci w sposób naturalny, jak ro liny pod o ywczym działaniem sło ca i powietrza.
Wykształcisz w sobie zdolno ci do rozwijania tych czakr wiadomie i zdolno ci te zachowasz
w twej ja ni wy szej na wszystkie wcielenia nast pne. B dzie to zatem twój dorobek trwały,
nie gin cy po mierci, lecz zdatny do przeniesienia w twe ciała nowe, jakie w dalszych
inkarnacjach otrzymasz.
X
PRATJAHARA (WŁADANIE UWAG )
W filozofii indyjskiej znajdziesz poj cie, które jest nie znane systemom filozoficznym
Europy. Jest to "sutratma" – w przekładzie z sanskrytu oznacza to "dusza nitkowata". W
dharanie dojdziesz do imaginacji wyra niejszej na temat tego, czym jest sutratma, teraz
wystarczy ci, gdy j sobie wyobrazisz jako np. przewód, który ł czy słuchawk twego
telefonu z innymi stacjami po wło eniu ko cówki w odpowiedni ł cznik. Po wł czeniu raz do
56
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
jednego, potem do drugiego otworu, ł czysz si przemiennie z ró nymi stacjami
telefonicznymi i odbierasz od nich wiadomo ci. Podobn funkcj spełnia twoja sutratma.
Ł czysz j z nerwami ucha, aby słysze , z j zykiem, aby odczu smak, ze skór , aby odbiera
wra enie zimna lub dotyku. Ł cz c, zawsze zwracasz uwag na dany zmysł, odbierasz od
niego wra enia. Jednak, najcz ciej jeste poł czony ze wszystkimi zmysłami jednocze nie.
Odbierasz równocze nie ró ne wra enia i nie wiesz, na które z nich zwróci uwag .
Wszystkie stacje telefoniczne dzwoni jednocze nie i daj poł czenia, wybierasz zwykle t ,
która dzwoni najbardziej natarczywie.
Twoim zadaniem w pratjaharze jest zaprowadzenie pewnego ładu w tym dzwonieniu,
naprawienie centrali telefonicznej tak, aby nie dzwoniły ci naraz ró ne stacje, lecz aby sam
mógł wybra t , z któr chcesz si poł czy . Inaczej mówi c, idzie o to, aby nauczył si
odbiera tylko te wra enia, które odbiera zechcesz, u nie zwraca uwagi na inne.
Najlepszych wicze dostarczy ci samo ycie. Pewne z tych wicze odbywałe nawet ju
dotychczas, mimo woli. Gdy szedłe zatłoczon ulic z kim innym, zaj ty rozmow ,
zwracałe uwag tylko na to, co ci on mówi – pomijałe słowa innych przechodniów. Nawet
nie zauwa ałe ich wygl du, nie wiedziałe , kto przechodził obok was, ani nie spostrzegłe
mo e ukłonu kogo znajomego, chocia miałe oczy otwarte.
Innym razem, stałe przed wystaw sklepu, np. przed witryn ksi garsk i tak zaj łe uwag
ogl daniem okładek ksi ek, e nie słyszałe ani hałasu pojazdów za sob , ani nawet
pozdrowienia twego przyjaciela. Siedz c przy wspólnym obiedzie, podczas zajmuj cej
rozmowy, wcale nie odczuwasz smaku jedzonych potraw, nawet nie wiesz w ogóle co zjadłe .
W czasie koncertu z tak uwag słuchasz piewaka, e nie widzisz nie tylko s siadów obok
siebie, ale nawet samego piewaka, zamieniasz si "cały w słuch" i to do tego stopnia, e
nawet przestałe odczuwa ból z ba, który ci przed chwil dolegał.
To wszystko były wiczenia przypadkowe, mimowolne, bo zwracałe uwag w kierunku
najbardziej ci zajmuj cym w danej chwili. Teraz masz podj wiczenia wiadome:
wybiera nie t stacj telefoniczn , która dzwoni najgło niej, ani tak , z której spodziewasz
si najbardziej interesuj cych wiadomo ci, lecz wła nie t , która w danej chwili jest ci do
oboj tna. Wybierzesz j dlatego, aby wiczy si w kierowaniu swej uwagi własn wol . Na
przykład, czytaj c niezwykle interesuj c ksi k , przerwij czytanie w połowie fragmentu,
który przykuwa twoj uwag i zwró j na kształt czcionek, którymi ksi k wydrukowano
lub na liczb wierszy na jednej stronicy. Czytaj c i wyobra aj c sobie "oczami wyobra ni"
przebieg zajmuj cego zdarzenia, u wiadom sobie nagle, jaka jest temperatura powietrza lub
te , w którym miejscu stopy obuwie najmniej (nie najwi cej) ci uwiera. Słuchaj c koncertu
staraj si u wiadomi sobie niuans zapachu perfum twej s siadki tak intensywnie, aby na
chwil przestał słysze muzyk . Obfito takich sposobno ci do wicze znajdziesz w ka dej
chwili ycia i w ka dych warunkach. Przytoczone przykłady wystarcz ci do wyrobienia
sobie poj cia o tym, w jakim kierunku maj zmierza te wiczenia i na czym polegaj . Ich
celem jest zdoby władz nad zmysłami do tego stopnia, aby odbiera wra enia tylko od tego
zmysłu, na który zwrócisz uwag , z którym nawi esz ł czno przez sutratm . Masz nauczy
si nawi zywania ł czno ci z wybranym zmysłem i przerywa ł czno w wybranej chwili,
nawi zywa j z innym zmysłem, który, by mo e, nie przesyła ci adnego wyra nego
wra enia. W ten sposób, stopniowo uporz dkujesz swoj "central telefoniczn ". Podczas
tych wicze wystrzegaj si jednostronno ci. Mijałyby si one z celem, gdyby przyzwyczaił
si zawsze zwraca uwag tylko na jeden zmysł, bo wtedy mogłyby ci cz sto omin
wra enia bardzo cenne. Masz si nauczy panowania nad twoj central telefoniczn i to nie
57
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
tylko na tyle, aby potrafi poł czy uwag z dowolnym zmysłem. Masz całkowicie opanowa
swoj "central zmysłów" i potrafi wł czy nie zawsze tylko po jednej stacji, lecz tak e po
dwie lub trzy jednocze nie, a nawet wszystkie równocze nie. Np. wychodz c z domu
postanów sobie: "Teraz b d miał wszystkie zmysły otwarte, b d nie tylko widział, słyszał i
czuł wszystko, co si koło mnie dzieje na ulicy, lecz tak e b d to wszystko dokładnie
pami tał". Wiesz ju , e pami ta si tylko to, na co zwróci si wiadom uwag . W podobny
sposób wicz tylko na dwóch lub trzech zmysłach na raz. Zwró uwag np. raz na wra enia
tylko słuchowe i dotykowe z wył czeniem innych, drugi raz na wra enia w chowe i
wzrokowe.
Gdy dojdziesz do pewnej wprawy w wiadomym ł czeniu sutratmy ze zmysłami i w jej
odł czaniu zgodnym z twoj wol , zacznij dalszy stopie wicze w pratjaharze. Z wra e
jednego zmysłu wybieraj tylko pewne grupy. W tym miejscu musimy porzuci robocze
porównanie ze stacjami telefonicznymi, bo byłoby myl ce. Pij c kaw – je eli j pijasz,
pomi zupełnie jej smak, a zwró uwag wył cznie na smak cukru w tej kawie. Słuchaj c gry
na fortepianie, pomi zupełnie melodi utworu, zwró wył cznie uwag na jego harmonizacj
lub te odwrotnie, zajmij uwag tylko melodi , a staraj si nie słysze akordów. Na koncercie
orkiestry wybierz sobie tylko jeden instrument np. wiolonczel lub flet i staraj si nie słysze
innych, chocia graj o wiele gło niej. Patrz c na malowidła, staraj si widzie osobno linie
bez barw i cieni, potem osobno plamy barwne bez linii, wreszcie sam wiatłocie z
pomini ciem barw i konturów. Gdy znajdziesz si w tłumie rozmawiaj cych ludzi, wybierz
sobie jedn lub dwie osoby i zwró wył cznie uwag na to, co one mówi , staraj c si nie
słysze niczyich słów. Celem tych wicze jest, aby umiał zauwa y wra enia słabsze,
pomimo natłoku wra e silniejszych. Nie tylko zauwa y , lecz ledzi je dalej. Idzie o to,
aby rozwin ł w sobie zdolno wyławiania wra e subtelnych z powodzi wra e bardzo
intensywnych, które silnie pobudzaj twoje narz dy zmysłów. Dzi ki temu doprowadzisz nie
tylko do wysubtelnienia i wyostrzenia zmysłów fizycznych, lecz otworzysz sobie drog do
odbierania takich wra e , do których zwykłego odbioru ciało fizyczne nie ma zmysłów.
Albo ju na tym stopniu, albo nieco pó niej, zauwa ysz takie wyostrzenie zmysłów. Pisk
nietoperza zawiera tony tak wysokie, e wielu ludzi nie słyszy ich wcale. Mo e i ty nie
słyszałe ich dotychczas, teraz jednak zaczniesz je słysze . wiatło słoneczne, załamane w
szklanym pryzmacie, rozszczepia si na wi zk barwnych promieni, od czerwonego przez
ółty, zielony i niebieski do fioletowego. Poza czerwonym i fioletowym – dla oka ludzkiego
panuje ciemno . Ty jednak zdołasz spostrzec na tych ko cach ciemnych jeszcze dalsze
wiatła barwne, niewidzialne dla innych ludzi. Spostrze esz promienie podczerwone i
nadfioletowe. Pierwsze b d koloru czarno-fioletowego, drugie goł bkowo-szarego.
Oprócz tego, zauwa ysz inne zjawiska wzrokowe, niedost pne dla wi kszo ci ludzi.
Spostrze esz, e bieguny magnesu stalowego lub elaznego elektromagnesu, wysyłaj barwne
promienie. Na biegunie pomocnym magnesu zobaczysz wiatło niebieskie, na południowym
pomara czowe. Ciało ludzkie, zwłaszcza głowa i r ce, uka e ci si równie otoczone
promieniuj c po wiat . Z palców, oczu i ust wytryskuj całe snopy promieni. Zauwa ysz
równie , e wiec ro liny, a nad kwiatami zobaczysz całe opary barwnych mgieł. Przy
wiczeniach dharany dojdziesz do dalszego rozwoju twych zmysłów ju nie fizycznych, lecz
eterycznych i astralnych i b dziesz spostrzegał rzeczy coraz cudowniejsze. Ponadto, zwi kszy
si sprawno innych twoich zmysłów, np. poznasz w ciemno ci dotykiem elazo, nawet
przykryte tkanin i odró nisz je dotykiem od innych metali. Słuchem zaczniesz rozró nia
58
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
d wi ki dla innych nie istniej ce. W ch wyostrzy ci si do tego stopnia, e odró nisz nim
kamie od metalu lub drzewa, wod osolon od słodzonej itp.
W osi gni ciu tych wra liwo ci b d ci pomocne opisane wiczenia. Ponadto, czekaj ci
jeszcze inne wiczenia, wa niejsze ni dotychczasowe, idzie bowiem o wył czanie
wszystkich zmysłów fizycznych jednocze nie. Pomostem do tego jest zajmowanie uwagi
jakim przedmiotem umysłowym, np. wspomnieniami dawniej prze ytych zdarze . Oboj tne
tu b dzie czy we miesz pod uwag jaki wypadek, który zdarzył si przed godzin , czy te
taki, który był kilka lat temu. Wyobra go sobie ywo, zajmij nim uwag wył cznie tak, aby
wówczas nic nie widział, nie słyszał i nie czuł. W celu wykonywania tych wicze nie chro
si do twojego samotnego k cika, gdzie masz spokój, cisz i półcie , lecz wła nie wybieraj
dzie jasny, otoczenie niespokojne i hała liwe. Spróbuj równie w takich warunkach,
najbardziej niekorzystnych, czyta co z jak najwi ksz uwag . Nie wybieraj jednak tematów
interesuj cych ci osobi cie, poniewa takie przykułyby nawet uwag bez wysiłku woli z twej
strony, lecz wybierz wła nie tematy, które wcale ci nie zajmuj , a wymagaj wyt enia
uwagi, aby je zrozumie . To wiczenie mo esz poł czy z poprzednimi, przerywaj c
czytanie, aby zauwa y czy niebo jest zachmurzone lub dla zauwa enia koloru włosów osoby
stoj cej przed tob . Rób to jednak wtedy, kiedy ty chcesz, a nie np. wtedy, gdy wła nie jaki
człowiek zajmie miejsce przed tob i ten jego ruch dojdzie mimo woli do twej wiadomo ci.
Musisz si bowiem wystrzega wszelkich wra e pod wiadomych.
wiczenia tego rodzaju mo esz mno y w niesko czono , urozmaicaj c je własn
pomysłowo ci . Nie uwa aj ich jednak za jakie wiczenia teoretyczne, pozbawione
bezpo rednich wyników. Jest to przygotowanie ci le praktyczne i realne, na stopniach
wy szych przekonasz si , jak jest doniosłe i niezb dne. Je eli na wy szych stopniach masz
opanowa my lenie "bez mózgu", to ten mózg musi by przedtem zupełnie wyciszony, nie
mie ci nigdy przerywa tego czystego my lenia swymi ci kimi i powolnymi drganiami.
Musi zamilkn na ten czas i nie powa y si na przerwanie milczenia pod adnym
warunkiem, dopóki ty sam tego nie zechcesz. A "ty" to nie jest twe ciało ani twój mózg, lecz
twoja ja wy sza.
XI
PRZYGOTOWANIE
Pi stopni, o których przeczytałe dotychczas, tworzy razem, jak wiesz, cie k
przygotowawcz . Przez siedem lat b dziesz miał do pracy nad sob i b dziesz mógł nazwa
si szcz liwym, je eli w ci gu siedmiu lat osi gniesz na niej tyle, aby by dostatecznie
dojrzałym do wst pu na cie k czeladnika. Je eli niektóre z zada wykonasz mniej
doskonale ni inne, wolno ci b dzie mimo to wst pi , ale na cie k czeladnika próbnego. Nie
jest warunkiem koniecznym, aby najpierw wykonał całkowicie przygotowanie, zanim
dost pisz o wiecenia. Dopuszczalne jest, aby w niektórych kierunkach uprawiał nadal
przygotowanie, podczas gdy w innych otrzymujesz ju o wiecenie. Jest tu podobnie, jak w
szkołach. Je eli w niektórych przedmiotach wyka esz tylko mierne post py, ale w innych
bardzo dobre, to wynik ogólny wiadectwa uprawni ci do przej cia do wy szej klasy. W niej
musisz oczywi cie uzupełni braki, bo inaczej nie podołasz jej zadaniom.
59
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Przygotowanie to tylko jedna klasa, a jama, nama, asana, pranajama i pratjahara to ró ne
przedmioty nauki. Szczeble te nie nast puj kolejno po sobie, lecz biegn równocze nie obok
siebie. Je eli czytałe o pranajamie np. pó niej ni o jamie, to powód jest ten, e bez
pewnego, cho by bardzo pocz tkowego, oczyszczenia si , niemo liwe jest oddawanie si
wiczeniom stopni dalszych. Podobnie b dzie w klasie wy szej. I tam dharana, dhjana i
samadhi biegn równolegle obok siebie, tworz c razem samjam , ale bez pewnej biegło ci w
dharanie nie zdołasz owocnie uprawia dhjany.
Wprawdzie o trzech wy szych stopniach mógłby nie wiedzie nic i odło y zainteresowanie
nimi a do czasu, gdy po siedmiu latach oka esz si dojrzałym do o wiecenia, ale na tych
stopniach pojawi si owoce tego, co zasiałe , uprawiaj c przygotowanie, a ka da prawdziwa
szkoła tajemna, daj c uczniowi jakiekolwiek zadania, zawsze wyja nia mu, jaki b dzie wynik.
Powiniene zatem wiedzie , do jakich wyników dojdziesz przez przygotowanie.
Ogólnym zadaniem okresu przygotowawczego jest, jak wiesz, oczyszczenie i opanowanie
twego ciała my lowego, astralnego i eterycznego, a przez to i fizycznego. Po ich całkowitym
opanowaniu, b dziesz dopiero mógł je przekształci , czyli "prze wietli " tym, co da ci
o wiecenie. To przetwarzanie siebie w innego człowieka jest wła nie wynikiem jogi. Twoja
ja wy sza prze wietli twe ciała tak, e blask jej b dzie si przez nie przebijał. Stopnie
przygotowawcze maj tylko umo liwi jej to prze wietlenie. Maj oczy ci twe ciała, da ci
do r ki całkowit władz nad nimi i naprawi ich funkcje tak, aby były dla ciebie sprawnymi
narz dziami, posłusznymi ci na ka de skinienie i funkcjonuj cymi bez zarzutu. Dostosowanie
tych narz dzi do funkcji, jakich b dzie od nich wymaga "o wiecenie" nast pi na wy szych
stopniach; teraz celem było ich oczyszczenie i naprawa.
Opanowanie ciała fizycznego, a przez nie tak e ciał niewidzialnych jest – jak wiesz – celem
Hatha jogi. Przez intensywne wiczenia, cz ciowo bardzo bolesne (tzn. "tapas"), Hatha jogin
zmierza do zdobycia tak wszechstronnej władzy nad swym ciałem, aby mógł zadawa mu ból,
kierowa funkcjami jego narz dów wewn trznych, wprawia je w katalepsj i wysuwa ze
na zewn trz ciało eteryczne lub astralne. Oprócz wykonywania tych wicze , Hatha jogin
"oczyszcza" swoje ciało fizyczne, wstrzymuj c si od spo ywania mi sa, alkoholu i u ycia
płciowego, aby w ten sposób, niejako "od dołu" oddziała przez ciało fizyczne tak e na ciało
eteryczne i astralne. Jest to, bez w tpienia, mo liwe do osi gni cia, ale tylko cz ciowo, do
pewnego stopnia, a objawem tego osi gni cia jest uzyskanie zdolno ci medialnych [Gło ne
media parapsychiczne czasów obecnych s wła nie wcieleniami dawniejszych Hatha joginów,
dlatego poziom moralny mediów bywa bardzo ró ny – przyp. J.A.S.]. Hatha jogin b dzie
potrafił dzi ki prostemu napi ciu woli wywoływa zjawiska lewitacji, felekinezy, aportów, a
wi c czyni "cuda" w przekonaniu ludzi nieo wieconych. Zdoła tak e osi gn pewien rodzaj
jasnowidzenia ni szego stopnia (w dolnych sferach astralnych) i nawi zywa ł czno z
"duchami" spirytystów.
Wiesz ju , e to nie jest droga wła ciwa, poniewa pomija oczyszczenie ciała my lowego i
nawi zanie ł czno ci z ja ni wy sz . Nie mo na rozwija ducha przez ciało, lecz odwrotnie:
tylko rozwój moralny mo e trwale wpływa na ciała jako narz dzia ducha. Dlatego nie
podawałem ci adnych wskazówek, jak opanowa ciało fizyczne, nie zalecałem ci
wstrzemi liwo ci od mi sa, od u ywek, od zadowalania pop dów fizycznych. Przecie
rozumny wła ciciel konia nie b dzie go głodził ani nie b dzie zwalczał jego pop dów, lecz
b dzie nimi kierował do swoich celów. Je eli uwa asz, e w pocz tkach twego
60
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
przygotowania łatwiej ci b dzie opanowa niektóre nami tno ci przez wstrzemi liwo
fizyczn , mo esz j uprawia , ale nie spodziewaj si po niej zbyt wiele.
Logiczne jest, aby oczyszczanie zaczynało si od góry i schodziło coraz ni ej. Dlatego te
zacz łe oczyszczanie od ciała my lowego. Starałe si usun ten obłok drobnych i marnych
my laków, obcych lub swoich własnych, który otaczał przedtem twoje ciało my lowe
nieprzeniknion chmur . Teraz przestrze wokół twego ciała my lowego jest wolna i czysta,
nie zasłania ci ju widoku i dzi ki temu b dziesz mógł na wy szym stopniu otrzymywa
inspiracje, spostrzega my li obce. B d to nie tylko my li ludzi, bo taka zdolno niewiele
by si ró niła od telepatii, lecz b d to przede wszystkim my li istot wy szych nad ludzi, istot
zamieszkuj cych te wiaty, z których ludzie czerpi natchnienia.
Zdołasz zatem ciałem my lowym si ga w gór , ale wpływ tego ciała oczyszczonego spłynie
te w dół, na ciała ni sze. Zarzucisz my li niepotrzebne, a zaczniesz my le o rzeczach
potrzebnych. Przez to w ciele astralnym b dzie powstawało o wiele mniej uczu
niepotrzebnych, o wiele mniej pokus i po da . Oczyszczenie ciała my lowego z całego
balastu my li niepotrzebnych i nikłych uczyni ze narz dzie niezwykle sprawne i dokładne.
My li twoje b d tak jasne, wyraziste i logiczne, e nie byłoby to w ogóle mo liwe dla
człowieka, który nie przeszedł przez przygotowanie podobne do twojego.
Zmieni si równie twoje ciało astralne. Dotychczas wygl dało jak ró nobarwny obłok,
pozbawiony okre lonych zarysów, zmieniaj cy ustawicznie form i barwy, kł bi cy si i
migaj cy raz ciemniej, raz ja niej. Pr dy i wiry astralne wnikały we bez przeszkody,
zmieniały jego kształt i zabarwienie, powodowały w nim wybuchy i wrzenia coraz to inne. Po
przygotowaniu ciało to zyska przede wszystkim kształt okre lony i wyra ny kontur. Znikn w
nim ró ne nagłe wybuchy i nie uregulowane drgania, chocia nie ustanie jego ruch wirowy i
ustawiczne przepływanie pr dów, teraz ju pr dów własnych, nie narzuconych z zewn trz.
Znikn z niego ponadto albo przynajmniej strac na nat eniu niektóre mniej pi kne barwy,
takie jak: krwista czerwie , szara ziele , nieprzejrzysta czer lub m tny fiolet. Pojawi si
natomiast kilka barw nowych, niezwykle szlachetnych i czystych.
Tak samo wyniki przygotowania b d zauwa alne w ciele eterycznym. Zamiast bezkształtnej
masy wypełniaj cej w przybli eniu kontury ciała fizycznego, jednak z licznymi naro lami i
guzami, m tnej i ciemnej, roz wietlonej tylko w niektórych punktach, jakby słabo arz cymi
si w glami, pojawi si teraz posta wyra nie ukształtowana, zło ona z trzech cz ci
wyra nie oddzielnych, błyszcz ca kilkoma gwiazdami kolorowymi, miedzy którymi wij si
barwne pr dy. Te wietlne gwiazdy, to padmy twego ciała eterycznego, czyli "kwiaty lotosu"
(czakry). Rozwin ły osie przez wykonywanie przygotowania, a pó niej wiec ju jasno i
wiruj ruchem prawidłowym. Gwiazdy te maj , jak wiesz, ka da inn liczb promyków, czyli
"szprych koła" (płatków lotosu). Mniej wi cej w rodku ciała wieci lotos
dziesi ciopłatkowy; z p czka zawieraj cego pi płatków ywych, a drugie pi u pionych,
rozwijałe , spełniaj c pi przykaza jamy, te pi płatków z u pienia, a do rozkwitu
doprowadziłe cały "kwiat" (czakr splotu słonecznego) wiczeniem oddechowym
przesyłaj cym powietrze z brzucha do płuc i odwrotnie. Gdyby go zacz ł budzi do ruchu od
razu wiczeniem oddechowym, nie o ywiwszy go poprzednio wykonywaniem jamy, wtedy
wprawiłby czakr w ruch przeciwny normalnemu! Na skutek tego równie pr dy w ciele
eterycznym kr yłyby nieprawidłowo, posiadłby zdolno ci mesmeryczne, ale ten
mesmeryzm działałby na innych ludzi jak alkohol: zamiast leczy usypiałby tylko ich choroby
i znieczulałby ich chwilowo na cierpienia. Natomiast twój mesmeryzn b dzie czysty i
61
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zdrowy, bo i twoje ciało eteryczne jest zdrowe i oczyszczone. Nadmiaru tego mesmery-zmu,
tych sił witalnych b dziesz mógł u ywa do leczenia bli nich i przynoszenia im ulgi w
cierpieniach. Zadanie główne, które masz wykona , nie zmierza jednak w tym kierunku. Nie
masz wybra zawodu lekarza -mesmerysty, bo czekaj ci wa niejsze zadania: b dziesz
leczył i wzmacniał dusze, nie ciała.
Oprócz czakry 10-płatkowej zbudzisz z u pienia tak e inne, chocia jeszcze nie wszystkie, bo
do niektórych jest potrzebne wykonywanie wicze dharany i dhjany. "Sze ciostopniowe
przygotowanie", które sobie przyswoiłe , stosuj c zalecenia nijamy, rozwinie ci czakr 12-
płatkow mieszcz c si w pobli u serca (czakra anahata). W niej poprzednio poruszało si
sennie sze jej płatków, a drugie sze było nieczynnych, teraz za wiec si wszystkie i
wiruj prawidłowo. W głowie, mniej wi cej w tym punkcie, w którym przewód nosowy ł czy
si z gardłem wieci czakra 16-płat-kowa (visuddha czakra). Doprowadziła j do rozkwitu
"szlachetna cie ka o mioraka". Natomiast, pozostała jeszcze w p czku czakra 8-płatkowa
(svadhistana), chocia dzi ki pracy nad "czterema kwalifikacjami" rozbudziłe z u pienia
cztery jej płatki i wprawiłe w ruch zgodny z czterema drugimi. Do pełnego rozkwitu dojdzie
ten "kwiat lotosu" (czakra) dopiero na cie ce czeladnika.
Te czakry, które dotychczas o ywiłe daj ci cały szereg całkiem nowych spostrze e , bo ju
działaj prawidłowo jako "zmysły nadzmysłowe". Czakra 12 -płatkowa, oprócz wzmo enia
twej ywotno ci i uzdolnienia mesmerycznego, pozwala ci odczuwa usposobienie ludzi w
taki sposób, e jednych nazwiesz ciepłymi, innych chłodnymi, chocia b dzie to oczywi cie
tylko opis. Czakra 16-płatkowa doł czy do tego doznania wietlne; tych, których okre liłe
jako ciepłych, nazwiesz jasnymi, zimnych – ciemnymi, oboj tnych – szarymi. Spostrze enia
te otrzymaj ponadto pewne formy: odró nisz kształt my li jednych ludzi od drugich, a nawet
formy, jakimi wyra aj si prawu zjawisk w przyrodzie. Nie b d to jeszcze spostrze e ni
cisłe, lecz wra enia ogólne, ale umocni ci w za ufaniu do tej drogi, po której idziesz, bo
b dziesz mógł sprawdzi , e idziesz ni nie na pró no, skoro ju pojawiaj si wyniki.
Jednak nie tylko po ró ach b dziesz st pał. Ta roz budzona wra liwo narz dów
nadzmysłowych (czakr) da ci, oprócz prze y ciekawych, tak e szereg przej przykrych.
B dziesz w takim poło eniu, jak dziecko, na które działaj z wszystkich stron wra enia
dodatnie i ujemne, a ono nie umie jeszcze poradzi sobie z nimi, nie umie si broni przed
nimi. Twoje zmysły niewidzialne, dopiero wie o zbudzone z u pienia, b d pocz tkowo
równie nieudolne w odbieraniu wra e , jak i w zamykaniu si przeciwko nim.
Jednym z takich przykrych objawów, z którym nie od razu b dziesz umiał sobie poradzi ,
b dzie uczucie duszno ci i skr powania, gdy znajdziesz si w ludzkim tłumie. Ciało astralne
si ga przeci tnie o pół metra poza obr b ciała fizycznego, zatem, w ludzkim tłumie obce ciała
astralne b d wnikały w twoje i sprawiały ci uczucie ucisku pot guj ce si czasami a do
mdło ci. Duchowy chłód ludzi wyczuwany czakr 12-płatkow b dzie dla ciebie niezwykle
przykry, dopiero po upływie pewnego czasu b dziesz umiał np. poda bez uczucia odrazy
r k takiemu człowiekowi. Uczucia i nastroje obce b d z niezwykł łatwo ci pobudzały do
harmonijnych wibracji twoje ciało astralne. Człowiek zrozpaczony wzbudzi w tobie od razu
rozpacz, a czyj wybuch gniewu tak samo rozkołysze twoje ciało astralne. Spostrzeganie
my li ludzkich b dzie w tobie budziło podobne my li, a je eli b dziesz si starał im opiera ,
to znów łatwo popadniesz w pogard dla tych ludzi za ich my li marne i egoistyczne.
62
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
W ród takich prze y – bolesnych i radosnych oraz w ród mnóstwa jeszcze innych, wije si
cie ka twojego przygotowania. Do tego musisz doda okresy "ciemno ci duchowej", które
b d ci nawiedzały z coraz to wi ksz sił oraz stałe poczucie pustki i osamotnienia, które
b dzie ci towarzyszy ci gle na cie ce. Nie zapominaj tak e, e im wy ej b dziesz
wst pował na stopniach cie ki, tym bardziej b dzie si wzmaga zaciekło tych pot g
ni szych, które uwa ały ci za swój dotychczasowy łup i tym usilniej b d podsuwały ci
przeró ne pokusy i sidła, aby w nich uwi zł i zszedł ze cie ki. Pomocne im w tym b dzie
tak e za lepienie ludzi, bo ludzie nie lubi , aby kto ró nił si od nich. Dopóki byłe
człowiekiem przeci tnym, dopóki miałe ułomno ci, które inni mogli ci wybacza , dopóty
byłe do nich podobny, nie przerastałe ani o włos ich poziomu. Jednak z chwil , gdy
zaczynasz przerasta ich o głow , zwracasz uwag wszystkich wokół na siebie. Nie jest to
bynajmniej uwaga przyjazna, raczej zawistna. Nie mog c doj , dlaczego ich przerosłe ,
zaczynaj wyszukiwa wszystkie twoje słabostki, strony ujemne, nie dla poprawienia ciebie,
lecz dla uspokojenia siebie, e oni nie s gorsi, a twoje wyro ni cie nie jest dowodem twej
wy szej warto ci. Pami taj, e w takich wypadkach bystro wzroku osób z twego otoczenia
zaostrza si nadzwyczajnie.
Najdrobniejsz usterk w twym charakterze, najdrobniejsz wad , odkryj w tobie, cho by j
taił jak najstaranniej, ponadto wyci gn j przed "opini publiczn " i rozdmuchaj do
rozmiarów potwornych, aby tylko cieszy si , e znale li "plam na sło cu". Nie jest to ich
zło , tylko niewiedza. S tylko lepymi narz dziami w r kach tych mocy niskich, które
spostrzegaj , e im si wymykasz i tym usilniej walcz o zatrzymanie ciebie w swych
pazurach. Pami taj zatem, e na nic ci si nie zda, je eli chciałby jak cho by
najdrobniejsz plamk na duszy zostawi i uniewinniał j przed sob lub chciał ukry przed
swym sumieniem. Ludzie j niechybnie wyszperaj , wyci gn na jaw i powi ksz
dziesi ciokrotnie. Przypomn ci nawet grzechy twej młodo ci, które mo e uwa asz za ju
dawno odrobione. Uzbrój si zatem w sił i wytrwało , aby wytrzyma z godno ci ataki
zewsz d, które b d ci ju stale towarzyszyły.
Bez w tpienia nie b dzie to miłe, ale musisz si z tym pogodzi . B dzie ci bardzo przydatne,
bo gdyby chciał sam przed sob ukry jak cho by mał niedoskonało w twym
charakterze, wynajd j inni i postawi ci j przed oczami. B dzie to dla ciebie zbawiennym
lekarstwem przeciwko zarozumiało ci i przeciw pobła aniu sobie. Dopiero wówczas
zobaczysz, jak trudno jest oczy ci si najdokładniej z wszelkiej pró no ci, z wysokiego
mniemania o sobie. Nie raz powiesz sobie: "Czego oni ode mnie chc ? Przecie jestem ju o
tyle od nich wy szy, e aden mi nie dorówna, a jeszcze im tego za mało?". Gdy tak powiesz,
b dziesz nie wy szy, lecz ni szy od nich, bo oni wiedz , e s ułomni, a ty nie chcesz si do
tego przyzna przed samym sob . I nie koniec na rym. Zamiast niech ci do bli nich, pozornie
całkiem słusznej, masz rozwin i utrzymywa stale w sobie ju nie wyrozumiało dla nich,
nie "przebaczenie" za "przykro ci", jakie ci wyrz dzaj "niezasłu enie", lecz miło i
wdzi czno . B d im wdzi czny za t nauk , któr ci daj , za to wytykanie bł dów, do
jakich ty sam przed sob nie chcesz si przyzna . Oni pomagaj ci w oczyszczeniu, a nie
szkodz . Zatem nie powiniene ywi do nich uczucia pogardy lub niech ci, bo byłby to
jeden z najbardziej przykrych twoich upadków na cie ce, z którego nie podniósłby si
łatwo. Bierz ludzi takimi, jacy s , a nie takimi, jakimi ty chciałby ich mie . Jednak siebie
kształ tak, aby był naprawd taki, jakim siebie chcesz widzie .
W miar swego wst powania w gór po stopniach cie ki, b dziesz otrzymywa coraz
wy sze uzdolnienia, b dziesz po prostu stawał si coraz bardziej ponad-przeci tnym
63
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
człowiekiem. Nie s d jednak, e te zdolno ci otrzymasz dla siebie. Od zdolnego da si
wi cej, ni od mniej uzdolnionego. Zasada ta obowi zuje nawet w szkołach, nie tylko na
cie ce. Wszystkie wy sze uzdolnienia, które b dziesz kolejno otrzymywał na cie ce, dane
ci b d po to, aby mógł tym wi cej pomaga innym ludziom. Jak e jednak zdołasz im
pomaga , je eli odsuniesz si od nich z pogard lub cho by tylko z tajon uraz ? Jak
nazwałby matk , która dla swoich dzieci ywiłaby pogard dlatego, e mniej wiedz od niej
lub która by miała dla nich niech za to, e sprawiaj jej przykro ci sw niewiedz ? Nie
mów, e bli ni to nie twoje dzieci, bo wła nie s twoimi dzie mi. Masz im by opiekunem
duchowym, masz ich uczy i prowadzi , a przede wszystkim masz im wieci przykładem.
Masz ka demu z nich mówi nie słowami lecz własnym przykładem: "Ja zdołałem si nieco
wznie i oczy ci , to zdołasz i ty, zechciej tylko!".
Jak e jednak zdołałby by im opiekunem, by im "bratem starszym" gdyby ich nie kochał?
Zapewne znane ci jest to zdanie niesłychanie doniosłe i maj ce zastosowanie we wszystkich
dziedzinach wiedzy tajemnej: "Objawi ci si mo e tylko to, co pokochasz; do czego odnosisz
si z niech ci , tego nie poznasz nigdy, bo twa niech stawia mur mi dzy nim a tob ". Do
serca ludzi trafisz tylko sercem, a nie pogard . Musisz pozyska ich zaufanie, je eli masz ich
prowadzi . Pomocy z r k wrogich nikt nie przyjmie. Zatem za mało byłoby tylko wybaczy
im, e wyci gaj na jaw twe ukryte bł dy. Musisz im przyzna słuszno i odczu dla nich
wdzi czno . Musisz im wpoi niezachwiane przekonanie, e ci to nie dotkn ło, e nic
przykrego nie zrobili – owszem pomogli, wi c nie wpłyn ło to ujemnie na twe dla nich
uczucia.
Wówczas sprawdzisz w yciu słowa Ewangelii: "Kto na ciebie kamieniem, ty na niego
chlebem", bo rozumiesz ju , e nie jest to dla ciebie przykazanie teoretyczne, ale maj ce
znaczenie praktyczne. Wtedy tak e – ale dopiero wtedy – wytr cisz bro z r ki mocom
ni szym, dla których ludzie s tylko lepymi narz dziami. Gdy to wyjawianie twych ukrytych
bł dów nje sprawi ci przykro ci, nie dotknie ura onej dumy, nie natrafi w ogóle na
zarozumiało , lecz przeciwnie, na wdzi czno i uznanie, dopiero wówczas st pi si ta bro ,
która jest postrachem dla zwykłych ludzi. Przez to "biczowanie" moralne musisz przej , bo
przecie wst pujesz w lady Chrystusowe. Dalsze stacje jego m ki oczekuj ci na stopniach
wy szych. Po przej ciu stopni przygotowania, mo esz jeszcze zawróci . Mo esz jeszcze zej
ze cie ki i wróci na drog szerok i wygodn , któr bez wielkich wysiłków kroczy powoli
ogół ludzko ci.
Nie jeste jeszcze przyj ty na czeladnika, nie zło yłe adnych zobowi za , wolno ci
wyst pi ze szkoły. Wróciwszy do wiata, b dziesz tam, dzi ki przebytemu przygotowaniu,
niezwykle po ytecznym i cennym członkiem społecze stwa. Rozwini te dotychczas
uzdolnienia wysun ci na odpowiednie stanowisko w yciu. B dziesz nawet miał prawo
owoce tego uzdolnienia obraca cz ciowo na korzy osobist , bo w wiecie, na jego drodze
szerokiej, nie obowi zuj jeszcze prawa Nowego, lecz Starego Zakonu. Obowi zywa ci
b dzie tylko jeden warunek: aby swoich uzdolnie nie u ywał na niczyj szkod . Wtedy
utraciłby je nieuchronnie.
Je eli jednak naprawd dorosłe do cie ki, to nie zatrzymasz si w połowie drogi. Nie
odstrasz ci dalsze jej trudno ci. Nie odstraszy ci równie przykazanie: "Nic dla siebie,
wszystko dla drugich". W twej duszy coraz ja niej b dzie wita prawda mało komu
dost pna, e tylko to, co czynisz dla drugich, czynisz naprawd dla siebie. Prze wiadczenie to
wzmo e tym silniej i umocni twoje postanowienie doj cia t cie k a do szczytu, bo im
64
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wy ej b dziesz, tym wi cej zdołasz czyni dla drugich. Zapragniesz zosta wiadomym
"pomocnikiem Pomocników", wej u szczytu w te koła Istot Wzniosłych, które rzeczywi cie
w swym r ku dzier losy Ziemi. Wtedy ze zdwojon energi , z niewyczerpan wytrwało ci ,
przyst pisz do opanowania trzech stopni wy szych.
XII
DHARANA (SKUPIANIE UWAGI)
Pierwszym ze stopni wy szych, a szóstym z rz du w ich ogólnym szeregu na cie ce, jest
dharana lub koncentracja. Wiesz ju , e wiczenia dharany zmierzaj do uzyskania biegło ci
w skupianiu uwagi na jednym przedmiocie, bez odwracania jej przez czas oznaczony na
przedmioty postronne. Wiesz tak e, e przedmiotem uwagi nie musi tu by jaka rzecz
fizyczna, lecz równie dobrze mo e nim by wra enie zmysłowe lub pami ciowe. Dzi ki
wy wiczeniu pratjahary nauczyłe si włada sw uwag , podł cza j do czego zechcesz i
zgodnie z własn wol odł cza . Wy wiczyłe uwag tak, e bez twej woli nie oderwie si od
wybranego przedmiotu i nie pod y za innym, cho by ten inny wywierał nawet niezwykle
silne wra enie na zmysłach. Teraz masz ze sprawno ci twej uwagi korzysta , masz jej, jak
posłusznego narz dzia, u ywa do dalszych celów.
Tłumaczenie terminu "dharana" jako "koncentracja" nie jest cisłe. Utrzymywanie uwagi na
wybranym przedmiocie jest wła nie skupieniem jej na nim, i to wykształciłe pratjahar .
Teraz zdolno skupienia si masz wykorzysta po to, aby nie tylko przez czas dowolny
utrzyma uwag na danym przedmiocie, ale i dowiedzie si o nim jak najwi cej przez takie
skupienie.
Zatem dharana jest sposobem uzyskiwania wiedzy, jest o wiecaniem si o własno ciach
przedmiotów. Fakt, e na tej drodze mo na uzyskiwa wiedz o przedmiotach, zrozumiesz,
gdy wykonasz dwa małe do wiadczenia. We w r k szpilk i ukłuj si w drug r k tak
lekko, aby ledwie lad krwi si pokazał. Odczujesz ukłucie jako ból, niewielki zreszt , i na
tym zako czysz do wiadczenie. Dowiesz si , e ukłucie jest bolesne, to znaczy dowiesz si
tyle, ile z takiego do wiadczenia dowie si dziecko, gdy ukłuje si po raz pierwszy w yciu.
Przejd teraz do drugiego do wiadczenia. Zwró uwag wył cznie na miejsce ukłute i
zatrzymaj j na nim przez chwil . Spostrze esz, e przede wszystkim ukłucie – niezbyt
gł bokie – nie jest wcale bolesne. Samego momentu ukłucia nie odczujesz bynajmniej
przykro i tu ju mo esz sprostowa twe dawniejsze do wiadczenie, jakoby ukłucie bolało.
Utrzymuj c uwag na ukłutym miejscu, odczujesz, e ból zaczyna si pojawia dopiero po
chwili, e jest najwi kszy wtedy, gdy krew wyst pi i e mo na ból rozdzieli na dwa odr bne
wra enia: jedno wra enie bólu szczypi cego, a drugie wra enie jakby w miejscu ukłucia
tkwiło jakie ciało obce, którego rozmiary staj si coraz wi ksze. Dalsze skupianie uwagi na
tym miejscu nauczyłoby ci jeszcze wi cej. To, co przytoczyłem, wystarczy ci jednak, aby
ocenił wyniki, do jakich mo na doj dharan . Nie ma tu nic nadzmysłowego, nic
cudownego. Dzi ki prostemu skupieniu uwagi przez dłu szy czas, dochodzisz do wiedzy o
wiele wi kszej i dokładniejszej ni mógłby uzyska bez takiego skupienia uwagi na
obserwowanym przedmiocie.
65
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Oczywi cie wiczenia dharany nie ograniczaj si do zmysłu dotyku ani do twojego ciała.
Oto słyszysz np. wierkanie ptaszka. Zwróciwszy na nie uwag , spo-strze esz, e ptaszek
musi by gdzie w pobli u, ocenisz słuchem kierunek, z którego wiergot pochodzi, uznasz
go za dono ny lub słaby, za miły dla ucha lub przykry. Powtórzysz wi c to samo, co nie raz
ju w yciu zauwa yłe . Teraz jednak przez chwil zatrzymaj na tym wierkaniu skupion
uwag . Spostrze esz, e wierkanie to składa si z kilku d wi ków ró nej wysoko ci, e s
przerwy mi dzy poszczególnymi wierkni ciami i e ptaszek co mówi tym swoim j zykiem,
e jest to co wi cej ni wiergot dla twej przyjemno ci lub przykro ci, jak mo e s dziłe
dotychczas. Wsłuchuj c si z najwi ksz uwag , zaczniesz do pewnego stopnia odczuwa
współczucie z ptaszkiem. W twej duszy zaczn si budzi uczucia pokrewne tym, jakie
ptaszka skłoniły do wierkania. Odczujesz jakby przestrach, mo e ból lub rado i
zadowolenie. Dowiesz si , co ptaszek wyra a swym wiergotem: zaczniesz rozumie jego
mow , a tego by bez dharany nie umiał.
Inny przykład. Spójrz na krzesło, stoj ce obok ciebie. Gdy przyjrzysz mu si uwa nie,
spostrze esz, e jest drewniane, politurowane, dobrze zachowane mimo u ywania, e
sporz dzone jest z drzewa twardego i bardzo trwale zbudowane. Wydaje ci si , e ju nic
wi cej ponad to nie zdołasz spostrzec, cho by uwag wyt ał przez godzin . Spróbuj jednak
utrzyma na nim nadal skupion uwag . Oto widzisz ju co nowego. Oparcie dla pleców jest
szczególnie mocno wytarte, a nogi przednie s zarysowane, jakby posiekane. Zniszczył je tak
człowiek, który w nim cz sto siadywał. Nie jest to wi c krzesło u ywane przy pracy
spokojnej i skupionej, lecz w jadalni albo w pokoju dzieci cym. Ponadto na kraw dzi krzesła
s lady zaci cia no ykiem, zatem krzesło stało w pokoju dziecinnym i to w pokoju
chłopczyka. Wiesz ju znacznie wi cej o tym krze le ni poprzednio. Gdyby przedłu ył
skupianie uwagi na nim, dowiedziałby si jeszcze nowych szczegółów. Nie s d jednak, e
taka dharana jest dla ciebie bez warto ci, a potrzebna byłaby co najwy ej agentom policji
ledczej. Sherlock Holmes uprawiał wła nie dharan i dlatego mógł wy ledzi szczegóły
niedost pne dla innych. Tobie za taka dharana uprawiana na przedmiotach "martwych" jest
przydatna nie jako cel, lecz jako rodek, jako wiczenie w stosowaniu skupienia uwagi.
Dalszy przykład. Masz na stole przez sob kwiat bzu w wazonie. Przygl daj c mu si z
uwag , spostrze esz, e ma mił barw fiołkow , e widocznie został niedawno zerwany, bo
nie wida ladów wi dni cia, e niektóre kwiatki s jeszcze zamkni te w p czkach, a inne ju
w pełni rozkwitłe. Spostrze esz ponadto, e ubarwienie nie u wszystkich jest jednakowe;
niektóre kwiatki s ja niejsze od innych; zauwa ysz, e ka dy ma cztery płatki, a tylko bardzo
rzadko napotkasz pi płatków lub wi cej. Teraz zastosuj dharan , to znaczy utrzymuj nadal
uwag skupion . Oto zaczynasz ju odró nia kwiatki starsze od wie o rozkwitłych, bo
starsze s ja niejsze ubarwieniem, po prostu "siwiej ". Ponadto barwa ich jest bardziej
matowa, wie ych natomiast błyszcz ca. Patrz c dalej z uwag , widzisz, e nie jest to
"błyszczenie", które wie ym kwiatkom nadaje wie o , wygl daj raczej, jakby były
wilgotne. Ale nie jest to i wilgo , co mo esz sprawdzi dotykiem. Namy laj c si jak to
okre li , zmniejszasz na chwilk nat enie wzroku i zauwa asz co , co pocz tkowo bierzesz
za skutek znu enia wzroku: kwiatki s powleczone ja niej c mgł . Jednak to nie
halucynacja, bo kwiatki starsze widzisz wyra nie, a kontury wie szych rozwiewaj si w
pewn puszysto . Oto doszedłe , dzi ki dharanie, do pierwszych spostrze e aury eterycznej
kwiatów, ich po wiaty.
Na podstawie tych kilku przykładów potrafisz ju stworzy sobie poj cie o kierunku, w jakim
maj i twoje wiczenia w dharanie. Zrozumiesz tak e, e uprawia je mo esz wsz dzie i
66
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zawsze, nie potrzeba do nich ani szczególnych przedmiotów, ani odr bnych godzin, bo
sposobno ci do wiczenia znajdziesz codziennie i w ka dych warunkach otoczenia. Ka dy
przedmiot ujrzany, ka dy d wi k usłyszany, ka de wra enie odczute, dostarczy ci takich
sposobno ci.
Nie s d jednak, e dharana nakazuje posługiwanie si koniecznie tylko jednym zmysłem. W
pratjaharze nauczyłe si wył cza i wł cza dowolnie ró ne "stacje telefoniczne", teraz
stosuj nabyt umiej tno . Im wi cej zmysłów jednocze nie lub kolejno zwrócisz na badany
przedmiot, tym rozleglejsz wiedz o nim uzyskasz. Obserwuj c kwiat, zwró nie tylko na
wzrok, lecz tak e dotknij go, pow chaj, nawet posmakuj. Zebrawszy w ten sposób jak
najwi cej wra e , zwró uwag na działanie tych wra e w twej duszy, a dowiesz si jeszcze
czego wi cej. Dowiesz si , jakie wra enie wywiera dany przedmiot nie tylko na twych
zmysłach fizycznych, lecz tak e na twych zmysłach wewn trznych, na twoich czakrach
("kwiaty lotosu", padmy). Zaczniesz ten przedmiot nie tylko widzie , słysze , w cha ,
smakowa , lecz tak e odczuwa jego działanie na twe wn trze. Odczuwanie to b dzie
najpierw słabe i niewyra ne, w miar uprawiania wicze zyska na wyrazisto ci i nat eniu.
To jest ju stopie wy szy w uprawianiu dharany. Takich sposobno ci do wicze znajdziesz
w twym otoczeniu pod dostatkiem o ka dej porze, bez odrywania si od obowi zków i zaj
codziennych. Niektóre z tych wicze dr R. Steiner poleca uprawia ju w okresie
przygotowania (C). Przytocz ci tu jego wskazówki: "Zwracaj c cz sto uwag na objawy
rozkwitu i dojrzewania, dozna si wra enia, które mo na by było z grubsza porówna do
wra enia przy wschodzie Sło ca. Natomiast objawy wi dni cia i obumierania wywołuj
uczucia podobne nieco do wra e , które wywiera widok ksi yca wschodz cego z wolna na
widnokr gu. Oba te odczucia to siły, które rozwijane coraz ywiej, prowadz do
najwi kszych wyników tajemnych. Nale y najpierw ogl da przedmioty jalc najdokładniej, a
dopiero potem podda si uczuciu powstaj cemu w duszy". Nie zra aj si tym, e uczucia
podobne nie pojawi si zaraz przy pierwszych próbach, a tym bardziej wystrzegaj si
wmawiania ich sobie. Pojawiaj si niechybnie dzi ki cierpliwo ci i wytrwało ci w ci głym
powtarzaniu wicze od nowa. Gdyby za sugerował je sobie, zamiast je odczuwa
naprawd , to zamkn łby sobie mo liwo odczucia jich w ogóle, w przyszło ci.
Je eli powy sze wiczenia potrafisz uprawia z powodzeniem, mo esz po pewnym czasie
doł czy do nich dharan skierowan na przedmioty nadzmysłowe, np. narz dy w twym ciele
eterycznym. W takim wypadku musisz wybra odpowiedni por i otoczenie, a wi c cisz i
ciemno lub przynajmniej półcie .
Ułó ciało wygodnie, jak do wicze oddechowych, wywołaj w sobie spokojny nastrój i
wył cz działanie wszystkich zmysłów fizycznych. Nast pnie zwró uwag na jeden, dowolny,
ale ci le okre lony punkt ciała, np. du y palec u lewej nogi. Umie w tym palcu uwag tak
wyt on , aby nic innego nie czuł, nie słyszał i nie widział. Przez chwil nie b dziesz w nim
czuł nic wi cej jak tylko wzmo one ciepło. Wywoła je prana napływaj ca szybciej do tego
palca pod wpływem twej uwagi. Pó niej jednak odczujesz co wi cej: zauwa ysz, e twoja
wra liwo dotykowa przeniosła si z całego ciała w ten punkt, w ten palec. Gdy teraz nog ,
chocia jest osłoni ta obuwiem, dotkniesz kraw dzi łó ka lub krzesła, odczujesz to dotkni cie
niezwykle wyra nie, nawet bole nie.
Je eli potrafisz skupion i wyt on uwag utrzyma jeszcze dłu ej, zauwa ysz jeszcze inne,
bardziej niezwykłe zjawiska. Nawet w pierwszej chwili nie uwierzysz w ich rzeczywisto .
67
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Oto wra liwo dotykowa z całego twojego ciała przeniosła si nie tylko w ten jeden palec u
nogi, ale ponadto rozprzestrzeniła si nad nim w powietrzu. Cały palec jest jakby otoczony
warstewk wra liwo ci unosz c si nad nim wokół. Odczuwasz nie tylko obuwie, ale nawet
pobliski materiał łó ka lub nakrycia sofy, chocia palec ich nie dotyka. Na tym zako cz
do wiadczenie, poniewa prowadzenie go dalej mogłoby mie dla ciebie na tym stopniu
cie ki niepo dane nast pstwa, z którymi nie umiałby sobie poradzi . Rzecz prosta, e za
pierwsz prób nie dojdziesz do adnego wyniku, lecz musisz powtarza wiczenie.
Przygotuje ci ono do nast pnego, prowadz cego ju do wra e zupełnie nadzmysłowych.
Jednak bez uzyskania wyników w tym wiczeniu przygotowawczym nie przechod do
dalszego. Punkty ciała do tych wicze mo esz oczywi cie – a nawet powiniene – wybiera
dowolnie, coraz to inne. Nie wolno ci przedłu a wiczenia ponad miar . Wystarczy 3-5
minut, po których przerwij je, cho by jeszcze nie doszedł do adnego wyniku. ! Zapami taj
sobie, e tego rodzaju wiczenia nie nale ; do obowi zkowych, wył cznie od twej woli
zale y, czy zechcesz je w ogóle próbowa . Bez nich dojdziesz tak samo dobrze do szczebli
wy szych, podobnie jak i bez wicze oddechowych opisanych w pranajamie mo esz bez
trudno ci doj do nast pnych stopni. S to tylko "przedmioty nadobowi zkowe", jak w nauce
szkolnej. Mo na bez nich uzyska dobre wiadectwo, a słu tylko tym, którzy maj na nie
ochot i zamiłowanie do nich.
Podobnie nadobowi zkowe s wiczenia nast pne, które ci teraz opisz . Odwró – jak w
poprzednim wiczeniu – uwag od wszystkich zmysłów, a skieruj j na jedn z czakr w twym
ciele eterycznym, np. na czakr serca (anahata). Staraj si , przy całkowitym skupieniu uwagi,
wczu w jeden punkt, chocia na razie nie zdołasz nawet okre li jego poło enia. Dopiero po
kilku bezskutecznych próbach odczujesz wyra niej czakr serca i okre lisz dokładniej, gdzie
si ona znajduje. B dzie to uczucie (gdy go doznasz po raz pierwszy) tak bardzo nowe i obce
w porównaniu ze znanymi ci uczuciami, e mo na je chyba porówna do uczucia kobiety,
która pierwszy raz ma zosta matk i czuje wewn trz ciała pierwsze ruchy przyszłego
dzieci cia. W wypadku czakry, nie s to ruchy f zyczne, a jednak odczujesz je wyra nie w
pewnym okre lonym punkcie ciała fizycznego. Nie okre lisz te , na jakiej gł boko ci pod
powierzchni ciała le y ten punkt. Czasem b dzie ci si wydawało, e ten poruszaj cy si
punkt le y tu pod skór albo znacznie gł biej, niemal przy samym sercu (je eli wybrałe
czakr serca, 12-płatkow , anahata).
Oprócz tego zauwa ysz, e nie jest to punkcik mały, lecz co , co zajmuje znaczn przestrze ,
chocia jej rozmiarów równie nie b dziesz umiał okre li . Du o osi gniesz, je eli dojdziesz
do u wiadomienia sobie jakiego rodzaju ruch odbywa si w tej czakrze (narz dzie). Nie
spiesz si jednak z sugerowaniem sobie, e odczuwasz ruch obrotowy, bo uczucia te bywaj
bardzo ró ne, indywidualne. Zauwa ysz tylko, e jest to ruch całkiem innego rodzaju ni ruch
serca fizycznego. W podobny sposób mo esz próbowa dharany na innych czakrach. Gdy
b dziesz te wiczenia uprawiał wytrwale, mo esz pó niej doj tak e do widzenia tych czakr
w ich barwach i wiatłach, a wtedy zobaczysz wyra nie rodzaj ich ruchów.
Uprawiaj c te wiczenia, nie zapominaj ani na chwil , e potrzeba tu nadzwyczajnej
wytrwało ci i cierpliwo ci. Bardzo mo liwe, e mimo długiego powtarzania tych wicze
pozornie nie spostrze esz adnych wyników. Mo liwe jest tak e, e zauwa ysz całkiem inne,
ni sobie wyobra ałe . Bł dem byłoby, gdyby sobie z góry wytwarzał jakiekolwiek
wyobra enie o tym, jak te wyniki maj wygl da , bo pó niej naginałby wiczenia do tego
wyobra enia, które b dzie si ró ni od rzeczywisto ci. Wiesz ju , e na cie ce masz si
68
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wystrzega mniema z góry powzi tych, nie opartych na faktach. Zatem tym bardziej
wystrzegaj si wyobra enia sobie ju naprzód, jaki ma by wynik. Uprawiaj tylko wiczenia z
cał cierpliwo ci i wytrwało ci , na jak mo esz si zdoby , uprawiaj je dla samych
wicze , nie dla wyniku. Wynik pojawi si nieuchronnie, chocia nie wtedy, kiedy zdawa ci
si b dzie, e ju powinien si pojawi . Masz przed sob co najmniej siedem lat, a mo e i
czterna cie, je eli w ci gu pierwszych siedmiu nie starczy ci wytrwało ci.
Niech ci jednak ten szereg lat nie przera a, ani nie zniech ca. Nie mów sobie: "Je eli mam
tak długo czeka na wyniki, to mo e mi i ycia nie starczy na ich osi gni cie". Przede
wszystkim zauwa , e pracujesz nie dla wyników, tylko dla samej pracy; po drugie miej na
uwadze, e przed sob masz nie tylko ten jeden ywot, ale cały szereg nast pnych. Nie znaczy
to, e w twym tera niejszym wcieleniu nie dojdziesz wcale do adnych wyników. Zale y to
wył cznie od ciebie! Od twej cierpliwo ci i wytrwało ci. Nie ma na to tak e adnego wpływu
twój wiek, cho by ju miał młodo dawno za sob . Cz sto bywa, e dopiero u schyłku
ycia odbywa si w człowieku przemiana poj : dawniej materialistycznych na wprost
przeciwne i w nast pstwie tego zwrot ku " cie ce". Tacy ludzie zostaj potem
najdzielniejszymi czeladnikami, bo nie maj ju utrudnie na cie ce ze strony dz
cielesnych, ambicji, przywi zania do ycia itp., łatwiej wi c mog przej stopnie
przygotowania, zda od razu egzamin do wy szej klasy. Tym bardziej, e ycie samo mogło
by dla nich wy mienit szkoł przygotowawcz .
Oto co mówi o sobie Leadbeater (H. 469,1): "Osobi cie nie czyniłem adnych wysiłków
s dz c, e nie mam odpowiedniego ciała eterycznego, a raz wskazał mi Mistrz pewn
medytacj , która mo e do wyników prowadzi . Uprawiałem j w praktyce i ujrzałem
powodzenie... Nie słyszałem nigdy, jakoby istniała tu jaka granica wieku". Zwró uwag na
trzy rzeczy, na to, e nie ma granicy wieku, nie potrzeba niczego wi cej prócz odpowiedniej
medytacji i na spraw jako ci ciała eterycznego. Dwie pierwsze ju zapewne poj łe , a co do
trzeciej, to zwa , e gdyby nie miał odpowiedniego ciała eterycznego, nie odczuwałby , e
wła ciw dla ciebie jest " cie ka", wówczas o wiele lepsz wydałaby ci si np. Hatha joga i
poszedłby w jej kierunku.
?
Teraz opisz ci wiczenie, wskazane przez W. Judge'a [Wiliam
Q. Judge (1851-1896), z zawodu prawnik, pochodził z Irlandii, jeden z zało ycieli
Towarzystwa Teozoficznego w 1875. Interesował si magi , mesmeryzmem i
ró okrzy owcami – przyp. red.], które jest tak zbawienne, e musisz je wliczy do twych
wicze obowi zkowych i to codziennych. Zapewne nawykłe ju do tego na stopniu
przygotowawczym, aby co wieczór odbywa krótki "rachunek sumienia", przegl da i
os dza swe post pki, uczucia i my li, jakie miałe przez cały dzie . Wiesz ju tak e, e w
tym rachunku sumienia wi kszy nacisk kładzie si nie tyle na przypominanie sobie
wszystkich zdarze codziennych, ile raczej na zaj cie wobec nich odpowiedniej postawy.
Masz na swe post pki, słowa i my li patrze tak i os dza je tak, jakby to nie ty był ich
sprawc , lecz kto inny. W ten sposób ocenisz je o wiele bardziej bezstronnie.
Ten codzienny – jakim powinien by – rachunek sumienia, poł cz z nast puj cym
wiczeniem. Zamiast przegl d odbywa w zwykły sposób, id c od poranka do południa i
wieczora, odwró ten porz dek dla zwykłych ludzi normalny. Zacznij od wieczora, od tego,
co czyniłe lub my lałe przed chwil i wracaj my l wstecz do zdarze coraz
wcze niejszych. Zamiast uj my l jedno zdarzenie i przypomina sobie, co było potem, id
w kierunku przeciwnym i przypomnij sobie, co było przedtem, a co jeszcze wcze niej. W ten
sposób przejd my l miniony dzie , ale wstecz, od wieczora przez południe do poranka.
69
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Nie idzie tu o to, aby ka de, bez wyj tku, zdarzenie, ka d my l i ka de słowo sobie
przypomniał, lecz o to, aby utrzymał uwag na tym jednym ła cuchu my lowym, którego
ogniwami s obrazy pami ciowe uło one w porz dku zale nym od twej woli. Masz
przypomina sobie zdarzenia dzienne, ale nie w tym porz dku, w jakim nast powały po sobie,
tylko w odwrotnym. Brak ci tego rodka pomocniczego, jakim jest w yciu zwyczajnym
przyczynowe ł czenie zdarze ; nie układasz ich tak, jakby jedno z drugiego wypływało, lecz
przeciwnie: najpierw ujrzysz oczami wyobra ni skutek, a dopiero potem przyczyn . Musisz
wi c silniej wyt y wol dla utrzymania uwagi na tak odwróconym ła cuchu zdarze .
Korzy z tego jest potrójna. Przede wszystkim uczysz si ocenia zdarzenia same dla siebie,
bez wchodzenia w przyczyny, które je spowodowały, a to jest ocena o wiele bezstronniejsza.
Rozwa np. proste zdarzenie: rano miałe si z kim widzie we wspólnej sprawie, lecz ten
kto nie przyszedł na umówione miejsce. Wzburzyło ci to, posłałe po niego, czekałe , a
przyjdzie, a potem powiedziałe mu kilka cierpkich słów. Rozmy laj c wieczorem o dniu
minionym, dochodzisz najpierw do tych słów cierpkich i widzisz, e one były niegodne ciebie
jako ucznia tajemnego. Gdyby zacz ł rozmy lanie od zdarze porannych, wzburzyłby si
ponownie, przypominaj c sobie niemiłe oczekiwanie na t osob i doszedłszy potem pami ci
do swych cierpkich słów, uznałby je za słuszne. Otó masz sposób patrzenia
bezstronniejszego na swe post pki. Dalsza korzy polega na tym, e uczysz si my le
obrazami. Gdyby ten rachunek sumienia odbywał w zwykły sposób, my lałby raczej
słowami ni obrazami. Mówiłby sobie w my li: "Nie przyszedł, czekam, posyłam, mówi
mu słowa prawdy" itd., bo tu jedno wypływa z drugiego jak przyczyna i skutek. Ale my l c
wstecz, masz przed sob np. owe słowa cierpkie bez ich przyczyny, aby je sobie przypomnie
wyra nie, musisz w pami ci odtworzy sobie obraz sytuacji. Stoisz naprzeciw niego i mówisz
do z wyrzutem. Do przypomnienia sobie tej sceny potrzebujesz jej obrazu, nie słów. Wła nie
zale y nam tu na tworzeniu obrazów pami ciowych. Przebiegaj c wspomnieniami dzie
ubiegły od wieczora, wstecz do poranka, masz siebie widzie we wspomnieniach tak
wyra nie jak w lustrze lub w kinie. Masz patrze na zdarzenia tak, jak patrzyłby na film
wy wietlony w odwrotnym kierunku, od ko ca do pocz tku. Nie pomijaj nawet szczegółów
pozornie tak mało znacz cych jak ten np., e wracaj c do domu wieczorem, szedłe po
schodach. Musisz widzie siebie najpierw przy drzwiach mieszkania, potem wychodz cego
przez nie tyłem i tyłem schodz cego po schodach (w rzeczywisto ci szedłe po nich w gór ).
Podobnie post pisz, przypominaj c sobie drog do miasta. Zawsze masz widzie siebie tak
jak obc osob , na któr patrzysz.
Trzeci korzy ci jest samo odwracanie kolejno ci, niejako odwracanie czasu. Wdra aj c
siebie w ten sposób w przebieganie my l wypadków wstecz: od najpó niejszych do coraz
wcze niejszych, przygotowujesz sobie grunt do my lenia astralnego, które pó niej b dzie ci
koniecznie potrzebne. Gdy zaczniesz wchodzi wiadomie na równi astraln , nie b dziesz
miał orientacji w jej zdarzeniach, b dziesz brał przyczyny za skutki, je li zachowasz ziemski
sposób my lenia. Przykładów tej "odwrotno ci czasu" w wiecie astralnym dostarcz ci
własne sny. Oto np. ni ci si , e wchodzi do twego pokoju zbój, aby ci zamordowa .
Bronisz si rozpaczliwie, ale on ci zwyci a i z bliska strzela do ciebie z rewolweru.
Słyszysz huk, ból w sercu i stopniow utrat ycia, odczuwasz wyra nie... i budzisz si . To
dramat zbudowany na pozór całkiem logicznie, bo wszystko nast puje kolejno jako przyczyna
i skutek. Jednak w rzeczywisto ci rzecz si miała wprost przeciwnie. Zbudziłe si z tego
powodu, e poprzednio obróciłe si we nie na lewy bok, silnie uciskałe serce. Ten ucisk
skłonił twe ciało do ruchów mimowolnych, przy których potr ciłe krzesło. Stukni cie krzesła
wywołało twoje sny o wystrzale z rewolweru i zabójcy. A wi c najpierw był ból serca,
70
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
pó niej stukni cie, a jeszcze pó niej dokomponowałe sobie obraz zabójcy. Po obudzeniu si ,
odwracasz ten porz dek zdarze wprost przeciwnie do stanu faktycznego.
Rozumiesz teraz cał doniosło tego "przegl du wstecznego" (niem. Ruckschau) przy
os dzaniu sumiennie swych post pków codziennych i wiesz, co w nim jest rzecz istotn . Nie
idzie zatem o to, aby w tym "przegl dzie wstecznym" nie pomin ł jakiego zdarzenia
drobnego, jakiego słowa mało znacz cego lub my li, ale o to, aby ten przegl d odbywał w
porz dku rzeczywi cie wstecznym, od ko ca do pocz tku, aby siebie widział w nim
obrazowo, nie opowiadał o sobie my lowo. Nie idzie tu tak e o to, aby koniecznie dotarł w
tym przegl dzie a do zdarze porannych, wystarczy, gdy dojdziesz do południa, a nawet
jeszcze mniej. Celem tego wiczenia jest nadanie my lom nowego kierunku i nowej jako ci.
Masz uzyska wpraw w układaniu porz dku zdarze wspominanych według twej woli, a nie
według tego porz dku, w jakim nast powały po sobie. Ten porz dek "normalny" jest
niezale ny od ciebie, jest ci narzucony przez rzeczywisto zewn trzn , a ty masz by wolny
od tego. Ponadto konieczna jest jak najwi ksza wyrazisto obrazów pami ciowych. Do
czego ci jest potrzebna, zrozumiesz, czytaj c rozdział nast pny. Teraz potrafisz ju oceni
warto przegl du wstecznego dla bezstronno ci twego rachunku sumienia. B dziesz ju
inaczej patrzył na swe post pki, słowa i my li, b dziesz je oceniał bardziej bezstronnie, bo s d
twój nie zostanie zm cony tak silnie jak dotychczas, uczuciami i pobudkami tylko pozornie
logicznymi.
XIII
IMAGINACJA (WIDZENIE ASTRALNE)
Uprawianie dharany toruje ci drog do imaginacji, czyli do "spostrzegania obrazowego".
Wiesz ju , e imaginacj nie ma nic wspólnego z halucynacj , złudzeniem, autosugesti itp.
objawami patologicznymi. Obraz nazywa si w j zyku łaci skim imago, ale obraz nie jest
wcale złudzeniem. Bez istnienia przedmiotu rzeczywistego nie mógłby powsta jego obraz w
zwierciadle. To, co za po rednictwem zmysłów wiesz o wiecie zewn trznym, to wszystko s
równie tylko obrazy, a nie sama rzeczywisto .
Np. "stół" jest dla ciebie obrazem pewnego przedmiotu, uzyskanym przez sum twych wra e
dotykowych, wzrokowych, w chowych itd. Przypatrzyłe si stołowi, dotkn łe go,
podniosłe , i ta suma wra e zmysłowych utworzyła w twym umy le obraz "stołu". Tak
sum wra e nazywasz "stołem" i mo esz j sobie wyobrazi w pami ci, ile razy zechcesz;
pojawi si w niej wówczas wyobra enie tego stołu. Wyobra enie to nie mogłoby si pojawi ,
gdyby przedtem nie zebrał niezb dnej sumy wra e wzrokowych, dotykowych itd.
Gdy ci kto opowiada jakie zdarzenie, mo esz je sobie "wyobrazi ", mo esz sobie wywoła
w my lach obrazy faz poszczególnych tego zdarzenia, mo esz je sobie Jmaginowa ". Twoje
wyobra enie stołu widzianego jest imaginacj tego stołu, utworzon na podstawie twych
własnych wra e zmysłowych. Wyobra enie zdarzenia, zasłyszanego lub odczytanego, jest
natomiast imaginacj utworzon z wra e wewn trznych. Zdarzenia, które ci kto opowiada,
nie widziałe , a jednak pod wpływem opowiadania powstaj w twej duszy obrazy tego
zdarzenia. Powstaj dlatego, e opowiadanie wywiera wra enie na tobie.
71
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Zatem imaginacje mog si tworzy z wra e zewn trznych lub z wra e wewn trznych. To,
e słuchanie opowiadania jest wra eniem słuchowym, a wi c zewn trznym, nie zmienia
postaci rzeczy. Słuchanie budzi w twej duszy wra enia wewn trzne, i to tak silne, e
wywołuje wyobra enia równie wyra ne, jakby patrzył na opowiadane zdarzenie. Przypomnij
sobie jak wyra ne imaginacje wywołuj w duszy utwory dobrych powie ciopisarzy.
Wró teraz do imaginacji stołu. Jest to przedmiot fizyczny, zewn trzny, mo esz go bada
zmysłami. Badaj c zwracasz na uwag , i od stopnia nat enia uwagi zale y, jak wyra n
imaginacje potrafisz sobie o nim potem wytworzy . Badanie to nie budzi adnych uczu w
twej duszy, jeste wobec stołu zupełnie oboj tny. Inne przedmioty mog budzi w duszy
pewne uczucia, a wówczas imaginacje takich przedmiotów b d o wiele wyra niejsze.
Istniej ponadto przedmioty (i istoty), których adnym zmysłem fizycznym zbada nie
mo esz, bo same nie s fizyczne. Istniej jednak i wywieraj wra enia na zmysły niefizyczne.
Z tych wra e mog równie powstawa imaginacje i do takich imaginacji otwiera drog
dharana.
Rzecz prosta, e opis imaginacji powstałej z wra e nadzmysłowych natrafia na trudno ci,
poniewa brak jest nazw na okre lenie takich wra e . Chc c posługiwa si słowami
zrozumiałymi dla ka dego, musisz u ywa nazw zaczerpni tych ze wiata zmysłowego,
oddaj cych w przybli eniu to, co chcesz wyrazi . B d to zatem tylko nazwy podobne. Np.
przedmiot nadzmysłowy mo e wywiera wra enie podobne do tego, jakie na wzrok fizyczny
wywiera barwa niebieska. Powiesz w takim wypadku: "widz bł kit", chocia nie b dzie to
widzenie oczami, lecz tylko wra enie podobne do tego, które odniósłby , patrz c na barw
bł kitn . Pami taj c o tym, e nazwy takich wra e musz by tylko zbli one, bo na cisłe
nie mamy słów, wykonaj nast puj ce wiczenie: przypatrz si jak najuwa niej dowolnie
wybranemu zwierz ciu, aby potem mógł sobie wytworzy o nim imaginacj jak najbardziej
wyrazist . B dzie to imaginacja z wra e zmysłowych. Tak samo przypatrz si ro linie i
utwórz sobie znowu imaginacj dokładn . Wreszcie przypatrz si tak samo kamieniowi,
najlepiej przejrzystemu kryształowi. Masz wi c w duszy trzy odr bne imaginacj . Teraz
zestaw je obok siebie i staraj si dostrzec to, co ka da z nich ma w sobie indywidualnego,
ró ni cego j od innych.
Pewn form , pewn posta ma i kamie , i ro lina, i zwierz . Ale kamie nie porusza si i nie
wzrasta, nie ma adnych narz dów ani członków, on tylko istnieje. Ro lina istnieje równie i
równie nie zmienia miejsca, ale wzrasta, kwitnie, dojrzewa, zmienia posta , ma pewne
narz dy wzrostu i owocowania. Zwierz równie wzrasta i dojrzewa, ponadto porusza si pod
wpływem pop dów i dz, odbiera wra enia zmysłami. Posta kamienia utworzyły siły wolne
od dz, ro lina zawdzi cza sw posta siłom wzrostu, zwierz dzom. Wyt teraz uwag
na te trojakie siły, wyt j tak ywo, aby powstały w duszy uczucia odr bne, a po szeregu
wicze dojdziesz do imaginacji całkiem nowej, bo wewn trznej.
Uczucie budz ce si w duszy pod wra eniem kamienia wywoła ci imaginacj , któr , w
porównaniu z wra eniami wzrokowymi, nazwiesz fiołkowoniebiesk . Imaginacja pod
wpływem ro liny da ci wra enie podobne do tego, które odczuwasz przy barwie zielonej.
Imaginacja wywołana przez zwierz da ci uczucie czerwieni pomara czowej. Wiadomo ci
ju , e nie b dzie to wra enie wzrokowe, nie zobaczysz kamienia na fioletowo, a zwierz cia
na pomara czowo, lecz tylko odniesiesz wra enia zbli one do tych, jakie wywieraj na tobie
dane barwy. Przy dalszych wiczeniach zauwa ysz, e ka dy kamie daje inny odcie
72
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wra enia bł kitno-fiołkowego, ka de zwierz ma swój odcie czerwieni ółtawej; ka da
ro lina ma inny odcie zielony, przechodz cy a w jasny ró owy.
Je eli wiczenia – wykonywane z odpowiedni cierpliwo ci i wytrwało ci – doprowadzisz
do opisanych wyników, to doznasz pierwszych imaginacji nad-zmysłowych. B dziesz miał
przykład tego, jak przedmioty zewn trzne, fizyczne, wyra aj si dla twych narz dów
wewn trznych. Gdy b dziesz umiał ju odczuwa takie wra enia nadzmysłowe, pochodz ce
od przedmiotów zmysłowych, wzniesiesz si tak e do odczuwania wra e , jakie wywieraj
przedmioty nadzmysłowe, nie istniej ce dla zmysłów fizycznych. Na równi eterycznej i
astralnej istnieje mnóstwo przedmiotów i istot nie wywieraj cych adnego wra enia na
zmysłach fizycznych. Ujrze je mo na dopiero zmysłami "nadzmysłowymi", a wi c
narz dami ciała eterycznego lub astralnego
Wiesz ju z do wiadcze , które wykonywałe w okresie przygotowawczym, e wobec
niektórych ludzi lub przedmiotów odczuwasz wra enie chłodu, wobec innych ciepła. Jednych
nazywasz ciemnymi, drugich jasnymi. Teraz do tych wra e ciepła i jasno ci doł cz si
wra enia takie, które mo esz porówna z barwami. B d to wra enia barw nie pochodz ce od
adnego przedmiotu widzialnego. Patrz c okiem fizycznym, widzisz barw i jednocze nie
widzisz przedmiot, który t barw posiada, widzisz jego barwn powierzchni . Ale barwa nie
jest czym , co zawsze musi by zł czone z przedmiotem. Barwa sama w sobie wywiera du e
wra enie, nawet bardzo intensywne, nale y tylko wy wiczy si w u wiadamianiu sobie tego
wra enia.
Spójrz w gł b nieba bł kitnego i staraj si u wiadomi sobie nie istot tej warstwy powietrza,
lecz sam barw , sam bł kit. Oddaj si uczuciu barwy, nie powietrza. Po pewnej wprawie
u wiadomisz sobie, e bł kit nie tylko wywiera wra enie koj ce, ale wprost poci ga ku sobie,
a poci gaj c rozprzestrzenia. Zatracasz w bł kicie poczucie ograniczenia wymiarami
przestrzeni, pod asz w gł b tego bł kitu, w dal od siebie samego. Nie czujesz jego granic ani
swoich granic. Wykonaj teraz podobne do wiadczenie z inn barw , np. czerwon . Skieruj
wzrok na czerwone sukno lub papier, staraj si nie widzie materii sukna lub papieru, tylko
sam barw , sam czerwie . Po kilku próbach odczujesz, e ta czerwie wyst puje silnie
naprzeciw ciebie, e ci ogranicza i przyciska, e jest wprost natr tna i egoistyczna. Stosuj c
wiczenia pratjahary, nauczyłe si wybiera dowolnie wra enia, którym chcesz si oddawa ,
a pomija inne równoczesne, teraz wi c potrafisz nie widzie sukna lub papieru, tylko sam
barw .
W wiatach nadzmysłowych s istoty, których wra enia wywierane na tobie, potrafisz
okre li zwykłym j zykiem jako podobne do barw. Barwy te nie s samymi istotami, tylko
ich wyrazem. Je eli zatem odbierzesz nagle wra enie barwy unosz cej si swobodnie w
przestrzeni przed tob bez adnego widzialnego przedmiotu, to masz przed sob istot
astraln , która wyra a si t wła nie barw . Masz tu imaginacj nie utworzon z adnych
wra e zmysłowych ani z wyobra e pami ciowych. Pocz tkowo b dziesz takie barwne
wizje brał za halucynacje lub za objawy znu enia wzroku. Szybko jednak zauwa ysz, e nie
wywołuje ich adna przyczyna fizyczna i e nie maj nic wspólnego ze złudzeniami. Z
czasem, gdy zauwa ysz pewn ilo takich imaginacji barwnych, nauczysz si tak e zwraca
na nie piln uwag natychmiast, gdy si pojawi . Zauwa ysz, e zjawiaj si nagle i trwaj
bardzo krótko, najwy ej kilka sekund. Zauwa ysz tak e, e te zjawiska barwne nie maj
adnych wymiarów przestrzennych: nie potrafisz okre li ich rozmiarów ani gł boko ci, a
nieraz odniesiesz wra enie, e jeste wewn trz barwnego obłoku. Pó niej zdołasz ponadto
73
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
oceni pewne ró nice w jako ci samych barw, "nie mówi c o ich odcieniach. Czasami b d to
barwy szlachetne, ale jakby m tne i nieprzejrzyste, czasem znowu tak czyste jak barwne
wiatła, a czasem o naturze promienistej i iskrz cej. Pó niej do tych spostrze e doł czy si
poczucie, e barwy m tne s imaginacjami ni szych istot astralnych, barwy wietliste
wy szych, a promienie iskrz ce dostrze esz tylko wyj tkowo jako imaginacje istot
najszczytniejszych.
Gdy zaczniesz prze ywa takie widzenia imaginacyjne, mo esz si nimi cieszy i zachwyca ,
ale nie usiłuj ich sobie tłumaczy . Staraj si tylko zapami ta je jak najdokładniej, ale nie
próbuj spekulacjami my lowymi tworzy sobie jakichkolwiek wniosków o tym, co te barwne
widzenia oznaczaj . Staraj si nawet nie ubiera ich w słowa, a tym bardziej nie wolno ci
mówi o nich komukolwiek. Ci, którzy s wy ej ni ty na cie ce, spostrzeg o wiele lepiej
to, co ty widzisz, ni gdyby im to dopiero opisywał. A ci, którzy s ni ej od ciebie, nie
zrozumieliby, co im mówisz, bo byłoby to dla nich przedwczesne. Im wi cej zbierzesz
do wiadcze imaginacyjnych, tym dokładniej pojmiesz, jak bardzo nieprzydatny jest j zyk
ludzki, gdy chce je uzmysławia . Oprócz irnagi-nacji barwnych b dziesz miewał tak e
cieplne, smakowe, w chowe i jeszcze inne, dla których w j zyku ludzkim brak słów, nawet
przybli onych. Brak ci jednak b dzie imaginacji takich, które mógłby porówna z
wra eniami d wi kowymi. Równia astralna jest niema i cicha przy całym swym
niesłychanym bogactwie barw, wiateł, woni itd.
Z biegiem czasu do tej barwno ci wra e astralnych doł czy si ich kształtno (foremno ).
Imaginacje otrzymaj oprócz barw tak e pewne zarysy, pewne kontury, chocia nie stałe.
Cech wiata astralnego jest wła nie jego "płynno ", jego ustawiczna zmienno postaci i
kształtów. Tam nie ma nic stałego, nic skrzepni tego. Ka da istota, ka dy przedmiot zmienia
tam ci gle swe kształty, dlatego te nawet trudno mówi o ró nicy mi dzy istotami a
przedmiotami. Trudno je dzieli na ywe i martwe. Tam wszystko yje, wszystko si rusza,
wszystko zmienia posta . Jest to prawdziwa "hala nauki" dla ciebie. Naprawd "pod ka dym
kwiatem czai si w ", bo posta na pozór miła i wdzi czna mo e si od razu zmieni w
szpetn i gro n . dza niska mo e przybra posta na pozór niewinn , a tylko odcie barwy
i jej m tno b dzie dla ciebie ostrze eniem.
Rozumienie tego wiata astralnego, tak odmiennego od naszego ziemskiego, uzyskasz
dopiero na stopniach nast pnych. Teraz studiuj go, poznawaj, ale jeszcze nie os dzaj. Przede
wszystkim nie tra stałego gruntu pod nogami w wiecie fizycznym. Tu na Ziemi masz
wyobra enia pochodz ce od przedmiotów lub istot, dzi ki dharanie otrzymujesz wyobra enia
pozornie nie zwi zane z adnym przedmiotem. Tym bardziej jest ci potrzebny zdrowy s d i
logika w my leniu, aby nie popadł w pokus nie kontrolowanego fantazjowania nie opartego
na niczym rzeczywistym.
Dlatego tak bardzo jest ci niezb dna i koniecznie potrzebna jak naj ci lejsza kontrola twych
my li i uczu , któr miałe sobie przyswoi podczas przygotowania. Tak samo niezb dna jest
biegło w pratja-harze, aby podczas wicze w imaginacji nie m ciły ci skupienia adne
wra enia niepo dane. Uczucia i my li, opanowane ju poprzednio, masz teraz zwraca na
tory zupełnie nowe, dotychczas ci nie znane. Masz ich u ywa do wykształcenia całkiem
nowych zdolno ci duszy. Musisz mie do tego jak najwi cej sił, skupi je wszystkie razem, w
jednym kierunku, bez rozstrzeliwania ich na uporanie si z my lami natr tnymi lub
niepo danymi wra eniami. Zaczynasz coraz lepiej rozumie , a w miar uprawiania dalszych
wicze b dziesz rozumiał coraz pełniej, jak bardzo jest konieczna dokładna praca i
74
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wy wiczenie si na stopniach przygotowawczych, je eli chcesz z powodzeniem wst powa
na wy sze.
Opisz ci teraz jeszcze jedno z wicze wskazanych przez dr. Steinera (C), które jest
nadzwyczaj owocne w wiczeniu dharany: "Połó przed sob dowolne nasienie ro liny...
Przyjrzyj si dokładnie kształtowi nasienia, jego barwie i innym cechom. Potem rozwa , e z
tego nasienia powstanie ro lina rozczłonkowana, gdy si je w ziemi zasadzi. Uprzytomnij
sobie sam ro lin , odbuduj sobie j w wyobra ni. A dalej my l: "To, co teraz przedstawiam
sobie wyobra ni , kiedy naprawd wykluj z tego nasionka siły Ziemi i Sło ca. Gdybym
miał przed sob ziarenko sztucznie zrobione, na laduj ce dokładnie to nasienie, to z niego siły
Sło ca i Ziemi nic by wyklu nie zdołały".
Gdy my l t utworzysz jak najwyra niej, gdy j prze yjesz wewn trznie, zdołasz utworzy
sobie obok uczucia odpowiedniego tak e my l nast pn : "W sposób utajony tkwi ju w
nasieniu – jako zdolno całej ro liny – to, co pó niej z niego wyro nie. W sztucznym
na ladownictwie nie ma takiej zdolno ci". A jednak dla twoich oczu oba ziarenka s równe.
W ziarenku prawdziwym zawiera si co niewidzialnego, czego nie ma w namiastce. Na to,
co niewidzialne, wyt teraz my l i uczucie. Uprzytomnij sobie, e to niewidzialne zmieni si
pó niej w ro lin widzialn z formami i barwami. Prze yj w sobie my l: niewidzialne stanie
si widzialne. Gdyby nie mógł my le , nie zdołałby wyobrazi sobie tego, co dopiero
pó niej b dzie widzialne.
To, co przemy lasz, musisz jednocze nie odczuwa jak naj ywiej... i powtarza wiczenia tak
długo, aby ci a wrosły te my li i uczucia w dusz . Przez nie rozwiniesz w sobie now
zdolno , która otworzy ci now imaginacj . Spostrze esz, e nasionko jest jakby powleczone
wietlistym obłoczkiem. Odczujesz to w duszy jako rodzaj płomyka. rodek płomyka da ci
wra enia podobne jak przy odczuwaniu barwy liliowej, brzegi płomyka odczujesz natomiast
niebieskawo. Oto pojawia ci si co , czego przedtem nie widziałe . Wytworzyła to zdolno ,
któr zbudziłe w sobie siłami uczucia i my li".
Gdy w tym wiczeniu dojdziesz do opisanego wyniku, podejmij nast pne wiczenie, które
ci le wi e si z poprzednim. (C) "Sta przed ro lin w pełni rozwini t . Przypatrz si jej, a
nast pnie oddaj si my li, e nadejdzie czas, w którym zamrze ta ro lina. Nie zostanie nic z
tego, co teraz na niej widzisz. Ale wówczas ro lina wyda nasiona, które znowu stan si
ro linami. Oto zauwa ysz ponownie, e w tym, co widzisz, tkwi co utajonego, czego nie
spostrzegasz. Pogr si całkiem w tej my li, e ta posta ro linna ze swymi barwami
przestanie istnie w przyszło ci. Ale poj cie o nasieniu poucza ci , e ona nie zniknie w
nico ci. A to, co j uchroni od nico ci, jest tak samo niewidzialne dla twych oczu, jak dawniej
niewidzialn była ro lina w nasieniu. Jest w niej zatem co , czego oczami nie mo esz
zobaczy . Gdy my l ta yje w tobie i gdy j wi esz z uczuciami odpowiednimi, rozwinie si
znowu po pewnym czasie nowe spostrze enie. Z ro liny wyro nie znowu rodzaj płomienia
nadzmysłowego. B dzie to oczywi cie płomyk innych rozmiarów, ni płomyczek nad
nasieniem. Odczujesz go jako niebieskozielony po rodku, a ółtoczerwony na kra cach".
Rzecz prosta, e do takich wicze musisz mie przed sob rzeczywi cie nasienie lub ro lin ,
bo nie wystarczy samo wyobra enie ich sobie. Byłoby to fantazjowaniem oderwanym od
rzeczywisto ci, a w nauce tajemnej nie idzie o to, aby ty sobie sam tworzył w duszy dowolne
imaginacje, lecz aby ci je wywoływała w duszy rzeczywisto zewn trzna. Owe płomyki
barwne otaczaj ce nasiona i ro liny nie s czym nie istniej cym, co sobie tylko wyobra asz.
75
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Ka dy ucze tajemny widzi je takie same, w tym samym kształcie i w tej samej barwie dla
danej ro liny, je eli tylko zdoła je zobaczy naprawd . Gdyby ka dy opisywał inaczej to, co
widzi, chocia wszyscy obserwuj t sam ro lin , miałby słuszne powody do nazwania
takich widze halucynacjami lub autosugestiami. Tak jednak nie jest. Na dalszych stopniach,
gdy przyjdzie kolej na nauk "pisma tajemnego", spostrze esz, e te płomyki barwne nale
niejako do liter tego pisma, musz zatem posiada form stał , je eli maj by rozumiane
przez wszystkich wtajemniczonych.
Skoro powiod ci si wiczenia opisane poprzednio, mo esz przej do nast pnych, których
przedmiotu dostarczy ci zwierz lub człowiek. Zastosuj cał biegło zdobyt dzi ki
pratjaharze, aby przyjrze si jak najuwa niej człowiekowi lub zwierz ciu w chwili, gdy on
lub ono czego po da usilnie. Zwró uwag na sam dz , nie na istot po daj c , ani na
przedmiot po dany. Gdy dza ta dochodzi do napi cia najwy szego – bez pewno ci
zaspokojenia – staraj si zachowa jak najwi kszy spokój wewn trzny, a oddaj si całkowicie
wra eniu, jakie ta dza wywiera na twej duszy. Spokój potrzebny ci jest na to, aby ty sam
nie wzbudził w sobie dzy podobnej, masz by tylko wiadkiem uwa nym, ale oboj tnym.
Pojawi ci si wówczas w duszy uczucie całkiem nowe, jakby fala jedyna na spokojnej
powierzchni jeziora. Dr Steiner (C) porównuje to uczucie do chmurki nadci gaj cej na
widnokr gu pogodnego nieba. Uczucie to, cz sto powtarzane, doprowadzi ci równie do
pewnej zupełnie nowej imaginacji. Pojawi ci si w duszy wra enie czego wiec cego i
barwnego, jakby płomie ółtoczerwony w rodku, a liliowy po brzegach. B dzie to
uciele nienie astralne tej dzy, któr obserwujesz. Przebłyski takiej imaginacji miewałe
mo e ju w okresie twego przygotowania. Patrz c na człowieka, który mo e był ci znany ze
swej bladej cery, odbierałe – na pozór bez powodu – wra enie, e barwa jego twarzy mieni
si od pomara czowej do fioletowej, a to wtedy, gdy człowiek ten usilnie czego po dał.
Uzupełnisz to wiczenie, przygl daj c si w taki sam sposób człowiekowi, który wła nie
zaspokoił sw dz . Imaginacja, do której dojdziesz takim wiczeniem, da ci wra enie
płomienia ółtego o brzegach zielonkawych. Przy obu wiczeniach zauwa ysz, e forma
płomienia i jego barwa s niezale ne od indywidualno ci człowieka lub zwierz cia, u ka dego
bowiem zauwa ysz taki sam płomie i o tych samych barwach. Rozmiar płomienia natomiast
– jakkolwiek trudny do okre lenia – zale y od nat enia dzy, podobnie jak nasycenie barw.
Klarowno barw tego płomienia jest stosowna do jako ci dzy. Pop dy czysto zmysłowe
maj barwy m tne, nieprzejrzyste; pragnienia mniej materialne ja niej bardziej czystymi
barwami.
Rzecz prosta, e takie obserwacje ludzi nie mog w adnym wypadku by dla ciebie
powodem do krytykowania ich lub lekcewa enia. Tym bardziej nie mo esz nigdy zdradzi
komukolwiek, jakie dze spostrzegłe u niego lub u kogo innego. Maj to by dla ciebie
do wiadczenia czysto naukowe, z których nie wolno ci wysnuwa ujemnych dla człowieka
wniosków. Nie wa si nawet mu wspomnie , e cokolwiek w nim dostrzegłe i sam o tym,
co zauwa yłe , zapomnij w yciu codziennym. Nie jest wa ne u kogo zauwa yłe , lecz co
zauwa yłe . Nie zapominaj tak e, e to, co nazwałem "płomieniem", tylko wywiera wra enie
podobne do tego, jakie oku fizycznemu daje płomie . Nie ma zatem nic podobnego np. do
uczucia gor ca. Wiesz ju , e uczucie ciepła i chłodu duszy oznacza zupełnie co innego ni
dza. Daje ci raczej pogl d na poziom moralny w stosunku do twego poziomu. Wystrzegaj
si tak e oschło ci i pozornej "naukowej" oboj tno ci wobec innych przedmiotów twych ob-
serwacji. Przygl danie si ro linom w celu rozwoju imaginacji nie powinno umniejsza twego
76
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
umiłowania przyrody, ani czyni ci niezdolnym do uczu zachwytu wobec zwierz t, ro lin,
minerałów itp. Piel gnuj w sobie i rozwijaj ze szczególn staranno ci zamiłowanie do
przyrody, a wówczas ona b dzie odsłaniała przed tob swoje tajemnice.
"Objawi ci si tylko to, co ukochasz", ten pewnik wiedzy tajemnej b dziesz sprawdza na
ka dym stopniu cie ki do wiadczeniami własnymi. A kocha powiniene wszystko, nie
tylko ludzi i istoty ywe, lecz równie zjawiska przyrody, dzieła sztuki, pi kne my li i
szczytne uczucia. Ju na stopniu nast pnym zauwa ysz, e mo na kocha my li, e bez tego
umiłowania niczego nie osi gniesz. Czego nie kochasz, przed czym si zamykasz, co
odtr casz, to równie zamyka si przed tob i unika ciebie. Jest spraw oboj tn , czy tym
czym jest kamie , deszcz, mucha lub człowiek.
XIV
DHJANA (MEDYTACJA)
Na stopniu dharany poznałe wiczenia w skupianiu si , czyli koncentracji, prowadz ce do
widzenia obrazowego, imaginacyjnego. Nabyłe zdolno odbierania wra e wiadomych z
równi astralnej. Teraz przyst pujesz do wicze , które w podobny sposób otworz przed tob
równi my low . Do wej cia na równi astraln potrzebne ci było skupianie jak naj ywszego
uczucia na przedmiocie twej uwagi, bo równia ta, jak wiesz, jest wiatem uczu , dz i
pop dów. Teraz masz uzyska wst p w wiat my lowy, musisz zatem rozwija siły twego
ciała my lowego podobnie, jak w dharanie rozwijałe siły ciała astralnego. Nie s d jednak,
e poniewa nale ysz do ludzi inteligentnych i kulturalnych, to tym samym masz ju ciało
my lowe dobrze rozwini te. Na stopniach przygotowawczych miałe sposobno przekona
si , jak nieudolnie władałe dotychczas swym ciałem my lowym. Wła nie na tych stopniach
przeszedłe wiczenia, które maj na celu uczynienie tego ciała narz dziem posłusznym twej
woli i działaj cym bez zarzutu.
W dhjanie oka e si , czy to narz dzie działa rzeczywi cie bez zarzutu. Je eli s w nim jeszcze
jakiekolwiek usterki i niedomagania, wszelkie wiczenia dhjany b d bezowocne dla ciebie.
Nie doprowadzisz nimi do adnych wyników lub osi gniesz całkiem inne ni zamierzone. Nie
wystarczy ci tu zwykła zdolno rozs dnego i logicznego my lenia, musisz nie tylko umie
my le , ale i przypatrywa si uwa nie tym funkcjom my lowym. Przede wszystkim musisz
umie tworzy my li ywotne, pełne tre ci i siły, bo tylko takie zdołaj zbudzi i rozwin
nowe zdolno ci w twym ciele my lowym. Dotychczas twe my li w znacznym stopniu
zale ały od uczu i one tak e dostarczały twej woli pobudek do działania. My l, czucie i wola
były ze sob zwi zane przyczynowo. Teraz jednak maj si odł czy od siebie i
usamodzielni , aby ka da z tych sił mogła działa niezale nie od drugiej. W dhjanie wła nie
czucie i wola dostarczaj tego yznego gruntu, z którego twoja my l wyhoduje sobie zdolno
widzenia inspiracyjnego.
Teraz zaczniesz rozumie znaczenie tego, co mo e ju nieraz słyszałe o tzw.
"Rozszczepieniu osobowo ci" przed wtajemniczeniem. Te trzy władze twej istoty: my l,
uczucie i wola, które s zwi zane ze sob nierozdzielnie w pewien sposób prawidłowy,
tworz jednolito człowieka. Za normalnego uchodzi taki człowiek, u którego my l, uczucie
i wola s zwi zane w jedno . Mówisz o sobie: "czuj , my l , chc ", wyra aj c przez to, e
we wszystkich trzech wypadkach ty, ten sam ty, jeste podmiotem. Uchodziłby za
77
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
anormalnego, gdyby po dał rzeczy niemiłych lub post pował inaczej, ni to wynika z
logicznego rozumowania. Jednak we wtajemniczeniu dojdziesz do tego, e te trzy władze
twej istoty rozlu ni swój wzajemny zwi zek. Nie b dziesz ju miewał wra enia, e to ty
my lisz, lecz e "co " my li w tobie. Podobnie w wypadku uczu : b dziesz miał wra enie –
"co czuje we mnie". W przypadku objawów woli, b dziesz miał wra enie: "co chce we
mnie". Twoje "ja" roz-padnie si na trzy "ja" odr bne: jedno "ja" b dzie my lało, drugie
b dzie odczuwało, a trzecie b dzie przejawiało wol . Aby doj do tego, musisz wła nie
wykona wiczenia dharany, dhjany i samadhi, rozwijaj ce samodzielno trzech władz twej
istoty. Jednak przede wszystkim musisz doprowadzi do całkowitej harmonii te trzy władze.
Uczucie nie powinno nigdy manifestowa niech ci wtedy, gdy twoja my l oceniła, e jest
potrzebna sympatia. Wola nie mie nigdy skłania ci do post pku niezgodnego z my l lub
uczuciem. Bez takiego zharmonizowania, która z tych trzech władz mogłaby uzyska
przewag nad innymi, a wówczas dopiero byłby naprawd anormalnym, podobnym do
pewnych osób, które zapewne nieraz w yciu mogłe spotka . S ludzie, u których wola
nadmiernie rozwini ta zabija my l i uczucie, s inni, u których oschło serca i zanik woli
idzie w parze z rozpanoszeniem si intelektu; s wreszcie takie niedoł gi yciowe, które
kieruj si wył cznie uczuciami i pop dami. Podobne niebezpiecze stwa groziłyby tobie,
gdyby nie zrównowa ył jak najharmonijniej tych trzech władz twej istoty, zanim same
uzyskaj samodzielno .
Rozumiesz wi c, e konieczne jest takie zharmonizowanie władz uczucia, woli i my li, zanim
dost pisz wtajemniczenia. Potrzebne jest to tak e w innym celu. Harmonijny rozwój tych
trzech władz rozwija równie harmonijnie drug połow twego "lotosu" (czakry) 6-
płatkowego, a wiesz ju , e do wtajemniczenia wszystkie czakry musisz mie rozwini te w
pełni i działaj ce normalnie. Podobnie jak w wypadku innych czakr, tak e w 6-płatkowej,
połowa płatków jest od dawna czynna nie wiadomie dla ciebie, masz teraz obudzi i
doprowadzi do rozwoju nast pne trzy płatki tej czakry. Rozwój ten, jak i wszystkich
pozostałych czakr, zale y nie od rodków fizycznych, lecz od wbudowania odpowiednich
własno ci w twe ciała niewidzialne.
Jedn z takich własno ci jest umiłowanie prawdy. Nie jest to oczywi cie narz d fizyczny, lecz
wewn trzny. Twoja wra liwo na wszystko co prawdziwe i słuszne musi si wzmóc do tak
wysokiego stopnia, jakiego do tej pory nie wyobra ałe sobie. To poczucie prawdy musi by
tak ywe, aby wszystko, co fałszywe i bł dne, sprawiało ci od razu wyra n przykro , a
nawet niemal fizyczny ból. Jako biegun przeciwny tego poczucia prawdy, rozwijaj w sobie
jak najdalej posuni t wyrozumiało dla ludzkich bł dów w mowie i post pkach. Nie pozwól
sobie nigdy na uczucie niech ci wobec człowieka, który kłamie wiadomie lub w niewiedzy
swej powtarza fałszywe s dy i opinie. "Szcz liwy ten, kogo prawda uczy nie przez znaki i
słowa przemijaj ce, lecz sama przez siebie, ukazuj c mu si tak – jak jest w sobie" –
twierdzi Tomasz a'Kempis, a w innym miejscu (E) dodaje: "Zwykle s dzimy o rzeczy według
tego, jak nam do serca przypada, albowiem miło własna pozbawia nas łatwo s du
prawego".
Rozwijaj c w sobie umiłowanie prawdy obok tolerancji dla bł dów ludzkich, pracujesz
równocze nie nad wzmocnieniem pewno ci swych s dów i szybko ci decyzji. Oddziaływuje
to równie na rozwój woli przy stanowczym rozstrzyganiu w tpliwo ci, jak post pi . Trzeci
kierunek twej pracy zmierza do wykształcenia zdolno ci my lenia, a do tego potrzeba ci
naprawd powa nych studiów. Oprócz lektury znakomicie rozwijaj cej twe władze umysłowe
(my lowe), potrzebne ci jest koniecznie zagł bianie si w wiedz tajemn w jej ró nych
78
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
kierunkach. Oprócz wi tych ksi g ró nych narodów staro ytnych, b d ci przydatne prace
nowoczesnych okultystów, takich jak: Bławatska, Sinnet, Olcott, Hartmann, Besant,
Leadbeater, Collins, Steiner, a nawet Papus, Aksakow, De Rochas i inni.*
Twój zmysł prawdy pomo e ci wyłuska prawd z powłoki, cz sto niepozornej lub
dziwacznej, ostrze e ci te przed fantazjowaniami autorów, mimowolnymi lub wiadomymi.
Wszystko to s w dhjanie prace przygotowuj ce ci podstawy do wła ciwych wicze w
medytacjach. Tematów do rozmy la , czyli medytacji, b dziesz miał mnóstwo w ksi kach,
które ci przytoczyłem na wst pie, ponadto s jeszcze tematy medytacji, powoduj cych ci le
okre lone nast pstwa. Zanim jednak do nich przyst pisz, przyswój sobie pewn biegło
techniczn dotycz c samego sposobu przeprowadzania takich rozmy la , bior c do nich
tematy z ksi ek, które studiujesz. Bli sze wskazówki znajdziesz w rozdziale nast pnym.
Podam ci tam kilka tematów do medytacji, powoduj cych ci le okre lone nast pstwa. Teraz
zwróc ci jeszcze uwag na utrzymywanie pewnego stałego sposobu odnoszenia si do
zjawisk i zdarze yciowych.
Poczucie prawdy, które masz w sobie piel gnowa , zacz łe budzi ju podczas
przygotowania. Przypomnisz sobie bez trudno ci, e na stopniu nijamy pracowałe nad
"kwalifikacj poczwórn ", a pierwsz spraw było odró nianie rzeczy znikomych od
wiecznych, prawdy od domniemania. Wówczas uczyłe si tego raczej intelektem, umysłem
zewn trznym, teraz za masz kształci w sobie wewn trzne poczucie prawdy. Piel gnuj c
rozwój tego zmysłu prawdy, b dziesz mógł tak e przeprowadza owocnie medytacje nad
wła ciwym ocenianiem rzeczy znikomych wobec wiecznych i odwrotnie. Nauczysz si nie
przecenia rzeczy doczesnych, ale zarazem nauczysz si tak e docenia ich znaczenie wobec
rzeczy wiecznych. Znane zdanie Goethego: "Wszystko, co znikome, jest tylko porównaniem",
dostarczy ci tematu do medytacji bardzo płodnej.
W dhjanie prowadzisz dalej prac zacz t jeszcze w nijamie. Poczucie prawdy i ocenianie
odpowiednie rzeczy doczesnych wobec wiecznych, to dwie pierwsze spo ród "czterech
kwalifikacji". Trzeci jest, jak wiesz, "przygotowanie sze ciostopniowe", które miałe
uprawia równie w nijamie. Wiesz tak e, e "kwalifikacja poczwórna" budzi z u pienia
cztery płatki czakry 8-pła-tkowej. Zatem na stopniu dhjany masz ju trzy płatki obudzone i
ruchome. Pozostaje jeszcze do obudzenia tylko płatek czwarty, którym jest "pragnienie
oswobodzenia" (wyzwolenia) lub "pragnienie zbawienia", je eli je wolisz tak nazwa . To
pragnienie b dzie si w tobie budzi stopniowo pod wpływem medytacji na okre lone tematy,
ale do pełnego rozkwitu dojdzie dopiero na stopniu samadhi.
Zanim wst pisz na ten stopie , masz jeszcze du o pracy przed sob przy uprawianiu dhjany.
Kształcenie umiłowania prawdy b dzie zwi ksza tw biegło w odró nianiu rzeczy
wiecznych od doczesnych, bo tylko wieczne s prawdziwe. Doczesne s pozorem, złud ,
mar , majakami (wyraz polski "majak" pochodzi z sans-kryckiego "maja"-złuda). B dziesz
stopniowo spostrzegał, e do wiecznych mo esz zalicza tylko potencjalne zdolno ci,
mo liwo ci, ale nic takiego, co ju istnieje.
Post pek niesłychanie dobry przestaje ju by czym wiecznym w chwili, w której go
wykonasz. Staje si doczesnym, przemijaj cym, znikomym. Natomiast wieczna jest twoja
zdolno czynienia dobrze. Wszystko, czego si nauczysz, co przyswoisz umysłem, cho by to
były rzeczy niezwykle trudne do poj cia, wszystko to nie jest wieczne, bo cały ten dorobek
79
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
umysłowy stracisz razem z twym ciałem przy opuszczeniu dewahanu [Dewahan, devachan –
kraj szcz liwo ci, wiat niebia ski, raj, (sansk. Suklevati); zob. dr. F. Hartman: "Niektóre
tajemne wiadomo ci z Koła Tybeta skich Mistrzów", wyd. Liberał, Warszawa, 1992, str. 69-
72. – przyp. red.]. Natomiast wieczn , bo tworz c twój dorobek trwały, jest zdolno
pojmowania rzeczy trudnych, zdolno uczenia si , przyswajania ich sobie. Tym bardziej
znikome i przemijaj ce s wszelkie rzeczy materialne.
Nawet uczucia nie s wieczne ani zewn trzne nast pstwa tych uczu . Wieczn jest tylko
zdolno do uczu , bo gdy j w sobie rozwiniesz, pozostaje twym dorobkiem trwałym przez
wszystkie wcielenia nast pne. Gdy pomy lisz nad tym, dojdziesz do zrozumienia, e nie
dotyczy to wszystkich uczu bez wyboru. Wieczne s tylko zdolno ci do takich uczu , które
ty sam rozwiniesz w sobie wiadom prac . Uczucia niskie otrzymałe gotowe w spu ci nie
ciał i wła nie twa praca ma polega na zast pieniu ich wy szymi. A to, z czego masz si
oczy ci , nie mo e by wieczne, bo przeczyłoby prawu post pu.
Wła ciwa ocena rzeczy znikomych w relacji do wiecznych b dzie ju teraz dla ciebie
dost pna. Cierpienia same w sobie s znikome i przemijaj ce, ale maj warto jako rodek
do wbudowania w twe ciała cierpliwo ci i wytrwało ci. Stanowisko społeczne mo e mie
warto równie tylko jako rodek, maj c bowiem w r ku wi kszy zakres władzy, masz
wi cej mo liwo ci czynienia dobrze i wspierania post pu. Natomiast sława i zaszczyty to
wcale nie rzeczy wieczne, a poza tym ^eo najmniej bezwarto ciowe, je eli nie szkodliwe.
Mog łatwo budzi pych i przesadne mniemanie o własnej warto ci, a ponadto stawa na
przeszkodzie wypełnianiu innych obowi zków, mo e mniej zaszczytnych, ale owocniejszych.
Tak samo bezwarto ciowy jest maj tek, bo przynosi ze sob zwi kszenie ci arów
yciowych, a odwodzi uwag od drogi wła ciwej. Zdrowie ciała fizycznego nie ma samo w
sobie warto ci, potrzebne jest tylko do tego, aby mógł si posługiwa ciałem jako
narz dziem działaj cym bez zarzutu. Pomy l kolejno nad ró nymi dobrami doczesnymi, o
które ubiegaj si ludzie z takim wysiłkiem, a spostrze esz, e adne z tych dóbr nie
przedstawiaj warto ci. Maj co najwy ej warto po redni , jako rodki do innych celów.
Cz ciej jednak s tylko balastem spychaj cym ci na poziom ni szy lub utrudniaj cym
wznoszenie si w gór .
Rozmy lania o dobrach doczesnych i o ich warto ci dadz ci bardzo cenne przygotowanie do
wła ciwych medytacji. Zobaczysz w takich rozmy laniach jak bł dne i jak płytkie były twoje
dotychczasowe s dy oceniaj ce warto ci, a ponadto spostrze esz co bez porównania
wa niejszego. Oto dojdziesz do całkiem nowych poj o tych rzeczach, w ród których yjesz,
zaczniesz na nie patrze zupełnie inaczej. A poj cia nowe utworzysz sobie sam, b dziesz ich
twórc .
Dojdziesz do nich rozmy laniami, do których – oprócz samego przedmiotu – nie bierzesz nic
z zewn trz, nic od kogo drugiego, lecz wszystko czerpiesz wył cznie ze swego wn trza.
Budujesz sobie te nowe poj cia z materiałów własnych, jeste zatem ich twórc wył cznym i
jedynym. Nikt ci w tym nie pomaga, wszystko tworzysz siłami własnymi. A siły te daje ci
wła nie medytacja. Obywasz si w niej bez wsze-Mch wra e zewn trznych, pracujesz tylko
siłami wewn trznymi. Nawet pobudki zewn trzne nie były ci tu potrzebne, nic ci nie
skłaniało do rozmy lania o tych rzeczach, lecz zabrałe si do tego sam, wewn trznym aktem
woli.
80
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Dzi ki uruchamianiu sił wewn trznych nawi zujesz ł czno coraz to cz stsz i coraz bli sz
z twoj ja ni wy sz . To, czego si dowiadujesz w medytacjach, nowe poj cia, nowe s dy i
now ocen , wszystko to otrzymujesz od niej wła nie. Nie daje ci tego twój rozum, twój
mózg fizyczny, tylko twoja ja wy sza. A wiesz, e ona nale y ju do równi arupa, do
wiatów nie ograniczonych formami. To, co ona tam wie, jest własno ci wspóln wszystkich
istot tej równi, bo tam nie ma granic indywidualnych. Mo e to by wiedza ludzi wybitnych na
Ziemi albo te wiedza istot czysto duchowych. Tam nie ma autorów, nie ma wła cicieli.
Wiedza, któr czerpiesz stamt d przez twoj ja wy sz , jest niczyja i wspólna, jest
inspiracyjna. Drogami nie wiadomymi dla siebie otrzymuj swe inspiracje poeci, muzycy,
malarze i rze biarze. Ty otrzymujesz je wiadomie, uprawiaj c wiczenia medytacyjne.
W jaki sposób przeprowadza si medytacj , wska ci na przykładzie, do którego tematu
dostarczy zdanie (F): "Nim oko zdoła widzie , musi od łez odwykn " [Rozwini t
interpretacj ksi ki Mabel Collins znajdzie Czytelnik w dziele Jo Rama-Czaraki pt "Drogi
doj cia jogów indyjskich", tłum. A. Lange, wyd. Trzaska, Evert i Michalski, Warszawa, 1923
– przyp. red.]. Po pierwsze staraj si odczu jak naj ywiej kolejno tre ka dego z tych słów,
a potem rozmy laj mniej wi cej w ten sposób: "Oko jest narz dem wzroku. W wiecie
fizycznym widz nim przedmioty, niezale nie od tego, czy s w nim łzy, czy jest czyste. Ale
łzy, chocia s objawem czysto fizycznym, maj sw przyczyn w ciele astralnym. Mog
płaka z gniewu, z alu, a równie dobrze z rado ci, ze współczucia. Ale dany nastrój duszy
zabarwia mi to, na co patrz okiem fizycznym. W stanie rado ci wszystko wydaje mi si
bardziej pi kne i milsze ni w stanie przygn bienia. A zatem uczucia wpływaj nawet na
widzenie fizyczne.
Abym wi c mógł widzie jasno, bez zabarwienia osobistego, musz uspokoi uczucia, musz
"od łez odwykn ". Niesłuszny był mój s d pocz tkowy, jakoby oko, bez wzgl du na łzy,
widziało zawsze jednakowo. Gdybym rozwin ł w sobie zmysł prawdy, odczułbym
natychmiast, e to moje pierwotne mniemanie było mylne. Ale skoro ju na widzenie fizyczne
maj wpływ uczucia, to ten wpływ mego ciała astralnego b dzie tym silniejszy, gdy idzie o
widzenie astralne. Przy imaginacjach wi c odcie barwny obrazów jest ci le zwi zany z
mymi uczuciami osobistymi. Musz nie tylko dosłownie, ale i w przeno ni "odwykn od
łez", aby móc patrze trze wo, bez zabarwienia osobistego, na zjawiska czy to fizyczne, czy
astralne. Nie wystarczy mi takie opanowanie ciała astralnego, aby przy ywszych uczuciach
nie wyciskało mi łez z oczu, lecz musz opanowa je całkowicie, aby bez mej woli nie
pojawiło si w nim adne uczucie, cho by najsłabsze. Najłatwiej wyciskaj łzy uczucia
egoistyczne, a z takich starałem si oczy ci me ciało astralne w nijamie. Teraz musz mie to
ciało w takiej władzy, aby czuło tylko to, na co mu pozwol , i tylko wtedy, kiedy mu
pozwol . A to jest po prostu pratjahara w uczuciach. Gdy mi si to powiedzie, dopiero wtedy
moje widzenie astralne b dzie wyra ne, nie zakłócone osobistymi zabarwieniami."
Podałem ci tu tylko jeden tor my lowy, ale z łatwo ci zrozumiesz, e ten sam temat: ,,Nim
oko zdoła widzie ...", mo e prowadzi do ró nych torów my lowych i na ka dym z nich
mo esz przeprowadzi owocn medytacj . Podsumuj teraz, ile nowej wiedzy zdobyłe
medytacj na temat tych kilku prostych słów. Gdyby nie znał wcale nijamy ani pratjahary,
ju z tej medytacji dowiedziałby si , e masz oczy ci si z egoizmu i e masz opanowa
uczucia. Zrozumiałe tak e, e konieczne jest tu zupełne opanowanie uczu , a nie tylko
połowiczne.
81
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Poniewa znasz ju drog wicze imaginacyjnych, zastosuj je do tego wła nie opanowania
uczu . Wyobra sobie jak naj ywiej, e kto z twoich znajomych o niezbyt wysokim
poziomie etycznym, spotyka ci i oskar a o jakie post pki bardzo niskie, wprost zbrodnicze.
Ty starasz si przeczy , ale on obrzuca ci coraz to nowymi oszczerstwami, potem obelgami,
a w ko cu zniewa a ci czynnie. Staraj si wyobrazi sobie to zaj cie jak naj ywiej, ale zaka
sobie przy tym wszelkich uczu . Niechaj podczas tej imaginacji nie pojawi si w twej duszy
nawet cie uczucia krzywdy, przykro ci, ani jedna fala oburzenia lub gniewu. Dopiero wtedy
b dziesz miał ciało astralne w swej władzy.
XV
INSPIRACJA (NATCHNIENIE)
Dzi ki uprawianiu dharany rozwijałe w sobie zdolno spostrzegania imaginacyjnego.
Do wiadczyłe pewnych widze barwnych, nie pochodz cych od adnego widzialnego
przedmiotu. Liczba takich do wiadcze mno yła si . Zebrałe ich tyle, e mogłe ju dzieli
te zjawiska barwne na m tne, jasne i iskrz ce. Zacz łe zdawa sobie spraw z tego, e s to
przejawy istot o ró nym poziomie istnienia. Je eli miałe cierpliwo powstrzyma si od
wszelkich prób domy lania si , co to mog by za istoty, nie utworzyłe sobie o ich naturze
przedwczesnego s du i teraz uprawa dhjany da ci mo liwo tworzenia sobie stopniowo s du
wła ciwszego. Wiesz, e dhjana prowadzi swoimi medytacjami do inspiracji, a dopiero
inspiracja jest tym stopniem, na którym mo na poznawa tzw. "pismo tajemne". Obrazy
twych imaginacji były jakby poszczególnymi literami tego pisma. Nie wpływały na siebie, nie
były od siebie zale ne, ale musisz szereg takich imaginacyjnych obrazów postawi obok
siebie, aby dopiero one razem, jak litery słowa pisanego, utworzyły co , co mówi, co ma
znaczenie.
Zrozumienie tego znaczenia uzyskujesz wła nie przez inspiracj . Czytasz to pismo tajemne,
na które patrzyłe imaginacj jak na list w nieznanym j zyku, chocia znasz jego
poszczególne litery. Je eli uprawiałe dobrze dhjan , to medytacja na temat: "Nim oko zdoła
widzie ..." nauczyła ci ju czego niesłychanie doniosłego. Dała ci poj cie, e to, co
widziałe w ima-ginacjach, widziałe nie takim, jakie ono jest naprawd , bo zabarwiałe je
własnymi nastrojami i uczuciami. Patrzyłe na te barwne zjawiska nie wprost, lecz przez
swoje "zabarwione szkiełka". Gdyby inny ucze tajemny patrzył na to samo co ty, zobaczyłby
to inaczej od ciebie, poniewa patrzyłby znów przez swoje szkiełka. Zatem to, co
spostrzegasz na pocz tku twego wchodzenia w wiat astralny i co bierzesz za przedmioty lub
istoty tego wiata, jest nimi zaledwie w nieznacznej cz stce. Najcz ciej i najłatwiej
spostrzegasz to, co ty sam w ten wiat rzuciłe swymi uczuciami, nastrojami lub dzami.
Tym, co tam spostrzegasz przede wszystkim, jeste ty sam. U progu wiata astralnego
spostrzegasz najpierw siebie.
Wiesz, e poj cie odległo ci w wiecie astralnym jest całkiem inne ni w wiecie fizycznym.
Tam to jest dalekie, co ci jest obce, z czym ci nie wi e nic lub niewiele. Natomiast bliskie
jest to, co ci jest pokrewne z czym ci ł czy podobie stwo lub zainteresowanie. Dlatego
spostrzegasz tam przede wszystkim siebie samego, bo przecie ty jeste sobie najbli szy. W
wiecie fizycznym tak e patrzysz na siebie i tak e uwa asz siebie za bliskiego sobie. Ale
wszystko, o czym mówisz "ja", zaliczasz do swego wn trza. Gdy mówisz "czuj , pragn ",
uwa asz to pragnienie lub uczucie za co , co mie ci si w tobie. Na zewn trz tego nie
82
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
widzisz, nie przychodzi to do ciebie, lecz wychodzi z twego wn trza. W wiecie astralnym
twoje własne uczucia i nastroje, które tam spostrzegasz imaginacjami, widzisz na zewn trz
siebie jako co przedmiotowego, istniej cego poza tob . Musisz dopiero stopniowo oswaja
si z tym, e to, co widzisz tam jako zjawiska przedmiotowe, jest twoim wn trzem. Musisz
przyzwyczai si do takiego patrzenia na siebie samego, jakby ty był zewn trznym
przedmiotem, na który patrzy kto inny.
Zaczynasz wi c powoli odczytywa to pismo tajemne. Znasz ju niektóre jego litery i
próbujesz układa z nich słowa. Patrzysz w imaginacjach na barwy unosz ce si swobodnie w
przestrzeni wokół ciebie i zaczynasz je czyta : "ja, moje wn trze". Zaczynasz tak e po trochu
domy la si , jak nale y odczytywa to pismo, w jaki sposób z tych liter dochodzi do
zrozumienia tre ci słowa. Nie czytasz ich wprost, dosłownie: "czerwie , bł kit", tylko czytasz
je symbolicznie, przeno nie.
Na razie odczuwasz co w rodzaju rozczarowania przy tym odkryciu, e to "pismo" czyta si
symbolicznie. Wydawało ci si mo e, i w wiatach nadzmysłowych wszystko powinno by
równie zakrzepłe i ostro odgraniczone, jak w wiecie materialnym, w którym masz podane
litery czarno na białym, dost pne dla ka dego, kto si ich nauczy. Jednak e ta symboliczno
wiata astralnego lub my lowego nie jest mniej cisła od liter ziemskich. W wiecie astralnym
uczucie jest barw , a w wiecie my lowym ka da my l jest kształtem, figur . Barwa nie jest
symbolem uczucia ani figura nie jest symbolem my li, lecz my l sam . To tylko ty tworzysz
sobie sam te symbole, bo my lisz po ziemsku i nie mo esz jeszcze oswoi si z tym, e
uczucie, to barwa, a my l, to posta . Pó niej, gdy wro niesz w te wiaty, gdy zaczniesz si w
nich orientowa , ta symboliczno b dzie dla ciebie czym tak niesłychanie wyra nym i
cisłym, e najwyra niejsze znaki ziemskie wydadz ci si niepewne i wieloznaczne.
W miar jak wzrasta b dzie twoja znajomo "liter", czyli jak mno y si b d twoje
widzenia imaginacyjne, zaczniesz stopniowo dochodzi do obserwowania ró nic w tych
zjawiskach astralnych. Oprócz ró nic w jasno ci barw i kształtów zauwa ysz tak e, i
niektóre z nich zmieniaj si pod twoim wpływem, a inne s od niego niezale ne. Nieraz
pojawi ci si barwa szczególnie pi kna lub figura symetryczna i harmonijna. Z chwil , gdy
tylko poczujesz dla niej zachwyt, barwa lub kształt zmieni si w mgnieniu oka.
Jednak przewa aj ca cz
tych zjawisk pozostanie niezmienna pod wpływem twych uczu i
my li, najwy ej zniknie od razu. Przekonasz si pó niej, e wszystkie te zjawiska, których nie
mo esz zmieni , s tob , pochodz z twego wn trza. Natomiast te, pocz tkowo bardzo
nieliczne, które ulegaj twym wpływom, s wyrazem istot odr bnych od ciebie. To
spostrze enie b dzie dalszym krokiem w twojej nauce czytania "pisma tajemnego". Nim do
tego dojdziesz, musisz – jak ju wspomniałem – niejako wrasta w t symboliczno wiata
astralnego. Musisz umie posługiwa si symbolami tak pewnie i niezachwianie, jak w yciu
codziennym posługujesz si cyframi lub literami. Symboliczno musisz znale wsz dzie, w
ka dym ziemskim zjawisku, a wtedy zrozumiesz cał prawdziwo zdania, e "wszystko
znikome jest tylko porównaniem". Do wrastania w ten symbolizm b d ci potrzebne odr bne
wiczenia medytacyjne, które mo esz sobie wynajdywa sam, na wzór np. nast puj cego,
wskazanego przez dr R. Steinera (I, 323): "Wyobra sobie jak naj ywiej ro lin tkwi c
korzonkami w ziemi, potem rozwijaj c stopniowo listki, a wreszcie kwiaty. Obok niej
wyobra sobie człowieka. Staraj si odczu jak najwyra niej, na ile człowiek ma doskonalsze
wła ciwo ci ni ro lina. Mo e i swobodnie za swymi uczuciami i sw wol , a ro lina jest
przykuta do ziemi. Ale wła nie to, czego brak ro linie, czyni j pod pewnym wzgl dem
83
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
doskonalsz od człowieka. On działa pod wpływem dz i przez to bł dzi, ona za słucha
tylko czystych praw ro ni cia, otwiera bez dz swój kielich niewinnym promieniom
słonecznym. Człowiek góruje nad ro lin pewnym udoskonaleniem si na tyle, e do
niewinnych sił ro liny doł cza si dza, pop d, nami tno . (...) Wyobra sobie teraz sok
zielony, kr
cy w ro linie jako wyraz jej beznami tnych praw wzrastania, a obok przedstaw
sobie krew czerwon , kr
c w yłach człowieka jako wyraz jego dz i pop dów. Do tych
ywych my li doł cz dalsze o tym, e człowiek ma mo liwo rozwoju, oczyszczaj c, dzi ki
wy szym zdolno ciom duchowym, swoje pop dy i dze. Przez to niknie nisko tych
pop dów, które odradzaj si na wy szym poziomie. Wyrazem takich oczyszczonych i
uduchowionych mo e by nadal czerwona krew. W ró y zielony sok ro liny przemienił si w
czerwon barw kwiatu, a ten kwiat stosuje si do czystych praw wzrastania, tak samo jak
zielony li . Czerwie ró y mo e by symbolem tej krwi, która jest wyrazem oczyszczonych
pop dów po odrzuceniu wszystkiego, co niskie. Krew taka jest równie czysta jak siły
działaj ce w czerwonej ró y (...).
My li te musz nie tylko ywo pracowa w umy le, lecz tak e budzi uczucia zachwytu nad
czysto ci i beznami tno ci ro liny. Z tego wyniknie zrozumienie, e pewne wy sze
udoskonalenie musi by okupione otrzymaniem dz i pop dów".
Masz organizm bardziej udoskonalony ni ro lina – masz wolno ruchu, masz narz dy
zmysłów, ale za to masz i pop dy, i dze. Zachwyt nad niewinno ci ro liny prowadzi ci tu
do nastroju powagi na my l o tym okupieniu doskonało ci dzami. Masz jednak mo liwo
oswobodzenia si od tych niskich pop dów. Mo esz własn wol oczy ci si i uszlachetni
a do stopnia niemal ro linnego. Ta nadzieja oswobodzenia budzi my l radosn o czerwieni
krwi tak czystej, jak przeczysta jest czerwie kwiatu ró y, bo taka krew uszlachetniona
umo liwi ci prze ycia wewn trzne, podobnie jak nie zm cone adn dz nisk , jak nie
zm cone dzami jest ycie ro liny.
Nie idzie tu bynajmniej o przedmioty, które we miesz jako tre medytacji, bo mo esz sobie
takie przedmioty wybiera dowolnie. Zadanie polega na tym, aby w medytacji jak naj ywiej
prze ywał to, o czym rozmy lasz, aby my lom towarzyszyły uczucia. Dopiero drgania uczu ,
cz sto powtarzane, zbudz ci w duszy i rozwin now zdolno wewn trzn , przez któr
symbole b d dla ciebie równie rzeczywiste i równie wyra ne, jak były dla ciebie do tej pory
tylko litery lub cyfry. Ziele soku ro linnego jako symbol istnienia beznami tnego, powie ci
to samo, co czerwie krwi ludzkiej jako wyraz dz i pogl dów; powie ci, e sama barwa, a
wi c ziele lub czerwie ju wyra a co okre lonego. Nie przedmiot zewn trzny jest tu
wa ny, lecz barwa. Wiesz przecie , e w wiecie astralnym barwy s przedmiotami, a
przedmioty barwami.
Dzi ki takiemu wczuwaniu si w symbole b dziesz dochodził do coraz bieglej szego czytania
"pisma tajemnego". Ju na podstawie tego, co poznałe dotychczas, potrafisz odczyta
niejedno. Gdy w imaginacji pojawi ci si krwista czerwie , odczytasz j jako dz , a je eli
pod wpływem twej niech ci do tej barwy – b d co b d nie pi knej – nie zmieni swego
odcienia, odczytasz to jako twoj własn dz . Powiesz sobie: "Oto, jak wygl da moja
dza" i uznasz, e musi by silna, skoro wywarła wra enie na twych zmysłach astralnych,
bardzo jeszcze niewprawnych w spostrzeganiu objawów.
B dzie to dla ciebie do niespodziewane odkrycie, bo przypuszczałe zapewne, e tego
rodzaju niskie dze ju zupełnie wypleniłe . Ale ta krwista czerwie , która nie zmienia si
84
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
pod twoim wpływem, jawi si przed tob jak wyra ny napis mówi cy ci, e nie wypleniłe w
sobie dzy, tylko j stłumiłe , ukryłe na samo dno duszy. W wiecie astralnym wyszła ona
na jaw tak, jak wychodzi na jaw całe twe wn trze; zobaczyłe j przed sob i poczułe
przera enie. Symbol tak prosty i nieskomplikowany w jednym błysku czerwieni powiedział ci
wi cej i wyra niej ni całe zdanie. Powiedział ci jasno: "bł dnie siebie os dzałe , bo uwa ałe
si za oczyszczonego z dz zmysłowych, a teraz widzisz, jak wyra nie wyst puj te dze
przed twym wzrokiem astralnym".
Nad tym, co teraz przeczytałe , zastanów si dobrze, a nabierzesz przekonania, jak
niesłychanie wyra nie przemawiaj symbole, gdy si je umie czyta . Wystrzegaj si jednak
poszukiwania symboli tam, gdzie ich nie ma, to znaczy wystrzegaj si traktowania ka dego
barwnego wra enia jako imaginacji. Gdy nadmiernie znu ysz oko fizyczne, to zacznie
dostrzega unosz ce si przed nim krwiste plamy w przestrzeni, ale to nie b dzie imaginacja,
tylko przekrwienie narz du wzroku. Gdy patrzysz przez dłu szy czas na czyst ziele
wiosenn , a potem skierujesz wzrok na przedmiot szary lub biały, spostrze esz na nim
czerwonawe plamy. To równie nie b dzie imaginacja, tylko prosty objaw fizjologiczny.
Zatem wystrzegaj si starannie wszelkiego łudzenia si i mylenia wra e fizycznych z
astralnymi. Łnaginacje pojawiaj si nagle, nieoczekiwanie i znikaj równie błyskawicznie
jak si pojawiły. Nie potrafisz ich wywoła dowolnie, nie zdołasz ich przytrzyma , ani
powtórzy . Dopiero po długich latach zaczniesz stopniowo dochodzi do znajdowania
sposobów, jakimi mógłby dowolnie – to znaczy kiedy zechcesz – odbiera wra enia
imaginacyjne, czyli patrze wiadomie w wiat astralny.
Tymczasem nadal uprawiaj medytacje. Tematy mo esz sobie wybiera dowolne, ale im
wy szy tre ci jest temat twej medytacji, tym wy ej ci wzniesie, tym wy sze zdolno ci
b dzie budził w twej duszy. Wiesz ju , e medytacje czysto my lowe, bez współudziału
uczu , b d stosunkowo mało skuteczne. Gdyby uprawiał wył cznie takie medytacje,
rozwin łby jednostronnie tylko władze ciała my lowego. A wiesz, e masz harmonijnie
rozwin tak e uczucie i wol , to znaczy ciało astralne i eteryczne. Zatem powiniene tak
dobiera medytacje, aby im mogły towarzyszy jak naj ywsze uczucia i aby budziły w tobie
przejawy woli. Ta sama medytacja mo e by stosowana raz w celu rozwini cia uczucia,
innym razem woli. Przykład medytacji na temat ro liny i człowieka posłu y ci równie dobrze
do budzenia uczu , jak i do budzenia woli. Czerwie kwiatu ró anego, jako symbol
oczyszczonej krwi ludzkiej, mo e budzi w tobie wol wła nie takiego oczyszczenia twej
krwi, aby była całkowicie wolna od m tnych odcieni dz i pop dów.
Wykonywanie tego rodzaju wicze jednocze nie słu y rozlu nieniu wzajemnego zwi zku
trzech władz twej istoty: my lenia, uczucia i woli. Gdy zwi zek ten si rozlu ni, władze te
b d mogły działa samoistnie, ka da sama dla siebie, niezale nie od drugiej. Medytacje na
tematy niezmysłowe nadaj tym władzom nowy kierunek. Zamiast zwraca je na przedmioty
zewn trzne, kieruj je do wn trza, w gł b twej istoty. Pó niej spostrze esz, jak pot nym
dorobkiem duchowym s takie władze: oswobodzone i nie marnowane na przedmioty
zmysłowe. Oswobodzon sił my low , kierowan do wn trza, dotrzesz do u wiadamiania
sobie twej ja ni wy szej. Tak samo, gdy nie zwracasz na zewn trz twej siły uczucia, aby
mow lub w inny sposób da wyraz swym uczuciom, lecz potrafisz zatrzyma j w swym
wn trzu swobodn , dopiero wówczas mo e ona by nadzmysłow władz . To samo dotyczy
tak e twej woli. Z chwil , gdy oswobodzisz j ze zwi zku z my lami i uczuciami, aby nie
musiała działa pod ich wpływem, zdołasz utrzyma j we wn trzu jako władz wy sz ,
działaj c bez posługiwania si narz dami fizycznymi.
85
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
XVI
SAMADHI (TRANS JOGINÓW)
"Somnambulizmem (K, 218) nazwałbym wyst powanie człowieka wewn trznego, albo jaw
duchow człowieka. Taka jawa duchowa człowieka nast puje jednak tylko w chwilach, w
których somnambulik zatapia si w sobie lub z siebie wychodzi. Wówczas duch jest zupełnie
wolny: mo e si oddzieli od duszy i ciała i i dok d zechce, jak promie wiatła. Wówczas
somnambulik nie jest z pewno ci zdolny do czego bezbo nego, chocia by dusza jego była
mniej lub wi cej nie oczyszczona. Na pewno nie zdoła wtedy kłama ani oszukiwa ". W ten
sposób okre la somnam-bulizm pani Hauffe, somnambuliczka wieku XIX, a wi c
nowoczesna. To okre lenie mo esz niemal bez zmian przyj jako okre lenie stanu samadhi u
pradawnych Indów. Mo esz dosłownie odnie to do nich – "w takich chwilach somnambulik
pogr a si w sobie lub z siebie wychodzi", a mówi c j zykiem potocznym "traci
przytomno " w stopniu mniejszym lub wi kszym.
Samadhi – był to u Indów stan "snu wi tego", stan zupełnego wył czenia czynno ci
zmysłów fizycznych, a nawet ycia fizycznego. Podczas snu samadhi ciało fizyczne jogina
było w stanie martwoty, któr nauka nowoczesna nazywa katalepsj . Niemo liwy był dla
Indów, na ówczesnym poziomie ich rozwoju, stan takiej ruchliwo ci, jaki dzi zna
psychologia pod nazw "somnambulizmu czynnego". W tym stanie człowiek zachowuje
niemal zupełn władz nad ciałem fizycznym. Mo e chodzi , porusza si , mówi , czyta ,
pracowa , a mimo to jest w gł bokim somnambulizmie. Jedyn ró nic zewn trzn mi dzy
tym stanem a jaw człowieka zwyczajnego jest pewne "zw enie wiadomo ci", jak to, z
wła ciw sobie bystro ci , scharakteryzował Ochorowicz [Julian Ochorowicz (1850-1917),
fizyk i psycholog, prekursor psychotroniki, filozof i literat; wynalazca w dziedzinie telefonii –
przyp. red.].
Takie zw enie wiadomo ci jest ju dla ciebie stanem, do którego nawykłe dzi ki
wiczeniom. Ka de skupienie uwagi na jednym przedmiocie jest zw eniem wiadomo ci, bo
poza przedmiotem twej uwagi nic nie widzisz, nie słyszysz i nie czujesz. Dlatego dla ciebie
samadhi nie b dzie u pieniem magnetycznym, katalepsj ani w ogóle jakim stanem
szczególnym, w który miałby wprowadza si sam lub dzi ki pomocy kogo innego. Nie
potrzebujesz zapadania w jakikolwiek sen lub trans, po prostu odczepiasz "przewody
telefoniczne" od swych zmysłów, aby ci nie przeszkadzały w medytacji lub kontemplacji.
Ka de twoje wiczenie w dharanie i dhjanie wymagało podobnego zw enia wiadomo ci,
chocia ani na chwil nie straciłe wówczas przytomno ci. Tak samo nie b dziesz tracił
wiadomo ci w twej samadhi.
Masz tu przykład bardzo wyra ny tego, jak zasadniczo ró ni si Hatha joga od Rad a jogi
nowoczesnej. Hatha jogin dzisiejszy kształci w sobie zdolno , któr wier wieku temu na
nowo odkryto i nazwano "statuvolence". Ten "stan zale ny od woli" nie jest niczym innym
jak dowolnym wprawianiem ciała w anestezj lub nawet zesztywnienie. Anestezja zmysłów
zast puje Hatha joginowi to, co ty uzyskujesz pratjahar . Gdy takie znieczulenie dojdzie a do
mózgu, Hatha jogin zapada w trans i to jest jego samadhi. W transie mo e ciałem astralnym
wyj z fizycznego, mo e zatem osi gn pewien stopie jasnowidzenia astralnego, ale ponad
86
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
ten stopie nie si ga. Wiesz przecie , jak nieudolne rno e by jego jasnowidzenie, skoro
zasłaniaj mu widnokr g chmury my laków, a zabarwiaj mu go jego własne uczucia.
Do podobnego stopnia widzenia astralnego dochodz te nowocze ni "jasnowidze", którzy
zdolno posługiwania si narz dami astralnymi maj albo wrodzon , albo rozbudzon raczej
praktykami hipnotycznymi ni magnetycznymi. Zrozumiesz, jak mał warto maj takie
widzenia, gdy dojd do nich ludzie bez tej całej sumiennej pracy nad sob , jak obejmuje pi
stopni przygotowania. Zrozumiesz te , e tak zwane "kształcenie" mediów jasnowidz cych
przez rzekomych magnetyzerów jest w rzeczywisto ci tylko wypaczaniem ich rozwoju.
Całkiem innego rodzaju b dzie twoje jasnowidzenie. Niepotrzebne, a nawet szkodliwe,
byłyby dla ciebie wszelkie transy, "statuvolence" i u pienia. Od patrzenia fizycznego do
astralnego przejdziesz równie łatwo, jak łatwo przenosisz wzrok z ksi ki czytanej na widok
za oknem. Po prostu zwracasz uwag na co innego; w pierwszym wypadku na zmysły
fizyczne, w drugim na astralne. To odwracanie uwagi od zmysłów fizycznych, a zwracanie jej
na zmysły astralne lub my lowe, to jest samadhi w jodze nowoczesnej. Na zewn trz objawia
si to wspomnianym ju "zw eniem wiadomo ci", ale niczym wi cej. Nie ma tu
bezwładno ci ciała ani nieczuło ci zmysłów fizycznych, nie ma w ogóle 'nic takiego, co
mogłoby by poczytane za najl ejszy nawet objaw patologiczny.
Podczas samadhi jeste w pełni władz fizycznych i psychicznych. Nie tracisz ani na chwil
wiadomo ci, bo do trzech stanów wiadomo ci znanych ludziom ogólnie, doł czyłe stan
czwarty, turija [Turija (asanprad niata samadhi, nirwikalpa samadhi), stan identyfikacji z
Najwy sz wiadomo ci – zob. Rammurti S. Mishra: "Podstawy jogi królewskiej", l, 2.
Ang. "Fundamentals of Yoga", The Julian Press, inc. New York, maszynopis powielony –
przyp. red.]. Trzy stany znane to: jawa zwykła, dzienna, w której jeste codziennie od
obudzenia si rano do za ni cia wieczorem, dalej sen gł boki, ko cz cy si zwykle kilka
godzin po północy i sen lekki nad ranem, z którego zachowujesz w pami ci wspomnienia jako
twoje "sny". Stan czwarty – turija, to ten, w którym jeste podczas medytacji i kontemplacji,
to stan nad wiadomo ci.
To jest strona fizjologiczna twego stanu samadhi. Zatrzymałem umy lnie nad ni twoj uwag
na dłu ej, aby mógł pozby si wszelkiej obawy przed tym stanem, zwanym u Indów "snem"
joginów. Wiesz zatem, e dla ciebie nie b dzie to aden sen ani stan anormalny. Przejdziemy
teraz do strony psychologicznej. Stron t jest wła nie turija, czwarty stan wiadomo ci,
zwany słusznie nad wiadomo ci , a jeszcze słuszniej wszech wiadomo ci . Dla Indów
dawnych turija była nad wiadomo ci , bo wchodz c w ni , tracili wiadomo codzienn , po
prostu zasypiali. Dla ciebie jednak b dzie turija wszech wiadomo ci , bo wchodz c w turij ,
nie tracisz wiadomo ci codziennej. Jeste równocze nie w stanie jawy, snu i
nad wiadomo ci.
Jeszcze ekstaza mistyków chrze cija skich w redniowieczu (jakkolwiek równa cechami
turiji) była stanem, w którym tracili zwykł wiadomo . Wpadłszy w zachwycenie, nie
widzieli i nie słyszeli nic, co si wokół nich działo – nie dlatego, e słysze nie chcieli, tylko
dlatego, e nie mogli. Wspomniałem ci, e rozwijali wiadomie tylko jeden ze swych
"kwiatów lotosu" (jedn czakr ) i dzi ki temu mogli wchodzi w ekstaz , ale nie potrafili
zachowywa ł czno ci ze zmysłami fizycznymi. Ty natomiast rozwijasz wszystkie pa-dmy
(czakry) zarówno w ciele astralnym, jak w eterycznym, zdołasz zatem, podczas turiji,
zachowa ł czno z ciałem fizycznym.
87
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Nawet wtedy, gdy b dziesz wychodził z ciała fizycznego, nie pozostawisz tego ciała w
letargu ani w ka-talepsji. Hatha jogin musi je podczas samadhi wprawia w letarg lub w sen
gł boki, bo wychodzi ze ciałem astralnym, a nawet cz ci eterycznego. W ciele fizycznym
podtrzymuje ycie wtedy tylko cz
ciała eterycznego. Jest to zatem ycie bardzo stłumione,
prawie ro linne. Ty natomiast, wychodz c z ciała, bierzesz ze sob tylko ciało my lowe, a
zostawiasz przy ciele fizycznym ciało eteryczne i astralne. A to s wła nie te ciała, które
przeci tny człowiek ma rozwini te i któ-, rych najwi cej u ywa. Gdy zatem wyjdziesz ciałem
my lowym, nie zmienisz si wcale dla twego otoczenia. B dziesz mógł porusza si , patrze ,
słysze , mówi i czu jak poprzednio. Nikt z otaczaj cych nie zauwa y w tobie zmiany.
Odwrócisz od rzeczy zewn trznych uwag twej ja ni wy szej, ale ja ni sza pozostanie w
twym ciele fizycznym, razem z eterycznym i astralnym, bo te trzy ciała wła nie si na ni
składaj . Dla ludzi w otoczeniu b dziesz taki sam jak oni, bo oni za swoje "ja" uwa aj
wła nie sw ja ni sz , czyli te trzy ciała.
Zrozumiałe wi c, e twoje samadhi nie b dzie adnym stanem anormalnym, który mógłby
budzi w tobie niepokój o twe zdrowie, a w innych ludziach obaw o cało twych zmysłów.
Rzecz prosta, e do samadhi nie b dziesz szukał towarzystwa ludzi, lecz b dziesz je uprawiał
w ciszy i w samotno ci. Na stopniach wy szych nauczysz si włada twym ciałem
eterycznym na tyle, e nie tylko b dziesz wiadomie kierował jego pr dami przepływaj cymi
w obr bie ciała fizycznego, lecz tak e zdołasz cz ci ciała eterycznego wysuwa dowolnie na
zewn trz, poza obr b ciała fizycznego. Wtedy tak e zdołasz zachowa pełn przytomno
umysłu, bo b dziesz wysuwa tylko te cz ci ciała eterycznego, których chwilowo nie
potrzebujesz w ciele fizycznym. A których nie potrzebujesz i kiedy ich nie potrzebujesz,
zdołasz rozezna wiadomie.
Nie b dzie to wi c nic podobnego do objawów mediumizmu. Przykład tego mo esz wzi z
ycia Bławatskiej, która pragn c przekona niedowiarka o mo liwo ci wysuwania ciała
eterycznego przy zachowaniu pełnej wiadomo ci, stan ła w pewnej odległo ci od niego, a
potem swym ciałem eterycznym zapukała silnie w z by niedowiarka, i to od wn trza jego
jamy ustnej. Oczywi cie nie przekonała go, bo niedowiarek przera ony w pierwszej chwili
tak niezbitym dowodem, ju na drugi dzie zaprzeczył wszystkiemu twierdz c, e widocznie
padł ofiar halucynacji. Dla ciebie jednak, jego zaprzeczenie b dzie zrozumiałe jako obawa
uznania faktu, który mu si w głowie nie mie cił. B dzie to dla ciebie tak e przestrog , aby
wtedy, gdy ju podobn zdolno uzyskasz, nie pokusił si o ch tk "przekonywania"
kogokolwiek o tej zdolno ci, bo nie przekonasz nikogo, a narazisz si tylko na o mieszenie.
Gdy ludzie czego poj nie umiej , wówczas wol raczej zaprzeczy , ni zmieni swe
poj cia dawno zakorzenione.
Aby mógł wiadomie włada pr dami ciała eterycznego, musisz mie rozwini te jego
narz dy (czakry), a ponadto narz dy ciała astralnego, bowiem impulsy twej woli b d z
reguły szły z góry w dół, to znaczy od ciała my lowego, przez astralne, do eterycznego.
Zatem wszystkie twe czakry musz by czynne, musz wirowa i wieci . Na stopniu dhjany
pracowałe m.in. nad rozwojem czakry o miopłatkowej, ale nie doprowadziłe jej jeszcze do
pełnego rozkwitu. Od niej zale , w znacznej mierze, pr dy w ciele eterycznym. Rozwój
pierwszego płatka tej czakry polega na odró nianiu pozorów od istoty rzeczy, mniemania od
prawdy, inaczej mówi c, na odró nianiu tego, co znikome, od tego, co ma trwałe znaczenie.
Gdy ten sposób odró niania przyswoisz sobie tak zupełnie, e stanie si ju niejako twym
nawykiem, cech twego charakteru, utworzysz sobie w głowie o rodek dla tych pr dów
eterycznych, którymi masz kierowa wiadomie. Te wiczenia medytacyjne, które uprawiałe
88
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
dotychczas, przygotowuj ci mo liwo przesuni cia o rodka nieco w dół i w gł b głowy, a
ku czakrze 16-płatkowej (czakra krtani, vishuddha).
Odpowiednie ocenianie rzeczy znikomych w relacji do prawdziwych, umacnia ów o rodek
pr dów eterycznych w czakrze 16-płatkowej, a ponadto wywiera doniosły wpływ
przekształcaj cy na całe twe ciało eteryczne. Dotychczas ciało to było niejako nie osłoni te
od zewn trz. Pr dy eteryczne z otoczenia wnikały w nie swobodnie i uchodziły twej
wiadomo ci. Teraz za , twe własne pr dy, którymi sam kierujesz, rozgał ziaj si na
powierzchni ciała eterycznego i splataj coraz g ciej ze sob , tworz c rodzaj delikatnej
siatki. Gdy wi c pr dy zewn trzne, docieraj ce z otoczenia, dotkn twego ciała eterycznego,
nie mog ju w nie wnika niepostrze enie dla ciebie. Napotykaj na ow subteln siatk ,
któr ty sam utworzyłe , pobudzaj j do drga podobnie, jak wiatło pobudza do drga
siatkówk oka i przez drugi płatek czakr docieraj do twej wiadomo ci. Nabierasz zdolno ci
odczuwania pr dów zewn trznych, czyli zdolno ci odbierania wra e eterycznych z
otoczenia. Trzeci płatek czakry 8-płatkowej mógł rozwija si dzi ki "sze ciostopniowemu
przygotowaniu", które zacz łe uprawia w nijamie, to przygotowanie zbudziło z u pienia
czakr 12-płatkow (czakr serca) le c w s siedztwie serca. Teraz idzie o przeniesienie
jeszcze dalej w dół tego o rodka pr dów, któremu przygotowałe miejsce w czakrze
krtaniowej (16-płatkowej). Przenie go mo esz dopiero wtedy, gdy nie tylko czakra 12-
płatkowa, ale i czakra 8-płatkowa b dzie w pełni rozbudzona i dojrzała do ruchu.
Przychodzi wi c kolej na rozwini cie czwartego płatka w czakrze 8-płatkowej. W tym celu
masz w sobie piel gnowa "pragnienie oswobodzenia" tak usilnie, aby, podobnie jak trzy
poprzednie, nadało trwał cech twemu charakterowi. Dopiero wtedy, gdy przestaniesz
patrze na rzeczy i istoty zewn trzne z twego ciasnego stanowiska osobistego, b dziesz
oswobodzony od wszystkiego, co wi e si z wła ciwo ciami twej natury osobistej. Twoje
ciasne "ja" musi znikn wobec istot i zjawisk wiatów wy szych, aby mógł uzyska dost p
do tych wiatów. Bez tego patrzyłby na owe istoty i zjawiska przez pryzmat twego
zabarwienia osobistego, wnosiłby tam ostre granice swego "ja", od których odskakiwałyby te
istoty, nie mog c wnikn w twe wn trze. Tak samo i ty nie mógłby wnika w nie swoj
istot , bo stawiałaby ci opór nieprzebita powierzchnia twej osobowo ci, poza któr nie
umiałby wyj .
Oczywi cie, to oswobodzenie si od patrzenia na wszystko ze stanowiska osobistego nie ma
nic wspólnego z jakim , cho by najl ejszym, przytłumianiem poczucia osobistego "ja".
Poczucie takie musisz zachowa , a nawet starannie je wzmacnia . Wiesz przecie , e w
wiatach wy szych nie ma granic tak cisłych jak w wiecie fizycznym, które by oddzielały
"ja" od "nie ja". Co innego jest mie silne poczucie ja ni, a co innego umie odczuwa ja
obc . Te dwie rzeczy musisz umie pogodzi ze sob . Poczucie twej ja ni chroni ci od
wpadni cia w bez wiadomo podczas medytacji uprawianej ciałem astralnym lub
eterycznym. W powszednim yciu przywykłe do my lenia mózgiem i zapewne ju podczas
pierwszych prób w medytowaniu miałe sposobno zauwa y , jak łatwo tracisz poczucie
siebie, gdy my leniem masz wyj ponad mózg, gdy go zostawiasz na uboczu, jak narz dzie,
którego chwilowo nie u ywasz. Mo e nawet wpadłe w sen wówczas, bo po prostu
wchodziłe w te same warunki, w jakie wchodzi si przy zasypianiu: traci si wiadomo z
chwil wył czenia mózgu od działania. Teraz ju umiesz my le bez mózgu fizycznego, ale
mo e nie umiesz jeszcze zachowywa wiadomo ci siebie tak e wtedy, gdy wcale nie my lisz
– ani mózgiem, ani bez mózgu.
89
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Je eli dobrze zdawałe sobie spraw z twych prze y podczas wicze medytacyjnych, to
mogłe zauwa y wra enie do przykre, jakiego si pocz tkowo do wiadcza. Jest to uczucie
pustki, prawie nico ci, a w parze z tym uczucie rozczarowania. Wchodzisz w wiat
nadzmysłowy, o którym mimowolnie wytworzyłe sobie wyobra enie czego niesłychanie
wzniosłego, jasnego, pełnego ycia i ruchu. Wchodzisz we i oto ogarnia ci ciemno i
najzupełniejsza pustka. Nie napotykasz w nim nic, nie odbierasz adnych wra e , nie
odczuwasz nawet siebie. Czujesz si zawiedziony w oczekiwaniach, a nawet czujesz obaw
przed t pustk lodowat . Boisz si wst pi w ni , zanurzy si w niej, zanurzy to, co jedynie
zatrzymałe w swej wiadomo ci: poczucie siebie. A musisz je utrzyma , bo pocz tkowo w
tym wiecie nie napotykasz nic innego prócz tego poczucia siebie, poczucia twego istnienia.
Tak jest jednak tylko pocz tkowo. Podobnie zachowuje si człowiek lepy od urodzenia, gdy
mu operacja oczu umo liwi widzenie. Boi si po prostu tych wra e wietlnych; pocz tkowo
zamyka oczy i woli nadal chodzi po omacku, ni powierzy si swemu nowemu zmysłowi,
którego jeszcze nie umie u ywa . Dopiero stopniowo nabiera wprawy w patrzeniu. Tak samo
i ty dopiero powoli b dziesz wprawiał si i wczuwał w wiaty nadzmysłowe, b dziesz czuł si
w nich coraz pewniejszy i swobodniejszy.
Masz wi c utrzyma poczucie siebie, nie traci go nawet na chwil , cho by w wypadkach,
gdy medytujesz nie my l , lecz uczuciem lub wol , A utrzyma to poczucie zdołasz tym
pewniej, im lepiej rozwiniesz sw czakr dwupłatkow (ad na czakra). Wiesz ju , e cza-kra
ta mie ci si na czole, mi dzy brwiami i e nazywaj j tak e lotosem o 96 płatkach.
Przedwczesne jej rozwijanie byłoby chybione, poniewa nie miałoby zastosowania, a nawet
mogłoby by szkodliwe. Wiesz ju , e czeka ci "rozszczepienie osobowo ci" na trzy odr bne
władze, działaj ce niezale nie od siebie. Władze te, to: my l, uczucie i wola, a narz dami,
którymi si posługuj s czakry: ad na (nosi te nazw trzecie oko, boskie oko), krtani i serca.
Gdyby np. za wcze nie rozwin ł czakr dwupłatkow (ad na), twa władza my lenia mogłaby
uzyska tak przewag nad innymi, e ju tamte nie zdołałyby wykształci si samodzielnie.
Dlatego wi c dotychczas pracowałe równomiernie nad wszystkimi trzema władzami czyli
nad trzema ciałami: my lowym, eterycznym i astralnym. Medytacje, które ju uprawiałe i te,
które ci wska w dalszych rozdziałach, doprowadz tw czakr dwupłatkow do dojrzało ci
[Ta czakra ma 96 płatków, ale ich połowa ma głównie barw ró owozłotaw , a druga
liliowoniebieska. Dwie cz ci wyra nie si zaznaczaj i wygl daj jakby stanowiły tylko dwa
du e płatki, dlatego te w wielu ksi gach indyjskich nazywa si t czakr dwupłatkow . Gdy
czakra ta, i jej odpowiednik astralny, jest w pełni rozwini ta, daje jasnowidzenie. Rozwój
doskonałego jasnowidzenia w sferze fizycznej i astralnej wymaga du o systematycznej pracy
i wysiłku – zob. Claude Bragdon: "Joga dla Ciebie, Czytelniku". Wyd. 3. Biblioteka Polsko-
fodyjska, 1970, tłum. Wanda Dynowska – przyp. red.].
XVII
KONTEMPLACJA (DUCHOWE ZATAPIANIE SI )
Te wiczenia, które wykonywałe na stopniu dharany i dhjany przygotowały ci do
przeprowadzenia medytacji w odpowiedni sposób. Uprawiaj c je wytrwale, doszedłe do
spostrze enia, e nie wystarczyłaby ci sama znajomo sposobu, w jaki prowadzi si
medytacj . Oprócz zaznajomienia si ze sposobem "technicznym", potrzebne s tu siły
90
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
szczególne, których w yciu codziennym nie mógłby w sobie rozwin . Bez tych sił twe
medytacje zostałyby tylko zwyczajnymi rozmy laniami, nie o wiecaj cymi ci bardziej ni
wyniki my lenia mózgowego. Wiesz ju jakimi drogami doszedłe do tych sił w sobie.
Przede wszystkim, były to twoje własne "oszcz dno ci" w uczuciach, nastrojach i my lach.
Oduczyłe si my le o rzeczach niepotrzebnych, oduczyłe si przeskakiwa uczuciami od
rado ci do wybuchów rozpaczy, oduczyłe si zniecierpliwienia, zgry liwo ci, pesymizmu,
wi c te zapasy energii, które przedtem na to marnowałe , pozostały nie zu yte i do twej
wolnej dyspozycji. Nast pnie, nauczyłe si milcze my lami, uczuciami i wol ,
uniezale niaj c je od wra e zewn trznych. Dzi ki temu mogłe te władze my li, czucia i
woli kierowa do twego wn trza, zamiast wysyła je na zewn trz, by odpowiada na
wra enia. Ponadto, zharmonizowałe je wszystkie ze sob .
Uporz dkowanie i oczyszczenie ciała my lowego, uwolnienie go od niepotrzebnych
my laków i wdro enie do tworzenia my laków ywotnych, dało ci władz nad tym ciałem i
nad jego energiami. Ponadto, uniezale niłe si od my lenia wył cznie mózgowego,
uprawiałe bowiem medytacje na tematy niedost pne mózgowi. Potrafisz teraz zatrzymywa
siły my lowe w ciele my lowym, zamiast marnowa je na pobudzenie mózgu do drga
ci kich i powolnych, bo do innych nie jest zdolny.
Ten nadmiar sił my lowych, zatrzymany we wn trzu, słu y ci teraz do budzenia i rozwijania
twej czakry dwupłatkowej (ad na czakra).
Zewn trznym objawem tego rozwoju, zanim jeszcze zaczniesz wiadomie odczuwa ruch tej
czakry, b dzie pewna zmiana w twych zdolno ciach pami tania, która pocz tkowo mo e
wzbudzi w tobie pewien niepokój. Zauwa ysz, e słabnie twoja pami mechaniczna.
Szczegóły, które dawniej z łatwo ci zapami tywałe , takie jak: nazwiska, liczby, wiersze,
arie muzyczne, teraz ulatuj z niej bez ladu.
Wzrasta natomiast twoja zdolno tworzenia nowych poj i zachowywania ich w pami ci
obok poj dawniejszych, je eli takie poj cia sam sobie utworzyłe własn prac my low , a
nie wtłoczyłe ich mechanicznie ju gotowych, wyczytanych lub zasłyszanych od kogo .
Pocz tkowo b dzie ci to mo e martwiło, je eli jeszcze w ogóle jeste zdolny do martwienia
si czymkolwiek. Wkrótce jednak zauwa ysz, e na tej zmianie zdolno ci pami ci nic nie
tracisz, przeciwnie, wiele zyskujesz. Zamiast posługiwania si cudzymi poj ciami, które
przyswoiłe sobie tylko mechanicznie, zaczynasz coraz cz ciej u ywa poj własnych, nie
przej tych od nikogo.
Opanowanie ciała astralnego przywiodło je do znacznego stopnia spokoju. Nie poddajesz si
biernie uczuciom, których nie chcesz, ani te sam nie budzisz w sobie niepotrzebnych uczu .
Je eli nie chcesz, nie odpowiadasz uczuciami na wra enia zewn trzne. Dzi ki temu
zatrzymujesz w sobie ogromny zapas energii uczuciowej, który przedtem marnowałe na
mimowolne wysyłanie tej energii na zewn trz. To "zatrzymywanie słowa" w duszy, jak je
zw okulty ci, doprowadza do rozkwitu czakr 16-płatkow , daj c jej to, co sło ce, deszcz i
ziemia daje ro linie.
Jak pot na jest ta energia ciała astralnego zrozumiesz wtedy, gdy u wiadomisz sobie, e to
ona umo liwia człowiekowi mówienie. Pierwsze d wi ki, które człowiek w zamierzchłych
czasach wydawał swym narz dem głosowym wyra ały tylko jego wewn trzne uczucia, stan
91
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
jego ciała astralnego. Były mow jego duszy, wyrazem tego, co odczuwał, składały si
wył cznie z samogłosek. Dopiero znacznie pó niej człowiek doszedł do wymawiania
spółgłosek, wtedy, gdy zacz ł sobie u wiadamia swe otoczenie, gdy zacz ł posługiwa si
zmysłami ciała fizycznego. Wtedy to usiłował na ladowa brzmieniem spółgłosek zjawiska
zewn trzne, a ł cz c je z wra eniami wewn trznymi, jakie na nim te zjawiska wywierały,
ł czył samogłoski ze spółgłoskami w zło one d wi ki.
W ten sposób powstały dzisiejsze zgłoski, a z nich wyrazy, pocz tkowo jednozgłoskowe,
pó niej bardziej zło one. W obecnych czasach ludzie nadu ywaj mowy, nie posługuj si
ni po to, aby wyrazi wra enia, jakie na nich wywieraj zdarzenia zewn trzne, ani te by
wyrazi stan duszy, lecz po to, aby ukry i zatai stan swej duszy przed innymi. Dlatego te
marnuj te siły wewn trzne, które maj słu y do o ywiania czakry krtaniowej (czakra
vishuddha) i dlatego tej cza-kry nie mog rozwin . Ty jednak umiesz ju "zatrzymywa w
duszy słowo" i dzi ki temu potrafisz doprowadzi do rozkwitu twoj czakr 16-płatkow .
wiczenia wykonywane na stopniach dotychczasowych oczy ciły i przekształciły tak e twoje
ciało eteryczne. Oduczyłe si wszelkich ruchów mimowolnych i zbytecznych, natomiast
zacz łe uzyskiwa władz nad pr dami eterycznymi. Twoja wola wyzwalaj ca si coraz
bardziej z przymusowego zwi zku z uczuciem i my l , mo e by coraz bardziej niezale na od
twych
ciał, mo e słu y coraz doskonalej jako narz dzie twej ja ni wy szej. Dlatego te , z
pewno ci cz sto zauwa asz, e to nie "ty" chcesz tego czy tamtego, lecz e "co " chce w
tobie. Zauwa asz to w chwilach, gdy jeste w nastroju powszednim, gdy my lisz po ziemsku i
starym zwyczajem uwa asz za twoje "ja" swe ciała, a one bynajmniej nie chc tego, czego
wła nie chce owo "co " w tobie, twoja ja wy sza.
Oprócz tego, zauwa asz, e twoja wola spot niała do granic dawniej ci niedost pnych.
Prosty nakaz woli wystarcza, aby bez oci gania si podj ł czynno trudn , nie przynosz c
ci ani przyjemno ci, ani najmniejszej korzy ci. Otó , twoja wola dlatego jest teraz tak
pot na, bo nie marnujesz jej na wysługiwanie si impulsom z otoczenia, nie zwracasz jej na
odpowiadanie wra eniom zewn trznym, nie zmuszasz jej do wysiłków nad pobudzaniem do
ruchu materii tak grubej, jak fizyczna, dlatego te mo esz ni włada w materii eterycznej.
Zaczynasz teraz ja niej pojmowa czym jest to rozszczepienie osobowo ci, o którym
wspominałem ci dawniej. Przypatrz si tylko ró nicy mi dzy tob dzisiejszym, a tob sprzed
lat siedmiu. Wówczas zachowywałe si w yciu podobnie jak inni ludzie, to znaczy: my l,
uczucie i wola były w tobie zwi zane ze sob w pewien sposób wszczepiony ci przez
wychowanie i stosowanie si do otoczenia. Gdy spostrzegłe poci gaj cy przedmiot, budził
on tw dz i obmy lałe rodki, jakimi mógłby go zdoby . Inaczej mówi c, przedmiot
przez wywieranie wra enia na twym ciele astralnym pobudzał je do drga ; zwi zane z nim
ciało my lowe pracowało nad sposobami zaspokojenia dzy, a wreszcie ciało eteryczne,
ci le zwi zane z tamtymi, wpływało swoj wol na ciało fizyczne zmuszaj c je do działa ,
aby zdoby ten przedmiot upragniony.
Teraz ju tego nie ma. Przedmiot, cho by najbardziej upragniony dla innych, wywiera
wprawdzie wra enie na twych zmysłach, ale na tym koniec. Wra enie to mo e jest nawet
silniejsze dla ciebie ni dla innych, bo masz wysubtelnione zmysły fizyczne, ale to wra enie
nie budzi – je eli nie chcesz – ani twego uczucia, ani my li, ani woli. Wra enie to dochodzi
92
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
przez zmysły do twej wiadomo ci, ale nie pobudza ci do niczego. Przyjmujesz je po prostu
do wiadomo ci, jak jak wiadomo z zewn trz, któr zajmiesz si dopiero pó niej. Jedynie
ty sam os dzasz, czy masz odpowiedzie na to wra enie i jak masz odpowiedzie : my l ,
uczuciem czy wol . Jeste wolny, jeste zupełnie oswobodzony. Nic z zewn trz nie zmusza
ci do my lenia, do odczuwania lub do działania.
Sam swobodnie wybierasz: czy masz działa i czym działa . Mo esz działa sam tylko
my l , a wi c wra enia wywartego na tobie przez ów przedmiot u y jako tematu do
medytacji. Mo esz działa uczuciem, to znaczy, wzbudzi w swym ciele astralnym drgania
jakie zechcesz, a wi c drgania zachwytu nad tym przedmiotem lub te drgania dzy, je eli je
uznasz za potrzebne. Mo esz wreszcie działa wol , to znaczy: wywrze ciałem eterycznym
nacisk na ciało fizyczne, aby ów przedmiot przyniosło tobie lub oddało go komu innemu,
zale nie od twego uznania.
Twoj cech jest teraz niezale no twej my li, twych uczu i twej woli od wra e
zewn trznych. Nie jest to bezwra liwo , bo wra enia odbierasz i u wiadamiasz je sobie.
U wiadamiasz je sobie nawet dokładniej ni inni, bo je odbierasz nie zam cone twymi
my lami, ani uczuciami. Zachowujesz wobec wra e pełn wiadomo , nie odcinasz si od
nich transem, jak to czynili Indowie w samadhi. Trwasz zatem, we wszech- wiadomo ci. To
jest dla ciebie turija, ów "czwarty stan wiadomo ci". Indom był dost pny tylko w transie,
tobie za zawsze, jest to twój stan normalny. Dopiero w tym stanie zdołasz uprawia
odpowiednio kontemplacj czyli pogr a si wiadomo ci w dowolnie obrany przedmiot,
rozpami tywa go, bo kontemplacja to "rozpami tywanie". Oczywi cie, mo e to by równie
dobrze przedmiot fizyczny jak uczucie, poj cie zmysłowe lub idea abstrakcyjna. Teraz b dzie
dla ciebie zrozumiały zwi zek miedzy rozszczepieniem osobowo ci, a tworzeniem w głowie
o rodka pr dów eterycznych. Dopóki nie była w tobie rozlu niona wzajemna ł czno
my lenia, czucia i chcenia, nie mogłe pokusi si o swobodne kierowanie ciałem
eterycznym, bo ono wła nie było skr powane w swych ruchach zwi zkiem z innymi ciałami.
Działa mogło tylko ł cznie z ciałem astralnym i my lowym, miało wi c nie jeden, lecz trzy
o rodki, z których promieniowały jego pr dy. Dopiero wtedy, gdy oswobodziłe my lenie od
przymusowego zwi zku z uczuciem i wol , uwolniłe od skr powania o rodek w głowie.
Oswobadzaj c uczucie od zwi zku z wol , uwalniasz o rodek drugi z rz du, le cy w okolicy
krtani. Gdy go umocnisz na tyle, aby mogły z niego rozchodzi si pr dy po ciele
eterycznym, mo esz przyst pi do przygotowywania o rodka trzeciego, przy sercu.
Umocnienie ka dego z tych o rodków powoduje rozkwit i dojrzało odpowiedniej czakry, a
wi c: dwupła-tkowej, 16-płatkowej i 12-płatkowej. Jednak, czakra serca (anahata czakra) nie
powinna by czynna wcze niej, zanim całe ciało eteryczne pokryje si ow plecionk g sto
utkan z drobniutkich pr dów na powierzchni. Sposób, w jaki si do odbywa, poznasz jednak
dopiero pó niej. Teraz mo esz tylko dzi ki kontemplacji przybli a si do tego, bior c za
przedmiot rozpami tywania własne ciało eteryczne.
Do takiego rozpami tywania potrzebne ci jest pewne przygotowanie medytacyjne, którego
przedmiotem jest czynno ciała eterycznego. Z cennych wskazówek dr Steinera (I) podam
ci tu jeden taki przedmiot medytacji, wzi ty z symboli ró okrzy owych [Zob. bibliografia]. Z
rozdziału o inspiracji pami tasz zapewne temat rozmy lania o ró nicy miedzy ro lin a
człowiekiem. Powtórz sobie to rozmy lanie z towarzyszeniem uczu jak naj ywszych, a
nast pnie zbuduj sobie symbol zło ony z krzy a prostego, czarnego, na tle bł kitnym, a
uwie czonego na skrzy owaniu swych ramion gwiazd z siedmiu czerwonych ró . Czarny
93
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
krzy symbolizuje unicestwienie tego wszystkiego, co w pop dach i dzach ludzkich jest
niskie. Dopiero dzi ki ukrzy owaniu dze te otrzymaj czerwie czyst , jak ma tylko kwiat
ró y. Staraj si prze ywa w duszy jak najgł biej to uszlachetnienie barwy twej oczyszczonej
krwi, a do odcienia kwiatu ró anego, prze ywa je jak najdłu ej i jak najwyra niej.
Nast pnie odłó na bok imaginacj tego symbolu, to znaczy, odwró uwag od obrazu wianka
ró na ramionach krzy a unosz cego si w przestrzeni bł kitnej, a zwró uwag na sam
czynno twej wiadomo ci, któr utworzyłe sobie ów symbol.
Ró a, bł kit, krzy to s przedmioty zewn trzne, ale działalno , która je razem zestawiła w
jeden symbol, jest ju działalno ci czysto wewn trzn . Ty swoj wol zbudowałe sobie ów
symbol. Pogr si teraz w t czynno twej woli, rozpami tuj jej działalno twórcz , która
zestawiła symbol mówi cy ci tak wiele. Je eli takie pogr enie si zdołasz doprowadzi do
odpowiedniej gł bi, prze yjesz co dotychczas ci nie znanego: oto, ty sam staniesz si tym
krzy em, ró i bł kitem. Odczujesz e masz sam posta krzy a, na którym rozpi łe twe
dze i pop dy, a czerwie niewinna siedmiu ró zmieni ci si w czyste promieniowanie
twych siedmiu czakr (lotosów).
Tak kontemplacj przygotowawcz uprawiaj co dzie a do wyniku wła nie okre lonego, a
dopiero potem przejd do nast pnej. Werset pocz tkowy (prolog) Ewangelii w. Jana zawiera
jeden z najpot niejszych tematów i je eli potrafisz przeprowadzi odpowiednio
kontemplacj , sam spostrze esz jak doniosłe jest jej działanie. S to te proste zdania: "Na
pocz tku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na pocz tku u
Boga. Wszystko przez Nie si stało, a bez Niego nic si nie stało, co si stało" [Cyt.
Ewangelia według w. Jana, Biblia Tysi clecia, Wyd. Pallotinum, Pozna , Warszawa, 1980,
wyd. 3.].
Zdania nast pne posłu ci ju za temat do drugiej kontemplacji odr bnej: "W nim było ycie,
a ycie było wiatło ci ludzi, a wiatło w ciemno ci wieci i ciemno jej nie ogarn ła".
Nie zra aj si tym, gdy od razu, za pierwszym wiczeniem nie dojdziesz do wyniku, gdy
mo e nawet nie pojmiesz gł bi tej tre ci mieszcz cej si w tych pozornie prostych wersetach.
Tu wła nie b dziesz mógł sam przed sob zda egzamin z wytrwało ci i niezra ania si
niepowodzeniami. Jednak nie przechod do drugiego tematu kontemplacji, dopóki w
pierwszym nie osi gniesz niew tpliwego wyniku.
Nie b d ci dalej podawał gotowych wzorów my lowych, według których mógłby prowadzi
kontemplacj . Poprzednie wskazówki wystarczaj co jasno mówi ci, jak masz sobie tworzy
te wzory. Twórz je sobie zatem sam. Próbuj nie opiera si na nikim i na niczym, tylko na
sobie samym. Je eli pójdziesz bł dnym torem, twój zmysł prawdy na czas ci ostrze e, aby
zawrócił z manowców. Zapewne, zawrócisz wiele razy, zanim uda ci si znale wła ciwy
tor. B dziesz bogatszy o cały szereg do wiadcze , jakie dadz ci te pocz tkowe
niepowodzenia. Idzie o to wła nie, aby nie szedł cudz drog , lecz własn , aby nie
wykonywał nic lepo i biernie, lecz zawsze wszystko wiadomie i z własnej woli. Mistrz poda
ci tylko warunki, którym masz sprosta , wska e ci wyniki, jakie masz osi gn , ale adnych
rodków mechanicznych ci nie dostarczy. "Nie mo esz pój t drog , nim si ni sam nie
staniesz" – mówi Guru do przyj tego ucznia, a czeladnikowi mówi ju inaczej: "Ty jest
cie k ". Porównaj teraz z tym słowa Chrystusa: "Jam jest droga, prawda i ywot" ["Ja jestem
drog i prawd , i yciem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".
Ewangelia w. Jana, 14.6. cyt. wg Biblii Tysi clecia – przyp. red.].
94
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Drog wiec musisz znale sam, własnymi siłami i w sobie samym. Gdyby j otrzymał z
zewn trz, gotow , np. ode mnie, poszedłby moj drog , nie swoj . Je eli za podaj ci
tematy do medytacji i kontemplacji, to nie wynika z tego, e s to "moje" tematy. S one
ogólnoludzkie. Temat z Ewangelii w. Jana mo esz uwa a za istniej cy od 19 wieków,
zanim spostrze esz, e jest bez porównania starszy. Ka dy z tematów, które ci przytoczyłem,
jest ogólnoludzki, daj cy si zastosowa w ka dej epoce rozwoju ludzko ci. Zale nie od
poziomu rozwoju tych epok, b dzie w ka dej budził co innego, ale w ka dej z nich zbudzi
wła nie najwznio lejsze zdolno ci, jakie w danej epoce w ogóle mo na osi gn .
Temat ró okrzy a, jakkolwiek istnieje zaledwie od sze ciu wieków, jest równie
ogólnoludzki. W ka dym bowiem temacie, rzecz istotn jest to, co on budzi, a tre my lowa
jego le y na planie podrz dnym. Idzie nie o szczegóły jego budowy, nie o materiał, lecz o
siły, które go budowały i o zdolno ci, które budzi. Temat jest tylko rodkiem do zbudzenia
pewnych sił w duszy, a one same powiod ci ju do wyników, cz stokro mo e całkiem
odmiennych od tematu. Z tego punktu widzenia bierz zarówno tematy dotychczasowe jak i
dalsze, które znajdziesz w tej ksi ce. Teraz podam ci jeszcze trzy, zaczerpni te (F) z "hali
nauki", s to:
"Nim słysze zdoła twe ucho, musi w nim znikn wra liwo ".
"Nim głos przed Mistrzem przemówi, niech straci mo no ranienia".
"Nim dusza stanie przed Mistrzem, krew serca ma spłuka ci stopy".
Gdy szczerze zabierzesz si do wykonywania tych wicze , stopniowo zaczniesz rozumie
czym jest kontemplacja i jaki jest jej zwi zek ze stanem samadhi. Na stopniu dharany miałe
koncentracj , na stopniu dhjany medytacj , a dopiero na stopniu samadhi masz kontemplacj .
Takie pogr enie si zupełne i zatopienie si , które nazywamy kontemplacj , jest mo liwe
dopiero po doj ciu do stopnia samadhi. Musisz by wówczas panem nie tylko swej uwagi –
bo to opanowałe dzi ki dharanie – nie tylko umie medytowa – bo do tego doszedłe na
stopniu dhjany – lecz ponadto, musisz pogr a si całkiem w przedmiot twego rozmy lania,
"rozpami tywa " go, y w nim, stawa si nim samym. Dawniej nazywano to
"zapami tywaniem si " w czym , co było okre leniem bardzo trafnym. Kontemplacja b dzie
dopiero wtedy doskonała, gdy zapami tasz si najzupełniej w przedmiocie twej medytacji,
gdy stracisz na ten czas pami siebie.
Zastanów si teraz nad tym, co znaczy straci pami siebie. Czym jest w ogóle cało tego,
co nazywasz sob ? Tym, czym jeste zrobiła ci suma twych prze y , twych do wiadcze
my lowych, uczuciowych i fizycznych, tego wszystkiego, co nagromadziłe w pami ci. Je eli
wi c nagle straciłby teraz pami , przestałby by sob . Nie wiedziałby , kim jeste , jak si
nazywasz, sk d pochodzisz, kogo znasz, co wiesz, jednym słowem, nie wiedziałby nic o
sobie, nie byłby sob . W kontemplacji, w zapami taniu si , masz wła nie straci t pami ,
masz przesta by sob . Nie znaczy to jednak, jakoby miał straci pami na zawsze. Masz
j tylko na bok odło y , jako niepotrzebny balast, aby ci nie przeszkadzał w kontemplacji.
Pó niej, po uko czeniu rozpami tywania, znowu wrócisz do swych zasobów pami ciowych,
wrócisz do tego, co nazywasz sob , inaczej mówi c: "przyjdziesz do siebie". Jest to znowu
jedno z dawnych wyra e , niesłychanie trafnych, chocia dzi ludzie stracili zrozumienie, co
ono oznacza. Przychodzisz "do siebie" wtedy, gdy odzyskujesz pami ; przychodzisz
ponownie do swej pami ci. Je eli zatem przychodzisz "do siebie", to poprzednio musiałe
95
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
"wyj z siebie". Niemcy maj na to wyra enie "ausser sich sein" (by poza sob ), my
zachowali my tylko podobne: "nie posiada si " z gniewu, z rado ci itp.
W kontemplacji, wiec, "wychodzisz z siebie", a po niej "przychodzisz do siebie" i to jest
dosłown prawd . Twoja ja wy sza wychodzi ze swych powłok: z ciała fizycznego,
eterycznego i astralnego, a zabiera ze sob tylko ciało my lowe. Dokładnie to samo czynili
indyjscy jogini w swym nie samadhi. Ale oni czynili to we " nie", czyli w transie, a ty to
czynisz na jawie. Pami , jak wiesz, nale y do ciała eterycznego, zostawiasz zatem pami w
tym ciele, nie bierzesz jej ze sob . W ten sposób "zapami tujesz si ", tracisz pami w
przedmiocie twej kontemplacji. Twa ja wy sza jej nie potrzebuje. Ale potrzebuje jej ja
ni sza (ta, któr inni ludzie za "ja" uwa aj ) i ma j , bo została w twym ciele eterycznym.
Dlatego nie tracisz przytomno ci podczas twego samadhi, nie zapadasz w sen, lecz
zachowujesz przytomno .
XVIII
SAMJAMA (NAD WIADOMO )
Trzy szczeble najwy sze: dharana, dhjana i samadhi razem wzi te, nazywaj si Rad a joga
samjama. Wiesz ju , e stopnie te nie id kolejno po sobie, lecz biegn równolegle obok
siebie. Zatem samjama nie jest czwartym stopniem po tamtych trzech poprzednich, lecz ich
sum , ukoronowaniem. Do samjamy potrzebne s zdolno ci, wykształcone w dharanie,
dhjanie i samadhi. Tymi wykształconymi zdolno ciami s uzdolnienia w koncentracji,
medytacji i kontemplacji. Stosuj c je wszystkie trzy razem, uprawiasz samjam . Podczas
dotychczasowych wicze zapewne zauwa yłe , e tylko koncentracj mo na uprawia sam
dla siebie, ale medytacji ani kontemplacji – nie mo na.
Medytuj c musisz zarazem stosowa koncentracj , bo bez skupienia uwagi niepodobna
rozmy la dłu ej o jednym przedmiocie. Do kontemplacji potrzeba ci nie tylko koncentracji,
lecz i medytacji. Pogr y si w przedmiot wybrany i rozpami tywa go zdołasz tylko wtedy,
gdy umiesz utrzyma na nim stale uwag przez odpowiedni czas i zjednoczy si z nim
rozmy laniem. Dlatego wi c samjama wymaga równocze nie dharany, dhjany i samadhi, i
dlatego jest nimi wszystkimi jednocze nie.
Je eli naprawd doszedłe do samjamy, to znaczy, je eli doszedłe do niej nie czytaniem
tylko i rozumieniem czym ona jest, to osi gn łe co niesłychanie doniosłego. Po prostu
do wiadczalnie sprawdziłe , e duch istnieje. Sprawdziłe , e nie tylko mózgiem mo na
my le , lecz i duchem, e nie tylko w ciele fizycznym mo na by wiadomym siebie, lecz i
poza nim, a nawet poza ciałem eterycznym i astralnym. Sprawdziłe , e poza tym, co
dotychczas nazywałe swoim "ja" istnieje drugie "ja", nie tylko równie rzeczywiste jak tamto,
ale i niesko czenie warto ciowsze od niego.
To drugie "ja", czyli twoja ja wy sza, pocz tkowo wydawa ci si b dzie czym nieco
obcym, jakby jak obc i odr bn istot , która nie wiadomo sk d przybyła i zaczyna wtr ca
si w twoje sprawy. Ale istota ta wydaje ci si obc tylko wtedy, gdy my lisz po ziemsku, gdy
po staremu, z nawyku, za swoje "ja" uwa asz swe ciała. To wła ciwie im, tym ciałom, wydaje
si obca ta istota, nie tobie. To one miałyby nieraz ochot zbuntowa si przeciwko niej,
96
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wypowiedzie jej posłusze stwo. Ale ty im na to nie pozwalasz, bo wiesz, e ta druga istota
to wła nie ty, prawdziwy i nie miertelny.
Jednak, aby doj do tego, musiałe uprawia medytacje i kontemplacje odpowiednio długo i
odpowiednio gł boko. Ka dy z tematów, które ci dotychczas podałem, starczy co najmniej na
dwa miesi ce, masz wi c ł cznie zapas tematów na kilka lat! Wspomniałem ci ju , e
zbyteczne byłoby przechodzenie do nowego tematu wcze niej, zanim poprzedni wywrze
swoje wła ciwe działanie na twe ciała. Zauwa , e medytacja działa od ciała my lowego w
dół, na ciało astralne i eteryczne, a na ka de z nich zu ywa co najmniej tydzie , je eli j
uprawiasz regularnie codziennie. Zatem, aby działanie przeniosło si z ciała my lowego a do
eterycznego, wymaga to w najlepszych warunkach trzech tygodni. A ile razy odb dziesz
medytacj niedokładnie, tylko powierzchownie lub nawet j całkiem opu cisz? Jednak e,
ka de opuszczenie, ka dy dzie przerwy, odbija si podwójnie niekorzystnie na wyniku.
Medytacja ma wytworzy rytm duchowy, ma wdro y ci do codziennego, o stałej porze,
nawi zywania ł czno ci wiadomej z tw wy sz ja ni . Zatem, ka dy dzie stracony
utrudnia ju nawi zanie tej ł czno ci nast pnym razem, zakłóca kolejny rytm, opó nia
rozkwit twoich czakr (lotosów). Teraz zrozumiesz cał doniosło tego, co mo e zapami tałe
z wst pnych rozdziałów tej ksi ki, gdy mówiłem, e pi minut dziennie wystarczy na
wykonywanie wicze jogi, je eli b dziesz im po wi cał pi minut stale, codziennie.
Teraz tak e potrafisz zrozumie cał prawdziwo zdania, z którym spotkałe si zapewne ju
poprzednio, a które mo e uwa ałe za twierdzenie raczej teoretyczne, ni mo liwe do ci le
praktycznego zastosowania. Zdanie to brzmi: Gdy stawiasz jeden krok ku wiedzy, postaw
jednocze nie trzy kroki ku uszlachetnieniu si moralnemu. Bez takich trzech kroków w
kierunku oczyszczenia si etycznego, twój krok w kierunku wiedzy byłby bezcelowy.
Rozumiesz bowiem, e t wiedz , to poznanie wy sze mo esz osi gn tylko wtedy, gdy
potrafisz wznie si do wy yn tej wiedzy. A wznie si zdołasz tylko wtedy, gdy nie b dzie
ci obci ał balast materialny, gdy ciała twe wszystkie b d tak czyste, e nic w nich nie
znajdzie si niskiego, co by je w dół, ku ziemi spychało.
Drabina, po której ucze wst puje, składa si z cierpie i bólów, a zwyci y je mo e tylko
pot ga cnoty... Dolny koniec drabiny stoi w grz skim błocie twych grzechów i bł dów, a nim
zdołasz przekroczy przepa gł bok materii, musisz obmy nogi w wodzie zaparcia si
siebie. Zwa , aby brudn stop nawet na szczebel dolny nie st pn ł. Biada temu, kto stopami
nieczystymi brudzi drabin . Brud lepki przyschnie i przyklei nogi wst puj cemu, jak łowi
si na lep ptak nieopatrzny, a przez to dalszy post p w gór powstrzyma" (D). Oto słowa
poetyczne, ale gł boko prawdziwe, z "Głosu ciszy" Bławatskiej wyj te.
Bez takiego oczyszczenia si moralnego, samjama byłaby zupełnie chybiona. Spostrzegłby
tu objaw czysto fizyczny, a wi c zewn trzny, który by ci to do wiadczenie potwierdził.
Usiłuj c wznie si do wy yn samjamy bez najsurowszego oczyszczenia i uszlachetnienia
swych ciał, nie zdołałby utrzyma wiadomo ci i przy ka dym wysiłku w stron samjamy
bezwiednie wpadałby w trans. Po prostu musiałby zostawia swe ciała, zrzuca je, bo
byłyby zbyt ci kie i brudne dla tych wy yn, do których wiedzie samjama. Dlatego Hatha
jogin, cho by na ogół nie szedł w kierunku wyra nie czarnoksi skim, nie zdoła inaczej
wst powa w wiaty wy sze, jak tylko w transie. Ciała swe musi zostawia na ziemi, bo
byłyby dla niego niezwyci on przeszkod , mimo e i te wiaty "wy sze", do których on ma
dost p, nie nale jeszcze do najwy szych. Jak ju wiesz, jest to zaledwie równia astralna
97
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
albo co najwy ej dolne regiony równi my lowej, a wi c wiaty, w których ty ju od dawna
umiesz przebywa z pełn wiadomo ci , uprawiasz bowiem imaginacj i inspiracj .
Je eli wi c zdarzy ci si , e wbrew woli i mimo wszelkich wysiłków wpadniesz w
bez wiadomo podczas wicze w samjamie, to nie obwiniaj o to samjamy, ale siebie
samego. Widocznie niezbyt dokładnie uprawiałe jam i nijam , niezbyt ci le i bezstronnie
przeprowadzałe swe rachunki sumienia, skoro w twych ciałach ukryły si jeszcze osady tak
ci kie, e ich unie ze sob nie mo esz. Je eli wi c, podczas stjauny spostrzegasz, e coraz
trudniej ci zachowa wiadomo , bo zaczynasz traci przytomno , to zaniechaj na pewien
czas wicze w samjamie, a tym dokładniej przejrzyj własne wn trze. Mo liwe, e podczas
wst powania na stopnie dharany i dhjany mniejsz uwag zwracałe na swe wn trze i mo e w
nim, bez twej wiedzy, wykiełkowało co zgoła niepo danego. Najcz ciej b dzie to pycha,
ale zamaskowana tak mistrzowsko, e nie od razu spostrze esz jej istnienie. W parze z ni
idzie egoizm, bo nje mo na by pysznym nie b d c samolubnym.
Pomy l teraz nad tym, czym jest samjama i na czym polega. Wiesz ju , e składa si na ni :
dharan , dhjana i samadhi. Ale to jest tylko wyliczenie składników, a nie okre lenie istoty.
Nie staraj si jednak formułowa sobie definicji, cho by najbardziej cisłych i
wyczerpuj cych, bo definicje, nawet najznakomitsze, nie mog nigdy obj istoty
wszystkiego. Zamiast definiowa , zbieraj cechy charakterystyczne, a wi c charakteryzuj.
Definicje s w wiedzy tajemnej bezwarto ciowe, ju cho by z tego powodu, e tu ka da rzecz
ma co najmniej siedem znacze . Mógłby wi c, dla ka dej poda siedem ró nych definicji i
wszystkie byłyby równie dobre, to znaczy, równie jednostronne. Wspomnij tylko, czym jest
dla ciebie samjama, czym dla Hatha jogina. Pomy l tak e, czym byłaby dla zdecydowanego
czarnoksi nika. Ponadto zwa , e istota rzeczy zmienia si z biegiem czasu, po prostu,
rozwija si i udoskonala, chocia nazwa pozostaje nie zmieniona. Taka samjama, jak twoja,
nie byłaby w dawnych Indiach mo liwa. Nawet najznakomitsi z ich Rad a joginów nie
zdołaliby uprawia jej przy pełnej wiadomo ci, bo do tego wówczas nie doro li poziomem
swego rozwoju.
Uprawiaj c samjam , stosujesz dharan , dhjan i samadhi. One wszystkie trzy s tu niezb dne
i to jest cech charakterystyczn samjamy. Samadhi jest, jak wiesz, stanem odmiennym od
stanu jawy człowieka zwykłego i w tym stanie samadhi posługujesz si dharan i dhjan . Bez
samadhi miałby nie samjam , lecz koncentracj i medytacj . Dopiero podczas samadhi
mo liwa jest kontemplacja. Wiesz ju , e ów stan, w którym jeste podczas samadhi, zwie si
turija. Zatem, zdefiniowałby samjam jako "turij kontemplacyjn ". Wkrótce jednak
spostrze esz, jak jednostronna jest taka definicja, mimo e wydaje ci si mo liwie
naj ci lejsza. Samjam mo esz uprawia nawet na przedmiotach najpowszedniej szych, do
których wystarczy zwykła obserwacja codzienna. Jednostronno i cz st-kowo ka dej
definicji tkwi w samym jej zało eniu. Definiuj c co , czynisz je sko czonym, zakrzepłym,
ograniczonym, martwym, a samjama jest zdolno ci , jest mo liwo ci , jest zatem czym
zawsze ywym, czym staj cym si ci gle i zmieniaj cym, a nie gotowym, skostniałym. Nie
jest faktem, lecz zdolno ci stwarzania ró nych faktów bez ograniczenia.
Czytaj c, a raczej wczytuj c si w ksi k , mo e zauwa yłe , e w ró nych jej rozdziałach
mówi o tych samych rzeczach co innego. W ró nych miejscach charakteryzuj ci te same
rzeczy z ró nych stron. Stwórz sobie imaginacj trójk tnej latarni, zło onej z trzech szybek
kolorowych, pomi dzy którymi jest zamkni ta wieca. Otó raz pokazuj ci t wiec od
strony szybki czerwonej, drugi raz od strony ółtej, innym razem od niebieskiej. Przecie za
98
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
ka dym razem widzisz t sam wiec . Tylko za ka dym razem widzisz j od innej strony i
przez inn szybk , chocia za ka dym razem widzisz j dobrze i dokładnie. Pomy l teraz jaki
to ma zwi zek z ró nic mi dzy definicj a charakterystyk .
Je eli we miesz za temat samjamy Trójc wi t , a wi c Ojca, Syna i Ducha jako Boga
jednego w trzech Osobach, dojdziesz szybko do spostrze enia ró nicy jaka jest mi dzy
scholastyczn definicj tej Trójcy a mi dzy tym, co odczujesz jako cech charakterystyczn
trójjedno ci. Wówczas potraktujesz z pobła aniem frazeologi , która na pozór logicznie chce
dowie , e "Ojciec nie mo e by starszy od Syna, bo jest Ojcem dopiero od tej chwili, od
której ma Syna".
Jako temat nieobowi zkowy podam ci tu jeden z "aforyzmów o jodze" Patand alego (L., IIIl,
34): "Sanjama, stosowana na serce, daje wiadomo zdolno ci my lenia". Zwa , przed ilu
wiekami spisano te aforyzmy i porównaj z nimi słowa jasnowidz cej z Pre-vorst (K): "W
stanie zupełnego jasnowidzenia my l tylko samym duchem w okolicy dołka sercowego... Ta
jawa duchowa nast puje tylko w chwilach, w których człowiek zapami tuje si w sobie lub z
siebie wychodzi". Pani Hauffe dzieliła, jak wiesz, ustrój człowieka na trzy człony: ducha,
dusz i ciało. Było to zgodne z trójczłonowym podziałem u ró okrzy owców, chocia o nich
nigdy nie słyszała. Masz tu znów trójc , poł cz j w samjamie z trzema czakrami w twym
ciele: z czakr 2-płatkow , 16-płatkow i 12-płatkow , a nast pnie doł cz jeszcze w tej samej
samjamie trzy władze twej istoty: my l, uczucie i wol .
Gdy t samjam zdołasz przeprowadzi poprawnie, dojdziesz do jednego z poj o tym, czym
jest duch człowieka. Mówi ci wyra nie o jednym z poj , bo wiesz ju , e poj cia mog by
bardzo ró ne, a mimo to jednako prawdziwe. Sposobu przeprowadzania tej samjamy nie b d
ci tu ju podawał w szczegółach, idzie bowiem o to, aby doszedł do swojego, a nie mojego,
poj cia o duchu. A lini ogóln , po której ma si toczy ka da samjama, ju znasz. Zaczynasz
od dharany, a wi c od skoncentrowania uwagi na przedmiocie sam-jamy, tworzysz sobie o
nim imaginacj jak najwyra -niejsz , potem oddajesz si medytacji o nim, a wreszcie
odrzucasz sam przedmiot, a zatapiasz si tylko we wra enia, jakie te imaginacj i twoja
działalno medytacyjna wywarła na twym wn trzu. Zapami tujesz si najzupełniej w tym
wra eniu i dochodzisz do wy yny nad- wiadomo ci. Idzie tylko o to, aby to, czego si tam
dowiesz, umiał wpoi w twe ciało eteryczne czyli przenie do wiadomo ci powszedniej.
Trudno ci takiego przenoszenia prze y wy szych w wiadomo dzienn s niezwykle
wielkie. Przygotuj si na to, e pocz tkowo mo e jedynym wynikiem twej samjamy b dzie
wra enie, i wszedłe w jak pustk , nico zupełn , z której wracasz do normalnej
wiadomo ci z miłym uczuciem ulgi i pewno ci. Podobnych wra e do wiadczyłby , gdyby
znalazł si w nieznanym miejscu, w ród g stych ciemno ci, przerwanych wreszcie błyskiem
jasnego wiatła. Równia nad wiadomo ci, do której wchodzisz dzi ki samjamie, jest tak
bardzo odmienna od wszystkich znanych ci stanów wiadomo ci, e pierwszym wra eniem
jest nieuchronnie pustka i ciemno . Nie napotykasz tam nic znanego, nic okre lonego, w
ogóle nic, czemu mógłby przeciwstawi siebie i powiedzie : "To jestem ja, a tamto jest "nie
ja", jest czym ró nym ode mnie". Chciałby powiedzie : "tat twam asi" ("to jeste Ty"), ale
nie masz o czym. Wszystko jest nico ci , nawet ty sam jeste nico ci . Dobrze jeszcze, je eli
zdołasz utrzyma poczucie siebie, poczucie swego istnienia, bo nawet my lenia nie masz tam
ze sob .
99
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Nic dziwnego, e po takich pocz tkowych prze yciach, b dziesz cierpiał z powodu za mienia
duchowego, o którym ci wspominałem ju dawniej. Okresy takiego za mienia b d ci
opanowywa wtedy zwłaszcza, gdy i z zewn trz bi b d w ciebie gromy, które ch tnie
nazwałby gromami zawistnego losu. Nawiedzi ci albo choroba, albo zmartwienia
materialne, albo niespodziewane pogorszenie warunków, w których yłe dotychczas
spokojnie, a równocze nie z tym – lub raczej na skutek tego – popadniesz w ów znany ci ju z
dawniejszych do wiadcze , okres za mienia duchowego. Wydawa ci si b dzie, e opu cili
ci wszyscy i wszystko. Odczujesz to nawet jako krzywd osobist mniemaj c, e skoro jeste
ju tak "wysoko na cie ce", to nale ci si jakie "prawa szczególne" i jakie udogodnienia
yciowe. Zw tpisz w celowo twych d e , zw tpisz nawet w istnienie wiatów wy szych,
chocia ju tyle razy wchodziłe w nie dawniej. B dziesz si czuł najnieszcz liwszym
człowiekiem na wiecie, samotnym i bez oparcia w kimkolwiek, a dojdziesz wreszcie do
przekonania, e oparcia musisz szuka nie na zewn trz, lecz tylko w samym sobie, e ty
wła nie masz by oparciem nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich wokół ciebie. Dopiero w
takiej chwili zacznie znika to za mienie duchowe, rozpraszane wiatłem twoim własnym.
Takie za mienia b d dla ciebie gro ne tylko na pocz tku. Im wi cej ich przetrwasz, tym
bardziej si z nimi oswoisz i tym dzielniej – chocia b d coraz gro niejsze – stawisz im
czoło. Dopiero, gdy wyrobisz w sobie taki hart ducha, e wsz dzie i zawsze zdołasz polega
na sobie samym wył cznie, bez ogl dania si na jak kolwiek pomoc z zewn trz, dopiero
wtedy ujrzysz jasno i niew tpliwie, e nie tylko ty sam jeste na wiecie. Ujrzysz innych,
którzy równie mozolnie jak ty przebijaj si przez ciemno ku wiatłu. Ujrzysz ich wy ej lub
ni ej od siebie, ale odczujesz, e z nimi tworzysz ł czno ; e wszyscy razem idziecie
wspólnie do jednego celu... do wiatła!
XIX
INTUICJA (SUMIENIE)
W tytule nazwałem intuicj sumieniem, aby uczyni zado twej skłonno ci do definiowania
wszystkiego cisłymi wyrazami, chocia wiesz ju , e definicja nie mo e by nigdy cisła.
Podobnie jest i tu, bowiem intuicja mie ci w sobie znacznie wi cej ni sumienie. Ma tylko
podobny jak sumienie charakter.
Nauczyłe si ju obserwowa swe prze ycia wewn trzne, potrafisz wi c zda sobie spraw z
tego, jaki charakter ma sumienie. Nie rozumuje, nie udowadnia niczego, nie "my li"
logicznie, tylko po prostu wydaje wyrok: "Nale ało post pi tak a tak!". Wyst puje jak
dogmatyczne twierdzenie, ale nie da od ciebie – jak dogmat – lepej wiary; pozwala ci
rozumowa i docieka my lami, dlaczego ono ci tak radziło post pi . To tylko ono samo nie
rozumuje, lecz twierdzi, a tobie wolno potem my le i rozumowa , ile zechcesz.
Sumienie zatem nie my li, a intuicja równie nie my li. Stoi o tyle wy ej nad my leniem, o ile
ciało przyczynowe (kauzalne) stoi wy ej nad ciałem my lowym (mentalnym). A wiesz, e
ciało przyczynowe nale y ju do równi arupa, na której nie ma adnych form odr bnych.
Dlatego tam nie mo e by my lenia, bo tam nie ma kto my le , tam wszystkie istoty s
jednym i twoja istota jest tam jednym z wszystkimi. Teraz zrozumiesz sk d pochodzi nazwa
"intuicja", oznaczaj ca w j zyku łaci skim dosłownie "zanurzanie si ". Oto w chwili intuicji
100
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
przestajesz by sob , zanurzasz si duchem w ten Ocean, z którego jeste tylko jedn kropl .
Ł czysz si z wszystkimi innymi kroplami, które razem tworz ów Ocean i przez to
uczestniczysz we wszechwiedzy i wszechpot dze Oceanu. Sam, jako kropla, nie masz tej
wszechwiedzy, dlatego te , oddzieliwszy si od Oceanu, po krótkim przebłysku intuicji,
musisz mozolnie dochodzi my lowym wnioskowaniem do motywów, dla których intuicja
kazała ci tak a tak post pi .
Pewne porównanie mi dzy intuicj a my leniem mózgowym wyja ni ci nast puj cy przykład.
Zwyczajny człek zapytuje ciebie, w jakim kierunku od Warszawy le y Londyn. Odpowiadasz
mu, e w kierunku zachodnim i spostrzegasz, jak on zacina konia i p dzi prosto na zachód.
Dop dzasz go i mówisz krótko: "Nie mo na!". Oto była intuicja, ty ni byłe dla owego
zwykłego człowieka. Nawet nie miałe czasu pomy le , dlaczego nie mo na. Wiedziałe
tylko, e nie mo na, ale przyczyn nie miałe czasu sobie u wiadomi . Dopiero pó niej, gdy
ów człowiek zwykły zatrzymał si i spytał, dlaczego nie mo na, zacz łe mu powoli
tłumaczy , e to bardzo daleko i e koniem przez morze nie da si przejecha . Je eli
zrozumiał twoje wyja nienia i nie pojechał, to znaczy, e posłuchał twej intuicji. Je eli za jej
nie posłuchał, lecz wybrał si w drog , to dostał si po długiej podró y na brzeg morza i
dopiero wówczas do wiadczalnie przekonał si , e intuicja miała słuszno .
Tak te jest zawsze z intuicj . Przychodzi do ciebie nagle – nie uczucie lub my l – lecz raczej
poczucie, które byłby skłonny nazwa bezwiednym pop dem. Przekonasz si pó niej, e nie
jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedny, na razie jednak, nazwij go sobie pop dem.
Otó , pojawia si nagle i popycha ci do post pku wydaj cego si rozumowi twemu nie
umotywowanym, nawet nielogicznym. Je eli temu "pop dowi" nie oprzesz si , nie wykonasz
tego, do czego ci popycha, to przekonasz si , mo e po latach, e zbł dziłe , nie
posłuchawszy go. Je eli za posłuchasz bez namysłu, od razu, a dopiero potem zaczniesz
wnioskowaniem my lowym dochodzi do motywów, które ten post pek usprawiedliwiłyby
logicznie, mo e wtedy, cho nie zawsze, zdołasz zrozumie , e słusznie post piłe .
Najcz ciej jednak dopiero nast pstwa twego post pku przekonaj ci , e był celowy i
słuszny.
Zatem intuicja nie ma nic wspólnego z pop dem, chyba jedynie to, e równie jak on, nie jest
wynikiem wnioskowania my lowego. Najpierw pojawia si intuicja, a dopiero po niej praca
my lowa, usiłuj ca zrozumie motywy. W tym tkwi tak e ró nica zasadnicza pomi dzy
intuicj a sumieniem. Intuicja pojawia si nagle i w przebłysku, zanim zd ysz cokolwiek
pomy le lub postanowi . Zjawia si zawsze nieoczekiwanie – przynajmniej w yciu
codziennym, i dyktuje ci, co masz robi , chocia nieraz wcale jeszcze nie zamierzałe robi
czegokolwiek.
Mo e si pojawi tylko wtedy, gdy ty milczysz swym ciałem my lowym (i oczywi cie
mózgiem), a wi c wtedy, gdy ty nic nie my lisz.
A poniewa my lisz ci gle, mo e zjawi si tylko w tym króciutkim okamgnieniu, które
upływa mi dzy jedn my l a drug . Dlatego to pojawienie si intuicji jest zawsze jak
przebłysk. Dlatego najwyra niej pojawia si wtedy, gdy stajesz na chwil nie my l c,
zaskoczony jakim nagłym wypadkiem i gro nym. Wtedy popycha ci od razu do decyzji, do
czynu, a gdy jej posłuchasz, milknie, bo ju ci ocaliła. Sam potem nie wiesz, sk d ci
"przyszło do głowy", aby tak wła nie post pi .
101
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Natomiast sumienie wyst puje albo w chwili, gdy si wahasz, jak post pi , gdy jest jeszcze
czas na wahanie, albo ju po czynie, gdy chcesz go sam przed sob usprawiedliwi
my leniem. Wtedy gani twój czyn, zawstydza ci przed tob samym, nie daje ci spokoju
cz sto przez całe lata. S to znane ci dobrze "wyrzuty sumienia". Nie jest to nazwa
przypadkowa, podobna do okre lenia chorobliwej wysypki na skórze. Gdy rozwiniesz
zdolno jasnowidzenia, cz sto b dziesz spostrzegał takie "wyrzuty" na aurze ludzi, szpec ce
aur , a dolegaj ce nieraz bardzo dotkliwie jej wła cicielom. Zrozumiesz teraz, e wyrzuty
sumienia mog trwa tak e po ziemskiej mierci, poniewa utrzymuj si podobnie jak krosty
i liszaje na ciele astralnym i my lowym.
Jednak e nie tylko post pki bywaj nast pstwami intuicji. Post pek to objaw woli, a intuicja
działa nie tylko na wol . Równie cz sto, je eli nie cz ciej, działa jako objaw wiedzy. Gdy
wyst puje jako objaw woli, mo esz przyj , e jej ródłem s owe Istoty Wzniosłe, które w
ezoteryce chrze cija skiej s nazywane "Tronami" [Trony – Duchy li'oli. Zob. R. Steiner, op.
cit. – red.], gdy za objawi si jako wiedza, ma ródło w innych, równie wzniosłych Istotach,
zwanych "Kyriotetes" (Panowania, Duchy M dro ci). A jedne i drugie nale do najwy szych
Hierarchii Duchowych.
Jako wyraz wiedzy, intuicja poucza ci od razu i wszechstronnie, jakby w "jednym słowie".
Skoro dojdziesz do cz stych i wyra nych intuicji, b dziesz mógł obserwowa je podobnie, jak
dotychczas nauczyłe si obserwowa tw własn zdolno my lenia. Wówczas spostrze esz,
e to "jedno słowo", w którym intuicja zamyka wyczerpuj c wszechwiedz o danym
zagadnieniu, ma charakter raczej liczby ni słowa. Liczba taka – inna oczywi cie dla ka dej
rzeczy – zamyka w sobie i warto tej rzeczy, i wszystkie jej cechy charakterystyczne,
stosunek jej do innych rzeczy i jej energi potencjaln , w ogóle wszystko, co o tej rzeczy
wiedzie mo na.
To niejasne poczucie, e intuicja wyra a si liczbami, nie słowami, wyda ci si pocz tkowo
wprost sprzeczne z logik , bowiem przywykłe uwa a liczby za znaki matematyczne, a wi c
czysto abstrakcyjne, nie zwi zane z niczym realnym. Zwa jednak, e samo to poczucie, i
intuicja wyra a si liczbami, jest równie intuicyjne, a zatem nie od razu zdołasz jego
słuszno sprawdzi my leniem logicznym. W jasnowidzeniu liczby b d przemawiały do
ciebie równie jasno i wyra nie, jak słowa w yciu codziennym. Przykładu dostarczy ci tu
"Jasnowidz ca z Prevorst" swymi "liczbami wewn trznymi" (K. 257), którymi oznaczała
nazwy i własno ci rzeczy. Zrozumiesz tak e ów drugi, o wiele tajniejszy, szereg jej liczb
wewn trznych, z których jedna np. obok jej imienia okre lała zarazem dat jej mierci. Oto
jeden szereg liczb wewn trznych pochodził od "Tronów", drugi za , ów najgł bszy, od
"Kyriotetes". Tych liczb wi tych nie wolno ci jednak myli z liczbami Kabały, b d cymi
tylko zm conymi odbiciami tamtych na równi astralnej.
Oto niektóre, nie wszystkie oczywi cie, cechy charakteryzuj ce intuicj . Z innych stron
o wietlałem ci j w poprzednich rozdziałach, do tego bowiem punktu widzenia, który ci teraz
podałem, wówczas jeszcze nie dorosłe . Dopiero teraz, gdy ju umiesz my le bez mózgu,
mo esz wznosi si jeszcze wy ej, do uzyskiwania wiedzy bez jakiegokolwiek my lenia. A
dopiero taka wiedza zasługuje w pełni na miano intuicyjnej. Teraz b dzie dla ciebie
zrozumiałe, dlaczego "czeladnik", cho by umiał zaledwie czyta i pisa , przewy sza jednak
wiedz najgło niejszego "uczonego". Przewy sza go niesko czenie, bo przewy sza go o tyle
wła nie, o ile intuicja przewy sza wiedz rozumow , to jest t , do której my leniem doj
mo na.
102
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Do wy yn intuicji mog dochodzi i urodzeni jasnowidze (magnetyzmem, lecz nie
hipnotyzmem) wprawieni w gł boki trans, o ile, oczywi cie, s odpowiednio czy ci moralnie.
Jasnowidze ni szego poziomu moralnego równie ch tnie szafuj liczbami kabalis-tycznymi,
ale te s to tylko liczby naprawd kabalistyczne, a wi c zaledwie astralne, bo do wy szych
nie s zdolni. Zatem nie oczekuj, e od razu dojdziesz do zdolno ci wyra ania twych intuicji
liczbami, bo je eli oceniasz siebie szczerze, bez ukrytej pychy, to przyznasz, e daleko ci
jeszcze do takiego poziomu moralnego, na którym mógłby dosi gn Istot tak wzniosłych
jak Trony lub Kyriotetes. Twoje wiczenia w rozwijaniu intuicji zmierzaj w kierunku innym
ni u mediów lub jasnowidzów. Zmierzaj do tego, aby mógł dochodzi do intuicji przy
zachowaniu pełnej wiadomo ci, a to jest znacznie trudniejsze, ni zapada w trans i w nim
wzbija si na wy yny arupa. Taka zdolno do intuicji z pełn wiadomo ci b dzie dopiero
udziałem człowieka przyszło ci. Zatem ty masz wyprzedzi bieg wypadków o całe tysi ce lat.
Jest to oczywi cie trudniejsze, ni chronienie si transem od wra e zewn trznych lub
wewn trznych, przeszkadzaj cych w zanurzaniu si w wiaty arupa.
Ju Patand ali (L.) mówi słusznie, e istniej przeszkody pi ciorakie, a to: poj cia bł dne,
poj cia słuszne, wyobra nia, sen i pami , a stłumienie tych przeszkód jest jog . Czym e
innym jest zatem joga, jak nie zjednoczeniem? Zjednoczeniem twej ja ni ni szej z wy sz ,
wiadomo ci codziennej z nad wiadomo ci . A nad wiadomo to intuicja. Idzie wi c o
zjednoczenie wiadomo ci powszedniej z intuicj . Zakłócaj to zjednoczenie przeszkody
wyliczone przez Patand alego, a wi c: poj cia słuszne i mylne, czyli w ogóle wszelkie
poj cia, nast pnie wyobra nia, sen i pami . Poj cia tworzysz sobie o rzeczach, które
poznałe i one składaj si na tw wiedz rozumow , uzyskan działaniami my lowymi. Bez
wyobra ni nie mógłby utworzy sobie wyobra e o rzeczach, które wywieraj na tobie
wra enie, a z tych wyobra e tworzysz sobie dalej poj cia. We nie wprawdzie nie odbierzesz
wra e zmysłowych, bo twe ciało astralne wysuwa si z fizycznego, ale odbierasz wra enia
astralne, których strz pki przypominasz sobie po obudzeniu. Pami umo liwia ci
odtwarzanie sobie wyobra e i poj , a siedliskiem jej jest – jak wiesz – ciało eteryczne.
Sumuj c to wszystko, dochodzisz do wniosku, e przeszkodami w intuicji s wszystkie twe
powłoki miertelne, a wiec: ciało fizyczne, eteryczne, astralne i my lowe, czyli wszystko to,
co razem tworzy tw ja ni sz . Zauwa wi c, e twoja ja ni sza jest dla ciebie
przeszkod w intuicji, a ty, mimo to, masz j nie zwalczy , nie odsun , lecz zatrzyma przy
sobie, bo wszak e masz intuicj uzyskiwa wiadomie.
Teraz zrozumiesz, e to jest niemo liwe bez jogi, bez zjednoczenia twej ja ni ni szej z
wy sz . Dopiero, gdy ja wy sza zjednoczy si z ni sz , gdy nie ma w tobie ju dwu istot
odr bnych, lecz jedno , dopiero wówczas ciała twe przestaj ci by przeszkod w intuicji.
Wtedy bowiem mo esz dowolnie odbiera wra enia lub nie odbiera , my le lub nie my le ,
pami ta lub pami wył cza . Teraz b dzie dla ciebie tak e zrozumiałe, dlaczego intuicja
pojawia si wła nie w tych krótkich momentach, w których nie my lisz. Ty, jako "Iskra
Bo a", jeste jedno ci , nie mo esz zatem rozdwaja si i rozdziela . Je eli my lisz, jeste w
ciele my lowym, nie mo esz wi c równocze nie zanurzy si w wiaty arupa, w wiaty
intuicji. Musisz chocia na ułamek sekundy wycofa si z ciała my lowego, aby wej w
wiat intuicji. Skoro wi c stwierdziłem, e twa ja ni sza – a wi c i ciało my lowe – nie
mo e ci by przeszkod , nie znaczyło to, e masz to ciało my lowe zabiera ze sob w wiat
intuicji. Nie mogłoby tam wej , jest na to za grube, za ci kie, jest po prostu rupa (posta ,
Jorma). Ono ma ci tylko nie przeszkadza , musi na chwilk przesta niepokoi ci my lami.
A do tego wła nie zmierzały twoje wiczenia w opanowaniu my lenia. Wykonuj c pilnie
wiczenia pratjahary nauczyłe si odł cza dowolnie uwag od wra e zewn trznych, od
103
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
pami ci i od my lenia. Widzisz teraz jak konieczne i niezb dne jest teraz wykonywanie takich
wicze , które, na pozór, nie maj adnego zwi zku z rozwojem duchowym. Zwi zek ten
dostrzega si dopiero pó niej.
Poznałe szereg cech charakteryzuj cych intuicj i niektóre warunki, bez których jest ona
niemo liwa. Gdyby te warunki zachował, to znaczy, gdyby odł czył uwag od wra e
zewn trznych i przestał na chwil czu i my le , dost powałby wprawdzie intuicji, ale tylko
przypadkowych. Byłoby to podobne do otwierania ksi ki naukowej na chybił trafił i czytanie
jej na tej stronicy, na któr przypadkiem padnie twój wzrok. Oczywi cie, w ten sposób te
mo na si czego nauczy . Ty jednak chcesz sam sobie wybiera to, czego si pragniesz
nauczy , inaczej mówi c, chcesz sam wybiera sobie przedmiot twej intuicji. A do tego nie
wystarczy wył czy si od wra e i czeka bezmy lnie, a intuicja sama ci si nasunie.
Potrzeba tutaj zł czenia si z przedmiotem intuicji, potrzeba zjednoczenia si z nim, stania si
nim samym. Sta si przedmiotem twej intuicji zdołasz jednak tylko w ten sposób, e si we
zanurzysz, e si w nim pogr ysz cał tw istot . W tym miejscu masz drugie z dosłownych
znacze słowa "intuicja" (zanurzenie). Ciałem fizycznym pogr y si w ciele fizycznym
przedmiotu nie zdołasz, bo oba te ciała odgraniczaj si od siebie wzajemnie. Maj
powierzchnie twarde, przez które nie mog przenikn . Cho by twym przedmiotem badania
intuicyjnego była woda, to tak e w ni nie "zanurzysz" si w znaczeniu tu przyj tym, bo-
zanurzaj c si nie wnikasz w wod , tylko j wypychasz swym ciałem. W miejscu przez twe
ciało zaj tym, nie ma wody, nie jeste wi c jednym z ni , bo dzieli was powierzchnia twego
ciała. Ty nie jeste wod , tylko w wodzie, a dla uzyskania intuicji powiniene sam sta si
wod . Tak samo nie zdołasz dokona tego ciałem eterycznym, ani astralnym, ani my lowym.
Zjednoczenie z przedmiotem zdołasz uzyska tylko tam, gdzie wszystkie rzeczy s jedno ci ,
to znaczy na równi arupa (bez odr bnej formy, bez kształtu). Tam s jedno ci wszystkie
rzeczy, wszystkie istoty, wszystkie idee. Nie s d , e zjednoczy si z ide jest trudniej ni z
rzecz lub z istot . Przykładem mo e by twórczo Juliusza Słowackiego [Ur. 4 IX 1809 r.,
Krzemieniec, zm. 3 IV 1849 r., Pary – przyp. red.]. Jak wiesz, nie był on nigdy ojcem, a
jednak stworzył prawdziwy poemat bole ci rodzicielskiej w swym "Ojcu zad umionych".
Intuicj poetyck zanurzył si w ide "ojca" i zjednoczył si z ni tak zupełnie, e zdołał
odczu wszelkie stopnie cierpie ojca, trac cego kolejno swoje dzieci.
Gdyby s dził, e dzieło to nie powstało pod wpływem intuicji lecz psychometrii, s dziłby
słusznie, ale
1
tylko w połowie. Inspiracj do napisania "Ojca zad umionych" otrzymał
Słowacki pod wpływem opowiadania, które usłyszał wła nie w miejscu, w którym zaszły
wspominane w opowie ci wypadki. Wpływ tego, co usłyszał i obecno na miejscu zdarze ,
wszystko to razem, podziałało na wra liw natur poety, daj c mu wizj wypadków. Wizje te
przej ły go natchnieniem do napisania poematu, były dla niego inspiracj , ale jeszcze nie
intuicj . Słowacki nie był "czeladnikiem" cie ki tajemnej, zatem nie kształcił w sobie
uzdolnie do wiadomej intuicji, ale wizja i inspiracja podniosły go na ów poziom, na którym
mógł otrzyma intuicyjne odczucie bólu ojcowskiego. A czym e innym jest wizja, je eli nie
imaginacj ? Masz tu zatem te same trzy stopnie, do których i ty si przyznajesz: najpierw
imaginacja, potem inspiracja, wreszcie intuicja. Przez równi astraln wznosił si Słowacki
do równi my lowej, a st d dostał si na równi arupa. A taka sama zupełnie jest twoja droga.
Ró nica jest tylko ta, e ty t drog idziesz wiadomie, a Słowacki kroczył ni bezwiednie.
Jednak on był poet , a ty b dziesz czeladnikiem. Poniewa doszedł a do intuicji, zasługuje w
pełni na miano "wieszcza", podobnie jak Mickiewicz i Krasi ski.
104
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Na tym drobnym przykładzie widzisz, e wiedza tajemna mo e si przyda nawet w
literaturze, gdy idzie o zrozumienie dróg twórczo ci. Podobnie przydatna b dzie ci do
zrozumienia zjawisk tej dziedziny, która w nowszych czasach zyskała nazw parapsychizmu
(parapsychologii). Do tej dziedziny nale y te psycho-metria. Definicja jej jest nast puj ca:
"Niektóre osoby wra liwe zdołaj za dotkni ciem lub zbli eniem si do obranego przedmiotu
odczu nie tylko jego substancj , kształt, barw i opisa go dokładnie, lecz nadto poda
miejsce, sk d pochodzi, osob , do której nale y, a nawet przytoczy zdarzenia, które
rozegrały si w pobli u tego przedmiotu". To jest dla parapsychizmu wszystko, co wiedzie
mo na o psychometrii. Zatem, bada on jej objawy, gromadzi dane statystyczne: jaki procent
ludzi i w jakim stopniu jest wra liwy psychometrycznie, bada prawdziwo ich zezna ,
mierzy ich puls i temperatur ciała i na tym wyczerpuje swój program docieka . Ty jednak
zdołasz z innego stanowiska patrze na psychometri . Mniej ci zajmuj jej zjawiska, bo w
nie nie w tpisz, a główn wag przywi zujesz do jej istoty, któr chcesz zgł bi i poj . Dla
ciebie nie b dzie to nawet trudne, bowiem znasz ju po cz ci równi astraln i my low .
Wiesz tak e, e na ka dej z tych równi istniej mniej lub wi cej zm cone odbicia obrazów
tego wspaniałego kosmicznego kinematografu (dzi mo na by powiedzie – gigantycznego
komputera!) jakim jest Kronika Akaszy [Zob. bibliografia]. Zatem, dla ciebie psychometria
jest po prostu ogl daniem obrazów akasnych w odbiciach astralnych lub my lowych. Obrazy
te doznaj na ka dej równi nowego załamania, s zatem tym bardziej zm cone i niedokładne,
im ni sza jest ta równia, na której je ogl dasz.
Zwi zek miedzy psychometria a intuicj mo e ci si pozornie wydawa do lu ny, miałe
jednak przykład ju na Słowackim, e taki zwi zek istnieje. Nadto zauwa , e cały ten dział
wiedzy tajemnej, który obejmuje dzieje Wszech wiata, nie jest niczym innym, jak
odczytywan przez "czeladników" kronik aka n . Niewy wiczeni jasnowidze czytaj j
tak e, ale nie rozumiej , co znacz zjawiska przez nich widziane, nie umiej ich odpowiednio
tłumaczy . Ty tak e, chocia masz ju za sob lata wicze , byłby jeszcze niewprawny w
rozumieniu tych widziadeł akasnych. Dlatego te nie usiłuj na razie próbowa tego. Mo esz
natomiast posługiwa si psychometri , jako drog po redni w tych wiczeniach, w których
zmierzasz do uzyskania intuicji o wybranych przedmiotach. Takie wiczenia s oczywi cie
nieobowi zkowe, a sposób ich uprawiania jest nast puj cy:
We dany przedmiot do r ki lub połó go sobie na oł dku. Zamknij oczy i staraj si wnikn
tw istot we wn trze przedmiotu. Nie my l o niczym, nie próbuj odgadywa lub odczuwa
czegokolwiek, tylko czekaj biernie i spokojnie. Po chwili zaczn si wynurza wra enia lub
obrazy. Odczujesz do przedmiotu sympati lub wstr t, mo e pojawi ci si obraz osoby, do
której ten przedmiot nale ał lub te obrazy otoczenia, w którym si znajdował. Staraj si
gorliwie o to, aby ani przez chwil nie ł czy z tymi obrazami własnych domysłów lub
s dów. Masz by tylko oboj tnym widzem, nieczułym i nie my l cym, lecz pami taj cym
dokładnie wszystko, co widzi. Gdy ju nauczysz si zapami tywa te obrazy, przesta na nie
zwraca uwag , lecz zajmij si wył cznie wra eniami, które na twym wn trzu wywiera ten
przedmiot. Jest to trudniejsze ni psychometri , ale dojdziesz i do tego. Ujrzysz wtedy nie
odbicia aka ne z otoczenia przedmiotu – ale form astraln lub my low jego samego, a st d
ju tylko krok do intuicji, do uzyskania wiedzy najgł bszej i najwszechstronniejszej o tym
przedmiocie, a przede wszystkim, wiedzy najprawdziwszej, czerpanej wprost u ródła, nie
zm conej załamaniami przez równi astraln lub my low .
105
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
XX
O WIECENIE (U WRÓT MIERCI)
Trzy stopnie ostatnie: dharana, dhjana i samadhi, tworz razem " cie k próby". Na pi ciu
poprzednich stopniach przygotowywałe si do tego, aby by godnym "o wiecenia". Tego
o wiecenia dost powałe wła nie w imaginacjach, inspiracjach i intuicjach. Imaginacje
o wiecaj ci o wiecie astralnym, inspiracje o my lowym, a intuicje wprowadzaj ci ju w
wiaty arupa (bez kształtu). Wiedza, któr na tych ró nych równiach zdobywasz, jest wła nie
"o wieceniem", którym górujesz nad zwykłymi lud mi.
Sam zrozumiesz, e podczas lat próby to o wiecenie nie mo e jeszcze przekracza pewnych
granic. B d c dopiero "na próbie" nie dajesz jeszcze zupełnej r kojmi, e wiedzy nabytej
podczas o wiecenia, nie u yjesz w sposób bł dny lub nawet szkodliwy. Tak r kojmi b dzie
dopiero twoje "wtajemniczenie". Mam tu na my li to samo, co czytałe ju w rozdziałach
pocz tkowych, gdy porównałem cie k jogi z latami nauki jako terminatora rzemie lniczego,
a potem czeladnika na próbie. Ucze wyzwolony na czeladnika, nie dost pował jeszcze do
wszystkich naraz tajemnic zawodowych. Dopiero w miar , jak okazywał si godnym
zaufania, dopuszczał go majster do dalszych tajników swego rzemiosła. Tak samo ty, jako
czeladnik na próbie, nie jeste jeszcze ostatecznie przyj ty. Pracujesz, a mistrzowie ci
obserwuj , przygl daj si twej pracy, twemu zachowaniu, a przede wszystkim, twemu
wn trzu, twym uczuciom i my lom.
Nie zapominaj o tym ani na chwil , e w okresie "o wiecenia", a wi c przez cały czas próby,
jeste pod nieustannym nadzorem, chocia niewidzialnym. Mistrzowie obserwuj ci
dokładniej i ci lej ni ty sam by potrafił. Widz w tobie znacznie wyra niej wszystko ni
sam ujrze potrafisz. Widz wszystkie twoje post py, ale i twoje zaniedbania, a tych jest
wi cej ni s dzisz.
Wyobra sobie człowieka, który ma kawał ziemi pod upraw ogrodu. Pracował przez siedem
lat nad jej wykarczowaniem i wyplewieniem chwastów, zasiewał w niej jarzyny i szczepił
drzewka owocowe. Przez ten czas dochodził oczywi cie do wielu do wiadcze ogrodniczych,
zyskiwał pewien zasób "o wiecenia" w tej dziedzinie. Na podstawie tej wiedzy sieje dalej i
sadzi spodziewaj c si wyników lepszych ni poprzednie. Siej c jednak i sadz c nowe ro liny
zaniedbuje plewienie chwastów, które krzewi si nie zauwa one przez niego. Czy zatem
wiedza obecna da mu lepsze ni dawniej plony, czy te pójdzie na marne z powodu
zachwaszczenia ogrodu?
Zachowujesz si bardzo podobnie jak ten ogrodnik. Na pi ciu stopniach ni szych starałe si
– niew tpliwie szczerze i usilnie wypleni z siebie wszystkie wady i nałogi, a na ich miejsce
zaszczepi własno ci wymagane przez cie k . Po przej ciu z tego "przygotowania" na
cie k próby, powiedziałe sobie: "Oto wyple-wiłem w sobie złe nałogi i wady, a zasadziłem
własno ci dane, zatem teraz mog szczepi dalej spokojnie i zbiera owoce, bo chwastów
ju si pozbyłem". Nie pomy lałe jednak nad tym, e chwasty, podobnie jak w ziemi, tak i w
twej duszy, rozrastaj si ci gle na nowo, je eli ich nie t pisz bez przerwy, bez wytchnienia.
Spocz ci nie wolno ani chwil , bo ka dy spoczynek, to ju cofni cie si na cie ce, to krok
wstecz. Kto nie idzie naprzód, ten si cofa. Nie post puj c, zostaje w miejscu, a tymczasem
inni id dalej i zostawiaj go w tyle.
106
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Spójrz uwa nie w gł b siebie, bez pobła liwo ci i bez nieszczero ci wobec samego siebie.
Czy ju adnej, ale naprawd adnej wady, w sobie nie znajdziesz? Czy rzeczywi cie
wypleniłe ju tak dokładnie wszystkie chwasty, e aden nie rozrósł si na nowo? Czy ju
nic, faktycznie nic, nie zagłusza tych dobrych ro linek, które wyhodowałe w duszy z tak
pieczołowito ci i takim trudem? Je eli dasz odpowied przecz c , to oszukasz sam siebie.
Zataisz przed sob faktyczny stan rzeczy.
We jako przykład, rzecz tak drobn cho by, jak to, o czym przepi knie pisze Krisznamurti
(G.), gdy przedstawia cechy przysługi prawdziwie bezinteresownej. Czy ty naprawd
potrafisz wznie si do tego, aby wy wiadczywszy komu przysług , cho by rzeczywi cie
wielk , nie pochwali si tym, je eli nie przed nim, to przed kim trzecim? Czy potrafisz
zosta "dobroczy c nieznanym" i to naprawd nikomu nieznanym? A je eli nawet czasami
potrafisz, to czy nie przemknie ci przez dusz uczucie zadowolenia z siebie lub nawet my l:
"No, teraz dokonałem czego naprawd niezwykłego, niechby to kto inny potrafił!".
A przecie to jest rzecz całkiem drobna i zwykła. Zapewne nie jest zwykł i drobn u ludzi
zwyczajnych, ale na " cie ce" jest czym , co si samo przez si rozumie. Widzisz ju z tego,
jak trudno wypleni doszcz tnie miło własn i pych . Obie chodz w parze, chocia
przybieraj nieraz pozory bardzo niewinne. Czy nie przychodzi ci nigdy na my l, e przecie
jeste ju "tak daleko" na cie ce, wi c nale y ci si jaka specjalna pieczołowito ze strony
owych Istot Wzniosłych, które rz dz losem? Odczuwasz, jakby pod wiadomie, jakie
niezwykłe zasługi i ch dania za nie dla siebie jakich przywilejów równie niezwykłych.
Zapominasz o tym, e im wy ej wst pujesz, tym wi ksze masz obowi zki, ale tym mniej
masz prawo oczekiwa dla siebie. Przecie tylko to jest dobre dla ciebie, co zrobisz dobrego
dla innych, wcale o sobie nie my l c.
Imaginacje twoje, których ju do wiadczyłe i które b dziesz miewał coraz cz ciej, pouczaj
ci bardzo wyra nie o jako ci i warto ci twego wn trza. Pokazuj ci, jaki jeste naprawd ,
stawiaj ci przed oczami ciebie samego jak inn istot , na któr mo esz patrze i ocenia . To
widywanie siebie jako sobowtóra astralnego, b dzie si pojawiało coraz wyra niej, a po
"wtajemniczeniu" b dzie towarzyszyło ci stale. Steiner (C) nazywa to spotkaniem ze
"stra nikiem progu". Jest rzeczywi cie stra nikiem ten twój sobowtór, broni ci bowiem
przej cia przez próg wtajemniczenia, je eli nie jeste oczyszczony dokładnie ze wszystkich
chwastów na duszy.
Wtajemniczenia nie zdołasz wymusi adnymi rodkami nieprawidłowymi. Do niego musisz
dorosn , ale wedrze si w nie przed doro ni ciem nie potrafisz. Jeszcze w czasach
dawniejszych, gdy wtajemniczenie odbywało si niejako z zewn trz, dzi ki pomocy innych,
ju wtajemniczonych, mo liwe bywały wtajemniczenia nieprawidłowe, przedwczesne, a
nawet wprost nienale ne. Teraz jednak – od czasów Chrystusa – wtajemniczenia mo na
dost pi tylko z pełn samowiedz , a nie na odpowiedzialno drugich. Trzeba po prostu
dorosn i dojrze , podobnie jak ro lina najpierw musi dorosn , zanim dojrzeje. Musi
rozwin li cie i kwiaty nim b dzie zdolna do wydania owocu. Tak samo i ty musisz
rozwin kwiat twego ducha: ja wy sz . Kwiat ten musi rozkwitn tu, na równi fizycznej,
a nie pozosta tylko na równi noumenów jako "mo liwo ". Znaczy to, e twa ja wy sza
musi wrosn silnie w równie rupa, w twe ciała; musi opanowa je i zosta ich władczyni
niepodzieln . Nasionko jej, drobne i w tłe, które zasadziłe w gruncie twej duszy, musi mie
ten grunt czysty i zupełnie wolny od chwastów, aby nie zagłuszały wzrostu i nie hamowały
rozkwitu.
107
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
A do rozkwitu potrzebne jest o wiecenie. Działa ono tak, jak promienie Sło ca na ro lin .
"Przygotowaniem" uprawiłe grunt, usun łe ze chwasty i zasadziłe nasionko. Teraz
potrzeba promieni słonecznych, aby ono wzrastało i trzeba je piel gnowa , aby chwasty go
nie przytłumiły. Gdyby zacz ło kwitn obok chwastów, kwiat byłby nikły i nie wydałby
dobrych owoców, lecz cierpkie lub truj ce. Ci gła kontrola i sprawdzanie czy si chwasty nie
krzewi , jest wi c konieczna. Tylko ty sam bierzesz na siebie odpowiedzialno za wszystko.
Mistrz twój wska e ci drog , ostrze e przed bł dami, nawet podtrzyma w chwili upadku, ale
nic za ciebie nie zrobi i za nic odpowiada nie b dzie.
Aby mógł z pełn odpowiedzialno ci przej próg wtajemniczenia, potrzebny ci jest
wła nie ten zakres o wiecenia, którego dost pujesz kolejno imaginacjami, inspiracjami i
intuicjami. Widzenia astralne barw i po wiat, które tworzyły mo e jedne z pierwszych twych
prze y nadzmysłowych, wprowadziły ci w "hal nauki". Dały ci tej nauki dokładnie tyle, ile
ci potrzeba do o wiecenia si o wiecie astralnym. Teraz rozumiesz, e te widzenia
imaginacyjne, chocia do nich nie d yłe , były przecie wcale nie przypadkowe, lecz
celowe. Wydawały ci si przypadkowe, niezale ne od twej woli i ch ci tylko dlatego, e
mogły si pojawia tylko w miar rozwoju twych czakr, twych "zmysłów nadzmysłowych".
Ty za tego ich rozwoju dostrzec nie mogłe , bo ich samych jeszcze widzie nie byłe zdolny.
Podobnie jest z dzieckiem, które nie widzi swoich oczu, przekonuje si o tym, e je ma,
dopiero wtedy, gdy zacznie nimi dostrzega wiat zewn trzny. Teraz ju wiesz, e czakry twe
s w pełni rozkwitłe i czynne, bo odbierasz nimi wra enia astralne. Inspiracjami nauczyłe si
je czyta , wiesz, co one oznaczaj , od kogo pochodz . Intuicjami wreszcie dochodzisz do
porozumiewania si wprost z tymi Istotami, od których te wra enia pochodz , a ponadto z
takimi istotami, które nie potrzebuj równi astralnej, ani nawet my lowej, do swej
działalno ci. Umiesz ju odró nia istoty astralne od my lowych, a te od karmicznych.
Na skutek wej cia w styczno z Istotami tak wzniosłymi zmienia si tak e twój stosunek do
twej karmy. Jako człowiek zwykły ulegałe karmie lepo i nieodwołalnie. Odmierzały ci j
Lipika na ka de twe wcielenie w takiej ilo ci, aby j w danym wcieleniu mógł odrobi bez
nadmiernego wyt enia, ale i bez pró nowania. Po prostu "stosowały wiatr do wełny
jagni cia". Byłe sw karm skr powany w ka dym yciu tak ciasno, e chc c nie chc c
musiałe j odrobi . Nawet sposób odrobienia był ci narzucony i ci le okre lony. Dlatego te
ycie popychało ci nieubłaganie w tym kierunku, który miałe zakre lony ju przed twoim
urodzeniem. Własne twe wady i nami tno ci wprowadzały ci w takie warunki yciowe, jakie
wła nie były najodpowiedniejsze dla twej karmy. Warunki te z twego osobistego punktu
widzenia były oczywi cie dla ciebie najcz ciej "niepowodzeniami" lub "nieszcz ciami".
Przypisywałe je lepemu trafowi lub niesprawiedliwemu losowi. A tymczasem to Lipika
poci gały tylko za sznureczki utkane z twych dz i bł dów lub posługiwały si nimi jak
młotami, które bij c w ciebie miały wykrzesa ow iskierk bo , ja wy sz w tobie
u pion .
Je eli uwa nie przegl dasz swe tera niejsze ycie, to spostrzegasz, e obecnie nie jest ju tak.
Z biernej ofiary swej karmy, ze zwierz cia jucznego, pop dzanego przez kogo z zewn trz,
zmieniasz si powoli w poganiacza tego zwierz cia. Ty sam ju nakładasz ci ary, sam je
dobierasz, sam okre lasz kierunek. Z roli biernej przechodzisz w czynn . To, co dawniej
Lipika (Władcy Karmy) robiły za ciebie, teraz ty sam zaczynasz robi za siebie. Bierzesz
swój los w r ce i to bierzesz wiadomie. Z niewolnika przedzierzgasz si we władc .
Przemieniasz si dlatego, e ju w znacznej cz ci oczy ciłe si z wad i dz samolubnych,
wi c one ju nie mog by w dkami wci gaj cymi ci w warunki karmiczne. Brak ju tych
108
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wi zów, które ci p tały dotychczas, brak rodków do przymusowego prowadzenia ci .
Dlatego nie mog c ju by kierowanym, masz sam sob kierowa . Wolno ci teraz wybiera ,
w jaki sposób chcesz sw karm odrabia , wolno ci nawet zwi ksza sobie jej zakres w tym
yciu, aby tym szybciej odrabianie zako czy . Do tego wła nie słu y ci twoje o wiecenie.
Ono umo liwia ci co wi cej. Umo liwia ci wgl d w działalno ogóln , jak nad karm
wiata rozwijaj owe Istoty Wzniosłe zwane Lipikami. Mo esz przygl da si ich czynno ci i
rozumie motywy, którymi one si kieruj przy wydzielaniu karmy pojedynczym ludziom,
rodzinom, miastom, narodom i całemu globowi ziemskiemu. Stajesz si ich pomocnikiem,
pracujesz wraz z nimi i ch tnie bierzesz na siebie cz
karmy "nieosobistej", to znaczy cz
karmy ogólnej twego miasta i twego narodu. Czujesz si współodpowiedzialny za t karm ,
bo przez swe intuicje wchodzisz w ł czno z istotami tak wysokimi jak duchy narodu,
szczepu lub rasy. Stajesz si ich cz stk , uczestniczysz w ich karmie, ale i w ich pot dze.
Jest to bowiem pot ga nadludzka mie w r ku swój los, koleje swego ycia, bieg wypadków.
A ty to masz teraz w r ku. Ponadto, uczestniczysz we władzy stokro wi kszej: masz wpływ
na karm wiata, władasz ni wiadomie i rozumnie. Pomy l nad cał doniosło ci tych słów:
ty tworzysz dzieje! Historia wiata potoczy si tak, jak ty jej wska esz. Ty, człowiek mały,
niepozorny, nikomu nieznany, ty tworzysz dzieje wiata. Zostałe dopuszczony do tej władzy
nad dziejami wiata dlatego, e wyzbyłe si egoizmu, zatem nie ma obaw, e nadu yjesz tej
władzy do celów samolubnych, niezgodnych z ide powszechnego post pu.
Zwa , jak niesłychane szkody tej idei mógłby wyrz dzi kto , kto posiadłby władz podobn
do twojej, ale nie miał twojego poziomu moralnego. Zwa , e oprócz tej władzy nad karm ,
ty masz jeszcze szereg innych zdolno ci nadludzkich. Masz zdolno widzenia astralnego i
my lowego: znasz uczucia ludzi i ich my li, fle to nadu y popełniałby na twoim miejscu
kto inny, jak wykorzystywałby to czytanie w my lach i uczuciach ludzkich, jak
bezwzgl dnie posługiwałby si nimi do swoich celów! Ty jednak tego nie robiłe i nie
zrobisz, bo jeste na " cie ce".
Nast pnie zastanów si gł boko nad tym, jak niezwykle, wprost nadludzko, przewy szasz
sw wiedz nie tylko filozofów i przyrodników, lecz tak e psychologów, fizjologów,
socjologów, wreszcie historyków. A tej wiedzy nie nadu ywasz do adnych ubocznych
celów, nie chełpisz si ni nawet. Nikt nie wie, e j posiadasz, bo nie masz jej na pokaz, na
wzbudzanie podziwu, tylko, aby pomaga innym, którzy tej pomocy rzeczywi cie potrzebuj .
Pomagasz im bezimiennie i zaraz znikasz, aby nawet nie zauwa yli, komu maj by
wdzi czni. Wiesz ju , e wszystko masz czyni bez oczekiwania jakichkolwiek owoców
(korzy ci osobistych), a wi c tak e pomagasz ludziom bez oczekiwania ju nie tylko
wdzi czno ci, ale nawet wyników – tej pomocy. Nie idzie ci bynajmniej o to, czy twa pomoc
była rzeczywi cie pomoc , czy w ogóle była pomoc , a nie szkod . Zrobiłe swoje, to znaczy,
zrobiłe to, co uwa ałe za wskazane w danych warunkach i odszedłe . Nawet w gł bi duszy
nie zachowałe uczucia zadowolenia z samego siebie. Tym bardziej, nie zachowałe tam
pychy, e oto "pomagasz wiatu". Tak naiwnie zarozumiały ju nie jeste , aby s dzi , e
twojej marnej pomocy wiat oczekuje, e jej po da, e bez niej utkn łby w swym post pie.
Gdyby ty uchylił si od pomocy, pojawiłoby si na twoje miejsce stu innych, którzy by
pomogli za ciebie, ty za obci yłby tylko swoj karm tym uchybieniem. Pomagaj c wiatu,
pomagasz tylko sobie, a wi c ani zasługi w tym nie ma adnej, ani prawa do wdzi czno ci lub
uznania. Aby za ta pomoc, udzielana drugim, była dla ciebie naprawd pomoc , musi by
wolna od spodziewania si owoców. Gdy pomagaj c drugiemu, nie my lisz przy tym wcale o
sobie, wtedy pomagasz sobie naprawd . Zyskujesz, gdy o zysku nie my lisz, gdy nie dbasz o
109
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
zysk wcale. A "zyskiem" byłoby tu nawet twe liczenie na wdzi czno lub uczucie
zadowolenia z siebie.
U kresu tej cie ki o wiecenia czeka ci próg wtajemniczenia. Aby mógł ten próg przest pi ,
musisz by gotów zostawi przed nim wszystko, co wi e ci z ziemi i z jej sprawami. A
liczenie na owoce twych czynów wi załoby ci do nich podobnie jak liczenie na wdzi czno
ludzi za tw pomoc wi załoby ci z tymi lud mi. Jako "czeladnik" masz by dosłownie
"umarłym dla wiata", bo dopiero wtedy b dziesz mógł działa dla wiata owocnie, gdy w
nim tkwi przestaniesz. Nie mógłby obsługiwa maszyny, gdyby sam był jej cz ci
składow . Musisz by poza ni , nie tkwi w niej sw istot . Dlatego masz stan u wrót
mierci, dlatego masz przez mier przej , aby dost pi wtajemniczenia.
Masz przej przez mier , a jednak y dalej na ziemi, nosi w sobie tajemnic tego, co jest
po tamtej stronie zgonu. Tajemnic takich nie powierza si byle komu. Zdarza si , e i ludzie
zwyczajni powracaj jeszcze do ycia, przeszedłszy przez mier czy to w letargu, czy w
chorobach, ale przechodz j nie wiadomie, nie pami taj c nic, co tam widzieli. Ty za masz
przej przez mier wiadomie, masz zapami ta wszystkie szczegóły tego zdarzenia i nie
wolno ci nikomu ich wyjawi . Dost pienia tej tajemnicy musisz by godnym bez zastrze e i
dlatego cie ka o wiecenia ci gle jeszcze jest tylko " cie k próby", której mo esz nie
przetrwa .
XXI
NA DROG
Na rozdziale XX sko czyłem zadanie, które sobie postawiłem przy opracowywaniu tej
ksi ki. Przeprowadziłem ci przez przygotowanie do o wiecenia, temat jest wiec ju
wyczerpany. Po doj ciu do intuicji, nie potrzebujesz ju adnych ksi kowych wskazówek,
ani moich, ani obcych, bo wszystkiego, co pragniesz wiedzie , dost pisz intuicj o wiele
wszechstronniej i pewniej ni dzi ki najlepszym ksi kom.
Nie wynika z tego oczywi cie, e nie s ci potrzebne adne studia ksi kowe. Masz działa
w ród ludzi, zatem powiniene wiedzie , co ludzie umiej , czym zajmuj umysły, jakie maj
pogl dy, w jakich kierunkach d
. Ponadto istnieje potrzeba, aby zapoznał si kolejno z
wybitniejszymi dziełami ze wszystkich dziedzin okultyzmu, a wi c nie tylko z wiedz
tajemn w znaczeniu ci lejszym, lecz równie z astrologi , alchemi , chiromancj , kabał ,
spirytyzmem, mediumizmem, a nawet z czarn magi i kultem Bafometa. Powiniene
bowiem zna wszystko, co ludzie poznali.
Zna jednak, a wykonywa , to dwie ró ne rzeczy. Zbyteczne byłoby ostrzega ci , e nie
wolno ci praktykowa czarnej magu lub spirytyzmu, wiesz o tym sam dobrze, a w razie
w tpliwo ci ostrze e ci w por twoja intuicja. Tak samo nie skusi ci alchemia do
poszukiwania sposobów wytwarzania złota, bo wiesz ju , jak alchemi nale y rozumie w jej
prawdziwym znaczeniu, a złota robi nie potrzebujesz, bo b dziesz go miał zawsze do na
wszystkie potrzeby. Tak samo, nie b dziesz badał astrologicznie swego horoskopu, bo wiesz,
e twój horoskop musi by zawodny, skoro sam jako czeladnik, kierujesz swym losem.
Wreszcie nie poci gnie ci stosowanie kabały, bo przez wiat kabały, jako przez hal nauki,
przeszedłe i ju nie zamierzasz do niej wraca .
110
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Jednak powiniene to wszystko zna i to zna gruntownie, bo nieraz wypadnie ci ratowa
kogo nieopatrznego, kto zapl tał si w te zwodnicze dyscypliny i traci w nich dusz , bior c
szych za złoto. Twej pomocy wymaga b d równie media czy to tzw. jasnowidz ce, czy
spirytystyczne lub telekinetyczne, bo one wszystkie nie maj mocy, aby wypl ta si z sideł,
którymi op tały je puste istoty astralne. Wreszcie wypadnie ci nieraz zmierzy si oko w w
oko ze zdecydowanymi czarownikami, a wi c pot nymi naprawd i sparali owa ich
zamysły lub przeciwdziała złu, które ju wyrz dzili. B dziesz miał tu do dyspozycji
wszystkie dobre moce, je eli tylko nie zechcesz ich nadu y .
Jednak przede wszystkim stale b dziesz miał do czynienia ze zwyczajnymi lud mi, twoimi
bra mi młodszymi. Przecie po to wszedłe na " cie k ", na to wspinasz si po jej szczeblach
a do stopnia czeladnika, aby działa w ród ludzi. Wst pisz mi dzy nich jako ich opiekun i
przywódca na drodze post pu, ale nie wst pisz na adn wy yn , na aden piedestał, z
którego mógłby z góry na nich patrze , kazania wygłasza lub drogi wskazywa . Wejdziesz
miedzy nich jako równy mi dzy równych, a nawet zst pisz jeszcze ni ej, bo czeladnik nie
pracuje na powierzchni, lecz na samym dnie. Nie b dzie ci nikt widział, nikt nie b dzie ci
podziwiał, ani oklaskiwał, ni hołdów składał. Wejdziesz mi dzy tych zwyczajnych ludzi jako
nie znany, nie doceniany, cz sto nie rozumiany, a nawet wyszydzany. Nie l kasz si jednak
tego, bo ju umiesz pracowa nie dla owoców ani dla uznania, lecz dla pracy samej.
Na twoj drog , szar i niewdzi czn , lecz pełn niewysłowionej błogo ci, pragn ci da – nie
wskazówki, nie pouczenia ani nakazy, lecz mały promyczek wiatła, który w twym sercu
powinien podtrzymywa wi ty ogie wszechogarniaj cej miło ci, aby opromieniała ci ka d
chwil twej pracy. Masz i mi dzy ludzi, a to nie znaczy rzuci wszystko, czym zajmowałe
si dotychczas i wyst pi jako w drowny kaznodzieja, oznacza to co bez porównania
trudniejszego. Masz zosta tam, gdzie jeste , nie zmienia w niczym twego dotychczasowego
ycia, a mimo to działa na ludzi i dla ludzi. Sam rozmiesz, e nie masz działa fizycznie,
materialnie, lecz duchowo. Masz wrasta w dusze ludzi, nie w ich zaj cia codzienne, a
wrasta tak, aby oni wcale tego nie spostrzegli. Masz sta si im drogim i po danym,
chocia b d stronili od ciebie, spotwarzali ci i nienawidzili. Masz zachowywa si tak, aby
nie mogli spostrzec, e wła nie kamienuj tego, bez kogo y im trudno.
Pami taj o tym bez przerwy, ile to zdolno ci wyrobiłe w sobie, ile dzi ki nim masz
mo liwo ci dobrego działania, zatem ile powiniene da twym bli nim. Dla przykładu wska
ci na jako twych ciał niewidzialnych. Dzi ki wykonywaniu sumiennemu wicze na
cie ce, oczy ciłe twe ciało my lowe, opanowałe jego funkcje i uczyniłe ze narz dzie
sprawne i udoskonalone. Twoje my li s nie tylko czyste i jasne, lecz tak e nadzwyczaj
pot ne. Ich drgania rozchodz si daleko wokół i działaj bardzo silnie na wszystkich w
twym otoczeniu.
Nie potrzebujesz wi c stosowa kaza ani poucze wobec ludzi, lecz wystarcz twe jasne,
logiczne i pot ne my li. One promieniuj daleko i działaj na ciała my lowe twego
otoczenia. Czy ono sobie u wiadamia ten wpływ telepatycznie, czy te nie zdaje sobie z tego
sprawy, to rzecz oboj tna. To oddziaływanie mo e ujawni si dopiero po pewnym czasie,
nawet długim, ale swój wpływ wywrze niezawodnie. Wła nie w ten sposób b dziesz na ludzi
oddziaływał najpot niej. Ilekro usłyszysz u ludzi jakie zapatrywania bł dne lub
niedorzeczne, nie usiłuj ich od razu poprawia i krytykowa .
111
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Pozosta milcz cy, cho by to miało uchodzi za twoje potwierdzenia, a tylko my lami prostuj
bł dne s dy. Twoje my laki pot ne b d działały powoli, ale stale i mo e sam po pewnym
czasie usłyszysz od tych samych ludzi s d wprost przeciwny do poprzedniego, a zgodny z
twoim. My lami swymi dasz ludziom po prostu inspiracj , natchniesz ich my lami
prawdziwymi.
W ogóle b d wstrzemi liwy w swych ch ciach do poprawiania ludzi, pouczania ich i
udzielania im rad słownych. Rady ludzie przyjmuj tylko wtedy, gdy one potwierdzaj ich
zamiary, poza tym pytaj o rady tylko po to, aby ich nie usłucha . Gdy wyj tkowo zdarzy si
kto , kto ci prosi o rad ze szczerym zaufaniem do ciebie i ze szczer ch ci usłuchania, nie
podawaj mu równie adnej rady, adnego rozstrzygni cia gotowego, jak ma post pi . Staraj
si tylko o wietli mu strony złe i dobre ró nych mo liwych w jego wypadku sposobów
post powania. Wska mu wyniki, do których ka dy z tych sposobów doprowadzi, a
rozstrzygni cie pozostaw jemu samemu. Nie dziw si jednak ani nie patrz na lekcewa co,
je eli on wła nie wybierze sposób post powania najmniej rozs dny twoim zdaniem, poniewa
bardzo cz sto jego karma popchnie go do tej wła nie, a nie innej decyzji. Nie daj mu te
nigdy odczu , e rozczarowała ci jego decyzja, lecz przyjmij j do wiadomo ci spokojnie,
bez dalszych ch ci prostowania jego zapatrywa .
Równie pot nie oddziałuj na otaczaj cych ci ludzi twoje uczucia i nastroje. Uczu
ujemnych jak gniew, niecierpliwo , zawi , pycha pozbyłe si ju na stopniu
przygotowania. Podobnie wystrzegasz si nastrojów pesymizmu, smutku, przygn bienia i
zgry -liwo ci. Umiesz ju milcze uczuciami i nastrojami, ale ponad to masz jeszcze
wytwarza uczucia i nastroje dodatnie, aby one promieniowały na twe otoczenie. Codziennie
rano, zanim wyjdziesz z domu do swoich zwykłych zaj , zostaw w nim dla twego otoczenia
pogodny nastrój, ochoczy, zadowolony. Współtowarzyszom pracy przyno równie co dnia
nastrój optymistyczny, kole e ski, wyrozumiały. Gdy u którego z nich odczujesz
przygn bienie lub zniech cenie, skieruj na sw opiek szczególn i staraj si podnie go na
duchu nie tylko słowami bezpo rednio pocieszaj cymi, bo te brzmiałyby najcz ciej pusto,
lecz raczej zwróceniem my li jego na tory pogodniejsze, a przede wszystkim, posyłaj c mu
milcz co uczucia pokrzepienia i siły. Zasypiaj c wieczorem, nigdy nie zaniedbuj posła na
wszystkie strony wiata twych uczu błogosławi cych, pełnych miło ci i ukojenia. Nie ma
chyba potrzeby dodawa , e przedtem masz posła serdeczne przebaczenie (i prawdziwie
szczere) ka demu z tych bli nich, którym zdarzyło si , e w ci gu dnia urazili ci lub nawet
skrzywdzili w swej niewiedzy.
Gdy b dziesz stale pami tał o tym, e nie ma ludzi złych, a s tylko nie wiedz cy, łatwiej ci
b dzie ustrzec si nawet najl ejszego uczucia niech ci do ludzi, odrazy lub pogardy. Na to nie
pozwól sobie nigdy, lecz przeciwnie, do ludzi podchod zawsze z szacunkiem i sympati , bo
w ka dym z nich tli si Iskra Bo a taka sama, jak w tobie. Nie patrz na ich wady i ułomno ci,
lecz staraj si widzie w ka dym jego strony dodatnie. Zauwa ysz, e nie ma takiego
człowieka, cho by to był najgorszy zbrodniarz, w którym nie mo na znale nic dobrego.
Nieraz zalety ludzi kryj si pod powłok szorstk , nawet odpychaj c , nieraz oni sami
zatajaj je w sobie, zniech ceni ozi bło ci otoczenia lub jego niewdzi czno ci . Ty jednak
masz wła nie za zadanie odgrzebywa spod popiołu te iskry dobre, ledwie si tl ce. Wi c
staraj si odnale je w ka dym człowieku, bez wzgl du na jego wygl d, stanowisko, opini ,
jak cz sto nawet niesłusznie, maj o nim inni ludzie.
112
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
Tw najwyra niejsz cech w stosunku do ludzi niech b dzie, przede wszystkim,
wyrozumiało jak najwi ksza, a nawet bez granic. Wyrozumiało dla ich wad, ich
niewiedzy i bł dów, lecz tak e, co jest znacznie trudniejsze, dla ich post powania wobec
ciebie. Pomo e ci tu wskazówka, znana ci ju z rozdziałów tej ksi ki, aby na ludzi patrze
tak, jakby mieli jutro umrze . Dzi ki temu zdołasz łatwiej przyj bez zniecierpliwienia ich
zachowanie wobec ciebie, mo e nawet krzywdy od nich zadawane ci rozmy lnie. Z tego
punktu widzenia zdołasz tak e bezstronniej ocenia doniosło ich post pków i bł dów
popełnianych, zdołasz odró nia w nich to, co jest trwałe, od drobnych, przemijaj cych, bez
znaczenia wobec wieczno ci, nie przywi zywa wagi takiej, jak przywi zuje si wtedy, gdy
jest si z kim codziennie. Ta tolerancja bezgraniczna musi jednak by w tobie czym tak
samo przez si zrozumiałym, aby nigdy nie rzucała si w oczy. Nie byłaby to tolerancja
prawdziwa, gdyby stroił si w ni jak w pancerz i z odcieniem wy szo ci patrzył na bli nich
tak, jak na niesfornych uczniaków w parku patrzy przechodzie . Twoja wyrozumiało nie
mo e ci odgradza nieprzebitym pancerzem od ludzi, lecz ł czy ci z nimi i do nich
poci ga .
Ta ł czno z lud mi, jak nawi e twoja dla nich wyrozumiało , nie powinna ci jednak
wi za z nimi i kr powa twojej niezale no ci yciowej. Wiesz ju , jakie jest wła ciwe
znaczenie słów – nie wi za si z nikim i z niczym. Jeste "w drowcem", który wsz dzie,
gdziekolwiek jest, znajduje ludzi obcych i otoczenie obce. yczy im dobrze, pomaga im i
słu y, ale nie przywi zuje si do nich. Gotów jest w ka dej chwili opu ci ich i przenie si
w inne rodowisko, bez alu za poprzednim. W jaki sposób masz z tym niewi za-niem si
pogodzi miło dla wszystkich ludzi, wiesz ju z rozdziałów poprzednich. Miło prawdziwa
daje wszystko, a nie da niczego. Nie oczekuj c niczego, nie licz c na nic, nie wi esz si
tym samym, a dobrze yczysz zawsze. Istniej oczywi cie zwi zki karmiczne, silniejsze ni
zwi zki krwi. One przykuwaj ci do pewnych ludzi na okre lony czas. Ale to nie ty si z
nimi wi esz, to karma wi e ci do nich i rozwi zuje z t chwil , z któr karm odrobisz.
Takie wypadki b dziesz miał w dalszym yciu i miałe je ju dotychczas. Wiesz teraz, jak je
rozumie .
Szczególnego taktu i ostro no ci wymaga twoje zachowanie si wobec osób, które we
własnym mniemaniu, znaj si "na wiedzy tajemnej". Skoro dowiedz si lub domy la, e i ty
prowadzisz studia podobnego rodzaju, b d uwa ali ci za "swego", a siebie za uprawnionych
do oczekiwania od ciebie zwierze lub poucze o "tajemnicach". B d to ludzie ró nego
pokroju. Oprócz maniaków i fantastów niepoczytalnych, spiryty ci, hipnotyzerzy i "pogromcy
jasnowidzów" lub mediów, wró biarze i "okulty ci" ogólnikowi, obok nich za tak e powa ni
badacze, teozofowie i antropozofowie. Zachowuj si wobec nich z rezerw . Słuchaj
cierpliwie, bo zwykle lubi wiele mówi , ale sam mów mało i nie prostuj ich twierdze . Gdy
ci wprost o zdanie zapytaj , wybierz to, co jest słuszne w ich zapatrywaniach i potwierd , ale
bł dów nie podno . Nie zrozumieliby ci zapewne, a gdyby nawet poj zdołali, nie
przyznaliby ci słuszno ci, poniewa im milsze s ich uprzedzenia. Ze swych studiów znasz
zapewne te kierunki na wpół filozoficzne, które dzi szerz si pod hasłami teozofii i
antropozofii, wiesz zatem, e nie nale y ich nie docenia . Dla wi kszo ci swych zwolenników
s szczeblem najwy szym, do jakiego w ogóle s zdolni si wznie , nie burz im zatem kultu
dla autorytetów ich i dogmatów, bo ludzie na ró nych szczeblach w ró ne wierz powagi i
ró ne twierdzenia przyjmuj za swoje, ale do wzniesienia si ponad kult jakichkolwiek powag
obcych, zewn trznych, jeszcze nie doro li. W ka dym razie te szczeble przygotowawcze, na
których s , zasługuj na uznanie. Podobnie wstrzemi liwy b d wobec "badaczy
naukowych", a wi c psychologów lub metapsychików. Mo esz im, znaj c ciała wy sze,
113
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
wskaza nieraz kierunek, w którym swe badania mogliby doprowadzi do wyników
pozytywnych, ale nie wychod wtedy poza ich poziom materialistycmy w my leniu, bo od
razu straciłby ich zaufanie, nie do ciebie, lecz ufno w prawdopodobie stwo tego, co im
mówisz. Rzecz prosta, e nie dasz si nigdy skusi i nie pozwolisz na poddanie twych
zdolno ci badaniom eksperymentalnym. Najlepiej nawet b dzie, je eli nigdy si nie
dowiedz , e jakie zdolno ci paranormalne posiadasz. Cho by wszystkie ich eksperymenty z
tob dawały niezbity wynik, nie przyznaj ci, e s to zdolno ci nadnormalne, tylko
anormalne, a wi c patologiczne.
Twój takt i intuicja dla granicy, je eli zawsze na ni b dziesz zwa ał, ustrzeg ci we
wszystkich stosunkach z lud mi od post pków niezr cznych i od zapuszczania si w sytuacje
niełatwe do naprawienia. Trudniej ci b dzie utrzyma ten takt i spokój umysłu w wypadkach,
w których ze strony bli nich spotka ci ju nie tylko niezrozumienie lub lekcewa enie, lecz
nawet nienawi lub prze ladowanie. Jednak, ci le wypełniaj c nakaz "niewi zania si ",
zdołasz łatwiej znosi takie objawy niewiedzy bli nich, zachowasz w ród nich spokój i nie
zniech cisz si do dalszej, równie wymagaj cej wytrwało ci, pracy.
Do spokojnego znoszenia niepowodze osobistych miałe sposobno wyrabia w sobie hart
ju na stopniach przygotowania, teraz zatem, potrafisz ju równie pogodnie znosi
powodzenie jak i rozczarowanie. Gdy nad tw głow gromadz si chmury przykro ci lub
nieszcz
, nie cofasz si trwo nie, lecz wychodzisz im nieustraszenie naprzeciw, zanurzasz
si w te sploty karmiczne z niezachwian odwag , bez wahania i bez ch ci odwlekania, bo
masz w sobie ufno w Moce dobre i w siły własne. Po przej ciu przez próg wtajemniczenia
spostrze esz, e ten hart ducha, ta nieustraszono i niezachwiana ufno s ci potrzebne po
to, aby zdołał zwyci sko przej "prób ognia" czekaj c ci po spotkaniu ze Stra nikiem
Progu.
Na drog prowadz c ci do tego spotkania daj ci tych kilka słów ostatnich. Nie s to rady,
bo rad ju nie potrzebujesz i sam sobie radzi nadal powiniene zawsze, s to tylko
podkre lenia tych rzeczy, o których ci gle masz w yciu pami ta . Im dalej wst pujesz po
stopniach cie ki, tym bardziej stajesz si samodzielny, tym bardziej musisz polega na sobie
samym. A tym "sob samym" jest twoja ja wy sza, owa Iskra Bo a, która w tobie z iskierki
drobnej rozwin ła si ju w wiatło pot ne. Im ci lej b dziesz si z tym wiatłem jednoczył,
tym ja niej o wieca ci ono b dzie drog , tym pełniejsze i doskonalsze b dzie twe
o wiecenie. Id c t drog jasn , ra no i niezachwianie, sam nawet nie spostrze esz, kiedy
dojrzejesz do wtajemniczenia. Zaskoczy ci niespodziewanie chwila, w której zjawi ci si
posta jasna, ów "Wielki Stra nik" progu, ujmie ci za r k – dosłownie czy w przeno ni, o to
mniejsza – i poprowadzi do wrót " wi tyni m dro ci". Za progiem jej czekaj ci próby
wiod ce do wtajemniczenia, a po nich usłyszysz z ust Mistrza słowa: "Ty jest cie k ".
Gdy egnasz kogo wybieraj cego si w dalek drog , chciałby w chwili rozstania
powiedzie mu wiele, bardzo wiele, chciałby da mu na drog mnóstwo rad, wskazówek i
ostrze e , nie mówisz mu jednak nic, bo słowa wydaj ci si zbyt marne i nieudolne. Dopiero
w ostatniej chwili rzucasz mu słów kilka, w których zamykasz wszystkie twe dobre yczenia
dla niego. Tak i ja, zamiast słów pustych, dam Ci na dalsz drog tylko to yczenie:
Niech Ci Bóg prowadzi!
114
www.teozofia.org
– Teozofia w Polsce
LITERATURA CYTOWANA W TEJ KSI
CE
(Litery oznaczaj tytuł dzieła i nazwisko autora, cyfry rzymskie tom, cyfry arabskie stronic )
A. – Besant Annie: "Uralte Weisheit"
B. – Bławatska H. P.: "Lotusblten" (1900)
C. – Steiner R. Dr.: "Wie erlangt ma Erkenntnisse herer Welten"
D. – Bławatska H. P.: "Głos ciszy"
E. – T. a'Kempis: "O na ladowaniu Jezusa Chrystusa"
F. – Collins M.: " wiatło na drog "
G. – Kriszna – Mufti: "U stóp Mistrza"
H. – Leadbeater C. W.: "Das innere Leben" (2 tomy)
J. – Steiner R. Dr.: "Die Geheimwissenschaft"
K. – Kerner J. D.: "Die Seherin von Prevorst"
L. – Patand ali: "Joga-Sutra" (tłum. Oppenmanna)