poselstwo krzyza

background image

1

Poselstwo Krzyża

Poselstwo Krzyża

Poselstwo Krzyża

Poselstwo Krzyża –

– James B. Richards

James B. Richards

James B. Richards

James B. Richards


Rozdział

Rozdział

Rozdział

Rozdział 1

1

1

1


Doświadczanie Bożego pokoju

Doświadczanie Bożego pokoju

Doświadczanie Bożego pokoju

Doświadczanie Bożego pokoju

Setki razy w Starym Testamencie Bóg mówi człowiekowi, by się nie bał. Jezus ukazując się
po ukrzyżowaniu swoim uczniom rzekł do nich: „Nie bójcie się!" W sercu wierzącego nie
powinno być strachu przed Bogiem. Powinna być w nim jedynie głęboka i pełna świadomość
bycia kochanym i akceptowanym przez Boga Ojca, Stwórcę wszechświata.

Jeśli w czyimś sercu tkwi strach przed Bogiem, to ten ktoś w gruncie rzeczy nie wierzy, że
Bóg kocha go miłością doskonałą. Obecność strachu sygnalizuje, że człowiek boi się tego, co
Bóg względem niego uczyni. Boi się, że dozna od Boga zranienia lub odrzucenia.
Werset l J 4,18 najdobitniej oddany został w Biblii „Słowo życia" (ang. The Living Bibie): „
Czyż możemy bać się kogoś, kto nas kocha? Jego bezgraniczna miłość usuwa wszelki strach
przed ewentualn
ą karą. Jeśli jednak się boimy, znaczy to, że nie w pełni przekonani jesteśmy o
Jego miło
ści do nas ".
Chrześcijanina, który wierzy w to, czego Jezus dokonał poprzez swoją śmierć i
zmartwychwstanie, powinno się rozpoznawać po życiu przenikniętym pokojem, pełnym ufnej
akceptacji. Nie powinno być w nim udręki. Nie powinno być nie dającego spokoju poczucia
winy i odrzucenia. Powinien być tylko pokój.
Każda religia na świecie oferuje człowiekowi pokój. Chrześcijaństwo jest jednak jedyną,
która go udziela. Chrześcijanie nie są bo wiem ludem, który usiłuje osiągnąć jakikolwiek stan
będący źródłem pokoju. Są ludem pojednanym z Bogiem poprzez doprowadzone do końca
dzieło jednego człowieka - Jezusa Chrystusa. Z powodu tego dzieła darowany im jest pokój z
Bogiem.
Ponieważ nie każdy chrześcijanin wie lub wierzy w tę cudowną rzeczywistość, nie wszyscy
chrześcijanie żyją w stanie trwałego pokoju. Wręcz przeciwnie! Wielu z nich żyje w udręce i
niepewności, stale obawiając się, że coś jest nie w porządku między nimi a Bogiem.
Przekonywałem się o tym raz po raz usługując na oddziałach psychiatrycznych. Wielokrotnie
widziałem, pełną emocjonalnego rozchwiania i psychicznej udręki, walkę z lękiem przed
niemożnością zadowolenia Boga. Świat ma rację mówiąc: „Religia doprowadzi cię do
obłędu!" Religia to ludzki wysiłek skierowany na odnalezienie pojednania z Bogiem. W
chrześcijaństwie natomiast człowiek przyjmuje pokój z Bogiem poprzez Pana Jezusa
Chrystusa.
Przeważająca część ludzi w szpitalach psychiatrycznych czuje, że uczynili coś, czego Bóg nie
jest w stanie im wybaczyć. Oczekują wyroku rozgniewanego Boga. Wielekroć nie mają nawet
pojęcia, cóż takiego uczynili - czują po prostu strach i wiszącą nad nimi karę. Jest to stan,
który Biblia nazywa potępieniem - człowiek spodziewa się wtedy nagany i kary. W
Chrystusie jesteśmy wolni od potępienia.
Bardzo to smutne, ale ten portret pełnych przestrachu ludzi pasuje również do wielu
wiernych, którzy co niedziela zasiadają w kościele. Wydaje się, że strach jest motywującym
czynnikiem w życiu niejednego chrześcijanina. Skąd bierze się taki obraz Boga? Jak to się
dzieje, że ktoś tak zaczyna bać się Boga, że kończy w szpitalu psychiatrycznym lub żyje w

background image

2

chronicznym lęku i depresji? Kto przedstawił Boga w tak negatywny sposób, że cały świat
został zamknięty przed człowiekiem? To nie siła z zewnątrz Kościoła podkopała reputację
Boga. Nie była to żadna grupa działająca pod wpływem złych sił demonicznych. Zrobiły to
głosy ludzi z samego Kościoła, mających przy tym jak najlepsze intencje.
Strach w Kościele jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Od początku swego istnienia
Kościołowi trudno było uwierzyć w prawdę o dokonanym dziele Jezusa. Brak wiary w tę
prawdę przez całe wieki był korzeniem strachu, niepokoju i całkowitej małoduszności w
Kościele.
Gdy Izajasz prorokował o wielkim dziele krzyża, do przyszłości odniósł również te oto słowa:
Kto uwierzył wieści naszej?” Jest to bowiem wieść o Bogu, który obdarza wolnością, który
jest tak dobry, łagodny, pełen miłosierdzia i hojności, że człowiek nie chce w nią uwierzyć.
Ci, którzy odrzucają tę wspaniałą wieść, przeżywają swoje życie starając się zadowolić Boga
lub ostatecznie odchodzą od Niego. Przez lata głoszenia na ulicach spotkałem więcej ludzi,
którzy rozzłościli się na Boga z powodu przenikniętej niewiarą wieści zasłyszanej w kościele,
niż z jakiegokolwiek innego powodu.
Eugene H. Peterson we „Wstępie do Listu do Galacjan” pisze: „Gdy ludzie biorą religię w
swoje ręce, zazwyczaj najpierw zmieniają ją w instrument do kontrolowania innych,
umieszczając na „właściwym miejscu”. Najwyraźniej stało się to celem Kościoła. Ludzie
poddawani są kontroli, zamiast dostępować uwolnienia poprzez Dobrą Nowinę o Jezusie.
Już na początku historii chrześcijaństwa pojawili się ludzie, którzy zniekształcali Ewangelię.
Niektórzy z chodzących za Pawłem głosili: „Wierzcie w Jezusa! On jest Mesjaszem! On jest
drogą zbawienia. Ale - drogą sprawiedliwości są uczynki zakonu”. Oszustwo zawarte w tym
przesłaniu jest bardzo subtelne. To oczywiste, że Bóg powołuje nas do sprawiedliwego życia.
Oczywiste również, że prawość powinna być owocem naszego chrześcijaństwa. Zatem
przyjęcie takiego przesłania zdaje się wynikać z czystej logiki. Jednakże twoje przekonanie
odnośnie sprawiedliwości jest zarazem twoim przekonaniem co do relacji z Bogiem.
Jeśli podstawą naszego usprawiedliwienia jest przestrzeganie Prawa, to stanowi ono również
podstawę otrzymania obietnic Bożych i uzyskania odpowiedzi na nasze modlitwy. Dzięki
temu doświadczamy wtedy Bożej opieki. Jeśli przestrzeganie Prawa jest punktem wyjścia do
usprawiedliwienia, to nasza zdolność cieszenia się pokojem jest również tym uwarunkowana.
Zachowywanie Prawa staje się w końcu dla nas podstawą zbawienia.
Głosimy wiarę w Jezusa jako drogę zbawienia, a w chwilę potem całkowicie j ą wykluczamy.
Nikt nie zaprzecza, że Jezus jest Panem. W praktyce jednakże to naszym postępowaniem
usiłujemy zdobyć wszystko, co Jezus już nam darował przez śmierć na krzyżu. Pod względem
teologicznym i intelektualnym Jezus nadal pozostaje w centrum naszej wiary, ale pod
względem emocji i spełnianej funkcji to my znaleźliśmy się w jej centrum.
W Rzymian 8,5-8 w „The Message" ujęto to następująco: „ Tych, którzy sądzą, że mogą
zrobi
ć to sami, tak w końcu pochłania mierzenie własnej siły moralnej, że nigdy nie dochodzi
do jej sprawdzenia w realnym
życiu. Ci, którzy ufają, że Bóg będzie coś dla nich robił,
przekonuj
ą się, że jest w nich Boży Duch - żywy i oddychający Bóg. Pochłonięcie sobą
prowadzi w
ślepy zaułek; skupienie uwagi na Bogu wyprowadza nas w otwarte przestrzenie,
w przestronne, wolne
życie. Skoncentrowanie się na sobie jest odwrotnością skupienia się na
Bogu. Człowiek całkowicie zaabsorbowany sob
ą nie zważa na Boga i w rezultacie więcej
my
śli o sobie niż o Bogu. Ktoś taki ignoruje to, kim jest Bóg i co On czyni. A Bóg nie lubi być
ignorowany ".
Owo skupienie na sobie nie wynika z chęci odrzucenia Boga. Wynika ono z
tego, że człowiek chce zadowolić Boga swoimi własnymi usiłowaniami.
Taki człowiek nieświadomie odrzuca dzieło, jakiego dokonał Jezus i gorączkowo zarabia
uczynkami, by być sprawiedliwym. Z tego bierze się obsesja na punkcie własnego „ja”.
Każdy list Pawła ma na celu zwrócenie wierzących ku ukończonemu dziełu Jezusa. Człowiek
po człowieku, kościół za kościołem, miasto po mieście bowiem byli zwodzeni, by wrócić do

background image

3

uczynków jako źródła sprawiedliwości i w konsekwencji - źródła pokoju z Bogiem. Nie
chcieli po prostu wierzyć wieści o Jezusie.
W Liście do Galacjan Paweł ukazuje motywację tych, którzy przekręcają Ewangelię. Jest
nią... chęć kontroli! Przywódca, który nie ufa Jezusowi nie wierzy, że Ewangelia ma moc
działania. Ponieważ on sam nie wierzy w moc Ewangelii, czuje, że jego zadaniem jest
kontrolowanie innych, by byli „na właściwym miejscu".
Zjawisko to jest trudne do wykrycia, a dzieje się tak z powodu motywów. Jedną z najbardziej
destrukcyjnych sił w Kościele stanowią ludzie z dobrymi motywacjami. Najbardziej
niebezpieczną osobą jest taka, która ma głębokie pragnienie pomagania ludziom, ale nie
wierzy, że zmiany dokona moc Ewangelii. Zamiast głosić ukończone dzieło Pana Jezusa i
pozwolić, aby Duch Święty wykonywał w ludziach Swoją pracę – ucieka się ona do
cielesnych metod kontroli. Gdy ludzie są kontrolowani, powstaje wrażenie, że się zmienili.
Zatem głębokie pragnienie pomagania ludziom usprawiedliwia pragnienie kontrolowania.
Głównym narzędziem kontroli jest strach. Jeśli nie czujesz się pewnie w swojej relacji z
Bogiem, będziesz odczuwał strach. Strach ograbi cię z ufności. Ograniczy cię, poczujesz
gniew. Staniesz się chwiejny emocjonalnie. Strach obedrze cię z twojej tożsamości w Jezusie.
Pozbawi cię godności i wartości nadanej ci przez Boga, która jest ci przynależna jako
kapłanowi i królowi. Zacznie brakować ci wstawiennika.
Pośrednikiem, który wejdzie między ciebie a Boga, nie będzie Pan Jezus. Przecież zrzekłeś
się pokoju, jaki On daje, w zamian za pokój oferowany przez kogoś innego. Będzie to
człowiek. Ktoś, kto zaproponuje ci sposób, formułę. Będzie znał wszystkie reguły i
wymagania konieczne, by być w porządku wobec Boga. Będziesz zbawiony, ale nigdy
bezpieczny. Grzech zostanie ci wybaczony, ale nigdy zapomniany. Będziesz miał obietnicę,
ale nigdy nie będziesz się kwalifikował do tego, by spełniły się w twoim życiu. Otrzymasz
nazwisko rodowe, ale nie otrzymasz majętności rodu. Już zawsze będziesz się starał zdobyć
to, co Jezus dał za darmo. Otrzymasz pokój, ale nigdy nie będziesz go czuł.
Nie taki jest Boży plan dla ciebie. Bóg chce, byś poznał i doświadczał Jego wielkiej miłości,
akceptacji i pokoju. Musisz jednak uwierzyć wieści przekazanej przez Boga o ukończonym
dziele Jezusa. Jest to dobra wieść. Jest to wieść o pokoju!










background image

4

R

R

R

Rozdział 2

ozdział 2

ozdział 2

ozdział 2


Więź z Bogiem

Więź z Bogiem

Więź z Bogiem

Więź z Bogiem

Podstawowym celem Ewangelii jest pełna miłości i znaczenia więź z Bogiem. Jak długo nie
rozumiemy celu, tak długo proces dochodzenia do niego będzie zaburzony. Ponieważ nie
zdajemy sobie sprawy z tego, czego pragnie Bóg - większość czasu i wysiłku poświęcamy na
dążenie do celu zupełnie innego niż Jego cel.

Jezus nie przyszedł zbudować armii. Przyszedł, by przywrócić do życia rodzinę. Dzięki Jego
dziełu zostaliśmy zaadoptowani, przyjęci do rodziny, a nie przez pobór powołani do wojsko.
Bóg jest naszym Ojcem, nie generałem. Jezus jest naszym Panem, ale jest jednocześnie
naszym Starszym Bratem. Najistotniejszym zamiarem Boga nie jest uzyskanie siły roboczej
lub siły militarnej, lecz posiadanie rodziny. Bóg chce, byśmy byli Jego synami i córkami.
Chce, byśmy się stali częścią Jego rodziny. Pragnie naszego zaangażowania. Pragnie
wzajemnych relacji z nami. Dlatego zainicjował plan, który mógł do tego wszystkiego
doprowadzić. Musiał rozprawić się z jedną rzeczą, która stała między nami a Nim: z
grzechem!
Grzech oddzielił człowieka od Boga. Zbudował mur, Przez który nie byliśmy w stanie
przejść. Wprowadził coś, co już zawsze mogło nas powstrzymywać od kochania Boga, ufania
Mu, bycia blisko Niego. To coś zaczęło swe rządy w czasach Adama i dzierży je do dzisiaj.
Księga Rodzaju daje nam wgląd w sposób, w jaki grzech wpłynął na relację człowieka z
Bogiem, l Mój 3,8 jest jednym z najsmutniejszych wersetów w całej Biblii: „A gdy usłyszeli
szelest Pana Boga przechadzaj
ącego się po ogrodzie w powiewie dziennym, skrył się Adam z
ż

oną swoją przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu ".

Bóg, tak jak zapoczątkował istnienie człowieka, jak zainicjował każdy aspekt stworzenia, i
jak ze Swojej inicjatywy wszedł w relację z człowiekiem, tak tego dnia zainicjował Swoje
odwiedziny u Adama. Po raz pierwszy człowiek nie odpowiedział. Ukrył się przed Bogiem.
Od tamtego dnia aż do dzisiaj człowiek ciągle ucieka przed Bożym zaproszeniem. Odmawia
przybliżenia się do Niego i doświadczenia, kim On jest.
W I Mojżeszowej 3,9 czytamy: „ Lecz Pan Bóg zawołał na Adama i rzekł do niego: Gdzie
jeste
ś?" Oryginalny tekst tego przekładu wyraźnie wskazuje na to, że kiedy Bóg zawołał,
znaczy to, że „zawołał po to, aby zawrzeć pokój". Bóg chciał pokoju. Adam przyjął, że Bóg
zawołał, by go osądzić. Założenie to przetrwało w pokoleniach pełnych strachu ludzi aż do
dziś.
Niestety tego strachu przed Bogiem doświadczają nie tylko ludzie idący na zatracenie. Nawet
przyjęciu zbawienia w wielu ludziach pozostaje rezerwa wobec intymnej społeczności z
Bogiem. Wierzącym brak pewności, że Bóg pragnie bliskiego kontaktu z nimi. Większość
ludzi gdzieś głęboko dręczy strach. Tak naprawdę nie wierzą w Bożą akceptację.
ś

yjemy w iluzji, że dzięki naszym wysiłkom stajemy się wystarczająco święci, by zbliżyć się

do Boga. Ale jeśli chodzi o starania zyskania akceptacji, jest z nami tak samo, jak z Adamem.
Adam zawsze stawał nagi przed Bogiem. Lecz dzięki swym nowo odkrytym umiejętnościom
zadecydował, że Bóg nie może go zobaczyć nagiego. Zatem sporządził sobie ubranie z liści
figowych. Bóg szukał go w ogrodzie. Adam uważał jednak, że nie może stanąć przed Bo-
giem, więc zrobił coś, co miało uczynić go godnym akceptacji. Podobnie jak my, nie rozumiał
najważniejszego. Gdyby Bóg nie chciał być z nim, nie szukałby go w ogrodzie.

background image

5

Nasze lęki, podobnie jak w przypadku Adama, tak drastycznie wpływają na nasze
zachowanie, że nie możemy prawdziwie wejść w związek z Bogiem. Nie przyjmujemy faktu,
ż

e to Bóg w osobie Jezusa stara się o nas. On sprawił, że jesteśmy warci akceptacji. On

pragnie więzi z nami i uczynił wszystko, aby była ona możliwa.
Głębokie więzi są owocem miłości, zaufania i osobistego zaangażowania. Zacieśniają się one
w miarę rozwoju tych trzech czynników. Jeśli ich nie ma, nie możemy mówić o bliskim
kontakcie. W najlepszym razie jest to układ lub „stosunki służbowe", istniejące w
konkretnych warunkach i dla konkretnego celu. Nie jest to jednak rodzinna, osobista więź.
Pogłębić miłość, zaufanie i zaangażowanie może tylko czas spędzony z Bogiem. Gdy jesteś z
kimś, kto jest dla ciebie dobry, obdarzasz go coraz większym zaufaniem. Każde pozytywne
zaangażowanie jest czynnikiem pogłębiającym relację. Nie będziesz jednak spędzał czasu z
kimś, kogo akceptacji nie jesteś pewien. Nie doświadczysz bliskości Boga, dopóki nie
zostanie rozwiązana kwestia pokoju.
Największą przeszkodą w drodze ku prawdziwej więzi jest strach. Strach rodzi różnego
rodzaju negatywne emocje i czyny. Jest źródłem zafałszowania. Jeśli boisz się, że ktoś cię
skrzywdzi lub obawiasz się jego reakcji, nigdy nie będziesz wobec niego szczery. Nie
będziesz sobą; zanadto cię zajmie ukrywanie swoich niedostatków, byś mógł rozwinąć
relację.
Wszystko zaczęło się w Ogrodzie Eden. Człowiek zaczął uciekać ze strachu przed Bogiem i
nigdy nie przestał.
Nie do końca wierzymy Bożym uczuciom wobec nas. Nie pozwalamy, by miłość wyzwoliła
nas z mocy strachu.
Grzeszna natura to niekoniecznie taka, która pragnie grzechu. Wszystko wskazuje na to, że
istotą grzesznej natury jest strach. Był on pierwszą emocją, jakiej doświadczył Adam po
zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła. To lęk skłonił Adama do ukrycia się przed
Bogiem. Powodowani właśnie strachem zwracamy się ku grzesznym uczynkom, zamiast ufać
Bogu.
Strach i niewiara idą w parze. Tam, gdzie jedno - tam pojawia się i drugie. Boimy się Boga -
więc Mu nie ufamy. Ponieważ Mu nie ufamy, nie przychodzimy do Niego po siłę i pomoc w
potrzebie. Nie wierzymy, że On spełni dane nam obietnice, bo się boimy.
Czego właściwie boi się człowiek? Lęka się, że jest dla Boga nie do przyjęcia, że Bóg go nie
aprobuje. My, ludzie obawiamy się, że nie dorastamy do jakiejś miary, że Bóg dopatrzy się w
nas jakiegoś niedociągnięcia i ukarze nas. Boimy się, ponieważ nie wierzymy, że jesteśmy
sprawiedliwi.
Ten strach nie pozwala nam wejść w pełen otwartości i szczerości związek z Bogiem.
Powstrzymuje nas przed udaną komunikacją. Niweczy możność poznawania Boga. Pod jego
wpływem stajemy się chwiejni emocjonalnie a nasze życie wypełnia się udręką. Lista
negatywnych skutków nie ma końca.
Ktoś mógłby powiedzieć: „Myślałem, że Boga należy się bać". W Biblii są liczne wersety
podkreślające znaczenie odczuwania strachu przed Bogiem. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Z jednej strony mamy wersety, które każą bać się Boga. Z drugiej strony, gdy Bóg mówi,
zawsze zaczyna od słów: „Nie lękaj się". Przekonałem się, że jeśli napotykam tak oczywiste
sprzeczności, zazwyczaj czegoś należycie nie rozumiem.
W 1 Jana 4,18 czytamy: „ Doskonalą miłość usuwa bojaźń ". Oznacza to, że miłość i strach
nie mogą współistnieć. Jeśli będę wzrastał w miłości Bożej, mój lęk przed Bogiem będzie
malał. Wiem, że Bóg jest miłością. Wiem, że Bóg chce, bym doświadczał Jego miłości; więc
gdzie tu miejsce dla strachu przed Bogiem?
Jezus, gdy był kuszony, zacytował werset ze Starego Testamentu: „ Wtedy rzekł mu Jezus: Idź
przecz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawa
ć i tylko jemu służyć
b
ędziesz " (Mt 4,10). Jezus powołał się tu na 5 Moj 6,13: „Pana, Boga twego, bać się

background image

6

będziesz, jemu służyć, a przez imię jego przysięgać". Jezus przetłumaczył tu słowo „bać się"
jako „oddawać pokłon".
W Starym Testamencie słowo oznaczające „strach” należy więc raczej rozumieć jako respekt
połączony z miłością, prowadzący do oddania czci. Powinniśmy odczuwać respekt przez
Bogiem, który będzie w nas wywoływał nie strach, ale uwielbienie. Bóg nie chce, byśmy się
Go bali.
Strach przed Bogiem byłby zaprzeczeniem wszystkiego, co wiemy o Jezusie, Jego życiu i
służbie. Uniemożliwiłby jakikolwiek szczery i uczciwy związek. Niweczyłby wszystko, co
Jezus przyszedł ustanowić. Jezus przyszedł, by przywrócić nas Ojcu. Umożliwił nam
włączenie do rodziny.
Religijni przywódcy współcześni Jezusowi całkowicie błędnie widzieli Boga. Według nich
Bóg był surowy i osądzający. Przeinaczyli znaczenie i cel Prawa. Boga umieścili całkowicie
poza zasięgiem ludzi.
Jezus przyszedł i przedstawił Boga światu we właściwy sposób. Powiedział: „Kto mnie
widział, widział i Ojca".
W Hebrajczyków l:3 czytamy o Jezusie, że był „odbiciem istoty”
Boga. Jezus był przystępny, był miłosierny, był otwarty i nastawiony na kontakt. Jego natura
stoi więc w zupełnej sprzeczności z obrazem Boga prezentowanym przez żydowskich
przywódców i w pewnym stopniu z Bogiem, o jakim naucza Kościół.

Jezus pokazał nam Boga, byśmy mieli odwagę wejść z Nim w bliską relację. Bóg pragnie
naszej obecności, pragnie naszych serc, chce kontaktu z nami.





























background image

7

Rozdział 3

Rozdział 3

Rozdział 3

Rozdział 3

Dobra nowina o Chrystusie

Dobra nowina o Chrystusie

Dobra nowina o Chrystusie

Dobra nowina o Chrystusie

Jezus pojawił się na scenie świata, głosząc Ewangelię o Królestwie Bożym. Słowo
„ewangelia" znaczy po prostu „dobra nowina"! Ewangelia nie jest wcale zawiła. Wszystko, co
Jezus głosił było dobrą nowiną. Tłumy doznawały uzdrowienia, ponieważ słyszały dobrą
nowinę. Działy się cuda, bo ludzie słyszeli dobrą nowinę. Odwracali się od swoich grzechów
dlatego, że słyszeli dobrą nowinę.

W tamtych czasach nauczaniem ludzi zajmowali się przywódcy religijni. Nigdy jednak nie
przekazywali oni ludziom dobrych wieści o Bogu, zawsze były to złe wieści. Nie przynosili
ludziom wolności, obarczali ich za to coraz większą liczbą zasad i nakazów. Wywoływali w
ludziach strach przed Bogiem. Przez nich ludzie widzieli Boga jako kogoś surowego,
osądzającego i małostkowego. Nigdy nie głosili dobrej nowiny i przez to nigdy nie widzieli
dobrych rezultatów.
Gdy ludzie boją się Boga, to nie tylko nie nawiązują z Nim relacji, ale również ich życie jest
bezowocne. W przypowieści o talentach Jezus wspomniał o człowieku, który miał tylko jeden
talent. Człowiek ów nie chciał go spożytkować, gdyż bał się Boga. Strach ogranicza, wiąże i
niszczy.
Pomimo najlepszych wysiłków ze strony ówczesnych przywódców religijnych to, co dawali
innym (a uważali to za najcenniejsze) nie przynosiło spodziewanych rezultatów. Nie dawało
ludziom uwolnienia, a wręcz ich wiązało. Wiedzieli oni dużo o Bogu, ale nie znali Dobrej
Nowiny
o Nim. Faryzeusze obciążali ludzi zakazami, Prawem i przymusem uczynków, ale
nie ruszyli nawet palcem, by pomóc im nieść ten ciężar.
Jezus czytając tę samą Biblię, modląc się do tego samego Boga głosił dobre rzeczy i dobrą
nowinę. Było to dla mnie niczym dzwon obwieszczający wolność: Jezus zawsze głosił
ludziom Dobrą Nowinę. Dzięki słuchaniu dobrej nowiny zaczynali oni mocniej wierzyć,
rosło w nich pragnienie Boga i odżywało zaufanie do Tego, który kiedyś wydawał się daleki i
niezainteresowany człowiekiem. Gdy ludzie przekonali się, że Bóg jest dobrym Bogiem
zaczęły dziać się cuda.
W Gal l ,8 Paweł napisał: „ Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam
ewangeli
ę odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty!" My
odeszliśmy od Dobrej Nowiny. Nasz dzisiejszy system religijny został oparty na przesłance,
ż

e Bóg jest skory do gniewu. Ludzie idą do kościoła, a tam często nie zostają nakarmieni,

tylko dostają po głowie. Ja też zawiniłem. Nie mniej niż inni ludzie. Gdy czytałem te słowa w
Liście do Galacjan moje serce drgnęło, zostało poruszone: „Jeśli nowina nie jest dobra, to nie
jest to Ewangelia".

Swego czasu zdobywałem dla Pana każdego roku po kilkuset ludzi. Bóg wówczas przemówił
do mnie i powiedział: „Dopiero wtedy, gdy zaczniesz głosić Ewangelię, rzeczywiście coś dla
Mnie zrobisz". Poczułem się obrażony. Co to miało znaczyć: „kiedy zacznę głosić
Ewangelię?" Myślałem, że ją głoszę. Zacząłem przyglądać się temu, co mówiłem ludziom:
była to przeważnie zła nowina. Gdy ludzie przychodzili do mnie ze swoimi problemami, nie
byłem małoduszny, nie potępiałem, ale nie miałem jakiegoś pewnego słowa, które zawsze
byłoby dobre. Nie miałem słowa, które by zawsze dawało wolność. Nie miałem dobrej
nowiny. Paweł napisał w Rz 1,16: „Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej

background image

8

(Dobrej Nowiny), jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy... " Dobra
nowina o Jezusie jest mocą Bożą. Bez dobrej nowiny nie ma mocy.
Słowo „zbawienie" wywodzi się z greckiego słowa „sozo". Sozo to coś więcej, niż nowe
narodzenie. Oznacza ono uzdrowienie, ochronę, uwolnienie, bezpieczeństwo i mnóstwo
innych dobrodziejstw. Jeśli nie będę głosił dobrej nowiny, to moc Boża nie może przyjść, by
przynieść cierpiącym i zranionym ludziom zbawienie (sozo).
Dobra Nowina nie jest życiem dla wszystkich, a jedynie dla tych, którzy jej wierzą. Jezus
rozpoczynając publiczną służbę oznajmił powód, dla którego spoczął na Nim Duch Pana -
było to głoszenie dobrej nowiny (Łk 4,18). Miał On dobrą nowinę dla ubogich, dla tych,
których serce było złamane, dla jeńców, dla ślepych i dla poranionych. Ta dobra nowina
została ogłoszona w Łk 4,19: „Abym zwiastował miłościwy rok Pana". Co Jezus mógł mieć
na myśli?
Miłościwy rok Pana (rok łaski Pana w Iz 61,2 - przyp. tłum.) jest rokiem jubileuszowym. Co
pięćdziesiąt lat wymazaniu ulegały wszystkie długi. Bez względu na to, jak bardzo
usankcjonowany Prawem, dług zostawał umorzony. Dana osoba stawała się od niego wolna
bez jakiegokolwiek wysiłku lub zasługi ze swej strony. Dług przestawał istnieć, był cały
wymazany. Przez anulowanie długu anulowana zostawała również kara z nim związana.
Każdy dobry śyd wiedział, że karą za przekroczenie Prawa było przekleństwo, jak opisane to
zostało w Starym Przymierzu. Gdy takie przekleństwa na niego spadały, miał świadomość, że
na nie zasłużył. W żaden sposób nie mógł zrzucać odpowiedzialności za przekleństwo Prawa
na Boga. Jednakże wszystkim tym przekleństwom: ubóstwu, złamanemu sercu, niewoli,
ś

lepocie i zranieniu Jezus mówi: „Dług został wymazany". To jest dobra nowina dla

potrzebujących. Dług wobec Prawa został unieważniony. Mogę teraz być wolny od kary za
mój grzech.
Jezus wielokrotnie udowadniał, że tak się stało i to zarówno w kwestii przebaczenia
grzechów, jak i przekleństwa Prawa. Faryzeusze nigdy nie uwierzyli w Dobrą No winę i
nigdy z niej nie korzystali. Prawdopodobnie kochali Boga, ale zgorszyli się Dobrą Nowiną.
Choć wypaczone i przekręcone było, w sercach faryzeuszy, pragnienie Boga-nawet jeśli nam
się tak nie wydaje. To pragnienie musiało być nawet dość silne, skoro narzucili sobie tak
surowy styl życia.
W „The Archko Volume" faryzeusze przedstawiają niektóre ze swoich obaw dotyczących
przesłania Jezusa. Bali się oni, że jeśli ludzie uwierzą w Dobrą Nowinę, popadną w grzech.
Nie rozumieli, że Prawo kształtuje zewnętrznego człowieka, a na jego wnętrze wpływ mają
miłosierdzie i miłość. W Nowinie o przebaczeniu przekazanej przez Jezusa dostrzegli zachętę
do rozwiązłego stylu życia.
Wbrew temu bezpodstawnemu twierdzeniu Dobra Nowina głoszona przez Jezusa budziła w
ludziach miłość do Boga. Dzięki niej ludzie zaczynali ufać Bogu, którego wcześniej nauczyli
się bać. Dzięki niej na nowo mogli przybliżyć się do Tego, przed którym wcześniej się
ukrywali. Wchodząc w bliski kontakt z Bogiem, opuszczali warownie grzechu.
Opowiadanie o Dobrej Nowinie odniosło sukces tam, gdzie porażkę poniosło Prawo. Słysząc
i widząc dobroć Boga, ludzie mogli zareagować w odpowiedni sposób. Naturalną reakcją na
dobroć jest docenienie, wdzięczność, oddanie i nawiązanie bliskiego kontaktu. Widzimy
zatem, że Ewangelia (Dobra Nowina) rzeczywiście jest mocą Bożą ku zbawieniu,
uzdrowieniu i wszelkim innym obietnicom danym przez Boga.





background image

9

Rozdział 4

Rozdział 4

Rozdział 4

Rozdział 4

Krzyż Chrystusa

Krzyż Chrystusa

Krzyż Chrystusa

Krzyż Chrystusa

AIbowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa
Chrystusa i to ukrzy
żowanego. I przybyłem do was w słabości i w łęku, i w wielkiej trwodze. A
mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywuj
ących słowach mądrości,
lecz objawiały si
ę w nich Duch i moc, aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej,
lecz na mocy Bo
żej" (1 Kor 2,2-5).
Słowa te nie dawały mi spokoju przez całe lata. Co one właściwie miały znaczyć? śe Paweł
głosił tylko zbawienie (tzn. narodzenie się na nowo)? śe nauczał tylko o krzyżu i o niczym
innym? Musiałem poznać odpowiedź.
Czasem to, co proste i oczywiste, jest najtrudniejsze do zrozumienia. W miarę jak rosło moje
poznanie Słowa Bożego, zacząłem zdawać sobie sprawę, że wszelkie poznanie, wszelkie
objawienie, wszystko, co Bóg dla nas uczynił, może być zrozumiane jedynie w kontekście
dokończonego dzieła krzyża. Zdałem sobie sprawę, że Ewangelię można zrozumieć jedynie
poprzez śmierć, pogrzebanie i zmartwychwstanie Pana Jezusa.
Cała reszta nauczania nowotestamentowego po prostu wyjaśnia i odwołuje się do tego, co
wydarzyło się na krzyżu. Krzyż jest podstawą całego Nowego Przymierza. Jest podstawą
mojej relacji z Bogiem. Jest podstawą całego chrześcijaństwa. Wszelka prawda ma swój
fundament w krzyżu.
Jakiekolwiek nauczanie niezgodne z tym, czego Jezus dokonał na krzyżu, jest po prostu
nieprawdziwe.
Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „ Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg
dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez
Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego tak
że wszechświat stworzył"
(Hbr l, l -2). Zanim dokonało się dzieło krzyża, Bóg mówił na wiele różnych sposobów, przez
wielu różnych ludzi i w wielu różnych okolicznościach. Teraz jednak powiedział wszystko,
co ma do powiedzenia - przez Syna. Konkretnie poprzez Jego śmierć, pogrzebanie i
zmartwychwstanie. Bóg nie mówi w żaden inny sposób. Nic więcej nie ma do przekazania.
To, co wydarzyło się na krzyżu, jest podstawą Dobrej Nowiny, którą Bóg ma dla świata.
Dzieło krzyża musi być punktem odniesienia dla rozumienia, interpretowania i rozsądzania
prawdy. Innymi słowy — wszelkie moje spostrzeżenia odnośnie Biblii muszą przejść test
krzyża. Czy są zgodne z tym, czego Jezus dokonał na krzyżu? A może przeczą krzyżowi? Nie
interpretowanie doktryn w świetle ukończonego dzieła krzyża, jest główną przyczyną
nieporozumienia i sprzeczności pomiędzy nimi.
Zamiast oprzeć cały system naszej wiary na dziele dokonanym na krzyżu, ciągle patrzymy na
Boga przez pryzmat Starego Przymierza. Ponieważ przesłanie o krzyżu wydaje się nam zbyt
dobre, by było prawdziwe, uciekamy się w swojej niewierze do innych fragmentów Biblii,
ż

eby przez nie poznawać i doświadczać Boga.

Na krzyżu Jezus zapłacił cenę za grzech i uwolnił nas od przekleństwa zakonu. Mimo to
ciągle oglądamy się na Prawo i zakładamy, że przed przekleństwem uchroni nas nasze dobre
zachowanie. Na krzyżu Jezus został ukarany, byśmy mieli pokój. A my, pełni niewiary,
ż

yjemy w oczekiwaniu Bożej kary. Na krzyżu Jezus wziął na siebie nasze

choroby, byśmy poprzez Jego sińce zostali uzdrowieni. My natomiast znów szukamy w
Prawie jakiegoś wymogu, którego spełnienie da nam uzdrowienie. Na krzyżu Jezus zwyciężył

background image

10

grzech. My próbujemy zwyciężyć go naszą własną siłą. Na krzyżu Jezus poprzez swoje
zmartwychwstanie pokonał śmierć i uzyskał usprawiedliwienie. My wciąż próbujemy
dostąpić usprawiedliwienia przez swoje uczynki. Odsunęliśmy krzyż na bok.
Choć krzyż jest centrum przesłania Ewangelii, to nie idziemy za Pawłem i pierwszym
Kościołem i nie przyjmujemy tego. W słowach uznajemy krzyż za ukoronowanie
chrześcijaństwa, a w rzeczywistości nasza doktryna i praktyka całkowicie temu przeczą.
Nasze chrześcijaństwo zamiast bazować na ukończonym dziele krzyża i polegać na nim,
opiera się na nas samych i obraca wokół nas. Jesteśmy bardziej świadomi naszych uczynków,
niż Jego dzieła. Zamiast dać Jezusowi i Jego ukończonemu dziełu centralne miejsce w naszej
relacji z Bogiem, sami mylnie w tym miejscu stajemy.
Krótko mówiąc, nigdy nie doświadczymy mocy Bożej, dopóki naszej wiary nie oprzemy na
krzyżu zamiast na mądrości ludzkiej. Proste fakty związane z krzyżem stanowią podstawę
prawdziwej biblijnej wiary. śycie w wierze to szukanie oparcia w tym, czego Jezus dokonał
na krzyżu, pokładanie w tym ufności i lgnięcie sercem oraz czerpanie z tego siły. Wszystko
inne to czcze wyobrażenia.
Jako chrześcijanie naszą wiarę pokładamy oczywiście w osobie Jezusa. Nie można jednak
oddzielić tego, kim Jezus jest, od tego, co uczynił. Wiara działa w oparciu o Jego dokończone
dzieło. Ono jest podstawą wiary. Wiara (zaufanie) oparta na czymkolwiek innym jest niczym.
Jest wyparciem się krzyża.
To nas skłania do zadania sobie kilku trudnych pytań. Czy tak naprawdę wiem, czego Jezus
dokonał na krzyżu? Jeśli tak, to czy naprawdę w to wierzę? Czy krzyż Chrystusa stał się osią,
wokół której obraca się moje życie, czy jest tylko dodatkiem do Starego Testamentu?
Paweł tak pisze w l Kor 1,17: „...posłał mnie Chrystus..., abym zwiastował dobrą nowinę i to
nie w m
ądrości mowy, aby krzyż Chrystusowy nie utracił mocy". Zwiastujemy Chrystusa. Nie
zwiastujemy jednak krzyża Chrystusowego, a przynajmniej nie w taki sposób, w jaki
rozumieli go Paweł i pierwsi chrześcijanie. Z tego powodu nie oglądamy takich rezultatów,
jakie widział Paweł.
Podstawą wielu kazań jakie słyszałem, również tych najgłębszych i najbardziej
zachęcających, nie był krzyż. Wydawały się one pełne mądrości; były logiczne, dotyczyły
Jezusa, mówiły o lojalności i oddaniu Jezusowi jako Osobie. Jednakże przez ten labirynt
ludzkiej mądrości nie prowadziły do złożenia przed Bogiem ufności wobec tego, czego Jezus
dokonał przez swą śmierć i zmartwychwstanie.
Z drugiej strony wysłuchałem wielu poruszających serce kazań o krzyżu. Byłem poruszony
do łez. Po wyjściu i zastanowieniu się nad tym, co słyszałem uświadamiałem sobie, że one
nigdy nie mówiły o zaopatrzeniu, jakie Bóg nam daje poprzez krzyż.
Tak bardzo poświęciłem się głoszeniu wieści o krzyżu, że najdrobniejszą nawet rzecz w Biblii
rozumiem tylko wtedy, jeśli pojmuję ją w świetle krzyża. Jeżeli to, w co wierzę, nie jest
zgodne z krzyżem, to jestem zmuszony przyjąć, że jeszcze tego nie rozumiem. Dopiero
zaczynam rozumieć, dlaczego Paweł zwiastował tylko Jezusa, i to tylko ukrzyżowanego.










background image

11

Rozdział 5

Rozdział 5

Rozdział 5

Rozdział 5

Pokój na ziemi

Pokój na ziemi

Pokój na ziemi

Pokój na ziemi

Jezus jest Księciem Pokoju. Bóg Ojciec został nazwany Bogiem Pokoju. Owocem Ducha jest
pokój. Mówi się nam, że powinniśmy pozwolić, by Boży pokój panował w naszych sercach.
Mimo to niewielu chrześcijan doświadcza pokoju.

Jest bowiem wręcz przeciwnie - życie zbyt wielu chrześcijan przepełnione jest strachem,
poczuciem winy i potępienia. Według badania opinii publicznej, w którym wzięto pod uwagę
większość wyznań, ewangeliczni chrześcijanie mają najniższe spośród nich poczucie
wartości. Hindusi mają wyższe poczucie wartości niż chrześcijanie ewangeliczni i katolicy.
Niskie poczucie wartości u chrześcijan jest wynikiem strachu, jaki odczuwaj ą przed Bogiem.
Zamiast przyjąć i uwierzyć w prawdę o nowej tożsamości w Jezusie, zamiast uwierzyć w to,
do czego Bóg ich stworzył, próbują stać się takimi, jakimi ich zdaniem, Bóg chce ich widzieć.
Jesteśmy tacy jak Adam. Adam został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Szatan
powiedział: „Jeśli to uczynicie, będziecie tacy jak Bóg". Adam już był taki jak Bóg, ale po
prostu w to nie uwierzył. Zostaliśmy usprawiedliwieni w Jezusie. Kusiciel mówi nam: „Jeśli
zechcesz to uczynić, staniesz się przez to taki jak Jezus". My jesteśmy tacy jak Jezus - tylko w
to nie wierzymy. Zamiast pozwolić, by nasze czyny wynikały z tego, kim jesteśmy,
dokładamy sił i starań, by nasza tożsamość była wynikiem tego, co robimy.
Jeśli uważam, że muszę coś zrobić, by Bóg mnie zaakceptował, to tym samym uważam, że w
moim obecnym kształcie Bóg zaakceptować mnie nie może. W moim sercu panuje więc nie
pokój, ale poczucie niskiej wartości, uczucie odrzucenia i strach. Szamoczę się zamiast
odpoczywać. Wątpię zamiast wierzyć.
W Kol 3,15 czytamy: „A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też
powołani jeste
ście w jednym ciele; a bądźcie wdzięczni". Moim sercem powinien zawsze
władać pokój. Nie powinno być chwili, w której jakakolwiek inna emocja zdominowałaby
moje myśli, uczucia i czyny.
Prawda jest taka, że jeśli będę wierzył w to, czego chrześcijaństwo tradycyjnie naucza o
Bogu, nigdy nie będę żył w pokoju. Trwały pokój nie zapanuje nad każdą moją decyzją i
myślą. Zamiast tego będę żył w przerażeniu i lęku przed tym, co Bóg może mi zrobić. Zawsze
będę próbował dorównać wzorcom zachowania narzuconym mi przez system religijny.
Jezus przyszedł, by ustanowić pokój. Przygotowując się do opuszczenia planety Ziemi,
powiedział: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję.
Niech si
ę nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka " (J 14,27). Muszę pozwolić, by ten
pokój zapanował w moim sercu. Muszę pozwolić, by Jego pokój strzegł mnie przed strachem
i udręką.
Jak w przypadku wszystkiego, w co wierzę, tak i teraz podstawy dla mego pokoju z Bogiem
muszę szukać w krzyżu. Nie chcę fałszywego pokoju nie opartego na fakcie. Nie chcę, bym ja
sam i moje zachowanie przesądzały o tym, ile pokoju mam mieć. Chcę, by decydowało o tym
dzieło Jezusa. Pragnę pokoju, który ma podstawę w tym, co On dla mnie zrobił.
Gdy urodził się Jezus, pasterzom czuwającym w polu ukazali się aniołowie. W cudowny
sposób obwieścili oni narodziny naszego Zbawiciela i Pana. Niebo nie mogło już pomieścić w
sobie tak wielkiej radości i aniołowie wybiegli, by się nią podzielić. „I rzeki do nich anioł:
Nie bójcie si
ę, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu.
Gdy
ż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym... . I

background image

12

zaraz z aniołem zjawiło się mnóstwo wojsk niebieskich, chwalących Boga i mówiących:
Chwała na wysoko
ściach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie " (Łk
2,10-11.13-14).
Te wieści były tak wspaniałe, że nie mogły pozostać w niebie. Bóg przekazywał człowiekowi
dobrą nowinę. Miała to być najcenniejsza zapowiedź przekazana upadłemu człowiekowi
przez Boga. Po raz pierwszy od czasu, gdy Adam uciekł przed Bogiem w Ogrodzie Eden,
między Bogiem a człowiekiem miał zapanować pokój.
Ludzie już doświadczali cudów, np. widzieli uzdrowienia. Każdy cud opisywany w Nowym
Testamencie miał już miejsce w Starym. To nie wieści o znakach i cudach były tak wspaniałe,
ż

e niebo nie mogło ich pomieścić, ale zapowiedź pokoju między Bogiem a człowiekiem.

Co roku w Boże Narodzenie widuję sztandary z napisem: „Pokój na ziemi i dobra wola wobec
ludzi". Słowa te zawsze pojawiały się w otoczeniu ludzi pełnych pokoju i dobrej woli
względem siebie. Choć bardzo szlachetne, nie wyrażaj ą one prawdziwego przesłania
przekazanego ludziom na ziemi.
Po raz pierwszy miał nastać pokój między człowiekiem a Bogiem. Przyjście Zbawiciela
zapowiadało, że wydarzy się coś, co umożliwi nastanie pokoju między Bogiem a
człowiekiem.
Miało nastąpić pojednanie. Człowiek miał zostać przywrócony Bogu.
Bóg zawsze pragnął pokoju z człowiekiem. Umieścił człowieka w ogrodzie zwanym Rajem.
Między Bogiem a człowiekiem istniała doskonała harmonia. Człowiek grzesząc, nie tylko był
nieposłuszny Bogu. Zyskał również nową umiejętność - zdolność do samodzielnego
określania dobra i zła. Za tą umiejętnością poszło narzucenie sobie wzorca sprawiedliwości i
niesprawiedliwości. Przez narzucenie go sobie człowiek zaczął bać się Boga. Przestał ufać
Bożemu wzorowi prawdy i zaczął tworzyć własne normy. Nie mogąc im sprostać, zaczął
odczuwać strach, również narzucony samemu sobie. Przyjął, że ten strach pochodzi od Boga i
zaczął go przed Bogiem odczuwać. Brak więc było pokoju między Bogiem a ludźmi. Ten
straszliwy syndrom trwa w ludzkich sercach do dziś.
Wraz z przyjściem Zbawiciela problem strachu miał zostać rozwiązany i pierwszy raz od
czasów Raju miał zapanować pokój między Bogiem a człowiekiem. Problem strachu był tak
silny, że człowiek nie mógł dostąpić uwolnienia od grzechu, jeśli nie zaznał przy tym
uwolnienia od strachu. W Hbr 2,15 czytamy, że Jezus przyszedł uwolnić nas spod mocy zła
przez uwolnienie nas od strachu: „ I aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed
ś

miercią przez całe życie byli w niewoli".

Mimo że człowiek zgrzeszył, Bóg chciał mu dać to, co najlepsze. Nigdy nie było takiego
prawa, dzięki któremu człowiek mógłby stać się sprawiedliwy. Prawo zostało dane przez
kochającego Ojca, by człowiek mógł uniknąć przekleństwa grzechu, Z drugiej strony zostało
ono dane po to, by grzeszny i nie zasługujący na to człowiek mógł otrzymać
błogosławieństwo Boże. Bóg kochał nas nawet wtedy, gdy byliśmy martwi z powodu grzechu
i byliśmy Jego nieprzyjaciółmi. Nawet wtedy chciał dla nas tego, co najlepsze.
Sprawiedliwość wymaga, by za grzech zapłacił ten, kto go popełnia. Pod panowaniem Prawa
człowiek mógł w najlepszym razie odwrócić od siebie przekleństwa. Mimo to Prawo nie
dawało mu pokoju. Człowiek obawiał się sądu. Wciąż szamotał się sam ze sobą, by sprostać
wymaganiom. Ludzka natura była grzeszna, więc wciąż towarzyszyła jej świadomość
grzechu. Istniał lęk. Między Bogiem a człowiekiem panowała wrogość.
Pod panowaniem Prawa człowiek bał się i nie ufał Bogu, dlatego zamysły jego serca stale
były niegodziwe. Z tego powodu Bóg był gniewny, gdy obowiązywało Prawo. W Ps 7,12
czytamy: „...Bóg obrusza się co dzień na niezbożnego " (BG). Bóg gniewał się, gdy panował
grzech. Sprawiedliwość zobowiązywała Go, by osądzał grzech w ciele człowieka.
Przyjście Mesjasza oznaczało nowy czas dla człowieka i Boga. Nie zmienił się Boży plan
względem człowieka. Choć Stare Przymierze zostało zastąpione przez Nowe, Bóg pozostał

background image

13

taki sam. Działał każdego dnia przez cztery tysiące lat, a Jego celem było przyprowadzenie
człowieka do Siebie. Miało się to stać poprzez Jezusa. Nareszcie między człowiekiem i
Bogiem mogła zaistnieć pełna miłości więź. Miał zapanować pokój.
Dziś mamy to, czego pozbawione były wszystkie pokolenia żyjące przed ukrzyżowaniem
Jezusa. Mamy pokój z Bogiem. Bóg sam rozprawił się z grzechem. Uczynił nas
sprawiedliwymi. Nie znajduje w nas żadnej winy, ponieważ zostaliśmy obmyci krwią
Baranka.
W tej atmosferze pokoju i akceptacji możemy zbliżyć się do Boga bez strachu. Możemy
nawiązać z Nim prawdziwy kontakt. Nie musimy się obawiać, że nas odrzuci lub zrani.
Między nami a Bogiem panuje pokój.







































background image

14

Rozdział 6

Rozdział 6

Rozdział 6

Rozdział 6

Ukarany dla naszego pokoju

Ukarany dla naszego pokoju

Ukarany dla naszego pokoju

Ukarany dla naszego pokoju

Człowiek wolny od nieprawości może cieszyć się pokojem z Bogiem. Pokój umożliwia
społeczność. Społeczność może zaistnieć tylko wtedy, gdy znika wrogość.

,, Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa
Chrystusa"
(Rz 5,1). Słowa „usprawiedliwiony" i „sprawiedliwy" są pokrewne. Werset ten
można więc sparafrazować następująco: „ Uczynieni tedy sprawiedliwymi przez wiarę, pokój
mamy z Bogiem
". Jeśli ktoś wie, że jest sprawiedliwy, będzie nastawiony pokojowo wobec
Boga. Co istotniejsze, Bóg będzie nastawiony pokojowo wobec niego. Nie będzie już dłużej
ż

ył w strachu przed sądem i śmiercią.

W Iz 53, 5 czytamy: „ Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany
został dla naszego zbawienia, a jego ranami jeste
śmy uleczeni". Jezus nie cierpiał za swój
grzech; On nigdy nie zgrzeszył. Cierpiał za nasze występki i nieprawości. Czy Jego śmierć
miała charakter wyłącznie zewnętrzny? Czy była „typem" czegoś? Nie. On umarł za
ludzkość, ale był czymś więcej, niż „ofiarą” za grzech.
Przez tysiące lat śydzi przychodzili do kapłanów, by przedstawić ofiarę symbolizującą
Jezusa, Ich ofiara nie miała realnej mocy oczyszczania, była typem, cieniem tego, co miało
nastać. Jezus był rzeczywistością. Jego śmierć nie była symbolem, była wypełnieniem cienia.
Przez wiele lat śydzi stawali nad swoimi ofiarami wyznawali grzechy. Potem byli świadkami
i uczestnikami zabicia swojej ofiary zagrzesznej. Własnymi oczami widzieli, jak niewinne
zwierzę ginie śmiercią, na którą zasłużyli oni sami.
Następnie patrzyli, jak zwierzę dzielono na części spalono jako zapłatę i przebłaganie za ich
grzech. Wierzyli tym, że Bóg zaniecha sądu, ponieważ sprawiedliwości stało się zadość przez
ś

mierć zwierzęcia. Krew zwierzęcia nie przynosiła przebaczenia, ale odwracała i uspokajała

gniew. Oznaczała ona sąd nad grzechem. Wyrok śmierci wydawano na zwierzę i ginęło ono
w zastępstwie grzesznika, bo "...bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia" (Hbr 9,22). Istotnym
elementem składania ofiary w Starym Przymierzu było wyznawanie grzechów nad ofiarą.
Matthew Henry mówi: „Ich wyznanie musiało być bardzo szczegółowe i musiało być
uczynione w wierze, gdyż inaczej Bóg by go nie przyjął"- Nikt nigdy nie wątpił w sens
osądzania zwierzęcia za grzechy kogoś innego. Rytuał ten był „typem", na krzyżu natomiast
stało się to naprawdę.
Na krzyżu Bóg zawarł pokój z człowiekiem poprzez Nowe Przymierze. Było ono
gwarantowane nie krwią zwierzęcia, lecz krwią bezgrzesznego Pana Jezusa Chrystusa.
Zostało ustanowione w oparciu o Jego krew. Ale co to tak naprawdę znaczy? Paweł w 2 Kor
5,21 pisze: „ On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił". Jezus w dosłowny
sposób stał się grzechem. Nie był jedynie ofiarą. Dosłownie stał się grzechem.
Iz 53,6 ujmuje to następująco: „...a Pan Jego dotknął wrą za winę nas wszystkich ". W Starym
Testamencie grzeszni ludzie wyznawali swoje grzechy nad zastępującą ich ofiarą. Nowym
Testamencie kochający Bóg wypowiedział grzech świata nad Jezusem. Jednakże przeciwnie
niż w przypadku innych ofiar, grzechy świata rzeczywiście spoczęły na Jezusie. On stał się
grzechem.
Teraz zaczynamy rozumieć, dlaczego Jezus musiał sta' się człowiekiem. Człowiek przyniósł
grzech na świat i tylko

człowiek mógł przynieść światu sprawiedliwość. Człowiek przyniósł

ś

mierć i tylko człowiek mógł od śmierci uwolnić Człowiek zgrzeszył, więc to człowiek

background image

15

musiał ponieść śmierć W Jezusie spotkały się grzechy wszystkich ludzi i w Nim zostały
wszystkie osądzone.
Jezus, zanim zawisł na krzyżu, powiedział: „ Teraz odbywa się sąd nad tym światem ". Sąd
nad światem, za jego grzechy, miał miejsce dwa tysiące lat temu. Następnie Jezus rzekł;,, A
gdy Ja b
ędę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę " (J 12,31-32).
Nie wszyscy zostali „pociągnięci" do Jezusa. Nigdy nie będzie tak, że wszyscy zostaną do
Niego „pociągnięci". Ale jedno wypełniło się całkowicie: grzechy wszystkich ludzi i sąd nad
wszystkimi zostały „pociągnięte" do Jezusa na krzyż. On stał się grzechem za nas, by za nas
wycierpieć karę. Do tego czasu świat (rodzaj ludzki) był wrogiem Boga. Nasza grzeszna
natura trzymała nas w więzach grzechu. Sumienie z kolei zmuszało nas do ucieczki przed
Bogiem, a Bóg był zobligowany osądzić grzech w człowieku. Sytuacja ta zmieniła się dzięki
Jezusowi.
Jan powiedział o Jezusie: „On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze" (I J 2,2). Słowo oddane tu
jako „ubłaganie" miało wiele znaczeń, ale najlepiej jego treść przekazuj ą następujące
określenia: „zaspokojenie, udobruchanie, uspokojenie". Cóż takiego Jezus zaspokoił?
Zaspokoił gniew Boga, który był sprawiedliwą karą przewidzianą przez Prawo „...
usprawiedliwieni krwią Jego, będziemy przez Niego zachowani od gniewu " (Rz 5,9). Dzięki
Jezusowi staliśmy się sprawiedliwi (usprawiedliwieni). Dzięki Niemu gniewowi Bożemu
stało się zadość. Jak Bóg tego dokonał? Wylał Swój gniew na Jezusa, zamiast na nas.
Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami,
Chrystus za nas umarł"

W śmierci Chrystusa zobaczymy pełnię miłości Boga względem człowieka, jeśli naprawdę
zrozumiemy cenę, jaką On zapłacił. Wyobraź sobie, że masz dwoje dzieci. Jedno jest zawsze
posłuszne. Zawsze wykonuje to, co mu każesz i nie tylko to. Drugie dziecko zawsze sprawia
trudności i kłopoty. Nie ma też z tobą dobrych kontaktów. Pewnego razu zostawiasz dzieci w
domu i polecasz coś zrobić. To posłuszne, na którym możesz polegać, robi wszystko, o co
prosiłeś. Drugie, niesłowne, nie tylko nie wykonuje swojej pracy, ale niszczy jakąś cenną
rzecz należącą do ciebie.
Już na progu zaczyna w tobie kipieć gniew. Wzywasz obydwoje dzieci do pokoju i zaczynasz
je dokładnie wypytywać. Gdy odkrywasz prawdę, twój gniew jest u szczytu. Jest jednakże
problem: nie chcesz karać winnego dziecka, choć na to zasługuje. Ledwie opanowując gniew
wzywasz to oddane ci, niewinne dziecko. Choć na to nie zasłużyło, obarczasz je winą i
sprawiasz mu lanie z całą, odpowiadającą gniewowi, furią.
Kiedy kończysz, twój gniew jest zaspokojony. Zrobiłeś tak nie dlatego, że wolisz jedno
dziecko od drugiego. Wiedziałeś, że cena, którą musiałoby zapłacić to winne zniszczyłaby je.
Kierowany miłością i litością chciałeś je ochronić. Winny nie zapłacił ceny, ale wyrok został
wykonany.
Jest to drastyczne uproszczenie ceny, którą zapłacił Jezus zamiast człowieka. Różnica polega
na tym, że Jezus nie tylko przyjął karę, ale rzeczywiście stał się grzechem. Gdyby nie stał się
grzechem, człowiek nie mógłby zostać wyzwolony z mocy grzechu. Jezus stal się każdym
rodzajem grzechu znanym ludzkości. Nie stał się grzechem w ogólności; On stał się naszymi
grzechami. Stał się każdym grzechem który był i będzie popełniony przez człowieka. Był
homoseksualizmem. Był alkoholizmem. Był kradzieżą A kłamstwem. Stał się wszelkimi
grzechami, z których składał

się świat. Gdyby nie stał się właśnie naszymi grzechami n'

mógłby ponieść za nas kary. Trzeba pamiętać, że nawet Starym Testamencie wyznanie
grzechów musiało być szczegółowe i miało dotyczyć danej osoby. Jezus stał się twoim
konkretnym grzechem i poniósł twoją konkretną karę. Dlatego godzien jest stać się twoim
Panem.

Zapłata za popełnione przez ciebie grzechy została uiszczona, więc nie masz powodu obawiać
się sądu Bożego. Nie masz powodu bać się odrzucenia. Kara, po której miał nastąpić pokój

background image

16

między tobą a Bogiem, spadła na Jezusa. Tobie zostaje przyjąć to wiarą i wejść w społeczność
z Ojcem.

Nie musimy bać się ukarania przez rozgniewanego Pana. Pamiętajmy, co pisze Jan w l Jana
4,18: „ W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonalą miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży
przed kar
ą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości". W Biblii „Słowo śycia" myśl ta
została ujęta następująco: „ Czyż możemy bać się kogoś, kto nas kocha? Jego bezgraniczna
miło
ść usuwa wszelki strach przed ewentualną karą. Jeśli jednak się boimy, znaczy to, że nie
w pełni przekonani jeste
śmy o Jego miłości do nas ". Jeśli oczekujemy, że Bóg będzie nas
karał, gdy upadamy, nie wierzymy w potęgę i doskonałość Jego miłości i odrzucamy ofiarę
Jezusa na krzyżu.

W tym momencie natychmiast przychodzi nam na myśl werset z Hbr 12,6: „ Bo kogo Pan
miłuje, tego karze, i Moszcze ka
żdego syna, którego przyjmuje ". Oto mamy: jeśli Bóg nas
kocha, będzie nas karał. To prawda, ale inne znaczenie ma słowo „karać" użyte w Księdze
Iząjasza, a inne w Liście do Hebrajczyków.

Słowo użyte w Liście do Hebrajczyków nie jest określeniem oznaczającym bicie lub chłostę.
Używa się go w znaczeniu szkolenie, uczenie, ukierunkowanie". Wiele leksykonów
przypisuje mu jednak silnie negatywne znaczenie.

Gdy katolicyzm wprowadzał Kościół w ciemne średniowiecze prawda była bardzo
wypaczona. W gruncie rzeczy średniowiecze pojawiło się jako rezultat zniekształcenia
prawdy przez katolicyzm. Również my zniekształcając prawdę wchodzimy w ciemność. W
tamtym czasie „Ojcowie Kościoła" przedefiniowali znaczenie wielu słów. Tak przekręcili
Pisma, by stały się dla nich środkiem do manipulowania i kontrolowania ludzi.

W swojej książce „Synonyms of the Greek New Testament" („Synonimy w greckim Nowym
Testamencie") arcybiskup Trench opisuje, jak Augustyn i inni „Ojcowie Kościoła" zmienili
znaczenie niektórych słów, takich jak „kara", „ukrócenie" lub „dyscyplina", nadając im
negatywne konotacje.

W oryginale słowa te miały bardzo pozytywne znaczenie. Broniąc skorumpowanej teologii
Augustyn przyznał co prawda, że słowa te pierwotnie znaczyły „szkolić dziecko", ale dodał
następnie, że w religijnym kontekście należy im nadać mocniejsze znaczenie. Od tamtej pory
słowo „kara" w Nowym Testamencie było tłumaczone błędnie.

Bóg jawił się nam jako pełen gniewu. Nie chcieliśmy interpretować naszej teologii w oparciu
o krzyż i w rezultacie całkiem odrzuciliśmy fakt, że Jezus został ukarany na krzyżu po to, by
nas od kary wybawić.

Nie obawiając się już gniewnego, karzącego Boga, możemy odczuwać pokój w naszych
sercach. Możemy przyjąć Pokój między Nim a nami.














background image

17

Rozdział 7

Rozdział 7

Rozdział 7

Rozdział 7

Wolni od kary

Wolni od kary

Wolni od kary

Wolni od kary

Każdy wie, że Bóg osądza grzech. Wszyscy wiedzą, że Bóg nienawidzi nieprawości, ale tylko
nieliczni dochodzą do tego, w jaki sposób Bóg może osądzić grzech nie niszcząc zarazem
człowieka.

Rzecz w tym, że Jezus wisząc na krzyżu, stał się naszym grzechem. W tym momencie Bóg
osądził ten grzech i w nim złożył całe przekleństwo, które z niego wynikało. Prorok Izajasz
mówi: „Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został d/a
naszego zbawienia... "
(Iz 53,5). Gdy Jezus stał się grzechem, Bóg osądził w Nim grzech, by
uchronić nas od sądu.
Jest to coś więcej niż ratunek przed oczekującym nas piekłem. To uwolnienie od
przekleństwa lub kary za nasze grzechy w obecnym życiu. śydzi mieli nadzieję zmartwych-
wstania, ale nie mieli żadnych dobrych wieści dotyczących ich teraźniejszości. Bóg w ich
oczach był sądzący i pełen gniewu, dopóki nie przyszedł Jezus i nie przekazał im dobrej
nowiny o usunięciu przekleństwa Prawa, o tym, że Bóg rozprawił się z grzechem i o tym, że
byli wolni od kary już teraz!
Gal 3,13 ujmuje tę prawdę następująco: „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu,
stawszy si
ę za nas przekleństwem ". Jezus stał się przekleństwem za nas. Innymi słowy
wycierpiał przekleństwo, abyśmy my nie musieli tego robić. Wybawił nas od przekleństwa
będącego skutkiem naszego grzechu. Na Jezusa – przybitego do krzyża – wylał się gniew
Boży, i to właśnie w postaci przekleństwa Prawa.
Całą karę, na którą zasłużyliśmy z powodu naszego grzechu wycierpiał Pan Jezus. Jak bardzo
powinniśmy to cenić! Jaką straszną cenę zapłacił! Jaką wolność zyskaliśmy! Jak doskonałą
miłość Jezus okazał ludziom!
Niestety, większość ludzi nigdy nie pozna tej cudownej miłości Bożej. Nigdy nie dowiedzą
się, do jakiej skrajności posunął się Bóg, by im tę wolność zapewnić, gdyż Kościół naucza o
Bogu pełnym gniewu. Bóg już się jednak nie gniewa. Jego gniew został uśmierzony.
Ps 22 jest jednym z wielu przejmująco opisujących karę, którą poniósł Jezus wisząc na
krzyżu. Nie trzeba zbytnio się zastanawiać, by zauważyć, że to było coś więcej, niż ofiara za
grzech. To ofiara, która stała się grzechem i poniosła karę. W wersecie 15 i 16 czytamy:
„Rozlałem się jak woda i rozłączyły się wszystkie kości moje. Serce moje stało się jak wosk,
roztopiło si
ę we wnętrzu moim. Silą moja wyschła jak skorupa, a język mój przylgnął do
podniebienia mego i poło
żyłeś mnie w prochu śmierci " (Ps 22,15-16).
Dlaczego kości Jezusa rozłączyły się? Dlaczego Jego męka była boleśniejsza od męki dwóch
złoczyńców ukrzyżowanych razem z Nim? Dlaczego Jego śmierć nadeszła tak szybko?
Według Pisma Świętego Jezus umarł z innego porodu, niż samo ukrzyżowanie.
Ś

mierć krzyżowa była powolna i bolesna. Często trwała całe dni. Dlatego tym dwom ludziom

ukrzyżowanym razem z Jezusem zamierzano połamać nogi. Po upływie sabatu mieli oni z
powrotem być umieszczeni na krzyżu. Połamanie nóg miało być zabezpieczeniem przed
ewentualną ucieczką. W tym rodzaju śmierci długość umierania powodowała szczególne
męczarnie. Jednak ku zdumieniu wszystkich, Jezus nie żył już pod koniec pierwszego dnia.
Jezus zmarł z powodu gniewu Bożego, gdy wylało się na Niego przekleństwo zakonu. Izajasz
mówi o Nim: mąż boleści, doświadczony w cierpieniu" (Iz 53,3). Słowa „boleść” i
„cierpienie" wiążą się ściśle z chorobą i niemocą W wersecie 4. czytamy dalej: „Lecz On

background image

18

nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie". W Mt 8,17 Jezus zacytował ten werset
następująco: „On niemoce nasze wziąl na siebie i choroby nasze poniósł". Jezus poniósł nasze
choroby i niemoce, gdyż były one rezultatem naszego grzechu. Były przekleństwem, na które
zasłużyliśmy.
W czasach gdy panował zakon, Bóg był zobowiązany uderzyć każdego, kto naruszył Prawo,
przekleństwem opisanym w 5Moj 28. Na długiej liście tych przekleństw znaczną część
stanowiły choroby. Oprócz nich lista zawierała również: ubóstwo, udrękę i ciężkie
doświadczenia. Jezus mógł nas uwolnić od skutków grzechu jedynie biorąc je na siebie. W
przeciwnym razie nie stałoby się zadość sprawiedliwym wymogom Prawa.
Złożywszy nasz grzech na Jezusa, Bóg uderzył Go przekleństwem. Wiz 53,5 czytamy: „...on
zraniony jest za wyst
ępki nasze... a jego ranami jesteśmy uleczeni". Werset 10. z kolei mówi
nam, że Bogu upodobało się utrapić Jezusa cierpieniem i niemocą (BG). Bóg zranił Jezusa
moją chorobą. Jeśli tak jest, a tak właśnie jest, to już nigdy nie muszę się bać, że Bóg zrani
mnie chorobą, ponieważ Jezus już ją wziął na siebie.
O tym samym mówi 2Kor 8,9: „Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że
b
ędąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali ". Jezus,
choć był bogaty, musiał wycierpieć ubóstwo będące częścią przekleństwa Prawa. Ubóstwo,
które On wycierpiał, było ubóstwem, które my powinniśmy znosić. Podobnie został On
odrzucony przez Boga, abyśmy my nie doznali odrzucenia. Co więcej, Jego odrzucenie
stanowi dla nas gwarancję akceptacji.
Jezus wycierpiał każdą karę należną za grzech. Gdy dosięgają nas jakieś przekleństwa, nie
pochodzą one od Boga.
Bóg wylewając na nas choćby ich część, zaprzeczyłby krzyżowi Chrystusowemu.
Izajasz mówi, że te przekleństwa przyjdą, ale nie będą pochodziły od Boga (Iz 54,15). Należy
pamiętać, że diabeł stale narusza Prawo. Nie jest posłuszny zakonowi Bożemu. Sprowadzi na
ciebie przekleństwa, jeśli mu pozwolisz.
Bóg wypełnił swoje zadania, uwalniając cię od przekleństwa Prawa. Twoje zadanie polega na
przeciwstawieniu się diabłu. On ucieknie tylko wtedy, jeśli mu się przeciwstawisz (Jk 4,7). A
to zależy od ciebie.
Piotr w swoim liście pisze: „ Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze". Sposobem
przeciwstawienia się diabłu jest wiara w prawdę. Wierząc Bogu, to znaczy ufając Mu, prze-
ciwstawiamy się diabłu. Szatan chce nas zwieść i oszukać. Jeśli wierzę w kłamstwo, nie mogę
korzystać z tego wszystkiego, co Bóg dla mnie przygotował.
Muszę przeciwstawić się strachowi, muszę przeciwstawić się chorobie, muszę przeciwstawić
się każdemu przekleństwu, wierząc właśnie w prawdę. Zostałem uwolniony od wszelkiej
kary, na którą zasługuję. Dzięki Jezusowi i Jego dziełu krzyża zostałem obdarowany
niezasłużenie błogosławieństwami.
Główną bronią diabła, którą kieruje przeciwko ludzkości jest oszustwo i niewiedza. Jeśli
jesteśmy nieświadomi faktów związanych z krzyżem, będziemy myśleli, że Bóg nas trapi za
nasze upadki. Nawet jeśli zasługujemy na takie traktowanie, to tym, który nas dręczy, nigdy
nie jest Bóg.
W ziemskim życiu człowiek wielokrotnie ulega pokusie grzechu lub przywiązuje nadmierną
wagę do własnych uczynków. Nasza więź z Bogiem nie ulega jednak zerwaniu, ponieważ
zostaliśmy uwolnieni od kary za grzech To że jesteśmy wolni od kary powoduje, że nie ma w
nas strachu mogącego nas oddzielić od jedynego źródła pomocy.
Tam, gdzie kara, tam też konieczność obrony. Prowadzi to do kłamstwa, oszukiwania i
różnych innych grzechów Gdy nie istnieje groźba kary, to ludzie czystego serca mogą-
swobodnie przyjąć pomoc od miłującego Boga.

background image

19

Rozdział 8

Rozdział 8

Rozdział 8

Rozdział 8

Zamiana

Zamiana

Zamiana

Zamiana

Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych... Bóg
za
ś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami,
Chrystus za nas umarł. Tym bardziej wi
ęc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez
niego zachowani od gniewu. Je
śli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi zostaliśmy pojednani z
Bogiem przez
śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez
ż

ycie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa,

przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania" (Rz 5,6.8-11).

Biblia jasno przedstawia fakt, że byliśmy kiedyś nieprzyjaciółmi Boga. Wyraźnie tłumaczy to
Paweł w Kol 1,21: „/ was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a
uczynki wasze złe były, teraz pojednał... ".
Bóg nigdy nie był naszym wrogiem, ale my
byliśmy Jego wrogami. Celem działań Bożych zawsze była odbudowa ludzkości i
wyzwolenie jej od grzechu i jego skutków.
A jednak gdy grzeszymy nasze serce potępia nas. Zaczynamy bać się Boga. Właściwie to Go
osądzamy i zakładamy, że nienawidzi nas za naszą niegodziwość. Wyobrażamy sobie, co
musi czuć i odpowiednio do tego się zachowujemy.
Bóg rozwiązał ten problem zawierając z nami pokój poprzez krzyż. Czytamy o tym w Kol
1,20: „I żeby przez niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie, pojednało się z nim dzięki
przywróceniu pokoju przez krew jego ".

Bóg rozwiązując ten problem wylał przekleństwo zakonu na Jezusa. Uwolnił nas od kary za
grzech. Nie poprzestał jednakże na wybawieniu nas od gniewu. Jego ostatecznym celem było,
byśmy doświadczali Jego miłości, cieszyli się Jego życiem i akceptacją, wchodząc w ten
sposób w głęboką z Nim więź.
List do Galacjan wyraźnie podkreśla, że Bóg nie tylko uwolnił nas od przekleństwa, ale dał
nam taką pozycję, dzięki której możemy otrzymać wszystkie błogosławieństwa obiecane w
dawnych czasach. „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu..., aby błogosławieństwo
Abrahamowe przeszło na pogan..., aby
śmy obiecanego Ducha otrzymali przez wtóre "(Gal
3,13-14).
Uwolnienie od gniewu to tylko połowa dzieła krzyża. Słowo „pojednany" niesie w sobie
wiele silnie pozytywnych znaczeń. Jedno z nich to zamiana. Jezus poza tym, że umarł za
nasze grzechy, zajął nasze miejsce, byśmy my mogli zająć Jego. Innymi słowy, otrzymał On
to, czym my byliśmy i na co przez nasze życie zasługiwaliśmy, podczas gdy my
otrzymaliśmy to, czym On był i na co On przez swoje życie zasłużył.
W J 10,10 zapisane zostały słowa Jezusa: „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały ". On
przyszedł nie tylko po to, by uwolnić nas od skutków grzechu. Przyszedł, byśmy się znaleźli
w samym centrum Jego woli, przyjmując Jego błogosławieństwa i obietnice.
Bóg zawsze pragnął, by człowiek otrzymywał od Niego to, co najlepsze. Dowodem tego był
Ogród Eden. Adam został w nim umieszczony pośród obfitości i pełni zaopatrzenia. Nie było
tam niedostatku, cierpienia, choroby ani bólu. Jog udowodnił, czego pragnął dla człowieka,
stwarzając dla niego Raj. To człowiek, nie Bóg, sprawił, że Raj stał się światem w dzisiejszej
postaci. Razem z grzechem przyszły zniszczenie, ból, cierpienie, choroba i ubóstwo. Grzech
został zapoczątkowany przez diabła, a wprowadzony do Raju przez człowieka. Nie było to ani
Boże pragnienie, ani Jego sąd. Było to prawo siania i zbierania.

background image

20

Siedząc biblijne historie zauważymy, że Bóg zawsze pragnął wylewać swoje
błogosławieństwa na ludzi. Znajdując mężczyzn i kobiety, którzy wierzyli w Niego i byli Mu
posłuszni, Bóg spuszczał na nich deszcz swojej dobroci. Wielu Patriarchów było bardzo
bogatymi ludźmi. W dzisiejszych czasach niektórzy z nich byliby multimilionerami. Widzimy
więc, że Prawo dawało możliwości otrzymania błogosławieństw od Boga, On zawsze pragnął,
byśmy żyli w Jego mocy i byli przez Niego zaopatrzeni. Wymagania stawiane przez Prawo
umożliwiały przekleństwo, ale umożliwiały też błogosławieństwo. Prawo pełne było
cudownych Bożych obietnic. Wśród nich były: zdrowie, pomyślność, sukces, pokój i radość.
By dostąpić tych błogosławieństw trzeba było jednak prowadzić doskonałe życie w obliczu
Boga.
Przyczyna słabości zakonu tkwiła w ciele (Rz 8,3). Ponieważ ciało było słabe, człowiek
ciągle zasługiwał na przekleństwa. Rzadko mógł otrzymywać błogosławieństwa. Całe Prawo
oparte było na dokonaniach ludzi. Nowe Przymierze natomiast oparte jest na dokonaniach
jednego człowieka — Jezusa Chrystusa.
Jezus jako jedyny przeżył życie bez grzechu. Był On tym, który stał się grzechem, wycierpiał
karę za grzech, a następnie pokonał grzech poprzez zmartwychwstanie. Całe Nowe
Przymierze zasadza się na dokonanym dziele Pana Jezusa. My możemy uczestniczyć w tym
dziele przez wiarę.
W Rz 5,11 czytamy: „...chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez
którego teraz dost
ąpiliśmy pojednania ", Innymi słowy Jezus dokonał zamiany. Zamiana ta
nie zacznie obowiązywać w jakiejś nieokreślonej przyszłości lub po upływie jakiegoś czasu.
Zaczęła ona obowiązywać, gdy Jezus zasiadł po prawicy Ojca. Zaczynamy brać w niej udział,
gdy w nią uwierzymy.
Na próżno by szukać w Nowym Testamencie słowa, które występowało w Starym i było
tłumaczone jako „przebłaganie". Słowo to w języku hebrajskim znaczy „zakrycie". Zakrycie
grzechów było wszystkim, co krew zwierząt dawała wierzącym w Starym Testamencie.
Jezus nie zakrył naszych grzechów. On dokonał zamiany Wskutek niej, zabrał ode mnie mój
grzech, a dał mi Swoją sprawiedliwość. Moje grzechy nie zostały zakryte. Ich już nie ma. Bóg
nie udaje, że ich nie ma — one nie istnieją. Spoglądając na mnie Bóg nie udaje, że jestem
sprawiedliwy. Ja jestem sprawiedliwy. Jestem sprawiedliwy dzięki Panu Jezusowi.
Powstając z martwych Jezus zwyciężył grzech i śmierć. Nie chodzi tu o grzech w ogólności;
On pokonał mój konkretny grzech i przez to zagwarantował mi zwycięstwo nad owym
konkretnym grzechem. Jezus został wzbudzony do nowego życia. Rodzaj życia, które jest
obecnie udziałem Jezusa, jest tym samym życiem, które ma Ojciec. W Jezusie my
otrzymujemy ten rodzaj życia.
Greckim słowem użytym do nazwania tego rodzaju życia, które mamy w Jezusie jest „zoe".
Ponieważ Jezus je otrzymał, ja również je otrzymuję. Pamiętajcie, dziedzictwo, które On
zyskał, jest zarazem dziedzictwem, które ja otrzymuję. Mam to samo życie, które ma Bóg.
Otrzymałem je w Panu Jezusie.
Poprzez wspomnianą zamianę otrzymujemy Jego sprawiedliwość. Ta sprawiedliwość jest
wystarczającym i jedynym warunkiem do otrzymania wszystkich obietnic Bożych. W Kol l,
12 czytamy: „Dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie
ś

więtych w światłości". Bóg uczynił nas zdolnymi do otrzymania dziedzictwa. W jaki sposób?

W Jezusie.
Niczego nie otrzymuję od Boga ze względu na moje zasługi. Zamiast tego każdą obietnicę
przyjmuję wskutek ukończonego dzieła Jezusa. W ten sposób wypełnia się Pismo: ,,Aby
ż

aden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym " (I Kor 1,29). Swoją ufność pokładam

nie we własnych osiągnięciach, ale w tym, czego dokonał Jezus. Zostałem uzdolniony dzięki
Niemu i otrzymuję to dziedzictwo przez wiarę, Nie przez wiarę jednak, która mówi, że coś
mogę; nie przez wiarę, która mówi, że jestem tego wart; nawet nie przez wiarę, która mówi,

background image

21

ż

e mam wystarczająco dużo wiary, ale, przez wiarę, która mówi, że Jezus już wszystko

uczynił.
Ponieważ jestem w Jezusie i mam Jego sprawiedliwość, to każda obietnica kiedykolwiek i
komukolwiek dana w Biblii jest moja. „ Bo obietnice Boże, ile ich było, w Nim znalazły swoje
„Tak"; dlatego te
ż przez Niego mówimy „Amen" ku chwale Bożej" (2 Kor l, 20). Ponieważ
jestem wolny od sprawiedliwości z uczynków mogę, nie czując żadnego lęku czy obawy,
odpocząć w Jezusie. To sprawia, że moje życie wypełnione jest uwielbieniem i oddawaniem
Mu chwały. Nie mogę powstrzymać się od dziękowania Temu, który tyle dla mnie uczynił.
Ponieważ wiem, że jestem sprawiedliwy, ponieważ moje serce pragnie sprawiedliwości,
ponieważ wiem, że jestem uwolniony od grzechu - z całym przekonaniem nie chcę grzeszyć.
Dlaczego miałbym grzeszyć? Przecież jestem sprawiedliwy w Jezusie.
W tej kwestii mamy skłonności do mieszania Starego Przymierza z Nowym. Szybko wracamy
do spełniania dobrych uczynków, by na ich podstawie otrzymać coś od Boga. Ale jeśli
liczymy na uczynki to nie obowiązuje już obietnica: „ A gdy ktoś spełnia uczynki, zapłaty za
nie nie uwa
ża się za łaską, lecz za należność " (Rz 4,4). Uczynki oznaczają, że Bóg jest
dłużny. Łaska i wiara oznaczają, że Bóg obiecał.
Uczynki oznaczają, że mogę skłonić Boga, by mi odpowiedział. Wiara (zaufanie) jest moją
odpowiedzią na to, co Bóg zrobił w Jezusie. Uczynki podkreślają to, co ja zrobiłem. Wiara
kładzie nacisk na to, co uczynił Jezus. Spełniając uczynki pragnę stać się godnym
błogosławieństw. Wierząc, staję się godny dzięki sprawiedliwości Jezusa. śycie, którym teraz
ż

yję, otrzymałem drogą zamiany. Jezus otrzymał to, na co ja zasługuję. Ja otrzymuję to, na co

On zasługuje. On został uczyniony moim grzechem, Ja zostałem uczyniony Jego
sprawiedliwością. On otrzymał karę należną za mój grzech, ja otrzymuję błogosławieństwa,
na które zasługuje Jego sprawiedliwość. On został odrzucony, więc ja zostałem
zaakceptowany. Ponieważ On został ukarany - ja staję przed Bogiem pełen pokoju.
























background image

22

Rozdział 9

Rozdział 9

Rozdział 9

Rozdział 9

Sprawiedliwość z wiary

Sprawiedliwość z wiary

Sprawiedliwość z wiary

Sprawiedliwość z wiary

Paweł jako apostoł pogan otrzymał szczególny wgląd w naszą tożsamość w Jezusie. Miał do
czynienia z ludźmi, którzy nic nie wiedzieli o Prawie. Bóg nie chciał, aby znaleźli się oni pod
panowaniem zakonu. Posłał więc do nich człowieka, który żył według litery Prawa, a mimo to
potrzebował Jezusa.

Paweł, bardziej niż ktokolwiek inny, znał daremność wysiłków prowadzących do uzyskania
sprawiedliwości przez uczynki. Nieustannie mówił o tym, kim jesteśmy w Jezusie Chrystusie.
Wszystko, co mamy i co czynimy, jest rezultatem ukończonego dzieła Pana Jezusa.
Pamiętajmy, że Paweł został posłany do ludzi, którzy nie pokładali nadziei w Prawie. Gdy
przychodzili judaizujący chrześcijanie i starali się połączyć wiarę z Prawem, stale podkreślał,
ż

e nadzieją chwały jest Chrystus w nas (Kol 1,27). Nie musimy pokładać nadziei w Prawie.

Nie musimy pokładać nadziei w jakimkolwiek z naszych dobrych uczynków. Musimy
natomiast z pełnym zaufaniem pokładać nadzieję w Chrystusie Jezusie, naszej jedynej nadziei
chwały. Paweł wiedział, że sekret Bożej mocy krył się w sprawiedliwości z wiary. Tę prawdę
nawet i dziś trudno jest przyjąć ludziom o cielesnych umysłach.
Nauczanie o sprawiedliwości dzięki wierze można zrozumieć jedynie przez objawienie, a
przy tym jest ono nie zbędne każdemu wierzącemu do odniesienia zwycięstwa. Bez
absolutnego przekonania, że jest się w porządku wobec Boga, nie może być absolutnej
pewności wypełnienia obietnic, a przecież to na ich mocy unikamy skażenia, jakie na tym
ś

wiecie pociąga za sobą pożądliwość (2P 1,4).

Paweł wiedział, że sprawiedliwość wywodząca się z uczynków przynosi nie wolność, lecz
niewolę. Wiedział też, że tylko sprawiedliwość pochodząca z wiary prowadzi do poznania
Jezusa. To dzięki niej możemy czerpać z tego wszystkiego, co się dokonało poprzez Jego
cierpienia. Tylko ona daje poznanie mocy Jego zmartwychwstania (Filip 3,10). Ludzie, którzy
nie przyjęli tego rodzaju sprawiedliwości, nigdy nie będą mogli prawdziwie uwolnić się od
ciała i grzechów z nim związanych.
Paweł „uznaje za śmiecie" wszystkie swoje dobre uczynki, swoją pozycję społeczną i
wszystkie osobiste osiągnięcia, bo chce „...znaleźć się w Nim, nie mając własnej spra-
wiedliwo
ści, opartej na zakonie, lecz tą, która się wywodzi z wiary w Chrystusa,
sprawiedliwo
ść z Boga, na podstawie wiary" (Flp 3,9). Owa sprawiedliwość stawia Jezusa w
samym centrum tego, kim jesteśmy, co mamy i co możemy uczynić w Bogu. Uznaje
daremność naszych własnych wysiłków w celu uzyskania sprawiedliwości i polega na spra-
wiedliwości Jezusa; to ona ma się przejawiać w każdej dziedzinie życia.
Sprawiedliwość ze względu na wiarę stanowi sedno przesłania o krzyżu, gdyż na nim
dokonała się zamiana. Poprzez tę zamianę Bóg „... tego, który nie znal grzechu, za nas grze-
chem uczynił, aby
śmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą" (2 Kor 5,21). To właśnie
poselstwo krzyża jest tym, co uwalnia nas od grzechu i od uczynków ciała.
Jeśli nie wierzymy w sprawiedliwość otrzymaną na drodze zamiany, nie zostaje nam nic
innego oprócz sprawiedliwości dzięki uczynkom. Nikt nigdy nie był usprawiedliwiony z
powodu uczynków zakonu czy też uczynków ciała (Rz 8,3). Sprawiedliwość z uczynków
prowadzi do życia w legaliźmie, w którym brak już miejsca na Bożą łaskę uwalniającą nas od
grzechu. W centrum staje człowiek ze swoimi dokonaniami.

background image

23

Biblia często mówi o prawie i o uczynkach, nie ograniczając się przy tym tylko do prawa
starotestamentowego. Może to być jakikolwiek rodzaj prawa. Wszystko, co robimy, by
zasłużyć się u Boga, wszystko, co nie wypływa z wiary, wszystko cokolwiek robimy, by stać
się sprawiedliwymi należy do dziedziny prawa, uczynków i ciała. To również jest grzechem
(Rz 14,23), ponieważ odrzuca dzieło Jezusa. Termin „ciało" jest bardzo zbliżony do terminu
„prawo". Gdy Biblia mówi o ciele, nie należy tego odnosić do fizycznego organizmu.
Dotyczy to sfery, w której próbujemy osiągnąć usprawiedliwienie dzięki własnym
zdolnościom. Jest to życie zorientowane na dokonania. Ludzie, którzy próbują nawiązywać z
Bogiem relację na podstawie uczynków Prawa, żyją w ciele.
Sprawą zasadniczą jest fakt, że zostaliśmy uwolnieni spod nadzoru zakonu po to, byśmy
mogli być uwolnieni od ciała. W Rz 7,5 Paweł pisze: „Albowiem gdy byliśmy w ciele,
grzeszne nami
ętności rozbudzone przez zakon były czynne w członkach naszych". Prawo i
uczynki rozbudzaj ą namiętności w naszych członkach. Nie pokonamy grzechu, dopóki nie
uwolnimy się od uczynków.
Dzięki zamianie dokonanej na krzyżu umarliśmy dla zakonu przez ciało Chrystusowe (Rz
7,14). Pamiętajmy: gdy j Chrystus umarł, my też umarliśmy. Będąc uwolnionymi od Prawa
możemy służyć Bogu w nowy sposób - w duchu, a nie po staremu - według litery.
Inaczej mówiąc nie robimy już wszystkiego, co możemy, w nadziei, że Bóg nas zaakceptuje
„takimi, jakimi jesteśmy". Wierzymy, że dzięki Jezusowi jesteśmy sprawiedliwi i ufamy
Duchowi Bożemu, że zmieni nas i uczyni zdolnymi do prowadzenia sprawiedliwego życia.
Bycie w Duchu nie oznacza jakiegoś mistycznego stanu transu. Oznacza, że polegamy na
Duchu Świętym, iż uzdolni nas do sprawiedliwości, uwalniając nas zarazem ze sfery ciała.
Gdy staramy się służyć Bogu po staremu, według litery czy to w ramach Starego Przymierza,
czy też Nowego, ale zorientowanego na zakon, wtedy odżywa grzech. „ I ja żyłem niegdyś bez
zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech o
żył" (Rz 7,9). Grzech powraca do życia w
sercu, w którym nie ma miejsca na sprawiedliwość wynikającą z wiary. Grzech kwitnie tam,
gdzie człowiek stara się działać w oparciu o własną moc i zdolności. Jeśli nawet prze-
zwyciężamy problem siłą woli, to wpadamy w samosprawiedliwość. Tak czy inaczej grzech
ożywa.
W Rz 6,14 Paweł pisze, że głównym powodem, dla którego grzech nad nami nie będzie
panować, jest to, iż jesteśmy „ nie pod zakonem ", lecz „pod laską". Łaska to Boża moc
działająca w nas. Uczynki i Prawo udaremniają działanie łaski Bożej (Gal 2,21). Słowo
„udaremniają" oznacza: „odsuwają na bok, anulują, unieważniają, niweczą". Gdy zaczynamy
„zarabiać" uczynkami na stan sprawiedliwości, Boża moc wyzwalająca nas z grzechu jest
unieważniona. Grzech zatem zawsze będzie panował nad człowiekiem, który polega na
własnych czynach.
Wielu ludzi próbowało dociec, o czym właściwie Paweł mówi w 7 rozdziale Listu do
Rzymian. Czy mówi o sobie zanim został zbawiony, czy już po przyjęciu zbawienia? Ja
osobiście uważam, że fragment ten opisuje pułapkę, w jaką wpada człowiek odstępujący od
wiary i łaski, a wchodzący w sferę uczynków. Podobnie Paweł mówiąc o wypadnięciu z łaski
w Gal 5,4 nie roztrząsał problemu czy dana osoba może pójść do nieba, czy też nie. Mówił o
wyjściu ze sfery łaski (Bożej mocy) i o powrocie do polegania na własnej mocy.
Chrystus nie ma żadnego wpływu na życie osoby polegającej na uczynkach. Musimy przyjąć
naszą sprawiedliwość w Jezusie. Jest to zupełnie sprzeczne z naturalnymi skłonnościami
ludzkiej natury. Patrzymy wszyscy na swoje upadki i niedociągnięcia i mówimy: „Jak ja
mogę siebie nazwać sprawiedliwym? Czepiają się mnie wszystkie możliwe problemy i
grzechy!" Jednakże nigdy tak naprawdę nie będziemy wolni od tych grzechów, dopóki nie
przyjmiemy Bożej sprawiedliwości.
Przyjęcie Jego sprawiedliwości zaczyna się od wiary. Jeśli Jezus spełnił swoją misję, a tak się
przecież stało, to ty jesteś sprawiedliwy w Chrystusie. Jeśli w to uwierzysz - nie będziesz

background image

24

już prowadzić dowolnie przez siebie wybranego życia. Jeśli uwierzysz - wyznasz to,
podziękujesz Bogu i będziesz żył w harmonii z Duchem Chrystusowym.
Moc sprawiedliwości ożywa w człowieku, który wierzy, że jest sprawiedliwy w Jezusie.
Osoba taka ma świadomość sprawiedliwości. Natomiast człowiek, który żyje według Prawa
ma świadomość grzechu. W naszym życiu wzrasta to, czego jesteśmy świadomi. Zatem osoba
ś

wiadoma grzechu ma coraz większe problemy z grzechem, a w życiu osoby świadomej

sprawiedliwości wzrasta sprawiedliwość.
Wyjaśniwszy zamianę jaka się dokonała na krzyżu, Paweł daje w Rz 5,12 taki przykład:
Grzech wszedł na świat przez jednego człowieka. Nieliczni tylko w to wątpią. Wszyscy
wiemy, że z powodu Adama jesteśmy grzesznikami. W nim staliśmy się grzesznikami.
Urodziliśmy się z grzeszną naturą. Jestem pewien, że zanim zostałeś zbawiony dokonałeś
jakichś dobrych rzeczy, ale te dobre rzeczy nie uczyniły ciebie sprawiedliwym. Nadal byłeś
grzesznikiem. Pomimo twoich wysiłków ciągle wracałeś do grzechu - grzech był twoją
natur
ą. Zapamiętaj: czynienie od czasu do czasu dobra nie uczyniło twojej natury
sprawiedliwą.
Z powodu grzechu Adama na ludzkość został wyda wyrok śmierci. Niczego nie musiałeś
robić, by uzyskać zdolność do umierania, ty się z tą zdolnością urodziłeś. W Jezusie
natomiast, przez Jego życie, otrzymujemy dar usprawiedliwienia (Rz 5,17). Naturalne
narodziny gwarantują nam grzeszną naturę, ale duchowe narodziny zapewniają nam przez dar
usprawiedliwienia, sprawiedliwą naturę. Tak jak grzech skazał wszystkich ludzi na śmierć,
tak usprawiedliwienie obdarowuje wszystkich ludzi życiem Bożym. W tekście oryginału
słowem oznaczającym „życie" jest słowo „zoe", które według biblijno-teologicznego
leksykonu greckiego Nowego Testamentu wskazuje na ten rodzaj życia, który posiada jego
Dawca. Posiadając sprawiedliwość Chrystusa uczestniczymy w Bożym życiu - „zoe". śycie
to daje nam do dyspozycji wszystko, co Bóg ma i kim jest. A wszystko to wynika ze
sprawiedliwości Jezusa.
Rz 5,10 ujmuje to następująco: „...będąc pojednani (wymienieni), dostąpimy zbawienia przez
ż

ycie jego (zoe). Słowo „zbawienie" znaczy więcej niż narodzenie się na nowo. Oznacza:

uzdrowienie, uwolnienie, ochronę, pełne uleczenie, itd. Powodem, dla którego otrzymujemy
owo pełne zbawienie jest fakt, iż otrzymujemy Jego „zoe". Z kolei Jego „zoe" otrzymujemy
dlatego, że otrzymujemy jego sprawiedliwość. Jego sprawiedliwość natomiast otrzymujemy
dzięki zamianie. A wszystko to jest nasze dzięki wierze.
Jesteś sprawiedliwy, ponieważ narodziłeś się z Boga. Nie znaczy to jednak, że nigdy nie
popełnisz grzechu. Oznacza natomiast, że masz sprawiedliwą naturę. Prowadzenie
sprawiedliwego życia staje się dla ciebie naturalne. Nie jesteś grzesznikiem, nawet jeśli
upadniesz. Psalmista wyrazu to w następujący sposób: „Choćby się potknął, nie przewróci
si
ę, gdyż Pan podtrzyma go ręką swoją" (Ps 37,24). A Salomon napisał: „Bo choć
sprawiedliwy siedem razy
upadnie jednak znowu się podniesie; lecz grzesznicy potykają się w
nieszczęściu" (Prz 24,16).
Kiedy miałeś grzeszną naturę, od czasu do czasu robiłeś coś dobrego. Te dobre czyny nie
mogły jednakże zmienić twojej nieprawej natury. Podobnie teraz, gdy masz sprawiedliwą
naturę, twoje upadki nie mogą jej przemienić w naturę grzeszną. Przyszliśmy na ten świat
jako nieprawi. Nasze uczynki nie zmieniły tego stanu rzeczy. Analogicznie, gdy rodzimy się
na nowo jako sprawiedliwe istoty - nasze uczynki nie wpłyną na zmianę nowego stanu rzeczy.
Nie oznacza to pozwolenia na grzech. Prawe serce nienawidzi grzechu. Miłuje
sprawiedliwość i pragnie podobać się Bogu. Serce staje się prawe tylko przez wiarę (Rz 5,1;
10,10).
Nie musimy się obawiać, że wierząc w to, ludzie zaczną mieć do wszystkiego lekceważące
podejście. Na pewno znajdą się tacy, którzy będą próbowali wykorzystać tę prawdę jako
zezwolenie na grzech. Paweł, Piotr i Jan ostrzegali przed takimi obawami i rozprawiali się z

background image

25

nimi. We wczesnym Kościele pojawiły się grupy, które próbowały nadużywać wolności.
Apostołowie rozwiązywali ten problem nie porzucając prawdy o usprawiedliwieniu przez
wiarę.
Rezygnacja z tego jest rezygnacją z pełnego dzieła Jezusa. Bez względu na to, jak dobre
motywy spowodowały odejście od usprawiedliwienia - będzie to zawsze odejście od prawdy.












































background image

26

Rozdział 10

Rozdział 10

Rozdział 10

Rozdział 10

Z wiary w wiarę

Z wiary w wiarę

Z wiary w wiarę

Z wiary w wiarę

Niezadowalający stan współczesnego chrześcijaństwa jest wynikiem tego, w co naprawdę
wierzymy. To, w co wierzymy jest uzależnione od naszych podstawowych założeń wiary i
interpretowane w ich kategoriach. Jedynym fundamentem wiary chrześcijańskiej jest śmierć,
pogrzebanie i zmartwychwstanie Pana, Jezusa Chrystusa.

Nawet nieznaczne odejście od tego, co się dokonało na krzyżu, powoduje zamieszanie i
destrukcję w istotnych dziedzinach naszego życia. Gdy strzelasz z broni, lufa musi być
idealnie prosta. Odchylenie równe ułamkowi milimetra może spowodować, że chybisz o
wiele metrów. Im dłuższą drogę kula ma do pokonania, tym większy stopień błędu.
Podobnie jest z wieloma naszymi przekonaniami dotyczącymi krzyża. Nie wydają się one
istotne, dopóki nie dotkną naszego codziennego życia. Rezultat jest taki, że rozmijamy się o
wiele mil z naszym upragnionym celem w Chrystusie.
Paweł napisał w Rz 1,16: „Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona
bowiem moc
ą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw śyda, potem Greka”
Ewangelia jest mocą Bożą ku zbawieniu. Powinna zatem nieść ludziom zbawienie Boże.
Wiemy już, że zbawienie jest czymś więcej niż narodzeniem się na nowo. Jest pełnią Bożego
zaopatrzenia. Jeśli to, w co wierzymy nie daje w rezultacie zbawienia, to musimy spojrzeć
prawdzie w oczy. Może ja nie wierzę w prawdę albo to, w co wierzę, nie jest prawdą.
Paweł mówiąc, ze me wstydzi się Ewangelii, nie miał na myśli osoby Jezusa. śydzi mieli
problem nie tyle z Jezusem ile z tym, co On uczynił dla ludzi. Judaiści, którzy chodzili za
Pawłem i ściągali na niego prześladowania, nie nakazywali ludziom, by odrzucili Jezusa. Oni
po prostu mówili im, że Jezus nie usprawiedliwia.
Dobrą Nowiną o Jezusie jest to, iż sprawiedliwość stała się darem. Jakiekolwiek odejście od
tej prawdy sprawia, że nie mamy do czynienia z Dobrą Nowiną. Sprawiedliwość śydów
wywodziła się z uczynków. W chrześcijaństwie wskutek różnych kompromisów tak
odeszliśmy od Ewangelii, że zostało nam nie więcej, niż mieli śydzi.
Paweł kontynuuj e w wersecie 17.: „Bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z
wiary w wiar
ę, jak napisano: „A sprawiedliwy z wiary żyć będzie". Paweł mówi, że w
Ewangelii usprawiedliwienie Boże jest objawiane z wiary w wiarę. Nie mówi, że dzieje się to
z wiary w uczynki.
Wielu chrześcijan faktycznie wierzy, że Jezus zbawia, ale że usprawiedliwionym można
zostać tylko dzięki własnym uczynkom. Jezus cię zbawia, ale ty pracujesz nad utrzymaniem
zbawienia. Jezus kupił twoje uzdrowienie, ale ty musisz zasłużyć, żeby je otrzymać. Jezus
pokonał diabła, ale twoje uczynki chronią cię przed jego atakami. Tak naprawdę nie
wierzymy, że usprawiedliwienie zaczyna się i kończy na wierze.
Sprawiedliwość oparta na wierze powinna być wpleciona w każdy element naszej wiary
chrześcijańskiej. Odchodząc od takiej sprawiedliwości, odchodzimy jednocześnie Ewangelii.
Musi ona być podstawą wszystkiego, czym jesteśmy, wszystkiego, czym mamy nadzieję się
stać i wszystkiego, co otrzymamy od Boga.
Podobny problem przeżywali Galacjanie. Paweł głosił im Jezusa. Otrzymali cudowne
zbawienie. Gdy Paweł odszedł, wtedy przyszli judaiści i powiedzieli: „Wierzcie w Jezusa, by
uzyskać zbawienie, ale musicie być posłuszni całe mu Prawu, bo tylko w ten sposób będziecie

background image

27

wystarczająco sprawiedliwi, aby otrzymać obiecane błogosławieństwa. Jeśli wasze życie nie
będzie wystarczająco święte, Bóg uderzy w was przekleństwami".
Dlatego wzburzony Paweł pyta Galacjan: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w
duchu, a teraz na ciele ko
ńczycie? " (Gal 3,3). Inaczej mówiąc, dzieło to zostało
zapoczątkowane w nas przez Ducha Bożego i tylko Duch Boży może je dokończyć.
W rozdziale 3, w wersetach 2 i 5 Paweł pyta: „Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy
przez uczynki zakonu otrzymali
ście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? Czy ten, który daje
wam Ducha i dokonuje w
śród was cudów, czyni to na podstawie uczynków zakonu, czy na
podstawie słuchania z wiar
ą?" Na początku, gdy otrzymaliście Ducha, stało się tak dlatego,
ż

e uwierzyliście temu, co słyszeliście czy też dlatego, że zasłużyliście sobie trzymając się

wystarczająco Prawa? Gdy ludzie czynili wśród was cuda, działo się tak dlatego, że uwierzyli
w prawdę czy też dlatego, że zasłużyli na ten dar przestrzegając Prawa?
Boże zasady nie zmieniają się po przyjęciu zbawienia. Relacja nawiązana z Bogiem jest
darem. Nasza zdolność do utrzymywania tej więzi również jest darem. Paweł mówi do
wierzących w Kolosach, by trwali w Chrystusie tak samo, jak Go przyjęli: wrośnięci
korzeniami i ugruntowani w wierze. Nie próbujmy zatem zmieniać reguł.
Prawie każda księga Nowego Testamentu została napisana dlatego, że kościoły odeszły od
prawdy w kwestii usprawiedliwienia. Wierząc w osobę Jezusa odrzucały zarazem to, czego
dokonał On na krzyżu. Wierzyły w zbawienie przez łaskę i usprawiedliwienie dzięki
uczynkom. W wielu kościołach ludzie nie wierzyli, że usprawiedliwienie jest wynikiem wiary
i prowadzi do wiary.
Kwestia sprawiedliwości jest w Ewangelii kamieniem brązy, o który wielu się potyka. Ludzie
zazwyczaj nie mają zastrzeżeń co do istotnych aspektów życia i służby Jezusa. Zmagają się
natomiast z kwestią sprawiedliwości.
Paweł opisuje ten dylemat w Liście do Rzymian: „ ż tedy powiemy? To, że poganie, którzy
nie d
ążyli do sprawiedliwości, sprawiedliwości dostąpili, sprawiedliwości, która jest z wiary;
A Izrael, który d
ążył do sprawiedliwości z zakonu, do sprawiedliwości z zakonu nie doszedł"
(Rz 9,30-31). Izrael naprawdę pragnął znaleźć sprawiedliwość, ale nie mógł tego uczynić.
Poganie nigdy tak naprawdę sprawiedliwości nie szukali, a znaleźli ją.
Wytłumaczenie takiego obrotu rzeczy znajdujemy w wersecie 32: ,, Dlaczego? Dlatego, że
było to nie z wiary, lecz jakby z uczynków"
. Poganie chętnie przyjęli sprawiedliwość jako dar.
Ich odpowiedź stanowiła wiara. śydzi natomiast nie byli skłonni uznać, iż był to dar.
Usiłowali swoim postępowaniem zasłużyć na sprawiedliwość.
Ostatnie słowa wersetu 32 mają szczególne znaczenie: „Potknęli się oni o kamień obrazy".
Kamieniem obrazy w Ewangelii jest usprawiedliwienie przez wiarę. Nie jest nim sama osoba
Jezusa. Uraża to, że Jezus jest naszą sprawiedliwością. Ludzie, którzy w to nie wierzą, ciągle
się potykają. Mają problemy z powodu niewiary w to, czym jest Boża sprawiedliwość.
W Rz 9,33 użyto cytatu z Księgi Izajasza: „Jak napisano: Oto kładę na Syjonie kamień
obrazy i skał
ę zgorszenia, a kto w niego uwierzy, nie będzie zawstydzony". Jeśli ktoś wierzy w
Jezusa jako swoją sprawiedliwość, nie potknie się i nie będzie zawstydzony. Natomiast
niewierzących w to, ostrzega, że się potkną.
Ludzie ci odrzucili kamień węgielny. Jezus - nasza sprawiedliwość - jest kamieniem
węgielnym chrześcijaństwa. Jeśli zechcemy w Jego miejsce wstawić cokolwiek innego będzie
to fałszywy fundament. Jeśli będziemy próbowali na nim budować, cała budowla się zawali.
Dlatego właśnie Paweł napomina w l Kor 3, l O-11, by z dużą uwagą budować swoje życie: „
Według laski Bożej, która jest mi dana jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny
na nim buduje. Ka
żdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje. Albowiem fundamentu innego
nikt nie mo
że założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus ".
Powinniśmy budować, powinniśmy wzrastać w poznawaniu Boga, powinniśmy wzrastać w
dobrych uczynkach. Wszystko to jednak powinno opierać się na fundamencie

background image

28

sprawiedliwości dzięki wierze, a nie odwrotnie. Każdy chrześcijanin powinien prowadzić
pobożne życie, które będzie owocować. W chwili jednak, gdy daje nam ono nadzieję i
pewność zaakceptowania nas przez Boga, wówczas przestaje być „złotem, srebrem i drogimi
kamieniami". Ponieważ nie wyrasta z fundamentu, staje się „drzewem, sianem i słomą" (por.
1 Kor 3,12).
Nauczanie o uzdrowieniu jest prawdziwe, ale jeśli nie jest oparte na fundamencie
sprawiedliwości przez wiarę -zawiedzie. Wszystkie obietnice Boże są prawdziwe, ale nie
spełnią się, jeśli ich fundament jest zły. Jesteśmy jak ludzie, którzy próbowali budować
drapacze chmur na błotnistych kałużach. Gdy budowla się osuwa, poddajemy w wątpliwość
ważność obietnicy. Obietnice są jednak prawdziwe, tylko muszą być osadzone na pewnym
fundamencie - na Jezusie jako naszej sprawiedliwości. Wszystko, w co wierzymy, musi
wynikać z przekonania o sprawiedliwości z wiary. Tylko i wyłącznie sprawiedliwość Jezusa
sprawia, że jesteśmy godni wszystkich obietnic.




































background image

29

Rozdział 11

Rozdział 11

Rozdział 11

Rozdział 11

Jako s

Jako s

Jako s

Jako sprawiedliwi mamy pokój

prawiedliwi mamy pokój

prawiedliwi mamy pokój

prawiedliwi mamy pokój

Od czasu nadania Prawa na górze Synaj śydzi musieli zapracować na błogosławieństwa
Boże. Jak już wspomnieliśmy, otrzymywali oni błogosławieństwa, jeśli czynili dobrze, a gdy
byli niesprawiedliwi, spadały na nich przekleństwa. Pamiętajmy, że Bóg ustalił swój standard
sprawiedliwości, Jedynie Bóg może określać i ustalać normy dobra i zła. Wszelkie nasze
próby definiowania sprawiedliwości w oderwaniu od Słowa Bożego są przejawem
humanizmu. Tak właśnie postąpił Adam w Ogrodzie Eden.

Od momentu, gdy Adam skosztował owocu z drzewa poznania dobra i zła, człowiek stał się
sam dla siebie bogiem. Decydował o tym, co dobre, a co złe w oparciu o własne kryteria.
Próbował nakłonić Boga, by przyjął jego standardy. Zdolność określania dobra i zła należy
jednakże tylko do Boga. „Możecie być bogami i sami określać co dla was dobre, a co złe" - to
podstawowa pokusa stosowana przez szatana. Z chwilą zaakceptowania tej myśli narodził się
humanizm, podstawa wszystkich fałszywych religii.
Humanizm w centrum wszechświata umieszcza człowieka, O tym, co dobre a co złe
przesądzają jego własne opinie. Człowiek staje się sam dla siebie bogiem. Sam tworzy normy
i zasady. A co najgorsze - ustanawia swoją własną definicję sprawiedliwości. To prawo
należy wyłącznie do Boga.
Słowo „herezja" jest używane dosyć swobodnie w kręgach chrześcijańskich. Zazwyczaj za
heretyka uważamy kogoś, kto nie zgadza się z naszymi przekonaniami. Słowo „herezja"
pochodzi jednakże od słowa, które znaczy „wybierać". Heretyk zatem to ktoś, kto wybiera
sobie to, w co wierzy. Słowo Boże nie jest dla heretyka absolutnym autorytetem. Prawda jest
dla niego dowolna, żyje więc według własnego uznania.
Człowiek zostaje chrześcijaninem uznając Jezusa za swego Pana. Ponieważ Jezus stał się
Panem, Jego Słowo jest ostatecznym autorytetem w dziedzinie naszej wiary. Powinno ono
kształtować wszystkie nasze poglądy i opinie. Bez względu na to, co w danej kwestii
czujemy, powinniśmy oddawać prawo wyboru Jezusowi jako Panu. Dokonując
samodzielnych wyborów odnośnie wiary, funkcjonujemy poza zasięgiem Jego panowania.
Dowolność wyboru wyrządziła Kościołowi wiele szkody w ciągu wieków. Zaczęliśmy
wierzyć w wiele błędnych mniemań dotyczących Boga, krzyża Chrystusa i relacji z Bogiem.
Historia Kościoła dowodzi, że człowiek wciąż wybierał zasady wiary, które były dla niego
bardziej wygodne lub mniej zagrażające. Na przykład chrzest przez zanurzenie w wodzie
obowiązywał przez wiele setek lat. Później, gdy stał się niewygodny, Kościół zredukował go
do formy „kropienia wodą". Taka forma była społecznie bardziej do przyjęcia. Z takiego
„wyboru" pochodzi również koncepcja gniewnego Boga. Jezus nie był gniewny. Jezus nie
osądzał i nie wynajdywał błędów. Powiedział: „Jeśli widzieliście mnie, widzieliście i Ojca".
Był On dokładnym odwzorowaniem Boga. Bóg zatem nie może odnosić się do człowieka w
sposób sprzeczny z życiem i służbą Jezusa. A jednak obstajemy przy tym, że Bóg jest
gniewny i wyszukuje błędy. Dlaczego? Bo jest to dogodny sposób kontrolowania innych. Jest
to przesłanie z wyboru.
Chrześcijaństwo nie jest religią wyborów i udogodnień, Przychodzimy do Boga pogrążeni w
cierpieniu i zmaganiach z różnymi problemami. Nasze zrujnowane życie jest owocem decyzji
opartych na naszych własnych przekonaniach, Ono nie może się zmienić, o ile me ulegnie

background image

30

zmianie to, w co wierzymy. Nie można przyjść do Jezusa i doświadczyć zmiany bez poddania
Mu swoich przekonań.
Człowiek, który nie podporządkuje Bogu swoich poglądów i opinii, pozostanie sam dla siebie
bogiem. Będzie doświadczał tych samych cierpień i trudności. Boże działanie w naszym
ż

yciu jest wynikiem wiary w prawdę.

Największe zniszczenia w życiu chrześcijanina powodowane są odmową przyjęcia Bożej
definicji sprawiedliwości i jej standardów. Nie rozumiejąc sprawiedliwości z wiary, z uporem
tkwimy przy sprawiedliwości z uczynków. Sprawiedliwość na podstawie uczynków ma dla
nas sens - rozumiemy ją. Nie wymaga od nas, byśmy uchwycili coś, co przekracza nasz
obecny zakres pojmowania.
Wszyscy rozumiemy taką sprawiedliwość. Jej mechanizm działania jest następujący: jeśli
spełniam dobre uczynki, Bóg mnie akceptuje i otrzymuję błogosławieństwa. Jeśli zrobię coś
ź

le, Bóg nie może mnie zaakceptować i przykładnie mnie ukarze.

Obserwowaliśmy ten mechanizm w czasach panowania zakonu. Ożył on we wczesnym
Kościele i wprowadzony został do średniowiecza. Znaczna część teologii wypracowanej we
wczesnym kościele katolickim, a zwłaszcza

w

kwestii sprawiedliwości, wciąż ma wpływ na

naszą koncepcję Boga. Sprawiedliwość dzięki uczynkom zawsze niesie ze sobą strach i
odrzucenie. Człowiek nigdy nie wie czy to, co zrobił jest wystarczająco dobre dla Boga. Nie
ma pewności Bożego przebaczenia. Ten strach powoduje udrękę. Jedynym uwolnieniem od
niej jest wiara w Bożą miłość i doświadczanie jej (1 Jana 4,18),
W Rz 1,16 Paweł pisze: „Albowiem nie wstydzę się ewangelii (Dobrej Nowiny)
Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu (nowemu narodzeniu, uzdrowieniu,
uwolnieniu, ochronie, itd.)". Jeśli ktoś nie wierzy w Dobrą Nowinę, pozbawiony jest mocy
Bożej. Nie jest w stanie żyć zgodnie ze zbawieniem, za które Jezus tak drogo zapłacił.
Wierząc jakiejś części Dobrej Nowiny, otrzymujesz moc do zgodnego z nią życia.
Paweł kontynuuje w wersecie 17.:,, Bo usprawiedliwienie Boże w niej (w tej Dobrej Nowinie)
bywa objawione, z wiary w wiarę... ". Tą Dobrą Nowiną jest usprawiedliwienie przez wiarę,
które jest początkiem i końcem życia chrześcijańskiego. Nie jest to kolejność od wiary do
uczynków, ale od wiary do wiary. Dlatego właśnie pierwsi chrześcijanie nazwani byli
wierzącymi. Wszystko, czego doświadczali oni w relacji z Bogiem, było wynikiem tego, w co
wierzyli, a nie tego, co robili. Stare Przymierze opierało się na uczynkach. Prawe czyny
kwalifikowały człowieka do przyjęcia Bożego zaopatrzenia. My jednak mamy nowe, inne
przymierze. Jest to lepsze przymierze, zapewniające lepsze obietnice.
Bóg ustanowił Nowe Przymierze, Jego zamiarem było uwolnić nas od Starego. Dał nam
wolność od sprawiedliwości z uczynków, by uczynić nas godnymi przyjęcia życia (,,zoe")
zdobytego przez Jezusa. My jednak wciąż jesteśmy przywiązani do Starego Przymierza.
Kurczowo trzymamy się sprawiedliwości z uczynków po prostu dlatego, że nie wierzymy w
sprawiedliwość z wiary i nie rozumiemy jej-Dokonujemy wyboru i usprawiedliwiamy go przy
pomocy własnego rozumowania. Ze smutkiem trzeba przyznać, ze sami też cierpimy tego
konsekwencje. Przez swój tradycjonalizm odzieramy z mocy ofiarę Jezusa (Mk 7,13).
Sprawiedliwość z uczynków przemawia do cielesnego umysłu, „Cielesny umysł" według Rz
8,5 oznacza koncentrację na ciele. Przypomnijmy sobie również, że „ciało" to próba
usprawiedliwienia się przy pomocy uczynków ciała. Sprawiedliwość z uczynków jest dla
cielesnego umysłu zrozumiała. Jest racjonalna. Pasuje do wybranych przez nas przekonań.
W Rz 8,5 czytamy: „Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy
ż

yją według Ducha, o tym, co duchowe". Umysł skupiony na uczynkach ciała jest umysłem,

który umieszcza człowieka i jego czyny w centrum swojej religii. Boga mylnie umieszcza na
zewnątrz. Taki umysł nie skupia się na dziele Ducha Chrystusowego. Brak mu świadomości
czy też wrażliwości na fakt, iż sprawiedliwość jest dziełem Ducha sprawiedliwości.

background image

31

Paweł w Rz 8,8 oświadcza: „ Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą".
Dlaczego? Dobre pytanie! O tym samym czytamy w Hbr 11,6: „ Bez wiary zaś nie można
podoba
ć się Bogu". Jeszcze inaczej zostało to ujęte w Gal 2,16: „ Wiedząc wszakże, że
człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiar
ę w Chrystusa
Jezusa, i my
śmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w
Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, poniewa
ż z uczynków zakonu nie będzie
usprawiedliwiony
żaden człowiek". Bóg określił sprawiedliwość. Nie możemy odrzucać Jego
definicji z powodu naszych rozsądnych i racjonalnych przesłanek.
Wielkim ograniczeniem dotyczącym usprawiedliwienia przez wiarę jest to, że go nie
rozumiemy.
Często błędnie Przyjmujemy, że jeśli zrozumiemy, to uwierzymy. Jest

w

tym

pewna racja, ale Biblia przedstawia odwrotną kolejność. Musimy uwierzyć, aby zrozumieć.
Tłumaczy to autor Listu do Hebrajczyków: „Przez wiarę poznajemy... "(Hebrajczyków 11,3).
Gdy decydujemy się, by uwierzyć Bogu (to jest nasz wybór), otwiera się przed nami poznanie
i zrozumienie. Nigdy więc nie zrozumiemy tego, w co nie wierzymy.
Dlaczego tak istotne jest, byśmy przyjęli sprawiedliwość jako dar? Może nam się to wydawać
błahe, dopóki nie zobaczymy, co to oznacza w praktyce. W Rz 5, l czytamy:
Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa
Chrystusa",
Bóg zawarł pokój z człowiekiem; już to wcześniej ustaliliśmy. Ale dlaczego jest
tak ważne, byśmy to zobaczyli?
Choć Bóg jest z nami na stopie pokojowej, my możemy nie być na stopie pokojowej z Nim.
Jeżeli żyjemy w strachu lub niepewności co do naszej relacji z Bogiem, nie możemy zaznać
uwolnienia od grzechu. Pokazaliśmy już, jak myślenie w kategorii uczynków ożywia grzech
w naszych członkach. Prawo powoduje, że ukrywamy nasz grzech. Miłosierdzie i
przebaczenie natomiast tworzą atmosferę pokoju i miłości, która ułatwia nam rozprawienie
się z naszym grzechem. Dopóki nie mamy możliwości, by otwarcie rozprawić się z naszym
grzechem przed Bogiem, wtedy nie możemy się od niego uwolnić. Nie możemy otwarcie i
uczciwie sobie z nim poradzić, jeśli nie uświadamiamy sobie Bożego pokoju. Otoczenie,
które mówi, że Bóg cię osądzi za twój grzech, jest nastawione negatywnie, a to nie rodzi
owoców. Zachęca do samosprawiedliwości i zakłamania. Przyjmujemy postawę defensywną.
Zamiast pozwolić się uczyć, stajemy gotowi do obrony każdego swego mniemania. Bo prze-
cież, jeśli się pomylimy - narazimy się na ryzyko osądzenia! Bóg jednak wylał cały swój sąd
na Jezusa, więc nie musimy się obawiać, że nas osądzi.
Wielu kaznodziejów lęka się tego przesłania. Boją się, że będzie ono lansować swobodny,
niezdyscyplinowany styl życia. Obawiają się, że ludzie wykorzystają Bożą dobroć i popadną
w grzech. Prawda jest taka, że ludzie wierzący w to przesłanie są mniej zniewoleni grzechem
niż inni. Gdy ktoś wierzy w Boże życie „zoe", gdy widzi wszystkie dobre rzeczy
proponowane przez Boga, gdy widzi dobroć Bożą, dostrzega również, że świat nie ma nic do
zaoferowania.
Większość ludzi uważa, że świat ma wiele dobrego do zaoferowania, chociaż nie jest to
prawdą. Są to ludzie, którzy słyszeli błędne doktryny o cierpieniu. Myślą więc, że bycie
chrześcijaninem oznacza przegrane życie, w którym człowiek zadowala się odpadkami i
zdartymi ubraniami. Ciekawe, co by na to powiedzieli Abraham, Dawid i inni patriarchowie!
Słowo Boże mówi o cierpieniu, ale nie jest to cierpienie z powodu niewiary lub ignorancji.
Jeśli będę musiał cierpieć dla Ewangelii, zrobię to z chęcią. Nawet w takim cierpieniu jestem
zwycięzcą. Albo, jeśli będę musiał, będę cierpiał tak jak Jezus. W Hbr 2,18 czytamy, że Jezus
cierpiał, gdy był kuszony. Jego cierpienie było zaparciem się Siebie, życiem dla Boga i
powiedzeniem grzechowi „nie". Chętnie powiem „nie" grzechowi i swojemu, ja". Rozumiem,
ż

e taka właśnie postawa kryje się za słowami „wziąć swój krzyż". Przyjmę również cierpienie

wynikające z podporządkowania mojej woli, moich przekonań i moich priorytetów Jego woli,
Jego poglądom i Jego opinii.

background image

32

Ś

wiat odwrócił się od Ewangelii właśnie z powodu nauczania o gniewie, cierpieniu, ciężkich

próbach i doświadczeniach. O ile o to chodzi, to nie jest to wcale Ewangelia (dobra nowina).
Ś

wiat zostanie zdobyty przez Dobrą Nowinę. Wieść, że Bóg już się na ciebie nie gniewa, że

cię kocha, że usprawiedliwienie jest darem, że uiszczona została zapłata za twoje grzechy, że
to wszystko zapewnił Jezus - oto dobra nowina, której potrzeba światu! Nauczanie o gniewie
nie powstrzyma ludzi od grzechu, uczyni z nich jedynie hipokrytów i kłamców. Wcale nie
będą unikali grzechu bardziej niż inni; będą go tylko lepiej ukrywać. Osoba, która chce
grzeszyć, będzie grzeszyć, bez względu na to, w co wierzy. Zachowując teologiczne
stanowisko, znajdzie sposób na usprawiedliwienie swojego grzechu. Zanim nakłonię kogoś,
by należycie rozprawił się z grzechem, muszę upewnić się, czy stał się on wolny od strachu
przed sądem.
Bóg rzekł: „ Chodźcie więc, a będziemy się prawować " (Iz 1,18). Nie ma co się prawować w
obliczu Bożego gniewu. Przypowieści Salomona zawierają ostrzeżenia przed zadawaniem się
z zapalczywymi, nierozsądnymi ludźmi. Nasze prawowanie się z Bogiem nie polega na
próbie przekonania Go, że trwając w grzechu dobrze robimy i jesteśmy usprawiedliwieni.
Nasze prawowanie się z Bogiem, to stanięcie w atmosferze pokoju twarzą w twarz z
miłującym Bogiem i wyznanie Mu swoich grzechów. W takim momencie zadość się staje i
miłosierdziu, i prawdzie. To jest upamiętanie, do którego prowadzi dobroć Boża (Rz 2,4). W
takim miejscu udręczone serce skazańca „dostępuje miłosierdzia i znajduje łaskę ku pomocy
w stosownej porze "
(Hbr4,I6).
Jeśli nie jestem w pełni przekonany, że jestem sprawiedliwy dzięki Panu Jezusowi, nigdy nie
będę odczuwał pokoju. Ostatnio rozmawiałem z osobą, która wpadła w błędny tok myślenia.
Wierzyła, że każdy w końcu trafi do nieba. Zapytana, dlaczego w to uwierzyła odpowiedziała:
„Tak bardzo się kiedyś bałam, że Bóg może mi nie przebaczy i że pójdę do piekła, że kiedy
usłyszałam o tym, poczułam wreszcie pokój". Brak pokoju sprawia, że ludzie stają się podatni
na błędne doktryny oferujące fałszywy pokój.
Wielu ludzi zrezygnowało z wiary w Boga i wróciło do grzechu. Pewien człowiek powiedział
mi: „Po prostu nie mogłem już dłużej żyć, nie wiedząc, czy Bóg naprawdę mi przebaczył".
Ponieważ nie wiedział, że jest usprawiedliwiony, nie miał pokoju. To zniszczyło jego związek
z Bogiem.
Są też ludzie, którzy poddają się goryczy. Z wielkim mozołem starają się właściwie
postępować. Próbują zdobywać błogosławieństwa. Gdy nie mają w zamian pokoju lub gdy
nie dostają oczekiwanej nagrody, gorzknieją i gniewają się na Boga.
Pokój nie może być uzależniony od twojego postępowania, gdyż nie zawsze możesz
przewidzieć, jak się zachowasz. To doprowadzi cię do huśtawki emocjonalnej. Pokój nie
może też opierać się na fałszywej doktrynie, bo wówczas będziesz musiał jej bronić, by
zachować pokój. Twój pokój musi być zakorzeniony w przekonaniu o ukończonym dziele
Jezusa.
Jeśli Jezus jest moją sprawiedliwością, to jest On centrum mojego życia. W przypadku każdej
obietnicy w Biblii zdaję się na Niego i Jego ukończone dzieło i mówię: „Z powodu Ciebie
jestem godny, by j ą otrzymać". Gdy pojawiają się kłopoty, zwracam wzrok na Jezusa i
mówię: „Z powodu Ciebie wiem, że one nie pochodzą od Boga". Gdy do mego umysłu
wkrada się strach, wtedy patrzę na Jezusa i mówię: „Z powodu Ciebie nie muszę się bać. Ty
jesteś moim pokojem".





background image

33

Rozdział 12

Rozdział 12

Rozdział 12

Rozdział 12

Przymierze pokoju

Przymierze pokoju

Przymierze pokoju

Przymierze pokoju

Izajasz w 53 rozdziale obrazowo opisuje zamianę, która miała miejsce na krzyżu. Maluje
straszliwe cierpienia, jakie Jezus zniósł z naszego powodu. W 54 rozdziale natomiast zaczyna
wyjaśniać Nowe Przymierze, które zacznie obowiązywać dzięki tej zamianie.

W Iz 54,7-8 czytamy: „ Na krótką chwilą porzuciłem cię, lecz znów cię zgromadzę w wielkiej
miło
ści. W przystępie gniewu zakryłem swoją twarz na chwilę przed tobą, lecz w wiecznej
miło
ści zlitowałem się nad tobą, mówi Pan, twój Odkupiciel", Zanim Bóg mógł nawiązać
relację z człowiekiem musiał On rozwiązać problem grzechu. Grzech musiał być osądzony.
Sprawiedliwość domaga się sądu nad grzechem.
Bóg, w swojej wielkiej miłości do człowieka, osądził grzechy świata w Jezusie. Ponieważ
gniew i sprawiedliwy sąd już miały miejsce, człowiek może swobodnie wejść w pełen pokoju
związek ze świętym Bogiem. Przedtem, zanim Jego gniew został uśmierzony, przy uczciwym
postępowaniu trzymały ludzi konsekwencje, jakie pociągał za sobą grzech.
Strach przed karą może wpłynąć na zmianę postępowania, ale nie zmieni serca człowieka.
Serce zmienia się pod wpływem miłości. Ponieważ Bóg jest Bogiem serca, pragnie On więzi
(1 Samuela 16,7). Teraz, gdy sądowi stało się zadość, Bóg może zainicjować związek serca z
sercem.
W Rz 2,4 czytamy: „...dobroć Boża do upamiętania prowadzi". Słowo „upamiętanie", wbrew
powszechnemu nauczaniu, nie jest smuceniem się lub płaczem. Upamiętanie może się wiązać
ze smutkiem, ale nim nie jest. Biblia mówi o dwóch rodzajach upamiętania. Jeden z nich to
refleksja nad czynem z powodu jego konsekwencji. Taka była postawa Judasza, który żałował
tego co zrobił, zanim popełnił samobójstwo (Mt 27,3).
Upamiętanie, którego oczekuje Bóg, to zmiana sposobu myślenia. Judasz popełniwszy grzech
tego nie uczynił- żałował swego czynu jedynie ze względu na jego skutki. Nauczanie o sądzie
może wzbudzić strach przed skutkami, ale nie zmieni serca. Jeśli mamy pełen miłości kontakt
z kochającym Bogiem, to doprowadzi nas on do zmiany sposobu myślenia. Doprowadzi nas
do takiego stanu, w którym nie będziemy już pragnąć grzechu.
Tak bardzo raduję się moim kochającym Ojcem i polegam na Nim, że nie chcę grzeszyć. Jego
dobroć jest zbyt cenna, by j ą zawodzić przez grzech. Nie oznacza to, że nigdy nie popełniam
grzechu, ale mam motywację, by od niego uciekać. Ta sama motywacja wiedzie mnie do
upamiętania. W Iz 54,9 Bóg mówi: „ Bo tak jest u mnie, jak w czasach Noego; jak
przysi
ągłem, że wody z czasów Noego nie zaleją ziemi, tak przysięgam, że już nie będę się
gniewał na ciebie i nie b
ędę ci robił zarzutów ", W swoim przymierzu z Noem Bóg przysiągł,
ż

e nigdy nie wyda wyroku na ziemię w postaci potopu. Następnie rozpiął tęczę na niebie jako

pieczęć tego przymierza. Bóg wiernie dotrzymał tej obietnicy.
Teraz Bóg mówi, że z Nowym Przymierzem jest tak, jak z przymierzem zawartym z Noem.
Innymi słowy, to przymierze jest tak pewne, jak przymierze z Noem. Bóg w Nowym
Przymierzu gwarantuje; „...nie będę się gniewał na ciebie i nie będę ci stawiał zarzutów ". To
właśnie Bóg nam przysięga, a to przymierze jest równie pewne, jak każde dotychczasowe.
Jest to przymierze pokoju. „ A choćby się góry poruszyły i pagórki się zachwiały, jednak moja
łaska nie opu
ści cię, a przymierze mojego pokoju się nie zachwieje, mówi Pan, który się nad
tob
ą lituje " (Iz 54,10). Zamiana, dokonana na krzyżu, umożliwiła Bogu zawarcie pokoju z
człowiekiem. Grzech został osądzony w Jezusie. W Nim zostaliśmy usprawiedliwieni, więc

background image

34

mamy pełną pokoju więź z Bogiem. On nam przysiągł, że Jego łaska i pokój nigdy nas nie
opuszczą. Gdyby ktoś wystąpił i oznajmił, że Bóg osądził Ziemię i zaleje ją wodą, wnet
odkrylibyśmy, że to błąd. Bóg mówi: „ Tak pewne, jak to, że nigdy nie zniszczę ziemi,
zalewaj
ąc ją wodą jest to, iż nie będę się gniewał na ciebie, nie będę ci stawiał zarzutów,
moja łaska ci
ę nie opuści i moje przymierze pokoju z tobą się nie zachwieje, ponieważ Ja
jestem Bogiem miłosiernym ".

Przymierze z Noem przypieczętowane zostało tęczą. Przymierze pokoju zostało
przypieczętowane krwią Jezusa. Gdyby Bóg naruszył to przymierze, zdradziłby krew Jezusa.
Naruszenie go byłoby zupełnym odrzuceniem krwi, śmierci i zmartwychwstania Jego Syna.
Przymierze to jest pewne.
Bóg nigdy nie zniszczy świata przez zalanie wodą. Gdyby jednak twój ulubiony kaznodzieja,
osoba, której szczególnie ufasz, wstał i powiedział: „Słyszałem to od Boga. On zamierza
zniszczyć świat, zalewając go wodą"? Bez względu na miłość i zaufanie, jakimi obdarzasz tę
osobę, nie przyjąłbyś tego przesłania. Z ufnością powołałbyś się na przymierze, które Bóg
zawarł z Noem. Oparłbyś się na Słowie Bożym.
A gdyby ten sam człowiek powstał i oznajmił: „Bóg nie zamierza zniszczyć świata przez
zatopienie, ale chce zniszczyć, zalewając wodą jeden naród"? I w tym przypadku błąd byłby
oczywisty. Gdyby jednak ten człowiek powiedział: „Bóg wprawdzie nie zamierza zniszczyć
ś

wiata zalewając go wodą, ale jest tak rozzłoszczony, że zamierza zatopić jedną osobę" to i

wtedy wiedzielibyśmy, że to błąd.
Powodem, dla którego błąd byłby tak oczywisty jest to, iż wszyscy wiemy o przymierzu z
Noem. Niestety tak się składa, że bardziej jesteśmy świadomi przymierza z Noem, niż
przymierza z Jezusem. Ignorancja prowadzi ludzi do niewoli. Naszym najwyższym
priorytetem jako powinna być znajomość Nowego Przymierza. Według niego mamy żyć,
wielbić i usługiwać.
Bóg przysiągł, że będzie pokojowo nastawiony wobec rodzaju ludzkiego. Oznacza to
zarówno wierzących jak i niewierzących. Jezus nie ułagodził gniewu Boga z powodu
grzechów Kościoła. On ułagodził gniew Boży skierowany przeciw całemu światu, dlatego
więc obecnie Bóg nikogo nie sądzi za jego grzech.
Kiedyś oczywiście przyjdzie czas sądu dla tych, którzy nie będą w Chrystusie, ale dziś Bóg
nie osądza nikogo. Przymierze pokoju jest pewne.
Wszystko to jest możliwe dzięki usprawiedliwieniu. „ Będziesz mocno ugruntowane na
sprawiedliwo
ści" (Iz 54,14). Prorok szybko dodaje w wersecie 17.: „...i ich sprawiedliwość
ode mnie pochodzi – mówi Pan".
Nie jest to ludzka sprawiedliwość zdobyta przez uczynki,
ale jest to sprawiedliwość z wiary darowana przez Pana Jezusa.
Bóg powiedział przez Izajasza w 40,2: „ Mówcie do serca Jeruzalemu i wołajcie na nie, że
dopełniła si
ę jego niewola, że odpuszczona jest j ego wina ". Obwieszczony został koniec
wojny, koniec niewoli. Bóg widział problem i uczynił wszystko, co trzeba, by go rozwiązać
przez Jezusa. Ponieważ to pochodzi od Boga, jest więc pewne i wewnętrznie konsekwentne.
Cóż więc powiedzieć o nauczaniu, które mówi, że Bóg nas osądza? Co rzec o przesłaniu, z
którego dla człowieka wynika, że Bóg jest źródłem całego jego bólu i utrapienia? W Iz 54,17
Bóg mówi: „Każdemu językowi, który w sądzie przeciwko tobie wystąpi, zadasz kłam ".
Angielskie tłumaczenie „The Emphasized Bible" oddaje ten werset następująco:
„Udowodnisz, że każdy język, który przeciwko tobie w sądzie wystąpi, czyni to bezprawnie".
Język, który ogłasza sąd Boży nad człowiekiem, czyni to bezprawnie. Nie mówi on zgodnie z
Nowym Przymierzem. Nie możemy przyjąć przesłania o wylaniu gniewu Bożego na ludzi w
obecnych czasach, podobnie jak nie możemy przyjąć proroctwa o jeszcze jednym potopie na
skalę światową. Dlatego właśnie aniołowie śpiewali: „ Chwała na wysokościach Bogu, a na
ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie"
(Łk 2,14).

background image

35

Mówienie, że Bóg osądza kogoś przed nadejściem czasu sądu, jest równie absurdalne, jak
mówienie, że Bóg wydał wyrok na ziemię i zaleje ją wodą. Mamy pewne słowo i pewne
przymierze przypieczętowane krwią Jezusa.
Są logicznie myślący ludzie, którzy mówią: „Jeśli ja naruszę moje przymierze, to Bóg będzie
wolny i ze swej strony nie będzie musiał dotrzymać przymierza (układu)". Musimy
zrozumieć, że Bóg nie ustanowił swojego przymierza z nami; On ustanowł je z Jezusem. By
przymierze zostało zerwane, zawieść musiałby Jezus. Ale On nie zawiódł. Dopełnił dzieła w
każdym jego aspekcie. Przymierze zostało ustanowione, trwa, jest pewne i jest niezmienne.
W Gal 3,16 Paweł tłumaczy: „ Otóż, obietnice dane były Abrahamowi i potomkowi jego.
Pismo nie mówi: I potomkom -jako o wielu, lecz jako o jednym: I potomkowi twemu, a tym
jest Chrystus ".
Obietnice dane zostały Jezusowi. Przymierze zostało zawarte z Jezusem.
Ponieważ jestem w Nim, mam prawo do uczestniczenia w tym przymierzu.
Akceptujemy fakt, że Bóg zawarł z Noem przymierze, z którego płyną dla nas wszystkich
korzyści. Nigdy byśmy nie pomyśleli, że nasze czyny mogłyby zmienić przymierze zawarte z
Noem. Podobnie nasze czyny nie mogą zmienić przymierza zawartego z Jezusem.
Mamy przymierze pokoju i jest ono pewne. Zostało przypieczętowane krwią Jezusa.

































background image

36

Rozdział 13

Rozdział 13

Rozdział 13

Rozdział 13

Miłość Boża

Miłość Boża

Miłość Boża

Miłość Boża

„A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością a kto mieszka
w miło
ści, mieszka w Bogu, a Bóg w nim " (l J 4,16). Apostoł Jan nie tylko wierzył w miłość
Bożą, ale jej doświadczał. „Podłączył" się do źródła najpotężniejszej z istniejących mocy-
miłości Bożej.

Gdy narodziłem się na nowo, usilnie próbowałem poznać Bożą moc. Chciałem widzieć
potężne dzieła Boże. Oczekiwałem, że, podobnie jak Eliasz, zobaczę Boga w trzęsieniu ziemi,
w ogniu i w wietrze. Szybko się jednak przekonałem, że można wszystko to zobaczyć i nadal
nie znać Boga. Poznanie mocy Bożej stało się wtórne wobec poznania samego Boga.
Pełnię mocy Bożej możesz pojąć w takim stopniu, w jakim obejmujesz pełnię Jego miłości.
Rozumiał to Paweł, gdy modlił się za Efezjan, by „...wkorzenieni i ugruntowani w miłości
zdołali poj
ąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość i głębokość, i
mogli pozna
ć miłość Chrystusową która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali
wypełnieni całkowicie pełni
ą Bożą" (Ef 3,17-19). Paweł wiedział, że kluczem do stanu
wypełnienia mocą Bożą jest poznanie i wiara w Jego miłość.
Za wszystkim, co Bóg czyni, kryje się miłość. Bardziej, niż czymkolwiek innym, Bóg jest
miłością. Zrozumieć Boga można więc jedynie przez zrozumienie Jego miłości. To
najważniejszy klucz do cudów, uzdrowienia, wiary i pokoju.
Gdy modlę się za chorych, wyganiam demony lub wstawiam się w modlitwie, nie próbuję
używać przy tym mojej super wiary. Nie próbuję wpływać na Boże zamysły. Nie w tym rzecz
również, że moje życie jest wystarczająco dobre, bym mógł coś otrzymać. Wszystko, co
znam, to wielka miłość Boga, który już dał to, co miał najlepszego do zaofiarowania - Jezusa.
Nie ufam swojej nadzwyczajnej wierze; ufam niezwykłej miłości Boga. Moja wiara jest po
prostu odpowiedzią na miłość i szlachetność Boga.
W Rz 8,32-34 Paweł przedstawia serię pytań, które powinny nam pomóc uzmysłowić sobie,
ż

e to nie Bóg powoduje nasze problemy. „ On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale

go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?" W swoim
pierwszym pytaniu Paweł przypomina nam, że Bóg oddał już to, co miał najlepszego.
Dlaczego więc po tym miałby nam czegokolwiek odmawiać?
Paweł podkreśla również, że wszystko, co Bóg daje, daje za darmo. Otrzymaliśmy Jezusa za
darmo. Nie zasłużyliśmy na to. Nasze życie nie było dość dobre. Dlaczego więc Bóg miałby
wymagać od nas, byśmy zdobywali wszystko inne? Jeśli na coś należałoby zasłużyć, to z
pewnością byłoby to prawo zostania synami Bożymi. Zostało jednak dane za darmo. Jezus
posyłając swoich uczniów rzekł do nich: „Chorych uzdrawiajcie, umarłych wskrzeszajcie,
tr
ędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie; darmo wzięliście, darmo dawajcie " (Mt
10,8). Jezus na swoją dobroć nie wyznaczył ceny. Ani wtedy, ani teraz.
Wydaje mi się, iż drzemie w nas obawa, że gdy będziemy głosili Ewangelię, za którą nie
trzeba płacić, to otrzymają ją ci, którzy na to nie zasługują. Ale przecież dokładnie o to
chodzi: tym, którzy nie zasługują, potrzebne jest odczucie miłości Boga. Gdy niezasługujący
doświadczą miłości Bożej, to Jego dobroć wywoła w nich zmianę nastawienia (upamiętanie)
względem Boga. Kiedy spróbują i zobaczą, że Pan jest dobry, mogą już nie chcieć wracać na
posiłek do „koryta”.

background image

37

Paweł pyta dalej: „ Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia”
(Rz 8,33). W oryginale werset ten brzmi: „Któż wysunie oskarżenie przeciwko wybranym
Boga? Czy Bóg, który ich uniewinnia?”
Bóg nie doszukuje się w nas winy, więc odpowiedź
oczywiście brzmi: nie. Jeśli Bóg jest tym, który nas uniewinnił, jeśli Bóg jest tym, który
usprawiedliwia i czyni nas sprawiedliwymi, to dlaczego miałby zwrócić się przeciwko nam i
oskarżyć nas?
Pomyślcie, sprawiedliwość, którą mam, dał mi Bóg. Nie przychodzę przed Jego oblicze z
moją własną sprawiedliwością. Przychodzę do Niego ze sprawiedliwością daną Jezusowi.
Jeśli więc Bóg znajdzie we mnie błąd, znajdzie błąd w swoim własnym dziele. „Jego bowiem
dziełem jeste
śmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie... " (Ef 2,10).
Dlaczego Bóg miałby widzieć błąd w swym własnym dziele? Tak oczywiście nie jest. Znaczy
to, że poczucie niemożności sprostania wymaganiom oraz uczucie niepewności i strachu
przed zbliżeniem się do Boga rodzą się w moim własnym sercu. Bóg nie znajduje we mnie
winy.
Jasne jest, że gdy zgrzeszę, moje serce mnie potępi. Powinienem słuchać mojego serca.
Powinienem zmienić zachowania, które okradają mnie z mojej ufności wobec Boga. Bóg jest
jednak większy niż moje serce. Serce mówi mi, że powinienem zmienić swoje postępowanie,
by dobrze układały się moje relacje z ludźmi. Ale ukończone dzieło Jezusa dowodzi mi, że
Bóg wciąż mnie kocha i akceptuje. Mówi mi, że mogę przyjść do Niego z ufną odwagą i
uzyskać pomoc, nawet jeśli mam problemy.
Paweł stawia następne pytanie: „ Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej,
zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecie
ż wstawia się za nami? " (Rz 8,34). I
znów Paweł wykazuje absurdalność poglądu, iż potępienie, wynajdywanie błędów i osądzanie
pochodzą od Pana Jezusa. Dlaczego miałby doszukiwać się winy On, który za nas umarł? To
oczywiste, że tego nie robi.
Jeśli Jezus jest ze mną, nie może być przeciwko mnie. Nie byłby ze mną w obecności Boga i
przeciwko mnie w mojej obecności. Uczucie potępienia i oczekiwanie sądu nie pochodzą od
Niego. On jest ze mną. Jezus jest ze mną, nie przeciwko mnie.
Większość chrześcijan zgadza się z powyższym do momentu, póki ktoś nie zgrzeszy. Łatwo
jest wierzyć, że Bóg nas kocha, gdy dobrze postępujemy, ale niewielu ludzi wierzy, że Bóg
nas kocha, gdy czynimy źle. W l Liście Jana czytamy: „Dzieci moje, to wam piszę, abyście
nie grzeszyli"
(l J 2,1). To oczywiste, że Bóg chce, abyśmy nie grzeszyli, ale werset na tym się
nie kończy. „ a jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest
sprawiedliwy ".
Nie ma tu mowy o tym, że gdy zgrzeszymy, Bóg nas osądzi. Nie ma też
mowy o tym, że Jezus nas oskarży. Czytamy natomiast, że jeśli zgrzeszymy, Jezus jest wciąż
naszym adwokatem. Adwokat to ktoś, kto jest z tobą, a nie przeciwko tobie. Nawet jeśli
zgrzeszysz, Jezus jest wciąż l z tobą. On nie jest tym, który potępia. Jest tym, który pomaga ci
wydobyć się z grzechu.
Biblia mówi, że oskarżycielem braci jest szatan - nie Jezus. Potępienie nikomu nie pomoże
wydostać się z grzechu, niszczy natomiast poczucie wartości i pewności siebie. Paraliżuje w
nas przekonanie, że Bóg chce nam pomóc. Potępienie jest najmocniejszą bronią diabła
skierowaną przeciwko wierzącym. Jeśli szatan przekona cię, że Bóg jest przeciwko tobie,
wówczas może oddzielić cię od jedynej Osoby, która może ci pomóc.
Zostaliśmy tak uwarunkowani, że myślimy, iż to Bóg jest źródłem naszych problemów. Gdy
pojawiają się trudności, pierwszą myślą, jaka nam się nasuwa jest: „O nie, co znowu
zrobiłem? Dlaczego Bóg mi to robi? "
Bóg w Iz 54,15 mówi: „ Oto, gdy kto na ciebie będzie
nastawa
ć, nie ode mnie to wyjdzie" oraz w Jer 1,19: „I będą cię zwalczać, lecz cię nie
przemog
ą, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować - mówi Pan ".
Jeśli zatem Bóg jest wybawcą- to nie może być niszczycielem. Jeśli Bóg jest z tobą - to nie
może być przeciwko tobie. Apostoł Jakub w Nowym Testamencie ujmuje to następująco: „

background image

38

Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg
bowiem nie jest podatny na pokusy do złego ani sam nikogo nie kusi"
(Jak 1,13). Słowo
„pokusa" oznacza namawianie do złego, ciężką próbę, cierpienie lub przebadanie. Gdy
czujesz, że jesteś badany, nie mów, że Bóg cię testuje. Bóg nie przygląda ci się badawczo
wyszukując winy. On cię uczynił sprawiedliwym w Jezusie.
Zrobiliśmy z Boga złego faceta. Świat nie chce przyjść do Boga, jakiego mu przedstawiliśmy.
Większość ludzi (chrześcijan) myśli, że łatwiej być grzesznikiem niż chrześcijaninem.
Bądźcie jednak pewni, że Bóg, którego pokazaliśmy światu, nie jest Bogiem objawionym
przez Jezusa. Albo Jego obraz był mylny, albo nasz.
Pamiętam, jak raz opowiadałem pewnemu alkoholikowi o Jezusie. Zapewniałem go o Bożej
miłości i miłosierdziu. Człowiek ten siedział płacząc, gdy nagle zwrócił się do mnie z prośbą:
„Czy mógłbyś pokazać mi swoją Biblię?" Wręczyłem mu ją pytając: „Czego szukasz?"
Odparł: „Chciałem zobaczyć, czy jest to ta sama Biblia, której używają inni kaznodzieje".
„Nigdy nie słyszałem o Bogu, o którym opowiadasz" dodał. Był to człowiek, który mieszkał
w tej części Stanów Zjednoczonych, gdzie Biblia jest dobrze znana. Wyrósł w kościele, a
mimo to nigdy nie słyszał o Bożej miłości.
Bóg nie przykłada innej miary do nas, a innej do siebie. Nie wymaga od nas, byśmy kochali,
sam siebie zwalniając z miłości. On jest twórcą miłości. Wszelka prawdziwa miłość pochodzi
od Boga. Objawił swą miłość przez to, że posłał Jezusa, aby za nas umarł. My na to nie
zasłużyliśmy i nawet tego nie chcieliśmy, a On w swej miłości posłał swego jedynego Syna.
Wchodząc w nasze serce Jezus wnosi Boże życie „zoe". Wszelkie uzdrowienie, moc,
pomyślność i pełnia Boża są w tobie w Chrystusie. Im bardziej będziesz przekonany o Bożej
miłości, tym bardziej pozwolisz, by w twoje życie wpływało Jego życie („zoe") z tym, co ono
niesie, to jest ufną śmiałością, radością i dziękczynieniem.

























background image

39

Rozdział 14

Rozdział 14

Rozdział 14

Rozdział 14

Wiara płynąca

Wiara płynąca

Wiara płynąca

Wiara płynąca z dobrej nowiny

z dobrej nowiny

z dobrej nowiny

z dobrej nowiny

Ewangelia pokoju jest jedynym źródłem, z którego czerpiemy, by budować prawdziwą wiarę.
Przez całe lata braliśmy werset Rz 10,17 i mówiliśmy, że jeśli będziemy słuchać Słowa
Bożego, to będziemy mieli wiarę. Był czas, że i ja tak wierzyłem i nauczałem. Nie tak
jednakże naucza Pismo i historia też tego nie potwierdza.

Jeśli samo słuchanie Słowa Bożego, miałoby budować wiarę, to dlaczego nie wszyscy ludzie
czynią cuda, uzdrawiają chorych i ożywiają zmarłych? Dlaczego nie wszyscy, którzy słuchają
Słowa, ufają Bogu? Gdyby wiara (zaufanie) przychodziła po prostu przez słuchanie Słowa,
łatwo byłoby wzbudzić w ludziach wiarę w Boga, co zmieniłoby ich życie. A przecież tak
wielu ludzi czytających Biblię, zaczyna się bać. Często oddalają się od Boga. Większość ludzi
uczęszczających do kościoła tak naprawdę nie ufa Bogu w każdym przejawie swego życia.
Przy tym wszystkim ludzie ci słuchają Słowa Bożego!
W Rz 10,17 czytamy: „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe ".
Aby zrozumieć ten werset, podobnie zresztą jak każdy inny, musimy zobaczyć go w świetle
kontekstu. Kontekstem dla tego fragmentu jest dziesięć poprzednich rozdziałów Listu do
Rzymian, których tematem jest sprawiedliwość dzięki wierze.
W Rz 10,13 Paweł mówi już konkretnie: „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego,
zbawiony b
ędzie ".
Następnie opisuje proces prowadzący daną osobę do wezwania imienia Pańskiego. W
wersecie 14 czytamy, że nie wezwą imienia Pana ci, którzy nie wierzą.
Paweł rozwija tę myśl i pisze dalej, że nie uwierzą ci, którzy nie słyszeli. To, czy zawołasz do
Boga, zależy od tego, co o Nim słyszysz. Jeśli to napełnia cię wiarą, że Bóg cię kocha i
akceptuje, wtedy zawołasz do Niego z ufnością. Jeśli to, co słyszysz, wypełnia cię
wątpliwościami co do Bożej miłości — nie zwrócisz się do Niego z pełnym zaufaniem
(wiarą).
Następnie Paweł pyta: „A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje?”" Oczywiste jest,
ż

e nauczyciel, którego słuchasz, wpływa na sposób, w jaki rozumiesz Słowo Boże. Pewnego

razu do Jezusa przyszedł człowiek zadając Mu pytanie. Jezus odpowiedział w nieoczekiwany
sposób: „ Co napisano w zakonie? Jak czytasz?" Jezus zadał dwa pytania. Pierwsze: „Co
mówi Słowo?"; drugie: „Jak je interpretujesz?"
To, co mówi Słowo i sposób, w jaki je odczytujemy lub interpretujemy, mogą znajdować się
na dwóch przeciwległych biegunach. Zostaliśmy ukształtowani i „urobieni" w taki sposób, że
widzimy Boga tak, jak widzi Go nasz kaznodzieja. Dlatego tak ważne jest, by samodzielnie
czytać Biblię i osobiście poznawać Boga przez Jego Słowo i relację z Nim.
W Łk 8,18 Jezus ostrzega: „Baczcie więc, jak słuchacie ". To, jak słuchasz, jest równie ważne
jak to, czego słuchasz. Jeśli słyszysz obietnicę Bożą - jest ona absolutnie prawdziwa. Jeśli
jednak spełnienie tej obietnicy obwarowujesz nieprawdziwymi warunkami, to jest tak, jakbyś
wziął to, co może dać życie, i obrócił to w śmierć.
Muszę pozwolić Słowu Bożemu, by mówiło samo za siebie. Nie wolno mi przykładać
jakiejkolwiek interpretacji do Słowa Bożego, nawet jeśli wydaje się być bardzo sensowna, o
ile nie jest ona oparta na fundamencie Nowego Przymierza. Nie mogę zwracać się ku Staremu
Przymierzu, by zrozumieć Jak Bóg będzie działał w Nowym, nawet jeśli na pozór jest to

background image

40

sensowne i logiczne. Takie postępowanie równa się zanegowaniu ważności Nowego
Przymierza.
Muszę zdawać sobie sprawę, że osoba, która głosi mi Słowo wpływa na mój sposób
„słyszenia". Podzielam jej spostrzeżenia i preferencje. Tu przypomina się werset: ,, A jak
maj
ą zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? " Zbyt wielu jest takich, którzy nie zostali posłani
z wieścią o Nowym Przymierzu. Poszli raczej z własnej gorliwości. Nie zostali posłani z
„Ewangelią pokoju", ale pragnęli szerzyć swoje poglądy.
Czytamy te słowa w Rz 10,15 (BG): „Jakoż też bada kazać, jeśliby nie byli posłani? Jak
napisano: O jako
śliczne są nogi tych, którzy opowiadają pokój, tych, którzy opowiadają
dobre rzeczy".
Nie każdy kaznodzieja „ma śliczne nogi". Nie każdy nauczyciel chodzi ścieżką
pokoju. Paweł pisze, że posłanymi są ci, którzy głoszą ewangelię pokoju, którzy zwiastują
dobre nowiny.

Niestety, nie wszyscy nauczyciele, którzy stają za kazalnicą, wierzą dobrej wieści. Nie dają
wiary, że istnieje przymierze pokoju. Dlatego mają do przekazania wieści o strachu i
potępieniu. Wypełnia się w ten sposób werset 16: „ Lecz nie wszyscy dali posłuch dobrej
nowinie; mówi bowiem Izajasz: Panie! Któ
ż uwierzył zwiastowaniu naszemu? "
Wiara nie przychodzi ze słuchania słowa w ogóle. Wiara przychodzi wtedy, gdy słuchamy
dobrej nowiny, radosnej wieści o Ewangelii pokoju. Słuchanie Ewangelii pokoju buduje wiarę
(ufność). Słuchanie złej nowiny o uczynkach i zakonie niszczy ufność (wiarę). Przesłanie o
pokoju zachęca ludzi, by uciekali się do Boga; przesłanie o sądzie powoduje, że ludzie od
Boga uciekają.
Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy,
prze
świadczeniem o tym, czego nie widzimy" (Hebr 11,1). Prawdziwa wiara zawsze jest
owocem nadziei. Słowo „nadzieja" w języku greckim znaczy „ufne oczekiwanie,
spodziewanie się dobrych rzeczy". Spodziewanie się złego powoduje strach. Ufne
oczekiwanie dobrego zawsze rodzi wiarę.
Wszyscy chrześcijanie powinni w każdej sytuacji oczekiwać od Boga dobrego. Nasza
postawa nie będzie taka, jeśli uwierzymy nauczaniu, przedstawiającemu Boga jako źródło
naszych wszystkich zranień, prób, problemów i udręk. Owocem owej nauki jest oczekiwanie
od Boga złego. Biblia nazywa to strachem. Według Hebr 11,1 wiara nie może istnieć bez
nadziei (ufnego oczekiwania dobra).
Nawet wiara może obrócić się w zakon, jeśli mamy błędną koncepcję Boga. Widziałem wielu
chrześcijan próbujących wpłynąć na Boga i zdobyć Jego akceptację poprzez swoją wiarę. Nie
jest to wcale wiara; można ją postawić na równi z uczynkami. Wiara to zaufanie Bogu
dlatego, że jest dobry. Nie wiąże się to wcale z nakłanianiem Go, by zrobił coś dobrego.
Wiara wie, że Bóg jest dobry.
Niektórych z nas błędnie nauczano, że wiara to coś, co czynimy, by skłonić Boga do
odpowiedzi. Jeśli musimy cokolwiek robić, by Bóg nam odpowiedział, to żyjemy w
uczynkach. Wiara nie polega na tym, że musimy coś zrobić, aby Bóg zareagował. Wiara jest
naszą odpowiedzią na to, co Bóg już uczynił w Jezusie. Skoro musimy pobudzać Boga do
zrobienia czegoś, w takim razie nie wierzymy, że już to zrobił w Jezusie. Jeśli wiemy, że Bóg
w Jezusie zaopatrzył nas we wszystko, to ufnie oczekujemy w tym życiu dobrego.
W każdej sytuacji będzie nami rządzić albo nadzieja, albo strach. Ktoś, kto nie oczekuje ufnie
dobra, pogrążony jest w strachu lub zmartwieniu. Nasza podstawowa koncepcja Boga
bardziej wpływa na naszą wiarę, niż cokolwiek innego. Możemy wyuczyć się wszystkich
technik czy metod posługiwania się wiarą, ale bez ufnego oczekiwania dobra wiara nie
przyjdzie.
Błędna koncepcja Boga pochodzi, ogólnie mówiąc, z niemożności rozgraniczenia Starego i
Nowego Przymierza. Większość chrześcijan wymieszała je razem i próbuje nawiązywać
kontakt z Bogiem na podstawie zniekształconego przymierza. W Psalmie 78,37 Bóg

background image

41

wyjaśnia, że problem Izraela dotyczył serca. „ Bo serce ich nie było szczere wobec niego i nie
byli wierni jego przymierzu".
Podobnie i my nie jesteśmy wierni Nowemu Przymierzu.
Ponieważ nie jesteśmy wierni Nowemu Przymierzu, łatwo je wypaczamy przez domieszkę
Starego. Wciąż w Starym Przymierzu szukamy odpowiedzi na to, jak Bóg będzie odnosił się
do człowieka. Skoro nasza wiara nie jest oparta na Nowym Przymierzu, przychodzimy do
Boga ze z góry określonymi poglądami. Poglądy te determinują sposób w jaki słuchamy,
czytamy, rozumiemy i interpretujemy Słowo Boże.
Słyszałem kiedyś historię o chłopcu z Bliskiego Wschodu, który siedząc na brzegu morza
wpatrywał się w łodzie i statki. Obserwując je, zdał sobie sprawę z tego, że wiatr wiał w
jednym tylko kierunku, natomiast łodzie płynęły w różnych kierunkach. Zapytał starego,
mądrego człowieka: „Jak to jest, że wiatr wieje tylko w jednym kierunku, a łodzie płyną w
różnych kierunkach?" Mądry, stary człowiek odrzekł: ,,To nie kierunek wiatru określa
kierunek łodzi, ale ustawienie żagla".
Podobnie jest z kierunkiem naszego życia - określa go nie tyle kierunek Słowa, które
czytamy, co kierunek wiary, którą napełniliśmy nasze serce. Ustawiliśmy żagiel w zgodzie z
naszymi tradycjami. Z ich powodu Słowo Boże staje się nieskuteczne w naszym życiu,
podobnie jak było nieskuteczne wobec przywiązanych do tradycji faryzeuszy w czasach
Jezusa (Mk 6,13).
Nigdzie poza Ewangelią pokój u nie znajdziemy nadziei, która rodzi wiarę. Jezus czytał tę
samą Biblię, co faryzeusze, a jednak znalazł w niej, że Bóg uzdrawia i czyni cuda. Zobaczył
w Bogu miłosiernego Ojca, który chętnie wybacza i odbudowuje życie człowieka. Faryzeusze
natomiast znaleźli w Biblii gniewnego Boga, który obarcza człowieka wielkim ciężarem
religii. Na czym polegała różnica między nimi? Na „ustawieniu żagla".
Znajdujesz to, czego szukasz. Jeśli wierzysz, że Bóg jest małostkowy, srogi, że trudno Go
zadowolić, znajdziesz wersety, które potwierdzą twój e przekonania. Lecz jeśli, tak jak Jezus,
będziesz widział w Bogu kochającego Ojca, to znajdziesz obietnice, które dają nadzieję.
Salomon poucza w swoich Przypowieściach: „ Pan jest twierdzą dla tego, kto postępuje
nienagannie, lecz zgub
ą dla tych, którzy czynią nieprawość" (Prz 10,29). W zależności od
stanu twego serca Słowo, które uwalnia jednego człowieka, na ciebie może nałożyć więzy.
Słowo, które jednemu człowiekowi pokazuje miłość Bożą, tobie może pokazać coś zupełnie
innego. Musimy zatem uważać, kto i co kształtuje nasze widzenie Boga.
Nasze widzenie Boga podlega ciągłemu rozwojowi. Musimy strzec naszych serc przed
wszystkim, co mogłoby spowodować w nas utratę zaufania do Boga. Czytamy w Liście do
Rzymian: „Bo usprawiedliwienie Boże w niej (tzn. w Ewangelii) bywa objawione, z wiary w
wiar
ę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie" (Rz 1,17). Wszystko, co słyszę i w
co wierzę powinno wzmacniać moje przekonanie o sprawiedliwości z wiary i wzmagać moje
zaufanie do Boga.












background image

42

Rozdział 15

Rozdział 15

Rozdział 15

Rozdział 15

Prawo siania i zbierania

Prawo siania i zbierania

Prawo siania i zbierania

Prawo siania i zbierania

Wielu ludzi obawia się, że Ewangelia pokoju będzie lansować liberalny styl życia. Wydaje
się, że umysły nastawione do wszystkiego negatywnie, widzą w systemie kar jedyny sposób
na ukrócenie grzechu. Mając jak najlepsze intencje, ukrywano prawdę w obawie, że ludzie
wykorzystają dobrą wolę Boga. Paweł jednak pisał, że nie wstydzi się Ewangelii (Dobrej
Nowiny). Wiedział, że jest ona mocą Bożą ku zbawieniu (Rz 1,16). Był świadom, że tylko
Dobra Nowina o sprawiedliwości przez wiarę może zapewnić zbawienie, które Bóg
przygotował i którego dla nas chce. Paweł doznawał prześladowań z powodu swego naucza-
nia. W Liście do Rzymian podkreśla, że został oskarżony o zachęcanie do grzechu. W Liście
do Koryntian musiał bronić swojego przesłania i swego apostolstwa. W Liście do Galacjan
wspomina, że chodzili za nim judaiści, krytykując jego nauki. Próbowali oni wyprowadzać
ludzi ze stanu łaski i pokoju oferując w zamian mieszaninę Starego i Nowego Przymierza.
Pomimo wszystko Paweł z ufnością i pewnością głosił: „Nie wstydzę się Dobrej Nowiny o
sprawiedliwo
ści z wiary".

Musimy zdawać sobie sprawę, że niektórzy zawsze będą sądzili, iż mogą wykorzystywać
dobroć Bożą. Są to ludzie, którzy niezależnie od tego, co im się głosi, pozostają tacy sami.
Zdeprawowane serce wszystko przekręci na własną korzyść i ku swemu zadowoleniu.
Zdeprawowanie innych nie może jednak upoważniać nas do głoszenia kłamstwa. Zamiast
zmieniać swoje poselstwo Paweł ostrzegł w Gal 5,13: „ Tylko pod pozorem tej wolności nie
pobła
żajcie ciału ". Podobne ostrzeżenia przekazał Koryntianom. Piotr ostrzegał przed tym
samym. Musimy ostrzegać, ale nie wolno nam zmieniać prawdy.
Gal 6,7 zawiera również następującą przestrogę: „Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie
na
śmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie", AIDS nie jest wyrokiem wydanym
przez rozgniewanego Boga, i nie są nim wszelkie inne choroby, ubóstwo i inne plagi nękające
ludzkość. Niektóre z naszych cierpień w oczywisty sposób są dziełem diabła, ale większość
tego, co nas rani, jest wynikiem działania prawa siania i zbierania.
Musimy ostrzegać ludzi przed zniszczeniem, jakie niesie grzech. Muszą oni zdać sobie
sprawę z tego, ile bólu w życie człowieka wnosi grzech. Nigdy jednak nie powinniśmy im
poddawać myśli, że ten ból jest karą, którą wymierzył im Bóg z powodu grzechu. śycie jest
serią decyzji. Musimy żyć z konsekwencjami dokonywanych przez siebie wyborów. Jeśli
działamy niezależnie od prawdy, zbierzemy żniwo zniszczenia. Gdy będziemy podejmować
decyzje w oparciu o prawdę - zbierzemy dobre żniwo.
Prawo siania i zbierania nie ma nic wspólnego z Bożym błogosławieństwem czy karą. Jest po
prostu naturalnym prawem ustanowionym przez Niego. Nie możesz zasiać jakichkolwiek
ziaren i oczekiwać, że wyrośnie właśnie to, co ci jest potrzebne. Musisz wysiać określone
nasiona, a wtedy urodzi się to, co chcesz.
Jeśli ludzie zrozumieją, że grzech jest źródłem ich cierpienia, wtedy znienawidzą go. Obecnie
ludzie za źródło swego cierpienia uważają Boga i Jego nienawidzą. Bóg nikogo nie zranił w
czasie trwania Nowego Przymierza. On uwolnił nas od przekleństwa zakonu i dał nam
mądrość zawartą w Swoim Słowie, byśmy wiedzieli, jak unikać decyzji powodujących
cierpienie.
Bóg pokazał nam, jak żyć w zwycięstwie. Utorował nam drogę przez Pana Jezusa. Jeśli
decydujemy się pozwolić zniszczeniu, by zapanowało nad naszym życiem, to nie mówmy, że

background image

43

karze nas Bóg, sytuacja bowiem będzie wynikiem naszych działań. Nie miejcie żadnych
złudzeń - prawo siania i zbierania jest pewne. Jednakże chwała Bogu za wyższe prawo. Jest
nim prawo Ducha życia („zoe") w Chrystusie Jezusie (Rz 8,2).
Kiedy nas już zmęczy niszczenie własnego życia, możemy zwrócić się do kochającego,
miłosiernego Ojca, otrzymać przebaczenie i uwolnienie od prawa siania i zbierania. Można by
zapytać, czy to oznacza, że ktoś może zgrzeszyć, poprosić o przebaczenie i nigdy nie ponieść
kary za swój grzech? Tak, jeśli się naprawdę upamiętał, wyznał grzech i wrócił do Pana.
Istnieje jednak skutek wywołany przez grzech, który jest bardziej niszczący, niż cierpienia
dotykające naszego ciała.
Biblia ostrzega nas, żebyśmy czujniej, niż wszystkiego innego strzegli swego serca, bo z
niego tryska źródło życia (Prz 4,23). Wszystko, czym jest lub będzie twoje życie, ma
początek w twoim sercu. Nie możesz wznieść się ponad jego stan. Będziesz żył tym, czym
ono jest przepełnione. Dlatego największe spustoszenia grzech czyni właśnie w sercu.
Autor Listu do Hebrajczyków poucza: „Ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki
trwa to, co si
ę nazywa »dzisiaj«, aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo
grzechu"
(Hbr 3,13). Grzech zatwardza serce. Pod jego wpływem staje się ono niewrażliwe na
Boga. Paweł ostrzega chrześcijan w Liście do Efezjan, by nie żyli tak, jak poganie: „ To więc
mówi
ę i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie posterowali, jak poganie postępują w
pró
żności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego („zoe") przez
nie
świadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony,
oddali si
ę rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością " (Ef 4,17-19).
Paweł ostrzega, że życie w grzechu zaćmi nasze zrozumienie Boga i oddzieli nas od życia i
obfitości - od „zoe". Dzieje się tak na skutek nieznajomości Bożych rzeczy wynikającej ze
ś

lepoty czy zatwardziałości serca. Nawet po przebaczeniu grzechu pozostaje problem serca.

Daje się on rozwiązać, jednakże trudno go wykryć.
Zatwardziałość serca jest czymś w rodzaju odcisku, zgrubienia na naszym sercu. Ktoś, kto
bez rękawic pracuje motyką lub łopatą zazwyczaj ma pęcherze na dłoniach. Pęcherze te są
bardzo bolesne i utrudniają powrót do tej samej czynności. Podobnie grzech. Jeżeli popełnia
się go po raz pierwszy, zadaje wiele bólu sercu chrześcijanina. Mając sprawiedliwą naturę nie
może już dłużej grzeszyć, nie odczuwając przy tym bólu. Jeśli jednak człowiek wykonujący
ciężką pracę wraca do niej ponownie, wrażliwe pęcherze stają się odciskami, na skutek
których nie odczuwa już bólu. Tak samo człowiek, który trwa w grzechu, zatwardzi swoje
serce do tego stopnia, że nie będzie mógł wyczuć działania Ducha Świętego, Jego
przekonywania i prowadzenia.
Paweł pisze o takim człowieku, że doprowadził siebie „do nieczułości", Lensky tłumaczy to
jako „niemożność odczuwania bólu skazania". Człowiek taki tkwi w grzechu, nie zdając sobie
sprawy z dziejącego się zniszczenia. Często dochodzi nawet do takiego stanu, że wydaje mu
się, jakoby Bóg akceptował jego grzech. Przecież on sam nie odczuwa żadnego dyskomfortu.
Jednakże nieodczuwanie bólu w sercu nie oznacza Bożej aprobaty. Jest niszczącym i
zwodniczym efektem grzechu.
W Hbr 3,12 czytamy ostrzeżenie: „ Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego
niewierz
ącego serca, które by odpadło od Boga żywego ". Zwodniczość grzechu nie jest
bynajmniej oczywista. Polega na wpływaniu na wnętrze, na serce. Bądźcie pewni,
zatwardziałe serce prędzej czy później zdecyduje się odwrócić od Boga - i nie odczuwać
żadnego bólu.
List do Hebrajczyków zawiera sześć kategorycznych ostrzeżeń przed grzechem. Ostrzeżenia
te są silniejsze, niż większość nauczycieli i chrześcijan skłonna jest przyznać. Ogólnie
mówiąc jednak ostrzega się nas przed apostazją (odstępstwem od wiary). Tego słowa nie ma
w naszych Bibliach, ale występuje ono w języku greckim. „Odszczepieniec" to ktoś, kto

background image

44

odchodzi, aby nigdy nie powrócić. „Odszczepieniec" to nie ktoś, kto traci swoje zbawienie;
on je odrzuca.
W Chrystusie mamy poczucie bezpieczeństwa, ale mamy również wolność wyboru. Nikt nie
wstanie i nie powie: „Odrzucam dziś mój związek z Bogiem, Myślę, że odwrócę się od Boga,
więc mogę spędzić wieczność w piekle." Nie, to nie dzieje się w ten sposób. Jednak przez
długi, podstępny proces grzech może nas doprowadzić do takiego punktu. Powodem, dla
którego tak trudno zawrócić jest nieodczuwanie bólu!
Jeśli odpadłeś, nie zakładaj, że już osiągnąłeś ten punkt. Dopóki żyjesz, możesz zawrócić.
Poczuj jednak siłę tego ostrzeżenia. Jeśli pozostaniesz w grzechu, w końcu kiedyś odrzucisz
Boga.
Bóg nie przestaje cię kochać, gdy grzeszysz. Jezus nigdy nie zwraca się przeciwko tobie. On
zawsze będzie z tobą (l J 2, l). Ale ty zwrócisz się przeciwko Niemu. Musimy więc obok
nauczania o pokoju przedstawić ostrzeżenia. Nie można wykorzystywać Boga. Bóg ciebie nie
dopadnie, ale twój grzech - tak.
Musimy też rozumieć wpływ grzechu na nasze doczesne życie. Choć Bóg jest miłosierny, to
ludzie jednak nie zawsze okazują miłosierdzie. Długo jeszcze po uzyskaniu Bożego
przebaczenia musimy żyć, wiedząc, jak nasze grzechy n y „a innych ludzi. Może to być brak
zaufania. Może y" gniew. Mogą być tacy ludzie, którzy nigdy nie wybaczą wyrządzonej im
krzywdy. Jest to tylko jeden z bolesnych aspektów prawa siania i zbierania.






























background image

45

Rozdział 16

Rozdział 16

Rozdział 16

Rozdział 16

Związek miłości

Związek miłości

Związek miłości

Związek miłości

Na początku, gdy zacząłem chodzić do kościoła, słyszałem, że powinno się uczynić Jezusa
swoim osobistym Zbawicielem i że powinno się mieć osobisty kontakt z Nim. Gdy bardziej
zaznajomiłem się z ludźmi używającymi tego zwrotu odkryłem, że nie mieli oni bliskiej więzi
z Jezusem lecz z własnymi ideami, doktrynami i z tym wszystkim, w co wierzyli.

Byli to ludzie dobrzy i bez wątpienia byli zbawieni. Jednakże to, czego mnie uczono i co
widziałem było wszystkim innym, ale nie kontaktem. Relacje wymagają czasu i wysiłku tj.
tego, czego większość ludzi nie chce lub czasem nie może dać. Słyszałem ludzi mówiących
wręcz: „Daj mi po prostu jakieś zasady, a ja się do nich dostosuję". Zasady wymagają
niewiele. Jezus przyszedł, by umożliwić nam wejście w bliską więź z Ojcem. Relacja ta
winna być budowana w oparciu o miłość i zaufanie.
W Ewangelii Jana opisano, jak Jezus spędzał swoje ostatnie godziny, wyjaśniając uczniom, że
umrze, ale zostanie wzbudzony z martwych. Obiecał, że po swym zmartwychwstaniu pośle
Ducha Świętego - Pocieszyciela, Doradcę, Ducha Łaski i Prawdy. Tłumaczył, że Duch Święty
będzie dla nas wszystkim, czym On był, gdy przebywał na ziemi, z tą jedną różnicą, że
Pocieszyciel zamieszka w naszym wnętrzu. Działając w naszych sercach będzie nas pociągał
do relacji z Bogiem.
W J 14, 5 czytamy słowa Jezusa: „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać
b
ędziecie". Pod wpływem strachu można być posłusznym komuś, kogo się nienawidzi lub
kim się pogardza. Niewolnik żyjący w strachu przed karą nie ma innego wyboru, jak tylko
być posłusznym. Jezus powiedział: „jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać
b
ędziecie". Nasze posłannictwo powinno wypływać z miłości, nie ze strachu.
Gdy jako mały chłopiec mieszkałem w Tennessee, miałem mnóstwo problemów. Byłem
przepełniony gniewem i goryczą. Przeklinałem, kradłem, wdawałem się w bójki - robiłem
wszystko to, co mógł robić mały, zły chłopak. Kochałem matkę, ale sytuacja w moim domu
była tak trudna, że nie cierpiałem w nim przebywać. W szkole zbierałem złe stopnie i nie
byłem zainteresowany swoją poprawą.
Dobre relacje utrzymywałem jedynie z wujkiem. Wtedy, gdy wrócił z wojska do domu,
zainteresował się mną. Był moim bohaterem. Był wszystkim, kim chciałem być. Chociaż miał
bardzo wysokie wymagania i ode mnie oczekiwał, że im sprostam, nie negował jednak mnie
samego, jeśli go zawiodłem. Zawsze obdarzał mnie zaufaniem. Zawsze mówił mi, że potrafię
zrobić to, czego ode mnie oczekiwał. Ponieważ wierzył we mnie, mógł skłonić mnie poprzez
miłość do zrobienia rzeczy, do których nie zmusiłoby mnie sto łań. Byłem mu posłuszny nie
ze strachu, że może mi coś zrobić. Słuchałem go, ponieważ go kochałem, szanowałem i
ceniłem naszą więź.
Nie mogłem nawet znieść myśli, że mógłbym go zawieść swoim zachowaniem. Podobnie,
gdy poznawszy miłość Bożą i Jego wielką dobroć, zaczynamy doceniać wartość naszej więzi
z Bogiem. Nie chcę robić niczego, co by się nie spodobało lub zawiodło Tego, który tyle dla
mnie zrobił. Ponieważ Go kocham, chcę chodzić w Jego Słowie. Gdy upadam, wiem, że nie
jestem odrzucony. To cudowna rzecz, mieć więź z kimś, kto ma wysokie wymagania, ale nie
odrzuca ciebie, gdy im nie sprostasz. Fakt, że ktoś w ciebie wierzy, pomoże ci powstać po
upadku.

background image

46

Bóg nie ma jednego wzorca miłości dla siebie, a innego dla nas. Miłość opisana w l Kor 13
jest Bożym rodzajem miłości. Bóg wymaga, abyśmy w niej chodzili, ponieważ mamy być
tacy, jak On. Boża miłość nie odrzuca i nie potępia, ale i nam na to nie pozwala. Chociaż Bóg
jest święty i doskonały, nie odrzuca nas z powodu naszej niedoskonałości. Zamiast tego
możemy w atmosferze pokoju i akceptacji wciąż czerpać z Niego siły, aż w końcu pokonamy
naszą słabość.
Jezus powiedział: „ Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie
miłuje, tego te
ż będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie...
Je
śli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego
przyjdziemy, i u niego zamieszkamy"
(J 14,21.23). Jezus chce ci się objawić. Pragnie
osobistego kontaktu z tobą, w którym On i Ojciec przyjdą i będą z tobą przebywać, będą cię
uczyć i kochać. Jest to relacja, w której bierze udział serce. Kościół został nazwany
Oblubienicą Chrystusa. Paweł kierowany Duchem Bożym, nauczał o mężach i żonach, przez
co możemy zrozumieć relację Jezusa i Kościoła. Gorąco i czule kocham moją żonę. Nie
obawiam się, że mnie zrani lub będzie chciała zadać mi ból. Ona chce, żebym odnosił sukcesy
i był szczęśliwy. Jeśli źle traktuję osobę, która tak bardzo pragnie dla mnie dobra, zachowuję
się jak głupiec.
Moja dobroć w stosunku do żony nie wypływa z tego, że się jej boję, Gdy przeżywamy
nieporozumienia, moja żona czasami przestaje ze mną rozmawiać. Taka „kuracja ciszą"
naprawdę mnie nie rani, bo nie rozmowy z żoną czynią moje życie wspaniałym. To nie ból,
który ona może mi zadać, sprawia, że chcę się do niej właściwie odnosić. Motywuje mnie
możliwość utraty radości, pokoju i poczucia spełnienia.
Jest tyle dobrego w więzi jaka nas łączy, że zbyt wiele mogę stracić, abym mógł niewłaściwie
odnosić się do żony. Podobnie jest z miłością Jezusa do mnie. On mnie pociesza. Gdy jestem
chory uzdrawia mnie. Nigdy nie muszę się bać. Nigdy nie muszę odczuwać braku, ponieważ
On zawsze jest przy mnie. Dlaczego miałbym przerwać więź, która tyle dla mnie znaczy?
Korzyści płynące z grzechu nie dorównują korzyściom i radości, jakie daje ta relacja.
W miarę poznawania i doświadczania przez ciebie dobroci Pana, będzie się między wami
pogłębiała, cenniejsza niż inne w życiu, relacja miłości. Spełnienie, jakiego doznajesz w tej
więzi z Panem, będzie cię powstrzymywać przed grzechem. Miłość może dokonać o wiele
więcej, niż Prawo. Dzieje się tak tylko wtedy, gdy znamy miłość Boga i doświadczamy jej w
intymnej, osobistej z Nim relacji.

















background image

47

Rozdział 17

Rozdział 17

Rozdział 17

Rozdział 17

Badanie serca

Badanie serca

Badanie serca

Badanie serca

Ponieważ serce jest najistotniejszym elementem naszej istoty, powinniśmy o nim wiedzieć
więcej, niż o czymkolwiek innym. Jesteśmy jednak ludem, który nie posiada zbyt wielkiej
wiedzy na ten temat. Dlatego redukujemy nasz kontakt z Bogiem do zasad i przepisów.

Prawo nie pozwala człowiekowi zrozumieć swojego serca. Ktoś może wykonywać dobre
uczynki z błędnych powodów. Dwoje ludzi może wykonywać tę samą rzecz. Jeden z nich
może być szczery i uczciwy, drugim zaś będzie kierować chęć manipulacji lub oszustwa.
Patrząc powierzchownie stwierdzimy jednak, że wyglądają na parę takich samych ludzi.
Biblia w żadnym miejscu nie daje nam prawa do osądzania serca drugiego człowieka. Wiele
razy słyszałem ludzi mówiących: „Och, on ma takie dobre serce". Często mani w takiej
sytuacji chęć zapytać: „Skąd wiecie? Kto dał wam prawo do wydania takiego sądu?" Sąd
należy do Pana. Nie możemy trafnie osądzić nawet własnego serca, a co dopiero czyjeś.
Biblia mówi, że Słowo Boże bada, osądza, przeszukuje nasze serca. Jest ono lustrem, w które
patrzę, by zrozumieć własne serce. Jeśli zaglądam do Słowa i wprowadzam je w życie
motywowany miłością, moje czyny wychodzą na jaw jako światłość lub ciemność. Postępując
z taką miłością, jaką opisuje Słowo Boże, uspokajam moje serce w Bożej obecności i
oddalam wszelkie potępienie.
W ostatnich latach miałem możliwość uratować wielu ludzi pochodzących ze środowiska
legalistycznego. Po odejściu z kościoła lub od pastora, który ich trzymał w ryzach poprzez
osądzanie i potępianie, ludzie ci są całkowicie rozbici. Dochodzą do takiego momentu, że nie
chcą przychodzić do kościoła, modlić się, dawać dziesięciny. Wielu przyglądających się z
boku powiedziałoby: „Widzicie, to liberalne nauczanie zachęca do grzechu". W
rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Miłosierdzie, prawda i światło Boże nie zachęcają do
grzechu. One go ujawniają. Jakim szokiem dla tych ludzi jest uświadomienie sobie, że gdy nie
czują na sobie surowego, kontrolującego wzroku – przestają służyć Bogu! Gdy znika strach
zauważamy, że nie kochają Boga. Wielu ludzi przeżywa ciągłe wewnętrzne zmagania nie
rozumiejąc, dlaczego nie odnosi realnego, wewnętrznego zwycięstwa w życiu z Bogiem.
Rzecz w tym, że ludzi tych nie łączy pełna miłości więź z Jezusem, w której On i Ojciec
przychodzą i im się objawiają. Ludzie ci żyj ą pod zakonem i niewiele wiedzą o Bożej
dobroci. Wielu z nich nigdy nie przeżyło prawdziwego upamiętania, po którym następuje
przemiana umysłu i serca. Ich upamiętanie polega jedynie na unikaniu grzechu ze strachu
przed konsekwencjami. Ludzie ci wprawdzie spełniają dobre uczynki, lecz ich serca są
dalekie od Boga. Służą Mu, ale to nie wypływa z serca. Służą ustami, jednak są to deklaracje
bez pokrycia. Nie poddaję w wątpliwość ich zbawienia, ale kwestionuję radość z tego
zbawienia.
W Prz 14,14 czytamy: ,, Serce przewrotne zadowala się swoimi zabiegami". Stan serca
człowieka sprawia, że jego życie wypełnia się złem lub dobrem. Na zewnątrz wszystkie mogą
wyglądać dobrze, ale co kryje się w środku? Każda ze znanych mi osób, która pojęła to
przesianie, przeżyła w swoim wnętrzu wielki przewrót.
Pewnego razu rozmawiałem z człowiekiem, wywodzącym się ze środowiska zorientowanego
na uczynki i dokonania. Miał wielkie osiągnięcia. Był jednym z dobrze zapowiadających się
młodych ludzi w dużym kościele.

background image

48

Człowiek ów powiedział mi: „To twoje nauczanie po prostu nie działa. Od kiedy zacząłem go
słuchać, nie jestem oddany Bogu tak jak kiedyś. Nie modlę się tyle. Nie czytam tak często
Biblii. Nie świadczę tyle, ile przedtem". Moja odpowiedź była prosta: „Mnie się wydaje, że to
właśnie działa". „Jak to możliwe?" - zapytał. „Jak wiele z tego, co przez te wszystkie lata
robiłeś, robiłeś z miłości do Boga i do ludzi? Albo raczej - ile z tego, co dokonałeś, zrobiłeś
po to, by awansować w hierarchii kościelnej? Albo może starałeś się zyskać uznanie w oczach
liderów?" - odparłem.
Przez długą chwilę siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się w siebie. W końcu zakrył twarz
rękoma i zaczął płakać. „Większość była po to, żeby awansować" - odpowiedział. „Chciałem
ż

eby władze kościelne mnie aprobowały".

Wierzę, że można prowadzić owocne życie. Widuję ludzi takich, jak ten młody człowiek,
przechodzących trudną przemianę. Widzę ich wysiłek, by znów nawiązać kontakt z Bogiem.
Po tylu latach „uczynkowości" i hipokryzji bardzo trudno jest na nowo odczuć rzeczywistość
Boga i nawiązać z Nim bliską więź. Gdy to jednak nastąpi widzę, że to wydaje owoce. Widzę,
jak wstępuje w nich radość i pokój, przewyższające wszystko, co dotychczas znali.
Miłość wymaga odpowiednich postaw i motywacji. Nie funkcjonuje ona na zasadzie Prawa i
przymusu. Ewangelia pokoju wymaga odpowiedniego serca. Bądźcie pewni, że przesłanie to
spowoduje spustoszenie w człowieku, którego serce nie jest w porządku wobec Boga. Jeśli
pod wpływem tego przesłania człowiek zaczyna żyć w sposób swobodny i nie Boży, to ma on
problem z sercem. Jeśli myśli, że może wykorzystać miłosierdzie i przebaczenie Boże - ma
problem z sercem. I ten problem nie tkwi w przesłaniu. Pamiętajcie: „ Pan jest twierdzą dla
tego, kto post
ępuje nienagannie, lecz zgubą dla tych, którzy czynią nieprawość " (Prz 10,29).
Serce jest siedliskiem naszych emocji i naszej woli. Emocje mogą pochodzić z różnych
ź

ródeł. Mogą mieć swój początek w duchu lub w ciele. Emocje mogą być bardzo zwodnicze.

Wielu ludzi żyje dla Boga, a jest mimo to pozbawionych pewności siebie z powodu
potępienia. Inni żyją dla siebie i sami siebie oszukują, wierząc, że są w porządku wobec Boga.
Emocje zatem nie są odpowiednim miernikiem stanu naszych serc. Z l J3,18-21 dowiadujemy
się, jak uspokoić lub uczynić pewnymi nasze serca przed Bogiem. W wersecie 18 czytamy, że
jedynym sposobem upewnienia się, że żyjemy w prawdzie, jest miłowanie nie tylko językiem,
ale i czynem. Postępowanie w duchu miłości może rozwiązać problem, gdy serce nas potępia.
Uczynki nie dają mi pozycji u Boga ani Jego przychylności. Jednakże owoce, jakie rodzi
moja relacja z Bogiem, pomagają mi uspokoić serce. Są jakby lustrem, w którym widzę
mojego wewnętrznego człowieka.
Gdy serce mnie nie potępia, czuję pewność i otrzymuję wszystko, o cokolwiek poproszę.
Istotnym składnikiem wiary jest pewność. Muszę przede wszystkim mieć wobec Boga
postawę ufnego oczekiwania. Muszę mieć pewność co do własnej pozycji u Boga.
W l J 3,22 czytamy; „I otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań
jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego ".
Ktoś mógłby tu szybko
wtrącić: „A widzicie? Musicie przestrzegać przykazań, aby wasze modlitwy były
wysłuchane". Pamiętajmy jednak, że kontekstem dla przytoczonego wersetu jest
postępowanie w miłości, Przestrzeganie przykazań nie służy zapewnieniu sobie odpowiedzi
na modlitwy. Przestrzeganie przykazań uspokaja nasze serce.
W wierszu 23 czytamy dalej: „A to jest przykazanie Jego, abyśmy wierzyli w imię Syna jego,
Jezusa Chrystusa, i miłowali si
ę wzajemnie, jak nam przykazał". Wiara w Jezusa i
postępowanie w miłości jest wypełnieniem przykazań Pańskich. Zatem sposób, w jaki żyję, a
konkretnie czy wierzę w Pana Jezusa i czy postępuję z miłością, odsłania kondycję mojego
serca. Mój sposób odnoszenia się do Pana i do ludzi nie wynika z chęci uniknięcia sądu. Jest
to coś, co przyjmuję dlatego, że w moim sercu jest miłość Boża.
Gdy znika groźba sądu, mamy możność zobaczyć, co naprawdę jest w sercu człowieka. Jeśli
słyszysz to przesłanie o miłości i pokoju i czujesz, że daje ci ono swobodę do grzeszenia,

background image

49

ujawnia się stan twego serca. Teraz wiesz, dlaczego tak szarpałeś się ze sobą w przeszłości.
Teraz wiesz, z czym tak naprawdę miałeś do czynienia. Prawda wyprowadzi na jaw stan
serca. Oddzieli prawdziwe motywy i intencje. „Bo Słowo Boże jest... zdolne osądzić zamiary i
my
śli serca" (Hbr 4,12).













































background image

50

Rozdział 18

Rozdział 18

Rozdział 18

Rozdział 18

Wydobywanie serca

Wydobywanie serca

Wydobywanie serca

Wydobywanie serca

Nasze negatywnie nastawione myślenie sprawiło, że według nas Pan może zmienić
człowieka, jedynie obchodząc się z nim w szorstki sposób i zadając mu ból. Chwała Bogu -
nie tak się rzeczy mają. Tylko głupiec musi uczyć się w tak trudny sposób. Bóg nie odnosi się
do nas jak do głupców, lecz jak do synów. W czasach Starego Przymierza musiał radzić sobie
z człowiekiem „od zewnątrz". Używał niepomyślnych okoliczności, by przymusić ludzi do
pójścia we właściwym kierunku. Sprowadzał ból i utrapienie, aby człowiek zdał sobie sprawę,
ż

e idzie zła drogą. To wszystko nie jest jednak niezbędne dla ludzi czystego serca.

Nawet w czasie trwania Starego Przymierza Bóg próbował wszelkich możliwych sposobów,
by pomóc człowiekowi uniknąć ostatecznej destrukcji. Ponieważ człowiek nie był
odnowiony, Bóg nie mógł mówić do jego serca. Zawsze kierował człowiekiem z zewnątrz.
Byli rodzice, starsi, nauczyciele, prorocy i inni, którzy mogli go pouczyć o jego drodze. Było
nauczanie zawarte w Słowie Bożym. Było wiele dróg, na których człowiek mógł usłyszeć
pouczenie, uczyć się i zmieniać. Mądry człowiek mógł usłyszeć napomnienia i wyciągnąć z
niego wnioski. Mądrego człowieka można było nauczyć. Mądry człowiek nie musiał
doświadczyć aż bólu, by zważał na swoje drogi. Dlatego właśnie Salomon pisze w Prz 10,8:
„Człowiek mądrego serca przyjmuje przykazania, lecz gadatliwy głupiec upadnie ".
Inaczej jest z głupim człowiekiem. Czytamy o nim w Prz 19,29: „ Na naśmiewców
przygotowane s
ą baty, a chłosty na grzbiet głupców ". Głupiec to ktoś, kto nie korzysta z
pouczeń. Kogoś takiego uczą jedynie ponoszone konsekwencje. Ból jest jedynym ratunkiem
dla człowieka, który nie chce czytać Słowa i nie chce uwierzyć. Jedynie konsekwencje mogą
powstrzymać człowieka, który nie chce się dać prowadzić Duchowi Świętemu.
To, co Bóg robił z zewnątrz przez zakon, teraz czyni we wnętrzu, w sercu. Wiem z
doświadczenia, że nie ma nic bardziej bolesnego, niż zdrowe sumienie ukłute przez grzech.
Znam całą grozę sytuacji, gdy idzie się w kierunku, który nie podoba się Panu. Ból, który
wtedy odczuwam, nie jest wynikiem kary. To ból, który odczuwa odnowiona natura, gdy
została pogwałcona przez grzech.
Jeśli Jezus wszedł do naszego życia, uczynił nas nowymi stworzeniami. Nie mamy już
grzesznej natury. Nie jesteśmy już w stanie żyć sobie wygodnie w grzechu. Teraz jesteśmy
sprawiedliwi. Duch Święty wciąż nas przekonuje, że jesteśmy sprawiedliwi. W związku z tym
grzech do nas nie pasuje.
Oprócz bólu sumienia grzech wnosi w nasze życie również inne rodzaje cierpienia. Powoduje
ból i trudności w naszych związkach. Jego skutki niszczą ważne, znaczące relacje i oddzielają
nas od tych, których kochamy.
Błędem jest przyjęcie, że wszystek ból, którego doświadczamy z powodu naszego głupiego
lub grzesznego postępowania, jest wynikiem gniewu Boga. Bóg powiedział, że grzech nas
zabije. Jeśli w to nie wierzymy i nie unikamy grzechu, będziemy jak niewyuczalny głupiec,
który wciąż przekonuje się na sobie, że grzech niesie ze sobą cierpienie. Zamiarem Boga nie
jest sprowadzenie na nas cierpienia, gdy zgrzeszymy. On chce nas odciągać od grzechu i
dawać siły do zmiany.
Lecz w jaki sposób Pan nas zmienia i karci? Słowo „karcić" oznacza „szkolić, kształcić"
dziecko. Aż do czasów Augustyna „karcić" było pozytywnym słowem. Obrazowało ono pracę
ojca nad rozwojem dziecka i właściwym nakierowywaniem go. Augustyn nadał mu nowe

background image

51

znaczenie, zakładając, że w chrześcijaństwie powinno ono sugerować więcej surowości. My
więc wciąż mamy negatywną wizję tego, jak Bóg obchodzi się ze swoimi dziećmi.
W Liście do Hebrajczyków napisano: „Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie
upadaj na duchu, gdy On ci
ę doświadcza; Bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze
ka
żdego syna, którego przyjmuje" (Hbr 12,5-6). Fragment ten jest cytatem z Przypowieści
Salomona: „ Kogo bowiem Pan miłuje, tego smaga, jak ojciec swego ukochanego syna " (Prz
3,12). W Biblii Tysiąclecia fragment ten ma postać: ,, Bowiem karci Pan, kogo miłuje, jak
ojciec syna, którego lubi".

Nie ma tu mowy o tym, że Pan karci tak, jak ojciec karci swoje znienawidzone dziecko. On
karci jak ojciec, który miłuje swoje dziecko. Bóg się tobą zachwyca dlatego, że jesteś w
Jezusie, a nie z powodu twoich uczynków. Ponieważ jesteśmy w Jezusie, mamy to szczytne
powołanie, by stać się podobnymi do obrazu Jezusa (Rz 8,29). Taka jest Boża wola względem
nas i takie jest nasze chlubne powołanie. Bóg chce nas upodobnić do Jezusa, By tego
dokonać, pracuje nad naszym sercem. Zmiana jest dziełem Jego łaski w naszym sercu.
W Prz 17,3 czytamy: „ Tygiel wytapia srebro, a piec złoto, lecz Pan bada serca". śeby
oczyścić złoto lub srebro wkłada sieje do pieca. Wysoka temperatura sprawia, że szlachetny
metal oddziela się od zanieczyszczeń i jako drogocenne kruszywo wypływa na wierzch.
Pismo Święte podkreśla: „piec (wytapia) złoto, lecz Pan bada serca". Gdyby w zdaniu tym
znajdowało się „a", znaczyłoby to, że Pan czyni to samo z sercem człowieka, co piec ze
złotem. W zdaniu tym jednakże znajduje się „lecz". Choć, by oczyścić metale, potrzebny jest
piec, to aby serce stało się czyste, konieczny jest Pan. Słowo „bada" znaczy „wydobywa na
wierzch". To, co Bóg w nas czyni, nie dzieje się dzięki „wysokiej temperaturze pieca", lecz
dzięki przemianie naszego serca. Bóg oczyszcza nas, wydobywając na wierzch nasze serca.
Jeśli Bóg oczyści serce, wtedy i nasze życie stanie się czyste,
W Ps 51,8 Dawid stwierdza:,, Oto miłujesz prawdę chowaną na dnie duszy i objawiasz mi
m
ądrość ukrytą". Po swoim doświadczeniu z Batszebą Dawid zdał sobie sprawę, że Bóg
pragnie więcej, niż tylko dobrych uczynków. On pragnie prawdy w sercu.
Zmiana, która zaczyna się w sercu, jest trwała. Będzie ona modelować całe nasze
postępowanie. Staje się ona naszą „drugą naturą". Postępowanie zgodne z przekonaniami,
jakie się ma w sercu, nie wymaga żadnego wysiłku. Zewnętrzna zmiana jest niczym więcej,
jak modyfikacją zachowania. Zmiana ta trwa tak długo, jak długo wkładamy w nią wysiłek.
Nie można polegać na stojących za nią motywacjach- Bóg chce w nas przemiany serca.
Zapewniam was, że gdy grzeszymy i cierpimy z powodu konsekwencji siania i zbierania, to
uczymy się jak głupcy. Trzeba przyznać, że lepiej uczyć się jak głupiec, niż nie uczyć się w
ogóle. Wielekroć przewidywałem złe skutki, które wynikną z błędnych decyzji moich dzieci.
Zwykle ostrzegam je i sugeruję rozwiązanie, pozwalające ominąć problem. Jeśli są mądre,
zważają na moje rady. Jeśli są głupie, idą ślepo przed siebie. Biblia mówi: „...Prostaczkowie
id
ą naprzód i ponoszą szkodę " (Prz 22,3). Nie chcę, by moje dzieci ponosiły szkodę, więc nie
postępuję tak z nimi w szczególnie trudnych sytuacjach. Jednak jeśli to możliwe, a one nie
chcą słuchać mojej rady, pozwalam im podjąć błędną decyzję. Gdy zaczynają odczuwać
twarde konsekwencje swojego postępowania, stają się bardziej otwarte na naukę. Mógłbym je
zmusić do zrobienia właściwej rzeczy, ale w ten sposób nigdy by nie dorosły. Mógłbym
otrzymać pożądane rezultaty na zewnątrz, ale ja chcę widzieć, jak zmieniają się od środka.
Podobnie jest z nami - gdy zbaczamy z drogi, doświadczenie to może nas wiele nauczyć. Bóg
może działać w każdej sytuacji, i On to czyni, ale zapewniam was, że to nie On sprowadza
cierpienia i trudności. Jego pragnieniem jest, byśmy byli otwarci na naukę i zmiany poprzez
relację i przebywanie z Nim.
WJ 15,2 zapisane zostały słowa Jezusa: „...a każdą (latorośl), która wydaje owoc, oczyszcza,
aby wydawała obfitszy owoc".
Słyszałem nieco siejących przerażenie kazań o tym, jak Bóg
bierze swoje wielkie nożyce i tu i tam coś obcina w naszym życiu. Co gorsza, niektóre z nich

background image

52

sam wygłosiłem. W 3 wersecie tego samego rozdziału Jezus mówi: „Wy jesteście już czyści
dla słowa, które wam głosiłem".
Również w grece słowa „oczyszcza" i „czyści" pochodzą z
tego samego rdzenia. Jezus nie oczyszczał swoich uczniów poprzez tworzenie wokół nich
trudności i nieszczęść. Czynił to przez Słowo, które do nich wypowiadał. Podobnie i nasze
serca oczyszcza, karci, bada czyli wydobywa na wierzch przez swoje Słowo.
Przypowieść o siewcy z 4 rozdziału Ewangelii Marka wyraźnie stwierdza, że celem utrapień i
prześladowań jest wykradanie Słowa. Prześladowania nie wpływają na nasz wzrost. Pośród
utrapień i prześladowań rośniemy wtedy, gdy posługujemy się Słowem, chodzimy z Bogiem i
opieramy się pokusom.
Mimo że dzieci odtrącają moje rady, ja dzieci nie odrzucani. Szkoda mi ich, bo wiem, że
ucierpią z powodu skutków swoich czynów. Gdybym je odtrącił, nie miałyby dokąd wrócić w
razie niepowodzenia. Jeśli będę je kochał, akceptował i starał się im pomóc, będą mogły
swobodnie i pewnie do mnie wrócić, gdy zdadzą sobie sprawę, że podjęły złą decyzję.
Biblia uczy, że powinniśmy przychodzić w potrzebie do tronu łaski, potrzebą dla mnie jest
sytuacja, gdy coś mi się nie udało lub gdy zgrzeszyłem. Jeśli sądzę, że zostałem odrzucony
przez Boga, brak mi będzie pewności siebie, by podejść do Niego w potrzebie. Nawet jeśli
podejdę do Niego, nie będę na tyle swobodny, by przyjąć Jego przebaczenie i odnowienie.
Łaska to Boża siła, która wpływa na serce człowieka i czyni go zdolnym do wypełnienia woli
Bożej. Mogę nie przyjść do tronu łaski i otrzymać chłostę. Mogę przyjść do tronu łaski i
dostąpić miłosierdzia oraz znaleźć łaskę ku pomocy.
W takiej atmosferze - przesyconej pokojem, miłością i akceptacją - Bóg działa w moim sercu.
Poprzez moje serce On zmienia mnie i czyni zdolnym do pokonania tych okoliczności, przez
które znalazłem się w tarapatach. W Hbr 4,16 czytam, że Bóg chce mi pomóc w opresji.
Może nadszedł czas, byśmy przemyśleli swoje widzenie Boga. Nadszedł czas, byśmy
odnaleźli takiego Boga, jakiego ukazał Jezus. Może już czas, byśmy pozwolili Jego miłości,
miłosierdziu i łasce wydostać nas z naszych problemów. Powinniśmy dołożyć wszelkich
starań, by pozwolić Panu działać w naszym sercu, bo wynikiem tego będzie prawdziwa we-
wnętrzna przemiana.





















background image

53

Rozdział 19

Rozdział 19

Rozdział 19

Rozdział 19

Serce Ojca

Serce Ojca

Serce Ojca

Serce Ojca

Jedną z pierwszych przypowieści usłyszanych przeze mnie po przyjęciu zbawienia była
historia syna marnotrawnego. Poznałem wtedy cenną prawdę o zbłąkanym synu. Potem
odkryłem, że nacisk w tej przypowieści został położony na przebaczeniu ojca.

W 15 rozdziale Ewangelii wg Św. Łukasza widzimy Jezusa otoczonego celnikami i
grzesznikami. Ludzie ci nie poddali się wpływom faryzeuszy, bo ich nauczanie o sądzie i
legalizm nie przemawiało do ludzi uwikłanych w grzech. Przywódcy religijni, zamiast cieszyć
się, że ktoś w końcu do nich dotarł, postępowanie Jezusa uznali za hańbę. „Ten człowiek
przyjmuje grzeszników i nawet z nimi jada" - powtarzali.
W odpowiedzi usłyszeli od Jezusa serię przypowieści. Pierwsza przypowieść o zagubionej
owcy ukazywała pragnienie Ojca, by dotrzeć do tych, którzy zeszli z właściwej drogi. Jezus
pokazał troskę Ojca i Jego wielką radość z powodu nawrócenia się jednego grzesznika. „
Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż
z dziewi
ęćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania" (Łk
15,7).
W następnej przypowieści (Łk 15,11-32) Jezus jasno ukazuje serce przebaczającego Ojca, lęk
tego, który upadł oraz krytycyzm tych, którzy uważali się za sprawiedliwych.
Przypowieść zaczyna się od tego, jak młodszy syn bierze swoją część dziedzictwa i idzie w
ś

wiat. Warto zauważyć, że jest to syn, a nie ktoś obcy. Jest to dziecko Boże, któremu należy

się dziedzictwo. Syn ten w absolutnie niewłaściwy sposób używa dobrych rzeczy od Boga.
Gdy syn jest gdzieś w świecie, zaczyna panować głód. Sprawia on, że ten, który odszedł,
znajduje się w potrzebie. Klęska głodu nie jest wytworem Ojca. Bóg nie tworzy takich
sytuacji. W J 10,10 jasno jest napisane, że złodziej przychodzi, by kraść, zabijać i wytracać.
Najpierw nas zwabia w świat, potem za pomocą grzechu niszczy nasze poczucie pewności
siebie, a na końcu atakuje. Ponieważ jest oskarżycielem braci, przekonuje nas, że Bóg nie
może nas kochać i przebaczyć nam. Wmawia nam, że złą rzeczą będzie wrócić do Ojca tylko
dlatego, że znaleźliśmy się w kłopocie. Prawda jest taka, że jeśli uda mu się przekonać ciebie,
ż

e to Bóg cię karze, może cię zwrócić całkowicie przeciwko Niemu.

Jak większość z nas, którzy upadamy, ten młody człowiek nie od razu wrócił do swojego
ojca. Udał się po pomoc do świata. Nie miał śmiałości zwrócić się do ojca. To, czego się
spodziewał, zupełnie nie pokrywało się z tym, co go rzeczywiście spotkało po powrocie do
domu.
Pomimo swego pochodzenia, karmił oto w obcym kraju świnie. Nie było nic bardziej
godnego pogardy dla śyda, niż świnie. Taki jest koniec, jaki diabeł szykuje dla ciebie: wstyd,
upokorzenie i utrata tożsamości. Bohater przypowieści wciąż był synem bogatego człowieka.
Wciąż miał dom i tożsamość. Jedyną przeszkodą, jaka stała mu na drodze, było niewłaściwe
myślenie o swoim ojcu.
W wersecie 17 czytamy, że syn „wejrzał w siebie". W końcu został zmuszony spojrzeć
prawdzie w oczy. Do tego momentu o jego sytuacji decydował błędny sposób myślenia o
ojcu. Myślał, że na pewno dla niego nie ma powrotu.
Myślał, że ojciec go odtrąci. Miał wiele negatywnych myśli nie opartych na faktach.
Większość naszych decyzji nie opiera się na faktach, podejmujemy je w oparciu o własne ich
postrzeganie. Dlatego właśnie diabeł tak usilnie pracuje nad wypaczeniami prawd religijnych.

background image

54

Jeśli uda mu się wprowadzić cię w błąd, może ci zagrodzić dostęp do wolności (J 8,32).
Największym błędem, którym przeniknięty jest dzisiaj Kościół, jest spuścizna po
ś

redniowieczu, kiedy to kościół katolicki używał strachu i sądu jako narzędzi do

kontrolowania ludzkich mas. Zniekształcając prawdę o Bogu, zwodził ludzi i utrzymywał ich
w ciemności.
Nauczanie o sądzie jest wytworem tamtej epoki. Dopóki Kościół nie uwolni się od niego, nie
będzie mógł zwrócić się do Ojca. Ponieważ większość ludzi uznaje Boga za źródło swoich
problemów, nigdy „nie wgląda w siebie", jak ten młody człowiek. Choć prześladowania i
utrapienia są dziełem diabła, zamyślającego wykraść od nas Słowo, to na szczęście
większości z nas wraca rozsądek (Mk 4,14-17).
Przewagą syna marnotrawnego było to, iż wiedział, jak dobrze być w domu ojca. Niestety
większość ludzi nigdy w pełni nie zdała sobie sprawy lub nie doświadczyła dobroci Boga.
Wiele razy słyszałem chrześcijan mówiących: „Lepiej mi było zanim zostałem zbawiony.
Przynajmniej nie przechodziłem wtedy przez te wszystkie doświadczenia i próby". Jeśli nie
znasz dobroci Boga, nie możesz „wejrzeć w siebie", jak syn z przypowieści, Musisz poznać
prawdę, zanim będziesz mógł ją sobie przypomnieć. Jeśli myślisz o Bogu negatywnie,
uciekniesz za każdym razem, gdy upadniesz.
Choć ów młody człowiek nie w pełni rozumiał prawdę, to jednak pamiętał, jak dobrze było
mieszkać w domu swego ojca. „Nawet najemnicy mają lepiej, niż ja" – myślał sobie. W Łk
15,17-19 widzimy, jak przygotowuje sobie słowa, które powie ojcu. Jakaż wielka różnica
między tym, co on mówi, a tym, co mówi ojciec. Jaka wielka różnica między tym, czego
oczekiwał, a tym, co go spotkało!
Gdy wrócił do ojca, nie usłyszał listy swoich błędów. Ojciec mu współczuł, nie sądził. Ojciec
nie wahał się ani przez moment. Gdy syn wracał ze zwieszoną głową, wybiegł mu na
spotkanie. Nim usłyszał choćby słowo wyjaśnienia, ucałował go na znak miłości i akceptacji.
Syn powiedział: „Zgrzeszyłem... nie jestem godzien". Ojciec odrzekł: „ Przynieście szybko
najlepsz
ą szatę... ". Choć pokuta jest absolutnie konieczna, to musimy bez cienia wątpliwości
być przekonani, że Ojciec powita nas pocałunkiem i da nam to, co najlepsze.
Gdy ojciec ubrał syna w szatę i włożył pierścień na jego palec, przywrócił mu pozycję, jaką
zajmował, zanim ją stracił. Nie otrzymał on po powrocie niższej pozycji. Choć innym trzeba
było czasu, by go zaakceptować i uznać, dla ojca nie było okresu przejściowego.
Przyprowadzenie cielęcia i uczta symbolizują powrót do Ojca, który zaopatruje. Gdy my
wracamy do Pana - naszego Pasterza - wychodzimy ze sfery braku (Ps 23,1). W miejsce
prawa siania i zbierania zaczyna obowiązywać prawo Jego zaopatrzenia.
Starszy syn reprezentuje ludzi, którzy nigdy nie upadli. Oni nie wiedzą, co to znaczy znaleźć
się w mocy grzechu. Nie wiedzą, jakim wstydem i ciężarem na sercu leży życie z
przeszłością. Często nawet pogardzają dobrocią, którą Bóg obdarza pokutującego grzesznika.
Tym, którzy nigdy nie upadli, łatwo zatracić istotę Ewangelii. Jezus przyszedł szukać i
ratować tych, którzy się zgubili. Wśród nich jest i chrześcijanin, który odpadł, i uparty
grzesznik.
Podobnie jak starszy syn, nie korzystają oni z wielu błogosławieństw Ojca. Choć wszystko,
co On posiada, należy do nich, oni tego nie doświadczają. Uważają, że dziedzictwo
przychodzi przez uczynki. Dniem i nocą służą Bogu, lecz bez radości. Myśl o cieszeniu się
niektórymi z błogosławieństw wydaje im się pusta lub nie do zrealizowania. Dlatego chcą
widzieć, jak pokutujący grzesznik cierpi i żyje / niedostatku; chcą widzieć, jak cierpi, gdyż na
to w oczywisty sposób zasłużył przez swoje grzechy. Nie obchodzi ich, że zostało mu
wybaczone; po prostu nie chcą, by zostało mu przywrócone dziedzictwo.
Jeśli upadłeś, wróć do Ojca. Pozwól Mu powitać cię pocałunkiem i cię odnowić. Jeśli jesteś
starszym bratem, zakosztuj radości Pana. Doświadczając Jego dobroci możesz nauczyć się,

background image

55

jaka moc i pokój płyną z miłosierdzia. Niech Bóg cię uczyni prawdziwym rozjemcą
głoszącym Ewangelię pokoju światu, który wierzy, że On jest gniewnym Bogiem.















































background image

56

Rozdział 20

Rozdział 20

Rozdział 20

Rozdział 20

Gniewni kaznodzieje

Gniewni kaznodzieje

Gniewni kaznodzieje

Gniewni kaznodzieje

Od najdawniejszych czasów gniewni ludzie w niewłaściwy sposób reprezentowali Boga. Jako
usługujący musimy zdawać sobie sprawę, że nasze opinie i emocje niekoniecznie są zbieżne z
Bożymi. Gniewni, osądzający mówcy zazwyczaj uważają, że „mocne przesłanie" doprowadzi
ludzi do porządku. Niejeden z nich sądził, że pomaga w ten sposób Bogu. Biblia jednak
ostrzega: „A niech każdy człowiek będzie... nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. Bo
gniew człowieka nie czyni tego, co jest sprawiedliwe u Boga"
(Jk l, 19-20).

Ostre słowa nie powodują upamiętania. Raczej stwarzają nowe problemy. Salomon uczy:
„...przykre słowo wywołuje złość" (Prz 5,1), „Człowiek porywczy wywołuje zwadę" (Prz
15,18), „ Wiatr północny sprowadza deszcz, a obmowa wywołuje gniew na twarzy " (Prz
25,23), „ Człowiek skłonny do gniewu wszczyna zwadę " (Prz 29,22). Surowe słowa nie
przynoszą nawrócenia; one rodzą bunt. To nie jest moja opinia, o tym uczy Biblia. Ignorując
biblijne zasady komunikacji i nauczania stwarzamy problemy. Gniewni kaznodzieje są
niczym rodzice, którzy plotkują w obecności dzieci; a potem karcą je za złe zachowanie. Jeśli
my krytykujemy i osądzamy z kazalnicy, członkowie kościoła również będą krytykować i
osądzać.
Jedynym pewnym sposobem właściwego reprezentowania Boga jest postępowanie
nacechowane miłością, l J 4,12 uczy nas, że jeśli nawzajem się miłujemy, to Bóg w nas
mieszka. Kazalnicę również obowiązuje 13 rozdział. Pierwszego Listu do Koryntian.
Powinniśmy głosić z zachowaniem takich samych zasad porozumiewania się, jakie dotyczą
codziennego życia.
To bardzo ważne, by rozumieć siłę oddziaływania osoby usługującej. Nasz sposób odnoszenia
się do wiernych jest przez nich brany za sposób, w jaki Bóg się do nich odnosi. Dlatego to my
pokazujemy im, jak mają sobie radzić z grzechem. Jeśli my ich odrzucamy, oni myślą, że Bóg
ich odrzuca. Jeśli my przebaczamy i pomagamy się podnieść, oni wierzą, że Bóg przebacza i
pomaga.
Wiele lat temu późno w nocy odebrałem telefon. Zrozpaczony człowiek na drugim końcu linii
prosił mnie, bym natychmiast do niego przyszedł. Wszedłem i zobaczyłem zalaną łzami
twarz, wyrażającą zawstydzenie i smutek. To był mój drogi przyjaciel. Pomagałem mu
odnaleźć swoje miejsce w służbie. Tej nocy jednak był sam na sam ze wstydem i rozpaczą.
Usiadłem, a on zaczął dzielić się ze mną historią o per-wersji i grzechu, Tej nocy wrzód pękł.
Czuł się jak na skraju przepaści. Skrywany grzech doprowadził go do momentu
poprzedzającego zniszczenie. Po wysłuchaniu jego uczciwej i szczerej spowiedzi, zapytałem
go, czy wyznał ten grzech Bogu i czy poprosił o przebaczenie. Powiedziawszy kilka słów
zachęty i pocieszenia, podniosłem się do wyjścia. Całkowicie zdumiony zapytał mnie: „Nie
zamierzasz wygnać czegoś ze mnie albo rozprawić się ze mną?" Moja odpowiedź wypłynęła
prosto z serca: „Nie zgrzeszyłeś przeciwko mnie, zgrzeszyłeś przeciwko Bogu. Jeśli ustaliłeś
tę sprawę z Nim, to ustaliłeś ją ze mną. Nie widzę potrzeby modlitwy o uwolnienie, ale jeśli
czujesz się kuszony, zapanuj nad tym w autorytecie Jezusa".
W drodze do domu zapytałem Pana: „Czy powiedziałem wystarczająco dużo? Czy
wypowiedziałem właściwe słowa?" Pan odpowiedział mi: „Ponieważ okazałeś mu miło-
sierdzie, on mógł otworzyć się na moje miłosierdzie. Ponieważ okazałeś mu miłość i
akceptację, on mógł przyjąć moją miłość i akceptację".

background image

57

Parę lat później, po tym, jak ja sam przeszedłem przez pewne destruktywne doświadczenia,
zobaczyłem tego człowieka na konferencji dla usługujących. Podszedłem, by z nim
porozmawiać. Opowiedziałem mu krótko o swoich problemach, przez które niedawno
przeszedłem. Jedyne co mi okazał to miłosierdzie i przebaczenie. Potem powiedział: „Tamtej
nocy, gdy przyszedłeś do mojego domu, ocaliłeś mi życie". Sposób, w jaki się do niego
odniosłem, upewnił go o Bożym miłosierdziu.
Cokolwiek okażesz ludziom, oni wierzą, że otrzymają to od Boga. Uważaj, by twój gniew i
odraza lub oburzenie nie odwiodły ludzi od miłosierdzia i łaski, których potrzebują.
Kaznodzieje często czują się przygnieceni grzechami innych. Czasami wydaje się, że wszyscy
są pogrążeni w grzechu. To nas może obciążyć do takiego stopnia, że zaczynamy ferować
wyroki zamiast ogłaszać pokój.
Pamiętajcie, każdy, kto przychodzi do lekarza, jest chory. Lekarz nie zwraca się przeciwko
swoim pacjentom dlatego, że są chorzy. On jest po to, by poczuli się lepiej. Obawiam się, że
gdy jesteśmy bezlitośni, wychodzą na jaw prawdziwe motywy naszej posługi. Powinniśmy
zadać sobie pytanie: „Czy posługuję po to, by służyć i leczyć cierpiących ludzi, czy też
używam ich dla budowania własnej służby?" Jesteśmy tu po to, by służyć zarówno tym,
którzy są zgubieni i tym, którzy odpadli, jak i tym, którzy żyją pobożnie.
Łatwo jest wpaść w pesymizm i strach. Łatwo stracić z oczu lekarstwo, a skupić się na
chorobie. Lekarz jednak nigdy nie dochodzi do tego, że stara się zniszczyć pacjenta; on
usiłuje zniszczyć chorobę. Podobnie my nie powinniśmy niszczyć ludzi, którzy są pogrążeni
w grzechu. Gniew człowieka może to sprawić.
Zmianę w ludziach może spowodować jedynie społeczność z Bogiem. Odciągając ich od
Boga przez głoszenie nauki o sądzie, odciągamy ich od jedynego źródła pomocy. „ Jeśli zaś
chodzimy w
światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą i krew Jezusa
Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu"
(1 Jana 1,7). Oni potrzebują
społeczności z Jezusem, by dostąpić oczyszczenia i uwolnienia z mocy grzechu, która w nich
działa.
Nawet Mojżesz miał problem z gniewem. W 4Moj 20,7-13 czytamy, jak Bóg nakazał
Mojżeszowi reprezentować Siebie wobec ludu. Zamiast z wiarą przemówić do skały, by
wydała wodę, on uderzył ją dwa razy. Mojżesz był rozgniewany, ale Bóg nie. Przez ten
grzech właśnie nie wszedł on do Ziemi Obiecanej.
Ps 106,32-33 rzuca jeszcze więcej światła na to wydarzenie: ,, Potem rozgniewali go u wód
Meriba tak,
że Mojżesz cierpiał z ich powodu, bo rozgoryczyli ducha jego, i wypowiedział
nierozwa
żne słowa ustami swymi". Ponieważ Mojżesz był rozgniewany, przestał kontrolować
swoje usta. Okazał gniew zamiast miłosierdzia.
Gniew zawsze ci podpowiada, że Bóg cię zabije; miłosierdzie podpowiada, że Bóg cię
uratuje. Gniew jest owocem frustracji i niewiary. Salomon uczy nas, że „\v cierpliwości
zaznacza si
ę roztropność człowieka... " (Prz 19,11) oraz że „Człowiek nierychly do gniewu
jest bardzo roztropny"
(Prz 14,29). Niewiara nie widzi lub nie ufa, że w danej sytuacji Bóg
może coś zrobić. Zrozumienie jest pełne spokoju, gdyż wierzy obietnicom Bożym.
Mojżesz nauczył się, że gniew powoduje głupotę i utratę panowania nad sobą: „Człowiek
porywczy popełnia głupstwa”
(Prz 14,17), „... poryw czy pomnaża swoją głupotę" (Prz 14,29).
Gniew doprowadzi nas do tego, że będziemy zniekształcać prawdę. Jedną z istotnych
przyczyn gniewu usługujących jest brak przebaczenia. Nie chcemy przebaczyć tym, którzy
nas skrzywdzili i tak naprawdę nie chcemy, by Bóg im przebaczył, dopóki odpowiednio nie
pocierpią. Również dla tych, którzy zgrzeszyli, gniew jest formą samousprawiedliwiania się.
Nie widzimy belki w swoim oku, natomiast w oku bliźniego szukamy okrucha. Zapominamy
o własnych błędach, skupiając się na niedociągnięciach innych.
Uderzenie skały było niczym ponowne ukrzyżowanie Chrystusa. Mojżesz już raz uderzył
skałę, czytamy o tym w Księdze Wyjścia. Uderzona skała wydała wodę nie zasługującej na to

background image

58

grupie ludzi. Za drugim razem Mojżesz wyraził swoje uczucie gniewu i uderzył skałę
powtórnie. Ponowne ukrzyżowanie Chrystusa to ogłoszenie kary Bożej dla tych, za których
Chrystus już poniósł karę.
Wkrótce po tym, jak skończyłem szkołę biblijną, napłynęła ogromna fala proroctw i książek o
sądzie. Czytając te książki, zaczął mnie przenikać ten sam duch zniszczenia. Zacząłem
gniewać się na ludzi, których kiedyś kochałem. Przedtem widziałem tkwiący w nich
potencjał. Teraz widziałem ich wady. Przedtem wierzyłem, że Bóg ich zmieni. Teraz
chciałem, by Bóg dał im to, na co zasłużyli. Te książki i proroctwa nie oferowały żadnej
nadziei. Było za późno dla Ameryki i za późno dla Kościoła. Nigdy nie zapomnę nega-
tywnych zmian, które zaszły we mnie pod wpływem tych książek i proroctw.
Negatywne proroctwa należą do proroctw samospełniających się. Sieją one strach i niewiarę,
które są z kolei potrzebne, by te proroctwa się spełniły. W Przypowieściach Salomona
czytamy: „Dzięki błogosławieństwu prawych podnosi się miasto, lecz usta bezbożnych burzą
je
" (Prz 11,11).
Błogosławieństwo jest wypowiedzeniem życzenia dobrego losu. Przekleństwo zaś złego.
Jezus przeklął drzewo figowe i ono uschło. Wypowiadając negatywne słowa przeklinamy
swój naród, swój kościół, swoje zgromadzenie. Potem przekleństwa się spełniają, ale nie ma
w tym udziału Boga. Wypełniają się poprzez strach i niewiarę, które same tworzą.
Członkowie kościoła często przypominają dzieci. Rodzice dzieci z problemami
emocjonalnymi są krytyczni i wszędzie doszukują się błędów. Nauczyciele, którzy powinni
budować, niszczą i burzą za pomocą osądzających słów. Wynajdywanie błędów nie
powoduje, że druga strona staje się bardziej efektywna. Staje się ona jedynie bardziej skłonna
do introspekcji. W obecności osoby krytycznej ludzie przeważnie popełniają więcej błędów.
Często słyszałem: „Jestem prorokiem więc wypowiadam mocne słowa". Dobrze być ostrym,
p ile to buduje. Nowotestamentowe wytyczne dla proroctwa to budowanie, napominanie i
pocieszanie (1 Kor 14,3). Niech Biblia sama osądzi proroków zapowiadających sąd. Czy ich
proroctwa budują, czy burzą? Czy budują wiarę, czy podsycają strach? Czy niosą pociechę,
czy też udręczenie?
Ezechiel w 13 rozdziale ostrzega przed proroctwami, które pochodzą z serca człowieka. W
wierszu 3 czytamy: „ Biada prorokom głupim, którzy postępują według własnego ducha,
chocia
ż nic nie widzieli!" Niech nowotestamentowa miara będzie normą, według której
będziemy rozsądzać wszystkie proroctwa, i niech prorocy od mrocznych proroctw o sądzie
sami ocenią swoje motywacje.
W 1 Tym l,5 Paweł pisze: „A celem tego, co przykazałem (czego nauczyłem), jest miłość
płyn
ąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej". Powinniśmy rozumieć,
jaki jest biblijny cel nauczania. Chcę, by moje nauczanie, głoszenie Słowa Bożego i
prorokowanie doprowadziło człowieka do takiego miejsca, w którym jego życiem będzie
kierowała miłość płynąca z czystego serca. Pragnę, by jego sumienie było wolne od
zanieczyszczeń w postaci grzechu i poczucia winy. Chcę również, by miał czystą wiarę.
Wszystko to nie dzieje się na skutek propagowania strachu i odrzucenia. Pamiętajcie, każde
nasionko wyrasta na roślinę swojego rodzaju.
To, co sieję z kazalnicy jest tym, co zarówno ja, jak i ludzie, będziemy zbierać w kościele i w
ż

yciu. Jeśli będę gniewny, będę mnożył gniew. Gniew, który wywołam, obróci się przeciwko

mnie. Jeśli będę krytykował, wzbudzę krytycyzm zarówno w stosunku do siebie jak i do
kościoła. Jeśli odrzucę tych, którzy mają wady, oni odrzucą mnie, bo ja też mam wady.
Muszę postarać się, by moje własne urazy zostały uleczone, abym mógł leczyć innych. Muszę
być tym, do kogo przychodzą ludzie, żeby zobaczyć i doświadczyć miłosierdzia i dobroci
Bożej.

background image

59

Rozdział 21

Rozdział 21

Rozdział 21

Rozdział 21

Błąd Bileama

Błąd Bileama

Błąd Bileama

Błąd Bileama

Wciągu wieków istnienia Kościoła pojawiali się ludzie, którzy pragnęli narzucać ludowi
Bożemu swoje własne plany. Wśród nich są tacy, którzy używają ludzi dla własnej korzyści.
Innym natomiast zależy na rozwoju kościoła, ale z powodu ignorancji lub niewiary nie ufają
Bożym metodom.

Czy wierzę, że Bóg może przez Ducha Świętego zmienić ludzi, którzy słyszą prawdę? Albo -
czy wydaje mi się, że muszę uciekać się do cielesnych środków w postaci strachu i
manipulacji, by wypełnić wolę Bożą? Bez względu na to, jak usprawiedliwiam swoje
poczynania, jeśli odstępuję od biblijnej prawdy, by pomóc komuś, grzeszę.
Gdy przyjąłem Jezusa, człowiek, który dzielił się ze mną Słowem Bożym, przeklinał i
krytykował kogoś, kto świadczył mu o Panu. Zacytowany przez niego fragment Pisma został
zaprawiony bluźnierstwem. Wyszedł on z ust zgubionego człowieka. Mimo to, Duch Święty
miał nad czym pracować, ponieważ usłyszałem Słowo Boże. Duch Święty pracuje nad
usłyszanym przez nas Słowem Bożym i potwierdza je.
Jestem w pełni przekonany, że Bóg może działać poprzez prawdę. Nie musimy uciekać się do
naszych wątłych i niemądrych wysiłków, by przywieść ludzi do upamiętania. Wydaje się, że
najpopularniejszą metodą doprowadzania ludzi do upamiętania jest straszenie ich karą.
Myślimy, że możemy nastraszyć ludzi, by wrócili do Boga. Strach może zmienić
postępowanie, ale tylko miłość może zmienić serce.
Biblia ostrzega przed błędem Bileama i jego drogą. Nie są one tym samym. Są to różne
grzechy, ale popełnione przez tę samą osobę. Powinniśmy znać i unikać obu tych grzechów.
„Biada im! Bo poszli drogą Kaina i pogrążyli się w błędzie Balaama (hebr. Bileama) dla
zapłaty, i zginali w buncie Korego"
(Judy 11). Lensky pisze, że ostrzeżenie Judy osiąga punkt
kulminacyjny: „... obierająą drogę (drogą Kaina), która polega na chętnym pójściu za
ędem, zaprzeczając Bożemu Słowu ". Powodem, dla którego tak chętnie odstąpili od Bożego
Słowa, był spodziewany zysk. Przyjrzyjmy się temu, by zrozumieć, jak i dlaczego Bileam
przeciwstawił się Słowu Bożemu.
W Drugim Liście Św. Piotra mowa jest o drodze Bileama. Polegała ona na czynieniu
niesprawiedliwości dla zysku. To grzech łatwy do wykrycia. Szybko nazywamy i
rozprawiamy się z tym, kto wykorzystuje służbę dla nieprawego zysku. Wśród nas
funkcjonuje jednak o wiele bardziej szkodliwy błąd. Przynosi on jeszcze więcej zniszczenia i
bólu, niż ten pierwszy. Jest przy tym akceptowany, ponieważ dla większości chrześcijan, to
typowy sposób postępowania.
Piotr mówi o drodze Bileama, podczas gdy Juda mówi o błędzie Bileama i kojarzy go z
Kainem i Korem. Błędem Bileama była wiara, że Bóg przeklnie to, co pobłogosławił. Uważał
on, że skoro jest prorokiem i coś wypowie, musi to być prawdą. Próbował rzucić
przekleństwa na Boży lud. Powodowała nim chciwość, która sprawiała, że usprawiedliwiał
własny błąd.
My jeszcze łatwiej się usprawiedliwiamy, gdy pogrążamy się w błędzie Bileama. Nie robimy
tego z chciwości. Naprawdę chcemy, by nasi przyjaciele, nasza rodzina lub członkowie
kościoła pokutowali. Motywację mamy dobrą, a więc wychodzimy z założenia, że cel
uświęca środki. Jednakże bez względu na naszą motywację grzeszymy, gdy próbujemy

background image

60

wypowiadać przekleństwa wobec tych, których Bóg pobłogosławił. Nawet jeśli myślimy, że
spowoduje to upamiętanie, wciąż jest to grzechem.
Usprawiedliwianie staje się jeszcze łatwiejsze, gdy widzimy, że ludzie pod ciężarem strachu,
jaki w nich wzbudziliśmy, zmieniają swoje zachowanie. Ten rodzaj zmiany nie jest jednak
trwały. W chrześcijaństwie życie ludzi wydaje się polegać na powtarzaniu pewnego cyklu.
Sprawują się dobrze, stają się znużeni, idą na kompromis, wpadają w grzech, czują się
fatalnie z tego powodu i zaczynają cykl od nowa. Ponieważ nigdy nie nawiązuj ą prawdziwej
i głębokiej więzi z Bogiem, ich zmiana na lepsze jest zawsze krótkotrwała. Strach, który
spowodował upamiętanie (refleksję z powodu konsekwencji) nie przyniósł jednakże
prawdziwego upamiętania (przemiany umysłu).
Diabeł jest mistrzem w zniechęcaniu. On zawsze chce, by Boży lud był przeklinany. Smutne
jest to, że zawsze potrafi znaleźć duszę chętną do wypełniania jego rozkazów. Nigdy nie
stanowi problemu znalezienie gniewnego, osądzającego chrześcijanina, gotowego
przemawiać w imieniu Boga. W 4Moj 22,12 Bóg powiedział do Bileama: „...nie przeklinaj
tego ludu, gdy
ż jest on błogosławiony". O ileż bardziej błogosławiony jest lud Boży w
Nowym Przymierzu! Zostaliśmy uwolnieni od przekleństwa i żaden człowiek, jeśli mówi z
Ducha Świętego, nie może twierdzić, że Bóg przeklina swój lud. W 1 Kor 12,3 Paweł pisze:
„... nikt, przemawiając w Duchu Bożym, nie powie: Niech Jezus będzie przeklęty!" My
jesteśmy ciałem Chrystusowym. Jesteśmy kością z Jego kości i ciałem z Jego ciała. Wydanie
wyroku na Boży lud jest równoznaczne z wydaniem wyroku na Jezusa. Przypomnijmy sobie,
ż

e gdy Paweł prześladował Kościół, ukazał mu się Jezus i powiedział: „Saulu, Saulu, czemu

mnie prześladujesz? " (Dz 9,4). Prześladowanie Kościoła równa się prześladowaniu Jezusa.
Głoszenie sądu nad Kościołem jest głoszeniem sądu nad Jezusem.
W Chrystusie zostaliśmy wybawieni od potępienia. „Przeto teraz żadnego potępienia nie ma
tym, którzy b
ędąc w Chrystusie Jezusie nie według ciała chodzą, ale według Ducha" (Rz 8,1;
BG). Potępienie jest oczekiwaniem sądu. Ponieważ jesteśmy wolni od ciała, tzn. od
sprawiedliwości poprzez uczynki ciała, nie musimy żyć w strachu, że „nie dorównamy". Nie
powinniśmy żyć udręczeni oczekiwaniem na sąd.
Ponieważ zostaliśmy pojednani i usprawiedliwieni, jesteśmy też uwolnieni od gniewu. „ Tym
bardziej wi
ęc teraz, usprawiedliwieni krwią j ego, będziemy przez niego zachowani od
gniewu"
(Rz 5,9).
Ponieważ sąd jest zupełnym przeciwieństwem dzieła krzyża, ci, którzy ogłaszają sąd, mówią
niezgodnie z krzyżem. Chociaż motywy mogą mieć czyste, jednak osądzanie jest błędem
Bileama. Powinniśmy pokutować za nasze próby manipulowania ludźmi, by właściwie się
zachowywali. Bez względu na naszą motywację, logikę naszego myślenia, nasze przekonania
teologiczne, musimy wrócić do prawdy. „Albo może lekceważysz bogactwo jego dobroci i
cierpliwo
ści, i pobłażliwości, nie zważając na to, że dobroć Boża do upamiętania prowadzi? "
(Rz 2,4).
Widziałem ludzi, którzy wierzą w łaskę i pokój, lecz -o ironio - stają się równie
nietolerancyjni, jak wszyscy inni. Nie wolno nam atakować, potępiać lub osądzać tych, którzy
głoszą przesłanie o sądzie. Ale nie powinniśmy też ani na chwilę przyjmować ich słów. Jak
już wcześniej cytowaliśmy z Księgi Izajasza: „ ... każdemu językowi, który w sądzie przeciwko
tobie wyst
ąpi, zadasz kłam" (Iz 54,17). Nie możemy przyjąć, że nauczanie o sądzie jest
prawdziwe i zgodne z Pismem. Nie wolno nam przez pryzmat takich nauk widzieć Bożego
nastawienia do człowieka. Bowiem Bóg ogłosił pokój i dobrą wolę wobec ludzi, przez Pana
Jezusa.



background image

61

Rozdział 22

Rozdział 22

Rozdział 22

Rozdział 22

Sąd Boży

Sąd Boży

Sąd Boży

Sąd Boży

Jedną z fundamentalnych doktryn Kościoła nowotestamentowego jest doktryna o wiecznym
sądzie. Łatwo jest popełnić którąś z rozlicznych pomyłek w kwestii sądu. Nie bądźcie w
błędzie; dzień sądu nadejdzie. Będzie on straszniejszy, niż cokolwiek, co głoszą nauczyciele
go przepowiadający. Będzie srogi i będzie wieczny.

Księga Objawienia szczegółowo opisuje ów czas, gdy gniew Boży zostanie wylany na świat.
My, jako Kościół, nawet wtedy będziemy wolni od Jego gniewu. Apostoł Jan pisze: „ W
Dzie
ń Pański popadłem w zachwycenie... " (Obj. 1,10). „ Dzień Pański" odnosi się do tego
wielkiego i strasznego dnia (czasu), gdy sąd Boży zstąpi na ziemię. Wszystkie wydarzenia
opisane w Księdze Objawienia będą miały miejsce właśnie wtedy.
Warto jednak zauważyć, że nawet ten srogi sąd nie przywiedzie ludzi do upamiętania: „I nie
odwrócili si
ę od zabójstw swoich ani od swoich czarów, ani od wszeteczeństwa swego, ani od
kradzie
ży swoich” (Obj 9,21). Sąd, niezależnie od tego jak srogi, nie powoduje upamiętania.
Gdy niezbawiony człowiek stanie przed Bogiem, będzie to Sąd przed Wielkim Białym
Tronem. Ci, którzy nie przyjęli Jezusa jako swojej sprawiedliwości, znajdą się przed Bogiem,
by ich osądził według ich uczynków (Obj. 20,12). Zostaną osądzeni według swoich
uczynków, gdyż jest to ich jedyna „sprawiedliwość". Odrzucili dar sprawiedliwości w
Jezusie. Lecz niestety: „...z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony przed nim żaden
człowiek, gdy
ż przez zakon jest poznanie grzechu " (Rz 3,20). Stanąć przed Bogiem,
odrzuciwszy sprawiedliwość w Jezusie, zawsze będzie znaczyło wieczne piekło.
Biblia uczy, że Bóg będzie sądził sprawiedliwie. Jest rzeczą słuszną osądzić świat, który
odrzucił dar sprawiedliwości. Jezus wycierpiał grzech, przekleństwo, piekło i mękę za cały
ś

wiat. śaden człowiek nie musi cierpieć piekła. Odrzucenie tak miłosiernego zbawienia jest

ze strony człowieka wyrazem całkowitego i absolutnego lekceważenia. Sprawiedliwość
domaga się sądu nad takim człowiekiem. Nie jest on sądzony z myślą o jego zbawieniu. On
już miał taką możliwość. Sądzony jest według uczynków, w których pokładał ufność.
Zachowując absolutną pewność tego przyszłego sądu, powinniśmy głosić, że teraz dostępne
jest miłosierdzie Boże. Mówienie o przyszłym sądzie nie jest złe, o ile dzielimy się również
Dobrą Nowiną. Oto Dobra Nowina: Nie musisz podlegać sądowi. Nie musisz iść do piekła.
Jezus zapłacił cenę. Możesz za darmo otrzymać dar sprawiedliwości.
Wierzący nigdy nie stanie przed Białym Tronem i nie tam będzie sądzony. Wierzący stanie
przed sądem Chrystusowym. W 2Kor 5,10 czytamy: „Albowiem my wszyscy musimy stanąć
przed s
ądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele,
dobre czy
źle ".
Czy to znaczy, jak niektórzy mówią, że wszyscy staniemy przed Jezusem i każdy nasz grzech
wyjdzie na jaw? Ja mam inne zdanie. Większość fragmentów Pisma Świętego przytaczanych
na poparcie tego poglądu została brutalnie wyrwana z kontekstu.
Nie jestem pewien, jak to się stanie, ale nasze uczynki zanim zostaną przedstawione Panu,
przejdą przez ogień. „ To wyjdzie na jaw w jego dziele: dzień sądu bowiem to pokaże, gdyż w
ogniu si
ę objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień" (1 Kor 3,13). Ogień
wypróbuje nasze uczynki, by określić, czy są one „drzewem, sianem, słomą" czy też
drogocennymi metalami.

background image

62

Uczynki, które wywodzą się ze sprawiedliwości dzięki wierze są dobrymi uczynkami.
Zostaliśmy powołani do dobrych uczynków w Chrystusie Jezusie. Nasze życie powinno być
owocne. Mamy cel w tym życiu. Natomiast martwe uczynki to czyny, które mają nas
usprawiedliwić przed Bogiem, aby mógł nas zaakceptować. Owe martwe uczynki zostaną
spalone. Są one świadectwem naszej niewiary w dokonane dzieło Jezusa. Lecz jeśli nawet
nasze uczynki ulegną spaleniu, my zostaniemy zbawieni. „Jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten
szkod
ę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień" (1 Kor 3,15).
Prawdziwym powodem, dla którego staniemy przed Panem, jest otrzymanie nagród. W 1 Kor
3,14 czytamy: „Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie się ostoi, ten zapłatę
odbierze ".
Czekają na nas wspaniałe nagrody za to, co zrobiliśmy w tym życiu w odpowiedzi
na dobroć Boga. Jest wiele kwestii, których nie rozumiem, jeśli chodzi o rozdawanie nagród.
Nie śmiem nawet spekulować, ale wiem, że będzie to wspaniały czas.
Ludzie powinni wiedzieć zarówno o wiecznym sądzie przed Wielkim Białym Tronem, jak i o
Sądzie Chrystusowym, na którym nasze uczynki zostaną osądzone, a my dostaniemy nagrody.
Wiedząc o nadejściu tych dwóch sądów badajmy swoje motywacje. śyjmy, postępujmy i
usługujmy w miłości Bożej, abyśmy mogli otrzymać naszą nagrodę. Usługujmy tak, by
zamiast człowieka wywyższony został Jezus.
Ponieważ nadejdzie dzień sądu, głośmy, uczmy, wszędzie ostrzegajmy ludzi, by odwrócili się
od niegodziwości.
Czyńmy to jednak z miłością i dobrocią, która przywodzi ludzi do upamiętania.
Nie gardźmy tymi, którzy idą na zatracenie, ani tymi, którzy stracili wiarę, lecz z
miłosierdziem i dobrocią przyprowadzajmy ich do Pana. Przypisujmy rodzajowi ludzkiemu tę
samą wartość, jaką przypisał mu Bóg, gdy poświęcił swego Syna, aby pojednać świat ze sobą.
Dzięki naszemu pośrednictwu między Bogiem a ludźmi, będą mogli Go doświadczyć. W ten
sposób pozwolimy im „skosztować i zobaczyć, że Pan jest dobry". Skoro Bóg zawarł z
ludźmi pokój przez Jezusa, to my, jako Jego ambasadorzy, również powinniśmy być do nich
pokojowo nastawieni.
Wystrzegajmy się życia w strachu i siania strachu. Lęk nie pochodzi od Boga. Powoduje, że
ludzie uciekają od kochającego Ojca i dążą ku wiecznej zagładzie. W Obj 21,8 napisano
bowiem: „ Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących... będzie jezioro płonące ogniem i
siark
ą. To jest śmierć druga". Wśród wszystkich grzechów, które mogą zniewolić człowieka,
strach i niewiara znajdują się na czele listy.
Strach przeszkadza ci uwierzyć i zaufać Bogu, który cię kocha i za darmo ofiarowuje dar
sprawiedliwości w Jezusie. Powinniśmy zrozumieć realność wyroku, jaki Jezus otrzymał za
nas, gdy poszedł na krzyż. Powinniśmy być pewni, że nie musimy bać się sądu w tym życiu.














background image

63

Rozdział 23

Rozdział 23

Rozdział 23

Rozdział 23

Potrzeba pokoju

Potrzeba pokoju

Potrzeba pokoju

Potrzeba pokoju

W początkowym okresie mojej służby duży nacisk kładłem na zaspokajanie fizycznych
potrzeb ludzi. Zawsze miałem dużo współczucia dla cierpiących. Ponieważ sam walczyłem z
chorobą, rozumiałem ludzi cierpiących ból fizyczny. Powodowany współczuciem modliłem
się za nich, oglądając w efekcie wiele wspaniałych cudów. Podróżując po świecie, widziałem
każdy cud zapisany w Nowym Testamencie. Wiele z nich widziałem setki razy.

Choć nadal doceniam znaczenie fizycznych potrzeb człowieka, widzę jednak, że emocjonalne
i duchowe potrzeby są o wiele istotniejsze, niż te pierwsze. Faktem jest, że jeśli emocjonalne
potrzeby są zaspokojone, dość łatwo zatroszczyć się o fizyczne. Emocjonalne potrzeby
człowieka mogą być zaspokojone jedynie przez osobiste doświadczenie miłości Bożej w Panu
Jezusie Chrystusie.
Ludzie pragną odczuwać miłość i pokój Boży. Wszystkim nam trzeba, by przeniknęły nas
pozytywne emocje płynące z głębokiej więzi z Bogiem. Możemy przetrwać chorobę, ubóstwo
i ból, ale nie możemy wytrzymać wewnętrznego ubóstwa. Salomon pisze: „ Człowiek
dzielnego ducha wytrzyma chorob
ę, lecz ducha strapionego kto podniesie?" (Prz 8,14).
Fizyczne uzdrowienie jest bez znaczenia dla kogoś, kto ma złamane serce. Powodzenie
finansowe nie zmniejsza bólu samotności. Sukces nie zastąpi poczucia godności i wartości,
które daje Pan Jezus. Nie chcemy zaprzeczać Bożemu pragnieniu i chęci, by zaspokajać
fizyczne potrzeby, ale musimy zobaczyć wszystko we właściwej perspektywie.
Bóg stworzył człowieka. Umieścił go w ogrodzie zwanym Rajem. Nie było tam bólu,
cierpienia, ani smutku. Człowiek żył w pełnej pokoju i miłości więzi z Bogiem. Zostaliśmy
stworzeni do życia w takim otoczeniu. Nie zostaliśmy ukształtowani, aby żyć bez pokoju,
miłości i akceptacji.
W dniu, w którym Adam zjadł zakazany owoc, zdobył dla rodzaju ludzkiego nową
umiejętność: poznanie dobra i zła. Wyposażony w tę wiedzę człowiek zaczął, niezależnie od
Boga, decydować o tym, co dobre i złe. Zaczął definiować sprawiedliwość w oderwaniu od
Boga. Następnie odrzucił Boże wzorce i wypracował własne. W ten sposób narodziła się
religia.
Religia zawsze była małostkowa i wciąż taką pozostaje. Pierwsza religia była taką samą, jak
wszystkie następne. Religia polega na tym, że człowiek próbuje nawiązać kontakt z Bogiem
na swoich własnych zasadach. śeby to uczynić trzeba, oczywiście, odrzucić Boże zasady.
Trzeba też odrzucić każdego, kto nie stosuje się do zasad wymyślonych przez człowieka.
Pierwsza religia pchnęła Kaina do zabicia Abla. Znienawidził go, gdyż ofiara brata została
przyjęta, a jego nie. On ciężko zapracował na swoją ofiarę. Logika by podpowiadała, że była
bardziej wartościowa, a Kain działał na podstawie tego, co sam wiedział i sądził o
sprawiedliwości i niesprawiedliwości. „...Kain... zabił brata swego. A dlaczego go zabił?
Poniewa
ż uczynki jego były złe, a uczynki brata jego sprawiedliwe" (U 3,12).
Dwa tysiące lat później apostoł Paweł napisał w Liście do Galacjan, że dzieci według ciała
zawsze prześladują dzieci według Ducha. Innymi słowy, ludzie religijni zawsze prześladują
sprawiedliwych. Dlaczego? Ludzie religijni pogardzają sprawiedliwością, którą Bóg wybrał i
ofiarował.
Religia jest na swój sposób logiczna. Jest próbą bycia w porządku wobec Boga i odnalezienia
pokoju, ale człowiek podejmuje te starania w zgodzie z własnym rozsądkiem. Religia

background image

64

największą potrzebę człowieka upatruje w poprawności życia. Według religijnej logiki równa
się ona byciu w porządku wobec Boga. Jeśli ktoś się z nami nie zgadza, to daje nam do
zrozumienia, że się mylimy.
Ponieważ istota rzeczy polega na byciu w porządku i tylko to jest słuszne, musimy
udowodnić, że to inni się mylą. Jeśli nie możemy im udowodnić, że nie mają racji, należy ich
zabić. Właśnie tak uczynił Kain. Potrzeba bycia w porządku zadręcza ludzi, począwszy od
dnia, gdy Adam zjadł zakazany owoc. Adam natychmiast zaczął niezależnie od Boga
podejmować decyzje. „Zróbmy sobie lepiej ubrania, by się nimi okryć, ponieważ nie wydaje
mi się, że będzie w porządku, jeśli staniemy nadzy przed Bogiem. Lepiej się ukryjmy, gdy
Bóg nas zawoła, bo na pewno jest wściekły". Człowiek zaczął podejmować niezdarne
usiłowania, aby nie mieć nic na sumieniu. Niestety jednak każda decyzja podjęta po to, aby
być w porządku, jeszcze głębiej wciągała go w ból, cierpienie i narzuconą przez niego
samego separację z Bogiem.
Nieważne, jak szczere są motywy, nieważne, jak szczere intencje, nieistotne, jak wielkie jest
oddanie Bogu, jak dobre życie prowadzimy - próba ustalenia dobra i zła w oddzieleniu od
Boga jest odrzuceniem Boga i Jego prawdy. „ Bo nie znając usprawiedliwienia, które
pochodzi od Boga, a własne usiłuj
ąc ustanowić, nie podporządkowali się usprawiedliwieniu
Bo
żemu" (Rz 10,3).
Każda próba stania się sprawiedliwym wobec Boga, ale bez przyjęcia Jego warunków,
przyniesie całkowicie negatywny efekt. Będziemy czuć pokój, jak długo będziemy się dobrze
sprawować, ale jeśli się potkniemy, stracimy go. Nigdy nie będziemy mieli stałego poczucia
pewności i pokoju. Biblia uczy, że zakon nie może nikogo usprawiedliwić, i jedynie daje
ś

wiadomość grzechu. Zatem w chwili upadku, stracisz pokój.

Pozostaje jeszcze problem tych, którzy się z nami nie zgadzają. Ich definicja sprawiedliwości
jest odmienna od naszej. śeby utrzymać nasz pokój musimy im udowodnić, że się mylą. Te
zmagania nie mają końca. Nie można żyć w ten sposób. Człowiek nie został stworzony po to,
by żyć w ten sposób.
Bóg chce, byś żył w harmonii z Nim i z ludźmi. Tak może się dziać tylko wtedy, gdy masz
pokój. Pokój możesz mieć tylko wtedy, gdy wiesz, że jesteś usprawiedliwiony, a tego możesz
być pewny tylko wtedy, gdy przyjmiesz dar usprawiedliwienia przez Pana Jezusa Chrystusa.
Paweł w Rz 5,1 ujmuje to następująco: „ Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z
Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa ".

Pokój jest dużo ważniejszy dla chrześcijańskiego życia, niż nam się wydaje. Dar
sprawiedliwości niesie pokój, który otrzymaliśmy przez Jezusa. Pokój natomiast daje
pewność i śmiałość, potrzebną by wejść w relację z Bogiem. Dzięki Niemu mamy dostęp do
łaski (Bożej zdolności). Jeśli nie ma pokoju, nie będzie relacji, nie będzie pewności i nie bę-
dzie łaski, która mogłaby działać w naszym życiu. Bez niej jesteśmy zdani na własną
zdolność służenia Bogu i prowadzenia sprawiedliwego życia. Potrzebujemy pokoju!











background image

65

Rozdział 24

Rozdział 24

Rozdział 24

Rozdział 24

Więcej niż stan umysłu

Więcej niż stan umysłu

Więcej niż stan umysłu

Więcej niż stan umysłu

Człowiek może wiele zrobić, aby osiągnąć spokój umysłu. Często nie ma w tym nic złego.
Lecz spokój nie mający nic wspólnego z rzeczywistością (prawdą) jest zwodniczy. Jeśli
przekonasz samego siebie, że nie ma Boga, możesz zyskać pewien stopień uspokojenia. Może
być ci z tym dobrze w życiu na ziemi, ale takie przekonanie nie zyska potwierdzenia w teście
wieczności.

Do wielu poglądów człowiek może sam siebie przekonać. Jeśli uwierzy, że nie ma piekła,
może mu to zapewnić pokój, gdy odrzuci Boga. Lecz nie taka jest rzeczywistość. Jeśli
przekona samego siebie, że Bóg go kocha, ponieważ żyje właściwie, da mu to pokój na tak
długo, jak długo będzie żył właściwie. Lecz nie taka jest rzeczywistość.
Boży pokój jest oparty na rzeczywistości. Jest oparty na bezkompromisowej, niezawodnej
miłości Boga, która objawiła się przez krzyż Chrystusowy. Tylko przez poznanie i wiarę w
poselstwo krzyża, znajdziesz trwały pokój. Taki pokój nie ulega wahaniom zależnie od
okoliczności. Nie jest oparty na kłamstwie.
Gdy człowiek wierzy w Bożą prawdę, Duch Święty może działać według niej i rozlewać
miłość Bożą szeroko w sercu wierzącego. Rzeczywistość lub nierzeczywistość, w którą
wierzysz, staje się rzeczywistością, której doświadczasz. Apostoł Jan tak o tym pisze: „A
my
śmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w
miło
ści mieszka w Bogu, a Bóg w nim " (l J 4,16). Jedno z tłumaczeń brzmi: „... myśmy
uwierzyli i do
świadczyli miłości Bożej".
Greckie słowo tłumaczone jako „poznali" odnosi się do wiedzy powiązanej z
doświadczeniem. Aby doświadczyć miłości Bożej, trzeba najpierw w nią uwierzyć. Uświado-
mić sobie miłość Bożą można tylko wtedy, gdy spojrzy się na krzyż. „ W tym objawiła się
miło
ść Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli.
Na tym polega miło
ść, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna
swego jako przebłaganie za grzechy nasze "
(l J 4,9-10).
Rzeczywistość tego, że Jezus przyszedł na świat, wziął nasze grzechy i ułagodził gniew Boży
(przebłaganie) jasno pokazuje miłość Boga. Świadomość tego, że jest się wyzwolonym od
gniewu sprawia, że zdajemy sobie również sprawę z Jego miłości. Świadomość tego, że
zostaliśmy usprawiedliwieni, sprawia, że doświadczamy Jego pokoju. śaden środek
uspokajający, żaden grzech nie może ofiarować uspokojenia i spełnienia, jakie płynie z
doświadczenia i przebywania w miłości i pokoju Bożym,
Bóg zawarł z tobą pokój poprzez krzyż. Czy przyjmiesz ten pokój? Może nadszedł czas, byś
pomodlił się modlitwą podobną do tej:
„Ojcze, dziś decyduję się uwierzyć prawdzie. Ty posłałeś Jezusa na ten świat, On stał się
moim grzechem, On wzi
ął na siebie moją karę, On poszedł za mnie do piekła. Powstał z grobu
i zwyci
ężył mój grzech. W Nim mam dar usprawiedliwienia. Dziękuję Ci, że jestem
sprawiedliwy niezale
żnie od moich starań. Dziś rozpoznaję ten fakt, że Ty nie byłeś tym, który
mnie zranił. Nie os
ądzasz mnie. Nie jesteś źródłem bólu w moim życiu. Mój własny grzech i
niewiara sprowadziły na mnie ból. Ju
ż nigdy więcej nie uwierzę, że Ty zadajesz mi cierpienie.
B
ędę trwał w Twoim pokoju, ponieważ jestem sprawiedliwy w Jezusie! Kochasz mnie,
akceptujesz mnie, jeste
ś ze mną. Zaakceptowałeś mnie w Umiłowanym!"


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
glosic ewangelie krzyza
Rubens - podniesienie krzyża, Analizy Dzieł Sztuki
I GO krzyżacy2 rycerstwo, Scenariusze lekcji
Krzyżacy-Sienkiewicz(1), Lektury Okresy literackie
wojna z krzyżakami, różne
Modlitwa srodlekcyjna Nabozenstwo?oracji krzyza
B 04 NIESIENIE KRZYŻA
KRZYŻACY, Polonistyka, Pozytywizm
A CO NA TO RODZICE, Obrona Krzyza Mietne
Nie zdejmę krzyża, religijne
Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska pań
Od Wydawcy - korekta, Obrona Krzyza Mietne
KRZYŻACY DZIEJE MIŁOŚCI ZBYSZKA I?NUSI W PUNKTACH
OBYCZAJE RYCERZY W OPARCIU O KRZYŻAKÓW
WYGLĄD DOMU W BOGDAŃCU I ZGORZELICACH KRZYŻACY

więcej podobnych podstron