Magazyn astronautyczny Page 1 of 5
Magazyn astronautyczny
ARTYKUAY KSIśKI
Kierowca zginął przez pomyłkę
Niewidzialny kokon "Tajemnice, które
wyszły na jaw"
Rosjanie lecieli na
Nieudany zamach na Leonida Bre\niewa
Księ\yc
Pierwsza Załoga
W połowie stycznia 1969 roku na orbicie wokółziemskiej po raz
Tow. Lenin o statku
pierwszy w historii połączyły się dwa radzieckie załogowe statki
kosmicznym
kosmiczne - Sojuz-4 i Sojuz-5. Dwaj kosmonauci, Aleksiej Jelisiejew i
Nawet Ameryce
Jewgienij Chrunow wyszli ze swojego Sojuza-5 w otwartą przestrzeń
zabrakło wyobrazni
kosmiczną i na zewnątrz połączonych statków przeszli na pokład
Nie chciał umierać Sojuza-4, w kabinie którego oczekiwał ich kosmonauta Władimir
jako samobójca Szatałow. Wylądowali szczęśliwie na Ziemi następnego dnia, a po
upływie doby powrócił z orbity lądownikiem Sojuza-5 tak\e Boris
Wybrani spośród
milionów Wołynow, który startował wraz z nimi. Eksperyment zakończył się
pełnym sukcesem. A sukces był w tym czasie radzieckiej kosmonautyce
Ucieka tlen!
"Krzyk w kosmosie"
i w ogóle Związkowi Radzieckiemu bardzo potrzebny. Trudno było
Odyseja Kosmiczna -
otrząsnąć się po tragedii z kwietnia 1967 roku, kiedy w katastrofie
Finał
Sojuza-1 zginął w wyniku uderzenia lądownika o ziemię kosmonauta
Misje roku 2002 Władimir Komarow. Lot grupowy bezzałogowego Sojuza-2 i Sojuza-3 z
Rok 1986 kosmonautą G. Bieriegowojem w pazdzierniku 1968 roku tak\e nie był
do końca udany, nie powiodło się połączenie statków na orbicie - ale o
Chińska
tym niepowodzeniu nie informowano. Zbrojna interwencja Układu
kosmonautyka
Warszawskiego latem 1968 roku w Czechosłowacji te\ nie była
Amerykanin w saunie
krzepiącym epizodem w dziejach Związku Radzieckiego, poruszyła
z komunistą
nielicznych radzieckich dysydentów do tego stopnia, \e zdecydowali się
Tylko wzlot oni na kilkuosobową manifestację protestacyjną na placu Czerwonym,
trwającą zaledwie kilkanaście minut.
Czy \yje? Nadaje
sygnały?
"Jak zaginać
Iwan Iwanowicz przed
Sukces czterech kosmonautów Sojuza-4 i 5 zasługiwał na entuzjastyczną fetę.
nauczycieli"
Gagarinem
Zorganizowano, jak po innych wyprawach kosmicznych, zresztą nie tylko w
Związku Radzieckim, ale w Stanach Zjednoczonych te\, uroczyste powitanie
Hubble po raz czwarty
zdobywców kosmosu przez najwy\sze władze państwowe. Termin uroczystości
Najwa\niejsze, \eby
został wyznaczony na środę, 22 stycznia 1969 roku, w kilka dni po wylądowaniu
nie mieli pietra
obu Sojuzów biorących udział w udanym eksperymencie na orbicie.
12 minut
kosmicznego mrozu
CZ odległego garnizonu wojskowego w Aomonosowie pod Leningradem na
Z Kosmosu na dno
manifestację wybrał się te\ 22-letni młodszy lejtnant Wiktor Iwanowicz Iljin. Nie
oceanu
po to jednak, by witać kosmonautów, ale by dokonać spektakularnego zamachu
Swięty Mikołaj
na sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku
Istnieje! Radzieckiego Leonida Bre\niewa. U podło\a desperackiego czynu le\ała
Szum wokół
chorobliwa mania wielkości: Iljin był przekonany, \e zastrzelenie Bre\niewa
STS-113 odmieni \ycie kraju, umo\liwi prawdziwe demokratyczne reformy, a przy tym
spowoduje, \e on sam przejdzie do historii, mo\e jako zbawca wielkiej Rosji. Po
śycie przywiezione z
Księ\yca usunięciu Bre\niewa zamierzał zająć jego miejsce sekretarza generalnego i
stworzyć własną partię, niekomunistyczną.
Nie udało się
sfilmować - Jeszcze o mnie usłyszysz! - rzucił ze złością na odchodne dziewczynie, która
nie odwzajemniała jego uczuć.
Sądzicie, \e będę
mniej kochał
Gagarina? Nie był zawodowym oficerem, lecz jako absolwent technikum topograficznego
odsługiwał obowiązkową słu\bę wojskową. Sprawiał liczne kłopoty. Na szkoleniu
Garść pyłu
politycznym potrafił publicznie stwierdzić, \e Komsomoł jako organizacja się
księ\ycowego
prze\ył. Negatywnie wyra\ał się o wkroczeniu wojsk radzieckich do
Miało być lądowanie
Czechosłowacji w 1968 roku. Dociekał, dlaczego w Związku Radzieckim panuje
radzieckich
system monopolu partyjnego KPZR, a w gronie kolegów - jak pózniej sam
kosmonautów na
zeznawał pogrą\ając swych przyjaciół - powtarzał, \e w Afryce oficerowie bez
Księ\ycu
ceregieli dokonują przewrotów i zastanawiał się, czy coś takiego byłoby mo\liwe
Telefon z Moskwy
w ZSRR. Jego koledzy, którzy nie traktowali powa\nie jego paplania, zostali
W przypadkowych skazani na kary kilkuletniego więzienia za to, \e na niego nie donieśli.
miejscach spadł
Skylab i Salut-7
W przeddzień uroczystości powitania kosmonautów Iljin zniknął ze słu\by
Bre\niew się
pomocnika dy\urnego w swojej jednostce. Natychmiastowe dochodzenie
zdenerwował
wykazało, \e zabrał ze sobą oprócz przydziałowego jeszcze jeden pistolet.
Kierowca zginął przez
Domyślano się, \e zamierza popełnić samobójstwo lub postraszyć niezbyt miłą
pomyłkę
dla niego dziewczynę. Ustalono jednak, \e w wojskowym mundurze młodszego
lejtnanta poleciał jako zwykły pasa\er cywilnym samolotem rejsowym do
Pierwsza radziecka
Moskwy. Dmuchając na zimne powiadomiono o tym KGB i informacja ta dotarła
stacja orbitalna
we właściwym czasie do funkcjonariuszy osobistej ochrony Bre\niewa, chocia\
Nie dosięgnął
jego zagro\enie ze strony oficera, który po prostu urwał się ze swojej jednostki,
Start Challengera
wydawało się z gruntu nieprawdopodobne. Jeszcze nie kojarzono moskiewskiej
Ognista smuga
eskapady Iljina z uroczystością powitania kosmonautów, wyglądało raczej na to,
\e dezerter, a mo\e tylko nieodpowiedzialny młody człowiek odsługujący
obowiązkową słu\bę wojskową, chce się ukryć w anonimowym tłumie wielkiego
LUDZIE
miasta.
ASTRONAUTYKI
W. S. Warłamow
Jak pózniej wykazało drobiazgowe śledztwo, po przylocie do Moskwy odwiedził
H. Titow on swego znajomego, emerytowanego sier\anta milicji i wprosił się u niego na
http://www.astronautyka.planty.pl/kierowca.html 2008-04-07
Magazyn astronautyczny Page 2 of 5
J. L. Ross nocleg. Powiedział mu, \e przyjechał do stolicy, by uczestniczyć w powitaniu
kosmonautów. Przy kolacji zaskoczył go nietypową prośbą:
D. A. Tito
- Gdybyś jutro po\yczył mi swój mundur, mo\e i na Kreml by mnie
S. Krikalow
przepuszczono. Z ulicy nie da się zbyt wiele zobaczyć...
W. N. Bondarienko Ten odpalił natychmiast:
- Zwariowałeś? Wiesz, ile za coś takiego mo\na dostać?
J. H. Glenn
Iljin jednak roześmiał się, obrócił sprawę w \art i ju\ o tym nie mówili.
W. W. Tierieszkowa
Rankiem 22 stycznia 1969 roku telewizja radziecka zaczęła nadawać
zapowiedzianą wcześniej bezpośrednią transmisję z uroczystości powitania
kosmonautów W. Szatałowa, A. Jelisiejewa, J. Chrunowa i B. Wołynowa na
podmoskiewskim lotnisku Wnukowo-2. Srebrzysty Ił-18 z kosmonautami
wykonał rundę honorową nad Moskwą w towarzystwie siedmiu myśliwców
eskorty. Wylądował. Zagrzmiały armatnie salwy, odegrano hymn państwowy
Związku Radzieckiego, na lotnisku obecni byli przedstawiciele najwy\szych władz
na czele z Bre\niewem, korpus dyplomatyczny. Po tych wstępnych
uroczystościach wszyscy wsiedli do samochodów i pojechali w stronę Moskwy. W
pierwszej limuzynie jechało czterech kosmonautów Sojuza-4 i Sojuza-5, w
drugiej Bre\niew, w następnych inni kosmonauci oraz rodzice i \ony bohaterów
tego dnia. Samochody miały do przebycia ponad 16 kilometrów.
Tymczasem KGB ju\ działało, ju\ szukano uzbrojonego uciekiniera z wojska.
Komendant wojskowy Kremla gen. Szornikow wraz z doświadczonym
funkcjonariuszem KGB dwukrotnie przejechał trasę z Wnukowa do Kremla
bacznie przyglądając się ludziom, zwłaszcza umundurowanym, czekającym na
przejazd kosmonautów. Szukano jednak młodego człowieka w mundurze
wojskowym, a mundur ten spokojnie wisiał sobie w szafie. Iljin przebrał się w
mundur swego znajomego sier\anta milicji, gdy ten jeszcze spał po wieczornej
biesiadzie. Tylko zadziwiający zbieg okoliczności sprawił, \e szaleńczy pomysł
Iljina udawania milicjanta pilnującego porządku podczas uroczystości powiódł
się. Dojechał metrem do stacji w pobli\u placu Czerwonego i poszedł w stronę
Kremla nie zwracając niczyjej uwagi, chocia\ był ubrany w lekki, letni płaszcz
milicyjny, nie pasujący do zimowej pory. Przeszedł obok Muzeum Historycznego,
skręcił do parku Aleksandrowskiego. Dą\ył do Borowickiej Bramy, którędy - to
wiedział z dokładnie analizowanych kronik filmowych relacjonujących podobne
wcześniejsze uroczystości witania kosmonautów - miała wjechać na Kreml
kolumna rządowych samochodów. Natknął się tam na prawdziwych milicjantów.
Przeszedł jednak obok jak gdyby nigdy nic, przez nikogo nie indagowany,
bowiem przypadkiem trafił na styk dwóch oddziałów milicji. Ci z pierwszego
oddziału sądzili, \e nale\y on do drugiego, a ci z drugiego - \e do pierwszego. A
kawalkada czarnych limuzyn z kosmonautami i Bre\niewem ju\ jechała do
Moskwy Szosą Kijowską, a dalej, ju\ w mieście, Prospektem Leninowskim, ulicą
Nabrze\ną Jakimańską, minęła Wielki Most Kamienny, zbli\ała się do Kremla,
gdzie w Pałacu Zjazdów był przewidziany mityng na cześć kosmonautów. Całą
trasę przejazdu wypełniał zwarty szpaler ludzi, były ich dziesiątki tysięcy.
W tym czasie prawdziwy właściciel milicyjnego munduru sier\anta zauwa\ył jego
brak i przypomniał sobie niby \art Iljina z poprzedniego wieczora, zaczął się
domyślać prawdy o zamiarach swego gościa. Przera\ony natychmiast
zameldował o swych podejrzeniach KGB, podał rysopis młodzieńca. Było ju\
jednak za pózno na przekazanie tej szokującej informacji funkcjonariuszom
zabezpieczającym imprezę - dy\urowali oni przecie\ na trasie przejazdu
kawalkady samochodów. Dysponowali więc wiedzą o podejrzanym przybyszu
sprzed kilku godzin, tote\ zwracali szczególną uwagę na młodych mę\czyzn po
cywilnemu lub w mundurach, ale w wojskowych mundurach. A Iljin był w
mundurze milicyjnym. Przechadzał się obok Skarbca i udawał, \e pełni słu\bę
porządkową. Chodził tam i z powrotem i wcią\ pouczał ludzi, by ustawiali się w
równym szyku, przestrzegali porządku. W pewnym momencie podszedł do niego
ubrany po cywilnemu milicjant średniego szczebla kierowania z komendy
moskiewskiej. Wiedział, \e na czas powitania kosmonautów, posterunek
milicyjny przy Skarbcu został zdjęty, a tu nagle stoi na nim funkcjonariusz.
Zapytał go więc surowo, jak przeło\ony: - A ty czego tu stoisz? Na to
zdesperowany Iljin obojętnym, niedbałym tonem bez wahania i buńczucznie
odpowiedział w sposób charakterystyczny dla funkcjonariuszy niskiego szczebla
hierarchii słu\bowej:
- Postawiono mnie, to stoję. - I dalej stał i upominał ludzi. Jego rozmówcę zbiło
to z tropu, pomyślał, \e posterunek obok Skarbca ktoś polecił przywrócić,
odszedł w swoją stronę.
Na krótką chwilę przed wjazdem bohaterów kosmosu na Kreml, jeden z
funkcjonariuszy KGB wmieszany w tłum ludzi zaczął się podejrzliwie Iljinowi
przyglądać, kojarzył go z rysopisem poszukiwanego młodego oficera wojska, ten
jednak był w mundurze milicyjnym i z wielką pewnością siebie, jak rutyniarz,
"pełnił słu\bę" milicjanta.
A naprawdę czekał na Bre\niewa, który - to Iljin wiedział z kronik filmowych i
innych relacji podobnych uroczystości - jechał w limuzynie drugiej z kolejności.
Funkcjonariusz KGB stojąc zaledwie kilka kroków od podejrzanego milicjanta,
jeszcze mu się przyglądał, jeszcze się zastanawiał, czy próbować go sprawdzić,
gdy wśród oczekujących ludzi zaczęło się poruszenie - szybko nadje\d\ały
czarne eleganckie limuzyny. Iljin wbił wzrok w drugą z nich. Nie mógł się jednak
spodziewać, \e kolejność jazdy samochodów uległa zmianie. Kilka minut przed
zakrętem w stronę Borowickiej Bramy limuzyna Bre\niewa odłączyła się od
kawalkady, zmieniła nagle trasę i wjechała na Kreml przez Bramę Spasską.
Bre\niew bowiem, zapewne z zimnego wyrachowania, bo przecie\ najpewniej
zameldowano mu o zagro\eniu zamachem, ale widać nie chciał przyznać wprost,
\e boi się jechać ustaloną trasą, zwrócił się do kierowcy i oficera ochrony jak
gdyby w nagłym przypływie skromności:
- A dlaczego pchamy się pierwsi? To uroczystość na naszą cześć czy na cześć
http://www.astronautyka.planty.pl/kierowca.html 2008-04-07
Magazyn astronautyczny Page 3 of 5
kosmonautów?
I kierowca skierował się w stronę Bramy Spasskiej Kremla, dzięki czemu
Bre\niew prawdopodobnie uniknął śmierci. Trwała bezpośrednia transmisja
telewizyjna. Prowadzący relację zapowiedział:
- Kawalkada samochodów rządowych zbli\a się do Bramy Borowickiej, za kilka
chwil bohaterowie-kosmonauci przybędą na Kreml, gdzie podczas uroczystej
ceremonii zostaną odznaczeni.
Nagle transmisja TV została przerwana. Wznowiono ją po upływie godziny.
Pokazywano ceremonię odznaczania kosmonautów. Jej uczestnicy starali się
zachowywać naturalnie, wyczuwało się jednak jakieś zakłopotanie zarówno
wśród nagradzanych, jak i nagradzających. Gwiazdy Bohaterów Związku
Radzieckiego wręczał przewodniczący Prezydium Rady Najwy\szej ZSRR Nikołaj
Podgorny, a nie Bre\niew, który przecie\ skwapliwie wykorzystywał ka\dą
okazję do zaistnienia w tak powszechnie pozytywnie odbieranych
okolicznościach, a zwłaszcza lubił być kojarzony z radzieckimi sukcesami w
kosmonautyce. Mówiąc o specjalistach techniki kosmicznej, o głównych jej
postaciach - konstruktorach, in\ynierach, organizatorach przedsięwzięć
kosmicznych, mówił: "my". Tym razem nie ruszył się z prezydium, minę miał
niepewną. Inni uśmiechali się sztucznie. Kosmonauta Aleksiej Leonow patrzył
gdzieś w dal, jakby nie obchodziło go to, co dzieje się w sali, inny kosmonauta,
Gieorgij Bieriegowoj - co widać na zdjęciach z uroczystości - z uporem
wpatrywał się w jakąś kartkę papieru trzymaną w dłoniach. Blade twarze,
urywane zdania, ogólna nerwowość. Coś się wydarzyło. Co?
Gdy kawalkada rządowych limuzyn wje\d\ała na Kreml przez Bramę Borowicką,
młody człowiek w mundurze sier\anta milicji, w rzeczywistości młodszy lejtnant
Armii Radzieckiej Wiktor Iwanowicz Iljin, wyczekał, a\ motocykliści honorowej
milicyjnej eskorty miną zakręt na most Borowickiej Bramy, odbezpieczył
dyskretnie w kieszeni załadowane uprzednio dwa pistolety i przepuściwszy
pierwszy samochód, wybiegł przed maskę drugiej limuzyny, którą - jak sądził -
miał jechać sekretarz generalny KC KPZR Leonid Iljicz Bre\niew. Otworzył ogień
z bliska. Nie zwa\ając na nic strzelał w przednią szybę samochodu z obu rąk z
dwóch pistoletów jednocześnie. Mimo, i\ limuzyna była opancerzona, to
uderzenia kolejnych strzałów z nadzwyczaj bliskiej odległości spowodowały
najpierw pęknięcia kuloodpornej szyby, a w ułamek sekundy pózniej uległa ona
naporowi wystrzeliwanych jeden za drugim pocisków pistoletów. Zalany krwią
kierowca samochodu zwisł bezwładnie na kierownicy. Zdesperowany
zamachowiec nie przerywał ognia, skoncentrował się tylko na tym. Nie mógł
zresztą nic widzieć - ani co dzieje się wewnątrz samochodu, ani co wokół niego
samego, strzelanie bez przerwy z dwóch pistoletów jednocześnie, całkowicie
pochłania uwagę strzelającego. Ponadto ju\ pierwsze uderzenia pocisków w
szybę limuzyny spowodowały pojawienie się gęstej pajęczyny pęknięć zupełnie
zasłaniających wgląd do wnętrza. Zanim Iljin został obezwładniony, zdą\ył
wystrzelić z obu pistoletów szesnaście kul. Jako pierwszy runął na niego oficer
po cywilnemu, Jagodkin, pełniący słu\bę w tym rejonie manifestacji - podciął mu
nogi. Podbiegł inny oficer ochrony, o nazwisku Riedkoborody. Rzucili się na
le\ącego ju\ zamachowca inni ochroniarze, zakryli go, przycisnęli do asfaltu,
błyskawicznie wykręcili mu ręce. Nie stawiał oporu, nie miało to przecie\
\adnego sensu. Oczy wyszły mu na wierzch z bólu, dostał drgawek.
Ostrzelany samochód zaczął się bezwładnie toczyć się do tyłu z lekkiego
wzniesienia. Kosmonauta Andrian Nikołajew odruchowo wykrzyknął komendę:
- Z wozu!
Wyskoczyli. Inne pojazdy kawalkady wyminęły ich i jak szalone popędziły dalej,
jak przewiduje instrukcja w tego rodzaju sytuacjach. Zatrzymał się jednak
sekretarz KC Dmitrij Ustinow i zabrał z ulicy oszołomionych kosmonautów,
pasa\erów rozbitego samochodu. Nic im się nie stało, ocaleli, mogli natychmiast,
by nie przedłu\ać kompromitującego zamieszania, odjechać samochodem
Ustinowa, przyszłego marszałka i ministra obrony ZSRR (w latach 1976-1984).
Podczas uroczystości udawali, \e nic się nie stało. Gorzej przedstawiała się
sprawa z kierowcą samochodu, starszym sier\antem śarkowem. Był cię\ko
ranny w głowę. Nieprzytomnego, zbroczonego krwią, odwieziono go do szpitala.
Zmarł nazajutrz rano. Był starszy wiekiem, wkrótce miał przejść na emeryturę.
Rany odniósł tak\e jeden z milicjantów honorowej eskorty na motocyklach.
Uderzył go rykoszet odbity od opancerzonej karoserii rządowej limuzyny, jednak
niezbyt groznie, milicjant nie stracił \ycia.
Zamachowiec wpadł w histerię, gdy dowiedział się o swojej pomyłce. Nie chciał
śmierci kierowcy samochodu. Sądził, \e w drugiej limuzynie siedzi Leonid
Bre\niew 1 to dla niego przeznaczone były kule. Paradoksalnie ta tragiczna
omyłka była szczęśliwą okolicznością dla decydentów w sprawach propagandy
Komitetu Centralnego KPZR. Odkrycie ju\ podczas pierwszego przesłuchania
Iljina, tej strasznej prawdy, \e jego celem był Bre\niew, wywołało panikę
propagandzistów. W takim państwie, jak ówczesny Związek Radziecki, gdzie
cenzura polityczna całkowicie kontrolowała wszystkie segmenty obiegu
informacji, ujawnienie takiego faktu nie wchodziło w grę. Nie mogło być mowy o
podaniu do wiadomości ludziom radzieckim i całej zagranicy, \e zamach miał
podło\e czysto polityczne i celem zamachowca był nie kto inny jak Bre\niew.
Wykorzystano więc w propagandzie fakt, i\ przypadkowo pod ostrzałem znalezli
się kosmonauci - szanowani i uwielbiani przez ludzi radzieckich, wywołujący
uczucia szczerej sympatii na całym świecie. Któ\ miałby do nich strzelać? I po
co? Tylko wariat. I jak na wariata przystało, działający bezsensownie, bez
konkretnego celu i bez powodu. O ile udało się poprzez natychmiastowe
przerwanie transmisji telewizyjnej ocenzurować, po prostu przemilczeć
szokujące zdarzenie, o tyle trzeba było jakoś przygotować informację dla prasy.
Za du\o ludzi zgromadzonych na placu Czerwonym widziało tragiczne zdarzenie,
by sprawę całkowicie zataić. Przez całą noc ze środy na czwartek, 23 stycznia
trwały w wydziale propagandy Komitetu Centralnego narady najwy\szego
http://www.astronautyka.planty.pl/kierowca.html 2008-04-07
Magazyn astronautyczny Page 4 of 5
kierownictwa wydziału konsultowane rzecz jasna z samym Bre\niewem.
Zwolennikom zatuszowania wypadku oponowano argumentem, i\ pozostawienie
sprawy bez oficjalnej wykładni zrodzi podło\e do niekończących się spekulacji i
dociekań. Istniało zagro\enie, \e w pobli\u miejsca tragedii mogli znajdować się
obcokrajowcy, którzy zaraz po przekroczeniu "\elaznej kurtyny" mogli na prawo
i lewo wszystkim zainteresowanym dziennikarzom, a trudno byłoby znalezć nie
zainteresowanych, przedstawią przebieg zdarzenia w jak najgorszym dla ZSRR
świetle. Tymczasem ten ma rację, kto pierwszy opublikuje swoją wersję.
Skwapliwie więc skorzystano z tego, i\ w samochodzie jechali kosmonauci,
ludzie korzystający z niepisanego, szczególnego statusu.
Tak więc 23 stycznia, w dzień po zamachu zapadła decyzja akceptowana na
najwy\szym szczeblu, przez Bre\niewa, o opublikowaniu w gazetach nad wyraz
lakonicznej informacji objaśniającej (niby) okoliczności tragicznego zdarzenia. I
w piątek dopiero, 24 stycznia 1969 roku w radzieckich dziennikach
zamieszczono - ale w jaki sposób, w najbardziej niepozornym kąciku trzeciej
kolumny ka\dej gazety! - jednozdaniowy Komunikat TASS, z którego czytelnicy
mogli się dowiedzieć, o ile mieli szczęście go odnalezć, \e podczas uroczystego
powitania lotników-kosmonautów doszło do prowokacyjnego aktu - oddano kilka
strzałów do samochodu, w którym jechali towarzysze kosmonauci Gieorgij
Bieriegowoj, Walentina Tierieszkowa-Nikołajewa, Andrian Nikołajew i Aleksiej
Leonow. I na tym koniec, nic więcej ju\ nie opublikowano, a\ do czasów
pieriestrojki Gorbaczowa
A co ze sprawcą zamachu, Iljinem? W KGB wdro\ono w tej nadzwyczajnej
sprawie drobiazgowe śledztwo. Najpierw rozwa\ano wersję rozległego spisku
zorganizowanej grupy partyjnych oponentów Bre\niewa, ale tego się w działaniu
Iljina nie dopatrzono. Dopuścił się terrorystycznego zamachu na własną rękę i
na własny rachunek. Posypały się jednak głowy, równie\ przypadkowych
urzędników administracji wojskowej. Usunięto ze stanowisk wielu wysokiego
szczebla oficerów Leningradzkiego Okręgu Wojskowego. Stracił stanowisko rzecz
jasna dowódca jednostki wojskowej, w której słu\ył Iljin i szef komendy
uzupełnień w Leningradzie, którego nieszczęściem było zło\enie niegdyś podpisu
na dokumentach powołania do słu\by wojskowej kolejnego rocznika
poborowych, wśród których widniało nazwisko Wiktora Iwanowicza Iljina. Wielu
ludzi odpowiedziało za jego czyn.
Samego Iljina uznano za niepoczytalnego, cierpiącego na schizofrenię. Dawało
to zbawienną dla radzieckiego systemu powszechnego zakłamania okazję do
osadzenia sprawcy w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym i dzięki temu
jednoznacznego skompromitowania przede wszystkim motywów jego działania.
Po niemal dwuletnim okresie śledztwa przewieziono Iljina w maju 1970 roku na
przymusowe leczenie do kliniki psychiatrycznej w Kazaniu. Obyło się więc bez
procesu, choć nawet gdyby do niego doszło byłby tajny - i obyło się bez
konkretnego wyroku, bo szpital psychiatryczny w realiach Związku Radzieckiego
mógł być do\ywociem, po prostu zniknięciem z realnie istniejącego świata.
Cichym i bezbolesnym dla przywódców totalitarnego państwa socjalistycznej
władzy ludu pracującego miast i wsi.
Dopiero w czasach Gorbaczowa, na fali pieriestrojki i związanej z nią jawności
zaczęły dostawać się do wiadomości publicznej fragmentaryczne zrazu
informacje na temat okoliczności i sprawcy zamachu. Kwestionowano wówczas
orzeczenie lekarskie kwalifikujące Iljina jako chorego psychicznie, bowiem
niejeden działacz histerycznie tępionej ju\ w zarodku i niemal nie istniejącej w
ZSRR opozycji skończył w kaftanie bezpieczeństwa - bez sądu i bez szansy
przedstawienia swoich racji. Ujawniony jednak został zaskakujący dokument z
1977 roku, którego autorem był Iljin, będący ciągle pacjentem kliniki
psychiatrycznej. Trwała wówczas w Związku Radzieckim niby demokratyczna
dyskusja nad projektem "bre\niewowskiej" konstytucji. W liście do Rady
Najwy\szej ZSRR Wiktor Iljin zgłosił do niej projekt zapisu: "Ka\dy członek
społeczeństwa ma prawo dokonać aktu terrorystycznego, jeśli partia i rząd
postępują niezgodnie z Konstytucją".
Mo\na rzecz jasna domyślać się, \e był to po prostu skutek wieloletniego
przebywania Iljina w zupełnym odosobnieniu, bo osadzono go w sali
jednoosobowej, w ścisłej izolacji, jednak jeszcze przed dokonaniem zamachu
stan psychiczny sprawcy nie był zupełnie normalny. W swoim środowisku
funkcjonował z trudnościami 1 nie potrafił się znalezć w roli \ołnierza
odbywającego słu\bę z poboru, co dotyczy przecie\ milionów innych młodych
mę\czyzn, nie potrafił uło\yć sobie \ycia osobistego: na stres wywołany
zawiedzioną miłością zareagował wymachiwaniem pistoletem przed oczami
ukochanej. Jeden z jego przeło\onych wspominał, \e gdy zwrócił kiedyś uwagę
Iljinowi na niewłaściwe wykonanie szkicu sztabowego i polecił mu poprawienie
go, ten nagle zaczął skakać wokół stołu na jednej nodze i wykrzykiwać: "A ja nie
chcę! A ja nie chcę!". Składano to na karb zwykłej niedojrzałości \yciowej
młodego człowieka.
Tymczasem z psychiką Iljina działo się coś niedobrego. Jego przeświadczenie o
konieczności spełnienia misji zastąpienia Bre\niewa na stanowisku sekretarza
partii i przeprowadzenia zmian politycznych w Związku Radzieckim, myśli o
przewrocie wojskowym, wreszcie dokonanie zbrojnego zamachu u wrót Kremla
wśród tysięcznych tłumów ludzi - trudno zmieścić w kategoriach racjonalnego
działania. Na jego stan psychiczny wpłynął tak\e silny wstrząs powstały na
krótko przed zamachem, a spowodowany przypadkowo dokonanym przez niego
odkryciem dokumentu rodzinnego, z którego jako człowiek dorosły dowiedział
się, \e jest dzieckiem alkoholików pozbawionych wyrokiem sądu praw
rodzicielskich i przysposobionym przez przybranych rodziców.
http://www.astronautyka.planty.pl/kierowca.html 2008-04-07
Magazyn astronautyczny Page 5 of 5
W jednoosobowej izbie szpitalnej spędził 19 lat odwiedzany tylko przez
przybraną matkę, która jako jedyna miała do niego dostęp. Dzięki jej staraniom,
a przede wszystkim dzięki pieriestrojce, Iljin został przeniesiony do kliniki
psychiatrycznej bli\ej miejsca zamieszkania, do Leningradu, a w 1990 roku w
szpitalu tym odbyło się posiedzenie wyjazdowe kolegium wojskowego Sądu
Najwy\szego ZSRR, które zwolniło go z przymusowego leczenia i pozwoliło mu
wyjść na wolność. Deputowani do rady miejskiej Leningradu wydzielili dla niego
jednopokojowe mieszkanie, otrzymał dowód osobisty i zameldowanie, przyznano
mu - wówczas 43-letniemu człowiekowi - rentę drugiej grupy inwalidzkiej.
Lekarze, pod opieką których przez wiele lat przebywał w klinice psychiatrycznej,
przedstawiali go jako człowieka \yjącego z poczuciem winy za to, co zrobił.
Szczerze ubolewał nad przypadkową śmiercią kierowcy samochodu, do którego
strzelał chcąc zabić Leonida Bre\niewa, zamartwiał się te\ losem przyjaciół,
którzy przez niego odbywali wyroki w więzieniach.
Sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku
Radzieckiego Leonid Iljicz Bre\niew, po długim okresie zniedołę\nienia
skrupulatnie ukrywanego przed opinią publiczną, zmarł śmiercią naturalną w
wieku 76 lat w listopadzie 1982 roku. Po jego śmierci na nowego sekretarza
generalnego wybrano Jurija Andropowa, po nim schorowanego Konstantina
Czernienkę, który równie\ wkrótce zmarł. I wtedy ster partii komunistycznej w
Związku Radzieckim objął człowiek młodszy, dynamiczny, aktywny, reformator -
Michaił Gorbaczow. I totalitarny system komunistyczny przy pierwszej próbie
przeprowadzenia jego naprawdę demokratycznych reform zaczął się rozpadać,
a\ Związek Radziecki, jako państwo, dokończył \ywota swojego w 1991 roku.
Marek Jarosiński
turystyka@planty.pl
Opracowano na podstawie publikacji:
Fragment ksią\ki "Tajemnice, które wyszły na jaw"
Fragment ksią\ki Nikołaj Zieńkowicz "Kremlowska księga zamachów"
Warszawa, Prószyński i S-ka 1997 r
Page Design CYFRANET & Maciej Myśliwiec
All Rights Reserved
Page optimized for IE 5.0 and NN 4.72
Best quality in 800x600 or 1024x768
E-mail Maciej Myśliwiec
http://www.astronautyka.planty.pl/kierowca.html 2008-04-07
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Zamach na ArcybiskupaLabo Zamach na PapieżaZamach na Hitlera KLCW 2009 03 07Watts Zrównoważony rozwój – zamach na ekonomięARTYKUŁY ZAMACH NA ZIOŁAZAMACH NA WTC 11 WRZEŚNIA 2001 NIEOFICJALNIEguz zamach na papieza 1Nieudany zamach na ambasadora USA (13 07 2009)guz zamach na papieza 2Prawda o zamachu na Polskę , mordzie w Katyniu i bestialstwie w Swięcej podobnych podstron