strona 1
IndependentTrader.pl
W dzisiejszym wydaniu:
1. Jak zarabiać na sankcjach gospodarczych?.
Str. 2-6
Rosja jest obecnie wyjątkowo tanim rynkiem. Akcje notowane w Moskwie, co
prawda poza małymi wyjątkami, nigdy nie były specjalnie drogie, ale przy
obecnych wycenach można wprost powiedzieć, że są śmiesznie tanie.
2. Jak znaleźć tanie akcje?
Str. 7-11
Artykuł rzuca trochę światła na stan globalnych rynków akcji. Jeszcze kilka lat
temu większość akcji na świecie podążała za giełdami w Londynie czy NY.
Tendencja ta jednak powoli słabnie, podobnie jak udział krajów rozwiniętych w
globalnej gospodarce.
3. Koniec mitu silnego euro.
Str. 12-15
Od rozpoczęcia kryzysu finansowego w 2008 roku największe banki centralne na
świecie rozpoczęły bezprecedensową akcję zwiększania podaży pieniądza.
Wygląda na to, że EBC zamierza iść śladem FED’u czy Banku Japonii.
4. Czy Twoje pieniądze są bezpieczne w polskich bankach?
Str. 16-21
W ciągu ostatnich 3 miesięcy w kilku miejscach w Europie banki komercyjne
stanęły na skraju bankructwa, a środki w nich ulokowane zostały albo zamrożone
albo dostęp do nich został poważnie utrudniony. W artykule znajdziecie
informacje o polskim sektorze bankowym.
Wydanie 15/2014
strona 2
IndependentTrader.pl
Jak zarabiać na sankcjach gospodarczych?
W latach 2003 – 2010 większość giełd na świecie podążała zgodnie z rytmem
narzuconym przez Wall Street. Jeżeli na giełdzie w NY mieliśmy wzrosty, sytuacja szybko
przenosiła się na inne rynki na drugim końcu globu.
W ciągu ostatnich trzech lat giełdy na całym świecie zaczęły żyć własnym życiem. W
zeszłym roku indeksy na rynkach rozwiniętych (developed) wzrosły średnio o 22%,
podczas, gdy rynki rozwijające(emerging markets) generalnie stały w miejscu.
Na niektórych giełdach, jak np. w USA czy w Indonezji, ceny akcji biją kolejne rekordy
odrywając się od fundamentów ekonomicznych, podczas gdy w innych regionach ceny
akcji spadają do bardzo atrakcyjnych poziomów.
Przykładem wyjątkowo taniego rynku jest obecnie Rosja. Akcje notowane w Moskwie, co
prawda poza małymi wyjątkami, nigdy nie były specjalnie drogie, ale przy obecnych
wycenach można wprost powiedzieć, że akcje są śmiesznie tanie.
Rynek rosyjski jest obecnie najbardziej znienawidzonym (po Argentynie) rynkiem akcji na
świecie. Sytuację w regularnie bankrutującej Argentynie rozumiem, ale sytuacja
finansowa Rosji jest zupełnie inna. Kraj ma zadłużenie netto na poziomie 10% PKB, a banki
nie są umoczone w derywatach, w przeciwieństwie do ich zachodnich odpowiedników.
Gospodarka Rosji od roku 2000 do 2007 rozwijała się na poziomie około 7-8% rocznie. Po
kryzysie w 2008 roku tempo wzrostu spadło w okolice 1% i na takim pozostało.
Niski wzrost nie przeszkadza natomiast rosnąć zyskom firm notowanych na giełdzie,
zwłaszcza, że wiele z nich związanych jest z międzynarodowym handlem surowcami,
których w Rosji jest pod dostatkiem.
Negatywny sentyment do akcji rosyjskich jest niewątpliwie związany z rosnącymi
napięciami pomiędzy USA i UE z jednej strony oraz Rosją z drugiej. Ucieczka od akcji firm
rosyjskich nasiliła się po wprowadzeniu sankcji. Ceny akcji, które wcześniej już były na
niskich poziomach, spadły do wartości, przy których moim zdaniem stanowią one
prawdziwą wartość.
Jak wyglądają wyceny spółek notowanych w Moskwie w porównaniu do innych
rynków?
1. P/E, czyli współczynnik cena / zysk.
Prosty współczynnik, który obrazuje ile lat musielibyśmy czekać aby środki wyłożone na
zakup akcji zwróciły się nam w postaci zysków, jakie wypracowuje kompania.
Współczynnik ten dla Rosji wynosi obecnie 5,3. Do takich poziomów rynek polski nie zszedł
nawet podczas najgłębszej korekty w lutym 2009 roku.
Dla porównania akcje na innych rynkach są od 3 do prawie 4 razy droższe i tak P/E dla
poszczególnych krajów przedstawia się następująco:
strona 3
IndependentTrader.pl
USA – 19,2;
UK – 15,8;
Polska – 15,4;
Niemcy – 16,4.
2. P/E Schillera.
Współczynnik P/E czasami jednak potrafi przekłamywać rzeczywistość. Aby urealnić
wyceny, warto posłużyć się wskaźnikiem skorygowanym o zyski kompanii za ostatnie 10
lat. Wskaźnik P/E Schillera opisywałem w artykule „Co słychać na rynkach akcji?”.
Tu znowu rynek rosyjski okazuje się być wybitnie tani na tle konkurentów:
Rosja – 7,7;
USA – 24,5;
UK – 15,3;
Polska 14,5;
Niemcy – 17,4.
W stosunku do długoterminowych zysków generowanych przez kompanie, ceny akcji w
Moskwie są 2 –krotnie tańsze niż w Europie i ponad 3-krotnie tańsze niż w USA.
3.
Cena akcji do wartości księgowej - popularny P/BV.
Współczynnik obrazuje nam wartość przedsiębiorstwa wycenianą przez rynek (ilość akcji
x cena akcji) podzieloną przez wartość księgową. Przez wartość księgową rozumiemy
wartość wszystkich aktywów (sprzęt, środki finansowe pomniejszone o zadłużenie
kompanii).
Podobnie jak w poprzednich przykładach, także i tu akcje rosyjskie wydają się tanie.
Rosja – 0,71 - cena akcji jest niższa niż wartość księgowa;
USA – 2,77;
UK – 2,05;
Polska – 1,43;
Niemcy – 1,83.
strona 4
IndependentTrader.pl
Wartość spółek czasami jest niższa od wartości księgowej firmy. Takie sytuacje występują
najczęściej w przypadku spółek surowcowych, które akurat dominują rynek rosyjski. Nie
zmienia to faktu, że i pod tym względem ceny akcji w Rosji są bardzo tanie.
4. Jak inwestować w akcję rosyjskie.
a) Market Vectors Russia ETF (RSX) – jest to obecnie najbardziej popularny ETF dostępny
poprzez NYSE. Kapitalizacja funduszu wynosi obecnie 1,7 mld USD, a opłaty za
zarządzanie kształtują się na poziomie 0,7%, co jest bardzo przyzwoitym poziomem.
Ponad 91% aktywów fundusz inwestuje w spółki o kapitalizacji powyżej 5 mld USD. Na 31
lipca 2014, P/E dla funduszu wyniosło 5,87, a P/BV 0,81.
41% aktywów funduszu związanych jest z sektorem energetycznym, 16,5% z surowcowym
oraz 12% z telekomunikacyjnym. 10% ekspozycji to niestety sektor finansowy, którego
jestem przeciwnikiem. Niemniej fundusz ma zapewniać ekspozycję na rynek rosyjski bez
wyłączania konkretnych sektorów i dokładnie to robi.
b) ERUS - iShares MSCI Russia Capped ETF.
Kolejny fundusz naśladujący rosyjską giełdę, tym razem z grupy ishares (Black Rock).
Koszty zarządzania ma minimalnie niższe niż poprzednik, wynoszące 0,61%.
Fundusz lokuje 75% aktywów w 10 największych rosyjskich spółek. Podział środków w
zależności od sektora przedstawia się bardzo podobnie jak w funduszu powyżej.
c) Pozostałe ETF’y.
Funduszy typu ETF zajmujących się inwestowaniem w rynek rosyjski jest znacznie więcej.
Przeszukując rynek natknąłem się jednak na fundusz emitowany przez skandynawski
bank, który z założenia wygląda jak typowy ETF z opłatami za zarządzanie na poziomie 1
%. Dopiero, gdy wczytałem się w szczegóły, okazało się, że poza opłatą za zarządzanie
fundusz pobiera także 15% wynagrodzenia od wypracowanych wyników. W przypadku
funduszy mający za zadanie naśladować dany rynek, dodatkowa prowizja i to w takiej
wysokości jest absolutnie nie do przyjęcia.
Jak zatem widać, przed uruchomieniem jakiejkolwiek inwestycji musimy sami rzetelnie
odrobić pracę domową.
d) Bezpośredni zakup akcji na MICEX.
Dla wielu osób inwestujących z Polski zakup ETF’u notowanego na NYSE już jest nie lada
wyzwaniem. Niemniej wśród czytelników na pewno znajdą się osoby, które są w stanie
bez pośrednictwa funduszy samodzielnie dokonać zakupów aby w ten sposób
zaoszczędzić trochę środków.
.
Zaoszczędzić możemy bowiem po pierwsze na prowizji, którą pobiera ETF za zarządzanie.
Po drugie, kupując jeden z dwóch powyższych funduszy musimy kupić je za USD. Fundusz
następnie za powierzone dolary kupuje ruble, aby nabyć akcje notowane w Moskwie.
Są oczywiście małe wyjątki jak np. ADR’y na akcje Gazpromu notowane w USD, ale
większość akcji fundusz musi nabyć bezpośrednio w rublach, co w naszym przypadku
oznacza dwa przewalutowania.
strona 5
IndependentTrader.pl
Co więcej, wiele firm płaci solidną 4 - 5% dywidendę, która w przypadku ETF’ów najpierw
zostanie zamieniona z rubli na dolary, a docelowo przy wyjściu z inwestycji na złotówki.
Aby uzyskać ekspozycję na rynek rosyjski, najlepiej, moim zdaniem, jest nabyć akcje
największych przedsiębiorstw. Chodzi tu o firmy, w których akcje inwestują właśnie
wskazane powyżej ETF’y. Z listy wyłączyłbym asekuracyjnie firmy z branży finansowej.
Przykładowa lista akcji w które inwestują ETF’y uwzględnia:
1. OAO Gazprom: 20.51%;
2. OAO Lukoil: 12.66%;
3. Sberbank Of Russia: 9.70%;
4. OJSC Magnit GDR: 5.24%;
5. MMC Norilsk Nickel JSC: 5.13%;
6. OAO Tatneft: 4.59%;
7. OJSC Rosneft Oil Co: 4.34%;
8. OAO Novatek GDR: 4.24%;
9. JSC VTB Bank: 3.92%;
10. Mobile Telesystems OJSC ADR: 3.86%.
Zagrożenia płynące z inwestycji w Rosji.
Obecna sytuacja związana z zamieszaniem na Ukrainie nie napawa optymizmem. Co
gorsza, media straszą nas kolejną wojną. W mojej ocenie, akcje rosyjskie przy obecnych
wycenach uwzględniają już ryzyko mniejszego lub większego konfliktu.
W teorii możemy rozpatrywać scenariusz nacjonalizacji akcji będących np. w posiadaniu
instytucji amerykańskich jak w/w ETF’y. W praktyce jednak wielki biznes potrafi się
dogadywać ponad podziałami czy sankcjami. Exxon Mobile, mimo wprowadzenia
restrykcji, dalej prowadzi wydobycie ropy i gazu w Rosji, doskonale dogadując się z
Gazpromem czy Rosnieftem. Tego typu firmy czy instytucje jak Black Rock są zbyt duże,
aby jakiś rząd (w tym rząd USA) psuł im interesy jakimiś sankcjami.
Czy ceny dalej mogą spadać? Oczywiście, że tak. Może się tak zdążyć, że dzień po
zakupie akcji czy funduszu dojdzie do krachu w USA i Europie, który także pociągnie za
sobą tani rynek rosyjski. Obecnie sytuacja na rynku akcji w ujęciu globalnym jest bardzo
niebezpieczna. Co warto podkreślić, w świecie zachodnim mamy najdłuższą hossę w
historii. Jak wiemy, nic nie trwa wiecznie.
W mojej ocenie jednak ryzyko spadków cen akcji w Rosji jest już bardzo ograniczone,
podczas, gdy potencjalne zyski z dywidendy czy aprecjacji kapitału znaczne.
strona 6
IndependentTrader.pl
Poza ceną akcji, na wynik finansowy może wpłynąć wzrost wartości Rubla. Rosyjska
waluta była już przedmiotem ataku finansowego. Skutki jednak okazały się mizerne.
Jeżeli w przyszłości doszłoby do dalszej eskalacji sankcji, to Kreml może zażądać zmiany
waluty rozliczeniowej przy transakcjach ropą czy gazem. W sytuacji, w której rubel nagle
zastępuje dolara nie ma innej możliwości jak tylko umocnienie się rosyjskiej waluty.
Nie możemy także zapominać o ogromnych rezerwach złota, które docelowo mają
stanowić oparcie dla przyszłej waluty. Na razie Rosja ma problem z inflacją sięgającą 7%
i wzmocnienie własnej waluty po powiazaniu jej ze złotem byłoby Moskwie na rękę.
Podsumowanie.
Inwestowanie nigdy nie było proste. W sytuacji negatywnych stóp procentowych oraz
manipulacji praktycznie wszystkimi rynkami nie możemy zapominać, że mimo ogromnych
wypaczeń rynków prawa ekonomii się nie zmieniły.
Co prawda, medialni guru zawsze powtarzają, że tym razem jest inaczej, mamy do
czynienia z nowym typem ekonomii. W praktyce zawsze kończy się tak samo. Tam, gdzie
akcje są bardzo drogie, dochodzi do dotkliwej bessy. Aktywa, które są natomiast tanie
przez jakiś czas pozostają tanie, do czasu aż szerszy akcjonariat się obudzi i dostrzeże
okazję.
Dla przewidującego inwestora jest to zazwyczaj okazja do fenomenalnych wyników.
Dobrym przykładem jest Grecja, która 3 lata temu była na skraju bankructwa. Od czasu
dołka z 2011 roku ceny akcji notowanych w Atenach wzrosły o 120%.
Mimo, iż obecnie akcje greckie są równie tanie jak rosyjskie, to moim zdaniem, efekt
odreagowania mamy już za sobą. Relatywnie tanio wygląda także rynek Chiński. W tym
przypadku jednak wstrzymam się z inwestycjami, gdyż obawiam się, że pęknięcie bańki
na rynku nieruchomości w Chinach może negatywnie przełożyć się na sektor akcji.
Na koniec przypomnę powiedzenie Nathaniela Rotschilda „Kupuj, gdy krew się leje”. W
przypadku Rosji, moim zdaniem, krew już się polała, a status głównego wroga
zachodniego świata przełączy się na ISIS na Bliskim Wschodzie.
.
Ostatecznie mieliśmy już Iran, Libię, Syrię. Mieliśmy spór o kilka skalistych wysp u wybrzeży
Japonii. Był czas na Rosję. Teraz, wg mnie, uwaga znowu powróci na Bliski Wschód, a w
Europie ponownie zwycięży Niemiecki pragmatyzm, dzięki czemu sytuacja pomiędzy UE
a Rosją znowu się uspokoi.
Trader21
strona 7
IndependentTrader.pl
Jak znaleźć tanie akcje?
Ostatni artykuł dotyczący akcji z rynku rosyjskiego wzbudził wiele emocji. Tym razem
postanowiłem rzucić trochę światła na stan globalnych rynków akcji. Jeszcze kilka lat
temu większość akcji na świecie podążała za giełdami w Londynie czy NY. Tendencja ta
jednak powoli słabnie, podobnie jak udział krajów rozwiniętych w globalnej gospodarce.
Przemiany, jakich jesteśmy świadkami pokazują, że giełdy akcji na całym świecie
zaczynają powoli żyć własnym życiem. Wiele giełd, jak np. w USA czy w Indonezji jest
ekstremalnie przeszacowana, podczas gdy w innych miejscach możemy ciągle znaleźć
tanie akcje.
Mimo iż zdecydowaną większość mojego portfela stanowi złoto i srebro fizyczne
trzymane poza systemem bankowym, to coraz więcej mojej uwagi przyciągają akcje na
niektórych rynkach. Poza Rosją jest na świecie kilka ciekawych rynków, na których
wyceny akcji w mojej ocenie są dość atrakcyjne.
Podstawowe wskaźniki dla światowych giełd.
Na temat wycen pisać można bardzo wiele, jednak tu wyręczę się niezłą
grafiką zaciągniętą z brytyjskiego The Telegraph.
strona 8
IndependentTrader.pl
Pierwsza od lewej przedstawia nam popularny wskaźnik cena / zysk dla wszystkich akcji
notowanych w danym kraju.
Druga kolumna obrazuje współczynnik ceny / zysku, czyli P/E. Tym razem jest to jednak
typowy CAPE lub inaczej P/E Shillera. Różni się on tym od poprzednika, że zamiast
uwzględniać zyski kompanii za ostatni rok, wylicza się średni zysk za ostatnie 10 lat i
koryguje się go o wskaźnik inflacji. Dzięki takiemu podejściu eliminujemy ryzyko wypaczeń
spowodowanych przez tymczasowe zmiany w wynikach finansowych spółek.
Ostatnia kolumna obrazuje nam cenę akcji w relacji do wartości księgowej.
Sugeruję nie przywiązywać większej uwagi do kolorów, gdyż znajduje się tam kilka
błędów. Przykładem są Indie, które w mojej ocenie wyglądają na bardzo
przewartościowane, tymczasem przez autorów zostały zakwalifikowane do tanich
rynków.
Skumulowana wartość akcji / PKB kraju.
Podstawowe wskaźniki warto także uzupełnić o ulubiony wskaźnik Warrena Buffeta, czyli
stosunek łącznej wyceny wszystkich akcji do wielkości gospodarki danego kraju.
Z prostej przyczyny nie możemy jednak tak po prostu porównać sobie wskaźników dla
poszczególnych krajów. Jedne kraje mają słabo rozwinięte rynki akcji w porównaniu do
wielkości gospodarki. W Meksyku, dla przykładu, podczas bańki na rynkach akcji łączna
wartość spółek notowanych na giełdzie nie przekroczyła 46% PKB kraju. Dla porównania
w Chinach, w tym samym czasie, wartość ta przekroczyła 600% PKB.
Aby zatem ocenić czy dany rynek jest tani czy drogi w relacji do wielkości gospodarki,
musimy się odnieść do wartości historycznych w danym kraju.
Dane zaczerpnięte z www.gurufocus.com
strona 9
IndependentTrader.pl
Kolorem czerwonym oznaczyłem kraje, w których wycena akcji przekracza średnią o co
najmniej 50% oraz wynosi nie mniej niż 65% rekordowych poziomów.
Na zielono zaznaczyłem wyceny poniżej średniej oraz nieprzekraczające 35%
rekordowych poziomów. Innymi słowy akcje tanie.
Gdzie szukać tanich akcji?
Miejsc takich jest kilka, jednak żadne z nich nie napawa optymizmem. Z drugiej strony,
najlepsze
nastroje
na
giełdach
są
tuż
przed
zakończeniem
hossy.
Zdecydowanie najtańszym pod każdym względem jest opisywany w poprzednim
artykule rynek rosyjski. Przyjrzyjmy się jednak innym propozycjom.
a) Chiny.
Relatywnie tani jest rynek chiński. Wyceny akcji są o 65% niższe niż na szczycie bańki w
2008 roku i niewiele wyżej niż szczyt bessy z marca 2009 roku. Wielką niewiadomą w
przypadku Chin jest ogromna bańka na rynku nieruchomości i sposób, w jaki rząd
zamierza sobie z nią poradzić. Jeżeli doszłoby do niekontrolowanego spadku cen
nieruchomości, sytuacja natychmiast przełoży się negatywnie na sektor bankowy, co
może doprowadzić do kontynuacji spadków na giełdach. Minusem są także luźne
standardy księgowe oraz brak wiarygodnych danych odnośnie prawdziwego stanu
gospodarki.
Z drugiej strony, ogromne rezerwy kapitałowe oraz znaczne zapasy złota, zarówno w
rękach rządu jak i obywateli, mogą bardzo złagodzić skutki ewentualnych problemów
finansowych zapoczątkowanych na zachodzie.
Dostęp do chińskiego rynku akcji jest co prawda utrudniony. Jest jednak pewne wyjście.
Wzrosty na giełdzie w Chinach niewątpliwie przełożą się pozytywnie na giełdę w Hong
Kongu. W tym przypadku natomiast nie trudno znaleźć przyzwoity ETF dający nam
ekspozycję na cały rynek.
b) Grecja.
Akcje w Grecji także są obecnie bardzo tanie. Jest to spowodowane obawami o losy
niespłacalnego długu greckiego wynoszącego już ponad 175% w relacji do PKB oraz 27%
bezrobocie.
Giełda w Atenach miała już wprawdzie piękny rajd o ponad 120% od roku 2012, kiedy to
wahały się losy Grecji w UE. Obecnie wydaje się, że przyszedł czas na mały odpoczynek.
c) Japonia.
Japonia jest krajem skrajności, jeżeli chodzi o giełdę. Z jednej strony, mamy niskie wyceny,
zarówno jeżeli spojrzeć na giełdę od strony historycznej jak i wskaźników finansowych. Co
więcej, Bank Japonii w relacji do gospodarki zwiększa podaż waluty najszybciej na
świecie, co powinno znaleźć ujście w wyższych cenach akcji.
strona 10
IndependentTrader.pl
Z drugiej strony, mamy pogarszające się warunki gospodarcze oraz stare społeczeństwo,
co długoterminowo będzie na pewno rzutować negatywnie na ceny akcji.
d) Węgry.
Z giełd europejskich indeks w Budapeszcie także wyglądają przyzwoicie. Niemniej, słabe
wyniki firm za ostatni okres bardzo podniosły współczynniki P/E. W dłuższej perspektywie
natomiast wydaje się, że gospodarka Węgier po rozstaniu się z międzynarodową
finansjerą zaczyna wychodzić na prostą, a to powinno przełożyć się na dobre wyniki
akcji.
W których krajach wyceny akcji osiągają najbardziej ekstremalne wyceny?
Najbardziej oczywistym przykładem bańki w akcjach jest rynek w USA. Pięć lat zerowych
stóp procentowych oraz zwiększenie bazowej podaży pieniądza z 800 mld do 4,3 bln
przełożyło się na ogromny wzrost cen akcji.
Na chwilę obecną, praktycznie pod każdym względem giełda w USA jest w fazie bańki
spekulacyjnej. Szczególnie jest to widoczne w przypadku indeksu mniejszych spółek,
w przypadku którego wskaźnik cena / zysku utrzymuje się na poziomie powyżej 80.
Oznak bańki w akcjach jest zdecydowanie więcej. Wyceny, podobne do tych z USA,
mamy również w 140 milionowej Indonezji czy w Pakistanie. Bardzo drogie akcje są także
w Szwajcarii i w Australii.
Generalnie na całym świecie mamy obecnie do czynienia z drogimi akcjami, co
doskonale odwzorowuje poniższa tabela.
Gdzie plasuje się Polska?
Akcje w Polsce plasują się po środku peletonu. Można powiedzieć, że w sytuacji globalnie
przeszacowanych akcji, ceny w Polsce plasują się poniżej średniej. Podobna sytuacja jest
praktycznie na wszystkich giełdach regionu. Dla Polski powyższe współczynniki
przestawiają się następująco:
strona 11
IndependentTrader.pl
Podsumowanie.
Patrząc na rynek akcji w USA, który przez lata kształtował globalne trendy, jesteśmy
obecnie w trakcie najdłuższej hossy na rynkach akcji. Mimo iż większość mojego portfela
stanową kruszce w formie fizycznej, to nie mogę przejść obok okazji, jakie co jakiś czas
podrzuca rynek.
W mojej ocenie, tanie akcje w Rosji czy w Chinach powoli zaczną przyciągać
inwestorów, a to przełoży się docelowo na dużo wyższe ceny akcji. Obecnie dwie
największe pozycje w największym globalnym funduszu zarządzanym przez Black Rock
(World Allocation Fund) stanowią akcje z Chin (15,6%) oraz Rosji (12,5%). Widać nie tylko
ja zaczynam dostrzegać potencjał obu krajów.
Co więcej, jeżeli ostatecznie dojdzie do załagodzenia konfliktu na Ukrainie, na co zanosi
się w mojej ocenie, to akcje rosyjskie mogą doznać znacznego odbicia.
W inwestowaniu w akcje w obecnym czasie musimy sobie zdawać sprawę z powiązania
pomiędzy rynkami finansowymi. Jeżeli FED ostatecznie postanowi przekłuć bańkę w
akcjach, to odpływ kapitału dotknie także inne rynki. Możemy mieć sytuację, w której
tanie akcje chińskie czy rosyjskie staną się jeszcze tańsze.
Fundamenty fundamentami, ale kurs akcji ciągle jest wyznaczany przez politykę banków
centralnych. Tak już jest i musimy się z tym liczyć. Niemniej fundamenty, cierpliwość oraz
zdrowy rozsądek, z reguły bardzo dobrze przekładają się na wyniki inwestycyjne.
Trader21
strona 12
IndependentTrader.pl
Koniec mitu silnego euro.
Od rozpoczęcia kryzysu finansowego w 2008 roku największe banki centralne na świecie
rozpoczęły bezprecedensową akcję zwiększania podaży pieniądza. Za pieniądze
drukowane z powietrza banki centralne skupowały obligacje rządowe, pozwalając na
zwiększenie zadłużenia wielu krajów. Spora część środków trafiła także do banków
komercyjnych, które odsprzedały bankom centralnym śmieciowe aktywa, na które nie
było kupców, a które mogły doprowadzić owe banki do bankructwa.
W całym towarzystwie Europejski Bank Centralny prowadził w miarę restrykcyjną politykę,
do czego niewątpliwie przyłożyły się Niemcy, które ciągle pamiętają, czym się kończy
niepohamowany dodruk waluty. Wygląda jednak na to, że od dwóch miesięcy sytuacja
zaczyna się zmieniać, a EBC zamierza iść śladem FED’u czy Banku Japonii.
Niecałe dwa miesiące temu człowiek Goldmana, Mario Draghi, Prezes Europejskiego
Banku Centralnego ogłosił, że aby „zachęcić” banki do udzielania kredytów , będzie
pobierał od nich opłaty za trzymanie środków na kontach w EBC. Krok ten miał za
zadanie zmusić banki komercyjne do udzielania kredytów, aby pobudzić gospodarkę.
Tak naprawdę chodziło o pobudzenia inflacji, która pozwoliłaby obniżyć realną wartość
długu strefy Euro.
Podczas ostatniego przemówienia Draghi posunął się jeszcze dalej. Znacząco dalej.
Oświadczył bowiem, że mimo ogromnych sprzeciwów Niemiec EBC zamierza w
październiku rozpocząć skup ABS’ów (Asset Basked Securities). Wg różnych spekulacji
szacuje się, że dodruk wyniesie pomiędzy 500 mld, a 1 bln Euro. Znajduje to pośrednio
potwierdzenie w słowach Draghiego, który zaznaczył, że chce, aby bilans EBC powrócił
do poziomów z 2012 roku.
Aktywa Europejskiego Banku Centralnego.
źródło: yardeni.com
Bilans EBC spadł w ciągu ostatnich 2 lat nie dlatego, że bank centralny ograniczał w
cudowny sposób podaż pieniądza, lecz dlatego, że banki komercyjne bardzo
ograniczyły udzielanie kredytów, co przekłada się na spowolnienie gospodarcze.
strona 13
IndependentTrader.pl
Kredyt z EBC dla europejskich instytucji finansowych.
źródło: yardeni.com
To, co zamierza obecnie zrobić Prezes EBC, nie jest zwiększeniem akcji kredytowej czy
dostarczeniem płynności do systemu bankowego, jak się powszechnie uważa.
Działania EBC mają kilka ukrytych celów. Przez skup ABS’ów należy rozumieć sytuację, w
której EBC kreuje nowe Euro, za które skupuje od banków komercyjnych różne aktywa
(obligacje bankrutów, niespłacalne hipoteki czy inne złe długi).
Banki komercyjne w ciągu ostatnich 3 lat skupiły znaczną ilość obligacji krajów
europejskich. W efekcie ogromnego popytu, ceny obligacji rosły, czyli spadała ich
rentowność. Banki, poza odsetkami od obligacji, zarobiły sporo na wzrośnie ich ceny.
Obecnie jednak doszliśmy do poziomów, przy których ceny nie mogą dalej rosnąć i
potrzebna jest pomoc z EBC. Dziesięcioletnie obligacje Niemiec są najdroższe od 200 lat,
oferując odsetki poniżej 1%. Obligacje Francji z kolei są najdroższe od 250 lat, płacąc
zaledwie 1,29%. Zbankrutowana Hiszpania może zadłużyć się, płacąc zaledwie 2,13%
odsetek, czyli mniej niż świetnie prosperujący, funkcjonujący bez długu Singapur.
strona 14
IndependentTrader.pl
Rentowność obligacji Włoch, Niemiec, Francji.
Mamy zatem szczyt hossy na obligacjach europejskich i aby nie doszło do nagłego
przebicia bańki, potrzebny jest dodatkowy kupiec. Jedynym kupcem na ekstremalnie
przeszacowane obligacje pozostaje EBC.
W sytuacji, w której mamy kupca z nieograniczonym portfelem, obecni posiadacze
obligacji dostali wyraźny sygnał. Jeżeli cena obligacji zacznie spadać, EBC wkroczy do
akcji i dokona stosownych zakupów, aby uspokoić sytuację. Dzięki temu wiele krajów
zadłużonych po uszy, jak Hiszpania, Włochy czy Portugalia będzie mogło kontynuować
życie na kredyt. Bez znaczenia będzie fakt rosnącego zadłużenia względem PKB, skoro
EBC będzie pilnował, aby odsetki od kredytu za bardzo nie obciążały budżetu. Przez
chwilę taka polityka może być efektywna.
Bardzo dużym zwolennikiem skupu aktywów była Francja, która ma problem z sektorem
bankowym czterokrotnie przewyższającym gospodarkę kraju. Francuskie banki na skutek
nadmiernie ryzykownych transakcji poniosły znaczne straty, które są ukrywane dzięki
bardzo luźnym standardom księgowym obowiązującym w systemie bankowym.
W sytuacji, gdy jeden z banków będzie zagrożony bankructwem, do akcji będzie mógł
wkroczyć EBC, aby wykupić toksyczne aktywa, poprawiając chwilowo kondycję banku.
W długim terminie odbędzie się to oczywiście na koszt podatnika oskubanego z
oszczędności wyższą inflacją. Najgorszy jest jednak fakt, że nie pozwalając na
bankructwa zagrożonych instytucji, EBC daje zielone światło dla ryzykownych operacji.
Ostatecznie bank centralny zawsze może przyjść z pomocą.
strona 15
IndependentTrader.pl
Co działania EBC oznaczają w praktyce?
1.
Mniejsze ryzyko cypryzacji oszczędności, przynajmniej na razie.
Jeżeli zagrożony bank będzie w stanie uzyskać bezpośrednią pomoc z EBC, podobną do
amerykańskiego TARP’u z 2008 roku, to nie będzie konieczności przejmowania
prywatnych depozytów, co z kolei mogłoby zabić resztki zaufania do systemu
bankowego. Długoterminowo jednak taka polityka przyczynia się do zwiększenia skali
problemów, którym nawet EBC nie będzie w stanie zapobiec.
2.
Zwiększone ryzyko rozłamu strefy Euro.
Dodruk waluty przez bank centralny zawsze przekłada się na inflację, choć niekoniecznie
od razu. Niemcy są bardzo przeciwne niszczeniu Euro. W sytuacji, gdy EBC posunie się
odrobinę za daleko, kilka krajów, m.in. Niemcy, Austria, Finlandia czy Luxemburg mogą
zdecydować o porzuceniu strefy Euro i o uformowaniu nowego bloku walutowego. Dla
pozostałych członków strefy oznaczałoby to natychmiastowy wzrost inflacji oraz
ogromny wzrost kosztów obsługi długu.
3.
Kontynuację ZIRP (polityka zerowych stóp procentowych).
Nad krótkoterminowymi stopami procentowymi kontrolę ma bank centralny.
Długoterminowe stopy procentowe (obligacje 10-letnie) kształtuje rynek, przynajmniej w
teorii. Mając jednak EBC w roli „kupca ostatniej szansy”, rentowność obligacji
europejskich może utrzymywać się na ekstremalnie niskich poziomach przez kolejny rok
czy dwa lata. Potencjału do dalszego spadku dużego już nie ma.
Moim zdaniem, głównym zadaniem obecnej polityki EBC jest wywołanie inflacji, która
pomogłaby obniżyć relację długu do PKB. Dług jednak przyrasta zbyt szybko, aby można
było obniżyć jego realną wartość. To, co można zrobić, to sztucznie obniżać koszt obsługi
długu, do czasu aż banki centralne pozostaną jedynymi kupcami długu krajow ego.
Podsumowanie.
EBC podejmując decyzję o rozpoczęciu skupu aktywów pokazał, że utrzymanie
stabilizacji walutowej nie ma znaczenia dla banku centralnego. Najważniejsze jest
ratowanie banków oraz niedopuszczenie, aby któryś kraj ze strefy Euro zdecydował się
na porzucenie wspólnej waluty w efekcie przygniatającego długu.
Bezpośrednia monetyzacja długu, o jakiej mowa, jeszcze 15 lat temu była narzędziem
polityki monetarnej, zarezerwowanej wyłącznie dla krajów trzeciego świata. Tymczasem
obecnie na całym świecie mamy do czynienia z nowym standardem. Ciekawe, który
kraj zapłaci za to najwyższą cenę?
Trader21
strona 16
IndependentTrader.pl
Czy Twoje pieniądze są bezpieczne w polskich bankach?
W ciągu ostatnich 3 miesięcy w kilku miejscach w Europie banki komercyjne stanęły na
skraju bankructwa, a środki w nich ulokowane zostały albo zamrożone albo dostęp do
nich został poważnie utrudniony.
Problemy dotyczyły KTB, czwartego co do wielkości banku w Bułgarii. Co prawda, do
problemów banku bardzo przyczyniła się Rosja, inicjując „run na banki”, gdy tylko rząd w
Sofii zatrzymał budowę gazociągu. To jednak pokazuje jak niewiele trzeba, aby wywołać
problemy dużego banku.
Dużo poważniejsze problemy dotknęły w międzyczasie portugalski Esprito Santo. Co
gorsza, konsekwencje bankructwa przeniosły się już na inne kraje.
Generalnie, co chwilę pojawiają się informacje odnośnie problemów tego czy innego
banku. Nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy na fakt, że już przed dwoma laty MFW
oszacował, że odpisy z tytułu niespłacalnych długów w Europie sięgną co najmniej 1,6
bln EURO. To jest właśnie efekt luźnej polityki kredytowej oraz niskich stóp procentowych.
W Polsce na szczęście sytuacja na razie ma się dobrze. Banki są dobrze skapitalizowane,
w odróżnieniu od ich zachodnich odpowiedników. Na nasze szczęście zawdzięczamy to
niedojrzałości polskiego systemu. Polskie banki po prostu skoncentrowały się na swoim
zadaniu, czyli udzielaniu kredytów zamiast bawić się w spekulację na instrumentach
pochodnych.
1. Wielkość banków a możliwości gospodarki.
Wielkość sektora bankowego w relacji do wielkości gospodarki Polski nie jest problemem.
Na koniec roku 2013 łączne aktywa banków odpowiadały za 60% do 85% polskiego PKB,
w zależności od metodologii liczenia. Dla porównania średnia dla UE wynosi 350%.
źródło:
strona 17
IndependentTrader.pl
Stosunkowo mały sektor bankowy w Polsce w relacji do gospodarki jest o tyle dobry, że
w razie problemów rząd ma możliwość udzielenia pomocy bez konieczności
dramatycznego zwiększenia zadłużenia.
Dla porównania, we Francji, w której sektor bankowy jest ponad 4-krotnie większy niż cała
gospodarka, małe problemy jednego z trzech głównych banków mogą bardzo
zdestabilizować funkcjonowanie kraju.
2. Struktura właścicielska polskich banków.
Dość dużym problemem pozostaje fakt, że tylko 37% banków działających w Polsce jest
tak naprawdę polskich. Prawie dwie trzecie polskiego sektora bankowego jest w
posiadaniu zagranicznych banków lub instytucji finansowych.
Problem jest o tyle poważny, że instytucje będące właścicielami polskich banków
pochodzą ze zbankrutowanej Hiszpanii, Włoch, Portugalii czy USA. W razie problemów
hiszpańskiego Santandera może się okazać, że w krótkim czasie BZWBK zostanie
wydrenowany z gotówki, aby ratować centralę. W takiej sytuacji zdrowy bank może w
bardzo niedługim okresie stanąć na krawędzi bankructwa.
Powyższy sposób nie jest jedyną deską ratunku dla zagrożonych banków. Dużo częściej
bank, który boryka się z problemami finansowymi (Santander), wystawia na sprzedaż
wartościowe aktywa, tj. spółki zależne (przykładowy WBK). Takie rozwiązanie z jednej
strony dostarcza dużo więcej kapitału niż drenaż spółek zależnych, a z drugiej strony nie
pogarsza sytuacji wewnątrz całej grupy kapitałowej. Największym problemem takiego
rozwiązania jest czas. Jak pokazał kryzys z 2008 roku, gdy w systemie bankowym zamiera
płynność, kluczowe są godziny, nie tygodnie.
Poniżej przedstawiam tabelę, obrazującą polskie banki oraz ich kluczowych
akcjonariuszy:
strona 18
IndependentTrader.pl
Kolorem czerwonym, zaznaczyłem banki, których unikałbym ze względu na możliwe
problemy spółek matek w krajach macierzystych.
3. Kondycja polskiego systemu bankowego.
Wiemy już, że polski system bankowy jest w relatywnie dobrym stanie. Przyjrzyjmy się teraz
twardym danym.
Najpierw jednak szybkie przypomnienie kluczowych współczynników:
a) Współczynnik wypłacalności (w uproszczeniu) pokazuje nam ile bank jest w stanie
stracić środków, np. w skutek udzielenia złych kredytów, nim znajdzie się w tarapatach.
Im wyższy wskaźnik, tym wyższy poziom bezpieczeństwa. Możemy go policzyć dzieląc
kapitał własny banku przez sumę wszystkich aktywów.
b) Współczynnik płynności określa jaka część depozytów trzymana jest w gotówce lub
na rachunku w NBP. Im wyższa płynność, tym więcej środków bank jest w stanie nagle
wypłacić, nie narażając się na problemy. Płynność jest szczególnie ważna w przypadku
utraty zaufania do całego systemu bankowego i masowego wycofywania depozytów,
co miało miejsce pod koniec 2008 roku.
c) Stosunek kredytów do depozytów. Tu zależność jest prosta. Im wyższy odsetek
kredytów w stosunku do depozytów, tym bardziej agresywnie (niebezpiecznie)
zarządzany jest bank.
d) Odsetek kredytów zagrożonych. Przez kredyty zagrożone rozumiemy kredyty znacznie
opóźnione w spłacie lub kredyty niespłacane. Niestety, różne banki stosują różne
definicje kredytów zagrożonych.
Dane dla całego systemu bankowego.
.
a) Współczynnik wypłacalności (kapitał własny / aktywa banku) dla całego sektora
bankowego wynosi 15,6% i nieznacznie wzrósł w ciągu ostatniego roku. Co istotne, w
przypadku 91% wszystkich banków, współczynnik przekracza 12%. O takim poziomie,
większość zachodnich banków może tylko pomarzyć.
W praktyce, wysoki współczynnik wypłacalności oznacza to, że banki mają relatywnie
dużo kapitału, aby funkcjonować w przypadku nagłego pogorszenia się jakości
udzielonych kredytów (znaczny wzrost stóp procentowych lub skokowy wzrost
bezrobocia).
Co ciekawe, banki komercyjne są znacznie lepiej skapitalizowane niż banki spółdzielcze.
b) Udział kredytów zagrożonych dla sektora banków komercyjnych kształtuje się na
poziomie 7,3% i spadł nieznacznie w stosunku do roku poprzedniego. Głównym źródłem
kredytów zagrożonych są kredyty walutowe, udzielone w latach 2006 - 2008 oraz kredyty
dla przedsiębiorców.
c) Relacja kredytów do depozytów jest na rozsądnym poziomie nieznacznie powyżej
100%.
strona 19
IndependentTrader.pl
Jak wyglądają wskaźniki dla konkretnych banków?
Kolorem czerwonym zaznaczyłem pozycje alarmujące.
Najbezpieczniejsze banki.
a) PKO BP – jest moim zdaniem, absolutnym liderem, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo
depozytów. Po pierwsze, jest on największym polskim bankiem z aktywami 222 mld PLN.
Skarb Państwa posiada, co prawda, tylko 31% akcji, lecz ze względów wizerunkowych
jest mało prawdopodobne, aby rząd pozwolił na upadek największego banku. Co
więcej, nie jest on bezpośrednio zagrożony kryzysem UE. Poza płynnością wszystkie
wskaźniki wyglądają lepiej niż dobrze.
b) BOŚ – bank ten nie ma tak dobrych wyników jak poprzednik, dobrze natomiast
wygląda relacja kredytów do depozytów. Co jednak najważniejsze, głównym
akcjonariuszem jest Skarb Państwa (57%), co przy małej skali działalności (18 mld
aktywów), plasuje bank bardzo wysoko pod względem bezpieczeństwa.
c) ING – mimo iż główny akcjonariusz ING pochodzi z Holandii, w której sektor bankowy
przekracza 400% w relacji do PKB kraju, to jednak bardzo dobre wskaźniki sprawiły, że
postanowiłem uplasować ten bank na trzecim miejscu. Praktycznie pod każdym
względem, bank ING wypada znacznie lepiej powyżej średniej. Co prawda, niski poziom
kredytów zagrożonych, oficjalnie na poziomie 3,5%, może wzrosnąć, jeżeli uwzględnimy
kredyty przeterminowane. Niemniej, kondycja banku jest bardzo przyzwoita.
strona 20
IndependentTrader.pl
W pierwszej trójce nie uwzględniłem Banku Gospodarstwa Krajowego, który byłby
absolutnym liderem, pod względem bezpieczeństwa ze względu na rolę, jaką pełni przy
finansowaniu zadłużenia oraz samorządów. Niestety, oferta banku z roku na rok staje się
coraz skromniejsza dla klientów detalicznych.
Których banków unikać:
a) Getin – banku tego unikałbym z trzech powodów. Niski współczynnik wypłacalności,
niska płynność oraz prawie 15% odsetek kredytów zagrożonych.
b) Pekao oraz Millenium, na tle konkurencji nie wyglądają zbyt dobrze, pod względem
płynności obu banków. Co więcej, Pekao ma wysoki 12,4% odsetek kredytów
zagrożonych. Najistotniejszy jest jednak fakt, że pakiety większościowe są w posiadaniu
banków z Włoch oraz Portugali, co bardzo obniża poziom bezpieczeństwa.
c) BZWBK oraz Citibank mają bardzo dobre wskaźniki wypłacalności. Citi, co prawda, ma
niski poziom płynności, ale za to bardzo bezpieczną relację kredytów do depozytów.
Niestety, ogromnym problemem obu banków są ich właściciele z Hiszpanii oraz USA.
Co ze SKOK’ami?
W tym przypadku, nie mam jednoznacznej odpowiedzi. W Polsce mamy 550 banków
spółdzielczych, z łącznym 20% udziałem w rynku. Największym problemem w ich ocenie,
stanowi ogromna rozbieżność w danych publikowanych przez zarządy SKOK’ów oraz
KNF.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ogólna kondycja Kas Oszczędnościowo Kredytowych
jest gorsza niż banków komercyjnych. Z drugiej strony jednak, ich ogromną przewagą jest
mała skala działalności poszczególnych banków oraz niski współczynnik kredytów do
depozytów.
W przeszłości, gdy dochodziło do bankructwa małego banku, posiadacze depozytów
bez większych problemów szybko odzyskiwali środki z Bankowego Funduszu
Gwarancyjnego.
Musimy jasno sobie powiedzieć, że 550 mld depozytów ulokowanych w polskim systemie
bankowym jest zabezpieczone, bodajże, kwotą 7 mld w dyspozycji BFG.
Jeżeli zatem upada mały bank, to BFG działa dość sprawnie. Gdyby jednak upadł jeden
z pięciu największych banków, to delikatnie mówiąc, środki funduszu szybko okazałyby
się niewystarczające.
.
Przyszłe zagrożenia.
Z powyższych wyliczeń wynika, iż banki w Polsce, dzięki konserwatywnej
polityce, porównując je do zachodnich odpowiedników, są w miarę bezpieczne .
Tymczasem, lobby bankowe i co bardzo dziwne KNF, chcą, aby banki w Polsce mogły
inwestować środki, uzyskane z depozytów bezpośrednio w akcje notowane na GPW.
Obecnie, banki mają możliwość inwestowania w akcje, ale wyłącznie za pośrednictwem
domów maklerskich będących oddzielnymi instytucjami.
strona 21
IndependentTrader.pl
Propozycja połączenia bankowości kredytowo – depozytowej z bankowością
inwestycyjną jest kolejnym krokiem zmierzającym do psucia systemu bankowego w
Polsce. Jeżeli tego typu rozwiązania zostaną dopuszczone, to banki zamiast udzielać
kredytów, zaczną intensywnie spekulować na giełdzie poszukując wyższych zwrotów.
Zmiana prawa szybko zachęci kadrę zarządzającą do inwestowania w bardziej
ryzykowne produkty, jak np. obligacje krajów południa czy inne niebezpieczne
instrumenty.
Póki co, prace nad zmianami w prawie nie weszły w życie.
EBC przychodzi z pomocą zachodnim bankom.
W artykule pt. Koniec mitu silnego Euro opisywałem, w jaki sposób od października
Europejski Bank Centralny zamierza rozpocząć skup ABS’ów. Ukrytym zamiarem EBC
może być odkupienie od banków komercyjnych śmieciowych aktywów, tj. obligacje
krajów południa, czy ciążące ciągle na bilansach hipoteki z USA.
Jeżeli mam racje, to EBC kosztem przyszłej inflacji, niszczącej nasze oszczędności,
poprawi kondycję banków, co chwilowo ograniczy ryzyko bankructwa w krajach
zachodnich. Celowo napisałem chwilowo, ponieważ gdy tylko banki odczują pomoc
EBC, natychmiast zwiększą poziom ryzyka inwestycyjnego. Ostatecznie, zawsze będą
mogli liczyć na pomoc banku centralnego.
Z drugiej strony, sytuacja w sektorze bankowym jest ekstremalnie napięta i kolejne
procesy dotyczące manipulacji stopami procentowymi, czy cenami surowców mogą
być tym, co zainicjuje kaskadę bankructw.
Stopień zalewarowania instytucji finansowych oraz ilość derywatów trzymanych poza
bilansem, znacznie przekraczają poziomy, które doprowadziły niemalże do załamania
systemu monetarnego zapoczątkowanego upadkiem Lehmana w 2008 roku.
Podsumowanie.
Z mojego doświadczenia wiem, że jeżeli możemy praktycznie zwiększyć bezpieczeństwo
naszych aktywów, to należy tak właśnie uczynić. Jeżeli wkrótce dojdzie do krachu
bankowego, to mądry wybór banku może ochronić nasze oszczędności. Jeżeli w
międzyczasie nic się nie wydarzy, czego sobie i wszystkim życzę, to po prostu będziemy
spać spokojniej.
Na koniec muszę jasno zaznaczyć, że sytuacja banków przedstawiona powyżej może się
zmienić w każdym momencie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy i jaki przebieg
będzie miał następny kryzys w sektorze bankowym. W roku 2008 kluczowa dla
przetrwania banków okazała się płynność. Czy i tym razem tak będzie? Nie wiem.
Wiem jednak, że lepiej unikać banków narażonych na kłopoty krajów południa Europy
oraz banków o kiepskich wynikach finansowych.
Trader21
strona 22
IndependentTrader.pl
Opinie czytelników.
Poniżej znajdziecie kilka ciekawych wpisów czytelników zamieszczonych pod artykułami
na blogu. Mimo, iż Trader21 nie zawsze zgadza się z nimi to często wnoszą one wiele
wartościowych informacji.
Kredyt vs inwestycje – co jest podstawą zdrowej gospodarki?
@poxy6, JedenZłotyKrugerrand
Też nie wiem czy się śmiać czy płakać, gdy ludzie piszą, że kredyt to "podstawa zdrowej
gospodarki" i takie tam. Inwestycje nią są, a nie kredyt ale mało kto dzisiaj widzi
zasadniczą różnicę.
Zdecydowanie wiadomość dnia. Dowody na to, że banki centralne (a na pewno FED)
pakuje dolary w giełdę by dopompować płynności i podtrzymywać hossę. W końcu po
to właśnie zostały stworzone derywaty - to przede wszystkim środek kontroli. Panowie i
Panie, doszło do tego, że władcy walut robią co chcą, a jej użytkownicy słono za to
zapłacą. Jak byście rozwiązali ten problem? Szubienicą czy gilotyną?
http://www.zerohedge.com/news/2014-08-30/its-settled-central-banks-trade-sp500-
futures
Wielka Brytania chce wywalić Rosję ze SWIFTu :) Ciekawe jak Europa będzie płacić za
gaz i ropę. Złotem czy może barter? Może najlepiej od razu wywiesić białą flagę i oddać
Europę i Rosję na pożarcie USA. Właśnie po to Chiny tworzą swoje systemy płatności. W
dzisiejszym świecie nie można myśleć o stworzeniu silnego, niezależnego państwa, będąc
zależnym nawet na poziomie systemu płatności od innych krajów.
http://www.zerohedge.com/news/2014-08-29/kick-russia-out-swift-uk-demands-
beware-retaliation
Po wyczerpaniu ostatniego zastrzyku drukowanego narkotyku PMI w Chinach znowu
słabnie do poziomu 50.2. Ciekawe kiedy dodrukują znowu czy ponownie pozwolą
wyłożyć się kilku firmom.
Trochę świeżej propagandy z obu stron odnośnie Ukrainy. Zachęcam do odwiedzania
portalu, lepsze to niż onet czy wp chociaż różne portale pojawiają się w źródłach.
http://wolnemedia.net/polityka/rosja-i-ukraina-wymienily-zolnierzy/
strona 23
IndependentTrader.pl
Pisaliście, że wojny nie będzie, a tu proszę. Mainstream już przestał pisać o separatystach
i zwyczajnie piszą "Rosjanie". Powrzucają trochę takich wiadomości i wyjdzie na to, że od
początku to Rosjanie napadli na Ukrainę. Z takiego punktu widzenia łatwiej będzie
manipulować społeczeństwem retoryką antyrosyjską, jednocześnie przemilczają rolę
Stanów w tym bagnie.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Rosjanie-juz-w-Doniecku-i-Lugansku-3191969.html
Świetne zestawienie dwóch rynków metali szlachetnych: Comex vs SGE. Najśmieszniejsze
jest to, że przy comexie SGE wygląda na karła gdy jeśli rozważymy handel fizykiem jest
zupełnie odwrotnie. Ciekawe jak udziały się zmienią po otwarciu SGE na świat. Ciekawe
też czy zobaczymy realny odpływ uczestników comexu czy commerciale tak
zdominowały handel, że niewiele się zmieni.
https://www.bullionstar.com/article/precious%20metals%20markets%20china%20vs%20u
s
Działania USA i pozycja dolara na świecie.
Autor: Andrewin
Na przełomie lat '70 i '80 USA zawarły układ z krajami dostarczającymi ropę (OPEC), że
będą "dołować" cenę złota za pomocą papierowych kontraktów na złoto. Dzięki temu
USA podtrzymywała wiarę w USD.
Układ miał polegać na tym, że za ropę otrzymując dolary, a te po części zamieniają na
złoto, które jest śmiesznie tanie. Dzięki temu układowi dolar miał "wartość", a Arabowie
kumulowali prawdziwe bogactwo za które uważają złoto.
USA mając wielki przywilej posiadania waluty rezerwowej nie bilansowała swojego
budżetu, sukcesywnie zadłużała się eksportując dolary na cały świat w zamian za
fizyczne dobra. Inaczej ujmując, wysoka wartość dolara w stosunku do innych walut
pozwalała im na zakupy dóbr na całym świecie, a deficyt w handlu nadrabiali ciągłą
emisją kolejnych dolarów - patrz wykres dane do 2003r:
http://scienceblogs.com/transcript/2008/08/28/lets-talk-about-facts-this-ele-1/
Te dolary które trafiały do różnych odbiorców na świecie służyły do dalszego handlu lub
trzymania ich w ramach rezerw walutowych, czyli zabezpieczenia własnych lokalnych
walut jak franki, marki niemieckie, itp. itd.
strona 24
IndependentTrader.pl
Aby USA mogły być na ciągłym deficycie w handlu to musiał istnieć popyt na te dolary.
Część popytu to ropa za dolary (petrodolar). Inne kraje (ich banki centralne przede
wszystkim) również musiały tworzyć ciągły popyt na dolary eksportowane z USA , więc
brały je i oddawały w zamian wytworzone dobra. W tym ujęciu można powiedzieć, że
USA żyły (i żyją wciąż) na koszt innych krajów, które tworzą popyt na dolary, a w zamian
oferując realne dobra.
Kto tworzył popyt na dolary w latach '80 do 2000r ? Okazuje się, że głównie Europa, czyli
Europa w tamtym okresie zwiększała rezerwy walutowe w USD.
Pod koniec lat '90 wyszły na jaw manipulacje na kontraktach terminowych na złoto, gdyż
wtedy po raz pierwszy LBMA pokazało wielkość handlu papierowym złotem, które
wielokrotnie przewyższało handel metalem fizycznym. To handel papierowym złotem
decydował o cenie, a nie handel fizycznym. Kopalnie potulnie jak baranki sprzedawały
(i sprzedają) złoto wyceniane na COMEXie po cenie spot. Ten proceder będzie
kontynuowany aż do czasów ZMIANY (czyli powrotu złota jako wartości/pieniądza -
wealth storage-, a nie towaru -commodity-).
Pod koniec lat '90 dolar mógł się wywrócić, gdyż skończył się popyt na dolary ze strony
Europy (rezerwy walutowe USD w EBC niewiele się zmieniły od 2000r.) . Wtedy do gry
wszedł wielki gracz - czyli Chiny. Z jakiegoś powodu Chiny przejęły pałeczkę po Europie i
one stały się głównym odbiorcą amerykańskiego długu, czyli obligacji, czyli dolarów.
Chiny po 2000r zaczęły gromadzić ogromne rezerwy USD, w zamian oddając
wytworzone dobra fizyczne i wyeksportowane do USA.
Jest (był? wątpliwość wyjaśnię później) to kolejny układ który zastąpił stary. Teraz to Chiny
są (były?) głównym dotującym i podtrzymującym standard życia w USA. Dzięki Chinom,
USA mogły dalej konsumować, wojować w Iraku itd., zadłużając się na kolejne kwoty i
ciągnąć od dziesiątek lat stały deficyt handlowy:
http://www.nytimes.com/2009/05/02/business/02charts.html?_r=0
Na czym polegał układ z Chinami ? Możemy tylko szukać efektów, więc widać, że Chiny
ugrały na tym dostęp do technologii, rozwój infrastruktury i gospodarki, itd.
Ciekawostką jest to, że Chiny od roku czasu nie zwiększyły (patrzmy na bilans) wielkości
posiadania obligacji:
http://1.bp.blogspot.com/-
y9knGmc6Aso/U92LSwmMzdI/AAAAAAAAGAw/XK0Mhg3oZZw/s1600/mfh.png
Ktoś ten dług (teraz 40mld dolarów / miesiąc) musi odbierać, aby dalej dolar trwał.
Zakładając, że doszło do znaczącej zmiany i rzeczywiście układ z Chinami się skończył to
kto odbierze teraz amerykański dług ? Może Japonia ? Może Europa ?
strona 25
IndependentTrader.pl
Aby system dolarowy wciąż istniał to musi ktoś odbierać obligacje USA (teraz 40mld
/miesiąc).
Może sektor prywatny ? Zakładając, że sektor publiczny (czyli banki centralne) nie będą
zwiększać rezerw USD to pozostaje tylko sektor prywatny. Niepokojące jest to, że sektor
prywatny w USA zanotował znaczący odpływ środków:
http://3.bp.blogspot.com/-
MQkHARgleSY/U_PbH4TVgxI/AAAAAAAAGEk/iD1FDZGUdv8/s1600/FDI_chart.png
KTOŚ MUSI ODEBRAĆ TE DOLARY ! Może stąd luzowanie EBC i Japonii i one teraz przejmą
pałeczkę ? Jeśli zachód nie odbierze, a USA nie zbilansuje budżetu (a nie robi tego od
dziesiątków lat, za wyjątkiem kilku lat Clintona) to mamy powstającą WIELKĄ PRÓŻNIĘ,
która może rozpocząć kaskadę bankructw.
Prywatnie - wciąż twierdzę, że ktoś (jakiś BC) będzie to odbierał, aż do samego końca.
Tak długo jak tylko się da, bo alternatywą jest totalny reset, zapaść finansów, wojny i
prawdopodobnie NWO. Ciekawe czy świat wróci na dobre tory (freegold), czy będziemy
brnąć w świat Orwella.
Mam nieopisane przeczucie, że jednak to wszystko jest reżyserowane, a my tylko
oglądamy zaplanowany scenariusz. W prawdzie nie wszystko w tym scenariuszu może
być zaplanowane, ale kierunek i idea jak ten film ma się skończyć.
Podsumowanie:
- koniec manipulacji na złocie wiąże się z końcem taniej ropy i rewaluacji walut oraz złota,
- koniec dolara wystąpi wtedy, gdy nikt go nie będzie chciał kupić, więc BC nie będą
kupować, a sektor prywatny się od niego odwróci.
Na oba zdarzenia powyższe mają wpływ BANKI i zagrywki polityczno-ekonomiczne
zachód kontra wschód.
Skupowanie złota przez Chiny.
Autor: Dante
Bardzo ciekawy artykuł na temat Shanghai Gold Exchange i jego funkcjonowania, a
także tego w jaki sposób złoto napływa do Chin. Polecam.
https://www.bullionstar.com/article/does%20the%20wgc%20understand%20the%20chin
ese%20gold%20market
strona 26
IndependentTrader.pl
W artykule tym napisano m.in.:
W Chinach wydobyto 428 ton złota w 2013 roku, które miały być sprzedany przez SGE.
Import netto, który również musiał być sprzedawany przez SGE, wynosił 1540 ton. Dostawy
na SGE wynosiły w sumie 2197 ton, ale część tego złota musiała być poddana
recyklingowi przez SGE (było to 229 ton, które poddano recyklingowi). Zatem dostawa
na SGE minus złoto poddane recyklingowi daje 1968 ton, i to jest ilość złota, która
zwiększyła prywatne rezerwy netto w 2013 roku.
Dodatkowo, według Koosa Jansena, bank centralny Chińskiej Republiki Ludowej (PBOC)
wszelkie zakupy złota realizuje po cichu za dolary na międzynarodowym rynku (unika
kupowania złota za yuany na Shanghai Gold Exchange) - czyli na SGE mamy do
czynienia z pozarządowym popytem.
W powyższym artykule przedstawiono też ekonomiczny plan działania dla Chin,
autorstwa ważnego chińskiego ekonomisty Yu Yongding. Yu Yongding jasno określił jakie
kroki Chińczycy muszą podjąć:
"Co Chiny mogą zrobić?
A. Dywersyfikacja,
B. Tworzenie należności denominowanych w RMB, a nie w dolarach,
C. Mapa drogowa:
- Reforma międzynarodowego systemu monetarnego i finansowego
- Wspieranie regionalnej współpracy finansowej
- Przyspieszenie internacjonalizacji Renminbi, przy czym utrzymać efektywnego
zarządzania transgranicznych przepływów kapitałowych"
Jak widać Chińczycy mocno wzięli sobie do serca te rady.
Wszelkie publikacje zamieszczone na stronie www.independenttrader.pl oraz w Independent Trader Newsletter powstały w oparciu
o wiarygodne informacje, lecz ich trafność nie może być gwarantowana. Przedstawione opinie mogą się dezaktualizować, a ich
autor nie jest zobowiązany do ich uaktualniania.
Przedstawione informacje są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumien iu Rozporządzenia
Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów
finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).
Czytelnik musi być świadomy, że wyłącznie on ponosi odpowiedzialność z tytułu podejmowanych decyzji inwestycyjnych. Każda
inwestycja powinna być konsultowana z licencjonowanym doradcą inwestycyjnym.
Wszystkie zamieszczone materiały są chronione prawami autorskimi. Nie mogą być kopiowane, pu blikowane czy modyfikowane w
żadnej formie bez pisemnej zgody autora.