Wiesław Myśliwski – Kamień na kamieniu
Polski prozaik
Wiesław Myśliwski (
1932
) ma na swoim koncie wiele nagród. Jest między innymi
dwukrotnym laureatem
Nagrody Literackiej Nike
(
Widnokrąg
1997
i
Traktat o łuskaniu
fasoli 2007
rok).
Debiutował w 1967
roku p
owieścią
Nagi sad,
zapoczątkowując tym dziełem
nurt
prozy poświęconej
polskiej wsi,
pełnej
głębokiej refleksji nad losem jej mieszkańca
, który
traci
pierwotne połączenie z przyrodą,
rozumianej w perspektywie uniwersalnych prawd o świecie i
człowieku.
Pisar
z jest znany i ceniony poza tym ze względu na
poetykę
, w jakiej się porusza oraz
styl
, jakim włada:
raz jest
lirycznym poetą
(powieść Pałac), innym razem
realistą
(
Kamień na kamieniu). Na jego nowe
dzieła czekają zawsze zarówno wielbiciele jego twórczości, jak i miłośnicy prozy poświęconej wsi zaliczanej
nurtu chłopskiego.
Do jego najważniejszych dzieł należą: Nagi sad z 1967 roku (filmowa wersja: Przez dziewięć
mostów),
Pałac
(1970),
Złodziej
(1973),
Klucznik
(1978),
Kamień na kamieniu
(1984
),
Drzewo
(
1988
),
Widnokrąg
(
1996
),
Requiem dla gospodyni (2000
),
Traktat o łuskaniu
fasoli ( 2006).
Myśliwski zamknął na kartach powieści
świat, którego już nie ma
, a którego cząstkę pielęgnuje w sobie
każdy, kto choć jeden raz był w swoim dzieciństwie na polskiej, powojennej wsi.
Tytuł
dzieła został zaczerpnięty
z fragmentu piosenki ludowej
– ulubionej przyśpiewki głównego
bohatera, który jednocześnie stał się
mottem utworu
:
Kamień na kamieniu,
na kamieniu kamień,
a na tym kamieniu
jeszcze jeden kamień.
Podkr
eśla
odwieczność oraz siłę polskiej wsi
, która mimo wielu problemów
przynosi ukojenie
mieszkańcom oraz
kultywuje tradycje.
Inaczej na wsi odczuwane jest też
przemijanie człowieka
, na
grobie którego układane są kamienie – jeden za drugim.
Urodzony w 1932 w Dwikozach pod Sandomierzem
, autor powieści i dramatów, zazwyczaj
omawiany w kontekście tzw.
literatury chłopskiej
, podejmującej problematykę tożsamości wsi i jej
mieszkańców w czasach historycznych przemian. Twórczość Myśliwskiego
dalece wykracza poza nurt
literatury chłopskiej
dzięki swej
filozoficznej i antropologicznej doniosłości
. O chłopskości prozy
Myśliwskiego decyduje przekonanie pisarza, iż
kultura wiejska zawiera w sobie wieczne wartości
ludzkiej egzystencji
i najbardziej uniwersalne siły pozwalające na kształtowanie własnego losu
(uprawianie ziemi, budowanie domu, przekazywanie tradycji rodzinnej). Natomiast o filozoficzności tego
dorobku decyduje przeświadczenie, że
człowiek dochodzi do samowiedzy buntując się przeciwko
swemu losowi.
Pisarz deb
iutował w roku 1967 powieścią
Nagi sad
,
która zaskoczyła krytyków swoją
dojrzałością
,
zawartością
, a także wyjątkowym - nie tylko na tle polskiej, lecz i europejskiej literatury - przepełnionym
miłością
portretem ojca
sporządzanym przez syna.
Konfliktu
mi
ędzy tożsamością odziedziczoną i pożądaną ukazał pisarz w dramacie
Klucznik
oraz
powieści
Pałac
. Najobszerniejszą epopeją chłopskiego losu okazała się powieść
Kamień na kamieniu -
arcydzieło literatury powojennej,
zwieńczenie nurtu chłopskiego
, najpiękniejsza książka w dorobku
pisarza i jedna z najdonioślejszych w polskiej literaturze. Ostatnia powieść Myśliwskiego,
W
idnokrąg
,
uhonorowana
w roku 1998 nagrodą Nike
, stanowi summę wcześniejszego dorobku, a zarazem
przynosi akcenty nowe. Jest to, bodaj jedyny w literaturze polskiej lat 90., przypadek
eposu o spełnionej
nostalgii -
o możliwym powrocie do utraconych doświadczeń,
które rozegrały się w kręgu
rodzinnym.
Ranga pisarstwa Myśliwskiego wynika więc z podejmowania wszystkich kluczowych zagadnień
współczesnej kondycji wsi, a zarazem z
podniesienia prozy nurtu chłopskiego na poziom dialogu
o uniwersaliach ludzkiej egzystencji.
"Bóg się każe słowami ludziom modlić, bo bez słów nie odróżniłby człowieka od człowieka. A i człowiek
sam siebie by nie odróżnił, gdyby nie miał słów. Od słowa zaczyna się życie i na słowach kończy. Bo
śmierć to tak samo tylko koniec słów." ("Kamień na kamieniu")
UWAGI WSTĘPNE Kamień na kamieniu
Krytycy
zgodnie stwierdzają, że "sensy Kamienia na kamieniu dalekie są od wyczerpania". Powieść
Myśliwskiego jest niezwykle
bogata znaczeniowo
. Gęstość odniesień kulturowych, religijnych,
historycznych literackich nie ułatwia dotarcia do wszystkich znaczeń.
"Czego nie rozumiesz - pyta Mencwel -
Płaczu matki, chleba, grobów? Skaza jest w tobie, nie w tej prozie,
więc radź sobie sam".
W ostatnim monologu powieści
Szymon Pietruszka
mówi: "Cały świat jest jedną wielką mową. Gdybyś
się tak w ten świat dobrze wsłuchał, mógłbyś nawet usłyszeć, co sto lat temu mówili, a może tysiące".
Wiesław Myśliwski a nurt chłopski
Źródeł nurtu chłopskiego
w
literaturze poszukuje się pod koniec XIX wieku. Zachodzące wtedy
przemiany kulturowe spowodowały, że
do głosu dopuszczeni zostali pisarze o chłopskim
pochodzeniu.
Wymienia się tu na przykład
Jana Kasprowicza
czy
Władysława Orkana
. W okresie
międzywojennym literatura pochodzenia wiejskiego zaczyna wypracowywać sobie pewną odrębność.
W
tym właśnie okresie, w latach trzydziestych debiutują pisarze pierwszej generacji nurtu chłopskiego.
Prawdziwa zaś eksplozja "chłopskości w literaturze" przypada na okres powojenny, lata pięćdziesiąte
i
sześćdziesiąte. To zagadnienie Myśliwski widzi w sposób następujący:
"
Trzeba by zacząć od tego, co rozumiemy przez pojęcie nurtu chłopskiego w literaturze. (...) wszystko
zaczęło się od tego, że pojawiło się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych kilka znaczących
książek autorstwa
Kawalca, Mortona, Piętaka, Czernika, Nowaka
i
już w latach sześćdziesiątych
Pilota, Redlińskiego
i
młodszych roczników pisarzy. I następne książki. A tego wszystkiego według
krytyków programistów, którym marzyła się »europeizacja« polskiej literatury w ogóle nie powinno być"
Chęć objęcia wyżej wspomnianych procesów w ich różnorodności, a jednocześnie znalezienie pewnej
formuły łączącej, stoi u genezy
Związków naturalnych Henryka Berezy.
Wychodzi on z
założenia, że:
"
Potrzeba nazwy dla zjawisk »wiejskich
« w dzisiejszej literaturze polskiej istnieje i nie da się jej
Henryk Bereza proponuje więc nazwę:
nurt chłopski w literaturze. Jednocześnie
zaznacza, że
potrzeba wyodrębnienia
takiego nurtu
jest specyficznie polska
. Tłumaczy ją
uwarunkowaniami historycznymi, które miały wpływ na rozwój rodzimej literatury. Zwraca uwagę,
że konieczność tego typu ustaleń w większości europejskich literatur narodowych nie jest potrzebna.
Nigdzie bowiem oprócz Polski "
kultu
ra chłopska nie przetrwała na prawach osobliwego
rezerwatu
naszym kraju "wcześniej czy później ulec likwidacji"
Bereza bez cienia wątpliwości zalicza Wiesława Myśliwskiego, obok
Tadeusz Nowaka, Edwarda
Stachury, Mariana Pilota, Urszuli Kozioł, Ernesta Brylla, Henryka Jachimowskiego,
Bogusława Koguta, Zygmunta Trziszki, Czesława Kuriata, Adolfa Mamota, Zygmunta
Wójcika
i
innych, do drugiej generacji pisarzy nurtu chłopskiego, czyli
twórców urodzonych w latach
1920-40 i
debiutujących w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
Takie grupowanie różnych
przecież osobowości twórczych opiera autor Związków naturalnych na istnieniu
wspólnych rysów
tych
pisarzy.
Tym, co łączy wymienionych pisarzy, jest także podobny
stosunek do kultury
.
Brak im kompleksu
uległości kulturalnej,
który był istotnym składnikiem świadomości pisarzy starszych generacji.
Pokoleniowi rówieśnicy autora Nagiego sadu w jakimś stopniu wyrażają nawet
rozczarowanie kulturą
,
którą zdobyli. Widzą
potrzebę sięgnięcia na powrót do przebogatych źródeł kultury chłopskiej
i w
niej pragną dostrzegać źródło nowych wartości.
Sam Wiesław
Myśliwski
, między innymi w wywiadzie z 1986 roku, gorąco
protestuje przeciwko
widzeniu w nim
reprezentanta nurtu chłopskiego
.
nuta indywidualizmu
, obawa przed
sprowadzeniem pisarza do roli innej, niż wyrażanie własnej indywidualności twórczej.
Chłopskość
w
tym ujęciu nie polega na
wyborze tematu
, bo jest on jakby pierwotnie przypisany,
realizuje się ona raczej w sposobie
konstrukcji obrazów
, wyborach
narracyjnych
, w
grze z
tradycją
literacką
. Najzupełniej słusznie zauważa Burkot, że Myśliwskiemu
nie chodzi o
"zatrzymanie świata
chłopskiego, dawnych form życia zbiorowego wsi. Podlegają one głębokim przemianom. Nie
chodzi
także
o
wydobywanie rodzajowej odmienności, o folklorystyczny «koloryt» lokalny, lecz
o zbudowanie
z
elementów kultury chłopskiej całościowej wizji świata ludzkiego".
Proza Myśliwskiego jest
nieustanna walką o uznanie tożsamości chłopskiego z uniwersalnym
.
Wymowa tytułu
W samym utworze
autor
wyraźnie
wskazuje
na proweniencję tytułowych słów. Pochodzą one
ze znanej
piosenki ludowej,
której fragment stanowi jednocześnie
motto powieści
: "
Kamień na kamieniu, na
kamieniu kamień, a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień". Tak więc
pierwsze znaczenie
tytułu
powieści Myśliwskiego nie jest trudne do odszyfrowania. Dla Stanisława Burkota "oznaczać może właściwą
pewnemu modelowi życia chłopskiego
powtarzalność jego rytmów
, regulowanych pracą na roli".
Małgorzata Szpakowska zauważa zaś, że jest w nim "zawarty
najprostszy wykład nieskończonej
cykliczności przemian, wiecznego powrotu
".
Kamień na kamieniu
odsyła
zatem czytelnika do takich pojęć jak:
regularność, cykliczność,
rytm
. Podkreśla
swoistą ciągłość opartą na przejrzystej
,
prostej budowie świata
,
powtarzalność będącą
najważniejszym elementem trwałości
.
Stałość i stabilność
konstrukcji
zasadzają się więc na
specyficznym powtarzaniu zastałych wzorców,
powielaniu istniejących
rytuałów. Wszelkie
zmiany burzą monotonny
, ale
mocny porządek
, powodują nie tylko erozję
otaczającej rzeczywistości, ale także erozję postaw i nastawień moralnych.
Na takie pochodzenie tytułu i tę sferę znaczeń wskazuje motto, a w samej powieści
wyraźne
stwierdzenie bohatera,
a zarazem narratora, że wyżej
wspomniana piosenka jest jego ulubioną
melodią.
Burkot wysuwa przypuszczenie, że "
tytuł może pochodzić z Ewangelii, z zapowiedzi
zagłady Jeruzalem, z którego zostać ma tylko »kamień na kamieniu«"
. Biorąc pod uwagę fakt,
że
cały tekst
Myśliwskiego jest wprost
naszpikowany staro- i nowotestamentowymi aluzjami
,
wypada przyjąć te stwierdzenia za pewnik, a nie hipotezę.
Funkcjonowałyby więc obok siebie
dwie płaszczyzny
:
-
zagadnienia dotyczące cykliczności, trwałości i ciągłości
struktura rytmicznej konstrukcji
-
destrukcja
, burzenie i zrywanie wyżej wspomnianej ciągłości
.
"kamień na kamieniu" nie
pozos
tanie i jednocześnie ukazywałaby ten proces ruiny.
W
zajemnie przeplatające się procesy nawiązywania i zrywania ciągłości
, wystarczy prześledzić
okoliczności pojawiania się
motywu "kamienia na kamieniu"
w dziele Wiesława Myśliwskiego.
Zjawia się on w utworze autora Pałacu (nie licząc tytułu i motta) tylko dwa razy. Myślę, że zupełnie na
miejscu będzie porównanie obu cytatów. Pierwszy raz odnajdujemy tytułowe słowa we fragmencie
przedstawiającym
partyzanckie losy Szymona Pietruszki:
"Po mnie mieli tak samo n
akazane, gdybym zginął, że nie wolno żadnemu łzy uronić, tylko baczność!
Najwyżej na organkach miał mi któryś zagrać. »Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień«. Bo gdyby
przyszło ze wszystkich melodii jedną wziąć na tamten świat, tę bym z sobą wziął. Z melodii i z życia" (s.
33).
Drugie nawiązanie do tej piosenki spotykamy w rozdziale w
opisie powrotu Szymka z zabawy do
domu
:
"I pomyśleć, że za kawalerskich czasów tą samą drogą, gdy wracało się z zabawy, to się całą noc nieraz
wracało.(...) Bo gdzie się człowiek miał spieszyć? W głowie jeszcze mu zabawa wirowała, muzyka mu
grała, to sobie i przytupnął o drogę jak o deski w remizie i zaśpiewał, co mu ślina na język przyniosła.
»Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień!« I droga słowem się nie użaliła, że ją budzisz" (s. 65).
Czas wojny i czas zabawy. Śmierć i życie. Smutek i radość.
Dwie uzupełniające się strony ludzkiej
egzystencji. Wymieszane ze sobą, czasem trudne do odróżnienia. Krew, rany, a nawet trup na wiejskiej
zabawie, a obok tego radość i wesele w czas wojny. Literackie obrazy, w które wplecione są słowa
piosenki, znakomicie korespondują z naszymi wcześniejszymi ustaleniami. Zabawa, witalność, droga życia,
jako następstwo czasowe, ciągłość.
Śmierć, grób - destrukcja, przerwanie ciągłości
. Oto
najogólniejsze ramy kompozycyjne Kamienia na kamieniu.
Dwa podstawowe znaczenia nie wyczerpują, moim zdaniem, sensów płynących z tytułu, który jest bogatszy
w ukryte treści. Obok ciągłości i destrukcji
"kamień na kamieniu" oznacza pamięć
. Stos z kamieni
ułożyli na
znak przymierza, jako wieczne świadectwo zgody, Jakub i Leban
. Leban wręcz
nazywa ten stos Jeger Sahaduta, czyli
Kopiec Świadectwa
. O innych kamieniach pamiątkowych mowa
jest w wielu miejscach Biblii
. Do tego samego kręgu znaczeń należą przecież kamienie nagrobkowe,
układane dawniej bardzo często w stos czy też kopiec. Miały one na celu między innymi upamiętnienie
miejsca, gdzie zmarłego pochowano.
Tak więc tytułowy
"kamień na kamieniu"
jest bez wątpienia również
innym określeniem grobu
,
który tak znaczące miejsce zajmuje w konstrukcji powieści. Grobu rozumianego jako
symbol pamięci
.
I wreszcie ostatnia, najbardziej karkołomna próba wyjaśnienia tytułu powieści Myśliwskiego. Tytułowym
"kamieniem na kamieniu"
wydaje się być sam
główny bohater
-
Szymon Pietruszka
. Zwróćmy
uwagę, że
Pietruszka to forma imienia Piotr
, bardzo często spotykana na wsi.
Szymon Pietruszka jako
opoka, kamień węgielny
przyszłej budowli.
Ważna jest również odpowiedź na pytanie,
czy
Kamień na kamieniu to tylko "kamień nagrobny
położony na dawnej Polsce naszej", czy też raczej kamień węgielny, opoka
, na której da się
coś zbudować.
KONSTRUKCJA CHŁOPSKIEGO BOHATERA
"O życiu pewnego człowieka od kolebki do starości (...) Opowiada o losach bohatera i jego rodziny
począwszy od XIX wieku do dziś. W jakimś sensie jest to rzecz o chłopskiej kulturze, o zamkniętym
układzie kulturowym, który należy już do przeszłości. Symbolem i wyrazicielem tej odchodzącej przeszłości
jest mój bohater".
Jest to więc
powieść o Szymonie Pietruszce
,
przez niego samego opowiedziana
, z jego
perspektywy postrzegana. Postać głównego bohatera ma dla sensów dzieła znaczenie kluczowe.
Dzieciństwo
. Jest tu niezmiernie ciekawy
epizod walki trzyletniego Szymka z indykiem
. Epizod
ten przedstawiony jest z zadziwiającym
rozmachem
. W zmaganiach o wymiarze niemal kosmicznym
Szymek
dusi olbrzymiego ptaka, czując w swych dłoniach "siłę jakby czterech rąk dorosłych
chłopów"
(s. 39). Do ledwie żywego chłopca przybiegają matka, ojciec i sąsiedzi. Nietrudno dopatrzyć się
w tym fr
agmencie wyraźnej
aluzji mitologicznej do dzieciństwa Heraklesa
, który w kołysce dusi dwa
potworne węże wysłane przez Herę. Ten pierwszy bohaterski czyn naznacza Szymona Pietruszkę
stygmatem heroizmu
, który towarzyszyć mu będzie aż do starości. Staje się człowiekiem, którego
"samo życie przeciw śmierci wybrało" (s. 39).Dlatego pewnie jako młody chłopak w bożonarodzeniowych
jasełkach
wolał grywać króla Heroda
, niż bać się śmierci. Od samego początku w biografii bohatera
Kamienia na kamieniu silnie zaakcentow
any jest rys pierwotnego naznaczenia przez los, powołania do
rzeczy wielkich. Przezwyciężanie śmierci w wymiarze osobistym przekłada się więc na walkę z nią w
wymiarze ogólnoludzkim.
Młody Szymek
to chłop na schwał, junak i pierwszy kozak zabaw i odpustów. Młodość bohatera
powieści Myśliwskiego to
apoteoza zabawy i święta
-
czasu nie objętego pracą. Czesław Dziekanowski
widzi w tej postawie elementy
filozofii homo ludens
i przeciwstawia ją postawie
homo faber
, którą w
utworze
reprezentuje ojciec narratora
.
Ojciec i syn pozostają w ścisłym związku
, wynikającym z
wykluczania się ich filozofii.
Idealizacja tańca i zabawy
dokonywana przez Szymona jest jednocześnie
buntem przeciwko codzienności
wypełnionej od świtu do nocy pracą na roli. Jest więc przede
wszystkim
próbą wyzwolenia się spod wszechwładnego panowania ziemi,
oderwania od niej.
Bohater pragnąłby przekształcić znojny trud pracy w radosny wysiłek zabawy. Tym bardziej, że zabawę
traktuje również jako
czynnik oczyszczający
, stanowiący swego rodzaju
katharsis
, przeżycie
eliminujące emocje i namiętności. W takim katartycznym pojmowaniu zabawy ważne miejsce zajmowała
bijatyka
, podczas której nawet zabójstwo nie wykluczało jakiejś pierwotnej niewinności, zabawa bowiem
miała
moc rozgrzeszającą
.
Ta postawa nieustannej
ucieczki od chłopskości
, zrywania z nią ciągłości jest najwyrazistszym
elementem konstrukcji bohatera Kamienia na kamieniu
. W perspektywie tej ucieczki należy dostrzegać
koleje życiowe Szymka. Trzeba jeszcze dodać, że wspomniane oderwanie od chłopskości będzie przez
bohatera utożsamiane głównie z
osłabieniem więzi z ziemią
, rezygnacją z pracy na roli.
Jakby przedłużeniem karnawału stała się dla Szymona Pietruszki
wojna
i jego udział w leśnej
partyzantce
. Życie bohatera, naznaczone u zarania piętnem heroizmu, zyskuje w tej działalności swój
logiczny ciąg. Staje się on
ludowym herosem, legendarnym partyzanckim przywódcą
noszącym
pełne godności imię "
Orzeł
". Sława "Orła" rozlewa się po okolicy, wieść o jego nadludzkich dokonaniach
powtarzana jest z ust do ust.
Postać urasta do gigantycznych rozmiarów
, niejednokrotnie tracąc
swoją realność.
Udział w partyzantce jest raczej typowy dla bohaterów
o chłopskim rodowodzie. Wystarczy
przypomnieć choćby prozę
Tadeusza Nowaka i
Takie większe wesele
. Ciekawe, że obrazy wojny u
Nowaka i Myśliwskiego mają wiele wspólnego.
Myśliwski
jednak od razu
zakłada
sytuację
niewinności
biorącego
udział
w walce. Rozterki moralne związane z zabijaniem nie interesują go i w planie
powieściowym nie mają żadnego znaczenia.
Wojna j
est dla Szymka kolejną okazją do
ucieczki od ziemi.
Tak jak udział w zabawach, czas wojny
oddala go od ojcowizny. Dostrzega to ojciec:
"Gdzie by tam go mieli zaraz zabić. Ty myślisz, że im tak
znów źle. A wymyśliły tę partyzantkę, żeby tylko nie robić. Pozostawiali ojców, matki i co ich obchodzi. A ty
nie masz nawet kiedy w tyłek się podrapać, jeszcze módl się o nich, płacz o nich. Skończyły się zabawy, to
się teraz w wojsko bawią" (s. 436).
Szymon, podczas
czterech lat spędzonych w lesie
,
traci kontakt ze
swoją chłopskością
.
Wchodzi w przeróżne inne role. Jest
dowódcą oddziału, mitycznym mścicielem
,
"biczem bożym
",
jak nazywa go ojciec Małgorzaty. Wchodzi nawet w rolę kuzyna dziedzica i w "
pańskości
" czuje się
znakomicie. Jest bohaterem na czele drużyny, a nawet rycerzem galopującym do boju na ukochanym
rumaku. Wojna jest dla Szymona okazją do
otwarcia na liczne nurty tradycji
, wyjścia z
zaściankowości, stania się kimś innym.
Ciągle toczy
nieustającą grę ze śmiercią
.
Siedem ran
, które nosi na ciele, zyskują
wymiar
symboliczny.
Własnymi rękami kopie już grób dla siebie, ucieka i żyje dalej. Ze wszystkich opresji
wychodzi cało. Jego główny imperatyw brzmi -
żyć za wszelką cenę.
Po wojnie trwa proces zrywania przez bohatera Kamienia na kamieniu
więzów z ziemią i chłopskością.
Szymon Pietruszka przyjmuje kolejne role oddalające go od ojcowskiej gospodarki. Jest po kolei
fryzjerem
,
milicjantem
i
urzędnikiem gminnym
. Motywacja tych decyzji jest zawsze taka sama:
robić wszystko, aby nie pracować na roli.
Wierzy głęboko, że jego przeznaczenie jest inne.
Momentem zwrotnym w biografii Szymka staje się
znajomość z Małgorzatą
. Ta
przygoda
miłosna
, przepięknie opowiedziana,
pełna liryzmu i ciepła
, była dla Pietruszki wielką
szansą
. Przede
wszystkim
na przywrócenie ciągłości z własną genealogią
, na powrót do ziemi, od której się
oddalał. Tak przynajmniej widział to we własnych, snutych na głos marzeniach, ojciec.
Szansa ta nie
została wykorzystana
, a skutki "dziwnego romansu" zmieniły bohatera z kozaka, "którego wszystkie
chciały i żadnej nie przepuścił”, w
samotnika
. Paradoksalnie jednak, od tego właśnie momentu, możemy
chyba datować
powrót Szymona na gospodarkę
. Prawdopodobnie konieczność zajęcia się ziemią
wyniknęła z naturalnych przyczyn -
śmierci rodziców i powrotu Michała
.
Rozpaczliwa
szarża bohatera na niekończący się sznur samochodów
jadących drogą przez
wieś. Ten desperacki gest, wykonany
w ataku ślepej furii,
jest
ostatnim "bohaterskim czynem"
Pietruszki. Po
dwuletnim pobycie w szpitalu,
wypełnionym rozmyślaniami, rozpoczyna się już
prawdziwy powrót do chłopskości
, płynący z wewnętrznej potrzeby, a nie wywołany okolicznościami
zewnętrznymi. Ten moment jest też początkiem budowy grobu. Najpierw w myślach, w szpitalu, potem w
rzeczywistości.
Atak na samochody
trzeba
rozumieć jako znajomy
przejaw kawalerskiej fantazji Szymka
, łabędzi
śpiew odchodzącego w przeszłość,
starzejącego się kozaka
. Jest to także, jak słusznie zauważa
Szpakowska "jawny gest Don Kichota, i przez aluzję literacką, i dosłownie".
Henryk Bereza
pisze w
Zwiazkąch naturalnych
, że "obiektem skonkretyzowanej powieściowo
prezentacji duszoznawczej Myśliwskiego jest
homo novus
". Myśliwski w Kamieniu na kamieniu nie
ukazuje procesu awansu społecznego chłopa związanego z wyjściem ze wsi.
Jedyną migracją
, kt
órą
dostrzec można na przykładzie Szymona Pietruszki, jest
migracja wewnętrzna.
Ucieczka ze wsi
sprowadza się więc do
próby wykorzenienia z siebie chłopskości
. Wyjście ze wsi jest raczej
psychologicznym exodusem
. Problem ten można byłoby zawęzić do
próby uwolnienia się od
świadomości "ziemi przypisania".
Jak wiemy, próba ta kończy się dla Szymona
porażką
.
To on
właśnie, a nie jego bracia,
staje się dziedzicem ojcowej gospodarki
. To on
wpisuje się w ciąg
"kamieni na kamieniu".
Pomimo niejakiej typowości jest Myśliwski
prekursorem nowego patrzenia
na chłopską biografię.
Poprzednicy
autora Nagiego sadu
koncentrowali się głównie na
ukazaniu odrębności chłopa
.
Zwracali uwagę na
inność języka, wyobrażeń, przekonań, kultury i doświadczeń
. Myśliwski
świadomie burzy taki stereotyp ukazywania biografii chłopskiego bohatera.
Szymon Pietruszka
jest po
trosze
chłopem przebranym za pana
i
panem o duszy chłopskiej
.
"Bo chłop Myśliwskiego jest przede wszystkim człowiekiem i w jego losie, jak w losie innych, zapisało się to
wszystko, co przydarzyło się ludziom XX wieku z historią, z ideologią, i samym życiem".
Kamień na kamieniu to powieść o Szymonie Pietruszce, ponieważ dla jej autora
dzieje ludzkości są
zawsze dziejami jednostki
. Myśliwski nie waha się z podkreśleniem tożsamości jednostki i jej losu z
losem zbiorowości. Jego bohater ma więc przede wszystkim
wymiar uniwersalny
. "Taka jest teza
pisarza, pochodna tezy głównej, która powiada, że człowiek w chłopie nie jest karłem".
Chłopskość
- przede wszystkim
sfera wartości etycznych i estetycznych
. Swoisty
kościec
światopoglądowy,
sposób postrzegania świata. Umiejętne
interpretowanie relacji Człowiek-
Natura
. Poczucie
związku najistotniejszego
-
łączności z przyrodą, kulturą, czasem i przestrzenią.
Może także zrozumienie,
c
zym jest cierpliwość
. Wartości najprostsze i ponadsystemowe są bowiem
uniwersalne i nie sposób przypisać je z góry do jakiejś określonej formacji społecznej.
Zaakcentowaniu
uniwersalności
postawy i przekonań bohatera Kamienia na kamieniu służy również
odszyfrowana
w rozdziale pierwszym
symbolika jego imienia i nazwiska
.
Życie Szymka ma
wymiar heroicznego poszukiwania własnej godności
: godności chłopa i
człowieka. Tylko zaprzeczenie autonomii człowieka wobec Natury może tę godność przywrócić.
Symbolicznym
ucieleśnieniem tego przekonania jest
budowa grobu
, który
połączyć ma człowieka z
ziemią i człowieka z człowiekiem.
ŚWIAT OPOWIEDZIANY
We współczesnej prozie
ludowość
wiąże się bardzo mocno z
problemami języka
. Bardzo często
wyraża się to w
negacji wzor
ów tzw. języka literackiego
, tworzącego ogólnie przyjęte i zrozumiałe
kody.
Język polski niewystarczający
Leśmian, Kaden-Bandrowski, Witkacy, Schulz, Gombrowicz i
listę tę moglibyśmy jeszcze długo rozszerzać.
Walka o "
ożywienie
"
języka
nie jest tylko
ka
mpanią przeciwko skostnieniu literatury.
Jest również
wysiłkiem skierowanym na
zmianę całej "oficjalnej", ale i zastygłej kultury
. Pisarze nurtu
chłopskiego wyszli ze słusznego chyba założenia, że jeśli opisują nową literacką rzeczywistość, to
narzędziem tego opisu musi być także
nowy język
, wyrażający zupełnie świeże doświadczenia.
Odrębność prozy chłopskiej budowana bywa poprzez wprowadzanie do utworu
gwary
. Może się to
odbywać
w różnym natężeniu
, począwszy od ledwie zauważalnej stylizacji, a skończywszy na
całkowitym zastąpieniu języka ogólnego określoną gwarą. Takie pisanie wzmagało jednak
obawy
z jednej
strony
o dokumentalizację prozy
, z drugiej o przypisanie do tego określonego regionu, którego gwarę
się wykorzystywało.
Stylizacja gwarowa
zjawisk
leksykalnych
,
składniowych
i
semantycznych
. Nastąpiła
rezygnacja z odpowiedniego ukształtowania
fonetycznego
. Wytworzyła się sytuacja powstania nowego
języka, który nie jest "magnetofonowym" zapisem chłopskiej mowy, ale nie jest również językiem oficjalnym.
Pod względem gramatycznym proza ta
skłania się do imitowania składni języka mówionego
i
służy uwydatnieniu
monologowej struktury narracji
. Te zabiegi prowadzą niejednokrotnie do liryzacji
wypowiedzi.
Kamień na kamieniu jest jednym wielkim monologiem
Szym
ona Pietruszki. Jeżeli
nawet pojawia się w powieści kilkanaście innych monologów (np. ojca, matki, sklepowej Kaśki, naczelnika
gminy, księdza, itd.), to są one podporządkowane "ja", które poznaje, a więc są tworzywem autokreacji
bohatera dzieła Myśliwskiego. Prowadzenie narracji w pierwszej osobie wynika z zerwania z modelem
literatury, w której pisarz "czuł się ekspertem od spraw polskich, od spraw świata i w ogóle ekspertem,
wyrocznią, prorokiem". Jest więc przyjęciem
najskromniejszej postawy badawczej
i wynika z
przekonania, że "poznanie jest rzeczą tak dramatyczną, że trzeba zacząć od weryfikacji własnego ja. Od
podmiotu, który ma poznawać świat, od opisu własnej wrażliwości, lęków, nastrojów, uczuć, bo w tym się
także odbija i ten zewnętrzny świat".
Językiem Kamienia na kamieniu jest językiem Szymona Pietruszki
. Autor stawia znak jedności
między tym językiem a światem. Odzwierciedla się tutaj wielka
wiara w kreacyjną moc słowa
. Świat
ukazany w powieści jest tym doskonalszy, im doskonalszy jest sposób opowiadania Szymka.
Typ narracji
zastosowany w powieści Myśliwskiego wywodzić można
z ludowej tradycji gawędy
.
Bohater Kamienia na kamieniu posiada częsty w kulturze chłopskiej
talent bajarza, gawędziarza
.
Powieść wypełniona jest zatem
zbiorem gawęd
. Dzieło Myśliwskiego ma być bowiem
przekazem
chłopskiej kultury.
W tego rodzaju koncepcji narracji olbrzymie znaczenie ma
zaakcentowanie jej
autentyczności.
Poszukiwanie
źródeł autentyzmu
zaprowadziło Myśliwskiego do tych przekazów,
które
są samorejestracją
, często bezwiedną przeróżnych sytuacji egzystencjalnych. Mam tu na myśli
chłopskie testamenty, listy, zapiśniki, skargi
, no i wreszcie
pamiętniki
. W Kamieniu na kamieniu
zaobserwować można nie tylko sięgnięcie po ludową gawędę, ale również
obfite czerpanie z poetyki
pamiętnika.
Pamiętnik sprzyja
konstruowaniu wrażenia autentyczności
poprzez inną perspektywę
oglądu. Otwiera możliwość
widzenia wsi pod kątem świadomości narratora obdarzonego
"
wiejską wyobraźnią".
W
ystępuje częsta w prozie ostatnich lat
synchronic
zność zdarzeń i odczuć
, które ze swej istoty
charakteryzuje diachroniczność, następstwo po sobie. Jedną z zasad porządkujących fabułę jest
zasada
funkcjonowania pamięci
. Podjąwszy pewien motyw, autor rozwija go, uzupełniając o motywy poboczne,
dookreślające, które pojawiają się w utworze na zasadzie
ciągów skojarzeniowych
. Swoboda
podejmowania kolejnych wątków ograniczona jest jednak logiką dzieła.
Pozornie nieuporządkowane
"przeskakiwanie" z tematu na temat ma swoją wyraźną linię kompozycyjną,
układa się w
pewną całość obrazową.
"W powieści Kamień na kamieniu mamy do czynienia z
narracją fragmentaryczną
, skupioną wokół
tematów
zaznaczonych w tytułach poszczególnych cząstek.
Cmentarz, Droga, Bracia, Ziemia,
Matka, Płacz, Alleluja, Chleb, Brama -
to tematy b
ardziej w znaczeniu muzycznym niż fabularnym. Nie
ma między nimi związków przyczynowo-skutkowych, nie ma następstwa" - twierdzi Burkot.
Muzyczność
prozy Myśliwskiego
na przykładzie Nagiego sadu i Pałacu zauważa także Irena Maciejewska:
"Kompozycję tych utworów przyrównać można do
peiperowskiego poematu rozkwitającego
czy
niektórych utworów muzycznych opartych o zasadę perseweracji pewnych stale powracających motywów".
Brak ciągłości i chaotyczność narracji
są, jeszcze raz podkreślam,
pozorne
. Natrętne powtarzanie
się pewnych motywów składających się na
symboliczny szyfr chłopskiej kultury
(grób, ziemia, chleb,
wojna, itp.), pojęć obdarzonych szczególnym znaczeniem, jest świadomym zamysłem artystycznym, który
ma na celu
scalanie i łączenie
, tworzenie swoiste
go porządku.
Naczelną zasadą
narracji Kamienia na
kamieniu jest
budowanie ciągłości, pomimo wyraźnego jej rozerwania
. Kolejne motywy układają
się niczym "kamienie na kamieniu", aby zbudować stos pamięci.
P
ostać narratora i jego umiejętność opowiadania
– element scalający.
Kunsztowność, poetyckość i muzyczność
to główne cechy języka autora Kamienia na kamieniu.
Język ten jest szczególnie nacechowany stylistycznie, a jedną z podstawowych cech utworu jest
metaforyczność
. Mam tu na myśli zarówno wielkie metafory, organizujące sensy ogólne (metaforą jest
choćby motyw "grobu"), jak też metaforyzacją języka, występującą w prozie Wiesława Myśliwskiego co
krok. Zwróćmy uwagę na taki fragment tekstu:
"Chce pan, opowiem panu o królikach? (...) jedzą, to im pyszczki mamroczą, jakby się tak przemawiały z
sobą. Chociaż trawę inaczej słychać i łupiny inaczej. Trawę drobniuteńko niczym mżawkę jesienną, a łupiny
jakby gruby, ciepły deszcz majowy. Zasłucha się człowiek, to by słuchał i słuchał. A zasłucha się głębiej, to
na
wet usłyszy, jak biją źródła, pszczoły miód zbierają, chmury trą o niebo i jak się ziemia dookoła kręci, a
człowiek razem z nią. Choć niby nic takiego, króliki mamroczą. Ale nieraz ażby się człowiek położył między
nimi niczym w sianie, na łące, nad rzeką, w cieniu gdzieś pod drzewem i rozpłynął się w tym ich
mamrotaniu, w tych źródłach, pszczołach, chmurach, i dał się nieść tej zmachanej wkoło ziemi. (...) Bo czy
widział pan kiedy bielszą białość od króliczej sierści? Ani sad, gdy kwitnie, nie jest taki biały, ani pierzyny,
gdy się wietrzą w słońcu, ani gęsi, gdy za wodą płyną. Może się wydawać, że to coś nienarodzonego
jeszcze i przez to takie bielusieńkie, bo się świata nie dotknęło. Bierze pan takiego królika, wyciąga z
reszty, żeby sobie na kolanach posadzić, to jakby go z ciepłego łona pan wyciągał" (s. 191-192).
Albo wspomniany już epizod z indykiem:
"Miałem trzy lata niecałe, gdy jednego razu indor sąsiadów przylazł na nasze obejście. Wielki był jak cielę i
cały obwiśnięty czerwonymi koralami, jakby gałąź wiśni zamiast szyi niósł. Od tych korali poczerwieniało
wkoło jak od czerwonej łuny. Stodoła, chlew, płot, ziemia, wszystko stało się nagle czerwone. Pies
wyskoczył z budy, zaczął na indora ujadać i zalał się czerwoną złością. Kot wylazł z chałupy, kici, kici, był
bury, a tu raptem czerwony. Z gęsi jakby ktoś obłóczki pozdejmował i w samych wsypach czerwonych
chodziły. I nawet z kosy stojącej pod stodołą czerwona krew zaczęła kapać, kap, kap, kap" (s.39).
Zwykły codzienny świat, jego pospolite realia: królik, indor, czerwień, biel ukazują w tych tekstach swoją
"przeinaczoną" przez niezwykłe zestawienia, przez metafory, odmienność. Jest to metaforyczność
zwyczajna, spotykana na każdym kroku, jakże jednak trudna do dostrzeżenia. Trzeba mieć niepospolity
talent, aby ją zobaczyć, aby tak opowiadać, żeby słowa "jakby skądś z nieba było słychać" (s.489).
Ważną cechą prozy Myśliwskiego jest
chętne operowanie porównaniami
. Te tropy przeważnie
wyłamują się ze stereotypów odbiorczych i zawsze odsyłają w świat wiejskiej wyobraźni. Dotyczą one
elementów
otaczającej rzeczywistości
("jak słupek od płotu", "niczym blaszane wiadro"), bliskich
człowiekowi wsi
zwierząt
("jak cielę", "niczym krowie oczy"),
prac gospodarskich
("jakby cały dzień
kosił", "jakby beczkę z kapustą upychał", "jakby chleb do pieca wsuwał"),
zjawisk atmosferycznych
("niczym mżawkę jesienną", "jakby gruby, ciepły deszcz majowy") czy
wyobrażeń religijnych
("jak pióra
z aniołów", "jak sam Wielki Post"). Nie brak również porównań metaforycznych,
pers
onifikujących
przyrodę,
przybliżających ją do doświadczeń chłopskich (np. "jakby w oku nieba źdźbło łzawiło"). Język
Kamienia na kamieniu obfituje również w
liczne powtórzenia
. Oto garść przykładów ilustrujących to
zjawisko:
"Gdyby nawet się nie chciało, to od czego są słowa? Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch
wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej
się robi" (s. 111).
"I przychodź do Kaśki. Choćbyś był tak samo pijany jak dzisiaj. Ale przyjdź, przyjdź. I nawet w taki deszcz
jak dzisiaj. I w gorszy. I w południe. I z rana. I o każdej porze. Powiesz, zamknij, Kasiu, sklep. I zamknę"
(s.382).
"Bo człowiek znowu był 0rzeł. Hej! Tyś nas opuścił, Panie Boże, ale na szczęście jest Orzeł. Hej! Niech no
tylko 0rzeł się zjawi, za każdą naszą łzę, jeden wasz trup! Hej! Orzeł jest we wsi ze swoimi (...)" (s. 413).
"Choć prawdziwe bójki zaczynały się zwykle bez przyczyny. I kiedy już zabawa po połowie była. I kiedy z
czubów już wszystkim się kurzyło. I kto miał ustać, to ustał. Kto miał siłę jeszcze śpiewać, śpiewał. A komu
głos już zamarł, taczał się i darł. Kiedy panny po kątach jak myszy piszczały. I kiedy wszystko się
zmieszało, wymięło. (...) I kiedy tylko szum i tłum przewalał się od ściany do ściany. I nikt nikogo już nie
rozróżniał. I tylko nogi pod ludźmi same hulały, a remizą jakby jabłonią ktoś ze wszystkich sił potrząsał"
(s.70).
Funkcję
tego
bogactwa powtórzeń
, wciąż obecnych, nieustannie powracających, podobnych do
motywów muzycznych. Nietrudno zrozumieć. Nadają one prozie Myśliwskiego
specjalny rytm
. Rytm ten
przypomina
pieśni, litanie i modlitwy
. Ale wywodzi się także bez wątpienia z
naśladowania
odwiecznej powtarzalności rytmów przyrody,
zaśpiewów wiatru, szumu liści, bicia fal o brzeg rzeki.
Z wiecznie niezmiennego rytmu chłopskiej pracy, przemiany pokoleń, przemienności życia i śmierci.
POPREZ PRYZMAT PRZEMIANY POKOLEŃ
Miłość rodzinna jest w
Nagim sadzie
zawężona do
miłości ojca i syna
. Na tym tle zajmuje się
Myśliwski
bolesnym problemem dorastania i opuszczania ojców
. Interesuje go
dogłębna
analiza synowskiej i ojcowskiej miłości,
związanej ściśle z chęcią sprostania pragnieniom i
marzeniom ojców. To pragnienie spełnia po części Kamień na kamieniu, ponieważ
powieść ta
w
znaczącym stopniu zbliża się do sagi, która
jest
wyrazem tęsknoty do wypowiedzenia własnego
życia
(...) od pokoleń. Kamień na kamieniu jest
próbą odbudowania w pamięci głównego bohatera
jego osobistej genealogii
. Mamy więc i tu do czynienia z "apoteozą chłopskiej rodziny" ale tym razem
dostrzeganej szerzej - w aspekcie wielopokoleniowym.
Bohater-narrator
sięga pamięcią aż do
wieku XIX.
Właśnie tam rozpoczyna się
saga Wiesława
Myśliwskiego.
Dziadek Szymona
ze strony matki,
Łukasz
,
zabił karbowego i emigrował do
Ameryki.
Tam całymi tygodniami
pędził poprzez bezludzia bydło
. Jego żona,
Rozalia
, zostawiła
dzieci i wyruszyła za mężem przez ocean. Nie dopłynęła, bo w wielkiej burzy na morzu zatonął statek, a
wraz z nim babka Rozalia. "Toteż nawet grobu swojego nie dostąpiła, tylko ryby ją zjadły" (s.18).
Groby dziadków
ze strony ojca wojna
wymieszała z ziemią
i nie można ich było odnaleźć.
Babka
Paulina
umarła zanim Szymek zdążył ją zapamiętać. Za to
dziadkowi Kasprowi
poświęca narrator
sporo miejsca w swej opow
ieści. Głównie za sprawą
"papierów na ziemię",
które
dziadek dostał za
ratowanie powstańców,
a potem
zakopał i zapomniał gdzie
. Tych dokumentów szukać będzie
wspólnie z ojcem narratora przez wiele lat i niestety bezskutecznie.
Poprzez tę prezentację bohater
odtwarza korzenie rodu
, podkreśla, że jego istnienie nie jest
zawieszone w próżni. Jednocześnie wiąże historię rodziny z wydarzeniami ważnymi dla całej kultury
chłopskiej. Mam tu na myśli
wielką migrację do obu Ameryk
i problematyczny niejednokrotnie
st
osunek chłopów do powstania styczniowego. Te dwa sygnały łączności z doświadczeniem całego
chłopstwa pozwalają wysnuć wniosek, że
rodzina Pietruszków jest reprezentantem wiejskiej
zbiorowości
. Jej los jest wycinkiem i funkcją losu polskiej wsi. To przekonanie potwierdza
udział
Szymka w kampanii wrześniowej roku 1939 i późniejszej ludowej partyzantce, związanie
brata Michała z przedwojennym ruchem komunistycznym, a także ich mniej lub więcej
świadomy wkład w budowanie nowej, powojennej rzeczywistości.
Obok
tak nakreślonej perspektywy, widzimy
jednocześnie rozpad rodziny Pietruszków
.
Rozpad ten wynika z
zerwania więzi z ziemią ojcowizną
. Zapoczątkowuje go już chyba
tragiczna
historia Łukasza i Rozalii.
Następnym krokiem w tym kierunku jest
opuszczenie domu rodzinnego
przez Michała
. Zaraz po nim
wychodzi ze wsi Antek
, a w końcu
opuszcza
ją ten, który od dziecka
przeznaczony był na dziedzica rodowej gospodarki -
Staszek
. Z czterech synów pozostał jeden, który w
dodatku nigdy do gospodarowania nie czuł powołania. Pozostała
trójka urządza się "w świecie
",
zdobywa solidną pozycję w społeczeństwie, robi karierę zawodową lub polityczną. Kontaktują się z domem
bardzo rzadko, są już we wsi "obcymi". W ostateczności
tylko Michał powraca
, ale jak ten powrót
wyglądał, pisałem już wcześniej.
Powrót najstarszego syna jest zresztą momentem
przypieczętowującym klęskę rodziny Pietruszków
. Wkrótce ze zgryzoty umiera matka, niedługo po
niej ojciec.
Czterech synów miał ojciec, a nie doczekał się
żadnego wnuka
. Myśliwski konsekwentnie przecina
rodzinną linię rodową. Chociaż teoretycznie każdy z trzech braci Szymona mógł mieć swojego potomka, w
powieści nie ma o nich najmniejszej wzmianki. Dopiero w tym kontekście odpowiednio wstrząsającej
wymowy nabierają słowa, zbliżającego się do kresu życia i tracącego kontakt z rzeczywistością, ojca:
"Kiedyś tylko już w gminie wtedy nie robiłem, przyjechałem od koszenia i siedziałem zmachany na ławie,
gdy nagle mi się spytał [ojciec]:
-
To już żniwa?
-
Ano, żniwa.
-
A dzieci ci już pomagają? Przyprowadziłbyś ich kiedy. Zapomniałem, że to moje wnuki.
I tak samo jak wtedy musiałem mu przytaknąć:
-
Przyprowadzę" (s. 259).
Czas żniw
bowiem to nie tylko
hymn jedności z ziemią
, ale także
wielkie święto rodzinne
. Czas
złączenia wszystkich jej członków w uświęconym rytuale pracy. Stąd tak wiele goryczy w poniższych
słowach:
"A my nigdyśmy się nawet wszyscy czterej nie spotkali przy żniwach. Nie wiadomo, jak by to wypadło,
gdyby jeden szedł za drugim, za nim trzeci i czwarty. Michał, Antek, Stasiek, ja i to samo żyto czy pszenicę
wszyscy byśmy kosili, w ten sam dzień, o tej samej porze, przy tym samym słońcu. I niechby ojciec nas
sądził.
-
I po co ja żyłem - nieraz skarżył się. - Czterech synów, to myślałem, przyjdzie śmierć, każę się na pole
wynieść, a wy staniecie z kosami do jednego łanu. I powiem, szczęśliwe było moje życie. Dzięki ci, Panie
Boże" (s. 149).
Tragiczny w swej wymowie jest obraz tego
wielkiego niespełnienia
; jedności rodziny, na którą szansa
została bezpowrotnie zaprzepaszczona.
W bohaterze Kamienia na kamieniu
ciągle obecna jest jego genealogia
.
W Szymku Pietruszce
egzystują jego przodkowie, pokolenia,
które dawno już wygasły. Jest to możliwe na
skutek
specyficznego pojmowania natury czasu
, którą na własny użytek odkrył narrator, ale która jest
ważnym elementem chłopskiej filozofii: "
bo może czas nie idzie wcale naprzód, ale kręci się jak
wskazówki zegara i wszystko jest wciąż w tym samym miejscu
" (s. 235)o Podobną opinię wyraża
naczelnik gminy: "niektórym wydaje się, że wciąż płynie [życie] w tym samym kierunku. Bo niby rzeki tak
płyną. Czas tak płynie. I wszystko, co płynie, tak płynie. A to bujda na resorach, bracie. Bo raz płynie w tę,
raz w tamtą stronę albo jeszcze w inną, a nawet przeciw sobie płynie, w poprzek płynie i jak chcesz, płynie.
Ni wir, ni mgła, ni przestwór. Nie ma swojego kierunku" (s. 339).
To
odczucie czasu jako zjawiska zastygłego
, wirującego po okręgu, powoduje, iż jest to żywioł sam
siebie rozniecający i sam gaszący. Czas narodzin i czas śmierci funkcjonują wtedy właściwie w najbliższym
sąsiedztwie. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę zaprzeczenie liniowej struktury czasu, to
trudno będzie
jednoznacznie stwierdzić, co jest początkiem, a co końcem
. Albo też początek i koniec, narodziny
i śmierć wzajemnie ze sobą współegzystują. Tak więc wstępowanie i zstępowanie pokoleń odbywa się w
czasie jednorodnym. Z takiej koncepcji czasu wynika złudzenie Szymona Pietruszki: "Czasem mi się
jeszcze teraz wydaje, kiedy koszę, jakbym za nim [ojcem] wciąż szedł i kosił" (s.198).
Istnieje
nie tylko jednocześnie z ojcem, ale także z dziadem:
"Ledwo siadłem, a tu ktoś się przysiadł do mnie.
-
Posuń się.
Przyglądam się, dziadek, Łukasz, ten, co przed tamtą jeszcze wojną do Ameryki uciekł. (...) Tyś zabił
karbowego i musiałeś uciekać, a twój wnuk urzędnik. Pewnie marzył ci się ktoś w rodzie taki? To masz go,
siedzi z tobą razem na jednym kamieniu. Pijany trochę, ale to przez ciebie, dziadku. Bo wam, dziadkom, co
się tylko zabździło, to się i marzyło, a wnuki potem muszą przez was pić. Wy na tamtym świecie, wnuki na
tym, a wszystko jedno koło. A koła nie da się już wyprostować" (s. 315-316).
Kontakt z przeszłością zyskuje nawet jakąś realność.
Nieważne są dziesiątki lat, które upłynęły, bo
przecież
wszystko jest jednym kołem
. Koła nie da się wyprostować. To
koło jest symbolicznym
unaocznieniem przemiany pokoleń
, która choć zakłada następowanie po sobie, zawsze w gruncie
rzeczy jest tym samym:
cyklicznością narodzin i śmierci.
Stacjonarny układ czasu
, będący trwałą podstawą kultury chłopskiej,
b
urzy współczesność
. Wraz z
nią pojawia się bowiem
ruch
: "Jakby ludzie odkryli, że ziemia się kręci, to i oni się muszą kręcić. Mało kto
potrafi na dupie usiedzieć. A dawniej, bracie, jak kto w świat wyruszał, to albo go bieda wyganiała, albo
szedł do wojska. A dzisiaj każdy chce być turystą, jakby nikim innym już nie mógł być" (s. 336).
Koncepcja zastygłej czasoprzestrzeni
powoduje, że w chłopskiej świadomości
niezrozumiały pęd
do zmiany położenia
działa destrukcyjnie na jednostajność rytmu czasu.
Stawia
t
akże
pod znakiem
zapytania wspólnotowy ideał rodziny, zakładający bliskość jej członków.
Ten najbardziej dotkliwy
rozpad
dla Szymona, wiąże się
z jego miłością do Małgorzaty
.
Przypomnijmy pokrótce: urzędniczy romans rozwija się bardzo powoli i jest zupełnie różny od licznych
podbojów narratora. Gdy w końcu osiąga swoją pełnię,
Małgorzata zachodzi w ciążę i nic nie
mówiąc bohaterowi wyjeżdża do miasta, gdzie ciążę tę usuwa.
Reakcja Szymona na spóźnioną
informację o tym wydarzeniu jest niezwykle emocjonalna:
"Jakby ten las, co wokół nas szumiał, zaczął się nagle walić na mnie. Wściekłość zalała mnie całego. Nie
wiedziałem, co się ze mną dzieje. Może tak umiera się z nagłej a niespodziewanej śmierci.
- Ty kurwo! -
Zawyłem, a gdzieś w piersiach głęboko płacz mnie zaczął dusić. To może i musiałem się tak
strasznie wściec, żeby nie zapłakać.(...)
-
Takaś sama kurwa jak wszystkie! A kurew to mogę mieć jak tych drzew! I miałem! A ciebie chciałem za
matkę moich dzieci! - I złapałem ją za włosy, wykręciłem, osunęła się na kolana. (...)
Zacząłem bić ją po twarzy, po głowie, gdzie popadło. I już nie wściekłość w sobie czułem, tylko ten płacz
rozlany jak rzeka, i to ten płacz ją nienawidził jak nikogo na świecie. Zacząłem ją gdzieś ciągnąć za włosy
po murawie, tarmosić jak gałęzią (...)
Zostawiłem ją taką płaczącą, sponiewieraną na ziemi i zacząłem iść szybko przed siebie (...) coraz szybciej
i szybciej" (s. 370).
Ten moment w życiu bohatera Kamienia na kamieniu jest być może najważniejszy.
Odwieczne koło
następstwa zostało przerwane.
Szymon, istniejący w swych dziadach i w swoim ojcu, nie zaistnieje już
w synu. To prawdopodobnie jest nie tylko jego śmierć, ale również "nagła a niespodziewana" zagłada rodu.
Ciąg "kamieni na kamieniu", układający się rytmicznie w stos, został zburzony.
Szymon Pietruszka
dokończy życie jako bezdzietny kawaler.
To wydarzenie rozrywa ciągłość pokoleń w układzie
pionowym, ale jest oprócz tego zerwaniem ciągłości sacrum.
I znów sięgnąć trzeba po
motyw budowy grobu
. Tym razem rozumieć będziemy zamysł bohatera
powieści jako chęć zebrania rozproszonej rodziny w całość jedynie możliwą - pośmiertną. "Kwater jest
osiem, cztery na górze, cztery na dole. Tyle wyliczyłem, że powinno nas być najbliższej rodziny. Matka,
ojciec, Antek, Stasiek, ich żony, Michał, no i ja" (s. 16).
Zamysł to i gorzki, i tragiczny.
Dramatem jest wybór takiej możliwości zebrania rodziny w
jednym miejscu, przywrócenia jej świętej jedności.
Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie
marzenia ojca o tym, jak czterej synowie, niby jedno c
iało, wspólnie koszą łan zboża.
Dążenie to zaprawione jest goryczą także poprzez
świadomość
jego
potencjalnego bezsensu
. Bracia
Szymona nic bowiem o zamiarach dziedzica ojcowizny nie wiedzą i jest mało prawdopodobne, aby zgodzili
się na tego rodzaju powrót do rodzinnej wsi.
Budowa grobu
jest w końcu
dramatycznym zapisem walki z oporem materii i ludzi
. Kopanie
dołu pod fundamenty, zbieranie materiału, wyprzedaż inwentarza i pamiątek, a wreszcie
śmierć
Chmiela
,
który nie zdążył dokończyć pracy, są stacjami jeszcze
jednej krzyżowej drogi bohatera Kamienia
na
kamieniu. Czytelnik dostrzega szczątkowość i połowiczność wszystkich działań Szymona. Heroiczność
tego ostatniego czynu, aby utraconą ciągłość nawiązać, ma wydźwięk ze wszech miar przygnębiający. To
wrażenie potęguje fakt, że sam bohater mówi: "Żyć mi się zawsze chciało, nie umierać. Żyć i żyć, aby dalej,
aby więcej. (...) Bo kto wie, czy żyć nie jest jedenastym przykazaniem, którego Bóg zapomniał obwieścić.
Albo może ma każdy w gwiazdach czy w innej księdze zapisane, że ma żyć i żyć" (s.38).
I faktycznie, na tle barwnej, pełnej witalizmu biografii Szymona Pietruszki, to
pragnienie grobu
stanowi
nieprzyjemny dysonans. Z takiej perspektywy,
grób nie różni się niczym od kolebki
, a śmierć jest
ciągle obecna poprzez odchodzenie bliskich. W rozmowie z proboszczem bohater Kamienia na kamieniu
formułuje ten pogląd następująco: "Nie tylko żyje [człowiek] od kołyski do trumny, ale i umiera od kołyski do
trumny. Umrzeć to nie znaczy ten jeden raz umrzeć, księże proboszczu. Kto wie, może dłużej się umiera,
niż się długo żyje. Bo umiera się dalej wśród tych, co pozostali żywi. A ten jeden raz to może koniec
śmierci. Ale zanim do tego końca człowiek dojdzie, ileż to razy musi przedtem umrzeć. Tak po prawdzie,
księże proboszczu, to z każdym, co umiera w naszym życiu, umieramy i my po trochu, którzy zostajemy po
nim" (s.452).
Śmierć jest warunkiem życia
. Grób, zgliszcza i gruzy stają się symbolem odrodzenia. Szymon
Pietruszka jest przedstawicielem nie tylko społeczności chłopskiej, ale również ludzkości. Jego los jest
zatem przejawem losu człowieczego.
KAMIEŃ NA KAMIENIU JAKO CHŁOPSKI EPOS
Dzieło to wyrasta z
dostrzeżenia wielkiej przemiany czasów
, mającej fundamentalne znaczenie dla
pewnej zbiorowości. Na skutek ważkich wydarzeń historycznych, nieodwracalnych przekształceń
społecznych,
świat chłopski
w swej niemal
pierwotnej postaci odchodzi w przeszłość
. Aby ten
świat, który przesuwa się w cień, opowiedzieć, trzeba było podjąć zadanie epickie, które w niejakim sensie
jes
t również ocaleniem i utrwaleniem.
"Podstawową formułą, która mogłaby określić artystyczny plan Kamienia na kamieniu, byłaby
»powieść
epicka«, będąca »panoramą życia« i »pożegnaniem świata«, który odchodzi ostatecznie.
Jak
kiedyś Pan Tadeusz był pożegnaniem świata szlacheckiego, tak
Kamień na kamieniu chce być
pożegnaniem świata chłopskiego
. Pożegnaniom takim towarzyszy przekonanie o nieuchronności
przemiany, ale i nostalgia za »rajem utraconym«. Są to istotne wyznaczniki postawy epickiej w literaturze".
Z
amysł artystyczny
autora Pałacu
polegał na stworzeniu swego rodzaju chłopskiego eposu
,
który odwołuje się pośrednio lub wprost do tradycji eposu homeryckiego, średniowiecznego poematu
rycerskiego i naszego rodzimego Pana Tadeusza.
Szeroki plan historyczny:
Granice czasowe opowieści Szymona Pietruszki są rozległe. Autor sięga aż
do wieku
XIX
. Tutaj sytuują się
perypetie dziadka Łukasza
zakończone
emigracją za ocean
.
Również wzmianka o
Kasprze
,
drugim dziadku
, informuje nas, że brał jakiś pośredni udział w
powstaniu styczniowym roku 1863
.
Wspomnienia ojca
dotyczą
I wojny światowej
, a
w
kampanii wrześniowej i ruchu partyzanckim uczestniczy narrator
. Mimo swej obecności, historia
nie wypełnia jednak bez reszty ram powieści. Jeśli pojawia się, to raczej
na zasadach dyskretnych
aluzji
, subtelnych
odniesień
. Może tylko
z wyjątkiem epizodów partyzanckich
, ale i tutaj
bezpośrednich odniesień do sytuacji wojennej raczej nie ma. Nic dziwnego, autor zastrzega się przecież:
"Szymek nie jest dla mnie śrubką historii, on z tej historii chce się wynurzyć jako on, Szymon Pietruszka i
historia jest tu budulcem jego autokreacji, nie tłem nawet, budulcem". To ważne stwierdzenie, ponieważ
właśnie historia i jej procesy, budują porządek zatraty chłopskiej kultury, której wyrazicielem jest bohater
Kamienia na kamieniu.
Dzieje bohaterów epopei zawsze rozgrywają się
na tlę wydarzeń o olbrzymim znaczeniu
dla danej
zbiorowości. Te wydarzenia wskazane są w dziele Myśliwskiego
jednoznacznie
. Taką rangą obdarzona
jest na pewno
II wojna światowa
, która "otworzyła" chłopską społeczność. Wojna bowiem, pomimo
wszystkich jej okrucieństw,
dostarczyła wsi doświadczeń o charakterze uniwersalnym
. Dokonała
przyłączenia lokalnych historii do historii świata.
Transformacja ustrojowa
tego okresu, jakikolwiek by
mieć do niej stosunek to drugie doniosłe i obfitujące w skutki dla kultury chłopskiej, wydarzenie.
Powojenny skok cywilizacyjny chłopstwa
i włączenie go w szerszy nurt społeczny przy
jednoczesnym, konsekwentnym
odrywaniu od tradycyjnych wartości
, zniszczyły dotychczasowy
świat wsi. Stało się to głównie na skutek rozbijania więzi chłopa z ziemią (kolektywizacja, walka z
kułactwem) czy gloryfikacji jej produkcyjnego traktowania. Te mechanizmy historii nie zostały ukazane
wprost, istnieją jednak niezbicie w planie powieściowym. Wystarczy kilka zdań na temat śmierci wójta
Rożka, tajemniczy los Michała czy sarkanie na obowiązkowe dostawy i już czujemy na plecach
oddech
tamtych lat.
Epopeja Myśliwskiego jest przede wszystkim
rejestracją umierającej obyczajowości ludowej
, próbę
zatrzymania i utrwalenia jej coraz bardziej zacierających się kształtów. Stąd bierze się zauważany na
przykład przez Mencwela
encyklopedyzm
tej powieści: "Wszystkiego można się dowiedzieć: jak i kiedy
orano, na co przy orce potrze
bne były wrony i skąd wziął się skowronek; jak jadano na postnik i
przygotowywano święta, na co też i kiedy potrzebna była kromka, poświęcona przy wigilii i przechowywana
za krokwią na strychu; jak sprawiano się z końmi i jakie też były tych koni właściwości, a także z czego
robiło się rozworę, latry i luśnie; kiedy z dziewczyną zajść można było pod pierzynę, a kiedy dziewczyny
same się słały w pszenicy; jak szło się przez szczyźń, a jak biegało po rżysku; co znaczyło zabijać, a co
kosić".
Ta
olbrzymia wiedza o wsi
, jej pracy, święcie, zabawie, grzechu i przyrodzie została w Kamieniu na
kamieniu zawarta nieprzypadkowo. Autor
celowo
umieszcza ją w powieści,
aby pamięć o obyczajach i
zwyczajach wsi przetrwała.
To pamięć jest bowiem w chłopskim ładzie etycznym jedną z najwyższych
wartości.
Z takiego założenia płyną tak przepiękne
monologi
, jak ten
ojca
, gdy dowiedział się o możliwym ożenku
syna. Monolog ten jest niemalże
wykładem gospodarności
. Rady ojca, dotyczące wyimaginowanej
gospodarki Szymka, oślepiają bogactwem przemyśleń i kompletnością ujęcia. Młody Pietruszka dowiaduje
się, jaki winien być skład żywego inwentarza gospodarki (nawet z podaniem liczby), jakie drzewa w sadzie
posadzić a jakich uprawy się wystrzegać, czy zaopatrzyć się w maszyny albo jaką bryczkę sobie sprawić.
Przezorny rodzic nie zapomina nawet o wymienieniu cech dobrego bata i wyglądzie szlejów (s. 255-257).
Myśliwski wykorzystuje wszystkie okazje, aby wiedzę o życiu chłopa i jego otoczeniu przemycić do
wyobraźni czytelnika. Kiedy
Szymek wraca ze szpitala
do domu, tworzy
specyficzny inwentarz
strat
, a czytający mimochodem dowiaduje się, jak wyglądało chłopskie gospodarstwo i gdzie jakie sprzęty
winny się były znajdować. Przypomina to nieco
podążanie tropem nieistniejącej kamery
, której
w
szędobylskie oko wydobywa z opustoszałego obejścia świat, którego już nie ma. Widzimy na podwórku
wóz, psa obok budy, w stodole sąsieki na ziarno, krowy w oborze, w stajni konia, kurnik i kury, wokół
gospodarstwa drewniany płot. Odkrywamy wiszące pod okapem stodoły grabie i kosę, a gdy wchodzimy do
środka domostwa, dostrzegamy kwiatki na oknach, Matkę Boską nad łóżkiem, zegar, kalendarz na ścianie,
wiadro na pomyje, dwa taborki i kask strażacki. Jest jeszcze książeczka do nabożeństwa, piła do drewna,
sieczk
arnia, dziurawa peleryna od deszczu, motyczka do dziabania chwastów, kobiałka do święcenia jaj,
tłuczek do tłuczenia kartofli. A na strychu worki pytlowanej mąki, serki wiszące u krokwi, kapota, wiązki
czosnku, chomąto, postronki, przetak, sierp i wiele innych rzeczy(s. 177-181).
Ten wykaz nie jest przypadkowy. Znalazły się na nim
rzeczy
jakby
odgórnie przypisane do
chłopstwa.
Wszystkie one ewokują
nastrój wiejskiego domu
. Bez nich świat narratora staje się
ułomny, zdekompletowany.
Nie stroni również Myśliwski od ukazania
szerokiej panoramy postaci,
bohaterów tych czasów.
Uzyskujemy więc w miarę pełny obraz wiejskiej społeczności, począwszy od nic nie posiadających
pijaczków
, a skończywszy na
gospodarzach
całą gębą, takich jak:
Wrony lub Winiarski w
Boleszycach
. Aby obraz był kompletny, nie zapomina o tych, którzy choć chłopami nie są, wpisują się
nierozerwalnie w wiejską zbiorowość. Mamy więc w powieści
portrety: dziedzica i dziedziczki
,
księdza i kościelnego, wiejskiej nauczycielki,
a już po wojnie
naczelnika gminy
.
Przedstawiają
się najczęściej sami, w długich monologach,
w których wylewają na światło dzienne swe wszystkie
radości i smutki.
Jakże blado wypada przy nich współczesny
uczeń zawodówki, syn sąsiadów Szymka -
Rysiek
.
Okazuje się on prawie
analf
abetą
, osobowością
nieciekawą
, wręcz
prymitywną
. Miejska edukacja
zdemoralizowała go
, wykorzeniła z rodzimego środowiska. Brak mu własnych słów, którymi
przemawiają tamci. To, co mówi, jest zbitką języka ideologii produkcyjnego traktowania ziemi i ma się nijak
do wiejskich realiów. Jest Rysiek
przedstawicielem pokolenia najmłodszego
, które stoi na progu
przyszłości. Jedynym zresztą ukazanym w tym utworze. Wywołuje jednak tylko gorzkie zamyślenie i
niepokój przed tym, co będzie.
Bohater powieści Myśliwskiego
nie zgadza się na "nowe".
Czasem bunt ten wyraża gwałtownie,
niekiedy jest on przyciszony, ale zawsze obecny.
Nie jest obcy Myśliwskiemu
zachwyt
nad pięknem krajobrazu "kraju lat dziecinnych".
Kamień na
kamieniu bogaty jest w obrazy przyrody. Pobrzmiewa
często w powieści
melodia pól czy muzyka
księżycowej nocy
. Tematem obrazów przyrody są, tak jak u Mickiewicza, w znacznym stopniu
przedmioty pospolite:
wrony za pługiem, jaskółki pod okapem, cmentarne ptaki, kapliczki na rozstajach
dróg, szpalery akacji i dębów czy wreszcie żywcem wyjęte z Pana Tadeusza uroki karmienia drobiu.
Pospolitość wydarzeń dnia na wsi i powszedniość jego zjawisk odziane tu zostały w szaty iście królewskie.
Zadziwiające, że przestrzeń Kamienia na kamieniu została odmalowana
z dużą dozą konkretności
.
Poznajemy przeróżne szczegóły topograficzne. Wiemy, w którym miejscu osady mieszkają poszczególni
gospodarze. Znamy nazwy okolicznych wsi. Mamy nawet z grubsza określone proporcje odległości między
nimi. A jednak świat ukazany w eposie Myśliwskiego
nie da się
jednoznacznie
umiejscowić na mapie
.
Autor Kamienia na kamieniu tworzy
raczej syntezę wsi
i jej najbliższej okolicy, buduje chłopski
mikrokosmos z cegiełek znanych i łatwych do rozpoznania. Świat wiosek i przysiółków, lasów i rzek,
pa
stwisk i pól uprawnych, identyfikowany jest nieomylnie, tworzy pewną wizję reprezentatywną. Wieś
Szymona Pietruszki
możemy odnaleźć właściwie wszędzie
. Myśliwski wykorzystał więc sposób
operowania przestrzenią, którym posłużył się Adam Mickiewicz opisując Soplicowo i jego okolice.
W Kamieniu na kamieniu rozpoznać łatwo także inne
podobieństwa do szlacheckiej epopei.
Choćby
porównując konstrukcje głównych bohaterów. Najważniejszym rysem postaci
Jacka Soplicy i Szymona
Pietruszki jest dynamiczność.
To pokre
wieństwo wynika ze
specyficznego ukształtowania biografii
. Wystarczy przypomnieć, że
młodociani bohaterowie eposu odznaczali się nadludzką siłą i nadzwyczajną sprawnością. Bardzo często
już w dzieciństwie byli sprawcami jakiegoś zadziwiającego czynu. Tak na przykład Bolesław Krzywousty,
według Kroniki polskiej Galla Anonima, będąc dzieckiem, pokonał ogromnego dzika. Nasz Szymek, również
jako dziecko, dusi olbrzymiego indyka i jest to czyn tego samego rodzaju.
Znaczenie tytułu
Tytuł powieści jest symboliczny, a jego wymowa wieloznaczna. Myśliwski nazwę swej powieści wziął od
ludowej piosenki, cytując jej fragment dosłownie, a także umieszczając go jako motto do swojego dzieła.
Ów wycinek z piosenki brzmi następująco:
Kamień na kamieniu
Na kamieniu kamień
A na tym kamieniu
Jeszcze jeden kamień.
Tytuł utworu w kontekście piosenki nie wydaje się szczególnie trudny do rozszyfrowania. Są to jednak
pozory. Owszem, można potraktować ów tytuł dosłownie – wówczas chodziłoby o pewną
powtarzalność,
cykliczność
, np. prac wiejskich
– sianie zboża, żniwa itp. Jednak sformułowanie „kamień na kamieniu”
przynosi także znaczenia przenośne, symboliczne. Owa powtarzalność w szerszym znaczeniu nabywa
bowiem znamion uniwersalnych, dotyka każdego z nas. Mało tego, cały
żywot ludzki jest powtarzalny,
zmienny, nietrwały.
Ponieważ Myśliwski w powieści wielokrotnie czyni
aluzje do Biblii
, można także snuć hipotezę, że tytuł
odnosi się do sceny z ewangelii, w której Jezus mówi o
zburzeniu Jerozolimy
. Padają tam słowa:
Gdy wychodził ze świątyni, rzekł Mu jeden z uczniów: «Nauczycielu, patrz, co za kamienie i jakie
budowle!» Jezus mu odpowiedział: «Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu,
który by nie był zwalony» (Mk 13, 1-2). Jezus sugeruje tu
problem przemijal
ności, odchodzenia
pewnego świata, niszczenia tego
, co wielkie, piękne, zdawałoby się wieczne (świątynia, budynki
jerozolimskie). Podobnie i w powieści mamy do czynienia z odchodzeniem w niebyt świata chłopskiego.
Trzecia możliwa interpretacja tytułu: „kamień na kamieniu” to
metaforyczne określenie grobu
,
znaku pamięci o tym, co przemija. Wiemy przecież, że bohater ma obsesję, aby ocalić siebie i swoją
rodzinę od zapomnienia – budując grobowiec właśnie.
Akcja utworu
Kamień na kamieniu nie posiada linearnie poprowadzonej akcji, stąd trudno jest mówić o jej
streszczaniu. Cały utwór jest skomponowany z
długiego monologu
, którego
autorem jest zarazem
główny bohater dzieła –
Szymon Pietruszka
.
Opętany
jest on wizją zbudowania
rodzinnego grobowca. Opowiada o swoich dziejach.
Wspomina zatem lata wojny i swojej
działalności w partyzantce, przypomina sobie nieudaną karierę urzędniczą, opowiada o rodzinie, zarówno
tej mieszkającej na wsi, jak i tej z miasta. Wreszcie przywołuje tragiczne zdarzenie, jakie stało się jego
udziałem –
wypadek drogowy i kalectwo jako jego skutek
. Najwięcej miejsca zajmują jednak w
powieści rozważania i refleksje na temat wsi.
Chłopska epopeja
Powieść Myśliwskiego jest jednym z najdoskonalszych przejawów tzw. nurtu wiejskiego w literaturze
polskiej. Sam pisarz wywodził się ze środowiska chłopskiego i doskonale rozumiał problemy współczesnej
mu wsi. Ta przenikliwość i trafność obserwacji znalazła swoje odzwierciedlenie także w Kamieniu na
kamieniu. Niektórzy krytycy nazywają wprost powieść Myśliwskiego „chłopską epopeją”. Decyduje o tym
żywioł epicki dzieła, konstrukcja bohatera
typowego dla pewnej społeczności i ukazanie tejże
społeczności w ważnym dla niej momencie dziejowym (ta ostatnia cecha epopei jest w powieści bardzo
silnie akcentowana
– tło wydarzeń i istotną cezurę stanowi najpierw II wojna światowa, a potem
transformacje ustrojowe i będące ich wpływem przemiany społeczne czy gospodarcze). Pod pewnymi
względami bardzo
zbliża się Kamień na kamieniu do Pana Tadeusza –
oba te utwory
przedstawiają
pewną panoramicznie ujętą wizję rzeczywistości, a zarazem stanowią pożegnanie tego, co odchodzi.
Mickiewicz oddał
poetycki hołd przechodzącej powoli w przeszłość kultury szlacheckiej
.
Myśliwski czyni podobnie, tyle tylko, że tu
pragnie on po
dkreślić rolę wsi w tworzeniu polskiej
tradycji
, tożsamości narodowej, więzi społecznych i zachowania norm moralnych. Wszystko to w
odniesieniu do szlachty jest oczywiste, nowość polega jednak na tym, że tym razem chodzi o
niedocenianych często chłopów.
Plebejska filozofia życia
Myśliwski daje bardzo szczegółowy, realistyczny, ale też pogłębiony psychologiczne oraz operujący
licznymi symbolami
obraz polskiej wsi.
Opisuje on
proste życie chłopów
. Wydawać by się mogło, że
dalekie im są filozoficzne dywagacje, ale nic bardziej błędnego. Otóż, naturalnie, nie posiadają oni wielkiej
książkowej wiedzy, ale cechuje ich
ogromna mądrość życiowa i przenikliwość.
Szymon Pietruszka
jest w powieści bohaterem typowym – jego światopogląd zbieżny jest w głównej mierze z postrzeganiem
rzeczywistości przez chłopów w powojennej Polsce. Jedyne, co go wyróżnia, to
wzmożone poczucie
pustki, jałowości, bezsensu życia
oraz obsesyjna chęć zbudowania rodzinnego grobu jako
wymiernego, namacalnego świadectwa swojego ziemskiego bytowania.
Powiązanie człowieka z naturą
U Myśliwskiego ponownie odnajdujemy to, co spotykaliśmy już u Mickiewicza czy Orzeszkowej,
powiązanie życia człowieka z naturą, światem fauny i flory
, wpisanie się w
swoisty rytm
przyrody
, współistnienie z nią i wzajemne uzupełnianie się. Wyznacznikiem postępowania i działań
bohaterów jest w dużej mierze aktualna
pora roku
, decyduje ona zwłaszcza o tym, jakie prace na roli
należy podjąć, organizuje jednak także czas wolny. Bardzo ważnym symbolem w powieści jest
chleb
–
owoc, jaki wydaje ziemia. Stanowi on swoiste
połączenie świata przyrody i ludzi
, ulega też pewnego
rodzaju sakralizacji. Warto podkreślić jeszcze, że u Myśliwskiego, podobnie jak wcześniej u Reymonta więź
chłopa z ziemią jest bardzo silna, nierozerwalna. Zarazem powieść ukazuje, jak rzeczywistość historyczna
warunkuje także i tę zależność. Zmiany ustrojowe po II wojnie światowej powodują rozluźnienie tych
odwiecznych stosunków.
Naturę wypiera miasto.
Chłopskie doświadczanie transcendencji (Boga i świętości)
Powieść Kamień na kamieniu warto też rozpoznać, zwracając uwagę na subtelne podjęcie tematyki
religijnej. Przy czym nie chodzi tu o religię instytucjonalną, wynikającą z przykazań kościelnych, ale bardziej
o
świętość świecką, związaną z moralnością czy etyką
. Szymon Pietruszka nie jest wcale
stereotypowym chłopem, o płytkiej, lecz żarliwej wierze. Jego kontakty z instytucjonalnym Kościołem są
bardzo luźne, by nie powiedzieć znikome. A mimo to bohaterowie powieści
zdają się szukać Boga
,
odczuwać z Nim bezpośrednią niemal mistyczną więź. Transcendencja postrzegana przez chłopów w
Kamieniu na kamieniu to nie budynek kościoła czy postać księdza, ale
proste obcowanie z
Chrystusem w modlitwie
. Do Zbawiciela są kierowane wszystkie prośby, jest on traktowany niemalże
wręcz jak człowiek, a nie Bóg.
Chłopi potrzebują jednak namacalnego świadectwa Boskiej
obecności
w świecie, stąd tak wiele we wsi krzyży. Odpowiada to zresztą typowej mentalności chłopskiej,
nie tylko w pro
zie Myśliwskiego ma to miejsce, ale też we współczesnej wsi. Doświadczanie świętości ma
jednak we wsi opisywanej przez pisarza także charakter zabawowy, mniej uroczysty. Chodzi rzecz jasna o
odpust, który jest ważnym wydarzeniem w życiu powieściowych postaci.
Obraz społeczeństwa polskiego u progu dziejowych zmian
Myśliwski osadza akcję swojej powieści w czasie, w którym nieodwołalnie postępują zmiany
wielowiekowych zaszłości w relacjach miasto – wieś.
Chłopi
coraz częściej dają się skusić propagandą
gospodarki kapitalistycznej i
wyruszają do miast
. Następuje przemieszanie się tych dwu środowisk i
stopniowego upodabniania się jednych do drugich. Skutkuje to tym, że
zanikają dawne tradycje
czy
obyczaje wiejskie
, jakie w nowej rzeczywistości nie znajdują już zastosowania. Powieść przedstawia
zatem świat, w którym
zachodzi szereg zmian
. Inna staje się mentalność chłopska (o tym
wspomnieliśmy wyżej), ale ukazany jest także
mozolny proces industrializacji wsi
, jej uwikłania w
politykę rodzącego się socjalizmu, zachodzące przemiany społeczne i gospodarcze.
Ewoluuje
w toku
akcji powieści także sam jej główny bohater –
Szymon Pietruszka.
Kolejne etapy jego życia warunkują
wiejskie pochodzenie i odebrane wychowanie, patriotyzm w czasie wojny, zdławiony potem monotonią i
jałowością zajmowanej pozycji urzędniczej, poszukiwanie miłości, tragiczny wypadek i wreszcie ostatni cel
życia – idea pozostawienia czegoś po sobie, a konkretnie rodzinnego grobowca.
Gatunek literacki
Kamień na kamieniu jest pod względem gatunkowym
powieścią
, ale nieco specyficzną. O jej
oryginalności decyduje m.in. typowe dla Myśliwskiego
skonstruowanie narracji w oparciu o długi
monolog narratora-bohatera
(tutaj jest nim Szymon Pietruszka). Utwór zbliża się też w niektórych
fragmentach do
gawędy
,
zaczynają przeważać w nim
partie dygresyjne
. Interesujący jest też fakt, że
autor utworu oddaje swojemu bohaterowi
pełną kontrolę nad opisywanym światem
. Objawia się to
m.in. tym, że język, jaki w Kamieniu na kamień występuje, jest
językiem Pietruszki
, a n
ie Myśliwskiego.
Stylizacja sięga tu niemal ideału. Jednocześnie warto zauważyć tutaj, że ze względu na silny ładunek
emocjonalny zawarty w powieści, swoisty
liryzm
, a także
częste operowanie symbolami
decydują o
tym, że Kamień na kamieniu nazywany bywa również
„epickim poematem prozą”.
Dowodzi to tylko
oryginalności dzieła, niełatwo je bowiem „zaszufladkować”.
Opracowanie
Geneza powieści
Powieść Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego, zaliczana do nurtu chłopskiego współczesnej
literatury polskiej, zo
stała
opublikowana
po raz pierwszy w
1984
roku, stając się
wydarzeniem
literackim roku,
o czym świadczą słowa Henryka Berezy: Jest, jak każde arcydzieło, przede wszystkim
wielką tajemnicą sztuki, czymś niepojętym, co zdaje się do nas przychodzić z innego wymiaru, a także:
Myśliwski, wypełniając wielowiekowe puste miejsce w polskiej literaturze, bierze na siebie cały ciężar
odwiecznych epickich zobowiązań artystycznych, (...) spełnia epicką powinność wobec chyba jednego z
ostatnich układów świata o cechach niepowtarzalności i samowystarczalnej pełni.
Pomysł na tematykę dziewięciu tytułowanych rozdziałów (I. Cmentarz, II. Droga, III. Bracia, IV. Ziemia,
V. Matka, VI. Płacz, VII. Alleluja, VIII. Chleb, IX. Brama) zrodził się, gdy
autor, przymierzając się do
wys
tawienia grobowca rodzinnego, zaczął wspominać swoją przeszłość i dzieciństwo
spędzone w małej miejscowości nieopodal Sandomierza.
Problematyka powieści:
Zbiór Kamień na kamieniu, zawierający wyjątkowy
przekrój wiejskiego społeczeństwa na
przestrzeni okresu wojennego, przez PRL
, aż do
czasów współczesnych
jest bardzo refleksyjny,
lecz i pełny dawki dobrego humoru.
Opowiada o
rewolucji
, jaka zaszła
na polskiej wsi
po wojnie oraz o życiu chłopskiej rodziny
Pietruszków, widzianych
oczami prostego, burkliwego
, kłótliwego, zapalczywego, lecz
szczerego, inteligentnego, zaradnego i niezwykle sprytnego, polskiego chłopa Szymona
Pietruszki
(urodzonego jeszcze przed wojną) - pierwszoosobowego narratora i zarazem intrygującego
bohatera, do którego czytelnik czuje dużą sympatię i który okazuje się w miarę rozwoju akcji
postacią
uniwersalną
, poszukująca jak każdy człowiek prawdy o sobie i świecie, swojego miejsca w społeczności
oraz w szeroko pojmowanej naturze. Taki zabieg formalny zbliża dzieło Myśliwskiego do słynnego,
wielotomowego utworu
Marcela Prousta W poszukiwaniu zaginionego czasu
, w którym także
dzięki pierwszoosobowej narracji czytelnik poznaje losy bohatera i jego bliskich na tle epoki.
Dzięki zastosowaniu
poetyki realizmu
, autor jeszcze bardziej zwrócił uwagę czytelnika na
trudność
przystosowania się do miejskich rozwiązań ludzi, którzy wychowali się na wsi,
czego
przykładem może być rozdział zatytułowany Droga. Ciężko było się przestawić. Mało komu udało się
czerpać radość z konieczności wielogodzinnej pracy w dusznym biurze na nudnej, państwowej posadzie.
Choć w wielu umarła „chłopska dusza”, Myśliwski pokazuje jej narodziny w kimś, kto chłopskości próbował
się za wszelką cenę wyrzec od najmłodszych lat, kto pełniąc w życiu rozmaite role, najlepiej odnalazł się w
roli gospodarza i opiekuna chorego psychicznie brata.
Nie znaczy to jednak że utwór jest apoteozą wiejskiego życia.
Narrator poznał smak ciężkiej
pracy od świtu do zmierzchu w polu, poczuł niejednokrotnie uczucie głodu skręcającego „kiszki” czy skutki
zbyt gwałtownych ulew albo zbyt długiej suszy, lecz
mimo wszystko kocha ziemię i wiejski styl
życia
. Czuje się bezpiecznie w swoim domu.
Cechą powieści jest to, że
nie epatuje ona obrazami nędzy
,
naturalistycznymi opisami
śmierci
czy
brutalnością
(j
ak to się dzieje w przypadku opowiadań Stefana Żeromskiego, który także
lubował się w tematyce wiejskiej). Podobnie jak w
Chłopach
Reymonta
, mamy tu do czynienia z
wpływem natury na ludzkie losy,
z podporządkowaniem rytmu pracy rytmowi przyrody
.
Wielbiciel
e Kamienia… zgodnie twierdzą, że ta niezwykła powieść Myśliwskiego, napisana
plastycznym
żywym, błyskotliwym, zabawnym i czasem pikantnym językiem pozbawionym gwary
pachnie
sianem żniw, ale takich sprzed ery kombajnów oraz domowymi serami, wiejskimi jarmarkami, przydrożnymi
akacjami
Poza tym Myśliwski
w niezwykle symboliczny sposób zarysował chłopskie dzieje,
poruszając
takie problemy, jak
urbanizacja wsi
,
minimalizowanie roli tradycji
na rzecz nowych norm,
rezygnacja z kultywowania dawnych obyczajów
(darcie pierza czy odkrawanie pierwszej kromki z
chleba świątecznego dla ziemi),
rozpadanie się więzi sąsiedzkich
,
rodzinnych
i w ogóle ludzkich na
rzecz
częstych kłótni
, jak na przykład o miedzę (wątek kłótni o miedzę Pietruszków i Prażuchów
przypomina słynny motyw komedii Sami swoi Sylwestra Chęcińskiego). Na przykładzie rodziny Szymona
Pietruszki czytelnik otrzymuje
głęboką refleksję autora próbującego rozwikłać, co jest w życiu
najważniejsze
– rzeczy materialne, takie jak dom czy ciepła posadka w biurze, czy może poszukiwanie
czegoś głębszego, uniwersalnego, rozważanie fundamentalnych kwestii: życia, śmierci, miłości, dobra:
Cały świat jest jedną mową
.
Gdybyś tak się w ten świat dobrze wsłuchał, mógłbyś nawet usłyszeć,
co sto lat temu mówili, może tysiące. Bo słowa śmierci nie znają. Jakby jakieś ptaki przezroczyste, raz
wypowiedziane, krążą już na wieki ponad nami, tylko że ich nie słyszymy. Ale może z wysokości Boga
każdego człowieka głos osobno słychać. Nawet co ja tu do ciebie mówię. Co mówią u Maszczyka, u
Derenia i w każdej chałupie. A gdybyś ucho nad tym światem zniżył, to kto wie, może szepty ludzkie byś
usłyszał i co ludzie myślą, co im śni się, gdzie u kogo kot mruczy, w czyjej stajni koń rży, które dziecko pierś
matczyną ssie, a które dopiero się rodzi, bo to wszystko mowa. Bóg się każe słowami ludziom modlić, bo
bez słów nie odróżniłby człowieka od człowieka. A i człowiek sam siebie by nie odróżnił, gdyby nie miał
słów. Od słowa zaczyna się życie i na słowach kończy.
Ta momentami groteskowa opowieść jest przeznaczona dla wielbicieli
prozy refleksyjnej
, ale także
dowcipnej, pełnej ciepła i niezwykle wciągającej
, w której w mistrzowski sposób zawarte zostały w
małych słowach wielkie prawdy, a obrazowość polskiej wsi łączy się z jej prostotą. Nie należy zrażać się
brakiem chronologii fabuły
oraz
luźnym tokiem skojarzeń
, ponieważ jest to doskonale
przemyślany zabieg autora,
który nadaje
autentyczności
gawędzeniu Pietruszki tak samo, jak
powieściowa
mądrość ludowa o pisowni wyrazu „grób” przez „o” kreskowane
:
-
To co ty wiesz baranie, kiedy nie wiesz, jak się grób pisze! I zostaw tu takiemu gospodarkę. W trymiga
ją roztrwoni. Brzuchem do góry będzie leżał i patrzył, jak mu rośnie. Pójdź na cmentarz, leży kto w
otwartym grobie?! Ziemią wszystko przysypane, płytami przywalone. Umarli na wieki oddzieleni od żywych.
Ten świat od tamtego. (...) Zobaczysz, jak ci się będzie leżało w takim otwartym grobie. A nawet nikt nie
stanie nad tobą, bo będziesz jak psie ścierwo gnił i śmierdział. Będziesz błagał, żeby wziął ktoś łopaty i cię
ziemią przysypał.
Humor w powieści
Kamień na kamieniu obfituje w zabawne sytuacje i postaci. Prym w tej kwestii bezsprzecznie wiedzie
ojciec głównego bohatera
. Stary Pietruszka miał swój
światopogląd
, którego bronił za każdym
razem.
Jako że
praca w polu była dla niego absolutnym priorytetem
, nie zgodził się, aby jego syna
uznano za zmarłego, bo wtedy mógłby się rozleniwić:
– Ano, będzie mu się wydawało, że zabity, to nie będzie chciało mu się nic robić. A tu jest roboty, o, jest.
Żniwa idą. I samego żyta zasialiśmy dwie morgi. Potem przyjdą kopania. Też będzie roboty, o, będzie.
Źleście przyszli. Trza było przyjść po żniwach, po kopaniach. Na zimę może prędzej.
W książce wiele jest
dialogów pomiędzy Pietruszką a jego ojcem
. Większość z nich jest
naprawdę zabawna, z uwagi na specyficzne relacje panujące w tej rodzinie. Najczęściej rodzic przybierał
pozę „mędrca”, podczas gdy syn próbował w jakiś sposób zaimponować.:
– Tam nie taka znów zabawa, ojciec – powiedziałem, ale bez obrazy. – Tak samo trzeba się urobić.
– I cóż niby robita? – zasyczał z wściekłością.
No, to też mnie poniosło i powiedziałem:
– Zabijamy.
– Zabijata? To nie co dzień zabijata. Byś był dobry syn, tobyś przyszedł kiedyś i pokosił. O, zwozić nie
ma z kim. Antek się jeszcze pod snopkami gnie!
– Co dzień, ojciec. A nieraz dnia nie starcza – ledwo wściekłość tłumiłem.
– To nie zabij z raz i przyjdź. – Przestał te nogi wycierać, spojrzał na mnie i jakby zdziwiony się spytał: - I
nie drgnie ci tak nigdy ręka?
– Nie.
– O, Toś ty już nie naszej krwi.
W rozmowach głównego bohatera z ojcem widać, że każdy z nich koniecznie chce postawić na swoim.
Ich drobne sprzeczki, nawet jeśli dotyczyły najmniej istotnych spraw, często ciągnęły się bez końca, bo
żaden nie chciał ustąpić. Czasami dochodziło też do sytuacji, w której Pietruszka specjalnie ustępował, tak
dla świętego spokoju:
– Dziadek tu siedział całą noc ze mną – powiedziałem, żeby ojca jakoś odwieść od tej ziemi. – Przed
chwilą znikł.
– I co, powiedział ci, gdzie zakopał te papiery? – ożywił się.
– Nie ten. Łukasz z Ameryki.
Machnął ręką.
– Marnus. I co chciał?
– E, nic, tak pogadać tylko przyszedł.
– Musiał za pokutę. Boso był?
– Nie patrzyłem mu na nogi.
– Pewnie boso. Za pokutę zawsze boso.
Jedną z największych zalet humoru w Kamieniu na kamieniu jest to, że za jego sprawą autorowi udało
się
tchnąć nieco uśmiechu w sytuacjach, wydawałoby się, beznadziejnych i tragicznych
.
Najlepszym tego przykładem są
słowa Pietruszki wypowiedziane na wozie, gdy Niemcy wieźli
chłopów do lasu na rozstrzelanie
. Przeczuwając rychłą śmierć powiedział:
– A Cyganka mi wróżyła, będziesz długo żył. Niechbym k… teraz spotkał. Później, gdy spostrzegł łopaty,
którymi miał kopać własny grób, naszła go optymistyczna myśl: – A wedle mnie las jedziemy sadzić.
Gajowy Oleś płacił grosza od sosenki przed wojną. Ciekawe wiele oni.
Chronologiczny plan dziejów Szymona Pietruszki
1.Dzieciństwo Szymona Pietruszki.
• Niechęć w pomaganiu ojcu w polu.
• Kradzież kromki chleba.
• Pokuta, pójście z matką na pielgrzymkę.
2.Młodość Szymona Pietruszki.
• Szymon najładniejszy we wsi.
• Wiejskie zabawy, częste bójki.
• Powodzenie u dziewczyn.
• Ciągłe kłótnie i bójki z sąsiadem Prażuchem.
3.Wiek dojrzały Szymona Pietruszki.
• Wojna i ucieczka przed śmiercią.
• Bohater partyzantem dowodzącym oddziałem.
• Siedmiokrotnie ranny.
• Bitwa z Niemcami w Maruszewie.
• Wykonywanie wyroków na zdrajcach Polski.
• Spotkanie w knajpie z chrzestnym.
• Zgoda z Prażuchem.
• Powrót z wojny do domu.
• Poskładanie dziedzicowego stołu.
• Praca w milicji.
• Przymusowe pozostanie na gospodarce.
• Zajmowanie się fryzjerstwem.
• Praca przy udzielaniu ślubów cywilnych.
• Podrywanie Małgorzaty.
• Przeniesienie na inne stanowisko i alkoholizm.
• Związek z Małgorzatą i jego rozpad.
• Częste wizyty u sklepowej Kaśki.
• Powrót Michała do domu.
• Śmierć matki, później ojca.
• Zwolnienie z pracy.
• Opieka nad Michałem.
• Zbudowanie nowej drogi we wsi.
• Wypadek Szymona.
• Dwa lata w szpitalu.
• Opieka Prażucha nad gospodarstwem Pietruszków.
• Postanowienie Szymka o wybudowaniu grobu.
• Wyjście ze szpitala.
• Dewastacja gospodarstwa.
• Odnalezienie Michała.
• Zakup placu pod grób.
• Wykopanie dołu.
• Mozolne zdobywanie materiałów budowlanych.
• Postawienie murów przez Chmiela.
• Ciągle kłopoty finansowe.
• Przyjazd braci, ich wymówki.
• Śmierć kamieniarza.
• Niewykończony grób.
Streszczenie
Powieść składa się z
obrazków dotyczących Szymona Pietruszki
, który wspomina role, jakie
pełnił w swoim życiu: był zwykłym wiejskim chłopakiem, żołnierzem partyzantem, urzędnikiem udzielającym
ślubów, fryzjerem, milicjantem, zakochanym i urażonym mężczyzną, alkoholikiem oraz inwalidą
opiekującym się chorym bratem Michałem, aż w końcu na starość doszedł do wniosku, że najlepiej czuje
się jako zwykły prosty chłop, mimo iż ten los konsekwentnie próbował odrzucić od najmłodszych lat.
Przyczynkiem do wspomnień stała się
chęć wybudowania rodzinnego grobowca
, co wcale nie
jest takie łatwe, jakby się mogło wydawać: Wybudować grób. To się tylko tak mówi. A kto nie budował, nie
wie, co taki grób kosztuje. Choć grób, mówią, też dom, tylko że na tamto życie. Bo wieczność nie
wieczność, ale swój kąt powinien człowiek mieć.
Zastanawiając się nad wyglądem przyszłego pomnika, ilością kwater, wyborem głównego wykonawcy
robót czy ozdoby grobu (anioł czy wizerunek Chrystusa: Anioł najwyżej się wstawi, ale nie zbawi), Szymek
rozmyśla o swojej przeszłości
, zahacza o najróżniejsze tematy, przypomina sobie dawnych przyjaciół,
wydarzenia, w których brał udział. Wszystkie te opowieści składają się na fabułę utworu, podczas lektury
którego czytelnik ma wrażenie, że Pietruszka to właśnie jemu się zwierza, z nim dzieli się historią swojego
życia, rozprawiając o zabawach w remizie strażackiej, jedzeniu wypiekanego w domu chleba czy
poświęconych jajek, udziale w partyzantce, o obściskiwaniu wiejskich dziewczyn w zbożu i za sklepową
ladą czy bijatykach z okolicznymi chłopakami, w których wodził prym.
I. CMENTARZ
Szymon Pietruszka
przez ostatnie dwa lata leżał w szpitalu
. Miał wtedy dużo czasu na
rozmyślanie o swoim życiu. Wtedy też postanowił, że postawi
grób dla całej swojej rodziny
. Po
powrocie do domu wynajął najlepszego rzemieślnika
we wsi - Chmiela
, który rozpoczął budowę grobu,
co stało się powodem wspomnień bohatera o wydarzeniach związanych z tytułowym cmentarzem.
Podczas wojny
na cmentarzu we wsi Szymona
przez sześć tygodni trwała zaciekła bitwa
. Dwa
niemieckie działa waliły na wschód, przez co szkielety ciał i pootwierane trumny leżały porozrzucane po
całym terenie. Ludzie we wsi
zbierali kikuty, drugi raz chowali umarłych
. Szymon pamięta, że wtedy
wszystkie
ptaki
uciekły z drzew cmentarnych, choć wcześniej był na nich istny ptasi raj. Kościelny
Franciszek po wojni
e zbijał karmniki, wieszał na drzewach i razem z ministrantami łapał szpaki, sikorki i
inne ptactwo, zanosił je na cmentarz, by choć w taki sposób przywrócić na nim życie i śpiew.
Z dalszych wspomnień okazuje się, że Szymon
w czasie wojny walczył w partyzantce
, nosił
pseudonim „
Orzeł
”. Był
siedem razy ranny
, dlatego powiedział wszystkim kolegom z oddziału, że gdyby
zginął, mają mu zagrać na pogrzebie na organkach jego
ulubioną pieśń ludową Kamień na
kamieniu
,
na kamieniu kamień.
Szymon wspomina
swoich dz
iadków ze strony matki
, którzy nie mieli grobu. Dziadek Łukasz w
czasach, gdy Polska była w niewoli
zabił kosą karbowego.
Uciął mu głowę, ponieważ zalecał się do
jego żony – babki Pietruszki. Z tego powodu
musiał uciec do Ameryki przed Kozakami.
Z kolei
babka Rozalia
– powód zbrodni Łukasza, była
niezwykle rozrywkową kobietą
lubiącą się
bawić. Po wyjeździe męża
oddała swoją córkę
(matkę Szymona) i
syna
(w niedługim czasie po tym
umarł na czerwonkę)
na wychowanie swojej siostrze Agacie
, przekazała jej gospodarstwo, ogólnie
cały dobytek, i popłynęła statkiem do Ameryki do męża. Niestety rozpętała się burza,
statek zatonął
zabierając Rozalię na dno. Po jakimś czasie umarł także dziadek, nigdy już nie wracając do domu i nie
oglądając swoich osieroconych przez matkę dzieci.
Historia
dziadków
ze strony
ojca
była bardziej „zwyczajna”.
Babka Paulina umarła młodo
, a
dziadek Kasper Pietruszka żył długie lata
. Oboje zostali
pochowani w ziemi, nie mieli nagrobka. Dziadek Kasper
pierwszy we wsi założył straż pożarną
. Za
ratowanie powstańców
otrzymał papiery na ziemię
oraz duży majątek. Mógł zostać dziedzicem, ale
musiał zrezygnować z tej propozycji, ponieważ za posiadanie takich dokumentów groził Sybir.
Zakopał je
więc głęboko w ziemi.
Gdy powstawała Polska i niewola się zakończyła, wówczas nic już mu nie
groziło. Wtedy zaczął kopać w ziemi szukając tych papierów…
Oczywiście nie odnalazł zawiniątka
.
Do końca życia nie mógł sobie przypomnieć, w którym miejscu je zakopał. Po jego śmierci czynność tą
kontynuował jego syn -
ojciec Szymona. Dalej kopał w ziemi
: w stodole, w chlewach, na polach, w
sadzie, pod chałupą. Pewnego razu chciał nawet rozkopać podłogę izby, lecz matka Szymona, która
zmarła już po wojnie, nie pozwoliła. Na łożu śmierci bohater prosił Szymona, aby nie przestawał w
kontynuacji rodzinnej misji. Rodzice Pietruszki, tak jak i ich matki i ojcowie - zostali pochowani w ziemi.
Szymon, choć nie był najstarszy spośród braci, to jednak został na siedmiomorgowej gospodarce. Aby
odwdzięczyć się za ten dar,
chciał wystawić grób dla całej rodziny
: żyjącej i nieżyjącej.
Zamierzał nieżyjącym rodzicom kupić nowe trumny i przenieść ich z ziemi do budowanego grobu,
przewidzianego także dla żyjących
braci: Antka i Staśka
(oraz ich żon), dla
brata Michała
i dla niego
samego - razem
osiem kwater
.
Niestety,
pieniędzy z odszkodowania za wypadek
(za nogi) starczyło
tylko na wybudowanie
przez Chmiela murów grobu.
Wiele funduszy pochłonął przedsionek, który był zaledwie jedną trzecią
częścią całego grobu. Pietruszka we wszystkim potrafił znaleźć powód do szczęścia. Teraz był zadowolony
z przedsionka, ponieważ powtarzał, że będzie można przynajmniej wejść do środka grobu i obrócić się
swobodnie.
Poza małym korytarzem, były już zrobione szerokie, przedzielone ściankami kwatery (cztery na dole,
cztery u góry), do których miano wsuwać trumny. Potem wszystko miało zostać zamurowane.
Niestety, główny wykonawca
Chmiel umarł
, a Szymon musiał odpowiadać na dociekliwe i wścibskie
pytania ludzi o termin postawienia sklepienia i wykończenia grobu, a na jego barki spadały coraz to nowe
problemy:
brak pieniędzy, ciągłe wydatki.
Gdy Pietruszka musiał zapłacić podatki do gminy i kupić węgiel na zimę, sprzedał zegarek na dewizce,
kawałek pola oraz zapożyczył się u sąsiada - Kubika. Po jakimś czasie, gdy pożyczkodawca zaczął
domagać się zwrotu pieniędzy, ponieważ jego syn się żenił. Wtedy Szymek zwrócił się z prośbą do innego
sąsiada Maciołka. Oddał Kubikowi całą sumę i wszystko byłoby dobrze, gdyby po jakimś czasie nowy
wierzyciel nie zaczął domagać się zwrotu oraz rozpuszczać po wsi plotki o swoim dłużniku. Szymon
sprzedał jałówkę i oddał mu pieniądze.
II. DROGA
Kiedyś przez wieś Szymona przebiegała
jedna droga -
kręta, pełna dziur i łat
. Można było nią
dojechać na jarmark czy do sąsiedniej wsi. Było swoistym
przedmiotem kultu
: przed domem każdy dbał
o swój fragment. Ludzie zamiatali ją w lecie, zimą odgarniali śnieg. Wieczorem każdy siadał na ławeczce
przed domem i gawędził z sąsiadem po drugiej stronie drogi obrosłej pięknymi drzewami akacjowymi. Było
cicho, bezpiecznie
. Problemy ze zwózką siana z pól wydawały się nieprawdopodobne.
Niestety, po jakimś czasie przyjechali robotnicy i wybudowali
nową szosę dla samochodów
,
zabierając niektórym mieszkańcom pola pod budowę. Stara droga została wyprostowana i ustąpiła miejsca
nowej. Teraz to ona biegła pod oknami domów, które trzęsły się za każdym razem, gdy ktoś po niej
przejeżdżał.
Nowa droga
była także
nielubiana
z innego powodu: zaczęli
ginąć na niej ludzie, gdy
ruch był gęsty
. Na przykład jakiś człowiek przechodził na drugą stronę do sklepu czy do kościoła -
zagapił się i zginął pod kołami rozpędzonego auta.
We wsi już nie było bezpiecznie
.
Wycięte akacje
zostały odkupione przez mieszkańców od robotników. Szymon nie zdążył na
transakcję, ale sąsiad miał mu jedną sztukę odsprzedać. Narrator chciał
zrobić nowy stół
, ponieważ
drzewo akacjowe było najlepsze, a
stary stół
w jego domu nie pamiętał już swoich lat. Historia tego mebla
jest bardzo ciekawa. Kiedyś, gdy
Szymek wrócił z partyzantki
, znala
zł na polu dziedzica
blat stołu.
Stopniowo kompletował resztę części.
Nogi leżały pod lasem, Szuflada ze złotą rączką została
znaleziona przez sąsiada narratora, który zrobił sobie z niej korytko dla świń. Dzięki wymianie za
prawdziwe korytko i butelkę wódki, Szymek był dumnym posiadaczem pięknego dziedzicowego stołu w
komplecie (za rączkę musiał dać pół korca żyta i wypożyczyć konia do orki).
Dotychczas jego rodzina
nigdy nie miała stołu.
Za kawalerskich czasów jeszcze przed wojną,
Szymon lubił się bawić i hulać na wiejskich
zabawach
. Nie stronił także od
bójek
będąc zdania, że zabawa bez bójki jest nieudana. Zatem wszyscy
bili wszystkich, sala była zrujnowana, sztachety z płotów wyłamane. Szymon prawie nigdy nie oberwał w
walce,
był najsilniejszy we wsi
, w
szyscy się go bali.
Często prowokował bójki
. Raz się zdarzyło, że
dostał nożem – na szczęście było to draśnięcie. Koledzy go lubili, cieszył się też powodzeniem u kobiet.
Przebierał w nich jak w ulęgałkach, sypiał z nimi po stodołach czy łąkach, godząc się jedynie na ich
propozycje.
Gdy
zarobił pieniądze przy budowie nasypu kolejowego
, kupił sobie
garnitur
oraz
płaszcz
,
stając się nie tylko najładniejszym, ale i najlepiej ubranym kawalerem we wsi. Wracając nową drogą z
zabaw, wspominał, jak nieraz leżał na jej poprzedniczce pijany jak świnia.
Tęsknił za tym czasami, gdy
było bezpiecznie, a droga i wieś leżały na uboczu.
Pewnej świątecznej niedzieli, gdy na niebie zebrały się czarne chmury, wszyscy ze wsi pojechali
furmankami na pola, aby zdążyć przed ulewą pozwozić snopki zboża. Szymon, powożąc jedną furą, nie
czekał długo, aby wyjechać na drogę asfaltową. Za drugim razem było już gorzej. Jechało dużo aut,
przerwy między nimi były coraz mniejsze. Z furmanką zaprzężoną w jednego konia z polnej drogi nie
można wyjechać szybko, ponieważ była ona położona wyżej od pól. Gdy się na nią wjeżdżało, trzeba było
od razu skręcić w lewo, do wsi. Szymonowi udało się to tylko dlatego, że zsiadł z wozu i ciągnął konia za
uzdę. Jednak gdy narrator podjechał z trzecią furą przed wyjazdem na drogę asfaltową zastał furmankę
sąsiada. Stanął więc za nią i zaczął ponaglać znajomego.
Sąsiad jednak się bał
.
Auta jechały
szybko,
jednym sznurem, żadne nie chciało zwolnić, aby wpuścić dwie furmanki na drogę. Za Szymonem
ustawili się następni sąsiedzi, w sumie było już z dziesięć furmanek,
kolejka się wydłużyła
. Niektórzy
rzucali pomysły, aby wspólnie wejść na drogę i machać rękami - może wtedy się zatrzymają. Później
wszyscy złorzeczyli kierowcom, wyzywali auta. Taka stagnacja trwała bardzo, bardzo długo. Auta wciąż
jechały. W końcu
Szymon nie wytrzymał - krew się w nim zagotowała – i odbił furmankę do
tyłu, zjechał w pole, pognał konia batem, ominął sąsiada stojącego z przodu i ruszył wprost
na drogę, nie patrząc na sznur samochodów.
Lu
dzie krzyczeli, że jedzie na śmierć, ale on się nie
zatrzymał, już był na asfalcie. Nagle poczuł uderzenie, coś trzasnęło. W pierwszej chwili nic nie poczuł.
Dopiero gdy chciał wstać zobaczył, że jego nogi leżały dziwnie poskręcane. Słyszał krzyczących ludzi,
potem już nic nie pamiętał.
III. BRACIA
Szymon Pietruszka, którym mieszkał ze swoim
najstarszym bratem Michałem
(był dziwny: nie
mówił, stale był nieobecny myślami, apatyczny), napisał list do
dwóch młodszych Antka i Staśka
, żeby
przyjechali i podj
ęli ostateczną decyzję w sprawie grobu.
Musiał wiedzieć, czy chcą „leżeć” ze
wszystkimi,
czy może u siebie. Jeśli wybraliby druga opcję, wtedy poniósłby mniejsze koszty budowy…
Póki co Chmiel nie mógł rozpocząć roboty, czekał na decyzję co do wielkości grobu.
Antek i Stasiek mieszkali w mieście
, wracali na wieś bardzo rzadko. W takich chwilach chwalili się
dawnym sąsiadom, że jeden był za granicą, drugi kupił samochód, jeden dostał mieszkanie, drugi ponownie
się ożenił, jeden ma córkę i syna, drugi tylko syna, jeden ma tytuł magistra, drugi inżyniera.
Gdy żyła
ich matka, regularnie pisała do nich listy
, wysyłała paczki, lecz
nigdy nie otrzymała
odpowiedzi czy podziękowania.
Po jej śmierci Szymon wysłał im telegram, który powtórzył parę lat
później, gdy umarł ojciec.
Po miesiącu bohaterowie przysłali odpowiedź na list dotyczący grobu
. Zawiadamiali, że
przyjadą omówić szczegóły. Oczekując braci, Szymon
wysprzątał izbę, wykąpał i ogolił Michała
,
założył mu i sobie czyste ubranie, zabił kurę i ugotował rosół, nawet makaron kupił w sklepie, bo domowego
przecież by nie zjedli.
Gdy w końcu
przyjechali
,
od progu zaczęli narzekać na Szymka
, że
ma nadal ten stary stół
(ten z pola dziedzica), że jeszcze
nie położył podłogi w izbie
, że
ma tylko jedno krzesło
. Potem
zacz
ęły się pytania: czemu się jeszcze nie ożenił, czemu nie przerzucił się na hodowlę trzody - przecież do
pola się już nie nadaje – czemu nie założył pasieki.
Szymon czuł się dziwnie
. Ostatni raz widział braci na pogrzebie ojca. Dał wtedy Staśkowi wówczas
biednemu studentowi -
trochę pieniędzy, a teraz zrobił się z niego wielki pan, Szymek go nie poznawał. Z
kolei Antek był wtedy świeżo poślubionym młodym mężem, nie powiadomił brata o tej ważnej ceremonii.
Zaraz po pogrzebie Stasiek i Antek wyjechali: spies
zyli się do swoich spraw (pierwszy miał egzamin, a
drugi wyjazd służbowy).
Pietruszka zaczął
wspominać dzieciństwo i młodość
.
Pierwszy z domu w świat poszedł
Antek
. Ojciec był zły, ponieważ nie miał mu kto pomagać w polu: Stasiek był jeszcze dzieckiem, Szymon
pracował w milicji, całe tygodnie nie było go w domu. Wraz z kolegami z pracy jeździł po okolicach i
rekwirował od chłopów broń. Po Antku
w świat poszedł Stasiek
. Wtedy ojciec naprawdę się wściekł. Do
tej pory był pewien, że to on zostanie na gospodarce, ponieważ lubił robić w polu, często snuł z ojcem
marzenia o dokupieniu ziemi, postawieniu nowego dom, kupnie drugiego konia. Takie rozmowy cieszyły
ojca, dla którego najważniejsza była ziemia. Po Staśku rodziców rozczarowało
postanowienie
najstarszego s
yna Michała.
Marzyli, by został księdzem, ale też poszedł „w świat”. Zaczął uczyć się
krawiectwa
, zawsze jednak przyjeżdżał na żniwa.
Po powrocie z partyzantki ze
stopniem porucznika, Szymon
chciał iść do wojska, aby zostać
zawodowym żołnierzem
. Nie lubi
ł pracować w polu, najgorzej nie znosił żniw.
Musiał
jednak
zmienić
plany
i pomagać ojcu w polu, który często narzekał, że wojna doprowadziła ich do ruiny (chlewy były
spalone od pocisku, dach w chałupie dziurawy). Antka i Michała już nie było w domu, a Stasiek był za mały
na pomocnika. Szymon nie zostałby na gospodarstwie, ale zmusiły go do tego okoliczności. We wsi
otworzono
szkołę
,
do której miał pójść Stasiek
.
Nie miał
jednak zimowych
butów
, więc jego starszy
brat poszedł w pola w ich poszukiwaniu.
W
tamtym czasie na otwartych, rozległych terenach leżało
pełno ruskich i niemieckich trupów
.
Narrator trafił na jedną parę butów, ale niestety były dziurawe. Ludzie już dawno pozabierali szynele i co
wartościowsze przedmioty. Wprawdzie były jeszcze trupy w butach, ale leżały pod zaminowanym lasem,
Szymon nie chciał zginąć za buty
. Od tej pory
pożyczał Staśkowi swoje jedyne oficerki
, które
zrobił sobie jeszcze przed wojną u szewca na zamówienie. Młodszy brat poruszał się w nich jak bocian.
Gdy szedł do szkoły,
Szymek musiał całe przedpołudnie siedzieć boso w domu
, nie mógł nawet
wyjrzeć na świat, bo szyby były pokryte mrozem, przez co zrobił się leniwy i osowiały.
Pewnego dnia wpadł na pomysł pożytecznego wykorzystania przymusowego siedzenia w domu.
Z
partyzan
tki przyniósł brzytwę i nożyczki, więc zaczął strzyc i golić.
Klienci przychodzili do niego
nawet z innych wsi, nie mógł nadążyć, chętni wypełniali zawsze całą izbę. Interes się kręcił, narrator
zarabiał coraz więcej,
kupił nawet maszynkę do strzyżenia
.
Ws
zystko zmieniło się, gdy
przyszła wiosna i Stasiek oddał buty
-
do szkoły chodził już boso.
Później, podobnie jak starsi bracia, poszedł w świat i… ojciec znowu chodził wściekły,
matka podupadła
na zdrowiu. Nie doczekała wizyty synów, którzy przyjechali dopiero na jej pogrzeb.
Teraz Stasiek i Antek przyjechali na prośbę Szymka. Pokrzyczeli, popyskowali i wyjechali. Bardzo się im
śpieszyło. Pietruszka zdążył im jedynie
nasypać mąki w woreczki,
nic innego nie mógł dać.
Po ich
wyjeździe poszedł do Chmiela
i
kazał stawiać grób na osiem kwater marząc, że może kiedyś
bracia zechcą tu wrócić. Wstydził się przyznać kamieniarzowi, że nawet nie zdążył przedyskutować ze
Staśkiem i Antkiem tematu grobu.
IV. ZIEMIA
Zanim Szymon przyszedł na świat, jego ojciec już
p
rawował się w sądzie z sąsiadem Prażuchem
o miedzę. Raz jeden wysuwał pisemną skargę, raz drugi. Ciągnęło się to latami, aż Pietruszce zabrakło
pieniędzy na kontynuowanie. Nie oznaczało to jednak, że sąsiedzi doszli do porozumienia. Kłócili się tak
samo in
tensywnie, jak wcześniej. Prażuch wiosną podorał pas miedzy, ojciec jesienią odorał. Jak
Pietruszka zbił go batem, to dostał widłami.
Bójkom nie było końca
.
Ojciec
Szymka
cały czas odgrażał się sąsiadowi, że gdy narrator podrośnie, to go…zabije!. Gdy
boha
ter osiągnął już wiek chłopięcy i jego obowiązki w gospodarstwie stały się poważniejsze,
przejął spór
z Prażuchem na siebie.
Podczas kolejnej kłótni
Szymon nie wytrzymał i pobił sąsiada
, innym
razem wlał Antkowi, który akurat pasł krowy i jedna weszła w pole agresora. Po tym incydencie Prażuch
przez jakiś czas się ukrywał, bał się zemsty Szymka.
Gdy trzej synowie Prażucha dorośli, zastawili w imię sąsiedzkiej zwady pułapkę na Szymka, gdy ten
wracał nocą pijany z zabawy i dotkliwie go pobili.
Na jakiś czas był spokój, ponieważ narrator poszedł na wojnę. Wszystko jednak wróciło, gdy i on wrócił.
Odwiedzając matkę usłyszał od ojca o tym, że Prażuch kolejny raz podorał jego miedzę. Nie mogąc iść do
sądu - nie było ich tak samo, jak Polski -
namawiał syna, żeby sam się rozprawił ze znienawidzoną
rodziną.
Gdy Szymon spotkał trzech Prażuchów na odpuście, wyrównał rachunki za niedawne pobicie.
Tym razem oni chodzili z podbitymi oczami.
W czasie wojny Szymon pewnego dnia ukradkiem skradał się lasem do rodziców, gdy natknął się na
patrol niemiecki, który zaczął do niego strzelać. Jako że w okolicy stała tylko jedna
chałupa -
Prażuchów,
narrator zastukał do drzwi z wołaniem, że
Niemcy go gonią
. Stary Prażuch zlitował się nad
przybyszem i
wpuścił go do środka
mimo pro
testów synów, którzy wkrótce poszli spać. Szymek
przesiedział u nich do rana.
Jakiś czas po tym wydarzeniu
do partyzanckiego oddziału Szymka dołączyli trzej synowie
Prażucha
. Ich śmierć wywołała u Prażuchowej chorobę i ona także wkrótce zmarła. Sąsiad Pietruszków
został sam. Nadal dbał o swoje gospodarstwo, choć był już stary i samotny. Siał, orał, miał w izbie zawsze
posprzątane. Jakby tego było mało -
na starość nauczył się pisać i czytać, korzystając z
domowych wizyt i darmowych lekcji nauczycieli.
Szy
mon często go odwiedzał
, czym zaskarbił sobie sympatię sąsiada. Gdy
na dwa lata trafił do
szpitala po ciężkim wypadku, jedyny Prażuch z całej wsi zaopiekował się jego
gospodarstwem i Michałem
. Dbał o ziemię i Pietruchę, a Szymka regularnie odwiedzał w szpitalu,
zawsze przynosząc coś dobrego. Za którymś razem, podczas jednej z wizyt powiedział, że nie będzie już
mógł opiekować się gospodarstwem Szymona, bo synowie i żona wołają go do siebie. Na koniec
zakomunikował, że w niedzielę umrze
. Potem wrócił do domu,
poszedł do księdza, który
namaścił go olejami świętymi, posprzątał w izbie, dał zwierzętom jeść, umył się, ubrał w
garnitur, poprosił sąsiada, aby mu zapalił gromnicę i wyjaśniła, gdzie leży testament,
położył się do trumny i… umarł!
Po śmierci Prażucha gospodarka Pietruszków została bez opieki. Gdy w końcu Szymon wrócił ze
szpitala, to chodził o laskach. W gospodarstwie zastał pobojowisko, pustą stodołę, w której stali
wychudzenia krowa i koń. Okazało się, że kury, pies (z łańcuchem!), sztachety z płotu, wszystkie narzędzia
rolnicze, a nawet książeczka do nabożeństwa będącą pamiątką po matce, szuflada od stołu oraz narzędzia
fryzjerskie
–
wszystko to zostało ukradzione
. Szansa bohatera na powrót do fryzjerstwa spełzła na
niczym, a przecież osłabiony i z kulami po bokach nie nadawał się do pracy fizycznej. Szymon był bardzo
przygnębiony, czego nie poprawiły oględziny brudnego domu, w którym zalęgły się myszy, światło zostało
odcięte (nie było komu zapłacić rachunku), w którym
nie było Michała
(zaginął).
U
cieczką od zmartwień było
wspominanie szpitalnego życia
. Na sali z narratorem leżało
jedenastu rekonwalescentów
. Gdy Szymon zaczął wstawać, pomagał chorym się myć, golił ich i
czesał. Zaprzyjaźnił się z salową Jadwigą - panną, która była pod wrażeniem jego blizn z czasów
partyzantki i wiejskich zabaw. Lubiła słuchać historii ich powstawania. Często podsuwała mu po kryjomu
większe kawałki mięsa na obiad czy dokładkę zupy. Raz nawet
poczęstowała go pomarańczą
-
Szymon pierwszy raz w życiu jadł taki owoc.
V. MATKA
Ślub na wsi bardzo się opłacał.
Łatwiej można było dostać przydział na konia z unry, na materiały
budowlane czy ziarno na siew. Takimi sposobami gmina zachęcała do wstępowania w związek małżeński –
cywilny oczywiście.
Z kolei w niedzielę ksiądz w kościele z ambony krzyczał, że śluby w gminie są bezbożne, straszył
piekłem, wypisaniem z kościoła, w ogóle z ludzkości!
Jakby nic sobie nie robiąc z gróźb kleryka, wójt urządził w gminie
specjalny pokój do udzielania
ślubów
i zaproponował
Szymkowi
– niegdysiejszemu pracownikowi milicji,
pełnienie funkcji
urzędnika
. Cały czas powtarzał, że Pietruszka to swój chłop.
Niespodziewanie w domu zjawił się Michał.
Nie było go bardzo długo, przez parę lat nie
odpisywał na listy matki.
Przyjechał czarną limuzyną pod dom
, jego
szofer wniósł walizki do
izby
, a on
wyjął z niej prezenty dla rodziny
. Ojciec widząc to zaniemówił z wrażenia, matka płakała.
Ludzie ze wsi się zlecieli pod chałupę, nigdy nie widzieli takiego samochodu. W końcu zostali przegonieni
przez głowę rodziny Pietruszków.
Szymon widział się z Michałem przed wojną
. Wtedy starszy brat, z którym łączył na najtrwalsza
więź,
ostrzegał rodzinę, że zbliża się konflikt zbrojny
. Był smutny, zamyślony, nawet matce nie
chciał powiedzieć, co mu jest. Później, już
w czasie wojny znowu pojawił się w domu
. Chciał
rozmawiać z Szymkiem, który akurat był w partyzantce. Podczas tego pobytu spał w stodole, ukryty w
sianie, nie wychodził na dwór. Stasiek przynosił mu jedzenie, a nocą Michał wyjechał.
Teraz
Michał
był
e
legancko ubrany, miał bystre oczy, zachowywał się dziwnie.
Wypytywał
ojca o ilość hektarów otrzymanych z reformy rolnej, o to, czy ksiądz na kazaniu mówi o polityce,
chciał
wiedzieć wszystko o wszystkich.
Ojciec w końcu się zdenerwował i powiedział, że czuje się jak na
przesłuchaniu, że Michał wszystko już wie i teraz on chce wiedzieć, co słychać u jego najstarszego syna.
Ta deklaracja spowodowała, że
Michał pożegnał się i odjechał
, obiecując, że
następnym razem
przyjedzie ze swoją żoną, której jeszcze nikt z rodziny nie poznał
. Oczywiście to się nie stało -
nie przyjechał, mimo iż matka wciąż wysyłała do niego listy, na które nawet nie odpowiadał.
Z rodzicami na gospodarce został tylko Szymek.
Matka czuła się coraz gorzej
, kuło ją w piersiach,
prawie nie w
stawała z łóżka.
Ojciec zajmował się domem
, siedział przy jej łóżku i prosił, aby mu
czytała, razem odmawiali różaniec, przekomarzali się, Gdy powiedziała mu, że niedługo umrze, przylgnął
do niej jak dziecko i nie odstępował na krok.
Szymon rzadko bywał w domu. Albo był w pracy, albo u jakiejś panny
, albo chodził na
wódkę, co było powodem częstych kłótni z ojcem. Pietruszka nie chciał się jednak ustatkować i spełnić
prośby matki.
W pracy Szymon się nudził
. Do szesnastej gapił się w sufit, ponieważ
ślubów było
mało.
Czasami
musiał napisać przemówienie przeciw klerowi dla wójta
, które ten odczytywał na
zebraniach. Wkrótce potem
wójt został zastrzelony
. Do jego ciała była przypięta
kartka „śmierć
czerwonym pachołkom”.
Stanowisko po nim objął przewodniczący
Leo
n Maślanka
– człowiek bez
przeszłości, z żoną ze wsi Pietruszki.
W gminie pracowało dużo dziewczyn
. Szymon je podrywał dzięki obdarowywaniu ich
nylonowymi pończochami,
które kupował od handlarki. Czasami wydawał na to całą pensję, były
bardzo drogie, ale
musiał się dobrze zaprezentować, ponieważ dziewczyny nie latały już za nim tak, jak
przed wojną. Był już niemłody, mimo to za parę pończoch umawiały się z nim.
Szczególnie podobała mu się
pracująca w dziale podatkowym Małgorzata
-
zawsze ładnie
ubrana, m
iała nawet małą maturę. Nie dała się poderwać „na pończochy”, czasami pozwoliła się tylko
odprowadzić po pracy do domu.
Pewnej niedzieli
straż
pożarna urządziła w lesie na polanie zabawę z orkiestrą
, na którą
Małgorzata zgodziła się pójść z Szymonem. Odżyła w nim nadzieja na „zdobycie” koleżanki z pracy: był
dobrym tancerzem, a ona chciała tańczyć tylko „wolne”, podczas których przytulała się do niego całym
ciałem. Wtedy narrator
kupił pół litra i kanapki w bufecie, chcąc ją ośmielić
. Gdy jednak odmówiła
picia -
całą butelkę wyżłopał sam
. Potem zaczął coś mamrotać, zebrało mu się na całowanie, aż
kobieta nie wytrzymała, uderzyła go w twarz mówiąc przez łzy, że myślała, że jest inny,
a
potem uciekła. Zdziwiony Szymek nie gonił Małgorzaty. Był bardzo zły, że tyle czasu zmarnował i nic z
„tego” nie wyszło. Wszedł sam na parkiet i oddał się magii muzyki, potrącając przy tym tańczących ludzi.
Wszystkim stawiał wódkę, upił się jak świnia i jak zwykle narozrabiał.
Po tym incydencie w urzędzie
komentowano jego zachowanie
. Maślanka krzyczał, że przez
Szymka ludzie uciekli z zabawy, a strażacy nie uzbierali funduszy na motopompy. Za karę Pietruszka został
przeniesiony
po trzech latach pracy przy ślubach do działu ściągania planowych dostaw mleka, zboża,
żywca.
Praca
była gorsza i trudniejsza, musiał dużo pisać.
Po jakimś czasie od zabawy
do rodziców
bohatera
doszły wieści, że ich syn „ma pannę”.
Zaczęli go o nią wypytywać, a on dla świętego spokoju nie zaprzeczył i raczył ich opowieściami o posagu.
Ojciec był zadowolony, że syn będzie miał tyle ziemi, już snuł plany z nią związane, jednak po śmierci żony
pomieszało mu się w głowie. Cały czas milczał, nie obchodziło go nic nawet jego ukochane pole
VI. PŁACZ
Ludzie we wsi dopytywali Szymka, kiedy w końcu wykończy grób. Doradzali mu, że powinien chociaż
papą przykryć przedsionek, ponieważ niszczał, ale Pietruszka miał pilniejsze sprawy i wydatki na głowie. A
to podatek do gminy musiał zapłacić, a to węgiel kupić, a to ubranie na zimę dla Michała.
Chmiel cierpliwie czek
ał, aż narrator zdobędzie trochę funduszy i wtedy on ruszy z robotą. Mury stały,
kwatery były podzielone, do zrobienia zostało już tylko sklepienie. Wszystkie materiały na budowę grobu
zdobywał z trudem i dzięki okazjom (na przykład szynę utrzymującą sklepienie odkupił od kolejarzy
nadzorujących wymianę torów kolejowych.
Aby zarobić jakiekolwiek szybkie pieniądze na wykończenie grobu, Szymon zajął się
hodowlą świni.
Musiał wiele czasu poświęcić na oporządzenie zwierzęcia, które okazało się bardzo wymagające, na
przykład jadło tylko rzeczy gotowane.
Pietruszka tuczył świnię osiem miesięcy
. Gdy osiągnęła wagę
stu sześćdziesięciu kilo, miał ją sprzedać na skupie, ale…
świnia zachorowała
! Usłyszał od wezwanego
weterynarza, że trzeba ją dorżnąć. Później przyszli jacyś ludzie i spryskali chlew śmierdzącym preparatem,
a
Szymek stracił przypływ gotówki.
Po wypadku
Szymon miał jedną nogę całkowicie, a drugą trochę sztywną.
Musiał chodzić
podpierając się laskami.
Gdy wykupił miejsce na cmentarzu, trzeba było wykopać dół pod grób, bo Chmiel go ponaglał. Wynajął
więc do tej roboty
Jaśka Kurtykę
ze swojej wsi, który nigdzie nie pracował, tylko całe dnie pił. Uzgodnił z
nim, że dostanie i pieniądze i wódkę wieczorem, jeśli cały dzień będzie kopal. Na koniec pokazał, w którym
miejscu miał to robić i wrócił do domu.
Przez parę następnych dni
Jasiek
przychodził do Szymka z zapewnieniem, że jutro już skończy, że już
dół ma wykopany, tylko natrafił na korzenie i potrzebuje na siekierkę.
Co chwilę wymyślał inne
utrudnienia
, w
yciągając od Pietruszki pieniądze na wódkę. Na szczęście pewnego dnia
Szymek
pokuśtykał na cmentarz i ujrzał na własne oczy nietknięty łopatą teren.
Był już pewien, że
Jasiek go oszukał, że wyciągnął tyle pieniędzy, a roboty nawet nie zaczął. Ścigał więc Kurtykę po całej wsi,
a ten skutecznie się przed nim ukrywał. W końcu
sam musiał wykopać dół, nie było innego
wyjścia
. Nie mogąc tego zrobić szpadlem – miał chore nogi -
kopał rękami
, aż powstał głęboki i szeroki
dół pod grób.
Trwało to kilka dni, pot zalewał mu oczy, nie miał siły wieczorem dowlec się do
domu
. W tamtej chwili żałował, że żyje. Gdyby go w przeszłości rozstrzelali, miałby święty spokój.
Przypomniał sobie, jak podczas wojny poszedł na zebranie, na którym było dużo ludzi z okolicznych wsi.
Oficer niemiecki
upominał ich, że muszą oddawać większe kontyngenty dla armii niemieckiej. Potem
wybrał spośród nich dwadzieścia pięć osób, zapakował na samochód, wywiózł do lasu, kazał kopać dół i…
rozstrzelał ich. Z tej grupy jedyny Szymek przeżył, udało mu się uciec z lasu mimo postrzelenia.
Dowlókł
się do jakiejś chałupy, obcy ludzie go ukrywali i leczyli rany przez kilka miesięcy.
W rodzinnej
wsi, gdy wrócił po jakimś czasie,
nie dowierzali, że przeżył tę masakrę
, przecież już go pochowali.
Matka widząc go długo płakała ze szczęścia, choć wiedziała, że jej łzy sprawiały mu ból i że bolało go w
takich chwilach serce, co odziedziczył chyba po ojcu, który, by poradzić sobie z płaczem żony, maszerował
po izbie, śpiewał, tłukł garnkami, wyczyniał różne dziwactwa.
Wracając do epizodu leśnego, po paru latach do domu Pietruszków przyszło
trzech urzędników z
gminy Borowice,
w której wtedy Niemcy rozstrzelali ludzi. Okazało się,
że stawiali w lesie pomnik
ku czci pomordowanych
i dowiedzieli się, że Szymon jako jedyny uciekł. I tu tkwił problem, ponieważ
tajemniczy goście
chcieliby, żeby nikt nie uciekł, tylko wszyscy zginęli.
Bo jak jeden uciekł, to
trzeba by więcej o nim wyryć niż o tamtych co leżą. A tak nikt nie uciekł, tylu przywieźli, tylu rozstrzelali.
Zaczęli przekonywać Szymka, aby wyraził zgodę na wyrycie swojego nazwiska. Powiedzieli, że kiedyś i
tak umrze, ludzie o nim zapomną, a pomnik będzie „na lata”.
Chcieli go w jakiś sposób uśmiercić,
wiec nie zgodził się
-
przecież żył i ludzie go znali.
Swojego chrzestnego
– zduna Franciszka Pietruszka
widział w życiu dwa razy, nie licząc tego,
gdy go podawał do chrztu. Ojciec go kiedyś przywiózł do naprawienia kuchni i w ten sposób został
chrzestnym Szymona.
Pierwszy raz bohater spotkał Franciszka, gdy był już dorosłym kawalerem - przyszedł do nich w
odwiedziny. Drugi raz widział go w Płocicach podczas wojny, w knajpie. Miał wtedy wraz z dwoma kolegami
rozkaz do wykonania:
rozstrzelanie woźnego magistrackiego
, który stał się Niemcem. Warto
zaznaczyć, że wtedy
Szy
mek nosił pseudonim Orzeł
.
Przed akcją
partyzanci we trójkę weszli do knajpy
, w której
siedział tylko pijany chrzestny
Pietruszki.
Rozpoznał Szymka i krzyczał na cały głos Pietruszków syn, mimo ciągłego uciszania: stulcie
pysk, nie żaden Pietruszków, tylko Orzeł. Franciszek nic nie robił sobie z takich wyjaśnień i uparcie pytał:
jakiś ty znów Orzeł?, Pietruszków syn mój chrześniak. Na nieszczęście narratora w knajpie było pełno
szpicli…
W końcu Szymon nie wytrzymał i walnął chrzestnego pięścią między oczy
. Twarz
Franciszka natychmiast zalała krew. Ze strachu, cichym głosem, leżąc na podłodze rzęził - Nie bij, już nie
bij. Niech ci będzie Orzeł.
VII. ALLELUJA
Szymkowi najbardziej z wszystkich potraw smakowały
jajka wielkanocne
. Poświęcone, dla niego
miały lepszy smak.
Całe życie, co roku chodził w Wielką Sobotę ze święconką
. Tak też się stało,
gdy wrócił ze szpitala. Choć na chorych nogach i z laskami w ręku, to pokuśtykał wczesnym rankiem do
kościoła, aby zająć miejsce w ławce, gdyż tego dnia do kaplicy przybywali ludzie z pięciu przyległych wsi.
Nie wiedział jeszcze, że zamiłowanie do wielkanocnej potrawy przyczyni się do jego zwolnienia z pracy.
Gdy Szymek pracował w gminie w dziale planowanych dostaw, nieraz
siedział w biurze do
wieczora.
Ciągle były narady, goniły terminy skupu zboża, mleka. Od pisania aż ręka go bolała.
Wypisywał do ludzi
ponaglenia, kary
, niektórym
przesuwał termin dostaw na później
, za co w
podziękowaniu był zapraszany ciągle do gospody znajdującej się naprzeciwko urzędu gminy. Tam stawiano
mu wódkę nawet w godzinach pracy. Nieraz z całym towarzystwem
siedzieli w gospodzie do rana i
pili,
po czym Pietruszka rano, ledwie żywy, szedł do pracy, siadał za biurkiem i leczył kaca. Wtedy się
rozpił na całego.
Nieraz ojciec zamykał przed nim drzwi na noc, nie wpuszczał pijaka do izby
(matka nie mogła mu otworzyć, bo już prawie nie wstawała z łóżka), więc spał na ławce, na podwórku.
Pewnej nocy, gdy
Pietruszka wrócił pijany, zdziwił się, że drzwi były otwarte.
W izbie na
ławie siedział Michał
. Wyglądał dziwnie, był jakby nieobecny, nic nie mówił, był zupełnie innym
człowiekiem. Matka powiedziała zdziwionemu Szymkowi, że
żona jego brata - której nigdy wcześniej
nie widzieli -
przywiozła go do nich bez niczego i zostawiła
. Mimo ciągłych pytań nie mogli
dowiedzieć się od Michała, co mu się stało, dlaczego był w takim stanie. Nic nie mówił, już nigdy nie
powiedział ani jednego słowa, żył w swoim świecie. W wyniku stanu Michała Pietruszkowa bardziej
podupadła na zdrowiu, serce jej pękało.
Po jej
śmierci ojciec nie mógł sobie znaleźć miejsca,
w głowie zaczęło mu się mieszać.
Razem
z Michałem potrafił przesiedzieć bez ruchu całe dnie w izbie, w milczeniu
. Każdy z nich był
nieobecny, w swoim świecie. Gdy Szymon wracał z pracy, nie wiedział co robić. Gotował, sprzątał, mył
Michała, oporządzał inwentarz. Sąsiadki po śmierci matki trochę mu pomagały, ale krótko. Bohater nie miał
na nic czasu, myślał nawet, aby zwolnić się z pracy, tylko pensji mu było szkoda stracić.
Los sam
zdecydował za niego.
Przed W
ielkanocą w urzędzie gminy była kontrola z powiatu
. Szymon jak co roku
poszedł w
czasie godzin pracy do kościoła ze święconką
. Po powrocie rozłożył jajka na biurku i zaczął
ucztować. Na nieszczęście w tym czasie przewodniczący Maślanka przyprowadził do jego pokoju
kontrolera. Gdy usłyszał, że Szymek je święcone jajka, gość wpadł we wściekłość.
Po tygodniu
Maślanka zwolnił go z pracy, za powód podając pijaństwo,
choć Szymek nie pił już tyle, co
kiedyś. Wiedział, że powodem zwolnienia były święcone jajka.
B
udowa grobu rodziny Pietruszków trwała kilka lat.
Jednym z powodów był brak materiałów
budowlanych. Gdy Chmiel chciał ruszyć z robotą, nie było na przykład cementu. Choć mówił Szymonowi,
że może go kupić od złodzieja, on jednak nie chciał. Wolał iść do gminy i
załatwić przydział na cement
,
co okazało się sprawą niezwykle skomplikowaną.
Od przewodniczącego Maślanki usłyszał, że może dostać cement,
ale tylko na budowę domu,
obory, na wycementowanie podwórka
(bo był kaleką). Na grób nie było przydziału, nie było takich
przepisów, a Maślanka nie zamierzał ryzykować utratą stanowiska, gdyż do emerytury brakowało mu tylko
cztery lata, a i tak chcieli go wygryźć z pracy (nie miał żadnej szkoły).
Na osłodę
poczęstował Szymka kawą i koniakiem
, gdyż nie widzieli się kilka lat. W końcu wypisał
mu zlecenie na zakup dziewięciu metrów cementu, kazał je wziąć z przydziału na budowę mleczarni, czyli
ponownie udowodnił, że ma głowę do „interesów”.
Małgorzata już nie pracowała w gminie
. Przeniosła się do miasta, podobno wyszła za mąż.
Narrator wspominał, jak
pewnego dnia przyszła wystrojona do domu Pietruszków
. Usłyszawszy
od matki Szymka, że śpi on pijany, prosiła, aby go od niej pozdrowić. Pietruszka nie przejął się tym za
bardzo, ponieważ po pamiętnej strażackiej zabawie w lesie dał sobie z nią spokój.
Mimo iż unikał jej jak tylko się dało,
ona zaczęła przychodzić podczas pracy do jego pokoju,
prosiła, aby jej pomógł wypisać zaległe kwity, nieraz to trwało do późnej nocy
. Z czasem
chciała, aby ją odprowadzał do domu, a skoro mieszkała cztery kilometry od jego wsi, więc chodził z nią
pokonując dziennie osiem kilometrów. Wspominał na starość, że wychodził się wtedy za wszystkie czasy.
Później
Małgorzata zaczęła go zapraszać do domu.
Mieszkała z rodzicami i była jedynaczką (jej
brat umarł na suchoty).
Szymon spodobał się jej ojcu i matce
. Byli zadowoleni z przyszłego zięcia,
długo u nich przesiadywał. Lubił obserwować, jak Małgorzata krzątała się po domu. Była dobrą kucharką,
ciągle sprzątała, co zapowiadało z niej zaradną gospodynię.
Z drugiej jednak strony było w niej coś,
co nie dawało Szymkowi spokoju.
Gdy czasami zgadzała się, żeby ją pocałował i on się nachylał,
rozmyślała się. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie trwało przez rok. Była jedyną dziewczyną, z którą
chodził tak długo i której jeszcze nie „zdobył”.
Pewnego razu, gdy
rodzice Małgorzaty pojechali na wesele, oni zostali w domu sami i
kochali się pierwszy raz.
Po tym wydarzeniu kobieta zaczęła się zachowywać jeszcze dziwaczniej. W
pracy unikała Szymka, choć wcześniej nie dawała mu spokoju... Myślał, że może jest zawstydzona tym co
zaszło między nimi. Gdy wyjechała na urlop do kuzynki, do miasta,
wtedy postanowił, że na Boże
Narodzenie oświadczy się jej.
Nie chciał już zwlekać z tą życiową decyzją: ona była młoda, on był już
starym kawalerem. Gdy
wróciła z urlopu wyznała, że była z nim w ciąży, którą usunęła
. Obiecała,
że będą mieli dzieci, tylko później. Wtedy
Szymon wpadł we wściekłość
, powtarzał, że zabiła jego
dziecko, nawet posunął się do
pobicia jej
i zostawienia na drodze mimo iż błagała, aby jej
wybaczył
. Nie potrafił tego zrobić. Dla niego Małgorzata przestała istnieć.
Po tej kłótni
Szymek upił się
. Nie mógł sobie znaleźć miejsca, więc poszedł do sklepu, w którym
pracowała
Kaśka
– dziewczyna mająca na swoim koncie wiele romansów, nawet z przypadkowymi
mężczyznami, otoczona złą sławą, częsty obiekt wyzwisk wiejskich kobiet.
Bohaterka szczególną
słabość miała do Szymka
. Gdy po roku zjawił się u niej w sklepie (przez 12 miesięcy był zajęty
Małgośką), przyjęła go z otwartymi ramionami, pocieszała go.
Została jego kochanką
. Powtarzała, że
spośród wszystkich mężczyzn on był jej najlepszym partnerem (miała w czym porównywać), że zrobiłaby
dla niego wszystko, poszłaby w ogień, gdyby zechciał ją za żonę.
VIII.CHLEB
Na wiosnę trzeba było pługiem orać ziemię. Ojciec Szymka zawsze w pierwszą skibę wkładał najpierw
kromkę chleba, którą przechowywano aż z Wigilii, odkrojoną z pierwszego bochenka chleba.
Pietruszka
chleb trzymał w stodole, na bontach, wysoko
,
aby miał przewiew i nie pleśniał.
Od
bochenka zawsze zaczynali postnik. Matka robiła na nim znak krzyża,
kroiła wielką kromkę do
ziemi, a potem każdemu według starszeństwa: dziadkom, ojcu, synom, na końcu sobie.
Ojciec zawijał
pierwszą kromkę w białą szmatkę, wsadzał pod krokiew na strychu i leżała tam aż do
wiosny, gdy odwijał ją, kładł na skibie ziemi.
Potem na czepiegach kładł ręce synów (każdego
według starszeństwa), potem swoje, w końcu zaczynał orać pole.
Czasami gdy przynosił ostatni bochenek ze stodoły, a wiosna była jeszcze daleko, nie mogli go nawet
dotknąć.
Bywało, że tygodniami nie jedli chleba
- dopiero na Wielkanoc, bo matka zawsze
przechowała trochę mąki, aby upiec Wielkanocny chleb.
Szymon zapamiętał z dzieciństwa szczególnie
jeden rok, gd
y nie padało całą wiosnę
, a
od lata
do jesieni lał deszcz
. Wtedy ludzie bali się, żeby rzeka nie wylała z koryta. W deszczu, w błocie zbierali
z pól, co się dało i składowali na zimę. Tamtego roku ojciec narratora zebrał tylko trzy fury kartofli, odłożył
t
rochę żyta na następny siew, z reszty po przemiale mieli tylko pół worka mąki, więc
chleba napieczono
tylko na miesiąc.
Wtedy
całą zimę jedli kartofle
. Rano był żur z kartoflami, na obiad kartoflanka, na
kolację kartofle pieczone w popielniku z solą. Ojciec musiał sprzedać jałówkę, aby móc zapłacić podatki w
gminie.
Była bieda, a żyli jeszcze dziadkowie.
Seniorzy spali w komorze po drugiej stronie sieni.
Ojciec złościł się na dziadka z byle przyczyny: o to, że deszcz padał, że topola się przewróciła i uszkodziła
stodołę, a najwięcej o papiery, które kiedyś zakopał i nie pamiętał gdzie. Ale, jak wspominał Szymek,
dziadek był dobrym człowiekiem, nigdy na nic się nie skarżył.
W tamtą zimę
Pietruszka ukradł kromkę chleba ze strychu
, która była przeznaczona do odsiewu,
do pierwszej skiby ziemi.
Zjadł ją i zasnął szczęśliwy. Gdy ojciec odkrył, co zrobił, z krzykiem
zawlókł go pod stodołę, na szyi powiesił łańcuch krzycząc, że go udusi
. Wpadł w szał i chyba
spełniłby swą groźbę, gdyby nie słowa matki: Nie ma takiej winy żeby jej swojemu dziecku nie przebaczyć
(…) A to twoje dziecko, złe czy dobre ale twoje. Wówczas ojciec oprzytomniał, puścił syna, potem klęknął
na ziemi i powstrzymywał łzy.
Za ten zły uczynek Szymek poszedł z matką na pielgrzymkę w ramach pokuty.
Dużo ludzi
ze wsi i okolic im towarzyszyło. Ksiądz, organista, kościelny Franciszek
nieśli obraz Matki Boskiej
. Szli
od świtu do wieczora, z dwoma przerwami na posiłek i odpoczynek. Spali po wsiach i lasach. Podróżowali
w kurzu, ale ze śpiewem kościelnych pieśni na ustach. Szymkowi szczególnie w pamięci utkwiło
wspomnienie żwirowej drogi pod Kawęczynem
, po obu stronach której rosły akacje.
Po kilku latach przypomniał sobie
tę żwirówkę. Był wtedy
partyzantem
. Szedł po niej ze swym
oddziałem do wsi Maruszew, dwie mile od Kawęczyna. Niedaleko wsi był dwór dziedzica. Mieścina
otoczona była z czterech stron gęstymi lasami. Prowadziła do niej tylko jedna polna droga, po której często
chodzili żołnierze, by oprać się w płynącej niedaleko rzece. We wsi panował spokój, mogli pomieszkiwać po
chałupach, zawsze jednak rozstawiali czujki, mimo iż dotychczas nigdy się w niej nie pokazali Niemcy.
Aż do pewnego dnia… Jako że do wsi nikt nie przychodził, nikt z niej także nie wychodził, więc ktoś
z
oddziału musiał ich wydać Niemcom
. Pewnego ranka zostali otoczeni, rozpętała się strzelanina,
jedna trzecia oddziału partyzantów zginęła. Szymon był ranny, ale zdążył dać rozkaz do odwrotu i żywi
uciekli w las. Jak się później okazało, Pietruszka dostał dwie kule w bok, trzecią w brzuch – na szczęście
obie nie były głębokie. Koledzy
ukryli go na plebani w Płochcicach
. Po paru miesiącach, gdy
wyzdrowiał,
ruszył pieszo do domu
, do którego miał sześćdziesiąt kilometrów. Czasami ktoś go
podwiózł. Musiał zobaczyć się z matką, powiedzieć, że nie zginął. Gdy w końcu dotarł do domu, na jego
widok kobieta popłakała się ze szczęścia. Powiedziała, że był u nich Michał, że szukał Szymona, ponieważ
chciał z nim koniecznie porozmawiać. Wtedy w Maruszewie
Niemcy wyłapali i powiesili na akacjach
,
które rosły wzdłuż drogi żwirowej
rannych partyzantów i wszystkich chłopów
ze wsi. Powrozy wzięli
od dziedzicowych krów. Ludzie trzy dni tak wisieli. Sołtys miał zakaz ich zdejmowania. Ręce mieli
powiązane drutem kolczastym, a stopy bose. Ich los podzielił
także dziedzic
. Niemcy zajechali do dworu
dwudziestoma autami. Chcieli przejechać przez
piękną i zabytkową bramę
(miała dwa wysokie słupy
złączone u góry sklepieniem, odrzwia kute z żelaza, na nich wykute lilie i winorośl), stojącą od strony drogi
akacjo
wej, lecz nie mogli jej staranować. Mimo wysiłków nawet nie drgnęła. Gdy przybiegł służący, okazało
się, że nie może przekręcić klucza w zardzewiałym zamku. Został zastrzelony. W końcu dziedzicowi udało
się otworzyć bramę, na której kilka chwil później zawisnął. Kiedy w końcu ludzie zdjęli jego ciało z bramy,
ktoś ją ponownie zamknął, a klucz zaginął. Po wojnie dziedzicowe pola zostały podzielone w ramach
reformy między ludzi, pałac oraz ogrodzenie rozebrano, drzewa z parku wycięto na opał.
Po pięknym
dworz
e nic nie zostało, tylko ta zamknięta brama,
która stała przez długie lata w szczerym polu.
Kiedyś nawet próbowano ją usunąć, albo chociaż otworzyć, lecz nie udało się to - nawet nie drgnęła, tak
mocno trzymała się ziemi. Do dzisiaj turyści robią sobie przy niej zdjęcia, a jej historię przekazują dalej.
IX.BRAMA
Szymon,
leżąc jeszcze w szpitalu postanowił, że wybuduje grób
. Myślał też o postawieniu
bramy do niego, takiej samej, która stała w polach po dworze dziedzica, tylko mniejszej. Ale zrezygnował z
tego pomysłu dochodząc do wniosku, że ludzie we wsi śmieliby się z niego, że do podwórka nie ma bramy,
a na cmentarzu sobie stawia.
Gdy narrator wrócił do domu,
uzgodnił z Chmielem warunki budowy grobu
. Potem poszedł do
księdza w sprawie
wykupu placu na cmentarzu
. Zdążył to załatwić jeszcze ze starym proboszczem,
który był w ich parafii od pięćdziesięciu lat i znał dobrze wszystkich swoich parafian, a jego od urodzenia
(nieraz prosił jego rodziców, aby kazali mu się ustatkować, poprawić, przestać pić i zmienić swoje życie).
Proboszcz przyjął go bardzo dobrze, poczęstował kieliszkiem wina
, doradził, które miejsce ma
wykupić na cmentarzu, długo rozmawiali. Niedługo po tej wizycie ksiądz umarł i przyszedł nowy, młody.
Po powrocie ze szpitala, gdy okazało się, że w domu nie było Michała, pomimo zmęczenia i braku siły
Szymek
poszedł szukać brata
. Podpierał się laskami. Chodził od sąsiada do sąsiada, szukał, pytał.
Dowiedział się, że ostatnio nikt nie widział najstarszego Pietruszki.
Okazało się, że w czasie
n
ieobecności Szymka sąsiedzi brali jego brata do pomocy w polu. Za ciężką pracę
otrzymywał… talerz zupy!
Ludzie go wykorzystywali, a wręcz prześladowali. Był
pośmiewiskiem
całej wioski.
Przewodniczący na przykład wydał nakaz, aby go ostrzyc i ogolić, bo wstyd gminie przynosił
chodząc brudnym. Szymon
obszedł całą wieś bez rezultatu
. Dopiero przypadkiem
dowiedział się,
że Michał pracuje u Skobla,
u którego Pietrucha go nawet szukał, ponieważ Skobel był człowiekiem
chciwym, nigdy nikomu szczypty soli nie pożyczył, nikomu nie pomógł, nikt do niego nie chodził w
odwiedziny czy tym bardziej do pracy. Skobel widząc Szymka od razu zaczął krzyczeć, żeby mu
podziękował za to, że wziął Michała do roboty za talerz zupy, bo inaczej ten zdechłby z głodu.
Szymon wszedł do chlewa i zobaczył swego
najstarszego brata
-
kiedyś przed chorobą takiego
mądrego człowieka – stojącego
boso po kostki w gnoju z widłami w ręku i robiącego za parobka
.
Wyglądał jak
kościotrup, broda zwisała mu do piersi, maił długie włosy
, był oblepiony i zarośnięty
brudem.
Szymon nawrzeszczał na Skobla, że chorego człowieka do gnoju zapędził.
Gdy
zawołał brata po imieniu, on spojrzał w jego kierunku błędnym, nieobecnym wzrokiem.
W drodze powrotnej do domu Michał szedł pokornie przed nim - może myślał, ze znowu go ktoś do
roboty prowadzi.
W domu Szymon w złości zbił go powrozem po plecach, lecz Michał nawet
nie zareagował, nie bronił się, żył w swoim świecie
. Później Pietruszka nagrzał wody i umył brata w
bali. Po wytarciu okrył płachtą, bo nic innego nie znalazł w okradzionym domu. Na koniec ostrzygł go oraz
ogolił. Dopiero teraz zobaczył, jak przez te dwa lata brat się postarzał. Mimo iż nie wiedział, czy go rozumie,
cały czas mówił do niego, opowiadał o ich dzieciństwie
. Po doprowadzeniu wyglądu Michała do
jako takiego stanu
Szymek przygotował kolację z produktów ofiarowanych ze szpitala przez
salową Jadwigę
. Nie wyznał kobiecie, że ma chorego brata. Powiedział, że ma troje rodzeństwa, z
których dwójkę poznała. Stasiek i Antek odwiedzili go raz w szpitalu, tydzień po wypadku. Nie miał pojęcia,
skąd się o tym dowiedzieli. Przyszli w garniturach, robili mu wymówki, że przez swoją głupotę spowodował
wypadek, kłócili się jak zawsze. O Michała nawet nie spytali, dla nich od chwili gdy zachorował, przestał
istnie
ć.
W czasie kolacji Szymek zaobserwował, że
Michał gryzł chleb jak zawsze, po kawałeczku, a
garnuszek trzymał dwoma palcami.
Doszedł do wniosku, że pomimo choroby pewne nawyki w nim
zostały i w jakimś stopniu był taki, jak kiedyś. To spostrzeżenie spowodowało, że narrator zaczął
wspominać zdrowego Michała
, który zawsze był inny od braci: nie skakał po drzewach, nie pływał w
rzece, nie strzelał z procy, nie ganiał z chłopakami. Najlepiej się uczył i ciągle czytał. Rodzice chcieli, aby
został księdzem, ale nie mieli pieniędzy na jego naukę. Gdy kiedyś przyjechał do nich kuzyn matki, uprosiła
go i zabrał Michała do siebie na
trzyletnią naukę krawiectwa
.
W tym czasie chłopak często przyjeżdżał
do domu, matka zawsze uszykowała dla niego paczkę z żywnością. Z czasem nie chciał już opowiadać o
sobie, zrobił się milczący. Któregoś razu oznajmił, że nie mieszka już u kuzyna, tylko
pracuje w fabryce
.
Nie chciał już paczek, bardzo
zdziwaczał
. Po paru latach przyjechał limuzyną - musiał być kimś ważnym,
ale nic nie chci
ał o sobie nic powiedzieć. W czasie wojny pokazał się w domu i chciał rozmawiać z
Szymkiem, ale się nie spotkali, a po zakończeniu walk jego żona przywiozła go do rodziców i zostawiła.
Nigdy już nie usłyszeli głosu Michała
. Szymon po śmierci rodziców opiekował się nim jak dzieckiem:
ubierał, mył, lecz nigdy się nie dowiedział, co takiego spotkało Michała, że zamieniło go w milczącego
dziwaka.