Święty Charbel Makhlouf urodził się
8.05.1828 r. jako piąte dziecko ubogich
rolników Antuna i Brygidy Makhloufów,
zamieszkałych w małej, górskiej miej-
scowości Beqaakafra, 140 km na północ
od Bejrutu. Na chrzcie otrzymał imię Józef.
Rodzice jego byli katolikami obrządku
maronickiego. Dzieci Makhloufów wzra-
stały w radosnej atmosferze wzajemnej
miłości, która wynikała z codziennej mod-
litwy oraz ciężkiej pracy na roli. W tych
czasach Liban był pod panowaniem oto-
mańskim.
Kiedy Józef miał 3 lata, umarł mu
ojciec. Aby zapewnić dzieciom utrzyma-
nie i wykształcenie, matka decyduje się
powtórnie wyjść za mąż – za uczciwego
i pobożnego Ibrahima, który był stałym
diakonem. W wieku 14 lat Józef po raz
pierwszy odczuł powołanie do życia
zakonnego. Dopiero jednak w 1851 r. de-
cyduje się na wstąpienie do klasztoru
w Maifug. Odbywa tam postulat i pierw-
szy rok nowicjatu. Na początku drugiego
roku nowicjatu przenosi się do klasz-
toru w miejscowości Annaya, gdzie
1 listopada 1853 r. składa pierwsze
śluby zakonne. Przybiera imię zakonne
Charbel – jest to imię antiocheńskiego
męczennika z 107 roku. Kończy studia
teologiczne i 23 lipca 1859 r. otrzymuje
święcenia kapłańskie.
Jako młody ksiądz w 1860 r. jest świad-
kiem strasznej masakry przeszło 20 000
chrześcijan, dokonanej przez muzułma-
nów i druzów. Bojówki muzułmańskie
bez żadnej litości mordowały całe rodziny
chrześcijan, plądrowały, grabiły i paliły
kościoły, konwenty, gospodarstwa i domy.
Setki uciekinierów – głodnych, pora-
nionych, przerażonych tym, co się stało
i co mogło ich jeszcze spotkać – szukało
schronienia w klasztorze w Annai. Ojciec
Charbel całym sercem pomagał ucieki-
nierom oraz modlił się, pościł i stosował
surowe praktyki pokutne, ofiarując sie-
bie Bogu w duchu ekspiacji za popełnione
zbrodnie i błagając o Boże miłosierdzie
dla prześladowców i prześladowanych.
Kiedy człowiek całkowicie oddany
Chrystusowi się modli, uobecnia w świe-
cie wszechmocną miłość Boga. Wtedy
sam Chrystus działa przez niego, zwy-
ciężając zło dobrem, kłamstwo prawdą,
nienawiść miłością. Jest to jedyny
w pełni skuteczny sposób walki ze złem
obecnym w świecie. W taki właśnie spo-
sób przeciwstawiał się złu o. Charbel.
Wiedział on, że najskuteczniejszym spo-
sobem zmiany świata na lepsze jest naj-
pierw zmiana samego siebie, czyli własne
uświęcenie poprzez zjednoczenie się
z Bogiem. To był główny cel jego zakon-
nego życia. Tylko ludzie, którzy szczerze
dążą do świętości, czynią świat lepszym.
15 lutego 1875 r., po 17 latach pobytu
we wspólnocie zakonnej w Annai, o. Char-
bel otrzymuje pozwolenie na przeniesie-
nie się do eremu św. św. Piotra i Pawła,
aby tam – w całkowitym milczeniu,
przez modlitwę, pracę i jeszcze surow-
sze umartwienia – całkowicie zjednoczyć
się z Chrystusem. Erem ten był pustel-
nią położoną na wysokości 1350 m n.p.m.
i mieszkało w nim trzech zakonników.
Cela o. Charbela miała tylko 6 metrów
kwadratowych; pod habitem libański
eremita nosił zawsze włosiennicę, spał
tylko kilka godzin na dobę, jadł bardzo
skromne potrawy bez mięsa, i to tylko
jeden raz na dzień. Centrum jego życia
była Eucharystia. Codziennie odprawiał
Mszę św. w kaplicy eremu; długo się
do niej przygotowywał, a po jej skończe-
niu przez 2 godziny trwał w dziękczynie-
niu. Najbardziej ulubioną jego modlitwą
była adoracja Najświętszego Sakramentu;
Pan Bóg wybiera niektórych ludzi,
aby w nadzwyczajny sposób
przypominali światu o Jego
istnieniu, Jego wszechmocnej
miłości oraz nieskończonym
miłosierdziu. Święty Charbel
Makhlouf jest jednym
z najbardziej znanych świętych
na Bliskim Wschodzie. Budzi
zachwyt i powszechne zdziwienie
z powodu nadzwyczajnych
cudów i znaków, które się
dokonały za pośrednictwem
jego osoby.
Święty pustelnik
z Libanu
• nr 5-2006
8
Ojciec Charbel
Papież Paweł VI przy obrazie beatyfikacyjnym o. Charbela
medytował także teksty Pisma św., nie-
ustannie modlił się i pracował. W ten spo-
sób o. Charbel całkowicie oddawał się
do dyspozycji Boga, aby Stwórca oczysz-
czał jego serce, by uwalniał go od wszel-
kich złych skłonności i egoizmu – czyli
czynił go świętym, to znaczy takim,
jakim Jezus pragnął, aby się stał. Jego
zakonni współbracia już za życia uważali
go za świętego, gdyż widzieli, że w hero-
iczny sposób naśladował Chrystusa.
Tylko niektórych ludzi Chrystus
powołuje na taką drogę życia, jaką prze-
szedł św. Charbel, ale wszystkich powo-
łuje do świętości. Po to żyjemy na ziemi,
aby dojrzewać do miłości, do nieba –
czyli uczyć się kochać tak, jak kocha nas
Chrystus, i wcielać w swoim codzien-
nym życiu Jego największe przykazanie:
„abyście się wzajemnie miłowali tak, jak
Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się
miłowali wzajemnie” (J 13, 34).
Ojciec Charbel był tak ściśle zjed-
noczony z Chrystusem, że w spotkaniu
z każdym człowiekiem promieniował
radością czystej miłości, a Jezus przez
jego pośrednictwo mógł dokonywać róż-
nych znaków i cudów. Spośród wielu
cudów libańskiego zakonnika warto przy-
pomnieć zdarzenie, kiedy to w 1885
r. na polach rolników mieszkających
w wioskach w pobliżu klasztoru w Annai
osiadła potężna chmura szarańczy, która
niszczyła uprawy rolne. Dla miejscowych
ludzi była to straszna plaga, prowadząca
do wielkiego głodu. Przełożony polecił
o. Charbelowi, aby natychmiast udał się
na pola zajęte przez szarańczę i by się tam
modlił, błogosławił i kropił wodą świę-
coną. Ze wszystkich pól, które udało się
zakonnikowi pobłogosławić, szarańcza
zniknęła, a zbiory zostały uratowane.
W 1873 r. o. Charbel z polecenia
swojego przełożonego został zawie-
ziony do pałacu księcia Rachida Beika
Al-Khoury, aby się pomodlić nad jego
synem Nagibem, który umierał zarażony
tyfusem. Lekarze nie dawali mu żad-
nych szans na przeżycie. Ojciec Charbel
udzielił choremu sakramentu chorych,
a następnie pokropił go święconą wodą –
wtedy w jednym momencie, ku wielkiej
radości wszystkich obecnych, Nagib cał-
kowicie odzyskał zdrowie. Po skończeniu
studiów medycznych rozpoczął praktykę
lekarską i stał się jednym z najsławniej-
szych lekarzy w Libanie.
W małym miasteczku Ehmej żył czło-
wiek psychicznie chory, bardzo niebez-
pieczny dla siebie i innych. Kilku mężczyzn
z wielkim trudem przywiozło go do klasz-
toru w Annai, lecz nie było w stanie wpro-
wadzić go do kościoła, ponieważ opierał
im się z nadludzką siłą. Wtedy zbliżył się
do niego o. Charbel i rozkazał mu pójść
za sobą oraz klęknąć przed tabernakulum.
Człowiek ów uspokoił się i pokornie wyko-
nał polecenie mnicha. Po modlitwie, zgod-
nie ze wschodnim zwyczajem, o. Charbel
odczytał nad głową chorego fragment
Ewangelii. Wtedy stał się cud: psychicz-
nie chory mężczyzna odzyskał zdrowie.
Później ożenił się, a kiedy miał już liczną
rodzinę, przeniósł się do USA. (Jest jeszcze
wiele innych relacji o cudownych zdarze-
niach w życiu św. Charbela, ale najwięcej
dokonało się już po jego śmierci).
Ojciec Charbel zmarł w Wigilię
Bożego Narodzenia 1898 r., podczas noc-
nej adoracji Najświętszego Sakramentu.
Współbracia zakonni znaleźli go rano
leżącego na posadzce kaplicy; widzieli,
jak z tabernakulum promieniowało prze-
dziwne światło, które otaczało ciało
zmarłego. Był to dla nich oczywisty znak
z nieba. Na dworze padał wówczas obfity
śnieg i wiał mroźny wiatr. Wszystkie drogi
do eremu zostały całkowicie zasypane,
zatem nikt z klasztoru nie mógł zawia-
domić mieszkańców okolicznych wio-
sek o śmierci świętego pustelnika. Stała
się jednak rzecz niezwykła: otóż wszyscy
okoliczni mieszkańcy otrzymali tego dnia
wewnętrzne przekonanie o narodzeniu się
o. Charbela dla nieba. Młodzi mężczyźni
wyruszyli z łopatami, aby odgarnąć śnieg,
by można było dotrzeć do eremu i prze-
nieść ciało do klasztoru w Annai. „Straci-
liśmy błyszczącą gwiazdę, która swoją
nr 5-2006 •
9
Ojciec Charbel wiedział,
że najskuteczniejszym sposobem
zmiany świata na lepsze
jest najpierw zmiana samego
siebie,
czyli własne uświęcenie poprzez
zjednoczenie się z Bogiem. To był
główny cel jego zakonnego życia
Kościół św. Charbela
O. Charbel
fot. www
.saintcharbel-annaya.com
świętością ochraniała Zakon, Kościół
i cały Liban” – napisał o. przeor. „Módlmy
się, aby Bóg uczynił go naszym patronem,
który będzie nas strzegł i prowadził przez
ciemności ziemskiego życia”.
25 grudnia, w dzień Bożego Naro-
dzenia, o. Charbel został pocho-
wany we wspólnym zakonnym grobie.
W pierwszą noc po pogrzebie zauważono
nad miejscem pochówku zakonnika ośle-
piające, tajemnicze światło, widoczne
w całej dolinie, które świeciło nieustan-
nie przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Fakt
ten wywołał wielkie poruszenie w całej
okolicy. Tysiące chrześcijan i muzułma-
nów przybywało do grobu, aby zobaczyć
to osobliwe zjawisko. Niektórym z przy-
byłych udało się otworzyć grób i zabrać
ze sobą jako relikwię kawałek ubra-
nia czy kilka włosów z brody eremity.
Patriarcha maronitów, poinformowany
o tym, co się działo przy grobie pustel-
nika, ze względów bezpieczeństwa naka-
zał przeniesienie ciała do klasztoru. Grób
o. Charbela został otwarty w obecności
lekarza i innych urzędowych świadków.
Była w nim woda z mułem, ale zwłoki
świętego pustelnika pozostały nienaru-
szone. Po wyjęciu z grobu ciało poddano
badaniom; stwierdzono, że nie miało ono
najmniejszych śladów pośmiertnego roz-
kładu i wydzielało wspaniały zapach oraz
płyn nieznanego pochodzenia (pewien
rodzaj surowicy z krwią). Do dnia dzi-
siejszego płyn ten wypływa z ciała Świę-
tego i jest znakiem Chrystusowej mocy
uzdrawiania. Ciało o. Charbela zostało
obmyte, ubrane w nowe szaty i włożone
do otwartej trumny, która została złożona
w klasztornym schowku, niedostępnym
dla wiernych. Co dwa tygodnie zakon-
nicy musieli zmieniać szaty na ciele o.
Charbela z powodu nieustannie wydzie-
lającego się płynu.
Dopiero 24 lipca 1927 r. ciało eremity
zostało włożone do metalowej trumny
i przeniesione do marmurowego gro-
bowca w kościele klasztornym. Ponieważ
w 1950 r. z tego grobowca zaczął obfi-
cie wyciekać tajemniczy płyn, patriarcha
Kościoła maronickiego wydał polecenie
otwarcia grobu i ekshumacji zwłok. Doko-
nano tego w obecności komisji lekarskiej,
przedstawicieli Kościoła oraz władz
cywilnych.
Oczom zebranych ukazał
się niesamowity widok: ciało świętego
pustelnika wyglądało tak, jak w chwili
śmierci – było zachowane w ideal-
nym stanie. Tajemniczy płyn nieustan-
nie wydzielający się z ciała całkowicie
skorodował metalową trumnę i przedziu-
rawił marmur grobowca. Po obmyciu
i ubraniu w nowe szaty zwłoki św. Char-
bela zostały przez kilka dni wystawione
na widok publiczny, a później w nowej
trumnie złożone do grobowca i zacemen-
towane. Tego roku zanotowano w Annai
rekordową liczbę cudownych uzdrowień
i nawróceń. Klasztor w Annai stał się
celem pielgrzymek nie tylko dla chrześ-
cijan, ale także dla muzułmanów oraz
przedstawicieli innych wyznań.
7 sierpnia 1952 r. nastąpiła ponowna
ekshumacja zwłok o. Charbela w obec-
ności patriarchy syryjskokatolickiego,
biskupów, pięciu profesorów medycyny,
ministra zdrowia i innych obserwatorów.
Ciało świętego eremity było nienaruszone,
ale zanurzone w tajemniczym płynie,
który się nieustannie z niego wydobywał.
Ponownie wystawiono je na widok pub-
liczny od 7 do 25 sierpnia tego roku. Róż-
nymi sposobami próbowano powstrzymać
wydzielanie się płynu ze zwłok, między
innymi usunięto z nich żołądek i jelita,
ale wszystkie te zabiegi okazały się nie-
skuteczne. Ludzkie działania nie były
w stanie powstrzymać Bożej mocy dzia-
łającej w ciele świętego eremity.
Znany libański prof. medycyny Geo-
rgio Sciukrallah w ciągu 17 lat 34 razy
szczegółowo badał ciało św. Charbela.
Naukowiec tak podsumował swoje kilku-
nastoletnie analizy: „Ile razy badałem ciało
Świętego, zawsze ze zdumieniem stwier-
dzałem, że było ono nienaruszone, giętkie,
jakby było zaraz po śmierci. To, co szcze-
gólnie mnie zastanawiało, to płyn nieustan-
nie wydzielający się z ciała. Podczas moich
wielu wyjazdów konsultowałem się z pro-
fesorami medycyny w Bejrucie i w różnych
miastach Europy, ale nikt z nich nie potrafił
mi tego wyjaśnić. Jest to rzeczywiście zja-
wisko jedyne w całej historii. Gdyby ciało
wydzielało tylko 3 gramy płynu dziennie –
a w rzeczywistości wydzielało kilka razy
więcej – to wtedy w ciągu 66 lat łączna jego
waga wynosiłaby 72 kilo, czyli o wiele wię-
cej aniżeli waga całego ciała. Z naukowego
punktu widzenia jest to zjawisko niewytłu-
maczalne, gdyż w ciele człowieka znajduje
się około 5 litrów krwi i innych płynów.
Opierając się na dotychczasowych bada-
niach, doszedłem do przekonania, że ciało
św. Charbela zachowuje się w stanie nie-
naruszonym, wydzielając tajemniczy płyn,
dzięki interwencji samego Boga”.
W 1965 r. o. Charbel został beatyfiko-
wany, a 9 października 1977 r. kanonizo-
wany na placu św. Piotra w Rzymie przez
Ojca św. Pawła VI. Nikt nie sfotografo-
wał św. Charbela ani nikt nie namalował
za życia jego portretu. 8 maja 1950 r. wyda-
rzyła się rzecz niezwykła: otóż kilku misjo-
narzy maronitów zrobiło sobie grupowe
zdjęcie przed grobem świętego pustel-
nika. Po wywołaniu fotografii okazało się,
że znalazła się na niej dodatkowa, tajemni-
cza postać mnicha. Dopiero starsi zakon-
nicy rozpoznali w niej o. Charbela. Od tej
pory na podstawie tego właśnie zdjęcia
maluje się portrety świętego pustelnika.
Święty Charbel przykładem swojego
życia i nieustannym wstawiennictwem
u Boga apeluje do nas, abyśmy codziennie,
z odwagą i w sposób bezkompromisowy,
zmierzali do szczęścia wiecznego w nie-
bie.
A prowadzi tam tylko jedna droga,
na którą zaprasza nas Jezus: „Jeśli kto
chce pójść za Mną, niech się zaprze
samego siebie, niech weźmie krzyż swój
i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce
zachować swoje życie, straci je; a kto
straci swe życie z powodu Mnie i Ewan-
gelii, zachowa je” (Mk 8, 34-35). Patrząc
na przykład św. Charbela, nie bójmy się
iść drogą umartwienia, zaparcia się siebie,
śmierci dla grzechu, aby całkowicie jedno-
czyć się z Chrystusem – Źródłem Miłości
– przez wytrwałą modlitwę, sakramenty
pokuty i Eucharystii oraz ofiarną miłość
bliźniego.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
• nr 5-2006
10
Erem św. Charbela
fot. www
.saintcharbel-annaya.com
Uzdrowienia z ostatnich lat
Wiosną 2004 r. pięćdziesięciocztero-
letnia Francuzka Bernadette Marie Héléne
Vernamat, mieszkająca w Orange, wybrała
się z pielgrzymką do Libanu do grobu św.
Charbela. Kobieta chorowała na złośli-
wego raka piersi i żołądka. Po spowie-
dzi i Komunii św. odmówiła cały różaniec
przy grobie św. Charbela. Badania, które
zrobiła po powrocie do domu, wykazały
jej całkowite uzdrowienie.
George Younan jest kardiologiem pra-
cującym w USA. W 2004 r. zaczął odczu-
wać szum w uszach oraz ból głowy.
Okazało się, że było to spowodowane
zaczopowaniem głównej arterii, dostar-
czającej krew do mózgu. Konieczna była
operacja, z którą jednak wiązało się wiel-
kie ryzyko – w razie niepowodzenia męż-
czyźnie groził paraliż albo nawet zgon.
Mimo to George zgodził się na zabieg.
Kiedy jego data została wyznaczona,
żona George’a zaczęła się gorąco modlić
do św. Charbela, prosząc go o wstawienni-
ctwo u Boga, aby jej mąż wrócił do zdro-
wia. Następnego dnia George poczuł się
doskonale, zniknęły wszelkie jego bóle.
Badania lekarskie wykazały, że w niewy-
jaśniony sposób niedrożna arteria wróciła
do normalnego stanu.
Libanka Malake Michel – Malek
urodziła się w 1950 r. ze zniekształco-
nymi nogami. Mogła poruszać się tylko
za pomocą kul i specjalnego aparatu orto-
pedycznego. Wielokrotne operacje okazały
się nieskuteczne. Latem 2004 r. Malake
trzy dni spędziła w klasztorze w Annai
przy grobie św. Charbela, poszcząc i mod-
ląc się o uzdrowienie. Zaraz po powrocie
do domu została całkowicie uzdrowiona
– jej nogi stały się normalne. Kobieta
natychmiast wyruszyła do grobu św. Char-
bela, aby podziękować za cudowne uzdro-
wienie.
W 1992 r. szwedzkie i brytyjskie
dzienniki, między innymi The Guardian,
informowały o piętnastoletniej Samirze
Hannach, której pokazał się św. Char-
bel w jej domu niedaleko Sztokholmu.
Od tego czasu z portretu św. Charbela,
który Samira ma w swoim mieszkaniu,
wypływa tajemniczy olej o leczniczych
właściwościach.
Każdego miesiąca rana będzie
krwawić
Na początku stycznia 1993 r. Nouhad
Al-Chami,
pięćdziesięciodziewięciolet-
nia Libanka, matka dwanaściorga dzieci,
została lewostronnie całkowicie sparali-
żowana. Sprawę dodatkowo kompliko-
wała obstrukcja jej arterii szyjnej. Nouhad
z coraz większą trudnością mogła mówić
i jeść. Według opinii lekarzy można
było jeszcze próbować operować tętnicę
szyjną, ale szanse powodzenia tej chirur-
gicznej interwencji były minimalne. Mąż
i dzieci jedyną nadzieję położyli w Bogu.
Najstarszy syn chorej, Saad, wybrał się
z pielgrzymką do pobliskiego klasztoru
w Annai, w którym znajduje się grób św.
Charbela Makhloufa, aby za jego wsta-
wiennictwem modlić się o uzdrowienie
swojej mamy. Po powrocie namaścił szyję
matki płynem wydzielającym się z ciała
św. Charbela. Kobieta bardzo cierpiała
i modliła się do Matki Bożej i św. Char-
bela, aby zabrali ją już do siebie. W najbliż-
szą noc miała dziwny sen. Śniła, że przy
jej łóżku zjawił się św. Charbel wraz
Najważniejsze
W sanktuarium św.
Charbela w miejscowości
Annaya znajduje się obfita
dokumentacja o przeszło
sześciu tysiącach cudownych
uzdrowień. Z pewnością
jest to tylko mała część tych
cudownych znaków, które się
dokonały za wstawiennictwem
świętego pustelnika z Libanu.
Dziesięć procent z nich
dotyczy osób nieochrzczonych,
muzułmanów, druzów
i wyznawców innych wyznań.
Wybraliśmy kilka z nich.
jest niewidzialne dla oczu
nr 5-2006 •
11
Ojciec Charbel
Tłum pielgrzymów w drodze do grobu św. Charbela w dniu beatyfikacji
z innym zakonnikiem i powiedział,
że przyszedł zoperować jej szyję. Chora
początkowo nie chciała się na to zgodzić,
ale w końcu uwierzyła argumentacji mni-
chów, że tylko wtedy odzyska zdrowie,
gdy podda się operacji. „Jak mogą to zro-
bić, skoro nie mają narzędzi chirurgicz-
nych i środków znieczulających?” – pytała
sama siebie, drżąc ze strachu. W pew-
nym momencie poczuła ręce zakonnika
na swojej szyi i wielki ból, ale nie mogła
krzyczeć ani się opierać. Kiedy operacja
się zakończyła, zbliżył się drugi zakon-
nik, pomógł jej usiąść, poprawił poduszkę
i podał szklankę wody. Powiedziała mu,
że nie może pić bez słomki, gdyż ma spa-
raliżowany język. Zakonnik zapewnił ją,
że jest już zdrowa i że może sama jeść, pić,
chodzić oraz pracować. Potem obaj mnisi
zniknęli w tajemniczym świetle. Kiedy
sen się skończył, Nouhad zaraz się obu-
dziła i z radością stwierdziła, że jej paraliż
całkowicie ustąpił. Wstała sama z łóżka
i bez żadnych trudności zaczęła chodzić
po pokoju. Patrząc w lustro, zauważyła,
że po obu stronach szyi ma dwie bli-
zny o długości 12 centymetrów każda,
ze szwami, z których zwisały końcówki
czarnych nici chirurgicznych. Jej szyja
i nocna koszula były całe zakrwawione.
Kiedy jej mąż się przebudził, zaczął krzy-
czeć ze strachu, ponieważ zobaczył swoją
żonę we krwi, z dwoma bliznami na szyi,
swobodnie chodzącą po pokoju. „Co się
z nią stało, przecież była sparaliżowana
i sama w ogóle nie mogła wstać z łóżka?
Skąd tyle krwi?”. Nouhad uspokoiła męża
i w szczegółach opowiedziała mu o nocnej
wizycie św. Charbela, o przebytej operacji
oraz swoim całkowitym uzdrowieniu.
Jeszcze tego samego dnia cała rodzina
Al-Chami pojechała do klasztoru w Annai,
żeby donieść przełożonemu o cudzie
uzdrowienia za pośrednictwem św. Char-
bela. Następnego dnia Nouhad zgłosiła
się do szpitala w Bejrucie, by spotkać
się z lekarzami, którzy ją leczyli.
Można
sobie wyobrazić ich zdziwienie, gdy
po dokładnych badaniach i usunię-
ciu szwów stwierdzili, że z medycznego
punktu widzenia nie da się wytłuma-
czyć całkowitego powrotu do zdrowia
pani Nouhad, a tak perfekcyjnie założo-
nych szwów jeszcze nigdy nie widzieli.
Wiadomość o cudownym uzdrowie-
niu Nouhad Al-Chami odbiła się głośnym
echem w środkach masowego przekazu
w całym Libanie. Tłumy ciekawskich
zaczęły przychodzić do jej domu. Pro-
boszcz i lekarz rodzinny doradzali kobie-
cie, aby przeniosła się z rodziną w inne
miejsce. Jednakże pewnej nocy pod-
czas snu znowu pokazał się jej św. Char-
bel i powiedział: „Zoperowałem cię, aby
ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś
cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi odda-
liło się od Boga, przestali się modlić, przy-
stępować do sakramentów i żyją tak, jakby
Bóg nie istniał. Proszę cię, abyś uczestni-
czyła we Mszy św. w klasztorze Annaya
22 dnia każdego miesiąca. Na pamiątkę
twojego uzdrowienia, do końca ziem-
skiego życia, w każdy pierwszy piątek
miesiąca oraz 22 dnia każdego miesiąca
twoje pooperacyjne rany będą krwawić”.
Od tego czasu każdego miesiąca
w wyznaczonym dniu uzdrowiona
Nouhad przybywa do klasztoru w Annai,
aby wraz z wielką rzeszą pielgrzymów
uczestniczyć we Mszy św. i dziękować
za cud uzdrowienia. Trzeba w tym miej-
• nr 5-2006
12
Główną misją św. Charbela
było i jest uświadamianie
ludziom, poprzez znaki i cuda,
że Bóg istnieje, że czas naszego
ziemskiego życia jest krótki
i nie można go marnować,
lecz trzeba wykorzystać
na dojrzewanie do miłości,
bo w chwili naszej śmierci będzie
się liczyła tylko miłość
Uroczystości beatyfikacyjne o. Charbela, Bazylika św. Piotra Wnętrze celi o. Charbela
scu odnotować jeszcze inne dziwne zja-
wisko: otóż obraz św. Charbela wiszący
w domu Nouhad Al-Chami zaczął
wydzielać pachnący olej o składzie, który
w ogóle nie występuje w przyrodzie.
Ponadto w ogrodzie państwa Al-Chami
rósł duży dąb, który – jak mówi Nouhad
– został pobłogosławiony przez św. Char-
bela, aby chorzy mogli wracać do zdro-
wia, pijąc wywar z jego liści.
W 1996 r. głośne stało się w Liba-
nie cudowne uzdrowienie trzydziesto-
letniej Nadii Sader, matki dwójki dzieci.
Była ona bardzo bogatą kobietą, uwielbia-
jącą luksusowy i rozrywkowy styl życia.
Pewnego dnia została całkowicie sparali-
żowana, a przy tym co jakiś czas nawie-
dzały ją straszne bóle. Nic nie pomagały
pobyty w różnych europejskich klinikach
ani wizyty u najlepszych specjalistów.
Pobożna przyjaciółka doradziła chorej
Nadii, aby przystąpiła do spowiedzi, przy-
jęła Komunię św. i modliła się o uzdro-
wienie za wstawiennictwem św. Charbela.
Dała jej również do picia wywar z liści
dębu z ogrodu Nouhad Al-Chami, który
miał pobłogosławić św. Charbel, kiedy
pokazał się jej we śnie.
Nadia początkowo z cynizmem odrzu-
ciła te wszystkie propozycje, ale po kilku
dniach wielkiego cierpienia zgodziła
się. Najpierw pojednała się z Bogiem
w sakramencie pokuty, potem przyjęła
Komunię św. Zaczęła się również mod-
lić, prosząc św. Charbela o wstawienni-
ctwo u Boga. Po modlitwie zgodziła się
wypić napar z liści pobłogosławionego
dębu. Po pierwszym łyku poczuła straszny
ból, zaczęła krzyczeć i zemdlała. Później
wyznała, że przed omdleniem zobaczyła
Najświętsze Serce Jezusa otoczone inten-
sywnym światłem. Po tym widzeniu stra-
ciła świadomość, którą odzyskała dopiero
po trzech dniach. Po przebudzeniu wstała
sama z łóżka – okazało się, że jej paraliż
całkowicie ustąpił. Nadia mogła rozpo-
cząć normalne życie, ale już inne niż przed
chorobą.
Zrozumiała, że człowiek, który
żyje tak, jakby Bóg nie istniał, jest naj-
większym nędzarzem na kuli ziemskiej,
chociażby posiadał wielkie dobra mate-
rialne. Od tego czasu codziennie odma-
wia różaniec, czyta Pismo św., regularnie
przystępuje do sakramentów i jest całko-
wicie oddana mężowi, wychowaniu dzieci
oraz potrzebującym pomocy.
Różnorodne
historie
cudownych
uzdrowień wskazują na fakt, że – jak traf-
nie zauważył A. de Saint-Exupéry, autor
Małego Księcia – „to, co najważniej-
sze, jest niewidzialne dla oczu” – a więc
powrót do Boga oraz trud życia wiarą
na co dzień.
Główną misją św. Char-
bela było i jest uświadamianie ludziom,
poprzez znaki i cuda, że Bóg ist-
nieje, że czas naszego ziemskiego życia
jest krótki i nie można go marnować,
lecz trzeba go wykorzystać na dojrzewa-
nie do miłości, bo w chwili naszej śmierci
będzie się liczyła tylko miłość. „Chrystus
wie, co jest w waszych sercach – mówił
św. Charbel – i dlatego pragnie je przemie-
niać. Nie szukajcie prawdy poza Chrystu-
sem. Kiedy Go poznacie, poznacie Prawdę
i otrzymacie wolność i miłość. Chrystus
pragnie, abyście byli wolni i nauczyli się
kochać. Bądźcie pewni, że z Chrystusem
zwyciężycie wszelkie zło”.
Święci są czytelnym znakiem obec-
ności niewidzialnego Boga, kochają nas
i działają mocą Jego miłości. Innymi
słowy to sam Pan Bóg działa przez nich,
apeluje do naszej wolności, pokazuje nam
ostateczny sens i cel naszego ziemskiego
życia – niebo. Wzywa nas do nawróce-
nia, byśmy porzucili drogę grzechu, która
prowadzi do strasznej rzeczywistości pie-
kła, i zachęca do wytrwałej, codziennej
modlitwy, regularnej spowiedzi, częstej
Eucharystii oraz do życia według zasad
Ewangelii.
Red.
nr 5-2006 •
13
Święci
są czytelnym
znakiem
obecności
niewidzialnego
Boga,
kochają nas
i działają mocą Jego
miłości.
Innymi
słowy to sam
Pan
Bóg działa przez
nich, apelując
do naszej
wolności
Kościół św. Charbela
fot. www
.saintcharbel-annaya.com