MIŁUJCIE SIĘ! 5 8 2000

background image

2

maj - sierpień 2000

W numerze:

2

Mi³ujcie siê

W

W

W

W

Wydawca:

ydawca:

ydawca:

ydawca:

ydawca: Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej 60-962 Poznań

ul. Panny Marii 4, tel. (0-61) 855 10 34 Redaguje zespół -

Redaguje zespół -

Redaguje zespół -

Redaguje zespół -

Redaguje zespół - redaktor naczelny:

redaktor naczelny:

redaktor naczelny:

redaktor naczelny:

redaktor naczelny:

ks. Mieczysław Piotrowski TChr,,,,, zastępca redaktora

zastępca redaktora

zastępca redaktora

zastępca redaktora

zastępca redaktora: Eugenia Umławska, skład

skład

skład

skład

skład

komputerowy:

komputerowy:

komputerowy:

komputerowy:

komputerowy: Adam Bańka, redakcja:

, redakcja:

, redakcja:

, redakcja:

, redakcja: s. Aleksandra Antonik MChr, Alicja Babkiewicz, br. Mieczysław Chmiel

TChr, ks. Edward Janikowski TChr, br. Piotr Kaczówka TChr,,,,, Grzegorz Kucharczyk,,,,, o. Wojciech Mainka OFM,,,,, ks. Edward
Szymanek TChr, ks. Andrzej Trojanowski TChr,,,,, Teresa Tyszkiewicz, Julian Umławski. Druk

. Druk

. Druk

. Druk

. Druk: Poligrafia S.A., Kielce, ul.

Górna 21, tel. (0-41) 334 46 15, 344 82 76,,,,, Adres Redakcji:

Adres Redakcji:

Adres Redakcji:

Adres Redakcji:

Adres Redakcji: Czasopismo „Miłujcie się”, ul. Panny Marii 4, 60-962

Poznań,tel. (0-61) 855 10 34, fax (0-61) 852 43 83, e-mail: milujcie@tchr.org Prenumerata:

Prenumerata:

Prenumerata:

Prenumerata:

Prenumerata: dowolna ofiara, którą można

złożyć na konto: BANK PKO S.A. III o/Poznań konto złotówkowe: nr 12401750-23007820-2700-401112-001, konto USD:
12401750-23007820-2700-57872-001-0000, konto DM: 12401750-23007820-2700-457952-001-0000.....

W numerze:

36

36

36

36

36

36

36

36

36

36

32

32

32

32

32

31

31

31

31

31

29

29

29

29

29

27

27

27

27

27

24

24

24

24

24

23

23

23

23

23

23

23

23

23

23

18

18

18

18

18

17

17

17

17

17

16

16

16

16

16

15

15

15

15

15

14

14

14

14

14

12

12

12

12

12

12

12

12

12

12

11

11

11

11

11

10

10

10

10

10

8

8

8

8

8

3

3

3

3

3
7

7

7

7

7

Imprimatur: Przełożony Generalny Towarzystwa
Chrystusowego ks. Tadeusz Winnicki 15.11.1999

Kochani Czytelnicy

Kochani Czytelnicy

Kochani Czytelnicy

Kochani Czytelnicy

Kochani Czytelnicy

W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000 Ojciec

W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000 Ojciec

W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000 Ojciec

W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000 Ojciec

W Bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000 Ojciec

Święty napisał

Święty napisał

Święty napisał

Święty napisał

Święty napisał: „Szczególnie potrzebnym dziś znakiem miłosier-

: „Szczególnie potrzebnym dziś znakiem miłosier-

: „Szczególnie potrzebnym dziś znakiem miłosier-

: „Szczególnie potrzebnym dziś znakiem miłosier-

: „Szczególnie potrzebnym dziś znakiem miłosier-

dzia Bożego jest miłość, która otwiera nam oczy na potrzeby

dzia Bożego jest miłość, która otwiera nam oczy na potrzeby

dzia Bożego jest miłość, która otwiera nam oczy na potrzeby

dzia Bożego jest miłość, która otwiera nam oczy na potrzeby

dzia Bożego jest miłość, która otwiera nam oczy na potrzeby
ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny

ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny

ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny

ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny

ludzi żyjących w nędzy i zepchniętych na margines społeczny
(...) Jubileusz jest naglącym wezwaniem do nawrócenia serca

(...) Jubileusz jest naglącym wezwaniem do nawrócenia serca

(...) Jubileusz jest naglącym wezwaniem do nawrócenia serca

(...) Jubileusz jest naglącym wezwaniem do nawrócenia serca

(...) Jubileusz jest naglącym wezwaniem do nawrócenia serca
przez przemianę życia. Przypomina wszystkim, że nie wolno przy-

przez przemianę życia. Przypomina wszystkim, że nie wolno przy-

przez przemianę życia. Przypomina wszystkim, że nie wolno przy-

przez przemianę życia. Przypomina wszystkim, że nie wolno przy-

przez przemianę życia. Przypomina wszystkim, że nie wolno przy-
pisywać absolutnej wartości dobrom ziemskim, gdyż one nie są

pisywać absolutnej wartości dobrom ziemskim, gdyż one nie są

pisywać absolutnej wartości dobrom ziemskim, gdyż one nie są

pisywać absolutnej wartości dobrom ziemskim, gdyż one nie są

pisywać absolutnej wartości dobrom ziemskim, gdyż one nie są
Bogiem, ani ludzkiemu panowaniu czy żądzy panowania, bo zie-

Bogiem, ani ludzkiemu panowaniu czy żądzy panowania, bo zie-

Bogiem, ani ludzkiemu panowaniu czy żądzy panowania, bo zie-

Bogiem, ani ludzkiemu panowaniu czy żądzy panowania, bo zie-

Bogiem, ani ludzkiemu panowaniu czy żądzy panowania, bo zie-
mia należy do Boga i tylko do Niego: «ziemia należy do Mnie, a

mia należy do Boga i tylko do Niego: «ziemia należy do Mnie, a

mia należy do Boga i tylko do Niego: «ziemia należy do Mnie, a

mia należy do Boga i tylko do Niego: «ziemia należy do Mnie, a

mia należy do Boga i tylko do Niego: «ziemia należy do Mnie, a
wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami»

wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami»

wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami»

wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami»

wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami» (Incarnationis
mysterium, 12).

.

.

.

. Pomoc jaką niesiemy biednym i potrzebują-

Pomoc jaką niesiemy biednym i potrzebują-

Pomoc jaką niesiemy biednym i potrzebują-

Pomoc jaką niesiemy biednym i potrzebują-

Pomoc jaką niesiemy biednym i potrzebują-

cym, jest wyrazem naszej miłości do Chrystusa.

cym, jest wyrazem naszej miłości do Chrystusa.

cym, jest wyrazem naszej miłości do Chrystusa.

cym, jest wyrazem naszej miłości do Chrystusa.

cym, jest wyrazem naszej miłości do Chrystusa.

Ojciec Święty apeluje również do nas, abyśmy w R

Ojciec Święty apeluje również do nas, abyśmy w R

Ojciec Święty apeluje również do nas, abyśmy w R

Ojciec Święty apeluje również do nas, abyśmy w R

Ojciec Święty apeluje również do nas, abyśmy w Roku Jubile-

oku Jubile-

oku Jubile-

oku Jubile-

oku Jubile-

uszowym odważnie i z pokorą wyznali: «zgrzeszyliśmy», i wyba-

uszowym odważnie i z pokorą wyznali: «zgrzeszyliśmy», i wyba-

uszowym odważnie i z pokorą wyznali: «zgrzeszyliśmy», i wyba-

uszowym odważnie i z pokorą wyznali: «zgrzeszyliśmy», i wyba-

uszowym odważnie i z pokorą wyznali: «zgrzeszyliśmy», i wyba-
czyli wszystko wszystkim.

czyli wszystko wszystkim.

czyli wszystko wszystkim.

czyli wszystko wszystkim.

czyli wszystko wszystkim. „Radość przebaczenia winna być silniej-

„Radość przebaczenia winna być silniej-

„Radość przebaczenia winna być silniej-

„Radość przebaczenia winna być silniej-

„Radość przebaczenia winna być silniej-

sza i większa od wszelkich uraz.”

sza i większa od wszelkich uraz.”

sza i większa od wszelkich uraz.”

sza i większa od wszelkich uraz.”

sza i większa od wszelkich uraz.”

„P

„P

„P

„P

„Przebaczaj wszystko, wszystkim . Nie chowaj w sercu urazy

rzebaczaj wszystko, wszystkim . Nie chowaj w sercu urazy

rzebaczaj wszystko, wszystkim . Nie chowaj w sercu urazy

rzebaczaj wszystko, wszystkim . Nie chowaj w sercu urazy

rzebaczaj wszystko, wszystkim . Nie chowaj w sercu urazy.....

Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody

Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody

Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody

Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody

Zawsze pierwszy wyciągnij rękę do zgody”.

”.

”.

”.

”. T

T

T

T

To, co powinno wyróż-

o, co powinno wyróż-

o, co powinno wyróż-

o, co powinno wyróż-

o, co powinno wyróż-

niać chrześcijan od innych ludzi, to miłość nieprzyjaciół. Jezus na-

niać chrześcijan od innych ludzi, to miłość nieprzyjaciół. Jezus na-

niać chrześcijan od innych ludzi, to miłość nieprzyjaciół. Jezus na-

niać chrześcijan od innych ludzi, to miłość nieprzyjaciół. Jezus na-

niać chrześcijan od innych ludzi, to miłość nieprzyjaciół. Jezus na-
kazuje nam abyśmy ich kochali, ponieważ jest to jedyna broń nisz-

kazuje nam abyśmy ich kochali, ponieważ jest to jedyna broń nisz-

kazuje nam abyśmy ich kochali, ponieważ jest to jedyna broń nisz-

kazuje nam abyśmy ich kochali, ponieważ jest to jedyna broń nisz-

kazuje nam abyśmy ich kochali, ponieważ jest to jedyna broń nisz-
cząca wrogość i nienawiść. Zero tolerancji dla zła i grzechu, nato

cząca wrogość i nienawiść. Zero tolerancji dla zła i grzechu, nato

cząca wrogość i nienawiść. Zero tolerancji dla zła i grzechu, nato

cząca wrogość i nienawiść. Zero tolerancji dla zła i grzechu, nato

cząca wrogość i nienawiść. Zero tolerancji dla zła i grzechu, nato-----
miast szacunek dla osoby

miast szacunek dla osoby

miast szacunek dla osoby

miast szacunek dla osoby

miast szacunek dla osoby, która jest nieskończenie większa od

, która jest nieskończenie większa od

, która jest nieskończenie większa od

, która jest nieskończenie większa od

, która jest nieskończenie większa od

swoich błędów

swoich błędów

swoich błędów

swoich błędów

swoich błędów..... „Kto nie miłuje trwa w śmierci. Każdy

„Kto nie miłuje trwa w śmierci. Każdy

„Kto nie miłuje trwa w śmierci. Każdy

„Kto nie miłuje trwa w śmierci. Każdy

„Kto nie miłuje trwa w śmierci. Każdy, kto nienawi-

, kto nienawi-

, kto nienawi-

, kto nienawi-

, kto nienawi-

dzi brata swego, jest zabójcą”(1J 3,14-15).

dzi brata swego, jest zabójcą”(1J 3,14-15).

dzi brata swego, jest zabójcą”(1J 3,14-15).

dzi brata swego, jest zabójcą”(1J 3,14-15).

dzi brata swego, jest zabójcą”(1J 3,14-15). Mamy miłować naszych

Mamy miłować naszych

Mamy miłować naszych

Mamy miłować naszych

Mamy miłować naszych

największych wrogów

największych wrogów

największych wrogów

największych wrogów

największych wrogów, to znaczy modlić się z życzliwością o ich

, to znaczy modlić się z życzliwością o ich

, to znaczy modlić się z życzliwością o ich

, to znaczy modlić się z życzliwością o ich

, to znaczy modlić się z życzliwością o ich

nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Antypatia, gniew i urazy za-

nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Antypatia, gniew i urazy za-

nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Antypatia, gniew i urazy za-

nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Antypatia, gniew i urazy za-

nawrócenie i pojednanie z Bogiem. Antypatia, gniew i urazy za-
mykają drzwi przed Zbawicielem.

mykają drzwi przed Zbawicielem.

mykają drzwi przed Zbawicielem.

mykają drzwi przed Zbawicielem.

mykają drzwi przed Zbawicielem.

K

K

K

K

Kochani Czytelnicy i K

ochani Czytelnicy i K

ochani Czytelnicy i K

ochani Czytelnicy i K

ochani Czytelnicy i Kolporterzy

olporterzy

olporterzy

olporterzy

olporterzy, serdeczny Bóg zapłać

, serdeczny Bóg zapłać

, serdeczny Bóg zapłać

, serdeczny Bóg zapłać

, serdeczny Bóg zapłać

za W

za W

za W

za W

za Waszą wielką ofiarność i modlitwę. W ten sposób współtwo

aszą wielką ofiarność i modlitwę. W ten sposób współtwo

aszą wielką ofiarność i modlitwę. W ten sposób współtwo

aszą wielką ofiarność i modlitwę. W ten sposób współtwo

aszą wielką ofiarność i modlitwę. W ten sposób współtwo-----

rzycie „Miłujcie się”, które może docierać darmowo do naszych

rzycie „Miłujcie się”, które może docierać darmowo do naszych

rzycie „Miłujcie się”, które może docierać darmowo do naszych

rzycie „Miłujcie się”, które może docierać darmowo do naszych

rzycie „Miłujcie się”, które może docierać darmowo do naszych
braci i sióstr w krajach byłego ZSRR i do najbiedniejszych w P

braci i sióstr w krajach byłego ZSRR i do najbiedniejszych w P

braci i sióstr w krajach byłego ZSRR i do najbiedniejszych w P

braci i sióstr w krajach byłego ZSRR i do najbiedniejszych w P

braci i sióstr w krajach byłego ZSRR i do najbiedniejszych w Pol-

ol-

ol-

ol-

ol-

sce. K

sce. K

sce. K

sce. K

sce. Kolejny rosyjski numer w nakładzie 100 000 egzemplarzy

olejny rosyjski numer w nakładzie 100 000 egzemplarzy

olejny rosyjski numer w nakładzie 100 000 egzemplarzy

olejny rosyjski numer w nakładzie 100 000 egzemplarzy

olejny rosyjski numer w nakładzie 100 000 egzemplarzy

planujemy wydać jesienią. Zdobywajcie nowych czytelników

planujemy wydać jesienią. Zdobywajcie nowych czytelników

planujemy wydać jesienią. Zdobywajcie nowych czytelników

planujemy wydać jesienią. Zdobywajcie nowych czytelników

planujemy wydać jesienią. Zdobywajcie nowych czytelników
naszego pisma i propagujcie je w swoim środowisku. Codzien-

naszego pisma i propagujcie je w swoim środowisku. Codzien-

naszego pisma i propagujcie je w swoim środowisku. Codzien-

naszego pisma i propagujcie je w swoim środowisku. Codzien-

naszego pisma i propagujcie je w swoim środowisku. Codzien-
nie o godz. 15 modlimy się w W

nie o godz. 15 modlimy się w W

nie o godz. 15 modlimy się w W

nie o godz. 15 modlimy się w W

nie o godz. 15 modlimy się w Waszych intencjach podczas ko

aszych intencjach podczas ko

aszych intencjach podczas ko

aszych intencjach podczas ko

aszych intencjach podczas ko-----

ronki do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu za W

ronki do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu za W

ronki do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu za W

ronki do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu za W

ronki do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu za Was sprawo

as sprawo

as sprawo

as sprawo

as sprawo-----

wana jest ofiara Mszy św

wana jest ofiara Mszy św

wana jest ofiara Mszy św

wana jest ofiara Mszy św

wana jest ofiara Mszy św.....

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

z zespołem redakcyjnym

3 Zamach na życie Ojca Świętego
Główna treść trzeciej tajemnicy fatimskiej
Cud słońca
Wypełnienie się przepowiedni fatimskich
Orędzie fatimskie i Polska
Najważniejszy sens fatimskiego orędzia
Wizja piekła - pierwsza część tajemnicy fatimskiej
Dlaczego wieczne potępienie?
Jak uniknąć piekła - druga część tajemnicy
fatimskiej

ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Fatima i Medjugorje

Opr. Jan Zieliński

Nawrócenie Martina

Martin
Tłumaczyła Maria T. Kuzemko - Amsterdam

Nie zapomnę o tobie, biedna ziemio

ks. Andrzej Trojanowski TChr - Paryż

Trzeba Mu naprawdę zaufać

Wdzięczna Beata W. - Świadectwo

Miłosierny Bóg wysłuchał mojej modlitwy!

Katarzyna

Czerwona gwiazda w walce z krzyżem cz. II

Grzegorz Kucharczyk

Kim jest Jezus Chrystus

ks. Edward Janikowski TChr

Ratunek dla świata

Teresa Tyszkiewicz

Strzeżcie wasze rodziny przed pornografią,
Zdrowienie z uzależnienia od seksu

tłumaczył Robert Waśkiewicz

Czekam na ciebie w konfesjonale

Paulina

List do chłopców

Jan Bilewicz

Demoralizacja przez Internet

Piotr Chołuj

List do dziewcząt

Jan Bilewicz

Naprawdę mnie uzdrowił!

Kasia

Boże, kocham Cię!

Michał

Nie dajcie się zniewolić

40

40

40

40

40

41

41

41

41

41

43

43

43

43

43

45

45

45

45

45

46

46

46

46

46

background image

3

maj - sierpień 2000

Teraz ju¿ wiemy, ¿e to proroctwo

wype³ni³o siê wieczorem 13 maja

1981 r. Ca³y œwiat obieg³a wtedy

wstrz¹saj¹ca wiadomoœæ o zamachu

na ¿ycie Ojca Œwiêtego. Podczas œro-

dowej audiencji, kiedy Ojciec Œwiê-

ty stoj¹c w „papamobile” po raz dru-

gi okr¹¿a³ plac œw. Piotra i zbli¿a³ siê

Zamach na życie

Ojca Świętego

do Spi¿owej Bramy, turecki terro-

rysta Mechmed Ali Agca odda³ do

niego kilka strza³ów (po czwartym

zaci¹³ mu siê pistolet), rani¹c go

w jamê brzuszn¹, prawy ³okieæ

i wskazuj¹cy palec prawej rêki.

Ks. biskup Stanis³aw Dziwisz

wspomina: „Huk by³ og³uszaj¹cy.

Naturalnie zrozumia³em, ¿e ktoœ

strzela³. Ale kto? I zobaczy³em, ¿e

Ojciec Œwiêty zosta³ zraniony. Chwia³

siê, ale nie by³o widaæ ani krwi ani

ran. Zapyta³em: gdzie? odpowie-

dzia³: w brzuch. spyta³em jeszcze: czy

bardzo boli?, a on odpowiedzia³: Tak.

Stoj¹c za Ojcem Œwiêtym podtrzymy-

wa³em go, ¿eby nie upad³. Pó³-le¿a³

w aucie oparty o mnie i tak dojecha-

liœmy do ambulansu ko³o centrum

sanitarnego wewn¹trz murów waty-

kañskich. Ojciec Œwiêty oczy mia³

zamkniête, bardzo cierpia³ i powta-

rza³ krótkie modlitwy w formie ak-

tów strzelistych. O ile dobrze pamiê-

tam, to najczêœciej: Maryjo, Matko

moja! Maryjo, Matko moja”. Dok-

Kard. Sodano objawiając

13.05.2000 r. główne treści trzeciej
części tajemnicy fatimskiej stwier-
dził:
„„„„„W

W

W

W

Według interpretacji P

edług interpretacji P

edług interpretacji P

edług interpretacji P

edług interpretacji Pa-

a-

a-

a-

a-

stuszków

stuszków

stuszków

stuszków

stuszków, ostatnio potwierdzo

, ostatnio potwierdzo

, ostatnio potwierdzo

, ostatnio potwierdzo

, ostatnio potwierdzo-----

nej przez siostrę Ł

nej przez siostrę Ł

nej przez siostrę Ł

nej przez siostrę Ł

nej przez siostrę Łucję, ubrany

ucję, ubrany

ucję, ubrany

ucję, ubrany

ucję, ubrany

na biało biskup, który modli się

na biało biskup, który modli się

na biało biskup, który modli się

na biało biskup, który modli się

na biało biskup, który modli się
za wszystkich wiernych, to

za wszystkich wiernych, to

za wszystkich wiernych, to

za wszystkich wiernych, to

za wszystkich wiernych, to
P

P

P

P

Papież. T

apież. T

apież. T

apież. T

apież. Także on, z trudem

akże on, z trudem

akże on, z trudem

akże on, z trudem

akże on, z trudem

podążając ku krzyżowi wśród

podążając ku krzyżowi wśród

podążając ku krzyżowi wśród

podążając ku krzyżowi wśród

podążając ku krzyżowi wśród
martwych ciał męczenników

martwych ciał męczenników

martwych ciał męczenników

martwych ciał męczenników

martwych ciał męczenników
(biskupów

(biskupów

(biskupów

(biskupów

(biskupów, kapłanów

, kapłanów

, kapłanów

, kapłanów

, kapłanów, zakonni-

, zakonni-

, zakonni-

, zakonni-

, zakonni-

ków

ków

ków

ków

ków, zakonnic i licznych świec-

, zakonnic i licznych świec-

, zakonnic i licznych świec-

, zakonnic i licznych świec-

, zakonnic i licznych świec-

kich), pada, ugodzony kulami,

kich), pada, ugodzony kulami,

kich), pada, ugodzony kulami,

kich), pada, ugodzony kulami,

kich), pada, ugodzony kulami,
jak martwy

jak martwy

jak martwy

jak martwy

jak martwy.”

.”

.”

.”

.”

background image

4

maj - sierpień 2000

tor Buzzonetti i brat Kamil, pielê-

gniarz, byli ze mn¹ w karetce. Jecha-

³a bardzo szybko. Po kilkuset me-

trach, syrena karetki siê popsu³a.

Trasa, któr¹ normalnie pokonuje siê

w co najmniej pó³ godziny, zajê³a

8 minut i to w rzymskim ruchu ulicz-

nym! W czasie drogi Ojciec Œwiêty

bardzo cierpia³ i modli³ siê coraz bar-

dziej s³abn¹cym g³osem. Nie wymó-

wi³ ani jednego s³owa rozpaczy czy

urazy, jedynie s³owa g³êbokiej modli-

twy, p³yn¹cej z wielkiego cierpienia.

PóŸniej Ojciec Œwiêty powiedzia³ mi,

¿e zachowa³ przytomnoœæ a¿ do przy-

jazdu do szpitala, i tam dopiero j¹

straci³. Sakramentu Chorych udzie-

li³em Ojcu Œwiêtemu tu¿ przed sam¹

operacj¹. Operacja zaczê³a siê przed

godzin¹ 18. Operowa³ profesor Cru-

citti, asystowali mu: profesor Man-

ni, reanimator, kardiolog doktor

Manzoni, internista doktor Breda

i lekarz z Watykanu”.

Podczas przygotowañ do operacji

stwierdzono, ¿e stan Papie¿a jest kry-

tyczny. Ojciec Œw. straci³ trzy czwar-

te krwi, ciœnienie spad³o do stanu alar-

muj¹cego. Puls by³ prawie niewyczu-

walny. Zgon móg³ nast¹piæ w ka¿dej

chwili z powodu wykrwawienia. Na-

dzieja stopniowo zaczê³a wracaæ, kie-

dy podczas operacji okaza³o siê, ¿e

¿aden z wa¿nych dla ¿ycia narz¹dów

nie zosta³ naruszony. Operacja by³a

bardzo skomplikowana. Trwa³a oko-

³o 5 godz. Trzeba by³o oczyœciæ jamê

brzuszn¹, wyrównaæ skutki utraty

krwi, w kilku miejscach zaszyæ okrê¿-

nicê oraz wyci¹æ 55 cm jelit.

Kiedy Papie¿a przywieziono do

szpitala, wszystko by³o gotowe do

operacji, ale przecie¿ trzeba równie¿

przygotowaæ i rannego. To wszyst-

ko rozgrywa³o siê w kilku minutach

pomiêdzy ¿yciem a œmierci¹! Pod-

czas gdy zwo¿ono umieraj¹cego

z dziesi¹tego piêtra do sali operacyj-

nej na dziewi¹tym piêtrze, na wszyst-

kie strony wysy³ano nagl¹ce wezwa-

nia do profesora Crucitti, któremu

cudem uda³o siê dotrzeæ na czas do

kliniki Gemelli. „Kiedy wjecha³em

na dziewi¹te piêtro - wspomina pro-

fesor - zakonnica zawo³a³a do mnie:

Prêdko! Prêdko!” Asystenci i sio-

stry dos³ownie rzucili siê na mnie,

¿eby ze mnie zedrzeæ marynarkê

i spodnie, i w³o¿yæ mi strój do ope-

racji, rozsiewaj¹c naoko³o wszystko,

co mia³em w kieszeniach: klucze,

bilon i portfel. Kiedy pobieg³em myæ

rêce, jeden wi¹za³ mi na plecach

fartuch, drugi wk³ada³ mi operacyj-

ne buty, a w tym samym czasie inny

lekarz meldowa³ mi z sali: „Ciœnie-

nie 80, 70, spada dalej”. Kiedy wsze-

d³em, narkoza ju¿ zaczê³a dzia³aæ,

Papie¿ spa³, a ja mia³em skalpel

w rêce. Ekipa od nag³ych wypadków

zrobi³a ju¿ wszystkie niezbêdne za-

biegi i mia³em tylko jedn¹ myœl:

otwieraæ, otwieraæ, nie trac¹c ani

sekundy. Otwar³em. I zobaczy³em

krew, mnóstwo krwi. By³o jej mo¿e

ze trzy litry w jamie brzusznej. Usu-

waliœmy j¹ aspiruj¹c, wycieraj¹c

i osuszaj¹c na wszystkie sposoby,

dopóki nie ukaza³y siê Ÿród³a krwo-

toku. Wtedy mog³em siê zabraæ do

tamowania krwawienia. Z chwil¹,

gdy ranny nie traci³ ju¿ krwi i trans-

fuzja zaczê³a dzia³aæ, ciœnienie siê

podnios³o. Teraz spokojnie mogli-

œmy prowadziæ operacjê dalej. Zba-

da³em wiêc jamê brzuszn¹ i zoba-

czy³em szereg ran. By³y to liczne

uszkodzenia jelita cienkiego i okrê¿-

nicy. Jedne powsta³y przez bezpo-

œrednie obra¿enie: przeciêcie lub

przedziurawienie pociskiem, inne

przez pêkniêcie. Krezka jelita cien-

kiego, ta b³ona, z której wychodz¹

naczynia krwionoœne prowadz¹ce

do jelita cienkiego, by³a uszkodzo-

na w wielu miejscach. Zrobi³em re-

sekcjê i konieczne zespolenia, prze-

p³uka³em otrzewn¹, za³o¿y³em szwy

na esicy. Tam, w ostatniej czêœci

okrê¿nicy znajdowa³a siê straszliwa

rana, spowodowana bezpoœrednio

przejœciem pocisku.

Po zatamowaniu krwawienia,

skontrolowaniu akcji uk³adu serco-

wo-naczyniowego i stwierdzeniu,

jak powa¿ne s¹ rany, pomyœla³em,

¿e sytuacja wymaga z mojej strony

przede wszystkim zimnej krwi. Bê-

d¹c ca³kowicie œwiadomy trudnoœci

mojego zadania, by³em jednak¿e

przekonany, ¿e wynik bêdzie pozy-

tywny. ¯aden wa¿ny dla ¿ycia organ

jak: têtnica g³ówna, têtnica biodro-

wa czy moczowód nie zosta³y naru-

szone. Pocisk przeszed³ przez koœæ

krzy¿ow¹ po przebiciu przedniej

œciany brzucha. Obficie krwawi¹cy

system ¿ylny przed koœci¹ krzy¿ow¹

sprawi³ nam wiele k³opotu: dla po-

wstrzymania krwotoku musieliœmy

go powlec wyja³owionym woskiem.

Ale pocisk otar³ siê tylko o wa¿ne

narz¹dy, których uszkodzenie mo-

g³oby sprowadziæ œmieræ i wydawa-

³o siê, ¿e s¹siaduj¹ce z nimi oœrodki

nerwowe nie ucierpia³y. To by³o zu-

pe³nie zdumiewaj¹ce.”

Kiedy operacja siê zakoñczy³a,

Ojca Œwiêtego przewieziono do sali

reanimacyjnej, gdzie przebywa³ do

background image

5

maj - sierpień 2000

18 maja. W pierwszych dniach po

operacji Ojciec Œwiêty bardzo cier-

pia³, g³ównie z powodu drenów, ale

w miarê up³ywu czasu wszystko po-

woli wraca³o do normy.

Po zakoñczeniu skomplikowanej

operacji, prof. Crucitti stwierdzi³, ¿e

dziewiêciomilimetrowa kula prze-

sz³a przez cia³o Papie¿a nieprawdo-

podobnym torem, omijaj¹c wszyst-

kie istotne dla ¿ycia organy, jakby

prowadzona niewidzialn¹ rêk¹.

Przesz³a o kilka milimetrów od têt-

nicy g³ównej. Jej uszkodzenie gro-

zi natychmiastow¹ œmierci¹. Omi-

nê³a rdzeñ krêgowy i inne istotne

dla ¿ycia narz¹dy. Jest to fakt, któ-

ry nie da siê wyt³umaczyæ w spo-

sób naturalny. „To by³ prawdziwy

cud i wiem, komu go zawdziêczam.

Jedna rêka trzyma³a pistolet, a inna

prowadzi³a kulê”. Tak skomentowa³

ten fakt sam Ojciec Œwiêty. Zamach

mia³ miejsce 13 maja, w rocznicê

pierwszego objawienia siê Matki Bo-

¿ej w Fatimie. Nawet godzina i mi-

nuty siê zgadza³y.

Ks. biskup Dziwisz mówi, ¿e

„Ojciec Œwiêty widzia³ w tym wszyst-

kim znak z nieba, a my ³¹cznie z le-

karzami, cud. Wydawa³o siê, ¿e

wszystkim kieruje niewidzialna

rêka. Nazajutrz po operacji Papie¿

przyj¹³ Komuniê œwiêt¹. Nastêpne-

go dnia ju¿ koncelebrowa³ z nami,

le¿¹c w ³ó¿ku. Ojciec Œwiêty ani razu

nie opuœci³ brewiarza. Pamiêtam, ¿e

nazajutrz po zamachu jego pierw-

szym pytaniem po odzyskaniu przy-

tomnoœci by³o: Czy odmówiliœmy

kompletê? Co wieczór odprawiali-

œmy Mszê œw., a potem odmawiali-

œmy litaniê do Matki Bo¿ej. Ojciec

Œwiêty œpiewa³ razem z siostrami.

Najwiêkszym pragnieniem persone-

lu by³a obecnoœæ na jego Mszy œw.

23 maja lekarze podpisali komuni-

kat, mówi¹cy, ¿e ¿yciu chorego nie

grozi ju¿ niebezpieczeñstwo”.

W czasie pobytu w klinice Gemelli

Jan Pawe³ II poprosi³ biskupa Hnili-

cê, aby dostarczy³ mu wszystkie do-

kumenty zwi¹zane z objawieniami

w Fatimie. Papie¿ dok³adnie przestu-

diowa³ ca³¹ dokumentacjê. Kiedy

opuszcza³ szpital, powiedzia³ bisku-

powi Hnilicy: „zrozumia³em, ¿e je-

dynym sposobem ocalenia œwiata od

wojny, od ateizmu, jest nawrócenie

zgodnie z orêdziem fatimskim.”

Niezwykle interesuj¹c¹ interpre-

tacjê nieudanego zamachu na ¿ycie

Ojca Œwiêtego us³yszeliœmy z ust sa-

mego zamachowca Ali Agcy. Ojciec

Œwiêty odwiedzi³ go w rzymskim

wiêzieniu Rebibbia. Podczas rozmo-

wy z Papie¿em Ali Agca powiedzia³:

„Jak to siê sta³o, ¿e Ojciec Œwiêty

ocala³? Ja wiem, ¿e dobrze celowa-

³em. Wiem, ¿e strza³ by³ zabójczy,

œmiertelny… a pomimo to nie za-

bi³. Dlaczego? Co to jest, co wszy-

scy powtarzaj¹: Fatima?”.

Zamach na Ojca Œwiêtego mia³

miejsce dok³adnie w rocznicê pierw-

szego objawienia Matki Bo¿ej w Fa-

timie, w³aœnie wtedy Matka Bo¿a

apelowa³a do wszystkich ludzi:

„Przysz³am upomnieæ ludzkoœæ, aby

poprawi³a siê i czyni³a pokutê za

swoje grzechy”.

Orêdzie fatimskie jest jasne i jed-

noznaczne: aby uchroniæ ludzkoœæ od

samozag³ady, konieczne jest nawró-

cenie, jej powrót do Boga. W pierw-

sz¹ rocznicê zamachu Papie¿ poje-

cha³ z pielgrzymk¹ do Fatimy, aby

podziêkowaæ za cudowne ocalenie

¿ycia. Powiedzia³ wtedy: „Daty te

spotka³y siê ze sob¹ w taki sposób,

¿e musia³em odczuæ, i¿ jestem tutaj

przedziwnie wezwany. I oto dzisiaj

przybywam. Przybywam po to, a¿e-

by w tym miejscu podziêkowaæ Bo-

¿ej Opatrznoœci… Jedna rêka wy-

mierza³a broñ, a druga zmieni³a kie-

runek kuli”. Ojciec Œwiêty przypo-

mnia³, ¿e przyjecha³ do Fatimy w tym

celu, „by raz jeszcze w imieniu ca-

³ego Koœcio³a wys³uchaæ orêdzia,

które 65 lat temu pop³ynê³o z ust

wspólnej Matki, zatroskanej o los

swoich dzieci. Dziœ to orêdzie jest

bardziej aktualne i nagl¹ce, ni¿ kie-

dykolwiek. Jak bowiem nie patrzeæ

bez trwogi na falê sekularyzmu

i permisywizmu, które jak¿e powa¿-

nie zagra¿aj¹ podstawowym warto-

œciom moralnych zasad chrzeœcijañ-

skich?” W dramatycznych s³owach

Papie¿ wyrazi³ swój ból, „¿e wezwa-

nie do pokuty, nawrócenia, modli-

twy, nie spotka³o siê i nie spotyka

z takim przyjêciem jak powinno!

O, Serce Niepokalane - wo³a³ Ojciec

Œwiêty - pomó¿ nam przezwyciê¿yæ

grozê z³a, które ci¹¿y nad ludzkoœci¹

i zamyka drogi ku przysz³oœci”.

13.07.1917 r. podczas objawienia

w Fatimie Matka Najœwiêtsza powie-

dzia³a: „Ojciec Œwiêty poœwiêci mi

Rosjê, która siê nawróci...” Nato-

miast 13. 06. 1929 r. objawiaj¹c siê

s. £ucji w Tuy oœwiadczy³a: „Przy-

sz³a chwila, w której Bóg wzywa

Ojca Œwiêtego, aby wspólnie z bi-

skupami ca³ego œwiata poœwiêci³

Rosjê memu Niepokalanemu Ser-

cu, obiecuj¹c j¹ uratowaæ za pomo-

c¹ tego œrodka” .

W pamiêtny dzieñ 25 marca 1984

roku Ojciec Œwiêty, na placu œw. Pio-

tra w Rzymie, w ³¹cznoœci z biskupa-

mi ca³ego œwiata, dokona³ aktu odda-

nia ca³ego œwiata i Rosji Niepokala-

nemu Sercu Maryi, w obecnoœci spe-

cjalnie przywiezionej na tê okolicz-

noœæ do Rzymu figurki Matki Bo¿ej

z Fatimy. Dwustu kardyna³ów i bisku-

pów obecnych w tym dniu na Placu

œw. Piotra razem z wiernymi zdawa³o

sobie sprawê, ¿e jest to wydarzenie,

które wed³ug fatimskiego orêdzia,

mo¿e zmieniæ losy œwiata. Jan Pawe³

II dokona³ tego aktu poœwiêcenia, aby

przezwyciê¿yæ potêgê z³a, która za-

gra¿a ca³ej ludzkoœci: „Moc tego po-

œwiêcenia - mówi³ Ojciec Œwiêty -

trwa przez wszystkie czasy, ogarnia

wszystkich ludzi, ludy i narody, prze-

wy¿sza zaœ wszelkie z³o, jakie duch

ciemnoœci zdolny jest roznieciæ w ser-

cu cz³owieka i w jego dziejach: jakie

te¿ roznieci³ w naszych czasach... Za-

wierzaj¹c Ci, o Matko, œwiat, wszyst-

kich ludzi i wszystkie ludy... sk³adam

je w Twym macierzyñskim Sercu.

O Serce Niepokalane! Pomó¿ nam

przezwyciê¿yæ grozê z³a, które tak

background image

6

maj - sierpień 2000

³atwo zakorzenia siê w sercach

wspó³czesnych ludzi - z³a, które

w swych niewymiernych skutkach

ci¹¿y ju¿ nad nasz¹ wspó³czesnoœci¹

i zdaje siê zamykaæ drogi ku przysz³o-

œci”. Po akcie oddania œwiata Maryi,

Matce Koœcio³a, Ojciec Œwiêty wrê-

czy³ biskupowi z Fatimy wyj¹tkowy

dar, mówi¹c: „To jest pocisk wyjêty

z mojego cia³a 13 maja 1981 roku.

Drugi zagubi³ siê gdzieœ na placu œw.

Piotra. Nie nale¿y on do mnie, ale

do Tej, która czuwa³a nade mn¹

i mnie ocali³a. Niech ksi¹dz biskup za-

wiezie go do Fatimy i z³o¿y w sanktu-

arium na znak mojej wdziêcznoœci dla

Najœwiêtszej Maryi Panny, jako œwia-

dectwo wielkich dzie³ Bo¿ych”.

Dzieñ oddania ca³ego œwiata Mat-

ce Najœwiêtrzej sta³ siê prze³omo-

wym w historii ludzkoœci. W krót-

kim czasie nast¹pi³ upadek ZSRR,

pierwszego w historii ateistycznego

imperium z³a, które za wszelka cenê

chcia³o zniszczyæ chrzeœcijañstwo.

W Zwi¹zku Radzieckim do w³adzy

doszed³ Michai³ Gorbaczow, zaczê-

³y siê zmiany zwane pierestrojk¹,

które po kilku latach doprowadzi³y

ostatecznie do upadku ca³ego syste-

mu komunistycznego.

Zwi¹zek Radziecki rozpad³ siê.

Polska i inne kraje odzyska³y niepod-

leg³oœæ a wierz¹cym zosta³o przy-

wrócone prawo do praktykowania

swojej religii. Jesteœmy œwiadkami

wielkiego cudu Matki Bo¿ej, cudu

zapowiedzianego w Fatimie.

13 maja 1994 r. Ojciec Œwiêty

przebywa³ na leczeniu w klinice Ge-

melli, po z³amaniu szyjki koœci udo-

wej w prawej nodze. W tym dniu

skierowa³ wielkanocne orêdzie do

w³oskich biskupów, w którym napi-

sa³: „Piszê te s³owa dziœ, 13 maja,

z polikliniki Agostino Gemelli. Po-

zwólcie, Bracia umi³owani, ¿e wró-

cê myœl¹ do tego, co wydarzy³o siê

przed 13 laty na Placu œw. Piotra.

Wszyscy pamiêtamy ten moment,

kiedy po po³udniu oddano strza³y

do papie¿a, aby go zabiæ. Kula, któ-

ra przebi³a jamê brzuszn¹, znajdu-

je siê obecnie w Sanktuarium

w Fatimie, pas przedziurawiony t¹

kul¹ znajduje siê w sanktuarium na

Jasnej Górze. To macierzyñska

rêka kierowa³a torem kuli, a umie-

raj¹cy papie¿, przewieziony po-

œpiesznie do kliniki Gemelli, zosta³

zatrzymany na progu œmierci. We

wrzeœniu ubieg³ego roku, kiedy

mog³em kontemplowaæ oblicze

Matki Bo¿ej w Sanktuarium

w Ostrej Bramie w Wilnie, skiero-

wa³em do Niej s³owa wielkiego pol-

skiego poety, Adama Mickiewicza:

„Panno Œwiêta, co Jasnej bronisz

Czêstochowy i w Ostrej œwiecisz

Bramie! Do zdrowia powróci³aœ cu-

dem!” Powiedzia³em to na koniec

modlitwy ró¿añcowej odmówionej

w sanktuarium ostrobramskim.

I g³os mi siê za³ama³.”

W kontekœcie tych wszystkich

wydarzeñ niezwyk³e znaczenie

i wagê ma oœwiadczenie kard. So-

dano po Mszy œw. beatyfikacyjnej

fatimskich Pastuszków Franciszka

i Hiacynty 13.05.2000 r. „Ojciec

Œwiêty - stwierdzi³ kardyna³ - po

zamachu 13 maja 1981 uzna³ za

rzecz oczywist¹, ¿e „macierzyñska

rêka kierowa³a biegiem kuli, dziê-

ki czemu znajduj¹cy siê w agonii

Papie¿” zatrzyma³ siê na progu

œmierci”. Z okazji wizyty biskupa

Leirii i Fatimy w Rzymie Papie¿

postanowi³ przekazaæ kulê, któr¹

po zamachu znaleziono w wioz¹cym

go samochodzie, przekazaæ Sank-

tuarium Fatimskiemu. Zosta³a ona

z inicjatywy biskupa umieszczona

w koronie figury Matki Boskiej Fa-

timskiej.

Dalsze wydarzenia 1989 roku

przynios³y tak w Zwi¹zku Radziec-

kim, jak i w licznych pañstwach Eu-

ropy Wschodniej upadek szerz¹ce-

go ateizm re¿imu komunistycznego.

Tak¿e za to Papie¿ dziêkuje z g³êbi

serca Najœwiêtszej Dziewicy. Jed-

nak w innych czêœciach œwiata ata-

ki na Koœció³ i chrzeœcijan oraz

zwi¹zane z tym cierpienia nie usta-

³y. Nawet jeœli wydarzenia, do któ-

rych odnosi siê trzecia czêœæ tajem-

nicy fatimskiej, zdaj¹ siê nale¿eæ do

przesz³oœci, to wypowiedziane

przez Matkê Bo¿¹ na pocz¹tku dwu-

dziestego wieku wezwanie do na-

wrócenia i pokuty dziœ nadal zacho-

wuje aktualnoϾ. Maryja przekazu-

j¹c swoje orêdzia, zdawa³a siê ze

szczególn¹ przenikliwoœci¹ odczy-

tywaæ znaki czasu, znaki naszego

czasu. Jej nagl¹ce wezwanie do po-

kuty nie jest niczym innym, jak tyl-

ko przejawem Jej macierzyñskiej

troski o los ludzkiej rodziny, potrze-

buj¹cej nawrócenia i przebaczenia.

(M.P.)

Ojciec Święty dziękuje za operację profesorowi Crucitti

background image

7

maj - sierpień 2000

G³ówna treœæ trzeciej tajemnicy

fatimskiej dotyczy naszej wiary. Jej

utrata jest najwiêksz¹ tragedi¹ cz³owie-

ka i ca³ych narodów, jest wiêkszym

zagro¿eniem od wojny nuklearnej

i ró¿nych katastrof. Faktem jest, ¿e

w minionym XX wieku nast¹pi³ wiel-

ki kryzys wiary. To w³aœnie wtedy ate-

iœci, zarówno komunistyczni jak i fa-

szystowscy, doszli do w³adzy, co

w krótkim czasie doprowadzi³o do naj-

wiêkszych w historii ludzkoœci zbrod-

ni ludobójstwa. Wiêcej chrzeœcijan zgi-

nê³o w XX z powodu nienawiœci do

ich wiary ani¿eli w pierwszych XIX

wiekach od narodzenia Chrystusa.

Trzeba tu wspomnieæ o niezwykle

krwawych przeœladowaniach Koœcio-

³a katolickiego w Meksyku (1926-

1930) przez, zion¹cy nienawiœci¹ do

wierz¹cych, ateistyczno - masoñski

rz¹d. Tysi¹ce ksiê¿y i wiernych zosta-

³o zamordowanych tylko za to, ¿e ¿yli

swoj¹ wiar¹. Podobna by³a sytuacja

w Hiszpanii (1936-1939), kiedy ate-

istyczne rz¹dy komunistów i socjali-

stów, kieruj¹c siê nienawiœci¹ do Chry-

stusa, wymordowa³y 13 biskupów,

Kard. Sodano objawiając

Kard. Sodano objawiając

Kard. Sodano objawiając

Kard. Sodano objawiając

Kard. Sodano objawiając

13.05.2000 r

13.05.2000 r

13.05.2000 r

13.05.2000 r

13.05.2000 r. treść trzeciej

. treść trzeciej

. treść trzeciej

. treść trzeciej

. treść trzeciej

części tajemnicy fatimskiej

części tajemnicy fatimskiej

części tajemnicy fatimskiej

części tajemnicy fatimskiej

części tajemnicy fatimskiej
powiedział:

powiedział:

powiedział:

powiedział:

powiedział: „F

„F

„F

„F

„Fatimska wizja

atimska wizja

atimska wizja

atimska wizja

atimska wizja

dotyczy nade wszystko walki

dotyczy nade wszystko walki

dotyczy nade wszystko walki

dotyczy nade wszystko walki

dotyczy nade wszystko walki
systemów ateistycznych prze-

systemów ateistycznych prze-

systemów ateistycznych prze-

systemów ateistycznych prze-

systemów ateistycznych prze-
ciwko K

ciwko K

ciwko K

ciwko K

ciwko Kościołowi i chrześcija-

ościołowi i chrześcija-

ościołowi i chrześcija-

ościołowi i chrześcija-

ościołowi i chrześcija-

nom, opisuje bezmiar cierpienia

nom, opisuje bezmiar cierpienia

nom, opisuje bezmiar cierpienia

nom, opisuje bezmiar cierpienia

nom, opisuje bezmiar cierpienia
świadków wiary w ciągu ostat-

świadków wiary w ciągu ostat-

świadków wiary w ciągu ostat-

świadków wiary w ciągu ostat-

świadków wiary w ciągu ostat-
niego wieku drugiego tysiącle-

niego wieku drugiego tysiącle-

niego wieku drugiego tysiącle-

niego wieku drugiego tysiącle-

niego wieku drugiego tysiącle-
cia. Jest to niekończąca się

cia. Jest to niekończąca się

cia. Jest to niekończąca się

cia. Jest to niekończąca się

cia. Jest to niekończąca się
Droga Krzyżowa prowadzona

Droga Krzyżowa prowadzona

Droga Krzyżowa prowadzona

Droga Krzyżowa prowadzona

Droga Krzyżowa prowadzona
przez papieży dwudziestego

przez papieży dwudziestego

przez papieży dwudziestego

przez papieży dwudziestego

przez papieży dwudziestego
wieku.”

wieku.”

wieku.”

wieku.”

wieku.”

Główna treść trzeciej

tajemnicy fatimskiej

4184 ksiê¿y, 2648 zakonników i zakon-

nic oraz dziesi¹tki tysiêcy zwyk³ych

wiernych. Koœció³ katolicki by³ trak-

towany zarówno przez komunizm jak

i przez ateistyczny nazizm hitlerow-

ski, jako najwiêkszy wróg, którego

trzeba unicestwiæ. Ostatecznym celem

zarówno komunistów jak i hitlerow-

ców by³o ca³kowite zniszczenie chrze-

œcijañstwa. Dlatego w tak bezwzglêd-

ny i bestialski sposób mêczono i mor-

dowano duchowieñstwo i ludzi wie-

rz¹cych zarówno w ³agrach sowiec-

kich jak i w hitlerowskich obozach

koncentracyjnych.

Historia uczy nas, ¿e ilekroæ lu-

dzie odrzucali Chrystusa oraz ca³y

system wartoœci, który On nam prze-

kaza³, zawsze prowadzi³o to do po-

wstania zbrodniczych systemów to-

talitarnych, ludobójstwa, upadku kul-

tury, wolnoœci oraz moralnej dege-

neracji spo³eczeñstw, a wiêc do stwo-

rzenia prawdziwego piek³a na ziemi.

Tak wiêc trzecia tajemnica fatimska

przypomina, ¿e najwiêkszym zagro-

¿eniem dla ludzkoœci jest odrzucenie

Boga i Jego praw, zarówno przez tê

najbardziej rozpowszechnion¹ men-

talnoœæ ¿ycia takiego, jakby Bóg nie

istnia³, jak i ateizmu w wydaniu ko-

munistycznym, faszystowskim, sata-

nistycznym czy propagowanym

przez ideologiê New Age.

Wyrazem obecnego kryzysu wiary

w Europie jest upadek moralny, wyra-

¿aj¹cy siê w braku szacunku do ¿ycia,

masowym mordowaniu nienarodzo-

nych, eutanazji, rozwi¹z³oœci seksual-

nej, antykoncepcji, pladze rozwodów,

narkomanii itd. Odrzucenie chrzeœci-

jañskiego systemu wartoœci prowadzi

zawsze do zabójczego totalitaryzmu

w³adzy, a ostatecznie do samozniszcze-

nia. Dlatego tak bardzo niebezpieczni

s¹ ci wszyscy politycy i partie politycz-

ne, które popieraj¹ aborcjê, eutanazjê,

pornografiê i moralny permisywizm.

Zdjęcie siostry Łucji - luty 2000 r.

background image

8

maj - sierpień 2000

Ojciec Œwiêty pisze: „Po upad-

ku w wielu krajach ideologii, które

wi¹za³y politykê z totalitarn¹ wizj¹

œwiata - przede wszystkim marksi-

zmu - pojawia siê dzisiaj nie mniej

powa¿na groŸba zanegowania pod-

stawowych praw osoby ludzkiej

i ponownego wch³oniêcia przez po-

litykê nawet potrzeb religijnych, za-

korzenionych w sercu ka¿dej oso-

by ludzkiej: jest to groŸba sprzymie-

rzenia siê demokracji z relatywi-

zmem etycznym, który pozbawia

¿ycie spo³ecznoœci cywilnej trwa³e-

go moralnego punktu odniesienia,

odbieraj¹c mu w sposób radykal-

ny, zdolnoϾ poznawania prawdy.

Jeœli bowiem nie istnieje ¿adna

ostateczna prawda, bêd¹ca prze-

wodnikiem dla dzia³alnoœci poli-

tycznej i nadaj¹ca jej kierunek, ³a-

two o instrumentalizacjê idei i prze-

konañ dla celów, jakie stawia so-

bie w³adza. Historia uczy, ¿e demo-

kracja bez wartoœci ³atwo siê prze-

mienia w jawny lub zakamuflowa-

ny totalitaryzm”(Veritatis Splendor,

101). „Nawracajcie siê i wierzcie

w Ewangeliê”. To wo³anie Jezusa

zosta³o w dramatyczny sposób przy-

pomniane ca³ej ludzkoœci w fatim-

skich objawieniach. „Orêdzie z Fa-

timy jest w swej istocie wezwaniem

do nawrócenia i pokuty, tak jak

Ewangelia. Wo³anie to rozleg³o siê

na pocz¹tku XX wieku i st¹d zosta-

³o skierowane szczególnie do obec-

nego stulecia” - mówi³ w Fatimie

13 maja 1982 r. Jan Pawe³ II. Kie-

ruj¹c siê matczyn¹ mi³oœci¹ i trosk¹

o ka¿dego cz³owieka, Maryja przy-

pomnia³a w s³ynnej wizji piek³a, ¿e

najwiêkszym zagro¿eniem cz³owie-

ka jest grzech, trwanie w grzechu

i wyparcie siê Boga. W ostateczno-

œci prowadzi to do wiecznego potê-

pienia. Orêdzie fatimskie jest skie-

rowane równie¿ do wszystkich Po-

laków i jest szczególnie aktualne

w obecnej sytuacji. Maryja wzywa

do nawrócenia, mówi o konieczno-

œci modlitwy, poleca ró¿aniec

i ostrzega przed groŸb¹ degradacji

moralnej, poniewa¿ upadek moral-

noœci poci¹ga za sob¹ wojny i upa-

dek narodu. Objawienia w Fatimie

s¹ szczególn¹ interwencj¹ Boga,

który daje ca³ej ludzkoœci skutecz-

ny œrodek leczniczy na grzech i woj-

ny. Bóg nie mo¿e odebraæ cz³owie-

kowi wolnoœci, dlatego prosi o od-

rzucenie grzechu i ¿ycie wed³ug za-

sad Ewangelii. Wszystko jednak za-

le¿y od wolnej woli cz³owieka, od

jego wyboru dobra lub z³a. Orêdzie

fatimskie jest wezwaniem do nawró-

cenia i równoczeœnie przestrog¹

przed strasznymi skutkami odrzuce-

nia Boga i Jego praw. (M.P.)

Ma³o znany jest fakt, ¿e siedem lat

przed objawieniami Matki Bo¿ej

w Fatimie, w³adzê w Portugalii prze-

jê³a masoneria. Rz¹dz¹cy postanowili

zniszczyæ religiê w ci¹gu dwóch po-

koleñ. Nowa „postêpowa w³adza”

og³osi³a, ¿e religia katolicka jest

opium dla ludu i dlatego nale¿y j¹

zniszczyæ w przeci¹gu dwóch pokoleñ.

Rozpoczê³o siê przeœladowanie Ko-

œcio³a i represjonowanie duchowieñ-

stwa. Prymasa Portugalii oraz niewy-

godnych biskupów i kap³anów wypê-

dzono z kraju. Lizbona zosta³a og³o-

szona w 1915 roku ateistyczn¹ stolic¹

œwiata. Rodzinê królewsk¹ wymordo-

wano do ostatniego dziecka.

Kiedy Matka Bo¿a zaczê³a siê ob-

jawiaæ w Fatimie rz¹dowi terroryœci ro-

bili wszystko, ¿eby zmusiæ Hiacyntê,

Franciszka i £ucjê do zaprzeczenia

prawdy o objawieniach. Aby wszyscy

mogli uwierzyæ w treœæ fatimskiego

orêdzia, Maryja zapowiedzia³a spekta-

kularny cud na 13 paŸdziernika 1917 r.

Cud słońca

Okreœli³a dok³adnie jego miejsce i czas

oraz oœwiadczy³a, ¿e cud ten jest spe-

cjalnym znakiem danym przez Boga w

tym celu, aby ka¿dy móg³ uwierzyæ w

fatimskie orêdzie. Ateistyczne w³adze

zrobi³y wszystko, aby przez akcjê pro-

pagandow¹ nie dopuœciæ do zgroma-

dzenia siê ludzi na miejscu objawieñ w

dniu 13 paŸdziernika. Wys³ano nawet

oddzia³y ¿o³nierzy, aby broni³y dostê-

pu do miejsca objawieñ. Determinacja

i nap³yw ludzi by³ jednak tak wielki, ¿e

wszystkie dzia³ania w³adz okaza³y siê

nieskuteczne.

13 paŸdziernika 1917 r. w miej-

scu objawieñ zebra³ siê imponuj¹cy

t³um, licz¹cy przesz³o 70 tysiêcy

osób. Wielu musia³o pokonaæ setki ki-

lometrów, w przewa¿aj¹cej wiêkszo-

œci pieszo lub na os³ach, wozami i sa-

mochodami. Wœród zgromadzonych

znajdowali siê nie tylko ludzie pro-

œci, ale równie¿ bardzo sceptycznie

nastawieni naukowcy, dziennikarze,

ludzie niewierz¹cy.

¯o³nierze Gwardii Narodowej bez-

skutecznie próbowali powstrzymaæ

t³umy od zejœcia w dolinê Cova. Kie-

dy t³um przerywa³ jedno skrzyd³o, ¿o³-

nierze szli wspieraæ tê stronê, a wtedy

t³um wykorzystywa³ okazjê i przedo-

stawa³ siê w innym miejscu. ¯o³nierze

nie mogli opanowaæ t³umów. W sumie

na miejsce objawieñ przedosta³o siê

przesz³o 70 tysiêcy ludzi. Trójka dzie-

ci, które mia³y objawienia, znajdowa-

³a siê w pobli¿u wielkiego drzewa. Nie-

bo pokryte by³o ciemnymi chmurami i

spada³y na ludzi potoki ulewnego

deszczu. Wszyscy stali przemoczeni

do suchej nitki w b³ocie i wodzie. Na-

gle deszcz przesta³ padaæ i pokaza³o

siê s³oñce, które zaczê³o wirowaæ jak

ogniste ko³o i zbli¿aæ siê do ziemi, rzu-

caj¹c promienie kolorowego œwiat³a.

Wydawa³o siê, ¿e nast¹pi kosmiczna

katastrofa zderzenia s³oñca z ziemi¹.

Ludzie zaczêli krzyczeæ z przera¿enia.

Niektórzy zaczêli siê g³oœno spowia-

daæ ze swoich grzechów, s¹dz¹c, ¿e

„to jest koniec œwiata”. Wielu sta³o,

lecz wielu klêcza³o i p³aka³o, modl¹c

siê. To niezwyk³e zjawisko trwa³o 10

minut. W tym krótkim czasie ziemia zo-

sta³a ca³kowicie osuszona, a przemo-

background image

9

maj - sierpień 2000

czone ubrania wysch³y i wygl¹da³y

jakby wysz³y z pralni. Podczas tego

spektakularnego cudu dokona³o siê

tysi¹ce nawróceñ. Najbardziej wy-

kszta³ceni i inteligentni ludzie stali

oniemiali, jak ma³e dzieci.

Biskup Fatimy w oficjalnym liœcie

pasterskim na temat cudu pisa³: „Tysi¹-

ce ludzi widzia³o ten taniec s³oñca…

Widzia³y go osoby z ró¿nych grup

i klas spo³ecznych, wierz¹ce i niewie-

rz¹ce, dziennikarze g³ównych portu-

galskich gazet, a nawet ludzie przeby-

waj¹cy poza miejscem zgromadzenia”.

W Biblii cuda nazywane s¹ „pal-

cem Bo¿ym” (Wj 8, 15; £k 11, 20).

Cud s³oñca by³ wydarzeniem, które ni-

gdy wczeœniej nie mia³o miejsca w hi-

storii ludzkoœci. Po raz pierwszy od

momentu Zmartwychwstania Chrystu-

sa, dla potwierdzenia prawdziwoœci

objawieñ, Bóg dokona³ tak spektaku-

larnego cudu w przewidzianym czasie

i miejscu. Naukowiec Pio Sciatizzi,

który by³ œwiadkiem cudu, powiedzia³:

„Nie mo¿e byæ jakiejkolwiek w¹tpli-

woœci co do historycznoœci tego wy-

darzenia… tylko Bogu musimy przy-

pisaæ najbardziej oczywisty i najwiêk-

szy cud w historii…”

G³ówne masoñskie si³y rz¹dz¹ce

w tym czasie w Portugalii skupia³y siê

w tajnej organizacji „Carbonaria”,

której za³o¿ycielem by³ in¿. Antonio

de Silva, a kierowali ni¹ Alfonso Co-

sta i M. Lima. Pamiêtnego 13 paŸ-

dziernika 1917 roku Silva zobaczy³

cud s³oñca. Dziêki temu sta³ siê jed-

nym z pierwszych masonów, którzy

ugiêli siê przed napawaj¹cym trwog¹

cudem. Zaraz potem zacz¹³ mówiæ

o pojednaniu z Koœcio³em. Nie

spodoba³o siê to wielu jego towarzy-

szom. Znies³awiono go, obrzucono

obelgami, a jego ¿ycie znalaz³o siê

w niebezpieczeñstwie. Poniewa¿ wie-

lu ateistów nawróci³o siê bezpoœred-

nio po cudzie, wobec tego ateistycz-

ny rz¹d próbowa³ oczyœciæ siê z tych

elementów, które mog³y „ulec” cudo-

wi. W œrodkach masowego przekazu

próbowano oœmieszyæ to wydarzenie

oraz dziesi¹tki tysiêcy jego œwiad-

ków. Lo¿e masoñskie obmyœli³y praw-

dziwie diaboliczny plan oœmieszenia

i wykpienia katolików oraz ich wia-

ry. Organizowali bluŸniercze parady,

w miejscu objawieñ wyg³aszali mowy

nak¿e do Fatimy nap³ywa³y coraz

wiêksze rzesze pielgrzymów, pomimo

tego, ¿e w³adza surowo zabrania³a,

stawiaj¹c silne odzia³y Gwardii Repu-

blikañskiej i armii. Mimo stosowania

brutalnej przemocy, ludzie nie dali siê

zastraszyæ. Poniewa¿ rzesze pielgrzy-

mów ci¹gle ros³y, w 1922 roku agenci

rz¹dowi wysadzili w powietrze kapli-

cê zbudowan¹ na miejscu objawieñ, a

dalsze bomby wybucha³y w ca³ej Por-

tugalii, a zw³aszcza w Lizbonie i Por-

to. G³êboka wiara ludzi by³a jednak sil-

niejsza. Nie uda³o siê jej zniszczyæ. W

1927 roku rewolucjoniœci-masoni sami

wyczerpali siê w morderczej walce z

katolick¹ wiar¹ i oddali w³adzê w rêce

wierz¹cego profesora Uniwersytetu w

Coimbra, Oliveira Salazara. Co siê sta-

³o z g³ównymi przywódcami masoñsko-

ateistycznej rewolucji? Otó¿ Lima zmar³

pe³en rozczarowania. Natomiast Costa

wyjecha³ na emigracjê do Pary¿a

gdzie, ku zdziwieniu wszystkich, po-

rzuci³ ateizm, zwi¹za³ siê ze spiryty-

zmem i zakoñczy³ ¿ycie nêkany obse-

sj¹ nadprzyrodzonoœci. Potê¿ny anty-

religijny masoñski rz¹d panuj¹cy

w Portugalii przegra³ wraz z ca³ym

swoim przepychem, si³¹, mo¿liwoœci¹

stosowania terroru. I to jest paradoks

- przegra³ w konfrontacji z trójk¹ ma-

³ych, niepiœmiennych, ch³opskich dzie-

ci, którym objawi³a siê Matka Bo¿a.

n

zaprzeczaj¹ce istnieniu Boga, gdy

równoczeœnie surowo zabraniano Ko-

œcio³owi organizowania wszelkich re-

ligijnych zgromadzeñ i procesji. Rz¹-

dowo-masoñskie misje propagando-

we niestrudzenie dzia³a³y na terenie

ca³ej Portugalii. Wydawano biulety-

ny i pamflety oœmieszaj¹ce i wyszy-

dzaj¹ce objawienia, ksiê¿y - a zw³asz-

cza jezuitów - uwa¿anych za g³ów-

nych winowajców. Œwiêtokradzkie

grabie¿e oraz wszystkie pamflety i

szyderstwa przynios³y odwrotny sku-

tek od zamierzonego. Przyczyni³y siê

do zaakceptowania przez Portugal-

czyków Fatimy i umocnienia ich ka-

tolickiej wiary. Cud s³oñca i fatimskie

orêdzie sprawi³y, ¿e los ateistycznej

rewolucji w Portugalii by³ ju¿ przes¹-

dzony. Coraz bardziej rós³ opór spo-

³eczeñstwa, a wœród rz¹dz¹cych sze-

rzy³y siê g³êbokie nieporozumienia.

W krótkim czasie rewolucjoniœci do-

puœcili do objêcia urzêdu prezydenta

przez Sidonio Pais, konserwatystê ze

swego grona. Ale Pais stawa³ siê co-

raz bardziej liberalny w sprawach reli-

gii. Z tego te¿ powodu zosta³ œmier-

telnie postrzelony w niespe³na rok po

dojœciu do w³adzy. Zmar³ na stole ope-

racyjnym z krucyfiksem na piersiach.

Po jego œmierci nast¹pi³ okres nazwa-

ny „czasem absolutnego terroryzmu”.

W ca³ej Portugalii codziennie wybu-

cha³y bomby. W ten sposób, przez za-

straszenie, masoni próbowali za wszel-

k¹ cenê utrzymaæ siê przy w³adzy. Jed-

Tłum obserwujący „taniec słońca”

background image

10

maj - sierpień 2000

Z perspektywy czasu, jaki up³yn¹³ od

czasu objawieñ, mo¿emy powiedzieæ, ¿e

wydarzenia historyczne potwierdzi³y au-

tentycznoœæ orêdzia z Fatimy. W zdumie-

waj¹cy sposób spe³ni³y siê przepowied-

nie fatimskie dotycz¹ce wydarzeñ w Ro-

sji, wybuchu II wojny œwiatowej czy

upadku bloku komunistycznego.

Jak wiemy, Matka Bo¿a w Fatimie

uœwiadomi³a nam, ¿e przysz³e losy œwiata

s¹ uzale¿nione od postawy ludzi. Je¿eli

ludzie bêd¹ wierni Bogu, losy œwiata po-

tocz¹ siê w dobrym kierunku, je¿eli od-

rzuc¹ Boga przyjd¹ wojny, g³ód, kata-

klizmy i przeœladowania. Matka Bo¿a

przepowiedzia³a: „Wojna zbli¿a siê ku

koñcowi, ale je¿eli ludzie nie przestan¹

obra¿aæ Boga, to w czasie pontyfikatu

Piusa XI rozpocznie siê jeszcze gorsza

druga wojna…” Niestety, ludzkoœæ

w swej przewa¿aj¹cej czêœci zignorowa-

³a fatimskie orêdzie. Proces demoraliza-

cji i odrzucania wartoœci chrzeœcijañ-

skich ci¹gle siê pog³êbia³ w Europie, do-

prowadzaj¹c ludzi do zw¹tpienia i prak-

tycznego upadku wiary.

W Rosji w 1917 r. przejêli w³adzê

ludzie wyznaj¹cy szatañsk¹ ideologiê

komunizmu, opart¹ na k³amstwie, nie-

nawiœci i zbrodni, stwarzaj¹c jedn¹

z najbardziej zbrodniczych dyktatur.

W chrzeœcijañskich Niemczech, w de-

mokratycznych wyborach 1932 roku,

ludzie w zdecydowanej wiêkszoœci opo-

wiedzieli siê za antychrzeœcijañsk¹, ate-

istyczn¹ ideologi¹ narodowego socjali-

zmu, wybieraj¹c niezwykle inteligent-

nego demagoga, opêtanego przez si³y

z³a, Adolfa Hitlera. Zlekcewa¿enie fa-

timskiego orêdzia i odrzucenie Boga

pogr¹¿y³o ludzkoœæ w moralnej otch³a-

ni, doprowadzaj¹c do wybuchu II woj-

ny œwiatowej. Spe³ni³y siê s³owa Matki

Bo¿ej wypowiedziane w Fatimie

w 1917 roku: „Gdy pewnej nocy ujrzy-

cie nieznane œwiat³o, wiedzcie, ¿e jest

to wielki znak od Boga (œwiat³o by³o

widziane w ca³ej Europie noc¹ z 25 na

26.01.1938 r.), ¿e zbli¿a siê kara na

œwiat za liczne jego zbrodnie. Bêdzie

Wypełnienie się

przepowiedni fatimskich

wojna, g³ód, przeœladowanie Koœcio-

³a i Ojca Œwiêtego”. Niestety, fatimskie

wezwanie do nawrócenia zosta³o przez

wiêkszoœæ ludzi zignorowane.

Wybuch II wojny œwiatowej by³ kon-

sekwencj¹ z³a, które nagromadzi³o siê

w Niemczech i w Europie. By³a to kara

Bo¿a polegaj¹ca na tym, ¿e Bóg pozwo-

li³ ludziom skonsumowaæ owoce z³a,

które nagromadzi³o siê z ich winy w ro-

dzinie ludzkiej. Jan Pawe³ II z okazji

50 rocznicy wybuchu II wojny œwiato-

wej powiedzia³, ¿e by³a ona jedn¹ z naj-

bardziej nieludzkich tragedii naszej hi-

storii, „pozwoli³a nam namacalnie do-

œwiadczyæ potêgi w³adcy tego œwiata

(J 14, 30), który mo¿e zwodziæ sumie-

nia przez fa³sz, przez gardzenie cz³o-

wiekiem i prawem oraz przez kult w³a-

dzy i si³y”.

W swoim fatimskim orêdziu Matka

Bo¿a prosi³a o ofiarowanie Komunii œw.

wynagradzaj¹cej w pierwsze soboty mie-

si¹ca, o poœwiêcenie Rosji i ca³ego œwiata

Jej Niepokalanemu Sercu. Dopiero

8 grudnia 1942 r. po raz pierwszy uczy-

ni³ to papie¿ Pius XII.

Jest rzecz¹ zadziwiaj¹c¹, ¿e od tego

momentu nastêpuje seria klêsk hitlerow-

skiej armii na wszystkich frontach tocz¹-

cej siê wojny. Czy¿ nie jest zastanawia-

j¹ce, ¿e wszystkie znacz¹ce zwyciêstwa

nad armi¹ niemieck¹ mia³y miejsce w li-

turgiczne œwiêta Matki Bo¿ej?

I tak: 2 lutego 1943 - zwyciêstwo pod

Stalingradem; 15 sierpnia 1943 - zosta-

je zdobyta Sycylia; 8 wrzeœnia 1943 - Ita-

lia przechodzi na stronê aliantów; 15

sierpnia 1944 - alianci l¹duj¹ w Tulonie;

8 maja 1945 w œwiêto Micha³a Archa-

Pierwsza fotografia Łucji,

Franciszka i Hiacynty wykonana

13 lipca 1917 roku

background image

11

maj - sierpień 2000

Orędzie fatimskie

i Polska

Orêdzie fatimskie jest szczególnie ak-

tualne i nagl¹ce w sytuacji, w jakiej znaj-

duje siê obecnie Polska. W cudowny spo-

sób odzyskaliœmy niepodleg³oœæ w 1989 r.

przyczyniaj¹c siê do bezkrwawego obale-

nia komunistycznego bloku, ale u wielu Po-

laków obserwuje siê ponury spektakl po-

stêpuj¹cego odchodzenia od chrzeœcijañ-

stwa. Zaniedbanie modlitwy, ¿ycie takie,

jakby Boga nie by³o, praktyczny materia-

lizm i upadek moralnoœci, prowadzi do

otwartego odrzucenia Boga. Wielu nie chce

s³uchaæ g³osu sumienia, g³osu zdrowego

rozs¹dku i tego, co Chrystus mówi poprzez

Ewangeliê i nauczanie Koœcio³a. Wielu

da³o siê uwieœæ propagandzie k³amstwa le-

wicowych i liberalnych œrodków masowe-

go przekazu, które s¹cz¹ jad cywilizacji

i kultury œmierci. Na dodatek wielu Pola-

ków ulegaj¹c demagogicznej propagandzie

pragnie powrotu do w³adzy ludzi, którzy

s¹ za legalizacj¹ aborcji, pornografii i od-

nosz¹ siê z wrogoœci¹ do nauki Chrystusa.

Czy œwiat bêdzie patrzy³ ze zdumieniem,

jak katolicka Polska - po 10 latach od od-

zyskania niepodleg³oœci - w demokratycz-

ny sposób odda w³adzê ateistom, którzy

opowiadaj¹ siê za Polsk¹ bez Chrystusa?

Je¿eli jako naród nie przyjmiemy orêdzia

fatimskiego i nie bêdziemy podejmowaæ

ustawicznego trudu ci¹g³ego nawrócenia,

to tym samym czyha na nas to samo nie-

bezpieczeñstwo, które by³o obecne wczo-

raj: ¿e cz³owiek bêdzie oddany we w³adzê

drugiego cz³owieka.

Najwiêkszy autorytet moralny œwia-

ta - Ojciec Œwiêty Jan Pawe³ II - przypo-

mnia³ nam we W³oc³awku 7 czerwca

1991 roku, ¿e: „nie osi¹gniemy szczê-

œcia, ani nawet zwyczajnej stabilizacji,

nie licz¹c siê z prawem Bo¿ym. Dlatego

ca³ym sercem zaufajmy Bogu, ¿e Jego

przykazania s¹ s³uszne i ¿e ich przestrze-

ganie zabezpiecza cz³owieka i przynosi

mu radoœæ i pokój ju¿ na tej ziemi… nie

zapominajmy, ¿e dzieje przynios³y nam

straszliw¹ lekcjê, bolesn¹ lekcjê wolno-

œci nadu¿ytej do ob³êdu! Nadu¿ytej do

ob³êdu! Czym¿e by³a - w kontekœcie

Konstytucji 3 Maja - Targowica? Ale

potem zacz¹³ siê na nowo proces pozy-

skiwania wolnoœci za wielk¹ cenê. Tê

cenê w wysokiej mierze zap³aci³o poko-

lenie II wojny œwiatowej. Dlatego te¿ po-

zwólcie mi byæ dobrej myœli i pomó¿cie

papie¿owi, ¿eby siê nie musia³ martwiæ”.

Ojciec Œwiêty, w Fatimie 13 maja

1982 roku, powiedzia³, ¿e najistotniej-

sz¹ treœci¹ trzeciej tajemnicy fatimskiej

jest wezwanie aby „modliæ siê, modliæ

siê i jeszcze raz modliæ siê”. Cz³owiek,

który siê modli, jest zjednoczony z Bo-

giem, a wiêc posiada najwiêkszy skarb

i nie ma podstaw do lêku i strachu przed

przysz³oœci¹. Wezwanie Maryi w Fatimie

do nawrócenia „nie jest jednorazowe.

Jej apel musi byæ podejmowany z po-

kolenia na pokolenie, zgodnie z nowy-

mi «znakami czasu» - mówi³ Jan Pawe³

II - Trzeba nieustannie do niego powra-

caæ. Trzeba go podejmowaæ wci¹¿ na

nowo”. Orêdzie Matki Boskiej Fatim-

skiej jest skierowane do ka¿dego cz³o-

wieka, ostrzega przed samozag³ad¹, na-

wo³uje do pokuty i modlitwy. Poleca

ró¿aniec. Fatimskie wezwanie do na-

wrócenia jest skierowane do mnie i do

ciebie, jest to wezwanie do pójœcia dro-

g¹ wiary, do osi¹gniêcia pe³ni szczêœcia.

Potrzeba tylko zgody i decyzji pójœcia

za Chrystusem. „I da³ mi Pan poznaæ -

pisze siostra Faustyna - ¿e ca³a tajem-

nica ode mnie zale¿y, od mojego do-

browolnego zgodzenia siê… z ca³¹

œwiadomoœci¹ umys³u… Czujê, ¿e Bóg

czeka na moje s³owo, na moj¹ zgodê.

I rzek³am: czyñ ze mn¹, co Ci siê po-

doba, poddajê siê woli Twojej”.

(M.P.)

nio³a, patrona Niemiec, kapituluj¹ ostat-

nie grupy wojsk niemieckich; 15 sierp-

nia 1945 - ostatecznie kapituluje Japo-

nia i koñczy siê II wojna œwiatowa. Losy

wojny rozstrzygnê³y siê wiêc pomiêdzy

dwoma g³ównymi œwiêtami Maryjnymi:

8 grudnia 1942 a 15 sierpnia 1945 roku.

Jeœli chodzi o nasz¹ najnowsz¹ histo-

riê, to trzeba mieæ œwiadomoœæ, ¿e za-

mach na ¿ycie Jana Paw³a II, zorganizo-

wany przez ateistyczne si³y walcz¹ce

z Bogiem i Koœcio³em katolickim, mia³

miejsce 13 maja 1981 roku, a wiêc do-

k³adnie w rocznicê pierwszego objawie-

nia siê Matki Bo¿ej w Fatimie. Cudow-

ne ocalenie Ojca Œwiêtego jest kolejnym

potwierdzeniem prawdziwoœci i aktual-

noœci fatimskiego orêdzia.

Nie mo¿na zapomnieæ o dacie 25

marca 1984 roku, kiedy to na placu œw.

Piotra, w obecnoœci figurki Matki Bo-

skiej Fatimskiej, Jan Pawe³ II w ³¹cz-

noœci z biskupami ca³ego œwiata doko-

na³ aktu poœwiêcenia Rosji i ca³ej ludz-

koœci Niepokalanemu Sercu Najœwiêt-

szej Maryi Panny. Wed³ug oceny sio-

stry £ucji, dopiero wtedy w ca³ej pe³ni

zosta³a spe³niona proœba Matki Bo¿ej

wyra¿ona w Fatimie. Siostra £ucja za-

powiedzia³a, ¿e po tym akcie oddania

stanie siê cud. Rzeczywiœcie, w nied³u-

gim czasie dochodzi do rozpadu ca³ego

bloku komunistycznego. Rozwi¹zanie

komunistycznej partii ZSRR nast¹pi³o

po nieudanym puczu 22 sierpnia 1991

roku, a wiêc w dniu, w którym Koœció³

wspomina³ przez d³ugie lata Niepoka-

lane Serce Maryi. Widaæ wiêc niezwy-

k³y ³añcuch wydarzeñ po 25 marca 1984

roku trwaj¹cy do 22 sierpnia 1991 roku,

które potwierdzaj¹ prawdziwoœæ i ak-

tualnoœæ fatimskiego orêdzia. (M.P.)

background image

12

maj - sierpień 2000

Orêdzie Matki Bo¿ej w Fatimie

jest wezwaniem do wiary w Boga

w Trójcy Œwiêtej Jedynego, który naj-

pe³niej objawi³ siê w Jezusie Chrystu-

sie. Przypomina podstawowe praw-

dy Objawienia, a wiêc: prawdê o nie-

bie, czyϾcu i piekle, o rzeczywistej

obecnoœci Chrystusa w Eucharystii,

o koniecznoœci modlitwy i postu oraz

czêstej spowiedzi. Matka Bo¿a wzywa

tak¿e do pos³uszeñstwa i wiernoœci Ma-

gisterium Koœcio³a oraz Ojcu Œwiête-

mu. Przez objawienia fatimskie „Bóg

chcia³ przypomnieæ œwiatu koniecz-

noœæ unikania grzechu i obowi¹zek za-

doϾuczynienia Bogu za grzechy przez

modlitwê i pokutê”- pisze s. £ucja.

Fatima wzywa wiêc do ¿ywej i au-

tentycznej wiary, w której przekazy-

waniu decyduj¹c¹ rolê odgrywa Pa-

pie¿, który jako nastêpca œw. Piotra,

jest ska³¹, na której Chrystus buduje

swój Koœció³ (Mt 16, 18-19). Siostra

£ucja, jedyny ¿yj¹cy œwiadek obja-

wieñ, powiedzia³a 11 paŸdziernika

1992 roku: „Gdzie jest Piotr, tam jest

Najważniejszy sens

fatimskiego orędzia

Koœció³... ten kto nie jest z Papie¿em,

nie jest z Bogiem, a kto pragnie byæ

z Bogiem, musi byæ z Papie¿em”.

Zapytana, jaka jest najwa¿niejsza

czêœæ orêdzia fatimskiego, odpowie-

dzia³a, ¿e jest ni¹ wezwanie do sil-

nej wiary w rzeczywist¹ obecnoœæ

Boga, a to ma siê wyra¿aæ w modli-

twie i mi³oœci Boga w Trójcy Jedy-

nego, który rzeczywiœcie jest obec-

ny w Eucharystii.

Z relacji, dzisiaj ju¿ 93-letniej s. £u-

cji, dowiadujemy siê, ¿e Matka Bo¿a,

w czasie pierwszego objawienia zapy-

ta³a: „Czy chcecie ofiarowaæ siê Bogu,

aby znosiæ wszystkie cierpienia, które

On wam zeœle jako zadoœæuczynienie

za grzechy, którymi jest obra¿any, i ja-

ko proœba o nawrócenie grzeszników?

- Tak, chcemy - Bêdziecie wiêc musieli

wiele cierpieæ, ale ³aska Bo¿a bêdzie

wasz¹ si³¹”. Siostra £ucja pisze:„Mat-

ka Bo¿a otworzy³a po raz pierwszy

rêce przekazuj¹c nam œwiat³o tak sil-

ne, jak gdyby blask wychodz¹cy z Jej

r¹k. To œwiat³o dotar³o do naszego

To, co zobaczy³y i us³ysza³y dzieci

podczas trzeciego objawienia 13.07 zo-

sta³o nazwane tajemnic¹ fatimsk¹. Dzie-

ci nie chcia³y nikomu wyjawiæ jej treœci.

Dopiero s. £ucja przynaglana przez bi-

skupa opisa³a ca³¹ wizjê oraz treœæ orê-

dzia. Zanim to jednak uczyni³a, tak t³u-

maczy³a biskupowi swoje wewnêtrzne

opory i zastrze¿enia: „Jak mog³abym opi-

saæ piek³o? Nie znalaz³abym odpowied-

nich s³ów do opisania rzeczywistoœci,

gdy¿ to, co ja mówiê, jest niczym, daje

Wizja piekła - pierwsza część

tajemnicy fatimskiej

wnêtrza, do najg³êbszej g³êbi duszy i

spowodowa³o, ¿eœmy siê widzieli w

Bogu, który jest tym œwiat³em, wyraŸ-

niej ni¿ w najlepszym zwierciadle.

Pod wp³ywem wewnêtrznego impul-

su równie¿ nam przekazanego, padli-

œmy na kolana i powtarzaliœmy bar-

dzo pobo¿nie: O Trójco Przenajœwiêt-

sza, uwielbiam Ciê, mój Bo¿e, kocham

Ciê w Najœwiêtszym Sakramencie». Po

chwili nasza Droga Pani doda³a: «Od-

mawiajcie codziennie ró¿aniec, aby

uzyskaæ pokój dla œwiata i koniec woj-

ny». (M.P.)

jedynie s³abe wyobra¿enie. Poszukuj¹c

odpowiednich wyrazów, mog³abym teraz

tak powiedzieæ, a za chwilê znowu ina-

czej. Wprowadzi³abym tyle zamieszania,

¿e dzie³o Bo¿e zosta³oby unicestwione.”

Spe³niaj¹c polecenie biskupa, w taki

oto sposób £ucja opisa³a przebieg trzecie-

go objawienia i wizjê piek³a: „13 lipca

1917 r. krótko po naszym przybyciu do

Cova da Iria do dêbu skalnego, gdy od-

mawialiœmy ró¿aniec z ludŸmi licznie ze-

branymi, zobaczyliœmy znany ju¿ blask

œwiat³a, a nastêpnie Matkê Bosk¹ na dê-

bie skalnym. Czego sobie Pani ode mnie

¿yczy? Chcê, ¿ebyœcie nadal codziennie

odmawiali ró¿aniec na czeœæ Matki Bo-

skiej Ró¿añcowej, dla uproszenia pokoju

na œwiecie i o zakoñczenie wojny , bo tyl-

ko Ona mo¿e te ³aski uzyskaæ”.

Siostra £ucja pisze, ¿e podczas tego

objawienia Matka Bo¿a przekaza³a im

tajemnicê, sk³adaj¹c¹ siê z trzech od-

miennych czêœci. „Z tych dwie teraz

wyjawiê. Pierwsz¹ by³a wizja piek³a.

background image

13

maj - sierpień 2000

Matka Bo¿a prosi³a: «Ofiarujcie siê za

grzeszników i mówcie czêsto, zw³aszcza

gdy bêdziecie ponosiæ ofiary: O Jezu,

czyniê to z mi³oœci dla Ciebie, za nawró-

cenie grzeszników i za zadoœæuczynie-

nie za grzechy pope³nione przeciwko

Niepokalanemu Sercu Maryi» . Przy

tych ostatnich s³owach roz³o¿y³a znowu

rêce jak w dwóch poprzednich miesi¹-

cach. Promieñ œwiat³a zdawa³ siê prze-

nikaæ ziemiê i zobaczyliœmy jakby mo-

rze ognia. Zanurzeni w tym ogniu byli

diabli i dusze w ludzkich postaciach po-

dobne do przezroczystych, roz¿arzonych

wêgli. Postacie by³y wyrzucane z wiel-

k¹ si³¹ wysoko wewn¹trz p³omieni i spa-

da³y ze wszystkich stron, jak iskry pod-

czas wielkiego po¿aru, lekkie jak puch,

bez ciê¿aru i równowagi wœród przeraŸ-

liwych krzyków, wycia i bólu rozpaczy

wywo³uj¹cych dreszcz zgrozy. Diabli od-

ró¿niali siê od ludzi sw¹ okropn¹

i wstrêtn¹ postaci¹, podobn¹ do wzbu-

dzaj¹cych strach nieznanych jakichœ

zwierz¹t, jednoczeœnie przezroczystych

jak roz¿arzone wêgle. Przera¿eni, pod-

nieœliœmy oczy do Naszej Pani szukaj¹c

u Niej pomocy. A Ona pe³na dobroci

i smutku rzek³a do nas: Widzieliœcie pie-

k³o, do którego id¹ dusze biednych

grzeszników. Bóg chce je ratowaæ, Bóg

chce rozpowszechniæ na œwiecie nabo-

¿eñstwo mego Niepokalanego Serca

(Jest to druga czêœæ tajemnicy fatim-

skiej). Je¿eli siê zrobi to, co wam po-

wiem, zostanie wielu przed piek³em ura-

towanych i nastanie pokój na œwiecie.

Wojna zbli¿a siê ku koñcowi, ale je¿eli

ludzie nie przestan¹ obra¿aæ Boga, to

w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpocz-

nie siê druga wojna, gorsza. (Aneksja

Austrii, Sudetów, Czech i Moraw przez

Niemcy za pontyfikatu Piusa XI by³a pro-

logiem do II wojny œwiatowej, która for-

malnie rozpoczê³a siê 1.09.1939 r. na-

padem na Polskê, za pontyfikatu Piusa

XII). Kiedy pewnej nocy ujrzycie nie-

znane œwiat³o, wiedzcie, ¿e jest to wiel-

ki znak od Boga, ¿e zbli¿a siê kara na

œwiat za liczne jego zbrodnie. (Nadzwy-

czajny blask pó³nocny by³ widzialny

w ca³ej Europie w nocy z 25 na 26 stycz-

nia 1938 r.). Bêdzie wojna, g³ód, prze-

œladowanie Koœcio³a i Ojca Œwiêtego.

Aby temu zapobiec, przybêdê, aby pro-

siæ o poœwiêcenie Rosji memu Niepo-

kalanemu Sercu i o Komuniê œw. wy-

nagradzaj¹c¹ w pierwsze soboty. Je¿eli

moje ¿yczenia zostan¹ spe³nione, Rosja

nawróci siê i zapanuje pokój. Je¿eli nie,

bezbo¿na propaganda rozszerzy swe

b³êdne nauki po œwiecie, wywo³uj¹c woj-

ny i przeœladowanie Koœcio³a. Dobrzy

bêd¹ mêczeni, a Ojciec Œwiêty bêdzie

mia³ wiele do wycierpienia. Ró¿ne na-

rody zgin¹, na koniec moje Niepokala-

ne Serce zatriumfuje. Ojciec Œwiêty po-

œwiêci mi Rosjê, która siê nawróci, i przez

pewien czas zapanuje pokój na œwiecie.”

W tym miejscu opis siê urywa, po-

niewa¿ zaczyna siê trzecia czêœæ tajem-

nicy fatimskiej, której zapowiedŸ og³o-

szenia, decyzj¹ Jana Paw³a II, zosta³a

podana do wiadomoœci 13.05.2000 r.

w Fatimie po Mszy œw. beatyfikacyjnej

fatimskich Pastuszków..

S. £ucja wspomina, ¿e wizja piek³a

do tego stopnia przera¿a³a siedmioletni¹

Hiacyntê, „¿e wszystkie kary i umartwie-

nia wydawa³y siê jej zbyt ma³e, aby uzy-

skaæ u Boga ³askê wybawienia niektó-

rych dusz. Jak to siê sta³o, ¿e Hiacynta

taka ma³a, mog³a zrozumieæ ducha

umartwienia i pokuty i z takim zapa³em

mu siê oddaæ. Wydaje mi siê, ¿e by³a to

najpierw szczególna ³aska, której Bóg za

poœrednictwem Niepokalanego Serca

Maryi chcia³ udzieliæ, a potem widok pie-

k³a i nieszczêœcia dusz, które siê tam do-

staj¹. Niektórzy ludzie, nawet pobo¿ni,

nie chc¹ dzieciom mówiæ o piekle, ¿eby

ich nie przera¿aæ, ale Bóg nie zawaha³

siê pokazaæ go trojgu dzieciom, z których

jedno mia³o zaledwie 8 lat... Hiacynta

czêsto siada³a na ziemi lub na jakimœ ka-

mieniu i zadumana zaczyna³a mówiæ:

«Piek³o, piek³o, jak mi ¿al tych dusz, któ-

re id¹ do piek³a, i tych ludzi, którzy tam

¿ywcem p³on¹, jak drzewo w ogniu.

Dr¿¹c klêka³a z rêkami z³o¿onymi, aby

powtarzaæ modlitwê, której Pani nasza

nas nauczy³a: 0 mój Jezu, przebacz nam

nasze grzechy, zachowaj nas od ognia

piekielnego, zaprowadŸ wszystkie du-

sze do nieba a szczególnie te, które naj-

bardziej potrzebuj¹ Twojego Mi³osier-

dzia. Obecnie Ekscelencja rozumie, dla-

czego ostatnie s³owa tej modlitwy odno-

sz¹ siê do dusz, które znajduj¹ siê w naj-

wiêkszym lub najbli¿szym niebezpieczeñ-

stwie potêpienia.”

Tu¿ przed swoj¹ œmierci¹ przebywa-

j¹c w szpitalu w Lizbonie Hiacynta d³u-

gie godziny spêdza³a na modlitwie, z jej

pokoiku widaæ by³o wnêtrze koœcio³a

i tabernakulum. Adorowa³a Jezusa ukry-

tego w Najœwiêtszym Sakramencie. Kil-

ka razy odwiedzi³a j¹ Matka Bo¿a. Po

tych odwiedzinach zwierza³a siê siostrze

Godinho przekazuj¹c jej to, co us³ysza-

³a od Matki Bo¿ej.

Miêdzy innymi Maryja powiedzia³a

jej, ¿e „najwiêcej ludzi trafia do piek³a

przez grzechy nieczystoœci. Mówi³a rów-

nie¿: Gdyby ludzie wiedzieli, czym jest

wiecznoϾ, na pewno uczyniliby wszyst-

ko, by odmieniæ swoje ¿ycie. Pojawi¹ siê

na œwiecie mody, które bêd¹ obra¿aæ

naszego Pana. Ludzie, którzy s³u¿¹

Bogu, nie mog¹ byæ niewolnikami

mody. W Koœciele nie ma miejsca na

mody. Bóg jest zawsze ten sam.”

Wed³ug relacji s. £ucji Franciszek,

w przeciwieñstwie do swojej siostry Hia-

cynty, by³ mniej przejêty wizj¹ piek³a,

„choæ zrobi³a na nim wielkie wra¿enie.

Ca³¹ swoj¹ uwagê skupi³ na Bogu, któ-

ry jest Trójc¹ Przenajœwiêtsz¹ w tym

œwietle ogromnym, które nas przenika³o

do g³êbi duszy. Potem powiedzia³: my-

œmy p³onêli w tym œwietle, które jest Bo-

giem, i nie spaliliœmy siê. Jakim jest Bóg,

tego nie mo¿na by powiedzieæ. Tego w³a-

œnie nikt nie zdo³a wypowiedzieæ.” (M.P.)

background image

14

maj - sierpień 2000

Matka Bo¿a w pierwszej czêœci ta-

jemnicy fatimskiej ukaza³a dzieciom

przera¿aj¹c¹ wizjê piek³a, aby wezwaæ

ludzi do nawrócenia i przypomnieæ im

ewangeliczn¹ prawdê, ¿e ostateczn¹ kon-

sekwencj¹ odrzucenia Boga przez cz³o-

wieka jest piek³o.

Jan Pawe³ II w homilii 13 maja 1982

roku wyjaœni³, jak nale¿y rozumieæ

pierwsz¹ czêœæ fatimskiego orêdzia:

„Najwiêksz¹ przeszkod¹ w dro-

dze cz³owieka do Boga jest

grzech, trwanie w grzechu,

a w koñcu wyparcie siê Boga.

Œwiadome wyrzucenie Boga ze

œwiata ludzkiej myœli. Oderwa-

nie od Niego ca³ej ziemskiej ak-

tywnoœci cz³owieka. W rzeczywi-

stoœci wieczne zbawienie cz³o-

wieka znajduje siê tylko w Bogu.

Odrzucenie Boga przez cz³owie-

ka - je¿eli jest zdecydowane -

prowadzi logicznie do odrzuce-

nia cz³owieka przez Boga (por.

Mt 7, 23; 10, 33), do potêpienia.

Czy Matka, która ca³¹ mi³oœci¹,

jak¹ budzi w Niej Duch Œwiêty,

pragnie zbawienia ka¿dego,

mo¿e milczeæ w obliczu kwestio-

nowania samej podstawy ich

zbawienia? Nie, nie mo¿e. Tak

wiêc, poniewa¿ orêdzie Matki

Bo¿ej Fatimskiej jest orêdziem

macierzyñskim, jest ono silne

i jednoznaczne. Brzmi powa¿-

nie. Brzmi jak mowa Jana

Chrzciciela nad brzegiem Jor-

danu. Nawo³uje do pokuty.

Ostrzega. Wzywa do modlitwy.

Poleca ró¿aniec. Orêdzie jest

skierowane do ka¿dego cz³owieka.”.

„Bóg nie dozwoli z siebie szydziæ.

A co cz³owiek sieje (w ¿yciu na ziemi),

to i ¿¹æ bêdzie ( w ¿yciu po œmierci): kto

sieje w ciele swoim, jako plon cia³a zbie-

rze zag³adê; kto sieje w duchu jako plon

ducha zbierze ¿ycie wieczne”(Ga 6,8).

Wieczne piek³o jest rzeczywistoœci¹,

do której cz³owiek konsekwentnie zmie-

rza, je¿eli odrzuca Boga i ¿yje tak, jakby

Dlaczego wieczne

potępienie?

On nie istnia³. Ka¿dy œwiadomie i dobro-

wolnie pope³niony grzech pog³êbia w cz³o-

wieku egoizm, niszcz¹c w nim zdolnoœæ

do mi³oœci. Je¿eli zniewolenie przez z³o

bêdzie tak wielkie, ¿e w cz³owieku zosta-

nie ca³kowicie zniszczona zdolnoœæ do

przyjêcia i odpowiedzi na mi³oœæ Chrystu-

sa, to wtedy tak ukszta³towana ludzka oso-

ba w momencie œmierci z nienawiœci¹ od-

rzuci zbawcz¹ mi³oœæ Boga. I to jest pie-

k³o. Tacy ludzie bêd¹ definitywnie wyklu-

czeni z królestwa Bo¿ego. Œw. Pawe³

ostrzega: „Jest zaœ rzecz¹ wiadom¹, jakie

uczynki rodz¹ siê z cia³a: nierz¹d, nieczy-

stoœæ, wyuzdanie, uprawianie ba³wo-

chwalstwa, czary, nienawiœæ, spór, zawiœæ,

wzburzenie, niew³aœciwa pogoñ za za-

szczytami, niezgoda, roz³amy, zazdroœæ,

pijañstwo, hulanki i tym podobne. Co do

nich zapowiadam, jak to ju¿ zapowiedzia-

³em: ci, którzy siê takich rzeczy dopusz-

czaj¹, królestwa Bo¿ego nie odziedzi-

cz¹”(Ga 5, 19-210). Tego typu ludziom,

w czasie s¹du, Chrystus og³osi wyrok po-

têpienia: „IdŸcie precz ode Mnie, przeklê-

ci, w ogieñ wieczny, przygotowany diab³u

i jego anio³om”(Mt 25,41). Tak¹ postawê

ca³kowitego zamkniêcia siê na mi³oœæ

Boga, Pan Jezus nazywa grzechem prze-

ciw Duchowi Œwiêtemu. Ten grzech dla-

tego nie mo¿e zostaæ odpuszczony, ponie-

wa¿ cz³owiek sam, w radykalny sposób

odrzuca mo¿liwoœæ nawrócenia siê (por.

Mt 12, 31-33). Wieczne piek³o jest wiêc

owocem i ukoronowaniem ca³ego ziem-

skiego ¿ycia cz³owieka, który dobrowol-

nie siê odda³ w niewolê z³a. Dlatego ko-

chaj¹cy Bóg ostrzega nas: „Nie d¹¿cie

do œmierci przez swe b³êdne ¿y-

cie, nie gotujcie sobie zguby w³a-

snymi rêkami”(Mdr 1,12). Mat-

ka Bo¿a w Fatimie przypomnia-

³a, ¿e najwiêksz¹ tragedi¹ i nie-

szczêœciem cz³owieka jest grzech

i trwanie w grzechu, które pro-

wadzi do ca³kowitego odrzuce-

nia Boga, czyli do piek³a. Uka-

zuj¹c przera¿aj¹c¹ wizjê piek³a

Matka Bo¿a uœwiadomi³a nam,

¿e pogr¹¿aj¹c siê w niewoli grze-

chów i wyrzekaj¹c siê wiary

w Boga, wiele dusz dobrowolnie

idzie na wieczne potêpienie.

„Mi³osierdzie Bo¿e - pisze œw.

Faustyna - dosiêga nieraz grzesz-

nika w ostatniej chwili, w spo-

sób dziwny i tajemniczy. Na ze-

wn¹trz widzimy, jakby wszystko

by³o stracone, lecz nie tak jest;

dusza, oœwiecona promieniami

silnej ³aski Bo¿ej ostatecznej,

zwraca siê do Boga w ostatnim

momencie z tak¹ si³¹ mi³oœci, ¿e

w jednej chwili otrzymuje od

Boga przebaczenie win i kar.

O, jak niezbadane jest mi³osier-

dzie Bo¿e. Ale, o zgrozo! S¹ tak-

¿e dusze, które dobrowolnie

i œwiadomie tê ³askê odrzucaj¹ i ni¹ gar-

dz¹. Chocia¿ ju¿ w samym skonaniu,

Bóg mi³osierny daje duszy ten moment

jasny wewnêtrzny, ¿e je¿eli dusza chce,

ma mo¿noœæ wróciæ do Boga. Lecz nie-

raz u dusz jest zatwardzia³oœæ tak wiel-

ka, ¿e œwiadomie wybieraj¹ piek³o, uda-

remniaj¹ wszystkie modlitwy, jakie inne

dusze za nimi do Boga zanosz¹ i nawet

same wysi³ki Bo¿e” (Dz 1698).(M.P.)

background image

15

maj - sierpień 2000

Kiedy skoñczy³a siê wizja piek³a,

przera¿one dzieci, szukaj¹c pomocy,

skierowa³y swój wzrok ku Matce Bo¿ej.

„A Ona - relacjonuje s. £ucja - pe³na

dobroci i smutku rzek³a do nas: Widzie-

liœcie piek³o, do którego id¹ dusze bied-

nych grzeszników, Bóg chce je ratowaæ,

Bóg chce rozpowszechniaæ na œwiecie

nabo¿eñstwo do mego Niepokalanego

Serca. Je¿eli siê zrobi to, co wam po-

wiem, zostanie wielu przed piek³em ura-

towanych i nastanie pokój na œwiecie.”

Druga czêœæ „tajemnicy” wskazuje

na najskuteczniejszy sposób ra-

tunku przed piek³em. Jest nim po-

œwiêcenie ludzkoœci Niepokalane-

mu Sercu Maryi.

Ojciec Œwiêty Jan Pawe³ II wyja-

œnia, ¿e „poœwiêcenie œwiata Niepo-

kalanemu Sercu Matki oznacza po-

wrót pod krzy¿ Syna. Oznacza poœwiê-

cenie œwiata przebitemu Sercu Zba-

wiciela, przyprowadzenie go z powro-

tem do Ÿród³a odkupienia. Odkupie-

nie pozostaje zawsze wiêksze, ni¿

grzech cz³owieka i «grzech œwiata».

Moc odkupienia jest nieskoñczenie

wy¿sza, ni¿ ca³e z³o w cz³owieku

i w œwiecie. Poœwiêcenie siê Maryi

oznacza przyjêcie Jej pomocy w ofia-

rowaniu nas samych i ca³ej ludzko-

œci jedynemu naszemu Zbawicielowi

Jezusowi Chrystusowi”. To w³aœnie

Matka Bo¿a najpewniej prowadzi nas

drogami wiary i bezgranicznej ufnoœci do

swojego Syna Jezusa Chrystusa, aby móg³

nas uwalniaæ z niewoli grzechów moc¹ swo-

jego nieskoñczonego Mi³osierdzia. „Pragnê

zaufania od swoich stworzeñ - mówi³ Je-

zus s. Faustynie - Niechaj siê nie lêka do

mnie zbli¿yæ dusza s³aba, grzeszna, a choæ-

by mia³a wiêcej grzechów ni¿ piasku na

ziemi, utonie wszystko w otch³ani mi³osier-

dzia mojego... Nie zazna ludzkoϾ spoko-

ju, dopok¹d nie zwróci siê do Ÿród³a mi³o-

sierdzia mojego”.

Siostra £ucja powiedzia³a, ¿e Matka

Bo¿a trzy razy jej powtórzy³a: „Zbli¿a-

my siê do czasów ostatecznych”. Naj-

wa¿niejszym œrodkiem s³u¿¹cym ratun-

Jak uniknąć piekła - druga część

tajemnicy fatimskiej

kowi ludzkoœci jest poœwiêcenie siê Jej

Niepokalanemu Sercu i modlitwa ró¿añ-

cowa. Skar¿y³a siê równie¿, ¿e skoro

wszystkie ofiarowane dot¹d œrodki zbaw-

cze nie zosta³y przyjête przez ludzkoœæ,

ofiaruje teraz swoje ³zy.

Fenomen p³acz¹cych krwawymi ³za-

mi obrazów i figurek Matki Bo¿ej, tak

czêsto pojawiaj¹cy siê w ostatnich latach,

jest kolejnym ostrze¿eniem i znakiem

wzywaj¹cym ludzi do opamiêtania i po-

wrotu do Boga. Jezus powiedzia³ do sio-

stry Faustyny: „Zanim nadejdzie czas

sprawiedliwoœci, dajê ludzkoœci czas

mi³osierdzia”. Czy w dalszym ci¹gu

mo¿na byæ nieczu³ym i obojêtnym na

przestrogi i proœby Matki Bo¿ej?

Kochani Czytelnicy! Matka Bo¿a

prosi ka¿dego z nas o w³¹czenie siê

w dzie³o ratowania siebie, swoich naj-

bli¿szych, Polski i œwiata. Wiemy, ¿e tyl-

ko mi³oœæ Chrystusa mo¿e przezwyciê-

¿yæ ca³¹ grozê z³a, które ci¹¿y nad nami

i nad ca³¹ ludzkoœci¹. Chrystus potrze-

buje jednak naszej zgody, aby móg³ dzia-

³aæ przez nas i docieraæ swoj¹ mi³oœci¹

do najwiêkszych grzeszników. Jesteœmy

wiêc wezwani do zjednoczenia siê z Nie-

pokalanym Sercem Matki Najœwiêtszej,

aby nas uczy³a ¿ywej wiary i ufnoœci,

która ma siê wyraziæ:

1. W odwróceniu siê od grzechu i ¿y-

ciu zgodnie z zasadami moralnymi i na-

uk¹ Koœcio³a katolickiego; 2. W codzien-

nej modlitwie, na któr¹ powinien sk³adaæ

siê ró¿aniec i czytanie Pisma œw.;

3. W praktyce pierwszych pi¹tków

i sobót miesi¹ca w intencji wynagrodze-

nia Najœwiêtszemu Sercu Pana Jezusa

i Niepokalanemu Sercu Matki Bo¿ej za

grzechy w³asne i œwiata;

4. W comiesiêcznej spowiedzi i jak

najczêstszym przyjmowaniu Jezu-

sa w Eucharystii, a tak¿e, je¿eli to

jest mo¿liwe, poœcie o chlebie i wo-

dzie w œrody i pi¹tki.

Spe³nienie tych ¿¹dañ Matki Bo-

skiej Fatimskiej jest jedynym ratun-

kiem dla ka¿dego z nas i dla œwiata.

Siostra £ucja wyjaœnia, ¿e „pokuta,

o któr¹ prosi Bóg, jest nastêpuj¹-

ca: prowadziæ ¿ycie sprawiedliwe

i zgodne z Bo¿ymi przykazaniami;

ze wszystkiego czyniæ ofiary i sk³a-

daæ je Bogu. On pragnie, aby

wszystkie dusze w taki sposób ro-

zumia³y pokutê, poniewa¿ niektó-

rzy ludzie przez pokutê rozumiej¹

tylko ostre umartwianie siê, a nie

odczuwaj¹ si³y i potrzeby codzien-

nej, zwyczajnej pracy nad sob¹,

wiod¹ ¿ycie «letnie» i pozostaj¹

w grzechu. W czasie modlitwy

w kaplicy w nocy z czwartku na pi¹tek,

Bóg do mnie powiedzia³: «Pokuta - ja-

kiej wymagam - to sk³adanie ofiary z wy-

pe³niania codziennych obowi¹zków i za-

chowania Moich przykazañ». Tak rozu-

miane wezwanie do pokuty jest szczegól-

nie aktualne i nagl¹ce w obecnym cza-

sie, kiedy ludzie trac¹ ducha ofiary i lek-

cewa¿¹ obowi¹zki, wynikaj¹ce z ich ¿y-

ciowego powo³ania. Zamiast stawiæ czo³a

rzeczywistoœci, czêsto uciekaj¹ od obo-

wi¹zków. W przypadku ma³¿eñstw, duch

ofiary oznacza wspólne dŸwiganie przez

mê¿a i ¿onê ciê¿arów codziennoœci.

ks. Mieczys³aw Piotrowski TChr

background image

16

maj - sierpień 2000

W dziesi¹t¹ rocznicê poœwiêcenia

Rosji i œwiata Niepokalanemu Sercu Ma-

ryi, 25 marca 1994 roku przyjecha³ do

Medjugorje biskup Pawe³ Hnilica, który

od wielu lat pracuje na rzecz upowszech-

nienia orêdzia z Fatimy w Rosji. 10 lat

temu, kiedy w Kalkucie spotka³ siê z Mat-

k¹ Teres¹, powiedzia³ jej: «Jaka szkoda,

¿e nie bêdê móg³ byæ w Moskwie i w ³¹cz-

noœci z Ojcem Œwiêtym dokonaæ poœwiê-

cenia Rosji Niepokalanemu Sercu Ma-

ryi», na co Matka Teresa zareagowa³a bez

namys³u: «Bêdê siê modliæ i Maryja

otworzy ojcu drzwi do Rosji. Proszê

wzi¹æ mój ró¿aniec i jechaæ». Biskup po-

ruszony jej wiar¹ wzi¹³ jej ró¿aniec i na-

bra³ pewnoœci, ¿e z tym ró¿añcem, z mo-

dlitw¹ Matki Teresy i jej sióstr, dotrze do

Moskwy. Poniewa¿ urzêdnicy ambasady

ZSRR w Rzymie nie znali go, uzyska³

wizê i polecia³ do Moskwy wraz z innym

ksiêdzem, maj¹c w³oski paszport w kie-

szeni. Na moskiewskim lotnisku urzêd-

nik paszportowy próbowa³ skontaktowaæ

siê w ich sprawie ze swoim zwierzchni-

kiem. Przez ca³¹ noc próbowa³ siê do nie-

go dodzwoniæ i ani razu to mu siê nie uda-

³o. Nad ranem by³ ju¿ tak z³y, ¿e machn¹³

rêk¹, podstemplowa³ paszporty i przepu-

œci³ ich. W ten sposób znaleŸli siê 25

marca 1984 roku w Moskwie. Biskup Hni-

lica uda³ siê na Kreml, gdzie wszystkie

koœcio³y zamienione zosta³y na muzea.

Kupi³ dziennik «Prawdê». W koœciele œw.

Micha³a podszed³ do o³tarza i kryj¹c siê

za gazet¹, udawa³, ¿e czyta. W gazecie

mia³ schowany tekst poœwiêcenia Rosji

napisany przez Jana Paw³a II. Nastêpnie

w koœciele Wniebowziêcia Matki Bo¿ej

ponowi³ akt poœwiêcenia Rosji i œwiata

Maryi, oraz uda³o mu siê odprawiæ kon-

spiracyjnie Mszê Œwiêt¹! Rosjanie, któ-

rzy przechodzili, musieli myœleæ: „To ja-

kiœ zagorza³y komunista: od godziny pa-

sjonuje siê «Prawd¹»”.

Po dokonaniu aktu poœwiêcenia

w Moskwie, biskup Hnilica wróci³ do

Rzymu i wraz z towarzysz¹cym mu ksiê-

dzem uda³ siê do Watykanu na spotka-

nie z Ojcem Œwiêtym. Papie¿ zaprosi³ ich

na œniadanie, podczas którego biskup

Fatima i Medjugorje

Hnilica opowiedzia³ wszystko, co prze-

¿yli w Moskwie. Ojciec Œwiêty odczyta³

to jako znak. Pod koniec rozmowy Pa-

pie¿ zacz¹³ mówiæ o Medjugorje i zapy-

ta³ biskupa, czy ju¿ tam by³. - „Nie, Oj-

cze Œwiêty, nigdy nie by³em w Medju-

gorje”. - „Jak to, nigdy nie by³eœ? Po-

jedŸ incognito i opowiesz mi.” Potem za-

bra³ biskupa Hnilicê do swojej bibliote-

ki, wyj¹³ z pó³ki ksi¹¿kê o. René Lau-

rentina o Medjugorje. Otworzy³ j¹, prze-

czyta³ kilka orêdzi i powiedzia³: „Wi-

dzisz, Medjugorje jest kontynuacj¹ Fa-

timy”. Po chwili doda³: „Œwiat utraci³

poczucie tego, co nadprzyrodzone, ale

odnajduje je w Medjugorje przez mo-

dlitwê, post i spowiedŸ sakramentaln¹”.

25 sierpnia 1991 roku Maryja sama

potwierdzi³a tê wiêŸ miêdzy Medjugor-

je i Fatim¹. Zwróci³a siê do wszystkich

o jeszcze ¿arliwsz¹ modlitwê i post „by

przy waszej pomocy mog³o siê spe³niæ

to wszystko, co chcia³am urzeczywist-

niæ poprzez tajemnice, które rozpoczê-

³am w Fatimie”.

Orêdzia Matki Bo¿ej objawiaj¹cej siê

w Medjugorje (na terenie Boœni i Herce-

gowiny) od czerwca 1981 roku, poœwiad-

czone ogromn¹ iloœci¹ nawróceñ, znaków

i cudownych uzdrowieñ, s¹ dramatycz-

nym ostrze¿eniem skierowanym do ca³e-

go œwiata. Matka Bo¿a w Medjugorje

wzywa do nawrócenia: „Œwiat ¿yje

w grzechu. Je¿eli bêdzie tak dalej postê-

powa³, skoñczy tragicznie. Tylko w po-

koju mo¿na znaleŸæ zbawienie, a pokój

osi¹gnie siê tylko wtedy, gdy znajdzie siê

Boga… Nawróæcie siê, nie zwlekajcie,

bo nie wiecie, co Pan Bóg dopuœci na

œwiat. Bóg nie chce, by ludzkoœæ cierpia³a

i ginê³a; przyjmijcie powa¿nie moje proœ-

by... Bez modlitwy, drogie dzieci, nie mo-

¿ecie odczuæ ani Boga, ani mnie, ani

mi³oœci, któr¹ wam dajê. Dlatego, pro-

szê was, módlcie siê , módlcie siê, módl-

cie siê. Pragnê, aby wasze serca z³¹czy³y

siê z moim, abyœcie modlili siê o nawró-

cenie wszystkich ludzi... Wzywam was,

byœcie odmawiali ró¿aniec i by ró¿aniec

by³ dla was obowi¹zkiem, który bêdzie-

cie wype³niaæ z radoœci¹. W ten sposób

zrozumiecie, dlaczego tak d³ugo jestem

z wami. Pragnê was nauczyæ modliæ siê...

Wasze modlitwy s¹ Mi bardzo potrzeb-

ne. Poprzez nie pragnê prowadziæ was

do Boga. On jest Waszym zbawieniem.

Bóg posy³a Mnie, abym wam pomaga³a

i prowadzi³a do raju, który jest waszym

celem. Dlatego, moje kochane dzieci,

módlcie siê, módlcie siê, módlcie siê.”

Opr. Jan Zieliñski

background image

17

maj - sierpień 2000

Martin pochodzi z bardzo surowej,

ortodoksyjnej, żydowskiej rodziny. Gdy
miał 18 lat, dowiedział się o Medju-
gorje w szkole, od swojej koleżanki Julie.

On sam nic nie wiedział o Jezusie

i Maryi. A oto, co powiedział:

„Wierzyłem w Boga, ale moja

wiara była raczej kulturowa. Julie
promieniowała niebiańską jasnością
i radością, a widząc jeszcze pozytyw-
ny wpływ, jaki wywarło Medjugorje na
niektórych przyjaciół (lepszy sposób
życia, pojednanie, więcej miłości...)
zaczynałem być skłonnym, aby jej
uwierzyć. Nauczono mnie, że Jezus
był „fałszywym prorokiem”, jednak
czytając Nowy Testament pojąłem
dopiero, że był On pełnym miłości
i nadzwyczajnie mądrym Prorokiem.

Pewnego dnia poszed³em z Julie na

Mszê œw. i zosta³em „trafiony” przez

czerwone œwiate³ko, które pali³o siê przy

tabernakulum. To przypomina³o mi Sy-

nagogê! Nie rozumia³em nic z Mszy, ale

niesamowity pokój, wprost nie do uwie-

rzenia, wype³ni³ moje serce.

Mi³oœæ i obecnoœæ Boga by³y tak sil-

nie obecne w mojej duszy, i¿ by³em pod

ogromnym wra¿eniem.

By³em tak g³êboko przejêty, ¿e za-

cz¹³em p³akaæ tak, jak nigdy dot¹d. £zy

wyp³ywa³y z g³êbin mojego serca!

To, co Julie opowiedzia³a mi o Me-

djugorje, odbi³o siê we mnie bardzo g³ê-

bokim echem. Dowiedzia³em siê tak¿e, ¿e

Matka Bo¿a w czasie objawienia mówi³a

kiedyœ w swoim ojczystym jêzyku. To

wzruszy³o mnie bardzo. Odczuwa³em, ¿e

muszê pojechaæ do Medjugorje. Przyby-

³em tam w paŸdzierniku 1993 r. z inten-

cj¹, aby modliæ siê i dowiedzieæ siê, czy

powinienem przyj¹æ chrzest w Koœciele

Katolickim. Tam sta³o siê to dla mnie ja-

sne... - w tym pokoju nie do wypowie-

dzenia, w pokoju, który w Medjugorje

panuje. W moim sercu zrozumia³em, ¿e

Bóg chce, abym zosta³ ochrzczony. To nie

Nawrócenie Martina

by³o tak, ¿e ja Jego wybra³em, ale to On,

zaproponowa³ mi prezent i wszystko, co

mia³em zrobiæ, to tylko - w ca³ej mojej

wolnoœci - powiedzieæ: TAK.

Po pewnym czasie zosta³em

ochrzczony. W Medjugorje zda³em so-

bie sprawê, jak bardzo Maryja mnie ko-

cha³a, daj¹c mi Swoj¹ mi³oœæ odczuæ

przez znak pokoju.

P³aka³em wiele.., bo tego rodzaju

mi³oœæ nie le¿y w naszej mocy. To jest

dar od Boga. Zrozumia³em, ¿e Maryja

mi³uje nas bardzo, ¿e prowadzi nas do

Jezusa i ca³¹ czeœæ Jemu oddaje. Wtedy

zacz¹³em wierzyæ, ¿e Jezus jest napraw-

dê obecny w Najœwiêtszym Sakramen-

cie: On - Chleb ¯ycia.

Jednym z najpiêkniejszych skarbów

Koœcio³a Katolickiego jest tak¿e pomoc

œwiêtych. Wœród nich jest: „Myriam z Ju-

dei”. Ona, która przewy¿sza wszystko -

w prowadzeniu do Jezusa.

Odkry³em tak¿e dar Spowiedzi - ten

piêkny sakrament, który przez m³odych

ludzi tak Ÿle jest rozumiany. Oby jednak

stali siê œwiadomi istnienia tego daru!

Tak bardzo potrzebujemy spowiedzi

i przebaczenia! Jezus wo³ do nas: „Uwol-

nij siê od poczucia winy, uwolnij siê od

swojego ciê¿aru!”

Gdy po raz pierwszy przyjecha³em do

Medjugorje, by³em nieochrzczony, wiêc nie

mog³em spowiadaæ siê, ale mog³em otwo-

rzyæ moje serce przed ksiêdzem. Wszystko

ods³oni³em z mojego przesz³ego ¿ycia i mo-

ich grzechów. Nie udzieli³ mi absolucji, ale

powiedzia³, ¿e Bóg pob³ogos³awi³ mnie

i us³ysza³ moj¹ modlitwê.

Sta³em siê niecierpliwy, chcia³em jak

najszybciej ochrzciæ siê i przyj¹æ Komu-

niê œw.

Trzy lata póŸniej przyjecha³em po-

nownie do Medjugorje.

Pojechaæ do Medjugorje - to znaczy

odpowiedzieæ na zaproszenie. Jest siê

przywo³anym i tego nie wybiera siê sa-

memu. Bóg pos³u¿y³ siê wtedy mn¹ - dla

innych, którzy przyjechali po raz pierw-

szy. W miêdzyczasie zjawi³em siê z gru-

p¹ modlitewn¹, która ze mn¹ przyby³a,

aby adorowaæ i odmawiaæ ró¿aniec. Co

mnie, jako ¯yda najbardziej przekonuje

do Maryi - to Jej obecnoœæ, jako ¿e rola

matki w rodzinie ¿ydowskiej jest wa¿-

na. Ona jest zawsze obecna i zapewnia

stabilnoœæ, Ona daje czu³oœæ.

Moi rodzice byli bardzo zaszokowa-

ni, gdy zosta³em katolikiem. Tym niemniej

moja matka kocha mnie nadal tak samo!

Tutaj, w Medjugorje, Maryja przy-

chodzi ka¿dego dnia i o tej samej godzi-

nie; Ona jest zawsze taka sama i nasze

¿ycie potrzebuje tej stabilnoœci. Œwiat

zmienia siê tak szybko! Wiemy jednak-

¿e, ¿e on nie zniknie i to nas uspokaja.

Wszyscy mamy potrzebê posiadania

matki, mi³oœci matki. Bóg tak nas stwo-

rzy³. Pierwsze dni naszego ¿ycia prze-

biegaj¹ w pokoju naszej matki, gdzie je-

steœmy kochani i karmieni. W ¿yciu du-

chowym potrzebujemy tak¿e matki! I dla

nas wszystkich jest to Maryja, i to nieza-

le¿nie, czy jesteœ teraz ¯ydem lub prote-

stantem, katolikiem lub wolnomyœlicie-

lem. Ona kocha nas wszystkich!

„Gdybyœ wiedzia³, jak bardzo ciê

kocham, p³aka³byœ z radoœci” - tak tutaj

powiedzia³a.

Widzia³em tutaj tak wiele ludzi p³acz¹-

cych z radoœci i ja jestem jednym z nich.

W Medjugorje pozna³em Maryjê

jako „Królow¹ - Matkê” Biblii, siedz¹-

c¹ na tronie, obok Króla.

I tak istnieje Ona w Koœciele Kato-

lickim, jako Matka i Królowa, zawsze

po stronie Jezusa - Króla.

W pewnym momencie, przez Boga

wybranym, wszyscy zostaniemy wszcze-

pieni w jedno drzewo oliwne i naród ¿y-

dowski zobaczy, ¿e Jezus jest Mesjaszem.

Spotka³em wiele ¿ydowskiej m³o-

dzie¿y, która stawia sobie pytanie: „Czy

Jezus jest Mesjaszem?” To odbywa siê

w ciszy, tak Bóg po prostu dzia³a.

To nie my wybieramy Jezusa: to jest

Jezus, który nas wybiera. Jedyne, co

mamy zrobiæ - to otworzyæ nasze serce

i powiedzieæ: „TAK”.

Kochana Matko Najœwiêtsza, przy-

ciœnij nas do Swojego Serca i objaw nam

¿yj¹c¹ Bramê (Thora).

Martin

T³umaczy³a Maria T. Kuzemko -

Amsterdam

background image

18

maj - sierpień 2000

Czymże jest kanonizacja

siostry Faustyny, jeśli nie począt-
kiem pełniejszego urzeczywistnia-
nia się misji, jaką ta nowa święta
otrzymała od miłosiernego Chry-
stusa?
Pragnę mówić duszom

Pragnę mówić duszom

Pragnę mówić duszom

Pragnę mówić duszom

Pragnę mówić duszom

o T

o T

o T

o T

o Twojej dobroci i zachęcać

wojej dobroci i zachęcać

wojej dobroci i zachęcać

wojej dobroci i zachęcać

wojej dobroci i zachęcać

do ufności w miłosierdzie

do ufności w miłosierdzie

do ufności w miłosierdzie

do ufności w miłosierdzie

do ufności w miłosierdzie
T

T

T

T

Twoje

woje

woje

woje

woje - napisała s. Faustyna w

swym „Dzienniczku”. Jest to

Jest to

Jest to

Jest to

Jest to

misja moja, którąś mi sam

misja moja, którąś mi sam

misja moja, którąś mi sam

misja moja, którąś mi sam

misja moja, którąś mi sam
przeznaczył, Panie, w tym i

przeznaczył, Panie, w tym i

przeznaczył, Panie, w tym i

przeznaczył, Panie, w tym i

przeznaczył, Panie, w tym i
przyszłym życiu

przyszłym życiu

przyszłym życiu

przyszłym życiu

przyszłym życiu (1325). Beaty-
fikując siostrę Faustynę w 1993 r.,
Ojciec Święty z podziwem wypo-
wiadał się na temat jej niezwykłe-
go posłannictwa w świecie:
Misja

Misja

Misja

Misja

Misja

jej nie zamknęła się z chwilą

jej nie zamknęła się z chwilą

jej nie zamknęła się z chwilą

jej nie zamknęła się z chwilą

jej nie zamknęła się z chwilą
śmierci, lecz prędko przekro

śmierci, lecz prędko przekro

śmierci, lecz prędko przekro

śmierci, lecz prędko przekro

śmierci, lecz prędko przekro-----
czyła mury klasztoru, rozpo

czyła mury klasztoru, rozpo

czyła mury klasztoru, rozpo

czyła mury klasztoru, rozpo

czyła mury klasztoru, rozpo-----
wszechniła się na całym

wszechniła się na całym

wszechniła się na całym

wszechniła się na całym

wszechniła się na całym
świecie jak fale radiowe, i

świecie jak fale radiowe, i

świecie jak fale radiowe, i

świecie jak fale radiowe, i

świecie jak fale radiowe, i
dotarła do wszystkich konty-

dotarła do wszystkich konty-

dotarła do wszystkich konty-

dotarła do wszystkich konty-

dotarła do wszystkich konty-
nentów

nentów

nentów

nentów

nentów.....

Rzesza ok. 250 tysiêcy pielgrzymów,

przyby³ych z przeró¿nych stron œwiata do

Rzymu na kanonizacjê, wspaniale potwier-

dzi³a trafnoœæ papieskich s³ów sprzed sied-

miu laty. W nieprzerwanej rzece ludzi, pra-

gn¹cych uca³owaæ relikwie œwiêtej siostry

z krakowskiego klasztoru, jak nie dostrzec

znaku spe³nienia siê danej kiedyœ obietni-

cy: Pierwszy hymn zanucê mi³osierdziu

Twemu, gdy stanê u stóp Twego tronu.

Nie zapomnê o tobie, biedna ziemio -

choæ czujê, ¿e ca³a natychmiast zatonê w

Bogu, jak w oceanie szczêœcia; lecz nie

bêdzie mi to przeszkod¹ wróciæ na zie-

miê i dodawaæ odwagi duszom, i zachê-

caæ je do ufnoœci w mi³osierdzie Bo¿e.

Owszem, to zatopienie w Bogu da mi nie-

ograniczon¹ mo¿noœæ dzia³ania (1582).

Jak nie myœleæ o tych przyrzeczonych „po-

Nie zapomnę o tobie,

biedna ziemio

wrotach na ziemiê” naszej œwiêtej Rodacz-

ki, spogl¹daj¹c na jej wspó³siostry, przy-

by³e na kanonizacjê z Warszawy, Krako-

wa, P³ocka... Z czego siê smucisz? - zwró-

ci³ siê kiedyœ Jezus do s. Faustyny, darem-

nie przejmuj¹cej siê tym, ¿e niektóre oso-

by z przek¹sem nazywa³y j¹ „œwiêt¹”.

Przecie¿ jesteœ ni¹; nied³ugo oka¿ê to sam

w tobie i bêd¹ wymawiaæ to samo s³owo:

œwiêta" - tylko ¿e ju¿ z mi³oœci¹...

Pierwsza w ufności

Prowadz¹c siostrê Faustynê po dro-

gach jej szczególnego powo³ania, Jezus

zaprasza³ j¹ do coraz g³êbszego poznawa-

nia tajemnicy swego niezg³êbionego mi-

³osierdzia. Patrz w moje pe³ne mi³oœci

i mi³osierdzia serce, jakie mam dla ludzi,

a szczególnie dla grzeszników (1662).

Wprowadzaj¹c j¹ w tajniki swego Serca,

mi³osierny Jezus jednoczeœnie zwraca³ siê

do niej z nastêpuj¹cym ¿¹daniem: Dziœ

wysy³am ciebie do ca³ej ludzkoœci z moim

mi³osierdziem (1588). Twoim zadaniem

jest napisaæ wszystko, co ci dajê poznaæ

o moim mi³osierdziu, dla po¿ytku dusz,

które czytaj¹c te pisma, doznaj¹ w duszy

pocieszenia i nabior¹ odwagi zbli¿aæ siê

do Mnie (1693). Córko moja, ¿¹dam,

abyœ wszystkie wolne chwile poœwiêci³a

na pisanie o mojej dobroci i mi³osierdziu;

jest to twój urz¹d i twoje zadanie w ca-

³ym twym ¿yciu, abyœ dawa³a duszom

poznaæ moje wielkie mi³osierdzie, jakie

mam dla nich, i zachêca³a je do ufnoœci

w przepaœæ mojego mi³osierdzia (1567).

Od sekretarki swojego mi³osierdzia Je-

zus oczekiwa³ jednak du¿o wiêcej, ni¿ sa-

mego tylko pisania. Pragn¹³, by nie tylko

na papierze, lecz w jej sercu odbija³a siê

Jego w³asna mi³oœæ do wszystkich bez wy-

j¹tku ludzi: Kochaj wszystkich z mi³oœci ku

mnie, choæby najwiêkszych wrogów, aby

siê mog³o w ca³ej pe³ni odbiæ w sercu two-

im mi³osierdzie moje (1695). Doœwiadcza-

nie mi³oœci Chrystusa do niej samej oraz

do ka¿dej istoty ludzkiej nape³nia³o s. Fau-

stynê niewypowiedzianym szczêœciem, któ-

re pragnê³a podzieliæ z ca³ym œwiatem. Jak

bardzo Ojciec niebieski mi³uje nas! O, jak

wielkie szczêœcie nape³nia moj¹ duszê z po-

znania Boga, ¿ycia Bo¿ego. Pragnê siê tym

szczêœciem podzieliæ ze wszystkimi ludŸ-

mi, nie mogê zamkn¹æ tego szczêœcia we

w³asnym tylko sercu, bo p³omienie jego

pal¹ mnie i rozsadzaj¹ mi piersi i wnêtrz-

noœci moje. Pragnê przechodziæ œwiat ca³y

i mówiæ duszom o wielkim mi³osierdziu

Boga. (491). Powy¿szy fragment Dzien-

niczka, jeden z wielu w tym stylu, ukazuje,

do jakiego stopnia pragnienia s. Faustyny

zespoli³y siê z pragnieniami mi³osiernego

Zbawcy. Moja najmilsza sekretarko, na-

pisz, ¿e pragnê przelewaæ swe Boskie ¿y-

cie w dusze ludzkie i uœwiêcaæ je, byle one

zechcia³y przyj¹æ moj¹ ³askê. Najwiêksi

grzesznicy dochodziliby do wielkiej œwiê-

toœci, gdyby tylko zaufali mojemu mi³o-

sierdziu. Ukazuj¹c wybranej córce skar-

by swej niewyczerpanej mi³oœci do ludzi,

Jezus pobudzi³ jej serce do bezgranicznej

ufnoœci. Mia³a byæ pierwsz¹ spoœród tych,

która ca³kowicie zaufa³a, aby poci¹gn¹æ

do ufnoœci innych: Córko moja (...), kto-

kolwiek siê zbli¿y do ciebie, niech nie odej-

dzie bez tej ufnoœci w mi³osierdzie moje,

której tak bardzo pragnê dla dusz (1777).

background image

19

maj - sierpień 2000

Wiele zaufała,
wiele otrzymała

Szczególnym wyrazem ufnoœci s. Fau-

styny by³a jej nieustanna modlitwa za ko-

naj¹cych. Wielokrotnie towarzyszy³a im

duchowo, choæ niekiedy oddaleni byli od

niej o setki kilometrów. Wielokrotnie tak¿e

pisa³a w swym Dzienniczku o niezwyk³ej

powadze momentów, poprzedzaj¹cych

spotkanie z Bogiem w wiecznoœci. Dane

by³o jej ujrzeæ, jak straszliwa walka toczy

siê w ludzkim sercu w tych ostatnich chwi-

lach; walka o ufnoϾ, o pokorne przyzna-

nie siê do w³asnej ma³oœci i grzechu, i ca³-

kowite powierzenie siê nieskoñczonemu

mi³osierdziu Boga. Módl siê, ile mo¿esz,

za konaj¹cych, wypraszaj im ufnoœæ w

moje mi³osierdzie, bo oni najwiêcej po-

trzebuj¹ ufnoœci, a najmniej jej maj¹.

Wiedz o tym, ¿e ³aska wiecznego zbawie-

nia niektórych dusz w ostatniej chwili

zawis³a od twojej modlitwy (1777).

Co, tak naprawdê, dzieje siê w chwi-

li œmierci? Bêd¹c daleka od jakiejkolwiek

próby zaspokojenia ludzkiej ciekawoœci

osób, czytaj¹cych w przysz³oœci jej Dzien-

niczek, s. Faustyna opisuje wizjê œmierci

pewnego s³awnego cz³owieka. Czyni to po

to, by pokazaæ, jak straszliwym wrogiem

ufnoœci w mi³osierdzie Bo¿e jest pycha.

Wtem ujrza³am pewn¹ duszê, która siê

roz³¹cza³a od cia³a w strasznych mêkach.

O Jezu, kiedy to mam pisaæ, dr¿ê ca³a na

widok okropnoœci, które œwiadcz¹ przeciw

niej... Widzia³am, jak wychodzi³y z jakiejœ

otch³ani b³otnistej dusze ma³ych dzieci

i wiêkszych, jakie dziewiêæ lat; dusze te

by³y wstrêtne i obrzydliwe, podobne do naj-

straszniejszych potworów, do rozpadaj¹-

cych siê trupów, ale te trupy by³y ¿ywe i g³o-

œno œwiadczy³y przeciw duszy tej, któr¹ wi-

dzê w skonaniu; a dusza, któr¹ widzê

w skonaniu, jest to dusza, która by³a pe³-

na zaszczytów i oklasków œwiatowych,

a których koñcem jest pró¿nia i grzech. Na

koniec wysz³a niewiasta, która trzyma³a

jakoby w fartuchu ³zy, i ta bardzo œwiad-

czy³a przeciw niemu. O godzino straszna,

w której widzieæ trzeba wszystkie czyny

swoje w ca³ej nagoœci i nêdzy; nie ginie

z nich ani jeden, wiernie towarzyszyæ nam

bêd¹ na s¹d Bo¿y. Nie mam wyrazów ani

porównañ na wypowiedzenie rzeczy tak

strasznych, a chocia¿ zdaje mi siê ¿e du-

sza ta nie jest potêpiona, to jednak mêki

jej nie ró¿ni¹ siê niczym od m¹k piekiel-

nych, tylko jest ta ró¿nica, ¿e siê kiedyœ

skoñcz¹ (425-426).

Niebezpieczeñstwo wiecznego potê-

pienia to nie sprawa braku Boskiego

mi³osierdzia, lecz braku ludzkiej zdol-

noœci w otwieraniu siê na nie. Zdolnoœæ

ta natomiast kszta³tuje siê w ci¹gu ca³ego

¿ycia na ziemi. Za poœrednictwem s. Fau-

styny, Jezus przekaza³ ludzkoœci „modli-

twê ufnoœci”, czyli koronkê do Mi³osier-

dzia Bo¿ego. Obieca³, ¿e Dusze, które

odmawiaæ bêd¹ tê koronkê, mi³osierdzie

moje ogarnie w ¿yciu, a szczególnie

w œmierci godzinie (754).

Codzienne uciekanie siê do Boskiego

mi³osierdzia poprzez pokorne uznanie w³a-

snej grzesznoœci i niewystarczalnoœci, wraz

z dziêkowaniem Bogu za Jego mi³oœæ wiêk-

sz¹, ni¿ wszelki grzech - to pewny sposób

przygotowywania siê do najpe³niejszego

doznania mi³osierdzia Boga w chwili œmier-

ci. Szczêœliwa dusza, która wzywa mi³o-

sierdzia Pañskiego; doœwiadczy tego, co

powiedzia³ Pan, ¿e broni³ jej bêdzie jako

swej chwa³y, a któ¿ siê oœmieli walczyæ

z Bogiem? Wszelka duszo, wys³awiaj mi-

³osierdzie Pañskie przez sw¹ ufnoœæ w mi-

³osierdzie Jego, przez ¿ycie ca³e, a szcze-

gólnie w godzinê œmierci, i nie lêkaj siê

niczego, duszo droga, kimkolwiek jesteœ,

a im wiêkszy grzesznik, tym ma wiêksze

prawo do mi³osierdzia Twego, Panie.

O, niepojêta dobroci, Bóg pierwszy siê zni-

¿a do grzesznika. O Jezu, pragnê wys³a-

wiaæ mi³osierdzie Twoje za dusz tysi¹ce

(599). Jeœli s. Faustyna nieustannie modli-

³a siê za grzeszników i konaj¹cych, to dziê-

ki swej bezgranicznej ufnoœci w dobroæ

Bo¿¹, która potrafi skutecznie zadzia³aæ na-

wet w ostatnim momencie ¿ycia. Tego typu

modlitwa by³a proszeniem o wiele, o bardzo

wiele, lecz Im dusza wiêcej zaufa - zapew-

nia Jezus - tym wiêcej otrzyma. Wielk¹ mi

s¹ pociech¹ dusze o bezgranicznej ufno-

œci, bo w takie dusze przelewam wszystkie

skarby swych ³ask. Cieszê siê, ¿e ¿¹daj¹

wiele, bo moim pragnieniem jest dawaæ

wiele, i to bardzo wiele. Smucê siê nato-

miast, je¿eli dusze ¿¹daj¹ ma³o, zacieœnia-

j¹ swe serca (1578).

W Dzienniczku znajdujemy wiele

przyk³adów, œwiadcz¹cych o skutecznoœci

„modlitwy ufnoœci”, któr¹ Jezus nam prze-

kaza³ za poœrednictwem sekretarki swego

mi³osierdzia. Przytoczmy jeden z nich,

szczególnie wymowny. Kiedy wesz³am na

chwilê do kaplicy, powiedzia³ mi Pan:

Córko moja, pomó¿ mi zbawiæ pewnego

grzesznika konaj¹cego; odmów za niego

tê koronkê, której ciê nauczy³em. Kiedy

zaczê³am odmawiaæ tê koronkê, ujrza³am

tego konaj¹cego w strasznych mêkach

i walkach. Broni³ go Anio³ Stró¿, ale by³

jakby bezsilny wobec wielkoœci nêdzy tej

duszy; ca³e mnóstwo szatanów czeka³o na

tê duszê. Jednak podczas odmawiania tej

background image

20

maj - sierpień 2000

koronki ujrza³am Jezusa

w takiej postaci, jak jest

namalowany na tym ob-

razie. Te promienie, któ-

re wysz³y z Serca Jezusa

ogarnê³y chorego, a moce

ciemnoœci uciek³y w po-

p³ochu. Chory odda³

ostatnie tchnienie spokoj-

nie. Kiedy przysz³am do

siebie, zrozumia³am, jak

ta koronka wa¿na jest

przy konaj¹cych, ona

uœmierza gniew Bo¿y

(1565). Choæbym mia³a na

sumieniu grzechy wszyst-

kich potêpionych, nie w¹tpi³abym o Bo-

¿ym mi³osierdziu - ale z sercem na proch

skruszonym rzuci³abym siê w przepaœæ

mi³osierdzia Twego. Wierzê, o Jezu, ¿e

nie odrzuci³byœ mnie od siebie, ale roz-

grzeszy³ rêk¹ zastêpcy swego (1318). Przyj-

rzyjmy siê postêpowaniu Jezusa: najpierw

uczy On s. Faustynê odmawiania koronki,

nastêpnie wys³uchuje jej modlitwy, a na

koñcu ¿¹da od niej tego, by œwiadczy³a o

tym wszystkim. Napisz to dla dusz wielu,

które nieraz siê martwi¹, ¿e nie maj¹ rze-

czy materialnych, aby przez nie czyniæ mi-

³osierdzie. 0 wiele wiêksz¹ zas³ugê ma mi-

³osierdzie ducha, na które nie potrzeba

mieæ ani pozwolenia, ani spichlerza, jest

ono przystêpne dla wszelkiej duszy. Je¿eli

dusza nie czyni mi³osierdzia w jakikol-

wiek sposób, nie dost¹pi mi³osierdzia

mojego w dzieñ s¹du (1317).

Ja zawsze jestem z
Tobą

Bez ufnoœci w Boskie mi³osierdzie

s. Faustyna nie zrealizowa³aby swego po-

wo³ania. Za jej poœrednictwem, Jezus do-

maga³ siê ustanowienia œwiêta Mi³osierdzia

Bo¿ego w pierwsz¹ niedzielê po Wielka-

nocy. Za¿¹da³ namalowania obrazu z pod-

pisem: Jezu, ufam Tobie i poleci³ jej za³o-

¿enie zgromadzenia zakonnego, poœwiêca-

j¹cego siê wypraszaniu mi³osierdzia Bo¿e-

go dla œwiata. Widzê, ¿e dzie³o to przecho-

dzi si³y moje pod ka¿dym wzglêdem - wy-

znaje autorka Dzienniczka, zaraz potem

dodaj¹c: Jestem ma³ym dzieckiem wobec

ogromu tego zadania i tylko na wyraŸny

rozkaz Bo¿y przystêpujê do spe³nienia go

(786). Usi³uj¹c szerzyæ kult Mi³osierdzia

Bo¿ego, napotyka³a na coraz to nowe trud-

noœci, nieporozumienia i upokorzenia. Czu-

³a i rozumia³a nag³¹ potrzebê dzia³ania, lecz

jednoczeœnie zdawa³a sobie

sprawê z braku œrodków,

które wydawa³y siê byæ

niezbêdne do wykonania

powierzonej misji. Jak po

ludzku pogodziæ to, ¿e - z

jednej strony - Jezus doma-

ga siê od niej konkretnych

przedsiêwziêæ, a z drugiej -

nie udziela jej koniecznych

œrodków, przede wszystkim

zdrowia. Po ludzku rzecz

bior¹c - kompletny para-

doks. Czym by³a wtedy uf-

noϾ s. Faustyny? Przede

wszystkim pos³uszeñ-

stwem woli Bo¿ej i wiar¹,

wbrew wszelkim prze-

szkodom, ¿e Jego postano-

wienia na pewno siê spe³-

ni¹. Nie jest mi tajne

wszystko, co przechodziæ

bêdê, ale z ca³¹ œwiadomo-

œci¹ rzeczy przyjmuje

wszystko, co mi zeœlesz,

o Panie. Ufam Tobie, Bo¿e mi³osierny, i

pragnê okazaæ pierwsza, okazaæ tê ufnoœæ,

jak¹ ¿¹dasz od dusz. (615) Ufa³a, lecz za

cenê olbrzymiego trudu w przylgniêciu wol¹

do prawdy, ¿e Bóg zawieœæ nie mo¿e. Nie-

mowlêciem jestem, Panie, nie umiem so-

bie radziæ, jednak ponad wszelkie opusz-

czenie ufam i wbrew swojemu uczuciu

ufam, i ca³a siê przemieniam w ufnoœæ

wbrew nieraz temu, co czujê. (1489) Uf-

noœæ jej by³a pe³n¹ realizmu wiary walk¹ o

zachowanie nadziei „wbrew wszystkiemu”.

Rozumiem dusze, które cierpi¹ przeciw

nadziei, poniewa¿ doœwiadczy³am na so-

bie tego ognia. Jednak Bóg nie da cier-

pieæ ponad si³y. Czêsto ¿y³am nadziej¹

przeciw nadziei i posunê³am swoj¹ na-

dziejê do zupe³nego za-

ufania Bogu. Niech siê

stanie ze mn¹, co posta-

nowi³ od wieków (386).

Lecz walka ze zniechê-

ceniem, jakkolwiek nie³a-

twa, stanowi³a jedynie za-

powiedŸ walki z najwiêk-

szym nieprzyjacielem na-

szej ufnoœci wobec Boga.

Warto d³u¿ej siê zatrzymaæ

nad fragmentem Dzien-

niczka, gdzie s. Faustyna opisuje swe zma-

gania z szatanem, usi³uj¹cym inteligentnie

wykorzystaæ jej stan fizycznego i ducho-

wego zmêczenia. Zniechêcenie mi przysz³o

do wszystkiego. Wtem s³yszê g³os szata-

na: „Patrz, jak to wszystko sprzeczne, co

ci Jezus daje: ka¿e ci zak³adaæ klasztor, a

daje ci chorobê; ka¿e ci staraæ siê o to

œwiêto Mi³osierdzia, a przecie¿ takiego

œwiêta wcale œwiat nie chce. Po co siê mo-

dlisz o to œwiêto? To œwiêto jest tak niesto-

sowne”. --- Dusza moja milczy i modli siê

aktem woli, nie wchodz¹c w rozmowê z

duchem ciemnoœci. Jednak ogarnê³o mnie

tak dziwne zniechêcenie do ¿ycia, ¿e robi-

³am wielki wysi³ek woli, aby siê zgadzaæ z

¿yciem... I s³yszê g³os kusiciela: „Proœ o

background image

21

maj - sierpień 2000

œmieræ dla siebie jutro po Komunii œw. Pan

Bóg ciê wys³ucha, bo przecie¿ tyle razy ciê

wys³ucha³ i da³ ci to, o co Go prosi³aœ”.

Milczê i modlê siê aktem woli, a raczej

poddaje siê Bogu, prosz¹c Go wewnêtrz-

nie, aby mnie nie opuszcza³ w tej chwili

(...). Kusiciel mówi dalej: „Po co ciê ob-

chodz¹ inne dusze? Ty powinnaœ siê tylko

za siebie modliæ. Grzesznicy, oni siê na-

wróc¹ bez twoich modlitw. Widzê, ¿e bar-

dzo cierpisz w tej chwili, ja ci dam jedn¹

radê, od której zale¿eæ bêdzie twoje szczê-

œcie: nigdy nie mów o mi³osierdziu Bo-

¿ym, a szczególnie nie zachêcaj grzeszni-

ków do ufnoœci w mi³osierdzie Bo¿e, bo

im siê nale¿y sprawiedliwa kara. Druga

rzecz najwa¿niejsza: to nie mów o tym, co

siê dzieje w duszy twojej, spowiednikom,

a szczególnie z tym ojcem nadzwyczajnym

i z tym ksiêdzem w Wilnie. Ja ich znam,

kto oni s¹, wiêc chcê ciê ostrzec przed nimi.

Patrz, aby byæ dobr¹ zakonnic¹, wystar-

czy ¿yæ tak jak wszystkie, po co siê nara-

¿aæ na tyle trudnoœci" (1497). Zadziwiaj¹-

ce i zarazem przera¿aj¹ce jest to, ¿e wszyst-

kie z powy¿szych pokus posiadaj¹ cechy

m¹drej i przekonywuj¹cej mowy ludzkiej.

Argumenty szatana wydaj¹ siê byæ jak naj-

bardziej argumentami zdrowego rozs¹dku.

W istocie bowiem, jakich wielkich dzie³

wymagaæ mo¿na od powalonej gruŸlic¹ za-

konnicy? W imiê czego zabiegaæ o ustano-

wienie „dziwnego” œwiêta, którego zreszt¹

nikt nie chce? Po co siê mieszaæ w sprawy

grzeszników, skoro lepiej modliæ siê o w³a-

sne zbawienie? Po co cierpieæ za tych, któ-

rym s³usznie nale¿y siê kara? Dlaczego nie

prosiæ Boga o œmieræ, czyli uwolnienie ze

wszystkich cierpieñ i problemów, wiedz¹c

o tym, ¿e Bóg wys³uchuje wszystkich mo-

dlitw? Co za sens otwieraæ siê przed kap³a-

nami, którzy s¹ takimi grzesznikami, jak

inni? Po co wybijaæ siê za cenê tak wiel-

kich cierpieñ, upokorzeñ i nieporozumieñ,

jeœli do szczêœcia wystarczy³oby byæ nor-

maln¹, przeciêtn¹ zakonnic¹? Wobec tak

przekonywuj¹cych dla rozumu pokus oczy-

wistym siê staje, ¿e zachowanie ufnoœci wo-

bec Boga dokonaæ siê mo¿e jedynie dziêki

niewzruszonej wierze. Od swej wybranki

Jezus domaga³ siê wiary wiêkszej ponad

to, co potrafi³a zrozumieæ swym umys³em.

Jestem zadowolony z tego, co czynisz -

zwróci³ siê do niej nazajutrz po nocy po-

kus. Dlatego nic nie zyska³ szatan z ku-

szenia ciebie, ¿eœ nie wesz³a z nim w roz-

mowê. Czyñ to nadal. Wielk¹ Mi dziœ od-

da³aœ chwa³ê, walcz¹c tak wiernie. Niech

siê utrwali i utwierdzi serce twoje w tym,

¿e Ja zawsze jestem z tob¹, choæ Mnie

w chwili walki nie czujesz. (1499). Warto

zauwa¿yæ, ¿e Jezus pochwali³ swoj¹ dziel-

n¹ córkê za jej kategoryczn¹ odmowê dia-

logu z szatanem. Pertraktacja z pokusami

niechybnie stanowi³aby pocz¹tek krachu uf-

noœci. Pragnê ¿yæ duchem wiary, przyjmu-

j¹c wszystko, co mnie spotka, ¿e mi to po-

daje mi³uj¹ca wola Bo¿a, która szczerze

pragnie mojego szczêœcia, a wiêc przyjmê

wszystko, co mi Bóg zeœle, z poddaniem

i wdziêcznoœci¹, nie zwa¿aj¹c na g³os na-

tury ani podszepty mi³oœci w³asnej.

ks. Andrzej Trojanowski TChr - Pary¿

Staj¹c przed ikon¹ Jezusa Mi³osierne-

go, duchowo stajemy przed tym samym

Chrystusem, jaki ukazywa³ siê s. Faustynie.

Ogarniêci zostajemy tym samym p³omie-

niem mi³oœci, który spala w nas fa³szywe wy-

obra¿enia na Jego temat. Ka¿dy moment

trwania przy Jego rozpromienionym Sercu

uzdrawia nas z nieufnoœci, bêd¹cej nasz¹

najczêstsz¹ chorob¹ duchow¹, chorob¹

straszn¹, skoro sk³ania ona Jezusa do nastê-

puj¹cego wyznania: Niedowierzanie mojej

dobroci najwiêcej mnie rani. Je¿eli nie prze-

kona³a was o mi³oœci mojej œmieræ moja,

to có¿ was przekona? S¹ dusze, które gar-

dz¹ moimi ³askami i wszelkimi dowodami

mojej mi³oœci; nie chc¹ us³yszeæ wo³ania

mojego, ale id¹ w przepaœæ piekieln¹. Ta

utrata dusz pogr¹¿a Mnie w smutku œmier-

telnym (Dz 580). Na temat tego obrazu Je-

zus powiedzia³, ¿e stanowi on naczynie, za

pomoc¹ którego czerpaæ bêdziemy ³aski ze

Ÿród³a Jego mi³osierdzia (por. Dz 327).

W ostatnich kilku miesi¹cach zosta³o

rozdanych w naszej OjczyŸnie, jak i daleko

poza ni¹, oko³o 200 tysiêcy obrazów Jezusa

Mi³osiernego. Za przedsiêwziêciem tym kry-

je siê ogromnie dzie³o budzenia w naszych

Kochani Czytelnicy

sercach tej ufnoœci do Chrystusa, która rodzi

w nas odwagê wypraszania Jego nieskoñ-

czonego mi³osierdzia dla ca³ej ludzkoœci.

Tylko na drodze ufnoœci jesteœmy w stanie

podzieliæ najg³êbsze pragnienia Jezusa wo-

bec œwiata. W rzeczywistoœci bowiem, to tyl-

ko dziêki bezgranicznemu zaufaniu, S. Fau-

styna zdolna by³a us³yszeæ oraz odpowie-

dzieæ na najg³êbszy krzyk Serca Jezusa:

Córko moja, pomó¿ mi zbawiæ grzeszników.

Prócz ufnoœci, nie ma wiêc innej drogi do

poznania wielkoœci Jego mi³osierdzia: Ty

znasz ca³¹ przepaœæ mojego mi³osierdzia,

wiêc czerp z niego dla siebie, a szczególnie

dla biednych grzeszników.

Aby prosiæ - trzeba najpierw gor¹co za-

ufaæ. Poprzez przyjêcie do siebie ikony Jezu-

sa Mi³osiernego, rozpoczyna siê w nas szcze-

gólny etap wzrastania w ufnoœci, która zaowo-

cuje coraz g³êbszym poznaniem Jego mi³o-

sierdzia i odwag¹ zwracania siê po nie. £aski

z mojego mi³osierdzia czerpie siê jednym na-

czyniem, a nim jest - ufnoœæ. Cieszê siê, gdy

dusze ¿¹daj¹ wiele, bo moim pragnieniem

jest dawaæ wiele (por.1578). Decyduj¹c siê

prosiæ o wiele, podejmijmy Jezusowe wezwa-

nia do codziennego odmawiania koronki do

background image

22

maj - sierpień 2000

Mi³osierdzia Bo¿ego, b³agaj¹c szczególnie o

nawrócenie dla grzeszników i konaj¹cych, bê-

d¹cych w niebezpieczeñstwie utraty ¿ycia

wiecznego. Pamiêtajmy o nieocenionym da-

rze modlitwy wstawienniczej, jak¹ Chrystus

z³o¿y³ w nasze rêce w postaci tej koronki.

Wiedz o tym, ¿e ³aska wiecznego zbawienia

niektórych dusz w ostatniej chwili zawis³a

od twojej modlitwy (1777).

Do naszej Redakcji nap³ywa bardzo wie-

le listów od Czytelników, dziel¹cych siê ra-

doœci¹ z doznania szczególnych ³ask na dro-

dze ufnej modlitwy przed obrazem Mi³osier-

nego. Czêœæ tych œwiadectw publikujemy,

poniewa¿ stanowi¹ one dar samego Jezusa,

który chce podŸwign¹æ w ufnoœci zw³asz-

cza tych, którym w tej chwili jest najciê¿ej.

Licznie równie¿ nap³ywaj¹ informacje o two-

rz¹cych siê grupach modlitewnych, szerz¹-

cych kult mi³osierdzia Bo¿ego poprzez

wspólne odmawianie koronki i ró¿añca. Za

poœrednictwem naszego czasopisma, pra-

gniemy pozostaæ w ³¹cznoœci duchowej ze

wszystkimi grupami, tworz¹c - wraz z na-

szymi Czytelnikami - jedn¹ Rodzinê Mi³o-

sierdzia Bo¿ego. Og³oszenie przez Ojca

Œwiêtego ca³oœci orêdzia Matki Bo¿ej z Fa-

timy stanowi dodatkowe zaproszenie do two-

rzenia kolejnych grup modlitewnych, odpo-

wiadaj¹cych na Jej macierzyñskie wezwa-

nie do pokuty i modlitwy o nawrócenie œwia-

ta. W istocie rzeczy, orêdzia Matki Bo¿ej

z Fatimy i Jezusa Mi³osiernego s¹ wyrazem

jednej i tej samej troski o ocalenie od œmier-

ci wiecznej ka¿dego cz³owieka, jako istoty

bez reszty umi³owanej przez Boga.

Helena Bojda z Cieszyna - za uzdrowienie wnuczki;

Barbara Wyrzykowska z Białegostoku, Ryszarda Muszyńska z Siedlec, Maria z Cieszyna - za powrót do zdrowia;

Bogusława Szubra - za uzdrowienie męża za przyczyną bł. Bolesławy Lament;

Ewa Dynowska z Białej Podlaskiej - za uzdrowienie jej i dziecka nowonarodzonego;

Marzena z Warszawy - za uzdrowienie siostry;

Gosia ze Szczecina - za zdrowie synka;

Helenka - za odnalezienie sensu życia i uzdrowienie z krwotoku.

Nasi Czytelnicy proszą, aby zamieszczać podziękowania za otrzymane łaski Jezusa Miłosiernego.

Nasi Czytelnicy proszą, aby zamieszczać podziękowania za otrzymane łaski Jezusa Miłosiernego.

Nasi Czytelnicy proszą, aby zamieszczać podziękowania za otrzymane łaski Jezusa Miłosiernego.

Nasi Czytelnicy proszą, aby zamieszczać podziękowania za otrzymane łaski Jezusa Miłosiernego.

Nasi Czytelnicy proszą, aby zamieszczać podziękowania za otrzymane łaski Jezusa Miłosiernego.

Możemy to uczynić, ale w skróconej formie.

Możemy to uczynić, ale w skróconej formie.

Możemy to uczynić, ale w skróconej formie.

Możemy to uczynić, ale w skróconej formie.

Możemy to uczynić, ale w skróconej formie.

P

PP

P

Panu Jezusowi Miłosiernemu za wstawiennictwo św

anu Jezusowi Miłosiernemu za wstawiennictwo św

anu Jezusowi Miłosiernemu za wstawiennictwo św

anu Jezusowi Miłosiernemu za wstawiennictwo św

anu Jezusowi Miłosiernemu za wstawiennictwo św. F

. F

. F

. F

. Faustyny dziękuje:

austyny dziękuje:

austyny dziękuje:

austyny dziękuje:

austyny dziękuje:

background image

23

maj - sierpień 2000

Zawsze wierzy³am, ¿e cuda uzdro-

wienia czy doœwiadczenie wielkich ³ask

spotyka innych ludzi, a mnie nigdy nie

zdarzy siê coœ takiego, bo przecie¿ je-

stem taka zwyk³a, przeciêtna.

Ponad trzy lata temu Bóg wezwa³ do

siebie moje roczne dziecko. Czu³am wte-

dy wielk¹ gorycz, ból i gniew. Myœla³am,

jaka to niesprawiedliwoϾ ze strony Boga

mnie spotka³a. Do tej pory by³am osob¹

wierz¹c¹, ale nigdy nie rozmyœla³am na

temat wiary itp. Wtedy w³aœnie ktoœ za-

prenumerowa³ dla mnie Wasze pismo.

Dziêki niemu mog³am dalej ¿yæ i funk-

cjonowaæ, chocia¿ mój ból by³ nadal

ogromny. Po dwóch latach urodzi³am

kolejne dziecko (mam jeszcze oœmiolet-

ni¹ córkê). Okaza³o siê, ¿e ma siln¹ aler-

giê pokarmow¹. Zaczê³am bardzo du¿o

na ten temat czytaæ i dziêki temu radzi-

³am sobie z czêstymi problemami. W tym

czasie moja wiara pog³êbi³a siê, zaczê-

³am siê wiêcej modliæ. Wiele osób stwier-

Miłosierny Bóg

wysłuchał mojej modlitwy!

dzi³o, ¿e bardzo siê zmieni³am. Moje

dziecko wci¹¿ nêka³y ró¿ne dolegliwo-

œci, ale jakoœ zawsze wszystko siê do-

brze koñczy³o. Oko³o trzech miesiêcy

temu otrzyma³am od lekarza skierowa-

nie dla dziecka na szczegó³owe badania

krwi. Okaza³o siê, ¿e jego szpik kostny

produkuje za ma³o czerwonych krwinek.

Wyniki by³y bardzo z³e. Lekarz twier-

dzi³, ¿e dziecko mo¿e mieæ nawet uszko-

dzony szpik kostny. To by³a straszna wia-

domoœæ. Nie pozosta³o mi nic innego, jak

tylko podawaæ leki i cierpliwie czekaæ.

Wczoraj - 8 grudnia 1999 roku - za-

czê³am czytaæ kolejny numer waszego

pisma. W tym dniu w³aœnie mia³am ode-

braæ wyniki syna. Przegl¹daj¹c gazetê,

natknê³am siê na artyku³ pt. „Jezus Mi-

³osierny przywróci³ mnie do zdrowia”.

Przeczyta³am, po czym wyciê³am obraz

Pana Jezusa, przy³o¿y³am do swego ser-

ca i ze ³zami w oczach zaczê³am siê go-

r¹co modliæ. Prosi³am Boga o zdrowie

i ¿ycie dla ukochanego dziecka. Jak¿e

wielka by³a moja radoœæ, kiedy zobaczy-

³am otrzymane wyniki. By³y nadzwyczaj

dobre! Mi³osierny Bóg wys³ucha³ mojej

modlitwy!!! Bogu niech bêd¹ dziêki!

Teraz wiem, ¿e dobry Bóg nie zapo-

mina o tych zwyk³ych, szarych ludziach.

Swoje œwiadectwo dajê po to, by inni

uwierzyli, ¿e Bóg s³yszy wo³ania wszyst-

kich swoich dzieci. Kiedy uzna za sto-

sowne, pomo¿e im w widoczny dla nich

sposób.

Jestem tak bardzo szczêœliwa, ¿e nie

potrafiê tego wypowiedzieæ.

Serdecznie dziêkujê Redakcji za tak

wspania³e pismo, jak równie¿ osobie,

która je dla mnie zaprenumerowa³a. Bez

„Mi³ujcie siê” nie sta³abym siê lepsza,

bogatsza duchowo, i nie doœwiadczy³a-

bym tej wielkiej ³aski od Boga.

Katarzyna

Bardzo d³ugo trwa³o, zanim zdecydowa-

³am siê napisaæ do Was. Na prze³omie ostat-

nich 8 lat w moim ¿yciu bardzo wiele siê

zmieni³o. Poprzez swoje œwiadectwo chcê

podziêkowaæ Panu Jezusowi Mi³osiernemu,

bo uwa¿am, ¿e jestem Mu to winna.

Nasze wspólne ¿ycie z mê¿em zaczê³o

siê bardzo podobnie jak u wielu m³odych

ludzi. Poznanie, mi³oœæ, œlub i ... wspólne

¿ycie, które niestety nie okaza³o siê us³a-

ne ró¿ami. K³ótnie, awantury, wzajemne

obwinianie siê. Stanu tego nie zmieni³ na-

wet nasz malutki synek. Wreszcie, gdy na-

piêcie stale siê wzmaga³o, mówiliœmy na-

wet o rozwodzie. To trwa³o ok. 1,5 roku.

Pewnego dnia mê¿a zaczê³a boleæ g³o-

wa. Zlekcewa¿y³am to, có¿: „ka¿dego

mo¿e boleæ”. Niestety, to nie by³ normal-

ny ból g³owy. M¹¿ chodzi³ od jednego do

drugiego specjalisty, lecz ci rozk³adali

rêce. Wreszcie m¹¿ trafi³ do szpitala. Po

zrobieniu tomografu okaza³o siê, ¿e przy-

czyn¹ bólu g³owy jest guz po³o¿ony pod

Trzeba Mu naprawdę zaufać

mó¿d¿kiem. Diagnoza by³a straszna:

„jest to z pewnoœci¹ guz z³oœliwy - me-

dulloblastoma cerebelli, je¿eli m¹¿ nie

podda siê operacji czaszki, mo¿e prze-

¿yæ maksymalnie 4 tygodnie”. Po us³y-

szeniu tej diagnozy nie wiedzia³am, co

robiæ. Czu³am swoj¹ bezsilnoœæ i rozpacz.

Z ¿arliw¹ wiar¹ modli³am siê wraz z ca³¹

rodzin¹ o cud do Jezusa Mi³osiernego.

M¹¿ podda³ siê operacji, która trwa³a

9 godzin. Po operacji us³ysza³am nastêp-

ny „wyrok” - mo¿e pó³ roku. Jeden m¹dry

lekarz stwierdzi³ po operacji: „Po³owê bi-

twy wygraliœmy, a druga zale¿y od tego,

Który jest na Górze”.

Dopiero w obliczu choroby pozna³am,

jak blisk¹ osob¹ jest dla mnie m¹¿ i mogê

powiedzieæ, ¿e choroba ta scementowa³a

nasz zwi¹zek.

Obecnie m¹¿ ma 29 lat, cieszy siê z ¿y-

cia - jest ju¿ 6 lat po operacji. Stanowimy

udane ma³¿eñstwo, a obecnie w naszej

rodzinie pojawi³ siê jeszcze jeden cz³onek

- ma³y Karol, za którego chcia³abym Je-

zusowi szczególnie podziêkowaæ. Nasz

pierwszy syn urodzi³ siê, gdy m¹¿ by³ zdro-

wy, ale ten drugi - w szeϾ lat po operacji

nowotworu z³oœliwego mojego mê¿a, dla-

tego bardzo ba³am siê o zdrowie naszego

maleñstwa.

Urodzi³ siê œliczny, zdrowy ch³opczyk

i za to jestem bardzo, bardzo wdziêczna,

gdy¿ zdajê sobie sprawê, ¿e tylko i wy-

³¹cznie pomóg³ mi Jezus Mi³osierny za

wstawiennictwem Ojca Pio i b³ogos³awio-

nej Karoliny Kózkówny, do których co-

dziennie siê modlê.

Poprzez to œwiadectwo chcê powie-

dzieæ wszystkim zrozpaczonym, za³ama-

nym, ¿e Jezus jest Wielki, ¿e jest Najlep-

szym Lekarzem, ¿e trzeba Mu napraw-

dê zaufaæ, trzeba powiedzieæ „Jezu, ufam

Tobie”, a wtedy niemo¿liwe dla ludzi sta-

nie siê mo¿liwe dla Jezusa.

Wdziêczna Beata W.

ŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwo

ŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwo

background image

24

maj - sierpień 2000

Czerwona gwiazda

w walce z krzyżem

cz. II

Dziel i rządź

Wielki rosyjski filozof, Niko³aj Bierdia-

jew, przebywaj¹cy po rewolucji bolszewic-

kiej na emigracji, napisa³ w swoim dziele

„Problem komunizmu”, ¿e komunizm

(zw³aszcza w wydaniu rosyjskim) jest zja-

wiskiem o charakterze duchowym i religij-

nym. A mówi¹c precyzyjniej: fa³sz komu-

nizmu jest fa³szem duchowym. Wed³ug

Bierdiajewa komunizm to nic innego jak

ateistyczna rewolta przeciw tajemnicy

Krzy¿a. To stwierdzenie rosyjskiego my-

œliciela mo¿na odnieœæ zreszt¹ do innych,

wczeœniejszych i póŸniejszych rewolucji.

Odrzucenie cierpienia (tzn. codziennego

krzy¿a ludzi i ca³ych spo³ecznoœci), a w

konsekwencji radykalne poszukiwanie

mo¿liwoœci budowania raju tu i teraz, raju

na ziemi - oto co w zasadzie leg³o u naj-

g³êbszych korzeni zarówno francuskich

rewolucjonistów (wizja raju pt. „republika

jedna i niepodzielna”), rewolucji narodo-

wo - socjalistycznej w Niemczech (hitle-

rowski „raj”: Tysi¹cletnia Rzesza), czy w

naszych czasach czerwonych kmerów w

Kambod¿y, morduj¹cych niemal po³owê

swego narodu w imiê „lepszej przysz³oœci”.

St¹d te¿ ka¿da z tych rewolucji by³a w

zasadzie wielk¹ wojn¹ religijn¹. Ich walka

z chrzeœcijañstwem, a zw³aszcza z Koœcio-

³em katolickim nie by³a wiêc jak¹œ aberra-

cj¹, „wypaczeniem”. To by³o wpisane w

logikê ruchu rewolucyjnego pojmuj¹cego

siebie jako nowy mesjanizm, now¹, lepsz¹

od chrzeœcijañstwa religiê. Tak by³o i w

przypadku bolszewizmu. Stworzony przez

niego Zwi¹zek Sowiecki mimo, ¿e deklaro-

wa³ we wszystkich ustawach i dokumen-

tach konstytucyjnych swoj¹ œwiatopogl¹-

dow¹ neutralnoœæ, by³ de facto pañstwem

wyznaniowym. Wyznaniem mia³ byæ w³a-

œnie wspomniany przez Bierdiajewa wo-

juj¹cy ateizm. St¹d te¿ bezlistosna walka

sowieckiego pañstwa z chrzeœcijañstwem,

zarówno prawos³awnym, jak i katolickim.

Metody walki by³y ró¿ne. Oprócz fizycz-

nej eksterminacji chrzeœcijañskiego ducho-

wieñstwa, odwo³ywano siê do znanej od

czasów staro¿ytnych metody: divide et

impera (dziel i rz¹dŸ). Dodajmy, ¿e sposób

ten by³ szeroko stosowany równie¿ przez

komunistów, którzy zostali osadzeni przez

Armiê Czerwon¹ po 1945 roku w krajach

Europy Œrodkowej (Polsce, Czechos³owa-

cji, na Wêgrzech).

Zaraz po objêciu w³adzy w Rosji roz-

poczêli oni dzia³alnoœæ dywersyjn¹ wo-

bec Cerkwii Prawos³awnej, której celem

by³o rozbicie jej jednoœci. W 1922 roku

z inspiracji w³adz sowieckich powsta³a

wiêc tzw. ¯ywa Cerkiew, kierowana przez

powolnych sowieckim organom bezpie-

czeñstwa prawos³awnych hierarchów: bi-

skupa Antoniego Granowskiego oraz pro-

toreja Kraœnickiego. Niestety, sowiecka

bezpieka zanotowa³a niema³y sukces.

„¯ywa Cerkiew” cieszy³a siê doœæ du¿ym

powodzeniem, w okresie swojego naj-

wiêkszego rozkwitu dysponowa³a ona 16

tysi¹cami ksiê¿y i 200 biskupami. Nie

mo¿na jednak zapominaæ faktu, ¿e za tymi

liczbami sta³y czêsto tragedie wielu ludzi,

z³amanych sumieñ, kampania zastraszeñ

i rozmaitych nacisków ze strony bolsze-

wickiej bezpieki.

Zachêcone sukcesem „¯ywej Cer-

kwii” bolszewickie w³adze tworzy³y i inne

rozbijackie organizacje pod nazw¹: Cer-

kiew Odrodzona, Wolna Cerkiew Pracow-

nicza czy Niezale¿na Cerkiew Ukraiñska.

Podobne zabiegi spali³y jednak na panew-

ce wobec Koœcio³a katolickiego dzia³aj¹-

cego w Rosji. Tutaj sowietom nie uda³o

siê sprokurowaæ takiego rozbicia, jakie

by³o udzia³em „¯ywej Cerkwii”.

Nawracanie na ateizm

Pañstwo sowieckie nie ogranicza³o siê

li tylko do niszczenia chrzeœcijañstwa i

eksterminowania (w ró¿ny sposób) chrze-

œcijan. Z tym niszczeniem œciœle zwi¹za-

ne by³o krzewienie sowieckiej religii pañ-

stwowej, tzn. wojuj¹cego ateizmu. To zaœ

odbywa³o siê za pomoc¹ wyspecjalizowa-

nych organów bolszewickiego pañstwa.

Wœród nich przodowa³ zaœ Zwi¹zek

Wojuj¹cych Bezbo¿ników.

Organizacja ta zosta³a za³o¿ona w 1925

roku przez Jemieliana Jaros³awskiego

(w³aœæ. Miniej Izraelewicz Gubelman), przy-

jaciela Lenina i cz³onka najwy¿szych w³adz

bolszewickiej partii. Zwi¹zek Wojuj¹cych

Bezbo¿ników dysponowa³ oddzia³ami w

ca³ym Zwi¹zku Sowieckim. Dysponowa³

subwencjonowan¹ przez pañstwo wyso-

konak³adow¹ pras¹, adresowan¹ do

wszystkich grup ludnoœci (np. dla ko³choŸ-

ników przeznaczony by³ Dierewieñskij

Bezbo¿nik, a dla m³odzie¿y Junyje Biezbo¿-

niki, zaœ g³ównym organem prasowym

Zwi¹zku by³ Biezbo¿nik). Dodajmy, ¿e ta

dzia³alnoœæ wydawnicza prowadzona by³a

od 1927 roku na zasadzie towarzystwa ak-

cyjnego i dla samego Jaros³awskiego i in-

nych jego wspó³pracowników stanowi³a

Ÿród³o pokaŸnego dochodu. Doœæ wspo-

mnieæ, ¿e ³¹czny nak³ad prasy propaguj¹-

cej wojuj¹cy ateizm wynosi³ 44 miliony eg-

zemplarzy!

Cel Zwi¹zku Wojuj¹cych Bezbo¿ni-

ków zdefiniowany by³ ju¿ w samej na-

zwie. Chodzi³o o propagowanie wszel-

kimi œrodkami wojuj¹cego ateizmu.

Zrujnowane wnętrze soboru Świętojańskiego
Aleksandra Newskiego, XIX wiek.

background image

25

maj - sierpień 2000

Temu s³u¿yæ mia³y liczne wiece, najczê-

œciej przed jeszcze istniej¹cymi koœcio-

³ami, tak jak ten zorganizowany 18 stycz-

nia 1930 roku przed katolick¹ katedr¹

w Miñsku. Spalono tam publicznie wiele

œwiêtych obrazów, a przed polskim kon-

sulatem wznoszono okrzyki: Precz z Ko-

œcio³em - ostoj¹ bur¿uazji!

Zwi¹zek Bezbo¿ników

równie ostro pracowa³ nad

usuniêciem z codziennego

¿ycia sowieckich obywateli

jakichkolwiek, najmniej-

szych nawet œladów istnie-

nia chrzeœcijañskich trady-

cji. Propagowano wiêc

wœród ludnoœci zamiast wie-

szania w domach ikon i two-

rzenia domowych o³tarzy-

ków, organizowanie tzw.

ugo³ków biezbo¿nika (k¹ci-

ka bezbo¿nika). W 1927

roku w³adze bolszewickie

wprowadzi³y zakaz stawiania

krzy¿y na mogi³ach.

Nale¿a³o równie¿ wy-

mazaæ pamiêæ o chrzeœci-

jañskich œwiêtach. Szcze-

gólne œwiadectwo w tym wzglêdzie od-

najdujemy w wydawanej w Miñsku

(przed 1939 roku po³o¿onym w pobli¿u

polskiej granicy) przez polskojêzycznych

bolszewików Orce (tak á propos „postê-

powych tradycji” polskich komunistów).

W 1929 roku gazeta ta og³osi³a tzw.

kampaniê antyœwi¹teczn¹. Pisano: „kam-

paniê nale¿y poprowadziæ nie tylko pod

k¹tem obalania wszelkich bzdurstw reli-

gijnych, jak „niepokalane poczêcie”, „na-

rodziny Chrystusa” itd., ale w³aœnie pod

znakiem wyjaœnienia szkodliwej, kontrre-

wolucyjnej istoty religii i dzia³alnoœci du-

chowieñstwa, pod has³em powi¹zania

walki z religi¹ z urzeczywistnieniem piê-

ciolatki, uprzemys³owieniem kraju, socja-

listyczn¹ przebudow¹ gospodarki rolnej”.

W Orce sformu³owano równie¿ tzw.

has³a przeciwœwi¹teczne. Zacytujmy tu-

taj tylko czêœæ z 22 hase³:

1. Wytê¿on¹ prac¹ antyreligijn¹

oczyœcimy drogê do kolektywizacji.

2. Wzmocnimy walkê z ku³akami,

nepmanami i klerem.

3. Precz z „bo¿ym narodzeniem”;

niech ¿yje ci¹g³y tydzieñ roboczy.

4. Zamiast „bo¿ego narodzenia” -

dzieñ industrializacji i kolektywizacji.

5. Kler - najwierniejszy pomocnik

kontrrewolucji.

6. Jaskinie oszustwa i ob³udy - ko-

œcio³y, cerkwie i synagogi - zamienimy

na ogniska kultury socjalistycznej.

7. Budujemy nowy œwiat na zasa-

dach kolektywnej, prawdziwie komuni-

stycznej pracy.

8. Bojowym zadaniem komsomo³u

jest wzmocnienie walki z religi¹.

9. Wspó³zawodnictwo socjalistyczne

jest klasowym orê¿em walki z religi¹.

10. Walczcie z pojednawczym sto-

sunkiem do religii.

W ca³ym Zwi¹zku Sowieckim, jesz-

cze przed powstaniem Zwi¹zku Bezbo¿-

ników, organizowano bluŸniercze proce-

sje. W 1924 roku na przyk³ad, w samym

Piotrogrodzie podczas Bo¿ego Narodze-

nia urz¹dzono 20 takich procesji, podczas

których naigrywano siê z najwiêkszych

œwiêtoœci chrzeœcijañstwa, szczególnie

zaœ celem ataków by³ Boski Za³o¿yciel Ko-

œcio³a. Doœæ wspomnieæ, ¿e dzia³aj¹cy

w mieœcie nad New¹ teatr Ateist (finanso-

wany przez w³adze), swoj¹ bezbo¿n¹ dzia-

³alnoœæ zacz¹³ wystawieniem w Wielki Pi¹-

tek sztuki szydz¹cej z Chrystusa.

Bolszewicy, id¹c w œlady swoich

francuskich poprzedników (por. czasy

wielkiej rewolucji francuskiej), upatry-

wali równie¿ wielk¹ przeszkodê dla swo-

ich celów w chrzeœcijañskich znamio-

nach zauwa¿alnych w sposobie mierze-

nia czasu. W 1929 roku wprowadzono

w Sowietach szeœciodniowy „tydzieñ”

pracy, a potem tzw. nieproerywkê czyli

ci¹g³¹ pracê w ko³chozach, fabrykach,

biurach (czy wiadomo teraz, kto by³ pre-

kursorem walki z wolnym dniem Pañ-

skim?). Zabroniono u¿ywaæ nazwy nie-

dziela (woskriesienie - czyli po rosyjsku

„zmartwychwstanie”) i sobota (subbota).

Dzieñ wolny miano nazywaæ odt¹d „wy-

chadnoj”(„wychodny”), a dzieñ poprze-

dzaj¹cy „podwychadnoj”. W 1930 roku

25 grudnia przemianowano na Dzieñ In-

dustrializacji, w 1931 roku zniesiono zaœ

œwiêta Wielkanocne.

Demoralizacja za wszelk¹ cenê

Szczególnie wielki wysi³ek w krzewie-

nie religii wojuj¹cego ateizmu w³adze bol-

szewickie ukierunkowa³y na przysz³oœæ

ka¿dego spo³eczeñstwa, a wiêc na dzieci

i m³odzie¿. Wychowanie „nowego cz³o-

wieka sowieckiego” mia³o siê odbyæ na

drodze totalnej demoralizacji i depra-

wacji m³odego pokolenia. By zabiæ Boga

w m³odych sercach nie cofano siê przed

najgorszymi bluŸnierstwami.

W 1923 roku zainscenizowano

proces nad Bogiem, podczas którego

dzieci szkolne g³osowa³y nad kar¹

œmierci dla Boga. W szko³ach organi-

zowano konkursy na najbardziej bluŸ-

niercze wyzwiska pod adresem Boga.

Podczas demonstracji antyreligijnych

w Moskwie kazano dzieciom pluæ na

krzy¿e. Popularyzowano tak¿e „bez-

bo¿ne zabawki” dla dzieci.

W 1930 roku sowiecka „Gazeta Na-

uczyciela” donosi³a o utworzeniu stano-

wiska „nauczyciela wychowania antyre-

ligijnego”. A w maju 1930 roku zwo³a-

no pierwszy ogólnosowiecki zjazd „Bez-

bo¿nych Dzieci”.

Ka¿dy totalitaryzm mo¿na rozpoznaæ

po jego staraniu o jak najszybsze wyizo-

lowanie dzieci spod wp³ywu rodziców. Ju¿

Danton - jeden z przywódców rewolucji

francuskiej - twierdzi³, ¿e wszystkie dzieci

winny nale¿eæ do pañstwa. Podobnie my-

œleli i narodowi socjaliœci Hitlera organi-

Biskup Platon - prawosławny ordynariusz Rewala
(Tallin) zamordowany 14 stycznia 1919 roku.

background image

26

maj - sierpień 2000

zuj¹cy „Hitlerjugend”, co mia³o oddzieliæ

niemieck¹ m³odzie¿ zarówno od wp³ywu

rodziny, jak i od szkolnictwa prowadzone-

go przez Koœció³. Nie inaczej postêpowali

bolszewicy. W sowieckiej Rosji prototy-

pem „Hitlerjugend” by³y organizacje pio-

nierów i komsomolców. Przynale¿noœæ do

nich by³a obowi¹zkowa. Rodzice, którzy

oœmielili siê nie pos³aæ swojego dziecka

do nich, liczyæ siê musieli z surowymi re-

presjami (utrata pracy, aresztowanie, ze-

s³anie do gu³agu, a nawet œmieræ). Tylko

przynale¿noœæ do komsomo³u otwiera³a

drogê na studia i ich ukoñczenie.

Pionierzy (dla dzieci) i komsomol-

cy (dla m³odzie¿y) to w myœl zamierzeñ

w³adz sowieckich króliki doœwiadczal-

ne, jak w m³odym umyœle i sercu zaszcze-

piæ wojuj¹cy ateizm jako religiê. Wiele

w tym wzglêdzie mówi wprowadzony na

pocz¹tku lat 30-tych zwyczaj pionier-

skiego i komsomolskiego przywitania:

„Boga niet” („Boga nie ma”), na co mia-

no odpowiadaæ: „I nie nado” (I nie trze-

ba), wzglêdnie „I nie budiet” (I nie bê-

dzie). Natomiast jednym z zadañ stawia-

nych przed pionierami i komsomolcami

by³o chodzenie pod koœcio³y i cerkwie,

by notowaæ nazwiska osób uczêszczaj¹-

cych na nabo¿eñstwa. Nieraz zreszt¹

komsomolcy wpadali do koœcio³ów

i wrzaskiem oraz biciem wiernych zak³ó-

cali przebieg Mszy œwiêtej.

Kurs sowieckiej pedagogiki (a w³a-

œciwej: antypedagogiki) by³ bardzo ja-

sny. Najpierw wzbudziæ nienawiœæ i po-

gardê dla Boga i ludzi wierz¹cych. Na-

stêpnym krokiem mia³a byæ demoraliza-

cja. Równie¿ bowiem, gdy chodzi o wy-

lansowanie i praktyczne zastosowanie

has³a „róbta, co chceta” pierwszeñstwo

nale¿y do w³adz bolszewickich.

Pierwsza wielka fala demoralizacji

dotykaj¹ca dzieci i rosyjsk¹ m³odzie¿

pojawi³a siê ju¿ w czasie rewolucji i woj-

ny domowej wywo³anej bolszewickim

przewrotem. Oto bowiem na skutek tych

niszcz¹cych rosyjskie rodziny wydarzeñ,

pojawi³y siê w ca³ej Rosji setki tysiêcy

tzw. biezprizornych dzieci, tzn. dzieci -

sierot pozbawionych swoich rodzin. Sta-

³y siê one ³atw¹ ofiar¹ wielu wynaturzeñ

(w tym seksualnych). Pozbawione opie-

ki swoich rodziców by³y tragicznym ob-

razem pierwszych „dobrodziejstw” rewo-

lucji bolszewickiej. W latach 20-tych so-

wieckie w³adze bezwzglêdnie przeprowa-

dzi³y „ostateczne rozwi¹zanie” kwestii

biezprizornych (czêsto by³a to fizyczna

eksterminacja).

Lata 20-te to okres propagowania

w Rosji bolszewickiej propagandy „wy-

zwolenia seksualnego” i „uskrzydlenia ero-

su”. Jej rzeczniczk¹ by³a Aleksandra Ko³-

³ontaj, pe³ni¹ca funkcjê ludowego komi-

sarza do spraw opieki spo³ecznej. To ona

by³a autork¹ has³a skierowanego do kom-

somolców o potrzebie znalezienia „miej-

sca dla skrzydlatego erosa”. Propagowa-

nie rozwi¹z³oœci seksualnej wœród m³odzie-

¿y uzasadniano tzw. teori¹ szklanki wody

(seks to tyle, co wypicie szklanki wody).

Sowieckie ustawodawstwo bardzo

u³atwia³o uzyskanie rozwodów (mo¿-

liwe by³o to nawet za pomoc¹ poczty).

W 1920 roku Rosja Sowiecka sta³a siê

pierwszym na œwiecie pañstwem,

w którym zalegalizowano aborcjê.

Nie tylko wspó³czeœni obroñcy

„praw kobiety do wyboru” powinni

zdawaæ sobie sprawê, gdzie po raz

pierwszy zastosowano w praktyce

„prawo kobiety do w³asnego brzu-

cha”. Podobne korzenie maj¹ równie¿

wyznawcy (wyznawczynie) femini-

zmu. Oto bowiem dzia³aj¹ca w Mo-

skwie Czerwona Miêdzynarodówka

Kobiet og³osi³a, ¿e jej celem jest „wy-

zwolenie kobiety z jarzma rodziny,

macierzyñstwa, religii oraz moralno-

œci bur¿uazyjnej”.

Inn¹, odra¿aj¹c¹ form¹ demoralizo-

wania m³odzie¿y by³o popularyzowanie

wœród komsomolców donosicielstwa,

równie¿ w stosunku do swoich najbli¿-

szych. „Patronem” tego obrzydliwego

procederu uczyniono Pawlika Morozo-

wa, który na pocz¹tku lat 30-tych doniós³

do sowieckiej bezpieki, ¿e jego ojciec jest

przeciwnikiem w³adzy radzieckiej. Ojciec

zgin¹³ w ³agrze. Sam donosiciel zosta³

zamorodowany w niewyjaœnionych oko-

licznoœciach. Sowiecka propaganda uczy-

ni³a z niego mêczennika. Pisano o jego

„chlubnym” czynie liryki (czyni³ tak m.in.

twórca hymnu sowieckiego S. Micha³-

kow).

Morozow nie by³ jedyny. Oto pio-

nier Pronia Ko³ybin zadenuncjowa³ swo-

j¹ w³asn¹ matkê za to, ¿e posz³a na ko³-

chozowe pole, aby zebraæ opadniête k³o-

sy, a tym samym nakarmiæ w³asnego syna

(czyli komsomolskiego donosiciela). Za

„grabie¿ sowieckiej w³asnoœci” matkê

skazano na karê wiêzienia, a Proniê -

donosiciela, w nagrodê, wys³ano do po-

³o¿onego na Krymie ekskluzywnego

komsomolskiego oœrodka: Arteka.

Równie¿ szczêœcia nie mia³ pewien

dyrektor szko³y, którego jeden z pionie-

rów zadenuncjowa³ do bezpieki za za-

danie uczniom na lekcji do rozwi¹zania

nastêpuj¹cego zadania: „We wsi by³o

15 koni. Gdy ch³opi przyst¹pili do ko³-

chozu, 13 koni zdech³o. Ile koni zosta-

³o”. Rzecz jasna, dyrektor jako wróg kla-

sowy (aluzyjnie atakuj¹cy ideê kolekty-

wizacji gruntów rolnych) zosta³ poci¹-

gniêty do odpowiedzialnoœci karnej.

Tak tworzono „nowego sowieckie-

go cz³owieka”.(cdn.)

Grzegorz Kucharczyk

Głaz z sowieckiego łagru pomnik ku czci pomordowanych
w łagrach sowieckich ustawiony przed gmachem KGB

background image

27

maj - sierpień 2000

Dominikanin, o. Franciszek

Dreyfus, profesor szkoły biblijnej
w Jerozolimie napisał:
„„„„„Obecnie

Obecnie

Obecnie

Obecnie

Obecnie

dzieje się w K

dzieje się w K

dzieje się w K

dzieje się w K

dzieje się w Kościele coś analo

ościele coś analo

ościele coś analo

ościele coś analo

ościele coś analo-----

gicznego, do wydarzeń III

gicznego, do wydarzeń III

gicznego, do wydarzeń III

gicznego, do wydarzeń III

gicznego, do wydarzeń III
wieku naszej ery: rozdźwięk

wieku naszej ery: rozdźwięk

wieku naszej ery: rozdźwięk

wieku naszej ery: rozdźwięk

wieku naszej ery: rozdźwięk
pomiędzy wiarą ludzi, a uczoną

pomiędzy wiarą ludzi, a uczoną

pomiędzy wiarą ludzi, a uczoną

pomiędzy wiarą ludzi, a uczoną

pomiędzy wiarą ludzi, a uczoną
teologią. Już w tamtych czasach,

teologią. Już w tamtych czasach,

teologią. Już w tamtych czasach,

teologią. Już w tamtych czasach,

teologią. Już w tamtych czasach,
spekulacje uczonych prowadzo

spekulacje uczonych prowadzo

spekulacje uczonych prowadzo

spekulacje uczonych prowadzo

spekulacje uczonych prowadzo-----
ne pod wpływem niebezpiecz-

ne pod wpływem niebezpiecz-

ne pod wpływem niebezpiecz-

ne pod wpływem niebezpiecz-

ne pod wpływem niebezpiecz-
nych prądów naukowych,

nych prądów naukowych,

nych prądów naukowych,

nych prądów naukowych,

nych prądów naukowych,
filozoficznych i kulturowych

filozoficznych i kulturowych

filozoficznych i kulturowych

filozoficznych i kulturowych

filozoficznych i kulturowych
wywodzących się ze świata

wywodzących się ze świata

wywodzących się ze świata

wywodzących się ze świata

wywodzących się ze świata
pogańskiego, często dalekie

pogańskiego, często dalekie

pogańskiego, często dalekie

pogańskiego, często dalekie

pogańskiego, często dalekie
były od prawomyślności, którą

były od prawomyślności, którą

były od prawomyślności, którą

były od prawomyślności, którą

były od prawomyślności, którą
zachował lud chrześcijański,

zachował lud chrześcijański,

zachował lud chrześcijański,

zachował lud chrześcijański,

zachował lud chrześcijański,
kierujący się zdrowym instynk-

kierujący się zdrowym instynk-

kierujący się zdrowym instynk-

kierujący się zdrowym instynk-

kierujący się zdrowym instynk-
tem duchowym. T

tem duchowym. T

tem duchowym. T

tem duchowym. T

tem duchowym. Tak samo jest

ak samo jest

ak samo jest

ak samo jest

ak samo jest

i dzisiaj.

i dzisiaj.

i dzisiaj.

i dzisiaj.

i dzisiaj. „„„„„W

W

W

W

Wysławiam Cię, Ojcze

ysławiam Cię, Ojcze

ysławiam Cię, Ojcze

ysławiam Cię, Ojcze

ysławiam Cię, Ojcze

P

PP

P

Panie nieba i ziemi, że zakryłeś

anie nieba i ziemi, że zakryłeś

anie nieba i ziemi, że zakryłeś

anie nieba i ziemi, że zakryłeś

anie nieba i ziemi, że zakryłeś

te rzeczy przed mądrymi i roz-

te rzeczy przed mądrymi i roz-

te rzeczy przed mądrymi i roz-

te rzeczy przed mądrymi i roz-

te rzeczy przed mądrymi i roz-
tropnymi, a objawiłeś je pro

tropnymi, a objawiłeś je pro

tropnymi, a objawiłeś je pro

tropnymi, a objawiłeś je pro

tropnymi, a objawiłeś je pro-----
staczkom”

staczkom”

staczkom”

staczkom”

staczkom” (Mt 11, 25). Nikt nie

(Mt 11, 25). Nikt nie

(Mt 11, 25). Nikt nie

(Mt 11, 25). Nikt nie

(Mt 11, 25). Nikt nie

może poznać tajemnicy Jezusa,

może poznać tajemnicy Jezusa,

może poznać tajemnicy Jezusa,

może poznać tajemnicy Jezusa,

może poznać tajemnicy Jezusa,
o ile nie stanie się naprawdę

o ile nie stanie się naprawdę

o ile nie stanie się naprawdę

o ile nie stanie się naprawdę

o ile nie stanie się naprawdę
pokornym w poszukiwaniu

pokornym w poszukiwaniu

pokornym w poszukiwaniu

pokornym w poszukiwaniu

pokornym w poszukiwaniu
prawdy

prawdy

prawdy

prawdy

prawdy, o ile nie stanie się

, o ile nie stanie się

, o ile nie stanie się

, o ile nie stanie się

, o ile nie stanie się

jednym z tych „prostaczków

jednym z tych „prostaczków

jednym z tych „prostaczków

jednym z tych „prostaczków

jednym z tych „prostaczków”””””
i o ile nie przyjmie od nich

i o ile nie przyjmie od nich

i o ile nie przyjmie od nich

i o ile nie przyjmie od nich

i o ile nie przyjmie od nich
wiary K

wiary K

wiary K

wiary K

wiary Kościoła. Dlatego - najle-

ościoła. Dlatego - najle-

ościoła. Dlatego - najle-

ościoła. Dlatego - najle-

ościoła. Dlatego - najle-

piej i najpełniej poznajemy

piej i najpełniej poznajemy

piej i najpełniej poznajemy

piej i najpełniej poznajemy

piej i najpełniej poznajemy
Jezusa na modlitwie.”

Jezusa na modlitwie.”

Jezusa na modlitwie.”

Jezusa na modlitwie.”

Jezusa na modlitwie.”

Nie chcê przez to powiedzieæ, ¿e je-

steœmy zwolnieni z wysi³ku intelektual-

nego. A wiêc: jedno i drugie. Dlatego dalej

chcemy zg³êbiaæ tajemnicê œwiadomoœci

Jezusa w oparciu o tytu³ Syna Bo¿ego,

pamiêtaj¹c jednak, ¿e pe³niejsze pozna-

nie Boga dokonuje siê w czasie rozmowy

z Nim, czyli na modlitwie. W tej kateche-

zie zajmiemy siê trzecim tytu³em mesjañ-

skim, wskazuj¹cym na œwiadomoœæ Jezu-

sa o sobie i œwiadomoœæ pierwotnej gmi-

ny o Jezusie, tytu³em - Syn Bo¿y.

Kim jest Jezus Chrystus

Aby odpowiedzieæ na pytanie, czy

sam Jezus uwa¿a³ siebie za Syna Bo¿e-

go i w jakim sensie, trzeba przeanalizo-

waæ biblijne dane dotycz¹ce tego tema-

tu. Zacznijmy od Starego Testamentu:

Czy ten tytu³ by³ ju¿ znany w Starym

Testamencie? Do kogo siê odnosi³? Na-

ród izraelski przez fakt wyprowadzenia

go z Egiptu mia³ œwiadomoœæ, ¿e przy-

brane synostwo jest jego udzia³em.

W Ksiêdze Wyjœcia czytamy: „A ty wte-

dy powiesz do Faraona: To mówi Pan:

Synem moim pierworodnym jest Izra-

el” (4, 22). St¹d tytu³ ten by³ u¿ywany

w odniesieniu do zbiorowoœci i dotyczy³

wszystkich cz³onków ludu wybranego.

Œwiadomoœæ Izraela o synostwie

Bo¿ym jest jednym z istotnych elemen-

tów pobo¿noœci ¿ydowskiej. W Starym

Testamencie nazwa ta by³a równie¿ u¿y-

wana w stosunku do króla, lub szczegól-

nych pos³añców Boga. Nie oznacza³o to

nigdy jakiegoœ boskiego pochodzenia.

Król jest jednym spoœród wielu ludzi,

podlega temu samemu prawu Bo¿emu

i czeka go taki sam s¹d, jak innych.

W drugiej ksiêdze Samuela czytamy:

„Ja bêdê mu Ojcem a on bêdzie mi sy-

nem, a jeœli zawini, bêdê go karci³ róz-

g¹ ludzi i ciosami synów ludzkich”

(7, 14). Wynika z tego, ¿e Bóg bêdzie

odnosi³ siê do Dawida i jego nastêpców

jak do swoich dzieci. Dawid i jego na-

stêpcy stali siê przedmiotem szczegól-

nego wybrania. To wi¹¿e siê z przezna-

czeniem ludu Bo¿ego. Jest te¿ szczegól-

ny zwi¹zek wyra¿ony w s³owach: „Ja

bêdê mu Ojcem, a on bêdzie mi synem”.

Tak, ¿e okreœlenie „Syn Jahwe” sta³o siê

tytu³em królewskim. Gdy prorocy og³a-

szaj¹ narodziny prawdziwego Króla (por.

Iz 7, 14; 9, 1) staje siê zupe³nie zrozu-

mia³e, ¿e tytu³ ten bêdzie uchodzi³ za me-

sjañski. A wiêc w sposób szczególny

bêdzie przys³ugiwa³ prorokowi czasów

ostatecznych, czyli Mesjaszowi, które-

go przyjœcie bêdzie wype³nieniem obiet-

nicy Jahwe. W takim kontekœcie tytu³

Syna Bo¿ego oznacza³, ¿e eschatyczny

prorok bêdzie posiada³ prawdziwe po-

znanie Boga i bêdzie pozostawa³ we

w³aœciwym stosunku do Boga, poniewa¿

bêdzie namaszczony przez Ducha.

W Ewangeliach tytu³ „Syn Bo¿y”

jest bezpoœrednio ³¹czony z Chrystusem.

U œw. Mateusza (16, 16) czytamy: „Ty

jesteœ Mesjasz, Syn Boga ¿ywego”, a u

œw. Marka (14, 61) znajdujemy potwier-

dzaj¹c¹ odpowiedŸ na pytanie: „Czy ty

jesteœ Mesjasz, Syn B³ogos³awionego?”.

Widaæ wyraŸnie, ¿e tytu³ Syn Bo¿y

jest traktowany jako tytu³ mesjañski.

Z drugiej strony wiemy, ¿e w Izraelu funk-

cjonowa³o przekonanie o synostwie Bo-

¿ym ka¿dego sprawiedliwego Izraelity.

Chc¹c odpowiedzieæ na pytanie, w ja-

kim sensie Jezus przypisywa³ sobie ten

tytu³, musimy przeœledziæ Ewangelie. Po

pierwsze zauwa¿a siê wyraŸne rozró¿nie-

nie przez Jezusa synostwa Bo¿ego ogól-

nie pojmowanego, a Jego synostwa. Sy-

nostwo Jezusa mia³o sens nie tylko ogól-

no - religijny, ale wyj¹tkowy. Jego syno-

stwo by³o jedyne w swoim rodzaju.

Wskazuj¹ na to okolicznoœci przyrówny-

wania Jego osoby 1. z ogó³em ludzi, 2. z

wybitnymi osobistoœciami biblijnego

œwiata judaistycznego, 3. ze œwi¹tyni¹

jerozolimsk¹, i 4. nawet z samym Bo-

background image

28

maj - sierpień 2000

giem jako Jego Ojcem niebieskim. Przy-

patrzmy siê tym porównaniom.

Ad.1. Jezus mimo ¿e - jak sam za-

znacza - przyszed³, aby s³u¿yæ, mimo ¿e

s³u¿bê tê wykonywa³ w niezwykle po-

korny sposób, nigdy nie staje wobec

Ojca na równi z nami. Zawsze podkre-

œla ró¿nicê: Mój Ojciec i wasz Ojciec.

Jezus nie u¿ywa sformu³owania Nasz

Ojciec. Gdy mówi o Bogu, stale podkre-

œla ró¿nicê miêdzy zwrotem Ojciec mój,

stosuj¹c go do siebie, a Ojciec wasz, sto-

suj¹c go do innych. W Ewangelii œw.

Mateusza czytamy: „Do ka¿dego wiêc,

który siê przyzna do Mnie przed ludŸmi,

przyznam siê i Ja przed moim Ojcem,

który jest w niebie”(10, 32).

Tak¿e w rozdziale 11 wiersz 27 czyta-

my: „Wszystko przekaza³ Mi Ojciec mój.

Nikt te¿ nie zna Syna, tylko Ojciec, ani

Ojca nikt nie zna tylko Syn, i ten komu

Syn zechce objawiæ”. Tych tekstów roz-

ró¿niaj¹cych boskie synostwo Jezusa od

przybranego synostwa ludzi jest bardzo

wiele (£k 10, 22; Mt 12, 50; Mt 15, 13;

16, 17; 18, 10, 19, 35; 20,23). Gdy Jezus

mówi do ludu, wtedy stosuje formu³ê

„Wasz Ojciec”. „Tak niech œwieci wasze

œwiat³o przed ludŸmi, aby widzieli wasze

dobre uczynki i chwalili Ojca waszego,

który jest w niebie” (Mt 5, 16). „A Ja wam

powiadam: Mi³ujcie waszych nieprzyja-

ció³ i módlcie siê za tych, którzy was prze-

œladuj¹; tak bêdziecie synami Ojca wa-

szego, który jest w niebie” (Mt 5, 44-45)

„B¹dŸcie wiêc wy doskonali, jak dosko-

na³y jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).

Równie¿ wtedy, gdy Jezus uczy nas

modlitwy, wy³¹cza siebie ze wspólne-

go zwrotu: „Wy, jak modliæ siê bêdzie-

cie, mówcie Ojcze nasz” (Mt 6, 9; £k

11, 2). Jezus nazywa wszystkich spra-

wiedliwych synami Bo¿ymi, ale sam

siebie nigdy nie w³¹cza do tej grupy.

W teologii dogmatycznej mówi siê o na-

szym synostwie Bo¿ym jako adoptowa-

nym, natomiast Jezus jest rzeczywistym

Synem Bo¿ym. Dlatego nigdy nie u¿y-

wa wraz z nami zwrotu „Nasz Ojciec”.

Zwroty „mój Ojciec” oraz „wasz Oj-

ciec” wystêpuj¹ w wypowiedziach Je-

zusa jako sobie przeciwstawne. Nie

œwiadczy to o ró¿nych ojcach, ale o ró¿-

nym synostwie. Zwrot pierwszy o sy-

nowskim stosunku Jezusa do Boga by³

wyrazem w³asnego przeœwiadczenia

o swojej wyj¹tkowej godnoœci, gdy na-

tomiast zwrot drugi, o stosunku ludzi

sprawiedliwych do Boga, wyra¿a³ inny

status ludzi.

Takie wyodrêbnienie od przeciêtnego

ogó³u zaznacza siê równie¿ w postawie

Jezusa dotycz¹cej pokuty i ¿alu za grze-

chy. Proszê zwróciæ uwagê, ¿e Jezus ka¿e

siebie naœladowaæ, bo On w³asnym przy-

k³adem potwierdza g³oszone przez siebie

nakazy moralne. W tym jednak wypadku

Jezus nawo³uje wszystkich do pokuty i do

¿alu za grzechy, sam nigdy nie rozbudza

w sobie ¿alu za grzechy. Œwiadomoœæ

grzechu jest znakiem moralnym cz³owie-

ka religijnego, a nawet podstaw¹ jego

œwiêtoœci. U Jezusa takie stany nie wy-

stêpuj¹, a wyjaœnieniem tej tajemnicy jest

fakt wyjêcia Jezusa spod przynale¿noœci

do ludzi obarczonych grzechem. Proszê

zwróciæ uwagê na nakaz moralny Jezusa

skierowany do s³uchaczy: „jeœli odpuœci-

cie grzechy, odpuœci i wam Ojciec wasz

niebieski, jeœli zaœ nie odpuœcicie lu-

dziom, Ojciec wasz niebieski nie odpu-

œci wam grzechów waszych” (Mt 6,14

n; Mk 11,25 n.).

Nawet na krzy¿u Jezus prosi jedynie

swego Ojca niebieskiego o odpuszczenie

grzechów dla innych. W sumie mo¿emy

powiedzieæ, ¿e Jezus mówi¹c o swoim

synostwie Bo¿ym nigdy nie uto¿samia siê

z naszym synostwem Bo¿ym.

To by³o pierwsze porównanie synostwa

Jezusa z synostwem ogólno - religijnym.

Ad.2. Drugie, to porównanie Jezusa

z wybitnymi postaciami biblijnymi

W stosunku do wybitnych postaci

Starego Testamentu, jak: Abrahama,

Moj¿esza, Dawida, Jezus zajmuje stano-

wisko autorytatywne. W dyskusji z fary-

zeuszami (J 8, 58) zestawia siebie

z Abrahamem, oœwiadczaj¹c ¯ydom, i¿

jest wiêkszy od niego, choæ jak wiado-

mo Abraham uchodzi³ za ojca narodu

izraelskiego. Ponadto Jezus uwa¿a siê za

wiêkszego od Moj¿esza, którego ¯ydzi

czcili jako swego wodza duchowego

i najwy¿szego prawodawcê. Jezus zmie-

nia swoj¹ w³asn¹ powag¹ prawo Moj¿e-

szowe: „S³yszeliœcie, ¿e powiedziano

przodkom: Nie zabijaj, a kto by siê dopu-

œci³ zabójstwa podlega s¹dowi. A Ja wam

powiadam, ka¿dy kto siê gniewa na swe-

go brata podlega s¹dowi” (Mt 5, 21).

Patrzmy dalej, jak wychodzi porów-

nanie z Dawidem. Dawid nazywa Me-

sjasza swoim Panem. „Gdy faryzeusze

byli zebrani, Jezus zada³ im takie pyta-

nie: Co s¹dzicie o Mesjaszu? Czyim jest

synem? Odpowiedzieli Mu: Dawida.

Wtedy rzek³ do nich: Jak¿e wiêc Dawid

natchniony przez Ducha mo¿e nazywaæ

Go Panem, gdy mówi: Rzek³ Pan do

Pana mego: si¹dŸ po prawicy mojej”

(Mt 23, 41 n).

Podobnie jest, gdy Jezus mówi: „Oto

tu jest coœ wiêcej ni¿ Salomon” (Mt 12,

43). Widaæ z tego, ¿e Jezus staje ponad

tymi wszystkimi, którzy byli autorytetem

dla narodu ¿ydowskiego. On ich nie de-

precjonuje, ale podkreœla wy¿szoœæ swe-

go autorytetu. To równie¿ wskazuje, ¿e

Jego synostwo Bo¿e ma zupe³nie inny

wymiar ni¿ synostwo Bo¿e osobistoœci

biblijnego œwiata judaistycznego.

Ad.3. Rozpatrzmy równie¿ po-

równanie ze œwi¹tyni¹ Jerozolimsk¹.

Œwi¹tynia by³a dla ¯ydów jedynym

oœrodkiem religijnym, jako miejsce Przy-

mierza. Mimo to, Jezus wysuwa siebie

ponad œwi¹tyniê, czyli stawia siebie po-

nad najwiêksze wartoœci swego narodu:

„Oto powiadam wam. Tu jest coœ wiêk-

szego ni¿ œwi¹tynia” (Mt, 12,6).

Te wypowiedzi dowodz¹, ¿e Jezus

mia³ œwiadomoœæ, ¿e jako prawdziwy

Syn Bo¿y jest prawdziwym Bogiem.

Na koñcu trzeba spojrzeæ na porów-

nanie Jezusa z Ojcem Niebieskim. O tym

zagadnieniu trzeba jednak mówiæ sze-

rzej, dlatego zajmiemy siê tym tematem

w nastêpnej katechezie.

ks. Edward Janikowski TChr

background image

29

maj - sierpień 2000

Gdy w r. 1966 Małgorzata

zaczęła otrzymywać łaski mistyczne,
była - sądząc po ludzku - do nich
jeszcze nie przygotowana. Jej wiedza
religijna i formacja duchowa pozosta-
wiały wiele do życzenia. Ale tu się
kryje jedna z tajemnic Bożego planu,
któremu miała służyć jako narzędzie.
Była świadoma swojej małości,
grzeszności, ogromu Bożego miłosier-
dzia, okazywanego jej - małemu
„nic”. Ta pokora spotyka się z uzna-
niem Bożego Mistrza:

„Co na ziemi

Co na ziemi

Co na ziemi

Co na ziemi

Co na ziemi

małe, jest wielkie w niebie”

małe, jest wielkie w niebie”

małe, jest wielkie w niebie”

małe, jest wielkie w niebie”

małe, jest wielkie w niebie” (10
XII 1966).
„Kto całe swoje zaufa-

„Kto całe swoje zaufa-

„Kto całe swoje zaufa-

„Kto całe swoje zaufa-

„Kto całe swoje zaufa-

nie i całą nadzieję pokłada we

nie i całą nadzieję pokłada we

nie i całą nadzieję pokłada we

nie i całą nadzieję pokłada we

nie i całą nadzieję pokłada we
Mnie, jest błogosławionym

Mnie, jest błogosławionym

Mnie, jest błogosławionym

Mnie, jest błogosławionym

Mnie, jest błogosławionym
dzieckiem Mojego Najświętszego

dzieckiem Mojego Najświętszego

dzieckiem Mojego Najświętszego

dzieckiem Mojego Najświętszego

dzieckiem Mojego Najświętszego
Serca”

Serca”

Serca”

Serca”

Serca” (9 IX 1967).

Kierowana s³owami Pana Jezusa Ma³-

gorzata prze¿ywa nastêpne lata jako szko³ê

chrzeœcijañskiego ¿ycia. By³a ¿on¹ i matk¹,

³¹cz¹c wszystkie trudy rodzinnej codzienno-

œci z niecodziennoœci¹ Bo¿ego wezwania do

Ratunek dla świata

tego, by tworzyæ ruch „ma³ych dusz”. Nie-

raz by³a rozdarta pomiêdzy tymi dwoma

obowi¹zkami, zw³aszcza, ¿e publikacja

„Orêdzia”, na którym mia³a siê opieraæ du-

chowoœæ ruchu, sz³a jak po grudzie. W³adze

duchowne zachowywa³y bowiem du¿¹

ostro¿noœæ wobec tych prywatnych obja-

wieñ, póki nie zaczê³y dostrzegaæ ich po-

prawnoœci teologicznej i dobrych owoców.

Czas tej szko³y Chrystusowej mia³ swo-

je znaczenie nie tylko dla Ma³gorzaty. Po-

przez jej przyk³ad i otrzymane pouczenia

(skrupulatnie zapisywane na rozkaz spo-

wiednika) stawa³ siê drog¹ dostêpn¹ dla

rzesz „ma³ych dusz”, wskazówk¹, jak w

prostocie serca obcowaæ z Bogiem, bliskim

i mi³osiernym. Warto przytoczyæ niektóre

„katechezy” us³yszane przez Ma³gorzatê.

„Ka¿dy cz³owiek ma jak¹œ trudn¹

sk³onnoœæ charakteru, na któr¹ musi

zwróciæ ca³¹ swoj¹ uwagê. U jednych jest

to nadmierne przywi¹zanie do pieniêdzy,

u innych jest to pycha wraz z jej niszcz¹-

cymi skutkami. Niewiele brak, a gotowi

uwa¿aæ siê za œwiêtych. U jeszcze innych

jest to mi³oœæ w³asna, uraza, zawziêtoœæ.

Nie potrafi¹ wybaczyæ ¿adnej obrazy, a

przecie¿ mówi¹, ¿e Mnie kochaj¹. Niektó-

rzy wydaj¹ siê mieæ dobr¹ wolê, ale jeœli

dotknie siê ich s³abej strony, zamyka siê

ich serce i staj¹ siê nieugiêci. Ludzi ciche-

go i pokornego serca spotyka siê rzadko.

Wielu ma w nodze cierñ, który przeszka-

dza im kroczyæ na drodze do Mnie” (18

VII 1966). „Jest wielka ró¿nica, czy grze-

szy siê ze s³aboœci, czy z zami³owania do

z³ego” (14 IX 1966).

„Dobre imiê bliŸniego musi byæ w two-

ich oczach œwiête. Nigdy nie rozsiewaj

oszczerstw czy te¿ obmowy. Nie wiesz, jakie

mam wobec nich zamiary” (6 VI 1966).

„Zachowaj zawsze pogodne oblicze.

Dzia³aj zawsze tak, jakbyœ by³a pe³na ra-

doœci. Mi³oœæ, moja córeczko, umacnia siê

w ukrytym bohaterstwie” (30 VI 1966).

„Ja jestem twoim bliŸnim. Dostrze-

gaj Mnie we wszystkich... Twoje usta s¹

moimi ustami. Twój uœmiech jest Moim

uœmiechem” (6 VII 1966).

„Lubiê, gdy siê o Mnie nie zapomi-

na... Któ¿ mo¿e powiedzieæ, ¿e nie ma

czasu podarowaæ Mi spojrzenia, myœli,

trochê czu³oœci? Wtedy, kiedy s¹ poch³o-

niêci zupe³nie swoj¹ prac¹, Ja jestem za-

wsze obecny i czekam, aby pomyœleli o

Mnie. Czy wymagam za wiele? I wszyst-

ko jest ze Mn¹ takie proste. To jest ten

zadatek nieba” (10 V 1967).

W miarê up³ywu lat i postêpu ducho-

wego Ma³gorzaty wskazania Pana Jezusa

stawa³y siê coraz bardziej ukierunkowane

wzwy¿. Pan Jezus nie tai³, ¿e wymaga od

niej œwiêtoœci. Droga do niej biegnie jed-

nak¿e poprzez nasz¹ ludzka naturê.

„Moja córeczko, swoj¹ ludzk¹ naturê

zatrzymasz. Tak, tak byæ musi. Twoje wy-

si³ki zaœ, bêd¹ wspierane Moj¹ ³ask¹, skoñ-

cz¹ siê dopiero z tw¹ œmierci¹. B¹dŸ œwia-

doma swojej nicoœci i nie lêkaj siê wiêcej.

Ja kocham ciebie... Co stanowi wartoϾ

Moich œwiêtych, to nie ich œwiêtoœæ. Ka¿-

da œwiêtoœæ pochodzi ode Mnie. To ich ci¹-

g³e d¹¿enie, aby j¹ uzyskaæ” (24 VII 1966).

Aby realizowaæ Bo¿e wskazania, Ma³go-

rzata nie mia³a komfortowych warunków. Nie

¿yje w zaciszu klasztornym, nie posiada prze-

³o¿onych, którzy by zdjêli, w miarê potrzeby,

czêœæ ci¹¿¹cej na niej odpowiedzialnoœci za

podjête dzie³o. Z tworzeniem Centrum Legio-

nu Ma³ych Dusz w Vaux-sous-Chévremont

cz. 2

Małgorzata ofiaruje Ojcu Świętemu
czwarty tom Orędzi

background image

30

maj - sierpień 2000

jest mnóstwo pracy i jeszcze wiêcej k³opotów.

S¹ te¿ okresy, kiedy obecnoœæ Pana Jezusa

jest ukryta, s³owa milkn¹ i zdaje siê, ¿e Pan

oddali³ siê od swojej pos³anniczki. Skar¿y Mu

siê. Otrzymuje odpowiedŸ: „Kiedy serce jest

smutne, dusza posêpnieje, odpocznij w mo-

jej radoœci. W ciszy spoczywaj w Moim Ser-

cu” (6 VIII 1977).

Pan Jezus przypomina jej, ¿e j¹ i tylko j¹

wybra³ do swego dzie³a, wiêc, pomimo trud-

noœci, utraty zdrowia i wieku (Ma³gorzata ma

dziœ 86 lat) musi wytrwaæ na wyznaczonym

miejscu. Do ruchu „ma³ych dusz” Pan Jezus

przywi¹zuje wielk¹ wagê i stale przypomina,

¿e od ich gorliwoœci zale¿y w du¿ej mierze

jaka bêdzie przysz³oœæ œwiata.

„Wielkim z³em tego œwiata nie jest klê-

ska g³odu w krajach biednych, ale niedo-

statek ducha boskiego w duszach. Ka¿dy

otrzymuje zadanie, które musi wykonaæ.

Pomagaæ biednym, to godne pochwa³y.

Wspieraæ wyg³odnia³ych duchem, jest za-

wsze bardziej chwalebne... Prawdziw¹

odpowiedzialnoœæ ponosz¹ ci, którzy spra-

gnionym odmawiaj¹ Chleba Niebieskie-

go, który wzmacnia i pomaga znosiæ ka¿-

de ludzkie nieszczêœcie” (12 X 1977).

„Przychodzê, aby wstrz¹sn¹æ narody

w ich obojêtnoœci, aby rozbudziæ œpi¹ce

sumienia i zniszczyæ w sercach egoizm”

(29 III 1968).

„Cel Mojego Orêdzia jest nastêpuj¹-

cy: g³êbsze poznanie Mojej Mi³oœci do

ludzi. Czego Ja ¿¹dam: ofiar, modlitw

i umartwienia, wzrastaj¹cej i pog³êbionej

czci Maryi, jak i wprowadzenia na po-

wrót modlitwy ró¿añcowej i rozpowszech-

nienia jej wszêdzie” (28 I 1967). „Dla

pokoju na œwiecie: w ka¿dej parafii ma

byæ na nowo podjêta modlitwa ró¿añco-

wa przez tych wszystkich, którzy j¹ zanie-

dbali lub pozostawili jako modlitwê dla

starych babek” (24 VII 1966).

W którymœ momencie Pan Jezus do-

konuje syntezy tego, czego oczekuje od

„ma³ych dusz”: „Dla zakonu ma³ych

dusz: Jeden jedyny Pan - Bóg. Jeden je-

dyny Wódz - Moja Matka. Ma³e narzê-

dzie - Ty. Jedyna ma³a droga - zapomnieæ

siê w moich ramionach. Pierwszy wróg,

którego trzeba pokonaæ - swoje „ja”.

Pierwsza cnota, któr¹ nale¿y æwiczyæ -

wspania³omyœlnoœæ. I w taki sposób do-

kona siê podboju dusz” (9 V 1967).

Ma³e dusze maj¹ tworzyæ „oazy œwiêto-

œci” czyli grupy zbieraj¹ce siê na modlitwie,

rozwa¿aniu orêdzi, uwielbieniu mi³osierne-

go Boga i wstawianiu siê za œwiatem pogr¹-

¿onym w ciemnoœciach grzechu. „Wybrane

dusze prowadzê drogami tajemniczymi,

które wszystkie koñcz¹ siê na szczycie. Wiele

dusz ukrytych uzyskuje dla innych cuda

³aski i mi³osierdzia” (29 V 1967).

Im te¿ Pan Jezus powierza szczególn¹

troskê o swój Koœció³, który jest nara¿o-

ny z zewn¹trz przez si³y z³a a wewn¹trz

przez niepos³uszeñstwo. „Respektowaæ

pos³uszeñstwo, to podlegaæ ze wszech

stron jedynej w³adzy, jak¹ znam na zie-

mi: Siedziba Piotra... Ca³e niebo pochy-

la siê z tkliwoœci¹ i chêci¹ pomocy nad

ciernist¹ drog¹ krzy¿ow¹ Tego, który

Mnie tam reprezentuje. Ja ci go powie-

rzam” (28 VI 1977, pontyfikat Paw³a VI).

„Jesteœcie czêœci¹ Koœcio³a... B¹dŸcie

przyk³adami wspania³omyœlnoœci, poko-

ry, umniejszenia. Niechaj wszystko w was

promieniuje Mi³oœci¹... Potrzeba wam

Przywódcy. Takiego Przywódcê da³em

wam, byœcie szli za nim. OJCIEC ŒWIÊ-

TY. On jest o¿ywiany moim Duchem...

B¹dŸcie mu pos³uszni tak, jak Mnie sa-

memu. To Ja jestem w nim!” (1 XI 1984,

pontyfikat Jana Paw³a II).

Ruch „ma³ych dusz” rozszerza siê po

ca³ym œwiecie. Na dni modlitw w ostatni¹

niedzielê sierpnia do Centrum Legionu

Ma³ych Dusz Mi³osiernego Serca Jezusa

w Belgii zje¿d¿aj¹ tysi¹ce ludzi. Ostatnimi

laty przybywaj¹ te¿ z Polski. Organizacj¹

dni modlitw i ca³oroczn¹ prac¹ Centrum

zajmuje siê sztab wspó³pracowników Ma³-

gorzaty, ale ona pozostaje - na wyraŸne ¿¹-

danie Pana Jezusa - jego sercem i g³ówn¹

odpowiedzialn¹. Wszystko odbywa siê pod

œcis³¹ opiek¹ biskupa ordynariusza Liége.

To on udziela ka¿dorazowego „imprima-

tur” na wydanie poszczególnych tomów

„Orêdzia”. Orêdzia zna te¿ Ojciec Œwiêty.

Mistyczne rozmowy Ma³gorzaty z Pa-

nem Jezusem trwaj¹. Im wiêksze podda-

nie siê woli Bo¿ej ze strony Ma³gorzaty,

tym wyraŸniejsze jej wstêpowanie na dro-

gê zjednoczenia. Pan Jezus wtajemnicza

tê duszê wybran¹ w swój ból nad dzisiej-

szym stanem œwiata, nad jego niewiar¹,

lekcewa¿eniem Boga, chaosem moralnym,

porzuceniem przykazañ. Czyni Ma³gorza-

tê wspó³uczestniczk¹ swego cierpienia.

„W sercach ludzkich nie przestajê p³a-

kaæ, b³agaæ, Ja nie chcê umrzeæ nada-

remno na krzy¿u. A jednak nie s³uchaj¹

Mnie” - skar¿y siê Pan Jezus (26 I 1995).

„Daj Mi twój uœmiech na pocieszenie”.

Ma³gorzata odpowiada: „Jak siê uœmie-

chaæ, gdy Ciê widzê tak smutnego?”.

Pan Jezus wiele mówi Ma³gorzacie

o swym mi³osierdziu, które w pewnym mo-

mencie bêdzie wymaga³o interwencji sprawie-

dliwoœci. Jak kiedyœ wypêdzi³ kupców ze

œwi¹tyni jerozolimskiej, tak przyjdzie oczy-

œciæ swój Koœció³ z tego z³a, które do niego

przysz³o z zewn¹trz. Ma³gorzata modli siê

wiele za Ojca Œwiêtego, za Koœció³ i chcia³a-

by, aby ta mi³oœæ i pos³uszeñstwo Koœcio³owi

o¿ywia³o ka¿d¹ ma³¹ duszê. Modli siê tak:

„Koœciele Œwiêty, Koœciele Chrystusa, uka¿

swoje bogactwo ubogim, którzy id¹ do Cie-

bie nawet nie rozumiej¹c wszystkiego. My-

œlê, ¿e pozostan¹ nieœwiadomi a¿ do dnia

Œwiat³a. PrzyjdŸ Panie Jezu! Nie pozostaw

¿adnego z tych dzieci, takich niewdziêcznych,

jakimi s¹, na ³up nieprzyjaciela ich dusz, za

które ofiarowa³eœ swoje ¿ycie, mój Umi³o-

wany” (25 II 1995).

Bardzo trudno streœciæ ca³e bogactwo

przekazanych Ma³gorzacie myœli Bo¿ych.

Te trzydzieœci kilka lat dialogów we-

wnêtrznych, zapisanych w czterech to-

mach (pi¹ty podobno ju¿ te¿ przygotowa-

ny) to lektura duchowa ogromnie inspiru-

j¹ca, ale równie¿ wielki przyk³ad, jak

w prostocie serca rozmawiaæ ze swoim Pa-

nem i Bogiem, jak w praktyce ma wygl¹-

daæ, tak po¿¹dane przez Pana Jezusa Mi-

³osiernego, zawierzenie Mu bez reszty.

Mo¿e wiêc, na zakoñczenie tego bardzo

ograniczonego i niedoskona³ego streszcze-

nia „Orêdzi”, zacytowaæ s³owa Pana Jezu-

sa, którymi siê przedstawi³ Ma³gorzacie 19

IV 1978 roku: „Jestem Ojcem strapionych.

Jestem W³adc¹ Narodów. Jestem Królem

Mi³oœci. Jestem Ochron¹ biednych i poni-

¿anych. Jestem Sprawiedliwoœci¹ dla zbun-

towanych. Jestem Przystani¹ dla grzesz-

nych i grzechów Wybaczeniem. Jestem Do-

brem, a znajdujê siê w duszach.

Jestem zemst¹ przeœladowanych i uci-

skanych. Ojciec Biednych, W³adca Naro-

dów, Król Mi³oœci - s¹ Moimi najpiêkniej-

szymi tytu³ami. Jestem Cierpieniem Krzy¿a

po to, aby oczyszczaæ i oddaæ sprawiedliwoœæ.

Streszczam siê w jednym s³owie: Jestem Bo-

giem! Stworzy³em cz³owieka na Moje Po-

dobieñstwo. Moje Odbicie ukazuje siê w lu-

strze zdeformowane, ukazuje potwornoϾ

dusz, które zaprzeda³y siê szatanowi. Odnaj-

dujê Swój prawdziwy obraz w sercach po-

kornych, w sercach walcz¹cych o Królestwo

Mi³oœci. Jestem Ojcem i Obroñc¹ dla tych

najpokorniejszych. Aby wykorzeniæ z³o, trze-

ba bêdzie uderzaæ bardzo mocno, tak, a¿ œlepi

zobacz¹, a g³usi us³ysz¹ Gniew Boga”.

Teresa Tyszkiewicz

background image

31

maj - sierpień 2000

Z głębokim bólem i oburzeniem przyjęliśmy wiadomość o zawetowaniu przez Pana ustawy zakazu-

jącej pornografii. Przestępstwo pornografii, które osiągnęło charakter publiczny i niemal masowy, niszczy
istotne dla kultury ludzkiej wartości takie, jak godność osoby ludzkiej, szczególnie godność kobiety jako
powołanej do macierzyństwa, a także przekreśla godność mężczyzny jako ojca, depce i profanuje
świętość małżeństwa i rodziny. Nietykalność tych wartości i instytucji z właściwym dla nich wymiarem
sakralnym i moralnym stanowi niezastąpiony fundament wszelkiej cywilizacji.
Do niezbywalnych zadań władzy państwowej należy walka z przestępstwem pornografii w celu stworze-
nia warunków moralnego bezpieczeństwa dla wychowania dzieci i młodzieży.
W

W

W

W

W     tym kontekście ustawa zwalczająca przestępstwo pornografii była absolut-

tym kontekście ustawa zwalczająca przestępstwo pornografii była absolut-

tym kontekście ustawa zwalczająca przestępstwo pornografii była absolut-

tym kontekście ustawa zwalczająca przestępstwo pornografii była absolut-

tym kontekście ustawa zwalczająca przestępstwo pornografii była absolut-

nie konieczna, ze względu na narastającą falę deprawacji, gwałtów i seksual-

nie konieczna, ze względu na narastającą falę deprawacji, gwałtów i seksual-

nie konieczna, ze względu na narastającą falę deprawacji, gwałtów i seksual-

nie konieczna, ze względu na narastającą falę deprawacji, gwałtów i seksual-

nie konieczna, ze względu na narastającą falę deprawacji, gwałtów i seksual-
nego wykorzystywania nieletnich. T

nego wykorzystywania nieletnich. T

nego wykorzystywania nieletnich. T

nego wykorzystywania nieletnich. T

nego wykorzystywania nieletnich. Tymczasem P

ymczasem P

ymczasem P

ymczasem P

ymczasem Pan staje po stronie przestęp-

an staje po stronie przestęp-

an staje po stronie przestęp-

an staje po stronie przestęp-

an staje po stronie przestęp-

ców i tych wszystkich ciemnych sił, które dla brudnego zysku żerują na słabo

ców i tych wszystkich ciemnych sił, które dla brudnego zysku żerują na słabo

ców i tych wszystkich ciemnych sił, które dla brudnego zysku żerują na słabo

ców i tych wszystkich ciemnych sił, które dla brudnego zysku żerują na słabo

ców i tych wszystkich ciemnych sił, które dla brudnego zysku żerują na słabo-----
ści moralnej i

ści moralnej i

ści moralnej i

ści moralnej i

ści moralnej i     niedojrzałości psychicznej pewnej części społeczeństwa, która

niedojrzałości psychicznej pewnej części społeczeństwa, która

niedojrzałości psychicznej pewnej części społeczeństwa, która

niedojrzałości psychicznej pewnej części społeczeństwa, która

niedojrzałości psychicznej pewnej części społeczeństwa, która

właśnie w odpowiedniej regulacji prawnej mogła znaleźć nieodzowną obronę

właśnie w odpowiedniej regulacji prawnej mogła znaleźć nieodzowną obronę

właśnie w odpowiedniej regulacji prawnej mogła znaleźć nieodzowną obronę

właśnie w odpowiedniej regulacji prawnej mogła znaleźć nieodzowną obronę

właśnie w odpowiedniej regulacji prawnej mogła znaleźć nieodzowną obronę
przed utratą poczucia człowieczeństwa. W ten sposób traci P

przed utratą poczucia człowieczeństwa. W ten sposób traci P

przed utratą poczucia człowieczeństwa. W ten sposób traci P

przed utratą poczucia człowieczeństwa. W ten sposób traci P

przed utratą poczucia człowieczeństwa. W ten sposób traci Pan podstawy

an podstawy

an podstawy

an podstawy

an podstawy, by

, by

, by

, by

, by

uważać się za rzecznika interesów polskiego Narodu.

uważać się za rzecznika interesów polskiego Narodu.

uważać się za rzecznika interesów polskiego Narodu.

uważać się za rzecznika interesów polskiego Narodu.

uważać się za rzecznika interesów polskiego Narodu.

W imieniu Rady Instytutu Studiów nad Rodziną

ks. bp dr Stanisław Stefanek

- dyrektor Instytutu

List otwarty do Pana Aleksandra Kwaśniewskiego
Prezydenta RP

która dzisiaj pod różnymi postaciami wdziera się w świadomość człowieka, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Brońcie

czystości obyczajów w waszych ogniskach domowych i społeczeństwie (Jan Paweł II, Sandomierz 12.06.1999 r.).

P

PP

P

Prezydent Rzeczypospolitej nie przedstawia żadnego

rezydent Rzeczypospolitej nie przedstawia żadnego

rezydent Rzeczypospolitej nie przedstawia żadnego

rezydent Rzeczypospolitej nie przedstawia żadnego

rezydent Rzeczypospolitej nie przedstawia żadnego

autorytetu moralnego!

autorytetu moralnego!

autorytetu moralnego!

autorytetu moralnego!

autorytetu moralnego! (…)

Solidaryzując się ze wszystkimi trzeźwo myślącymi ludźmi

w Polsce stwierdzam, że to wydarzenie świadczy o jakiejś
zaprogramowanej walce ze wszystkimi wartościami, które
stanowią o życiu człowieka i naszego narodu. Za czasów komuni-
stycznych byliśmy narażeni na zaplanowaną ateizację narodu.
Dziś jesteśmy świadkami kontynuacji tamtych wysiłków - wyrwania
wiary z serca Polaków przez zaprogramowaną demoralizację.

ks. abp Stanisław Szymecki, metropolita białostocki

My

My

My

My

My, nauczyciele środowiska nowohuckiego w Krakowie,

, nauczyciele środowiska nowohuckiego w Krakowie,

, nauczyciele środowiska nowohuckiego w Krakowie,

, nauczyciele środowiska nowohuckiego w Krakowie,

, nauczyciele środowiska nowohuckiego w Krakowie,

z głębokim smutkiem i rozczarowaniem przyjęliśmy do

z głębokim smutkiem i rozczarowaniem przyjęliśmy do

z głębokim smutkiem i rozczarowaniem przyjęliśmy do

z głębokim smutkiem i rozczarowaniem przyjęliśmy do

z głębokim smutkiem i rozczarowaniem przyjęliśmy do
wiadomości P

wiadomości P

wiadomości P

wiadomości P

wiadomości Pańskie weto założone do proponowanej ustawy

ańskie weto założone do proponowanej ustawy

ańskie weto założone do proponowanej ustawy

ańskie weto założone do proponowanej ustawy

ańskie weto założone do proponowanej ustawy

przeciw pornografii. Jako wychowawcy w sposób szczególny

przeciw pornografii. Jako wychowawcy w sposób szczególny

przeciw pornografii. Jako wychowawcy w sposób szczególny

przeciw pornografii. Jako wychowawcy w sposób szczególny

przeciw pornografii. Jako wychowawcy w sposób szczególny
odczuwamy zgubne skutki pornografii w procesie wychowaw

odczuwamy zgubne skutki pornografii w procesie wychowaw

odczuwamy zgubne skutki pornografii w procesie wychowaw

odczuwamy zgubne skutki pornografii w procesie wychowaw

odczuwamy zgubne skutki pornografii w procesie wychowaw-----
czym dzieci i młodzieży

czym dzieci i młodzieży

czym dzieci i młodzieży

czym dzieci i młodzieży

czym dzieci i młodzieży. Stwierdzamy

. Stwierdzamy

. Stwierdzamy

. Stwierdzamy

. Stwierdzamy, że P

, że P

, że P

, że P

, że Pan, jako P

an, jako P

an, jako P

an, jako P

an, jako Prezydent

rezydent

rezydent

rezydent

rezydent

- wbrew stanowisku większości społeczeństwa - sprzyja i

- wbrew stanowisku większości społeczeństwa - sprzyja i

- wbrew stanowisku większości społeczeństwa - sprzyja i

- wbrew stanowisku większości społeczeństwa - sprzyja i

- wbrew stanowisku większości społeczeństwa - sprzyja i
popiera różnego rodzaju dewiacje, jak narkomanię a teraz

popiera różnego rodzaju dewiacje, jak narkomanię a teraz

popiera różnego rodzaju dewiacje, jak narkomanię a teraz

popiera różnego rodzaju dewiacje, jak narkomanię a teraz

popiera różnego rodzaju dewiacje, jak narkomanię a teraz
pornografię. W

pornografię. W

pornografię. W

pornografię. W

pornografię. Wyrażamy głębokie rozczarowanie postawą P

yrażamy głębokie rozczarowanie postawą P

yrażamy głębokie rozczarowanie postawą P

yrażamy głębokie rozczarowanie postawą P

yrażamy głębokie rozczarowanie postawą Pana

ana

ana

ana

ana

i zadajemy sobie pytanie: dlaczego, zamiast sprzyjać dobru

i zadajemy sobie pytanie: dlaczego, zamiast sprzyjać dobru

i zadajemy sobie pytanie: dlaczego, zamiast sprzyjać dobru

i zadajemy sobie pytanie: dlaczego, zamiast sprzyjać dobru

i zadajemy sobie pytanie: dlaczego, zamiast sprzyjać dobru
moralnemu młodego pokolenia P

moralnemu młodego pokolenia P

moralnemu młodego pokolenia P

moralnemu młodego pokolenia P

moralnemu młodego pokolenia Polaków

olaków

olaków

olaków

olaków, popiera P

, popiera P

, popiera P

, popiera P

, popiera Pan środowi-

an środowi-

an środowi-

an środowi-

an środowi-

ska przestępcze.

ska przestępcze.

ska przestępcze.

ska przestępcze.

ska przestępcze.

Nauczyciele szkół podstawowych i średnich,

Kraków - Nowa Huta

List podpisało 252 nauczycieli

Protest i oburzenie wobec

przezydenckiego weta

Strzeżcie wasze rodziny

przed pornografią,

background image

32

maj - sierpień 2000

Drukujemy wywiad z Mar-

kiem Laaserem, autorem książki
„F

„F

„F

„F

„Faithful and T

aithful and T

aithful and T

aithful and T

aithful and True: Sexual

rue: Sexual

rue: Sexual

rue: Sexual

rue: Sexual

Integrity in a Fallen World”

Integrity in a Fallen World”

Integrity in a Fallen World”

Integrity in a Fallen World”

Integrity in a Fallen World”,
który jest terapeutą uzależnień
specjalizującym się w leczeniu
erotomanii i przyjacielem NACR
od chwili powstania. Zna tę
chorobę i proces zdrowienia
zarówno z osobistych doświad-
czeń, jak i pracy z erotomanami,
których leczy w kilku ośrodkach.
Jego książki i seminaria dają
nadzieję tysiącom uzależnio-
nych od seksu nieszczęśnikom.
Ostatnio udzielił nam telefonicz-
nego wywiadu ze swojego domu
niedaleko Minnesoty, Minneapo-
lis, USA.

NACR: Jednym z mitów, doœæ dziw-

nym jak s¹dzê, jest powszechne myœle-

nie, ¿e uzale¿nienie od seksu to wspania-

³a rzecz. Ktoœ niedawno powiedzia³ mi,

¿e jeœli istnieje taka choroba, to on chcia³-

by wiedzieæ, jak j¹ z³apaæ. Jego rozumo-

wanie - oparte zapewne na niedoinformo-

waniu - zak³ada³o, ¿e erotomani to lu-

dzie maj¹cy najwiêcej frajdy z seksu.

Mark: To pachnie starym ¿artem, któ-

ry wcale nie œmieszy. Myœlenie, ¿e eroto-

mani maj¹ sam¹ rozkosz, mija siê z praw-

d¹. Ci¹gle powtarzane seksualne zacho-

wania szybko trac¹ swoj¹ „noœnoœæ”, sens

i spontanicznoœæ i staj¹ siê bardzo destruk-

cyjne. Podejrzewam, ¿e takie opinie rodz¹

siê u tych, którzy s¹ poza karuzel¹ seksu-

alnych rozkoszy, stawian¹ w centrum

i czczon¹ przez dzisiejsz¹ kulturê - ale gdy-

byœcie na ni¹ wsiedli, szybko przesz³aby

wam ochota. Erotomania to jest ból, a nie

przyjemnoϾ. Po chwilowej rozkoszy przy-

nosi cierpienie - osamotnienie, pustkê, po-

czucie beznadziejnoœci i rozpacz, a nie sta-

ny, których cz³owiek by pragn¹³.

Zdrowienie z uzależnienia

od seksu

Pracowa³em ostatnio z mê¿czyzn¹,

którego rodzina posiada jedn¹ z najwiêk-

szych wytwórni pornografii w Stanach

Zjednoczonych. By³ on przy produkcji

tych filmów, widzia³ i w konsekwencji sam

uprawia³ wszystko, co tylko ludzki umys³

mo¿e sobie w tej dziedzinie wyobraziæ.

Doœwiadczy³ ka¿dego rodzaju seksu,

o którym ludzie zwykle tak marz¹. Po

dwudziestu latach takiego ¿ycia zacz¹³

mówiæ, ¿e jedyne za czym dziœ têskni, to

normalny, sta³y zwi¹zek z jedn¹ kobiet¹.

Twierdzi, ¿e odda³by wszystkie dawne do-

œwiadczenia i ca³y maj¹tek za prost¹,

zwyk³¹ radoœæ z wiernej, heteroseksual-

nej monogamii. Podobnie jak my wszy-

scy, którzy zdrowiejemy z erotomanii, nie

wspomina³ on lat na³ogu z rozmi³owa-

niem, lecz jako koszmar, lata pustki i bólu.

NACR: Jakie cechy pomagaj¹ ci od-

ró¿niæ erotomaniê od innych problemów?

Mark: Klasyczne cechy, które ma

ka¿de uzale¿nienie, ma tak¿e erotoma-

nia. Po pierwsze, daje o sobie znaæ utra-

ta kontroli. Widzimy j¹ w licznych pró-

bach kontrolowania lub zaprzestania

swoich kompulsywnych zachowañ. Uza-

le¿nieni próbuj¹ odzyskaæ w³adzê nad

sob¹ na wiele ró¿nych sposobów, które

mimo ca³ego wysi³ku, nie dzia³aj¹: obiet-

nice, postanowienia, silna wola, spo-

wiadanie siê, ma³¿eñstwa, rozwody,

zmienianie jednych

praktyk na inne, itd.

Z czasem wci¹¿ po-

wracaj¹ do zacho-

wañ, które chcieli

porzuciæ. Ci¹gnie

siê to zwykle przez

parê lat. Jeœli ogl¹da³aœ materia³y por-

nograficzne raz czy dwa razy w ¿yciu i

to ciê wci¹ga³o, to mo¿e masz jakiœ pro-

blem, ale nie jest to uzale¿nienie. Jeœli

twoje kontakty z pornografi¹ trwaj¹ i

powtarzaj¹ siê co pewien czas - jeœli

background image

33

maj - sierpień 2000

czyni³eœ sobie obietnice nie siêgania po

ni¹ wiêcej i nie uda³o ci siê ich dotrzy-

maæ - wtedy wkraczamy na teren seksu-

alnego uzale¿nienia. Powtarzalnoœæ nie

oznacza, ¿e musisz robiæ to codziennie,

co tydzieñ, czy co miesi¹c. S¹ erotoma-

ni, którzy trzymaj¹ siê wzorca rozpusta

- pokuta: s¹ poza kontro-

l¹ przez dzieñ, dwa, lub

d³u¿ej, a potem przestaj¹

na pewien okres, po któ-

rym znowu wracaj¹ do

swoich zachowañ. Powta-

rzalnoœæ w na³ogu nie

oznacza robienia czegoœ

dzieñ w dzieñ, choæ mo¿e

byæ i tak, oznacza przede

wszystkim, ¿e po pewnym

czasie nieuchronnie do

tego wracasz.

Inn¹ cech¹ erotomanii

jest jej narastaj¹ca z czasem

destruktywnoœæ. S¹ konse-

kwencje i one zwiêkszaj¹ siê

z czasem. Poniewa¿ ka¿de

uzale¿nienie ma s³u¿yæ do

znieczulania jakiegoœ bólu

lub pozwala unikaæ emocjo-

nalnej rzeczywistoœci, pierw-

sz¹ konsekwencj¹ jest uczu-

ciowe odrêtwienie osoby

uzale¿nionej. Jednak konse-

kwencje tworz¹ d³ugie pa-

smo - od spustoszenia w sfe-

rze duchowej i wsty-

du po fizyczne choro-

by. Jeœli jest erotoma-

nia, zawsze s¹ konse-

kwencje.

Trzeci¹ cech¹

jest rosn¹ca z czasem

intensywnoϾ czy

drastycznoϾ zacho-

wañ - zwiêkszanie

dawek. Na przyk³ad onanizujesz

siê najpierw co kilka miesiêcy, po-

tem co miesi¹c, potem co tydzieñ,

a potem niemal ka¿dego dnia, czy

jeszcze czêœciej. Leczy³em osoby,

które robi³y to nawet po wiele razy

na dzieñ. Tak samo roœnie dra-

stycznoœæ fantazjowania. Postêpu-

j¹cy charakter choroby nieko-

niecznie jednak oznacza, ¿e roz-

wijasz nowe wzorce zachowañ.

Mo¿e tak byæ, ale te¿ mo¿esz trzy-

maæ siê stale jednego typu zacho-

wañ, których czêstotliwoœæ nara-

sta, na przyk³ad kupujesz tak¹ sam¹ por-

nografiê, ale wydajesz na ni¹ coraz wiê-

cej pieniêdzy.

Wreszcie znan¹ cech¹ jest to, ¿e sek-

sem czy mi³osnymi zachowaniami eroto-

man próbuje „uleczyæ” jakoœ niechcia-

ne uczucia, czy uciec przed trudami ¿y-

cia. Poniewa¿ nie jest w stanie znieœæ przy-

krych emocji, szuka ulgi w aktywnoœci

seksualnej. Badania dowodz¹, ¿e aktyw-

noœæ seksualna, zauroczenie mi³osne i

fantazjowanie, ka¿de w okreœlony spo-

sób zmienia chemiê mózgu, produkuj¹c

przyjemnoœæ, energiê, rozkosz, by byæ na

haju. Mog¹ to byæ bardzo piêkne dozna-

nia, jeœli dziej¹ siê miêdzy dwojgiem wier-

nych sobie i zwi¹zanych na sta³e ludzi,

jednak erotomanom instynktownie cho-

dzi o ci¹g³e zmienianie sobie chemii mó-

zgu, a wiêc nastroju czy stanu œwiado-

moœci. U¿ywaj¹ erotyki, jak narkotyków

- g³ównym celem jest byæ na haju.

W miarê jak rozwija siê ich choroba, co-

raz mniej interesuj¹ siê tym, kto jest ich

partnerem - wa¿ne staje siê tylko to, aby

pomóg³ wyprodukowaæ nastêpn¹ daw-

kê haju. W dodatku zagro¿enie, z jakim

wi¹¿e siê wiele niewybrednych zachowañ

seksualnych, zwiêksza produkcjê adrena-

liny, co równie¿ uzale¿nia. Mog¹ podry-

waæ niebezpiecznych, nieobliczalnych ko-

chanków lub jak w przypadku znanego

mi mê¿czyzny, uprawiaæ seks w sytuacji,

gdy wspó³ma³¿onek partnera ma zaraz

wróciæ do domu. Erotoman ma wtedy haj

z seksu, haj z nowego partnera i haj z nie-

bezpieczeñstwa. W stanie podniecenia

chwilowo nie odczuwa zagro¿enia i lêku,

a tak¿e bólu, osamotnienia, z³oœci, itd.

NACR: Tak wiêc erotomania ma wie-

le wspólnego z uzale¿nieniem od sub-

stancji. Musi wiêc byæ czêsta u osób

maj¹cych na³ogi chemiczne - tworzyæ

uzale¿nienie krzy¿owe, jak np. u osób

zniewolonych przez picie i seks.

Mark: Tak, erotomania jest uzale¿-

nieniem chemicznym i czêsto krzy¿uje siê

z innymi na³ogami. Wyniki badañ dowo-

dz¹, ¿e ponad po³owa alkoholików zma-

ga siê z niekontrolowanymi zachowania-

mi w dziedzinie tzw. mi³oœci; w wiêkszo-

œci s¹ oni wtedy erotomanami. Wœród

uzale¿nionych od innych substancji od-

setek erotomanów jest jeszcze wy¿szy. Na

przyk³ad na podstawie badañ kokaini-

stów lecz¹cych siê w oœrodkach za-

mkniêtych ustalono, ¿e wœród nich po-

nad 80% jest na³ogowcami seksu. To

olbrzymia korelacja. Nie dziwi ona jed-

nak, gdy weŸmiesz pod uwagê, ¿e tzw.

speed (przyspieszenie) dzia³a neuroche-

micznie na te same oœrodki w mózgu, co

mi³osne uniesienia, heroina znieczula te

same receptory, co uprawianie fizyczne-

go seksu, a fantazjowanie dzia³a na te

oœrodki, co THC. Istnieje wiele innych

krzy¿owych uzale¿nieñ, a tak¿e zjawisko

multiuzale¿nienia. Tak¿e zaburzenia po-

karmowe od ob¿arstwa po anorek-

sjê s¹ bardzo czêste wœród eroto-

manów. Bardzo ma³o jest uzale¿-

nionych osób, które rozwinê³y tyl-

ko jeden ciê¿ki na³óg.

NACR: Pamiêtam, ¿e w swojej

ksi¹¿ce powo³ywa³eœ siê na dra Pa-

tricka Carnesa i jego porównanie

erotomanii do zaburzeñ jedzenio-

wych.

Mark: Tak, chodzi o to, ¿e ero-

tomania ma zasadniczo dwa prze-

ciwstawne bieguny. O jednym w³a-

œnie mówimy, drugi... Opisuje go

najnowsza ksi¹¿ka Pata Carnesa,

która ma tytu³ Seksualna anorek-

sja. Mówi o tym, ¿e s¹ ludzie, którzy

usi³uj¹ odzyskaæ kontrolê nad swo-

j¹ seksualnoœci¹ poprzez jej kom-

pletne zduszenie - odciêcie siê od

erotyki, zamro¿enie w sobie jej im-

pulsów i nie wchodzenie w ¿adne

zwi¹zki. Przypomina to dok³adnie

¿ar³oka, który próbuje zapanowaæ

background image

34

maj - sierpień 2000

nad swoim ob¿arstwem poprzez odma-

wianie sobie jedzenia. Drugi biegun two-

rz¹ ci, którzy nie przestaj¹ kompulsyw-

nie jeœæ - s¹ w ci¹gu ob¿arstwa. Przypo-

minaj¹ erotomana, który nie mo¿e prze-

staæ wyjœæ z seksualnych zachowañ. S¹

jeszcze przypadki poœrednie, przypomi-

naj¹ce bulimiê, kiedy erotoman, który po

tzw. uruchomieniu (okresie wzmo¿onej

aktywnoœci) chce jakby „zwymiotowaæ”

rozpustê i robi ró¿ne rzeczy, aby siê za

ni¹ ukaraæ, czy j¹ odpokutowaæ (co naj-

czêstsze jest wœród chrzeœcijan, równie¿

ja nale¿ê do tej kategorii). Potem znów

siê uruchamia. Uzale¿nienie polega na

skrajnoœciach. Normalne zdrowe od¿y-

wianie, i normalna zdrowa seksualnoϾ,

zgodna z wol¹ Stwórcy, le¿y gdzieœ w

œrodku.

«Dr Patrick Carnes w ksi¹¿ce

„Don't Call it Love” (jej polskie wyda-

nie przygotowuje poznañskie wydawnic-

two Media Rodzina) pisze o czêstych

u erotomanów cyklach wstyd-bezwstyd

czyli rozpusta-pokuta lub uruchomienie

siê-unieruchomienie siê».

NACR: Powiedz mi coœ wiêcej na

temat postêpuj¹cego charakteru erotoma-

nii. Wyobra¿am to sobie jako kogoœ, kto

wspina siê dalej po drabinie, choæ wy³a-

ma³ ju¿ wszystkie szczeble.

Mark: Myœlê, ¿e postêpuj¹cy charak-

ter tej choroby ma wiele wymiarów. Ob-

raz wspinania siê po drabinie oddaje to,

¿e erotoman potrzebuje coraz wiêcej, aby

uzyskaæ podobny haj i zmianê nastroju

a wzrasta daremnoœæ jego usi³owañ. Jego

utrata kontroli nad sob¹ i w³asnym ¿y-

ciem wynika st¹d, ¿e wci¹¿ powtarza te

same zachowania, wierz¹c, ¿e tym razem

osi¹gnie odwrotny skutek i poczuje siê

szczêœliwy. Ale mo¿esz równie dobrze

przedstawiæ sobie progresywnoœæ eroto-

manii nie za pomoc¹ wspinania w górê,

lecz osuwania siê w dó³ - spirali prowa-

dz¹cej do degradacji i poczucia bezna-

dziejnoœci. To równie¿ potê¿na metafora.

Kiedy raz zgrzeszy³eœ, ³atwiej ci zrobiæ to

znowu i jeszcze ³atwiej znowu. To jeden

element progresji. Kiedy przekroczy³eœ

pierwsz¹ barierê, ³atwiej ci przekraczaæ

nastêpne. Kiedy z³ama³eœ jeden zakaz,

coraz ³atwiej bêdziesz ³ama³ nastêpne.

Innym czynnikiem jest podniecenie, jakie

daje aktywnoœæ seksualna. Twój pierwszy

poca³unek móg³ ciê obdarzyæ totalnym

poczuciem rozkoszy, ale nastêpnym razem

musi on trwaæ trochê d³u¿ej, by daæ ten

sam efekt, ten sam poziom haju. Ten sam

rodzaj pu³apki, w jak¹ wpadaj¹ erotoma-

ni, dotyczy ka¿dego rodzaju erotycznej ak-

tywnoœci, która staje siê u nich coraz

œmielsza, a z czasem coraz drastyczniej-

sza. Potrzebujê coraz wiêcej, by uzyskaæ

takiego samego „kopa”. Erotoman g³ê-

boko wierzy, ¿e jeœli coœ jest dobre, to wiê-

cej jest jeszcze lepsze. W tym postêpuj¹-

cym procesie bierze udzia³ równie¿ neu-

rochemia seksualnoœci, gdy¿ mózg ada-

ptuje siê do wytwarzanych przez siebie

narkotyków. Progresywnoœæ zaznacza siê

wiêc tak¿e wzrostem tolerancji, jak u al-

koholika, gdy jego cia³o adaptuje siê do

alkoholu.

Nieraz postêpuj¹cy charakter eroto-

manii zaznacza siê w inny, ciekawy spo-

sób. Ktoœ, kogo leczy³em, wszed³ w pew-

nym okresie ¿ycia w anonimowy seks.

Zacz¹³ podrywaæ ludzi w stosunkowo spo-

kojnych barach. Ale to wkrótce zaczê³o

go nudziæ; stopniowo przenosi³ siê z po-

lowaniem na partnerów do barów w œród-

mieœciu, gdzie nie by³o ju¿ tak spokojnie.

Zanim trafi³ na leczenie z erotomanii, kr¹-

¿y³ ju¿ po barach w najbardziej niebez-

piecznej z dzielnic. Bazuj¹c stale na jed-

norazówkach, nie zmienia³ on seksualne-

go wzorca, ale progresywnoœæ widaæ by³o

w zwiêkszaniu ryzyka i mo¿na by³o na-

wet sporz¹dziæ jej graficzny wykres na

planie miasta. Potrzebowa³ coraz niebez-

pieczniejszych sytuacji, by uzyskaæ po-

trzebny mu poziom stymulacji.

NACR: Wyrazi³eœ przekonanie, ¿e

progresja na³ogu nie zawsze oznacza

zmianê zachowañ na coraz drastyczniej-

sze, ale czy¿ nie jest prawd¹, ¿e eroto-

mani generalnie id¹ œcie¿k¹ eskalacji, od

fantazjowania, przez onanizm do porno-

grafii, od d³u¿szych romansów do jed-

norazówek i anonimowego seksu?

Mark: Wiêkszoœæ erotomanów podle-

ga pewnym podstawowym schematom.

Myœlê, ¿e fantazjowanie jest u nich regu-

³¹. Dlatego w terapii g³ównym ich zada-

niem jest przeœledziæ, jakie s¹ ich korze-

nie? Na co wskazuj¹? Kiedy siê zaczê³y?

Czego, jakich tematów dotycz¹? Co mówi

to o duchowym i emocjonalnym stanie

danej osoby? W ka¿dym przypadku fan-

tazjowanie jest œcian¹ konstrukcyjn¹ bu-

dowli, jak¹ tworzy uzale¿nienie od seksu.

Bardzo blisko spokrewniona z nim jest

masturbacja. Jest równie¿ niemal regu³¹

i mo¿na porównaæ j¹ konstruktorsko do

tzw. œciany noœnej. Równie¿ szeroko roz-

powszechnione s¹ wœród erotomanów

i obsesyjne zauroczenia i u¿ywanie por-

nografii - od materia³ów erotyzuj¹cych,

po tzw. tward¹ pornografiê.

Na warsztatach, jakie prowadzê

w ramach Amerykañskiego Stowarzysze-

nia Rodzin, te wzorce pokazuj¹ siê sta-

le. Niektórzy erotomani „dojrzewaj¹”

do prostytucji, licznych romansów czy

innych zachowañ na jeszcze wy¿szych

poziomach eskalacji. Zazwyczaj ods³a-

niaj¹ siê te¿ inne emocjonalne i ducho-

we problemy u tych, którzy dochodz¹

do ekshibicjonizmu, podgl¹dactwa, itd.

- co Pat Carnes nazywa przejœciem na

tzw. drugi poziom erotomanii. (Patrick

Carnes: „Out of the shadows” 1983).

Trzeci poziom to pedofilia, gwa³ty, sa-

dyzm. Jednak wiele uzale¿nionych osób

nigdy nie przekracza granic fantazjo-

wania, masturbacji i pornografii.

NACR: Mimo to poziom krzywd czy-

nionych sobie przez te osoby tak samo

je zaburza i niszczy.

Mark: Absolutnie tak. Wszystkie te

podstawowe czy powszechne sk³adowe

erotomanii tak samo izoluj¹ erotomana

od le¿¹cych u pod³o¿a problemów emo-

cjonalnych i duchowych. S¹ w³¹czone

w proces nie-odczuwania. A takie odrê-

twienie i brak kontaktu z samym sob¹

dzia³a niszcz¹co na ¿ycie uczuciowe,

duchowoœæ i relacje miêdzyludzkie.

NACR: Wiele uzale¿nionych osób,

które dowiaduj¹ siê czegoœ o erotomanii,

ma poczucie przyt³oczenia i braku nadziei,

opowiedz wiêc jeszcze o Ÿród³ach nadziei.

Czy jest dla nich jakiœ ratunek i gdzie

mog¹ znaleŸæ pomoc. Bo przecie¿ dziœ

ich sytuacja nie jest bez wyjœcia.

Mark: Na szczêœcie jest ratunek.

Przez ostatnie dwadzieœcia lat dowie-

dzieliœmy siê bardzo wiele o erotomanii

i o tym, jak siê z niej leczyæ. Pierwsze

programy w tym zakresie zaczê³y siê two-

rzyæ z koñcem lat siedemdziesi¹tych.

Przedtem terapia nie mia³a prawie nic

do zaoferowania erotomanom, nie umie-

liœmy nawet choroby zdiagnozowaæ. Bu-

dowanie form pomocy i leczenia to kwe-

stia ostatniego dwudziestolecia, ale wie-

le programów ju¿ siê ukszta³towa³o. Dzi-

siaj istniej¹ w USA ró¿norodne wspól-

noty adaptuj¹ce do leczenia erotomanii

12 Kroków Anonimowych Alkoholików,

s¹ ju¿ tak¿e oœrodki leczenia zamkniête-

go i liczne poradnie prowadz¹ce ambu-

latoryjne warsztaty. Roœnie te¿ liczba

background image

35

maj - sierpień 2000

terapeutów pracuj¹cych w tej dzie-

dzinie, wielu z nich pozna³o pro-

ces trzeŸwienia na w³asnej skórze

i trudno o lepsze praktyczne wy-

szkolenie. Kiedy ja trafi³em na le-

czenie, w ca³ym kraju (i œwiecie)

istnia³ tylko jeden oœrodek, Gol-

den Valley Treatment Center w

Minneapolis i trochê grup SLAA

w Massachusetts. Dziœ oœrodek w

Golden Valley nie istnieje, ale zd¹-

¿y³ wyszkoliæ ró¿nych klinicystów,

którzy rozjechali siê po kraju i za-

czêli zak³adaæ w³asne poradnie i

programy.

NACR: Jakie rady da³byœ tym,

którzy chcieliby znaleŸæ terapeutê

kompetentnego w dziedzinie ero-

tomanii?

Mark: Po pierwsze zadzwoni³-

bym do Pañstwowego Centrum

Leczenia Erotomanii, gdzie dysponuj¹

list¹ terapeutów na ca³e USA. Tak¿e Od-

dzia³ Informacyjny Amerykañskiego

Stowarzyszenia Rodzin ma listê prze-

szkolonych terapeutów chrzeœcijañ-

skich, którzy s¹ w stanie pomóc (601-

844-5128).

NACR: Jest te¿ dla chc¹cych zdrowieæ

erotomanów kilka wspólnot Anonimo-

wych Erotomanów opartych na progra-

mie Dwunastu Kroków Anonimowych

Alkoholików. (W Polsce Anonimowi Ero-

tomani - samopomocowa wspólnota osób

lecz¹cych siê z uzale¿nienia od seksu i

od mi³oœci - istniej¹ od 1993 r. Obecnie

grupy AE spotykaj¹ siê w kilkunastu

wiêkszych i mniejszych miastach).

Co powiesz o ró¿nicach miêdzy nimi

i jak wybraæ najodpowiedniejsz¹ dla siebie?

Mark: Pewne ró¿nice le¿¹ w sposobie,

w jaki te wspólnoty definiuj¹ trzeŸwoœæ.

Trzeba pamiêtaæ, ¿e definicja seksualnej

trzeŸwoœci jest w przypadku erotomanii

bardziej z³o¿ona ni¿ w przypadku uzale¿-

nienia od alkoholu czy narkotyków. Mo-

¿esz nie piæ, czy nie braæ do koñca ¿ycia,

ale celibat do koñca ¿ycia nie zawsze jest

najszczêœliwszym wyjœciem dla erotoma-

nów. To jest jeszcze jedno podobieñstwo

miêdzy t¹ chorob¹ a ob¿arstwem. ¯ar³ocy

nie mog¹ przestaæ jeœæ na zawsze, ale mog¹

nauczyæ siê jeœæ tylko wtedy, gdy potrze-

buje tego ich cia³o, a nie emocje czy du-

chowa pustka. Podobnie erotomani, któ-

rzy s¹ w zwi¹zkach ma³¿eñskich mog¹

odkryæ, ¿e seks ze wspó³ma³¿onkiem, gdy

przestaje byæ ucieczk¹ przed bliskoœci¹,

problemami, czy negatywnymi uczucia-

mi, a zaczyna tê bliskoœæ dope³niaæ i wy-

ra¿aæ, jest na miejscu i jest bardzo piêk-

nym prze¿yciem. Poniewa¿ zdefiniowanie

seksualnej trzeŸwoœci jest trudne, ró¿ne

grupy ró¿nie j¹ okreœlaj¹. Ale i tak zawsze

decyduje o tym zbiorowe sumienie, coœ

w rodzaju grupowej dyskusji, która nada-

je wspólnocie charakter narady, za któr¹

stoj¹ osobiste doœwiadczenia uczestników.

Anonimowi Seksoholicy maj¹ najbardziej

rygorystyczn¹ definicjê trzeŸwoœci; dla

nich ka¿dy seks poza heteroseksualnym

ma³¿eñstwem jest przekreœleniem trzeŸwo-

œci i mimo to uczêszcza do SA wiele osób o

orientacji homoseksualnej. SAA (Sex Ad-

diicts Anonymus) nie maj¹ tak moraliza-

torskiego podejœcia i mówi¹ o sta³ym

zwi¹zku partnerskim. Wspólnota SLAA

(Sex & Love Addicts Anonymus) jest jesz-

cze bardziej elastyczna: ka¿dy sam okre-

œla swoj¹ trzeŸwoœæ. Uczestnicy maj¹ wiêc

tutaj najwiêksz¹ przestrzeñ, ale i najwiêk-

sz¹ odpowiedzialnoœæ; jeœli nie bêd¹ wo-

bec siebie bezwzglêdnie uczciwi, choroba

boleœnie im to wytknie. (W Polsce Anoni-

mowi Erotomani rozró¿niaj¹ przede

wszystkim dwa pojêcia: abstynencjê

i trzeŸwoœæ, która jako proces postêpuj¹-

cy - duchowo-menatalno-emocjonalne

wzrastanie - nie daje siê zdefiniowaæ. Pre-

cyzyjnie okreœlaj¹ tylko zasady abstynen-

cji seksualnej. Na podstawie w³asnych do-

œwiadczeñ nie w¹tpi¹ oni, ¿e seks, który

nie zaburza procesu zdrowienia, mo¿liwy

jest tylko w parze z partnerem w sta³ym

i zawierzonym Sile Wy¿szej zwi¹zku.

Uczestnicy buduj¹cy zwi¹zek po

okresie odstawienia i wewnêtrznej

odbudowy wybieraj¹ taki sposób

zawierzenia swojego partnerstwa

Bogu, jaki odpowiada ich przeko-

naniom religijnym czy duchowym;

jest to kontynuacja Kroku Trzecie-

go).

Generalnie jednak jest tak, ¿e

erotomanom, którzy s¹ na pocz¹t-

ku zdrowienia, tak ciê¿ko prze¿y-

waj¹ swoje obsesje i kompulsje, ¿e

nie wa¿ne s¹ dla nich spory na te-

mat szczegó³ów definicji trzeŸwo-

œci. Dla nich marzeniem jest ka¿da

seksualna trzeŸwoœæ. Jeœli wiêc

masz w okolicy jak¹kolwiek grupê

AE, to ju¿ masz niezast¹pion¹ po-

moc. Jeœli w twoim rejonie jest wie-

le grup i dzia³a kilka wspólnot AE,

odwiedŸ wszystkie i wybierz tê, któ-

rej charakter najbardziej ci odpowiada.

Pamiêtaj, ¿e potrzebni ci s¹ ludzie, któ-

rym w praktyce od d³ugiego czasu udaje

siê trzymaæ z dala od na³ogowego seksu

i na³ogowej „mi³oœci”, a nie zaciekli teo-

retycy od okreœlonego typu przekonañ.

Trzymaj siê osób, które w czynnej eroto-

manii by³y kiedyœ tam, gdzie ty, a dziœ

funkcjonuj¹ w bez porównania zdrow-

szych obszarach.

NACR: Kiedy zaczyna³eœ swoj¹ dro-

gê nie mia³eœ pewnie dostêpu do takich

grup?

Mark: To prawda. Istnia³y one w nie-

których czêœciach kraju, ale nie tam,

gdzie mieszka³em. Chodzi³em wiêc przez

pewien czas do klubu Anonimowych Al-

koholików, choæ nigdy nie mia³em pro-

blemów z alkoholem i prawie nigdy go

nie u¿ywa³em. W koñcu paru facetów

mnie zapyta³o: „co ty w³aœciwie tutaj

robisz?” Wyjaœni³em, ¿e jestem uzale¿-

niony od seksu i na czym to polega,

a wtedy okaza³o siê, ¿e wszyscy oni te¿

byli erotomanami. Stworzyliœmy wiêc

swoj¹ grupê Anonimowych Erotomanów,

to by³o najlepsze, jedyne wyjœcie. Do dziœ

erotomani w pewnych czêœciach kraju

musz¹ siê wykazywaæ tak¹ przedsiêbior-

czoœci¹ i zaczynaæ sami, we w³asnych

grupach. (W Polsce mo¿na otrzymaæ in-

formacje o grupach AE i podstawow¹

literaturê pomocn¹ przy ich tworzeniu

pisz¹c na adres: Wspólnota Augustyñ-

ska AE, ul. Wo³oska 82/86 m. 155, 02-

507 Warszawa) (przyp. t³um.).

Inn¹ mo¿liwoœci¹ jest znalezienie

chrzeœcijañskich grup stosuj¹cych pro-

gram 12 Kroków, takich jak O.O. (Over-

comes Outreach), które s¹ otwarte dla

ludzi z ka¿dym typem uzale¿nienia. Po

t³umaczy³ Robert Waœkiewicz

background image

36

maj - sierpień 2000

Pewnego dnia Jezus przyszed³ do

domu faryzeusza, a by³a tam kobieta,

która wiod³a w mieœcie ¿ycie grzeszne.

Zaczê³a swoimi ³zami obmywaæ Jego

stopy, a Pan w Swym wielkim mi³osier-

dziu odpuœci³ jej grzechy.

W bardzo podobny sposób Chry-

stus przyszed³ i do mnie. Problemem

mojego ¿ycia by³a nieczystoœæ, a kon-

kretnie - onanizm. Wszystko zaczê³o siê

zupe³nie nieœwiadomie w dzieciñstwie:

by³am za bardzo karana, dostawa³am od

Taty lanie pasem. Nie wyzna³am tego

grzechu podczas pierwszej spowiedzi.

Ten koszmar wróci³ do mnie, gdy

posz³am do szko³y œredniej. Wpad³am

w na³óg. Na zewn¹trz wygl¹da³am na

zadowolon¹ z ¿ycia, m³od¹ dziewczy-

nê, gdy¿ dobrze siê uczy³am, mia³am

przyjació³, czu³am siê kochana. Jestem

osob¹, która chce byæ perfekcyjna

w ka¿dej dziedzinie ¿ycia. Teraz wiem,

¿e doskona³oœæ uczyni³aby mnie samo-

wystarczaln¹, a moje zranienie sprawi-

Czekam na ciebie w konfesjonale

³o, i¿ przysz³am z ca³¹ bied¹ swojego

serca do Jezusa.

- Czekam na ciebie w konfesjonale

- us³ysza³am podczas jednej z modlitw.

- Nie - Panie, poradzê sobie sama -

odpowiedzia³am w swej pysze.

Nie umia³am sobie jednak poradziæ

z nieczystoœci¹... Pan Bóg ciosa³ moj¹

pychê tak d³ugo, a¿ wreszcie powtórzy-

³am za synem marnotrawnym: „Zabiorê

siê i pójdê do mojego Ojca i powiem

Mu: Ojcze, zgrzeszy³em...”

Prosi³am Chrystusa, aby wskaza³ mi

konkretnego kap³ana, który by mnie zro-

zumia³ (wczeœniej bowiem spotka³am siê

z odrzuceniem, niezrozumieniem w kon-

fesjonale). Pan zatroszczy³ siê i posta-

wi³ na mojej drodze pewnego zakonni-

ka, który wys³uchawszy mnie, stwierdzi³:

„Przesz³aœ przez piek³o. Musimy du¿o

siê modliæ”. I w ten sposób Pan Bóg za-

cz¹³ uzdrawiaæ mnie z samogwa³tu, ze

wspomnieñ z dzieciñstwa. Zaczê³am

modliæ siê na ró¿añcu (wykorzystuj¹c

ka¿d¹ chwilê, np. podczas jazdy tram-

wajem), czytaæ Bibliê, bardzo czêsto

przyjmowaæ Jezusa w Komunii œwiêtej,

korzystaæ z kierownictwa duchowego

O czystoœæ walczê ju¿ trzy lata,

zdarza siê, ¿e odchodzê od Chrystusa,

zapominam o modlitwie i wtedy wra-

ca nieczystoœæ. Czêstotliwoœæ moich

upadków zmniejsza siê jednak coraz

bardziej i wierzê, ¿e pewnego dnia Pan

uzdrowi mnie z tego ca³kowicie. Za-

ufanie Jezusowi pomog³o mi zrozu-

mieæ, ¿e moja seksualnoœæ jest Jego

darem i nie zosta³a mi dana dla zaspo-

kajania egoistycznych przyjemnoœci.

Realizuj¹c Bo¿e wezwanie, modlê siê

za wszystkich, maj¹cych podobne pro-

blemy. Pamiêtajmy: „Nasza pomoc jest

w imieniu Pana, Który stworzy³ niebo

i ziemiê” (Ps 124, 8) „U Pana bowiem

jest ³askawoœæ i obfite u Niego odku-

pienie” (Ps 130, 7)

Paulina

Kochani Bracia!

Napisa³em list do dziewcz¹t (nie mu-

sicie go czytaæ), ale Wam te¿ chcia³-

bym coœ powiedzieæ. Najpierw oczywi-

œcie dziewczêta. Szanujemy je (bo to

przecie¿ przysz³e matki), cenimy, podzi-

wiamy, jesteœmy wobec nich rycerscy,

us³u¿ni, pomagamy im, jeœli trzeba, jed-

nym s³owem - kochamy je.

Dziewczyny mo¿na kochaæ albo po-

¿¹daæ, prawda? Albo, albo. My kocha-

my! Czyst¹ mi³oœci¹.

Czasami z pewnoœci¹ zastanawiasz

siê, jaka bêdzie Twoja przysz³oœæ...

Chcia³byœ skoñczyæ szko³ê, mo¿e stu-

dia, znaleŸæ mieszkanie, o¿eniæ siê,

za³o¿yæ rodzinê, odnieœæ jakiœ sukces...

I to wszystko ma s³u¿yæ Twojemu

szczêœciu. Bo chcia³byœ byæ szczêœli-

wy. Tak prawdziwie! A nie tylko robiæ

dobr¹ minê do z³ej gry... Ka¿dy chce

byæ szczêœliwy... Ale nie ka¿dy jest!

List do chłopców

Myœlisz, ¿e Ty na pewno bêdziesz? Na

pewno? Czujesz siê bezpieczny? Bar-

dzo bym chcia³, ¿eby tak by³o. Ale wi-

dzê te¿ zagro¿enie dla Twojego szczê-

œcia... Od czego ono zale¿y?

Jak bêdziesz mia³ znakomit¹ posa-

dê, du¿o pieniêdzy, seksown¹ ¿onê, willê

i Mercedesa to bêdziesz szczêœliwy?

Mo¿e i tak. A mo¿e i nie. A mo¿e ktoœ

byæ np. listonoszem, zarabiaæ 1200 z³,

nie mieæ ani anteny satelitarnej ani vi-

deo, jeŸdziæ autobusem albo rowerem,

mieæ piêcioro dzieci, a ¿onê nie tyle sek-

sown¹, co dobr¹ i m¹dr¹, i byæ najszczê-

œliwszym cz³owiekiem na œwiecie. Praw-

da? Prawda! Szczêœcie nie zale¿y

przede wszystkim od tego, ile bêdziesz

mia³ pieniêdzy, przyjemnoœci, w³adzy,

tytu³ów, itd., itd. Mo¿esz du¿o „mieæ”

i byæ bardzo nieszczêœliwy, mo¿esz

ma³o „mieæ” i byæ bardzo szczêœliwy.

Masz jak¹œ konkretn¹ receptê na

szczêœcie? Nie zastanawia³eœ siê? Masz

wa¿ny cel. Musisz siê tak¿e zastanowiæ

jak go osi¹gn¹æ i d¹¿yæ do jego osi¹gniê-

cia. Sensowne?

Jesteœ ochrzczony, bierzmowany,

wierz¹cy. Wierzysz wiêc w to, co mówi

Pismo Œwiête? Wierzysz! A mówi tak:

„Znajdzie szczêœcie - kto zwa¿a na przy-

kazania, kto zaufa³ Panu - szczêœliwy”

(Prz 16, 20). „...szczêœliwi, co dróg

mych strzeg¹” (Prz 8, 32). „Szczêœliwy

m¹¿, który nie idzie za rad¹ wystêpnych,

nie wchodzi na drogê grzeszników...

lecz ma upodobanie w Prawie Pana...”

(Ps 1, 1-2).

Tylko Bóg jest Ÿród³em, Dawc¹

szczêœcia. Tego prawdziwego!

Bo s¹ ró¿ne szczêœcia, prawda?

Pamiêtasz przypowieœæ o dobrym

Ojcu i synu marnotrawnym z Ewangelii

œw. £ukasza (15, 11-32). Pewien cz³o-

ŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwo

36

Mi³ujcie siê

background image

37

maj - sierpień 2000

wiek mia³ dwóch synów. ¯yli razem dostatnio, spokojnie,

szczêœliwie. Pewnego dnia m³odszy syn postanowi³ za-

braæ swoj¹ czêœæ maj¹tku i wyjechaæ w dalekie strony.

Mo¿e ktoœ podsun¹³ mu tê myœl: „Sam przecie¿ wiesz,

co jest dla Ciebie dobre. Tu jest tak nudno, tam jest

dopiero ¿ycie”. I w³aœnie

„tam” roztrwoni³ swój ma-

j¹tek (z nierz¹dnicami -

jak powiedzia³ jego brat).

Zacz¹³ cierpieæ niedosta-

tek. Naj¹³ siê do pasania

œwiñ i nawet gotów by³

jeϾ to, co one... Pewnego

dnia zastanowi³ siê. Przy-

pomnia³ sobie pokój, do-

statek, bezpieczeñstwo,

mi³oœæ rodzinnego domu.

Postanowi³ wróciæ i prze-

prosiæ Ojca.

Pewien obraz uniwer-

salny, zawsze aktualny.

Mo¿e siê odnosiæ do ka¿-

dego. Ojcem jest Bóg.

Jego dzieæmi - my. M³o-

dzi posiadaj¹ pewien

maj¹tek. Mam na myœli duchowy maj¹tek. Prawdzi-

we skarby: idealizm, optymizm, odwagê, bezintere-

sownoœæ, umi³owanie dobra, têsknotê za wielkimi

wartoœciami, chêæ poszukiwania prawdy. To wszyst-

ko przecie¿ pochodzi od Boga. To jakaœ czêœæ Bo¿e-

go maj¹tku otrzymana na chrzcie i pomna¿ana w Eu-

charystii.

Mo¿e ktoœ jednak odejœæ od Ojca i roztrwoniæ ten

maj¹tek. Utraciæ optymizm, utraciæ umi³owanie prawdy

i dobra, utraciæ idea³y i pragnienie ich osi¹gniêcia. Utra-

ciæ pokój, radoœæ, wiarê, mi³oœæ. Co wtedy pozostaje?

Duchowa nêdza. Tê nêdzê ilustruje obraz pasania œwiñ

i chêæ jadania z nimi. To obraz stanu duszy, w jakim ka¿-

dy mo¿e siê znaleŸæ. Wielu m³odych niestety znajduje

siê na etapie trwonienia maj¹tku duchowego, który

da³ im Bóg. Najczêœciej zostali skuszeni jak¹œ propa-

gand¹ z³ych ludzi. Na razie jest jeszcze weso³o, mo¿-

na siê bawiæ, jeszcze konto du¿e. Ale nie powiêksza

siê. Mog³oby siê powiêkszaæ! Zaœ pomniejsza siê, po-

woli, powoli...

Przypowieœæ koñczy siê „happy endem”. Syn powró-

ci³ do Ojca, który z radoœci¹ go przyj¹³. Nie by³o to z pew-

noœci¹ ³atwe. Sama decyzja powrotu nie by³a ³atwa, a po-

tem jeszcze droga daleka, trudna, bo cz³owiek rozbity, s³a-

by, wycieñczony... Wszystko dobre, co siê dobrze koñczy.

Pan Bóg ma bardzo wielu synów. Nie jeden od-

chodzi, wielu. Nie dla wszystkich jednak to odejœcie,

jak widzimy z w³asnych obserwacji, koñczy siê tak

szczêœliwie...

Niektórzy odchodz¹, trwoni¹ maj¹tek, ale nie wraca-

j¹ (choæ mogliby to zawsze zrobiæ). Wstydz¹ siê przy-

znaæ do swojej pora¿ki? Mo¿e przyzwyczaili siê po pro-

stu do pasania œwiñ i jadania z nimi i teraz nawet chwal¹

background image

38

maj - sierpień 2000

sobie ten „styl ¿y-

cia”. „Ale¿ tak jest

nam dobrze” - mó-

wi¹. Nie chc¹ ni-

gdzie iœæ. Zdaj¹ siê

byæ rzeczywiœcie

zadowoleni. Re-

chocz¹ ze œmiechu,

pewni siebie. Stara-

j¹ siê zatrzymaæ

tych, którzy siê

opamiêtali...”Jeste-

œcie szczêœliwi?”

O d p o w i a d a j ¹ :

„Tak! Tak!” Co byœ

powiedzia³: to jest

prawdziwe szczê-

œcie..? Mam nadzie-

jê, ¿e nie chcesz byæ

tylko w ten sposób szczêœliwy.

Bóg jest jedynym dawc¹ prawdziwego szczêœcia (i te-

go tu na ziemi, i tego wiecznego). Przez grzech i trwanie

w nim odwracamy siê, oddzielamy siê od Boga, opusz-

czamy dom Ojca... A jeœli grzech najbardziej zagra¿a

m³odemu mê¿czyŸnie? Tobie..? Oczywiœcie grzech nie-

czystoœci - tutaj s¹ najsilniejsze pokusy. Mo¿e Ci siê

zdaje, ¿e w seksie jest w³aœnie Twoje szczêœcie? Nie! Od-

wrotnie! Tu jest jedynie chwila przyjemnoœci. Chwila

przyjemnoœci, a trwa³e szczêœcie, to przecie¿ dwie ró¿ne

rzeczy. I je¿eli przyjemnoœæ jest grzeszna, to odbiera

szczêœcie!

Seks nie zawsze jest grzeszny, oczywiœcie. W ma³-

¿eñstwie mo¿e byæ bardzo dobry, mi³y Panu Bogu

i b³ogos³awiony przez Niego. Choæ i ma³¿onkowie

mog¹ zgrzeszyæ przeciwko VI i IX przykazaniu.

Wœród grzechów nieczystych najwiêkszym zagro-

¿eniem dla ch³opaka jest pornografia.

Niektórzy mówi¹, ¿e nie ma nic z³ego w pornogra-

fii, albo nawet, ¿e jest dobra, np. pewien krytyk filmo-

wy, czy pewien pisarz wspó³pracuj¹cy z pornograficz-

nym czasopismem (oni tak¿e, jak wszyscy, s¹ postaciami

z przypowieœci o synu marnotrawnym, prawda? W któ-

rym miejscu byœ ich umieœci³?).

M¹droœci przybywa przewa¿nie wraz z wiekiem, ale

nie zawsze. „Starzec” w tradycji kultury chrzeœcijañ-

skiej to ktoœ pe³en pokoju, harmonii, dobroci, m¹dro-

œci, ciesz¹cy siê owocami swego ¿ycia, dziel¹cy siê do-

œwiadczeniem dla dobra innych. W tradycji kultury ate-

istycznej starzec jest niespokojny, bluŸni¹cy, deprawu-

j¹cy, lubie¿ny, albo zmartwiony, ¿e nie jest doœæ pod-

niecony seksualnie.

A wiêc w pornografii nie ma nic z³ego, twierdz¹ nie-

którzy. Teraz dwa malutkie pytanka: czy chcia³byœ, ¿eby

Twoja siostra wyst¹pi³a w „Panu Tadeuszu”, albo „Poto-

pie”? Jasne, dlaczego nie! A czy chcia³byœ, ¿eby wyst¹-

pi³a w filmie pornograficznym? No, bo przecie¿ nie ma

w nich nic z³ego - twierdz¹ niektórzy... Oczywiœcie nie

chcia³byœ, ¿eby Twoja siostra siê rozbiera³a ku uciesze

background image

39

maj - sierpień 2000

jakichœ facetów, którzy akurat maj¹ ocho-

tê siê podnieciæ. A tym bardziej, ¿eby

siê ktoœ ni¹ zabawia³ wulgarnie, prymi-

tywnie, zwierzêco ku uciesze jakichœ fa-

cetów...

Zetkniêcie siê z pornografi¹ jest

dla ch³opaka w okresie dojrzewania

katastrof¹ (dla ka¿dego jest z³em).

Pornografia jest jak tajfun dla jego

s³abej, niedojrza³ej jeszcze psychiki.

Rozbudza po¿¹danie, z którym nie

potrafi sobie radziæ. Ogl¹danych ob-

razów nie mo¿na zapomnieæ. Poja-

wiaj¹ siê w wyobraŸni, czy siê tego

chce, czy nie. Pobudzaj¹ na nowo my-

œli, uczucia, pragnienia, d¹¿enia.

Trudno skupiæ siê na czymœ innym,

nawet wa¿nym. Zreszt¹ inne rzeczy

wydaj¹ siê teraz w porównaniu z sek-

sem ma³o atrakcyjne. Nic nie jest

atrakcyjne w porównaniu z seksem.

Zapomina siê o idea³ach, ambicjach,

planach, zasadach. Istnieje tylko jed-

na zasada: jak najwiêcej zmys³owej

przyjemnoœci. Wszystkie inne rzeczy

maj¹ jej s³u¿yæ. Nawet rzeczy naj-

wa¿niejsze siê robi tylko dlatego, ¿e

trzeba, z przymusu, z obowi¹zku, dla

zachowania pozorów, oczekuj¹c na

now¹ porcjê przyjemnych, zmys³o-

wych wra¿eñ... Po¿¹danie stale roz-

rasta siê. Myœli i pragnienia staj¹ siê

coraz bardziej wyuzdane i perwer-

syjne. O kobiecie myœli siê wy³¹cznie

w kategoriach zabawki... Ten proces

spustoszenia duchowego mo¿e zo-

staæ, choæ z wysi³kiem, przerwany.

Im póŸniej podejmie siê decyzjê po-

rzucenia pornografii, tym trudniej-

sze jej zrealizowanie a wyrz¹dzone

szkody trudniej naprawiæ.

Pornografia poci¹ga za sob¹ inne

grzechy. Jeœli ch³opak ogl¹da dobrowol-

nie pornografiê, tak¿e masturbuje siê.

Ogl¹da siê go³e panienki i onanizuje.

G³upie, co..? I có¿ to ma niby byæ, ta

„wolnoœæ”, o której siê tyle mówi? Ten

„nowoczesny styl ¿ycia”? Praktyczne

uczenie siê w³aœciwych relacji z kobie-

tami? Przygotowanie do ma³¿eñstwa?

Do wiernoœci ma³¿eñskiej? Takie ma siê

relacje z kobietami, m.in. ze swoj¹

¿on¹, jakich siê nauczy³o. Myœli i czy-

ny je formuj¹. Czego uczy ogl¹danie

pornografii..? Kobiecie s³u¿y do pod-

niecania mê¿czyzny i zaspokajania go

seksualnie. Koniec lekcji. Nic poza tym.

Pod wp³ywem takiej edukacji seksual-

nej na³óg masturbacji nazywaj¹ obecnie

niektórzy „potrzebami seksualnymi”,

a zaspokajanie tego na³ogu przy pomo-

cy kobiety „kochaniem siê”... Myœlisz,

¿e Twojej ¿onie wystarczy, jak bêdziesz

j¹ tak „kocha³?” A Tobie wystarczy taka

„mi³oœæ?” Oczywiœcie, ¿e nie! Ty chcesz

¿yæ piêknie, szlachetnie, kochaæ praw-

dziw¹ mi³oœci¹! Wiedz, ¿e pornografia

rozbudza w mê¿czyŸnie po¿¹danie, któ-

re zabija zdolnoœæ mi³owania, a przez

to zabija w³aœciwe relacje z kobietami,

czyni kobietê zabawk¹, przedmiotem,

który mo¿na u¿ywaæ nie bior¹c za nie-

go odpowiedzialnoœci. Œw. Pawe³ pisze:

„Zadajcie wiêc œmieræ temu, co jest

przyziemne w waszych cz³onkach:

rozpuœcie, nieczystoœci, lubie¿noœci,

z³ej ¿¹dzy...” (Kol 3, 5).

Musisz wyzbyæ siê po¿¹dania,

¿eby umieæ kochaæ, ¿eby zobaczyæ,

co kobieta mo¿e daæ mê¿czyŸnie, ¿eby

zobaczyæ, czym jest ma³¿eñstwo

i wspó³¿ycie ma³¿eñskie. Musisz wy-

zbyæ siê po¿¹dania, ¿eby byæ wolnym,

odpowiedzialnym za ¿ycie swoje i in-

nych, ¿eby zrealizowaæ swoje idea³y.

Musisz wyzbyæ siê po¿¹dania, ¿eby

byæ szczêœliwym, bo jak mo¿na byæ

szczêœliwym, a równoczeœnie: zniewo-

lonym, œlepym, nieodpowiedzialnym,

egoistycznym, poni¿aæ i raniæ innych,

nawet najbli¿szych.

Owo wyzbycie siê po¿¹dliwoœci

nie jest ³atwe. Podbudowuje je porno-

grafia, nagoœæ, zmys³owa moda, zachê-

ta do „¿ycia na luzie”, które s¹ wszech-

obecne. Otoczenie, w którym ¿yjesz,

nie chce Ci u³atwiæ tego zadania wzra-

stania w cz³owieczeñstwie. Przeciwnie,

¿yjesz w „kulturze œmierci”, która chce

uœmierciæ to, co w Tobie szlachetne.

Doroœli, politycy, dysponenci telewizji,

prasy, itd. którzy powinni troszczyæ siê

o Twoje dobro, mówi¹, ¿e mamy prze-

cie¿ „wolnoœæ” i pornografia musi byæ.

Swoj¹ obojêtnoœæ wobec z³a ubrali w

³adne s³ówka i nazywaj¹ „wolnoœci¹”

albo „tolerancj¹”. Umywaj¹ rêce jak

Pi³at. Ale nie mo¿esz po prostu zrzuciæ

odpowiedzialnoœci za swoje ¿ycie na

innych i zadowoliæ siê takim „rozwi¹-

zaniem problemu”, bo to nie jest ¿adne

rozwi¹zanie. Oni zdadz¹ przed Bogiem

rachunek m.in. ze swojej wolnoœci i to-

lerancji, Ty zdasz rachunek ze swoich

wybo rów, ze swojego ¿ycia. Nie mu-

sisz przegrywaæ! Nie jesteœ skazany na

pora¿kê!

Co zrobiæ, by zwyciê¿yæ?

Ojciec œw. Jan Pawe³ II tak mówi³:

„...Czystoœæ serca jest ka¿demu cz³owie-

kowi zadana. Musi on stale podejmo-

waæ trud opierania siê si³om z³a, tym

dzia³aj¹cym z zewn¹trz i tym wewn¹trz

- si³om, które chc¹ go od Boga oderwaæ.

I tak w sercu ludzkim rozgrywa siê nie-

ustannie walka o prawdê i szczêœcie.

Aby zwyciê¿yæ w tej walce, cz³owiek

musi siê zwróciæ ku Chrystusowi. Mo¿e

zwyciê¿yæ tylko umocniony Jego

moc¹...” (Sandomierz, 12.06.99).

Niech Ci Pan b³ogos³awi w Twoim

poszukiwaniu szczêœcia i walce o nie.

Twój brat, Jan Bilewicz

background image

40

maj - sierpień 2000

Mam na imię Piotr, mam 22

lata. Jestem stałym czytelnikiem
Waszej gazety. Obecnie studiuję
informatykę. W czasie szkoły śred-
niej aktywnie uczestniczyłem w życiu
wspólnoty oazowej działającej przy
mojej parafii, pełniąc posługę anima-
tora. Do dziś jestem ministrantem,
choć życie studenta jest przepełnio-
ne rozmaitymi obowiązkami ograni-
czającymi czas, który mogę poświę-
cać tej posłudze. Aby nie zatracić
tej szczególnej łączności z Bogiem,
Kościołem, czasami czytam gazety
katolickie, szczególnie „Miłujcie się”.

Co wydanie z uwag¹ studiujê arty-

ku³y i œwiadectwa m³odych ludzi, któ-

rzy opisuj¹ swoje upadki i to, jak dziê-

ki mi³oœci Bo¿ej walcz¹ z nimi, nie tra-

c¹c nadziei. Zauwa¿y³em, ¿e w wiêkszo-

œci ka¿dy z tych m³odych ludzi mia³ styk

z gazetami typu Bravo, Popcorn, itp.,

które to „umiejêtnie” wypaczaj¹ psy-

chikê i deprawuj¹.

Chcia³bym w moim liœcie zwróciæ

uwagê na ten problem z innego aspektu.

Aspektu rozwoju techniki komputerowej,

a przede wszystkim Internetu. Wiem, cho-

cia¿by na swoim przyk³adzie, ¿e Internet

sta³ siê nowym, skuteczniejszym polem do

zbierania ogromnego ¿niwa przez szata-

na. Jako student informatyki spêdzam

ogromne iloœci czasu przed komputerem,

a tak¿e w Internecie. Jak zapewne ka¿dy

wie, sieæ ta staje siê czymœ oczywistym

i w przysz³oœci bêdzie czymœ nieodzow-

nym w ¿yciu ka¿dego cz³owieka. Wszel-

kie transakcje bankowe, zakupy, rozk³ady

jazdy, prezentacje firm, itd., wszystko to

jest ju¿ mo¿liwe w Internecie, a rozwija

siê w zaskakuj¹cym tempie. Internet staje

siê tak, jak telewizja, radio, telefon, czymœ

oczywistym, ogólnie dostêpnym. W moim

rodzinnym mieœcie - Radomiu - jest ju¿

wiele tzw. Café Internet, czyli kafejek,

w których ka¿dy za dosyæ nisk¹ cenê mo¿e

posufrowaæ po sieci. I co z tego wynika?

Jak obserwujê korzystaj¹c z us³ug

tych kafejek, setki m³odych 14, 15-let-

Demoralizacja przez Internet

nich ch³opców, ma niecenzurowany, ni-

czym nie ograniczony dostêp do porno-

grafii. Mo¿na by powiedzieæ, ¿e Bravo,

Popcorn, zostaj¹ w tyle za tym, co stro-

ny te serwuj¹ m³odym ludziom... Tysi¹-

ce stron, do których mo¿na dotrzeæ bez

¿adnego problemu w ci¹gu kilkunastu

sekund. Ca³a sprawa na tym siê nie koñ-

czy. Internet, to Ÿród³o równie¿ nowych

„znajomoœci”. Mo¿na tu poznaæ na ta-

kiej stronie „przyjaciela”, „przyjació³-

kê”, porozmawiaæ z nim/ni¹ on-line na

kanale utworzonym dla zboczeñców

i równie¿ w ci¹gu kilkunastu minut

„wpaœæ w szpony” jakiegoœ wypaczo-

nego cz³owieka, z którym mo¿na siê

umówiæ za parê minut, jeœli jest siê z te-

go samego miasta! Jest to zagro¿enie

jeszcze wiêksze ni¿ œwiat kolorowych

czasopism, dlatego chcia³bym zaapelo-

waæ do Waszej gazety o poruszenie tego

tematu. Szatan dzia³a tu wszêdzie.

Posiadaj¹c darmowe konto poczty elek-

tronicznej, a takowe ma prawie ka¿dy, kto

styka siê z Inernetem, otrzyma³em ju¿ nie

jedn¹ reklamê promuj¹c¹ seks, rozwi¹z³oœæ,

itp. Na stronach pozornie nie zwi¹zanych

z seksem umieszczane s¹ bannery reklamu-

j¹ce strony pornograficzne. Czy ktoœ chce,

czy nie, nara¿ony jest na nie. A jak zare-

aguj¹ ch³opcy w wieku 15-16 lat na tak¹

reklamê? Obojêtnie popatrz¹ na kusz¹c¹

propozycjê? Jest ona niczym biblijny w¹¿

opleciony na drzewie poznania, który za-

chêca m³odego cz³owieka, aby spróbowa³

i zobaczy³. Ta buduj¹ca siê psychika i roz-

kwitaj¹ca seksualnoœæ dziecka mo¿e ulec

znacznemu wypaczeniu!

Nale¿y uœwiadomiæ rodziców, którzy

czêsto nie zdaj¹ sobie sprawy z tego, na

co ich dzieci s¹ nara¿one. Czêsto nie wie-

dz¹ i nie interesuj¹ siê, czym ich dziecko

siê zajmuje, co ogl¹da, po jakich stronach

surfuje. Ka¿da wyszukiwarka witryn inter-

netowych na has³o seks podaje tysi¹ce ró¿-

nych odnoœników. Wiadomo, ¿e nikt nie

ocenzuruje tych stron. Prawie niemo¿liwe

jest odgórne wyeliminowanie tych „siewców

chwastu”. Mo¿emy to uczyniæ w naszych

rodzinach, naszych sercach i duszach dba-

j¹c o to, czym ci m³odzi ludzie siê zajmuj¹

bêd¹c w sieci. Nale¿y uœwiadomiæ sobie, jak

wielkim siewc¹ spustoszenia jest Internet!

Nie jest to przecie¿ niewinny twór do zaba-

wy, ale globalnie spiêty, jakby w jeden prze-

wód, ca³y œwiat dobra i z³a. Z³a, które za

wszelk¹ cenê chce przewy¿szyæ dobro i robi

to ju¿ na bardzo du¿¹ skalê. Wystarczy od-

wiedziæ pierwsz¹ lepsz¹ kafejkê interneto-

w¹, gdzie m³ode osoby spêdzaj¹ godzinami

czas sufruj¹c po Internecie, graj¹ w pe³ne

przemocy i zabijania interaktywne gry.

Nie mo¿emy jako katolicy patrzyæ, jak

wyrasta przed nami nowe drzewo z³a i spu-

stoszenia. Musimy je zwalczaæ w zarodku.

Tak¿e modlitw¹, która dostarcza si³y do

praktycznego dzia³ania. Tego ¿yczê wszyst-

kim, którzy zetknêli siê z tym problemem.

Ja proszê Was, abyœcie na ³amach gazety,

która tak piêknie mówi o Bo¿ej prawdzie -

mi³oœci Stwórcy do cz³owieka - uœwiado-

mili wielu, jedn¹ z najwiêkszych pu³apek

szatana w nadchodz¹cym XXI wieku -

jak¹ jest INTERNET.

Piotr Cho³uj

background image

41

maj - sierpień 2000

Drogie Dziewczęta, Czytelniczki

„Miłujcie się”!

Wasz starszy brat pozdrawia Was zno-

wu gor¹co z Italii, z nadziej¹, ¿e pamiêta-

cie jeszcze jego pierwszy list! Dziêkujê za

listy do mnie. Podzielê siê dzisiaj fragmen-

tem jednego z nich. Wszystkie czytam bar-

dzo uwa¿nie. Na wszystkie odpowiem,

a o problemach, które najczêœciej porusza-

cie, bêdê pisa³ w „Listach do dziewcz¹t”.

Co s³ychaæ w Italii? Du¿o by mówiæ.

Telewizji wprawdzie nie ogl¹dam, ale co

s³ychaæ, wiem chyba lepiej, ni¿ gdybym

ogl¹da³ TV. Zamiast tego bowiem mam

czas, by rozmawiaæ z ludŸmi. Mam czas

posiedzieæ w czytelni, pogrzebaæ w biblio-

tece. Z przeczytanych w ostatnich dniach

informacji najbardziej chyba uderzy³a

mnie nastêpuj¹ca: z przeprowadzonych

badañ wynika, ¿e rodzice w³oscy przezna-

czaj¹ na rozmowê ze swoimi dzieæmi

dziennie... Zgadnij ile? Godzinê, dwie?

Telewizjê przeciêtnie ogl¹da siê ok. 3 go-

dzin dziennie. Ile poœwiêca siê swoim w³a-

snym dzieciom..? Osiem minut.

Straszny kryzys, przyznasz? W Polsce

jest lepiej? Ile z Tob¹ rozmawiaj¹ rodzice?

Masz to szczêœcie, ¿e du¿o, szczerze,

z cierpliwoœci¹, z mi³oœci¹, trosk¹? A Ty kie-

dyœ w przysz³oœci bêdziesz mia³a czas na roz-

mowê ze swoimi dzieæmi, czy zamiast tego
bêdziesz razem z nimi ogl¹daæ telewizjê..?

Zw³aszcza dziewczêta potrzebuj¹ roz-

mowy, zrozumienia, czu³oœci, mi³oœci.

Rodzina powinna im to daæ, ale czêsto,

niestety, nie daje... I wtedy ³atwo pójœæ za

mod¹ na chodzenie z ch³opakiem. Panu-

je obecnie taka moda: tu, we W³oszech,

i w Polsce. Wypada, trzeba mieæ ch³opa-

ka. Zaczyna siê w wieku 13, 14, 15 lat.

Jakie s¹ owoce tego „chodzenia”? Dobre?

Zainteresowanie ch³opaka dowartoœcio-

wuje dziewczynê. Zdaje siê jej, ¿e w³aœnie

znalaz³ siê ktoœ, dla kogo jest naprawdê

wa¿na (w domu nie czuje tego), wreszcie

ktoœ, kto okazuje jej zainteresowanie... Py-

tanie tylko: dlaczego ch³opak okazuje jej

zainteresowanie? Czy dlatego, ¿e dziewczy-

na potrzebuje rozmowy, zrozumienia, po-

cieszenia, wsparcia? Dlatego?

Rozpoczyna siê „chodzenie”. Po jakimœ

czasie, na 3, 4, 10-tym spotkaniu zaczyna

List do dziewcząt

domagaæ siê ró¿nego rodzaju intymnoœci.

Nie chce tylko rozmawiaæ, nie wystarcza

mu trzymanie za rêkê, spacer, przytulenie.

Okazuje siê, ¿e inaczej ni¿ dziewczyna ro-

zumie mi³oœæ. Mówi, ¿e seks to w³aœnie

mi³oœæ... Po¿¹danie, u¿ywanie dziewczyny,

nazywa siê obecnie dosyæ powszechnie

„kochaniem”. Tak¹ wersjê „mi³oœci” pro-

paguj¹ np. tzw. „czasopisma m³odzie¿owe”

w rodzaju „Bravo” czy „Dziewczyna”, ale

nie tylko. I one te¿ ucz¹, wychowuj¹, prze-

konuj¹ dziewczêta, aby by³y „nowoczesne”,

czyli ³atwe, i aby nie opiera³y siê zbyt d³u-

go, czyli by³y „wolne”.

Musisz zdaæ sobie sprawê z tego, ¿e

ch³opak zupe³nie inaczej ni¿ dziewczy-

na prze¿ywa swoj¹ p³ciowoœæ. Zupe³nie

inny œwiat. Dla Ciebie mo¿e seks móg³-

by wcale nie istnieæ, dla niego przeciw-

nie, seks to mo¿e ca³y, albo prawie ca³y

œwiat. Gdybyœ mog³a wejrzeæ w myœli

niektórych ch³opców, ich pragnienia,

ich marzenia, powiedzia³abyœ: „Zg³u-

pia³! Zwariowa³!” Albo nawet mog³a-

byœ siê autentycznie przestraszyæ.

Cia³o kobiety go mocno, mocno za-

ciekawia, poci¹ga, fascynuje... ¯eby tyl-

ko tyle. Cia³o kobiety wzbudza w nim

po¿¹dliwoœæ. Po¿¹da je, chcia³by siê nim

bawiæ, u¿ywaæ na przeró¿ne sposoby, na-

wet bardzo wulgarne lub brutalne...Nie

bardzo wiesz, co to jest po¿¹danie? Nie

wiesz, poniewa¿ jesteœ dziewczyn¹ i ina-

czej prze¿ywasz swoj¹ p³cio-

woœæ. Po¿¹danie to z³a rzecz.

Jego skrajnym wyrazem jest

gwa³t, korzystanie z us³ug pro-

stytutek, wykorzystywanie sek-

sualne dzieci, zdrada ma³¿eñ-

ska. Seks nie zawsze oznacza

mi³oœæ, jak widzisz. Widzisz te¿,

¿e mi³oœæ i po¿¹danie to dwa zu-

pe³nie inne i przeciwstawne so-

bie uczucia.

Ci ¿o³nierze, którzy w czasie

wojny w Jugos³awii na masow¹

skalê gwa³cili kobiety, nie czynili tego

z mi³oœci, ale z po¿¹dania. I ktoœ spotyka

siê z prostytutk¹ nie dlatego, ¿e j¹ kocha,

ale dlatego, ¿e jest w nim po¿¹danie.

Nie zawsze po¿¹danie wyra¿a siê tak

skrajnie, ale zawsze rani. Nawet relacje

ma³¿eñskie mog¹ byæ przesycone po¿¹-

daniem zamiast mi³oœci¹. Statystyki po-

kazuj¹, ¿e wiêkszoœæ kobiet - ma³¿onek,

wcale nie pragnie wspó³¿ycia! Dlaczego?

Dlatego mo¿e, ¿e nie jest ono wyrazem

mi³oœci, a po¿¹dania..? Co mê¿czyzna musi

zrobiæ, ¿eby jego relacje z kobietami (nie

tylko z ¿on¹ i nie tylko seksualne) przesy-

cone by³y mi³oœci¹, a nie po¿¹daniem? Musi

nauczyæ siê „braæ w karby” po¿¹danie, kon-

trolowaæ je. Œw. Pawe³ mówi, ¿e trzeba

„utrzymywaæ cia³o w³asne w œwiêtoœci,

a nie po¿¹dliwej namiêtnoœci, jak to czy-

ni¹ nie znaj¹cy Boga poganie” (1 Tes 4,

4-5). Tego trzeba siê nauczyæ.

background image

42

maj - sierpień 2000

Dlaczego trzeba siê nauczyæ utrzy-

mywaæ w³asne cia³o w œwiêtoœci i czci,

a nie po¿¹dliwej namiêtnoœci?

Poniewa¿ po¿¹danie jest z³em. Po¿¹-

danie jest egoizmem, a wiêc przeciwieñ-

stwem mi³oœci, dlatego upoœledza, kale-

czy, albo zabija w³aœciwe relacje miêdzy

kobiet¹ a mê¿czyzn¹. Po¿¹danie uprzed-

miotawia, a wiêc w konsekwencji rani

i poni¿a osobê po¿¹dan¹. Zniewala zaœ,

zaœlepia, odbiera odpowiedzialnoœæ, ska-

mienia serce tego, który po¿¹da. Kto

zwyciê¿a po¿¹danie, uczy siê mi³oœci.

I w³aœnie owo zwyciê¿anie po-

¿¹dania, owo utrzymywanie cia³a w

czystoœci i czci, by umieæ kochaæ,

to bardzo, bardzo trudne zadanie dla

ch³opaka w okresie dojrzewania. Z

jednej strony seksualnoϾ to szcze-

gólnie s³aby, kruchy obszar w psy-

chice m³odego (i nie tylko m³odego) mê¿-

czyzny, z drugiej zaœ œrodowisko, w któ-

rym ¿yje nie u³atwia mu tego zadania,

a przeciwnie: rozbudza w nim po¿¹dliwoœæ.

Czyni to zw³aszcza wszechobecna porno-

grafia i nagoœæ, czyni¹ to same dziewczyny

(nie wszystkie oczywiœcie) przez swój spo-

sób ubierania siê, czy zachowanie.

Wróæmy teraz do tematu „chodze-

nia z sob¹”. Te niezwykle silne napiêcia

seksualne, których doœwiadcza ch³opak

i tak ju¿ trudne do opanowania, wzmaga

jeszcze „chodzenie z dziewczyn¹”. W³a-

œnie poczucie „mam dziewczynê”, prze-

bywanie z ni¹ w samotnoœci, fizyczny kon-

takt nawet przelotny i zdawa³oby siê zu-

pe³nie niewinny. Wszystko to okazuje siê

zbyt du¿ym bodŸcem i ³amie jego samo-

kontrolê, o ile wczeœniej w ogóle zdo³a³ j¹

wypracowaæ. Teraz po¿¹danie bierze nad

nim górê. Masturbacja jest wyrazem nie-

opanowanego po¿¹dania, podobnie jak

sk³adanie dziewczynie propozycji, z któ-

rych nigdy nie wynika ¿adne dobro.

Innymi s³owy, ch³opakowi w okresie

dojrzewania chodzenie z dziewczyn¹ zu-

pe³nie nie s³u¿y. Przez to bowiem „cho-

dzenie” mo¿e nigdy nie przezwyciê¿yæ

swojego egoizmu i przez to nie nauczyæ

siê prawdziwie kochaæ.

Mo¿e masz w¹tpliwoœci. Niektórzy

przecie¿ z Twoich kolegów chwal¹ siê

kontaktami z dziewczynami, mówi¹, ¿e

podobaj¹ siê im dziewczyny w mini spód-

niczkach, a im krótsza, tym lepiej, nawet

lubi¹ ogl¹daæ filmy pornograficzne... Tak

mówi¹ tylko ci, którzy ju¿ nie staraj¹ siê

zachowaæ czystoœci, poddali siê po¿¹daniu,

skapitulowali. Ju¿ nie s¹ panami w swoim

domu. Stali siê niewolnikami po¿¹dania.

W kontaktach z dziewczêtami i pornogra-

fi¹ poszukuj¹ bodŸców, które na nowo ich

pobudz¹. W³aœnie oni (chyba, ¿e siê nawró-

c¹ i podejm¹ na nowo walkê) traktuj¹ swo-

je dziewczyny (jest ich du¿o) i ¿ony (te¿

mo¿e byæ ich du¿o) przedmiotowo. Nie tyle

je kochaj¹, co jedynie u¿ywaj¹, aby zaspo-

koiæ swoje uzale¿nienie seksualne.

Dla ch³opaka, który rzeczywiœcie chce

siê nauczyæ samokontroli, problemem

mo¿e byæ w³aœnie dziewczyna w mini

spódniczce. Niektóre z dziewcz¹t mówi¹:

„Ubieram siê tak, jak mi wygodnie”.

To co siê sieje, to siê i zbiera. Lepiej

pamiêtaæ, ¿e ch³opak potrzebuje solidar-

noœci i pomocy w swojej walce, czy przy-

najmniej tego, ¿eby mu jej nie utrudniaæ.

Czystoœæ jest dla niego - powtórzmy - bar-

dzo trudnym zadaniem, a od jej zdobycia

czy zachowania zale¿y wiele w jego przy-

sz³ym ¿yciu. Kochaæ prawdziw¹ mi³oœci¹

potrafi tylko ten mê¿czyzna, który nauczy³

siê kontrolowaæ swoj¹ seksualnoœæ.

I jeszcze jedna w¹tpliwoœæ, która byæ

mo¿e rodzi siê w Twoim sercu. Powiesz:

„Mi³oœæ nie s³uga. Co zrobiæ, jeœli ko-

cham..?” Jaka jest ta „mi³oœæ”, kiedy ma

siê 14, 15, czy 16 lat..? Dojrza³a? Nie mo¿e

byæ. A je¿eli siê kocha tak¹ niedojrza³¹

mi³oœci¹, ³atwo, bardzo ³atwo zrobiæ g³up-

stwo. I za takie g³upstwa przychodzi czê-

sto p³aciæ bardzo boleœnie, nawet cen¹ z³a-

manego ¿ycia. Nie jest prawd¹, ¿e trzeba

iœæ œlepo za uczuciami. Nie jesteœmy bez-

wolni. Mamy rozum, mamy wolê.

Co bym Ci radzi³..? I Ty tak¿e daj so-

bie czas na spokojne dojrzewanie. Nie

myœl, ¿e ju¿ wszystko doskonale wiesz,

rozumiesz. Za 3, 4, 5 lat bêdziesz inaczej

patrzeæ na wiele spraw, tak jak 3, 4, 5 lat

temu inaczej patrzy³aœ na œwiat. Teraz

skoncentruj siê na tym, co rzeczywiœcie

wa¿ne: zdobywaniu wiedzy, rozwijaniu

zainteresowañ, talentów, doskonaleniu

siebie i najwa¿niejsze - pog³êbianiu

przyjaŸni z Chrystusem.

Teraz budujesz fundament pod dom

ca³ego Twojego ¿ycia. Wysi³ek, który

wk³adasz w pracê nad sob¹ bêdzie pro-

centowa³. Prze¿yj lata m³odoœci dobrze,

bêdziesz zbieraæ obfite owoce.

A z ch³opakami lepiej zacz¹æ „cho-

dziæ” (lepiej dla Ciebie i dla niego) wte-

dy, kiedy i Ty i on bêdziecie mogli po-

wa¿nie myœleæ o ma³¿eñstwie. Ale i wte-

dy trzeba pamiêtaæ, ¿e: „Tylko serce czy-

ste mo¿e w pe³ni dokonaæ wielkiego dzie³a

mi³oœci, jakim jest ma³¿eñstwo” (Jan Pa-

we³ II, Sandomierz, 12.06.99).

O swojej przyjaŸni z ch³opakiem napisa-

³a do mnie Weronika. Oto fragment jej listu:

„Nie jestem typem wspó³czesnej dziew-

czyny, która bawi siê ch³opakami i zmienia

ich jak rêkawiczki. Nigdy nie interesowa³y

mnie jakieœ przelotne znajomoœci z ch³op-

cami. To nie dla mnie. Mnie zawsze intere-

sowa³a jakaœ trwalsza znajomoœæ, przyjaŸñ

pe³na zrozumienia, szczeroœci, zaufania...

Ale niestety, nikt taki nie pojawi³ siê na mo-

jej drodze... No có¿, wszystko w swoim cza-

sie. No i znalaz³ siê taki ch³opak, który, po-

dobnie jak ja, patrzy na ¿ycie. Zaczê³o siê

od przyjaŸni, dzielenia siê swoimi radoœcia-

background image

43

maj - sierpień 2000

Długo zastanawiałam się, czy

napisać ten list. Myślałam: przecież
inni piszą, to po co ja? I tak nikomu
się to nie przyda! Nie umiem! Teraz
wydaje mi się, że to szatan podsu-
wał mi te myśli, abym nie dawała
świadectwa o miłosierdziu Jezusa.
Bałam się (i chyba nadal się tego
obawiam), że ktoś z mojej rodziny
czy znajomych pozna moją historię,
której bardzo się wstydzę. I w tym

I w tym

I w tym

I w tym

I w tym

miejscu pragnę podziękować

miejscu pragnę podziękować

miejscu pragnę podziękować

miejscu pragnę podziękować

miejscu pragnę podziękować
wszystkim, którzy mieli odwagę

wszystkim, którzy mieli odwagę

wszystkim, którzy mieli odwagę

wszystkim, którzy mieli odwagę

wszystkim, którzy mieli odwagę
napisać do redakcji „Miłujcie się”,

napisać do redakcji „Miłujcie się”,

napisać do redakcji „Miłujcie się”,

napisać do redakcji „Miłujcie się”,

napisać do redakcji „Miłujcie się”,
jak i samej Redakcji - to dzięki

jak i samej Redakcji - to dzięki

jak i samej Redakcji - to dzięki

jak i samej Redakcji - to dzięki

jak i samej Redakcji - to dzięki
wam życie moje nie jest bagnem.

wam życie moje nie jest bagnem.

wam życie moje nie jest bagnem.

wam życie moje nie jest bagnem.

wam życie moje nie jest bagnem.

A wszystko zaczê³o siê, gdy mia³am

oko³o 11 lat, mo¿e 12. Wpad³o mi w rêce

coœ kolorowego, fajnego, sza³owego, su-

per - rozrywka, ciekawe gazetki: Bravo,

Popcorn, Dziewczyna etc. Nie widzia³am

Naprawdę mnie uzdrowił!

w nich nic z³ego. Wiadomoœci o muzy-

kach, porady, horoskop, odpowiedzi na

pytania zadawane przez m³odzie¿… Na

dodatek by³o to takie „modne i popular-

ne”. Co w tym z³ego? W tym momencie

straci³am swoj¹ wolnoœæ: nie umia³am

wybraæ, co jest dla mnie dobre, a co nie,

bra³am wszystko. I tak wpad³am w na³óg

samogwa³tu. Bardzo egoistyczny na³óg.

Moj¹ duchow¹ wyobraŸniê podsyca³y te

plugawe czasopisma, filmy, które w TV

lecia³y o wczesnych godzinach (to jedna

z pu³apek szatana) - a ja wci¹¿ to robi³am

i nie widzia³am w tym nic z³ego. Siêgnê-

³am po ksi¹¿ki o treœci erotycznej do któ-

rych, niestety, mia³am ³atwy dostêp. Z nie-

mi, smutkami, prze¿yciami, chwilami, pro-

blemami... no i trwa to ju¿ prawie rok! Je-

stem taka dumna z tej znajomoœci! Nie wiem,

czy to jest mi³oœæ, czy kiedyœ mo¿e dojdzie-

my do wniosku, ¿e to nie to, i siê rozejdzie-

my. Nie wiem, bo to wie tylko Bóg, ale doœæ

czêsto siê spotykamy i chyba na razie chce-

my byæ razem. Du¿o ze sob¹ rozmawiamy

na ró¿ne tematy, jakimi s¹ np. relacje miê-

dzy ch³opakiem a dziewczyn¹, mówimy

o tym, jak powinno wygl¹daæ ma³¿eñstwo,

o swoich problemach, marzeniach, planach...

No, ale przede wszystkim chcemy i staramy

siê budowaæ ca³¹ tê znajomoœæ na fundamen-

cie wiary. Nie jesteœmy duetem, ale TRIO -

razem z Jezusem. Chyba dziêki temu, ¿e tak

w³aœnie zaczêliœmy, razem z Bogiem, dziêki

temu w³aœnie do tej pory jesteœmy razem.

Bo analizuj¹c niektóre sytuacje, pogl¹dy,

zdarzenia dochodzimy do wniosku, ¿e ta

nasza znajomoϾ: TAKA ZNAJOMOή, to

naprawdê cud i wielki dar dany od Boga.

Oczywiœcie oboje jesteœmy za czystoœci¹

przedma³¿eñsk¹. Wiem, ¿e nie bêdzie to ³a-

twe, a z czasem bêdzie siê stawaæ coraz trud-

niejsze. Jednak mocno trwamy w naszych

postanowieniach i bronimy swoich warto-

œci. Nie wiem, czy dane jest nam byæ razem

do koñca, ale wierzê, ¿e Bóg da nam rozpo-

znaæ i zrozumieæ Jego Wolê. Z Nim chcemy

budowaæ tê nasz¹ przyjaŸñ, stworzyæ coœ

piêknego i pe³nego chwa³y dla Boga, to prze-

cie¿ On da³ nam siebie, to On wybiera nam

przyjació³”.

Serce czyste, to serce kochaj¹ce. Kto

zachowuje czystoœæ, uczy siê odpowie-

dzialnoœci, troskliwoœci, wiernoœci, opa-

nowania, cierpliwoœci, ofiarnoœci, wol-

noœci, wymagania od siebie.

Niech Ciê Pan b³ogos³awi!

Twój brat, Jan Bilewicz

„Jezus otworzył mi oczy...”

background image

44

maj - sierpień 2000

cierpliwoœci¹ czeka³am, a¿ zostanê sama

w domu, aby zaspokoiæ swoje pragnie-

nia. Chodzi³am w tym czasie do koœcio-

³a, nawet do spowiedzi, ale gdy tylko za-

czyna³y drêczyæ mnie wyrzuty sumienia,

uspokaja³am siebie, ¿e to nie grzech, ¿e

to nie problem. A to w³aœnie najwiêkszy

problem, gdy o naszych problemach mó-

wimy, ¿e ich nie ma. Tak toczy³o siê moje

¿ycie w brudzie, zak³amaniu… By³o mi

wygodnie (tak mi siê wydawa³o) w sid³ach

szatana. By³am spêtana przez masturba-

cjê, astrologiê, okultyzm (te dwa ostatnie

by³y dla mnie „zabaw¹”). Cieszê siê, ¿e

nie traktowa³am powa¿nie wró¿b, horo-

skopów, wywo³ywania duchów i innych

praktyk, bo skutki mog³yby byæ tragicz-

ne. Ale w na³ogu samogwa³tu by³am za-

topiona na serio.

I pewnego piêknego dnia, w dziw-

ny sposób wpad³a mi w rêce Koronka

do Mi³osierdzia Bo¿ego. Zobaczy³am i,

nie wiem dlaczego, ot, tak sobie, zmó-

wi³am j¹. Jak¿e prawdziwe okaza³y siê

s³owa Jezusa „…chocia¿by by³ grzesz-

nik najzatwardzialszy, je¿eli raz tylko

zmówi tê koronkê, dost¹pi ³ask z nie-

skoñczonego Mi³osierdzia Mego” (Dz.

687). To prawda! Od tego momentu

wszystko zaczê³o siê zmieniaæ! Jezus

otworzy³ mi oczy! Zrozumia³am, jak

okropnym grzechem jest samogwa³t i ¿e

jestem nim zniewolona. Ale nie wiedzia-

³am, co dalej? Wielki problem sprawia-

³a mi spowiedŸ. Kiedy do niej posz³am,

znów mówi³am sobie, ¿e masturbacja, to

wcale nie grzech. Trudno mi by³o nie

czytaæ tych gazet, odrzuciæ wszystko, co

dotychczas wype³nia³o moje ¿ycie.

Ale Jezusa nie mo¿na przyjmowaæ

tylko czêœciowo lub jako dodatek. On

chce wype³niaæ ca³e nasze ¿ycie. Dlate-

go po³o¿y³ na mojej drodze „Mi³ujcie

siê” - gazetê kolorow¹, jak inne, lecz jej

treœæ, to zupe³ne przeciwieñstwo wstrêt-

nych brukowców. Bóg objawi³ mi przez

to prawdê, ¿e z³o zawsze jest z³em i trze-

ba siê go wyrzec. Przez tydzieñ przygo-

towywa³am siê do spowiedzi. W koñcu

posz³am. W koœciele pewnie godzinê

modli³am siê o odwagê, a¿ w koñcu po-

desz³am do konfesjona³u. Jeszcze nigdy

nie by³o tak trudno coœ wypowiedzieæ jak

s³owo, ¿e uprawia³am samogwa³t… A na

dodatek, ¿e wczeœniej o tym nie mówi-

³am. Ale uda³o siê! Jezus, który zas³o-

ni³ siê kap³anem, wybaczy³ mi i zacz¹³

dzia³aæ. Naprawdê mnie uzdrowi³! Od

czasu tej spowiedzi (chyba dwa lata)

ani razu nie pope³ni³am tego grzechu!

Mia³am potem jednak wyrzuty sumienia,

dlatego zwracam siê do Redakcji z proœ-

b¹ o choæby najkrótszy artyku³ na temat

wyrzutów sumienia typu: czy ta spo-

wiedŸ by³a wa¿na? Czy czegoœ nie za-

pomnia³am? Czy dobrze powiedzia³am

wszystkie grzechy? Czy ona siê „liczy”?

Z góry dziêkujê. A wracaj¹c do proble-

mu, to masturbacja pozostawia w psy-

chice okropne œlady, w sercu ranê. Zo-

baczone kiedyœ obrazy, pope³nione czy-

ny… One przeœladuj¹ tych, którzy siê od

nich odwrócili. A w Bravo (czy innych),

w przewodnikach medycznych mo¿emy

przeczytaæ, ¿e samogwa³t to nic szkodli-

wego, normalne zachowania osób w wie-

ku dojrzewania, a tak¿e doros³ych. Nie

dajmy siê zwieœæ! Najgorsze, co mo¿-

na zrobiæ, to zbagatelizowaæ.

Drodzy Rodzice! Proszê, uwa¿ajcie

na to, co czytaj¹ i ogl¹daj¹ wasze dzie-

ci! Chroñcie je, a dacie im o wiele wiê-

cej, ni¿ daj¹c to, co bierze wiêkszoœæ!

Poparcie wiêkszoœci nie oznacza jeszcze,

¿e coœ jest dobre!!!

Niestety, nikt w moim otoczeniu nie

chce przyj¹æ tej prawdy, piszê wiêc do

was. Proszê, droga dziewczyno, drogi

ch³opaku, pos³uchajmy wezwania Jana

Paw³a II i otwórzmy drzwi naszych serc

Chrystusowi! Pozdrawiam wszystkich

samotnych, smutnych, cierpi¹cych, znie-

chêconych, upad³ych, wszystkich Czytel-

ników, Redakcjê - szczêœæ Bo¿e!

Chwa³a Jezusowi!

Kasia

background image

45

maj - sierpień 2000

Na początku pozdrawiam wszystkich,

którzy tworzą to wspaniałe czasopismo
i dziękuję za to, że jesteście! Właśnie mija
drugi rok, odkąd Wasze pismo gości w
moim domu. Polecił mi je wspaniały ksiądz
K. (...). Niestety, już mnie nie uczy, ale
w ciągu kilku lat edukacji udało mu się
nawrócić wiele osób, za co go cenię. Mam
17 lat, i głowę pełną pomysłów. Pochodzę
z rodziny katolickiej i od zawsze Bóg jest mi
bliski. Jednak wcale moja „droga wiary” nie
była usłana różami. Zdarzały się upadki,
potknięcia, zbłądzenia.

Jak wiêkszoœæ m³odych, i ja uleg³em

grzechowi samogwa³tu. Ciê¿ko mi jest o tym

pisaæ, ale postanowi³em, ¿e bêdzie to moja

pokuta za pope³niony czyn.

Wszystko zaczê³o siê nie od ogl¹da-

nia czasopism typu „Bravo”, czy „Po-

pcorn”, ale od zwyk³ej ciekawoœci. Jako

czternastolatek zainteresowa³em siê „na

dobre” swoj¹ seksualnoœci¹. Pierwszy raz

by³ straszny, ale zarazem przyjemny.

Kolejny raz przydarzy³ siê po kilku tygo-

dniach, potem nastêpny i nastêpny... Nie

trzeba by³o d³ugo czekaæ, aby siê uzale¿-

niæ. Coraz czêœciej przesiadywa³em w ³a-

zience, w samotnoœci, obra¿aj¹c swoimi

czynami Boga. Przez ostatnie miesi¹ce sa-

mogwa³t sta³ siê moj¹ rutyn¹. Nieustan-

nie przyrzeka³em sobie, ¿e muszê z tym

skoñczyæ, bo to jest z³e, ale nic nie robi-

³em w tym kierunku. Mia³em przerwaæ

mój na³óg przed Bo¿ym Narodzeniem'99,

potem od 1.01.2000, nastêpnie od kolej-

nych poniedzia³ków, itd.

Pamiêtam jak dziœ, kiedy pierwszy raz

spowiada³em siê z tego grzechu w konfesjo-

nale. Trudno mi by³o wypowiedzieæ: „zgrze-

szy³em przez samogwa³t”. Najgorsze jest to,

i¿ po ka¿dej spowiedzi, po kilku dniach z po-

wrotem upada³em. Z ka¿dym kolejnym wy-

stêpkiem rodzi³y siê w mojej g³owie jakieœ

myœli ubli¿aj¹ce Bogu. Coraz bardziej odda-

la³em siê od Koœcio³a, mimo i¿ „chodzi³em

do budynku koœcielnego” - œwi¹tyni. Czasa-

mi mia³em wyrzuty sumienia, ale szatan sku-

tecznie je t³amsi³. Przez kilka sobót z niecier-

pliwoœci¹ czeka³em wieczorem na niemoral-

ne filmy wyœwietlane w TV. Teraz siê tego

wstydzê i jest mi naprawdê przykro. Oczywi-

œcie nie zabrak³o te¿ pornografii (gazetki, ar-

tyku³y, itp.). Dobrze, ¿e nie mam video, bo

nie wiadomo, czy szatan nie skusi³by mnie na

ogl¹danie tych paskudztw!

W moim sercu zacz¹³ rodziæ siê bunt:

czy w³aœciwie Bóg istnieje? - zastanawia-

³em siê: mo¿e faktycznie, ca³a ta „szopka”

nie ma sensu? Ca³y czas modli³em siê, ale

moja rozmowa z Bogiem by³a sucha i nie

dawa³a po¿¹danego efektu. Czêsto tak¿e

broni³em jeszcze pewnych zasad moralnych,

jak np. czystoœæ przedma³¿eñska, ale z cza-

sem sam podwa¿a³em ich sens. W koñcu do-

szed³em do wniosku, ¿e muszê definitywnie

z tym skoñczyæ i wybraæ albo Boga, albo

szatana. Zdecydowa³em siê na Stwórcê, za-

pytacie - dlaczego? Otó¿ pomyœla³em sobie,

¿e skoro wiele osób (z mojego towarzystwa

i nie tylko) nie przywi¹zuje wagi do religii,

to ja - niepoprawny indywidualista - bêdê

kocha³ Boga, aby byæ oryginalnym. Ale tak

na powa¿nie, to zrozumia³em, ¿e Pan jest

wspania³y i ¿e mnie kocha bez wzglêdu na

to, jaki jestem.

Przemianê rozpocz¹³em od spowiedzi

œwiêtej, po tygodniowym zachowaniu czy-

stoœci (jakoœ wytrzyma³em), jednak kilka

dni po spotkaniu z Bogiem w konfesjonale,

znowu upad³em, znowu czarne myœli i zno-

wu opuszczenie Boga. Lecz coœ we mnie

prze³ama³ pewien widok. Otó¿ w czasie re-

kolekcji mia³em wyst¹piæ w pantomimie

jako szatan (idealna rola, prawda?) i kiedy

podczas próby zobaczy³em, jak jeden

z cz³onków wspólnoty „Jonasz” (dobrze mi

zreszt¹ znany) modli siê w samotnoœci przed

spotkaniem z m³odzie¿¹, zrozumia³em, ¿e

Bóg to najwiêksza Mi³oœæ i tylko Jego chcê

kochaæ.

W Niedzielê Palmow¹ poszed³em po raz

wtóry do spowiedzi, wyzna³em swój grzech

i jak do tej pory jestem czysty. Wiem, ¿e jest

to za krótki okres, aby oceniæ moj¹ walkê

z szatanem. Mam nadziejê, ¿e nigdy ju¿ nie

zgrzeszê przez samogwa³t. Dziœ, kiedy pi-

szê ten list, czujê siê trochê jak niemowlak,

który stawia pierwsze kroczki - kroczki na

drodze ku Bogu. Chcê tak¿e prze¿yæ praw-

dziwie godnie te Œwiêta Zmartwychwstania

Chrystusa, a Jego Mêka niech bêdzie ostoj¹

mojego ¿ycia.

Historia, któr¹ tu przedstawi³em nie ró¿ni

siê zasadniczo od innych œwiadectw przy-

sy³anych do redakcji „Mi³ujcie siê”, lecz

chcia³em podzieliæ siê z Wami moim szczê-

œciem, bo to Wy m.in. pomogliœcie mi prze-

brn¹æ przez ten trudny okres i ponownie uj-

rzeæ œwiate³ko w tunelu. Dziêkujê!

Chcê jeszcze napisaæ o stosunku m³o-

dych do Boga. Muszê przyznaæ, ¿e dzi-

siejsza m³odzie¿ zatraci³a pewne prawdy

i zasady moralne. Sam obracam siê

w szkolnym towarzystwie, gdzie wielu po

prostu w Boga nie wierzy. Kiedy trwa³em w

grzechu, ulega³em wp³ywowi niektórych

i wstydzi³em siê Chrystusa. Ju¿ od kilku ty-

godni, kiedy staram siê byæ prawdziwym s³u-

g¹ Bo¿ym, niewierz¹ce towarzystwo mi nie

przeszkadza. Wrêcz przeciwnie: wreszcie

mogê i mam z kim rozmawiaæ na temat wia-

ry. Tak - na temat wiary!!!

WyobraŸcie sobie, ¿e osoby o przeciw-

nych pogl¹dach s¹ najlepszymi rozmówca-

mi. Wszyscy z mojej paczki wiedz¹, ¿e Bóg

jest dla mnie nie bez znaczenia i wcale nie

wp³ywa to na oziêb³oœæ naszych stosunków.

Wbrew powszechnie panuj¹cej opinii, m³o-

dy katolik mo¿e chodziæ na dyskoteki, spo-

tykaæ siê z ludŸmi typu: punk, byæ lubianym

w towarzystwie nierzadko o zupe³nie innym

spojrzeniu na œwiat, ni¿ on. Nikt przecie¿

nie powiedzia³, ¿e musimy nieustannie sie-

dzieæ w koœciele, spêdzaæ czas na mod³ach

i zachowywaæ ascezê. Równie dobrze mo¿-

na chwaliæ Boga pracuj¹c, bawi¹c siê w gro-

nie przyjació³. Nikt przecie¿ nie mo¿e mó-

wiæ bez przerwy o aspektach naszej wiary.

Mamy po prostu byæ sob¹, rozmawiaæ

o wczorajszym filmie, o smaku lodów przy-

gotowanych przez ciociê, o poniedzia³ko-

wym sprawdzianie z fizyki. Wystarczy tyl-

ko kilka razy w ci¹gu dnia cicho w duszy

powiedzieæ: „Bo¿e, kocham Ciê! Mój Przy-

jacielu, poprowadŸ mnie drogami wiary”,

a tak¿e wszystkie prace, zabiegi i czynnoœci

polecaæ Jego Opatrznoœci. Zobaczycie, ¿e

¿ycie stanie siê ³atwiejsze i przyjemniejsze,

kiedy zaufacie Bogu i jego przykazaniom.

Droga Redakcjo, to jest w³aœnie moja fi-

lozofia ¿ycia. Pewnie niezbyt oryginalna, ale

co najwa¿niejsze, sam odkry³em jej sens, dziê-

ki swoim doœwiadczeniom. Wiem, ¿e chcê

wychwalaæ Boga, bo jest Wielki i Mi³osier-

ny. Ju¿ dawno postanowi³em, ¿e bêdê co roku

chodzi³ na piesz¹ pielgrzymkê na Jasn¹ Górê.

W³aœnie w tym roku chcê rozpocz¹æ wype³-

nianie swojego przyrzeczenia (...)

Niech Pan Wam b³ogos³awi

Micha³

Boże, kocham Cię!

ŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwoŚwiadectwo

background image

46

maj - sierpień 2000

Matka Boża objawiając się

w Fatimie powiedziała małej
Hiacyncie
(beatyfikowanej przez
Jana Pawła II 13.05.2000 r.), że
„najwięcej ludzi trafia do piekła

„najwięcej ludzi trafia do piekła

„najwięcej ludzi trafia do piekła

„najwięcej ludzi trafia do piekła

„najwięcej ludzi trafia do piekła
przez grzechy nieczyste”

przez grzechy nieczyste”

przez grzechy nieczyste”

przez grzechy nieczyste”

przez grzechy nieczyste”.

Istot¹ piek³a jest nienawiœæ, niezdol-

noœæ do mi³oœci, czyli stuprocentowy

egoizmu. Grzech zanieczyszcza, niszczy

i zniewala ludzkie serca. Narkomania,

alkoholizm, grzechy nieczyste s¹ dlate-

go tak bardzo niebezpieczne, poniewa¿

rujnuj¹ ca³¹ osobowoœæ, niszcz¹ zdol-

noœæ do mi³oœci, zniewalaj¹, a wiêc nie-

postrze¿enie wprowadzaj¹ w rzeczywi-

stoœæ piek³a.

Si³y z³a dzia³aj¹ce z zewnêtrz i z we-

wn¹trz chc¹ zniewoliæ, zniszczyæ czystoœæ

serca i oderwaæ nas od Boga. Walka

o prawdê, mi³oœæ i szczêœcie nieustannie

rozgrywa siê w sercu ka¿dego czlowieka.

12.06.1999 r. w Sandomierzu Ojciec

Œwiêty ostrzega³ i apelowa³ do naszych

sumieñ: „Dziœ cywilizacja œmierci pro-

ponuje wam miêdzy innymi tak zwan¹

«woln¹ mi³oœæ». Dochodzi w tym wy-

paczeniu mi³oœci do profanacji jednej

z najbardziej drogich i œwiêtych warto-

œci, bo rozwi¹z³oœæ nie jest ani mi³oœci¹,

ani wolnoœci¹. «Nie bierzcie wiêc wzo-

ru z tego œwiata, lecz przemieniajcie siê

przez odnawianie umys³u, abyœcie

umieli rozpoznaæ, jaka jest wola Bo¿a,

co jest dobre, co Bogu przyjemne i co

doskona³e» (Rz 12, 2) - napomina nas

œwiêty Pawe³. Nie lêkajcie siê ¿yæ wbrew

obiegowym opiniom i sprzecznym z Bo-

¿ym prawem propozycjom. Odwaga

wiary wiele kosztuje, ale wy nie mo¿e-

cie przegraæ mi³oœci! Nie dajcie siê znie-

woliæ! Nie dajcie siê uwieœæ u³udom

szczêœcia, za które musielibyœcie zap³a-

ciæ zbyt wielk¹ cenê, cenê nieuleczal-

nych czêsto zranieñ lub nawet z³ama-

nego ¿ycia [w³asnego i cudzego]! Pra-

gnê wam powtórzyæ to, co kiedyœ ju¿ po-

wiedzia³em do m³odzie¿y [na innym

kontynencie]: «Tylko czyste serce mo¿e

w pe³ni kochaæ Boga! Tylko czyste ser-

ce mo¿e w pe³ni dokonaæ wielkiego dzie-

Nie dajcie się zniewolić

³a mi³oœci, jakim jest ma³¿eñstwo! Tyl-

ko czyste serce mo¿e w pe³ni s³u¿yæ dru-

giemu. Nie pozwólcie, aby zniszczono

wasz¹ przysz³oœæ. Nie pozwólcie odebraæ

sobie bogactwa mi³oœci. Broñcie wasz¹

wiernoœæ; wiernoœæ waszych przysz³ych

rodzin, które za³o¿ycie w mi³oœci Chry-

stusa»” (Asunción, 18.05.1988).

Coraz wiêcej m³odzie¿y w Polsce od-

powiada na ten apel Ojca Œwiêtego i od-

wa¿nie przeciwstawia siê cywilizacji

œmierci, która niszczy czystoœæ serca,

zniewala i prowadzi do piek³a egoizmu.

Zapraszamy i Ciebie do w³¹czenia siê

w szeregi Jezusowej rewolucji mi³oœci.

W obliczu rosn¹cej plagi narkomanii, al-

koholizmu i rozwi¹z³oœci seksualnej musi-

my przeciwstawiæ nowy styl ¿ycia bez pi-

cia alkoholu, bez palenia, bez rozwi¹z³oœci

seksualnej. Pan Jezus zaprasza wszystkich,

aby z ufnoœci¹ dziecka powierzyli Mu ca³e

swoje ¿ycie. Dla Jezusa nie ma ludzi zbyt

poranionych i brudnych. On uwalnia z

najg³êbszych zniewoleñ, oczyszcza z naj-

wiêkszych brudów i uzdrawia ze wszyst-

kich zranieñ. Trzeba spe³niæ tylko jeden

warunek: ca³kowicie zaufaæ i powierzyæ

Mu swoje ¿ycie.

Tym wszystkim, którzy chc¹ to uczy-

niæ po raz pierwszy, radzimy aby naj-

pierw spotkali siê z Jezusem w sakramen-

cie pokuty, a po przyjêciu Komunii œw.

niech w nastêpuj¹cych s³owach oddadz¹

swoje ¿ycie Jezusowi:

Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoją miłość.

Za to, że dla Ciebie nie ma ludzi zbyt brud-
nych, grzesznych i poranionych. Oddaję Ci,
Panie, moją pamięć, rozum i ciało razem
z moją płciowością, wszystko czym jestem
i co posiadam. Pragnę w ten sposób oddać
się całkowicie do Twojej dyspozycji, abyś
uczył mnie coraz pełniej kochać, abym co-
dziennie był otwarty na Twoje działanie. Po-
stanawiam i przyrzekam każdego dnia mo-
dlić się, czytać przynajmniej mały fragment
Pisma Świętego, regularnie przystępować
do sakramentu pokuty i jak najczęściej
przyjmować Eucharystię. A także żyć we-
dług zasad ABC Społecznej Krucjaty Miło-
ści. Postanawiam również zdobywać umie-
jętność kontrolowania swojego popędu sek-
sualnego. W tym celu postanawiam po-
wstrzymać się od współżycia seksualnego
do czasu zawarcia sakramentu małżeń-

background image

47

maj - sierpień 2000

stwa, nigdy nie kupować i nie czytać
demoralizujących czasopism, oraz nie
oglądać filmów o treściach pornograficz-
nych. Aby pomóc ludziom zniewolonym
przez nałóg alkoholizmu, narkomanii,
postanawiam modlić się w ich intencji i
samemu powstrzymać się od picia
wszelkich napojów alkoholowych i pa-
lenia papierosów. Panie, proszę Cię, ucz
mnie tak żyć i postępować, aby w moim
życiu najważniejsza była miłość. Mary-
jo, Matko moja, prowadź mnie droga-
mi wiary do samego źródła Miłości, do
Jezusa, abym zawsze tylko Jemu ufał
(ufała) i wierzył (wierzyła).

Amen.

Wszystkim, którzy ju¿ oddali swoje

serca Jezusowi, aby je oczyszcza³

i uzdalnia³ do mi³oœci, zachêcamy do

codziennego odmawiania tej modlitwy,

a tak¿e ró¿añca i koronki do Mi³osier-

dzia Bo¿ego.

Serdecznie dziêkujemy za przes³a-

ne œwiadectwa, które systematycznie

publikujemy. Jak s¹ one wa¿ne, œwiad-

cz¹ liczne listy. W jednym z nich czyta-

my: „Pragnê podziêkowaæ wszystkim,

którzy mieli odwagê napisaæ do redak-

cji „Mi³ujcie siê”, jak i samej Redak-

cji - to dziêki wam ¿ycie moje nie jest

bagnem”. Czekamy na dalsze œwiadec-

twa. Pan Jezus bardzo pragnie, abyœcie

dzielili siê z innymi najwiêkszym skar-

bem, jakim jest doœwiadczenie wiary

i mi³oœci. Piszczcie na adres Redakcji

o swoich upadkach i nawróceniach, jak

siê modlicie i jakie macie problemy.

Czekamy na Wasze listy.

Równoczeœnie informujemy, ¿e

wakacyjne spotkanie m³odych czytel-

ników „Mi³ujcie siê” w Makowie

Podhalañskim, odbêdzie siê

tylko w jednym terminie od

17-24 lipca. Za ca³odzienne

wy¿ywienie i noclegi w³aœci-

cielom oœrodka trzeba uiœciæ

op³atê w wysokoœci 260 z³.

Nasze spotkanie pod has³em

„B³ogos³awieni czystego ser-

ca, albowiem oni Boga ogl¹-

daæ bêd¹”, bêdzie mia³o

charakter wspólnotowego

prze¿ywania Boga, a wiêc

w programie przewidziana

jest codzienna Eucharystia,

adoracja, konferencje, mo-

dlitewne spotkania, rozmo-

wy. Pragniemy wychwalaæ

Boga w piêknie natury, dla-

tego te¿ przewidujemy wy-

cieczki w góry.

Zg³oszenia proszê kie-

rowaæ na adres Redakcji.

Tel: 061-8551034 lub 0605

031 609.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Miłujcie się wzajemnie (U Rogala)
Państwowy system odniesień przestrzennych [8 sie 2000]
PRAWDA WAS WYZWOLI NAWRÓCENIE ŚWIADKA JEHOWY (MIŁUJCIE SIĘ! nr 5 2006)
ROZWAŻANIA O BOŻYM MIŁOSIERDZIU (z ''MIŁUJCIE SIĘ'' ) CZĘŚĆ 2
BioenergoteraPIATekst zaczerpnięty z dwumiesięcznika Miłujcie Się, satanizm opetanie egzorcyzmy
Miłujcie się wzajemnie (Dąbrowska Rogala)
ROZWAŻANIA O BOŻYM MIŁOSIERDZIU (z ''MIŁUJCIE SIĘ'' ) CZĘŚĆ 1
Święty Pustelnik z Libanu (o ojcu Charbel) Miłujcie się 2006 05
Droga milujcie sie, Katecheza, Pomoce katechetyczne
PRAWDA WAS WYZWOLI NAWRÓCENIE ŚWIADKA JEHOWY CZ 2 (MIŁUJCIE SIĘ! nr 1 2007)
Okultyzm, wróżbiarstwo, aikido, joga, bioenergoterapia, homeopatia (Miłujcie się)
Modlitwy uzdrowienia i zawierzenia (z Miłujcie się!), Religijne, Modlitwy
C Rivas Wizja tego co się dzieje podczas śmierci (Miłujcie się)
Przyczyny skłonności homoseksualnych i ich leczenie (Miłujcie się)
Czy piekło jest puste O wieczności piekła (Miłujcie się)
Miłujcie się wzajemnie (U Rogala)
Państwowy system odniesień przestrzennych [8 sie 2000]

więcej podobnych podstron