MALARSTWO NIDERLANDZKIE W XV WIEKU
Spisane i skomentowane przez Ytril
O historii słów kilka (czyli czego wiedzied nie trzeba, a warto zaszpanowad)
Niderlandy od 1477 roku znalazły się pod panowaniem HABSBURGÓW. Natomiast mecenat w
Niderlandach (oraz Burgundii, tak przy okazji) sprawowały sobie radośnie i wesoło boczne linie rodu
WALEZJUSZY – czyli Filip Śmiały i jego liczni potomkowie – czyli Jan Bez Trwogi, Filip Dobrry i cała
reszta tego tałatajstwa. ALE mecenat w Burgundzkich Niderlandach sprawował nie tylko książe, ale
też jego dwór (czyli miedzy innymi urzędnicy książęcy), kupcy, bankowcy i możnowładcy z innych
paostw (bo przyjeżdżali sobie i na dwór i do miasta, co by pohandlowad i napełnid portfel) oraz
miasta i mieszczanie.
TE DWA OSTATNIE TO NOWOŚD – i o tym warto pamiętad.
O dworze… bo skubaoce też były ważne
Dwór burgundzki to pierwsza w Europie Monachia BIUROKRATYCZNA, pełna wszelkiej maści
urzędasów i gryzipiórków (co potem rozwinie się niemożebnie za czasów Babci Austrii). Dwór był tez
na tyle zajebisty (albo tak im się nudziło), że wypraciwał najbardziej skomplikowany, rozbudowany i
pretensjonalny ceremoniał dworski w całej ówczesnej Europie, a żeby bardziej ociekad blaskiem swej
zajebistości, całe te dyrdymały z ceremoniałem musiały mied odpowiednią oprawę artystyczną -> a
wiec hej, chłopaki, zatrudniamy artystów.
A do czego ci artyści?
Ano… do czego się dało – do projektowania strojów, malowania wnętrz
pałacowych, robienia dekoracji, żeby księciunio miał ładnie przystrojony stół. I to jest początek
EKORACJI EFEMERYCZNYCH (a jak wiemy i pamiętamy ich apogeum nastąpi oczywiście w naszej
ukochanej epoce na B)
Na dworze Burgundzkim narodził się tez początek mitu kultury rycerskiej – więc stąd nasze spaczone
wyobrażenia o uperfumowanych rycerzach w lśniących zbrojach i na białych niczym onuce rumakach
śpiewających serenady pod oknami. Pojawia się m.in. ZAKON ŻOTEGO RUNA, a ideał miłości
dworskiej (nie kojarzyd z rzeczywistym dupceniem po kątach) wyznacza ,Powieśd o róży”.
Artyści w tych czasach prześmigiwali się zaś w tym, jak tu oczarowad i zwieśd widza i odbiorcę (bo tak
się jakoś dziwnie się składało, że był im mecenas… a jak się nie zachwycił, to nie dał kasy. Proste i
logiczne, prawda?). Wymyślano więc NOWE techniki – np. Jan van Eyck (wg. legendy) wymyślił sobie
farby olejne. A to już postęp i jest się czym jarad…
Miasta… bo były jeszcze ważniejsze niż dwór
Miasta niderlandzkie w XV wieku były bardziej zaludnione niż Italia (podobno. A na pewno bardziej
niż inne zaściankowe i śmieszne kraiki, patrz Polando). Miasta były duże, ludne, bogate i miały chętkę
na osiągnięcie jak największej autonomii politycznej. Żeby zaś pokazad, jacy to oni są zaczepiści,
fundowali dzieła sztuki – i to zwiemy mecenatem artystycznym miast.
Odbiorcami dzieł sztuki w miastach byli zaś:
Mieszczanie – i tu pojawiają się PORTRETY
Ratusze, sądy, budynki władz – bo władza musi mied ładnie w siedzibie
Pojawiają się także dzieła GOTOWE, NA SPRZEDAŻ – bo a nóż widelec klamka jak się coś wystawi na
jarmarku, to może się to komuś spodobad. A jak się spodoba, to może kupi ( tak kręcono biznes!)
Artysta niderlandzki nie był taki głupi… całą pracę miał zorganizowaną. Pojawiły się cechy, które
dbały, żeby wszystkim było dobrze i mieli co robid (nawet jak nie chcieli, to i tak musieli – wieje nieco
PRLem, co?). Pojawiły się majstersztyki i podróże czeladnicze (żeby sobie taki terminator połaził po
świecie, pooglądał dzieła i potem twórczo i radośnie wykorzystywał w swej działalności artystycznej
to, co obaczył). Dzięki temu przenosiły się prądy artystyczne, inspiracje i poszerzano swoje horyzonty
artystyczne (no po prostu same korzyści). Duża rola rysunku jako jednego z podstawowych narzędzi
pracy, obserwacji, jako wzór, projekt… bla, bla, bla itepe itede.
Zamówienie dzieła wiązało się zaś ze spisaniem detalicznej umowy, żeby nikt nikogo nie okantował.
Duża rola KOPII – kopie wizerunków kultowych (,bo ja tez chcę mied takiego samego Dżizasa jak mój
sąsiad ma!” UWAGA, UWAGA, przy kopiowaniu obrazów kultowych przywlekano przy okazji włoskei
wzorce – bo jak wiemy, tam było zagłębie malowania tego badziewia), portretów książęcych (żeby
każdy wszem i wobec wiedział, jak łaskawie nam panujący wygląda), słynnych dzieł (ze względów
prestiżu autora, czyli wszyscy mają van Eycka, mam i ja, a poza tym – skoro jeden obraz dobrze się
sprzedał, to zrobimy 10 podobnych i zarobimy 10 razy tyle). Kopie też jako praktyka warsztatowa –
żeby głupi i nieoświecony uczeo nauczył się malowad jak na dobrego artystę przystało kopiował sobie
dzieło mistrza i nikt nie miał mu tego za złe (do wymyślenia praw autorskich i ACTA przyszło nam
jeszcze kilkaset lat poczekad). Dzieła nawet wiele lat po swomi powstaniu inspirowały do kopiowania
i tworzenia podobnych, a czasem zaś zdarzało się że obrazy zainspirowane sławnymi dziełami same
stawały się inspiracjami – na ten przykład Rogier van der Weyden i jego Sąd Ostateczny.
A TERAZ PO DŁUGIM I NUDNYM WSTĘPIE PRZECHODZIMY WRESZCIE DO RZECZY…
Realizm przed van Eyckiem – przy dużej dozie idealizacji pojawiają się jednak dosadne studia
REALISTYCZNE.
- Jean Malouel – Wielka Pieta Okrągła
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b9/Jean_Malouel_001.jpg
Madonna z motylami
http://www.1st-art-gallery.com/thumbnail/92513/1/Virgin-And-Child-With-
- Melchior Broederlam – dwie tablice ze scenami życia MB i Chrystusa z Dijon
http://www.wga.hu/art/b/broederl/00altar.jpg
- ROBERT CAMPIN (ok. 1375 – 144/5)
Pochodził z Tournai i jego życiorys jest dośd dobrze udokumentowany. W jego warsztacie kształcili się
m.in. Jaques Daret i Rogier van der Wyeden.
-> W całej literaturze po II WW łączy się z nim początek malarstwa niderlandzkiego i osobę niejakiego
Mistrza z Flémalle – ale ta identyfikacja chyba (czytaj NA PEWNO) nie jest prawdziwa. Mistrz z
Flémalle namalował w swym malinowym żywocie nie mniej sławne niż on sam TABLICE Z FL É MALLE
(Frankfurt nad Menem) – z MB, Pietas Domini i Weroniką. Cały zaś myk polega na tym, że no cóż…
opactwo w Flémalle, skąd miały one pochodzid, tak jakby… jakby to ująd… nie istnieje. I żeby było
ciekawiej, NIGDY nie istniało. A to chyba jest dostatecznym powodem, żeby ta identyfikacja nie była
prawdziwa.
-> Żeby zaś było jeszcze ciekawiej, tzw. ,Grupa Flémalle” czyli tablice i inne obrazy atrybuowane
Mistrzowi (której pan Gógl nie był w stanie znaleźd) jest tak niejednorodna i zróżnicowana stylowo, że
niemożliwe jest, żeby była dziełem jednej osoby. Jednego warsztatu – ooo, to już bardziej
prawdopodobne!
-> Samemu Campinowi można przypisad najbardziej archaizujące w sposobie malowania dzieła.
Reszta to zapewne radosna twórczośd młodego van der Wyedena.
CECHY TABLIC FLÉMALLE :
- masywnośd, bryłowatośd postaci i fałd
- realistyczne studia twarzy
I to byd może wywodzi się od Clausa Slutera (ten kolo, który zrobił studnię Mojżesza i portal kartuzji
w Dijon)
- MISTRZ Z FLÉMALLE
-> Zwiastowanie z Brukseli -
http://www.oilpaintingshop.com/campin/13.jpg
scena religijna w wersji (i wnętrzu) mieszczaoskim – narodziny realizmu mieszczaoskiego. I jest tu
bardzo daleko posunięta ahistorycznośd – Maryjka przyczepiła sobie nad kominkiem drzeworyt – a
jak wiemy, w jej czasach o drzeworytach ani widu, ani słychu ani hu hu.
-> Tryptyk Mérode -
http://static.artbible.info/large/campin_merode.jpg
fundatorzy, a na drugim Józef w warsztacie wierci sobie dziurki w deseczce (jak pamiętamy z
ikonografii, deseczka jest zapowiedzia Meki Jezusa – bo w czasie drugi krzyżowej miał taką na szyi,
najeżoną gwoździami i jak upadał, to się na nią nadziewał, co by go bardziej bolało. Na stole jest
pułapka na myszy = pułapka na diabła, bo w średniowieczu diabeł = mysza. A wg, naszej ukochanej
New Art. History Józek wierci dziurki w deseczce, co by sobie rekompensowad, ze Maryjka mu nie
dała). Mamy więc warsztat rzemieślnika – bardzo realistycznie ukazany.
BA! MAŁO TEGO – mamy tu po raz PIERWSZY – UKRYTY REALIZM W MALARASTWIE
NIDERLANDZKIM – czyli mówienie o sprawach RELIGIJNYCH za pomocą PRZEDMIOTÓW
CODZIENNEGOUŻYTKU (chociażby ten warsztat. Albo woda w szkalnej karafce = czystośd Maryi. Itp,
itd. – patrz wykład z ikonografii).
W RAMACH GRUPY Z FLÉMALLE da się wyśledzid KILKU ARTYSTÓW.
->
Boże
Narodzenie
z
Dijon
-
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/52/Robert_Campin_003.jpg
jest perspektywa powietrzna, jest realizm przedstawieniowy, jest bardzo rozbudowana WARSTWA
SYMBOLICZNA – w oparciu o wizje św. Brygidy, która to podobno widziała jak rodził się Jezus i
pomagała Maryjce (niezłe musieli mied w tym czasie prochy, mój facet by się ucieszył). Brydzia
widziała, jakoby po nardzodzeniu Maryjka adorowała Jezusa na kolanach. – I to jest na obrazie. A
żeby było nam łatwo i miło atrybuowad dzieło to Józek na tym obrazie jest kubek w kubek podobny
do Józka z Tryptyku Mérode. Czy może to dzieło tej samej osoby?
-> Chrystus Salwator Mundi z Filadelfii – (Gógl nie zna)
->
Tablice
z
Prato
-
Zaślubiny
MB–
http://biblia.wiara.pl/files/old/biblia.wiara.pl/grafika/2005/05/30/1117437259/1117437389_34.jpg
jedno z najwspanialszych dzieł Mistrza z Flémalle i jedno z dzieł PRZEŁOMOWYCH w malarstwie
niderlandzkim – historia Maryjki wpisana w elementy architektury pełniące symboliczną funkcję –
czyli romanizm – ST, gotyk – NT(bo w czasie zaślubin Maryi zaczyna się Nowy Testamen, czyli cieszmy
się i radujmy) – TUTAJ PO RAZ PIERWSZY, a potem będą to bardzo lubid i bardzo często
wykorzystywad. Duża świadomośd stylów architektonicznych (a to cwaniaczki!). Program
ikonograficzny tez jest rozbudowany (a co się mieli ograniczad) mamy więc egzegezę typów i
antytypów zapowiadających NT. Poczęcie Chrystusa (złota boska sperma) to początek nowego
przymierza z Bogiem – Maryjka to nowa Ewa, a Dżizas – nowy Adam. Na archiwoltach gotyckiego
portalu mamy więc sceny dotyczące przyjścia Chrystusa na świat i roli MB w tym. A na środku
tympanonu – tronujący Bogu oraz Mojżesz we własnych osobach.
KOPIE I NAWIĄZANIA…
- > Brugia, Mistrz Legendy Św. Urszuli – jest kopia skrzydła z Łotrem z Tablic z Flémalle. I to
tałatajstwo jest w Liverpoolu – i pan Gógl go nie zna.
INNI MALARZE
- JACQUES DARET (1400 – 1470) – uczeo Campina od 1418, wykonał liczne prace do opactwa w
Arras.
->Nastawa ołtarzowa do kaplicy mariackiej w Saint- Vous(???) w Arras – bardzo twarde, bardziej
metaliczne niż Mistrz z Flémalle modelowanie, chłodniejsza kolorystyka – to dla niego
charakterystyczne.
->Boże Narodzenie
http://www.wga.hu/support/viewer/z.html
-> Ofiarowanie Dzieciątka
http://www.wga.hu/support/viewer/z.html
architektura, dekoracja typologiczna – np. Noe w warsztacie, sceny rajskie na kapitelach. Czyli
potwierdzamy, że Maryjka jest nową Ewą.
- ROGIER VAN DER WYEDEN (1400 – 1464, czytamy go ROHIER)
Urodzony w Tournai, syn Henriego de la Pasture – i to jest jego prawdziwe nazwisko, które zmienił
sobie po przeprowadzce do Brukseli w 1435.
W latach 1427 – 1435 pracował w Warsztacie Campina, dośd szybko zdobył uznanie dla siebie, a co
się z tym wiąże – kasę. I dowody szacunku, gdy już kopnął w kalendarz. Ba, był tak ceniony, że niejaki
Bartolomeo Fazio nazwał go ,najwspanialszym artystą, drugim po van Eycku”.
Problem z nim jedynie taki, że NIE ZACHOWAŁY SIĘ dzieła, o którym mamy jakiekolwiek informacje w
źródłach. A o tych, które się zachowały, w źródłach ani widu, ani słuchu (a to perfidia).
Ze źródeł znamy:
-> Tapiserie z około 1460 roku do ratusza w Brukseli – miało byd ich 4, a na nich – synowie
sprawiedliwości – czyli np. cesarz Trajan ( hm, dyskusyjne, czy on był taki bardzo sprawiedliwy).
Zleceniodawca zaś był bp Lozanny we własnej parszywej osobie.
-> Zdjęcie z krzyża, Madryt –
Są wątpliwości – bo może to skrzydła z Flémalle są skrzydłami tego ołtarza?
Najpierw siedziało sobie grzecznie w kaplicy bractwa cechu łuczników w Lowanium (w przyłączach są
takie fajne miniaturowe kusze:3), a potem Habsburgowie wywieźli do Madrytu.
Jest to jedno z najbardziej PRZEŁOMOWYCH dzieł – bo scena narracyjna jest ukazana skrajnie
realistycznie ALE nie ma pejzażu – za to mamy śliczną, płytką złotą niszę - czyli radośnie łączymy
rzeczywistośd realną i nierealną.
PRZEŁOMOWY jest też program ikonograficzny – po raz pierwszy opiera się na dwóch mocno
akcentowanych kierunkach przekątnych – ciałach MB i Chrystusa.
Ba, co więcej – opiera się też na przekonaniu o Compassio Mariae (czyli przekonaniu o
współcierpieniu MB w męce Chrystusa) – mamy tu zobrazowanie Marii Coredemprix – czyli
współodkupicielki (bardzo w to sobie w średniowieczu wierzyli, ale jakoś dogmatem się chyba nigdy
nie stało – zapytaj Rudej, ona jest w tym obcykana).
Van der Wyeden był mistrzem budowania napięcia poprzez realizm – i dlatego wszyscy zgodnie,
chórem i w razem w jednym tempie uważamy go za poprzednika ideowego niejakiego Wita
Stwosza.
Kopie tego obrazu są liczne, mnożą się jak króliczki i jest ich tyle, że można się oszczad na tęczowo ze
szczęścia. Na całe nasze szczęście nie trzeba ich chyba znad.
-> Portret mężczyzny oraz Portret kobiety
To PIERWSZE PORTRETY w malarstwie niderlandzkim. Są łączone w parę jak widad na załączonym
obrazku (pomimo jego jakości takiej, jakby zdjęcie było robione mikserem). I nasz drogi i umiłowany
van der Weyden liczy tu na efekt- van Eyck jest bardziej realistyczny i werystyczny.
-> Skrzydła ołtarza Henryka Werla OFM (ordo fratrum minorum czyli był wrednym medykamentem)
http://www.lessing-photo.com/p2/400506/40050602.jpg
Kolonia nad Renem, około 1438 rok.
Środka nie ma ( i nie wiadomo, co się z nim stało, zapewne zjadł dziadek Chewbacci). Na lewo siedzi
sobie i czyta Maria Magdalena, na prawo zaś znajduje się zakonnik (czyżby Henryś?) polecany przez
Jana Chrzciciela. Byd może narracja była taka jak w ołtarzu z Mérode, na pewno zaś dziej się we
wnętrzu ówczesnym, takim, jakie mógł widzied artysta na swe własne kaprawe oczki.
Żeby nei było nudno mamy tu PO RAZ PIERWSZY użyty motyw wypukłego lustra – co potem jest
bardzo lubiane, popularne i nagminnie wykorzystywane. Są też i inne smaczki i cukieraski – np.
miniaturowe dzieła sztuki na ścianach, za oknem bardzo głęboki pejzaż – też jeden z PIERWSZYCH w
całym zacnym malarstwie niderlandzkim. A jakby tego było mało artysta się podpisał (ojaaaaaa,
można się pojarad!)
-> Tryptyk Zwiastowania z Luwru
-> Ołtarz z kartuzji Miralfoles, około 1440 – 45, obecnie siedzi w Berlinie (zadupczyły go Niemiaszki)
http://www.wga.hu/art/w/weyden/rogier/04mirafl/0miraflo.jpg
Sceny wpisane w półkoliste arkady (oczywiście, ze PO RAZ PIERWSZY, a potem niezwykle popularne –
np. w Mariackim) na cokołach po baldachimami stoją prorocy oraz scenki typologiczne dotyczące NT i
ST, a to wszystko malowane en grisaille. Scena realistyczna wtłoczona tu została w malowaną
strukturę obrazu, która sugeruje przestrzeo liturgiczną.
Oczywiście kopii od zasrania – np. Juan de Flandres lub Michael Sittov – kopie do Granady.
-> Tryptyk Siedmiu Sakramentów –
http://www.historiasztuki.com.pl/images/Rogier%20van%20der%20Weyden%20Siedem%20sakrame
ntow.jpg
Mamy tu łączenie narracji – wielopostaciowa kalwaria w kościele (wiemy nawet jakim –
prawdopodobnie jest to katedra w Antwerpii). Wokół tej narracyjnej kalwarii dokonuje się siedem
sakramentów (a jakich, to nie wiem, zapytaj Rudej)
-> Ołtarz Pierra Bladeina z Mildburga
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b3/Rogier_van_der_Weyden_005.jpg
nawiązuje do archetypu Mistrza z Flémalle z Dijon. Boże Narodzenie z zapowiedziami typologicznymi.
-> Ołtarz w Beaune –
http://www.historiasztuki.com.pl/images/Rogier%20van%20der%20Weyden%20Sad%201.jpg
zamówił kanclerz Mikołaj Rollin, nie ma tu walki dobra ze złem ani innych takich dyrdymałów, jest za
to archanioł ważący dusze, a zmartwychwstali idą od razu do nieba albo do piekła i nikt się z nimi nie
ciadka.
Na zamknieciu ołtarza – sceny z fundatorami malowane en grisaille – to regułą u Wydena. En grisaille
byd może dlatego, że sceny na zamknięciu – czyli Zwiastowanie, miały byd kamieniami, na których
opiera się kościół. A prawda jest taka, że malując en grisaille malarz wyzbywa się swojego środka
wyrazu jakim jest kolor – czyli jest to pokazanie, patrzcie, jaki jestem zajebisty i robię w kosmos
wyrąbane rzeczy, nawet, gdy nie mam kolorków. (czytaj – jestem lepszy od rzeźbiarzy).
Wg. Bartolomeo Fazio w 1450 Wyeden był w Rzymie na obchodach roku świętego. Jego echa są np.
w predelli San Marino Fra Angelica.
-> Złożenie do grobu –
http://www.historiasztuki.com.pl/images/Rogier%20van%20der%20Weyden%20Zlozenie%20do%20
grobu.jpg
Takie właściwie złożenie nie złożenie, bardziej prezentacja ciała Chrystusa – bardzo ekscentryczna. W
tle jakaś górka, może grota, może grób.
-> Ołtarz Św. Kolumby z Kolonii, obecnie siedzi w Monachium
-> Ołtarz Św. Jana
http://www.art-prints-on-demand.com/kunst/noartist/a/altar_of_stjohn__dutch_master.jpg
jak widad schemat Miraflores, czyli scenki w arkadach (uuu, ksero!)
-> Madonna Medici
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/87/Rogier_van_der_Weyden_021.jpg
Zamówili sobie Medyceusze, czyli mamy kolejny dowód na konszachty z Włochami. Obok Maryjki
święci Piotr, Jan, Kosma i Damian (czyli patroni Florencji i tak jakby przypadkiem Medyceuszy też.
Tak, to ten słynny święty Kuźma Kuźwa). Jakby tego było mało, jest też śliczny herb Florencji.
-> Święty Łukasz malujący Madonnę
http://cdn2.all-art.org/gothic_era/page6/weyden02a.jpg
oryginał siedzi w Bostonie, natomiast kopię maja Ruscy w Ermitażu (a kopii innych jest też do wyboru,
do koloru). Scena w komnacie otwierającej się arkadą na balkon, widad rzekę (i to później będzie u
van Eycka).
- JAN VAN EYCK (1390 – 1441) (bardzo dobrze o nim w biało czarnej książeczce jest napisane, z której
autorami konkurowad mi nijak, wiec proszę ją wziąd w łapki i przejrzed!)
- po raz pierwszy w źródłach w 1428 – na dworze Jana Bawarskiego. Pracował także (ale już później)
na dworze Filipa Dobrego jako jego nadworny malarz ( i agent do zadao specjalnych – taki James
Bond z XV wieku) – był sobie dzięki temu np. w Portugalii, namalowad portret przyszłej żonki dla
księciunia czyli niejakiej Izabeli.
- w latach 1434 – 35 wykonywał polichromie w ratuszu w Brugii.
I cieszył się skubaniec sławą międzynarodową już za życia. Nawet sygnował swe dzieła i dodawał swe
życiowe motto ,als ich kan” czyli ,tak, jak potrafię”.
Kwestionowane jest natomiast istnienie jego domniemanego brata, Huberta. Hubercik podobno był
starszy, jest nawet wymieniony w źródłach gandawskich jako współautor Ołtarza Gandawskiego (o
którym będzie jeszcze mowa). Niestety, zmarło mu się w 1426 (wiemy, bo zachował się kawalątek
nagrobka). Ale mimo to, częśd paskudnych badaczy neguje jego istnienie.
-> Madonna w kościele –
http://www.historiasztuki.com.pl/images/VAN%20EYCK%20Madonna%20in%20the%20Church.jpg
jedno z pierwszych dzieł, scena biblijna przedstawiona we wnętrzu kościelnym. Bo Maryjka to symbol
kościoła.
-> Godzinki Turyosko – Mediolaoskie – (Gógl nie uznaje ich istnienia) – van Eyck namalował tu
miniatury tzw ,ręki G”. To jedno z jego wczesnych dzieł, około 1422 – 1425. Ale nie wiadomo nic
więcej, bo częśd ,godzinek” sfajczyła się kilkadziesiąt lat temu.
-> Ołtarz Gandawski – 1432
http://static.polskieradio.pl/files/71c4c99d-60a8-48cf-9d53-326dce0e4c7e.file
Do spółki z Hubercikiem (o ile istniał). PIERWSZE dzieło potwierdzone źródłowo, jedna z najbardziej
skomplikowanych nastaw ołtarzowych ever. Na dole adoracja baranka mistycznego (nawiedzona
owca), do którego z dwóch stron zbliżają się świeci podzieleni na chóry, w Tel zaś panorama
GAndawy. Na górze na tronie siedzi Bogu, jest też deesis, muzykujące anioły, oraz Adam i Ewa (o
nieeeee, gołe dupska!)
Na zewnętrznych skrzydłach wszystko en grisaille oprócz przedstawieo fundatorów (Joos Vijat i
Lysbette Borhult). Ale uwaga, Zwiastowanie jest tylko częściowo odbarwione.
http://www.wga.hu/art/e/eyck_van/jan/09ghent/2closed.jpg
Mamy tu też bogaty program literacki i inskrypcyjny, czyli mnogoś wszystkich napisów, zwłaszcza przy
Bogu. A nad Ewcią i Adaśkiem sceny z Kainem i Ablem (cała familiada w komplecie). Żeby było
śmieszniej, w XVI wieku zrobiono kopię… i Adama z Ewą ocenzurowano, żeby perfidnie golizną nie
świecili.
- > Portret mężczyzny w czerwonym turbanie , 1433
http://viridarium.blox.pl/resource/Eyck__Mezczyzna_w_czerwonym_turbanie.jpeg
prawdopodobnie autoportret, jeden z jego lepszych portetów.
Van Eyck był specjalistą od portretów – wprowadził do nich weryzm.
Trzasnął portrecik swojej żonce
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1e/Eyck_magarete.jpg
i złotnikowi
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1e/Eyck_magarete.jpg
i innym (patrz książeczka, tam jest to naprawdę lepiej opisane)
i Arnolfinim
do tego też często gęsto malował przeróżne Maryjki. A nawet Maryjki z innymi osobami
http://attyka.blox.pl/resource/16rolin.jpg
i kanonika van der Paele
http://www.papugi.dt.pl/PCI/images/sztuka/MalXV.jpg