WWW.SEUSA.INFO
Pedofilia w Kościele Katolickim
o. Adam Paweł Błyszcz CR
18 maja 2011 został opublikowany w Waszyngtonie raport, przygotowany przez John
Jay College, dotyczący pedofilii w Kościele Rzymskokatolickim. Dokument znajduje się
na stronach internetowych episkopatu USA (http://www.usccb.org/mr/causes-and-
context-of-sexual-abuse-of-minors-by-catholic-priest-in-the-united-states-1950-2010.pdf)
To renomowane Kolegium Kryminalistyki Uniwersytetu Miejskiego w Nowym Jorku
spróbowało ustalić jakie są przyczyny i rzeczywisty zakres zjawiska pedofilii w Kościele. Jak
podkreślają wszyscy – Kościół Rzymskokatolicki w USA jest pierwszą instytucją, która
poświęciła temu zjawisku tak wiele wnikliwej uwagi. Ta uwaga nie ma na celu wybielania
Kościoła. Należy ją odczytywać w świetle zatrważających statystyk. W tym samym czasie, w
którym skazano około setki amerykańskich księży katolickich za udowodnione czyny
pedofilskie liczba skazanych za to samo nauczycieli gimnastyki i trenerów drużyn
młodzieżowych w USA sięgała prawie sześciu tysięcy! A jak skomentować statystyki
dotyczące przestępstw seksualnych na nieletnich we Włoszech? W 2000 roku zostało
zgłoszonych 621 przypadków molestowania nieletnich. W 449 przypadkach dziecko było
molestowane przez członka rodziny! Podobne proporcje dotyczą innych krajów.
Definicja
O czym mówimy, kiedy pojawia się termin pedofilii? Najczęściej mamy na myśli seksualne
przestępstwa wobec nieletnich. Należy jednak zaznaczyć, że takie określenie obejmuje dwie
skłonności. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wydaje Diagnostic and Statistical
Manual of Mental Disorders (w świecie psychiatrii uważany za Biblię) i według IV
obowiązującej wersji tej książki pedofilia to popęd seksualny – aktywność bądź fantazja – do
dziecka, które nie ukończyło jeszcze 13 lat. Innym zjawiskiem natomiast jest efebofilia, czyli
pociąg seksualny do osoby, która wchodzi w okres dojrzewania. Wspomniany przeze mnie
podręcznik nie wymienia jednak efebofilii jako zboczenia – w zdecydowanej większości
państw kontakty seksualne z osobami, które ukończyły piętnasty rok życia nie są ścigane
przez prawo. Są dozwolone.
Jedynie Watykan zmodyfikował przepisy Prawa Kościoła Katolickiego w taki sposób, że
każdy duchowny, który współżyje z osobą poniżej 18 roku życia był traktowany jako
przestępca.
W świetle takich definicji zdecydowana większość oskarżeń pod adresem duchownych
Kościoła Rzymskokatolickiego dotyczy efebofilii. Od 2001 do 2010 roku do Watykanu
wpłynęło około 3000 skarg dotyczących przestępstw seksualnych duchownych wobec
nieletnich, ale tylko około 300 z nich dotyczy pedofilii. Reszta to przejawy efebofilii. Liczbę
tych trzystu kapłanów – pedofilów trzeba zestawić z liczbą 400 000 księży, którzy pracują na
całym świecie. Trudno uwierzyć w te zestawienia, bo przecież w mediach o pedofilii mówi
się tylko w kontekście Kościoła rzymskokatolickiego. A przecież księża – pedofile stanowią
zaledwie znikomy procent, jeśli wręcz nie promil, wszystkich duchownych Kościoła
katolickiego.
Dramat pedofilii
Grzech pedofilii woła o pomstę do nieba. To krzywda zadana bezbronnemu człowiekowi,
który zaufał swojemu oprawcy. Mówię o oprawcy bez względu na to czy jest to ksiądz,
nauczyciel czy krewny ofiary.
Ale dramat pedofilii posiada jeszcze inny wymiar. Benedykt XVI kryzys spowodowany
aferami pedofilskimi w Kościele przyrównał do czasów pierwszych prześladowań Kościoła. I
tak jak tamten czas wystawił na miażdżącą próbę Kościół tak teraz nasza wspólnota wydaje
się być poddana próbie. Każdy z takich skandali obnaża słabość Kościoła. Przynajmniej do
pewnego momentu.
Wiele episkopatów opublikowało dokumenty dotyczące zjawiska molestowania seksualnego
przez pojedynczych księży. Prawie wszystkie te dokumenty mają wspólny mianownik: w
przeszłości, w imię fałszywej miłości Kościoła – Wspólnoty, próbowaliśmy każdy taki
przypadek ukrywać. To jest słabość instytucji.
Ale każdy z naszych braci kapłanów, którzy dopuścili się tak poważnych przestępstw staje się
zarazem znakiem nieskuteczności formacji, Słowa i sakramentu. To jest słabość życia. To są
ciosy, których nie wolno lekceważyć. Nie wolno także uciekać w łatwe rozwiązania.
Przypominam sobie słowa błogosławionego Jana Pawła II i Benedykta XVI, którzy mówiąc o
grzechu pedofilii deklarowali głębokie poczucie wstydu. Wstydzić można się tylko za kogoś z
rodziny, za kogoś bliskiego. Takie deklaracje rodzą się ze świadomości wspólnoty. Jakże
przykro było słuchać jednego z polskich biskupów, który retorycznie pytał jak jest
odpowiedzialność polskiego kapłana, który gorliwie pracuje, za grzechy irlandzkiego kapłana,
który popełnił przestępstwo pedofilii? Bardzo szybko takie korporacyjne myślenie o Kościele
zostało skonfrontowane z oskarżeniem jednego z polskich kapłanów o efebofilię i pedofilię. I
nagle okazało się, że ów problem nie dotyczy tylko irlandzkich czy amerykańskich księży, ale
jest czymś co kładzie się cieniem również na polskim Kościele.
Kultura pedofilska
Z czym i o co walczy zatem Kościół? Kościół niewątpliwie walczy o własną wiarygodność!
Nie ulega wątpliwości, że w świetle statystyk zjawisko pedofilii dotyczy znikomej ilości
kapłanów, ale każdy taki przypadek, każde takie wykroczenie poddaje w wątpliwość i siłę
Ewangelii, i moc sakramentów i rzetelność formacji do kapłaństwa.
Raz w roku, podczas wigilii paschalnej, w orędziu wielkanocnym śpiewamy o błogosławionej
winie Adama. Trzeba byłoby sobie postawić pytanie czy w całym skandalu pedofilskim, który
ogarnął Kościół nie ma jakiegoś ziarna dobra. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to prowokacyjnie,
ale determinacja Watykanu, aby rozprawić się z pedofilią, ujawnia nie tylko pewną słabość
czy grzech Kościoła. Ona obnaża również pewną dwuznaczność współczesnej kultury i
społeczeństwa. I właśnie w owym demaskowaniu zakłamania naszej kultury widziałbym
właśnie owo ziarno dobra.
Raport John Jay College mówi o tym, że najwięcej przypadków seksualnego wykorzystania
nieletnich przez księży miało miejsce na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego stulecia. Według
autorów raportu jest to czas radykalnych zmian w obyczajowości społeczeństwa
amerykańskiego. Również w obszarze postrzegania ludzkiej seksualności. Wszystko to
przyniosło rozluźnienie norm ludzkich zachowań. Niestety, zmiany te dotknęły również
wspólnotę Kościoła.
Dwaj jezuici, Giovanni Cucci i Hans Zollner, w swojej książce Kościół i pedofilia. Otwarta
rana mówią o rozpowszechnianiu się kultury pedofilskiej. Sprowadza się ona do stosowania
podwójnych standardów moralnych. Inaczej oceniany jest przypadek wybitnego reżysera
Polańskiego a inaczej zwykłego księdza katolickiego. Pokrywa się milczeniem hańbiące
deklaracje znaczących polityków, którzy propagują współżycie seksualne z nieletnimi, żeby
wspomnieć tylko Daniela Cohn – Bendit, jednego z przywódców protestu roku 1968 a dzisiaj
posła Zielonych w europarlamencie, który chlubił się tym, że nie tylko zachęcał, ale i
praktykował seks z nieletnimi podczas swojej kariery nauczycielskiej.
Osobowość pedofila
Ostatnie publikacje poszerzają naszą wiedzę na temat osobowości pedofila. To przede
wszystkim osoby, które doświadczają wielkiej trudności wchodzenia w dojrzałe relacje z
osobami dorosłymi. Dzieci stają się niejako całym światem pedofila. Jeden z psychologów
twierdzi, że takim papierkiem lakmusowym, który pokazuje tendencje pedofilskie jest pytanie
dotyczące spędzania wolnego czasu i wakacji. Pedofile i efebofile usiłują go spędzać przede
wszystkich z nieletnimi. Ich emocjonalne przywiązanie do dziecka lub osoby nieletniej opiera
się na poczuciu, że taka relacja daje pedofilowi możliwość posiadania władzy nad drugim
człowiekiem, nad niedojrzałym jeszcze człowiekiem.
Prowadzone badania pokazują, że większość osób skazanych za pedofilię to osoby, których
dzieciństwo i dojrzewanie naznaczone było problematyczną rolą rodziców (uschłość
emocjonalna, nieobecność, przemoc lub wykorzystanie seksualne). Ta dysfunkcjonalność
rodziny najbardziej niebezpieczna staje się wtedy kiedy zaczyna szwankować mama –
emocjonalna liderka rodziny.
Jedną z najbardziej zatrważających charakterystyk pedofilii jest twierdzenie, że około 30%
ludzi molestujących dzieci w swoim dzieciństwie było ofiarami przemocy seksualnej!
Kreśląc charakterystykę pedofila uświadamiamy sobie, że nie sposób wskazać jednej
przyczyny tego zjawiska. Jak to ktoś kiedyś słusznie powiedział: młyn diabelski napędzany
bywa siłą wielu strumieni.
Celibat
Jeden z utartych stereotypów, lansowanych przez media, głosi, że pedofilia i efebofilia wśród
księży związana jest z obowiązującym w Kościele celibatem. Otóż raport John Jay College
wyklucza tego typu związek. Świadczą o tym liczby. Prowadzone w USA badania pokazały,
że kiedy w 2001 przeciętnie 134 dzieci na 100 tysięcy dzieci było molestowanych, to
zaledwie pięcioro na 100 tysięcy molestowanych było przez księży. Reszta, znakomita
większość, molestowanych dzieci to ofiary żonatych (i najczęściej „dzieciatych”) mężczyzn.
Nie możemy zapominać, że wszystkie statystyki pokazują, że miejscem najbardziej
niebezpiecznym dla dzieci jest własna rodzina. Większość przypadków molestowania
seksualnego nieletnich ma miejsce właśnie w rodzinie! Według wielu statystyk dotyczy to od
85 do 90 procent wszystkich molestowanych nieletnich. Zdecydowana większość tych ojców,
wujków i konkubentów mam, którzy seksualnie wykorzystują dzieci to żonaci mężczyźni!
Natomiast jeden wątek ze wspomnianego raportu Jon Jay College domaga się pogłębionej
refleksji. Otóż w 1988 roku w USA zgłoszono ponad dwa miliony przypadków molestowania
seksualnego przeciwko nieletnim. Przy analizie tych danych wykazano, że na 100
dziewczynek 33 skarżyły się na seksualne molestowanie, natomiast wśród chłopców te
proporcje były odmienne: na 100 chłopców 14 skarżyło się, że było obiektem molestowania.
Zupełnie inaczej wyglądają te liczby dla ofiar molestowania ze strony księży: otóż aż 81
procent ofiar molestowania ze strony duchownych Kościoła rzymskokatolickiego to chłopcy.
Wyjaśnienie, że ta dysproporcja między danymi dla środowiska świeckiego i kościelnego
swoje źródło znajduje w tym, że ministranci to przede wszystkim chłopcy wydaje się zbytnim
uproszczeniem. Czy można bez zastrzeżeń przyjąć tezę autorów raportu, że nie istnieje
żaden związek między orientacją homoseksualną kapłana a przypadkami molestowania
seksualnego nieletnich? Dzisiaj na ten temat wiemy zbyt mało, ale przecież nie ulega
wątpliwości, że w ocenie wielu ekspertów Kościoła rzymskokatolickiego w USA lata 70
charakteryzują się rozpowszechnianiem kultury gejowskiej w seminariach duchownych i
zakonach. Czy nie jest tak, że ponosimy dzisiaj koszty rewolucji seksualnej lat 60 i 70
ubiegłego stulecia?