Willy Breinholst
Jak cało
i zdrowo
przyszedłem
na świat
Ilustrował Mogens Remo
Przełożył Grzegorz Abgarowicz
Wydanie III
Warszawa 1989
Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich
1
Od zarania dziejów istnieją znaczne różnice zdań co do natury poczęcia i narodzin. Jezus z Nazaretu, jak wiemy,
był poczęty przez Ducha Świętego, a narodzony z Dziewicy Marii. Zeus był brzemienny Ateną, Gdy nadszedł
czas porodu, bóg-kowal, Hefajstos, ujął w swe ręce siekierę i jednym, dobrze wymierzonym, cesarskim cięciem
otworzył czaszkę Zeusa; wyskoczyła z niej w pełni ukształtowana i dojrzała Atena. Leukomedona zrodził
wulkan Etna. Filozof Peresilis utrzymywał, że wyrósł z pagórka, na którym kapłan uronił kroplę świętej wody.
Odyn miał syna Thora z Ziemią, a Huicilopochtli, aztecki bóg wojny, począł się i narodził z kuli pierza, którą
nosiła na piersi jego matka.
Wszystko to jest bardzo interesujące, jednakże o najbardziej fantastycznym, najbardziej niewiarygodnym i
najbardziej zdumiewającym procesie poczęcia i narodzin, stosowanym do dziś, dowiecie się z tej książeczki.
Możecie wierzyć lub nie, ale właśnie w taki sposób przychodzimy na świat...
2
Mieszkanie do wynajęcia
Ładne, wygodne, małe, niekrępujace, jednopokojowe, luksusowe mieszkanie z wszystkimi wygodami,
samodzielnym wejściem i wyj-ściem do wynajęcia na okres 9 miesięcy spokojnemu lokatorowi. Aktualne od
zaraz. Pełne utrzymanie, dzieci mile widziane. Mnóstwo możliwości implantacyjnych. Mieszkanie, jak
marzenie. Przyjdźcie obejrzeć!
3
Hej! Chyba cos się zaczyna dziać. Ale wciąż nie mogę się jeszcze połapać i wcale nie jest pewne, czy to
mieszkanie będzie moje. Pędzę, jak gdyby wystrzelono mnie z armaty i me bardzo wiem, o co w tym wszystkimi
idzie, ale mój instynkt podpowiada mi, że poszukuję miejsca na najbliższe dziewięć miesięcy, a więc...
RATUNKU! Wszystkie inne plemniki tłoczą się i wypychają mnie stąd. Uważajcie trochę i pozwólcie mi też
tam zajrzeć...
4
Uff, co tutaj się działo! Bo widzicie, jak tylko rozeszła się wiadomość o poważnej ofercie wynajęcia tego
ślicznego, małego mieszkania (ponieważ już dosyć długo było puste, a obecne warunki ekonomiczne właśnie
pozwalają na jego wynajęcie), wzbudziło to niejakie zainteresowanie. Było nas co najmniej trzysta do czterystu
milionów i każdy starał się być tam pierwszy, przepychając się i podstawiając nogę innym. Ale miliony za
milionami odpadały po drodze, aż w końcu zostałem tylko ja sam. A jestem taki malutki, że gdybyście chcieli
mnie zobaczyć, musielibyście chyba sięgnąć po mikroskop elektronowy. Teraz muszę się tylko spotkać z
przedstawicielem gospodyni i sprawdzić warunki wynajmu...
5
Tak, teraz wszystko jest już załatwione. Mniej więcej cztery czy pięć tygodni temu spotkałem się z
przedstawicielem gospodyni, i spotkanie to było niezwykle owocne. Oczywiście trzeba było załatwić mnóstwo
formalności, aby później nie wynikły jakieś nieporozumienia, jak na przykład, czy nic ma tu przypadkiem
jeszcze innego lokatora i tym podobne. Była także sprawa płci lokatora, ale to rozwiązało się samo. Należało
tylko dokładnie przeczytać instrukcję do umowy — coś tam było o chromosomach X i Y, wydaje mi się jednak,
że jest to zbyt skomplikowane, żeby wchodzić w szczegóły. W każdym razie problem jest rozwiązany. Czy
widzicie, że już się wprowadziłem? Mieszkanie jest bardzo przyjemne, ale chyba o wiele za duże. Nie mam
pojęcia, co robić z tak ogromną przestrzenią. Mam przecież zaledwie osiem, może dziewięć milimetrów. I do
tego kiedy odrobinkę oszukuję, stając na palcach.
6
Ludzi są dziwni... Mieszkam tu już ponad miesiąc i objęcie mieszkania odbyło się całkowicie legalnie, a moja
gospodyni dopiero teraz udała się do eksperta, aby ustalił, czy jestem, czy też mnie nic ma. Oczywiście, że
jestem! Ekspert (moja gospodyni nazywa go doktorem) musiał zrobić aż trzy próby z krwią, aby stwierdzić, że
tutaj ktoś jednak jest. Wymierzył całe mieszkanie od zewnątrz, a nawet zajrzał do przedpokoju. Potem łagodnie
pogłaskał moją gospodynię po policzku i powiedział:
— Wszystko w porządku, moja droga, może pani czuć się szczęśliwa, bo pani lokator zajął już swoje miejsce.
To ja!
Teraz mam już orzeczenie eksperta, że jestem upoważniony do zajmowania mieszkania. Cóż, ja wiedziałem o
tym od dawna. A teraz wie o tym także mój gospodarz. Moja gospodyni po powrocie do domu rzuciła mu się na
szyję i oboje byli bardzo wzruszeni. To znaczy, że przedtem nigdy nie wynajmowali tego mieszkania i
prawdopodobnie jeszcze nie wiedzą, co ich czeka!
7
Podjąłem ważną decyzję. Odtąd przestaję nazywać gospodynią moją gospodynię. Będę, nazywał ją MAMĄ.
Sporo o tym myślałem. Początkowo nie byłem zupełnie pewny, czy nazywać ją MAMĄ czy TATĄ, ale
doszedłem do wniosku, że słuszne będzie nazywać ją MAMĄ, ponieważ ona jest moja Mamą. Co do tego nie
mam wątpliwości i taka jest moja decyzja. Mojego Tatę będę nazywał Tatą, ponieważ jest on moim Tatą,
chociaż nie znam go jeszcze tak, jak znam Mamę.
Być może niezupełnie mnie rozumiecie, może moja Mama też nie całkiem mnie rozumie, a nawet może ja sam
nie mogę siebie zrozumieć. Jestem wciąż taki malutki, a jest tyle spraw do zrozumienia. Wciąż jeszcze nie czuję
się tu jak u siebie w domu, ale wiem jedno — MAMA to jest MAMA.
8
Z tą moją Mamą to jest dość śmieszna historia. Z początku, kiedy się wprowadziłem, zachowywała się tak, jak
gdyby nic się nie stało. To znaczy niezupełnie nic, ale prawie. Bo chyba ona trochę podejrzewała, że ja tu jestem
i wydawało mi się, że stara się to sprawdzić, uciskając swój brzuch. Wyglądało to, jak gdyby cała jedna ściana
przesuwała się w moją stronę. Początkowo byłem tym trochę przestraszony, potem jednak przyzwyczaiłem się.
Ale od czasu wizyty u doktora, który powiedział jej, że wszystko jest w porządku — że ja tu jestem — całymi
dniami przeglądała się w lustrze! I to zawsze z profilu.
Z profilu! Jak gdyby spodziewała się, że wezmę rozpęd i walnę w ścianę, żeby ją wybrzuszyć. Ja miałbym robić
wybrzuszenie w ścianie mojego ślicznego -mieszkania?! Na pewno nic! I tak mam tu za dużo miejsca.
9
Wiecie co sobie myślę? Myślę, że będę miał masę kłopotów z moją Mamą, tak długo, jak długo tu będę
mieszkał. Jak tylko się poruszę to ona czuje się źle i płacze, a po pięciu minutach tańczy ze szczęścia i znowu źle
się czuje, i znowu płacze, i w ogóle nie może skupić się na niczym sensownym. Myślę, że ona jest bardzo
niezrównoważona. I to bez żadnego powodu, ponieważ ja sobie tutaj siedzę spokojnie i myślę o moich sprawach,
więc ona też mogłaby zająć się swoimi. Chyba mój Tata ma zupełną rację powtarzając jej ciągle:
— Na miłość boską, kochanie, nie przejmuj się aż tak bardzo. Nie jesteś -powiada — pierwszą kobietą, która
nosi swoje maleństwo.
Dobrze, dobrze — maleństwo. Wkrótce będę już miał dwa centymetry długości i ważę przecież prawie trzy
gramy. W ciągu dwu miesięcy moja waga zwiększyła się milion razy.
Nieźle, co?
10
Cśś... Uciszcie się na chwilę i nadstawcie uszu. Słyszycie? Zupełnie fantastyczne! Kiedy moja Mama jest
zupełnie spokojna i ja jestem zupełnie spokojny, i cały świat jest zupełnie spokojny... wtedy słychać, jak bije
moje serce! W ogóle nie sądziłem, że mam serce, dopóki nagle nie usłyszałem, że coś bije. Do licha,
pomyślałem, czyżby tu coś biło? Przysłuchałem się uważniej i stwierdziłem, że bicie dochodzi z mojego serca.
Mały facet ze swoim własnym małym serduszkiem. Fantastyczne!
Facet? Jestem mężczyzną czy kobietą, chłopcem czy dziewczynką?
Będę musiał to sprawdzić.
Sami rozumiecie, że to jednak jest pewna różnica.
11
Jeżeli będę rósł w takim tempie, jak dotychczas, to pewnego pięknego dnia będę się musiał stąd wynieść.
Zaledwie kilka tygodni temu moja głowa nie była większa niż to „o", a moje ręce i nogi nie były większe od
takiego znaczka „«". Teraz głowa mi urosła i jest jak „O", a ręce i nogi są jak to „( )". Mieszkam tutaj już ponad
dwa miesiące i wciąż rosnę i rosnę. Czy mówiłem wam, że mam już własne płuca i nozdrza do oddychania?
Aha, i jeszcze kości. Mogę machać i nogami, i rękami, jeśli chcę. Myślę, że to będzie bardzo zabawne. Czasami
lekko kopię w ścianę, żeby dać sygnał Mamie, ale dotychczas nie udało mi się nawiązać prawdziwej łączności.
A czy wiecie, co jeszcze mogę? Mogę poruszać palcami nóg! Wy też to potraficie?
12
Z trudem powstrzymuję się, żeby nie śmiać się z mojej Mamy. Ona mówi, że nie mieści się w swoich sukniach.
Powiada, że zrobiły się za ciasne, boja zaczynam zajmować coraz więcej miejsca. Ha! Ha! A ja nawet nie
dotykam ścian. Ale mój Tata i doktor Mamy też mówią, że to złudzenie. Będzie inna sprawa, powiadają, jak tak
pójdzie dalej. Dalej? Dokąd?
Doktor mojej Mamy mówi także, że powinna jeść często, ale mało, zamiast rzadko i dużo. Powiada, że to ze
względu na mnie. Zgadzam się z tym. Nie lubię, kiedy ona napełnia się za bardzo, bo wtedy czuję się tak, jak
gdyby miało mi się odbić. Prawdę mówiąc, gdybym chciał, mógłbym to zrobić. Mam już usta i wszystko i... Up!
Ojej, to znowu ta moja niemądra Mama. Na pewno zjadła coś, czego nie powinna.
13
Ach, jak moja Mama i mój Tata są mną przejęci! Mama mówi, że będę mieć na imię: Anna, Agnieszka, Agata,
Alicja, Alina, Adela, Anita, Aniela, Aleksandra. Powiada, że mam mieć tysiąc pięćset imion. Siedzi i wyczytuje
je na głos z jakiejś książki, a Tata ma zapisywać te, które mu się najbardziej spodobają. Nie zapisał ani jednego.
Powiada, że chłopiec me może nazywać się Anna, Agnieszka, Agata i tak dalej. On chce mnie nazywać: Adam,
Artur, Antoni, Albert, Alfred, Aleksander, August, Anatol, Arkadiusz. Na to Mama powiada, że nie chce, żeby
dziewczynka miała na imię Alfred! I wszystko zaczyna się od początku. I tak nie ma o co się teraz spierać —
mówi mój Tata — bo nie wiemy jeszcze, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka.
Dobrze, dobrze, ja już wiem, bo sprawdziłem Będę chłopcem. A moja Mama robi na drutach niebieskie
śpioszki!
14
Potrafię już pluć. To znaczy nie jest to jeszcze takie naprawdę porządne plucie, ale mam jakieś gruczoły, które
wytwarzają ślinę. A poza tym i tak me ma tu miejsca do plucia na większą odległość. Tak naprawdę po
dokładniejszym zbadaniu, okazało się, że to mieszkanie nie jest tak wielkie, jak mi się początkowo wydawało.
Wkrótce miną trzy miesiące, jak tu mieszkam i wciąż jestem zadowolony, i nie mam zamiaru wyprowadzać się.
Gdybym kiedyś zaczął się nudzić, zawsze mogę ogryzać paznokcie. Bo pewnie jeszcze nie wiecie, że zaczęły mi
rosnąć paznokcie. Poza tym mam już w policzkach mięśnie do ssania, tak że mógłbym ssać, gdybym kiedyś
znalazł coś do ssania. Nigdy nic nie wiadomo. A czy wiecie, co jeszcze mogę? Mogę siusiać! Ma się rozumieć
tylko odrobinkę.
15
Źle się dziś czuję. Moja Mama jest nierozsądna. Jeżeli to będzie się powtarzać, to chyba jednak wyniosę się stad.
Po prostu ucieknę bez ostrzeżenia. To będzie zależało od niej. Byłem dziś w dyskotece prawie przez całą noc.
Ja! Spałem już głęboko, kiedy nagle rozległ się przeraźliwy hałas i zaczęło mną rzucać to na jedną ścianę, to na
druga, tam i z powrotem. I to setki razy! Trudno mi było utrzymać się w jednej pozycji, a hałas był coraz
bardziej ogłuszający. Nawet oka nie zmrużyłem. Moja Mama tańczyła i tańczyła, a ja miałem coraz silniejsze
zawroty głowy. Gdybym tylko miał coś, czym mógłbym postukać w sufit, żeby mieć trochę spokoju. Ale nie
miałem nic, a Mama i Tata wciąż siedzieli w tej wrzawie. Nie, to me dla mnie. Na szczęście Mama spała twardo
i spokojnie, kiedy nareszcie poszła do łóżka. A dzisiaj czuje się zupełnie kiepsko. Ja też.
Trzeba się będzie jednak stąd wyprowadzić.
16
Dzisiaj do mojej Mamy przyszedł doktor. Ona wspomniała coś o jakimś krwawieniu. Może skaleczyła się w
palec? Później przyznała się, że była chwilę w dyskotece. Chwilę! Wciąż jeszcze dobrze pamiętam jak byłem
rzucany od ściany do ściany, i za każdym razem, kiedy o tym myślę, ogarnia mnie lęk przed pozostaniem tutaj,
w tym ciasnym pomieszczeniu. Byłem już prawie zdecydowany na ucieczkę, ale na szczęście usłyszałem, że
doktor bardzo rozgniewał się na Mamę i to poprawiło mi nastrój. On jest po mojej stronie.
Mama oczywiście też. Przez cały dzień leżała w łóżku i prawie się nie poruszała, tak bardzo bała się zrobić mi
przykrość. To bardzo ładnie z jej strony. Czuję się już znacznie lepiej i podjąłem ostateczną decyzję co do
mieszkania. Zostaję.
17
A w ogóle dzieją się ze mną różne rzeczy. Mam już powieki. Bardzo ładne — po jednej na każdym oku. A jeśli
oprę moja dłoń o ścianę i ktoś z zewnątrz naciśnie w tym samym miejscu, to palce automatycznie zaciskają się w
pięść. Wcale nie dlatego, żebym się złościł. Po prostu samo tak się dzieje. Śmieszne, prawda? Poza tym z
każdym dniem mam coraz lepsza twarz. Zaczynam być podobny do siebie. I to jest dobre, bo gdyby ktoś miał
zajrzeć tu do mnie, od razu poznałby, że to jestem ja, a nie ktoś inny. I jeśli kiedykolwiek moja Mama
zobaczyłaby mnie, też od razu poznałaby, że to ja. Moje uszy siedzą teraz dokładnie tam, gdzie powinny. Są
bardzo ładne, mają różne przewody i zakręty, i wszystko co trzeba. Mój tata jest bardzo zainteresowany sprawą
uszu Pamiętam, jak pewnego wieczoru, kiedy oboje położyli się do łóżka i rozmawiali sobie, Tata powiedział:
— Mam nadzieję, że on będzie miał ładne uszy W każdym razie starałem się, jak mogłem, moja droga, ałe
zrobienie pary uszu to jednak masa roboty.
18
Moja Mama nieustannie przegląda się w lustrze. Jest bardzo zainteresowana swoimi piersiami. Powiada, że są
takie obrzmiałe. Mój Tata twierdzi, że robią się coraz większe. Jeśli tak dalej pójdzie — powiada — będę musiał
uwiązać Cię na sznurku, kochanie, bo w przeciwnym razie uniesiesz się w górę jak balon! Tak mówi mój Tata.
Kiedy oni rozmawiają o piersiach Mamy mam takie śmieszne uczucie, jak gdyby mi się chciało ssać. A potem
ssę i ssę. Śmieszne, co? Czasami śnią mi się piersi mojej Mamy i w tych snach wbijam w nie ręce i mocno się
przysysam. Nie wiem dlaczego, ale to są bardzo przyjemne sny. Moja Mama mówi także dużo o tym, że może
przejdę z karmienia piersią na karmienie z butelki. Przejdę? Jak przejdę? Karmienie piersią? Karmienie z
butelki? O co im chodzi, u licha?!
— Może będę miała za mało pokarmu — mówi Mama.
Pokarmu? Do czego?
19
Założyłem protest. Nie chcę, żeby Mama tyle paliła. Tata też uważa, że powinna ograniczyć palenie, ale ona
twierdzi, że ją to uspokaja. Wtedy ja ją kopię, a ona odkłada papierosa i na jakiś czas się powstrzymuje. Ma duży
respekt dla mnie, kiedy ją kopię. Będę teraz kopał trochę więcej. To bardzo dobrze działa jako ostrzeżenie. Może
mi się tylko tak wydaje, ale mam wrażenie, że nie mogę oddychać, kiedy ona przepełnia mnie tym swoim
głupim dymem. Moja Mama ma także swoją Mamę. Mama mojej Mamy jest jej matką, czyli innymi słowy moją
Babcią. Moja Babcia mówi, że przyszłe matki, które zbyt dużo palą, rodzą mniejsze dzieci i rodzą je za
wcześnie. Tak twierdzi Mama mojej Mamy. Kiedy Babcia mówi coś w tym rodzaju, moja Mama natychmiast
gasi papierosa. A ja oddycham z ulgą i wciągam do płuc haust świeżego powietrza. Mmmmm!
20
Moja Mama jest fantastyczna, oczywiście dlatego, że jest moją Mamą, ale mam z nią masę kłopotów. Nigdy nie
wiadomo, co ona wymyśli. Ostatnio strzeliło jej do głowy, żeby rzucać mną w najdziwniejszy ze sposobów, tak
że muszę trzymać się ze wszystkich sił i zaczyna mi się mylić, gdzie jest góra, a gdzie dół. Mówi, że to jest
gimnastyka dla matek. Na miłość boską, kobieto, opamiętaj się! Do tego wszystkiego twierdzi, że robi to dla
mojego dobra. Znienacka staje na czworakach i zaczyna się wyginać, potem kołysze siedzeniem, później
przewraca się na plecy i kręci nogami, jakby jeździła na rowerze, i wyprawia jeszcze inne podobne rzeczy.
Czasem kręci mi się od tego wszystkiego w głowie, czasem znów jest to świetna zabawa. Na przykład, kiedy jak
szalona biega na czworakach, kołysząc pupą, nie mogę powstrzymać się od śmiechu, ponieważ ja także
zaczynam się kołysać i od tego łaskocze mnie po brzuchu. No, proszę, znowu zaczyna! Ha, ha! Ha! Dość, bo już
nie mogę!
21
Życie z moja Mamą zaczyna być coraz trudniejsze. Jestem już zmęczony od ciągłego wysłuchiwania, co jej jest.
Jeśli nie zaparcie, to gęsia skórka, kurcze w nogach lub zgaga albo tysiąc innych rzeczy. Poza tym bez przerwy
biega do ubikacji. Ani chwili spokoju. Do tego wszystkiego zaczyna także wtaczać się mój Tata. Powiada, że
nikt o niego nie dba. Kiedy Mama skarży mu się, jest niedobrze, a kiedy się nie skarży, też jest źle. Tata mówi,
że Mama może dzielić się z nim wszystkimi swoimi troskami. A kiedy ona to robi, on na to, że nie ma o czym
mówić.
— W ogóle robisz z igły widły — powiada — i nie chcę już słyszeć ani słowa o tym całym porodzie. Jeśli
kobieta umie zrobić tort, jest w stanie także urodzić dziecko.
— Co to znaczy — urodzić dziecko?
22
Jest mi naprawdę bardzo wygodnie i mógłbym pozostać tu na stałe. Mam już swój własny obieg krwi i w ogóle
czuję się wspaniale. Z moją Mamą również jest lepiej. Wydaje się, że ostatnio znacznie się uspokoiła. A kiedy
Mama się me denerwuje, ja też się nie denerwuję, a kiedy Mama i ja nie denerwujemy się, to Tata też się nie
denerwuje, a gdy wszyscy troje nie denerwujemy się, wtedy nikt się nic denerwuje.
A więc nie denerwujmy się.
Jest po prostu wspaniale. Co wieczór, gdy moja Mama leży w łóżku, mój Tata mnie głaszcze. To znaczy nie
bezpośrednio. Głaszcze brzuch Mamy. Wtedy Mama mówi, że to cudowne, nosić taką maleńką żywą istotę pod
sercem, a Tata powiada, że to wszystko jest wprost fantastyczne. Potem mówi do Mamy, żeby leżała zupełnie
spokojnie i nic nie mówiła, i przykłada ucho do brzucha Mamy, żeby posłuchać, czy może mnie usłyszeć.
Bum!!!
23
Od dłuższego czasu, kiedy przykładam ucho do ściany, słyszę dziwny odgłos —jak gdyby ktoś froterował
podłogę. Nie mogłem zrozumieć o co chodzi, dopóki nie usłyszałem, jak Mama rozmawia o tym z Tatą. Okazało
się, że Mama masuje sobie brzuch! Czy to nie śmieszne? Ale ona utrzymuje, że ponieważ jej skóra wkrótce
ogromnie się rozciągnie, będzie musiała być tak elastyczna, jak nadmuchiwany gumowy balon. Po masażu
smaruje sobie brzuch kremem i wciera go w skórę, ale to wszystko na nic. Skóra robi się coraz bardziej i
bardziej napięta, i Tata powiada, że niedługo zrobi się tak gładka, że będzie mógł pojeździć sobie po niej na
łyżwach.
Wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby pewnego dnia to zrobił. Po nich można się wszystkiego spodziewać.
24
Chciałbym mieć lusterko. Ciekaw jestem, jak wyglądam z włosami (bo na głowie wyrosły mi włosy). Gdyby
Mama zobaczyła mnie teraz, jestem pewien, że spodobałbym się jej. Mam też — hik! — rzęsy. Kiedy mrugam
oczami, moje rzęsy też mrugają. Poza tym odkryłem bardzo dobrą — hik! — pozycję do snu. Naprawdę bardzo
wygodną — z brodą opartą o klatkę piersiową. W tej pozycji mogę — hik! — och, jakie to idiotyczne! Nie wiem
co to jest, ale — hik! — o, znowu! To może trwać godzinami: czuję, jak gdyby coś skakało po mojej przeponie i
— hik! Byłoby mi bardzo przykro, gdybym zaniepokoił Mamę tymi idiotycznymi hikami, bo naprawdę jest mi
tu ciepło i wygodnie, i nie chciałbym sprawiać jej zbyt wiele kłopotu. Na szczęście odkryłem, że mogę to
opanować po prostu spokojnie oddychając i... hik!
25
Zupełnie zepsuli mi humor. Wszystko było takie miłe i spokojne, i nagle dziś stało się coś, co kazało mi spojrzeć
na przyszłość z dużym niepokojem.
Moja Mama zabrała mnie do pani, którą nazywa POŁOŻNĄ* Możecie być pewni, że zapamiętam to słowo i
będę strzegł się, gdyby jeszcze kiedykolwiek miała się ta pani pojawić). Nie chcę mieć z nią nic do czynienia.
Gdyby miała kiedykolwiek zbliżyć się do mnie, odwrócę się do niej tyłem. Nie umiem powiedzieć, co to jest, ale
coś mi się w niej nie podoba. Po prostu nic lubię jej.
Wciąż jeszcze drżę, chociaż me zrobiła mi żadnej krzywdy. Pobrała tylko trochę krwi Mamie i posłuchała mnie.
Leżałem zupełnie spokojnie i starałem się nawet nie oddychać. Ale to moje głupie serce biło tak głośno, że nie
mogła go nie usłyszeć. I powiedziała Mamie, że gdyby słyszała dwa bijące serca, to mogłoby znaczyć, że są
bliźnięta. Ja miałbym być bliźniętami?!
Nie, zupełnie jej nie rozumiem.
* W krajach skandynawskich opiekę nad kobietami w ciąży sprawuje wysoko wyspecjalizowane położne
(przyp. red. )
26
Znowu mija spokojnie dzień za dniem. Mogę tu sobie siedzieć i od czasu do czasu drzemać, a wszystko dzieje
się jak należy. I oto co wydarzyło się wczoraj wieczorem! Do Mamy i Taty przyszli goście i Mama jadła te
wszystkie tłuste potrawy, których unikanie zalecił jej doktor. Poczułem się okropnie. Potem nagle zaczęła mnie
topić i omal nie zabiła czymś, co oni nazywali Dżin z Wermutem i jeszcze czymś innym, co nazywali Rum z
Coca-Colą. Wszystko to wlało się we mnie. Prawie tonąłem w tym Dżinie z Wermutem, oczy mnie paliły i me
miałem czyni oddychać. Wpadłem w panikę i zacząłem walić w ściany pięściami i kopać w nie tak mocno, jak
tylko mogłem, żeby przestała, aż wreszcie przestała i poszła do łóżka, mówiąc, że czuje się nie najlepiej. Nie
mogę poruszać głowa, bo wciąż wydaje mi się, że wszystko tu jest wypełnione Dżinem i Wermutem.
27
Nie podoba mi się, że Mama chodzi ze mną do tych różnych pań. Teraz byliśmy u takiej, która nazywa się
NAUCZYCIELKĄ ĆWICZEŃ RELAKSOWYCH. Niepokoję się za każdym razem, bo te niemądre panie
mówią o takich dziwnych sprawach i każą Mamie robić tyle głupich rzeczy, zamiast zostawić nas w spokoju. Ta
nowa pani powiedziała Mamie, że powinna zabrać się poważnie do ćwiczeń pełnego relaksu. Kazała jej wdychać
głęboko przez nos i wydychać przez uszy (a może to były usta — nie pamiętam); w każdym razie kazała
wydychać po-wo-li. Potem Mama miała wyeliminować zbędne napięcia, wyłączyć się zupełnie i skoncentrować
tylko na swoim ciele. Tak mówiła ta pani od relaksu. I jeżeli Mama bardzo się postara zrozumieć, jak
współpracują ze sobą mięśnie i oddech oraz poznać znaczenie tego zjawiska, to bardzo jej to pomoże. Ple, ple,
ple!
28
Moja Mama nie jest normalną Mamą. Wcale nie zwraca na mnie uwagi. To moje mieszkanie wcale nie jest tak
dobrze izolowane akustycznie, jak mi się początkowo wydawało. Poza tym ostatnio zrobiłem się bardzo
wrażliwy na każdy hałas dochodzący z zewnątrz. Podskakuję, kiedy trzaskają drzwiami. Budzę się też, gdy ktoś
włączy radio. Albo gdy szczeka pies. Ale najbardziej przeraża mnie, gdy Mama wstaje pośrodku nocy i zaczyna
strzelanie z karabinu maszynowego! A robi to prawie co noc. Tata twierdzi, że to dlatego, że ma złe nawyki
żywieniowe. Zupełnie zwariowała na punkcie czegoś, co oni nazywają prażoną kukurydzą i mówi, że absolutnie
nie wytrzyma bez tej prażonej kukurydzy. Co noc około drugiej wstaje i wysypuje zawartość torebki kukurydzy
na patelnię i praży ją, a wtedy kukurydza na tej patelni eksploduje i te BANG-BANG-BANG! natychmiast
wyrywają mnie ze snu i wprowadzają w stan szoku.
Być mną — to wymaga bardzo silnych nerwów.
29
I znów nowy kłopot! Mama płacze, jest przygnębiona i zupełnie nieswoja. Tata stara się ją uspokoić i mówi, że
nie powinna wysłuchiwać tego całego babskiego gadania. Wszystko zaczęło się od tego, że Mama zaprosiła
kilka pań na herbatkę. Właściwie nie mówiły o niczym innym poza mną. Jedna z tych pań wspomniała, że zna
jedną panią, która zna panią, która miała rzucawkę. Mama zapytała, co to jest rzucawka, a ta pani powiedziała,
że to zatrucie ciążowe. Inna pani powiedziała, że ma przyjaciółkę, której siostra zachorowała w czasie ciąży na
różyczkę. Po tym w pokoju zaległa długa cisza i trwała tak długo, aż inna z tych pań powiedziała, że ona zna
pewną panią, która zna panią, która słyszała o jednej pani, która miała poród kleszczowy. Wtedy Mama
wybuchnęła płaczem. Płacze zresztą do tej pory.
Kiedy Mama płacze, mnie również zbiera się na płacz. Mamusiu, przestań, PROSZĘ! Tata też mówi, że nie
powinna płakać.
30
No, nareszcie jakaś pewna wiadomość! Od teraz jestem już zdolny do samodzielnego życia. Tak twierdzi doktor.
Mama jest w szóstym miesiącu i gdyby coś się stało — mówi doktor — ma szansę przeżycia w inkubatorze.
Bardzo dziękuję, ale nie wybieram się do inkubatora. Jestem zupełnie zadowolony z miejsca, w którym znajduję
się teraz. Doktor jest zresztą tego samego zdania. Lubię go. Mimo że nigdy mnie nie oglądał, wie o mnie
wszystko. Mam teraz 600 centymetrów wzrostu i ważę 35 gramów. A może na odwrót? Nie wiem. Nie
zwracałem na to szczególnej uwagi. Natomiast z tego, co mówił, znacznie ciekawsze było to, że teraz jestem
pokryty warstwą ochronną. Jest to powłoka z białej, tłustej mazi, chroniąca mnie przed obrażeniami, jakie
mógłbym odnieść, kiedy się kręcę i kopię. A zatem od teraz mogę kopać, ile mi się spodoba, bez obawy, że mi
się coś stanie. Kiedy Mama leży, a Tata ogłada w skupieniu jej brzuch, może widzieć, jak kopię i — jak powiada
— drybluję i główkuję.
Powiedział, że kupi mi buty piłkarskie. Bardzo się ucieszyłem.
31
Mama kupowała pieluszki. Nakupiła ich mnóstwo. Pani w sklepie powiedziała, że poza tym one przydają się do
wielu innych rzeczy. Poza czym?
Powiedziała, że można ich używać jako śliniaczków albo prześcieradeł w moim łóżeczku. Myślę, że ona trochę
Mamę nabierała, bo przecież ja nic mam żadnego łóżeczka, ale Mama słuchała tego z szeroko otwartymi oczami.
Kupiła także coś, co nazwała pledem i jeszcze coś, co nazywa się nieprzemakalne majteczki. Kupiła też coś
podobnego do dresu, też na pewno dla mnie, bo przecież leżąc sobie tutaj i kopiąc (a przepadam za tym) wkrótce
zostanę mistrzem świata w kopaniu!
Kiedy Mama przyszła z tym wszystkim do domu, Tata omal nie dostał ataku serca.
— Kobieto — zawołał — co ty będziesz z tym wszystkim robić?! Czy masz zamiar zaopatrzyć całą klinikę
położniczą, czy co? Kiedy Tata wspomniał o KLINICE POŁOŻNICZEJ, poczułem jak gdyby uderzenie prądu, a
Mama chwyciła się za brzuch i powiedziała, że trochę źle się czuje.
32
— To są fałszywe bóle — powiedział Tata — nie mają żadnego znaczenia.
No, teraz zrobił się prawdziwy cyrk! Mama przyszła do domu z czymś, co oni nazywają plastykową lalka i
kazała Tacie kapać ja i zawijać w pieluszki. Nawet się do tego zabrał, ale kiedy doszedł do pieluszek, rzucił
wszystko i powiedział ze złością, że nie ma zamiaru mieć nic wspólnego z tym całym cyrkiem. Mama pośmiała
się trochę z niego i spróbował jeszcze raz, ale Tata —jak twierdzi Mama — ma za dużo kciuków. Chciałbym
zobaczyć tę lalkę, bo Mama mówiła, że jest bardzo piękna i gdyby się okazało, że ja byłbym taki śliczny, jak ta
lalka, to czułaby się bardzo szczęśliwa. Tak jej się ta lalka podoba, że owija ją w pled, bierze na ręce i łagodnie
kołysze.
Chciałbym, żeby mnie też tak kołysała.
33
Moja Mama zaczęła do mnie mówić! Nazywa mnie słodkim maleństwem albo swoim małym łobuzem. Czasami
mówi, że jestem małym nicponiem, a czasem powiada, że będzie się gniewać, jeśli nie będę grzeczny. I; wtedy
nie nazywa mnie już słodkim maleństwem. Mama i Tata mają bardzo miłe i delikatne zwierzątko, które
nazywają kotkiem. Czasami, kiedy Mama leży, kotek wskakuje na łóżko i kładzie się na brzuchu Mamy. Wtedy
niemal czuję, jaki jest ładny i mięciutki. Niekiedy lekko kopię w ścianę, ot tak, po prostu dla zabawy, i on to
czuje, bo zrywa się i uderza łapą w brzuch Mamy. Wtedy Mama podnosi głowę i mówi: Hej, wy tam! Proszę o
spokój. A kiedy Mama bierze kąpiel i leży w wannie zupełnie spokojnie, czekając, żebym się poruszył, wtedy ja
zaczynam lekko kopać, aby jej zrobić przyjemność. Ona wówczas marszczy nos i mówi:
— No, no, mały łobuzie... nie rób fali! i
34
Byliśmy z Mamą u doktora. Tata był też. Prawdę mówiąc, tym razem wcale nie chodziło o mnie. W ich
sprawach małżeńskich zaczęły pojawiać się jakieś problemy — tak powiedzieli doktorowi. Doktor odpo-
wiedział, że nie powinni się tym przejmować i nie robić problemu z problemu, to wtedy nie będzie problemu.
Powiedział też, że Tata powinien pomyśleć o stanie psychicznym Mamy, i że wszystko wróci do normy po
porodzie. Za każdym razem, kiedy słyszę słowo PORÓD, nadstawiam uszu i wytężam uwagę. Nie bardzo ich
rozumiem, ale wydaje mi się, że chodzi o to, że albo Mama, albo Tata, albo położna ma coś urodzić. Zresztą
wszystko jedno. To i tak nie dotyczy mnie. Było bardzo śmiesznie, kiedy doktor zapytał Tatę, czy chce mnie
posłuchać przez coś, co nazwał stetoskopem. Tata posłuchał, a kiedy doktor spytał go, czy coś usłyszał,
odpowiedział:
— Boże drogi, oczywiście, on tam chyba szaleje na wrotkach!
35
Mama zaczęła czytać mnóstwo książek o mnie. To śmieszne, bo mimo, że ja me uważam siebie za coś
nadzwyczajnego, to napisano o mnie wiele grubych książek we wszystkich możliwych językach. Wiem o tym,
bo Mama mówi Tacie o wszystkich dziwnych rzeczach, jakie wy-czytuje. Co jakiś czas czyta coś na głos i
mimo, że to, co czyta, mogłoby go zainteresować, on nie zawsze słucha uważnie Przed chwilą Mama
powiedziała, że w książce, którą właśnie czyta, jest wydrukowane, że proces rozmnażania komórki nazywa się
podziałem i podczas gdy komórka porusza się wzdłuż jajowodu, dzieli się ona na dwie, potem na cztery, a potem
na osiem.
- To fantastyczny sposób rozmnażania, prawda7 — pyta Mama.
- Tak — mówi Tata — dotychczas myślałem, że tylko atomy mogą się rozszczepiać w ten sposób, ale mam
nadzieję, że wiesz, co robisz.
36
Mama wybrała się znów do położnej. Ukryłem się i odwróciłem plecami, żeby nie wiedziała, że ja także jestem.
Na szczęście mówiły głównie
o tym, że Mama powinna rozpocząć ćwiczenia oddechowe. Jeżeli chociaż trochę będzie ćwiczyć — powiedziała
położna — to potem bardzo jej to pomoże. Ma ćwiczyć oddychanie piersiowe, oddychanie brzuszne
i dyszenie. Położna pokazała jej, jak to się robi, To dyszenie jest zupełnym wariactwem. Mama ma leżeć na
plecach z podciągniętymi kolanami i dyszeć jak pies, który zbyt szybko gonił za kotem sąsiada. Tak w każdym
razie mówiła położna. A kiedy Mama zaczęła dyszeć, tak mnie to przestraszyło, że prawie miałem ochotę
wynieść się stąd. Gdy wracaliśmy do domu, myślałem o tych wszystkich szaleństwach, do jakich mogą namówić
Mamę ci wszyscy dziwni ludzie.
37
Mama mojej Mamy, moja Babcia, powiedziała dzisiaj, że to dziwne, gdy się pomyśli, że właśnie w tym
momencie leżę sobie w brzuchu Mamy i ssę palec. Ssę palec? Niczego takiego nie robiłem. Po prostu leżałem i
myślałem o różnych rzeczach. Ale kiedy Babcia powiedziała o ssaniu palca, pomyślałem sobie, no dobrze,
zobaczymy, czy mi się to uda. I tak naprawdę to nic nie wychodziło, dopóki nie doszedłem do kciuka. Potem
poszło jak z płatka. Taki kciuk jest bardzo dobry do ssania. Babcia powiedziała też, że dziecko w łonie matki
często tak mocno ssie kciuk, że aż mu skóra na nim twardnieje. Obejrzałem kciuk dokładnie, ale nie było na nim
nawet śladu twardej skóry. Trzeba będzie ssać więcej, tym bardziej, że Mama wcale nie wydaje się być
zadowolona z mojego dotychczasowego ssania.
A może ssanie kciuka należy do dobrych obyczajów?
38
Ostatnio tak się awanturowałem, że Mama zaczęła podejrzewać, że jestem bliźniętami. Utrzymuje, że jedno
dziecko nie mogłoby zrobić tyle zamieszania. Za każdym razem, kiedy Mama wspomina o bliźniętach, Tata staje
się trochę niespokojny i powiada, że bliźnięta to zbyt kosztowna zabawa. Mama mówi, że bliźnięta rodzą się raz
na 85 porodów. Mówi też, że trojaczki rodzą się raz na 7 225 porodów, a czworaczki raz na 614 125. Niedawno
wspominała, że czytała o jakiejś Pigmejce z Afryki, która urodziła siedmioraczki. A kiedy o tym wszystkim
mówi, zaczyna się bardzo denerwować. Ale wydaje się, że Tata wcale jej nie słucha, a o tym, żeby brał to
wszystko na serio — nie ma nawet mowy. — Pigmejka? Siedmioraczki? — zapytał tylko. — To przecież muszą
być straszne maluchy, nawet kiedy dorosną. Pewnie do zrywania truskawek potrzebna im jest drabina!
39
Mama i tata wybrali się, aby kupić mi łóżeczko. Obejrzeli bardzo dużo łóżeczek. Tata chciał kupić takie
wyplecione z wikliny, ale Mama powiedziała, że one są nieładne. Poszli zatem oglądać łóżeczka drewniane
zwykłe i rozkładane, ale Mama sterowała w kierunku łóżeczka ozdobnego drapenami, które pani w sklepie
opisała jako różowe falbanki obszyte dołem elegancką koronką i z baldachimem z różowego muślinu, ozdobio-
nego wprost oszołamiającymi białymi frędzełkami. Mama zupełnie zbzikowała na punkcie tego łóżeczka i
powiedziała, że będzie to albo żadne Tata miał pewne wątpliwości, ponieważ łóżeczko było bardzo drogie. Na to
Mama powiedziała, że oczywiście byłoby znacznie taniej wsadzić mnie do zwykłego koszyka, w jakim na wsi
nosi się jajka. Albo —jeszcze lepiej — po prostu położyć mnie na słomiance. Wtedy Tata poddał się i kupił to
ozdobne łóżeczko. Tylko jak oni mi je tutaj dostarczą? Nie mam zielonego pojęcia.
40
A więc Mama jest w siódmym miesiącu. Tak przynajmniej twierdzi, jest bardzo niespokojna i mówi, że nie ma
pojęcia, jak wytrzyma do końca. Myślę nieco o przyszłości, bo przypomniało mi się, że na samym początku była
mowa tylko o dziewięciu miesiącach. Myśl, że może nie udać mi się przedłużyć terminu o następne dziewięć
miesięcy, niepokoi mnie trochę. A kiedy jestem zaniepokojony, ssę palec szczególnie silnie. Wszystko spada na
moją głowę. Pewnie dlatego wyrasta na niej coraz więcej włosów.
Mama nie może stać zbyt długo, bo ją to męczy. W autobusie niewiele osób wstaje, żeby ustąpić nam miejsca.
Mama mówi, że to pewnie dlatego, że nie wygląda na zbyt zaawansowaną w ciąży. Ale kiedy chce usiąść, trochę
jej pomagam. Stwierdziłem, że kiedy naciskam nogami ścianę i ona się wybrzusza, to zwykle ktoś się zrywa i
mówi:
— Bardzo proszę, może pani zechce usiąść.
41
Nie mogę powstrzymać się od śmiechu na myśl o figlu, jaki zrobiłem tej pani, która nazywa się położna. Znowu
byliśmy u niej. Ona jest strasznie przemądrzała i Mama bardzo się z nią liczy. Cokolwiek powie — Mama
gładko przełyka. Położna nigdy nie traktowała mnie jak kogoś poważnego. Dotychczas nazywała mnie płodem,
a dopiero teraz zaczęła mnie nazywać dzieckiem. Brzmi to chyba trochę lepiej, prawda? Twierdzi, że teraz, gdy
mam już 40 centymetrów długości, ona może położyć rękę na brzuchu Mamy i jest w stanie określić, które
części mojego ciała są na górze, a które na dole. Mówi zarazem, że aby to wiedzieć, trzeba mieć duże
doświadczenie, bo dziecko bez przerwy zmienia położenie. A potem, z wielkim doświadczeniem, położyła rękę
na brzuchu Mamy.
— O, tutaj mamy główkę — powiedziała.
A ja w tym momencie obróciłem się błyskawicznie i okazało się, że pod jej ręką jest coś wręcz przeciwnego!
42
Mama nie może siedzieć prawidłowo na krześle, a Tata ciągle jej na to zwraca uwagę. Powiada, że jak tak siedzi
z rozstawionymi nogami i wypiętym brzuchem, wygląda jak gość w knajpie przy szóstym dużym piwie! Mama
utrzymuje, że jest to jedyna pozycja, w jakiej może siedzieć i w jakiej mnie nie jest ciasno. Mamie jest także
trudno wstawać. Kiedy siedzi w głębokim miękkim fotelu i chce wstać, to odbywa się niezłe przedstawienie. Jest
bardzo ciężka i ma trudności z uniesieniem się. Tata śmieje się i powiada, że kiedy tak się podnosi, to wygląda
jak afrykański nosorożec, który połknął samolot i przewrócił się na wznak do jeziorka o śliskich brzegach, a
teraz rozpaczliwie usiłuje stanąć na czterech nogach. Ale jednocześnie podaje jej rękę i pomaga podnieść się, a
Mama po powstaniu zaczyna go boksować. I wtedy bawimy się wszyscy troje.
43
Mój Tata naprawdę nie ma szczęścia. Dzisiaj Mama znowu go zbiła. Mógłby tego umknąć, gdyby choć odrobinę
zastanawiał się, zanim coś powie. Mama ostatnio jest drażliwa i niezbyt dobrze reaguje na żarty. Ubiera się teraz
w sukienki i wdzianka ciążowe, ale cokolwiek włoży na siebie, wszystko staje się wkrótce za ciasne. Tak
przynajmniej twierdzi. Poza tym mówi, że wszystko to jest niewygodne i wygląda idiotycznie. Kiedy patrzy w
lustro, jej wielki brzuch wprawiają w rozpacz i zaczyna płakać. Staram się skurczyć, jak tylko mogę, żeby się
mniej martwiła, ale to niewiele daje. A ponieważ tego wieczoru miała wyglądać wyjątkowo pięknie, bo oboje
byli zaproszeni na przyjęcie, na które Tata musiał włożyć na siebie coś, co się nazywa smoking, więc
powiedziała, że nigdzie nie pójdzie. Po prostu nie mam co na siebie włożyć — wybuchnęła
A wtedy Tata zawahał się chwilę i wypalił:
— A co byś powiedziała na namiot?
44
Atmosfera staje się coraz gorętsza. Mama kupuje mnóstwo rzeczy, a wszystko dla mnie. Wczoraj kupiła
specjalny stolik do mycia i przewijania dzieci, a dzisiaj wybrała się po butelki do karmienia. Po powrocie do
domu napełniła jedną z nich ciepłym mlekiem i kazała Tacie spróbować. O nie, kochana! — odpowiedział — To
już za dużo.
Ja bym na jego miejscu spróbował. Ot, tak, po prostu dla zabawy. Tata powiedział, że jego zdaniem pojemnik z
mlekiem, zrobiony ze szkła, zupełnie nie dorównuje kształtem pojemnikowi z mlekiem Mamy. Nie mów
głupstw — odpowiedziała Mama. Mama mojej Mamy, Babcia, zauważyła, że stolik, który kupiła Mama, jest
zbyt wysoki, a wtedy Tata powiedział coś, co odebrało Babci mowę.
— Wysoki stolik — powiedział — to jest właśnie to. Kiedy położymy na nim dziecko i będziemy oglądali
telewizję w drugim pokoju, to będzie lepiej słychać, jak spadnie!
45
Zaczęliśmy z Mamą uczęszczać na kurs pielęgnacji niemowląt. Nie wiem dokładnie, o co tam chodzi, bo przez
większość czasu śpię, zamiast słuchać. Mama bardzo chciała, żeby Tata też w tym brał udział, ale on powiedział,
że oni tam nie są w stanie nauczyć go o dziecku niczego, czego by już nie wiedział.
— Wszystko, co trzeba robić — mówi Tata — to odpowiednio nawilżać dziecko od góry i osuszać od dołu. A co
do nauki przewijania, to też nie mam zamiaru zawracać sobie tym głowy. W Ameryce me ma problemu z
moczeniem pieluszek przez dzieci. Tam matki dają im mleko w proszku i do roboty zostaje tylko . oczyścić je
elektroluksem parę razy w tygodniu!
Tata zawsze mówi takie rzeczy, kiedy słucha go Babcia. Ona wtedy wpada w panikę, a on pęka ze śmiechu. Mój
Tata to bardzo dziwny człowiek. Chciałbym kiedyś go poznać.
46
Moja Mama jest teraz w ósmym miesiącu Tak odpowiada każdemu, kto ją o to pyta. A pytają wszyscy. Wszyscy
chcą wiedzieć, kiedy to nastąpi. Wolałbym, żeby rozmawiali o czymś innym. Robię się niespokojny i nerwowy, i
prawie dostaję palpitacji za każdym razem, kiedy o tym mowa, ponieważ mam wrażenie, że idzie o coś, co
będzie dotyczyło mnie. Ale to wykluczone. Stwierdzam to z całą stanowczością. Na mnie niech nie liczą. Poza
tym muszę dbać o wagę. Ta mądrala, która wie o mnie wszystko — położna — mówi, że w ciągu ostatnich
sześciu tygodni przybyło mi ponad dwa kilogramy. Mama także przybiera na wadze i położna powiedziała jej,
że powinna odrobinę ograniczyć kalorie. Muszę chyba zrobić to samo, bo niedługo nie będę mógł się tutaj
poruszać. Postaram się mniej ssać kciuk. Pewnie jest w nim pełno kalorii i być może dlatego tak przybyło mi na
wadze.
Gdybym mógł zrzucić trochę wagi, miałbym tu znacznie więcej miejsca.
47
Coraz częściej myślę o czymś lepszym. Mam na myśli mieszkanie, bo wkrótce już nie będzie można wytrzymać
z Mamą. Wszystko staje się dla niej problemem. Na przykład narzeka, że nie może włożyć butów i kiedy nikt
me widzi, kręci się po domu powłócząc nogami w wielkich rannych pantoflach Taty, a kiedy dostaje zadyszki po
najmniejszym nawet wysiłku, wtedy szurając nogami dyszy i sapie. Tata mówi, ze wkrótce będzie mogła
pracować na kolei jako parowóz! Ale wydaje mi się, że Tata jednak bardzo ja lubi, bo czasami bierze ja w
ramiona i kiedy ona go całuje, mówi, że jest mu obojętne, jak bardzo zgrubieje.
- Kocham każdy gram was obojga — powiada — i ciebie, i jego Jej! -poprawia go Mama. Wtedy Tata mówi, że
jeśli to będzie dziewczynka, to spróbują jeszcze raz.
— O, nie, za nic'. — woła Mama — nie mam zamiaru jeszcze raz bawić
się w parowóz!
48
Mama jest w dziewiątym miesiącu, a ja ważę sześć tysięcy miliardów razy więcej niż ważyłem wprowadzając
się tutaj. Doktor powiedział Mamie, że gdybym nadal rósł w tym tempie, w jakim rosłem przez ostatni miesiąc,
to na dziesiąte urodziny ważyłbym ponad 700 kilogramów. Mój Tata mówi, że pewnie jestem straszny tłuścioch,
ale doktor twierdzi, że wszystko się ułoży i że na tydzień przed porodem przestanę już rosnąć. To nawet dobrze,
bo mi tutaj bardzo ciasno. Jestem teraz taki silny, że kiedy Mama siedzi z kłębkiem wełny albo z koszykiem z
przyborami do szycia na kolanach, mogę je zrzucić na podłogę jednym kopnięciem. I robię to, chociaż Mama
grozi mi, że jeśli jeszcze raz to się powtórzy, powie Tacie, jak tylko wróci do domu.
49
Mam zostać urodzony. O niczym innym teraz nie mówią. Jak to będzie wyglądało — nie mam pojęcia, ale
doktor mówi, że wszystko pójdzie dobrze. Na razie musimy po prostu czekać na bóle — powiada. Mówi też, że
czeka mnie wstrząs, gdy nagle znajdę się w temperaturze niższej o 14—15 stopni od tej, jaka panuje w moim
mieszkaniu, że będę niemal w stanie paniki przy pierwszej próbie oddechu i że mój pierwszy, odruchowy krzyk
pomoże otworzyć moje drogi oddechowe. Twierdzi też, że początkowo będę płakał bez łez i że nie będę także
dobrze słyszał, bo będę miał zatkane uszy. Pociesza Mamę, że nie powinna się martwić, że mam zeza, jeśli przez
pierwszych kilka dni po urodzeniu będą mi błądziły oczy.
Dziękuję bardzo, nasłuchałem się dosyć. Możecie w ogóle o tym zapomnieć. Nie mam zamiaru być urodzony.
Przyszedłem tu, mieszkam, dorosłem tutaj i POZOSTANĘ tu. Nie ma o czym mówić!
50
Byliśmy znowu z Mamą u położnej. Teraz mam całkowitą pewność, ze ona jest przeciwko mnie, co zresztą
podejrzewałem od dłuższego czasu. Jedno, na czym jej zależy, to schwycić mnie w jakiś sposób. A ja wiem
swoje — tak długo, jak długo będę razem z Mama, nie uda jej się to. Mogą więc sobie robić swoje me wiadomo
jak przebiegłe plany, ile tylko im się podoba. Poród, o którym tak dużo mówią, dzieli się na dwie fazy — okres
rozwierania i okres wypierania. To ostatnie słowo brzmi dość brutalnie i na pewno coś wymyślę, żeby nie brać w
nim udziału. Wynalazłem trzecią fazę porodu, którą przeprowadzę, gdyby próbowali coś ze mną robić.
Nazwałem ją okresem oporu. Polega on na tym, że jeśli ktoś będzie próbował mnie schwycić, ukryję się. A
potem mogą sobie na mnie wołać KUKU, KUKU, ile będą chcieli. I tak nie uda im się zmusić mnie, żebym
wyjrzał choćby jednym okiem.
51
Tata bardzo się denerwuje, że Mama i ja nie zdążymy w porę do kliniki położniczej. Położna stwierdziła, że jest
to sprawa intuicji. Powiedziała, że kiedy rozpoczną się regularne bóle co 5—10 minut, to akurat będzie pora.
Mama właśnie oznajmiła, że to już chyba będzie niedługo. Tata jest strasznie przejęty. Siedzi w napięciu przy
samych drzwiach i nawet nie stara się żartować. Mama mówi, że powinien być spokojny i odprężony. Mówi też,
że jest jedynym człowiekiem, jakiego zna, który potrafi palić dwa papierosy naraz, do tego jeszcze z trzecim
żarzącym się w popielniczce. Myślę, że jest trochę niespokojna o niego i stara się go w ten sposób uspokoić.
— Jak Boga kocham, łatwo ci mówić — mruczy Tata — tylko że to nie ty masz zostać ojcem po raz pierwszy w
życiu.
52
Ja także zrobiłem się niespokojny. U mamy zaczęły się bardzo częste skurcze. Tak naprawdę, to tutaj zupełnie
przestało być wygodnie. Mama zapakowała różne rzeczy, które ma wziąć ze sobą do kliniki, a Tata oczekuje z
niepokojem, gotów w każdej chwili wystartować i uruchomić samochód. Mama postała przez jakiś czas z
szeroko rozstawionymi nogami, opierając się o stół i przed chwilą powiedziała, że może będzie lepiej już jechać.
Wtedy Tata nie mógł znaleźć kluczyków od wozu i omal nie wyskoczył ze skóry. W końcu znalazł je i popędził
wyprowadzić samochód. Potem wpadł, złapał rzeczy, które Mama miała zabrać ze sobą, wrzucił je do bagażnika
i po sekundzie wóz mknął jak błyskawica.
— Poczekaj na nas! — zawołała za nim Mama. Na szczęście zatrzymał go sąsiad, tak że mogliśmy pojechać
razem z nim. Gdyby nie ten sąsiad, poród mógłby zacząć się bez nas.
53
Przyjechaliśmy już do kliniki. Tutaj zmierzyli Mamie temperaturę, tętno, ciśnienie krwi i co tylko się dało.
Wcale nie byłem zaskoczony tym, że usłyszałem głos położnej. Zaczęła opowiadać jakieś głupstwa o kanale
rodnym i nagle zorientowałem się, że oni chcą mnie stad wyciągnąć albo w jakiś sposób wypłoszyć. Ale
ponieważ moje małe pomieszczenie ma tylko jedno wyjście, więc zrobiłem jedyną słuszną rzecz. Zabaryka-
dowałem je.. Kilkoma kopnięciami obróciłem się i szczelnie zamknąłem wejście mają wielką głową! Ten doktor,
który zajął się Mamą, osłuchał stetoskopem jej brzuch i nacisnął na niego, żeby sprawdzić, czy leżę prawidłowo,
po czym powiedział, że nie może być lepiej. A powinien przecież wiedzieć, że oszukałem ich i obróciłem się
tak, że nie będą mogli mnie schwycić.
Nie jestem taki głupi, jak oni sobie wyobrażają.
54
Zaczyna mi się kręcić w głowie. To bardzo niewygodna pozycja, no ale czego się nie robi, żeby zostać razem ze
swoją jedyna Mamą. Mama zaczęła naciskać mnie bardzo silnie i wolałbym, żeby przestała, bo moja głowa
może tego nie wytrzymać. Poza tym me jestem w stanie zebrać wystarczająco dużo sił między skurczami, aby
skutecznie przeciwstawić się jej.
Mama ma aparat, z którego może zaczerpnąć kilka głębokich wdechów, kiedy zaczyna się kolejny skurcz.
Mówią, że wdycha gaz rozweselający, ale ja nie widzę nic wesołego w tym całym zamieszaniu. Trudno mi już
jasno myśleć, bo czuję się tak, jak gdyby mi na głowę założyli lejek, a Mama chciała mnie przez niego
przecisnąć. Na miłość boską. Mamo, przestań! Musisz sobie zdać sprawę, że to jest niemożliwe. Gdybym się
przedtem nie obrócił, mógłbym teraz zaprzeć się nogami.
55
Hej tam, posłuchajcie, wy chyba zupełnie powariowaliście! Przecież to czyste szaleństwo — robić ze mną takie
rzeczy. Mama wciąż naciska i napina mięśnie brzucha, tak, że nie mam się czego przytrzymać. Ona ma jakieś
uchwyty na brzegach łóżka, za które może się trzymać, a ja nie mam zupełnie nic. Ja chcę zostać w brzuchu
Mamy, tu gdzie zawsze byłem! Nie chcę wynosić się gdzie indziej! Och, Boże, moja głowa! Będę krzyczał, jeśli
nie zostawicie mnie w spokoju. Uwaga na moja głowę, to po prostu jest niemożliwe. Przecież me można włożyć
koszuli próbując przecisnąć głowę przez dziurkę od guzika. Och, moja szyja, och, moje czoło, mój nos, moje
usta, och, mój podbródek... Musi być jakieś prawo, które karze za takie traktowanie niewinnych ludzi. Złożę
skargę w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci, złożę skargę w Komisji Praw Człowieka, złożę skargę... Ooo! Moja
głowa prześlizgnęła się. Moja głowa się urodziła. Uff. .
56
Puśćcie mnie! Puśćcie moją głowę, pozwólcie mi wrócić! Nie, nie, pozwólcie mi wyjść, pomóżcie mi wydostać
się stad! Uwaga na moje ręce, na mój tułów! Uważajcie na mnie! Jako niezależny człowiek żądam, aby mnie
wysłuchano! Zacznę krzyczeć, jeżeli nie... Uaaaaaaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaaaaaaa!
57
Jak się masz, Mamo...
Jak się masz, Tato...
Jak się macie wszyscy!
58