DRUCKER

background image

Global Business

Trendy i Innowacje

Kanadyjski Instytut Zarzàdzania

ISSN 1428-2836

nr 1

B

2002

Przeglàd

Harvard Business Review

W

szyscy wielcy ludzie tego Êwiata - Napoleon,
da Vinci, Mozart - zawsze potrafili zarzàdzaç
sobà. W du˝ym stopniu temu w∏aÊnie

zawdzi´czajà swoje nieprzeci´tne osiàgni´cia. Jednak
postacie tak wielkiego formatu sà rzadkimi wyjàtkami,
tak niezwyk∏ymi pod wzgl´dem zarówno talentu, jak
i dokonaƒ, ˝e wszelkie odniesienia do zwyk∏ej ludzkiej
egzystencji wydajà si´ nie na miejscu. Wi´kszoÊç z nas,
musi si´ nauczyç zarzàdzaç sobà, nawet ci, których
natura obdarzy∏a jako takim talentem. Musimy nauczyç
si´ rozwijaç. Musimy robiç to, co umiemy najlepiej.
Przez pi´çdziesiàt lat kariery zawodowej musimy
zachowaç bystroÊç umys∏u i energi´, by wiedzieç, jak
i kiedy zmieniç zaj´cie.

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker*

Copyright © 2002 by the President and Fellows of Harvard College. All rights reserved - wszystkie prawa zastrze˝one.

®

W czasach gospodarki opartej na wiedzy sukces przypada

w udziale tym, którzy dobrze znajà samych siebie – swoje mocne

strony, system wartoÊci oraz metody i styl pracy.

Harvard Business Review, March-April 1999

*) Peter F. Drucker jest profesorem katedry nauk spo∏ecznych i zarzàdzania
im. Marie Rankin Clarke na Uniwersytecie w Claremont (Claremont
Graduate University), w Kalifornii.

background image

2

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

Co jest moim silnym punktem?

Ludziom zwykle wydaje si´, ˝e wiedzà, z czym
radzà sobie najlepiej. Niestety zazwyczaj nie
majà racji. Znacznie cz´Êciej prawid∏owo oce-
niamy nasze niedostatki, choç i w tym przy-
padku mylne diagnozy zdarzajà si´ cz´Êciej
ni˝ trafne. A przecie˝ atuty cz∏owieka, inaczej
mówiàc – jego mocne strony, sà podstawà
efektywnych dzia∏aƒ. Wyników nie osiàga si´
dzi´ki s∏aboÊciom, a tym bardziej nie mo˝na
ich oczekiwaç w obszarze dzia∏aƒ, w którym
jesteÊmy ca∏kowicie niekompetentni.

Do pewnego momentu w historii ludzie

w zasadzie nie mieli wyraênej potrzeby zrozu-
mienia swoich atutów. O pozycji i rodzaju
zaj´cia decydowa∏o urodzenie: syn rolnika
zostawa∏ rolnikiem, córka rzemieÊlnika – ˝onà
rzemieÊlnika itd. Teraz mamy wybór, ale by
wiedzieç, gdzie jest nasze miejsce, musimy
znaç swoje mocne strony.

Jedynà metodà poznania naszych atutów

jest analiza informacji zwrotnej. Kiedy podej-
mujemy wa˝nà decyzj´ czy dzia∏ania, powin-
niÊmy w zwi´z∏ej formie opisaç oczekiwane
rezultaty po to, aby dziesi´ç miesi´cy lub rok
póêniej porównaç je z rzeczywistymi. Stosuj´
t´ metod´ ju˝ od 15 czy 20 lat i za ka˝dym
razem jestem zaskoczony. Ku mojemu ogrom-
nemu zdziwieniu analiza informacji zwrotnej
wykaza∏a na przyk∏ad, ˝e mam ogromne intu-
icyjne wyczucie ludzi o umys∏ach Êcis∏ych –
in˝ynierów, ksi´gowych i analityków rynku.
Odkry∏em równie˝, ˝e nie potrafi´ si´ dobrze
porozumieç z tymi, którzy myÊlà w katego-
riach ogólnych.

Analiza informacji zwrotnej nie jest bynaj-

mniej nowà metodà. Jej twórcà by∏ ˝yjàcy
w XIV wieku zupe∏nie nieznany niemiecki teo-
log, a 150 lat póêniej rozwin´li jà niezale˝nie
od siebie Jan Kalwin i Ignacy Loyola, nast´p-
nie zaÊ w∏àczyli do sposobów dzia∏ania swoich
zwolenników. Prawd´ mówiàc, nawyk koncen-
tracji na dzia∏aniu i rezultatach, wykszta∏cony

dzi´ki analizie, wyjaÊnia, dlaczego stworzone
przez nich organizacje – koÊció∏ ewangelicko-
-reformowany i zakon jezuitów – trzydzieÊci lat
póêniej zdominowa∏y ca∏à Europ´.

JeÊli t´ prostà metod´ b´dziemy konse-

kwentnie stosowaç, to po dwóch, trzech
latach, czyli w relatywnie krótkim czasie, roz-
poznamy swoje mocne strony, a to jest sprawà
najwa˝niejszà. Dzi´ki analizie zwrotnej do-
wiesz si´, w jaki sposób to, co robisz lub to,
czego nie robisz uniemo˝liwia ci pe∏ne wyko-
rzystanie twoich atutów. Analiza ujawni
obszary, w których nie jesteÊ zbyt kompetentny.
Wska˝e ci tak˝e, do czego w ogóle si´ nie na-
dajesz i w konsekwencji nic w tej dziedzinie
nie osiàgniesz.

Analiza informacji zwrotnej pozwala na

sformu∏owanie pewnych rekomendacji
o tym, jak mamy funkcjonowaç. Po pierwsze,
skoncentruj si´ na swoich mocnych stro-

nach. W praktyce oznacza
to zajmowanie si´ tym, gdzie
twoje silne punkty wygenerujà
sukces.

Po drugie, pracuj nad swo-

imi mocnymi stronami. Anali-
za bardzo szybko wyka˝e, jakie

umiej´tnoÊci nale˝y udoskonaliç, a jakie wy-
kszta∏ciç. Ponadto ujawni niedostatki wiedzy,
te zaÊ zazwyczaj mo˝na uzupe∏niç. Matematy-
kiem trzeba si´ urodziç, ale ka˝dy mo˝e si´
nauczyç trygonometrii.

Po trzecie, ustal, czy ignorancja w pewnych

dziedzinach nie jest konsekwencjà intelektual-
nej arogancji. JeÊli tak, to nale˝y to jak najszyb-
ciej przezwyci´˝yç. Zbyt cz´sto bowiem spotyka
si´ ludzi pogardliwie odnoszàcych si´ do wie-
dzy z obszarów innych ni˝ te, w których si´
specjalizujà. Ludzie tacy sà cz´sto przekonani,
˝e ich inteligencja jest substytutem wiedzy,
zw∏aszcza gdy sà ekspertami wysokiej klasy.
Dla b∏yskotliwych in˝ynierów, na przyk∏ad,
brak jakiejkolwiek wiedzy o stosunkach mi´-
dzyludzkich jest powodem do dumy. W ich
mniemaniu istota ludzka jest zbyt zdezorgani-
zowana i nielogiczna w dzia∏aniu, by by∏a
przedmiotem zainteresowania Êcis∏ego umys∏u.
W przeciwieƒstwie do nich profesjonalni
doradcy personalni szczycà si´ brakiem
elementarnej wiedzy o rachunkowoÊci czy te˝ –

Aby byç sprawnym intelektualnie
w ciàgu blisko 50-letniej kariery
zawodowej, musimy wiedzieç,
kiedy i jak zmieniç to, co robimy.

background image

3

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

mówiàc ogólnie – o najprostszych metodach
iloÊciowych. Duma z w∏asnej ignorancji prowa-
dzi do autodestrukcji. A zatem weê si´ do pracy
nad sobà, nad zdobywaniem nowych umiej´t-
noÊci i wiedzy, by wykorzystaç swoje atuty.

Równie istotne jest wyzbycie si´ z∏ych nawy-

ków i przyzwyczajeƒ – czyli tego, co zmniejsza
efektywnoÊç pracy. Analiza informacji zwrot-
nej bezlitoÊnie je ujawnia. Dzi´ki niej, na
przyk∏ad, planista odkryje, ˝e przyczynà
niepowodzenia doskonale skonstruowanych
planów jest ich ca∏kowite ignorowanie w dzia-
∏aniu. Tak jak wielu genialnych specjalistów,
i planista wierzy w to, ˝e idea przenosi góry –
a to b∏àd. Gór´ mo˝na przenieÊç za pomocà
buldo˝erów, idea natomiast powinna wskazaç,
jak nale˝y je rozmieÊciç. Nasz planista musi
zatem zrozumieç, ˝e jego praca nie koƒczy si´
w chwili sporzàdzenia planu, ˝e powinien zna-
leêç wykonawców i wyjaÊniç im swojà koncep-
cj´, ˝e w trakcie realizacji powinien jà modyfi-
kowaç. I wreszcie, ˝e musi wiedzieç, kiedy
nale˝y zrezygnowaç z wykonania planu.

Analiza informacji zwrotnej pomaga wy-

kryç równie˝ inne êród∏o problemów, miano-
wicie: brak kultury osobistej. Kindersztuba
jest dla firmy tym, czym dobry olej dla silnika
samochodu. Dwa poruszajàce si´ wzgl´dem
siebie cia∏a sta∏e stykajàce
si´ wzd∏u˝ pewnej po-
wierzchni wywo∏ujà tarcie,
inaczej mówiàc, zjawisko
powstawania si∏y hamujàcej
ruch. W takim samym stop-
niu, jak do cia∏ sta∏ych, pra-
wo to odnosi si´ do ludzi. Kultura osobista –
u˝ywanie s∏ów „prosz´” i „dzi´kuj´”, pami´ta-
nie imion i nazwisk czy zainteresowanie
sprawami rodzinnymi – u∏atwia wspó∏prac´
mi´dzy dwojgiem ludzi, niezale˝nie od pozio-
mu wzajemnej sympatii. Ludzie skàdinàd
inteligentni i bystrzy, zw∏aszcza m∏odzi,
zupe∏nie tego nie rozumiejà. JeÊli z analizy
wynika, ˝e ktoÊ nieprzeci´tnie uzdolniony
zawodzi wtedy, gdy wykonanie zadania wymaga
pracy zespo∏owej, to powodem jest prawdopo-
dobnie aroganckie zachowanie wobec wspó∏-
pracowników, czyli brak kultury osobistej.

Jakich zaj´ç nie powinniÊmy wykonywaç,

dowiemy si´ porównujàc nasze oczekiwania
z wynikami. Nie ma ludzi wszechstronnie

uzdolnionych; do wielu prac nie mamy ani
talentu, ani kwalifikacji, ani nawet szansy
uplasowania si´ w grupie Êredniaków. Nie ma
zatem potrzeby podejmowania ˝adnych obo-
wiàzków zawodowych w dziedzinach, na któ-
rych si´ po prostu nie znamy. Na uzupe∏nianie
brakujàcych umiej´tnoÊci nale˝y poÊwi´caç
mo˝liwie najmniej czasu i wysi∏ku, skok z po-
ziomu niekompetencji do poziomu Êredniego
wymaga bowiem o wiele wi´cej energii ni˝
poprawa bardzo dobrych wyników na dosko-
na∏e. Mimo to liczne Êrodowiska – zw∏aszcza
nauczycielskie i biznesu – z niezrozumia∏ym
uporem koncentrujà si´ na przepychaniu
kompletnych ignorantów do grupy Êrednia-
ków. KorzyÊç by∏aby o wiele wi´ksza, gdyby
zainwestowano energi´, czas i zasoby w kom-
petentnych pracowników, z których narodzi-
∏yby si´ gwiazdy pierwszej wielkoÊci.

Jak pracuj´?

Zdumiewajàce, jak niewiele osób potrafi
okreÊliç swojà metod´ i styl pracy. Prawd´ mó-
wiàc, wi´kszoÊç nawet nie wie, ˝e ka˝dy z nas
pracuje inaczej. Zapewne z tego powodu wiele
osób stosuje „cudze” metody pracy, a w kon-
sekwencji osiàga mierne wyniki. W erze
gospodarki opartej na wiedzy pytanie: „Jak
pracuj´?” jest wa˝niejsze od pytania: „Co jest
moim atutem?”.

Podobnie, jak mocne strony, sposób nasze-

go dzia∏ania jest niepowtarzalny, wynika
on bowiem z naszej osobowoÊci. Niezale˝nie
od tego, czy osobowoÊç kszta∏tujà nasze geny
czy wychowanie, proces formowania osobowo-
Êci koƒczy si´ d∏ugo przed rozpocz´ciem
kariery zawodowej. Podobnie jak nasze uzdol-
nienia i niedostatki, metoda i styl pracy sà
jakby z góry zdefiniowane. Mo˝na je wprawdzie
zmodyfikowaç, ale nie mo˝na ich ca∏kowicie
zmieniç, w ka˝dym razie nie jest to ∏atwe.
Dobre wyniki osiàgamy nie tylko wówczas,
gdy wykonujemy prac´, do której predysponu-
jà nas wrodzone zdolnoÊci, lecz tak˝e wówczas,
gdy metoda i styl pracy pozwalajà wykonywaç
jà najlepiej, jak potrafimy. O stylu pracy
zwykle decyduje kilka cech osobowoÊci.

Ludziom zwykle wydaje si´,

˝e wiedzà, w czym sà dobrzy.

Niestety najcz´Êciej nie majà racji.

background image

4

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

Jestem wzrokowcem czy s∏uchowcem?

Pierwsze, co powinniÊmy wiedzieç o sobie to,
czy jesteÊmy wzrokowcem czy s∏uchowcem.
Ma∏o kto wie, ˝e takie rozró˝nienie w ogóle
istnieje i ˝e cechy te rzadko wyst´pujà razem.
Co gorsza, tylko nieliczni wiedzà, do jakiej ka-
tegorii zaliczyç siebie. A konsekwencje braku
takiej wiedzy mogà byç nader powa˝ne.

W okresie II wojny Êwiatowej Dwight

Eisenhower, g∏ównodowodzàcy wojsk alianc-
kich w Europie, by∏ ulubieƒcem mediów. Jego
konferencje prasowe by∏y doskona∏e zarówno
pod wzgl´dem formalnym, jak i merytorycz-
nym. Genera∏ panowa∏ nad sytuacjà, odpowia-
da∏ na wszystkie pytania, potrafi∏ opisaç
wydarzenie w dwóch, trzech nienagannie sfor-
mu∏owanych zdaniach, wyjaÊniajàc rozmaite
uwarunkowania. Dziesi´ç lat póêniej, kiedy
Eisenhower by∏ ju˝ prezydentem, dawni
wielbiciele ze Êrodowiska dziennikarskiego
otwarcie go lekcewa˝yli. Narzekali, ˝e zamiast
odpowiadaç na pytania wprost, wyg∏asza m´t-
ne oracje na zupe∏nie inny temat. BezlitoÊnie
kpili z jego niesk∏adnych i niegramatycznych
wypowiedzi, którymi kaleczy∏ „królewskà”
angielszczyzn´.

Eisenhower prawdopodobnie nawet nie

wiedzia∏, ˝e jest wzrokowcem, a nie s∏uchow-
cem. Kiedy dowodzi∏ wojskami w Europie, jego
doradcy dbali o to, aby dziennikarze dostar-
czali wszystkie pytania na piÊmie, najpóêniej
pó∏ godziny przed konferencjà prasowà. Dzi´ki
temu genera∏ móg∏ byç panem sytuacji.
Jego dwaj poprzednicy na urz´dzie prezydenta
– Franklin D. Roosevelt i Harry Truman – byli
s∏uchowcami. Wiedzieli o tym i dlatego pro-
wadzili konferencje w swobodnym stylu,
co zresztà sprawia∏o im ogromnà przyjem-
noÊç. Byç mo˝e Eisenhower sàdzi∏, ˝e musi
post´powaç tak samo i naÊladowa∏ swoich
poprzedników. W rzeczywistoÊci nawet nie
s∏ysza∏ pytaƒ dziennikarzy, a przecie˝ by∏y
o wiele bardziej skrajne przypadki „nies∏u-
chowców” ni˝ on.

Kilka lat póêniej Lyndon Johnson zrujnowa∏

swojà prezydentur´ w du˝ym stopniu z tego
samego powodu: nie wiedzia∏, ˝e jest s∏u-
chowcem. John Kennedy – typ wzrokowca –
zgromadzi∏ wokó∏ siebie grup´ b∏yskotliwych
asystentów-publicystów, którzy przed spotka-
niem z prezydentem musieli przedstawiç
problem w formie notatki. Johnson zatrzyma∏
wi´kszoÊç z nich, a oni nie zmienili metody
pracy – pisali notatki. Prezydent najwyraêniej
nie rozumia∏ z nich ani s∏owa. Nie mog∏o byç
inaczej, LBJ by∏ bowiem doskona∏ym senato-
rem, a jak wiadomo parlamentarzyÊci muszà
byç przede wszystkim dobrymi s∏uchowcami.

S∏uchowiec na ogó∏ nie b´dzie dobrym

wzrokowcem i na odwrót; taka metamorfoza
udaje si´ to tylko nielicznym. S∏uchowca, który
próbuje byç wzrokowcem, spotka los Lyndona
Johnsona, natomiast wzrokowiec, który chce
si´ zmieniç w s∏uchowca, powieli b∏àd Dwighta
Eisenhowera. I jeden, i drugi nic przez to nie
osiàgnà.

Jak si´ ucz´? Kolejnym pytaniem, na które

musimy sobie odpowiedzieç brzmi: jak si´
ucz´? Bez tego nie dowiemy si´, kiedy osiàga-

my najlepsze wyniki. Wielu
wybitnych pisarzy i publicystów,
by wymieniç tylko Winstona
Churchilla, nie najlepiej radzi∏o
sobie w szkole. Ten okres wspo-
minajà jako okrutnà tortur´,
choç ich koledzy z tamtych lat
majà raczej odmienne zdanie.
Nie przepadali za szko∏à, to

prawda, ale tym, czego nie znosili najbardziej
by∏a nuda. WyjaÊnienie jest proste: pisarze na
ogó∏ nie uczà si´ s∏uchajàc i czytajàc. Uczà si´
piszàc. Szko∏a nie dawa∏a im takiej mo˝liwo-
Êci, wi´c byli miernymi uczniami. Systemy
edukacji opierajà si´ na za∏o˝eniu, ˝e istnieje
tylko jedna s∏uszna metoda uczenia si´,
w dodatku dobra dla wszystkich. Ci, którzy
uczà si´ w inny sposób, cierpià piekielne m´ki.
W rzeczywistoÊci uczyç si´ mo˝na na kilka
ró˝nych sposobów.

Niektórzy uczà si´ piszàc, jak Churchill.

Inni zaÊ – robiàc obszerne notatki. Beethoven,
na przyk∏ad, zostawi∏ pokaêny stos notatni-
ków, do których, jak sam przyznawa∏, nigdy
nie zaglàda∏ podczas komponowania. Zapy-
tany, dlaczego je przechowywa∏, podobno

O wiele trudniej jest poprawiç
wyniki z poziomu niekompetencji
do poziomu Êredniego,
ni˝ poprawiç wyniki bardzo
dobre na doskona∏e.

background image

5

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

odpowiedzia∏: „JeÊli czegoÊ nie zapisz´, natych-
miast o tym zapominam. To, co zanotuj´,
pami´tam przez ca∏y czas i nigdy nie musz´
sprawdzaç”. Ludzie uczà si´ przez praktyk´,
a sà i tacy, którym pomaga w tym s∏uchanie
w∏asnych wypowiedzi.

Do ostatniej grupy nale˝a∏ pewien mój zna-

jomy, notabene bardzo zdolny biznesmen,
który uczyni∏ z przeci´tnej rodzinnej firmy
giganta w swojej bran˝y. Raz w tygodniu
zaprasza∏ wszystkich mened˝erów do swojego
gabinetu i mówi∏ do nich przez dwie, trzy
godziny. Mia∏ zwyczaj omawiania ka˝dego za-
gadnienia z kilku punktów
widzenia. Rzadko prosi∏ zebra-
nych o komentarze czy pytania,
traktowa∏ ich jak publicznoÊç,
niezb´dnà do tego, by móg∏ wy-
g∏aszaç swoje monologi. W ten
sposób si´ uczy∏. Chocia˝ jego
przypadek nale˝a∏oby uznaç
za skrajny, w metodzie uczenia
si´ przez s∏uchanie nie ma nic
niezwyk∏ego. Do jej stosowania przyznajà si´
i najlepsi adwokaci, i wielu lekarzy diagno-
stów (a tak˝e i ja).

OkreÊlenie w∏asnej metody uczenia si´ jest

naj∏atwiejszym spoÊród wa˝nych zadaƒ, jakie
musimy wykonaç w procesie samopoznania.
Kiedy pytam: „jak si´ uczysz?”, wi´kszoÊç
ludzi zna odpowiedê. Inaczej si´ ma sprawa
wówczas, gdy pytam: „czy stosujesz t´ metod´
w praktyce?” – odpowiedzi twierdzàcych jest
zadziwiajàco niewiele. A przecie˝ w∏aÊnie
to gwarantuje osiàgni´cie dobrych wyników,
mówiàc inaczej – nie stosujàc adekwatnej dla
nas metody, coraz bardziej obni˝amy efektyw-
noÊç naszej pracy.

Pytania: „jak pracuj´?” oraz „jak si´ ucz´?”

sà pierwszymi, ale w ˝adnym razie nie ostatni-
mi, na jakie musimy sobie odpowiedzieç.
Aby efektywnie zarzàdzaç sobà, powinniÊmy
równie˝ odpowiedzieç na kolejne: „czy potrafi´
pracowaç w zespole, czy te˝ jestem typem sa-
motnika?”, a jeÊli potrafi´, to: „jaki uk∏ad zale˝-
noÊci s∏u˝bowych najbardziej mi odpowiada?”

Niektórzy najlepiej sprawdzajà si´ w roli

podw∏adnych. Doskona∏ym przyk∏adem jest
George Patton, wybitny amerykaƒski genera∏,
bohater II wojny Êwiatowej. Patton mia∏

niezaprzeczalne talenty dowódcze. Kiedy jed-
nak zaproponowano, by objà∏ samodzielne
dowództwo, szef sztabu Armii Stanów Zjed-
noczonych, genera∏ George Marshall, notabene
obdarzony chyba najlepszà w historii Ameryki
intuicjà w dobieraniu ludzi, powiedzia∏:
„Patton jest najlepszym podw∏adnym, jakiego
mia∏a amerykaƒska armia, ale by∏by najgor-
szym prze∏o˝onym”.

Jedni najlepiej pracujà w zespole, inni –

w pojedynk´. Niektórzy sà wyjàtkowo utalen-
towanymi opiekunami i mentorami, inni
w ogóle nie sprawdzajà si´ w tych rolach.

Kolejne wa˝ne pytanie brzmi: „czy lepsze

wyniki osiàgam jako decydent, czy jako do-
radca?”. Jedni majà wyraêne predyspozycje
do roli doradcy, nie potrafià natomiast udêwi-
gnàç ci´˝aru decyzji ani wytrzymaç presji
zwiàzanej z ich podejmowaniem. Inni z kolei
zaczynajà myÊleç dopiero wówczas, gdy majà
obok siebie doradc´; dopiero wtedy czujà si´
na tyle pewnie, by szybko i odwa˝nie podej-
mowaç i wykonywaç decyzje.

Nawiasem mówiàc, dlatego w∏aÊnie przy-

padki awansowania drugiej osoby w hierarchii
firmy na stanowisko prezesa zdarzajà si´
niezmiernie rzadko. Z najwy˝szà pozycjà
w firmie wià˝e si´ podejmowanie decyzji.
Decydenci o silnej osobowoÊci cz´sto powo∏u-
jà na drugie w hierarchii stanowisko osob´
zaufanà, która pe∏ni funkcj´ doradcy i jest
w tym nadzwyczaj efektywna. Ta sama osoba
postawiona na najwy˝szym stanowisku naj-
cz´Êciej zawodzi. Wie, jakà decyzj´ nale˝a∏oby
podjàç, ale przera˝a jà zwiàzana z tym odpo-
wiedzialnoÊç.

Inne nie mniej wa˝ne pytania to: czy potrafi´

pracowaç w stresie, czy lepiej si´ czuj´ w upo-
rzàdkowanym i przewidywalnym otoczeniu?;
czy wol´ pracowaç w du˝ej czy ma∏ej firmie?
Tylko nieliczni dobrze pracujà w ka˝dym

Jedni majà wyraêne predyspozycje

do roli doradcy, nie potrafià

natomiast udêwignàç ci´˝aru decyzji

ani wytrzymaç presji zwiàzanej

z ich podejmowaniem.

background image

6

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

Êrodowisku. Znam wiele osób, które doskonale
radzi∏y sobie w du˝ych firmach, a po przejÊciu
do mniejszych potyka∏y si´ na ka˝dym kroku.
W odwrotnej sytuacji jest podobnie.

Konkludujàc, nale˝a∏oby powtórzyç: nie

próbujmy siebie zmieniaç – jest ma∏o prawdo-
podobne, by si´ nam uda∏o! Starajmy si´
za wszelkà cen´ udoskonaliç metod´ i styl
pracy. I nie podejmujmy si´ zadaƒ, których
nie potrafimy wykonaç w ogóle lub wykonuje-
my je bardzo s∏abo.

Jaki jest mój system wartoÊci?

Zarzàdzanie sobà wymaga odpowiedzi na
jeszcze jedno, ostatnie pytanie: jaki jest mój
system wartoÊci? Nie chodzi tutaj o etyk´,
zasady etyczne sà bowiem jednakowe dla
wszystkich, co mo˝na sprawdziç za pomocà
prostego testu. Nazwa∏em go „próbà lustra”.

W pierwszych latach XX wieku najbardziej

szanowanym dyplomatà by∏ niemiecki amba-
sador w Londynie. Nikt nie wàtpi∏, ˝e czeka
go wspania∏a kariera – co najmniej ministra
spraw zagranicznych, jeÊli nie kanclerza.
W roku 1906 ambasador niespodziewanie
poda∏ si´ do dymisji, nie chcia∏ bowiem pe∏niç
funkcji honorowego gospodarza kolacji wyda-
nej przez korpus dyplomatyczny na czeÊç
Edwarda VII. Król by∏ niepoprawnym kobie-
ciarzem i bez ogródek przedstawi∏, o jakà to
„kolacj´” mu chodzi∏o. Ambasador skwitowa∏
spraw´ jednym zdaniem: „Golàc si´ co rano,
nie chc´ oglàdaç w lustrze twarzy alfonsa”.

„Próba lustra”, b´dàca w istocie sprawdzia-

nem wartoÊci etycznych, wymaga odpowiedzi
na pytanie, kogo chc´ widzieç w lustrze ka˝-
dego ranka? Zasady moralne sà jednakowe
we wszystkich sytuacjach. To, co jest etyczne
w jednej firmie, z pewnoÊcià b´dzie etycz-
ne w innej. Etyka jest jednak tylko cz´Êcià
systemu wartoÊci, zw∏aszcza w przypadku sys-
temu wartoÊci firmy.

Praca w firmie, której system wartoÊci

jest sprzeczny z naszym w∏asnym systemem

wartoÊci, nie tylko wywo∏uje frustracje, lecz
tak˝e jest ma∏o produktywna. Weêmy przy-
k∏ad doÊwiadczonej i cenionej specjalistki
w dziedzinie zarzàdzania zasobami ludzkimi.

Po przej´ciu jej firmy przez
wi´kszà korporacj´, specja-
listk´ awansowano, powierza-
jàc zadania, które pozwala∏y
w pe∏ni wykorzystaç zdolnoÊci
organizacyjne i

zawodowe

kwalifikacje, m.in. podczas

selekcji kandydatów na kierownicze stanowiska.
W pracy kierowa∏a si´ zasadà, ˝e stanowiska te
nale˝y obsadzaç w∏asnymi pracownikami
w ramach awansu wewn´trznego, a dopiero po
wyczerpaniu wszystkich mo˝liwoÊci zatrud-
niaç ludzi z zewnàtrz. Jej nowy pracodawca
mia∏ w tej sprawie odmienne zdanie: najpierw
szukaç na zewnàtrz, by wprowadziç do firmy
„Êwie˝à krew”. Nawiasem mówiàc, z mojego
doÊwiadczenia wynika, ˝e najlepsze efekty
przynosi stosowanie obydwu zasad równocze-
Ênie. Problem polega na tym, ˝e sà one
wzajemnie sprzeczne i to nie w warstwie
koncepcji polityki kadrowej, lecz w warstwie
wartoÊci. Ka˝da z nich wyra˝a inny poglàd na
stosunki mi´dzy firmà a pracownikami;
na obowiàzki firmy wobec pracowników
w ogóle, a na ich rozwój zawodowy w szczegól-
noÊci; i wreszcie – na ocen´ osobistego wk∏adu
pracowników w rozwój firmy. Po kilku latach
frustrujàcej pracy specjalistka z∏o˝y∏a wymó-
wienie, nie patrzàc na ogromnà strat´
finansowà. Wa˝niejszy by∏ dla niej indywidu-
alny system wartoÊci, a ten po prostu nie
przystawa∏ do systemu wartoÊci firmy.

Inny przyk∏ad: kwestia, czy firma farmaceu-

tyczna stara si´ osiàgnàç cel metodà
niewielkich, aczkolwiek konsekwentnych mo-
dyfikacji leku, czy te˝ w drodze sporadycznych,
bardzo kosztownych i wysoce ryzykownych
„prze∏omowych” odkryç, nie jest wy∏àcznie
dylematem ekonomicznym. Wyniki obydwu
strategii mogà byç takie same. Sedno dylematu
tkwi w konflikcie mi´dzy jednym systemem
wartoÊci, który okreÊla rol´ firmy w katego-
riach zwi´kszania skutecznoÊci pracy lekarzy,
a drugim, stawiajàcym na pierwszym miejscu
wielkie odkrycia naukowe.

Cz´sty dylemat kierownictwa: co jest wa˝-

niejsze dla firmy – osiàganie wyników w krót-
kim okresie, czy d∏ugofalowy rozwój, jest

Nie usi∏uj si´ zmieniç. Masz marne
szanse osiàgni´cia sukcesu.
Raczej poprawiaj to, jak pracujesz.

background image

7

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

równie˝ niczym innym, jak pytaniem o sys-
tem wartoÊci. Wed∏ug analityków finanso-
wych obydwa cele mo˝na osiàgaç równolegle.
DoÊwiadczeni biznesmeni majà jednak w∏a-
sne zdanie. Z pewnoÊcià ka˝da firma musi
osiàgaç dobre wyniki w krótkim okresie.
Problem polega jednak na tym, ˝e wy-
bór mi´dzy krótkoterminowymi rezul-
tatami a d∏ugofalowym rozwojem jest
w istocie wyborem priorytetów firmy.
Taki wybór nie ma pod∏o˝a ekono-
micznego, lecz powstaje w wyniku
konfliktu fundamentalnych wartoÊci
dotyczàcych funkcji firmy i odpowiedzialno-
Êci kierownictwa.

Z konfliktem wartoÊci majà do czynienia

nie tylko podmioty gospodarcze. Miarà sukce-
su jednej z najlepiej rozwijajàcych si´ kongre-
gacji religijnych w Stanach Zjednoczonych
jest liczba nowych cz∏onków. Dla przywódców
duchowych tego koÊcio∏a podstawowym celem
jest pozyskanie jak najwi´kszej liczby nowych
wyznawców. Dobry Bóg, mówià, zaspokoi
przecie˝ potrzeby duchowe, jeÊli nie wszyst-
kich, to przynajmniej cz´Êci. Inny koÊció∏
ewangelicki z kolei uwa˝a, ˝e najwa˝niejszà
sprawà jest duchowy rozwój cz∏onków kongre-
gacji. Ci spoÊród nowych cz∏onków, którzy nie
uczestniczà w duchowym ˝yciu koÊcio∏a,
sà wykluczani ze wspólnoty.

Podobnie jak w poprzednich przypadkach,

tak i w tym nie chodzi o liczby. Na pierwszy
rzut oka wydaje si´, ˝e drugi koÊció∏ rozwija
si´ wolniej, ale pozostaje w nim na sta∏e znacz-
nie wi´cej nowych pozyskanych wyznawców
ni˝ w pierwszym. Krótko mówiàc, jego rozwój
jest trwalszy. Nie chodzi równie˝ o kwestie teo-
logiczne, te bowiem majà w najlepszym razie
znaczenie drugorz´dne. Sedno sprawy tkwi
w systemie wartoÊci. Podczas publicznej deba-
ty pastor pierwszego koÊcio∏a przekonywa∏:
„Kto najpierw nie przyjdzie do koÊcio∏a, ten
nigdy nie znajdzie drogi do bram Królestwa
Niebieskiego”. „Nie” – odpowiedzia∏ mu drugi
– „Kto nie szuka bram do Królestwa Niebie-
skiego, ten nie jest cz∏onkiem koÊcio∏a”.

Podobnie jak ludzie, instytucje, firmy i or-

ganizacje majà swoje systemy wartoÊci. Efek-
tywnoÊç jednostki w jakiejkolwiek wspólnocie
jest wysoka tylko wówczas, gdy mi´dzy indy-
widualnym a zbiorowym systemem wartoÊci

nie ma fundamentalnych sprzecznoÊci. Nie
muszà one byç identyczne, wystarczy, ˝e b´dà
na tyle bliskie, aby móc bezkonfliktowo wspó∏-
istnieç. W przeciwnym razie jednostka nie tylko
popadnie w stan permanentnej frustracji, lecz
tak˝e stanie si´ zupe∏nie bezproduktywna.

Konflikt mi´dzy mocnymi stronami danej

osoby a jej metodà i stylem pracy wyst´puje
bardzo rzadko; te cechy zazwyczaj si´ wzajem-
nie uzupe∏niajà. Niekiedy jednak pojawia si´
sprzecznoÊç mi´dzy indywidualnym systemem
wartoÊci a mocnymi stronami. JeÊli praca,
którà wykonujemy dobrze czy bardzo dobrze,
jest niezgodna z naszym systemem wartoÊci,
to raczej nie warto poÊwi´caç jej ˝ycia (a do-
k∏adniej mówiàc, znacznej cz´Êci ˝ycia).

Prosz´ pozwoliç mi na osobistà dygresj´.

Wiele lat temu sam musia∏em wybraç mi´dzy
moim systemem wartoÊci a bardzo udanà
karierà zawodowà. By∏o to w po∏owie lat 30.,
pracowa∏em wówczas w jednym z londyƒskich
banków inwestycyjnych, a rodzaj zaj´cia
dawa∏ mo˝liwoÊç wykorzystania moich
silnych stron. Mimo to jakoÊ nie pociàga∏o
mnie stanowisko mened˝era do spraw inwe-
stycji; nie bardzo wiedzia∏em, na czym mia∏by
polegaç mój osobisty wk∏ad. UÊwiadomi∏em
sobie, ˝e najwi´kszà wartoÊç majà dla mnie
ludzie, a pomys∏ wypruwania sobie ˝y∏ po to
tylko, by zostaç najbogatszym nieboszczykiem
na cmentarzu, wyda∏ mi si´ kompletnym non-
sensem. Nie mia∏em ani pieni´dzy, ani innej
pracy. Zrezygnowa∏em z posady, choç by∏
to czas Wielkiego Kryzysu – i nie ˝a∏uj´.
Chcia∏em przez to powiedzieç, ˝e system war-
toÊci jest i powinien byç nadrz´dnym kryte-
rium, co mamy w ˝yciu robiç.

Kim jestem?

Tylko nieliczni ju˝ od wczesnego dzieciƒstwa
wiedzà, kim chcieliby zostaç i konsekwentnie
dà˝à do celu. Matematycy, muzycy i kucharze,
na przyk∏ad, sà zwykle matematykami, muzy-
kami i kucharzami, zanim skoƒczà cztery
czy pi´ç lat. Lekarze wybierajà zawód b´dàc
nastolatkami, o ile nie wczeÊniej. Wi´kszoÊç

To, co robimy bardzo dobrze,

niekoniecznie jest zgodne

z naszym systemem wartoÊci.

background image

8

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

ludzi, a zw∏aszcza ci, których natura obdarzy-
∏a nieprzeci´tnymi zdolnoÊciami, odnajdujà
swoje miejsce w ˝yciu dopiero oko∏o trzy-
dziestki. Do tego czasu powinni znaç odpo-
wiedzi na trzy wspomniane wczeÊniej pytania:
co jest moim atutem?; jaki jest mój styl pracy?;
jaki jest mój system wartoÊci? Na tej podsta-
wie mogà i powinni okreÊliç, kim sà.

Dok∏adnie mówiàc, b´dà mogli stwierdziç,

kim nie sà. Osoba, która wie, ˝e nie nadaje si´
do pracy w du˝ej firmie, powinna si´ nauczyç
odrzucaç takie propozycje zatrudnienia. Osoba,
która wie, ˝e nie potrafi podejmowaç decyzji,
powinna si´ nauczyç odmawiaç wykonywania
zadaƒ, wymagajàcych takiej umiej´tnoÊci.
Na tej zasadzie genera∏ Patton (który prawdo-
podobnie nigdy nie nauczy∏ sià mówiç „nie”)
musia∏by odmówiç obj´cia samodzielnego
dowództwa.

Znajàc odpowiedzi na te pytania, b´dziemy

mogli w∏aÊciwie zareagowaç na propozycj´
pracodawcy, na przyk∏ad: „Dobrze, wykonam
to zadanie, ale w taki i taki sposób. Oto, jak
nale˝a∏oby je zaplanowaç. Oto, jak powinna
wyglàdaç wspó∏praca. Oto wyniki, których mo-
˝esz ode mnie oczekiwaç i termin, którego
zobowiàzuj´ si´ dotrzymaç. Mówi´ to, bo wiem,
na co mnie staç”.

Udane kariery zawodowe nie sà planowane

w najdrobniejszych szczegó∏ach. Zdarzajà si´
wówczas, gdy dzi´ki znajomoÊci swoich atu-
tów, metody pracy i systemu wartoÊci potrafi-
my dobrze wykorzystaç ka˝dà szans´.
Wiedzàc, kim jesteÊmy, b´dziemy mogli doko-
naç pe∏nej transformacji – ze zwyk∏ego pra-
cownika, sumiennego i

kompetentnego,

ale mimo to przeci´tnego, przeobrazimy si´
w doskona∏ego pod ka˝dym wzgl´dem.

Jaki powinien byç
mój osobisty wk∏ad?

Przez ca∏e wieki znakomita wi´kszoÊç ludzi
nie musia∏a pytaç: „jaki powinien byç mój
osobisty wk∏ad?” Mówiono im, czego si´ od
nich oczekuje, a zadania wyznacza∏ albo cha-
rakter pracy – jak w przypadku rolników czy

rzemieÊlników, albo pan bàdê
pani – jak w przypadku s∏u˝by.
Do niedawna przynale˝noÊç
do grupy podw∏adnych, wyko-
nujàcych polecenia prze∏o˝o-
nych, uznawano za rzecz
naturalnà. Jeszcze w latach
50. i 60. kariery pracowników
nazywanych obecnie „pracow-
nikami wiedzy” planowa∏ nie
kto inny, jak dzia∏ personalny.

Pod koniec lat 60. wykony-

wanie poleceƒ przesta∏o kogo-

kolwiek interesowaç. M∏odzi ludzie zacz´li
pytaç: „co JA chc´ robiç?” W odpowiedzi us∏y-
szeli, ˝e ich osobisty wk∏ad to „robiç swoje”.
Taka koncepcja jest jednak równie b∏´dna jak
koncepcja cz∏owieka organizacji. Tylko nielicz-
ni spoÊród tych, którzy uwierzyli, ˝e „robiàc
swoje” b´dà mogli wnieÊç osobisty wk∏ad,
zaspokoiç potrzeb´ samorealizacji i odnosiç
sukcesy, osiàgn´li chocia˝by jeden z tych celów.

Trzeba sobie powiedzieç wyraênie: czasy

Êlepego wykonywania poleceƒ min´∏y bez-
powrotnie. Wszyscy, a zw∏aszcza „pracownicy
wiedzy”, muszà odpowiedzieç na pytanie,
którego nie zadawali ich poprzednicy: „jaki
powinien byç mój osobisty wk∏ad?” Odpo-
wiedê wymaga zbadania trzech zasadniczych
elementów, mianowicie: czego wymaga ode
mnie dana sytuacja?; w jaki sposób mog´
maksymalnie zwi´kszyç osobisty wk∏ad w wy-
konywane zadanie, bioràc pod uwag´ moje
atuty, metod´ pracy i system wartoÊci?; jaki
powinien byç koƒcowy rezultat, by mo˝na
by∏o mówiç o istotnej poprawie sytuacji?

Popatrzmy, jak odpowiedzia∏ na te pytania

nowo mianowany dyrektor administracyjny
pewnego szpitala. Szpital by∏ du˝y i bardzo
presti˝owy, ale prawd´ mówiàc, od 30 lat ba-
zowa∏ przede wszystkim na dobrej reputacji.
Nowy dyrektor postanowi∏, ˝e jego osobistym
wk∏adem b´dzie wprowadzenie w ciàgu dwóch

Udane kariery zawodowe nie sà
planowane w najdrobniejszych
szczegó∏ach. Zdarzajà si´ wówczas,
gdy dzi´ki znajomoÊci swoich
atutów, metody pracy i systemu
wartoÊci potrafimy dobrze
wykorzystaç ka˝dà szans´.

background image

9

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

lat najwy˝szych standardów na jednym istot-
nym oddziale. Jego wybór pad∏ na oddzia∏
nag∏ych wypadków – wyjàtkowo zdezorgani-
zowany i zbyt opiesza∏y jak na wizytówk´
szpitala. Wed∏ug nowych standardów ka˝dy
pacjent mia∏ byç zbadany przez wykwalifiko-
wanà piel´gniark´ w ciàgu 60 sekund od zg∏o-
szenia si´ na oddzia∏. Po roku oddzia∏ nag∏ych
wypadków stawiano za wzór wszystkim ame-
rykaƒskim szpitalom, a w ciàgu dwóch lat
zakoƒczono reorganizacj´ ca∏ej placówki.

Ju˝ ten przyk∏ad wskazuje, ˝e nie zawsze

mo˝na uk∏adaç odleg∏e plany; prawd´
mówiàc, rzadko kiedy przynosi to po˝àdane
rezultaty. Plan powinien obejmowaç okres nie
d∏u˝szy ni˝ pó∏tora roku, a i tak b´dzie dosta-
tecznie przejrzysty i konkretny. W wi´kszoÊci
przypadków nale˝a∏oby zatem sformu∏owaç
pytanie nast´pujàco: „gdzie i w jaki sposób
mog´ osiàgnàç wyniki, które zmienià sytuacj´
w ciàgu pó∏tora roku?” Odpowiadajàc na nie,
nale˝y dobrze wywa˝yç kilka czynników.
Po pierwsze, wyniki powinny byç trudno osià-
galne; pos∏ugujàc si´ kolokwializmem – muszà
wymagaç nieco gim-
nastyki. Niemniej
jednak powinny byç
w zasi´gu mo˝liwo-
Êci. Dà˝enie do nie-
osiàgalnego celu al-
bo takiego, który
jest osiàgalny tylko
w najbardziej nie-
prawdopodobnych warunkach, Êwiadczy nie
o ambicji, lecz o g∏upocie. Po drugie, wyniki
powinny mieç istotne znaczenie. Muszà two-
rzyç nowà jakoÊç. Po trzecie, wyniki powinny
byç widoczne, a jeÊli to mo˝liwe – wymierne.
Z tych ustaleƒ mo˝na nast´pnie wyciàgnàç
wnioski co do kierunku dzia∏ania, inaczej mó-
wiàc, zdecydowaç, co nale˝y robiç, od czego
i jak zaczàç oraz jakie wyznaczyç cele i terminy.

OdpowiedzialnoÊç
za relacje mi´dzyludzkie

Tylko nieliczni pracujà indywidualnie i w po-
jedynk´ osiàgajà wspania∏e rezultaty; uda∏o
si´ to kilku wybitnym artystom, naukowcom
i sportowcom. Znakomita wi´kszoÊç pracuje
w zespo∏ach i to bardzo efektywnie. Odnosi si´
to zarówno do pracowników najemnych, jak
i pracujàcych na w∏asny rachunek. Zarzàdza-
nie sobà wymaga wzi´cia odpowiedzialnoÊci

za relacje mi´dzyludzkie. OdpowiedzialnoÊç
nale˝y rozpatrywaç w dwóch wymiarach.

Pierwszy, to pogodzenie si´ z faktem,

˝e ka˝dy wspó∏pracownik jest tak˝e osobà.
Ka˝dy uparcie domaga si´, by traktowaç
go jak istot´ ludzkà. Ka˝dy ma jakieÊ mocne
strony, w∏asnà metod´ pracy i system warto-
Êci. Efektywni b´dziemy zatem wówczas, gdy
poznamy mocne strony, metody pracy i syste-
my wartoÊci naszych wspó∏pracowników.

Choç wydaje si´ to oczywiste, niewiele osób

przywiàzuje do tych spraw takie znaczenie,
na jakie zas∏ugujà. Klasycznym przyk∏adem
jest pracownik przyzwyczajony przez szefa-
-wzrokowca do pisania sprawozdaƒ. Nast´pny
szef jest wprawdzie s∏uchowcem, ale pracow-
nik nadal pisze raporty, które oczywiÊcie
nie przynoszà ˝adnych efektów, poza tym,
˝e ma u szefa opini´ leniwego, niekompetent-
nego g∏upka, co oznacza koniec kariery.
Tej sytuacji mo˝na by uniknàç, gdyby pracow-
nik choç przez chwil´ przyjrza∏ si´ nowemu
szefowi i przeanalizowa∏ jego metody pracy.

Szef nie jest ani tytu∏em s∏u˝bowym

w strukturze organizacyjnej firmy, ani funkcjà.
Jest cz∏owiekiem z krwi i koÊci, ma zatem
prawo do stosowania w∏asnej metody pracy,
sam bowiem wie najlepiej, kiedy osiàga naj-
lepsze wyniki. Wspó∏pracownicy natomiast
majà obowiàzek ustaliç na podstawie obser-
wacji, jak pracuje ich szef i dostosowaç si´
do metody, która zapewnia prze∏o˝onemu naj-
wi´kszà efektywnoÊç. Na tym w∏aÊnie polega
sztuka „zarzàdzania” szefem.

T´ samà zasad´ nale˝y stosowaç wobec

wszystkich wspó∏pracowników. Ka˝dy z nich
pracuje po swojemu, a nie po naszemu. I ka˝dy
z nich ma do tego prawo. Liczy si´ to, czy do-
brze wype∏niajà swoje obowiàzki i jakie sà ich
systemy wartoÊci. Indywidualna produktyw-
noÊç b´dzie oczywiÊcie ró˝na. Chcàc zwi´kszyç
efektywnoÊç ludzi, z którymi przysz∏o nam

Tylko nieliczni z nas pracujà

w pojedynk´ i tak osiàgajà sukcesy.

Znakomita wi´kszoÊç pracuje w grupach.

background image

10

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

wspó∏pracowaç lub od których jesteÊmy za-
le˝ni, musimy przede wszystkim ich znaç
i rozumieç, wówczas bowiem mo˝emy w pe∏-
ni wykorzystaç ich atuty, metody i styl pracy
oraz system wartoÊci – oto ca∏a tajemnica
sukcesu. Charakter relacji s∏u˝bowych zale˝y
w takim samym stopniu od ludzi jak od
rodzaju pracy.

Drugi wymiar odpowiedzialnoÊci za relacje

mi´dzyludzkie to obowiàzek rozwijania
komunikacji interpersonalnej. Konflikty per-
sonalne sà pierwszà sprawà, o jakiej dowiaduj´
si´, zaczynajàc wspó∏prac´ z firmà w charak-
terze doradcy. Potwierdzi to zresztà ka˝dy
konsultant. Pod∏o˝em wi´kszoÊci sporów jest
brak podstawowej wiedzy o tym, czym si´ zaj-
mujà inni pracownicy, w jaki sposób wykonu-
jà zadania, na czym polega ich osobisty wk∏ad
i czemu ma on s∏u˝yç. Skàd zresztà ktokol-
wiek mia∏by to wiedzieç – nigdy o to nie pyta∏,
wi´c nikt mu nie powiedzia∏.

Tego rodzaju postawa jest nie tyle Êwiadec-

twem g∏upoty, co historycznym dziedzictwem.
Do niedawna bowiem nie by∏o potrzeby infor-
mowania kogokolwiek o tych sprawach.
W epoce Êredniowiecza mieszkaƒcy poszcze-
gólnych cz´Êci miasta wykonywali ten sam
zawód. Gdy nadchodzi∏a pora, wszyscy miesz-
kaƒcy wsi w danym okr´gu rolniczym jak
jeden mà˝ siali i sadzili te same roÊliny
uprawne. Nawet nieliczni wówczas wytwórcy
„nietypowych” produktów pracowali w poje-
dynk´, nie musieli zatem nikogo informowaç,
czym si´ zajmujà.

DziÊ znakomita wi´kszoÊç ludzi pracuje

w grupach, a ich zadania i obowiàzki znacznie
si´ od siebie ró˝nià. Wiceprezes ds. marketin-
gu, który wczeÊniej zajmowa∏ si´ sprzeda˝à,
mo˝e byç wysoko kwalifikowanym handlow-
cem, ale kompletnym ignorantem w kwe-
stiach cen, reklamy, opakowaƒ itd., poniewa˝
dotychczas nie mia∏ z tym ˝adnej stycznoÊci.
Pracownicy, dla których marketing jest chle-
bem powszednim, powinni zadbaç o to, aby
zrozumia∏, na czym polega ich praca, dlacze-
go wykonujà takie, a nie inne zadania, jak je
wykonujà i jakich oczekujà rezultatów.

JeÊli wiceprezes nie zrozumie, czym zajmujà

si´ wysoko kwalifikowani specjaliÊci, to b´-
dzie to przede wszystkim ich wina, a nie jego.

Oznacza∏oby to bowiem, ˝e nie potrafili go
niczego nauczyç. Obowiàzkiem wiceprezesa
natomiast jest przedstawiç wspó∏pracowni-
kom w∏asnà koncepcj´ marketingu, tzn. swoje
cele, metody pracy, oczekiwania wobec siebie
i podw∏adnych.

Nawet ludzie, którzy powa˝nie traktujà

odpowiedzialnoÊç za stosunki mi´dzyludzkie
nie zawsze komunikujà si´ z otoczeniem tak,
jak wymaga tego sytuacja. Bojà si´, ˝e inni
odbiorà to jako zarozumialstwo, wÊcibstwo
lub g∏upot´. Nic bardziej b∏´dnego. Gdy podej-
dziemy do wspó∏pracownika, mówiàc: „Oto,
w czym jestem naprawd´ dobry. Oto, jak pra-
cuj´. Oto jest mój system wartoÊci. To jest mój
osobisty wk∏ad, na którym zamierzam si´
skoncentrowaç, a oto rezultaty, których
mo˝esz ode mnie oczekiwaç”, us∏yszymy nie-
zmiennie t´ samà odpowiedê: „To bardzo
przydatne informacje, ale dlaczego nie powie-
dzia∏eÊ mi o tym wczeÊniej?”

Reakcja b´dzie taka sama – mówi´ to na

podstawie w∏asnego doÊwiadczenia – gdy
zapytamy: „A co ja powinienem wiedzieç
o twoich atutach, metodzie pracy, systemie
wartoÊci i twoim osobistym wk∏adzie?”.
„Pracownicy wiedzy” powinni pytaç o to ka˝-
dego wspó∏pracownika, niezale˝nie od tego,
czy b´dzie to podw∏adny, prze∏o˝ony, kolega,
czy cz∏onek zespo∏u. Podobnie, jak w poprzed-
nim przypadku, za ka˝dym razem us∏yszà
identycznà odpowiedê: „Dzi´kuj´, ˝e zapyta∏eÊ,
ale dlaczego nie zrobi∏eÊ tego wczeÊniej?”

Spoiwem wspó∏czesnej firmy ju˝ od dawna

nie jest przymus, lecz zaufanie. Wzajemne
zaufanie wcale nie musi oznaczaç, ˝e ludzie
darzà si´ sympatià. Âwiadczy raczej o tym,
˝e ludzie si´ rozumiejà. OdpowiedzialnoÊç
za stosunki mi´dzyludzkie jest wi´c koniecz-
noÊcià, by nie powiedzieç – nadrz´dnym obo-
wiàzkiem. Ka˝dy pracownik, konsultant,
dostawca czy dystrybutor musi czuç t´ odpo-
wiedzialnoÊç i traktowaç jà jako zobowiàzanie
wobec wszystkich wspó∏pracowników i tych,
od których zale˝y jego praca, i tych, którzy sà
zale˝ni od jego pracy.

Druga po∏owa naszego ˝ycia

Gdy praca wi´kszoÊci ludzi polega∏a na wysi∏-
ku fizycznym, nikt nie zastanawia∏ si´, co zro-
biç z drugà po∏owà ˝ycia. Ka˝dy po prostu

background image

11

Global Business: przeglàd Harvard Business Review

nr 1

B

/2002

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

pracowa∏ dopóty, dopóki starczy∏o si∏, a jeÊli
mia∏ szcz´Êcie i wytrzyma∏ czterdzieÊci lat
ci´˝kiej pracy w fabryce czy przy budowie
dróg, by∏ szcz´Êliwy, ˝e reszt´ ˝ycia mo˝e
sp´dziç nic nie robiàc. DziÊ do wykonywania
wi´kszoÊci zaj´ç potrzebna jest wiedza, a „pra-
cownicy wiedzy” sà po czterdziestu latach
pracy nie tyle wykoƒczeni, co znudzeni.

Wiele mówi si´ o kryzysie wieku Êredniego

kadry mened˝erskiej. Jego êród∏em jest w wi´k-
szoÊci przypadków znudzenie monotonià pracy.
W wieku 45 lat wi´kszoÊç osià-
gn´∏a pu∏ap kariery w biznesie
i doskonale zdaje sobie z tego
spraw´. Po dwudziestu latach
powtarzania tych samych czyn-
noÊci ludzie ci stajà si´ wysokiej
klasy specjalistami w swoich
dziedzinach. Problem w tym, ˝e
nie uczà si´ niczego nowego ani
te˝ niczego nowego nie wnoszà.
Praca przestaje byç dla nich wy-
zwaniem, nie daje równie˝ satysfakcji. A przed
nimi jeszcze co najmniej 20, jeÊli nie 25 lat tej
katorgi. Z tego impasu mo˝na si´ wyrwaç roz-
poczynajàc drugà karier´, jednak pod warun-
kiem, ˝e zaczniemy zarzàdzaç sobà.

Sà trzy sposoby stworzenia drugiej kariery.

Pierwszy – to rozpocz´cie takowej. W tym celu
nierzadko wystarczy zmieniç firm´, np. g∏ów-
ny ksi´gowy z filii du˝ej korporacji mo˝e
objàç równorz´dne stanowisko w Êredniej
wielkoÊci szpitalu. Znane sà tak˝e przypadki,
notabene coraz liczniejsze, bardziej radykalnego
podejÊcia, tzn. zmiany zawodu: biznesmeni
w wieku 45 lat obejmujà posady w minister-
stwach; mened˝erowie Êredniego szczebla
z dwudziestoletnim sta˝em pracy koƒczà
studia prawnicze i otwierajà kancelarie w ma-
∏ych miastach itd.

Drugà karier´ zaczyna coraz wi´cej ludzi,

którzy w dotychczasowej pracy osiàgali umiar-
kowane sukcesy. Sà nie tylko dobrymi fachow-
cami, lecz tak˝e potrafià efektywnie pracowaç.
Potrzebujà wi´zi z innymi, a tu ju˝ dzieci si´
usamodzielni∏y i dom opustosza∏. Potrzebujà
tak˝e dodatkowego zarobku. Ale przede
wszystkim potrzebujà wyzwania.

Drugim sposobem przygotowania si´ na

reszt´ ˝ycia jest rozpocz´cie równoleg∏ej

kariery. Wielu spoÊród tych, którzy odnoszà
sukcesy w pierwszej karierze, pracuje w zawo-
dzie na pe∏ny, bàdê cz´Êç etatu albo w charak-
terze doradców. W tym samym czasie podej-
mujà innà prac´, przewa˝nie w organizacjach
charytatywnych, której poÊwi´cajà dziesi´ç
godzin tygodniowo. Zajmujà si´, na przyk∏ad,
administracjà parafii, przewodniczà radzie
lokalnego zast´pu harcerskiego, prowadzà
schroniska dla maltretowanych kobiet, dzia∏y
dzieci´ce w bibliotekach publicznych, zasia-
dajà w zarzàdach szkó∏ itd.

Z trzeciego sposobu korzystajà tzw. przedsi´-

biorcy spo∏eczni, którzy w pierwszej karierze
zazwyczaj odnosili du˝e sukcesy. Choç nadal
lubià swojà prac´, przestali si´ w niej realizo-
waç. Bardzo cz´sto nie rezygnujà z podstawo-
wego zaj´cia, tyle ˝e poÊwi´cajà mu coraz
mniej czasu. Równolegle rozpoczynajà innego
typu dzia∏alnoÊç, przewa˝nie w organizacjach
charytatywnych. Mój przyjaciel, Bob Buford,
stworzy∏ od podstaw stacj´ telewizyjnà i pro-
wadzi jà do dziÊ, a oprócz tego sfinansowa∏
i zorganizowa∏ bardzo udanà fundacj´ wspó∏-
pracujàcà z

koÊcio∏ami protestanckimi.

Obecnie jest w trakcie tworzenia nast´pnej,
w której b´dzie uczy∏ innych biznesmenów,
jak zarzàdzaç instytucjami charytatywnymi,
nie rezygnujàc z dotychczasowego zaj´cia.

Ludzie, którzy zarzàdzajà drugà po∏owà swo-

jego ˝ycia, zawsze b´dà stanowili mniejszoÊç.
Wi´kszoÊç przejdzie w swoisty „stan spoczyn-
ku” w pewnym momencie kariery zawodowej
i b´dzie liczyç lata do formalnej emerytury.
Ale to w∏aÊnie ta mniejszoÊç – kobiety i m´˝-
czyêni, którzy w wyd∏u˝ajàcym si´ okresie ˝ycia
zawodowego dostrzegà szans´ dla siebie i spo∏e-
czeƒstwa – stworzy liderów i wzorce dzia∏ania.

Zarzàdzaç drugà po∏owà ˝ycia mo˝e ka˝dy,

pod jednym wszak˝e warunkiem: musi zaczàç
na d∏ugo przed wejÊciem w t´ faz´. TrzydzieÊci

Jest jeden warunek, by efektywnie

zarzàdzaç drugà po∏owà naszego

˝ycia: musimy to rozpoczàç na

d∏ugo przed tym, gdy ten moment

osiàgniemy.

background image

Zarzàdzaç sobà

Peter F. Drucker

lat temu, kiedy sta∏o si´ jasne, ˝e faza ˝ycia
czynnego zawodowo wyd∏u˝a si´ w szybkim
tempie, wielu obserwatorów (ze mnà w∏àcz-
nie) sk∏ania∏o si´ ku twierdzeniu, ˝e emeryci
masowo zasilà szeregi wolontariuszy rozma-
itych organizacji dobroczynnych. MyliliÊmy
si´. JeÊli bowiem ktoÊ nie zacznie pracowaç ja-
ko wolontariusz w wieku lat czterdziestu,
z pewnoÊcià nie zrobi tego po szeÊçdziesiàtce.

Wszyscy tzw. „przedsi´biorcy spo∏eczni”,

jakich znam, rozpocz´li równoleg∏à dzia∏al-
noÊç w nowo wybranym obszarze, zanim
osiàgn´li szczyt kariery w swojej podstawowej
aktywnoÊci zawodowej. Weêmy, na przyk∏ad,
cenionego prawnika, doradc´ prawnego du˝ej
korporacji, którego zainteresowa∏o stworzenie
modelowych szkó∏ w rodzinnym stanie.
Prac´ wolontariusza do spraw prawnych roz-
poczà∏ w szko∏ach w wieku 35 lat. Kiedy skoƒ-
czy∏ 40 lat, wybrano go do rady szko∏y. W wieku
50 lat, zgromadziwszy ogromnà fortun´, za∏o-
˝y∏ przedsi´biorstwo zajmujàce si´ budowa-
niem i prowadzeniem wzorcowych szkó∏.
W dalszym ciàgu jednak jest etatowym pra-
cownikiem firmy, którà notabene jako m∏ody
prawnik pomaga∏ zak∏adaç.

Jest jeszcze inny powód rozwijania „drugiego”

zasadniczego zainteresowania i to odpowiednio
wczeÊnie. Trudno przewidzieç, co przyniesie
nam ˝ycie; nie wolno zak∏adaç, ˝e przejdziemy
przez nie bez przykrych niespodzianek w sferze
osobistej czy zawodowej. Dobry in˝ynier mo˝e
byç pomini´ty przy awansie w wieku 45 lat; ma-
jàc 42 lata wyk∏adowca w szkole prywatnej mo˝e
stwierdziç, ˝e mimo posiadania odpowiednich
kwalifikacji, nigdy nie dostanie profesury na
du˝ym uniwersytecie. Mogà si´ zdarzyç tragedie
rodzinne: rozpad ma∏˝eƒstwa, Êmierç dziecka.
W takich chwilach to drugie zainteresowanie –
nie zwyczajne hobby – mo˝e si´ okazaç jedynym
ratunkiem. Co prawda, in˝ynier pomini´ty przy
awansie ju˝ wie, ˝e nie by∏ dobrym pracowni-
kiem, ale poczucie kl´ski zawodowej rekompen-
sujà sukcesy w dodatkowej dzia∏alnoÊci. Rodzina
si´ wprawdzie rozpad∏a, ale mo˝na znaleêç
oparcie w spo∏ecznoÊci, dla której si´ pracuje.

W spo∏eczeƒstwie, w którym sukces nabiera

coraz wi´kszego znaczenia, mo˝liwoÊç wyko-
rzystania rozmaitych opcji staje si´ sprawà
kluczowà. W czasach historycznych nie istnia-
∏o poj´cie sukcesu. Przewa˝ajàca wi´kszoÊç
spo∏eczeƒstwa nie mia∏a innych marzeƒ, poza
tym, by utrzymaç si´ w „przeznaczonym
im stanie”, jak mówi stara angielska modlitwa.
Jedynà zmianà by∏ ruch w dó∏.

„Spo∏eczeƒstwo wiedzy” oczekuje sukcesu

od ka˝dego, choç to przecie˝ niemo˝liwe.
Dla znakomitej wi´kszoÊci sukcesem jest brak
pora˝ek. Sukces zresztà idzie w parze z pora˝-
kà; tam, gdzie jest jedno, mo˝liwe jest drugie.
Dlatego tak wa˝ne dla nas, a tak˝e dla na-
szych rodzin, jest znalezienie sobie dziedziny,
do której mo˝na wnieÊç osobisty wk∏ad, coÊ
zmieniç i staç si´ kimÊ. Trzeba zatem znaleêç
dziedzin´ – drugà czy równoleg∏à karier´,
bàdê prac´ spo∏ecznà, która da nam szans´
bycia liderem, zapewni szacunek i sukcesy.

Wyzwania zwiàzane z zarzàdzaniem sobà

wydajà si´ oczywiste, by nie powiedzieç –
elementarne. Odpowiedzi na wszystkie pytania
sà tak oczywiste, ˝e mogà wydawaç si´ naiwne.
Zarzàdzanie sobà stawia jednak nam wszyst-
kim, a zw∏aszcza „pracownikom wiedzy”,
zupe∏nie nowe i bezprecedensowe wymagania.
Ka˝dy „pracownik wiedzy” musi myÊleç i po-
st´powaç jak dyrektor naczelny firmy. Gdy ro-
botników fizycznych, b´dàcych wykonawcami
poleceƒ, coraz liczniej wypierajà zarzàdzajàcy
sobà „pracownicy wiedzy”, nale˝y si´ przygoto-
waç na g∏´bokie zmiany struktury spo∏eczeƒ-
stwa. Ka˝de wspó∏czesne spo∏eczeƒstwo, nawet
najbardziej zindywidualizowane, podÊwiado-
mie przyjmuje za rzecz naturalnà to, ˝e firmy
prze˝yjà pracowników oraz to, ˝e wi´kszoÊç
ludzi nie zmienia miejsca pracy.

Jednak dziÊ prawda jest dok∏adnie odwrotna.

„Pracownicy wiedzy” nie tylko prze˝ywajà
firmy, lecz tak˝e stajà si´ coraz bardziej mo-
bilni. Mo˝na zatem powiedzieç, ˝e potrzeba
zarzàdzania sobà rewolucjonizuje stosunki
mi´dzyludzkie.

Wydawca:

Kanadyjski Instytut Zarzàdzania Sp. z o.o., Al. Jerozolimskie 65/79

00-697 Warszawa, pi´tro XI, pokój 1131, tel. [22] 630 66 88...90, fax [22] 630 66 85
http://www.kiz.pl, e-mail: instytut@kiz.pl

Copyright © 2002 by the President and Fellows of Harvard College. All rights reserved - wszystkie prawa zastrze˝one.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Drucker Al Samorealizacja Poznanie Absolutu
drucker
10 mal drucken XControl CANopen UDP
Drucker- menedżer skuteczny, ZARZĄDZANIE, Zarządzanie ryzykiem
Al Drucker Samorealizacja Poznanie?solutu
Frontplatten mit Inkjet Drucker und Low cost Folie
20030829130318, Peter Drucker
12 mal drucken CANopen Teilnehmer mit Aufg Lös Info
klasycy zarządzania P F Drucker
Druckersprache
I2C Interface fuer Druckerschnittstelle
P Drucker
Drucker Al Samorealizacja Poznanie Absolutu
drucker

więcej podobnych podstron