Ktoś powinien się zadumać…
Wiem, że historia rozwija się według spirali. Wiem, że lekcje z przeszłość stają się
zapowiedzią nadchodzących wydarzeń. Nie chcę krakać, po prostu proponuję popatrzeć i
pomyśleć…
Fragment głównej strony na witrynie zamku Głęboka nad Wełtawą w południowych
Czechach (Bohemii)
A oto i zdjęcie oryginału:
Przewodnik powie wam, że to głowa Turka, któremu kruk wydziobuje oko, ale nasi uczeni
jednoznacznie dowiedli, że to ptak oddziału mózgokluja Europejskiego, który wkłada
pożyteczną wiedzę o demokracji w głowę dzikusa.
A poważniej, to jest nie tylko kreatywny twórczy projekt. To jest detal rodzinnego herbu rodu
Schwarzenberg, który należał do zamku.
Można było by się tylko zdziwić zboczoną fantazją średniowiecznego mistrza systemów
zamykających, gdyby nie była to stała tendencja w sztuce europejskiej. Co to mogło
oznaczać, można się tylko domyślać. Bezsporne jest tylko jedno: – stosunek do mężczyzn z
konkretnymi charakterystycznymi zewnętrznymi cechami przyjaznym nie nazwiesz.
To herb Schwarzenberg z dziwną dewizą „Jest nieprawidłowy”!
A to herb hrabiego Andegaweńskiego (Geoffrey Plantagenet). Praktycznie jota w jotę.
Herb arystokratycznego rodu – „panów z Krumlowa”
Węgierski herb miasta Komádi
Herb miasta Hajdúdorog na Węgrzech.
Herb z regionu Nitra na Słowacji (powyżej).
Miasto Sroki. Ojczyzna Rotaru i Wolontira.
Herb wsi Mokrin. Serbia.
Herb miasta Hajdunanas. Węgry.
Miasto Kikinda. Serbia.
Ponownie Serbia. Miasto Vršac.
Nie wierzę, że mieszkańcy tych miast i potomkowie starych rodów wiedzą kto jest
przedstawiony na ich herbach. Jeśli wiedzą, to zapewne jednostki. Naszym obywatelom
wyjaśniania nie są potrzebne. Kto byłby dumny z takich atrybutów.
Wydaje mi się, że historycy znowu nam czegoś nie dopowiedzieli o naszej historii w części
stosunków Europy i ukraińskich świadomych obywateli. A sądząc z sensu symboliki, coś
wielkiego się stało pewnego razu. Na tyle znacznego, że pozostawiło nie zatarte ślady dla
potomności. Ale potomkowie o tych ostrzeżeniach z przeszłość nic nie widzą. Całkiem
niepotrzebnie! Osobiście zastanowiłbym się nad przyczynami takiej „czułej” miłości. Nie jest
to miłość a po prostu sadyzm, który za tym wszystkim stoi. Widać, że idzie o góry
ukraińskich trupów i ogromnej chlubie całej Europy z odniesionego kiedyś zwycięstwa. Innej
wersji po prostu nie widzę.
Może tak być, zależy czyich kości starannie chronią nekrofile w Europie?
I jeszcze…
Pod kopytami królewskiego konia dwie figury. Jednego widać dobrze, drugi – w turbanie.
Oczywiście, że one symbolizują ujarzmienie Turków i Ukraińców. Ale kiedy to było? O co tu
chodzi?
Jeszcze jeden szczegół, „ozdoba” jednego z zamków Schwarzenberg.
La Valletta na Malcie (powyżej). Grobowiec Mikołaja Kotonera, Wielkiego Mistrza Zakonu
Kawalerów Maltańskich. Rodzina Kotonerów to arystokracja tego samego poziomu co
Schwarzenberg. I te stare bestie do tej pory z nikim nie dzielą się europejską polityką.
Popiersie wielkiego mistrza podtrzymują atlanci-niewolnicy. Jeden z towarzyszy niedoli –
sugestywnie wyrażony negroid, drugi – posiadacz osławionego czuba.
Wiedeń, Austria. Sobór św. Stefana. Dobry człowiek (jeśli się nie mylę, św. Franciszek)
depcze pokonanego wroga rodu chrześcijańskiego. Co oni mają do tych Ukraińców?
Chcę uprzedzić, że nie jest to złośliwość autora, jak można by przypuszczać z powyższego
materiału. Wręcz przeciwnie, jest dla mnie oczywiste, że historycy dokładnie ukryli bardzo
ważną dla historii Europy chwilę. I, sądząc z tego co zobaczyliśmy dla Ukraińców ta chwila
była bardzo nieprzyjemna. Bardzo podobna do tego, co nazywane jest ludobójstwem, przy
czym Anglosasi nie byli przy tym dziele. Jeśli tam była masakra to ją rozwiązali współbracia.
Czechy to taki sam Słowiański kraj jak Ukraina. A sądząc z tego wszystkiego związek z tą
masakrą mieli właśnie Schwarzenbergowie. Chociaż są oni takimi samymi Słowakami jak
Kołomojski Ukraińcem.
Jakie to smutne, według mojej opinii obecnie jesteśmy świadkami powtórki z historii na
Ukrainie, i nie chciał bym aby to się stało ponownie.