Czy medytacja może pomóc?
„Guru”, mówiący o „kosmicznych” lub jakichkolwiek innych „energiach”, bardzo mało
rozumie to, o czym tak naprawdę mówi. Chodzi o to, że energia jest tylko właściwością
materii i bez tej ostatniej nie może istnieć! To, jak szybkie przemieszczanie, na przykład,
samochodu.
Na sesję terapeutyczną przyjechała do mnie siostra mojej żony, Georga – Jenes, i jak zwykle
tłumaczyła mi z angielskiego. Ta kobieta była po prostu „zamieszana” w medytacje itp. Przy
tym była całkowicie wyczerpana o czym wymownie mówił popielaty kolor jej twarzy. Kiedy
zaczęliśmy prace i okazało się, że stosuje ona medytację, natychmiast poleciłem jej
zaprzestać, inaczej może mieć kłopoty! Po mojej radzie spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a
jej spojrzenie powiedziało wszystko: „Kim ty jesteś, żebym cię słuchała skoro wszyscy
Wielcy nauczyciele mówią i zalecają odwrotnie”!
Oczywiście nie powiedziała tego głośno a tylko pomyślała, ale dla mnie było to
jednoznaczne. Była na tyle dobrze wychowanym człowiekiem, żeby nie mówić tego głośno,
ale nie umiała ukryć swoich myśli, a zresztą zdziwione spojrzenie mówiło za siebie. Dlatego
widząc taką reakcję na moje słowa odpowiedziałem jej następująco: „Myślę, że mi nie
wierzysz pomimo mojego wyjaśnienia, co jest zrozumiałe. Ale czy uwierzysz mężowi swojej
siostry?” Jenes odpowiedziała twierdząco, wtedy poleciłem jej aby opisać wszystko co
zobaczy podczas swojej medytacji. Taka propozycja urządzała wszystkich, a siostra Marszy
zaczęła swoją medytację, komentując swoje odczucia.
Nawet na zewnątrz było widać, że weszła w trans, na dodatek jej twarz wyrażała najwyższy
stopień błogości. Kiedy medytacja toczyła się „pełną parą” kobieta powiedziała wszystkim, że
czuje niezwykle silny przepływ energii przenikający ją w lewym ramieniu i lewej piersi. Po
tym jej stopień „błogości” wzrósł jeszcze bardziej i trudno było pojąć, gdzie ona znajduje się
w tej chwili ale oczywiście nie tam, gdzie powinna być.
Czy mogą być większe dowody dla człowieka, od tych z „własnego doświadczenia”? Jak
można przekonać człowieka z dużą wrażliwością do powrotu? Czy taki człowiek kogoś
posłucha, w przypadku posiadania „takich” osobistych doświadczeń? Raczej nie, ale trzeba
było działać nie patrząc na to czy ta osoba pragnienie pomocy. Dlatego w chwili apogeum
euforii poprosiłem George’a by opisał to, co widzi. I ku wielkiemu zdziwieniu medytującej,
George opisał to następująco: „Widzę, jak na plecach Jenes jest jakaś istota, podobna do
dinozaura a przednia część twarzy wyciągnęła się w osobliwą „trąbkę”, która przyssała się do
lewego ramienia i widzę jak po niej do tej istoty przepływa energia życiowa”. A najciekawsze
w tym było to, że … ta siła życiowa przepływa od kobiety do istot astralnej (istoty wymarłego
gatunku zwierzęcia), a nie na odwrót! Przy tym najciekawsze jest to, że wyglądało to na
klasyczne działanie energetycznego wampiryzmu, a ta kobieta była „w chmurach” ze
„szczęścia”!
Czy to kłamstwo lub jakaś dziwaczna sytuacja: człowiek dostaje „niewyobrażalnej”
przyjemność i traci swoje siły życiowe?!
Na pierwszy rzut oka wygląda to dziwnie, ale wszystko ma swoje miejsce. Część skradzionej
życiowej energii istota astralna kieruje z powrotem do człowieka, maksymalnie pobudzając
centrum przyjemności człowieka. Ten prosty trik pozwala pasożytowi astralnemu zabierać
maksimum siły życiowej z człowieka z następujących powodów.
1. Człowiek, doświadczając silnych emocji bliskich orgazmu otwiera się całkowicie, pozwala
to na jednorazowe wypompowanie maksymalnej ilości energii życiowej.
2. Pamiętając o silnych emocjach w czasie medytacji człowiek wielokrotnie stara się je
przeżyć tym samym wiele razy żywi astralne pasożyty i do tego dobrowolnie.
Jest to podobne do uzależnienia od narkotyków i nie mniej brzemienne dla człowieka w
skutkach. I tam, i tu jest iluzja dobrodziejstwa doświadczanych stanów przez człowieka
powodując stałe uzależnienie. Może się wydawać, że stworzenie takich „wysokich” i
„pozytywnych” emocji wymaga wielkiego nakładu energii? Ale tak nie jest! Chodzi o to, że
kiedy człowiek doświadcza pozytywnych emocji, jego centrum przyjemności reaguje na
dokonywane przez niego działania a przejawiają się one w takim przypadku tylko
odpowiedzią na to, co się dzieje. Astralne pasożyty bezpośrednio działają na to sławetne
centrum zadowolenia stymulując je, kierując na nie część skradzionej życiowej energii. Jak to
mówią – zręczność rąk i żadnego oszustwa! Takie oto „bliny” z tego wychodzą!
Nigdy nie należy zapominać, że na każdą naszą emocję czy chcemy tego czy nie oddajemy
swoje siły życiowe. I nawet jeśli to jest pozytywna emocja to i tak wydajemy na nią część
swojej energii życiowej! Wydaje się, że każdy doświadczył przynajmniej raz w życiu silnej
pozytywnej emocji i kompletnej po niej pustki. Świat istot żywych jest znacznie bogatszy niż
to sobie ludzie wyobrażają. W zwyczajnym postrzeganiu, życie to tylko ciało fizyczne roślin i
zwierząt (w tym człowieka), i wszystko! Liczne religie proponują bogobojnym ludziom życie
wieczne po śmierci, a grzesznikom – wieczne męki piekielne, ale nie nowe życie w innym
ciele. Inna, jak na przykład hinduizm, mówi o przeistoczeniu dusz (reinkarnacji), ale w bardzo
zniekształcony sposób. Żadna z religii nie uznaje życia jako zjawiska wielowymiarowego.
Ciało fizyczne albo płaszczyzna fizyczna, poziom (może się nazywać jak chce ale niczego to
nie zmieni) jest tylko Fundamentem! Tak, tak – tylko fundamentem życia dla żywej materii!
A do tego, tylko w początkowych stadiach rozwoju życia. Ale o tym trochę później, a na razie
o samym życiu…
Ciało fizyczne każdej żywej istoty niezależnie od powodów, niszczy się i w pewnym
momencie przychodzi do jego zrzucenie, oczywiście, jeżeli do tej pory ktoś inny nie
„zarzucił” tego ciała fizycznego sobie na obiad. Ale żywa istota to nie tylko ciało fizyczne!
Ciało fizyczne to tylko fundament, na osnowie którego istnieje życie (więcej na ten temat,
patrz „
„). Na ten fundament (ciała fizycznego) w rozwoju żywej materii „zachodzą”
inne ciała (drugie, trzecie, czwarte itd. materialne ciała), ilość których (ciał) zależy od
poziomu rozwoju każdej konkretnej żywej istoty. Dlatego w tak zwanym systemie
ekologicznym, stworzonym przez rozwijającą się żywą materię, jednocześnie koegzystują
istoty żywe, posiadające różną ilość ciał, pomimo fizycznej gęstości. Jedne istoty mają tylko
jedno dodatkowe (fizyczne) ciało, inne — dwa, trzecie — trzy itd. Przy czym, im więcej
„dodatkowych” ciał ma istota, tym jest ono bardziej rozwinięte. Ponadto, wśród istot, które
mają taką samą ilość „dodatkowych” ciał, istnieje szeroka różnorodność istot, ponieważ każde
z dodatkowych ciał posiada swoje ewolucyjne podpoziomy. Tak więc różnorodności i dużej
liczbie żywej materii można tylko podziwiać.
I cała ta różnorodność znajduje się w harmonii, w bilansie, który ma odzwierciedlenie w
systemie ekologicznym. W systemie ekologicznym liczebność osobników danego gatunku i
liczebność samych gatunków, zarówno roślinnych jak i zwierzęcych, znajduje się w stanie
stałej równowagi. System ekologiczny istnieje nie tylko na płaszczyźnie fizycznej! Na innych
płaszczyznach (poziomach) planety mają swoje systemy „ekologiczne”, które tym samym, co
nie jest proste bezpośrednio odzwierciedlają poziomy rozwoju systemu ekologicznego na
płaszczyźnie fizycznej, i są bezpośrednio z nim związane. Tylko „zasiedlenie” tych
planetarnych poziomów jest nierównomierne. Maksymalne zasiedlone jest drugie i trzecie
planetarne „piętro”. A „zasiedlenie” pozostałych „pięter” planety jest następujące: im wyższe
— tym mniejsze, i takie są przyczyny. Chodzi o to, że żywą materię można podzielić na kilka
głównych grup.
1. Rodzaje żywych organizmów, które materializują się w ciałach fizycznych.
2. Wymarłych rodzajów żywych organizmów, które nie mają możliwości zmaterializowania
się w nowych ciałach fizycznych, tak jak nie ma zawartych na poziomie fizycznym nosicieli
ich genetyki.
3. Rozumny typ (typy) żywych organizmów.
Pierwsza grupa jest mniej lub bardziej pojętna: istoty tych gatunków po śmierci ciała
fizycznego materializują się wielokrotnie do pewnego czasu tworząc cykl życia na
planetarnych poziomach. A druga i trzecia grupa, ma pewne podstawowe cechy. Zacznę od
drugiej grupy …
Po stracie swojego genetycznego fundamentu, żywy wygląd przechodzi do kategorii
gatunków wymarłych, z których jak twierdzi współczesna nauka nic nie pozostaje, oprócz
skamieniałych kości. Ale tak nie jest! Po stracie swoich ciał fizycznych te gatunki nie giną!
Zwierzęce Istoty wymarłych gatunków utraciły swoje fizyczne gęste ciała ale ciała na innych
poziomach lub planach nie giną tracąc fundament genetyczny – one dostosowują się do życia
bez ciała fizycznego. I w tej sytuacji są tylko trzy opcje: albo stać się pasożytem tworząc
symbiozę z mającymi ciała fizyczne gatunkami i chociażby czasowo znaleźć się w ciele
fizycznym z cudzą genetyką albo po prostu być pochłoniętym przez inne istoty bardziej
agresywnych gatunków. I to praktycznie … wszystko. Innych wariantów, prócz wskazanych
wyżej nie ma.
Istoty-pasożyty (nazywane są jeszcze zwierzętami astralnymi, chociaż nie do końca
właściwie), tracąc swoje ciała fizyczne znajdują inne istoty żyjące w swoich ciałach
fizycznych i zaczynają pochłaniać ich energię życiową, tym samym zdobywając konieczną
dla swojego istnienia energię. Przy tym wspomniane pasożyty astralne wykorzystają jeszcze
swój pewnego rodzaju intelekt po to, żeby ich ofiara w czasie oddawania życiowej energii
doświadczała „przyjemnego uczucia” i żeby dawca ciągle wracał do podobnego stanu.
Przecież strata energii życiowej dla dawcy niczego dobrego nie przynosi, a wręcz przeciwnie
– człowiek od tego tylko słabnie i staje się mniej odporny na choroby. Dlatego, gdyby astralne
pasożyty po prostu zabierały życiową energię człowiekowi i czułby się on coraz słabszy, to
każda normalna cosoba w podobnej sytuacji, wcześnie lub później, zwróciłby na to uwagę lub
przynajmniej zaczął się nad tym zastanawiać. Pasożyty astralne są w pełni świadome i dlatego
część skradzionej energii życiowej kierują do centrum przyjemności człowieka stwarzając u
niego wmuszone uczucie zadowolenia. Ludzie medytujący nie zdają sobie nawet sprawy, że
„przyjemne” uczucia, których oni doświadczają mają sztuczne pochodzenie i związane są nie
z połączeniem do „wyższych sfer”, a z przebiegłością astralnych pasożytów, które tworzą u
człowieka przyjemne uczucia po to, żeby ciągle chciał takiej „błogości”.
Astralne pasożyty, które mają chociażby zalążki intelektu, doskonale rozumieją, że zabierając
człowiekowi całą życiową energię otrzymają tylko raz obfity obiad, a przecież pragnie głodu
„doskwiera” każdego dnia. Poza tym, pasożyty astralne nie żywią się zwykłym jedzeniem, a
pochłaniają to co przekształca się już w przetworzone pożywienie, czyli produkt końcowy
tego pożywienia! I to jest dość oczywiste – dlatego, że nie mają już swoich ciał fizycznych w
celu przeprowadzenia tego procesu same. Tak więc niewiele myśląc, dostosowały się do
pochłaniania już gotowego „produktu”! Ale żeby dawca życiowej energii nie „wierzgał” przy
zabieraniu mu jej, astralne pasożyty oddziałują na centrum zadowolenia człowieka po to aby
on sam dążył do jak najczęstszego oddawania się tej „przyjemności”. Całkiem „nieźle” dla
pasożytów astralnych! Z tego samego powodu pasożyty astralne nie „wypijają” całej życiowej
energii człowieka, za jednym razem. Przecież jest o wiele wygodniej żeby ten sam człowiek
„karmił” długo i pewnie! Pod tym względem astralne pasożyty są mądrzejsze od naturalnych,
szczególnie te, które oddziałują na centrum przyjemności człowieka.
Oczywiście, istnieją również prymitywne astralne pasożyty typu ziemskich piranii, które
rzucają się całym stadem po wejściu do wody zwierzęcia i nie kończą dopóki na ofierze nie
zostaną kości. Ale takie astralne pasożyty rzadko „łakomią” się na siły życiowe człowieka.
Zdecydowana większość ludzi posiada wystarczająco silne pole ochronne aby nie dopuścić
takich astralnych drapieżników do „smacznego kąska” – życiowej energii! Wtedy na „scenę”
wkraczają bardziej „zaawansowane” pasożyty astralne, które sprawiają, że człowiek się
otwiera na to żeby one mogły wyciągać jego życiowe siły. Takie to „pierogi” wychodzą
podczas medytacji!
W zasadzie metody medytacji zasadniczo nie wpływają na rezultat. Tak się złożyło, że niemal
od początku mojego studiowania natury ludzkiej miałem okazję obserwować, jak ludzie
próbowali osiągnąć oświecenie, wykorzystując te lub inne metody medytacji mając z tego
tylko same kłopoty. Osobiście, przynajmniej do tej pory nie widziałem ani jednej osoby,
której medytacja pomogłyby w osiągnięciu oświecenia, natomiast widziałem jak ludzie
wykorzystując różne metody medytacji mieli problemy ze zdrowiem i utratą życiowej energii.
Obserwowałem to nie tylko u początkujących, których ktoś może oskarżyć o
„nieprawidłowe” medytacje, ale też u ludzi, którzy uzyskiwali błogosławieństwo od
„wielkich” nauczycieli ze Wschodu!
…
„Guru”, mówiący o „kosmicznych” lub innych „energiach”, bardzo mało rozumie o czym tak
prawdę mówi. Chodzi o to, że energia jest tylko właściwością materii i bez tej ostatniej nie
może istnieć! To jak szybkie przemieszczanie, na przykład samochodu. Szybkość ruchu
maszyny może być większa lub mniejszy, zależnie od mocy silnika ale … szybkość nie
istnieje sama w siebie niezależnie od maszyny! Szybkość – to tylko jednostka pomiar ruchu
samochodu w przestrzeni!
Podobnie, energia – to także szybkość – tylko szybkość jakościowa zmiany samej materii!
Materia przechodzi z jednego jakościowego stanu w inny, przy tym zachodzi zmiana samej
materii, jak np. przy spalaniu. I czym większy pierwotny stan materii różni się od stanu
końcowego, tym większa różnica pomiędzy właściwościami i cechami tych dwóch stanów
materii! Człowiek nauczył się wykorzystywać te różnice jakości materii i zmusił je do
wykonywania pożytecznych dla siebie prac. I dla wygody stworzył jednostkę miary. Nie ma
w tym nic złego ale nie należy zapominać, że Energia jest jednostką umowną, wprowadzoną
przez człowieka!
I jeszcze jedno: o energii można mówić tylko przy procesach nieodwracalnych. Niewiele jest
wyjaśnień pojęcia procesów nieodwracalnych. Na przykład, weźmy polana, węgiel, olej
napędowy, benzynę itd. Przy spalaniu tych obiektów materialnych tworzą się plazmy – jonów
dodatnich i ujemnych. Po całkowitym spaleniu zostaje popiół, sadza itd., i jak byś się nie
starał pozostałości spalania (nawet częściowe) nigdy nie przeobrażą się z powrotem w polana,
węgiel itd. Właśnie takie procesy noszą nazwę nieodwracalnych! To właśnie z
nieodwracalnych procesów ludzie nauczyli się korzystać w pokojowych (lub nie) celach!
Tak więc, w tej sytuacji oczywiste jest, że podczas medytacji „przechodzą” przez człowieka
strumienie materii. Materia ta dla większości ludzi jest niewidoczna, w najlepszym
przypadku można ją poczuć!
W rzeczywistości ta niewidoczna dla oka i współczesnych przyrządów materia została
nazwana „ciemną materią” (dark matter), i stanowi 90% całej materii we wszechświecie.
Nazywam tą „ciemną materię” pierwotną materią i robię to tylko dlatego, że jest ona
niejednolita w swoim składzie! Kto chce się zapoznać szczegółowiej z pojęciem pierwotnych
materii mogę polecić moje książki „
” i.in.
Wszystko to „zgromadziłem” aby było jasne, że w każdej medytacji, przez ciało człowieka
przepływają strumienie materii lub strumienie materii pierwotnych, które mają różne
właściwości i cechy, różny skład i proporcjonalną zależność względem siebie. Tak więc przy
medytacji przepływają przez człowieka strumienie pierwotnych materii różnego składu
jakościowego i w różnych proporcjach! Jest to bardzo ważne aby zrozumieć – co się dzieje z
człowiekiem podczas medytacji!?
A dzieje się następująco…
Przez człowieka zaczynają przechodzić strumienie „ciemnej materii” – pierwotnych materii.
Przy tym od 70 do 90% tych strumieni jakościowo jest nie dostosowane do człowieka i jego
struktury! Oznacza to jedno – jeżeli człowiek medytuje wystarczająco długo i intensywnie,
wszystkie jego struktury okazują się zawalone szlamem i w większym lub mniejszym stopniu
zniszczone! Tak więc, zamiast ewolucyjnego skoku, w czasie medytacji człowiek otrzymuje
odwrotnie – utratę swoich ewolucyjnych wydarzeń z poprzednich wcieleń.
Ktoś może zapytać – dlaczego „energia” Wszechświata prowadzi do zanieczyszczenia i strat
ewolucyjnych?
To bardzo proste! Pierwotne materie lub „ciemna materia” nie są złe, ani dobre! Każda
materia nie może
być dobra lub zła! Materia Wszechświata może być tylko zgodna lub niezgodna z żywą
materią! Jeżeli strumień materii wszechświata jakościowo jest harmoniczny ze strukturą
żywej materii – wtedy jest wszystko w porządku! Ale jeśli przepływy materii we
wszechświecie nie są jakościowo zgodne ze strukturą żywej materii – w takim przypadku
następuje zanieczyszczenie żywej materii.
Nawet przy pełnej jakościowej harmonii strumieni materii Wszechświata i żywej materii
nastąpi zniszczenie żywej materii, jeżeli moc przebijających strumieni materii Wszechświata
jest duża. Na przykład, system nerwowy człowieka pracuje przy słabych prądach jonowych,
w rezultacie podrażnienie receptorów nerwowych zmienia się koncentracja jonów sodu i
potasu wzdłuż osłonki mielinowej neuronów – aksonów. Słabe przepływy kierują pracą serca.
Ale, jeżeli przepuścimy przez człowieka miliony woltów – jego ciało się spali. Uderzenie
pioruna jest tu dobrym przykładem. Dlatego, jeżeli moc strumieni pierwotnych materii
przekracza zdolności przepustowe żywej materii, następuje zniszczenie tej ostatniej, i kiedy
zostanie osiągnięty pewien poziom krytyczny, spowoduje to zniszczenie żywej materii. Jak to
się mówi – co w łeb, to po łbie, nie ma dużej różnicy!
Oczywiście u różnych ludzi będą różne jakości i dlatego od medytacji jeden człowiek będzie
bardziej zniszczony a drugi mniej. Ale istota pozostaje ta sama! Z tego wynika następujące
pytanie: Dlaczego na całym świecie pojawiło się tylu różnych „guru”, którzy uczą ludzi
medytacji obiecując im „duchowe” wzniesienie? Bardzo wielu ludzi kupuje takie kłamstwo!
Mózgi ludziom tak sprano, że prawie nikt nie zadaje oczywistych pytań! Jeżeli w czarno-
białym telewizorze zwiększymy natężenie prądu, to od tego nie stanie się on kolorowy! W
najlepszym przypadku tylko spali się telewizor, w gorszym – wszystko z nim!
Setki milionów ludzi na całym świecie medytują na różne sposoby, a jeśli uwzględnimy, że
modlitwa – to też odmiana medytacji, wtedy takich ludzi mamy kilka miliardów! I ludzie nie
medytują rok a nie jedno stulecie, ale … co z tego, że ludziom obiecano duchowy wzrost, raj
itd.? Okazuje się, że niczego nie dostają!
„Wielcy” nauczyciela Wschodu, w zasadzie, są nieuczciwi! I to nie oczernianie, nie
złośliwość i zazdrości, jak natychmiast stwierdzą ślepi fanatycy „Wielkich” Wschodnich
nauk.
Muszę ich rozczarować – są w błędzie! A oto, dlaczego! W 2006 roku los zaprowadził mnie
do pewnej kobiety, która miała tytuł Mahatma! Wspomnianej Mahatmie zadała pytanie jedna
z moich uczennic, która w rozmowie z nią wspomniała o mnie i, że przebudowuję mózg i
tworzę u człowieka zupełnie nowe możliwości, zdolności, jakości itp. Kobietę-Mahatmę
bardzo to zainteresowało i poprosiła moją studentkę o przekazanie mi jej numeru telefonu z
prośbą o zadzwonienie do niej, o ile to możliwe. Co uczyniłem!
Nigdy wcześniej nie przyszło by mi do głowy utrzymywanie kontaktów z Mahatmą i byłem
ciekawy kim ona jest! Słyszałem i czytałem wiele razy o ludziach mających w Indiach ten
najwyższy duchowy tytuł. I przypadek natknął mnie na jednego z nich. Nie podaję nazwiska
tej kobiety chociaż jest szeroko znane na całym świecie. Problem nie leży w jej nazwisku a w
tym co za tym wszystkim stoi!
Przede wszystkim interesowała ją przebudowa mózgu i możliwości, które ona daje! Poprosiła
mnie o to, ale nie powiedziałem jej ani „tak”, ani „nie”, a wytłumaczyłem wszystko w czasie
rozmowy. Wprost zapytałem kobietę-Mahatmę czy może mi odpowiedzieć: skąd u Hindusów
pojawiła się Wiedza? Bez wahania odpowiedziała mi, że Hindusom wiedzę duchową
przekazało siedmiu Białych Nauczycieli, którzy przyszli z Północy, z za Himalajów!
Wiedziałem o tym ale chciałem poznać co wie o tym lud-Mahatmy. Jest to najwyższa
duchowa kasta w Indiach i nie ma nikogo, kto stałby ponad nimi. Byłem zaskoczony, że nie
wahał się ani chwili z odpowiedzią na moje pytanie, a jej odpowiedź była prawdziwa!
Wtedy zadałem jej drugie pytanie, którego istota była prosta i oczywista! Spytałem jej czy jest
człowiek dobrze znający fizykę kwantową, który wyjaśniłby taką jej dzieciom w wieku
żłobka lub przedszkola? Normalny człowiek tego nie zrobi – to bezsensowne! Nie ma sensu
nie dlatego, że dzieci chodzące do żłobka lub przedszkola i są niemądre, a dlatego, że aby
wziąć udział w kursie w fizyki kwantowej, dzieci powinny dorosnąć, skończyć szkołę,
najbardziej utalentowane powinny pójść na studia na kierunek radiofizyki i tam, dopiero na
trzecim lub czwartym roku będą mogły studiować fizykę kwantową. Tak przynajmniej było
kiedy ja studiowałem! Ona zgodziła się z moim wywodem!
I wtedy powiedziałem jej, że jeżeli ona się zgadza z takim stanowiskiem, to z tego wynika, że
siedmiu Wielkich Białych Nauczycieli przekazało Hindusom-„dzieciom” tylko „alfabet”
i Podstawy „gramatyki” wiedzy! Zgodziła się również i z tym! I wtedy zadałem jej trzeci
pytanie: Dlaczego Hindusi uważają przekazaną im wiedzę za swoją własną, zniekształcając w
znacznym stopniu to, co im przekazano? Ona nie była w stanie odpowiedzieć na to pytanie,
przenosząc rozmowę na inny kierunek!
W zasadzie ona nie mogła dać odpowiedzi, mało tego, jeżeli by udzieliła uczciwej
odpowiedzi, to wtedy to, czemu poświęciła całą siebie nabrałoby dość specyficznych odcieni
niezgodnych z pojęciami wyższej duchowości. A gdyby skłamała, to czy wtedy by można
mówić o jej wyższej duchowości? Tak więc jej uczciwa i fałszywa odpowiedź rzucała cień na
„wyższą duchowość” nauczycieli Wschodu! Nie nalegałem na odpowiedź – dla mnie było i
tak wszystko jasne! Po prostu nie wiedziałem, że sami ludzie, którzy noszą tytuł Mahatmy, to
wiedzą i … jakby nic się nie stało nadal to kultywują, jako Wielcy nauczyciele duchowi
Wschodu!
Jak się okazało, wiedzą o tym nie tylko Mahatmowie, ale każdy człowiek przystępujący do
instytutu Wedyzmu w Indiach! Wiedzą i … opowiadają, że są nosicielami wysokiej duchowej
wiedzy Indii, ze wszystkimi konsekwencjami wynikającymi z tego! Oni milczą i nadal
okłamują ludzi, głównie Białą Rasę, potomkowie której zapomnieli o dawnej świetności
swoich Wielkich Przodków, a dokładniej, pasożyty społeczne zrobiły wszystko, żeby tak się
stało z Białą rasą! Cała zachodnia cywilizacja, w sensie dosłownym i przenośnym, pada na
kolana w uwielbieniu przed „Wielkimi” Nauczycielami Wschodu, którzy ich okłamują
wiedząc o tym, że kłamią!
Czy można ich po tym nazwać Wielkimi nauczycielami duchowymi, niosącymi światło i
wysoką duchowość? Według mnie – nie można!
To, po pierwsze, a po drugie otrzymując od ludzi Białej rasy podstawy wiedzy, mieszkańcy
Drawidii (starożytnych Indii) mocno je zniekształcili, wnieśli wiele swojego „pojmowania” z
„fizyki kwantowej”, i wszystko to zrobiono świadomie jeszcze poprzez dalekich przodków
współczesnych Hindusów (zresztą nie tylko przez nich)! A teraz celowo zniekształcone
podstawy wiedzy wedyjskiej aktywnie przekazuje się potomkom tych, którzy tą wiedzę dali
starożytnym Hindusom! Potomków tych, których zmuszono siłą w ciągu tysiącleci do
zapomnienia wedyjskiej kultury i wiedzy swoich przodków! A najciekawsze jest to, że
pasożyty społeczne najaktywniej pomagają nieść „światło” starożytnej wiedzy przez
współczesnych „guru” tym, u których ta pełna wedyjska wiedza zaginęła, razem ze
wszystkimi jej nosicielami!
Pasożyty społeczne zapewniły współczesnym „guru” dostęp do mediów. Telewizja, radio,
gazety i czasopisma, Internet – wszystko dosłownie zalane technikami różnych wschodnich
„guru”, wyprodukowano wiele milionów książek dla różnych nurtów. Pasożyty społeczne na
wszystkich poziomach społeczeństwa tworzą prestiż zainteresowań „duchowymi” naukami
Wschodu.
Czy naprawdę pasożyty społeczne „się zmieniły”?
Nie, i jeszcze raz nie! Propagując wschodnich „guru” robią wszystko aby wśród ludzi Białej
rasy nie odrodziła się prawdziwa wiedza wedyjska, a media przez nich kontrolowane, robią
wszystko, żeby dyskredytować nawet samo pojęcie wedyjskiej wiedzy Białej rasy. A tam
gdzie to im nie wychodzi, starają się albo postawić na czele swojego człowieka lub
przekupstwem, szantażem, groźbami itd. próbują zmusić tych, którzy zaczęli nieść wiedzę
wedyjską innym ludziom, robią wszystko aby ją dyskredytować lub zniekształcać! I to
wszystko dzieje się jednocześnie!
„Wielkich” nauczycieli Wschodu pasożyty społeczne utrzymują na wszystkich poziomach, a
ci ludzie Białej rasy, którzy próbują odrodzić prawdziwą wiedzę wedyjską, te same pasożyty
społeczne, niszczą wszystkimi możliwymi sposobami i środkami! Czy taka sytuacja nie
nasuwa pewnych myśl, a dokładniej – wniosków?! Dla każdego samodzielnie myślącego
człowieka, wszystko jest jasne i przejrzyste!