Jakub Kulinowski, Upadek Cywilizacji Zachodniej by Florian Znaniecki
Autorem "Upadku Cywilizacji Zachodniej" jest Florian Znienacki. Pionier socjologii
w Polsce z przełomu XIX i XX wieku. Studiował socjologię na Uniwersytecie
Warszawskim, ale ukończył Uniwersytet Jagielloński. W Stanach pracował wraz
z Wiliamem Thomasem, gdzie wspólnie napisali pracę "Chłop polski w Europie
i Ameryce." Badał Polonię na podstawie nie wywiadu środowiskowego czy ankiet, lecz
na podstawie na przykład prywatnych korespondencji. Zmarł na emigracji. Jego
uczniowie Szczurkiewicz i Szczepański nie pociągnęli inicjatywy i temat filozofii
socjologii w Polsce, znowu zamarł.
Wg autora cywilizacja powstaje, gdy część ludzi odrywa swoją uwagę od zapewnienia
sobie bytu (w swej prymitywnej wręcz zwierzęcej formie) i koncentruje się na tworzeniu
czegoś ponad. Tworzeniu powodującym nie tylko postęp techniczny, ale i umysłowy.
Samą cywilizację Znaniecki definiuje właśnie przez tworzenie, twórczość; jako
coś płynnego. Nie jest to stan, a stawanie się na podstawie impulsów pochodzących
z "czystej twórczości" oraz uwarunkowań przyczynowo-skutkowych. Takie dualistyczne
źródła rozwoju cywilizacji uniemożliwiają próby syntetycznego uporządkowania. Dzieje
się tak, ponieważ wg autora wszelkie uwarunkowania przyczynowo-skutkowe, pozornie
proste do usystematyzowania mogą być 'znienacka' przekreślone przez spontaniczną
twórczość, której nie dało się przewidzieć, a która jest nieodłącznym elementem owego
"stawania się". Dlatego cały traktat 'o upadku' jest przez Znanieckiego nazwany szkicem
i tak powinien być postrzegany; jako zarys pewnych zjawisk i ich przewidywanego
rozwoju; z jednej strony przeanalizowanych, ale z drugiej zachowujących
się niekonsekwentnie i dla tego nieprzewidywalnych.
Cywilizacja jak już wspomniałem jest wynikiem zwycięstwa jednostek nad popędami
zmysłowymi. Te dążenia w zakresie pewnego wycinka życia, ku jego rozwojowi nazywa
ideałami. Autor charakteryzuje tylko część ideałów, którą uznał za ważną, zaznaczając
przy tym, że nie uzurpuje sobie prawa do nazywania ich jedynymi, czy obiektywnie
najważniejszymi. Do tych dążeń nie jest potrzebna świadomość twórców o podniosłości
swoich działań. By się wybić dążenie potrzebuje jedynie synchronizacji jednostek,
niekoniecznie nadzorowanej z zewnątrz przez np. organ państwowy, czy arystokrację.
W większości wypadków powinno wystarczyć spontaniczne współdziałanie.
Z owego spontanicznego współdziałania wyłania się pojęcie arystokracji umysłowej,
czyli grupy potrzebnej do uporządkowania działań tzw. mas, czyli biernej większości
pod swoją wizję i twórczość. Ta współpraca jest w założeniu obustronnie korzystna,
bowiem Znaniecki uważa, że społeczeństwo jest naturalnie zhierarchizowane i jest to stan
do którego powinno ono dążyć). Jednocześnie autor jest świadom bardzo delikatnej istoty
tego ideału, który bardzo łatwo jest wypaczyć. Gdy do działania systemu potrzeba
zarówno aktywnej arystokracji umysłowej jak i mas z własnej woli podporządkowanych
jednostkom uznanym przez nie same za wybitne, wystarczy jeden element który zawodzi
i cały system przestaje działać.
Z grupy aktywnej i stymulującej jednostki bierne swoim patronatem i działaniem,
powstaje arystokracja umysłowa. Jednostka staje się jej członkiem wyłącznie
"z własnych chęci i zdolności". Jednak, gdy jej członkowie zaczynają bardziej dbać
o własne potrzeby i zaniedbują interes mas lub gdy w krąg arystokracji umysłowej
trafiają osoby niezainteresowane rozwojem społeczeństwa, wtedy powstaje tak zwana
arystokracja pasożytnicza. Jak jej panowanie się kończy, barwnie ilustruje rewolucja
Francuska z XVIII wieku. Niestety straty cywilizacyjne spowodowane przez
zdesperowany i rozwścieczony motłoch są bardzo poważne i trudne do odbudowania.
Drugie niebezpieczeństwo jakie widzi dla społeczeństwa Florian Znaniecki,
jest spowodowane degeneracją intelektualną większości społeczeństwa. Takie
społeczeństwo jest w stanie obalić nawet arystokrację wolną od toksycznej części
pasożytniczej. Jednostki nieprzystosowane do nowego środowiska po przemianach
technologicznych XX wieku tworzą poważne zagrożenie przede wszystkim ze względu
na odwrócenie się od wartości intelektualno-duchowych. Jest to częściowo spowodowane
wzmagającym się coraz bardziej przekonaniem, że człowiek może panować nad
przyrodą, a świat dotąd tłumaczony przez filozofię, religię i zabobon, zostaje postrzegany
wyłącznie przez pryzmat poznania zmysłowego. Według niego, pominięty został wysiłek
pogodzenia sfery intelektualno-duchowej ze sferą materialną. Choćby na płaszczyźnie
filozoficznej. W konsekwencji społeczeństwo odreagowuje długie panowanie ścisłych
norm moralno-społecznych popadając od razu w drugą skrajność, czyli materializm.
A że ziarno materializmu padło na żyzną glebę bardzo pierwotnych potrzeb człowieka
np. racjonalizacji świata, czy skłonności do buntu, stąd materializm z łatwością opanował
nie tylko masy, ale również środowisko naukowe. Poznawanie świata na nowo,
nowoczesnymi metodami ciągle tak popularnymi w naszych czasach, zostało uznane
przez Znanieckiego za drogę najmniejszego oporu intelektualnego.
Kolejnym zjawiskiem jest zanikanie rodowości na rzecz jednostki. Bogactwo dotychczas
będące czymś rozbudowywanym z pokolenia na pokolenie, istniejącym ku rozwojowi
i wszelkiego rodzaju zbytkom rodu zostało zredukowane do tak pospolitej w dzisiejszych
czasach pogoni jednostki za bogactwem dla samego tylko bogactwa. Dla Znanieckiego
człowiek stał się bezosobowym trybikiem w fabrykach, lub równie bezosobowym
udziałowcem w nieograniczonych żadną moralnością korporacjach. Ta sytuacja jest
kolejną podstawą przywiązania się człowieka do dóbr materialnych, przy równoczesnym
oderwaniu się od innych wartości intelektualno-moralnych, co nie wpływa pozytywnie
ani na jednostkę, ani na społeczność.
Ten bezosobowy trybik w maszynie, z konieczności pracując głównie fizycznie, wynosi
pracę fizyczną ponad umysłową. Znaniecki przypomina, że przygotowanie umysłowego
pracownika jest daleko trudniejsze, niż przygotowanie robotnika fizycznego.
A wykształcony, robotnik umysłowy może po krótkim przygotowaniu wykonywać pracę
fizyczną, co jest niewykonalne w przypadku odwrócenia tej sytuacji. Nawet pomijając
te argumenty, praca fizyczna osiąga swoją pełnie we współpracy z pracą umysłową.
Bez względu na to czy częścią umysłową jest sama jednostka pracująca czy zwierzchnik
z zewnątrz. Znaniecki traktuje tu pracę pracownika fizycznego, jako zwykłe narzędzie.
Dopiero ukierunkowany umysłowo staje się czymś pożądanym, choć mówiąc szczerze,
staje się wtedy narzędziem do produkcji.
Sytuacji nie poprawia sukcesywny zanik aktywności kościoła, który niegdyś wyznaczał
rytm życia i kształtował przekonania. Znaniecki uważa, że powinien od odstąpić
od tłumaczenia świata i stać się patronem wartości moralnych. Nikt nie wątpi,
że zaspokojenie pewnego minimum podstawowych potrzeb jest konieczne, jednak
by zachować postęp kulturalny wymagane jest nawrócenie mas w sensie biblijnym, czyli
zmiana myślenia. Odrzucanie całości dogmatu kościoła na podstawie buntu wobec jego
wypaczonego, choćby przez sam kościół wycinka, prowadzi do buntu również wobec
wartościom idącym za tym dogmatem. Ogniskuje to znowu wzrok mas na zmysłowości.
Z jednej strony jest to wygodne, ale z drugiej zwykły pracownik nie ma żadnych
alternatyw. Tak zakotwiczony w wielorakich zjawiskach społecznych materializm staje
się wygodnym dogmatem większości, "umożliwiającym swoim zwolennikom
organizację dążeń i wierzeń". Ta większość poprzez pewną świadomość historyczną
zna swoją siłę. Masy nie zawahają się forsować swoich przekonań, szczególnie,
że daleko łatwiej walczyć o sprawę, gdy jest się przekonanym jej zwycięstwa.
A socjalizm rewolucyjny aktywnie propaguje właśnie takie przekonania wspierając już
i tak potężny ruch ideologiczny, jakim stał się szeroko pojęty materializm.
Znaniecki alarmuje, że dalszy rozwój materializmu nie zatrzyma się sam. A jeśli nie
zostanie zatrzymany, do końca wypaczy cywilizację zachodu nadmiernym
przywiązaniem do zapewnienia sobie prymitywnego bytu i przyjemności.
W konsekwencji, autor widzi zagrożenie krachu całej zachodnioeuropejskiej cywilizacji.
Moim zdaniem to właśnie wzrost materializmu, a w konsekwencji dalej rozważana
ochlokracja są nadal aktualnym trendem i ciągle aktualnym zagrożeniem naszej
cywilizacji.
Zagrożeniem, jakie w następnej kolejności referuje Znaniecki jest ochlokracja, czyli
panowanie motłochu. Ta degeneracja szanowanej przez autora demokracji ma to samo
dualistyczne podłoże strukturalne, co materializm i chyba każda charakterystyka
Znanieckiego. Ochlokracja ma wynikać z upadku z jednej strony z upadku mas, z drugiej
z upadku arystokracji. Jak już pisałem na początku, arystokracja jest o tyle
kontrowersyjna, że na jej postrzeganie ma wpływ cały szereg czynników. Przede
wszystkim historycznie, arystokracja jest kojarzona z uciskiem. Po drugie arystokracja
nie potrafi wyzbyć się pędu ku zabezpieczaniu sobie środowiska (przywilejów, bogactwa
etc.). Taka arystokracja nie pozyskuje zaufania potrzebnego do pokoju między
arystokracją, a masami, gdyż do tego potrzebne jest świadome i dobrowolne oddanie
władzy arystokracji umysłowej. Oczywistym jest, że niezadowolony tłum wybierze
w końcu na swoje zwierzchnictwo kogoś, kogo uzna za bardziej adekwatnego – kogoś
ze swojego kręgu.
Jednak to dopiero pierwsza strona czynników prowadzących do ochlokracji. Wzrost
materializmu i upadek wiary w ideały umysłu i ducha spowodowały stałe obniżanie
się poziomu edukacji, do czego walnie przyczyniły się ówczesne media, czyli prasa.
System szkolnictwa nieudolnie dąży do wyrównania szans wkroczenia do arystokracji
umysłowej. Edukacja kończy się na wrażeniu otrzymania wykształcenia. Prowadzi
to oczywiście do fałszywego przekonania o własnej wartości nie tylko mas, ale i do
powstania pseudointeligencji. Jeszcze innym zagrożeniem płynącym z powyższej
sytuacji jest spadek aktywności naukowej. Przekonani o pełni swojej wiedzy ludzie
nie potrzebują zaspokojenia ciekawości i nie badają pustych plam na mapach nauki.
Autor wyraźnie zaznacza, że prawdopodobnie jest już za późno by zatrzymać falę
ochlokracji, ale podsuwa sposób zatrzymania tego pędu. Propozycją jest stara dobra
zasada "dziel i rządź". Grupy arystokracji pasożytniczej powinny zostać
zdesolidaryzowane, skierowane na postęp ekonomiczny całego społeczeństwa, a nie
samej tylko arystokracji. Analogicznie powinno się postąpić z grupami robotników,
czynnie wspieranymi przez proletariat komunistyczny. Przekierowanie uwagi
i desolidaryzacja. Szczególnie, że wg Znanieckiego to nie grupa jest siłą twórczą,
tylko jednostki w środowisku. Z czego jasno wynika, że to rozwiązanie to nie ma wad,
a rozwiązuje problem i wprowadza społeczeństwo na drogę współdziałania
ku obustronnej korzyści.
Po I Wojnie światowej uważano, że źródłem wszelkiego zła jest imperializm, a źródłem
imperializmu rządy. Przede wszystkim rządy autokratyczne. To mit, co wskazał
już Znaniecki i co przypieczętowały późniejsze wypadki. Dość powiedzieć, że wbrew
oczekiwaniom wprowadzenie demokracji nie zdławiło zapędów imperialistycznych
dwóch największych agresorów późniejszej II Wojny światowej, czyli jak na ironię
demokratycznych Niemiec i rewolucyjnej Rosji. Agresja rasowa pojawiła się również
w nowych republikach czy wewnętrznie w Ameryce. Najciekawszym jednak zjawiskiem
jest imperializm Żydowski. Grupy rasowej nieposiadających wtedy ani państwa
ani rządu, ale prężnie dominującej ekonomiczne środowiska w całej Europie
i niewykazującej żadnego przywiązania wobec społeczności innych narodowości
w których żyją.
Znaniecki charakteryzuje naród nie jako geograficzną czy antropologiczną wspólnotę,
lecz jako grupę ludzi o wspólnym rozumieniu i wspólnej ocenie wartości
przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Narodowość powstała z syntezy podobnych
do siebie grup których jedność zakorzeniona została w świadomości jednorodności
etnicznej, nieufności wobec obcych, oraz przywiązania do zajmowanego terenu.
Znaniecki nie łudzi się, by nowożytna narodowość miała inne podłoże i opisuje ją, jako
rozszerzenie właśnie tych pierwotnych przekonań. Niestety przecenianie wartości
własnych cech etnicznych przechodzi płynnie w pogardę do cudzych. Całość wzmacnia
szerzący się materializm i silny wpływ niewykształconych mas na działanie narodu.
Prowadzi to do agresji skierowanej na zewnątrz grupy. Silniejsza narodowość będzie
próbowała podporządkować sobie mniej odporne na wchłonięcie grupy, niekiedy
używając siły. Brak skrupułów przejawia się również wewnątrz, przeciwko oporniejszym
jednostkom, gdyż jedność narodu jest uznawana za priorytet.
W państwie powinny aktywnie współdziałać różne narodowości, ponieważ to właśnie
stymuluje rozwój. Z drugiej jednak strony, agresja jednych wobec drugich też stymuluje
rozwój, ale w efekcie potęgując agresję i stwarzając poważne zagrożenie dla cywilizacji,
ponieważ narodowości mają skłonności do wyolbrzymiania. W konsekwencji powstaje
narastający w gniewie łańcuch wzajemnych relacji odwetowych. Przekonana o własnej
wyższości rasa dąży do dominacji, a nie do współistnienia z innymi. Niestety, jak
zauważa Znaniecki, nawet gdyby jakiś naród chciałby przerwać ten łańcuch, mówiąc
kolokwialnie "opuścić gardę" to zostałby prawdopodobnie powalony przez
zachwyconych oponentów. Ale tak na prawdę, agresja stała się środkiem do samoobrony,
co trwa do dziś powodując globalny wyścig zbrojeń. Znaniecki maluje też wizję, kolejnej
wojny. Wg niego społeczeństwo żyjące w cieniu 'Wielkiej Wojny', rozładuje napięcie
w następnym pokoleniu - właśnie kolejną wojną.
Ostatnią rzeczą wspomnianą w kontekście imperializmu rasowego, jest przypomnienie
o cywilizacjach azjatyckich, które rozbudzone, również dążą ku dominacji. Autor stawia
nawet tezę, że nasza cywilizacja mogła by zostać pożarta i z obiektywnego punktu
widzenia, prawdopodobnie wyszło by to cywilizacji na dobre.
Bolszewizm wymyka się próbie zawężenia go do zwykłej formy komunizmu. W Rosji
jego podłożem jest niechęć do szeroko pojętej kultury, gdyż tam została ona narzucona
siła już w czasach tatarskich. Zrzucenie tego jarzma zostaje wręcz utożsamione
z poszukiwaniem wolności. Tłumaczy to sukcesywne obalenie rządu i czystki kulturalne.
Niestety, w Rosji nie było kręgów rewolucyjnych mogących podjąć się odbudowy
nowych systemów państwowych oraz kultury. Podsumowując, rządy bolszewickie
na terenie Rosji dały ujście nienawiści mas wobec klas kulturalnych, trafiając przy
tym w mentalność Rosjan. Umożliwiając przy okazji nienawiść wobec bardziej
zaawansowanych sąsiadów
Jak na ironię, "wyzwolenie" skończyło się na symbolicznej zmianie bandery narodowej.
Ucisk społeczny, jaki był, takim pozostał. Lud od wieków przystosowany do bierności,
poddał się nowemu trendowi i przystosował się tak, jak to robił pod wcześniejszym
uciskiem cara. Oczywiście cała brutalność nowego rządu była w imię przyszłości.
Bolszewizm przedstawiano, jako stan przejściowy zmierzający do zniszczenia klas
burżuazji i inteligencji. Stan umożliwiający wprowadzenie socjalizmu, przemiany
pożądanej przez nieświadome masy.
Nie należy jednak zapominać, że elementy bolszewizmu funkcjonują również
w społeczeństwach zachodnich. Mniej widoczne, ale wciąż niebezpieczne, choć
nietrafiające na tak podatny grunt, jak w Rosji. Na zachodzie, bolszewizm można
scharakteryzować, jako gwałtowne obalenie cywilizacji, określone przez materializm,
ochlokrację oraz imperializm, by potem za pomocą przymusu zreorganizować masy
i zapewnieniu im powierzchniowego zadowolenia. Znaniecki zauważa, że tam gdzie
ustrój jest zbyt słaby by oprzeć się anty kulturalnym dążeniom mas, tam istnieje
zagrożenie bolszewizmem, ponieważ by bolszewizm się przyjął musi trafić na podatny
grunt niezadowolenia społecznego i jest to pierwsze stadium ruchu bolszewickiego.
Potem obalona zostaje arystokracja intelektualna. W tym celu działa aktywna propaganda
mająca wywołać agresywną reakcję klas przodujących, co prowadzi do skażenia
arystokracji psychiką motłochu. Wtedy jedyną scentralizowaną władzą zostaje władza
ruchu wywrotowego i może ona bez poważniejszych przeszkód przejąć stery. Teraz
by utrzymać kontrolę, uspokaja się masy zniesieniem własności prywatnej. Prowadzi
do załamania się nieuporządkowanej gospodarki i jeszcze głębszej degeneracji
społeczeństwa.
Jednak zwolennicy przedstawiali go jako walkę o równość i braterstwo. Przekonanie
to podzielała część obserwatorów ruchu, za którym idzie teza o jego pozytywnym
wpływie. Pojawiają się też analogie do rewolucji Francuskiej, które Znaniecki szybko
przecina, stwierdzając, że bolszewizm nie niesie żadnych konstruktywnych wartości.
Argumentuje to nie doktryną, ale postępowaniem. Zaznacza, że to właśnie
po postępowaniu powinniśmy oceniać bolszewizm. Powołuje się tu na rozstrojenie
gospodarki pod brakiem zwierzchnictwa i środowisk, które mogły by ukierunkować
wyzwolone masy. W konsekwencji bolszewicka "odbudowa" to tak na prawdę
rozpaczliwa próba powstrzymania upadku społecznego. Warto dodać, że jest to próba
daremna.
Nie ma więc żadnego wartościowego usprawiedliwienia bolszewizmu, ponieważ
to system, który umożliwia masom chwilowy dostęp do zdobyczy cywilizacji.
Porównałbym to na podpaleniu domu, by po ucieczce właściciela i mieszkańców wejść
i cieszyć się nowym dopiero zaczynającym płonąć domostwem.
Takim akcentem kończy się szkic cywilizacji zachodniej Znanieckiego oraz analiza
zagrożeń, jakie na nią czyhają. Trzeba przyznać, że autor w wielu miejscach przewidział
przyszłe wypadki, choćby II Wojnę światową, degenerację społeczeństwa, poprzez
centralizację potrzeb ludzi wokół popędów i zadowolenie tychże mas na przykład
powierzchniowym wykształceniem. Tendencja zniżkowa edukacji nie tylko została
przewidziana, ale i prawie sto lat temu została trafnie wskazana przyczyna. Co cieszy,
bo po ciężkim wstępie, "Upadek Cywilizacji Zachodniej" okazał się być wartościową
u dość łatwą w odbiorze lekturą.
Bibliografia:
1). F. Znaniecki "Upadek Cywilizacji Zachodniej" w; F. Znaniecki „”Humanizm i
Poznanie" i inne pisma filozoficzne”, wydawnictwo PWN, Warszawa 1991.