ANDREW FLOYER ACLAND
Doskonał
e umieję
tnoś
ci
interpersonalne
Perfect People Skills
(tł
umaczył
a Magdalena Mał
kowska)
WSTĘP
Pierwszego dnia mojej pierwszej pracy w zarzą
dzie szefowa wezwał
a mnie na stronę
,
aby dodaćmi otuchy. „Nie martw sięo budż
et”, powiedział
a, „na ogółdobrze radzi sobie
sam”. Nie miał
a racji, ja zaśw cią
gu kilku lat opanował
em kontrolęnad budż
etami.
„Uporzą
dkuj swój terminarz i dobrze organizuj czas”, dodał
a, „a ż
ycie bę
dzie proste”. I w tej
sprawie sięmylił
a. Dopiero po zał
oż
eniu wł
asnej firmy nauczył
em sięrozporzą
dzaćczasem i
poznał
em jego zwią
zek z pienię
dzmi. „Najgorsze sązawsze relacje interpersonalne”,
uzupeł
nił
a. W tym wzglę
dzie trafił
a w samo sedno. Nie miał
a jednak poję
cia, podobnie jak ja,
jak temu zaradzić
. Stworzyliś
my wspaniał
y zespół
. Teraz mogęwypowiedziećzdanie znane
wszystkim: „Szkoda, ż
e nie wiedział
em wówczas tego, co wiem teraz”. Byćmoż
e nie wiele
by to zmienił
o, ale na pewno by mi pomogł
o.
Ksią
ż
ka ta porusza kwestie, które mogł
yby siędo tego przyczynić
. Nie chodzi o
dyscyplinęzespoł
owąani niejasny zakres obowią
zków. Nie chodzi równieżo ustanawianie
poprzeczek pł
acowych w celu maksymalizacji bodź
ców motywacyjnych lub minimalizacji
absencji czy teżreguł
y systemów nagradzania, które bez wzglę
du na intencje nie poprawiają
atmosfery w miejscu pracy.
Tak naprawdęchodzi o przestrzeganie najprostszych regułdobrego wychowania, które
został
y zepchnię
te na dalszy plan. Czasem myś
lę
, ż
e niepotrzebnie skomplikowaliś
my sobie
życie, zapominając o elementarnych wartoś
ciach. Doskonale ują
łto Robert Fulgrum:
„Wię
kszoś
ćz tego, co naprawdępowinienem wiedziećo tym, w jaki sposób żyć
, co robići
jak być
, nauczył
em sięw przedszkolu. Mą
droś
ćnie wieńczy edukacji szkolnej, lecz znajduje
sięw piaskownicy. Oto, czego sięnauczył
em: dziel sięwszystkim, graj uczciwie, nie bij
innych, odkł
adaj rzeczy na swoje miejsce, sprzą
taj po sobie, nie bierz tego, co nie należ
y do
ciebie, przeproś
, kiedy kogośzranisz, myj rę
ce przed posił
kiem...”
1
Wyglą
da na to, ż
e zapomnieliś
my o tych zasadach. Takie sł
owa jak kurtuazja brzmią
staroś
wiecko, zwł
aszcza gdy gazety strasząnas historiami o pię
ciolatkach terroryzują
cych
nauczycieli i ludziach giną
cych za uż
ycie klaksonu. Sł
ownik definiuje kurtuazjęjako
wyszukanągrzecznoś
ćlub galanterięw stosunkach z innymi. Uważ
am, ż
e to brzmi nieź
le,
bez wzglę
du na to, czy mamy rok 1890, 1990 czy 2090. Ale to nie takie proste, prawda? Co
zrobisz, jeś
li twoja grzecznoś
ćzostanie odebrana jako sł
aboś
ćlub protekcjonalnoś
ći w
odpowiedzi otrzymasz pogardę
, nieuprzejmoś
ć
, a nawet agresję
? Poza tym to dopiero
począ
tek, ponieważjakkolwiek byś
my ż
ał
owali dawnej kurtuazji, niejednokrotnie był
a ona
1
przykrywkądla manipulacji i chę
ci wykorzystania innych. Jednym sł
owem, daliś
my się
zł
apaćw puł
apkę
. Dawne normy zachowania przestał
y odpowiadaćnaszym oczekiwaniom,
natomiast asertywnoś
ćoraz wł
adczoś
ć, mogą
ce uchodzićza ich odpowiedniki, sprawiają
wraż
enie nieco bezdusznych, nawet jeś
li towarzysząim uczciwe zamiary. Tak wię
c celem tej
ksią
ż
ki jest przypomnienie podstawowych umieję
tnoś
ci, które odróż
niajątworzenie relacji
interpersonalnych od zwykł
ego współ
istnienia. To mój wybór najważ
niejszych zasad, być
moż
e wasz wyglą
dał
by inaczej. Kto wie, moż
e nawet uznacie go za dziwactwo. Na przykł
ad,
pominą
ł
em przywództwo oraz asertywnoś
ć
, gdyżwiele jużna ich temat napisano.
Mam nadzieję
, ż
e uznacie wymienione kwestie za ponadczasowe. Choćnazwano je
współ
czesnymi okreś
leniami - ł
ą
czą
c zasady zarzą
dzania, komunikacji oraz terapii
humanistycznej - dotyczącech cenionych zawsze: samodyscypliny, odpowiedzialnoś
ci i
zdrowego rozsą
dku. Nie sąto rewolucyjne wnioski. W gruncie rzeczy sąto zasady, które -
zdaniem Fulghuma - powinny byćnam wpojone w dzieciń
stwie i przestrzegane w każ
dej
rodzinie i instytucji. Sąto proste czynnoś
ci, jak nauka sł
uchania i negocjacji, zadawania pytań
oraz sł
uż
enie ż
yczliwą radą
. Kto powinien przeczytać tę ksią
żkę
? Uważ
am, ż
e jest
skierowana do każ
dego, kto ceni swoje relacje z innymi czy to w pracy, czy w domu. Moż
e
siętakż
e przydaćnauczycielom i wykł
adowcom, którzy potrzebująpomysł
ów na szkolenia i
kursy interpersonalne. Znajdątu zarówno zagadnienia ogólne, jak i uż
yteczne szczegół
y.
Każ
dy rozdziałpoś
wię
cony zostałjednej umieję
tnoś
ci. Najpierw problem omawiany jest
ogólnie, potem szczegół
owo, nastę
pnie zilustrowany przykł
adami oraz analizowany. Na
koń
cu rozdział
u znajdziecie pomysł
y na udoskonalenie danej umieję
tnoś
ci i wreszcie
zestawienie najważ
niejszych punktów. Zawarł
em tu równieżodpowiedzi na pytanie: Co się
dzieje, kiedy ludzie nie odbierająwł
aś
ciwie naszych sygnał
ów? Lub - nie owijają
c w
baweł
nę
: Co począ
ćz osobami, które uważamy za trudne? Wedł
ug mnie, takie osoby
zmuszajądo ustalenia najważ
niejszych umieję
tnoś
ci interpersonalnych. Musiał
em zadaćsobie
pytanie: jak radzęsobie z ludź
mi, którzy nie mię
knąpod wpł
ywem mojego zniewalają
cego
uroku, pozostająś
lepi na czar mojego intelektu i gł
usi na bł
yskotliwe argumenty. Odpowiedzi
nie do koń
ca rozpraszająwą
tpliwoś
ci, dlatego ksią
ż
ka przypomina przeprawęprzez gą
szcz
moż
liwoś
ci. W przeciwień
stwie do odważ
nych osób, znają
cych rozwią
zanie każ
dego
problemu, skł
aniał
bym sięku tezie, ż
e owa przeprawa jest równie istotna jak samo dotarcie
do celu.
Andrew Acland
Wotton-under-Edge
Lipiec 1996
I. KONKRETYZOWANIE
Nienawidzęofiar, które szanująswoich katów.
Jean Paul Sartre
WSTĘP
W swojej pracy konsultacyjnej, mediacyjnej i szkoleniowej czę
sto spotykam sięz
pytaniem: „Co pan robi, kiedy ktośjest naprawdętrudny? Kiedy nie chce przyją
ćodmiennego
punktu widzenia? Kiedy reprezentuje irracjonalne stanowisko?” To skomplikowana sytuacja,
ponieważwszyscy wiemy, ż
e niektórzy są
, co tu duż
o mówić
, trudni. Gdy sł
yszysz uwagi na
temat zdolnoś
ci komunikacyjnych, wyż
szoś
ci asertywnoś
ci nad agresjąoraz sposobów
przygotowania siędo trudnych zebrań
, czy nie myś
lisz wówczas: „Tak, ale...” lub „Świetnie,
niemniej jednak...”?
W codziennych sytuacjach nie potrzeba zrę
cznoś
ci, by swobodnie i naturalnie obcowaćz
ludź
mi. Nasze zwykł
e umieję
tnoś
ci przeważ
nie wystarczają
. Oczywiś
cie popeł
niamy bł
ę
dy,
niechcą
cy nadeptujemy komuśna odcisk, mówimy nie to, co trzeba, i potem musimy
przepraszać
. Nie jesteś
my nieomylni. Przeważ
nie nasze zdolnoś
ci interpersonalne są
wystarczają
ce, czasem jednak nie.
Celem tej ksią
ż
ki jest przyjrzenie sięrelacjom interpersonalnym szczególnie w wypadku
osób, które uważ
amy za trudne. Gdy stawał
em przed koniecznoś
ciąwyboru, co pominą
ć
, a co
zamieś
cićw tym poradniku, zawsze brał
em pod uwagętrudnych osobników. Trzeba jednak
powiedzieć- i to bę
dzie naszym punktem wyjś
cia - ż
e obcowanie z niektórymi jest
niemoż
liwe. Pozwólcie wię
c, ż
e bez ogródek powiem, ż
e istniejąludzie niemoż
liwie trudni,
dlatego ani ta, ani ż
adna inna ksią
żka na pewno nie pomoż
e ci osią
gną
ćz nimi porozumienia.
Nie ma niezawodnych sposobów na rozwią
zanie wszystkich problemów interpersonalnych.
Sę
k w tym, abyśzrobił
, co w twojej mocy. Jeś
li zaśi to nie bę
dzie doś
ćdobre, idźdo domu,
przytul dzieci (albo ż
onę
, mę
ż
a, kota lub kogokolwiek) i daj sobie spokój. W razie potrzeby
przeprowadźsię
, zmieńpracęlub wyemigruj. Istniejągranice tego, co moż
emy osią
gną
ćw
kontaktach z naprawdętrudnymi ludź
mi, jeż
eli zaśzaczniesz siętym zadrę
czać
, zł
amiesz
sobie serce.
POCZĄTKI
Punktem wyjś
cia nie sąjednak trudni ludzie, lecz ty. Czy w kontaktach z innymi jesteś
prześ
ladowcączy ofiarą
? Czy pastwisz sięnad ludź
mi? Czy moż
e nad sobą
? Czy kupił
eśtę
ksią
ż
kępo to, by poprawićswoje stosunki z innymi? Czy moż
e masz jużdoś
ćpadania ofiarą
ludzi pozbawionych umieję
tnoś
ci interpersonalnych? Szczerze mówią
c, twoja odpowiedźnie
ma wię
kszego znaczenia, ponieważofiara i prześ
ladowca sąod siebie zależ
ni (ofiary stająsię
prześ
ladowcami, by unikną
ćdręczenia, a drę
czyciele zaśstająsięofiarami w wyniku rewanż
u
ze strony ich ofiar). Jeś
li chcecie lepiej zrozumiećów cykl, polecam sł
ynnąksią
ż
kęErica
Berne’a W co grają
, ludzie?
2
JAK NIE BYĆOFIARĄ
Zanim przystą
pisz do rozwijania swoich umieję
tnoś
ci interpersonalnych, musisz przestać
byćprześ
ladowcą
. Zabierzmy sięzatem do pracy. Przede wszystkim należ
y zaznaczyć
, ż
e
pomię
dzy byciem ofiarąi prześ
ladowcąinnych istnieje cienka granica. Najważ
niejsze pytanie
brzmi: Czy dajesz upust swojej frustracji, wyż
ywają
c sięna innych, czy teżna sobie?
Robienie z ludzi ofiar czyni cięprześ
ladowcą
, a drę
czenie siebie, uniemoż
liwiają
ce dobre
kontakty z innymi, niejednokrotnie prowadzi do tego, ż
e inni teżzaczynającięgnę
bić
.
Niezwykle ł
atwo jest staćsięofiarą
. Ćwiczenie to ukazuje mechanizmy, które sprawiają
, ż
e
wszyscy niepostrzeż
enie moż
emy zaczą
ćwierzyć,ż
e jesteś
my ofiarami.
Ćwiczenie
Przyjrzyj sięponiż
szym sytuacjom. Czy któraśz nich wyglą
da znajomo?
Sfrustrowany, tracisz panowanie nad sobą,gdy musisz stawićczoł
o biurokracji.
Przeklinasz i kopiesz samochód, kiedy odmawia posł
uszeń
stwa.
Żywisz wobec kogoś urazę i szukasz okazji, by wypomnieć mu dawne
przewinienie.
Winisz mał
e dziecko lub zwierzęza to, ż
e czegośnie rozumie.
Nieustannie wracasz myślami do zdarzenia, podczas którego powinieneśsię
inaczej zachować
.
Próbujesz cośnaprawićza pomocąniewł
aś
ciwego narzę
dzia.
Przemyś
l je wszystkie. Kto byłofiarą
? Odpowiedźnasuwa sięsama. Na ogółrobimy z
siebie ofiary, ponieważ
:
zrzucamy na coślub kogoświnęza wł
asne bł
ędy. Obwinianie innych, zwł
aszcza
niesprawiedliwe, wywiera skutek odwrotny do zamierzonego;
pozwalamy, by duma i ego wkroczył
y pomię
dzy nas i dział
ania, które powinniś
my
2
podją
ć
;
nie poś
wię
camy dostatecznie duż
o czasu i uwagi zrozumieniu wymagań
zwią
zanych z konkretnymi sytuacjami.
KONKRETYZOWANIE - UCIECZKA Z BŁĘDNEGO KOŁA
Pierwszązdolnoś
ciąinterpersonalnąjest umieję
tnoś
ćskupienia oraz okreś
lenia siebie.
Dzię
ki temu wł
aś
nie unikniesz roli prześ
ladowcy lub ofiary. Dowiesz się
, kim jesteś
, co
moż
esz i powinieneśzrobić
. Nie musisz drę
czyćsiebie i innych. Daje ci to sił
ępatrzenia
ludziom prosto w oczy, mówienia tego, co myś
lisz, i myś
lenia tego, co mówisz.
Oto sześ
ćetapów pomocnych w okreś
leniu siebie:
1. Przyjmij odpowiedzialnoś
ć
To punkt wyjś
cia zarówno do tego, aby nie byćofiarą
, jak i do tego, by radzićsobie z
ludź
mi. Czę
sto za wszelkącenęstaramy sięzrzucićz siebie odpowiedzialnoś
ći musimy być
ś
wiadomi
sztuczek,
jakie
wówczas
stosujemy.
Zaprzyjaź
niona
kuratorka
są
dowa
opowiedział
a
mi
kiedyś o
przestę
pcy,
który został postawiony
przed
są
dem
za
zasztyletowanie kogoś
. „Sam nadziałmi sięna nóż
”, oś
wiadczyłmorderca. „Naprawdę
?” -
zapytał
a. „Dziewię
tnaś
cie razy?” Branie odpowiedzialnoś
ci za swoje zachowanie i wybory
jest w ż
yciu najtrudniejsze. Łatwo jest obarczaćwinąza to, co myś
limy, w co wierzymy i co
robimy, niezliczonych anonimowych „innych”. Po karambolu na autostradzie, w którym
zginę
ł
o wiele osób, kilka ocalał
ych został
o poproszonych o wypowiedźdla telewizji.
„Wszystko przez mgł
ę
”, powiedział
jeden. Czyż
by mgł
a zmusił
a ludzi, by najeż
dż
ali na swoje
pojazdy? Czy też bardziej prawdopodobne jest, ż
e kierowcy jechali za szybko, nie
zachowują
c odstę
pów mię
dzy pojazdami?
2. Okreś
l to, co czujesz
Czy odpowiadamy za to, co czujemy? Gdy jesteś
my zakochani, rozkoszujemy się
naszymi myś
lami. Kiedy nasze rozmyś
lania sąmniej przyjemne, odsuwamy je od siebie,
twierdzą
c, ż
e nie ponosimy za nie ż
adnej odpowiedzialnoś
ci. Tak jest wygodniej. Jeż
eli
pogrą
ż
asz sięw negatywnych myś
lach i uczuciach, pierwszym krokiem, by z tym skoń
czyć
,
jest uś
wiadomienie sobie, ż
e to robisz, i zatrzymanie destrukcyjnych myś
li. Pomogąci w tym
ćwiczenia zamieszczone na końcu rozdział
u. Poł
ą
czenie ś
wiadomoś
ci wł
asnych myś
li z
gotowoś
ciąstawienia im czoł
a pomoż
e przerwaćcykl samoudrę
czenia.
3. Poszerz swojąpercepcję
Łatwo jest ż
yćz klapkami na oczach. Rób tak dł
uż
ej, a przestaniesz zauważ
ać
, jak
zawę
ż
one jest twoje pole widzenia i jak ograniczone stał
y siętwoje poglą
dy. Wkrótce
bę
dziesz rozumiećjedynie swój skrawek ś
wiata i wzbudzi to w tobie paniczny strach,
ponieważnie bę
dziesz mógł
dostrzec w nim ż
adnego sensu. Wraz z lę
kiem przyjdzie wrogoś
ć
do wszystkiego, co nieznane. Strach zaśw poł
ą
czeniu z wrogoś
ciąsąkatalizatorem bł
ędnego
koł
a prześ
ladowca - ofiara. Otwórz oczy i czerp ze ś
wiata tyle, ile zdoł
asz. Ciesz sięnim w
cał
ej jego zł
oż
onoś
ci i intensywnoś
ci.
4. Miej ego po swojej stronie
Pewien
prezes
organizacji
wolontariuszy
jest
przeklinany
przez
wielu
współ
pracowników z powodu megalomanii, ż
ą
dzy wł
adzy, skł
onnoś
ci do manipulacji.
Prawdęmówią
c, ma powody do dumy. Wychowany w biedzie na prowincji, tylko dzię
ki
sobie dotarłna szczyt i przyczyniłsiędo rozwoju instytucji. Zasł
uguje na podziw, a jego
duma jest zrozumiał
a. Wybujał
e „ja” utrudnia jednak zobaczenie tego, co dla innych
oczywiste. Był
em ś
wiadkiem, jak wspomniany prezes zbywa rozmówcę
, ponieważw polu
widzenia pojawiłsięktośważ
niejszy. Jego mowa ciał
a zdradzał
a zniechę
cają
ce, ba, obraź
liwe
dla innych poczucie wł
asnej wartoś
ci. Ludzie zaczę
li szeptaćmię
dzy sobą
, wymieniają
c jego
przywary i sł
abostki, nieufni wobec osią
gnię
ćsamochwał
y. Stałsięofiarąwł
asnego „ja”.
Kiedyśdał
o mu ono sił
ę
, by osią
gną
łto, co ma. Teraz powinien sięnauczyćpokory
cechują
cej wielkie osobowoś
ci.
5. Skoncentruj się
Nietrudno winićsamochód za to, ż
e nie dział
a tak jak trzeba. Albo wś
ciekaćsięna bank,
ponieważnie zapł
aciliś
my raty na czas. Albo zniszczyćś
rubę
, gdyżnie uż
ywaliś
my
wł
aś
ciwego ś
rubokrę
tu. Uruchomienie cyklu prześ
ladowca - ofiara czę
sto wynika z nieuwagi
- i to w sensie dosł
ownym. Nie skupiamy siędostatecznie na tym, co i jak robimy. Nie dbamy
o samochód, nie zaprzą
tamy sobie gł
owy spł
atąrachunku. Koncentrujemy sięna czynnoś
ci
bież
ącej, odsuwając od siebie półtuzina innych spraw: prostych, oczywistych, które
pozwolił
yby nam unikną
ćrozczarowania i poczucia klę
ski.
6. Nie traktuj siebie zbyt poważ
nie
W natł
oku spraw wię
kszoś
ćnaszych poraż
ek nie ma wię
kszego znaczenia. Na ogół
bardziej zwracamy uwagęna bł
ę
dy wł
asne niżinnych ludzi, ś
miej sięrazem z innymi i ś
miej
sięz siebie. Wiele rzeczy należ
y traktowaćpoważ
nie, na przykł
ad nę
dzę
, przestę
pczoś
ć
,
wykorzystywanie nieletnich, torturowanie wię
źniów i niszczenie ś
rodowiska naturalnego.
Tym naprawdępowinniś
my sięprzejmować
, tutaj mówi sięo prawdziwych ofiarach. Śmiej
sięz siebie i dbaj o rzeczy, które sięliczą- oto wyjś
cie z samoudrę
czenia. Jak powiedział
a
aktorka Ethel Barrymore: „Dorastasz w dniu, kiedy siępo raz pierwszy zdrowo uś
miejesz z
siebie”.
CHWILA WYBORU
Żyjemy w ś
wiecie reakcji. Wię
kszoś
ćdział
ańrzą
dów, przedsię
biorstw oraz ludzi, jest
determinowana przez dział
ania innych. Rzą
dy reagująna domniemane zamiary innych
rzą
dów, na to, co mówią urzę
dy statystyczne, lub na to, o czym donoszą gazety.
Przedsię
biorstwa reagująna okreś
lone badaniami rynkowymi potrzeby klientów, dział
ania
konkurencji lub trendy w biznesie, gdyżulegajątyranii mody podobnie jak nastolatki.
Spę
dzamy mnóstwo czasu, reagują
c na to, co nas otacza: zachowanie szefów,
podwł
adnych, współ
pracowników, rodziny oraz przyjaciół
. Kształ
tująoni nasze procesy
myś
lowe, wpł
ywająna to, co jemy i nosimy, jak wydajemy pienią
dze i jak ż
yjemy.
Przeważ
nie nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Niekiedy czujemy ukł
ucie zawiś
ci, gdy
ktośzł
amie konwencje i wybierze sięw samotny rejs dookoł
a ś
wiata, zał
oż
y farmęjaków i
odniesie sukces, idą
c za gł
osem serca. Nawykowe reakcje przesł
aniajątowarzyszą
cy naszemu
życiu moment wyboru. Wł
aś
nie ta kwestia jest gł
ównym tematem niniejszego poradnika. W
kontaktach z innymi czujemy nieodpartąpokusęreakcji, presjęustosunkowania siędo dział
ań
innych: „Jeś
li on mnie zaatakuje, muszęodpowiedziećmu tym samym. Taki jużjestem”.
Brak moż
liwoś
ci wyboru jest typowy dla ofiary. Ale nie musi tak być
. W wię
kszoś
ci sytuacji,
które odbieramy jako przymusowe, istnieje moż
liwoś
ćwyboru - decydujemy sięuniknąć
kosztów, ryzyka, samotnoś
ci bą
dź odpowiedzialnoś
ci. Nawyk dział
ania „reakcyjnego”
przysł
ania nam moment wyboru.
Dochodzimy do ostatniego punktu tego rozdział
u. Dział
ania innych wywoł
ująw nas
okreś
lonąreakcję- to prawda. Lecz pomię
dzy owym bodź
cem i reakcjąjest chwila wyboru.
Moż
e trwaćnie dł
uż
ej niżuderzenie serca, niemniej jest faktem. Decydujemy sięwtedy na
rolęofiary czy prześ
ladowcy lub postanawiamy sięwyrwaćz bł
ę
dnego koł
a.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
To ż
yciowe zadanie: wysił
ek dorastania i dojrzewania, nauka wiary we wł
asny osą
d,
odkrywanie ź
ródełsił
y wewnę
trznej i zewnę
trznej. Istniejądwa sposoby wspomoż
enia tego
procesu. Oba wymagają
, byśkaż
dego dnia poś
wię
ciłim trochęczasu. Nie masz go? Zał
oż
ę
się
, ż
e masz czas na oglą
danie telewizji, wypad do pubu czy przeczytanie gazety. Chodzi o to,
jak zdecydujesz sięgo wykorzystać- choć
by dwadzieś
cia minut dziennie. Spróbuj wcześ
niej
wstaći wykonaćć
wiczenia, kiedy w domu jeszcze panuje cisza. Pierwsza godzina po wstaniu
z ł
óż
ka to czę
sto najlepszy moment na tego typu czynnoś
ć.
Ćwiczenie 1: Wyciszenie
Jeś
li chcesz sięskoncentrować
, musisz sięnauczyćwyciszenia. Każ
dego dnia usią
dź
spokojnie (na dwadzieś
cia minut) i zastanów się
, kim jesteśi co robisz. Jeż
eli masz ochotę
,
moż
esz wesprzećów proces, zapisują
c sięna kurs medytacji lub jadą
c na urlop. To jednak
zaledwie dodatki: najważ
niejsza jest dyscyplina: usią
dźnieruchomo i wsł
uchaj sięw siebie.
Ćwiczenie 2: Prowadzenie dziennika lub pamię
tnika
Nieraz spostrzegł
em, ż
e osoby prowadzą
ce dzienniki mająsilne poczucie swojej
wartoś
ci. Byćmoż
e spisywanie myś
li nadaje im sens, ujawnia rosną
ce obsesje, unaocznia
niebezpieczeń
stwo uż
alania sięnad sobąlub nadmiernej pobł
aż
liwoś
ci dla siebie. Moż
liwe
też
, ż
e to kolejna forma medytacji oraz wyciszenia
3
.
Podsumowanie
Unikaj bycia ofiarądzię
ki skupieniu i okreś
leniu siebie:
Nie uchylaj sięprzed odpowiedzialnoś
cią
Okreś
l to, co czujesz
Poszerz swojąpercepcję
Miej ego po swojej stronie
Skoncentruj się
Nie traktuj siebie zbyt poważ
nie
Rozwińpowyż
sze umieję
tnoś
ci poprzez:
wyciszenie
prowadzenie dziennika lub pamię
tnika
3
Znakomite wprowadzenie do wartoś
ci wynikają
cych z prowadzenia dziennika stanowi
ksią
ż
ka Julii Cameron The Artists Way (Pan, 1995). Nie musisz byćpoczą
tkują
cym artystą
,
aby z niej skorzystać
.
II. SŁUCHANIE
Definicja nudziarza: osoba, która mówi, gdy pragniesz, by sł
uchał
a.
Ambrose Bierce
WSTĘP
Co to jest sł
uchanie? Chyba nie pytacie poważ
nie! Sł
uchanie jest tym, co robimy cał
y
czas! Sł
uchamy radia, telewizji, dzieci, partnerów, rodziców, szefów, klientów oraz
współ
pracowników. Na sł
uchaniu spę
dzamy cał
e ż
ycie. Czyż
by?
Nie był
bym tego taki pewien. Przecieżsporo czasu poś
wię
cam naprawianiu szkód
wynikł
ych z tego, ż
e ludzie nie sł
uchają
. Cóżwię
c robią
, ł
owią
c uszami dź
wię
ki wydawane
przez innych? Powiem wam co. Myś
ląo tym, co powiedzą
, gdy przyjdzie ich kolej.
Zastanawiająsię
, co bę
dzie na lunch. Przypominająsobie, co majązrobićprzed weekendem.
Sł
yszą
, co siędo nich mówi, ale tak naprawdęnie zwracająna to uwagi. Skoro zaśnie
zwracająuwagi, rozmówca staje sięsfrustrowany i stara siędobitniej wyrazićto, co ma do
powiedzenia. To z kolei budzi w sł
uchaczu instynktownąniechę
ći sprawia, że jeszcze
bardziej koncentruje sięna wymyś
leniu stosownej repliki. A ponieważosoba, która mówi,
czuje, ż
e to nastą
pi, jeszcze bardziej sięstara... Sami rozumiecie. Dlaczego zwykł
e uważ
ne
sł
uchanie innych stanowi dla nas takie wyzwanie? Moż
e dlatego, ż
e jesteś
my bombardowani
hał
asem i nieś
wiadomie wybiórczo traktujemy to, co do nas dociera. Współ
czesny terror ciszy
oznacza, ż
e tracimy dyscyplinęi umieję
tnoś
ćpoś
wię
cania innym peł
nej uwagi. Pamię
tacie
dwa proste ć
wiczenia z rozdział
u pierwszego rozwijają
ce koncentrację
: siedzenie bez ruchu i
prowadzenie dziennika? To sł
uchanie wewnę
trzne. Teraz musimy wykształ
cićw sobie nawyk
i umieję
tnoś
ćsł
uchania innych - zwł
aszcza tych, których uważ
amy za trudnych.
DLACZEGO SŁUCHANIE JEST TAKIE WAŻNE?
Gdy zaczniecie kogośsł
uchać
, naprawdę sł
uchać
, owo doś
wiadczenie bę
dzie dla
waszego rozmówcy takąnowoś
cią
, ż
e zyskacie przyjaciela na cał
e ż
ycie. Wiem o tym,
ponieważkiedy pisał
em tęksią
ż
kę
, dostał
em list z Ameryki od osoby, z którąrozmawiał
em
dwa lata wcześ
niej. W liś
cie wspomniał
a o tamtej rozmowie, podkreś
lają
c jej znaczenie dla
swego dalszego ż
ycia. Czym zasł
uż
ył
em sobie na podobny list? Sł
uchał
em.
Do takiego wniosku, tyle ż
e w sposób zabawniejszy, doszedłtakż
e mój współ
pracownik.
Gdy po raz pierwszy przedstawiono mu koncept sł
uchania jako umieję
tnoś
ci, sceptycznie
odniósłsiędo jego znaczenia. Pewnego wieczoru przed zebraniem wygospodarowałpół
godziny i postanowiłpoć
wiczyćtę„umieję
tnoś
ć
”. Poszedłdo pubu, usiadłprzy barze i
nawią
załz kimśrozmowę
. Sł
uchałi ograniczałsiędo podsumowywania, parafrazowania i
dawania sygnał
ów, ż
e sł
ucha (jest to sł
uchanie aktywne, do którego wrócęza chwilę
). Gdy
wreszcie podniósłsię z miejsca, jego rozmówca powiedział
: „Dzię
kuję
. Od lat nie
przeprowadził
em tak pasjonują
cej rozmowy”. Jako ż
e Colin nie robiłnic innego prócz
reagowania na sł
owa rozmówcy, sami widzicie, jak istotne jest, by ludzie czuli, ż
e sięich
sł
ucha.
Dlaczego to takie waż
ne? Ponieważobecnie zaledwie garstka osób czuje, ż
e sięje
sł
ucha. Skoro zaśludzie sąprzekonani, ż
e nikt ich nie sł
ucha, szukająinnych sposobów
zwrócenia na siebie uwagi. Dzieciaki bazgrząpo ś
cianach, doroś
li zaglą
dajądo kieliszka,
malkontenci
sieją plotki
i
pomówienia,
podstę
pni
politycy
podburzają swoich
sprzymierzeń
ców do tł
umnych wystą
pień
. To, ż
e nie sł
uchamy i nie jesteś
my sł
uchani, jest
źródł
em wielu nieporozumień
.
Gdy ludzie zyskująnależ
nąuwagę
, czują
, ż
e sięliczą
, ż
e to, co myś
lą
, jest waż
ne. Że
sami sąważ
ni. Kiedy zaśczująsięważ
ni (nie najważ
niejsi, gdyżto prowadzi do wielu
problemów), czująsięodpowiedzialni i tak teżsięzachowują
. Na tym wł
aś
nie polega istota
sł
uchania. Poza tym:
Sł
uchanie ł
agodzi nieporozumienia: niezgadzanie sięz kimś
, zanim poznamy jego
punkt widzenia, jest cał
kowitym nonsensem.
Sł
uchanie umoż
liwia współ
pracę
: gdy ludzie stwierdzą
, ż
e sądla ciebie waż
ni,
zyskasz podobny szacunek i chę
ćwspół
pracy.
Sł
uchanie pomaga przy podejmowaniu decyzji: gdy otwierasz sięna doś
wiadczenie i
koncepcje innych, uł
atwiasz sobie wyrobienie wł
asnego osą
du.
Sł
uchanie podbudowuje pewnoś
ćsiebie: im lepiej rozumiesz innych, tym wię
ksze
prawdopodobień
stwo, ż
e twoje sł
owa i czyny zyskająich aprobatę
.
JAK NALEŻY SŁUCHAĆ
Zdolnoś
ci opisane poniż
ej moż
na opatrzyćogólnym hasł
em sł
uchania aktywnego. Choć
raczej skł
aniał
bym sięku tezie, ż
e prawdziwe sł
uchanie moż
e byćtylko aktywne. Oto cztery
filary sł
uchania aktywnego podnoszą
ce jakoś
ćdialogu:
Reagowanie na treś
ć
Robisz to, parafrazują
c treś
ć
. Skoncentruj sięna zasadniczym wą
tku wypowiedzi i
przekażgo z powrotem rozmówcy. Na przykł
ad ktośmówi: „Atmosfera w pracy pogarsza się
z każ
dym dniem”. Twoja parafraza moż
e brzmiećnastę
pują
co: „Tak wię
c sytuacja staje się
coraz poważ
niejsza”. To proste zdanie unaocznia rozmówcy, ż
e poją
ł
eśtreś
ćgł
ównego
przesł
ania i potwierdzasz jego odbiór sytuacji. (Uwaga: nie chodzi o ocenę
, czy ma rację
, czy
nie.)
Dostrzeganie uczuć
Twoim kolejnym zadaniem jest koncentracja na uczuciach kryją
cych sięza sł
owami
rozmówcy: „Mam wraż
enie, ż
e opisana sytuacja budzi pań
skąniechę
ć
”. Podkreś
lenie
emocjonalnej treś
ci wypowiedzi - nawet jeś
li „niechę
ć
” nie do koń
ca okreś
la stan ducha
rozmówcy - ś
wiadczy o tym, ż
e jego uczucia sąistotne oraz ż
e został
y wł
aś
ciwie odczytane i
zrozumiane.
Okazanie zrozumienia
Nastę
pnym etapem jest uznanie sł
usznoś
ci owych uczuć
, nawet jeś
li nie do koń
ca sięz
nimi zgadzasz: „Widzę
, jak bardzo nie lubi pan pracy w biurze ze wzglę
du na panują
ce tam
napię
cie”. Wię
cej na ten temat znajdziesz w rozdziale o empatii: jaka jest róż
nica pomię
dzy
współ
odczuwaniem - gdy zgadzasz sięz czyimiśodczuciami - a zwykł
ym przyję
ciem tego
faktu.
Zachęta do dalszej dyskusji
Ostatniąfaząopisywanego procesu jest zachę
cenie rozmówcy do uzupeł
nienia swojej
wypowiedzi poprzez zadawanie otwartych pytań (temu poś
wię
cony bę
dzie nastę
pny
rozdział
): „Czy mógł
by pan opowiedziećmi, o co dokł
adnie chodzi?” Twoim obecnym celem
jest poznanie szczegół
ów: wedł
ug mnie wyraz „dokł
adnie” jest jednym z najbardziej
przydatnych. Zanim dokł
adnie sięnie zapoznasz z sytuacją
, na dobrąsprawęnie wiesz nic.
Teraz, zanim was poniesie i pomyś
licie sobie, ż
e powyż
sze etapy sąkluczem do zdobywania
przyjaciółi barwnego ż
ycia, proszę
, nie myś
lcie, ż
e na nich sł
uchanie sięzaczyna i koń
czy.
To zaledwie podstawy. Nie starajcie sięteżdemonstrowaćwszem i wobec, jakimi to
fantastycznymi sł
uchaczami jesteś
cie - jeś
li przedobrzycie, wasz rozmówca odniesie
wraż
enie, ż
e robicie to na sił
ę.Z tych narzę
dzi trzeba korzystaćdelikatnie i, co waż
niejsze,
szczerze. Fał
szywa szczeroś
ć kaznodziei oraz doradców stanowi poż
ywkę dla ich
telewizyjnych parodystów.
Inne aspekty sł
uchania aktywnego
Poznaliś
cie jużpodstawy prawidł
owego sł
uchania, przed wami jednak dł
uga praktyka.
1. Zamilknij:
nie
moż
esz
jednocześ
nie
sł
uchać i
mówić (to
dla
niektórych
najtrudniejsze).
2. Bą
dźcierpliwy: twój czas i uwaga to byćmoż
e najwię
kszy dar.
3. Skoncentruj się
: nie bł
ą
dźmyś
lami, kiedy twój rozmówca powtarza cośpo raz setny.
Treś
ćmoże byćta sama, ale drobne zmiany tonu nieraz przekazująwię
cej niżsł
owa.
4. Odł
óżna bok wł
asne uczucia i proszęnie mów: „Wiem, co czujesz”, ponieważw
wię
kszoś
ci sytuacji nie wiesz i nie moż
esz tego wiedzieć
.
5. Zadbaj, by nic cięnie rozpraszał
o: wył
ą
cz telefon, zamknij drzwi na klucz - sł
uchanie
wymaga stuprocentowej uwagi.
6. Patrz na rozmówcę
: jego postawa i gesty powiedząci wię
cej o tym, co czuje, niż
sł
owa. Zauważ
ysz też
, jeś
li jego sł
owa bę
dąprzeczyćmowie ciał
a - to nieś
wiadome
gesty wyjawiąci prawdę
.
7. Nawią
żkontakt wzrokowy: ale nie patrz mu w oczy jak posąg.
8. Nie sprzeczaj się
: ani otwarcie, ani w myś
lach. Moż
esz zechciećprzekazaćrozmówcy
odmienny punkt widzenia, lecz wstrzymaj sięz tym do czasu, ażskoń
czy. Dopiero
wówczas zadawaj pytania.
9. Poznawaj osobowoś
ćrozmówcy: im wię
cej odkryjesz na jego temat (o sympatiach i
antypatiach, motywach, ambicjach i wartoś
ciach) tym lepiej bę
dziesz mógłsięz nim
porozumieć
.
10. Weryfikuj swój o s ąd: unikaj natychmiastowych ocen formuł
owanych na podstawie
fryzury lub stylu rozmówcy. Unikaj szufladkowania na podstawie klasy, pochodzenia
społ
ecznego lub pł
ci. I bą
dźś
wiadomy wł
asnych uprzedzeńoraz ich wpł
ywu na to, w
jaki sposób sł
uchasz.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Jak nauczyćsięsł
uchać
? Na ogółrobimy to dzię
ki praktyce. Oto kilka ć
wiczeń
, które
moż
na wykonywaćz innymi.
Ćwiczenie 1: Uważ
ne sł
uchanie
Dla grupy trzyosobowej.
Osoba A przez cztery minuty przedstawia punkt widzenia na kontrowersyjny temat
(aborcja, kara ś
mierci, brońnuklearna czy hodowanie pingwinów na mię
so, przekształ
cenie
autostrad w warzywniki, wprowadzenie obowią
zku zaż
ywania narkotyków). Osoba B sł
ucha,
a kiedy osoba A skoń
czy, relacjonuje jej wypowiedź
. To trudniejsze, niżby sięmogł
o
wydawać
, z powodu naturalnej skł
onnoś
ci do zastanawiania sięcał
y czas, dlaczego osoba A
nie ma racji, ż
eby nie powiedzieć
, ż
e cał
kiem postradał
a zmysł
y. Osoba C równieżsł
ucha i
kiedy osoba B skoń
czy relacjonowaćargumenty osoby A, pyta A, do jakiego stopnia osoba B
oddał
a sens jej wypowiedzi, po czym rozpoczyna dyskusjęna temat przyczyn zmiany sensu i
zniekształ
ceńodtwarzanej wypowiedzi. Gdy pierwsza runda dobiegnie koń
ca, osoba B staje
sięmówcą
, a osoba C sł
uchaczem i tak dalej, dopóki każ
da nie wypróbuje siłw kolejnej roli.
Ćwiczenie 2: Rozdzielenie faktów od uczuć
Ludzie wcią
żmi mówią,ż
e fakty sąkluczem do każ
dej sytuacji. W pewnym sensie maja
rację
. Wobec braku faktów nie moż
na wydawaćosą
dów lub podejmowaćdecyzji. Mimo to
same fakty nie wystarczą
, ponieważludzie nie wyraż
ająopinii wył
ą
cznie na ich podstawie.
Nie sąone teżich motywacją
. Ludzie dział
ająpod wpł
ywem stosunku emocjonalnego do
faktów. Odseparujcie fakty od uczuć
, a sytuacja zaraz wam sięrozjaś
ni.
Ponownie utwórzcie grupętrzyosobową
.
Osoba A przez trzy minuty opowiada o czymś
, co naprawdęlubi lub nie lubi robić
.
Osoba B stara sięwyodrę
bnićfakty z wypowiedzi mówią
cego, podczas gdy osoba C
koncentruje sięna uczuciach. Kiedy osoba A skoń
czy, osoba B streszcza fakty, pomijają
c
uczucia, osoba C zaśokreś
la tylko stosunek emocjonalny mówią
cego. Nastę
pnie osoba A
komentuje trafnoś
ćobu relacji oraz samąpróbęrozdzielenia faktów i uczuć
. Pozostał
e osoby
okreś
lająstopieńtrudnoś
ci owego rozdzielenia. Uczestnicy wymieniająsięrolami.
Waż
ne jest, aby dobrze sł
uchać
, a w wypadku osób, które uważ
amy za trudne, jest to
bardziej skomplikowane i istotniejsze, gdyżł
atwo odrzucićto, co mówią
, na podstawie tego,
kim są
. Oczywiś
cie z wł
asnej winy sąone ofiarami: sątrudne, ludzie przestająich sł
uchać
,
one zaśstająsięjeszcze trudniejsze, próbują
c nakł
onićotoczenie do posł
uchu itd. Sł
uchanie
osobno faktów i uczućto dobre ć
wiczenie, jeś
li chcesz zachowaćspokój podczas rozmowy z
trudnąosobą
. W gruncie rzeczy moż
e pomóc ci zrozumiećprzyczynę„trudnoś
ci”, ponieważ
sł
uchanie uczućskł
ania do analizy rzeczywistej motywacji rozmówcy.
Podsumowanie
Odpowiadaj na sł
owa ludzi, streszczają
c i parafrazują
c ich wypowiedź
Weźpod uwagęich uczucia
Okażim zrozumienie i aprobatę
Zachę
ćdo dalszej wypowiedzi
By sł
uchaćjeszcze lepiej:
zamilknij,
okażcierpliwoś
ć
,
skoncentruj się
,
odł
óżna bok wł
asne uczucia,
zadbaj o to, by nic cięnie rozpraszał
o,
nawią
żkontakt wzrokowy,
nie sprzeczaj się
,
poznawaj osobowoś
ćrozmówcy,
weryfikuj swój osą
d.
Ćwicz!
III. ZADAWANIE PYTAŃ
Sądźczł
owieka po jego pytaniach, a nie odpowiedziach.
Wolter
WSTĘP
Istnieje róż
nica mię
dzy zwykł
ym zadawaniem pytań a zadawaniem pytań
, które
zachę
cająludzi do formuł
owania wyczerpują
cych wypowiedzi na każ
dy temat.
Kiedy uczestniczył
em w pierwszym kursie mediacyjnym i negocjacyjnym, wykł
adowca
powiedział
coś
, co na zawsze utkwił
o mi w pamię
ci: „Nie mów nic, co nie ma na koń
cu znaku
zapytania. Jeś
li dopiero w poł
owie zdania przypomni ci się
, ż
e powinieneśzadawaćpytania, a
nie formuł
owaćtwierdzenia, za pomocąmodulacji gł
osu przekształ
ćje w pytanie. Jeś
li
przypomni ci sięto, gdy jużpostawisz kropkę
, szybko uzupeł
nij je pytaniem. Twierdzenia
rodzą opór, pytania rodzą odpowiedzi”. Miałrację
. Pytania wymagają odpowiedzi.
Szczegół
owe, wł
aś
ciwie sformuł
owane dociekliwe pytania, które zmuszająnas do zajrzenia w
gł
ą
b siebie przed udzieleniem odpowiedzi, posuwająnas do przodu. W razie kontaktu z
osobami, które uważ
amy za trudne, pytanie jest dla nas zarówno zbroją
, jak i orę
ż
em: moż
e
uratowaćnas przed stawianiem tez generują
cych opór i unaoczni nam, w jaki sposób robić
postę
py.
ZADAWANIE PYTAŃ
Pytania dzielimy na ogółna dwa rodzaje: zamknię
te, które pocią
gająza sobąjedynie
odpowiedź„tak” lub „nie”, i otwarte, których rezultatem jest nowa myś
l oraz informacja. Na
przykł
ad: „Pamię
tał
eś
, ż
eby skopiowaćraport?” - to pytanie zamknię
te. „Jakie kopie dzisiaj
zrobił
eś
?” - to pytanie otwarte. Otwarte pytania sądobre do zdobywania informacji oraz
nakł
onienia ludzi do szczeroś
ci. Pytania zamknię
te sądobre do weryfikowania informacji
oraz uzyskiwania bardzo ograniczonych, okreś
lonych odpowiedzi. Jako, ż
e ż
yjemy w
społ
eczeń
stwie opartym na przeciwień
stwach i skł
aniamy sięku myś
leniu w kategoriach tak i
nie, dobry i zł
y, czarny i biał
y, stosowanie pytańzamknię
tych jest wedł
ug mnie typowe w
naszej kulturze. Jeś
li posł
uchacie programów informacyjnych, na pewno zauważ
ycie, ż
e
dziennikarze majązwyczaj zadawania zamknię
tych pytań
, po czym denerwująsię
, kiedy
politycy nie chcąodpowiadaćna nie zdawkowym „tak” lub „nie”. W tym wzglę
dzie
opowiadam siępo stronie polityków. Chcą
c sięnauczyćzadawania pytań
, musimy jednak
uczynićcoświę
cej. Powinniś
my zaczą
ćpostrzegaćowączynnoś
ćjako zł
oż
ony schemat,
podobnie jak reportażfotograficzny przedstawia sytuacjęklatka po klatce. Każ
de zdję
cie ma
znaczenie i cel, kiedy zaśzestawi sięje, osią
ga sięcoświę
cej niżtylko szereg fotografii.
Powstaje historia mieszczą
ca w sobie cał
y ś
wiat.
Z pytaniami jest podobnie. Skoro jednak ów proces ma przypominaćbardziej oś
wiecenie
niżprzesł
uchanie, należ
y je zadawaćostroż
nie. Na tym wł
aś
nie polega sens pytania - chodzi o
rzucenie ś
wiatł
a na dany temat.
Technika odwróconej piramidy
Przymierzają
c siędo zadawania pytań
, korzystam z metody, którąnazywam techniką
odwróconej piramidy. Polega ona na tym, ż
e zaczynamy od pytańogólnych, szerszych, po
czym stopniowo je zawę
ż
amy. Każ
dy z pię
ciu zakresów posiada jasno okreś
lony cel:
1. Odkryj kontekst
Pytania o tł
o oraz kontekst sprawy: „W czym sę
k?”
2. Okreś
l zachowania
Pytania o udział
danych osób w sprawie: „Kto zrobił
co?”
3. Ustal oczekiwania
Pytania o oczekiwania: „Czego sięspodziewał
eś
?”
4. Prześ
ledźmotywy
Pytania o znaczenie: „Dlaczego to jest waż
ne?”
5. Okreś
l znaczenie
Pytania o znaczenie sprawy: „Jakie to ma znaczenie dla ciebie?”
Jak widzicie, każ
dy z etapów wymaga pytańi odpowiedzi coraz bardziej zł
oż
onych i
szczegół
owych. Celem uż
ywania tej techniki jest:
skupienie sięna tym, co najistotniejsze
ustalenie tego, co sięwydarzył
o, kto co zrobiłlub pomyś
lałi co z tego wynika
wyodrębnienie szczegół
ów, które mogąsięliczyć
porównanie tego, co sięstał
o lub co siędzieje, do poż
ą
danego biegu wydarzeń
zrozumienie znaczenia owych wydarzeńdla zaangażowanych w nie osób
Skorzystajmy z techniki odwróconej piramidy do zadania pytańdotyczą
cych nieudanego
zebrania pewnej organizacji. Pytana osoba uczestniczył
a w nim jako obserwator oraz
konsultant. Z uwagi na wynik zebrania poważ
nie rozważ
a zrzeczenie sięswojej funkcji.
Pytania mająna celu szybkie ustalenie przebiegu wydarzeńoraz ich wpł
yw na decyzję
.
Poniż
sza relacja stanowi fragment rozmowy, dlatego zawarł
em w niej jedno pytanie z
każ
dego etapu. W rzeczywistoś
ci należ
y zadaćwiele pytańuzupeł
niają
cych.
P: Co sięstał
o?
O: Zebranie okazał
o sięklę
ską
. Przede wszystkim zawiódłorganizator - sala nie
nadawał
a siędo uż
ytku. Nie zatroszczono sięo wprowadzenie, a mowa dyrektora narzucił
a
spotkaniu niewł
aś
ciwy ton.
P: Co takiego powiedział
?
O: W kilku ogólnikach nakreś
liłplan strategiczny organizacji.
P: A czego sięspodziewał
eś
?
O: No cóż
, wydawał
o mi się
, ż
e celem zebrania był
o przedyskutowanie planu
strategicznego, on jednak dał
do zrozumienia, ż
e wszystko został
o z góry postanowione.
P: Na czym polega róż
nica?
O: Czę
ś
ciąnaszej filozofii jest to, ż
e każ
dy powinien miećswój udziałw okreś
laniu
kierunku, w którym zmierza organizacja. Postawa dyrektora temu przeczył
a.
P: Jakie to ma znaczenie dla ciebie?
O: Zastanawiam się
, czy wcią
żchcępoś
wię
caćswój czas pracy dla tej ogranizacji. Mam
wraż
enie, ż
e jak tak dalej bę
dzie, udziałw niej mógł
by nadwerę
żyćmojąreputację
.
Technika piramidy
Pamię
tacie moż
e z rozdział
u pierwszego, ż
e jednym ze sposobów uniknię
cia roli ofiary
jest poszerzenie swojej percepcji. Istnieje równieżsposób pomocy ludziom w odrzuceniu roli
prześ
ladowcy. Czynimy to dzię
ki pytaniom, które zmuszająich do poszerzenia sposobu
widzenia ś
wiata.
O ile technika odwróconej piramidy polega na zadawaniu coraz bardziej szczegół
owych
pytań
, o tyle technika piramidy ma na celu proces odwrotny - rozszerzenie pola widzenia,
uwolnienie ludzi od klapek na oczach oraz natchnię
cie ich optymizmem i wiarąwe wł
asne
moż
liwoś
ci. Metoda ta sprawdza się zwł
aszcza w wypadku osób do tego stopnia
skoncentrowanych na problemie, ż
e uniemoż
liwia im to znalezienie wyjś
cia z sytuacji.
1. Odkryj kontekst
Pytania o istotęproblemu: „W czym problem?”
2. Ustal punkt widzenia
Pytania o aspiracje: „Czego tak naprawdęchcesz?”
3. Sprecyzuj oczekiwania
Pytania o konkretnąwizję
: „Ską
d bę
dziesz wiedział
, ż
e masz to, na czym ci naprawdę
zależ
y?”
4. Przeanalizuj moż
liwoś
ci
Pytania o ś
rodki potrzebne do realizacji wizji: „Jakie posiadasz umieję
tnoś
ci, zasoby,
wiedzęetc., które pomogąci osią
gną
ćtwój cel?”
5. Rozszerz opcje
Pytania o opcje jużistnieją
ce oraz nowe koncepcje w zwią
zku z tym, co moż
e się
wydarzyć
: „Jakie opcje masz do wyboru? Co jeszcze moż
esz zrobić
? Jak inaczej mógł
byś
dotrzećdo celu?”
Wróć
my do rozż
alonego konsultanta. Stoi przed dylematem, ponieważorganizacja, dla
której pracował
, zdaje sięzmierzaćdoniką
d. Idzie do dyrektora i korzysta z techniki
piramidy:
P: Dlaczego organizacja przestał
a sięrozwijać
?
O: Problem polega na tym, ż
e jej czł
onkowie nie pracująjako zespół
.
P: Co naprawdęchce pan osią
gną
ć
?
O: Chcę
, aby organizacja funkcjonował
a jako jednoś
ć
, potrafił
a szybko i elastycznie
reagowaćna nadarzają
ce sięmoż
liwoś
ci.
P: Jak pan sięzorientuje, ż
e osią
gną
łwytyczony cel?
O: Czas spę
dzany nad projektami skrócimy o poł
owę
, zwię
kszają
c jednocześ
nie zakres
wykonywanych obowią
zków.
P: Jakie posiada pan w tej chwili zasoby i dane potrzebne do zrealizowania tego celu?
O: Cóż
, jeden z naszych nowych czł
onków przeszedłszkolenie w zakresie koordynacji,
co - wedł
ug mnie - pomogł
oby przezwycię
żyćnasze ograniczenia.
P: Co jeszcze mógł
by pan zrobić
?
O: Są
dzę
, ż
e w celu uskutecznienia komunikacji i koordynacji moż
na by wprowadzić
siećinformacyjną
... i tak dalej.
JAK NIE ZADAWAĆPYTAŃ
Wspomniał
em jużo pytaniach zamknię
tych. Oto lista innych bł
ę
dów popeł
nianych przez
osoby zadają
ce pytania:
Zadawanie zbyt wielu pytań
Pewien dziennikarz telewizyjny zawsze pozwala swoim ofiarom się wyś
lizgną
ć
,
ponieważnie potrafi sięograniczyćdo jednego przemyś
lanego pytania. Zamiast tego naraz
zadaje cał
ąich serię
, a przyparty do muru polityk odzyskuje swobodę
, gdyżwystarczy, ż
e
odpowie jedynie na najł
atwiejsze, a nic nie bę
dzie moż
na mu zarzucić
.
Zadawanie pytańsugerujących
Niektóre pytania albo zawierająodpowiedź
, albo jądo tego stopnia ograniczają
, ż
e brzmi
jak wykrę
t bą
dźkompletny nonsens. Klasycznym pytaniem naprowadzają
cym, znanym
zapewne wszystkim przyszł
ym prawnikom, jest: „Kiedy przestał
pan bićż
onę
?”
Zbyt szybkie zadawanie pytańosobistych
Im bardziej zaż
ył
e stosunki cięz kimśł
ą
czą
, tym bardziej osobiste pytania moż
esz zadać
.
Uczyńto zbyt szybko, a na pewno usł
yszysz lodowatąodpowiedź
. Podejdźna przykł
ad do
nieznajomej osoby na przyję
ciu i zapytaj jąo jej seksualne fantazje. Ktośmoż
e potraktować
to jako oryginalnąpróbęnawią
zania znajomoś
ci, inny bez namysł
u wymierzy ci policzek.
Nigdy nie wiadomo, na kogo trafisz.
Jednym z wyzwańobcowania z trudnymi ludź
mi jest niechę
ćdo poufał
ych kontaktów z
nimi, dlatego teżrzadko moż
emy sobie pozwolićna pytanie, które rzeczywiś
cie mielibyś
my
ochotęzadać(nie tylko: „Dlaczego jesteśtakim durniem?”).
Zadawanie pytańnie w porę
Wszyscy byliś
my ś
wiadkami sytuacji, kiedy telewizyjny reporter podchodzi do osoby
ocalał
ej z jakiejśtragedii i pyta, jak czuje sięz powodu straty ż
ony/mę
ż
a/psa przejechanego
przez pocią
g. To jednak przykł
ad doś
ćskrajny. Stosowanie techniki odwróconej piramidy
wymaga umieję
tnoś
ci wyczuwania wł
aś
ciwego momentu na zadawanie pytań
. Jeś
li chcemy
wydobyć z ludzi konkretne odpowiedzi, muszą się oni znajdować w stanie ducha
umoż
liwiają
cym ich udzielenie. Skoro wię
c musisz zadaćtrudne i dociekliwe pytania,
poś
wię
ćnajpierw trochęczasu na wysł
uchanie swego rozmówcy i spraw, ż
eby poczułsięna
sił
ach, by sprostaćpodchwytliwym pytaniom.
JAK ZADAWAĆPYTANIA
Ostatni punkt dotyczy sposobu zadawania pytań
. Jak wspomniał
em wcześ
niej, ludzie
musząbyćw odpowiednim nastroju, aby odpowiadaćna pytania. Jeś
li zaśw nim nie są
,
musisz pomóc im go osią
gną
ć
. Oto trzy kroki, które moż
na przedsię
wzią
ć przed
postawieniem pytania krytycznego:
1. Zadaj kilka otwartych pytańmają
cych na celu okreś
lenie kontekstu.
2. Skorzystaj z umieję
tnoś
ci aktywnego sł
uchania, ż
eby okazaćrozmówcy zrozumienie i
uwagę
.
3. Gdy nawią
żesz nićporozumienia, poinformuj rozmówcę
, ż
e chcesz zadaćtrudne
pytanie i przygotuj go na jego odbiór: „Istnieje pewne pytanie, które muszępanu zadać
.
Wiem, ż
e moż
e sięwydaćtrudne. Nie musi pan natychmiast odpowiadać
...”
Takie przygotowanie rozmówcy wzmocni jego przekonanie, ż
e masz na uwadze jego
dobro, i osł
abi szok wywoł
any pytaniem. Natomiast pozostawienie czasu na odpowiedź
zmniejszy ryzyko wykrę
tu i zwię
kszy szansęna uzyskanie przemyś
lanej odpowiedzi.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Zadawanie pytań
, podobnie jak sł
uchanie, stanowi umieję
tnoś
ć
, którąmoż
na doskonalić
.
Jeś
li masz jednak okazjęwypróbowaćkilka ć
wiczeń
, warto przyswoićsobie zasady dział
ania
obu piramid.
Ćwiczenie 1: Technika odwróconej piramidy
Dla grupy trzyosobowej.
Osoba A przedstawia osobie B swojąsytuacjęlub trapią
cy jąproblem. Osoba B zadaje
pię
ćpytańdopasowanych do pię
ciu etapów odwróconej piramidy. Osoba C notuje wszystkie
pytania zadawane przez osobęB.
Kiedy zostanie zadanych pię
ćpytań,osoby A, B oraz C omawiająto, czego sięnauczył
y.
Nastę
pnie na podstawie odpowiedzi osoby A, osoby B i C zadajądo każ
dego etapu pytania
uzupeł
niają
ce. Celem tego ć
wiczenia jest równieżpodkreś
lenie znaczenia i efektywnoś
ci
zadawania przemyś
lanych, a nie przypadkowych pytań
.
Ćwiczenie 2: Technika piramidy
Tym razem pytania sąformuł
owane zgodnie z zasadąpiramidy i mająna celu wydobycie
nowych aspektów sytuacji oraz znalezienie rozwią
zania.
Podsumowanie
Zadawaj przemyś
lane pytania mają
ce jasno okreś
lony cel.
Technika odwróconej piramidy:
1. odkryj kontekst,
2. okreś
l role,
3. ustal oczekiwania,
4. prześ
ledźmotywy,
5. okreś
l znaczenie.
Technika piramidy:
1. odkryj kontekst,
2. ustal punkt widzenia,
3. sprecyzuj oczekiwania,
4. przeanalizuj moż
liwoś
ci,
5. rozszerz opcje.
Aby zadaćtrudne pytanie:
1. Zadaj pytanie otwarte, by nawią
zaćporozumienie.
2. Sł
uchaj uważ
nie, by wytworzyćwzajemne zaufanie.
3. Uprzedźrozmówcę
, ż
e chcesz zadaćtrudne pytanie, i przygotuj go na nie.
IV. EMPATIA
Nie odganiaj toporem muchy z czoł
a przyjaciela.
przysł
owie chińskie
WSTĘP
Aby okreś
lićnasz wpł
yw na innych i staćsięś
wiadomym ich poglą
dów i uczuć
,
potrzebna nam zdolnoś
ć
, którąnazywamy empatią
. Ludzie niejednokrotnie myląempatięze
współ
czuciem, zacznijmy zatem od ustalenia róż
nicy. Współ
czucie: polega na otoczeniu
kogośramieniem i ubolewanie z nim nad jakimśfaktem: „Tak mi przykro, ż
e twój kot wpadł
pod samochód...” Empatia: polega na wczuciu sięw sytuacjędrugiej osoby i próbie
zrozumienia jej stanu ducha. Niniejszy rozdziałnie jest poś
wię
cony empatii z powodu jej
rzekomej
wyż
szoś
ci
nad
współ
czuciem.
Umieję
tnoś
ć okazywania współ
czucia
w
odpowiednim momencie i z wł
aś
ciwąwraż
liwoś
ciąjest cenna, ale nie sposób stawiaćjej na
równi z empatią
. Dla mnie empatia to cudowny dar, który sprawia, ż
e ktośczuje się
najważ
niejsząosobąna ś
wiecie, a jednocześ
nie osoba jąokazują
ca jest na tyle obiektywna, ż
e
moż
e sł
uż
yćradą
. Owo poł
ączenie bliskoś
ci i jasnoś
ci oceny sytuacji moż
liwej dzię
ki
zachowaniu dystansu stanowi mój cel, gdy próbujęsięempatycznie wsł
uchaćw innych.
ZNACZENIE EMPATII
Gdybym sięznalazłna bezludnej wyspie, mają
c moż
liwoś
ćzachowania tylko jednej
zdolnoś
ci interpersonalnej, wybrał
bym empatię- nawet jeś
li w pobliż
u nie był
oby nikogo, na
kim mógł
bym poć
wiczyć
. Wł
aś
nie stosowanie empatii jest najbardziej fascynują
ce, o czym
sami, mam nadzieję
, się przekonacie, gdy sumiennie wykonacie dł
ugie ć
wiczenie
zamieszczone na koń
cu rozdział
u.
Empatia jest waż
na, ponieważumoż
liwia zrozumienie subiektywnego ś
wiata innych
ludzi: ich sposobu funkcjonowania, myś
lenia, systemu wartoś
ci. Tylko dzię
ki empatii
bę
dziecie w stanie dotrzećdo naprawdętrudnych osób. Nie zawsze daje to spodziewane
rezultaty, lecz przynajmniej zyskacie satysfakcję
, ż
e spróbowaliś
cie, gdy wszystko inne
zawiodł
o. Empatyczne wsł
uchanie sięw ludzi, których uważ
acie za trudnych, umoż
liwia:
uwolnienie sięod stereotypów,
odczytanie wewnę
trznych map tych osób,
docenianie róż
nic mię
dzy wami.
POZA STEREOTYPY
W gruncie rzeczy jedynącechą
, która nas ł
ączy, jest to, ż
e wszyscy róż
nimy sięod
siebie. Przypuszczalnie to wł
aś
nie dlatego skł
onni jesteś
my do uogólnieńi posł
ugiwania się
stereotypami dotyczą
cymi rasy (ską
py Żyd, konformistyczny Japoń
czyk), pochodzenia
(zuż
yty arystokrata, nadę
ty burż
uj) oraz zawodu (nudny księ
gowy, apodyktyczny nauczyciel),
które komplikują nasze zwią
zki interpersonalne. W rzeczywistoś
ci róż
nice pomię
dzy
czł
onkami danej grupy sąwyraź
niejsze od róż
nic pomię
dzy samymi grupami. Każ
dy jest
inny, a szufladkowanie ludzi nie zastą
pi nam zrozumienia ich potrzeb, zainteresowań
,
wartoś
ci oraz perspektyw, wykształ
cenia i doś
wiadczenia. Im bardziej sięod nas róż
nią
, tym
waż
niejsze jest, abyś
my wczuli sięw ich ś
wiat i myś
li w celu ucieczki przed stereotypami.
Podam wam przykł
ad z wł
asnego doś
wiadczenia.
Kilka lat temu urzą
dzaliś
my spotkania pracodawców z uczniami z biedniejszych dzielnic.
Organizowaliś
my konferencje, podczas których lokalni menedż
erowie oraz kierownicy
kadrowi zajmowali sięgrupami dzieci, opowiadają
c im o pracy, zasadach prowadzenia
rozmów kwalifikacyjnych, nadziejach i ambicjach mł
odego pokolenia. Po obu stronach
niejednokrotnie zdarzał
y sięchwile olś
nienia. Dzieciaki odkrywał
y w sobie moż
liwoś
ci, o
których wcześ
niej nie miał
y poję
cia, na przykł
ad wygł
aszał
y prezentacje przed cał
ąszkoł
ą
.
Pracodawcy natomiast zaczę
li dostrzegać
, ż
e opinia o niedouczonej mł
odzież
y „z
problemami”, która nie nadawał
a siędo ż
adnej pracy, jest stereotypem. Moja chwila olś
nienia
nastą
pił
a w podniszczonej szkole w Birmingham. Ze wzglę
du na jej reputacjętrudno był
o
znaleź
ćskł
onnego do pomocy lokalnego pracodawcę
. Na widok wychodzą
cego z samochodu
dyrektora banku uradował
em sięi prawdęmówią
c, trochęprzeraził
em. Miałwypolerowane
buty i bankierski wą
sik (owszem, nadal zmagam sięz moimi uprzedzeniami). Rynsztunku
dopeł
niał
a teczka. Bał
em się
, ż
e dzieciaki zjedzągo ż
ywcem.
Rozpoczę
to konferencję
. Poszedł
em rzucić okiem na zespoł
y. Grupa twardych
pracowników socjalnych w dż
insach i skórzanych kurtkach siedział
a wbita w róg, nie mogą
c
nawią
zaćkontaktu z dzieć
mi. Z rosną
cym niepokojem ruszył
em dalej, boją
c sięmyś
lećo
tym, co te rozwydrzone wyrostki robił
y z moim cennym dyrektorem banku. I zobaczył
em, ż
e
siedząw równych rzą
dkach, pochł
onię
ci notowaniem sł
ów przemawiają
cego ze ś
rodka sali
mę
ż
czyzny. Spostrzegłon to, co umknę
ł
o mojej uwagi: ż
e ta mł
odzieżchciał
a kogoś
, kto
mógłwskazaćjej drogęwyjś
cia ze slumsów, gdzie przyszł
a na ś
wiat. Oczywiś
cie, ż
e chciał
a
sł
uchaćjego, a nie pracowników socjalnych, którzy utwierdzali jąw jej wyobraż
eniu swojej
roli i poł
oż
enia.
CZYTANIE WEWNĘTRZNYCH MAP
Dostrzeganie róż
nic mię
dzy nami i innymi równieżodbywa sięz perspektywy naszych
potrzeb, systemu wartoś
ci, doś
wiadczenia itd. W gruncie rzeczy nie patrzymy na nic
obiektywnie, ponieważnie widzimy ś
wiata takim, jakim on jest, lecz przez pryzmat wł
asnej
osoby. Postrzegamy go przez pryzmat wł
asnych przekonań
, które kształ
tująobraz ś
wiata.
(Jednym z dziwactw ludzkiej psychiki jest równieżprzypisywanie innym cech, których nie
znosimy u siebie. Czyli na przykł
ad jeś
li nie lubiękogoś
, bo czę
sto wpada w zł
oś
ć
, moż
e tak
byćdlatego, gdyżjestem ś
wiadomy wł
asnej gwał
townej natury i budzi ona mojąniechę
ć
.)
Ten wybiórczy, subiektywny i niewolny od uprzedzeńproces jest nieś
wiadomy i bierny:
zniekształ
canie obrazu ś
wiata nie jest procesem umyś
lnym, lecz machinalnym.
Widzimy to, czego szukamy (dawne powiedzenie: „Ujrzećznaczy uwierzyć
”, to w
istocie proces odwrotny) oraz to, czego szukamy, jest uwarunkowane tym, co - wedł
ug nas -
moż
emy zobaczyć
. Nasze przekonania tworząrodzaj wewnę
trznej mapy ś
wiata sł
uż
ą
cej do
odszukania wł
aś
ciwej drogi. Tak jak mapa samochodowa stanowi odzwierciedlenie sieci
autostrad, nasza mapa wewnę
trzna reprezentuje ś
wiat zewnę
trzny. Mapa nie jest autostradą
, a
nasze przekonania dotyczą
ce ś
wiata nie sąś
wiatem, nie sąprawdziwe. Mimo to przyjmujemy,
że są.Musimy to czynić,ponieważbez owej mapy wewnę
trznej zgubilibyś
my sięw ś
wiecie
tak samo jak na szosie bez znaków drogowych.
Każ
da osoba dysponuje systemem odmiennych przekonań
, ma innąmapę
. Na jej kształ
t
wpł
ywa rasa, kultura lub pł
eć
. Odmienne mapy ś
wiata to jedno z podstawowych ź
ródeł
konfliktów i napię
ćmiędzy ludź
mi. Na przykł
ad kiedy z ż
onąpodróż
ujemy po Europie,
zabieramy dwa rodzaje map: ja biorę samochodową
, która pokazuje gł
ówne drogi i
najszybsze trasy prowadzą
ce z Calais, a ż
ona zabiera mnóstwo map o duż
ej skali, gdzie
widniejąś
redniowieczne miasteczka, które lubi malować
, podczas gdy ja drzemięna sł
oń
cu. I
tak jest dobrze. Przynajmniej dopóty, dopóki pamię
tamy, ż
e kierujemy sięróż
nymi mapami.
Jeż
eli o tym zapominamy, gubimy sięalbo tracimy cierpliwoś
ć. „To miasto nie istnieje”,
przekonuję
. „Ależwrę
cz przeciwnie, jest na mojej mapie”, ripostuje ż
ona. „Chcętam jechać
!”
Mapa, którąsiętu zajmujemy, nie jest prawdziwa, niemniej jednak kierujemy sięnią
. Empatia
polega na odkrywaniu map wykorzystywanych przez innych. Dopóki ich nie okreś
lisz, dopóty
dysponujesz zbyt mał
ąwiedzą
, aby ich zrozumiećlub wywieraćna nich jakikolwiek wpł
yw.
Osoby, które nazywamy trudnymi, mająmapy radykalnie odmienne od naszych.
Ludzie mająwięcej niżjednąmapę
Ludzie nie dysponująwył
ą
cznie jednąmapą- mająich kilka. Gdy podczas naszych
europejskich podróż
y docieramy do miejsca przeznaczenia, odkł
adam mapęsamochodowąi
się
gam po lokalnąw celu zaplanowania pieszych wę
drówek. Podobnie z innej mapy
korzystam w czasie weekendów i w dni powszednie. To samo dotyczy dni spę
dzanych z
synem oraz pracy z grupąosób na kierowniczych stanowiskach. Niekiedy mapy mi sięmylą
.
Wracam do domu z pracy i oczekujęod syna bystroś
ci i trafnoś
ci osą
du biegł
ego prawnika.
Czasem teżrobięna odwrót i traktujębiegł
ych prawników jak sześ
ciolatki. (Nie jest to wcale
takie zł
e - sześ
ciolatki wiedząto, o czym reszta z nas zwykle zapomina.)
Empatyczne traktowanie innych umoż
liwia odkrywanie ich map i dostosowywanie do
nich wł
asnej. Dzię
ki empatii moż
esz pokazaćludziom inne mapy, na przykł
ad obrazują
ce
twoje rozumienie ś
wiata. Przy duż
ym wysił
ku, umieję
tnoś
ci i pracy moż
na niekiedy zmienić
ich pozornie niewzruszonąwizjęś
wiata.
Czy naprawdęmoż
na w ten sposób zmieniaćludzi? Tak, ponieważpod wpł
ywem
nowych doś
wiadczeńi tak stale sięzmieniająi korygująswoje mapy. W razie potrzeby
potrafiąsięzmieniaćdoś
ćszybko, na przykł
ad:
osoba, która do tej pory uważał
a sięza tchórza, w sytuacji kryzysowej okazuje się
bohaterem;
kiedy różne fragmenty mapy sięł
ą
czą
, tworzą
c nową
, wtedy twoje rozumienie
ukł
adanki sięzmienia;
kiedy twoje poglądy stająsiętak sprzeczne, że musisz odrzucićczęśćz nich na rzecz
nowego zestawu.
Wedł
ug mnie, ostatni przykł
ad wyjaś
nia, dlaczego rzucenie palenia przysparza nam taką
trudnoś
ć. Nie tylko trzeba się zmagać z uzależnieniem nikotynowym, ale i należ
y
wypracowaćnowąmapęsiebie. Przejś
cie od palacza do niepalą
cego wystarczy, aby
spowodowaćpoważ
ny kryzys toż
samoś
ci.
EMPATIA W KONTAKTACH Z TRUDNYMI LUDŹMI
Bardzo czę
sto ludzie, których uważ
amy za trudnych, mająsilne przekonania. Im sąone
silniejsze, tym trudniej przyją
ć
, ż
e inni mogąreprezentowaćodmienny punkt widzenia. Co
wię
cej, jeż
eli sązgrabnie poł
ączone w jednąmapę
, jak na ogółbywa, wówczas ich
wł
aś
cicielowi jest niezmiernie trudno zrozumiećkogokolwiek, mają
cego inne zdanie. Sposób
rozumienia konfliktu z innymi wynika z tego, jak pojmujemy wł
asne wewnę
trzne konflikty i
dylematy. Jeż
eli ich nie przeż
ywamy, gdyżmamy jednąmapęidealną
, wtedy nie moż
emy
mówićo ż
adnym doś
wiadczeniu w dyskusji, negocjacji oraz kompromisach z innymi. Po
prostu oczekujemy, ż
e przyjmąnasz punkt widzenia.
Osoby, które uważ
amy za najbardziej ucią
ż
liwe, wydająsięnam niezdolne do akceptacji
czyjegośstanowiska. Nie zważ
ająna sprzeciw innych, ponieważwychodząz zał
oż
enia, ż
e
tamci sąw bł
ę
dzie. Skoro mająmapę
, musząmieći rację
.
RÓŻNICE W SYSTEMACH WARTOŚCI
To, co uważ
amy w innych za trudne, czę
sto odzwierciedla róż
nicęmap. Gdy ktośbardzo
sięod nas róż
ni, moż
emy nawet nazwaćgo irracjonalnym. Okreś
lenie to jest raczej nie na
miejscu, ponieważkaż
dy przejaw ludzkiego zachowania jest racjonalny, gdyżrzą
dzi się
pewnąlogiką
. Sę
k w tym, ż
e nie wszyscy kierująsiętakąsamąlogiką
, a logika pewnych osób
róż
ni sięod naszej. Rozwią
zanie nie polega na zanegowaniu bą
dźodrzuceniu logiki osób
irracjonalnych, lecz znalezieniu sposobu, w jaki moż
na by obie logiki poł
ą
czyć- do tego
wł
aś
nie potrzebna jest empatia. Ludzie w każ
dej grupie porozumiewająsięlepiej lub gorzej.
Zawsze znajdziemy osoby trudniejsze od innych. Ogromnązaletązdolnoś
ci empatii jest to, ż
e
pomaga uciec z getta, którego mury sami wznieś
liś
my. Róż
nice nie powinny sięstać
trudnoś
ciami pod warunkiem, ż
e:
potraktujemy je z zaciekawieniem,
poświęcimy trochęczasu i wysił
ku na ich analizęi zrozumienie,
skorzystamy z okazji, by móc spoglądaćna świat z nowej perspektywy,
zainwestujemy w tworzenie relacji interpersonalnych, rezygnując ze stereotypowego
myś
lenia,
pozostaniemy przy wł
asnym poczuciu celu i toż
samoś
ci.
Im trudniejsza wydaje nam siędana osoba, tym waż
niejsza jest pierwsza zdolnoś
ć
samookreś
lenia i koncentracji, jeś
li nasza empatia ma byćskuteczna. Osobami cierpią
cymi na
skutek szoku kulturowego sąjedynie te, które nie majądostatecznie silnej toż
samoś
ci, by móc
bez przeszkód poznawaćtoż
samoś
ćinnych.
Empatia wobec siebie
Czy jesteśzastraszony przez samego siebie? Jeś
li tak, moż
liwe, ż
e inni sązastraszeni
przez ciebie. Postawiwszy jużsobie pytanie, czy jesteśofiarą
, powinieneśteraz zapytać
: „Czy
jestem prześ
ladowcą
?”
Pomyś
l o osobach, z którymi stykasz sięna co dzień
. Jak na ciebie reagują
? Czy
podchodządo ciebie sprę
żystym krokiem z wesoł
ym bł
yskiem w oku? Czy moż
e lę
kliwie
ustę
pująci z drogi, zasł
aniają
c sięważ
nym spotkaniem na drugim koń
cu korytarza, byle tylko
nie wsią
ś
ćz tobądo windy? Jaki naprawdęjesteś
? Przyjrzyj sięsobie.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Ćwiczenie: Po drugiej stronie lustra
Dwa ostrzeż
enia zdrowotne. Proszęje traktowaćpoważ
nie!
1. To ć
wiczenie moż
e sięokazaćbolesne. Jeś
li wykonasz je sam, moż
e cięwprawićw
przygnę
bienie i wzbudzićlę
k. Jeś
li ktośbę
dzie ci towarzyszył
, moż
e poznaćprawdę
, którą
wolał
byśzataić
.
2. Radzę
, ż
ebyś
cie nie przechodzili na drugąstronęlustra z matką
, był
ym partnerem lub
jaką
kolwiek osobą
, z którąwią
że was jakieśtraumatyczne przeż
ycie.
Celem ć
wiczenia jest doś
wiadczenie tego, w jaki sposób jesteśodbierany przez innych.
Mam na myś
li prawdziwy odbiór, a nie dziesię
ciominutowąintrospekcjęz drinkiem w dł
oni,
po której wszystko wydaje sięw jak najlepszym porzą
dku.
1. Usią
dźtam, gdzie spotykasz innych, zwł
aszcza tych, z którymi nie najlepiej ci się
ukł
ada. Wybierz jednąz tych osób.
2. Poczuj siętak, jak zwykle czujesz sięna jej widok. Kiedy to zrobisz, wyobraźsobie,
że osoba ta siedzi obok ciebie. Wyobraźsobie szczegół
y: ubiór, sposób, w jaki siedzi, gł
os,
wyraz twarzy. Opisz jąsobie lub komuś
, kto ci towarzyszy (jeś
li jesteśsam, spróbuj się
nagraćna taś
męmagnetofonową
).
3. Opisz tej osobie swoje reakcje: co o niej myś
lisz? Jak czujesz sięw jej towarzystwie?
Jak reaguje na niątwoje ciał
o? Boisz się
? Wilgotniejąci dł
onie? Zwróćuwagęna wszystko i
doś
wiadcz tego jak najbardziej realnie. Jeż
eli wyobraż
enie sobie tego czł
owieka trwa krócej
niżdziesię
ćminut, oszukujesz.
4. Kiedy twoje reakcje na tęosobęstanąsięjasne, wstańi strzą
ś
nij je z siebie. Nastę
pnie
przejdźtam, gdzie - wedł
ug ciebie - miał
a sięznajdować
, i stańsięnią
. Spróbuj sięstaćnią
bez reszty.
5. Kiedy jużwyobrazisz sobie, jak to jest niąbyć
, sprawdź
, jak czuje siępodczas
kontaktu z tobą
. Teraz musisz sobie wyobrazićsposób, w jaki na niąpatrzysz, siedzą
c za
biurkiem lub w fotelu. Tak jak poprzednio poś
wię
ćna to dużo czasu. Na początku ci sięnie
uda, ponieważtwój biedny mózg nie od razu bę
dzie w stanie sięprzystosowaći w pewnym
momencie moż
esz napotkaćopór.
6. Kiedy jużdoś
wiadczysz uczućtej osoby w twojej obecnoś
ci, podsumuj, jak to jest nią
być
, co jest dla niej waż
ne, czego sięboi, czym jest dla niej kontakt z tobą
. Gdy skoń
czysz,
wstańi jeszcze raz sięotrzą
ś
nij, po czym odsuńod siebie obie role.
7. Zaczerpnij gł
ę
boko powietrza i daj sobie chwilęna uspokojenie. Zadaj sobie
nastę
pują
ce pytania:
Na czym polegajązasadnicze róż
nice pomię
dzy tymi dwiema osobami?
Co pomogł
oby je przezwycię
ż
yć
?
Za pomocąjakich ś
rodków moż
na by doprowadzićdo tych zmian?
Jak powinna zareagowaćpierwsza osoba (ty!) na widok drugiej podczas kolejnego
spotkania, aby poprawićwzajemne relacje?
8. Gdy poś
wię
cisz trochęczasu na obiektywne spojrzenie na siebie i zwią
zek z tąosobą
,
wróćdo punktu wyjś
cia i z powrotem stańsięsobą
. Teraz odtwórz jej obraz. Jak postrzegasz
jąw tej chwili? Inaczej niżprzedtem?
9. Jak jużto zrobisz, otrzą
ś
nij sięi znów stańsiędrugąosobą
. Jak zareaguje na widok
twojego nowego zachowania? Sprawdź
, doś
wiadcz tego. Przechodzenie z jednej postaci w
drugąi poznawanie ich punktu widzenia nie powinno ci jużsprawiaćż
adnych trudnoś
ci. Rób
wię
c to dalej, ażbę
dziesz mógł
wycią
gną
ćz tego jakieśwnioski.
10. Kiedy bę
dziesz miał
dosyć
, zakoń
cz ć
wiczenie.
Sił
a i obrazowoś
ćtego ć
wiczenia moż
e ci sięwydaćzdumiewają
ca. Zdumiewają
ca i
przeraż
ają
ca, ponieważniezwykle ł
atwo jest wyjś
ćpoza granice osobowoś
ci. Rób to czę
sto -
a wł
aś
ciwie zawsze, gdy bę
dziesz chciałlepiej kogośzrozumieć- a wkrótce nauczysz się
doś
wiadczaćtego nieś
wiadomie i bez wysił
ku w wypadku każ
dej osoby, którąspotkasz. Tak
czyniąosoby, które zgł
ę
bił
y tajniki empatii.
Podsumowanie
Empatia to umieję
tnoś
ćwczuwania sięw ś
wiat myś
li i uczućinnych. Umoż
liwia:
unikanie szufladkowania innych,
zrozumienie mapy ś
wiata innych ludzi,
docenienie róż
nic pomię
dzy ludź
mi.
Doskonal tęumieję
tnoś
ć
, stawiają
c sięw sytuacjach innych - zwł
aszcza tych, których nie
rozumiesz albo tych, którzy zdająsięciebie bać
.
V MÓWIENIE
Jeś
li myś
l zniekształ
ca język, język moż
e równieżzniekształ
caćmyś
l.
George Orwell
WSTĘP
Rozdziałten dotyczy procesu komunikacji. Podczas gdy nasza komunikacja opiera sięna
sł
owach, informacje odczytujemy przede wszystkim z intonacji i mowy ciał
a.
Zawsze powtarzam prawnikom, którzy raczej przekazująwszystko w formie pisemnej,
że niekorzystanie ze wszystkich dostę
pnych ś
rodków przekazu gwarantuje im wieczne
zatrudnienie. Dziwiąsięniekiedy, ż
e okoł
o dziewię
ć
dziesię
ciu procent sporów, które usił
ują
rozwią
zać
, koń
czy sięich sukcesem. Dzieje siętak gł
ównie z uwagi na mediatora, który
przywraca komunikacjęinterpersonalną
. Nasz sposób mówienia czę
sto decyduje o tym:
jak nas rozumiejąinni,
jakie bę
dąnasze stosunki,
do jakiego stopnia zdoł
amy wpł
yną
ćna innych. Rozdziałten opowiada o tym, jak wiele
zł
a mogąuczynićsł
owa, i prezentuje wiele wskazówek, jak temu zapobiec.
PROBLEMY ZE SŁOWAMI
Czy kiedykolwiek odnieś
liś
cie wraż
enie, ż
e choćuczyniliś
cie wszystko, by przekazać
cośsł
owami, w waszej wypowiedzi moż
na zauważ
yćluki? Albo ż
e znaczenie jakiegoś
doś
wiadczenia blednie w bezpoś
redniej relacji? A moż
e bez wzglę
du na twoje starania,
sł
uchacze nie zrozumieli przesł
ania?
Ze sł
owami jest naprawdęproblem. Choć
byś
my robili wszystko, co w naszej mocy,
zawsze sąone reprezentacjątego, co mamy na myś
li. Sł
aboś
ćsł
ów polega na tym, ż
e
stanowiąjednowymiarowe narzę
dzie sł
uż
ące do przekazania naszych trójwymiarowych
myś
li, emocji, doś
wiadczeń
. Niektórzy radząsobie z puł
apkami ję
zyka lepiej niżinni. Poeci i
pisarze na przykł
ad stająsięwielkimi, ponieważpotrafiąwykroczyćpoza ograniczenia
ję
zyka. Majądo dyspozycji wył
ą
cznie te same symbole co my, lecz zapisująnimi stronice w
sposób, który umoż
liwia nam ujrzenie, odczucie i usł
yszenie tego, o czym mowa.
Jeden z najnowszych systemów studiowania i rozumienia ograniczeń ję
zyka nosi
przeraż
ają
cą nazwę programowania neurolingwistycznego
4
. Prócz innych przydatnych
4
narzę
dzi komunikacyjnych NLP podsuwa równieżsposób na precyzowanie ję
zyka oraz
uniknię
cie czarnych dziur w przekazie. Jego znaczenie jest ogromne zwł
aszcza w sytuacjach,
kiedy precyzyjna komunikacja jest kwestiąnajwyż
szej wagi. Każ
demu, kto poważ
nie
interesuje siędoskonaleniem swoich zdolnoś
ci interpersonalnych, podstawowy kurs w tej
dziedzinie wyszedł
by na dobre. Obecny rozdziałopisuje jednąlub dwie zasadnicze koncepcje
NLP mają
ce na celu poprawę sposobu uż
ywania sł
ów. Zastosujmy kolejnoś
ć trzech
najważ
niejszych punktów wymienionych we wstę
pie.
MÓWIENIE UMOŻLIWIAJĄCE ZROZUMIENIE
NLP opiera sięna zał
oż
eniu, iżaby byćfunkcjonalnym, ludzki ję
zyk musi uproś
cić
uczucia lub przeż
ycia, które ma za zadanie przekazać
. Oto trzy uniwersalne sposoby owego
uproszczenia:
Kasowanie - ję
zyk jest selektywny w stosunku do doś
wiadczenia; aby umoż
liwić
komunikację
, należ
y pominą
ćwiele spraw.
Zniekształ
canie - upraszczamy to, co mówimy, w przeciwnym razie komunikacja
stał
aby sięniesł
ychanie ż
mudna, ale prowadzi to do nieuniknionych zniekształ
ceń
.
Uogólnianie - czynimy to w celu pominię
cia odstę
pstw od reguł
y.
Mechanizmy te sł
uż
ąpł
ynnej komunikacji oraz umoż
liwiająpewne czynnoś
ci - szkolenie
i kształ
cenie był
oby niemoż
liwe bez uogólnień
. Problem powstaje wówczas, kiedy ludzie
kasują
, zniekształ
cająi generalizująna róż
ne sposoby. Na przykł
ad element pominię
ty przez
jednąosobęze wzglę
du na brak znaczenia moż
e byćdla jej rozmówcy niezmiernie istotny.
NLP proponuje serię pytań mają
cych na celu uzupeł
nienie skasowanych informacji,
przywrócenie zniekształ
ceniom pierwotnej postaci oraz sprecyzowanie uogólnień
. Sł
owo
ostrzeż
enia: te mechanizmy lingwistyczne sąuniwersalne i gł
ę
boko zakorzenione, w zwią
zku
z czym próba dotarcia do ukrytej treś
ci moż
e sprawić
, ż
e zostaniemy odebrani jako
agresywni, pedantyczni bą
dźnatrę
tni. Waż
ne jest, aby kwestionowaćje delikatnie i okrę
ż
nie,
uż
ywają
c zł
agodzeńtypu: „Zastanawiam się
, czy...” lub „Jestem ciekaw, w jaki sposób...”
Poza tym podobne kwestionowanie ję
zyka jest moż
liwe, jeś
li pomię
dzy naszym rozmówcąa
nami istnieje pewna nićporozumienia, co wykluczy ewentualne podejrzenia o chę
ćzabawy
kosztem zanegowania jego przyzwyczajeńję
zykowych.
Eliminowanie trudnoś
ci ję
zykowych
Aby zapobiec nieporozumieniom spowodowanym przez kasowanie, zniekształ
canie oraz
uogólnianie, prosi sięo szczegół
y. Czyli jeś
li ktośmówi: „Organizacja nie jest z tego
zadowolona”,
podważ
amy
to
stwierdzenie,
pytają
c:
„A
dokł
adnie
który
czł
onek
organizacji...?” Podobnie, jeś
li ktośstosuje przymiotnik w celu wzmocnienia osą
du, na
przykł
ad: „Ta taktyka jest wyraź
nie bł
ę
dna”, pytamy: „Wyraź
nie, dla kogo?” Z chwilągdy
nabierzecie wię
kszej wprawy w dostrzeganiu problemów powodowanych nieś
cisł
oś
cią
ję
zykową
, zwrócicie uwagę
, jak czę
sto naduż
ywamy wyrazów typu „wszyscy”, „zawsze”,
„nigdy”, „ż
aden”, „każ
dy”. Zastę
pująone myś
l i wsparcie uprzedzeniami.
Okaleczamy sięję
zykiem. Sł
owa takie jak „nie moż
na” i „niemoż
liwe” sąuż
ywane
podczas gdy w istocie chodzi o chę
ćuniknięcia koniecznoś
ci wyboru. Ktośmówi na
przykł
ad: „Nie mogętego zrobić
”, a myś
li: „Wcale nie chcę
”. Sposobem na podważ
enie tego
jest pytanie: „A co by sięstał
o, gdybyśzrobił
...” albo „Co ciępowstrzymuje?” Podobnie
sł
owa „powinienem”, „nie powinienem”, „muszę
” sugerująistnienie zasad i równieżstanowią
mechanizmy sł
uż
ą
ce ograniczeniu wyboru. Zakwestionuj je, pytają
c: „A kto tak twierdzi?”
lub „Co by sięstał
o, gdybyśjednak to zrobił
?”
Jednym z bardziej interesują
cych procesów, poprzez które ję
zyk zniekształ
ca myś
l, jest n
o m i n a l i z a c j a. To techniczne okreś
lenie zjawiska, za którego pomocączasowniki
przybierająpostaćrzeczowników, w zwią
zku z czym tracąswoje znaczenie. Dobrym
przykł
adem jest „kształ
cenie”. Dopóki nie dowiemy się
, kto kształ
ci kogo, w jakim kierunku i
w jaki sposób, dopóty wyraz ten pozbawiony jest znaczenia.
MÓWIENIE SPRZYJAJĄCE WZAJEMNYM RELACJOM
NLP bada ję
zyk nie tylko w celu eliminacji problemów komunikacyjnych, lecz również
aby
usprawnić tworzenie
zwią
zków
interpersonalnych.
Jednym
ze
sposobów
jest
identyfikacja wzorców stanowią
cych postawęję
zyka danej osoby w celu wykorzystania ich
podczas rozmowy. Damy w ten sposób naszemu rozmówcy do zrozumienia, ż
e pojmujemy
ś
wiat podobnie jak on.
Wzorce ję
zykowe
Brał
em kiedyś udziałw konferencji na temat pewnej sytuacji politycznej. Po
przeanalizowaniu wstę
pnych przemówieńliderów obu stron umiał
em wskazaćróż
nice w
reprezentowanych przez nich modelach ję
zykowych. Jedna strona opisywał
a sytuacjępod
ką
tem tego, od czego chciał
a sięodsuną
ć
, druga zaśskoncentrował
a sięna swoich dą
żeniach.
Wspomniał
em o tym jednemu z delegatów. „Tak”, powiedział
, „ł
atwiej był
oby zrobićkrok do
przodu, gdybyś
my wiedzieli, czego chcą
, niżczego nie chcą
”. Ponieważczę
sto jestem
mediatorem, zauważ
am też
, ż
e podczas gdy niektórzy szukającech wspólnych, inni uparcie
obstająprzy róż
nicach. Ponieważnasza kultura oparta jest na przeciwień
stwach, sprzyja
drugiej grupie, co moż
e tł
umaczyć
, dlaczego prawnicy, politycy i dziennikarze ignorują
kwestie porozumienia i koncentrująsięna napię
ciach i sporach, nawet jeś
li sąone mniej
istotne.
Modele ję
zykowe moż
na nazwaćukrytymi preferencjami wzglę
dem sposobu dział
ania w
ś
wiecie. Jeż
eli korzystasz z tych samych modeli co druga osoba, masz szansęna odczytanie
jej mapy ś
wiata.
Preferencje sensoryczne
NLP sugeruje również
, ż
e myś
lenie, pamię
tanie, komunikowanie sięoraz przeż
ywanie
powinny byćprzechowywane w jednym lub wię
cej spoś
ród pię
ciu zmysł
ów: wzroku, sł
uchu,
dotyku, smaku i zapachu. Pię
ćzmysł
ów stanowi pię
ćsystemów reprezentacji, poprzez które
przeż
ycie zmienia sięw ję
zyk. Ludzie nieustannie robiąuż
ytek ze wszystkich systemów,
niemniej jednak mająindywidualne preferencje. Artysta na przykł
ad wyobraż
a sobie rzeczy
jako obrazy, podczas gdy muzyk uż
ywa do tego celu dź
wię
ków, a rzeź
biarz - dotyku.
Preferencje te dająo sobie znaćw sł
owach wypowiadanych przez każ
dąz tych osób.
Artysta moż
e dobieraćsł
owa odzwierciedlają
ce rozumienie wizualne (jasno rozumie, posiada
okreś
lony punkt widzenia), muzyk zaśmoż
e akcentować
, jak cośbrzmi. Jako ż
e ję
zyk sł
uż
y
do kodowania i komunikowania myś
li, uż
ywane przez nas sł
owa odzwierciedlająnasz sposób
myś
lenia.
Nie zawsze ję
zyk korzysta z systemów reprezentacji. Nie wystę
pująone na przykł
ad w
tekstach akademickich, gdyż wnoszą subiektywizm. Zamiast nich napotkamy sł
owa
sensorycznie „neutralne”: „rozumieć
”, „interpretować
”, „odbierać
”. Jeden z problemów
polega na tym, ż
e wyrazy takie nie skł
aniająnas do korzystania ze zmysł
ów. Dlatego czasem
wychodzimy z wykł
adu ze sł
owami: „Nie chwytam, o co mu chodzi” albo „Nie widzęsensu
w tym, co mówi”. Dobieranie wyrazów o tym samym podł
oż
u sensorycznym jak wasz
rozmówca daje mu do zrozumienia, ż
e konstruujecie ś
wiat w ten sam sposób co on -
zobaczycie na wł
asne oczy, ż
e nadajecie na tych samych falach i moż
ecie na trwał
ym podł
oż
u
zbudowaćprzyjaź
ń.Niekiedy przyda sięumiejętnoś
ć„tł
umaczenia” jednego sensu na drugi.
Jeś
li uważ
asz, ż
e nie rozumiesz drugiej osoby tak, jak powinieneś
, spróbuj odgadną
ćjej
sensoryczne preferencje. Jeś
li róż
niąsięod twoich, postaraj sięprzetł
umaczyćswój ję
zyk. Na
przykł
ad twoja wizja dobra organizacji musi zyskaćmiano harmonijnego programu, nim
zabrzmi jak należ
y dla niektórych współ
pracowników.
Manipulacja?
NLP jest traktowane jako wiodą
ca technologia umieję
tnoś
ci interpersonalnych, rodzi
jednak równieżpewne kontrowersje. Dyskusja dotyczy nie tylko jego skutecznoś
ci (jego
zwolennicy powiedzieliby, ż
e nawet jeś
li jest ż
adna, nikomu nie zaszkodzi uwierzyć
, ż
e jest
odwrotnie...), ale moż
na usł
yszećopinie, ż
e sł
uż
y manipulacji. Oto dwie odpowiedzi na ten
zarzut: l. Przed wszystkim NLP uś
wiadamia ludziom to, co i tak robią
. Na przykł
ad kiedy
mówimy o
kimś
,
ż
e
jest
obdarzony charyzmą albo
ma
doskonał
e
umieję
tnoś
ci
interpersonalne, moż
e po prostu wyczuwamy jego naturalny dar wykorzystywania opisanych
tu technik. Innymi sł
owy, niektórzy ł
atwiej wpł
ywająna innych.
2. Wszystko zależ
y od naszej chę
ci wykorzystywania owych technik. Jeż
eli ludzie
opanowująje dla wł
asnego dobra (NLP jest powszechnie stosowane podczas kursów
handlowych), istnieje prawdopodobień
stwo, ż
e zechcąmanipulować innymi. Jeś
li zaś
stosujemy je w celu nakł
onienia dyktatora do bardziej humanitarnych zachowań
, chyba
nikomu nie powinno to przeszkadzać
. Licząsięintencje.
MÓWIENIE UMOŻLIWIAJĄCE WPŁYW NA INNYCH
Publiczne przemawianie to jeden z najwię
kszych koszmarów. Oto stoisz na podium w
krę
gu ś
wiatł
a, pogubił
eśnotatki, nagle uś
wiadamiasz sobie, ż
e jesteśnagi albo twoja mowa
nie ma nic wspólnego z tematem.
Przemawianie
publiczne
to
nie
tylko
umieję
tnoś
ć techniczna, lecz również
interpersonalna, dlatego o nim wspominam. Jeś
li interesująwas szczegół
y techniczne - jak
przygotowaćdobrąmowę- radzę
, byś
cie kupili poś
wię
cony temu poradnik*. Ja skoncentruję
sięna aspekcie ludzkim, czyli stanach oraz porozumieniu.
NLP definiuje stan jako sumęwarunków fizycznych i emocjonalnych, w jakich czł
owiek
znajduje sięw danej chwili. Gł
ównymi symptomami fizycznymi, jakie moż
na zaobserwować
,
sąpostawa oraz ruchy ciał
a. Stan twoich odbiorców jest ź
ródł
em informacji o tym, jak ci
idzie. To, co zaraz powiem, moż
e sięwydawaćoczywiste, niemniej jednak wysł
uchał
em w
życiu zbyt wielu pozbawionych wrażliwoś
ci mówców, aby pominą
ćtękwestię.
1. Zanim zabierzesz gł
os, zwróć uwagę na ogólny stan publicznoś
ci. Czy jest
podekscytowana, niespokojna, entuzjastycznie nastawiona, ś
pią
ca? Dopóki nie okreś
lisz jej
stanu, dopóty nie moż
esz wiedzieć
, jaki wybraćton, aby jąuspokoićlub pobudzić
, w
zależ
noś
ci od potrzeb. Przygotowanie i napisanie mowy masz jużza sobąi w tym wzglę
dzie
niewiele da sięzmienić
, moż
esz jednak dostosowaćdo sytuacji intonacjęoraz mowęciał
a.
2. Przemawiają
c, wódź spojrzeniem po sali. Przynajmniej raz w cią
gu cał
ego
przemówienia nawią
żprzelotny kontakt wzrokowy z każdym odbiorcąi obserwuj zmiany w
jego zachowaniu. Jeż
eli zacznie uważ
nie cięsł
uchać(wzrok skierowany na ciebie, gł
owa
lekko przechylona), a póź
niej zauważ
ysz, ż
e sięrusza, oznacza to, ż
e wymyka ci sięspod
kontroli.
3. To, ż
e stoisz na podium, a sł
uchacze siedzą
, nie oznacza, ż
e nie moż
e mię
dzy wami
powstaćnićporozumienia. Wykorzystaj wszystkie zmysł
y: pokazuj ilustracje, opowiadaj
historie, prezentuj przedmioty, których dotyk mogąsobie wyobrazić
. Przemawianie wymaga
czegoświę
cej niżtylko sł
ów! Nawią
żporozumienie z odbiorcami, a osią
gniesz poż
ądany
efekt.
4. Wedł
ug mnie, porozumienie to stan silnej empatii. Porozumienie jest szczególnie
istotne, jeż
eli musisz postawićprzed publicznoś
ciąjakieśwyzwanie. Im silniejszy jest twój
zwią
zek z nią
, tym ł
atwiej moż
esz sobie pozwolićna konfrontację
. To samo dotyczy
odbiorców. Lecz gdy nawią
żesz porozumienie, uważaj, byśgo nie stracił
. Jeś
li jesteś
odpowiednio nastawiony, powinieneśnatychmiast zauważ
yćoznaki niezrozumienia bą
dź
sprzeciwu.
5. Ostatni aspekt porozumienia, o którym musząpamię
taćwszyscy mówcy, to zgoda z
samym sobą
. Jeż
eli przeczysz sobie (na przykł
ad nie do koń
ca wierzysz we wł
asne sł
owa),
nawią
zanie porozumienia z innymi jest niezmiernie skomplikowane. Jeś
li w takiej sytuacji
musisz siędo czegośzmuszać
, bę
dziesz musiałzmuszaćdo tego swoich odbiorców. Nie
umknie to ich uwagi. Nie masz co liczyćna ich aprobatę
.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Jak mamy rozwiną
ćś
wiadomoś
ćję
zyka? Po czę
ś
ci jest to kwestia treningu, po czę
ś
ci zaś
- nawyku oraz praktyki. Jeż
eli nie masz czasu ani pienię
dzy na trening, spróbuj wykonać
nastę
pują
ce ć
wiczenie:
Ćwiczenie
Dla grup trzyosobowych.
Osoba A przez pię
ćminut opisuje ostatnie wakacje. Osoba B sł
ucha i notuje preferencje
sensoryczne. Osoba C sł
ucha i notuje inne wzorce ję
zykowe. Nastę
pnie osoby B i C omawiają
swoje notatki, po czym osoba B opisuje ostatnie wakacje, stosują
c inne preferencje
sensoryczne niżjej poprzedniczka, i próbuje korzystaćz innych wzorców ję
zykowych. Osoba
C robi to samo, gdy przychodzi kolej na nią
. Gdy wszyscy uczestnicy przeć
wicząkaż
dąz ról,
wykorzystują
c moż
liwy zakres preferencji sensorycznych oraz modeli ję
zykowych, omówcie
efekt wysł
uchania historii opartej na obcej sł
uchaczowi preferencji oraz modelu i próbę
wykorzystania ich na wł
asny uż
ytek.
Ćwiczenie to uś
wiadomi wam wasz sposób posł
ugiwania sięję
zykiem i wskaż
e, jak
dobór sł
ów wpł
ywa na rozmowę
. Doskonalenie tego typu umieję
tnoś
ci zwł
aszcza u schył
ku
dnia rzeczywiś
cie wymaga wytę
ż
onej uwagi.
Podsumowanie
Ję
zyk ma znaczenie. Uważ
ajcie na kasowanie, zniekształ
canie, uogólnianie, które
uniemoż
liwiająefektywnąkomunikację
. Korzystajcie z preferencji sensorycznych i wzorców
ję
zykowych swojego rozmówcy, aby pokazać mu, ż
e go rozumiecie. Przemawiają
c
publicznie, róbcie to samo w celu nawią
zania porozumienia z odbiorcami i bą
dź
cie ś
wiadomi
ich stanu, abyś
cie w razie potrzeby mogli zmienićtaktykę
.
VI
NEGOCJACJE
Wielu z nas sądzi, ż
e negocjowanie ze sprzedawcąsamochodów jest gorsze niżpraca w
kanał
ach bez nowokainy.
The Haggfert Handbook,’
WSTĘP
Pewnie wam sięwydaje, ż
e negocjacjami zajmująsiętylko mię
dzynarodowi politycy lub
przywódcy zwią
zków zawodowych, siedzą
c wokół
wielkich stoł
ów ze stertami dokumentów.
Tak naprawdęnie rozgrywająsięone tylko wokółstoł
ów. Negocjacje tocząsięw toalecie
pomię
dzy sesjami, podczas lunchu i w ciemnych cuchną
cych korytarzach, tak by nikt nie
zł
apałuczestników na pertraktacjach z przeciwnikiem. Nastę
pnie obaj negocjatorzy wracają
do sali konferencyjnej i wygł
aszająprzemówienia na poparcie tezy, ż
e argumenty drugiej
strony sąstekiem bzdur. Negocjujemy, nawet nie zdają
c sobie z tego sprawy. Negocjujemy z
naszymi partnerami, dzieć
mi, współ
pracownikami. Negocjacje polegają na osią
gnię
ciu
obopólnej zgody mimo konfliktu interesów. W ostatnich latach ś
wiadomoś
ćznaczenia
negocjacji jako umieję
tnoś
ci znacznie wzrosł
a. Co dziwne, dopiero niedawno wł
ączono jądo
programu
kształ
cenia
prawniczego
-
choć niewą
tpliwie
stanowi
znaczną czę
ś
ć
podejmowanych przez prawników dział
ań
. Dł
ugo jednak ludzie traktowali negocjacje jako
coś
, czego nie sposób sięnauczyć
: albo sięto ma, albo nie. W gruncie rzeczy sztuki negocjacji
moż
na nauczyć
, co potwierdzająliczne kursy, ale negocjacje formalne nadal stanowiątwardy
orzech do zgryzienia, przy jednoczesnym niebezpieczeń
stwie nadmiernych uproszczeń
. Nam
jednak chodzi o negocjacje jako umieję
tnoś
ćuż
ytecznąna co dzień
. Skoro zaśtak czę
sto ją
wykorzystujemy, bł
ę
dne rozumienie negocjacji - byćmoż
e z powodu naszego nieś
wiadomego
jej stosowania - jest ź
ródł
em wielu nieporozumień
.
UDOSKONALENIE NEGOCJACJI JAKO UMIEJĘTNOŚCI
Istniejącztery aspekty negocjacji:
osią
ganie celu bez zraż
ania do siebie drugiej osoby,
wybieranie odpowiedniej strategii,
robienie w miarębezbolesnych postę
pów oraz
osią
ganie porozumienia z korzyś
ciądla obu stron. Niniejszy rozdziałprzedstawia
koncepcje efektywnych negocjacji przy jednoczesnym zachowaniu dobrych relacji z naszymi
„oponentami” - cudzysł
ów ś
wiadczy o tym, ż
e nie wszystkie negocjacje przybierająformę
walki.
OSIĄGANIE WSPÓLNEGO CELU
Ludzie czę
sto traktująnegocjacje jak potyczkę
. Niekiedy to konieczne, ale mogą
ucierpiećna tym nasze przyszł
e stosunki i za nieugię
tąpostawęprzyjdzie nam zapł
acić
wysoką cenę
. Lepiej jest potraktować je jako ć
wiczenie polegają
ce na wspólnym
rozwią
zywaniu problemów, gdzie celem wszystkich jest osią
gnię
cie jak najkorzystniejszego
rozwią
zania. Im wię
cej spraw zostanie wypracowanych wspólnym wysił
kiem, tym wię
ksza
szansa na to, ż
e nastrój współ
pracy utrzyma sięi pertraktacje zostanąuwień
czone obopólnym
sukcesem.
Przeciwień
stwem nieugię
tej postawy jest postawa ugodowa, kiedy to w imię
kompromisu musisz poś
wię
cić wł
asne interesy. Czę
sto jest to sytuacja niepoż
ą
dana.
Wystarczy po prostu zał
oż
yć
, ż
e porozumienie leż
y w interesie obu stron. Potraktujmy to jako
punkt wyjś
cia. Negocjacje wymagajązaję
cia odpowiednich stanowisk, po czym nastę
puje
próba zbliż
enia siędo przeciwnika, polegają
ca na zmianie stanowisk w trakcie badania jego
elastycznoś
ci bą
dźjej braku. Metoda ta doskonale sięsprawdza w mniej skomplikowanych
sytuacjach, ale ma pewne minusy. Na przykł
ad każ
dy ruch w kierunku przeciwnika opiera się
na prześ
wiadczeniu, ż
e odpowie on tym samym, czyli stwarza pewne ryzyko. Jeż
eli ludzie nie
sąskł
onni go podją
ć
, spotkanie koń
czy siępróbąsił
, podczas której każ
da ze stron usił
uje
wymóc na drugiej ustę
pstwo. Z takim rodzajem negocjacji wią
że sięblef, demonstracja sił
,
dział
anie pod publiczkęoraz wszystkie zagrywki, pozy, których jesteś
my ś
wiadkami w
rozmowach mię
dzy kierownictwem a zwią
zkowcami, zwaś
nionymi stronami Irlandii
Pół
nocnej oraz wewną
trz Unii Europejskiej.
Istnieje pewna alternatywa. Wystarczy potraktowaćstanowiska negocjacyjne jako
wierzchoł
ki gór lodowych, na których każ
da ze stron umieszcza flagęi pozuje do zdję
cia.
Stanowisko przeciwnika mówi wiele na temat jego ambicji, jego sł
owa zaśprzekazujątylko
to, co jest przeznaczone dla twoich uszu. Sę
k w tym, ż
e to za mał
o: musisz wiedzieć
, co leż
y
u podstaw ich stanowisk. Co naprawdędruga strona pragnie osią
gną
ć? Gdzie kończy się
ewentualny blef i zaczyna rzeczywisty cel jej posunię
ć
? Jeż
eli stanowiska obu stron są
sprzeczne, a na pewno są
, gdyżinaczej nie był
oby o czym dyskutować
, jak mogąsięone do
siebie zbliż
yć
?
Aby znaleź
ćodpowiedź
, należ
y zajrzećpod powierzchnięwody i sprawdzić
, o co
naprawdęchodzi:
jakie interesy reprezentuje dane stanowisko oraz
jakie potrzeby leż
ąu jego źródł
a.
Gdy zaczniesz szukaćinteresów i potrzeb, odkryjesz - co ilustruje poniż
szy wykres - ż
e
niektóre sąwspólne dla obu stron. Te wspólne interesy stanowiąpodstawę
, na której
moż
na zbudowaćporozumienie. Ale to dopiero poł
owa drogi. Najważ
niejsze jest to, ż
e
ł
atwiej jest razem wystartowaćdo negocjacji odwoł
ują
c siędo wspólnych potrzeb i,
interesów, niżzaczą
ćod prezentacji sprzecznych stanowisk.
Przeniesienie punktu cię
żkoś
ci na potrzeby i interesy pozwala również ominą
ć
demonstracjęsiłopartąna chę
ci zdominowania drugiej strony poprzez zbicie jej argumentów.
Do tej prostej koncepcji należ
y dodaćkilka szczegół
ów:
1. Interesy oraz potrzeby to nie to samo. Interesy reprezentujądą
ż
enia, u których
podstaw leż
y przyjemnoś
ć
. Natomiast niemoż
noś
ćzaspokojenia potrzeb jest dla ludzi
źródł
em cierpienia. Reasumują
c: interesy prowadzą
, natomiast potrzeby napę
dzają
.
2. W przeciwień
stwie do potrzeb o interesach zawsze moż
na dyskutować
. Jeż
eli coś
podlega dyskusji, nie jest to potrzeba. Konflikt zwykle sprawia, ż
e potrzeby wypł
ywająna
powierzchnię
: ludzie niespodziewanie odkrywająpotrzebę„obstawania przy swoim” lub
„dojś
cia do gł
osu” czy też„zwrócenia uwagi wł
adz”. Moż
na stł
umićlub poskromićpotrzeby,
ale nie moż
na sprawić
, by przestał
y istnieć
. 3. Zarówno potrzeby, jak i interesy mogąbyć
materialne lub niematerialne. Należ
y miećto szczególnie na uwadze, gdy w gręwchodzą
róż
nice pomię
dzy systemami wartoś
ci reprezentowanymi przez obie strony. Konflikty
dotyczą
ce ochrony ś
rodowiska sąciekawym przykł
adem konfliktów wartoś
ci. Dopóki
kwestie ekologiczne nie pojawił
y sięw latach sześ
ćdziesią
tych na arenie, troska o ochronę
przyrody był
a traktowana jako hobby. Wraz ze wzrostem ś
wiadomoś
ci oraz ochotniczym
dział
aniem na rzecz takich organizacji jak Greenpeace ochrona ś
rodowiska zyskał
a rangę
potrzeby. Przepaś
ćpomię
dzy ś
wiatem przemysł
u a ekologami wynika po czę
ś
ci z róż
nicy
pomię
dzy rozumieniem ochrony ś
rodowiska jako interesu, który moż
na pogodzićz innymi
interesami, i jako pierwszej potrzeby, która nie podlega dyskusji. Czyli jeś
li pragniesz
osią
gną
ćcel, sensownym posunię
ciem jest pomóc swojemu rozmówcy, aby osią
gną
łto, czego
on pragnie, i kierowaćsiętym przesł
aniem od samego począ
tku.
WYBÓR STRATEGII
Nie wszystkie negocjacje mogąsięzakoń
czyćsukcesem. Niekiedy trzeba wybraćjednąz
kilku strategii, a nie każ
da doprowadzi do zadowalają
cego dla obu stron rozwią
zania.
Poniż
szy wykres przedstawia pię
ćstrategii negocjacyjnych*. Każda z nich jest pożyteczna, a
kolejne akapity dowodzą ich skutecznoś
ci w poszczególnych sytuacjach. Żadna z
wymienionych pię
ciu strategii nie jest ani dobra, ani zł
a, czy lepsza lub gorsza od innych.
Pro-
* Wykres ten jest powszechnie stosowany w negocjacjach, nie znam jednak nazwiska
jego pomysł
odawcy. Skł
adam mu ogromne podzię
kowania.
Problem tkwi w ustaleniu, która jest najbardziej stosowna w danych okolicznoś
ciach.
Współ
zawodnictwo
Współ
zawodnictwo moż
e staćsiękonfrontacyjne i agresywne: oznacza, ż
e dą
ż
ysz do
wł
asnych celów bez wzglę
du na interesy rozmówcy. Nie zawahasz sięprzed uż
yciem
żadnego z dostę
pnych ci ś
rodków: wpł
ywów, pienię
dzy, charyzmy, inteligencji, ż
eby tylko
wybronići przeforsowaćswoje stanowisko. Współ
zawodnictwo jest stosowne:
kiedy musisz siębronićprzed bezlitosnymi jednostkami,
gdy wiesz, ż
e racja leż
y po twojej stronie i moż
esz to udowodnić
,
gdy nie istnieje moż
liwoś
ćkompromisu.
Kompromis
Negocjacje prawie zawsze wiąż
ąsięz kompromisem: sęk w tym, czy jesteśdo niego
zmuszony poprzez współ
zawodnictwo i konfrontację,czy teżosiągasz go w wyniku
bardziej ugodowego nastawienia. Kompromis jest na ogółrealistyczny i może przynieś
ć
zadowolenie obu stronom. Może teżbyćmniej korzystny. Kompromis jest stosowny:
gdy twój cel jest istotny, lecz równie ważne jest utrzymanie dobrych stosunków z
druga stroną
,
gdy obie strony dysponująjednakowymi ś
rodkami i reprezentująwykluczają
ce się
cele,
gdy potrzeba czasu na ugodę(wszyscy musząprzyjąćdo wiadomoś
ci, ż
e kompromis
jest czasowy),
gdy z uwagi na ograniczenia czasowe należy przyjąćdogodne rozwiązania,
gdy ani współ
zawodnictwo, ani współ
praca nie przynosząspodziewanych rezultatów.
Współ
praca
Współ
praca jest zarówno asertywna, jak i ugodowa. W jej wyniku obie strony
wypracowująkonsensus. Współ
praca jest stosowna:
jeśli trzeba znaleźćnajlepsze rozwiązanie, gdy interesy i postulaty obu stron sązbyt
waż
ne, by pójś
ćna kompromis,
gdy dojście do porozumienia wymaga obopólnego zaangażowania, dlatego musi się
staćudział
em wszystkich,
w wypadku zł
oż
onej lub delikatnej sytuacji wymagają
cej zmiany dotychczasowych
stosunków oraz porozumienia w sprawie rozważ
anych kwestii,
gdy osiągnięcie naprawdę dobrego porozumienia wymaga dł
ugotrwał
ego
zaangaż
owania obu stron.
Stę
pienie
Stę
pienie stanowi przeciwień
stwo współ
zawodnictwa: jesteś
my skł
onni do współ
pracy,
ale nie postę
pujemy asertywnie. Oznacza poś
wię
cenie wł
asnych interesów w celu
usatysfakcjonowania drugiej strony. Stę
pienie jest stosowne:
gdy warto pójś
ć na ustę
pstwa,
aby
zademonstrować swój
rozsą
dek
lub
wielkodusznoś
ć
,
kiedy przedmiot sporu jest bardziej istotny dla drugiej strony niżdla ciebie i masz
okazjęwykonaćwspaniał
omyś
lny gest w celu poprawienia waszych stosunków,
kiedy i tak masz w perspektywie porażkęi dalsze obstawanie przy swoim może
negatywnie wpł
yną
ćna pozostał
e interesy,
kiedy odkryjesz, że nie masz racji, a korzyści pł
yną
ce z tej decyzji odwrócąuwagęod
zakł
opotania.
Unik
Unik nie jest ani asertywny, ani ugodowy: nie dą
ż
ysz do realizacji wł
asnych interesów
ani interesów drugiej strony. Unik jest stosowny:
gdy przedmiot sporu jest symptomem większego problemu lub inne kwestie są
istotniejsze,
kiedy i tak nie ma szans na poprawęsytuacji,
gdy koszt negocjacji przewyższa możliwe korzyści,
gdy należy zł
agodzićnapię
cie i sprawić
, by ludzie zyskali szersząperspektywę
,
gdy spór toczy sięnie w porę- nikt nie jest gotowy do negocjacji.
ROBIENIE W MIARĘBEZBOLESNYCH POSTĘPÓW
Istniejądrobiazgi, które moż
na wzią
ćpod uwagę, aby uł
atwićwiele negocjacji. Żaden
nie posł
uż
y do rozwią
zania sporu, ale razem mogąwpł
yną
ćna poprawęatmosfery i zaważyć
na utrzymaniu lub zerwaniu kontaktów z drugąstroną
.
Osią
gnię
cie
porozumienia
bę
dzie
TRUDNIEJSZE, jeś
li:
- zaczniesz od swojego rozwią
zania i
bę
dziesz przy nim obstawałjako jedynym
moż
liwym,
- bę
dziesz mówić„ja”,
-
bę
dziesz
mówić
ale”,
-
postawisz
kontrowersyjne
ż
ądania
i
zlekceważ
ysz
interesy
innych,
- zaczniesz mówić ludziom, czego chcesz,
- ustalisz terminy,
-
skupisz
się jedynie
na
najbliż
szej
przyszł
oś
ci, - zlekceważ
ysz istnieją
ce relacje,
- pobież
nie potraktujesz kwestięsporu, -
winęza wszystko zrzucisz na drugąstronę
,
- zawę
zisz korzystne opcje porozumienia,
- skupisz sięna róż
nicach i spolaryzujesz
Osią
gnię
cie
porozumienia
bę
dzie
ŁATWIEJSZE, jeś
li:
-
zaczniesz
od
przedstawienia
problemu,
- bę
dziesz zadawałpytania, stosują
c
zaimek
„my”,
- bę
dziesz mówić„i”, - wyjaś
nisz, co chcesz
osią
gną
ć
i
dlaczego,
- zapytasz ludzi o ich oczekiwania,
- zbadasz ograniczenia czasowe
swoje
i
innych,
- skupisz sięzarówno na bliż
szej, jak i
dalszej
przyszł
oś
ci,
- weź
miesz pod uwagęistnieją
ce relacje,
- gruntownie przeanalizujesz kwestięsporu,
- obiektywnie podzielisz odpowiedzialnoś
ć
,
- poszerzysz opcje porozumienia i nie
stanowiska,
-
podkreś
lisz
wł
asne
oczekiwania,
a
oczekiwania innych zepchniesz na drugi plan, -
zataisz istotne informacje.
ustaniesz
w
poszukiwaniu
nowych,
- znajdziesz punkty wspólne,
-
podkreś
lisz,
że
oczekiwania
wszystkich sąjednakowo waż
ne,
- dasz szansę
, by mogli ci pomóc.
OSIĄGANIE POROZUMIENIA KORZYSTNEGO DLA OBU STRON
Ostatnie przeszkody usunię
to, porozumienie jużblisko - zbyt wiele osób jest skł
onnych
myś
leć
, ż
e to jużkoniec negocjacji. Wł
aś
nie ż
e nie. W gruncie rzeczy - jeś
li porozumienie w
ogóle jest skomplikowane - dopiero teraz zaczynająsięproblemy, gdyżludzie czę
sto
zapominają
, ż
e do tanga trzeba dwojga: nie moż
na wprowadzićporozumienia w ż
ycie dopóty,
dopóki nie jest ono korzystne dla obu stron. Dlatego zanim przystą
pisz do negocjacji, miej na
uwadze punkt widzenia innych. Oto lista kryteriów, które porozumienie musi speł
niać
, jeś
li
chcemy utrzymaćje w mocy. Dobre porozumienie:
jest lepsze niżto, co ty i druga strona moglibyś
cie osią
gną
ćbez negocjacji,
odpowiada waszym potrzebom i interesom,
po rozważ
eniu moż
liwych opcji okazuje sięnajlepsząz nich,
zyskuje aprobatęobu stron,
jest ź
ródł
em korzyś
ci,
pocią
ga za sobąrealne, praktyczne i stał
e zobowią
zania,
w razie niepowodzenia przewiduje awaryjne wyjś
cie z sytuacji,
buduje wzajemne zaufanie i stanowi inwestycjęna poczet harmonijnoś
ci przyszł
ych
stosunków,
usprawnia komunikacjęi zrozumienie, dzię
ki czemu uł
atwia kolejne negocjacje. Jeś
li
negocjowaliś
cie jak należ
y, zawarcie formalnego porozumienia nie powinno przysporzyć
wam ż
adnych trudnoś
ci: prawie zawsze jednak w ostatniej chwili pojawiająsięprzeszkody, a
w negocjatorach budzi sięinstynkt przekupnia, który za wszelkącenęusił
uje cośwytargować
.
Nigdy nie opuszczaj sali negocjacyjnej, jeś
li porozumienie nie został
o zatwierdzone
podpisem. Jak mawiałjeden z moich przeł
oż
onych: „Bogu ufaj na sł
owo, ludziom - na
podpis”.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Trudno samemu ć
wiczyćsztukęnegocjacji, chociażpewnie moż
na negocjowaćz sobąw
kwestii przekopania ogródka czy wyjś
cia do pubu. Wystarczy jednak, ż
e po prostu staniesz
siębardziej ś
wiadomy tego, kiedy negocjujesz - pora kł
adzenia dzieci do ł
óż
ek, wieczory
spę
dzane poza domem - i skorzystasz z poniż
szej listy w celu sprawdzenia, czy w peł
ni
wykorzystał
eś nadarzają
cą się okazję do osią
gnię
cia porozumienia oraz poprawienia
stosunków z drugąstroną
.
Podsumowanie
Zamiast zwykł
ego podsumowania przedstawiam listę
, która przyda ci siępodczas
wszelkich negocjacji:
INTERESY: Czego chcę
? Czego oni chcą
?
OBAWY: Czego chcę
/chcąunikną
ć
?
WARTOŚCI: Co posiada dla nich/mnie znaczenie osobiste, kulturowe, symboliczne bą
dź
abstrakcyjne?
NIEPEWNOŚ
Ć: Co tkwi u jej podstaw? Jak moż
emy jąwyeliminować
?
OPCJE: Jak moż
emy wypracowaćwyjś
cie z sytuacji korzystne dla obu stron?
KOMUNIKACJA: Jak moż
emy poprawićkomunikacjęi wzajemne zrozumienie?
ZWIĄZEK: Jak wytworzyćwzajemne zaufanie?
RZECZYWISTOŚ
Ć: Jakie propozycje sąrealne? Czy przyniosąpożą
dany skutek dla
obu stron?
ZAANGAŻOWANIE: JAK OKAZAĆDRUGIEJ STRONIE ZAANGAŻOWANIE
W PROCES NAWIĄZYWANIA TRWAŁEGO POROZUMIENIA?
VII
SKŁADANIE PROPOZYCJI
Istnieje tylko jedna rzecz silniejsza od wszystkich armii ś
wiata: idea, której czas wł
aś
nie
nastąpił
.
Wiktor Hugo
WSTĘP
Nie mam na myś
li zgię
cia kolan przed ukochanąi uraczenia jej okolicznoś
ciowąmówką
,
choćw gruncie rzeczy wiele z tego, co znajdziecie w tym rozdziale, przyda sięzarówno
podczas oś
wiadczyn, jak i skł
adania innego typu propozycji. Przecieżrobimy to nieustannie,
począ
wszy od zdawkowego: „Moż
e byśtak zmyłnaczynia, podczas gdy ja wyjdęz psem”, a
skoń
czywszy na oficjalnym: „Proponujemy zwoł
anie zgromadzenia politycznego, podczas
którego wszystkie krę
gi społ
eczne bę
dą reprezentowane przez delegatów”. Niektóre
propozycje przynosząlepszy skutek. Czym róż
ni sięudana i nieudana propozycja? W
poprzednim rozdziale skupiliś
my się na sztuce negocjacji. Gdybyś
my poś
wię
cili się
wył
ącznie omawianiu jej mechanizmów, podkreś
lił
bym, ż
e pewna faza negocjacji polega na
skł
adaniu propozycji. Sposób, w jaki jąsformuł
ujesz, czę
sto decyduje o sukcesie lub
niepowodzeniu spotkania. Ta sama zasada obowią
zuje w wypadku każ
dej propozycji. Tak jak
trudno liczyćna sukces, gdy oś
wiadczyny nastę
pująnie w porę(na przykł
ad tużpo tym, jak
został
eśzł
apany in flagranti z przyjaciół
kądziewczyny) lub sąniezrę
cznie sformuł
owane
(„Stella... to jest, chciał
em powiedziećSally, czy...”), tak rokowania sąlepsze, jeś
li zł
oż
ona
przez ciebie propozycja speł
nia kilka podstawowych warunków*.
SKŁADANIE PROPOZYCJI
Sztuka skł
adania propozycji polega na nakł
onieniu rozmówcy, aby powiedział„tak”.
Propozycja skł
ada sięz dwóch czę
ś
ci:
z tego, co proponujesz, oraz
jak to robisz.
Skł
adanie propozycji odrobinęprzypomina skok ze spadochronem. Gdy znajdziesz się
poza samolotem, nie moż
esz do niego wrócić
. Tak samo gdy zł
oż
ysz propozycję
, trudno
bę
dzie jąwycofać
. Zawsze przychodzi mi na myś
l jedna ze starych ksią
żek o lekarzu, której
bohater, zatwardział
y kawaler, w upojeniu alkoholowym oś
wiadcza sięjednej z pielę
gniarek i
rano budzi sięprzeraż
ony tym, co zrobił
. Jego przyjaciel widzi tylko jedno wyjś
cie z sytuacji:
oś
wiadczyćsięwszystkim pielę
gniarkom w szpitalu. Tak samo jak nie skacze sięz samolotu
bez dobrze zł
oż
onego spadochronu i sprawdzenia kierunku wiatru, podobnie nie skł
ada sięnie
przemyś
lanych propozycji. Przygotowanie zależ
y oczywiś
cie od natury propozycji, istnieją
jednak pewne ogólne kryteria, które zawsze należ
y wzią
ćpod uwagę
.
Przygotowanie propozycji
Przemyś
lana propozycja powinna miećszansęna przyję
cie, a przynajmniej nie grozić
twoim stosunkom z rozmówcąw razie ewentualnego jej odrzucenia.
Gdy pierwsza propozycja zostanie odrzucona, nie pal za sobąmostów, zakł
adają
c, ż
e gdy
okaż
esz szczere zainteresowanie potrzebami, interesami i problemami drugiej strony oraz
inteligencję
, prawdopodobnie zechce ona cięwysł
uchaćpo raz drugi. Wprawdzie propozycja
z góry skazana na odrzucenie to sprytny manewr negocjacyjny (choćistniejąlepsze sposoby
na uzyskanie takiego samego efektu), na ogółskł
adamy te, na które chcemy uzyskaćzgodę
.
Moż
e sięzł
oż
yć
, ż
e potrzebujemy zwykł
ego „tak”, jeś
li jednak zależ
y nam na szczegół
owej
odpowiedzi lub takiej z którąwią
ż
e sięokreś
lony warunek (na przykł
ad czas):
Okreś
l, jakądecyzję
, jakąma podją
ćtwój rozmówca.
Wię
kszoś
ćludzi nie jest w stanie czytaćw twoich myś
lach, jeż
eli wię
c nie chodzi ci o
natychmiastowe podję
cie decyzji lub chcesz, by był
a uwarunkowana jeszcze innym
czynnikiem, musisz jasno daćto do zrozumienia. Na przykł
ad: „Oto moja sugestia i
chciał
bym, abyśjąprzemyś
lał
i w przyszł
ym tygodniu powiadomiłmnie o swojej decyzji, jak
jużskontaktujesz siędział
em kadr. Chcęwiedzieć
, czy podejmiesz siętej pracy, kiedy był
byś
skł
onny to zrobićoraz jakąwyznaczasz stawkę
”. Jeś
li tego nie zrobisz, ryzykujesz odrzucenie
propozycji, która w innym wypadku był
aby do przyję
cia.
Sprecyzowanie decyzji pomoż
e ci równieżw przygotowaniu propozycji, która jest do
przyję
cia dla partnerów, przeł
oż
onych oraz wyborców.
Innymi sł
owy, nie wystarczy miećna uwadze tylko osoby, która stoi przed koniecznoś
cią
ustosunkowania siędo twojej propozycji. Należ
y równieżpomyś
lećo ludziach, których rady
moż
e zasię
gną
ćlub których będzie musiał
a przekonaćdo sł
usznoś
ci twojej sugestii. Jeż
eli ich
wykluczysz, ryzykujesz poraż
kę
. O przyję
ciu lub odrzuceniu propozycji decyduje niekiedy
drobna korekta. Na przykł
ad: „Proponuję
, abyś
my przyję
li ten kontrakt”, wywoł
a u
współ
pracownika poż
ą
danąreakcję
, podczas gdy: „Proponuję
, abyśprzyją
łten kontrakt”,
mogł
oby zostaćodebrane jako: „Zróbmy to pod warunkiem, ż
e t y odwalisz cał
ąrobotę
”.
Formuł
owanie propozycji
Rozważsformuł
owanie propozycji i przeć
wicz jej skł
adanie na sobie lub na koledze, nim
wypowiesz jąserio. Rezygnacja z niezrę
cznego wyrazu moż
e decydowaćo przyję
ciu
propozycji lub bezwarunkowym jej odrzuceniu. Warto zapamię
taćkilka elementarnych zasad:
Nadaj propozycji twierdzą
cy ton: sformuł
uj jąpod ką
tem tego, co chcesz, a nie tego,
czego nie chcesz. Wyda ci sięto oczywiste, zdziwił
byśsięjednak, jak czę
sto sł
yszęzdania
typu: „Sugeruję
, ż
e powinniś
my siętrzymaćz dala od kina, bo na pewno bę
dzie tł
ok”.
Twierdzenie, ż
e w kinie bę
dzie tł
ok, jest do przyję
cia w rozmowie na temat planowanych
zaję
ć
, nie pomaga jednak w podję
ciu decyzji, kiedy ludzie nastawieni sąna pozytywne
sugestie.
Zbuduj swoją propozycjęz elementów skł
adowych, które w razie czego moż
na
negocjowaćbą
dźdopasowaćdo potrzeb innych. Dopiero po dł
ugotrwał
ych negocjacjach
moż
esz przedstawićkomuśpropozycjętypu „bierz lub nie” (i tylko wtedy, gdy kwestia „czy
weź
mie” nie jest dla ciebie najistotniejsza). Otwarte propozycje sądla drugiej strony bodź
cem
do sł
uchania - oznaczają
, ż
e jesteśelastyczny i skł
onny do rezygnacji z kwestii, które nie mają
dla ciebie wię
kszego znaczenia. Jeż
eli uparcie obstajesz przy wszystkich punktach propozycji
bą
dźstanowiąone nierozerwalnącał
oś
ć
, istnieje niebezpieczeń
stwo, ż
e sam zapę
dzisz sięw
kozi róg. Fachowy negocjator bę
dzie cięwówczas miał
jak na dł
oni.
Sformuł
uj propozycjętak, jak gdybyśmiałdoskonał
y pomysłi zapraszałdrugąstronędo
wspólnych rozważ
ań
.
Postaraj sięo przekonują
ce przedstawienie zalet twojej propozycji, aby nie wyglą
dał
o na
to, ż
e usił
ujesz przeforsowaćprojekt, na którym skorzystasz jedynie ty. Sprzedanie propozycji
przy akcentowaniu jej zalet uwalnia od zarzutu, ż
e mówisz drugiej stronie, co ma robić
.
Okreś
lenie „sprzedanie” jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważna tym wł
aś
nie polega
istota dobrej propozycji - powinna byćtak dobrze przygotowana, przemyś
lana i podana, aby
sięsama sprzedał
a.
ODPOWIADANIE NA PROPOZYCJE
Rozważ
anie propozycji moż
e byćrównie stresują
ce jak jej skł
adanie. Oto pada jak grom
z jasnego nieba i to na dodatek z ust osoby, która nie zapoznawszy sięz zamieszczonymi tu
bezcennymi radami, wyprodukował
a tylko jej karykaturę
. Czę
ś
ćpropozycji brzmi kusząco,
czę
ś
ć- idiotycznie, tymczasem rozmówca domaga sięnatychmiastowej odpowiedzi, teraz,
zaraz, bez chwili wahania. Co robisz?
Spróbuj pozytywnie odnieś
ćsiędo każ
dej propozycji. Nawet do tej, która jest bez sensu i
stanowi obrazędla rozumu? Są
dzę
, ż
e tak, gdyżjeś
li ktośjąskł
ada, prowadzisz z nim dialog i
moż
esz jązmodyfikować
. Zawsze moż
esz zadaćsobie druzgoczą
ce pytanie typu: „Jakim
cudem on nie rozumie mojego punktu widzenia? Moż
e nie wyraził
em sięjasno?” I zamiast z
góry kogośprzekreś
lać
, skorzystaj z okazji, aby wył
uszczyćprzyczyny odmowy. Jeż
eli nie da
siętego przeprowadzićw miarębezboleś
nie, zamiast zdecydowanej odmowy powiedz cośw
rodzaju: „Ciekawe. Czy mógł
byśto nieco rozwiną
ć
?” Moż
e dzię
ki temu wpadniesz na
rozwią
zanie, które umoż
liwi wam obu wycią
gnię
cie korzyś
ci.
Nigdy nie przyjmuj pierwszej propozycji, nawet jeś
li jest atrakcyjna: skoro jest pierwsza,
oznacza to, ż
e druga strona ma ci wię
cej do zaoferowania. Ludzie nigdy za pierwszym razem
nie dająwszystkiego, co mogą- warto poczekaćna to, co chowająw zanadrzu.
Jeż
eli musisz odrzucićpropozycję
, wyjaś
nij dlaczego, sugerują
c, by osoba jąskł
adają
ca
postawił
a się
na twoim miejscu. W jaki sposób z wdzię
kiem odrzucićpropozycję
? Po prostu dają
c
drugiej stronie do zrozumienia, ż
e na twoim miejscu uczynił
aby to samo. Nie poprzestań
jednak na tym, jeś
li chcesz, by kiedykolwiek jeszcze cości zaproponował
a.
Kiedy odrzucasz propozycję
, zaznacz, co należ
ał
oby w niej zmienić
, aby był
a do
przyję
cia. Tak samo ją
knie należ
y przyjmowaćpierwszej propozycji, podobnie nie wolno z
miejsca jej odrzucać
, gdyżł
atwo zaprzepaś
cićto, co w niej korzystne.
Odpowiedz na propozycjęw sposób dają
cy do zrozumienia, ż
e dopuszczasz dialog i
ugoda jest jedynie kwestiąustalenia odpowiedniej formuł
y. Jeż
eli druga strona skł
ada
propozycję
, moż
e to znaczyć
, ż
e bardziej potrzebuje ciebie niżty jej. Niewykluczone, ż
e
wyjdzie ci to na dobre, pamię
taj jednak, ż
e zależ
noś
ćrodzi opór.
PRZESZKODY l JAK JE POKONAĆ
Skł
adasz komuśpropozycję
. Robisz to jak należ
y - czyli jest ona rozsą
dna i do przyję
cia.
Dziwnym trafem jednak nie udaje ci sięusł
yszećmagicznego „tak”. Oto kilka przyczyn
formalnych, czyli wynikają
cych z tego, jak został
a ona przedstawiona niżczego dotyczy.
Róż
nice kulturowe oraz system wartoś
ci. Mogł
o sięzdarzyć
, ż
e przeoczył
eśdzielą
ce was
ukryte róż
nice. Czy masz do czynienia z kobietą
, której nie podoba się
, ż
e to mę
żczyzna
skł
ada jej propozycję
? Albo odwrotnie? Zastanów sięnad moż
liwymi róż
nicami.
Bariery emocjonalne. Byćmoż
e przeszkodąjest jakaśzaszł
oś
ć
. Wykorzystaj sprzyjają
cy
moment („Dobrze, zostawmy to na chwilę
...”) i zapytaj: „Co powstrzymuje cię od
zaaprobowania mojej sugestii?”
Pozorny brak elastycznoś
ci. Poprośdrugąstronęo sprecyzowanie jej potrzeb i interesów.
Zapytaj, w którym momencie dział
ał
eśwbrew nim, lub
obiektywnie przedstaw sytuacjęi poprośo sugestie. Pewien poż
ytek moż
e teżprzynieś
ć
proś
ba o wskazanie dą
żeńdrugiej osoby oraz wpł
ywu, jaki miał
oby na nie odrzucenie twojej
propozycji.
Konflikt osobowoś
ci. Mógł
byśspróbowaćzaproponowaćsposób rozwią
zania problemu.
Innąmoż
liwoś
ciąjest spotkanie na gruncie neutralnym i wspólne ustalenie, na czym polega
kł
opot.
Kwestie nie do przebycia. Czasami ludzie nie sąw stanie pozytywnie sięustosunkować
do propozycji, ponieważcał
a kwestia budzi w nich wewnę
trzny opór: nie chcąponosić
odpowiedzialnoś
ci za podję
cie tak istotnej decyzji. W takim razie sprawdź
, czy mógł
byś
ograniczyćpropozycję
, dzię
ki czemu stał
aby sięł
atwiejsza do zaakceptowania.
Nadmierna niepewnoś
ć
. Podejmowanie decyzji zakł
ada istnienie informacji, na których
mamy oprzećnasz wybór. Zdarza się
, ż
e tych informacji brakuje albo druga strona wstydzi
sięprzyznać
, ż
e niepewnoś
ćuniemożliwia jej podjęcie decyzji. Możecie wspólnie temu
zaradzić
, szukają
c potrzebnych danych, wskazówek lub fachowej porady.
Nierealne oczekiwania. Innączę
stąprzyczynąodrzucenia propozycji jest to, ż
e nie
speł
nia ona oczekiwańdrugiej strony. W tym wypadku sytuacja moż
e byćdla niej równie
krę
pują
ca jak w poprzednim. Jeż
eli podejrzewasz, ż
e o to chodzi, spróbuj wybadać
, na czym
polegał
y oczekiwania tej osoby i taktownie ustal stopieńich realnoś
ci. Mogł
o sięzdarzyć
, ż
e
twój rozmówca ma nierealne oczekiwania i stą
d jego niechę
ćdo kompromisu. Jedynym
sposobem rozwią
zania tego problemu jest wspólne okreś
lenie jego priorytetów i nadzieja, ż
e
twoja bardziej realistyczna propozycja zostanie rozpatrzona w szerszym kontekś
cie.
Utrata rozpę
du. Jeż
eli dialog zdaje siętracićrozpę
d, spróbuj zestawićpropozycje, które
jużzostał
y przyję
te, i rozważ
yćograniczenia.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Czy wobec tego skł
adanie propozycji to coświę
cej niżzdawał
oby sięna pierwszy rzut
oka?
Ćwiczenie
Osoba A opisuje sytuację
, w której osoba B musiał
aby
zł
oż
yćpropozycję.Na przykł
ad:
nastolatek chce poż
yczyćsamochód,
to twój miesią
c miodowy i hotel oferuje ci pokój z dwoma pojedynczymi ł
óż
kami
zamiast jednym podwójnym,
twój są
siad ma zamiar wybudowaćwysokie na dziesię
ćstóp ogrodzenie,
twój partner woli pracęna półetatu, a nie cał
y etat. Osoba B skł
ada propozycjęw celu
wyeliminowania wszelkich róż
nic. Po każ
dej propozycji zdecydujcie:
jakie był
yby szansęna jej przyję
cie,
jak moż
na jąpoprawić
, by je zwię
kszyć
. Nastę
pnie zamień
cie sięrolami i przeć
wiczcie
nowąsytuację
.
Podsumowanie
Dobre propozycje:
mająszansęna przyję
cie,
manifestują zainteresowanie
potrzebami,
interesem,
problemami
oraz
zdrowym
rozsą
dkiem drugiej strony,
okreś
lają
, jakiej decyzji sięoczekuje,
sądo przyję
cia dla partnerów, przeł
oż
onych oraz wyborców,
sformuł
owane sątwierdzą
co,
został
y tak sformuł
owane, aby ich czę
ś
ci skł
adowe podlegał
y negocjacji bą
dź
modyfikacji,
SĄPRZEDSTAWIONE NA ZASADZIE DOBREGO POMYSŁU; ZAPRASZA
SIĘDRUGĄSTRONĘDO WSPÓLNYCH ROZWAŻAŃ.
VIII
UDZIELANIE RAD
Choroby duszy sąbardziej destrukcyjne niżchoroby ciał
a.
Cyceron
WSTĘP
Niektórzy twierdzą
, ż
e w dzisiejszych czasach nie moż
emy narzekaćna brak rad.
Widywali doradców spieszą
cych na miejsca wypadków lub wstrzą
sają
cych zdarzeń
, widzieli
ludzi pobierają
cych rekompensaty za traumatyczne zaburzenia emocjonalne. Jednym sł
owem,
czują
, ż
e zamiast rezerwy pojawia siędemonstrowana sł
aboś
ćmł
odszych pokoleń
. „W czasie
wojny obywaliś
my siębez duchowego wsparcia”, mówią
, „dlaczego wię
c robicie tyle hał
asu
z tak bł
ahych powodów?”
No wł
aś
nie, dlaczego? To dobry punkt wyjś
cia do rozdział
u na temat udzielania rad,
ponieważmoż
ecie sięzastanawiaćnad powodem, dla którego go tu zamieś
cił
em. Udzielanie
rad niewą
tpliwie należ
y do zdolnoś
ci interpersonalnych, moż
na by jednakż
e pomyś
leć
, ż
e
temat równie obszerny wymaga omówienia w osobnym poradniku, a nie tylko wzmianki.
Poruszam ten problem, gdyżuważ
am, ż
e udzielanie rad to umieję
tnoś
ćpodstawowa. Czynię
to równieżdlatego, bo nieraz sł
yszał
em: „Ten i ten przyszedłmi sięwypł
akać
, a ja naprawdę
nie miał
em poję
cia, od czego zaczą
ć”.
Innym powodem jest wzmianka w dzisiejszej gazecie*. Cytuje ona przeraż
ają
cą
statystykę
: w latach 1984-1996 liczba samobójstw wś
ród chł
opców i mł
odych mę
żczyzn w
wieku od trzynastu do dwudziestu czterech lat wzrosł
a o siedemdziesią
t procent. Każ
dego
roku dziewię
tnaś
cie tysię
cy osób usił
uje siętargną
ćna swoje życie. Co roku szpitale notują
czterdzieś
ci cztery tysią
ce wypadków samookaleczeńwś
ród osób poniż
ej dwudziestego
pią
tego roku ż
ycia. W ostatnich trzydziestu latach wskaź
nik depresji u dzieci i mł
odych
dorosł
ych wzrósł
, pomimo ż
e wskaź
nik ogólny depresji pozostaje ten sam. Nad przyczynami
tego tocząsięgorą
ce dyskusje: wydaje się
, ż
e w duż
ej mierze odpowiedzialnoś
ćza tęsytuację
ponosi rozkł
ad rodziny oraz ogólne napię
cie charakterystyczne dla współ
czesnego ż
ycia.
Myś
lę
, ż
e to wystarczają
cy powód, dla którego każ
dy dorosł
y powinien choćw pewnym
stopniu opanowaćsztukęudzielania rad. Powinniś
my umiećnieś
ćemocjonalnąpierwszą
pomoc tak samo jak znaćtajniki sztucznego oddychania oraz nalepiania plastrów na
skaleczenia.
Celem tego rozdział
u jest uś
wiadomienie wam, w którym momencie zaczą
ć
, lecz z
pewnoś
cią nie, kiedy przestać
. Po zapoznaniu się z jego treś
cią nie staniecie się
profesjonalnym doradcą
. Moż
e jednak nauczycie sięstwierdzać
, kiedy potrzebna jest pomoc
specjalisty, a nie przyjaciela. Albo na odwrót, kiedy potrzebne jest silne ramię
, na którym
moż
na sięwesprzeć
.
CZYM JEST UDZIELANIE RAD
Zacznijmy od wyjaś
nienia, ż
e udzielanie rad obejmuje wiele sytuacji, począ
wszy od
wysł
uchania kogoś
, kto chcęsięwyż
alić
, a na kilku latach spę
dzonych pod opieką
wykwalifikowanego terapeuty skoń
czywszy. Mam na myś
li pierwsząsytuację
, gdy w domu
lub pracy ma siędo czynienia z kolegąlub przyjacielem w potrzebie i trzeba sięwykazać
wraż
liwoś
cią i rozsą
dkiem do czasu, gdy albo kryzys zostanie zaż
egnany, albo też
podopieczny trafi pod opiekęspecjalisty.
Tak wię
c nie proponujęterapii grupowej w przerwie na kawęani Jungowskiej analizy
snów przy lunchu. Niemniej jednak nawet najprostsze rady powinny
wynikaćze zrozumienia wymagańdrugiej osoby. Oto warunki, które - moim zdaniem -
tkwiąu podstaw udzielania rad:
Związek: Udzielanie rad wymaga zwią
zku róż
nią
cego sięod zwią
zków budowanych na
co dzień
. Musi sięopieraćna cieple i szczerej trosce.
Zdolnoś
ci: Udzielanie nawet najmniej skomplikowanych rad zależ
y od takich
umieję
tnoś
ci, jak sł
uchanie oraz empatyczny stosunek do innych.
Pomoc samemu sobie: Udzielanie rad czę
sto bywa rozumiane jako mówienie ludziom,
co mająrobić
. W gruncie rzeczy polega na pomaganiu im w dokonywaniu samodzielnych
wyborów - zadaniem doradcy jest pomoc w przyję
ciu postawy, która to umoż
liwia.
Równoś
ć
: Nietrudno ulec pokusie potraktowania osoby potrzebują
cej rady jako gorszej.
Moim zdaniem, udzielanie rad ma sens tylko w razie obustronnego szacunku i potwierdzenia
jednakowej wartoś
ci obu stron.
Cel: Sposób udzielania rad będą
cy przedmiotem naszego zainteresowania musi miećcel,
kierunek. Trzeba wiedzieć
, czemu wł
aś
ciwie sł
uż
y. Musi istnieć róż
nica pomię
dzy
udzielaniem rad a pogawę
dką
, ale nie twierdzę
, ż
e ta ostatnia nie przynosi czasem lepszego
poż
ytku niżsame rady.
CEL UDZIELANIA RAD
W jakich okolicznoś
ciach mógł
byś
, jako przyjaciel lub współ
pracownik, przyją
ćwobec
kogośrolędoradcy?
Rozwiązywanie problemów
Ludzie wielokrotnie zwrócąsiędo ciebie o pomoc
z konkretnym problemem. Twoje pierwsze zadanie bę
dzie polegał
o na ustaleniu
rzeczywistej jego natury. Na przykł
ad ktośmartwi sięz powodu nadmiaru pracy. Jeś
li
wnikniesz w tękwestię
, odkryjesz, ż
e prawdziwa przyczyna jego kł
opotów tkwi w zbyt
czę
stym zaglą
daniu do kieliszka i niepowodzeniach mał
żeńskich. Przepracowanie to zasł
ona
dymna, która daje powód - lub, jak wolisz, wymówkę- aby szukaćpomocy.
Podejmowanie decyzji
Przychodzi do ciebie przyjaciel, który otrzymałdwie oferty pracy i wybór każ
dej z nich
był
by zasadniczym zwrotem w jego karierze. Twoim zadaniem jest pomoc w podję
ciu jakiejś
decyzji: ocena ofert, zwrócenie uwagi na ż
ycie i plany zawodowe przyjaciela.
Leczenie emocjonalne
Osoby emocjonalnie zranione czę
sto tł
umiąrzeczywisty wymiar urazu. Na przykł
ad
niedawno prawie wcale nie poruszano tematu psychicznego i fizycznego znę
cania sięnad
dzieć
mi, ale teraz wię
cej osób czuje sięna sił
ach, by mówićo wł
asnych doś
wiadczeniach.
Jeś
li ktośprzychodzi do ciebie, aby porozmawiaćo ranach z dzieciń
stwa i jest przy tym
gł
ę
boko poruszony, okażmu mił
oś
ćoraz wsparcie i przekonaj, by zasię
gną
łpomocy
specjalisty.
Sytuacje kryzysowe
Pewnego ranka przychodzi do ciebie współ
pracownica i mówi, ż
e jej syn bierze
narkotyki, mą
żuciekłz barmanką
, samochód przestał
byćjej wł
asnoś
ciąz powodu zaległ
oś
ci
w spł
atach rat, kot zginą
łpod koł
ami pojazdu, a pralka zalał
a dom. Opanowanie sytuacji
kryzysowych polega na niesieniu pomocy ludziom, których zaradnoś
ćwyczerpał
a sięz
powodu natł
oku problemów. Oprócz okazania przyjaź
ni oraz wsparcia moż
esz również
spróbowaćpomóc im zmierzyćsięz każ
dym kł
opotem z osobna. Odkryjesz, ż
e nie wszystkie
ich problemy zrodził
y siętego ranka. Ale potrzebująod ciebie solidnego oparcia. Przekonasz
się
, ż
e telefon do hydraulika lub informacja na temat antynarkotykowego telefonu zaufania
bywająbardzo cenne.
Wsparcie ogólne
Twoja propozycja pomocy nie musi byćspowodowane kryzysem. Owa idea przyś
wieca
programom pomocy pracownikom, prowadzonym przez niektórych mą
drych pracodawców.
Mimo iżstanowiąone stosunkowo nowe zjawisko, istniejądowody na to, ż
e pomagają
zredukowaćabsencjęi ograniczyćzmiany kadrowe. Oferowana jest anonimowa pomoc w
takich problemach, jak alkoholizm, spię
cia mał
żeńskie, stres itd.
Szkolenie i kształ
cenie
Nie każ
de udzielanie rad przypomina udzielanie rad. Jako wykł
adowca, stwierdził
em, ż
e
udzielam wielu rad wieczorami lub podczas przerw. Szkolenie polega na rozwijaniu ludzi i
pomaganiu im w odkryciu oraz wyeliminowaniu barier ich rozwoju. Dobre szkolenie czę
sto
uzmysł
awia ludziom uczucia, których wcześ
niej nie byli ś
wiadomi. Dlatego zwracająsiędo
osoby, która pobudził
a ich do myś
lenia lub dział
ania. Kształ
cenie opiera sięna podobnych
zasadach. Prowadzi do nawią
zania znajomoś
ci mię
dzy osobąstarsząi mł
odszą
. Starsza
przekazuje mł
odszej bogactwo swojego doś
wiadczenia i trzyma jąza rę
kę
, gdy ta pnie siępo
szczeblach drabiny.
DORADZTWO SKUTECZNE
Wedł
ug mnie, warto byćś
wiadomym dylematów, jakie niesie rola doradcy. Pamię
taj, ż
e
moż
e to spowodowaćzmianętwoich relacji z drugąosobą
. Przyjaciel lub współ
pracownik,
który odsł
ania przed tobąswoje sł
aboś
ci, szuka czegośwykraczają
cego poza normę
codziennych relacji. Ani on, ani ty moż
ecie nie wiedzieć
, czym jest owo „coś
”, ale w
nieunikniony sposób wpł
ywa to na wasze stosunki.
Przyjrzyjmy sięwyborom, przed którymi oboje stoicie:
Ty:
Przyjaciel/
współ
pracownik/
druga
osoba:
Czy mogęci pomóc?
Czy powinienem pomagać
?
Co mam powiedzieć
?
Jak daleko mogęsięposuną
ć
?
Czy poradzęsobie z tym?
Czy chcęzrobićto ponownie?
Czy moż
e mi pomóc?
Czy to odpowiednia osoba do zwierzeń
?
Co chciał
bym usł
yszeć
?
Ile pragnęodsł
onić
?
Jaki cię
żar mogęna niego zrzucić
?
Czy mu ufam?
Oto przemyś
lenia i pytania, które przypuszczalnie bę
dązaprzą
taćgł
owy obu stron.
Pocią
gająróż
ne sobąuczucia: „Wcale nie mam ochoty sięw to pakować
” czy „Pomocy! Co
ja wyprawiam, opowiadają
c mu rzeczy, których nigdy nikomu nie zdradził
em!” Tego rodzaju
myś
lom moż
na zapobiec dzię
ki radoś
ci - jeś
li ci ona towarzyszy - wynikają
cej z bycia czyimś
powiernikiem. Jedynym problemem w owym dą
żeniu do skutecznoś
ci jest niebezpieczeń
stwo
utraty spontanicznoś
ci, która nadaje wszelkim relacjom ciepł
o - tak samo jak ś
wiadome
doskonalenie umieję
tnoś
ci sł
uchania moż
e stworzyćpozory braku naturalnoś
ci.
Przedstawienie jakiegokolwiek schematu dla powiernika niesie takągroź
bę
, ż
e moż
e
wzbudzić w
tobie
nadmierną pewnoś
ć siebie. Czy bardziej niebezpieczne jest
niezaoferowanie niczego, czy wrę
cz przeciwnie? Skł
aniał
bym sięku drugiej moż
liwoś
ci i
mam nadzieję
, ż
e weź
miecie pod uwagę
, iżż
aden schemat nie zastą
pi gruntownego treningu.
Poniż
szy schemat uł
oż
ył
em na podstawie opisu zawartego w znakomitej ksią
ż
ce
Richarda Nelsona-Jonesa Practical Counselling and Helping Skills*. Polecam jąwszystkim
zainteresowanym, ponieważuczuli was na zł
oż
onoś
ćprocesu udzielania rad oraz jest to
jedyna znana mi pozycja dotyczą
ca tej doś
ćpoważ
nej dziedziny okraszona licznymi
anegdotami. Nelson-Jones proponuje nastę
pują
cy schemat:
Okreś
l i ustal problem(y)
Przemyś
l plan dział
ania
Wyznacz cele i negocjuj rozwią
zania
Interweniuj
Wycofaj się
Nelson-Jones pisze jednak dla odbiorców profesjonalnych, a ja nie chcępowielaćjego
modelu. Oto pię
ćetapów oraz ich opis. Dla większej jasnoś
ci uż
ywam sł
owa „klient” na
okreś
lenie osoby, której pomagasz.
Etap 1: Okreś
l i ustal problem(y)
Musisz zaczą
ćod nawiązania sojuszu z klientem: daj mu do zrozumienia, ż
e jesteśpo
jego stronie. Nie znaczy to, ż
e masz sięgodzićz każ
dym podejmowanym przez niego
dział
aniem. Poparcie niewł
aś
ciwego zachowania lub ciche przyzwolenie na oszustwo lub
nieuczciwoś
ćnikomu nie pomagają- tym bardziej jemu. Jeż
eli pragniesz jednak wywrzećna
niego wpł
yw, musi wiedzieć
, ż
e masz na uwadze jego dobro. Gdy nastą
pi zawarcie sojuszu,
moż
esz przejś
ćdo okreś
lania problemu nurtują
cego klienta. Dzię
ki sł
uchaniu, zadawaniu
pytańi empatii zaczniesz pomagaćmu wynajdywaćlogikęw chaosie i uporzą
dkujesz jego
sytuację
. Niekiedy jest to najbardziej uż
yteczna rzecz, na jakąmoż
e sięzdobyćpowiernik.
Etap 2: Przemyś
l plan dział
ania
Przemyś
lenie planu dział
ania oznacza dokł
adną analizę szczegół
ów. Odkrycie na
przykł
ad, kto w istocie ponosi odpowiedzialnoś
ćza stan rzeczy, jakim torem powinny się
potoczyćsprawy, jakimi umieję
tnoś
ciami powinien dysponowaćklient w celu rozwią
zania
poszczególnych kwestii.
Jest to równieżetap, podczas którego klient w obliczu rysują
cej sięprzed nim nadziei na
wyjś
cie z doł
ka moż
e ujrzećswoje poł
oż
enie w innym ś
wietle. Mimo ż
e nie ustalono jeszcze
żadnych rozwią
zań
, klient moż
e ocenićsytuacjęz nowej perspektywy i opracowaćadekwatną
do niej strategię
. Twoim zadaniem jest zachę
cenie go do tego procesu i praca mają
ca na celu
odkrycie jego sił
y do dalszego dział
ania.
Etap 3: Wyznacz cele i negocjuj rozwiązania
Na tym etapie moż
ecie rozpoczą
ć wspólne okreś
lenie ewentualnych rezultatów
niniejszego procesu. Jednąz rzeczy, których nie nauczono mnie podczas pierwszego kursu
doradztwa, był
o to, ż
e trudno doką
dkolwiek dotrzeć
, nie znają
c celu swojej wę
drówki.
Pomaganie klientowi w okreś
laniu jego zamierzeńnadaje kierunek waszym dział
aniom oraz
daje ci pewne poję
cie o tym, jakąw tym wszystkim odgrywasz rolę
. Czyli jeś
li celem klienta
jest szczę
ś
cie, zapytaj, co to dla niego znaczy: „Ską
d bę
dziesz wiedział
, ż
e jesteś
szczę
ś
liwy?” Moż
e to byćdogodny punkt wyjś
cia. Jeż
eli jego definicjąszczę
ś
cia bę
dzie
ogromny jacht, cóż
, przynajmniej bę
dziesz wiedział
, na czym stoisz. Czas równieżpoznać
oczekiwania
klienta
wzglę
dem
ciebie.
Jeś
li
jesteś po
prostu
przyjacielem
lub
współ
pracownikiem, pora to zaznaczyć
. Nakreś
l granice tego, co jesteśw stanie zrobić
, wskaż
ewentualne ograniczenia czasowe. Jeż
eli tego nie zrobisz, istnieje prawdopodobień
stwo
póź
niejszych problemów na tym tle: „Kiedy zwrócił
em siędo ciebie o pomoc, znudził
eśsięi
stwierdził
eś
, ż
e nie dasz rady”.
Etap 4: Interweniuj
Teraz moż
esz przystą
pićdo stawiania konstrukcji. Moż
esz sięskupićna okreś
lonych
dziedzinach: na przykł
ad wskazaniu, kiedy klient wysył
a negatywne sygnał
y, i wyznaczeniu
mu „zadania domowego”: „Za każ
dym razem, gdy uważ
asz, ż
e nie jesteśw stanie czegoś
zrobić
, masz to zapisać
, zastanowićsięi powiedziećsobie, w jaki sposób to wykonasz.
Przynieśswoje notatki na nasze nastę
pnego spotkanie i wspólnie je omówimy”. Od tego
momentu istnieje niebezpieczeń
stwo zbł
ą
dzenia, ale niniejsze wskazówki przydadząsiętym,
których niepokojąkonsekwencje udzielania rad.
Faza interwencyjna polega równieżna doskonaleniu umieję
tnoś
ci klienta. Wszelkie
dział
ania tego rodzaju muszązmierzaćdo samodzielnoś
ci: nie moż
esz zrobićdla tej osoby
wię
cej niżona sama dla siebie. Do ciebie należ
y rola stymulatora i przyjaciela, a nie
wiecznego rusztowania.
Etap 5: Wycofaj się
Zanim odejdziesz, przeanalizuj wykonanąprzez siebie pracę
: nowe umieję
tnoś
ci i
perspektywy. Spróbuj przewidziećbieg sytuacji i pomóżdrugiej stronie poradzićsobie bez
ciebie. Poż
egnanie moż
e byćtrudne, lecz stanowi ponadto miarętego, czy osią
gną
ł
eśswój
cel.
Zajmij sięsobą
To nie przypadek, ż
e wś
ród osób zajmują
cych siępomaganiem innym odnotowano
wysoki wskaź
nik samobójstw. Niesienie pomocy ludziom to nie przelewki. Trudno dzielićje
na zgrabne etapy. Wydaje się
, ż
e robisz postę
py, a tu nagle lą
dujesz w punkcie wyjś
cia. Nie
sposób równieżzakł
adać
, ż
e uda ci sięzachowaćdystans i ani na chwilęnie wypaś
ćz roli.
Odciska to pię
tno zarówno na tobie, jak i twoich relacjach z innymi. Potraktuj powyż
sze
ostrzeż
enia jako kolejny argument, aby nakł
onićosoby z poważ
nymi problemami do
zwrócenia sięo pomoc do specjalisty. Nie bierz na siebie wię
cej, niżpotrafisz znieś
ć
.
DOSKONALENIE UMIEJĘTNOŚCI
Zapisz sięna profesjonalny kurs prowadzony przez wiarygodnąinstytucję
, jak British
Association for Counselling.
Podsumowanie
Pomaganie innym w leczeniu urazów emocjonalnych jest tak niezbę
dnąumieję
tnoś
cią
,
jak bandaż
owanie. Jeż
eli ktośzwraca siędo ciebie o pomoc:
sł
uchaj,
bą
dźzdolny do empatii,
zadawaj pytania mają
ce na celu sprecyzowanie jego dą
ż
eń
,
zaofiaruj mu przyjaź
ńi wsparcie,
wspieraj go w drodze do samodzielnoś
ci,
JEŻELI JEGO PROBLEMY SĄPOWAŻNE, NAMÓW GO NA WIZYTĘU
SPECJALISTY.
IX
KONFRONTACJA
Czł
owiek najpeł
niej ujawnia swój charakter, opisując cechy drugiego.
Jean Paul Richter
WSTĘP
W publikacji tej przewija siękwestia osób „trudnych”. Konfrontacja z nimi nastę
puje
wówczas, gdy wszystkie inne sposoby zawiodł
y lub, kiedy charakter danego czł
owieka
uniemoż
liwia
stopniowe
budowanie
zwią
zku
opartego
na
wzajemnym
zaufaniu
i
zrozumieniu. Wię
kszoś
ćautorów radzi sobie z tym problemem w ten sposób, ż
e dzieli ludzi
na typy, po czym okreś
la strategiędział
ania. Ale typów tych jest przecieżtak wiele, ż
e
zaliczenie danej osoby do okreś
lonej kategorii moż
e przysporzyćnam nie lada trudnoś
ci, w
zwią
zku z czym prawdziwy cel naszej czynnoś
ci wyleci nam z gł
owy.
Inny popularny sposób nazywa sięmodyfikacjązachowań
. Dla mnie przypomina to
marzenia czarnych charakterów z serii o Jamesie Bondzie, którym chodzi po gł
owie rzą
dzenie
ś
wiatem. Modyfikacja zachowańoznacza po prostu zmianębodź
ca, na który wystawiona jest
jednostka, w celu uzyskania poż
ą
danej reakcji. W angielskim oznacza to podarowanie
dziecku lizaka za każ
dym razem, gdy zrobi to, czego od niego oczekujemy - czyli mieszankę
przekupstwa, udobruchania oraz manipulacji. Chciał
bym zaproponowaćcośinnego: w teorii
mniej
skomplikowanego,
w
praktyce
-
trudniejszego,
ale
bardziej
etycznego
i
satysfakcjonują
cego w razie powodzenia. Kontakt z trudnymi ludź
mi - miej przy tym na
uwadze, ż
e i ty jesteśdla innych trudnąosobą- musi wią
zaćsięz zachę
caniem ich do zmiany.
I tu pojawiająsięproblemy, ponieważludzie wcią
żpowtarzająmi, ż
e inni sięnie zmieniają
.
Kiwają
c gł
owami nad kuflem piwa, oś
wiadczająponuro: „Sę
k w tym, ż
e nie sposób zmienić
niczyjego zachowania. Taka jest natura ludzka”. Tracęjużpewnoś
ćco do znaczenia sł
ów
„natura ludzka”. Dla mnie to usprawiedliwienie naszych sł
abostek. Naturalnie, ż
e moż
na
wpł
yną
ćna zmianęczyjegośzachowania. Dlaczegóżbowiem poś
wię
calibyś
my tyle czasu i
pienię
dzy na edukację
, szkolenia, psychologów, kursy rozwojowe oraz systemy nagradzania?
I dlaczego pół
ki w księ
garniach uginająsiępod cię
ż
arem podrę
czników radzą
cych, jak moż
na
sięzmienić
?
Ludzie mająniezwykł
e zdolnoś
ci przystosowawcze. Wszystkim, którzy myś
ląteraz:
„Owszem, ale na to trzeba czasu...”, odpowiedział
bym, ż
e przeł
knę
li propagandę
zwolenników tak zwanej terapii, wedł
ug której jedynie kilka lat na kanapie u psychoanalityka
jest w stanie cokolwiek zmienić
. By oddaćsprawiedliwoś
ćanalitykom - nawet oni sąskł
onni
potwierdzićfakt, ż
e ludzie mogąsięzmieniaćcał
kiem szybko, jeś
li tylko tego chcą
. Jak
inaczej mogliby sięzakochiwaćod pierwszego wejrzenia albo robićcośwbrew sobie, jeż
eli
sytuacja tego wymaga? Ludzie zmieniająsiębardzo szybko, pod warunkiem ż
e majądo tego
motywację
.
Oto pierwsza czę
ś
ćtajemnicy kontaktów z ludź
mi, których uważ
asz za trudnych: wynika
ona z okreś
lonego wobec nich stosunku. Tak wię
c pierwsza czę
ś
ćtego rozdział
u dotyczyć
bę
dzie postawy, jakąwarto przyją
ćw konfrontacji z takimi osobami.
PRZYJMIJ PRAWIDŁOWĄPOSTAWĘ
Weźsobie do serca poniż
sze rady:
1. Nie ma ludzi trudnych w dosł
ownym tego sł
owa znaczeniu, lecz istniejągranice
naszych moż
liwoś
ci w wypadku kontaktu z pewnymi osobami.
2. Nie ma ludzi irracjonalnych, lecz istniejągranice naszych moż
liwoś
ci i chę
ci
zrozumienia tych, których sposób myś
lenia róż
ni sięod naszego. Ludzie zawsze dział
ają
racjonalnie z ich punktu widzenia. Im bardziej odległ
y jest on od naszego, tym trudniej nam
zaaprobowaćich rozumowanie.
3. Ludzie zawsze starająsięjak najlepiej potrafią
, korzystają
c z wł
asnych moż
liwoś
ci
(wychowanie, wykształ
cenie, doś
wiadczenie i tak dalej), oraz w obrę
bie narzuconej im mapy
ś
wiata. Chcą
c zmienićich zachowanie, byćmoż
e bę
dziesz musiałpomóc im rozwiną
ć
umieję
tnoś
ci lub opracowaćnowąmapęś
wiata.
4. Naszym zasadniczym narzę
dziem jest nasze zachowanie. Im bardziej jesteś
my
elastyczni, tym wię
ksze prawdopodobień
stwo znalezienia sposobu na to, aby na nich
wpł
yną
ć
. Jeś
li to, czym dysponujemy, nie przynosi spodziewanych rezultatów, musimy
się
gną
ćpo inne ś
rodki i dopóty wypróbowywaćróż
ne metody, dopóki nie znajdziemy
wł
aś
ciwej.
5. Zanim bę
dziemy mogli na kogośwpł
yną
ć
, musimy:
poś
wię
cićnieco czasu i wysił
ku na sł
uchanie, aby
poznaćodpowiedź
, dlaczego robi to, co robi, oraz
zrozumieć
, jak nasze zachowanie wpł
ywa na nich, po czym ustalić
,
co chcemy w nich zmienić
.
6. Musimy przyją
ćzał
oż
enie, ż
e ludzie zmieniająswoje zachowanie, kiedy mająku temu
dobry powód i czująsiębezpieczni.
Prawdziwym wyzwaniem jest odkrycie, co dla każ
dego jest dobre i bezpieczne.
Zawsze przytaczam te punkty podczas warsztatów i szkoleń
. Reakcje sł
uchaczy oscylują
mię
dzy aprobatąi oburzeniem. Dwa najczę
ś
ciej powtarzają
ce siępytania to: „Czy to
prawda?”, na które odpowiadam:
„Nie mam poję
cia, ale warto wierzyć
, ż
e tak...”, oraz: „Dlaczego, u licha, miał
bym
zmieniaćswoje zachowanie, skoro to ich stanowi problem?”, na które moja odpowiedźbrzmi:
„Powinieneśzmienićswoje zachowanie tylko wtedy, jeż
eli bardziej zależ
y ci na tym, co
moż
esz dzię
ki temu osią
gną
ć
, niżna tym, co moż
esz przez to stracić
”.
BĄDŹELASTYCZNY
Zachowanie czł
owieka to mieszanina kalkulacji i spontanicznoś
ci. Oto czę
ś
ciowa
odpowiedźna pytanie, dlaczego trudno zalecićokreś
lone zachowanie w danej sytuacji lub w
kontaktach z danąosobą
. W prawdziwym ś
wiecie nie sposób stwierdzić
, ż
e napad furii i
krzyk jest zawsze niewł
aś
ciwym posunię
ciem. Ksią
ż
ki mogąnam wmawiać
, ż
e zachowanie
agresywne jest zł
e, lecz doś
wiadczenie podpowiada, ż
e bywa skuteczne.
Trudno zatem zaoferowaćprzekonują
cąradęw kwestii tego, co należ
y zrobićz osobą
trudną
: tak wiele zależ
y od jej charakteru, okolicznoś
ci oraz celu. Dlatego wł
aś
nie punkt pią
ty
powyż
szego zestawienia jest tak istotny. Przytoczęgo raz jeszcze:
Zanim bę
dziemy mogli na kogośwpł
ynąć,musimy:
poś
wię
cićnieco czasu i wysił
ku na sł
uchanie, aby
poznaćodpowiedź
, dlaczego robi to, co robi, oraz
zrozumieć
, w jaki sposób nasze zachowanie wpł
ywa na niego, po czym ustalić
,”
co chcemy w nim zmienić
.
Gdy to ustalimy, bę
dziemy mogli zaczą
ćmyś
lećo zmianie naszego zachowania, aby
wpł
ynę
ł
o to na postawędrugiej strony. Jeż
eli nie rozwinętego wą
tku, zaraz pojawiąsię
zarzuty o manipulację
. Zachowanie manipulacyjne jest, jak napisano w definicji sł
ownikowej,
nie fair: pozbawia ono wyboru osobę poddaną manipulacji. Wię
kszoś
ć zachowań
manipulacyjnych jest w gruncie rzeczy nieś
wiadoma, podobnie jak u dziecka, które krzykiem
wymusza kupno sł
odyczy. Nie sugeruję
, abyśzachowywałsiętak, by druga strona czuł
a się
zmuszona do wypeł
nienia twojej woli. Sugeruję
, aby twoje zachowanie umoż
liwił
o drugiej
osobie niczym nie wymuszonąpozytywnąreakcję
. Zauważ
cie, ż
e nadal próbujęunikną
ć
opisywania typów ludzi, skupiają
c sięzamiast tego na zachowaniu. Dzię
ki temu dochodzimy
do zasady, która stanowi punkt przejś
cia od postaw do strategii:
Ludzie to więcej niżich zachowanie.
Zrozumcie, proszę
, ż
e bez wzglę
du na ewentualne trudnoś
ci musicie spróbować
oddzielićjednostkęod zachowania, które uważ
amy za trudne. Powyż
sza zasada leż
y u
podstaw cywilizowanego podejś
cia do innych ludzi: wzgardźgrzechem, pokochaj grzesznika.
WZORCE ZACHOWAŃ
Pragnęnakreś
lićcztery schematy zachowań
, które ludzie uważ
ająza trudne. Przedstawię
równieżpropozycje reakcji na nie. Owe cztery schematy nie sąoczywiś
cie jedynymi, z jakimi
moż
na sięspotkać
, bę
dąjednak punktem wyjś
cia do nauki odpowiednich zachowań(zresztąi
tak przekonał
em sięnieraz, ż
e ludzie nie sąw stanie zapamię
taćwię
cej elementów niż
cztery). Sąto zarazem cztery zachowania, które najczę
ś
ciej sąprzyczynąskarg i proś
by o
pomoc.
Zapamię
taj dwie rzeczy:
przedstawione tu taktyki mająuzupeł
nićpostawy opisane wcześ
niej: wykorzystasz je bez
tych postaw, uzyskasz najgorszy rezultat,
konfrontacja nie jest równoznaczna z agresją
: oznacza próbę zmierzenia się z
problemem, a nie uniknię
cia go.
1. Zastraszanie
Zachowanie:
Chę
ćdominacji, oboję
tnoś
ćna innych, determinacja, aby przeją
ćkontrolę,rywalizowaći
wygraćza wszelkącenę
. Cel konfrontacji:
Przekształ
cićwspół
zawodnictwo we współ
pracę
.
Nauczyćdanąosobęnowych sposobów osią
gania zamierzonego celu.
Taktyka:
Twoje zachowanie:
1. Zyskaj jej szacunek
Staw jej czoł
o i daj do zrozumienia, ż
e nie
pozwolisz sobąpomiatać
.
Patrz jej prosto w oczy.
2. Przycią
gnij jej uwagę
Zwracaj siędo niej oficjalnie, czę
sto i stanowczo
powtarzaj jej nazwisko.
Nie pozwól sobie przerwać
.
Nie daj sięzakrzyczeć
.
Jeś
li próbuje to robić
, wysł
uchaj jej, po czym
powtórz, co miał
eśdo powiedzenia.
3. Ustal, o co jej naprawdę
chodzi
Postaw szczegół
owe pytania o cele.
Streś
ćto, co usł
yszał
eś
.
Mów wyraź
nym, stanowczym i rzeczowym tonem.
4. Powiedz, czego chcesz
Okreś
l swoje potrzeby i wyjaś
nij ich znaczenie.
Zadbaj o pozytywne nastawienie i zał
óż
, ż
e
osią
gniesz swój cel.
5. Zł
óżpropozycję
Przedstaw
jej,
co
proponujesz,
oraz
wskaż
obopólne korzyś
ci.
Mów spokojnie i z przekonaniem.
Spróbuj ponumerować swoje postulaty - moż
e
okaż
e sięto korzystne.
Zapytaj, czy ma jakieśpytania.
6. Zobowią
zania
Podsumuj: powiedz, co zrobisz, do kiedy i w jaki
sposób - w razie potrzeby spisz to.
2. Brak elastycznoś
ci
Zachowanie:
Niechę
ćdo wysł
uchiwania nowych pomysł
ów, zamknię
ty umysł
, czę
sto obsesyjna
koncentracja na szczegół
ach i przeszł
oś
ci. Zawzię
te trwanie w urazie. Cel konfrontacji:
Przecią
gnię
cie jej na swojąstronę
.
Odblokowanie jej na moż
liwoś
ćprzyję
cia innego punktu widzenia.
Taktyka:
Twoje zachowanie:
1. Zapoznaj sięz jej wersją
wydarzeń
Sł
uchaj, sł
uchaj, sł
uchaj.
Przygotuj sięna kilkakrotnąanalizęsytuacji.
Dokł
adnie parafrazuj jej sł
owa.
Rób notatki, przyjmij do wiadomoś
ci każ
de jej
sł
owo. Zadawaj pytania, abyśmógłsięwykazaćswą
bogatąwiedzą
.
Ustal, w którym miejscu ma rację
, a gdzie
uprzedzenia zniekształ
cająjej osą
d.
Unikaj prowokacji.
2.
Narzuć
odpowiednie
tempo i stwórz wię
źmię
dzy wami
Stopniowo buduj wspólny obraz sytuacji.
Uś
wiadom jej swojąznajomoś
ćrzeczy, lecz nie
kwestionuj jej sł
ów: unikaj „ale”, mów „i”.
Nadaj jej rolęfachowca: utwórz sojusz wspólnego
rozwią
zywania problemów.
3. Nakł
ońjądo okreś
lenia
moż
liwych zmian
Poprośo jej opinięna temat moż
liwej drogi.
Spraw, by wskazał
a plusy i minusy każ
dego
rozwią
zania: zadawaj pytania rozpoczynają
ce sięod „a
jeś
li”.
Jeż
eli preferujesz dane wyjś
cie, przedstaw je jako
rozwią
zanie hipotetyczne i poprośo radę
.
Zapytaj o szczegół
y wyboru danej opcji.
4. Poproś
, by przedstawił
a
warunki
Zapytaj o jej udział
w przedsię
wzię
ciu.
Zapytaj o jej udział
w przedsię
wzię
ciu.
5. Podkreś
l jej znaczenie
Zadbaj, by każ
de rozwią
zanie był
o jej propozycją
.
Prośo pisemne raporty, dane, dowody.
Wyznacz jej stał
ąrolę
.
3. Pozerstwo
Zachowanie:
Chę
ć zwrócenia na siebie uwagi, pretensjonalnoś
ć, sztucznoś
ć, popisywanie się
,
folgowanie wł
asnym zachciankom, egoizm.
Cel konfrontacji:
Wyznaczenie jasnych granic jej zachowania.
Uś
wiadomienie jej potrzeb innych ludzi.
.Taktyka:
Twoje zachowanie:
1. Pobł
aż
aj jej
Daj jej okazjędo popisów i zwrócenia na siebie
uwagi.
Odpowiedz podszytąrozbawieniem tolerancją
, nie
przyklaskuj jej jednak ani nie zachę
caj.
2. Wyznacz granice
Zwróćjej uwagęna konkretnąkwestię
.
Pozwól jej mówić
, naprowadzają
c jąna temat, gdy
zacznie mówićo sobie.
3. Przestrzegaj granic
Zadawaj szczegół
owe pytania dotyczą
ce potrzeb
innych.
Reaguj
pozytywnie
na
poważ
ne,
pozbawione
egoizmu
zachowanie,
a
negatywnie
na
odruchy
samolubne.
4. Ustal warunki
Nalegaj
na
podję
cie
zobowią
zań
odzwierciedlają
cych nowe granice oraz ś
wiadomoś
ć
potrzeb innych. Wyznacz terminy.
Zwróćjej uwagęna nagrody i wyróż
nienia oraz
konsekwencje poraż
ki.
5. Zadbaj o cią
g dalszy
Kontroluj wszelkie dział
ania.
Entuzjastycznie traktuj jej osią
gnię
cia.
Nie uogólniaj jej bł
ę
dów.
4. Biernoś
ć
Zachowanie:
Pozorny brak celu, przebł
yski biernej agresji w postaci sarkazmu bą
dźmanipulacji
emocjonalnej, niechę
ćdo podejmowania zobowiązań, niekiedy nawet brak reakcji. Cel
konfrontacji:
Ustalenie rzeczywistych potrzeb i interesów.
Uzyskanie realnych zobowią
zań
.
Taktyka:
Twoje zachowanie:
1. Okażempatię
Zadawaj empatyczne pytania
Mów ł
agodnym ś
ciszonym gł
osem, wzbudźw niej
poczucie bezpieczeń
stwa.
2. Ustal przyczyny biernoś
ci
Okreś
l naturękonfliktów wewnę
trznych.
Zapytaj o przeszkody w rozwoju.
Mów „my” i „nas” - nawią
żporozumienie.
Nie bagatelizuj jej osią
gnię
ć
, wzbudź w niej
pewnoś
ćsiebie.
3. Zredukuj przeszkody
Uważ
nie wysł
uchaj jej wą
tpliwoś
ci.
Okreś
l i wyodrę
bnij poszczególne problemy, rozł
óż
przeszkody na czynniki pierwsze.
Każ
dąkrytykęprzeplataj pochwał
ami.
Zaoferuj wsparcie i zapewnij bezpieczeń
stwo.
4. Wybierz sposób reakcji
Pracuj nad wspólnym ustaleniem rozwią
zańoraz
ich plusów i minusów.
Przedstaw konsekwencje poszczególnych decyzji.
Jasno ustal ramy czasowe.
5. Okreś
l zobowią
zania
Rozbij zobowią
zania na czę
ś
ci skł
adowe.
Podkreś
l
znaczenie
pracy
zespoł
owej
oraz
wspólnego wysił
ku.
Okreś
l termin i cel każ
dego zobowią
zania.
Cał
y czas okazuj swoje wsparcie.
DROGA NAPRZÓD*
Zachowanie czł
owieka zawsze ma jaką
śprzyczynę
. Biernoś
ćna przykł
ad czę
sto bywa
rezultatem konfliktów wewnę
trznych: trudno podją
ćdecyzję,aby cośzrobić
, lepiej wię
c nic
nie robić
. Biernoś
ćstanowi skrajnąreakcjęna coś
, czego wszyscy doś
wiadczamy. Zaledwie
garstka z nas jest ś
wię
cie przekonana co do celu swych dą
żeń.„Częś
ćmnie chce tego, czę
ś
ć
tamtego” - to stwierdzenie ilustruje przekonanie niektórych, iżwszelkie zewnę
trzne konflikty
stanowiąwyraz konfliktów wewnę
trznych. Zachowanie ludzi nigdy nie jest bezmyś
lne czy
irracjonalne. Nie warto teżprzylepiaćmu takiej etykietki. Czasem na przykł
ad sł
yszysz, ż
e
ktośwpadłw irracjonalnązł
oś
ć. Odrobina zrozumienia dla gniewu odsł
oni cał
ąignorancję
tego stwierdzenia. Uciekamy w zł
oś
ć
, ponieważnastrę
cza to mniej trudu niżprzyznanie się
przed sobą- ż
e nie wspomnęo innych - do naszych lę
ków, frustracji czy braku poczucia
bezpieczeń
stwa. Zł
oś
ć
, podobnie jak furia, jest substytutem emocjonalnym: zawsze jest
symptomem innych uczuć
. Jeż
eli ktośwpada w zł
oś
ć
, cierpliwie go wysł
uchaj i poznaj
prawdziwąprzyczynęjego stanu emocjonalnego.
Pozwól, ż
e powtórzę
: ludzie to wię
cej niżich zachowanie. Pamię
taj o tym, a
zaprzestaniesz szufladkowania lub spisywania ich na straty jako beznadziejnych i
irracjonalnych. Czł
owiek jest dla ciebie wyzwaniem - tym wię
kszym, im trudniejszy ci się
wydaje. Traktuj każ
dąosobęjak okazjędo poszerzenia swej wiedzy na temat nieprzebranej
rzeszy gatunków, a kto wie, moż
e nawet polubisz tych, których dotychczas uważ
ał
eśza
trudnych.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Kluczem do wpł
ynię
cia swoim zachowaniem na innych jest elastycznoś
ć
. Jeś
li to nie
skutkuje, się
gnij po cośinnego i rób to dopóty, dopóki nie znajdziesz odpowiedniej metody.
Ćwiczenie
Wypróbuj je wraz z dwiema osobami, wykorzystują
c na począ
tek cztery przedstawione
wyż
ej techniki. Osoba A odgrywa jeden z czterech schematów zachowań
, koncentrują
c sięna
okreś
lonej kwestii. Osoba B rozpoznaje schemat i stosuje odpowiedniątaktykę
. Osoba C
obserwuje. Po dziesię
ciu minutach omówcie skutecznoś
ćtaktyki i w jaki sposób moż
na by ją
udoskonalić
, by wywierał
a zamierzony wpł
yw.
Podsumowanie:
1. Nie ma ludzi trudnych... istniejątylko granice naszej cierpliwoś
ci oraz zdolnoś
ci
interpersonalnych.
2. Nie ma ludzi irracjonalnych... istniejątylko granice naszego rozumienia sytuacji.
3. Ludzie postę
pująwedle swoich moż
liwoś
ci, wykorzystują
c zasoby, jakimi dysponują
,
oraz wł
asne mapy ś
wiata.
4. Chcą
c zmienićzachowanie innych, zmieńswojąpostawę
, aby daćim poczucie
bezpieczeń
stwa i wł
asnej wartoś
ci oraz dobry powód do zmiany.
5. Musimy wiedzieć
, czego od nich oczekujemy.
6. Musimy byćelastyczni. Jeż
eli to, co robimy, nie skutkuje... pora zrobićcośinnego.
X
ZAPOBIEGANIE
Na tysiąc tych, którzy pił
ujągał
ę
zie zł
a, przypada jeden, który godzi w jego korzenie.
Henty David Thoreau
WSTĘP
Zapobieganie jest lepsze niżleczenie. Czyż
by? Czasem otwarta bitwa stanowi jedyny
sposób oczyszczenia atmosfery. Ale mówią
c „zapobieganie”, mam na myś
li upewnienie się
,
że każdy konflikt pomię
dzy ludź
mi - jeś
li jest nieunikniony - zostanie pozbawiony elementów
destrukcyjnych. Jeś
li stoisz przed koniecznoś
ciąstoczenia oczyszczają
cej potyczki, zadbaj o
to, aby speł
nił
a swoje zadanie: się
gnij do korzeni.
Jeż
eli potrafisz zapobiec ryzyku destrukcyjnej waś
ni, czerpią
c jednocześ
nie korzyś
ci z
kreatywnego napię
cia mię
dzy ludź
mi, wówczas to rozwią
zanie jest wł
aś
ciwe. W każ
dym
razie na pewno jest to temat do dyskusji, zanim przystą
pisz do realizacji postulatów
zawartych w niniejszym rozdziale. Jeś
li funkcjonowanie twojej organizacji zależ
y od rozlewu
krwi, z powodzeniem moż
esz ominą
ćkolejne strony lub teżprzygotuj siędo zapobiegania
konfliktom.
ZAPOBIEGANIE KONFLIKTOM INTERPERSONALNYM
W pewnym sensie, wszystkie tezy zawarte w tej ksią
żce dotyczą zapobiegania
problemom interpersonalnym. Niniejszy rozdziałjest przeznaczony gł
ównie dla czł
onków
organizacji, choćnie ma powodu, aby przy odrobinie pomysł
owoś
ci nie zastosować
przedstawionych pomysł
ów w domu, mał
żeństwie lub ukł
adzie partnerskim. W ramach
wstę
pu przyjmiemy istnienie organizacji regularnie przeż
ywają
cej konflikty. Nastę
pnie krok
po kroku przeanalizujemy proces zmiany sytuacji na bardziej konstruktywną
. Zawarte tu
pomysł
y sądzieł
em niewielkiej, acz heroicznej grupy czł
onków stowarzyszenia Alternative
Dispute Resolution (ADR), którzy próbujązachę
cićludzi do korzystania z mniej wrogich i
radykalnych metod rozwią
zywania wszelkich sporów. Owe pomysł
y powstał
y pod wpł
ywem
ksią
ż
ki Getting Disputes Resolved*, która omawia ideęwykorzystania metod rozwią
zywania
sporu oraz zapobiegania konfliktom w organizacji. Poniż
szy zwię
zł
y opis zasad zostałw
duż
ej mierze oparty wł
aś
nie na tym podrę
czniku.
SYSTEMY ZAPOBIEGANIA SPOROM l ICH ROZWIĄZYWANIA
Kosztowne metody zaż
egnywania konfliktów, takie jak arbitrażi sprawy są
dowe, w razie
moż
liwoś
ci zastę
puje sięmetodami tań
szymi, jak negocjacje oraz mediacje. Jeż
eli negocjacje
nie skutkują
, pora posł
aćpo mediatora. Jeś
li i on zawiedzie, spróbuj zastosowaćuproszczoną
formęarbitraż
u. Jeż
eli strony zaangaż
owane w konflikt nie przystanąna takie rozwią
zanie,
wtedy nie pozostaje nic innego, jak się
gną
ćpo bardziej zł
oż
one i kosztowne ś
rodki. Sę
k w
tym, aby umiećoszacować
, który sposób jest najlepszy. Dwie najskuteczniejsze metody
zwalczania konfliktów mogąbyćzastosowane w obrę
bie organizacji, w kontaktach ze stał
ymi
klientami lub kontrahentami, dlatego system rozwią
zywania sporów jest uż
ytecznym - ż
eby
nie powiedziećfundamentalnym - narzę
dziem organizacji zmierzają
cych ku jednakowemu
zaangaż
owaniu wszystkich czł
onków lub usprawnieniu pracy dział
u obsł
ugi klienta. Jedno i
drugie zależ
y w znacznym stopniu od relacji wś
ród personelu. Kiepska obsł
uga klienta prawie
zawsze ś
wiadczy o kiepskim zarzą
dzaniu i zł
ych stosunkach panują
cych wewną
trz instytucji.
Wpł
yw zmiany wewnę
trznej na osią
gnię
cia zewnę
trzne nie jest brany pod uwagętak czę
sto,
jak powinien.
Kiedy należ
y rozważ
yćzastosowanie systemu rozwiązywania sporów
Bodź
cem do zastosowania systemu rozwią
zywania sporów jest na ogółdana sytuacja:
Nieskutecznoś
ćstosowanego sposobu rozwią
zywania sporów (na przykł
ad, trybunał
y
wewnę
trzne lub postę
powania dyscyplinarne) - jest zbyt powolny i kosztowny bą
dź
pracownicy wą
tpiąw jego efektywnoś
ćoraz rzetelnoś
ć.
Wiele rzekomo podobnych sporów rozwią
zuje sięczę
ś
ciowo, co zwię
ksza ich koszt.
Natura, zakres oraz intensywnoś
ćsporu powoduje nadmierne napię
cie na innych
poziomach funkcjonowania organizacji.
Organizacja znajduje sięw okresie przemian, co oznacza nawią
zanie nowych stosunków
oraz ryzyko konfliktu.
Każ
da organizacja posiada swój specyficzny wzorzec relacji interpersonalnych. Systemy
rozwią
zywania sporów moją charakter uniwersalny i był
y stosowane zarówno w
korporacjach, jak i szkoł
ach czy szpitalach.
Jak wprowadzićw ż
ycie system rozwiązywania sporów
Etap 1: Analiza istniejącego systemu - lub jego braku
W wię
kszoś
ci instytucji nie reaguje sięna konflikty, ponieważnikt nie jest w stanie
ustalić
, jakie zrodził
y sięspory oraz jak im przeciwdział
ać
. Zanim sięprzystą
pi do poprawy
ich kontroli i zapobiegania konfliktom interpersonalnym, należ
y gruntownie przeanalizować
naturękonfliktów:
jakie konflikty sięzdarzają
,
ile ich jest,
czy sąpoważ
ne, czy teżsątylko sygnał
em ostrzegawczym,
kto bierze w nich udział
,
jakie sąich koszty,
jakie metody stosuje sięw celu ich wyeliminowania,
jeż
eli istniejąmechanizmy rozwią
zywania konfliktów (na przykł
ad skł
adanie skarg i
wniosków, spotkania pracowników), to czy sięsprawdzają
. Jeś
li nie, to dlaczego?
co siędzieje, gdy ludzie próbująrozwią
zaćspór. Co stoi na przeszkodzie udanych
negocjacji. Co siędzieje, kiedy negocjacje upadają
,
dlaczego niektóre procedury stosuje sięczę
ś
ciej niżinne. W jakim stopniu sąone
satysfakcjonują
ce i z czyjego punktu widzenia,
ile wynosząkoszty tych procedur. Jaki wpł
yw one wywierająna obecne i przyszł
e
stosunki,
jak czę
sto powtarzająsięte same konflikty. Czy nie został
y skutecznie zaż
egnane.
Ludzie zazwyczaj wzbraniająsięprzed zabraniem gł
osu na temat konfliktu. Przypomina
to nieco ś
mierćlub nieprzyjemnąwońciał
a: przytrafia sięwszystkim, lecz wolimy tego nie
roztrzą
sać
. Samo posadzenie ludzi w jednym miejscu i ustalenie, kto walczy z kim, o co i jak
wpł
ywa to na ich otoczenie oraz cał
ąinstytucję
, ma wł
aś
ciwoś
ci terapeutyczne. Celowo
uż
ył
em sł
owa „terapeutyczne”. Dzię
ki temu konflikt nabiera statusu choroby. Nie zawsze jest
to takie zł
e (nie ma to jak niewinna grypa, by nadrobićzaległ
oś
ci w czytaniu), niezmiennie
jednak niesie z sobąpewne koszty (sterta dokumentów na biurku, gdy wrócisz do pracy).
Konflikt, podobnie jak choroba, nigdy nie rzą
dzi siębez powodu, czasem teżbywa
katalizatorem zmian bardziej istotnych niżjego bezpoś
rednie skutki. Jak osoba, która przeż
yje
zawałserca i postanowi spę
dzaćwię
cej czasu z dzieć
mi, podobnie instytucja w obliczu
wewnę
trznych napię
ć może poł
oż
yć wię
kszy nacisk na obsł
ugę klienta (ponieważ
niedocią
gnię
cia tej ostatniej wynikająna ogółwł
aś
nie z konfliktów wewnę
trznych).
Etap 2: Konsultacje z potencjalnymi uż
ytkownikami systemów rozwiązywania
sporów
Jako ż
e skuteczna metoda w znaczniej mierze zależ
y od zaangaż
owania jej
uż
ytkowników, waż
ne, aby otrzymali oni wyczerpują
ce informacje na temat jej zasad oraz
funkcjonowania. W grupie konsultantów powinni sięznaleź
ć
:
wszyscy, których dotyczy ta sytuacja;
wszyscy spoza instytucji, którzy w pewnym momencie mogąbyćw niązaangaż
owani,
zwł
aszcza partnerzy, kontrahenci oraz strony konfliktu;
wszystkie osoby trzecie, komisarze, ustawodawcy;
wszystkie instytucje konsumenckie, lobby, udział
owcy.
Faza konsultacyjna jest istotna nie tylko dlatego, ż
e uzupeł
nia fazęanalitycznąi
dostarcza informacji potrzebnych do planowania, ale równieżdlatego, ż
e wskaż
e zakres oraz
tempo zmian koniecznych, aby pracownicy zaaprobowali nowy system oraz ewentualne
wymagania szkoleniowe. Wię
kszoś
ćludzi odpowiada na sytuacjękonfliktowąreakcją„atak
albo ucieczka”, bę
dą
cąspuś
ciznąpo epoce kamiennej. Mimo upł
ywu milionów lat, gdy
przychodzi do omawiania konfliktu, moż
na pomyś
leć
, ż
e za rogiem czai siętygrys. Poznał
em
wiele osób, które nawet nie dopuszczajądo siebie myś
li o odmiennych punktach widzenia.
Stowarzyszenie ADR stara siętemu zaradzić
.
Etap 3: Projektowanie systemu
Wybór nowych metod rozwią
zywania sporów opiera sięna informacjach uzyskanych na
podstawie rzetelnej analizy konfliktu oraz eliminuje sł
aboś
ci obowią
zują
cych procedur.
Istnieje sześ
ćgł
ównych zasad projektowania systemu rozwią
zywania sporu:
1. Procedury powinny byćuszeregowane w kolejnoś
ci od najtań
szej do najbardziej
kosztownej.
2. Zapobieganie sporom prawie zawsze pocią
ga za sobąmniejsze koszty niżich
ł
agodzenie. Próba stł
umienia lub zał
agodzenia moż
e sięw ogólnym rozrachunku okazać
najdroż
sza.
3. Najbardziej opł
acalnym ze wszystkich sposobów rozwią
zywania sporów są
negocjacje.
4. Przed podję
ciem kolejnej procedury należ
y wyczerpaćmoż
liwoś
ci poprzedniej. Każ
da
nastę
pna teżpowinna w razie potrzeby umoż
liwiaćpowrót do poprzedniej.
5. Konsultacje powinny nastą
pićprzed, monitorowanie w trakcie, a oddź
wię
k po każ
dym
podję
tym kroku.
6. Aby nowa metoda był
a skuteczna, konieczna jest motywacja, myś
l przewodnia,
zrę
cznoś
ćoraz pomysł
owoś
ć
.
Wię
kszoś
ć systemów rozwią
zywania sporów bazuje na wieloetapowym procesie
interwencji. Jego pierwszy etap - negocjacje w momencie pierwszej konfrontacji - jest
najbardziej nieformalny i umoż
liwia stronom zaangaż
owanym wpł
yw na rezultat rozmów.
Najbardziej zł
oż
ony etap - odwoł
anie do trybunał
u zewnę
trznego, arbitra lub sę
dziego - jest
najdroż
szy, najbardziej ryzykowny i niszczą
cy dla stosunków panują
cych w obrę
bie
instytucji. Każ
da metoda rozwią
zywania sporów ma zapobiegać nawrotom sytuacji
konfliktowych - ponieważludzie nauczyli sięje przewidywaći eliminowaćich przyczyny.
Na ogółbywa tak, ż
e róż
ne spory wymagająodmiennych interwencji. Metoda powinna
być„przyjazna dla uż
ytkownika”, zrozumiał
a zarówno wewną
trz, jak i na zewną
trz instytucji,
a jego etapy jawne i przystę
pne. Musicie zaplanowaćkaż
dy szczegółkolejnych etapów,
biorą
c pod uwagęwszystko, począ
wszy od typu instytucji i jej kultury, a skoń
czywszy na
charakterze poszczególnych wydział
ów. Jeś
li wię
c firma Bloggs Containers regularnie traci,
ponieważinspektor nie moż
e patrzećna kierownika dział
u, obaj musząwiedzieć
, w jaki
sposób mogąrozwią
zaćspór, i nie mogąsięczućzastraszeni ani zakł
opotani koniecznoś
cią
proś
by o pomoc. Warto był
oby poinformowaćo procedurach na tablicy ogł
oszeniowej, w
firmowej ulotce lub podczas regularnych zebrańzarzą
du i personelu.
Etap 4: Realizacja i ocena wyników
Wszyscy obję
ci nowymi procedurami musząje dokł
adnie poznać
. Podobnie jak w
wypadku każ
dej innowacji, istotnąsprawąjest zaangaż
owanie zarzą
du i przeszkolenie kadry
mają
cej kontakt z personelem. Jeś
li wprowadzacie system mają
cy na celu rozwią
zanie
konfliktu z osobami spoza instytucji, szczególnie waż
ne jest przeszkolenie telefonistek,
zwł
aszcza w wypadku skarg i zaż
aleń. W celu krótko - i dł
ugoterminowej oceny efektów
danej metody należ
y prowadzićstatystyki oraz dokł
adny opis jej stosowania. Ocena musi
obejmować wszystkie zaangaż
owane strony. Oczywiś
cie oszczę
dnoś
ci są wymiernym
wskaź
nikiem sukcesu danej metody, ale istotny jest równieżnadzór nad wpł
ywem systemu na
funkcjonowanie instytucji.
Jeż
eli postanowicie wypróbowaćtęmetodę
, weź
cie pod uwagędwie istotne kwestie. Po
pierwsze, nie istnieje gotowy system rozwią
zywania sporów: każ
dy musi zostaćzaplanowany
pod ką
tem indywidualnych potrzeb firmy i jej pracowników. Jeś
li na przykł
ad musielibyś
cie
przeszkolićkaż
dego jej czł
onka, jednym z etapów waszej interwencji mogł
aby byćwspólna
mediacja.
Jej
wykorzystanie
chociaż
by
w
szkole
stanowił
oby
skuteczny
sposób
zapobiegnię
cia dominacji niektórych uczniów.
Po
drugie,
podczas
gdy
wiele
instytucji
potrafi
stworzyć wł
asne
procedury
rozwią
zywania sporów, warto niekiedy zasię
gną
ćpomocy z zewną
trz. Perspektywa osoby
spoza organizacji rzucił
aby nowe ś
wiatł
o na sprawę
. Poza tym mogł
aby sięona zają
ć
sprawami, które z u wagi na delikatnąnaturęnie mogł
yby zostaćpodję
te przez ż
adnego z
czł
onków. Obserwator był
by równieżw stanie wzią
ćna siebie czę
ś
ćniechę
ci towarzyszą
cej
każ
dej zmianie status quo.
POZA SYSTEMAMI ROZWIĄZYWANIA SPORÓW: PARTNERSTWO
Zapobieganie sporom stanowi myś
l przewodnią ADR*. Przykł
adem tego jest
partnerstwo, które w ostatnich latach stał
o siębardzo popularne. Zmniejsza ono koszty
konfliktu. Partnerstwo, podobnie jak wszystkie najlepsze postulaty ADR, jest po prostu
rozsą
dkiem
stosowanym.
Wymaga
ustanowienia
bliskich
kontaktów
pracowniczych
pomię
dzy zespoł
ami czuwają
cymi nad projektem, partnerami, stronami zawierają
cymi
kontrakt, klientami i ogólnie rzecz biorą
c, wszystkimi zaangaż
owanymi osobami, zanim
jeszcze projekt ujrzy ś
wiatł
o dzienne. Polega teżna pielę
gnowaniu tych stosunków w taki
sposób, aby trudnoś
ci nieuniknione w każ
dym wspólnym przedsię
wzię
ciu nie zaowocował
y
konfliktami i katastrofą
. Najważ
niejsze elementy partnerstwa to:
Jak najszybsze jego wprowadzenie.
Od
samego
począ
tku
konieczne
jest
maksymalne
zaangaż
owanie
wszystkich
uczestników.
Gdy najważ
niejsze osoby zostanąwyznaczone, kilka nastę
pnych dni poś
wię
ca sięna
nawią
zywanie stosunków, opracowanie wspólnej wizji programu oraz okreś
lenie obszarów
potencjalnych trudnoś
ci lub konfliktów, nim siępojawią
.
Nastę
pnie wyznacza sięliderów projektu, którzy przyjmąna siebie odpowiedzialnoś
ćza
utrzymanie partnerstwa.
Formalnym produktem owych dział
ańjest opracowana wspólnym wysił
kiem umowa
partnerstwa. Powinna zawieraćw sobie wszystko: realizacjęzał
oż
eń
, procedury zdrowia i
bezpieczeń
stwa, zgodęna uż
ycie ADR w razie ewentualnych problemów, postanowienie
ukoń
czenia projektu przed wyznaczonym terminem i ograniczenia planowanych kosztów.
Ostatnim elementem sązebrania oraz cią
gł
y nadzór i ocena w celu zwię
kszenia korzyś
ci
pł
yną
cych z partnerstwa oraz wyeliminowania problemów, nim siępojawią
.
Niektórzy powiedzą
, ż
e dobra kontrola nad projektem speł
nia wszystkie wyż
ej
wymienione funkcje. To prawda, ale wię
kszoś
ćzarzą
dów jest mniej systematyczna, niż
mogł
oby sięwydawać
, a liczba sporów znajdują
cych swój finałw są
dzie pozwala są
dzić
, ż
e
przynajmniej należ
ał
o uczynićwię
cej w kwestii zduszenia konfliktów w zarodku. Korzyś
ci
pł
yną
ce z takiego dział
ania uwidaczniająsięw rezultatach, podobnie jak w przykł
adzie
dostarczonym przez zespółamerykań
skich inż
ynierów wojskowych, dział
ają
cy z ramienia
rzą
du i odpowiedzialny za najwię
ksze projekty budowlane w Ameryce Pół
nocnej. Chodził
o o
projekt budowlany mają
cy na celu usunię
cie ś
luzy nawigacyjnej na rzece Columbia. Ze
wzglę
du na budowęgeologicznąterenu projekt byłniezwykle zł
oż
ony, ryzykowny i
niepewny. Rezultaty mówiąsame za siebie:
ż
adnych wię
kszych zaż
aleńani spraw są
dowych,
oszczę
dnoś
ci się
gają
ce dwóch milionów dolarów, podczas gdy kontrakt opiewałna
trzydzieś
ci cztery miliony dolarów,
ponad trzyprocentowy wzrost kosztów wobec przyję
tych dziesię
ciu procent w wię
kszoś
ci
gł
ównych projektów budowlanych,
projekt zakoń
czony na czas,
ż
adnych opóź
nieńz powodu wypadków,
o dwie trzecie mniejsza korespondencja oraz dokumentacja prowadzona przy podobnych
projektach*.
Partnerstwo jest niewą
tpliwie optymalnąformąrelacji, w której pokł
adająnadzieje
wszyscy wizjonerscy prawnicy i ludzie biznesu, którzy sprzeciwiająsięmarnowaniu czasu i
kosztom ponoszonym na rozgrywanie potyczek, które nigdy nie powinny sięzdarzyć
.
Niestety, koszt i niedogodnoś
ćdla jednych czę
sto oznacza korzyś
ci i karierędla drugich,
dlatego nie dziwcie się
, sł
yszą
c, ż
e prawnicy nie są entuzjastycznie nastawieni do
alternatywnego rozwią
zywania sporów.
ROZWIJANIE UMIEJĘTNOŚCI
Rozdziałkoń
cowy, dotyczą
cy sposobów zapobiegania konfliktom, róż
ni sięnieco od
poprzednich, gdyżnie zawiera konkretnych umieję
tnoś
ci, które moż
na by rozwijać
. Mimo to
chyba dobrze sięskł
ada, ż
e dotyczy tematu wymagają
cego uż
ycia wszystkich zdolnoś
ci
interpersonalnych
omawianych
wcześ
niej.
Jeś
li
masz zamiar rozwiną
ć umieję
tnoś
ć
zapobiegania konfliktom, proponuję
, byśzaczą
łod najbliż
szego otoczenia. Wykonaj to
ćwiczenie z dwiema osobami. Osoba A opisuje sytuację
, w której regularnie popada z kimśw
konflikt: partnerem, dzieckiem, szefem, podwł
adnym. Osoba B zadaje pytania mają
ce sł
uż
yć
analizie okolicznoś
ci i przyczyn owego konfliktu. Osoba C proponuje alternatywne sposoby,
których zastosowanie pomogł
oby zapobiec obecnym problemom osoby A. Nastę
pnie
zamień
cie sięrolami.
Podsumowanie
Ktośkiedyśnapisałką
ś
liwie o systemach tak idealnych, ż
e ludzie w nich funkcjonują
cy
nie musząbyćdobrzy. Warto pamię
tać
, ż
e pod koniec dnia niczym nie da sięzastą
pić
przyzwoitego zachowania wobec innych. Tak wię
c jeszcze raz odsył
am was do cytowanego
we wstę
pie Roberta Fulhuma: „Wię
kszoś
ćz tego, co naprawdępowinienem wiedziećo tym,
w jaki sposób ż
yć
, co robići jak być
, nauczył
em sięw przedszkolu. Mą
droś
ćnie wieńczy
edukacji szkolnej, lecz znajduje sięw piaskownicy. Oto, czego sięnauczył
em: dziel się
wszystkim, graj uczciwie, nie bij innych, odkł
adaj rzeczy na swoje miejsce, sprzą
taj po sobie,
nie bierz tego, co nie należ
y do ciebie, przeproś
, kiedy kogośzranisz, myj rę
ce przed
posił
kiem...”