PRL i Polacy wobec Praskiej Wiosny
Inwazja na Czechosłowację
Dla większości polskiego społeczeństwa inwazja wojsk Układu Warszawskiego na
Czechosłowację była szokiem. Był on tym większy, że tym razem Sowieci do
zdławienia wolnościowych aspiracji użyli także Wojska Polskiego.
Przemiany zachodzące w Czechosłowacji bardzo szybko zaniepokoiły władze PRL. Już
7 lutego 1968 roku, podczas obrosłego legendą spotkania w Ostrawie, Gomułka
ostrzegał przywódcę Komunistycznej Partii Czechosłowacji Aleksandra Dubcˇeka przed
konsekwencjami zbyt daleko idących reform. Powołując się na własne doświadczenia z
okresu po 1956 roku, towarzysz Wiesław zwracał uwagę na niebezpieczeństwo
pojawienia się rewizjonizmu w łonie partii oraz żądania „drugiego etapu” zmian.
Podczas spotkań „warszawskiej piątki” Władysław Gomułka od początku opowiadał się
za tezą, że wydarzenia w Czechosłowacji mają charakter „kontrrewolucyjny”. Był
jednym z najzagorzalszych zwolenników militarnego rozstrzygnięcia kryzysu. To on na
naradzie w Dreźnie (23 marca 1968) sformułował słynną zasadę ograniczonej
suwerenności krajów bloku sowieckiego, która przeszła do historii pod nazwą doktryny
Breżniewa. Ta postawa Gomułki wynikała zapewne z kilku przyczyn. Przede wszystkim
był on twardogłowym komunistą i obawiał się, że Praska Wiosna grozi rozpadem bloku
sowieckiego. Mógł się też spodziewać, że wolnościowe idee zostaną podchwycone w
PRL – wszak jedno z popularniejszych haseł Marca ’68 brzmiało: Cała Polska czeka na
swego Dubcˇeka.
Gorliwość Gomułki wynikała też najprawdopodobniej z chęci przypodobania się
Moskwie, co miało służyć wzmocnieniu pozycji pierwszego sekretarza KC PZPR w
kraju. Duże znaczenie przypisać należy również antyniemieckiej fobii Wiesława, który
obawiał się, że Czechosłowacja może dostać się pod wpływy Republiki Federalnej
Niemiec. Być może Dubcˇek przypominał także Gomułce o niespełnionych nadziejach,
1
jakie żywiło polskie społeczeństwo jesienią 1956 roku.
REWANŻ ZA KRYTYKĘ MARCA ’68
Wydarzenia Marca ’68 spotkały się z dużym zainteresowaniem w Czechosłowacji.
Szybko wyzwalająca się spod pęt cenzury prasa otwarcie pisała o wydarzeniach w
Polsce. Szczególną rolę odegrały reportaże Jirˇíego Lederera, publikowane w
„Literarnich Listach” i „Reporterze”. Ich autor po zdławieniu Praskiej Wiosny został
skazany na dwa lata więzienia za „szkalowanie PRL”.
Przez czeskie i słowackie uczelnie przetoczyła się fala wieców, na których
podejmowano rezolucje protestujące przeciw represjom i solidaryzujące się z
uczestnikami wydarzeń w Polsce. Kierowano je do Ambasady PRL lub wysyłano
bezpośrednio do Polski. Zorganizowano także kilka demonstracji. 28 marca przed
Konsulatem Generalnym PRL demonstrowało kilkaset osób wyrażających solidarność z
polskimi studentami i profesorami.
1 maja 1968 roku przed ambasadą w Pradze demonstrowali studenci, zaś 3 maja wiec
na Rynku Starego Miasta zorganizował Klub Zaangażowanych Bezpartyjnych.
Wydarzenia te spowodowały ostrą reakcję władz Polski Ludowej. 6 maja 1968 roku rząd
PRL i KC PZPR wystosowały bezprecedensową notę do władz Czechosłowacji,
domagając się położenia kresu antypolskim demonstracjom, nagonce w prasie, radio i
telewizji godzącej rzekomo w dobre imię PRL. W ślad za tą notą zorganizowano
zebrania podstawowych organizacji partyjnych, na których informowano członków
PZPR, że grupa rewizjonistyczna w KPCz prowadzi kraj w kierunku likwidacji władzy
ludowej oraz związania go z Zachodem, a zwłaszcza RFN. Złowróżbnie brzmiały słowa:
Nie możemy w żadnym razie zgodzić się na to, by w Czechosłowacji wzięła górę
kontrrewolucja. Nie może się też zgodzić na to Związek Radziecki i inne państwa
Układu Warszawskiego. Kolejny cykl zebrań partyjnych zorganizowano pod koniec
lipca. Tym razem już bez ogródek pisano w liście do POP, że zdławienie reakcji w
Czechosłowacji jest naszym internacjonalistycznym obowiązkiem. Zebrania te miały
przygotować członków PZPR na spodziewaną interwencję.
Ograniczoną kampanię skierowaną przeciwko przemianom w CˇSRS prowadziła prasa i
radio. Główną rolę przypisano jednak nieoficjalnym kanałom propagandowym. Na
szkoleniach i zebraniach starano się utwierdzać przekonanie, że Czechosłowacji
zagraża popadnięcie w zależność od „rewizjonistów zachodnioniemieckich”, a za
reformami stoją „syjoniści”. Próbowano także budować niechęć do Czechów, lansując
hasło, że „za mało wycierpieli” w czasie drugiej wojny światowej. Cechować ich też
miała skłonność do „kumania się z Niemcami”. Jak się wydaje, przed 21 sierpnia
kampania ta odnosiła całkiem spore sukcesy.
2
Od maja 1968 roku intensywny monitoring sytuacji u południowego sąsiada prowadziło
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Zbierano i tłumaczono czechosłowackie dokumenty
partyjne i państwowe, sporządzano listy osób „pozytywnych” i „negatywnych” z punktu
widzenia władz PRL. Równocześnie wojskowi przygotowywali plany udziału WP w
zbliżającej się nieuchronnie interwencji.
INWAZJA Z „BRATNIĄ POMOCĄ”
W brutalnym zdławieniu Praskiej Wiosny wzięła udział 2 Armia Wojska Polskiego.
Łącznie użyto blisko 25 tys. żołnierzy, 647 czołgów i 566 transporterów opancerzonych.
Polskie oddziały okupowały obszar o powierzchni ok. 20 tys. km kw. w północnych
Czechach. Żołnierzy rozlokowano głównie poza większymi miejscowościami. Ich
zadania polegały przede wszystkim na blokowaniu oddziałów Czechosłowackiej Armii
Ludowej, likwidowaniu „wrogiej propagandy” (m.in. komandosi opanowywali nielegalne
rozgłośnie radiowe) i prowadzeniu własnej, służbie patrolowej itp. Oficerowie wywierali
naciski na przedstawicieli lokalnych władz, by skłonić ich do współpracy z interwentami.
Od pierwszych chwil interwencji towarzyszyła ogromna kampania propagandowa.
Okupanci emitowali audycje radiowe (rozgłośnia Wełtawa nadająca z terenu NRD) oraz
wydawali dziennik „Zprávy” („Informacje”). Działania propagandowe podejmowała także
PRL. Zarówno Główny Zarząd Polityczny WP, jak i struktury partyjne wydały wiele
ulotek, plakatów i broszur w języku czeskim. Tylko żołnierze 2 Armii WP rozkolportowali
5 mln różnego rodzaju materiałów propagandowych. Wojsko nadawało także własne
audycje propagandowe (drogą radiową oraz za pomocą megafonów). Telewizja
katowicka przez kilka tygodni emitowała specjalny program „Do przyjaciół z Ostrawy”.
Żołnierze WP aktywnie uczestniczyli w likwidowaniu antyinterwencyjnej propagandy
(zamalowywanie napisów, wykrywanie radiostacji, uniemożliwianie druku plakatów i
ulotek).
Do największej tragedii związanej z udziałem WP w okupacji Czechosłowacji doszło 7
września 1968 roku w Jiczinie. Pijany żołnierz 11 Dywizji Pancernej otworzył ogień do
grupy cywili i przejeżdżających samochodów. Zabił Jaroslava Veseliego oraz Zdenkę
Klimesˇovą i ranił pięć innych osób. Ranni zostali także dwaj żołnierze WP usiłujący
rozbroić kolegę.
Tragedia w Jiczinie odbiła się głośnym echem w całej Czechosłowacji. Veselyd i
Klimesˇová byli jedynymi ofiarami interwencji, które nie zginęły z rąk żołnierzy
sowieckich. Uroczystości pogrzebowe miały manifestacyjny charakter, uczestniczyły w
nich tysiące osób. Kondolencje napływały z całego kraju. Dziś na miejscu tragedii stoi
pomnik upamiętniający tamte wydarzenia. Sprawca zbrodni został w trybie doraźnym
skazany na karę śmierci. Została ona następnie zamieniona na dożywocie. Po 15 latach
żołnierz został zwolniony z więzienia.
3
„GÓRAL” Z „PODHALA”
Od wczesnych godzin rannych 21 sierpnia organizowano zebrania partyjne, na których
członkom PZPR tłumaczono zasadność interwencji. Po raz pierwszy od długiego czasu
partyjni prelegenci spotkali się ze sprzeciwem wobec działań władz PRL. Padały
pytania: Czy nie należałoby w Czechosłowacji przeprowadzić plebiscytu na temat
wyboru nowego rządu, takiego, jaki chciałby mieć naród czechosłowacki? W związku z
podpisaniem porozumienia o nieingerencji w wewnętrzne sprawy Czechosłowacji –
dlaczego i jak należy rozumieć wkroczenie wojsk do Czechosłowacji? Zabraliśmy przed
wojną Czechosłowacji pewne tereny i po co dzisiaj znowu wchodzą do Czechosłowacji?
Jeżeli Czechosłowacja ma swoją armię, to po co pomoc z zewnątrz? Dlaczego nam się
nie mówi prawdy? Proszono także o wytłumaczenie, jaka jest różnica między
interwencją ZSRR w Czechosłowacji a zaangażowaniem USA w Wietnamie,
zastanawiano się, dlaczego „zdrowa część” KPCz, której działacze prosili kraje
socjalistyczne o „pomoc”, nie mogła sama poradzić sobie z rozwiązaniem problemów w
kraju, skoro – jak przekonywano – reprezentuje większość narodu. Pytano także, czy
wkroczenie wojsk jest zgodne ze statutem Układu Warszawskiego, żądano lepszej
informacji o wydarzeniach, a także podania nazwisk osób, które miały prosić o „bratnią
pomoc”.
W chwili wkroczenia wojsk interwencyjnych do Czechosłowacji MSW rozpoczęło
realizację akcji o kryptonimie „Podhale”. Objęła ona wszystkie struktury resortu, od
milicji po wywiad. Nasilono inwigilację poszczególnych środowisk, wzmożono kontrolę
korespondencji. Do Czechosłowacji wysłano grupę operacyjną o kryptonimie „Góral”.
Radiokontrwywiad prowadził nasłuch niezależnych rozgłośni radiowych na terenie
CˇSRS. Z Ostrawy swoje meldunki wysyłał rezydent wywiadu „Alexander”.
Większość działań MSW skierowana była jednak przeciwko obywatelom PRL. Tropiono
osoby sporządzające i kolportujące ulotki, piszące hasła na murach, „wrogo”
komentujące przebieg wydarzeń. W większości województw akcję „Podhale”
zakończono już 16 września 1968 roku. Na terenach przygranicznych kontynuowano ją
jednak aż do początków 1972 roku, kiedy uznano, że sytuacja w Czechosłowacji uległa
ostatecznej „normalizacji”.
CZUJĘ SIĘ JAK ŚWINIA...
W 1968 roku nie prowadzono badań opinii społecznej w sprawie interwencji w
Czechosłowacji. Służba Bezpieczeństwa i jej agenci drobiazgowo zbierali za to
wypowiedzi przedstawicieli różnych środowisk. W zachowanym materiale archiwalnym
znajdują się tysiące opinii Polaków: robotników, studentów, inżynierów, rolników,
duchownych, członków partii i bezpartyjnych. Zdecydowanie więcej jest wypowiedzi
sprzeciwiających się interwencji (bo takie też bardziej SB interesowały).
4
Powszechne było uczucie wstydu: Jest hańbą dla Polaków, iż nasze wojska biorą udział
w okupacji CSRS, i osobiście wstydzę się za Polskę, że nasze wojsko wkroczyło
bezprawnie i dokonało agresji. Czuję się jak świnia, mam moralnego kaca, to jest
zwykła brutalna napaść, pogwałcenie wszelkich zasad i umów. Uznawano, że jest to
pogwałcenie tradycji narodu polskiego walki „o waszą i naszą wolność”, spodziewano
się pogorszenia stosunków z Czechami i Słowakami.
Odrzucano też propagandę o rzekomej „bratniej pomocy”: Wkroczenie wojsk ZSRR do
Czechosłowacji jest agresją i okupacją. Przykre, że biorą w tym udział nasze wojska.
Głoszone przez ZSRR hasła o wolności, nieagresji i samostanowieniu są tylko
frazesami, a jest to zwykły rosyjski imperializm, chcący podporządkować sobie całą
Europę.
Niektóre wypowiedzi odwoływały się do historii i położenia Polski: Mało im ofiar Katynia,
chcą jeszcze mordować w Czechosłowacji. Rosja okupuje Czechosłowację tak samo
jak Polskę. Nawiązywano też do zajęcia części terytorium Czechosłowacji przez Polskę
w 1938 roku: Dajemy się wykorzystać – w 1938 roku wykorzystał nas Hitler, obecnie
zrobił to Związek Radziecki.
Jak się wydaje, w pierwszych dniach po 21 sierpnia przeważały głosy oburzenia, ale z
czasem antyczechosłowacka propaganda zaczęła odnosić sukcesy. W głosach
popierających interwencję można wskazać dwie główne przyczyny takiej postawy,
nierzadkiej nawet u osób o poglądach antykomunistycznych: obawa przed zagrożeniem
niemieckim i powtórzeniem się sytuacji z września 1939 roku, gdy Polska została
zaatakowana także z południa. Przytoczmy wypowiedź jednego ze szczecińskich
adwokatów: Oczywiście, można zarzucić Sowietom, iż naruszyły suwerenność
Czechosłowacji, gdyż interwencja łączy się z wewnętrznymi sprawami CSRS i nie udało
się wykazać, by nastąpiła na prośbę władz czechosłowackich. Niemniej jednak jako
Polak i mieszkaniec polskich Ziem Zachodnich uważam, że interwencja była konieczna,
bo w przeciwnym razie nastąpiłaby nieskrępowana penetracja terenu CSRS przez NRF,
a to zagrażałoby naszemu stanowi posiadania. Można nawet być wrogiem komunizmu i
metod sowieckich, ale należy się z tymi krokami pogodzić z punktu widzenia polskiej
racji stanu.
W związku z wkroczeniem wojsk „warszawskiej piątki” do Czechosłowacji w Polsce
odnotowano co najmniej 143 przypadki kolportażu ulotek. Pojawiły się one w 64
miejscowościach, zarówno dużych miastach, jak i na wsi. Znaczna część ulotek ukazała
się w zaledwie jednym egzemplarzu, ale były i takie, których nakład sięgał kilkuset
egzemplarzy. Wykonywano je rozmaitymi sposobami: odręcznie, na maszynie, przy
użyciu pieczątki lub dziecinnej drukarenki, wreszcie na powielaczu. W większości
zawierały jedynie krótkie hasła, np. Precz z agresją na Czechy, Gomułka precz ręce od
Czechosłowacji czy Za naszą i waszą wolność. Niektóre przybierały formę listów
otwartych lub manifestów politycznych.
5
Po rozpoczęciu interwencji w Czechosłowacji w co najmniej 49 miejscowościach Polski
pojawiły się napisy na murach. SB odnotowała treść ponad dwustu z nich: Precz z
agresją sowiecką w Czechosłowacji. Rosjanie do domu, Breżniew – zbrodniarz i
agresor, żądamy wycofania wojsk z Czechosłowacji, Komunistyczni faszyści ręce precz
od Czech, wracajcie do domu, Napaść na CSRS hańbą Polski, Hańba, anszluss nie
przejdzie, Niech żyje wolna Czechosłowacja, precz z komunistami i hańbicielami narodu
polskiego, Hitler 1938 – Gomułka 1968.
SB przechwytywała także setki anonimów kierowanych do władz, protestujących
przeciwko interwencji. Przed ambasadą i Ośrodkiem Kultury Czechosłowackiej
składano kwiaty. Łącznie za różne formy protestów zatrzymano ponad 100 osób, z
których kilkanaście stanęło przed sądem. Wyroki sięgały 2–3 lat więzienia.
PROTESTOWAĆ CZY NIE
Kościół polski nie zajął oficjalnego stanowiska wobec interwencji. Choć wśród biskupów
przeważało oburzenie i sympatia dla Czechów i Słowaków, nie zdecydowano się na
żadną formę protestu, przeciwnie – nawoływano wiernych do spokoju. Postawa taka
wynikała przede wszystkim z obawy przez dalszą eskalacją napięcia w stosunkach z
władzami państwowymi. Wszak nie przebrzmiały jeszcze echa dwóch wielkich kampanii
antykościelnych – wokół orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich (1965) i
uroczystości milenijnych (1966). Istotną rolę odegrało także przekonanie prymasa
Wyszyńskiego, iż Gomułka jest w ciężkiej sytuacji, ma trudności i byłoby nieszlachetnie
występować w tej chwili z atakami przeciwko władzom polskim.
Pomysł otwartego protestu narodził się za to wśród posłów katolickiego Koła Znak.
Rozważano trzy możliwości: wydanie oświadczenia protestacyjnego, zabranie głosu w
czasie debaty sejmowej i wreszcie demonstracyjne złożenie mandatów poselskich.
Skłaniano się ku trzeciemu rozwiązaniu, czekano jednak na stanowisko prymasa.
Kardynał Wyszyński przyjął posłów dopiero 10 października. Uznając racje moralne
przedstawicieli Znaku, zdołał ich jednak namówić do powstrzymania się od protestu.
Prymas wychodził z błędnego założenia (być może podsuniętego przez władze), że
Gomułka działał w stanie „wyższej konieczności” i został de facto zmuszony do udziału
w inwazji. Wyszyński był przekonany, że gdyby władze PRL nie zgodziły się na
interwencję, jej ofiarą mogłaby paść także Polska: Nie można w Polsce dopuścić do
spotkania społeczeństwa zbuntowanego z uzbrojoną nowocześnie armią. Byłaby to
masakra. Wszystko możliwe trzeba uczynić, by do tego nie doszło.
Protesty przeciwko interwencji objęły także wszystkie środowiska emigracyjne. Polacy
uczestniczyli w wielu manifestacjach odbywających się na całym świecie. 24 sierpnia
zorganizowano w Londynie wiec protestacyjny, którego uczestnicy (ok. 5 tys.) udali się
pod Ambasadę PRL. Była to największa manifestacja emigracji od 1956 roku. Na
6
łamach czasopism protestowali politycy i ludzie kultury. Na wieść o samospaleniu Jana
Palacha wybitny poeta
Kazimierz Wierzyński napisał wstrząsający wiersz, jeden z ostatnich w życiu. Wkrótce
po 21 sierpnia 1968 roku w środowiskach intelektualnych rozważano możliwość
zaprotestowania przeciwko interwencji w Czechosłowacji. Ze względu na świeżą
pamięć o marcowych represjach oraz rozbicie środowiska po niedawnej pacyfikacji
pomysłów tych nie zrealizowano. Co odważniejsi ludzie kultury zdobyli się jednak na
indywidualne protesty.
Najgłośniejszy był list otwarty Jerzego Andrzejewskiego do prezesa Związku Literatów
Czechosłowacji Eduarda Goldstückera. Znany polski pisarz, przesyłając wyrazy
solidarności z Czechami i Słowakami, zaznaczał, że wierzy, co więcej, wie, że ma
poparcie ogromnej większości pisarzy polskich, dla których słowa: prawda, miłość,
lojalność, nadzieja, patriotyzm i postęp, jeszcze nie umarły ani nie stały się ciężkim
brzemieniem.
Andrzejewski doskonale opisał stan ducha polskich intelektualistów: uczucie bezsilności
w obliczu przemocy i gwałtu jest najboleśniejszym z wszystkich ludzkich upokorzeń [...]
klęska staje się szczególnie twardym ciężarem, kiedy najlepsze tradycje własnego kraju
są bezczeszczone, wolność słowa unicestwiana, a prawda podeptana.
Powstało kilka utworów poetyckich i satyrycznych inspirowanych wydarzeniami Praskiej
Wiosny i interwencją wojsk Układu Warszawskiego. Piosenka Jacka Tarkowskiego
Hradec Králové przez lata była dla wielu polskich inteligentów symbolem sierpniowej
niemocy.
Na znak protestu przeciwko interwencji wystąpiło z PZPR kilkudziesięciu pracowników
naukowych wyższych uczelni i PAN. Najgłośniejszym echem odbiło się złożenie
legitymacji partyjnych przez grupę pracowników Instytutu Historii PAN: Bronisława
Geremka, Tadeusza Łepkowskiego i Krystynę Kersten.
USŁYSZCIE MÓJ KRZYK
Najbardziej wstrząsającą formę protestu przeciwko interwencji wojsk Układu
Warszawskiego wybrał Ryszard Siwiec. Był on z wykształcenia filozofem, przez wiele lat
na własnej maszynie pisał, a następnie kolportował ulotki sygnowane „Jan Polak”.
Wydarzenia Marca ’68, a następnie inwazja na Czechosłowację skłoniły go do podjęcia
bardziej zdecydowanych działań. Chcąc wstrząsnąć sumieniami rodaków, postanowił
dokonać manifestacyjnego samospalenia. Na miejsce swego czynu wybrał centralne
dożynki organizowane 8 września 1968 roku na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie.
Przed wyjazdem do Warszawy sporządził testament oraz nagrał na taśmę
magnetofonową przesłanie. Manifest ten, w którym Siwiec poddawał krytyce system
7
sowiecki, kończył dramatyczny apel: Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka
ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego,
zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad
wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!
W pociągu napisał pożegnalny list do żony, w którym wyjaśniał motywy swojego czynu:
Kochana Marysiu, nie płacz. Szkoda sił, a będą ci potrzebne. Jestem pewny, że to dla
tej chwili żyłem 60 lat. Wybacz, nie można było inaczej. Po to, żeby nie zginęła prawda,
człowieczeństwo, wolność – ginę, a to mniejsze zło niż śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj
do Warszawy. Mnie już nikt nic nie pomoże. Dojeżdżamy do Warszawy, piszę w
pociągu, dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję taki spokój wewnętrzny jak nigdy w
życiu. Ten wstrząsajacy zapis dotarł do adresatki dopiero po ponad 20 latach, ponieważ
przejęła go SB. Podczas uroczystości na Stadionie Dziesięciolecia, w obecności 100
tys. ludzi, Siwiec rozrzucił ulotki z protestem przeciw interwencji, oblał się
rozpuszczalnikiem i podpalił. Krzyczał Protestuję, nie pozwalał ugasić ognia. Z ciężkimi
poparzeniami został odwieziony do szpitala, gdzie po czterech dniach zmarł.
Niestety, czyn Siwca pozostał niezauważony. Przytłumiły go tańce i śpiewy na płycie
stadionu. Bezpośrednim świadkom wydarzenia i sąsiadom SB wmawiała, że Siwiec był
niezrównoważony psychicznie. Dopiero wiosną 1969 roku informację o tym wydarzeniu
podało Radio Wolna Europa, pozostała ona jednak bez echa. Oczywiście, skala
poparcia, jakiej Polacy udzielili Czechom i Słowakom w sierpniu 1968 roku, była
nieporównywalnie mniejsza od solidarności, jaką okazano Węgrom w 1956 roku. Ale
trzeba pamiętać, że do interwencji „warszawskiej piątki” doszło zaledwie kilka miesięcy
po spacyfikowaniu polskiego Marca ’68. Setki osób znajdowały się w więzieniach, w tym
prawie wszyscy aktywni opozycjoniści. Ponadto Polacy musieli przezwyciężyć swoje
uprzedzenia w stosunku do południowych sąsiadów, narosłe w wyniku trudnego
sąsiedztwa w ciągu poprzednich pięćdziesięciu lat.
Łukasz Kamiński
8