Sprawozdanie artykułu Jolanty Chwastyk-Kowalczyk „ Polscy pisarze emigracyjni wobec cenzury PRL1"
Głód polskiego słowa dokuczał przede wszystkim polskim uchodźcom, którzy znaleźli się na terenie Wielkiej Brytanii w 1940 roku. Po pewnym okresie czasu, kiedy udało się uruchomić pierwsze polskie wydawnictwa, zaspokojenie polegało na czytaniu, komentowaniu, rozpożyczaniu polskiego słowa w postaci książek i periodyków.
Znaczną część tej emigracji stanowili ludzie wykształceni, którzy byli przyzwyczajeni do czytania i nie mogli dłuższego czasu obejść się bez książek. Głównie interesowano się literaturą współczesną, opisującą ostatnie wydarzenia i losy wojenne. „Literatura emigracyjna”, określana również jako „literatura na obczyźnie” tworzona była przez wychodźstwo i swoim zasięgiem obejmowała pisarzy zmuszonych do pozostania na obcej ziemi, najczęściej z powodów politycznych. Autorka artykułu podaje, że łamach londyńskiego „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” („DPiPŻ”) dowodzono, że od 1957 roku odnowiły się kontakty środowiska emigracyjnego z pisarzami krajowymi. Kilka lat wcześniej, 15 sierpnia 1946 roku został powołany Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie (ZPPnO), który przetrwał do dnia dzisiejszego i zrzesza pisarzy polskich rozsianych po całym świecie. Zarejestrowano ten związek w Wielkiej Brytanii jako Polish Writers Association.
Do głównych założycieli ZPPnO należeli między innymi: Jozef Kisielewski, Stanisław Stroński, Tymon Terlecki, Stanisław Baliński, Stefania Zahorska. W dość nie długim czasie, do tego grona dołączyli również między innymi: Tadeusz Sółkowski i Jerzy Niemojowski oraz wielu innych, a z czasem liczba członków organizacji uległa zwielokrotnieniu. Jak podaje nam autorka związek przejawiał się dużą aktywnością poprzez organizowanie kilka razy w miesiącu wieczorów autorskich, jubileuszy pracy literackiej, dyskusji oraz spotkań z pisarzami przebywającymi w Londynie.
Podstawowym problemem nurtującym środowisko pisarzy polskich na obczyźnie po zakończeniu II wojny światowej było pytanie „wracać? nie wracać?. Następna kwestia dotyczyła wydawania swoich utworów w kraju. Autorka podaje nam, że dnie 14 czerwca 1947 roku związek podjął w tej kwestii uchwałę . podaje również, że londyński dziennik dnia 7 lipca tego samego roku wydrukował pełny tekst Uchwały Związku Pisarzy. Pod Uchwałą redakcja podała listę tych, którzy ją podpisali i wymieniono tu między innymi Jana Lechonia oraz Jana Olechowskiego. Redakcja „DPiDŻ” zapewniała, że kolejne nazwiska pisarzy będą podawane w miarę zgłaszania dalszych podpisów. w piśmie po dość krótkim czasie rozgorzała dyskusja i spory. Mimo niechęci do sowieckiego ładu i panoszącej się cenzury na ziemiach polskich, do oficjalnego bojkotu drukowania w kraju nie przyłączył się między innymi: Gustaw Herling-Grudziński. Jak podaje w dalszej części artykułu autorka odezwa ZPPnO, która głosiła o nieprzejednanej postawie Polskich pisarzy na uchodźstwie wobec rządu warszawskiego w kwietniu 1948 roku została odczytana na Międzynarodowym Zjeździe Dziennikarzy w Genewie przez Stanisława Strońskiego.
Dalej autorka podaje, że odbył się w Londynie Walny Zjazd ZPPnO w dniu 20 października 1056 roku uchwalający wyrazy solidarności z polskim narodem walczącym o wyzwolenie, na którym postanowiono również, że pisarze emigracyjni nadal będą się powstrzymywali od wszelkiej współpracy z instytucjami kontrolowanymi przez władze totalitarne. Podtrzymanie zakazu druku w kraju wywołało pewnego rodzaju oburzenie wśród polskich literatów, publicystów i uczonych rozsianych po całym świecie. Za przykład można tu podać Witolda Gombrowicza, który wykpił w całości takie postanowienie i pomysł. Za drukiem Polsce opowiedziała się znakomita większość ludzi piszących, zarzucając londyńskiej uchwale anachronizm, z którego się bierze rosnące odizolowanie środowiska polsko-londyńskiego, nierealność i niedemokratyczne podejście do zmian zachodzących w kraju. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, ze poza Londynem uchwała budziła zastrzeżenia. I dopiero w styczniu 1958 roku, jak podaje nam dalej autorka ZPPnO na walnym zebraniu w Londynie podjął uchwałę pozwalającą pisarzom emigracyjnym na publikowanie swych prac w kraju.
Poeci i pisarze, którzy zdecydowali się na stałe wrócić do kraju, zachęcali innych do uczynienia tego samego. Najczęściej czynili to w swoich utworach, wierszach, czy też w rozgłośni radiowej jak na przykład Antonii Słonimski w utworze pod tytułem „Wiersz do poety emigracji”. Jak podaje nam autorka niezwłocznie na ten wiersz odpowiedział Marian Hemar wierszem pod tytułem „Wiersz do poety reżymu”. Hemar przez wiele lat na łamach pisma niechęć do Słonimskiego. Nawiązując dalej do Mariana Hemara, autorka podaje nam, że był to człowiek – legenda polskiej kultury, zmarł 11 lutego w 1972 roku w Dorking pod Londynem. Na emigracji wydał 14 książek, pozostawił po sobie 800 kabaretów literackich, również nadawanych RWE – przez 16 lat w Londynie, zrealizował 30 przedstawień teatralnych.
Za kolejnego wymienianego obok Słonimskiego „poetę reżymu” uważano Juliana Tuwima, który uprawiał tak zwaną „Lokajską poezje polityczną”. Potępiany za swoją postawę był również Czesław Miłosz, który nigdy nie cieszył się uznaniem na emigracji, nawet wtedy gdy w roku 1980 otrzymał Nagrodę Nobla w Londynie był przyjmowany bardzo chłodno. Jak podaje nam autorka publicznie okazywana niechęć do poety rozpoczęła się w 1951 roku, gdyż to właśnie wtedy Miłosz, który pracował w latach 1945-1950 w polskiej dyplomacji w Nowym Jorku, Waszyngtonie i w Paryżu postanowił zerwać z krajem ojczystym i uzyskać we Francji azyl polityczny. „Bywalec” omówił jego twórczość w czasie II wojny światowej, kiedy to poeta przebywał w Polsce oraz przypomniał, że warszawscy cenzorzy krytykowali Miłosza za jego twórczość powojenną, stwierdzając, że nie podporządkował się urzędowym nakazom socjalistycznym. Miłosz po ucieczce z kraju kończył pisanie książki o metodach stosowanych przez tyranie komunistyczne wobec ludzi wielkich umysłów za żelazną kurtyną. Autorka podaje nam daje, że pisarz główne tezy swojej pracy przedstawił na Kongresie Obrony Kultury w Paryżu 15 maja w 1951 roku. Miłosz ponadto stwierdził w swojej książce, że po wojnie został w kraju, gdyż emigracja jest dla niego rezygnacją z wpływu pisarza na społeczeństwo. Wyjaśniał też, że wielu wybitnych pisarzy za żelazną kurtyną milczy, bo nie idą na kompromisy z władzą. Prawdziwy twórca pisze z potrzeby serca, nawet wtedy gdy nie ma możliwości pokazania tego większemu gronu odbiorców. Przytoczono tutaj przykład Bema pamięci rapsod żałobny Norwida, który przeleżał w rękopisie ponad 30 lat i mimo to nie stracił na swojej wartości. O tym Miłosz jednak nie wspomniał, jak również o ludziach o twardych zasadach, którzy nie dali się opanować i pozostali nieznani.
Miłosz zakończywszy kontakty z PRL, wystąpił na łamach przyjaznej mu paryskiej „Kultury” z artykułem, w którym tłumaczył swe posterowanie. Wywołam nim kontrowersję w prasie na emigracji. Miłosz został poddany krytycznej ocenie, służył bowiem, w mniemaniu wychodźstwa wrogowi i odgrywał publiczną rolę w systemie komunistycznym. Emigracja domagała się wyjaśnień od wybierających wolność dyplomatów, pisarzy, którzy wysługiwali się władzom warszawskim.
W następnej części artykułu autorka podaje, ze Zygmunt Nowakowski w swoim artykule a łamach dziennika w 1957 roku przypomniał, że Miłosz przez długi czas był narzędziem propagandy władz warszawskich, choć również uważał że jest utalentowanym literatem i autorem książek o wysokim poziomie artystycznym.
W dzienniku dnia 13 października 1980 roku wyrażono opinię, że Nobel Miłosza wzmocnił nadzieje wolnościowców na dalsze złagodzenie cenzury w PRL. Dodatek do „DPiDŻ” z października tego samego roku został poświęcony, jak podaje nam dalej autorka, Czesławowi Miłoszowi – laureatowi Nagrody Nobla. Na łamach pisma odnotowano, że nagroda ta zmyła grzechy literata i że w kraju powrócił do łask. Nadal niechętne Miłoszowi polskie wychodźstwo w Wielkiej Brytanii i ZPPnO zorganizowały poecie wieczór literacki 25 listopada w POSK-u w Londynie, poprzedzony wykładem Józefa Bujnowskiego i Wiesława Strzałkowskiego. Noblista an tym spotkaniu czytał swoje najnowsze utwory. Miłosza wyróżniono wtedy wyłącznie za jego twórczość literacką.
W prasie emigracyjnej w równych odstępach czasu odnotowywano ukazująca się na uchodźstwie literaturę piękną obejmującą prozę i poezję, w tym zawarte wspomnienia, pamiętniki, autobiografie pisane przez zawodowych literatów, publicystów, polityków, dyplomatów, wojskowych oraz żołnierzy i nowicjuszy polskich i obcych. Ostrzeżeniem do pisania było jedynie w pełni uzasadnione w latach 50 przeświadczenie, iż w Kraju ukazywać się mogą tylko opisy sfałszowane lub nie dopowiedziane. Główną tematyką polskich wydań na emigracji - w kraju większości zakazanych – była tęsknota za Ojczyzną, stolicą, Krakowem, Kresami Wschodnimi, udział Polaków w II wojnie światowej.
O wydaniach polskich tomów poezji informowano w prasie emigracyjnej na całym świecie. Obowiązkowo trzeba nadmienić, że jeśli publicyści na obczyźnie wspominali o wydaniach zbiorów wierszy w Polsce, zawsze omawiali je bardzo krytycznie pod różnymi kątami, a w szczególności jeżeli chodzi o postawę moralną poety, prawdę historyczną, cenzurę itp. jak zauważyła autorka redakcja „DPoDŻ” zwracała szczególną uwagę na osobliwe praktyki stosowane przez władze warszawskie wobec literatów będących na emigracji, polegające w większości na tym, że z jednej strony nie dopuszczały do oficjalnego obiegu ich książek wydanych po za granicami kraju, zaś z drugiej – namawiały do wydawania ich w Polsce.
Przemiany jakie zaszły w Polsce do 1989 roku dopiero otworzyły literatom i publicystom będącym na emigracji możliwość pełnego zaistnienia na krajowym rynku wydawniczym i księgarskim.
Chwastyk-Kowalczyk J., Polscy pisarze emigracyjni wobec cenzury PRL. [W:] Niewygodne dla władzy. Ograniczenie wolności słowa na ziemiach Polskich w XIX i XX w., pod red. Degen D., Gzella J., Toruń 2010, s. 233-253/↩