Jeszcze się śmiać czy już płakać?
Data publikacji: 02-8-2011 @ 11:23 am
Bronisław Komorowski, który zdążył w ciągu kilku miesięcy przebić swoimi żenującymi
wpadkami wszystkie potknięcia na dworze Lecha Kaczyńskiego, zaserwował nam kolejną
porcję obciachu na arenie międzynarodowej.
Podczas Szczytu Weimarskiego nasz reprezentant i gospodarz spotkania wprowadził swoich gości-
Angelę Merkel i Nikolasa Sarkozego do saloniku w Pałacu Wilanowskim. Komorowski rozejrzał się i
… usiadł pierwszy, nie zważając na to, że goście jeszcze stoją. Kanclerz Angela Merkel przez
dłuższą chwilę była potężnie zdezorientowana takim zachowaniem polskiego prezydenta. Po chwili
jednak siadła wraz Sarkozym. W tym samym dniu świat miał kolejne powody do kpin z naszego
kraju po tym jak nasz „światowy prezydent” wraz z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji zjawili
się przed pałacem w Wilanowie. Gdy zaczął padać deszcz asystenci prezydenta podbiegli z
parasolem do prezydenta i kanclerz. Sarkozy stał z boku moknąc w strugach deszczu. Zdjęcie
prezydenta Sarkozy’ego smutnie stojącego na deszczu w towarzystwie Angeli Merkel i Bronisława
Komorowskiego szybko znalazło się we francuskiej agencji AFP wśród najlepszych zdjęć dnia.
Tydzień temu Andrzej Stankiewicz w świetnym tekście w “Newsweeku” pokazał jak wygląda praca
Komorowskiego jako prezydenta kraju (dosłownie: praca od 9 do 18) i jego wojaże zagraniczne.
„ Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale
trzeba sprawdzać, czy jest wierna – zagaja rubasznie Komorowski, sięgając po swe ulubione
damsko-męskie analogie. Tłumaczka przekazuje Obamie: „…like with your wife…”. Twarz
amerykańskiego prezydenta tężeje. Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują,
w jaką pułapkę wpakował się Komorowski. Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość
kwestionował wierność jego żony, Michelle. Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy Komorowskiego
nerwowo zerkają na Obamę. – Dobre!!! – wybucha nagłym śmiechem wiceprezydent Joe Biden,
który sam niejedną gafę Obamie zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Komorowskiego po
plecach. Polski prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha.” –pisze Stankiewicz.
Ja się cieszę, że prezydent USA jest wrażliwi na pokrzywdzonych przez los i nie błysnął ripostą.
Mogłoby się to źle skończyć, bo Komorowski, który nie zna angielskiego (wbrew propagandzie
Kaczyński rozumiał dobrze co do niego mówił George W. Bush) mógłby jej nie skumać i zacząć
opowiadać o polowaniach…upps przepraszam. Przecież on i taką anegdotę zaserwował lewicowemu
prezydentowi USA.
Już widzę dowcipy Jarosława Kuźniara w poranku TVN 24 z Kaczyńskiego gdyby ten nazwał Rosję
republiką, co zrobił „przytomnie” podczas wizyty Miedwiediewa w Polsce Komorowski. Jednak
Bronisław Komorowski jest z sił postępu i etosowcy w wełnianych swetrach z Unii Wolności, którzy
w pałacu snują opowieści o czasach opozycyjnych paląc mocne szlugi i popijając kawę z fusami, go
skutecznie chronią. Ludzie, którzy prowadzą w pałacu „akademickie dyskusje zamiast
opracowywania politycznych strategii”, jak zauważa Stankiewicz, są chyba wciąż tarczą
Komorowskiego przed „wścibskimi mediami”. Cóż etos to etos.
„No, to jednak jest korona Himalajów, proszę panów, kontakt… kontakty i takie ważne spotkania:
papież, prezydent Stanów Zjednoczonych, prezydent Rosji, prezydent Niemiec w ciągu… i teraz
jeszcze jutro prezydent Francji i pani kanclerz Merkel, a w najbliższych czasach też dalsze kontakty
na najwyższych szczeblach, a to jest dowód oczywiście na to, że Polska odzyskuje swoją pozycję
kraju o stabilnej polityce, ważnego partnera i kraju, z którym chce się utrzymywać relacje na
najwyższych szczeblach.”- mówi prezydent Komorowski o swoich sukcesach prezydenckich w
wywiadzie dla Polskiego Radia. Szczerze mówiąc to nie wiem czy jeszcze się mam śmiać czy może
już płakać?
Ale dobrze, że już nie ma tego „obciachowego” Kaczora, nieprawdaż?
Łukasz Adamski
1
(Kolejna) gafa Komorowskiego
prezydent.pl
Właściwie bardziej pasuje tu pochodzące z francuskiego faux pas, gdyż tym razem skutki
wpadki Bronisława Komorowskiego odczuł prezydent Francji, Nicolas Sarkozy.
Świat obiegło już gorące powitanie, jakie polski prezydent zgotował Sarkozy’emu podczas Szczytu
Weimarskiego w warszawskim Wilanowie. Przed spotkaniem, które – na marginesie – nie przyniosło
żadnych spektakularnych rezultatów (ba, nie ustalono nawet daty kolejnego spotkania)
Komorowski, Sarkozy i Angela Merkel odebrali w deszczu defiladę kompanii reprezentacyjnej WP i
wysłuchali hymnów.
Doniosłość wydarzenia nieco spadła, gdy Komorowski, okazując swój szacunek do kobiet,
przygarnął pod parasol kanclerz Niemiec, nie zapewniając żadnej ochrony przed lejącym się
deszczem prezydentowi Francji. Ta deszczowa piosenka raczej Nicolasowi Sarkozy’emu do gustu
nie przypadła – nie trzeba było być bacznym obserwatorem, by zauważyć malujące się na jego
twarzy rosnące zirytowanie, gdy przyjmując oficjalne powitanie, coraz bardziej nasiąkał wodą.
Wobec tego jeszcze mniej dziwi to, iż po wejściu do pałacu polski prezydent rozsiadł się jako
pierwszy, nie czekając na gości.
Pytanie, jak w całej tej sytuacji wypada na arenie międzynarodowej słynna polska gościnność,
skoro prezydentowi Francji poskąpiono nawet parasola? Może teraz, chcąc odrobić nieco w oczach
Sarkozy’ego, warto by wysłać mu chociaż porcję rodzimej polopiryny?
Źródło: pardon.pl
2