Wydawca dedykuje tę książkę tym,
którzy starają się dojrzeć promyk światła tam,
gdzie inni widzą tylko ciemności
Drzewa Babel
Litewska 10/11 • 00-581 Warszawa
drzewobabel@qdnet.pl
Paulo Coelho
Podręcznik wojownika światła
przełożyła
Basia Stępień
tytuł oryginału
Manuel do Guerreiro da Luz
koncepcja graficzna, zdjęcia
Michał Batory
choreografia typograficzna
Valeria Apicella
przygotowanie do druku
PressEnter
redakcja i korekta
Zyta Oryszyn
© 1997 by Paulo Coelho
© for the Polish edition by Drzewo Babel, Warszawa 2000
This edition was published by arrangements
with Sant Jordi Asociados, Barcelona, Spain. All right reserved.
isbn 83-904230-4-9
Nota od autora
Za wyjątkiem prologu i epilogu, wszystkie teksty zawarte w tej książce były
publikowane w latach 1993-1996 w rubryce „Maktub" w dzienniku
A Folha de Săo Paulo oraz w wielu innych gazetach brazylijskich.
O M ar y j o bez grzec hu po cz ęt a, m ódl s i ę za n am i,
k tó rz y s i ę do C ieb ie u c i e k am y .
A m en .
R i o d e J a n e i r o , s o b o t a 3 1 s i e r p n i a 1 9 9 6 r o k u
Dl a S . I . L .
E d o u ard a Ran g el a i Ann e Carri ere ,
mi strzó w ryg oru i w s p ó ł cz u ci a
U c z e ń n ie pr ze wy ż s za n au c z y c i e l a.
L ec z k a żd y , dob rz e wy uc z ony ,
b ędz i e j a k j e go na uc zy c i el .
Ł u k a s z , 6 ; 4 0
P r o l o g
— Z plaży, we wschod ni ej części wioski , dojrzeć możn a wyspę,
na kt órej wznosi się gigant yczna świąt ynia, z niezl iczoną ilośc ią
dzwon ów — powiedziała kobie t a. Mały chł opie c po raz pierwszy
widział ją w t ych okoli ca ch. Zwró cił uwagę na oso bliwy st rój i
we lon, o krywający jej włosy.
— Czy znasz t ą świąt ynię ? — spyt ała. — P ójdź ją obejrzeć i
po wiedz mi, czy ci się podoba .
Dzieci ak urzeczony urodą niezna jo mej , udał się we wskaz ane
miej sc e. Usia dł na pia sku i zaczął bacznie wpat rywać się w
hor yzont , ale zobaczył tylko t o , co zwykle: błęk it ne nieb o,
zlewające się z t af lą ocea nu.
Rozczarowany, powęd rował do sąs ied ni ej osad y i spyt ał
napot k a nych rybaków, czy słyszeli cok olwie k o jakie jś wyspie
albo świą t yni.
— O t ak ! To było bardzo d awno t emu, w cza sach , kie dy żyli t u
moi pradziad owie — odezwał się st ary ryb ak. — T rzęsien ie zie mi
pochł on ęło wyspę. Choć nie można jej już zobaczyć, zdarza się
czasem, że w mors ki ch głębin a ch słycha ć bic ie świąt ynnych
dzwon ów.
Chłopie c powrócił na plażę i wyt ężył słuch , ale do jeg o uszu
do biega ł jedyni e szu m morsk ic h f al i krzyk mew.
K iedy za pad ła noc, przyszli po niego rodzice . Lecz już
nast ę pn ego ra nka, sk oro świt , znów wrócił na plażę . O braz
nieznajo me j nie dawał chł op cu spok oju . W y d awał o mu się nie do
pomyśle ni a, aby osob a t ak piękn a mogł a kłama ć , jeśl i ona
kt óreg oś dni a po wróci, chcia łby móc jej powiedzieć, że choć nie
dojrzał wyspy, t o słyszał dzwony świąt yni puszczone w ruch przez
f ale.
Mijały mies ią ce. Z czase m chłop ie c zapomn ia ł o t ajem ni czej
ko biecie , lecz pamię t ał o skrywając ej skar by p odwodne j świąt yni.
G dyby posłyszał dźwięki dzwonów, mia łby przynajm nie j pewn ość,
że rybacy mówili prawdę. A g dy doro śnie mógł by zgroma dzić
dość p ienię dzy, by zorganizować wyprawę w poszukiwa niu
zat opionyc h skar bów.
Nie int eres owała go już szkoła ani zabawy z kolega m i. S t ał się
ulubi onym cele m kpin innych dzieci, kt ó re powt arzały w kółko :
„On nie jest t aki jak my. W o l i przesiadywać nad b rzegie m morza,
niż bawić się z nami, bo lę ka się przegranej " . I śmi ały się głośn o
na wid ok chł op ca sie dzące go n a plaży. W c i ąż nie u dawało mu się
posłysze ć st arych dzwonów, lecz każdego rank a uczył się czegoś
nowe go. Na począ t ku odkrył, że kied y wsłuch uje się w szu m
mo rza, f ale nie rozpraszają już jego uwagi. Trochę później
przywykł do krzyku mew, do brzęczenia pszczół, do szelest u
wiat ru w pal mowych liśc ia ch . W bez mała pół roku po pierwszym
spot ka n iu z t aje mn iczą kobie t ą, żaden hała s nie był już w st anie
go rozproszyć, lecz i t ak nie pot raf ił dosłyszeć bici a dzwon ów
za t opion ej świąt yni.
Czasam i przychodzil i do n iego rybacy. „My je słyszymy" — mówili
z przekona ni em. Chłopcu t o się ciąg le nie udawało. Z czase m
słowa rybaków st ały się inn e: „Jest eś zbyt prze jęt y tymi
dźwiękami dzwonów. Daj t emu spo kó j i wracaj do zabaw z
koleg am i. P ewnie t ylko rybacy mogą je usł yszeć" .
P o roku dał za wygraną. „A jeśli ci ludzie mają rację? Le piej
będzie jak urosnę i zost aną ryba kie m. W t e dy każdeg o rank a bę dę
wracał n a brzeg i kiedyś na pewno usłyszę dzwony. A zre szt ą,
może t o tylko lege nd a? Może po dczas t rzęsien ia ziemi
rozt rza skały się wszyst kie dzwony i nigd y już nie zagrają?" —
myślał w duchu. T ego popołu dn ia post a nowił wrócić do domu i
dać sobi e spok ój z zat opio ną wyspą. Z bliżył się da ocean u, by go
pożegna ć i raz jeszcze ogarn ął wzro kiem jego be zmiar. A
ponieważ nie za prząt ał już sobie głowy dzwonami , mógł radować
się po prost u śpiewe m mew, szumem f al i szele st e m wiat ru w
palmo wych l iści ac h. W odd a li posłysza ł rozbawione głosy dzieci i
poczuł się szczęśliwy, że znów p owróci do zabaw z rówieśni ka mi.
P ewnie na począt ku jego koledzy będą się z niego naśm iewać,
ale szyb ko zap omną o t ym co się zdarzyło i, jak dawniej, znów
przyjmą go do swego grona. Rozpierał a go ra dość i t ak jak może
t o uczynić tylko dzieck a — podzięk ował za dar życia . B ył pewien,
że nie st rac ił czasu na ma rne, bo na uczył się obcowa ć z przyro dą
i szanować ją. I nagle , nies podzi ewanie, kiedy słu cha ł morza,
mew, szelest u pal m i głosó w swoich przyjac iół w oddal i, dobie gł
go pierwszy dźwięk dzwonu. I nast ępn y.
A pot em jeszcze nast ęp ny, aż w końc u odezwały się wszyst kie
dzwony zat opi one j świąt yni, wypełnia ją c rado śc ią jego serce.
W i e le lat później, kiedy był już d orosłym mężczyzną, powróci ł do
swojej ro dzinn ej wioski. Nie zamierzał już wydobywać z głęb in
marzą zat opi o nych ska rbów. P ewnie ca ła t a hist or ia była jedynie
wytworem jego dzie cięc ej wyobraźni. Może nigdy nie słyszał b icia
zat opionyc h dzwon ów? A le posze dł na plażę , by posłu cha ć szum
u f al i śp iewu mew.
jakież było jego zdziwie nie, kiedy na pias ku ujrzał sie dzącą
ko biet ę, t ę samą, kt óra kiedyś opowied ziała mu o wyspie i o
świą t yni.
— Co t u ro bisz? — spyt ał.
— Czeka m n a cie bie .
Chocia ż od ich spo t k ani a upłynęł o wiele lat , była t ak samo
pię kna ja k dawniej .
T en sam, wcale nie spłowiały welon okrywa ł jej włosy. P odała mu
zeszyt w błę kit n ej
okład ce .
— P isz. K iedy wojownik świat ła pra gnie dowiedzieć się , czy jaka ś
osoba jest godna zauf an ia, wt edy spo glą da na nią oczami
dziec ka, bowiem dzieci pot raf i ą pat rzeć na świat bez goryczy.
— A kim jest wojownik świat ła ?
— Człowiekie m , kt óry umie docen ić, jakim cude m jest życie;
kt óry do same go końca walczy o t o, w co wierzy i p ot raf i usłysze ć
bicie dzwonów kołysanyc h w głęb ina ch ocea nu.
Mężczyzna nigdy dot ąd nie sądził, że jest wojownikie m świat ła.
Niezna joma zd awała się czyt ać w je go myślac h:
— W sz ys cy t o pot ra f ią . A le nikt nawet nie pode jrzewa, że jest
wojown ikie m świat ła. K ażdy człowiek może nim być. S pojrzał na
białe, niezapi s ane ka rt ki zeszyt u. K obiet a znów się uśmi ech n ęła :
— P isz.
P o d r ę c z n i k W o j o w n i k a Ś w i a t ł a
W o j own ik świat ła nigdy nie zapomin a, co t o wdzięczność . A n ioły
dopom og ły mu podcza s bitwy, siły nieb ia ńs ki e ust awiły każdą
rzecz na odp owiednim miejs cu i sprawiły, że wojownik móg ł da ć z
siebie wszyst ko. Jego zna jomi mówią: „A leż on ma f art ! " , bo
wo jownik o t rzymuje czase m od życia o wiele więcej, niż
oczekuj e. Dlat ego kiedy zachodzi słoń ce, klę ka i dzię kuje
O piekuń czem u P łaszczowi, kt ó ry go ot ula. Je dnak jego
wdzięczność , nie ogran i cza się t ylko do świat a du chowego: n ie
zapomin a nigdy o przyja cioła ch , bowiem na polu bit wy ich krew
zmieszała się z jego własną. W o j ow ni kowi nie t rzeba
przypo mina ć o pomo cy, kt órej udzi elili mu in ni — sam o tym
pamię t a i dzieli się z nimi n agrodą.
W s zy st ki e drog i świat a prowadzą do serca wojownika. Z anurza
się on bez wahania w rzece namię t no śc i, kt ór a prze pływa przez
jego życie. W o j ow ni k wie, że wolno mu wybrać t o, czego pragni e.
P odejm uj e więc decyzje z odwagą, b ezint eres ownośc ią, a czasem
— z odrobin ą szaleń st wa. A kce pt u je swoje pasje i raduje się nim i
z całeg o serc a. P rzekona ł się, że wcale nie t rzeba wyrzeka ć się
podbo jów — st anowią one nie odzowną częś ć życia i napawają
radoś cią tych, kt órzy biorą w nic h udział. Je dnak nigdy nie t r aci z
oczu rzeczy nieprze mij aln ych ani silnyc h więzi z ludźmi,
za cieś nia ją cych się z biegi em czasu . W o j o wni k p ot raf i odróżnić
t o, co ulot n e od t e go, co wieczne.
W o j own ik świat ła nie poleg a t ylko na własnych siłac h — korzyst a
t akże z energii swojeg o przeciwnik a. K ie dy rozpoczyna się bit wa,
jedyne co posiad a, t o zapał i szt uka f echt unku , kt óre j nauczył się
podczas ćwiczeń. A le podcza s wat ki odkrywa , że zapał i
ćwicze nia n ie wyst arczają do zwycięstwa — nieod zowne jest
doświa dczenie. W t edy ot wiera serce na W s ze c hświ at i pros i
B oga o na t chnie ni e, t ak aby każdy cios wroga st a ł się dla niego
lekc ją obrony. Jego t owarzysze mówią: „jakiż on zabob onny !
P rzerwał walkę, by się po modli ć i szanuj e p odst ę pno ś ć wroga ! "
W o j own ik świa t ła nie odp owiad a na t e zaczepk i. W i e , że b ez
nat ch nie ni a i bez doświad czeni a na nic się zd adzą zapał i
t reni ngi.
W o j own ik świat ła nigdy nie oszuku je; umie jedna k zmylić
przeciwnika. Ż e by nie wiado mo jak się niepo ko ił, pot raf i
zast osować w walce odpowiedn i wybie g, by zwyciężyć. K iedy
czuje, że jest u kresu sił, sprawia, że przeciwnik ma wrażenie, iż
mu się wcale nie spieszy. K ie dy powinien at akować z prawej,
przemieszcza swe oddziały na lewą f lan kę. Jeśl i ma zamiar
ruszyć na t ychmi ast do bo ju, udaj e, że jest zmęczony i właśn ie
szykuje się do snu. Jego przyjac iel e mówią: „P opat rzc ie, g dzieś
ulot ni ł się cały jego za pał ! " . A le on nie przejmuj e się t ymi
uwag ami, bowiem przyjacie le n ie mają pojęc ia o jego t akt yce.
W o j own ik świat ła wie, cze go chce i nie musi nicze go obja śn ia ć.
P ewien chińs ki mędrzec t a k opis uj e t akt ykę wojownika świat ła:
„P ozwól, a by wróg uwierzył, że nie odnie s ie sz wielki ch korzyści z
decyzji o at aku — w t en spos ób osłab i sz jego zapa ł. Nie wst ydź
się wycof ać na chwilę z bitwy, jeśli czujesz, że wróg je st
silni e j szy — liczy się bowiem koni ec wojny, nie zaś pojedyn cze
ut arc zki. Jeś li masz dość sił, nie wstydź się ok azać słab oś ci — t o
uśpi czujnoś ć przeciwnika i popc hn ie go do at aku przed czasem.
P od czas wojny zdolno ść zasko czeni a wroga jest klu czem do
zwycię stwa" .
„To dziwne — myśli wojownik świat ła. — S pot k ałe m w życiu wie lu
ludzi, kt ó rzy przy pierwszej nadarzają ce j się okazji, st araj ą się
pokazać t o, co w nich n ajgorsze. Z asła ni ają swoją wewnęt rzną
siłę ag resją , a lęk przed sam ot n oś cią kryją pod mas ką
niezależno śc i. Nie wierzą we własną siłę i mo żliwośc i, ale bez
ust an ku przechwalają się nimi na czt ery st rony świat a" . W o j o wni k
do st rzega t ę cec hę u wie lu mężczyzn i kobie t . Nigdy nie daje się
jedna k zwieść pozorom i mil czy, gdy kt oś usiłu je zwrócić na
si ebie uwagę. A le wykorzyst uje naj mni ej szą nawet spo so bn oś ć,
by przezwyciężyć własne wady, bowiem inni lu dzie bywają
wspan i ałym zwierci adłe m d la nas samyc h. W o jo wn ik korzyst a z
każdej okazji, by st ać się swo im własnym mist rzem.
W o j own ik świa t ła walczy czasem z tymi, kt órych ko cha .
Człowieka, kt óry ma przyjaci ół, nigdy nie złami ą wichry losu. Ma
on w sobie doś ć sił, by poko na ć t rudno śc i i iść dale j n aprzód.
Jedna k bardzo częst o ci, kt órych wt ajemn icza w arkana walki
okazują mu nieuf n o ść i prowokują do pojedynk u. W t e d y wojownik
pokazuj e na co g o st ać — kilk om a rucha mi wyt rąca broń z rąk
uczniów, a wt edy znowu powraca h armoni a i zauf anie . „Czemu t o
czynisz, skoro masz t ak wielką na d nimi przewagę?" — spyt ał go
pewie n wędrowiec. „P onieważ, kiedy rzucaj ą mi wyzwanie, w
ist oc ie chcą ze mną rozmawiać. W t en spo sób podt rzymuj ę z mmi
dialo g" — od parł wojownik.
P rzed rozpoczęc ie m ważnej bit wy wojownik świat ła pyt a sieb ie:
„Do jakie go st op nia rozwinąłem swoją sprawność ?" . W i e , że
wszyst kie bitwy, kt óre kiedyś st o czył, zawsze go czego ś uczyły,
ale t e nauk i zazwyczaj wiele go koszt owa ły. Nieraz t raci ł czas,
walcząc w imię kłam st wa, bądź cierpi ał przez ludzi, kt órzy nie
byli warci jego miło śc i. Zwycięzcy nie p owt arzają w
nies koń cz onoś ć t ych samyc h błędó w. Dlat e go właśnie wojownik
świat ła wyst awia swo je serc e na ryzyko jedynie dla sprawy, kt óra
jest t ego wart a.
W o j own ik świat ła szanuj e główną nau kę K sięgi I Ching:
„ W y t rw ałoś ć przynosi pomyślny los " . W i e , że wytrwałoś ć nie ma
nic wspólneg o z up orem. Bywa, że bitwy t rwają dłużej niż t o
ko nieczn e, wyczerpując siły i osłab iaj ąc en t uzjazm. W t aki ch
chwi lach wojownik myśli: „ W o jn a prze ciąga ją ca się w
nies koń czon oś ć niszczy również kraj zwycięzcy" . W t e d y wycof u je
swoje oddziały z pola bit wy i zawiesza bro ń. Jeg o wola walki jes t
niezłom na, lecz pot raf i zaczeka ć na dogod nie jszy mom ent do
ponowne go a t aku. W o j ow ni k zawsze podej muje na nowo walkę.
Czyni t ak, kiedy stwierdza, że syt uacj a się zmieniła , nigdy zaś ze
st rachu .
W o j own ik świa t ła zauważa, że niekt óre syt ua cje w życiu
powt a rzają się . Częst o st aje prze d proble ma mi , z jaki mi już
kiedyś się zet kną ł. W t e d y wpa da w rozpacz. W y da j e mu się, że
nie uda mu się zrobić kol ejn ego kroku naprzó d, ponieważ
t rudno śc i i kłop ot y znowu powracają . „P rzeci eż już kiedyś
przeszedłe m przez t o s a mo" — skarży się w d uchu. „Co prawda,
już kied yś t o przeżyłeś — odpowiada jego serce — ale nigdy t ego
nie p okona łe ś" . Dopi ero wt edy wojownik pojmu j e, że
doświadczen ia, kt óre powt a rzają się wielokrot n ie, mają jede n
jedyny cel: nauczyć go t ego, czego jeszcze nie pot raf i.
W o j own ik świat ła czę st o robi rzeczy odbie gaj ące od
przecięt n ości . Może t ańczyć na ulicy, idą c rano do pracy. P at rzeć
niezn ajomym prost o w oczy i mówić o miło śc i o d pierwszego
wejrzenia. B ronić pogląd ów, kt óre in nym mogą wydawać się
śmie szne. W ojownik świat ła pozwala sobie na t akie dziwact wa.
Nie lęka się opłak iwać st arych smut ków ani radować nowymi
odkrycia mi . K i edy czuje , że nadeszła pora, porzu ca wszyst ko i
wyrusza na po szukiwanie przygód, o kt órych marzył. K iedy
odkrywa , że jest u kres u sił, b ez poczu cia winy porzuca walkę dla
jedne go czy dwóch szaleń st w. W o j o wni k nie t rwoni czasu, by
odgrywać role, kt óre chcą mu na rzuci ć inn i.
W o j own icy świat ła mają w oczach osob liwy bla sk. Żyją i st anowią
część życia innych ludzi. Rozpoczęli swoją ziems ką podróż be z
t oboł ków i bez sand ałów. Częst o bywają t chórzliwi i nie zawsze
post ę puj ą t ak jak t rzeba. Cierpią z p owodu błahych spraw,
bywa ją małod uszn i, czasami uważają, że nigdy nie uda im się
dor osną ć, a lbo sądzą, że nie są godni błog os ławień st wa czy
cudu. Nie zawsze wiedzą, ca właściwie robią na świecie i częst o
spędzaj ą bezsenn e noce, myśląc, że ich życie nie ma sens u.
Dlat ego właśnie są wojownikam i świat ła . P onieważ się mylą.
P onieważ zadają sobie pyt ania. P onieważ po szukuj ą sen su i — z
całą pe wnoś cią — kie dyś go od najd ą.
W o j own ik świa t ła nie boi się uch odzić za szaleń ca. Rozmawia
sam ze sobą, gdy nie ma nikog o o bok. K t oś powie dział mu
ki edyś, że t o najle pszy spos ób, żeby porozumi eć się z an ioła mi,
a on poszu kuj e t e go kont akt u . Z począt ku uważa, że t o t rudn e
zada nie. W y da j e mu się, że nie ma nic do powiedze nia, że w
kółk o powt arza t o sama. A le nie podda je się . K ażd ego dnia
rozmawia ze swoim serce m. Mówi rzeczy, kt órych nie myśli
naprawdę, m ówi głup st wa. P ewnego dnia zauważa jedn ak jaką ś
zmianę w swoim głos ie. W t e d y pojmu je, że przepływa przez nieg o
najwyższa mądr oś ć. W o j o wni k zdaje się szalon y, ale t o t ylko
mask a.
P ewien poet a powiedział kiedyś: „ W o jo wnik świat ła wybiera sobi e
wrogów". W o j ow ni k wie, do czeg o jest zdolny. Nie musi więc
pysznić się swoimi zalet am i. Jedna k zawsze pojawia się kt o ś, kt o
pragni e udowo dnić, że jest lepszy od niego . W o j own ik wie, że nie
ist ni eje ani „lepszy" ani „g orszy" , bowiem każdy ot rzymał w darze
t alent y pot rzebne mu, by iść własną drogą. Niekt órzy jedna k nie
dają za wygraną. Judzą, obraża ją, robią wszyst ko, żeby go
rozsierdzić . W t akiej chwili serc e wojownika mó wi: „Nie słuch a j
t ych ob elg, one nie rozwiną t woich umi eję t no śc i. Z mę czysz się
t ylko na próżno" . W o j own ik świat ła nie t raci czasu na prowok acje
— on musi wypełnia ć swoją powinno ść .
W o j o wnik świat ła ma zawsze w pamię c i słowa Johna B unyana:
, , Choć przeżyłem t o wszyst ko, co p rzeżyłem, wcale nie żałuję
t arapa t ów, w jaki e popad ałe m, po nieważ t o właśn ie one
przywiod ły mnie t am, doką d zawsze pragną łe m dot rze ć. T eraz, u
progu śmi erc i, jedyne co posia da m t o mie cz i przekazu ję go
t emu, kt o pragn ie o dbyć swoją pie lgrzymkę. Z abi eram ze so bą
blizny i rany bit ewne — o ne są świade ct wem t ego, czego
doświadczyłem i nagrod ą za t o, co osią gn ął em. Te drogie mem u
sercu b lizny i rany otworzą przede mną bramy Raju. Był czas,
kiedy całymi dnia mi słu cha ł em opowieś ci o brawurowych
wyczynach. Był czas, kie dy żyłem t ylko dlat eg o, że musi ałe m żyć.
Lecz t e raz żyję, ponieważ jest e m wojownikie m i pragnę powróci ć
przed oblicze Tego , w imię K t órego zawsze walczyłem. "
W o j o wnik świat ła odkrywa swoją Dro gę w chwili, gdy st awia
pierwszy kro k. W i t a go każdy kamie ń, każdy zakręt . Rozpoznaj e
się w mijan ych pagór ka ch i pot o ka ch. W i d z i cząst k ę swojej du szy
w rośli na ch, zwierzęt ach i dzikich pt a kac h. I wte dy, z pom oc ą
B oga i B oski c h Z na ków pozwala, by jego W ł a s n a Le genda wiodła
go ku zadanio m, kt óre na niego czekaj ą. B ywają noce, kied y nie
ma gd zie spa ć, bywają t aki e, kie dy nie może zmrużyć oka. „S a m
post a nowiłem pójś ć t ą drogą — myśli wojownik. — A t o cena,
kt órą muszę za t o zapłac ić " . W t akim spo so bie myślen ia t kwi ca ła
jego moc. To on wybra ł ści eżkę, kt órą t eraz podąża i na nic
zdadzą się skar gi.
O d t ej chwili — i przez kilk a najb liższych st ule ci — W s z ec hśw iat
będzie wspiera ł wojowników świat ła i bo jkot ował t ych, kt órzy
myślą st ere ot ypa mi. E nerg ia Z iem i łakni e o dnowy. Nowe myśli
po t rzebu ją przest rzen i. Ciało i dusza pra gną nowych wyzwań.
P rzyszłość st a ła się t eraźnie jsz o ścią i wszyst kie ma rzenia —
prócz t ych, kt óre są wyrazem n iet oler an cj i — b ędą mogły się
spełn ić . Rzeczy ist ot n e przet rwają, niepo t rzebn e przepad ną bez
śladu . Lecz wojownik wie, że nie jest powołany do t e go, by
osądzać ma rzenia bliźni ch i nie t raci czasu, by pot ępi ać ich
decyzje. By wierzyć we własn ą drogę, wca le nie mus i
udowadnia ć, że droga i nneg o człowieka jes t zła.
W o j own ik świa t ła st ara nn ie przygot owuje się do t ego, co chce
osiąg ną ć. I jak kolwiek n iedost ępn y byłby jego cel, wie, że zawsze
ist ni eje spos ób, by poko nać prze szkody. B ada wszyst kie możliwe
ścieżk i, kt óre t am wiodą, ost rzy kling ę szpady i st ara się
wypełnić serce wytrwałośc ią, ko nieczn ą, by st awić czoła
wyzwaniu. Jed nak w miarę posuwania się naprzód , zdaje sob ie
sprawę, że ist nie ją t rud noś ci , kt órych nie przewidział, lecz gdyby
czekał n a odpowiedni mome nt , n igdy nie ruszyłby z miejs ca .
Czasem pot rzeb a od robiny szale ńst wa, by p ost awić kolej ny kro k.
W o j own ik korzyst a z t ej odrob iny szaleńs t wa, bowiem ani na
wojnie ani w miło śc i nie spos ób wszyst ko przewidzieć.
W o j own ik świat ła zna własne wady. Z na równ ież swoje zalet y.
Niekt órzy je go kom pan i skarżą się bez p rzerwy: „I nni mają wię cej
szczęści a niż my". B yć może maj ą oni rację, ale wojownik nie
da je się zarazić t akim myśleni em i próbuje jak najle pie j poznać i
wykorzyst ać wszyst kie swoje at ut y. W i e , że siła gazeli pole ga na
szybko śc i je j biegu, siła mewy — na precyzji z jaką nam ierzy
rybę. O dkrył, że t ygrys nie boi się hieny, bo jest świadom własn ej
siły. W o j ow ni k st a ra się rzet eln ie ocen ić, na co go st a ć. Z awsze
sprawdza swój podrę czny bagaż, w kt ó rym mieszczą się: wiara,
miło ść i nadzieja. Jeśl i zna jduje t e t rzy, nie waha się iść
naprzó d.
W o j own ik świa t ła wie, że nikt nie jest głupc em , i że każdy może
nauczyć się wiele od życia — nawet jeśl i wymag a t o czasu. Daje
z sie bie zawsze t o, co na jlep sze, ale t eż najl ep szego oczeku je
od in nych. S t ara się wydobyć na świat ło dzien ne zalet y i
umieję t noś ci ka żdego człowieka. Niekt órzy znajo mi mówią mu:
„Świat pełen jest niewdzięczni ków ! " . W o jo wn ik nie daje się zbić z
t ropu i nie przest aje dodawać ot uchy innym, bowiem t o najlep szy
sp osób, by pobu dzać da dział ani a sa meg o sie bie.
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a b a ł s i ę k i e d y ś po d ją ć w a l k ę .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a z d r ad z ił i s k ł a ma ł w p r z e s z ł o ś c i .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a u tr a c i ł c h o ć r az w i a r ę w p r z y s z ło ś ć .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a c i e r p i a ł z p o w o du s p r a w ,
k tó r e n ie b y ły t eg o w a r t e .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a w ą tp i ł w to , ż e j e s t w o jo w n i k i e m ś w i a t ł a .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a z a n i e db y w a ł s w oj e du c h o w e z o b o w i ąz a n ia .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a m ó w i ł „ t a k " , k i e d y c h c i a ł p ow i ed z ie ć „ n i e " .
Ka ż dy wo j ow n ik ś w i a tł a z r a n i ł k og o ś , k o g o k o c h a ł .
l d la te g o j e s t w o jo w n i k i e m ś w i a t ł a .
Bo w i e m do ś w i ad c z y ł t eg o w s z y s t k i e go i n i e u t r a c i ł na d z i e i ,
ż e s t a n i e s i ę l ep s z y m c z ł o w i e k i e m .
W o j own ik chęt n ie słu cha słów dawnych myśli cie li , jak choć by
t ych T. H. Huxleya: „O woce nasze go działan i a są post ra che m dla
t chórzy, a promyka mi świat ła d la mędr ców. Ś wiat je st wielką
szachownicą , na kt óre j f iguram i są nasze codzie nne uczynki, zaś
reguła mi gry t o, co zwie się prawami nat ury. Nie możemy dojrzeć
G racza, kt ó ry st oi po drug iej st ron ie szach ownicy, lecz wiemy, że
jest on dobry, prawy i cierpl iwy" . W o j own ik pode jm uj e wyzwanie.
O n do brze wie, że B óg nie wybacza a ni jedn ej p omyłki t ym,
kt órych koch a i nie god zi się na t o, by je go wybrańcy u dawali, że
nie znają zasad gry.
W o j own ik świa t ła nie uci eka przed pod jęc iem decyzji. G łęboko
namyśla się ni m zacznie działać, dokł ad nie ocen ia swoją
got owość do walki, odpowie dzialno ść i powinnośc i wobe c
mist rza. Nie t raci pogo dy duch a, ale rozważa każdy swój kro k,
jakby od nieg o za leżało wszyst ko. K ied y jedna k po dejm ie już
decyzję, ru sza na przód i nie podaj e w wątp liwość swo jego wyboru
ani n ie zbacza z obrane j drogi, kiedy okol iczno ś ci okazują się
odmie nn e od t ych, na kt óre liczył. Jeś li jego decyzja była
słuszna , t o wygra bitwę, nawet jeś li pot rwa ona dłużej niż
przewidywał. Jeśli nat omi ast je go decy zja była zła, t o przegra i
będzie mus ia ł zacząć wszyst ko od nowa — za t o z większą
mądro śc ią. K iedy wojown ik świat ła coś rozpo czyna, t o
konse kwent n ie kończy swoje dzieło.
W o j own ik świa t ła wie, że najle p szymi nauczycie la mi są jego
t owarzysze z pola bit wy. P rosi ć o radę, t o sprawa niebezpie czna ,
jeszcze ryzykowniej jest jej udziela ć. K iedy wojownik pot rzebuje
pomo cy, st ar a się przyjrzeć, w ja ki sposó b jeg o przyjacie le
rozwiązują — lub nie — swoje proble my. K iedy pot rzebuje
nat ch ni enia, czyt a z ust swego sąsia da słowa, kt óre pragni e mu
przek azać jego anioł st róż. K iedy czuje się zmęczony lub
samot n y, nie śni o kobie t a ch i mężczyznach, kt órzy są dalek o,
t ylko rusza na spot kan ie t ych, co są bli sko . Z nimi dzieli swoje
t roski i zaspak aja pot rzebę czułoś ci — z ra dośc ią i bez p oczucia
winy. W o j o wn ik wie, że nawet najbar dziej odległ a we
W s ze ch świ ec ie gwiazda, ma wpływ na wszyst ko, co go ot acza.
W o j own ik świat ła dzieli się całym swo im świat e m z ludźmi,
kt órych koch a. K iedy brak im o dwagi, zachę ca ich, by spe łn ial i
swoje marze nia. W t akic h chwila ch pojawia się wró g z dwoma
t abli czkam i w d łonia ch . Na pierwszej wyryt e są słowa: „Myśl
więcej o sob ie. Z ac howaj dla sie bie swoje dobrodzi ejs t wa,
inacze j wszyst ko st rac isz" . Na drugie j czyt a: „K im jest e ś, by
dawa ć rady innym? A może nie pot ra f isz dojrzeć swoich własnych
wad? " W o jownik wie, że ma wady. A le wie również, że nie spos ób
rozwinąć się w samot no śc i, z d ala od przyja ciół. Rzuca więc na
ziemię o bie t abl iczk i, nawet jeśli myśli, że zawiera ją one
ziarenko pra wdy. Z amie nia ją się w pył, a wojownik nad al
przycho dzi z pom oc ą b liźniem u.
Mędrze c Lao- T sy t ak ot o opi suj e po dróż wojownika świat ła: „ W
Drodze zawiera się szacu nek do wszyst kieg o, co małe i kru che . . .
Z awsze p owiniene ś rozpoznać, kied y nad chod zi pora, by przyjąć
adekwat ną do syt uacj i po st awę. . . Nawet jeśli st rze lałeś z łuku
wiele razy, t o ciągl e uważnie zakła daj st rzałę i z dbało ś cią
nap inaj cię ciwę. . . G dy począt ku j ący wie czego chce , st aje się
mądrzejszy od rozt argnio ne go mę drca. . . G romadzić w sobie
miło ść ozn acza szczęśc ie, gro madzi ć nienawiść t o klęs ka . . . T en
kt o nie widzi małyc h proble mów zost awia o twart e drzwi, przez
kt óre wdzierają się wielkie t raged ie. . . W a l ka nie ma nic
wspóln ego z kłót nią " .
W o j own ik świat ła medyt u je. S iada spok ojn ie w swoim namio cie i
z uf noś ci ą powierza się B oski em u świat łu . Nie myśli o niczym,
odrywa się od pogon i za przyjemno śc ia mi, wyzwaniami,
objawie niami i pozwala, by uka zały mu się w całe j kra sie jego
t alent y i umie jęt no śc i. Nawet jeśl i nie dost rzeg a ich od razu, owe
t alent y i umie jęt no śc i rzą dzą jego lose m i wpływają na dzień
powsze dni. K iedy medyt uj e, nie jest już jedynie sob ą , lecz nik łą
jak isk ier ka cząst k ą Duszy Ś wiat a. Te chwile pozwala ją mu poją ć,
za co jest odpowied zialny i działać w zg odzie z t ą wiedzą.
W o j own ik świa t ła wie, że w zaciszu je go serca ist n ie je pewien
ład, kt ó ry wskazuje mu d rogę.
„Gdy mój łuk jest napi ęt y — p owiedział Herrig el do swojego
mi st rza zen — nadc hod zi t aka chwila, że je śli nat ychmi as t nie
puszczę cię ciwy, t o zapiera mi dech" . „Dopók i p róbował będziesz
wymusić mome nt wypuszczenia st rzały, dopót y nie zgłębi sz
t ajn i ków łuczn iczego rzemio sła — rzekł mu na t o mist rz. — Rę ka,
kt óra na pina cię ciwę musi ot worzyć się t ak, jak o twiera się ręka
dziecka . P recyzję st rzału zakłóca najczę śc ie j zbyt siln a wola
łucznika " . W o j ow ni k świat ła myśli czasa mi: „Ta , czego nie zro bię,
po pro st u nie będzie zrobione " . A le nie ma racj i: musi działać,
lecz w st o sowne j chwili powinien pozwolić, by zadziałał t eż
W s ze ch świ at .
K iedy wojownikowi dzieje się krzywda, t o zazwycza j st roni od
ludzi, by nie obarcza ć ich swoim cierpi en iem . Je st t o
post ę powanie d obre i złe zarazem. P ozwolić, aby w sercu powoli
goiły się rany — t o jedno . Nat om ia st na całe dnie p ogrążać się w
smut ku, z obawy, by nie o bnażyć własne j słabo śc i — t o cał kie m
inna spr awa. W każdym z n as ist n iej e i an ioł i diabe ł, a ich głosy
są ba rdzo d o sieb ie podob ne. W o b e c t rudno śc i diabe ł przeko nuj
e, że łat wo nas zranić, a anioł prosi, byśmy zast an owili się nad
sobą, i czasam i musi włożyć swoje słowa w ust a obcych ludzi.
W o j own ik u t rzymuje równowagę pom ięd zy samo t no śc ią i
uzależnien ie m od innych .
W o j own ik świat ła pot rzebu je miło śc i. P rzywiązanie , przyjaźń i
czułoś ć są częścią jego nat ury, t ak samo ja k jedzen ie, p icie czy
radoś ć walki w imi ę dobrej sprawy. ! jeśl i o zachodzie słońca nie
czuje się szczęśliwy, znaczy t o, że nie jest z nim w porzą dku.
W t e dy prze rywa bit wą i rusza na poszuk iwanie kogoś , kt o razem
z nim obejrzy zachó d sło ńc a. Jeśli t rudn o mu znaleźć przyjacie la,
pyt a sam sieb ie: „Czyżbym obawiał się blisk oś ci z ludźmi? A
mo że kt o ś obdarzył mni e przyjaźnią i nawe t t ego nie
dost rzegł em ?" W o j ow ni k świat ła może wybrać samo t n oś ć, ale nie
może paść jej of iar ą.
W o j own ik świa t ła wie, że nie d a się żyć w st an ie ca łkowit ego
rozprężenia. Nauczył się od łuczni ka, że aby dale ko wypuści ć
st rzałę, t rze ba dobrze napią ć łuk. Na uczył się od gwiazd, że
je dynie wewnęt rzna eksp lozja pozwa la świecić . Z auważył, że koń
napin a wszyst ki e swoje mięś ni e, kiedy skacze przez przeszkodę .
Jedna k wojownik nigdy nie myli nap ięc ia ze zdenerwowaniem.
W o j own iko wi świat ła udaje się ut rzymać równowagę pomię dzy
Rygore m i Miłosierdzie m. Ż eb y spełn ić swoje marzenia pot rze ba
mu niezłom ne j woli, musi być również zdolny do niezwykłych
po święceń . I choć obrał swó j cel, t o jedna k droga, kt óra do niego
prowa dzi, nie zawsze jest t aka jak ją sobie wyobrażał. I d lat ego
wojown ik posłu gu je się i dyscyplin ą i wsp ółczuci em . B óg n igdy
nie o puszcza swoich dzieci, jedn ak jego zamiary są
nieprzeni knion e i t o O n wyt ycza nasz szlak, w ryt mie naszych
kroków. Dzięki dyscyplin ie i poświęcen iu, wojownik nie t raci
zapału. Ru t yna n igdy jeszcze nie przenio sł a g óry.
W o j own ik świa t ła bywa czasam i niczym woda. P rześlizguj e się
pomię dzy licznymi przeszkod am i, jakim i usłana jest jego droga.
Czasam i st awianie oporu znaczy t yle co unic est wien ie, więc
wo jownik dost o sowuje się do oko li cznoś ci . G odzi się — bez
cienia skargi — by przez g óry wiódł go kami en ist y szlak. W tym
właśnie t kwi siła wody. Ż ade n młot nie jest w st a nie jej
rozt rzaska ć, ani nóż zran ić. Cięcie najos t rzejsze j szabli nie
pozost awia na nie j ślad u. W o d a w rze ce dost o sowu je się do
rzeźby t erenu, nigd y nie zapomin ają c o cel u, do kt órego d ąży —
o morzu . Nieśmi ała u źród ła, czerpie powoli siłę z napo t k anych
pot ok ów. I w koń cu na biera pot ężnej mocy.
Dla wojownika świat ła nic nie jest czyst ą abst ra k cj ą. W s z ys t k o
jest konkre t ne i godne szacun ku. Nie obserwuje świat a siedząc
wygod nie w n amio ci e. P o dejm uje każd e wyzwanie, bo t o okazja ,
by zmien ić sam ego siebi e. Jego zna jomi t racą czas na
krytyk owanie decyzji innych a lbo t ego , że nie kt órzy nie p ot raf ią
dokon ać wyboru. W o jo wn ik wprowadza w czyn swoje zamiary.
Z darza się, że nie udaje mu się osią gną ć celu, wt edy płac i za
swój błą d bez słowa skarg i. I nnym razem zbacza z drogi i mija
sp oro czasu nim znów ją od najdzie. W o j own i k nig dy się nie
podda je.
W o j own ik świat ła je st jak skal ny blo k. K ie dy blo k leży na
równi nie, w h armoni jnym ot oczeni u — t kwi w miejs cu . L udzie
mogą st awiać wokół swoje domy i najs iln ie jsza wichura nie
sprawi, by zniszczył t o, co zbudowano. Le cz kiedy znajdu je się
na zboczu, może ujawnić swoją moc i st oczyć się wprost na
przeszkodę, kt ó ra zakłóc a jego spo kój . W o j own ik — pod obn ie jak
blok leżący na st oku — mo że st ać się niszczyciele m, kt óre go nic
nie p owst rzyma. W o j own ik świat ła myśli jedno cześ ni e i o wojnie i
o po koju , i pot raf i działa ć st o sownie do okoli czno śc i.
W o j own ik świa t ła, uf ający bezgrani czni e pot ędze swojego
um ysłu, nie doc en ia siły przeciwnik a. Nie wolno mu zapomin ać o
je dnym — bywają chwile, gdy siła f izyczna jest skut e czni ejsza od
mędrko wania. Corrida t rwa kwadran s, bo byk szybko po jmuj e, że
się z nim ig ra, i w oka mgnie ni u rzuca się n a t oreado ra. A wtedy
ani spryt , ani argume nt y, ani int el igen cja , ani wdzięk n ie są w
st anie zapobi ec t raged ii. Dlat ego wojownik nig dy nie gardzi
bru t alną siłą. Lecz kiedy st a je się ona zbyt brut al na, wycof uje się
z pola bit wy, do czasu, aż wróg wyczerpie za pasy swojej ene rgii.
W o j own ik świa t ła pot raf i rozpoznać siln ie jsze go od siebi e
przeciwnika. Jeśli post a nowi się z nim zmierzyć, ponie sie
sromot n ą klę sk ę. Jeś li przyjmie wyzwanie, wpadnie w pułap kę.
Dlat ego ko rzyst a t eż z dyploma cj i. Jeś li wróg zachowuje się
dziecin nie , on rob i t o samo. Je śli prowokuj e go d o walki, udaje ,
że t ego nie rozumie. Jego przyjaci ele mówią: „To t chórz! " . Le cz
wojown ik nic sob ie nie robi z t ych złośliwośc i. Do brze wie, że
kiedy pt ak ma do czynienia z kot em , nie pomog ą mu ani
wściek ło ść a ni odwaga . W t akic h syt uacja ch wojownik uzbraja się
w cierpl iwość. W r ó g wnet odejdzie szukać zaczepki gdzie ind ziej.
W o j own ik świa t ła nigdy nie pozost a je o bojęt ny wobec
niesp r awiedliwo ści. W i e , że wszyst ko jest jedn oś ci ą i każde
indywid ua lne działa nie ma wpływ na wszyst ki ch ludzi n a świecie.
T ot eż ki e dy na jego oczach komu ś dzieje się krzywda, sięga p o
szablę, by przywrócić porządek. Lecz nawet kie dy st aje do walki
z przem ocą, st ara się nie sądzi ć napa st n ik a. Robi bez słowa t o,
co do ni ego należy, bo każdy za swoje czyny odpowiada wobec
B oga. W o jownik świa t ła jest na świecie po t o, by po maga ć swoim
bra ciom w biedzie, nie po t o, by f erować wyroki na bliźnic h.
W o j own ik świa t ła nie jest t chórzem. Ucie czka bywa czasem
wspan iałym sposo be m obrony, lecz można się nią ra t ować t ylko
wtedy, g dy człowieka zaślepi ł st rach. K iedy wojownik ma
wąt pl iwości, woli p onieś ć klę sk ę i pot em goić swoje rany,
ponieważ wie, że jeśl i uciek ni e, da wrogowi władzę wię kszą, niż
on na t o zasłu guj e. W chwilach t rudnych i boles nych, wojownik
akcep t u je niepo myśl ną syt uacj ę z męst wem i z godno śc ią.
W o j own ik świa t ła nigdy się n ie spie szy. Czas pra cuje na jego
ko rzyść, a on uczy się poskr am ia ć swoją porywczość i skło n noś ć
do p ochop nych działa ń. P osuwa się do przo du powoli ale
st ano wczo. W i e , ze uczest n iczy w ważnym mome nc ie dziejów i ze
nie u da mu się zmien ić świat a, dopók i nie zmieni siebi e. P amięt a
słowa L an zy del V a st o: „P ot rzeba cza su, by rewolucja mogł a
za puśc ić korzenie " . W o j own ik nie zrywa niedojrza ł ego owocu.
W o j own iko wi świat ła pot rzeba cierp liwośc i i żywiołowości
zarazem. Dwa n ajcięższe błęd y st rat e giczn e, t o działa ć
przedwcześni e i przepuśc ić sprzyjając ą okazję. A by t ego
unikn ąć , każdą syt uację ocen ia t ak, ja kby była ona jedyna i
niepowt arzalna . Nie st os uj e żadnych got owych za sad czy
sprawdzonych spo so bów i nie uf a opini om inn ych. P ewnego razu
kalif Muawija spyt ał O mara ben al- A asa, w czym t kwi t ajem ni ca
jego ogrom ne j zrę czności po lit ycznej. I o t rzymał nast ę puj ąc ą
odpowiedź: „Nigdy nie rzuc i łem się w wir działan ia, nim nie
rozpat rzyłem wpierw możliwośc i od wrot u, a le t eż nigdzie nie
szedłem z zamiarem ucie czki " .
W o j own ik świa t ła częst o t raci nadziej ę. W y da je mu się , że
wygasł już w nim na zawsze wewnęt rzny ogie ń. Całymi dni ami i
no cami t kwi w tym przeświadczeni u i n ic nie wzbudza w nim
ent uzjazmu. P rzyja ciel e mówią: „Może jego walka d obiegł a ju ż
kresu? " . W o jownik czu je bal i wst ydzi się słyszą c t e słowa,
poni e waż wie, że me osi ągną ł jeszcze t ego, co zami e rzał. Lecz
jest up art y i nigdy nie wyrzeka się swojeg o powołan ia, walczy
dalej. I wt edy, kie dy się n ajmn iej t ego spodziewa, ot wierają się
przed nim nowe możliwości .
W o j own ik świa t ła nie hań bi swego serca nienawiśc ią. K iedy rusza
do walki, przypomin a so bie słowa Chryst usa : „K ochaj swoich
wrogów". I je st tym słowom pos łuszn y. Jedn ak wie, że
przeba czać wcale nie znaczy godzić się na wszyst ko. W o j o wni k
nie mo że spu śc ić głowy, bo wówczas t rac i z oczu horyzont
swoich m a rzeń. Od krywa, że jego przeciwnicy są po t o , by
wyst awiać n a próbę jego odwag ę, wytrwałość i zdolnoś ć do
podej mowania de cyzji. S ą dla niego błogo sławień st we m,
ponieważ t o wrog owie popycha ją go, by walczył w imi ę swoich
marzeń. I właśnie t o do świadcze nie walki dodaje sił wojownikowi
świat ła.
W o j own ik p amięt a o prze szłośc i. W i e o poszu kiwa niach
duch owych człowie ka i o t ym, że wiele pięknyc h st roni c dziejów
już zapis ano , ale zna t eż ich najst r aszl iwsze rozdziały: rzezie,
of iary, cie mn ot ę . Czasem , na jwzniośle jsze idea ły du chowe
służyły za t arcze okrut nym zamia rom. Z naj om i wojownika
przeżywali rozt e rki: „S kąd będę wiedzia ł, czy obra łem dobrą
drogę? " . S pot kał wie lu ludzi, kt órzy zaniec ha li dalszych
poszukiwań, ponieważ nie umiel i odpowiedzieć sobi e na t o
pyt anie. Lecz wojo wnik nie ma wąt pliwoś ci. O n zna niezawod ną
f ormułę : „P oznasz drzewo po je go owocac h" — powied ział Jezus.
Jest jej wie rny i nigdy się nie myli.
W o j own ik świat ła zna wagę int ui cji . W f erworze walki t rudno
rozmyślać o cio sa ch wroga. Z awierza swojemu inst ynkt owi i jest
posłu szny pod sze p t om anioł a st róża. W czasi e poko ju odg aduj e
znaki, kt ó re zsyła mu B óg. Ludzie mówią: „To szaleni ec ! " albo :
„On żyje w urojonym świeci e ! " . A lbo jeszcze: „Jak można wierzyć
w rzeczy całko wicie pozbawione logi ki ?" . Le cz wojownik wie, że
int ui cja jest mową B oga . Nie przest a je więc sł u chać rad wiat ru i
rozmawia ć z gwiazdami.
W o j own ik świa t ła zasiad a z p rzyjaciół mi przy ognis ku.
O powia dają o swo ich przyg odac h i zdobyczach. W s zy scy są
dumni z życia, jaki e wiodą i z walki w imi ę dobrej sprawy, dlat eg o
każdy n iezna jomy, kt óry się do nic h do łącza, jest zawsze mile
widziany. W ojownik wie , jak ważne jest dzielić się z innymi swoim
doświa dczenie m. O powiada z e nt uzjazmem o swoich perypet ia ch ,
o t ym jak u dało mu się u nikną ć zaczepki, jak wybrnął z
t arapat ów. K ie dy przywołuje swoje przygody, robi t o z pasj ą i
romant yzme m. Bywa, że t rochę ubarwia swoje opowieśc i.
P amięt a o t ym, że i je go p rzodkowie t eż przesadzali od czasu do
czasu. Dlat ego mo że sobie p ozwolić na t o sam a, pod warunki em,
że nig dy nie po myli dumy z próżno ścią, ani nie uwierzy we
własną przesadę.
„Nim pod ejm ę decyzję, muszę wszyst ko dok ład ni e zrozumie ć —
słyszy czase m wojownik świat ła. — Chcę mieć swobodę zmiany
decyzji" . W o j o wnik podc hodzi do tych słów z nieuf n o śc ią. O n
również posia da t aką swobodę , co mu nie przeszkadza
wywiązywać się z o bowiązków, kt óre wziął na swoje b arki, cho ć
czasem nie do koń ca rozumiał dlacze go. W o j ow ni k świat ła
podej mu je de cyzje. Jeg o dusza jest równie wolna co obłok na
niebi e, lecz odpowiada on za wła sne marzen ia. Na drodze, kt órą
wybrał z własnej nieprzymu sz onej woli, musi budzić się o porac h,
kt óre n ie zawsze są mu w sma k, rozmawiać z ludźmi, kt órzy
niewiele mu dają, pog odzić się z p ewnymi wyrzeczeniam i. Jego
przyjacie le mówią: „P oświęcasz się bez pot rze by. Nie jest e ś
wolny" . A je dnak wojownik jest człowiekie m wolnym. W i e , że w
otwart ym piecu chle b się nie upiecze .
„ W każdym działan iu t rzeba przewidzieć jego nast ęp st wa i
po znać sp o soby, by dopią ć celu a t akże znać możliwości , jaki mi
się dysponu je. Je dynie człowiek, kt óre go w najmn iej szym st opn iu
nie nęcą zdobycze, le cz jest sku pio ny n a same j walce, ma prawo
po wiedzieć, że wyrzekł się jej owo ców. A le wyrzeczenie się
owoców walki wcale nie znaczy, że jej wynik powinien być na m
ob ojęt ny" . W o j own ik świat ła słu ch a z szacun ki em st rat eg i i
G andhi e go. I n ie daje się zbić z t ropu t ym, kt órzy nawołują do
pogodz e nia się z los em, gdy nie udaje im się osią gną ć celu.
W o j own ik świat ła zwraca uwag ę na rzeczy drobne, bo o ne mogą
wyrządzić wiele zła. Drzazga, t ak przecież mał a, zmu sza
wędrowca do przerwy w podróży. Mikrosk opi jn a komór ka mo że
zniszczyć cały zdrowy org anizm. W s p o mn i en ie króc iut kie j chwili
st rachu , budzi o świcie t chórzost wo. S ekun da nieuwa gi
wyst arczy, by wróg zadał cio s ost a t eczny. W o j ow ni k zważa na
rzeczy małe. Czasem bywa surowy wobec sieb ie, lecz woli
post ę pować w t en spos ób. „Diabe ł t kwi w szczegóła ch " — głosi
st are porzekad ła.
W o j own ika świat ła opuszcza czasem wiara. Bywają chwile, kiedy
znikąd nie widzi nadziei. Pyt a swego se rca: „Czy mój wysiłek
coko lwiek jest wart ?" . A le jego serce mil czy. W o j ow ni k mus i
ocen ić t o sam. W t e d y szu ka jak ie goś przykładu . P rzypomi na
sobie , że i Jezus musia ł przeżyć podob ny et ap w życiu, by móc w
pełni do t rzeć do swego człowieczeńst wa. „Niech mnie omin ie t en
kieli ch " — powiedział Jezus. On również ut raci ł wsze lką wiarę i
odwa gę, lecz się nie podda ł. W o jo wn ik świat ła czasa mi idzie
przed siebi e bez wiary. A le idzie i wiara w nim odżywa.
W o j own ik wie , że żaden człowiek nie jest samo t n ą wyspą. W i e ,
że nie może walczyć sam. Jak ie ko lwiek by były jego zamiary,
zawsze p ot rzebuje in nych ludzi. Musi z kim ś omówić swoją
st r at egię , popro si ć o wsp arcie, a w chwila ch wyt chnien ia
powsp om i nać z kim ś bit ewne przygody. Jedn ak nie pozwala
niko mu pomyli ć koleżeń st wa z brakie m pewnośc i siebi e. Je st
przejrzyst y w dzi ałaniu , lecz t ajem niczy w swoich plan ac h.
W o j own ik świat ła t ańczy z przyjació łm i, lecz nie odd aje w niczyje
ręce o dpowiedzialn oś ci za własny los.
P omięd zy dwiema bit wami wojownik odpo czywa. Częst o spędza
be zczynnie cał e dni e, b o t ego do maga się jeg o serc e. Lecz jego
int ui cja zawsze czuwa. Nie popeł nia kardynal neg o grzechu
len ist wa, gdyż dobrze wie, d okąd może ono doprowadzić — do
pon urych niedzie lnych po połud ni, kie dy czas mija i nie dzieje się
nic. W o j own ik nazywa t en czas „spo koj em cmen t arzy" . I
przypo mina sob ie f ra gment A poka l ipsy: „Z nam twoje czyny, że
ani zimny, ani gorący nie jest e ś. O byś był zimn y albo gorący ! A
t ak, skoro jest e ś let ni i ni gorący ni zimny, mam cię wyrzucić z
mych ust . . . " W o j o wni k bawi się i żart uje, lecz zawsze pozost aj e
uważny na wszyst ko, co dzieje się wokół.
W o j ow nik świat ła wie, że ludzie b oją się sieb ie nawzajem. A ich
st rach o bjawia się zazwycza j dwojako: albo agresj ą a lbo
uległ ości ą. T o dwie st rony t ego sameg o med alu. Dlat ego t eż, gdy
wo jownik sp ot yka człowi eka, kt óry b udzi w nim lęk, nie zapomin a,
że on również się bo i. B o i on musi ał poko na ć po dobn e
przeszkody, doświadczyć tych samych t rudn o ści. Jedn ak pot raf i
lepie j st awić czoła syt uacj i. Dlaczego? P onieważ st rac h jest d la
niego mot orem do działa nia , a nie hamul ce m. W o j o wn ik uczy się
od swojego przeciwnika i post ępu j e t ak samo.
Dla wojownika nie ma miłoś ci niemożl iwej do spełn ie nia . A ni
mi lczenie , ani obojęt no ść , ani odrzucen ie nie są w st an ie go
oni eśmi el ić. W i e , że pod lodowat ym panc erzem, za kt órym
czasem kryją się ludzie, bije gorą ce ser ce. Dlat eg o wojownik
podej mu je większe n iż inni ryzyko. B ez wyt chn ie nia szuka
miło śc i, nawet za cenę wielu „nie" , licznych powrot ów na t arczy i
dojmu ją ce go p oczuci a odrzucen ia d uszy i cia ła. W o j o wni k n ie
daje się łat wo zast ra szyć, kiedy poszu kuj e t e go, co mu
niezbędn e do życia. W i e , że bez miło śc i je st niczym.
W o j own ik świa t ła zna ciszę, kt óra zapada przed decydu ją cą
walką. Ta cisza zdaje się mówić: „ W sz yst ko zat rzymało się w
mie j scu. Teraz będzie lepie j, jeśli odst awisz n a bok myśl o walce
i odprężysz się t roch ę" . Ni eopier zeni żołnierze zrzucają wt edy z
siebie zbroję i uskarża j ą na nud ę. Nat omi ast wojownik wsłuchuj e
się w ciszę. Gdzieś w oddal i co ś się dzieje. W i e , że t rzę sieni a
ziemi, kt óre niszczą wszyst ko, nadch odzą bez ost rzeżeni a.
W ę d rowa ł nocą przez la sy i odkrył, że kiedy zwie rzęt a nie wyda ją
żadnego odgło su, niebe zpie czeń st wo cza i się blis ko . Dlat eg o,
kiedy inni rozmawiają , wojownik t rzyma w pog ot owiu szablę i
obserwu je horyzont .
W o j own ik świat ła wierzy. A skor o wierzy t akże w cuda, t o cuda
zaczyna ją się wydarzać. S ko ro ma pewność, że jego myśli mog ą
odmie ni ć jego życie, jego życie zaczyna się zmienia ć. S koro u f a,
że znajdzie miło ść , t o t a miło ść pojawia się. Cza sem t raci
złudzen ia. Czasem wpada w rozpacz. W t e d y słyszy ut yskiwania:
„ja kiż on n aiwny! " . Lecz wojownik wie, że t aka jest cena, kt órą
musi zap łacić . W zamia n za jed ną porażkę ma na swoim konc ie
dwa zwycię stwa. I wszyscy ci, kt órzy wierzą, do brze o t ym
wiedzą.
W o j own ik świa t ła odkrył, że lepie j podąża ć ze świat łem .
Z dra dzał, kła ma ł, zbaczał ze swo jej drogi, zrywał rozejmy. A i t ak
wszyst ko na dal mu się udawała, jak gdyby nig dy nic. Je dna k
ot chł ań pojawia się n iesp odziewa nie. Można p ost awić t ysiąc
pe wnych kroków, a jeden jedyny krok może się nagl e okazać
zgubny. A więc wojownik za t rzymuje się na czas. Z at rzymuj e się,
bo u sł yszał czt ery uwagi: „Z awsze popeł ni ałe ś b łędy. Jest eś zbyt
st ary, żeby się zmienić . Nie jest e ś zdolny. Nie zasługu je sz na
t o" . W t e dy podno si oczy ku n iebu, i jaki ś głos mówi mu: „K ażdy
człowiek popeł nia b łędy. Darowałe m ci twoje winy, ale nie mogę
ci ich wybaczyć wbrew twojej woli. S am zdecyduj " . P rawdziwy
wojown ik świat ła przyjmuj e wybaczenie .
W o j own ik świa t ła nie szczędzi sił, by st a ć się lepszym
człowi ekie m. W każdym cięc iu jego szabli odb ija ją się cał e wieki
mądr o ści i ludzki ch rozmyślań. K ażdy cios ma siłę i celno ść na
miarę wszyst kich dawnych wojowników, kt órzy do dziś
błogo sł awią walkę. Najmni ejszy gest w bitwie je st hołd em dla
dokon ań poprze dnic h p okole ń. W o j own ik dos kon al i p iękno swoich
cios ów.
W o j own ik świat ła godzien jest zauf ania . W p raw dzie popeł nia
pewn e błędy i czase m zadziera nosa, ale nie kła mie . K iedy
przyłącza się do swoich przyjació ł przy ognis ku , rozmawia ze
wszyst kim i. W i e , że słowa, kt óre wypowiad a, zapadaj ą w pami ęć
W s ze ch świ at a jako świade ct wo jego myśli. „Czemu t yle gada m,
skoro częst o nie pot ra f ię dokona ć t ego wszyst kie go co
obiec u ję?" — zast a nawia się w duchu wojownik. „Trze ba byś
po st arał się żyć w zgodzie z pogląd am i, kt órych bronisz
publi cznie " — odpo wiada jego ser ce. I d lat ego , że wojownik
wierzy, że je st t aki, jak głośno mówi, t o w końcu t a ki się st aje.
W o j own ik wie, że od czasu d o czasu bitwa u st aje. W t e dy nie
można jej na siłę wszczynać. T rzeba uzbroić się w cier pliwoś ć i
czekać na ponown e zwarcie. W ciszy, jak a zap ada na polu walki,
wojown ik słyszy bicie swoje go se rca i odkrywa, że je st spięt y, że
się boi. P odsu mowuje swoje życie — sprawdza czy jego szpa da
jest naost rzon a, serce radosn e i czy wiara rozpala je go duszę.
W i e , że przyg ot owania są równie ważne jak samo działani e. Lecz
zawsze czegoś brak. Dlat ego wojownik korzyst a z chwil, gdy czas
się zat rzymu je, by lepi ej się przygot ować.
W o j own ik wie , że i anioł i dia beł wyrywają sob ie jego rękę,
t rzymają cą szpadę . Diabeł mówi: „O słabn ie sz. Nie będziesz
wiedział, kiedy nade jdzie n ajlepszy mom ent do działan ia. B oisz
się" . A nio ł mówi: „O sła bni esz. Nie b ędziesz wiedział, kiedy
nadej dzie na jlep szy momen t do dzia łania . B oisz się " . W o j own i k
jest zasko cz ony, bo oba j powiedzieli dokł ad nie t o samo . Dia beł
dodaj e: „P ozwól, żebym ci pomó gł " . Z aś anioł mówi: „P omag am
ci" . Dopi ero wt edy wojownik dost rzeg a różnicą między nimi.
S łowa bywają t akie same , t yle że sprzymierzeńcy są różni. I
wybiera pomo c ną dłoń anioła .
Jeśl i wojownik się ga po szablę, t o zawsze po t o, żeby je j użyć.
Może p rzet rzeć nią nowe szlaki, przyjść komu ś z p omoc ą albo
zapobie c ni e bezpieczeń st wu. Le cz wojownik nie sza st a groźbam i,
bo sza bla jest kapryśn a i nie lubi, by jej ost rze obn ażać bez
po wodu . W walce można at akować, bronić się a nawet uciek ać —
każda z tych post aw st an owi część walki. A le walka nie poleg a
na t rwonieni u sił an i rzucan iu słów na wiat r. W o j ow ni k jest
zawsze czujn y na najm nie j szy ruch swojej szab li. Lecz nie może
za pomin ać o tym, że szabla również baczy n a jego ruch y. S zabla
objawia swoją moc be z słów.
Z darza się, że zło podąża ślad em wojownika świat ła. W t e d y
sp okoj nie zaprasza je o n do swojego namio t u. W o j ow nik pyt a zło:
„Czy pragnie sz zranić mnie, czy raczej posłużyć się t ylko mną, by
ranić innych? " . Z ło udaje, że nie dosłyszało t ego pyt ania.
P rze chwala się, że zna słab oś ci jego duszy. Jąt rzy jeszcze
niezabli źnione rany i wzywa do zemst y. P rzypomin a, że tylko ono
zna su bt eln e zasadzk i i t rucizn y, zdolne pomó c wojownikowi
pozbyć się wszyst kich wrogów. W o j ow ni k słu ch a uważnie i
wypyt uje szcze gółowo zło o jego zamiary. P o czym wst aje i
odcho dzi. Z ło gadał o jak najęt e i jest t ak zmęczon e i t ak pus t e,
że nie zdoła pój ść za nim ani na krok.
Nieopat rzni e wojown ik st awia jeden f ałszywy krok i wpada w
przepaść . S t raszą go wid ma, dręczy sam ot n oś ć. Nigdy do głowy
by mu nie przyszło, że kied ykolwiek spot k a t o właśnie jego ,
czło wieka, kt óry zawsze wybierał walkę w imię Dobra. A jedna k t o
się st ało . P ogrążony w ciemn oś ci ac h wzywa n a pomo c swoje go
na uczyciela: „Mist rzu, wpadłem w ot chł ań. W o dy są t u głęb ok ie i
męt ne " . „Pa mięt a j o jedn ym — odpowiad a nauczyci el. — T o, co
pogrąża człowieka, t o wcale nie upade k do wody, lecz
pozost a wanie pod wodą" . W t ed y wojownik świat ła zb iera
wszyst kie siły, by wybrnąć z syt uacj i, w kt órej się znalazł.
W o j own ik świat ła zachowuje się jak dziecko . W i e l u ludzi t o
szokuje . Z apom ni e li, że dzie cko mus i się bawić, cza sem t roch ę
go rszyć, że zadaje pyt ania f rapują ce i niedojrza łe, opowiada
ni est worzon e hist or ie, w kt óre częst o sa mo nie wierzy. Ludzie
pyt ają oburzeni: „ W i ę c t o ma być duch o wa dro ga? A leż t en
człowiek jest całki em niedo jrzały ! " . Te słowa napawają wojownika
dumą. Dzięki radoś ci i prost o ci e czuje blis ko ść z B ogiem. Lecz
nigdy nie t raci z oczu swojego powo łania .
Łaciń s kie korzeni e słowa „odpowie dzialno ść " oddają dokł ad nie
jego prawdziwe zna czenie: t o zdo lność do od powiedzi, do
dział ania. O dpo wiedzialny wojownik może i obserwować i
dosko na li ć się. Czasami bywa „nieo dpowiedzia lny" , kiedy
dopuszcza, by zasko czyła g o syt uac ja, na kt órą nie pot raf i ani
odpowiedzieć , an i zareagować, jedn ak lekc ja nie idzie na marne:
wojown ik wybiera pewie n spos ób bycia, ma doś ć pokory, by
przyjąć pomoc i słuc ha rad. O dpowied zialny wojownik, t o wcale
nie t en, kt óry dźwiga n a swoim grzbiecie brzemię cał ego świat a,
ale t e n, kt óry nau czył się rozpoznawa ć wyzwanie danej chwili.
W o j own ik świa t ła nie zawsze może wybrać pole bitwy. Z darza
się, że wpada nag le w wir walki, kt ór ej wcale nie pragn ął. W i e
jedna k, że nie ma o d t ego ucie czki, bowiem nied ok oń czone bit wy
podążą za nim kro k w kro k. K iedy konf l ik t jest już nieu chron ny,
wojown ik st aje z przeciwnik ie m t warzą w t warz. B ez ob aw st ara
się dowiedzieć, dlacze go t amt en p ragnie walki, z ja kieg o powodu
opuś cił swój dom i wyzwał go na pojedyne k. W ojownik świat ła
słuc ha, co ma do powiedzenia je go przeciwnik i nie obn ażając
szpady przeko nuje go, że t a walka nie jest jego walką. A le
walczy tylko wt edy, gdy jest t o kon ie czne.
W obli czu ist o t nych decyzji wojownik świat ła odczuwa pewien
rodzaj pa nik i. „T o cię przerast a " — mówi mu je den z przyjació ł.
„Ruszaj naprzód i bą dź dzielny" — mówi inny. A le jego
wąt pliwości rosną. P o kil ku dni ach niepo ko ju wycof uje się do
swojeg o nami ot u , g dzie zazwyczaj modli się i medyt u je. W y bi e ga
myślam i w przyszło ść. O cenia, komu je go post ęp o wanie
przynie sie st rat y a komu korzyści . Nie chc e być przyczyn ą
niepot rze bneg o cier pi enia, ale i nie zamierza porzucać swojej
drogi. W o j own ik pozwala , by w jego myśla ch wyłoniła się jasn a
decyzja. Jeś li przyjdzie mu p owiedzieć „t ak" — powie t o śmi ało .
Jeśl i t rzeba będzie powiedzieć „nie" — nie st ch órzy.
W o j own ik świat ła pono si ca łkowit ą odpo wiedzialn oś ć za W ł a sn ą
Lege n dę. Z n ajom i mówią: Jeg o wiara jest godna pod ziwu ! " . P rzez
ułame k s ekund y wojownik jest dumny, lecz zaraz zawstydza się,
bowie m nie o dczuwa wia ry, z kt órą t ak się ob nos i. W t e dy anio ł
szepcze mu do ucha: Jest e ś t ylko inst ru me nt e m świat ła i nie ma
najmn ie jszeg o powodu, byś się tym pysznił, czy t eż mia ł wyrzut y
sumi eni a. T o jedynie powód do rado śc i" . I wojownik świa t ła
świado m t ego, że jest jedynie narzę dziem, czu je się
spoko jn ie jszy i bard ziej uf a same mu sobie .
„Hit ler wprawdzie przegrał wojnę na polu bitwy — mówi Marek
Halt er — le cz jedna k coś wygrał. To dwudziest owieczny człowiek
stworzył ob ozy kon cen t ra cyjne, wskrzesił t ort urę i pokazał, że
można zamk nąć oczy na nieszczęś ci a bliźn ich" . Być może ma on
rację: n a świeci e pełn o jest porzuco nych dzieci, okrut nych rzezi,
niewinnych ludzi w więzienia ch, sa mot nych st ar ców, pija ków w
rynszt oku , szaleń ców u wła dzy. A le może nie ma on wcale racji?
B owiem ist n ie ją wojownicy świat ła. A wojownicy świat ła nigdy nie
godzą się na niegodziwość .
W o j own ik świa t ła nigdy nie zapomin a st a rego przysłowia : „K oźlę
nie p owinno udawać lwa" . I st nie je nies prawie dliwość na świecie .
K ażdy może się znaleźć w syt uacj i, na jak ą nie zasłużył,
najczę ści ej wt edy, gdy nie jest zdolny do obrony. P orażka częst o
puka do drzwi wojownika. W t aki ch chwilac h wojownik mil czy. Nie
t raci energii na próżne słowa, woli o szczędzać siły, by st awić
opór, być cierp liwym i pamię t a ć, że K t oś mu się p rzygląda. K t oś,
kt o widział jego krzywdę i się na nią nie godzi. Ten K t o ś daje
wojo wnikowi t o , czego on najbar dziej pot rzebuj e: czas. P rędzej
czy później wszyst ko znów zaczn ie działać na jego korzyść.
W o j o wnik świat ła jest mądry. Nie kome nt u je swoich p orażek.
Ż ywot szabli może być krót k i, lecz życie wojownika świat ła musi
być dł ugie . Z t ego powodu nie prze cenia on swoich zdolno śc i i
st ara się unik ać niesp odzia ne k. P rzypisu je każdej rzeczy
wart ość, na jaką ona zasług uj e. W obliczu poważnych p roblem ów
diabe ł szepcze mu do ucha: „Nie ma się czym przejmować. Nic
się przecież nie dzieje " . I n nym znów razem, w b analnyc h
ok oliczno śc ia ch , diab eł podpowiad a: „Musisz zebrać całą swoją
energi ę, by zarad zić syt uac ji " . W o j ow ni k nie słuc ha słów diabł a.
S am jest władcą swojej szpady.
W o j own ik świa t ła jest zawsze czujn y. By obnażyć swoją szpadę
nie p ot rzebuje niko go prosi ć o pozwole nie. Nie t rac i t eż cza su na
usprawiedl iwianie się wobec innych. P osł uszny boski m wyrokom,
odpowiada za własne czyny. Rozgląd a się na bok i i rozpoznaje
przyjació ł. P at rzy za siebi e i widzi wrogów. W o b e c zdrady jest
bezlit os ny, ale nigdy się nie mś ci : wyst ar czy, by o ddali ł wrogów
ze sweg o życia, walcząc z nimi n ie dłużej, niż t o konie czne.
W ojownik n ie usiłu je być ki mś. O n po prost u je st .
W o j own ik n ie uznaje za przyjac iel a kogoś , kt o źle mu życzy. Nie
widać g o również w t owa rzystwie tych, kt órzy pragną go
„poci eszyć" . Unika ludzi, kt órzy st o ją u jeg o boku jed ynie w
przypa dku porażki. Ci f a łszywi sprzymierzeń cy pra gną
udowodnić, że sł a bość człowieka wyróżnia. P rzynoszą
wojown ikowi zawsze złe wieśc i i pod płaszczykie m „so lidar noś ci "
st arają się podważyć je go wiarę w siebi e. K ied y spot yk aj ą go
ranneg o — lament ują, lecz w g łębi ser ca są uradowani je go
przegraną. Nie pojmu ją, że t a przegrana st anowi również część
walki. P rawdziwi przyjaci el e są z n im we wszyst ki ch chwilach —
t ak samo dobrych jak i złych.
Na począt k u swojej walki wojownik świat ła stwierd za: „Mam
ma rzenia " . Po lat a ch zaczyna przeczuwać, że może osiąg ną ć t o,
czego pragn ie. W i e , co t o nieszczę śc ie blis ki ch, sam ot n oś ć,
rozczarowanie, kt óre t owarzyszą większośc i ludzi. Jest świadom,
że wkrót ce zost anie na grodzony i odczuwa smut ek, b o sądzi, że
nie za sługu je na t o, co ot rzyma. Jeg o anioł po dszept u je mu do
ucha: „O ddaj wszyst ko ! " . I wojown ik pad a na kol ana i of iarowuje
B ogu swoje zdobycze. T en dar zobowiązuje go , by zaprzest a ł
st awiać g łupie pyt ania i przezwyciężył poczuci e winy.
W o j own ik świat ła t rzyma w ręku szablę. O tym, co z nią zrob i
de cyduje zawsze sam. Czasem w je go życiu nas t ęp uj e przełom:
musi rozst ać się z t ym, co koch a. W t ed y zast anawia się: „Czy
spełn ia m wolę B oga, czy t ez powodu je mną ego izm?" Jeśl i uzna,
że t o rozst an ie jes t ist ot n e dla jego drogi życiowej, g odzi się na
nie bez skargi . Jeśl i nat om ia st spowod owane było przebie gło śc ią
innych — jest bezlit o sny. Z na się na zadawaniu ciosó w i na
przebaczani u, jednym i drugi m posłu guj e się równie zręcznie.
W o j own ik świa t ła nie wpada w puł apkę słowa „wolno ść " . Tam
gdzie na ród jest uciśn io ny, t am wolność jest pojęc ie m jasnym.
W t e dy uzb rojony w szablę i t arczę wojownik walczy do ut rat y t chu
i ryzykuje własnym życiem. W obli czu uciśn ie ni a, wolno ść jest
pojęc ie m łat wym do zrozumie ni a — t o prze ciwieńst wo niewo li.
B ywa jed nak , że wojownik słyszy t aki e słowa: „G dy wreszcie
przest anę , prac ować, będę wolnym człowiek ie m" . A kiedy t en
momen t nadc hod zi, po upływie roku ludzie skarżą się: „Życie t o
nic więce j jak nud a i rut yna" . Taka wolno ść jest t rudn ie jsza do
zrozumie nia — oznacza brak sen su życia. W o j o wni k świat ła jest
zawsze zaangażowany w t o, co robi. Jest niewolnik ie m swo ich
marzeń, nat o mi ast jest wolny w swoich poczyn ania ch.
W o j own ik świa t ła nie zmaga się w niesk oń czono ść w t ej same j
bitwie, zwła szcza jeśl i dost rzeg a, że prowad zi t o doni kąd . Jeś li
po u pływie jaki egoś cza su walka nie p rzynosi rezult at u , pojm uje ,
że należy nego cjo wać z wrogiem pokój . I on i wróg opanowali
szt ukę f echt u nk u i t eraz muszą dojś ć do porozumi eni a. B ędzie t o
gest g odny a nie t chórzliwy, dopro wadzi do równowagi sił i
zmia ny st rat eg ii. Ust aliwszy już warunki rozejm u, i on i wróg,
mogą wró cić do swoich domów. Nie mu szą niko mu nic
udowadnia ć — prowadzili walkę w imi ę Dobra i ich wiara nie
ponio sł a szwanku. O baj poszli na ust ęp st wa, pozn ając w t en
sposó b t rudną szt ukę rokowań.
P rzyjacie le pyt ają wojownika świat ła, skąd czerpie energi ę. „O d
ukryt ego wroga" — odpowiada. Pyt ają , kim jest t en wróg. „T o
kt oś, kog o nie może my ukara ć " . Ja kiś dziec iak , kt óry po bił go w
dzieciń st wie, ukoc han a, kt óra porzucił a go, gdy mia ł jeden aś cie
lat , nauczycie l, kt óry wymyślał mu o d głup ców. W chwila ch
sł aboś ci wojownik przypomin a sobi e, że n ie miał jeszcze
sposo bn ości , by wykazać się odwagą. Nie plan uje zemst y,
bowie m ukryt y wróg nie należy już do je go świat a. Myśli jedynie o
uzyskan iu t akie j sprawnośc i, żeby wieści o jego wyczynach
obieg ły cały świat i do t arły do uszu t ego, kt o w przeszłoś ci go
zranił. B ó l może przemien i ć się w moc.
W o j own iko wi świat ła zawsze da na jest w życiu powt órna szansa.
Jak wszyscy inn i ludzie — mężczyźni i ko biet y — nie przysze dł
przecież na świat ze zna jomoś ci ą f echt u n ku. Długo błądził, nim
odkrył swoją W ł a s ną Legen dę. Ż ad en wojownik n ie może siąś ć w
kręgu innych ludzi i p owied zieć: „Cokolwiek robił em było zawsze
słuszne " . Te n, kt o t ak twierdzi, kłam ie albo jeszcze nie poznał
sameg o siebi e. P rawdziwy wojownik świat ła w p rzeszłoś ci
krzywdził lud zi. Jedn ak po dczas swej wędrówki poją ł, że
nadej dzie czas, kiedy znów spot ka tych , wobec kt órych za chował
się ni egod nie, że dan a mu będzie szansa , by na prawił zło, kt óre
wyrządził, i że powinie n ją wykorzyst ać nat ychmia s t , bez
waha nia.
W o j own ik świa t ła jest czyst y jak gołę bic a i ost rożny jak wąż.
K iedy rozmawia z ludźmi, nie osąd za ich spos obu bycia . W i e , że
aby szerzyć zło, cie mn oś ci ut ka ły niewidzial ną paję czynę, w
kt órą wpadają wszyst kie sł o wa. P rzemien iaj ą się t am one w
int rygi i zawiść, kt óre pasożyt u ją na ludzkie j duszy. W t en
sposó b wszyst ko, co się powiedziało o ja kiej ś os obie , doci era d o
uszu jej wrogów, wzmocnio ne mroczną pot ęgą t rucizn y i
złośliwości . Dla t ego, kiedy wojownik świat ła opowiada o czynach
swojeg o brat a, wyob raża sobie , że brat siedzi ob ok i słuc ha jeg o
słów.
O t o słowa średni owieczneg o B rewiarza Rycersk ieg o: „Duchowa
energi a Drogi pot rzebuje sprawiedliwośc i i cierp liwo ści, by
przygot ować twój umysł. Droga rycerza jest pros t a i t rudn a
zaraze m, bowiem wymaga o drzuceni a niepo t rzebnyc h rzeczy i
nieis t ot nych przyjaźni. Dla t ego właśnie na począt ku wahamy się,
czy nią po dążyć . O t o pierwsza lekc ja Rycer st wa: wykreśli sz
wszyst ko, co d o t ej pory zapisa łe ś w ksi ędze t wo jego życia —
niepo ko je, brak wiary w sie bie , kła ms t wo. Na ich miejs ce
wpiszesz słowo «odwa ga». Rozpoczynają c tym słowem podró ż i
podążają c na przód z uf no śc ią w B oga, dot rzesz t am, dokąd
powin iene ś dot rze ć" .
K iedy zb liża się czas walki, wojownik świat ła got ów jest na każdą
ewen t ualno ść . A nalizuj e wszyst kie spos oby walki i pyt a sieb ie:
„Co bym zro bił, gdyby pewnego dn ia przyszło mi walczyć ze
so bą?" . W t en spos ób o dkr ywa swoje słab e punkt y. W t e d y
pojawia się wróg z sakwą pełną obiet n ic , t rakt at ów, rokowań.
Jego pr opo zycje są ku szące, a rozwiąza nia, kt óre po dsuwa,
prost e. W ojownik rozpat ruje je po kole i jed na po drugie j. I on
szuka zgody, lecz nie za cenę własnej godno śc i. Z aniec ha walkę
t ylko wt edy, gdy dojdzie do wniosk u, że t o najl ep sza st rat egi a, a
nie dlat eg o, że go oczarowano. W o j ow ni k świat ła nie przyjmuje
prezent ów od s wojeg o wroga.
A więc powt arzam:
W o j own icy świa t ła mają zawsze w oczach osobl iwy b lask. Ż yją na
świe cie, st an owią część życia inn ych ludzi, rozpo częli swoją
ziemsk ą p odróż bez t oboł ków i bez sanda łów. Częst o bywają
t chórzliwi i n ie zawsze post ę puj ą t ak jak t rzeba. W o j own icy
świa t ła cierp i ą z powodu nieważnych sp raw, bywają mało d uszni ,
czasem uważają, że nigdy nie uda im się d orosną ć, albo sądzą,
że nie są godni błogo sławień st wa czy cud u. Nie zawsze wiedzą,
co właściwie robią na świecie i częst o spędzaj ą bezsenn e noce ,
myśląc, że ich życie nie ma wcale sen su. Dlat eg o są
wojown ika mi świat ła . P onieważ się mylą. P o nieważ zadają sobi e
pyt ania. P o nieważ poszuk uj ą sens u i — z całą pewnośc ią —
kiedyś go od najdą.
O t o wojownik świat ła budzi się ze snu. Myśli sob ie: „Nie chcę
st aną ć oko w oko ze świa t łem, kt óre prag nie ode mn ie wielk ości " .
A le świat ło nie ust ępu j e. Myśli dalej: „Czy zmiany, kt óre
za chodzą wbrew mojej woli, są koni eczne ?" . Świat ło uparc ie
t rwa, bo wiem „wola " t o słowo — zasadzka . I st opn iowo o czy i
serce wojownika zaczynają przyzwyczajać się da świa t ła. Nie
wzdrag a się już przed nim, godzi się n a swoją Leg endę , nawet
jeśli ona pocią ga za sobą ryzyko. W o j o wni k świat ła spał d ługo.
T o na t u ralne, że budzi się powoli.
Doświad czony zapaśn ik znosi zniewagi przeciwnik a, bo zna sił ę
swoich mię śn i i zręczność swoich chwyt ów. S poglą d a źle
przygot owanem u przeciwnikowi głębo ko w oczy i wygrywa jeszcze
przed walką. W miarę jak wojownik uczy się pod okie m swojego
duch owego mis t rza, świat ło wiary zaczyna błyszczeć w jego
oczach i nie pot rzebuj e już niko mu nic ud o wadn iać. Niewiele go
obcho dzą kąś liwe za czepki wroga — niec haj sobie twierdzi, że
B óg jest przesą de m, że cuda t o żart y, a wiara w anioły t o
ucie czka od rzeczywist oś ci. P odobn ie jak zapaśn ik , wojown ik
świat ła je st świado m swojej n iesa mowit ej siły i nigdy nie walczy z
człowi ekie m, kt óry nie jest godzien honorowej walki.
W o j own ik świat ła mus i mieć zawsze w pamię ci pięć reguł walki
napis anych przez Czuanga- Cy, przed ponad dwoma t ysią cam i lat :
W i a ra : nim podej mi esz bitwę musi sz uwierzyć w jej cel.
P rzyjacie le: wybieraj sobi e sprzymierzeńc ów i naucz się walczyć
u ich bo ku, bowiem nikt n ie wygrywa wojny sam.
Czas: zimą b itwę prowadzi się ina czej niż lat em . Dobry wojownik
sam wybie ra mom ent rozpoczęc ia walki.
P rzest rzeń : w wąwozie nie walczy się t ak samo jak n a ot wart ym
polu. O ceń t eren, kt óry cię ot acza i wybie rz n ajlep szy spo só b
po ruszania po nim. S t rat egi a: najlep szym wojownikie m jest t e n,
kt o pla nuje swoją walkę.
W o j own ik rza dko kiedy wie, jaki jest wynik koń czące j się bit wy.
W o k ó ł pa nuje t ak wielki rozgardia sz, że możliwe jest i
zwycięst wo i p orażka. Czas pokaże czy wygrał, czy przegrał, lecz
wo jownik wie, że od t ej chwili nic nie można już zrobić —
ost at e c zne rozst rzygnię ci e bitwy jest już t eraz w ręka ch B oga.
W o j own ik świa t ła nie mart wi się wynikie m. Pyt a swoje serce:
„Czy st ocz yłem walkę w imi ę Dobra? " Jeś li t ak — odp oczywa.
Jeśl i nie — sięg a po sza blę i powraca do ćwiczeń.
W o j own ik świa t ła nos i w sobie isk ierk ę B oga. Dzieli los z innymi
wojown ikami , lecz bywa, że musi samot ni e ćwiczyć szt ukę
f ec ht unku . K iedy jes t dale ko od przyjac iół , st aj e się jakby
gwiazdą na niebi e. Rozświet la t ę część W s z e ch świat a, kt óra je st
mu przypi sana, upi ęk sza galak t yki i cał e świat y dla t ych, kt órzy
spogl ąd ają w niebo . W y t rwa ło ść wojownika wkrót ce będzie
nagrodzon a. P owoli zbliża ją się do nie go inn i wojownicy, łącząc
się w kon st e l a cje pe łne symboli i t ajemn ic .
Czasam i wojownik świat ła od nosi wrażenie , że jego życie t o czy
się jakb y na dwóch równoległyc h p łaszczyznac h. Na pierwszej z
nich zmu szony jest robić t o wszyst ka przed czym się b rom,
walczyć w imi ę po gląd ów, w kt óre nie wierzy. Lecz ist ni eje t eż
inny wymiar: odkrywa go w swoich sna ch, marzenia ch, książka ch ,
podczas spot ka ń z ludźmi, kt órzy myślą podob nie jak on.
W o j o wnik po zwala, aby ob a t e nurt y życia zbliżyły się do sieb ie.
„I st ni eje pomo st łączący t o, co ro bię, z tym, co pragnął bym robić "
— myśli w duch u. P owoli, krok po kroku , jego ma rzeni a
przyćmiew ają swo im blas kie m codzien ną rut ynę i pewnego dnia
czuje, że jest już got ów, by speł ni ć t o, czeg o zawsze pragną ł.
W ów cz as st ar czy odrobi na śmia ł oś ci, by dwa nu rt y życia st ały się
jednym.
Napisz raz jeszcze t o, co ci już mówiłem:
W o j own ik świat ła pot rzebu je czasu dla sieb ie. P oświęca go na
odpocz ynek, rozmyśla nia , kont a k t z Duszą W s ze ch świ at a. Nawet
w najwię kszym f erworze walki znajduj e czas na medyt ac ję.
Czasam i siad a, odpręża się i pozwala, by sprawy t oczyły się
własnym t orem. P at rzy na świat oczami widza, nie usi łu je być ani
lepszy, a ni gorszy — podda j e się bez oporu nu rt owi życia. I po
t rochu wszyst ko, co wydawało się skom pl ik owane, st a je się
pro st e. A wojownik jest szczęśl iwy.
W o j own ik wyst rzega się ludzi, kt órzy t wierdzą, że zna ją Drogę.
Z azwyczaj są t ak głęb ok o przeko nan i o t ym, że wszyst ko zależy
od ich decyzji, że nie za uważają iron ii z jaką los zapisu je kolej e
ludzkie go życia i żywo prot est uj ą za każd ym razem, kiedy
ni euni kni on e puka do ich drzwi. W o j own i k świat ła marzy i jego
ma rzenia popyc hają go do przodu, jedna k nigdy nie popeł nia
błędu, sądząc, że droga jest łat wa a bramy szeroko ot wart e. W i e ,
że W s z ec hśw iat działa na p odobień s t wo alch em ii: „dis so us et
coag ule " , jak mawiają mist rzowie. „Rozpraszaj i sku pia j swoją
energi ę zależnie od syt uacj i" . S ą chwile , by działać i t akie, kiedy
należy pogo dzić się z t ym, co przynosi los. W o j ow ni k pot raf i t o
rozróżn ić.
K iedy wojownik świat ła zaczyna nauk ę walki, odkrywa, że mus i
mieć p ełen e kwipune k — w t ym t akże zbroję. W yr us za więc n a
poszukiwani e zbroi d la sieb ie i słyszy of ert y rozlicznych kup ców:
„Używaj pa ncerza s amot no ś ci " — mówi pierwszy. „P osł ugu j się
t arczą cynizmu" — podpowia da drugi . „Na jlepie j w nic się nie
an gażuj — t o naj lep sza zbroja" — twierdzi t rzeci. A le wojownik
nie sł u cha ich rad. Z pogodą ducha udaje się d o swojej świąt yni i
ot ula się niezni szczaln ym płaszczem wiary. W i a r a o dbija
wszelkie ciosy. W i ar a przemie nia t ru ciznę w wodę przejrzyst ą jak
kryszt ał.
„ W i erz ę we wszyst ko , co ludzie mówią i zawsze jest e m
rozczarowany" — ska rżą się znajo mi. T o bardzo ważne, by uf ać
innym. W o j o wni k świat ła nie o bawia się rozcza rowań, bowiem zna
siłę swoje j szabli i pot ęg ę swojej miłoś ci . P o t raf i wyt yczyć własne
granic e. A kce pt ować B o skie znaki i zrozumie ć , że anio łowie
udzielaj ą nam rad ust a mi naszych b liźnich — t o jedno . Nat om ia st
niezdoln oś ć do samo dziel neg o podej mowania decyzji i
bezust a nne o czekiwanie, że inni pod powiedzą nam, co
powin niśmy uczynić — t o całk ie m inn a sprawa. W o j ow ni k uf a
ludziom, przede wszyst kim dlat e go, że uf a sobi e.
W o j own ik przygląda się życiu z łagod no śc ią i zdecydowanie m.
S t oi bo wiem w obliczu t ajem ni cy, dla kt órej wyjaśnien ie pewneg o
dnia znajdzie. S t awiając każdy krok mówi so bie w duc hu:
„Lud zkie życie t o ist ne szaleń st wo ! " . I ma racj ę. P ochyl ony nad
cude m codzie nno ś ci, dost rzeg a, że nie zawsze po t raf i
przewidzieć sku t ki swoich p oczynań. Czasa mi działa nie wiedząc
nawe t , że dzia ła; rat u je nie wiedząc, że rat uj e; cierp i nie
wiedząc, dla czego jest smut ny. Tak, nasze życie jest
szaleńs t wem. Jedna k n ajwię ksza mąd roś ć wojownika świa t ła
poleg a na właściwym wyborze własneg o szaleńs t wa.
W o j own ik świat ła przygląda się kol um no m p o obu st rona ch
bra my, kt órą ma zamiar otworzyć. P ierwsza zwie się S t rache m,
druga — O chot ą. W o j ow ni k oglą da kolu mn ę S t rach u. Na niej
widni eje napis : „ W kr oc zysz w świat niezna ny i nieb ezpie czny,
gdzie wszyst ko t o, czego się dot ych czas nauczyłeś, nie zda się
na nic ". Og ląda kolu mnę O chot y i czyt a na niej: „O puś ci sz znany
ci świat , kt óry p rzechowuje wszyst ko t o, co zawsze koch ał eś i o
co walczyłeś z wielki m p oświęc en iem " . W o j own ik uśm ie ch a się,
bowie m nie ist n iej e nic, co może wzbudzić jego lęk, ani nic, co
może go powst rzymać. I z det erm ina cj ą człowie ka, kt óry wie
czego chc e, otwie ra bra mę.
W o jownik świa t ła wkłada całą duszę w jedno ćwiczenie — bardzo
pot rze bne n a drodze je go duc howego rozwoju — sk upi a uwagę na
t ym, co zazwyczaj wykonuje machi na lni e, jak o ddychan ie,
mrużenie oczu, czy oglą da nie codziennyc h przedmi ot ów. Robi t o
zawsze, ilekro ć czuje się zbit y z t ropu. W t en spos ób pozbywa
się napię ci a i pozwa la int ui cji działa ć swobodnie . W ó wc za s dla
niekt ó rych proble mów nie do rozwiązania, rozwiąza nie się
znajduje . B ól, kt óry zdawał się nie do znie sien ia, nagle mij a.
S ięga do t ej t echn i ki zawsze, kiedy musi st awić czoła t rudne j
syt uacj i.
W o j own ik świa t ła słyszy: „I st ni ej ą sprawy, o kt órych nie ch cę
mówić, aby nie budzić zawiści " . Ś mieje się z t ych słów, bowiem
zawiść nie jest w st anie wyrządzić naj mn iej szej krzywdy, jeśl i
człowiek nie godzi się na nią. S t anowi ona część życia i ka żdy
musi nauczyć się sobi e z nią radzić. P onieważ wojownik rzadko
mówi o swoich plan ach , czasa mi ludzie są dzą, że t o z ob awy
przed zawiści ą. A le t ak wcale nie jest . W o j ow ni k zn a wagę słów.
Z awsze, ilekro ć opowiada o swoich marze niac h, t raci jaką ś
cząst kę energi i pot rzebne j do zrealizowania t ych marzeń. A
mó wiąc zbyt dużo pode jm uj e ryzyko, że wyczerp ie całą energi ę
ni ezbęd ną do dział ania. W o j ow nik świat ła zna moc słów.
W o j own ik świa t ła zna cenę wytrwałośc i i odwagi. P odczas walki
bardzo częst o ot rzymuje ciosy, na jak ie n ie jest przygot owany.
W i e , że w czasie wojny wróg wygra parę bit ew. W o j ow ni k płacze
pot em ze smut ku i wypoczywa, zbierają c siły. I znów powraca da
walki w imię swo ich marzeń. B owie m im dłużej będ zie st ał z
bo ku, t ym bardziej naraża się na ryzyko, że opadn ie go słab oś ć,
lęk, onieś mi ele ni e. K iedy jeździec wypa da z si o dło i nat ychm ia st
znów nie dosi ądzie koni a, nigdy później już t e go nie zrobi.
W o j own ik zna swoją wart ość . Na t chnie ni e i wiara są mot or em
je go decyzji o działan i u. Bywa jedna k, że spot yk a lud zi, kt órzy
za praszają go do t oczeni a bit ew, kt óre nie są jeg o bit wami, kt óre
go nie int ere su ją, czy t ez na pola walki, kt órych nie zn a. Ludzie
ci pragną , by pod jął wyzwania, kt óre są ist o t ne dla nich , ale nie
dla n iego. Częst o są t o bliscy ludzie, kt ó rzy go kocha ją, wierzą w
jego siły, a ponieważ są lękliwi, oczekują od niego pom ocy. W
t akic h chwilach wojownik u śmiec ha się i okazuje im swoją m iłoś ć,
jedna k nie daje się w nic wciągną ć. P rawdziwy wojownik świa t ła
sam wybie ra bit wy.
W o j own ik świat ła pot raf i prze grywać. A le porażki nie rozpat ruje
bezna mięt n ie, mówiąc przy tym: „T o nie ma znaczenia " , albo:
„Tak na prawdę t o wcale t ego nie pragnąłe m " . G odzi się z porażką
i nie st ara się za wszelką cenę przemien ić jej w zwycięstwo. B ól
ran, o bojęt noś ć p rzyjació ł, sam o t noś ć przegrane j, sp rawiają, że
czuje się rozgoryczony. W t akich chwilac h mówi sobie w du chu:
„ W a lc zyłe m o co ś, ale mi się nie powiodło. P rzeg rałem pierwszą
bitwę" . T e słowa doda ją mu nowych sił. W i e , że n ie można
zawsze wygrywać i odróżnia słuszn e działa nia od błę dów.
K iedy pragn iemy czeg oś, t o cały W s ze ch świ at działa na naszą
korzyść. W o j own i k świat ła dobrze o tym wie. Z t ego powodu
zwraca b aczną uwag ę na swoje myśli. Z a dobrymi int enc ja mi
kryją się czę st o uczucia , do kt órych nikt nie śmie się przyznać:
ze mst a, lęk przed wygraną, przewro t na radoś ć z powod u cudzej
t ragedi i. W s ze ch świ at niczego nie sądzi, on po prost u działa na
korzyść na szych pragn ie ń. Dlat eg o wojownik ośm ie la się zajrzeć
w mroczne obszary swojej d uszy i próbu je je rozjaśni ć świa t łem
przebaczeni a. I zawsze bardzo uważa na swoje myśli.
Jezus mówił: „O by t woje Tak zna czyło Tak, a Nie — Nie" . K iedy
wojown ik pode jm ie się czego ś, robi t o . Ci kt órzy obie cu ją i nie
dot rzymują słowa, t racą sza cunek do sa mych sie bie , wstydzą się
swoich p oczynań. I ch życie poleg a na u ciek an iu. T racą o wiele
więcej e nergii nie d ot rzymują c dan ego słowa, niż pot rzeb a
wo jowniko wi, by spe łni ł przyrze czenie. Bywa, że wojownik bierze
na siebi e pocho pni e odpowiedzialno ś ć, kt óra będzie mia ła dla
niego szkodl iwe sku t k i. Nie powt órzy już t ego więcej, lecz nie
przeszkodzi mu t o dot rzymać da nej obiet n i cy i zapłac ić ceny za
swoją n ierozważność.
K iedy wojownik wygrywa bit wę urządza wielkie święt o.
Z wycięst wo kosz t owała go wiele wysiłków, wiele nieprze spa nych
nocy pełnych wąt pliwości , dług ic h dni oczekiwa nia. O d
niepa mi ęt nyc h czasów święt owanie t riu mf u jest częśc ią ryt uału
życia — ob rzędem wt ajemni czen ia. P rzyjacie le i znajo mi widzą
jego radość i myślą: „Dlacze go on t o ro bi? P rzecież może być
rozczarowany po na st ęp nej bit wie. Może ściąg ną ć na siebi e
gniew wroga" . Jedna k on wie, dlacze go t ak post ę pu je. Ot rzymuje
najwspani a l szy dar, jaki może dać zwycięst wo — wiarę w sie bi e.
Dziś święci swoje wczorajsze zwycięst wo, a by mieć więcej sił na
jut rzejszą bitwę.
P ewne go dnia, bez żadnej wiadome j przyczyny, wojownik
odkr ywa, że n ie walczy już z tym samym, co n iegdyś, zapa łem.
W p r awdzie nadal wykon uje wszyst ko t ak jak dawniej, jedn ak
każdy je go gest wyda je mu się pozb awiony sensu . P ozost a je
t ylko jed no wyjście — nadal prowadzić Dobrą W a l kę . Modli się z
ob owiązku, z lę ku albo pod innym pozorem, lecz nie zbacza ze
swojej drogi. W i e , że anioł T ego, kt óry mu zsyła n at chni enie,
poszedł sobi e gd zieś na spa cer. W o j ow ni k sku pi a uwagę na
walce i obst a je przy swoim, nawet wt edy, gdy wszyst ko wydaje
mu się jał owe. A nio ł wkrót ce powróci i najci ch szy szelest jego
skrzydeł sp rawi, że radoś ć znów będzie żywa.
W o j own ik świa t ła dzieli się z innymi swoim doświad czeni em z
ziemsk iej wędrówki. Ten kt o p omaga , ot rzymuje pomo c i musi
podzieli ć się t ym, czego się nauczył. Dlat eg o siada przy o gnis ku
i opowiada a t ym, jak wyglądał dzień jego walki. P rzyjacie l
szepcze. „P o co mówisz ot warcie o t woje j st rat eg ii ? Czyż nie
widzisz, że w t e n spo só b n arażasz się na ryzyko, iż swoją
zdobycz będzie sz musia ł podziel ić z innymi? " . W o j ow ni k
zadowala się uśmi ech e m i nie mówi ani słowa. W i e , że jeśl i u
kresu po dróży dot rze do wylud niane go raju, t o walczył
niepot rze bni e.
W o j own ik odkrył, że B óg posłu gu je się sa mot n oś ci ą, by nauczyć
ludzi p oczuci a wspóln ot y z innymi ; gniewem, by ukaza ć nam
wielkie d obro dziejst wo spok oju ; nu dą, by doce ni ć urok przygód i
wolno ści. B óg posł ugu je się ciszą, by wzbudzić w nas
odpowie dzialno ść za słowa; zmęczenie m, byśmy pozn ali sma k
odpoczy nku, a choro ba mi p rzywołuje błog osławień st wo, jaki e
niesie nam zdrowie. B óg sięg a po ogień, by opowiedzieć o
wodzie; po ziemię, byśmy poznali wart ość powiet rza. B óg
przywołu je śmier ć, by podkre śl ić wagę życia.
S t runy nieu st a nnie napię t e w końcu się rozst rajaj ą. W o j o wni cy,
kt ór zy ca ły swój czas p oświęca ją jedynie na ćwiczen ia i t renin gi,
t racą w walce spo nt an i cznoś ć. W i er zc howce, kt óre ciąg le ska czą
przez przeszkody, pewn ego dnia łami ą nogę. Łuk i napię t e
każd ego dnia, nie wypuszczają już st rzał z t ą samą siłą. DI at ego
wo jownik świa t ła, nawet jeś li nie ma czasa mi ochot y, st ara się
ci eszyć drob nymi sprawami dn ia codzie nne go.
W o j own ika świat ła nie t rzeba prosi ć, żeby dawał. W i e d zą c t o,
niekt ó rzy mówią: „T en, kt o pot rzebuje , powinien się o t o
up omni eć " . W o j o wn ik świat ła wie, że wielu ludzio m nie udaje się
— po prost u się nie u daje — popros ić o pomoc . O dkrywa wokół
si ebie ludzi, kt órych serca są t ak spragn io ne uczucia , że pada ją
łu pem złe j miło śc i. P ot rzebują oni czuło ści, lecz wst ydzą się t o
okazać. W o j o wn ik zaprasza ich do ognis ka , opo wiada hist or ie,
dzieli z nimi swój posi łe k i razem, w winie, t opią smut ki.
Naza jut rz wszyscy czują się lepi ej. Najwię kszymi nędzarzami są
ci, kt órzy pat rzą na cudzą nędzę oboję t nym okiem .
W o j own ik świat ła słu ch a słów Lao- Tsy, kt óry powie dział, że
t rzeba pozbyć się świa domo śc i upływu dni i godzin , a większą
uwag ę zwracać no ka żdą minut ę. W t ed y dopi ero, uda nam się
rozwiąza ć niek t óre proble my, zanim się p ojawią. Jes t czujny w
sprawach drobnych , zat em udaje mu się unik ną ć wielkic h
nieszczę ść. Myśle ć o drobnyc h sprawach, wcale nie znaczy
myśleć krót k owzrocznie. P rzesadn e p rzywiązywanie wag i do
spraw wielki ch prowadzi d o ut rat y radoś ci życia. W o j own ik wie,
że wielkie m arzenia skła da ją się z mn óst wa ele men t ów, podob ni e
jak świat ło sł oneczn e jest sumą mili on ów promie ni.
Czasam i w d rodze dop ada wojownika rut yna. W t e dy korzyst a on z
nauki Nachma na z B ra cławia: „Jeśli nie udaje ci się mod lić ,
po st araj się powt arzać jedno prost e słowo — przynosi t o duszy
wiele dobreg o. Nie mów nic więcej, powt arzaj t ylko t o jedn o
słowo, bez przerwy, niezliczo ną ilo ść razy. W końc u u t raci ono
swój sens i zdobędzie nowe znacze nie. B óg otworzy swoje
bramy, a wt edy tym jednym słowem wysławisz wszyst ko, co
zechce sz" . K iedy wojownik musi wykonywać t ę samą czynnoś ć
wiele razy z rzędu, może z nią zrobić t o, co radzi Nachm an i
przemien ić ją w modli t wę.
Dla wojownika świat ła „pewniki" nie ist n ie ją. P odąża drog ą, kt órą
niest r udzen ie st ara się poznać . Jeg o t e chni ki walki zmien iaj ą się
zależnie od p ory roku. S am się nie ust an nie dost o sowuje, dlat ego
nikog o nie sądzi wyłącznie wedle zasady „prawda — f ałsz" , lecz
zależnie od czasu i o koli c znośc i. W i e , że jego przyjacie le t akże
muszą się dost o sowywać i wca le go nie dziwi, kiedy zmieni a się
ich spo só b bycia. Daje ludzio m czas, by mo gli uzasad ni ć swoje
post ę powanie. L ecz w obli czu zdrady wojownik jest b ezlit o sny.
W o j own ik sia da przy ogniu , by porozma wiać z przyjaci ół mi. K łócą
się, oska rżają nawzaje m, ale reszt ę no cy i t ak spędzają w t ym
samym namio ci e. W n e t zapom in ają o wszyst ki ch miot a nych przez
siebie obel gach . O d czasu do czasu pojawia się wśród nic h kt oś
nieznajo my. Niczego jeszcze wspóln ie z n im nie przeżyli, pokazał
się im tylko z d obrej st rony, więc niekt órzy dopat ru ją się w nim
mist rza. W o j own ik świat ła nie poró wnuje go ze swoimi dawnymi
t owarzyszami. Mile wit a niezna jo me go, ale nie uf a mu, dop óki nie
odkryje również jego wad. W o j ow ni k świat ła nie rozpoczn ie bit wy,
nim cał kowici e nie pozna swojeg o sp rzymierzeń ca.
W o j own ik zn a st are porzekad ło: „Jeśli wyrzuty sumi eni a
zabijał yby. . . " . W i e , że wyrzut y su mie nia zabija ją, kruszą powo li
duszę t ego, kt o popeł ni ł błąd i prowadzą go do dest ru kc ji .
W o j own ik n ie chce umiera ć w t en spos ób. K iedy zdarzy mu się
zachować przewrot nie albo złośl iwie — je st przecież człowiekie m
pełnym wad — nie wst ydzi się prosić o przebaczeni e. Jeś li t o
t ylko możliwe , st a ra się naprawić krzywdę, kt órą wyrządził. Jeś li
osoba , kt órą zranił, nie żyje, czyni dobra komu ś niezna jom em u,
po święca ją c je pam ię ci człowie ka, kt óry przez niego cierp ia ł.
W o j own ika świat ła nie t rawią wyrzut y sumi en ia, bowiem wyrzuty
sumi eni a zabija ją. Z pokorą naprawia zło, kt óreg o był sprawcą.
K ażdy wojownik świat ła słyszał ja k jego mat ka mówiła: „Moje
dziecko zachowa ło się źle, bo st rac iło I owę, ale ma bardzo dobre
serce " . I ch ociaż wojownik szanuj e swoją mat k ę, dobrze wie, że
t o nieprawda. Nie p obłaża sob ie bez przerwy, ale t eż nie
zadręcza się wyrzut ami sum ien ia z powodu swo jej lek ko myśl noś ci
— inacze j nigdy nie wyszedłby na prost ą drogę. O biekt ywnie
oceni a rezult at y swoich działa ń, a n ie zamiary. P rzyjmu je n a
siebie od powie dzialno ść za sku t ki t ego, co robi, nawet jeś li mus i
płaci ć wyso ką cenę za błędy, jak ie popeł nia . Jak g łosi st are
arabs kie przysłowie: „B óg ocen ia drzewo po jego owoca ch, a n ie
po korzen iach " .
Nim wojown ik podej mi e ist o t ną decyzję — wypowiedzenie wojny,
wymarsz z przyjació łm i na inną równinę, wybór pola pod siew —
pyt a sie bie : „Jak ie t o będzie mia ło skut ki dla piąt eg o poko len ia
moic h spad ko bier ców?" . W o j ow ni k jest świadom, że czyny
każdego człowiek a ma ją wpływ nawet n a bardzo o dległ ą
przyszłość i dlat eg o musi wiedzieć, jaki świat pozost awi po sob ie
nast ę pnym pokole n io m.
K t oś kied yś przest rzegł wojownika świat ła tymi słowa mi: „Nie
wywołuj burzy w szkla nc e wody". Lecz on nie wyolbrzymia
t rud nośc i i w każdej syt uacj i st ara się zachować zimn ą krew. Nie
osądza cierp ie ń innych ludzi. Maleńki drob iazg — kt óry dla niego
jest bez znaczenia — mo że rozpęt a ć b urzę, kt óra drzemała w
duszy jeg o brat a. W o j own ik szanuj e bó l blis ki ch i nie próbuj e
po równywać go ze swoim. K ieli ch rozpaczy każde go człowieka
jest innego rozmiaru.
„Najważniejsza na drodze duchowej jest odwaga" — mawiał
G andhi. T chó rzom świat wydaje się złowrogi i niebezp ie czny.
S zukają oni pozorneg o bezp ieczeń st wa w życiu bez wielkich
wyzwań i zbroją się po zęby, by ochron i ć t o, co wydaje im się, że
posia da ją. T chórze zakład aj ą w ko ńcu krat y w okna c h własnego
więzienia. Myśli wojownika świa t ła wybiegają dalek o poza
hor yzont y. W i e , że jeśli nie uczyni n ic dla świat a, nikt t e go nie
zrobi. B ierze więc udział w Dobrej W a l c e i poma ga innym, nawet
jeśli czase m nie do końc a rozumie , dla czego t o robi.
W o j own ik świa t ła z uwagą czyt a słowa, kt órymi Dusza
W s ze c hświat a nat chnę ł a Chico X aviera : „K iedy uda ci się
rozwiąza ć t rudne konf li kt y z ludźmi, nie po grążaj się we
wspomn ien ia ch ciężk ich chwil, lecz raduj się t ym, że udało ci się
wyjść z nich zwycięsk o. K iedy wychodzisz z długi ego leczenia po
chorob ie, nie myśl o cie rpie ni u, kt óre cię dot knę ło, lecz o
błogo sł awieńst wie B o ga, kt óre pozwoliło ci wyzdrowieć. Do końc a
życia zachowa j w swojej pami ęc i wszyst kie dobre rzeczy, kt ó re
pojawiły się w najt rudn i ej szych okol iczno ś ci ac h. O ne bę dą
dowo dem two ich możliwości i dadzą ci nadziej ę w obli czu
największych przeszkód " .
W o j own ik sku pia się na maleń ki ch cuda ch codzie nno śc i. Jeśl i
po t raf i w nich dojrzeć t o, co pięk ne, znaczy t o, że i on nos i w
sobie piękn o, bowiem świat jest zwierciadł em , w kt órym odbija
się t warz ka żdego człowieka. I cho ć wojownik dobrze zna swoje
wady i o granicze nia , robi co w jego mo cy, by zachować pogod ę
du cha w t ru dnych syt uacja c h. O st at eczn ie, świat zawsze st ara
się przyjść mu z pomo cą , nawet jeżeli wszyst ko wokół wydaje się
t emu przeczyć.
I st nie ją reszt k i emoc ji, wyproduk owane w f abrykac h myśli. T o
minion e cier pi enia , z kt órych już nie ma pożyt ku, t o przezorność ,
kt óra kiedyś była przydat na, ale dzisia j nicze mu nie słu ży.
W ojownik t eż ma wspomn ien ia, jedn ak pot raf i je przesia ć i
pozost a wić t e t ylko, kt óre są mu pot rzebne . W t en spos ób
pozbywa się reszt ek emo cj i. Jaki ś znajomy wzdycha: „A leż one
st anowią część moje j hist ori i ! Dlaczego mam się pozbywać
uczuć, kt óre odc is nęły pięt no na moim życiu?" . W o j own ik
uśmi ech a się. Nie st ara się wzbudzić w sobie emoc ji, kt ór e już w
nim uma rły. Z mi e nia się i pragn ie, by jego uczucia t owarzyszyły
mu w t ej przemi anie .
K iedy nauczyciel dost rze ga, że wojown ik jest przygnębi ony mówi
mu: „Nie jest e ś wcale t ym, kogo przypomi na sz w chwilach
smu t ku. Jest e ś kimś więcej. T y żyjesz, choć wielu innyc h odeszło
z powodów, kt órych nigdy nie zrozumiemy. Dlaczego B óg wezwał
do sie bie ludzi t ak n iezwykłych, a n ie właśni e cieb ie? Dokładn ie
w t ej chwili mil iony ludzi podda ło się, po godził o z własn ym
lo sem. Nie cierpi ą już, nie płaczą, pat rzą jed ynie jak mija czas.
Ut racili zdolno ść działan ia. Lecz t y, t y jest e ś smut ny. A t o
świadczy o t ym, że twoja dusza jest cią gle żywa" .
B ywa czas em, że podczas ciągn ą ce j się w niesko ń czon oś ć bit wy,
wo jowniko wi wpada nagle do głowy pomysł , kt óry pozwa la mu w
ciągu paru sekun d przeważyć szalę zwycięstwa na swoją st ron ę.
W t e dy myśli: „Czemu męczyłem się t ak długo , skor o mogłe m
rozst rzygną ć walkę i zao szczędzić p ołowę energi i? " .
Rzeczywiście, z perspe kt ywy czasu przezwyciężen ie każdej
t rudno śc i wydaje się dziecin nie pro st e. W i e lk ie zwycięst wo, dziś
t ak pozornie ł at we, jest w ist o c ie wynikie m całej se rii male ńk ic h
wygranych, kt ó re przeszły niezauważo ne. K iedy wojownik poj muj e
t ę prawdę, śpi spoko jn ie. Dalek o mu do poczucia winy, że st raci ł
za dużo czasu i energi i. Raduje się t ym, że doszedł do celu.
S ą dwa rodzaje mod lit wy. T akie, w kt órych prosi my, aby
wydarzyły się ja kieś okreś lo ne rzeczy i próbuj emy pod szepn ąć
B ogu, co ma czynić. Nie pozost awiają one S t wórcy ani czasu , ani
przest rzeni do działan ia. B óg — kt óry dobrze wie, co dla ka żdego
z nas najle psze — i t ak zro bi, co uzna za st os owne. A mod lą cy
od niesie wrażenie, że nie zost ał wysłucha ny. Lecz są i inne
modl it wy, t e, w kt órych człowiek godzi się, by w jego życiu
spełn iły się zamysły S twórcy, choć przecież nie zna Jego
ścieże k. P ro si, by oszczędzon o mu cierpi eń, prosi o radość w
walce o Dobro, lecz nig dy nie zapomin a dodać: „Niech st ani e się
wola Twoja" . W o jownik świa t ła modl i się w t en drugi sposó b.
W o j own ik wie , że słowa najist o t n ie jsze w każdym języku, t o
sł owa ba rdzo krót ki e. „T ak" . „Miłoś ć" . „B óg" . T e słowa
przycho dzą nam na jłat wiej i wypełn ia ją olbrzymie p rzest rzeni e
pust k i. Je dnak ist ni eje inne słowo, t eż bardzo krót kie , kt óre go
wypowie dzenie sprawia wielu ludzio m nie lada kło pot : „Nie" . Ten
kt o nigdy nie mówi „Nie" sądzi, że jest wspania ło myś l ny,
szlache t ny i dobrze wychowany, bowie m „Nie" ma reput ac ję
słowa przeklęt ego , sam olub ne go i po spol it e go. W o j o wn ik st ara
się nie wpaść w t ę puła p kę. B owiem czasam i mówiąc „T ak"
innym, można powied zieć „Nie" same mu sob ie. Dlat eg o je go ust a
nigdy nie wypowiad ają „T ak" , kiedy jego serc e mówi „Nie" .
P o pie rwsze: B óg jest wyrzecze niem. Cierp w t ym życiu, a
będziesz szczęśl iwy w nast ępnym .
P o dru gie: Ten kt o się bawi jest dziec kie m. Ż yj w napi ęc iu. P o
t rzeci e: I nni wiedzą co je st dla nas dobre, bo mają więcej
do świadcze nia. P o czwart e: Naszym obowiązkie m jest zadowala ć
innych. Należy im spr awiać przyjemno ść nawet za cen ę wielkic h
poświęceń . P o piąt e: Nie należy pić z kieli ch a szczęścia , bo
mo głoby nam t o przypa ść do gust u, a przecież nie pozost a nie on
na zawsze w naszych rękac h. P o szóst e : Trzeba przyjąć na
siebie wszyst kie kary. jest eś my winni. P o siód me: S t rach jest
sygnałe m ost rzegawczym. Nie podej mu jmy ryzyka . O t o
przykaza nia, kt órym wojown ik świat ła nie może być pos łu szny
pod żadnym pozorem.
T łum lud zi st oi na środ ku drogi, zamykają c dost ęp do Raju.
P uryt anin pyt a: „P o co t u grzeszni cy?" . Moralist a oburza si ę:
„P rost yt ut k a ch ce wziąć udział w u czcie ! " . S t rażnik wart oś ci
wykrzykuje : „ja k wybaczyć ni ewiernej kobi ec ie, skoro
zgrzeszyła?" . P okut ni k rozrywa swoje szat y: „Dla czego uzdrawiać
ślepe go, kt óry myśli tylko o swo im cierp ie niu i nigdy nie oka zu je
wdzięcznośc i? " . A scet a oburza się: „G odzisz się, by niewias t a
maśc ił a swoje włosy drogo cen nym ole jki em. Dlaczego n ie
sprzedać go i nie ku pić żywnośc i?" . Jezus z uśmi ec he m t rzyma
otwart e drzwi Raju. I m imo cał e go rozgardi aszu wokół wojownicy
świat ła wch odzą do śro dk a.
W r ó g jest przebie gły. I lekro ć może, chwyt a za b roń najłat wie jszą
w użyciu i najs kut eczn iej szą — int rygę. Nie wymaga t o zbyt niego
wysiłku, bowiem inni pracu ją na jego kont o . P rzewrot n ymi
sł owami można zniszczyć najsi ln iej sze więzy, dług ie lat a dążen ia
do harmon ii z drugim człowi ekie m. W o j own ik świat ła częst o pa da
of iarą t ej pułap ki . Nie wie, sk ąd pad ł cio s, ani nie ma
najmn ie jszej możliwośc i, by dowieść , że co ś jest oszczerst wem.
I nt ryga nie daje mo żliwości obrony — wydaje wyrok bez ża dnego
proc esu. W o jo wnik świat ła płac i więc za jej sku t ki i ponos i
niezasł uż one kary, bo słowa ma mo c i on o t ym wie. Cierpi w
milczen iu, ale nie po słu guj e się n igdy t ą sam ą bronią wobec
przeciwn ika. W ojownik świat ła nie jest t chórzem.
„Daj szaleńc owi t ysiąc rozumów, a on będzie chcia ł tylko twój" —
głosi arabs kie przysłowie. K iedy wojownik świat ła zaczyna
upr awiać swój ogród, zauważa, że z boku śledzi go są siad . Ten
człowiek uwielbi a wygła szać swoje opin ie na t emat sian ia
działań, nawożen ia myśli i podl ewania zdobyczy. Je śli wojownik
posł ucha łby t ych rad, t o wykonałby pra cę, kt óra nie byłaby jego
pracą, a ogród, kt óry piel ęg nował, odzwierci edlałb y zamysły
sąsi ada . Jed na k wojownik wie, że każdy ogród ma swoje
t ajemn i ce, kt óre może odkryć jedyni e cie rpliwa ręka ogrodn ik a.
Dlat ego woli się skupi ć na słoń cu, deszczu i porac h ro ku. W i e , że
szaleni ec, kt óry podpa t ruj e zza muru i daje t ysiące ra d na t emat
cudzego ogrodu , nie dba o swoje rośl iny.
A by walczyć t rzeba mie ć oczy otwart e i oddanych
sprzymierzeń ców u boku. Lecz czasem zdar za się, że przyjac iel ,
kt óry walczył w o bozie wojownika, zmieni a się na gle w jego
wroga. P ierwszą reakc ją je st nien a wiść. Jedn ak wojownik świat ła
wie, że na polu bit wy za ślepio ny żołnierz ginie . Dlat e go st ara się
zawsze pamię t a ć o wszyst ki ch dobrych uczynk ach swo jego
dawn ego soju szni ka. Usiłu je zrozumie ć, co popc hnę ło t ego
człowieka do nagłe j zmiany obozu, jak ie rany nawarst wiły się w
jego du szy. P róbu je odkryć, co sprawiło, że przest a li się
porozumi ewać. Nikt nie je st całkowici e dob ry ani zły. O tym myśli
wojown ik, kiedy odkrywa, że ma nowego przeciwnik a.
W o j own ik świa t ła wie, że cel nie uświęca środ ków. P onieważ cel
nie is t nieje, ist ni eją tylko środ ki. Życie gna go z nieznane go w
nieznane . K ażda minu t a owian a jest pas jon uj ąc ą t aje mn ic ą —
wojown ik nie wie, sk ąd p rzyszedł ani do kąd idzie. A le wie , że nie
znalazł się na świeci e przez przypadek. I cie szy się, że wszyst ko
go zaska ku je, że zachwycają go nowe pejzaże. Częst o się boi,
ale dla wojownika t o całk ie m norma lne . Jeśl i skup i się je dynie na
celu podróży, nie zwróci uwagi na znaki na drodze. Jeśl i zada
t ylko jed no pyt anie, nie pozna wielu innych o dpowie dzi. I dlat eg o
wojown ik oddaj e się wszyst ki em u cał kowici e.
W o j own ik wie , że ist ni ej e „zjawisko lawiny" . Częst o był
świa dkie m, kied y kt oś zachował się podle wobec osoby, kt órej
zabrakło odwagi, by się przeciwst awić. Z t chórzos t wa i żalu t a
osoba wyładowywała swą złoś ć na kim ś jeszcze słab szym, aż
powst awała z t ego ist n a lawina nie szczęść . Nikt z nas nie zn a
skut ków własneg o okru cie ńs t wa. Dlat eg o wojownik jest ost rożny
w szarżowaniu sza blą i st aje do walki tylko z godnym sieb ie
przeciwn ikie m. A kiedy wpad a w gniew, ud erza pięś ci ą w ska łę i
rani s obie rękę. Ręka się go i łatwo, lecz dziec ko, kt órem u
zadałby ciężkie razy, bo przegrał jaką ś pot yczkę, pozost ał oby
napięt nowane na całe życie.
K iedy nadch odzi chwila rozst an ia, wojownik żegna wszyst kic h
poznanych w Drodze przyjac iół . Jedn ych nauczył jak usłyszeć
dzwony zat opi one j świąt yni, innym opowiedział przy ogni sk u
koleje swojego losu. S mut n o mu na duszy, lecz wie, że jego
szabla jest święt a i musi być posłu szny rozkazo m T ego, kt óre mu
po święci ł swą walkę. T ak więc wojown ik świat ła dzięku je swoim
t owarzyszom p odróży, bierze głęb ok i od dec h i rusza na przód
pełen wspomn ień z niezapo mn ian ej podróży.
E p i l o g
K iedy kobi et a zamil kł a, zapadła noc . S iedzie li na brzegu ocea nu i
ogląd ali wschodzący ksi ężyc.
— Jest wiele sprzeczno śc i w tym, co mi powiedział aś —
zauważył. K obiet a wst ała.
— Z egna j — powiedzia ła. — Dobrze wiedziałeś, że dzwony na
dnie morza t o wcale nie legend a. A le udało ci sie je usłysze ć
do piero wtedy, kiedy pojął eś , że i wiat r, i mewy, i szelest liśc i
skł a dają się na ich muzykę. T ak s amo wojownik świat ła wie, że
wszyst ko, co g o ot acza — jeg o zwycięst wa i pora żki, jego zapał i
rozpacz — st anowi częś ć jego walki o Dob ro. I pot raf i
zast oso wać właśc iwą t akt ykę, wt edy kied y będzie t eg o
pot rzebował. W ojownik niewiele sobie robi ze spójn o śc i. Nauczył
się żyć ze swo imi sprzeczn oś cia mi .
— K im jest eś? — spyt ał.
A le nie znajom a była już dale ko . S t ąpał a po f a lach w st ronę
wschod ząc e go na niebi e księ życa.
Drzewo Babel
Warszawa, listopad 2000
W y d an ie pierwsze
Nakład 50 000 egz
P rint ed in P oland
Druk i oprawa
Zakład Poligraficzny "DRUK-SERWIS" s.c.
tel.(023) 6732693 faz 023) 6732694