Wydawca dedykuje tę książkę tym,
którzy starają się dojrzeć promyk światła tam,
gdzie inni widzą tylko ciemności
Drzewa Babel
Litewska 10/11 • 00-581 Warszawa
drzewobabel@qdnet.pl
Paulo Coelho
Podręcznik wojownika światła
przełożyła
Basia Stępień
tytuł oryginału
Manuel do Guerreiro da Luz
koncepcja graficzna, zdjęcia
Michał Batory
choreografia typograficzna
Valeria Apicella
przygotowanie do druku
PressEnter
redakcja i korekta
Zyta Oryszyn
© 1997 by Paulo Coelho
© for the Polish edition by Drzewo Babel, Warszawa 2000
This edition was published by arrangements
with Sant Jordi Asociados, Barcelona, Spain. All right reserved.
isbn 83-904230-4-9
Nota od autora
Za wyjątkiem prologu i epilogu, wszystkie teksty zawarte w tej książce były
publikowane w latach 1993-1996 w rubryce „Maktub" w dzienniku
A Folha de Săo Paulo oraz w wielu innych gazetach brazylijskich.
O M a r y j o b e z g r ze c h u p o c zę t a , m ó d l s i ę za n a m i ,
k t ó r zy s i ę d o C i e b i e u c i e k a m y .
A m e n .
R i o d e J a n e i r o , s o b o t a 3 1 s i e r p n i a 1 9 9 6 r o k u
Dl a S . I . L .
E d o u ard a Ran g el a i An n e Carri ere,
mi strzó w ryg o ru i w sp ó ł c zu ci a
U c z e ń n i e p r z e w y ż s z a n a u c z y c i e l a .
L e c z k a ż d y , d o b r z e w y u c z o n y ,
b ę d z i e j a k j e g o n a u c z y c i e l .
Ł u k a s z , 6 ; 4 0
P r o l o g
— Z plaży, we ws ch odn ie j czę śc i wio sk i, dojrze ć m ożna wys pę,
na k t órej wzn os i się giga nt yczna świąt yn ia , z nie zl iczoną iloś ci ą
dzwonó w — powi edzia ła k obiet a . Mały chł opiec po raz pier ws zy
wid zia ł ją w t ych ok olic ac h. Z wróci ł uwa gę na osob liwy st rój i w e -
lon, ok rywaj ąc y jej włos y.
— Czy zna sz t ą świąt yn ię ? — sp yt ała . — P ójd ź ją obejr ze ć i p o -
wie dz m i, czy ci się pod oba .
Dziec iak urze czony urodą niezn aj om ej, udał się we wsk a za ne
m iejs ce. Usiad ł na pia sk u i zaczął baczn ie wpat rywa ć się w hor y -
zont , ale zob ac zył t ylk o t o, co zwyk l e: błęk it ne nieb o, zle wa jąc e
się z t af lą oce an u.
Rozczaro wa ny, powędro wa ł do sąsie dn iej osady i spyt a ł napot k a -
n yc h rybak ów, czy sł ys ze li cok olwiek o jak iej ś wys pi e alb o świ ą -
t yni.
— O t ak ! T o było bardzo dawn o t em u, w cza sac h, k iedy żyli t u
m oi pradzia do wie — odezwa ł się st ar y rybak . — Trzęsi eni e ziem i
poc hło nę ło wyspę. Choć nie m ożna jej już zobac zyć, zdarza się
cza sem , że w m orsk ic h głęb in ac h sł yc ha ć bici e świ ąt ynn ych
dzwonó w.
Chłop iec powró cił na plażę i wyt ężył słu ch , ale do jego uszu d o -
bieg ał jedyni e szum m orsk ich f al i krzyk m ew.
K ied y zapa d ła noc, przys zl i po nieg o rodzic e . Lec z już nast ę pn e -
go rank a, sk oro świt , znów wróc ił na plażę . O braz niezna jom ej
nie dawał chło pc u spok o ju. W yd awał o m u się nie do pom yś le nia ,
ab y osob a t ak pięk na m ogła k łam ać, jeśl i ona k t óregoś dnia p o -
wróc i, chc iał by m óc jej powie dzieć , że cho ć nie dojrzał wys py, t o
sł ys za ł dzwon y świąt yn i puszczon e w ruch przez f ale.
Mijał y m iesiąc e. Z cza sem chł op iec zapom n ia ł o t ajem ni czej k o -
bie cie , lec z pam ięt ał o sk rywa ją ce j sk arb y podwodn ej świą t yni .
G dyby posł ys za ł dźwi ęk i dzwon ów, m iałby przyn ajm ni ej pewno ść ,
że ryba cy m ówili prawd ę. A gdy doroś nie m ógłby zgrom adzić
doś ć pieni ęd zy, b y zorgan izować wypr awę w pos zuk iwan iu zat o -
pion yc h sk arbó w.
Nie int ere so wa ła go już szk oł a ani zabawy z k olegam i. S t ał się
ulub io nym cel em k pin innych dziec i, kt óre powt arzał y w k ółk o:
„O n nie jest t ak i jak m y. W o li prze sia dywa ć nad brzegi em m orza,
niż bawi ć się z nam i, bo lęk a się przegr an ej" . I śm iały się gło śno
na widok chło pc a siedząc eg o na plaży. W c ią ż nie udawa ło m u się
pos łyszeć st ar yc h dzwon ów, lecz k ażdeg o rank a uczył się cze goś
nowego . Na począ t k u odk rył , że k ied y wsł uc hu je się w szum m o -
rza, f ale nie rozpra sza ją już jego uwagi . Trochę późn ie j prz ywyk ł
do k rzyk u m ew, do brzęc zen ia pszc zó ł, do sze le st u wi at ru w pal -
m owyc h liśc ia ch . W bez m ała pół rok u po pier ws zym spot k an iu z
t ajem n ic zą k obiet ą, żaden hała s nie był już w st a nie go rozpr o -
szyć , lecz i t ak nie pot raf ił dosłyszeć bicia dzwon ów za t opi one j
świ ąt yni .
Czasam i przyc ho dzi li do niego ryb ac y. „My je sł ys zym y" — m ówili
z przek on an iem . Chłop cu t o się ciągl e nie udawa ło. Z czasem
sło wa rybak ó w st ały się inne: „Jest eś zbyt przejęt y t ym i dźwięk a -
m i dzwon ów. Daj t em u spok ój i wrac aj do zabaw z k olegam i. P ew-
nie t ylk o ryb ac y m ogą je usł ysze ć" .
P o rok u dał za wygra ną. „A jeśl i ci ludzi e m ają racj ę? Lepi ej bę -
dzie jak urosnę i zost a ną ryb ak iem . W t e dy k ażdeg o rank a będę
wrac ał na brzeg i k ied yś na pewno usłyszę dzwo ny. A zres zt ą,
m oże t o t ylk o legen da? Może podczas t rzęsi eni a ziem i rozt rz a -
sk ał y się ws zyst k ie dzwo ny i nigd y już nie zagra ją ?" — m yśl ał w
duc hu. Tego popo łu dni a pos t an owił wróci ć do dom u i dać sobi e
spok ó j z zat op ion ą wysp ą. Z bli żył się da ocea nu, by go pożeg nać
i raz jeszcze ogarn ął wzrok iem jeg o bezm iar . A pon ieważ nie z a -
prząt ał już sobi e gło wy dzwo nam i, m ógł radować się po pros t u
śpi ewem m ew, szum em f al i szel est em wiat r u w palm owyc h l i -
ści ac h. W odd a li posł ys za ł rozb awion e głos y dziec i i poc zuł się
szc zę śl iwy, że znó w po wróc i do zab aw z rówi eś nik am i. P ewni e na
poc ząt k u jego k oledzy będą się z niego naśm iewać , ale szybk o
zapom n ą o t ym co się zdarzyło i, jak dawni ej, znów przyjm ą go
do sweg o grona. Rozpi erał a go radość i t ak jak m oże t o ucz ynić
t ylk o dzi eck a — podzięk ował za dar życi a. B ył pewie n, że nie
st ra cił czasu na m arne, bo nau czył się obco wa ć z przyr odą i sz a -
nować ją. I nagle , nies pod zi ewani e, k ied y słu cha ł m orza, m ew,
sze les t u palm i gło só w swoic h przyja ci ół w odd ali , dobi eg ł go
pier ws zy dźwięk dzwon u. I nast ępn y.
A pot em jeszc ze nast ępn y, aż w k ońcu odezwa ły się wszys t k ie
dzwony zat op io nej świ ąt yni , wype łni aj ąc radoś ci ą jego serc e.
W i ele la t późn iej , k ied y był już dorosł ym m ężczyzn ą, powr óc ił do
swo je j rodzin nej wiosk i. Nie zam ierza ł już wydo bywa ć z głębi n
m arzą zat opi o n yc h sk arbów. P ewnie cała t a hist ori a była jed yn ie
wyt worem jego dzi e cię ce j wyobra źn i. Może nigd y nie słyszał bicia
zat o pio nych dzwo nów? A le posze dł na plażę , b y pos łuc ha ć szum
u f al i śpiewu m ew.
jak ież było jego zdziwie nie , k ied y na piask u ujrzał sied ząc ą k o -
biet ę, t ę sam ą, k t óra k ied yś opowied zi ała m u o wys pi e i o świ ą t y-
ni.
— Co t u robisz? — spyt a ł.
— Czek am na cieb ie.
Choci a ż od ich spot k an ia upł yn ęł o wie le lat , była t ak sam o pię k-
na jak dawn iej .
T en sam , wca le nie spł owiał y wel on ok rywał jej wło sy. P odał a m u
zes zyt w błęk it ne j
ok ład ce.
— P isz. K ied y wojownik świ at ł a pragni e dowi edzie ć się, czy jak aś
oso ba jest god na zauf ani a, wt ed y spogl ąd a na nią oczam i dzie c -
k a, bowiem dziec i pot raf ią pat rze ć na świat bez gor yc zy.
— A k im jes t woj ownik świ at ł a?
— Człowi ek iem , k t óry um ie doce ni ć, jak im cud em jest życ ie ; k t ó -
ry do sam ego k ońca wal czy o t o, w co wierzy i pot raf i usł ys ze ć
bic ie dzwon ów k ołysa nych w głębi nac h ocean u.
Mężczyzna nigd y dot ą d nie sądzi ł, że jest woj ownik i em świa t ła .
Niezn a jom a zda wał a się czyt ać w jego m yśla ch :
— W szys c y t o pot raf ią. A le nik t nawe t nie podejr zewa, że jest
woj own ik iem świa t ła . K ażd y czło wi ek m oże nim być. S pojrzał na
biał e, nieza pis ane k art k i zeszyt u. K obie t a znów się uśm ie ch nęł a:
— P isz.
P o d r ę c z n i k W o j o w n i k a Ś w i a t ł a
W o jownik świat ła nigdy nie zap om ina , co t o wdzięc zn oś ć. A nioły
dopom o gł y m u pod czas bit wy, sił y niebi ań sk ie ust a wi ły k ażdą
rzec z na odp o wie dnim m iejsc u i sprawił y, że woj ownik m ógł dać z
sie bie wszys t k o . Jeg o znaj om i m ówią : „A leż on m a f art ! " , bo w o -
jownik ot rzym uje czas em od życi a o wiel e więc ej, niż oczek uje .
Dlat eg o k iedy zach odzi słoń ce, k lęk a i dzięk uj e O piek uńc zem u
P łas zc zowi, k t óry go ot ula. Jedn ak jego wdzię czno ść , nie ogran i -
cza się t ylk o do świat a duc ho we go: nie zapom i na nigdy o przyj a -
cio łac h, bowiem na polu bit wy ich k rew zm iesza ła się z jego wł a -
sną. W oj ownik o wi nie t rzeb a przyp om in ać o pom oc y, kt órej
udzi elili m u inni — sam o t ym pam ięt a i dzie li się z nim i nagro dą.
W s zyst k ie drogi świa t a prowa dzą do serc a wojo wn ik a. Z anurza
się on bez wahan ia w rzece nam ięt noś ci , k t óra przep ływa przez
jego życ ie. W ojo wn ik wie, że wol no m u wybra ć t o, czego prag nie .
P odejm u je więc dec yzje z odwa gą, bezin t ere so wn oś ci ą, a cz asem
— z odrob iną szale ńst wa . Ak cep t uj e swoj e pasj e i raduj e się nim i
z cał ego serca. P rzek onał się, że wca le nie t rzeba wyrzek ać się
podb oj ów — st an owią one nie odzo wn ą częś ć życ ia i napa wają ra -
doś ci ą t ych , k t órzy bior ą w nich udzi ał. Jedn ak nigdy nie t r a ci z
oczu rzec zy nieprzem ija ln yc h ani silnych więzi z ludźm i, zacie -
śni ają cych się z bieg iem cza su . W o jo wn ik pot raf i odróżnić t o, co
ulot ne od t ego, co wiec zne .
W o jownik świat ła nie pole ga t ylk o na wła snych siła ch — k orzyst a
t ak że z energ ii swo jeg o przec iwnik a. K iedy rozpoc zyna się bit wa,
jed yn e co posi ad a, t o zapa ł i szt uk a f echt unk u , k t órej nauczył się
pod cza s ćwic ze ń. A le pod czas wat k i odk r ywa, że zap ał i ćwi cz e -
nia nie wyst arc za ją do zwyci ęs t wa — nieod zowne jest doświa d -
cze nie . W tedy ot wier a serce na W szec hś wi at i pros i B oga o n a -
t chn ie nie , t ak aby k ażdy cio s wroga st ał się dla niego lek cją
obron y. Jego t owarzys ze m ówią: „jak iż on zabob on ny! P rzerwał
walk ę, by się po m odlić i sza nuj e podst ęp no ść wrog a! " W oj ownik
świ at ł a nie odpowia da na t e zacze pk i. W ie, że bez nat c hn ien ia i
bez doświad czen ia na nic się zdadzą zap ał i t reni ngi.
W o jownik świ at ł a nigdy nie oszuk uj e; um ie jed nak zm yli ć prz e -
ciwnik a. Ż eby nie wiadom o jak się niepok o ił, pot raf i zast os ować
w wal ce odpowie dni wybi eg, by zwyc ię żyć. K iedy czu je, że jest u
k resu sił , spra wi a, że prze ci wn ik m a wraże ni e, iż m u się wca le
nie spies zy. K ied y powi ni en at ak owa ć z prawe j, przem ies zc za
swe oddział y na lewą f lank ę. Jeś li m a zam iar ruszyć nat yc hm ia st
do boju, udaj e, że jest zm ęczo ny i wła śn ie szyk u je się do snu.
Jeg o przyja ci ele m ówią: „P opat rzci e, gdzi eś ulot nił się cały jego
zapa ł! " . A le on nie przejm u je się t ym i uwag am i, bowiem przyj a -
cie le nie m ają poję ci a o jego t ak t yc e. W oj ownik świ at ł a wie , cz e -
go chc e i nie m usi nicze go objaś ni ać .
P ewi en chiń sk i m ędrze c t ak opisu je t ak t yk ę wojo wn ik a świat ła:
„P ozwól, aby wróg uwier zył, że nie odnie si es z wie lk ic h k orzyś ci z
dec yzji o at ak u — w t en spo só b osł ab is z jego zapa ł. Nie wst yd ź
się wyc of ać na chwi lę z bit wy, jeś li czuj es z, że wróg jest siln ie j -
szy — liczy się bowi em k oniec wojn y, nie zaś poje dync ze ut arc z -
k i. Jeśl i m asz doś ć sił, nie wst ydź się ok a zać słab oś ci — t o uśpi
czu jno ść przeci wn ik a i popc hn ie go do at ak u przed cza sem . P od -
cza s woj ny zdoln oś ć zask oc zen ia wroga jest k luczem do zwyc ię -
st wa" .
„T o dzi wne — m yś li woj ownik świa t ła . — S pot k ałem w życi u wiel u
ludzi, kt órzy przy pier ws zej nadar zaj ąc ej się ok azj i, st ar ają się
pok aza ć t o, co w nich najgor sze. Z as łan ia ją swoj ą wewnęt r zn ą
sił ę agre sją , a lęk prze d sam ot n oś ci ą k ryj ą pod m ask ą nieza leż -
noś ci. Nie wierzą we wła sn ą siłę i m ożliwo śc i, ale bez ust a nk u
prze chwal aj ą się nim i na czt ery st ron y świ at a " . W ojo wn ik d o -
st rze ga t ę cech ę u wiel u m ężczyzn i k obiet . Nigd y nie daj e się
jedn ak zwieś ć pozor om i m ilczy, gd y k t oś usiłu je zwró ci ć na si e -
bie uwagę . A le wyk orzys t u je najm ni ej szą nawet spo so bn oś ć, by
przezwyci ężyć włas ne wady, bowi em inni ludzi e b ywaj ą wsp an i a -
ł ym zwier ci a dłem dla nas sam yc h. W ojo wn ik k orzyst a z k ażdej
ok azji , b y st a ć się swoim włas nym m ist rzem .
W o jownik świ at ł a walc zy cza sem z t ym i, kt ór yc h k ocha. Człowi e -
k a, kt ór y m a przyja ci ół, nigdy nie złam i ą wic hry losu. Ma on w so -
bie doś ć sił, by pok onać t rudnoś ci i iść dale j naprzó d. Jedn ak
bardzo częs t o ci, k t órych wt a jem ni cza w ark ana walk i ok azuj ą m u
nieuf no ść i prowok u ją do pojed yn k u. W t ed y woj ownik pok azuje na
co go st a ć — k ilk om a ruch am i wyt rą ca broń z rąk ucznió w, a wt e -
d y zno wu powrac a harm onia i zauf an ie. „Czem u t o czyn is z, sk oro
m asz t ak wielk ą nad nim i prze wag ę? " — sp yt ał go pewi en wędr o -
wie c. „P onieważ, k ied y rzuc aj ą m i wyzwa ni e, w ist o ci e ch cą ze
m ną rozm awi ać. W t en spo só b podt r zym u ję z m m i dial og" — o d -
parł wojownik .
P rzed rozpoc zę ci em ważn ej bit wy wojo wn ik świa t ła pyt a siebi e:
„Do jak ieg o st opn ia rozwiną łem swo ją spra wno ść ?" . W ie, że
wszys t k ie bit wy, k t óre k ied yś st oc zył, zaws ze go czego ś uczył y,
ale t e nauk i zazwyc za j wiel e go k oszt owały. Nieraz t racił cza s,
wal cząc w im ię k łam st wa , bądź cierp ia ł przez ludzi, k t órzy nie
byli warc i jeg o m iłoś ci. Z wyc ię zc y nie powt ar zaj ą w nie sk ońc z o -
noś ć t ych sam yc h błędó w. Dlat e go wła śni e wojo wn ik świat ła wy-
st a wia swo je serce na ryzyk o jed yn ie dla sprawy, k t óra jest t ego
wart a .
W o jownik świ at ł a szan uje główn ą nauk ę K sięgi I Ching: „W yt rw a -
łoś ć przyn os i pom yś ln y los " . W ie, że wyt rwało ść nie m a nic
wsp ól neg o z uporem . B ywa, że bit wy t rwają dłuże j niż t o k oniecz -
ne, wyc zer pu jąc sił y i osła bia ją c ent u zj azm . W t ak ich ch wilach
woj ownik m yś li: „W oj na przec iąg aj ąc a się w niesk oń czon oś ć nis z-
czy równi eż kraj zwyc ię zc y" . W t e dy wycof uje swoj e odd zia ły z
pola bit wy i zawi es za broń. Jeg o wol a walk i jest niezł om na, lecz
pot raf i zaczek ać na dogod ni ej szy m om ent do pon own ego at ak u.
W o jownik zawsze podejm u je na nowo walk ę. Czyni t ak , k iedy
st wierd za, że s yt u ac ja się zm ieni ła, nigd y zaś ze st rac hu.
W o jownik świat ła zauważa , że niek t ór e s yt u ac je w życ iu powt a -
rzają się. Częst o st aj e przed probl em am i, z jak im i już k iedyś się
zet k ną ł. W t ed y wpad a w rozpa cz. W yda je m u się, że nie uda m u
się zrobi ć k olejn eg o krok u napr zód , ponie wa ż t rudno śc i i k łopot y
zno wu powra ca ją. „P rzecie ż już k iedyś prze sze dł em prze z t o
sa m o" — sk arży się w duch u. „Co prawd a, już k ied yś t o przeżyłe ś
— odpo wia da jeg o serce — ale nigd y t ego nie pok onał eś " . Dopi e -
ro wt ed y wojo wn ik pojm uje, że doświa dc zen ia, kt óre powt arzają
się wiel ok rot n ie, m ają jeden jed yn y cel: nau czyć go t ego, czego
jes zc ze nie pot raf i.
W o jown ik świat ła częst o robi rzeczy odbi eg ają ce od przec ięt n o -
ści . Może t ańczyć na ulic y, idąc rano do prac y. P at rze ć nie zn ajo -
m ym prost o w oczy i m ówić o m iłości od pierwszeg o wejrzeni a.
B roni ć pogl ąd ów, k t óre innym m ogą wyd awać się śm ie szn e. W o -
jownik świ at ł a pozwa la sobie na t ak ie dzi wac t wa. Nie lęk a się
opłak i wa ć st arych sm ut k ów ani rado wa ć nowym i odk r yc iam i. K ie -
d y czuje , że nade szła pora, porzuc a wszyst k o i wyru sza na p o -
szuk i wa nie przygód , o k t órych m arzył. K ied y odk rywa, że jest u
k resu sił , bez poczu ci a win y porzuc a walk ę dla jedn eg o czy
dwó ch szal eńs t w. W o jownik nie t rwon i cza su, by odgr ywać role,
k t óre chc ą m u na rzuc ić inni.
W o jowni cy świat ła m ają w ocza ch osobl iwy blask . Ż yją i st an owią
czę ść życi a inn yc h ludzi. Rozpoc zęl i swoją ziem sk ą podróż bez
t obo łk ów i bez san dał ów. Częst o b ywają t chórzliwi i nie zawsze
post ęp ują t ak jak t rzeba. Cierpi ą z powo du błah yc h spraw, bywa -
ją m ałodus zn i, cza sam i uważaj ą, że nigdy nie uda im się dor o -
sną ć, albo sąd zą, że nie są godni błogo sł awie ńst wa czy cudu.
Nie zawsze wied zą, ca wła śc iwie robią na świ ec ie i czę st o spę -
dzaj ą bezs enn e noce , m yśl ąc, że ich życ ie nie m a sens u. Dlat eg o
wła śn ie są wojo wn ik am i świ at ł a. P onieważ się m yl ą. P onieważ
zada ją sobi e p yt a nia . P onie wa ż pos zuk u ją sens u i — z całą pe w -
noś ci ą — k ied yś go odn ajd ą.
W o jownik świ at ł a nie boi się uchod zi ć za szale ńc a. Rozm awi a
sam ze sobą , gdy nie m a nik ogo obok . K t oś powi ed zia ł m u k ie -
d yś, że t o najl ep szy spos ób, żeby porozum i eć się z anioł am i, a
on pos zuk uj e t ego k ont ak t u. Z począt k u uważa , że t o t rudne za-
dani e. W yd aj e m u się, że nie m a nic do powie dze ni a, że w k ółk o
powt arza t o sam a. A le nie podda je się. K ażdeg o dnia rozm awi a
ze swoim serc em . Mówi rzec zy, k t órych nie m yśli naprawdę , m ó wi
głup st wa. P ewne go dnia zauwa ża jednak jak ąś zm ianę w sw oim
gło sie . W t e dy pojm uje , że przep ływa przez niego najwyższa m ą -
droś ć. W ojo wn ik zdaj e się szal ony, ale t o t ylk o m ask a.
P ewi en poet a powie dział k ied yś : „W o jownik świat ła wybi era sobie
wrog ów" . W o jo wn ik wie, do czego jest zdoln y. Nie m usi więc
p ys zni ć się swo im i zal et am i. Jedn ak zawsze poja wi a się k t oś, k t o
pragn ie udowodn ić , że jest leps zy od niego . W o jownik wie, że nie
ist n ie je ani „leps zy" ani „gorszy" , bowiem k ażdy ot rzym ał w darze
t ale nt y pot rzebn e m u, by iś ć włas ną drogą . Niek t órzy jedn ak nie
dają za wygra ną. Judzą, obraża ją, robią wszyst k o, żeb y go ro z -
sier dzi ć. W t ak iej chwili serce woj ownik a m ó wi: „Nie słu ch aj t ych
obel g, one nie rozwi ną t woi ch um iejęt n oś ci. Zm ęczys z się t ylk o
na próżno " . W oj ownik świa t ła nie t raci czas u na prowok a cje — on
m usi wyp eł nia ć swoj ą powinn oś ć.
W o jo wnik świat ła m a zaws ze w pam ięci sło wa Johna
B un ya na: , , Choć przeżyłe m t o wszys t k o, co przeżyłe m , wcal e nie
żału ję t arapat ó w, w jak ie popad ałem , ponie wa ż t o wła śn ie one
przywio dł y m nie t am , dok ąd zawsze pragn ął em dot rze ć. Teraz, u
progu śm ierci, jed yn e co pos iad am t o m iecz i przek azuję go
t em u, k t o pragni e odbyć swoj ą pielgr zym k ę. Z abi eram ze sobą
blizny i ran y bit e wn e — one są świ ade ct wem t ego, cze go do -
świ ad czył em i n agrodą za t o, co osiąg ną łem . Te drogi e m em u
serc u blizn y i ran y ot wor zą przed e m ną bram y Raju. B ył czas ,
k ied y całym i dniam i słu ch ał em opowieś ci o brawur owyc h wyc zy -
nac h. B ył cza s, k iedy żyłem t ylk o dlat e go, że m usiał em żyć. Lecz
t eraz żyję, ponie wa ż jes t em woj ownik iem i pragn ę powr óc ić przed
obli cze T ego, w im ię K t órego zawsze walc zyłe m . "
W o jo wnik świa t ła odk rywa swo ją Drogę w chwil i, gdy st awia
pier ws zy krok . W it a go k ażdy k am ień, k ażd y zak ręt . Rozpo zna je
się w m ijanych pag órk ac h i pot ok ac h. W idzi czą st k ę swoj ej duszy
w roślin ac h, zwier zęt ac h i dzik ic h pt ak ach . I wt edy, z pom ocą
B oga i B osk ic h Z nak ów pozwa la, by jeg o W ła sna Legen da wiod ła
go k u zad ani om , k t óre na nieg o cz ek ają. B ywaj ą noc e, k iedy nie
m a gdzie spać, bywaj ą t ak ie, k iedy nie m oże zm rużyć ok a. „S am
post an owiłem pójść t ą drogą — m yś li wojownik . — A t o cena , k tó -
rą m uszę za t o zapł ac ić " . W t ak im spos obi e m yś len ia t k wi c ała
jego m oc. T o on wybrał ścieżk ę , k t órą t eraz podą ża i na nic zd a -
dzą się sk argi.
O d t ej chwi li — i prze z k ilk a najbl iższyc h st ul ec i — W szec hś wi at
będzie wsp ier ał woj ownik ów świat ła i bojk ot ował t yc h, k t órzy m y -
ślą st ere ot yp am i. E nergia Z iem i łak nie odno wy. Nowe m yśl i po -
t rzeb ują przes t rze ni. Ciało i dus za pragną nowych wyzwań. P rz y -
szł oś ć st a ła się t eraźnie js z ością i wszyst k ie m arzenia — próc z
t ych , k t óre są wyr azem niet oler an cj i — będ ą m ogły się spełn ić .
Rzeczy ist ot ne przet r wa ją, niep ot rzeb ne prz epadną bez śla du.
Lec z wojo wnik wie, że nie jest powoła ny do t ego, by osądzać m a -
rzeni a bli źni ch i nie t raci czas u, by pot ępi ać ich decyzj e. B y wi e -
rzyć we wła sną drogę, wca le nie m usi udo wad ni ać, że droga i n -
nego czło wi ek a jes t zła .
W o jownik świ at ł a st aran ni e przygot owuj e się do t ego , co ch ce
osi ągn ąć . I jak k olwiek niedo st ę pn y b yłb y jeg o cel, wie, że zaws ze
ist n ie je spo sób , by pok ona ć prze szk od y. B ada wszys t k i e m ożliwe
ści eżk i, kt óre t am wiodą , ost rzy k lingę szpa dy i st ara się wypeł -
nić serce wyt rwał oś ci ą, k onie czną, by st awić czoł a wyzwa niu .
Jed nak w m iarę posu wa ni a się naprzó d, zdaje sobi e spra wę, że
ist n ie ją t rudno śc i, k t ór yc h nie przewi dział , lecz gd yb y czek ał na
odpo wi ed ni m om ent , nigdy nie ruszył by z m iejs ca. Czasem p o -
t rzeb a odrobiny sza le ńst wa , by post awić k olejny k rok . W ojo wn ik
k orzyst a z t ej odrob in y sza leń st wa, bowi em ani na woj ni e ani w
m iłoś ci nie spo só b wszys t k o prze wid zi eć.
W o jownik świat ła zna wła sn e wad y. Z na równie ż swoje zalet y.
Niek t órzy jego k om pan i sk arżą się bez przerwy: „I nni m ają więce j
szc zę śc ia niż m y" . B yć m oże m ają oni rację , ale wojo wnik nie
da je się zarazi ć t ak im m yś len iem i próbu je jak najl ep iej pozna ć i
wyk orzys t a ć wszyst k ie swoje at ut y. W ie , że sił a gazel i poleg a na
szybk oś ci jej bieg u, siła m ewy — na prec yzji z jak ą nam ierzy
rybę. O dk rył, że t ygr ys nie boi się hien y, bo jest świad om wła sne j
sił y. W o jo wn ik st ara się rzet e lni e oce ni ć, na co go st ać. Z aws ze
spra wd za swój podręc zn y bag aż, w kt ór ym m ieszczą się: wiara,
m iłoś ć i nadziej a. Jeś li znaj du je t e t rzy, nie wah a się iść n a -
przód .
W o jownik świ at ł a wie, że nik t nie jest głup cem , i że k ażdy m oże
nau czyć się wie le od życ ia — nawet jeś li wym a ga t o czas u. Daje
z sieb ie zaws ze t o, co najle ps ze, ale t eż najle ps zeg o oczek uj e
od innych . S t ara się wydo być na świat ło dzie nne zalet y i um ieję t -
noś ci k ażdego czło wi ek a. Niek t órzy zna jom i m ówią m u: „Ś wiat pe -
łen jest nie wd zię cznik ó w! " . W oj ownik nie daje się zbi ć z t ropu i
nie przest aje doda wa ć ot u chy inn ym , bowiem t o naj lep szy sp o -
sób, by pobu dza ć da dział ani a sam eg o sie bie.
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a ba ł s i ę k i e d yś p od j ą ć w a l k ę .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a zd r a d z i ł i s k ł a m a ł w p r ze s zł o ś c i .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a u t r a c i ł c h o ć r a z w i a r ę w p r zy s z ł o ś ć .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a c i e r p i a ł z po w o d u s p r a w ,
k tó r e n i e b ył y te g o w a r t e .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a w ą t p i ł w t o , że j e s t w oj ow n ik i e m ś w i a t ł a .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a za n i e d b yw a ł s w o j e d u c h o w e zo b o w i ą za n i a .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a m ó w i ł „ t a k " , k i e d y c h c i a ł p o w i e d zi e ć „ n i e " .
K a żd y w o j o wn i k ś w i a t ł a zr a n i ł k o go ś , k og o k oc h a ł .
l d l a t e g o j es t woj ow n ik i em ś w i a t ł a .
B o w i em d o ś w i a d c z ył te g o w s z ys t k i e g o i n ie u t r a c i ł n a d zi e i ,
że s t a n i e s i ę l e p s zym c zł o w i e k i em .
W o jownik chęt nie słuc ha słó w dawn yc h m yśl ic iel i, jak cho ćb y
t ych T . H. Huxleya: „O woce naszego dzia łan ia są post r ac hem dla
t chór zy, a prom yk am i świ at ł a dla m ędrców. Ś wiat jest wie lk ą sza -
cho wn ic ą, na k t órej f iguram i są nasze cod zie nn e uczyn k i, zaś re -
gułam i gry t o, co zwi e się prawam i nat ur y. Nie m ożem y dojrze ć
G racza, kt ór y st oi po drugie j st roni e szac ho wn ic y, lecz wiem y, że
jest on dobr y, prawy i cierp li wy" . W oj ownik podejm u je wyzwa ni e.
O n dobr ze wie, że B óg nie wyba cza ani jedne j pom yłk i t ym , k t ó -
rych k ocha i nie god zi się na t o, b y jego wybra ńc y uda wa li, że nie
znaj ą zas ad gry.
W o jownik świ at ł a nie uciek a przed podję ciem dec yzji . G łębok o
nam yś la się ni m zaczni e dział ać, dok ładn ie ocen ia swoją got o -
woś ć do walk i, odpo wie dzial no ść i powin no śc i wobe c m ist rza. Nie
t raci pogod y ducha , ale rozważa k ażdy swój krok , jak b y od nie go
zale ża ło wszyst k o. K iedy jednak pod ejm ie już dec yzję , r usza na -
przód i nie podaje w wąt pl iwoś ć sw ojego wybor u ani nie zbacza z
obran ej drogi, k iedy ok oli czn oś ci ok azuj ą się odm ienn e od t yc h,
na k t óre liczył . Jeśli jego decyzj a był a słus zn a, t o wygr a bit wę ,
nawet jeśl i pot rwa ona dłu żej niż prze wi dywa ł. Jeśl i nat om iast
jego decyzja była zła, t o przegra i będzi e m usiał zac ząć wszyst k o
od nowa — za t o z więk szą m ądrośc ią. K iedy wojo wn ik świat ła
coś rozp oczyna , t o k onsek went nie k ończy swo je dzieł o.
W o jownik świat ła wie, że najle ps zym i nauczyc ie la m i są jego to -
warzys ze z pola bit wy. P rosi ć o radę, t o spra wa nieb ezp ie czna,
jes zc ze ryzyk o wn ie j jest jej udziel ać . K ied y wojo wn ik pot rze bu je
pom oc y, st ar a się przyjrzeć , w jak i spo sób jego przyja ci el e ro z -
wią zuj ą — lub nie — swo je probl em y. K ied y pot rzeb uje nat chn i e -
nia, czyt a z ust swe go sąs iad a sło wa, k t óre pragni e m u przek a -
zać jego anioł st róż. K iedy czuj e się zm ęczo ny lub sam ot n y, nie
śni o k obiet ac h i m ężczyzna ch , k t órzy są dalek o , t ylk o rusza na
spot k a ni e t yc h, co są blisk o. Z nim i dziel i swoj e t rosk i i zasp ak a -
ja pot rzeb ę czuł oś ci — z rado śc ią i bez poc zuc ia winy. W o jownik
wie, że nawe t najbar dzi ej odl egł a we W szec hś wi ec ie gwia zd a, m a
wpł yw na wszyst k o, co go ot ac za.
W o jownik świat ła dziel i się cał ym swoim świat em z lud źm i, k tó -
rych k ocha. K iedy brak im odwag i, zac hęc a ich, b y speł nia li sw o -
je m arzenia. W t ak ich chwi lac h poja wi a się wróg z dwom a t a -
bli czk am i w dło nia ch . Na pierws ze j wyryt e są słowa: „Myśl wię ce j
o sobi e. Z ac howaj dla sie bi e swo je dobrod zi ejs t wa, inaczej
wszys t k o st ra cis z" . Na drugie j czyt a: „K im jest e ś, by dawa ć rad y
inn ym ? A m oże nie pot raf isz dojrzeć swoi ch wła sn yc h wad? " W o -
jownik wie, że m a wad y. A le wie równi eż, że nie spo só b rozwin ąć
się w sam ot no śc i, z dala od przyj ac iół . Rzuca wię c na ziem ię
obie t ablic zk i, nawet jeśl i m yśl i, że zawier aj ą one ziarenk o pra w-
d y. Z am ieniaj ą się w p ył, a woj ownik nadal przych od zi z pom oc ą
bliźni em u.
Mędrzec Lao- Tsy t ak ot o opis uje podróż woj ownik a świ at ł a: „W
Drodze zawiera się szac unek do wszyst k ie go, co m ałe i k ruche. . .
Z awsze powin ien eś rozpoznać , k iedy nadc hod zi pora, b y przyją ć
adek wat n ą do s yt uacji post a wę. . . Nawet jeśl i st rzela łe ś z łuk u
wie le razy, t o ciągl e uważnie zak ładaj st rzał ę i z dbało śc ią nap i -
naj cię ci wę. . . G dy począt k uj ąc y wie czeg o chce , st aje się m ą -
drzej szy od rozt ar gn ion eg o m ędrca. . . G rom adzi ć w sob ie m iłoś ć
ozna cza szczę śc ie , grom adzić nien awiś ć t o k lęsk a. . . T en k t o nie
wid zi m ałych problem ó w zost a wi a ot wart e drzwi, przez k t óre
wdziera ją się wie lk ie t raged ie. . . W a lk a nie m a nic ws pól ne go z
k łót ni ą" .
W o jownik świat ła m edyt uj e. S iad a spok o jni e w swo im nam ioc ie i
z uf nośc ią powier za się B osk iem u świ at ł u. Nie m yśli o niczym ,
odr ywa się od pogo ni za przyjem n oś ci am i, wyzwani am i, objawi e -
niam i i pozwal a, by uk azały m u się w cał ej k rasie jeg o t alent y i
um ieję t no śc i. Nawet jeś li nie dost r ze ga ich od razu, owe t alent y i
um ieję t no śc i rządzą jego losem i wpł ywaj ą na dzie ń pows ze dni .
K ied y m edyt uj e, nie jest już jed yn ie sob ą , lecz nik łą jak isk ierk a
czą st k ą Duszy Ś wia t a. T e ch wil e pozwala ją m u poją ć, za co jes t
odpo wi ed zia ln y i dział ać w zgodzie z t ą wie dzą . W o jownik świat ła
wie, że w zaci szu jego serc a ist n ie je pewie n ład, k t óry wsk az uje
m u drog ę.
„G dy m ój łuk jest napię t y — powi edzia ł Herrige l do swo je go m i -
st rza zen — nadc ho dzi t ak a chwi la, że jeśl i nat yc hm ia st nie
pus zc zę cięc iwy, t o zapi era m i dech " . „Dopók i próbował będzies z
wym us ić m om ent wypu szczeni a st rzał y, dopó t y nie zgłę bis z t ajn i -
k ów łuczn ic zeg o rzem ios ła — rzek ł m u na t o m ist rz. — Ręk a, k tó -
ra napin a cię ci wę m usi ot wor zyć się t ak , jak ot wi era się ręk a
dzie ck a. P recyzj ę st rzał u zak łó ca najczęś ci ej zbyt sil na wola
łuc znik a " . W ojo wn ik świ at ł a m yś li czas am i: „T a, cze go nie zrobi ę,
po pro st u nie będzie zrobio ne" . A le nie m a racji: m usi dzia ła ć,
lec z w st osown ej chwi li powin ie n pozwol ić , b y zadzia łał t eż
W s ze ch świat .
K ied y wojo wn ik owi dzi eje się krzywda, t o zazwyczaj st roni od l u -
dzi, by nie obar cza ć ich swo im cierp ie niem . Jest t o post ę po wan ie
dobre i złe zarazem . P ozwo li ć, aby w sercu powo li goiły się rany
— t o jedn o. Nat om ias t na cał e dnie pogrą ża ć się w sm ut k u, z
oba wy, by nie obna żyć wła sn ej słab oś ci — t o całk iem inn a spr a -
wa. W k ażdym z nas ist nie je i anioł i diab eł, a ich głos y są ba r -
dzo do siebi e pod obn e. W obe c t rudnoś ci diab eł przek onu j e, że
łat wo nas zrani ć, a anio ł pros i, byśm y zast an owili się nad sobą , i
czasam i m usi włożyć swo je słowa w ust a obcych ludzi . W o jo wnik
ut rzym u je równo wa gę pom ię dzy sam ot no śc ią i uzal eżnie ni em od
inn yc h.
W o jownik świat ła pot rze buj e m iłoś ci . P rzywiązan ie, przyja źń i
czu łoś ć są czę śc ią jego nat ur y, t ak sam o jak jedze ni e, pici e czy
rado ść walk i w im ię dobre j sprawy. ! jeśli o zacho dzi e słoń ca nie
czu je się szc zę śl iwy, znac zy t o, że nie jest z nim w porządk u .
W t e dy przerywa bit wą i rusza na pos zuk i wa nie k ogoś, k t o razem
z nim obe jrzy zach ód słoń ca. Jeś li t rudno m u znale źć przyj ac iel a,
p yt a sam siebi e: „Czyżb ym oba wia ł się blisk o śc i z ludźm i ? A
mo że k t oś obdar zył m nie przyj aźnią i nawet t ego nie dost rze -
głem ?" W oj ownik świat ła m oże wybrać sam ot n oś ć, ale nie m oże
paś ć jej of iarą.
W o jownik świat ła wie, że nie da się żyć w st an ie całk owit e go roz -
pręże ni a. Nauczył się od łuczn ik a, że aby dalek o wypu śc ić st rza -
łę, t rzeb a dobr ze napią ć łuk . Nauczył się od gwi azd, że j edyn ie
wewnęt r zn a ek splozja pozwa la świ ec ić. Z auwa żył, że k oń napi na
wszys t k ie swo je m ięśn ie, k ied y sk acze przez prze szk od ę. Jedn ak
woj ownik nigd y nie m yli napię ci a ze zde nerwowan iem .
W o jownik o wi świat ła udaj e się ut rzym ać równo wag ę pom ięd zy
Ryg orem i Miłosier dziem . Ż eby speł ni ć swoj e m arzeni a pot rzeb a
m u niezł om ne j woli, m usi b yć równ ież zdoln y do niezwyk ł yc h p o -
świ ęc eń. I cho ć obrał swój cel, t o jedn ak droga, k t óra do niego
prowadzi, nie zawsze jest t ak a jak ją sob ie wyobra ża ł. I dlat e go
woj ownik pos ług uj e się i d ys cypl in ą i wspó łc zuc iem . B óg nigdy
nie opus zc za swoic h dzie ci, jednak jego zam iar y są niepr ze ni k -
nion e i t o O n wyt ycza nas z szl ak , w ryt m ie naszyc h k rok ów. Dzię -
k i dysc yp li ni e i poświ ęc en iu, woj ownik nie t raci zapa łu. R ut yn a
nigd y jes zc ze nie przen io sł a gór y.
W o jownik świ at ł a bywa cza sam i nic zym woda. P rześli zg uje się
pom ięd zy licznym i przeszk o dam i, jak im i usła na jest jego drog a.
Czasam i st awi ani e oporu zna czy t yl e co uni ce st wie ni e, więc w o -
jownik dost o so wu je się do ok olic zno śc i. G odzi się — bez cien ia
sk argi — by przez góry wiódł go k am ienis t y szl ak . W t ym wła śni e
t k wi sił a wod y. Ż ade n m łot nie jest w st an ie jej rozt rzask a ć, ani
nóż zrani ć. Cięci e najo st rzej sze j szab li nie pozo st awia na niej
śla du. W o da w rzece dost os owuje się do rzeźb y t erenu, nigdy nie
zapom i na jąc o celu, do k t órego dąży — o m orzu. Nieśm iał a u
źródł a, czerpi e powol i sił ę z napot k a nych pot ok ów. I w k ońcu n a -
biera pot ężne j m oc y.
Dla wojownik a świat ła nic nie jest czys t ą abst rak c ją. W szys t k o
jest k onk ret ne i godn e sza cu nk u. Nie obs erwuj e świ at a sied zą c
wyg odn ie w na m ioci e. P ode jm uje k ażde wyzwa ni e, bo t o ok azja ,
b y zm ienić sam ego sieb ie. Jego znaj om i t racą cza s na k ryt yk o -
wan ie dec yzji innych albo t ego , że niek t ór zy nie pot raf ią dok ona ć
wyb oru. W oj ownik wpro wa dza w czyn swoj e zam iar y. Z darza się ,
że nie udaje m u się osiąg ną ć cel u, wt edy płac i za swó j błą d bez
sło wa sk argi. I nnym razem zbac za z drogi i m ija sp oro czas u nim
znó w ją odna jd zie . W o jownik nigdy się nie podda je.
W o jownik świ at ł a jest jak sk aln y blok . K iedy blok leży na równ i -
nie, w harm onij nym ot oczeni u — t k wi w m iejscu . Ludzi e m ogą
st a wia ć wok ół swo je dom y i naj si lni ej sza wic hur a nie sprawi, b y
zni szc zył t o, co zbud owano . Lecz k ied y znaj du je się na zboczu,
m oże uja wni ć swoj ą m oc i st oczyć się wprost na przes zk od ę, k t ó -
ra zak łó ca jego spok ój. W o jownik — podob ni e jak blok leżą cy na
st ok u — m oże st a ć się niszczyc ie lem , k t órego nic nie pows t rzy -
m a. W ojo wn ik świ at ł a m yś li jedno cześ ni e i o woj ni e i o pok oj u, i
pot raf i dzi ała ć st oso wn ie do ok olic zno śc i.
W o jownik świ at ł a, uf ający bezgran ic zn ie pot ę dze swoje go um y -
słu, nie doc en ia siły przeci wn ik a. Nie wol no m u zapom i nać o je d -
n ym — bywa ją chwil e, gd y siła f izyczna jest sk ut eczni ejs za od
m ędrk owa nia . Corrida t rwa k wadra ns, bo byk szybk o pojm uje, że
się z nim igra, i w ok a m gnien iu rzuc a się na t orea dora . A wt edy
ani spr yt , ani argum ent y, ani int el igencj a, ani wdzi ęk nie są w
st an ie zapo bi ec t rage di i. Dlat ego wojownik nigd y nie gardzi br u -
t aln ą siłą. Lec z k iedy st aje się ona zbyt brut aln a, wycof uje się z
pola bit wy, do cza su , aż wróg wyczerp ie zapas y swoje j ene rgii.
W o jownik świat ła pot raf i rozpo zna ć silni ej szego od sieb ie prze -
ciwnik a. Jeśli post a nowi się z nim zm ierzyć , ponie sie srom ot ną
k lęsk ę. Jeśl i przyjm i e wyzwa ni e, wpa dn ie w puł apk ę. Dlat ego k o -
rzyst a t eż z dyp lom a cj i. Jeś li wróg zac howuj e się dzie ci nni e, on
robi t o sam o. Jeśl i prowok uj e go do walk i, udaj e, że t ego nie r o -
zum ie. Jeg o przyja ci el e m ówią: „To t chór z! " . Lecz wojownik nic
sob ie nie robi z t ych złoś liwoś ci . Dobrze wie, że k iedy pt ak m a do
czyn ie ni a z k ot em , nie pom ogą m u ani wś ciek ł oś ć ani odwa ga. W
t ak ich syt ua cja ch wojownik uzbra ja się w cierpl iwoś ć. W ró g wnet
odej dzie szuk ać zaczepk i gdzie indzi ej.
W o jownik świat ła nigdy nie pozost aj e oboj ęt n y wob ec nies pr awie -
dli woś ci . W i e, że wszyst k o jest jed noś ci ą i k ażde indywi du a lne
dzia ła nie m a wpł yw na wszyst k i ch ludzi na świe cie . Tot eż k ie d y
na jego ocza ch k om uś dziej e się k rzywda , sięga po szab lę, by
przywróc ić porzą dek . Lecz nawet k iedy st aj e do walk i z przem o -
cą, st ara się nie sąd zi ć napa st n ik a. Robi bez słowa t o, co do ni e -
go należy, bo k ażdy za swoj e czyn y odpo wia da wob ec B oga. W o -
jownik świat ła jes t na świ ec ie po t o, b y pom agać swoim br aciom
w bied zie , nie po t o, by f erowa ć wyrok i na bliźnic h.
W o jownik świ at ł a nie jest t chór zem . Uciec zk a bywa cza sem
wsp an iał ym spo sob em obron y, lec z m ożna się nią rat owa ć t ylk o
wt ed y, gdy czło wi ek a zaś le pił st rac h. K iedy woj ownik m a wąt pl i -
woś ci , wol i poni eś ć k lęsk ę i pot em goić swoj e ran y, ponie wa ż
wie, że jeśl i uci ek ni e, da wrog owi wła dzę więk s zą, niż on na t o
zas ług uj e. W chwi lac h t rudn yc h i boles nych , wojownik ak cept uj e
niep om yśl ną s yt u ac ję z m ęst wem i z godn oś ci ą.
W o jownik świat ła nigdy się nie spie szy. Czas pracu je na jego k o -
rzyś ć, a on uczy się posk ram ia ć swoją por ywczoś ć i sk łon noś ć do
poc hop nych dzia ła ń. P osu wa się do przodu powol i ale st ano wczo.
W i e, ze uczes t ni czy w ważnym m om enci e dzie jó w i ze nie uda m u
się zm ieni ć świ at a , dopók i nie zm ieni sie bie . P am ięt a słowa Lan -
zy del V ast o: „P ot rzeba cza su, by rewol uc ja m ogła z a puś ci ć k o-
rzeni e" . W oj ownik nie zrywa niedo jrzał ego owoc u.
W o jownik o wi świ at ł a pot rzeba cierp li wo śc i i żywi oł owoś ci zar a -
zem . Dwa najc ię żs ze błęd y st rat e gic zn e, t o dzi ała ć przed wc ze -
śni e i przepu śc ić sprzyj aj ąc ą ok azję. A by t ego unik n ąć, k ażdą s y -
t uac ję oce nia t ak , jak by był a ona jedyna i niep owt arzaln a. Nie
st o suj e żadn yc h got owyc h zasad czy sprawdzo nych spo so bó w i
nie uf a opini om innych . P ewne go razu k alif Muawija sp yt ał Om ara
ben al-A asa , w czym t k wi t ajem n ic a jego ogrom ne j zręc zno śc i po -
lit yc zn ej . I ot rzym ał nast ępu ją cą odp owied ź: „Nigdy nie rzuc iłem
się w wir dzia ła nia , nim nie rozpat r zyłem wpierw m ożliwo śc i o d -
wrot u , ale t eż nigdzie nie sze dłem z zam iarem uciec zk i" .
W o jownik świat ła częs t o t raci nad zie ję. W yd aj e m u się , że wy -
gas ł już w nim na zawsze wewnęt r zny ogie ń. Cał ym i dni am i i no -
cam i t k wi w t ym prześwia dc ze niu i nic nie wzbud za w nim ent u -
zjazm u . P rzyja ci el e m ówią: „Może jego walk a dobi egł a już
k resu?" . W o jownik czuje bal i wst yd zi się słysząc t e sło wa, poni e -
waż wie, że m e osią gną ł jeszcze t ego, co zam i erzał. Lecz jest
upart y i nigdy nie wyrzek a się swo jeg o powoł ani a, walc zy dalej. I
wt ed y, k iedy się najm nie j t ego spod zie wa , ot wi era ją się przed
nim nowe m ożliwoś ci.
W o jownik świ at ł a nie hańbi swego serca nien awiś ci ą. K ied y r usza
do walk i, przyp om ina sobi e sło wa Chryst u sa : „K och aj swoi ch wro -
gów" . I jest t ym sło wom posłu szny. Jednak wie, że przeb a cza ć
wca le nie zna czy godzi ć się na ws zyst k o. W oj ownik nie m o że
spu śc ić głowy, bo wówc za s t rac i z oczu horyzo nt swoi ch m arzeń.
O dk rywa, że jego prze ci wn ic y są po t o, b y wys t a wi ać na próbę
jego odwag ę, wyt rwał oś ć i zdol noś ć do podejm o wa ni a d ecyzji . S ą
dla nieg o błogo sł awie ńst wem , poni eważ t o wrog owie popych aj ą
go, b y wal czył w im ię swoi ch m arzeń. I właś ni e t o d oświa dc zen ie
walk i dodaj e sił wojo wn ik owi świat ła.
W o jownik pam ięt a o przeszło śc i. W i e o poszuk iwani ac h duch o -
wyc h czło wi ek a i o t ym , że wiele pięk nych st roni c dzie jó w już z a -
pis ano , ale zna t eż ich najst r as zl iwsze rozdzia ły: rzezie , of iary,
ciem n ot ę. Czasem , najwznio śl ej sze ideał y duch owe służył y za
t arcze ok rut n ym zam iarom . Z naj om i woj ownik a przeżywa li rozt e r -
k i: „Sk ąd będę wied zi ał, czy obra łem dobrą drogę ?" . S pot k ał wi e -
lu ludzi, kt órzy zani ec ha li dal szych poszuk i wa ń, poni eważ nie
um ieli odpo wi edzie ć sob ie na t o pyt ani e. Lecz wojo wnik nie m a
wąt p li wo śc i. O n zna nieza wo dną f orm ułę: „P ozna sz drzewo po
je go owoc ac h" — powi edzia ł Jezu s. Jest jej wierny i nigdy się nie
m yl i.
W o jownik świ at ł a zna wagę int u ic ji. W f erworze walk i t rudn o roz -
m yś la ć o cio sac h wroga. Z awier za swoj em u ins t ynk t owi i jest po -
słu szny podsze pt om anio ła st róża. W cza si e pok oju odga duj e
znak i, k t óre zsyła m u B óg. Lud zie m ówią: „T o sza le nie c! " albo:
„O n żyj e w urojo nym świ ec ie! " . A lbo jes zc ze: „Jak m ożna wier zyć
w rzeczy całk o wi ci e pozbawio ne logik i? " . Lecz wojownik wie, że
int u ic ja jest m ową B oga. Nie przes t aj e wię c sł u cha ć rad wia t ru i
rozm awiać z gwia zdam i .
W o jownik świat ła zasi ada z przyja ci ółm i przy ogni sk u. O powiad a -
ją o swo ich przygo da ch i zdo byczac h. W s zysc y są dum ni z życ ia ,
jak ie wiodą i z walk i w im ię dobrej sprawy, dlat eg o k ażd y niezn a -
jom y, k t óry się do nich dołą cza, jest zawsze m ile widzi an y. W o -
jownik wie, jak ważn e jest dzie li ć się z inn ym i swoim doświa d cze -
niem . O powi ad a z ent uzjazm em o swo ic h per yp et iac h, o t ym jak
udał o m u się unik ną ć zacze pk i, jak wybr nął z t arapat ów. K iedy
przywoł uj e swo je przygo dy, robi t o z pasj ą i rom ant yzm em . B ywa,
że t roch ę ubar wi a swo je opowieś ci . P am ięt a o t ym , że i j ego
przodk o wi e t eż przesa dzali od cza su do czas u. Dlat ego może so -
bie pozwoli ć na t o sam a, pod waru nk iem , że nigdy nie p o m yl i
dum y z próżn ością, ani nie uwier zy we włas ną przes adę .
„Nim podejm ę dec yzję , m uszę ws zyst k o dok ładn ie zrozum ieć —
sł ys zy czas em woj ownik świa t ła . — Chcę m ieć swo bod ę zm ian y
dec yzji " . W ojo wnik pod cho dzi do t ych słów z nie uf noś ci ą. O n
równ ież posia da t ak ą swobo dę, co m u nie przes zk adza wywiąz y -
wać się z obowi ązk ó w, k t óre wziął na swoj e bark i, choć cza sem
nie do k ońca rozum iał dla czego . W ojo wn ik świat ła pode jm uj e de -
c yzje. Jego dusza jest równi e wol na co obłok na nie bie , lec z o d -
powiad a on za wła sn e m arzen ia. Na drodze, kt órą wybr ał z wł a-
sne j niepr zym u szonej woli, m usi budzi ć się o porac h, kt óre nie za
wsze są m u w sm ak , rozm awi ać z ludźm i, k t órzy niewiel e m u
dają , pogo dzi ć się z pewn ym i wyr ze czeni am i. Jego przyja ci ele
m ówią: „P oświęc as z się bez pot rzeb y. Nie jes t eś wol ny" . A je d -
nak wojo wn ik jest człowiek i em woln ym . W i e, że w ot war t ym pie cu
chl eb się nie upiec ze.
„W k ażd ym dzi ała ni u t rzeb a prze wid zi eć jego nast ę pst wa i p o -
zna ć spo sob y, by dop iąć celu a t ak że znać m ożliwo śc i, jak im i się
d ys pon uj e. Je d yni e czło wi ek , kt óreg o w najm ni ejs zym st op niu nie
nęc ą zdobycze , lecz jest sk upion y na sam ej walce , m a prawo po -
wie dzi eć , że wyrzek ł się jej owo có w. A le wyr zec ze ni e się owo ców
walk i wca le nie zna czy, że jej w ynik powini en b yć nam ob ojęt ny" .
W o jownik świ at ł a słuc ha z sza cu nk iem st rat e gii G andhi e go. I nie
daje się zbić z t ropu t ym , k t órzy nawo łu ją do pogod z e nia się z lo -
sem , gd y nie udaj e im się osią gn ąć celu.
W o jownik świat ła zwrac a uwa gę na rzeczy drobn e, bo one m ogą
wyrządzić wiel e zła. Drzazga , t ak przeci eż m ała, zm usza wędro w -
ca do przer wy w podróży. Mik rosk opij na k om órk a m oże znis zc zyć
cał y zdrowy organizm . W spom n ie nie króciu t k iej chwi li st rac hu,
budzi o świ ci e t chór zo st wo. S ek unda nieuwag i wys t a rczy, by
wróg zadał cio s ost a t ec zn y. W ojo wn ik zważa na rzec zy m ałe.
Czasem bywa surowy wob ec sieb ie, lecz woli post ę po wa ć w t en
spo só b. „Diabe ł t k wi w szc ze gół ac h" — głos i st ar e porzek adła.
W o jownik a świ at ł a opu szc za cza sem wiar a. B ywa ją chwi le, k ied y
znik ąd nie wid zi nadzi ei. P yt a swe go serca : „Czy m ój wysi łek c o-
k olwi ek jest wart ?" . A le jego serc e m ilczy. W ojo wn ik m usi o ceni ć
t o sam . W t e dy szuk a jak iego ś przyk ł ad u. P rzyp om ina sobi e, że i
Jezus m usia ł przeżyć podo bn y et ap w życi u, by m óc w pełn i do -
t rzeć do swe go człowie czeń st wa. „Niech m nie om inie t en k ielich "
— powie dzi ał Jezu s. O n równi eż ut raci ł wszelk ą wiarę i odwag ę,
lec z się nie podda ł. W oj ownik świa t ła czas am i idzie prze d siebi e
bez wiary. A le idzie i wiara w nim odżywa.
W o jownik wie, że żad en człowiek nie jest sam ot ną wys pą. W ie,
że nie m oże walc zyć sam . Jak iek o lwiek b y b yły jego zam iary, za-
wsze pot rzeb uje inn yc h ludzi . Musi z k im ś om ówi ć swo ją st r at e -
gię, popros ić o wspar ci e, a w chwila ch wyt c hn ien ia pows pom inać
z k im ś bit e wn e przyg od y. Jed nak nie pozwala nik om u pom yli ć k o -
leże ńs t wa z brak iem pewn oś ci sieb ie. Jest przejrzys t y w dzi a ła -
niu, lec z t ajem ni czy w swo ic h plana ch. W ojo wn ik świat ła t ańc zy z
przyj ac ió łm i, lecz nie odda je w niczyj e ręce odpowi e dzia ln oś ci za
wła sn y los.
P om iędzy dwiem a bit wam i wojo wn ik odpoc zywa . Częst o spęd za
be zczynn ie całe dnie, bo t ego dom aga się jego serce. Lecz jego
int u ic ja zaws ze czuwa. Nie pope łn ia k ardyn al neg o grze ch u len i -
st wa, gdyż dobrze wie, dok ąd m oże ono doprowadzić — do pon u -
rych niedzie lnych popo łud ni, k ied y cza s m ija i nie dziej e się nic.
W o jownik nazywa t en czas „spok oj em cm ent arzy" . I przyp om in a
sob ie f ragm ent A pok al ips y: „Z nam t woje czyn y, że ani zim ny, ani
gorą cy nie jest eś. O byś b ył zim n y albo gorą cy! A t ak , sk oro je -
st e ś let n i i ni gorąc y ni zim n y, m am cię wyrzuc ić z m ych ust . . . "
W o jownik bawi się i żart uj e, lec z zawsze pozost aj e uwa żny na
wszys t k o, co dziej e się wok ół.
W o jownik świ at ł a wie, że ludzi e boją się sie bie nawza jem . A ich
st ra ch objawia się zazwyczaj dwojak o : albo agres ją albo uległ o -
ści ą. T o dwi e st rony t ego sam ego m edalu. Dlat ego t eż, gd y w o -
jownik spot yk a czł owi e k a, k t óry bud zi w nim lęk , nie zapom in a,
że on równ ież się boi. B o i on m usia ł pok on ać podob ne prz e szk o -
d y, doś wi ad czyć t yc h sam ych t rudn ości. Jednak pot raf i lepie j st a -
wić czoł a s yt uac ji . Dlaczeg o? P onieważ st rac h jest dla nie go m o -
t orem do dzia łan ia, a nie ham ulc em . W o jownik uczy się od swo je -
go prze ciwnik a i post ę puj e t ak sam o.
Dla wojo wn ik a nie m a m iłoś ci niem ożl iwej do spełn ie nia . A ni m i l -
cze nie , ani obojęt no ść , ani odrzuc en ie nie są w st an ie go oni e -
śm iel ić. W ie , że pod lodowat ym pancer zem , za kt ór ym cza sem
k ryj ą się ludzi e, bije gorą ce ser ce. Dlat eg o wojo wn ik pod ejm uj e
więk s ze niż inni ryzyk o. B ez wyt chn ie nia szuk a m iłośc i, nawet za
cen ę wielu „nie" , licznych powr ot ó w na t arczy i dojm u jąc eg o p o -
czu ci a odrzuc en ia dus zy i cia ła. W o jo wnik nie daje się łat wo z a -
st ra szyć, k ied y pos zuk uj e t ego, co m u niezb ędn e do życ ia. W ie,
że bez m iłośc i jest niczym .
W o jownik świat ła zna cis zę, k t óra zapad a prze d dec yd uj ąc ą wa l -
k ą. T a cis za zdaj e się m ówić: „W szys t k o zat rzym ał o się w m ie j -
scu . Teraz będzi e lepie j, jeśl i odst a wi sz na bok m yś l o wal ce i
odprę żysz się t roc hę" . Nieopi er zeni żołnier ze zrzu ca ją wt ed y z
sie bie zbroję i usk arżaj ą na nudę. Nat om ia st wojo wn ik wsłu chu je
się w ciszę. G dzie ś w odda li coś się dzi e je. W i e, że t rzęsi eni a
ziem i, k t óre niszc zą wszyst k o, nad cho dzą bez ost rze żen ia. W ę -
drował nocą przez las y i odk rył, że k iedy zwier zęt a nie wyda ją
żadn eg o odgł os u, niebe zpi ec ze ńst wo czai się blisk o. Dlat ego ,
k ied y inni rozm awia ją, wojo wn ik t rzym a w pogot owiu szabl ę i o b -
serwuj e hor yzont .
W o jownik świat ła wierzy. A sk oro wierzy t ak że w cud a, t o cud a
zac zyna ją się wydar zać . S k oro m a pewno ść , że jego m yśl i m ogą
odm ien ić jego życie, jego życi e zaczyn a się zm ienia ć. S k oro uf a,
że znaj dzie m iłość, t o t a m iłość pojawia się. Czasem t raci zł u -
dzen ia. Czasem wpa da w rozpac z. W t ed y sł ys zy ut ysk i wa ni a: „j a -
k iż on naiwny! " . Lec z wojo wn ik wie, że t ak a jes t cena, k t órą m usi
zapł ac ić . W zam ia n za jedn ą porażk ę m a na swoim k oncie dwa
zwyc ię st wa . I wszysc y ci, k t órzy wierzą, dobrze o t ym wied zą.
W o jownik świat ła odk rył, że lep iej podą żać ze świ at ł em . Z dr a -
dzał , k łam ał, zba czał ze swoj ej drogi, zrywał rozejm y. A i t ak
wszys t k o nadal m u się uda wał a, jak gd yb y nigd y nic. Jedn ak o t -
chł ań poja wi a się nies pod zi ewani e. Można post a wi ć t ysi ąc pe w -
n yc h k rok ów, a jeden jed yn y krok m oże się nagl e ok aza ć zgub ny.
A wię c wojownik zat rzym uj e się na cza s. Z at rzym uje się, bo usł y -
sza ł czt ery uwa gi: „Z awsze popeł ni ałe ś błęd y. Jest eś zbyt st ary,
żeb y się zm ienić . Nie jest eś zdoln y. Nie zas łu guj es z na t o" . W t e -
d y podno si oczy k u niebu, i jak iś głos m ówi m u: „K ażdy czło wi ek
pope łn ia błędy. Darowa łem ci t wo je winy, ale nie m ogę ci ich wy -
bac zyć wbre w t wo jej woli . S am zde cydu j" . P rawdzi wy wojo wn ik
świ at ł a przyjm uje wyba czen ie.
W o jownik świ at ł a nie szczędzi sił, b y st ać się lep szym czł owi e -
k iem . W k ażdym cięc iu jego szabl i odb ija ją się cał e wiek i m ądr o -
ści i ludzk ic h ro zm yś la ń. K ażd y cio s m a siłę i cel noś ć na m iarę
wszys t k ic h dawnych wojownik ó w, k t órzy do dziś błog os ławią wa l -
k ę. Najm niejs zy gest w bit wi e jest hołd em dla dok ona ń popr ze d -
nic h pok ole ń. W ojo wn ik dosk on al i pię k no swoi ch cio sów.
W o jownik świat ła godzi en jest zauf ania. W pra wd zi e pope łn ia
pewne błęd y i czas em zadzi era nosa , ale nie k łam ie. K ied y prz y -
łąc za się do swoi ch przyj ac ió ł przy ognisk u, rozm awi a ze wszys t -
k im i. W ie, że słowa, kt óre wyp owia da, zapad aj ą w pam ięć
W s ze ch świat a jak o świad ec t wo jego m yśli. „Czem u t yl e gad am ,
sk oro częs t o nie pot raf ię dok ona ć t ego wszys t k iego co obie -
cu ję?" — zast an awia się w duchu woj ownik . „Trzeba b yś p o st ara ł
się żyć w zgodzie z pogl ąd am i, k t órych broni sz publi cznie " — od-
po wia da jego ser ce. I dlat ego , że woj ownik wier zy, że jest t ak i,
jak głoś no m ówi, t o w k ońcu t ak i się st aje.
W o jownik wie, że od cza su do cza su bit wa ust aj e. W t e dy nie
m ożna jej na siłę wszczyn ać . Trzeba uzbroi ć się w cierp liwoś ć i
czek a ć na pon owne zwarc ie. W cis zy, jak a zapad a na pol u walk i,
woj ownik słyszy bic ie swoje go serca i odk rywa, że jest spię t y, że
się boi. P ods um owuj e swoj e życi e — spra wd za czy jeg o szpad a
jest naos t rzo na, serc e rado sne i czy wiar a rozpa la jego duszę .
W i e, że przyg ot owani a są równie ważn e jak sam o dzia ła nie . Lec z
zawsze cze goś brak . Dlat eg o wo j own ik k orzyst a z chwi l, gd y czas
się zat rzym u je, by lepie j się przyg ot o wa ć.
W o jownik wie, że i anio ł i diabe ł wyrywa ją sobi e jego ręk ę, t rz y -
m ając ą szp adę . Diabe ł m ówi: „O sła bni es z. Nie będ zie sz wied zi ał,
k ied y nade j dzie najlep szy m om ent do dział an ia. B ois z się" . A nioł
m ówi: „O słabn ie sz. Nie będzi es z wied zi ał, k ied y nade jd zie na j -
lep szy m om ent do dział an ia. B oisz się" . W oj ownik jes t zask o cz o -
n y, bo oba j powie dziel i dok ład nie t o sam o. Diabeł doda je: „P o -
zwó l, żeb ym ci pom ógł " . Z aś anioł m ówi: „Pom agam ci" . Dopi ero
wt ed y woj ownik dos t rze ga różnic ą m iędzy nim i. S łowa bywaj ą t a -
k ie sam e, t yle że sprzym i erze ńc y są różni. I wybi era pom o cną
dłoń anio ła.
Jeś li wojo wn ik sięg a po sza blę , t o zawsze po t o, żeb y jej użyć .
Może przet rzeć nią nowe szl ak i, przyj ść k om uś z pom ocą albo
zapo bi ec nie bezp ie czeńs t wu. Lecz wojownik nie sza st a groźbam i ,
bo szabl a jest k apr yś na i nie lubi , by jej ost rze obnażać bez p o -
wod u. W walc e m ożna at ak ować, broni ć się a nawet uciek a ć —
k ażda z t ych post aw st ano wi czę ść walk i. A le walk a nie poleg a
na t rwon ie niu sił ani rzuca ni u słó w na wia t r. W o jo wn ik jest za -
wsze czu jn y na najm ni ej szy ruch swoj ej szabl i. Lecz nie m oże z a -
pom ina ć o t ym , że szab la równi eż bac zy na jego ruch y. S zabla
obja wi a swoją m oc bez słó w.
Z darza się, że zło pod ąża ślad em wojo wn ik a świat ła. W t ed y sp o -
k ojnie zapras za je on do swoj ego nam iot u. W o jo wnik p yt a zło:
„Czy pragn ies z zranić m nie, czy racze j pos łużyć się t ylk o m ną, by
rani ć innych ?" . Z ło udaje, że nie dosł ys za ło t ego p yt a nia . P rz e -
chwal a się, że zna sła bo śc i jeg o dus zy. Jąt rzy jes zc ze nieza bl i ź-
nion e ran y i wzywa do zem st y. P rzypom i na, że t ylk o ono zna su b -
t eln e zas adzk i i t rucizny, zdoln e pom óc wo jownik owi pozbyć się
wszys t k ic h wrog ów. W oj ownik słu ch a uwa żn ie i wyp yt uj e szcze -
góło wo zło o jego zam iary. P o czym wst a je i odcho dzi . Z ło gadało
jak najęt e i jest t ak zm ęczo ne i t ak pust e , że nie zdoła pójś ć za
nim ani na k rok .
Nieop at rznie wojownik st awia jede n f ałszywy k rok i wpada w
przep aś ć. S t raszą go widm a, dręczy sam ot no ść . Nigdy do gło wy
b y m u nie przys zł o, że k iedyk o lwiek spot k a t o właś nie jego, czł o -
wiek a, kt ór y zaws ze wyb iera ł walk ę w im ię Dobra. A jednak t o się
st ał o. P ogrążo ny w ciem n oś ci ac h wzywa na pom oc swoj ego n a -
uczyc ie la : „Mist rzu, wpa dłem w o t chł ań. W od y są t u głęb ok ie i
m ęt ne" . „P am ięt aj o jednym — odpowia da nauczyc ie l. — To, co
pogrą ża czł owiek a, t o wcal e nie upadek do wody, lec z pozos t a -
wan ie pod wodą " . W t e dy woj ownik świat ła zbi era wszys t k i e sił y,
b y wybr nąć z syt ua cj i, w k t órej się znal azł.
W o jownik świat ła zach owuje się jak dzie ck o. W ie lu ludzi t o sz o -
k uje. Z apom ni e li, że dzi eck o m usi się bawi ć, cza sem t roch ę go r -
szyć , że zadaj e p yt a nia f rapując e i nied ojrzał e, opo wi ada ni e -
st worzo ne hist or ie, w k t óre częst o sam o nie wierzy. Ludzi e p yt ają
oburzen i: „W i ęc t o m a być duch o wa drog a? A leż t en czł owiek jest
całk i em nied ojr zał y! " . T e sło wa nap awa ją wojo wnik a dum ą. Dzięk i
rado śc i i prost o ci e czuj e blisk o ść z B ogiem . Lecz nigd y nie t raci
z oczu swoj eg o powoła ni a.
Łac ińsk ie k orzenie słowa „odp owied zi aln oś ć" odda ją dok ładn ie
jego prawd zi we znac zen ie: t o zdoln oś ć do odpowie dzi , do dzia ł a-
nia. O dpo wie dzi al ny wojo wn ik m oże i obs erwować i dosk o na lić
się. Czasam i bywa „nieo dp owied zi aln y" , k iedy dopus zc za, b y z a -
sk oczył a go s yt u ac ja, na k tó rą nie pot raf i ani odpowie dzieć , ani
zarea go wa ć, jednak lek cj a nie idzie na m arne: woj ownik wyb iera
pewien spo sób byci a, m a dość pok or y, by przyją ć pom oc i słuc ha
rad. O dpowi edzia ln y wojownik , t o wcal e nie t en, kt ór y dźwi ga na
swo im grzbie cie brzem ię całe go świ at a , ale t en, kt ór y nauc zył się
rozpo zn awać wyzwan ie danej chwi li.
W o jownik świ at ł a nie zaws ze m oże wybra ć pole bit wy. Z darza
się, że wpad a nagle w wir walk i, k t órej wcal e nie pragną ł. W ie
jedn ak , że nie m a od t ego uci ec zk i, bowiem niedok o ńc zon e bit wy
podą żą za nim k rok w krok . K ied y k onf lik t jest już nie uc hron ny,
woj ownik st aj e z przec iwnik i em t warzą w t warz. B ez obaw st ara
się dowi edzie ć, dlaczeg o t am t en pragni e walk i, z jak iego powo du
opu śc ił swój dom i wyzwał go na poje dynek . W o jownik świ at ł a
słu ch a, co m a do powi edzen ia jego prze ci wn ik i nie obn a żają c
szp ady przek on uje go, że t a walk a nie jest jego walk ą. A le wa l -
czy t ylk o wt ed y, gd y jest t o k onie czne.
W obl ic zu ist ot n yc h dec yzji wojownik świat ła odczuwa pewien r o-
dzaj panik i. „T o cię przera st a " — m ówi m u jede n z przyja ci ół.
„Rusza j naprzó d i bądź dzi eln y" — m ówi inny. A le jego wąt p liw o -
ści rosną. P o k ilk u dni ac h niepok o ju wyc of uje się do swoj eg o na -
m iot u, gdzi e zazwyc za j m odli się i m edyt uje . W ybi eg a m yśl am i w
przys zł oś ć. O cenia, k om u jego post ęp owanie przyn ie sie st rat y a
k om u k orzyśc i. Nie chce b yć przyc zyną nie pot r zeb ne go cierp i e -
nia, ale i nie za m ierza porzuc ać swo jej drogi. W oj ownik pozwa la,
b y w jego m yś la ch wył on iła się jasna decyzj a. Je śli przyjdzie m u
powied zi eć „t ak " — powi e t o śm iało . Jeś li t rzeba będzi e powi e -
dzie ć „nie" — nie st ch órzy.
W o jownik świat ła ponos i całk owit ą odpowie dzial no ść za W ła sn ą
Lege n dę. Z najom i m ówią : Jego wiar a jest godn a podzi wu! " . P rzez
ułam ek sek undy wojownik jest dum n y, lecz zaraz zawst yd za się,
bowiem nie od czu wa wiar y, z k t órą t ak się obn os i. W t ed y anio ł
sze pc ze m u do uch a: Jest eś t ylk o inst r um ent em świat ła i nie m a
najm ni ej szego powo du, byś się t ym pys zn ił, czy t eż m iał wyr zut y
sum ie nia . To jedyni e powód do radoś ci" . I wojo wnik świ at ł a świa -
dom t ego, że jest jed yn ie narzęd zi em , cz uje się spok o jni e jszy i
bardzie j uf a sam em u sobie .
„Hit ler wprawdzi e prze grał wojn ę na pol u bit wy — m ówi Marek
Halt er — lecz jedn ak coś wygra ł. T o dwud zi est owie czny czł owiek
st worzył obozy k oncent r ac yj ne , wsk rze si ł t ort urę i pok aza ł, że
m ożna zam k nąć oczy na nie szc zę śc ia bliźni ch " . B yć m oże m a on
racj ę: na świec ie pełno jest porzuco nych dzi eci, ok rut n yc h rzezi,
nie win nych ludzi w wię zie ni ac h, s a m ot n yc h st arc ów, pijak ów w
ryns zt ok u, szale ńc ów u władzy. A le m oże nie m a on wca le racj i?
B owi em ist ni ej ą woj ownic y świat ła. A woj ownic y świat ła nigdy nie
godzą się na nieg odziwoś ć.
W o jownik świ at ł a nigdy nie zap om ina st arego przysł owia: „K oźlę
nie powinno udawać lwa" . I st n iej e niespr awied li wo ść na świ ec ie.
K ażd y m oże się znal eźć w s yt u ac ji, na jak ą nie zas łużył , najczę -
ści ej wt ed y, gd y nie jest zdol ny do obron y. P orażk a częst o puk a
do drzwi woj ownik a. W t ak ich chwil ac h wojo wn ik m ilczy. Nie t raci
energ ii na próżne słowa , woli oszczędzać siły, b y st awić opór,
b yć cierp liwym i pam ięt a ć, że K t oś m u się przygląd a. K t oś, k t o
wid zia ł jeg o k rzywd ę i się na nią nie godzi. Ten K t oś daje wojo w-
nik owi t o, cze go on najbar dzi ej pot rzeb uje : czas. P rędzej czy
późn ie j wszyst k o znó w zaczn ie dzi ała ć na jego k orzyść . W oj o w -
nik świa t ła jest m ądry. Nie k om ent u je swoi ch porażek .
Ż ywo t sza bli m oże być krót k i, lec z życ ie wojownik a świ at ł a m usi
b yć długie. Z t ego powod u nie przec enia on swoi ch zdoln oś ci i
st ara się unik ać niesp od zia nek . P rzyp is uj e k ażdej rzeczy wa r -
t oś ć, na jak ą ona zasł ugu je. W obli czu powa żn yc h problem ó w
diab eł szep cze m u do uch a: „Nie m a się czym prze jm ować. Nic
się przec ież nie dzi eje " . I nnym znów razem , w banal nych ok o lic z -
noś ci ac h, diabe ł podp owiad a: „Musisz zebr ać cał ą swo ją energi ę,
b y zaradzić s yt uac ji " . W oj ownik nie słuc ha słó w diab ła. S am jest
wła dc ą swo je j szp ady.
W o jownik świ at ł a jest zawsze czujn y. B y obna żyć swoj ą szpa dę
nie pot rzebuj e nik ogo pros ić o pozwo len ie. Nie t raci t eż czas u na
uspr awied l iwiani e się wobe c inn yc h. P osłu szn y bosk im wyr ok om ,
odpo wi ad a za wł asne czyny. Rozglą da się na bok i i rozp ozn aj e
przyj ac ió ł. P at rzy za sieb ie i wid zi wrogó w. W obe c zdrady jest
bezl it o sn y, ale nigd y się nie m ści : wyst ar czy, by odda li ł wrogó w
ze swe go życi a, wal cząc z nim i nie dłużej, niż t o k oniec zn e. W o -
jownik nie usiłu je być k im ś. O n po prost u jes t .
W o jownik nie uzna je za przyja ci ela k ogoś, k t o źle m u życzy. Nie
wid ać go równi eż w t owarzyst wi e t yc h, k t órzy pragną go „poci e -
szyć " . Unik a ludzi , k t órzy st o ją u jego bok u jed yn ie w przypa dk u
porażk i . Ci f ałszywi sprzym ier ze ńc y pragną udowo dni ć, że sła -
boś ć czł owiek a wyr óżnia . P rzyno szą woj ownik o wi zaws ze złe wie -
ści i pod płas zc zyk i em „soli darn oś ci " st ar ają się podwa żyć je go
wiar ę w sieb ie. K ied y spot yk a ją go ranneg o — lam ent u ją, lec z w
głęb i serca są urado wa ni jeg o przegra ną. Nie pojm ują, że t a
przegr an a st an owi równ ie ż czę ść walk i. P rawdziwi przyj ac ie le są
z nim we wszyst k ic h chwi lac h — t ak sam o dobr yc h jak i zł yc h.
Na począt k u swoje j walk i wojo wn ik świ at ł a st wierd za: „Mam m a -
rzeni a" . P o lat ac h zaczyn a prze czuwać, że m oże osiąg ną ć t o,
cze go pragn ie. W i e, co t o nies zc zę śc ie bli sk ic h, sam ot n oś ć, ro z-
czar owani e, k t óre t owa rzys zą więk s zo śc i ludzi . Jest świ ad om , że
wk rót c e zost an ie nagrod zon y i odczuwa sm ut ek , bo sądzi , że nie
zas ług uj e na t o, co ot rzym a . Jego anio ł pods zep t uj e m u do uch a:
„O ddaj wszyst k o! " . I woj ownik pada na k olana i of iarowuj e B ogu
swo je zdob yc ze . Ten dar zobowią zuj e go, by zaprzest ał st a wi ać
głup ie pyt an ia i przezwyci ężył poczu ci e win y.
W o jownik świat ła t rzym a w ręk u sza bl ę. O t ym , co z nią zrobi d e -
c yd uje zawsze sam . Czasem w jego życi u nast ę pu je przeł om :
m usi rozs t ać się z t ym , co k ocha. W t e dy zast a nawia się: „Czy
spe łni am wolę B oga, czy t ez powod uje m ną egoizm ? " Jeś li uzna,
że t o rozst ani e jest ist o t ne dla jeg o drogi życi owej, godzi się na
nie bez sk argi. Jeś li nat om i as t spowodo wa ne b ył o przebi egł oś ci ą
inn yc h — jest bezl it o sn y. Z na się na zada wa ni u cio só w i na prze -
bac zan iu, jedn ym i drug im posł ugu je się równ ie zręcznie .
W o jownik świ at ł a nie wpada w pułapk ę słowa „wolno ść " . T am
gdzi e na ród jest uci śni on y, t am woln oś ć jes t poję ci em jasn ym .
W t e dy uzbroj on y w szab lę i t arc zę wojownik walc zy do ut rat y t ch u
i ryzyk uj e wła snym życi em . W oblic zu uci śn ien ia, wolno ść jest
poję ci em łat wym do zrozum i en ia — t o prze ciwie ńs t wo niew o li.
B ywa jednak , że wojo wn ik słyszy t ak ie sło wa: „G d y wre szc ie
prze st a nę, praco wa ć, będę wol nym czł owiek i em " . A k iedy t en m o -
m ent nadch odzi, po upływi e rok u ludzie sk arżą się: „Ż yci e t o nic
wię ce j jak nuda i rut yn a" . Tak a wol no ść jest t rudni ejs za do zrozu -
m ienia — ozna cza brak sen su życi a. W o jownik świ at ł a jest za -
wsze zaa nga żo wa ny w t o, co robi. Jes t nie wol nik i em swoi ch m a -
rzeń, nat om ia st jest wol ny w swoi ch poczyn an ia ch .
W o jownik świat ła nie zm aga się w niesk o ńc zo noś ć w t ej sam ej bi -
t wie , zwł as zc za jeśli dost r zeg a, że prowad zi t o donik ąd. Jeś li po
upł ywie jak i e goś cza su walk a nie przyn os i rezult at u , pojm uje , że
nale ży negoc jo wa ć z wrog iem pok ój. I on i wróg opa nowal i szt uk ę
f echt unk u i t eraz m uszą dojś ć do poro zum ie ni a. B ędzie t o ges t
godn y a nie t chórzli wy, doprow adzi do równo wa gi sił i zm i a n y
st rat egi i. Ust ali ws zy już warunk i rozejm u, i on i wróg, m ogą wr ó -
cić do swo ic h dom ów. Nie m uszą nik om u nic udowad nia ć — pr o -
wad zil i walk ę w im ię Dobra i ich wiara nie poni os ła szwank u.
O baj poszl i na ust ęp st wa, pozn aj ąc w t en spo só b t rudną szt uk ę
rok owa ń.
P rzyja ci el e pyt ają wojownik a świat ła, sk ąd czerp ie ener gię . „O d
uk ryt eg o wroga" — odpo wi ad a. P yt ają , k im jest t en wróg. „T o
k t oś, k ogo nie m oże m y uk arać" . Jak iś dzie ciak , k t ór y pobił go w
dzie ci ńs t wie, uk och ana , k t óra porzu ci ła go, gdy m iał jede na śc ie
lat , nauc zyci el , k t ór y wym yś la ł m u od głu pc ów. W chwil ac h sł a bo -
ści wojownik przyp om ina sobie, że nie m iał jeszc ze spo so bn o ści ,
b y wyk a za ć się odwa gą. Nie planu je zem st y, bowiem uk ryt y wróg
nie należy już do jego świat a. Myśli jedyni e o uzysk ani u t ak iej
spra wn oś ci, żeb y wieś ci o jego wyc zyna ch obieg ły cały świa t i do -
t arł y do uszu t ego, kt o w przes zło śc i go zranił. B ól m oże prze -
m ieni ć się w m oc.
W o jownik o wi świat ła zawsze dana jest w życ iu powt órn a szan sa .
Jak wszysc y inni ludzie — m ężczyźn i i k obiet y — nie przyszed ł
prze cie ż na świat ze znajom o śc ią f echt u nk u. Długo błąd ził , nim
odk r ył swo ją W ł as ną Lege ndę . Ż aden woj ownik nie m oże sią ść w
k ręgu innych ludzi i powi ed zieć: „Cok olwiek robiłem było zawsze
słu szne" . T en, k t o t ak t wier dzi, k łam ie alb o jes zc ze nie pozn ał
sam eg o siebi e. P rawd ziwy wojo wn ik świat ła w przeszło śc i k rzy w -
dził ludzi. Jed nak podc za s swej wędrówk i pojął, że nade jdzie
cza s, k iedy znów spot k a t yc h, wobe c k t ór yc h zac hował się ni e -
godn ie, że dana m u będzie szans a, by naprawił zło, kt óre wyrzą -
dził , i że powi nie n ją wyk orzys t a ć nat yc hm i ast , bez wahan ia.
W o jownik świat ła jest czyst y jak gołę bic a i ost ro żn y jak wąż. K ie -
d y rozm awia z ludźm i, nie osą dza ich spos obu byc ia . W ie, że aby
szer zyć zło, ciem no śc i ut k ały niewid zia ln ą pajęc zynę , w k t órą
wpa daj ą ws zyst k ie sł o wa. P rzem ieni ają się t am one w int r yg i i
zawiś ć, kt óre pas ożyt uj ą na ludzk ie j dus zy. W t en spo só b wszys t -
k o, co się powi edzia ło o jak iej ś os obie , doci era do uszu jej wro -
gów, wzm oc nio ne mroczną pot ęg ą t ruci zn y i złoś liwoś ci . Dl a t ego,
k ied y wojo wn ik świat ła opo wia da o czyna ch swoje go brat a, wy-
obraża sob ie, że brat sie dzi obok i słuc ha jego słó w.
O t o słowa śred nio wi ec zn ego B rewiar za Ryc ersk i ego : „Ducho wa
energ ia Drogi pot rze bu je sprawied li wo śc i i cierp li wo śc i, by przy -
got o wa ć t wó j um ysł. Droga rycer za jest pros t a i t rudn a zarazem ,
bowiem wym ag a od rzuc eni a nie pot r zeb nych rzeczy i nieis t ot nych
przyj aźni. Dlat ego wła śni e na poc ząt k u waham y się, czy nią p o -
dążyć . Ot o pierwsza lek cj a Rycer st wa: wyk re śl is z wszyst k o, co
do t ej por y zapis ał eś w k siędze t woj eg o życ ia — niepok o je, brak
wiar y w sieb ie, k łam st wo . Na ich m iejs ce wpis ze sz słowo «od wa -
ga». Rozpoc zyna ją c t ym sło wem podróż i pod ąża ją c n a przód z
uf nośc ią w B oga, dot rzes z t am , dok ąd powini en eś dot rze ć" .
K ied y zbli ża się cza s walk i , woj ownik świ at ł a got ó w jest na k ażdą
ewe n t ual noś ć. A nalizu je ws zyst k ie spo so by walk i i p yt a siebi e:
„Co bym zrobi ł, gd yb y pewn ego dnia przyszło m i wal czyć ze
so bą?" . W t en spos ób o dk rywa swo je słab e punk t y. W t e dy poja -
wia się wróg z sak wą peł ną obiet n ic , t rak t at ó w, rok owań. Jego
propo zycje są k uszą ce, a rozwią za nia , k t óre pods uwa, prost e.
W ojo wnik rozpat r uje je po k olei jed na po drugie j. I on szuk a zgo -
d y, lecz nie za cenę wła sn ej godn oś ci . Z anie cha walk ę t ylk o wt e -
d y, gd y dojdzie do wnio sk u, że t o naj lep sza st rat eg ia, a nie dla -
t ego, że go oczar owan o. W o jo wn ik świa t ła nie przyjm uje preze n -
t ów od swoj ego wroga .
A wię c powt ar zam :
W o jowni cy świ at ł a m ają zawsze w ocza ch osob li wy blask . Ż yj ą na
świ e cie, st ano wią częś ć życi a innych ludzi, rozpo częli swoją
ziem sk ą podróż bez t obo łk ów i bez sand ał ów. Częst o bywa ją
t chór zl iwi i nie zawsze post ęp ują t ak jak t rzeba . W o jowni cy świ a -
t ła cierp ią z powodu niewa żn yc h spraw, bywaj ą m ałodu szn i, cz a -
sem uważa ją, że nigd y nie uda im się d o rosn ąć, albo sądzą, że
nie są godni błogo sła wi eń st wa czy cud u. Nie zawsze wied zą, co
wła śc iwie robią na świ ec ie i czę st o spędzaj ą bezse nn e noce, m y -
ślą c, że ich życ ie nie m a wca le sens u. Dlat ego są wojo wn ik am i
świ at ł a. P onie wa ż się m ylą. P onieważ zada ją sob ie p yt a nia . Po -
nie waż poszuk uj ą sen su i — z cał ą pewnoś ci ą — k iedyś go o d -
najd ą.
O t o wojo wn ik świat ła budzi się ze snu. Myśli sobie : „Nie chc ę
st an ąć ok o w ok o ze świ at ł em , k t óre pragni e ode m nie wielk ości" .
A le świ at ł o nie ust ęp uj e. Myśli dalej: „Czy zm iany, k t óre zacho -
dzą wbre w m ojej woli, są k oniec zn e?" . Ś wiat ł o uparc ie t rwa, b o -
wiem „wola " t o sło wo — zasa dzk a. I st op ni owo oczy i ser ce wo -
jownik a zaczyna ją przyzwyc za ja ć się da świ at ła. Nie wzdra ga się
już przed nim , godzi się na swo ją Lege ndę , nawet jeśli ona p o -
cią ga za sobą ryzyk o . W o jownik świat ła spał długo . T o nat u ralne ,
że budzi się powo li.
Doświad czon y zapaś nik znos i znie wag i przec iwnik a, bo zna siłę
swo ic h m ięśn i i zręczno ść swo ic h chwyt ów. S poglą da źle przyg o -
t owa nem u prze ciwnik o wi głębok o w oczy i wygr ywa jes zc ze przed
walk ą. W m iarę jak wojo wn ik uczy się pod ok iem swoje go duch o -
weg o m ist rza , świ at ł o wiar y zac zyna błyszczeć w jego oczac h i
nie pot rze bu je już nik om u nic ud owadni ać . Niewie le go obch odzą
k ąśli we zaczepk i wroga — niec haj sobi e t wi erdzi, że B óg jest
prze sąd em , że cud a t o żart y, a wiar a w anio ły t o uciec zk a od rze -
czywis t o śc i. P odobn ie jak zap aś nik , woj ownik świat ła jest świa -
dom swo je j nies am owit e j siły i nigd y nie walc zy z człowi ek iem ,
k t óry nie jes t godzie n honor owej walk i.
W o jownik świat ła m usi m ieć zawsze w pam ięc i pię ć regu ł walk i
napi s anych przez Czuanga- Cy, przed pona d dwom a t ysią cam i lat :
W i ara: nim pod ejm ie sz bit wę m usis z uwier zyć w jej cel. P rzyj a -
cie le: wybi eraj sobi e sprzym ier zeń có w i nau cz się wal czyć u ich
bok u, bowiem nik t nie wygrywa wojny sam .
Czas: zim ą bit wę prowa dzi się inac zej niż lat em . Dobry wojo wn ik
sam wybi era m om ent rozpoc zę ci a walk i.
P rzest r ze ń: w wąwozie nie wal czy się t ak sam o jak na ot wart ym
polu . O ceń t eren , k t óry cię ot acza i wybi erz najlep szy spo só b po -
ruszani a po nim . S t rat eg ia: najl eps zym wojownik i em jest t en, k t o
plan uj e swo ją walk ę.
W o jownik rzadk o k ied y wie , jak i jest wynik k ończąc ej się bit wy.
W ok ó ł panuj e t ak wielk i rozgar di as z, że m ożli we jest i zwyci ę -
st wo i porażk a. Czas pok aże czy wygrał , czy przegra ł, lecz wo -
jownik wie, że od t ej chwil i nic nie m ożna już zrobi ć — ost at e c z -
ne rozst rzyg ni ęc ie bit wy jest już t eraz w ręk ach B oga. W o jo wnik
świ at ł a nie m art wi się wynik i em . P yt a swo je serce : „Czy st oc z y -
łem walk ę w im ię Dobra? " Jeśl i t ak — odp oc zywa . Jeś li nie —
się ga po szabl ę i powra ca do ćwi czeń.
W o jownik świ at ł a nosi w sobie isk ierk ę B oga. Dzieli los z inn ym i
woj ownik am i, lecz bywa, że m usi sam ot n ie ćwic zyć szt uk ę f ec h -
t unk u. K iedy jes t dalek o od przyj ac iół , st aj e się jak b y gwi azdą na
nieb ie. Rozświet la t ę częś ć W sze ch świa t a, k t óra jest m u przyp i -
san a, upięk s za galak t yk i i całe świ at y dla t yc h, k t órzy spogl ąd ają
w nieb o. W yt rwało ść woj ownik a wk rót ce będzi e nagro dzona . P o -
wol i zbli ża ją się do nieg o inn i woj ownic y, łącząc się w k onst e l a -
cje pełne s ym bol i i t ajem ni c.
Czasam i wojownik świ at ł a odnos i wraże ni e, że jeg o życie t oczy
się jak by na dwó ch równo leg łych płas zc zyzn ac h. Na pier ws ze j z
nic h zm uszon y jest robi ć t o wszys t k a przed czym się brom , wa l -
czyć w im ię poglą dó w, w k t óre nie wierzy. Lecz ist n iej e t eż inny
wym iar: odk rywa go w swoi ch sna ch, m arzenia ch , k siążk a ch,
pod cza s spot k ań z lud źm i, k t órzy m yśl ą podo bn ie jak on. W o jo w -
nik pozwal a, ab y oba t e nurt y życ ia zbli żył y się do sieb ie. „I st n i e -
je pom ost łącząc y t o, co robię, z t ym , co pragn ąłb ym robić " —
m yś li w duchu . P owo li, krok po krok u, jego m arzenia przyćm i ew a -
ją swoim blask i em codzien ną rut ynę i pewne go dnia czuje, że
jest już got ó w, b y speł nić t o, cze go zawsze pragną ł. W ówczas
st ar czy odrob ina śm iało śc i, by dwa nurt y życi a st a ły się jed nym .
Napis z raz jes zc ze t o, co ci już m ówiłem :
W o jownik świat ła pot rze buj e cza su dla sie bi e. P oś wię ca go na
odpo czynek , rozm yśl an ia, k ont ak t z Duszą W s ze ch świat a. Nawet
w najwi ęk szym f erworze walk i znajd uje czas na m edyt ac ję. Cza -
sam i siad a, odprę ża się i pozwal a, b y sprawy t oczył y się wł asnym
t orem . P at rzy na świ at oczam i widza , nie usiłu je b yć ani lep szy,
ani gorszy — podd aj e się bez opor u nurt o wi życi a. I po t rochu
wszys t k o, co wydawał o się sk om plik o wan e, st aje się pr ost e. A
woj ownik jest szc zęś li wy .
W o jownik wyst r ze ga się ludzi, k t órzy t wierd zą, że znaj ą Drogę.
Z azwycza j są t ak głębok o przek on ani o t ym , że wszys t k o zale ży
od ich decyzj i, że nie zauważają ironii z jak ą los zapi su je k oleje
ludzk i eg o życia i żywo prot e st u ją za k ażdym razem , k ied y ni e -
unik ni on e puk a do ich drzwi. W oj ownik świat ła m arzy i jego m a -
rzeni a pop yc ha ją go do przo du, jednak nigdy nie pope łn ia błędu,
sąd ząc , że drog a jest łat wa a bram y szer ok o ot wart e. W ie, że
W s ze ch świat dzia ła na podob ień st wo alch em ii: „diss ou s et c o -
agul e" , jak m awia ją m ist rzo wi e. „Rozpras za j i sk upia j swoj ą ener -
gię zależnie od s yt u ac ji" . S ą chwi le, by dzia łać i t ak ie, k ied y na -
leży pogo dzi ć się z t ym , co przyno si los. W ojo wn ik pot raf i t o roz-
różni ć.
K ied y wojo wn ik świ at ł a zac zyna nauk ę walk i, odk rywa, że m usi
m ieć pełen ek wipun ek — w t ym t ak że zbroj ę. W yru sza więc na
pos zuk iwan ie zbroi dla siebi e i słyszy of ert y rozlic zn yc h k upców:
„Używa j panc erza sa m ot noś ci " — m ówi pier ws zy. „P osł ug uj się
t arczą cyni zm u" — podpo wi ad a drugi. „Najle pie j w nic się nie a n -
gażu j — t o naj lep sza zbro ja" — t wier dzi t rzec i. A le wojownik nie
sł ucha ich rad. Z pogodą duch a udaje się do swo je j świ ąt yn i i
ot ul a się niezn is zc za lnym płaszczem wiar y. W i ara odbij a wsze l -
k ie cios y. W iara przem ie nia t ruci znę w wodę przejrzys t ą jak k rys z
t ał.
„W i erzę we wszys t k o, co ludzi e m ówią i zawsze jes t em rozc z aro -
wan y" — sk arżą się znaj om i. To bardzo ważne , by uf ać innym .
W o jownik świ at ł a nie obawi a się rozczaro wa ń, bowi em zna sił ę
swo je j szabl i i pot ęg ę sw ojej m iłośc i. P ot raf i wyt yczyć własn e
grani ce . Ak cept ować B osk ie znak i i zrozum ie ć, że anioł owie
udzi el ają nam rad ust am i nas zych bliźn ic h — t o jed no. Nat om iast
niezdo lno ść do sam od zie ln ego podejm o wan ia dec yzji i bezu st a n -
ne oczek iwani e, że inni pod powie dzą nam , co powinn iśm y ucz y -
nić — t o całk iem inn a spra wa. W oj ownik uf a ludzi om , przed e
wszys t k im dlat e go, że uf a sobi e.
W o jownik przyg ląd a się życi u z łago dno śc ią i zdec yd owan iem .
S t oi bo wiem w obli czu t ajem n ic y, dla k t órej wyj aś nie ni e pewneg o
dnia znaj dzi e. S t awia jąc k ażd y krok m ówi sobie w duch u: „Lud z -
k ie życ ie t o ist n e sza leń st wo! " . I m a rację. P och yl on y nad cud em
cod zie nn oś ci, dost r zeg a, że nie zawsze pot raf i prze wid zi eć sk u t k i
swo ic h poc zyna ń. Czasam i dzia ła nie wied zą c nawet , że dzi ała;
rat uj e nie wiedząc , że rat uj e; cier pi nie wie dzą c, dlac zeg o jes t
sm ut n y. Tak , nasze życ ie jes t szale ńs t wem . Jednak najwię ksza
m ądroś ć woj ownik a świa t ła pole ga na właś ci wym wyb orze wł a -
sne go szale ńs t wa.
W o jownik świat ła przygl ąd a się k olum nom po obu st ron ac h bra -
m y, kt órą m a zam iar ot wor zyć. P ierwsza zwi e się S t rach em , dr u -
ga — O ch ot ą. W oj ownik ogląda k olum nę S t rachu. Na niej widn i e -
je napis : „W k roczys z w świ at nieznan y i nieb ezp ie czny, gdzie
wszys t k o t o, cze go się dot yc hc za s nau czył eś , nie zda się na nic" .
O gląda k olum nę O chot y i czyt a na niej: „O puśc is z znan y ci świat ,
k t óry przech owuje wszyst k o t o, co zawsze k ochał eś i o co wa l -
czył eś z wielk im poś wi ęc en iem " . W oj ownik uśm ie ch a się, bowi em
nie ist n iej e nic, co m oże wzbud zi ć jego lęk , ani nic, co m oże go
powst rzym ać . I z det erm i nac ją czło wi ek a, kt ór y wie czeg o ch ce,
ot wi e ra bram ę.
W o jownik świ at ł a wk łada cał ą duszę w jedn o ćwic ze ni e — bard zo
pot rze bne na drodze jego ducho we go rozwo ju — sk upia uwag ę na
t ym , co zazwyc za j wyk on uje m achin al nie , jak oddych an ie , m ruże -
nie oczu, czy ogl ąda ni e cod zie nn yc h przedm i ot ó w. Robi t o za -
wsze, ilek roć czuje się zbit y z t ropu. W t en spo só b pozb ywa się
napi ęc ia i pozwa la int ui cj i dzia łać swob odn ie. W ówczas dla nie -
k t órych problem ó w nie do rozwiązan ia, rozwiązan ie się zna j duje .
B ól, k t ór y zda wał się nie do znie si eni a, nagle m ija. S ięga do t ej
t ech nik i zaws ze, k ied y m usi st awi ć czoła t rudne j s yt uac ji .
W o jownik świ at ł a słyszy: „I st nie ją spra wy, o kt ór yc h nie chcę m ó -
wić , ab y nie budzić zawi śc i" . Ś m ieje się z t yc h słó w, bowi em za -
wiś ć nie jest w st a nie wyrzą dzić najm n iej szej k rzywd y, jeśl i czło -
wiek nie godzi się na nią. S t ano wi ona czę ść życi a i k ażd y m usi
nau czyć się sob ie z nią radzi ć. Poniewa ż wojo wn ik rzadk o m ówi o
swo ic h plana ch , czas am i ludzi e sądzą, że t o z obawy przed zawi -
ści ą. A le t ak wcale nie jest . W oj ownik zna wagę słó w. Z awsze ,
ilek ro ć opo wia da o swoic h m arzenia ch, t raci jak ąś czą st k ę ener -
gii pot rze bn ej do zreali zo wan ia t yc h m arzeń. A m ó wią c zbyt dużo
pode jm uj e ryzyk o, że wyczerp ie całą energi ę ni ezbędn ą do dzia ł a
nia. W oj ownik świ at ł a zna m oc słów.
W o jownik świ at ł a zna cenę wyt rwał oś ci i odwag i. P odczas walk i
bardzo częs t o ot rzym u je cio sy, na jak ie nie jest przyg ot o wa ny.
W i e, że w czas ie woj ny wróg wygr a parę bit ew. W ojo wn ik pła cze
pot em ze sm ut k u i wyp o czywa, zbier ają c siły. I znó w powr ac a da
walk i w im ię swoi ch m arzeń. B owi em im dłużej będzi e st a ł z
bo k u, t ym bardziej naraża się na ryzyk o, że opa dni e go sła bo ść ,
lęk , onie śm ie len ie. K ied y jeździe c wyp ad a z si o dło i nat yc hm i ast
znó w nie dosią dzie k onia, nigd y późnie j już t ego nie zrobi.
W o jownik zna swo ją wart oś ć. Nat chn ien ie i wiar a są m ot orem
je go dec yzji o dzia łan iu. B ywa jednak , że spot yk a ludzi , k t órzy za
pras zaj ą go do t ocze ni a bit ew, k t óre nie są jego bit wam i , k t óre
go nie int eres uj ą, czy t ez na pol a walk i, k t órych nie zna. Ludzi e
ci prag ną, by podją ł wyzwa ni a, k tóre są ist ot n e dla nich, ale nie
dla niego. Częst o są t o blis cy ludzie, k t órzy go k ochaj ą, wierzą w
jego sił y, a ponie wa ż są lęk liwi , oczek ują od nieg o pom oc y. W t a -
k ich ch wil ac h woj ownik uśm ie ch a się i ok azuje im swo ją m i łoś ć,
jedn ak nie daj e się w nic wci ąg nąć . P rawdziwy wojo wn ik świ at ł a
sam wybi era bit wy.
W o jownik świat ła pot raf i przegr ywać . A le porażk i nie rozpa t ruj e
bezn a m ięt ni e, m ówią c przy t ym : „T o nie m a znac zen ia " , alb o:
„T ak napra wdę t o wcal e t ego nie pragn ąłem " . G odzi się z porażk ą
i nie st ara się za wsze lk ą cen ę przem ie ni ć jej w zwyci ęs t wo. B ól
ran, oboję t no ść przyja ci ół, sam ot ność prze gran ej, sprawi aj ą, że
czu je się rozgor yc zo ny. W t ak ich chwi la ch m ówi sobi e w du chu:
„W a lc zyłem o coś, ale m i się nie powiod ło. P rzegr ałem pier ws zą
bit wę" . T e słowa doda ją m u nowyc h sił. W ie, że nie m ożna za -
wsze wygr ywać i odróżn ia słus zne dzia łan ia od błędó w.
K ied y pragniem y czego ś, t o cały W s ze ch świat dzi ała na naszą
k orzyś ć. W ojo wn ik świ at ł a dobrze o t ym wie . Z t ego powodu
zwra ca bac zną uwagę na swo je m yś li. Z a dobrym i int en cj am i k ry -
ją się częs t o uczuc ia , do k t órych nik t nie śm ie się przyznać : z e -
m st a, lęk przed wygra ną, przewr o t na rado ść z powod u cud zej t ra -
gedi i. W szec hś wi at nic ze go nie sądzi, on po prost u dział a na k o -
rzyś ć nas zych pragni eń. Dlat eg o woj ownik ośm ie la się zajrzeć w
m roczn e obs zary swo jej duszy i próbu je je rozjaś ni ć świ at łem
przeb ac ze nia . I zaws ze bardzo uważa na swo je m yśl i.
Jezus m ówił: „O b y t woje T ak znac zyło T ak , a Nie — Nie" . K ied y
woj ownik podejm i e się czeg oś, robi t o. Ci k t órzy obiec uj ą i nie
dot rzym ują sło wa, t racą szac unek do sam ych sieb ie, wst ydzą się
swo ic h poczyn ań . I ch życie poleg a na uci ek an iu. T racą o wiele
wię ce j energi i nie dot rzym uj ąc daneg o słowa, niż pot rze ba wo -
jownik owi, by speł nił przyrzec zen ie. B ywa, że wojo wn ik bierze na
sie bie pocho pni e odpo wi edzia lno ść , k t óra będzie m iała dla nieg o
szk od liwe sk ut k i. Nie powt órzy już t ego więc ej, lec z nie prz e -
szk od zi m u t o dot rzym a ć dane j obiet ni cy i zapł ac ić ceny za swoj ą
niero zważnoś ć.
K ied y wojo wn ik wygrywa bit wę urząd za wielk i e świ ęt o . Z wyc ię -
st wo k oszt owa ła go wiel e wys iłk ó w, wiele niepr zes pa nych nocy
pełn yc h wąt pl iwo ści , długi ch dni oczek iwani a. O d niepam i ęt n yc h
cza só w święt owani e t rium f u jest częś ci ą ryt ua łu życ ia — obrzę -
dem wt ajem n ic ze nia . P rzyja ci el e i znajom i widzą jeg o rado ść i
m yś lą: „Dlac zeg o on t o robi? P rzeci eż m oże być rozczaro wa ny po
nast ęp nej bit wie . Może ścią gn ąć na sieb ie gnie w wroga " . Jed nak
on wie, dlac ze go t ak post ępu je. O t rzym u je najws pa ni a lszy dar,
jak i m oże dać zwyc ię st wo — wiar ę w sieb ie. Dziś świę ci swo je
wczora js ze zwyci ęs t wo, aby m ieć wię ce j sił na jut rze js zą bit wę.
P ewn ego dnia, bez żad nej wiad om ej przyczyn y, wojownik odk r y -
wa, że nie wal czy już z t ym sam ym , co niegd yś , zapa łem . W pr aw -
dzie nadal wyk on uje wszyst k o t ak jak dawn ie j, jednak k ażd y jego
gest wyd aj e m u się pozba wi ony sensu . P ozost aj e t ylk o jed no wyj -
ści e — nadal prowadzić Dobrą W a lk ę. Modli się z ob o wią zk u, z
lęk u albo pod inn ym pozorem , lecz nie zba cza ze swo jej drogi.
W i e, że ani oł T ego, k t óry m u zs ył a nat c hni e nie, pos zed ł sobi e
gdzi eś na spa cer. W o jo wnik sk upi a uwagę na wal ce i o bst aj e
przy swoim , nawet wt ed y, gd y wszyst k o wyda je m u się j a ło we.
A nioł wk rót ce powró ci i najci ch szy sze le st jego sk rzyd eł sprawi,
że radość znów będzi e żywa.
W o jownik świ at ł a dziel i się z inn ym i swoim doświad czen iem z
ziem sk i ej wędró wk i. T en k t o pom aga, ot rzym u je pom oc i m usi po -
dzie li ć się t ym , czeg o się nauc zył. Dlat eg o siada przy ognisk u i
opo wia da a t ym , jak wyglą da ł dzie ń jeg o walk i. P rzyja ci el sze p -
cze. „P o co m ówisz ot war ci e o t woj ej st rat e gi i? Czyż nie widzis z,
że w t en spos ób narażas z się na ryzyk o, iż swo ją zdob yc z bę-
dzie sz m usiał podziel ić z innym i? " . W o jo wn ik zadowal a się
uśm ie ch em i nie m ówi ani słowa. W i e, że jeś li u k resu po dróży
dot rze do wyl udn ia neg o raju, t o walc zył niep ot rzeb nie .
W o jownik odk rył, że B óg pos ług uj e się sam ot no śc ią , by nau czyć
ludzi poc zu ci a wsp ól not y z innym i; gniewem , b y uk aza ć nam wiel -
k ie dobr odziej st wo spok oju ; nudą , b y doc eni ć urok przyg ód i wol -
noś ci. B óg posł ug uje się ciszą, by wzb ud zić w nas odpo wi e dzia l -
noś ć za sło wa ; zm ęczeni em , b yśm y pozna li sm ak odpo czy nk u, a
chor obam i przywołuje błog o sła wi eńs t wo, jak ie nies ie nam zdro -
wie. B óg sięg a po ogi eń, b y opowied zi eć o wod zi e; po zi e m ię, by-
śm y pozn ali wart o ść powi et rza. B óg przywo łu je śm ierć, by pod -
k reśli ć wag ę życ ia.
S t run y nieu st ann ie nap ięt e w k ońcu się rozst r aj ają . W ojo wn ic y,
k t órzy ca ł y swó j cza s poświęc aj ą jed yn ie na ćwic zen ia i t reni ng i,
t racą w walc e spont an ic zno ść . W ier zc ho wc e, k t óre cią gl e sk aczą
przez przeszk o dy, pewne go dnia łam ią nogę . Łuk i napi ęt e k ażd e -
go dnia, nie wypu szczaj ą już st rzał z t ą sam ą siłą. DI at eg o wo -
jownik świ at ł a, nawet jeśl i nie m a czas am i och ot y, st ara się ci e -
szyć drob nym i sprawam i dnia codzie nne go.
W o jownik a świ at ł a nie t rzeba prosić , żeb y dawał. W ie dzą c t o,
niek t ór zy m ówią: „T en, kt o pot rze bu je, powi nie n się o t o up o -
m nieć " . W o jo wn ik świa t ła wie, że wiel u ludziom nie udaje się —
po prost u się nie uda je — popros ić o pom oc. O dk rywa wok ół sie -
bie ludzi, k t órych serc a są t ak spragn io ne uczu ci a, że padaj ą ł u -
pem złej m iłośc i. P ot rzeb ują oni czuł ości, lec z wst ydzą się t o
ok aza ć. W oj ownik zapras za ich do ogni sk a, opo wia da hist orie ,
dzie li z nim i swój posił ek i razem , w winie , t opi ą sm ut k i. Naz a -
jut rz wszysc y czują się lepie j. Najwięk s zym i nędzar zam i są ci,
k t órzy pat rzą na cudzą nędzę oboj ęt n ym ok iem .
W o jownik świat ła słuc ha słów Lao- T sy, kt ór y powie dzi ał, że t rz e -
ba pozbyć się świ ad om oś ci upł ywu dni i godzi n, a więk s zą uwa gę
zwra ca ć no k ażdą m inut ę. W t ed y dopier o, uda nam się rozwi ązać
niek t ór e probl em y, zanim się pojawią. Jest czuj ny w sprawac h
drobn yc h, zat em udaje m u się unik ną ć wie lk ic h nieszczęś ć. M y -
śle ć o drobn yc h sprawac h, wca le nie znac zy m yś le ć k rót k o -
wzro cznie . P rzes adn e przywią zywa ni e wag i do spra w wie lk ic h
prowadzi do ut rat y radoś ci życ ia. W o jo wnik wie, że wielk i e ma -
rzeni a sk ład aj ą się z m nóst wa elem ent ów, podo bni e jak świ at ł o
sł oneczn e jest sum ą m ilionó w prom ien i.
Czasam i w drodze dopada wojownik a rut yn a. W t e dy k orzyst a on z
nauk i Nachm an a z B racła wi a: „Jeś li nie udaj e ci się m odlić, p o -
st ara j się powt arza ć jedno prost e sło wo — przyno si t o duszy wi e -
le dobreg o. Nie m ów nic więc ej, powt arzaj t ylk o t o jedn o sło wo,
bez przerwy, niezli czoną ilość ra zy. W k ońcu ut raci ono swó j
sen s i zdob ędzie nowe znac zen ie. B óg ot wor zy swoj e bram y, a
wt ed y t ym jednym sło wem wysł awis z wszys t k o, co zec hc es z" .
K ied y wojo wn ik m usi wyk on ywać t ę sam ą czynn oś ć wiel e razy z
rzędu , m oże z nią zrobi ć t o, co radzi Nachm an i przem ie nić ją w
m odlit wę.
Dla wojo wn ik a świat ła „pewnik i " nie ist ni ej ą. P odą ża drogą, kt órą
nie st r udzeni e st ara się pozna ć. Jego t echn ik i walk i zm ienia ją się
zale żn ie od pory rok u. S am się nieu st a nni e dost os owuje , dlat eg o
nik ogo nie sąd zi wyłączn ie wedl e zas ad y „prawd a — f ałsz" , lecz
zale żn ie od czas u i ok olic znoś ci. W ie, że jego przyj ac iel e t ak że
m uszą się dos t os owywać i wcal e go nie dziwi, k ied y zm ienia się
ich spos ób byci a. Daje ludzi om czas , b y m ogli uzas ad ni ć swo je
post ęp owani e. Lecz w obl ic zu zdrady wojo wn ik jest bezlit os ny.
W o jownik siada przy ogn iu, by porozm awia ć z przyj ac ió łm i. K łóc ą
się, osk arżaj ą nawzajem , ale reszt ę nocy i t ak spę dzają w t ym
sam ym nam iocie. W net zapom i naj ą o wszys t k i ch m iot an yc h przez
sie bie obelga ch . O d czasu do cza su poja wi a się wśró d nich k t oś
niezna jom y. Nicze go jes zc ze wsp ól nie z nim nie przeżyli , pok azał
się im t ylk o z dobrej st rony, wię c niek t órzy dopat r uj ą się w nim
m ist rza . W o jownik świat ła nie poró wnu je go ze swoim i dawn ym i
t owar zyszam i. Mile wit a niezn aj om ego , ale nie uf a m u, dopók i nie
odk r yje równie ż jego wad. W o jo wn ik świ at ł a nie rozpo czn ie bit wy,
nim całk owic ie nie pozn a swoje go sprzym i erze ńc a.
W o jownik zna st are porzek ad ło: „Jeś li wyr zut y sum ie nia zabi jał y -
b y. . . " . W i e, że wyr zut y sum ie nia zabi jaj ą, kruszą powoli duszę
t ego, kt o pop ełn ił błąd i prowad zą go do des t ruk c ji. W o jo wnik nie
chc e um ierać w t en spo só b. K ied y zdar zy m u się zach ować prz e -
wrot n ie albo złośl iwie — jest prze cie ż czło wi ek iem pełn ym wad —
nie wst yd zi się prosi ć o przeb ac zen ie. Jeśl i t o t ylk o m ożliwe , st a -
ra się napr awić krzywdę, k t órą wyr zą dzi ł. Jeśl i oso ba, k t órą zr a -
nił, nie żyje , czyn i dobra k om uś niezna jom em u, p oświę ca ją c je
pam ię ci człowiek a , k t óry przez niego cierp ia ł. W o jo wn ik a świ at ł a
nie t rawi ą wyr zut y sum ien ia, bowiem wyr zut y sum ien ia zabi ja ją. Z
pok orą naprawia zło, k t órego był spra wc ą.
K ażd y wojo wn ik świ at ł a sł ys za ł jak jego m at k a m ówił a: „Moje
dzie ck o zachowało się źle, bo st ra cił o I owę, ale m a bardzo dobre
serc e" . I ch o cia ż woj ownik sza nuj e swoją m at k ę, dobrze wie, że
t o niepr awda. Nie pobła ża sobie bez przer wy, ale t eż nie zadrę -
cza się wyrzut am i sum ieni a z powo du swoj ej lek k om yśl noś ci —
ina cze j nigd y nie wysze dł by na prost ą drog ę. O biek t ywn ie oce ni a
rezul t at y swoi ch dzi ała ń, a nie zam iar y. P rzyjm u je n a sie bie od -
powied zi aln oś ć za sk ut k i t ego, co robi, nawet jeśl i m usi płaci ć
wys ok ą cenę za błęd y, jak ie popeł nia . Jak głos i st are arab sk ie
przys ło wi e: „B óg oceni a drzewo po jego owoc ac h, a nie po k orze -
nia ch" .
Nim woj ownik pode jm ie ist ot ną decyzj ę — wypo wi e dzen ie wojn y,
wym arsz z przyj ac iółm i na inną równi nę, wybór pola pod sie w —
p yt a sieb ie: „Jak ie t o będzie m iało sk ut k i dla piąt eg o pok ol eni a
m oich spa dk obi erc ów?" . W ojo wn ik jest świa dom , że czyny k ażde -
go czło wiek a m ają wpł yw nawet na bard zo odle głą przyszło ść i
dlat ego m usi wie dzi eć , jak i świ at pozo st a wi po sobi e nast ępn ym
pok ole ni om .
K t oś k ied yś przest r zeg ł wojo wn ik a świa t ła t ym i słowam i: „Nie wy -
woł uj burzy w szk la nc e wod y" . Lecz on nie wyo lbrzym ia t ru dnośc i
i w k ażdej syt uacji st ara się zacho wa ć zim ną k rew. Nie osąd za
cier pie ń innych ludzi. Maleńk i drobia zg — k t óry dla nieg o jest
bez znaczen ia — m oże rozpęt ać burzę, k t óra drzem ała w d uszy
jego brat a. W oj ownik sza nuj e ból blisk i ch i nie próbuj e po równ y-
wać go ze swo im . K ieli ch rozpac zy k ażdeg o czł owi ek a jest inne go
rozm iaru .
„Najwa żn iej sza na drod ze ducho we j jes t odwaga " — m awiał G an -
dhi. Tchó rzom świa t wyd aje się złowro gi i nie bezpi ec zny. S zuk ają
oni pozor neg o bezp iec ze ńs t wa w życi u bez wielk i ch wyzwa ń i
zbroj ą się po zęby, by ochron ić t o, co wydaj e im się, że pos ia da -
ją. T chórze zak łada ją w k ońcu k rat y w ok nach włas ne go więzi e -
nia. Myśli wojo wn ik a świat ła wybie ga ją dalek o poza hor yzont y.
W i e, że jeś li nie uczyn i nic dla świ at a, nik t t ego nie zrobi. B ierze
wię c udział w Dobrej W a lc e i pom aga innym , nawet jeśli cza sem
nie do k ońca rozum ie , dla cze go t o robi.
W o jownik świat ła z uwa gą czyt a sło wa, k t órym i Dusza W sze c h -
świ at a na t chn ęł a Chico X aviera: „K iedy uda ci się rozwią za ć t rud -
ne k onf lik t y z ludźm i, nie pogrąża j się we wspom n ie nia ch cięż -
k ich ch wil , lec z raduj się t ym , że udał o ci się wyj ść z nich zwy -
cię sk o. K ied y wyc ho dzis z z długi eg o lecze ni a po chor obi e, nie
m yś l o cierp ie niu , k t óre cię dot k nęło , lec z o błogo sł awie ńst wi e
B oga, k t óre pozwo li ło ci wyzdr owieć . Do k ońca życi a zachowaj w
swo je j pam ięci wszyst k ie dobre rzeczy, k t óre poja wi ły się w naj -
t rudn iej szyc h ok oli cznoś ci ac h. O ne będ ą dowodem t woich m ożli -
woś ci i dadzą ci nadziej ę w obli czu naj wi ęk szyc h przeszk ó d" .
W o jownik sk upia się na m aleńk i ch cudac h codzi en noś ci . Je śli po -
t raf i w nic h dojrze ć t o, co pięk n e, znac zy t o, że i on nosi w sobie
pięk no , bowiem świ at jest zwi erc ia dłem , w kt ór ym odbija się
t warz k ażdeg o czł owiek a. I cho ć woj ownik dobr ze zna swo je wad y
i ograni czen ia, robi co w jego m oc y, by zacho wa ć pogod ę du cha
w t rudnych s yt u ac jac h. O st at e cznie , świa t zaws ze st ara się
przyj ść m u z pom ocą , nawet jeżeli wszys t k o wok ół wydaj e się
t em u przec zyć.
I st n iej ą reszt k i em ocj i, wypro duk o wan e w f abryk a ch m yśli . To m i -
nion e cierp ien ia, z k t óryc h już nie m a pożyt k u, t o przezorn oś ć,
k t óra k ied yś była przyda t na , ale dzisi aj niczem u nie służy. W o -
jownik t eż m a wspom n ien ia, jedn ak pot raf i je przes ia ć i pozo st a -
wić t e t ylk o , k t óre są m u pot rzeb ne. W t en spo só b pozb ywa się
reszt ek em ocji. Jak iś znajom y wzd yc ha : „A leż one st an owią
czę ść m ojej his t ori i! Dlaczeg o m am się pozbywa ć uczu ć, k t óre
odc is nęł y pięt n o na m oim życi u? " . W oj ownik uśm iec ha się. Nie
st ara się wzbud zi ć w sob ie em ocji , k t óre już w nim um arł y. Zm i e -
nia się i pragn ie, by jego uczuc ia t owar zyszył y m u w t ej przem i a -
nie.
K ied y nauc zyci el dost rzega , że woj ownik jest przyg nęb io ny m ówi
m u: „Nie jes t eś wcal e t ym , k ogo przyp om in as z w chwil ac h sm u t -
k u. Jest e ś k im ś wię cej . T y żyjes z, choć wiel u inn yc h ode szł o z
powodó w, k t órych nigdy nie zrozum i em y. Dlaczego B óg wezwał
do siebi e ludzi t ak niezw yk łyc h, a nie wła śni e cieb ie? Dok ład nie
w t ej chwil i m ilion y lud zi podda ło się, pog odził o z włas nym l o -
sem . Nie cierp ią już, nie pła czą , pat rzą jed ynie jak m ija czas.
Ut raci li zdol no ść dzi ała ni a. Lecz t y, t y jest eś sm ut ny. A t o świ ad -
czy o t ym , że t woj a dus za jest cią gl e żywa" .
B ywa czas em , że podc za s ciągn ąc ej się w niesk o ńc zo no ść bit wy,
wo jownik owi wpada nagl e do gło wy pom ys ł, k t óry pozwa la m u w
cią gu paru sek und przewa żyć szal ę zwyci ęs t wa na swoją st ronę.
W t e dy m yś li: „Czem u m ęczyłem się t ak dłu go, sk oro m ogłem ro z -
st rzyg ną ć walk ę i zao szc zę dzi ć poło wę ener gii ?" . Rzeczywi śc ie , z
pers pek t ywy czas u prze zwyc ię że ni e k ażdej t rudno śc i wydaj e się
dzie ci nn ie prost e. W ie lk ie zwycię st wo, dziś t ak pozor ni e ł at we,
jest w ist oc ie wynik i em całe j seri i m aleńk i ch wygra nych , k t ó re
prze szł y nie zau wa żo ne. K iedy wojownik pojm uje t ę prawdę , śpi
spok o jni e. Dalek o m u do poczuc ia win y, że st raci ł za dużo czas u
i energi i. Raduje się t ym , że doszedł do celu .
S ą dwa rodzaje m odlit wy. Tak ie, w k t óryc h prosim y, aby wyd arz y -
ł y się j a k ieś ok reśl on e rzec zy i próbu jem y pods zep ną ć B ogu, co
m a czyni ć. Nie pozo st a wi ają one S t wórcy ani cza su, ani prze -
st rze ni do dział an ia. B óg — kt ór y dobrze wie, co dla k ażde go z
nas najle ps ze — i t ak zrobi, co uzna za st os owne. A m odlą cy od -
nie sie wrażen ie, że nie zost a ł wysł uc ha ny. Lec z są i inne m odl i -
t wy, t e, w k t órych czł owiek godzi się, by w jego życi u speł nił y się
zam ys ły S t wórcy, cho ć prze ci eż nie zna Jeg o śc ieżek . P rosi, by
oszczędzon o m u cier pi eń, pros i o radoś ć w wal ce o Dobro, lec z
nigd y nie zapom in a doda ć: „Niech st an ie się wola T woja" . W o jow-
nik świa t ła m odli się w t en drugi spos ób.
W o jownik wie, że słowa naji st o t ni ej sze w k ażd ym język u, t o sł o -
wa bardzo krót k ie. „T ak " . „Miłoś ć" . „B óg" . T e słowa przych od zą
nam najł at wie j i wypełn ia ją olbrzym ie prze st rzeni e pust k i. Jed nak
ist n ie je inne sło wo , t eż bard zo krót k ie, kt óreg o wyp owied ze nie
spra wi a wie lu ludzi om nie lada k łopot : „Nie" . T en k t o nigdy nie
m ówi „Nie" sądzi , że jest wsp ani ał om yś l n y, szl ac het ny i dobr ze
wyc ho wa ny, bowiem „Nie" m a reput ac ję sło wa przek lę t eg o, sam o -
lubn eg o i posp oli t e go. W o jo wn ik st ara się nie wpaś ć w t ę puła p -
k ę. B owiem cza sam i m ówiąc „Tak " innym , m ożna powie dzieć
„Nie" sam em u sobie . Dlat ego jeg o ust a nigd y nie wypowia da ją
„T ak " , k ied y jeg o serc e m ówi „Nie" .
P o pierwsze: B óg jes t wyrzec zen iem . Cierp w t ym życi u, a bę -
dzie sz szc zęś li wy w nast ę pn ym .
P o drugie : T en k t o się bawi jest dzie ck iem . Ż yj w napię ci u. P o
t rzec ie: I nni wiedzą co jest dla nas dobre, bo m ają wię ce j do -
świ ad czeni a. P o czwart e : Naszym obowi ązk i em jest zadowal ać
inn yc h. Należy im spr awiać przyjem n oś ć nawet za cenę wielk i ch
poś wi ęc eń. P o piąt e: Nie nal eży pić z k ielich a szc zęś ci a, bo m o -
głob y nam t o przyp aś ć do gust u, a przeci eż nie pozo st ani e on na
zawsze w naszyc h ręk ach. P o szó st e : Trzeba przyj ąć na sieb ie
wszys t k ie k ary. jes t eśm y win ni. P o sió dm e: S t rach jes t s yg nał em
ost rzeg awczym . Nie podejm u jm y ryzyk a. O t o przyk a zan ia, k t órym
woj ownik świ at ł a nie m oże być pos łu szny pod żadn ym pozorem .
T łum ludzi st oi na środk u drog i, zam yk aj ąc dost ę p do Raju. P ur y-
t ani n p yt a: „P o co t u grzeszni cy?" . Moralist a oburza si ę: „P rost y -
t ut k a chc e wzi ąć udzi ał w uczci e! " . S t rażnik wart o śc i wyk rzyk uje :
„jak wyba czyć ni ewierne j k obieci e, sk oro zgrzes zyła ?" . P ok ut nik
rozr ywa swoj e szat y: „Dl a cze go uzdrawia ć śle pe go, k t óry m yśl i
t ylk o o swo im cier pie ni u i nigd y nie ok az u je wdzię czno śc i? " .
A sce t a oburza się: „G odzi sz się, by niewias t a m aścił a swoje wł o -
s y drogo cen nym olejk i em . Dlaczeg o nie sprze da ć go i nie k upić
żywnoś ci ?" . Jezu s z uśm iec hem t rzym a ot wart e drzwi Raju. I
mi m o cał ego rozgar di as zu wok ół woj ownic y świ at ł a wcho dzą do
środk a.
W ró g jest przeb ieg ły. I lek roć m oże, chwyt a za broń najł at wie js zą
w użyciu i naj sk ut e czni ejs zą — int r yg ę. Nie wym a ga t o zb yt ni ego
wys iłk u, bowi em inni pracu ją na jego k ont o. P rzewrot nym i sł o wa -
m i m ożna znis zc zyć naj sil ni ejs ze więzy, długi e lat a dążen ia do
harm oni i z drugim czł owi ek iem . W oj ownik świat ła częst o pada
of iarą t ej puł apk i. Nie wie, sk ąd padł cio s, ani nie m a najm nie j -
sze j m ożli woś ci , b y dowie ść , że coś jest oszc zer st wem . I nt r yg a
nie daje m ożli wo śc i obron y — wyd aje wyr ok bez żadn eg o proc e-
su. W oj o wnik świa t ła płaci więc za jej sk ut k i i pono si nieza słu ż o -
ne k ary, bo słowa m a m oc i on o t ym wie. Cierpi w m ilcze niu , ale
nie posł ug uje się nigdy t ą sam ą bron ią wobe c prze ciwnik a . W o -
jownik świ at ł a nie jest t chórzem .
„Daj szal eń co wi t ys ią c rozum ów, a on będ zie chc iał t ylk o t wój " —
gło si arabsk ie przys ło wi e. K ied y woj ownik świ at ł a zac zyna upr a -
wia ć swój ogród, zauważa, że z bok u śled zi go sąsi ad. Ten czł o -
wiek uwi el bia wygłaszać swo je opini e na t em at sia nia dzia łań ,
nawoże ni a m yś li i pod lewan ia zdobyczy. Jeśl i woj ownik pos ł u -
cha łby t ych rad, t o wyk o na łby pra cę, kt óra nie byłab y jeg o prac ą,
a ogród , k t óry piel ęgn ował, odzwi erc i edlałb y zam ysł y sąsi ada .
Jed nak woj ownik wie, że k ażd y ogró d m a swoje t ajem ni ce , k t óre
m oże odk ryć jedyni e cier pli wa ręk a ogrodn ik a. Dlat eg o woli się
sk upi ć na sło ńc u, deszc zu i porach rok u. W ie, że szal en iec , k t ór y
podp at ru je zza m uru i daj e t ysi ąc e rad na t em at cud ze go ogrodu,
nie dba o swoj e rośl iny.
A b y walc zyć t rzeba m ieć oczy ot wart e i oddan yc h sprzym ier ze ń -
ców u bok u. Lecz czas em zdar za się, że przyj ac iel , k t óry wal czył
w obozie wojownik a , zm ieni a się nagl e w jego wroga. P ierwszą
reak cj ą jest nien a wiś ć. Jed nak wojo wn ik świ at ł a wie, że na polu
bit wy zaśl epi on y żołni erz gini e. Dlat eg o st ara się zawsze pam ię -
t ać o wszys t k ic h dobr yc h uczynk ach swoj eg o dawneg o soj us zn i -
k a. Usiłu je zrozum i eć , co pop ch nęł o t ego czło wi ek a do nag łej
zm ian y obozu, jak ie ran y nawarst wi ły się w jego d uszy. P róbuj e
odk r yć, co spra wi ło, że przest al i się porozum i ewać . Nik t nie jest
całk o wi ci e dobr y ani zł y. O t ym m yś li wojo wn ik , k ied y odk r ywa,
że m a noweg o prze ciwnik a .
W o jownik świ at ł a wie, że cel nie uświ ęc a środk ów. P onieważ cel
nie is t niej e, ist n iej ą t ylk o środk i. Ż yci e gna go z niezna neg o w
niezna ne. K ażda m inut a owi ana jest pasj onu ją cą t ajem ni cą —
woj ownik nie wie, sk ąd przyszed ł ani dok ąd idzie. A le wie, że nie
znal azł się na świ ec ie prze z przypa dek . I cies zy się , że wszys t k o
go zask ak uje , że zac hwyc aj ą go nowe pejza że. Częst o się boi,
ale dla wojo wn ik a t o całk i em norm aln e. Jeś li sk upi się jedyni e na
cel u podró ży, nie zwró ci uwagi na znak i na dro dze. Jeś li zada
t ylk o jedno pyt ani e, nie pozn a wielu innych odpo wi e dzi. I dlat ego
woj ownik odda je się ws zyst k iem u całk owic ie.
W o jownik wie, że ist ni ej e „zjawisk o lawin y" . Częst o był świa d -
k iem , k iedy k t oś zach ował się pod le wobec oso by, k t órej zabrak ł o
odwagi , b y się przec iwst a wi ć. Z t chór zo st wa i żalu t a osob a wyła -
dowywał a swą złoś ć na k im ś jeszcze sła bs zym , aż powst awała z
t ego ist n a lawi na nie szczę ść . Nik t z nas nie zna sk ut k ów wł a sne -
go ok ruci eńs t wa. Dlat ego wojo wn ik jest ost rożny w szar żo wa niu
sza blą i st aje do walk i t ylk o z godn ym sieb ie przec iwnik iem . A
k ied y wpada w gniew, uder za pięśc ią w sk ałę i rani s o bie ręk ę.
Ręk a się goi łat wo, lecz dzie ck o, kt órem u zad ałb y cię żk ie razy,
bo przegra ł jak ąś pot yczk ę, pozo st ało by napi ęt n owan e na cał e
życ ie.
K ied y nadc ho dzi chwila rozst ani a, wojownik żegna wszyst k i ch po -
znan yc h w Drodze przyja ci ół. Jedn yc h nau czył jak usł ys ze ć dzwo -
n y zat o pio ne j świ ąt yni , inn ym opo wi edzia ł przy ognisk u k olej e
swo je go losu . Sm ut no m u na duszy, lecz wie, że jego szabl a jest
świ ęt a i m usi b yć pos łu szny rozk azom T ego, k t órem u p o świ ęc ił
swą walk ę. Tak więc woj ownik świat ła dzi ęk uje swoim t owarzy -
szom podróży, bierze głębok i oddec h i rusza na przód pełen
wsp om ni eń z niezap om nia ne j podró ży.
E p i l o g
K ied y k obiet a zam ilk ła, zapad ła noc . S iedzie li na brzegu ocea nu i
oglą da li wsch od ząc y k siężyc.
— Je st wie le sprze cznoś ci w t ym , co m i powi ed zia ła ś — zauwa -
żył. K obiet a wst ała .
— Z egn aj — powi ed zia ła. — Dobrze wied zia łe ś, że dzwon y na
dnie m orza t o wca le nie lege nd a. A le udało ci siej e usłyszeć d o -
piero wt ed y, k ied y pojął eś , że i wiat r, i m ewy, i sze le st liśc i sk ł a -
dają się na ich m uzyk ę. T ak sam o wojo wn ik świa t ła wie, że
wszys t k o, co go ot ac za — jego zwyc ię st wa i porażk i, jego zap ał i
rozpa cz — st an owi czę ść jego walk i o Dobro. I pot raf i zast o so -
wać właś ci wą t ak t yk ę, wt ed y k iedy będzie t ego pot rzeb ował. W o -
jownik niewi el e sobi e robi ze spój no śc i. Nauczył się żyć ze sw o -
im i sprze cznoś ci am i.
— K im jest e ś? — sp yt ał.
A le niezn ajom a był a już dalek o. S t ąpa ła po f alac h w st ron ę
ws cho dząc e go na nieb ie k siężyca .
Drzew o Babel
Warszawa, listopad 2000
W yda ni e pier ws ze
Nak ład 50 000 egz
P rint e d in P olan d
Druk i oprawa
Zakład Poligraficzny "DRUK-SERWIS" s.c.
tel.(023) 6732693 faz 023) 6732694