Czyim głosem mówi polska dyplomacja? –
Anna Fotyga
Aktualizacja: 2011-05-23 9:32 am
Skuteczność niemieckiej polityki historycznej widać w Kaliningradzie na każdym kroku. Postępują prace
nad pomnikiem królowej Luizy Pruskiej, w Rynku Bagrationowska już kilka lat temu przyciągała oczy
sentymentalnego turysty pisana szwabachą nazwa reprezentacyjnej restauracji- „Ost Preussen”.
Dozbrojenie Kaliningradu (m.in. w zaawansowane technologicznie Iskandery) było elementem stałej gry
Rosji z USA – przeciwwagą dla polsko-amerykańskiej koncepcji tarczy antyrakietowej. Te otwarte
działania współgrały ze sceptycyzmem, jaki wobec projektu przejawiały media niemieckie, wyrażające
opinię znacznej części tamtejszej klasy politycznej. Ta opinia bywała wyrażana mniej lub bardziej
otwarcie podczas spotkań unijnych ministrów spraw zagranicznych. Wielokrotnie musiałam
przypominać łagodnym i uprzejmym tonem o władztwie Polski nad swoim terytorium i możliwości
zawierania dwustronnych umów międzynarodowych. W Kaliningradzie hucznie obchodzono
uroczystości rocznicowe Immanuela Kanta. Erika Steinbach nie pamięta, że Niemcy bywali z
Kaliningradu wysiedlani. I choć to interesy niemiecko-rosyjskie dominują w autonomicznym obwodzie,
Polska przyjęła na siebie rolę tarana, za pomocą którego partnerzy chcą uzyskać specjalny status
enklawy. To minister Sikorski wspólnie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem apelował do UE o zmianę
regulacji wspólnotowych, pozwalającą objąć małym ruchem granicznym cały obszar obwodu. Podobny
apel nie ukazał się, gdy w grę wchodziły rozstrzygnięcia dotyczące Lwowa, choć był to nasz twardy
interes. Jeszcze chwilę temu w sprawie Królewca zdecydowanie sprzeciwiała się mała Litwa. Do Wilna
wybrała się pani kanclerz Angela Merkel, opór Litwy skruszał. Polska od początku kadencji jest
asertywna, w imię dobrych relacji z sąsiadami staliśmy się rzecznikiem bardzo, bardzo wątpliwej
sprawy. Projekt Prusy Wschodnie. Tak bloger Aleksander Ścios nazwał forsowaną przez ministra
Sikorskiego inicjatywę. Niektóre państwa członkowskie UE, np. Dania, rozważają przywrócenie kontroli
na granicach. Ten postulat może okazać się uzasadniony w związku z importem zagrożeń z Królewca.
Czy na pewno o to chodziło polskiej młodzieży, gdy w 2007 roku gremialnie popierała w wyborach PO?
Minister Sikorski, który w sobotę spotykał się w Królewcu z ministrami Guido Westerwelle i Siergiejem
Ławrowem, niczym niezrażony, nadal popierał projekt. Polskie media z zachwytem donosiły – Polska,
Niemcy i Rosja mówią jednym głosem.
W sprawie wiz, praw człowieka, bezpieczeństwa. Wybitny polski dyplomata, hrabia Edward Raczyński
analizował trzy obszary zainteresowania dyplomacji II Rzeczypospolitej: sojusznicy, sąsiedzi, plan
międzynarodowy, wielostronny. Sytuacja była wówczas inna. Czy jednak nie należałoby przyjrzeć się
niektórym jego zastrzeżeniom do bliskiej współpracy Niemiec i Rosji? Wówczas graliśmy swoją
samotną grę. Teraz mówimy z naszymi sąsiadami jednym głosem. Czy chroni nas ta strategia przed
rosyjskim neoimperializmem i niemiecką hegemonią w Unii Europejskiej i ich pewnością siebie w
relacjach bilateralnych.? Ustąpiliśmy w sprawie gazociągu północnego. Już na wstępie rozmów
okrągłego stołu polsko- niemieckiego nasza dyplomacja zrezygnowała z postulatu uznania polskiej
mniejszości narodowej. Przyjęliśmy wersję niemiecką. Do Internetu wyciekły pisma w tej sprawie
dyrektora Krzysztofa Miszczaka z Kancelarii Premiera. Co nam to dało? Jeszcze kilka lat temu przyjazd
Eriki Steinbach na Pomorze, organizowany przez niemiecki MSZ dla wsparcia niemieckiej mniejszości
narodowej, byłby niemożliwy. W dobie zapowiadanej przez rząd Donalda Tuska poprawy relacji z
sąsiadami- niemożliwe staje się możliwym. Bundestag odmówił uchylenia rozporządzeń Goeringa
delegalizujących istniejącą przed II wojną światową polską mniejszość narodową. W wyniku tych
regulacji możliwa była konfiskata majątku i zsyłka działaczy do obozów koncentracyjnych, gdzie zostali
wymordowani. A teraz władze Niemiec twierdzą, że nie ma problemu, bo nie ma Polonii. I nie zgadzają
się na jej prawną rehabilitację. Inne ofiary nazizmu. np. dezerterzy z hitlerowskiej armii dawno już
doczekały się specjalnej ustawy, potraktowane zostały przez Republikę Federalną z pełnymi honorami.
Media niemieckie rozpisują się, jak pod rządami PO Polska rośnie w siłę. Polska dyplomacja powinna
wymagać specjalnej uchwały Bundestagu, poświęconej wyłącznie sprawie polskiej mniejszości,
dokonującej pełnej jej rehabilitacji , czyniącej zadość krzywdzie. W tej sprawie z ust przedstawicieli
polskiego rządu nie padło publicznie ani jedno słowo. Przyjmowana jest wersja niemiecka.
W relacjach z Rosją po katastrofie smoleńskiej straciliśmy resztki podmiotowości. Pozwoliliśmy, by
wersja MAK zdominowała światową opinię publiczną, zadając dotkliwy cios prestiżowi Polski.
Przyjmujemy stopniowo rosyjską wersję kwestionującą ludobójstwo w Katyniu. Polski minister spraw
zagranicznych uchylił furtkę rosyjskim insynuacjom o obozach śmierci po wojnie polsko-bolszewickiej.
Pomimo wszystkich opisanych powyżej spraw Polska, Rosja i Niemcy mówią jednym głosem. Czy
realizują wówczas jakikolwiek polski interes?
W wywiadzie, który Igor Janke przeprowadził w sobotnio-niedzielnej „Rzeczpospolitej” z Radosławem
Sikorskim pada znamienne zdanie na temat naszych relacji z USA. Polska mówi w nich, wg polskiego
ministra spraw zagranicznych, „własnym głosem”. Czy rzeczywiście?
Gabinet Donalda Tuska negocjował sprawę tarczy antyrakietowej z administracją Busha. Dzięki
determinacji Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego udało się podpisać umowę i deklarację. Bez polskiej
ratyfikacji nie wchodziła jednak w życie. Ostateczny rezultat projektu przy wsparciu polskiego rządu,
okazał się dokładnie taki, jak chciała administracja Baracka Obamy i nasi sąsiedzi.
Dodatkowo, polityka PO zdejmowała z Białego Domu ew. odpowiedzialność za złamanie umowy.
Polska opinia publiczna jest w tej sprawie karmiona banialukami.
Powrót do prawdziwie własnego głosu Polski będzie trudny i bolesny. Łatwy do ułożenia partner jest
wygodny, świat polubił tę sytuację. Dla Polski nie ma jednak innej drogi, sojusznicy i przeciwnicy muszą
na nowo uznać naszą podmiotowość.
Anna Fotyga