— 1 —
Boże Narodzenie, Pasterka
par. św. Stanisława Biskupa, Lublin
25 XII 2008
ŚWIĘTA NOC SYMBOLI
1. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do
ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do
nas przez Syna” (Hbr 1, 1).
Tej nocy Bóg ostatecznie przemówił do nas przez swego Syna
Jedynego, zrodzonego z Maryi Dziewicy w Betlejem; przemówił po-
środku nocy. Wtedy „naród kroczący w ciemnościach ujrzał świa-
tłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło”. Je-
go narodzenie napełniło świat radością i weselem. Ludzie prości, pa-
sterze i ubodzy rozradowali się, jak się radują we żniwa obfitością
zbiorów, dających nadzieję pomyślności i trwania. To Dziecię, które
się narodziło, zwane będzie „Przedziwnym Doradcą”, „Bogiem
Mocnym”, „Księciem Pokoju”. „Wielkie będzie jego panowanie w
pokoju i bez granic na tronie Dawida i nad jego królestwem, które
On utwierdzi i umocni […] odtąd i aż na wieki”.
W ten oto sposób — jak pisze św. Paweł — „ukazała się łaska
Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, jak
wyrzec się bezbożności u żyć rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie na
tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwa-
ły wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa”.
2. Po raz kolejny w najdłuższą w roku noc przeżywamy miste-
rium wejścia Boga w historię ludzkości i w życie każdego z nas.
Warto pomyśleć: jaka byłaby ludzkość dziś, gdyby nie tamta betle-
jemska noc, rozśpiewana chórami aniołów? Jakie byłoby nasze ży-
cie, gdyby nie Chrystus, który jako odwieczne Słowo Ojca stał się
ciałem i zechciał zamieszkać pośród nas? Może ludzkość i świat już
by nie istniały wskutek obłąkańczej autodestrukcji (samozniszczenia)
w nienawiści i wojnach? Może dziś nie byłoby nas przy wigilijnym
stole razem w rodzinnym klimacie miłości i pojednania, gdyby nie
Nowonarodzony?
— 2 —
Tak oczywiste jest dla nas Boże Narodzenie, że trudno wyobrazić
sobie, że mogłoby być inaczej. A jednak bywa inaczej. Zapowiedział
to św. Jan: „Słowo Ciałem się stało […], przyszło do swoich, a swoi
go nie przyjęli…”. Myśmy — na szczęście — otwarli Mu swe serca,
domy, swój mały świat, aby już nie w Betlejem, ale w nas się naro-
dził, bo pomni jesteśmy słów Adama Mickiewicza: „Cóż z tego, że
Bóg narodził się w betlejemskim żłobie, jeśli nie narodził się w to-
bie?”.
3. Zaiste, wielka święta noc, w której Bóg przemówił do nas osta-
tecznie przez swego Syna zrodzonego z Niewiasty — Maryi. Bóg
przemawia do nas całą tą nocą — jej bogatą i głęboką symboliką.
Ernst Casirer określił człowieka jako homo symbolicus. człowiek za-
tem, jako istota rozumna i wolna, nie zatrzymuje się na tym co po-
wierzchowne, zmienne, lecz docieka najgłębszego sensu.
W betlejemskiej nocy wszystko jest symboliczne: czas, miejsce,
osoba Dziecka, okoliczności.
Czas. Sama noc jest symboliczna — najdłuższa w roku, jakby
ciemność miała zwyciężyć światło. Nie wiadomo na pewno, czy
przyjście Chrystusa miało miejsce 25 XII, może było w innym cza-
sie, w cieplejszej porze roku, skoro Ewangelista Łukasz wzmiankuje,
że pasterze strzegli owiec pod gołym niebem. Chrześcijańska trady-
cja umieszcza to zdarzenie w miejsce pogańskiego święta Invictus
Sol, gdyż — jak głosi kantyk Zachariasza — to Chrystus jest
„Wschodzącym Słońcem”. On stale zwycięża ciemność zła i grze-
chu, daje nowy początek.
Miejsce. Jezus urodził się w Betlejem. Dziś, niestety, jest to mia-
sto odcięte od świata, otoczone wysokim murem. Wtedy była to mało
znacząca mieścina, niegdyś rodowe gniazdo króla Dawida. Józef i
Maryja przybyli tam na spis ludności mimo bliskiego rozwiązania,
bo pragnęli dla swego Syna zachować tożsamości i pochodzenie z
królewskiego roku. To była bardzo ważna rzecz — rozumieli donio-
słość pochodzenia dla mesjańskiej misji Chrystusa: Mesjasz jest Kró-
lem.
Wymowna jest sama hebrajska nazwa miasta: Bet-lehem — dom
chleba, albo piekarnia. Ks. prof. Włodzimierz Sedlak († 1993) w
— 3 —
książce pt. Technologia Ewangelii zauważa, że dwa razy Chrystus
dotknął ziemskiej materii: po raz pierwszy stając się człowiekiem w
Betlejem i zawsze ilekroć przychodzi na ołtarz. Zatem misterium
Bożego Narodzenia stale ponawia się na ołtarzu podczas Eucharystii.
Betlejemską grotą (lub stajnią) staje się ludzkie serce, przyjmujące
Eucharystię. Od czasu Betlejem Bóg rodzi się już w sercu człowieka.
Osoba. Chrystus rodzi się jak człowiek — bezbronne dziecko, by
stać się najbardziej ze wszystkich solidarnym. Jak wielka jest god-
ność człowieka, skoro Bóg stał się człowiekiem. On przychodzi jako
dziecko, całkowicie zdając się na wolność człowieka i jego wrażli-
wość jego serca, odwołuje się do tego, co najbardziej osobowe w
człowieku — do jego miłości.
Jak świętą sprawą jest rodzina (związek kobiety i mężczyzny),
skoro Bóg zechciał przyjść w ludzkiej ubogiej rodzinie. Jej świętości
nie naruszył nawet grzech rajski, skutkiem którego jest między in-
nymi trud rodzenia. Bóg rodzi się z kobiety — nie z próbówki! Ten
fakt zmusza do szacunku dla godności człowieka, który nigdy nie
może być przedmiotem manipulacji genetycznych, eksperymentów,
komercji, o czym przypomniała watykańska Kongregacja Nauki
Wiary w instrukcji Dignitas personae, dotyczącej niektórych pro-
blemów bioetycznych (8 IX 2008).
Okoliczności. Miejscem narodzenia Boga jest uboga stajnia. Czyż
nie o tym myślał św. Paweł pisząc w Drugim Liście do Koryntian (8,
9): „Chrystus dla nas stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubo-
gacić”. Przychodzi w nędzy, aby każdy miał do niego dostęp, by nie
było barier społecznych. Jako pierwsi przychodzą prości pasterze, bo
dla Chrystusa ważny jest człowiek i jego dobroć, a nie stan społecz-
ny czy zamożność. Jest Bogiem „dla wszystkich” — Emmanuelem
„Bogiem z nami”.
Przychodzi w środku nocy — w ciszy. Ten fakt rozważa św. Jan
od Krzyża, hiszpański mistyk z XVI wieku, pisząc: „Jedno Słowo
wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada
nieustannie w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna słu-
chać go dusza”. Bóg przychodzi zatem w uspokojone, rozmodlone
serce.
— 4 —
4. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do
ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do
nas przez Syna” (Hbr 1, 1). Tymi symbolami przemawia stale i do
nas, ale przychodzi bardzo realnie. Przyszedł i stale przychodzi…!
My przychodzimy na Pasterkę, do Żłóbka… Nie wystarczy
przyjść, być widzem, zimnym obserwatorem. Trzeba wejść sercem,
otworzyć się, przygarnąć Boga przychodzącego, pozwolić ogarnąć
się Jego nieskończonej Miłości.
On Bóg stał się człowiekiem, aby uczynić nas dziećmi Bożymi,
pełnymi pokoju i Bożej radości. Bóg tej nocy znów rodzi się dla nas,
my narodzimy się dla niego — odradzamy się!
Aniołowie nad Betlejem śpiewają: „Chwała Bogu na wysoko-
ściach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”. Skoro
Bóg do nas mówi przez Swego Syna, bądźmy ludźmi pokoju, w któ-
rych On znajdzie upodobanie.
Życzmy więc sobie nawzajem, aby On widząc nas przemienio-
nymi, rozmiłował się w nas na nowo.