http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
1
środa, 28 października 2009
Permakultura i naturalne nawozy cz.3
W dzisiejszym poście chciałbym poruszyć kwestię wykorzystywania moczu jako nawozu.
Permakultura jest to system projektowania trwałych siedzib ludzkich. System ten nie byłby
prawdziwie trwały, gdyby nie proponował co robić z nieczystościami produkowanymi przez ludzi.
Każdy projektant permakultury powinien wiedzieć,że zanieczyszczenia to surowce w
nieodpowiednim stężeniu i/lub miejscu. Powtórzę jeszcze raz, Zanieczyszczenia to surowce w
nieodpowiednim stężeniu i/lub miejscu.
Czym innym jak nie surowcem jest azot i fosfor, który zanieczyszcza jeziora i powoduje zakwit
sinic?
Czyż 1 kg azotu w postaci różnych nawozów nie kosztuje 1,5 - 2zł?
Przeciętny człowiek dziennie wydala w moczu około 11g czystego azotu. 5 osobowa rodzina 55g.
W ciągu roku ta wartość dochodzi do około 20kg, czyli około 40 zł(zakup nawozów w małych
opakowaniach zazwyczaj jest droższy)
Do tego mocz posiada jeszcze potas, fosfor i różne mikroelementy. Do spłukiwania wody po
oddawaniu moczu(przeciętnie około 4 razy dziennie) zużywa się około 35-50 l wody. Wody pitnej.
Cena spłukanej wody (przez 5 osobową rodzinę) to około 400zł na rok.
W ciągu roku daje to prawdziwe oszczędności(oszczędność na zakupie nawozów sztucznych i
oszczędności na spłukiwaniu wody). Co najważniejsze robimy coś dobrego dla środowiska.
Teraz o dawkowaniu moczu:
Nierozcieńczony mocz jest dość mocno działającym nawozem i mógłby spowodować oparzenia
roślin, dlatego dobrze jest go rozcieńczać w stosunku 1 cz. moczu na 10 cz. wody. Wskazane jest
też nie aplikowanie płynnego złota:) bezpośrednio na rośliny
Autor: Wojciech Majda o
18:40
0 komentarze
Etykiety:
kompost
,
nawóz
,
recykling
,
samowystarczalność
niedziela, 25 października 2009
Permakultura i naturalne nawozy cz.2
W drugim poście o nawożeniu w permakulturze dowiedzą się państwo trochę więcej zamknięciu
cyklu krążenia materii w systemach rolniczych.
Chińczycy i inne ludy południowo wschodniej Azji od wieków używają odchodów ludzkich do
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
2
nawożenia pól ryżowych. Fakt ten umożliwia im utrzymanie ogromnej populacji, gdyż zapewniał
żyzność pól. W tych kulturach wykorzystuje się nie przetworzone odchody, co stanowi poważne
zagrożenie dla zdrowia ludzi, nie mówiąc już o walorach estetyczno-zapachowych.
Najlepszym sposobem na unieszkodliwienie patogenów i zapachów jest przekompostowanie
odchodów.
Kompostowanie to proces tlenowego rozkładu materii organicznej przy użyciu bakterii, grzybów
zwierząt i innych organizmów żywych.
Prawidłowo przeprowadzony sprawia, iż populacja szkodliwych bakterii, wirusów i innych
patogenów zostaje niemal zniszczona. Po zakończeniu procesu kompostowania zalecane jest jednak
by wykorzystać kompost z udziałem odchodów ludzkich pod rośliny, których jadalne części nie
mają bezpośredniego kontaktu z glebą (np. porzeczki, drzewa owocowe itd.)
Autor: Wojciech Majda o
07:18
0 komentarze
Etykiety:
kompost
,
nawóz
,
recykling
,
samowystarczalność
środa, 21 października 2009
Permakultura i naturalne nawozy cz.1
Permakultura proponuje zupełnie inne podejście do produkcji żywności, niż inne systemy rolnicze.
Inne zatem jest podejście permakulturowe do nawożenia.
Przedstawię przepływ pierwistków na polu uprawnym sadzie czy pastwisku.
Z gleby pobierane są mikro i makro elementy poprzez rośliny -> rośliny są zjadane przez zwierzęta
lub ludzi ->produkty rolne(zwierzęta, rośliny, grzyby) i zawarte w nich pierwiastki zjadane są przez
ludzi -> ludzie korzystają z toalety wodnej -> ścieki trafiają do oczyszczalni ścieków, gdzie
mieszane są z zanieczyszczeniami z ulicy itp -> część pierwiastków w formie szlamu z oczyszczalni
wraca głównie do lasów( poziom metali ciężkich w tych szlamach jest zbyt wysoki, by móc
wykorzystywać je jako regularny nawóz rolniczy. Część pierwiastków przedostaje się zaś do jezior,
rzek i w konsekwencji trafiają do mórz i oceanów.
By uzupełnić tracone mikro i makroelementy trzeba je regularnie uzupełniać, w rolnictwie
konwencjonalnym zazwyczaj czyni się to poprzez stosowanie nawozów sztucznych oraz odchodów
zwierząt.
Permakultura, obserwując i naśladując naturę stara się zamknąć cykl i zmienić go z łańcuch
przepływu materii w łańcuch krążenia materii. Docelowym sposobem jest stosowanie również
ludzkich fekaliów jako nawozu. W przypadku moczu jest to dość proste (zwłaszcza u mężczyzn:).
Kał natomiast należy kompostować(przy użyciu toalety kompostowej). Więcej szczegółów w
następnym wpisie
Autor: Wojciech Majda o
07:47
3 komentarze
Etykiety:
kompost
,
nawóz
,
recykling
3 komentarze:
Anonimowy pisze...
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
3
Chyba jednak najlepszym sposobem naturalnego dostarczania azotu poprzez rośliny jest
łubin - wieloletni , ładnie prezentuje się w rabatach złożonych , można komponować różne
kolory , zielone części szybko się rozkładają , nie jest kolczasty i inwazyjny jak robinia .
Dochodzą do tego jej silnie trujące owoce , liście i kora .
Podobnie trujące są perełkowiec japoński i złotokap .
Cedric
7 lutego 2010 18:17
Anonimowy pisze...
Dużo azotu zawiera także popularna roślina synantropijna - pokrzywa , można z niej robić
sałatki , użyć jako pasza dla zwierząt lub do ściółkowania .
Cedric
7 lutego 2010 18:28
Wojciech Majda
pisze...
Estetyka jest rzeczą względną - mi najbardziej podobają się rośliny, które można zjeść :)
Czy ten łubin można zjeść, wiem ,że są jadalne odmiany, interesuje mnie czy ta konkretna
jest jadalna?
7 lutego 2010 18:55
sobota, 17 października 2009
Permakultura a grzyby cz. 2
Druga część postu o grzybach dotyczyć będzie sposobu jak zaszczepić grzyby na naszej posesji.
Najprostszą metodą jest ściółkowanie. Wystarczy dany teren wyściółkować ściółką organiczną a po
jakimś czasie (niecały rok) na naszym terenie pojawią się grzyby. Istnieje jednak sposób, by
zwiększyć szanse na to by grzyby, które się u nas pojawią były jadalne..
Należy leśne grzyby jadalne (robaczywki i resztki również się nadają) zmiksować i dodać do nie
chlorowanej wody. Całość dobrze wymieszać i daną miksturą podlewać nasze drzewa. Zawarte w
grzybach, a właściwie ich owocnikach (bo tak fachowo nazywa się część grzybów, które
najczęściej zjadamy) zarodniki przy sprzyjających warunkach zaszczepią drzewo/krzew.
Następnym sposobem, który wymaga mniej pracy jest wyrzucanie resztek grzybów, robaczywki
pod drzewa, które chcemy zaszczepić. Sposób ten jest niestety mniej skuteczny i wymaga
większych ilości grzybów.
Trzeci sposób to zakup specjalnej grzybni w sklepie, zwanej pod popularną nazwą mikoryza . Jest
to sposób droższy jednak bardzo skuteczny. Niestety nie dysponuję wiedzą, czy ktoś w Polsce
sprzedaje grzybnie grzybów jadalnych.
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
4
Zaszczepienie roślin grzybami zwiększa ich odporność na suszę, zanieczyszczenia, niedobór
składników mineralnych oraz choroby.
Proszę o zostawienie komentarza. Chcę wiedzieć co myślisz.
Autor: Wojciech Majda o
18:34
4 komentarze
Etykiety:
grzyby
,
ściółka
4 komentarze:
Krzysztof Lis
pisze...
W Polsce można już kupić grzybnię grzybów jadalnych. Nawet na Allegro. Sam kupiłem,
wiosną wysypałem na działce, efektów jeszcze nie zauważyłem (albo sąsiedzi mi wszystkie
wyzbierali...).
13 listopada 2009 12:46
Wojciech Majda
pisze...
Dziękuję, za informacje na ten temat, poszukałem, znalazłem:)
19 listopada 2009 23:01
Wojciech Majda
pisze...
Z tego co wyczytałem na owocniki trzeba czekać minimum 18 miesięcy.
16 grudnia 2009 22:32
Anonimowy pisze...
Mikoryza można powiedzieć jest jakby systemem włośniczek , znacznie zwiększając
powierzchnię czynną korzenia . Poza tym jest olbrzymim magazynem wody , soli
mineralnych i naturalnych związków obronnych . Dlatego rośliny z rozwiniętą mikoryzą
mniej chorują , lepiej znoszą suszę , szybciej rosną .
Jak powszechnie wiadomo antybiotyki są produkowane przez wiele grzybów , także rośliny
są chronione w ten sam sposób.
Cedric
7 lutego 2010 22:45
środa, 14 października 2009
Permakultura a grzyby cz. 1
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
5
Jęczmień po prawej zainfekowany grzybnią, po lewej jęczmień nie zainfekowany grzybnią.
Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie wykorzystania grzybów w permakulturze.
W zdrowej glebie leśnej grzyby mogą stanowić ponad połowę biomasy. Różne gatunki grzybów
wchodzą w związki symbiotyczne z roślinami, zwłaszcza wieloletnimi. Szacuje się, że około 80%
roślin z klimatu umiarkowanego uczestniczą w pewnego rodzaju partnerstwie z grzybami.
Dlaczego?
Tego typu układ po prostu się opłaca. Obu partnerom. Najpopularniejsze są związki mikoryzowe.
Mikoryza to układ korzystny dla grzyba - dostaje on od rośliny produkt fotosyntezy - glukozę, w
zamian zaś odwdzięcza się dostarczaniem roślinie wody i soli mineralnych. Grzyb wykorzystuje
swoją grzybnię do absorbcji ww składników i przekazuje je korzeniom rośliny. W 20 cm2 ziemi
może być nawet 500km grzybni. Powierzchnia chłonna korzeni (dzięki grzybni) zwiększa się nawet
kilkaset razy!
Umożliwia to przetrwanie roślinie w bardziej niesprzyjającym środowisku.
Jak zatem permakultura wykorzystuje ten fakt? Zadaniem projektanta permakultury jest stworzenie
warunków przyjaznych grzybom. Jak to środowisko stworzyć będzie można się dowiedzieć w
następnym wpisie.
javascript:void(0)
Autor: Wojciech Majda o
21:18
0 komentarze
Etykiety:
grzyby
niedziela, 11 października 2009
Permakultura a woda cz. 2
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
6
Swale
W drugim poście nt. zarządzania wodą w permakulturze przedstawię dalsze powody dla których
warto oszczędzać i magazynować wodę. Średnie opady deszczu w Polsce wynoszą około 600 mm.
Warto zauważyć, że są to opady średnie w tzw. przeciętnym roku. W górach wielkość opadów
dochodzi do 1200, nawet 1800mm. W Wielkopolsce i na Kujawach poniżej 500mm. Wielkości
opadów w zależności od roku wahają się znacznie, np w Poznaniu w 1982r wielkość opadów
wynosiła 275mm. To mało, bardzo mało..
Co da się z tym zrobić? Raczej niewiele. To co jest wykonalne to jak najlepiej wykorzystywać
wodę nam dostepną, nie marnować jej itd. Permakultura zawiera w sobie szereg technik, które
sprawią,że nawet z pustyni da się zrobić oazę.. Kluczową sprawą, jest by zatrzymać wodę trafiająca
na naszą posesję. By jak najdłużej przebywała na naszej ziemi.
Jedną z podstawowych technik jest budowa tzw swale'a jest to wyraz pochodzący z języka
staroangielskiego. Swale to rów melioracyjny wykopany w poprzek stoku. Jego cel to zatrzymanie
wody, uniemożliwienie spływu powierzchniowego. Dzięki temu:
1. Ogranicza się erozję wodną
2. Gleba ma więcej czasu do tego by wchłonąć wodę
3. Wytwarza się różne mikroklimaty, które zmieniają warunki glebowo-wodne czym powodują
wzrost bioróżnorodności
4. Sprawiają, że woda jest uwalniana powoli, czym zmniejszają zagrożenie powodziowe.
5. Umożliwiają powstanie żyźniejszej gleby
Zapraszam do komentowania.
Autor: Wojciech Majda o
22:20
2 komentarze
Etykiety:
gleba
,
woda
2 komentarze:
Anonimowy pisze...
Zastosowanie swale 'a w Polsce mogłoby zmniejszyć zagrożenie powodziowe w górach w
czasie gwałtownych ulew bądź w czasie topnienia śniegu , rozkładając w czasie spływ wody
do rzek i skracając okresy suszy .
W przypadku terenów podmokłych sadzenie wierzby , która ma duże zapotrzebowanie na
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
7
wodę odbarczyłoby rowy melioracyjne .
Cedric
7 lutego 2010 22:37
Wojciech Majda
pisze...
Oczywiście, zwłaszcza gdy połaczy się to z zalesianiem, czy może (co zwykle bardziej
opłacalne) "zaagrolesianiem".
czwartek, 8 października 2009
Permakultura a woda cz. 1
W dzisiejszym poście przedstawię podejście do wody, jak ją zarządzać, by zwiększyć naszą
niezależność i po prostu lepiej ją wykorzystać.
Po co to robić? Odpowiedź jest prosta - woda to cenny zasób. Potrzebujemy do praktycznie
wszystkiego. Od rolnictwa do każdej gałęzi przemysłu.
Permakultura proponuje by starać się zatrzymać wodę na miejscu jak najdłużej, by ją
magazynować, by opuszczała nasz system dopiero po wykonaniu wielu zadań. I tak przykładem
złego zarządzania wodą jest kierowanie deszczówki do kanalizacji. W ten sposób z cennego zasobu
woda staje się niejako obciążeniem. Obciążeniem, gdyż w czasie ulewnych deszczy nadmiar wody
powoduje przekroczenie możliwości przerobowych oczyszczalni ścieków. Powoduje to
przedostawanie się nie w pełni oczyszczonych ścieków do rzek, jezior, morza.
Jaka jest alternatywa do tego? Alternatywnym rozwiązaniem jest magazynowanie deszczówki.
Dzięki temu możemy ją później wykorzystać. O tym jak robić to najlepiej napiszę w następnym
poście.
Zapraszam do ponownych odwiedzin i stosowania zasad permakultury.
Autor: Wojciech Majda o
22:03
0 komentarze
Etykiety:
woda
poniedziałek, 5 października 2009
Korzyści z różnorodności gatunkowej według permakultury
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
8
Polikultura, na zdjęciu winorośl rosnąca na migdale zwyczajnym
Permakultura bardzo ceni różnorodność. Można śmiało powiedzieć, że różnorodność stanowi rdzeń
permakultury. Wynika to z tego, że widać ją w każdym naturalnym ekosystemie.
W dzisiejszym poście chciałbym napisać o korzyściach różnorodności gatunkowej.
Szacuje się, że na świecie jest około 35000 do 70000 jadalnych roślin, z tego są dowody na to, że
7000 gatunków roślin było uprawiane w czasach historycznych. Jednakże około 90 procent naszego
jedzenia pochodzi z uprawy 20 gatunków, a 60 procent z uprawy 3 (tak, trzech!) gatunków
(kukurydza, ryż, pszenica). Rośliny te dają bardzo wysokie plony, jednakże opieranie naszego
bezpieczeństwa żywnościowego na tylko 3 gatunkach roślin sprawia, że jesteśmy bardzo podatni na
niebezpieczeństwo powstania nowych chorób, czy pojawienia się nowych szkodników.. Jeśliby
jedno z tych 3 zbóż znacznie zmniejszyłoby swój plon to powstałaby dziura w naszym systemie
żywnościowym, która na krótką metę nie dałaby się w łatwy sposób załatać.
Jednocześnie możliwości zwiększenia różnorodności jeszcze nigdy w historii nie były większe!
Możemy uprawiać polikultury roślin i zwierząt o jakich naszym przodkom się nawet nie śniło. Jest
to jedna z różnic dlaczego wydajność gospodarstwa permakulturowego jest większa niż
średniowiecznego chłopa pańszczyźnianego..
Omówię pokrótce pozostałe korzyści:
1.Stabilność polikultury.
Każdy rok jest inny, trochę inna jest pogoda, więc roślina, która rośnie dobrze w roku
wilgotniejszym nie będzie radzić sobie równie dobrze w roku suchym. Niektóre lata znowuż będą
tak niesprzyjające, że jakiś sensowny plon dadzą tylko najbardziej wytrzymałe gatunki.
Jednocześnie te najbardziej wytrzymałe mogą nie być zbyt produktywne( w porównaniu do
potencjału innych roślin w roku dobrym). Ludowa mądrość mówi "lepszy rydz niż nic".
2.Dzielenie zasobów przez rośliny
Różnice w sposobie w jaki różne rośliny rosną sprawiają, że polikultura jest w stanie wykorzystać
daną przestrzeń lepiej. Najlepszy przykład to wysokie i cienkie warzywo uprawiane z niskim i
dużym (czosnek + kapusta).
Również różnica w głębokości korzenienia się sprawia, że gleba możne być lepiej wykorzystana.
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
9
Kolejnym czynnikiem, który ma znaczenie jest fakt, że różne gatunki roślin wykorzystują różne
składniki mineralne. Dzięki temu zmniejsza się konkurencja między roślinami
3.Zdrowie roślin
Wiele ze szkodników roślin ma konkretnego żywiciela, i tak w sytuacji polikulturowej szkodnik ma
do pokonania trudną do zorientowania się mieszaninę barw i zapachów. Do tego ma do przebycia
większy dystans. Dystans w trakcie, którego ze szkodnika może się zmienić w posiłek dla innego
stworzenia.
Dodatkowo wiele roślin wydziela substancje, które pomagają we wzroście lub chronią przed
chorobami/pasożytami inne rośliny (np. róże korzystają na sąsiedztwie czosnku a marchew na
towarzystwie cebuli)
4.Pozostałe powody
Lepsze okrycie gleby, co zmniejsza problem z "chwastami". Jako, że gleba jest cały czas okryta
zmniejsza się erozję gleby, co umożliwia zwiększenie żyzności gleby.
5.Wyższe plony
Autor: Wojciech Majda o
14:48
3 komentarze
Etykiety:
polikultura
,
rośliny
Nowsze posty
Starsze posty
Strona główna
3 komentarze:
Anonimowy pisze...
Uważam , że na polu bioróżnorodności jest jeszcze ogromnie dużo do zrobienia . Ja np.
starał się będę wprowadzić klony cukrowe . Kanada ma z tego korzyści - jest syrop klonowy
i piękne przebarwienia jesienią , więc dlaczego my nie możemy . Na razie zakupiłem dwie
sadzonki w zeszłym roku na Allegro , ale ponieważ nie były duże więc rosną jeszcze w
donicach . Cennym gatunkiem jest świerk sitkajski - szybki przyrost wysokogatunkowego
drewna . Posadziłem też tulipanowca , brzostownicę ( Zelkova ) , amorfę , orszeliny ,
głogownik , sośnicę ( obecnie uważana za najbardziej długowieczne drzewo ), głowocis . W
zagajniku zadbałem o następowanie po sobie kolejnych roślin - miłek amurski ,zawilce
nemorosa i blanda, miodunki,sanguinaria , przylaszczki, arum italicum Marmoratum ,
psizęby , trójlisty, kokorycze , cyklameny , ranniki , ciemierniki , śnieżniki i inne cebulowe ,
gdy część z nich zanika następuje zmiana aranżacji , pojawiają się funkie ,kokoryczki ,
tawułki , konwalie , podnoszą się żurawki , barwinki ,konwalnik Nigrescens i liriope ,
bodziszki , epimedia ,skalnice i rodgersje , jasnoty , dwie zimy przetrwała mi Zantedeschia
ethiopica . W ten sposób ograniczam rozwój chwastów . Niedocenianą rośliną jest kokorycz
- dobrze się rozsiewa , a nie chwaści i szybko zanika , niedawno nabyłem czerwoną
odmianę G. Baker . Dodam , że raz przy ciepłej zimie 15 stycznia ( chyba dwa lata temu )
kwitły dość obficie cyklameny , a w lutym bzykały w krokusach trzmiele - o tej porze to
roku to rewelacja .
Cedric
2 lutego 2010 01:08
Anonimowy pisze...
http://permakulturnik.blogspot.com/2009_10_01_archive.html
10
Przypomniał mi się jeszcze pomysł zwiększenia bioróżnorodności w zastosowaniu do wsi
agroturystycznych . Mianowicie mieszkańcy takiej miejscowości mogliby się umówić i
stworzyć wiejski ogród botaniczny . Wyglądałoby to w ten sposób , że wg stworzonej listy
roślin , które mogłyby być posadzone np. wzdłuż drogi , każdy wybierałby dla siebie kilka
roślin do posadzenia stosownie do miejsca i ewentualnie zaopatrzyłby je w tabliczkę
informacyjną . Na pewno zwiększyłoby to walory turystyczne regionu . Dodam , że
podobnie można robić ze szlakami turystycznymi np. obsadzić maliną , truskawką ,
poziomką owocującą cały sezon , jagodą kamczacką , borówką czy innymi owocami .
Stworzenie np. wielogatunkowej osłony z krzewów ( taki patchwork )zmniejsza zawiewanie
dróg w zimie , daje ptakom schronienie i uatrakcyjnia spacery . Warto na początek zrobić
coś takiego z sąsiadem , a za przykładem pójdą inni.
Cedric
2 lutego 2010 01:29
Wojciech Majda
pisze...
Dziękuję za jak zwykle ciekawy i cenny wkład. Rzeczywiście ludzi na pewno to
przyciągnie, a wraz z ludźmi przyjdą pieniądze tak potrzebne gospodarstwu. Sepp Holzer
wpadł na pomysł, że on zasadził taki właśnie "jadalny krajobraz" i potem wynajmuje
letnikom domki. Żywić się mają sami - co znajdą jest ich. Na pewno nie narzeka na
klientów.
Dużej różnicy przecież nie ma w cenie, gdy posadzi się jakąś tuję, czy np. jagodę
kamczacką.