Jan Pruszyński
Dziedzictwo kultury
i przestrzeń miejska
Geneza, przesłanki
i możliwości ochrony
trzeba zwrócić uwagę. Zjawisko bezkrytycz-
nej akceptacji obcych wzorców i standardów,
uznawane za nieunikniony skutek g l o b a l i -
z a c j i , wynika z niezrozumienia znaczenia
przeszłości dla kształtowania teraźniejszości
i przyszłości. Zanieczyszczanie języka, zastę-
powanie rodzimych zwrotów określeniami ob-
cojęzycznymi wynikają z prymitywnego podzi-
wu dla cudzoziemszczyzny, zaś wulgaryzmy
z braków wychowania. Niestosowny ubiór
może wynikać z potrzeby, niewiedzy lub naśla-
downictwa. Bezkrytyczne upowszechnianie
prymitywnych rytmów, uznawanych z niewia-
domych przyczyn za nowoczesne, jest wobec
własnej kultury muzycznej rażącym dysonan-
sem, ale ostatecznie wszystkie one pozostają
naszą prywatną sprawą, zależą od poziomu kul-
tury i mogą zmienić się z upływem czasu. Ina-
czej przedstawia się problem k s z t a ł t o w a -
n i a p r z e s t r z e n i , zwłaszcza przestrze-
ni miejskiej.
Geneza miast w Europie
Miasto jako forma organizacyjna i architek-
toniczna zmieniało się w ciągu wieków i nadal
ulega przekształcaniu, ale ingerencje budowla-
ne i inwencja architektów powinny być ograni-
czone ze względu na znaczenie dziedzictwa
kultury, jako czytelnego łącznika między histo-
rią, współczesnością i dniem jutrzejszym. Aby
problem ten zrozumieć, musimy przypomnieć,
czym były cywilizacje miejskie.
Źródłosłów słowa „cywilizacja” to cives
– mieszkaniec miasta, choć dziś mianem tym
określamy obywatela
1
. Pierwszymi jednostkami
organizującymi zbiorowości ludzkie były staro-
żytne miasta-państwa, powstające w głębokiej
starożytności między Eufratem i Tygrysem, grec-
kie polis – kolebka demokracji, wreszcie Rzym,
jako jedyny na ziemiach italskich określany mia-
nem urbs – miasto. Największy rozwój miast
w Europie przyniosło jednak Średniowiecze
J
est znamienne, że im częściej mówimy
o dziedzictwie kulturalnym: ogólnoludzkim,
europejskim lub narodowym, tym mniej zasta-
nawiamy się nad tym, czym jest onow istocie,
a zwłaszcza, czym było, zanim w XIX stuleciu
wielowiekową wspólnotę kultury europejskiej
podzielił rodzący się nacjonalizm, nim XX wiek
przyniósł fałszywe idee „internacjonalizmu pro-
letariackiego” i ogromne zniszczenia wojenne,
a nasze czasy spowodowały zastępowanie dzieł
wynikających z wielowiekowej tradycji wytwo-
rami nie mającymi z nią nic wspólnego.
Czym jest dziedzictwo kultury?
Najogólniej biorąc, dziedzictwo jest czyn-
nikiem łączącym pokolenia, powodując poczu-
cie t o ż s a m o ś c i k u l t u r a l n e j ,
tj. przynależności do wspólnoty narodowej,
religijnej, obyczajowej i cywilizacyjnej, a ma-
terialne jej dowody i przejawy to jedynie naj-
bardziej widoczna jego część. Widoczne jest
w języku, w muzyce, w ubiorach, w zwycza-
jach i przesądach, niekiedy określanych mia-
nem charakteru narodowego, ale najbardziej
chyba w b u d o w n i c t w i e . Na fakt ten
1
Citoyen, cittadino, ciudadano, Bürger.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
4
– okres zdumiewający nie tylko rozwojem na-
uki, rzemiosła i dalekosiężnych kontaktów han-
dlowych, ale i uniwersalnych rozwiązań praw-
nych, mających swoje źródło w karolińskim
Capitulario de villis z IX wieku.
Czynnikami miastotwórczymi były: o b r o n -
n o ś ć i odpowiadające jej potrzeby władców
oraz i n t e r e s y p r o d u k c y j n e i h a n -
d l o w e , a niekiedy także względy religijne.
Miasta sytuowano i wznoszono według schema-
tów, na które niewątpliwy wpływ wywarł traktat
Vitruviusza
2
: na wzniesieniach, z dala od tere-
nów bagnistych, w miejscach przewietrzonych
i dobrze zaopatrzonych w wodę. Powstawały
one na szlakach handlowych, w pobliżu spław-
nych rzek, mających znaczenie komunikacyj-
ne lub przepraw przez nie
3
, mostów
4
oraz
otwartych wybrzeży morskich, umożliwiają-
cych budowę portów, koło klasztorów bene-
dyktyńskich i cysterskich, których kulturo-
twórcza rola nie budzi wątpliwości
5
, a także
w pobliżu kopalń cenionych minerałów, jak
sól, kruszce szlachetne lub rudy metali
6
. Bez
wątpienia na ich posadowienie wpływała też
wcześniejsza lokalizacja rzymskich obozów
wojskowych
7
, a także występowanie kamienia,
zwłaszcza łatwego w obróbce wapienia, łup-
ku, marmuru i trawertynu.
Charakterystyczne jednak, że zabudowa miej-
ska podlegała ogólnie przyjętym założeniom.
W obrębie murów obronnych wytyczano place
i sieć ulic, wznosząc przy nich ciasno zestawione
budynki, których wielkość i miejsce zależne były
od statusu i zamożności ich właścicieli, wyzna-
czano też miejsca targowe
8
. Skupienie stosunko-
wo dużej liczby mieszkańców na niewielkiej prze-
strzeni musiało powodować zarówno konflikty,
jak i poczucie wspólnoty interesów, stając się źró-
dłem s a m o r z ą d n o ś c i miejskiej, na dłu-
go przedtem zanim pojęcie to wyartykułowa-
no w prawie.
Powstanie i rozwój miast
na ziemiach Polski
Na stosunkowo niewysoką w porównaniu
z ziemiami Europy Zachodniej i Południowej
urbanizację ziem Polski wpłynęły przede wszyst-
kim warunki przyrodnicze, geologiczne i niewiel-
ka gęstość zaludnienia, żyzność ziemi i łatwość
pozyskiwania płodów przyrody, jednak począt-
ki osadnictwa o charakterze miejskim wyprze-
dzają państwowość. Budowle najstarszych gro-
dów były wznoszone z ogólnie dostępnego drew-
na, w którego obróbce Słowianie byli mistrza-
mi. Kamienia, dobywanego z łożysk rzecznych
lub kamieniołomów, używano do budowy fun-
damentów i murów obronnych, szczególnie gdy
wraz z rozwojem technik wojennych obwałowa-
nia ziemne wzmocnione belkowaniem oraz czę-
stokoły drewniane okazały się mało skuteczne.
Widoczny rozwój miast w na ziemiach Polski
9
nastąpił w XIII wieku. Powstały wówczas na
Śląsku: Brzeg (1250 r.), Legnica (1241 r.), Lwó-
wek (1217 r.), Nysa (ok. 1233 r.), Strzegom
(1242 r.), Środa Śląska (ok. 1211 r.), Ujazd
(1223 r., Złotoryja (1211 r.) i w tym samym
czasie Wrocław
10
– miasto, w którym ślady się-
gają epoki kamiennej i który był siedzibą bi-
skupstwa już na przełomie tysiącleci. W Wiel-
kopolsce prawa miejskie otrzymał Poznań
(1253 r.), a w Małopolsce – Kraków (1257 r.)
11
2
Marcus Vitruvius Pollio: De architectura libri
decem (ok. 70 p.n.e.), wyd. polskie: O architekturze
ksiąg dziesięć,Warszawa 1956.
3
Bródno, Brodnica, Korczyn, a także Oxford, Frank-
furt, Moravsky Brod, Kolonia, Ratyzbona, Strasburg.
4
Stąd nazwy: Saarbrücken, Brugge, Pont Neuf,
Cambridge.
5
St. Gallen, Kloster Neuburg, Heiligenstadt, Święta
Lipka.
6
Salzburg, Obersalza, Salzberg, Goldberg, Silber-
hof , a także Złotoryja, Miedzianka, Olkusz, Wielicz-
ka i Bochnia.
7
Np. Vindobona – Wiedeń, Lutetia – Paryż, Plum-
barium – Plombiéres, Londinium – Londyn, Aquincum
– Budapeszt.
8
Loca forensia.
9
Najszerzej o tym W. Kalinowski: Rozwój miast
w Polsce, (w:) P. Biegański, W. Kalinowski: Zabytki
urbanistyki i architektury w Polsce. Odbudowa
i konserwacja, Warszawa 1986, ss. 16-47.
10
Zob.: E. Małachowicz: Wrocław, (w:) Biegański
i Kalinowski... , ss. 583-612.
11
Którego początki upatruje się w ptolomeuszowym
Carrounum, zob. obszerne studium J. Kossowskiego:
Kraków, (w:) Biegański i Kalinowski..., ss. 215- 236.
5
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
i Tarnów (1330 r.)
12
. Na Mazowszu erygowano
Łowicz (ok. 1278 r.), Płock i Pułtusk (1257 r.),
Warszawę (przed 1300 r.). Ich zasadźcy, najczę-
ściej mieszczanie, piastowali urząd wójta
13
dzie-
dzicznie, czemu kres położył dopiero Władysław
Łokietek, po stłumieniu w 1311 r. buntu wójta
krakowskiego Albrechta. Nieco inaczej przebie-
gały te procesy na ziemiach Pomorza i Prus, gdzie
miasta lokowane przez niemiecki Zakon Najśw.
Marii Panny były wznoszone z cegły, a miesz-
kańców pochodzenia niemieckiego osadzano
w trybie administracyjnym. Chełmno i Toruń
(1233 r.), Elbląg (1237 r.), Gniew (1297 r.) Gru-
dziądz (1291 r.) i Malbork (1276 r.) były budo-
wane obok zamków Zakonu, mających pilnować
nowych zdobyczy terytorialnych. Tworzeniu
miast sprzyjało położenie na szlakach handlo-
wych, wiodących ze wschodu, przez Lwów, Kra-
ków i Wrocław do Norymbergi oraz z południa,
przez Koszyce, Biecz, Kraków i Płock do Gdań-
ska, przez który przechodził rosnący eksport
drewna i potażu, a zwłaszcza zboża, sięgający
w XVI wieku kilkudziesięciu miliardów ton rocz-
nie, co zważywszy na tonaż ówczesnych statków
handlowych wydaje się wręcz nieprawdopodob-
ne. Pozostały po nim zespoły spichrzów Kazi-
mierza, Chełmna i Gdańska. Wysokie opodat-
kowanie transakcji handlowych oraz tzw. pra-
wo składu: przywilej nakazujący przejezdnym
kupcom zatrzymywanie się w nich przez wyzna-
czony czas i wystawianie na sprzedaż wiezio-
nych towarów, sprzyjało rozwojowi miast. Siłą
przyciągającą były znaczne swobody, naturalne
bogactwa, łatwość uzyskania obywatelstwa miej-
skiego po roku zamieszkiwania, zgodnie z zasa-
dą „powietrze miejskie daje wolność”, a nawet
możliwość indywidualnego lub zbiorowego uzy-
skania szlachectwa. Otrzymali je już w 1225 roku
mieszczanie krakowscy
, w 1568 roku wileńscy,
zaś w 1658 roku lwowscy. Szczególny charakter
miało osadnictwo ormiańskie i żydowskie. Obie
te nacje zyskały przywileje pozwalające zacho-
wać odrębność religijną, obyczajową, językową
i administracyjną .O ile jednak Ormianie, osiada-
jący od Żwańca, Bałty, Kamieńca Podolskiego,
Włodzimierza i Łucka po Stanisławów, Kraków
i Zamość
14
, wtopili się w społeczeństwo polskie
15
,
o tyle Żydzi, masowo uciekający z Niemiec, Fran-
cji i Hiszpanii przed krwawymi prześladowania-
mi do kraju, którego władcy zapewnili im wol-
ność wyznania i autonomię gmin wyznaniowych,
podkreślali swoją odrębność, co było przyczyną
nietolerancji i niechęci, na równi ze względami
konkurencji handlowej. W XIV wieku, pod czter-
dziestoletnimi rządami Kazimierza Wielkiego ery-
gowano prawie 80 nowych miast, m. in. krakow-
ski Kazimierz (1335 r.) i Lwów (1356 r.), kilka-
dziesiąt otoczono murami, ponad sto osad uzy-
skało prawa miejskie. To wtedy powstały liczne
murowane kamienice, kramy, sukiennice, składy
i spichrze. Nazwy ulic miast
16
, osad
17
i dzielnic
18
po dziś wskazują na pochodzenie i zatrudnienie
ludności miast, rzemieślników i kupców migrują-
cych z ziem Niemiec i Niderlandów.
Prawo i administracja miejska
Mieszkańcy miast nie podlegali bezpośred-
nio władzy królewskiej lub książęcej, rządząc się
własnym prawem miejskim (ius municipale),
recypowanym z Lubeki i Magdeburga
19
. Nie-
które przyjmowały prawo chełmińskie, będą-
ce jego odmianą
20
, prawo flandryjskie
21
lub
12
Zob.: A. Krupiński: Tarnów, źr. jw., ss. 479-484.
13
Niemiecki Voigt.
14
Jak choćby Jerzy Makarowicz i Jędrzej Rafało-
wicz, urzędnicy miejscy dawnej Warszawy
, Jerzy
Eleuter Szymonowicz – Siemiginowski – nadworny
malarz Jana III Sobieskiego, Murat Jakubowicz – wy-
twórca dywanów w Zamościu, Paschalis Jakubowicz
– słynny założyciel manufaktury pasów kontuszowych,
Józef Epifani Minasowicz – edytor, tłumacz i poeta,
zasłużony w organizacji Biblioteki Załuskich, Grzegorz
Piramowicz – zakonnik, poeta, sekretarz Towarzystwa
Ksiąg Elementarnych Komisji Edukacji Narodowej, Hi-
polit Skimborowicz – bibliograf i bibliofil.
15
Zob.: S. Barącz: Rys dziejów ormiańskich, Tar-
nopol 1869, ss. 60-180; K. Stopka: Ormianie w Polsce
dawnej i dzisiejszej, Kraków 2000.
16
Np. ul. Ormiańska, Wołoska, Szkocka, Niemiecka...
17
Przykładowo: Olędry, Szoty, Hel...
18
Grotniki, Kowale, Bartniki, Młynów.
19
Wrocław, Kraków, Poznań.
20
Toruń i Warszawa.
21
Racibórz, Nysa.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
6
regulacje Związku Hanzeatyckiego
22
. Prawo
miejskie cechowała prostota i celowość, zaś
administrację miejską – kolegialność. Podsta-
wowym zadaniem była dbałość o zapewnie-
nie warunków rozwojowi handlu i rzemiosła
członkom cechów i eliminacja konkurencji –
„partaczy”
23
, a także zapewnienie porządku
miejskiego, „opatrywanie” murów i baszt, pil-
nowanie gaszenia ognia po zachodzie słońca
i karanie „gorącym sądem” – niezwłocznie
i surowo – przestępstw zaliczanych do tzw. czte-
rech artykułów grodzkich: rozboju na drodze,
kradzieży, podpalenia i gwałtu
24
. Jak zwięźle
ujął XVI-wieczny prawnik i urzędnik samorzą-
dowy Bartłomiej Groicki: „miejskie prawo każ-
de miasto sobie ku używaniu własnemu posta-
nowiło (... a ) dla pożytku miejskiego mają być
obierani w radę ludzie dobrzy, mądrzy (...) ta-
jemnic miejskich nie wyjawiający, którzy na
swym przestając cudzego nie pożądają a pospo-
litą rzecz nad własną przedkładają
25
, sprawie-
dliwość y prawdę miłujący, kłamstwa y złość
w nienawiści mający, w słowach i w uczynkach
stali (...), darów nie przyjmujący, nie pijanice,
nie dwujęzyczni
26
, nie pochlebcy, nie błazny
(...), lichwiarze i fałszerze”
27
.
Wygodne dla mieszczan stosowanie prawa,
do którego przywykli, nie zawsze było zgod-
ne z racją stanu królestwa, dlatego stanowiąc
na sejmie w Wiślicy prawo krajowe, zwane
„ziemskim”, zakazano odwoływania się do
Magdeburga. K o n i e c z n o ś ć k s z t a ł -
c e n i a polskich urzędników administracji
i prawników zaważyła na utworzeniu w 1364
roku uniwersytetu krakowskiego. Studiowali
w nim i wykładali liczni przedstawiciele sta-
nu mieszczańskiego, m.in. Jan Długosz – ka-
nonik krakowski, sekretarz biskupa Zbignie-
wa Oleśnickiego, a także późniejsi profesoro-
wie i rektorzy Akademii Krakowskiej – Paweł
Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza – je-
den z prekursorów prawa narodów oraz An-
drzej Frycz Modrzewski – najwybitniejszy
pisarz polityczny polskiego Odrodzenia.
Źródła dziedzictwa kultury
w miastach
Tu dochodzimy do zagadnienia najistotniej-
szego dla przedstawianego tematu: rozbudowy
i ozdabiania miast. Fundacjom królewskim za-
wdzięczamy znaczną część świątyń i ich boga-
ty wystrój. Sumptem Jana Olbrachta powstało
najwybitniejsze dzieło średniowiecznej sztuki sa-
kralnej – ołtarz Wita Stwosza w krakowskim ko-
ściele Mariackim. Zarówno właściciele miast
28
,
jak i ich bogatsi mieszkańcy fundowali i ozda-
biali w nich kościoły i te budowle, które wiąza-
ły się z rozwojem miasta. Ewenementem była
fundacja w 1458 roku kościoła NMPanny
w Tarnowie przez sołtysa i sześciu wieśniaków.
Rosnąca zamożność mieszczaństwa, szcze-
gólnie gdańskiego, lwowskiego, krakowskie-
go oraz bieckiego, i podkreślanie przez nie
niezależności stały się jednak przyczyną za-
hamowania tych procesów. Po leges sumptu-
ariae przyszły w 1496 roku przepisy zakazu-
jące nabywania przez mieszczan dóbr ziem-
skich. Uzasadniane prawem zwyczajowym,
rezerwującym przodujące miejsce w państwie
stanowi rycerskiemu, któremu jako obrońcy
ojczyzny służyła wyłączna własność ziemska,
wyrażały w istocie obawy szlachty dostatniej,
lecz nie dysponującej poważniejszymi zaso-
bami pieniężnymi, przed wykupywaniem
majątków przez „rycerzy łokcia”.
Szlachcic zresztą á rebours nie mógł pa-
rać się handlem, pod groźbą utraty praw sta-
nu, co przysłużyło się głównie Żydom, stają-
22
Braunsberg – Braniewo, Frauenburg – Frombork,
Elbląg, Gdańsk, Królewiec i Szczecin.
23
Działających a parte, tj. poza cechami.
24
Viarum depopulatio, furtum, incendio,rapina.
25
Wspólne dobro, tj. interes społeczności miejskiej.
26
Dotrzymujący słowa.
27
B. Groicki: Porządek sądów i spraw miejskich
prawa magdeburskiego w Koronie Polskiej (pod red.
K. Koranyiego), Warszawa 1953, s. 29.
28
W miastach należących do nich, których w XIV wie-
ku było ok. 20, ale w XVII wieku znacznie więcej. Np. do
książąt Radziwiłłów należało ich 426, do ks. Wiśniowiec-
kich 220, a do ks. Ostrogskich prawie 100.
7
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
cym się niezastąpionymi pośrednikami w han-
dlu zagranicznym i dostawcami luksuso-
wych tkanin, przypraw korzennych oraz
przedmiotów zbytku. Z mocy konstytucji
„Nihil novi” z 1505 roku, mieszczanie nie
mogli ubiegać się o najwyższe urzędy kościel-
ne i kandydować do sejmu, do czego prede-
stynowało ich wykształcenie, zdobywane
przez nich na studiach w Krakowie, Pozna-
niu, a często za granicą. Być może właśnie
dlatego Zygmunt August nadał w 1535 roku
szlachectwo profesorom i doktorom wszech-
nicy krakowskiej, uznając ich tym samym za
godnych urzędów w administracji królewskiej.
Liczne indygenaty
29
nie zmieniały niechętne-
go stosunku do „łyków”, dosadnie wyrażone-
go przez Waleriana Nekandę Trepkę w jego
sławetnym paszkwilu „Liber chamorum”
30
.
XVII wiek. Początek upadku miast
Polsce przez wieki oszczędzone zostały tak
liczne w Europie oblężenia miast, ich niszczenie
i obciążanie kontrybucjami na rzecz zwycięzców.
Od najazdu Tatarów Batu Chana w 1241 roku
i powtarzających się do XIV wieku najazdów li-
tewskich, przez kilka wieków istniały warunki
rozwoju i bogacenia się miast na szlakach han-
dlowych. Niekiedy tylko zmiany właścicieli
wpływały niekorzystnie na ten rozwój, jak
miało to miejsce np. w Tarnowie w 1620 roku.
Za ostateczny upadek odpowiedzialni są jed-
nak najeźdźcy z północy, budujący swoją po-
tęgę wojenną za pieniądze z ... ceł, bezpraw-
nie nałożonych za Gustawa Adolfa na polski
handel morski i zdobyczy wojny trzydziesto-
letniej. Szwedzi spustoszyli w czasie wojny lat
1655-1657, zwanej „potopem”, ziemie Polski
w stopniu przekraczającym zwyczajowe pra-
wa zwycięzców do łupu i kontrybucji pienięż-
nych. Większość miast Pomorza, Mazowsza,
Wielkopolski, Kujaw i Kaszub oraz Prus Kró-
lewskich została gruntownie splądrowana
z rozkazu władców tego niebogatego kraju, bez
tradycji miejskich. Warszawa była trzykrotnie
oblegana i zdobywana, a za każdym razem
doszczętnie łupiono kolejne pałace i kościo-
ły. Wykorzystanie szlaków wodnych umożli-
wiało wywóz nie tylko wyposażenia zamków,
pałaców i kościołów, łącznie ze skarbcami,
umeblowaniem i zbiorami, ale nawet elemen-
tów kamieniarki (kominów, kolumn, schodów,
portali i okien, rzeźb) i elementów wystroju.
Podobnie było w Krakowie, gdzie kilkakrot-
nie rabowano Wawel, z Kaplicą Zygmuntow-
ską, kościoły i rezydencje. Ich ofiarą stały
się też klasztory i kościoły Warszawy i Gdań-
ska, Oliwy, Braniewa, Fromborka i Krakowa,
Zważmy, że właśnie dlatego nie zachowało się
ani jedno oryginalne wnętrze kościelne sprzed
XVII wieku. Dodajmy do tego zniszczenia Lwo-
wa i miast ziem ruskich Korony podczas wojen
kozackich, doszczętne spalenie Wilna przez na-
jeźdźców moskiewskich i oblężenia Chocimia,
Kamieńca i Trembowli. Mało znanym faktem są
poniesione wskutek XVII-wiecznych konfliktów
wojennych straty ludnościowe, sięgające od 20
do 40% mieszkańców miast. Podczas kolejnej
wojny szwedzkiej, zwanej „północną”, w którą
wplątał nas August II Mocny w imię własnych
interesów dynastycznych, znów spustoszały zie-
mie i wyginęła część ich mieszkańców, co przy-
czyniło się do anarchizacji życia politycznego.
Jeśli dodamy do tego osłabienie władzy, upartą,
wieloletnią niechęć szlachty do płacenia podat-
ków na wojsko i anachroniczną doktrynę obron-
ną, zrozumiemy przyczyny upadku i miast, i pań-
stwa polskiego.
Najtrafniej ujął to Wawrzyniec Surowiecki
w dziele „O upadku przemysłu i miast w Pol-
sce”, pisząc: „zaburzenia wewnętrzne okropne
wojny z sąsiadami (...) przerywały ustawicznie
spokojne bytowanie ich mieszkańców i nisz-
czyły w mgnieniu oka przez wiek zapracowa-
ne majątki. Jeśli nieprzyjaciel wdarł się do kra-
29
Zob. o tym najszerzej B. Trelińska: Album armo-
rum nobilium Regni Poloniae XV- XVIII saec. Herby
nobilitacji i indygenatów XV-XVIII w., Lublin 2001.
30
W. Nekanda Trepka: Liber generationis plebe-
anorum, wyd. kryt. W. Dworzaczek, J. Bartyś, Z. Ku-
chowicz, Wrocław 1963.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
8
ju, burzył wszystko, czego dosięgnął; jeśli zo-
stał, niekarny lub zgłodniały obrońca własnej
ojczyzny zabierał i marnował, na co trafił. Od-
tąd miasta bez znaczenia, bez głosu, opieki,
podpory i obrony, wystawione na zawiść i do-
wolność możniejszych, trapione bezustannie
wszelkimi plagami nieszczęść i ucisku, w sa-
mej tylko rozpaczy wyglądały ostatniej swej
zguby. (...) Mieszczanin, opuściwszy zdrowe
ręce, gnuśniał całe życie w próżnowaniu i pi-
jaństwie. Odarty z majątku i sposobu do życia,
gnębiony wszelkimi plagami ucisków i niepo-
koju (...), nie mógł użyć ani sił, ani rozumu do
rozwinięcia swego przemysłu. Szlachcic strze-
gąc jedynie własnych swobód (...) lękał się usta-
wicznie, ażeby z utratą najmniejszej ich cząst-
ki nie postradał wszystkich”
31
.
Ograbione i zniszczone miasta nie miały
więc szans rozwoju i podnoszenie zasług wład-
ców dynastii saskiej dla rozwoju miast jest
całkowicie nie na miejscu, gdyż za jedyne rze-
czywiste osiągnięcie urbanistyczne, zwane
„osią saską”, przyszło nam zapłacić najwyż-
szą cenę: utratę niepodległości.
Utrata niepodległości i zahamowanie
rozwoju miast
Spóźnioną próbą regulacji statusu miast było
przywrócenie im samorządu na sejmie konwo-
kacyjnym z 1764 roku, utworzenie komisji do-
brego porządku w Warszawie, a następnie in-
nych miastach, wreszcie prawo „Miasta nasze
Królewskie wolne w Państwach Rzeczypospo-
litej”, włączone in extenso do Konstytucji
3 Maja, która nigdy nie weszła w życie, wsku-
tek knowań rozbiorczych Rosji, Prus i Austrii.
Zważmy, że nastąpiło to w okresie Oświecenia,
z jego nowymi koncepcjami państwa, gdy żą-
dania udziału stanu trzeciego w rządzeniu stały
się zaczynem rewolucji.
Rozwój miast u schyłku XVIII i w XIX wie-
ku ominął ziemie polskie. Gdy budowały się
i unowocześniały liczne metropolie Europy Za-
chodniej, od Paryża i Berlina po Szczecin, wiele
miast Polski utraciło prawa miejskie. Pod rząda-
mi zaborczymi podupadł Kraków, Lwów i Tar-
nów, rusyfikowały się Warszawa i Wilno, niem-
czały Poznań, Gniezno, Bydgoszcz i Toruń.
Zamierzeniem władców Rosji była rusyfi-
kacja językowa, obyczajowa, kulturalna i praw-
na zagarniętych ziem, a ich skutkiem nie tylko
zniszczenia i zahamowanie rozwoju miast, ale
zmiany ich struktury demograficznej. Rdzen-
ną ludność zaczęli zastępować liczni przyby-
sze ze wschodu, zubożała szlachta polska,
wypędzona ze skonfiskowanych majątków,
ludność wiejska, poszukująca pracy oraz bie-
dota żydowska, przesiedlana z mocy ukazów
carskich masowo do „zachodnich gubernii”
Imperium. Słynnej „rzezi Pragi” w 1794 roku
towarzyszyło jej całkowite zniszczenie. Psy-
choza zagrożenia atakiem z zachodu i kolejne
próby wybicia się narodu polskiego na nie-
podległość wpłynęły na militaryzację miast pod-
danych władzy gubernatorów wojennych. Bun-
townicza Warszawa, „urągająca carskiej mocy”
licznymi zrywami niepodległościowymi, zo-
stała obdarowana potężnym kompleksem Cy-
tadeli i otoczona wieńcem fortów od Mokoto-
wa po Żoliborz i od Woli po brzeg Wisły,
w których zasięgu dział obowiązywały ogra-
niczenia pozwalające na stawianie budynków,
których jedynie partery były murowane. Poza
wznoszeniem licznych cerkwi, koszar i pomni-
ków, władze carskie nie przyczyniły się niczym
do budowy miast. Wyjątkiem był generał So-
krat Starynkiewicz, który jako prezydent War-
szawy od 1875 roku zrobił dla niej więcej niż
poprzednicy i niejeden z następców.
Liczne cerkwie i pomniki, rosyjskie nazwy
ulic i szyldy sklepowe, patrole czerkieskie
i kozackie na ulicach miały trwale upodobnić
Warszawę do miast Rosji. Dęblin stał się Iwan-
gorodem – na cześć feldmarszałka Paskiewi-
cza, Puławy – Nową Aleksandrią, Piotrków
– Pietrakowem. Przykładem sztucznego po-
wstania i kalekiego rozwoju była Łódź, w któ-
rej polski żywioł stanowił jedynie tanią siłę ro-
31
Kraków 1861, ss. 168-170.
9
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
boczą, kapitał był żydowski, administracja ro-
syjska, technologia niemiecka, a całość pro-
dukcji wchłaniał rynek wschodni. Renesanso-
wy Zamość zmienił się w prowincjonalne mia-
steczko garnizonowe, z ciężkim więzieniem.
Zniszczenia materialnej substancji przesłaniają
nam daleko bardziej dojmujące – utratę samo-
rządności, zanik ducha publicznego, pijaństwo
i wszechobecną korupcję urzędniczą, charak-
terystyczną dla rządów carskich.
Odmiennie przedstawiała się sytuacja miast
pod panowaniem króla Prus. Rozwój miast daw-
nych Prus Królewskich
32
, Wielkopolski
33
, Prus
Książęcych i Warmii był nie tyle ograniczony,
co ujęty w żelazne karby polityki mającej na celu
ich zniemczenie. Służyły temu wprowadzenie
pruskiego modelu administracji, preferencyjne
warunki przesiedlania i nabywania ziemi przez
osadników z Prus i Saksonii, wznoszenie licz-
nych koszar i więzień, germanizowanie nazw
geograficznych i fizjograficznych, a zwłaszcza
podkreślanie cywilizacyjnej misji zakonu krzy-
żackiego. Dlatego restauracji zamku krzyżackie-
go w Malborku towarzyszyło usuwanie śladów
panowania królów polskich, a on sam stał się
symbolem walki z „polską bezczelnością i sar-
macką butą”
34
, wreszcie przekształcanie świątyń
katolickich w zbory protestanckie i niszczenie
ich wystroju. Charakterystyczny jest przykład
dzieł sztuki średniowiecznej z gdańskiego ko-
ścioła N. M. Panny – fundacji mieszczan gdań-
skich, które ukryte ocalały z grabieży szwedz-
kich i zostały odnalezione u schyłku XIX wieku
przez pruskie władze miejskie. Wbrew własne-
mu prawu, zabytki te zniszczono, wyroby ze złota
i srebra przetopiono, hafty spruto na galony ofi-
cerskie, a znaczną część wyprzedano
35
.
Najtrudniejsza jest ocena działań Austrii, któ-
ra jako pierwsza przystąpiła do rozbioru, zajmu-
jąc ziemie będące od początków XV wieku do-
meną władców Polski, w tym grody spiskie: Le-
woczę i Kieżmark oraz Nowy Targ i Nowy Sącz,
której w rozbiorowym łupie dostały się Lwów,
Kraków i Tarnów, Przemyśl, Jarosław i Biecz,
Cieplice, Cieszyn i Bielsko, Buczacz, Kołomyja
i Stanisławów, a której wojska usiłowały rów-
nież w 1809 roku zdobyć Warszawę. Zarówno
Austriacy, jak i niektórzy krakowianie podtrzy-
mują legendę rządów łagodnych, tolerancyjnych
i kulturalnych, co można cum grano salis przy-
jąć jedynie porównując je z panowaniem Rosjan.
Nie zapominajmy też, że nadmiernie wysokie
podatki uzasadniały określanie ziem nazwanych
obcymi mianami Galicji i Lodomerii
36
„golicją
i głodomerią”.
Ożywiona działalność budowlana schyłku
panowania Franciszka Józefa, który patronował
licznym przedsięwzięciom architektonicznym
i naukowym, nie zmienia faktu, że była ona pro-
wadzona staraniem i kosztem nowych podda-
nych cesarza, a ponadto upodabniała architek-
turę i założenia urbanistyczne miast do metro-
polii. Wyburzając mury miejskie i zakładając
w ich miejscu parki
37
, otwierano przestrzeń
miejską dla dalszej rozbudowy, zaprzepaszczo-
no natomiast wartości historyczne budowli,
ponieważ nie była to historia Austrii. Dlatego
nie uważano za zdrożną dewastacji siedziby
królów polskich na Wawelu i przekształcenia
jej w koszary. To wojska austriackie również
w czasie Wiosny Ludów 1848 roku prowadziły
niszczący ostrzał artyleryjski Krakowa i Lwo-
wa, demolując m. in. uniwersytet i ratusz, za-
stąpiony potem bezstylowym blokhauzem.
Udanymi próbami poróżnienia poddanych róż-
nych wyznań było przekazywanie kościołów
rzymskokatolickich gminom wyznania greko-
katolickiego, przy której to okazji niszczono ich
wystrój, usuwano ołtarze, freski, epitafia i her-
by polskich fundatorów. Największym przed-
32
Gdańsk, Toruń, Bytów i Lębork
33
Poznań, Bydgoszcz, Gniezno.
34
Z przemówienia kajzera Wilhelma II w 1900 r.
na zamku malborskim.
35
W Niemieckim Muzeum Narodowym w Norym-
berdze, w Brandenburgu, Halberstad i Stralsundzie oraz
w Muzeum Rzemiosł Artystycznych w Berlinie; zob.:
G. Gülzow: Aus dem mittelälterlichen Paramenten-
schatz von St.Marien – Danzig jetzt in St. Marien-
-Lübeck, Lubeka 1964.
36
Od księstw halickiego i włodzimierskiego.
37
Planty, Ring, körüt.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
10
sięwzięciem budowlanym monarchii na zie-
miach polskich była cytadela przemyska.
A zatem, żadnemu z zaborców nie można przy-
pisać szczególnych zasług dla urbanizacji ziem
polskich, a jeżeli taka następowała, była rów-
nież formą rozbioru moralnego, zwłaszcza że
towarzyszyło jej zacieranie śladów polskości,
grabież dzieł sztuki i zabytków, archiwów miej-
skich i państwowych, księgozbiorów publicz-
nych i klasztornych, jednym słowem, źródeł, bez
których nasze wiedza o przeszłości ojczystej na
zawsze pozostanie kaleka
38
.
Wielka wojna, niepodległość
i restauracja zabytków
Jeden z najwybitniejszych polskich konser-
watorów zabytków, Tadeusz Szydłowski nadał
swemu dziełu tytuł: „Ruiny Polski”
39
. Szacuje
się, że podczas działań wojennych na ziemiach
Polski uległo zniszczeniu ok. 1,7 mln budyn-
ków, z których conajmniej 10% miało wielką
wartość zabytkową. Największe zniszczenia do-
tknęły Białystok, Bydgoszcz, Chełm, Gdańsk
i Kalisz oraz miasta na terenie działań frontu
galicyjskiego. Opuszczając Warszawę w 1915
roku, Rosjanie wywieźli z niej wszystko, co ich
zdaniem mogło stać się zdobyczą nieprzyjacie-
la, w tym ogromne zasoby dzieł sztuki
40
.
Utworzenie w 1916 roku tzw. Generalne-
go Gubernatorstwa
41
dało niemieckiej admi-
nistracji asumpt do takich samych działań.
Wreszcie, traktat z Rosją sowiecką zawarty
w Rydze w 1921 roku pozostawił za kordo-
nem granicznym Kamieniec Podolski, Berdy-
czów, Żytomierz i inne miasta, niewielkie
wprawdzie, ale będące dowodami przeszłego
współżycia ludności różnych nacji. Władze so-
wieckie ze szczególną zaciętością niszczyły na
nich wszelkie ślady polskości, w tym zabyt-
kowe budowle sakralne i świeckie.
W Odrodzonej Polsce, okrojonej, zniszczo-
nej i zubożałej wskutek ponad stuletniej nie-
woli, notujemy jednak, zwłaszcza w pierw-
szym dziesięcioleciu, nie tylko odbudowę pań-
stwowości, tworzenie zrębów administracji
i samorządów miejskich, ale również nadzwy-
czajną pieczołowitość w budowie miast i re-
stauracji zabytków. Interesującym zjawiskiem
jest to, iż w działalności budowlanej, zamiast
dać się uwieść nowym modom w architektu-
rze, nawiązuje się stylowo do XVIII-wieczne-
go klasycyzmu, dla podkreślenia jedności Pol-
ski odrodzonej z przedrozbiorową
42
.
Szczególnie ożywioną działalność konser-
watorską i propagowanie opieki nad zabytka-
mi obserwujemy we Lwowie i w Krakowie.
Powstałe w 1911 roku Towarzystwo Upiększa-
nia Miasta Lwowa i Okolicy, skupia architek-
tów, malarzy i przedstawicieli rzemiosł arty-
stycznych, a jego celem jest dbałość o este-
tyczny wygląd miasta i przeciwdziałanie jego
szpeceniu. Podobne są cele Towarzystwa Mi-
łośników Zabytków Krakowa, utworzonego
jeszcze w 1897 roku. Warto podkreślić, że wła-
dze miejskie liczyły się z opiniami wyrażany-
mi przez członków tego rodzaju stowarzyszeń
– często wybitnymi uczonymi. Odbudowie
i modernizacji poddano zabytki Biecza, Kazi-
mierza, Krakowa, Lwowa, Sandomierza, Tar-
nowa, Torunia i Wilna. Do wielkich, choć kon-
trowersyjnych osiągnięć należała restauracja
Zamku Królewskiego na Wawelu, możliwa
również dzięki dobrowolnym datkom społe-
czeństwa, oraz całkowita renowacja warszaw-
38
Zob. o tym.: J. Pruszyński: Dziedzictwo kultury
Polski, jego straty i ochrona prawna, Kraków 2001, t. I,
ss. 248- 308.
39
T. Szydłowski: Ruiny Polski. Opis szkód wyrządzo-
nych przez wojnę w dziedzinie zabytków sztuki na ziemiach
Małopolski i Rusi Czerwonej, T. I-II, Lwów 1919.
40
Nie oddane nigdy, mimo wyraźnego zobowiąza-
nia traktatowego zwrócenia Polsce: „bibliotek, księgo-
zbiorów, archiwów, zbiorów dzieł sztuki, zabytków
oraz wszelkiego rodzaju przedmiotów o wartości hi-
storycznej, narodowej, artystycznej, archeologicznej,
naukowej lub w ogóle kulturalnej”. O tym szerzej
J. Pruszyński, op. cit., t. I, ss. 329-341.
41
Album: Das Generalgouvernement Warschau.
Eine Bildreihe aus der Zeit des Weltkrieges herausge-
geben vom Kaiserlich Deutschen Generalgouvernement
Warschau, Oldenburg 1918 .
42
Zob.: Księga pamiątkowa „X-lecie Polski Odro-
dzonej”, Warszawa 1928.
11
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
skiej Starówki. Pracami konserwatorskimi objęto
kilkaset zabytków architektury nie tylko w wy-
mienionych miastach, ale także w Felsztynie,
Gnieźnie, Jarosławiu, Jędrzejowie, Kartuzach,
Klimontowie, Koprzywnicy, Łęczycy, Przasnyszu,
Radomiu, Słonimu, Sokalu, Stołpcach, Szydłowie,
Wolsztynie, Zamościu i Zawichoście.
We wszystkich tych pracach udział brały
samorządy miejskie, których prace koordyno-
wał Tymczasowy Wydział Samorządowy.
Współdziałaniu magistratów miejskich i władz
konserwatorskich zawdzięczamy też utworze-
nie lub rozbudowę znacznej liczby muzeów
regionalnych, podlegających samorządom
miejskim i utrzymywanych przez nie, mimo
znacznych niedostatków finansowych
43
.
Niemniej ważne było usuwanie piętn za-
borczych, budowli i pomników
44
, i upamięt-
nianie zabronionych jeszcze niedawno rocz-
nic narodowych, miejsc straceń i walk o nie-
podległość, wśród których szczególne miejsce
zajął cmentarz obrońców Lwowa w 1918 roku,
nazwanych orlętami: ozdobiony napisem mor-
tui sunt ut liberi vivamus. Niespełna dwudzie-
stoletni okres niepodległości został, dzięki wie-
dzy członków towarzystw kulturalnych i ofiar-
ności społeczeństwa, dobrze spożytkowany nie
tylko dla ochrony i opieki nad zabytkami, ale
i kształtowania ducha obywatelskiego.
II wojna światowa. Miastobójstwo
Okresowi lat 1939-1945 poświęcono w hi-
storiografii wiele miejsca, koncentrując się jed-
nak na dokumentowaniu ludobójstwa i walki
zbrojnej. Celem agresji hitlerowskiej i sowiec-
kiej oraz następującej po nich okupacji było wy-
niszczenie etniczne narodu polskiego i zatarcie
śladów jego egzystencji. Procesy te, zasługujące
na miano „miastobójstwa”
45
, są niemniej doj-
mujące od największych w Europie strat ludz-
kich
46
. Obywatele Rzeczypospolitej, zamieszku-
jący włączone do III Rzeszy ziemie Śląska,
i Wielkopolski – przemianowanej na „Warthe-
gau”, stali się automatycznie „poddanymi”
47
nie-
mieckimi, zaś mieszkańcy kolejnej „Generalnej
Gubernii” – ludźmi drugiej kategorii czy też,
wdług terminologii niemieckiej, „podludźmi”,
podlegającymi rozlicznym represjom, z ekster-
minacją w obozach koncentracyjnych włącznie.
Podobny manewr przeprowadziły władze
sowieckie na okupowanych ziemiach Polski,
przekształconych w Białoruską, Litewską
i Ukraińską SRR. Wśród setek tysięcy deporto-
wanych z nich do łagrów i posiołków ZSRR
znaleźli się pracownicy samorządów i służb
miejskich, o wypróbowanym patriotyzmie, bo
ich przedwojenna działalność publiczna, gospo-
darcza lub społeczna były uznane za wrogie wo-
bec ZSRR i podobnie jak „złośliwa odmowa
przyjęcia sowieckiego paszportu” powodowa-
ły represję karną. Oba reżimy dokonały konfi-
skaty całości majątku publicznego, rabując
i wywożąc wszystko, co przedstawiało jakąkol-
wiek wartość i niszcząc to, co takiej wartości
dla nich nie miało
48
.
W dziele „umacniania niemczyzny”
49
bom-
bardowano Tarnów, Łowicz i Jasną Górę, spa-
lono kolegiatę łęczycką, obrabowano krakow-
skie kościoły św. Barbary, Bernardynów, Do-
43
M.in. Muzeum Narodowego, Muzeum Etnograficz-
nego im. Seweryna Udzieli i Muzeum Przemysłu Artystycz-
nego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Warszawie,
Muzeum Narodowego im. Jana III Sobieskiego i Muzeum
Historycznego miasta Lwowa, Muzeum Świętokrzyskie-
go w Kielcach, Muzeum Prehistorycznego i Muzeum Et-
nograficznego w Łodzi, Muzeum Lubelskiego, Muzeum
Śląskiego w Katowicach, Muzeum Wielkopolskiego
w Poznaniu i licznych muzeów miejskich.
44
Np. warszawskich pomników Aleksandra I oraz
żołnierzy rosyjskich zabitych w 1831 roku podczas
szturmu Woli i Olszynki Grochowskiej, Paskiewicza
i lojalnych carowi generałów, pomnika cesarza Wilhel-
ma na zamku poznańskim.
45
Termin autorstwa Jeanne Belhumeur, dyrektora
Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawników Spe-
cjalizujących się w Sztukach Pięknych (AIDA), zob.:
J. Pruszyński: Przestępstwo miastobójstwa, „Ochrona
Zabytków” 1996, nr 1, ss. 45-50.
46
22% społeczeństwa, tj. więcej niż w Jugosławii
i ZSRR.
47
Nazwa ta jest w pełni adekwatna, bo trudno na-
zwać ich obywatelami.
48
J. Pruszyński, op. cit., t. I, ss. 421-446, 463-474
i t. II, ss. 411-428.
49
R. Fuks: Działalność „Das Ahnenerbe”, (w:)
Cz. Pilichowski: Zbrodnie i sprawcy..., ss. 692-712.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
12
minikanów, św. Floriana, Mariacki, Paulinów
na Skałce, splądrowano muzea i archiwa, skarb-
ce kościelne Elbląga, Gdańska, Gniezna, Ka-
lisza, Krakowa, Lublina, Poznania, Przemyśla,
Sandomierza, Tarnowa i Trzemeszna, ograbio-
no Płock, największe jednak były szkody wy-
rządzone stolicy. Wskutek wojny 150 ośrod-
ków miejskich utraciło połowę majątku trwałe-
go, w tym ponad 6 tysięcy budowli zabytkowych,
tj. połowę zasobu zewidencjonowanego. Śred-
nia zniszczeń budowlanych w Polsce wyniosła
43%. Straty substancji zabytkowej wyniosły
w Poznaniu 52%, na Lubelszczyźnie 18%, zaś
w Krakowie i województwie 4%, podczas gdy
w Warszawie, prawie doszczętnie zniszczonej
wskutek bombardowań i planowej akcji jedno-
stek saperskich SS, przestało istnieć 7535 zabyt-
ków architektury, o kubaturze 45 300 000 m
3
,
tj. 90%. Wywieziono lub zniszczono na miejscu
większość pomników, zabrano w celu przetopie-
nia większość dzwonów kościelnych. Systema-
tycznie podpalano i wysadzano dzieła tej klasy,
co Zamek Królewski i Pałac Saski oraz zespoły
zabudowy Starego i Nowego Miasta, Śródmie-
ścia i Woli, niszcząc doszczętnie historyczną
miejską substancję budowlaną.
Władze sowieckie poprzestały na okupowa-
nych terytoriach na wywiezieniu większości mie-
nia publicznego i prywatnego, mimo oficjalne-
go twierdzenia, że jest ono „własnością ludu ukra-
ińskiego i białoruskiego wytworzoną jego wy-
siłkiem”, na zniszczeniu około 4 tys. świątyń,
zaborze ich wyposażenia i użyciu na magazyny
nawozów, środków pędnych i chemicznych,
warsztaty, kluby bezbożników i dla odmiany
– areszty NKWD. Ponadto, zarówno we Lwo-
wie, jak w Wilnie, Białymstoku, Brześciu, Grod-
nie i Pińsku, a nawet Baranowiczach i Żabiem
przewidująco niszczono zbiory muzealne prze-
czące swoim istnieniem głoszonym hasłom o od-
wiecznej przynależności tych ziem do Rosji. Do
tych zniszczeń doszły kolejne, dokonywane przez
Armię Czerwoną w jej nowym „pochodzie za
Wisłę”
50
, zarówno na ziemiach wcześniej zaanek-
towanych przez ZSRR, jak i na Lubelszczyźnie,
Zamojszczyźnie, Mazurach, Warmii, Pomorzu
i Śląsku. Z miast systematycznie ogołacanych
przez „trofiejnyje komisji KA” wywieziono nie-
mal całą infrastrukturę miejską, od środków trans-
portu, po przewody trakcji elektrycznej, mate-
riały budowlane i wyposażenie fabryk, nie mó-
wiąc już o ponad milionie obiektów o wartości
historycznej i artystycznej wielekroć przekracza-
jącej materialną.
Wielka odbudowa i wielka dewastacja
Dla nowych osadników – repatriantów lub
raczej „depatriantów” z dawnych ziem wschod-
nich II Rzeczypospolitej – zdewastowane mia-
sta i miasteczka o wyraźnie niemieckim cha-
rakterze nie były w żadnej mierze rekompensa-
tą. Przymusowo wysiedleni, zachowali tęskno-
tę za ziemią ojczystą, z której zostali wygnani,
pamięć obaw przed wywiezieniem w przeciw-
nym kierunku geograficznym, okrucieństwa
ukraińskich rezunów z UPA i terroru niemiec-
kich władz. Nie doceniali piękna miasteczek
i wsi ziem, które dostali w czasowe – jak przy-
puszczali – posiadanie, co nie zachęcało do ja-
kiejkolwiek aktywności urbanistycznej. Nie ina-
czej było z przybyszami z ziem Polski zwanych
„rdzennymi”. Znamienna jest uchwała podjęta
w 1946 roku przez Radę Miejską Krakowa, by
na Śląsk kierować przymusowo przestępców,
spekulantów i osoby bez stałego zatrudnienia.
Słabość administracji polskiej i wszechwładza
sowieckich komendantów wojskowych przy-
czyniały się do przywłaszczania w drodze tzw.
szabru wszystkiego, co nie było należycie strze-
żone, mogło być bez ryzyka wywiezione i sprze-
dane. Ziemie nazwane dumnie „odzyskanymi”
były w istocie w y z y s k i w a n y m i . O tym,
że były one nimi w istocie świadczy zorgani-
zowana działalność r o z b i ó r k o w a , trwa-
jąca od 1947 do 1955 roku, w wyniku której
w Bolkowie, Brzegu, Gryfowie, Jaworze, Je-
leniej Górze, Kłodzku, Lwówku, Mirsku, No-
wogrodźcu k. Lubania, Nysie, Olsztynku,
Paczkowie, Prabutach, Prudniku, Reszlu, Srebr-
50
Według określenia Tuchaczewskiego.
13
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
nej Górze i Świdnicy rozbierano na materiał bu-
dowlany zamki, baszty, mury obronne, kościoły
i ratusze, łącznie ponad półtora tysiąca budyn-
ków, w większości zabytkowych.
Odbudowa miast historycznych – Warsza-
wy, Wrocławia, Gdańska, Torunia – będąca
niewątpliwym osiągnięciem polskiego konser-
watorstwa, była również hamowana i ograni-
czana racjami ideologicznymi. W stolicy bez
potrzeby wyburzono budowle zachowane
w stanie umożliwiającym restaurację
51
, w Gdań-
sku zaniechano odbudowy części świątyń i bu-
dowli na Wyspie Spichrzów, zaś do odtworzo-
nych fasad starego miasta dostawiono typowe
projekty tzw. osiedli robotniczych. Dominan-
tą architektoniczną centrum stolicy stał się mo-
numentalny Pałac Kultury i Nauki im. Josifa
Stalina, dezorganizujący przestrzeń miejską
i uniemożliwiający jej swobodne kształtowa-
nie. Historyczne ośrodki miejskie Śląska stały
się poligonem „odprusaczania”
52
, pod którym
to mianem rozumiano zarówno brak opieki, jak
i niszczenie zachowanej substancji miejskiej.
We Wrocławiu długi czas po wojnie zaplecze
rynku stanowiły wypalone kamieniczki, stop-
niowo zastępowane bezstylowymi blokami,
a następnie wykwitami inwencji architekto-
nicznej, rażąco odbijającymi od zachowanej
zabudowy. Niszczała cenna zabudowa królew-
skiego Krakowa.
Czynnikami m i a s t o b ó j c z y m i były
ponadto zmiany struktury demograficznej i wła-
snościowej. Napływ ludności pochodzącej
w większości ze wsi, odebranie zwanym ka-
mienicznikami właścicielom budynków, o któ-
re dbali, poddanie ich niszczącemu reżimowi
tzw. gospodarki komunalnej spowodowały
stopniowe niszczenie infrastruktury mieszkal-
nej, handlowej i rzemieślniczej. W ruinę po-
padały Płock, Pułtusk, magnacki Białystok
i trybunalski Lublin. Renesansowy Zamość,
którego budowle zostały wzniesione w ciągu
trzech dziesięcioleci, został do ruiny doprowa-
dzony mniej więcej w takim samym czasie.
Waliły się budynki miasteczek Polski południo-
wo-wschodniej, Śląska, Pomorza, Warmii i Ma-
zur. Choć raporty opracowane w Ministerstwie
Kultury i Sztuki na użytek władz zawierały ze-
stawienia zbiorcze, jednak ani liczba, ani ro-
dzaj zniszczonych dzieł architektury i budow-
nictwa nie są znane, ponieważ w rejestrze za-
bytków nie ujawniano w ogóle budynków za-
kwalifikowanych do wyburzenia, co było
oczywistym naruszeniem przepisów. Cechą
prawa było zresztą ideologiczne skażenie, po-
zwalające na upośledzenie niektórych form
i podmiotów własności. Faktem budzącym
szczególne wątpliwości co do istnienia w PRL
jakiejkolwiek ochrony prawnej zabytków był
brak represji karnej wobec czynów uznanych
za przestępstwa i wykroczenia, a to dlatego, że
ochronę prawnokarną uzależniano od tego, czy
i które przedmioty były „źródłem rozwoju p a ń -
s t w a, jego bogactwa i wiązały się z budow-
nictwem socjalizmu w Polsce”. Z dokumen-
tów nie wynika, aby nawet tak spektakularne
wyczyny władz, jak rozbiórka średniowiecz-
nego Zamku Ujazdowskiego w Warszawie,
wysadzenie średniowiecznych młynów pro-
chowych we Wrocławiu czy starego miasta
w Bielsku spowodowały odpowiedzialność.
Sytuacja zasobu budowlanego przejętego
pod zarząd państwa wskutek powojennych
dekretów nakazywała precyzyjną i co ważniej-
sze, wykonalną regulację ochronną. Z mocy
przyjętej 15 lutego 1962 roku ustawy o ochro-
nie dóbr kultury i o muzeach
53
możliwa była
ochrona obiektów „mających znaczenie dla
dziedzictwa i rozwoju kulturalnego ze wzglę-
du na wartość historyczną, naukową lub arty-
styczną”, w tym wpisanych do rejestru „dzieł
budownictwa, urbanistyki i architektury” oraz
„zespołów budowlanych o wartości architek-
tonicznej”, jednak była ona „obowiązkiem
51
Zob.: J. S. Majewski, T. Markiewicz: Warszawa
nie odbudowana, Warszawa 1999.
52
Określenia tego użył Z. Rewski: O odprusaczenie
architektury Ziem Zachodnich, „Odra” 1949, nr 7 (169).
53
DzU nr 10, poz. 48.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
14
państwa”. Chronione zabytki miały stanowić
„składnik życia współczesnego społeczeństwa
socjalistycznego”, ale społeczeństwo to, wy-
obcowane kulturalnie i poddawane skutecznej
indoktrynacji politycznej, nie poczuwało się
do „powinności ochrony”. Do ogromnych
zniszczeń przyczyniła tzw. klasyfikacja
54
. Po-
dział na grupy od 0 do IV był błędem, okazało
się bowiem, że w miastach zaliczonych do ka-
tegorii najwyższej: Krakowie, Kazimierzu nad
Wisłą, Toruniu, Tarnowie czy Sandomierzu,
większość budynków należała do klasy III
i IV, nie kwalifikującej się do dotacji z budże-
tu państwa na cele ochronne. Pomysł Minister-
stwa stał się w ten sposób przyzwoleniem na
ich niszczenie i wskazówką dla zwolenników
„modernizacji”. Co gorsza, dawno uchylone
przepisy wewnętrzne do dziś funkcjonują
w świadomości społecznej. Hermetyzm, ogól-
nikowość i brak precyzji ustawowej regulacji
ochrony dóbr kultury sprawiły, że w ogóle nie
była ona przestrzegana, stając się raczej de-
koracją niż instrumentem ochrony.
Centralizm „demokratyczny”
i architektoniczny
Oddanie władzy w ręce rad narodowych
55
,
podwójnie – politycznie i administracyjnie –pod-
porządkowanych władzom centralnym, położy-
ło kres z trudem odbudowanej s a m o r z ą d -
n o ś c i , zniszczyło związki lokalne i ducha pu-
blicznego. Lekceważenie zarówno stosunków
własnościowych, jak i rozwiązań przestrzen-
nych spowodowało zniszczenie tysięcy wybit-
nych dzieł budownictwa miejskiego, ratuszów
i murów miejskich, baszt i kamienic, pod pozo-
rem „modernizacji miast”, tym bardziej, że były
one reliktami feudalizmu, drobnomieszczań-
stwa i burżuazji. Charakterystyczne, że władze
zachowywały dla siebie budowle pochodzące
z przeszłości, nie kwapiąc się bynajmniej do
lokowania swoich agend w nowych budyn-
kach, jednak większość historycznie warto-
ściowej substancji budowlanej miast i miaste-
czek zaczęły zastępować wytwory nowocze-
snej myśli architektonicznej: pozbawione in-
dywidualności „projekty typowe”, lokalne
domy towarowe, domy kultury, domy chłopa
i blokowiska „osiedli sypialnych”, dezintegru-
jące ich mieszkańców. Znaczna w tym wina
architektów, przekonujących władze miejskie
o wyższości „powiatowych drapaczy chmur”
i rozłożystych pawilonów sklepowych nad budyn-
kami nienowoczesnymi, niemodnymi, a zwłasz-
cza zaniedbanymi. Upaństwowienie licznych
instytucji, w tym ponad 130 muzeów miej-
skich,
wyobcowało kulturalnie mieszkańców.
Odtąd ani oni, ani władze miejskie nie poczu-
wali się do opieki nad zabytkami, uznając ją
za obowiązek państwa. Resztę uczyniło dok-
trynerstwo, żądza władzy oraz niska świado-
mość historyczna i kulturalna decydentów, nie
poczuwających się do żadnych związków z za-
rządzanymi „jednostkami podziału terytorial-
nego”. Miasta słynące przedtem zasłużonymi
osobistościami, wybitnymi zakładami oświa-
towymi, fundacjami publicznymi, lokalnymi
zwyczajami i świętami stały się „Polską B”,
a opuszczenie ich – marzeniem większości ich
mieszkańców.
Samorządność, własność
i brak koncepcji
Przemiany ustrojowe, polityczne i gospo-
darcze po 1989 roku unaoczniły problemy spo-
wodowane wieloletnią niegospodarnością, bra-
kiem koncepcji zagospodarowania ogromne-
go zasobu budowlanego, przejętego przez pań-
stwo, lekceważeniem własności i zniszczeniem
samorządności. Zacznijmy od stwierdzenia, że
z gospodarnością wiążą się ściśle: określenie
i uregulowanie stosunków własnościowych
oraz s a m o r z ą d n o ś ć , tj. możliwość dzia-
łania wspólnot lokalnych i podejmowania
przez ich władze pochodzące z wyboru decy-
54
Wprowadzona nie publikowaną instrukcją MKiS
z 20 grudnia 1961 roku.
55
Ustawa z 20 marca 1950 r. o terenowych organach
jednolitej władzy państwowej, DzU nr 14, poz. 130 .
15
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
zji zgodnych z ich dobrem ogólnym, bez ze-
wnętrznych wpływów i nacisków, na własny
koszt i odpowiedzialność. Jest zaprzeczeniem
samorządności w jej samym założeniu, gdy
składniki majątku pozostają własnością pań-
stwa, a faktycznie mieniem przez nie opusz-
czonym lub oddawanym z dobrodziejstwem
inwentarza rozmaitym agencjom, zaś wypra-
cowane przez wspólnotę środki są przymuso-
wo przekazywane do budżetu centralnego
i wydzielane z niego w formie dotacji.
Godzi się podkreślić, że wraz ze zmianą
ustroju przestała istnieć nie zdefiniowana i nie-
określona „własność społeczna”, to znaczy
każda rzecz w rozumieniu prawa cywilnego
powinna mieć konkretnego właściciela, trak-
towanego równoprawnie, niezależnie od tego,
czy jest nim Skarb Państwa, wspólnoty komu-
nalne (gminy, ich związki, przedsiębiorstwa
komunalne, podlegające samorządom zakłady
administracyjne: placówki oświaty i służby
zdrowia), osoby fizyczne czy prawne (stowa-
rzyszenia, związki wyznaniowe, partie poli-
tyczne, spółki handlowe). Obowiązki nałożo-
ne prawem dotyczą nie tylko właścicieli, ale
i osób sprawujących zarząd składnikami mie-
nia, nakładając na nie odpowiedzialność za ich
stan i zachowanie.
Zadania gmin miejskich za budowle, ich
zespoły, układy przestrzenne i ich elementy roz-
poznane i zarejestrowane jako zabytki, a także
za zasoby muzeów miejskich nie mają charak-
teru fakultatywnego, lecz obligatoryjny i nikt
nie może tłumaczyć swoich działań i zaniechań
niechęcią do reliktów przeszłości ani prioryte-
tami gospodarczymi. Problem jedynie w tym,
że dowolność i manipulacje podziałów teryto-
rialnych wskazują, jak dalece ich autorom obo-
jętne są tradycyjne związki lokalne
56
.
Do tego przepisy prawa nie stanowią pre-
cyzyjnych wskazań przedmiotów i zakresu
ochrony. Nadal obowiązująca ustawa z 15 lu-
tego 1962 r. o ochronie dóbr kultury, stwier-
dza co prawda w art. 2, że: „organy państwo-
we i samorządowe są zobowiązane do zapew-
nienia warunków prawnych, organizacyj-
nych i finansowych dla o c h r o n y dóbr kultu-
ry” , lecz uznaje za nie tylko obiekty wpisane do
rejestru zabytków lub inwentarza muzealne-
go (art. 4 ust. 1 i ust. 2), ale „każdy przedmiot
ruchomy lub nieruchomy, dawny lub współ-
czesny, mający znaczenie dla dziedzictwa
i rozwoju kulturalnego ze względu na jego war-
tość historyczną, naukową lub artystyczną”, co
jest życzeniem niemożliwym do spełnienia,
a ponadto zakazuje: „bez zezwolenia właści-
wego w o j e w ó d z k i e g o konserwatora
zabytków przerabiać, odnawiać, rekonstru-
ować, konserwować, zabudowywać, odbudo-
wywać, zdobić, uzupełniać, rozkopywać zabyt-
ki i dokonywać innych zmian”, co oznacza, że
za zgodą tego funkcjonariusza wszystkie te
działania są dozwolone. Jeśli dodamy nakaz
z art. 38 ust. 1 użytkowania zabytku nierucho-
mego: „wyłącznie w sposób zgodny z zasada-
mi opieki na zabytkami, które nie są i nie mogą
być ogólnie określone, i zważymy, że właści-
wości miejscowej wojewódzkiego konserwa-
tora zabytków podlega ogół zabytków wszyst-
kich miast województwa, zdamy sobie spra-
wę, jak nikłe są możliwości stosowania usta-
wy i kontroli jej przestrzegania. W kolejnych
projektach bądź stwierdzono ogólnikowo, że
„bez zezwolenia w.k. z. nie wolno dokonywać
w zabytku zmian mogących przyczynić się do
utraty wartości zabytku, jego otoczenia lub wi-
doku na ten zabytek”
57
, ale w świetle następ-
nych projektów
58
takie zezwolenie w ogóle nie
jest potrzebne. Nie mają większej wartości
prawnej wprowadzone do ustawy przepisy chro-
niące „krajobraz kulturowy” oraz umożliwia-
jące tworzenie s t r e f o c h r o n y k o n -
s e r w a t o r s k i e j , rezerwatów i parków
56
Podniesienie w 1975 roku Tarnowa do rangi
województwa i obecna zmiana, dowolne wytyczenie
woj. mazowieckiego, obejmującego niemałą część Pod-
lasia i Małopolski, przetargi dotyczące granic gmin
miejskich.
57
W tym również do umieszczania tablic i urzą-
dzeń reklamowych oraz napisów – projekt z 1996 roku,
art. 28.
58
Z października 1999 i lutego 2002 roku.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
16
kulturowych. Żaden z tych przepisów nie jest
w stanie zapobiegać nieuniknionym kolizjom
założeń ochrony i interesów architektów i in-
westorów budowlanych, których wytwory
niszczą chronioną substancję budowli zabyt-
kowych, podobnie jak nie spowoduje automa-
tycznych zmian w świadomości prawnej prze-
pis art. 11 ust 1 ustawy z 1962 roku, nakłada-
jący na wojewodów i organy gminy obowią-
zek „dbałości o dobra kultury i podejmowa-
nie działań ochronnych oraz uwzględnianie za-
dań ochrony zabytków, między innymi w regio-
nalnych i miejscowych planach zagospodaro-
wania przestrzennego, w budżetach, w prawie
miejscowym i przepisach gminnych”. Choć
w świetle tego samego artykułu zarówno regio-
nalne, jak i miejscowe plany zagospodarowa-
nia przestrzennego powinny być u z g a d n i a -
n e z właściwym wojewódzkim konserwato-
rem zabytków. Przepisy ustawy z 7 lipca 1994 r.
o zagospodarowaniu przestrzennym
59
są na tyle
ogólnikowe, że pozwalają na dowolną ich in-
terpretację. Jakże bowiem traktować nałożony
art. 1 ust. 2 pkt 4 wymóg: „ochrony dziedzic-
twa kulturowego i dóbr kultury” lub stwierdze-
nie art. 10 ust. 1 pkt 8, iż szczególne warunki
zagospodarowania terenów, w tym zakaz zabu-
dowy, powinny wynikać z potrzeb ochrony „śro-
dowiska kulturowego”
60
.
Co prawda miejscowy plan zagospodaro-
wania w dacie jego uchwalenia przez radę
gminy ma moc obowiązującego prawa, jednak
uzasadnianie ograniczenia praw właściciel-
skich względami „ochrony dziedzictwa kultu-
rowego” jest dość wątpliwe. Samorządy lokal-
ne postrzegając możliwości dużych zarobków
z lokalizacji inwestycji przynoszących bezpo-
średnie korzyści, takich jak autostrady, centra
biznesu i supermarkety, nie tylko nie dostrze-
gają dysproporcji swoich zamierzeń do otocze-
nia, które ze względów nie tylko historycznych
podlega ochronie
61
. Co gorsza, w studiach
przygotowywanych na zlecenie inwestorów
zawierane są rozmyślnie fałszowane dane do-
tyczące obciążeń środowiskowych. Sekundu-
ją im architekci, uważający się za szermierzy
nowoczesności, którzy zapominają, że archi-
tektura to sztuka harmonijnego kształtowania
przestrzeni, dekomponują otoczenie i pozba-
wiają miasta dowodów ich historii.
Niewielka liczba budowli historycznych bę-
dących dokumentami przeszłości, która zacho-
wała się do naszych czasów, nakazuje traktowa-
nie ich z pieczołowitością, na którą w pełni za-
sługują. Nie wystarczy stwierdzenie, że dany
obiekt jest zabytkiem albo ma „wartości histo-
ryczne, artystyczne bądź naukowe” i dokonanie
jego wpisu do rejestru. Znacznie istotniejsze od
podkreślania jego walorów artystycznych jest
badanie historycznych związków takiego obiek-
tu ze społecznością miejską i wprowadzanie
wyników tych badań do jej świadomości.
Dla ich zachowania niezbędna jest też zgod-
na współpraca samorządu miejskiego z czynni-
kiem fachowym, jakim w tej mierze jest lub
powinien być konserwator zabytków. Ponieważ
taki organ szczebla wojewódzkiego nie jest
w stanie skutecznie kontrolować wykonywania
decyzji ochronnych, celowe jest powoływanie
rejonowych, miejskich lub gminnych konser-
watorów zabytków, na co pozwala art. 8 ust. 3
ustawy z 15 lutego 1962 roku wszędzie tam,
gdzie „znajduje się większa ilość zabytków
nieruchomych albo też zabytek lub zabytki
o szczególnej wartości”. Problemem nie jest to,
czy powoływać konserwatorów miejskich, lecz
k o g o powoływać, gdyż skuteczność działa-
nia zależy od ich p r z y g o t o w a n i a z a -
w o d o w e g o i a u t o r y t e t u , nie zaś
usytuowania w systemie administracji
62
. Nie-
59
DzU nr 89 poz. 415; zm.: DzU z 1996 r.
nr 106, poz. 496; z 1997 r. nr 111, poz. 726, nr 133,
poz. 885.
60
Pojęcie nie znane ustawie z 1962 roku i nie zde-
finiowane.
61
Szczególnie rażącym przykładem jest projektowa-
nie w bezpośrednim sąsiedztwie zespołu pałacowo-par-
kowego w Wilanowie trzech (!) supermarketów, z pod-
ziemnym parkingiem na 5 tys. pojazdów, dziennym prze-
pływem kilkudziesięciu wielotonowych pojazdów do-
stawczych oraz autostrady interkontynentalnej.
62
Na co wskazują wzorce Kazimierza nad Wisłą
i Krakowa, w których zlikwidowano urząd miejskiego
konserwatora zabytków!
17
Jan Pruszyñski, Dziedzictwo kultury i przestrzeñ miejska...
mniej istotne są kwalifikacje organów szczebla
wojewódzkiego i centralnego, rozpatrujących
odwołania od decyzji, szczególnie często skła-
dane właśnie w sprawach budowlanych z ele-
mentem zabytkowym. Nie wydaje się słuszne
powierzanie tych stanowisk historykom sztuki,
archeologom lub etnologom i architektom bez
przygotowania w zakresie zarządzania i wiedzy
o procesach decyzyjnych. Z całą pewnością szko-
dliwym błędem jest traktowanie tych stanowisk
jako łupu politycznego
63
.
Utracone dziedzictwo kultury
własnej i zyskane – cudzej
Zupełnie nowym problemem, do niedawna
nie postrzeganym z racji szczelności tzw. gra-
nic pokoju, dzielących państwa o tym samym
ustroju, jest ochrona i opieka nad zabytkami
miast, które wskutek zmian politycznych i gra-
nicznych zmieniły przynależność państwową
i strukturę demograficzną. Proces niszczenia
zabytków Lwowa i Wilna, Grodna, Krzemień-
ca, Stanisławowa, Lidy i wielu innych miast,
zmian nazewnictwa i przemieszczania dzieł
sztuki z muzeów rozpoczął się jeszcze pod rzą-
dami sowieckimi, zgodnie z założeniem, iż
wszystko, co świadczyło o polskiej w nich obec-
ności, powinno było zniknąć z powierzchni zie-
mi i z ludzkiej pamięci. Również obecne wła-
dze niepodległej Litwy i Ukrainy nie wykazują
zrozumienia dla śladów wielowiekowego by-
towania swoich poprzedników
64
, bowiem w hi-
storiografii Ukrainy panuje pogląd, że została
ona „scalona” z czterech rozbiorów: rosyjskie-
go, polskiego, rumuńskiego i czechosłowackie-
go, zaś Litwini uważają, że ich ziemie były przez
wieki okupowane przez Niemców, Rosjan
i Polaków. To samo można było zresztą odnieść
w nieodległej przeszłości do władz PRL i ich
stosunku do zabytków Bolesławca, Brzegu,
Bytomia, Gliwic, Głogowa, Kłodzka, Kołobrze-
gu, Legnicy, Nysy, Opola, Stargardu, Szczeci-
na, Świdnicy czy Wrocławia, w których roz-
myślnie ślady przeszłości zacierane były cenny-
mi dokumentami koegzystencji Czechów, Pola-
ków, Austriaków, Niemców i Żydów. Szczegól-
nie dojmującym przejawem barbarzyństwa było
zjawisko wspólne reżimom totalitarnym – dewa-
stowanie cmentarzy i przekształcanie ich w „par-
ki publiczne” lub zgoła pastwiska. W III Rzeszy
niszczono cmentarze żydowskie, w Polsce nie-
mieckie, a w sowieckim Lwowie wiele lat po
wojnie miał miejsce nigdzie nie spotykany in-
cydent użycia sił pancernych i broni maszyno-
wej przeciw zmarłym, spoczywającym na
cmentarzu orląt. Nie ulega wątpliwości, że nie-
zależnie od praw politycznych wynikających ze
zmian granic, prawo do dziedzictwa kultury
mają przede wszystkim ci, którzy przyczynili
się do jego wzbogacenia, i ci, którzy legalnie
weszli w ich posiadanie. O „wspólnym dzie-
dzictwie” zaś nie mają prawa mówić ci, którzy
nie uznają p r a w k u l t u r a l n y c h Pola-
ków do miast Ukrainy,
Litwy i Białorusi,
a Niemców do miast Śląska i Pomorza. Prawa
te nie są w żadnym stopniu tożsame z prawami
własności i nie zagrażają suwerenności państw.
Natomiast z całą stanowczością trzeba stwier-
dzić, że manewry „poprawiania” historii świad-
czą jedynie o niedostatkach cywilizacji i braku
kultury, a dziedzictwo kultury utracone przez
naród, który je wytworzył, staje się zbiorem
martwych reliktów i niezrozumiałych rytuałów.
Granice modernizacji
Jest jasne, że zmiany cywilizacyjne muszą
powodować konieczność modernizacji miast
i wprowadzania nowych rozwiązań architek-
63
Czego kwalifikowanym przykładem jest powie-
rzenie stanowiska Generalnego Konserwatora Zabyt-
ków, piastowanego uprzednio przez profesorów Jerze-
go Remera, Jana Zachwatowicza, Alfreda Majewskie-
go, Andrzeja Tomaszewskiego, dziennikarce telewizyj-
nej, p. Aleksandrze Jakubowskiej!
64
Z opracowań zarówno radzieckich, jak i ukraiń-
skich wynika, jak niewiele zachowało się zabytków
polskich, ponadto pomijają one jakiekolwiek informa-
cje historyczne. Zob.: J. S. Asiejew: Pamjatniki gra-
dostroitielstwa i architiektury Ukrainskoj SSR. Ilustro-
wanyj sprawocznik – katałog, T. 1-4. Kijów 1983-1986,
a także O. Maciuk: Zamki i forteci Zachidnoi Ukrainy,
Lwów 1997.
SAMORZ¥D TERYTORIALNY NR 7-8
18
tonicznych w miejscach, w których znajdują
się relikty zabudowy historycznej, bowiem
miasta to organizmy żywe i próby zahamo-
wania procesów miastotwórczych są nie tyl-
ko niewłaściwe, ale wręcz niemożliwe. Trud-
no bowiem wymagać od mieszkańców starych
miast, by wyrzekli się dobrodziejstw cywili-
zacji w imię niezrozumiałych dla nich często
racji i wartości historycznych albo satysfakcji
turystów. Można powątpiewać, czy ochrona
układów przestrzennych, a tym bardziej „śro-
dowiska” czy „dziedzictwa kulturowego” jest
w ogóle możliwa, nawet w przypadku wpisa-
nia ich do rejestru zabytków. Od uświadomie-
nia znaczenia i wartości zabytków budownic-
twa w przestrzeni miejskiej, będących dzie-
dzictwem kultury tych, którzy chcą i potrafią
je uszanować, do poddania ich praktycznej
codziennej opiece wiedzie dość daleka droga.
Mówienie o „dziedzictwie kulturowym mia-
sta” jako jednostki osadniczej i struktury prze-
strzennej jest nonsensem, bowiem dziedzictwo
jest związane z osobami i zbiorowościami
ludzkimi (lokalnymi, narodowymi), z ich świa-
domością historyczną i potrzebami kulturalny-
mi. Zrozumienie tego prostego faktu może
sprawić, że miasta historyczne staną się prze-
strzenią wspólnej przeszłości, teraźniejszości,
i co ważniejsze, przyszłości cywilizacji euro-
pejskiej.
prof. dr hab. Jan Pruszyński – Instytut Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk