Lama Rinczen
Dialog międzyreligijny z punktu widzenia buddyzmu
Referat wygłoszony podczas międzyreligijnej konferencji KUL:
"Pokój dla świata. Znaczenie dialogu międzyreligijnego w kontekście Deklaracji
o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate Soboru
Watykańskiego II"
Dwudziesty wiek zaowocował ogromnym postępem w wielu dziedzinach życia.
Gwałtowny rozwój na przykład komunikacji czy medycyny uczynił łatwiejszym
codzienne życie wielu ludzi. Masowe migracje ludności i globalizacja sprawiły też,
że na większą niż dotąd skalę wyznawcy różnych światopoglądów spotykają się na
co dzień częściej, niż bywało to kiedykolwiek w historii. Jednakże stulecie to było
także naznaczone wyjątkowo licznymi konfliktami i wojnami. Niestety przyczyną
wielu z nich były spory podsycane podkreślaniem odmienności etnicznej bądź
religijnej. Przykładów konfliktów o podłożu etniczno-religijnym znamy wszyscy tak
wiele, że nie trzeba ich tu przytaczać.
Ludzie często powołują się na religię, by osiągnąć cele przeciwstawne wartościom
duchowym. A przecież kwestie religijne łączą się z najgłębszymi przeżyciami i
uczuciami ludzkimi. Włączanie zatem racji religijnych do sporów grozi
wzburzeniem i pobudzeniem emocji milionów ludzi. Dlatego też harmonijne
współistnienie różnych religii ma ogromną wagę dla przyszłości świata. Kluczem
do prawdziwej zgody jest rozwijanie poczucia wzajemnego szacunku. A to
umożliwia tylko wzajemne poznawanie się. Jego Świątobliwość Dalajlama często
podkreśla, że do naszych obowiązków należy praca na rzecz uczynienia obecnych
czasów epoką dialogu. Jak jednak mielibyśmy oczekiwać takiej postawy od
zwyczajnych ludzi, gdyby kapłani - duchowi przewodnicy - nie potrafili dać
godnego przykładu umiłowania drugiego człowieka również wtedy, gdy myśli on i
wierzy inaczej?
Dialog przedstawicieli różnych religii jest więc koniecznością i moralnym
obowiązkiem wypływającym z poczucia odpowiedzialności za dalsze losy
mieszkańców naszej planety. Kapłani powinni dawać w tym względzie dobry
przykład i inspirować ludzi do rozwijania szacunku dla innych tradycji duchowego
rozwoju.
Buddyzm w Polsce
Jeśli ograniczymy rozważania tylko do Polski, to stwierdzić trzeba, że w
porównaniu z chrześcijaństwem, judaizmem czy islamem, buddyzm jest w naszym
kraju zjawiskiem stosunkowo młodym. Osoby zajmujące się w Polsce tą religią,
zarówno przed drugą wojną światową, jak i po niej, utrzymywały więzi
nieformalne. Pierwsze zorganizowane grupy buddyjskie pojawiły się dopiero w
połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Ich rozwój doprowadził stopniowo
do powstania szeregu formalnie zarejestrowanych związków wyznaniowych.
To zrozumiałe, że w początkowym okresie zarówno środowiska opiniotwórcze -
media czy duchowieństwo katolickie - jak i większość społeczeństwa przychylały
się do opinii, że jedną rzeczą jest buddyzm jako wielka światowa religia, istniejąca
gdzieś w dalekich krajach, a czymś zupełnie innym buddyzm w Polsce. O "naszym"
buddyzmie mówiono więc co najwyżej w kontekście "nowych ruchów religijnych" i
to nierzadko w znaczeniu jak najbardziej pejoratywnym.
Dziś dorastające dzieci pionierów polskiego buddyzmu świadomie i z wolnego
wyboru przyjmują religię swoich rodziców. Mamy więc do czynienia z co najwyżej
drugim pokoleniem wyznawców tej religii. Za buddystów uważa się od pięciu do
dziesięciu tysięcy Polaków. Dane te są szacunkowe, gdyż buddyjskie związki
wyznaniowe nie prowadzą dokładnych statystyk. Nie sposób także nie wspomnieć
o czterdziestu tysiącach buddystów wietnamskich, którzy osiedlili się w Polsce na
stałe, oraz o imigrantach z tradycyjnie buddyjskich krajów, takich jak Mongolia,
Korea, Chiny czy Tybet. Skoro istnienie buddyzmu w Polsce stało się faktem,
zaistniały podstawy, aby włączyć go do dialogu tradycyjnych polskich religii.
Oczywiście o dialogu możemy mówić tylko wtedy, gdy wolę jego prowadzenia
mają obie strony. Na podstawie osobistych doświadczeń mogę stwierdzić, że
spotykam taką chęć w niektórych środowiskach katolickich. Najczęściej są to
kręgi akademickie i zakonne. Pierwsze czynią to zapewne z naturalnej ciekawości
naukowej. Zważywszy na fakt, że ze wszystkich religii buddyzm jest chyba
najbardziej oparty na strukturze zakonnej i poza chrześcijaństwem jako jedyny
wykształcił pełny system monastyczny, szukanie dialogu na tym poziomie również
wydaje się całkowicie naturalne. Warto tu podkreślić, że mimo istotnych różnic
filozoficzno-teologicznych, dialog chrześcijańsko-buddyjski układa się wyjątkowo
łatwo i stale rozwija. Jest tak prawdopodobnie dlatego, że podobnie jak
miłosierdzie odgrywa kluczową rolę w nauczaniu Chrystusa, tak miłość i
współczucie stanowią istotę nauki Buddy.
Czy dialog międzyreligijny jest z punktu widzenia buddyzmu możliwy i
potrzebny?
Na czym polega autentyczny dialog?
Jak wiadomo, spotkanie i rozmowa stają się dialogiem tylko wówczas, kiedy ich
uczestnicy wykazują określone postawy. W sprawach o tak głębokim znaczeniu jak
przekonania religijne, szczególnie ważne jest kierowanie się pewnymi zasadami.
Powinny one być następujące:
1. Szczera chęć wysłuchania i zrozumienia innych światopoglądów
Często spotykamy się z sytuacją, gdy rozmówcy pragną jedynie poinformować o
własnych poglądach lub - co gorsza - narzucić je nam. A przecież podstawą
dialogu jest pragnienie dowiedzenia się, jak inni rozumieją swoją religię. Jeżeli w
kluczowych sprawach opierają się na jakimś religijnym systemie wartości, to
zrozumienie ich podejścia do najważniejszych kwestii, pomoże nam pojąć ich
reakcje i postawy życiowe. To z niedostatku rzetelnej wiedzy i informacji
wypływają obawy i lęki, a te z kolei rodzą nienawiść. Właśnie z braku wiedzy
powstawały tak absurdalne i tragiczne w skutkach przesądy, jak te o Żydach
potrzebujących krwi chrześcijańskich dzieci. Spotykam się też czasem z opiniami,
że buddyzm to "seks i narkotyki", mimo że właściwa moralność seksualna oraz
nieodurzanie umysłu należą do pięciu najbardziej podstawowych zasad
buddyjskiej etyki.
Bywało, że rozmowa z chrześcijaninem sprowadzała się tylko do poinformowania
mnie o tym, iż nie osiągnę zbawienia, dopóki nie uznam Chrystusa za jedynego
Zbawiciela. Ale i często udawało mi się odbyć bardzo głęboką, inspirującą
dyskusję, dzięki której lepiej mogłem zrozumieć pewne aspekty własnej religii.
Wszystko zależy od otwartości rozmówców na prawdziwą wymianę myśli.
2. Opieranie się na wiarygodnych źródłach
Warto tu podkreślić, że w celu poznania innego światopoglądu należy czerpać
wiedzę na jego temat od tych, którzy sami poprawnie go rozumieją. Jeśli ja, jako
buddysta, chcę dowiedzieć się czegoś o chrześcijaństwie, to powinienem zwrócić
się do kapłanów i teologów chrześcijańskich, a nie opierać się na przykład na
opracowaniach marksistowskich religioznawców. Co więcej, nawet poglądy
zwyczajnych wyznawców nie zawsze bywają zgodne z prawdziwą wykładnią nauk
danego nurtu religijnego. Pamiętam, jak przed laty pełen emocji ojciec
przekonywał moich buddyjskich znajomych, że ich syn, a jego wnuk, zginął w
wypadku drogowym, bo Bóg chciał ich ukarać za to, że zostali buddystami! Jako
człowiek wychowany w duchu ateistycznym i nieznający zasad chrześcijaństwa,
mimo że w duchu łączyłem się z bólem zrozpaczonych rodziców, poczułem
jednocześnie ulgę, że nie czczę tego okrutnego Boga, który zabija niewinne dzieci.
Dziś, bogatszy o doświadczenie dialogu z chrześcijanami, wiem już, jak bardzo ów
człowiek mijał się z prawdą o Bogu. Z drugiej strony, słyszałem też o spotkaniach
międzyreligijnych w Polsce, na których w imieniu buddystów występowali ludzie
niereprezentujący żadnej autentycznej tradycji buddyjskiej albo wręcz niemile
widziani w ośrodkach buddyjskich z powodu bardzo kontrowersyjnych postaw
życiowych. Przedstawiając mieszankę wiedzy zaczerpniętej z książek oraz
własnych przemyśleń, zasiewali bardzo błędne wyobrażenie o buddyzmie wśród
słuchaczy. Ważne jest więc, aby przy poznawaniu innych światopoglądów opierać
się na opiniach ich wiarygodnych przedstawicieli.
Naszą sytuację uznaję za specyficzną, ponieważ buddyzm jest w Polsce zjawiskiem
stosunkowo młodym, nie było więc praktycznej potrzeby głębszego badania tej
religii w sposób naukowy. Choć sporadycznie powstawały prace poświęcone
buddyzmowi, trudno było znaleźć kompetentnych recenzentów. Nie powstał też
żaden ośrodek badań buddologicznych. Sposób prezentowania nauki Buddy przez
polskich religioznawców, często diametralnie różni się od tego, co mają do
powiedzenia kapłani buddyjscy. Niektórzy naukowcy głoszą wręcz takie rzeczy, że
gdyby to, co twierdzą, było prawdą, za nic w świecie nie chciałbym być buddystą i
jeszcze dziś poprosiłbym księdza lub imama o przyjęcie mnie w poczet wiernych!
Na szczęście istnieją też ośrodki akademickie, w których zaczynają rozwijać się
rzetelne badania naukowe nad buddyzmem. Jako dobry przykład można wymienić
religioznawców z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
3. Uznanie równości partnerów w dyskusji
Każda religia zakłada, że przedstawia autentyczną i ostateczną drogę do
Najwyższej Prawdy. Gdybym nie miał niezłomnego przekonania, że moja duchowa
tradycja oferuje mi właśnie tę prawdziwą ścieżkę do Ostatecznego, to czemuż nie
miałbym porzucić jej już dziś?
W tym kontekście warto raz jeszcze rozważyć kwestię stosunku do innych religii.
Najogólniej mamy tu do czynienia z trzema postawami:
- Podejście pierwsze wyklucza możliwość osiągnięcia zbawienia, wyzwolenia - czy
inaczej nazwanego celu duchowej praktyki - poza ramami własnej religii. Taki
pogląd często skłania do narzucania siłą swojej wersji "prawdy" , co w przeszłości
doprowadziło do wielu aktów przemocy i przyniosło ogrom cierpień, zadawanych
w imię Najwyższego i miłości.
- Podejście drugie zakłada, że Najwyższa Prawda objawia się w swym miłosierdziu
wszystkim ludziom na rozmaite sposoby. Wszystkie religie są zatem jednakowo
dobre i nie ma znaczenia, za którą z nich się podąża. Wyznawcy takiego poglądu
nierzadko próbują więc łączyć na swojej własnej drodze elementy nauk różnych
religii. Podejście takie zawiera wielkie ryzyko postawienia się ponad systemami
religijnymi i decydowania samemu, co w którym z nich jest najwartościowsze. A
stąd już bardzo blisko do pychy. Tymczasem to pokora, a nie pycha cechuje każdą
autentyczną ścieżkę duchową. Ponadto postawa ta jest też sprzeczna z
nauczaniem wszystkich wielkich religii. Wszystkie przecież nieodmiennie widzą w
sobie specjalną i wyjątkową drogę do zbawienia!
- Trzecie podejście uznaje wyjątkowość, a więc wyższość własnej religii, ale i
akceptuje świętość innych dróg. Mówiono mi, że Kościół katolicki uznaje dziś
możliwość osiągnięcia zba wienia przez wyznawców innych religii właśnie
dlatego, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi.
A jak to wygląda z punktu widzenia buddyzmu? Aby zrozumieć buddyjskie
podejście do innych religii, trzeba na to spojrzeć z perspektywy koncepcji trzech
Kai. W pełni doskonały Budda, według tradycji buddyzmu mahajany, to jedność
trzech Kai: Dharmakai, Sambhogakai i Nirmanakai. Kaja w sanskrycie znaczy
"ciało", niemniej w kontekście trzech Kai słowo to użyte jest nie w znaczeniu
fizycznego ciała, lecz "aspektu" oświeconego Stanu Buddy.
- Dharmakaja to bezforemna "Kaja Absolutnej Prawdy". Absolut, którego nie da się
poznać żadnym ze zmysłów ani zrozumieć za pomocą intelektu. Jest on
ponadczasowy, niezmienny i w pełni doskonały. Można go doświadczyć jedynie
poprzez bezpośrednie urzeczywistnienie oświecenia. Podstawowe cechy
Dharmakai to: wszechwiedza, bezgraniczna szczęśliwość i doskonała miłość. Jest
to Stan Buddy sam w sobie. Choć można doszukać się tu wielu podobieństw do
pojęcia Absolutu albo Boga w religiach teistycznych, istnieją jednak istotne
różnice. Podstawowa z nich to ta, że Budda nie jest stwórcą.
Sambhogakaję i Nirmanakaję nazywa się foremnymi Kajami. Budda
wypromieniowuje je z Dharmakai dla dobra wszystkich żyjących istot.
- Sambhogakaja to "Kaja Doskonałej Szczęśliwości", która przejawia się w formie
niezliczonych postaci Buddów. Przebywają one w Czystych Krainach i nauczają
tych, którzy są już wysoko na duchowej ścieżce. Ktoś, kto dzięki swemu prawemu
i religijnemu życiu jest dostatecznie na to przygotowany, może po śmierci
odrodzić się w tychże niebiańskich sferach, wysłuchiwać nauk Sambhogakai i
stopniowo dojść do pełnej doskonałości - stanu Buddy. Jeśli za życia osiągnie
duchową czystość, może już tu na ziemi otrzymywać od "Kai Doskonałej
Szczęśliwości" nauki podczas mistycznych wizji. Historia buddyzmu mahajany zna
wielu świętych wizjonerów.
- Nirmanakaja to "Kaja Emanacji", która przybiera kształt konkretnych postaci,
takich jak historyczny Budda Siakjamuni, twórca buddyzmu. Kaje Emanacji
odradzają się po to, aby ukazywać ludziom ścieżkę do wyzwolenia. Przejawiać się
mogą w formie duchowych nauczycieli, władców pomagających poddanym, a
nawet zwykłych ludzi, którzy z poświęceniem pracują dla dobra innych. Również
nauczyciele innych religii mogą być postrzegani jako emanacje aktywności Buddy,
które nauczają stosownie do różnych zdolności i sposobów myślenia
poszczególnych ludzi. Dlatego w ducha nauk buddyjskich wpisany jest szacunek
dla innych religii.
Niebuddyści, prezentując buddyzm na Zachodzie, często przedstawiają Buddę
jedynie jako mędrca z rodu Siakjów, który żył ponad dwa i pół tysiąca lat temu.
Dla buddysty z nurtu mahajany Budda to coś znacznie więcej niż tylko człowiek.
Zupełnie tak, jak Chrystus dla chrześcijan. Budda to Dharmakaja - Absolut. A
równocześnie strumień niezliczonych form Sambhogakai oraz Nirmanakai,
nieustannie płynący z Dharmakai, by nieść pomoc wszystkim żyjącym istotom. Ale
tylko jeden z aspektów Nirmanakai, historyczny Budda, jest tym Nauczycielem,
który ukazał w pełni kompletną i doskonałą ścieżkę prowadzącą do jedności z
Najwyższą Prawdą.
Buddystą zostaje się przyjmując tak zwane "Potrójne Schronienie". Pierwszy jego
aspekt to Schronienie w Buddzie. Oznacza uznanie, że historyczny Budda jest
najwyższym duchowym Nauczycielem, i jednocześnie, że osiągnięcie Stanu Buddy
jest ostatecznym celem ścieżki duchowej. Drugim aspektem Schronienia jest
Nauka Buddy zwana Dharmą. Przyjęcie Schronienia w Dharmie wiąże się z
przeświadczeniem, że nauki te są nieomylne. Trzecie Schronienie to tzw. Sangha,
czyli społeczność buddyjska. Przyjęcie Schronienia w Sandze jest przekonaniem,
że nauczyciele buddyjscy przekazują autentyczne nauki i są godnymi zaufania
przewodnikami na ścieżce. Wkraczając na buddyjską ścieżkę, ślubuje się także nie
przyjmować Schronienia w światowych bóstwach, które nie są oświeconymi
Buddami.
Klasyczne teksty buddyjskie są zgodne co do tego, że tylko Budda przedstawia
Ostateczną Prawdę. Prowadzi do niej "środkowa ścieżka", wolna od skrajności
nihilizmu i eternalizmu. W tym ujęciu osoby szczerze praktykujące inne religie
mogą zajść bardzo daleko na duchowej ścieżce i dzięki temu w jednym z
przyszłych żywotów uzyskać dojrzałość, która pozwoli im zrozumieć naukę Buddy
oraz osiągnąć pełne oświecenie.
Tak wygląda to z buddyjskiego punktu widzenia. Jak zatem mogę z tej
perspektywy mówić o równości partnerów, podejmując dyskusję z
przedstawicielami innych religii? Otóż autentyczne partnerstwo widzę w uznaniu,
że ich żarliwość religijna i szczerość w poszukiwaniu Najwyższej Prawdy są nie
mniej autentyczne niż moje.
Jeśli przyjmiemy założenie, że jesteśmy równi w autentyczności i głębi swych
duchowych poszukiwań, to możemy spotkać się i nawiązać prawdziwy dialog.
Gdybyśmy jednak starali się poznać poglądy drugiego człowieka po to tylko, aby
potem być bardziej skutecznym w przekonywaniu go do n aszych własnych
wierzeń, nie zasługiwałoby to na miano dialogu. Byłaby to tylko strategia mająca
na celu narzucenie swojego punktu widzenia. Historia dostarcza zbyt wielu
świadectw, jak bolesne są skutki takich postaw.
Kiedy rozmawiam na przykład z chrześcijanami, nigdy nie wykorzystuję tego do
robienia z nich buddystów. Jestem przekonany, że lepiej będzie dla nich, dla mnie
i dla innych ludzi, jeśli pozostaną dobrymi chrześcijanami, a nie sztucznie
nawróconymi buddystami, którzy wykonują duchową praktykę bez przekonania i
potrzeby serca.
Uznanie równości partnerów w dialogu nie oznacza porzucenia własnej
tożsamości religijnej. Głęboki dialog odbywa się nie "pomimo" trwania przy
swoich stanowiskach, ale właśnie dlatego, że podczas takiego spotkania nie trzeba
obawiać się poczucia zdrady wobec własnej religii. Nie oczekuję i nie sądzę, by
autentyczne spotkanie oznaczało wycofanie się przez wszystkich z własnych
stanowisk i odnalezienie prawdy gdzieś "pośrodku". Partner nie powinien się
obawiać, że będzie nakłaniany do zmiany swoich poglądów. Dzięki takiemu
dialogowi będziemy mogli rozwinąć wzajemny szacunek i sympatię.
Podsumowanie
Z powyższych rozważań wynika, że dialog międzyreligijny jest koniecznością
wynikającą z faktu, iż stoimy w obliczu przekształcania się społeczeństw w
struktury wielonarodowościowe i wielowyznaniowe. Mimo że w Polsce procesy te
nie są aż tak głębokie jak w wielu innych krajach europejskich, nie sposób jednak
nie dostrzec tendencji pojawiających się wraz z otwarciem granic państwa. Dialog
jest jedyną rozsądną odpowiedzią na potrzeby sytuacji, nie powinien być jednak
traktowany jako zło konieczne. Często spotykając się z ludźmi o odmiennych
zapatrywaniach, raz jeszcze musimy sami sobie postawić najbardziej
fundamentalne pytania dotyczące naszych własnych przekonań, umacniając w ten
sposób swoją wiarę. Jeżeli jesteśmy pewni naszych poglądów, nie boimy się
konfrontowania ich z innymi, a nasza wiara staje się dzięki takiemu spotkaniu
jeszcze silniejsza i bardziej rozumna.
Spotkanie z ludźmi o innych poglądach może być czynnikiem bardzo inspirującym
do pogłębienia własnej duchowości. Jednak nie musi ono oznaczać zapożyczania
elementów innej religii i tworzenia w ten sposób jakiegoś panreligijnego
konglomeratu. Jako buddysta mam całkowite przekonanie, że buddyzm jest
kompletną i nieomylną duchową ścieżką. A zatem, choć dialog z chrześcijanami
jest dla mnie zwykle inspiracją do przemyślenia różnych aspektów własnego życia
i zachętą do pogłębienia praktyki religijnej, nie odczuwam potrzeby uczenia się od
chrześcijan techniki klęczenia przy modlitwie, odmawiania różańca czy leżenia
krzyżem. Nie oczekuję także, że chrześcijanie powinni zacząć przyjmować
komunię siedząc w pozycji lotosu! Wierzę, że chrześcijaństwo jest stanie w pełni
zaspokoić potrzeby duchowe swoich wyznawców i że nie brakuje w nim żadnych
elementów. Gdyby było niekompletne, to jaki sens miałoby poświęcenie swego
życia praktykowaniu "wybrakowanej" religii? Czyż nie rozsądniej byłoby wówczas
poszukać takiej wiary, której niczego nie brakuje?
Z drugiej strony, jeśli ktoś wierny zasadom swojej religii i, przede wszystkim,
zachowujący zdrowy rozsądek, uzna, że pewne aspekty praktyki buddyjskiej - na
przykład medytacja wyciszająca umysł - mogą dobrze mu służyć, nie będę się czuł
okradziony, jeśli zastosuje buddyjskie techniki w swoim życiu. Budda nie wykupił
praw wyłączności na uspokajanie umysłu, a jedynym celem jego nauczania było
pomaganie wszystkim żyjącym istotom. Nie ma więc podstaw do zawiści, jeśli
buddyjskie metody pomogą niebuddyście.
Odpowiadając zatem na postawione wcześniej pytanie: "Czy możliwy jest dialog
międzyreligijny z punktu widzenia buddyzmu?", należy stwierdzić, że dialog taki
jest całkowicie zgodny z duchem buddyzmu. W rzeczy samej mądrze prowadzony
dialog międzyreligijny może być istotnym czynnikiem prowadzącym do
pogłębienia własnej duchowości, a także inspirować obserwatorów takiego
spotkania do większego zaangażowania w życie duchowe. W obliczu coraz
powszechniejszego konsumpcyjnego nastawienia do życia i komercjalizacji wielu
dziedzin, dialog międzyreligijny może inspirować ludzi do szukania w życiu
wartości duchowych, przybliżając nie tylko ostateczne cele religii, ale i tchnąc w
doczesne życie większą wrażliwość społeczną i harmonię.
Zasadniczym celem dialogu jest poznanie siebie nawzajem. To bardzo istotne, bo
dzięki temu pokonamy brak wiedzy, znikną zatem obawy i uprzedzenia. W
związku z tym odrzucimy także niechęć i nienawiść, które zwykle wypływają z
lęku przed tym, co nieznane. Pokazanie ludziom dobrego przykładu sztuki
szanowania innych poglądów i postaw jest nie do przecenienia w obliczu
narastających w całej Europie ksenofobicznych postaw nietolerancji wobec
wszelkiej odmienności.