63
W AKCJI 3/2012
Czy ludzie dorośli, a takimi są ratownicy, mogą uczyć się efektywnie, nie
czytając? Czy pieniądze, czas i wysiłek przeznaczone na kształcenie i szkolenie
nie są w części marnotrawione z powodu braku odpowiednich podręczników?
Jacek
Przemyślenia Starego Ratownika
Poczytaj mi szefi e…
Z
akłada się, że przyjmowany
w szeregi OSP i zatrudniany
na etat w PSP młody człowiek
umie czytać. Nikt tego, co prawda,
nie sprawdza, ale jak ma ukończo-
ne jakieś cywilne uczelnie, to chyba
czyta. To, że może czyta niechętnie,
wolno, niewyraźnie, a co najgorsze
bez zrozumienia, prezes OSP i jakiś
komendant PSP przecież nie spraw-
dzą w dniu przyjmowania.
Jeden taki zatrudniony, gdy prze-
łożony po miesiącu odkrył, że pod-
władny jest nieczytaty, stwierdził
dobitnie: „Panie majorze, ja może
słabo czytam, ale siłę i sprawność
mam, potrafię zrobić wszystko i, jak
mi ktoś coś mówi, to rozumiem.
Czy nie jestem lepszy od chudzi-
ny płynnie czytającej, która drabki
nie ustawi?!”.
Na testach także nie sprawdzamy
umiejętności czytania ze zrozumie-
niem wśród przyjmowanych do na-
szych szkół. Matura prawdopodob-
nie gwarantuje posiadanie tej umie-
jętności. Umieć czytać to za mało,
by czytać. Trzeba chcieć czytać, od-
czuwać taką potrzebę, mieć satys-
fakcję z pozyskiwania tą drogą no-
wej wiedzy.
Od czasu do czasu wykonuje się
badania stanu czytelnictwa. Mniej
więcej rok temu Biblioteka Naro-
dowa opublikowała raport z badań
nad stanem czytelnictwa w Polsce
w 2010 r. Dane zawarte w raporcie
prawie mnie przygnębiły. Wyobrażają
sobie Państwo, że aż
56% Polaków
nie przeczytało w 2010 roku żad-
nej książki. Stan zatrudnienia w PSP
na koniec 2010 r. wynosił trochę po-
nad 32 tysiące osób. Jeżeli przyjąć kra-
jowy wskaźnik, to
prawie 18 tysięcy
zatrudnionych w PSP nie przeczy-
tało żadnej książki!
Badania wykazały, że książek nie
czytają przede wszystkim osoby z wy-
kształceniem podstawowym i zawo-
dowym, mieszkańcy wsi i osoby star-
sze. Jednak ani jednej książki nie prze-
czytało także aż 25% osób z wykształ-
ceniem wyższym oraz 33% uczniów
i studentów.
Czy taki stan można określać już
jako katastrofalny?
Czy jeżeli jed-
na czwarta dowódców JRG i jed-
na trzecia kadetów i podchorążych
nie miała przez rok książki w ręku,
to już jest problem?
Dlaczego tak jest? Przyczyn za-
pewne jest wiele, tych społecznych,
ogólnych, psychologicznych i innych.
W strukturach pożarniczych przyczy-
nami nieczytania mogą być:
…brak informacji
o wydawnictwach
Udając początkującego w służbach
ratowniczych młodego słuchacza
kursu i pozorując lubiącego pogłę-
biać swoją ratowniczą wiedzę, czy-
tając podręczniki, rozpocząłem po-
szukiwania. Pomyślałem, że najlepiej
w internecie – tylko, co tu wpisać, sko-
ro jestem początkującym. Doradzo-
no mi, bym rozpoczął od szkół – one
na pewno coś wydają. Otwieram stro-
nę SA PSP Poznań – nie ma zakładki
wydawnictwa, w Krakowie – jest wy-
kaz wydawnictw od 1994 roku i są no-
wości, w Centralnej Szkole w Czę-
stochowie – jest zakładka bibliote-
ka, 5 podręczników, ale już zakurzo-
nych. U podoficerów w Bydgoszczy
są wydawnictwa – 7 podręczników,
6 wysprzedanych. Potem wyciecz-
ka do stolicy – SGSP – są wydawnic-
twa, jest wykaz publikacji, podręcz-
ników niewiele.
Jak złapałem już linki, to zaglądam
do centrali. Na stronie KG PSP jest za-
kładka publikacje, oferta wydawni-
cza – no nic z tego, tu tylko biulety-
ny informacyjne. W zakładce mate-
riały dydaktyczne odesłanie na an-
gielska stronę Polskiego Krajowego
Centrum CIS.
Podążam w sieci do Fundacji EDU-
RA – jest zakładka wydawnictwa,
a w niej katalog podręczników i ksią-
żek do sprzedaży. Podobnie w Wy-
dawnictwie ELAMED – 3 podręczni-
ki z branży pożarniczej do kupienia
od ręki. Strona ZG SITP nie ma zakład-
ki wydawnictwa, choć oddział wielko-
polski 9 pozycji oferuje. Zarząd Głów-
ny ZOSP RP w zakładce podręczniki
64
W AKCJI 3/2012
np. szkołą pożarniczą, nie ma żadne-
go interesu w reklamie, sprzedaży
i dystrybucji podręcznika. Nie prze-
szkadzają mu leżakujące w magazy-
nie podręczniki, a na pomysł obniże-
nia po roku, po dwóch ich ceny nikt
jeszcze nie wpadł. Nie różnicuje się
także cen dla kupujących – na rachu-
nek powinny być droższe, a dla od-
biorców indywidualnych tańsze (ra-
townik zapragnął sobie kupić pod-
ręcznik).
Nie ma krajowej polityki wydaw-
niczej, wyjątkiem są podręczniki za-
mawiane u konkretnych autorów,
a powstające opracowania są efek-
tem twórczych pomysłów grupki pi-
szących funkcjonariuszy. Poznańska
szkoła kilka lat temu ogłosiła na stro-
nie internetowej konkurs – poprosiła
potencjalnych autorów, by przesłali
swoje brudnopisy podręczników i ze-
chcieli je wydać pod szyldem szkoły.
Nikt się nie zgłosił.
Jedną z zachęt dla potencjalne-
go autora jest honorarium, które
powinno rekompensować czas po-
święcony na przygotowanie mate-
riału i jego przełożenie na papier.
Książkę, a zwłaszcza podręcznik pi-
sze się rok, czasem dłużej, a uwzględ-
niając odpowiedzialność za treści,
zalegające przez wiele lat strażac-
kie półki, rekompensata powinna
być godna.
…chylące się
ku upadkowi
szkolenie doskonalące
Ukończenie którejś ze szkół, jakiegoś
kursu lub szkolenia daje możliwości
zatrudnienia na odpowiednich eta-
tach i przez dłuższy czas awanso-
wania w danym korpusie. Zapew-
ne pies z kulawą nogą nie zainte-
resuje się podoficerem, aspirantem
czy oficerem, który w ciągu 2-3 lat
od ukończenia kursu lub szkoły nie
splamił się przeczytaniem jakiejkol-
wiek literatury zawodowej. Że prze-
informuje, gdzie można nabyć pod-
ręczniki dla OSP, a CNBOP PIB w Józe-
fowie w zakładce wydawnictwa pre-
zentuje bogatą gamę książek i opra-
cowań, choć nie bardzo interesują-
cych dla ratowników, z wyjątkiem
8 podręczników dla OSP wydanych
w 2008 roku w tym Instytucie.
Dywagacje na ten temat można
by zakończyć stwierdzeniem, że w co-
rocznie wydawanym Biuletynie Infor-
macyjnym PSP za rok…, jest rozdział
wydawnictwa pożarnicze z wykazem
wszystkich publikacji w danym roku.
Problem jednak w tym, że Biuletyn nie
dociera do JRG, a tym bardziej do po-
szczególnych ratowników.
Któryś z komendantów powiato-
wych zauważył, że recenzje podręcz-
ników ukazują się w prasie branżo-
wej i każdą nowość można natych-
miast zamówić u wydawcy. Tak, Panie
Komendancie – tylko, że egzempla-
rze czasopism branżowych nie tra-
fiają na zmiany służbowe, a jak na-
wet, to przecież Pan ma moc spraw-
czą, by literatura fachowa w odpo-
wiedniej liczbie egzemplarzy trafi-
ła na zmiany.
Niedawno w dwóch komen-
dach powiatowych i przywiązanych
do nich jednostkach ratowniczych
odkryłem fakt, że książka o ratow-
nictwie drogowym ciężarówek, wy-
dana w 2006 roku i zalegająca pół-
ki u wydawcy, jeszcze nie doczeka-
ła się wizyty na zmianach służbo-
wych. Czyżby w tych jednostkach
służyli tylko nieczytający obywate-
le naszego kraju?
…zachowawcza
polityka wydawców
Autorzy podręczników lub książek
o tematyce interesującej ratowników
prawa autorskie najczęściej przekazu-
ją wydawcy i inkasują śmieszne wy-
nagrodzenie. Na tym rola autora się
kończy. Reszta spraw biznesowych
należy do wydawcy, który jeżeli jest
sadzam? Nie, proszę Szanownych
Czytelników, bo przecież 25% osób
z wyższym wykształceniem nie czy-
ta. Że nie dotyczy to Pana lub Pani?
Oczywiście, że nie, bo Pani i Pan czyta-
cie teraz ten artykuł! Ale kolega oglą-
da serial i jest przekonany, że przemy-
ślenia starego ratownika do niczego
nie są mu potrzebne.
Szkolenie doskonalące oparte
na literaturze wymaga od przełożo-
nych dużego wysiłku. Trzeba zdo-
być, przeczytać, przemyśleć i zamie-
nić książkową wiedzę na język wykła-
du. Trudnością dodatkową jest fakt,
że rzadkością są podręczniki pisane
pod konkretne programy kształce-
nia i szkolenia. Wiedzy trzeba szu-
kać w pożarniczych miesięcznikach,
a także w referatach wygłaszanych
na sympozjach i konferencjach or-
ganizowanych przez różne gremia
lub organizacje, często tylko w ce-
lach komercyjnych. Czy na takie po-
szukiwania zdecyduje się szef zmiany,
który w poniedziałek ma dla 6 pod-
władnych przeprowadzić wykład np.
na temat gaszenia pojazdów hybry-
dowych? Zapewne nie, bo łatwiej zaj-
rzeć do Wikipedii i dwie strony wiedzy
o napędach hybrydowych pozyskać
w ciągu 10 minut. A może ten szef
zmiany powinien raczej wejść na ra-
towniczą stronę w internecie i pobrać
odpowiednie opisy, schematy, anali-
zy odbytych akcji, standardy postę-
powania i scenariusze ćwiczeń. Po-
winien – tylko, że takiej strony, póki
co, nie ma. Standardów, np. w postaci
Regulaminu Organizacji Działań Ra-
towniczych, też nie ma!
Ekologiczna
alternatywa
Ratownicy są proekologiczni, w końcu
prowadzą także ratownictwo ekolo-
giczne. Zapewne wiedzą, że, aby po-
wstała stustronicowa książka, trze-
ba wyciąć, w zależności od jakości
papieru, aż dwa lub trzy sporej wiel-
65
W AKCJI 3/2012
kości drzewa. Jak owe drzewa mają
utrudniać czytelnictwo, to może prze-
rzućmy się na
e-booki, które są eko-
logicznym odpowiednikiem książki
w formacie tradycyjnym.
Chcąc przybliżyć Państwu e-książkę,
o jej zaletach i wadach poczytałem
(w tradycyjnej książce) pt. „Nauko-
wa literatura chemiczna” (1). Oto jej
fragmenty:
„Grono zwolenników, jak i przeciw-
ników e-publikacji jest ogromne. Nie-
stety, i jedni, i drudzy często zamiast
racjonalnymi argumentami posłu-
gują się bardziej subiektywnymi od-
czuciami i na tym opierają ocenę no-
wego typu książek. (…) Do najwięk-
szych zalet e-książek zaliczyć należy
przede wszystkim szybkość i łatwość
dostępu, na które nie ma wpływu ani
miejsce, ani pora, w której chcieliby-
śmy uzyskać możliwość skorzystania
z wybranej publikacji. (…) Jest to nie-
zmiernie ważne, gdy daną książkę po-
trzebujemy „już”, a czas przesyłki jej
tradycyjnej wersji zajmuje przynaj-
mniej kilka dni.
Z punktu widzenia autora najcie-
kawszym rozwiązaniem wydaje się
już sama możliwość wydania książ-
ki w wersji elektronicznej, (…) dzięki
czemu można chociażby łatwiej zna-
leźć środki potrzebne do jej przygo-
towania, przy jednoczesnym zacho-
waniu szerokich możliwości sprzeda-
ży. E-książki stworzyły niesamowite
pole do działania dla młodych auto-
rów. (…) Dzięki możliwościom publi-
kacji elektronicznej mogą oni łatwiej
znaleźć wydawcę, który na początek
musi w nich zainwestować znacznie
mniejsze pieniądze. (…) Kolejną nie-
wątpliwą zaletą e-książek jest brak ko-
nieczności określania dokładnego na-
kładu (…) dzięki temu odpada pro-
blem związany z magazynowaniem
niesprzedanych egzemplarzy. Te oba
elementy sprawiają, że koszt „wypro-
dukowania” książki można znacząco
obniżyć. (…)
Wśród największych wad przed-
stawianych przez przeciwników e-
książek wymienia się brak fizycz-
nego obcowania z książką. (…) Ko-
lejną często wymienianą wadą jest
konieczność posiadania urządze-
nia do czytania e-książek. Najlepiej
nadają się do tego e-czytniki i ta-
blety. (…) Urządzenia dedykowane
do czytania e-książek posiadają ekra-
ny oparte na technologii e-papieru,
który sprawia, iż czytelnik ma wraże-
nie obcowania z tradycyjnym papie-
rem w nowej formie. Nie ma zatem
problemu wynikającego ze zmęcze-
nia oczu czy odbitym od wyświetla-
cza światłem. (…)
Czytelnicy nadal narzekają na nie-
wielką ofertę książek w języku pol-
skim. (…) Na istotny aspekt rozwo-
ju e-książek już w 2010 r. zwrócone
uwagę w raporcie Ministerstwa Kul-
tury i Dziedzictwa Narodowego „Bi-
blioteki cyfrowe i książka elektro-
niczna”. Napisano w nim, iż wobec
obserwowanych tendencji świato-
wych, jak również ekspansji w inter-
netowym obiegu treści audiowizu-
alnych, szerokie udostępnianie pol-
skiego piśmiennictwa w wersji elek-
tronicznej staje się cywilizacyjną ko-
nieczności. Dlatego też należy liczyć,
że publikacje w języku polskim (za-
równo jeśli chodzi o literaturę, jak
i te o charakterze naukowym) będą
poddane digitalizacji, a równocze-
śnie będzie wzrastała liczba nowo-
ści, które w wersji elektronicznej za-
czną dorównywać ofercie tradycyj-
nych drukowanych książek”.
Warto też wiedzieć, że dzięki no-
wej technologii
e-Ink, w której wy-
konane są wyświetlacze czytników
elektronicznych, książka w postaci e-
booka jest równie wygodna w czy-
taniu jak forma papierowa. E-czytnik
ma dodatkowo kilka zalet, które
czynią go bardzo atrakcyjnym na-
wet dla zagorzałych zwolenników
książek tradycyjnych. Mianowicie
na e-czytniku można przechowy-
wać jednocześnie około 500 pozycji,
a urządzenie można zabrać ze sobą
wszędzie. E-czytnik nie wymaga czę-
stego ładowania – raz naładowana
bateria pozwoli nam na przewinię-
cie aż
8 tys. stron.
Końcowe pytania
Kończąc nasze dzisiejsze przemyśle-
nia dotyczące książek, chciałem w ra-
mach podsumowania postawić kil-
ka pytań:
• dlaczego tradycyjne książki
są w niełasce?
• dlaczego bronimy się przed
e-książką i e-podręcznikiem?
• dlaczego nie stać nas na nowocze-
sne podręczniki?
• dlaczego nie „nosimy na rękach”
piszącej kadry?
• dlaczego nie mamy e-bazy wiedzy
z zakresu ochrony przeciwpożaro-
wej, a zwłaszcza wiedzy ratowni-
czej?
• dlaczego ambitni i chcący czy-
tać więcej czasu muszą poświęcić
na szukanie wiedzy, niż na jej przy-
swajanie i przekazywanie innym?
• dlaczego nie uczymy się na błędach
innych, skoro to najmniej kosztu-
je?
• dlaczego wywarzamy otwarte
drzwi tylko dlatego, że nie wiemy,
że są już otwarte?
• dlaczego tolerujemy nieczytających
i nie mamy systemu, jak ich do czy-
tania zachęcić za pomocą cyklicz-
nych (np. corocznych) sprawdzia-
nów stanu umiejętności praktycz-
nych i wiedzy, przeprowadzanych
przez wojewódzkie ośrodki szko-
lenia, lub opornym na wiedzę nie
podziękujemy za współpracę?
Powodzenia – zwłaszcza w czyta-
niu e-podręcznika!
Piśmiennictwo
1. Schroeder G., Taborska I., Schroeder
-Polak M.:
Naukowa literatura chemicz-
na. Cursiva, Kostrzyn 2011.