HUMOR
Archiwum:
śydowska Olimpiada
- Humor żydowski
--- 1 ---
--- 2 ---
--- 3 ---
--- 4 ---
--- 5 ---
--- 6 ---
--- 7 ---
--- 8 ---
--- 9 ---
We Lwowie mawiano:
- Kiedy żona otrzymuje nazwisko męża?
- W dniu ślubu.
- A kiedy mąż otrzymuje nazwisko żony?
- W przededniu bankructwa.
------------------------------
Religijni śydzi cenią nade wszystko trzy cnoty: pobożność, wstrzemięźliwość i
skromność. Usłyszawszy te słowa z ust rabina, woźnica Majlech oświadcza:
- Mój koń, acz mizerna chabeta, jednoczy w sobie wszystkie te cnoty. Jest pobożny
- nigdy nie spojrzy na kobietę. Jest wstrzemięźliwy - pości od soboty do soboty. Jest
skromny - nigdy nie pcha się z wozem do przodu, zawsze zostaje w tyle.
------------------------------
Spotyka się pewnego dnia dwóch śydów.
- Mój syn się wychrzcił - oznajmia jeden z nich.
- I co ty na to?
- No cóż, żaliłem się przed Panem Bogiem...
- I co On ci powiedział?
- Powiedział: "Mój Syn także się wychrzcił. Więc zrób to samo, co Ja..."
- A mianowicie?
- "Sporządź Nowy Testament!"
------------------------------
Chaim leży w szpitalu epidemicznym. Stan pacjenta jest prawie beznadziejny. Nagle
chory prosi o przyprowadzenie księdza. Prośba lotem błyskawicy obiega cały szpital.
Nie może być inaczej: śyd w obliczu śmierci chce się ochrzcić!
Po chwili zjawia się dyrektor w towarzystwie pielęgniarek i ksiądz, do którego Chaim
zwraca się cichym głosem:
- Proszę, aby ksiądz wziął papier i pióro, chciałbym podyktować swoją ostatnią
wolę.
Kapelan posłusznie siada przy stoliku, a pacjent dyktuje:
- Na synagogę przy Tłumackim przeznaczam dwadzieścia tysięcy złotych...
Dyrektor nie wytrzymuje nerwowo:
- Panie Chaim, jeśli przeznacza pan taką kupę pieniędzy na rzecz synagogi, to
dlaczego wezwał pan księdza, a nie rabina?
Chory uśmiecha się:
- Panie dyrektorze, bądź pan mądry! Rabina - do szpitala chorób zakaźnych?!
------------------------------
W autobusach kursujących z Tel Avivu do Hajfy widnieje napis ostrzegawczy:
- Nie rozmawiaj z szoferem! Szofer powinien trzymać ręce na kierownicy!
------------------------------
Było to przed wojną, na początku lat trzydziestych. Przewodnik oprowadzający
wycieczkę po małopolskim uzdrowisku poświęca parę słów miejscowym świątyniom:
- Tu, proszę państwa, kościół dla rzymskokatolików, nie opodal cerkiew dla
greckokatolików, a tam - synagoga dla kuracjuszy.
------------------------------
W Krotoszynie, w bożnicy wakowała posada szamesa.
Lajb Gelobter na próżno o nią się starał, był bowiem analfabetą. Po długim namyśle
powędrował do Berlina, gdzie w czasie pierwszej wojny światowej, dzięki wrodzonej
obrotności, dorobił się majątku i stanowiska dyrektora Urzędu Zaopatrzenia.
Przy zawieraniu kolejnej umowy przekonano się, że świeżo upieczony dygnitarz
podpisuje się trzema krzyżykami.
- Pan chyba żartuje! - roześmiał się kontrahent.
- Wcale nie żartuję. Nie umiem czytać ani pisać.
- To wprost niewiarygodne! Wyobrażam sobie, kim by pan mógł zostać, gdyby pan
ukończył choć szkołę ludową...
- Kim mógłbym zostać? Szamesem w Krotoszynie.
Page 1 of 2
Humor
2008-04-19
http://www.izrael.badacz.org/fakty/humor5.html
------------------------------
śyd siedzący z liczną rodziną w przedziale kolejowym trzeciej klasy głośno krzyczy i
wprowadza straszne zamieszanie. Jadący w sąsiednim przedziale nerwowy pasażer
przywołuje konduktora:
- Panie szanowny, powiedz pan temu śydowi, że jeśli nie przestanie się
awanturować, to spotka go coś najgorszego!
Konduktor komunikuje śydowi usłyszane przed chwilą słowa, a ten uśmiecha się
gorzko:
- Panie konduktorze! Moja żona udaje się na operację do szpitala, moja
szesnastoletnia córka jest w ciąży, Icek narobił w majtki, Mosiek wyrzucił przez okno
bilety kolejowe, a na dodatek jedziemy w przeciwnym kierunku... To powiedz pan sam,
czy może mnie jeszcze spotkać coś gorszego?
------------------------------
W przedziale kolejowym siedzi śyd, który co pewien czas wybucha śmiechem, a po
chwili macha ręką, jakby odganiał natrętną muchę.
Zapytany przez współpasażera o przyczynę tak dziwnego zachowania, odpowiada:
- Co w tym dziwnego? Nudzę się, więc sam sobie opowiadam dowcipy. Jednak po
chwili przypominam sobie, że to stary kawał, i macham lekceważąco ręką...
------------------------------
Późnym popołudniem dzieci bawią się na podwórzu. Chaimek przypatruje się
uważnie umorusanej buzi Abramka i powiada:
- Załóżmy się, że zgadnę, co dzisiaj jadłeś na obiad...
- No co?
- Zupę pomidorową.
- Nieprawda! Zupę pomidorową jadłem wczoraj!
------------------------------
Icek zapytuje ojca:
- Co znaczy śpiew chóralny?
- To ludzie, którzy śpiewają hurtowo.
------------------------------
W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn i czyta gazetę żydowską.
Współpasażer-śyd klepie go poufale po ramieniu i mówi:
- Mało panu, że jest pan Murzynem.
------------------------------
Rzecz dzieje się w Ameryce.
W przedziale kolejowym siedzi śyd, a naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec
zaczyna popisywać się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy śyda,
po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata w pluciu.
śyd, nie namyślając się długo, pluje Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i
przedstawia się:
- Szloma Jekeles, amator.
------------------------------
Copyright ©2004-2007 by
Gedeon
Izrael
Kultura
Historia
Turystyka
Pomoc duchowa
śydzi w Polsce
Czasy i Fakty
Page 2 of 2
Humor
2008-04-19
http://www.izrael.badacz.org/fakty/humor5.html