rozciągłe czy nie, pokazuje, że podana cecha nie wystarcza
do [ich] wyraźnego odróżnienia; a poza tym w odniesieniu
do fenomenów psychicznych jest ona tylko negatywna.
§ 5. Jaką pozytywną cechę będziemy więc w stanie po-
dać? A może wcale nie ma określenia, które przysługiwało-
by wspólnie wszystkim fenomenom psychicznym? A. Bain
w samej rzeczy sądzi, że takie określenie nie istnieje
12
.
Niemniej już dawniejsi psychologowie zwracali uwagę na
szczególne pokrewieństwo i analogię, która zachodzi mię-
dzy wszystkimi fenomenami psychicznymi, podczas gdy fi-
zyczne są z niej wyłączone.
Każdy fenomen psychiczny charakteryzuje się tym, co
średniowieczni scholastycy nazywali intencjonalną (lub też
mentalną)
13
inegzystencją pewnego przedmiotu, a co my
- jakkolwiek nie całkiem jednoznacznie - nazwalibyśmy
odniesieniem do pewnej treści, skierowaniem na pewien
obiekt (przez który nie należy tu rozumieć czegoś realnego)
lub immanentną przedmiotowością. Każde [zjawisko psy-
chiczne] zawiera coś jako obiekt, chociaż nie każde w ten
sam sposób. W przedstawieniu coś jest przedstawiane, w są-
dzie - uznawane lub odrzucane, w miłości kochane, w nie-
nawiści nienawidzone, w pożądaniu pożądane itd.
14
12
The Senses and the Intellect, [London 1855]. Wprowadzenie.
13
Używają oni także wyrażenia „istnieć w czymś przedmiotowo (ob-
jective)" (gegenstandłich (objective) in etwas seiń), które, gdyby ktoś chciał
się nim dzisiaj posłużyć, zostałoby zapewne zrozumiane odwrotnie, jako
określenie rzeczywistego istnienia poza umysłem. [O jego właściwym
znaczeniu] przypomina jednak wyrażenie „istnieć jako przedmiot im-
manentny" (immanent gegenstandłich sein), którego niekiedy używa się
w podobnym sensie i przy którym wyraz „immanentny" ma najwyraźniej
wykluczać to grożące nieporozumienie.
14
Już A r y s t o t e l e s mówił o tej psychicznej immanencji (Einwoh-
nung). W swoich księgach O duszy powiada on, że to, czego się doznaje,
Ta intencjonalną inegzystencją jest właściwa wyłącznie
fenomenom psychicznym. Żaden fenomen fizyczny nie wy-
kazuje czegoś podobnego. A zatem fenomeny psychiczne
możemy zdefiniować jako fenomeny, które intencjonalnie
zawierają w sobie pewien przedmiot.
I tutaj jednak napotykamy spór i sprzeciw. Szczególnie
Hamilton jest filozofem, który odmawia podanej właści-
wości dość obszernej klasie zjawisk psychicznych, miano-
wicie tym wszystkim, które określa jako uczucia (feelings):
bólowi i przyjemności w ich najrozmaitszych odmianach
i odcieniach. Gdy chodzi o fenomeny myślenia i pożąda-
nia, podziela on nasz pogląd. Najwyraźniej nie istnieje
[u niego] myślenie bez przedmiotu, o którym się myśli,
ani pożądanie bez obiektu, którego się pożąda. „W feno-
menach uczucia natomiast" - powiada - „(fenomenach
przyjemności i bólu) świadomość nie sytuuje wrażenia lub
stanu psychicznego przed sobą, nie rozpatruje go osobno
istnieje jako doznawane w doznającym, że zmysł recepuje to, co do-
znawane, bez materii, że to, o czym się myśli, istnieje w myślącym
intelekcie. Również u F i 1 o n a znajdujemy naukę o mentalnej egzysten-
cji i inegzystencji. Mieszając jednak tę ostatnią z istnieniem we właś-
ciwym sensie, dochodzi on do pełnej sprzeczności teorii logosu i idei.
Podobnie jest w wypadku neoplatoników. A u g u s t y n w nauce o ver-
bum mentis i jego wewnętrznym źródle porusza ten sam fakt. A n z e l m
czyni to w słynnym argumencie ontologicznym; a fakt, że traktuje ist-
nienie mentalne tak jak rzeczywiste, niektórzy uważają za podstawę jego
paralogizmu (F. Oberweg Geschichte der Philosophie, II [Die patristische
und scholastische Philosophie, Berlin 1864]). T o m a s z z A k w i n u
naucza, że to, o czym się myśli, istnieje intencjonalnie w podmiocie
myślącym; przedmiot miłości - w kochającym; to, co pożądane, w pożą-
dającym; i wykorzystuje to do celów teologicznych. Kiedy Pismo mówi
o immanencji Ducha św., on objaśnia ją jako intencjonalną immanencję
przez miłość. A w intencjonalnej inegzystencji przy myśleniu i kochaniu
stara się odnaleźć pewną analogię do tajemnicy Trójcy św. oraz przejścia
Słowa i Ducha ad intra.
(apart), lecz jest z nim jakby stopiona w jedno. Toteż
swoista natura uczucia jest taka, że nie ma w nim niczego
poza tym, co jest podmiotowo subiektywne (subjectively
subjective); nie występuje tutaj ani różny od jaźni przed-
miot, ani żadna obiektywizacja jaźni"
15
. W pierwszym
przypadku mielibyśmy do czynienia z czymś, co zgodnie
z terminologią Hamiltona jest „obiektywne", a w drugim
- z czymś „przedmiotowo subiektywnym", jak przy samo-
poznaniu, którego przedmiot Hamilton nazywa z tej racji
przedmiotem podmiotowym; negując jeden jak i drugi,
gdy chodzi o uczucie, Hamilton z całą stanowczością
wyklucza przy nim wszelką intencjonalną inegzystencję.
Tymczasem to, co mówi Hamilton, w każdym razie nie
jest powszechnie słuszne. Pewne uczucia bezsprzecznie od-
noszą się do przedmiotów, i sam język wskazuje na nie
przez wyrażenia, którymi się posługuje. Mówimy, że cie-
szymy się czymś lub z czegoś, smucimy się lub martwimy
0 coś. A podobnie mówi się: to mnie cieszy, to mnie boli,
to sprawia mi przykrość, itd. Radość i smutek, tak jak
potwierdzanie i przeczenie, miłość i nienawiść, pożądanie
1 unikanie, wyraźnie towarzyszą przedstawieniu i odnoszą
się do tego, co jest w nim przedstawiane.
Najbardziej jeszcze byłoby się skłonnym przyznać rację
Hamiłtonowi w wypadkach, w których - jak wcześniej
widzieliśmy - najłatwiej ulegamy złudzeniu, że uczucie nie
ma za podstawę przedstawienia; a więc np. przy bólu
spowodowanym skaleczeniem lub oparzeniem. Powodem
tego nie jest jednak nic innego, jak właśnie pokusa tej
błędnej, jak widzieliśmy, supozycji. Także Hamilton uznaje
zresztą wraz z nami fakt, że przedstawienia we wszystkich
bez wyjątku sytuacjach, a zatem i tutaj, tworzą podstawę
15
Lectures on Metaphysics land Logic, London 1859-1860], t. 1, s. 432.
uczuć. Toteż tym bardziej zaskakująca wydaje się jego
negacja obiektu uczuć.
Jedno co prawda musimy bez wątpienia przyznać.
Obiekt, do którego odnosi się uczucie, nie zawsze jest
przedmiotem zewnętrznym. Także wtedy, kiedy słyszę miły
dźwięk, przyjemność, którą odczuwam, nie jest właściwie
przyjemnością czerpaną z dźwięku, lecz przyjemnością
znajdowaną w słyszeniu. Co więcej, być może dałoby się
słusznie powiedzieć, że w pewien sposób odnosi się ona
wręcz do samej siebie, a więc że zachodzi tutaj mniej
więcej to, o czym mówi Hamilton, mianowicie że uczucie
jest „stopione w jedno" z przedmiotem. To jednak nie jest
nic, co nie występowałoby tak samo przy fenomenach
przedstawienia i poznania, jak przekonamy się przy roz-
ważaniach na temat świadomości wewnętrznej. A przecież
przy nich mentalna inegzystencja, zasada podmiotowego
przedmiotu - posługując się językiem Hamiltona - pozo-
staje w mocy; tak samo będzie zatem przy owych uczu-
ciach. Hamilton nie ma słuszności mówiąc, że w ich wypa-
dku wszystko jest „podmiotowo subiektywne" - wyraże-
nie, które właściwie przeczy samo sobie; tam bowiem,
gdzie nie ma już mowy o przedmiocie, nie można mówić
również o podmiocie. Także mówiąc o stopieniu w jedno
uczucia z wrażeniem psychicznym, Hamilton - ściśle bio-
rąc - wystawia sam przeciw sobie świadectwo. Wszelkie
stopienie jest bowiem połączeniem wielu składników;
w ten sposób to obrazowe wyrażenie, które ma unaocz-
niać swoistą naturę uczucia, wciąż jeszcze wskazuje na
pewną dwoistość w jedności.
Intencjonalną inegzystencję przedmiotu możemy zatem
słusznie uważać za powszechną właściwość fenomenów
psychicznych, odróżniającą tę klasę zjawisk od fenomenów
fizycznych.
§ 6. Dalszą wspólną właściwością wszystkich fenome-
nów psychicznych jest to, że są one spostrzegane tylko
w świadomości wewnętrznej, podczas gdy przy fenome-
nach fizycznych możliwe jest tylko spostrzeżenie zewnętrz-
ne. Tę odróżniającą cechę uwypukla Hamilton
16
.
Mógłby ktoś sądzić, że podając takie określenie niewiele
się mówi, gdyż naturalne byłoby raczej, aby - na odwrót
- określać akt według przedmiotu, a więc spostrzeżenie
wewnętrzne w przeciwieństwie do każdego innego jako
spostrzeżenie fenomenów psychicznych. Wszelako spo-
strzeżenie wewnętrzne ma w sobie, poza szczególną naturą
swojego przedmiotu, jeszcze coś innego, co je wyróżnia:
ową bezpośrednią, nieomylną oczywistość, która spośród
wszystkich rodzajów poznania odnoszących się do przed-
miotów empirycznych przysługuje wyłącznie jemu. Gdy
zatem mówimy, że fenomeny psychiczne są tymi, które
ujmuje się przez spostrzeżenie wewnętrzne, to znaczy to, że
ich spostrzeżenie jest bezpośrednio oczywiste.
I jeszcze więcej: spostrzeżenie wewnętrzne jest nie tylko
jedynym spostrzeżeniem bezpośrednio oczywistym; jest
ono w gruncie rzeczy jedynym spostrzeżeniem we właś-
ciwym sensie. Widzieliśmy przecież, że w przypadku feno-
menów tak zwanego spostrzeżenia zewnętrznego także na
drodze pośredniego uzasadnienia nie da się w żaden spo-
sób wykazać ich prawdziwości i rzeczywistości; a nawet że
ten, kto ufnie bierze je za to, za co się podają, zostaje przez
związek zjawisk wprowadzony w błąd. Tak zwane spo-
strzeżenie zewnętrzne nie jest zatem ściśle biorąc spostrze-
żeniem; a fenomeny psychiczne mogą być wobec tego
określone jako jedyne, w odniesieniu do których możliwe
jest spostrzeżenie we właściwym sensie.
16
Tamże.
Także to określenie dostatecznie charakteryzuje fenome-
ny psychiczne. Nie znaczy to wprawdzie, aby wszystkie
fenomeny psychiczne były wewnętrznie spostrzegalne dla
każdego, i aby wszystkie, których ktoś nie może spo-
strzegać, miały być przezeń zaliczane do fenomenów fizy-
cznych. Przeciwnie, jest rzeczą oczywistą i już wcześniej
zwracaliśmy na to wyraźnie uwagę, że żaden fenomen
psychiczny nie może być spostrzegany przez więcej niż
jedno indywiduum; ale widzieliśmy wówczas również, że
w każdym w pełni rozwiniętym ludzkim życiu duchowym
znajduje swoją reprezentację każdy rodzaj zjawisk psychi-
cznych i dzięki temu wskazanie na fenomeny, które skła-
dają się na dziedzinę spostrzeżenia wewnętrznego, całko-
wicie wystarcza do naszego celu.
§ 7. Powiedzieliśmy, że fenomeny psychiczne są jedyny-
mi, przy których możliwe jest spostrzeżenie we właściwym
sensie. Równie dobrze możemy powiedzieć, że są to jedyne
fenomeny, którym poza istnieniem intencjonalnym przy-
sługuje także istnienie rzeczywiste. Poznanie, radość, pożą-
danie istnieją rzeczywiście; barwa, dźwięk, ciepło - tylko
fenomenalnie i intencjonalnie.
Niektórzy filozofowie posuwają się dalej i twierdzą, ja-
koby było rzeczą samą przez się oczywistą, że zjawisku
takiemu jak to, które nazywamy fizycznym, nie może od-
powiadać nic rzeczywistego. Utrzymują oni, że ten, kto
to zakłada i przypisuje fenomenom fizycznym istnienie
inne niż tylko mentalne, twierdzi coś wewnętrznie sprze-
cznego. Tak np. A. Bain powiada, że zjawiska spostrze-
żenia zewnętrznego próbowano wyjaśnić przez założenie
świata fizycznego, „który najpierw istnieje nie będąc spo-
strzeganym, a potem dzięki oddziaływaniu na nasz umysł
zostaje spostrzeżony". „Ten pogląd", mówi on, „zawiera
sprzeczność. Panująca doktryna głosi, że drzewo jest
czymś samo w sobie, niezależnie od wszelkiego spostrzeże-
nia, że za pośrednictwem światła, które odbija, wywołuje
ono w naszym umyśle wrażenie i wtedy jest spostrzegane;
tak mianowicie, że spostrzeżenie jest skutkiem, a niespo-
strzegane" (co zapewne znaczy: istniejące poza spostrzeże-
niem) „drzewo jest przyczyną. Tymczasem drzewo jest
znane tylko dzięki spostrzeżeniu; o tym, czym mogłoby
ono być przed spostrzeżeniem i niezależnie od niego, nic
nie umiemy powiedzieć; możemy myśleć o nim jako o spo-
strzeganym, lecz nie jako o niespostrzeganym. W założe-
niu tym zaznacza się wyraźna sprzeczność; wymaga się od
nas jednocześnie, abyśmy spostrzegali daną rzecz i abyśmy
jej nie spostrzegali. Znamy dotykowe odczucie żelaza., nie
jest jednak możliwe, byśmy znali dotykowe odczucie nie-
zależnie od dotykowego odczucia"
17
.
Muszę wyznać, że nie jestem w stanie przekonać się
o słuszności tej argumentacji. Jakkolwiek jest pewne, że
barwa jawi się nam tylko wtedy, kiedy ją sobie przed-
stawiamy, to przecież stąd nie należy wnioskować, że
barwa nie może istnieć, kiedy nie jest przedstawiana. Jedy-
nie gdyby bycie przedstawianym było zawarte w barwie
jako jej moment, tak jak jest w niej zawarta np. pewna
jakość lub intensywność, nieprzedstawiana barwa ozna-
czałaby coś sprzecznego, gdyż całość bez którejś z jej
części jest rzeczywiście czymś sprzecznym. Tak jednak
najwyraźniej wcale nie jest. Inaczej byłoby przecież wprost
nie do pojęcia, w jaki sposób wiara w rzeczywiste istnienie
fenomenów fizycznych poza obrębem naszego przedsta-
wienia mogła nie powiem powstać, ale uzyskać jak naj-
szerszy zasięg, utrzymywać się z niezwykłą uporczywością,
a nawet długi czas być podzielana przez pierwszorzędnych
17
Mental and Morał Science, s. 198.
myślicieli. Gdyby słuszne było to, co mówi Bain, że: „może-
my myśleć o drzewie jako spostrzeganym, lecz nie jako
o niespostrzeganym; w założeniu tym zaznacza się wyraźna
sprzeczność", istotnie nie mielibyśmy już nic do zarzucenia
jego dalszym wnioskom. Ale z tym właśnie nie można się
zgodzić. Bain objaśnia swoje oświadczenie stwierdzając:
„wymaga się od nas jednocześnie, abyśmy spostrzegali
daną rzecz i abyśmy jej nie spostrzegali". Nie jest jednak
prawdą, że się tego wymaga: po pierwsze bowiem nie każde
myślenie jest spostrzeganiem, a następnie, nawet gdyby tak
było, to stąd wynikałoby jedynie, że ktoś może myśleć
tylko o drzewach, które spostrzega, a nie że może myśleć
tylko o drzewach jako przez niego spostrzeganych. Odczu-
wać smak białego kawałka cukru to nie to samo, co
odczuwać smak tego kawałka cukru jako białego. Błędność
tego wnioskowania wychodzi zupełnie wyraźnie na jaw,
kiedy zastosuje się je do fenomenów psychicznych. Gdyby
ktoś powiedział: „nie mogę pomyśleć o fenomenie psychicz-
nym, nie myśląc o nim; a zatem mogę myśleć tylko o feno-
menach psychicznych jako o pomyślanych przeze mnie;
a zatem nie istnieją żadne fenomeny psychiczne poza moim
myśleniem" - byłby to dokładnie taki sam sposób wnios-
kowania jak ten, którym posługuje się Bain. Niemniej
jednak sam Bain nie zaprzeczy, że jego indywidualne życie
psychiczne nie jest tym jedynym czymś, czemu przysługuje
rzeczywiste istnienie. Kiedy Bain dodaje: „znamy dotykowe
odczucie żelaza, nie jest jednak możliwe, byśmy znali
dotykowe odczucie niezależnie od dotykowego odczucia",
najwyraźniej używa wyrażenia „dotykowe odczucie" raz
w sensie tego, co odczuwane, a raz w sensie odczuwania. Są
to różne pojęcia, nawet jeżeli nazwa jest ta sama. A zatem
tylko ten, kto dałby się zwieść tej ekwiwokacji, mógłby
uznać bezpośrednią oczywistość, którą głosi Bain.
Nie jest zatem prawdą, że założenie, iż poza umysłem
i w rzeczywistości istnieje fizyczny fenomen taki jak te,
które znajdują się w nas intencjonalnie, zawiera w sobie
sprzeczność. Dopiero kiedy porównuje się jeden [fenomen
fizyczny] z innym, dostrzega się między nimi konflikty,
które wyraźnie dowodzą, że istnieniu intencjonałnemu nie
odpowiada tu istnienie rzeczywiste. I chociaż na początku
stwierdzamy to tylko w granicach naszego doświadczenia,
to przecież nie popełnimy błędu, jeżeli całkiem ogólnie
odmówimy fenomenom fizycznym jakiegokolwiek innego
istnienia niż intencjonalne.
§ 8. Jeszcze inną okoliczność podawano jako odróż-
niającą fenomeny fizyczne i psychiczne. Mówiono, że w za-
kresie fenomenów psychicznych występuje zawsze tylko
jeden po drugim, natomiast w obrębie fizycznych - wiele
jednocześnie. Nie zawsze jednak rozumiano to w tym
samym sensie i nie każdy sens, który wiązano z tym
twierdzeniem, okazał się zgodny z prawdą.
Tak więc w ostatnim czasie Herbert Spencer wypowia-
dał się o tym tak oto: „Dwie obszerne klasy czynności
życiowych, którymi zajmują się fizjologia oraz psycho-
logia, dzieli ta istotna różnica, że gdy jedna z nich zawiera
zarówno zmiany równoczesne jak następujące po sobie, to
druga tylko następujące po sobie. Fenomeny, które stano-
wią przedmiot fizjologii, prezentują się jako wielka ilość
różnych powiązanych z sobą szeregów. Fenomeny stano-
wiące przedmiot psychologii przedstawiają się tylko jako
jeden szereg. Wystarczy rzucić okiem na wiele ciągłych
czynności, które wszystkie razem składają się na życie
ciała, aby zaraz zobaczyć, że są one równoczesne - że
trawienie, krążenie krwi, oddychanie, wydalanie, wydziela-
nie itd. we wszystkich ich licznych odmianach zachodzą
równocześnie i we wzajemnej zależności od siebie"
18
.
H. Spencer porównuje zatem w szczególności fizjologiczne
i fizyczne zjawiska zachodzące w jednym i tym samym
organizmie, związanym z życiem psychicznym. Gdyby po-
stąpił inaczej, musiałby z konieczności przyznać, że także
gdy chodzi o zjawiska psychiczne, wiele ich szeregów może
rozgrywać się równocześnie, skoro przecież w świecie znaj-
duje się większa liczba istot obdarzonych psychiką. Ale
także w tej ograniczonej postaci, jaką jej nadaje, postawio-
na przezeń teza nie jest bezwzględnie prawdziwa. I Spencer
bynajmniej tego nie przeoczą; przeciwnie, sam wskazuje na
owe gatunki niższych zwierząt, np. na radiolatria, u których
w jednym ciele równocześnie rozgrywa się życie psychiczne
wielu istot; w takich razach - uważa więc (na co jednak inni
nie tak łatwo się zgodzą) - pomiędzy życiem psychicznym
i fizycznym nie ma wielkiej różnicy
19
. Co więcej: jeśli
spytamy, co Spencer rozumie przez fenomeny fizjologiczne,
których zmiany - w przeciwieństwie do zmian psychicz-
nych - mają zachodzić równocześnie, to wydaje się, że
oznacza on tą nazwą nie właściwe zjawiska fizyczne, lecz
same w sobie nieznane przyczyny tych zjawisk; gdy bowiem
chodzi o zjawiska fizyczne, które występują we wrażeniu,
nie da się chyba zaprzeczyć, że nie mogą się one równocześ-
nie zmieniać, jeżeli również wrażenia nie ulegają równocze-
snym zmianom. W ten sposób nie moglibyśmy zatem
uzyskać cechy odróżniającej jedną klasę od drugiej.
Inni dopatrywali się swoistej właściwości życia psychi-
cznego w tym, że w świadomości można ujmować zawsze
tylko jeden przedmiot, a nie wiele na raz. Wskazywali
na osobliwy przypadek błędu w określaniu czasu, który
18
Principles of Psychology, wyd. II, London, Edinburgh 1870, t. 1,
§ 177, s. 395.
19
Tamże, s. 397.