rozdział 33 Belzebub jako zawodowy hipnotyzer


Rozdział 33
Belzebub jako zawodowy hipnotyzer
Belzebub kontynuował swoją opowieść:
- Odkąd zacząłem egzystować wśród twoich ulubieńców jako zawodowy hipnotyzer, moje eksperymenty badawcze na ich psychice przeprowadzałem głównie za pomocą tego ich szczególnego stanu, który tamtejsze istoty współczesne zwą  stanem hipnotycznym".
Na początku wprowadzałem ich w ów stan, używając tego samego sposobu, który w tym celu wzajemnie stosowały na sobie istoty okresu cywilizacji tiklamyszyckiej, to znaczy oddziaływałem na nich własnym hanbledzoinem.
Ale pózniej, kiedy w mojej zbiorczej obecności zaczął się często pojawiać impuls zwany  miłością blizniego" i kiedy, nie bacząc na osobiste cele, musiałem ten stan wytwarzać w wielu tamtejszych istotach trójmózgowych dla ich własnego dobra, wspomniany sposób okazał się dla mojej egzystencji istnieniowej bardzo szkodliwy, toteż wymyśliłem inny, dzięki któremu uzyskiwałem to samo, nie zużywając jednak przy tym własnego hanbledzoina.
Ów wynalazek, w którego stosowaniu wkrótce nabyłem dużej wprawy, polegał na szybkim zmienianiu rzeczonej  różnicy w napełnieniu naczyń krwionośnych" poprzez utrudnianie w pewien sposób swobodnego krążenia krwi w niektórych z tych naczyń.
Dzięki temu zabiegowi, zachowując zmechanizowane już tempo krwiobiegu odpowiadające ich stanowi jawy, potrafiłem jednocześnie rozbudzić w istotach funkcjonowanie ich autentycznej świadomości, to znaczy tej świadomości, którą one same zwą  podświadomością".
Ten mój nowy sposób okazał się oczywiście nieporównanie lepszy od tego, który stosują do dzisiaj istoty twojej planety, a który polega na tym, że każą osobie wprowadzanej w stan hipnozy wpatrywać się w jakiś lśniący lub jaskrawy przedmiot.
Jak ci już powiedziałem, nie da się zaprzeczyć, że istnieje możliwość wprowadzenia ich w taki stan psychiczny, jeżeli się im nakaże, by wpatrywały się w jakiś błyszczący albo jaskrawy przedmiot - ale na pewno nie skutkuje to u wszystkich tamtejszych istot.
Rzecz w tym, że nawet jeśli w wyniku wpatrywania się w błyszczący przedmiot następuje w ich ogólnym krwiobiegu zmiana w  napełnianiu naczyń krwionośnych", to i tak głównym czynnikiem warunkującym tego rodzaju zmianę powinno być bądz zamierzone z ich strony, bądz automatyczne skupienie myśli i czucia.
A takie skupienie można osiągnąć albo w wyniku napiętego oczekiwania, albo dzięki pewnemu procesowi, który zachodzi w nich i określany jest tam słowem  wiara" albo też poprzez wywołanie uczucia strachu przed czymś, co ma nastąpić, lub w końcu wzbudzając pewne  namiętności", których funkcjonowanie stało się już przynależne obecności tych istot, jak na przykład  nienawiść",  miłość"  lubieżność"  ciekawość" itd.
To właśnie dlatego w krwiobiegu tych istot, które nazywa się tam  histerycznymi", a które czasowo lub na zawsze utraciły zdolność skupiania myśli i czucia, nie można spowodować  różnicy w napełnieniu naczyń krwionośnych", skłaniając je do wpatrywania się w błyszczący przedmiot i tym samym nie można ich wprowadzić w stan hipnotyczny.
Jednakże korzystając z mojego wymysłu, który polegał na określonym oddziaływaniu na naczynia krwionośne, mogłem w ten stan wprowadzić nie tylko dowolną z przypadłych ci do gustu trójmózgowych istot, lecz także wiele mających tam siedlisko istot jednomózgowych i dwumózgowych, między innymi różne, jak oni mówią,  czworonogi"  ryby",  ptaki" itd.
Jeśli zaś chodzi o impuls  miłości blizniego", który zmusił mnie do szukania nowego sposobu wprowadzania twoich ulubieńców w ów właściwy im już stan, to pojawił się on we mnie i stopniowo stał się przez jakiś czas impulsem dominującym głównie dlatego, że w okresie mojej działalności lekarskiej tamtejsze zwykłe istoty trójmózgowe należące do wszystkich kast szybko zaczęły okazywać mi na każdym kroku wyrazy miłości i szacunku, a także
patrzeć na mnie; jakby zesłano mnie z Góry po to, bym choć w części pomógł im uwolnić się od zgubnych nawyków; jednym słowem, zaczęły przejawiać w stosunku do mnie swój najszczerszy, niemal autentyczny impuls istnieniowy, który wyraża  oskulniku" lub, jak one same mówią,  wdzięczność" i  podziękowanie".
I takie oskulniku istnieniowe, czyli podziękowanie, okazywały mi nie tylko ocalone przeze mnie istoty oraz ich najbliżsi, ale także prawie wszyscy, którzy mieli ze mną do czynienia lub o mnie słyszeli, z wyjątkiem tamtejszych specjalistów pełniących teraz rolę ich lekarzy.
Ci ostatni, wręcz odwrotnie, potwornie mnie nienawidziL i  wychodzili ze skóry" żeby jakoś osłabić życzliwość, z jaką traktowały mnie zwykłe istoty; przy czym zaczęli mnie nienawidzić tylko dlatego, że bardzo szybko stałem się ich poważnym rywalem.
Szczerze mówiąc, rzeczywiście mieli za co mnie nienawidzić, ponieważ wszędzie tam, gdzie podejmowałem działalność lekarską, już po kilku dniach przychodziły codziennie setki pacjentów, a setki innych istot robiły, co mogły, żeby zamówić u mnie wizytę, podczas gdy moi biedni rywale musieli wysiadywać godzinami w swych słynnych  gabinetach" i niecierpliwie czekać, aż jakiś pacjent trafi do nich jak  zbłąkana owieczka".
Zresztą na te zbłąkane owieczki czekali z wielką niecierpli wością, ponieważ część z nich zamienia się w tak zwane dojne krowy, z których wspomniani lekarze, jak to weszło już tam w nawyk, doją to coś, co określają słowem  ede-pecie".
W ich obronie trzeba powiedzieć, że ostatnio bez tego ecie-pe-cie rzeczywiście nie da się tam już w ogóle żyć, szczególnie takim trójmózgowym istotom jak ci współcześni  znakomici lekarze".
Tak więc, mój chłopcze, jak ci już powiedziałem, swą działalność jako lekarz hipnotyzer prowadziłem początkowo w środkowej części kontynentu Azja, w różnych miastach Turkiestanu.
Najpierw odwiedzałem miasta tej części Turkiestanu, którą pózniej nazwano  Chińskim Turkiestanem" w odróżnieniu od tej części, która po podbiciu jej przez istoty należące do wielkiego społeczeństwa Rosji została nazwana  Rosyjskim Turkiestanem"
W miastach Chińskiego Turkiestanu występowało wtedy duże zapotrzebowanie na lekarzy takich jak ja, ponieważ wśród trójmózgowych istot mających siedlisko na tej części powierzchni twojej planety bardziej niż zwykle rozwinęły się w tym okresie dwie formy ich niesłychanie zgubnych  organicznych nawyków" których nabywanie także stało się właściwe obecnościom istot tej nieszczęsnej planety.
Pierwszy z tych zgubnych organicznych nawyków to, jak się tam mówi,  palenie opium", a drugi to  żucie anaszy" lub, jak czasami się ją nazywa,  haszyszu".
Jak sam już wiesz, opium otrzymuje się z owoców maku, a haszysz z formacji naplanetarnej, która nosi tam nazwę  czakła" lub  konopie".
W tamtym okresie mojej działalności, jak ci przed chwilą mówiłem, moja egzystencja toczyła się wpierw w różnych miastach Chińskiego Turkiestanu, ale pózniej okoliczności sprawiły, że zacząłem spędzać coraz więcej czasu w miastach Rosyjskiego Turkiestanu.
Pierwszy ze wspomnianych  zgubnych nałogów" lub, jak one same mówią czasami, pierwsza z tych  zgubnych przywar", mianowicie  palenie opium" występowała bardzo rzadko wśród istot Rosyjskiego Turkiestanu, a  żucie anaszy" jeszcze rzadziej, natomiast w pełni kwitło tam spożywanie tak zwanej rosyjskiej wódki.
Ten szkodliwy środek otrzymuje się tam przeważnie z naplanetarnej formacji o nazwie  ziemniak"
Konsumpcja wspomnianej wódki nie tylko powoduje - tak jak opium i anasza - że psychika tamtejszych nieszczęsnych istot trójmózgowych staje się zupełnie  bzdurna", ale też prowadzi do stopniowego zwyrodnienia pewnych ważnych części ich ciała planetarnego.
Nawiasem mówiąc, mój chłopcze, to właśnie wtedy, na początku tej mojej działalności wśród twoich ulubieńców, chcąc pogłębić badania nad ich psychiką, zacząłem prowadzić  statystykę" którą pózniej bardzo zainteresowały się pewne Przenajświętsze Indywidua Kosmiczne o najwyższym stopniu rozumu.
A zatem, egzystując jako lekarz wśród istot zamieszkujących miasta Turkiestanu, musiałem, szczególnie pod sam koniec pobytu, pracować tak intensywnie, że ostatecznie pewne funkcje mojego ciała planetarnego zupełnie się rozregulowały.
Toteż zacząłem zastanawiać się nad tym, co należy zrobić, żebym przynajmniej przez pewien czas miał możliwość niczym się nie zajmować, tylko odpoczywać.
Oczywiście mogłem w tym celu powrócić do siebie, na planetę Mars, ale stanęło temu na przeszkodzie moje istnieniowe  dym-coniro" czyli moja istnieniowa powinność wobec danego sobie  słowa esencji"
Takie  słowo esencji" dałem sobie zaraz po szóstym zstąpieniu, kiedy przyrzekłem, że tak długo pozostanę wśród twoich ulubieńców, aż całkowicie wyjaśnię w moim rozumie wszystkie fakty, które stały się przyczyną stopniowego uformowania się w ich zbiorczej obecności wspomnianej, wyjątkowo osobliwej psychiki istnieniowej.
A ponieważ tego  słowa esencji" jeszcze nie dotrzymałem, to znaczy nie zdążyłem do tego czasu poznać wszystkich niezbędnych do pełnego wyjaśnienia owej kwestii szczegółów, uznałem więc w tej sytuacji powrót na planetę Mars za przedwczesny.
Jednocześnie dalszy pobyt w Turkiestanie i zorganizowani* sobie tam egzystencji w taki sposób, by zapewnić mojemu ciału planetarnemu potrzebny mu pełny odpoczynek, okazały się niemożliwe, a to dlatego, że w prawie wszystkich istotach tej części powierzchni twojej planety, zarówno tych żyjących w Chińskim, jak i Rosyjskim Turkiestanie, skrystalizowały się już - dzięki osobistym percepcjom lub opisom pochodzącym od innych istot - dane pozwalające poznać mnie z wyglądu; na dodatek każda zwyczajna istota tego kraju czuła potrzebę, żeby pomówić ze mną o sobie albo o kimś ze swoich bliskich, a to z powodu jednej z tych zgubnych przywar, w wybawianiu od których stałem się tam przypadkowo niezrównanym specjalistą.
Wymyślony i zrealizowany przeze mnie plan wybrnięcia z tej zaistniałej podczas mojego ostatniego pobytu na twojej planecie
sytuacji spowodował, że Turkiestan - na którego temat utrwaliły się w mojej zbiorczej obecności dane wzbudzające we mnie do dzisiaj przyjemne wspomnienia - przestał być wtedy stałym miejscem mojej egzystencji i od tamtej pory miasta  znamienitej" Europy i ich kawiarnie z  czarnym płynem" nieznanego pochodzenia całkowicie zastąpiły mi miasta Turkiestanu oraz tamtejsze czajcha-ny z ich wykwintnymi aromatycznymi herbatami.
Postanowiłem udać się do kraju położonego na kontynencie Afryka i zwanego  Egiptem".
Wybrałem właśnie Egipt, ponieważ kraj ten faktycznie był wtedy idealnym miejscem do odpoczynku i wiele tamtejszych istot trójmózgowych, które żyły, jak to się mówi,  w materialnym dostatku" przybywało tam w tym celu ze wszystkich innych kontynentów.
Przyjechawszy na miejsce, zatrzymałem się w mieście o nazwie  Kair" gdzie bardzo szybko zorganizowałem zewnętrzną formę mojej codziennej egzystencji w taki sposób, by móc zapewnić mojemu ciału planetarnemu niezbędny odpoczynek po wspomnianym okresie wzmożonych i wyczerpujących trudów.
Pamiętasz, mówiłem ci już, że pierwszy raz odwiedziłem Egipt w trakcie czwartego zstąpienia na powierzchnię twojej planety, kiedy przybyłem tam po to, by przy pomocy kilku egzystujących w tym miejscu istot naszego plemienia złapać parę tych powstałych przez przypadek  omyłkowych istot" nazywanych  małpami"; wspominałem ci też, że w tym samym kraju zwiedziłem wiele interesujących sztucznych konstrukcji będących dziełem tamtejszych istot, między innymi to szczególne obserwatorium, które służyło do obserwacji skupień kosmicznych i wzbudziło wtedy we mnie wielką ciekawość.
W chwili mojego szóstego zstąpienia ze wszystkich tych licznych i interesujących budowli nie zostało już prawie nic.
Częściowo zniszczyły je tamtejsze istoty w czasie ichnich  wojen" i  rewolucji", a częściowo przysypały je piaski.
Owe piaski znalazły się tam bądz na skutek wielkich wiatrów, o których wspomniałem ci wcześniej, bądz też trzęsienia
planetarnego, nazwanego pózniej przez istoty Egiptu  alnepus-nym trzęsieniem ziemi".
Podczas tego planetarnego trzęsienia wyspa, która nazywała się wówczas  Siapura", położona na północ od istniejącej do dzisiaj wyspy zwanej  Cyprem", przez pięć tamtejszych lat stopniowo i w bardzo szczególny sposób zapadała się w głąb planety, i dopóki trwał ten proces, w otaczającej wielkiej przestrzeni saliakuriap-nej występowały niezwykłe  przypływy" i  odpływy" powoduj ące, że spod saliakuriapy naniesione zostały na powierzchnię stałego ładu wielkie ilości piasku, które zmieszały się z piaskami nawianymi przez wiatry.
Ale czy wiesz, mój chłopcze, że kiedy opowiadałem ci o Egipcie i o tych wszystkich sprawach, pojawiła się we mnie wątpliwość, która stopniowo doprowadziła do tego, że już całym swoim jestestwem uświadomiłem sobie teraz, iż w trakcie moich opowieści o trójmózgowych istotach mających siedlisko na planecie Ziemia popełniłem jeden niewybaczalny błąd.
Pamiętasz, powiedziałem ci kiedyś, że żadne z osiągnięć istot poprzednich pokoleń nie dotarło tam do istot pokoleń pózniejszych.
Teraz zdałem sobie sprawę, że właśnie w tym miejscu się pomyliłem.
W czasie moich wcześniejszych opowieści o tych przypadłych ci do gustu istotach ani razu nie pojawiło się w moich skojarzeniach istnieniowych wspomnienie wydarzenia, które miało miejsce w dzień przed odlotem na zawsze z powierzchni tej planety, a które dowodzi, że mimo wszystko pewne osiągnięcia istot z odległej przeszłości dotarły nawet do twoich współczesnych ulubieńców.
Najwyrazniej emanacja radości, którą wzbudziło wtedy we mnie przebaczenie udzielone mi przez naszego wszechwspiera-
JCEGO i WSZECHSPRAWIEDLIWEGO NIESKOCCZONEGO STWÓRC,
a także jego miłosierne zezwolenie na powrót na łono mojego powstania, przeszkodziły mi w odebraniu tego wrażenia z siłą wystarczającą, by w odpowiedniej części mojej zbiorczej całości definitywnie
skrystalizowały się takie dane, które w toku pózniejszych skojarzeń istnieniowych, wytwarzanych przez rezultaty przejawów wypływających z tego samego zródła, mają właściwość wywoływania w istotach powtórzenia wcześniejszego przeżycia.
Ale teraz, kiedy zacząłem opowiadać o współczesnym Egipcie i kiedy przed  oczami mpjej esencji" znów pojawiły się obrazy pewnych okolic tej budzącej ongiś moją sympatię lądowej części powierzchni twojej planety, stopniowo słabe wrażenia wywołane w owym czasie przez to tamtejsze wydarzenie samorzutnie oblekły się we mnie w określoną świadomość i jasno odżyły mi w pamięci.
Abyś choć w przybliżeniu mógł wyobrazić sobie to wydarzenie, którego nie da się określić inaczej niż tylko jako przygnębiająco tragiczne, muszę ci wpierw powiedzieć jeszcze coś o tych trójmózgowych istotach z kontynentu Atlantyda, które utworzyły towarzystwo naukowe pod nazwą Achldan.
Pewni członkowie tego towarzystwa, którzy mieli już pojęcie o świętym Wszechobecnym Okidanochu, odkryli dzięki swym autentycznym wysiłkom, w jaki sposób można otrzymać z ich własnej atmosfery i z niektórych formacji naplanetarnych każdą z jego oddzielnych świętych części, a także jak można przechowywać w postaci skoncentrowanej te  niosące siłę" święte substancje kosmiczne, aby móc je następnie wykorzystać do przeprowadzania określonych naukowych eksperymentów badawczych.
Uczeni członkowie tego wielkiego towarzystwa naukowego doszli wówczas także do tego, że za pomocą oddzielnie zlokalizowanej trzeciej części Wszechobecnego Okidanocha, czyli za pomocą jego świętej  siły neutralizującej" lub  siły pojednania", potrafili doprowadzić każdą tak zwaną organiczną formację planetarną do takiego stanu, że wszystkie zawarte w niej w danym momencie elementy aktywne pozostawały w jej obecności już na zawsze; inaczej mówiąc, umieli zahamować, a nawet całkowicie zatrzymać jej dalszy nieuchronny  rozkład".
Wiedza o mocy takiej realizacji przekazana została dziedzicznie pewnym istotom ówczesnego Egiptu, a konkretnie tym
wtajemniczonym istotom, które były bezpośrednimi potomkami uczonych członków towarzystwa Achldan.
Tak więc wiele wieków po zagładzie Atlantydy również istoty Egiptu nauczyły się na podstawie przekazanej im wiedzy przechowywać za pomocą tej samej  neutralizującej siły" świętego Oki-danocha ciała planetarne niektórych z nich po tym, jak ulegli oni świętemu Raskuarno - czy też, jak się tam mówi, po ich śmierci -zabezpieczając je przed gniciem i rozkładem.
I rzeczywiście, do czasu mojej szóstej wizyty na tej planecie po istotach zamieszkujących Egipt w okresie poprzednich odwiedzin, a także po wszystkim, co było tam wcześniej, nie pozostał już. ślad i nikt nie miał o rym nawet najmniejszego pojęcia. Ale ciała planetarne, wobec których zastosowały one wspomniane środki, ocalały i istnieją tam do dziś.
Takie ocalałe ciała planetarne istoty współczesne nazywają i
.mumiami".
Transformacja ciał planetarnych - albo innych organicznych, a czasami nawet nieorganicznych formacji - w owe mumie była przeprowadzana przez istoty z Egiptu w bardzo prosty sposób. ,t Mianowicie przeznaczone do mumifłkacji ciało planetarne trzymały one przez około pół miesiąca w tak zwanym oleju rycynowym, a następnie wprowadzały w nie rozpuszczoną w odpowiedni sposób świętą  substancję-siłę".
Jednakże, mój chłopcze, pewnego razu - o czym, już po opuszczeniu na zawsze powierzchni twojej planety, dowiedziałem się z eterogramu informującego mnie o poszukiwaniach i badaniach prowadzonych przez jednego z naszych ziomków, który egzystuje tam do dziś - gdy tylko zaczął się proces unicestwiania się nawzajem między istotami zamieszkującymi Egipt a istotami sąsiedniego społeczeństwa, egzystencja jednego z ichnich  faraonów" dobiegła końca i z powodu natarcia nieprzyjaciela osoby odpowiedzialne za przechowywanie ciał istot zasłużonych w stanie niezniszczalnym nie mogły trzymać ciała planetarnego tego faraona w oleju rycynowym wystarczająco długo, to znaczy pół miesiąca. Nie bacząc na to, włożyły jego ciało do oleju rycynowego
i umieściły w hermetycznie zamkniętym pomieszczeniu, a następnie przygotowały w pewien sposób roztwór świętej substancji-siły i wpuściły ją do tego samego pomieszczenia, aby uzyskać pożądany rezultat.
Otóż okazało się, że ta święta siła; faktycznie uskuteczniwszy to, co było ich zamiarem, przetrwała w tym hermetycznie zamknie-tym pomieszczeniu - podobnie jak się to odbywa pod wpływem działania tak zwanych katalizatorów - i całkiem do niedawna zachowała się tam w niezmienionej postaci.
To określone święte  coś" jeszcze przez wiele ich wieków mogłoby się przechować w czystej formie, i to niemalże pomiędzy owymi trójmózgowymi istotami, które już od dawna nie mają w swojej esencji żadnego poszanowania. Ale ponieważ w obecnościach tych współczesnych, jak można ich nazwać,  nieprzytomnych świętokradców" pojawiła się zbrodnicza namiętność rodząca w nich potrzebę szargania także świętości istot minionych pokoleń, to dokopały się one nawet do tego pomieszczenia
- które powinny traktować jak godną najwyższej czci świątynię -i w ten sposób dopuściły się takiej profanacji, że mogłem całym jestestwem uświadomić sobie w tym momencie moją pomyłkę, a mianowicie pomyłkę popełnioną wtedy, gdy z takim przekonaniem cię zapewniałem, że jakoby absolutnie nic nie dotarło do istot współczesnej cywilizacji od istot dawno minionych epok, podczas gdy to wydarzenie, które rozegrało się we współczesnym Egipcie, było przecież następstwem jednego z rezultatów osiągniętych przez ich dalekich przodków egzystujących kiedyś na kontynencie Atlantyda.
A powód tego, że ów rezultat naukowych osiągnięć istot dawno minionych epok dotarł do istot współczesnych i stał się ich własnością, był następujący:
Powinieneś już wiedzieć, mój drogi Hassinie - jak wiedzą o tym, bez względu na stopień ich inteligencji istnieniowej, wszystkie odpowiedzialne istoty naszego Wielkiego Wszechświata, i to nawet te, które dopiero są w połowie przygotowań do stania się takimi
- że esencja obecności ciała planetarnego każdej istoty, jak również
generalnie każdej małej czy dużej  względnie samodzielnej" jednostki kosmicznej, winna składać się ze wszystkich trzech zlokalizowanych w niej świętych substancji-sił świętego Triamazikamno, to znaczy z substancji-siły Świętego Twierdzenia, Świętego Zaprzeczenia i Świętego Pojednania, i że przez cały czas powinna być przez nie utrzymywana w stanie odpowiedniej równowagi. Jeśli zaś z takiego czy innego powodu wibracje jednej z tych trzech świętych sił przenikną do którejś obecności w nadmiarze, to nieodwołalnie i bezwarunkowo następuje w niej święte Raskuarno, czyli całkowite unicestwienie jej zwykłej egzystencji jako takiej.
Tak więc, mój chłopcze, ponieważ w obecnościach twoi, . współczesnych ulubieńców powstała jeszcze jedna zbrodnicza potrzeba, tym razem, jak już ci powiedziałem, szargania świętości swoich przodków, i dla zaspokojenia tej swojej zbrodniczej potrzeby niektórzy z nich włamali się do tego hermetycznie zamkniętego pomieszczenia, to oddzielnie zlokalizowana w nim święta substancja-siła Świętego Pojednania, nie zdążywszy jeszcze scalić się z przestrzenią, przedostała się do ich obecności, gdzie zamanifestowała przynależną sobie i zgodną z prawem właściwość.
Przestanę już teraz mówić o tym, w jaki sposób psychika trój-mózgowych istot mających siedlisko na tej części powierzchni lądowej twojej planety uległa zwyrodnieniu i jaką przyjęła formę.
To także być może będę miał okazję ci kiedyś pózniej wyjaśnić; tymczasem wróćmy jednak do przerwanego wątku.
Program mojej zewnętrznej egzystencji w rzeczonym Egipcie codziennie obejmował między innymi poranny spacer w kierunku tak zwanych Piramid i Sfinksa.
Owe Piramidy oraz Sfinks to jedyne, przypadkowo ocalałe, marne pozostałości tych wspaniałych sztucznych konstrukcji, które wzniosły pokolenia znamienitych Achldan oraz wielcy przodkowie istot tegoż Egiptu, a których powstania sam byłem świadkiem w czasie czwartego pobytu na twojej planecie.
Nie udało mi się jednak wtedy w Egipcie należycie wypocząć, a to dlatego, że okoliczności bardzo szybko zmusiły mnie do opuszczenia tego kraju.
Zresztą te same okoliczności sprawiły, że miasta drogiego Turkiestanu z ich przytulnymi  czaj chanami" ustąpiły miejsca, jak już ci wspominałem; miastom ich słynnego współczesnego centrum kultury czyli kontynentu Europa z jego nie mniej słynnymi  kawiarniami-restauracjami" gdzie zamiast aromatycznej herbaty podaje się czarny płyn o nie wiadomo jakiej zawartości.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 33
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 33
rozdział 42 Belzebub w Ameryce
Rozdzial 33 (2)
rozdział 24 Belzebub przylatuje na planetę Ziemia po raz piąty
rozdzial 2 dlaczego Belzebub znalazł się w naszym układzie słonecznym
Rozdział 33
rozdział 22 Belzebub po raz pierwszy w Tybecie
Rozdział 33
rozdział 34 Belzebub w Rosji
07 Rozdział III Kwaterniony jako macierze
rozdział 19 opowieść Belzebuba o jego drugim zstąpieniu na planetę Ziemia
Doskonalenie zawodowe nauczycieli jako element zarządzania zasobami ludzkimi w szkole publicznej
33 Rozdział
rozdział 32 Hipnotyzm

więcej podobnych podstron