Człowiek, którego wszyscy się boją
29 lis 2010, 08:37
PH / Onet.pl
Założyciel WikiLeaks Jaulian Assange, fot. Reuters
Życie nigdy go nie rozpieszczało. Przynależność do sekty, kłopoty z prawem, w końcu areszt i wielki dramat rodzinny. Później praca hakera i szefowanie organizacji WikiLeaks, której boi się nawet Barack Obama. Teraz ma papiery na wszystkich najważniejszych polityków. Wydano już nakaz jego aresztowania. Kim jest człowiek wywołujący panikę rządów na całym świecie?
Wczoraj portal WikiLeaks opublikował kolejne tajne raporty dotyczące polityki zagranicznej USA. Dokumenty, które uderzyły także w kilka innych rządów, wywołały oburzenie wśród politycznych elit. Kim jest słynny demaskator, który nie bał się rzucić wyzwania samemu Barackowi Obamie?
Z teatru do świata hakingu
Jaulian Assange urodził się w 1971 roku w australijskim mieście Townsville. Jego rodzice prowadzili wędrowny teatr, w związku z czym Assange często zmieniał miejsce zamieszkania. Gdy miał osiem lat, jego matka rozwiodła się, a następnie wyszła z mąż za człowiek należącego do sekty Anne Hamilton-Byrne. Trzy lata później matka Assange'a wyrwała się z rąk sekty i ukrywała przed "współwyznawcami" przez następne pięć lat. Assange w tym czasie rozpoczął naukę w liceum, gdzie jego ulubionym przedmiotem była matematyka.
"Bunkier" WikiLeaks - więcej w Onet.pl
Pod koniec lat 90. Assange wstąpił do organizacji hakerów, znanej pod nazwą International Subversives, przybierając pseudonim "Mendax". W 1992 roku został uznany winnym 24 zarzutów związanych z hakingiem, ale po zapłaceniu kaucji został wypuszczony na wolność. W 1989 roku związał się kobieta, z którą doczekał się syna. Para wkrótce jednak się rozstała, co oznaczało dla Assange'a długą batalię prawną o prawo do opieki nad dzieckiem. W 1994 roku zaczął pracować jako programista tworzący programy w ramach darmowego software'u.
"Znikający" dowódca WikiLeaks
W 2006 roku, po rozpoczęciu działalności organizacji WikiLeaks, Assange został jednym z członków jej dziewięcioosobowej rady nadzorczej. Assange określa siebie jako redaktora naczelnego tego portalu, a także pełni obowiązki jego rzecznika i specjalisty do spraw kontaktu mediami. Za swoją pracę nie pobiera żadnego wynagrodzenia. Jak twierdzi, WikiLeaks opublikowała więcej tajnych raportów, aniżeli wszystkie światowe gazety łącznie w całej historii.
W 2009 roku Assange został uhonorowany nagrodą Amnesty International dziedzinie mediów. Niewykluczone, że zostanie także "Człowiekiem Roku 2010" magazynu "Time". Assange nigdzie nie potrafi zatrzymać się na dłuższy czas. Jak sam mówi, żyje na lotniskach. W ciągu swojego życia mieszkał już w Australii, Tanzanii i Kenii. Oprócz konferencji związanych z działalnością WikiLeaks, udziela się także w kilku organizacjach zrzeszających hakerów. Nigdy nie wiadomo jednak, czy, pomimo wcześniejszych zapowiedzi, pojawi się na danej konferencji, jako że zdarza mu się znikać - także na kilka miesięcy.
"Ekstremalny cynik" czy "sługa demokracji"?
Działalność Assange'a budzi liczne kontrowersje. Choć z jednej strony dziennik "The Age" nazwał go "jednym z najbardziej intrygujących ludzi na świecie", to on sam określił siebie mianem "ekstremalnego cynika". Z kolei środowiska hakerskie tytułują go mianem "najbardziej etycznego hakera w historii". Zdaniem Daniela Ellsberga z magazynu "Pentagon Papers", Assange jest "sługą demokracji i rządów prawa walczącym z sekretnymi regulacjami prawnymi".
Wojskowi i politycy twierdzą jednak, że działalność WikiLeaks polegająca na ujawnianiu tajnych danych w istocie naraża życie tysięcy ludzi. Jako przykład wskazano tu żołnierzy państw koalicji antyterrorystycznej w Afganistanie i Iraku oraz współpracujących z nimi Afgańczyków i Irakijczyków. I rzeczywiście, po opublikowaniu tajnych dokumentów na temat Afganistanu talibowie powołali specjalny sąd, który opracował listę 1800 afgańskich szpiegów współpracujących z państwami NATO. W tej chwili talibańscy sędziowie weryfikują dane i grożą, że wezmą na tych osobach krwawy odwet. Sam Assange twierdzi jednak, że przed publikacją tego tych raportów dokładnie sprawdza zawarte w nich informacje, tak by nie narazić ludzkiego życia na szwank.
- Nie ma doskonałej informacji, ale w końcu prawda jest wszystkim, co mamy - mówi Assange opisując działalność swej witryny. Ujawnienie "afgańskiego raportu" w połowie tego roku wprawiło we wściekłość Baracka Obamę. Nawet prezydent USA nie okazał się na tyle wpływowy, by móc zablokować publikację niewygodnych materiałów.
Nakaz aresztowania
To nie jedyny kłopot Assangea. W sierpniu szwedzki sąd otworzył dochodzenie przeciwko naczelnemu WikiLeaks dotyczące gwałtu i molestowania seksualnego. W odpowiedzi Assange stwierdził, iż jest to początek kampanii mającej zdyskredytować jego organizację. Jak później oświadczył, zastanawia się, czy nie wystąpić do władz Szwajcarii z wnioskiem o azyl. Assange nie wykluczył też przeniesienia działalności WikiLeaks do tego kraju, tak by móc pracować bez groźby jakichkolwiek nacisków.
18 listopada szwedzka policja wystąpiła za pośrednictwem Interpolu o aresztowania Assange'a w związku z podejrzeniem o gwałt. Nakaz opublikowano za pośrednictwem systemu informacyjnego Schengen. Oznacza to, że Assange został skazany na areszt in absentia, a teraz ma zostać doprowadzony przed oblicze sądu. W związku z niekorzystnym obrotem spraw obrońca Assange'a oznajmił, że odwoła się od tej decyzji do Najwyższego Sądu Szwecji. Piłka pozostaje nadal w grze.
Założyciel
WikiLeaks Jaulian Assange, fot. Reuters