medytacja na cenzurowanym

Czy istnieje medytacja chrześcijańska? A jeśli jest ona formą medytowania „poza słowami”, to czy zasługuje na miano modlitwy? Pytania te stawiają coraz silniej biskupi zaniepokojeni rozwojem Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej w Polsce.


Równolegle z materiałami o medytacji chrześcijańskiej, które opublikowaliśmy w „TP” nr 14, w najnowszym numerze „Pastores” (59) – piśmie poświęconym formacji kleryków, księży i osób zakonnych – ukazał się artykuł bp. Andrzeja Siemieniewskiego, wykładowcy teologii duchowości, pod jednoznacznym tytułem „Medytacja »chrześcijańska« na manowcach”. Autor stwierdza, że medytacja w tradycji ojca Johna Maina OSB nie należy do dziedzictwa chrześcijańskiego, zaś w działalności WCCM widzi zawoalowaną formę działania szatana, a „przynajmniej” świadome działanie na szkodę Kościoła katolickiego. „Nie zgadzam się z tym” – pisze na łamach najnowszego numeru „Tygodnika” o. Jacek Prusak SJ.

Modlitwa i medytacja zmieniają sposób, w który osoba w nie zaangażowana używa umysłu. Z psychologicznego i antropologicznego punktu widzenia centralnym aktem modlitwy/medytacji jest skupienie uwagi na „wewnętrznym doświadczeniu” myśli, obrazów Dobór słów nie jest arbitralny, bo „chrześcijańska mantra” to nie to samo, co medytacja transcendentalna – zauważa. – W tej pierwszej słowa czerpią swój autorytet z chrześcijańskiej tradycji, w tej drugiej – z inicjacji pod kierunkiem guru.

Po drugie, o. Main nauczał, że ich treść ujawnia się w spotkaniu, które dokonuje się w ciszy – w spotkaniu z Bogiem objawionym w Jezusie, będącym w każdym z nas w sposób szczególny ze względu na Wcielenie.

Po trzecie, „wsłuchanie się w dźwięk” powtarzanego słowa/wezwania nie służy „opróżnieniu umysłu” z wszelkiej treści – bo tylko trupy nie mają myśli – ale wyciszeniu się, aby zgodnie z rytmem oddechu pozostawać w obecności Tego, którego się przywołuje.

Po czwarte, powtarzanie tego samego wezwania nie ma „zabijać spontaniczności ducha”, tylko pomóc w przezwyciężaniu rozproszeń.

Po piąte, powtarzanie wezwania „Maranathama wypływać z serca, a nie z głowy. Nie chodzi tu o zanegowanie racjonalności człowieka, tylko przekonanie, że Boga można „dosięgnąć” wyłącznie poprzez miłość, a ta przecież nie wyraża się jedynie, ani w pierwszym rzędzie, w słowach.

Po szóste, medytacja, której nauczał o. Main, jest osadzona w kontekście innych modlitw i liturgii chrześcijańskiej, i ma prowadzić do nieustannej pamięci o Bogu, a nie „wykasować Go z pamięci” – przekonuje ks. Jacek Prusak.

Żaden z hindusów praktykujących mantrę nie mówi o sobie, że jest chrześcijaninem; ani żaden z chrześcijan praktykujących medytację skupioną na słowie czy wezwaniu, nie twierdzi, że zmienił religię. Właśnie ze względu na treść tych słów/wezwań, a nie podobieństwo w metodzie ich powtarzania, różnice pozostają i mają znaczenie. Czymś innym jest spekulacja, czy wszystkie modlitwy prowadzą do tego samego celu, i czy medytacja niedyskursywna otwiera na jedną i tę samą Rzeczywistość, jeśli we wszystkich szczerze poszukujących Absolutu działa ta sama łaska. I wcale dla mnie nie jest oczywiste, że możemy tutaj udzielić wiążącej odpowiedzi »w imieniu Boga«, albo na podstawie osobistego wglądu”.


Medytacja: chrześcijańska czy nie?

Tygodnik” otrzymał odpowiedź płockiej kurii dotyczącą opisanych w ostatnim numerze wątpliwości biskupa Piotra Libery co do medytacji chrześcijańskiej. Wypowiedź hierarchy zdziwiła medytujących katolików. „Niektóre formy medytacji chrześcijańskiej wywołują kontrowersje i zamieszanie” – twierdzi rzeczniczka kurii.



Płocki ordynariusz uznał, że działalność Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej (WCCM) w Polsce „będzie przedmiotem analizy kompetentnych gremiów Episkopatu Polski”. O słowach hierarchy doniosła w depeszy z 22 marca Katolicka Agencja Informacyjna.

Słowa te zdziwiły medytujących katolików. Od powstania pionierskiego Ośrodka Medytacji Chrześcijańskiej w Lubiniu minęło już 25 lat; dziś grupy medytacyjne spotykają się w każdym większym mieście. Zaniepokojenie ich członków wzbudziło nie tylko podważanie wiarygodności WCCM (organizacja zrzesza ponad tysiąc wspólnot medytacyjnych z całego świata, ma uregulowany status kanoniczny i cieszy się poparciem wielu episkopatów), ale i okoliczności wypowiedzi, która miała miejsce podczas spotkania z księżmi-egzorcystami.

W przesłanym do redakcji liście rzeczniczka płockiej kurii Elżbieta Grzybowska pisze:

 

Na ostatnim spotkaniu egzorcystów diecezji płockiej biskup Libera poinformował, że podczas marcowego Zebrania Plenarnego KEP m.in. został poruszony problem działalności w Polsce Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej (WCCM). Na gruncie polskim to pewna nowa rzeczywistość. Jest zatem zasadne, by biskupi diecezji, w których szkoły medytacji WCCM przejawiają swoją aktywność, poznali status kanoniczny i teologiczny tych szkół. Do biskupa płockiego docierają sygnały, że pewne formy krzewienia medytacji chrześcijańskiej według WCCM wywołują w niektórych środowiskach, na przykład szkolnych, kontrowersje i zamieszanie”.

 

Elżbieta Grzybowska powołuje się także na artykuł biskupa Andrzeja Siemieniewskiego o medytacji chrześcijańskiej opublikowany w najnowszym numerze kwartalnika „Pastores”. W artykule pojawia się m.in. teza, że medytacja chrześcijańska jest bliższa hinduizmowi niż chrześcijaństwu.

Biskup Siemieniewski nie sięga w swoich analizach do tego, co naprawdę istotne: że postawa duchowa, której wyrazem jest praktyka medytacji chrześcijańskiej, jak ją ujmuje o. Laurence Freeman, stojący na czele WCCM, jest zgodna z postawą zalecaną przez Jana Kasjana i innych wielkich świadków Tradycji – zauważa tymczasem Piotr Sikora, autor jednego z tekstów o medytacji zamieszczonych w najnowszym numerze „Tygodnika”. – Trudno zatem bronić tezy, że nie jest to tradycja chrześcijańska.

Tradycję medytacji chrześcijańskiej tworzą m.in. Ewagriusz z Pontu, św. Diadoch z Fotyki, św. Maksym Wyznawca, św. Hezychiusz z Synaju, św. Grzegorz z Synaju; oraz średniowieczny anonimowy traktat mistyczny „Obłok niewiedzy”. Wiele cennych intuicji znajdziemy także u Mistrza Eckharta. Zaś szerszy kontekst teologiczny opiera się na myśli takich chrześcijańskich Ojców i Doktorów Kościoła, jak św. Grzegorz z Nyssy, Pseudo-Dionizy Areopagita, czy św. Jan od Krzyża – wyjaśnia Sikora.


Podczas spotkania z egzorcystami bp Libera uznał, że działalność Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej (WCCM) w Polsce „będzie zapewne przedmiotem analizy kompetentnych gremiów Episkopatu Polski”. O słowach hierarchy doniosła w depeszy z 22 marca Katolicka Agencja Informacyjna.

WCCM zrzesza ponad tysiąc wspólnot medytacyjnych z całego świata. Na jej czele stoi o. Laurence Freeman, benedyktyn z klasztoru Chrystusa Króla w Londynie. Organizacja ma uregulowany status kanoniczny, cieszy się także poparciem wielu episkopatów.

Od kilku lat medytacja chrześcijańska (która, jak przypominają osoby ją praktykujące, jest uznaną przez Katechizm Kościoła katolickiego formą modlitwy) jest coraz popularniejsza także wśród polskich katolików.

Na zarzuty, iż stanowi „import” z obcych chrześcijaństwu tradycji Dalekiego Wschodu medytujący odpowiadają krótko: to nonsens. I przypominają, że modlitwa kontemplacyjna wywodzi się z tradycji Ojców Pustyni.

W medytacji chrześcijańskiej nie chodzi o konkretną formę praktyki, lecz o duchową postawę. Praktyka ma znaczenie tylko o tyle, o ile tę postawę kształtuje i wyraża” – przekonuje Piotr Sikora, teolog i publicysta "Tygodnika Powszechnego", związany z jedną z krakowskich grup medytacji 


O chrześcijańskim charakterze danej praktyki decyduje nie to, że odróżnia się od praktyk innych religii, lecz to, w jakim stopniu służy naszemu zmierzaniu w Duchu, przez Chrystusa, ku Ojcu. Jeśliby się okazało, że medytujący buddyści podążają podobną drogą – chrześcijanin mógłby się tylko cieszyć” – uważa teolog i publicysta.

Dotąd polski Kościół patrzył przychylnie na medytację chrześcijańską. A nawet podkreślał, że jej praktyka i nauka powinny dotyczyć samych księży. W 2006 r. metropolita poznański abp Stanisław Gądecki zastanawiał się, „w jaki sposób można ich do tego zachęcić, a nawet przymusić”. „Od samego początku kontemplacja należy do życia Kościoła, stanowi jego integralną część. Nie można sobie wyobrazić Pana Jezusa, który tylko wygłasza mowy i dokonuje cudów” – mówił hierarcha.

Sikora przyznaje jednak, że medytacja chrześcijańska wiąże się z wieloma nieporozumieniami, wynikających m.in. z niewiedzy, iż jest to po prostu kolejna praktyka modlitewna. „Form modlitwy jest tyle ile modlących” – cytuje słowa kard. Josepha Ratzingera w tekście „Cisza serca”, który otwiera najnowszy numer „Tygodnika Powszechnego”.

Medytacja chrześcijańska jest praktyką o głęboko chrześcijańskim charakterze (…) Prawdą jest, że w Piśmie Świętym nie znajdziemy żadnego opisu medytacji. Tym niemniej znajdziemy naukę na temat relacji Boga do człowieka i wynikającej stąd fundamentalnej ludzkiej postawy duchowej” – pisze Sikora.

Tygodnik Powszechny” zapytał biskupa Liberę o powody jego wypowiedzi. Rzeczniczka płockiej kurii zapewniła, że hierarcha opowie w ciągu kilku najbliższych dni.

Medytacji chrześcijańskiej poświęcony jest cykl tekstów w nowym numerze pisma.




Bogdan Białek: Medytacja otwiera na ufność

Redaktor naczelny „Charakterów” i koordynator Szkoły Medytacji Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej w Polsce i Europie Wschodniej, przyznaje, że badania psychologiczne pokazują wiele „pożytków” z medytacji. Dodaje jednak: nawet mistrzowie buddyjscy z dystansem traktują utylitarne traktowanie tej praktyki.

Najważniejszym »efektem« medytacji nie jest to, co otrzymujemy, lecz to, co tracimy – pisze Białek w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”. – Matka Teresa mówiła: »Kocham Go nie za to, co daje, ale co zabiera«. (…) Właśnie tego uczymy się podczas medytacji: bezinteresownej wiary. Otwierania się na ufność, która jest fundamentem każdej wiary.

Autor zwraca uwagę na niewiedzę, która sprawia, że medytacja chrześcijańska kojarzy się z praktykami rodem z Dalekiego Wschodu.

Spotkałem niedawno młodego mężczyznę, członka jednej ze wspólnot buddyjskich. Zdziwił się, że chrześcijaństwo zna taką praktykę. Opowiedziałem mu o modlitwie monologicznej z III w., modlitwie Jezusowej oraz hezychazmie – nurcie duchowości akcentującym dążenie do wewnętrznego wyciszenia i zjednoczenia z Bogiem. Oraz o medytacji chrześcijańskiej, jakiej w XX w. nauczał benedyktyn o. John Main. Mężczyzna powiedział, że gdyby wiedział o tym wszystkim wcześniej, zapewne nie zostałby buddystą” – pisze Białek w tekście pt. „Cisza serca”.


Czego uczy medytacja?

Odmawiam wiele modlitw. Medytacja jako forma modlitwy interesowała mnie od dawna. Wcześniej myślałam, że jest głównie buddyjska” – przyznaje Urszula, która w Krakowie założyła wspólnotę medytujących chrześcijan. Spotykają się co tydzień w siedzibie Klubu Inteligencji Katolickiej.

Spotkania są krótkie: dwie 25-minutowe medytacje plus spacer wokół mat na podłodze. Zmianę postawy oznajmia metaliczny dźwięk gongu. Trzy uderzenia pałką na początek, jedno na przejście z postawy siedzącej do kroczącej i z powrotem, trzy na zakończenie drugiej części medytacji. Na koniec wspólna modlitwa.

Dziesięć lat temu uczestniczyłam w spotkaniu międzyreligijnym na kalifornijskiej pustyni. Z najdalszych zakątków świata przyjechało kilkadziesiąt osób. Wyznawali różne religie, mieli inne potrzeby i doświadczenia. Połączyła nas cisza. Po powrocie zaczęłam jej szukać w polskim Kościele” – mówi Agnieszka, uczestniczka grupy

O tym, co podczas medytacji zaskakuje bardziej – spotkanie z ciszą, czy z myślami i własnym ciałem, odczuwalnym bardziej niż zwykle – piszą w reportażu pt. „Pst, oni tam się modlą” Anna Goc i Marcin Żyła. Tekst w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”.

Od medytujących katolików dziennikarze usłyszeli m.in., że człowiek Zachodu jest nastawiony na szybki efekt. To, co nas ulepszać, ma działać już. Medytacja chrześcijańska oducza takich zachowań, przyzwyczaja do zwracania uwagi na drobne zmiany. Tu – bliscy zauważają, że ktoś częściej się uśmiecha. Tam – ktoś inny przyznaje: dzięki medytacji przestałem pić kawę.

To odpowiedź na potrzebę tych, którzy nie lubią przeintelektualizowanej duchowości. A także tych, którzy nie chcą traktować modlitwy sentymentalnie, czyli wiązać jej z tym, co czują. Obecność Boża nie jest przecież zależna od czucia czy nieczucia” – mówi „Tygodnikowi” benedyktyn o. Maksymilian Nawara, kierujący Ośrodkiem Medytacji Chrześcijańskiej w Lubiniu.

Przypisywanie medytacji chrześcijańskiej buddyjskich korzeni zakonnik puentuje krótko: „To tak, jakby po przeczytaniu tekstów Grzegorza z Synaju powiedzieć, że są buddyjskie, ponieważ nawiązują do pewnej formy modlitwy wewnętrznej”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Medytacje na piasku
Medytacja na Lamę-cytaty mistrzów, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
Wpływ medytacji na zdrowie, Medytacja
Irak na cenzurowanym (cenzura internetu, 04 08 2009)
Fermy na cenzurowanym
Lama Szamar Rinpocze. Medytacja na wspołczucie, skuteczna nauka, Inteligencja emocjonalna
Medytacja na Lamę
2016 11 21 Francja Dzieci z zespołem Downa na cenzurowanym
199709 papugi na cenzurowanym
200010 ekomaniacy na cenzurowan

więcej podobnych podstron