MARITAIN JACQUES – filozof, myśliciel katolicki, ur. 18 XI 1882 w Paryżu, zm. 28 IV 1973 w Tuluzie.
1. Biografia
Urodził się w rodzinie protestanckiej spokrewnionej z E. Renanem. Wychowywał się w tradycji rodzinnej liberalnej i antyklerykalnej. Ojciec M. był politykiem i ministrem II Cesarstwa. M. ukończył słynne Lycée Henri IV oraz studia filozoficzne na Sorbonie, w 1905 uzyskując agrégation z filozofii. W latach młodzieńczych akcentował idee ateistycznego socjalizmu, zamierzając poświęcić się sprawie proletariatu i przygotowaniom do powszechnej rewolucji. Pod wpływem wykładów H. Bergsona w Collège de France, a zwł. pod wpływem katolickiego pisarza L. Bloy zmienił poglądy. W 1906 przyjął chrzest i na 2 lata wyjechał do Heidelbergu, gdzie pod kierunkiem neowitalisty H. A. E. Driescha studiował biologię. W 1908 pod wpływem lektury Sumy teologicznej św. Tomasza z Akwinu i inspiracji swego kierownika duchowego, dominikanina o. Clerissak, zapoznał się z filozofią klasyczną w wersji Tomaszowej. W 1912 objął profesurę filozofii w Collège Stanislas w Wersalu, w 1914 podjął wykłady w paryskim Institut Catholique, najpierw jako professeur adjoint, a od 1920 jako prof. zwyczajny (do 1939). W dwudziestoleciu międzywojennym poza pracą ściśle naukową angażował się w dyskusje na tematy moralne, polityczne, religijne. Dom M. gromadził wybitnych ludzi nauki i kultury, stał się ośrodkiem apostolstwa intelektualnego i duchowego. W 1940 M. wraz z żoną (R. Umancow, poetka) wyjechał do USA z oficjalną misją rządu franc.; pozostał tam do końca II wojny światowej, pracując w Columbia University w Nowym Jorku, Princeton University, na uniwersytetach w Yale, New Haven, prowadząc wykłady w Chicago i Toronto. W 1942 wraz z grupą naukowców franc. założył w Nowym Jorku Wolną Szkołę Studiów Wyższych. W 1944 otrzymał nominację na ambasadora Francji przy Watykanie (do 1948). W 1960 powrócił do Francji. Po śmierci żony osiadł w klasztorze Małych Braci od Jezusa w Rangueil k. Tuluzy, włączając się w życie klasztorne. W 1970 wstąpił do ich nowicjatu i złożył śluby zakonne. M. był współtwórcą zapoczątkowanego na przełomie XIX i XX w. odrodzenia tomizmu, uważanego przez papieży za godną uwagi filozofię Kościoła. Prezentował stanowisko ciągłości myśli filozoficznej. Nie był jednak tradycjonalistą. Uprawiał filozofię otwartą, a za taką uważał filozofię klasyczną w wydaniu Tomasza z Akwinu. Otwarty był na dyskusję ze współczesnymi kierunkami – egzystencjalizmem, fenomenologią oraz naukami szczegółowymi. Reprezentował tomizm egzystencjalny; uważał, że „metafizyka tomistyczna jest metafizyką egzystencjalną, […] jest i pozostanie mądrością, która kroczy drogą intelektualną, zgodnie z wymaganiami rozumu i właściwej sobie intuicyjności”.
Twórczość M. koncentrowała się wokół zagadnień filozofii teoretycznej (prace dotyczące filozofii bytu jako bytu, filozofii Boga, poznania, przyrody, antropologii, historii filozofii, metodologii nauk, logiki tradycyjnej), filozofii praktycznej (filozofia kultury, literatury, etyki, socjologii, ekonomii politycznej, pedagogiki, katolickiej etyki społecznej) oraz szeroko pojętej teologii (książki z zakresu teologii moralnej, ascetyki, religii). Szeroki wachlarz podejmowanych zagadnień wiąże się z tendencjami typowymi dla XIX i pierwszej poł. XX w., wyrażającymi się w panowaniu sceptycyzmu i agnostycyzmu. W polemice z tymi tendencjami argumenty i aparaturę pojęciową czerpał M. z filozofii Tomasza z Akwinu. Przeciwstawiał się heglowskiemu i poheglowskiemu idealizmowi oraz różnym formom racjonalizmu pozytywistycznego nacechowanego agnostycyzmem czy materializmem. Filozofię Akwinaty uważał za klucz otwierający drogę do poznania rzeczywistości.
2. Człowiek i Państwo
I. Karta Praw
Czym jest owa Karta Praw? Dla Maritaina jest to swego rodzaju Kodeks moralności społecznej i politycznej. Zawierałby on takie kwestie jak m.in.: prawa i wolności osoby ludzkiej, prawa i wolności polityczne, prawa i wolności społeczne, odpowiadające im powinności; wzajemne prawa i obowiązki różnych grup społecznych i państwa; rządy ludu, przez lud i dla ludu; funkcjonowanie władzy w demokracji politycznej i społecznej; niedopuszczalność przewrotów politycznych w społeczeństwie prawdziwie wolnym i rządzonym przez prawa; równość między ludźmi, sprawiedliwe stosunki między ciałem politycznym a osobami, przyjaźń obywatelska i ideał braterstwa, wolność religijna, wzajemna tolerancja i poszanowanie między społecznościami o różnej duchowości; obowiązki każdej osoby względem dobra wspólnego ciała politycznego i obowiązki każdego narodu względem dobra wspólnego cywilizowanego społeczeństwa oraz konieczność zdawania sobie sprawy z jedności świata i z istnienia społeczności ludów.
Prawa te mają dla Maritaina charakter
uniwersalny dla wszystkich ludzi niezależnie od ich poglądów czy
wyznań. Pisał : „Ludzie o całkowicie odmiennych, nawet
przeciwstawnych sobie poglądach metafizycznych czy religijnych, mogą
dochodzić, nie w wyniku tożsamości doktryny, ale w wyniku
analogicznego podobieństwa zasad praktycznych, do tych samych
wniosków praktycznych.”
Ciało polityczne ma prawo i
obowiązek krzewić wśród swoich obywateli, głównie przez
edukację owe kredo, ale nie ma prawa, jako ciało czysto
doczesne, czyli świeckie, mieszczące się w sferze autonomicznej
władzy, dzierżonej przez nowoczesne Państwo narzucać obywatelom
rządów wiary czy wymagać od nich konformizmu rozumu,
filozoficznego czy religijnego kredo, jako jedynego możliwego
uzasadnienia praktycznej karty praw, w której wyraża się wspólna
świecka wiara ludu.
Stanowisko Maritaina jest proste, moralna zgoda na metafizyczną konstytucje wspólnego dobra ludzkiego jest apriorycznym warunkiem możliwości myślenia o jakimkolwiek politycznym społeczeństwie, łącznie z demokracją. Jego zdaniem żadne państwo, nawet przypuszczalnie świeckie, nie może być moralnie neutralne względem metafizycznych pojęć osoby i wolności, które stanowią fundament państwowej wizji wspólnego dobra, ponieważ państwo nie tworzy tych pojęć, lecz je przyjmuje. Bez tychże zasad osadzonych w psychice obywateli, jako część tego, co Maritain nazywa świecką wiarą żadne państwo nie może utrzymywać się przy życiu.
Maritain utrzymuje, że prawdziwa demokracja nie może narzucać swoim obywatelom, czy też żądać od nich, jako warunku ich przynależności, jakiejś filozoficznej czy religijnej wiary. Tymczasem, żadna społeczność polityczna nie może trwać, o ile jej obywatele nie trzymają się prawdziwych metafizycznych pojęć ludzkiej wolności i wspólnego dobra – pojęć które otrzymujemy z religii i z metafizyki. Pojawia się więc pewna sprzeczność. Rozwiązanie Maritaina polega na tym, ze pod względem politycznym państwo ma prawo promować i wymagać, aby jego obywatele przyjęli w sposób praktyczny, głównie dzięki edukacji, metafizyczne założenia, wcielone w świeckie kredo, które warunkują istnienie państwa. Utrzymuje jednak, że skoro państwo jest tylko świeckim ciałem, to nie dysponuje żadnym politycznym prawem do narzucania obywatelom lub żądania od nich jakiejś formy wiary albo konformizmu rozumowego, wiary filozoficznej albo religijnej, która uchodziłaby za jedyne możliwe usprawiedliwienie karty praktycznej, poprzez którą wyrażałaby się wspólna świecka wiara narodu.
Maritain utrzymuje, że państwo jest świeckie, ponieważ jego sfera autonomicznej władzy, jego zakres dobra wspólnego, jest ziemski i czasowy, a nie dlatego, że państwo lub ciało polityczne jest z natury bezbożne lub obojętne na religię.
Tak samo jak religijna wspólnota miewa heretyków, którzy stanowią zagrożenie dla jej jedności, jej wspólnego dobra, tak Maritain utrzymuje, ze istnieją polityczni heretycy, którzy – przez swoje pismo i mowę – stanowią zagrożenie wspólnego dobra politycznego. Maritain przyznaje, ze postanowienie politycznej cenzury nie jest łatwe do wprowadzenia, i jednocześnie twierdzi, ze nie każda intelektualnie wygenerowana myśl ma prawo do bycia rozpowszechnioną w ciele politycznym. Utrzymuje on, że podczas gdy cenzura, metody policyjne i bezpośrednie ograniczenie wolności słowa są nieuniknione w pewnych przypadkach, to są one najgorszym środkiem zapewniającym ciału politycznemu prawo do obrony wolności, wspólnej karty i wspólnej moralności.
W rozdziale Edukacja a karta demokratyczna, Maritain dokonuje następującej obserwacji, (1) że edukacja jest podstawowym środkiem wychowania do wspólnej świeckiej wiary w kartę demokracji i (2) że edukacja zależy przede wszystkim od rodziny. Stwierdza bowiem że edukacja zasadniczo jest moralną odpowiedzialnością rodziców, a nie państwa. Uważa, ze system edukacyjny i państwo spełniają jedynie pomocniczą funkcję wobec rodziny, ponieważ ta nie jest w stanie sama zaopatrzyć dzieci w całą wiedzę, której potrzebują dla rozwoju ku cywilizowanej dojrzałości. (Mimo to postuluje konieczność powstania państwowego systemu szkół publicznych, w których podjęłoby demokratyczną edukację. )
Prawo jest zawsze dziełem rozumu ludzi powołanych do służby w imię wspólnego dobra: tenże jednak rozum Ustawodawcy musi nadać kształt temu co tkwi w zbiorowym umyśle w stanie zalążkowym, nie sformułowanym, czyli wyrazić to ujętym w formę słowem
Struktura
prawna nie wyczerpuje definicji społeczeństwa demokratycznego.
Podstawową rolę odgrywa też inny pierwiastek, mianowicie ożywczy
ferment lub energia podsycająca ruch polityczny, którego nie da się
wpisać do żadnej konstytucji ani ująć w żadne instytucjonalne
ramy. Wspomniani słudzy czy prorocy ludu nie są – nie muszą być
– wybranymi jego przedstawicielami. Czerpią swoje powołanie z
własnych serc i umysłów. W tym sensie są wieszczami
samozwańczymi. Są oni potrzebni do normalnego funkcjonowania
społeczeństwa demokratycznego. Są oni potrzebni zwłaszcza w
okresach kryzysu, narodzin lub zasadniczej odnowy społeczeństwa
demokratycznego.
Maritain zwraca jednak uwagę na zagrożenia
jakie niosą ze sobą owi bojownicy natchnionej mniejszości, bowiem
mogą oni popchnąć społeczeństwo ku złu. Ponadto istnieje
również możliwość, że po uzyskaniu przez nich
niekwestionowanego autorytetu itp. Mogą zechcieć sięgnąć po
władzę a następnie utrzymać ją za pomocą przemocy. Jedną z
broni ludu, którą lud powinien bronić się przed zaistnieniem
takiej sytuacji jest swoboda wypowiadania się i krytyki.
Uciekanie się do działalności nielegalnej jest samo w sobie wyjątkiem, a nie regułą. Użycie siły czy ostrzejszych środków przymusu może okazać się przydatne, ale zawsze musi panować sprawiedliwość
II. Kościół i Państwo
Jeżeli chodzi o stosunek Państwa do
Kościoła, Maritain jest zdania że nie da się tych dwóch
instytucji od siebie odizolować. Jasne jest, że przy
najściślejszym oddzieleniu Kościoła i ciała politycznego, nie
mogą one żyć i rozwijać się w zupełnej izolacji od siebie,
jedno zamykając oczy na istnienie drugiego. Byłoby to po prostu
wbrew naturze. Z faktu, że ta sama osoba ludzka jest jednocześnie
członkiem społeczeństwa jakim jest Kościół, i członkiem
społeczeństwa, jakim jest ciało polityczne, absolutny rozdział
między jednym a drugim oznaczałby, że osobę ludzką należy
rozciąć na dwoje.
Z tego powodu uznaje że konieczna jest
ścisła współpraca Kościoła i państwa. Państwo ze swej strony
musi zapewnić Kościołowi wykonywanie
bez żadnych przeszkód wszelkich jej obowiązków, pełnemu
rozwinięciu jego wszystkich potencjalnych możliwości. Wkładem
Kościoła (jako czynnika nadrzędnego) jest siła moralna,
za pomocą której zdecydowanie pobudza, przenika i wzmaga, jako
ferment duchowy, doczesne istnienie i wewnętrzne moce natury, by
wznieść je na wyższy i doskonalszy poziom właściwego im
porządku.
III. Problem rządu światowego
Rząd światowy (który Maritain woli nazywać światowym społeczeństwem politycznym) zdaje się być środkiem gwarantującym trwały pokój. Ludzkość stoi bowiem przed alternatywą: albo trwały pokój albo ryzyko totalnego zniszczenia. Głównymi dwoma przeszkodami utrudniającymi powstanie takiego rządu, są jego zdaniem : 1) tzw. absolutna suwerenność państw nowożytnych; 2) wpływ wzajemnej zależności ekonomicznej wszystkich narodów na obecne irracjonalne stadium ewolucji politycznej, w którym nie ma żadnej światowej organizacji politycznej odpowiadającej światowej unifikacji materialnej.
Dla Tomasza z Akwinu tak jak dla Arystotelesa samowystarczalność jest istotną własnością społeczeństwa doskonałego, celem, do którego zmierza ewolucja form politycznych ludzkości; a podstawowym dobrem, które ma zapewniać społeczeństwo doskonałe jest pokój wewnętrzny i zewnętrzny. Skutkiem tego, kiedy jakaś konkretna forma społeczeństwa nie potrafi osiągnąć ani pokoju ani samowystarczalności, jak niegdyś państwo – miasto, już nie ona lecz coś o szerszym zasięgu od niej, na przykład królestwo staje się społeczeństwem doskonałym. Idąc za tą linią rozumowania; kiedy jakieś konkretne królestwa, narody czy państwa nie potrafią osiągnąć ani pokoju, ani samowystarczalności, nie są już społeczeństwami doskonałymi i wówczas jakieś większe społeczeństwo, o ramach wyznaczonych przez zdolność do osiągnięcia tych celów – a więc w naszej epoce, zorganizowana politycznie społeczność międzynarodowa – winno stać się społeczeństwem doskonałym.
W okresie przejściowym, czyli dopóki nie dojdzie do utworzenia rządu światowego w wyniku jedynego normalnego i właściwego procesu powstawania społeczeństw politycznych, Wszelkie siłowe próby ustanowienia tzw. Państwa Światowego należy się sprzeciwić jako sprzecznej z Prawem naturalnym.
Ponadnarodowy zespół doradczy - Projekt Maritaina- powstanie nowej nadrzędnej instytucji, pozbawionej jakiejkolwiek władzy, ale wyposażonej w niekwestionowany autorytet moralny, która miałaby być swego rodzaju zaczynem przyspieszającym wcielanie w życie idei społeczeństwa światowego. Miałoby to być coś w rodzaju światowej rady, której jedyną funkcją byłaby funkcja etycznej i politycznej mądrości w skład której wchodziłyby najwyższe i najbardziej doświadczone autorytety w zakresie nauk moralnych i prawnych. Owi członkowie mogliby być wybrani z narodów świata na zasadzie rozkładu proporcjonalnego, bezpośrednio przez ludy wszystkich narodów, spośród ludzi uprzednio zaproponowanych przez najwyższe instytucje i rządy każdego Państwa. Z chwilą wyboru traciliby oni swoje obywatelstwo, aby się uniezależnić od jakiegokolwiek rządu i móc pełnić swą duchową powinność w sposób nieskrępowany. Pod względem materialnym byliby rozbrojeni, nie mieliby żadnych środków działania poza wydawaniem oświadczeń, a chronieni jedynie przez wzajemne zobowiązania Państw. Nie mieliby władzy sądowniczej, żaden rząd nie mógł by się do nich odwoływać w kwestii jakichś decyzji, nie mieliby żadnych powiązań z ONZ – mieliby po prostu prawo mówić rządom i narodom, co uważają za słuszne.